Jednym słowem, Centrala słucha naszych rozmów, obserwuje nasze gesty, nasze czyny i zachowania, by nieustannie oceniać stan ludzkich umysłów. Ta ogromna ilość informacji, napływająca bez przerwy do Centrali za pośrednictwem sieci mikrofonów i kamer, jest na bieżąco analizowana. Uzyskane w ten sposób dane służą do oceny każdego obywatela…
(str. 96)
W świecie skrupulatnej kontroli słów największe szanse mają ci, którzy potrafią komunikować się pomimo kontroli. […]
- Szary anioł przyśnił mi się nieostrożnie - mówił młody mężczyzna do siedzącej naprzeciw dziewczyny.
- Przestrzeni skrawek pustką się wypełnił?
- Mimo przeszłości myszki w czasowniku rozprzestrzenionej od krańca po kraniec, kotara głosu mej dłoni nie tknięta, tęsknoty hieny pozostały przy niej.
- Słodycz nieśmiała wilgoci wśród kęp torfowiska.
Ten dialog Nikor przełożył w myślach zupełnie machinalnie, bez najmniejszego wysiłku. Sens był mniej więcej taki:
- Funkcjonariusz służby porządkowej wlazł mi w nocy do pokoju, myśląc, że udało mu się mnie nie obudzić.
- Zabrał coś?
- Chociaż myszkował po całym pomieszczeniu, nie znalazł mojego tłumika do zagłuszania sygnału identyfikatora, ale pewnie drań nie zrezygnował i znów będzie szukał.
Ostatnia kwestia dziewczyny dotyczyła smaku herbaty i należało ją rozumieć prawie dosłownie.
(str. 83)
- Ale… przecież istnieją ogólne zasady, choćby Konwencja Osadnicza, podpisana przez Paradyzję wiele lat temu, które gwarantują jednostce ludzkiej pewne minimum praw i przywilejów… czy wasze Prawo nie stoi w sprzeczności z tymi zasadami?
- Skądże znowu! - Wyraz twarzy Alviego zdradzał szczere oburzenie. Prawa jednostki ludzkiej są u nas w pełni respektowane! Na każdą jednostkę przypada dokładnie tyle samo praw i przywilejów, ile przewidują międzyplanetarne konwencje. Reszta zależy wyłącznie od każdego z nas. Na przykład ja posiadam aktualnie około półtorej jednostki, a ci, których wysyła się do pracy na Tartar, mogą posiadać pół i mniej… To chyba jasne, że na pół jednostki ludzkiej przypada połowa praw i przywilejów!
Rinah już od paru chwil przestał rozumieć rozmówcę. Myśli kłębiły mu się w głowie, trudno mu było sformułować pytanie.
- Zaraz, zaraz… wyjąkał, gdy wysiedli z widny na dziesiątym poziomie. - Co rozumiesz pod pojęciem „jednostki ludzkiej”?
- Jak to: co? - zdziwił się Alvi. - Chyba nie powiesz mi, że u was określa się tym pojęciem coś innego niż u nas. Jednostka to jednostka. Jak metr, kilogram czy sekunda! Służy do określania wartości S.C.…
- Co oznacza ten skrót? - Rinah odczuł coś w rodzaju olśnienia i przerażenia zarazem.
- Nie wiesz? Po prostu: Stopień Człowieczeństwa! - wyjaśnił spokojnie Alvi.
(str. 102)
Przede wszystkim dziewczyna dawała do zrozumienia, że chce go o czymś poinformować i nie może tego zrobić ze względu na zainstalowane wszędzie kamery i mikrofony, ale o tym wszechobecnym podsłuchu wiedział Rinah, jak i wszyscy tutaj, zupełnie oficjalnie. Cały komiczny dialog, aluzyjnie naprowadzający go na słowo „ucho”, był raczej rodzajem instruktażu. Wynikało z niego, iż chcąc coś powiedzieć tak, by nie być zrozumianym przez kontrolny komputer, trzeba odwoływać się do skojarzeń słuchacza. To dość oczywiste: komputer może wyławiać z rozmowy pojedyncze słowa, takie, jak owo „ucho”, które jest dla niego trywialną aluzją do słowa „mikrofon” czy „podsłuch”. Widać, słysząc takie słowo, komputer pilniej nadstawia… „ucha”. Komputer może także analizować całe zestawy słów, znaczenie zdań… Ale nie jest w stanie rozszyfrować aluzji, którą słyszy po raz pierwszy. Dlatego - nie chcąc być zrozumianym - trzeba każdorazowo używać innej aluzji, innego hasła wywołującego to samo skojarzenie. Centrala jest komputerem o wysokim stopniu zdolności uczenia się. Zbyt przejrzyste, obiegowe, często powtarzające się porównania czy kryptonimy, ma zapewne skatalogowane w swych zbiorach pamięciowych. […] To jednakże nie wszystko. Czego nie rozumie system, mogą rozszyfrować jego operatorzy. Komunikat, który jest przekazy słownie, musi być na pozór pusty, wolny od istotniej treści - aby system pominął go i nie utrwalił dla ewentualnej ponownej próby interpretacji. „Tylko puste słowa przelecą…”. Jednym słowem, rozmowa musi sprawiać wrażenie pustego gadania o niczym. Jakieś skoki myślowe, cytaty…
„Coś podobnego znaleźć można u niektórych poetów z końca XX wieku - przypomniał sobie Rinah. - Tylko że tam można było sobie pozwolić na słowotwórstwo, a czytelnik nie zawsze musiał rozumieć, o co chodzi poecie. Tutaj trzeba wyczuć subtelną granicę między zdolnością kojarzenia komputera i człowieka. Żadnych neologizmów - bo każde nowe słowo, raz tylko użyte, jest albo niezrozumiałe, ale znaczeniowo zdefiniowane przez kontekst. W jednym i drugim przypadku nie spełniałoby tu swej roli…”
(str. 71)
- Wiesz, dlaczego byłeś tak długo na dole? - rzucił nagle ostrym głosem.
- Wiem. Za opowiadanie fantastyczno-naukowe…
- Nie za opowiadanie, tylko za kretyńskie pomysły! - zaperzył się nagle urzędnik - Za opowiadania u nas dostaje się punkty dodatnie. O ile posiadają pozytywne walory - uzupełnił.
Nikor chciał zapytać, czy istnieją też walory negatywne, ale powstrzymał się od jawnej złośliwości.
- Twoje opowiadanie było po prostu mętnym bredzeniem, podważającym nienaruszalne podstawy! - ciągnął urzędnik, uderzając miarowo dłonią w pulpit.
Nikora znów zaświerzbił język, by zapytać, w jaki sposób można podważyć nienaruszalne, i to przy pomocy bredni, ale zamiast tego powiedział z przekonaniem:
- Teraz już rozumiem i nigdy więcej nie będę tworzył żadnych bredni.
- No, nie, nie… nie aż tak. Po prostu teraz już będziesz wiedział, o czym nie należy mówić.
(str. 128)
Nikor Orley Huxwell