♥ Przyszedł Bóg do świata niosąc Serce w dłoni - świat ze sobą zbratać, Miłość Swą odsłonić. Wyciągnął Bóg ręce, otworzył Swe dłonie: "Oto moje Serce! Spieszcie ludzie po Nie! ...Ludzie się spieszyli... biegali po drogach, swe sprawy gonili - nikt nie widział Boga. Ktoś padł na zakręcie, ktoś biegł nie opodal - w tym życia zamęcie nie dostrzegł nikt Boga. Więc podszedł Bóg bliżej, pośrodku przystanął - lecz znów Go w tym wirze pospiesznie mijano. Bóg głośno zawołał: "Weź Skarb Mój człowieku - bez Niego nie zdołasz sam wyrwać się piekłu. Me Serce to Klejnot najdroższy w koronie; Me Serce, gdy ciemno, to w mroku zapłonie; Me Serce to droga najprostsza dla ciebie...Potrącił ktoś Boga - upadło na ziemię. Popatrzył ktoś z boku, ktoś głowę odwrócił, przyspieszył ktoś kroku, ktoś inny zawrócił. Ktoś potknął się na Nim, lecz dalej pobieżył szemrając: "ten kamień wyrzucić należy". Ktoś inny się zdziwił: "Co tutaj wyrosło?" - i z krzykiem złośliwym uderzył Je mocno. I wielu przechodniów spieszyło tą drogą, lecz by Je ktoś podniósł.. - nie było nikogo. Bóg rzekł: "Bracia mili! Toż nikt Serca nie chce?!" - pokornie się schylił i sam podniósł Serce... Przez kurz otulone, przez ludzi skopane, ze wszech stron skrwawione, przez wszystkich nie chciane. Lecz zanim Bóg odszedł do góry wzniósł ręce - raz jeszcze najsłodsze ukazał Swe Serce: "Jeżeli ktoś zgrzeszy lub w życiu ustanie, do Serca niech spieszy - w Nim jego mieszkanie!". ♥