Zbiorek Nr. 19
1. Jeszcze moment jeszcze chwila i już będzie ta godzina. Zegar zaraz zacznie bić nowy rok zastuka w drzwi i przybędzie z nowinami przeróżnymi życzeniami. Wkoło słychać już wystrzały z prześlicznymi kolorami, telefony rozdzwonione, ślą życzenia w rożne strony. Nie wiadomo jaki będziesz Nowy Roku czy przyniesiesz światu pokój? Czego oczekiwać mamy i czy biedzie się nie damy, bądź łaskawy dla każdego, dużo zdrowia daj dla niego. Rozsiej wszystkim wkoło spokój, bądź nam dobry Nowy Roku. Rozdaj wszystkim wiele szczęścia, zgody i błogosławieństwa.
2. Brzuchu mój, brzuszku ukochany. Dziwnej rozkoszy dzisiaj poddany. Mnogości picia, ciasta i jadła. Jakby bomba na Ciebie spadła. A te oczęta rozbiegane. Prawie ze szczęścia, że pijane .W lot chwytają wiktuały. Ale żołądek taki mały. Jak tu połknąć tyle dobroci .W kieszeń nie można moi złoci. A gdy do lodówki wszystko się schowa .Z poczucia głodu pęka głowa. Więc cichcem z łyżką ukrytą w dłoni .Slalom pomiędzy pokojami. Próbujesz język udobruchać .Sałatki pysznej małymi kęsami. A że markowe winko się chłodzi .To jego łyczek tez nie zaszkodzi. Kawałek białej przegryźć trzeba. Zanim się wyjdzie z tego nieba. I tak zmęczony tym spożywaniem. Brzuszek spuchnięty padł na tapczanie.Potem są w TV komunikaty. Ilu obżartych zabrano z chaty. Dalszego uroczego świętowania życzę ,
3. Figle... Uszko,czółko,broda ,szyja ,nic na ,,mapie''nie omijam... oczko ,nosek,usta,broda pocałunków mi nie szkoda..., więc całuję Cię całego i nie widzę w tym nic złego. W końcu sedno sprawy ...w co całuję...? a coś taki ciekawy...?
4. Świąteczny drugi dzień : Wstajemy późno, lekko zmęczeni, lecz świętowania dalej spragnieni. Głowa nam pęka, kiszki szaleją, ale są święta, one istnieją. Znów stół zapełnia pyszne jedzonko, karp w galarecie, sandacza dzwonka. Także przecudnie pieczone prosię, z jabłkiem upchniętym w samiutkim nosie. Kiełbasy, schaby, różne delicje, by zadowolić nasze ambicje. Jeszcze wódeczka, i mamy całość, która świąteczną daje nam…żałość. Gdzieś tak z wieczora przyszła rodzina, i znów biesiada się rozpoczyna. Chociaż poprawniej, ona wciąż trwała, i żadnej przerwy, wcale nie miała. Zapomnieliśmy iść na spacerek, wdychać grudniowy, chłodny wiaterek. Odwiedzić lasy, parki czy klomby, tak zasiedziałe jesteśmy głąby. Jeżeli kogoś tutaj obrażam, to proszę by się, do mnie nie zrażał. Że go wsadziłem do wora tego, z miłośnikami dnia świątecznego.
5. . i po świętach Strawy świąteczne stół ozdobiły, ich smaku nie sposób spamiętać, tyle pyszności stawiane było, że ktoś odchoruje te święta. Mimo, że kolęd echo się niesie, brzmi dzwonem radosna nowina, gdzieś zapodziałem gumowe szelki, a pasek się już nie dopina. Na nic się zdały zacne intencje w geście ramion na wskroś rozwartych, słychać tylko biadanie rodzinki i erki wiozące przeżartych.
6. Hej kolędą kolęda. Maciek co roku uciekał do stajni .Kiedy w dom pleban wchodził po kolędzie. Siedział cichutko schowany zwyczajnie. Mawiał… z oszustem on gadał nie będzie. Boski służalec lecz tylko z odzieży. Klepie pacierze chytrze na stół zerka. Gruba czy cienka koperta tam leży i czy się zjawi z wyżerką butelka. Pewnego razu tak zaśpiewał pleban. Maćku ,Macieju a gdzie żeś ty bywał. Czy tobie Boga do życia nie trzeba .Żeś się w stajence za krówką ukrywał . Już nie wytrzymał Maciek na te słowa. Wyszedł ze stajni i tak księdzu rzecze. W wielkim szacunku u mnie moja krowa. (Choć w Boga wierze… nigdy nie zaprzeczę) Dam jej co łaska dwukrotnie oddaje. Kler w imię Boga w swoje pcha kieszenie. Znieważa wiary moralne zwyczaje. Więc spotkań z krową dla ciebie nie zmienię.
7. U spowiedzi Przychodzi baba się spowiadać do lekarza i tak powiada: "wstydzę się mówić, proszę księdza myślę po prostu o zmianie męża.." - ja nie ksią.. - przerywa lekarz ale baba dalej narzeka: "nie wiem co robić, bo stary chleje a jak wypije to i przyleje.." - Droga pani - w końcu ją pokonał - tu przychodnia, a nie konfesjonał! - Przychodnia? A jaka? Publiczna? - Dokładnie, to ginekologiczna. - U ginekologa to ja już dziś byłam. O Matko! to ja przed księdzem kolana obnażyłam!!
8. W dawnych czasach, w kraju pewnym, żyły sobie dwie królewny. Piękne, smukłe niczym łanie, ale próżne niesłychanie. „Te królewny- mówił król- to mojego serca ból. Mają móżdżki jak u kury- ich tematy to fryzury, szminka, puder, róż, mazidła (by przypadkiem twarz nie zbrzydła). Stroją się w przykrótkie ciuszki, by ukazać długie nóżki. Zużywają perfum górę, żeby mieć pachnącą skórę. Co pięć minut każda zerka pełna dumy do lusterka, by podziwiać swe odbicie.”. Takie panny wiodły życie. Król rozpaczał, śmiał się lud. Serc królewien żaden cud nie odmienił. Do starości żyły w wielkiej samotności. Królewicze z różnych stron mieć nie chcieli takich żon. Morał się narzuca sam- nikt nie lubi próżnych dam.
9. Przyszła Trudka do fryzjera, Panie Edziu, tnij w cholerę (!) Chcę wyglądać! - Się postaraj Stary do mnie gada - stara. Będziesz ładna, piękno w szczycie, Ja ci zrobię wyśmienicie. Włoski cymes napuszone, mąż nie pozna "własną żonę". Tu podetnę, tam dopieszczę aby dobrze? Nie krzycz jeszcze. W oczach Trudki duży strach, a pan Edzio, ciachu ciach. - Skarbie, stawiam sprawę krótko, rób pan dobrze, bym rozwódką nie została. Płacić potem. Żyję z moim, jak pies z kotem. Już skończone mistrza dzieło i jak mężu, głos odjęło? On od progu ją ugościł - Dobermanka! warknął w złości. A kobietka oniemiała - W lustrze jakoś nie ujrzałam. Komplemencik pierwsza klasa, Dla mnie cudna każda rasa. Kocham pieski, będę szczera Wytresuję rottweilera, Za krytykę, wielkie dzięki. Gdy go kupię, jesz mi z ręki!
10.Księdzu ginęła mąka. Podejrzewał organistę, więc postanowił dobrać się do niego podczas spowiedzi. Podchodzi organista Antek do konfesjonału, a ksiądz bez wstępów pyta: - Nie wiesz, kto mi mąkę kradnie? - Co ksiądz mówi? - Kto mi mąkę kradnie? - Tu nic nie słychać - odpowiada sprytny organista. - Co ty opowiadasz! - Zamieńmy się miejscami, to zobaczymy. Zamienili się miejscami. - A nie wie ksiądz, kto posuwa moją żonę? - pyta Antek. - Rzeczywiście, tu nic nie słychać.