Latarnik Henryka Sienkiewicza powstał w 1880 roku. Jest to nowela o wymowie patriotycznej, uważana za polskie arcydzieło tego gatunku. W komentarzach dotyczących tego utwory pojawiało się stwierdzenie, że w Latarniku udało się Sienkiewiczowi oddać polskiego ducha narodowego. W skondensowanej formie autor zawarł w nim historię polskiego emigranta, który pod wpływem lektury Pana Tadeusza przeżywa swoisty powrót do ojczyzny, którą opuścił czterdzieści lat temu. Wiele nowatorskich chwytów stylistycznych zastosowanych w tej noweli było wykorzystywanych przez Sienkiewicza w jego późniejszych najważniejszych powieściach historycznych.
Opowiadanie to osnute jest na wypadku rzeczywistym, o którym w swoim czasie pisał J. Horain w jednej ze swoich korespondencyj z Ameryki. |
---|
I
W Aspinwall niedaleko Panamy zwolniło się miejsce latarnika. Mężczyzna, który sprawował tę funkcję, przepadł bez wieści. Miejscowi podejrzewali, że poszedł na skalisty brzeg wysepki i podczas nocnej burzy spłukała go fala. Konsul Stanów Zjednoczonych Izaak Falconbridge, na którego spadł obowiązek znalezienia nowego latarnika, miał na to tylko dwanaście godzin, ponieważ latarnia musiała być zapalona każdej nocy. Zatoka Moskitów, w której mieściła się latarnia, jest pełna piaszczystych łach i zasp, które czynią ją trudną do przebycia nawet w dzień. Dlatego tak ważnej jest, żeby była dobrze oświetlona w nocy. Brak światła mógłby spowodować niebezpieczeństwo nie tylko dla ruchu miejscowego, ale też statków z Nowego Jorku do Panamy.
Wydawało się, że znalezienie kandydata do tak odpowiedzialnej pracy, w tak krótkim czasie, będzie niemożliwe. Człowiek, który ma sprawować funkcję latarnika, musi być bardzo sumienny i odpowiedzialny. Dodatkowym czynnikiem zniechęcającym ludzi do objęcia tej funkcji było to, że latarnik jest niemalże więźniem – może opuszczać swoją wyspę tylko w niedzielę; jedzenie i świeża woda są mu dowożone raz dziennie. Do obowiązków latarnika należy utrzymywanie latarni w porządku, wywieszanie w dzień różnokolorowych flag zgodnie ze wskazaniami barometru i zapalanie świateł wieczorem. Uciążliwe w tej pracy jest także to, że aby dostać się z dołu do ognisk latarni na szczycie wieży, trzeba było pokonać ponad czterysta krętych schodów.
Niespodziewanie do konsula zgłasza się siedemdziesięcioletni, czerstwy mężczyzna o postawie żołnierza. Człowiek ten miał spaloną słońcem skórę, niebieskie oczy i zupełnie białe włosy. Jego wygląd spodobał się konsulowi, ale postanowił jeszcze przepytać kandydata na latarnika. Okazało się, że mężczyzna jest Polakiem, który większość życia spędził na tułaczce. Na stwierdzenie konsula, że latarnik powinien być człowiekiem, który lubi siedzieć na miejscu, kandydat odpowiedział, że potrzebuje odpoczynku. Zapytany o świadectwa służby rządowej przedstawił liczne odznaczenia i dokument świadczący o tym, że walczył dużo i był odważnym żołnierzem. Na dokumencie znajdowało się także jego nazwisko – Skawiński. Kandydat miał także doświadczenie w służbie morskiej – trzy lata służył na wielorybniku. Zapewnił konsula, że ma zdrowe nogi i będzie w stanie wchodzić na latarnię. Konsul wyraził głośno swoją wątpliwość: sądził, że Skawiński jest za stary na latarnika. Kandydat prosił konsula o przyjęcie go do tej pracy. Mówił, że byłaby to najlepsza praca dla człowieka tak zmęczonego i skołatanego jak on. Mówił, że jest jak statek, który, jeśli nie zawinie do portu, zatonie. Pod wpływem gorącej prośby starego człowieka konsul zgodził się przyjąć go do pracy, którą musiał zacząć tego samego dnia. Ostrzegł tylko Skawińskiego, że za każde uchybienie w służbie dostanie dymisję.
Tej samej nocy po raz pierwszy rozbłysło światła latarni zapalonej przez Skawińskiego. Po zapaleniu światła nowy latarnik długo stał na balkonie obok olbrzymich ognisk i próbował ogarnąć swoje położenie. Nie mógł jednak zebrać myśli. Czuł się jak ścigane zwierzę, które w końcu znalazło bezpieczne schronienie przed goniącymi je drapieżnikami. Latarnik czuł spokój i poczucie bezpieczeństwa. Myślał o swojej burzliwej przeszłości i o przyszłości, którą miał spędzić na wysepce.
Skawiński rozmyślał o swoim życiu, które zeszło mu na tułaczce po całym świecie. Rozbijał się po czterech stronach świata i próbował różnych zawodów. Ponieważ był uczciwy i pracowity, dorabiał się często większych pieniędzy, które jednak zawsze tracił, wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu. Skawiński był kopaczem złota w Australii, poszukiwaczem diamentów w Afryce, strzelcem rządowym w Indiach Wschodnich, miał farmę w Kalifornii, był handlarzem w Brazylii (jego tratwa rozbiła się na Amazonce, a on sam tułał się przez kilka tygodni po tamtejszych lasach), był kowalem w Stanach Zjednoczonych, harpunnikiem na wielorybniku, miał fabrykę cygar w Hawanie. Zawsze kiedy wydawało mu się, że ułożył sobie życie, zdarzała się jakaś katastrofa, która wszystko niszczyła. Posada latarnika miała być końcem jego niepowodzeń i tułaczki. Uważał, że tej małej skalistej wysepki nie dosięgnie nieszczęście, które zdawało się nad nim ciążyć. Skawiński sam uwierzył w jakąś nieczystą siłę, która była przyczyną jego niepowodzeń. Kiedy ktoś pytał go o źródło niepowodzeń, wskazywał na Gwiazdę Polarną i mówił, że nieszczęście idzie stamtąd.
Skawiński nigdy się nie poddawał. Był człowiekiem, który po każdym niepowodzeniu powstawał. Mimo że przeszedł tak wiele, nadal miał wrażliwe serce dziecka. Np. podczas epidemii na Kubie zachorował, ponieważ rozdał całą chininę, którą miał, i nic sobie nie zostawił.
Latarnik był człowiekiem przekonanym, że jeszcze wszystko się dobrze ułoży. Każdej zimy żył w oczekiwaniu na wydarzenia, które odmienią jego los. Nic takiego jednak się nie wydarzyło. Tymczasem Skawiński zestarzał się i z człowieka zahartowanego w bojach zmienił się w zrezygnowanego człowieka ze skłonnością do popadania w nostalgię. Nostalgia ogarniała go na przykład na widok jaskółek, ptaków podobnych do wróbli czy melodii, która przypominała jakąś słyszaną w młodości.
Zmęczony stary człowiek marzył tylko o spokoju i o tym, żeby zakończyć swoją tułaczkę. Marzenie o osiedleniu się w jednym miejscu wydawało mu się nie do zrealizowania. Był więc bardzo szczęśliwy i zaskoczony, kiedy spełniło się ono w ciągu dwunastu godzin przez otrzymanie posady latarnika. Pierwszej nocy, upojony szczęściem, stał długo na latarni i spoglądał na morze.
II
Czasem, kiedy morze jest rozhukane, majtkowie na statkach mają wrażenie, że woła na nich jakiś rodzaj nieskończoności morskiej. Kiedy człowiek jest stary, musi na niego wołać inny rodzaj nieskończoności. Starość, jakby w przeczuciu grobu, potrzebuje odosobnienia.
Dla Skawińskiego latarnia była półgrobem. Samotna dusza człowieka żyjącego na latarni styka się tylko z niebem i wodą. Dzień jest podobny do dnia, a myśl człowieka jest ciągłym zadumaniem się. Skawiński był bardzo szczęśliwy, żyjąc jednostajnie na latarni. Wypełniał obowiązki latarnika (czyścił soczewki), wiele czasu spędzał obserwując statki i pobliski brzeg. Resztkami z posiłków karmił mewy, które zlatywały się do niego całą gromadą. W czasie odpływu wybierał się na piaszczyste ławice, żeby pozbierać ślimaki i perłowe konchy żeglarków. W nocy łowił ryby. Przez lunetę obserwował las, który przypominał mu ten, po którym tułał się po rozbiciu na Amazonce. Był teraz szczęśliwy, obserwując go ze swojej bezpiecznej latarni przez lunetę.
W niedzielę wkładał granatową kapotę strażniczą i przypinał do niej swoje krzyże otrzymane na wojnie. Kiedy pojawiał się tak w kościele, szedł dumny z odznaczeń. Mieszkańcy byli zadowoleni z nowego latarnika i z tego, że nie jest heretykiem. Po powrocie Skawiński czytał kupioną lub pożyczoną od Falconbridge’a gazetę i szukał w niej wiadomości z Europy.
Początkowo Skawiński schodził porozmawiać ze strażnikiem Johnsem, który przywoził mu jedzenie. Później zdziczał i przestał schodzić na pogawędki ze strażnikiem, nie pływał w niedzielę do miasta i przestał czytać gazety. O tym, że latarnik żyje, świadczyły wypełniane przez niego obowiązki i znikające z brzegu jedzenie. Powodem tego było zobojętnienie – latarnik pogodził się z tym, że nie opuści wysepki do śmierci. Obojętność zastąpiła nawet nostalgię (tęsknotę za krajem). Latarnik zaczął stawać się mistykiem. Jego oczy były stale utkwione w jakiejś dali. Skawiński przestał odczuwać swoją odrębność, zaczął intuicyjnie zauważać zlanie się jego osoby z tym, co go otaczało. Latarnik znalazł spokój w tym półśnie, w którym stale przebywał.
III
Pewnego dnia latarnik przebudził się ze swojego półsnu. Kiedy zszedł po pozostawioną na brzegu żywność, zobaczył, że leży tam dodatkowa paczka, która była zaadresowana do niego i miała znaczki ze Stanów Zjednoczonych. Po rozpakowaniu paczki okazało się, że są w niej książki. Latarnik nie wierzył własnym oczom, kiedy zobaczył, że są to książki w języku polskim. Nie wiedział, kto przysłał mu polskie książki. Zapomniał, że niedługo po zostaniu latarnikiem przeczytał w pożyczonym Heraldzie o założeniu polskiego Towarzystwa w Nowym Jorku. Przesłał mu wówczas połowę swojej pensji, a teraz Towarzystwo w dowód wdzięczności przysłało mu książki. Staremu latarnikowi wydawało się, że na jego wysepce woła go coś dawno niesłyszanym głosem tak, jak w czasie burzy woła żeglarzy. Kiedy ponownie wziął książkę do ręki zobaczył, że były to wiersze. Nazwisko autora nie było mu obce, wiedział, że należy do wielkiego poety. Skawiński czytywał jego utwory w latach trzydziestych w Paryżu, później słyszał o jego wzrastającej sławie, ale w awanturniczym życiu, które prowadził, nie było miejsca na czytanie książek. Skawiński nie miał nie tylko polskich książek, ale też nie spotykał nawet swoich rodaków, dlatego kontakt z polską książką był dla niego ogromnym przeżyciem.
Kiedy Skawiński przewrócił kartę tytułową książki miał wrażenie, że na jego wyspie zaczyna się dziać coś uroczystego. Zegary wybiły piątą po południu, był to czas ciszy i spokoju. Stary człowiek zaczął czytać książkę na głos:
Litwo. ojczyzno moja, ty jesteś jak zdrowie!... |
---|
Czytając, latarnik przeżywał wielkie wzruszenie: oczy zachodziły mu mgłą, głos zaczął się łamać. Po przeczytaniu następnego kawałka nie był już w stanie opanować łez. Rzucił się na ziemię. Myślał o tym, że od czterdziestu lat nie widział swojego ojczystego kraju. Od wielu lat nie słyszał też mowy rodzinnej. Teraz wydawało mu się, że jego piękny język ojczysty odnalazł go sam na tej odległej wysepce.
Nad schylonego latarnika zaczęły nadlatywać mewy, ponieważ zbliżała się godzina, o której zwykle je karmił. Skawiński oddał ptakom całe swoje jedzenie, a sam powrócił do czytania. Słońce zaczynało zachodzić, ale było jeszcze zupełnie widno. Latarnik przeczytał:
Tymczasem przenoś duszę moją utęsknioną |
---|
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych.... |
Zapadał zmierzch, który sprawił, że litery stały się nieczytelne. Skawiński oparł głowę o skałę i Ta, co jasnej broni Częstochowy zabrała jego duszę i przeniosła do ojczyzny. We śnie Skawiński przeniósł się do ojczyzny. Tymczasem zapadła już noc, a latarnia pozostała niewłączona, ponieważ latarnik zasnął z głową na piersiach. Stary człowiek miał wizję rodzinnej wsi, siebie jako ułana, który stoi nocą na widecie, muzyki słyszanej z karczmy, odgłosów polskiej wsi. We śnie Skawińskiemu wydawało się, że ktoś się zbliża. Myślał sobie, że ktoś idzie zluzować wartę. W rzeczywistości na wysepkę przypłynął Johns, który go obudził. Spytał się latarnika, czy jest chory. Skawiński odpowiedział, że nie. Johns powiedział mu, że jest zwolniony ze służby, ponieważ nie zapalił tej nocy latarni, przez co rozbiła się łódź. Skawiński miał szczęście, że nikt nie utonął, ponieważ byłby sądzony. Latarnik zbladł, kiedy o tym usłyszał.
Kilka dni później widziano Skawińskiego na statku z Aspinwall do Nowego Jorku. Konieczność powrotu do tułactwa sprawiła, że były latarnik bardzo się postarzał w ciągu tych kilku dni. W tym nowym rozdziale swojej wędrówki miał tylko błyszczące oczy i książkę, którą co jakiś czas przyciskał ręką do piersi, jakby obawiał się, żeby mu nie zginęła.
Geneza utworu, tytuł
Latarnik Henryka Sienkiewicza powstał pod koniec 1880 roku i został opublikowany po raz pierwszy w czasopiśmie Niwa. Impulsem do napisania tej noweli była notatka w korespondencji Juliana Horaina, który przebywał w Stanach Zjednoczonych i był korespondentem m.in. Gazety Polskiej. Notatka ta była jednak obojętna pod względem ideologicznym i dopiero Sienkiewicz nadał jej wydźwięk patriotyczny. Horain opisywał historię polskiego emigranta Siellawy, który stracił pracę latarnika, ponieważ zaczytał się we wciągającej powieści Zygmunta Kaczkowskiego Murdelio. Z połączenia faktów zawartych w notatce z lekturą wielkich romantyków powstała historia latarnika Skawińskiego, który zapomina włączyć latarnię, ponieważ zanurzył się w marzeniach o ojczyźnie, wywołanych czytanym przez niego Panem Tadeuszem. Tytuł utworu odnosi się latarnika, którego historia stała się podstawą wątku fabularnego noweli oraz do funkcji, którą objął Skawiński – główny bohater utworu.
Czas i miejsce akcji
Czas akcji Latarnika to wiek XIX, czasy współczesne pisarzowi. We wspomnieniach wywołanych lekturą Pana Tadeusza Skawiński powraca także do lat swojej młodości.
Miejscem akcji jest wyspa latarnika niedaleko Aspinwall, leżąca w Zatoce Moskitów, niedaleko Panamy, a także sama Panama. Do rezydującego w Panamie konsula Stanów Zjednoczonych zgłasza się Skawiński. Później miejscem akcji staje się wysepka latarnika. Na swojej wyspie latarnik stykał się tylko z dwoma ogromami: niebem i wodą. Wyspa była skalista i bezdrzewna. Z wysokości latarni Skawiński mógł obserwować port w Aspinwall i wpływające do niego statki. Po południu, gdy powietrze robiło się bardzo przejrzyste, widział także całe międzymorze, aż do Pacyfiku. Podziwiał także bujny las rosnący między Aspinwall a Panamą, który przypominał mu las, w którym błąkał się po rozbiciu się na Amazonce. W monotonnym życiu na wysepce jedynymi towarzyszami Skawińskiego były mewy, które przyzwyczaił do tego, że je karmił. W czasie odpływów latarnik mógł schodzić na odsłonięte piaszczyste ławice wokół wysepki i zbierać tam ślimaki oraz konchy żeglarków.
Kolejnym miejscem akcji jest Aspinwall, do którego na niedzielne msze przypływał Skawiński w pierwszym okresie pełnienia funkcji latarnika.
W marzeniu sennym wywołanym lekturą Pana Tadeusza Skawiński powraca do swojej rodzinne wsi, do tych pól malowanych zbożem rozmaitym. Jego oczom przedstawia się typowy obraz dziewiętnastowiecznej polskiej wsi z szumem sosnowego lasu, szmerem rzeki, szeregiem chałup, karczmą, młynem, stawami, kumkaniem żab. W wizji Skawińskiego dźwięki i obrazy z rodzinnej wsi, które sobie przypomina, zostają nałożone na odgłosy i wygląd otaczającego go oceanu.
Godziny wloką się leniwo, wreszcie światła gasną; teraz, jak okiem sięgnąć, mgła i mgła nieprzejrzana: opar widocznie podniósł się z łąk i obejmuje świat cały białawym tumanem. Rzekłbyś: zupełnie ocean. Ale to łąki: rychło czekać, jak derkacz ozwie się w ciemności i bąki zahuczą po trzcinach. Noc jest spokojna i chłodna, prawdziwie polska noc! W oddali bór sosnowy szumi bez wiatru... jak fala morska. |
---|
Problematyka noweli - tęsknota Skawińskiego za ojczyzną
Najważniejszym problemem poruszonym w Latarniku Henryka Sienkiewicza jest tęsknota za ojczyzną polskiego emigranta, który tułał się po świecie od czterdziestu lat. Główny bohater noweli, Skawiński, mimo że tęskni za krajem, nie do końca uświadamia sobie wielką potrzebę powrotu do ojczyzny czy też kontaktu z polską mową. Opisując burzliwą przeszłość Skawińskiego i jego walkę na wielu frontach świata, autor nie wspomina o tym, że w ten sposób wypełnia zalecenie zawarte w Księgach narodu i pielgrzymstwa polskiego Adama Mickiewicza, które mówi o tym, żeby bić się tam, gdzie trwa walka o wolność. A jednak Skawiński realizuje los emigranta politycznego i żołnierza. Latarnik ma potrzebę zbierania wiadomości o tym, co dzieje się w kraju – w noweli mówi się o tym, że w czytanych gazetach szuka wiadomości z Europy i Polski. Wspomina się także o dręczącej starego człowieka nostalgii (tęsknocie za krajem).
Potrzeba myślenia o ojczyźnie została jednak wyparta u Skawińskiego przez dominującą potrzebę odpoczynku po latach niepowodzeń i tułaczki. Momentem przełomowym dla wyjścia na pierwszy plan uczuć patriotycznych jest otrzymanie polskich książek. Skala wzruszenia i wspomnień wywołanych przez lekturę Pana Tadeusza, biblii polskiej emigracji, doprowadza do katastrofy w dosłownym i przenośnym znaczeniu tego słowa. Niezapalenie przez Skawińskiego latarni doprowadza do rozbicia się łodzi o skały, a on sam traci posadę latarnika. Z jednej strony utrata wymarzonej posady jest dla niego tragedią, ponieważ musi powrócić na swój tułaczy szlak, ale z drugiej strony w zakończeniu noweli jest pewien ładunek optymizm:
Otwierały się przed nim nowe drogi tułactwa; wiatr porywał znowu ten liść, by nim rzucać po lądach i morzach, by się nad nim znęcać do woli. Toteż stary przez te kilka dni postarzał się bardzo i pochylił; oczy miał tylko błyszczące. Na nowe zaś drogi życia miał także na piersiach swoją książkę, którą od czasu do czasu przyciskał ręką, jakby w obawie, by mu i ona nie zginęła... |
---|
Możemy przypuszczać, że niezależnie od tego, co stanie się z byłym latarnikiem, niezależnie od tego, gdzie rzuci go los, ta książka będzie mu towarzyszyć. Być może ten etap jego drogi będzie szczęśliwszy, ponieważ w pewien sposób w książce, którą trzymał w ramionach, odnalazł ojczyznę i utracone wspomnienie domu.
Motyw podróży-tułaczki w „Latarniku”
Motyw podróży-tułaczki jest jednym z ważniejszych motywów opowiadania „Latarnik” i dotyczy losów siedemdziesięcioletniego, krzepkiego starca Skawińskiego.
Ten wyprostowany, o spalonej od słońca cerze, niebieskich oczach smutnej twarzy bohater był większość swojego życia żołnierzem-tułaczem. Walcząc na frontach całego świata, zdobył za zasługi dla ojczyzny liczne ordery i krzyże. Jego bogata w przygody i zmiany miejsca zamieszkania biografia jest literackim przykładem realizacji motywu podróży. Biorąc udział w powstaniu listopadowym 1830 – 1831, w hiszpańskiej „wojnie karlistowskiej”, czyli wojnie domowej w Hiszpanii 1833 – 1840 (prowadzonej przez księcia Don Carlosa, dążącego do zdobycia władzy królewskiej), w wojnie z Algierem (otrzymał za to order Legii Honorowej, najwyższe odznaczenie we Francji), w węgierskim powstaniu narodowym przeciw Austrii w okresie Wiosny Ludów (1848 – 1849) czy też w wojnie domowej stanów północnych Ameryki z południowymi w latach 1861 – 1865 przyzwyczaił się do wędrownego trybu życia do tego stopnia, że po zakończeniu wojennych zmagań nie potrafił osiąść w jednym miejscu. Nie mogąc zdecydować się na zapuszczenie korzeni, przeprowadzał się kilkanaście razy. Był kopaczem złota w Australii, poszukiwaczem diamentów w Afryce, strzelcem rządowym w Indiach wschodnich, miał farmę w Kalifornii, którą stracił przez panującą wówczas suszę, handlował z dzikimi plemionami w Brazylii uprawiał handel, rozbił się tratwą na Amazonce, tułał się po dżungli, żywiąc roślinami i uciekając przez śmiercią z rąk dzikich jaguarów, węży, jadowitych pająków lub ukrytych w sennych jeziorkach leśnych krokodyli. Miał warsztat kowalski w Arkansas, który spłonął podczas pożaru miasta, został pojmany przez Indian w Górach Skalistych, a uwolniony przez strzelców kanadyjskich zaciągnął się jako majtek na statek kursujący między Bahią i Bordeaux. Po rozbiciu się okrętu został harpunnikiem (łowcą wielorybów) na wielorybniku, by potem osiąść w Hawanie. Niestety, okradł go wspólnik i jego fabryka cygar zbankrutowała. Po tej przygodzie piechotą przeszedł „pleny” - stepy między Nowym Jorkiem a Kalifornią.
Gdy w końcu tułaczy tryb życia zaczął mu bardzo ciążyć, dotarł w końcu do Aspinwall, miasteczka niedaleko Panamy i zatrudnił się jako latarnik morski.
Ta posada, nazywana przez mieszkańców pracą więźnia odciętego od świata, spełniła marzenie Skawińskiego o spokojnej życiowej przystani. Teraz był pewien, że etap wędrówki po świecie się skończył. Tygodnie jednostajnego, samotnego, pełnego niezmiennych obowiązków (wstawał skoro świt, jadł śniadanie, czyścił soczewki latarni, siadał na balkonie, z góry przez lunetę strażniczą patrzył na miasteczko Aspinwall, na ogrody i lasy Panamy, karmił stada mew, przylatujące wieczorem o takiej samej godzinie na dach latarni, podczas odpływu chodził po morgowej wysepce i zbierał ślimaki i perłowe konchy żeglarków, a wieczorem, przy świetle latarni łowił ryby, których było mnóstwo w załamach skalnych) życia sprawiły, że był szczęśliwy jak nigdy dotąd. Bohater pokochał tę bezdrzewną wysepkę, czuł się na niej bezpiecznie, chciał dożyć tu śmierci.
Wszystko zmieniło się, gdy dopadła go melancholia i apatia:
„Nie rozumował nad tym, czuł tylko bezwiednie, ale w końcu zdawało mu się, że niebo, woda, jego skała, wieża i złote ławice piasku, i wydęte żagle, i mewy, odpływy i przypływy – t jakaś wielka jedność i jedna, ogromna, tajemnica dusza: on zaś sam pogrąża się w tej tajemnicy i czuje ową duszę, która żyje i koi się”. |
---|
Dzięki lekturze „Pana Tadeusza” zrozumiał, że nie przestanie być podróżnikiem i tułaczem, póki nie wróci do ojczyzny. Czterdziestoletnie odizolowanie od Polski i tęsknota za ojczyzną spowodowały, że tak zatracił się w epopei Mickiewicza, iż zapomniał o pracy i został zwolniony za niedopełnienie obowiązków. Na koniec opowiadania wypływa statkiem z Aspinwall do Nowego Jorku na nową tułaczkę, co dowodzi, że nie można uciec przed przeznaczeniem, a zmianę trybu życia w przypadku Skawińskiego zagwarantowałby dopiero powrót do ojczyzny, czyli prawdziwego domu i przystani.
Dzieje i charakterystyka Skawińskiego
Skawińskiego, głównego bohatera noweli Henryka Sienkiewicza pt. Latarnik, poznajemy w chwili, gdy zgłasza się, żeby objąć posadę latarnika niedaleko Aspinwall, nad Zatoką Moskitów. Skawiński jest już wówczas człowiekiem siedemdziesięcioletnim. Mimo swojego wieku jest krzepki, zdrowy, wyprostowany; ma postawę żołnierza. Już z jego wyglądu możemy wysnuwać wnioski o tym, jakie życie prowadził w przeszłości. Kandydat na latarnika ma skórę spaloną słońcem, co może kojarzyć się z człowiekiem, który większość swojego życia spędził w podróży. Jego żołnierska postawa mówi nam o tym, że przez dużą część swojego życia pełnił służbę wojskową. Jego twarz jest przygnębiona, smutna i uczciwa. Pierwszy opis wyglądu Skawińskiego sygnalizuje najważniejsze elementy, na które powinniśmy zwrócić uwagę przystępując do charakterystyki tego bohatera – tułaczy los i wzrastająca niechęć do tego trybu życia. W rozmowie z konsulem Stanów Zjednoczonych, który szuka odpowiedniej osoby do objęcia funkcji latarnika, Skawiński przedstawia część swoich burzliwych losów. Mówi Izaakowi Falconbridge’owi o tym, że pochodzi z Polski. Później dowiadujemy się także, że opuścił kraj czterdzieści lat temu. Na pytanie o to, czy ma świadectwa służby rządowej, Skawiński wyciąga odznaczenia, które otrzymał za walkę i jedno świadectwo. Dzięki nim wiemy, że walczył w powstaniu listopadowym, hiszpańskiej wojnie domowej (1833-1840), w czasie Wiosny Ludów, w Stanach Zjednoczonych w czasie wojny północ-południe. Do jego odznaczeń należy także Legia Honorowa, czyli najwyższe odznaczenie francuskie. Wszystko to dowodzi, że Skawiński był walecznym żołnierzem.
W rozmowie z konsulem Skawiński wyjawia również, że parał się także innych zajęć. Trzy lata służył na wielorybniku. Tym, co najtrafniej opisuje dzieje tego człowieka, są jego słowa:
Nie zaznałem tylko spokojności |
---|
I rzeczywiście, z późniejszego komentarza narratorskiego dowiadujemy się o innych zajęciach, które podejmował w życiu. Skawiński był kopaczem złota w Australii, poszukiwał diamentów w Afryce, strzelcem rządowym w Indiach Wschodnich, założył farmę w Kalifornii, próbował handlu z dzikimi plemionami w Brazylii, miał warsztat kowalski w Helenie w Arkansas, był majtkiem na statku, harpunnikiem na wielorybniku, miał fabrykę cygar w Hawanie. Skawiński jest człowiekiem sumiennym, uczciwym i pracowitym. Nie udało mu się osiągnąć sukcesu, ponieważ na jego drodze pojawiały się zawsze jakieś przeciwności. Wydaje się, że ciąży nad nim fatum. W Kalifornii jego farmę zniszczyła susza; w Brazylii jego tratwa rozbiła się na Amazonce, a on sam ledwo przetrwał tułaczkę po tamtejszych lasach; jego warsztat kowalski w Helenie spłonął; został porwany przez Indian i cudem tylko uratowany; został okradziony przez wspólnika, z którym założył fabrykę w Hawanie. Skawiński nie obwiniał za swoje niepowodzenia ludzi; twierdził, że częściej spotykał dobrych niż złych. Uważał za to, że sprzysięgły się przeciw niemu wszystkie cztery żywioły. Pytany o przyczynę swoich niepowodzeń wskazywał ręką na Gwiazdę Polarną. W tym wskazaniu badacze Latarnika dopatrywali się wskazania na północ, czyli na Rosję carską.
On sam wreszcie stał się trochę maniakiem. Wierzył, że jakaś potężna a mściwa ręka ściga go wszędzie, po wszystkich lądach i wodach. Nie lubił jednak o tym mówić; czasem tylko, gdy go pytano, czyja to miała być ręka, ukazywał tajemniczo na Gwiazdę Polarną i odpowiadał, że to idzie stamtąd... |
---|
Mimo tak uparcie powtarzających się niepowodzeń Skawiński nie stał się cynikiem. Zachował w sobie pewien rodzaj naiwności i ufności dziecka. Była w nim szczególna dobroć: w czasie epidemii na Kubie rozdał całą chininę, którą miał, nie pozostawiając sobie nic, przez co sam także zachorował. Nie poddawał się nie tylko w czasie walki (np. na Węgrzech nie chciał skapitulować i z tego powodu dostał kilka pchnięć bagnetem), ale także w chwilach niepowodzeń. Był niczym Syzyf, który ciągle, na nowo, po każdym upadku wtacza swój kamień z ufną wiarą, że tym razem uda mu się dojść na samą górę. Ciągle żyła w nim nadzieja, że nadejdą jakieś szczęśliwe wypadki i że wszystko jeszcze będzie dobrze. Skawiński żył tą nadzieją przez długi czas, ale wraz z posuwaniem się w latach zaczęła ona słabnąć. Znikał dawny hart ducha tego zaprawionego w bojach żołnierza. Posada latarnika, którą tak niespodziewanie udało mu się otrzymać, wydawała się spełnieniem jego marzeń o upragnionym odpoczynku; była tym, co ożywiło tę dawną nadzieję.
Skawiński dość szybko przyzwyczaił się do swojego samotniczego życia na wyspie. Był tym szczęśliwszy, że uwierzył w trwałość swojego szczęścia. Początkowo toczył polityczne dyskusje ze strażnikiem Johnsem, który przywoził mu jedzenie, jeździł w niedzielę do kościoła, czytał gazety i szukał w nich wiadomości z kraju. Później stopniowo zanikała w nim potrzeba zbierania wiadomości o świecie poza jego wysepką. Przestał odczuwać nostalgię (tęsknotę za krajem), zaakceptował, że resztę życia spędzi w samotności na wyspie. Było mu z tym uczuciem dobrze. Intuicyjnie odczuwał swoje zjednoczenie z przyrodą.
Przebudzenie nadeszło w chwili otrzymania paczki z polskimi książkami. Ojczysta mowa odnalazła go w jego samotni. Lektura Pana Tadeusza stała się przyczyną przywołania przez Skawińskiego wspomnień z lat młodości. Napełniła go ogromnym wzruszeniem i oderwała od otaczającej go rzeczywistości – zapomniał włączyć latarni. Zaniedbanie obowiązków stało się przyczyną zwolnienia z pracy i konieczności powrotu do dawnego trybu życia. Pod wpływem tych wydarzeń latarnik postarzał się. Na dalszą drogę miał jednak książkę – przyczynę jego zguby i największy skarb.W jednym z pism krytycznych dotyczących Latarnika napisano, że Sienkiewicz pisząc ten utwór stopił się z duszą narodu. Wydaje się, że Skawiński jest bohaterem, który doskonale oddaje to stopienie się z uczuciami, które towarzyszyły także innym dziewiętnastowiecznym emigrantom: niezależnie od przygód, jakich doświadczyli, i miejsc, w których się znaleźli, nie mogli zapomnieć o opuszczonej ojczyźnie.
Opis wyspy, na której mieszkał Skawiński
Bohater opowiadania „Latarnik” po latach tułaczki zamieszkał w portowym miasteczku Aspinwall niedaleko Panamy (Ameryka Środkowa).
Skalista wysepka była oddalona od portu i zajmowała jeden mórg powierzchni otoczony ze wszystkich stron wodą. W jej centrum stała wysoka latarnia morska, wskazująca ruch dla miejscowych łodzi i okrętów płynących z Nowego Jorku do Panamy.
Wysepka była bezdrzewna,
„porośnięta tylko drobnymi, tłustymi roślinkami, sączącymi lepką żywicę. Ubóstwo wysepki wynagradzały mu zresztą dalsze widoki. W południowych godzinach, gdy atmosfera stawała się bardzo przezroczysta, widać był całe międzymorze, aż do Pacyfiku, pokryte najbujniejszą roślinnością. Skawińskiemu wydawał się wówczas, że widzi jeden olbrzymi ogród. Pęki kokosów i olbrzymich muz (inaczej banany) układały się jakby w przepyszne czubiaste bukiety, tuż zaraz za domami Aspinwallu. Dalej, między Aspinwall a Panamą, widać było ogromny las, nad którym co rano i pod noc zwieszał się czerwonawy opar wyziewów – las prawdziwie podzwrotnikowy, zalany u spodu stojącą wodą, oplątany lianami szumiący jedną falą olbrzymich storczyków, palm, drzew mlecznych, żelaznych i gumowych”. |
---|
Na olbrzymiej, turkusowej tafli wody widać było wydęte żagle. Gdy wiatr był pomyślny, płynęły jeden za drugim jak łańcuch albatrosów. Fale kołysały czerwone beczki do wskazywania drogi, między żaglami codziennie pojawiał się parowiec wiozący towary i podróżnych do Aspinwall. Z drugiej strony latarni był widok na miasto i ruchliwy port oraz na stojące w oddali domy. Rankiem wiatr przynosił „gwar życia ludzkiego”, a świst parowców w południe oznaczał sjestę - wtedy na morzu i lądzie na godzinę ustawał wszelki ruch.
Wody otaczające wyspę obfitowały w częste przypływy nocne.
„Długie, wiorstowe fale wytaczały się z ciemności i rycząc szły, aż do stóp wysepki, a wówczas widać było spienione ich grzbiety, połyskujące różowo w świetle latarni. Przypływ wzmagał się coraz bardziej i zalewał piaszczyste ławice. Tajemnicza mowa oceanu dochodziła z pełni coraz potężniej i głośniej, podobna czasem do huku armat, to do szumu olbrzymich lasów, to do dalekiego, zmąconego gwaru głosów ludzkich. Chwilami cichł. Potem o uszy starca obijało się kilka wielkich westchnień, potem jakieś łkania – i znów groźne wybuchy. Wreszcie wiatr zwiał mgłę, ale napędził czarnych, poszarpanych chmur, które przysłaniały księżyc. Z zachodu poczynało dąć coraz mocniej. Bałwany skakały z wściekłością na urwisko latarni, oblizując już pianą i podmurowanie. W dali pomrukiwała burza. Na ciemnej, wzburzonej przestrzeni zabłysło kilka zielonych latarek, podwieszanych do masztów okrętowych. Zielone owe punkciki to wznosiły się wysoko, to zapadały w dół, to chwiały się na prawo i lewo”. |
---|
Opis przeżyć wewnętrznych Skawińskiego
Dzięki komentarzom narratorskim zawartym w Latarniku możemy odtworzyć przeżycia wewnętrzne głównego bohatera w okresie wykraczającym poza czas akcji.
We wspomnieniach dotyczących czasów poprzedzających przybycie Skawińskiego do Aspinwall pojawia się obraz człowieka, nad którym ciąży pewien rodzaj fatum. Wszystkie jego wysiłki, cała jego pracowitość i uczciwość nie zdają się na nic wobec nieprzychylności losu. Zaskakuje to, że to wszystko nie złamało ducha głównego bohatera noweli. Ma on wiarę w lepszą przyszłość i niezwykły upór, by po każdym niepowodzeniu podejmować kolejne próby ułożenia sobie życia. Ta niezwykła wiara i ufność zaczynają się chwiać dopiero wraz z wiekiem. Z czasem coraz mniej jest nadziei w naszym bohaterze. Pojawia się uczucie zwątpienia, nostalgii za opuszczoną ojczyzną, którą pobudza na przykład widok jaskółek w locie, i ogromne zmęczenie życiem spędzonym na tułaczce. Największym pragnieniem Skawińskiego staje się chęć znalezienia miejsca, w którym mógłby żyć na stałe. Znalezienie pracy, która być może dla innych byłaby rodzajem więzienia czy grobem za życia, jest dla niego nieoczekiwanym spełnieniem największych marzeń. Skawiński był odurzony szczęściem, które go spotkało. Wraz z upływem czasu zaczął wierzyć, że może być ono trwałe. Czuł się bezpieczny w swojej wieży; widział w niej ochronę przed wszelkim złem, które mogło przychodzić ze świata. Być może stąd wzięła się wzrastająca obojętność latarnika dla wszystkiego, co pochodzi z zewnątrz. Po początkowym okresie utrzymywania kontaktów ze światem, wypraw do kościoła, czytania gazet i szukania w nich wiadomości o Polsce, dyskusji politycznych ze strażnikiem Johnsem latarnik zanurzył się w zupełnej izolacji od świata.
Znikły wszelkie uczucia, które odczuwał. Nie było już nawet nostalgii – i ona zmieniła się w obojętność. Na miejsce wcześniejszych uczuć pojawiło się wrażenie stopienia się z otaczającą go naturą. Ważny było dla niego tylko to, co dotyczyło wysepki. Skawiński instynktownie zaczął pojmować swoje otoczenie panteistycznie. Widział w nim jedną duszę i czuł, że sam staje się jej częścią. W tym współodczuwaniu znalazł spokój tak wielki, że podobny do śmierci.
Przebudzeniem z tego półsnu było otrzymanie paczki z polskimi książkami. Stary człowiek miał wrażenie, że na jego samotnej wyspie woła do niego jakiś kochany, dawno niesłyszany głos. Ten moment otworzył w nim tę część osobowości, o której zapomniał na swojej wyspie. Przypomniał sobie, dzięki kontaktowi z językiem polskim, o miejscu, z którego pochodził. Ogarnęła go atmosfera święta. Wraz z początkiem lektury przyszła wielka fala wzruszenia. Skawiński nie odczuwał bólu, ale ogromną miłość. Jego łzy były przeproszeniem ukochanej ojczyzny za to, że tak się zżył ze swoją samotnością, że zaczęła znikać w nim nawet tęsknota za ojczyzną. Czuł, że jest to jego moment powrotu do opuszczonej ojczyzny. W marzeniu sennym, które do niego przyszło wywołane przez lekturę Pana Tadeusza, udało mu się powrócić do czasów młodości spędzonych w ojczyźnie. Niestety przez to, że zasnął, nie włączył lampy, co doprowadziło do rozbicia się łodzi. Skawiński został wyrzucony ze służby. Musiał udać się w dalszą drogę, poszukując swojego miejsca na świecie. Nie wiemy, jakie uczucia towarzyszyły mu w tej podróży. Wiemy tylko, że ze zmartwień postarzał się w ciągu kilku dni. Wiemy też, że miał błyszczące oczy i zabrał ze sobą w podróż książkę, która stała się dla niego największym skarbem.
Czy „Latarnika” można uznać za pomnik ku czci Adama Mickiewicza?
Książka Adama Mickiewicza pt. Pan Tadeusz odgrywa niezwykle ważną rolę w noweli Latarnik. Słowa Pana Tadeusza czytane przez Skawińskiego w samotności na wyspie pozwoliły Skawińskiemu powrócić we wspomnieniach do ojczyzny. Siła zdań tej książki ma moc przywołującą zapomniane obrazy. Parafrazując słowa zawarte w tej książce, dzięki niej udało się głównemu bohaterowi Latarnika przenieść utęsknioną duszę do ojczyzny.Latarnika można uznać za pomnik ku czci Adama Mickiewicza, ponieważ zawarta w tej noweli historia mówi o wielkim znaczeniu tej książki dla ludzi przebywających z dala od ojczyzny. Jest ona przez piękno swojego języka i moc zawartych w niej opisów przyrody i polskich charakterów substytutem i pamiątką opuszczonego kraju. Jak pokazuje przykład Skawińskiego, stanowi także doskonałą podstawę do snucia własnych wspomnień.
Kompozycja i artyzm utworu
Akcja noweli Latarnik Henryka Sienkiewicza jest skoncentrowana na jednym wątku, którym jest objęcie, sprawowanie i utrata stanowiska latarnika przez głównego bohatera Skawińskiego. W omawianym utworze możemy zauważyć typowe elementy budowy noweli, czyli: ekspozycję, zawiązanie akcji, punkt kulminacyjny i rozwiązanie akcji. W omawianej noweli mamy do czynienia z bardzo rozbudowaną ekspozycją, która zawiera wiadomości o zwolnieniu się stanowiska latarnika w Aspinwall, rekrutacji na to stanowisko, zgłoszeniu się Skawińskiego i otrzymaniu przez niego posady; zapoznajemy się także z wcześniejszymi burzliwymi losami głównego bohatera. Za zawiązanie akcji możemy uznać stopniowe wycofywanie się latarnika z życia, zrezygnowanie z i tak ograniczonych kontaktów z ludźmi, popadanie w mistycyzm. Cały ten zabieg można uznać za przejaw stosowanej także w innych nowelach Sienkiewicza tendencji do zwalniania biegu akcji przed punktem kulminacyjnym. Główny bohater popada w stan, który jest półżyciem i półśmiercią. Momentem przełomowym, w którym akcja przyspiesza przed zasadniczym punktem kulminacyjnym jest otrzymanie przez Skawińskiego paczki z polskimi książkami. Punktem kulminacyjnym jest wydalenie latarnika ze służby, a rozwiązaniem akcji – udanie się Skawińskiego w dalszą drogę.
Jednym z ciekawszych zabiegów zastosowanych przez autora jest posłużenie się dwoma punktami widzenia: bohatera i narratora. Zabieg ten daje wyraziste efekty szczególnie we fragmentach opisów przyrody, kiedy to najpierw poznajemy to, jak odbiera świat bohater, a następnie trzecioosobowy narrator tłumaczy nam znaczenie widzianych obrazów. Przykładem takiego zabiegu jest opis widoku, który miał Skawiński z latarni na las między Panamą i Aspinwallem. Wiemy, co widzi Skawiński i otrzymujemy opis tego, jakie znaczenie ma ten widok dla latarnika, i jakie wydarzenia z jego przyszłości mu przypomina.
Przyroda odgrywa w Latarniku bardzo ważną rolę. Jest odbiciem i integralnym elementem akcji. W czasie, w którym główny bohater przestaje się kontaktować z ludźmi i przebywa w zupełnej samotności na swojej wyspie, kiedy pozbywa się wszystkich pragnień i uczuć, następuje zjednoczenie się go z otaczającym go światem:
W ciągłym odosobnieniu i wobec otoczenia nadzwyczaj prostego a wielkiego począł stary tracić poczucie własnej odrębności, przestawał istnieć jako osoba, a zlewał się coraz więcej z tym, co go otaczało. Nie rozumował nad tym, czuł to bezwiednie, ale w końcu zdawało mu się, że niebo, woda, jego skała, wieża i złote ławice piasku, i wydęte żagle, i mewy, odpływy i przypływy, to jakaś wielka jedność i jedna, ogromna tajemnicza dusza; on zaś sam pogrąża się w tej tajemnicy i czuje ową duszę, która żyje i koi się. Zatonął, ukołysał się, zapamiętał – i w tym ograniczeniu własnego, odrębnego bytu, w tym półczuwaniu, półśnie znalazł spokój tak wielki, że prawie podobny do półśmierci. |
---|
Zmiany w przyrodzie odpowiadają także uczuciom towarzyszącym latarnikowi podczas otwierania paczki z książkami. Natura oddaje nastrój święta, który odczuwa Skawiński i zarazem tworzy go.
Zdało mu się teraz, że na jego samotnej skale poczyna się dziać coś uroczystego. Jakoż była to chwila wielkiego spokoju i ciszy. Zegary aspinwalskie wybiły piątą po południu. Jasnego nieba nie zaciemniała żadna chmurka, kilka mew tylko pławiło się w błękitach. Ocean był ukołysany. Nabrzeżne fale zaledwie bełkotały z cicha, rozpływając się łagodnie po piaskach. W dali śmiały się białe domy Aspinwallu i cudne grupy palm. Naprawdę było jakoś uroczyście a cicho i poważnie. Nagle wśród tego spokoju natury rozległ się drżący głos starego, który czytał głośno, by się samemu lepiej rozumieć. |
---|
W Latarniku warto zwrócić uwagę także na ważny element kompozycji, którym jest książka – Pan Tadeusz Adama Mickiewicza. Pozornie książka jest elementem statycznym, ale jej lektura wywołuje liczne wspomnienia u głównego bohatera i pozwala mu wrócić myślami do opuszczonej ojczyzny. Jest także przyczyną katastrofy, za którą można uznać utratę pracy. Niejednoznaczne zakończenie pozwala interpretować jej rolę jako oparcie w przyszłości dla głównego bohatera.
Gatunek
W Latarniku Henryk Sienkiewicz przy maksymalnym skondensowaniu struktury noweli zawarł dużo wątków, które są bardzo ciekawym materiałem do interpretacji. W omawianym utworze możemy wyróżnić kilka najważniejszych dla odbiorców elementów, są to: ujęcie romantyczne, naturalistyczne i pozytywistyczne zarazem, wątki patriotyczne, ludowe i psychologiczne.
Najważniejsze dla zrozumienia utworu wydają się być elementy odwołujące się do romantyzmu. Należą do nich: motyw tułaczki Skawińskiego i jego walki na wielu frontach, która oddaje romantyczną ideę walki wszędzie tam, gdzie toczy się bój o wolność; uczucie nostalgii towarzyszące latarnikowi; wykorzystanie najważniejszej dla dziewiętnastowiecznych emigrantów książki, czyli Pana Tadeusza i zawartego w niej motywu miłości do ojczyzny jako miłości do ziemi i mowy ojczystej oraz motyw powrotu do ojczyzny, który dokonuje się w trakcie lektury książki Mickiewicza.
Do wątków psychologicznych możemy zaliczyć: studium charakteru Skawińskiego; wątek przygotowywania się do śmierci, którym jest samotnicze życie na latarni; ścieranie się w latarniku pragnienia odpoczynku i nie do końca uświadamianej potrzeby powrotu do ojczyzny. Latarnik bywał nawet nazywany nowelą psychologiczną (w takich kategoriach, w jakich rozpatrywano psychikę w XIX wieku).
Mniej widoczne są pozostałe elementy. Składniki naturalistyczne to przede wszystkim studium starości i obecne w utworze przekonanie o tym, że istnieją społecznie umotywowane normy przeżyć wewnętrznych, na których tle można rozpatrywać przeżycia jednostkowe. Elementy ludowe to motyw chłopskiego pochodzenia Skawińskiego i obrazy zawarte w jego retrospektywnym śnie. Pozytywistyczne ujęcie przejawia się w ścisłości motywacji i wierze w lepszą przyszłość oraz w to, że warto wkładać wysiłek w kierowanie swoim losem; przekonania te długo towarzyszą głównemu bohaterowi.