Zbiorek 14
1.Górnicza dola: Robił Alojz w kopalni i nie myślał chorować bo tyn twardy węgiel, musiał non stop fedrować. Wiercił dziury w ścianie, zakładał patrony zapalał lont- a huku w pierony. A jak dymy wyszły, brał się za łopatę i rzucał na taśmę, tak jak jego tata. Oba fedrowali tak jak głupie ciele bo kiedyś wymyślił - planowe niedziele. Chcieli żyć jak ludzie, sił nie żałowali a każdy myślał - co to będzie dali? Teraz się doczekali takiej smutnej chwili, gruba im zawarli , a ich zwolnili. Nie pomogły strajki i lamentowanie, że stracili zdrowie na pierońskiej ścianie. Teraz Alojz żyje na górniczej łasce, podobno ma fedrować węgiel na Alasce. Przy siarczystym mrozie i z eskimosami, chyba ogłupieje pomiędzy fokami. Ojciec nie pojedzie, bo już jest za stary, pod nosem mu przejdą zielone dolary. Za to Alojz jedzie bo ciężka robota, choć już na Alasce - dawno nie ma złota. Nie raz mu się przyśni, ta śląska wodzionka i tyn świeży chlebuś - choćby ze smalcem kromka. A jak mu się przyśni o śląskim obiedzie, porzuci Alaska i z powrotem przyjedzie. Choć już w życiu tyle ton węgla wyrąbał, będzie z familoka na hałdę zaglądał. tyla lat fedrował, w przodku i na ścianie i nigdy nie myślał - że ELWREM zostanie .
2.PRZEPIS NA FACETA W GALARECIE... Wiedzą to kochanki i wiedzą to żony: facet przed konsumpcją ma być wymoczony. Można go doprawić szczyptą pikanterii, żeby nie był mdławy, (lecz bez fanaberii ...) Potem na ogniu zmysłów gotujemy faceta. Kiedy zdjąć go z ognia? - wie każda kobieta. Trzeba tu uważać moje drogie panie, bardzo niekorzystne jest "przegotowanie" A ... i jeszcze jedno (niech mi każda wierzy) źle jest także, gdy facet jest trochę nieświeży ... "Po myśliwsku" smakuje, gdy masz chęć polować, a "po prowansalsku", gdy chcesz go całować, " na słodko" zbyt nudzi, "na ostro" zbyt brudzi, "w sosie słodko - kwaśnym" najczęściej marudzi ... Nie próbujcie jednak w zalewie octowej, bo go nabawicie w mig frustracji nowej. Gdy za dużo octu jest w waszej miłości jest to zagrożeniem dla jego męskości. A więc dochodzimy do ciekawej puenty: że najlepszy facet jest leciutko "ścięty". Dodaj więc kochana szczyptę żelatyny i spożywaj go "na sztywno", lecz bez sztywnej miny.
3.HUMOREK :Pchła spotyka pchłę, jedna jest bardzo zmarznięta, a druga świeża i wypoczęta. Ta wypoczęta mówi:
- Co jesteś taka zimna?
- Jechałam na hawaje.
- Ja też! A jak tam jechałaś?
- Na wąsach motocyklisty.
- Słuchaj to robi się tak: wchodzisz na samolot potem na nogę
stewardesy, wchodzisz na górę mościsz się w jej c***e , zasypiasz i
wstajesz dopiero przy lądowaniu.
Za tydzień znowu: pchła wypoczęta i pchła zziębnięta.
Wypoczęta pchła pyta się:
- I co?
- Zrobiłam jak mówiłaś: weszłam do samolotu, umościłam się w c***ę, zasnęłam.
- No i co dalej?
- I budzę się na wąsach motocyklisty!
4.Idę sobie kiedyś do sklepu nocnego. Ślepia stawiam,kogo widzę małżonka mojego. Siedzi sobie z koleżkami,na ladzie wódeczka.I przedstawia mnie kolegom to moja żoneczka .Jeden w mankiet mnie całuje, drugi coś tam pomrukuje. W głowie chłopu już się kręci. Iść do domu nie ma chęci .Grzecznie proszę choć do chaty. Bo połamię Ci dziś gnaty. Spode łba na mnie wciąż zerka .Myśli sobie to cholerka. Nie przejmuje się tym wcale .Chłopa siatom po łbie walę .On podnosi się i gada. Co Ty robisz ,nie wypada .Tak po głowie męża bić .Wstydź się żono wstydź .Więc zakupy swoje wzięłam .Drzwi nocnego też zamknęłam .Gdy do domu powróciłam .Spać się szybko położyłam .Coś zaczęło mi się śnić .A tu słyszę, skarbie już nie będę pić .Teraz z piciem spokój święty .Bo chłop pracą jest zajęty.
5.Spotykają się dwaj przyjaciele elektrycy. Ożeniłeś się? - pyta pierwszy. Nie, jeszcze nie. Szukam trzyfazowej żony. W kuchni - pani domu, w łóżku - kochanka, w gościach - piękność. Po kilku miesiącach spotykają się znowu: Pierwszy pyta: I co? Znalazłeś trójfazową kobitkę? Znalazłem, tylko ma przesunięcie w fazie. W kuchni - piękność, w łóżku pani domu, w gościach – kochanka.
6.Jakiż to chłopiec piękny i młody? Jaka to obok dziewica?* Kiedy to było? Boże – jak dawno młodością krew w żyłach wrzała, on jak Adonis, z piersią wypiętą ona jak łania, wspaniała. Byli tak piękni w furcie kościelnej gdy ryż się sypał i kwiaty, miesiąc miodowy, w łóżku śniadania, program na przyszłość bogaty. ...... Dzisiaj niewiele z planów zostało jedynie ten stereotyp: z domu do pracy, z pracy do domu, a w domu - same kłopoty. - Meble niebawem trzeba wymienić i zmienić dywan w salonie; - Auto wymaga pilnie remontu to sporo kasy pochłonie; - Dzieciakom buty należy kupić podobno za miesiąc zima; - Węgla przywiozą jutro dwie tony bo w chłodzie trudno wytrzymać; - Ciotka przyjeżdża, ta z Australii. - To lepszej nie miała pory? - Cóż, na dodatek u nas pobędzie, jej syn w szpitalu jest, chory! -A w pracy co tam, bo jakoś milczysz? - Bo mówić i nie ma o czym, jeden drugiemu krzywdę wciąż robi, wydrapać chcą sobie oczy! - Co tam u mamy twojej kochanej? Nie było jej tu dość długo. - To zapomniałeś jak po pijaku nazwałeś ją swoją sługą?
7.Wrócił Jaśko z polowania. Trochę w polu się naganiał. Rozbolało Jaśka w boku... - Oj! Nie mogę zrobić kroku! - Oj! Dni moje policzone! - Zawołajcie mi tu żonę! Żona biegnie na wezwanie - Kompres ci przyłożyć Janie? Może ziółek ci zaparzyć, lub smacznego coś uwarzyć? Boleściwie Jan spoziera... - To już na nic. Ja umieram! Już nic nie zjem, nie wypiję... Sama widzisz - ledwo żyję! Nim dopadnie śmierć zdradziecka, lepiej podrap mnie po pleckach... Stęka, kwęka, jęczy, płacze, a rodzinka wokół skacze. Lecz stopniowo ta męczarnia jęła wszystkich uodparniać, bo zaczęło mu pomału umieranie wchodzić w nałóg. Najpierw było raz na tydzień, potem już - co drugi dzień, na ostatku te numery, doba - na dwadzieścia cztery... Żona się na nogach słania, bledną dzieci z niewyspania, a Jan krzyczy - Gdzieś u licha?! Ja tu leżę sam i zdycham! ... kiedy już zobojętniała rodzinka niewdzięczna cała, jakimś cudem Jan ozdrowiał. - Czas, by mnie wiaterek owiał! Zabrał flintę, zniknął w borach... No i... żona leży chora.
8.Trochę wcześniej wrócił mąż z delegacji i co? Tak jest. Zastał w małżeńskim łożu żonę z obcym facetem. Mężunio tak się wściekł, że wyciągnął gościa z pościeli za włosy rzucił na podłogę i zaczął go lać po pysku: - Dołóż mu, dołóż kochanie - krzyczy żona - ten podrywacz do wszystkich bab w okolicy zalatuje pod nieobecność mężów i uwodzi je łobuz jeden. Nagle sytuacja zmienia się diametralnie. Kochanek otrząsa się z pierwszego szoku, chwytem judo strąca z siebie przeciwnika i teraz on leje po pysku słabnącego z każdym ciosem gospodarza domu. - W mordę go, dziada - krzyczy kobieta - Sam nie r***a i drugiemu nie da.
9.Wyszłam z domu, z dobrą intencją, by kupić mikrofon, by z miłą chęcią... mógł Norbert słuchać, mych czułych słówek, które przez skypa, do niego mówię.. I zanim doszłam, do Media Marketu... O mało nie padłam - - słuchajcie - z zachwytu... Bo na wystawie, na manekinie, wisiał kapelusz - - prawie jak w kinie... noszą francuskie damy, pijąc herbatę popołudniami. Wchodzę spokojnie, ja tylko przecież, dotknę struktury, oczy nacieszę.... No, ale jeśli jestem już w środku....... - trudno pragnienie - - zdusić w zarodku. Muszę przymierzyć! Ubieram - mierzę. I własnym oczom, sama nie wierzę... Bo w lustrze... Widzę.... ...francuska dama ... Nie...już ze sklepu nie wyjdę sama I wyszłam w szpilkach, w jeansach i bluzce... I ...w kapeluszu.. na mojej główce ! (Z tego zachwytu , to zapomniałam, po co do sklepu się dzisiaj wybrałam ) I siedzę sobie, przy komputerze... I piszę wierszem . I sama nie wierzę... Bo przecież kocham tego Norberta... A na kapelusz, co chwilkę zerkam.
10.Była ciocia.. były panie brać wymiary na ubranie, krótkie spodnie były modne bo przewiewne i swobodne! Rozwinęli mnie z pieluszek jaki piękny ma cycuszek, nie wiem tylko co zrobiły że cycuszek nadciągnęły ! Te przymiarki były częste choć pieluchy odstawały, a cieszyły się dzierlatki że cycuszek potrzymały! Gdy nosiłem już spodenki też cycuszka się dostały, aby uszyć nowe spodnie bo nie mieścił się już cały! I nie beczał więcej Henio bo przymiarki mi utkwiły, chociaż niby to wstydliwe to przyjemne bardzo były!