Kordian2

Akt Trzeci
Spisek koronacyjny 
Scena pierwsza 
Osoby: lud, Szewc, Szlachcic, Żołnierz, Garbaty Elegant.

Na placu przed Zamkiem Królewskim w Warszawie gromadzi się lud stolicy. Widać wysokie rusztowanie nakryte czerwonym suknem, na którym siedzą wystrojone damy. Wszyscy oczekują nadejścia cara. Scena ukazuje nastroje panujące przed koronacją Mikołaja I na króla Polski. Tłum wiwatuje, ale nie każdego satysfakcjonuje fakt koronacji. Żołnierz zamiast pieśni: „Boże, zachowaj nam króla!”, intonuje „Boże, pochowaj nam króla!”. Osadzenie obcego monarchy na tronie polskim rani uczucia patriotyczne Żołnierza, bo sam niegdyś występował przeciwko wojskom rosyjskim, walcząc u boku Kościuszki. „Pod Maciejowicami ogłuchłem od kuli” – mówi. 

Bitwa pod Maciejowicami – rozegrała się 10 października 1794 roku. Na czele wojsk polskich stał generał Tadeusz Kościuszko, żołnierzami rosyjskimi dowodził generał Iwan Fersen. Rosjanie wykazywali przewagę nad Polakami, choć ci starali się walczyć do końca. Obserwując nieuniknioną klęskę, Kościuszko z jazdą polską próbował uciekać z pola bitwy, lecz dościgła go kawaleria rosyjska. Wówczas Naczelnik został ranny w głowę pałaszem, a wojska polskie rozbite i wzięte do niewoli. Generała również uwięziono, a wraz z nim polskich dowódców i sekretarza – Juliana Ursyna Niemcewicza.

Szewc nieco ciszej wyraża swoja nieprzychylną opinię. Jest wyrazicielem patriotycznych poglądów. Na widok pewnego mężczyzny – grubego piwowara, który „(...) niegdyś jak koń w taczkach chodził/ Za jakieś przewinienie, z woli księcia pana (...)” – został przez rosyjskiego Księcia Konstantego ukarany ciężkimi robotami. Szewc ironizuje:„Któż mu to przyjść radził?” Popiera go w tych zapatrywaniach szlachcic: „Ten szewc pojął honoru i zemsty prawidła.”Mężczyźni nie dostrzegają w koronacji doniosłego wydarzenia, przeciwnie – traktują ją jako narodową tragedię, niesprawiedliwość. Sami uczestniczą w niej dlatego, ponieważ czują się „historycznymi świadkami” upadku narodowego, a jedyną możliwością oporu jest wyrażenie nieżyczliwych sądów. W dodatku, jakby na ironię, nie zauważają przemarszu carskiego „konduktu”. Są zbyt zaaferowani rozmową i obserwowaniem reakcji społecznych – rozentuzjazmowanego gdzieniegdzie tłumu. Pochód zasłania im niepozorny Garbaty Elegant. Tłum wkrótce rzednie.

Scena druga 
Osoby: Prymas, Car, Kanclerz, polscy dygnitarze, rosyjscy generałowie, lud.

W kościele katedralnym odbywa się uroczyste zaprzysiężenie Cara na króla Polski. Władca wkłada na głowę królewską koronę i odbiera od kanclerza miecz państwa. Tym mieczem cesarz czyni znak krzyża – na cztery strony świata. W ceremonii uczestniczą polscy dostojnicy państwowi i „jenerałowie moskiewscy”.

Car Mikołaj I Pawłowicz (z dynastii Romanowów) – (1796 – 1855). Po bezpotomnej śmierci brata – cara Aleksandra I, do tronu pretendował Konstanty (drugi z trzech braci), lecz ów zrzekł się korony i „odstąpił” ją najmłodszemu bratu – Mikołajowi. Mikołaj został władcą Rosji (1825), a także Polski (1825 – 1831). Przeciwko nowemu cesarzowi zawiązał się spisek szlacheckich wojskowych (oficerów). Wzniecili oni powstanie zwane powstaniem dekabrystów, ponieważ wybuchło w grudniu 1825 - grudzień w językurosyjskim tłumaczony jest jako diekabr, stąd nazwa przewrotu (dekabrystami nazywano potem rewolucjonistów biorących udział w spisku i w walkach). Spisek zdradzono, nastąpił szereg masowych aresztowań, a buntowników karano wywózkami na Sybir lub śmiercią.

Osoby: Lud, Szlachcic, Szewc, Stojący Na Kolumnie, Nieznajomy

Tuż po koronacji na placu przed zamkiem królewskim zgromadził się lud. Szlachcic wnioskuje, że car, choć przysięgał na konstytucję, nie będzie dotrzymywał jej postanowień. Ktoś inny zapowiada, że nowo mianowany monarcha zapewne lada chwila zasiądzie za suto zastawionym stołem i raczej nie będzie się zbytnio troskał sprawami Polaków: „Choć królem, to jeść musi jak i każde zwierzę.” 

W oddali słychać krzyki. Ktoś Stojący Na Kolumnie informuje: „sam książę wdał się z babami w boje.”Dobiega kobiecy szloch i lament: „Dziecię moje! O! dziecię! dziecię! dziecię moje!” To rzekomo książę (Wielki Książę Konstanty) uderzył jakąś kobietę z dzieckiem. Ta potknęła się i upadła, a maleństwo wyleciało jej z rąk i wpadło do rynsztoka. Nie żyje. Matka pochyla się nad nim i osłania je swoim ciałem, ale po chwili dwaj żandarmi zabierająkobietę, bo zbliża się carski korowód. Po jego przejściu lud się rozchodzi, wiele osób milczy, a niektórzy rzucają się na czerwone sukno zdobiące estradę. Rwą je na części i dzielą między siebie. Inni piją wino rozstawione w beczkach. Potem także odchodzą. Nagle rozlega się Śpiew Nieznajomego. Obcy głos nuci pieśń o przemianie wody w wino i wina w krew:

„Chrystus wodę mienił w wino,
Gdy weselny słyszał śpiew (...)
A gdy przyszło zmartwychwstanie,
Chrystus wino mienił w krew...”


Ową pieśnią, nawiązującą do biblijnych wydarzeń: wesela w Kanie Galilejskiej i Ostatniej Wieczerzy, zachęca bardziej aktywnych obywateli – prawdziwych, nieustraszonych patriotów do działania. Roztacza przed słuchaczami wizję buntu – przelewu krwi, obiecuje poniekąd narodowe zmartwychwstanie. Lud stopniowo się rozchodzi. 

Scena czwarta 
Osoby: Prezes, Spiskowcy, Szyldwach – wartownik, Ksiądz, Starzec, Podchorąży – Kordian 

W podziemiach kościoła św. Jana, w miejscu, gdzie znajdują się groby królów polskich - książąt mazowieckich, zbiera się grono spiskowców. Co pewien czas wartownik – Szyldwach wpuszcza któregoś, ale dopiero po podaniu hasła: Winkelried. Prezes rozmawia z Księdzem. Mówią o planowanym buncie młodych bojowników. Prezes jest starszy od Księdza i bogatszy w waleczne doświadczenia:

„Gdyś się rodził, rok miałem dwudziesty dziewiąty
I biłem się za wolność...”
 - mówi do Księdza. Pierwszy ma siedemdziesiąt dziewięć lat, drugi pięćdziesiąt. Prezes nie chce, by zawiązał się antycarski spisek, która ma „zlikwidować” króla – cara. Usiłuje zniechęcić intrygantów:

„Boga chowacie w sercu? Na Boga zaklęcie 
Wzywam was, ludzie: Stójcie! (...)”


Odmiennego zdania jest Podchorąży. Ów powołuje się na historię Polski:

„(...) Kraj nasz dawny widzę. (...)
Kraj młody, oba kwitły na jednej łodydze
Jako dwie róże barwą różne w jednym krzewie.”


Przypomina o utworzonej w 1569 roku, na mocy unii lubelskiej, Rzeczypospolitej Obojga Narodów: Polski i Litwy. Istniał wówczas wspólny władca będący zarazem wielkim księciem litewskim, ale urzędy zachowano oddzielne dla Korony i dla Litwy. Podchorąży nawiązuje do zgilotynowanego w 1792 roku króla Francji – Ludwika XVI, mówi o nierządnej carycy Rosji Katarzynie II (władała Rosją od 1762 roku do 1796 roku), której swego czasu kochankiem był polski król – Stanisław August Poniatowski. Jego wybór na władcę został dokonany za wstawiennictwem cesarzowej w 1764 roku. Podchorąży zarzuca Poniatowskiemu, że nie uczynił nic, by ocalić od upadku Rzeczpospolitą, a pozwolił na podzielenie państwa pomiędzy mocarstwa: Rosję, Prusy i Austrię:

„(...) I nie stało kiru
Na szatę matki naszej, więc w troje pocięto.”


Z Syberii dochodzą teraz wieści o cierpiących w więzieniach rodakach oskarżonych o zdradę i skazanych na katorgę,. Wielu zostało zamordowanych. Wszystko przez Wielkiego Księcia Konstantego, który ustąpił tron młodszemu bratu – Mikołajowi I, a sam został mianowany wodzem wojsk polskich i skupiał w ręku pełnię władzy nad Królestwem Polskim. Mógł czynić, co zechciał. Był samowolny i despotyczny. 

Mówca – Podchorąży żałuje, że nie zabito cara w dniu koronacji. Sugeruje, że musi to nastąpić – dopiero wówczas Polska będzie wolna. Polemizuje z nim stary Prezes, bo lęka się konsekwencji zbrodni, zarówno politycznych (ze strony mocarstw), jak i moralnych:

„Patrz, car zabity – we krwi – zabita rodzina – 
Bo to następstwo zbrodni... lecz nas Bóg ukarze!”


Ksiądz opowiada się po stronie Prezesa:

„Sam Bóg nie pozwoli,
Aby zbrodnia w kościelnym rozwinięta domu,
Miała ogień błyskawic ze skrzydłami gromu.
Bóg, co zabójców rzuca w piekielne ogniska!”


Kwestia zbrojnego zamachu nadal pozostaje nierozstrzygnięta. Podchorążego popiera Starzec. Uważa, iż zabójstwo carskiej rodziny będzie usprawiedliwione nawet w oczach Boga – będzie ono formą ofiary, którą należy złożyć na ołtarzu wolności - niczym zdjęcie krzyża z pleców ciemiężonego ludu.

Ksiądz zaprzecza argumentom Starca, uznaje je za obrazę Boską, ale nie zniechęca to Podchorążego. Ten czuje się tym bardziej zobligowany do wypełnienia misji. Próbuje przekonać zebranych do konieczności zabójczej ofiary. Używa patetycznych słów:

„(...) Mnie zapał rozrywa,
Zdaje mi się, że piersi otworzył na poły,
Że powinniście widzieć czyste serce moje...
Nie przyszedłem was błąkać jak ciemne anioły (...)”


Gotów jest sam stanąć w obronie wolności, podjąć samotną walkę. Nie chce być bohaterem. Wie, że jego imię zostanie zapomniane, lecz chodzi mu głównie o zrzucenie niewolniczych pęt. Prezes, widząc determinację młodego bojownika, pozwala spiskowcom czynić, co zechcą. Sam jednak, powtarzając gest Piłata, umywa ręce.

Ze schodów dobiega echo spadającego ciała. Wartownik informuje, że zabił szpiega – „Nie wiedział hasła...” I faktycznie odnaleziono przy nim zmięte zapiski – „zdanie sprawy ze szpiegowskiej warty”. Dwóch „Spiskowych” w kącie lochu kopie grób dla tajnego „agenta”. Prezes decyduje o końcu zebrania, ale Podchorąży zarządza głosowanie. Ma ono rozstrzygnąć, jakie opinie przeważają wśród bojowników, czy zgadzają się z nim. Ci, którzy opowiadają się po stronie Prezesa muszą rzucić na stół pieniądze (grosz), a optujący za Podchorążym – kulę. Prezes liczy głosy: 

„Świećcie mi pochodnią – 
Dzięki ci, Boże, tylko pięć głosów za zbrodnią. (...)
Stu pięćdziesięciu przeciw zbrodni głosowało...”


Podchorąży jest nieprzejednany, nadal chce zabić cara i przekonuje innych do swojej postawy, a poglądy Prezesa uznaje za zbyt konserwatywne – za przejaw „zgrzybiałej myśli”. Nagle zrywa z twarzy maskę, którą nosił podobnie jak inni „Spiskowi”. Zebrani rozpoznają w nim Kordiana. Ów informuje wszystkich, że tej nocy ma wartę w zamku i będzie usiłował dokonać zamachu. Prosi wszystkich o wsparcie i modlitwę w intencji jego duszy. Decyduje poświęcić siebie – zostać przeklętym zbrodniarzem, ale wrócić ojczyźnie wolność. Nie czuje się „obciążony” żadnymi więzami, nikt nie będzie po nim płakał:

„Ojciec w grobie – i matka w grobie – krewni w grobie,
Ona – jak w grobie... Więc nikt po mnie! wszyscy ze mną!
A szubienica będzie pomnikiem grobowym...”


Zegar na wieży wybija godzinę jedenastą w nocy. Zapalony do działania Kordian wybiega, Prezes bezsilnie, w geście rozpaczy, wyciąga za nim ręce: „Kordianie – stój, na Boga zaklinam... Kordianie!”. I również opuszcza zgromadzenie. 

Scena piąta 
Osoby: Strach, Imaginacja, Kordian, Widmo, Diabeł, Car 

Kordian z zamiarem zabicia cara pokonuje kolejne komnaty w zamku królewskim. Musi dostać się do sypialni. Przechodzi przez: salę kolumnową – koncertową, zdobną w malowidła ścienne, rycerską, audiencyjną. Wokół panuje mrok. Z carskiej sypialni przebija mdłe światło. Kordian niesie na ręku karabin, boi się. Przeżywa rozterki moralne. Uświadamia sobie, że czyn, którego zamierza dokonać, jest etycznie dwuznaczny: zbrodnia, mimo że popełniana dla wyższych celów, zawsze pozostanie zbrodnią. Przemawiają do niego Imaginacja (Wyobraźnia) i Strach – dwie projekcje duszy Kordiana – „Obie Władze”, „patronki” życia psychicznego człowieka, głosy sumienia.

Imaginacja:
Słuchaj! ja mówię oczyma.
Strach:
Słuchaj! Mówię biciem serca.”


Kordianowi wydaje się, że ścienne malowidła ożywają, tworzą straszne, fantastyczne widziadła: „Ściana gadem się rusza... przebrzydła...”. Dostrzega królewską koronę w gabinecie konferencyjnym – sali audiencyjnej – „korona leży na trójnogu”.

W sali tronowej jest ciemno „ (... )czarne okna; żadnej gwiazdy z nieba”. Lęka się, czy ktoś go nie zauważy, nie odkryje tajnego planu. Strach ostrzega: „Nie patrz tylko za siebie (...)”, ale zamachowiec ogląda się i widzi dwie wazy z malachitu. Imaginacja podpowiada, że „zobaczą” one jego występek. Kordian obawia się świadków. Spogląda przez okno na pogrążoną w mroku ulicę. Oczami wyobraźni widzi pochód umarłych. Nagle wydaje mu się, że z komnaty, gdzie śpi cesarz, wychodzi Diabeł. Ów mówi:

Zdławiłem cara – i byłbym go dobił,
Lecz tak we śnie do ojca mego podobny.”

Car Paweł I Romanow (1754 - 1801) miał trzech synów: Aleksandra, Konstantego i Mikołaja. Wśród szlachty i arystokracji miał sporo przeciwników, nie lubiano go ze względu na próby umniejszania przywilejów tych grup społecznych. Według źródeł historycznych do Pawła I podobny był raczej Konstanty, nie Mikołaj (jak sugeruje Słowacki). Posądzenia cara w kwestii współudziału Konstantego w próbie zamachu podkreślają konflikt pomiędzy braćmi.

Misja nadal pozostaje niewykonana. Kordian jest coraz bardziej wystraszony, ale ciągle gotów na wszystko. Wtem słychać dzwony na jutrznię. Ich dźwięk poraża młodzieńca, czuje jakby ktoś sztyletem przebijał mu mózg. Z przerażenia mdleje – u drzwi carskiej sypialni. Odgłos upadku budzi Cara. Wychodzi z lampą nocną w ręku. Mówi, iż we śnie odnosił wrażenie, jak gdyby ktoś zamierzał go udusić. Potyka się o omdlałego Kordiana:

„(...) Tu trup jakiś leży...
Z bagnetem w ręku, mundur polskich ma żołnierzy
Ze szkoły podchorążych. Pewnie stał na warcie
I szedł do mnie zabijać... Padł na samy progu...”


Car o próbę zamachu, z wykorzystaniem polskiego żołnierza, podejrzewa brata - Konstantego. Kordian odzyskuje przytomność. Władca nalega na potwierdzenie jego przypuszczeń, ale niedoszły królobójca zdradza objawy obłąkania. Wbiegają żołnierze. Car wskazując na Kordiana, mówi: „Jeśli nie zwaryjował ten żołnierz... rozstrzelać...”

Scena szósta 
Osoby: Doktor (Diabeł), Dozorca, Kordian, Dwóch Wariatów, Żołnierz, Wielki Książę Konstanty

Kordian trafia do szpitala dla obłąkanych. Ma gorączkę i majaczy. Klinikę odwiedza nagle nieznajomy Doktor. Oprowadza go po niej Dozorca. Dziwaczny medyk pragnie spotkać się z Kordianem i ocenić stopień jego obłąkania. Płaci Dozorcy palącego dukata i zapala od niego cygaro. 

Wspomina o sile i potędze pieniądza, a następnie przysiada na łóżku Kordiana. Młodzieniec jest zdziwiony tą wizytą. Rozmawiają. Doktor wyznaje, że w „godzinę północną”wychodził z sypialni cesarza, podlewał tam kwiaty (w scenie poprzedniej Kordian, oczyma Imaginacji i Strachu, widział wychodzącego z carskiej komnaty Diabła, tutaj jego wcieleniem jest Doktor). Mówi o stworzeniu świata, niedosłownie w ujęciu biblijnym, bardziej w kontekście historycznym:

„(...) Teraz stworzeniu świata, 
Czy o stworzeniu ludów... Świat przed ludźmi ginie;
Ziemia to orzech, w chmurnej zawarty łupinie. (...)”


Według koncepcji Doktora Bóg pierwszego dnia stworzył lud Izraela, w drugim „porozlewał wschodnich ludów wody”, w trzecim „greckie wyrosły plemiona”, w czwartym „zaświeciło z gór Sokrata słońce” (powstała sokratejska mądrość – Sokrates – wybitny myśliciel starożytności), piątego dnia powstał starożytny Rzym, „W szóstym człowieka zlepił Bóg... Napoleona”, potem już nikogo nie stworzył „Bóg rękę na rękę założył,/ Odpoczywa po pracy (...).”
Kordian oponuje po nawiązaniu do sylwetki Napoleona. Stwierdza, że każdy poświęcający się w obronie ojczyzny i wolności jest „nowym Boga tworem”, nie tylko Napoleon, po którym, jak sugerował medyk (Doktor), nie pojawił się w dziejach żaden znamienity wojownik, wódz, „orędownik” suwerenności. Wówczas Doktor przedstawia buntowniczemu młodzieńcowi dwóch Wariatów. Jeden twierdzi, że jest drzewem krzyża, do którego przybito Zbawiciela:

„Ja byłem krzyżem w Chrystusa męce,
Do mnie zmarłego przybili;
A jam go zamiast ćwieków unosił za ręce (...)” 


Drugi, niczym mityczny Atlas, udaje, że podtrzymuje na swych ramionach cały nieboskłon.

„(...) Nieba sufit lazurowy
Trzymając na tej dłoni, zasłaniam świat cały
Niebo, słońce, księżyc biały
Chcą upaść ludziom na głowy;”
 

Mityczny Atlas – według mitologii greckiej Zeus skazał Atlasa – (tytana, boga) za udział w walkach bogów o panowanie nad światem na dźwiganie ciężaru całego sklepienia niebieskiego. W sztuce (ryciny, rzeźba, malarstwo) wyobrażany jest jako siłacz podtrzymujący na ramionach kulisty nieboskłon. Od jego imienia wywodzi się nazwa zbioru map – atlasu.

Doktor tłumaczy, iż tych dwóch również poświęca się za ludzkość. Sam Kordian uznaje ich za niespełna rozumu, przy czym obala jednostkową koncepcję buntu i poświęcenia w obronie spraw ogólnonarodowych. Naraz do szpitalnej sali wdziera się z żołnierzami i nakazem pojmania Kordiana Wielki Książę Konstanty. Doktor znika. Jak się okazuje był tylko tworem wyobraźni chorego, rozgorączkowanego młodzieńca. Kordian ma być poprowadzony na Plac Saski.

Scena siódma 
Osoby: Wojsko 
polskie, generałowie, Car, Wielki Książę Konstanty, Chór, Kuruta, Lud

Na Placu Saskim w Warszawie zbierają się żołnierze, tworząc zgrabny szyk. Gra Orkiestra. Car uroczyście pozdrawia wojaków. Kilku żołnierzy przyprowadza Kordiana i stawia go przed władcą. Przybiega rozwścieczony Książę Konstanty i impertynencko ubliża skazańcowi:„Ha! psie polski! przyszedłeś – czemuś taki blady?”

Rozkazuje mu przeskoczyć konno przez szpaler żołnierzy z wzniesionymi w górę bagnetami. Jeżeli ta niezwykle trudna sztuka powiedzie się młodzieńcowi, Książę zamierza darować mu życie. Wie jednak, że jest to praktycznie niewykonalne. Przywołuje Kurutę – generała, którego bardzo ceni. Obydwaj potwierdzają swoje przypuszczenia – Kordian nie przeskoczy żołnierskiego szyku najeżonego bagnetami, ale młodzian odważnie dosiada konia. Ku zdziwieniu i uciesze ludu, udaje mu się skok. Zyskuje tym sympatię i podziw Wielkiego Księcia. Ów zamierza go uwolnić.

„(...) No! no! chwat młodzieniec! (...)
Ręczę za twoje życie(...)”

Jednak car, mimo Kordianowego popisu, zwraca się potajemnie do generałów z prośbą o sąd wojenny i wydanie rozkazurozstrzelania Kordiana. Na placu rozlega się melodia Mazurka Dąbrowskiego.

Historia skoku. Prawdopodobnie pomysł przedstawienia skoku Kordiana przez szpaler żołnierskich bagnetów ma źródło w dwóch faktach, o których owego czasu mógł posłyszeć Słowacki: pierwszywspomina postać Wielkiego Księcia i pewnego odważnego oficera wykonującego przed wodzem popisowe skoki na koniu. Oficer wcale nie planował skoku przez bagnetową piramidę, lecz w pewnym momencie zwierzę przestało reagować na rozkazy jeźdźca. Widząc odwagę żołnierza, książę Konstanty zdenerwował się i wydał komendę utworzenia „przeszkody” z bagnetów. Koń i jeździec pokonali ją kilkakrotnie; drugi nawiązuje do skoku Józefa Ordęgi ponad głowami żołnierzy rosyjskich w bitwie pod Stoczkiem (14 luty 1831) podczas powstania listopadowego.

Scena ósma Osoby: Kordian, Ksiądz, Grzegorz – stary sługa, Oficer 

W izbie klasztornej zamienionej na więzienie znajdują się:Kordian, Ksiądz i Grzegorz. Skazaniec przed śmiercią spowiada się i godzi ze swoim losem. Zaprzecza, jakoby pozostawił na ziemi coś wartościowego. Jest gotów umrzeć, ale jednocześnie desperacko usiłuje zostawić na świecie jakaś cząstkę siebie, ocalić pamięć o sobie. Kapłan obiecuje w przyklasztornym ogrodzie zasadzić różę na jego cześć i nazwać ją imieniem straceńca.

Młodzieniec w patetycznych słowach mówi o swoim „odejściu”:

„Zamknę cierpienia i bole pokonam;
Lecz tu łez moich duma nie zatrzyma...
O! gdybym wiedział, że tak bez powrotu
Ziemię żegnałem; przed chwilą odlotu
Patrzałbym na świat innymi oczyma,
Dłużej! Ciekawiej, a może ze łzami...”


Czuje się samotnym indywidualistą, ale jednocześnie raduje go myśl, że nie jest biernym człowiekiem z tłumu, który godzi się na tyranię Cara. Próbował przeciwstawić się narzuconej władzy, walczył. Jest narodowym bohaterem zasilającym szeregi „zmarłych Polaków”. Mówi: 

„Nie będę z nimi! – Niech słowo ojczyzna
Zmaleje dźwiękiem do trzech liter cara;”


Po odejściu Księdza Grzegorz przypomina Kordianowi o dziecinnej próbie samobójczej. Przypuszcza, że obecnie młodzieniec ponosi konsekwencje tamtego nierozważnego, grzesznego czynu.

Sługa, na życzenie Kordiana, obiecuje ochrzcić wnuka imieniem panicza, ale skazaniec po chwili wycofuje się ze swojej prośby. Obawia się, by los nie skrzywdził chłopca, tak, jak stało się to w jego przypadku:

Kordian:
Boże! dziecka za imię ukarać nie raczysz,
Ani mu stworzysz życie równe memu życiu?”


„Pamiątkami” po bohaterze mają być blada róża kwitnąca w klasztornym ogrodzie i nienarodzony jeszcze chłopiec noszący imię Kordian. Do celi wchodzi oficer z zapłakanym Księdzem i obwieszcza, że aresztanta czeka śmierć przez rozstrzelanie. Kordian całuje siwą głowę klęczącego sługi: „Bądź zdrów – mój wierny – ojcze...”

Scena dziewiąta 
Osoby: Wielki Książę Konstanty, Car, Adiutant 

W jednej z komnat zamku królewskiego toczy się rozmowa pomiędzy braćmi: Carem Mikołajem I i jego bratem – Wielkim Księciem Konstantym. Ten ostatni próbuje wymóc na władcy akt ułaskawienia Kordiana. Mikołaj nie zgadza się. Mężczyźni rozpoczynają bulwersującą sprzeczkę. Zarzewiem konfliktu okazuje się problem władzy. Konstanty przypomina bratu, że to on, jako starszy, darował mu prawa do tronu, dzięki czemu Mikołaj może w chwili obecnej mienić się cesarzem Rosji i królem polskim. Car zarzuca Księciu brak urody - „nos Tatara” i „sprzedanie” tronu na życzenie matki – Marii Fiodorowny.

Źródła historyczne dowodzą, że to nie matka (Maria Fiodorowna) namówiła jednego z synów do zrzeczenia się tronu, uczynić miał to najstarszy z braci – car Aleksander (1777 – 1825) – następca Pawła I. Cesarzowa-matka sama gotowa była objąć tron po śmierci syna (Aleksandra), pomijając zarówno Konstantego, jak i Mikołaja.

Konstanty wysuwa aluzję, jakoby Mikołaj brał udział w spisku i przyczynił się do śmierci ich ojca – cara Pawła (1754 – 1801) uduszonego szarfą orderową (z „historycznych względów” jest to niemożliwe, ponieważ Mikołaj w momencie śmierci ojca liczył zaledwie pięć lat). Car nie pozostaje dłużny bratu i przypomina historię z piękną szesnastoletnią Angielką. Zarzuca Konstantemu uprowadzenie, gwałt i zabójstwo dokonane na młodziutkiej dziewczynie, przy czym sprawca starał się starannie zamaskować zbrodnię – jeden z jego przyjaciół zmienił nieboszczce kolor włosów i wygląd twarzy. Ciało zostało ukryte.

„Gdzie się owa piękna Angielka podziała?
Lat szesnaście, dziecinna, płocha, jak śnieg biała, (...)
W szafie szkielet człowieka topi się i gnije...
Na trupie zapomniany brylant ogniem błyska.
Ten pierścień mówił... i dwa powiedział nazwiska:
Jej i twoje. (...)”
 

Aspekt historyczny – Słowacki wspominając dramatyczną historię tajemniczej Angielki, połączył dwa znane ówczesnym wydarzenia wiążące się z osobą Wielkiego Księcia Konstantego. Jedno z nich działo się prawdopodobnie w Petersburgu w 1802 roku, a drugie w Warszawie, już za rządów Wielkiego Księcia (po roku 1815) i faktycznie dotyczyło pewnej młodziutkiej angielskiej damy.

Konstanty zbulwersowany mową brata, powołuje się na swoją funkcję – jako naczelnego dowódcy wojsk polskich. Siły zbrojne są mu poddane i wykonają każdy rozkaz: mogą zbuntować się przeciw potężnemu Carowi, który nie cieszy się dobrą opinią wśród Polaków. Mikołaj, świadom zagrożenia, godzi się z Konstantym i podpisuje akt ułaskawienia. Wielki Książę nakazuje Adiutantowi dosiąść konia i czym prędzej zawieść rozkaz na Plac Marsowy (inaczej plac Broni, pole musztry położone ówcześnie niedaleko rogatek powązkowskich), gdzie lada moment ma się odbyć egzekucja. 

Scena ostatnia 
Osoby: Kordian, lud 

Na Placu Marsowym tłum tkwi w oczekiwaniu na egzekucję Kordiana. Młodzieńcowi przed śmiercią zostaje odebrany tytuł szlachecki. Oficer przygotowuje się do strzału. Lud obiega pogłoska o nadjeżdżającym Adiutancie. Kordian może zostać ułaskawiony. Czy będzie? Czy Adiutant zdąży przed oficerem?

Na Placu Marsowym zebrał się tłum. Za chwilę wyrok ma zostać wykonany. Kordian przed śmiercią zostaje pozbawiony tytułu szlacheckiego, staje się zwykłym chłopem. W tłumie stary Grzegorz obserwuje przygotowania do egzekucji, rozpacza. Nagle wśród ludzi wznosi się krzyk. Nadjeżdża Adiutant. Oficer go nie zauważa. Składa się do strzału. Czy posłaniec zdąży?

„Koniec części pierwszej” 


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rozrachunek z powstaniem listopadowym w Kordianie J. Słowack, Język polski
zagadnienia Kordiaka-chirurgia, Studia - ratownictwo medyczne, 3 rok, Podstawy chorób wewnętrznych -
Streszczenie Kordiana
Znaczenie motta Kordiana
Czas i miejsca akcji w Kordianie
Charakterystyka Kordiana doc
Streszczenie Kordiana
Ocena powstania listopadowego w 'Kordianie
Tragizm patrioty spiskowca w Konradzie Wallenrodzie i w Kordianie
Obraz społeczeństwa polskiego w Dziadach i Kordianie 3, 18
Omówienie lektur, Grób Agamemnona - drugi po Kordianie głos Słowackiego w sprawach narodowych, "
Dzieje i charakterystyka Kordiana - bohatera dramatu Słowackiego, opracowania, romantyzm
Ocena powstania listopadowego w Kordianie J Słowackiego
notatki2, Słowacki - Kordian, ŚNIADANIA
Słowacki J., Kordian (Wstęp BN), JULIUSZ SŁOWACKI
polski-romantyzm monolog kordiana krol olch lilie , JULIUSZ SŁOWACKI - KORDIAN CECHY GŁÓWNEGO BOHATE
Tragedia postaw Kordiana, Konrada, Judyma i Wokulskiego.

więcej podobnych podstron