W poszukiwaniu prawdy:
Moja droga do Projektu Przebudzenie
Moje poszukiwania prawdy o otaczającym nas świecie rozpoczęły się już w dzieciństwie, gdy badając rzeczywistość wokół mnie zacząłem coraz bardziej kontestować poszczególne elementy obrazu podawanego przez naszą religię, której byłem uczony. Miałem coraz więcej pytań i wątpliwości co do wielu informacji podawanych w szkole i kościele, a pokrętne odpowiedzi mego katechety nie zadawalały mnie ani na jotę.
Pierwszy mały kroczek ku „nowemu” dokonał się przy zetknięciu ze wyznaniem Świadków Jehowy, choć dziś już dobrze wiem, że każda tego rodzaju grupa zawsze grzęźnie we własnych nieomylnych doktrynach i dogmatach, a zatem ogranicza rozwój osobisty i perspektywy badawcze. Jakkolwiek wówczas było to dla mnie coś nowego i innego – świeższe spojrzenie na tematy dotyczące interpretacji słów zawartych w Biblii. Jakkolwiek był to krótki etap w mym życiu był znaczący o tyle, że ujrzałem Kościół Katolicki w zupełnie innym świetle - zgoła negatywnym (oczywiście zawsze mówię tu o samej instytucji jako takiej i jej przywódcach a nie o wyznawcach – to bardzo ważne by rozróżniać te dwie sprawy). Przede wszystkim Świadkowie Jehowy bardzo trafnie wypunktowali wszystkie przekręty i odstępstwa i od Słowa Bożego, ukazali dobitnie wszystkie niecne uczynki głów KK oraz ogromną rolę tej instytucji w szerzeniu się zła i patologii w ówczesnym świecie od średniowiecza po wiek nowożytny.
Prawdziwie milowym krokiem w mym rozwoju i poznawaniu świata było zetknięcie się z panem Erichem von Danikenem. Kiedyś przypadkiem trafiłem na jego książkę: „Mój świat w obrazach”. To było to! Pochłonąłem chyba wszystkie jego książki przez następne lata. Ujęło mnie zupełnie inne spojrzenie na naszą przeszłość i pochodzenie. Co jak co, ale nikt nie powie mi, że ten facet nie pisał logicznie! Wiem, ze dla wielu jest on wysoce kontrowersyjną postacią, ale nikt, kto przeczytał chociaż kilka jego książek rzetelnie nie przekona mnie, że w generalnych założeniach nie miał racji i że jego tok rozumowania nie szedł w słusznym kierunku. A to, że popełniał błędy, że się mylił po wielokroć – zapewne tak! Ale któż z nas nie popełniał błędów i nie zbłądził w poszukiwaniu prawdy..? Wystarczy, że 5% jego tez jest prawdziwych a to już oznaczałoby rewolucję w postrzeganiu naszej przeszłości. Najważniejsze jednak, że pokazał on zupełnie nowe spojrzenie na te tematy.
Etap paleoastronautyki i „bogów” z czasem ewoluował w badanie tzw. duchowości. W tę działkę wprowadziła mnie trylogia Roberta A. Monroe: „Podróże poza ciało”, „Dalekie podróże”, „Najdalsza podróż” oraz książki jego ucznia Bruce’a Moen’a. To był zupełnie nowy wymiar dla mnie. Wychodzenie z ciała, reinkarnacja, rozwój świadomości, inne wymiary i światy niefizyczne. WOW! Trochę mnie to wszystko naraz rozbiło na jakiś czas – dużo nowej wiedzy, ale podskórnie czułem, że tak właśnie wygląda ta druga strona lustra. I to wszystko zmieniło mnie istotnie wraz z moim podejściem i spojrzeniem na otaczającą mnie rzeczywistość. W międzyczasie przerabiałem oczywiście sporo czasopism i gazet dotyczących tematyki UFO, duchów, zjawisk paranormalnych, przepowiedni o końcu świata itp., itd. Powoli z tego chaosu i porozrzucanych puzzli zaczął wyłaniać się spójny obraz.
Wówczas nadszedł kolejny etap – „końcoświatowy”, gdzie intrygowała mnie kwestia Objawienia Św. Jana, wielu przepowiedni o nadchodzących katastrofach oraz o roku 2012. Na początku podchodziłem do tego czysto materialnie, czysto fizycznie – strach, groza, zniszczenie, wojny, choroby – jednym słowem megakatastrofa. Dopiero później pojąłem, że 2012 rok to coś więcej niż kataklizmy – one są tylko objawem czegoś innego, większego i ważniejszego – oczyszczenia tej planety, skoku do innego wymiaru istnienia (więcej o 2012 roku w dziale mu poświęconym). Sens tego całego mającego nadejść wkrótce zamieszania naświetliły kolejne odkrywane przeze mnie w internecie channelingi: przekazy Plejadian, Kasjopejan, RA, oraz z Andromedy i kilka innych źródeł.
Tu dotarłem do ważnego momentu w mej podróży. Dowiedziałem się o niezłych przyjemniaczkach - iluminatach. Tego mi brakowało w mej układance, brakowało odpowiedzi skąd bierze się tak wiele zła na tym świecie. Ta grupa bezwzględnych psychopatów odpowiada za pracę tego piekielnego mechanizmu wojen, biedy, terroryzmu i wszystkiego co najgorsze. Uświadomienie sobie faktu istnienia tego iście diabelskiego spisku było jak dotąd największym wyzwaniem dla mojego umysłu, bo wymagało to zrewidowania niemal wszystkiego w co wierzyłem i o czym się uczyłem tyle lat – zrewidowania historii najnowszej, zrewidowania ślepej wiary w demokrację i jej instytucje, odrzucenia naiwnej wiary w państwo i gospodarkę oraz w organizacje międzynarodowe jako takie – generalnie odrzucenie wiary w jakiekolwiek prawo i jakąkolwiek sprawiedliwość, bo przecież oni byli ponad to, a cała reszta była perfidnym kłamstwem i mydleniem oczu! Dobrze się stało, że przestałem wierzyć w te wszystkie iluzje, bo tym samym usunąłem z mego umysłu program wgrywany mi do mózgu przez iluminatów od dziecka właśnie, tylko po to by trzymać mnie w niewiedzy i łatwiej kontrolować. Oficjalna wersja rzeczywistości ma tylko dawać nam fałszywe poczucie bezpieczeństwa i trzymać z dala od prawdy i wiedzy. Głupich, naiwnych i nie posiadających wiedzy się zawsze łatwiej kontroluje i wykorzystuje. Po to powstał właśnie ten swoisty „Matrix” dla mas.
Wydawało się więc, że wszystko jasne i tu pojawił się wątek reptalian. Co prawda już wcześniej pojawiał się wątek z nimi związany w różnych filmach i publikacjach w internecie, ale jakoś nie mogłem do końca przekonać się, że są istoty, które żywią się naszą negatywną energią, a czasem nawet naszymi ciałami i to one od tysięcy lat rządzą tak naprawdę ludzkością, manipulując tak wydarzeniami, by kreować wojny i zło wszelakie dla własnej korzyści. Po czasie logiczne stało się, że przecież skoro we wszystkich przekazach ludów starożytnych i w źródłach religijnych z całego globu zawsze opisywano zgubny wpływ sił zła, demonów, diabła, lucyfera, szatana pod różnymi nazwami na różnych kontynentach i w różnych kulturach – to musi coś w tym być. W chrześcijaństwie obraz diabła, który opanował Ziemię aż do czasów powrotu Chrystusa daje do myślenia. Czyż te gadopodobne istoty nie przypominają wam właśnie takiej siły? Czyż to nie o to właśnie chodziło! Czyż reptalianie idealnie nie pasują do tych relacji z zamierzchłych czasów? A więc to jest ten sam szczyt piramidy, największa tajemnica, największy sekret, najtrudniejszy fakt do zaakceptowania dla człowieka, tkwiącego w przekonaniu, że to on rządzi, że to on jest królem Ziemi, że to on jest na szczycie łańcucha pokarmowego...A tu takie coś!J To wymaga naprawdę odwagi i otwartego umysłu.
Teraz obraz jest niemal kompletny – przynajmniej na tyle ile nasz ograniczony umysł może go ogarnąć. Dusza, reinkarnacja, inne światy, inne wymiary, wszechobecne Ufo (pamiętajmy, ze tzw. kosmici też się dzielą na tych dobrych i złych w skrócie, tj. nam życzliwych i nie. „Jako na niebie tak i na Ziemi” – pamiętajcie zasadę analogii. Tam nad Ziemią rozgrywa się walka o los naszej planety i obie strony są aktywne), iluminaci, rok 2012, reptalianie i nadchodzący 4 wymiar dla naszej planety – to nie osobne zagadnienia, tylko całkowity obraz tego co Cię otacza, choć niekoniecznie wszyscy z nas to dostrzegają. Dojście do prawdy w tym szumie informacyjnym i mnogości kłamstw nie jest łatwy, ale nikt nie zwolni nas z obowiązku pojmowania naszej rzeczywistości taką jaka jest. Inaczej nie zrobimy kroku naprzód tylko pójdziemy ścieżką wytyczoną przez tę garstkę szaleńców sprawujących władzę z nadania reptalian - wprost ku naszej zagładzie. Nadchodzi czas ostatecznych wyborów.
Jedno jest pewne – światy wygląda zupełnie inaczej niż nas uczono.
Mikołaj Rozbicki