Streszczenia gim

Streszczenia

Spis Treści

„Antygona” - 1

Krzyżacy 10

Pan Tadeusz 16

„Quo vadis”- 22

„Balladyna” 81

Syzyfowe Prace 100

SKĄPIEC 103

Zemsta 112

„Antygona” - streszczenie szczegółowe

Akcja rozgrywa się przed pałacem królewskim w Tebach.

Prologos

Antygona, przed świtem, spotyka się ze swoją młodszą siostrą Ismeną i informuje ją o rozkazie, który wydał władca. Kreon zakazał grzebania zwłok Polinejkesa – brata Antygony i Ismeny. Eteokles i Polinejkes polegli w bratobójczej walce o władzę, przy czym tego drugiego uznano za zdrajcę, bo z obcym wojskiem ośmielił się najechać na Teby. Antygona namawia siostrę do pomocy w pochówku, ale Ismena boi się złamać zakaz króla.

Antygona żali się swojej młodszej siostrze Ismenie na nieszczęśliwy los: ich ród stale dotykają nieszczęścia. Oto teraz dwóch braci: Eteokles i Polinejkes poniosło śmierć w walce o władzę. Na tronie zasiada Kreon, który objął po ustąpieniu Edypa (Edyp – ojciec Antygony, Ismeny, Eteokla i Polinika) i rządzi Tebami. Wcześniej silniejszy Eteokles przegnał brata z miasta, a gdy ów powrócił z armią, rozpoczęła się bitwa. Zginęli w niej obydwaj.
Kreon nakazuje godnie pogrzebać Eteokla, a tego, który okazał się zdrajcą i wystąpił przeciwko miastu i władcy, odmawia pochówku. Ciało Polinika ma być wystawione na pastwę żarłocznych ptaków, a dusza, nie zaznawszy spokoju, musi błąkać się po świecie:

„(...) aby Polinika
Nieszczęsne zwłoki bez czci pozostały,
By nikt ich płakać, nikt grześć się nie ważył;
Mają więc leżeć bez łez i bez grobu,
Na pastwę ptakom żarłocznym i strawę.”


Antygona kierując się siostrzaną miłością, chce postąpić wbrew rozkazowi Kreona i pochować brata, wie również, że jeżeli ciało zmarłego zostanie niepogrzebane, dusza Polinika będzie skazana na wieczną ziemską tułaczkę, a bramy Hadesu (mitologicznego świata umarłych) nigdy nie zostaną dla niego otwarte. Zwraca się do siostry, by pomogła jej dokonać pochówku. Kierująca się rozsądkiem Ismena, nie chce przeciwstawiać się władcy. Lęka się kolejnych nieszczęść:

„Zginiemy marnie, jeżeli wbrew prawu
Złamiemy wolę i rozkaz tyrana.”


Starszej siostry nie przerażają wizje przyszłych tragedii, decyduje się sama pochować brata, ponadto postanawia, że w przypadku zarzutów przyzna się do wszystkiego i gotowa jest ponieść śmierć. Ismena obawia się o Antygonę, lecz ta uspokaja ją:
„Nie troszcz się o mnie, nad swoim radź losem.”

Parodos

Chór tebańskich Starców pieśnią wychwala czyny Eteoklesa, a gani postawę Polinika – najeźdźcy i zdrajcy. Przywołuje postać bogini zwycięstwa - Nike, która „wspomogła” Tebańczyków w walce i przyczyniła się do jego triumfu.

Na scenie pojawia się Chór (rada Starców), który przybył na żądanie Kreona.

Kreon był bratem Jokasty, którą Edyp, wypełniając przepowiednię, poślubił, nie wiedząc, że jest jego matką. Wówczas, z własnej woli, uprzednio wykłuwszy sobie oczy, nieszczęsny Edyp udał się w pokutną podróż, podczas której zmarł. Historia ta wiąże się z tragicznymi losami rodu Labdakidów i przepowiednią wyroczni delfickiej.

Wspólnie mają odbyć naradę. Chórowi przewodzi Przodownik. Pieśnią pochwalną Chór sławi czyny Eteoklesa jako dzielnego męża, któremu udało się pokonać niegodziwego wroga. Polinejkes poległ, ponieważ (wedle wierzeń Greków) Zeus pogardza dumnymi buntownikami, którzy występują przeciwko władzy, pragną zemsty i zniszczenia. Bogini zwycięstwa - Nike opowiedziała się za mieszkańcami Teb (Tebanami, Tebańczykami) i miasto nie stało się pogorzeliskiem, lecz może święcić swój triumf. Niestety zginął również wódz - obrońca Teb – Eteokles, który odpierał ataki armii zbuntowanego brata.
„Więc teraz Nike, czci syta i sławy,
Zwraca ku Tebom radosne swe oczy.”

Przodownik Chóru informuje, że nadchodzi Kreon – inicjator zebrania.

Epejsodion I

Kreon spotyka się z Radą Starców. Mówi o konieczności utrzymania przez niego władzy oraz uzasadnia swoją decyzję o pozostawieniu ciała Polinejkesa na pastwę dzikich zwierząt i ptaków. W chwilę później zjawia się Strażnik i przekazuje złe nowiny o złamaniu rozkazu.

Kreon zwraca się do Chóru – jako przedstawicieli Teb i rozważa dalsze utrzymanie tronu, który, jak uważa, należy mu się jako szwagrowi zmarłego na tułaczce Edypa. Teraz tym bardziej zachowuje do niego prawo, ponieważ dwaj bracia, którzy mogli rościć jakiekolwiek pretensje, nie żyją – polegli rywalizując ze sobą.
Kreon obiecuje być władcą sprawiedliwym i roztropnym, cenić wyżej dobro publiczne nad własne i swojej rodziny oraz dbać o miasto Teby – bronić go przed najazdami wrogów:

„Nigdy też wroga nie chciałbym ojczyzny
Mieć przyjacielem, o tym przeświadczony,
Że nasze szczęście w szczęściu miasta leży (...)”


Wydaje rozkaz i życzy sobie, by jego postanowienia były przestrzegane przez wszystkich: Eteoklesa nakazuje pochować z honorem, zaś ciało najeźdźcy i zdrajcy – Polinejkesa porzucić w polu na żer dzikim zwierzętom, ptakom i psom. Tego, kto wydanego rozporządzenia nie będzie respektował, czeka surowa kara:

„Kto za to miastu temu dobrze życzy,
W zgonie i w życiu dozna mej opieki.”


Przy porzuconych zwłokach mają stanąć straże – będą pilnować, czy wola władcy została spełniona i nikt nie ośmielił się jej sprzeciwić.

Nagle dialog Kreona z Chórem przerywa przybycie Strażnika, który drżąc o własne życie, ma do przekazania złe nowiny. Obawia się gniewu władcy. Mówi, że prawdopodobnie ktoś złamał rozkaz, bo zwłoki zostały lekko przyprószone piachem, nie zaś całkowicie pogrzebane. Przodownik Chóru dopatruje się w tym czynie boskiej ręki, lecz Kreon wyśmiewa go i każe zamilknąć. Sugeruje, że to strażnicy zostali przekupieni i zezwolili na „skromny” pochówek, złorzeczy i grozi, że jeśli sprawca nie zostanie ujęty, odpowiedzą swoimi głowami;

„Tak jeśli zaraz schwytanego sprawcy
Nie dostawicie przed moje oblicze,
To jednej śmierci nie będzie wam dosyć (...)”

Stasimon I

Pochwalna pieśń Chóru na cześć człowieka – jako istoty rozumnej i wszechwładnej, ale niezdolnej pokonać śmierci.

Chór wyśpiewuje pieśń pochwalną na cześć człowieka, który włada wszelkim stworzeniem i żywiołami. Może dokonywać wielkich rzeczy, ponieważ ze wszystkich istot jest najbardziej uprzywilejowany: dzięki potędze rozumu: „Wszystko rozumem zwycięży.” Myśli potrafi wrazić słowem, „(...)życie ujął w porządku prawidła”, zdoła znieść i pokonać cierpienie. Lecz nie uda mu się uniknąć śmierci.

Człowiek, który szanuje prawo (ludzkie i boskie), zasługuje na podziw, godzien jest pochwał i honoru, zaś ten, który sprzeniewierza się normom boskim i ludzkim, będzie potępiony. Chór nie odnosi się tu bezpośrednio do Kreona i jego reakcji na postępek Polinejkesa, ale przypomina o zachowywaniu i respektowaniu reguł ustanowionych przez bogów i człowieka.
Przodownik Chóru oznajmia przybycie pojmanej przez Strażnika Antygony.

Epejsodion II

Przed Kreonem pojawia się Antygona, przyznaje się do złamania ustanowionego przez władcę prawa. Król decyduje się „przesłuchać” również jej siostrę Ismenę. Ismena broni Antygony i pragnie wziąć część jej winy na siebie, ale ani Kreon, ani sama Antygona nie godzą się na to.
Strażnik przyprowadza przed oblicze Kreona Antygonę, która ponownie próbowała pogrzebać ciało Polinika. Relacjonuje całość zdarzenia: wartownicy pośród kurzawy piasku spostrzegli kobietę zasypującą nagie zwłoki i skrapiającą je, zgodnie z rytuałem, „potrójnym płynem” (złożonym z mleka, wina, oliwy lub miodu). Pochwycili ją i jeden z nich przyprowadził ją do Kreona.

Dziewczyna przyznaje się do winy: „Jam to spełniła, zaprzeczać nie myślę.” Wie, że działała wbrew rozkazowi władcy, ale zemsty bogów obawiała się bardziej niż zemsty człowieka. Nie lęka się śmierci. Jest pewna, że umrze, ale woli to niż życie w nieszczęściu, z ciążącym nad rodem fatum (przekleństwem):

„Bom śmierci ja pewna
Nawet bez twego ukazu; a jeśli
Wcześniej śmierć przyjdzie, za zysk to poczytam.
Bo komu przyszło żyć wśród nieszczęść tylu,
Jakżeby w śmierci zysku nie dopatrzył?”


Kreon zamierza być konsekwentny i działać zgodnie z postanowieniem, dodatkowo postanawia „przesłuchać” Ismenę – siostrę Antygony, która również może być współwinna. Przodownik Chóru zawiadamia o przybyciu drugiej dziewczyny. Ismena zostaje oskarżona o „współudział” w zakazanym pogrzebie oraz o sprzeniewierzenie się woli władcy:

„Nuże, mów teraz, czyś była wspólniczką
W tym pogrzebaniu, lub wyprzyj się winy.”


Mimo że nie uczestniczyła w pochówku, ujmuje się za Antygoną i pragnie dzielić jej winę i los. Ale Antygona nie zgadza się na to, twierdząc, że sama złamała rozkaz, a ponadto tai żal do siostry, bo przecież wcześniej odmówiła jej pomocy:

„Hades i zmarli wiedzą, kto to zdziałał.
Słowami świadczyć miłość – to nie miłość.”


Ismena jest przerażona bezwzględnością Kreona, który chce uśmiercić swoją przyszłą synową – narzeczoną Hajmona, apeluje do jego sumienia i uczuć. Lecz władcy nie przekonują jej argumenty. W trosce o swój autorytet nie może być nielogiczny i niekonsekwentny. Musi egzekwować prawa.
Straże odprowadzają Antygonę i Ismenę do pałacu, gdzie kobiety zostają pod nadzorem.

Stasimon II

Pieśń Chóru dotycząca nieszczęść nękających ród Labdakidów.

Rada Starców pieśnią wyraża żal i smutek nad nieszczęściami, które prześladują rodzinę królewską:

„Tak już od wieków w Labdakidów domy
Po dawnych gromach nowe godzą gromy;
Bóle minionych pokoleń
Nie niosą ulg i wyzwoleń.”

Pieśń jest również aluzją do postępowania Kreona, który wydaje się być na tyle wyniosły i dumny, że zapomina o prawach i czci należnej bogom, starając się im dorównać:

„A wieczna prawda, że w przystępie dumy
Mienią dobrymi ci nieprawe czyny,
Którym bóg zmieszał rozumy!”

Przodownik chóru oznajmia nadejście Hajmona.

Epejsodion III

Spotkanie Hajmona z Kreonem. Syn staje w obronie narzeczonej, przypomina ojcu o zasadach demokracji ateńskiej i przytacza opinię ludu w sprawie Antygony. Kreon jest nieprzebłagany - decyduje o uwięzieniu żywej dziewczyny w grocie i skazaniu ją na powolną agonię.

Kreon spotyka się z Hajmonem. Syn wie, co ojciec zamierza uczynić z Antygoną, usiłuje odwieść go od takiej decyzji. Kreon ma jednak swoją opinię na ten temat. Uważa, że syn musi znaleźć sobie inną wybrankę, bo ta nie ujdzie śmierci, a ponieważ jako jedyna oparła się prawu, nie zasługuje na miano żony Hajmona. Ponadto on jest egzekutorem zasad i nie może pozwolić, by kobieta wzniecała bunt i była symbolem nieposłuszeństwa. To godzi w królewski autorytet, dlatego wyrok musi zostać wykonany.
Hajmon nie zgadza się z tym. Zaprzecza jakoby Tebańczycy życzyli sobie śmierci Antygony, wprost przeciwnie – podziwiają ją i uważają, że postąpiła adekwatnie do tego, co dyktowało jej serce i sumienie. Przestrzega ojca przed uporem, dumą i nadgorliwością. Sugeruje, by okazał litość, bo tego właśnie będzie oczekiwał od niego lud, a dobry, rozsądny władca liczy się z głosem społeczeństwa, nie sprawuje rządów autorytarnych, ale demokratyczne (w myśl zasad demokracji ateńskiej):

„Bo na twój widok zdejmuje ich trwoga
I słowo, ciebie rażące, zamiera.

A więc cichaczem przyszło mi wysłuchać,
Że miasto nad tą się żali dziewicą (...)”

Demokracja ateńska – każdy obywatel w sposób rzeczywisty i czynny, nie za pośrednictwem przedstawicieli bierze udział w rządach. Państwo to rozszerzona gmina miejska: miasto – państwo. Główne jej zasady to: wolność, czyli życie obywateli wedle upodobania, w granicach prawa, równość obywateli wobec prawa, dostęp do udziału we władzy, zgoda i harmonia – dobro indywidualne służące dobru całego kraju, interesy jednostek podporządkowane interesom państwa, praworządność – podległość obywateli wobec prawa, które zostało ustanowione przez społeczeństwo i również przez nie mogło być zmieniane. Przyjmuje się, ze demokracja ateńska trwała od początków VI wieku do połowy IV wieku p.n.e.

Kreon jest nieprzejednany, drażni go upór syna, postrzega go w kategoriach buntu. Nakazuje przyprowadzić „buntowniczkę”, by ją zgładzić na oczach młodzieńca:

„Wiedźcie tu dziewkę; niechajże wyrodna
W oczach kochanka ginie tu, natychmiast!”


Postanawia oszczędzić Ismenę – jako niewinną. Natomiast na Antygonę wydaje wyrok:

„Gdzieś na bezludnym zamknę ją pustkowiu,
W skalistym lochu zostawię żyjącą,
Strawy przydając jej tyle, by kaźnię
Pozbawić grozy i klątwy nie ściągnąć;”


Kreon stara się, by jego werdykt nie brzmiał groźnie, co miało świadczyć o pozornym humanitaryzmie i po części „uniewinniać” samego oprawcę, który lęka się potępienia ze strony bogów.

Stasimon III

Chór wykonuje hymn na cześć miłości – wszechpotężnego uczucia, przed którym trudno się obronić.

Chór wykonuje pieśń na cześć miłości, przedstawia ją jako uczucie prowokujące do szaleństwa i często je przypominające:

„Ni bóg nie ujdzie przed twoim nawałem,
Ani śmiertelny. Kim władasz, wre szałem.”


Jest to aluzja do związku Hajmona i Antygony oraz spotkania kochanków, które nie nastąpiło po wydaniu drastycznego wyroku.
Przodownik chóru oznajmia nadejście Antygony zmierzającej do „ciemnej hadesu przystani”.

Epejsodion IV

Antgona podąża do miejsca, gdzie ma umrzeć. Rozpacza z powodu skróconego ziemskiego życia, samotności oraz niemożności realizacji osobistych planów, marzeń – bycia żoną i matką. Godnie przyjmuje wydany na nią wyrok i gotowa jest wypełnić „przeznaczenie”.

Na scenie pojawia się Antygona. Bohaterka prowadzona jest na stracenie. Jej żałosny śpiew - lament (kommos) przeplata się z partiami chóru.

Kommos – śpiew w tragedii greckiej o żałosnym, smutnym zabarwieniu wykonywany na przemian przez jednego lub dwóch aktorów i chór; pieśń o charakterze lamentacyjnym.

Antygona biada nad własnym losem. Śmierć przychodzi do niej za wcześnie, w pełni życia, kiedy jeszcze nie poznała dobrze miłości. Dziewczyna wspomina postać greckiej bogini Niobe zamienionej w skałę po stracie ukochanych dzieci.

Niobe – ucieleśnia pychę, ból kobiety – matki po stracie dzieci, niewysłowiony smutek. Legenda głosi, że Niobe posiadała czternaścioro potomstwa. Chełpiła się tym, czym naraziła się innej bogini – Latonie. Wówczas ta posłała swoje dzieci, zrodzone ze związku z Zeusem: Apolla i Artemidę i przykazała, by uśmierciły pociechy rywalki. Nad rozpaczającą Niobe ulitował się Zeus i zamienił ją w skałę. Podobno posąg stale roni łzy - uosabia również nieskończone cierpienie i wieczny żal.

„Mnie też kamienną pościel przeznaczono” – łka Antygona. Chór dopowiada i przypomina, że Niobe była boginią, a Antygona jest zwykłą śmiertelniczką, niemniej jej czyny i sposób, w jaki ma zostać stracona, są hołdem złożonym bogom. Winy za swój los upatruje skazana w klątwie ciążącej nad domem Labdakidów. Wie, że przeznaczenie musi się wypełnić, co dodatkowo potęguje dramatyzm sytuacji. Antygona zawodzi, że wkrótce nie ujrzy już promieni słońca i wyraża obawę, że zostanie zapomniana. Pojawia się Kreon i rozkazuje, by czym prędzej zaprowadzić dziewczynę do miejsca kaźni, gdzie ma powoli umierać:

„Bierzcie stąd dziewkę i w ciemnym ją grobie
Zawrzyjcie zaraz, jak już nakazałem.
Tam ją zostawcie samotną, by zmarła,
Albo też żywa pędziła dni marne;
Tak wobec dziewki zostaniem bez winy,
A nie ścierpimy, aby wśród nas żyła.”

Antygona ponownie utyskuje na swoją nieszczęsną dolę. Odchodzi z tego świata jako niespełniona kobieta – nie dane jej było zostać matką, tulić swoich „dziatek” i doznawać od nich pieszczot. Rozmyśla nad przeznaczeniem i wolą bogów, ale gotowa jest wypełnić swój los:

„Lecz jeśli z bogów to zrządzenie płynie,
Trzeba mi winnej znieść w ciszy cierpienia.”

Strażnicy wyprowadzają „księżnę ostatnią z Teb królów” (Antygonę) poza bramy miasta.

Stasimon IV

Chór pieśnią przypomina inne mityczne postacie, które spotkał los podobny do Antygony.

Chór wspomina inne mityczne postaci, które zostały uśmiercone w sposób podobny do Antygony, np. Danae zamkniętą w lochu przez ojca, by nie powiła syna - wedle przepowiedni miał on zabić swojego dziadka; Kleopatrę najprawdopodobniej porzuconą przez króla Fineusa. Według podań, rywalka Kleopatry wykuła oczy jej dzieciom i zamknęła je wraz z matką żywcem w grobowcu. Chór postrzega wszelkie nieszczęścia jako konieczność losu.

Epejsodion V

Przed obliczem władcy pojawia się niewidomy wróżbita – Tyrezjasz, który przepowiada tragiczne wydarzenia i przyszłe cierpienie, które ma dotknąć głównie rodzinę królewską. Oznajmia, że rozkaz Kreona nie jest miły bogom. Władca zaczyna się bać i decyduje o zmianie wyroku.

Nadchodzi Tyrezjasz – niewidomy wróżbita prowadzony przez chłopca. Radzi Kreonowi, by zmienił swoje postanowienie, bo bogowie nie chcą już przyjmować ofiar, a to oznacza, że człowiek im się naraził, postępując wbrew ich woli i przyjętym zwyczajom:

„Upór jest zawsze nierozumu znakiem;
Ustąp ty śmierci i nie drażń zmarłego:
Cóż bo za chwała nad trupem się znęcać?”


Ale Kreon nie zamierza cofnąć rozkazu, zarzuca wieszczowi kłamstwo, a nawet przekupstwo. Tyrezjasz przypomina władcy, że ciało zmarłego „należy się bóstwom podziemnym”, a żyjący nie mają już do niego żadnych praw, prócz obowiązku pochówku. Prorokuje, że zaniedbanie tego obowiązku ściągnie kolejną karę na rodzinę królewską i miasto:

„ (...) w krótkim pokażą to czasie
Mężczyzn i niewiast w twoim domu jęki.
A wszelkie miasto przeciw tobie stanie (...)”


Tyrezjasz odchodzi, łudząc się, że uparty król zmieni zdanie. Kreon zasięga rady Starców. Przodownik Chóru jest tego samego zdania co wróżbita i sugeruje zmianę decyzji.:

„Idź i wyprowadź dziewkę z ciemnej groty,
A grób przygotuj dla ciała, co leży.”

Przestraszony Kreon przełamuje upór i zamierza dostosować się do wskazówek. Wychodzi, by wraz ze służbą uwolnić Antygonę i pogrzebać jej brata.

Stasimon V

Chór pieśnią przywołuje boga Dionizosa i zwraca się do niego z modlitwą o pomoc.

Tym razem Chór opiewa boga Dionizosa („Bakchosa” – Bachusa) – „patrona” (opiekuna) Teb i zwraca się do niego z modlitwą o pomoc:

„Przybądź z Parnasu ku naszej obronie
Lub przez wyjące mórz tonie.”

Na scenę wchodzi Posłaniec.

Eksodos

Przybywa Posłaniec i przekazuje złe nowiny: Antygona i Hajmon nie żyją. Obydwoje popełnili samobójstwo. Słysząc to Eurydyka, wycofuje się do królewskich komnat i tam również odbiera sobie życie. Kreon rozpacza po staracie najbliższych i obciąża się winą za tragiczny splot wydarzeń. Pojmuje, że „zgrzeszył” pychą.

Posłaniec obwieszcza złą nowinę: syn Kreona nie żyje - popełnił samobójstwo. Przodownik Chóru zauważa Eurydykę – żonę Kreona i matkę Hajmona. Kobieta przyznaje, że usłyszała fragment rozmowy. Właśnie zamierzała udać się na modły, gdy do jej uszu dotarły wiadomości przekazywane Radzie Starców przez Posłańca. Ów, na polecenie królowej decyduje się opowiedzieć wszystko jeszcze raz:

„Ja, miłościwa pani, byłem przy tym,
Powiem więc wszystko, jak się wydarzyło;”

Wraz z Kreonem przygotowywali poszarpane zwłoki Polinejkesa do pochówku, gdy nagle od strony lochu Antygony dobiegły ich żałosne łkania. Wyruszyli w tamtym kierunku. W grocie, na muślinowej chuście wisiała dziewczyna, a Hajmon obejmował jej martwe ciało. Ojciec z przerażeniem spojrzał na syna, a ten popatrzywszy na niego pogardliwie, sięgnął po miecz i przebił się nim:

„W gniewie na siebie nad ostrzem się schyla
I miecz w bok wraża; lecz jeszcze w konaniu
Drętwym ramieniem do zmarłej się tuli (..)”


Eurydyka, słysząc relację o śmierci ukochanego dziecka, wybiegła prędko do pałacu. Starzec i Posłaniec przewidują, że zapewne zapragnęła w zaciszu domowym opłakiwać Hajmona, ale zaniepokoiła ich zbyt długa cisza i upiorne milczenie. Po chwili zjawia się Kreon przekonany o swojej winie wobec syna: „Mój obłęd zniszczył to życie.”

Posłaniec informuje go, że również jego żona – Eurydyka targnęła się na swoje życie: „Żelazo w swojej utopi³a piersi (...)”. Umieraj¹c, z³orzeczy³a „dzieciobójcy”.

Kreon w obliczu nieszczêœæ, jakie go spotka³y, wyra¿a chêæ rych³ej œmierci. Przewodnik Rady Starców (Chóru) przypisuje wszystko wyrokom boskim i przeznaczeniu:

„O nic nie b³agaj, bo pró¿ne marzenia,
By cz³owiek uszed³ swego przeznaczenia.”


Natomiast Chór opowiada siê po stronie rozumu – m¹drych i rozwa¿nych decyzji, nie dyktowanych pych¹, bo ta zawsze bêdzie surowo karana.

Hybris – to według Greków fałszywie pojmowana duma, zarozumiałość bohatera. Zawsze ściąga na winnego gniew bogów.

Krzyżacy

Rozdział 1
Książkę pt. Krzyżacy napisał Henryk Sienkiewicz. Akcja dzieje się za czasów Władysława Jagiełły. Do gospody w Tyńcu pod "Lutym Turem" przyjechał rycerz Maćko z Bogdańca z bratankiem Zbyszkiem, wracając z wojny litewskiej pod wodzą Jaśka z Oleśnicy. Opowiadali mieszczanom, ziemianom, kupcom, szlachcie w gospodzie o swoich przygodach. Mówili też, że książę Witold jest za Krzyżakami. Jechali do Krakowa, aby spróbować swoich sił w gonitwach na koniach przed Królową. Do gospody przyjechała też księżna Anna Danuta Kiejstutówna, żona Janusza Mazowieckiego. Była u księcia Wacława w odwiedzinach i właśnie wracała do Krakowa.


Rozdział 2
Księżna zatrzymała się w gospodzie, aby zjeść i odpocząć. Maćko z Bogdańca i Zbyszko chcieli wyjść z gospody aby nie przeszkadzać, ale ona ich zatrzymała. Rozmawiali o tym, że książę Witold chyba na chrzciny nie przyjedzie bo na wojnę z Tatarami się wybiera i przysyła srebrną kołyskę w prezencie. Maćko i Zbyszko przywieźli łupy zdobyte na wojnach i podarunki od księcia i zawożą to do klasztoru. Zakonnik z klasztoru miał żal, że księżna nie zatrzymała się w klasztorze, ale ona nie chciała hałasować, bo przyjechali z muzykami. Dziewczyna z dworu księżnej o imieniu Danusia zaczęła śpiewać. Była to córka Juranda ze Spychowa. Zbyszko był zachwycony jej urodą. Matka Danusi zmarła ze strachu w wojnie z Niemcami pięć lat temu. Ława, na której siedziała Danusia przechyliła się i spadłaby, gdyby Zbyszko ją nie podtrzymał. Zbyszko wziął Danusię na ręce, zaniósł do księżnej i powiedział, że chce być jej rycerzem. Obiecał jej, że zdobędzie 3 pióra z hełmów Niemców lub Krzyżaków. Zbyszko przebrał się w odświętny strój i zasiedli do stołu. Zbyszko z Danusią siedzieli koło księżnej Anny Danuty. Rano poszli do klasztoru na jutrznię i po drodze Maćko spierał się ze Zbyszkiem. Zbyszko chciał iść walczyć przy boku Juranda-ojca Danusi, bo się w niej zakochał, a Maćko miał inne plany.

Rozdział 3
W klasztorze zakonnik ładnie powitał gości. Podczas mszy było bardzo dużo ludzi. Zbyszko modlił się o wojnę z Krzyżakami lub Niemcami, aby mógł zdobyć pióra i poślubić Danusię. Wracając z mszy, narzekali na Krzyżaków, przepowiadali wojnę z nimi.

Rozdział 4
Wszyscy jechali do Krakowa. Maćko i Zbyszko w pięknych zbrojach na koniach, a księżna z Danusią w Kolasce. Wszyscy z daleka zobaczyli jakiegoś Wielkoluda. Zbyszko, wyrwał się aby pojechać szybciej na zwiady. Zobaczył, że za jeźdźcem jechali Krzyżacy. Pomyślał, że Pan Bóg umożliwił zdobycie piór dla Danusi i ruszył na nich, ale go dogonił i zatrzymał. Był nim Powała z Taczewa szlachcic i sławny rycerz. Mówił, że Zbyszko obraził majestat króla i pójdzie pod sąd, bo ci Krzyżacy to byli posłami. Maćko próbował Zbyszka obronić, aby nie szedł pod sąd. Powała go zrozumiał, ale Krzyżak nie chciał Zbyszkowi wybaczyć. Powiedział w końcu, że wybaczy jeśli Zbyszko i Maćko zdejmą hełmy zsiądą z konia i będą go prosić przy księżnej i Danusi. Zbyszko nie chciał się zgodzić, bo to dla niego utrata honoru. Rycerz Powała obiecał szybkom iść do króla, opowiedzieć mu wszystko i wytłumaczyć Zbyszka aby on nie szedł pod sąd. Jechali do Krakowa. Powała im mówił po drodze o bitwie na dworze króla Filipa Śmiałego. Powiedział, że podniósł 1 ręką swojego przeciwnika zwyciężył walkę i dostał w podarunku złoty łańcuch. Powała opowiedział o tej przygodzie Zbyszka księżnej Annie Danucie. Zbliżali się do Krakowa. Kraków bardzo rozrósł się od rządów króla Jagiełły, bo zwiększył się handel z Litwą. Księżna Anna zaproponowała, aby Zbyszko zapisał się do jej dworu - to może uniknąć kary. Zbyszko się ucieszył. Obaj z Maćkiem zamieszkali u Powały. Poszli na mszę na Rynek krakowski. Po chwili do kościoła weszli król i królowa Jadwiga. Na śniadaniu Zbyszko usługiwał księżnej Annie i Danusi. Rozmawiali tam z Krzyżakami, ale była to wroga rozmowa. Krzyżak był posłem i żadna kara nie mogła go spotkać i dlatego obrażał Polskę. Krzyżak poskarżył sięna Zbyszka, Zbyszko się przyznał. Zaprowadzono go do więzienia i proponowano aby się sam powiesił. W sali natomiast Danusia rozpłakała się głośno. Księżna Anna opowiedziałą królowi dlaczego Danusia płacze i Danusia uklęknęła przed królem i błagała o darowanie życia Zbyszka. Król powiedział, że jeśli Krzyżak wybaczy to uwolni Zbyszka. Wszyscy rycerze najpierw byli przeciw Zbyszkowi a potem po płaczu Danusi byli za Zbyszkiem. Do Zbyszka, który był uwięziony przyszedł Powała i kazał mu przeprosić Krzyżaka. Maćko poszedł najpierw do Krzyżaka przepraszać, ale nic to nie dało, a potem przed królem klęknął. Odbył się sąd , Powała bronił Zbyszka, ale wyrok był skazujący na śmierć. Zbyszko klęknął i modlił się, potem pożegnał się z Maćkiem czule. Zabity miał być za miesiąc. Maćko przychodził do niego codziennie do więzienia i obiecywał zabić Krzyżaka. Ksieżne napisały list do mistrza Krzyżackiego aby darował życie Zbyszkowi i Maćko zawoził ten list. W więzieniu odwiedziły Zbyszka księżna z Danusią.

Rozdział 5
Królowa Jadwiga urodziła córkę. Córka zmarła, a po kilku dniach zmarła królowa. Już mówiono o jej beatyfikacji. Ciało królowej umieszczono w katedrze. Przychodzili do niej chorzy i zostawali uzdrowieni. Ozbyszku zapomniano. Zbyszko w więzieniu opłakiwał śmierć królowej. Po śmierci królowej spodziewano się szybkiej wojny z Krzyżakami, bo królowa była b. dobra i przeciwna wszelkim wojnom. Poseł krzyżacki szybko pojechał do Malborka aby donieść o śmierci królowej i niebezpieczeństwie wojny. Jagiełło nie był przy śmierci królowej i się bardzo tym zamartwiał. Maćko wrócił do Zbyszka, do więzienia. Nie zawiózł listu do Malborarka, bo po drodze Niemcy go postrzelili. Uratował go Jurand ze Spychowa. Maćko postanowił pójść do kasztelana i poprosić o przepustkę z więzienia dla Zbyszka. Maćko zaproponował, aby Zbyszko przebrał się za niego i wyszedł z więzienia, ale Zbyszko się nie zgodził . Nadszedł dzień egzekucji. Pełno ludzi wyszło na rynek. Zbyszko szedł przez tłum. Z tłumu wyszedł Powała z Danusią na biało ubraną na ręku i krzyknął "Stój" . Powała podał Zbyszkowi na biało ubraną Danusią. Danusia zarzuciła mu na głowę biały materiał i zawołała "Mój ci jest" . Był taki zwyczaj na Podhalu, że jeśli kobieta na prowadzonego na śmierć chłopca rzuciła zasłonę na znak, że chce wyjść za niego, za mąż to tym samym zwabiała go od śmierci. Była ogromna radość wśród ludzi. Maćko był bardzo szczęśliwy i dziwił się, że nie wpadł na taki pomysł. Zaręczyny musiały być zaraz.

Rozdział 6
Opisana jest historia rodu Maćka z Bogdańca. Bogdaniec został spalony i bez mieszkańców. Maćko ze Zbyszkiem pojechali na Litwę, na wojnę z Niemcami aby się na niej wzbogacić i odbudować Bogdaniec. Ziemię mieli za co wykupić. Zbyszko wolałby pojechać do Danusi ale zgodził się z wolą Maćka. Dostali 2 Turków od Zawiszy i inne prezenty od rycerzy. Rozmawiali o wojnie z Krzyżakami i o możliwej wojnie z Tatarami. Wyruszyć mieli rano, bo przyjechał Jurand ze Spychowa.

Rozdział 7
Zbyszko bał się czy Jurand da mu Danusię. Jurandowi spodobał się Zbyszko, bo chciał walczyć z Niemcami, ale powiedział, że Fanusia nie będzie jego, że to jest tajemnica, ale nie może dać Danusi, chyba, że Bóg tak będzie chciał.

Rozdział 8
W czasie drogi z Krakowa rozmawiał Zbyszko z Jurandem, ale nic się nie dowiedział o tajemnicy. Nic też mu nie powiedziała księżna Anna jak dodała otuchy i nadziei. Po drodze zachorował bardziej Maćko i ze Zbyszkiem zostali, a dwór mazowiecki pojechał dalej. Zbyszko pożegnał się z Danuśką czule. Maćko miał wysoką gorączkę. Zbyszko bał się, że umrze i jechał dalej do najbliższej parafii, do księdza. Zbliżali się do Olkusza zbudowanego przez króla Kazimierza i wieżę kościoła zbudowanego przez Władysława Łokietka.

Rozdział 9
Odpoczęli 1 noc w Olkuszu i jechali dalej. Spotkali Zycha ze Zgorzelic, który był ich stryjem bardzo życzliwym i wesołym. Miał córkę Jagienkę. Wracał on z wojny z Tatarami. Po drodze spotkali myśliwych i Zbyszko zabił łukiem żubra. Okazało się, że tym myśliwym była Jagienka. Uściskała się z ojcem

Rozdział 10
Maćko i Zbyszko przyjechali do Bogdańca. Było mało ludzi, bo wyginęli w bitwie pod płowcami. Jagienka przywiozła im jedzenia na wozach. Na drugi dzień Zbyszko pojechał im podziękować. Ubrał się w strój rycerza. Śpiewali tam przy jedzeniu. Nie mieli jednak niedzwiedziego sadła jako lekarstwa dla Maćka , więc Zbyszko postanowił sam wybrać się na niedźwiedzia a Jagna go ostrzegała, że samemu to niebezpiecznie.

Rozdział 11
Zbyszko wybrał się na niedzwiedzia. Rozsmarował trochę miodu po pniach wziął widły i topór. Wbił widły w niedźwiedzia, chciał dobić jeszcze toporem, ale nie mógł sięgnąć. Pomogła mu Jagienka Zbyszko jej podziękował.

TOM II

Rozdział 1
Zbyszko i Jagienka zabili niedźwiedzia a Jagienka wytopiła duży garnek tegoż sadła i dawała do picia Maćkowi. Gdy się rana otworzy, to mieli ją smarować sromem bobrowym. Maćko miał się też modlić o zdrowie do jednego ze świętych. Zbyszko radził modlić się do zmarłej królowej i obiecać jej pielgrzymkę do jej grobu, bo tam było wiele uzdrowień. Maćko zobaczył swoją drzazgę siedzącą mu między żebrami od paru miesięcy. Odłupała się ona od grotu broni. Zbyszko i Jagienka pomogli mu wyciągnąć ją. Maćkowi krew się lała obficie z żeber ale poczuł się lepiej i kazał pojechać po Zycha. Obaj w wesołej rozmowie wychwalali swoje dzieci i mieli nadzieję, że będą razem.

Rozdział 2
Zbyszko i Jagienka poszli po bobra, bo bobrowy srom zatamuje krew w ranie Maćka. Gdy byli już nad jeziorem weszli na drzewo, z którego nic nie było widać, bo była straszna mgła. Po chwili Jagienka naciągnęła cięciwę i kuszą zabiła bobra. Na drzewie i w drodze rozmawiali o Danusi, Zbyszko opowiadał jak ją poznał i jak ją kocha. Jagience było przykro. Jagienka z bobrem na plecach podeszła do konia gdzie Jagienka dała Zbyszkowi bobra i się pożegnali, ponieważ każdy z nich jechał w inną stronę. Zbyszko do Bogdańca, Jagienka do Zgorzelic

Rozdział 3
. Do Zgorzelic przyjechał opat z klerykami. Maćko chciał odbudować Bogdaniec. Opat był Maćka krewnym, był bardzo bogaty i mógł powiększyć wartość majątku. Maćko rozpytywał Jagienkę o opata. Jagienka radziła Zbyszkowi i Maćkowi zaraz jechać i starszego swojego krewnego powitać, żeby nie musieli czekać na opata w Bogdańcu. Zbyszek przebrał się w powitalny strój, żeby opata powitać. Maćko mówił, że jakby był młody od razu by ją brał. Jagienka przywiozła szafranu dla opata. Opat powiedział Zbyszkowi, że może go od przyrzeczeń Danusi uwolnić, ale Zbyszko nie chciał. Opat powiedział, że spotkał 2 sąsiadów Wilka i Cztana, którzy rozmawiali o Jagience. Obaj ją chcieli i źli byli na Zbyszka, że im wszedł w drogę. Mieli zamiar bić się z nim o Jagienkę.

Rozdział 4
W niedzielę wszyscy jechali na mszę do Krześni. Po drodze opat rozmawiał ze Zbyszkiem o wyborze dobrej żony. Przed kościołem Zbyszko spotkał Wilka z Brzozowej i Cztana z Rogowa, którzy też chcieli służyć Jagience, ale Zbyszko ich uprzedził. Wściekli wybiegli z kościoła i wyładowali swoją złość na kamieniu. Wilk i Cztan rozmawiali w czasie mszy jak odebrać Zbyszkowi Jagienkę. Gdy orszak z Jagienką wracał do domu po mszy, Zbyszko powiedział, że zapomniał dać na mszę za zdrowie Maćka i pojechał do gospody aby spotkać Wilka i Cztana. Tam powiedział, że wzywa do walki tego, kto nie uważa, że Danusia jest najpiękniejsza. Zdziwili się wszyscy. Wilk odpowiedział- czy to Jagienka nie jest najpiękniejsza?

Rozdział 5
Jagienka bała się o Zbyszka i dlatego wysłała parobka do gospody, żeby dowiedział się, czy w gospodzie nie walczą. Gdy parobek przyjechał do Krześni w gospodzie rozmawiali o Krzyżakach, popijali wino a ponieważ w gospodzie była wesoła atmosfera parobek przyłączył się do rozmowy i nie myślał o powrocie. Drugi parobek wysłany do Bogdańca przez Jagienkę miał zapowiedzieć Maćkowi przyjazd opata. Wrócił on i oznajmił, że Zbyszek bawi się z Maćkiem w kości. Opat pojechał do Bogdańca aby rozliczyć się z Maćkiem. Miał mieć zapłacone za opiekę nad Bogdańcem, kiedy Maćko i Zbyszko byli na wojnie. Opat kazał Zbyszkowi wziąć za żonę Jagienkę, ale Zbyszko mówił, że Danusi ślubował za narzucenie białej szaty i duma nie pozwala mu złamać ślubu. Opat zaczął krzyczeć, że Zbyszko boi się Wilka i Cztana, a Zbyszko odpowiedział, że pobił ich obu w Krześni. A bili się dlatego, że Zbyszko powiedział, że Danusia jest najpiękniejsza, a oni, że Jagienka. Opat na to się wściekł, kazał klerykom siadać na konie i wracali. Maćko błagał go, aby pozostał, ale opat był obrażony. Zbyszko postanowił pojechać na Mazury do Danusi i szukać pawich czubów.

Rozdział 6
Maćko odczekał kilka dni i pojechał do Zgorzelic. Spotkał tam samą Jagienkę smutną, ale pocieszył ją, że Jurand i tak nie da Danusi, bo nie może ślubów złamać. Z polowania wrócili opat ze Zychem oraz z Wilkiem i Czatem.

Rozdział 7
Zbyszko jechał na Mazury do Danuśki. Tęsknił za nią ale też wspominał miłe chwile z Jagienką. Jagienka przysłała mu parobka Czecha. Zbyszko go nie chciał i kazał mu wracać, ale on powiedział, że przyrzekł i że jeśli nie wolno mu jechać ze Zbyszkiem, to pojedzie dzień drogi za nim. Po drodze spotkali człowieka wołającego o pomoc, bo wilki mu zjadły konia a on wiózł relikwie. Wsiadł na konia z Czechem i jechali. Był to Niemiec Sanderus spod Malborka, sprzedający relikwie i towary święte. Zajechali do Sieradza. Przeor Sieradza opowiadał, jak Krzyżacy pozabijali wszystkich w mieście, a on to widział jako dziecko bo był schowany na belce od dzwonu. Mówił też, że jest pełno fałszywych handlarzy odpustami. Zbyszko kazał handlarzowi napisać tekst na desce, że kto by nie uważał, że Danusia Jurandówna jest najpiękniejsza, tego Zbyszko wzywa na pojedynek. Nikt się jednak nie zgłosił. Handlarz podobno był na dworze i mówił, że wiele panien wyszło za mąż za rycerzy bo zbliża się wojna. Zbyszko próbował się dowiedzieć, czy Danusia też. W Łęczycy też powiesił ogłoszenie o Danusi, ale ci co przeczytali, dziwili się, bo nie znali tego zwyczaju i nie znali też Danusi. Wszędzie słychać było o zbliżającej się wojnie z Krzyżakami, że trzeba z nimi skończyć, bo ciągle zaczepiają. Kraj zbyt długo krzywdy znosił. Wszyscy szykowali zbroje, kowale dzień i noc kuli zbroje.
W Warszawie przyjął Zbyszka Jaśko Socha, którego poznał w Krakowie z księżną. Jaśko nie wiedział, czy Danuśka miała już wesele. Zbyszko zostawił przy sobie handlarza, bo umiał czytać i pisać, a Zbyszko nie umiał.
Jechali dalej do Ciechanowa, bo tam mieli spotkać Danusię. W drodze podjechał do Zbyszka Czech i powiedział, że chyba Krzyżacy za nimi. Był to Jędrek z Kropiwnicy, który wiózł gości księcia: Golfryda, Rotgiera i Fulka z Lotaryngii. Zbyszko dowiedział się, że Danuśka jest jeszcze panną i że czeka na niego. Krzyżacy podobno przyjaźnili się z książętami, aby ci w razie wojny wspomogli nie króla polskiego, ale ich. Zbyszko obiecał, że Krzyżaków nie tknie, bo Jędrek musi ich dowieść do Ciechanowa, ale w Ciechanowie to może walczyć z nimi. Zbyszek dowiedział się, że jeden Krzyżak ogłasza, że najpiękniejszą jest jakaś Urlyka a nie Danuśka a według Zbyszka Ulryka to sowa i chcieli się bić, ale Jędrek im zabronił.
W Ciechanowie przyjął Zbyszka Mikołaj z Długolasu. Zbyszko dowiedział się, że cały dwór pojechał na łowy. Zjadł i mimo nocy pojechał za księciem. Pojechał z ni też Krzyżak, który chciał się bić o dziewczynę i przewodnik.

Rozdział 8
Jędrek opowiedział Mikołajowi z Długolasu o możliwej bitce Zbyszka i Krzyżaka i Mikołaj kazał im obiecać, że bez zgody księcia i konturów nie będą się bić, bo inaczej zamkną przed nimi bramy Ciechanowa. Nad ranem zajechali do myśliwskiego dworku książęcego za Przasnyszem. Nie budzili księcia, tylko czekali przy ognisku z jedzeniem. Danuśka skoczyła mu na ramię i zaczęła całować. Zbyszko ukląkł przed księżną, ona wypytywała o Maćka. Zasiedli do stołu i Zbyszko służył księżnej i Danusi. Potem pojechali na polowanie i po drodze rozmawiali. A Krzyżacy rozmawiali o Jurandzie, który pałał nienawiścią do Krzyżaków za śmierć swojej żony.

Rozdział 9
Rozpoczęło się polowanie na żubra, tura, dziki, wilki. Zbyszko nie zajmował się polowaniem, tylko Danusią. Podczas polowania księżna rzuciła kuszę na tura i tur rzucił się na nią. Pan de Lorche rzucił się z kuszą na tura i spadł z konia. Zbyszko wbił ostrze oszczepu w zwierzę, a sam upadł w śnieg. Czech toporem dobił tura. Pan de Lorche, gdy się ocknął, pytał, czy to Zbyszko rzucił mu się z pomocą i powiedział, że nie będzie się z nim bić, tylko o niego. Zbyszka na opończy zaniesiono do książęcego dworu, a jeden Krzyżak obiecał Danusi lek gojący.

Rozdział 10
Lekarz książęcy ksiądz Wyszoniek opatrzył rany Zbyszka. Zbyszkowi często krew leciała z ust. Pan De Lorche też został ranny. Zbyszko dowiedział się, że to Czech uratował mu życie i chciał mu dać nagrodę, ale Czech powiedział, że przysiągł Jagience i jej trzeba dziękować. Do dworku myśliwskiego przybyli bracia Gotfryd i Rotgier, którzy zostali poprzednio w Ciechanowie. Powiedzieli, że kilku Krzyżaków, dowiedziawszy się o czynach Juranda ze Spychowa, postanowili z nim walczyć. Rycerze posłali wyzwanie Jurandowi, który je przyjął i kazał potykać się na granicy Przas i Spychowa i odprawić knechtów. Gdy tego nie zrobili, napadł na nich. Uratował się pan de Fourcy i dotarł do Ciechanowa, aby prosić o karę dla Juranda. Książę nie chciał, bo tłumaczył, że przecież Krzyżacy pierwsi go napadli. Była ostra rozmowa księcia z Krzyżakami o sprawiedliwości i książę wyszedł. Krzyżacy zaczęli obmyślać, jak napaść na Juranda. Przypomnieli sobie, że tu jest córka Juranda i postanowili ją ukraść. W ten sposób za wymianę chcieli odzyskać swojego Krzyżaka uwięzionego przez Juranda. Danusia miała dostać list donoszący o chorobie ojca i gdy wyruszy do niego, po drodze ją ukradną. W Szczytnie znali złotnika podrabiającego pieczęcie i tam pojechali.

Rozdział 11
Krzyżacy pożegnali się z Księżną Jeden z Krzyżaków pocałował rękę Danusi i powiedział że siostra przywiezie balsam na rany. Było 3 rycerzy krzyżackich i jeden świecki- pan de Furcy. On to dziwił się, że ludzie, którzy mają krzyż na płaszczu tak kłamią i oszukują. Gdy to powiedział, zabili go. Zobaczył to Czech, którego Zbyszko wysłał, aby wezwać świeckiego Niemca na pojedynek. Udało się Czechowi uciec- broniąc się jednemu złamał rękę.

Rozdział 12
Czech wrócił i opowiedział księciu co widział. Uwierzyli mu, że on nie zabił, bo pojechał bez broni. Zbyszko został pasowany na rycerza przez księcia Janusza za obronę księżnej na polowaniu. Był ranny i Danuśka zaniosła mu rycerski pas i złote ostrogi. Księżna i książę także przyszli do jego łóżka, dziękowali i życzyli zdrowia. Uroczyste wręczenie miało odbyć się w Ciechanowie, gdy Zbyszko wyzdrowieje.

Rozdział 13
Przyjechała siostra z balsamem ale lekarz książęcy nie kazał nim smarować. Przywiozła też list, w którym Krzyżacy pisali, że Czech zabił Krzyżaka. Książę podarł ten list i powiedział, że to kłamstwo. Mniszka została i chodziła po dworze dopytując o Zbyszka i Jagienkę. Przyjechali wysłańcy od Juranda ze złymi wieściami, że w Spychowie spaliła się część grodu. Jurand poparzył się, także jego jedyne oko i grozi mu ślepota. Jurand wzywał córkę, by śpieszno do Spychowa jechała, nim on straci wzrok. Księżna kochała Danusię i nie chciała, by ona odjeżdżała. Zbyszko, który miał połamane żebra i leżał, był zmartwiony wyjazdem Danusi.. Prosił Księżną, żeby ksiądz Wyszoniak dał im ślub przed wyjazdem Danusi. Ksiądz wyspowiadał Zbyszka i Danusię i w nocy, gdy wszyscy spali, dał im ślub. Świadkiem był pan de Lorche i księżna. Po ślubie Danusia zagrała na lutni i zaśpiewała a rano odjeżdżała.

Rozdział 14
Księżna z dworem wróciła do Ciechanowa a Zbyszko został jeszcze w dworku myśliwskim bo nie mógł jeszcze wsiąść na konia. Dwa dni przed Wigilią pojechali do Ciechanowa, ale Zbyszko jeszcze nie na koniu, ale na saniach. W czasie drogi spotkała ich zamieć. Zbyszko dał Czechowi przezwisko Głowacz. Dotarli do Ciechanowa. Książę już wiedział o potajemnym ślubie i się zgadzał z nim. Księżna mówiła, że oczekują Juranda. Doniesiono, że jakichś ludzi zasypało i potrzebni są ludzie z łopatami.

Rozdział 15
Usłyszawszy to Zbyszko jak najszybciej skoczył na konia i pojechał z Cechem i ludźmi książęcymi na Radzanowski gościniec. Zbyszko bał się czy Danuśka została też zasypana, ale gdy przyjechał na gościniec zobaczył tylko zaspy śnieżne. Wszyscy rozpoczęli odkopywanie zasp. Okazało się, że pod wierzbą śnieg zasypał Juranda ze Spychowa, którego kazali cucić w najbliższej chacie. Potem zaczęto szukać Danuśki, ale jej nie znaleziono. Po daremnych poszukiwaniach Danuski wrócono do pałacu. W czasie drogi rozmawiano o Danuśce, że może została zasypana pod inną zaspą albo została w Spychowie. W pałacu toczyły się dalsze rozmowy na ten temat. Juranda nieprzytomnego położono na łożu okrytym niedźwiedzimi skórami. Przemówił dopiero rano, że jedzie do dziecka.

Rozdział 16
Nastepnego dnia Jurand był już całkiem przytomny i mówił, że nie wie gdzie jest Danuśka, nie posyłał po nią, nie było pożaru. Pokazali mu sfałszowane pismo i domyślili się, że Krzyżacy ją porwali, aby odzyskać jeńca de Bergowa. Książę powiedział, że jego cierpliwość dla Krzyżaków się skończyła.

Rozdział 17
Zbyszko pojechał z Jurandem do Spychowa. Obaj byli bardzo przejęci. Zbyszko powiedział Jurandowi, że Danusia została jego żoną.

Rozdział 18
Zbyszko nie chciał Danuśki brać bez pozwolenia Juranda. Opowiedział Jurandowi o ich ślubie a Jurand nic nie odpowiedział. Potem jednak uścisnął Zbyszka i powiedział, że Bogu ją obiecał. Przed Spychowem spotkali Krzyżaków ze Szczytna. Posłami była niewiasta, która przyniosła balsam gojący i jeden giermek. Chcieli rozmawiać tylko z Jurandem, więc Zbyszko wyszedł. Jurand pytał co ma zrobić, aby odzyskać córkę i usłyszał , że ma upokorzyć się przed Zakonem i oddać de Bergowa. Ma też mówić, że zbóje porwali jego córkę, a nie Krzyżacy. Jurand ma też jechać po córkę do Szczytna. Po wyjściu pątnika i niewiasty, Zbyszko dopytywał, o czym rozmawiali, ale na to Jurand zemdlał.

Rozdział 19
Wysłańcy odjechali ze Spychowa z de Bergowem i innymi wypuszczonymi jeńcami. Jurand podyktował list do księcia, że Danusię nie porwali Krzyżacy i że w ciągu kilku dni ją odzyska. Jurand nadal nic nie opowiedział Zbyszkowi. Wezwał go i wszystkim oznajmił, że on jest mężem Danusi i po jego śmierci, Zbyszko ma być dziedzicem tej ziemi. W nocy Jurand w ukryciu wyjechał w zbroi.

Rozdział 20
Jurand sam pojechał do Szczytna. Jechał upokorzyć się przed Krzyżakami, aby odzyskać Danusię. Chciałby zobaczyć jeszcze Danusię żyjącą w szczęściu ze Zbyszkiem, ale liczył się ze śmiercią u Krzyżaków. Nie chcieli go wpuścić przez bramę w Szczytnie i kazali długo czekać. Potem rzucali w niego śniegiem. Po obiedzie rzucali w niego obgryzionymi kośćmi i szydzili. Był głodny i zmarznięty. Kazali mu zsiąść z konia, oddać broń i ubrać wór pokutniczy. W nocy usłyszał grę Danusi na lutni i jej śpiew. Rano wpuszczono go.

Pan Tadeusz

I. Gospodarstwo.

Na początku księgi I poeta wyraża tęsknotę za opuszczoną ojczyzną. Autor zwraca się do Matki Bożej, wyobrażonej w obrazach jasnogórskim i ostrobramskim, wspomina swoje cudowne uzdrowienie w dzieciństwie i prosi ją o to aby, przyczyniła się do powrotu emigrantów do ojczyzny. Oczyma wyobraźni poeta-narrator przenosi się w rodzinne strony, ukazane w opisie pól, łąk, Niemna i dobrze zagospodarowanego obejścia dworu. Latem do dworu przyjechał młodzieniec, który powrócił do domu po okresie kształcenia w Wilnie. Z radością i wzruszeniem ogląda pokoje, obrazy. Wydają się mu mniej efektowne od oglądanych w mieście, ale nadal wzruszają. O patriotycznej postawie domowników świadczy też zegar z kurantem wygrywający melodię Mazurka Dąbrowskiego. W swoim pokoju przybysz zastał rzeczy należące doi kobiety. Niedługo później spotkał tajemniczą pannę (Zosię), która zaskoczyła go niekonwencjonalnym zachowaniem - nieoczekiwanie wbiegła do komnaty przez okno, stąpając po desce.

Nadchodzi Wojski, który po serdecznym powitaniu Tadeusza wyjaśnia mu, że do Soplicowa przyjechali goście, by ostatecznie rozstrzygnąć ciągnący się od dawna spór Sędziego (stryja Tadeusza) z Hrabią o ruiny dawnego zamku Horeszków. Przyjechało też wiele panien, które są potencjalnymi kandydatkami na żonę dla Tadeusza. Obaj rozmówcy wychodzą, by powitać wracających z pola. Od razu daje się zauważyć wielki szacunek dla tradycji: idący przestrzegają zasady dobrego wychowania i swojego miejsca wśród innych. Ukrywając wzruszenie, Sędzia przywitał się z Tadeuszem. Tłumacząc się ciasnotą pomieszczeń we dworze, Protazy zarządził przeniesienie stołów do zamku jednak to była tylko przykrywka, chciał ukazac, ze zamek należy do Sędziego. Ów obiekt sportu - zamek - należał do stolnika Horeszki, który tragicznie zginął zastrzelony przez Jacka Soplicę (brata Sędziego) z powodu odrzucenia jego starań o rękę Ewy Horeszkówny.

Opustoszały i ogołocony przez wierzycieli zamek stał się w końcu malowniczymi ruinami, których nikt nie chciał. Dopiero daleki krewny Horeszków, Hrabia, postanowił przejąć budowlę, twierdził bowiem, że jest ona średniowieczna. Wtedy swoje prawo do zamku starał się udowodnić Sędzia. Trwający od dłuższego czasu spór należało wreszcie zakończyć - stąd też w Soplicowie pojawili się przedstawiciele prawa wraz z Podkomorzym i jego rodziną. Goscie zajęli miejsca przy stole nie bacząc na hierarchę przy nim obowiązującą. Nie ukazywali również należytego szacunku damom. Sędzia zbulwersowany tym faktem wygłasza przemówienie skierowane do nich. Przy stole siedzi również Rosjanin, kapitan Ryków, który ujawnia, że jego kraj przygotowuje wojska do wymarszu. Ks. Robak, bernardyn, zachowuje się wobec niego nieufnie - nie podejmuje politycznych dywagacji na temat pokoju i Napoleona. Do biesiadujących przyłącza się wytworna dama, Telimena, która zrobiła na Tadeuszu wielkie wrażenie (sądził, że to osoba, którą spotkał po przyjeździe do domu). Rejent i Asesor wykłócają się na temat skuteczności ich hartów podczas polowania. Sędzia wdał się w rozmowy polityczne z Podkomorzym. Ten ostatni przerywa kichnięciem zażarty spór o psy myśliwskie: Kusego (należącego do Rejenta) i Sokoła (własność Asesora). Wojski zaś wspomina dawne polowania na grubą zwierzynę. Następnie wszyscy udają się na spoczynek, Tadeusz rozmyśla o Telimenie i określeniu "ciocia", którym obdarzył ją Asesor. Protazy rozkoszuje się studiowaniem ksiąg sądowych i dawnymi procesami. Narrator opowiada, że wieści o działaniach Napoleona przynosili na Litwę przebrani za żebraków i włóczęgów żołnierze oraz zakonnicy wracający w rodzinne strony. Taką osobą był ks. Robak - tajemnicza postać o twarzy porytej bliznami, prowadzący działalność spiskową. Budzi on Sędziego, by przekazać mu pilne wiadomości.

II. Zamek.

Narrator zachwyca się urokiem swych rodzinnych stron. We dworze, rankiem, trwają przygotowania do polowania, a następnie pogoń za zającem. Tymczasem Hrabia, człowiek o romantycznym usposobieniu, zachwyca się urokiem ruin we mgle. Z zainteresowaniem słucha opowieści Gerwazego Rębajły, posępnego klucznika zamku, z czasów, gdy budowla tętniła życiem. Gerwazy powstrzymuje Hrabiego w sporze o zamek, przypomina jego pokrewieństwo z rodem Horeszków. Klucznik opowiada o swoim panu - Stolniku - i okolicznościach jego śmierci. Bogaty, wpływowy szlachcic miał córkę, jedynaczkę. O jej rękę ubiegał się Jacek Soplica, który miał posłuch wśród okolicznej szlachty. Magnat chętnie gościł go u siebie i starał się zjednać sobie jego przychylność w sprawach politycznych. Młodzi zakochali się w sobie, ale Jacka poczęstowano czarną polewką. Był to znak odtrącenia zalotnika i odmówienia ręki panny. Stolnik był zwolennikiem Konstytucji 3 maja. Pewnego dnia jego zamek otoczyli Moskale. Wśród zamieszania nagle padł śmiertelny strzał.

Horeszko wskazał zabójcę, w którym Gerwazy rozpoznał Jacka Soplicę. Odtąd pomiędzy obiema rodzinami zagościła nienawiść. Hrabia postanawia zdobyć wyjątkowy zamek. Podążając w stronę myśliwych Hrabia podziwia piękny sad. Dalej następuje opis warzywnika i pięknej dziewczyny w bieli (Zosi) stojącej wśród ogórków. Towarzystwo wróciło z polowania do dworku w Soplicowie w nieco swobodniejszym porządku (za zgodą Sędziego). Przystąpiono do konsumpcji kawy i sławnych wędlin litewskich oraz zrazów. Polowanie nie przyniosło efektów, ponieważ zając umknął w chłopski zagon, zaś Sędzia szlachetnie wstrzymał pościg, by nie zniszczyć upraw. Nie udało się rozstrzygnąć, który z chartów jest lepszym psem myśliwskim. Telimena zapewnia Tadeusza, że nie łączy ją z nim bliskie pokrewieństwo i stara się zrobić na nim jak najlepsze wrażenie. Wspomina swój pobyt w Petersburgu. Kiedy na nowo wybucha sprzeczka o charty pomiędzy Asesorem a Rejentem, Telimena proponuje towarzystwu grzybobranie (chce przy tej okazji bliżej poznać Tadeusza).

III. Umizgi.

Uwagę hrabiego przykuła tajemnicza dziewczyna. Teraz wydaje mu się ona nie nimfą, ale prostaczką. Tymczasem goście i mieszkańcy Soplicowa zbierają grzyby w lesie. Telimena postanowiła zdobyć względy Tadeusza, więc zaskoczeniem była dla niej rozmowa z Sędzią. Otóż, dowiedziała się, że ojciec Tadeusza, Jacek Soplica, przekazał mu swoją wolę dotyczącą syna. Pragnie on, by Tadeusz ożenił się z Zosią, dodaje przy tym, że sam chętnie związałby go z Podkomorzanką. Telimena (opiekunka Zosi) stara się za wszelką cenę wpłynąć na ostateczną decyzję. Mówi, że Tadeusz jest zbyt młody, by się żenić - ma ona bowiem swoje plany względem młodzieńca. Hrabia w obecności Tadeusza prezentuje Telimenie swój naprędce sporządzony szkic. Ona docenia jego umiejętności i zachęca do dalszych prób, zachwalając przy tym wyjątkowe uroki włoskiego pejzażu. Oboje z Hrabią lekceważąco traktują rodzime widoki. Tadeusz staje więc w obronie urody litewskiego krajobrazu.

Dzwonek wzywający gości na obiad zakończył grzybobranie. Podczas posiłku gajowy przyniósł nowinę, że w puszczy widziano niedźwiedzia. Postanowiono więc znowu wyruszyć na polowanie pod przewodnictwem Wojskiego.

IV. Dyplomatyka i łowy.

Księga rozpoczyna się apostrofą do lasów, starych puszczańskich drzew, wśród których polowali mityczni i historyczni władcy Litwy oraz często przebywał poeta. Tadeusz nie wstał na czas i został obudzony przez dziewczynę, w której rozpoznał pannę napotkaną po przyjeździe do dworu. Zdenerwowany, że pomylił ją z Telimeną, szybko wyruszył konno w stronę położonych przy kaplicy karczm, prowadzonych przez Żyda Jankiela. W jednej z nich ks. Robak uświadamia politycznie szlachtę, częstując przy tym tabaką (tabakierę z wizerunkiem Napoleona na koniu przywieziono z Częstochowy, zaś paulini wspierają swoim srebrem armię polską tworzoną u boku wodza francuskiego).

Przypomina postać generała Dąbrowskiego, który obiecał zjawić się z wojskiem na Litwie. Po wspólnym odśpiewaniu Mazurka Dąbrowskiego ks. Robak opowiada o militarnych sukcesach Napoleona i o tym, że należy odpowiednio przygotować na jego przyjście, tzn. dom oczyścić z śmieci (IV, 7). Bernardyn dostrzega przez okno pędzącego konno Tadeusza i pospiesza za nim.Po opisie matecznika - dziewiczych ostępów puszczy - następuje relacja z polowania. Wojski rozstawił myśliwych. Niedźwiedź groźnie atakuje Tadeusza i Hrabiego. Obaj strzelają do niego - niecelnie. Na pomoc przybiegli: Gerwazy, ks. Robak, Asesor i Rejent. Padły trzy strzały i niedźwiedź runął na ziemię. Dalej następuje opis rogu i, obrazującej kolejne etapy polowania, mistrzowskiej gry Wojskiego. Asesor i Rejent przypisują sobie zabicie groźnego zwierzęcia. Po wyjęciu kuli przez Gerwazego okazuje się, że ów strzał padł z broni ks. Robaka, który szybko, dyskretnie, oddala się od towarzystwa.

Zgromadzeni przy ognisku myśliwi posilają się bigosem i gdańską wódką. Podczas powrotu do dworku Wojski kończy rozpoczętą wcześniej anegdotę o Domejce i Dowejce (sekundant pociął skrę niedźwiedzia na pasy, więc nie było się o co pojedynkować - opowieść wywołała powszechny śmiech i zgodę). Kusy i Sokół podejmują pościg za zającem, ten jednak ucieka, więc charty wracają nie rozstrzygnąwszy rywalizacji o pierwszeństwo.

V. Kłótnia.

Telimena rozważa swoją przyszłość. Postanawia Hrabiego zainteresować Zosią, zaś jej podoba się Tadeusz. Poucza Zosię, jak należy zachować się w towarzystwie. Po wzajemnej prezentacji Tadeusz, zdenerwowany tym, że wcześniej wziął Telimenę za Zosię, wybiega, by w końcu trafić do zagajnika. Tam, w „świątyni dumania”, zastaje płaczącą Telimenę. Pomaga jej pozbyć się mrówek (usiadła na mrowisku) i stara się zapomnieć dawne urazy. Tego dnia wieczerza znowu odbywa się w zamku. Hrabia zabawia Zosię, Tadeusz jest w ponurym nastroju, Podkomorzy dostrzega, że młodzież zaniedbuje przy stole jego córki. Wojski opowiada o polowaniu, ironicznie dodając, żeby Tadeusz i Hrabia nie strzelali do jednej zwierzyny.

Wszystkich bardzo bawią docinki pod ich adresem, ponieważ starają się o względy jednej kobiety. Wojski chciał wspomnieć o kimś, kto strzelał tak celnie, jak ks. Robak, ale Sędzia nie pozwala mu dokończyć. Skórę niedźwiedzia Podkomorzy przyznaje Hrabiemu, ale ten odpowiada, że przyjmie ją razem z zamkiem. Wybucha konflikt pomiędzy Gerwazym, który uporczywi nakręca zegary, a Podkomorzym. W obronie dawnego sługi Horeszków stanął Hrabia, uzurpując sobie prawo do zamku i jego służby. Ostatecznie dochodzi do bójki z wykorzystaniem stołów, butelek, a nawet ołowianych rur z organów. Zniszczono wiele sprzętów. Hrabia i Gerwazy zastanawiają się, jak zdobyć zamek. Klucznik doradza, by zrobić to siłą, dokonując zajazdu, i podejmuje się zgromadzić szlachtę gotową do pomocy.

VI. Zaścianek.

W mglisty poranek Sędzia przygotowuje pozew sądowy i posyła Protazego, by go przekazał Hrabiemu. Przychodzi ks. Robak, by podzielić się obawami, że Telimena kokietuje Tadeusza i należy ją wyprawić z Soplicowa. Ma pretensje o roszczenia Sędziego wobec zamku. Przypomina wolę Jacka, który pragnie związku Tadeusza z Zosią, poza tym chce choć w części naprawić swoją zbrodnię, dlatego łoży na jej wychowanie. Przypomina, że dobra Horeszków odebrała właścicielom i oddała Soplicom Targowica. Stara się wezwać do zgody narodowej, bo niedługo nadejdzie wojsko polskie i trzeba myśleć o udziale w powstaniu, a nie o procesach. Wzruszony Sędzia obdarowuje ks. Robaka parą koni i obiecuje klasztorowi 200 owiec, ale o porozumieniu nie chce słyszeć. Ostatecznie Bernardyn pokonuje opór rozmówcy.

Protazy wyśledził, że Hrabia wraz ze sługami udał się do Dobrzyna, by werbować tamtejszą szlachtę zaściankową do zajazdu. Następuje opis zaścianka słynącego z walecznej szlachty i przedstawienie osoby Maćka Dobrzyńskiego, zwanego Maćkiem nad Maćkami, który przewodził środowisku jako najmądrzejszy i doświadczony w walce. On miał radzić, jak zachować się w tej sprawie.

VII. Rada.

Bartek, zwany Prusakiem, przypomina dawne czasy, kiedy Polacy byli w wielkim poważaniu, następnie przedstawia plan powstania, które powinno się zacząć, gdy tylko Napoleon wkroczy na Litwę. Zapalona do walki szlachta nie chce słuchać rad, by dobrze się przygotować, uzbroić i czekać na właściwy moment. Nastroje te wykorzystuje dla prywatnych celów Gerwazy i kieruje niechęć zebranych przeciwko Sędziemu. W ogólnej wrzawie jedni - zwłaszcza Bartek i Jankiel - bronią Soplicę (dobry pan, gospodarny, patriota), inni zaś krytykują (nie upija się ze szlachtą, nie chce oddać Zosi Sakowi, synowi "Chrzciciela"). Zdenerwowany tą sytuacją Maciej Dobrzyński nazywa zebranych głupcami i wyrzuca ich. Tymczasem przybywa Hrabia. Za nim i Gerwazym wyruszają zwolennicy zajazdu z okrzykiem Hajże na Soplicę! (VII, 555).

VIII. Zajazd.

Zanosiło się na burzę, można było wyczuc jakieś dziwne napięcie. Goście wraz z Sędzią wychodzą po wieczerzy na powietrze, by się ochłodzić. Poeta przedstawia czytelnikowi naturę Litwy poprzez opis dźwięków wydawanych przez ptaki i owady oraz koncert żab w dwu stawach. Dalej następuje opis gwiezdnych konstelacji i komety (zwiastun nieszczęścia - głodu lub wojny) oraz złowieszczych znaków w przyrodzie. Sędzia odchodzi, by się z kimś spotkać. Tadeusz chce rozmawiać ze stryjem, podgląda przez dziurkę od klucza i widzi wzruszonych mężczyzn: ks. Robaka i Sędziego, nie rozumie jednak, o co chodzi. Wobec niebezpieczeństwa Bernardyn wyjawił bratu swoją tajemnicę - jest Jackiem Soplicą, ojcem Tadeusza.

Zamierza wyruszyć do Dobrzyna, by naprawić to, co się tam stało. Tadeusz oznajmia stryjowi, że chce wyjechać do Księstwa Warszawskiego, by tam pojedynkować się z Hrabią (na Litwie jest to zabronione). Wyjawia, że kocha Zosię, ale wypadki miłosne zaszły tak daleko, że musi opuścić Soplicowo. Sędzia nie chce słyszeć o wyjeździe. Pod drzwiami podsłuchiwała Telimena, która teraz oczekuje zapewnienia o miłości do niej. Tadeusz nie zaprzecza. Wybiega zdenerwowany, z ponurymi samobójczymi myślami. Hrabia i jego dżokeje mają ułatwione zadanie - chwytają młodzieńca. Napastnicy zajmują dwór. Gerwazy zmusza Protazego, by ogłosił, że zamek i dwór Sopliców należą do Hrabiego, jednak Woźny się wyrywa i ucieka z okrzykiem Protestuję! (VIII, 761). Zdobywcy zabijają zwierzęta domowe na ucztę, raczą się alkoholem i zasypiają.

IX. Bitwa.

Wojsko rosyjskie zostało sprowadzone nie wiadomo przez kogo. Soplicy sprzyja kapitan Ryków, podlega jednak majorowi Płutowi, wyjątkowo podłemu Polakowi, który służy w armii rosyjskiej. Żołnierze krępują pijanych uczestników zajazdu. Płut daje Sędziemu do zrozumienia, że samo wstawienie się za pojmanymi nic nie da, należy zapłacić za każdego po tysiąc rubli. Na pomoc Sędziemu przybywa ks. Robak, Maciej i Bartek Prusak z innymi szlachcicami, ale tych odstępuje chęć walki, gdy widzą Polaków pokonanych przez Rosjan. Ks. Robak udając akceptację działań Moskali usypia ich czujność, by udzielić wskazówek bratu. Nakazuje spoić Rosjan alkoholem, jednak plan niweczy Tadeusz, oburzony zaczepianiem Telimeny. Wynika z tego groźny konflikt, a wezwana szlachta wspólnie z uwolnionymi Dobrzyńskimi stawia czoło Moskalom (następuje szczegółowy opis działań poszczególnych postaci). Po stronie Polaków ciężko ranny został ks. Robak, który zasłonił swoim ciałem Hrabiego.

Major wyzywa Tadeusza na pojedynek, ale deleguje doń Rykowa. Wtedy Tadeusza zastępuje Hrabia, który chce przy tym załatwić osobiste porachunki. Kiedy jednak major każe żołnierzowi strzelić do Tadeusza, szlachta rzuca się na Rykowa. Broni go jednak sam Tadeusz prezentując rycerską postawę. Wojski z pomocnikami zrzuca na Moskali rusztowanie służące do suszenia serów. Polacy z łatwością opanowaliby resztę wojska, więc wezwany do poddania Ryków, oddaje Podkomorzemu szpadę, oświadczając, że on sam nie ma nic przeciwko Polakom, zaś sprawcą bitwy jest Major. Po ogłoszeniu przez Podkomorzego pokoju, Płut przestał udawać zabitego i wypełzł zza pokrzyw.

X. Emigracja.

Sędzia wraz z Podkomorzym, Gerwazym i rannym ks., Robakiem próbują przekupić Rykowa, by milczał o tutejszych wypadkach, on jednak czuje się oburzony propozycją i deklaruje swoją bezinteresowną przyjaźń wobec Polaków. Istnieje obawa, że major Płut zechce zgubić powstańców. Milczenie Płuta zamierza zapewnić Klucznik. Choć ks. Robak stara się przywołać go do porządku (nie wolno zabijać jeńca), Płut w niewyjaśnionych okolicznościach znika. Szlachcie szczególnie zaangażowanej w bitwie udzielono rady, by uchodziła przed zemstą Moskali do Księstwa Warszawskiego. Sędzia informuje ks. Robaka, że można ogłosić zaręczyny Zosi i Tadeusza, jednak młodzieniec chce najpierw zasłużyć na jej rękę walcząc w obronie ojczyzny. Podsłuchawszy te słowa Zosia ofiarowuje ukochanemu na pożegnanie obrazek i relikwie, by o niej pamiętał. Wzruszony tą sceną Hrabia także pragnie poświęcić się dla ojczyzny, zaś Telimena przypina mu swoją kokardę.

Ks. Robak również żegna Tadeusza i prosi o przywołanie księdza. Tymczasem pozostaje sam z Gerwazym i wyznaje mu, kim jest naprawdę, a następnie opowiada swoje losy. Bernardyn rozpoczął relację od przypomnienia swoje zażyłości ze Stolnikiem. Odwzajemniona miłość do Ewy stała się początkiem nieszczęścia. Ojciec pragnął dla niej innej żony, więc odprawił adoratora, częstując go czarną polewką. Pogrążony w rozpaczy Jacek ożenił się z kobietą, której nie kochał - ona urodziła mu syna. Rozpił się i był odrzucany przez ludzi, zaś jego żona umarła. Tymczasem Stolnik unieszczęśliwił Ewę wydając ją za mąż. Wtedy, gdy Moskale próbowali zdobyć zamek, Jacek przypadkiem znalazł się w pobliżu, wyrwał strzelbę żołnierzowi i wypalił do Horeszki. Nie krył się przed strzałem Gerwazego, zrozumiał, co zrobił i chciał śmierci. Gerwazy przypomina, ile nieszczęścia sprawił Jacek w rodzinie Horeszków, ale też uznaje jego zasługi - został śmiertelnie ranny w obronie Hrabiego.

Wyjaśnia się, że Jacek nie był zdrajcą narodu, przypadkiem znalazł się po stronie Moskali. Nie przystąpił do Targowicy. Po ucieczce z kraju walczył w Legionach, był ranny pod Jeną (właśnie teraz odnowiła się odniesiona tam rana i rozwija się gangrena), zaś potem został zakonnikiem, kwestarzem o nazwisku Robak (symbolizującym pokorę i chęć uniżenia się). Nie zaprzestaje działalności na rzecz ojczyzny: przenosi tajne informacje, stara się zjednać ludność dla idei napoleońskiej, przygotowuje powstanie. Niestety, Klucznik zmącił jego plany, wykorzystując zapał szlachty do prywatnych celów. Poruszony tym Gerwazy udziela mu przebaczenia i informuje, że Stolnik, zanim skonał, uczynił w stronę zabójcy znak krzyża. Cierpiący, ale szczęśliwy Jacek dowiaduje się w ostatniej chwili, że Napoleon ogłosił wojnę, zaś zwołany w Warszawie skonfederowany sejm zadeklarował przyłączenie Litwy do Korony. Z nadzieją na pomyślną przyszłość ojczyzny Jacek przyjął komunię św. i skonał.

XI. Rok 1812.

Księgę rozpoczyna apostrofa do tegoż roku, z którym wiązano wielkie nadzieje na odmianę losu narodowego. Napoleon wraz z Polakami podjął wyprawę na Moskwę. Nastąpiło ożywienie natury, jakieś nieokreślone napięcie. W Soplicowie stacjonowało wojsko pod wodzą generałów: Dąbrowskiego, Kniaziewicza, Małachowskiego, Giedrojcia i Grabowskiego. Wojski czuwa nad przygotowaniem uczty. W dniu Matki Bożej Kwietnej, po mszy, Podkomorzy, jako marszałek konfederacki, ogłasza, że Napoleon przywrócił wolność Koronie i Litwie oraz przypomina zasługi Jacka Soplicy, który z narażeniem życia przenosił tajne informacje, był dwukrotnie ranny w bitwie pod Samosierrą w Hiszpanii oraz przygotowywał powstanie na Litwie. Został odznaczony przez Napoleona Krzyżem Legii Honorowej. Na znak rehabilitacji Jacka Podkomorzy udekorował jego grobowiec orderem. Sędzia zaprosił zebranych (gości i lud) na ucztę.

Odwieczni wrogowie, Gerwazy i Protazy, zgodnie popijali miód. Zosia i Tadeusz, w ułańskim mundurze, z ręką na temblaku (ranny), przechadzają się po spisaniu intercyzy (umowy przedślubnej). Protazy opowiada o obserwowanej przed rokiem walce wróbli, nazwanych Horeszką i Soplicą, jako o znaku proroczym. Zosia przerwała ich zaciekłą walkę przykrywając ptaki ręką, więc sądzono, że właśnie ona położy kres sąsiedzkim sporom. Kusy i Sokół dostrzegły zająca i równocześnie go dopadły, więc Wojski uznał ich jednakowe zalety, co zapoczątkowało zgodę pomiędzy Asesorem a Rejentem. Generał Kniaziewicz postawił Zosię na stole, a jeden z oficerów szkicował jej portret w skromnym litewskim stroju - był to Hrabia, który już tak zasłużył się w walce, że został pułkownikiem i stanął na czele sfinansowanego przez siebie oddziału jazdy. Obok Zosi i Tadeusza na ogłoszenie zaręczyn czeka inna para: córka Wojskiego i Asesor (teraz już w służbie Napoleona).

XII. Kochajmy się!

Wojski jako marszałek dworu pokazuje miejsca gościom. Tadeusz i Zosia, młodzi gospodarze, częstują włościan. Na stole można było zauwarzyc efektowną zastawę, porcelanowe figurki przedstawiające historię szlachty i polskiego sejmu, Wojski natomiast komentuje sytuację w kraju - dopóki przestrzegano zasad prawa, była wolność, przyczyną narodowego nieszczęścia jest samowola szlachty. Dąbrowski wita Maćka Dobrzyńskiego jako słynnego żołnierza kościuszkowskiego. Okazuje się, że w Legionach walczy wielu jego krewnych. Gerwazy ujawnia szczegóły swoich dawnych walecznych przygód i oddaje swój słynny miecz - "scyzoryk" - jedynemu, który potrafił się nim posługiwać, generałowi Kniaziewiczowi. Maciek wyraża sceptyczne zdanie na temat możliwości polskich oddziałów u boku Napoleona, który walczy bez Boga, więc pewnie nie odniesie zwycięstwa.

Wchodzi nowa para, Telimena z Rejentem, zaś Hrabia oburza się na jej niestałość w uczuciach, jednak sam nie jest skłonny do ożenku z nią, więc darzy swoimi względami Podkomorzankę. Tymczasem Tadeusz i Zosia postanawiają uwłaszczyć chłopów. Po ogłoszeniu ich woli, chłopi ze łzami dziękują swoim dobroczyńcom, zaś generał Dąbrowski wznosi toast za zdrowie ludu. Zanim zagrała orkiestra wojskowa, dano możliwość popisu przedstawicielom wsi. Na prośbę Zosi Jankiel odgrywa na koncert na cymbałach - dźwiękami obrazujący historię ojczyzny. Zakończywszy grę, Jankiel ucałował dłoń generała Dąbrowskiego - wyzwoliciela Litwy. Podkomorzy z Zosią prowadzą poloneza.. Zabawa była bardzo udana, nieustannie wznoszono toasty za państwo młodych oraz naród i jego wodzów.

„Quo vadis”- streszczenie szczegółowe

I.

Do Rzymu wraca Marek Winicjusz. W domu Aulusów poznaje zakładniczkę ligijską, Ligię – Kallinę i zakochuje się w niej. Z prośbą o radę, jak zdobyć dziewczynę zwraca się do Petroniusza. Arbitra elegancji potajemnie kocha niewolnica, Eunice.

Petroniusz obudził tego dnia się w południe. Poprzedni wieczór spędził na uczcie u Nerona, która do późna się przeciągnęła. Od pewnego czasu stan jego zdrowia pogarszał się i dopiero poranna kąpiel oraz masaże przywracały mu siły. Nieoczekiwanie odwiedził go Markus Winicjusz, który niedawno wrócił z Azji Mniejszej. Młodzieniec był synem jego starszej siostry. Petroniusz darzył go ogromną sympatią i przywiązaniem.

Po krótkiej rozmowie o wojnie i życiu na dworze Nerona, Marek wyznał, że zakochał się, a swą wybrankę odnalazł zaledwie kilka kilometrów od miasta. Nie wiedział, jak zdobyć przychylność dziewczyny i oczekiwał rady Petroniusza. Spędził kilkanaście dni w willi Aulusa Plaucjusza, po tym jak wybił sobie pod miastem rękę. Dopiero po jakimś czasie odkrył, że mieszka tam Ligia. Ujrzał ją myjącą się w fontannie pewnego dnia o świcie. Była tak zjawiskowo piękna, że od tamtej pory nie mógł o niej zapomnieć, choć widział ją zaledwie trzy razy. Stracił spokój i zainteresowanie innymi kobietami. Ligia była córką królewską i zakładniczką, która przed laty po zakończonej wojnie, została oddana na wychowanie Pomponii Grecynie. Markus wspomniał o śnie, w którym pojawił się bożek Mopsusa i zapowiedział, że w jego życiu nastąpi wielka przemiana przez miłość. Wiedział, że opiekunowie nie oddadzą mu przybranej córki, gdyż przywiązali się do niej jak do własnego dziecka. Petroniusz miał jednak nadzieję, że uda mu się wyjednać ich przychylność dla siostrzeńca.

Petroniusz, starszy i mniej atletyczny, był przystojniejszy od Winicjusza. Kobiety w Rzymie podziwiały go nie tylko za dar wymowy i wyrafinowany smak, który zyskał mu miano arbitra elegancji, ale również za urodę. Jedna z jego niewolnic, Eunice, skrycie go kochała.

II.

Winicjusz i Petroniusz udają się do domu Aulusa Plaucjusza. Marek mówi Ligii o miłości, lecz ona nie rozumie jego wyznania. Opiekun Ligii wyznaje, że ma zamiar z rodziną opuścić Rzym. Młodzieniec obawia się, że utraci w ten sposób ukochaną.

Po posiłku i krótkiej drzemce Winicjusz i Petroniusz wyruszyli w lektyce do domu Aulusa Plaucjusza. Elegant zastanawiał się, czy Ligia mogłaby porzucić opiekunów i zamieszkać u Marka. Postanowił zyskać poparcie Nerona, gdyby takie wyjście okazało się niemożliwe. Młodzieniec był przekonany, że dziewczyna nigdy na coś takiego się nie zgodzi. Na dzień przed opuszczeniem domu Aulusa, spotkał ją w ogrodzie. Rozmawiał z nią przez chwilę, a Ligia nakreśliła na piasku rybę, po czym spłoszona uciekła.

Znaleźli się na gwarnej ulicy i skręcili na Forum Romanum, gdzie gromadziły się tłumy próżniaczej ludności. Petroniusz był znany i lubiany za hojność, lecz nie zabiegał o uznanie. Wstąpił do księgarni i podarował siostrzeńcowi ozdobny rękopis Satyriconu, którego był autorem. Wydał dzieło anonimowo, bowiem od czasu, jak Neron zaczął pisać epos, wiersze całkowicie mu zbrzydły.

Niebawem znaleźli się przed willą Aulusa. Petroniusz wyznał, że dom Plaucjusza był uważany za dziwny. Jakiś czas temu podejrzewano Pomponię Grecynę o wyznawanie wiary w Chrystusa i sądzono ją sądem domowym. Z braku dowodów została jednak uniewinniona. W antrium powitał ich pan domu, wyraźnie zaskoczony nieoczekiwaną wizytą. Elegant, wyczuwając jego niechęć, podziękował za opiekę nad młodzieńcem. W oddali dostrzegli grających w piłkę małego Aulusa i Ligię. Mężczyźni przeszli do ogrodu, gdzie siedziała Pomponia Grecyna. Petroniusz znał kobietę i zawsze podziwiał jej smutną twarz o szlachetnych rysach. Po chwili podbiegł do nich syn Plaucjuszów, a za nim przyszła dziewczyna. Arbiter przyglądał się Ligii, przyznając w myślach, że jej uroda jest niezwykła.

Tymczasem Marek i zakładniczka usiedli na ławce. Młodzieniec zaczął mówić o miłości, na którą od dawna czekał. Dziewczyna słuchała go nieco zaniepokojona i zdziwiona. Jej serce reagowało na słowa patrycjusza radością, której nie rozumiała. Popatrzyła na mężczyznę i wydał się jej piękniejszy od wszystkich innych ludzi. On delikatnie ujął jej rękę i zapytał, czy wie, dlaczego mówi jej o swoich uczuciach. Miał ochotę przyciągnąć ją do siebie, lecz podszedł do nich Aulus. Wódz zaczął mówić o swych posiadłościach na Sycylii i zamiarze opuszczenia Rzymu. Słowa te przeraziły Winicjusza, który zrozumiał, że może utracić Ligię. W tym czasie Petroniusz siedział obok Pomponii, zaskoczony spokojem miejsca, w którym przebywał. Taki sam spokój widział na twarzach mieszkańców. Zrozumiał, że ich świat, pełen słodyczy i piękna, bardzo różnił się od tego, w którym żył każdego dnia.

III.

Petroniusz postanawia pomóc Markowi w zdobyciu Ligii.

Petroniusz nie miał odwagi wyjawić Aulusowi prawdziwej przyczyny wizyty. W drodze powrotnej przyznał siostrzeńcowi, że Ligia jest piękna i pochwalił jego wybór. Winicjusz pragnął dziewczyny bardziej niż do tej pory i był gotów poślubić ukochaną. Elegant uspokoił go, nakazując cierpliwość. Obiecał, że postara się wkrótce rozwiązać jego problem. Udali się następnie do Chryzotemis.

IV.

Petroniusz namawia Nerona, aby odebrał zakładniczkę z domu Plaucjuszów. Zgodnie z rozkazami władcy dziewczyna zostaje zabrana do pałacu. Razem z nią odchodzi Ursus. Zrozpaczony Aulus podejrzewa, że to Petroniusz jest winien ich nieszczęścia i postanawia odzyskać wychowankę.

Petroniusz dotrzymał obietnicy danej Winicjuszowi. Nazajutrz wieczorem udał się na Palatyn i odbył z Neronem poufną rozmowę. W trzy dni później przed domem Aulusa pojawił się centurion z oddziałem żołnierzy. Wywołało to przerażenie całej rodziny, ponieważ w tych czasach posłannicy cezara byli najczęściej zwiastunami śmierci. Stary wódz spokojnie przyjął przybyszów. Otrzymał rozkaz wydania zakładniczki ligijskiej, którą się opiekował. Ligia, na wieść, że musi opuścić przybranych rodziców, rozpłakała się. Plaucjusz wyjaśnił jej, że wola władcy musi być wypełniona. Pomponia starała się pocieszyć dziewczynę. Tłumaczyła jej, że nadszedł czas próby. Dom Nerona był jaskinią hańby, zła i zepsucia, a Ligia miała być wystawiana na różne pokusy. Ligijka pożegnała się z najbliższymi i niewolnikami. Lig o imieniu Ursus, który razem z nią przybył do Rzymu, zaczął błagać Pomponię, aby pozwoliła mu odejść razem z jego królewną. Grecyna wybrała jeszcze kilku niewolników, którzy byli wyznawcami nowej nauki, wiedząc, że może liczyć na ich pomoc i w ten sposób ziarno Prawdy zostanie zasiane również w domu Nerona. Przesłała list do wyzwolenicy cezara, Akte, prosząc ją o opiekę nad przybraną córką. Słyszała, że kobieta nigdy nie odmawia pomocy chrześcijanom.

Po jej odejściu Aulus odbył poważną rozmowę z żoną. Zamierzał prosić Nerona o oddanie Ligii. Chciał również pojechać do Seneki, choć wiedział, że jego wpływ na cezara nie jest już tak znaczący jak dawniej. Podejrzewał, że dziewczyna została wydana na czyjeś polecenie i domyślił się, że miał w tym udział Petroniusz.

V.

Aulus nie uzyskuje pomocy od Nerona i Seneki. Udaje się do Winicjusza. Przerażony młodzieniec nic nie wie o odebraniu Ligii i sądzi, że została ona zabrana na żądanie Petroniusza. Wieczorem rodzina Plaucjusza dostaje od patrycjusza list, w którym ten pisze, że powinni pogodzić się z wolą cezara.

Aulus nie został przyjęty przez Nerona, który zajęty był śpiewem. Seneka ugościł wodza, lecz kiedy go wysłuchał, odparł, że nie jest w stanie mu pomóc. Poradził, żeby wódz nie prosił innych o pomoc: Tygellina, Watyniusza lub Witeliusza, którzy chętnie zrobiliby coś przeciwko Petroniuszowi, lecz zdradziliby, jak bardzo Ligia jest bliska rodzinie Plaucjuszów.

Następnie Aulus udał się do Winicjusza. Wpadł w gniew, widząc niezwykle spokojnego młodzieńca. Jednak Marek na wieść o wydaniu dziewczyny Neronowi pobladł tak straszliwie, że wódz nie mógł go dłużej podejrzewać o współudział w tym, co zaszło. Przerażony patrycjusz obawiał się, że wuj zakpił z niego i ujrzawszy zakładniczkę, zapragnął jej dla siebie lub postanowił podarować ją Neronowi. Uniesiony gniewem, obiecał Aulusowi, że pomści krzywdę Ligii. Potem pobiegł do willi eleganta.

Aulus Plaucjusz wrócił do domu z sercem wypełnionym otuchą. Miał nadzieję, że młodzieniec odda im Ligię. Pocieszał się także myślą, że dziewczyna zostanie pomszczona, wierząc, że Marek dotrzyma danego słowa. Dopiero wieczorem niewolnik przyniósł list, w którym Winicjusz napisał, że Ligię przeniesiono z woli cezara i należy się z tym pogodzić.

VI.

Zagniewany Winicjusz oskarża Petroniusza o odebranie Ligii. Elegant wyjaśnia, że poprosił Nerona o oddanie dziewczyny siostrzeńcowi. Informuje młodzieńca, że następnego dnia odbędzie się w pałacu uczta, na której zasiądzie obok ukochanej.

Kiedy wbiegł rozgniewany Winicjusz i zaczął wypytywać, co stało się z Ligią, Petroniusz siedział w bibliotece. Wyjaśnił ze spokojem, że dziewczyna przebywa w domu cezara, ponieważ prosił władcę o dwie rzeczy: aby wydostał Ligię z domu Aulusa i by oddał ją Markowi. Zapadło milczenie. Młodzieniec był zaskoczony i poprosił wuja o wybaczenie, tłumacząc, że miłość pomieszała mu zmysły. Petroniusz opowiedział mu przebieg rozmowy z Neronem. Wyjaśnił władcy, że Markus zakochał się w „pewnej chuderlawej dziewczynie”, która na pewno nie spodobałaby się cezarowi, znanemu z tego, że wie, czym jest prawdziwe piękno. Władca miał uczynić Winicjusza urzędowym stróżem Ligii, która dla zachowania pozorów będzie przetrzymywana przez kilka dni w pałacu, a potem zostanie potajemnie odesłana do domu Marka. Następnego dnia u Nerona miała odbyć się uczta, na której Winicjusz zasiądzie obok ukochanej. Petroniusz miał żal, że siostrzeniec osądził go tak pochopnie. Młodzieniec ponownie go przeprosił, ciesząc się, że niedługo zobaczy ukochaną, a potem będzie ją miał na zawsze. Następnie napisał list, który odebrał Aulusowi resztę nadziei.

VII.

Ligia zostaje oddana pod opiekę Akte, dawnej kochanki Nerona. Rozważa możliwość uchylenia się od rozkazu Nerona, lecz kobieta przekonuje ją, że na uczcie będzie mogła poprosić Petroniusza o pomoc w powrocie do domu. Rozpoczyna się przyjęcie. Winicjusz wyznaje dziewczynie miłość, a ona czuje, że młodzieniec staje się dla niej kimś bliskim. Cezar uświetnia ucztę występem. Pijany Marek usiłuje pocałować Ligię, lecz Ursus siłą odbiera mu zakładniczkę.

Był czas, kiedy przed kochanką Nerona Akte, pochylali swe głowy najwyżsi dostojnicy w Rzymie. Cicha i pokorna, zjednała sobie wielu ludzi. Kochała cezara miłością bezgraniczną i smutną, żyjąc wspomnieniami chwil, kiedy wydawał się jej lepszym. Neron wyzwolił ją, dał mieszkanie w pałacu i służbę. Czasami była także zapraszana na uczty, a jej śliczna postać stanowiła wówczas ozdobę przyjęć.

Tego dnia Ligia również miała uczestniczyć w biesiadzie. Była przerażona i czuła się niepewnie. Zastanawiała się, czy powinna stawić opór i nie iść na ucztę. Z jednej strony panicznie się bała, z drugiej chciała wykazać się odwagą i wytrwałością, narażając się na mękę i śmierć. Pragnęła podążyć drogą, jaką obrał Boski Nauczyciel. O swych wątpliwościach i wahaniach opowiedziała Akte, która popatrzyła na nią ze zdumieniem. Dla wyzwolenicy sprzeciwienie się woli Nerona było czymś niezrozumiałym i niedopuszczalnym. Ligia była dziewczyną zapomnianą przez swój naród i nie chroniło jej żadne prawo. Błagała, aby nie drażniła władcy i nie szukała zguby. Była przekonana, że Neron nie jest złym człowiekiem. Na wspomnienie utraconego szczęścia, rozpłakała się. Ligijkę zaskoczyła postawa kobiety. Akte wspomniała, że Petroniusz prosił ją o opiekę nad Ligią i miała nadzieję, że wpłynie na decyzję władcy. Zaczęła przekonywać ją, aby poszła na ucztę, ponieważ będzie mogła poprosić eleganta, aby wyjednał dla niej prawo powrotu do domu. Zakładniczka zgodziła się posłuchać rady kobiety.

Tymczasem do pałacu zaczęli przybywać goście cezara. Akte i Ligia obserwowały ich z bocznego kryptoportyku. Słońce właśnie zachodziło, a między posągami Danaid i innych bogów przepływał tłum mężczyzn i wytwornych kobiet. Wyzwolenica pokazywała jej senatorów w szeroko obramowanych togach, rycerzy i słynnych artystów. Dla Ligii był to świat dziwny i piękny, który napawał ją strachem. Na dziedzińcu panował coraz większy gwar. Nagle, kiedy dostrzegła Winicjusza i Petroniusza, twarz dziewczyny pokryła się rumieńcem. Poczuła, że naprawdę chce być na uczcie, by usłyszeć miły głos młodzieńca. Wystraszyła się swych uczuć i wydawało się jej, że zdradziła swoją wiarę, Pomponię i siebie. Akte zaprowadziła ją do ogromnego triclinium, w którym miała odbyć się uczta. Ligia była oszołomiona. Jak przez sen dotarł do niej okrzyk witający Nerona. Po chwili usłyszała znajomy głos i zauważyła, że obok zasiadł Winicjusz. Wydał się jej tak pięknym, że ledwie zdołała odpowiedzieć na jego powitanie. Młodzieniec wyznał jej, że jest bardzo szczęśliwy, ponieważ ponownie ją widzi. Zapewnił, że nie musi się już obawiać, ponieważ się nią zaopiekuje. Uroda ukochanej i jej bliskość oczarowały młodzieńca tak bardzo, że przysunął się do niej, a jej zdawało się, że mężczyzna staje się coraz milszym. Czuła niewysłowione szczęście. Gwar rozmów, muzyka i woń kwiatów zaczęły ją odurzać. Obecność Ligii działała również na patrycjusza. Po raz pierwszy był tak blisko niej, upajał się jej pięknem i doskonałymi kształtami. Wreszcie ujął ją za ręce i przyciągnął ku sobie, wyznając miłość. Ten gest wystraszył dziewczynę. Zauważyła to Akte, siedząca po drugiej stronie i przerwała Winicjuszowi, mówiąc, że Neron na nich patrzy. Rozgniewało to młodzieńca, a czar upojenia prysł pod natrętnymi słowami Akte. Cezar spoglądał w ich stronę przez wypolerowany szmaragd, którym zawsze się posługiwał. Przerażona dziewczyna chwyciła dłoń Winicjusza. Wiele słyszała o władcy, ale po raz pierwszy go widziała. Wydał się jej wrogim i ohydnym. Po chwili cezar odwrócił głowę i zaczął rozmawiać z Petroniuszem.

Uczta stawała się weselsza. Z sufitu na stoły i biesiadników spadały róże. Petroniusz zaczął prosić Nerona, aby uświetnił ucztę śpiewem. Cezar zaczął się wzbraniać, mówiąc, że występy wiele go kosztują, choć wie, że Apollo obdarzył go nieziemskim głosem i nie powinien marnować tego daru. Chociaż jego śpiew jest obowiązkiem wobec państwa, to niestety jest zachrypnięty. Lukan począł go błagać w imię sztuki i ludzkości. Władca w końcu ustąpił i oczy zebranych zwróciły się ku niemu. Najpierw jednak kazał zawiadomić Poppeę, że będzie śpiewał. Wkrótce pojawiła się, powitana okrzykami i mianem „boskiej Augusty”. Ligia z podziwem patrzyła na piękną kobietę, niedowierzając, że była jedną z najbardziej niegodziwych istot na świecie. Wiedziała, że to Poppea Sabina namówiła Nerona do zamordowania matki i żony. Słyszała, że lud nienawidził jej, a przez wyznawców Chrystusa uważana była za wcielenie zła. Zniecierpliwiony i odurzony winem Winicjusz błagał dziewczynę, by spojrzała na niego. Wtedy nakazano ciszę, a Neron powstał. Wzniósł oczy w górę i zaczął mówić śpiewnie i rytmicznie swój hymn do Wenus. Kiedy skończył, zebrani zaczęli klaskać i wiwatować. Rozlegały się okrzyki: „O głosie niebiański!”. Niektóre kobiety w zachwycie wznosiły ręce, inne ocierały łzy. Poppea podniosła do ust rękę cezara, zaś Pitagoras ukląkł u jego stóp. Władca oczekiwał jedynie pochwał Petroniusza. Ten zaś zaczął powtarzać fragmenty hymnu, zachwycając się pięknymi wyrażeniami. Na twarzy Miedzianobrodego widać było rozkosz i próżność. Zaczął podziwiać swoje dzieło, uznając je za najwspanialsze.

Na wpół pijany Winicjusz mówił Ligii, że zakochał się w niej od pierwszego spojrzenia. Dziewczyna miała wrażenie, że spada w przepaść, w którą ciągnie ją Marek. Poczuła żal do niego i zaczęła bać się uczty oraz słów młodzieńca. Niewolnicy nadal roznosili jedzenie i wino, a przed stołem pojawili się dwaj atleci, by dać popis zapasów. Zwyciężył Kroton, przełożony szkoły gladiatorów. Uczta stopniowo zmieniała się w pijacką i rozpustną orgię. Jedynie Petroniusz był trzeźwy i patrzył na Nerona, który wychylał jeden puchar za drugim. Cezar zaczął się zachwycać urodą Pitagorasa i całował go po rękach, próbując przypomnieć sobie, kto miał podobne dłonie. Po chwili na jego twarzy pojawił się strach. Przypomniał sobie matkę, Agrypinę. Bał się, choć od jej śmierci upłynęło już pięć lat, a on odbył lemuralia.

Tymczasem Winicjusz, równie pijany jak inni, czuł do Ligii coraz większy pociąg. Wyznał jej, że Neron zabrał ją z domu Aulusów, by następnie przekazać jemu. Chciał pocałować dziewczynę i objął ją. Zakładniczka zaczęła błagać, by miał dla niej litość. Poczuła przerażenie i wstręt do młodego patrycjusza. Młodzieniec zaczął ją całować, lecz w tej samej chwili jakaś ogromna siła wyrwała z jego ramion ukochaną. Ujrzał nad sobą Ursusa, który wziął dziewczynę na ręce i wyszedł. Za nimi odeszła Akte. Oszołomiony Winicjusz zerwał się i chciał biec za ukochaną, ale upadł w ramiona jednej z bachantek.

VIII.

Zrozpaczona Ligia nie chce zostać nałożnicą Winicjusza i postanawia uciec. Ursus udaje się do biskupa chrześcijan, aby ten pomógł mu w odbiciu dziewczyny.

Ligia otworzyła oczy w mieszkaniu Akte. Wydawało się jej, że została wyrwana z piekła. Nagle rozpłakała się, błagając Ursusa, aby zabrał ją do domu Aulusów. Siłacz chciał natychmiast odejść, przekonany, że nikt ich nie zatrzyma, ponieważ goście opuszczali tłumnie pałac. Akte zaprotestowała. Gdyby uciekli z domu Nerona, obraziliby majestat władcy, a wieczorem żołnierze wykonaliby wyrok śmierci na Aulusie i Pomponii. Zakładniczka była zrozpaczona, lecz nie chciała narażać swych opiekunów. Straciła nadzieję, że Winicjusz i Petroniusz wstawią się za nią i była pewna, że to oni odebrali ją Aulusowi. Teraz mogła jedynie wierzyć w potęgę Boga. Akte nie rozumiała jej rozpaczy. Sama niegdyś była kochanką Nerona i według niej Ligia musiała zostać nałożnicą Winicjusza. Dziewczyna wykrzyknęła, że nigdy się na to nie zgodzi. Wówczas Akte zapytała, czy aż tak bardzo nienawidzi patrycjusza. Ligia odparła, że nie może czuć nienawiści do Marka, ponieważ jest chrześcijanką.

Kobieta zaczęła jej tłumaczyć, czym może grozić gniew cezara. Uważała, że Ligia może jedynie błagać Winicjusza, aby oddał ją Pomponii. Wtedy dziewczyna upadła na kolana, a obok niej klęknął Ursus i oboje zaczęli się modlić. Na jej twarzy malowało się nadziemskie uniesienie. Dopiero teraz Akte zrozumiała, dlaczego zakładniczka nie może zostać kochanką Marka. Ligia podniosła się z rozjaśnioną twarzą, a Ursus czekał na jej rozkazy. Poprosiła olbrzyma, aby wyprowadził ją z miasta i ukrył przed Winicjuszem. Akte patrzyła na nich rozczarowana, poradziła zakładniczce, żeby uciekła z domu młodzieńca. Ligia zamierzała jednak zbiec w drodze do willi Marka. Była pewna, że wieczorem zostanie wydana jego niewolnikom. Wierzyła, że chrześcijanie ukryją ją przed mocą władcy. Olbrzym gotów był zabić, by ocalić królewnę, lecz wtedy Ligia z dziecinną powagą powiedziała, aby nikogo nie zabijał. Lig pożegnał się i udał do biskupa Linusa. Akte objęła dziewczynę i zaczęła płakać. Po raz kolejny zrozumiała, że jest jakiś świat, w którym w cierpieniu można znaleźć więcej szczęścia niż we wszystkich zbytkach i rozkoszach domu Nerona.

IX.

W ogrodzie Ligia i Akte spotykają orszak Poppei. Żona Nerona z zazdrością patrzy na piękną zakładniczkę i oznajmia jej, że jeszcze tego dnia zostanie kochanką Winicjusza. Wieczorem zjawia się wyzwoleniec Marka, aby zabrać dziewczynę do domu patrycjusza.

Rozpacz Ligii minęła. Była dumna, że poświęca dostatek i wygodę, decydując się na tułacze życie. Akte nie rozumiała jej radości. Chwilami czuła, że Ligia podjęła słuszną decyzję, ale obawiała się, że dziewczyna może przypłacić ją życiem. Nadszedł poranek i obie udały się na spoczynek. Wyzwolenica nie mogła jednak zasnąć. Od dawna była smutna i nieszczęśliwa. Do tej pory jej życie było ciężkie i pozbawione celu, teraz wydawało się jej także grzesznym. Zakładniczka obudziła się po południu, zaskoczona, że wciąż znajduje się w pałacu Nerona. Po kąpieli Akte zaprowadziła ją go ogrodów pałacowych. Zmęczone, usiadły na ławce pod cyprysem i zaczęły rozmawiać o wieczornej ucieczce. Kobieta martwiła się, czy Ursusowi uda się odbić dziewczynę. Chciała nawet przebłagać Winicjusza, by oddał Ligię Pomponii. Dziewczyna jednak ze smutkiem stwierdziła, że w domu Aulusów Marek był bardzo dobry, a od momentu uczty bała się go i wolała uciec. Dalszą rozmowę przerwało nieoczekiwane nadejście Poppei z orszakiem niewolnic. Jedna z nich niosła na rękach dziecko. Żona Nerona zaczęła wypytywać o zakładniczkę, a kiedy usłyszała, że była ona na uczcie z rozkazu cezara, uważniej przyjrzała się wychowance Pomponii. Uroda Ligii przeraziła ją. Spytała, czy chciałaby wrócić do opiekunów. W serce dziewczyny wstąpiła nowa nadzieja. Błagała kobietę, by wstawiła się za nią i uchroniła przez zabraniem do domu Winicjusza. Na twarzy Poppei pojawił się złowieszczy uśmiech. Obiecała jej, że jeszcze tego dnia zostanie niewolnicą Marka i odeszła. W oddali rozległ się krzyk płaczącego dziecka. Ligia przekonała się, że może liczyć wyłącznie na pomoc Ursusa. Wróciła z Akte do atrium i pozostały tam do wieczora, nasłuchując, czy nikt się nie zbliża. Nagle nadszedł wyzwoleniec Winicjusza, Atacyn. Skłonił się nisko i rzekł, że Marek czeka na Ligię z ucztą w domu.

X.

Winicjusz w towarzystwie Petroniusza oczekuje z niecierpliwością na przybycie Ligii. Tymczasem dziewczyna zostaje odbita przez Ursusa i chrześcijan. Podczas potyczki olbrzym zabija Atacyna. Zrozpaczony patrycjusz, na wieść o ucieczce ukochanej, rozbija świecznikiem głowę staremu niewolnikowi.

Dom Winicjusza był przystrojony w zieleń mirtową i bluszcz. W triclinium stał stół przygotowany na cztery osoby, ponieważ Markus zaprosił również Petroniusza i Chrizotemis. Elegant zganił siostrzeńca, że na uczcie był zbyt natarczywy wobec dziewczyny. Chciał, aby Marek najpierw zdobył zaufanie zakładniczki i był dla niej wspaniałomyślny. Winicjusz okazywał przez cały czas niepokój. Chwilami żałował, że posłuchał rad wuja i nie poszedł po nią do pałacu.

Niewolnicy, niosący lektykę z Ligią, skręcili ku Karynom. Posuwali się z wolna, a dziewczyna z nadzieją wypatrywała Ursusa i chrześcijan. Atacynus zaczął się niepokoić, widząc niespodziewane ożywienie na ulicy. Nieznani ludzie zastępowali im drogę. Nagle pogasły wszystkie światła i zaczęła się walka. Wyzwoleniec wyciągnął Ligię i usiłował uciec, lecz zaczęła wzywać Ursusa. Po chwili został ogłuszony i upadł. Ursus uniósł zakładniczkę ku Suburze, a jego towarzysze stopniowo się rozproszyli. Niewolnicy Winicjusza doszli do domu, po czym wrócili na miejsce starcia, gdzie odnaleźli konającego Atacynusa. Zabrali ciało wyzwoleńca, a stary niewolnik, Germanin Gulo, zgodził się stanąć przed obliczem pana. W tym czasie młodzieniec niecierpliwił się coraz bardziej i niespokojnie chodził po atrium. Nagle wpadli niewolnicy i zaczęli lamentować. Przestraszony Marek zaczął wypytywać o dziewczynę. Gul wystąpił naprzód i pokazując krew na twarzy, rzekł, że próbowali się bronić. Rozwścieczony Winicjusz chwycił świecznik i jednym uderzeniem roztrzaskał głowę niewolnika, po czym zaczął rwać włosy z głowy i rozkazał przynieść rózgi. Petroniusz podniósł się z wyrazem niesmaku na twarzy i wyszedł wraz z Chryzotemis. Po chwili w całym domu rozlegały się jęki i świst uderzeń, który trwał do rana.

XI.

Winicjusz przez całą noc szuka uciekinierki. Zrozpaczony, podejrzewa, że została uprowadzona przez Nerona i postanawia się zemścić. Udaje się do pałacu i dowiaduje się, że zachorowała córka cezara, mała Augusta. Następnie idzie do Akte, aby dowiedzieć się, gdzie ukrywa się Ligia. Wyzwolenica zapewnia go, że Miedzianobrody nie ma nic wspólnego z porwaniem zakładniczki. Wyznaje, że Ligijka zakochała się w młodzieńcu, lecz ten wystraszył ją swoją natarczywością. Ostrzega, że dziewczyna została oskarżona przez Poppeę o rzucenie czarów na córkę Nerona. Marek nie wie, co robić.

Tej nocy Winicjusz nie spał. Zbolały i rozwścieczony wyruszył na poszukiwania. Do domu wrócił nad ranem i zaczął zastanawiać się, jak odnaleźć ukochaną. Chwilami chciał ją ukarać za ucieczkę. Później ogarniała go tęsknota i czuł, że mógłby leżeć u jej stóp. Wreszcie pomyślał, że tylko Aulus mógł odebrać mu ukochaną. Był tak wściekły i rozgoryczony, że zapragnął zemsty. Uuświadomił sobie, że Ligię mógł odbić Neron. Ta myśl zupełnie wytrąciła go z równowagi i dopiero teraz zrozumiał, jak bardzo pokochał dziewczynę. Wspominał każdą spędzoną z nią chwilę, a kiedy pomyślał, że wszystko stracił, poczuł ogromny ból. Zaniechał wizyty u Aulusów i kazał się zanieść na Palatyn.

Dotarł do pałacu i chciał wejść do cezara, lecz centurion wyjaśnił mu, że nie jest to odpowiednia chwila. Poprzedniego dnia zachorowała mała Augusta i Neron z Poppeą i lekarzami byli u dziecka. Winicjusz obojętnie przyjął tragiczną wiadomość i poszedł do Akte.

Musiał długo czekać, bo i ona zajmowała się chorą dziewczynką. W końcu nadeszła blada i zmęczona. Wyzwolenica przysięgała, że Neron nie miał nic wspólnego ze zniknięciem dziewczyny, gdyż poprzedniego dnia nie wychodził z pałacu, cały czas siedząc przy kołysce córki. Winicjusz spochmurniał. Kobieta powiedziała, że stało się to, czego pragnęła Ligia. Słowa te wywołały wybuch gniewu młodzieńca. Akte wyjaśniła, że Ligia nie chciała zostać jego nałożnicą. Ostrzegła, by nie prosił Nerona o pomoc, gdyż straci Ligię na zawsze. Poprzedniego dnia spotkały Poppeę i małą

XII.

Petroniusz postanawia podarować Eunice Winicjuszowi, aby ukoić jego ból po stracie Ligii. Młodzieniec nie zgadza się i wyrusza na poszukiwania ukochanej. Niewolnica błaga eleganta, by nie odsyłał jej z domu. Petroniusz nakazuje ją wychłostać. Okazuje się, że Eunice zna człowieka, który może odnaleźć uciekinierkę. Arbiter elegancji rozmyśla o pięknej niewolnicy.

Mężczyźni dotarli do domu Petroniusza. Elegant zastanawiał się, jak powinni teraz działać. Dziwił się, w jaki sposób Ursus zdołał tak szybko zebrać pomocników i podejrzewał, że pomogli mu współwyznawcy. Był pewien, że Pomponia wychowała Ligię w swojej wierze. Przygnębiony Winicjusz postanowił w przebraniu szukać dziewczyny. Petroniusz patrzył na niego z politowaniem. Doradził, żeby zainteresował się inną kobietą, dopóki nie odnajdzie ukochanej. Postanowił złagodzić jego cierpienie i podarował mu Eunice. Marek zerwał się gwałtownie i zawołał, że nie chce innej kobiety, po czym wyszedł. Elegant rozkazał niewolnicy, aby udała się do willi młodzieńca. Dziewczyna padła na kolana i zaczęła błagać, aby jej nie oddalał. Petroniusz słuchał jej zdumiony. Wreszcie rozkazał przełożonemu niewolników, aby wymierzył Eunice dwadzieścia pięć plag. Potem udał się do biblioteki, aby pracować nad swoją Ucztą Trymalchiona. Nie potrafił jednak skupić się nad zajęciem. Rozmyślał o ucieczce Ligii i chorobie małej Augusty. Przyszło mu do głowy, że jeśli cezar uwierzy, iż Ligia rzuciła czar na dziecko, to odpowiedzialność może spaść również na niego.

Przy wejściu do korytarza dla służby zobaczył Eunice. Niewolnica upadła mu do nóg i z radością powiedziała, że została ukarana. Elegant domyślił się, że musiała się w nim zakochać, bo tylko miłość mogła skłonić ją do buntu. Zapytał, czy ma kochanka, a ona potwierdziła jego domysły. Lecz kiedy chciał się dowiedzieć, który z niewolników jest jej wybrankiem, nie odpowiedziała. Po chwili udał się do pałacu, a później do Chryzotemis. Po powrocie wezwał do siebie Tejrezjasza i zapytał, który z niewolników jest kochankiem Eunice. Usłyszał, że niewolnica nie ma nikogo, a inne kobiety naśmiewają się z niej i nazywają Dianą. Petroniusz pozwolił jej zostać w domu. Okazało się, że niewolnica zna człowieka, który potrafiłby odnaleźć Ligię.

XIII.

Winicjusz jest przygnębiony brakiem wiadomości o ukochanej. W willi Petroniusza zjawia się Chilon Chilonides, który podejmuje się odnalezienia Ligii.

Nazajutrz do Petroniusza przybył Winicjusz. Młodzieniec był przygnębiony brakiem wiadomości od niewolników, pilnujących bram miasta. Zaczynał sądzić, że Ursus wyniósł Ligię z Rzymu natychmiast po porwaniu. Poprzedniego dnia szukał dziewczyny po wszystkich zaułkach miasta, lecz nie zdołał znaleźć najmniejszego jej śladu. Weszła Eunice i ułożywszy togę na ramionach Petroniusza, popatrzyła na niego z radością. Elegant spojrzał na nią i wydała mu się niezwykle piękna. Zaczął ją wypytywać o człowieka, o którym wspomniała. Odparła, że nazywa się Chilon Chilonides, który jest mędrcem, wróżbitą i lekarzem, który potrafi przepowiadać przyszłość. Wywróżył jej, że przeżyje boleść i szczęście. Petroniusz odparł, że boleść już ją spotkała z ręki rządcy, a Eunice dodała, że szczęście również nadeszło, bo została w domu.

W atrium czekał na nich Chilon Chilonides. Petroniusz zapytał go, czy wie, czego się podejmuje. Starzec odparł, że ma wskazać, gdzie ukrywa się Ligia. Winicjuszowi spodobała się odpowiedź mężczyzny, a Petroniusz był przekonany, że rzeczywiście odnaleźć dziewczynę może on. Zainteresował się, skąd starzec znał Eunice. W odpowiedzi usłyszał, że dziewczyna przyszła do niego po radę, ponieważ chciała wyleczyć się z nieodwzajemnionego uczucia. Rozmowa zniecierpliwiła Winicjusza. Chilon odparł, że już rozpoczął poszukiwania. Znał wszystkie ulice, kryjówki i zaułki miasta. Wiedział, co mówiono na targach, w szkołach czy też w cyrku. Kiedy otrzymał od Marka pieniądze, wyjawił wiadomości, jakie zebrał do tej pory. Wiedział, że Ligii nie porwali Aulusowie, bo i oni jej szukali. Nie było jej również na Palatynie. Dowiedział się, że ucieczkę dziewczynie ułatwił sługa, któremu pomogli współwyznawcy. Ligia czciła tego samego boga, co Pomponia, lecz nikt ze służby nie zdradził mu imienia bóstwa. Winicjusz wspomniał, że Ligia raz nakreśliła na piasku rybę. Chilon uśmiechnął się zadowolony i pożegnał mężczyzn.

XIV.

Umiera mała Augusta. Po okresie żałoby Petroniusz udaje się na Palatyn, aby dowiedzieć się, czy Neron wierzy w pogłoski o czarach. Cezar oskarża go o śmierć córki. Elegant sugeruje mu, że powinien opuścić Rzym. U Winicjusza zjawia się Chilon Chilonides z wiadomością, że Ligia jest chrześcijanką.

Przez kilka dni Chilon nie pokazywał się u Marka. Przez ten czas Neron trwożył się o zdrowie córki. Nie pomogły ani ofiary składane w świątyniach, ani lekarze i wszelkie czarodziejskie środki. Po tygodniu dziecko zmarło. Cały Rzym pogrążył się w żałobie. Cezar szalał z rozpaczy i przez dwa dni nic nie jadł. Pogrzeb małej Augusty był niezwykłą uroczystością, na której lud podziwiał żal płaczącego władcy. W mieście mówiono, że Poppea przypisywała śmierć dziewczynki urokowi. Kiedy zdjęto cyprys, zatknięty na znak żałoby przed Palatynem, Petroniusz udał się na przyjęcie, by przekonać się, czy Miedzianobrody wierzy w pogłoski o czarach. Był pewien, że cezar będzie nadmiernie okazywał swoją boleść i nie mylił się. Neron z kamienną twarzą wysłuchiwał słów pociechy od senatorów. Chwilami głośno jęczał i teatralnym gestem posypywał głowę prochem ziemi. Ujrzawszy Petroniusza, zerwał się i obwinił go o śmierć córki. Zaczął rozpaczliwie krzyczeć, lecz wówczas elegant położył mu na ustach jedwabną chustkę, prosząc, żeby uważał na głos. Cezar rozpłakał się i złożywszy głowę na piersiach Petroniusza rzekł, że tylko on jeden pomyślał o nim. Elegant radził, aby pojechał do Ancjum, tam gdzie mała Augusta przyszła na świat. Zalecił również świeże morskie powietrze dla gardła Nerona, aby po powrocie ukoił swych poddanych pieśnią. Władca zgodził się na propozycję i uznał, że napisze hymn na cześć zmarłej córki.

Stopniowo ponury nastrój mijał. Zaczęto rozmawiać o przyszłej podróży. Tygellinus próbował jeszcze wspomnieć o czarach, lecz Petroniusz uciszył go, mówiąc, że Augusta nie mogła ulec czarom, ponieważ to odebrałoby jej boskość. Odpowiedź ta zagniewała Tygellina, który od dawna współzawodniczył z nim o względy Nerona. Zamilkł więc i patrzył na senatorów, którzy otoczyli rywala, domyślając się, że po tym zajściu będzie on pierwszym ulubieńcem Nerona.

Następnie Petroniusz udał się do Winicjusza i opowiedział mu o wizycie w pałacu, zadowolony, że udało mu się odwrócić niebezpieczeństwo od Aulusów i Ligii. Młodzieniec był rozgoryczony. Wysłał ludzi na poszukiwania Ligii i obiecał wolność niewolnikowi, który ją odnajdzie. Sam również dniami i nocami przemierzał miasto. Mieli się już żegnać, kiedy zjawił się Chilon Chilonides. Starzec wiedział już, co oznaczał znak ryby, nakreślony przez Ligię oraz kim byli ludzie, którzy ją odbili. Według niego dziewczyna była chrześcijanką.

Nastała chwila milczenia. Wreszcie Petroniusz wspomniał, że Pomponia była już oskarżona o wyznawanie chrześcijaństwa i uwolniono ją od tego zarzutu. Grek poprosił, aby wymówił po grecku słowa: „Jezus Chrystus, Boga Syn, Zbawiciel” i złożył pierwsze litery w jeden wyraz. Zaskoczony elegant wypowiedział słowo: „Ryba”. Nadal nie mógł uwierzyć, że Ligia i Pomponia są chrześcijankami. Znał Aulusów i dlatego uważał, że domysły Chilona to potwarz. Jeśli jednak było to prawdą, to najwyraźniej chrześcijanie nie byli tacy, za jakich uważano ich w Rzymie. Starzec potwierdził jego słowa. Nikt do tej pory nie poznał nauki wyznawców Chrystusa. Przed trzema laty, kiedy wędrował z Neapolis do Rzymu, poznał lekarza, Glaukusa, który był chrześcijaninem i okazał się dobrym oraz cnotliwym człowiekiem. Chilon wyznał, że poprzedniego dnia został chrześcijaninem, co umożliwi mu poznanie ich tajemnic. Przeszukiwał każdy zaułek miasta i wszędzie kreślił znak ryby, patrząc na reakcję spotykanych ludzi. Pewnego razu poznał starego niewolnika, Eurycjusza, który czerpał wodę z fontanny i płakał. Okazało się, że przez całe życie zbierał pieniądze, aby wykupić syna, lecz jego pan zabrał mu wszystko. Chilon skłamał, że przybył z Neapolis i nie zna jeszcze nikogo z braci w Rzymie. Niewolnik obiecał mu, że przedstawi mu chrześcijan, którzy wprowadzą go do domów modlitwy. Starzec tak się ucieszył, że obiecał mu potrzebną sumę na wykupienie syna, licząc, że Winicjusz zwróci mu ją w dwójnasób. Marek uznał, że pośle razem z nim swojego pachołka, który dopilnuje, aby niewolnik otrzymał pieniądze.

XV.

Petroniusz z dworem Nerona opuszcza Rzym. Winicjusz nadal poszukuje ukochanej.

W liście do Winicjusza Petroniusz donosił, że Neron pielęgnował „niebiański głos”, czuł nienawiść do Rzymu, a na zimę zamierzał udać się do Baiae, aby wystąpić publicznie w Neapolis. Nadal opłakiwał pamięć małej Augusty i śpiewał poświęcone jej hymny. Elegant dowiedział się również, że chrześcijanie byli nową sektą, która powstała niedawno w Judei. Ukrzyżowano tam za czasów Tyberiusza człowieka, którego wyznawcy uważają za Boga. Podejrzewał, że wkrótce utraci łaskę, ponieważ Tygellinus otwarcie okazywał mu niechęć. Tymczasem postanowił się bawić. Pisał również o tym, że życie byłoby niezłe, gdyby nie Miedzianobrody, przez którego człowiek nabierał obrzydzenia do siebie.

Winicjusz odpisał mu natychmiast. Dotąd nie odnalazł jeszcze Ligii. Miał jednak nadzieję, że nastąpi to wkrótce. Chciał sprawdzić, czy Chilon go nie oszukuje i w nocy, kiedy starzec przyszedł po pieniądze dla Eurycjusza, poszedł za nim. Przekonał się, że Grek rzeczywiście spotkał się ze starym niewolnikiem. Mijał już dwunasty dzień po wyjeździe Petroniusza. Od tamtej pory Chilonides odwiedził Winicjusza kilka razy. Mówił, że chrześcijanie są małomówni i ostrożni. Chciał dotrzeć do rady starszych i dowiedział się, że spotykają się na modłach w pustych domach za bramami miasta. Winicjusz nadal w przebraniu krążył po mieście. Niewolnicy wysłani na prowincję nie przywieźli żadnych wiadomości, co upewniło młodzieńca, że Ligia jest w mieście.

XVI.

Winicjusz pragnie zemścić się na Ligii za ucieczkę i odrzucenie jego miłości. Staje się okrutny dla niewolników. Odwiedza go Chilon, który przypadkowo spotkał w mieście Glaukusa. Przed laty skrzywdził lekarza, sprzedając jego rodzinę handlarzom niewolników i obawiał się zemsty. Grek przynosi również wiadomość o spotkaniu chrześcijan, na którym będzie przemawiał Apostoł Piotr.

Chilon od pewnego czasu nie pokazywał się u Winicjusza. Marek denerwował się coraz bardziej, choć rozsądek podpowiadał mu, że poszukiwania muszą być ostrożne i powolne. Daremnie przemierzał zaułki miasta w przebraniu, chcąc za wszelką cenę odzyskać dziewczynę. Były chwile, w których wątpił w swoją miłość do Ligii. Żył wspomnieniami o ukochanej, wzywał ją, a kiedy myślał, że i ona go pokochała, czuł ogromny żal i czułość wypełniała jego serce. Czasami bladł z wściekłości i lubował się w wymyślaniu upokorzeń, jakie jej zada. W tych dniach rozterek, niepewności i zgryzoty tracił powoli zdrowie i zmienił się. Stał się niewyrozumiałym i okrutnym panem. Karał niewolników bez powodu, tak, że z czasem znienawidzili go. Jedynie Chilona traktował dobrze, obawiając się, że starzec zaprzestanie poszukiwań. Ten zaś, przekonawszy się, że zyskuje przewagę nad młodzieńcem, stał się wymagający, wynajdując nowe trudności. Zjawił się po wielu dniach z twarzą tak ponurą, że Winicjusz zbladł, sądząc, że Ligii nie ma wśród chrześcijan. Chilon odparł, że zobaczył Glauka – lekarza, z którym wędrował z Neapolis. Był przekonany, że starzec zmarł w gospodzie, lecz okazało się, że przebywał w mieście. Glaukus oskarżał go, że zmówił się z rozbójnikami i sprzedał jego rodzinę handlarzom niewolników. Chilonides obawiał się, że mężczyzna będzie chciał się na nim zemścić, a chrześcijanie mu pomogą. Tłumaczył, że jest niewinny, a w obronie Glauka stracił dwa palce. Marek zagroził mu, że jeśli zaprzestanie poszukiwań, to szybciej zginie z jego ręki i zostanie zakopany w ogrodzie. Starzec w obliczu zagrożenia obiecał mu, że odnajdzie Ligię. Zaczął narzekać, że poszukiwania dziewczyny są niebezpieczne, dlatego należało zabić lekarza. Patrycjusz doradził mu, żeby wynajął do tego ludzi, których on opłaci i zaczął wypytywać o nowiny.

Chilon odkrył niewiele. Był w dwóch domach modlitwy, lecz wśród kobiet nie wypatrzył Ligii. Dowiedział się także, że w Rzymie przebywał Paweł z Tarsu, uwięziony na skutek skargi złożonej przez Żydów. Lada dzień miał przybyć do miasta najwyższy kapłan chrześcijan, który był uczniem Chrystusa. Miało się wtedy odbyć wielkie zebranie, na które Chilon zamierzał wprowadzić również Marka, w nadziei, że będzie tam również zakładniczka. Ze zdziwieniem zaczął opowiadać, że chrześcijanie to spokojni ludzie. Nigdy nie widział, aby oddawali się rozpuście, zatruwali studnie, czcili osła lub żywili się mięsem dzieci. Ich nauka nie zachęcała do zbrodni, a nakazywała przebaczać wszelkie krzywdy. Winicjusz słuchał słów Chilona z radością. Miał jednak dziwne przeczucie, że właśnie ta wiara dzieliła go od dziewczyny.

Augustę, a wieczorem dziecko zachorowało. Służąca twierdziła, że dziewczyna zauroczyła córkę cezara i jeśli Augusta nie wyzdrowieje, to Poppea oskarży Ligię o czary. Według niej Marek był zapalczywy i ślepy, ponieważ nie dostrzegł, że zakładniczka pokochała go. Młodzieniec nie chciał wierzyć w słowa Akte. Był przekonany, że ukochana go nienawidziła. Jego odpowiedź oburzyła wyzwolenicę. Nie podobało się jej, że chciał ją uczynić nałożnicą, a nie żoną i sprowadził do domu zbrodni i rozpusty. Dziewczyna wierzyła, iż Winicjusz jej pomoże, a on wystraszył ją i zniechęcił do siebie. Marek zaczął odczuwać wzruszenie. Wiadomość, że Ligia go kochała, wstrząsnęła nim i nagle ogarnęło go szczęście. Zaczął żałować, że nie wprowadził jej do swego domu jako żony. Swój gniew zwrócił na Petroniusza, który doradził mu taki sposób zdobycia dziewczyny. Chciał odejść bez pożegnania, lecz wtedy weszła Pomponia Grecyna, która chciała dowiedzieć się czegoś o wychowance. Ujrzawszy Marka, powiedziała, że Bóg wybaczy mu krzywdę, jaką wyrządził jej rodzinie. Młodzieniec stał ze spuszczoną głową, nie rozumiejąc, dlaczego kobieta mówi o przebaczeniu zamiast o zemście. Wyszedł bezradny, zatroskany i jednocześnie zdumiony. Na dziedzińcu zebrały się gromady ludzi. Wszyscy przybyli dowiedzieć się o stan zdrowia małej Augusty. Niektórzy zaczepiali Marka, wypytując o nowiny, lecz on, nie zwracając na nikogo uwagi, szedł przed siebie, dopóki nie dostrzegł Petroniusza. Chciał go ominąć, lecz elegant zatrzymał go prawie siłą, co rozdrażniło młodzieńca. Winicjusz z żalem opowiedział mu o rozmowie z Akte i nowym niebezpieczeństwie, jakie groziło Ligii. Wreszcie rozpłakał się z żalu i wściekłości.

XVII.

Chilon postanawia namówić chrześcijan, aby zabili Glaukusa. Dzięki Kwartusowi poznaje Urbana, który podejmuje się zamordowania zdrajcy wyznawców Chrystusa. Grek rozpoznaje w nim Ursusa.

Chilon faktycznie sprzedał Glaukusa rozbójnikom, pozbawił rodziny, dobytku i wydał na śmierć. Zostawił go w polu pod Minturnae i nie przewidział, że przeżyje i przybędzie do Rzymu. Kiedy zobaczył go, wystraszył się i chciał zrezygnować z poszukiwań dziewczyny, lecz gniew Marka przerażał go jeszcze bardziej. Dlatego też, choć jego tchórzliwa natura brzydziła się tym, uznał, że zamordowanie lekarza jest koniecznością. Sądził, że znajdzie odpowiednich najemników wśród chrześcijan, którzy wypełnią zadanie gorliwie i według jego wskazówek. W tym celu udał się do Eurycjusza i przedstawił mu sprawę, z którą przybył. Potrzebował dwóch lub trzech ludzi dla odwrócenia niebezpieczeństwa grożącego chrześcijanom. Eurycjusz i jego syn, Kwartus, byli gotowi mu pomóc. Chłopiec powiedział, że u młynarza Demasa pracuje nocami najemnik, który jest silny jak czterech mężczyzn i jest chrześcijaninem. Chilon uznał, że chce poznać siłacza i razem udali się do młynarza w pobliże Emporium. W drodze Chilon zapytał chłopca o imię ucznia, który zdradził Chrystusa.

Kwartus przyprowadził mężczyznę, na którego widok Grek odetchnął z ulgą, po czym odesłał chłopca do domu. Najemnik przedstawił się jako Urban. Chilonides zapytał go, czy miłuje Chrystusa i swych braci. Potem zaczął mówić o śmierci Zbawiciela, rozpamiętując to tak bardzo, że Urban zaczął płakać. Wspomniał o Judaszu i zaczął opowiadać, że wśród chrześcijan pojawił się kolejny zdrajca, syn Judasza, który oskarżał ich przed Neronem. Zastanawiał się, kto ocali przed zgubą braci i wiarę w Chrystusa. Urban odparł, że się tego podejmie. Wtedy Chilon kazał mu iść między chrześcijan i pytać o Glaukusa – lekarza. Urban miał nadzieję, że następnego dnia spotka zdrajcę, bowiem do miasta przybył Wielki Apostoł Chrystusa i miał nauczać w Ostrianum. Chilon radził, aby zabił Glauka w drodze powrotnej do miasta, za co zostaną mu odpuszczone wszystkie grzechy. Zakłopotany robotnik wyznał, że jakiś czas temu zamordował człowieka, a nauka Chrystusa zabraniała zabijać. Grek zapewnił go, że zdrajca wprost z Ostrianum uda się do cezara do Ancjum lub schroni się w domu patrycjusza, któremu służy. Dla potwierdzenia swoich słów, wyjawił mężczyźnie, że uczy dziewczynę, która służy w domu Petroniusza. Właśnie tam słyszał, jak Glaukus podjął się wydania chrześcijan i obiecywał innemu Rzymianinowi, Winicjuszowi, że odnajdzie chrześcijańską dziewczynę. Zaskoczony zauważył, że twarz olbrzyma przybrała wyraz dzikiego gniewu i groźby. Obiecał on, że zabije Glaukusa. Chilon począł mu się przyglądać. W końcu pobłogosławił Urbana i odszedł.

XVIII.

W liście do Winicjusza, Petroniusz wyraża swoje obawy o siostrzeńca. Neron występuje publicznie w Neapolis, kocha Greków i nienawidzi Rzymu. Tygellin nadal nie uzyskuje wyroku śmierci na arbitra elegancji.

Petroniusz przysłał kolejny list do Marka, pełen niespokojnych myśli. Martwił się, że miłość pomieszała siostrzeńcowi zmysł. Na dworze Nerona przestano już mówić o małej Auguście i o tym, że to czary przyczyniły się do jej śmierci. Powiadano także, że Poppea znów spodziewa się dziecka. Od kilkunastu dni przebywali w Baiae. Najpierw cezara dopadło wspomnienie matki i wyrzuty sumienia. Zaczął pisać o tym wiersze i błazeńsko odgrywał tragiczne sceny. Czasami zrywał się w nocy, twierdząc, że ścigają go Furie, budził innych, aby podziwiali jego deklamację. Wystąpił publicznie w Neapolis, gdzie spędzono z okolicznych miast ludzi. Tłum klaskał, a władca przesyłał pocałunki i wzruszony swoim triumfem płakał. Zachwycał się szczerością Greków i jeszcze bardziej znienawidził Rzym. Zaraz po pierwszym wystąpieniu Nerona zawalił się teatr. Wielu odczytywało to, jako gniew bogów za sponiewieranie cesarskiej władzy, lecz Miedzianobrody uważał, że to łaska bóstw, które mają w opiece jego śpiew. Dwór wybrał się do Bewentu, a potem do Grecji. Tymczasem władca usuwał ludzi, którzy mu zawadzali. Tygellinus nie uzyskał wydania wyroku śmierci na Petroniusza, ponieważ był on potrzebny jako arbiter elegancji, bez rad i smaku którego wycieczka do Achai nie mogła się udać. Elegant podejrzewał jednak, że prędzej czy później wyrok na niego zostanie wydany. Pozdrawiał Winicjusza i prosił go, by najął Krotona. Wspomniał o śnie, w którym widział Ligię, siedzącą na kolanach Marka. Błagał, żeby młodzieniec natychmiast poinformował go o odnalezieniu dziewczyny, aby mógł ofiarować w świątyni Wenery parę łabędzi i parę gołębi.

XIX.

Chilon Chilonides oznajmia Winicjuszowi, że rozmawiał z Ursusem, a w nocy odbędzie się spotkanie chrześcijan, na którym będzie również Ligia. Uszczęśliwiony Marek wynajmuje do pomocy Krotona.

Zaledwie Winicjusz skończył czytać list od Petroniusza, do biblioteki wszedł Chilon Chilonides. Starzec wyznał, że rozmawiał z Ursusem. Wiadomość ta wzruszyła Marka. Grek nie wiedział jeszcze, gdzie ukrywał się olbrzym z Ligią, lecz teraz łatwo było wyśledzić ich kryjówkę. Przyniósł także drugą wiadomość. Tej nocy dziewczyna będzie w Ostrianum na wielkim zgromadzeniu chrześcijan. Winicjusz poczuł, że słabnie. Opanował się jednak i rzekł, że Chilon pójdzie z nim na cmentarz i dopiero wtedy otrzyma wynagrodzenie. Starzec poprosił o drobny zadatek. Młodzieniec rzucił mu kiesę z pieniędzmi i obiecał drugą, gdy Ligijka znajdzie się u niego w domu. Czuł szaloną radość, że za parę godzin odnajdzie schronienie dziewczyny lub porwie ją w drodze powrotnej z modlitw. Grek, ośmielony jego szczęściem, zaczął mu dawać rady. Zaklinał Winicjusza, by nie porywał dziewczyny z Ostrianum. Dopiero następnego dnia o świcie powinien otoczyć dom z ludźmi i siłą zabrać zakładniczkę. Winicjusz przyznał mu rację i wezwał do siebie Krotona, co uspokoiło starca. Zadowolony zasiadł do stołu i zaczął rozmyślać o wierze chrześcijan, która nie była łatwą, lecz uczyła, jak uczciwie żyć. Wieczorem nadszedł gladiator. Po rozmowie z nim Winicjusz napisał list do Petroniusza, w którym doniósł mu, że Chilon odnalazł Ligię. Nie wiedział jeszcze, jak postąpi z Ligią. Wzruszało go to, że dziewczyna go kochała i sądził, że chodziło tu o śluby, związane z chrześcijańską nauką. Był przekonany, że zakładniczka ulegnie jego namowom lub przemocy, a potem będzie go bezwolnie kochać. Jego rozmyślania przerwał Grek, który zaniepokoił się, że być może będą potrzebowali jakichś znaków, które umożliwią im wejście do Ostrianum. Udał się do Eurycjusza, by zdobyć informacje.

XX.

Winicjusz, Chilon i Kroton udają się do Ostrianum. Młodzieniec wysłuchuje nauk Apostoła Piotra. Jego natura sprzeciwia się prawdom, głoszonym przez wyznawców Chrystusa. Wśród zebranych dostrzega Ligię.

Winicjusz i jego towarzysze wyszli za miasto. Drogę wskazywali im chrześcijanie, którzy podążali ku piaszczystym wądołom. Niektórzy śpiewali przyciszonymi głosami pełne tęsknoty pieśni. Winicjusz wypatrywał Ligii, a jego serce biło niespokojnie. Z dala dostrzegł płomienie pochodni. Dziwiła go ostrożność, z jaką wyznawcy Chrystusa zbierali się, aby posłuchać najwyższego kapłana. Był przekonany, że byli sektą żydowską i zastanawiał się, dlaczego nie zbierali się na Zatybrzu, gdzie stały żydowskie świątynie. Chilon wyjaśnił, że Żydzi są najzaciętszymi nieprzyjaciółmi chrześcijan. Przed panowaniem Nerona doszło do zatargów między nimi i Klaudiusz nakazał wygnać wszystkich Żydów. Edykt zniesiono, a chrześcijanie kryli się przed ludźmi, którzy posądzali ich o liczne zbrodnie.

W końcu doszli do Ostrianum. Po chwili znaleźli się w dość obszernym miejscu, otoczonym ze wszystkich stron murem. Wszyscy zebrali się przed kryptą, prawie każdy miał na głowie kaptur i Marek obawiał się, że w tak dużym tłumie nie dojrzy Ligii. Nagle zapalono stos smolnych pochodni, a tłum zaczął śpiewać hymn. Młodzieniec, który znał mnóstwo wyznań i słyszał różne pieśni, był zaskoczony. Po raz pierwszy słuchał pieśni, która zawierała w sobie tęsknotę, jaką mogą czuć dzieci za ojcem lub matką. Zrozumiał, że ci ludzie nie tylko czcili swego Boga, ale także kochali go z całej duszy. Tymczasem z hipodromu wyszedł ubrany w płaszcz starzec i stanął na kamieniu. Tłum zakołysał się i Marek usłyszał szepty, wypowiadające jedno imię: „Petrus”. Niektórzy klękali, inni wyciągali ręce. Nastała głęboka cisza. Chilon wyjaśnił, że ów starzec jest rybakiem, pierwszym uczniem Chrystusa. Apostoł znakiem krzyża pobłogosławił zebranych. Zaczął mówić jak ojciec, który upomina swoje dzieci i uczy je, jak mają żyć. Nakazywał im, aby wyrzekli się zbytków i rozkoszy, umiłowali ubóstwo, czystość obyczajów, prawdę, by cierpliwie znosili krzywdy i prześladowania, słuchali przełożonych i władzy, wystrzegali się zdrady i obłudy oraz dawali przykład innym. Winicjusza rozzłościły niektóre słowa starca. Miał wrażenie, że jego miłość do Ligii została potępiona. Jednocześnie doznał zawodu. Spodziewał się odkrycia jakiś nieznanych, cudownych tajemnic i wspaniałej mowy, lecz rybak przemawiał prostymi słowami. Dziwiła go jedynie cisza i skupienie, z jakim tłum słuchał Apostoła. Piotr nauczał dalej, by byli cisi, dobrzy, sprawiedliwi, ubodzy i czyści. Obiecywał, że po śmierci będą żyć wiecznie w Chrystusie, w chwale i radości. Winicjusz odnalazł różnicę w nauce chrześcijan, bowiem inni filozofowie zalecali dobro i cnotę, jako rzecz rozumną i praktyczną, a rybak obiecywał za nią nieśmiertelność.

Starzec mówił, że należy miłować cnotę i prawdę, a kto je miłuje, miłuje Boga i dzięki temu staje się jego ukochanym dzieckiem. Winicjusz nie rozumiał tego, lecz mimo woli pomyślał, że wobec takiego Boga bogowie rzymscy są marni. Największe zdumienie ogarnęło go, kiedy Piotr zaczął nauczać, że Bóg jest wszechmiłością, a kto kocha ludzi, ten wypełnia jego najwyższe przykazanie. Bóg – człowiek przelał swą krew za wszystkich i dlatego należy kochać nie tylko tych, którzy czynią dobrze, lecz należy przebaczać i odpłacać dobrym za złe. Winicjusz nie mógł ogarnąć tego, co słyszał. Czuł, że gdyby miał pójść za tą nauką, musiałby zmienić swoje myślenie, zwyczaje i charakter. Nauka chrześcijan wydała mu się szaloną, a jednocześnie miał świadomość, że jest w niej coś potężniejszego niż we wszystkich dotychczasowych filozofiach. Odrzucał ją, lecz podświadomie przenikała do jego duszy. Zaczął sądzić, że cmentarz jest zbiorowiskiem szaleńców, lecz zarazem działo się tu coś niezwykle mistycznego. Wszystkie słowa Apostoła odbierał przez pryzmat uczuć do Ligii i jasno zrozumiał jedną rzecz: jeśli Ligia wyznaje tę naukę, to nigdy nie zostanie jego kochanką. Po raz pierwszy, od kiedy poznał dziewczynę, uświadomił sobie, że nie zdobędzie jej. Poczuł ogromną stratę. Najpierw w jego sercu zrodził się niepokój, który zmienił się w gniew przeciwko chrześcijanom i Piotrowi. Rybak przejmował go strachem i był dla niego tajemniczym Fatum, które nieubłaganie rozstrzygnęło o jego losach.

Starzec zaczął mówić o Chrystusie. Opowiadał o tym, jak po odejściu od Krzyża, przesiedzieli z Janem dwa dni i dwie noce w wieczerniku, w żalu, trwodze i zwątpieniu, rozmyślając nad śmiercią Zbawiciela. Po trzech dniach zjawiła się Maria z Magdali, krzycząc, że zabrano ciało Pana. Pobiegli i ujrzeli pusty grób. Przyszli pozostali uczniowie i zaczęli lamentować, nie rozumiejąc, dlaczego Bóg – Ojciec opuścił swego Syna. Wspomnienie tych chwil było tak straszne, że starzec zapłakał, a Marek uwierzył w jego słowa. Ludzie łkali lub bili się w piersi. Piotr opowiadał dalej, że przyszła do nich Maria z Magdali wołając, że widziała Pana. Uczniowie nie uwierzyli i spierali się między sobą. Wtedy stanął między nimi Chrystus. Winicjusz słuchał tej opowieści i działo się z nim coś dziwnego. Wydawało mu się, że śni. Starzec opowiedział całą historię aż do Wniebowstąpienia. Zebranych na cmentarzu ogarnęło upojenie. Na ich twarzach widać było zachwyt, szczęście i miłość. W odległych domach zaczęły piać koguty, oznajmiając północ. W tej samej chwili Chilon wskazał Winicjuszowi stojącego nieopodal Apostoła Ursusa. Patrycjusz ocknął się z zamyślenia i ujrzał Ligię.

XXI.

Winicjusz postanawia porwać dziewczynę, choć zdaje sobie sprawę, że w ten sposób nie pozyska jej miłości. Śledzi ją i razem z Krotonem wchodzą do domu, w którym przebywa Ligia. Ukryty Chilon, czeka co się stanie.

Marek zapomniał w jednej chwili o chrześcijanach i o tym, co słyszał. Widział jedynie ukochaną. Stracił oddech w piersi, nie dowierzając jeszcze własnym oczom i szczęściu. Ligia stała, patrząc na Apostoła, z twarzą zasłuchaną i zachwyconą. W sercu Winicjusza szalała miłość przemieszana z uczuciem tęsknoty, uwielbienia, czci i żądzy. Tymczasem chrześcijanie zaczęli się modlić. Później Wielki Apostoł chrzcił ich wodą z fontanny. W końcu zaczęli opuszczać cmentarz. Chilon radził, aby wyszli za bramę, ponieważ ludzie zwracają na nich uwagę, bo nie zdjęli kapturów. Zaproponował, aby poszli za Ursusem i dziewczyną, a później Marek odbije zakładniczkę z niewolnikami. Winicjusz jednak nie zgodził się na to. Chciał, aby natychmiast po odnalezieniu schronienia, zabrali Ligijkę. Chilonidesowi nie spodobał się ten pomysł. Bał się, że Kroton nie pokona Ursusa lub Ligia umknie i skryje się w innym miejscu. Winicjusz przyznał mu rację, lecz Kroton zapewnił, że z łatwością porwie zakładniczkę i zaniesie ją do jego domu. Przed świtem ujrzeli wychodzących z Ostrianum Urbana i Ligię. Towarzyszyło im kilka osób, między którymi był Wielki Apostoł.

Droga była długa. Winicjusz zrozumiał, dlaczego Ligia przed nim uciekła. Dotąd tak naprawdę jej nie znał, widząc w niej jedynie piękną kobietę. Pojął, że nowa religia uczyniła z niej osobę inną od tych, które znał. Nie mogła zostać jego kochanką – mogła jedynie być ofiarą. Na myśl o tym ogarniał go bezsilny gniew. Mógł ją porwać, lecz wiedział, że nie przezwycięży jej uporu. Chilon przez cały czas narzekał na swój los. Prosił, aby Winicjusz oddał mu kiesę, którą miał za pasem. Patrycjusz rzucił mu ją i kazał milczeć. Powoli wschodziło słońce. Zbliżyli się do bramy, przy której przyklękli dwaj żołnierze, kiedy przechodził obok nich Wielki Apostoł. Widok ten zaskoczył Winicjusza, który nie przypuszczał, że wśród Rzymian można było znaleźć chrześcijan. Chilon narzekał coraz bardziej i pozostawał w tyle, czemu Marek nie sprzeciwiał się, sądząc, że Grek nie będzie mu już potrzebny. Starzec był jednak ciekaw i szedł za nimi w bezpiecznej odległości. Doszli na Zatybrze, kiedy grupa, w której szła Ligia, rozdzieliła się. Ursus i dziewczyna razem z jakimś starcem weszli do jednego z domów. Marka nic już nie zdołałoby powstrzymać. Wszedł z Krotonem do środka, a Chilonides ukrył się w najbliższej uliczce.

XXII.

Urban pokonuje Krotona i uniemożliwia Markowi porwanie Ligii. Dziewczyna nie pozwala zabić młodzieńca. Ranny patrycjusz traci przytomność. Chilon widzi, jak Ursus wynosi ciało gladiatora. Przerażony ucieka. Wieczorem do Greka przybywa Ursus z rozkazem od Winicjusza.

Dopiero w środku Winicjusz zrozumiał, jak trudna czeka ich przeprawa. Budynek był duży, pełen licznych zakamarków i komórek. Przedostali się na wąskie podwórko, na którym nikogo nie było. Młodzieniec zaczął żałować, że nie posłuchał rady Chilona. Nagle pojawił się Ursus i po chwili zniknął za jedną z zasłon. Kroton i Marek ruszyli za nim. Zaskoczeni znaleźli się w ogródku, w którym stał mały domek. Siłacz już do niego wchodził, kiedy szelest krzaków zwrócił jego uwagę. Dostrzegł dwóch ludzi i zbliżył się ku nim, z pytaniem, czego szukają. Winicjusz rozkazał Krotonowi zabić Liga, a sam, pewien zwycięstwa, ruszył dalej. Znalazł się w izbie, w której ujrzał Ligię oraz starca, towarzyszącego jej w drodze z Ostrianum. Chwycił dziewczynę i chciał uciec, odtrącając mężczyznę, który zastąpił mu drogę. Kaptur spadł mu z głowy i na widok twarzy Winicjusza, głos Ligii zamarł z przerażenia. Chciała wzywać pomocy, ale nie mogła. Zaczęła tracić przytomność, kiedy ujrzała, że w ogrodzie Ursus trzymał w ramionach zalanego krwią człowieka. Zobaczywszy Winicjusza i Ligię, olbrzym skoczył ku patrycjuszowi niczym rozjuszone zwierzę. Marek z przerażeniem pomyślał o śmierci, a potem jakby przez sen usłyszał krzyk Ligii „Nie zabijaj!”. Jakaś siła wydarła z jego ramion dziewczynę i stracił przytomność.

Ukryty Chilon był pewien, że Kroton zabije Ursusa i chciał być przy Winicjuszu, kiedy uda mu się porwać Ligię. Liczył, że zaskarbi sobie nowe łaski młodzieńca, jeśli pomoże mu uciec przed chrześcijanami. Jednak czas mijał i niepokoiła go cisza w sieni, w której zniknęli mężczyźni. Po jakimś czasie w drzwiach ukazał się Ursus, niosący ciało Krotona i zaczął biec ku rzece. Przerażony Grek począł uciekać. Przebiegł przez kilka zaułków z chyżością młodego człowieka. Zastanawiał się, co stało się z Winicjuszem i kto pomści jego śmierć. Zaczął obawiać się, że odpowiedzialność spadnie na niego, bał się opuścić Rzym, by nie wzbudzić większych podejrzeń. Marek mógł być ranny lub schwytany. Chrześcijanie nie zabiliby wysokiego urzędnika wojskowego, ponieważ mogłoby to ściągnąć na nich ogólne prześladowania. Myśl ta napełniła starego Greka otuchą. Wrócił do swego mieszkania na Suburze, gdzie czekała na niego Syra, wykupiona niewolnica. Wieczorem zbudziła go, mówiąc, że ktoś chce się z nim widzieć. Przerażony Chilon ujrzał Ursusa. Zniecierpliwiony czekaniem Lig zajrzał do cubiculum i oznajmił, że Winicjusz wzywa go do siebie.

XXIII.

Chrześcijanie opatrują Winicjusza. Młodzieniec za wszelką cenę pragnie zostać przy Ligii. Kryspus oznajmia mu, że zamierzają opuścić dom Miriam. Marek mówi, że jeśli odejdą odmówi przyjmowania posiłków. Dziewczyna prosi opiekuna, aby pozostali do czasu, kiedy patrycjusz wyzdrowieje.

Winicjusz obudził się, czując dotkliwy ból. Stopniowo odzyskiwał przytomność i ujrzał trzech ludzi. Byli to Ursus i Kryspus - starzec, który bronił Ligii przed porwaniem oraz Glaukus, który go badał, sprawiając mu tak straszny ból, że Marek sądził, iż jest to rodzaj zemsty i chciał, aby go zabili. Lekarz opatrzył rannego i zapewnił zatroskanego Ursusa, że młodzieniec przeżyje. Marek miał złamaną rękę i ranę na głowie, która powstała po tym, jak Lig pchnął go na mur. Glauk wiedział już, że olbrzym miał go zabić a życie zawdzięczał Kryspusowi, któremu Ursus wyznał, co ma zrobić. Zaczął nastawiać ramię Marka, który zemdlał z bólu. Kiedy chory zbudził się, ujrzał nad sobą Ligię. Stała tuż przy jego łóżku, trzymając wiaderko z wodą. Marek nie wierzył własnym oczom i w końcu wyszeptał jej imię. Powitała go, patrząc ze smutkiem. Winicjusz obserwował ją, dostrzegając jej bladość i ubogi strój. Zrozumiał, że to on jest winny jej ubóstwa. Poczuł tak ogromny żal i wzruszenie, że gdyby mógł, padłby jej do stóp. Dziewczyna życzyła, żeby Bóg przywrócił mu zdrowie. Słowa te ukoiły sfrustrowaną duszę patrycjusza. Miał poczucie krzywd, jakie jej wyrządził, a jej dobroć wzruszyła go do głębi. Tymczasem Glauk skończył obmywać rany na jego głowie, a Ligia napoiła go wodą z winem. Ból zmniejszył się i Winicjusz odzyskał przytomność. Do jego łóżka zbliżył się Kryspus i rzekł, że Bóg nie pozwolił mu popełnić złego uczynku i zachował przy życiu, by opamiętał się. Prosił, aby zastanowił się, czy powinien dalej prześladować dziewczynę i tych, którzy odpłacili mu dobrem za zło. Postanowili opuścić dom w obawie przed prześladowaniami prefekta miasta. Winicjusz zapewnił starca, że nie muszą się bać, rozumiejąc, że chcą go ponownie rozłączyć z ukochaną i że być może już nigdy jej nie zobaczy. Wiedział, że teraz musi znaleźć nowy sposób, aby zatrzymać ją przy sobie. Rozpaczliwie pragnął zjednać sobie Ligię i jej opiekunów, lecz potrzebował na to czasu. Nade wszystko chciał być blisko niej, aby choć przez kilka dni patrzeć na nią. Zwrócił się do Kryspusa, mówiąc, że był w Ostrianum i wysłuchał nauki Wielkiego Apostoła, która przekonała go, że chrześcijanie są dobrymi i uczciwymi ludźmi. Chciał, aby pozostawili go w domu, zapewniając, że nikt nie zainteresuje się zniknięciem Krotona, który miał wyjechać z Rzymu. Nikt też nie wiedział, co zamierzali zrobić, oprócz Greka, któremu nakaże milczenie i prosił, aby jak najszybciej sprowadzili Chilona Chilonidesa. Kryspus, że spokojem odpowiedział, że Glaukus i wdowa Miriam, właścicielka domu, będą się nim nadal opiekować. Wówczas Winicjusz zapytał wprost, czy starzec obawia się, że siłą odbierze Ligię. Kryspus potwierdził jego przypuszczenia. Młodzieniec wyznał, że chce tu zostać, aby móc patrzeć na dziewczynę i przyrzekł, że nie będzie próbował zabrać jej przemocą. Zagroził, że jeżeli odejdą, to pozrywa opatrunki i będzie odmawiał przyjmowania posiłków, a wtedy odpowiedzialność za jego śmierć spadnie na starca.

Ligia, która słyszała całą rozmowę, wystraszyła się groźby patrycjusza. Nie chciała jego śmierci. W tej chwili wzbudzał w niej jedynie litość. Od czasu ucieczki nie mogła o nim zapomnieć. Wiele razy prosiła Boga, aby mogła mu odpłacić dobrem za zło, miłosierdziem za prześladowanie i przekonać go do wiary w Chrystusa. Teraz wydawało się jej, że ta chwila nadeszła. Poprosiła Kryspusa, aby Marek został między nimi, dopóki nie wyzdrowieje. Starzec zgodził się. Ta scena zaskoczyła Winicjusza. Chciał podziękować Ligii, lecz nie mógł mówić.

XXIV.

Ursus przyprowadza Chilona. Marek nakazuje mu udać się do jego willi i przekazać wiadomość o wyjeździe do Bewentu. Glaukus rozpoznaje Greka i oskarża go o wyrządzone mu krzywdy. Przerażony starzec błaga o litość, lecz Winicjusz odwraca się od niego. Apostoł Piotr prosi lekarza, by wybaczył Chilonowi. Glauk odpuszcza mu winę.

Po jakimś czasie Winicjusz zaczął się obawiać, by Chilon nie powiadomił prefekta o jego zniknięciu. Spodziewał się wtargnięcia wigilów w każdej chwili. Pomyślał, że mógłby wówczas kazać pochwycić Ligię i zamknąć ją w swoim domu, lecz czuł, że nie powinien, ani nie mógłby tego zrobić. Ze zdziwieniem zauważył, że od chwili, kiedy dziewczyna stanęła po jego stronie, nikt nie żądał od niego żadnych zapewnień. Kryspus zgodził się, by sprowadzili do niego Chilona Chilonidesa i wysłał po niego Ursusa. Olbrzym szybko odnalazł Greka, lecz nie rozpoznał go. Starzec ochłonął nieco, a widok tabliczki z pismem Winicjusza uspokoił go jeszcze bardziej. Był przekonany, że Marek go ochroni. Nabrawszy pewności siebie, wyszedł z Ursusem. Dotarli na Zatybrze i usłyszeli śpiewy. Lig wyjaśnił mu, że chrześcijanie mają zwyczaj po każdym posiłku wielbić Zbawiciela pieśniami. Przypuszczał, że wdowa Miriam wróciła z synem do domu i być może przyszedł z nimi Wielki Apostoł, który codziennie ich odwiedzał. Weszli do izby i Chilon natychmiast ruszył do Marka. Młodzieniec kazał mu milczeć i wyjaśnił, że zabił Krotona, który chciał go ograbić, a chrześcijanie opatrzyli mu rany. Następnie podał mu tabliczkę, nakazał odnieść wyzwoleńcowi i oznajmić, że wyjechał do Benewentu na wezwanie Petroniusza. Grek chciał mu podać kaganek, a wtedy kaptur spadł, odsłaniając jego twarz. Glaukus zerwał się z ławy i stanął przed Chilonem. Nazwał go Cefasem i spytał, czy go nie poznaje. Starzec zaczął błagać go o litość, a lekarz powiedział, że jest to osoba, która go zdradziła i zgubiła jego rodzinę. Ursus rozpoznał wówczas Chilonidesa, chwycił go i krzyknął, że to właśnie on namawiał go do zamordowania Glauka. Grek zaczął błagać o pomoc Marka, lecz ten z obojętną miną kazał zakopać starca w ogrodzie. Chilonowi wydało się, że słowa te są na niego ostatecznym wyrokiem. Zaczął krzyczeć, że jest chrześcijaninem. Wtedy podniósł się Apostoł Piotr i przypomniał słowa Zbawiciela, który kazał wybaczać i odpuszczać, jeśli ktoś żałuje. Po długim milczeniu Glaukus odezwał się do Greka i odpuścił mu jego winy w imię Chrystusa. Potem także Ursus przebaczył Chilonowi. Ten upadł na ziemię, nie wierząc jeszcze, że właśnie uzyskał przebaczenie. Apostoł Piotr kazał mu odejść w pokoju. Chilon wstał i zbliżył się do łoża Winicjusza, szukając u niego opieki. Dopiero później zrozumiał, że Marek odwrócił się od niego i potępił go. Chciał jak najprędzej opuścić to miejsce, gdzie przerażała go dobroć ludzi. Chwyciwszy tabliczkę patrycjusza, uciekł. W ogródku, kiedy olbrzym stanął przy nim, nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Ursus powiedział, że Piotr kazał, aby odprowadził go do domu. Olbrzym wyprowadził go na ulicę, a starzec odetchnął z ulgą dopiero po jego odejściu. Nie mógł zrozumieć, dlaczego chrześcijanie darowali mu życie. I chociaż dużo rozmawiał z Eurycjuszem o ich nauce, choć słyszał Wielkiego Apostoła w Ostrianum, nie potrafił odpowiedzieć, czemu wciąż żył.

XXV.

Winicjusz zastanawia się, dlaczego chrześcijanie nie zemścili się na Chilonie. Nie rozumie nauki wyznawców Chrystusa. Jest rozczulony widząc, jak Ligia troskliwie się nim opiekuje.

Marek Winicjusz również nie rozumiał, co zaszło. On także zadawał sobie pytanie: dlaczego chrześcijanie nie zabili Greka? Mogli przecież uczynić to bezkarnie i wrzucić jego ciało do Tybru. Zemsta za doznane krzywdy była dla młodzieńca czymś słusznym i sprawiedliwym, a zaniechanie jej – czymś przeciwnym naturze. Zrozumiał, że chrześcijanie nie zabijali, kierując się bezgraniczną dobrocią i miłością do ludzi nakazującą zapominać o swoich krzywdach. Czuł, że życie, które polegało na wyrzekaniu się rozkoszy, było czymś nędznym. Uderzyła go, że po wyjściu Chilona twarze wszystkich rozjaśniły się radością, a Apostoł rzekł do Glaukusa, że zwyciężył w nim Chrystus. Lekarz był tak szczęśliwy, że Marek popatrzył na niego jak na szaleńca. Później oburzony widział, jak Ligia całuje ręce rybaka. Kiedy Ursus wrócił i powiedział, że wyprowadził Greka na ulicę i poprosił go o wybaczenie, Apostoł pobłogosławił go, a Kryspus oznajmił, że jest to dzień wielkiego zwycięstwa.

Ligia podała Winicjuszowi napój, a młodzieniec zatrzymał ją, pytając, czy i ona mu przebaczyła. Odparła, że chrześcijanie nie mogą chować w sercu gniewu. Wówczas Marek rzekł, że wynagrodzi jej Boga stuwołem, a dziewczyna wyjaśniła mu, iż uczci Go w sercu, kiedy Go pokocha. Odeszła, lecz po chwili wróciła, żeby przekonać się, czy śpi. Marek spojrzał na nią i uśmiechnął się, a ona położyła mu dłoń na oczach. Poczuł ogromną słodycz. Ogarniała go coraz większa gorączka, nie mógł spać i wodził wzrokiem za ukochaną. Chwilami zapadał w dziwny półsen i rzeczywistość mieszała mu się z gorączkowymi wizjami. Zdawało mu się, że przebywa na starym cmentarzu, a Ligia jest kapłanką, zamkniętą w świątyni w kształcie wieży. Kiedy dotarł na szczyt wieży, przy Ligii stanął Apostoł i nakazał, by nie podnosił na nią ręki. Potem zaczęli iść razem ku niebu, a Marek błagał, aby zabrali go ze sobą. Wtedy rozbudził się i dostrzegł, że wszyscy siedzieli przy ognisku i słuchali starego rybaka, który znów mówił o Chrystusie. Opowiadał o pochwyceniu Zbawiciela, o tym, jak wyciągnął miecz i broniąc swego mistrza, odciął ucho sługi arcykapłana. Jezus kazał mu schować broń i wówczas został pojmany. Po chwili Winicjusz zapadł w kolejny półsen. Widział morze i łódź rybacką, a w niej Apostoła i Ligię. Płynął ku nim i nagle zaczął tonąć. Wtedy dziewczyna klękła przed starcem, a on zawrócił łódkę i wyciągnął ku niemu wiosło, by wszedł do środka. Następnie zdawało mu się, że po wodzie płynie mnóstwo ludzi, a Piotr ratuje tonących i zabiera ich do łodzi, która w cudowny sposób się rozszerzała. Ukochana pokazała mu na dalekim brzegu światło, ku któremu płynęli. Młodzieniec dostrzegł kogoś i w miarę jak zbliżali się do niego, toń wody uspokoiła się, a światłość bijąca od postaci była większa. Tłumy zaczęły śpiewać hymn. Wtedy Ligia ujęła go za rękę i wprowadziła w światłość. Patrycjusz ponownie się rozbudził i po chwili dostrzegł dziewczynę, siedzącą w pobliżu jego łóżka. Popatrzył na nią z podziwem i zrozumiał, że dusza Ligii jest czysta, co czyni ją kimś niezwykłym. Myśląc o niej, nie potrafił już oddzielać dziewczyny od nauki, którą wyznawała. Zrozumiał, że zakładniczka, którą skrzywdził, czuwała przy nim, ponieważ nakazywało to jej wyznanie. Ta myśl była przykra. Wolał, aby ukochana kierowała się miłością do niego. Zaczęły w nim kształtować się jakieś nowe uczucia i upodobania obce zasadom, według których dotąd żył. Ligia otworzyła oczy i widząc, że Marek nie śpi, zbliżyła się, a on powiedział, że we śnie widział jej duszę.

XXVI.

Winicjusz stopniowo zmienia się pod wpływem miłości do Ligii. Dziewczyna zaczyna darzyć go uczuciem. Pewnego dnia Marek wyznaje jej, że nie potrafi bez niej żyć i jest gotów zostać chrześcijaninem, jeśli to pomoże mu ją poślubić. Pragnie czcić i wielbić ukochaną. Jest zazdrosny o jej miłość do Chrystusa. Ta rozmowa wywołuje niepokój w sercu zakładniczki.

Następnego dnia Winicjusz obudził się osłabiony, lecz bez gorączki. Kiedy otworzył oczy, Ligii nie było w izbie. Nad paleniskiem pochylał się Ursus i próbował rozpalić ogień. Młodzieniec zawołał go, nazywając niewolnikiem, ale olbrzym uśmiechnął się i odparł, że jest wolnym człowiekiem. Wyjaśnił, że z własnej woli służy Kallinie i dodał, że w jego ojczyźnie nie ma niewolników. Na pytanie, czy żałuje, że nie zabił Marka, odparł, że Chrystus nie kazał zabijać. Kiedy pod jego ciosami zginęli Kroton i Atacynus nie miał innego wyjścia. Z żalem popatrzył na swoje potężne dłonie i zaczął przygotowywać dla chorego śniadanie. Wreszcie powiedział, że to wina Winicjusza, który ośmielił się podnieść rękę na królewską córkę. W patrycjuszu początkowo zawrzał gniew i urażona duma. Jednakże pohamował się i zapragnął dowiedzieć się jak najwięcej o życiu Ligii. Zaczął wypytywać o wojnę Ligów przeciwko Wanniuszowi i Swebom. Ursus nie brał udziału w walkach, towarzysząc w tym czasie zakładniczkom do obozu Ateliusza Histra. Przygotował posiłek i rzekł, że dziewczyna rozkazała, aby nakarmił młodzieńca, a on nie potrafi sprzeciwić się jej woli. W tej chwili weszła Ligia, ubrana jedynie w tunikę. Winicjuszowi serce zaczęło bić szybciej, a ona usiadła przy nim i zaczęła go karmić. Patrycjusz czuł, jak bardzo ją kocha. Dawniej myślał wyłącznie o sobie, teraz chodziło mu tylko o jej dobro. Prosił, żeby poszła odpocząć. Ona jednak odpowiedziała, że poczeka na Glauka. Wtedy Marek wyznał, że chciał ją zdobyć błędną drogą i błagał, aby wróciła do Pomponii, zapewniając, że nikt nie podniesie na nią ręki. Dziewczyna posmutniała i odparła, że nie może tego uczynić. Po jej ucieczce Neron groził Aulusowi i Pomponii. Tęskniła za kobietą, lecz obie miały inną pociechę. Markus rzekł, że wie, iż pociechą chrześcijan jest Chrystus, lecz nie rozumie tego. Dziewczyna wyjaśniła mu, że dla nich nie ma boleści i cierpień, bo zmieniają się one w radość. Śmierć jest początkiem nowego życia i wiecznego szczęścia. Patrycjusz zapytał ją, czy jest szczęśliwa. Odpowiedziała, że tak, ponieważ wyznając Chrystusa nie mogła być nieszczęśliwą. Wierzyła, że jeśli taka będzie wola Boga, to wróci do przybra- nych rodziców. Marek miał jednak nadzieję, że władca oddałby mu Ligię, a on odesłałby ją do opieku- nów. Wtedy Ligia ze smutkiem zapytała, czy chciałby widzieć ją znów na Palatynie. Odparł, że nie.

Zrozumiał, że był bogatym i potężnym patrycjuszem, lecz nad nim stał szaleniec, którego woli i działań nikt nie potrafił przewidzieć. Ukazała mu się groza czasów, w jakich przyszło mu żyć. Nie mógł oddać Ligii Aulusom, ponieważ Neron mógł sobie o niej przypomnieć. Nie mógł również pojąć jej za żonę, bo naraziłby siebie. Poczuł ogromny żal, gdyż to on tak bardzo skomplikował swoje i jej życie. Zaczął mówić, że jest od niego szczęśliwsza. Miała swoją naukę i Chrystusa, on miał tylko ją i kiedy jej by zabrakło, czułby się jak nędzarz. Szukał jej, bo nie potrafił bez niej już żyć. Gdyby stracił nadzieję, że kiedykolwiek ją ujrzy, odebrałby sobie życie. Wspominał ich spotkania. Wówczas jeszcze nie wiedział, że jej Bogiem jest Chrystus. Jeśli jej Bóg odda mu ją, to pokocha Go całym sercem. Nie chciał, aby Ligia myślała tylko o Chrystusie. Pragnął, żeby myślała również o nim, bo inaczej znienawidzi jej Boga. Dla niego to Ligia była bóstwem, które chciał czcić. Mówił z uniesieniem, tracąc nad sobą panowanie, lecz były to słowa szczere, płynące z głębi serca. Dziewczynie jednak wydały się bluźniercze. Litowała się nad udręczeniem Marka, wzruszyły ją jego wyznania, czuła się kochaną i ubóstwianą. To napełniło ją szczęściem i powróciły wspomnienia, kiedy mówił jej o miłości. Teraz miała przed sobą człowieka, którego mogłaby pokochać. Również poczuła, że stoi nad przepaścią i zaczęła bać się miłości. Markus był żołnierzem i dworzaninem Nerona. Odebrał ją Aulusom, przed nim uciekała i żyła tyle czasu w nędzy. Brał udział w rozpuście, chodził do świątyń i składał ofiary bogom. Ścigał ją, aby uczynić z niej niewolnicę i kochankę. Przed chwilą powiedział, że jest gotów znienawidzić Chrystusa. Ligia pomyślała, że grzechem jest miłość do kogoś innego poza Zbawicielem i przeraziły ją uczucia, które zaczynały powoli rodzić się w jej duszy. Wtedy wszedł Glaukus, by opatrzyć rany chorego. Marek był zagniewany, że przerwano mu rozmowę z ukochaną. Zmienił się w stosunku do dziewczyny, lecz nadal pozostał samolubny i surowy, a jego serce niezdolne było do pojęcia nauki chrześcijańskiej i nie znało uczucia wdzięczności. Ligia odeszła, wyraźnie zatroskana i zaniepokojona. Niegdyś ofiarowała Chrystusowi swoje czyste serce, teraz czuła, że nie mogła dotrzymać danego słowa. Tej nocy śnił się jej Neron, który tratował wozem tłumy chrześcijan.

XXVII.

Ligia stara się nie zbliżać do Winicjusza. Jest coraz bardziej niespokojna. Młodzieniec zaczyna walczyć ze swoim egoizmem i dumą. Nadal jednak jego natura sprzeciwia się nauce chrześcijan. Dziewczyna postanawia opuścić dom Miriam i wyznaje Kryspusowi, że zakochała się w patrycjuszu. Starzec potępia jej miłość. Apostoł Piotr uspokaja zakładniczkę, mówiąc, że w jej uczuciu nie ma grzechu, lecz na razie powinna unikać Marka, dopóki jego serce nie otworzy się na nową naukę. Paweł z Tarsu obiecuje porozmawiać z Rzymianinem.

Po tej rozmowie Ligia rzadziej pokazywała się w izbie i nie zbliżała się do łoża Winicjusza. Nie odzyskała jednak spokoju. Młodzieniec śledził wzrokiem każdy jej ruch, czekał na każde jej słowo i cierpiał. Dziewczyna litowała się nad nim, lecz im bardziej starała się go unikać, tym bardziej mu współczuła, a tym samym zaczęła darzyć Marka cieplejszymi uczuciami. Czasami chciała być przy nim, żeby przekonać go do swojej wiary, ale wtedy czuła, że oszukuje samą siebie, a młody patrycjusz przyciąga ją ku sobie urokiem i miłością. Pewnego dnia zauważyła na jego twarzy ślady łez i po raz pierwszy w życiu pomyślała, że mogłaby osuszyć je pocałunkami. Przepłakała później całą noc, przerażona swoimi myślami. Winicjusz był cierpliwy i nauczył się hamować swój gniew. Stał się mniej dumny i dostrzegał troskę, z jaką opiekowali się nim chrześcijanie. Polubił Ursusa i całymi dniami rozmawiał z nim o Ligii. Nie tolerował natomiast Nazariusza, przekonany, że chłopak zakochał się w zakładniczce. Długo wstrzymywał się z okazywaniem mu niechęci, lecz kiedy pewnego dnia podarował dziewczynie dwie przepiórki, w sercu Marka odezwała się zaborcza zazdrość. Słyszał podziękowanie ukochanej i zarzucił jej, że pozwala, by chłopak składał jej dary. Odpowiedziała, że Nazariusz jest chrześcijaninem i jej bratem. Spojrzała na niego zdziwiona i rozżalona, a on pohamował gniew i poprosił ją o wybaczenie.

Ligia zdawała sobie sprawę z tego, ile kosztują Winicjusza podobne zwycięstwa nad zapalczywym charakterem. Te zmiany wpływały również na jej uczucia do niego. Większe walki staczał w sercu Marek, jeśli chodziło o naukę Chrystusa. Pod tym względem działy się w jego duszy dziwne rzeczy. Była to nauka, w którą wierzyła Ligia i dlatego gotów był ją uznać. Rozumiał, że w nowej wierze jest coś nadzwyczajnego i nie wątpił ani w nadprzyrodzone pochodzenie Zbawiciela, ani w Jego zmartwychwstanie. Słyszał o tym od wiarygodnych i naocznych świadków. Z drugiej jednak strony wiara wydawała się czymś szalonym. Według niego burzyła wszelki porządek, zwierzchność i znosiła różnice. Myśl, że Rzymianie mogliby przestać panować i uznać podbite państwa za równe sobie, nie mieściła mu się w głowie. Nauka chrześcijan była przeciwna jego przyzwyczajeniom i charakterowi. Kiedy uświadamiał sobie, że właśnie ta nauka rozdzieliła go z Ligią, nienawidził jej z całego serca.

Dziewczyna widziała, jak Marek walczy ze swoją naturą i czuła wdzięczność za milczące poszanowanie jej wyznania. Przypomniała sobie Aulusa i Pomponię. Przybrana matka czuła nieustanny smutek, ponieważ wiedziała, że po śmierci nie odnajdzie męża. W nowej sytuacji Ligia rozumiała jej rozpacz i gorycz smutku. Spotkała mężczyznę, który nie wyznawał nowej nauki i groziło im wiekuiste rozdzielenie. Czasem łudziła się, że serce Winicjusza otworzy się na Chrystusa, lecz szybko traciła nadzieję. Zanadto poznała patrycjusza i nie wierzyła, że zostanie on chrześcijaninem. Pewnego dnia próbowała rozmawiać z nim o swojej wierze, poza którą nie było dla niej życia, lecz odparł, że to ona jest jego życiem. Poczuła dziwną rozkosz i pochyliła się ku niemu. W końcu uciekła, lecz było to jedynie kroplą, która przepełniła czarę jej rozterek. Winicjusz nie domyślił się, jak drogą cenę zapłaci za chwile szczęścia i zapomnienia, a Ligia zrozumiała, że teraz ona potrzebuje ratunku. Nie spała przez całą noc, płacząc i modląc się, z poczuciem, że nie jest godna miłości Chrystusa. Następnego dnia wstała wcześnie i poprosiła Kryspusa o rozmowę. Wyznała mu swoje uczucia do Winicjusza i błagała, aby pozwolił jej opuścić dom Miriam, ponieważ nie potrafi już walczyć z tym, co zrodziło się w jej sercu. Kryspus, człowiek surowy i bardzo wierzący, zgodził się, że Ligia musi odejść. Nie znalazł jednak wyjaśnienia dla jej grzesznej miłości. Nakazał jej, aby prosiła Boga o przebaczenie i zganił za to, co czuła. Kazał jej uciekać przed ostatecznym upadkiem, ponieważ pokochała tego, który chciał uczynić z niej nałożnicę. Przerażona Ligia czuła swoją winę, choć nie przypuszczała, że jest tak ogromna. Sądziła, że opuszczenie domu Miriam odsunie od niej pokusę i złagodzi przewinienie. Starzec grzmiał, wołając, że zawiodła Chrystusa, że ma zatrutą duszę. Nagle przestał mówić, ponieważ ujrzał dwóch ludzi. Jednym z nich był Piotr. Mężczyźni, słysząc podniesiony głos Kryspusa, podeszli i okazało się, że Apostołowi towarzyszył Paweł z Tarsu. Ligia objęła z rozpaczą kolana rybaka, który zapytał, co zaszło. Wtedy Kryspus opowiedział mu, że dziewczyna obdarzyła grzeszną miłością Marka Winicjusza. Uczeń Zbawiciela położył rękę na głowie zakładniczki i spytał starca, czy słyszał, że Chrystus był w Kanie na weselu i błogosławił miłość między niewiastą i jej mężem. Jezus, który odpuścił grzechy jawnogrzesznicy, Marii z Magdali, nigdy nie odwróciłby się od Ligii. Dziewczyna rozpłakała się, a Piotr przemówił do niej łagodnie, prosząc, aby na razie unikała Marka, dopóki jego oczy nie otworzą się na nową naukę. Zapewnił ją, że w jej miłości nie ma żadnej winy, ponieważ chce się uchronić przed pokusą. Pocieszył, że jej modlitwy zostaną wysłuchane, a po dniach smutku, nastąpią dni radości. Wówczas odezwał się Paweł z Tarsu. Wyznał, że był tym, który prześladował chrześcijan i porywał ich, by wydać na śmierć. Chciał zniszczyć nową naukę, lecz Chrystus przeznaczył go, aby wszystkim o niej opowiadał. Obiecał również wstąpić do domu Miriam, aby rzucić ziarno prawdy na serce Marka Winicjusza.

XXVIII.

Winicjusz wraca do swojego domu. Jest zagubiony. Ligia ucieka potajemnie z domu Miriam i zostawia mu krzyżyk z gałązek bukszpanu. Młodzieniec zmienia się i zaczyna dobrze traktować niewolników i klientów. Jego natura jest nadal przeciwna nauce chrześcijan, ale dostrzega zmiany, jakie zachodzą w jego duszy.

Petroniusz przysłał do Marka kolejny list. Pisał w nim, że nie mógł uwierzyć w to, o czym poinformował go siostrzeniec. Dziękował jednocześnie bogom, że Markowi udało się wyjść cało ze starcia z Ursusem. Nie rozumiał jednak ani tego, co mu Winicjusz pisał o chrześcijanach, ani postępowania Marka i Ligii. Obecnie przebywał z dworem Miedzianobrodego w Benewencie, lecz nie wiedział, kiedy wrócą do Rzymu, gdyż Neron często zmieniał plany.

Marek początkowo nie chciał odpowiadać na list. Ogarniało go coraz większe zniechęcenie i świadomość marności życia. Wrócił z Zatybrza do swojej willi na Karynach i rozkoszował się otaczającym dostatkiem. Wkrótce jednak doszedł do wniosku, że żyje w próżni i wszystko, co niegdyś było dla niego ważne, stało się czymś znikomym. Zaczął odczuwać samotność. Na razie nie potrafił uporządkować myśli i zrozumieć zmian, jakie stopniowo zachodziły w jego duszy. W końcu zdecydował się odpisać Petroniuszowi. Wyjaśnił mu, że oszczędzono go nie dlatego, że był synem konsula. To dla chrześcijan nie miało znaczenia. Określił ich jako ludzi, jakich świat do tej pory nie widział. Doznał szczerej troski i przekonał się, że Ligia jest dobra. Pielęgnowała go troskliwie, a jego serce zalewała radość, kiedy myślał, że dziewczyna kieruje się miłością do niego. W ubogiej izbie, wśród prostaków, czuł się szczęśliwszy niż kiedykolwiek wcześniej. Był pewien, że nie pozostał obojętnym ukochanej, lecz ona pewnego dnia potajemnie opuściła dom Miriam. Do tej pory rozmyślał, dlaczego tak uczyniła. Wiedziała, że kochał ją szczerze i pragnął wprowadzić do domu jako żonę. Na dzień przed jej zniknięciem rozmawiał z nim o nauce Chrystusa Paweł z Tarsu. Później odwiedzał go i powiedział, że kiedy Bóg otworzy mu oczy na światło ich nauki, to zrozumie, że zakładniczka postąpiła słusznie i wtedy ją znajdzie. Marek wielokrotnie myślał nad tymi słowami, lecz nadal nie pojął ich sensu. Czasami sądził, że Ligia uciekła, ponieważ należał do innego świata i ich związek mógłby zostać uznany przez chrześcijan za grzech. Jeśli go rzeczywiście kochała, uciekła również przed miłością. Często ogarniała go chęć rozesłania niewolników po Rzymie, aby wołali „Ligio, wróć!”. Nie zabroniłby jej wierzyć w Chrystusa i wzniósłby Mu ołtarz w atrium.

Paweł z Tarsu, który znał stare księgi hebrajskie, wyjaśnił, że nadejście Chrystusa było zapowiadane od tysięcy lat przez proroków. Chrystus dał się ukrzyżować dla zbawienia świata i zmartwychwstał. Winicjusz był gotów wyrzec się innych bogów, lecz wiedział, że chrześcijanom to nie wystarczy. Żyli według nauki Zbawiciela i choćby obiecał im, że będzie postępował wedle ich przykazań, to nie uwierzyliby mu. Kochał Ligię tak bardzo, że nie było rzeczy, której by dla niej nie zrobił. Zgodziłby się na wszystko, lecz dla chrześcijan ważniejszym było, aby czuć naukę i nie mieć w duszy nic innego. Jednak jakaś cząstka jego serca sprzeciwiała się temu. Paweł z Tarsu i Apostoł Piotr rozumieli to i modlili się za niego, prosząc Chrystusa o łaskę. Marek natomiast czuł coraz większy niepokój i ogarniała go tęsknota za Ligią. Dziewczyna odchodząc, zostawiła mu krzyż, który zrobiła sama z gałązek bukszpanu. Znalazł go przy łóżku i zabrał ze sobą. Zbliżał się teraz do niego z czcią i obawą. Kochał ten znak, bo zrobiły go ręce ukochanej, lecz jednocześnie nienawidził go. Odkąd zetknął się z nauką chrześcijan, nie poznawał siebie. Kiedy wrócił do domu zastał nieład i pijanych niewolników, którzy ucztowali w triclinium. Niektórzy pomdleli ze strachu, inni rzucili się mu do kolan. Najpierw chciał ich wychłostać, lecz nagle poczuł wstyd i żal. Zamknął się w bibliotece i doszedł do wniosku, że nie godzi mu się tak postępować z niewolnikami, jak to robił do tej pory. Zwołał ich do siebie i przebaczył wszystko. Ich podziękowania wzruszyły go. Zastanawiało go, że niewolnicy służą mu chętniej niż dotychczas i chętniej spełniają jego życzenia. Przypomniał sobie słowa Pawła z Tarsu, że miłość jest silniejsza niż groza i dopiero teraz zrozumiał ich znaczenie. Również swoich klientów zaczął traktować lepiej, widząc ich wytarte płaszcze i wygłodniałe twarze. Kazał dać im jeść oraz rozmawiał z nimi o ich rodzinach. Widział łzy wzruszenia i zdawało mu się, że Ligia cieszy się i pochwala jego postępowanie. Bał się robić cokolwiek, czym mógłby ją zasmucić i obrazić. Czuł się tak, jakby zmieniono mu duszę, zabrano męstwo i energię. Żył nadzieją, że kiedyś może ją ujrzy, lecz nie wiedział, kiedy to nastąpi. Kazał kamieniarzowi obrobić kamień nagrobny dla Gula, którego w porywie gniewu zabił. Odczuwał żal i wyrzuty sumienia, że potraktował tak człowieka, który go wychował.

XXIX.

Marek postanawia zapomnieć o Ligii i nawiązuje krótki romans z Chrizotemis. Do Rzymu wraz z Neronem powraca Petroniusz. Elegant zaprasza siostrzeńca do siebie. Winicjusz opowiada mu o swojej udręce. Arbiter elegancji jest szczęśliwy u boku Eunice.

Wieść o powrocie Nerona rozeszła się po mieście, wzbudzając radość ludu, stęsknionego za igrzyskami. Neron jednak nie wrócił od razu. Przez ten czas Marek siedział samotnie w swym domu, rozmyślając o Ligii i o wszystkim, co stopniowo wdzierało się w jego niespokojną duszę. Od czasu do czasu odwiedzał go Glaukus, z którym mógł rozmawiać o ukochanej. Pewnego dnia lekarz, wzruszony smutkiem patrycjusza, opowiedział mu, że Apostoł Piotr zganił Kryspusa za to, iż potępił miłość Ligii do Winicjusza. Młody patrycjusz, usłyszawszy to, pobladł z radości. Upewnił się, że nie jest obojętnym dla ukochanej. Błagał Glaukusa, aby zaprowadził go do Piotra i chciał przyjąć chrzest, sądząc, że sam fakt, iż dziewczyna go kocha, usuwa wszelkie przeszkody. Lekarz jednak odparł, że nie oznacza to, że odzyska Ligijkę, a chrzest należy przyjmować z miłości do Chrystusa. Marek chciał również zobaczyć się z Pawłem z Tarsu, którego słowa zaciekawiały go i niepokoiły. Paweł wyjechał jednak do Arycji. Z czasem wizyty Glaukusa stały się rzadsze.

Winicjusz znów zaczął odczuwać swoją samotność. Wtedy zaczął nocami krążyć po mieście, mając nadzieję, że chociaż z daleka ujrzy Ligię, ale kiedy i ta nadzieja zawiodła, poczuł się znudzony i zniecierpliwiony. Odezwała się w nim dawna natura i, szukając rozkoszy i radości, postanowił zapomnieć o dziewczynie. Nadchodziła wiosna, a Rzym przygotowywał się na przyjęcie Nerona. Pewnego dnia zauważył karrukę Chrizotemis. Kobieta zabrała go do swego domu na ucztę. Marek spił się tak bardzo, że nie pamiętał, kiedy odwieziono go do domu. Przypomniał sobie jednak, że na pytanie kobiety o Ligię, wylał na jej głowę puchar falernu. Chrizotemis zapomniała o obeldze i odwiedziła go dzień później. Przez tydzień Winicjusz i kobieta pokazywali się razem, lecz młodzieniec nie potrafił przestać myśleć o Ligii i wkrótce przepędził kochankę. Nie przestał bawić się, lecz czynił to jakby na złość ukochanej i w końcu spostrzegł, że nic poza nią go nie interesuje. Ogarnęło go zmęczenie i wyrzuty sumienia. Wreszcie popadł w stan odrętwienia, z którego nie wyrwała go nawet wieść o powrocie Nerona. Nie odwiedził nawet Petroniusza, dopóki ten nie przysłał po niego lektyki.

Ujrzawszy Petroniusza, raz jeszcze opowiedział mu o swoich poszukiwaniach i pobycie między chrześcijanami. Potem zaczął narzekać, że stracił ochotę do życia, i nie wie, co ma robić. Elegant patrzył na niego w milczeniu i zauważył, że Marek ma kilka siwych włosów na skroni. Długo rozmyślał nad słowami Winicjusza i w końcu rzekł, że uważa chrześcijan za złych, ponieważ są nieprzyjaciółmi życia. Nazwał ich zgubną i obrzydłą sektą. Później podziękował Markowi, że uwiódł Chryzotemis. Teraz był szczęśliwy, ponieważ była przy nim kochająca go Eunice. Zawołał dziewczynę, która weszła ubrana w kosztowną draperię i usiadła mu na kolanach. Marek zauważył, że wyglądali na szczęśliwych i zakochanych. Kiedy Eunice odeszła, Petroniusz powiedział, że chciał dać jej wolność, lecz nie zgodziła się na jego propozycję. Wtedy wyzwolił ją bez jej wiedzy. Nie wiedziała również, że dom i wszystkie klejnoty po jego śmierci będą należały do niej. Marek odparł, że on inaczej postrzega różnicę między Eunice a Ligią. Jego miłość zmieniła mu duszę i dlatego woli, aby Ligia pozostała taką, jaka jest, niż żeby była podobna do innych kobiet. Z żalem stwierdził, że on i Petroniusz już się nie rozumieją jak dawniej. Starał się wyjaśnić, że nie porwie dziewczyny, ponieważ przysięgał, że tak nie uczyni. Nie mógł też przyjąć nauki Chrystusa, ponieważ było to przeciwne jego naturze. Petroniusz poradził mu, aby jak najszybciej odwiedził Nerona, ponieważ obawiał się, że Tygellinus może wykorzystać to przeciwko Markowi. Poza tym Tygellin opowiadał, że szykuje dla cezara „coś wielkiego”. Młodzieniec odparł, że chrześcijanie żyją spokojnie i nie boją się Nerona. Petroniusz uważał wyznawców Chrystusa za niedołęgi i był przekonany, że siostrzeniec również ich tak postrzega, dlatego jego natura buntuje się przeciwko ich nauce. Słowa te uderzyły Winicjusza. Zaczął zastanawiać się, czy faktycznie dobroć i miłosierdzie chrześcijan nie potwierdzają nieudolności ich dusz. Potrafili jedynie przebaczać, nie rozumiejąc ani prawdziwej miłości, ani nienawiści.

XXX.

Neron postanawia ponownie opuścić Rzym. W świątyni Westy mdleje, a później opowiada, że bogini przestrzegła go przez wyjazdem. Nienawidzi miasta i pragnie, by bogowie zrównali je z ziemią. Tygellin przygotowuje dla cezara ucztę na stawach Agryppy.

Neron był niezadowolony z powrotu do Rzymu i po kilku dniach zaczął rozmyślać nad podróżą do Achai. W towarzystwie augustianów udał się na Kapitol, aby złożyć ofiarę bogom. Następnego dnia zdarzyło się coś, co całkowicie zmieniło jego plany. Odwiedził świątynię Westy i na widok posągu bóstwa zamarł przerażony, osuwając się na ręce stojącego za nim Winicjusza. Natychmiast wyniesiono go ze świątyni i zaprowadzono na Palatyn, gdzie nie opuszczał łoża przez cały dzień. W godzinę później ogłoszono ludowi, że cezar, widząc zasmucone twarze poddanych, postanowił pozostać w Rzymie. Na uczcie opowiedział, że w świątyni Westy bogini stanęła przy nim i rzekła, aby odłożył wyjazd. Kiedy dowiedział się, że to Winicjusz uratował go przed upadkiem, zapytał go, czy to prawda, że Kroton chciał go zamordować. Marek odparł, że pomógł mu barbarzyńca silniejszy od rzymskiego atlety. Wtedy cezar przypomniał sobie o Ligii, co zmieszało Marka. Petroniusz odpowiedział, że Winicjusz zapomniał już o dziewczynie.

Neron był znudzony. Pozostał w mieście z woli bogów, lecz dusił się w ciasnych ulicach, czując smrodliwe powietrze. Zapragnął, aby bogowie zrównali Rzym z ziemią, a on miałby okazję wybudować nowe miasto, które byłoby stolicą świata. Tygellinus odparł, że przecież Neron jest bogiem, lecz cezar machnął ręką i odparł, że czeka na ucztę na stawach Agryppy, a później wyjedzie do Ancjum, ponieważ potrzebuje wielkich doznań.

Petroniusz wyszedł razem z Winicjuszem. Radził młodzieńcowi, aby znalazł zapomnienie w rozrywce. Na jego miejscu znienawidziłby naukę chrześcijan i szukał rozkoszy wśród rzymskich rozwódek. Dowiedział się, że na uroczystości, którą przygotowywał Tygellin, będą kobiety z najlepszych domów w Rzymie. Marek jednak nie wierzył, że któraś mu się spodoba. Elegant po raz kolejny obwinił chrześcijan o stan Winicjusza. Martwił się, że młodzieniec zmarnuje swoje życie.

XXXI.

Na stawach Agryppy odbywa się wystawna uczta na cześć Nerona. Winicjusz przez chwilę pragnie znaleźć zapomnienie w ramionach kochanki. Uwodzi go tajemnicza kobieta, lecz młodzieniec mówi, że kocha inną. Potem dowiaduje się, że była to Poppea. Zrozpaczony wykrzykuje, że ma dość grzesznego życia.

Na brzegach stawów Agryppy odbywała się uczta dla cezara i jego gości. Tygellinus, aby zadowolić Nerona, sprowadził z najodleglejszych krańców świata zwierzęta, ptaki i rośliny oraz naczynia i tkaniny. Jego wpływ wzrastał z każdym dniem i stawał się faworytem władcy. Petroniusz, który przewyższał Miedzianobrodego dowcipem i mądrością, budził jego zazdrość. Tygellinus wykorzystywał to i sprawił, że jego usługi stały się dla cezara konieczne. Uczta została przygotowana na tratwie, zbudowanej ze złoconych belek. W środku wznosił się otoczony fontannami, palmami i posągami bogów namiot. Kiedy Neron przybył, z pobliskich gajów odezwały się śpiewy i muzyka. Cezar, siedzący u boku Poppei oraz Pitagorasa, podziwiał wszystko i nie szczędził pochwał. Z przyzwyczajenia oczekiwał na opinię Petroniusza, lecz ten pozostawał obojętnym. Do stołów, oprócz kobiet, zasiedli sami augustianie, wśród których wyróżniał się urodą Winicjusz. Wszystkie kobiety, łącznie z Poppeą Augustą i westalką Rubrią, patrzyły na niego jak zauroczone.

Ciepły majowy dzień mijał powoli na biesiadowaniu. Neron usiadł obok Rubrii i zajął się wyłącznie nią. Winicjusz znalazł się przy Poppei, która rzucała mu zawstydzone spojrzenia. Goście byli już pijani. Tratwa krążyła przy brzegach i można było dostrzec ludzi poprzebieranych za fauny oraz dziewczęta w strojach nimf. Po zmroku przybiła do brzegu i biesiadnicy przeszli do lunaparków. Winicjusza olśnił wspaniały widok i ogarnęła go gorączka. Pobiegł do lasu, wypatrując najpiękniejszej dziewczyny. W końcu dostrzegł orszak dziewic prowadzonych przez Dianę i nagle serce zamarło mu w piersiach. Zdawało mu się, że widzi Ligię. Zaczął brzydzić się tym, że uczestniczy w uczcie, że dał się ponieść ogólnemu szałowi. Chciał uciekać, lecz zatrzymała go jakaś kobieta, szczelnie zakryta welonem. Pocałowała usta Winicjusza, a on poczuł, że jej pocałunki parzą go i napełniają nowym obrzydzeniem. Odepchnął ją, mówiąc, że kocha inną. Tajemnicza postać kazała, aby uchylił zasłonę, lecz w tej chwili nadszedł Petroniusz i nieznajoma zniknęła. Po powrocie do domu Winicjusza, elegant powiedział mu, że cezar był z Rubrią, a Marka usiłowała uwieść Peppea Augusta. Wówczas Marek wybuchnął i wykrzyczał, że ma już dość Rzymu, cezara i uczt. Nie chciał innej miłości, nie chciał bezwstydnego życia i zbrodni. Zaskoczony Petroniusz zapytał go, czy jest chrześcijaninem. Marek objął rękoma głowę i z rozpaczą odparł, że jeszcze nie

XXXII.

Petroniusz postanawia ustrzec Winicjusza przez zalotami Poppei. Cezar przysyła list z rozkazem, aby elegant i jego siostrzeniec towarzyszyli mu w podróży. Marek postanawia odnaleźć Ligię. Zjawia się u niego Chilon z wiadomością, że wie, gdzie ukrywa się dziewczyna. Młodzieniec każe go wychłostać, lecz po zastanowieniu daruje mu resztę kary. Grek prowadzi go do chaty Linusa. Patrycjusz zabrania mu śledzić chrześcijan.

Petroniusz odszedł do domu niezadowolony. Zachowanie siostrzeńca przejmowało to obawą. Martwiło go zajście między Markiem a Poppeą i rozumiał, że jeśli Augusta nadal będzie interesowała się młodzieńcem, grozi mu niebezpieczeństwo. Postanowił, że najlepiej będzie, jeśli Marek opuści Rzym i wówczas rozpuściłby po mieście pogłoskę o jego chorobie. Liczył na wyjazd Nerona i odzyskanie swoich wpływów. Tymczasem postanowił czuwać nad młodzieńcem i przekonać go do podróży. Zastanawiał się także nad tym, czy nie uzyskać od Nerona edyktu, wypędzającego chrześcijan z Rzymu, bo wtedy Ligia opuściłaby miasto, a Winicjusz podążyłby za nią. W końcu postanowił urządzić u siebie ucztę i na niej nakłonić cezara do wydania takiego rozporządzenia. Często odwiedzał siostrzeńca i starał się nakłonić go do wyjazdu. Młodzieniec udawał chorego i nie pokazywał się na Palatynie. Pewnego dnia Neron oznajmił Petroniuszowi, że za trzy dni wybiera się do Ancjum. Nazajutrz elegant poszedł do Marka, aby go o tym powiadomić, lecz ten pokazał listę osób zaproszonych przez cezara, którą otrzymał rano. Uznał, że jest niewolnikiem, skoro musi wbrew sobie wypełniać rozkazy Nerona. Petroniusz podejrzewał, że ktoś nie uwierzył w pogłoski o chorobie Winicjusza. Najwyraźniej postarała się o to Poppea, a to oznaczało, że nadal chciała zdobyć Marka.

Winicjusz wysłuchał wuja i rzekł, że musi zobaczyć Ligię. Następnego dnia zjawił się u niego nieoczekiwanie Chilon Chilonides. Winicjusz w pierwszej chwili chciał go wyrzucić, lecz pomyślał, że Grek może coś wiedzieć o dziewczynie. Chilon liczył na pomoc Marka i chciał mu sprzedać cudowną nitkę, bowiem słyszał, że dzięki niej Eunice zyskała miłość swego pana. Kiedy zauważył gniew patrycjusza, powiedział, że wie, gdzie ukryła się Ligia. Przebywała razem z Ursusem u Linusa, starszego kapłana chrześcijan. Zapewniał, że dom stoi na uboczu i Winicjusz z łatwością odbije dziewczynę. Marek pomyślał, że to dobry sposób na odzyskanie ukochanej i jeśli sprowadzi ją do swego domu, to nikt nie będzie mógł jej odebrać. Przestał kierować się nauką chrześcijan, pragnąc mieć ukochaną jak najszybciej. W ten sposób zakończyłby swoje cierpienie, choć złamałby daną jej obietnicę. Przypomniał sobie dzień, kiedy został ranny, a ona czuwała przy jego łożu. Popatrzył na krzyżyk, który mu zostawiła i pomyślał, że nie może odpłacić jej za to wszystko kolejnym napadem. Zrozumiał, że teraz już nie wystarczyłaby mu jej obecność w domu, bo chciałby czegoś więcej: jej miłości i zgody. Musiałaby dobrowolnie wejść w progi jego domu, wówczas mogliby być naprawdę szczęśliwi. Gdyby ją teraz porwał, zniszczyłby szczęście i splugawiłby Ligię. Ta myśl przejęła go tak wielką grozą, że z obrzydzeniem spojrzał na donosiciela. Powiedział, że nie posłucha jego rady, lecz zasłużył on na nagrodę i dlatego każe mu wymierzyć trzysta rózg. Grek zbladł i rzucił się do nóg Marka, żebrząc o litość. Winicjusz odparł, że odwdzięcza mu się tak samo jak on chrześcijanom i wezwał dyspensatora. Po chwili krzyczącego Chilona zawleczono do ergastulum i Marek został sam. Cieszył się, że przezwyciężył w sobie chęć porwania Ligii, lecz po chwili zastanowił się, co by powiedziała o karze wymierzonej starcowi. Jej nauka kazała przebaczać, postanowił więc darować mu resztę kary. W tej samej chwili stanął przed nim rządca atrium i poinformował go, że Grek omdlał. Po jakimś czasie wprowadzono Chilona, który padł do kolan patrycjusza i dziękował za okazane miłosierdzie. Marek odparł, że przebaczył mu w imię Chrystusa i kazał się zaprowadzić do domu, w którym mieszkała teraz Ligia. Linus mieszkał na Zatybrzu, niedaleko domu Miriam. Winicjusz kazał odejść Grekowi i zapomnieć, że kiedykolwiek mu służył. Kazał mu przychodzić każdego miesiąc po dwie sztuki złota. Chilon nie miał już szpiegować chrześcijan. Grek obiecał mu to, lecz kiedy Marek znikł, zaczął grozić mu pięścią i poprzysiągł, że nigdy nie zapomni o zniewadze.

XXXIII.

Winicjusz udaje się do domu Miriam. Tam zwierza się Piotrowi ze swojej tęsknoty i prosi, aby pozwolili mu poślubić ukochaną. Błaga również o to, żeby pomogli mu zrozumieć naukę chrześcijan. Paweł z Tarsu zgadza się wyjechać z młodzieńcem. Miriam sprowadza dziewczynę, która wyznaje, że również kocha Marka. Apostoł błogosławi ich uczucie.

Winicjusz udał się najpierw do domu Miriam. Zastał tam Piotra, Glaukusa, Kryspusa i Pawła z Tarsu, który właśnie wrócił do miasta. Wszyscy byli zaskoczeniu jego wizytą, lecz pozdrowił ich w imię Chrystusa i oznajmił, że przychodzi jako przyjaciel. Piotr zaprosił go do wspólnego posiłku. Młody patrycjusz wyznał, że wie, gdzie ukrywa się Ligia i mógłby ją w każdej chwili pochwycić, lecz nie uczyni tego. Żył w udręce i tęsknocie za dziewczyną. Zanim poznał chrześcijan, chciał ją zatrzymać siłą, lecz ich nauka odmieniła jego serce. Dlatego też przyszedł do nich, jako do opiekunów Ligii, prosząc, aby oddali mu ją za żonę. Przysiągł im, że nie zabroni jej wyznawać nauk Chrystusa i sam zostanie chrześcijaninem. Pragnął, aby zaufali mu, dlatego prosił ich nie o chrzest, ale o pomoc w zrozumieniu głoszonej przez nich prawdy. Dawniej nie znał litości, teraz potrafi litować się nad innymi. Kochał się w rozkoszy, lecz uciekł ze stawu Agryppy, bo takie życie mu obrzydło. Wyrzekł się także przemocy. Nie rozumiał jednak wszystkiego i czuł, jakby żył w ciemnościach. Powiedziano mu kiedyś: „Grecja stworzyła mądrość i piękność, Rzym moc, a oni co przynoszą?”, dlatego szukał odpowiedzi, co niosła nauka chrześcijan. Apostoł Piotr odparł, że przynoszą miłość. Wzruszyła go męka Winicjusza, więc pobłogosławił miłość, która zrodziła się w jego sercu. Marek chwycił ręce starca i zaczął je z wdzięcznością całować. Stary rybak ucieszył się, rozumiejąc, że zyskał jeszcze jedną duszę. Widok ten uradował również pozostałych, którzy zgodnie zakrzyknęli: „Chwała na wysokościach Panu!”. Winicjusz wstał z rozjaśnioną twarzą i powiedział, że czuje się między nimi szczęśliwy. Wyznał, że cezar opuszcza Rzym i on także musi wyjechać. Poprosił ich, aby pojechali z nim i nauczali go prawdy. Chrześcijanie zaczęli się naradzać. Paweł, który wybierał się w podróż na Wschód, aby tam głosić słowa Chrystusa, zgodził się towarzyszyć Markowi. Winicjusz zwrócił się z ostatnią prośbą do Apostoła Piotra. Chciał zobaczyć się z Ligią i zapytać, czy zostanie jego żoną. Starzec wysłał Miriam po dziewczynę. Winicjusz był tak wzruszony na widok ukochanej, że stał bez tchu w miejscu. Ligia wbiegła do izby i również zamarła. Apostoł zbliżył się do niej i zapytał, czy miłuje młodzieńca. Dziewczyna osunęła się do kolan Piotra, odpowiadając, że tak jest. Wtedy patrycjusz przyklęknął obok niej, a starzec pobłogosławił ich miłość, w której nie było już grzechu.

XXXIV.

Winicjusz i Ligia rozmawiają w ogrodzie. Dziewczyna wyznaje mu, że również pokochała go od pierwszego wejrzenia. Jest szczęśliwa, że patrycjusz pragnie zostać chrześcijaninem. Młodzieniec czuje się naprawdę szczęśliwy między wyznawcami Chrystusa.

W ogrodzie Winicjusz opowiedział Ligii o tym, co wyznał przed chwilą Piotrowi, o tęsknocie, jaką czuł i zmianach, które zaszły w jego duszy. Przyznał się, że nie potrafił o niej zapomnieć. Choć mógł ją porwać, wolał przyjść i prosić o zrozumienie nauki. Zapytał, czy już więcej jej nie straci. Dziewczyna odparła, że nie uciekła przed nim. Chwile, spędzone z ukochaną, napełniły go ogromnym szczęściem. Patrzył na nią z zachwytem i powtarzał jej imię. Wreszcie zapytał, co się działo w jej duszy, a ona wyznała, że pokochała go już w domu Aulusów i gdyby odprowadził ją z Palatynu, to wyznałaby swoje uczucia i starała przebłagać przybranych rodziców, aby mu przebaczyli. Winicjusz zapewnił ją, że to nie on wpadł na pomysł, aby odebrać ją Pomponii, lecz nie żałował, że tak się stało, bo dzięki temu poznał chrześcijan. Dziewczyna rzekła, że to Chrystus przyprowadził go do siebie. Marek obiecał jej, że teraz będzie mogła widywać się z Aulusami, ponieważ zostanie jego żoną. Kiedy Paweł z Tarsu nauczy go Prawdy, przyjmie chrzest i wróci do Rzymu, aby pozyskać przyjaźń jej rodziców. Przez chwilę szli w milczeniu, ciesząc się swym szczęściem. Potem Marek poprosił, aby posłała Ursusa do Pomponii i kazała przenieść swoje rzeczy do jego domu. Choć zwyczaj nakazywał inaczej, pragnął zabrać je do Ancjum, by przypominały mu o ukochanej. Stali obok siebie, wsłuchani w bicie serc, lecz ukazała się Miriam i wezwała ich na posiłek. Zasiedli do stołu z Apostołami, którzy patrzyli na nich z radością. Na twarzach chrześcijan panował spokój i szczęście, którym wypełniała się cała izba. Paweł zapytał Winicjusza, czy nadal uważa, że są nieprzyjaciółmi życia i radości. Młody patrycjusz odpowiedział, że wie, jak jest naprawdę, bo nigdy nie był tak szczęśliwy jak z nimi.

XXXV.

Szczęśliwy Winicjusz spotyka Petroniusza i zabiera go do swego domu. Tam informuje wuja o swoim szczęściu. Następnie wyzwala niewolników, którzy służą u niego dwadzieścia lat.

Tego dnia wieczorem Winicjusz, wracając do domu, dostrzegł lektykę Petroniusza i radośnie pozdrowił drzemiącego estetę. Elegant poinformował go, że za dwa dni wybierają się do Ancjum. Neron ochrypł, przeklina Rzym i chce jak najszybciej opuścić miasto. Przez cały dzień składano ofiary w świątyniach o przywrócenie cezarowi głosu. Przed paroma dniami władca zaślubił publicznie Pitagorasa i wystąpił jako panna młoda. Rozmawiając wesoło i kpiąc z Miedzianobrodego, weszli do domu Winicjusza. Młodzieniec rzekł, że świat musi się odrodzić. Wydał następnie rozkaz, aby posłano po Eunice, ale nie chciał rozmawiać o pobycie w Ancjum. Jego wesołość dopiero teraz zadziwiła Petroniusza. Marek oznajmił mu, że jest szczęśliwy. A potem z radością dodał, że jest narzeczonym Ligii.

Nim Petroniusz ochłonął z zaskoczenia, Marek wezwał niewolników i oświadczył, że ci, którzy służą w jego domu dwadzieścia lat, otrzymują wolność. Pozostałym kazał wypłacić po trzy sztuki złota. Odpuścił również kary tym, którzy przebywali w ergastulach wiejskich i kazał ich dostatnio karmić. Petroniusz życzył mu szczęścia. Prosił, aby w Ancjum wystrzegał się Poppei, która była kobietą mściwą. Markus odparł jednak, że Apostoł Piotr powiedział mu, że na dworze cezara nie spadnie mu włos z głowy. Nie został jeszcze chrześcijaninem, ale będzie mu towarzyszył Paweł z Tarsu, który wytłumaczy mu naukę Chrystusa. Petroniusz był zaskoczony tym, jak łatwo chrześcijanie pozyskują nowych wyznawców. Winicjusz odpowiedział mu z zapałem, że wyznawcy Chrystusa są również wśród legii i pretorianów, są nawet w pałacu Nerona. Nową naukę wyznają niewolnicy i obywatele, ubodzy i bogaci. To wyznanie ogarnia świat i jest w stanie go odrodzić. Może wkrótce i Petroniusz przyjmie nową naukę. Elegant był przekonany, że nie zmieni swojej wiary, ponieważ wymagałoby to trudu, a on tego nie lubi. Przybyła Eunice i podano wieczerzę. Winicjusz opowiadał o odwiedzinach Chilona i jak później udał się do Apostołów. Petroniusz odparł, że źle się stało, że nie kazał zachłostać Greka, bo być może pewnego dnia senatorowie będą składali mu pokłony, po czym pożegnał się. Kiedy Marek został sam, napisał list do Ligii.

XXXVI.

Neron opuszcza Rzym. Wyjazd orszaku cezara obserwują Ligia i Apostoł Piotr. Winicjusz żegna się z ukochaną. Wieczorem dziewczyna spogląda na miasto zalane blaskiem zachodzącego słońca i ma wrażenie, że Rzym płonie.

Neron zamierzał udać się do Ostii, a stamtąd do Ancjum. Przy Porta Ostensis od rana zbierały się tłumy, aby ujrzeć cesarski orszak. Wczesnym rankiem przepędzono przez bramę pięćset oślic, aby Poppea mogła po przybyciu do miasta wziąć kąpiel w ich mleku. Następnie drogę zasypano kwiatami i rozpoczął się pochód. Na przedzie jechały wozy z namiotami, sprzętami kuchennymi i klatkami ze zwierzętami. Za nimi szli niewolnicy niosący delikatne naczynia i posągi. Następnie pojawiły się wspaniałe karruki z tancerzami i niewolnicy przeznaczeni do zbytku: małe dziewczęta i piękni chłopcy. Dalej szedł oddział olbrzymich Sykambrów, niosących posągi i popiersia Nerona. Prowadzono lwy i tygrysy pociągowe. Wreszcie ukazał się Miedzianobrody, którego gromkimi i radosnymi okrzykami powitała ciżba. Wśród zebranych stał również Apostoł Piotr, który choć raz w życiu chciał zobaczyć Nerona. Towarzyszyli mu Ligia i Ursus. Władca siedział na wozie w kształcie namiotu, który ciągnęło sześć białych ogierów ze złotymi podkowami. Od czasu wyjazdu do Neapolis roztył się tak bardzo, że jego twarz, na której malowała się bezdenna próżność, nabrała rysów strasznych i zarazem błazeńskich. Słuchając oklasków i powitań, uśmiechał się z zadowoleniem. Czasami słyszał złośliwe okrzyki i wtedy jego samouwielbienie cierpiało. Wówczas z uwagą przypatrywał się zgrai, jakby chciał zapamiętać, kto go obraża. Przez chwilę jego wzrok zatrzymał się na stojącym na kamieniu Apostole. Za Neronem jechała we wspaniałej lektyce znienawidzona przez wszystkich Poppea. Lud wołał na nią „Flava coma!”, czym określano zazwyczaj ulicznice. Kobieta jednak siedziała nieruchoma, obojętna, piękna niczym bóstwo. Następnie zaczął się przejazd augustynianów, wśród których można było dostrzec niesionych w lektyce Petroniusza i Eunice. Na końcu orszaku jechał Winicjusz, który na widok Piotra i Ligii wyskoczył z wozu i podbiegł do nich. Podziękował dziewczynie, że mógł ją zobaczyć i obiecał przyjeżdżać do Rzymu w każdy wolny dzień. Ligia wyraziła nadzieję, by Chrystus otworzył mu duszę na słowa Pawła. Marek poprosił Ursusa, aby strzegł dziewczyny i ucałowawszy jej dłoń oddalił się szybko.

Dopiero pod wieczór Ligia, Ursus i Piotr wracali na Zatybrze. Apostoł rozmyślał nad ogromem i potęgą Rzymu, do którego przybył, aby głosić Słowo Boże. Nerona widział po raz pierwszy i był zaskoczony przejazdem władcy, który był dla niego symbolem zła i nieprawości. Starzec dziwił się, jak Bóg mógł dać władzę w ręce szatana i jego serce zatrwożyło się. Począł zastanawiać się, w jaki sposób przezwycięży Rzym, miasto drapieżne i chciwe, wyuzdane i niewzruszone w swej nadludzkiej mocy. Jego wieczorną, smutną modlitwę przerwał głos Ligii. Dziewczyna zapatrzyła się na miasto, zalane blaskiem zachodzącego słońca i rzekła, że Rzym wygląda jakby był cały w ogniu.

XXXVII.

Winicjusz przesyła Ligii pełen tęsknoty list. Razem z dworem Nerona przebywa w willi Poppei. Augusta pragnie dowiedzieć się, w kim młodzieniec jest zakochany i wymienia imię Ligii.

Do Ligii przybył niewolnik z listem od Winicjusza. Orszak Nerona zatrzymał się z powodu upału w Laurentum. Mieściła się tam willa Poppei, w której gościła cezara i przygotowała w tajemnicy wspaniałe przyjęcie. Wśród gości znaleźli się także Marek i Petroniusz. Pływali złotymi łodziami po morzu, a Neron śpiewał hymn, który ułożył poprzedniej nocy. Nagle Marek dostrzegł łódź rybacką, a Poppea stwierdziła, że przed jego wzrokiem nic się nie ukryje. Zasłoniła twarz i zapytała go, czy rozpoznałby ją. Zaczęła wymieniać imiona augustianek, próbując odgadnąć, w której zakochał się młodzieniec. W końcu padło imię zakładniczki. Poppea wpatrywała się długo w Marka, lecz Petroniusz odwrócił jej uwagę, przechylając łódź. Elegant nadal bał się o bezpieczeństwo siostrzeńca i zaklinał go, aby nie uraził miłości Augusty. Nie rozumiał, że młody patrycjusz czuje do niej wyłącznie pogardę i wstręt.

Winicjusz pisał również o ogromnej tęsknocie do dziewczyny, o tym, że chciałby zabrać ją do swej posiadłości na Sycylii. W Ancjum zamierzał słuchać nauk Pawła z Tarsu, który zyskał ogromny szacunek wśród służących Marka. Również Petroniusz chciał poznać apostoła.

XXXVIII.

Orszak Nerona dociera do Ancjum. Winicjusz wysłuchuje nauk Pawła z Tarsu. Cezar marzy, aby ujrzeć płonące miasto. Tygellin jest gotów podpalić dla władcy Rzym.

Orszak Nerona dotarł do Ancjum, o czym donosił kolejny list Marka do Ligii. Po przyjeździe do miasta, młodzieniec długo rozmawiał z Pawłem. Nie spodziewał się, że nauka chrześcijan niosła ze sobą tyle szczęścia i spokoju. Później udał się do Nerona i zastanawiał się, w jaki sposób ziemia mogła pomieścić razem takich ludzi jak cezar, Apostoł Piotr i Paweł. Neron odczytał swój poemat o zburzeniu Troi i zaczął narzekać, że nigdy nie widział płonącego miasta. Zazdrościł Priamowi i nazywał go szczęśliwym człowiekiem tylko dlatego, że mógł oglądać pożogę i zgubę rodzimego miasta. Tygellinus rzekł, że wystarczyłoby jedno słowo cezara, a gotów jest podpalić Ancjum, lecz władca uznał, że płonący Rzym przedstawiałby wspanialszy widok. Napisałby wtedy poemat, który byłby piękniejszy niż pieśni Homera. Słowa te zaniepokoiły Winicjusza, choć miał nadzieję, że cezar ani augustianie nie odważyliby się na takie szaleństwo.

XXXIX.

Winicjusz odwiedza w Rzymie narzeczoną. Opowiada Ligii o rozmowach z Pawłem. Nagle słyszą ryk lwów, który przeraża dziewczynę.
Ursus z radością przypatrywał się Ligii i Winicjuszowi, którzy trzymając się za ręce, rozmawiali w ogródku. Dziewczyna martwiła się, czy Markowi nic ni grozi, ponieważ opuścił Ancjum bez wiedzy Nerona. Młodzieniec uspokoił ją, mówiąc, że cezar zamknął się na dwa dni, aby ułożyć nowe pieśni. Czuł się bardzo szczęśliwy i nigdy nie przypuszczał, miłość że może być taka. Dopiero teraz zrozumiał, dlaczego Ligia i Pomponia były takie pogodne. Wszystko zawdzięczały Chrystusowi. Narzeczona cieszyła się, słysząc jego słowa. Patrycjusz nie był jeszcze ochrzczony, ponieważ Paweł uznał, że powinien to zrobić Apostoł Piotr. On natomiast chciał, aby Ligia była obecna, a Pomponia została jego matką. Słuchając Pawła, Marek uwierzył w Zbawiciela i Jego naukę. Pragnął, aby na świecie panowała miłość, prawda, dobro, wierność i litość. Nauka chrześcijan czyniła ludzkie serca sprawiedliwymi i czystymi. Ligia słuchała jego słów wzruszona. Zrozumieli, że oprócz miłości łączy ich jeszcze inna siła, dzięki której ich uczucie stawało się czymś niewzruszonym, nie podlegającym zdradzie i śmierci. Serca ich wypełniła pewność, że niezależnie od tego, co się wydarzy, nigdy nie przestaną się kochać. Marek zapewniał Ligię, że będą żyć razem, czcić Boga, a kiedy umrą, połączą się w życiu wiecznym. Sądził, że nowej nauce nikt się nie oprze i za dwieście lub trzysta lat przyjmie ją cały świat, a ludzie zapomną o innych bogach. Opowiedział o swojej rozmowie z Pawłem, w której uczestniczył również Petroniusz. Elegant żartował i nie wierzył w istnienie Chrystusa, a wówczas Paweł odparł, że Zbawiciel istniał, kiedy arbitra jeszcze nie było na świecie, lecz nadal żyją ci, którzy go znali: Piotr, Jan i on. Esteta odpowiedział, że nie zamierza zarzucać kłamstwa, lecz nigdy nie przyjąłby nauki, która mogłaby odebrać mu piękno życia. Wówczas Paweł rzekł mu, że odrzuca wiarę w Chrystusa, lecz jego życie nie jest wolne od trosk. Każdego dnia ludzie zasypiają z niepokojem, czy kolejnego dnia nie zostaną skazani na śmierć przez Nerona. Gdyby cezar był chrześcijaninem, życie byłoby piękniejsze i szczęśliwsze. Chrześcijanie głosili naukę, która nakazywała miłować poddanych, być sprawiedliwym i miłosiernym, a w końcu obiecywała szczęście również po śmierci. Marek słuchał słów Pawła z uniesieniem, wierząc, że dziewczyna nie porzuci go i nie oszuka. Teraz wielbił ją jeszcze bardziej, dziękując, że uciekła przed nim z pałacu Nerona. Zaczął opowiadać o swoim majątku, w którym mogliby żyć spokojnie. Chciał nawet założyć kolonię chrześcijańską. Uszczęśliwiona Ligia chciała pocałować dłoń Marka, lecz on powstrzymał ją, mówiąc, że to on ją czci i wielbi. Nagle ciszę przerwał niespodziewany, wydobywający się jakby spod ziemi grzmot. Ligia zadrżała, a Winicjusz wyjaśnił jej, że to lwy ryczą w vivariach. Oboje zaczęli nasłuchiwać. Dziewczyna miała ściśnięte przerażeniem serce. Marek uspokoił ją, mówiąc, że zbliżają się igrzyska i dlatego przywieziono wiele zwierząt.

XL.

Petroniusz odzyskuje dawne względy Nerona. Krytykuje dzieło cezara, a ten przyznaje, że nie odzwierciedla ono w pełni grozy płonącego miasta. Tygellin ponownie zapewnia władcę, że jest dla niego gotów podpalić Rzym. Winicjusz pragnie jak najszybciej wrócić do Ligii, ponieważ czuje, że dziewczynie zagraża jakieś niebezpieczeństwo.

Tymczasem w Ancjum Petroniusz odnosił każdego dnia nowe zwycięstwo nad augustianami, którzy zabiegali o względy Nerona. Czas wpływów Tygellina skończył się. W Rzymie usuwał ludzi, którzy zdawali się być niebezpieczni, łupił ich mienie oraz zaspokajał potworne kaprysy Nerona. W Ancjum Miedzianobrody żył życiem helleńskim. Całymi dniami czytano wiersze, zajmowano się muzyką i teatrem. W tych warunkach elegant, znany ze swego dowcipu, wymowy oraz subtelnego smaku, zyskał przewagę. Neron szukał jego towarzystwa, zasięgał opinii i okazywał przyjaźń większą niż kiedykolwiek. Widząc zażyłość władcy z arbitrem elegancji, nawet najwięksi wrogowie Petroniusza zaczęli zabiegać o jego łaski. Senat w Rzymie odetchnął z ulgą, ponieważ od ponad miesiąca nie został wydany żaden wyrok śmierci. Tygellin tracił głowę. Cezar z kolei głosił, że nikt w Rzymie i na jego dworze, nie rozumie tak bardzo piękna, jak on i Petroniusz. W Ancjum opowiadano o wyrafinowaniu, jakie osiągnęła rozpusta cezara i jego faworyty. Elegant utwierdzał ludzi w przekonaniu, że jego wpływ przetrwa wszystko. Cezar wyłącznie z nim rozmawiał o poezji, muzyce i wyścigach i tylko u niego szukał potwierdzenia, czy to, co tworzy, jest naprawdę doskonałe.

Pewnego dnia, mniej więcej w tydzień po powrocie Winicjusza z Rzymu, cezar czytał ustęp Troiki, który wzbudził powszechny zachwyt. Petroniusz jednak odparł, że wiersze są niegodziwe i należy je wrzucić do ognia, ponieważ nie oddają w pełni talentu władcy. Kiedy Neron chciał natychmiast spalić zwoje, elegant poprosił, aby władca mu je podarował. Cezar przyznał rację znawcy piękna. Sądził, że wystarczy, jeśli dorówna Homerowi. Nie potrafił jednak oddać żywiołu płonącego miasta, ponieważ nigdy tego nie widział i dlatego w jego opisie brakowało prawdy. Na to odezwał się Tygellin i przypomniał, że gotów jest podpalić Ancjum lub zbuduje drewniane miasto, które Neron będzie mógł podpalić. Cezar pogardliwie odrzucił propozycję Tygellina. Później z żalem stwierdził, że będzie musiał wrócić na letnie igrzyska do Rzymu. Tygellin poprosił go o poufną rozmowę.

W godzinę później Petroniusz i Winicjusz wracali z cesarskiej willi. Marek wyznał, że przez chwilę obawiał się o życie wuja. Ten niedbale odpowiedział, że bawi go poczucie, że jest najlepszym z walczących o wpływy cezara. Winicjusz zapytał, czy wiersze Miedzianobrodego są rzeczywiście tak złe. Elegant odparł, że nie są gorsze od innych i czasami mają swoją wymowę. Neron stawał się jednakże dziwniejszy od Kaliguli i nikt nie wiedział, jak daleko może zajść w swoim szaleństwie. Przypomniał sobie słowa Pawła z Tarsu i dodał, że starzec nie rozumiał, iż dla niego niepewność na dworze Nerona stanowiła podnietę. Petroniusz dziwił się młodzieńcowi, który, pomimo iż nauka głoszona przez chrześcijan dawała mu szczęście, pozostawał smutny i przestał się uśmiechać. Marek wyjaśnił mu, że tęskni za ukochaną i ma dziwne przeczucia, że nad dziewczyną wisi jakieś niebezpieczeństwo. Elegant obiecał mu, że postara się dostać od Nerona pozwolenie na wyjazd Marka. Młodzieniec opowiedział mu o spotkaniu z Ligią i rozmowie o wspólnej przyszłości, podczas której nagle zaczęły ryczeć lwy. Od tej chwili czuł w sercu niepokój, jakby była to zapowiedź jakiegoś rychłego nieszczęścia. Petroniusz wyśmiał jego obawy, tłumacząc, że jeszcze nie zdarzyło się, aby synowie konsulów czy też ich żony były oddawane lwom, a potem dodał, że jeśli Chrystus zmartwychwstał, to obroni od śmierci Winicjusza i Ligię.

XLI.

Neron wyznaje Petroniuszowi i Winicjuszowi, że robi wszystko, aby przewyższyć sławę innych. Elegant prosi władcę, by pozwolił Markowi wrócić do Rzymu i poślubić Ligię. Cezar zezwala młodzieńcowi na opuszczenie Ancjum. Nadchodzą wieści, że Rzym płonie.

Tego dnia Neron, śpiewający hymn na cześć Pani Cypru, czuł, że jego muzyka porywa zebranych. Zdawał się być tak natchnionym, że po raz pierwszy nie wysłuchał pochwał, tylko zapragnął wyjść na taras. Poprosił Winicjusza, aby podał mu rękę, a Petroniusz miał mówić o muzyce. Wyznał, że zdaje sobie sprawę, że w Rzymie wypisują na niego obelgi na murach, że nazywają go matkobójcą i żonobójcą. Lud miał go za potwora i okrutnika. On natomiast czuł, że muzyka sprawia, iż staje się lepszym, że otwiera jego serce, a ono jest dobre. Ludzie posądzają go o szaleństwo, lecz on jedynie szuka sposobów, aby przewyższyć wszystko i wszystkich. Pragnął być większym niż człowiek, bo tylko w ten sposób mógł być największym jako artysta. Dlatego też skazał na śmierć matkę i żonę – aby złożyć ofiarę tak wielką, jakiej nie złożył nikt inny. Lecz to jednak nie wystarczyło. Było w nim dwóch ludzi – jeden, jakiego ludzie znali, a drugi, artysta, który robił wszystko, by zdławić mierność i powszedniość życia. Petroniusz zapewnił go, że on i Winicjusz miłują cezara. Postanowił wykorzystać zadowolenie władcy i poprosił, aby pozwolił wyjechać młodzieńcowi do Rzymu, ponieważ zakochał się i usycha z tęsknoty za ligijską królewną, którą niegdyś podarował mu cezar. Neron rozkazał Markowi, aby następnego dnia wrócił do Rzymu.

Wrócili do willi. Miedzianobrody wybrał ze złotej skrzyni naszyjnik z wielkich opali, podał Winicjuszowi i oznajmił, że ma go podarować Ligii. Rozgniewana Augusta przyglądała się mężczyznom, aż w końcu utkwiła spojrzenie w Petroniuszu. Tymczasem Winicjusz, podziękowawszy za prezent, zwrócił się do eleganta z pytaniem, jak może mu się odwdzięczyć. Wuj kazał mu ofiarować parę łabędzi Euterpe i poprosił, aby już nie martwił się złymi wróżbami. Młodzieniec był już jednak spokojny. Neron chciał rozpocząć swój śpiew, lecz wbiegł jego wyzwoleniec, Faon, wołając, że w Rzymie wybuchł pożar. Wiadomość ta ucieszyła cezara, który oznajmił, że w końcu ujrzy płonące miasto i będzie mógł dokończyć Troikę. Chciał natychmiast wyjechać. Przerażony Winicjusz wybiegł z pałacu.

XLII.

Przerażony Winicjusz rusza do Rzymu, aby ratować Ligię. Zaczyna podejrzewać, że miasto zostało podpalone z rozkazu Nerona. W drodze spotyka senatora, który opowiada mu, że widział ludzi, którzy celowo rozniecali ogień i nie pozwalali gasić pożaru.

Winicjusz konno ruszył w stronę Rzymu. Ogarnął go szał, nie wiedział, co się z nim dzieje. Za Ardeą wydawało mu się, że niebo po północno – wschodniej stronie powleczone jest różowym blaskiem. Stracił nadzieję, że zdoła uratować Ligię. Zatybrze, zbudowane głównie z drewnianych domów, mogło spłonąć jako pierwsze. Obawiał się również buntu niewolników. Pomyślał z przerażeniem, że na dworze Nerona od jakiegoś czasu uporczywie powracał temat pożaru, przypomniał sobie skargi władcy, że nigdy nie widział płonącego miasta i Tygellina, który wiele razy chciał podpalić Ancjum. Strach spotęgowała myśl, że władca mógł kazać wymordować ludność. Minął go jakiś jeździec z okrzykiem, że Rzym ginie. Winicjusz podniósł głowę i nagle zaczął się modlić, błagając Chrystusa o uratowanie Ligii. Trakt nie był już pusty. W kolejnym mieście dowiedział się od pretorianów, że pożar w Rzymie wybuchł przy Wielkim Cyrku i na razie nie dotarł do Zatybrza.

Wjechał na wzgórze i poczuł zapach dymu. Jego oczom ukazał się straszliwy widok. Cała nizina pokryta była dymem, tworzącym olbrzymią chmurę, zza której niczego nie można było dostrzec. Winicjusz miał wrażenie, że cały świat płonie. Rozpacz znów wypełniła jego serce. Miał nadzieję, że miasto nie spłonie od razu, że Ursus zdoła wynieść Ligię w bezpieczne miejsce. W Albanum ludność siedziała na drzewach i na dachach, by patrzeć na płonący Rzym. Marek pomyślał, że nad Ligią czuwa również Apostoł Piotr, którego od pierwszego spotkania uważał za istotę nieomal nadludzką i odzyskał spokój. Drogę tarasował tłum uciekinierów, przez który trudno się było przecisnąć. Ludzie byli zbyt przerażeni, żeby udzielić mu informacji. Jakaś gromada, złożona z niewolników i gladiatorów, zaczęła, walcząc z żołnierzami, rabować domy i wille. Winicjusz zauważył senatora Juliusza. Od niego dowiedział się, że pożar zaczął się przy Wielkim Cyrku i bardzo szybko się rozprzestrzenił. Widział ludzi z pochodniami, którzy podpalali kolejne domy. Marek nie słuchał go już. Wypadł z miasta i w oddali zobaczył płonący Rzym.

XLIII.

Rzym płonie. Winicjusz dojeżdża do miasta i rozpoczyna poszukiwania narzeczonej. Dociera do domu Linusa, lecz nie zastaje tam nikogo. Chrześcijanie ratują osłabionego patrycjusza. Kiedy odzyskuje przytomność, Chilon wyjaśnia mu, że Ligia opuściła miasto przed wybuchem pożaru.

Wokół Rzymu rozpościerały się tworzone w naprędce obozowiska. Pijani gladiatorzy grabili i porywali młode dziewczęta. Wśród nich można było dostrzec pretorianów, którzy starali się nad wszystkim zapanować. Winicjusz zdołał przedrzeć się do bramy Appijskiej, lecz tu zatrzymał się, ponieważ żar pożaru uniemożliwił mu dalszą drogę. Przy Źródle Merkurego ujrzał znajomego centuriona, który na czele niewielkiego oddziału bronił dostępu do świątyni. Młodzieniec objął dowództwo i zaczął przedzierać się przez ciżbę. Do uszu patrycjusza docierały głosy, oskarżające Nerona o podpalenie miasta. Tymczasem wściekłość tłumu obróciła się przeciwko pretorianom. Winicjusz przedostał się do miasteczka Vicus Aleksandri, za którym przeprawił się za Tybr. Tam dowiedział się od zbiegów, że niektóre domy na Zatybrzu już płonęły i nie było ratunku, ponieważ celowo podrzucano ogień i zabraniano gasić pożogę. Młodzieniec był już pewien, że to Neron rozkazał podpalić miasto i głosy pomsty wydały mu się sprawiedliwe. Marek wierzył, że godziny życia Nerona są już policzone. Myślał nawet, aby stanąć na czele buntu, msząc się za niebezpieczeństwo, jakie groziło Ligii. W końcu dotarł na pełne dymu i uciekających ludzi Zatybrze. Ktoś zranił konia Marka i nagle wrogość tłumu obróciła się przeciw młodzieńcu, który ubrany był w bogatą tunikę augustianina. Zdążył jednak zeskoczyć z konia i uciec. Z trudem posuwał się w stronę mieszkania Linusa, lecz gorąco stawało się trudne do zniesienia. Na szczęście dom stał w ogrodzie i kiedy Marek do niego dotarł, okazało się, że jest cały. Drzwi były zamknięte i nikogo w środku nie było. Zaczął wzywać Ligię i wówczas usłyszał posępne ryki lwów. Poczuł przerażenie, jakby słyszał dziwną wróżbę zapowiadającą rychłe nieszczęścia. Otuchy dodawała mu myśl, że z Ligią jest Ursus, który zawsze będzie jej bronił. W końcu musiał ratować się ucieczką przed ogniem. Zaczął biec ku Via Portuensis. Jedynie myśl o ukochanej dodawała mu sił. W oddali usłyszał krzyki ludzi i ruszył w tę stronę, wołając o ratunek. Dwóch ludzi wybiegło ku niemu z wodą, lecz Winicjusz upadł z wyczerpania. Nieznajomi zajęli się nim z troskliwością, która go zaskoczyła. Domyślił się, że to chrześcijanie, których powitał w imię Chrystusa, po czym zemdlał. Obudził się dopiero na polu Kodetańskim, w ogrodzie, otoczony kilkorgiem obcych ludzi. Zapytał o Linusa i znajomy głos odparł, że dwa dni temu opuścił miasto i udał się do Ostrianum. Zaskoczony Winicjusz ujrzał Chilona Chilonidesa. Okazało się, że Linusa, Ligia i Ursusa nie było w mieście podczas pożaru. Zapadł wieczór, lecz łuna pożaru była tak ogromna, że w ogrodzie było jasno.

XLIV.

W Rzymie panuje chaos. Ludzie zaczynają mówić, że to Neron rozkazał podpalić miasto.

W blasku ognia widać było całe płonące miasto. Straszny żywioł obejmował kolejne dzielnice i było powszechnie wiadomym, że jacyś ludzie podpalają domy. Zbiegli niewolnicy zaczęli łączyć się i nad miastem dodatkowo zawisła groźba powszechnego buntu. Szerzyła się przemoc i kradzieże. Krążyły pogłoski, że to Neron kazał podpalić miasto, by na zgliszczach wybudować nowe i nadać mu nazwę Neronii. Mówiono również, że cezar oszalał i kazał wypuścić dzikie zwierzęta z vivariów. Zginęło mnóstwo ludzi. Byli również tacy, którzy straciwszy całe mienie, rzucali się z rozpaczy w ogień. Gniew i rozpacz ludzi skierowała się również przeciwko rzymskim bogom. Koło amfiteatru zaczęły się palić składy konopi i lin. Noc stawała się coraz jaśniejsza. Miasto zamieniło się w piekło, a ogień ogarniał coraz większe przestrzenie.

XLV.

Winicjusz i Chilon wyruszają na poszukiwania Ligii do Ostrianum. W podziemiach spotykają modlących się chrześcijan. Kryspus przepowiada nadchodzącą apokalipsę. Przerażonych wyznawców uspokaja Apostoł Piotr. Marek prosi go o pomoc w odnalezieniu ukochanej.

Winicjusza przeniesiono do domu Makrynusa, który potwierdził słowa Chilona. Linus wraz ze starszym kapłanem Klemensem udali się do Ostrianum, gdzie Piotr miał chrzcić zwolenników nowej wiary. Młodzieniec uspokoił się na myśl, że dziewczyny podczas pożaru nie było w Rzymie. Postanowił jak najszybciej przedostać się na cmentarz, by odnaleźć narzeczoną. Chilon obiecał, że przeprowadzi go przez pożogę. Makrynus dał im dwa muły i po chwili wyruszyli w drogę. Chilonides rozmyślał nad płonącym miastem, kiedy Marek zapytał go, gdzie był, kiedy zaczął się pożar. Starzec odparł, że szedł do Eurycjusza. Widział ludzi wpadających w obłęd, uciekających i walczących ze sobą. Winicjusz zapytał go, co robił w Ostrianum. Chilon wyjaśnił, że chodził tam, ponieważ jest na wpół chrześcijaninem, czasami również żebrał pod murami cmentarza. Winicjusz obiecał mu, że jeśli odnajdą Ligię, to podaruje mu dom z winnicą. Nagle Grek przypomniał sobie, że za ogrodami Agrypiny są podziemia, gdzie mogą się modlić chrześcijanie. Liczył na to, że tam zdobędą informacje, gdzie może przebywać dziewczyna. Winicjusz przyznał mu rację i ruszyli ku podziemiom. W ciemnościach dojrzał setki migających latarek. Podążając z chrześcijanami, dotarli do obszernej jaskini, w której znajdował się tłum ludzi, klęczących z rękoma wyciągniętymi do góry. Wszyscy oczekiwali na kogoś i po jakimś czasie młodzieniec ujrzał Kryspusa, który zaczął przemawiać do zebranych. Starzec obwieścił, że właśnie wybiła godzina sądu a Bóg zesłał na miasto zbrodni i rozpusty płomień zniszczenia. W tym samym czasie w oddali usłyszeli huk walących się w Rzymie domów. Chrześcijanie zaczęli modlić się w trwodze. Niektórzy w uniesieniu wzywali Pana. Kryspus nakazywał zebranym wyrzeczenia się dobra ziemskiego i miłości. Nagle nastała cisza i ujrzeli Piotra, który zaczął uspokajać zebranych. Jego kojące słowa wypełniły miłością dusze chrześcijan. Wszystkich ogarnęło uczucie ulgi. Winicjusz zbliżył się do niego i powiedział, że wszędzie szukał Ligii i wierzy, że Piotr może mu ją zwrócić. Starzec położył mu rękę na głowie i kazał iść ze sobą.

XLVI.

Z rozkazu Tygellina rozpoczyna się akcja ratowania miasta. Wśród przerażonych ludzi zaczyna rozprzestrzeniać się nauka chrześcijan i przekonanie o rychłym końcu świata. Neron wyrusza do Rzymu.

Rzym ciągle płonął. Nadszedł już jednak ratunek. Z rozkazu Tygellina, który trzeciego dnia pożaru przybył z Ancjum, zaczęto burzyć domy, by ocalić resztę miasta. Wokół murów koczowali mieszkańcy, którzy stracili cały majątek. Drugiego dnia zapanował głód, co jeszcze bardziej wzburzyło ludzi. Dom, w którym mieszkał Tygellinus, otaczały tłumy kobiet, wołających o chleb i dach nad głową. Pretorianie nie byli w stanie zapanować nad wszystkim. Złorzeczono cezarowi, augustianom i żołnierzom. Ściągnięto do miasta zapasy mąki i chleba, lecz tłum wszystko rozkradł. Nad miastem wisiała dodatkowo klęska chorób. Opowiadano o ogromnych zapasach żywności i odzieży, które miały być sprowadzone i rozdawane za darmo. Krążyły również pogłoski, że Neron rozkazał zatruć wodę i chce zniszczyć miasto, aby móc przenieść się do Grecji lub Egiptu. Wśród mieszkańców wieści te rozchodziły się bardzo szybko, wzbudzając nadzieję lub gniew. W końcu między koczownikami zaczęła rozprzestrzeniać się nauka chrześcijan i jej przekonanie o rychłym końcu świata. Ludzie popadali w odrętwienie lub szaleństwo. Tymczasem żołnierze burzyli domy, dzięki czemu ocalała duża część Zatybrza. W centrum miasta płonęły nadal ogromne skarby i wspaniałe świątynie. Przewidywano, że ocaleje zaledwie kilka dzielnic, położonych na krańcach Rzymu. Tygellin wysyłał listy do Nerona, błagając, aby władca jak najszybciej przybył i uspokoił lud. Władca wyruszył dopiero wówczas, gdy pożar osiągnął apogeum.

XLVII.

Neron przybywa do Rzymu i podziwia płonące miasto. Zaczyna recytować Priama. Wzburzony tłum grozi cezarowi. Petroniusz przemawia do Rzymian i uspokaja ich, obiecując, że miasto zostanie odbudowane, a władca niedługo przygotuje igrzyska.

Ogień niszczył w Rzymie wszystko. Tygellinus słał gońców do nadjeżdżającego Nerona z wiadomością, że nic nie straci ze wspaniałości widowiska, ponieważ wiatry na nowo roznieciły pożar. Cezar chciał przybyć w nocy, aby nasycić się widokiem ginącego miasta. Zatrzymawszy się w okolicach Aqua Albana, uczył się, w jaki sposób ma odpowiednio stawać, wznosić ręce czy też patrzeć, by oddać swoją rozpacz. Około północy dwór Miedzianobrodego dotarł do murów miasta. Pretorianie czuwali nad bezpieczeństwem władcy, chroniąc go przez wzburzonym tłumem. Nagle odezwały się trąby i rogi, a Neron stanął przed bramą Ostyjską, rzekł: „Bezdomny władca bezdomnego ludu, gdzież złożę na noc nieszczęsną swą głowę!” i wstąpił na przygotowane wcześniej schody. Wszyscy wpatrywali się w cezara, który spoglądał w milczeniu na płonące miasto. Terpnos podał mu złotą lutnię, a Neron wzniósł oczy ku niebu, czekając na natchnienie. Nienawidził Rzymu i jego mieszkańców, kochał jedynie swoje pieśni oraz wiersze i radował się, że wreszcie ujrzał tragedię podobną do tej, którą opisywał. Zaczął grać i recytować Priama. Głos jego niknął w ogólnym hałasie, lecz senatorowie, urzędnicy i augustianie słuchali go w zachwycie. Skończywszy wcześniej ułożoną pieśń, zaczął improwizować, upajając się patosem własnych słów. W pewnym momencie upuścił lutnię i stanął bez ruchu. Po krótkim milczeniu zawrzały oklaski, lecz z oddali rozległo się wycie tłumu. Władca z żalem stwierdził, że lud nie docenia jego dzieł. Wzburzenie rosło i ludzie zaczęli się zbroić w kamienie i drągi. Wystraszony Tygellin prosił Nerona, aby przemówił do zebranych. Zamiast władcy zszedł do nich Petroniusz z senatorami. Tłum początkowo zaatakował go, lecz po paru minutach uspokoił się, rozpoznając arbitra elegantiarum. Elegant przemówił, obiecując, że miasto zostanie odbudowane, głodujący dostaną zboże, oliwę i wino, a później Neron wyprawi igrzyska, na których będą uczty i dary dla każdego. Lud zaczął wznosić okrzyki. Petroniusz wrócił do Nerona, który nie spodziewał się, że elegant uratuje się przed wzburzonym tłumem. Później obaj patrzyli na płonące miasto.

XLVIII.

Piotr prowadzi Winicjusza do chaty, w której przebywa Ligia. Chrzci młodzieńca, który jest gotów przyjąć nową naukę.

Słowa Apostoła Piotra pokrzepiły serca chrześcijan. Starzec w towarzystwie Marka i idącego za nimi Chilona opuścił podziemia. Kiedy znaleźli się na otwartej przestrzeni, rybak powiedział, że Ligia przebywa w pobliskiej chacie fossora. Winicjusz osunął się do nóg apostoła i dziękował mu. Grek, który stał niedaleko, przypomniał Markowi o danej mu obietnicy. Następnie odszedł, a Marek i Piotr ruszyli do chaty. Wówczas młodzieniec poprosił Apostoła, aby go ochrzcił, ponieważ czuł, że jest gotów, by stać się prawdziwym wyznawcą Chrystusa. Po chwili dotarli na miejsce. Dziewczyna siedziała przy ognisku, a Marek wypowiedział jej imię. Odwróciła się i zaskoczona rzuciła się w jego ramiona. Młody patrycjusz całował ją, a jego radość i szczęście były bezgraniczne. Pragnął, aby wyjechali do Ancjum a stamtąd na Sycylię. Ligia była szczęśliwa, słysząc, że Marek chce zabrać ze sobą Linusa i Apostoła Piotra. Następnie młodzian zwrócił się do rybaka i zaczął go prosić, aby opuścił Rzym razem z nimi, ponieważ obawiał się, że Neron każe mordować ludzi, a nad miastem zawisła klęska głodu i wojny domowej. W tej samej chwili do chaty wszedł fossor i oznajmił, że niewolnicy i gladiatorzy uderzyli na obywateli. Piotr powiedział Markowi, aby wziął Ligię, Linusa i Ursusa i wyjechał z miasta. Nie chciał opuszczać chrześcijan, tak jak niegdyś nie opuścił ich Zbawiciel. Winicjusz dopiero wówczas zrozumiał, że i on nie może wyjechać. Przyrzekł, że wypełni przykazanie miłości. Ogarnęło go tak wielkie uniesienie, że wzniósł oczy i ręce ku niebu i zaczął pytać Chrystusa, czy teraz jest Go godnym. Wówczas Piotr wziął glinianą amforę z wodą i zbliżywszy się do patrycjusza, ochrzcił go. Uniesienie religijne ogarnęło wszystkich. Na zewnątrz słychać było krzyki walczących ludzi i huk płonącego miasta.

XLIX.

Mieszkańcy Rzymu oskarżają Nerona o podpalenie miasta. Cezar rozkazuje, aby Tygellin wziął winę na siebie. Dowódca pretorian grozi władcy. U Poppei pojawiają się ludzie, którzy oskarżają o wzniecenie pożaru chrześcijan. Petroniusz próbuje przekonać Miedzianobrodego, że należy opuścić miasto. Tygellin oskarża eleganta, że nazwał władcę podpalaczem i komediantem. Neron wybacza arbitrowi, lecz ten rozumie, że przegrał ostateczną rozgrywkę z Tygellinusem.

Obozowiska ludności rzymskiej rozłożone zostały we wspaniałych ogrodach cezara. Pozajmowano wszystkie budynki i, by zaspokoić głód, wybito piękne ozdobne ptaki i zwierzęta. Żywność zaczęto sprowadzać z Ostii i ubogim rozdawano ją za darmo. Nędzarze, którzy dawniej przymierali głodem, teraz żyli dostatnio. Każdej nocy zdarzały się walki, morderstwa, porwania kobiet i dzieci. Ludzie zaczęli chorować i nad miastem dodatkowo zawisło niebezpieczeństwo zarazy. Gród płonął nadal. Szóstego dnia pożar nieco osłabł. Siódmego wybuchnął w budynkach Tygellina, lecz trwał krótko. Z czternastu dzielnic Rzymu ocalały jedynie cztery. Po wspaniałym mieście pozostały zgliszcza i kolumny, między którymi snuły się gromady mieszkańców, poszukujących drogocennych rzeczy lub kości krewnych. Hojność Nerona nie uciszyła ludu. Fala poirytowania rosła z każdym dniem i Nerona, który zawsze był wrażliwy na uwielbienie tłumów, ogarniała trwoga. Zaczęto zastanawiać się, w jaki sposób odsunąć od niego podejrzenia o podpalenie miasta.

Pewnego dnia w domu Tygellina trwała długa narada. Petroniusz był zdania, że należy opuścić Rzym i jechać do Grecji, co ochoczo poparł Neron. Tygellin zaczął przekonywać, że wyjazd spowodowałby wybuch wojny domowej, a któryś z żyjących potomków Augusta mógłby ogłosić się cezarem. Powiedział, że Rzymianie chcą zemsty. Neron zaczął się zastanawiać, kogo z augustianów obwinić o podpalenie miasta. W końcu zdecydował, że Tygellin weźmie winę na siebie. Pobladły Tygellinus odrzekł, że podpalił Rzym z rozkazu Nerona i jeśli zostanie oskarżony o to, to pretorianie zbuntują się. Neron zrozumiał groźbę. W tym momencie wszedł wyzwoleniec cezara z wiadomością, że Poppea pragnie widzieć się z Tygellinem. Prefekt wyszedł z twarzą pełną pogardy, przekonany, że odniósł nad Neronem zwycięstwo. Cezar zaczął błagać Petroniusza o radę. Elegant odparł, że należy wyjechać z miasta. Cezar był jednak zrozpaczony. Miał świadomość, że senat go nienawidzi, a ludzie chętnie pójdą za tymi, którzy zbuntują się przeciwko niemu. Nagle przypomniał sobie, że jest artystą i zapytał arbitra, czy gdyby wyszedł na pole Marsowe i zaśpiewał pieśń, to może wzruszyłby wzburzony tłum. Kiedy usłyszał, że lud mógłby nie pozwolić mu rozpocząć widowiska, zgodził się na wyjazd. Wówczas weszła Poppea z Tygellinem. Tygellinus z miną triumfatora oznajmił władcy, że znalazł winnych pożaru. Zaczął mówić o znienawidzonych przez Rzymian chrześcijanach, którzy oskarżali ich o to, że są nieprzyjaciółmi ludzi, miasta i Nerona. W ten sposób lud skieruje wszelkie podejrzenia w inną stronę. Cezar powstał oburzony i zaczął wzywać wszystkich bogów, pytając ich, co nieszczęsne miasto uczyniło chrześcijanom, że je podpalili.

Petroniusz zamyślił się nad niebezpieczeństwem, jakie zaczęło grozić Ligii, Winicjuszowi i ludziom, o których niewinności był przekonany. Odezwał się, starając mówić ze spokojem i niedbałością. Uznał, że w ten sposób oszukają lud, lecz sami nie pozbędą się poczucia winy, wydając niewinnych chrześcijan. Zaklinał Nerona, aby nie wyrzekał się sławy, którą zapewniły mu jego dzieła, by strzegł się niegodnych mu występków, bo groziło mu potępienie potomnych. Po jego słowach zapadło milczenie i wszyscy wpatrywali się w cezara, który powoli skłaniał się ku słowom Petroniusza. Jednak odezwał się Tygellinus, który oskarżył Petroniusza, że nazwał cezara małodusznym, podpalaczem i komediantem. W tej chwili esteta pomyślał, że przegrał, lecz zarzucił Tygellinowi, że udaje miłość do Nerona i groził mu pretorianami. Tygellin pobladł, a Poppea poprosiła męża, aby nie pozwalał w swojej obecności wypowiadać podobnych oskarżeń. Rozległy się głosy, żeby cezar ukarał zuchwalca i ludzie zaczęli odsuwać się od Petroniusza. Po chwili arbiter elegancji został sam i czekał na słowa Nerona. Cezar powiedział, że esteta, który zawsze był jego towarzyszem i przyjacielem, zranił jego serce, lecz mu wybacza, po czym wstał i wyszedł, kończąc naradę.

L.

Chilon Chilonides oskarża chrześcijan o podpalenie miasta. Zobowiązuje się do wydania wyznawców Chrystusa, wśród których są Winicjusz i Ligia. Neron nakazuje pojmać dziewczynę i rozpocząć prześladowania jej współwyznawców.

Neron z Tygellinem i Poppeą udali się do antrium, gdzie czekali na nich dwaj mężczyźni z Zatybrza, ubrani w długie uroczyste szaty oraz Chilon Chilonides. Rabini powiedzieli, że oskarżają chrześcijan o to, że są nieprzyjaciółmi ich Zakonu, rodu ludzkiego i Rzymu. Resztę miał wyjaśnić Chilon, którego uważali za prawdomównego, ponieważ również był Żydem. Grek powitał cezara tak pochlebnymi słowami, że spodobał się władcy. Starzec wyznał, że znienawidził chrześcijan, którzy bluźnili przeciwko Neronowi. Zaczął opowiadać, w jaki sposób ich poznał. Wszystkiego dowiedział się od Glaukusa, który mówił mu, że Chrystus obiecał swoje przyjście po zniszczeniu miasta ogniem. Żalił się, że lekarz pchnął go nożem, a jego żonę sprzedał handlarzom niewolników. W Rzymie poznał arcykapłana Pawła z Tarsu oraz wielu innych. Wiedział, gdzie zbierają się chrześcijanie i widział, jak mordowali dzieci, aby ich krwią skrapiać głowy zebranych na modlitwach. Słyszał również jak Ligia chełpiła się tym, że rzuciła urok na córkę Nerona i w ten sposób ofiarowała krew dziecka Chrystusowi. Chciał ją zabić, lecz przeszkodził mu Winicjusz. Był świadkiem jak Ursus zabijał Krotona i chciał zgładzić Marka, lecz patrycjusza uratowała zakładniczka. Młodzieniec dzięki jej opiece przyjął chrześcijaństwo. Podejrzewał, że i Petroniusz mógł również być wyznawcą Chrystusa. Służył Winicjuszowi, lecz ten na żądanie Glaukusa, wychłostał go i wtedy poprzysiągł sobie, że się na nim zemści.

Prosił Nerona, aby pomścił jego krzywdę i przekonywał, że wskaże mu kryjówki chrześcijan. Tygellin rozkazał, aby natychmiast pojmano Ligię i Ursusa. Neron chciał, aby na razie pozostawić w spokoju Petroniusza i Winicjusza, ponieważ lud nie uwierzyłby, że któryś z nich mógł odpowiadać za podpalenie Rzymu. Tygellin powiedział Chilonowi, że zamieszka u niego.

LI.

Petroniusz ostrzega Winicjusza przez niebezpieczeństwem grożącym Ligii i radzi, aby natychmiast opuścili miasto. Neron wzywa go na ucztę, na której oznajmia, że Marek ma być na igrzyskach. W całym mieście rozlegają się krzyki chrześcijanie dla lwów. Młodzieniec wraca z wiadomością, że Ligia została pojmana. Petroniusz mówi, że stracił względy cezara. Nie udaje się wykupić dziewczyny z więzienia.

Petroniusz wrócił do swego domu, który ocalał po pożarze. Żałował, że nie posłuchał podszeptów intuicji i nie zasugerował Neronowi, aby mianował go prefektem pretorianów. Mógłby oskarżyć Tygellina o podpalenie Rzymu i ocalić chrześcijan. Przypomniał sobie rozmowę z Pawłem z Tarsu i przyznał mu słuszność. Przypuszczał, że zguba nie grozi mu natychmiast. Neron najpierw wyprawi igrzyska, a dopiero potem zwróci się przeciwko niemu. Teraz większe niebezpieczeństwo groziło Winicjuszowi, którego postanowił ratować za wszelką cenę. Arbiter elegancji opowiedział mu o naradzie i postanowieniu, że za podpalenie Rzymu należy obwinić chrześcijan. Kazał, aby Marek razem z Ligią jak najszybciej opuścili miasto. Winicjusz natychmiast ruszył do domu, w którym mieszkała ukochana.

Petroniusz miał nadzieję, że nikt na dworze cezara nie wiedział, gdzie dziewczyna przebywa. Myśl, że uprzedzą działania Nerona i Tygellina, rozbawiła go. Postanowił ocalić ukochaną siostrzeńca. Weszła Eunice, na której widok wszelkie troski i obawy opuściły serce Petroniusza. Mężczyzna przytulił ją do siebie i nieoczekiwanie zapytał, co by zrobiła, gdyby coś ich rozdzieliło. Dziewczyna poprosiła, aby wtedy zabrał ją ze sobą. W godzinę później oboje zasiedli przy stole, słuchając hymnów do Apollina. Nieoczekiwanie do sali wszedł niewolnik, mówiąc, że przed bramą stoi centurion z oddziałem pretorianów. Wiadomość ta wywołała niepokój, lecz Petroniusz przyjął list od cezara. Neron wzywał go, by wysłuchał nowej pieśni. Od centuriona dowiedział się, że pościg za chrześcijanami już się rozpoczął. Po obiedzie elegant wyruszył na Palatyn. Przez całą drogę rozmyślał o Winicjuszu i dziwił się, że nie było od niego żadnych wiadomości. Nie tracił jednak nadziei, że Markowi udało się uciec razem z Ligią. Dotarł do domu Tygellina, gdzie został przyjęty chłodno przez augustianów, którzy jeszcze wczoraj nazywali go swoim przyjacielem. Cezar udał, że go nie widzi, lecz po wygłoszeniu swoich wierszy, z przyzwyczajenia zapytał eleganta, co sądzi o jego dziele. Augustianie, widząc, że Neron ponownie okazuje względy Petroniuszowi, zaczęli zbliżać się do niego. W chwili pożegnania cezar zapytał o powód nieobecności Winicjusza. Elegant odparł, że Marka nie było w domu. Neron kazał, aby młodzieniec był na igrzyskach, na których mieli wystąpić chrześcijanie. Petroniusza zaniepokoiły te słowa. Kazał zanieść się do domu, lecz z trudem przedzierał się przez tłum, który zebrał się pod domem Tygellina. Usłyszał jeden wielki wrzask: „Chrześcijanie dla lwów!”. Wieści, że schwytano już podpalaczy, przekazywane były z ust do ust i cała nienawiść Rzymian szybko się przeciwko nim obróciła.

W domu czekał na niego Winicjusz. Okazało się, że dotarł na Zatybrze za późno, a Ligia została uwięziona przed południem. Przebywała w więzieniu Mamertyńskim. Przebłagał stróża, by nad dziewczyną czuwał Ursus. Udało mu się również zapłacić za to, aby umożliwiono jej ucieczkę. Marek obawiał się jednak, że to może potrwać długo i błagał Petroniusza, aby jako przyjaciel cezara, pomógł ją ocalić. Elegant jednak uznał, że należy natychmiast iść do więzienia i wykupić dziewczynę. W drodze wyjaśnił, że znalazł się w niełasce u Nerona i jego życie jest zagrożone. Podejrzewał, że na uwiezienie Ligii miała wpływ Poppea. Powtórzył mu słowa władcy i był przekonany, że cezar pragnie wyprawić sobie z bólu Marka widowisko. Doszli do więzienia, lecz okazało się, że jest ono otoczone pretorianami. Z rozkazu Nerona nikt nie mógł wchodzić do środka. Zza murów więzienia dosłyszeli pieśń, w której nie było strachu ni rozpaczy, lecz radość i triumf.

LII.

Chrześcijanie bez walki dają się chwytać pretorianom. Marek bezskutecznie stara się ocalić Ligię. O pomoc prosi nawet Tygellina. Nie rozumie, dlaczego Chrystus opuścił swoich wyznawców.

Okrzyki, aby chrześcijan rzucić na pożarcie lwom, rozlegały się w całym mieście. W pierwszej chwili nikt nie wątpił, że znaleziono winnych. Oczekiwano kary, która będzie dla wszystkich wspaniałym widowiskiem. Tymczasem powoli zaczęto odbudowywać domy, lecz przede wszystkim w ogromnym pośpiechu zaczęto wznosić drewniane amfiteatry, w których mieli konać chrześcijanie. Do Rzymu zwożono dzikie zwierzęta. Lud, w oczekiwaniu na igrzyska, zaczął pomagać pretorianom w pościgu. Gdy otaczano wyznawców Chrystusa, klękali i, śpiewając pieśni, pozwalali się chwytać bez najmniejszego oporu. To wywoływało jeszcze większy gniew prześladowców. Zdarzało się, że tłum wyrywał chrześcijan z rąk pretorian i rozszarpywał ofiary. Więzienia szybko zapełniły się tysiącami ludzi. Wyznawcy Chrystusa dobrowolnie szli na śmierć, lecz apostołowie powstrzymali ich surowymi rozkazami. Neron wiedział, którzy ze znakomitych obywateli wyznawali wiarę w Chrystusa, lecz na razie nie mścił się na nich.

Petroniusz, który udał się do Akte, nie uzyskał pomocy, ponieważ niewolnica musiała kryć się przez Poppeą i Neronem. Odwiedziła jednak Ligię w więzieniu i ochroniła ją przed zniewagami ze strony stróżów. Petroniusz, czując, że to on głównie był winny za sytuację, w której znalazła się dziewczyna, nie szczędził sił, by ją uratować. Poprzez wielu ludzi starał się zjednać sobie Poppeę i Watyniusza. Lecz wszystkie działania nie odniosły pożądanego skutku. Tymczasem Marek odwiedzał augustianów i żebrał o ich pomoc. Ofiarował Tygellinowi swoje ziemie, lecz ten odmówił. Chciał nawet iść do Nerona i błagać go o oddanie mu Ligii, lecz Petroniusz odwiódł go od tego pomysłu. Winicjusz szalał z rozpaczy. Przestał rozumieć, co się dzieje, dlaczego Zbawiciel odwrócił się od swoich wyznawców. Przeżywał ogromną mękę i zaczynała przerażać go wiara w Chrystusa, co potęgowało jego udręki.

LIII.

Winicjusz traci nadzieję, że zdoła ocalić ukochaną i zamierza umrzeć razem z nią. Każdą noc spędza w jej celi. Wysłuchuje kazania Apostoła Piotra o tym, że Chrystus wybrał Rzym na stolicę swojego Kościoła. Młodzieniec błaga go o uratowanie Ligii, a rybak prosi, by nie tracił nadziei.

Winicjusz nie uzyskał żadnego ratunku. Zniżył się nawet do tego, aby szukać pomocy wśród niewolników i wyzwoleńców, którym płacił, lecz okazało się, że ich obietnice były czcze. Tymczasem ukończono budowę amfiteatrów i rozdawano znaki wejścia na igrzyska, które tym razem miały przeciągnąć się na całe tygodnie. Więzienia były zatłoczone i chrześcijanie zaczęli chorować. Z obawy, by zaraza nie rozprzestrzeniła się na miasto, przyspieszono widowiska. Wszystkie wiadomości gasiły nadzieję w sercu Marka. Winicjusz, nie wiedząc, gdzie może znaleźć się Ligia, zaczął obchodzić wszystkie cyrki i przekupywać stróżów. Z czasem zrozumiał, że teraz stara się głównie o to, aby uczynić śmierć Ligii mniej straszną i ta myśl przerażała go jeszcze bardziej. Zamierzał zginąć razem z dziewczyną. Noce spędzał z Ursusem, czuwając pod drzwiami celi ukochanej.

Pewnej nocy wyruszył na poszukiwania Apostoła Piotra, czując, że modlitwa starca jest ważniejsza niż jego. Chrześcijanie ukrywali się, Marek dowiedział się jednak, że w winnicy należącej do Korneliusa Pudensa odbędzie się tajne spotkanie, na którym miał również być Piotr. O zmroku udał się na zgromadzenie. Apostoł klęczał na czele gromady i modlił się. Po długim milczeniu rozległ się płacz kobiet. Apostoł poprosił zebranych, aby ofiarowali swoje łzy zbawicielowi. Jakaś kobieta błagała, żeby Chrystus zwrócił jej jedynego syna. Zaczęły rozlegać się głosy skarg ludzi, którzy w więzieniach mieli bliskich. Również Marek chciał przedrzeć się do starca z błaganiem, lecz bał się, że apostoł przyzna się do swej niemocy. Wtedy Piotr zaczął mówić o śmierci Chrystusa na krzyżu. Zaczął przekonywać ludzi, że w ten sposób Chrystus wzywa ich, aby poszli jego drogą i nie obawiali się śmierci. Śmierć oznaczała, że każdy odrodzi się w chwale i połączy się ze Zbawicielem. Chrystus wybrał Rzym, aby właśnie tu powstała stolica chrześcijan i zbudowano jego kościół. Twarze chrześcijan pobladły ze wzruszenia. Starzec modlił się długo i na koniec pobłogosławił zebranych. Kiedy opuścił szopę, Winicjusz rzucił się do jego stóp i zapłakał, błagając, aby Piotr prosił Chrystusa o ocalenie Ligii. Rybaka wzruszyła boleść Marka. Podniósł młodzieńca i zaczął się modlić. Kazał mu wierzyć w Chrystusa nawet wtedy, kiedy ujrzy dziewczynę pod mieczem kata czy też w paszczy lwa, bowiem zostanie zbawiona. Poczęli modlić się razem, a patrycjusz błagał, aby Zbawiciel zabrał go zamiast Ligii.

LIV.

Marek udaje się do więzienia, lecz nie zostaje wpuszczony. Jeden z żołnierzy, chrześcijanin, mówi, że dostarczy dziewczynie list. Petroniusz liczy na to, że Poppea ocali Ligię. W czasie uczty Neron uderzył jej syna i wydał na niego wyrok, więc kobieta zrobi wszystko, aby ocalić dziecko. Winicjusz zanosi list do narzeczonej. W bogatej lektyce spotyka Chilona i domyśla się, że to on wydał dziewczynę Neronowi. Grek traktuje go z wyższością.

Po spotkaniu z Piotrem Winicjusz udał się do więzienia. Setnik nie wpuścił go do środka, ponieważ cezar obawiał się, że choroba zostanie rozniesiona po mieście. Marek nie wiedział, co ma robić. Nagle podszedł do niego żołnierz i starał się go uspokoić, mówiąc, że Ursus i straże czuwają nad dziewczyną. Nakreślił jednocześnie symbol ryby na piasku i obiecał, że jeśli napisze list, to dopilnuje, aby Ligia go otrzymała. Młodzieniec wrócił do domu, gdzie czekał na niego Petroniusz. Elegant był na uczcie, na której zjawili się także Neron i Poppea z małym Rufiusem. Dziecko zasnęło podczas czytania, co rozzłościło cezara i rzucił w nie pucharem, raniąc ciężko. Augusta zemdlała, a wszyscy słyszeli, jak władca mówił, że ma dość chłopca, co oznaczało jego śmierć. Petroniusz liczył na to, że Poppea zajęta własnym nieszczęściem, zaniecha zemsty i da się zjednać. Za dziesięć dni miał się odbyć pierwszy ludus matutinus.

Petroniusz zapewniał Winicjusza, że nie wszystko jeszcze stracone, lecz sam nie wierzył we własne słowa. Nie powiedział Markowi, że cezar i Tygellin postanowili wybrać dla siebie najpiękniejsze dziewice chrześcijańskie i pohańbić je przed męką. Reszta miała być wydana pretorianom w dzień igrzyska. Obiecał, że porozmawia z Poppeą i obieca jej, że za uratowanie Ligii, ocali Rufiusa. Rozstali się i Marek udał się do biblioteki, by napisać list do ukochanej. Następnie odniósł go do więzienia i czekał na odpowiedź.

Zasnął i we śnie ujrzał siebie, niosącego Ligię i idącą przed nimi Pomponię. Później pojawił się Piotr, którego poprosił o zbudzenie dziewczyny. Z głębokiego snu wybudził go hałas. Ujrzał lektykę, w której siedział jakiś człowiek. Winicjusz z niedowierzaniem rozpoznał Chilona Chilonidesa. Zbliżył się i pozdrowił starca, lecz ten odparł mu z dumą, że ma go nie zatrzymywać, ponieważ spieszy się do Tygellina. Wtedy Winicjusz zapytał go, czy to on wydał Ligię. Chilon, widząc bezbronnego Marka, odzyskał zuchwałość i przypomniał mu, że kazał go wychłostać. Wtedy patrycjusz przyznał, że skrzywdził Greka. Starzec pogardliwie kazał, aby patrycjusz przyszedł do niego rano, ponieważ wtedy przyjmował gości i klientów, po czym odjechał.

LV. [Ligia w liście żegna się z Markiem. Winicjusz dowiaduje się, że dziewczyna jest chora. Poppea obiecuje Petroniuszowi, że pomoże ocalić Ligię. Opuszcza pałac, aby prosić westalki o pomoc. W czasie jej nieobecności ludzie cezara zabijają małego Rufiusa.]
Ligia w pospiesznie napisanym liście żegnała się z Winicjuszem. Prosiła go, by był na igrzyskach, ponieważ chciała go przed śmiercią ujrzeć. Zaklinała, aby jej nie żałował i nie dał się opanować bólowi. Śmierć dla niej nie była zerwaniem ślubów. Pragnęła, by zabrał jej ciało i pochował w grobowcu, w którym sam kiedyś spocznie. Marek czytał te słowa z rozdartą duszą, lecz miał jeszcze nadzieję, że Chrystus nie odbierze mu ukochanej. Odpisał jej, obiecując, że każdego dnia będzie przychodził pod mury więzienia.

Kiedy zjawił się pod więzieniem, podszedł do niego żołnierz i wyjawił mu, że w nocy przyszli wyzwoleńcy Tygellina, aby wybrać dziewice chrześcijańskie na pohańbienie. Ligia ocalała, ponieważ dostała gorączki i jest nieprzytomna. Chrześcijanin powiedział, że oddano Linusa, który zaczął konać i być może Winicjuszowi wydadzą w tej sytuacji Ligię. Marek przesiedział cały dzień pod murami i wrócił wieczorem do domu, aby przenieść Linusa do jednej z podmiejskich willi. Petroniusz, dowiedziawszy się o wszystkim, postanowił działać. Udał się do Poppei, która czuwała przy łóżku Rufiusa. Powiedział jej, że rozgniewała boga chrześcijan i radził jej przebłagać bóstwo. Prosił, aby uratowała Ligię, a w ten sposób ocali dziecko. Augusta zgodziła się pomóc. Elegant wrócił do domu zadowolony, że w końcu udało mu się coś zyskać. Tymczasem Poppea jeszcze tego samego dnia udała się do westalek, by jedna z nich ocaliła idącą na arenę Ligię. Jednakże na Palatynie wyrok na chłopca został już wydany. Ledwie kobieta opuściła pałac, do komnaty wdarli się dwaj wyzwoleńcy i ogłuszyli niańkę Rufiusa, a następnie udusili chłopca, po czym wyjechali do Ostii, by wrzucić ciało dziecka do morza. Poppea nie zastawszy westalki, wróciła na Palatyn. Ujrzawszy puste łoże i ciało opiekunki, zemdlała. Kiedy ją ocucono, krzyczała przez całą noc. Trzeciego dnia zjawiła się na rozkaz cezara na uczcie. Siedziała milcząca i złowroga niczym anioł śmierci.

LVI.

Rozpoczynają się igrzyska. Po występach gladiatorów na arenę wypuszczeni zostają owinięci w skórę zwierząt chrześcijanie. Psy zaczynają rozszarpywać ofiary, które umierają bez słowa skargi. Potem cezar rozkazuje wypuścić lwy. Chilon mdleje. Ginących chrześcijan błogosławi Apostoł Piotr. Neron śpiewa pieśń.

Neron kazał wnieść olbrzymi amfiteatr, z obszernymi pomieszczeniami dla ludzi i zwierząt. W dniu, w którym miały rozpocząć się igrzyska, od rana wyczekiwano na otwarcie wrót. Zwierząt nie karmiono. O wschodzie słońca rozległa się pieśń chrześcijan, której słuchano ze zdziwieniem. Wczesnym rankiem do cyrku zaczęli przybywać gladiatorzy. Za nimi szli mastygofowie, którzy mieli biczami smagać walczących, by pobudzać ich do zmagań. Dalej jechały wozy z drewnianymi trumnami, a za nimi ludzie, którzy mieli dobijać rannych. Wreszcie widzowie poczęli zajmować miejsca. Przybył prefekt miasta, a za nim senatorowie, urzędnicy i bogaci obywatele. Później nadciągnęli kapłani i święte dziewice Westy. Czekano już tylko na Nerona, który zjawił się w towarzystwie augustianów i Poppei. Razem z nimi przyjechali Petroniusz i Winicjusz.

Ligia była chora i nieprzytomna, lecz Marek nie był pewien, czy dziewczyna nie znalazła się wśród chrześcijan, którzy mieli tego dnia zginąć. Ofiary miały być poobszywane w skóry zwierząt, co utrudniało ich rozpoznanie. Stróże i cała służba amfiteatru została przekupiona i dziewczyna miała zostać ukryta, a w nocy wydana dzierżawcy Winicjusza. Młodzian, za radą Petroniusza, udał się do więzienia, by sprawdzić, czy narzeczona jest wśród ofiar. Jeden ze stróżów pozwolił mu poszukać jej w izbie. Marek ujrzał gromadę ludzi, ubranych w skóry zwierząt. Jedni stali, inni, modląc się, klęczeli. Matki trzymały w ramionach dzieci. Nagle patrycjusz ujrzał Kryspusa, który nakazywał chrześcijanom żałować za grzechy, bowiem nadszedł dzień gniewu Pana i Jego miłosierdzia nie zjedna nawet męka i śmierć chrześcijan. Przerażony Winicjusz zaczął nawoływać Ligię i Ursusa. Wtedy odezwał się znajomy fossor, mówiąc, ze dziewczyna i olbrzym zostali w więzieniu. Mężczyzna powiedział, że Apostoł Piotr ma przybyć do amfiteatru, aby pobłogosławić ginących. Młodzieniec odparł, że starzec jest przebrany i stoi między niewolnikami Petroniusza, po czym wrócił do amfiteatru i zajął miejsce obok wuja. Elegant poradził, aby Ligię w nocy włożono do trumny i w ten sposób wyniesiono z więzienia.

Lud począł z niecierpliwości tupać i prefekt miasta objechał arenę, dając znak chustą do rozpoczęcia igrzysk. Najpierw walczyli andabaci w hełmach bez otworów na oczy. Później wystąpili zapaśnicy, a po nich gladiatorzy. Lud wiwatował na cześć Nerona, by okrzykami zachęcić go do większej hojności. Roznoszono jedzenie i wino oraz rozrzucano podarunki. Augustianie zabawiali się widokiem Chilona i drwili, widząc, że Grek z trudem znosi krwawe widowisko. Petroniusz zbliżył się do niego i ironicznie stwierdził, że starzec nie wytrzyma do końca przedstawienia. Po przerwie nadeszła kolej na chrześcijan. W ciągu jednej chwili na arenie zaroiło się od ludzi, przebranych za zwierzęta. Wyznawcy Chrystusa klękali i wznosili ręce. Nagle stało się coś nieoczekiwanego i ofiary zaczęły śpiewać pieśń. Rzymian ogarnęło zdumienie, bo zamiast przerażenia na twarzach ofiar dostrzegli natchnienie. Tymczasem otwarto kraty i na arenę wybiegły stada psów, które nie od razu rzuciły się na skamieniałych chrześcijan. Tłum zaczął drażnić zwierzęta, aż wreszcie jeden pies skoczył na klęczącą na przedzie kobietę. Za nim ruszyły pozostałe, rozszarpując ludzi. Winicjusza ogarnął ból tak wielki, iż zrozumiał, że grzechem jest prosić w tej chwili o miłosierdzie dla Ligii. Z odrętwienia wyrwał go głos Petroniusza, który powiedział, że Chilon zemdlał. W tej samej chwili zaczęto wypychać na arenę kolejnych chrześcijan. Neron dał znak, by otworzono kraty i na arenę wyszły lwy. Drapieżniki także nie od razu rzuciły się na ofiary. Dopiero jeden, podrażniony zapachem krwi, zbliżył się do klęczącego mężczyzny, który tulił w ramionach małe dziecko. Maleństwo krzyknęło przerażone, a zwierzę zgniotło je uderzeniem łapy i rzuciło się na ojca. Tłum zamilkł, obserwując to, co się działo na arenie. Cezar przypatrywał się widowisku przez szmaragdowe szkło, a Petroniusz spoglądał na niego z pogardą. Chilona wyniesiono z podium. Na scenę wypychano kolejne ofiary. Z najwyższego rzędu w amfiteatrze Apostoł Piotr błogosławił umierających chrześcijan. Niektórzy dostrzegali go i uśmiechali się, widząc w chwili śmierci znak krzyża. Starcowi rozdzierało się serce, kiedy błagał Chrystusa o przyjęcie tej ofiary. Neron rozkazał wypuścić pozostałe zwierzęta. Widowisko zmieniło się w krwawą orgię, a miara cierpienia przebrała się. Rozliczne głosy zaczęły wołać, by przerwano przedstawienie. W tym momencie wyszli Numidowie z łukami i zaczęli strzelać do rozszalałych zwierząt. Potem na arenie pojawili się niewolnicy i zaczęli oczyszczać cyrk z trupów. Neron opuścił podium i stanął na ukwieconej arenie, przybrany w purpurowy płaszcz i złoty wieniec. Zaczął śpiewać pieśń, którą sam się wzruszył. W cyrku zapanowała cisza. Wszyscy słuchali władcy w skupieniu, a westalki płakały ze wzruszenia. Tymczasem wywożono krwawe szczątki chrześcijan. Apostoł Piotr zapłakał, pytając Zbawiciela, komu oddał rząd nad światem i czy naprawdę należy założyć w tym mieście stolicę chrześcijan.

LVII.

Neron pyta Petroniusza o opinię na temat jego pieśni. Petroniusz odpowiada, że władca przeszedł sam siebie i wylicza błędy w metryce wiersza. Na Winicjusza czeka Nazariusz z wiadomością, że nieprzytomna Ligia majaczy i wzywa narzeczonego. Postanawiają wynieść z więzienia dziewczynę w trumnie. Elegant dowiaduje się, że na kolejnym przedstawieniu chrześcijanie zostaną ukrzyżowani. Markowi nie udaje się ocalić ukochanej, która zostaje przeniesiona w inne miejsce.

Widowisko zakończyło się po zachodzie słońca. Tłumy opuściły amfiteatr, a augustianie zebrali się przy podium, gdzie stał Neron. Cezar, który spodziewał się większego uznania, był niezadowolony. Dziwiło go i niepokoiło, że Petroniusz milczy. Wreszcie, zniecierpliwiony, oczekując pochwał, zwrócił się do eleganta. Ten odparł chłodno, że nie potrafi znaleźć odpowiednich słów, ponieważ władca przeszedł sam siebie, lecz obrał złą chwilę, by lud docenił jego dzieło. Szepnął, że zastosował też błędną metrykę. Neron przyznał mu rację i postanowił popracować nad wierszem. Przypomniał sobie o Chilonie i postanowił wysłać go do Achai, lecz augustianie poczęli wołać, by nie pozbawiał starca widoku igrzysk. Neron uznał, że Grek musi zostać w mieście. Potem z żalem stwierdził, że z przeznaczonych na śmierć chrześcijan zginęła zaledwie połowa i uznał, że musi dać im broń, by uatrakcyjnić widowisko. Przesądny Westynus rzekł, że chrześcijanie umierają, patrząc w górę, jakby coś tam widzieli. Pozostali wyśmiali jednak jego przypuszczenia.

Winicjusz i Petroniusz w milczeniu wracali do willi. Przed domem czekał na nich Nazariusz z wiadomością o Ligii. Dziewczyna żyła i w gorączce wzywała Marka. Ursus i Glaukus czuwali przy niej przez cały czas. Chłopak najął się do wynoszenia ciał z więzienia, by w ten sposób pomagać chrześcijanom. Winicjusz chciał, aby wprowadził go jako najemnika, lecz Petroniusz zaczął mu odradzać ten pomysł. Nazariusz pożegnał się i odszedł, by szukać odpowiednich ludzi do uwolnienia dziewczyny. O wschodzie słońca przybył dzierżawca, który miał przewieźć Ligię w bezpieczne miejsce. W chwilę później nadszedł prowadzący Nazariusza Petroniusz. Chłopak zdołał przekupić stróża a Glaukus ręczył, że Ligia wyzdrowieje. Petroniusz udał się na Palatyn i dowiedział się, że następnego dnia ma odbyć się widowisko, na którym chrześcijanie zostaną ukrzyżowani.

Wieczorem poszli w umówione miejsce. Wkrótce zauważyli ludzi, wynoszących z więzienia ciała. Jedna trumna zatrzymała się i Winicjusz skoczył ku niej. Nim dobiegli, usłyszeli głos Nazariusza, który mówił, że Ligia i Ursus zostali zabrani do innego więzienia przed północą. Wiadomość ta tak bardzo przygnębiła Petroniusza, że nawet nie starał się pocieszać Marka. Wiedział, że nie uda im się wydostać Ligii, której najwyraźniej pilnowano i nie chciano, by zmarła. Zauważył, że Marek patrzy na niego rozszerzonymi źrenicami i pomyślał, że młodzieniec zachorował. Ten jednak odparł, że wierzy, iż Chrystus odda mu Ligię.

LVIII.

Na arenie amfiteatru rozpoczęły się kolejne widowiska. Chrześcijanie ginęli w scenach mitologicznych. Potem zaczęto krzyżować wyznawców Chrystusa. Konający Kryspus nazywa Nerona matkobójcą i Antychrystem.

Trzydniowe opady przerwały igrzyska. Kiedy ogłoszono, że widowiska rozpoczną się ponownie, zapanowała radość. Pogoda poprawiła się i amfiteatr zapełnił się ludźmi. Przybył również cezar z dworem i westalkami. Igrzyska miały zacząć się walkami chrześcijan. Wyznawcy Chrystusa porzucili jednak miecze, co wywołało oburzenie zebranych. Z rozkazu Nerona wypuszczono gladiatorów, którzy pomordowali klęczących ludzi. Przedstawienie zmieniło się w szereg mitologicznych scen, które wymyślił cezar. Spłonął chrześcijanin przebrany za Herkulesa. Następny obraz przedstawiał śmierć Dedala i Ikara, którymi byli Eurycjusz i jego syn, Kwantus. Na oczach rozszalałego tłumu gladiatorzy, przebrani za zwierzęta, hańbili młode dziewice. Lud oklaskiwał nowe pomysły Nerona, który obserwował wszystko z największą uwagą. Podczas przerwy na arenie wykopano szereg dołów i wypędzono chrześcijan, dźwigających na ramionach przybrane kwiatami krzyże. Potem zaczęto przybijać ich do nich. Po przerwie wszystko było już gotowe do kolejnych scen. Między ofiarami był również Kryspus, który radował się tym, że umrze tak, jak Zbawiciel. Nagle pomiędzy rzędami rozległ się głos, mówiący, że Chrystus przygarnie umierających i pocieszy ich. Na arenę wkroczył Apostoł Paweł, który zaczął błogosławić ofiary. Zbliżył się do Kryspusa i potępił go za to, że złorzeczył chrześcijanom, strasząc ich grzechami. Starzec uspokoił się i, podczas, gdy przybijano go do krzyża, zaczął się modlić. Żadna z ofiar nie błagała o litość. Ten spokój zaniepokoił tłum, który ucichł i w milczeniu spoglądał na ukrzyżowanych. Kryspus zaczął wpatrywać się w twarz znudzonego Nerona i nagle nazwał go matkobójcą i Antychrystem, mordercą żony i brata. Krzycząc, że zbliża się czas, w którym cezar zapłaci za swoje winy, skonał. Inni zaczęli również umierać.

LIX.

Chilon nie chce brać już udziału w igrzyskach. Neron zakazuje mu opuszczać miasto. Grek jest przekonany, że chrześcijanie w chwili śmierci widzą zmartwychwstanie.

Chilon próbował przekonać Nerona do wyjazdu do Achai. Cezar nie chciał jednak opuszczać Rzymu, choć na ostatnim przedstawieniu wystraszył się słów Kryspusa i nie mógł spać przez całą noc. Westynus poparł starca, mówiąc, że w śmierci chrześcijan jest coś dziwnego i niepokojącego. Grek posiwiał, a na jego twarzy malował się wyraz trwogi i przygnębienia. Nie chciał więcej uczestniczyć w igrzyskach, lecz Neron rozkazał, żeby starzec podczas widowisk był blisko niego. Chilon był przerażony. Żalił się, że nie może spać i że przelano już wystarczająco dużo krwi. Wyparł się oskarżeń, którymi wcześniej oczernił chrześcijan

Zaciekawiony Westynus zapytał go, co widzą ofiary w chwili śmierci. Chilon odparł, że Chrystusa i zainteresował się, o jakich pochodniach wspomniał wcześniej Neron. Rzymianin wyjaśnił mu, że chrześcijanie zostaną ubrani w tuniki nasączone żywicą, przywiązani do słupów i podpaleni. Inni również rozmawiali o chrześcijanach, drwiąc z ich uległości w obliczu śmierci. Petroniusz odparł, że wyznawcy Chrystusa bronią się cierpliwością i umierają tak, jakby zbrodniarzami byli ci, którzy ich skazali na śmierć. Kilka osób przyznało mu rację i spytali Chilona, co chrześcijanie widzą. Grek odparł, że zmartwychwstanie i zaczął trząść się ze strachu.

LX.

Winicjusz czuwa przy ukochanej. Ligia prosi, aby nie rozpaczał po jej śmierci.

Od kilku dni Winicjusz spędzał każdą noc poza domem. Petroniusz domyślał się, że Neron i Tygellin przygotowali dla Ligii jakieś osobliwe widowisko. Marek także stracił nadzieję. Najął się do wynoszenia w nocy zwłok i wieczorem udał się do więzienia. Chrześcijan przetrzymywano w ogromnej piwnicy. Przeraził go widok ludzi błagających, by zaprowadzono ich na śmierć. W końcu ujrzał czuwającego przy śpiącej dziewczynie Ursusa. Młodzieniec zaproponował, żeby Ligia wyszła w jego przebraniu, a on zostanie w celi. Lig odparł, że jest na to zbyt słaba. Dziewczyna obudziła się i dostrzegła Marka. Rzekła, że jest chora i musi umrzeć, lecz modliła się o to, aby mogła go zobaczyć przed śmiercią. Młodzieniec słuchał tych słów z rozpaczą i zaczął zapewniać, że nie zginie, ponieważ Apostoł Piotr modli się za nią. Dziewczyna prosiła, aby nie płakał po jej śmierci. Kazała przyrzec, że nigdy nie będzie bluźnił przeciwko Chrystusowi i cierpliwie zniesie jej męczeństwo. Winicjusz obiecał jej, że tak uczyni. Wówczas uspokoiła się i oboje zaczęli się modlić.

LXI.

Kolejne noce Marek spędza w więzieniu, znajdując ukojenie w rozmowach z ukochaną. Pewnego wieczoru nie zostaje wpuszczony do celi. Obserwuje wyprowadzanych chrześcijan, wśród których nie ma Ligii.

Wypełniając obowiązki najemnika, Winicjusz przebywał w więzieniu przez trzy noce, a następnie siedział obok Ligii. Rozmawiali o miłości i śmierci, której już się nie obawiali. Petroniusz dziwił się, widząc na twarzy Marka spokój i w końcu zapytał, co zamierza. Siostrzeniec wyznał, że po śmierci Ligii przyzna się, że jest chrześcijaninem i umrze jak oni. To zagniewało eleganta, który nadal nie rozumiał wiary Marka. Zapytał, czy wie, że chrześcijanie mieli następnego dnia zginąć w ogrodach Nerona. Trwoga na nowo wypełniła serce młodego patrycjusza. Pomyślał, że być może będzie to ostatnia noc, którą spędzi z Ligią, więc pospiesznie udał się do więzienia. Dozorca nie wpuścił go, ponieważ w nocy chrześcijanie mieli być przeprowadzeni na miejsce rzezi. Oddany cezarowi setnik Scewiusz, rozpoznał go, lecz ogarnięty litością, pozwolił, aby Winicjusz został i przekonał się, czy Ligia będzie wśród wyprowadzanych. Około północy zaczęto wyprowadzać ofiary. Marek dostrzegł Glaukusa, lecz między skazanymi nie było ani Ursusa ani Ligii.

LXII.

W ogrodach Nerona odbywa się kolejne widowisko. Chrześcijanie giną na płonących pochodniach. Chilon dostrzega Glaukusa i błaga go o wybaczenie. Lekarz przebacza mu doznane krzywdy. Zrozpaczony Grek oskarża cezara o podpalenie Rzymu. Później rozmawia z Pawłem z Tarsu, który udziela mu chrztu. Chilonides zostaje pojmany i skazany na tortury.

Przed zapadnięciem zmroku do ogrodów Nerona zaczęła schodzić się ludność, by patrzeć na nowe, wspaniałe widowisko. Cezar i Tygellin, aby zapobiec zarazie, kazali wyprowadzić z więzienia prawie wszystkich chrześcijan. Zostało zaledwie kilku skazanych na zakończenie igrzysk. Tłum oniemiał ze zdziwienia, widząc, że wszystkie aleje nabite były smolnymi słupami z przywiązanymi do nich chrześcijanami. Ciała skazańców przybrane były kwiatami i bluszczem. Ludzie zaczęli zastanawiać się, czy dzieci były również winne za podpalenie miasta i zdumienie powoli przechodziło w niepokój. Tymczasem zapadł mrok i przy każdym słupie stanął z płonącą pochodnią niewolnik. Na znak rozpoczęcia widowiska wszyscy przyłożyli ogień do słupów. Lud zamilkł, wsłuchując się w krzyki boleści i jęki umierających. Wśród płonących chrześcijan, środkiem głównej alei, posuwał się orszak cezara. Neron, mając u boku Tygellina i Chilona, powoził końmi i spoglądał na swoje ofiary. Powitano go okrzykami i oklaskami. Zaczął chodzić, zatrzymując się przy rozmieszczonych wokół olbrzymiej fontanny płonących ofiarach i drwił z Greka, na którego twarzy malowała się bezgraniczna rozpacz. Nagle Chilonides dostrzegł płonącego Glaukusa. Lekarz spoglądał na kata, który odebrał mu rodzinę i któremu przebaczył doznane krzywdy, a Chilon stał u jego stóp. Grek chciał uciekać, lecz zamarł z przerażenia. Czuł, że jego serce rozrywa trudny do opisania ból, że otacza go jakaś ciemna i straszliwa pustka. Nagle zachwiał się i wyciągnąwszy ręce ku Glaukusowi, poprosił go o przebaczenie. Lekarz ostatkiem sił wybaczył mu. Wtedy Chilon zaczął posypywać swoją głowę ziemią, a Glauka zasłoniły płomienie. Potem starzec podniósł się z twarzą tak zmienioną, że augustianie pomyśleli, iż oszalał. On zaś zwrócił się ku tłumowi i wskazując na Nerona, nazwał go podpalaczem. Nastała chwila ciszy. Dworzanie byli przerażeni, a lud rzucił się ku Chilonowi. Rozległy się okrzyki trwogi i otwarcie nazywano cezara matkobójcą. Porwano starego Greka i wyniesiono w głąb ogrodu. Podpalone słupy zaczęły się przewracać. Tłum zaczął opuszczać ogród, powtarzając to, co zaszło. Coraz głośniej okazywano współczucie chrześcijanom i litowano się nad ich mękami. W końcu zaczęto złorzeczyć Tygellinowi i Neronowi.

W tym czasie Chilon błąkał się po ogrodzie. Nagle zatrzymał go Paweł z Tarsu, mówiąc, że chce go zbawić. Widział on ból starca i słyszał, jak Glaukus przebaczył mu w chwili śmierci. Wyjaśnił mu, że Chrystus okazuje miłosierdzie i jemu, ponieważ cierpiał z umierającym Glaukusem. Nie bał się też oskarżyć Nerona o podpalenie miasta. Chilon, słuchając słów Apostoła, płakał. Ten przekonywał go, żeby uwierzył w Chrystusa, a czeka go zbawienie. Grek ukląkł, a Apostoł zaczął się modlić i kiedy usłyszał, jak starzec błaga Chrystusa o odpuszczenie win, ochrzcił go. Chilon zapytał, co ma teraz robić. W odpowiedzi usłyszał, że ma dać świadectwo prawdzie. Rozstali się u bram ogrodu. Grek wrócił do domu, gdzie został pojmany i zaprowadzony na Palatyn. Tam czekał na niego Tygellin i kazał, aby następnego dnia potwierdził, że podpalaczami byli chrześcijanie. Chilon odparł, że nie może tego uczynić i wyznał, ze wierzy w Chrystusa. Rozwścieczony Tygellinus skazał go na męki. Chilon jednak nie wydał nawet jęku, a kiedy dowódca jeszcze raz zapytał go, czy odwoła oskarżenie, odparł, że nie może. Rzymianin rozkazał wyrwać mu język.

LXIII.

W następnym przedstawieniu ma zginąć ukrzyżowany człowiek, rozszarpywany przez niedźwiedzia. Wszyscy dziwią się, że Chilon został chrześcijaninem. Grek umiera na krzyżu.

Tygellinus zarządził przygotowania do dramatu Aureolus. Kulminacyjną sceną miało być rozszarpywanie przybitego do krzyża chrześcijanina przez niedźwiedzia. O zmroku amfiteatr zapełnił się tłumami widzów. Przybyli również wszyscy augustianie, aby w ten sposób okazać Neronowi wierność. Opowiadano, że cezar po oskarżeniach Chilona nie mógł spać i ma dziwne widzenia. Znaleźli się również tacy, którzy błagali Tygellina, aby zaprzestano już dalszych prześladowań, ponieważ powszechnie mówiono, że chrześcijanie są niewinni. Westynus cały czas ostrzegał przed zemstą Boga chrześcijan. Petroniusz ze spokojem twierdził, że chrześcijanie zwyciężają, ponieważ nawet mściwy Chilon uległ ich nauce. Elegant twierdził, że dość już przelano krwi. Przybył cezar i zajął miejsce u boku Pitagorasa. Rozpoczęto przedstawienie, lecz lud, przyzwyczajony do rozlewu krwi, nie zwracał na nie uwagi. Wreszcie nadeszła długo oczekiwana chwila. Niewolnicy wnieśli krzyż, a następnie przywleczono Chilona. Przybito starca do krzyża i każdy dostrzegł, że jego twarz jest pogodna i pełna ufności. Tłum milczał. Niedźwiedź usiadł pod krzyżem, a Chilon dojrzał w najwyższych rzędach amfiteatru coś, co rozjaśniło jego twarz uśmiechem. Łzy spłynęły po jego twarzy i skonał. Wtedy donośny głos zawołał: „Pokój męczennikom!”, a w amfiteatrze zapadło głuche milczenie.

LXIV.

Lud coraz głośniej mówi o niewinnych ofiarach. Boi się więziennego Tyfusu. Winicjusz i Ligia przygotowują się na śmierć dziewczyny. Marek nieustannie modli się o ocalenie ukochanej.

Po widowisku w ogrodach Nerona więzienia znacznie opustoszały. Nadal chwytano chrześcijan, lecz nie w takiej ilości, jak na początku prześladowań. Lud okazywał coraz większe znudzenie i niepokój z powodu zadziwiającego zachowania ofiar. Opowiadano o mściwości Boga chrześcijan. Tyfus więzienny rozszerzył się na całe miasto, co wywołało powszechny strach. Coraz głośniej mówiono o tym, że miasto zostało podpalone z rozkazu Nerona i chrześcijanie cierpią niewinnie. Aby uspokoić lud zaczęto wydawać zboże, oliwę i wino. Wydano edykt dotyczący odbudowy domów. Cezar brał udział w posiedzeniach senatu. Nie okazał jednak łaski ofiarom. Jedynie konających i zmarłych oddawano rodzinom. Winicjusz z ulgą myślał, że jeśli Ligia umrze, będzie mógł ją pochować w grobowcu. Nie miał już nadziei, że ocali ukochaną przed śmiercią i myślał teraz jedynie o połączeniu się z nią w życiu wiecznym. Całkowicie zatopił się w wierze w Chrystusa, którego błagał, żeby oszczędził Ligii cierpienia na arenie i pozwolił jej spokojnie umrzeć w więzieniu. Słyszał od Piotra i Pawła, że oni także zginą śmiercią męczeńską i w obliczu takich nieszczęść nie śmiał myśleć, że ukochana zostanie ocalona. Ligia także nie miała nadziei i żyła jedynie myślą o życiu pozagrobowym. Śmierć jawiła się jej nie tylko jako wybawienie z rąk cezara i wyzwolenie z więzienia, lecz głównie jako czas ślubu z Markiem. Ursus długo nie mógł pogodzić się ze świadomością, że Kallina, którą wychowywał i pokochał jak własne dziecko, umrze. Kiedy jednak docierały do niego wiadomości o tym, co działo się w amfiteatrach i ogrodach, zrozumiał, że śmierć stała się nieuniknioną dolą chrześcijan, a zarazem ich dobrem. Całymi dniami pomagał współwięźniom i dozorcom, pocieszał Ligię i modlił się gorąco. Stróże polubili go za pogodę ducha i z zadziewaniem słuchali jego opowieści o życiu wiecznym i nowej nauce.

LXV.

Petroniusza odwiedza Scewinus i wspomina o Pizonie. Elegant postanawia po raz ostatni ocalić Ligię. Zaprasza Nerona na ślub Winicjusza i Ligii. Cezar obiecuje mu, że porozmawiają o tym po igrzyskach. Arbiter traci nadzieję.

Pewnego wieczoru Petroniusza odwiedził senator Scewinus i odbył z nim długą rozmowę o czasach, w których przyszło im żyć. Mówił tak otwarcie, że elegant stał się ostrożnym, słuchając narzekań na rządy Tygellina oraz o niezadowoleniu ludu i pretorian. Nieoczekiwanie gość zaczął wychwalać Pizona, tłumacząc, że wielu widzi w nim następcę bezdzietnego Nerona. Wyjawił, że cezar ponownie przywraca łaski arbitrowi, ponieważ planuje podróż do Achai i wie, że jedynie on może udzielać dobrych rad. Petroniusz odparł, że mógłby łatwo odzyskać przyjaźń władcy, gdyby powtórzył mu wszystko, co właśnie usłyszał. Uspokoił jednak przerażonego senatora, mówiąc, że nie chce niczego słyszeć. Scewinus pożegnał się z nim, mając nadzieję, ze spotkają się za dwa dni w amfiteatrze, gdzie wystąpią ostatni już chrześcijanie. Petroniusz zrozumiał, że nie ma chwili do stracenia. Postanowił wykorzystać ostatnią możliwość.

Po uczcie u Nerwy, Neron zażyczył sobie, by elegant zasiadł naprzeciw niego. Zaczęli rozmawiać o Achai i przyszłych występach. Cezar był przekonany, że czeka go sława i chciał wyruszyć choćby następnego dnia. Wtedy Petroniusz odparł, że chciałby najpierw zaprosić władcę na ucztę weselną, którą zamierzał wyprawić Markowi i Ligii. Przypomniał słowa Nerona i jego rozkaz, aby Winicjusz poślubił dziewczynę. Neron rzekł, że myślał o dziewczynie i olbrzymim Ligu, który jej służył. W tej chwili odezwał się Tygellinus, który powiedział, że Ligia jest w więzieniu z woli cezara, a jego wyroki nie mogą być cofnięte. Petroniusz odpowiedział, że zakładniczka została uwięziona przez pomyłkę i nawet cezar nie uwierzyłby, że to ona podpaliła Rzym. Neron ochłonął i przyznał rację elegantowi. Obiecał, że następnego dnia uwolni Ligię, a o uczcie weselnej porozmawiają w amfiteatrze. Petroniusz po raz kolejny zrozumiał, że przegrał. Wrócił do domu, przekonany, że nadszedł dzień śmierci Ligii i wysłał do amfiteatru swojego wyzwoleńca, by wykupił ciało dziewczyny, które chciał oddać Markowi.

LXVI.

Nastaje ostatni dzień igrzysk. Winicjusz modli się przez cały czas. Na arenie pojawia się Ursus i po chwili zostaje wypuszczony tur, z przywiązaną do rogów Ligią. Olbrzym pokonuje zwierzę i błaga tłum o łaskę. Ludzie zaczynają wołać o ułaskawienie siłacza i dziewczyny. Marek staje na arenie i również błaga o ratunek. Augustianie pokazują znak łaski. Neron musi ulec żądaniom poddanych.

Za czasów Nerona weszły do tradycji przedstawienia wieczorne, bardzo lubiane przez bogaczy, ponieważ po nich następowały huczne uczty. Lud na wieść, że igrzyska dobiegają końca, zebrał się tłumnie w amfiteatrze. Zjawili się również augustianie, wiedząc, że Neron tego dnia postanowił wyprawić tragedię z cierpienia Marka Winicjusza.

Cezar przybył wcześniej niż zazwyczaj. Wszyscy patrzyli na miejsce, w którym siedział młody patrycjusz. Młodzieniec był spokojny, lecz w jego sercu na nowo odezwała się chęć walki o Ligię i ratowania jej za wszelką cenę. Od rana próbował dostać się do cel, lecz pretorianie nie dali się przekupić. Zrezygnowany wrócił do amfiteatru i począł się modlić. Wiedział, że w momencie, kiedy ujrzy męczeńską śmierć ukochanej, jego wiara upadnie, a miłość do Chrystusa zamieni się w nienawiść. Z trudem powstrzymywał się, aby nie rzucić się na Nerona. W myślach zaczął powtarzać jedno słowo „Wierzę” i czekał na cud. Petroniusz zauważył jego stan i chciał, aby wrócił do domu. Nie zważając na nic powstał, żeby wyjść razem z Markiem. Drażniło go, że Neron wpatruje się w młodzieńca przez szmaragd, jakby studiował jego cierpienie. Winicjusz jednak nie zgodził się na opuszczenie amfiteatru. Zniecierpliwiony tłum tupał nogami.

Prefekt miasta dał znak do rozpoczęcia widowiska i na arenę wyszedł Ursus. Na jego widok po wszystkich rzędach przeszedł szmer podziwu. Lud patrzył z zachwytem na olbrzyma, wiedząc, że to on zabił Krotona. Ursus klęknął na środku areny, by pomodlić się do Chrystusa, lecz to nie spodobało się widzom. Nagle odezwał się głos mosiężnych trąb i na arenę wypadł olbrzymi germański tur, niosący na głowie nagie kobiece ciało. Winicjusz z rozpaczą rozpoznał Ligię i chwyciwszy się za głowę, zaczał powtarzać: „Wierzę! Wierzę!... Chryste! Cudu!”. Petroniusz zakrył togą głowę siostrzeńca. Tłum zamilkł i wszyscy podnieśli się z miejsc. Ursus dojrzał Ligię i zaczął biec ku rozszalałemu zwierzęciu. Dopadł tura i chwycił go za rogi. Petroniusz ściągnął materiał z głowy Marka i krzyknął, żeby patrzył. Ludzie nie wierzyli własnym oczom. Ursus trzymał zwierzę za rogi i walczył z nim. Nerona wstał również i ze zdumieniem spoglądał na Liga, który nagle stał się dla wszystkich godnym czci półbogiem. Wtem tur zaryczał, a Ursus począł skręcać mu głowę. Nadludzkim wysiłkiem zdołał pokonać zwierzę, po czym odwiązał Ligię i wziął ją na ręce.

Widzowie oszaleli. Zaczęto coraz głośniej wołać o łaskę. Olbrzym stał się dla wszystkich bohaterem, którego obdarzono miłością. On zaś uniósł Ligię i błagał, aby lud zmiłował się przede wszystkim nad nią. Ten widok wzruszył tłum, rycerzy i senatorów. Zaczęto wołać o łaskę dla obojga. Ursus kołysał dziewczynę w ramionach, kiedy Winicjusz przedarł się na arenę i zasłonił ukochaną swoją togą. Rozdarł tunikę i pokazał tłumowi blizny po ranach, które odniósł w wojnie armeńskiej i wyciągnął ręce do ludu. Zapanowała ogólna wrzawa. Tłum zaczął stawać w obronie nie tylko siłacza, lecz także miłości żołnierza i dziewicy. Tysiące ludzi zwróciło się z gniewem ku Neronowi. On jednak wahał się, wściekły, że lud chciał go pozbawić przyjemności oglądania ciała dziewczyny rozrywanego przez zwierzę. Nie śmiał jednak sprzeciwić się woli poddanych, lecz najpierw spojrzał, w jaki sposób głosują augustianie. Petroniusz trzymał palec wzniesiony ku górze. Podobnie uczynili wszyscy senatorowie, co uraziło Nerona. W tym momencie pochylił się ku niemu Tygellinus, prosząc, aby nie ustępował. Cezar spojrzał w stronę pretorianów i zobaczył, że Subriusz Flawiusz, który zawsze był mu oddany, również trzymał palec w górze na znak łaski. Tymczasem tłum ogarnęła wściekłość. Wśród okrzyków można było usłyszeć głosy, nazywające Nerona matkobójcą i podpalaczem. Cezar przestraszył się. Spojrzał jeszcze raz na senatorów i żołnierzy i dał znak łaski. Wówczas lud zaczął bić brawo. Od tej chwili nic nie groziło Ligii i Ursusowi, ponieważ nawet cezar nie ośmieliłby się dłużej ich ścigać.

LXVII.

Ocalona Ligia zostaje przeniesiona do domu Petroniusza. Winicjusz czuwa przy jej łóżku.

Nieprzytomną Ligię niesiono do domu Petroniusza. Winicjusz i Ursus szli obok, spiesząc się, by jak najszybciej oddać ją w ręce lekarza. Marek był nadal na wpół przytomny i w końcu zaczął rozumieć, że nastąpił kres ich cierpienia. Lekarz zapewnił go, że Ligia żyje i będzie zdrowa. W domu wyszła ku nim służba i zapanowała ogromna radość na widok ocalonych z rąk Nerona. W nocy dziewczyna odzyskała przytomność. Obudziła się w pięknym cubiculum. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętała była chwila, w której przywiązywano ją do rogów tura. Ujrzawszy nad sobą twarz Winicjusza, sądziła, że umarła. Marek powiedział jej, że Chrystus ją ocalił i mu zwrócił. Udręczona, zapadła znów w sen, a młodzieniec pozostał przy niej, pogrążony w modlitwie.

LXVIII.

Neron jest niezadowolony z zakończenia widowiska. Petroniusz radzi mu, aby napisał poemat o ocaleniu dziewicy. Po powrocie do domu nalega, aby Winicjusz i Ligia opuścili jak najszybciej miasto.

Petroniusz udał się wraz z augustianami na Palatyn. Neron był rozdrażniony i zagniewany, ponieważ widowisko zakończyło się inaczej niż przypuszczał. Nie zwracał uwagi na eleganta, lecz ten zbliżył się do niego i doradził, aby napisał pieśń o dziewicy, która została ocalona z rogów dzikiego tura i oddana kochankowi. Ten pomysł spodobał się cezarowi, a Petroniusz odszedł zadowolony. Następnego dnia poradził Winicjuszowi, aby jak najszybciej opuścił Rzym i udał się z Ligią na Sycylię, ponieważ obawiał się nienawiści Tygellina, który gotów był nawet otruć parę kochanków. Winicjusz był jednak spokojny i ufny w miłosierdzie Chrystusa. Postanowił, że kiedy dziewczyna wyzdrowieje, odda ją Pomponii Grecynie.

Ligia powoli odzyskiwała siły. Po dwóch dniach wynoszono ją na zalecenie lekarza do ogrodu. Towarzyszył jej zawsze Marek. Rozmawiali o dawnych bólach i nieszczęściach. Ligia twierdziła, że Chrystus wystawił Marka na próbę, aby ten poznał ich wiarę i odmienił swą duszę. Ogarniał ich błogi spokój. Pewnego razu usłyszeli ryk lwów, lecz tym razem spojrzeli na siebie z uśmiechem. Czasami Ligia zasypiała, a wtedy Winicjusz czuwał nad jej snem, wpatrując się w zmienioną więzieniem i chorobą twarz. Eunice przyćmiewała teraz urodą Ligię, a Petroniusz na próżno starał się odnaleźć w Ligijce dawne piękno. Winicjusz całym sercem kochał duszę Ligii i kiedy siedział przy niej, miał wrażenie, że czuwa nad całym światem.

LXIX.

Do domu Petroniusza przybywają chrześcijanie, aby słuchać opowieści o cudownym ocaleniu Ligii. Pewnego dnia zjawia się także Piotr, lecz nie chce wyjechać z narzeczonymi z miasta. Petroniusz dowiaduje się, że Neron kazał pojmać apostołów. Marek ostrzega rybaka przez niebezpieczeństwem. Chrześcijanie proszą, aby apostoł wyjechał z Rzymu.

Wieść o cudownym ocaleniu Ligii szybko dotarła do chrześcijan, którzy uchronili się przed prześladowaniami. Wyznawcy zaczęli schodzić się do domu Petroniusza, by poznać tę, której Chrystus okazał swoją łaskę. Wszyscy słuchali opowieści Ursusa o tym, że w chwili nieszczęścia usłyszał w duszy głos, który kazał mu walczyć z dziką bestią. Chrześcijanie odchodzili z nadzieją, że Zbawiciel nie pozwoli im zginąć. Prześladowania jednak nie ustały. Lud rzymski nie wierzył już, że chrześcijanie są winni podpalenia miasta, jednakże wydano edykt, że są oni nieprzyjaciółmi ludzkości i państwa.

Pewnego dnia zjawił się u Ligii Apostoł Piotr. Dziewczyna i Winicjusz z radością powitali starca, a on ze wzruszeniem patrzył na bliską sercu parę. Zauważyli, że rybak posiwiał, a jego twarz była smutna i kryła w sobie wiele cierpienia. Młodzieniec zaczął go błagać, aby razem z nimi za kilka dni opuścił Rzym. Piotr odparł jednak, że dobiega kres jego życia i wkrótce połączy się z Chrystusem, po czym pobłogosławił ich.

W kilka dni później Petroniusz przyniósł groźne wiadomości z Palatynu. Odkryto, że jeden z wyzwoleńców był chrześcijaninem i znaleziono u niego listy Apostoła Piotra i Pawła z Tarsu. Tygellin dowiedział się, że Apostoł Piotr przebywa w mieście i rozkazał, aby odszukano go. Winicjusz postanowił ostrzec starca i wieczorem razem z Ursusem udał się do domu Miriam, gdzie schronił się rybak. Po drodze widzieli żołnierzy, przeszukujących domy na Zatybrzu. W domu wdowy zastali otoczonego garstką chrześcijan Piotra. Na wieść o niebezpieczeństwie przedostali się do opuszczonych kamieniołomów i Winicjusz zaczął błagać, by Nazariusz przeprowadził Piotra w Góry Albańskie, skąd przedostaną się na statek i odpłyną na Sycylię. Piotr nie chciał jednak opuścić Rzymu, lecz wahał się, co ma uczynić, czując w sercu trwogę. Nieraz zastanawiał się jak ma postąpić w obliczu zagłady Kościoła, który zbudował. Wierzył, że nauka nie zginie i musi zwyciężyć. Czasami chciał poprowadzić wiernych gdzieś daleko, lecz wtedy ogarniało go zwątpienie. Nie mógł opuścić miasta, w którym chrześcijanie przelali męczeńską krew. Przez trzydzieści cztery lata od śmierci Chrystusa nie zaznał chwili spoczynku. Wędrował przez świat, szczerząc jego słowa i siejąc nową naukę w sercach ludzi. Kiedy zdołał zbudować Kościół Pana, jego trud został zmiażdżony przez Nerona. Linus zaczął go przekonywać, by wyjechał z Markiem i nie wracał, dopóki serce cezara nie zostanie skruszone za krew, którą niewinnie przelał. Piotra wzruszyły te słowa, lecz po chwili odparł, że stanie się wedle woli Chrystusa.

LXX.

Piotr i Nazariusz opuszczają miasto. Nagle apostoł widzi Chrystusa i pyta go, dokąd zmierza. Zbawiciel odpowiada, że skoro uczeń odchodzi z Rzymu, to on musi tam wrócić, aby ukrzyżowano go po raz drugi. Starzec zawraca z drogi i zaczyna nauczać nowych wyznawców.

Następnego dnia Nazariusz i Apostoł Piotr ruszyli ku równinom Kampanii. Droga była pusta, a kiedy słońce wychyliło się zza gór, starzec ujrzał dziwny blask. Wydawało mu się, że jakiś złocisty krąg zaczął się ku nim toczyć. Dostrzegł postać, lecz Nazariusz niczego nie widział. Po chwili chłopak ujrzał, że na twarzy Apostoła maluje się radość. Nagle starzec upadł na kolana i wykrzyknął: „Chryste!”. Pochylił się ku ziemi, jakby całował czyjeś stopy. Zapanowała cisza, którą przerwało pytanie Piotra: „Quo vadis, Domine?...”. Starzec usłyszał, jak Chrystus mówi, że skoro on opuszcza Rzym, to sam idzie do miasta, by ukrzyżowano go po raz drugi. Piotr długo leżał na ziemi, a kiedy powstał, Nazariusz powtórzył zasłyszane pytanie. Rybak odparł cicho, że do Rzymu. Powrót Piotra zaskoczył i zaniepokoił wszystkich. Zaraz po jego wyjściu pretorianie otoczyli i przeszukiwali dom Miriam. Lecz on odpowiadał im z radością, że widział Pana. Tego dnia udał się do Ostrianum, gdzie zaczął nauczać i chrzcić nowych wyznawców nauki. Od tamtej pory chodził tam codziennie i każdego dnia ciągnęły za nim większe tłumy. Cezar nadal pławił się we krwi i rozpuście, a każdy, kto był przygnębiony szaleństwem pogańskiego świata, szedł słuchać opowieści o Bogu, który z miłości do ludzi dał się ukrzyżować, aby w ten sposób odkupić ich winy. Apostoł zrozumiał, że ani cezar, ani jego żołnierze nie wyniszczą nauki. Uświadomił sobie, dlaczego Chrystus zawrócił go do miasta. Na jego oczach Rzym, miasto pychy, zbrodni i rozpusty stawało się miastem Chrystusa, z którego na świat wyruszali nowi wyznawcy.

LXXI.

Piotr i Paweł z Tarsu zostają ukrzyżowani. Tuż przed śmiercią Piotr błogosławi „Miastu i światu”.

W końcu nadszedł czas śmierci obu Apostołów. Zanim jednak wybiła ich godzina, rybak pozyskał jeszcze dwie dusze i przekonał do nowej wiary żołnierzy Processusa i Marynianusa, którzy przyjęli chrzest. Nerona nie było wówczas w Rzymie i wyrok na apostołów wydali Helius i Politetes, dwaj wyzwoleńcy, którym cezar powierzył władzę w mieście. Piotra najpierw wychłostano, a następnego dnia powiedziono na wzgórza watykańskie, gdzie miał zostać ukrzyżowany. Przed więzieniem zebrał się ogromny tłum chrześcijan, którzy pragnęli odprowadzić Apostoła na miejsce kaźni. Stary rybak szedł wyprostowany, pełen powagi i dumy. Rzymianie zatrzymywali się, widząc majestatyczny pochód starca, otoczonego rzeszą wiernych. Wszyscy szli w ciszy, z Piotrem na czele, który z radością myślał, że jego dzieło przetrwa i zaleje świat falą, której nikt nie zdoła powstrzymać. Wierni z Zatybrza również dołączyli do pochodu. Wreszcie zatrzymano się przed krzyżem. Żołnierze zaczęli kopać dół, a wierni klękali wokoło. Apostoł po raz ostatni spojrzał w stronę miasta. Słońce chyliło się ku zachodowi i żołnierze zbliżyli się do starca. Lecz on podniósł wysoko prawą rękę i uczynił znak krzyża, błogosławiąc w godzinie śmierci: „Urbi et orbi!” („Miastu i światu”).

W ten sam wieczór inny oddział żołnierzy prowadził drogą Ostyjską Pawła z Tarsu ku Aquae Salvia. I za nimi postępowała gromada wiernych, których nawrócił. Za bramą Tergemina ujrzał zapłakaną Plautyllę, córkę prefekta Flawiusza Sabinusa i poprosił ją, aby dała mu welon, którym chciał zakryć oczy w chwili śmierci. Był spokojny i pogodny. Podobnie jak Piotr czuł, że jego nauka nie zginie i zwycięży na całym świecie. Po zachodzie słońca dotarli do źródła Wód Salwijskich. Tam Paweł po raz ostatni pomodlił się, nie bojąc się śmierci.

LXXII.

W Rzymie wybucha spisek Pizona i wielu obywateli zostaje skazanych na śmierć. Szaleństwo Nerona przekracza wszelkie granice.

Rzym szalał jak dawniej. Przed śmiercią Apostołów wybuchł spisek Pizona, po którym zginęło wielu zacnych obywateli miasta. Strach wypełnił serca jego mieszkańców, a ludzie budzili się każdego dnia, zastanawiając się, na kogo tym razem padnie wyrok. Po Pizonie zginęli Seneka i Lukan, Flawiusz Scewiusz i wielu innych. Cezar, przerażony liczbą spiskowców, otoczył się żołnierzami i codziennie wysyłał centurionów z wyrokami śmierci. Po spiskowcach stracono ich krewnych i przyjaciół. Nawet Poppea padła ofiarą uniesienia Nerona. Senatorowie płaszczyli się przez władcą, wznosząc dla niego świątynie. Uczestniczyli w ucztach na Palatynie, dorównując władcy w szaleństwie rozpusty. Tymczasem na rzymskiej, przesiąkniętej krwią ofiar ziemi, cicho kiełkowała nowa wiara, zasiana przez Apostoła Piotra.

LXXIII.

Winicjusz i Ligia przebywają na Sycylii. Młodzieniec przysyła list do wuja, w którym dzieli się z nim swoim szczęściem. Petroniusz przeczuwa bliską śmierć i żegna się z bliskimi.

Winicjusz, który razem z Ligią i bliskimi opuścił Rzym, przysłał do Petroniusza list. Gniew Nerona sięgnął nawet na Sycylię, gdzie przysłał Karynasa, który złupił miasta i świątynie, by zapełnić pusty skarbiec władcy. Nowożeńcy byli jednak szczęśliwi. Dla nich Piotr i Paweł nie zmarli, lecz odrodzili się w chwale. Zapraszali do siebie Petroniusza i niecierpliwie oczekiwali na jego przyjazd. List ten odebrał adresat w Cumae, dokąd udał się razem z augustianami i cezarem. Jego długoletnia walka z Tygellinem dobiegała końca. Elegant wiedział, że przegrał, ponieważ jego obecność stawała się dla Nerona ciężarem. Władca zaczął dostrzegać pogardę Petroniusza i był zazdrosny. Zapragnął jego bogactw i wspaniałych dzieł sztuki. Tygellin przekonywał go, że arbiter stał się zbędny. To ostatecznie wpłynęło na zgubę eleganta. W Rzymie nie śmiano jednak wydać na niego wyroku, wiedząc, że Petroniusz jest obdarzony nie tylko miłością ludu, ale i pretorianów. Postanowiono wywabić go z miasta i na prowincji dokonać ostatecznej zemsty. W tym celu zaproszono go do Cumae. Petroniusz domyślił się podstępu, lecz przybył razem z innymi, by odnieść ostatnie, przedśmiertne zwycięstwo nad Tygellinem. Ten oskarżył eleganta o przyjaźń z senatorem Scewiuszem, który był przywódcą spisku Pizona. Natychmiast aresztowano pozostawionych w Rzymie ludzi Petroniusza. Kiedy elegant dowiedział się o tym, postanowił zapytać wprost cezara, czy to on rozkazał uwięzić jego rodzinę. Zapowiedział augustianom przygotowania do uczty „przed dalszą podróżą” i czynił do niej przygotowania, kiedy otrzymał list od Winicjusza. Odpisał siostrzeńcowi, że cieszy się jego szczęściem. Przeczuwając swą śmierć, pożegnał się z bliskimi.

LXXIV.

Petroniusz postanawia popełnić samobójstwo, by uprzedzić rozkaz Nerona. Podczas pożegnalnej uczty odczytuje obraźliwy list do Nerona. Potem umiera razem z ukochaną Eunice.

Petroniusz nie mylił się i w dwa dni później otrzymał wiadomość o tym, co działo się na dworze cezara. Wyrok już zapadł. Następnego dnia miano wysłać do niego centuriona z rozkazem, aby pozostał w Cumae i czekał na dalsze rozporządzenia. W kilka dni później miał otrzymać wyrok śmierci. Elegant wysłuchał wieści ze spokojem, zadowolony, że będzie mógł uprzedzić wyrok Nerona. Wieczorem w willi arbitra elegancji miała odbyć się uczta. Na jego twarzy nie można było dostrzec choćby cienia troski. Wezwał do siebie Eunice i powiedział, że od dawna nie jest już niewolnicą i że wszystkie jego dobra należą do niej. Słowa mężczyzny zaskoczyły dziewczynę. Kiedy zrozumiała, co się stanie, pobladła z przerażenia.

Petroniusz chciał ją uspokoić, mówiąc, że chce umrzeć pogodnie. Po tej rozmowie zaczęli schodzić się goście, którzy nie sądzili, że miało to być pożegnanie Petroniusza. Na znak eleganta zagrały cytry i rozległ się śpiew. Arbiter podniósł się i każdemu z gości podarował puchary. Na końcu rozbił kosztowną czarę, z której sam pił. Niepokój augustianów wzrósł, kiedy oświadczył im, że nie zamierza czekać na rozkaz Nerona i dobrowolnie odchodzi. Odczytał list pożegnalny, który napisał do cezara. Nie zraził się do władcy ani przez to, że zabił matkę, żonę i brata, spalił Rzym i wymordował uczciwych ludzi. Przez lata Neron katował jego uszy swoim śpiewem, deklamacją i błazeńskimi pozami. Rzym zatykał uszy, słuchając władcy, a świat wyśmiewał go. Nie potrafił dłużej wstydzić się za niego. Radził mu nie śpiewać i nie pisać wierszy. Augustianie struchleli, słysząc, jak ogromny cios w liście zadawał władcy. Petroniusz roześmiał się i pozdrowił ich, po czym wezwał lekarza i podał mu ramię. Grek natychmiast otworzył mu żyłę na ręce, a krew oblała Eunice, która pochylała się nad ukochanym. Wzruszony Petroniusz powiedział, by poszła za nim i zrozumiał, że dziewczyna naprawdę go kochała. Eunice podała ramię lekarzowi i jej krew złączyła się z krwią eleganta. Wówczas rozległa się pieśń Anakreonta, a oni wsparci na sobie, umierając, uśmiechali się. Petroniusz zasnął wycieńczony, a kiedy obudził się Eunice nie żyła. Ponownie lekarz otworzył mu żyły i na chwilę przed śmiercią elegant objął ciało dziewczyny. Biesiadnicy, patrząc na nich, zrozumieli, że razem z nimi zginęło to, co jeszcze pozostało w rzymskim świecie: piękno i poezja.

EPILOG.

Neron przebywa poza Rzymem. Wybucha bunt legii pod dowództwem Windeksa. Pretorianie wybierają na nowego cezara Galbę. Miedzianobrody zostaje opuszczony przez augustianów. Zapada na niego wyrok śmierci. Nie potrafi jednak popełnić samobójstwa i ginie z ręki swojego wyzwoleńca.

Bunt legii galijskich, który wybuchł pod wodzą Windeksa, początkowo wydawał się niegroźnym. Cezar skończył właśnie trzydzieści jeden lat i nikt nie spodziewał się, że lada dzień świat uwolni się od jego władzy. Do Rzymu nie chciał wracać, lecz, kiedy dotarły do niego wieści, że może utracić władzę, z niechęcią opuścił Achai i wyruszył do Neapolu. Tam znów począł oddawać się śpiewom i występom. Dopiero, gdy Windeks ogłosił władcę lichym artystą, ruszył do Rzymu. Nieprzebrane tłumy wyległy na powitanie. Neron był upojony tym widokiem. Tego samego wieczoru na murach świątyń pojawiły się napisy, w których wytykano władcy zbrodnie, grożono mu śmiercią i wyśmiewano jako artystę. Augustianów ogarnął niepokój. Neron żył dalej teatrem i muzyką. Zdziecinniały cezar sądził, że swoim talentem przekona do siebie lud i odsunie zagrożenie. Tymczasem buntownicy rośli w siłę.

Przyłączyła się do nich Hiszpania pod wodzą Galby. Śmierć Windeksa i waśnie między buntownikami na jakiś czas przechyliły szalę zwycięstwa na korzyść cezara. Pewnej nocy przybył jednak goniec z wieściami, że w mieście żołnierze przyłączyli się do buntu i okrzyknęli Galbę cezarem. Cezar spał wówczas, lecz kiedy się zbudził, okazało się, że pałac opustoszał. W końcu na ratunek przybyli mu jego wyzwoleńcy. Chcieli, aby uciekał, lecz on łudził się jeszcze i chciał wystąpić w senacie ubrany w żałobne szaty. Faon zaproponował mu schronienie. Przedostali się do willi za miastem. Neron, słysząc okrzyki na cześć Galby, zrozumiał, że nadszedł jego koniec. Opanował go strach i zaczął widzieć zmarłych: matkę, żonę i brata. W willi wyzwoleńcy nie ukrywali już przed nim, że musi umrzeć. Kazał wykopać dla siebie dół i położył się na ziemi, lecz nagle ogarnęło go przerażenie. Tymczasem przybył goniec z wiadomością, że senat wydał wyrok śmierci na Nerona i że ma zostać ukarany wedle starego zwyczaju. Wyzwoleniec wyjaśnił mu, że pochwycą jego szyję w widły i zasmagają go na śmierć, a ciało wrzucą do Tybru. W oddali słychać było nadjeżdżających żołnierzy. Władca przyłożył sobie nóż do szyi, lecz nie miał odwagi, aby wbić ostrze. Wtedy nieoczekiwanie Epafrodyt popchnął mu rękę, a w oczach cezara pokazał się strach. Wszedł centurion z wiadomością, że przynosi dla Nerona życie. Cezar odparł, że jest już za późno i skonał. Następnego dnia Akte owinęła jego ciało w kosztowne tkaniny i spaliła na stosie.

Neron zginął, jak mija burza czy wojna, a bazylika Piotra do dziś wznosi się na watykańskich wyżynach. W miejscu, gdzie dawniej była brama Kapeńska zbudowano kapliczkę, na której można jeszcze odczytać nieco zatarty napis: „Quo vadis, Domine?”.

„Balladyna”

streszczenie szczegółowe

List dedykacyjny

W liście dedykacyjnym z lipca 1839 roku Słowacki poświęca Balladynę swojemu przyjacielowi – Zygmuntowi Krasińskiemu. Tłumaczy w nim koncepcję utworu, nawiązując okazyjnie do starożytnego poety Homera. Opowiastką o dawnym liryku wyjaśnia prywatne obawy, co do odbioru dramatu przez krytykę, obecne i przyszłe pokolenia.

Słowacki adresuje wstęp w formie listu do przyjaciela – poety Zygmunta Krasińskiego. Zwraca się do niego „Kochany Poeto Ruin”. Czyni to w związku z dziełem, które ów napisał Krasiński. Akcja Irydiona toczy się w starożytnym Rzymie, a w Epilogu, rozgrywającym się współcześnie (XIX w.), przenosi się do rzymskich ruin.

Wstęp Słowacki rozpoczyna krótką przypowiastką o Homerze. Stary i ślepy harfiarz przyszedł nad brzegi Morza Egejskiego. Usłyszawszy szum i huk fal morskich, sądził, że to zgiełk ludzi, którzy przyszli posłuchać pieśni rycerskich. Wsparł się na harfie i począł śpiewać „pustemu morza brzegowi”, a gdy skończył zadziwił się, że nikt go nie oklaskuje. Rzucił harfę w toń morską, ale po chwili fale mu ją zwróciły. „I odszedł od harfy swojej smutny Greczyn nie wiedząc, że najpiękniejszy rapsod (pieśń) nie w sercach ludzi, ale w głębi fal Egejskiego Morza utonął.”

Ta opowiastka ma zastąpić przemowę do Balladyny. Słowacki domyślał się, że jego dramat może być niezrozumiany i przypominać Homerową harfę rzuconą na morskie głębiny, a on sam byłby podobny harfiarzowi.

Autor Balladyny nawiązuje do włoskiego poety Lodovico Ariosto – twórcy epopei Orland Szalony, w której stale uwidaczniają się zmiany nastroju towarzyszącego prezentowanym zdarzeniom. Nuta powagi miesza się z efektami komicznymi. Podobnie miało być w Balladynie. Poeta twierdzi, że skonstruował dramat z „ariostycznym uśmiechem”, czyli taki, w którym wszystko będzie „na opak”. Patos będzie mieszał się z ironią, bohaterowie staną się ofiarami swoich idei, do tego „dołączą” sylfy (duszki) i świat już nijak będzie się miał do rzeczywistości, będzie za to tworem poetyckiej fantazji, z domieszką karykatury.

Słowacki tłumaczy Krasińskiemu, że jego dzieło nie „portretuje” wydarzeń współczesnych, ani nie przybiera „maski”, jest swoistą „grą” z legendarną przeszłością, moralnością, historią, tradycją, fantastyką, „grą” z konwencjami literackimi. Nawiązując do podróży przyjaciela (Krasińskiego) na Sycylię (w okolice wulkanicznego szczytu Etny), wspomniał swoją podróż, gdy wracał przez Morze Śródziemne okrętem z Grecji i Egiptu do Włoch. Tęsknił wówczas za Polską i wpatrywał się w odległy wulkaniczny szczyt. Sugeruje Krasińskiemu, by w morskiej „powietrznej ciszy” nasłuchiwał echa hymnu do Najświętszej Marii Panny. Ów hymn śpiewali podczas żeglugi Słowackiego księża. Napomina poetę, by pamiętał o nim, a kończąc list dodaje: „Wszak darem jest Boga, że my umiemy myślą latać do siebie w odwiedziny.”

Słowacki poświęca Balladynę na pamiątkę autorowi Irydiona.
List wieńczy data: „Paryż, d. 9 lipca 1839 r.” (czas wydania utworu)


Akt I

Bogaty panicz zjawia się w chacie Pustelnika, by zasięgnąć rady dotyczącej swego ożenku. Mędrzec sugeruje mu, by nie brał panny z bogatego rodu, ale prostą wiejska dziewczynę. Opowiada o swojej detronizacji i przedstawia się jako były władca – Popiel III – posiadacz cudownej korony Lecha. Nawiedza go również Filon – poszukiwacz ideału kobiety.
Nad wodami Gopła budzi się nimfa wodna – Goplana i zwierza się dwóm diablikom: Chochlikowi i Skierce z miłości do człowieka – Grabca. Amant Goplany nie stroni od alkoholu i dobrego jadła, a ponadto podkochuje się w jednej z córek Wdowy – Balladynie i ani myśli o związku z „królową fali”. Goplana obmyśla podstępny plan zatrzymania niefrasobliwego młodzieńca i wysyła sylfy, by „pokrzyżowały” plany kilku osobom. W ten sposób Kirkor, ze złamanym w powozie kołem, trafia do domostwa ubogiej matki. Tutaj poznaje dwie piękności – Alinę i Balladynę, a diabelskie duszki sprawiają, że zakochuje się w obu. Nie wie, jak rozstrzygnąć sercowy dylemat. Wdowa, za podszeptem Skierki, „wpada” na pomysł zorganizowania „konkursu” zbierania leśnych owoców – malin. Dziewczyna, która szybciej napełni dzban, zostanie żoną panicza. „Zawody” mają odbyć się rankiem następnego dnia.

Nieopodal jeziora Gopła, w lesie, znajduje się chata Pustelnika. Odwiedza ją bogaty pan zamku – Kirkor. Przychodzi do pobożnego starca, by zasięgnąć pewnej rady:

„Ale ja młody, pan czterowieżowy,
Przemyślam dzisiaj, jak by się ożenić...
Poradź mi, starcze!”


Pustelnik tłumaczy przybyszowi, że od ponad dwudziestu lat samotnie żyje w puszczy, więc trudno mu oceniać ludzi, a co dopiero stwierdzić, która panna nadawałaby się na żonę dla bogacza. Kirkor sądzi, że najlepsza byłaby dziewica z królewskiego rodu. Wzburzony starzec opowiada historię swojego życia. Niegdyś był „panem nad pany”, królem w purpurze:

„(...) dziś noszę łachmany;
Muszę przeklinać. Miałem dziatek troje.
Nocą do komnat weszli bracia zboje,
Różyczki moje trzy z łodygi ścięto!
Dziecinki moje w kołyskach zarżnięto!
Aniołki moje!... wszystkie moje dzieci!”


Samotnik przyznaje się, że jest wygnanym królem – Popielem. Zdetronizował go rodzony brat – obecny następca – Popiel IV. Ów wynajął zbójców i wyciął w pień królewską rodzinę. Wygnany król ukrył się w lesie, przywdział pustelnicze szaty. Kirkor gotów zbroić żołnierzy i mścić się za byłego władcę, bo Popiel IV znany był z okrutnych i krwawych rządów:

„(...) Wiesz, jak Popiel krwawy
Pastwi się coraz nowym okrucieństwem...
Zaczerwienione krwią widziałem stawy:
Król żywi karpie ciałem niewolników. (...)
Lud żył szczęśliwy; dzisiaj niesłychane
Pomory, głody sypie Boża ręka.
Ziemia upałem wysuszona pęka; (...)
Ta sama Polska, niegdyś tak obfita,
Staje się co rok szarańczy spichlerzem;
Niegdyś tak bitna, dziś bladym rycerzem
Z głodami walczy i z widmem zarazy.”


Starzec w takim stanie rzeczy upatruje swojej winy. Mówi, że przyczyną nieszczęść ludu jest korona Lecha, którą cudem ocalił i zabrał ze sobą, kryjąc w leśnej gęstwinie. Z ową koroną wiąże się pewna legenda – ponoć bawił się nią sam Zbawiciel, a powracający od Jego żłobka w Betlejem jeden z Trzech Króli – Scyta (Słowianin), pobłądził w drodze i zawędrował do krainy i chaty Lecha. Ów przyjął wędrowca gościnnie i zaproponował, by został. W dowód wdzięczności słowiański król podarował Lechowi insygnium swojej władzy – królewską koronę:

„Z Lechem się mieniał Scyta na obrączki;
A pokochawszy mocniej sercem, w darze
Dał mu koronę... stąd nasza korona.”


Od tamtej pory korona jednego z Mędrców Wschodu należała do potomków rodu Lecha.

Słowacki w legendzie o Lechu (mitycznym założycielu państwa polskiego) odwołał się do biblijnej sceny „odwiedzin” nowo Narodzonego Syna Bożego przez Trzech Króli (Mędrców ze Wschodu). Jednego z Mędrców uczynił Słowianinem. Symboliczny w wymowie jest gest przekazania słowiańskiej korony władcy legendarnej krainy – Lechowi. Dzięki temu potomkom Słowian - narodowi polskiemu autor Balladyny nadał „rangę” rodu królewskiego, któremu „patronuje” sam Zbawiciel. Ów zabieg „przetworzenia” jest jak najbardziej zgodny z manierą legend ludowych.

Kirkor żałuje Chrystusa przybitego na krzyżu:

„Czemuż nie było mnie tam na Golgocie,
Na czarnym koniu, z uzbrojoną świtą!
Zbawiłbym Zbawcę – lub wyrąbał krocie
Zbójców na zemstę umarłemu.”


Przepowiada wygnanemu władcy, że święta korona Lecha wróci jeszcze do prawowitego właściciela. Pragnie jednak, by święty starzec udzielił mu rady co do właściwego ożenku. Pustelnik doradza, by przybysz nie sugerował się bogactwem panien i nie szukał damy serca na dworach, ale by za żonę pojął skromną dziewczynę z ludu:

Gdy Kirkor opuszcza Pustelnika, po chwili nadchodzi Filon – pasterz. Ten narzeka na swoją nieszczęsną dolę, ponieważ nie może spotkać wymarzonej wybranki. Widzi ją pośród pięknych dwórek, zamożnych dziewic, podobną antycznym boginiom. Starzec gani go za płaczliwe wywody, niewłaściwe wymagania:

Niedoścignionych gwiazd szalony kupcze!
Ty, co na dworach szukałeś kochanki:
Precz! (...)”


Filon ośmiela się twierdzić, że Pustelnik oszalał, a ten ponownie wspomina swoją przeszłość, rozpamiętuje śmierć dzieci. Pasterz odchodzi rozczarowany faktem, iż starzec nie udzielił mu wskazówek, gdzie powinien szukać ukochanej. Jej obraz pieczołowicie przechowuje w wyobraźni.

Scena II

(Chochlik, Skierka, Goplana, Grabiec)
W innej części lasu, w pobliżu jeziora Gopło, spotykają się Skierka i Chochlik. Obydwaj czekają na przebudzenie królowej jeziora i nimfy wodnej – Goplany. Są gotowi natychmiast wypełniać jej pierwsze wiosenne rozkazy, z tym, że Chochlik jest nieco bardziej opieszały i wolałby prędzej gdzieś zniknąć, niż:

„Wkładać jaja motylic – to pomagać mrówkom
Budującym stolice i drogi umiatać
Do mrównika wiodące... to majowym krówkom (chrabąszczom)
Rozwiązywać pancerze, aby mogły latać;
To zwiedzać pszczelne ule i z otwartej księgi
Czytać prawa ulowe lub rotę przysięgi (...)”


Nagle, kołysząc się i płynąc, „wytryska z wody Goplana” zdobna w wianek z czarnych jaskółek, które ożywają na jej głowie i odlatują. Prosi Chochlika, by narwał jej róż do następnego wianka, a Skierkę informuje, że zakochała się ostatniej zimy. Jej wybranek to człowiek.

Pewnego dnia rybacy wybrali się na połów i zrobili przerębel w jeziorze. Niepostrzeżenie jeden z nich wpadł do wody i omal nie utonął:

„Na moje łoże upadł. (...)
Ale się piękny wydał – ach! piękny tak, że chciałam
Zatrzymać go na wieki w zimnych pałacach (...)”


Nimfa zapragnęła, by nieznajomy na zawsze u niej pozostał, lecz gdy tylko zaczął konać, postanowiła wrócić go jego przyjaciołom – rybakom. Wyrzuciła topielca na lód jeziora. Od tamtego zimowego dnia, skrycie go pokochała.

Ktoś zbliżał się leśną ścieżką. Skierka stał się niewidoczny dla ludzkich oczu. Nadchodził nieznajomy młodzian, w którym Goplana rozpoznała swojego ukochanego. Zagadnęła go, lecz ów niezbyt przyjemnie się przedstawił:

„Jakżeś głupia, mościa pani –
Nic sobie, to się znaczy, że nic nie przygani
Mojej piękności... to żem piękny. A zwę się
Grabiec.”


Grabiec na wyraźne życzenie wodnej damy opowiedział historię swojego niezbyt szlachetnego żywota. Jego ojciec był organistą kościelnym i „balwierzem” – golarzem. Sytuacja uległa zmianie, gdy ożenił się i dostał „pod pantofel” połowicy. Wkrótce posłuszny małżonek zmarł, a z krótkiego związku narodził się syn – Grabiec – niezbyt przychylny matce smakosz gorzałki.

Goplana wyznaje młodzieńcowi miłość, lecz ten nic sobie z tego nie robi. Przechwala się, że dziewczęta za nim szaleją i proszą o przysługi, byle tylko go spotkać. Grabiec chce pocałować Goplanę, ta wzbrania się, ale ostatecznie nie protestuje. Pragnie, by nawiedzał ją wieczorami, by mogli marzyć i odbywać wspólne przechadzki przy świetle księżyca. Chłopak nie jest zachwycony i przyznaje się, że kocha córkę wdowy – Balladynę.

Balladyna – imię wiążące się z gatunkiem literackim – balladą. W tym przypadku utwór miał nawiązywać do ballady Aleksandra Chodźki Maliny, gdzie zarysowane zostało źródło konfliktu między dwoma siostrami – miłość do bogatego młodzieńca i pragnienie zostania jego żoną. Dziewczęta, podobnie jak w Balladynie, wyruszają do gaju na zbiór malin. Starsza z sióstr zabija młodszą i zostaje małżonką bogacza. Na czole również nosi krwawe znamię. O morderstwie „informuje” fujarka – „dudka” ukręcona przez młodego panicza z wierzbowej witki – drzewa pod którym dokonano zabójstwa.

Władczyni Gopła informuje naiwnego młodziana, że Balladyna ma złe serce. Zaklina go, by przez wzgląd na pocałunek i miłość pozostał wierny jej – Królowej fali, w przeciwnym razie – przestrzega, czeka go surowa kara i śmierć. Odradza Grabcowi wieczorną wizytę w domu wdowy. Grabiec jest przerażony, sądzi, że ma do czynienia z „siła nieczystą” i czym prędzej czmycha. Goplana natychmiast posyła sługę – Chochlika, by przez noc „plątał” ścieżki Grabcowi, a nad ranem ponownie przywiódł go w pobliże Gopła, Skierka natomiast ma za zadnie wyłamać belkę w mostku, przez który powozem będzie jechał Kirkor. W ten sposób „pan czterowieżowy” zawita do domu wdowy i tam upatrzy sobie żonę spośród dwu jej cór: Aliny i Balladyny. Dzięki temu sprytnemu fortelowi piękny Grabiec ma pozostać kawalerem, wiernym jedynie królowej Gopła.

Scena III (Wdowa i jej córki – Alina i Balladyna, Kirkor, Chochlik, Skierka, Sługa)
Po ciężkim dniu pracy Alina, Balladyna i ich stara matka wracają z pola, dzierżąc w dłoniach sierpy. Wdowa użala się nad starszą córką – Balladyną i radzi, by została następnego dnia w domu, podczas, gdy ona i Alina dokończą żniwa. Alina oponuje, sugerując, że to matka ma prawo do odpoczynku:

„Nie! nie, nie, jutro odpoczywa matka,
A my z siostrzycą idziemy na żniwo.”


Wdowa chwali swoje córki za obowiązkowość i wyrozumiałość, i życzy im w przyszłości dobrego i bogatego zamążpójścia.

Raptownie, jakby realizując jej marzenia, rozlega się tętent koni i słychać odgłos nadjeżdżającej karety. Do domostwa zbliża się bogato odziany mężczyzna. Matka otwiera mu drzwi i zaprasza w gościnę. Nieznajomy twierdzi, że nieopodal – na mostku koło jego powozu wpadło w niewielki wyłom, przez co dalsza podróż chwilowo okazała się niemożliwa (sprawka Skierki). W dodatku ponoć słyszał melodię wygrywaną na lutni. Niewidzialny Skierka nie wiedząc, ku której z panien nakłonić serce Kirkora, obydwie czyni niezwykle ponętnymi. Młody bogacz nie jest zdecydowany, która bardziej mu się podoba. Każda jest cudnej urody:

„Jaki wybór trudny!
Starsza jak śniegi – u tej warkocz cudny,
Niby listkami brzoza przyodziana;
Ta z alabastrów – a ta zaś różana –
Ta ma pod rzęsą węgle – ta fijołki –
Ta jak złote na zorzy aniołki,
A ta zaś jak noc biała nad rankiem.
Więc jednej mężem – drugiej być kochankiem;
Więc obie kochać, a jedną zaślubić?...
Lecz którą kochać którą tylko lubić?”


W międzyczasie sługa informuje swojego pana, iż koło w powozie zostało naprawione, ale panicz nie ma już zamiaru opuszczać domu wdowy. Ciągle nie potrafi dokonać wyboru żony, tym bardziej, że dziewczęta wydają mu się uczciwe i o gołębich sercach. Alina w przypadku ożenku przyrzeka zabrać starą matkę do zamku, potwierdza to również Balladyna. Wdowa jednak chętniej wydałaby za mąż starszą córkę – Balladynę. Za podszeptem Skierki przychodzi jej do głowy pewien pomysł:

„Oto niech rankiem idą w las dziewczyny,
A każda weźmie dzbanek z czarnej gliny;
I niechaj malin szukają po lesie,
A która pierwsza dzban pełny przyniesie
Świeżych malinek, tę weźmiesz za żonę.”


Pomysł staruszki przypada do gustu młodzieńcowi, dziewczęta również się zgadzają, choć Alina jest przekonana, że to ona dzięki swojej zręczności posiądzie serce Kirkora. Balladyna tymczasem wychodzi na chwilę z chaty. Tajemnie nawiedza ją wielbiciel – Grabiec, który mimo Chochlikowych sprawek - wodzenia po manowcach, trafił do ukochanej. Alina radzi siostrze, by zachowała rozsądek i dotrzymywała obietnic danych swojemu zalotnikowi. Dziewczyna zasypia i śnią jej się maliny.

Akt II

Chochlik, mimo zaleceń, Goplany „dopuścił” do spotkania Grabca z Balladyną. Zakochana boginka za karę zamienia niewiernego hulakę w wierzbę płaczącą. Alina i Balladyna zrywają w lesie maliny. Balladyna, pragnąc zostać żoną Kirkora, zabija młodszą siostrę. Zbrodnia zostawia na jej czole znamię – krwistą plamę. Dziewczyna, przerażona swoim czynem, wraca na miejsce zabójstwa. Wtedy głosem zamordowanej przemawia do niej Goplana, lecz umysł zbrodniarki przywykł już do haniebnego postępku. Nie wierzy nimfie, że to tylko zły sen, z którego jeszcze można się obudzić. Powraca do oczekujących na nią narzeczonego i matki. Okłamuje Wdowę, że Alina uciekła z nieznajomym mężczyzną. Przybywają swaty i drużki. Balladyna zostaje żoną Kirkora. Martwą Aliną zauważa Filon. Zachwyca się urodą zmarłej.

Scena 1 (Grabiec, Chochlik, Goplana, Alina, Balladyna)
Nad Gopłem wschodzi słońce
. Chochlik całą noc wodził Grabca po leśnej gęstwinie. Ten jednak zdążył się upić i spotkać z Balladyną.

Grabiec wraca pijany i brudny z nocnej wyprawy. Nade wszystko pragnie się wyspać. Chochlik radzi mu się nieco otrzeźwić i proponuje tabakę. Sugeruje również wizytę w karczmie, ale zmęczony Grabiec nie ma już chęci na gorzałkę. Przytrzymuje się dębu, a po chwili zasypia. Nadchodzi Goplana i spostrzega śpiącego Grabca. Wręcza Chochlikowi podarek - „świstawkê” – dziurawy orzech wype³niony tabak¹, ale gdy dowiaduje siê o potajemnym spotkaniu jej ukochanego z Balladyn¹, z³oœci siê na s³ugê za Ÿle wype³nione zadanie.

Nimfa rozmyœla, jak ukaraæ nieodpowiedzialnego hulakê Grabca i postanawia zamieniæ go w wierzbê p³acz¹c¹.

„Roœnij, wierzbo p³acz¹ca;
Skar¿ siê, gdy ptaszek tr¹ca, (...)
Skierko! Przyszlij s³owika, niech tej wierzbie œpiewa
S³owa mi³oœne i niech j¹ nauczy
Kochaæ i p³akaæ;”


Skierka i Goplana zauwa¿aj¹ córki wdowy. Ukrywaj¹ siê w kniejach. Alina i Balladyna szukaj¹ malin i nape³niaj¹ nimi dzbany. M³odsza siostra jest sprytniejsza, podœpiewuje przy pracy, a czerwone owoce przypominaj¹ jej koralowe usta Kirkora. Balladynie zbieranie owoców idzie opornie, kojarz¹ jej siê z krwi¹:

„Jak ma³o malin! a jakie czerwone
By krew. – Jak ma³o – w któr¹ pójdê stronê?
Nie wiem... A niebo jakie zapalone
Jak krew... Czemu ty, s³oñce, wschodzisz krwawo?”


Siostry nawo³uj¹ siê wzajemnie, a po chwili spotykaj¹. Alina ma pe³en dzban malin. Alina ju¿ wie, ¿e jej mê¿em zostanie Kirkor. Dzban z owocami ma ziœciæ jej marzenia, przynieœæ szczêœcie w darze. Obiecuje znaleŸæ Balladynie ma³¿onka spoœród dworskich rycerzy. Starsza siostra zazdroœci m³odszej i jest na ni¹ z³a. Siêga po nó¿. Ironicznie t³umaczy, ¿e to broñ na wê¿e. Proponuje Alinie, by odda³a jej swoje maliny, ale ta droczy siê z ni¹. Zawistna Balladyna nie ma zamiaru dalej b³agaæ siostry. Nakazuje jej po³o¿yæ siê na ziemi, po czym godzi w ni¹ no¿em. Po chwili przytomnieje i pora¿a j¹ zbrodniczy uczynek: „Co moje |Rêce zrobi³y?... O!...” Rozmazuje na swoim czole krew siostry. Ta plama na zawsze ju¿ jej pozostanie – jako symbol dokonanej zbrodni.

Świadkami morderstwa są wierzba płacząca, Goplana i Skierka. Królowa jeziora myśląc, że da się jeszcze uratować nieszczęsną dziewczynę, posyła Skierkę po Pustelnika leczącego ziołami. Tymczasem na miejsce tragedii przybywa Filon – pasterz utrapiony poszukiwaniami kobiecego ideału. Dostrzega martwą Alinę, poraża go i wzrusza jej uroda:

„Cóż to za bóstwo?... Jak marmur blada!
Nieżywa?... Boże! a taka podobna
Do nieśmiertelnych bogiń – i nieżywa –
Jak nad nią płacze ta wierzba żałobna!”


Ubolewa nad śmiercią dziewczyny, sądzi, że człowiek nie mógłby jej zabić. Obok dostrzega „rdzawe żelazo” – narzędzie zbrodni. Składa na ustach nieżywej Aliny pocałunek. Wtem nadchodzi Pustelnik, myśląc, że przyłapał mordercę na gorącym uczynku. Nakazuje zabrać ciało umarłej.

Na miejscu zbrodni pojawia się morderczyni nękana wyrzutami sumienia i wspomnieniem haniebnego czynu. Goplana przemawia do niej głosem zabitej siostry. Roztacza przed nią wizję złego snu, koszmaru. Podszeptuje, że całe wydarzenie jest majakiem, a bogaty rycerz to tylko wytwór fantazji – fantasmagoria. Balladyna nie do końca żałuje zbrodniczego kroku, mówi do Goplany niczym do rodzonej siostry:

„(...) rozum już przywyknął
do twojej śmierci. (...)”


Goplana przyrzeka nie wyjawić tajemnicy Balladyny, ale przepowiada, że „ręka zbrodni dalej ją zaprowadzi”. Na czole dziewczyny zostaje piętno – szkarłatna plama. Takie też, naznaczone szkarłatem, będą kwiaty, na które spojrzy morderczyni. Nimfa powraca w okolice jeziora, by słuchać szumu płaczącej wierzby.

Scena II (Wdowa, Kirkor, Swaty, Drużki)
Na ganku przed chatą siedzą Wdowa i Kirkor, niecierpliwie oczekując przybycia sióstr. Zastanawiają się, która będzie pierwsza. Gdyby miała nadejść Alina, wnioskuje matka, wszystkie jaskółki zerwałyby się z radosnym świergotem i okrążyły główkę dziewczęcia. Na widok Balladyny ptaki płoszą się. Matka cały czas wierzy w spryt starszej córki i faktycznie po chwili dziewczyna zjawia się, niosąc dzban malin.
Kirkor obdarowuje pannę zaręczynowym pierścieniem. Mówi:

„Oby nam życie było słodkim rajem.
Idź do komnaty, starym obyczajem
Niechaj ci warkocz zaplatają swatki,
Niechaj świeżymi przetykają kwiatki,
A za godzinę, drżącą, uwieńczoną,
Wezmę z rąk matki, i będziesz mi żoną. (...)”


Balladyna okłamuje matkę, że jej młodsza siostra, wyrzekając się rodzinnego domu, uciekła z nieznajomym młodzianem. Staruszka rozpacza, ale ufa, że córka wkrótce przypomni sobie o matce, opamięta się i powróci. Wdowa, błogosławiąc Balladynie, całuje ją w czoło i zauważa krwawą plamę – świeci jak rubiny z zaręczynowego pierścienia. Balladyna usiłuje ją zetrzeć, ale zbrodnicze znamię nadal szpeci czoło panny młodej. Słychać śpiew. Wchodzą swaci i drużki, niosąc kosze białych kwiatów, lecz Balladyna widzi rośliny poplamione krwią. Przerażona ucieka. W oddali złociście połyskuje kareta nadjeżdżającego Kirkora.
Akt III

„Odczarowany” Grabiec pojawia się w miejscu, gdzie niegdyś stał dom Wdowy i jej dwu córek, ale chaty już nie ma. Zostały po niej garście popiołu. Matka i córka przeprowadziły się do zamku. Świeżo poślubiony małżonek Balladyny musi nagle wyjechać. Zostawia żonę w towarzystwie sługi – rycerza Fon Kostryna. Sam tymczasem udaje się do lasu, do Pustelnika, by „obejrzeć” koronę Lecha. Przybywa tu także Filon, z nadzieją, że mędrzec przywróci życie jego zabitej kochance. Starca odwiedza również Balladyna. Pragnie kupić od niego „przepis” na „wywabienie” szkarłatnej plamy z czoła. Pustelnik odkrywa jej tajemnicę i nakazuje przywołać imię zmarłej siostry, a wtedy ona ożyje. Zabójczyni nie zgadza się. Ucieka, a po powrocie do zamku żałuje, że podjęła pochopną decyzję odwiedzin mędrca. Sekret Balladyny poznaje Kostryn. Swoją wiedzę zamierza wykorzystać w odpowiednim momencie.
Grabiec, za sprawą Goplany, zamienia się w „dzwonkowego króla”. Głowę wieńczy mu nieopatrznie porzucona przez Pustelnika korona Popielów. Jego poddanymi zostają Skierka, Chochlik oraz świat przyrody. Balladyna każe matce zamieszkać w wieży, by zbyt często nie pojawiała się w zamkowych komnatach. Tymczasem ona i Kostryn przyjmują „prezent” od Kirkora – zapieczętowaną skrzynię. Przywozi ją Gralon, i powtarzając słowa swego pana, zabrania rozrywać pieczęci. Informuje, że Kirkor wraz z wojskiem zatrzymał się w chacie Pustelnika, niedaleko miejsca, gdzie znaleziono padlinę tura. Kostryn zarzuca Gralonowi kłamstwo i wyzywa go na pojedynek. Balladyna dobywa miecza i zabija rycerza. Od teraz ją i sługę wiąże wspólne morderstwo.

Scena I (Kobiety, Dziewczyna, Grabiec, Starzec, Dzieci)
Nad pogorzeliskiem domu Wdowy zebrała się grupa wieśniaków. Wszyscy przeżywają wyjazd staruszki i jej córki do zamku. Wspominają, mówią o wdowie jako kobiecie poczciwej, która leczyła i pomagała ubogim. Jej przyjaciółka postanawia ją wkrótce odwiedzić. Drużka Balladyny również nosi się z zamiarem złożenia wizyty młodej mężatce. Pewien Starzec postrzega wszystko krytycznie. Sądzi, że bogacze wstydzą się chłopstwa i nie chcą przestawać z pospólstwem. Kobiety wspominają pannę młodą, której fanaberią była ponoć czarna wstążka przewiązana na czole zamiast kwietnego wianka na głowie.

Zgromadzonych zastanawia nieobecność Grabca na ślubie ukochanej. Za chwilę „obmawiany” i odczarowany bohater wpada, otoczony wianuszkiem kpiących z niego dzieci. Grabiec z humorem relacjonuje swoją przygodę zamiany w wierzbę. Nikt nie chce uwierzyć w jego opowieść, bo wszyscy znają go jako pijaka, któremu owa niewiarygodna historia mogła się przyśnić lub przywidzieć w alkoholowej malignie. Lud kpi z niego, a młoda Dziewczyna żartuje, że jego ukochana została zamieniona w „grochowy wianuszek”. Starzec uprowadza młodzieńca do karczmy, by tam przy szklanicy miodu wszystko mu opowiedzieć

Scena II (Balladyna, Kirkor, Fon Kostryn, Sługa)
Balladyna przygotowuje się do nowej roli – żony bogatego księcia:

„Więc mam już wszystko... wszystko... teraz trzeba
Używać... pańskich uczyć się uśmiechów,
I być jak ludzie, którym spadło z nieba
Ogromne szczęście... (...)”

Jej mąż musi nagle wyjechać z tajemną misją i pozostawia małżonkę samotną. Wpierw jednak pozwala Balladynie w pełni korzystać ze skarbca i dysponować służbą. Pragnie, by po jego powrocie „złamała” daną sobie obietnicę i zdjęła czarną przepaskę z czoła.

Po wyjeździe Kirkora przed zasmuconą dziewczyną zjawia się dowódca warty zamkowej – Fon Kostryn. Pozostaje w pełni na jej usługi, a Balladyna odnajduje w nim bratnią duszę. Wchodzi Wdowa i opowiada córce sen o Alinie. Balladyna jest zdenerwowana. Sługa informuje ją o przyjeździe Barbary – przyjaciółki „matki Kirkora żony”. Dziewczyna odprawia drabiniasty wóz. Nie chce przyjmować gości z pospólstwa. Matkę, zaskoczoną jej zachowaniem, gotowa wypędzić z zamku, jeśli nie będzie akceptować jej postanowień. Nakazuje staruszce przenieść się do wieży, gdzie służba ma jej dostarczać pożywienie.

Fon Kostryn informuje zamkową gospodynię o planowanym przyjęciu. Mówi o przygotowaniach: „ozdobieniu” jeziora Gopła „smolnymi beczkami” i „ogniowymi słupami”. Balladyna nie przyznaje się przed nim do swojej matki, nazywa ją mamką. Dowódca mówi, iż jakiś prostak próbował ją odwiedzić, lecz go wyrzucono. Był to Grabiec. Balladynę satysfakcjonuje zachowanie rycerza. Chce mu powierzyć swoją tajemnicę.

Scena III (Kirkor, Pustelnik, Filon, Balladyna)
Kirkor odwiedza Popiela – Pustelnika, a ten pokazuje mu dotąd skrywaną koronę Lecha. Pustelnik proponuje, by Kirkor sprawdził szczerość uczuć małżonki i posłał jej zapieczętowaną skrzynię. Warunkiem jest, by połowica nie rozerwała pieczęci.

Do chaty pobożnego starca przybywa Filon. Wiadomość, że jego martwa „bogini” nie ożyła, bardzo go rozczarowuje. Chce znać miejsce pochówku ukochanej, ale Pustelnik doradza mu, by pobiegł za Kikorem:

„Biegnij za Kirkorem, twoje złote włosy
Odziej żelazną rycerza przyłbicą;
I na tę szalę, która ludzkie losy
Waży na ziemi, rzuć ziarko makowe
Twojego życia... może los przeważy.”


Po wyjściu Filona, samotnika nawiedza Balladyna. Wskazuje ranę na czole i błaga o wyleczenie. Proponuje zapłatę, ale starzec odkrywa prawdę. Serce dziewczyny zdradza jej sekret. Mędrzec orzeka, że na taką „skazę” nie pomogą żadne terapie zielarskie, a „wyleczyć” ją może jedynie przyzwanie zmarłej:

„Siostra niech siostry zawoła!
Umarła wstanie i tę ranę zmaże.
Chcesz?”


Ale okrutna Balladyna nie ma zamiaru wzywać imienia Aliny. Woli nosić haniebne piętno. Mędrzec przeklina ją, złorzeczy i przepowiada „Boga sądy sprawiedliwe”, które ją dosięgną wraz z niekończącymi się wyrzutami sumienia. Wylękniona dziewczyna ucieka, Pustelnik zostaje sam, monologując o wyrokach boskich i sprawiedliwości. Ta okaże się w dniu sądu ostatecznego. Wszelkie zło zostanie wówczas ukarane. Nie ujdą karzącej boskiej ręce niegodziwe czyny i niecne występki. W leśnej dali słychać śmiech, ujadanie psów oraz „podziemne” echo – dźwięk dzwonów, mroczną i tajemniczą „mowę” zatopionych miast.

Według ludowych podań zatopione, zapadłe zamki, kościoły, miasta symbolizowały karę za grzechy. Na ich miejscu występowały zbiorniki wodne - jeziora. Ludzie wierzyli, że w ten sposób Bóg karze niewiernych. Owe legendy swoje źródło miały w biblijnej historii o zatopieniu miast: Sodomy i Gomory. Stwórca miał rzekomo w ten sposób skarcić bezbożnych mieszkańców. Niektórym wydawało się nieraz, że słyszą „ostrzegawczą” mowę zatopionych grodów.

Scena IV (Skierka, Chochlik, Goplana, Grabiec)
Chochlik ze Skierką znajdują na kamieniu porzuconą przez Pustelnika koronę Lecha
. Zamyślają ofiarować ją Goplanie, która akurat zjawia się pośród lasu w towarzystwie Grabca. Grabiec tłumaczy „deszczowej panience”, że mógłby ją kochać, gdyby był, podobnie jak ona, częścią przyrody, ale niestety jest człowiekiem. W dodatku boleśnie obito go rózgami na dworze Kirkora, ale chętnie przystałby na służbę do księcia, ponieważ tam sowicie karmią, a gorzałka leje się strumieniami. Ponadto w zamku przebywa jego ukochana.

Wyznanie młodzieńca irytuje nimfę wodną, ale obiecuje spełnić wszystkie jego marzenia, jeżeli tylko pozostanie z nią. Grabiec życzy sobie zostać królem dzwonkowym (królem karo). Goplana spełnia jego żądanie. Posyła diabliki po „materiał” do wykonania szykownego królewskiego stroju, a wymagający młodzian musi zasnąć, by obudzić się już w innej postaci.

Gdy się budzi, spostrzega całkiem nowe szaty. Zadziwia go ta metamorfoza, lecz nie jest usatysfakcjonowany długą brodą. Wolałby ją zgolić. Na głowie nosi koronę Popielów. W ręku dzierży drewniane berło – witkę brzozową, na znak pamięci, że niegdyś sam był drzewem. Jako władca zastanawia się, nad czym ma panować. Goplana odpowiada:

„Wszystko, co na tej ziemi moją władzę czuje:
Ptaszyny, drzewa, rosy, tęcze, każdy kwiatek
Jest twoim...”


Nowy monarcha planuje sprawować surowe rządy. Zamierza opodatkować cały świat przyrody, wszelka zwierzyna i ptactwo mają być poddane kontroli:

„ (...) Jaskółkom na drogę
Dawać paszporta, w takich opisywać nogę,
Dziób, ogonek i skrzydła, i rodzime znaki. (...)
Róża płaci od pęczka, od kalin kalina,
Od każdego orzecha zapłaci leszczyna,
Czy to pusty, czy pełny... mak od ziarek maku.”


Skierka i Chochlik zostają jego podwładnymi: Chochlik królewskim ministrem, bo głupi, a Skierka nadwornym błaznem. Grabiec pragnie jeździć powozem, a takowy ma być pożyczony od samego władcy piekieł – Mefista. Tym powozem król myśli wyruszyć na ucztę ślubną do Kirkora.

Scena V (Kostryn, Balladyna, Gralon)
Kostryn podsłuchał rozmowę Balladyny z Pustelnikiem. Jest świadom, że tą wiedzą będzie mógł się posłużyć we właściwym momencie. Dzięki temu zyskuje przewagę nad swą panią. Może „zawładnąć” nią i bogactwami.

Balladyna rozmyśla o swojej wizycie u mędrca. Stwierdza, że była to pochopna decyzja, bo starzec poznał jej tajemnicę i może ją wyjawić. Wtem przybywa goniec – Gralon z podarkiem od Kirkora. Przekazuje właściwe polecenia co do prezentu. Małżonka ma nie otwierać zapieczętowanej skrzyni do czasu powrotu męża. Balladyna jest oburzona kaprysem Kirkora. Jego zachowanie interpretuje jako dowód braku zaufania. Wyjaśnia obecnym sługom – Kostrynowi i Gralonowi, że dostosuje się do zaleceń, choć gniew grafa - księcia nie jest jej straszny: Wypytuje przybyłego rycerza, gdzie zatrzymał się jej mąż z wyprawą. Gralon informuje ją, iż książę złożył wizytę Pustelnikowi, a blisko jego chaty dostrzegł trupa. Sługa twierdzi, że była to padlina – martwy tur.

Zabójczyni oddycha z ulgą, ale Kostryn jest mniej ufny. Nie wierzy słowom Gralona. Domyśla się, że ów kłamie, bo wspomniane miejsce jest miejscem śmierci człowieka: „Bo ja przysięgną na szatana złego,| Że nie tur... ale... (...)” Wyzywa Gralona na pojedynek, zwracając się do Balladyny: „Tego człowieka trzeba zabić.” Dziewczyna zdejmuje miecz ze ściany i zabija rycerza. Ją i Kostryna łączy wspólna zbrodnia. Kostryn mówi:
„Ja biorę połowę
Twojego strachu, tajemnic, rozpaczy.”


Akt IV

Na zamku Kirkora odbywa się uczta. Gości na niej nawet „król dzwonkowy” – Grabiec. Biesiadnicy opowiadają sobie historie swoich rodów. Balladyna podaje się za prawdziwą księżniczkę. By potwierdzić prawdziwość swoich słów, wyrzeka się matki i wypędza ją z twierdzy. Na zewnątrz szaleje burza, ale córka jest bezwzględna. Książęcy goniec zawiadamia zebranych, że dzielny Kirkor dokonał zwycięskiej wyprawy i zabił „krwawego” Popiela IV. Okrzyknięto go królem, ale on wyrzekł się tej dostojnej funkcji i zapowiedział rychłe przybycie prawowitego monarchy. Pojawia się cień zamordowanej Aliny, a tajemnicze echa nucą pieśń o leśnej zbrodni. Grafini omdlewa. Kirkor dowiaduje się od Pustelnika o kradzieży cudownej korony. Przysięga oczekiwać zbrojnie oszusta, który zjawi się w Gnieźnie z przywłaszczonym insygnium władzy. Starca odwiedza wygnana Wdowa. Mimo próby samobójczej żyje, choć niestety niczego nie widzi. Burzowy grom wypalił jej oczy. Popiel III obiecuje, że gdy tylko odzyska tron, odnajdzie staruszkę i jej wyrodną córkę. Tę zamierza surowo ukarać. Balladyna i Kostryn chcą przejąć koronę Lecha. Balladyna zabija śpiącego Grabca, a sługa odnajduje koronę. Kochanek Balladyny i jednocześnie ojciec jej przyszłego dziecka (Fon Kostryn) nakazuje odpocząć swojej „lwicy”. Nazajutrz przed nimi „bojowe zadanie” – próba zdobycia Gniezna.

Scena I (Balladyna, Kostryn, Szlachta, Służba Zamkowa, Chochlik, Skierka, Grabiec)

Na zamku Kirkora odbywa się uczta. Na zewnątrz szaleje burza. Szlachta pije zdrowie króla, za którego „przebrany” jest Grabiec. Ma na głowie koronę Lecha. Służba podaje do stołu. Goście popijają wino. Kostryn nakazuje postawić przed królem tacę ze złotymi monetami. Grabiec rozdaje monety Chochlikowi i Skierce, mówiąc, ze to „odgórna” opłata za ich służbę. Sam również napełnia kieszenie, płacąc sobie za „sprawowaną” funkcję. Balladyna stara się bawić przybyłych rozmową, choć opanowuje ją strach, by nikt nie „odgadł” zbrodni. Pewien szlachcic zaczyna dialog o pochodzeniu – „herbach”.

Balladyna, dzięki podpowiedzi Kostryna, opowiada fikcyjną historię swojego rodu – rzekomo ma królewskie „korzenie”, ponieważ niegdyś była „Księżniczką możnej Trebizonty”:

„Ja? - o! wspomnienie! Wuj nielitościwy
Wygnał mię z państwa, zagrabił dzielnicę;
Przez niego bracia moi królewice
Zamordowani. (...)
Ach, ja nieszczęśliwa, ja uniosłam życie;
Lecz matka moja! – Matkę moją, panie,
Zamurowano w pałacu framudze.”

Trebizonta – dawny Trapezunt (nazwa grecka), miasto położone na południowym brzegu Morza Czarnego, obecne tereny Turcji. W czasach Słowackiego modna nazwa baśniowej krainy. W literaturze europejskiej funkcjonował kiedyś zwrot: „kobieta piękna jak księżniczka trebizundzka”. ( termin: M. Inglot [w:] Balladyna , J. Słowacki, Rzeszów 1990)

Przybywa Wdowa i napomina Balladynę, że zapomniała o starej matce zamkniętej w wieży. Kobieta prosi o jedzenie i napój. Córka udaje, że jej nie zna. Wyrzeka się matki. Ironicznie ujmuje się za nią Grabiec, proponując by zasiadła z dostojnym towarzystwem:

„Cha! cha! cha! – jaka to chłopska maszkara,
Dajcie jej pokój: trzeba ją posadzić
Z nami do stołu.”


Wdowa tłumaczy swój nieprzyzwoity ubiór. Oburza to niegodziwą córkę, nazywa matkę „wściekłą żebraczką”, wiedźmą i nakazuje wyrzucić z zamku. Staruszka błaga dziewczynę, by tego nie czyniła. Jest noc. Na zewnątrz szaleje burza, błyskają pioruny, pada deszcz.Matka dumnie opuszcza przyjęcie, uprzednio rzucając przekleństwo.

Po chwili sługa obwieszcza nadejście książęcego gońca. Informuje, iż pan i jego wojsko zatrzymali się w chacie Pustelnika, ponieważ nieopodal zaskoczyła ich burza. Poseł relacjonuje historię pomyślnej, zbrojnej wyprawy. Kirkor, w okolicach Gniezna, zaatakował zbrodniczego Popiela IV – zabił go. Wdzięczny tłum okrzyknął go władcą, lecz ów zrzekł się korony. Oznajmił ludowi, że prawowity monarcha wkrótce sam przybędzie i zasiądzie na tronie:

„Ogłoście po kraju
Bezkrólewie! A kto się na zamku pokaże
Uwieńczony prawdziwą koroną Popielów,
Koroną, w której znany brylant <żmije – oko>
Między dwóma rubiny na trzech perłach leży,
Tego królem obierzcie.”


Przypomniał, iż jest tylko skromnym rycerzem w służbie narodu, który pojął za żonę ubogą wiejską dziewczynę.

Balladyna siedzi oburzona i zarzuca posłowi „niegodne kłamstwo” o jej rodowodzie. Wszyscy wpatrują się w Grabca, bo to on ma na głowie wspomniany symbol władzy (koronę), ale wcale nie poczuwa się do tak dostojnej roli – zamierza spokojnie siedzieć za stołem i biesiadować: „Gdyby nie godność, prawda? która siedzieć każe.”

Burza przybiera na sile i Balladyna słyszy „głosy płaczące” . Każe lać sobie wina, Grabiec namawia Chochlika, by rozweselił gości melodią. Posłuszny diablik wygrywa na flecie smutną wiejska pieśń, a obce echa nucą do niej słowa:

„Obie kocha pan;
Obie wzięły dzban; (...)”

Zbrodniarka obserwuje nieme oblicza biesiadników, próbując zgadnąć, kto intonuje „złowieszcze” słowa. Duchy śpiewają dalej:

„Tobie szatan stróż
Włożył w rękę nóż; (...)”


Przerażona „grafini” omdlewa. Grabiec żąda podania na stół malin. Nagle pojawia się biały cień zamordowanej Aliny z dzbankiem malin na głowie. Balladyna, przepełniona wewnętrznym lekiem, przykazuje odejść zjawie. Cień znika, a powietrze wypełnia się aromatem owoców. Zabójczyni mdleje po raz kolejny. Słudzy, na rozkaz Kostryna, wynoszą ją z sali. Nazajutrz uczta ma się rozpocząć od nowa.

Scena II (Pustelnik, Kirkor, Wdowa)
Kirkor, w noc burzową, przed chatą Pustelnika, wiedzie z nim dialog. Wie, że ktoś skradł koronę Lecha i starzec nie może zasiąść na tronie jako prawowity monarcha – Popiel III. Planuje udać się ponownie do Gniezna i schwytać tego, kto przybędzie, podając się za króla. Pustelnik doradza Kirkorowi, by powrócił na zamek, przemyślał wszystko, a potem ruszył z wojskiem. Rycerz pragnie najpierw wypełnić zaplanowaną misję. Oczami wyobraźni widzi siebie jako szczęśliwego małżonka i ojca żyjącego w kraju pokoju i sprawiedliwości pod patronatem Popiela III. Książę odjeżdża ze zbrojnymi, a starzec w myślach, znając uczynki niecnej Balladyny, życzy mu, by prędzej został wdowcem niż ojcem dzieci zbrodniarki.

Pośród mroku słychać płacz i lament. Do celi Pustelnika zbliża się oślepła, obdarta i wygłodniała Wdowa. Burzowy piorun wypalił jej oczy. Żali się pobożnemu starcowi, utyskuje na swój straszny los i niegodziwą, bogatą córkę, która podczas szaleńczej wichury wygoniła ją z zamku. Wierzy, że bezlitosna dziewczyna opamięta się, wspomni wypędzoną i nakaże ją odnaleźć. Nieszczęśliwa kobieta klęka przed Pustelnikiem, pozorując spotkanie z królem, któremu będzie mogła wyjawić swoje pragnienie:

„Królu! Złoty panie!
Każ mojej córce, która ma złota obfitość,
Niechaj mnie kocha.”


Płacząc, opowiada dalej, jak próbowała odebrać sobie życie, wieszając się na gałęzi, lecz „córka drzewa, żelazna gadzina” nie zlitowała się nad biedną wdową. Sosnowy kij złamał się. Wtedy upadła i „grom czerwony wyjadł (jej) z powiek oczy.” Musi żyć nadal i jako żebraczka, błąkać się po świecie. Odchodzi, a Pustelnik przyrzeka – jako przyszły władca - odnaleźć starą matkę i sprawiedliwie osądzić jej niewdzięczne dziecko:

„Po kraju całym szukać każę
Tej matki – i okropny sąd wydam na dziecko.”


Scena III (Chochlik, Skierka)
Grabiec zasnął na zamkowej wieży. Skierka wybiera się „kąpać w błyskawicach”, a Chochlik na ucztę do „jednookiego puchacza”. Ponownie pojawia się biała mara.

Scena IV (Balladyna)
Balladyna w nocnej koszuli i z nożem w ręku zbliża się do zamkowej wieży. Wokół panuje mrok, który rozświetla tylko kaganek świecy i światło błyskawic. Wiatr gasi świecę. Dziewczyna czujnie rozgląda się, baczy, czy nikt nie nadchodzi. Boi się białej mary, uważnie wpatruje się w ciemność

Scena V (Kostryn, Balladyna)
W stronę wieży kieruje się również Kostryn z zamiarem uśmiercenia Grabca i zdobycia korony. W drzwiach napotyka powracającą po dokonaniu zabójstwa Balladynę. Cofa się z przestrachem i tłumaczy, że szedł pomóc zwabiony czyimś jękiem. Zbrodniarka ma ręce unurzane we krwi i przeraża ją fakt, że jęk konającego był słyszalny. Posyła Kostryna po światło.

Sługa wraca bez świecy i wypytuje swą panią o koronę. Zabójczyni decyduje się po nią pójść. Powróciwszy, wyjaśnia, że szukała drogocennego przedmiotu, lecz nie znalazła. Kostryn wchodzi na wieżę i wraca z koroną Popielów. W myślach żałuje, że Balladyna jest świadkiem zdobycia przez niego skarbu. Kobieta wyczuwa to i mówi:

„Ta myśl... W powietrzu ją czuć... o! Kostrynie,
Chciałeś mię zabić
, serce twoje biło
Głośno, jak moje bije, gdy zarzynam.”


Kostryn przeklina szaleńczą myśl zrodzoną w swoim umyśle. Wraz z Balladyną udają się omówić dalszy plan działania. Wiedzą, że Kirkor oczekuje w Gnieźnie złodzieja korony. Przemocą zamierza ją odebrać i ukarać oszusta. Balladyna, sięgając do mężowskiego skarbca, zamierza przekupić lud i wstąpić na tron. By ostatecznie zlikwidować świadków zbrodni, nakazuje Kostrynowi uśmiercić Pustelnika. Sługa i jednocześnie kochanek przypomina: „Ty ciężarna; troje.” Martwi tym spostrzeżeniem kobietę. Kostryn mówi do swej pani, by się położyła gotowa na nowe wyzwania. Na zewnątrz zaczyna świtać.

Akt V

Goplana, przerażona biegiem wypadków, odfruwa z kluczem żurawi na północ. Za swoją panią podążają Skierka i Chochlik. Kirkor walczy z anonimowym nieprzyjacielem – „samozwańcem”. Żołnierze grafa, przekupieni przez tajemniczego wroga, przechodzą na stronę intryganta. Kirkor ginie podczas walk. Nowym królem zostaje Balladyna. Przyszłego władcę gnieźnieńscy posłowie witają chlebem i solą. Balladyna zatrutym nożem kroi bochen na pół. Zatrutą częścią częstuje „wspólnika” – Kostryna. Ów pada martwy. Przed koronacją monarchini ma wydać wyroki i rozstrzygnąć sprawy sądowe. Pojawia się trzech oskarżycieli: lekarz – w sprawie otrucia Kostryna, Filon – z zarzutem zabicia jego ukochanej i niewidoma Wdowa – w kwestii niegodziwej córki, która wypędziła ją z zamku. Za każdym razem królowa wydaje wyrok śmierci – są to wyroki na nią samą, ponieważ to ona dopuściła się tych karygodnych czynów. Zostaje rażona piorunem. Przebieg „dochodzenia” umieszcza w „historycznych aktach” dziejopis Wawel.

Scena I (Skierka, Chochlik, Goplana)
Skierka i Chochlik opowiadają o swoich czynnościach. Z porannej mgły, oświeconej tęczą, wyłania się Goplana. Przerażona zaistniałymi wydarzeniami, czując się sprawczynią wielu tragedii, nimfa decyduje się odlecieć z kluczem żurawi w rejony dalekiej północy. Żegna się ze swoimi sługami i zapowiada, że odleci wraz z żurawiami. Skierka i Chochlik odlatują za swoją panią.

Scena II (Kirkor, rycerze, Goniec)
Pod murami Gniezna Kirkor przemawia do swoich rycerzy. Mówi o nieznanym „samozwańcu”, który pragnie zawładnąć tronem:

„Nie chciał wystąpić w szranki, jak podła gadzina
Kryje się, a zebrawszy, co mówię! ten podły – obietnicami, złotem, zakupiwszy sobie
Mnogich stronników... rycerzy z nieznanymi godły,
Walką chce tron owładnąć i na moim grobie
Stanąć jakoby na pierwszym szczeblu królowania.”


Wyrokuje, że plany przyszłego króla spełzną na niczym. Zdrada zostanie ujawniona, przekupni żołnierze, którzy przeszli na stronę wrogich wojsk, ukarani, bo niebawem ma przybyć prawowity władca – Popiel III. Kirkor posłał już po niego swoich zbrojnych. Nakazuje bronić grodu nawet w wypadku jego śmierci. Rycerze przekonują swego pana, że to on odniesie zwycięstwo. Waleczny mąż zamyśla o powrocie do domu – o odpoczynku u boku ukochanej małżonki. Przybywa goniec z nowiną, że Pustelnika znaleziono martwego: „Trup jego wisiał na grubym powrozie | Z białymi włosy i z podartą szatą (...)” Kirkor daje rozkaz do walki i rusza na czele wojsk.

Scena III (Balladyna, Kostryn, Żołnierz, Goniec, Poselstwo)
Kostryn radzi swej pani, by nie pokazywała się na polu bitwy, tylko cierpliwie czekała na zakończenie walk. Wchodzi żołnierz, obwieszczając atak wojsk grafa Kirkora. Balladyna zostając sama, rozmyśla, w jaki sposób „nagrodzi” wiernego Fon Kostryna. Zastanawia się również, co będzie, gdy przekupione przez nią wojsko przegra. Planuje wówczas popełnić samobójstwo, by jej małżonek Kirkor nie dowiedział się, kim był „samozwaniec” i wichrzyciel. Na wypadek śmierci ma mieć przygotowany zatruty nóż. Nadchodzi staruszka – znachorka, przynosząc „rożek ludomoru” – specjalną truciznę z jadu węża. Tą trucizną ma być natarte narzędzie zbrodni – nóż.

Żołnierz przynosi wieści z pola walki:

„Na szańcowej górze,
Gdzie rosną brzozy nad źródłem, widziałem
Grafa Kirkora; otoczony wałem
Zabitych ludzi, trzyma się i siecze
Jasną siekierą.”


Donosi, że znaczna część przekupionych przez Balladynę i Kostryna żołnierzy Kirkora przeszła na stronę „samozwańca”. Wkrótce do zdradzieckich bojowników mają dołączyć łucznicy. Zwycięstwo jest blisko. Grafini posyła żołnierza w bój, obiecując mu „profity”. Wkrótce przybywa goniec z nowinami: szaniec trupów po stronie wroga znów urósł, ale wódz nadal się broni. Po chwili zjawia się umazany we krwi Kostryn. Kirkor poległ. Przyszła królowa wydaje rozkaz ścięcia głów dowódców i powieszenia buntowników. Nadchodzi poselstwo ze stolicy z chlebem i solą, by powitać nowego władcę. Posłowie klękając, okazują wdzięczność za uwolnienie spod jarzma niewoli:

„Witaj więc! Witaj, miły hospodynie!
Serca i skarby, i wszystko, co mamy,
Pod nogi twoje strumieniem popłynie,
Boś już zasłużył na wdzięczność narodu
Skaraniem hersztów, którzy nas uwiedli.
Ci nas mękami, karą miecza, głodu,
W mieście trzymali (...)”

Hospodyn – słowo pochodzenia czeskiego oznaczające władcę, pana, werset z dawnej pieśni, którą według legendy śpiewano, witając króla Kazimierza Odnowiciela. Kazimierz przywiózł do Polski utraconą koronę królewską.

Balladyna zastanawia się, czy wszyscy buntownicy zostali ukarani. Okazuje się, że dwóch „językami walczyło po mieście,
Lud namawiając do boju (...)”

Królowa w rycerskiej zbroi nakazuje powiesić obu. Wstawia się za nimi jeden z posłów. Udając łaskawość, Balladyna każe im wybić zęby i wyłamać szczęki, by w przyszłości zaniechali zbytniego gadulstwa. Ponadto wyznaje, że jest kobietą. Zebrani są zdziwieni. Nadal wdzięcznie biją pokłony. Władczyni dzieli przyniesiony chleb. Zatrutym nożem odkrawa połowę dla wiernego Fon Kostryna. Zwraca się do niego ze słowami:

„Półowa kraju i chleba półowa
Słusznie należy... (...)
Wszystkim się podzielę,
A serce weźmiesz całe.”

Kosztuje chleb, dając przykład słudze. Ów spożywa zatrutą część bochenka. W Gnieźnie rozbrzmiewają dzwony, obwieszczając zwycięstwo i nowe panowanie. Królowa, posłowie i lud udają się do „otworzonej żelazem stolicy.”

Scena IV (Kanclerz, Goniec, Kobieta, Dziejopis Wawel, Balladyna, Lekarz, Filon, Strażnik, Żołnierz, Dwór , Sędziowie, Paź)
Na sali królewskiej w Gnieźnie zebrali się dworzanie. Wszystko jest przygotowane na powitanie nowego władcy. Rozlegają się szepty, że aktualnie władzę w państwie sprawować będzie kobieta. Lud i dwór oczekują nadejścia monarchini. Dziejopis (kronikarz) Wawel opowiada o niezwykłym wydarzeniu – cudzie, jakiego był świadkiem. Na tle nieba dostrzegł sznur żurawi, za nimi, chwytając się szyi ptaka, leciała dziewczyna. Paź potwierdza słowa kronikarza. Kanclerz, przewodnicząc zebraniu, komentuje dziwne wieści:

„Trzeba dziecka oczu,
Aby na szmatach niebieskiego płótna
Obraz widziały.”


Za oknami zapada zmrok. Zbiera się na burzę. Niebo czerwienieje. Kanclerz, by odpędzić pioruny, nakazuje bić w dzwony. Z wieży zamkowej dobywa się dziwny jęk, dworzanie są przestraszeni, ale zbliża się Balladyna z Kostrynem i poddani. Przyszła królowa, zgodnie z obyczajem, nim zasiądzie na tronie, musi „rozwiązać kryminalne sprawy”: uwolnić niewinnych, a ukarać winnych. Po chwili Kostryn pada martwy na ziemię. Przestrzega jeszcze zgromadzonych przed okrutną władczynią. Balladyna przyzywa lekarza, tłumacząc słowa konającego perspektywą śmierci.

„On w malignie...
Wynieść go! wynieść!... ciało jego stygnie...

Niech lekarz jaki uzdrowi go, za to
Połową kraju zapłacę.”

Medyk ogłasza śmierć rycerza. Zbrodniarka cieszy się, że teraz tylko ona zna sekret: „Ja sama panią tajemnicy.” Rozkazuje uwolnić jeńców wojennych i nakarmić żebraków. Posiłek ma być im wydawany codziennie. Wyznaje obecnym, że o swojej przeszłości powie tylko spowiednikowi. Mówi, że poległy wróg - Kirkor był jej mężem, a obecnie ona jest wdową po nim. Życzy sobie, by odnaleziono jego ciało i oddano mu cześć. Tymczasem osobiście przymierza się do rozwiązywania zawiłych sądowych spraw. Przysięga wydawać sprawiedliwe wyroki. Zostają wprowadzeni oskarżeni. Pierwszym zeznającym jest królewski doktor. Sprawa dotyczy anonimowego otrucia Kostryna. Nie ma sprawcy. Mimo to, wedle praw, wyrok musi być wydany. Kanclerz przypomina, że ten, kto dopuszcza się tak amoralnego czynu, zasługuje na śmierć. Jeżeli nie trybunał sądowy, to z czasem ukarze winowajcę Bóg. Balladyna wydaje wyrok śmierci.

Pojawia się kolejny oskarżyciel – Filon trzymający w dłoni nóż i dzban malin. Opowiada o śmierci młodej, pięknej dziewczyny, w której zakochał się po jej zgonie:

„Ach! Parki! Parki! Parki niełaskawe
Przecięły srebrna nitkę jej żywota;
Może też z nieba jaka gwiazda złota
Pozazdrościła mej kochance blasku”

Parki– według mitologii greckiej to prządki, które przędły nić ludzkiego życia. Jedna z nich – Atropos – przecinała tę nić. Wtedy człowiek umierał.

Nie wskazuje mordercy, mówi jedynie, że znalazł zabitą rankiem przed trzema dniami. Wokół nieboszczki poniewierały się maliny, a w pierś miała wbity nóż. „Spała snem nieprzespanym” w lesie, w cieniu wierzby płaczącej.

„Trzy razy księżyc i gwiazdy pobladły (Przed Apollinem)” – zeznaje Filon na sądzie, przed Balladyną. Między Aktem I i II upływa noc (wtedy, gdy w chacie Wdowy zatrzymuje się na nocleg Kirkor, tego samego wieczoru Balladyna idzie na spotkanie z Grabkiem). Zabójstwa dokonano drugiego dnia rankiem. Wkrótce potem odbył się ślub starszej siostry z Kirkorem. Akt III zaczyna się od trzeciego dnia rano. Wdowa z Balladyną przenoszą się do zamku. Noc tego samego dnia obejmuje Akt IV – w zamku odbywa się uczta, Balladyna zabija Grabca, a Fon Kostryn odnajduje świętą koronę Lecha. Akt V ukazuje walki pod murami Gniezna, „zwycięstwo” i sąd Balladyny. Jest to dzień czwarty.

Hetman upomina Balladynę, że w państwie prawa za śmierć płaci się śmiercią. Królowa wydaje kolejny werdykt – „Winna jest śmierci”. Ta opinia nieco zadziwia kanclerza: „Winna... więc sądzisz, że zbrodniarz niewiasta?” Balladyna udziela wymijającej odpowiedzi: „Sądzę, jak sądzę...”

Przed obliczem monarchini staje stara oślepła Wdowa jej matka . Relacjonuje historię swojego smutnego życia. Była szczęśliwą matką dwóch córek, z których „młodsza uciekła spod matczynej strzechy”, „druga poszła w łoże wielkiego grafa”. Graf pojął ją za żonę i zabrał na zamek Ona pojechała również, ale wyrodna córka wyparła się jej i wypędziła z twierdzy. Balladyna duma nad wyrokiem, ale hetman ponownie ją napomina:

„Lechitów ustawa
Śmierć przypisuje na niewdzięczne dzieci.”

Przerażona staruszka nie chce, by jej dziecko ukarano śmiercią. Pragnie wycofać oskarżenie i odejść. Kanclerz jednak nie godzi się, ponieważ według prawa nie można odstąpić od oskarżenia. Przykazuje wyznać kobiecie imię nikczemnej dziewczyny. Matka oponuje i zostaje poddana torturom, ale nawet wtedy milczy. Królowa nie ośmiela się jej bronić. Hetman natomiast powołuje się na literę prawa:
„Praw się trzymam treści.
A za to niech mnie wielki Bóg obwini,

Lud uniewinni... (...)”
Torturowana Wdowa umiera. Kanclerz, mimo wszystko, zabiega o wydanie karzącego orzeczenia na córkę zmarłej. Balladyna stwierdza: „Winna śmierci!” W tym momencie razi ją piorun. Zamiast dzwonów koronacyjnych biją dzwony pogrzebowe.

Epilog (Publiczność i kronikarz Wawel)

Publiczność (włączona do dramatu) polemizuje z Dziejopisem Wawelem. Ów ocenia rządy królowej Balladyny jako sprawiedliwe. Widzowie – „świadkowie” dramatycznych wydarzeñ, nie zgadzaj¹ siê z jego opini¹. Zarzucaj¹ mu pochopnoœæ oceny i zwyk³¹ s³u¿alczoœæ. Publicznoœæ nakazuje „fa³szywemu” kronikarzowi opuœciæ scenê.

Dziejopis narodowy - Wawel rozmawia z Publicznością. Audytorium chce znać dzieje Balladyny. Kronikarz tłumaczy pochodzenie bohaterki. Rzekomo miałaby wywodzić się z kraju Obotrytów – dawnego szczepu słowiańskiego. Ponoć inny uczony doszukuje się jej genealogii w mitycznym kraju Amazonek. Byłaby wówczas jedną z wielu wojowniczych kobiet zamieszkujących brzegi Morza Czarnego. Historyk przeczy tej tezie, ale rządy rażonej piorunem królowej uznaje za sprawiedliwe:

„Królowa jak Salomon panowała mądrze,
Więc musiała być mądrą, przy mądrości cnota.”


Nie zgadzają się z jego opinią widzowie. Zarzucają dziejopisowi pochopność oceny. Ów jednak zgon monarchini usprawiedliwia koniecznością bicia w dzwony w momencie grzmotów, a nie rozstrzyganiem spraw sądowych i zajmowaniem się problemem koronacji. Powołuje się na autora sztuki (Słowacki) – właściciela „laurowego wieńca”, którego żadna błyskawica nie ugodziła. Publiczność ironicznie żegna kronikarza, zarzucając mu zbytnie pochlebstwo:

„Pochlebiasz, mój łysy,
I królom, i poetom... Idź precz za kulisy!”

Syzyfowe Prace

Jest mroźna zima. Niezamożni państwo Borowiczowie, rodzice małego Marcinka, postanawiają oddać swoją pociechę na stancję przygotowującą syna do pójścia do gimnazjum w mieście Kleryków. W nowym domu chłopiec nie mieszkał sam. Były tam również inne dzieci, które w dzień uczyły się wraz z tamtejszymi dziećmi w szkółce, którą prowadziło owe małżeństwo. Marcinek był bardzo podekscytowany i przestraszony nową sytuacją w jakiej się znalazł, ale wszystko zaczęło się normalizować, gdy jego starsi koledzy zaprzyjaźnili się z nim oraz pomagali mu

w arytmetyce czy nauce czytania rosyjskiego. W szkole panowała przyjazna atmosfera. Mimo nakazu nauczania Polaków tylko

i wyłącznie w języku rosyjskim tak do końca nie było. Zawiało jednak zgrozą gdy przyjechał na kontrolę dyrektor z Rosji i nagle się okazało, że w szkole tylko dwóch uczniów biegle czyta po rosyjsku, reszta tylko duka albo w ogóle nic po tym języku nie potrafi. Dyrektor miał prawie wybuchnąć ze złości lecz sytuację uratowały tamtejsze Polki-matki uczniów, które wielce się skarżyły na dyrektora, który uczy ich pociechy tylko i wyłącznie „pa russki”. Po niedługim czasie po małego Marcina przyjechała jego mama Helena. Jej synek umiał już podstawy matematyki oraz

j. rosyjskiego więc postanowili pojechać do miasta gdzie przyszły gimnazjalista miał zdawać egzaminy. Testy sprawdzające uczniów były jednak dopiero parę dni później niż się spodziewano więc pani Borowiczowa korzystając z czasu znalazła chłopcu rodzinę,

w której przez następne lata edukacji będzie mieszkał. Jego nową mamą została „Pani Przepiórkowska”. Przestraszona matka nie była jednak pewna, czy Marcin jest dobrze przygotowany do egzaminów gdyż poziom wiedzy kandydatów był bardzo wysoki. Udało się jej „załatwić” kilka godzin korepetycji u p. Majewskiego. Przyszłego nauczyciela chłopca w szkole gimnazjalnej. W końcu nastały egzaminy, z którymi malec poradził sobie bez większych problemów i od tamtej pory był już uczniem owej szkoły w Klerykowie. Na początku bardzo się starał. Chętnie i sumiennie podchodził do obowiązków mimo, że nie zawsze były łatwe.

Po kilku miesiącach nauki do Marcina niespodziewanie przyjechała mama, której udało się uzyskać dwudniowy urlop dla syna co podobno nie było takie łatwe. Szczęśliwa rodzina wracając do rodzinnych Gawronek opowiadała sobie o wszystkim i obiecywała sobie wieczną miłość. Potem stało się coś okropnego. Pani Helena, mama gimnazjalisty nieoczekiwanie zmarła.

Lecz młodzieniec nie przejmował się tym tak, jak można by było myśleć. Bedąc dopiero w mieście dopiero poczuł brak matki.

W następnym roku szkolnym chłopak bardzo się opuścił w nauce. Zaprzyjaźnił się z bogatym, rozwydrzonym łobuzem, który namawiał go do wspólnych przeskrobanek czy wagarów. Jednego dnia, kiedy wszyscy uczniowie i rada szkoły uczestniczyli w ważnej uroczystości kościelnej on z jego nowym kolegą byli poza miastem. Młody Borowicz jednak przemarzł i wrócił na msze. Wtedy coś go ruszyło i postanowił się zmienić na lepsze. Od tego dnia codziennie z rana modlił się przed szkołą w owej katedrze i wszystkie swoje powodzenia i porażki wiązał z modlitwą.

Po ukończeniu egzaminów i otrzymaniu promocji do klasy piątej uczeń pojechał na wieś na swoje gospodarstwo. Nie było to jednak to samo miejsce kiedy żyła jego mama. Zatęsknił za tym. Chłopak znalazł nową pasję. Było to polowanie, w sumie samo posiadanie strzelby, prochu z którą mógł śledzić leśna zwierzynę. Zaprzyjaźnił się nawet z tamtejszym mistrzem łowieckim, który godzinami opowiadał mu o tamtejszej faunie i różnych anegdotach związanych z polowaniem. Kiedyś nastał niesamowity dzień. Kiedy ze swoim nowym przyjacielem poszedł na prawdziwe polowanie. Wzięli wszystko co trzeba łącznie w wódką, która bodajże miała być bardzo pomocna w kuszeniu zwierzyny.

Młodzieniec był tak zafascynowany czatowaniem na ptaki, że nie zauważył kiedy zniknął jego towarzysz. Po kilku godzinach nawoływania zwierzyny usłyszał chrapiącego łowcę, który wypił całą wódkę. Jak się później okazało od początku planowały tak chłopca wykorzystać a nawet zwierzyny, którą mieli upolować nie było w tamtych okolicach od dziesiątek lat. Po wakacjach Borowicz zastał w gimnazjum wielkie zmiany. Zastał nowego dyrektora i wielu nauczycieli. Zasady, obrzędy były surowsze i od tamtej pory jedynym językiem, którym można było się posługiwać był rosyjski. Można nawet powiedzieć, że powstało coś w rodzaju wojny między uczniami gimnazjum a nauczycielami. Zaczęły powstawać różne kółka zainteresowań. Wszystko regulaminowo po rosyjsku. Powstał m.in. teatr rosyjski na który Marcin zdecydował się jako nieliczny z Polaków. Był wręcz atrakcją widowiska i od tamtej pory wszyscy nauczyciele traktowali go w sposób bardziej przyjazny i łaskawszy.

Był również ktoś taki jak Andrzej Radek, który bardzo chciał się wybić z biednej miejscowości. Był pilnym, bardzo mądrym uczniem, którego było stać na edukację przez udzielanie korepetycji młodszym rocznikom. Idąc do klasy piątej chciał spróbować swoich sił w bardziej renomowanej szkole, o której wspominamy czyli gimnazjum w Klerykowie.

Nie miał on żadnych pieniędzy i liczył tylko i wyłącznie na szczęście, którego na początku mu troszkę brakowało. Spotkał on jednak po drodze do miasta bardzo miłego, zamożnego pana Płoniewicza, który bezinteresownie podwiózł go do miasta. W czasie rozmowy jaka przeprowadzali po drodze okazało się, że młodzieniec nie ma gdzie w Klerykowie mieszkać i co ze sobą począć. Pan zaproponował mu aby w zamian za udzielanie korepetycji jego dzieciom będzie miał swój kąt i zawsze coś do zjedzenia w jego domu. Jak można się domyśleć Radek zgodził się bez wahania. Dzieci pana Płoniewicza nie były bardzo bystre i Jędruś dużo czasu musiał dla nich poświęcać lecz nie narzekał. W szkole był bardzo źle traktowany przez rówieśników, którzy cały czas nabijali się z jego wiejskiego pochodzenia i stylu bycia. Doszło nawet do ostrej bójki przez która miał wylecieć z gimnazjum. Stało się jednak inaczej dzięki Borowiczowi, który mając dobre stosunku z dyrektorem, uratował jego sytuację. Marcin był już w klasie szóstej i wraz ze swoimi kolegami byli bardzo rządni nauki. Chodzili na spotkania, na których czytali rosyjska literaturę i przez która coraz bardziej utożsamiali się z treściami w nich znajdującymi. Byli żądni wszystkiego co nowe do nauczenia, przeczytania. Zdobywanie wiedzy traktowali wręcz jak jakiś wyścig. Nie wszystkim jednak ich znowu styl bycia i myślenia pasował. Podzielone myślenie można było zauważyć na lekcji historii, gdzie nauczyciel w sposób strasznie stronniczy i okrutny przedstawiał Polskę i katolicyzm.

W pewnym momencie jeden z uczniów nie wytrzymał i stanowczym tonem kazał przestać wykładowcy uczyć ich takich faktów. Stwierdził, że tamtejsi uczniowie są katolikami i nie życzą sobie takich zniesławień kościoła. Zbulwersowany nauczyciel pobiegł do dyrektora. Ten natomiast wywołał na środek delikwenta i kazał mu się tłumaczyć. Zapytał klasę, co ona o tym myśli i kto go nakłaniał. Każdy był cicho. W pewnym momencie zaczął się wypowiadać Marcin Borowicz. Chłopak ten potocznie mówiąc „wkopał” swojego kumpla twierdząc, że nikt go do tego nie namawiał i że on jest po stronie nauczyciela bo on czyta prawdę o Polskim narodzie. Klasa była zmieszana ale szczęśliwa, że przynajmniej oni nie będą ukarani. Patriota jednak został wydelegowany raz na zawsze. Kolejnego roku stało się coś bardzo ważnego. Do klasy chłopców doszedł uczeń przeniesiony z Warszawy. Zygier bo tak się nazywał przypomniał chłopakom o ich powinności. Na zajęciach z języka polskiego wzruszył wszystkich swoim patriotyzmem. Obudził w kolegach polskie myślenie i wolę walki o niepodległość. Od tamtej pory przyjaciele spotykali się potajemnie w nocy w tzw. Starym Browarze.

Czytali tam nielegalne w tamtych czasach dzieła polskich pisarzy i dyskutowali o nich. Kochali się w polskiej sztuce i byli zezłoszczeni, że muszą obowiązkowo mówić i uczyć się po rosyjsku. Jednego razu o mały włos nauczyciel Majewski nie odnalazł kryjówki chłopaków. Śledził go na szczęście Borowicz i broniąc ich tajemnicy zaatakował profesora błotem. Mogł wreszcie powypominać mu wszystkie „zbrodnie” przeciw ojczyźnie.

Po świętach Wielkanocnych wszyscy uczniowie uczyli się dniami i nocami do egzaminu dojrzałości i zapominali o sobie każdy był sam ze sobą wkuwając ile się da. Marcin siedział codziennie na ławce nad rzeczką. Spotykał on tam „Batrinę” w której bezgranicznie się zakochał. Chłopak nie był w stanie się uczyć i myśleć o niczym innym niż ona. Nie spotykał jej jednak często. Kiedyś tylko poczuł, że gdy przyszła na ławkę coś zaiskrzyło i z jej strony. Nie widział jej już później. Gdy wrócił do miasta po egzaminach już prawie jako student Uniwersytety w Warszawie spotkał swoją „mamę” -„Panią Przepiórkowską”. Rozmawiali w kawiarni i wielu ważnych dla krau sprawach. Gdy jednak do rozmowy przyłączył się radny z jego kontrowersyjnymi poglądami Marcin nie wytrzymując przeprosił „mamusię” i wyszedł. Poszedł do domu „Batriny” jak się potem okazało ona już tam nie mieszkała. Wyjechała z ojcem lekarzem i młodszym rodzeństwem w głąb Rosji czego kawaler Borowicz nigdy nie był w stanie pojąć.

SKĄPIEC

Osoby dramatu :

Harpagon: ojciec Kleanta i Elizy
Kleant : syn Harpagona, zaleca sie do Marianny
Eliza : córka Haropagona
Walery: syn Anzelma, zaleca sie do Elizy
Marianna: córka Anzelma
Anzelm: ojciec Walerego i Marianny
Frozyna: swatka
Simon: faktor
Jakub: kucharz i woźnica Harpagona
Strzałka: służący Kleanta
Pani Claude: gospodyni Harpagona
Żdziebełko, Szczygiełek: służący Harpagona
komisarz policji i jego pisarz

Akcja dramatu rozgrywa sie w domu Harpagona, w Paryżu.

AKT I

SCENA I Walery, Eliza

Walery rozmawia z Eliza o wspólnej przyszłości. Eliza jest pełna obaw, że nie będzie mogła poślubić ukochanego, ponieważ na drodze do szczęscia stoi : porywczość ojca, wymówki rodziny, opinia innych ludzi. Boi sie też, że Walery przestanie ją kochać. Walery jednak zapewnia, że będzie ją kochał zawsze. Eliza stwierdza : "
Wierzę, że kochasz prawdziwie i że mi będziesz wierny; nie chcę wątpić o tym i drżę już jedynie przed potępieniem świata. " Myśli, że nie powinna zakochać sie w człowieku, który uratował jej życie. Tu wspomina jak Walery ją uratował, gdy toneła wśród " wzburzonych fal" a poźniej obdarzył troskliwą opieką. Dla niej porzucił dawne nazwisko, opuśćił rodzine i został sługą jej ojca- Harpagona, to wszystko tylko po to, by być blisko niej. Mimo wszystko, Eliza prosi Walerego by za wszelką cene zjednał sobie jej ojca. Walery zapewnia ją, że robi wszystko by zrobic na Harpagonie jak najlepsze wrażenie. Radzi Elizie by ta porozmawiała ze swoim bratem - Kleantem i w ten sposób zyskała w nim sprzymierzeńca.

SCENA II Kleant, Eliza

Kleant pragnie porozmawiac z siostra - Elizą i zwierzyć sie jej z pewnego sekretu. Jest zakochany w ubogiej dziewczynie - Mariannie, która mieszka z chorą matką i troskliwie się nią opiekuje. Chciałby pomoc dziewczynie, ale nie posiada wystarczająco dużo pieniedzy, by zapewnić jej opiekę. Jest zły, że ojciec - Harpagon, mimo dużego majątku nie pomoże biednym.
Prosi, siostrę, aby ta "wybadala ojca, jak zapatruje sie na moje uczucia" i oznajmia, że jeżeli napotka jakiekolwiek przeszkody ze strony ojca, wyprowadzi sie z domu. Namawia do tego też Elize mówiąc : "Jeśli ty, siostro, znajdujesz się w podobnym położeniu i jeśli ojciec będzie się sprzeciwiał naszym pragnieniom, opuścimy go oboje i wyzwolimy się z przemocy, w jakiej nieznośne skąpstwo więzi nas od tak dawna. " Gdy słyszą, że nadchodzi ojciec - Harpagon, przerywają rozmowę.

SCENA III Harpagon, Strzałka - slużący Kleanta

(Scena pokazujaca skąpstwo Harpagona)

Harpagon zastaje w pokoju Strzałkę - slużacego Kleanta, jest bardzo zdenerwowany i wypędza sługę. Podejrzewa go o szpiegostwo i oskarża : "Ty może byłbyś zdolny rozsiewać plotki, że ja mam schowane pieniądze?" Strzałka zarzeka sie, że nic nie robi, tyko stoi tu z rozkazu swego pana - Kleanta. Zezłoszczony Harpagon, przeszukuję sługę, myśłąc że ten może odkrył skrytkę z pieniędzmi. Nastepnie wypedza go z domu.

SCENA IV Harpagon (sam)

Ciągle zly na sługę, myśli czy jego pieniądze - 10 tysiecy talarów w złocie, są bezpieczne w ogrodzie, gdzie je zakopał. Stwierdza : "Ach, cóż to za straszny kłopot mieć w domu tak znaczną sumę; szczęśliwy, kto ma cały majątek w bezpiecznej lokacie, a zachowa tylko to, co potrzebne na codzienne wydatki! To niemała rzecz znaleźć w domu dobrą kryjówkę; co do mnie, wszystkie zamknięcia i skrzynie uważam za mocno niepewne i nierad na nich polegam. To istna przynęta dla złodziei: każdy przede wszystkim tam się dobiera. "

SCENA V Harpagon, Eliza, Kleant

Harpagon, myśląc że jest sam w pokoju, kontynuuje na głos swoje rozważania na temat 10 tysiecy talarow zakopanych w ogrodzie. Nagle spostrzega, że do pokoju weszli Eliza i Kleant. Przerażony woła : "O nieba! sam się zdradziłem! Zapal mnie uniósł; lękam się, iż rozprawiając sam ze sobą mówiłem zbyt głośno. " Próbuje sie jednak upewnic czy dzieci nic nie słyszały i dla zmylenia ich mówi, że myślał na glos jak to ciężko jest zdobyc pieniądze i że szczęsliwy ten kto posiada taki majątek. Jednak Kleant nie daje sie nabrać na sztuczki ojca i stwierdza, że przecież ojciec ma tyle pięniedzy. Rozzłoszczony ojciec zarzuca dzieciom zdrade : " Podobne gadania a także twoje szalone wydatki staną się przyczyną, że któregoś dnia przyjdzie mi tu ktoś gardło poderżnąć w mniemaniu, że ja po prostu sypiam na złocie. " Dochodzi do kłotni między ojcem a synem. Kleant wypiera sie, że nie ma "szalonych wydatków" a pieniądze jakie posiada wygrał w karty. Nagle ojciec zmienia temat i wyptuje syna o Marianne, stwierdzając, że chciałby jeszcze na stare lata poślubic młodą panne. Kleantowi robi sie słabo, wychodzi do kuchni. ( pamietajmy, że Kleant zakochał sie w Mariannie ).

SCENA VI Harpagon, Eliza

Gdy Harpagon zostaje sam z córka, wyjawia jej swoje plany. Pragnie by Kleant poślubił pewną wdowę, a Eliza pana Anzelma - "jest to człowiek dojrzały, rozsądny i doświadczony; nie ma więcej nad pięćdziesiąt lat i słynie ze swoich dostatków. " Jeszcze tego samego dnia ma odbyć sie ślub Elizy, ona jednak kategorycznie sprzeciwia sie ojcu. Widząc że cieżko namówić córkę sprytny Harpagon robi z nią zakład :

HARPAGON
To partia bez zarzutu: założę się, że każdy może tylko pochwalić mój wybór.

ELIZA
A ja założę się, że nikt rozsądny nie może go pochwalić.

Z daleka widać zbliżającego sie Walerego, Harpagon prosi go by był sędzią zakładzie. Nieświadomy niczego Walery zgadza sie.

SCENA VII Walery, Harpagon, Eliza

Harpagon podstępem pyta Walerego :
HARPAGON
Chodź no, Walery. Obraliśmy cię właśnie, abyś powiedział, kto z nas ma słuszność: ja czy córka.

Nie wiedząc o co Harpagon załozyl sie z Elizą, Walery stwierdza :
WALERY
Ani wątpliwości, że pan.
HARPAGON
A czy wiesz, o co chodzi?
WALERY
Nie. Ale pan nie może nie mieć słuszności: pan, który jesteś wcieleniem rozsądku!...

Gdy Walery dowiaduje sie o co chodzi w tym wszystkim, próbuje naprawić swój bład, podając różne argumenty na przykład, że jednak córka powinna mieć swoje zdanie. Harpagon ma największy argument przemawiający za tym małżeństwem : Anzelm chce wziąć Elizę „bez posagu”

.

SCENA VIII Eliza, Walery

Eliza jest przerażona rozwojem sytuacji, Walery uspokaja ją mowiąc : "Poszukamy sposobów, aby je udaremnić ( małżeństwo ) ". Póki sytuacja sie nie wyjaśni radzi, by ukochana udawała jakąś chorobę.

SCENA IX Harpagon, Eliza, Walery

Do pokoju wchodzi Harpagon, Walery by zrobić na nim wrażenie i udać że nic się nie stało mówi do Elizy : "Tak, córka powinna być posłuszna ojcu. Nie trzeba zważać, czy się mąż podoba, czy nie; bez posagu! to wielkie słowo: gdy taki argument wchodzi w grę, obowiązkiem jest zamknąć oczy na wszystko. " Ojciec, zadowolony, że ma oparcie i pomoc w Walerym, nakazuje córce by ta była całkowicie mu posłuszna.

SCENA X Harpagon, Walery

Walery mówi, że idzie jeszcze porozmawiać z Elizą : " Zdrowo będzie, jeśli się jej trochę cugli przykróci. " Szcześliwy i niepodejrzewający niczego Harpagon chwali Walerego, że ten podejmuje sie rozmowy i nakłania Elize do ślubu z Anzelmem.

AKT II

SCENA I Kleant, Strzałka - sługa Kleanta

Strzałka oznajmia panu, że udało mu sie znaleźć lichwiarza, gotowego pożyczyć Kleantowi pieniędzy. Kleant potrzebuje 15 tysiecy talarów. Sprawą zajął sie Simon, który był odpowiedzialny za wyszukanie odpowiedniego człowieka, gotowego pożyczyć taką sumę pieniędzy. Niestety, nieznany nikomu lichwiarz żąda dużego procentu i nieopłacalnych dla Kleanta warunków :„Z żądanych piętnastu tysięcy franków pożyczający dostarczy w gotowiźnie jedynie dwanaście, w miejsce zaś pozostałej kwoty osoba zaciągająca pożyczkę przyjmie sprzęty, ubrania i kosztownośc " . Potrzebując nagle pieniedzy Kleant zgadza sie pożyczyć je od lichwiarza i umawia sie z nim na spotkanie.

SCENA II HARPAGON, SIMON; KLEANT I STRZAŁKA ( w głębi sceny )

Simon zdaje sprawę lichwiarzowi, którym jak sie okazuje jest Harpagon. Całą sytuację obserwują przerażeni i niewiedzący o niczym Strzałka i Kleant. Simon zauważa ich, mimo iż z ukrycia obserwują cała niewyjaśniona jeszcze dla nich sytuacje. Simon przedstawia im Harpagona, nie wiedzac ze strony sie juz znają :
SIMON
wskazując Kleanta
Oto właśnie osoba, która pragnie u pana pożyczyć owe piętnaście tysięcy.

Gdy rozzłoszczony Harpagon wyrzuca synowi : " Tak to, obwiesiu! to ty puszczasz się na takie niecne sposoby? Simon orientuje sie juz w całej sytuacji i przerażony ucieka.

SCENA III Harpagon, Kleant

Dochodzi po raz kolejny do kłotni miedzy ojcem a synem. Harpagon zarzuca Kleantowi :" Więc to ty chcesz się zrujnować takimi niegodziwymi pożyczkami?" Syn ripostuje zdaniem : "Więc to ty starasz się wzbogacić tak zbrodniczą lichwą? " Po burzliwej kłótni ojciec wyrzuca Kleanta z domu.

SCENA IV Harpagon, Frozyna - swatka

Harpagon chce pomowić ze swatka na temat jego ślubu z Marianną. Juz przgotowuje pieniądze, by jej zapłacic.

SCENA V Frozyna, Strzałka

Strzałka dowiaduje sie od Frozyny o zamiarach swatania Harpagona i Marianny i przy okazji opowiada swatce o skąpstwie Harpagona.

SCENA VI Harpagon, Frozyna

Harpagon wypytuje Frozyne o Marianne. Najbardziej interesuje go jej posag. Frozyna próbuje przypodobać się Harpagonowi prawiąc mu liczne, kłamliwe komplementy. W ten sposób chce uzyskać od niego jak największą zapłate za pełnienie usług swatki. Skąpiec nie daje sie uwieść miłymi słowki i nie chce rozmawiać teraz z Frozyną o zapłacie. Wścieklła swatka, liczy na sowitą zapłatę od biednej Marianny :
"Niechże cię febra ściśnie, ty stary psie, brudasie diabelski! Kutwa udawał głuchego na wszystkie przymówki; ba, nie trzeba jeszcze dawać za wygraną; na wszelki wypadek, umiałam sobie z drugiej strony zapewnić sowitą nagrodę."

AKT III

SCENA I - IV Harpagon, Kleant, Eliza, Walery, Pani Cloude z miotłą w ręce, Jakub,
Szczygiełek, Ździebełko

Harpagon, pragnąc przygotować sie do przybycia Marianny, każe służbie posprzątać mieszkanie.
Pani Claude ma zająć sie scieraniem kurzy ( " proszę tylko nie ścierać mocno: to bardzo niszczy." ), Ździebełko i Szczygiełek - płukanie szklanek i nalewanie wina ( "Czekajcie, aż ktoś poprosi, i to niejeden raz, a pamiętajcie przy tym nie żałować wody. " ). Eliza ma pilnować, by nic nie zginęło ze stołu. (To wszystko świadczy o skąpstwie Harpagona ). Eliza musi rownież przyjąć do domu narzeczoną ojca - Marianne i zabrać ją na jarmark.

SCENA V Harpagon, Walery, Jakub

Harpagon prosi Jakuba - kucharza by ten przygotował kolację ( jak najbardziej oszczędną ) : "Najlepiej dać coś takiego, czego nie można dużo jeść i co zaraz syci: ot, potrawkę baranią dobrze tłustą, do tego ciasta nadziewanego kasztanami. To zapycha." Jakub odpowiada, że potrzeba duzo pieniędzy by przygotować dobry posiłek. Dochodzi miedzy nimi do sprzeczki. Po stronie Harpagona staje Walery mówiąc, że nadmierne jedzenie jest niezdrowe i przytacza "starożytną sentencję ": "poto się je, aby żyć, nie zaś po to się żyje, ab y jeść."

W końcu przygotowaniem kolacji zajmuje sie Walery, a Jakub ma zaprzęgnąć konie do karecy.
Sługa Jakub, znów sprzeciwia sie panu, mówiąć, że nie może zparzęgnąć wygłodzonych koni :
" (...) trzyma je pan na tak ścisłym poście, że to już ledwie cienie, widma, szkielety, a nie konie."
Dochodzi do kolejnej sprzeczki, podczas której Jakub mówi Harpagonowi co "gadają o skąpym panu ". Wściekły Harpagon, bije Jakuba.

SCENA VI Walery, Jakub

Walery śmieje sie z Jakuba, pobitego przez Harpagona. Jakub próbuje groźic Waleremu : "Jak się wezmę do kija, to ci skórę wyłoję... " Walery nie daje sie poniżać i sam bije Jakuba kijem.

SCENA VII - VIII Marianna, Frozyna, Jakub

Frozyna wraz z Marianną przybywają do domu Harpagona. Spotykają Jakuba i proszą go by zawołał swego pana. Marianna wyjawia Frozynie, że boi sie tego spotkania z Harpagonem. Mówi, że wolałaby poślubić młodzieńca, który ja kilkakrotnie odwiedzał ( Kleant ), niestety nie zna jego imienia. Frozyna ją pociesza, mówiąc że z pewnościa Harpagon niedługo umrze i wtedy jako młoda, bogata wdowa poślubi innego młodego kawalera.

SCENA IX - XV Harpagon, Frozyna, Marianna, Eliza

Harpagon wita Mariannę, prawiąc jej komplementy. Marianna szepta do swatki : "O, cóż za wstrętny człowiek. " Pan domu, przedstawia narzeczonej swoją córkę - Elizę i syna - Kleanta. Marianna poznaje w Kleancie, kawalera który ją odwiedzał i w którym sie zakochała. Kleant wyznaje dziewczynie swoje uczucia, czym doprowadza Harpagona do złości.
Aby przerwać kłopotliwą sytuację, Frozyna proponuje wycieczkę na jarmark. Harpagon - jako gospodarz, każe zaprzęgnąć konie do powozu i udając troskę przeprasza, że zapomnial przygotowac przekąski przed przejażdżką. Nagle odzywa sie Kleant, informując gości :
"Postarałem się o to, ojcze: kazałem w twoim imieniu przynieść parę koszów chińskich pomarańcz, daktyli i konfitur. " . Powoduje to u Harpagona atak rozpaczy. Na domiar złego, Kleant zdejmuje ojcu pierścien z palca i wręcza go Mariannie. Oszołomiony Harpagon, wyzywa syna od : zdracjów, opryszków. Do pokoju przychodzi Ździebełko z wieścią, że konie nie są podkute. W miedzyczasie, gdy Harpagon zajęty jest rozmową ze sługa, Kleant zabiera damy do ogrodu.

AKT IV

SCENA I - II Kleant, Marianna, Eliza, Frozyna

Korzystając z chwili samotności, Kleant i Marianna przekonują Frozyne, że darzą sie miłością i chcą byc razem. Swatka stwierdza, że Harpagon musi poznać inną bogatą i młodą dame, z pewnością odrzuci wtedy Marianne, która przecież nie posiada posagu.

SCENA II Harpagon, Kleant, Marianna, Eliza, Frozyna

Do ogrodu przychodzi Harpagon. Z daleka zauważa jak Kleant całuje Marianne w rękę. Zaczyna coś podejrzewać : "Czyżby się w tym kryła jakaś tajemnica?" Zapobiegliwy skąpiec oznajmia towarzystwu, że kareta już przygotowana do przejażdżki. Każe by Kleant pozostał z nim w domu.

SCENA III Harpagon. Kleant

Hapragon wypytuje syna, co ten myśli o Mariannie. Kleant kłamiąc odpowiada, że panna nie robi na nim żadnego wrażenia. Sprytny ojciec stwierdza :
"Ten wzgląd sprawił, iż postanowiłem odstąpić od zamiaru; że zaś już prosiłem o jej rękę i jestem poniekąd związany, byłbym ją oddał tobie, gdyby nie twoja wyraźna niechęć."
Zmieszany Kleant wyjawia swoją miłość do Marianny, czym potwierdza przypuszczenia ojca. Wsciekły skąpiec chce by syn wyrzekł sie miłosci do jego narzeczonej. Kleant stanowczo zarzeka sie, że nie porzuci ukochanej. Harpagon woła by przyniesiono kije.

SCENA IV - V Harpagon, Kleant, Jakub

Przychodzi Jakub, próbując zaopbiec rękoczynom. Podejmuje się roli sędziego w tym sporze.
Jakub rozmawia kolejno z ojcem i synem, którzy (by zapobiec bójce) są w innych pokojach. Przekazuje każdemu zmienione słowa strony przeciwnej, co doprowadza do załagodzenia sytuacji. Obaj panowie, przepraszają sie. Zgoda nie trwa długo, ponieważ szybko wychodzi na jaw żart Jakuba. Wsciekły Harpagon wydziedzicza syna i obdarza go przekleństwem.

SCENA VI Kleant, Strzałka

Kleant spotyka w ogorodzie Strzałkę, który trzyma szkatułkę Harpagona. Sługa wyjaśnia mu, iż śledził skąpca, gdzie ten chowa swoje pieniądze i korzystająć z chwili zamiesznia wykradł skarb.

SCENA VII Harpagon

Harpagon zauważa brak szkatułki i pieniedzy. Zrozpaczony woła :
"Ratunku! Kto w Boga wierzy! Jestem zgubiony, zamordowany! Gardło mi poderżnęli: wykradli mi pieniądze! Kto to być może? Co się z nim stało? Gdzie uciekł? Gdzie się ukrywa? Jak go znaleźć? Gdzie pędzić? Gdzie go szukać? Może tu: Może tam? Kto to taki? Trzymaj!"
Podejrzewa każdego z domowników. W depresji krzyczy, że jeśli nie odnajdzie swojego skarbu, to sie powiesi.

AKT V

SCENA I - II Harpagon, Komisarz, Jakub

Harpagon wzywa Komisarza, by ten przeprowadził śledztwo i wykrył złodzieja .Do pokoju przychodzi Jakub ( nie wie, że skradziono szkatułkę), myśląc że Komisarz jest gościem weselnym, zaprasza go do stołu. W końcu Jakub dowiaduje się o kradzieży. Ma doskonałą okazję, by zemścić sie na Walerym ( Walery go pobil > AKT III, scena VI ) i zarzuca mu kradzież. Mimo iż sluga miota się w zeznaniach przeciw Waleremu, Harpagon wierzy mu.

SCENA III Harpagon, Komisarz, Walery, Jakub

Harpagon wołając Walerego, mówi :
"Zbliż się tu, wyznaj najczarniejszy postępek, najniegodziwszy zamach, jaki kiedykolwiek popełniono na ziemi!" . Nieświadomy niczego Walery, myśli że Harpagon odkrył jego miłość do Elizy i przyznaje, że kocha jego córkę i zamierzają się pobrać. Gdy wyjaśnia sie cała sytuacja, wściekły Harpagon, każe zapisać Walerego do protokołu jako : "opryszka i uwodziciela."

SCENA IV Harpagon, Eliza, Marianna, Walery, Frozyna, Jakub, Komisarz

Harpagon groźi Elizie : "Drzwi i tęga kłódka będą najlepszą gwarancją twego posłuszeństwa." . Waleremu obiecuje, że czeka go szubienica. Eliza błaga ojca,by nie był tak surowy.

SCENA V Anzelm, Harpagon, Eliza, Marianna, Walery, Komisarz, Jakub

Harpagon tłumaczy Anzelmowi, że Eliza pragnie poślubić Walerego. Anzelm stwierdza, że nie będzie nikogo zmuszał do ślubu. Prosi Walerego o wyjaśnienie całej sytuacji. Walery wyznaje, że jest synem don Tomasza d'Alburci i opowiada swoją historię ( Mając 7 lat ocalał z rozbitego okrętu i gdy dowiedział się, że jego rodzina przeżyła katastrofę, rozpoczął poszukiwania. Spotkał jednak Elize i postanowił z nią zostać. Poszukiwania zlecił innemu człowiekowi ). Nagle okazuje się, że Marianna jest jego siostrą, a Anzelm ojcem. Wszyscy są radośni, tylko Harpagon dalej domaga się swoich pieniedzy.

SCENA VI Harpagon, Anzelm, Eliza, Marianna, Kleant, Walery, Frozyna, Komisarz, Jakub,
Strzałka

Przychodzi Kleant i ogłasza ojcu, że odda mu szkatułkę, jeśli ten zgodzi sie na małżenstwo jego i Marianny. Harpagon sie zgadza. Anzelm oświadcza, że sam zajmie się przygotowaniami do ślubów i zapłaci za wszysko. Narazie chce spotkać sie z dawno nie widzianą żoną. Rodzina Anzelma udaje sie do domu, a Harpagon ściska swoją ukochaną szkatułkę.

Zemsta

Główne postacie:

Cześnik Raptusiewicz – skłócony z Rejentem, opiekun Klary
Podstolina – wdowa, Cześnik pragnie się z nią ożenić dla pieniędzy
Klara – wychowanica Cześnika, zakochana w Wacławie
Wacław – syn Rejenta, zakochany w Klarze
Papkin – na usługach Cześnika, zakochany w Klarze

Cześnik Raptusiewicz chciałby ożenić się z wdową Podstoliną, która bawi u niego z wizytą, jest jednak nieobyty i nieśmiały. Wzywa więc Papkina, bawidamka i hulakę, by pośredniczył w swatach, a jednocześnie utrzymywał w jego imieniu kontakty z sąsiadem – Rejentem Milczkiem, z którym Cześnik jest skłócony. Cześnik jest łasy na majątek Podstoliny, nie wiedząc, że ona sama szuka męża, bo jest bez grosza. Papkin zaś ostrzy sobie zęby na bratanicę Cześnika Klarę.

Nagle okazuje się, że Rejent zlecił murarzom naprawę muru rozgraniczającego część zamku należącą do niego od części należącej do Cześnika. Każe Papkinowi rozpędzić murarzy.

Tymczasem w ogrodzie Wacław i Klara zapewniają się o wzajemnej miłości. Wacław jest gotów porwać Klarę, by się z nią ożenić, ale dziewczyna nie chce tego.

Papkin wchodzi do akcji dopiero, gdy murarze zostają przegonieni. Wygłasza monolog na własną cześć. Zjawia się Wacław, który przedstawia się jako urzędnik Rejenta i oddaje się dobrowolnie w niewolę. Cześnik jednak każe wypuścić Wacława, a ten nie chce odejść – chce być bliżej Klary. Papkin zgadza się, gdy dostaje sakiewkę. Wacław chce się wkupić również w łaski Cześnika, prosząc o wstawiennictwo Podstolinę. Jednak okazuje się, że dawniej sam podkochiwał się w Podstolinie i co gorsza oszukał ją podając się za księcia. Podstolina chce zerwać zaręczyny z Cześnikiem – woli Wacława.

Papkin tymczasem wyznaje Klarze miłość. Ta żąda od niego dowodu – wytrwania przez pół roku w milczeniu, roku o chlebie i wodzie i przywiezienia krokodyla. Cześnik jest zadowolony, że Podstolina przyjęła jego zaręczyny, lecz wściekły na Rejenta o mur. Chce go wyzwać na pojedynek i do niego wysyła Papkina jako sekundanta.

Tymczasem Milczek przygotowuje pozew do sądu przeciw Cześnikowi. Spisuje zeznania poszkodowanych w bójce przy murze, strasznie przy tym przekręcając je na własną korzyść. Wacław prosi go o pozwolenie na małżeństwo z Klarą, Rejent jednak chce, by ożenił się z Podstoliną, na złość Cześnikowi.

Zjawia się Papkin, najpierw nieco niepewny, potem coraz bardziej się panoszy w domu Rejenta. Gdy jednak Milczek straszy go wyrzuceniem za drzwi, zaczyna się panicznie bać. Ledwie udaje mu się przekazać wiadomość od Cześnika, który wyzywa Rejenta na pojedynek. Do pokoju wpada Podstolina – zerwała zaręczyny z Cześnikiem, chce zaręczyć się z Wacławem.

Papkin przynosi Cześnikowi list, w którym Rejent informuje o postanowieniu Podstoliny. Cześnik jest wściekły i postanawia zwabić do siebie Wacława. Dyktuje swemu sekretarzowi – Dyndalskiemu list, który rzekomo napisała Klara. Nie udaje mu się jednak napisać go przekonująco i wysyła do Wacława służącą.

Papkin, zdając Cześnikowi relację z misji u Rejenta, usłyszał, że wino, którym go poczęstowano, mogło być zatrute. Spisuje testament. Zapisuje Klarze swój majątek (choć właściwie go nie posiada).

Wacław przybywa do Klary i zostaje zatrzymany przez Cześnika, który informuje go, że chce go ożenić z Klarą. Kochankowie są zaskoczeni, ale oczywiście wyrażają zgodę. W kaplicy czeka już na nich ksiądz.

U Cześnika zjawia się Rejent – czekał na Raptusiewicza w wyznaczonym miejscu, ten jednak nie pojawił się. Gdy dowiaduje się o ślubie syna, jest wściekły. Systuację wyjaśnia Podstolina, oświadczając, że cały jej majątek przepisany został na Klarę, która miała go przejąć w dniu ślubu. Jest więc bez grosza. Rejent i Cześnik słysząc to wreszcie się godzą.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Konkurencje gim kobiet
cierpienia mlodego wertera streszczenie
Kajtkowe przygody streszczenie
geografia konkurs gim 2008 2009
61 (2012) streszczenia id 44220 Nieznany
gmm v1 streszczenie
Konkurs historyczny GIM etap szkolny 2
MwNNE GIM 2 plan wynikowy 151626
'Half Life', czyli pół życia przed monitorem zagrożenia medialne foliogramy gim modul 3 lekcja 5
SOFOKLES- Antygona, Streszczenia
II wojna swiatowa, szkoła, streszczenia
Folwark zwierzęcy, Streszczenia
Świtezianka, krótkie streszczenia lektur
Pamiętnik z powstania warszawskiego, Lektury Szkolne - Teksty i Streszczenia
opis streszczenie mgr, licencjat, do licencjatu
Mit o Prometeuszu streszczenie, Ściągi

więcej podobnych podstron