Cudowne przeżycia z The 20/20 Experience Justina Timberlake`a
Siedem długich lat, tyle kazał na siebie czekać jeden z najlepszych męskich, popowych głosów na świecie. Ale warto było czekać, bo Justin Timberlake wrócił w wielkim stylu.
Nic nie zapowiadało powrotu Timberlake`a do muzyki. Po wydanym w 2006 roku FutureSex/LoveSounds i zebraniu ogromnej ilości nagród (poczwórna platyna w USA, potrójna w Wielkiej Brytanii i platyna w Europie) ten świetny muzyk rzucił się w wir pracy aktorskiej. W ciągu siedmiu lat zagrał w ponad 10 klasowych produkcjach (w tym główną rolę w To tylko seks i Wyścigu z czasem). By nie zerwać całkiem z muzyką pojawiał się sporadycznie w piosenkach swojego przyjaciela Timbalanda, Ciary czy 50 Centa, ale fani wciąż czekali na coś solowego. Na potężną dawkę emocji, którą zaprezentował w Jusitfied, czy taneczne i szybkie rytmy z płyty FutureSex/LoveSounds.
W końcu, w marcu tego roku światło dzienne ujrzało The 20/20 Experience i była to prawdziwa bomba. Pierwszy singiel pochodzący z tej płyty – Suit&Tie (nagrany z Jay-z i wyprodukowany przez Timbalanda i Jerome "J-ROC") od dziesięciu tygodniu znajduje się w piątce najlepszych singli USA wg. Billboard Singles. Nie dawno premierę miał kolejny utwór z płyty- Mirrors i on także zyskuje coraz większą popularność. Do tego warto dodać, że w ciągu tygodnia od debiutu sprzedaż albumu osiągnęła ponad 850 tysięcy. Wszystko wskazuje na to, że już na początku roku poznamy najlepiej sprzedający się płytę podczas pierwszego, debiutanckiego tygodnia. Dla porównania poprzedni krążek J.T. - FutureSex/LoveSounds sprzedał się w ciągu pierwszych siedmiu dni „tylko” w 684 000 egzemplarzach, a i tak był numerem jeden.
Co tym razem dla słuchaczy przygotował Justin Timberlake? Powrót do przeszłości. Dziesięć piosenek, które znalazły się na płycie są utrzymane w klimacie pierwszego studyjnego albumu Justified. Jednak emocje, techniczne wykonanie, a także muzyka są na zdecydowanie wyższym poziomie. W piosenkach Timberlake`a czuć emocje. Jego głos połączony z niesamowicie nastrojowym podkładem po prostu chwyta za serce. Podczas słuchania płyty można wejść w świat tworzony przez wokalistę i czuć się w nim dobrze i bezpiecznie. 10 tracków na krążku stanowi jednolitą kompozycję, która jest dużym zastrzykiem pozytywnej energii i ciepła. Utwory trwają średnio po siedem minut, ale każda z tych minut jest świetnie wykorzystana. Muzyka zaprezentowana na tej płycie naprawdę porusza.
Jednym z najlepszych utworów na płycie jest „Mirrors”. To piosenka, którą Justin Timberlake napisał i nagrał dla swojej żony. Podczas jej słuchania czuje się miłość, emocje i wzruszenie piosenkarza, a to naprawdę bardzo trudne do osiągnięcia. Tym utworem Justin Timberlake udowodnił po raz kolejny, że śpiewać o uczuciach potrafi jak mało kto na świecie.
Jedno jest pewne tym albumem Justin Timberlake śmiało celuje w nagrodę Grammy oraz wszelkie platyny i złota związane z liczbą sprzedanych krążków. Tą płytą aktor, piosenkarz i showman w jednym już przeszedł do historii.
Dla kogo jest ten album? Dla każdego. Starzy fani odnajdą tu klimat z 2002 roku, nowi poznają co to znaczy śpiewać emocjami, zakochani znajdą swoje hymny o miłości, a zwykły słuchacz dostanie świetne techniczne wykonanie, poruszającą muzykę oraz cudowne przeżycia –The 20/20 Experience.