Zbiorek Nr.16
1.Gość z Ameryki !Och panika w całym domu, we mnie pewnie 3 paniki. List spóźniony dał listonosz gość przyjeżdża z AMERYKI I!!! List przeleżał trochę w skrzynce bo kto w nią zagląda chętnie, cóż tam znajdę prócz płatności więc omijam ją bezwzględnie. Jedzie kuzyn co owdowiał, jakiś dalszy, nie pamiętam, gdzie w gałęziach tkwi rodowych. Grunt, że u mnie jest na święta. W czym przywitam w progach gościa? Wiem, sukienka ciut obcisła. Jest nadzieja ,że się wcisnę ups.. niestety z zamkiem prysła. Może spodnie, śliczne w kroju ozdobione taśmą cudną. wciskam, wciągam, wpycham... ....w 3 dni uda mi nie schudną . Mam , spódniczka modna w trapez. Dodam bluzkę w cud czerwieni .Wszystko pięknie tylko defekt "uszy " stoją zamiast kieszeni. Co tu począć? Co założyć? Zdało by się wypaść jakoś. A tu wszystko się skurczyło! Byle jakość!, Psiakość ! Psia kość! ...i ratunek nadszedł szybko, gość przyjedzie w środku nocy, a piżamki mam szerokie więc mu z dumą spojrzę w oczy.
2.W stawie użalał się karp do lina, ,,Bije ostatnia moja godzina. Wkrótce pokaże los niełaskawy, ze święta spędzę, w postaci strawy. Bo wszyscy ludzie, jak jakieś głupie, karpia na święta, karpia ja kupię. Nie jakaś inna wodna zwierzyna, dajmy tu przykład – przepraszam – lina, Może płoteczkę, kiełbia, czy klenia, już nikt na święta tak nie docenia. Tylko nad karpiem, męczą w tej złości, chociaż tak dużo, my mamy ości. Jesteśmy tłuste, marnej urody, czemu to ludzie nas ciągną z wody. Tego zrozumieć nie mogę w stanie’’, …i nie dokończył, bo było branie. Lin nie dosłyszał tej karpiej puenty, tak był sprawami swymi zajęty. Ale na koniec ma być z morałem, i taką myślą wiersz skończyć chciałam. Święta są z karpiem, wszyscy to znają, a ryby…przecież głosu nie mają.
3. Poszła miłość na chorobowe i z tym dobrze się czuje, cieszy się że ma z głowy żonę a ta że obcych rad nie toleruje. Zwolnienie dostałeś od pracy a nie od tej roboty, więc nic mi tu nie przeinaczaj mój koraliku złoty. Leż jak ci nakazuje lekarz cały dzień i całą noc w dzień, Możesz na ból narzekać, lecz w nocy mężczyzną bądź ,a ten uderza w lament mój Panie Boże Wielki zrób coś wszak otrzymałem zwolnienie od zajęć wszelkich. A Pan Bóg odpowiedział jemu nie bądź w takiej rozpaczy gdy się obudzisz bez problemów to że nie żyjesz znaczy.
4. Szał przed świątecznych zakupów: Ludzie gonią jak szaleni z kuponami po kieszeni do "Biedronki"i "Kauflandu" gdzie przed świąteczne są sprzedaże. Mały Jasio z bystrym wzrokiem zmierza do tatusia raźnym krokiem. Tato, tato- krzyczy "resorówka" kup mi proszę na świadectwo szóstki wnoszę/ Zosia beksa mała lalkę "Barbi" bardzo chciała z pokorniutką miłą minką dygnęła przed mamuńką. Mąż sokolim swoim okiem upolował z górnej półki dezodorant ten z reklamy, wnet do niego się zbiegły wszystkie sklepowe ekspedientki . Tylko karp wytrzeszcza ślepia, jak ja tych świąt nie znoszę i tak wyląduje w galarecie lub w grzybowym aromatycznym sosie.
5. Wielbił wszystkie kobiety. Z podnietą czy bez podniety. Po prostu nie był w stanie, oprzeć się patrząc na nie. Blondynki, brunetki, szatynki .Duże i zwiewne drobinki. Nobliwe a także swawolne. Mężatki i te całkiem wolne . Wieść niosła toż to Casanova Martwiono się jak kondycję zachowa ,i czy będzie wciąż cieszył urokiem Nie ma obaw on pieści je wzrokiem.
6. ŚWIĄTECZNE: Na Święta nie będzie bigosu ? Przygotowałam jadłospis na Święta, skrzętnie na kartce zapisałam. Po produkty, które nabyć muszę, wczesnym rankiem, na bazarek pognałam. Kupiłam piękną gąskę, kawałek wołowiny i wieprzowiny, mięsko świeżutkie było ... . Jeszcze kiełbaskę i jemioły gałązkę, ... w kieszeni lżej się zrobiło. Przyprawy mam w domu, więc nie szukam, nie kupuję. Jeszcze kapusta kiszona i grzyby ale kapustę najpierw skosztuję. Pyszna ta kapusta ... o,o,o?, trafiłam na coś twardego. Pan powiedział:"kisimy kapustę z głąbami, wedle przepisu nowego. Głąby są bardzo zdrowe, jakieś związki zawierają, a specjaliści mówią, że korzystny wpływ na człowieka mają". Jeszcze grzyby suszone ... rydze były u wszystkich handlarzy, jakieś takie brzydkie i stare, a mnie .... maślaczek się marzy. No i powstał problem, takie zrządzenie losu? W pierwszy dzień Świąt będzie grzanka, a nie będzie bigosu ?
7. Ciągle byłam zadumana taka szara, taka bura w inne serce zasłuchana cięgle jakaś awantura no i sobą z nim nie byłam jak ja tyle z nim przeżyłam. Teraz wszystko się zmieniło. Odnalazłam w sobie miłość. Pokochałam kobieciarza, określenie jest dowolne, uwodziciela, amanta, taki życie ma swawolne. Zawsze taki elegancki, kwiaty ciągle mi przynosi, no i w sposób tak szarmancki, to co chce u mnie wyprosi. Wie co kiedy ma powiedzieć i jak moją wartość podnieść, przy nim nie mogę tak siedzieć, skończone to co spokojne. Tak się życie odmieniło, ja go troszeczkę popieszczę, z nim po prostu jest mi miło, przy nim czuje dziwne dreszcze. Wiem, nie długo będzie trwało to co teraz takie piękne, bo jemu jest ciągle mało, z żalu życie mi nie zwiędnie.
8. Jak co roku znowu święta, u boku krzątaniny po uszy, może śnieg trochę poprószy. Gęś smaczną upiekę i serniczka ulepię, ale najpierw popiorę ,kąty z kurzu wyzwolę. Czystą firaną okna zasłonię, obrus świąteczny położę na stole. Po karpia jeszcze do sklepu pobiegnę i bardzo zmordowana zabiorę się do choinki przystrajania w światełka,bombki kolorowe, słomianymi gwiazdkami ozdobię. Przygotowań bez liku do świąt biesiadowania.Jednak będą dla wspominania miłe i pachnące zieloną choinką w pokoju i smacznym ciastem na Bożonarodzeniowym stole.
9. Idą święta, idą święta. A gdzie mama uśmiechnięta? Od tygodnia w kuchni tyra. Więc jakże ma być szczęśliwa. Będzie córka, syn z rodziną. Trzeba być tą gospodynią. Musi kutia być i ryba. By wigilia się odbyła. Barszcz czerwony i pierogi. Niby kto to za nią zrobi. Więc od rana do wieczora. By nie kazać nam głodować. Piecze, smaży i gotuje. Licząc że każdy spróbuje. Choć kawałek choć łyżeczkę. Po czym weźmie dokładeczkę. Lecz choć każdy się opycha. Wolno znika chaps z półmicha. Tyle tego to przesada. Kto ilości takie zjada. My wolimy proszę mamie. Siłę mieć na uśmiechanie. A nie całą kłaść w talerzyk. Na tym najmniej nam zależy.
10. Wszyscy znają pewno Ewę, znamy także i Adama ,raj z jabłonią rozłożystą rogatego też szatana. Nie wiedzieli co to znaczy ale byli zakochani ,nic dziwnego bo na świecie byli wtedy całkiem sami. Teściów wtedy też nie było ,to był przecież raj, na ziemi jeszcze z sobą nic nie mieli ,jak brat z siostrą sobie żyli. Sprzątać w koło nie musieli wszystko się robiło samo, drzewek z jadłem było mnóstwo tylko jabłek zabraniano. Aż się zjawił czart rogaty jako żmija- w giętkich splotach, zjedz jabłuszko sobie Ewo, zaraz będzie po kłopotach. Która z Ew się oprzeć może, widząc długaśnego węża, jabłka wzięła w obie ręce, już Adama ma za—męża Wtem się zjawił Bóg Brodaty,raju pootwierał bramy ,przegnał „chętną” Ewę z mężem i tak dziś--- rodziców mamy.