Skensi Sztos zwycięzcami V edycji Jasielskiej Ligi Sokoła!
Trzynaście spotkań, tyle trwała passa bez porażki drużyny Iveo. Zakończyła się ona w najgorszym momencie – w finale. W meczu decydującym o mistrzostwie bezapelacyjnie lepsi byli gracze Skensów, którzy swoją znakomitą postawę w dużej mierze zawdzięczają najlepszemu zawodnikowi ligi – Łukaszowi Kalityńskiemu. W pozostałych spotkaniach też było ciekawie. Trzecie miejsce zajął Lider, który zwycięstwo z Guardi zapewnił sobie dopiero w karnych. Piątym zespołem ligi po fantastycznym meczu zostało Al Capone, a siódme miejsce padło łupem TS Sokół.
Mecz o 7 miejsce
TS SOKÓŁ – PUB LEGENDA 4:2
(Tomasz Dziedzicki 2, Karol Musiał, Michał Musiał – Paweł Pikuła, Erwin Bora)
Pub spotkanie zaczął od długiego utrzymywania się przy piłce, jednak z posiadania futbolówki niewiele wynikało. Sokół czekał na przechwyty i po kilku takich zagraniach stworzył sobie niezłe okazje do gola. W minucie Legenda miała świetną sytuację na objęcie prowadzenia, ale zawodnik tej drużyny trafił obok bramki. Pub atakował coraz groźniej, ale nie potrafił zdobyć gola. Na drodze stał świetnie dysponowany bramkarz Sokoła oraz słupki. W nie gracze Legendy w pierwszej połowie trafili trzy razy. Sokół przez większą cześć pierwszej połowi był w głębokiej defensywie, co prawda próbował kilka razy odpowiedzieć groźnym atakiem, ale było to zdecydowanie za mało. Pierwsze 20 minut zakończyło się bezbramkowym remisem, chociaż dużo lepszym zespołem był Pub Legenda. Już na samym początku drugiej połowy Legenda mogła objąć prowadzenie, ale po raz kolejny świetnie interweniował bramkarz TS. Pub cały czas atakował, lecz bramka rywala stała jak zaczarowana. W 23 minucie po przypadkowym podaniu od obrońcy bramkę zdobył Karol Musiał i Sokół objął prowadzenie. Jednak już 60 sekund później po zespołowej akcji wyrównał Paweł Pikuła. Chwilę później powinno być 2:1 dla Legendy, ale Arkadiusz Tabor w świetnej sytuacji trafił tylko w słupek. W 31 minucie po dobrze wykonanym stałym fragmencie gry bramkę dla Sokoła zdobył Michał Musiał. Błyskawicznie nastąpiła odpowiedź Legendy; Erwin Bora piętą uderzył piłkę po dośrodkowaniu z głębi pola i doprowadził do remisu. Ale radość z wyrównania nie trwała długo. W 35 i 36 minucie dwie świetne akcje wyprowadził Tomasz Dziedzicki, obie zakończył golami, co dało Sokołowi zwycięstwo w tym spotkaniu. Legenda rozegrała bardzo dobry mecz, stworzyła sobie wiele świetnych okazji, ale popełniła cztery błędy i musiała uznać wyższość rywala.
Mecz o 5 miejsce
FORGIS – AL CAPONE 5:6
(Wiktor Stopyra 3, Daniel Pałka, Szymon Phan Van- Ryszard Wilisowski, Bartłomiej Wolski 2, Konrad Gogosz 3)
Od pierwszego gwizdka zdecydowanie zaatakował Forgis. Zawodnicy tego zespołu mieli kilka okazji, ale brakowało im szczęścia, które sprzyjało bramkarzowi Al Capone. Po kilku minutach mecz się wyrównał, oba zespoły stwarzały sobie sytuacje i w 5 minucie Wiktor Stopyra dał prowadzenie Forgis. Bardzo szybko mógł wyrównać Bartosz Trybek, ale w świetnej okazji bramkowej trafił prosto w bramkarza. W 9 minucie Ryszard Wilisowski szarpnął do przodu, zdecydował się na strzał i doprowadził do wyrównania. Chwilę później po dwójkowej akcji na 2:1 dla Al Capone trafił Bartłomiej Wolski. Mecz był bardzo szybki, zespoły grały akcja za akcje. Nikt nie odpuszczał. W 12 minucie Wiktor Stopyra doprowadził do wyrównania, a chwile później Daniel Pałka sprytnym strzałem piętą wyprowadził Forgis na prowadzenie. Między 15, a 16 minutą ze świetnej strony pokazał się Konrad Gogosz. Zdobył dwa gole dla Al Capone, dzięki temu rywale Forgis po raz kolejny w tym meczu objęli prowadzenie. W końcówce pierwszej połowy w nieprawdopodobnej sytuacji Forgis nie zdobyło gola. Piłka trafiła w słupek, poprzeczkę i powtórnie w słupek, ale do siatki nie wpadła. Druga połowa również toczyła się w szybkim tempie. Optyczną przewagę osiągnęło Al Capone, ale Forgis również starało się od czasu do czasu atakować. W 36 minucie Konrad Gogosz ustrzelił hat-tricka, co dało dwubramkowe prowadzenie Al Capone. W odpowiedzi Forgis trafiło w słupek, ale chwilę później za sprawą bramki Szymona Phan Vana zmniejszyło dystans do rywala. W 38 minucie po błędzie bramkarza po raz drugi w tym meczu gola zdobył Bartłomiej Wolski i Al Capone znów odskoczyło na dwa trafienia. W ostatniej minucie na 6:5 trafił Wiktor Stopyra, ale do wyrównania zabrakło już czasu i to Al Capone przypadło piąte miejsce w lidze.
Mecz o 3 miejsce
Lider – Guardi 1:1 w karnych 2:1
(Mariusz Maczuga – Norbert Myśliwiec)
Już pierwszej minucie prowadzenie objęło Guardi. Bramkę zdobył Norbert Myśliwiec. Po objęciu prowadzeniu Guardi nie spuszczało z tonu, nadal atakowało przeciwnika, by osiągnąć jak największą przewagę. Ale dalsze gole nie padały, gdyż bramkarz Lidera, za każdym razem świetnie się spisywał. Kilkakrotnie w pojedynkę uchronił swój zespół przed utratą bramki. W miarę upływu czasu Lider zaczął grać coraz śmielej; stworzył sobie kilka okazji, ale zabrakło im zimnej krwi w wykończeniu. Jednak lepszym zespołem było Guardi, które na boisku prezentowało się bardzo pewnie. W 17 padło niespodziewane wyrównanie. Mariusz Maczuga wybił z własnej połowy aut, a piłka niedotknięta przez nikogo wpadła do siatki Guardi. Druga połowa zaczęła się od ataków z obu stron. Emocje z każdą minutą były coraz większe. Piłkarzom przebywającym na boisku, jak i siedzącym na ławce ciężko było utrzymać nerwy na wodzy. Świetną sytuację do objęcia prowadzenie stworzyło sobie Guardi, ale najpierw zawodnik tej drużyny trafił w słupek, a później po raz kolejny górą był bramkarz Lidera. Guardi naciskało coraz mocniej, a Lider, chociaż miejscami rozpaczliwie, bronił się skutecznie. W ostatniej minucie za sumę fauli został podyktowany karny dla Lidera, który został zmarnowany. Do końca wynik nie uległ zmianie i o zwycięstwie musiały zadecydować rzuty karne. Te lepiej wykonywali gracze Lidera, którzy pomylili się tylko raz, co dało im upragniony triumf i trzecie miejsce na zakończenie sezonu.
Finał
IVEO – SKENSY SZTOS 1:6
(Michał Tusinski – Łukasz Kalityński 4, Paweł Gorczyca, Łukasz Pytlowany)
Mecz rozpoczął się spokojnie. Iveo długo utrzymywało się przy piłce, próbując wciągnąć rywala na swoją połowę. Skensi czekali błąd rywala i kilka razy udało im się zaskoczyć obronę przeciwnika. W 5 minucie powinien paść gol dla Iveo, ale najpierw Skesnów uratował słupek, a później świetnie obrona zaasekurowała bramkarza. Mecz był szybki i wyrównany z ciągle zmieniającą się sytuacją na boisku. Drużyny marnowały okazję za okazją. Brakowało im spokoju w ostatniej fazie akcji. Im bliżej było końca pierwszej połowy, tym większe były emocje. W 16 minucie za sumę fauli został podyktowany rzut karny, który na bramkę zamienił Michał Tusinski. Ale końcówka to prawdziwy popis Łukasza Kalityńskiego. Najpierw zdobył gola na 1:1, kończąc świetną, zespołową akcję. A chwilę później po błędzie bramkarza Iveo po raz drugi wpisał się na listę strzelców i jeszcze przed przerwą Skensi wyszli na prowadzenie. Druga połowa zaczęła się od ataków Iveo, ale obrona Skensów Sztos spisywała się bez zarzutu. W 24 minucie po błędzie obrońców Iveo Skensi przejęli piłkę i za sprawą Łukasza Kalityńskiego podwyższyli prowadzenie. Chwilę później mogło być 4:1, ale z rzutu wolnego Łukasz Pytlowany trafił tylko w słupek. Iveo próbowało odrobić starty, ale zupełnie im to nie wychodziło. Widać było, że to nie był ich dzień. W 36 minucie na 4:1 trafił Paweł Gorczyca. Chwilę później ze świetną kontrą wyszedł Konrad Foryś, podał do Łukasza Kalityńskiego, a ten zdobył piątego gola dla Skensów. W ostatniej minucie za sumę fauli rzut karny wykorzystał Łukasz Pytlowany i Skensi wysoko, 6:1, ograli Iveo. Skensi Sztos zdobyli drugie mistrzostwo w historii Ligi Sokoła, natomiast Iveo po raz drugi przegrało finał rozgrywek.
Damian Racławski