Plastykowa pustynia Wybrałam się w podróż daleka, Bo chciałam zwiedzić planetę, I odszukać skarbczyk maleńki, O którym słyszałam w baśniach, I o którym nuciły piosenki. Ale im dalej pędzi, Pociąg mojego życia, Tym planeta bardziej piaskowa, I barwa świtów mniej różowa; Zaś - horyzont - kurzem spowity, A skarbczyk – wydaje mi się przez to, Coraz głębiej, głębiej i dalej ukryty… Bo cóż można znaleźć na samych piaskach? Wśród – plastykowych – wydm techniki, Gdy już nikt nie dostrzega żywego kwiatka, Tylko spogląda w same liczniki… I kto dziś zna – cudne – noce gwiaździste? Kto zna gest – za serce – ujmujący? Kto zna – łzy – radości wielkie, przeczyste? I pocałunek – jak ból – piekący? Kto zna dziś – długą – grę miłości? - Nikt! – Bo utonęliście – wszyscy – w plastyku, O, głupia, głupia, głupia ludzkości… I wyjdzie z tego jeszcze… jeszcze… Nieodwołana – nigdy – żałoba, - A ja , co to napisałam - - Ja - nie odwołam ani słowa. I. Iwańska Warszaw 2015-08-06