1.Zjawił czart się u kowala bo tam przecież tak jak w piekle, cuchnie w kuźni jak sto diabłów i pot ciurkiem z pleców cieknie. Przysiadł sobie na kowadle założywszy swe kopyta, chcę podpisać układ mówi słuchaj dobrze, nic nie pytaj. Diabeł choć nie z tego świata na układach zna się dobrze, jak mi zrobisz o co proszę, wynagrodzę bardzo szczodrze. Dzisiaj w piekle mój kowalu się zrobiło jak na ziemi, zwykłych ludzi nie uświadczysz od bogaczy aż się pleni. Każdy szpaner i ważniocha lub znajomy polityka, szczycąc pełnym się portfelem diablą biedę nam wytyka. W dobrych ciuchach i bez manier nic nie znaczą dla nich czarty, już pół piekła przepuścili grając z Belzebubem w karty. Marzą mi się podkóweczki ze sreberka albo złota, by zaczęli mnie szanować i zaczęła bać hołota. Zrób mi proszę jeszcze widły hartowane z dobrej stali, bym siał nimi strach i zgrozę oni zaś się piekła bali. Dla bogaczy piekło zrobię niech się ile wlezie smażą, diabłów nieprzekupnych znajdę oni znowu im pokażą. Jak mi zrobisz o co proszę bo sam widzisz żem w potrzebie, gdy na progu życia staniesz wstawię się za tobą w niebie. Porządeczek chcę wprowadzić chcę by piekło piekłem było by jak od zarania czasów „czarcim życiem” nam się żyło.
2.Jak Zbych skakał, jak się cieszył, kiedy w końcu z Jadzią zgrzeszył! Idealna! Wymarzona! I już myśli o niej „żona”. Z miłej kotki połowica groźna stała się jak lwica, której niczym nie pokona, gdy się zbliża do jej łona. Wałkiem zaś najlepiej włada, kiedy Zbycho jej podpada. Wczoraj czarodziejka cudna, dzisiaj wiedźma zła, paskudna. Jak w skowronkach Jadzia była! Jak mówiła o motylach, gdy Zbych mocno ją przytulał, bo dobrali się jak ulał. Bardzo szybko jednak Zbyszek zaczął sięgać po kieliszek. Ciało męskie wnet zwiotczało. Jakby tego było mało W łóżku taki z niego maczo, że już skończył, ledwo zaczął. Po uczuciu ani znaku, tyle serca co w pluszaku. Kiedyś ogier, niedźwiedź dzisiaj, brzuch poprzedza ciało Zbysia. Sport dla niego na kanapie, kiedy się po portkach drapie… „Misia” nie ma, „Kotka” nie ma, ciągną życia nudny temat. Dla młokosów to przestroga – związek to niełatwa droga… Poznaj lepiej, pomyśl głową czy połowa jest połową, pośpiech bowiem jest wskazany przy łapaniu pcheł… kochany.
3.Różowy diabełek ma kwaśną minę. Biega nago wśród ludzi. Różowy diabełek, różowy diabełek, w kim dzisiaj miłość obudzi? Widziałem jak pieści swe piersi na ławce w parku zaraz za rogiem. Co z nim się dzieje? Co z nim się dzieje? Igra ze samym Bogiem. Przerzuca włosy z prawej na lewą, dotyka się między nogami. Różowy diabełek, różowy diabełek bawi się z kolegami. Spojrzał dziś na mnie różowy diabełek i znów miał minę skwaszoną. Ciągle nurtuje mnie jedno pytanie: Czy zgodzi się być moją żoną? Biega po polu wciąż bez ubrania. Nowej szuka podniety. Różowy diabełku, różowy diabełku wylicz mi moje zalety. Przyszedł dziś do mnie różowy diabełek, pragnął kochać się ze mną. Wtulił się we mnie i znowu zniknął, gdy tylko zrobiło się ciemno.
4.Modlitwa wieczorna mężczyzny : Ojcze nasz który jesteś w niebie,mam taka prośbę wielką do Ciebie. Daj mi kobietę i ma być bogata ma mieć ferrari i ciągnąć za gnata. Ma mieć piękną wille lub duże mieszkanie ,wciąż do ucha szeptać -chodź do mnie kochanie.Ma mnie zadowalać kiedy mam ochotę ,śniadanie mi robić nie tylko w sobotę .Oglądać ze mną erotyki i pornusy, ma być zakochana we mnie po same uszy . Nie chce nigdy widzieć jej matki ,ja wydaje kasę ona płaci podatki . Nie ma mieć kochanek, ja mam kumpli wiele i będę się spotykać z nimi w niedziele. A gdy wrócę na gazie z piwa ,ma być dla mnie słodka ,a nie jak pokrzywa . Na me zawołanie ma mi odgrzać zupę ,kiedy tylko zechce nadstawiać mi d*pe. Kont ma mieć dużo w okolicznych bankach ,nie chce nigdy słyszeć o jej kochankach . Złotych kart bez liku czeków co nie miara, jak mi to załatwisz ,wzrośnie moja wiara.
5.Ciągle czuł się jeszcze młody, chociaż srebro już na skroni, nie poddawał się nastrojom, miał optymizm, co go chronił. Rankiem śmiało w lustro patrzył, piosnki nucąc przy goleniu, w oczach wciąż zielone błyski, nie rozmyślał o starzeniu. Zmarszczki liczył pobłażliwie świadomy prężnej sylwetki, wciąż zerkał za spódniczkami, mimo swojej sześćdziesiątki. Ale wczoraj w autobusie, uczennica zatroskana, wstała ustępując miejsce, pan zmęczony, proszę pana. To sprawiło, że usłyszał wreszcie sygnał alarmowy, dotarło, że nie jest młodziak a starszy pan "konserwowy".
6.Dlaczego w nocy mnie obudziłeś ? Co ci strzeliło znowu do głowy ? Dziwisz się może, że w złości krzyczę !? Jak ściągasz kołdrę, marzną mi nogi ! Wytrzeszczaj dalej to jedno oko... Na pewno wiele nim nie zobaczysz. Przecież nie raz ci to tłumaczono, ty nie pojmujesz, dalej się gapisz ! Tak, to przypomnę ci ślepa zołzo, Wacławie tępy od urodzenia. Jak mnie zhańbiłeś swoja głupotą i nie wstrzymaną siłą prężenia. Pamiętasz może, jeszcze w liceum, gdyś się wydurnił bucu porywczy i przy tablicy wystawił głowę, by pani Ani zobaczyć (cy-cki) ?! A inne twoje dzikie wybryki ?! Ta notoryczna, pusta ciekawość w windzie, na plaży i na ulicy. Ja „nie” mówiłem, a ciebie pchało. No i co teraz? Milczysz dostojnie? Znawco natury schyl lepiej karku, bym cię nie musiał uderzyć po łbie, albo za (ja-ja) pociągnąć na dół. Tym przestraszony zemdlałeś blady. Lecz co to słyszę? Leżący wzdychasz! Że na pół trzeba dzielić te cięgi, bo winna przecież jest jeszcze (pi-pa)?
7.Wpada do mnie synek cały podniecony. Tata chcę się żenić powiedz co to żony. Pytanie stanęło mnie oblały poty. Jak tu odpowiedzieć nie robiąc głupoty. Zmysły w nim gulgoczą jak woda sodowa. Widzę że tam rządzi lecz ta druga głowa. Od początku zatem atmosferę studzę. Widzisz synku teraz to trochę ponudzę. Problem postawiłeś tu nie byle jaki. A do tego tkwią w nim różne dziwne haki. By sprawę uprościć to tata ci powie. Co mają wspólne co każdej tkwi w głowie. Generator napadów nagłych bólów głowy. Impulsator zakupów po cenach szokowych. Do odnajdywania twych pieniędzy ze trzy zmysły. Daty rocznice i głupie pomysły. Centrum kontroli akcji w serialach. Ciągła gotowość udziału w balach. Czujnik bezruchu który włącza spanie. No i rzecz jasna gadanie, gadanie, gadanie. Synek spojrzał ufnie, skrobnął się po głowie. Wiesz powiada tato ja się zastanowię. I teraz wcale nie jestem zdziwiony.. Że męskie kłopoty zawsze są przez żony.
8.Cap razem z capiną zrobili kolację, a że ich pokarmem nie były frykasy, to by uwydatnić własne fascynacje, czosnkowej kupili, dwa pęta kiełbasy. Cebulkę skroili w cieniutkie paseczki, czerwoną paprykę, perfidną w ostrości, octem pokropili – małe dwie łyżeczki, by dodać sałatce właściwej jakości. Ser głównie pleśniowy, co ma aromaty, tak czułe na nosy, capowej rodziny, musiał się pojawić, tworząc te klimaty, cuchnąco – pachnące odoru ,,wyżyny’’. Cap oraz capowa byli zachwyceni, wszyscy na kilometr czuli woń kolacji, co drażni normalnie czułe powonienie, ale pozbawione dziwnych fascynacji. Choć inni coś czuli, to nic nie mówili, szanując nawyki i innych dziwności. Kiwali głowami, nosy wszak krzywili, porażeni siłą takiej odmienności. Lecz jak można długo, znosić te zwyczaje, co każą zatykać nosy, i udawać, że capienie modnym problemem się staje, i nas nie dotyczy ta śmierdząca sprawa. Musimy coś zrobić, musi być też rada , na wszystko co przykry odorek posiada…
9.Adasiu, Adamie patriarcho ludzi! Ileż pięknych skojarzeń Twoje imię budzi. Od Ciebie praktycznie wszystko się zaczęło. W Twoim ciele Pan zamknął swoje boskie dzieło. Dał ci duszę herosa, ciało marmurowe. Charakter łowczego i otwartą głowę. Wyposażył Cię także w radło szczerozłote. I do siejby dał również przemożną ochotę. Potem posłał na ziemię z tym całym bagażem. Byś na boskim polu został gospodarzem. Kazał Ci z uporem ziarna rzucać w ziemię, Żeby nie wymarło jego ludzkie plemię. Jestem skrawkiem pola Boga Obszarnika I mi także potrzeba dobrego rolnika. Zaorz mnie dokładnie, potem musisz zrosić, Nie daj się zbyt długo o przysługę prosić. Lenistwo w tej sprawie na pewno Cię zgubi, Bo nasz Pan Wszechmocny ugorów nie lubi. Zasiej „świętą ziemię” zgodnie z jego wolą, Wtedy Ci do raju powrócić pozwolą. Gorąco całuję i ten skromny wierszyk z serca ofiaruję. Do niego dołączam jabłuszko wprost z drzewa Będę na Cię czekać – Twoja Boska Ewa.
10.W telewizji dziś od rana, Reklamują lekarstw moc. To na grypę, albo katar Teraz wszystko jest! Pod nos! Boli gardło? Kup Cholinex! Załagodzi „ostry nóż” I poprawi nawet minę. Tak w reklamie jest! No cóż! Teraz wstydu brak!? A jakże! Tu hemoroid, a tam wzwód. Dzisiaj mówi się o Viagrze, Stać Ci nie chce? To ją kup! Gorzej będzie jak zostanie, Tak na zawsze! To ci pech! Na to leku nie dostaniesz, Kurcze blade! Ach to! Niech! Jak wirusy, te reklamy! Rozplenione, nie chcą wyjść. Durex? Gripex? Czy Upsarin? Nie wymyślił jeszcze nikt.