WST臉P DROGA I蜭

WST臉P DROGA I CEL

O prze艣ladowaniu czarownic s艂yszy si臋 wiele nawet w naszym o艣wie颅conym stuleciu. Na rozleg艂ych obszarach Afryki, zamieszkanych przez rozliczne plemiona, tocz膮 si臋 istne polowania na czarownice. W Europie budz膮 niepok贸j wiadomo艣ci z zachodnio-p贸艂nocnych Niemiec, jakie poja颅wiaj膮 si臋 od czasu do czasu w gazetach. Wynika z nich niedwuznacznie, 偶e zdarzaj膮 si臋 tam nagonki na pojedyncze kobiety, pomawiane o czary. S膮siedzi oczerniaj膮 je, stroni膮 od nich, a nawet uciekaj膮 si臋 do pogr贸偶ek. Nieszcz臋艣liwe niewiasty, ofiary takich nagonek, zmuszone s膮 zwraca膰 si臋 o pomoc i ochron臋 do s膮d贸w.

W naszych czasach s膮 to dla s臋dziego k艂opotliwe sprawy. Zabobonny strach, jaki niekt贸rzy ludzie 偶ywi膮 jeszcze przed rzekomymi czarowni颅cami, jest dla niego czym艣 obcym, czym艣, co traktuje jako 艣wiadectwo ciemnoty i zacofania budz膮ce wzgard臋, je艣li'nie lito艣膰. A w kodeksie karnym z trudem tylko znajduje w膮t艂膮 podstaw臋 do przyk艂adnego uka颅rania za艣lepionych w臋szycieli czarownic 鈥 lub te偶 nie znajduje jej wcale.

Sprawozdania z takich spraw s膮dowych rozpoczynaj膮 si臋 zwykle od i g艂臋bokiego westchnienia: jak to jest mo偶liwe, 偶e podobna ciemnota prze颅trwa艂a jeszcze w naszych czasach, czasach radia i telewizji, czy te偶 mo偶e na nowo zosta艂a rozbudzona? Mo偶na na to odpowiedzie膰: wynalazek druku mia艂 w swoim czasie z pewno艣ci膮 nie mniej donios艂e znaczenie ni偶 p贸藕niejszy wynalazek ra'dia i telewizji. A jednak wielkie prze艣lado颅wania czarownic nawiedzi艂y Europ臋 dopiero po wynalezieniu druku, co wi臋cej, nowa technika u艂atwia艂a prze艣ladowcom szerzenie ob艂臋dnych idei, dzi臋ki niej zaw臋drowa艂y one w ko艅cu nawet do Ameryki.

艢redniowiecze nawiedza艂y r贸偶ne plagi. Nie zna艂o ono jednak jeszcze plagi masowych proces贸w czarownic! Zjawisko to zrodzi艂o si臋 wraz z epok膮 nowo偶ytn膮, a wi臋c w XVI stuleciu, po odkryciu Ameryki i po reformacji. Nawiedza艂o kraje katolickie i protestanckie, ale nie wyst臋颅powa艂o w krajach prawos艂awnych, jak na przyk艂ad Rosja, ani mahome- ta艅skich, jak Turcja.

Urojenia, kt贸re le偶a艂y u podstaw mno偶膮cych si臋 proces贸w o czary, by艂y czym艣 nowym w 贸wczesnym 艣wiecie. Mia艂y jedynie, lu藕ny zwi膮zek z tradycyjn膮 i wyst臋puj膮c膮 wsz臋dzie zabobonn膮 wiar膮 w z艂e

kobiety, wied藕my, gu艣larki, rozpowszechnion膮 w艣r贸d ludu. Sama tylko ta zabobonna wiara nie prowadzi艂a nigdy do masowych polowa艅 na czarownice. Wsp贸艂cze艣ni wiedzieli i m贸wili o tym, 偶e wyobra偶enia l臋ko颅we, na kt贸rych opiera艂y si臋 procesy o czary, 'by艂y dawniej nieznane. Ludzie nauki, kt贸rzy ws艂awiali si臋 jako umys艂y wybitne na innych po颅lach swej dzia艂alno艣ci, nale偶eli do najgro藕niejszych propagator贸w ob艂臋du. Potwierdzi艂o si臋 to jeszcze w XVII w., kiedy to ta plaga osi膮gn臋艂a sw贸j punkt kulminacyjny. Ostatnie jej przejawy wygas艂y dopiero u schy艂ku XVIII w., wieku o艣wiecenia.

Nam, ludziom naszej trze藕wej epoki, wydaje si臋 dzi艣, 偶e mo偶na by艂o w贸wczas zwalczy膰 ob艂臋d prze艣ladowa艅 o艣wiecaj膮c ludzi, 偶e czarownice nie istniej膮 i 偶e nikt nie potrafi czarowa膰. Rzeczywisto艣膰 by艂a jednak zupe艂nie inna. Od zabobonnej wiary w czary od偶egnano si臋 dopiero p贸藕niej, 'kiedy procesy czarownic nale偶a艂y ju偶 do przesz艂o艣ci. Procesy o czary zosta艂y wsz臋dzie zniesione przez rz膮dy, kt贸re same wierzy艂y jeszcze w istnienie czarownic i czarownik贸w lub przynajmniej udawa艂y, 偶e wierz膮.

Odwa偶ni przyw贸dcy w walce z ob艂臋dem prze艣ladowa艅 i procesami czarownic, kt贸rzy pojawiali si臋 na arenie publicznej w ci膮gu trzech stu颅leci, nie walczyli te偶 or臋偶em o艣wiecenia, tak jak my dzi艣 sobie ten or臋偶 wyobra偶amy. Wszyscy oni 鈥 z jednym tylko wyj膮tkiem 鈥 dopuszczali pewne mo偶liwo艣ci czynienia czar贸w.

W epoce proces贸w czarownic 鈥 a by艂y to stulecia Kopernika, Kep颅lera, Newtona 鈥 kolejne odkrycia i wynalazki rozszerza艂y ogromnie zakres wiedzy i mo偶liwo艣ci ludzkich. Rozwija艂a si臋 nowoczesna nauka z jej 艣cis艂ymi metodami analizy i eksperymentu. Prze艣ladowcy czarownic w obliczu tego post臋pu nie prezentowali si臋 bynajmniej jako wstecznicy. Przeciwnie, nadu偶ywali nawet osi膮gni臋膰 nauki, aby za pomoc膮 pseudo颅naukowych dowod贸w wykaza膰 s艂uszno艣膰 swych absurdalnych uroje艅.

Wszelka wiedza ludzka zawiera lulki, a hipotezy naukowe, kt贸re maj膮 te luki zape艂nia膰, cz臋sto okazuj膮 si臋 b艂臋dne.

Jak偶e by wi臋c rzecznicy rozumu i humanitaryzmu mieli by膰 wolni od b艂臋d贸w! Ich przyk艂ad jednak poka偶e nam, jak osobliwymi zygzakami torowa艂 sobie drog臋 zdrowy rozsadek ludzki w艣r贸d fikcji i uroje艅 w tej opanowanej strachem epoce. _

Zdrowy rozs膮dek ludzki odnosi艂 zwyci臋stwo nad ob艂臋dem prze艣la颅dowc贸w w jednym kraju wcze艣niej, w drugim p贸藕niej. I wsz臋dzie od razu zaczyna艂a si臋 m膮ci膰 pami臋膰 o przebytym za膰mieniu umys艂贸w, i to nawet, jak stwierdzali z trosk膮 wsp贸艂cze艣ni sk艂onni do refleksji, u ludzi, kt贸rzy sami byli jeszcze 艣wiadkami ostatnich proces贸w o czary. Potomni za艣 maj膮 ju偶 tylko zniekszta艂cony obraz walk ideowych, jakie toczy艂y si臋 w czasach p艂on膮cych stos贸w.

Taki zanik pami臋ci mo偶na zaobserwowa膰 zawsze po odp艂ywie ka偶dej fali zbiorowego ob艂臋du. Nie艣wiadome spr臋偶yny, kt贸re przy艣piesza艂y ten zanik lub, je艣li kto woli, proces wypierania ze 艣wiadomo艣ci po ustaniu

6

mord贸w s膮dowych na rzekomych czarownicach, by艂y, jak to zobaczymy, .nietrudne do rozpoznania.

Ksi膮偶ka niniejsza pragnie da膰 Obraz walki ideowej, jaika toczy艂a si臋 mi臋dzy rzecznikami zdrowego rozs膮dku ludzkiego i ich przeciwnikami. , Ogranicza si臋 ona 艣ci艣le do fakt贸w historycznych. Nj臋kt贸re z tych fak颅t贸w znale藕膰 mo偶na jedynie w przekazach r臋kopi艣miennych, wi臋kszo艣膰 jednak. mo偶na zaczerpn膮膰 ze wsp贸艂czesnych druk贸w ulotnych, rozpraw polemicznych, ksi膮偶ek, tekst贸w akt贸w prawnych i w rzadkich wypad颅kach r贸wnie偶 z gazet, kt贸re zacz臋艂y si臋 ukazywa膰 jeszcze w czasach oficjalnych proces贸w czarownic. S膮 to cenne 藕r贸d艂a, rzucaj膮ce 艣wiat艂o na poj臋cia prawne i opini臋 publiczn膮 owych czas贸w. ;

W wyk艂adzie naszym staramy si臋 w miar臋 mo偶no艣ci cytowa膰 auten颅tyczne wypowiedzi 贸wczesnych ludzi. Dzieje si臋 to wprawdzie kosztem po偶膮danej zwi臋z艂o艣ci, pozwala jednak wejrze膰 z bliska w proces kszta艂颅towania si臋 pogl膮d贸w i urabiania opinii publicznej. Liczne informacje I

  1. poszczeg贸lnych edycjach, przedrukach i t艂umaczeniach s膮 niezb臋dne, I poniewa偶 rzucaj膮 艣wiat艂o na Skuteczno艣膰 'i zasi臋g propagandy i kontr- I propagandy.

W kolejnych rozdzia艂ach staramy si臋 tak przedstawi膰 przebieg wy颅darze艅, atoy uwypukli膰 bardziej, ni偶 czyniono to dot膮d w podobnych pracach, powi膮zania wzajemne pomi臋dzy wydarzeniami w poszczeg贸l颅nych krajach, a przede wszystkim podkre艣li膰 niezwykle charaktery颅styczne i pouczaj膮ce r贸偶nice, jakie mi臋dzy nimi zachodz膮.

Autor opar艂 si臋 w' zasadzie pokusie przeprowadzania analogii ze zja颅wiskami ob艂臋du masowego naszej wsp贸艂czesno艣ci. Sz艂o tu bowiem o 艣cis艂e odgraniczenie okre艣lonego zjawiska zamroczenia umys艂贸w, zjawiska, kt贸re osi膮gn臋艂o szczeg贸lnie szerokie rozmiary, i nie chcieli艣my tego obrazu zaciera膰 pobie偶nymi por贸wnaniami. Jednak偶e nie ujdzie zapewne uwagi czytelnika, 偶e ksi膮偶ka ta, mimo 偶e ogranicza si臋 do fakt贸w historycz颅nych, m贸wi nie tylko o sprawach dawno minionych i za艂atwionych, gdy na przyk艂adzie zbiorowego ob艂臋du uroje艅 dotycz膮cych czar贸w i czarow颅nic ukazuje, jak w og贸le mo偶na narzuci膰 ludziom urojenia wprowadza颅j膮c ich w stan psychozy zbiorowej. _ .

Nale偶y odr贸偶nia膰 urojenia przybieraj膮ce charakter 驴biorowego ob艂臋du od zwyk艂ych fa艂szywych wyobra偶e艅 i nawet od wiary w zabobon. Psy-* ... . choza zbiorow膮 ogarnia ludzi niezale偶nie od ich wykszta艂cenia i poziomu intelektualnego. Jest przy tym rzecz膮 charakterystyczn膮, 偶e ludzie ni膮 ow艂adni臋ci rozumuj膮 i post臋puj膮 w spos贸b pozostaj膮cy w jaskrawej sprzeczno艣ci z ich w艂asnymi wyobra偶eniami i pogl膮dami, a przede wszystkim z g艂臋bokim szacunkiem dla prawa i sprawiedliwo艣ci, jaki ich normalnie cechuje. Sprawia to takie wra偶enie, jak gdyby ich umys艂

  1. 艣wiadomo艣膰 by艂y rozszczepione na dwa osobne rewiry, jeden, zamro颅czony ob艂臋dem, i 'drugi, pos艂uszny nakazom rozs膮dku. Takie rozszcze- > pienie osobowo艣ci obserwowa膰 b臋dziemy u uczonych 艂owc贸w czarownic - we wszystkich fazach historii proces贸w o czary. Wsp贸艂cze艣ni musieli

7

w jakiej艣 mierze zdawa膰 sobie spraw膮 z tej dwoisto艣ci my艣lenia, nie颅od艂膮cznej od mrocznego l臋ku przed czarownicami i 偶膮dzy prze艣ladowa艅. Sceptycyzm ich znajdowa艂 wyraz w takich oto pytaniach:

Dlaczego nie karze si臋 stosem doktora Fausta i innych g艂o艣nych czarnoksi臋偶nik贸w, gdy tymczasem ca艂e gromady biednych, nieo艣wieco- nych babin musz膮 gin膮膰 艣mierci膮 m臋cze艅sk膮 w p艂omieniach?

Dlaczego 鈥 skoro czarownice sprowadzaj膮 wszelkie kl臋ski elemen颅tarne i przer贸偶ne choroby na ludzi i zwierz臋ta 鈥 nie korzysta si臋 z tej ich mocy jako tajemnego or臋偶a w wojnach?

Nie jest to 偶art, wymy艣lony przez dowcipnego libertyna w XX w., 鈥 lecz autentyczne pytania, jakie stawia艂 sobie zdrowy rozs膮dek ludzki, pytania roztrz膮sane publicznie w owych zabobonnych czasach. Pojawi艂y si臋 one jeszcze na progu XVI w. wraz z pierwszymi procesami czarownic. Od nich te偶 zaczynamy nasz膮 histori臋 psychozy zbiorowej szerzonej przez 艂owc贸w czarownic i histori臋 toczonej z ni膮 walki.

Cz臋艣膰 I

PYTANIA CESARZA '

W 1508 r. cesarz Maksymilian I, 鈥瀘statni rycerz鈥, zwr贸ci艂 si臋 do najznakomitszego czarnoksi臋偶nika owych czas贸w, opata Trithemiusa ze Sponheim, prosz膮c go, by wypowiedzia艂 swe uczone zdanie o czarowni颅cach i zdro偶nych praktykach, jakie kobiety te uprawiaj膮. Jeszcze do niedawna czarownicami ma艂o si臋 przejmowano, nie s膮dzono, 偶e jest ich wiele i 偶e mog膮 by膰 gro藕ne. Dopiero w ostatnich czasach zacz臋艂y coraz cz臋艣ciej rozlega膰 si臋 g艂osy, 偶e s膮 one niebezpieczne. Twierdzenia takie da艂y pocz膮tek ponurym i okrutnym procesom czarownic. Odbywa艂y si臋 one za wyra藕n膮 aprobat膮 cesarza Maksymiliana.

Cesarza n臋ka艂y jednak w膮tpliwo艣ci. Postanowi艂 tedy zasi臋gn膮膰 rady swego uczonego przyjaciela Trithemiusa, cz艂owieka w sprawach magii i czar贸w wielce do艣wiadczonego.

W tych czasach nie dziwi艂o nikogo, 偶e cesarz darzy zaufaniem tego czarnoksi臋偶nika obcuj膮cego z duchami piekie艂. Ludzie mog膮cy si臋 po颅szczyci膰 czarodziejskimi kunsztami byli mile widziani jako go艣cie na dworze papieskim i w pa艂acach biskupich, a tak偶e na dworach kato颅lickich 鈥 a p贸藕niej r贸wnie偶 protestanckich 鈥 kr贸l贸w i ks膰i膮偶膮t, jako te偶 na zamkach feudalnych pan贸w. Uprawiali oni wiedz臋 stosowan膮,, opart膮 na znajomo艣ci starych ksi膮g, wiedz臋, kt贸r膮 zdawa艂y si臋 potwierdza膰 dalsze badania i raz po raz ponawiane eksperymenty. Na niekt贸rych uniwersytetach prowadzono wyk艂ady z zakresu tej wiedzy tajemnej. 呕aden z wielkich uczonych owej prze艂omowej epoki humanizmu, dum颅nej z osi膮gni臋tych post臋p贸w, nie w膮tpi艂, 偶e dyscyplina ta, podobnie jiak astrologia, reprezentuje prawdziw膮 ga艂膮藕 nauki. -

Kopernik wyznaczy艂 Ziemi nale偶ne jej skromne miejsce po艣r贸d innych planet, odkryto Ameryk臋, op艂yni臋to 艣wiat dooko艂a, Vesalius stworzy艂 podwaliny anatomii i uczy艂 ludzi znajomo艣ci w艂asnego cia艂a, nauki przyrodnicze, wyzwolone z wszelkich przes膮d贸w, kroczy艂y szybko naprz贸d otwieraj膮c coraz to nowe horyzonty; do zakresu ich bada艅 przez d艂ugi czas jeszcze nale偶a艂 r贸wnie偶 艣wiat duch贸w. Uwa偶ano za rzecz 鈻燿owiedzion膮 niezibicie, 偶e duchy piekielne 'daj膮 si臋 zaklina膰. W terminologii nauki przyrodnicze i magia niepostrze偶enie niemal prze颅nika艂y si臋 wzajemnie jako dziedziny bada艅 naukowych. Cardano na przyk艂ad, s艂ynny lekarz i uczony bolo艅ski, kt贸rego imi臋 偶yje nadal jako nazwa sformu艂owanych przeze艅 wzor贸w matematycznych i kilku jego

9

wiejska, jest w przymierzu z diab艂em, g艂osili prze艣ladowcy czarownic i odpowiednio do tej zasady dzia艂ali, gdzie tylko mieli po temu spo颅sobno艣膰.

Wprawdzie wi臋c czarownice, nowego typu mia艂y wiele przymiot贸w, znanych ju偶 z dawnych uroje艅, jednak偶e zar贸wno prze艣ladowcy, jak i ich adwersarze mogli nie bez racji powo艂ywa膰 si臋 na to, 偶e dawniej nic nie wiedziano o tak straszliwym niebezpiecze艅stwie zagra偶aj膮cym ze strony czarownic.

Do teji pory obraz czarownicy kojarzy艂 si臋 z postaci膮 starej, samotnie 偶yj膮cej kobieciny, kt贸r膮 wszyscy omijali boja藕liwie. Czarownice nowego typu by艂y bez por贸wnania liczniejsze i 偶y艂y nie rozpoznane w艣r贸d ludzi, kt贸rzy byli tego zupe艂nie nie艣wiadomi. Nawet m臋偶owie nic o tym nie wiedzieli, 偶e noc w noc przesypiaj膮 si臋 one z czartami i w regularnych odst臋pach czasu wylatuj膮 na miotle na sabaty czarownic.

Z czarownicami dawnego pokroju 艂膮czy艂a je d膮偶no艣膰 do czynienia z艂a. Ale z艂o艣liwo艣膰 ich sta艂a si臋 jeszcze du偶o bardziej niebezpieczna,- poniewa偶 obj膮艂 nad nimi komend臋 ich tajemny pan i w艂adca, szatan, 鈻爇t贸ry nadaje teraz kierunek ich zgubnym dzia艂aniom. Szkody i nie颅szcz臋艣cia, jakich przyczyniaj膮 one doko艂a ludziom, maj膮 na koniec do颅prowadzi膰 do zupe艂nego upadku wiary chrze艣cija艅skiej i ostatecznego triumfu i panowania szatana na 艣wiecie.

Cz臋艣膰 II

OD PROCES脫W KACERZY DO PROCES脫W CZAROWNIC

Gdzie nale偶y szuka膰 藕r贸d艂a nowej obsesji, nowego poj臋cia o cza颅rownicach jako przepot臋偶nej czeladzi szatana na tym padole? Jeszcze 鈥a pocz膮tku XVI w. Niemcy nie zna艂y tego urojenia. Znalaz艂o to m. in. wyraz w pytaniach, jakie w kwestii czarownic i czar贸w wysun膮艂 cesarz Maksymilian I, i stanowi艂o dla nas punkt wyj艣cia. Nie mog艂o to urojenie l臋kowe zrodzi膰 si臋 nagle z rozpowszechnionej szeroko wiary w uczon膮 magi臋 ani z odwiecznego naturalnego strachu przed star膮, samotn膮 kobiet膮 w 艂achmanach, uchodz膮c膮 za z艂膮 czarownic臋.

Ju偶 od dawna jednak istnia艂o w Europie niebezpieczne ognisko za颅palne ob艂臋dnej manii prze艣ladowczej, przybieraj膮cej nie spotykane dot膮d rozmiary. By艂o nim po艂udnie Francji, Prowansja. Od trzystu lat by艂a ona widowni膮 zaciek艂ych prze艣ladowa艅 kacerzy. W toku nieustaj膮cych proces贸w przeciw zwolennikom zakazanych sekt chrze艣cija艅skich ukuli w ko艅cu prze艣ladowcy mit o gro藕nej sekcie czarowniczej, kt贸rej cz艂on颅kowie czci膰 mieli rzekomo diab艂a i uprawia膰 czary.

W ten spos贸b procesy inkwizycyjne prowadzone przez prze艣ladow颅c贸w kacerzy na po艂udniu Francji dostarczy艂y pierwowzoru, kt贸ry p贸藕niej przej臋li wsz臋dzie prze艣ladowcy czarownic.' Ci z kolei przydali do tej ob艂臋dnej idei element zaciek艂ej nienawi艣ci do kobiet. W oczach prze颅艣ladowc贸w kacerzy m臋偶czy藕ni byli 'bowiem r贸wnie podejrzani jak ko颅biety. Procesy czarownic, gdy niczym zaraza rozprzestrzeni艂y si臋 w kra颅jach Europy, nale偶a艂y przewa偶nie do kompetencji s膮d贸w 艣wieckich. S臋dziami byli zar贸wno katolicy, jak protestanci. W prowadzeniu pro颅ces贸w wszyscy oni kierowali si臋 podobnymi urojeniami.

Musimy teraz dokona膰 zwi臋z艂ej retrospekcji historycznej, aby zrozu颅mie膰, dlaczego w艂a艣nie s艂oneczna Prowansja sta艂a si臋 o艣rodkiem potwor颅nych prze艣ladowa艅. Poka偶emy tu na przyk艂adach, jakie formy przy颅biera艂y prze艣ladowania heretyk贸w oraz kiedy i jak przeobrazi艂y si臋 w prze艣ladowania czarownic.

Zacz臋艂o si臋 od krucjaty przeciw albigensom w po艂udniowej Francji (lata 1209-1229). Z nazwy ostrze jej by艂o wymierzone przeciw sekcie kacerskiej, ale nie oszcz臋dzano r贸wnie偶 katolickich mieszka艅c贸w kraju, tak 偶e i'ci musieli si臋 broni膰.

53

By艂a to bogata, kwitn膮ca kraina. Nazywano j膮 Prowansj膮, ale nazwa ta obejmowa艂a w tych czasach du偶o wi臋kszy obszar ni偶 dzisiaj. W sk艂ad jej wchodzi艂a m. in. Langwedocja, a na p贸艂nocy granica jej si臋ga艂a a偶 po Loar臋. G艂贸wnym miastem Prowansji by艂a Tuluza.

Ludno艣膰 Prowansji w owych czasach pod wzgl臋dem mowy, stroju i obyczaju r贸偶ni艂a si臋 znacznie od ludno艣ci Francji p贸艂nocnej. Nie pod颅lega艂a te偶 ona kr贸lowi Francji, lecz dzieli艂a si臋 na kilka mniej lub bardziej suwerennych hrabstw. Na zamkach i w miastach Prowansji rozwin臋艂a si臋 bogata, oryginalna kultura. W dziedzinie muzyki i poezji, pod wzgl臋dem dworskiej og艂ady i wykwintnego stylu 偶ycia stanowi艂a ona dla ca艂ej Europy wz贸r, kt贸ry pilnie starano si臋 na艣ladowa膰. J臋zyk prowansalski (la langue d鈥檕c) by艂 po 艂acinie drugim j臋zykiem mi臋dzy颅narodowym. Uczono si臋 go z kr臋gach o艣wieconych Europy, w kt贸rych prowansalskie pie艣ni i poezje pozyska艂y sobie licznych mi艂o艣nik贸w. Pro颅wansja by艂a bowiem ojczyzn膮 trubadur贸w, kolebk膮 poezji dworskiej,' wyruszaj膮cej st膮d na podb贸j zamk贸w rycerskich i dwor贸w ksi膮偶臋cych Zachodu.

W s膮siedniej Hiszpanii kultura arabska znajdowa艂a si臋 w贸wczas w rozkwicie. Oddzia艂ywa艂a ona korzystnie na kszta艂towanie si臋 stylu 偶ycia w Prowansji. Zar贸wno tam, jak i tu przyczynia艂a si臋 do uszla颅chetnienia obyczaj贸w, nios艂a ze sob膮 tolerancj臋 w dziedzinie religii. W Hiszpanii tolerancj膮 wyr贸偶niali si臋 jeszcze w tych czasach nie tylko w艂adcy arabscy, lecz r贸wnie偶 chrze艣cija艅scy. Kiedy Alfons VII zdoby艂' ,Toledo (1085 r.), nazwa艂 siebie 鈥瀔r贸lem 鈥渄w贸ch wyzna艅鈥. Chrze艣cijanie i mahometanie korzystali z r贸wnych praw, tak samo 偶ydzi.

W po艂udniowej Francji albigens贸w tolerowano. Uwa偶ano ich nie za wyznawc贸w innej religii, jak mahometan, lecz za heretyk贸w. Here颅tykami nazywano odszczepie艅c贸w, a wi臋c chrze艣cijan, kt贸rzy odst膮pili od prawowiernej nauki Ko艣cio艂a. Nale偶y o tym pami臋ta膰, gdy偶 p贸藕niej czarownictwo uznane zosta艂o za przejaw herezji, herezja za艣 by艂a zbrod颅ni膮, kt贸rego dopu艣ci膰 si臋 mogli jedynie ludzie ochrzczeni. Tote偶 jako czarownice palono na stosach wy艂膮cznie chrze艣cijanki. 呕yd贸w i 偶yd贸wki na przyk艂ad zam臋czano, mordowano, wyp臋dzano pod takim czy innym pretekstem, nigdy jednak nie wytaczano im proces贸w o czary. ,

Albigensi, kt贸rych nazywano tak od miasta Albi w po艂udniowej Francji, byli odmian膮 katar贸w. Katarowie (od gr. katharoi) znaczy艂o 鈥瀋zy艣ci鈥. Od nazwy tej wywodzi si臋 s艂owo kacerz. W poj臋ciu katar贸w 艣wiat doczesny by艂 piek艂em. Pod tym wzgl臋dem nauka ich przypomina doktryn臋 manichejczyk贸w. Mieli oni swoje gminy w Nadrenii, we W艂o颅szech p贸艂nocnych, najwi臋cej jednak na po艂udniu Francji. W zje藕dzie, kt贸ry zwo艂ali katarowie w 1167 r. do Tuluzy, -uczestniczyli delegaci z bliskich i dalszych okolic.

Gmin臋 waldens贸w za艂o偶y艂 w 1176 r. w Lyonie mieszczanin Piotr Waldo. G艂osili oni, 偶e najwy偶szym autorytetem dla chrze艣cijanina jest Biblia, a nie Ko艣ci贸艂 i jego ksi臋偶a.

Obu tym sektom wsp贸lne by艂y surowe zasady moralne i g艂臋boka

54

pobo偶no艣膰, jakiej wymaga艂y od swoich wyznawc贸w, oraz odmowa uzna颅nia papie偶a za w艂adz臋 duchow膮 og贸艂u chrze艣cijan. Wszystkim ruchom kacerskim, r贸wnie偶 p贸藕niejszym, o kt贸rych 'b臋dzie jeszcze mowa, przy颅sparza艂y licznych ' zwolennik贸w niezdrowe stosunki panuj膮ce w 艂onie duchowie艅stwa katolickiego, stosunki, kt贸re zra偶a艂y wielu wiernych i kt贸re daremnie pot臋pia艂 surowo sam papie偶 Innocenty III i inni ksi膮颅偶臋ta Ko艣cio艂a.

Zarazem jednak papie偶 Innocenty III (1198 -1216) ju偶 na pocz膮tku swego pontyfikatu uzna艂 za jedno z g艂贸wnych swych zada艅 wyt臋pienie kacerstwa szerz膮cego si臋 niebezpiecznie w Prowansji. Poniewa偶 Inkwi颅zycja jako instytucja sta艂a jeszcze nie istnia艂a, papie偶 m贸g艂 liczy膰 tylko na w艂adze 艣wieckie i podburzany mot艂och. Wysi艂ki papieskie spe艂z艂y jednak na niczym.

Papie偶 domaga艂 si臋 spalenia na stosie przyw贸dc贸w sekt, nie 偶膮da艂 jednak palenia 'licznej rzeszy ich zwolennik贸w. Chcia艂 poprzesta膰 na wygnaniu ich z kraju. Mienie ich mia艂o przypa艣膰 w艂adcom 艣wieckim. Innocenty III wys艂a艂 do Prowansji w charakterze swoich przedstawicieli dw贸ch zakonnik贸w, wyposa偶onych w instrukcje i odpowiednie pe艂no颅mocnictwa. Przy艂膮czy艂 si臋 do nich r贸wnie偶 jako legat papieski archi颅diakon Piotr z Castelnau. Jednak偶e wi臋kszo艣膰 baron贸w i hrabi贸w Pro颅wansji nie chcia艂a si臋 da膰 nak艂oni膰 do wygnania swoich najbardziej pracowitych i pos艂usznych poddanych i wyzucia ich z posiadanej w艂as颅no艣ci. Pro艣ci ludzie za艣 zebrani w 'ko艣ciele odpowiadali na wezwania mnich贸w, 偶e swoich s膮siad贸w, wyznawc贸w sekty, znaj膮 od dzieci艅stwa i wiedz膮, jak s膮 pobo偶ni i jak surowych przestrzegaj膮 obyczaj贸w. Po颅twierdza to m. in. wsp贸艂czesny kronikarz ko艣cielny Gulielmus de Podio Laurentii, kt贸ry tak si臋 oto uskar偶a:

鈥瀂atem duch fa艂szu sprowadzi艂 ten nierozwa偶ny lud ze 艣cie偶ki prawdy, mami膮c go pozorami czystego i nieposzlakowanego 偶ycia鈥.

Zdarza艂o si臋 te藕 cz臋sto, 偶e kaznodzieje w臋drowni papie偶a musieli 'nawet wdawa膰 si臋 z kacerzami w dysputy, i to wobec licznie zgroma颅dzonej publiczno艣ci. Og贸艂em wzi膮wszy, by艂 to 鈥 patrz膮c z punktu wi颅dzenia p贸藕niejszych inkwizytor贸w 鈥 pocz膮tek do艣膰 nieporadny, a偶 wreszcie uda艂o si臋 pod偶egaczom pozyska膰 pomoc zbrojn膮 mo偶nych pa颅n贸w, 偶膮dnych rozszerzenia swych posiad艂o艣ci. 鈥 i

Nadarzy艂a si臋 po temu sposobno艣膰, kiedy Rajmund Vl) hrabia Tu颅luzy, najbogatszy i najmo偶niejszy spo艣r贸d w艂adc贸w Prowansji, powa艣ni艂 si臋 鈥 jak to cz臋sto w tych czasach bywa艂o ,j=_z kilkoma baronami i toczy艂 z nimi 'boje nad Rodanem; Piotr z Castelnau, j隆ako legat papieski, wyst膮pi艂 wobec zwa艣nionych stron w roli arbitra! Zaproponowa艂, 偶eby wojska przeciwnik贸w Rajmunda wkroczy艂y do posiad艂o艣ci hrabiego i rozprawi艂y si臋 tam z kacerzami. Pod presj膮 legata, kt贸ry zagrozi艂 mu kl膮tw膮 ko艣cieln膮, i widz膮c, 偶e wci膮偶 przybywa mu teraz wrog贸w, hrabia Rajmund zgodzi艂 si臋 w ko艅cu na te warunki. Ale Piotr z Castelnau w dalszym ci膮gu l偶y艂 i gromi艂 nami臋tnie hrabiego, poniewa偶 ten wci膮偶 jeszcze stara艂 si臋 chroni膰 swoich kacerskich poddanych. W toku ostrej,.

55

sprzeczki w gospodzie pewien szlachcic z orszaku hrabiego przebi艂 mie颅czem zacietrzewionego legata 鈥 bez wiedzy i zgody Rajmunda, jak daremnie zapewnia艂 hrabia papie偶a.

Papie偶 Innocenty III na wie艣膰 o zamordowaniu swego legata wyda艂 bull臋, w kt贸rej ob艂o偶y艂 kl膮tw膮 hrabiego Tuluzy, i poleci艂 zakonowi cysters贸w, zwanych r贸wnie偶 bernardynami, og艂osi膰 'krucjat臋 przeciw albigensom w Prowansji. P臋k艂a w贸wczas tama i z艂owroga fala zala艂a kwitn膮c膮 Prowansj臋. 7 鈥

Na czele krucjaty stan臋li /Arnald Amalrich, opat klasztoru bernar颅dyn贸w w Citaux, kt贸ry jako nowo mianowany legat papieski by艂 jej przyw贸dc膮 duchowym, i hrabi膮' Szymon z Montfort jako jej dow贸dca wojskowy. '鈥 .

Wojska krzy偶owc贸w stanowi艂y pstr膮 mieszanin臋 rycerzy i hufc贸w rekrutuj膮cych si臋 z r贸偶nych kraj贸w, a liczebno艣膰 ich w ci膮gu wielif lat wojny waha艂a si臋 znacznie, gdy偶 wystarczy艂y cztery tygodnie uczestnic- . twa w wyprawie, aby uczyni膰 zado艣膰 powinno艣ci krzy偶owca i uzyska膰 鈥 tym samym odpuszczenie wszystkich grzech贸w.

Z Francji p贸艂nocnej, Lotaryngii i Burgundii ruszali w drog臋 do pi臋knej i podziwianej krainy, 'kt贸ra nagle wydana im zosta艂a na. 艂up. Poszczeg贸lnym kupcom przewodzili rycerze, 'baroni, hrabiowie. Nawet z Niemiec wyruszy艂 poczet, zosta艂 jednak zatrzymany i rozbity po drodze przez hrabiego de Foix, zanim zdo艂a艂 da膰 si臋 we znaki ludno艣ci Pro颅wansji.

Hrabia de Foix bra艂 udzia艂 w trzeciej 'krucjacie do Ziemi 艢wi臋tej. Mimo to Szymon z Montfort wtargn膮艂 r贸wnie偶 do jego posiad艂o艣ci, a Arnald na艂o偶y艂 na niego ekskomunik臋. Albowiem krzy偶owcy papiescy albo 鈥瀙ielgrzymi鈥, jak ch臋tnie nazywali ich kronikarze ko艣cielni, nie czynili w istocie r贸偶nicy mi臋dzy katolikami a sekciarzami.

Panowie prowansalscy nie zjednoczyli si臋 we wsp贸lnym wysi艂ku . obronnym. Ka偶dy oddzielnie wierzy艂, i偶 uda mu si臋 przekona膰 napast颅nik贸w, 偶e jest dobrym katolikiem. I 'ka偶dy z osobna da艂 si臋 pobi膰.

Wicehrabia Roger, kt贸ry w艂ada艂 miastami Beziers i Carcassonne, r贸wnie偶 odwiedzi艂 legata, ale wszystkie jego perswazje, 偶e nigdy nie sprzeniewierzy艂 si臋 ko艣cio艂owi, spotka艂y si臋 z odpowiedzi膮, 偶e nie mo偶e liczy膰 na 艂ask臋. ,-

Miasto Beziers nie mog艂o si臋 d艂ugo broni膰. Kiedy krzy偶owcy wtar颅gn臋li za mury miejskie, ludno艣膰 schroni艂a si臋 w ko艣cio艂ach. W katedrze cz艂onkowie kapitu艂y w szatach ko艣cielnych st艂oczyli si臋 wok贸艂 o艂tarza. 鈥楻ozbrzmiewa艂y dzwony. Ludzi w ko艣cio艂ach wyci臋to w pie艅. 鈥濿ybijcie ;ich wszystkich, Pan B贸g rozpozna ju偶 swoich [czyli katolik贸w]!鈥 Apel ten, rzecz znamienna, mia艂 wyj艣膰 z ust legata Arnalda. W ka偶dym razie . dzia艂a艂 on zgodnie z t膮 zasad膮. W sprawozdaniu dla papie偶a oszacowa艂 Arnald liczb臋 ofiar na pi臋tna艣cie tysi臋cy. Beziers nie mia艂o wi臋cej mieszka艅c贸w w czasie pokoju. Podczas wojny jednak liczne rzesze lud颅no艣ci wiejskiej szuka艂y w jego murach schronienia.

Miasto Carcassonne odpar艂o wiele szturm贸w. Roger, kt贸ry tu o艣o-

56

, bi艣cie dowodzi艂 obron膮, nawi膮za艂 rokowania z oblegaj膮cymi. Wci膮偶 jeszcze wierzy艂, 偶e wszystko da si臋 wyja艣ni膰 i za艂agodzi膰, gdy tylko < stanie przed baronami i duchownymi i do nich przem贸wi. Dano mu list 偶elazny i z orszakiem trzystu rycerzy przyby艂 do nieprzyjacielskiego obozu. Zosta艂 tu jednak uwi臋ziony wraz ze swoj膮 艣wit膮, wobec kacerzu bowiem nie obowi膮zywa艂o dotrzymanie s艂owa. Wkr贸tce potem wice颅hrabia Roger zmar艂 nagle w lochu. By艂-oh~w艣r贸d rycerstwa postaci膮 bardzo popularn膮 i 艂ubian膮, tote偶 z pewno艣ci膮 rozleg艂yby si臋 niebawem g艂osy 偶膮daj膮ce, by go uwolniono. Z ust do ust kr膮偶y艂y s艂uchy, 偶e Rogera otruto. Papie偶 w li艣cie do legata Arna Ida nie ukrywa艂, 偶e jest on uwa颅偶any za inspiratora skrytob贸jczego mordu.

W grodzie warownym Lavaur, kt贸ry Szymon z Montfort zdoby艂 w 1211 r. po d艂ugim obl臋偶eniu, pani膮 zamku, wdow臋, kt贸ra rzeczywi艣cie przysta艂a do albigens贸w, wrzucono do studni. Rycerzy uj臋tych w zamku powieszono. Potem... 鈥 lecz tu zacytujemy dos艂ownie kronik臋 pisan膮 przez mnicha z Veaux Cornay:

鈥濸otem za艣 pielgrzymi nasi zebrali liczn膮 gromad臋 kacerzy, kt贸rzy schronili si臋 na zamku, i spalili ich z wielkim uradowaniem (cum ingenti gaudio)鈥.

Wojna z albigensami obfitowa艂a w nieopisane wr臋cz potworno艣ci. Czo艂ow膮 jej postaci膮 by艂 od samego pocz膮tku a偶 do ko艅ca hrabia Szy颅mon z Montfort, cho膰 bra艂o w niej r贸wnie偶 udzia艂 wielu innych mo偶颅nych pan贸w. Szymon, potomek jednego z najstarszych rod贸w szla颅checkich Francji, ws艂awi艂 si臋 przedtem w czwartej krucjacie do Ziemi 艢wi臋tej, podj臋tej r贸wnie偶 z inicjatywy Innocentego III. W czasie tej wyprawy krzy偶owcy sk膮pali we krwi ludno艣膰 Konstantynopola i spl膮颅drowali t臋 w贸wczas jeszcze chrze艣cija艅sk膮 stolic臋, rabuj膮c i niszcz膮c nagromadzone w niej bezcenne dzie艂a sztuki (1204 r.). Podczas krucjaty przeciw albigensom by艂 hrabia Szymon Montford wraz z legatem Ar- naldem dusz膮 nie ko艅cz膮cych si臋 wypraw, sprawc膮 najpotworniejszych okrucie艅stw.

' By艂 moment w czasie tej sro偶膮cej si臋 ca艂e lata wojny, kiedy papie偶 w listach pisanych z Rzymu zarzuci艂 swemu legatowi, 偶e naje偶d偶a on r贸wnie偶 prowincje, do kt贸rych nie przenikn臋艂a zaraza kacerstwa, i 偶e powoduje nim chciwo艣膰 i pycha (1213 r.). Niemniej ostro w listach pisanych w tym samym czasie pot臋pia艂 papie偶 hrabiego Montfort. To niezadowolenie papie偶a wi膮za艂o si臋 z interwencj膮 kr贸la Aragonii, Piotra, kt贸ry jako suzeren i szwagier Rajmunda hrabiego Tuluzy zdecydowa艂 si臋, do艣膰 p贸藕no zreszt膮, wstawi膰 za nim w Rzymie. Pos艂owie kr贸lewscy t艂umaczyli papie偶owi, 偶e gorliwo艣膰 o wiar臋 jest dla Szymona z Mont颅fort tylko pretekstem, 偶e w istocie zmierza on jedynie do pomno偶enia swych posiad艂o艣ci drog膮 nowych podboj贸w, 偶e tak samo nie oszcz臋dza katolik贸w, jak kacerzy, 偶e krucjat臋 przeciw albigensom zamieni艂 w mor颅dercz膮 wojn臋 nios膮c膮 zag艂ad臋 ludno艣ci Prowansji. Papie偶 Sk艂onny by艂 da膰 wiar臋 tym oskar偶eniom, kt贸re potwierdza艂y si臋 zreszt膮 tak偶e z wielu innych stron. Nie zdo艂a艂 jednak wym贸c na zgromadzeniu bisku颅

57

p贸w prowansalskich w Lavaur (1213 r.), by wys艂ucha艂o hrabiego' Tuluzy. Kr贸l Piotr arago艅ski zgin膮艂 w bitwie pod Muret. Mordercza wojna to颅czy艂a si臋 dalej.

Nap艂ywa艂y r贸wnie偶 do Rzymu skargi na innego wysokiego dostoj颅nika ko艣cielnego. By艂 nim biskup Tuluzy Foulques alias Fulco, kt贸ry obok legata Arnalda odegra艂 szczeg贸lnie z艂owrog膮 rol臋. Musia艂 to by膰 cz艂owiek zwichni臋ty psychicznie, jak o tym 艣wiadczy jego do艣膰 osobli颅wa droga 偶yciowa. By艂 on synem bogatego kupca genue艅skiego i po颅cz膮tkowo nie zdradza艂 wcale powo艂ania do stanu duchownego, a jako trubadur by艂 cz臋stym i zawsze mile widzianym go艣ciem w wielu zam颅kach, gdzie porywa艂 publiczno艣膰 nami臋tnym 偶arem swych pie艣ni mi颅艂osnych. By艂 偶onaty i mia艂 dw贸ch syn贸w. Gdy zmar艂a dama jego serca, dama, kt贸r膮 opiewa艂 w swych pie艣niach, a kt贸r膮 zgodnie ze zwyczajami trubadur贸w nigdy nie by艂a w艂asna ma艂偶onka, wyrzek艂 si臋 tego 艣wiata i wst膮pi艂 do zakonu cysters贸w. 呕on臋 i dzieci odda艂 r贸wnie偶 do klasz颅toru. I odt膮d tworzy艂 pe艂ne egzaltacji pie艣ni ku czci Przenaj艣wi臋tszej Dziewicy.

By艂y trubadur wyr贸偶ni艂 si臋 w krucjacie przeciw albigensom jako jeden z najbardziej bezlitosnych pod偶egaczy. Swoim zaciek艂ym fana颅tyzmem nadawa艂 ton w kr臋gu biskup贸w Prowansji. Na czwartym sobo颅rze laterane艅skim w Rzymie (1215 r.) da艂y si臋 s艂ysze膰 g艂osy m贸wi膮ce

  1. winie i odpowiedzialno艣ci biskupa Foulques i o ponad dziesi臋ciu tysi膮cach wiernych nale偶膮cych do jego owczarni, kt贸rych zg艂adzi艂. Na soborze tym postanowiono zaniecha膰 propagowania krucjaty przeciw albigensom. Mimo to jednak hrabia Szymon z Montfort kontynuowa艂 wojn臋 na czele swoich hufc贸w.

Rajmund hrabia Tuluzy daremnie stara艂 si臋 s艂owem i czynem do颅starczy膰 dowod贸w, kt贸re by przekona艂y jego adwersarzy, 偶e jest kato颅likiem wiernym papie偶owi. Odczuwa艂 dotkliwie brzemi臋 kl膮twy ko艣ciel颅nej. Natomiast hrabiego Montfort, krwawego naje藕d藕c臋, nie przera偶a艂a gro藕ba ekskomuniki, nie okazywa艂 on bynajmniej pos艂usze艅stwa ko艣cio颅艂owi katolickiemu i jego g艂owie. s

Wysz艂o to na jaw, kiedy obaj 偶膮dni w艂adzy i pozbawieni skrupu艂贸w przyw贸dcy, Szymon z Montfort i Arnald, powa艣nili si臋 przy podziale 艂up贸w. Opat Arnald zosta艂 w tym czasie arcybiskupem Narbopny

  1. ro艣ci艂 sobie r贸wnie偶 pretensje do sprawowania 艣wieckiej w艂adzy nad miastem. Hrabia Montfort natomiast 偶膮da艂 tej w艂adzy dla siebie. Arcy颅biskup Arnald w walce z Szymonem z Montfort u偶y艂 tego samego 艣rodka, kt贸rym pos艂u偶y艂 si臋 przedtem przeciw Rajmundowi. Ob艂o偶y艂 interdyktem, czyli zakazem odprawiania nabo偶e艅stw, wszystkie ko艣cio艂y Narbonny. Ale w stosunku do Szymona 艣rodek ten okaza艂 si臋 niesku颅teczny, hrabia wcale si臋 interdyktem nie przej膮艂. Daremnie odwo艂ywa艂 si臋 Arnald do nowego papie偶a, bowiem Innocenty III zmar艂 na kr贸tko przedtem (1216 r.).

Nie mog艂o by膰 mowy o przywr贸ceniu pokoju, dop贸ki trwa艂y okrutne rz膮dy Szymona z Montfort. Tuluza ponownie przyj臋艂a w swoje mury

58

hrabiego Rajmunda i wojsko, kt贸re ze sob膮 przyprowadzi艂. Szymon z Montfort wyruszy艂 艣piesznie na czele swoich oddzia艂贸w, by .odbi膰 miasto. Obl臋偶enie trwa艂o ju偶 dziewi臋膰 miesi臋cy, kiedy kamie艅 wy颅rzucony z katapulty zmia偶d偶y艂 mu g艂ow臋 <1218 r.). Wprawdzie syn ' jego przej膮艂 niezw艂ocznie dow贸dztwo nad oblegaj膮cymi, ale w wojsku 1 krzy偶owc贸w zapanowa艂o rozprz臋偶enie, poszczeg贸lne hufce jeden za dru颅gim wycofywa艂y si臋 z walki. 艢mier膰 tego jednego z艂owieszczego cz艂o颅wieka po艂o偶y艂a kres wojnie.

Mo偶ny s膮siad p贸艂nocny, 'kr贸l Francji, przez wszystkie te lata po颅wstrzymywa艂 si臋 od interwencji. Ani si臋 nie da艂 nam贸wi膰 do udzia艂u w krucjacie, ani nie przyszed艂 nieszcz臋艣liwej krainie z pomoc膮. W osta颅tecznym rozrachunku wydarzenia w Prowansji przyczyni艂y si臋 wydat颅nie do wzrostu pot臋gi kr贸lestwa Francji. Tak偶e w dziedzinie kultury punkt ci臋偶ko艣ci przesuwa艂 si臋 coraz bardziej na p贸艂noc, do Pary偶a.

Bezpo艣rednim nast臋pstwem krucjaty przeciw albigensom by艂o po颅wo艂anie do 偶ycia Inkwizycji jako instytucji sta艂ej, podleg艂ej wy艂膮cz- ? nie papie偶owi. Inkwizycja znaczy tyle samo co dochodzenie, badanie. {j Rozumiano przez to wykrywanie i 艣ciganie heretyk贸w, kacerzy. Papie偶 | Innocenty III powierzy艂 biskupom powo艂ywanie inkwizytor贸w w przy-1 padku dora藕nej potrzeby. Grzegorz IX, jego nast臋pca na stolcu Pio-芦 trowym, uniezale偶ni艂 inkwizytor贸w od biskup贸w. Urz臋dowali teraz stale i nie mieli nad sob膮 nikogo poza papie偶em. Grzegorz IX wyda艂 szczeg贸艂owe przepisy normuj膮ce post臋powanie Inkwizycji i nada艂 jej szerokie uprawnienia, aby mog艂a skuteczniej ni偶 dot膮d zwalcza膰 herezj臋.

Inkwizycji papieskiej potrzebne by艂o 鈥炁泈ieckie rami臋鈥, pomoc, i wsp贸艂dzia艂anie w艂adz 艣wieckich. Pomoc t臋 ofiarowa艂 papie偶owi cesarz | Fryderyk II. Og艂osi艂 on liczne dekrety, 'kt贸re nak艂ada艂y na organa 4 w艂adzy obowi膮zek ochrony inkwizytor贸w i udzielenia im pomocy oraz g nakazywa艂y 艣ciganie heretyk贸w r贸wnie偶 przez pa艅stwo, a wi臋c s膮dz臋- | nie ich tak偶e w oparciu o prawo 艣wieckie. |

Cesarz ten, z domu Sztauf贸w, uchodzi艂 za wolnomy艣liciela. W rz膮颅dach nad Kr贸lestwem Sycylijskim, kt贸re pozostawa艂o pod panowaniem Sztauf贸w, przejawia艂 on w sprawach wiary ogromn膮 tolerancj臋. Na jego dworze w Palermo przebywali uczeni chrze艣cija艅scy, arabscy i 偶ydowscy. 艁膮czy艂y ich wi臋zi za偶y艂ej przyja藕ni, pozostawali te偶 w bli颅skich! stosunkach z cesarzem. Je偶eli Fryderyk II udzieli艂 papie偶owi poparcia wsp贸艂dzia艂aj膮c z nim na rzecz umocnienia Inkwizycji, to z pewno艣ci膮 nie powodowa艂a nim gorliwo艣膰 religijna. Sztauf podejmu颅j膮c ten krok kierowa艂 si臋 niew膮tpliwie pobudkami politycznymi, by艂 , to zapewne z jego strony gest pojednawczy, maj膮cy zapocz膮tkowa膰 upragnion膮 pauz臋 w d艂ugiej, zaciek艂ej walce o w艂adz臋, jak膮 cesarz i papie偶 toczyli ze sob膮 we W艂oszech, walce, kt贸rej towarzyszy艂y kl膮twy ko艣cielne i przemoc zbrojna. Zreszt膮 stronnicy Fryderyka II skwapli颅wie czynili w miastach w艂oskich u偶ytek z post臋powania inkwizycyj- nego, gn臋bi膮c zwolennik贸w wrogiego cesarzowi i sprzymierzonego z pa颅pie偶em stronnictwa Welf贸w.

59 '

Intrygi i wa艣nie mo偶nych tego 艣wiata zawsze potem wywiera艂y ! decyduj膮cy wp艂yw na poczynania Inkwizycji i kszta艂towanie si臋 jej | dziej贸w.

' Najdotkliwiej ucierpia艂o po艂udnie Francji. Procesy kacerzy prowa颅dzone przez nowo powsta艂膮 Inkwizycj臋 da艂y si臋 tu szczeg贸lnie we znaki. Nawiedzi艂y one r贸wnie偶 niekt贸re okolice W艂och p贸艂nocnych. W obu tych krainach dochodzi艂o tu i 贸wdzie do rozruch贸w, do po颅wsta艅 ludowych, gdzieniegdzie uda艂o si臋 ludno艣ci przep臋dzi膰 na kr贸tko inkwizytor贸w, kilku z nich zosta艂o zamordowanych. By艂y to jednak daremne pr贸by samoobrony.

Generalnym inkwizytorem Rzeszy Niemieckiej mianowa艂 Grze颅gorz IX Konrada z Marburga, srogiego spowiednika ma艂偶onki landgrafa turyngskiego, 艣w. El偶biety. Konrad przemierza艂 wzd艂u偶 i wszerz ca艂膮 Alzacj臋 i Nadreni臋, poluj膮c wsz臋dzie na kacerzy i siej膮c groz臋 ol^rut- nymi metodami, jakimi wymusza艂 na niewinnych ludziach przyznanie si臋 do winy. Arcybiskup Moguncji z oburzeniem donosi艂 papie偶owi, i偶 inkwizytor potrafi艂 do tego stopnia zastraszy膰 oskar偶onych, '偶e aby ratowa膰 偶ycie, oskar偶ali o wsp贸lnictwo jak najbardziej czcigodne i nie颅poszlakowane osoby, kt贸re Konrad wymienia艂 jako podejrzane.

j W 1233 r. inkwizytor wyruszy艂 z Moguncji do Paderbornu. Na pustkowiu pod Marburgiem dopad艂o go kilku rozjuszonych rycerzy. Konrad zgin膮艂 na miejscu. Nie znalaz艂 si臋 nast臋pca na jego miejsce. Inkwizycja papieska nie zdo艂a艂a zapu艣ci膰 w Rzeszy trwa艂ych korzeni. Dopiero po up艂ywie przesz艂o dwustu pi臋膰dziesi臋ciu lat, kiedy rozpo颅cz臋艂y si臋 procesy czarownic, przyst膮pi艂a ona ponownie do natarcia w Niemczech.

W Niemczech p贸艂nocnych trwa艂a jeszcze krucjata przeciw sztedyn- gom, kiedy 艣mier膰 Konrada z Marburga po艂o偶y艂a kres inkwizycji i pro颅cesom kacerzy w Rzeszy Niemieckiej. Sztedyngowie byli to wolni ch艂opi fryzyjscy osiadli nad doln膮 Wezer膮. Bronili oni praw swej ma艂ej, nie颅zawis艂ej republiki przed mo偶nymi s膮siadami. Arcybiskup Bremy, Ger颅hard II, za偶膮da艂, by sztedyngowie zobowi膮zali si臋 do pewnych powin颅no艣ci! Przede wszystkim, by uiszczali mu dziesi臋cin臋 ze swojej roli. Poprzednicy Gerharda niejednokrotnie ju偶 usi艂owali to na nich wy颅musi膰, ale wszystkie ich pr贸by ko艅czy艂y si臋 niepowodzeniem. Arcy颅biskup wszed艂 wi臋c w porozumienie z kilkoma s膮siednimi ksi膮偶臋tami i dokona艂 zbrojnego najazdu, natrafi艂 jednak na zaci臋ty op贸r dzielnych ch艂op贸w i zmuszony zosta艂 do odwrotu.

W贸wczas arcybiskup zwr贸ci艂 si臋 o pomoc do papie偶a. Grzegorz IX nie odm贸wi艂 mu poparcia. Poleci艂 on biskupom Minden, Lubeki i Ratze- burga, by wezwali do krucjaty przeciw krn膮brnym sztedyngom, kt贸rzy nie tylko odm贸wili ustanowionej przez Boga dziesi臋ciny, ale ponadto mieli si臋 jeszcze dopu艣ci膰 innych herezji (1232 r.). Nieprzeliczone rzesze wiernych zaci膮gn臋艂y si臋 do wojska krzy偶owc贸w. W bitwie pod Alte颅nesch sztedyngowie ulegli przewadze liczebnej naje藕d藕c贸w (1234 r.). Ci, kt贸rzy ocaleli z pogromu, zaprzysi臋gli pos艂usze艅stwo arcybiskupowi

60

Bremy i zobowi膮zali si臋 do op艂acania daniny. W贸wczas zdj臋ta z nich zosta艂a kl膮twa ko艣cielna. O herezji nie by艂o Ju偶 mowy.

W ci膮gu XIII stulecia zacz臋艂a si臋 wykszta艂ca膰 w Europie opinia pu颅bliczna. W pewnych kwestiach skrystalizowa艂a si臋 tak dalcco, /.芦鈥 papie偶 Grzegorz X uzna艂 za stosowne przeprowadzi膰 badania ujawnia颅j膮cych si臋 pogl膮d贸w i postaw (1270 r.). Ze wszystkich stron rozlega艂y si臋 艣mia艂o g艂osy ostro pot臋piaj膮ce wyprawy zbrojne podejmowane prze颅ciw chrze艣cijanom. Wypowiadano si臋 w og贸le przeciw wyprawom krzy颅偶owym, r贸wnie偶 przeciw autentycznym krucjatom maj膮cym na celu zdobycie Ziemi 艢wi臋tej. Ju偶 w 1251 r. nap艂ywa艂y doniesienia z Francji, m贸wi膮ce o tym, 偶e mnich贸w nawo艂uj膮cych do krucjaty l偶ono i prze颅p臋dzano. Nie pomog艂y wi臋c zabiegi Innocentego III, kt贸ry swego czasu zapewni艂 dyspens臋 ju偶 za samo s艂uchanie kaza艅 wzywaj膮cych do oswo颅bodzenia Ziemi 艢wi臋tej. Kiedy na domiar si贸dma wyprawa krzy偶owa sko艅czy艂a si臋 na tym, 偶e kr贸l francuski, Ludwik IX 艢wi臋ty, z du偶膮 cz臋艣ci膮 swego wojska pad艂 w Tunisie ofiar膮 epidemii (1270 r.), w贸wczas wszelkie dalsze nawo艂ywanie do krucjat sta艂o si臋 wr臋cz niemo偶liwe. Papie偶a ostrze偶ono, 偶e mog艂oby si臋 ono spotka膰 ze stanowczym sprze颅ciwem.

To ostrze偶enie w艂a艣nie sk艂oni艂o papie偶a Grzegorza X do przedsi臋颅wzi臋cia szeroko zakrojonych bada艅 opinii ludzi wszelkiego stanu, co by艂o dla 贸wczesnej Europy rzecz膮 bezprecedensow膮. Badania podj臋te w 1270 r. trwa艂y kilka lat. Papiescy m臋偶owie zaufania z godn膮 po颅dziwu otwarto艣ci膮 relacjonowali w szczeg贸艂owych memoria艂ach wszyst颅ko, co pos艂yszeli w rozmowach, jakie prowadzili. Uderza r贸wnie偶 szcze颅ro艣膰, z jpk膮 indagowane osoby wypowiada艂y swoje opinie.

(Historyk ameryka艅ski Palmer A. Throop mia艂 dost臋p do przecho颅wywanych w Watykanie dokument贸w; poni偶sze informacje zaczerpni臋te s膮 z jego ksi膮偶ki Cristicism. of the Crusade, Amsterdam b. d.)

*' We Francji, gdzie zrodzi艂a si臋 idea krucjat, deklarowano bez os艂onek, 偶e mo偶na s艂u偶y膰 Panu Bogu w swoim kraju, 偶e nie przystoi prawemu cz艂owiekowi porzuca膰 dla 偶膮dzy przyg贸d 偶ony i dziecka. W zarazie morowej, kt贸ra zdziesi膮tkowa艂a hufce krzy偶owe Ludwika 艢wi臋tego i poch艂on臋艂a 偶ycie samego kr贸la, dopatrywano si臋 znaku Bo偶ego, do颅wodu, 偶e Najwy偶szy nie 偶yczy sobie wypraw krzy偶owych. Wielu ksi臋偶y zg艂asza艂o w膮tpliwo艣ci natury religijnej. Obowi膮zek nakazuje nawraca膰 niewiernych, ale nie ka偶e ich t臋pi膰. Ze s艂贸w wielu mieszczan wyni颅ka艂o, 偶e uczestnicy wypraw krzy偶owych nie ciesz膮 si臋 dobr膮 s艂aw膮. Nazywano ich grzesznikami, widz膮c w nich przest臋pc贸w, kt贸rzy sku颅szeni dyspens膮 zwi膮zan膮 z udzia艂em w krucjacie liczyli, 偶e unikn膮 kary za swoje przewinienia. Uczciwi, pracowici ludzie wstydzili si臋 stawa膰 pod znakiem 'krzy偶a, by si臋 nie narazi膰 na pom贸wienie, 偶e r贸w颅nie偶 s膮 grzesznikami zas艂uguj膮cymi na kar臋. W wielu rozmowach wypo颅minano zburzenie Konstantynopola przez krzy偶owc贸w i okrucie艅stwa wojny z albigensami.

61

Skrupulatne sprawozdania z tych rozm贸w przesy艂ano do Rzymu.- Pod ich wp艂ywem Grzegorz X odst膮pi艂 od zamiaru og艂oszenia nowej krucjaty do Ziemi 艢wi臋tej. Nie podejmowano te偶 p贸藕niej wypraw krzy偶owych ani przeciw niewiernym, ani przeciw kacerzom.

\ Inkwizycja wydawa艂a si臋 bardziej skutecznym 艣rodkiem do zwal- i czania herezji. Ale i ten 艣rodek okaza艂 si臋 obosieczny, i W procesie templariuszy, oskar偶onych na pocz膮tku nast臋pnego stu- 鈥 lecia o herezj臋, zdo艂a艂 隆kr贸l Francji przy wsp贸艂dzia艂aniu Inkwizycji pod- ' wa偶y膰 pozycj臋 papie偶a. Rycerski zakon duchowny templariuszy podlega艂 papie偶owi. Kr贸l Filip Pi臋kny (Filip IV) zmierzaj膮c do likwidacji za颅konu odda艂 braci w r臋ce zale偶nych od siebie inkwizytor贸w, kt贸rzy wzi臋li ich na tortury, a nast臋pnie spalili na stosie jako kacerzy. Proces oparty na absurdalnych oskar偶eniach i odznaczaj膮cy si臋 nieludzkim okrucie艅stwem ci膮gn膮艂 si臋 od 1307 do 1313 r. f

Zakon templariuszy zosta艂 za艂o偶ony w Jerozolimie dla obrony piel颅grzym贸w udaj膮cych si臋 do Ziemi 艢wi臋tej. Rycerze wst臋puj膮cy w jego szeregi sk艂adali 艣luby zakonne. Ka偶dy z nich z osobna w teorii nie posiada艂 nic opr贸cz swego or臋偶a, ale wsp贸lnota zakonna z biegiem czasu nagromadzi艂a ogromne bogactwa. Nale偶a艂o do nieji wiele posiad艂o艣ci, zw艂aszcza we Francji i rozci膮ga艂a swe zwierzchnictwo nad liczn膮 ' rzesz膮 poddanych mieszczan i ch艂op贸w. Rycerze zakonni we Francji, byli przewa偶nie synami szlacheckimi, przez co szlachta zyska艂a w za颅konie pewne oparcie przeciw w艂adzy kr贸lewskiej. By膰 mo偶e tym t艂u颅maczy艂o si臋 post臋powanie Filipa, a mo偶e te偶 szuka艂 tylko wyj艣cia z trudno艣ci finansowych, w jakich si臋 znalaz艂. W ka偶dym razie nie fanatyzm religijny by艂 motywem jego dzia艂ania.

Kr贸l ten przez d艂ugie lata znajdowa艂 si臋 w ostrym konflikcie z pa颅pie偶em, kt贸ry w bullach swych g艂osi艂, 偶e autorytet papie偶a r贸wnie偶 w sprawach 艣wieckich ma wy偶szo艣膰 nad w艂adz膮 kr贸lewsk膮. Filip w od颅powiedzi napi臋tnowa艂 t臋 doktryn臋 papiesk膮 jako herezj臋 i r贸wnie ma艂o przej膮艂 si臋 鈥榢l膮tw膮, kt贸r膮 Bonifacy ob艂o偶y艂 jego i rodzin臋 kr贸lewsk膮, jak swego czasu hrabia Montfort, kt贸ry zignorowa艂 interdykt arcy颅biskupi. Bonifacy zmar艂 w 1303 r. Kr贸l chcia艂, by sob贸r ju偶 po艣miertnie uzna艂 go za heretyka, czym zreszt膮 wielokrotnie odgra偶a艂 mu si臋 za 偶ycia. Filip by艂 got贸w w razie potrzeby utworzy膰 we Francji Ko艣ci贸艂 krajowy niezale偶ny od Rzymu.

1

Kolegium kardyna艂贸w w Rzymie usi艂owa艂o doprowadzi膰 w ko艅cu
do kompromisu i wybra艂o papie偶em francuskiego biskupa, kt贸ry przy-
bra艂 imi臋 Klemensa V (1305 r.). Papie偶 ten, zanim jeszcze zosta艂 wy-

I brany, zobowi膮za艂 si臋 pod przysi臋g膮 do wierno艣ci kr贸lowi. Przeni贸s艂
ion siedzib臋 papiesk膮 z Rzymu do Awinionu. Tak to zapocz膮tkowana
jzosta艂a 鈥瀊abilo艅ska niewola papie偶y鈥 i ich rosn膮ca zale偶no艣膰 od kr贸la
'Francji.

W贸wczas to 鈥 za zgod膮 Klemensa V 鈥 rozpocz膮艂 si臋 proces inkwi- zycyjny przeciw templariuszom. Braci poddawano torturom i zmuszano ich do przyznania si臋, 偶e oddaj膮 si臋 ba艂wochwalstwu czcz膮c bo偶ka

62

^imieniem Bafomct, 偶e na znak ho艂du ca艂uj膮 swoich prze艂o偶onych w ty艂ek ' albo inne nieprzystojne miejsce, 偶e na potajemnych schadzkach upra- i- wiaj膮 wyuzdane orgie i sk艂adaj膮 艣lubowanie jako uczestnicy szata艅- .skiego spisku przeciw 艣wiatu.

Wielu braci z biegiem lat zmar艂o w n臋dzy, cz臋艣膰 dokona艂a 偶ywota : 鈥 w wi臋zieniach. Innych zam臋czono na 艣mier膰 torturami. Tych za艣, kt贸rzy odwo艂ali p贸藕niej wymuszone na torturach zeznania, spalono w Pary偶u 偶ywcem na stosie. Taki los spotka艂 pi臋膰dziesi臋ciu siedmiu templariuszy, w艣r贸d nich wielkiego mistrza zakonu Jacques鈥檃 de MoSay (1313 r.).

Wi臋ksz膮 cz臋艣膰 licznych posiad艂o艣ci Zakonu we Francji, stanowi膮颅cych woln膮 od danin w艂asno艣膰 ko艣cieln膮, zagarn膮艂 kr贸l. Klemens V og艂osi艂 kasat臋 zakonu.

Papie偶 prze偶y艂 wielkiego mistrza templariuszy zaledwie o kilka mie颅si臋cy. W p贸艂 roku p贸藕niej zmar艂 nagle w sile wieku kr贸l Filip Pi臋kny.

W艣r贸d ludu szeptano, 偶e wielki mistrz templariuszy mia艂 pod adre- *sem papie偶a i kr贸la rzuci膰 z p艂on膮cego stosu zapowied藕, 偶e spotkaj膮 si臋 niebawem przed S膮dem Bo偶ym.

Historia templariuszy przystrojona zosta艂a w szat臋 osobliwej legen颅dy, kt贸ra do dnia dzisiejszego utrzymuje si臋 w pewnych ko艂ach. Le颅genda ta g艂osi, 偶e zakon maj膮c sw膮 pierwotn膮 siedzib臋 w Palestynie posiad艂 jakoby znajomo艣膰 nauk tajemnych Wschodu i 偶e bracia osi膮颅gn臋li wy偶sze stopnie mistycznego wtajemniczenia. Jest to jednak czysta fantazja. Nigdy na przyk艂ad nie snuto takich przypuszcze艅 o zakonie joannit贸w, kt贸ry mia艂 jeszcze bli偶sze powi膮zania z Bliskim Wschodem. Dochodzenia i badania, kt贸rym na 偶膮danie papie偶a poddawano tem颅plariuszy w innych krajach, nic podobnego nie ujawni艂y. Jedynie w wielkim procesie paryskim pom贸wiono braci 鈥檕 heretyckie praktyki tajemne. W rzeczywisto艣ci jednak, jak to wynika z obszernych akt , procesu templariuszy w Pary偶u, oskar偶enia wysuni臋te przeciw braciom francuskim nie dotyczy艂y rzekomego uprawiania nauk mistycznych, l猫cz by艂y oparte wy艂膮cznie na dobrze znanych ob艂臋dnych urojeniach, kt贸re wyl臋g艂y si臋 w 艂onie samej Inkwizycji, gdy zajmowa艂a si臋 tro颅pieniem kacerzy na po艂udniu Francji.

Kr贸lowie francuscy nie mogli dopu艣ci膰 do rozpanoszenia si臋 Inkwi颅zycji papieskiej. Ju偶 Ludwik 艢wi臋ty wyda艂 zarz膮dzenia ograniczaj膮ce jej dzia艂alno艣膰. To samo uczyni艂 Filip Pi臋kny. Co wi臋cej, mimo 偶e sam pos艂u偶y艂 si臋 Inkwizycj膮, aby zniszczy膰 zakon templariuszy, kaza艂 na颅wet uwolni膰 z loch贸w jej wi臋藕ni贸w w Prowansji. By艂a to jednak dla um臋czonej Prowansji tylko kr贸tkotrwa艂a pauza.

Papie偶 Jan XXII by艂 Francuzem z po艂udnia. Przepe艂nia艂 go po颅tworny strach przed czarn膮 magi膮. Ju偶 wkr贸tce po wst膮pieniu na tron papieski (1316 r.) kaza艂 spali膰 na stosie biskupa swego miasta rodzin颅nego Cahors, kt贸rego pomawia艂 o to, 偶e szykuje za pomoc膮 magii za颅mach na 偶ycie jego i kilku kardyna艂贸w. Podobne podejrzenia 偶ywi艂 鈥 wobec dostojnik贸w ko艣cielnych i 艣wieckich ze swego najbli偶szego oto颅czenia w Awinionie, mi臋dzy innymi wobec swego lekarza przybocznego.

63

Kaza艂 wi臋c ich wzi膮膰 na tortury i straci膰. W or臋dziach i przestrogach, kt贸re a偶 do swojej 艣mierci (1334 r.) bezustannie og艂asza艂,. nawo艂ywa艂 inkwizytor贸w dzia艂aj膮cych w miastach po艂udniowej Francji, by tropili i t臋pili bezlito艣nie czarownictwo, kt贸re, jak twierdzi艂, z regu艂y idzie w parze z herezj膮. G艂o艣no by艂o r贸wnie偶 w tych czasach o skrytob贸j颅czych zamachach magicznych na dworze kr贸lewskim. Ale i w tych przypadkach podejrzenia kierowa艂y si臋 zazwyczaj przeciw jednostkom. Czasem oskar偶enie o skrytob贸jcz膮 magi臋 by艂o tylko pretekstem do usu颅ni臋cia z drogi niewygodnego dwora'ka.

Kiedy wkr贸tce po spaleniu na stosie wielkiego mistrza templariu颅szy 艣mier膰 zaskoczy艂a Filipa Pi臋knego, wytoczono proces o czary jego .mistrzowi, Enguerrandowi de Marigny, oskar偶aj膮c go o to, 偶e za po颅moc膮 czarnej magii pozbawi艂 偶ycia swego kr么l猫wskiego pana. De Ma-' rigny zawis艂 na szubienicy. i

W niekt贸rych wypadkach pewne dane przemawiaj膮 za tym, 偶e spi颅skowcy rzeczywi艣cie usi艂owali spowodowa膰 艣mier膰 za pomoc膮 czar贸w. Takie wra偶enie budz膮 na przyk艂ad relacje z procesu wytoczonego w 1333 r. hrabiemu d鈥橝rtois. Procesem kierowa艂 osobi艣cie kr贸l Filip VI, z domu Walezjuszy, kt贸ry wst膮pi艂 na tron francuski po rych艂ym wy颅marciu syn贸w Filipa Pi臋knego. Kr贸l ten oskar偶y艂 hrabiego Roberta d鈥橝rtois o to, 偶e poleci艂 on pewnemu mnichowi ochrzci膰 dwie kuk艂y z wosku, aby w ten spos贸b dokona膰 skrytob贸jczego zamachu magicz颅nego na nast臋pc臋 tronu i kr贸low膮. Jedn膮 z popleczniczek hrabiego spa颅lono na stosie. Sam hrabia uszed艂 do Anglii, kt贸rej kr贸l wysuwa艂 rosz颅czenia do tronu francuskiego. Mog艂y si臋 wi臋c za tym urojonym czy autentycznym zamachem magicznym kry膰 polityczne cele. Nadci膮ga艂a wojna stuletnia mi臋dzy Angli膮 a Francj膮.

Proces na dworze kr贸lewskim nie doprowadzi艂 bynajmniej do roz颅panoszenia si臋 Inkwizycji w p贸艂nocnych prowincjach Francji. Nato颅miast na po艂udniu inkwizytorzy zagrzewani przez papie偶a mieli pe艂n膮 swobod臋 dzia艂ania. Ich ob艂臋dne idee prze艣ladowcze nie ogranicza艂y si臋 do tropienia skrytob贸jstw magicznych dokonywanych na poszczeg贸l颅nych osobach. W ich oczach kr膮g kacerskich sekt czarowniczych przy颅biera艂 wr臋cz fantastyczne rozmiary, pomawiali kacerzy o najdzik颅sze bezece艅stwa, o najpotworniejsze obrz臋dy sataniczne kulminuj膮ce w wyuzdanych orgiach.

Urojony obraz sabatu czarownic, p艂贸d imaginacji do艣wiadczonych 鈥 prze艣ladowc贸w kacerzy z po艂udniowej Francji, rozpowszechni艂 si臋 ju偶 ! w tych czasach, jiak o tym 艣wiadcz膮 oskar偶enia przeciw templariuszom. Wszed艂 do historii s膮downictwa w zwi膮zku z wielkim procesem, kt贸ry toczy艂 si臋 w 1335 r. w Tuluzie i w kt贸rym przed s膮dem inkwizycyjnym stan臋艂o sze艣膰dziesi臋cioro troje m臋偶czyzn i kobiet oskar偶onych o herezj臋. Musieli oni przyzna膰, 偶e wzlatywali na wierzcho艂ki g贸r w Pirenejach, 偶e modlili si臋 tam do szatana, kt贸ry ukazywa艂 si臋 im w postaci czar颅nego koz艂a, 偶e uprawiali rozpust臋, parali si臋 z czartami i po偶erali nie颅mowl臋ta. Zakazane by艂o przy tym na tych ucztach piekielnych u偶ywa-

64

gnie soli. W innym procesie, kt贸ry odby艂 si臋 nieco p贸藕niej (1353 r.)

P' r贸wnie偶 w Tuluzie, po raz pierwszy wspomina si臋 o korowodzie diabel- i; skim, w kt贸rym uczestnicz膮 ochoczo biesiadnicy szatana.

Procesy kacerzy mia艂y pod jednym wzgl臋dem nieco 艂agodniejszy i charakter ni偶 p贸藕niejsze procesy czarownic. Gdy grzesznicy okazywali | skruch臋, poprzestawano na karach wi臋zienia. W pierwszym z wspomnia- ; nych proces贸w w Tuluzie wydano tylko osiem wyrok贸w 艣mierci. Jede- | nastu oskar偶onych skazano na do偶ywotnie wi臋zienie, czterdziestu czte- - rech na dwadzie艣cia lat wie偶y. Jednak偶e w latach 1320-1350 spalono ; na stosie w Carcassonne dwie艣cie, a w Tuluzie czterysta os贸b. Sta- /

; n贸wi艂o to w jednym mie艣cie po艂ow臋, w drugim dwie trzecie oskar偶o- W ; nych. Mienie ich przypada艂o inkwizytorom; pewna jego cz臋艣膰 ulega艂a-$ i konfiskacie na rzecz korony. [<*'/

Podczas gdy szalej膮ca na po艂udniu Francji Inkwizycja 艣ciga艂a w ten j spos贸b nie istniej膮c膮 w rzeczywisto艣ci sekt臋 czarownicz膮, a ofiar膮 pro-

Jeden z takich ruch贸w wywrotowych stanowili biczownicy, zwani , inaczej flagelantami. Sfanatyzowane gromady ich przeci膮ga艂y od miasta do miasta przez ca艂e Niemcy, od Austrii po Flandri臋 (1348 r.). Biczo颅wali si臋 do krwi i nawo艂ywali ludzi do pokuty, aby u艂agodzi膰 gniew : Bo偶y, gdy偶 nie znana dot膮d zaraza morowa, czarna 艣mier膰, epidemia d偶umy nawiedzi艂a Europ臋. Chorzy umierali masowo. Wygin臋艂a w贸w-

呕yd贸w oskar偶ono o zatruwanie studni i szerzenie przez to zarazy. Mordowano ich nie oszcz臋dzaj膮c kobiet i dzieci. Wyr偶ni臋to w pie艅 po-

r kowali gwa艂townie papie偶a i wysuwali gro藕ne 偶膮dania pod adresem w艂adz 艣wieckich. Byli bojownikami rewolucji religijnej i spo艂ecznej, nie cofaj膮cymi si臋 przed u偶yciem przemocy.

Papie偶 Klemens VI wyda艂 w Awinionie bull臋, w kt贸rej zakaza艂 ; biczowniczych w臋dr贸wek i wezwa艂 w艂adze do po艂o偶enia im kresu.

Przedtem ju偶 kilka miast zamkn臋艂o swe bramy przed biczownikami.

' Na rozkaz ksi膮偶膮t burgrabiowie i so艂tysi chwytali tu i 贸wdzie poszcze- g贸lnych prowodyr贸w i wieszali ich lub 艣cinali im g艂owy. Ma艂o zreszt膮 i zachowa艂o si臋 藕r贸d艂owych relacji. (Bli偶sze szczeg贸艂y znale藕膰 mo偶na i, w ksi膮偶ce R. Iioenigera: Der Schwarze Tod in Deutschland, Berlin : 1882.) W ka偶dym razie odnosi si臋 wra偶enie, 偶e flagelanci nie stawiali p nigdzie powa偶niejszego oporu. Ich ekstatyczny ruch r贸wnie nagle

5 鈥 Czarownice

65鈥

i szybko zosta艂 przez zjednoczone w艂adze ko艣cielne i 艣wieckie zd艂awiony (1350 r.), jak nagle si臋 zrodzi艂 i szybko rozszerzy艂.

Inaczej natomiast, bo w spos贸b prawdziwie humanitarny, uporano si臋 z fanatyczn膮 ekstaz膮 tancerzy, kt贸rzy pojiawili si臋 w nied艂ugi czas potem. Ksi臋偶a, kt贸rzy potrafili tego dokona膰, wykazali swoim rozwa偶颅nym post臋powaniem, jak dalece g贸ruj膮 moralnie nad okrutnymi inkwi颅zytorami, i zapewne byli tej swojej przewagi 艣wiadomi.

Sekta tancerzy, zwanych tak偶e tancerzami 艣w. Jana lub tancerzami 艣w. Wita, r贸wnie偶 pojawi艂a si臋 nagle i szybko znalaz艂a licznych wy颅znawc贸w. Adepci jej nienawidzili kleru i cz臋sto zak艂贸cali nabo偶e艅stwa. Do sekty nale偶eli m臋偶czy藕ni i kobiety. Ca艂e gromady ich wyruszy艂y latem 1374 r. z Akwizgranu do Holandii i Flandrii, cz臋艣膰 za艣 pow臋dro颅wa艂a jeszcze dalej, do Francji.

Ich ekstaza religijna- przejawia艂a si臋 w dzikim szale ta艅ca, lfi贸ry ogarnia艂 pospo艂u m臋偶czyzn i kobiety. By艂 to tak zwany taniec 艣w. Wita. W ta艅cu tym zdawa艂o si臋 tancerzom, 偶e niebo otwiera si臋 przed ich oczami, 偶e widz膮 Boga. Ob艂臋dne widowisko oddzia艂ywa艂o odurzaj膮co na t艂umy widz贸w. Udziela艂o si臋 im szale艅stwo ta艅ca.

Tancerze zarzucali ksi臋偶om, 偶e prowadz膮 niemoralny tryb 偶ycia i 偶e wielu z nich nie zna nawet 艂aciny. Podobne skargi dawa艂y si臋 s艂y颅sze膰 ju偶 od dawna, zar贸wno w wy偶szych warstwach, jak i w艣r贸d ludu. Sekta tancerzy wyci膮gn臋艂a jednak z tego wniosek, 偶e ksi臋偶a, kt贸rzy grzesz膮 i nic nie umiej膮, nie s膮 godni udzielania sakrament贸w. Chrzest przez nich dokonany jest nieskuteczny, nie chroni bowiem przed demo颅nami. Dlatego w艂a艣nie tylu ludzi jiest op臋tanych przez diab艂a.

隆Pewnego dnia w Herstal pod Leodium zgromadzi艂 si臋 wielki t艂um m臋偶czyzn i kobiet nale偶膮cych do sekty. Ich rozgor膮czkowane umys艂y opanowa艂o ob艂臋dne urojenie, 偶e 艣wiat zagro偶ony jest spiskiem szata艅颅skim. Czy偶 nie by艂o to rzecz膮 zastanawiaj膮c膮, 偶e czarty wyst臋powa艂y dot膮d tylko w ubogich, w maluczkich? Ot贸偶 teraz, jak wyjawi艂 jeden z diab艂贸w, zamierzaj膮 oni op臋ta膰 r贸wnie偶 ludzi bogatych i szanowa颅nych, a ponadto ca艂e duchowie艅stwo Leodium. Dlatego w艂a艣nie horda tancerzy sprzysi臋g艂a si臋, 偶e w dniu Wszystkich 艢wi臋tych dokona napadu na Leodium i wymorduje wszystkich ksi臋偶y.

O tym szale艅czym planie dowiedzia艂o si臋 kilku statecznych mi臋sz- czan. Schwytali oni jednego z prowodyr贸w i zawlekli go w Leodium do ksi臋dza, niejakiego Lodewyka Love鈥檃 (w innej kronice Symon Love). Ksi膮dz zrozumia艂 od razu, 偶e cz艂owiek, -kt贸ry knuje tak ob艂臋dn膮 zbro颅dni臋, musi by膰 op臋tany przez diab艂a. Przyst膮pi艂 tedy niezw艂ocznie do wyp臋dzania demona. Za艂o偶y艂 w tym celu op臋tanemu stu艂臋 na szyi, odczyta艂 stosowne ust臋py z Ewangelii 艣w. Jana i nie zaniedba艂 niczego, co przewiduje przepisowy egzorcyzm i dzi臋ki czemu demon zmuszony jest opu艣ci膰 cia艂o op臋tanego i powiadomi膰 o tym przez jego usta egzorcyst臋.

Ci臋偶ki kamie艅 musia艂 spa艣膰 z serca hultajowi, kt贸rego trzyma艂y krzepkie r臋ce mieszczan, gdy spostrzeg艂, do czego ksi膮dz zmierza. Do-

66

P my艣li艂 si臋 od razu, 偶e nie zostanie oddany w r臋ce pacho艂k贸w, s膮dowych. Nietrudno wi臋c zrozumie膰, 偶e skwapliwie pozwoli艂 diab艂u si臋 wynie艣膰 , i zachowa艂 si臋 jak potulny pacjent, wdzi臋czny za uzdrowienie, po czym m贸g艂 sobie p贸j艣膰 przez nikogo nie zatrzymywany.

Ksi膮dz Love da艂 przyk艂ad innym ksi臋偶om. W licznych ko艣cio艂ach miasta skutecznie wyp臋dzono diab艂a.

Na wie艣膰 o tym ludno艣膰 okolicznych miasteczek wyzby艂a si臋 para- ; li偶uj膮cego l臋ku przed ekstatyczn膮 sekt膮. Zwolennik贸w jej chwytano i sprowadzano do Leodium, gdzie zaprawieni ju偶 w egzorcyzmach ksi臋颅偶a szytoko i sprawnie przep臋dzali z nich diab艂a.

鈥濸otrafili oni wszyscy zdzia艂a膰 to samo, bez r贸偶nicy czy byli to dobrzy ksi臋偶a, czy 藕li鈥, zauwa偶a dziekan z Tonger Radulphus de Rico (zm. 1403 r.) w swojej kronice, dodaj膮c komentarz, 偶e B贸g chcia艂 w ten spos贸b wykaza膰, i偶 chrzest udzielony przez ksi臋偶y niegodnych tego miana jest nie mniej skuteczny ni偶 gdy udziel膮 go ksi臋偶a znani z pra颅wo艣ci i cnoty. I kronikarz podnosi z satysfakcj膮, 偶e Pan B贸g wzi膮艂 zarazem w obron臋 ksi臋偶y 艣wieckich przeciw oszczercom, gdy偶 w艂a艣nie ksi臋偶om 艣wieckim, a nie mnichom u偶yczy艂 mocy wyp臋dzania diab艂贸w (tekst dos艂owny u P. Frederique, Geschiedenis der Inquisitie in de Nederlanden..., tom II, Gandawa 1897).

Post臋powanie wypr贸bowane w Leodium zastosowano niebawem r贸w颅nie偶 w Akwizgranie. Dzi臋ki tym zabiegom epidemiczny sza艂 ta艅ca wygas艂 dosy膰 szybko. Gdy w ci膮gu nast臋pnych trzech, czterech lat wy艂awiano jeszcze tu i 贸wdzie pojedynczych zap贸藕nionych wyznaw颅c贸w heretyckiej sekty, odstawiano ich niezw艂ocznie do Leodium lub Akwizgranu, gdzie ksi臋偶a uwalniali ich od demon贸w.

Diab艂y przep臋dzano nie wyrz膮dzaj膮c ludziom'krzywdy.

O wkroczeniu Inkwizycji papieskiej nie by艂o mowy, nikt nie wy颅suwa艂 takich sugestii. W odczuciu powszechnym Inkwizycja by艂a wci膮偶 jeszcze jakim艣 wyizolowanym obcym cia艂em. Szerok膮 dzia艂alno艣膰 zdo颅艂a艂a ona rozwin膮膰 tylko na po艂udniu Francji, gdzie przybra艂a charakter instytucji sta艂ej, oraz przez jaki艣 czas w kilku miejscowo艣ciach W艂och p贸艂nocnych. Procesy inkwizycyjne przeciw g艂osicielom heretyckich po颅gl膮d贸w zdarza艂y si臋 r贸wnie偶 w innych krajach, ale nie poci膮ga艂y za sob膮 masowych prze艣ladowa艅.

Tak kszta艂towa艂a si臋 sytuacja jeszcze w pierwszej po艂owie XV stu颅lecia.

Najg艂o艣niejszym procesem o herezj臋 by艂 w tych czasach proces Dziewicy Orlea艅skiej (1431 r.). Nies艂usznie zwyk艂o si臋 ten proces na颅zywa膰 procesem o czary. Francja p贸艂nocna nie zna艂a jeszcze w tym okresie autentycznych proces贸w czarownic. Oskar偶enie i wyrok w pro颅cesie Joanny d鈥橝rc opiera艂y si臋 na zarzucie herezji, kt贸rej dopatrywano si臋 w tym, 偶e Joanna uparcie odmawia艂a uznania Ko艣cio艂a za autorytet najwy偶szy. Dla niej wy偶szym jeszcze autorytetem by艂y g艂osy niebia艅- . skie, kt贸re s艂ysza艂a.

Jest rzecz膮 znamienn膮, 偶e w procesie Joanny d鈥橝rc s膮d kategorycz-

67

nie odm贸wi艂 zgody na zastosowanie tortur, nie chcia艂 bowiem, jak o艣wiadczy艂 uzasadniaj膮c odmow臋, narazi膰 si臋 na pot臋pienie, 偶e wymu颅szano na oskar偶onej nieprawdziwe zeznania. Zawarty w pierwotnym akcie oskar偶enia zarzut, 偶e heretyczka Joanna jest ponadto czarownic膮 i wied藕m膮, zosta艂 przez s膮d z miejsca odrzucony. A jednak s臋dziowie w pe艂ni zas艂u偶yli sobie na wyrok, jaki wydali na nich potomni, gdy偶 okrutna 艣mier膰 鈥炁泈i臋tej Joanny鈥 na stosie by艂a w rzeczywisto艣ci mor颅derstwem s膮dowym dokonanym z przyczyn natury politycznej.

Dzia艂o si臋 to w czasie trwaj膮cej przesz艂o sto lat wojny mi臋dzy Angli膮 i Francj膮. Anglicy okupowali ca艂e po艂acie Francji, znale藕li, sprzymierze艅c贸w w Burgundczykach, wielu Francuz贸w sta艂o r贸wnie偶 po ich stronie.

Joanna zosta艂a wzi臋ta do niewoli przez rycerza burgundzldego w bitwie pod Compi枚gne w maju 1430 r. Burgundczycy wydali za dziesi臋膰 tysi臋cy frank贸w Anglikom, kt贸rych m臋偶em zaufania by艂 Fran颅cuz Pierre Cauchon, biskup Beauvais. Targi trwa艂y p贸艂 roku. Daremnie 偶膮da艂 generalny inkwizytor Francji, by Joann臋 przekazano w jego r臋ce. Nie chcia艂 nic za to zap艂aci膰 i musia艂 zadowoli膰 si臋 tym, 偶e 'biskup Beauvais dopu艣ci艂 do udzia艂u w procesie inkwizytora Jeana Lemaitre鈥檃.

Joanny nie przeprowadzono jednak do biskupiego wi臋zienia, lecz Anglicy trzymali j膮 w 艣cis艂ym odosobnieniu w wie偶y zamku w Rouen. A kiedy biskup Beauvais i inkwizytor Jean Lemaitre 30 maja 1431 r. og艂osili wyrok s膮du duchownego, kt贸ry wy艂膮cza艂 Joann臋 z grona wier颅nych i, jak to by艂o w takich przypadkach przyj臋te, przekazywa艂 j膮 s膮dom 艣wieckim, funkcji臋 s膮du 艣wieckiego przej臋艂a angielska armia okupacyjna, kt贸ra zgotowa艂a swej przeciwniczce, dwudziestoletniej Joannie, okrutn膮, wyrafinowanie powoln膮 艣mier膰 na stosie. Gdy sz艂a w sw膮 ostatni膮 drog臋, wci艣ni臋to jej na g艂ow臋 ha艅bi膮cy kaptur ska颅za艅ca, na kt贸rym widnia艂y s艂owa: 鈥濶iepoprawna heretyczka, odst臋p- czyni wiary, ba艂wochwalnica鈥.

Akta procesu Joanny d鈥橝rc zachowa艂y si臋 w komplecie. Opubliko颅wano je w 1841 r. Z przewlek艂ych przes艂ucha艅, jakim j膮 poddawano, przytoczymy nast臋puj膮cy fragment. Jest w nim mowa o 艣w. Michale, 艣w. Katarzynie i 艣w. Ma艂gorzacie, kt贸rzy 鈥 jak o tym Joanna by艂a 艣wi臋cie przekonana 鈥 ukazywali si臋 jej wielokrotnie i kt贸rych g艂osy s艂ysza艂a. W zwi膮zku z tym zadano Joannie nast臋puj膮ce pytanie:

鈥濩zy 艣w. Ma艂gorzata m贸wi po angielsku?鈥

鈥濪laczeg贸偶 by mia艂a m贸wi膰 po angielsku 鈥 odpowiada Joanna 鈥 nie nale偶y ona przecie偶 do angielskiego stronnictwa!鈥

Padaj膮 dalsze pytania:

鈥濩zy B贸g nienawidzi Anglik贸w?鈥

Odpowied藕 Joanny:

鈥濶ie -wiem, czy B贸g kocha, czy nienawidzi Anglik贸w. Ani te偶 nie wiem, co zamierza uczyni膰 z ich duszami. Wiem jeno, 偶e przep臋dz膮 ich z Francji, wszystkich pr贸cz tych, co musz膮 tu zgin膮膰鈥.

Przepowiednia ta spe艂ni艂a si臋 po dwudziestu dw贸ch latach. Wkr贸tce

68

. te偶 wznowiono post臋powanie s膮dowe i odby艂 si臋 drugi proces, kt贸ry przyni贸s艂 zado艣膰uczynienie zwyci臋skim Francuzom. 'Proces ten przy颅wr贸ci艂 do czci pami臋膰 Dziewicy Orlea艅skiej i okry艂 ha艅b膮 jej s臋dzi贸w,

鈥 przede wszystkim 'biskupa i papieskiego inkwizytora, kt贸rzy wsp贸l颅nie przewodniczyli s膮dowi <1456 r.). Matka Joanny do偶y艂a tego dnia.

I tym razem wyrok wydany zosta艂 przez s膮d duchowny, i tym razem decydowa艂y, motywy polityczne. Papie偶 poleci艂 wznowi膰 post臋颅powanie s膮dowe, gdy偶 偶yczy艂 tego sobie kr贸l Karol VII. Dw贸r kr贸颅lewski nie podji膮艂 swego czasu najmniejszej pr贸by ratowania Joanny, cho膰 mia艂 niejedn膮 po temu sposobno艣膰. Teraz, kiedy Karol VII umocni艂 sw膮 w艂adz臋 wewn膮trz i na zewn膮trz, zale偶a艂o mu na rehabilitacji i chwale Dziewicy Orlea艅skiej, kt贸ra w cudowny spos贸b ocali艂a jego tron kr贸lewski.

W 1920 r. Joanna zosta艂a zaliczona w poczet 艣wi臋tych Ko艣cio艂a ka颅tolickiego, a rz膮d francuski og艂osi艂 ku jej czci dzie艅 30 maja 艣wi臋tem ^narodowym.

(Z ogromnej literatury po艣wi臋conej Joannie d鈥橝rc i jej losom, jaka ukaza艂a si臋 w ci膮gu stuleci, wybijaj膮 si臋 dwa utwory sceniczne: Dzie颅wica Orlea艅ska Schillera, kt贸ry dla efektu poetyckiego odszed艂 znacz颅nie od prawdy historycznej, i 艢wi臋ta Joanna Bernarda Shawa, kt贸rej akcja, je艣li nie w pe艂ni, to jednak w du偶ym stopniu trzyma si臋 wy颅darze艅 historycznych. Przedmowa, j.ak膮 opatrzy艂 Shaw sw膮 sztuk臋, jest ma艂ym arcydzie艂em sztuki dziejopisarskiej.)

W toku procesu inkwizytorzy przes艂uchuj膮c Joann臋 zadawali jej r贸偶ne podchwytliwe pytania, na przyk艂ad takie:

Czy archanio艂 Micha艂, kt贸rego Joanna obejmowa艂a, by艂 nagi? Czy cia艂o jego by艂o ciep艂e, czy zimne? Czy oskar偶ona tuli艂a si臋 do jego ud i podbrzusza, czy te偶 do g贸rnej cz臋艣ci cia艂a? Wszystko to zmierza艂o do 鈥 jednego celu: sz艂o o to, czy Joanna obcowa艂a ciele艣nie z demonem pie颅kielnym, kt贸ry ukaza艂 si臋 jej w zwodniczej postaci. Te i tym podobne pytania dowodz膮, 偶e w g艂owach duchownych francuskich, kt贸rzy za颅siadali w s膮dzie, ko艂ata艂y si臋 koncepcje demonologiczne, kt贸rych auto颅rami byli prowansalscy tropiciele herezji. Jednak偶e we Francji p贸艂颅nocnej koncepcje te nie opanowa艂y jeszcze umys艂贸w na tyle, aby mia艂y wywrze膰 decyduj膮cy wp艂yw na uzasadnienie wyroku. Niemniej jednak propaganda wychodz膮ca z po艂udnia robi艂a swoje.

Na te w艂a艣nie czasy przypada wynalazek druku. Prze艣ladowcy r herezji uzyskali w nim nowy, pot臋偶ny 艣rodek oddzia艂ywania na opini臋, i

Szerzenie ob艂臋dnych idei za pomoc膮 druku zacz臋艂o si臋 w kr贸tki czas po procesie rehabilitacyjnym Dziewicy Orlea艅skiej. Pierwszym dru-j kowanym tekstem propagandowym, jaki pojawi艂 si臋 na jarmarkach, by艂o Fortalicium fidei (鈥濼wierdza wiary鈥) Alfonsa de Spiny, napisanej w 1459 r. i wydrukowane w Strasburgu w 1467 r.

Ksi膮偶ka ta wypowiada艂a wojn臋 heretykom, mahometanom i 偶ydom, kt贸rych hiszpa艅ski autor pomawia艂 o profanowanie hostii i mordy rytualne. Na zako艅czenie wypowiada艂 de Spina wojn臋 owym demonom,

69.

kt贸rym daj膮 si臋 omami膰 stare kobiety. Lud hiszpa艅ski, pisa艂, nazywa te kobiety 鈥瀊ruxae鈥. Jest rzecz膮 znamienn膮, 偶e jeszcze w tych czasach autor nie umia艂 znale藕膰 powszechnie zrozumia艂ego s艂owa oznaczaj膮cego czarownic臋.

Alfons de Spina by艂 mnichem franciszka艅skim, wyk艂ada艂 jak禄) pro颅fesor w Salamance, zosta艂 spowiednikiem kr贸la Kastylii Jana i wreszcie biskupem. Pogl膮d tego hiszpa艅skiego fanatyka walki z czarownicami ukszta艂towa艂 si臋, jak o tym 艣wiadczy Fortalicium fidei, pod silnym wp艂ywem inkwizytor贸w z po艂udniowej Francji. W odr贸偶nieniu od in颅nych tropicieli czarownic Alfons de Spina nie wierzy艂, 偶e z艂e kobiety, mog膮 si臋 przemienia膰 w zwierz臋ta. Uwa偶a艂, 偶e s膮 to tylko omamienia, kt贸rym ulegaj膮 one pod wp艂ywem demon贸w.

Ust臋py z tej ksi膮偶ki cz臋sto przytaczali p贸藕niej w swoich dzie艂ach wielcy prze艣ladowcy czarownic. Ale nie by艂y to jeszcze ich czasjt Na razie wie艣ci o sekcie czarownik贸w i spisku, jaki szykuje ona przeciw 艣wiatu, szerzone przez propagand臋 tropicieli herezji, nie znajdowa艂y jeszcze szerszego odd藕wi臋ku. Wi臋kszo艣膰 ludzi z dawien dawna wpraw颅dzie wierzy艂a w istnienie z艂ych czarownic i czarownik贸w, ale. cz艂o颅wieka, kt贸ry 艣ci膮gn膮艂 na siebie podejrzenie, nie uwa偶ano za przedsta颅wiciela demonicznej pot臋gi zagra偶aj膮cej ca艂emu 艣wiatu, lecz co naj颅wy偶ej za z艂o lokalne, gro藕ne jedynie dla s膮siad贸w. Z takim niebez颅piecze艅stwem mo偶na by艂o sobie da膰 rad臋 bez rozp臋tywania prze艣ladowa艅 masowych.

A wi臋c i teraz jeszcze 鈥 w po艂owie XV w. 鈥 przypadkom ujaw颅nienia z艂ych czar贸w nie towarzyszy艂a atmosfera 艣lepego strachu przed czarownicami. Czasem w艂adze wkracza艂y z urz臋du, aby usun膮膰 niebez颅piecze艅stwo zagra偶aj膮ce danej miejscowo艣ci. Nie musia艂y jednak ferowa膰 wyrok贸w 艣mierci, aby po艂o偶y膰 kres praktykom kobiet lub m臋偶czyzn, kt贸rzy mogli swymi czarami wyrz膮dzi膰 szkody. Przy艣wieca艂a im przy tym 艣wiadomo艣膰, 偶e post臋puj膮 zgodnie z obowi膮zuj膮cymi od dawna pra颅wami i zwyczajami.

Jak traktowano dawniej podobne sprawy, wyja艣ni przyk艂ad ze Strasburga. Znaleziono tam w 1353 r. u-pewnej kobiety jakie艣 przed颅mioty (bli偶ej nie opisane), kt贸re zdaniem burmistrza i rady s艂u偶y艂y do czynienia czar贸w. Kobiet臋 wygnano z miasta 鈥瀗a zawsze鈥, przy czym zagro偶ono jej, 偶e je偶eli kiedykolwiek poka偶e si臋 w promieniu jednej mili od Strasburga, ka偶膮 j膮 rzuci膰 do rzeki i utopi膰.

Przekazy 藕r贸d艂owe, pochodz膮ce z nast臋pnego stulecia z Bazylei, 艣wiadcz膮 r贸wnie偶, 偶e osoby podejrzewane o uprawianie czar贸w i uwa颅偶ane za niebezpieczne wysiedlano z miasta. Nie wszystkie jednak ska颅zywano na do偶ywotnie wygnanie. Znane s膮 przypadki, kiedy zadowa颅lano si臋 kr贸tszym okresem wygnania, po kt贸rym wolno by艂o skaza颅nemu powr贸ci膰 do Bazylei.

Nie by艂o te偶 nic niezwyk艂ego w rozporz膮dzeniu, jakie wyda艂 ma颅gistrat Utrechtu. W 1440 r. zrodzi艂o si臋 tam podejrzenie, 偶e liczne kl臋ski

70

偶ywio艂owe, kt贸re nawiedzi艂y miasto w ostatnich czasach, nie by艂y zja颅wiskiem normalnym, lecz 偶e musia艂y je spowodowa膰 z艂e czary. W zwiqz- ku z tym magistrat poleci艂 heroldowi obwie艣ci膰 na ulicach miasta, 偶e zakazuje czarownictwa, kt贸re jak wida膰 rozpanoszy艂o si臋 w艣r贸d miesz颅ka艅c贸w, i 偶e grozi za nie kara rocznego wygnania z Utrechtu.

Mo偶na by przytoczy膰 wiele jeszcze przyk艂ad贸w na to, 偶e stosowane tradycyjnie 艂agodne kary za uprawianie czar贸w uwa偶ano za wystar颅czaj膮ce jeszcze w ostatnich dziesi臋cioleciach przed ukazaniem si臋 Miota na czarownice.

Nie wszystkie jednak w艂adze miejskie post臋powa艂y tak rozwa偶nie. W niekt贸rych miejscowo艣ciach ob艂臋dny strach przed czarownicami sk艂a颅nia艂 do Wydawania wyrok贸w 艣mierci. Mimo wszystko jednak procesy takie nale偶a艂y jeszcze do rzadko艣ci.

Doktor Johann Hartlieb, doradca i lekarz przyboczny ksi臋cia bawar颅skiego Albrechta III, a przy tym cz艂owiek 偶膮dny wiedzy, korzysta艂 z ka偶dej tego rodzaju okazji, aby sprawdzi膰 dzia艂anie si艂 nadprzyro颅dzonych, jakie przypisywano skazanym na 艣mier膰 czarownicom.

W Rzymie by艂 on obecny na procesie 艣miertelnie chorej kobiety, kt贸ra przyj臋艂a ju偶 ostatni sakrament. Wszystko wskazujie na to, 偶e sprawa mia艂a swe 藕r贸d艂o w gor膮czkowych rojeniach jej wyobra藕ni. W mie艣cie panowa艂 w贸wczas powszechny l臋k przed kobietami i m臋偶颅czyznami, kt贸rzy zamieniali si臋 w koty i w tej postaci mordowali dzieci. Chora kobieta mia艂a ;by膰 jednym z takich kot贸w i w postaci kota zo颅sta艂a jakoby zraniona.

Przes艂uchiwana przez s臋dzi贸w, powiedzia艂a g艂o艣no, 偶e gdyby tylko mia艂a swoj膮 ma艣膰 przy sobie, ulecia艂aby im natychmiast.

隆 鈥濷, jak偶e rad by艂bym widzia艂, i nie tylko ja, ale i poniekt贸rzy panowie spo艣r贸d dworzan, 偶e jej t臋 ma艣膰 dosta'rczono鈥, wspomina dok颅tor Hartlieb nie bez 偶alu. Eksperyment nie doszed艂 jednak do skutku, sprzeciwi艂 mu si臋 bowiem pewien pobo偶ny cz艂owiek, kt贸ry o艣wiadczy艂, 偶e nie nale偶y dostarczy膰 oskar偶onej ma艣ci, 鈥瀙oniewa偶 diabe艂 m贸g艂by w贸wczas za przyzwoleniem Bo偶ym sta膰 si臋 sprawc膮 wielkiego zamie颅szania鈥.

Doktor Hartlieb ko艅czy sw膮 relacj臋: 鈥濳obiet臋 spalono, by艂em tego 艣wiadkiem鈥.

Procesy wytaczane z艂ym czarownicom nale偶a艂y w Rzymie do rzad颅ko艣ci. Proces, o kt贸rym mowa, poch艂on膮艂 tylko jedn膮 ofiar臋.

Ale tu i 贸wdzie zdarza艂y si臋 tak偶e procesy zbiorowe, obejmuj膮ce wi臋ksz膮 lic2/b臋 oskar偶onych. Nie nazywano ich jeszcze procesami o czary, by艂y to procesy przeciw heretykom. Ta r贸偶nica co do nazwy jest bez znaczenia. Heretycy i heretyczki, stawiani przed s膮dem, wszyscy jako颅by umieli czarowa膰. Hartliebowi nadarzy艂a si臋 w Heidelbergu sposob- 艅o艣膰 do przeprowadzenia eksperyment贸w z niewiast膮, kt贸ra przewo颅dzi艂a rzekomo kobietom uwik艂anym w masowy proces i pomawianym o czary (1447 r.).

71

Kilka kobiet z Heidelbergu i Thalheimu spalono na stosie jako heretyczki uprawiaj膮ce czary. Przedtem wymuszano na nich tortura颅mi, aby ujawni艂y niewiast臋, kt贸ra by艂a ich prowodyrk膮. Nieszcz臋艣liwa czeka艂a w lochu na stracenie.

Palatyn w Heidelbergu pozwoli艂 Hartliebowi, kt贸ry by艂 wszak do颅radc膮 bawarskiego ksi臋cia, odwiedzi膰 w wi臋zieniu skazan膮 na 艣mier膰 kobiet臋. M贸g艂 jej te偶 przyrzec w imieniu palatyna, 偶e nie zostanie stracona, je偶eli spe艂ni jego, doktora Hartlieba, 偶yczenie. A 偶yczy艂 on sobie, by mu pokaza艂a, ja'k si臋 sprowadza pioruny i gradobicia.

Rzekoma czarownica rzek艂a na to, 偶e aby si臋 m贸c tej sztuki na.- uczy膰, trzeba si臋 przedtem zaprze膰 Boga i odda膰 co najmniej trzem diab艂om. S艂owa te przekona艂y 偶膮dnego wiedzy doktora, 偶e przyjdzie mu zrezygnowa膰 z tej nauki, tym bardziej 偶e mia艂aby si臋 ona odbywa膰 w obecno艣ci inkwizytora. (Wed艂ug w艂asnej relacji doktora Hartlieba w jego Buch aller verbotenen Kunst, Unglaubens und der Zauberey, 1455 鈥 鈥濳si臋ga wszelkich sztuk zakazanych, niewiary i czarownictwa鈥).

Odpowied藕 uwi臋zionej niewiasty 艣wiadczy o jej przytomno艣ci umy颅s艂u. Wiedzia艂a, 偶e musi umrze膰, za wszelk膮 cen臋 jednak chcia艂a unikn膮膰 ponownych tortur, kt贸re czeka艂y j膮 niechybnie, gdyby o艣wiadczy艂a, 偶e nie ma najmniejszego poj臋cia o sztuce, za kt贸rej uprawianie zo颅sta艂a skazana, i 偶e przy najlepszej woli nie mo偶e jej nikogo nauczy膰.

Doktor Hartlieb nie by艂 cz艂owiekiem o艣wieconym. Tkwi艂 on g艂臋颅boko w zabobonach swojej epoki, czemu da艂 wyraz w swojej 'ksi膮偶ce. Inkwizytorzy nie w臋szyli w nim przeciwnika, mimo 偶e tak ch臋tnie za颅dawa艂 si臋 z czarownicami i wcale nie odczuwa艂 przed nimi l臋ku. Ob艂臋dnych idei szerzonych przez prze艣ladowc贸w nie podawa艂 on bynaj颅mniej w w膮tpliwo艣膰.

Ale nie brak by艂o te偶 w pwych czasach odwa偶nych ludzi, kt贸rzy w膮tpliwo艣ci takie g艂o艣no wypowiadali. Dowiadujemy si臋 o tym z bez颅silnych skarg prze艣ladowc贸w kacerzy, kt贸rzy wci膮偶 jeszcze nie zdo艂ali zmusi膰 do milczenia wszystkich swoich antagonist贸w. Jednak偶e ludzie op臋tani mani膮 prze艣ladowcz膮 byli niebezpieczni. Potrafili oni m艣ci膰 si臋 okrutnie na przeciwnikach, kt贸rych uda艂o si臋 im dosta膰 w swe r臋ce; Post臋powanie inkwizycyjne w procesach przeciw heretykom dawa艂o im po temu sposobno艣膰. Duchownym, kt贸rzy zwalczali ich ob艂臋dn膮 Obsesj臋, prze艣ladowcy heretyk贸w, czarownic i czarownik贸w odgra偶ali si臋 z regu艂y, 偶e zgotuj膮 im taki sam los, jaki spotka艂 Edelina, mnicha z zakonu benedyktyn贸w. Proces tego zakonnika odby艂 si臋 w 1453 r. Nazwisko jego nie jest dok艂adnie ustalone, w p贸藕niejszych tekstach wymieniany jest on niekiedy jako de Line. W aktach s膮du wyst臋puje jedynie pod swoim imieniem jako 鈥瀖agister Guilhelmus鈥. By艂 dokto颅rem teologii i przeorem klasztoru benedyktyn贸w w Saint-Germain-en- Laye. G艂osi艂 on w swoich kazaniach, 偶e czarodziejskie loty i sabaty kacerzy polegaj膮 na urojeniach. W 1453 r. s膮d duchowny w Evreux skaza艂 go na do偶ywotnie wi臋zienie. Nie spalono go na stosie, poniewa偶 wyzna艂 na kl臋czkach i z p艂aczem, 偶e sam we w艂asnej osobie lata艂, na

72

1' sabaty czarowniczej sekty, sam modli艂 si臋 do szatana, kt贸rego ujrza艂 J w postaci koz艂a. Diabe艂 powiedzia艂 mu:

鈥濷n, ihagister Guilhelmus, mo偶e, je偶eli zechce, przyczyni膰 si臋 do I poszerzenia kr贸lestwa tego demona. Rozkaza艂 te偶 jeszcze magistrowi | Guilhelmusowi, aby g艂osi艂, 偶e sekta taka nie jest niczym innym, jeno I urojeniem, i to w艂a艣nie on, Guilhelmus, g艂osi艂, aby u艣pi膰 ludno艣膰 swego I kraju rodzinnego, w kt贸rym on sam naonczas przebywa艂鈥.

W czery lata p贸藕niej Guilhelmus zmar艂 w ciemnicy. Pami臋膰 o nim \ przetrwa艂a. Postarali si臋 ju偶 o to prze艣ladowcy czarownic we wszyst- s kich krajach. W ksi膮偶kach swoich wygra偶ali szyderczo ka偶demu, kto 艣mia艂 przeciw nim wyst膮pi膰, 偶e przyjdzie mu jeszcze samemu z艂o偶y膰 i podobne zeznanie.

Gro藕by takie zapocz膮tkowa艂 Nicolas Jaquier, inkwizytor na Francj臋, { w swojej ksi膮偶ce Flagellum haereticorum fascinariorum (dos艂ownie: 鈥濨icz heretyckich zwi膮zk贸w鈥). Zamie艣ci艂 on w tej ksi膮偶ce 鈥 sko艅czy艂 | j膮 w 1458 r., a wi臋c w pi臋膰 lat po wyroku wydanym na Edelina 鈥 i w dos艂ownym brzmieniu 鈥瀢yznanie鈥 przeora benedyktyn贸w. (St膮d te偶 zaczerpni臋te s膮 cytowane s艂owa.)

, ! Ksi膮偶ka Jaquiera rozpoczyna si臋 od Skargi na daj膮ce si臋 s艂ysze膰

g艂osy sprzeciwu. 鈥濿iele jest ludzi 鈥 czytamy 鈥 kt贸rzy twierdz膮, 偶e ! sabat diabelski to tylko z艂udna mara senna. Inni zn贸w, kt贸rzy nie kwe颅stionuj膮 czarodziejskich lot贸w na sabat kacerzy, powiadaj膮, 偶e diabe艂 mo偶e przecie偶 ukazywa膰 zgromadzonym tam wsp贸lnikom swoim r贸偶ne mamid艂a maj膮ce przedstawia膰 niewinne i nie艣wiadome niczego osoby, kt贸re w rzeczywisto艣ci nie s膮 tam wcale obecne. Dlatego te偶, zdaniem ich, zeznanie oskar偶onego, 偶e widzia艂 tego lub innego spo艣r贸d swoich znajomych na sabacie kacerzy, nie mo偶e stanowi膰 dowodu鈥.

Autor Flagellum przyznaje otwarcie, 偶e gdyby si臋 mia艂o uzna膰 s艂uszno艣膰 tego zastrze偶enia, zahamowa艂oby to ca艂kowicie dalsze tropie颅nie sekty kacerzy-czarownik贸w. Podsuwa te偶 s臋dziom taki dokument: 鈥濲e偶eli cz艂owiek obwiniony przez wsp贸lnik贸w twierdzi, 偶e diabe艂 objawi艂 tylko poz贸r jego postaci, to nale偶y mu odpowiedzie膰, 偶e diabe艂 nie m贸g艂 tego dokona膰 bez przyzwolenia Bo偶ego鈥. Na to stwierdzenie obwiniony nie mo偶e powiedzie膰 nic, co by zas艂ugiwa艂o na wiar臋, gdy偶 鈥瀗ie asystowa艂 Panu Bogu przy podejmowaniu decyzji鈥.

Wszystek sw贸j gniew wy艂adowuje inkwizytor na duchownych, kt贸颅rzy podobnie jak nieszcz臋sny Edelin g艂osili, 偶e wszystkie oskar偶enia oparte s膮 na urojeniach, a kt贸rych prze艣ladowcy nie zdo艂ali z艂ama膰 jak Edelina. We Flagellum tak ich oto pi臋tnuje:

鈥濪o sekty czy synagogi tych czarownik贸w zg艂aszaj膮 si臋 nie tylko kobiety, lecz r贸wnie偶 m臋偶czy藕ni, a co gorsza nawet ksi臋偶a i zakonnicy, kt贸rzy... zapar艂szy si臋 Boga sk艂adaj膮 owym demonom ofiary, wznosz膮 : do nich mod艂y i ca艂uj膮 ich na smak czci jako swoich pan贸w i mistrz贸w鈥. Skargi i pogr贸偶ki Jaquiera dotyczy艂y przede wszystkim p贸艂nocnych prowincji Francji. Los Edelina nie zastraszy艂 rozumnie my艣l膮cych ksi臋颅偶y i biskup贸w. Flagellum inkwizytora zawiod艂o. Wprawdzie ju偶 w rok

73

po ukazaniu si臋 tej ksi臋gi i w spos贸b ca艂kowicie zgodny z jej duchem rozpocz臋ta si臋 w Arras wielka nagonka na kacerzy, zwanych walden- sami, ale zako艅czy艂a si臋 ona dotkliw膮 pora偶k膮 prze艣ladowc贸w. Pora偶ka ta potwierdzi艂a tylko to, co musia艂 ju偶 skonstatowa膰 Jaquier; ob艂臋dne idee inkwizytor贸w natrafia艂y na coraz silniejszy op贸r.

O pora偶ce prze艣ladowc贸w kacerzy w Arras zadecydowa艂a interwen颅cja kr贸la Francji i orzeczenie parlamentu paryskiego, kt贸re godzi艂o mi臋dzy innymi r贸wnie偶 w 'ksi臋cia Burgundii. Poprzedzi艂y je nast臋pu颅j膮ce wydarzenia:

W 1459 r. w mie艣cie Arras w hrabstwie Artois, kt贸re nale偶a艂o jeszcze w贸wczas do 'ksi臋stwa Burgundii, rozpocz膮艂 si臋 wielki proces przeciw kacerzom. Oskar偶onym zarzucano, 偶e nale偶膮 do sekty walden- s贸w, czcz膮 diab艂a, lataj膮 na sabaty kacerskie i uprawiaj膮 czary. .

S艂owo 鈥瀡auderie (herezja waldens贸w) sta艂o si臋 we Francji syno颅nimem czarownictwa.

Biskup Arras bawi艂 w Rzymie. Zast臋pca jego biskup-sufragan Jan, oznajmi艂, 偶e co najmniej jedna trzecia chrze艣cijan nale偶y do walden颅s贸w i uprawia potajemnie ich odra偶aj膮ce praktyki. W艣r贸d uczestnik贸w spisku s膮 r贸wnie偶 biskupi i kardyna艂owie. (Przypomina to podejrzenia, jakie na kr贸tko przedtem rzuci艂 Jaquier w swoim Flagellum na du颅chownych wykazuj膮cych rozs膮dny stosunek do kacerzy.) Co wi臋cej, biskup-sufragan mia艂 w podejrzeniu nawet w艂adc贸w 艣wieckich, twier颅dzi艂 bowiem, 偶e r贸wnie偶 mo偶ny ksi膮偶臋 mo偶e przy艂膮czy膰 si臋 do spisku waldens贸w, przej膮膰 kierownictwo i sta膰 si臋 niebezpieczny dla og贸艂u.

Jako pierwszy 艣wiadek maj膮cy po艣wiadczy膰 istnienie spisku walden颅s贸w w Arras pos艂u偶y艂 pustelnik, kt贸rego schwytano w Langres. Zanim go spalono na stosie jako waldensa, musia艂 wskaza膰 wsp贸lnik贸w. Wymieni艂 pewn膮 kobiet臋 w Arras. Zaj膮艂 si臋 ni膮 inkwizytor Pierre le Broussart. Kobiet臋 odprowadzono do loch贸w pa艂acu 鈥榖iskupiego. Tor颅turami wymuszano na niej zeznanie, 偶e bra艂a udzia艂 w sabacie kacer- skim. Musia艂a te偶 natychmiast wymieni膰 inne osoby, kt贸re jakoby mia艂a tam spotka膰.

W ten spos贸b trafi艂 r贸wnie偶 w r臋ce oprawc贸w pewien malarz no颅sz膮cy znamienne przezwisko 鈥濧bb茅 de peu de sens鈥, a wi臋c jak wida膰 pomyleniec, pob艂a偶liwie traktowany przez otoczenie. Spowodowa艂 on ca艂y 艂a艅cuch dalszych aresztowa艅. Uwi臋ziono przedstawicieli bogatych mieszczan, szlachty i ksi臋偶y.

Abb茅 de peu de sens doprowadzony torturami niemal do ob艂臋du musia艂 zezna膰, 偶e pe艂ni艂 funkcje mistrza ceremonii na wielkich ban颅kietach diabelskich. Prowadzi艂 on nowicjuszy, gdy wraz z innymi uczest颅nikami sabatu, z p艂on膮cymi 艣wiecami w r臋ku, ustawiali si臋 przed tronuj膮cym samotnie koz艂em piekielnym, by okaza膰 mu ho艂d i cze艣膰 s艂awetnym poca艂unkiem. Podczas wyuzdanych orgii szatan ju偶 to w po颅staci m臋偶czyzny sp贸艂kuje z kobietami, ju偶 to w postaci kobiety z m臋偶颅czyznami. Nie weszli艣my jeszcze w okres w艂a艣ciwego prze艣ladowania czarownic, wci膮偶 jeszcze obiektem prze艣ladowa艅 s膮 osoby obojga p艂ci,

74

a czarownicy nic s膮 jcszcze w mniejszo艣ci. Je艣li .pomin膮膰 tQ okoliczno艣膰,

. obraz sabatu kacerzy nie r贸偶ni si臋 wcale od opisu sabatu czarownic.

Opisy te nie 'by艂y p艂odem wyobra藕ni oskar偶onych, narzucali je im s臋dziowie i pacho艂ki katowskie.

Poniewa偶 g艂osy sprzeciwu, jaki budzi艂y prze艣ladowania, rozlega艂y si臋 coraz dono艣niej, inkwizytorzy zasi臋gn臋li opinii teolog贸w z Cambray. Orzeczenie ich brzmia艂o, 偶e oskar偶onych, kt贸rzy wyparli si臋 herezji, nie nale偶y Skazywa膰 na 艣mier膰. Mimo to jednak palono ludzi na stosie. Ale liczba pi臋tnastu 艣miertelnych ofiar by艂a stosunkowo niewielka w po颅r贸wnaniu z liczib膮 aresztowanych. Oskar偶onym wymierzano r贸wnie偶 kary wi臋zienia. Maj膮tki ziemskie skazanych przesz艂y na w艂asno艣膰 ksi臋颅cia Burgundii, mienie ruchome na biskupa. Wzbogacili si臋 r贸wnie偶 s臋颅dziowie, wielu bowiem spo艣r贸d oskar偶onych by艂o lud藕mi zamo偶nymi. Niekt贸rzy dzi臋ki sowitym 艂ap贸wkom zdo艂ali zapobiec oskar偶eniu. Szan- tai偶ef by艂y na porz膮dku dziennym. Wielu mieszka艅c贸w opu艣ci艂o miasto. 'W handlu nast膮pi艂 zast贸j, poniewa偶 na skutek niepewnej sytuacji pa颅nuj膮cej w Arras kupcy utracili kredyt.

Wreszcie zastraszeni mieszka艅cy miasta uzyskali pomoc z zewn膮trz. Biskup Amiens poleci艂 zwolni膰 niezw艂ocznie wszystkie osoby, areszto颅wane w jego mie艣cie na s'kutek zezna艅 wymuszonych torturami na oskar偶onych w Arras. Podobnie post膮pi艂 biskup Tournay. Filip, ksi膮偶臋 Burgundii, pragn膮c uwolni膰 si臋 od odpowiedzialno艣ci, zwo艂a艂 zjazd teo颅log贸w w Brukseli. Zjazd opowiedzia艂 si臋 za wstrzymaniem dalszych aresztowa艅. Z Rzymu nadesz艂o pismo biskupa Arras polecaj膮ce zwol颅ni膰 niekt贸rych oskar偶onych. W wyniku stara艅 krewnych pewnego szlachcica, kt贸rego skazano na siedem lat wi臋zienia i konfiskat臋 ma颅j膮tku, spraw膮 procesu przeciw waldensom zaj膮艂 si臋 parlament paryski. Przed tym wysokim trybuna艂em ujawniono wszystkie podst臋pne chwyty i kruczki* wszystkie intrygi i okrucie艅stwa prze艣ladowc贸w. Skazanego szlachcica uwolniono od winy i kary. Jednak偶e w Arras procesy to颅czy艂y si臋 dalej. Wywo艂a艂y one z kolei interwencje arcybiskupa Reims i biskupa Pary偶a, co po艂o偶y艂o im wreszcie kres.

Potomkowie niewinnie straconych ofiar nie spocz臋li, dop贸ki par颅lament paryski, po trzydzie艣ci lat ci膮gn膮cym si臋 sporze 鈥 hrabstwo Artois wraz z miastem Arras zosta艂o tymczasem przy艂膮czone do Francji 鈥 nie uniewa偶ni艂 w ko艅cu wyrok贸w. Ksi膮偶臋 Burgundii, biskup i s臋dzio颅wie zostali zas膮dzeni na pokrycie koszt贸w s膮dowych i musieli ufun颅dowa膰 msz臋 wieczyst膮 za dusze straconych. Wyrok ten na rozkaz kr贸la Francji zosta艂 odczytany publicznie przed pa艂acem biskupim w Arras (1491 r.).

(Dok艂adn膮 relacj臋 z proces贸w oraz teksty wa偶niejszych dokument贸w s膮dowych poda艂 R. Scot w dodatku do ksi膮偶ki Discovery of Witchcraft, Londyn 1584.)

Kilka lat wcze艣niej (1487 r.) ukaza艂 si臋 w Niemczech M艂ot na cza- ' r贸wnice inkwizytor贸w Kramera i Sprengera, kt贸rzy skar偶yli si臋 na przeszkody, jakie napotykaj膮 inkwizytorzy, i doradzali szybkie prze-

75

prowadzanie tego rodzaju proces贸w, aby nie da膰 przeciwnikom czasu na namys艂y, obiekcje i zastrze偶enia.

Przej艣cie od proces贸w kacerzy do proces贸w czarownic w ko艅cu | XV w. nie oznacza艂o tedy nic innego, jak kontynuacj臋 tej samej drogi, na kt贸r膮 Inkwizycja dawno ju偶 wesz艂a. Inkwizytorzy w dalszym ci膮gu ! skazywali swoje ofiary za herezj臋 po艂膮czon膮 z czarami. Ale teraz ataki ich kierowa艂y si臋 g艂贸wnie przeciw kobietom. Wprawdzie ju偶 i przed颅tem ofiarami proces贸w o kacerstwo by艂y cz臋sto stare kobiety, jednak偶e | pryncypialnie wrogi stosunek do kobiet nie wysuwa艂 si臋 jeszcze w tych procesach na plan pierwszy. Nienawi艣膰 do kobiet by艂a nowym elemen- . tem, jaki prze艣ladowcy czarownic wprowadzili do ob艂臋dnego systemu swych idei.

Propaguj膮c te idee usi艂owali inkwizytorzy papiescy rozp臋ta膰 w Niem颅czech procesy czarownic. Post臋powanie stosowane w tych procesach by艂o wzorowane na procedurze proces贸w o herezj臋, tyle 偶e w procesie

  1. czary odpada艂a ostatnia mo偶liwo艣膰 艂agodniejszego potraktowania skru颅szonego grzesznika przyznaj膮cego si臋 do winy, jak膮 dopuszcza艂 nawet proces o herezj臋.

Procesy czarownic by艂y sprzeczne z tradycjami prawa i poczuciem sprawiedliwo艣ci przewa偶aj膮cej wi臋kszo艣ci ludzi owych czas贸w. Co wi臋颅cej, by艂y sprzeczne nawet ze zwyk艂ym instynktem samozachowawczym, bowiem post臋powanie wyj膮tkowe stosowane w tych procesach po颅zbawia艂o osob臋 oskar偶on膮 o czary prawa do obrony, kt贸re przys艂ugi颅wa艂o zawsze oskar偶onym w normalnym post臋powaniu s膮dowym. Je偶eli. gdziekolwiek dochodzi艂o do procesu o czary, w贸wczas okoliczna ludno艣膰, bez r贸偶nicy stanu, by艂a wydana na pastw臋 pierwszego lepszego oszczer颅cy, zdana na 艂ask臋 ob艂臋dnych prze艣ladowc贸w, wyj臋ta spod prawa, ca艂颅kowicie bezbronna, bezradna i bezsilna.

Nietrudno wi臋c zrozumie膰, 偶e ogromna wi臋kszo艣膰 ludzi uczciwych

  1. zr贸wnowa偶onych psychicznie nie godzi艂a si臋 na procesy czarownic. Krzykliwa propaganda usi艂uj膮ca szerzy膰 absurdalny l臋k przed now膮 odmian膮 czarownic pocz膮tkowo nie mia艂a wi臋kszego wp艂ywu na ludno艣膰. Inkwizytorzy papiescy w dalszym ci膮gu wi臋c natrafiali cz臋sto w Niem颅czech na op贸r.

O tych przejawach s艂abo艣ci Inkwizycji papieskiej w pocz膮tkowej fazie epoki proces贸w czarownic b臋dzie mowa w nast臋pnych rozdzia艂ach.

鈥濵艁OT NA CZAROWNICE鈥

Inkwizycja papieska w p贸艂nocnej Francji znalaz艂a si臋 w k艂opotliwej sytuacji. Biskupi francuscy pierwsi wyst膮pili przeciw procesom inkwi- zycyjnym w Arras, a rz膮d kr贸lewski czuwa艂, by Inkwizycja nie prze颅kracza艂a swych 艣ci艣le ograniczonych uprawnie艅.

Papie偶 Innocenty VIII (1484 -1492), z urodzenia Genue艅czyk, po颅dobnie jak jego wielki wsp贸艂cze艣nik Kolumb, musia艂 si臋 pogodzi膰 z tym stanem rzeczy. Uwaga jego by艂a zwr贸cona na Niemcy, gdzie w ci膮gu

76

dwustu pi臋膰dziesi臋ciu lat, jakie up艂yn臋艂y od gwa艂townej 贸mierci gene颅ralnego inkwizytora Konrada z Marburga, Inkwizycja nie zdo艂a艂a sta- .n膮膰 na mocnych nogach. Chcia艂 on dopom贸c obu inkwizytorom nje- mieckim, Kramerowi (Institoris) i Sprengerowi, u艂atwia膰 im prze艂ama颅nie oporu, jaki napotykali ze strony niemieckich biskup贸w i w艂adz 艣wieckich. Inkwizytorzy podj臋li kampani臋 w Niemczech pod znakiem walki z niebezpiecze艅stwem czarownic.

Inkwizycja papieska pod wzgl臋dem si艂y i znaczenia ust臋powa艂a znacznie Inkwizycji hiszpa艅skiej. Innocenty VIII musia艂 mie膰 przed oczyma obraz niewzruszonej pot臋gi tej drugiej, kiedy postanowi艂 po颅s艂u偶y膰 si臋 straszakiem czarownic, aby przyda膰 rozmachu w艂asnej Inkwi颅zycji. Inkwizycji hiszpa艅skiej straszak taki nie by艂 potrzebny. Pot臋ga jej opiera艂a si臋 na innych podstawach.

Inkwizycja hiszpa艅ska by艂a podporz膮dkowana kr贸lowi. Bezpo艣redni poprzednik Innocentego VIII by艂 zmuszony przyzna膰 kr贸lowi Ferdynan颅dowi Katolickiemu prawo mianowania dla Hiszpanii w艂asnego wiel颅kiego inkwizytora (1478 r.). Ferdynand Katolicki i Izabella Kastylijska obejmuj膮c rz膮dy nad zjednoczonym przez ich ma艂偶e艅stwo kr贸lestwem z艂o偶yli tradycyjn膮 przysi臋g臋, zapewniaj膮c膮 ich innowierczym podda颅nym zr贸wnanie w prawach z chrze艣cija艅skimi i ca艂kowit膮 wolno艣膰 reli颅gijn膮. Niemniej jednak w bezwzgl臋dny spos贸b wprowadzali przymus religijny. Zarazem pos艂ugiwali si臋 Inkwizycj膮 jako instrumentem ter颅roru politycznego dla umocnienia w艂adzy kr贸lewskiej.

Ka偶da pr贸ba uniezale偶nienia si臋 podejmowana przez szlacht臋 lub miasta, najmniejsze przejawy niepos艂usze艅stwa ze strony ludu by艂y przez Inkwizycj臋 bezlito艣nie t臋pione. Nawet przemyt przez granic臋 by艂 w pewnych okoliczno艣ciach karany jako przejaw herezji.

Inkwizycja hiszpa艅ska usuwa艂a z urz臋du biskup贸w, wtr膮ca艂a ich . do wi臋zienia. Protesty papie偶a i kurii rzymskiej nie odnios艂y 偶adnego skutku.

Straszliwym prze艣ladowaniom heretyk贸w nadawa艂a Inkwizycja hisz颅pa艅ska uroczyst膮 opraw臋, aby wywrze膰 na ludno艣ci tym g艂臋bsze wra颅偶enie. W ci膮gu pierwszych czterdziestu lat jej dzia艂alno艣ci w samej tylko Sewilli spalono na stosie oko艂o czterech tysi臋cy os贸b. W 1486 r. odby艂o si臋 pierwsze auto-da-f茅 w Toledo. Ofiarami jego byli mahome颅tanie i 偶ydzi. Najd艂u偶ej opiera艂y si臋 Inkwizycji granicz膮ce z Francj膮 prowincje Katalonii i Aragonu.

Auto-da-f茅, dos艂ownie 鈥瀉kt wiary鈥, ko艅czy艂o si臋 z regu艂y 鈥 po usu颅ni臋ciu si臋 inkwizytor贸w, kt贸rzy pozostawiali wykonanie wyroku 鈥炁泈iec颅kiemu ramieniu鈥 鈥 spaleniem skazanych na stosie. Uroczysty charak颅ter nadawa艂y widowisku wielkie procesje duchowie艅stwa i rzesze u艂a颅skawionych pokutnik贸w manifestuj膮cych sw膮 skruch臋. Skaza艅c贸w pro颅wadzono na stos odzianych w str贸j ha艅by. Sfery dworskie i t艂umnie zgromadzone, 偶膮dne wra偶e艅 posp贸lstwo asystowa艂y tym efektownym widowiskom w] od艣wi臋tnym nastroju, jak mo偶na wnosi膰 z wsp贸艂czes颅nych opis贸w..Ludzie, kt贸rym si臋 od艣wi臋tny nastr贸j nie udziela艂, woleli

77

tego nie okazywa膰, ale te偶 nie wa偶yli si臋 zwr贸ci膰 na siebie uwagi swoj膮 nieobecno艣ci膮.

I tak, dzia艂aj膮c planowo i systematycznie, rok za rokiem poch艂a颅nia艂a Inkwizycja w Hiszpanii niezliczone ofiary.

Wielki inkwizytor Torquemada, spowiednik Izabelli, nale偶a艂 do owego gatunku fanatyk贸w surowego usposobienia, kt贸rzy w 偶yciu oso颅bistym s膮 zupe艂nymi abnegatami. Nie jada艂 on nigdy mi臋sa i chodzi艂 w zwyk艂ym habicie mniszym. Ale gdziekolwiek si臋 pojawia艂, towarzy颅szy艂 mu zawsze orszak z艂o偶ony z trzystu zbrojnych, stanowi膮cy jego stra偶 przyboczn膮.

Nie bez powodu dba艂 tak o swoje bezpiecze艅stwo. Inkwizytor Sara- gossy, Piotr Arbuez, kt贸ry przezornie nosi艂 na sobie zwykle pancerz, zosta艂 zamordowany przed o艂tarzem ko艣cielnym przez krewnych j^inej ze swych ofiar. W odpowiedzi dokonano w Saragossie istnej rzezi wfcr贸d 偶yd贸w i mahometan. W 1867 r. zosta艂 Piotr Arbuez kanonizowany.

W ci膮gu osiemnastu lat swego urz臋dowania Torquemada wyprawi艂 na stos ponad szesna艣cie tysi臋cy ludzi. Z jego rozkazu wytoczono pro颅cesy po艣miertne siedmiu tysi膮com rzekomych heretyk贸w, ekshumo颅wano ich zw艂oki i skonfiskowano pozostawiony przez nich maj膮tek 鈥a rzecz 'kr贸la. Oko艂o stu tysi臋cy ludzi skazano na do偶ywotnie wi臋zie颅nie, na utrat臋 mienia, na noszenie ha艅bi膮cego ubioru, co stawia艂o ich poza nawiasem 艣rodowiska, do kt贸rego nale偶eli.

(Bli偶sze szczeg贸艂y mo偶na znale藕膰 w pracach: J. A. Ll贸rente, Histoire critique de l鈥橧nquisition d鈥橢spagne, Pary偶 1818, i H. Ch. Lea, History of the Inquisition in Spain, Londyn 1906.)

Thomas de Torquemada, od 1483 r. wielki inkwizytor Hiszpanii, i niemieccy inkwizytorzy, Institoris i Sprenger, autorzy M艂ota na cza- raumice, 偶yli i dzia艂ali w tym samym czasie. Nale偶eli oni, jak wszyscy prawie inkwizytorzy, do zakonu dominikan贸w. Mimo to ich pogl膮dy na czarownictwo by艂y z gruntu odmienne.

Inkwizycja hiszpa艅ska spali艂a wi臋cej heretyk贸w ni偶 Inkwizycja pa颅pierka. Za swoje g艂贸wne zadanie poczytywa艂a ona 艣ciganie ochrzczo颅nych 呕yd贸w i Maur贸w (mahometan), kt贸rzy potajemnie powr贸cili do wiary swoich przodk贸w. Nie pomawia艂a jednak ludzi, kt贸rzy padali jej ofiar膮, 偶e latali na sabaty kacerskie i uprawiali czary. Inkwizycja hiszpa艅ska od samego pocz膮tku podawa艂a w w膮tpliwo艣膰 ob艂臋dne uro颅jenia prze艣ladowc贸w czarownic, cho膰 urojenia te usankcjonowa艂 uroczy颅艣cie papie偶 Innocenty VIII i potwierdzili jego kolejni nast臋pcy. Jak do tego dosz艂o, 偶e wyst膮pi艂a otwarcie i zdecydowanie przeciw prze颅艣ladowcom czarownic, a tym samym przeciw propagowanemu przez Inkwizycj臋 papiesk膮 straszakowi, to ju偶 jest sprawa nale偶膮ca do p贸藕颅niejszego okresu.

Inkwizycja hiszpa艅ska mog艂a sobie na to odst臋pstwo pozwoli膰. By艂o nie do pomy艣lenia, 偶eby w zasi臋gu jej panowania ktokolwiek odwa偶y艂 si臋 wyst膮pi膰 z najmniejszym sprzeciwem wobec jej urz臋dowego przed颅stawiciela, gdy natomiast inkwizytorzy papiescy cz臋sto byli nara偶eni

78

w krajach, w kt贸rych tropili heretyk贸w, na przejpwy niech臋ci, a na颅wet spotykali si臋 ze zdecydowanym oporem. Do艣wiadczyli tego r贸wnie偶 Institoris i Sprenger w zachodnich dzielnicach Niemiec. Dlatego papie偶 uzna艂 za stosowne wyda膰 bull臋, kt贸ra mia艂a im by膰 pomocna.

Z encykliki 鈥濻ummis desiderantes鈥, kt贸r膮 papie偶 Innocenty VIII og艂osi艂 5 wrze艣nia 1484 r. i kt贸ra znalaz艂a poparcie Maksymiliana I, zanim jeszcze koronowa艂 si臋 na cesarza, dowiadujemy si臋, i偶 鈥瀗iema艂o os贸b duchownych i 艣wieckich鈥 twierdzi艂o uparcie, 偶e na ich terenie brak jakichkolwiek przejaw贸w wyst臋pku czarostwa i 偶e dlatego od颅mawia艂y one obu inkwizytorom, mimo 偶e ci przedstawiali im pe艂no颅mocnictwa papieskie, prawa do podj臋cia dzia艂alno艣ci w prowincjach pozostaj膮cych pod ich zwierzchnictwem. Encyklika opisuje przeto do颅k艂adniej t臋 sekt臋 czarownicz膮, kt贸rej istnienia zaprzecza艂y owe prze颅m膮drza艂e osoby, przy czym opis by艂 oparty na najnowszych informa颅cjach, jakie otrzyma艂 papie偶 od swoich 鈥瀠mi艂owanych syn贸w鈥, Instito- risa i Sprengera. Mieli oni odkry膰 praktyki tej czarowniczej sekty w za颅chodnich dzielnicach Niemiec. Z innych 藕r贸de艂 wiemy, jak dosz艂o do tego 鈥瀘dkrycia鈥.

Inkwizytor Institoris znalaz艂 w Konstancji okazj臋 do wytoczenia procesu kilku kobietom. Poddawa艂 jie torturom i w ko艅cu skaza艂 na stos. Przy艂膮czy艂 si臋 do niego jego brat zakonny, Jakub Sprenger, profesor teologii w Kolonii. Institoris organizowa艂 r贸wnie偶 procesy czarownic 鈥 kt贸re wci膮偶 jeszcze nazywa艂 procesami kacerzy 鈥 w swoim mie艣cie rodzinnym Schlettstadt w Alzacji i w kilku innych miejscowo艣ciach. Jego ofiary musia艂y na torturach, na wp贸艂 przytomne z b贸lu i prze颅ra偶enia, wyzna膰 wszystko, co tylko pos艂ysze膰 chcieli od nich oprawcy. Tego rodzaju wymuszone zeznania pozwoli艂y obu inkwizytorom dokona膰 .rzekomego odkrycia potwornej sekty czarownic.

Wed艂ug encykliki papieskiej ta sataniczna sekta rozpowszechni艂a si臋 w ostatnich czasach przede wszystkim w niemieokich biskupstwach wzd艂u偶 Renu oraz w biskupstwie Bremy, jak r贸wnie偶 w Tyrolu i Salz颅burgu. M臋偶czy藕ni nale偶膮cy do tej sekty wdawali si臋 z diab艂ami w postaci kobiet (succubi), a kobiety z diab艂ami w postaci m臋偶czyzn (ineubi). Za颅kl臋ciami swoimi i czarami niszczyli oni p艂ody p贸l i sad贸w, nawiedzali b贸lem i udr臋k膮 ludzi i zwierz臋ta, odbierali m臋偶czyznom zdolno艣膰 p艂o颅dzenia, a kobietom pocz臋cia. Niepoj臋t膮 z艂o艣liwo艣膰, cechuj膮c膮 ich post臋颅powanie, t艂umaczono tym, 偶e dzia艂aj膮 pod komend膮 szatana, tego 鈥瀢roga rodzaju ludzkiego鈥. Pod jego to wp艂ywem wyparli si臋 w blu藕- nierczy spos贸b wiary, otrzymanej w sakramencie chrztu 艣w. Byli wi臋c odszczepie艅cami Ko艣cio艂a, heretykami. A papie偶 Innocenty VIII s艂yn膮艂 jako pogromca sekt heretyckich. Mi臋dzy innymi wezwa艂 on ponownie w 1487 r. do wyt臋pienia niedobitk贸w sekty waldens贸w, kt贸rzy zbiegli 'z Francji w doliny Piemontu.

Bulla papieska nie potwierdza艂a jeszcze uroje艅 na temat lot贸w czarownic i ich sabat贸w. M贸wi艂a o 鈥瀗ader licznych osobach p艂ci obojga鈥,

79

kt贸re z poduszczenia szatana maj膮 wyrz膮dza膰 z艂o na 艣wiecie, nie twier颅dzi艂a wi臋c jeszcze, 偶e to przede wszystkim kobiety s膮 sprawczyniami tego wyst臋pku. Mimo to jednak okre艣la si臋 t臋 encyklik臋 jako bull臋 prze颅ciw czarownicom, co jest o tyle uzasadnione, 偶e bulla ujmowa艂a si臋 za inkwizytorami Sprengerem i Institorisem, a zdaniem tych dostojnik贸w r贸d niewie艣ci by艂 szczeg贸lnie podejrzany i niebezpieczny.

Encyklika 鈥濻ummis desiderantes鈥 papie偶a Innocentego VIII by艂a pierwsz膮 bull膮 papiesk膮 wydan膮 drukiem. Dzi臋ki temu mog艂a by膰 roz颅powszechniona znacznie szerzej ni偶 wszystkie dotychczasowe bulle pa颅pieskie. Pocz膮tkowo te偶 wygl膮da艂o na to, 偶e utoruje obu inkwizy颅torom drog臋 do wymienionych prowincji nad Renem i w Alpach. Ale podj臋te przez nich polowania na czarownice wywo艂a艂y od razu oburzenie i spotka艂y si臋 z gwa艂townym sprzeciwem.

Op贸r stawiany inkwizytorom by艂 coraz bardziej stanowczy. C/Kaza艂o si臋 przy tym, 偶e najbardziej prawowierni biskupi i arcykatoliccy ksi膮颅偶臋ta potrafili zaj膮膰 rozumne i prawe stanowisko, nie popadaj膮c przez to wcale w konflikt z papie偶em.

W ksi臋stwie duchownym Trewiru sprawowa艂 w贸wczas rz膮dy arcy颅biskup Jan Bade艅ski. By艂 on jednym z mo偶nych protektor贸w opata Tri- themiusa, nie podziela艂 jednak jego l臋ku przed czarownicami. Papie偶 zarzuca艂 mu wielokrotnie, 偶e przejawia zbytni膮 opiesza艂o艣膰 w 艣ciganiu czarowniczej sekty. Arcybiskup odpowiada艂 na to, 偶e po dok艂adnym zba颅daniu sprawy jest ca艂kowicie przekonany, 偶e w elektoracie Trewiru nie ma czarownic. I dop贸ki 偶y艂, nie wytropiono w jego kraju ani jednej czarownicy.

W Tyrolu i Salzburgu zgodpie z instrukcjami bulli papieskiej po颅zwolono Institorisowi dzia艂a膰 wed艂ug w艂asnego uznania. Niebawem jed颅nak s膮d w Innsbrucku odm贸wi艂'zgody na poddanie oskar偶onych kobiet torturom, nie dopu艣ci艂 do egzekucji i przywr贸ci艂 im wolno艣膰. Biskup Brixen, Georg Golser, wys艂ucha艂 spokojnie w obecno艣ci kapitu艂y kate颅dralnej wywod贸w inkwizytora, maj膮cych uzasadni膰 jego post臋powanie, po czym uzna艂, 偶e cz艂owiek ten zas艂u偶y艂 si臋 mo偶e kiedy艣 papie偶owi, 偶e teraz jednak dotkni臋ty jest ju偶 wyra藕nie ot臋pieniem starczym, i poleci艂 mu niezw艂ocznie opu艣ci膰 diecezj臋 i wr贸ci膰 do swego klasztoru (1486 r.). Institoris mia艂 w贸wczas nie wi臋cej ni偶 pi臋膰dziesi膮t pi臋膰 lat; 偶y艂 pot臋m jeszcze lat dwadzie艣cia.

Na sejmie tyrolskim, (kt贸ry zebra艂 si臋 latem 1487 r. w Hall, rozleg艂y si臋 skargi na post臋powanie inkwizytor贸w, ur膮gaj膮ce wszelkim prawom boskim i zasadom wiary. Arcyksi臋ciu Zygmuntowi przypomniano o od颅powiedzialno艣ci, jaka na nim ci膮偶y jako na w艂adcy tego kraju, perswa颅dowano mu, 偶e nara偶a na szwank Zbawienie w艂asnej duszy. Przestrogi podzia艂a艂y. Arcyksi膮偶臋, 'kt贸ry sam odczuwa艂 wielki strach przed cza颅rownicami, zwr贸ci艂 si臋 o rad臋 do cz艂owieka s艂yn膮cego z rozwagi, do Ulryka Molitora. Jego obszern膮, szczeg贸艂ow膮 opini臋 wydano drukiem. Tre艣膰 tej ksi膮偶ki 鈥 wr贸cimy do niej jeszcze 鈥 nie mog艂a si臋 podoba膰 prze艣ladowcom czarownic.

80

Nawet w arcybiskupstwie Kolonii, kt贸ra by艂a siedzib膮 urz臋dow膮 拢 inkwizytora Sprengera jako profesora i dziekana tamtejszego uniwersy- I tetu, poniekt贸rzy ksi臋偶a deklarowali publicznie, 偶e szerzone ostatnio I pogl膮dy na temat czar贸w i czarownictwa nasuwaj膮 im w膮tpliwo艣ci. I 艢wiadczy膰 mo偶e o tym uchwa艂a, jak膮 powzi臋li 'koledzy Sprengera, dok- I torzy uniwersytetu w Kolonii, .kt贸rzy pot臋pili tego rodzaju postaw臋 jako ^ nie licuj膮c膮 z godno艣ci膮 duchownego (1487 r.). Arcybiskupstwo Kolonii \ jeszcze przez p贸艂tora wieku opiera艂o si臋 skutecznie procesom czarownic.

Natomiast Institoris i jego oprawcy mogli bez przeszk贸d organizo- i wa膰 procesy czarownic w kilku miejscowo艣ciach podleg艂ych w艂adzy I biskupa Strasburga, Alberta Bawarskiego. Biskup ten w bulli papieskiej przeciw czarownictwu zosta艂 szczeg贸lnie wyr贸偶niony, jemu to bowiem i powierzy艂 Innocenty VIII opiek臋 nad obu swoimi inkwizytorami, przez I co, jak wida膰, chcia艂 go uprzywilejowa膰 w stosunku do innych ksi膮偶膮t Ko艣cio艂a maj膮cych swoje biskupstwa nad Renem.

* Tymczasem Institoris i Sprenger zacz臋li pod wra偶eniem pi臋trz膮cych si臋 przed nimi trudno艣ci ku膰 bardziej Skuteczny or臋偶 propagandy. Opra颅cowali oni obszern膮 ksi臋g臋, M艂ot na czarownice, kt贸ra mia艂a dostarczy膰 prze艣ladowcom czarownic argument贸w do odpierania zarzut贸w wysu颅wanych przeciw ich ob艂臋dnym ideom. Zarazem M艂ot na czarownice da颅wa艂 im dok艂adne wskaz贸wki, w jaki spos贸b organizuje si臋 procesy cza颅rownic i jak si臋 je szybko i sprawnie przeprowadza.

M艂ot na czarownice albo Malleus Malejicarum, jak brzmi nazwa jego 艂aci艅skiego orygina艂u, to najbardziej przera偶aj膮ca ksi膮偶ka w dzie颅jach pi艣miennictwa europejskiego. Ukaza艂a si臋 ona drukiem w 1486 r. w Kolonii. Przytoczony w niej zosta艂 tekst og艂oszonej o dwa lata wcze艣颅niej encykliki papieskiej, na kt贸r膮 powo艂ywali si臋 autorzy. W wersji 艂aci艅skiej Malleus rozszed艂 si臋 jak 偶adna inna ksi膮偶ka wydana w tych wczesnych czasach sztuki drukarskiej. Po reformacji s艂u偶y艂a ona jako przewodnik r贸wnie偶 protestanckim prze艣ladowcom czarownic, a jej prze颅druki ukazywa艂y si臋 tak偶e w protestanckich miastach i krajach. Przez d艂ugi czas pojawia艂y si臋 jej kolejne nowe wydania. Wi臋kszo艣膰 ich, bo co najmniej szesna艣cie, opublikowano w Niemczech, jedena艣cie we Fran颅cji, tylko dwa we W艂oszech. Przesz艂o po艂owa tych edycji ukaza艂a si臋 dopiero po stu latach, w czasach, kiedy prze艣ladowania czarownic przy颅bra艂y najwi臋ksze rozmiary. Wtedy te偶 (1584 r.) pojawi艂o si臋 pierwsze wydanie Malleus Malejicarum w Anglii, a do 1669 r. ukaza艂o si臋 tam og贸艂em sze艣膰 wyda艅 tej ksi臋gi.

T艂umaczenie niemieckie 鈥 J. W. R. Schmidta ukaza艂o si臋 dopiero w bie偶膮cym stuleciu (1906; III wyd. 1938) *.

Tre艣膰 ich ksi膮偶ki nie jest nowa, twierdzili autorzy. Bo te偶 rzeczy颅wi艣cie mieli oni poprzednik贸w, mi臋dzy innymi wspomnianego ju偶 inkwi颅

* W 1614 r. wyszed艂 w Krakowie, w drukarni Symona Kempiniego, prze颅k艂ad polski Stanis艂awa Z膮mbkowica. (Przyp. t艂um.).

6 鈥 Czarownice

81

zytora francuskiego N. Jaquiera, autora Flagellum haereticorum fascina- riorum. i kilku innych jeszcze. Nowy by艂 jednak kierunek uderzenia propagowanego w Miocie. Przedmiotem atak贸w jest tu przede wszystkim r贸d niewie艣ci.

r Ksi膮偶ka jest nasycona chorobliw膮 nienawi艣ci膮 do kobiet. Autorzy I p艂awi膮 si臋 z upodobaniem w rojeniach niezdrowej wyobra藕ni.

I Pobo偶na zakonnica jest 贸sob膮 podejrzan膮, poniewa偶 diabe艂 ma szcze- j g贸ln膮 ambicj臋 uwodzenia takich w艂a艣nie 艣wi膮tobliwych dziewic. Ale i kusiciel nie popu艣ci te偶 naturalnie weso艂ej, lekkomy艣lnej dziewczynie. i A ju偶 naj艂atwiejsz膮 zdobycz膮 jest dla niego pogr膮偶ona w smutku dzie- I wica, kt贸r膮 porzuci艂 kochanek. Na nie wszystkie trzeba wi臋c szczeg贸lnie l mie膰 oko. Kobieta, kt贸ra rzadko chodzi do ko艣cio艂a, jest podejrzana, ale I kobieta, kt贸ra 艣wieci obecno艣ci膮 na mszy, dopiero jest podejrzana, po- \ niewa偶 si臋 w ten spos贸b maskuje. V

Z nieczystego stosunku mi臋dzy kobietami i czartami rodzi si臋 po颅tomstwo. Dziecko czarownicy to czarcie nasienie. Ka偶da z tych kobiet ma kochanka diab艂a, zar贸wno najm艂odsze dziewcz臋ta, jak najstarsze, p pomarszczone babiny.

1 Czarownice najgorszego gatunku po偶eraj膮 dzieci, nieochrzczone nie-

j mowl臋ta, a kt贸rych nie zjadaj膮 same, ofiarowuj膮 diab艂om, albo morduj膮
je inaczej.

Wszystko to i du偶o wi臋cej jeszcze potwierdzaj膮 zeznania, z艂o偶one przez rzekome czarownice, kt贸re wzi臋to na spytki.

Szczeg贸lnie zawzi臋li si臋 艂owcy czarownic na babki po艂o偶ne. Z zacie颅k艂膮 pasj膮 dowodzili demonolodzy, 偶e nale偶y zwraca膰 baczn膮 uwag臋 na wszystkie po艂o偶ne, gdy偶 cz臋sto potajemnie chrzcz膮 one noworodki w imieniu szatana, przez co ma艂e dziewczynki ju偶 w latach dzieci艅stwa staj膮 si臋 bezpo艣rednio czarownicami. To 'samo wyczyniaj膮 z niemowl臋颅tami m艂ode matki. Skutek tej propagandy by艂 taki, 偶e w miar臋 jak i tropienie czarownic zatacza艂o coraz szersze kr臋gi, palono niejednokrotnie ma艂oletnie dziewczynki wraz z ich matkami.

O m臋skich poplecznikach diab艂a wspomina Miot na czarownice tylko mimochodem. M臋偶czyzn atakuj膮 jego autorzy przede wszystkim jako ma艂偶onk贸w, syn贸w lub adwokat贸w, kt贸rzy dopuszczaj膮 si臋 wyst臋pku zas艂uguj膮cego na kar臋 艣mierci, staji膮c w obronie oskar偶onej niewiasty. W takich wypadkach m臋偶czy藕ni demaskuj膮 si臋 sami jako czarownicy.

Institoris i Sprenger twierdz膮 鈥 rzecz znamienna 鈥 偶e inkwizytor nie mo偶e sprawowa膰 swego urz臋du, je偶eli nie znajduje si臋 pod ochron膮 stra偶y przybocznej. Karz膮 te偶 surowo pan贸w 艣wieckich, kt贸rzy odma颅wiaj膮 mu prawa do 偶brojnego orszaku.

Bulla Innocentego III nie uznawa艂a jeszcze lot贸w czarownic na sabat za rzecz dowiedzion膮. Flagellum i Miot potwierdzaj膮 te urojenia, mimo 偶e autorzy wiedzieli dobrze i sami to przyznawali, 偶e dawne po颅stanowienia ko艣cielne (鈥濩anon Episcopi鈥) pot臋pia艂y je surowo jako he颅rezj臋 poga艅sk膮. Jaquier, jak r贸wnie偶 Sprenger i Institoris uciekali si臋

82

do wykr臋tu, 偶e to, co g艂osi w tej materii 鈥濩anon Episcopi", by艂o mo偶e I' s艂uszne swego czasu, obecnie jednak nie odpowiada rzeczywisto艣ci, 隆j Ostatnio bowiem, jak uczy do艣wiadczenie, w艂adza szatana i poczynania.L 鈻 diabelskiej! sekty przybra艂y now膮 form臋. Dawniej nie s艂ysza艂o si臋 tak偶e/

  1. obcowaniu cielesnym mi臋dzy kobietami a duchami piekie艂, obecnie I za艣, co potwierdza r贸wnie偶 do艣wiadczenie, jest ono faktem. Do艣wiad颅czeniem nazywa M艂ot na czarownice wymuszone strachem i b贸lem ze颅znania rzekomych czarownic. Zeznania te s膮 z regu艂y zgodne, gdy偶 s臋dziowie czarownic i ich pacho艂ki dop贸ty dr臋czyli swoje ofiary, dop贸ki nie wydusili z nich po偶膮danych odpowiedzi.

Ju偶 wtedy wypowiedziane by艂y. wszystkie rozumne argumenty, jatye zdrowi na umy艣le ludzie mog膮 wysun膮膰 przeciw tym urojeniom chorych m贸zg贸w. Wynika to ju偶 z samego tekstu M艂ota na czarovmice.

Autorzy ju偶 w przedmowie atakuj膮 gniewnie duchowie艅stwo i w艂a颅dze 艣wieckie, 鈥瀦darzaj膮 si臋 'bowiem tacy duszpasterze i kaznodzieje..., kt贸rzy nie wahaj膮 si臋 twierdzi膰 i zapewnia膰 publicznie, 偶e czarownice nie istniej膮 albo 偶e nie uprawiaj膮 one 偶adnych praktyk mog膮cych wy颅rz膮dzi膰 szkod臋 偶ywym stworzeniom, a skutek tego jest taki, 偶e te lekko颅my艣lne twierdzenia pozbawiaj膮 czasem rami臋 艣wieckie podstawy do ukarania czarownic...鈥

Jest tam tak偶e mowa o oporze ze strony ludno艣ci. Pierwsza z trzech cz臋艣ci M艂ota ko艅czy si臋 obszernym wywodem 鈥瀘 pi臋ciu argumentach laik贸w, kt贸re nale偶y odeprze膰鈥. Dowiadujemy si臋 tu, 偶e inkwizytor musi by膰 przygotowany na to, 偶e mo偶e si臋 spotka膰 m. in. z nast臋puj膮颅cymi argumentami:

Jak偶e by mia艂 Pan B贸g obdarzy膰 diab艂a i czarownik贸w tak膮 w艂adz膮? | Dlaczego rzekome czarownice nie dochodz膮 do bogactwa? Dlaczego niej unicestwiaj膮 one wszystkich swoich wrog贸w, skoro ksi膮偶臋ta s膮 im przy- '!

, chylni? Dlaczego nie potrafi膮 one szkodzi膰 dominikanom i innym ludziom, kt贸rzy je prze艣laduj膮?

Na te i tym podobne pytania odpowiadaj膮 autorzy kr贸tko wykr臋t颅nymi sofizmatami. Ale potrzeba im a偶 dwudziestu pi臋ciu stron, 偶eby udzieli膰 odpowiedzi na pytania:

鈥濪laczego r贸d niewie艣ci okazuje tak膮 szczeg贸ln膮 sk艂onno艣膰 do cza- rownictwa?鈥 鈥 鈥濪laczego uwa偶a si臋, 偶e kobiety maj膮 wi臋ksz膮 inklinacj臋 j do czarowania ni偶 m臋偶czy藕ni?鈥 鈥

M艂ot na czarownice odpowiada na to, 偶e Ewa zosta艂a ju偶 w Raju uwiedziona przez w臋偶a, a w臋偶em by艂 diabe艂. Kobiet臋 stworzy艂 B贸g jeno z krzywego 偶ebra. Z艂o tkwi w niej, odk膮d zosta艂a stworzona.

W czasach p贸藕niejszych, zw艂aszcza w krajach protestanckich, prze颅艣ladowcy czarownic pomijali milczeniem niekt贸re z tych ob艂臋dnych idei. Wszyscy jednak stali niezachwianie na stanowisku, 偶e przede wszystkim nale偶y oskar偶a膰 kobiety. I wszyscy te偶 organizowali procesy czarownic igodnie z przepisami wy艂o偶onymi szczeg贸艂owo w M艂ocie. Ten nieludzki

  1. ur膮gaj膮cy zdrowemu rozs膮dkowi spos贸b prowadzenia proces贸w uzasad-

83

niano gro藕b膮 szata艅skiego spisku przeciw 艣wiatu. Gdy偶 zgodnie z teori膮 g艂oszon膮 w M艂ocie 鈥濴ucyfer posiada tak膮 si艂膮 i tak膮 pot臋偶n膮 w艂adz臋, 偶e wi臋kszej nie maj膮 dobrzy anio艂owie w niebie鈥.

Tajemne przymierze z arcypot臋偶nym w艂adc膮 ciemno艣ci by艂o w ob艂臋d颅nej wyobra藕ni prze艣ladowc贸w czarownic wyst臋pkiem talk ukrytym i tak trudnym do wytropienia, i偶 nie wahali si臋 g艂osi膰, 偶e wszelkie 艣rodki s膮 dozwolone, a nawet wskazane, aby m贸c wykry膰 winnych. Wyst臋pek ma charakter wyj膮tkowy, wymaga przeto post臋powania wyj膮tkowego, jakim jest proces inkwizycyjny. Trzecia i 'ko艅cowa cz臋艣膰 M艂ota na czarownice 鈥 autorem jej by艂 prawdopodobnie Institoris, jako do艣wiadczony s臋dzi膮 czarownic 鈥 traktuje szczeg贸艂owo o post臋powaniu inkwizycyjnym.

Tryb procesu inkwizycyjnego przej臋li prze艣ladowcy czarownic od tropicieli heretyk贸w. Tryb ten opisali艣my w rozdziale poprzednim.

Prze艣ladowcy heretyk贸w pos艂u偶yli si臋 wzorem si臋gaj膮cyin jeszcze bardziej odleg艂ej przesz艂o艣ci. Wzorem tym by艂o post臋powanie inkwizy- cyjne, do kt贸rego uciekali si臋 niegdy艣 w celu wykrywania spisk贸w despotyczni cesarze w staro偶ytnym Imperium Romanum. Samow艂adcy ci odst臋powali w takich przypadkach od normalnego toku procesu, prze颅widzianego w prawie rzymskim i tak偶e dzi艣 obowi膮zuj膮cego powszech颅nie. Podejrzani o udzia艂 w spisku byli wyj臋ci spod wszelkich przepis贸w prawa. Stosowano r贸wnie偶 wobec nich tortury.

W normalnym procesie wymagane jest od oskar偶yciela przeprowa颅dzenie dowodu winy oparte na rzeczywistych faktach, nie wystarczy tu, 偶e oskar偶ony sam przyznaje si臋 do winy. Natomiast proces inkwizycyjny nie wymaga obiektywnych dowod贸w ani te偶 nie mo偶e ich dostarczy膰. Jedynym jego celem jiest nak艂oni膰, zmusi膰 osob臋 podejrzan膮 do przy颅znania si臋 do winy. Wystarcza to w tym procesie za dow贸d.

Charakterystyczn膮 cech膮 post臋powania irikwizycyjnego jest tajno艣膰 i stosowanie podst臋pnych chwyt贸w. Oskar偶ony nie dowiaduje si臋, 鈥榢to z艂o偶y艂 na niego donos, nie wie te偶 pocz膮tkowo, o co jest obwiniony. Nie informuje si臋 go o zeznaniach 艣wiadk贸w. 艢wiadkowie odwodowi i obro艅cy s膮 podejrzewani o wsp贸艂udzia艂 w zbrodni.

Papie偶e czas贸w wcze艣niejszych pot臋piali tortury, t臋 udoskonalon膮 technik臋 udr臋czania ludzi. Os膮dzali oni surowo w艂adc贸w 艣wieckich, kt贸rzy si臋 nimi pos艂ugiwali. Ale odst膮pili od tej tradycji, kiedy powo艂ana zosta艂a do 偶ycia Inkwizycja papieska. Inkwizycja uciek艂a si臋 od razu do stosowania tortur. A kiedy papie偶 Innocenty IV w specjalnej bulli stwierdzi艂, 偶e u偶ycie tortur jako 艣rodka s艂u偶膮cego do wykrywania herezji jest dopuszczalne, usankcjonowa艂 tym tylko praktyki, jiakie inkwizytorzy jego dawno ju偶 stosowali na po艂udniu Francji i we W艂o颅szech p贸艂nocnych bez wyra藕nego zezwolenia papieskiego. Papie偶 powo颅艂ywa艂 si臋. w bulli na jurysdykcj臋 艣wieck膮, kt贸ra nie cofa艂a si臋 przed u偶yciem tortur, by zmusi膰 z艂odziei i rozb贸jnik贸w do ujawnienia szcze颅g贸艂贸w pope艂nionych przest臋pstw i wydania wsp贸lnik贸w.

Na kontynencie europejskim we wszystkich pa艅stwach rzeczywi艣cie stosowano w zwyk艂ym post臋powaniu karnym tortury nawet w tych pa艅颅

stwach, kt贸re nigdy nie dopu艣ci艂y do pojawienia si臋 Inkwizycji na swoim obszarze. Ten okrutny 艣rodek d艂ugo jeszcze stosowany by艂 w pospolitych sprawach karnych, kiedy procesy czarownic dawno nale偶a艂y Ju偶 do

przesz艂o艣ci.

W Anglii na pocz膮tku XIV w. poddano torturom kilku templariuszy.

Dosz艂o do tego w okresie nacechowanych s艂abo艣ci膮 rz膮d贸w Edwarda II, kt贸ry usi艂owa艂 zjedna膰 sobie kr贸la Francji Filipa Pi臋knego. Pomijaj膮c 贸w dora藕ny epizod, Anglia nie tolerowa艂a nigdy tego okrutnego sposobu wymuszania zezna艅. Nie dopu艣ci艂a te偶 do wprowadzenia Inkwizycji. Mimo to jednak dosz艂o r贸wnie偶 w Anglii do prze艣ladowania czarownic, cho膰 co prawda poczyni艂o ono tam mniej spustosze艅 ni偶 na'kontynencie.

Tortury, w procesie inkwizycyjnym nie ograniczone przepisami obo颅wi膮zuj膮cymi w s膮downictwie 艣wieckim, zmusza艂y oskar偶onych do wy颅dawania wsp贸艂winnych. Je偶eli nie ci膮偶y艂a na nich 偶adna wina, nie by艂o wi臋c wsp贸艂winnych, musieli zmy艣le膰 cokolwiek nara偶aj膮c na zgub臋 nie颅winnych ludzi. Ci z kolei musieli zn贸w wskaza膰 wsp贸lnik贸w. I tak pro颅ces inkwizycyjny, pocz膮tkowo wytoczony jednej osobie, zamienia艂 si臋 w wielkie, coraz szerszy kr膮g zataczaj膮ce polowanie na ludzi.

Nikt nie m贸g艂 mie膰 pewno艣ci, 偶e zrz膮dzeniem losu nie zostanie w nie uwik艂any. Prze艣ladowcy zwracali si臋 bowiem do ludno艣ci z publicznym apelem, by donosi艂a poufnie o wszystkich podejrzanych osobach. Tym, kt贸rzy znali takie osoby a ich nie wskazali, gro偶ono najsurowszymi karami. Jednocze艣nie kuszono nagrodami czekaj膮cymi donosicieli, na颅grodami, kt贸re czerpano ze skonfiskowanego mienia oskar偶onych.

M艂ot na czarownice zaleca艂 tego rodzaju post臋powanie nie tylko inkwizytorom ko艣cielnym, lecz r贸wnie偶 s膮dom 艣wieckim, 偶膮daj膮c od nich, by na w艂asn膮 r臋k臋 艣ciga艂y czarownice. 艢wieccy 艂owcy czarownic skwapliwie korzystali z tych rad i wskaz贸wek.

Inkwizytorom przys艂ugiwa艂 niezmiernie szeroki zakres uprawnie艅. Rozporz膮dzaj膮c a偶 nadto skutecznymi 艣rodkami zastraszania i przymusu, pe艂nili funkcje policji ideologicznej, kt贸rych to funkcji nie zawierzano biskupom. Inkwizytor m贸g艂 w ka偶dej diecezji 鈥 bez zgody biskupa, a nawet wbrew jego woli, mia艂 po temu uprawnienia papieskie 鈥 ko颅rzysta膰 z ambony, by straszy膰 i podburza膰 wiernych. Dla biskup贸w i miejscowych ksi臋偶y wtargni臋cie obcych inkwizytor贸w na tereny po颅wierzone ich opiece duszpasterskiej by艂o r贸wnoznaczne z dotkliwym naruszeniem ich tradycyjnych uprawnie艅. Bronili si臋 wi臋c przeciw tym zamachom, jak mogli.

Papie偶 Grzegorz IX wprowadzaj膮c Inkwizycj臋 zarz膮dzi艂, by inkwizy颅tor贸w powo艂ywano z zakon贸w 偶ebraczych franciszkan贸w i dominikan贸w. Inkwizytorami byli te偶 przewa偶nie dominikanie. Powierzaj膮c ten urz膮d zakonnikom, kt贸rzy sk艂adali 艣luby ub贸stwa, papie偶 s膮dzi艂, i偶 mo偶na si臋 po nich spodziewa膰, 偶e b臋d膮 sprawowali swe funkcje kieruj膮c si臋 jedynie gorliwo艣ci膮 i nie my艣l膮c o korzy艣ci w艂asnej. Oczekiwania te bynajmniej si臋 nie spe艂ni艂y. W ci膮gu stuleci ustawicznie zarzucano inkwizytorom papieskim i ich pomocnikom samowol臋 i chciwo艣膰, nie szcz臋dzili im tej

85

krytyki ludzie duchowni i 艣wieccy, pi臋tnowa艂y ich sobory i wysokie: s膮dy ko艣cielne.

W procesach inkwizycyjnych bowiem ca艂y maj膮tek oskar偶onych, kt贸rych, jak wiadomo, z g贸ry uznawano za winnych, podlega艂 konfiska颅cie. Wi臋ksza cz臋艣膰 tego maj膮tku przypada艂a Inkwizycji. Pewn膮 cz臋艣膰 otrzymywa艂y zazwyczaj r贸wnie偶 w艂adze 艣wieckie. Im wi臋cej wytropiono heretyk贸w, tym wi臋ksze fundusze gromadzi艂y s膮dy inkwizycyjne. Dzi臋ki, temu s膮dy te by艂y finansowo niezale偶ne.

艢wieccy 艂owcy i s臋dziowie czarownic uzurpowali sobie takie samo prawo. Polowania na ludzi sta艂y si臋 dla nich intratnym procederem. Gdy w danej okolicy wyczerpywa艂y si臋 藕r贸d艂a dochod贸w, zapa艂 prze鈥', 艣ladowc贸w szybko ostyga艂. Praktyki takie podsyca艂y gorliwo艣膰 prze颅艣ladowc贸w i zach臋ca艂y ich do niestrudzonego dzia艂ania. Kierowali si臋 oni i pod tym wzgl臋dem wskaz贸wkami zawartymi w M艂ocie \a czap r贸wnice, kt贸rego autorzy podkre艣lali z ca艂膮 moc膮, 偶e konfiskata ma颅j膮tk贸w jest wr臋cz nieodzownym 艣rodkiem pomocniczym w post臋powaniu inkwizycyjnym.

Pierwsze polemiki z M艂otem na czarownice ukaza艂y si臋 we W艂oszech. Z odwa偶nym atakiem na 艂owc贸w czarownic wyst膮pi艂 w Mediolanie w 1505 r. franciszkanin Samuel de Cassini. Pi臋tnowa艂 ich jako here颅tyk贸w, poniewa偶 dawali wiar臋 poga艅skim zabobonom, takim na przy颅k艂ad, jak bajeczki o lotach czarownic. 呕膮da艂, by zaprzestali fa艂szywych oskar偶e艅 i przywr贸cili mienie i dobre imi臋 swoim ofiarom. Publikacja ta, Question de la Strie, nie zdoby艂a sobie zreszt膮 szerszego rozg艂osu.

P贸藕niej jednak rozpraw臋 o czarownicach, Tractatus de Lamiis, og艂o颅si艂 we Florencji ciesz膮cy si臋 wielkim autorytetem鈥榰czony prawnik Gian- francesco Ponzinibio (1520 r.). Pot臋pi艂 on procesy inkwizycyjne jako sprzeczne z prawem. Je偶eli nawet czarownice, pisa艂 Ponzinibio,'- przy颅znaj膮 si臋 do winy, to dla rozs膮dnego prawnika nie stanowi to jeszcze przekonywaj膮cego dowodu. Przeciwnie, poniewa偶 zeznaj膮 one rzeczy wr臋cz nieprawdopodobne i niemo偶liwe, przeto jest oczywiste, 偶e s膮 to k艂amstwa albo czcze urojenia.

! - Inkwizytor w艂oski Bartolomeo Spina z zakonu dominikan贸w (nie myli膰 z wymienionym wcze艣niej Hiszpanem Alphonso de Spina) uzna艂, 偶e atak florenckiego prawnika skierowany jest przeciwko niemu oso颅bi艣cie. By艂 wszak autorem Novus Malleus Maleficarum, czyli 鈥濶o颅wego m艂ota na czarownice鈥, kt贸ry ukaza艂 si臋 na kr贸tko przedtem. Opublikowa艂 wi臋c obszern膮 rozpraw臋 polemiczn膮 pod wymownym tytu颅艂em In Ponzinibium (鈥濸rzeciw Ponzinibiuszowi鈥). Natar艂 w niej na za颅rozumia艂ego prawnika, kt贸ry 艣mia艂 zabra膰 g艂os w sprawach b臋d膮cych domen膮 teologii. Inkwizytor贸w nie obowi膮zuje 艣wiecki porz膮dek prawny. To, co m贸wi膮 oni o wyst臋pkach czarownic, musi by膰 prawd膮, poniewa偶 inkwizytorzy, a wraz z nimi Ko艣ci贸艂, nie mog膮 si臋 myli膰.

Polemika prowadzona przez inkwizytora przysporzy艂a tylko 芦ksi膮偶ce Ponzinibia rozg艂osu. Dwa nowe wydania 鈥濼raktatu鈥 ukaza艂y si臋 w We-

86

necji, dwa r贸wnie偶 w Frankfurcie nad Menem. Przez blisko sto lat ' jeszcze .polemizowali z t膮 ksi膮偶k膮 paraj膮cy si臋 pi贸rem prze艣ladowcy czarownic, i jeszcze p贸艂tora wieku p贸藕niej powo艂ywali si臋 rozs膮dni jury艣ci na Ponzinibia jako na autorytet w dziedzinie prawa.

Inkwizytor Spina, ciesz膮cy si臋 wysok膮 protekcj膮 papie偶a, musia艂 zadowoli膰 si臋 rzucaniem grom贸w s艂ownych na ksi膮偶k臋 florenckiego uczonego. Przeciw osobie autora nie m贸g艂 nic przedsi臋wzi膮膰. By艂o to znamienne dla sytuacji we W艂oszech.

Nie znaczy to wcale, 偶e prze艣ladowcy czarownic w tym kraju w og贸le nie mogli nic zdzia艂a膰. Niemniej jednak dzia艂alno艣膰 ich by艂a ograniczona niemal wy艂膮cznie do W艂och p贸艂nocnych. A i tam zreszt膮 natrafiali nie tylko na skryty zaciek艂y op贸r, lecz cz臋sto nawet spotykali si臋 z otwar颅tym sprzeciwem. Mo偶na to 艂atwo wyczyta膰 z licznych bulli, jakie wy颅dawali papie偶e pragn膮c przyj艣膰 z pomoc膮 inkwizytorom dzia艂aj膮cym na p贸艂nocy W艂och.

* Papie偶 Aleksander VI z rodu Borgi贸w, cz艂owiek, kt贸ry nie przebiera艂 w 艣rodkach d nie cofa艂 si臋 przed 偶adn膮i zbrodni膮, gdy sz艂o o interes jego familii, upowa偶ni艂 bull膮 z 1501 r. inkwizytora w Weronie do 艣cigania sekty czarownic w ca艂ej Lombardii.

Jego nast臋pca, Juliusz II, mi艂o艣nik sztuki, kt贸ry z takim zrozumie颅niem popiera艂 Raffaela, Micha艂a Anio艂a i innych wielkich artyst贸w i podj膮艂 budow臋 bazyliki 艣w. Piotra, ju偶 w 1503 r. wyda艂 ponown膮 bull臋 przeciw czarownicom. Jak wida膰, bulla jego poprzednika nie odnios艂a zamierzonego skutku. Juliusz II powierzy艂 z kolei inkwizytorowi w Cre颅monie wyt臋pienie czarownictwa (okre艣lanego jako herezja) w Lombardii. W bulli tej uzna艂 on za rzecz szczeg贸lnie niepokoj膮c膮, 偶e heretycy ci przemieniaj膮 si臋 cz臋sto w koty. (O przemianie w koty zmy艣lano bajeczki najcz臋艣ciej we W艂oszech, natomiast o przemianie w wilki we Francji.)

. Ale inkwizytorzy spotykali si臋 ze sprzeciwem ze strony duchownych i ludzi 艣wieckich. Bulla stwierdza to z oburzeniem.

, Kolejny papie偶, Leon X z rodu Medyceusz贸w, zami艂owany huma颅nista, w艂膮czy艂 si臋 do kampanii przeciw czarownicom bull膮 z 1521 r. Rok wcze艣niej ukaza艂a si臋 w Wenecji wspomniana wy偶ej ksi膮偶ka praw颅nika florenckiego Ponzinibia. Senat pot臋偶nej Republiki Weneckiej po颅dziela艂, jak wida膰, pogl膮d autora na post臋powanie inkwizycyjne jako sprzeczne z prawem, chroni艂 bowiem podleg艂e mu prowincje Lombardii przed prze艣ladowaniem czarownic. Odm贸wi艂 on wykonania wyrok贸w 艣mierci wydanych przez inkwizytora w Brescii i 偶膮da艂 w li艣cie do legata papieskiego podania przyczyn tak surowego wymiaru kary. Papie偶 Leon II by艂 oburzony na rz膮d Wenecji, kt贸ry nie chcia艂 艣lepo podpo颅rz膮dkowa膰 si臋 Inkwizycji jako jej 艣wieckie rami臋, lecz ro艣ci艂 sobie pre颅tensje do kontrolowania jej dzia艂alno艣ci, sprawowania nad ni膮 nadzoru za po艣rednictwem w艂asnych pe艂nomocnik贸w, a w pewnych okoliczno- 艣ciach wr臋cz kwestionowa艂 jej postanowienia. Poleci艂 on inkwizytorowi, aby zmusi艂 senat, do偶臋 i jego urz臋dnik贸w do pos艂uchu, upowa偶ni艂 go nawet do ob艂o偶enia ich kl膮tw膮 ko艣cieln膮, je艣li zajdzie po temu potrzeba.

87

t

By艂a to jednak tylko czcza pogr贸偶ka. Republika Wenecka nie podpo颅rz膮dkowa艂a si臋 Rzymowi, a Inkwizycja papieska pozostawa艂a w zasi臋gu jej suwerennej w艂adzy pod 艣cis艂ym nadzorem, (kt贸ry ogranicza艂 swobod臋 jej dzia艂ania.

Gorzej przedstawia艂a si臋 chwilami sytuacja w innych dzielnicach W艂och p贸艂nocnych. Inkwizytor Spina twierdzi艂, 偶e w okr臋gu Como zda颅rza si臋 co roku sto po偶ar贸w, kt贸rych sprawczyniami s膮 czarownice. Ale ju偶 w 1523 r. inkwizytor w Como mia艂 nowe powody do skarg. Papie偶 Hadrian VI wyda艂 wi臋c kolejn膮 bull臋 przeciw czarownicom, w kt贸rej 鈥 nawi膮zuj膮c do bulli Juliusza II 鈥 piorunowa艂 na wci膮偶 jeszcze trwaj膮cy wrogi do Inkwizycji stosunek ze strony kleru i ludzi 艣wieckich. O suk颅cesach pr贸b oporu w innych Okolicach W艂och p贸艂nocnych b臋dzie jeszcze mowa w dalszym toku naszej relacja.

We W艂oszech 艣rodkowych i po艂udniowych o procesach czarownic s艂y颅sza艂o si臋 niewiele. W Rzymie, siedzibie papieskiej, zdarza艂y si臋 one jak ju偶 wiemy niezmiernie rzadko. Neapol r贸wnie偶 zdo艂a艂 si臋 od nich na og贸艂 uchroni膰. Podnosi艂 to na przyk艂ad francuski prze艣ladowca czarow颅nic Bodin, kt贸ry twierdzi艂, 偶e liczba czarownic i czarownik贸w wzros艂a tam do przesz艂o stu tysi臋cy, poniewa偶 nie podejmuje si臋 przeciw nim 偶adnych krok贸w. Neapol by艂 od 1504 r. posiad艂o艣ci膮 Hiszpanii, kraju, w kt贸rym r贸wnie偶 nie dopuszczano do szerzenia si臋 proces贸w czarownic. Podobny stan rzeczy panowa艂 na Sycylii, mimo 偶e mieszka艅cy jej 鈥 jak zreszt膮 ca艂a ludno艣膰 W艂och po艂udniowych 鈥 z dawien dawna znani byli ze swej sk艂onno艣ci do przes膮d贸w i zabobon贸w.

Mo偶na wi臋c powiedzie膰,, 偶e W艂ochy jako ca艂o艣膰 w znacznie mniej颅szym stopniu ni偶 inne kraje dotk*ni臋te zosta艂y plag膮 proces贸w czarownic. A to, 偶e M艂ot na czarownice nie osi膮gn膮艂 we W艂oszech wi臋cej ni偶 dwa wydania, jest jeszcze jednym rysem tego stosunkowo pomy艣lnego obrazu og贸lnego.

A jak przedstawia艂a si臋 sytuacja w Niemczech, kt贸re przede wszyst颅kim mia艂a na wzgl臋dzie bulla Innocentego VIII i nawi膮zuj膮cy do niej M艂ot na czarownice?

Procesy czarownic, kt贸re pod wp艂ywem tych nowych inspiracji za颅cz臋艂y teraz przenika膰 do 艢wi臋tego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Nie颅mieckiego, by艂y pocz膮tkowo traktowane jako szczeg贸lna forma procesu przeciw herezji. Na razie jako prze艣ladowcy czarownic Wyst臋powali wy艂膮cznie inkwizytorzy ko艣cielni.

Inkwizytora takiego, mimo pe艂nomocnictw papieskich, w jakie by艂 wyposa偶ony, mo偶na by艂o jeszcze zmusi膰 do odwrotu. Nast臋puj膮cy przy颅k艂ad poka偶e, w jakich okoliczno艣ciach by艂o to mo偶liwe.

AGRIPPA JAKO OBRO艃CA CZAROWNIC

W 1519 r. 鈥 a wi臋c w przesz艂o trzydzie艣ci lat po ukazaniu si臋 M艂ota na czarownice 鈥 pewna czarownica w mie艣cie Metz pozyska艂a dzielnego obro艅c臋, kt贸ry 艣mia艂o wszed艂 w szranki przeciw oskar偶aj膮cemu j膮 inkwi颅

zytorowi. Obro艅c膮 tym by艂 wszechstronnie utalentowany Agrippa von Nettesheim, od kt贸rego legenda zapo偶yczy艂a tyle rys贸w charakteru prze颅nosz膮c je na wsp贸艂czesnego mu Fausta. Tym razem mia艂 si臋 on zapre颅zentowa膰 jako prawnik i teolog.

Agrippa wykaza艂 logicznie inkwizytorowi, 偶e nie oskar偶ona kobieta, lecz on, inkwizytor, jest heretykiem, i to takim w艂a艣nie niebezpiecznym heretykiem, jak ci, przeciw kt贸rym z ca艂膮 ostro艣ci膮 wyst臋powali ongi艣 ojcowie Ko艣cio艂a.

Oskar偶on膮 by艂a ch艂opka z oko liczne ji wsi Vapey. Zanim Agrippa podj膮艂 si臋 jej obrony, poddano j膮 ju偶 torturom i wymuszono na niej przyznanie si臋 do winy. Mimo to s膮d w Metzu wyda艂 wyrok uniewinnia颅j膮cy. Natomiast donosicieli, kt贸rzy j膮 oszkalowali, skaza艂 na wysokie kary pieni臋偶ne.

Inkwizytorem ;by艂 dominikanin Savini. Usi艂owa艂 on odeprze膰 zarzuty, 偶e podda艂 oskar偶on膮 torturom nie maj膮c wystarczaj膮cych po temu po颅szlak. Podni贸s艂 wi臋c, 偶e matk臋 jej spalono swego czasu jako czarownic臋, a ju偶 to samo jest wystarczaj膮c膮 poszlak膮 (indicium) przeciw oskar偶onej. Jest bowiem rzecz膮 powszechnie wiadom膮, 偶e czarownice maj膮 zwyczaj dzieci swoje zaraz po urodzeniu po艣wi臋ca膰 demonom, co wi臋cej, wydaj膮 dne dzieci na 艣wiat przez cielesne Obcowanie z czartami, przenosz膮c w ten spos贸b z艂o piekielne na nast臋pne pokolenie.

Inkwizytor Savini nie wymy艣li艂 sam tych absurdalnych bredni, po颅wt贸rzy艂 tylko to, co wyczyta艂 w M艂ocie na czarownice. I oto obro艅ca czarownicy 艣mie go teraz nazwa膰 niebezpiecznym heretykiem.

Agrippa uzasadni艂 zarzut herezji w nast臋puj膮cy spos贸b.

鈥濭dyby tak by艂o, jak Waszmo艣膰 m贸wicie, to czy偶by sakrament chrztu 艣wi臋tego nie zosta艂 wtedy unicestwiony? Czy偶by ksi膮dz przy chrzcie 艣wi臋tym daremnie mia艂 powiedzie膰: Odejd藕 duchu nieczysty i ust膮p miejsca Duchowi 艢wi臋temu? By艂oby to bowiem powiedziane na pr贸偶no, gdyby dziecko, przez to, 偶e bezbo偶na matka po艣wi臋ci艂a je diab艂u, we w艂adzy diab艂a pozosta膰 mia艂o... Zgodnie z nasz膮 wiar膮 wszyscy jpste艣my grzeszni i na wszystkich nas ci膮偶y przekle艅stwo... i tylko dzi臋ki sakramentowi chrztu jeste艣my wybawieni od szatana... Czy Waszmo艣膰 widzicie teraz, jak bezzasadny, niedorzeczny, a nawet wr臋cz heretycki jest Wasz pogl膮d?鈥

Inkwizytor nie m贸g艂 tego poj膮膰. Pe艂en w艣ciek艂o艣ci odgra偶a艂 si臋 od颅wa偶nemu obro艅cy, 偶e si臋 z nim rozprawi. Ale s膮d zgodzi艂 si臋 z wy颅wodami Agrippy. Inkwizytor poni贸s艂 dotkliw膮 pora偶k臋.

Agrippa by艂 w贸wczas syndykiem Metzu, czyli 'bieg艂ym w prawie doradc膮 magistratu. W swoim tu艂aczym 偶yciu piastowa艂 on wiele r贸偶颅nych urz臋d贸w. W Metzu r贸wnie偶 nie zabawi艂 d艂ugo i pow臋drowa艂 dalej.

Inkwizytor Savini uzna艂, 偶e mo偶e teraz zn贸w przyst膮pi膰 do dzia艂ania. Wiele kobiet wtr膮cono do wi臋zienia, wicie innych ratowa艂o si臋 ucieczk膮 z miasta. Ludno艣膰 ogarn膮艂 l臋k przed czarownicami. T艂um na ulicy wita艂 owacyjnie ka偶de aresztowanie (1520 r.).

W贸wczas zabra艂 g艂os miejscowy duchowny, ksi膮dz Johannes Roger

89

(

Brennon. By艂 przyjacielem Agrippy i nazywa艂 siebie jego uczniem. Z ambony ko艣cio艂a 艣w. Krzy偶a grzmia艂 on przeciw krwio偶erczemu inkwizytorowi. Pod wp艂ywem jego kaza艅 ludzie opami臋tali si臋. Wi臋k颅szo艣膰 mieszka艅c贸w miasta stan臋艂a po stronie wi臋zionych kobiet i zaj臋艂a wrog膮 postaw臋 wobec inkwizytora. Savini nie 艣mia艂 pokaza膰 si臋 na ulicy. Wszystkie obwinione kobiety zwolniono z aresztu, a te, kt贸re zbieg艂y, wr贸ci艂y do Metzu.

Agrippa i proboszcz Brennon mogli dlatego wyst膮pi膰 tak odwa偶nie przeciw ko艣cielnemu prze艣ladowcy czarownic, 偶e patronowa艂a im kapi颅tu艂a katedralna, kt贸ra mo偶e nawet zach臋ci艂a ich do dzia艂ania, a ponadto mieli po swojeji stronie ca艂e duchowie艅stwo miejscowe i magistrat miasta. Zwierzchno艣膰 duchowna i 艣wiecka chcia艂y odeprze膰 atak Inkwi颅zycji papieskiej na biskupstwo i to si臋 im uda艂o. W innych biskupstwach ukr贸cono zap臋dy Inkwizycji ju偶 wcze艣niej, po cichu i bez dramatycznych wyst膮pie艅. Od pocz膮tku XVI stulecia rzadko s艂yszy si臋 w Niemczech o 鈥 samodzielnych poczynaniach inkwizytor贸w wyposa偶onych w pe艂no颅mocnictwa papieskie. Procesy czarownic, kt贸re teraz zacz臋艂y si臋 tam szerzy膰, prowadzone by艂y przez w艂adze 艣wieckie.

Znamienna jest pob艂a偶liwo艣膰, z jak膮 traktowa艂a Kuria Rzymska naj颅ostrzejsze ataki na dostojnik贸w Inkwizycji papieskiej. Erazm z Rotter颅damu w swojej Pochwale g艂upoty szydzi艂 bezlito艣nie z ponurego prze颅艣ladowcy kacerzy, nazywa艂 go 鈥瀞zale艅cem, uzbrojonym w miecz鈥.

  1. dwadzie艣cia lat m艂odszy Agrippa toczy艂 b贸j z inkwizytorami z w艂a颅艣ciw膮 sobie gwa艂towno艣ci膮. Nazywa艂 ich 鈥瀔rwio偶erczymi drapie偶nikami鈥. W ksi膮偶ce swej De incertitudine et vanitate scientiarum po艣wi臋ci艂 osobny rozdzia艂 w膮tpliwej sztuce inkwizytor贸w. Relacjonuje w tym rozdziale nast臋puj膮cy przypadek, o kt贸rym dowiedzia艂 si臋 podczas swego d艂ugiego pobytu we W艂oszech p贸艂nocnych.

W ksi臋stwie Mediolanu inkwizytorzy prowokowali liczne procesy przeciw ludziom maj臋tnym, aby przyw艂aszczy膰 sobie ich mienie. Wy颅muszali zar贸wno od bogatych mieszczanek, jak i od szlachetnie urodzonych niewiast wysokie sumy pieni臋偶ne szanta偶uj膮c je gro藕b膮, 偶e w razie odmowy postawione zostan膮 w stan oskar偶enia. Ofiary tego szanta偶u ze strachu przed inkwizycj膮 i jej szpiegami przez d艂ugi czas milcza艂y i p艂aci艂y pieni膮dze, jakich od nich 偶膮dano. W ko艅cu jedpak wszystkie te machinacje wysz艂y na jaw. Panowie ze szlachty chwycili za bro艅 i przep臋dzili inkwizytor贸w.

Papie偶 ju偶 dawniej wypowiedzia艂 si臋 z uznaniem o zas艂ugach Agrip颅py dla Ko艣cio艂a katolickiego. By艂 on jeszcze nadal niewygodnemu kry颅tykowi przychylny. Mia艂 r贸wnie偶 Agrippa mo偶nych przyjaci贸艂, zawsze gotowych przyj艣膰 mu z pomoc膮. Nale偶a艂o do nich kilku kardyna艂贸w, legat papieski i urz臋duj膮cy arcybiskup Kolonii. Cenili oni jego ksi膮偶ki

  1. to zar贸wno Philosophia Occulta, g艂o艣ne jego dzie艂o o magii, kt贸re za颅dedykowa艂 arcybiskupowi Kolonii, hrabiemu Wiedowi, jak i De incerti颅tudine et vanitate scientiarum, ow膮 prowokacj臋 intelektualn膮 zuchwa艂ego niedowiarka. Ofiarowali mu te偶 w razie potrzeby opiek臋 i azyl. Wpraw-

90

<lzie uniwersytety w Pary偶u i Leodium pot臋pi艂y De incertitudine jako rzecz heretyck膮, jednak偶e legat papieski i pose艂 cesarski przy angielskim dworze kr贸lewskim pisali do autora pochlebne listy o Jego dzie艂ach. Usi艂owali zreszt膮 bezskutecznie, pozyska膰 sobie jego ostre pi贸ro i g艂o艣ne nazwisko zach臋caj膮c go do napisania rozprawy polemicznej przeciw kr贸lowi Anglii Henrykowi VIII, kt贸ry zamierza艂 rozwie艣膰 si臋 ze sw膮 pierwsz膮 偶on膮, blisk膮 krewn膮 cesarza, i za艂o偶y膰 w Anglii odr臋bny Ko艣ci贸艂, niezale偶ny od papie偶a. Cesarz i papie偶 widzieli w Agrlppie cennego sojusznika. .

呕ywot Agrippy przypomina powie艣膰 awanturnicz膮. Nie wiadomo do颅k艂adnie, jak brzmia艂o jego prawdziwe imi臋 i nazwisko. Prawdopodobnie nazywa艂 si臋 Heinrich Cornelis. Jako humanista przybra艂 imi臋 Agrippa w nawi膮zaniu do antycznej Colonia Agrippina, 艂aci艅skiej nazwy Kolonii, w kt贸rym to mie艣cie urodzi艂 si臋 w 1486 r. Na Uniwersytecie Kolo艅skim uzyska艂 tytu艂 magistra sztuk wyzwolonych. Nazwisko 鈥瀡on Nettesheim鈥 sam sobie nada艂. Potr贸jny tytu艂 doktora praw, nauk lekarskich i teologii przyw艂aszczy艂 sobie bezprawnie. Rzeczywi艣cie jednak potrafi艂 zaimpo颅nowa膰 wiedz膮 we wszystkich trzech dyscyplinach. Bra艂 udzia艂 w soborze ko艣cielnym w Pizie i Mediolanie (1511 r.), sw贸j kunszt prawniczy zade颅monstrowa艂, jak jju偶 widzieli艣my, w Metzu, a w wielu miastach dzia艂a艂 jako lekarz, a nawet jako kr贸lewski lekarz przyboczny.

Wspominali艣my ju偶 o sprawkach dwudziestoletniego Agrippy w Pa颅ry偶u (Fritz Mauthner w swojej biografii Agrippy wiernie przedstawi艂 burzliwe koleje jego 偶ycia). Z jego w臋dr贸wek po 艣wiecie przytoczymy tylko nast臋puj膮ce przygody:

W 1515 r. rozpocz膮艂 na uniwersytecie w Pawii, gromko powitany przez student贸w, cykl wyk艂ad贸w z zakresu nauk tajemnych. Zam臋t, jaki ogarn膮艂 W艂ochy p贸艂nocne, kt贸re sta艂y si臋 widowni膮 dzia艂a艅 wojen颅nych, przerwa艂 jego wyk艂ady uniwersyteckie. Nie pierwszy i nie ostatni raz w jego 偶yciu wojna pozbawia艂a go chleba. W 1524 r. zosta艂 w Lyonie lekarzem przybocznym francuskiej kr贸lowej matki. Sprawowa艂a ona jako regentka rz膮dy w imieniu swego syna Franciszka I, gdy ten toczy艂 wojn臋 we W艂oszech z cesarzem. Ale ju偶 w nast臋pnym roku Franciszek I zosta艂 pokonany w bitwie pod Pawi膮 i znalaz艂 si臋 w niewoli. Lekarz nadworny w Lyonie popad艂 w nie艂ask臋, wstrzymano mu wyp艂at臋 po颅bor贸w. Przysta艂 wi臋c do konetabla de Bourbon, kt贸ry zmierza艂 do ode颅rwania pod swoim ber艂em Francji po艂udniowej i dlatego przeszed艂 na s艂u偶b臋 cesarza obejmuj膮c dow贸dztwo wojsk cesarskich w wojnie z kr贸颅lem francuskim Franciszkiem I. Jako lekarz przyboczny stan膮艂 Agrippa z orszakiem cesarskiego dow贸dcy pod Rzymem.

Trzy barwne postaci zesz艂y si臋 wi臋c na tej scenie: hiszpa艅ski licen颅cjat Torralba, kt贸ry uniesiony w powietrze przez diab艂a mia艂 ogl膮da膰 zdobycie Rzymu, rze藕biarz Cellini, kt贸ry bra艂 udzia艂 w obronie Zamku 艣w. Anio艂a, i lekarz przyboczny Agrippa, kt贸ry si臋 znalaz艂 we wrogim obozie. Agrippa postawi艂 swemu nowemu protektorowi horoskop, co na颅le偶a艂o do obowi膮zk贸w uczonego medyka i przepowiedzia艂 mu wielk膮

91

(

przysz艂o艣膰. Na przek贸r tej przepowiedni konetabl zgin膮艂 w kilka tygodni p贸藕niej podczas szturmu miasta. Tym razem wi臋c gwiazdy sk艂ama艂y.

Nieszcz臋sny astrolog i lekarz przyboczny znalaz艂 si臋 z 偶on膮 i dzie膰mi, kt贸re mu towarzyszy艂y, w zupe艂nej n臋dzy. Przydarzy艂o si臋 mu to zreszt膮 nie po raz pierwszy. Za ka偶dym razem jednak przychodzili mu z pomoc膮 przyjaciele, bogaci mieszczanie, popieraj膮cy go panowie ze szlachty, s艂awni uczeni i wysocy dostojnicy Ko艣cio艂a katolickiego. Wszyscy oni podziwiali Agripp臋 jako niedo艣cignionego znawc臋 nauk tajemnych.

I tym razem mo偶ni przyjaciele nie zawiedli. Wyjednali u ksi臋偶颅nej Ma艂gorzaty Austriackiej, namiestniczki Niderland贸w, by mianowa艂a go swym kronikarzem nadwornym w Malines (1530 r.). Wszak偶e nast臋p颅czyni jej, jedna z si贸str cesarza, nie by艂a mu przychylna. Agrippa w gniewie przepowiedzia艂 Habsburgom utrat臋 Niderland贸w. Wprawdzie przysz艂o艣膰 mia艂a przyzna膰 mu racj臋, przepowiednia ta jednak nie za颅skarbi艂a mu wzgl臋d贸w ani namiestniczki, ani cesarza.

Do艣wiadczywszy niezliczonych przeciwno艣ci losu zazna艂 wreszcie kilku lat spokoju pod opiek膮 arcybiskupa Kolonii, hrabiego Wieda, kt贸ry ofiarowa艂 mu domek w Bonn (1532 r.) i 艂o偶y艂 na jego utrzymanie.

Dwa lata mieszka艂 z nim razem m艂ody Johann Wier (Weyer). Ojciec Johanna powierzy艂 Agrippie 偶膮dnego wiedzy ch艂opca, aby go przygoto颅wa艂 do studi贸w uniwersyteckich. By艂 to zreszt膮 wyb贸r wychowawcy dosy膰 osobliwy.

Kiedy Johann Wier opu艣ci艂 dom Agrippy, by rozpocz膮膰 regularne studia medyczne, kt贸re przynie艣膰 mu mia艂y dyplom lekarza, jego nie颅spokojny mistrz i nauczyciel w rok p贸藕niej uda艂 si臋 ponownie w podr贸偶 do Lyonu. Mia艂 pod贸wczas czterdzie艣ci dziewi臋膰 lat, ale czu艂 si臋 ju偶 starcem. Nie wiemy, co go sk艂oni艂o do tej podr贸偶y. W Lyonie wtr膮cono go do wi臋zienia, poniewa偶 matka Franciszka I mia艂a do niego uraz臋. Ale zn贸w znale藕li si臋 przyjaciele, kt贸rzy zdo艂ali wyci膮gn膮膰 go z lochu. Agrippa zatrzyma艂 si臋 w贸wczas w Grenoble, gdzie po killcu miesi膮cach zmar艂 w spokoju i ciszy.

Tak relacjonuje 艣mier膰 jego doktor Wier, kt贸ry przebywa艂 w tym czasie jako student w Pary偶u. Obala on tym 艣wiadectwem s艂uchy, we颅d艂ug kt贸rych Agripp臋 mia艂 porwa膰 diabe艂 w postaci czarnego pudla.

W czasach, kiedy ucze艅 Agrippy, Johannes Wier, osi膮gn膮艂 wiek m臋ski, nie mo偶na jiu偶 by艂o 鈥 jak swego czasu uda艂o si臋 to Agrippie w Metz 鈥 zwyci臋偶y膰 przed s膮dem w otwartej szermierce s艂ownej. W ci膮gu tego czasu procesy czarownic sta艂y si臋 powszednim zjawiskiem. Wprawdzie w tym okresie 鈥 w po艂owie XVI w. 鈥 nie by艂y jeszcze ani tak liczne, ani nie przybiera艂y jeszcze rozmiar贸w wielkich polowa艅 na czarownice, jak w ko艅cu tego stulecia. Jednak偶e ka偶dy p艂on膮cy stos przynosi艂 艣wieckim prze艣ladowcom czarownic, kt贸rzy decydowali teraz o biegu wydarze艅, wzmocnienie ich pozycji i wp艂yw贸w. Skoro palono czarownice na stosie, znaczy艂o to, 偶e czarownice istniej膮.

Mamy tu klasyczny przyk艂ad, jak mo偶e si臋 szerzy膰 ob艂臋dne za膰mie颅nie umys艂u. Znamienna jest przy tym okoliczno艣膰, 偶e obsesyjna idea

92

: pozostaje w wyra藕nej sprzeczno艣ci z przekonaniami ludzi, kt贸rzy zna- [! le藕li si臋 we w艂adzy uroje艅. Procesy czarownic zatacza艂y coraz szersze ; kr臋gi, mimo 偶e mieszka艅cy miast i prowincji, w kt贸rych palono cza颅rownice, mogli doskonale zdawa膰 sobie spraw臋 z absurdalno艣ci teorii g艂oszonych przez prze艣ladowc贸w czarownic. W艂a艣nie tam, gdzie toczy艂y si臋 procesy, ka偶dy m贸g艂 si臋 z 艂atwo艣ci膮 przekona膰 na w艂asne oczy, 偶e owa okrzyczana w艂adza, pot臋ga szatana i jego czarownic kuleje na obie nogi.

Z punktu widzenia naszych rozwa偶a艅 nie jest istotne co my, ludzie wsp贸艂cze艣ni, my艣limy dzi艣 o czarodziejskieji mocy czarownic. Warto na颅tomiast zda膰 sobie spraw臋 z tego, co my艣leli i mogli my艣le膰 o czarowni颅cach ludzie tamtej epoki.

Znali oni opowie艣ci i relacje o czarodziejach i czarnoksi臋偶nikach p艂ci m臋skiej, podziwiali cudowne wyczyny, jakie przypisywano mistrzom magii. W por贸wnaniu z tymi wyczynami zdolno艣ci magiczne czarownic 鈥⒙籶rezentowa艂y si臋 wr臋cz 偶a艂o艣nie. Si艂a czarodziejska tych demonicznych kobiet zawodzi艂a bowiem z regu艂y w贸wczas, kiedy by艂a im najbardziej potrzebna do w艂asnego ratunku.

Fakt ten powinien przekona膰 ka偶dego, kto mia艂 oczy otwarte, 偶e twierdzenia prze艣ladowc贸w s膮 pozbawione wszelkiej podstawy i absur颅dalne. A jednak zdo艂ali oni zastraszy膰 wsp贸艂czesnych widmem nowej, nad wyraz gro藕nej odmiany czarownic, mimo 偶e ludzie zdawali sobie spraw臋 z zadziwiaj膮cego kontrastu mi臋dzy rzeczywist膮 bezradno艣ci膮 czarownic a rzekomymi uzdolnieniami czarodziej贸w, kontrastu, kt贸ry by艂 przedmiotem'o偶ywionych dyskusji.

CZAROWNICE POZBAWIONE CZARODZIEJSKIEJ MOCY

W wojnach czarodziejska moc czarownic zawodzi艂a ca艂kowicie. Co do tego nikt nie mia艂 w膮tpliwo艣ci. 呕aden ksi膮偶臋, cho膰by nawet by艂 po颅zbawiony wszelkich skrupu艂贸w, nie korzysta艂 z us艂ug demonicznych kobiet jako broni tajemnej. Dlaczego? .

Kwestia ta by艂a roztrz膮sana publicznie od samego pocz膮tku prze艣la颅dowa艅. Podj膮艂 j膮 ju偶 Ulryk Molitor w opinii, o kt贸r膮 poprosi艂 go jako rzeczoznawc臋 arcyksi膮偶臋 Zygmunt i kt贸ra ukaza艂a si臋 drukiem w postaci ksi膮偶ki w 1489 r. Wspominali艣my ju偶 przedtem, 偶e arcyksi膮偶臋 鈥 pod贸wczas jeszcze landherr Tyrolu 鈥 dozna艂 skrupu艂贸w sumienia pod wp艂ywem g艂os贸w protestu, jakie rozleg艂y si臋 w landtagu tyrolskim prze颅ciw procesom czarownic prowadzonym przez Inkwizytora Institorisa. Molitor, kt贸ry studiowa艂 prawo w Padwie, by艂 prokuratorem biskupim w Konstancji. W tym to biskupstwie Institoris po raz pierwszy poleci艂 zastosowa膰 wobec czarownic tortury. Zazwyczaj powo艂ywa艂 si臋 te偶 potem na ich zeznania. A prze艣ladowcy czarownic wci膮偶 jeszcze tam grasowali.

Molitor wypowiedzia艂 si臋 bardzo ostro偶nie przeciw niedorzecznym fantazjom szerzonym przez nich o niebezpiecze艅stwie czarownic i zgub颅nej mocy, jaka jest im rzekomo dana. Rozpraw臋 sw膮 uji膮艂 w form臋 roz-

931

(

mowy mi臋dzy trzema osobami. Jako rzecznik prze艣ladowc贸w wyst臋puje w niej so艂tys Konstancji. Najrozs膮dniejsze odpowiedzi wk艂ada autor w usta arcyksi臋cia, sam za艣 uczestniczy w rozmowie przemawiaj膮c we w艂asnym imieniu jako osoba trzecia. Wypowiedzi so艂tysa sprowadzaj膮 si臋 do nast臋puj膮cego twierdzenia:

Zgubna moc czarownic nie mo偶e by膰 podawana w w膮tpliwo艣膰, po颅niewa偶 potrafi膮 one sprowadza膰 burze i gradobicie, co wynika z ich' w艂asnych zezna艅 i co potwierdza do艣wiadczenie.

| Nic podobnego, brzmi odpowied藕. Do艣wiadczenie uczy czego艣 wr臋cz przeciwnego, tego mianowicie, 偶e czarownice nie potrafi膮 sprowadza膰 burzy i gradobicia. Gdyby tak 'bowiem by艂o, ksi膮偶臋 nie musia艂by trzy颅ma膰 wojska; wystarczy艂oby mu postawi膰 kilka czarownic na granicy, 偶eby spustoszy膰 kraj nieprzyjaciela nawa艂nic膮 i gradobiciem. A to si臋 nigdy jeszcze nie zdarzy艂o. Co dowodzi, 偶e czarownice nie mog膮 tego zdzia艂a膰.

Zeznania w艂asne oskar偶onych kobiet, 偶e potrafi膮 wywo艂a膰 s艂ot臋, posuch臋 i gradobicie, opieraj膮 si臋 na czczym urojeniu, na omamieniu diabelskim. Tak samo nieprawd膮 jest, 偶e wzlatuj膮 one w powietrze udaj膮c si臋 gromadnie n谩 sabaty czarownic. To te偶 tylko ich urojenie. Ale snuj膮c takie my艣li 鈥 ci膮gnie dalej Molitor 鈥 pope艂niaj膮 one grzech 艣miertelny. Z艂e kobiety ulegaj膮 bowiem mamid艂om, poniewa偶 odwr贸ci艂y si臋 od Boga i ukorzy艂y przed diab艂em, s膮 wi臋c odst臋pczyniami, here- tyczkami i jako takie zas艂uguj膮 na kar臋 艣mierci.

Wielu rozs膮dnych ludzi, kt贸rzy wyst臋powali przeciw bezsensom pro颅ces贸w czarownic, dokonywa艂o w konkluzji podobnej wolty my艣lowej. Czynili to przez ostro偶no艣膰, nie mieli odwagi rzuci膰 w twarz so艂tysom, s臋dziom, ksi膮偶臋tom, kt贸rzy mieli ju偶 na sumieniu liczne wyroki 艣mierci, 偶e wszystkie ich ofiary by艂y niewinne. Mimo tej zaskakuj膮cej konkluzji i mimo innych ust臋p贸w, w kt贸rych Molitor wypowiada wsteczne pogl膮dy o mo偶liwo艣ci szkodliwych czar贸w, ksi膮偶ka jego jest jiednak g艂osem przestrogi, podwa偶aj膮cym zaufanie do sposobu prowadzenia proces贸w czarownic. Zeznania wymuszone torturami nie maj膮 mocy dowodowej 鈥 m贸wi'autor ksi膮偶ki ustami arcyksi臋cia 鈥 gdy偶 ludzie, przez kt贸rych przemawia strach, wypowiadaj膮 rzeczy niezgodne z prawd膮.

(Ksi膮偶ka Ulryka Molitora zyska艂a wielk膮 poczyfcno艣膰. Po pierwszym wydaniu De Lamiis ,z 1489 r. ukaza艂o si臋 w Pary偶u w 1561 r. drugie wydanie, w 1544 r. wysz艂o w Kolonii t艂umaczenie niemieckie pt. Hexen- meysterey, a w 1575 r. w Strasburgu jeszcze jedno t艂umaczenie pt. Von Hexen und Unholden) *.

Warto zwr贸ci膰 uwag臋 na ton oczywisto艣ci, jakim arcyksi膮偶臋 w ksi膮偶ce Molitora powo艂uje si臋 na to, 偶e czarownice nie potrafi膮 czyni膰 czar贸w

* Przek艂ad polski pt. Dialog o winnych bia艂ych g艂owach albo czarowni颅cach. Ksi膮偶ka po偶yteczna i barzo potrzebna... ukaza艂 si臋 w Krakowie w 1614 r. jako dodatek do Miota na czarownice, (przyp. t艂um.).

94

na u偶ytek wojenny. Nawet w艂adca tak przepe艂niony l臋kiem przed cza颅rownicami, jak arcyksi膮偶臋 Zygmunt nie mia艂 co do tego najmniejszych w膮tpliwo艣ci. Tak samo pewni tego byli Sprenger i Instiitoris, autorzy M艂ota no czarownice. Podtrzymywali oni wprawdzie twierdzenie, 偶e sprzymierze艅cy diab艂a mog膮 sprowadza膰 swymi zakl臋ciami pustosz膮ce kl臋ski 偶ywio艂owe, uznawali jednak, 偶e istnieje jeden wyj膮tek: czarow颅nice nie maj膮 wp艂ywu na pogod臋 w przypadku, kiedy zaci膮ga je w sw膮 s艂u偶b臋 w艂adca prowadz膮cy wojn臋. W贸wczas bowiem dobry anio艂 chroni ksi臋cia strony przeciwnej. Tego w艂a艣nie dowodzi do艣wiadczenie po颅wszechne.

Jest to jedyne miejsce w M艂ocie na czarownice, w kt贸rym mowa jest o interwencji si艂y niebieskiej, chroni膮cej niewinnych ludzi przed nikczemnymi knowaniami szatana i jego czarowniczej czeladzi. Autorzy M艂ota musieli znale藕膰 jakie艣 wyt艂umaczenie dla tej bardzo dla nich nie颅wygodnej okoliczno艣ci, 偶e czarownice okazywa艂y si臋 zupe艂nie niegro藕ne, gdy mia艂y wykona膰 zadanie wojenne zlecone im .przez ksi臋cia. Sprawa ta nasuwa艂a bowiem w膮tpliwo艣ci wielu ludziom, kt贸rym, jak sami o tym pisz膮, musieli oni wci膮偶 udziela膰 odpowiedzi na pytania, jak da si臋 to pogodzi膰 z wyobra偶eniem o niesamowitej mocy i pot臋dze czarownic.

Ani autorom M艂ota, ani Molitorowi nie przychodzi艂o nawet na my艣l, 偶e ksi膮偶臋ta 鈥 gdyby taki spos贸b prowadzenia wojny rokowa艂 im jak膮kolwiek korzy艣膰 鈥 mogliby si臋 zawaha膰 przed u偶yciem cza颅rownic przeciw wrogom, powodowani skrupu艂ami moralnymi, my艣l膮 o grzeszno艣ci takiego post臋powania.

Powszechnie panuj膮ce przekonanie o bezsilno艣ci czarownic, je艣li idzie o wojn臋, musia艂o mie膰 swoje przyczyny. Prawdopodobnie zebrano ju偶 wcze艣niej jiakie艣 do艣wiadczenie w tym wzgl臋dzie. Kiedy to mog艂o nast膮pi膰 i w jakich okoliczno艣ciach, nic na ten temat nie wiemy, jest powiem rzecz膮 zrozumia艂膮, 鈻 偶e je偶eli jaki艣 dow贸dca przedsi臋wzi膮艂 tak膮 chybion膮 pr贸b臋, to na pewno nie zwierzy艂 si臋 z tego w kronice, kt贸r膮 prowadzi艂. Rozporz膮dzamy tylko jedn膮 鈥 wyj膮tkow膮 鈥 relacj膮 o ta颅kim przypadku. Co prawda opisane 'tam praktyki odbiegaj膮 od tych, jakie przypisywano zazwyczaj sojuszniczkom diab艂a.

Autorem tej relacji jest doktor Wierus, kt贸ry opowiada o tym przy颅padku w pierwszym wydaniu swojej ksi膮偶ki 鈥濷 omamieniach demo颅n贸w鈥. Rzecz wydarzy艂a si臋 w 1560 r. Wierus pos艂ysza艂 o niej od brata ksi臋cia Wilhelma Ora艅skiego, ksi臋cia Adolfa, kt贸ry bawi艂 z misji膮 dyplo颅matyczn膮 na dworze kr贸la Danii, gdzie by艂 艣wiadkiem nast臋puj膮cych wydarze艅:

Kr贸l Szwecji wyprawi艂 przeciw Du艅czykom wraz z wojskiem cztery czarodziejki. Rozsnuwa艂y one cienkie, niczym paj臋czyna, nici, wi膮za艂y w臋z艂y magiczne, przyczepia艂y na drzewach karteluszki pokryte formu颅艂ami zakl臋膰 magicznych 鈥 wszystko po to, aby. porazi膰 tajemnie na颅cieraj膮c膮 armi臋 Du艅czyk贸w. U偶ywa艂y wi臋c tradycyjnych 艣rodk贸w magii, w rodfzajU tych, jakie stosowali czarownicy plemion india艅skich dla pokonania nieprzyjaciela i jakie dzi艣 jeszcze s膮 w u偶yciu u lud贸w pry颅

95

(

mitywnych. W zamierzch艂ych czasach znane by艂y one r贸wnie偶 ludom zamieszkuj膮cym Europ臋.

Czarodziejki, kt贸rymi chcia艂 si臋 pos艂u偶y膰 w walce kr贸l Szwecji, nie颅wiele osi膮gn臋艂y swoimi czarami. Jedna z nich wpad艂a w r臋ce kawa- lerzyst贸w du艅skich.

Doktor Wierus opatruje t臋 relacj臋 dosadn膮 uwag膮 na t臋mat nie- godziwo艣ci chrze艣cija艅skich ksi膮偶膮t, kt贸rzy nie gardz膮 偶adnym 艣rodkiem, by wyg艂adzi膰 ludzi i zniszczy膰 kraji przeciwnika.

Mia艂 on na my艣li nie tylko nieskuteczne zabiegi,, za pomoc膮 kt贸颅rych czarodziejki szwedzkie mia艂y porazi膰 nieprzyjacielskich 偶o艂nierzy. Znacznie bardziej sz艂o mu o zbrodnicze us艂ugi, jakich oczekiwano od autentycznych czarownic, o pustosz膮ce kl臋ski 偶ywio艂owe, nieurodzaj, zaraz膮 morow膮 dziesi膮tkuj膮c膮 zwierz臋ta i ludzi, i wszelkie inne plagi, jakie mog艂y one sprowadza膰 na wojsko i ludno艣膰 wroga. Do wyrz膮颅dzania takich szk贸d czarownice by艂y powo艂ane ze swej natury. Wszak颅偶e niczym innym nie zajmowa艂y si臋 one na co dzie艅.

Natomiast, je艣li idzie o uczonych czarodziej贸w, to wed艂ug powszech颅nego mniemania ich sztuka czarnoksi臋ska bynajmniej nie s艂u偶y艂a wy颅艂膮cznie z艂ym sprawom. Ludzi 偶ywo r贸wnie偶 interesowa艂o pytanie, czy mo偶na od takich czarnoksi臋偶nik贸w oczekiwa膰 us艂ug natury wojennej. Odpowied藕 na to pytanie nie by艂a tak jednomy艣lnie przecz膮ca, jak w przypadku czarownic.

Wiele kr膮偶y艂o s艂uch贸w o czarodziejach, do kt贸rych interwencji ucie颅kano si臋 podczas wojny. Wiemy ju偶, 偶e doktor Faust twierdzi艂 o sobie, i偶 swoj膮 sztuk膮 magiczn膮 przyczyni艂 si臋 do zwyci臋stwa cesarza Ka颅rola V we W艂oszech i 偶e te jego przechwa艂ki ludzie usposobieni kry颅tycznie przyjmowali z niedowierzaniem. O niekt贸rych mistrzach magii m贸wiono, 偶e na wezwanie ich stawa艂y przeciw armiom nieprzyjaciel颅skim wojska-widma, wojska-upiory. Motyw ten wyst臋puje cz臋sto w opo颅wie艣ciach wschodnich, w bajkach 鈥濼ysi膮ca i jednej nocy鈥. Ale w pierw颅szym stuleciu prze艣ladowa艅 czarownic, w czasach doktora Fausta i dok颅tora Wierusa, nie na wszystkich bynajmniej dworach monarszych Eu颅ropy traktowano opowie艣ci o wielkim magu dowodz膮cym zbrojnymi marami jedynie jako fantastyczne bajki. Dawano wiar臋, 偶e upiornym omamem i zgie艂kiem piekielnym mo偶e on sia膰 przera偶enie w szere颅gach wroga.

Tego rodzaju us艂ugi zaofiarowa艂 francuskiej kr贸lowej matce. Luizie pewien czarnoksi臋偶nik przyby艂y z Niemiec. Pisa艂 o tym Agrippa, od颅prawiony lekarz przyboczny i astrolog kr贸lowej matki, nie wymie颅niaj膮c nazwiska czarnoksi臋偶nika. Osobnik ten podj膮艂 si臋 r贸wnie偶 pro颅dukowania z艂ota, aby zaradzi膰 w ten spos贸b permanentnej pustce w ka颅sie kr贸lewskiej. Obieca艂 on tak偶e wyleczy膰 tajemnicz膮 chorob膮, kt贸ra trawi艂a kr贸la i 'kilku ksi膮偶膮t, a tak偶e wyczarowa膰 upiorne hufce zbrojne.

Wszystkie tego rodzaju us艂ugi proponowane przez czarnoksi臋偶nik贸w 艂atwowiernym monarchom otaczano, rzecz prosta, najwi臋ksz膮 dyskrecj膮. Trzymano zw艂aszcza w sekrecie, jako tajemnic臋 wojenn膮, zamiar obez-

96

w艂adnienia wroga za pomoc膮 czar贸w. Agrippa dostarcza nam wiary颅godnej informacji przynajmniej o jednym takim zamierzeniu. M贸wi 鈥res偶t膮 o nim z gniewem i oburzeniem. Jaki by艂 przebieg eksperymentu, tego 隆si臋 ju偶 Agrippa, jiak wida膰, nie dowiedzia艂. By艂 jednak polnfor- | mowany, 偶e dw贸r kr贸lewski w Lyonie powa偶nie rozwa偶a艂 ofert臋 cutizo- I ziemskiego czarnoksi臋偶nika.

Mo偶emy wi臋c stwierdzi膰 nast臋puj膮c膮 charakterystyczn膮 r贸偶nic臋: ; je艣li idzie o czarodziej贸w, nie brak by艂o ludzi, kt贸rzy uwa偶ali, 偶e po- ! trafi膮 oni czyni膰 czary na u偶ytek wojenny. Natomiast co si臋 tyczy I czarownic, panowa艂a zgodna i niezachwiana opinia: w dziedzinie wo颅jennej nie potrafi膮 one nic zdzia艂a膰.

Jednak偶e najdobitniej wychodzi艂a na jaw bezradno艣膰 tych biednych babin, kiedy sz艂o o ich w艂asn膮 sk贸r臋. Nie przejawia艂y one r贸wnie偶 偶adnych zdolno艣ci do uprawiana czar贸w. Schwytane, wtr膮cane do lochu, by艂y zupe艂nie bezbronne. A jednak pomawiano te 偶a艂osne isto颅ty, 偶e potrafi膮 lata膰 na sabaty czarownic. Ale ich s臋dziowie i kaci byli najzupe艂niej spokojni, 偶e oskar偶ona im nie uleci.

呕aden us艂u偶ny duch nie ostrzega艂 te偶 czarownicy zawczasu, gdy by艂a jeszcze na wolno艣ci, 偶e grozi jej aresztowanie. O Fau艣cie opo颅wiadano, 偶e w jaki艣 tajemniczy spos贸b otrzyma艂 w gospodzie w Witten- berdze wiadomo艣膰, 偶e grozi mu niebezpiecze艅stwo. Czarodziej zdo艂a艂 si臋 wi臋c uratowa膰 ucieczk膮 przed aresztowaniem, zarz膮dzonym przez elektora. Nie s艂yszano jednak nigdy o czarownicy, 'kt贸ra otrzyma艂aby takie zbawcze ostrze偶enie od swego piekielnego w艂adcy.

Gdy poddawano pr贸bie osoby podejrzewane o czary, Okazywa艂o si臋 zawsze, 偶e diabe艂 nic nie zamierza przedsi臋wzi膮膰, aby przyj艣膰 swoim sprzymierze艅com z pomoc膮. Natomiast ho艂dowa艂 niedorzecznym zwy颅czajom, kt贸re nara偶a艂y czarownice na jeszcze wi臋ksze niebezpiecze艅- , stwo. Tak wi臋c na przyk艂ad mia艂 on znaczy膰 pi臋tnem, tzw. znamieniem diabelskim, ka偶dego cz艂owieka, kt贸ry mu si臋 odda艂 w niewol臋. Znami臋 to, w postaci plamki na sk贸rze, by艂o pozbawione czucia. W ten spos贸b szatan sam dostarcza艂 podstawy do pr贸by ig艂y, stosowanej wobec czarownic.

Aby dostarczy膰 dowodu na kumanie si臋 z diab艂em, kat szuka艂 nie颅czu艂ego miejsca na nagim ciele rzekomej czarownicy. Znajdowa艂 bez trudu kilka takich miejsc, wbija艂 w nie ig艂y, kt贸rych ofiara nie czu艂a i kt贸re nie powodowa艂y krwawienia. Pr贸b臋 poprzedza艂o zwykle wygolenie lub wypalenie wszystkich w艂os贸w, nie wy艂膮czaj膮c 艂onowych, na ciele podejrzanej.

Innego rodzaju pr贸ba, jakiej poddawano czarownic臋, polega艂a na tym, 偶e podejirzan膮 osob臋 wi膮zano 鈥瀢 koz艂a鈥, a wi臋c praw膮 d艂o艅 wi膮颅zano z lew膮 stop膮, a z praw膮 stop膮 d艂o艅 lew膮. W tej pozycji wrzucano j膮 do wody. Je偶eli unosi艂a si臋 na powierzchni, by艂 to nieomylny znak, i 偶e jest czarownic膮. Gdyby posz艂a na dno, dowiod艂aby, 偶e jest niewinna. 呕eby zapobiec utoni臋ciu, kat trzyma艂 oskar偶on膮 na powrozie. By艂a to tak zwana pr贸ba wody, nazywana r贸wnie偶 p艂awieniem czarownic. Lu-

7 鈥 Czarownice

97

(

dzie poddawani tej pr贸bie nigdy nie szli na dno, zawsze unosili si臋 na powierzchni wody. Stanowi艂o to dow贸d, 偶e woda, 偶ywio艂 czysto艣ci, nie przyjmuje sojusznika diab艂a. Nigdy jednak nie s艂yszano, 偶eby diabe艂 pom贸g艂 w tej sytuacji swemu sprzymierze艅cowi zanurzy膰 si臋 w wodzie.

Tak膮 sam膮 bezczynno艣膰 wykazywa艂 diabe艂 przy tak zwanej pr贸bie wagi. Mnieman膮 czarownic臋 umieszczano na pobliskiej wadze targo颅wej. Okazywa艂o si臋 w贸wczas, 偶e wa偶y tyle, co pierze. Waga nie wyka颅zywa艂a niemal 偶adnego ci臋偶aru. Szatan nie dba艂 o to, by przyda膰 na颅le偶nego ci臋偶aru swoim czarownicom w potrzebie.

Pr贸ba ig艂y i pr贸ba wagi by艂y nowymi wynalazkami prze艣ladowc贸w czarownic. Nie wywodzi艂y si臋 one z s膮d贸w bo偶ych, jak pr贸ba wody. S膮dy bo偶e, kt贸rych wyrazem mia艂a by膰 pr贸ba ognia, pr贸ba trucizny czy pojedynek, by艂y ju偶 od wiek贸w zakazane przez Ko艣ci贸艂 (przez sob贸r laterane艅ski w 1215 r.). Pr贸by, kt贸rym poddawano czarownice, nie by艂y jednak traktowane jiako s膮d bo偶y, lecz jako 艣rodek dowodowy w r臋ku 艣wieckich s臋dzi贸w 艣ledczych. Pos艂ugiwano si臋 nimi w tym celu, by m贸c uwi臋zi膰, a niekiedy podda膰 torturom ludzi, przeciwko kt贸rym nie rozporz膮dzano 偶adnymi innymi dowodami winy. Torturami zmuszano ich potem do przyznania si臋 do wszystkich win pope艂nionych i niepo- pe艂nionych i do wydania rzekomych wsp贸lnik贸w.

Cz臋sto jednak obywa艂o si臋 nawet bez tortur. Pod wra偶eniem druz颅goc膮cego wyniku pr贸by obwinieni nieraz od razu za艂amywali si臋 psy颅chicznie. S膮dzili, 偶e wyszed艂 na jaw jaki艣 grzech piekielny pope艂niony przez nich w my艣li czy te偶 mo偶e tylko we 艣nie. W desperacji, w zw膮t颅pieniu byli gotowi uroi膰 sobie lub da膰 wm贸wi膰 w siebie win臋, kt贸r膮 w rzeczywisto艣ci nigdy si臋 nie obarczyli. Dlatego te偶 pr贸by, kt贸rym poddawano podejrzanych o czary, cz臋sto prowadzi艂y do zezna艅 ca艂ko颅wicie dobrowolnych.

Pr贸by, o kt贸rych tu mowa, poprzedza艂y wszcz臋cie w艂a艣ciwego - do颅chodzenia s膮dowego z towarzysz膮cymi mu przes艂uchaniami i torturami. Wiele z tych pr贸b odbywa艂o si臋 nie za murami katowni, lecz publicz颅nie, na oczach licznie zgromadzonych widz贸w. Zw艂aszcza pr贸ba wody przybiera艂a charakter publicznego widowiska, kt贸remu przygl膮da艂y si臋 t艂umy ciekawych.

Ka偶dy wi臋c, kto si臋 tym pr贸bom przygl膮da艂, m贸g艂 si臋 艂atwo prze颅kona膰, 偶e wszystkie one wypadaj膮 niechybnie na niekorzy艣膰 podejrze颅wanych os贸b i 偶e nigdy nie dochodzi do interwencji si艂 nadprzyrodzo颅nych, kt贸re zmieni艂yby ten wynik na pomy艣lny.

Jakimkolwiek pr贸bom i udr臋kom poddawano czarownice, zawsze okazywa艂o si臋 przy tym, 偶e 偶aden duch piekielny nie przychodzi im z pomoc膮 i 偶e nie- s膮 one zdolne pomocy takiej wyb艂aga膰 ani tym bar颅dziej wymusi膰, gdy tymczasem wed艂ug powszechnej opinii znamienici czarodzieje i czarnoksi臋偶nicy mogli tak膮 pomoc uzyska膰.

Czarownica z tej swojej rzekomej zdolno艣ci czynienia czar贸w nie mia艂a nigdy 偶adnych korzy艣ci, nawet gdy 偶y艂a sobie jako wolny cz艂o颅wiek, nie 艣ci膮gaj膮c jeszcze na siebie podejrze艅. Szatan obdarzy艂 j膮

tylko moc膮 szkodzenia bli藕nim na zdrowiu i mieniu. Absurdalna z艂o艣颅liwo艣膰, cechuj膮ca czarownice, by艂a rzec mo偶na zupe艂nie bezinteresowna. By艂y one przewa偶nie biedne, stare i brzydkie, ^u艂omne i scherla艂e. I ta颅kie ju偶 pozostawa艂y do ko艅ca 偶yda. Diabe艂 nie u偶ycza艂 im ani bogactwa,

ani m艂odo艣ci, ani urody, ani zdrowia.

Wprawdzie zdarza艂o si臋 cz臋sto, i偶 zarzucano 偶yj膮cej w biedzie ko颅biecinie wiejskiej, 偶e czarami potrafi艂a wywabi膰 mleko i mas艂o z obory zamo偶nej gospodyni do swojej izdebki. W podobnych przypadkach wszyscy s膮siedzi rozumieli doskonale, 偶e kradn膮c taki drobiazg rze颅koma czarownica ani si臋 zbytnio nie po偶ywi, ani nie zbogaci. Znacznie rzadsze by艂y wypadki, kiedy pomawiano pracowitego ch艂opa, 偶e jest czarownikiem, poniewa偶 czarami przechwyci艂 jakoby zbo偶e z roli s膮颅siada na swoje poletko. Zarzucano czasem obwinionym w procesach czarownic tego rodzaju drobne kradzie偶e, ale tylko ubocznie. Czarow颅nice oskar偶ano o du偶o ci臋偶sze przest臋pstwa, i to takie, kt贸re im osobi艣cie nie przynosi艂y najmniejszej korzy艣ci.

Bezsensownej z艂o艣liwo艣ci czarownic przypisywano na przyk艂ad nie颅szcz臋艣cia i szkody: grad 鈥 jak to bywa 鈥 niszczy dotkliwie 艂an zbo偶a, a oszcz臋dza s膮siednie 艂any, nale偶膮ce do innych gospodarzy. Ko艅 po颅tyka si臋 i 艂amie nog臋. Krowy lub 艣winie choruj膮, dziecko niknie w oczach. Parali偶 porazi艂 nagle cz艂owiekowi r臋k臋, kobieta czuje si臋 藕le, cierpi na jakie艣 dolegliwo艣ci. Ludzie umieraj膮 nag艂膮 i niespodziewan膮 艣mierci膮, czy to na skutek nieumy艣lnego wypadku, czy to na skutek choroby, a wszystkiemu temu winna jest czarownica. Podarowa艂a dziecku jab艂ko z fa艂szywym u艣miechem, rzuci艂a z艂e spojrzenie na cz艂owieka, kt贸颅ry si臋 do niej niegrzecznie odezwa艂, wysz艂a zagniewana od kobiety, 'kt贸ra odm贸wi艂a jej przys艂ugi.

Chorob膮, w kt贸r膮 te szata艅skie baby ze. szczeg贸ln膮 uciech膮 wp臋颅dza艂y ludzi, by艂o op臋tanie. To ju偶 by艂 szczyt ich niepoj臋tej z艂o艣liwo艣ci.

W艣r贸d op臋tanych by艂o najwi臋cej dzieci i podrostk贸w, mniej kobiet doros艂ych. Doro艣li m臋偶czy藕ni pojawiali si臋 w艣r贸d nich znacznie rza颅dziej. Op臋tani byli przez diab艂a, znajdowali si臋 w jego mocy. Cz臋sto w jednego cz艂owieka wchodzi艂o kilka duch贸w piekielnych. Pacjent taki dostawa艂 napad贸w konwulsji i drgawek, wi艂 si臋 i skr臋ca艂, jakby do颅znawa艂 okrutnych bole艣ci, i z pian膮 na ustach wyrzuca艂 z siebie plu颅gawe s艂owa. Ludzie wierzyli, 偶e to demony ustami op臋tanego cz艂owieka wykrzykuj膮 r贸偶ne spro艣no艣ci i zuchwa艂e blu藕nierstwa. Liczni pacjenci wymiotowali ig艂y i gwo藕dzie, strz臋py szmat, k艂臋bki w艂os贸w i inne osobliwe przedmioty, kt贸re, jak mniemano, zosta艂y w nich wprowadzone czarami.

Op臋tanie by艂o schorzeniem szeroko rozpowszechnionym i udzielaj膮颅cym si臋, zanim jeszcze dosz艂o do prze艣ladowania czarownic. Dawniej z lud藕mi cierpi膮cymi na t臋 chorob臋 obchodzono si臋 w spos贸b humani颅tarny, starano si臋 ich leczy膰, nieraz nawet z dobrym skutkiem. By艂a to choroba nerwowa wyst臋puj膮ca epidemicznie, wykazuj膮ca pewne po颅dobie艅stwo do 鈥瀢ielkiego napadu padaczki鈥, 鈥瀏rand mai鈥, 偶e u偶yjemy

tego fachowego terminu, kt贸ry wprowadzi艂 psychiatra J. M. Charcot.

Prze艣ladowcy czarownic wykorzystywali cz臋ste wypadki tej cho颅roby. Wystarczy艂o, by np jak膮艣 osob臋 pad艂o podejrzenie, 偶e wp臋dzi艂a w kogo艣 jednego lub wi臋cej diab艂贸w, a wytaczano jej proces o czary z wszystkimi jego konsekwencjami.

Ale w艂a艣ciwie dlaczego mia艂yby czarownice dr臋czy膰 ludzi w tak nie颅samowity spos贸b? Dzia艂a艂y one, jak przypuszczano, powodowane wy颅艂膮cznie w艂a艣ciw膮 im absurdaln膮 ch臋ci膮 wyrz膮dzania z艂a, ch臋ci膮 w tym przypadku wr臋cz samob贸jcz膮, gdy偶 poruszenie, jakie wywo艂ywa艂 op臋颅tany, wrzaski jego demon贸w, grozi艂y niechybn膮 zgub膮 sprawczyni nie颅szcz臋艣cia.

Czy aby jednak szatan i demony nie ofiarowali czarownicom czego艣 wi臋cej ni偶 tylko zaspokojenie samob贸jczego pop臋du do czynienia z艂a? Zapewne, urz膮dzali oni regularnie huczne sabaty i wystawiali .ich uczestnikom recept臋 na ma艣膰 czartowsk膮, po kt贸rej u偶yciu 偶膮dne lubie偶颅nych uciech niewiasty ca艂kiem zwyczajnie wzlatywa艂y w powietrze, udaj膮c si臋 na te diabelskie festyny.

Ma艣ci 鈥 jak wierzono powszechnie 鈥 s艂u偶y艂y nie tylko do latania. Ludzie nacierali si臋 nimi tak偶e i po to, by przemienia膰 si臋 w zwie颅rz臋ta, w ptaki, koty, a zw艂aszcza krwio偶ercze wilko艂aki. Jeszcze gorszy u偶ytek robili z nich 鈥瀖a艣ciciele鈥, kt贸rzy jakoby smarowali tym czaro颅dziejskim 艣rodkiem drzwi i 艣ciany dom贸w, szerz膮c w ten spos贸b za颅raz臋 morow膮. Podczas epidemii cz臋sto urz膮dzano wielkie polowania na takich z艂o艣liwych szkodnik贸w (na przyk艂ad w Genewie w 1545 r., w Mediolanie w 1630 r.).

S臋dziowie czarownic wyrobili sobie okre艣lony pogl膮d na to, z jakie颅go substratu musz膮 by膰 sporz膮dzane wszystkie te ma艣ci czartowskie. Zgodnie z tym pogl膮dem w wielu procesach wymuszano na oskar偶o颅nych kobietach zeznania, 偶e wykopywa艂y one z grob贸w zw艂oki dzie-' ci臋ce, zw艂aszcza cia艂ka noworodk贸w, kt贸re zmar艂y przed otrzymaniem chrztu. W receptach na ma艣膰 czartowsk膮 opr贸cz tego ponurego sk艂ad颅nika g艂贸wnego i innych odra偶aj膮cych domieszek wymieniane s膮 r贸wnie偶 zio艂a, kt贸re rzeczywi艣cie zawieraj膮 odurzaj膮ce substancje truj膮ce, jak m. in. blekot, cykuta wodna lub psianka.

(Recepty takie znale藕膰 mo偶na u Hieronima Cardano: De subtilj.ta.te rerum, 1550, u Johannesa Baptysty Porta: Magiae naturaljts, Antwerpia 1560, jak r贸wnie偶 u wielu p贸藕niejszych autor贸w.)

Ma艣膰 czartowska zawiera艂a wi臋c zapewne domieszki ro艣lin truj膮颅cych. Ale ich jadowite substancje nie by艂y skoncentrowane, tote偶 do颅艣wiadczeni toksykolodzy uwa偶aj膮 za rzecz wysoce nieprawdopodobn膮, aby wcieranie takiej mieszaniny w sk贸r臋 mog艂o spowodowa膰 zamrocze颅nie lub stan odurzenia.

(Niedawno podj臋to do艣wiadczenia z ma艣ci膮 podan膮 przez Port臋, przy czym pomini臋to rzecz prosta obrzydliwe i z pewno艣ci膮 niesku颅teczne sk艂adniki. Will Erich Peuckert, profesor etnologii w Getyndze, natar艂 si臋 ma艣ci膮, po czym dozna艂 wra偶enia, 偶e unosi si臋 w powietrze

100

i 偶e kto艣 przemawia do niego z ogromnej wysoko艣ci. Wniosek, 偶e eks颅peryment ten potwierdza dzia艂anie ma艣ci i t艂umaczy powstawanie ob艂臋dnych uroje艅 na temat sabatu czarownic, wydaje si臋 jednak przed颅wczesny. Kto艣, kto poddaje si臋 takiej pr贸bie nie bez wiary i czeka w napi臋ciu, jaki b臋dzie jej wynik, mo偶e wywo艂a膰 okre艣lone doznania halucynacyjne, cho膰by nawet ma艣膰 w rzeczywisto艣ci nie mia艂a z tym nic wsp贸lnego. Wiadomo艣膰 o tym eksperymencie obieg艂a pras臋 i za颅ch臋ci艂a kilku redaktor贸w holenderskich czasopisma 鈥濼elevisier鈥 do po颅wt贸rzenia do艣wiadczenia na sobie. Sp臋dzili przykr膮 noc posmarowani ow膮 ma艣ci膮, nie zauwa偶yli jednak, by mia艂a ona wywrze膰 jakikolwiek wp艂yw na ich samopoczucie.)

W innym miejscu opowiemy dok艂adniej o drobiazgowych badaniach, jakie ju偶 w pierwszej po艂owie XVII w. przeprowadzi艂 wybitny inkwi颅zytor hiszpa艅ski nazwiskiem Salazar. Tutaj ograniczymy si臋 tylko do wzmianki, 偶e inkwizytor ten mia艂 sobie powierzone dochodzenie zwi膮颅zane z wielkim polowaniem na czarownice, jakie si臋 w tym czasie odbywa艂o w Hiszpanii. Wykonuj膮c swoje zadanie zebra艂 wszelkie ma艣ci diabelskie, jakie tylko znaleziono u podejrzanych. Da艂 je do zba颅dania aptekarzom i na podstawie ich ekspertyzy stwierdzi艂, 偶e s膮 abso颅lutnie nieskuteczne.

Zdarza艂o si臋 oczywi艣cie nieraz, 偶e jaka艣 zdziwacza艂a staruszka spo颅rz膮dza艂a sobie ma艣膰 czarodziejsk膮. O wiele cz臋艣ciej jednak poczytywano za tak膮 ma艣膰 czartowsk膮 niewinne mas艂o lub smalec, znalezione w do颅mu Bogu ducha winnej oskar偶onej. A je艣li nawet w ubogim bardzo gospodarstwie nie znajdowano nic z tych rzeczy, to i tak nie ulega艂o w膮tpliwo艣ci, 偶e wszystkie bez wyj膮tku czarownice posiadaj膮 ma艣膰 diabelsk膮.

Nigdy jednak nie s艂yszano, 偶eby podejrzewana o czary niewiasta u偶y艂a ma艣ci, aby m贸c umkn膮膰 prze艣ladowcom. Tym czarodziejskim 艣rodkiem pos艂ugiwa艂y si臋 one tylko w jednym celu: 偶eby m贸c polecie膰 na s艂awetne schadzki diabelskie. Nie zawsze umiano rozstrzygn膮膰, czy rzeczywi艣cie lata艂y one na owe schadzki, czy te偶 dzia艂o si臋 to tylko w ich urojeniu. Ale- r贸wnie偶 urojone loty karano 艣mierci膮. Czarownice i czarownicy, kt贸rzy tylko w swoim urojeniu uczestniczyli 'w tych festy颅nach diabelskich, byli dla siebie wzajem widzialni, ukazywa艂y si臋 tam bowiem ich widma, mogli si臋 wi臋c rozpoznawa膰, a potem denuncjowa膰 wzajemnie na torturach.

Niebezpieczne uciechy sabatu czarownic rozpoczyna艂y si臋 zawsze od szyderczego na艣ladownictwa mszy ko艣cielnej, kt贸re osi膮ga艂o szczyt w zuchwa艂ych blu藕nierstwach i manifestacjach bezgranicznej z艂o艣liwo颅艣ci. Potem ucztowano popijaj膮c obficie. Dania sk艂ada艂y si臋 z obrzydli颅wej padliny, kt贸r膮 jednak umiano przemieni膰 w smakowite, jak si臋 wydawa艂o, potrawy. Rozpusta, jak膮 鈥 zgodnie z wyuzdan膮 wyobra藕ni膮 prze艣ladowc贸w 鈥 uprawia艂y tam z szatanem i innymi diab艂ami, nie sprawia艂a starym czarownicom 偶adnej przyjemno艣ci. W protoko艂ach

101

przes艂ucha艅 s膮dowych wspomina si臋 o tym niejednokrotnie. U艣ciski czart贸w by艂y odra偶aj膮co zimne. Dla czarownic wszetecze贸stwa te by艂y cz臋sto bolesn膮 udr臋k膮. Zdarza艂o si臋 nieraz, 偶e je maltretowano, po颅dobnie zreszt膮 jak zn臋ca艂y si臋 nad nimi ich czartowskie gachy w domu. M贸wi膮 o tym protoko艂y proces贸w czarownic, co dowodzi, 偶e nie tylko oskar偶one stwierdza艂y to w swoich zeznaniach, lecz 偶e ich s臋dziowie i dr臋czyciele 偶yczyli sobie to us艂ysze膰. A na czym polega艂a najwy偶sza 艂aska, jak膮 okazywa艂 szatan swoim sprzymierze艅com? Przewodzi艂 on na zabawie czarownic w postaci czarnego kosmatego koz艂a; czarownicy i czarownice dost臋powali zaszczytu, poca艂owania go 鈥瀢 ty艂ek鈥. To by艂 punkt kulminacyjny zabawy.

Po prawdzie, nagrody, jakie ofiarowa艂 ksi膮偶臋 ciemno艣ci z艂ym kobie颅tom i m臋偶czyznom, kt贸rych zwabia艂 w sw膮 s艂u偶b臋 prezentowa艂y si臋 wr臋cz 偶a艂o艣nie. A przecie偶 prze艣ladowcy czarownic, jak wiemy, przy颅pisywali szatanowi niesamowit膮 pot臋g臋, nie ust臋puj膮c膮 niczym pot臋dze najwy偶szych archanio艂贸w. Sknerstwo, jakie okazywa艂 on w^bec cza颅rownic, musia艂o ich zdaniem mie膰 swoj膮 szczeg贸ln膮 przyczyn臋, t臋 mia颅nowicie, 偶e szatan chcia艂 zadokumentowa膰 w ten spos贸b, jak tanio mo偶e posi膮艣膰 dusz臋 chrze艣cija艅sk膮. Taki punkt widzenia m贸g艂 odpowia颅da膰 czartowi, ale chyba nie kandydatce na czarownic臋, kt贸ra bez sto颅sownego wynagrodzenia i rekompensaty mia艂a ofiarowa膰 sw膮 dusz臋 sk膮pemu diab艂u.

Czarownice musia艂yby by膰 niespe艂na rozumu, gdyby rzeczywi艣cie robi艂y to, co im zarzucano. Doktor Wierus m贸wi te偶 o 鈥瀙omieszaniu鈥 maj膮c na my艣li nieszcz臋艣liwe kobiety, kt贸re sk艂adaj膮 dobrowolne ze颅znania, poniewa偶 鈥瀘mamione przez diab艂a鈥 uroi艂y sobie, 偶e rzeczywi艣cie pope艂ni艂y wszystkie te wyst臋pne czyny. 鈥濳lepki im si臋 pomiesza艂y鈥, m贸wi o nich 贸w lekarz. .

Diabe艂 by艂by r贸wnie偶 g艂upcem o艣wiadcza Wierus w innym miejscu, gdyby si臋 wdawa艂 z takimi pomarszczonymi mizerotami, jak stare j臋dze, i uprawia艂 z nimi rozpust臋.

Byli nawet w艣r贸d prze艣ladowc贸w i tacy, kt贸rzy rzekome praktyki czarownik贸w i czarownic uwa偶ali za ob艂臋dne. Nie sk艂ania艂o to ich jednak do przyj臋cia rozumnego pogl膮du na spraw臋, lecz nasuwa艂o im wniosek, 偶e sprzymierze艅cy diab艂a s膮 lud藕mi cierpi膮cymi na umy艣le i dlatego pope艂niaj膮 swe niepoj臋te wyst臋pki. Znakomity uczony fran颅cuski, teoretyk prawa Jean Bodin, kt贸ry ws艂awi艂 si臋 r贸wnie偶 jako prze艣ladowca czarownic, wyrazi艂 ten pogl膮d ju偶 w tytule swego dzie艂a De la demonomanie des sorciers, co w dos艂ownym t艂umaczeniu brzmi: 鈥濷 demonicznym szale艅stwie czarownik贸w鈥 albo 鈥濷 demonicznym ob艂臋颅dzie czarownik贸w鈥. Jeszcze dobitniej sformu艂owa艂 tytu艂 pierwszego wy颅dania niemieckiego ksi膮偶ki Bodina jej t艂umacz (by艂 nim znany z historii literatury niemieckiej Johann Fischart): Vom ausgelassenen w眉tigen Teufelsheer der besessenen unsinnigen Hexen und Hexenmeister, Un颅holde... (鈥濷 rozswawolonym i szale艅czym zast臋pie diabelskim op臋ta颅nych i pomieszanych czarownic i czarownik贸w, wied藕m...鈥)

102

My, ludzie p贸藕niejszej epolci, pojmujemy doskonale, 偶e w owych, czasach, w obliczu polowa艅 na czarownice i licznych wyrok贸w opar颅tych na najbardziej niedorzecznych obwinieniach, mog艂a si臋 nasuwa膰 my艣l o szale艅stwie, ob艂臋dzie. Jeste艣my sk艂onni doszukiwa膰 si臋 ob艂臋du nie u rzekomych czarownic, lecz u ich prze艣ladowc贸w. Ale przecie偶 nie wszyscy ludzie byli w owych czasach dotkni臋ci ob艂臋dem. A jednak niezliczone rzesze ludzi zdrowych na umy艣le tolerowa艂y g艂oszenie ob艂臋颅dnych uroje艅, tak nikczemnych i plugawych, 偶e mog艂y si臋 one zrodzi膰 tylko w umys艂ach ludzi psychicznie chorych. A przecie偶 w wi臋kszo艣ci swej ludzie ci nie byli bynajmniej a偶 tak za艣lepieni. W rozdziale tym przytoczyli艣my wiele przyk艂ad贸w, kiedy ludzie zdawali sobie spraw臋 z niedorzeczno艣ci twierdze艅, kt贸re im narzucano.

W -tym w艂a艣nie przejawia si臋 istota masowego ob艂臋du, 偶e ludzie nim ogarni臋ci eliminuj膮 do艣wiadczenie w艂asne, odrzucaj膮 w艂asne obser颅wacje, t艂umi膮 w艂asne s膮dy. W jaki spos贸b ludzie do tej pory rozumni popadaj膮 w taki stan ducha? Jak mo偶na ich z tego stanu wyzwoli膰?

'Doktor Johannes Wierus by艂 pierwszym badaczem, kt贸ry pr贸bowa艂 znale藕膰 odpowied藕 na te pytania. Od opublikowania M艂ota na czarow颅nice up艂yn臋艂y siedemdziesi膮t cztery lata. W ci膮gu tych lat prze艣ladowcy zdobywali sobie coraz cz臋艣ciej wp艂yw na decyzje w艂adz i palili cza颅rownice z wyroku s膮d贸w wp臋dzaj膮c ludno艣膰 w masow膮 psychoz臋 stra颅chu. Ludzie ulegali ob艂臋dnej sugestii p艂on膮cych stos贸w: 鈥濻koro si臋 pali czarownice na stosie, to znaczy,- 偶e czarownice istniej膮鈥.

Taki by艂 stan rzeczy w po艂owie XVII w., kiedy doktor Wierus pod颅j膮艂 walk臋 z ob艂臋dem. By艂 pionierem tej walki i da艂 przyk艂ad tym, kt贸rzy kontynuowali j膮 po nim. By艂a to niebezpieczna walka z absur颅daln膮 g艂upot膮 i nieludzkim okrucie艅stwem, walka o zwyci臋stwo rozumu.

(

b艂ami, wilko艂akami. Autor drwi sobie z czarnoksiqstwa i z urojonych mocy diabelskich, wy艣miewaj膮c zarazem bzdurne teorie wyk艂adane w ksi膮偶kach prze艣ladowc贸w czarownic, do kt贸rych wci膮偶 czyni aluzje. 鈥濸rzeciw takim durniom, powiada, skuteczniejszy jest 艣miech i drwina ni偶 argumenty logiczne鈥.

Bordelon, kt贸ry by艂 'ksi臋dzem, ale przede wszystkim poczytnym pisa颅rzem, opublikowa艂 swoj膮 histori臋 pana Oufle w czasach, kiedy wpraw颅dzie od dawna ju偶 nie wytaczano proces贸w czarownicom, wydawano jednak wyroki skazuj膮ce za uprawianie czarnej magii. Na domiar wci膮偶 jeszcze ukazywa艂y si臋 ksi膮偶ki, kt贸re pot臋pia艂y niewiar臋 w czary i cza- rownictwo jako przejaw heretyckiej postawy. Zgodnie z obyczajami obowi膮zuj膮cymi w kr臋gach ko艣cielnych nie nale偶a艂o przynajmniej g艂o艣no wypowiada膰 tego rodzaju pogl膮d贸w. Ksi膮dz Bordelon da艂 dow贸d pew颅nej odwagi ka偶膮c swemu rycerzowi smutnej postaci stan膮膰 do walki z wiatrakami przes膮d贸w. Ale odwaga ta op艂aci艂a si臋 autorowi. Jego szyderczy utw贸r zdoby艂 rozg艂os w o艣wieconych kr臋gach ca艂ej Europy.

Wszak偶e i we Francji ukaza艂y si臋 dwie ksi膮偶ki, kt贸re podj臋艂y otwart膮 walk臋 z morderczym ob艂臋dem, i to w czasach, kiedy prze艣la颅dowcy czarownic mogli jeszcze dobrze da膰 si臋 ich wydawcom we znaki.

Autorem pierwszej z nich by艂 doktor Johann Wierus. Wydanie fran颅cuskie jego 鈥濷mamie艅 demon贸w鈥 nieprzypadkowo ukaza艂o si臋 w mo颅mencie, kiedy ofensywa prze艣ladowc贸w czarownic we Francji zosta艂a dora藕nie przyhamowana. Przek艂ad pi贸ra Jaques Gr茅vin 'de Clermonta ukaza艂 si臋 w 1567 r. w Pary偶u; nowe wydanie wysz艂o w 1579 r.

Drugim autorem by艂 jezuita Fryderyk* Spee, o kt贸rym nieraz b臋颅dzie jeszcze w dalszym ci膮gu mowa. Jego p艂omienne oskar偶enia prze颅ciw prze艣ladowcom czarownic i^kaza艂y si臋 w t艂umaczeniu francuskim w Lyonie w 1660 r., a wi臋c w okresie, kiedy rozs膮dnym ludziom w rz膮颅dzie francuskim uda艂o si臋 w os'tatniej chwili nie dopu艣ci膰 do rozp臋颅tania wielkich 艂ow贸w na czarownice w Rouen (1670 r.) i zapobiec innym procesom. Jednak偶e t艂umacz ksi膮偶ki Speego wola艂 nie ujawni膰 swego nazwiska. P贸藕niej dopiero dowiedziano si臋, 偶e 'by艂 nim Ferdinand Bouvot z Besan莽on.

Spee zmar艂 wiele lat wcze艣niej. Ksi膮偶k臋 swoj膮 pisa艂 w okresie naj颅wi臋kszego nasilenia prze艣ladowa艅 czarownic w Niemczech (1631 r.).- We Francji w tym czasie prze艣ladowania znacznie ju偶 os艂ab艂y. Tote偶 Spee zapytywa艂: 鈥濩zy偶by w Niemczech mia艂o by膰 wi臋cej czarownik贸w, czarownic i z艂oczy艅c贸w ni偶 gdzie indziej? Bo niemal wsz臋dzie dymi膮 w Niemczech stosy. A to palenie, pieczenie i sma偶enie na ogniu tak si臋 w naszej kochanej ojczy藕nie rozwielmo偶ni艂o, 偶e niema艂膮 ujm臋 przynios艂o to naszemu imieniu zagranic膮鈥.

Nie jeden Spee doszed艂 do takiego wniosku. Obserwatorzy wsp贸艂颅cze艣ni i p贸藕niejsi dziejopisarze w r贸偶nych krajach byli zgodni, 偶e w Niemczech du偶o wi臋cej ludzi ponios艂o 艣mier膰 m臋cze艅sk膮 z oskar偶enia o czarostwo, ni偶 w kt贸rymkolwiek innym kraju.

Jak do tego dosz艂o? Co dzia艂o si臋 w Niemczech?

216

Cz臋艣膰 VI P艁ON膭CE STOSY W NIEMCZECH

W 艢wi臋tym Cesarstwie Rzymskim Narodu Niemieckiego prze艣la颅dowcy czarownic bez trudu znajdowali coraz nowe tereny 艂owieckie do swoich polowa艅, Rzesza Niemiecka bowiem by艂a rozdrobniona na trzysta przesz艂o cz臋艣ci, cz膮stek i cz膮steczek, z kt贸rych ka偶da korzy颅sta艂a z du偶ego zakresu suwerenno艣ci i sprawowa艂a w艂asn膮 jurysdykcj臋. Gdy si臋 wi臋c rzecznikom prze艣ladowa艅 uda艂o narzuci膰 swe terrory颅styczne rz膮dy jednemu z tych samodzielnych pa艅stewek, czy by艂o nim ca艂e ksi臋stwo, czy cho膰by tylko ma艂e wolne miasto Rzeszy, w贸wczas ju偶 偶adna w艂adza nadrz臋dna nie mog艂a po艂o偶y膰 tamy ich poczynaniom.

Wprawdzie cesarz Maksymilian I ju偶 w 1495 r. powo艂a艂 trybuna艂 w Spirze jako najwy偶sz膮 instancj臋 s膮dow膮 Rzeszy, ale nie by艂o takiej siiy, kt贸ra by potrafi艂a zmusi膰 s臋dzi贸w czarownic w poszczeg贸lnych pa艅stewkach Rzeszy do podporz膮dkowania si臋 jego orzeczeniom.

Sejm Rzeszy w Ratyzbonie zatwierdzi艂 w 1532 r. tzw. 鈥濩arolin臋鈥, czyli 鈥濳onstytucj臋 Kryminaln膮鈥 cesarza Karola V, ale s臋dziowie cza颅rownic nie przestrzegali tak偶e przepis贸w tego cesarskiego kodeksu kar颅nego. Oczywi艣cie uciekali si臋 przy tym do r贸偶nych wykr臋t贸w i fa艂szy颅wych interpretacji, aby stworzy膰 pozory, 偶e post臋powanie ich pozostaje z tymi przepisami w zgodzie. W rzeczywisto艣ci jednak 鈥濳onstytucja Kryminalna鈥, mimo surowo艣ci, a nawet okrucie艅stwa wielu przepis贸w, ustala艂a pewne zasady post臋powania dowodowego. Gdyby ich przestrze颅gano, wi臋kszo艣膰 proces贸w o czary nie mog艂aby doj艣膰 do skutku. Ale 艂owcy czarownic po prostu nie liczyli si臋 z postanowieniami, kt贸re im by艂y zawad膮.

Jakkolwiek wiara w gus艂a i czary znalaz艂a w 鈥濩arolinie鈥 silniej颅szy wyraz ni偶 w wielu innych dawnych kodeksach, to nie mo偶na jednak powiedzie膰, by kodeks ten przej膮艂 w ca艂ej rozci膮g艂o艣ci ob艂臋dny system M艂ota na czaroumice. Ustanawia艂 on wprawdzie kar臋 艣mierci przez spa颅lenie na stosie dla tych, 鈥瀋o czarami przynosz膮 ludziom szkod臋 lub uszczerbek鈥 (artyku艂 109), ale dopuszcza艂 艂agodniejsze kary, je偶eli 鈥瀔to艣 uprawia艂 czary, a nie czyni艂 przy tym nikomu szkody鈥. I nie by艂o tu mowy o herezji i przymierzu z diab艂em. 鈥濩arolina鈥 zezwala艂a tak偶e na stosowanie tortur i uznawa艂a za dostateczne po temu 鈥瀒ndicium鈥, je偶eli o kim艣 fama g艂osi艂a, 偶e uprawia czary. Ale fam臋 t臋 musia艂o po-

217

twierdzi膰 dw贸ch nieposzlakowanych 艣wiadk贸w pod przysi臋g膮 i w obec颅no艣ci obwinionego, przy czym miara tortury by艂a szczeg贸艂owo unormo颅wana. Cho膰 wi臋c postanowienia 鈥濩aroliny鈥 okre艣laj膮ce 鈥瀌ostateczne znamiona wyst臋pku czarostwa鈥 {artyku艂 44) by艂y do艣膰 problematyczne i lekkomy艣lni s臋dziowie mogli na ich podstawie ferowa膰 w poszczeg贸l颅nych sprawach nieopatrzne wyroki, to jednak przepisy ograniczaj膮ce zwi膮zane z tymi postanowieniami dawa艂y rozwa偶nym zwierzchnikom i s臋dziom podstaw臋 do odrzucania obwinie艅 o czary jako niedowie- dzionych, co zapobiega艂o Skazywaniu i traceniu niewinnych ludzi.

鈥濩arolina鈥 zapewnia艂a nawet ochron臋 przed 艂owcami czarownic, g艂o颅si艂a bowiem '(artyku艂 21): 鈥濶ikt nie mo偶e by膰 aresztowany lub poddany torturom na podstawie oskar偶e艅 ludzi, kt贸rzy przypisuj膮 sobie zdolno艣膰 do wr贸偶enia za pomoc膮 czar贸w lub innych guse艂... Oskar偶yciele (tacy) maj膮 by膰 przeto poci膮gani do odpowiedzialno艣ci karnej鈥.鈥.

Nie mo偶e wi臋c nas dziwi膰, 偶e przeciwnicy proces贸w czarownic po颅mijali raczej milczeniem niekt贸re w膮tpliwe postanowienia 鈥濩aroliny鈥 i powo艂ywali si臋 na ten kodeks cesarski, by wykaza膰, 偶e post臋powanie 艂owc贸w czarownic narusza obowi膮zuj膮ce prawo. Rodziny oskar偶onych czarownic i czarownik贸w w uzasadnieniu skarg na sprzeczny z prze颅pisami bieg procesu z regu艂y cytowali postanowienia 鈥濩aroliny鈥, usta颅wicznie naruszane przez s臋dzi贸w i pacho艂k贸w katowskich.

Ale s膮d Rzeszy przewa偶nie nie by艂 w stanie przyj艣膰 petentom z po颅moc膮 i wym贸c poszanowania dla przepis贸w cesarskiego prawa. Sam cesarz jedynie w nielicznych, wyj膮tkowych zgo艂a przypadkach uwa偶a艂 si臋 za uprawnionego do interwencji poza obr臋bem dziedzicznych posia颅d艂o艣ci domu Habsburg贸w. *

Kolejni, nast臋puj膮cy po sobie cesarze mogli osobi艣cie mie膰 taki lub inny pogl膮d na rzekome niebezpiecze艅stwo czarownic, 偶aden z nich jiednak nie m贸g艂 po艂o偶y膰 tamy fali bezprawnych proces贸w czarownic, wzbieraj膮cej w Rzeszy Niemieckiej. Inaczej dzia艂o si臋 w Anglii i we Francji. Tam znaczenie decyduj膮ce mia艂a osobista postawa monarchy i jego najbli偶szych doradc贸w. 脫w wp艂yw najwy偶szego czynnika prze颅chyla艂 si臋 okresami na stron臋 艂owc贸w czarownic, w ko艅cu jednak przy颅czyni艂 si臋 w obydwu kr贸lestwach do zwyci臋stwa rozumu i o wiele wcze艣niej ni偶 w Niemczech doprowadzi艂 do zaniechania prze艣ladowa艅. Jak膮 鈥 w por贸wnaniu z kr贸lami Anglii i Francji 鈥 postaw臋 zajmowali cesarze niemieccy z domu Habsburg贸w?

隆Nie wiemy, jak odni贸s艂 si臋 Maksymilian I do odpowiedzi, jakich udzieli艂 mu opat Trithemius na jego podyktowane w膮tpliwo艣ciami py颅tania. W ka偶dym razie ob艂臋dne idee prze艣ladowcze Trithemiusa nie przenikn臋艂y do 鈥濳onstytucji Kryminalnej鈥 jego wnuka Karola V. Na颅st臋pca Karola, Ferdynand I, opowiedzia艂 si臋 otwarcie i stanowczo prze颅ciw 艂owcom czarownic, wyra偶aj膮c ca艂kowit膮 aprobat臋 dla ksi膮偶ki dok颅tora Wierusa wymierzonej przeciw procesom. Dobitniej jeszcze pod颅kre艣la艂 sw膮 niech臋膰 do prze艣ladowc贸w nast臋pny cesarz, Maksymilian II (1564 -1576). Wychowa艂 si臋 on w Hiszpanii, gdzie twierdzenia M艂ota na

218

czarownice od pocz膮tku nie znajdowa艂y uznania. Ponadto na dworze cesarskim panowa艂a 艣wiat艂a tradycja, z kt贸r膮 tego rodzaju pogl膮dy po颅zostawa艂y w wyra藕nej kolizji. W ka偶dym razie w Austrii za rz膮d贸w tego monarchy, kt贸ry poza tym wykazywa艂 r贸wnie偶 tolerancj臋 i wyro颅zumia艂o艣膰 wobec protestant贸w, o wyst臋pku czarostwa w og贸le nie by艂o mowy.

Wymownym 艣wiadectwem o艣wieconego umys艂u tego Habsburga jest niepowszednia ordynacja policyjna wydana przeze艅 dla Austrii, b臋d膮颅cej jego lennem dziedzicznym. Podobne ordynacje wprowadza艂y ju偶 za jego poprzednik贸w policyjny zakaz uprawiania praktyk czarnoksi臋skich i wr贸偶biarstwa. Ale Maksymilian II doda艂 tu jeszcze jedno postano颅wienie. Nakazywa艂o ono zatrzymywa膰 ludzi chwal膮cych si臋, 偶e umiej膮 czarowa膰, i 偶膮da膰 od nich publicznego demonstrowania owych sztuk czarodziejskich. Demaskowa艂o to ich jako oszust贸w i wystawia艂o na po颅艣miewisko. Je偶eli sw贸j proceder kontynuowali, wysiedlano ich z kraju.

Cesarz ten nie wierzy艂 wi臋c w og贸le w czary. On te偶 w艂a艣nie wy颅delegowa艂 cesarsk膮 komisj臋 艣ledcz膮 do ksi臋stwa Brunszwik - Wolfen颅b眉ttel, by wybawi膰 z opresji ksi臋偶n臋 Sydoni臋 oskar偶on膮 o czary przez w艂asnego ma艂偶onka.

Cesarz Rudolf II, jego nast臋pca (1576-1612), zasiad艂 na tronie ce颅sarskim w okresie, kt贸rym teraz z kolei przyjdzie si臋 nam zaj膮膰. Mo颅narcha ten, cz艂owiek ponurego usposobienia, wiecznie pogr膮偶ony w nie颅bezpiecznych rozmy艣laniach, niezdolny do powzi臋cia decyzji, wypu艣ci艂 z r膮k cugle. Tote偶 prze艣ladowcy czarownic uzyskali w Austrii swobod臋 dzia艂ania, zw艂aszcza w przy艂膮czonych do niej krajach alpejskich. Mimo wszystko i za jego panowania, jak r贸wnie偶 pod rz膮dami .p贸藕niejszych monarch贸w, Austria nie ucierpia艂a w takim stopniu, jak wiele innych kraj贸w niemieckich ani te偶 jak Salzburg, kt贸ry by艂 jeszcze samodziel颅nym ksi臋stwem duchownym.

Najwi臋ksze rozmiary osi膮gn臋艂y prze艣ladowania w Rzeszy Niemiec颅kiej 鈥 podobnie zreszt膮 jak w Anglii i we Francji 鈥 dopiero w XVII w. I zawsze dzia艂o si臋 przy tym tak, 偶e od decyzji kilku zaledwie os贸b piastu颅j膮cych wysokie stanowiska, a cz臋sto nawet od woli jednego jedynego cz艂owieka sprawuj膮cego w艂adz臋 zwierzchni膮, zale偶a艂o, czy dojdzie do fali masowych prze艣ladowa艅, czy te偶 si臋 do niej nie dopu艣ci. Znamienne jest te偶 wyzywaj膮ce lekcewa偶enie, jakie rozzuchwaleni 艂owcy czarow颅nic okazywali S膮dowi Rzeszy. Ignorowali oni po prostu postanowienia tego najwy偶szego trybuna艂u, daremnie usi艂uj膮cego ukr贸ci膰 ich bez颅prawne poczynania.

Ksi膮偶臋-opat Baltazar von Dernbach, kt贸ry obj膮艂 rz膮dy w ksi臋颅stwie duchownym Fulda, by艂 fanatykiem 偶ywi膮cym 艣lep膮 nienawi艣膰 do wszystkiego, co niekatolickie. Prze艣ladowa艂 niemi艂osiernie swoich pro颅testanckich poddanych. Ale ewangelickie stany. ksi臋stwa stawia艂y op贸r i wypowiedzia艂y pos艂usze艅stwo nietolerancyjnemu w艂adcy. W konsek颅wencji ksi臋stwo Fulda znalaz艂o si臋 pod administracj膮 cesarsk膮. Po latach cesarz (Rudolf II) przywr贸ci艂 opatowi w艂adz臋 nad ksi臋stwem. Baltazar

219

(

von Dernbach nauczony do艣wiadczeniem zrozumia艂 wreszcie, 偶e uro- , czy艣cie zaprzysi臋偶ony pok贸j religijny obowi膮zuje i 偶e nie wolno mu i prze艣ladowa膰 protestant贸w. Przela艂 wi臋c sw膮 nienawi艣膰 na kobiety \ i dziewcz臋ta, kt贸re zacz膮艂 pali膰 na stosie jako czarownice. W tym bo颅wiem nikt mu nie m贸g艂 przeszkodzi膰. Natychmiast po ponownym obj臋- 1 ciu rz膮d贸w odda艂 on jurysdykcj臋 ksi臋stwa w r臋ce swego zausznika Bal- 鈻( tazara Rossa, cynicznego 艂otra, nie cofaj膮cego si臋 przed 偶adn膮 zbrodni膮. I

Ross przewodniczy艂 rozprawom s膮du miejskiego w Fuldzie, kt贸remu ; opat zleci艂 wyt臋pienie czarownic w ksi臋stwie. Asesorzy i 艂awnicy s膮du 鈥yli, jak zawsze w takich wypadkach, zastraszeni pogr贸偶kami, 偶e kto- : kolwiek si臋 o艣mieli sprzeciwi膰, poddany zostanie jako obro艅ca czar贸w- j nic torturom i spalony na stosie. Mimo to 艂awnicy niejednokrotnie upo颅minali Rossa, by zaprzesta艂 nieludzkich okrucie艅stw i traktowa艂 oskar- i 偶one w spos贸b zgodny z przepisami prawa. Ale Ross, kt贸ry rozporz膮dza艂 nieograniczon膮 w艂adz膮, robi艂 co chcia艂 i skutecznie t艂umi艂 wszelkie g艂osy protestu. W ci膮gu trzech lat (1603 -1606) na rozkaz jego postawiono przed s膮dem setki ludzi. Poddawano ich m臋kom tak straszliwym, 偶e wiele wyzion臋艂o ducha w czasie tortur lub Wkr贸tce potem. Skazanych palono na stosie grupami po dziewi臋膰 do trzynastu os贸b.

Ross wyliczy艂 p贸藕niej nazwiska dwustu pi臋ciu straconych. Ale lista ta by艂a niepe艂na. Ofiarami pada艂y przewa偶nie kobiety 鈥瀗iskiego stanu鈥. Baltazar Ross potrafi艂 jeszcze czerpa膰 niema艂e dochody, przyw艂aszczaj膮c sobie ich mienie i wymuszaj膮c okup zar贸wno na ich rodzinach, jak i na innych zastraszonych ludziach. Co wi臋cej, nawet koszt wina, kt贸re wypija艂 wraz ze swymi kompanami w czasie 艂ow贸w na czarownice lub asystuj膮c przy torturach, jak r贸wnie偶 koszt? drewna przeznaczonego na stos dla skaza艅c贸w, musieli pokrywa膰 p贸藕niej ich krewni. Ponadto po颅pe艂nia艂 jeszcze Ross r贸偶ne oszustwa.

Pewnego razu ma艂偶onek aresztowanej kobiety, 'kt贸ra spodziewa艂a si臋 dziecka, odwo艂a艂 si臋 do S膮du Rzeszy. S膮d wyda艂 鈥瀖andat鈥 (orzeczenie karne) przeciw przewodnicz膮cemu, asesorom i 艂awnikom s膮du miej颅skiego w Fuldzie (27 lipca 1603 r.). Mandat ten stwierdza艂, 偶e kobieta , cieszy si臋 jak najlepsz膮 opini膮 i podnosi艂 dalej:

鈥濵imo to... nie maj膮c 偶adnej po temu podstawy, uznali艣cie j膮 za czarownic臋, jedynie na tej zasadzie, 偶e trzy niewiasty obwinione o ten- sam wyst臋pek mia艂y j膮 pom贸wi膰 o czary; i bez dalszego dochodzenia kazali艣cie j膮 schwyta膰 przemoc膮 i zamkn膮膰 w psiarni, kt贸ra si臋 mie艣ci ko艂o piekarni zamkowej; sp臋tano jej okrutnie r臋ce i nogi, po czym musia艂a si臋 czo艂ga膰 jak pies na czworakach przez w膮ski otw贸r, w kt贸颅rym utkwi艂a skurczona i zgi臋ta w kab艂膮k nie mog膮c si臋 ani poruszy膰..., ! ani op臋dzi膰 od natr臋tnego robactwa... Oskar偶ona nie mo偶e tedy spodzie颅wa膰 si臋 niczego innego, jak tylko tego, 偶e gotujecie jej okrutne tortury, a potem niechybnie zadacie jej 艣mier膰 sromotn膮鈥.

S膮d Rzeszy, pod gro藕b膮 kary dziesi臋ciu grzywien w z艂ocie, 偶膮da艂, aby oskar偶on膮 kobiet臋 umieszczono w bardziej godziwym wi臋zieniu, zabrania艂 poddawania jej torturom 鈥瀊ez powa偶nych, prawem przewi-

220

\ dzianych indycj贸w鈥 i poleci艂 dopu艣ci膰 do niej obro艅c臋. (Wed艂ug Sol- pdan-Heppe, tom II, Monachium 1911.)

f. Nie wiadomo, czy interwencja ta odnios艂a jaki艣 skutek. Jest to raczej ma艂o prawdopodobne. Gdyby by艂o inaczej, dosz艂yby do nas za颅pewne wiadomo艣ci o dalszych apelach o pomoc skierowanych do S膮du Rzeszy. Tymczasem 偶adnych 艣lad贸w takich apeli 鈥 poza tym jednym 鈥 nie znajdujemy. Baltazar Ross takim jednorazowym 鈥瀖andatem鈥 na pewno si臋 zbytnio nie przej膮艂. Co najwy偶ej sk艂oni艂 go tylko do takiego przyspieszenia toku proces贸w, 偶e cz臋sto od aresztowania do egzekucji mija艂o zaledwie jeden do dw贸ch tygodni, co udaremnia艂o wszelkie skargi i za偶alenia, gdy偶 z regu艂y przychodzi艂y one za p贸藕no.

Tak panoszy艂 si臋 w Fuldzie przez trzy lata z rz臋du okrutny oprawca Baltazar Ross, a偶 zmar艂 jego protektor i obro艅ca opat Baltazar von Dernbach (1606 r.).

Nast臋pca ksi臋cia-opata Johann Friedrich von Schwalbach nie na颅my艣laj膮c si臋 d艂ugo wtr膮ci艂 Rossa do lochu. Skargi na unieszkodliwio颅nego 艂owc臋 czarownic nap艂ywa艂y jedna za drug膮. Ogranicza艂y si臋 jednak przewa偶nie do nadu偶y膰 pope艂nionych przez Rossa i wyg贸rowa颅nych kwot, jakie pobiera艂 tytu艂em koszt贸w. Nie kwestionowano nato颅miast zasadno艣ci proces贸w czarownic i wydanych wyrok贸w 艣mierci, prowadzi艂oby to bowiem jedynie do nieko艅cz膮cych si臋 spor贸w i kontro颅wersji. Natomiast zarzut oszustwa, wymuszenia i przyw艂aszczenia do颅tyczy艂 konkretnych nadu偶y膰, wyra偶aj膮cych si臋 w okre艣lonych kwotach pieni臋偶nych. Nie by艂 to zreszt膮 odosobniony wypadek, kiedy z 艂owc膮 czarownic rozprawiano si臋 w ten najprostszy spos贸b.

Trzyna艣cie lat broni艂 si臋 Ross przed oskar偶eniami, daremnie usi艂uj膮c wydosta膰 si臋 z lochu. W ko艅cu zosta艂 艣ci臋ty publicznie w 1618 r.

Wolne miasto Offenburg w Badenii by艂o wprawdzie ma艂膮 mie艣cin膮, licz膮c膮 zaledwie dwa do trzech tysi臋cy mieszka艅c贸w, stanowi艂o jednak suwerenn膮 jednostk臋 terytorialn膮. Rz膮dy w mie艣cie sprawowa艂a dwu颅dziestoosobowa rada miejska. Rada ta zosta艂a zmajoryzowana przez wp艂ywow膮 mafi臋, kt贸ra rozp臋ta艂a w Offcnburgu dzikie prze艣ladowania czarownic. Przez trzydzie艣ci lat panowa艂 w miasteczku najstraszliwszy terror (1601 -1631).

Offenburg le偶y w uroczej okolicy, obfituj膮cej w winnice i sady, zwanej Ortenau, nad kt贸r膮 g贸ruje zamek Ortenberg. W pogodne dni wida膰 stamt膮d wie偶臋 katedry strasburskiej po drugiej stronie Renu. Ortenau by艂o w owych czasach osobnym w贸jtostwem ziemskim (鈥濴and- vogtei"). Podobnie jak w innych okolicach Rzeszy, dopiero w ostatnich latach XVI w. zacz臋艂y si臋 tam mno偶y膰 procesy czarownic. Ofiary ich rekrutowa艂y si臋 spo艣r贸d ludno艣ci ch艂opskiej. Teraz jednak od 1603 r. panowa艂 w Ortenau spok贸j, kt贸ry mia艂 si臋 utrzyma膰 przez dwadzie艣cia cztery lata. W tym samym czasie coraz cz臋艣ciej p艂on臋艂y stosy w wol颅nym mie艣cie Offenburgu, a kat z zamku Ortenberg znalaz艂 tu szerokie pole dla swej diabelskiej inwencji.

W radzie miejskiej Offenburga zasiadali r贸wnie偶 ludzie rozumni

221

i 艣wiatli. Usi艂owali oni przeciwstawi膰 si臋 poczynaniom 偶膮dnych prze颅艣ladowa艅 cz艂onk贸w rady i nie dawali si臋 zastraszy膰 pogr贸偶kom. Prowo颅dyr prze艣ladowc贸w, Rupprecht Silberrad, 偶ywi艂 szczeg贸ln膮 niech臋膰 do swego kolegi, rajcy Georga Laubacha, 'kt贸rego 偶ona ju偶 w 1597 r. jako jedna z pierwszych ofiar w mie艣cie spalona zosta艂a jako czarownica i kt贸ry odt膮d zdecydowanie wyst臋powa艂 w radzie przeciw klice prze颅艣ladowc贸w. Aby zmusi膰 Laubacha do milczenia, Silberrad oskar偶y艂 w 1601 r. trzy jego c贸rki, 偶e czarami swymi zada艂y 艣mier膰 jego synowi. Dwie 偶ebraczki, kt贸re krad艂y winogrona i dlatego zosta艂y aresztowane, zmuszono na m臋kach, by zeznaniami swymi potwierdzi艂y to oskar偶enie. Wymieni艂y one r贸wnie偶 jako wsp贸lniczk臋 szwagierk臋 oskar偶yciela Sil- berrada, ale to obwinienie puszczono mimo uszu.

呕ebraczki czym pr臋dzej stracono jako czarownice, a jedn膮 z c贸rek Laubacha, kt贸rym zarzuci艂y one uprawianie czarostwa, Elz臋, poddano najstraszliwszym m臋kom, chc膮c wymusi膰 na niej przyznanie si臋 do winy.

Elza by艂a 偶on膮 piekarza Marcina Gwinnera. C贸reczka jej, ma艂a Agatka, zosta艂a r贸wnie偶 aresztowana. Wtr膮cono j膮 do ciemnego lochu i ch艂ostano niemi艂osiernie, a偶 w ko艅cu po kilku dniach dziecko pod dyktando s臋dzi贸w zezna艂o przeciw rodzonej matce. Elza Gwinner nie za艂ama艂a si臋 na m臋kach. Do ostatniego tchu zapewnia艂a o swej niewin颅no艣ci. W ko艅cu spalono j膮 na stosie, lecz nie zdo艂ano wydoby膰 z niej przyznania si臋 do winy (grudzie艅 1601 r.).

Uwi臋zienie ma艂ej Agaty spotka艂o si臋 z ostrym pot臋pieniem miesz颅ka艅c贸w miasta. Ojciec wyrzek艂 si臋 dziecka, kt贸re da艂o si臋 nak艂oni膰 da zezna艅 przeciw w艂asnej matce. Na wniosek jego rada postanowi艂a, 偶e wy艣le si臋 Agat臋 do innego miasta katolickiego. Klika Silberrada darem颅nie protestowa艂a przeciw tak 艂agodnemu potraktowaniu nieszcz臋艣liwej dziewczynki, kt贸ra sama si臋 przecie偶 przyzna艂a, 偶e jest czarownic膮.

Nie uda艂o si臋 r贸wnie偶 wytoczy膰 procesu pozosta艂ym dw贸m c贸rkom Laubacha.

Cz艂onkowie rady bowiem zdobyli si臋 wreszcie na odwag臋 i wyst膮颅pili ostro przeciw Silberradowi i jego czterem poplecznikom. Prze艣la颅dowcy czarownic zostali z rozkazu rady aresztowani (luty 1602 r.). Ro颅zum zwyci臋偶y艂, ale na kr贸tko.

Za wstawiennictwem duchowie艅stwa katolickiego, kt贸rego dw贸ch- przedstawicieli zawsze bra艂o udzia艂 w posiedzeniach rady, Silberrad i jego kompani zostali niebawem zwolnieni. A kiedy pierwsze pr贸by sprzeciwu zako艅czy艂y si臋 rozczarowaniem i zniech臋ceniem, prze艣ladowcy bez trudu znajdowali nowe okazje do wytaczania proces贸w o czary. S膮d, kt贸ry zajmowa艂 si臋 rozpatrywaniem tych spraw, sk艂ada艂 si臋 z czte颅rech cz艂onk贸w rady.

Stopniowo terrorystyczna mafia offenburska zacz臋艂a poczyna膰 sobie coraz zuchwa艂ej. Ze szczeg贸lnym upodobaniem wybiera艂a na swoje ofiary niewiasty z zamo偶nych rodzin mieszcza艅skich, gdy偶 na nich naj颅obficiej mog艂a si臋 ob艂owi膰.

Nie posk膮pili te偶 oprawcy pieni臋dzy na zainstalowanie nowego, skon-

222

struovvanego przez kata Hackera z zamku Ortonbcrg, narz臋dzia tortur, lak zwanego krzes艂a Hackera. By艂o to krzes艂o obite 偶elaznymi kolcami fi silnie nagrzewane za pomoc膮 wbudowanego w nie ipecjalnt* palo-

; niska. Wi臋kszo艣膰 ofiar uwi膮zanych na tym krze艣le przyznawa艂a si臋 w ci膮gu kwadransa do wszystkiego, co tylko oprawcy pragn臋li od nich pos艂ysze膰. Zdarzali si臋 jednak ludzie oporni, kt贸rzy wytrzymywali t臋 m臋k臋 dwana艣cie godzin i d艂u偶ej. Kat i s臋dziowie wychodzili na ten cza* na wino. Pewnego razu powr贸ciwszy do katowni zastali sw膮 ofiar臋 鈥nartw膮 na owym 鈥瀔onfesjonale鈥 s膮dowym. Mimo' to uznali j膮 za cza- czornic臋, a zw艂oki pochowano pod szubienic膮.

Ju偶 w pierwszym okresie prze艣ladowa艅 kilku mieszka艅c贸w miastu odwo艂a艂o si臋 do S膮du Rzeszy. Czy dopuszczalne jest oskar偶enie o czary kobiety, kt贸ra wed艂ug zgodnych o艣wiadcze艅 wszystkich indagowanych 艣wiadk贸w prowadzi艂a nienaganny tryb 偶ycia i kt贸rej nie zarzuca si臋 nawet, 偶e wyrz膮dzi艂a komukolwiek szkod臋 swymi rzekomymi czarami?

Na pytanie to, odnosz膮ce si臋 do niejakiej pani Fehr, odpowiedzia艂 hrabia Sulz, przewodnicz膮cy S膮du Rzeszy, 偶e diabe艂 mo偶e si臋 zagnie藕颅dzi膰 r贸wnie偶 w uczciwym cz艂owieku i 偶e dlatego nale偶y wobec oskar偶o颅nej kobiety zastosowa膰 takie post臋powanie, jakie zalecaj膮 uczeni legi艣ci.

Przewodnicz膮cy S膮du Rzeszy wypowiedzia艂 si臋 wi臋c w tej sprawie w spos贸b r贸wnie mglisty, og贸lnikowy i w艂a艣ciwie nic nie m贸wi膮cy, w jaki pisane by艂y czasem opinie uniwersyteckich fakultet贸w prawa. Owi uczeni w prawie teoretycy u偶ywali j臋zyka, kt贸ry nie mia艂 nic wsp贸lnego z tym, co si臋 faktycznie dzia艂o w katowniach. Tote偶 s臋dzio颅wie czarownic mogli sobie interpretowa膰 ich opinie dowolnie, tak, Jak im by艂o wygodniej, albo w og贸le nie bra膰 ich pod uwag臋. Hrabia Sulz chcia艂 zapewne powiedzie膰, jak o tym 艣wiadcz膮 p贸藕niejsze orzeczenia S膮du Rzeszy, 偶e 艣ledztwo powinno by膰 prowadzone zgodnie z przepi颅sami prawa cesarskiego zawartymi w 鈥濩arolinie鈥. Przepisy te nie ze颅zwala艂y na poddawanie torturom os贸b, przeciw kt贸rym nie rozporz膮颅dzano wystarczaj膮cymi poszlakami. Ale terrory艣ci z Offenburga oczy颅wi艣cie zinterpretowali orzeczenie s膮du w Spirze po swojemu i nie oszcz臋dzili pani Fehr tortur. A kiedy m膮偶 jej zwr贸ci艂 si臋 ponownie do S膮du Rzeszy, 'by艂o ju偶 za p贸藕no, niewiasta przyzna艂a si臋 bowiem na m臋kach do winy i wymieni艂a nazwiska kilku kobiet jako rzekomych czarownic, te za艣 z kolei obci膮偶y艂y inne.

W tych czasach terroru i zgrozy 偶ona, kt贸ra pragn臋艂a uwolni膰 si臋 | od m臋偶a, denuncjowa艂a go po prostu jako czarownika, m膮偶, kt贸ry chcia艂 j pozby膰 si臋 偶ony, a na dodatek uprzykrzonej te艣ciowej oraz szwagierki, I sk艂ada艂 na wszystkie trzy donos, jakoby by艂y czarownicami.

Jeden z 贸wczesnych proces贸w wiele lat z rz臋du absorbowa艂 S膮d Rzeszy w Spirze. Figuruje on w aktach pod tytu艂em 鈥濰offmanka prze颅ciw burmistrzowi i radzie miasta Offenburga鈥.

Anna Maria Hoffman 'by艂a bogat膮 mieszczank膮, osob膮 znan膮 z do颅broczynno艣ci. Mia艂a krewnych w mo偶nym mie艣cie Strasburgu. U nich si臋 te偶 schroni艂a, kiedy chciano j膮 aresztowa膰 w Offenburgu jako cza-

223

r贸wnic臋 (1608 r.). W贸wczas aresztowano w Offenburgu jeji c贸rk臋, za颅m臋偶n膮 za Eberhardem Bapstem. Skonfrontowano j膮 z kobiet膮, le偶膮c膮 bez si艂 po przebytych torturach i ledwo poruszaj膮c膮 j臋zykiem. Pisarz miejski przeczyta艂 z ksi臋gi zeznanie przez ni膮 z艂o偶one i za偶膮da艂, aby potwierdzi艂a je wobec pani Bapst, z domu Hoffman. Mia艂a ona zezna膰, 偶e obie wielokrotnie bra艂y razem udzia艂' w sabatach czarownic.

Widok um臋czonej kobiety musia艂 wzbudzi膰 w pani Bapst straszliwe przeczucie tego, co j膮 sam膮 czeka艂o. A kiedy wydano j膮 pacho艂kom katowskim, w贸wczas ju偶 na torturach pierwszego stopnia przyzna艂a si臋, 偶e jest czarownic膮 i 偶e matka by艂a jej mistrzyni膮. Co prawda p贸藕niej odwo艂a艂a to fa艂szywe zeznanie.

Tymczasem przebywaj膮cej w Strasburgu matce pani Bapst i jej wp艂ywowej rodzinie uda艂o si臋 w niezwykle kr贸tkim czasie spowodowa膰 interwencj臋 S膮du Rzeszy. Ju偶 po up艂ywie kilku 'dni burmistrz i rada Offenburga otrzymali orzeczenie ze Spiry. S膮d Rzeszy uzna艂 post臋po颅wanie s膮dowe wszcz臋te przeciw 鈥濰offmance鈥, czyli pani Bapst, uro颅dzonej! Hoffmann, za sprzeczne z prawem i uniewa偶ni艂 je (pa藕dziernik 1608 r.).

Rada wcale si臋 jednak orzeczeniem tym nie przej臋艂a i kontynuowa艂a proces, nie staraj膮c si臋 go nawet przyspieszy膰. Aby uzasadni膰 swe po颅st臋powanie, przes艂a艂a S膮dowi Rzeszy protoko艂y przes艂ucha艅 tortu颅rowanych czarownic. Potwierdzi艂o to tylko zarzuty s膮du najwy偶szego, kt贸ry wskaza艂, 偶e niedopuszczalne jest oddanie pods膮dnego na tortury bez dostatecznych po temu 鈥瀒ndycj贸w鈥 i sporz膮dzanie aktu oskar偶enia dopiero na podstawie wymuszonych w ten spos贸b zezna艅.

Poniewa偶 s臋dziowie offenburscy nie us艂uchali, S膮d Rzeszy na na颅legania krewnych wys艂a艂 w nast臋pnym roku (grudzie艅 1609 r.) ponowny mandat, w kt贸rym pod gro藕b膮 kary 偶膮da艂 umo偶liwienia oskar偶onej przewidzianej prawem obrony, a przede wszystkim podania jej do wia颅domo艣ci ci膮偶膮cych na niej zarzut贸w. Na to s膮d offenburski przes艂a艂 do Spiry powt贸rnie wymuszone na m臋kach zeznania pods膮dnej, kt贸ra nie颅bawem raz jeszcze je odwo艂a艂a (stycze艅 1610 r.).

Ma艂偶onka oskar偶onej osadzono w wi臋zieniu za zachowanie si臋 uw艂a颅czaj膮ce powadze rady. Rada wystosowa艂a te偶 gwa艂towny protest prze颅ciw mandatowi Spiry gro偶膮cemu jej kar膮. Za偶膮da艂a nawet ukarania za Obraz臋 rady adwokata, kt贸ry napisa艂 skarg臋 w obronie pani Bapst. W ko艅cu 1610 r. wyda艂 S膮d Rzeszy ostatni i najgro藕niejszy mandat. Zabrania艂 on pod gro藕b膮 najsurowszej kary dalszego prowadzenia pro颅cesu i poci膮ga艂 rad臋 'do odpowiedzialno艣ci.

Rada rzuci艂a na to Spirze zuchwa艂e wyzwanie* skaza艂a oskar偶on膮 Hoffmann-Bapst na spalenie. Wyrok wykonano niezw艂ocznie (pocz膮tek 1611 r.). W艂adcy suwerennej mie艣ciny mogli sobie na to pozwoli膰. Wie颅dzieli, 偶e ujdzie im to bezkarnie.

(Wyci膮gi z ksi膮g rady Offenburga i akt procesu przytacza F. Volk w Hexen in der Landvogtei Ortenau und Reichsstadt Offenburg, Lahr 1882, oraz Soldan-Heppe, tom II.)

224

W czasie wojny trzydziestoletniej do Offenburga wtargn臋li Szwedzi. Miasto przez p贸艂 roku znajdowa艂o si臋 pod ich okupacj膮. Na* terenach okupowanych genera艂owie szwedzcy zabraniali wsz臋dzie wytaczania proces贸w o czary. Zn臋kane kobiety mog艂y wreszcie odetchn膮膰 z ulg膮. Ale kiedy w po艂owie 1628 r. nieprzyjaciel wycofa艂 si臋 z miasta, prze颅艣ladowania rozpocz臋艂y si臋 na nowo. Rada og艂osi艂a nagrod臋 w wysoko艣ci dw贸ch szyling贸w za ka偶d膮 dostarczon膮 czarownic臋.

Mi臋dzy 艂owcami czarownic dochodzi艂o czasem do zatarg贸w o po颅dzia艂 艂up贸w. Godny uwagi jest nast臋puj膮cy przypadek. Dwaj urz臋dnicy cesarscy, kt贸rzy administrowali w艂asno艣ci膮 austriack膮 w mie艣cie, za偶膮颅dali, aby skonfiskowany maj膮tek czarownic i czarownik贸w przechodzi艂 na w艂asno艣膰 cesarza, co oznacza艂o po prostu, 偶e sami chc膮 na tych kon颅fiskatach skorzysta膰 (lipiec 1628 r.). Ale chciwi cz艂onkowie rady od颅rzucili te ich pretensje. Z incydentem tym wi膮za艂o si臋 g艂oszone p贸藕颅niej twierdzenie, 偶e prze艣ladowania czarownic w Offenburgu zacz臋艂y si臋 z poduszczenia cesarza Rudolfa II. Wersj臋 t臋 pu艣ci艂a w 艣wiat rada Offenburga. W pismach bowiem do S膮du Rzeszy usprawiedliwia艂a si臋 mi臋dzy innymi argumentem, 偶e dwaj komisarze cesarscy zarzucili, 偶e w Offenburgu nazbyt opieszale 艣ciga si臋 czarownice. Ot贸偶 nic nie wskazuje na to, aby Rudolf II mia艂 kiedykolwiek inspirowa膰 polo颅wania na czarownice w kt贸rym艣 z miast Rzeszy. Bli偶sze prawdy wy颅daje si臋 przypuszczenie, 偶e ju偶 wtedy sz艂o o dw贸ch urz臋dnik贸w prze颅bywaj膮cych w Offenburgu, kt贸rzy pod pozorem reprezentowania inte颅res贸w cesarza domagali si臋 udzia艂u w 艂upach uzyskanych przez 艂owc贸w czarownic, podobnie jak dopomina艂 si臋 takiego udzia艂u pewien so艂tys cesarski (Reichsschultheiss) w Alzacji, o kt贸rym wspominaj膮 relacje wsp贸艂czesne. Jest rzecz膮 zupe艂nie prawdopodobn膮, 偶e hieny takie mog艂y si臋 domaga膰 rozszerzenia intratnego procederu prze艣ladowania cza颅rownic.

Zdecydowany op贸r ludno艣ci miasta przeciw rs膮dom terroru nast膮颅pi艂 stosunkowo p贸藕no i pocz膮tkowo zosta艂 krwawo st艂umiony, ale nie na d艂ugo. Ofiarami 偶膮dnej mord贸w i rabunku mafii prze艣ladowc贸w, zasiadaj膮cej w radzie, by艂y nie tylko kobiety, niejeden zamo偶ny mie颅szczanin postrada艂 r贸wnie偶 偶ycie i maj膮tek. Nikt nie czu艂 si臋 bezpiecz颅ny, torturami bowiem mo偶na by艂o ka偶dego zmusi膰 do wskazania do颅wolnej osoby. Przeciw tym metodom, pot臋pionym ju偶 przez S膮d Rzeszy, coraz g艂o艣niej wyst臋powali obywatele miasta. Dw贸ch szerzycieli tych 鈥榖untowniczych nastroj贸w spalono jako czarownik贸w (1629 r.).

Jednak偶e mniemane czarownice coraz cz臋艣ciej) cofa艂y wymuszone na nich torturami pom贸wienia innych os贸b o czarostwo. Zdarza艂o si臋, 偶e zach臋cali ich do tego duchowni, zdaj膮c sobie spraw臋, do jakich nie颅obliczalnych nast臋pstw mo偶e doprowadzi膰 dalsze niczym nie ograni颅czone stosowanie tortur. Oznaki oporu nasilaj膮cego si臋 w艣r贸d ludno艣ci wyst臋powa艂y coraz wyra藕niej. Ludzie byli doprowadzeni do rozpaczy, wszak w ci膮gu dw贸ch lat zaledwie, 1628 i 1629, spalono w jednej ma颅lej mie艣cinie siedemdziesi膮t dziewi臋膰 os贸b.

15 鈥 Czarownice

225

R贸wnie偶 w艣r贸d ludno艣ci wiejskiej w贸jtostwa Ortenau ,po d艂ugiej przerwie wybuch艂y ze wzmo偶on膮 si艂膮 nowe prze艣ladowania {1677 r.), kt贸re trwa膰 mia艂y tu przez czas d艂u偶szy.

Jednak偶e w mie艣cie Offenburgu rada musia艂a teraz pow艣ci膮gn膮膰 swe mordercze zap臋dy. I oto w 1631 r. procesy czarownic niepostrze颅偶enie usta艂y w miastec偶ku. Jak to si臋 sta艂o i dlaczego, nie wiemy, mil颅cz膮 o tym relacje historyczne.

Nie ma te偶 偶adnych danych, kt贸re by 艣wiadczy艂y, 偶e kt贸ry艣 z pro颅wodyr贸w mafii prze艣ladowc贸w poci膮gni臋ty zosta艂 do odpowiedzialno艣ci. 呕yli wi臋c oni sobie dalej cicho i spokojnie jako poczciwi obywatele, jak gdyby nigdy nic si臋 nie sta艂o. Nie by艂o w tym nic niezwyk艂ego. Tak samo cicho i niepostrze偶enie wracali do normalnego mieszcza艅颅skiego 偶ycia terrory艣ci w innych miastach, gdzie wcze艣niej czy p贸藕niej zaniechano proces贸w czarownic. 艁owca czarownic Baltazar Ross, 艣ci臋ty w Fuldzie, nale偶a艂 do wyj膮tk贸w.

MATKA JOHANNESA KEPLERA

By艂o to widowisko dramatyczne i niecodzienne. Wielki astronom Johann Kepler, jeden z najwi臋kszych geniuszy epoki, musia艂 wyt臋偶y膰 ca艂膮 swoj膮 energi臋, spryt i pomys艂owo艣膰, by nie pozwoli膰 kilku ma艂ym okrutnikom ze szwabskiej mie艣ciny spali膰 na stosie matki, pomawianej o czary. Sze艣膰 lat (1615-1621) trwa艂a ta walka o 偶ycie starej kobiety.

Polowanie na czarownice, 鈥榢t贸re odbywa艂o si臋 w ksi臋stwie Wirtem颅bergii w tym samym czasie, kiedy s膮d Rzeszy w Spirze okaza艂 si臋 bez颅silny wobec morderc贸w czarownic w katolickim Offenburgu, obj臋艂o wiele protestanckich miasteczek i wsi. Ksi膮偶臋cy rz膮d wirtemberski do颅la艂 oliwy do ognia wydaj膮c edykt (1616 r.), w kt贸rym wzywa艂 w艂adze miejscowe do bezwzgl臋dnego t臋pienia czarownic.

To, 偶e kobieta oskar偶ona o czary mog艂a w takich okoliczno艣ciach wyj艣膰 ca艂o z opresji, by艂o wypadkiem wr臋cz wyj膮tkowym w smutnych dziejach proces贸w czarownic w Niemczech.- Jakim cudem zdo艂a艂 to Kepler osi膮gn膮膰?

Sprawa Katarzyny Kepler, z domu G眉ldemann, przedstawia艂a si臋 fatalnie. W Weil, miasteczku, w kt贸rym wyda艂a na 艣wiat swoje dzieci, spalono na stosie w latach od 1615 do 1629 trzydzie艣ci osiem czarownic. Przy tym miasteczko liczy艂o nie wi臋cej ni偶 dwie艣cie rodzin. Niewiele wi臋ksz膮 mie艣cin膮 by艂 Leonberg, w kt贸rym Keplerka mieszka艂a obecnie. W ci膮gu jednej zimy 1615 r. spalono tam sze艣膰 czarownic. Obie mie艣ciny le偶膮 w pobli偶u Stuttgartu. Na zamku w Leonberg, w kt贸rym s膮dzono w贸wczas czarownice, mie艣ci si臋 obecnie miejscowy s膮d pierwszej in颅stancji.

Z Sindelfingen, Vaihingen i innych miasteczek Szwabii nap艂ywa艂y r贸wnie偶 niepokoj膮ce wie艣ci.

Kobieta z Seresheim, kt贸r膮 pomawiano, 偶e jest prowodyrk膮 czarow颅nic z ca艂ej okolicy, wzi臋ta na m臋ki, opisa艂a ze wszystkimi szczeg贸艂ami

226

sabaty czarownic odbywaj膮ce si臋 rzekomo na g贸rze Henchel i wymie颅ni艂a wiele os贸b, kt贸re mia艂y bra膰 udzia艂 w tych schadzkach i kt贸re na tej podstawie uwi臋ziono i stracono. S臋dziowie pytali jej, jak to si臋 dzieje, 偶e tyle kobiet ulega pokusom diabelskim, i wcale nie dopa颅trywali si臋 zjadliwego szyderstwa w odpowiedzi niewiasty, kt贸ra od颅rzek艂a, 偶e bierze si臋 to st膮d, 偶e kobiety maltretowane s膮 przez swoich m臋偶贸w pijak贸w. ,

Podobna my艣l mog艂a si臋 nasun膮膰 r贸wnie偶 Katarzynie Kepler, kiedy w toku procesu poddano j膮 tak zwanej pr贸bie 艂ez. Pr贸ba ta polega艂a na tym, 偶e oskar偶onej odczytywano ust臋py z Pisma 艣wi臋tego traktu颅j膮ce o m臋ce Jezusa Chrystusa i wzywano j膮, aby 艂zy roni艂a, je偶eli jest niewinna. Je偶eli oskar偶ona nie potrafi艂a na rozkaz zap艂aka膰, 'by艂 to do颅w贸d winy. Katarzyna Kepler nie pr贸bowa艂a nawet wycisn膮膰 艂ez z oczu, lecz odrzek艂a wzburzona, 偶e tyle w swoim 偶yciu p艂aka艂a, 偶e wyp艂aka艂a ju偶 wszystkie 艂zy. Bo te偶 rzeczywi艣cie m膮偶 Katarzyny, Heinrich, nicpo艅 wielki i ladaco, przysporzy艂 jeji niema艂o trosk i zgryzot w przesz艂o艣ci.

Johann pragn膮c ratowa膰 matk臋 nie m贸g艂 liczy膰 na poparcie 偶adne颅go z cz艂onk贸w rodziny. Heinrich Kepler, ojciec, dawno ju偶 znik艂 gdzie艣 bez 艣ladu. Johann, jego syn pierworodny, obliczy艂 w swoim dzienniku konstelacj臋 gwiazd w dniu urodzin ojca i por贸wna艂 sw贸j horoskop z tym, co o nim wiedzia艂. Heinrich Kepler widziany oczyma syna by艂 cz艂owiekiem 鈥瀉wanturniczego usposobienia,芦 gwa艂townikiem pochopnym do zwady. Przeznaczone mu by艂o zgin膮膰 marn膮 艣mierci膮鈥. Mia艂 鈥瀕icznych wrog贸w, a jego- po偶ycie ma艂偶e艅skie obfitowa艂o w k艂贸tnie i swary鈥. W 1'577 r. omal nie zawis艂 na szubienicy (z jakiego powodu 鈥 Johann nie podaje). Na zako艅czenie czytamy w owym dzienniku: 鈥瀘jciec bar颅dzo 藕le traktowa艂 matk臋. W ko艅cu wyruszy艂 w 艣wiat i zmar艂 gdzie艣 na obczy藕nie鈥.

Drugi syn jego, Heinrich, wrodzi艂 si臋 w ojca i r贸wnie偶 sta艂 si臋 obie偶y艣wiatem. Wi臋cej pociechy mia艂a Katarzyna Kepler z trzeciego syna, Krzysztofa, kt贸ry uczciwie zarabia艂 na 偶ycie jako 'konwisarz, i z c贸rki Ma艂gorzaty, kt贸ra po艣lubi艂a pastora. Ale teraz, kiedy nadci膮颅gn臋艂o nieszcz臋艣cie, nie znalaz艂a matka oparcia ani w synu konwisarzu, ani w zi臋ciu pastorze. W dalszym toku procesu obaj odrzekli si臋 jej boja藕liwie. Bo te偶 wi臋zy pokrewie艅stwa z czarownic膮 nara偶a艂y na niebezpiecze艅stwo wszystkich cz艂onk贸w rodziny. Zarzucano wszak r贸w颅nie偶 Katarzynie Kepler, 偶e dzieckiem b臋d膮c wychowywa艂a .si臋 w mia颅steczku Weil u ciotki, kt贸ra p贸藕niej spalona zosta艂a na stosie jako czarownica.

Najstarszy syn, Johann, astronom, kt贸ry zamieszkiwa艂 w Linz w G贸r颅nej Austrii, musia艂 tedy sam jeden podj膮膰 si臋 obrony matki. Nie mia艂a ona przyjaci贸艂 ani ludzi 偶yczliwych w Leonbergu. By艂a bowiem nie颅wiast膮 z艂膮 i z艂o艣liw膮.

W ka偶dym razie w takim 艣wietle widzia艂 matk臋 Johann Kepler. Mimo to dotrzyma艂 wiernie s艂owa, i偶 nie ustanie w jej obronie, cho膰颅by mia艂 przyp艂aci膰 t臋 obron臋 maj膮tkiem i 偶yciem. Astronom skre艣li艂

227

r贸wnie偶 w swoim dzienniku wizerunek matki powi膮zany z jej horosko颅pem. Pisze o niej, 偶e by艂a 鈥瀖a艂a, chuda, czarniawa, rozmi艂owana w plot颅kach i swarliwa...鈥

Zapewne by艂a kobiet膮 zgorzknia艂膮, nazbyt ci臋偶ko do艣wiadczy艂o j膮 偶ycie. Kepler jednak przypisuje jej przywary jedynie wrodzonym sk艂onno艣ciom. P贸藕niej, w latach dojrza艂ych, wr贸ci艂 raz jeszcze do horo颅skopu matki. By艂 on zbli偶ony do jego w艂asnego, a przecie偶 cechy charak颅teru i losy matki i syna by艂y najzupe艂niej r贸偶ne. Kepler pos艂u偶y艂 si臋 tym przyk艂adem, aby wyja艣ni膰 czytelnikom zasady swojej astrologii. Wprawdzie gwiazdy wywieraj膮 przemo偶ny wp艂yw na cz艂owieka, t艂u颅maczy艂, ale nie zawsze wiemy, jakie jest to ich oddzia艂ywanie, i dla颅tego nie mo偶emy przepowiedzie膰 z gwiazd wszystkich perypetii, jakie czekaj膮 go w 偶yciu.

鈥濿e藕my cho膰by m贸j w艂asny przyk艂ad. Znam kobiet臋 [Kepler ma na my艣li matk臋], kt贸ra urodzi艂a si臋 pod podobnymi aspektami, co ja. Jest to niewiasta najbardziej niespokojnego ducha, skutkiem czego nie tylko pozosta艂a osob膮 nieo艣wiecon膮, co zreszt膮, gdy o kobiety chodzi, nie jest wcale rzecz膮 niezwyk艂膮, ale wprawi艂a te偶 w ambaras ca艂膮 zwierzchno艣膰 miejsk膮 i sama sobie napyta艂a biedy鈥.

Kiedy Kepler pisa艂 te s艂owa w swojej 鈥濰armonii 艣wiata鈥 (Harmo颅nices mundi, 1619), proces czarownic toczy艂 si臋 ju偶 trzy lata i wci膮偶 jeszcze by艂 daleki od zako艅czenia. Jak z tego wida膰, zarzuca艂 on matce, 偶e nie zachowywa艂a si臋 ostro偶niej i pow艣ci膮gliwiej w tych niebezpiecz颅nych czasach, kiedy 艂owcy czarownic hulali bez przeszk贸d w miastecz颅kach Weil i Leonburg. Ze s艂贸w jego pobrzmiewa nawet niejakie wsp贸艂颅czucie dla pan贸w ze zwierzchno艣ci miejskiej. Bo przecie偶 rajcy mia颅steczka od dawna ju偶 miotali si臋 bezradnie pomi臋dzy 偶膮daniami miej颅scowych prze艣ladowc贸w czarownic a protestami Keplera, 鈥瀖atematyka Jego Cesarskiej Mo艣ci鈥.

Jako 鈥瀖atematyk Jego Cesarskiej Mo艣ci鈥 wyst臋powa艂 Kepler wobec rajc贸w i s臋dzi贸w rodzinnego miasteczka z wielk膮 pewno艣ci膮 siebie. Matematyk znaczy艂o tyle samo, co astronom, astronom za艣 by艂 dla ludzi tym samym, co astrolog. Mieli wi臋c do czynienia z cz艂owiekiem, kt贸ry piastowa艂 tajemnicze stanowisko u boku cesarza i kt贸ry by艂 jego zaufanym doradc膮. Ponadto wiedzieli zapewne, 偶e ich w艂asny zwierzch颅nik, ksi膮偶臋 wirtemberski, darzy艂 tego gwia藕dziarza wzgl臋dami, czemu niejednokrotnie dawa艂 wyraz w rozmowach i listach. W obszernych memoria艂ach pisanych w obronie matki Kepler nie omieszkiwa艂 przy颅pomina膰 panom z magistratu o swoim wysokim urz臋dzie. By艂 to atut nie lada, ale atut ten nie wystarczy艂by mo偶e, gdyby nie szed艂 w parze z sugestywnym wp艂ywem, jaki wywiera艂a jego osobowo艣膰. S膮d, gdyby tylko m贸g艂, ch臋tnie by si臋 od niego uwolni艂. Ale panowie musieli si臋 godzi膰 z obecno艣ci膮 tego szczup艂ego, ciemnow艂osego astrologa, zjawia颅j膮cego si臋 przed nimi u boku drobnej, pomarszczonej kobiety, kt贸ra by艂a jego matk膮. Jak bardzo nie na r臋k臋 by艂a im ta jego obecno艣膰, wy颅jawi艂 bezwiednie pisarz s膮dowy, rozpoczynaj膮c protok贸艂 jednego z prze颅

228

s艂ucha艅 od uwagi, 偶e oskar偶ona Katarzyna zjawi艂a si臋 鈥瀗iestety w towa颅rzystwie Jegomo艣ci syna鈥.

By艂 to przypadek niezwyk艂y, 偶e dopuszczono w procesie o czary obro艅c臋. I by艂o rzecz膮 jieszcze bardziej niezwyk艂膮, 偶e s臋dziowie nie pospieszyli si臋 z wzi臋ciem oskar偶onej na m臋ki, aby czym pr臋dzej zmu颅si膰 j膮 do wyznania winy i spali膰, zanim nast膮pi interwencja ze strony wy偶szych czynnik贸w. A ju偶 czym艣 najzupe艂niej niezwyk艂ym by艂o, 偶e nie poci膮gni臋to do odpowiedzialno艣ci syna, kt贸ry odwa偶y艂 si臋 stan膮膰 w obronie matki czarownicy. S膮d w Leonbergu nie mia艂 zwyczaju cere- gielowa膰 si臋 z kobietami, kt贸re skazywa艂 na stos jako czarownice.

隆Jednak偶e Weil, miasto, w kt贸rym si臋 Kepler urodzi艂, i Leonberg, gdzie ucz臋szcza艂 do szko艂y 艂aci艅skiej, mia艂y wszelkie powody do dumy z cz艂owieka, kt贸ry sta艂 si臋 s艂awny. Ali艣ci s艂awa, kt贸rej za偶ywa艂 Kepler ju偶 za 偶ycia, nie opiera艂a si臋 na jego odkryciu praw rz膮dz膮cych ruchami planet, kt贸re zyska艂o mu nie艣miertelne imi臋 w 艣wiecie potomnych. Do颅nios艂o艣膰 ich ods艂oni艂 dopiero po 艣mierci Keplera 'Newton, kt贸ry opar艂 na nich sw贸j model wszech艣wiata. W艣r贸d wsp贸艂czesnych zas艂yn膮艂 Kepler jako astrolog, jako mistrz sztuki przepowiadania z gwiazd, kt贸rym wcale by膰 nie chcia艂. I to w艂a艣nie ta jego s艂awa musia艂a uczyni膰 g艂臋颅bokie wra偶enie na mieszczanach z Weil i Leon'bergu.

Kepler nie zarzuci艂 jednak ca艂kowicie astrologii ani te偶 nie zajmo颅wa艂 si臋 ni膮 jedynie dla zarobku, jiak twierdz膮 niekt贸rzy. S膮dzi艂 bowiem, 偶e z po艂o偶enia gwiazd w chwili urodzenia cz艂owieka mo偶na wyczyta膰 jego predyspozycje i sk艂onno艣ci. Jednak偶e nie od gwiazd zale偶y, jaki u偶ytek zrobi cz艂owiek z wrodzonych sk艂onno艣ci i pop臋d贸w. 鈥濻prawdza si臋 tu stare przys艂owie, 偶e cz艂owiek sam jest kowalem w艂asnego losu鈥.

艢mia艂o i otwarcie ostrzega艂 astrolog nadworny Kepler doradc贸w sk艂onnego do mistycyzmu cesarza Rudolfa II, 偶e nie nale偶y zach臋ca膰 monarchy do astrologii, aby nie jterali偶owa膰 jego zdolno艣ci do podej颅mowania decyzji (Wielkanoc 1611 r.).

Podobnie perswadowa艂 p贸藕niej wierz膮cemu w gwiazdy Wallenstei- nowi, 偶e sam jest odpowiedzialny za swoje czyny. Im cz臋艣ciej jednak ostrzega艂 przed bezpodstawnymi przepowiedniami r贸偶nych astrolog贸w, tym bardziej umacnia艂 swoich dostojnych klient贸w w przekonaniu, 偶e krytyczny Kepler jest spo艣r贸d wszystkich astrolog贸w najbardziej uczony i do艣wiadczony.

R贸wnie偶 w艣r贸d ludu rozchodzi艂a si臋 o nim fama jako o nie maj膮颅cym sobie r贸wnych przepowiadaczu z gwiazd. Do obowi膮zk贸w jego bo颅wiem zar贸wno w Grazu, jak i w Linzu nale偶a艂o wydawanie kalendarzy, kt贸re zawiera艂y przepowiednie dotycz膮ce pogody, najazd贸w Turk贸w, rozruch贸w ch艂opskich i tym podobnych rzeczy. Ku zdziwieniu i satys颅fakcji Keplera ludzie uwa偶ali, 偶e na jego przepowiedniach bardziej mo偶颅na polega膰 ni偶 na prognostykach figuruj膮cych w kalendarzach innych autor贸w.

鈥 Notable Leonbergu, kt贸rzy s膮dzili Katarzyn臋 Kepler, nie dlatego wi臋c nie mogli si臋 oprze膰 uczuciu szacunku dla jej syna, 偶e byli 艣wia-

229

domi jego rzeczywistej roli i znaczenia. Dla nich, podobnie jak dla wi臋kszo艣ci 贸wczesnych ludzi, by艂a astrologia jedn膮 z owych 鈥瀗auk tajemnych鈥, kt贸rej mistrz贸w otaczano boja藕liw膮 czci膮, zw艂aszcza gdy si臋 mia艂o do czynienia z gwia藕dziarzem takim, jak matematyk na颅dworny, kt贸ry przepowiada艂 przysz艂o艣膰 samemu cesarzowi, ksi膮偶臋tom i wodzom.

Ksi膮偶臋 Fryderyk Wirtemberski by艂 w tym wypadku jeszcze wa偶niej颅szy ni偶 odleg艂y cesarz. S臋dziowie czarownic w Leonbergu musieli si臋 z nim przede wszystkim liczy膰, gdy偶 od niego zale偶a艂a ostateczna de颅cyzja o losie Katarzyny Kepler. Rz膮d jego zach臋ca艂 prze艣ladowc贸w czarownic w Wirtembergii do dzia艂ania. Prze艣ladowcy starej kobiety nie szcz臋dzili zachodu, aby przekona膰 rz膮d ksi膮偶臋cy w Stuttgarcie, 偶e Keplerk臋 nale偶y spali膰 bez wzgl臋du na wszystkie zastrze偶enia, jakie syn wysuwa w jej obronie.

Protoko艂y rozprawy s膮dowej ujawniaj膮 wrog贸w Katarzyny Kepler. Nale偶a艂a do nich przede wszystkim powa艣niona z Katarzyn膮 偶ona mi颅strza szklarskiego Jakuba Reinholda. Niewiasta ta od dawna ju偶 cier颅pia艂a na jakie艣 dolegliwo艣ci brzuszne i nie pomaga艂o jej 偶adne lekar颅stwo. Musia艂 jej wi臋c kto艣 zada膰 chorob臋 czarami, i tylko ta osoba, kt贸ra przyprawi艂a j膮 o chorob臋, mog艂aby j膮 uzdrowi膰 odczyniaj膮c urok. Wobec czego Reinboldowa zwr贸ci艂a si臋 z t膮 dwuznaczn膮 pro艣b膮 do swojej s膮siadki Keplerki. Keplerka bowiem, gdy by艂a u niej w odwie颅dzinach, pocz臋stowa艂a j膮 kubkiem wina, kt贸re prawdopodobnie by艂o jakim艣 napojem diabelskim.

Keplerka, oburzona do 偶ywego, wygarn臋艂a s膮siadce, 偶e ca艂e miasto wie o tym, i偶 prowadzi艂a si臋 ona jak ostatnia lafirynda i przez to w艂a艣nie nabawi艂a si臋 swoich dolegliwo艣ci, kt贸re zaostrzy艂a jeszcze nie- umiarkowanym za偶ywaniem r贸偶nych silnie dzia艂aj膮cych lek贸w.

Brat Reinboldowej by艂 cyrulikiem nadwornym ksi臋cia Wirtember- skiego. Syn ksi臋cia zjecha艂 na 艂owy do Leonbergu, a w jego orszaku cyrulik. Cyrulik zaprosi艂 na wino w贸jta zamkowego, kt贸ry piastowa艂 r贸wnie偶 urz膮d so艂tysa Leonbergu. Po wypitce w贸jt wezwa艂 Keplerk臋 do swego urz臋du, gdzie cyrulik zagrozi艂, 偶e j膮 przebije szpad膮, je偶eli nie odczyni dobrowolnie czar贸w zadanych siostrze.

Katarzyna Kepler nie 'da艂a si臋 zastraszy膰 i 偶 Oburzeniem odm贸wifa spe艂nienia tego 偶膮dania. By艂o to najrozs膮dniejsze, co mog艂a zrobi膰. Gdyby bowiem uleg艂a i wypowiedzia艂a jakie艣 zakl臋cia, potwierdzi艂aby tylko, 偶e potrafi czarowa膰. Dwaj kamraci musieli wi臋c da膰 za wygran膮 i na razie poprzesta膰 na pogr贸偶kach.

Aby uchroni膰 matk臋 przed dalszym szkalowaniem, rodzina Kepler贸w z艂o偶y艂a przeciw Reinboldowej skarg臋 o znies艂awienie. W贸jt Eichhorn schowa艂 jednak t臋 skarg臋 pod sukno i w porozumieniu z Reinhold ow膮 i jej rodzin膮 zacz膮艂 preparowa膰 oskar偶enie o czary przeciw Keplerce. Dwunastoletnia dziewczynka nios膮ca ceg艂臋 do wypalania spotka艂a na ulicy Keplerk臋 i w tym momencie poczu艂a jakby uderzenie w rami臋, po kt贸rym przez d艂u偶szy czas nie mog艂a ruszy膰 r臋k膮. Oczywi艣cie, mu-

230

; sia艂a to by膰 sprawka czarownicy, a nie jakie艣 tam nadwer臋偶enie ramie- t nia spowodowane ci臋偶arem. Maj膮c dziewczynk臋 jako 艣wiadka m贸g艂 f w贸jt wszcz膮膰 post臋powanie karne przeciw Katarzynie Kepler.

Ale te podst臋pne przygotowania pokrzy偶owa艂 nagle syn Johann, s艂ynny astrolog, kt贸ry napisa艂 do rady miejskiej Leonbergu, 偶e prze艣la颅dowcy jego matki dzia艂aj膮 niew膮tpliwie 鈥瀦 poduszczenia diab艂a鈥. On, matematyk nadworny Jego Cesarskiej Mo艣ci, domaga si臋 odpis贸w wszystkich akt dotycz膮cych sprawy jego matki.

-Pismo to poskutkowa艂o o tyle, 偶e przeciwnicy nie odwa偶yli si臋 na razie wyst膮pi膰 jawnie przeciw Katarzynie Kepler. Po cichu jednak zbie颅rali w dalszym ci膮gu materia艂 obci膮偶aj膮cy. Poniewa偶 matka nie czu艂a si臋 w Leonbergu bezpiecznie, Kepler zabra艂 j膮 do siebie do Linzu (grudzie艅 1616 r.).

Je偶eli osoba podejrzana o czary salwowa艂a si臋 ucieczk膮, by艂o to wed艂ug M艂ota na czarownice dowodem winy. Syn Krzysztof i zi臋膰 gwoli ostro偶no艣ci napisali do kancelarii ksi膮偶臋cej w Stuttgarcie, 偶e gdyby podejrzenia w stosunku do matki mia艂y si臋 okaza膰 uzasadnione, w贸w颅czas zerw膮 z ni膮 wszelkie zwi膮zki i nie b臋d膮 jej 'broni膰.

Nie up艂yn膮艂 rok, a Katarzyna wr贸ci艂a do Leonbergu. Kepler przy颅jecha艂 za ni膮. Nie ruszy艂 si臋 stamt膮d, dop贸ki nie otrzyma艂 od w艂adz formalnego zezwolenia na zabranie matki do Linzu. Ale matka nie chcia艂a opu艣ci膰 swego miasteczka. Przebywaj膮c vy Austrii zat臋skni艂a za rodzinnymi stronami. Chcia艂a zosta膰 w Leonbergu, na plebanii u c贸rki Ma艂gorzaty i zi臋cia. Przez kilka lat pozostawiano j膮 w spokoju, a偶 wreszcie prze艣ladowcy uznali, 偶e zebrali dostateczn膮 liczb臋 rzekomych dowod贸w jej winy.

Latem 1620 r. aresztowano Katarzyn臋 Kepler na plebanii. Osadzono j膮 w pomieszczeniu przy bramie miejskiej i przykuto na 偶elaznym 艂a艅颅cuchu do 艣ciany. Dw贸ch krzepkich drab贸w pilnowa艂o dzie艅 i noc siedemdziesi臋ciotrzyletniej staruszki. Koszty utrzymania musia艂a pono颅si膰 oskar偶ona i jej rodzina. W贸jt przeprowadzi艂 ju偶 pierwsze przes艂u颅chanie. Z kolei miano j膮 podda膰 torturom.

Kepler przyjecha艂 艣piesznie z Linzu i zdo艂a艂 wyjedna膰 u rady od颅roczenie 'tortur. Korzysta艂 przy tym z porad wytrawnego prawnika. Sam jednak u艂o偶y艂 pismo do s膮du, w kt贸rym wyst臋powa艂 z obron膮 oskar偶onej matki. ,

Akt oskar偶enia zarzuca艂 Katarzynie Kepler, 偶e kto艣 widzia艂 j膮, jak przechodzi艂a przez zamkni臋te drzwi. Teraz w wi臋zieniu oczywi艣cie sztuki takiej dokaza膰 nie mog艂a. Ciel臋 s膮siada zdech艂o, bo je zaczarowa艂a, 偶eby upiec piecze艅 dla swego syna Heinricha, w艂贸cz臋gi. Nie wierzy艂a w pie颅k艂o, jak twierdzi艂 kto艣, komu mia艂a to wyzna膰. Zamiast przesiadywa膰 w domu, jak na wdow臋 przysta艂o, w艂贸czy艂a si臋 po mie艣cie. Zjawia艂a si臋, gdzie jej nie posiano, przez co 艣ci膮ga艂a na siebie podejrzenie, 偶e jest czarownic膮. To jej wina, 偶e jaka艣 przewra偶liwiona dziewczyna poczu艂a si臋 molestowana przez diab艂a. Przede wszystkim za艣 偶ona szklarza Reinholda nic by艂a jedyn膮 osob膮, kt贸r膮 Keplerka cz臋stowa艂a winem

231

w cynowym kubku. Inna s膮siadka zmar艂a w kr贸tki czas po takim po颅cz臋stunku, a pewien mistrz krawiecki straci艂 w艂adz臋 w nogach. Z艂ym spojrzeniem u艣mierci膰 mia艂a Keplerka dwoje dzieci, i tak dalej, i tak dalej bez ko艅ca. Win膮 za wszystkie nieszcz臋艣cia, jakie ich 鈥榢iedykolwiek spotka艂y, obarczali teraz ludzie t臋 star膮 kobiet臋, kt贸r膮 od lat ju偶 po颅dejrzewano i prze艣ladowano.

Co prawda by艂y to tylko pom贸wienia, nie poparte 偶adnymi dowo颅dami. Ale w procesie czarownic twierdzenia takie wystarcza艂y. Stanowi- sko to reprezentowa艂y wszystkie ksi膮偶ki pisane przez prze艣ladowc贸w czarownic. I dlatego szklarz Reinbold, powo艂uj膮c si臋 na to, m贸g艂 twier颅dzi膰, 偶e nie s膮 wymagane formalne dowody wyst臋pk贸w pope艂nionych skrycie przez czarownice. Wszak w Ellwangen 鈥瀞palono ponad setk臋 czarownic, jakkolwiek obwinienia nie by艂y poparte dowodami鈥.

Kepler nie zdo艂a艂by uratowa膰 matki, gdyby usi艂owa艂 kwestionowa膰 ob艂臋dne urojenia. W 偶adnym ze swoich list贸w, poda艅, memoria艂贸w nie wypowiada艂, co naprawd臋 o nich my艣li. W pierwszej pr贸bie obrony 鈥 by艂a ju偶 o tym mowa 鈥 zarzuci艂 prze艣ladowcom, 偶e pod偶ega ich diabe艂. Przypomina to argumentacj臋 doktora Wierusa. Ale Kepler nie k艂ad艂 wszystkiego na 'karb intrygi diabelskiej, lecz pos艂ugiwa艂 si臋 argumen颅tami przystosowanymi do mentalno艣ci prze艣ladowc贸w. Wywodzi艂, 偶e w ostatnich czasach kilkakrotnie skazywano w Leonbergu i palono 鈥瀏u艣larki鈥. Poddawano je straszliwym udr臋kom i m臋czarniom tortury i wydobywano z nich wszystko, co mog艂y powiedzie膰 o sobie i swoich towarzyszkach. Wiadomo mu, 偶e jedn膮 z tych nieszcz臋艣liwych kobiet 鈥瀟orturowano w spos贸b tak barbarzy艅ski鈥, 偶e wyrwano jej kduk narz臋颅dziem katowskim. Zezna艂a ona, 偶e dwaj s膮downicy wypytywali j膮 w spos贸b niedozwolony 鈥瀘 Keplerk臋鈥. Procesy, do kt贸rych nawi膮偶ywa艂 Kepler, toczy艂y si臋 zim膮 1615 r. S膮dowi, jak wida膰, nie zale偶a艂o jeszcze w贸wczas na wymuszeniu zezna艅 obci膮偶aj膮cych Katarzyn臋 Kepler. Na颅gonka na ni膮 dopiero si臋 zaczyna艂a. 呕adnej z oskar偶onych kobiet nie zmuszano wi臋c do wskazania jej jako wsp贸lniczki Johann Kepler wy颅korzysta艂 to teraz jako istotny dow贸d jej niewinno艣ci.

Wielki astronom musia艂 si臋 do pewnego stopnia liczy膰 ze sposobem my艣lenia prze艣ladowc贸w, prze艣wiadczonych w swym za艣lepieniu o war颅to艣ci dowodowej zezna艅 czarownic. Inaczej nie zdo艂a艂by uratowa膰 matki.

Uda艂o mu si臋 to w ko艅cu, ale z wielkim trudem. Staruszka ju偶 od czternastu miesi臋cy tkwi艂a przykuta na 艂a艅cuchu w izdebce przy bramie miejskiej, a stosy akt procesowych pi臋trzy艂y si臋 coraz wy偶ej. W ko艅cu ksi膮偶臋 Fryderyk Wirtemberski zarz膮dzi艂, aby s膮d zwr贸ci艂 si臋.o opini臋 do fakultetu prawa uniwersytetu w Tybindze, na kt贸rym swego czasu studiowa艂 Kepler. Profesorowie wydali nast臋puj膮ce orzeczenie:

Poniewa偶 oskar偶ona cieszy艂a si臋 notorycznie z艂膮 s艂aw膮, stanowi艂oby to wystarczaj膮c膮 podstaw臋 do zastosowania wobec niej tortur. Jednak偶e fakultet zaleca艂 ograniczy膰 si臋 w tym przypadku do 鈥瀟erritio鈥.

鈥濼erritio" by艂o to postraszenie pods膮'dnego torturami, swego rodzaju tortura psychiczna, kt贸ra z regu艂y poprzedza艂a w艂a艣ciwe torturowanie

232

fizyczne. Zaci膮gni臋to tedy Katarzyn臋 Kepler do katowni. Kat okaza艂 jej narz臋dzia tortur i obja艣ni艂 ich zastosowanie. W贸jt wezwa艂 j膮 w obec颅no艣ci trzech s臋dzi贸w i pisarza miejskiego, aby si臋 dobrowolnie. przy颅zna艂a i zaoszcz臋dzi艂a sObie straszliwych cierpie艅, kt贸re zmusz膮 j膮 prze颅cie偶 do wyznania winy.

Oskar偶eni za艂amywali si臋 cz臋sto ju偶 na sam widok narz臋dzi tortur i przyznawali si臋 do wszystkiego, czego od nich 偶膮dano, byle tylko nie dosta膰 si臋 w r臋ce czekaj膮cych pacho艂k贸w katowskich. Katarzyna Kepler nie za艂ama艂a si臋 jednak. Mia艂a ona wiele wad i przykrych cech charak颅teru, ale jedno trzeba jeji przyzna膰: by艂a odwa偶na.

鈥濸owiedzia艂a, 偶e mog膮 z ni膮 robi膰, co im si臋 podoba, i cho膰by mieli jej wypra膰 ka偶d膮 偶y艂臋 z oddzielna, nie mo偶e si臋 do niczego przyzna膰, bo nie ma do czego..., 偶eby mia艂a skona膰. B贸g po jej 艣mierci objawi, 偶e dzieje si臋 jej gwa艂t i krzywda鈥.

Tak brzmia艂a relacja, jak膮 w贸jt z艂o偶y艂 ksi臋ciu. Katarzynie Kepler zwr贸cono wolno艣膰 (1621 r.). P贸艂 roku p贸藕niej zmar艂a staruszka spokojn膮 艣mierci膮 we w艂asnym 艂贸偶ku.

By艂 to trzeci rok wojny trzydziestoletniej. Spustoszeniom wojennym towarzyszy艂a kl臋ska g艂odu i epidemia. Przybra艂y r贸wnie偶 na sile prze颅艣ladowania czarownic.

Dziewi臋膰 lat p贸藕niej wje偶d偶a艂 Johannes Kepler na starej, wymize- rowanej chabecie do Ratyzbony, dok膮d cesarz Ferdynand II i liczni ksi膮偶臋ta zjechali na sejm Rzeszy (1630 r.).

Ferdynand II 偶elazn膮 r臋k膮 wyt臋pi艂 protestantyzm w krajach korony habsburskiej. Najprz贸d, jeszcze jiako arcyksi膮偶臋, rozprawi艂 si臋 z pro颅testantami w Styrii, p贸藕niej, jako cesarz, wyp臋dzi艂 ich r贸wnie偶 z G贸rnej Austrii. Kepler musia艂 tedy opu艣ci膰 Linz. Cesarz zezwoli艂 mu jednak zachowa膰 tytu艂 matematyka nadwornego Jego Cesarskiej Mo艣ci. A zwy颅ci臋ski w贸dz wojsk cesarskich, Wallenstein, kt贸ry dost膮pi艂 godno艣ci ksi膮颅偶臋cej, got贸w by艂 ofiarowa膰 najwi臋kszemu astrologowi Europy stano颅wisko na swoim dworze.

Kepler nie zwierzy艂 si臋 nikomu, co go sprowadzi艂o do Ratyzbony. Przyjecha艂 tam chory, z gor膮czk膮, i po kilku dniach umar艂 (1'5 listopada 1630 r.). 呕y艂 lat sze艣膰dziesi膮t.

Zjawili si臋 r贸wnie偶 w Ratyzbonie, jeszcze przed Keplerem, uchod藕cy z Bambergu. Ich opowiadania i skargi budzi艂y zgroz臋 i przera偶enie. We Franlconii, w biskupstwach bamberskim i wurzburskim, rozp臋ta艂o si臋 istne piek艂o, niezliczone procesy czarownic poch艂on臋艂y tam ponad dwa tysi膮ce istnie艅 ludzkich. Wierni katoliccy poddani apelowali do cesarza, by wzi膮艂 ich w obron臋 przed ich w艂adcami, ksi膮偶臋tami-bisku- pami Bambergu i Wurzburga.

PIEK艁O NAD MENEM I RENEM

W biskupstwach bamberskim i wurzburskim przez d艂u偶szy czas pa颅nowa艂 spok贸j. Prze艣ladowania, kt贸re je teraz nawiedzi艂y, trwa艂y za颅ledwie kilka lat i usta艂y nagle w 1631 r. Ale w艣ciek艂a nagonka rozp臋颅

233

tana przez obu rz膮dz膮cych 艂owc贸w czarownic prze艣cign臋艂a swoim okru颅cie艅stwem wszystko, co kiedykolwiek s艂yszano o prze艣ladowaniach czarownic.

Druk ulotny wydany w Bambergu 鈥瀦a przyzwoleniem biskupa i ka颅pitu艂y katedralnej鈥 dostarcza informacji o masowych mordach pope艂颅nionych w ci膮gu kr贸tkiego czasu. Wed艂ug tej urz臋doweji relacji stracono w Bambergu ponad sze艣膰set, a w Wiirzburgu ponad dziewi臋膰set os贸b. Pisemko dodaje jednak przy tym, 偶e 鈥瀙rocesy wci膮偶 jeszcze trwaj膮鈥, i 偶e 鈥瀋odziennie prowadzi si臋 liczne czarownice na stos鈥. Na podstawie bada艅 archiwalnych szacuje si臋 liczb臋 ofiar w biskupstwie bamberskim na dziewi臋膰set, a w biskupstwie wi艂rzburskim na tysi膮c 'dwie艣cie os贸b.

Pisemko s艂u偶y艂o celom propagandowym, popularyzowa艂o znane twier颅dzenie rzecznik贸w prze艣ladowa艅, 偶e skoro ca艂e zast臋py czarownic i cza颅rownik贸w pali si臋 na stosie, to jest to tylko dow贸d, jakie mn贸stwo czarownic i czarownik贸w grasuje po 艣wiecie. Propaganda by艂a prowa颅dzona jeszcze przez d艂ugi czas, cho膰 tortury i palenie na stosie w obu biskupstwach usta艂y. Przedruk owego pisemka pojawi艂 si臋 jeszcze w 1659 r. w Bambergu.

W艣r贸d straconych czarownic i czarownik贸w publikacja wymienia co znakomitsze osobisto艣ci: 鈥濳anclerz doktor Haar, jego syn, ma艂偶onka i dwie c贸rki, jako te偶 wielu dostojnych pan贸w..., kt贸rzy siadali z bisku颅pem do sto艂u, wszyscy zostali straceni i spaleni na popi贸艂... Wyznali oni r贸wnie偶, 偶e by艂o ich ponad tysi膮c dwie艣cie i 偶e weszli w tajny zwi膮zek miedzy sob膮... Byli te偶 w艣r贸d nich kap艂ani katoliccy, kt贸rzy takie upra颅wiali czarostwo i takie wyczyniali sztuki diabelskie, 偶e nie wszystko da si臋 opisa膰; wyznali oni na m臋kach, 偶e wiele 'dzieci ochrzcili w imi臋 diab艂a鈥.

Pisemko wymienia dw贸ch burmistrz贸w, kt贸rzy zeznali, 偶e sprowa颅dzali burze i 偶e chcieli przy tym wywr贸ci膰 wie偶臋 w Bambergu. Trzeci burmistrz 鈥瀙rzyzna艂 si臋 wraz ze swymi diabelskimi kompanami, 偶e za颅truwali oni studnie w mie艣cie. Kto napi艂 si臋 wody z tych studni, pada艂 wnet ofiar膮 zarazy morowej鈥. 鈥濿yzna艂y r贸wnie偶 czarownice, jak to ich trzy tysi膮ce w noc Walpurgii ta艅czy艂o na g贸rze Kreyde pod Wiirzbur- giem, jak to ka偶da dawa艂a grajkowi po groszu, jak 贸w grajek pobra艂 w ten spos贸b czterdzie艣ci gulden贸w, i jak to wykrad艂y one biskupowi wiirzburskiemu siedemdziesi膮t beczek wina z piwnicy鈥.

鈥濨y艂y w艣r贸d owych czarownic dziewcz膮tka, maj膮ce siedem, osiem, dziewi臋膰 i dziesi臋膰 lat, dwadzie艣cia dwa takie dziewcz膮tka stracono i spalono; krzycza艂y one i pomstowa艂y na swoje matki, kt贸re nauczy艂y ich tych sztuczek diabelskich...鈥

Tyle pisemko z Bambergu.

List臋 stos贸w wiirzburskich, na kt贸rych palono ka偶dorazowo po cztery do siedmiu os贸b, otwiera rok 1627. Lista ta potwierdza raz jeszcze, 偶e polowania na czarownice rozpoczyna艂y si臋 zwykle od posta颅wienia w stan oskar偶enia kilku starych kobiet. Pierwsza egzekucja obj臋艂a 鈥瀏rub膮 H贸ckerow膮鈥 i trzy inne kobiety, druga 鈥瀌wie staruchy

234

z W眉rzburga鈥 oraz 鈥瀌wie obce kobiety鈥. Ofiar膮 trzeciej egzekucji Jest 偶ona z艂otnika, a w艣r贸d ofiar czwartej wymienia si臋 ju偶 偶on臋 burmistrza. Dalej figuruje po艂o偶na Schickelte z dopiskiem: 鈥瀘d niej si臋 te wszystkie bezece艅stwa zacz臋艂y鈥.

'Pierwszym skazanym i spalonym na stosie m臋偶czyzn膮 by艂 jaki艣 gra颅jek, p贸藕niej pojawiaji膮 si臋 na li艣cie nazwiska bogatych mieszczan i rajc贸w.

Poczynaj膮c od trzynastej egzekucji mno偶膮 si臋 przypadki palenia na stosie dzieci: 鈥濵a艂a dziewczynka lat dziewi臋ciu lub dziesi臋ciu. Druga, m艂odsza, jej siostrzyczka鈥. Nast臋pnym razem przychodzi kolej na ich matk臋. W艣r贸d ofiar dwudziestej egzekucji wymienia si臋 specjalnie: 鈥濭枚bel Babelin, najpi臋kniejsze dziewcz臋 w W眉rzburgu鈥, oraz 鈥瀞tudenta, kt贸ry zna艂 wiele j臋zyk贸w, by艂 wybornym muzykantem i pi臋knie 艣pie颅wa艂鈥. Dalej wymienieni s膮 鈥瀌waj ch艂opcy dwunastoletni z Neum眉nster鈥.

'W眉rzburg by艂 rezydencj膮 ksi臋cia biskupa, kt贸rego dw贸r s艂yn膮艂 z wykwintu i og艂ady, oraz siedzib膮 szk贸艂, ciesz膮cych si臋 zas艂u偶on膮 s艂aw膮 i przyci膮gaj膮cych wiele m艂odzie偶y spoza miasta. Wygin臋艂y w贸wczas za颅pewne ca艂e klasy szkolne. Zacz臋艂o si臋 w pi臋tnastej egzekucji od 鈥瀋h艂opca dwunastoletniego z pierwszej klasy鈥. Nast臋pna egzekucja poch艂on臋艂a 鈥瀋h艂opi臋 szlachetnego rodu鈥 i dziesi臋cioletniego ch艂opca z rodziny mie颅szcza艅skiej. Odt膮d w艣r贸d ofiar kolejnych egzekucji wymienia si臋 za ka偶dym razem dw贸ch do czterech uczni贸w, przewa偶nie dwunastoletnich, czasem dziesi臋cio- lub czternastoletnich. Niejednokrotnie pojawia si臋 po prostu okre艣lenie 鈥瀘bcy ch艂opiec鈥. Dwudziesta pierwsza egzekucja obj臋艂a 鈥瀌w贸ch uczni贸w, synk贸w rajcy Stolzenberga鈥 obok innego czter颅nastoletniego ch艂opca. W nast臋pnej egzekucji zgin臋艂a 鈥瀌oros艂a c贸rka rajcy鈥 i 鈥瀞ama pani Stolzenberg鈥. Wymordowywano tak ca艂e rodziny. W艣r贸d ofiar dwudziestej trzeciej egzekucji zgin臋li dwaj synowie przy颅bocznego kucharza ksi膮偶臋co-biskupiego, jieden* maj膮cy czterna艣cie, drugi dziesi臋膰 lat, oraz dw贸ch innych ch艂opc贸w Ucz臋szczaj膮cych do szk贸艂.

Siepacze si臋gn臋li r贸wnie偶 do k贸艂 duchowie艅stwa. Obok wspomnia颅nych czterech ch艂opc贸w w wieku szkolnym w spisie ofiar dwudziestej trzeciej egzekucji figuruj膮: kanonik nowej katedry i dw贸ch wikarych. W nast臋pnych egzekucjach ginie za ka偶dym razem po. dw贸ch do trzech ksi臋偶y.

Lista, niekompletna zreszt膮, kt贸ra obejmuje dwadzie艣cia dziewi臋膰 egzekucji, urywa si臋 na 1629 r. z adnotacj膮, 偶e 鈥濷d tego czasu odby艂o si臋 jeszcze wiele innych egzekucji鈥.

Pa藕 Ernst von Ehrenberg by艂 bratankiem biskupa W眉rzburga i ostatnim potomkiem jego rodu. Wychowywa艂 si臋 na ksi膮偶臋cym dworze biskupim swego stryja. Jako student wyr贸偶nia艂 si臋 post臋pami w nauce. Stryj kaza艂 go 艣ci膮膰 jako krn膮brnego poplecznika diab艂a.

Zar贸wno w W眉rzburgu, jak w Bambergu w rzadkich tylko wypad颅kach palono skaza艅c贸w 偶ywcem. Przewa偶nie dawano im za艣wiadczenie stwierdzaj膮ce, 偶e w drodze 艂aski 鈥瀖aj膮 by膰 najprz贸d 艣ci臋ci mieczem, a dopiero nast臋pnie spaleni ogniem na proch i popi贸艂鈥欌.

235

-禄

Zdarzali si臋 jednak skaza艅cy *H by艂o w艣r贸d nich kilku wikarych i seminarzyst贸w oraz kilka kobiet.鈥 kt贸rzy nie zas艂u偶yli sobie wida膰 na t臋 艂ask臋 i dla przyk艂adu spalono ich 偶ywcem.

Burmistrz Bambergu Johannes Junius napisa艂 z wi臋zienia list po颅偶egnalny do swej 鈥瀠kochanej c贸rki Weroniki鈥. Zosta艂 skazany jako 鈥瀏u艣larz鈥 i czeka艂 na stracenie. 呕on臋 jego spalono ju偶 przedtem. Bur颅mistrz zaklina c贸rk臋:

鈥濪rogie dziecko, przechowuj ten list w ukryciu, 偶eby si臋 nie dosta艂 w czyje r臋ce, bo tak mnie za to um臋cz膮, 偶e tylko strz臋pki ze mnie zo颅stan膮, a dozorcom wi臋ziennym utn膮 g艂owy... Daj temu cz艂owiekowi talara... Pisanie tego listu zaj臋艂o mi kilka dni. Ledwo ruszam, r臋kami, ca艂y jestem poturbowany...鈥

Kiedy Johannes Junius pisa艂 ten list po偶egnalny, procesy czarownic w Bambergu ci膮gn臋艂y si臋 ju偶 trzy lata. Ale w domu burmistrza do tej pory nie wiedziano wida膰 dok艂adniej, co si臋 dzieje za murami wi臋zienia i jak wymusza si臋 na pods膮dnych nieprawdziwe zeznania. W ka偶dym razie, jak to wynika z listu, burmistrz zak艂ada艂, 偶e c贸rka na pewno nie jest nale偶ycie zorientowana. Napisa艂 przeto 贸w list, aby zapewni膰 dzieci, 偶e nie jest czarownikiem, i wyt艂umaczy膰 im, dlaczego przyzna艂 si臋 do winy i wskaza艂 przyjaci贸艂 i znajomych jako swoich rzekomych wsp贸l颅nik贸w. List by艂 adresowany do c贸rki Weroniki, ale musia艂 by膰 prze颅znaczony r贸wnie偶 dla drugiej c贸rki, Anny Marii, zakonnicy przebywa颅j膮cej w jednym z klasztor贸w w Bambergu.

Procesy czarownic w biskupstwie bamberskim odbywa艂y si臋 przed s膮dem 艣wieckim. 艢ledztwo prowadzili czterej jury艣ci maj膮cy uprawnie颅nia 鈥瀔omisarzy鈥. Dw贸ch komisarzy burmistrz zna艂 osobi艣cie, pozostali dwaj byli mu nie znani, sprowadzono ich z zewn膮trz.

Komisarze zaskoczyli oskar偶onego konfrontuj膮c go z kilkoma wi臋藕颅niami, kt贸rzy twierdzili, 偶e spotykali go na schadzkach diabelskich i widzieli, jak tam ucztowa艂 i ta艅czy艂. Zeznania te wymuszono z nich na m臋kach i musieli je teraz powt贸rzy膰 w jego obecno艣ci, je偶eli chcieli unikn膮膰 przed straceniem ponownej tortury. Pierwszym z nieszcz臋snych 艣wiadk贸w by艂 doktor Haan, syn kanclerza, po nim zeznawa艂 sam kan颅clerz, z kolei wyrobnica, niejaka Elza Hopfen, potem dwaj mieszczanie i m艂oda dziewczyna, mieszkanka Bambergu. W li艣cie swoim Junius wie颅lokrotnie powraca do teji ponurej sceny:

鈥濪ziecko drogie, sze艣膰 os贸b zeznawa艂o przeciw mnie zgodnie, i wszystkie fa艂szywie, pod przymusem, jak mi to same p贸藕niej wyzna艂y. I zanim poszli na stracenie, b艂agali mnie, 偶ebym im na mi艂o艣膰 Bosk膮 przebaczy艂. Wiedzieli dobrze, 偶e nie wyrz膮dzi艂em im nigdy 偶adnej krzywdy. Ale musieli to wszystko na mnie powiedzie膰, jak si臋 o tym sam jeszcze na w艂asnej sk贸rze przekonam...鈥

Daremnie prosi艂 wci膮偶 Junius o spowiednika. 鈥濶ie chc膮 do mnie dopu艣ci膰 ksi臋dza鈥, skar偶y si臋 w li艣cie. By艂 krzepkim m臋偶czyzn膮 w sile wieku i powiedzia艂 sobie, 偶e wytrzyma najgorsze katusze. M臋ki, jakim go poddano, opisuje w li艣cie.

236

Nawet kat potraktowa艂 go nie bez pewnego wsp贸艂czucia. Wiedzia艂 bowiem dobrze z do艣wiadczenia, 偶e bohaterstwo to jest daremne. Junius

pisze:

鈥濳iedy potem kat odprowadza艂 mnie do wi臋zienia, powiedzia艂: 芦Na mi艂o艣膰 Bosk膮, wyznaj Panie cokolwiek, cho膰by to i nie by艂a prawda. Wymy艣l co艣, bo nie wytrzymasz m膮k, jakie ci zadaj膮, a gdyby艣 je nawet wszystkie zni贸s艂, to i tak wolno艣ci nie odzyskasz, cho膰by艣 nawet by艂 hrabi膮. Po ka偶dej kolejnej m臋ce rozpocznie sie nowa m臋ka, dop贸ki waszmo艣膰 nie wyznasz, 偶e jeste艣 gu艣larzem. Powiedz to, bo inaczej nie zostawi膮 ci臋 Panie w spokojiu禄-鈥.

Po up艂ywie dalszych sze艣ciu dni um臋czony cz艂owiek za艂ama艂 si臋. Zacz膮艂 zmy艣la膰 niestworzone rzeczy o sobie, o diablicy, z kt贸r膮 niegdy艣 obcowa艂 ciele艣nie i kt贸ra zamieni艂a si臋 w koz艂a. Potem, wci膮偶 w obec颅no艣ci kata trzymaj膮cego w pogotowiu gro藕ne narz臋dzia tortur, zmuszano go krok za krokiem do wskazania jako wsp贸lnik贸w przyjaci贸艂 i znajo颅mych, kt贸rych nazwiska mu podpowiadano. 鈥濵usia艂em wymieni膰 ich wszystkich w l臋ku przed nowymi m臋kami. Gdy偶 nie zaprzestaj膮 oni katowania, dop贸ki si臋 czego艣 nie powie... I je偶eli Pan B贸g mi艂osierny nie przyjdzie z pomoc膮, wszyscy kmotrzy zostan膮 spaleni鈥.

鈥濪ziecko drogie..., je偶eli mog臋 Ci radzi膰, zbierz wszystkie pieni膮dze i skrypty d艂u偶ne, wszystko co masz i udaj si臋 na pielgrzymk臋, tak 偶eby znikn膮膰 na jakie p贸艂 roku z biskupstwa, albo schro艅 si臋 gdziekolwiek na czas jaki艣, 偶eby tylko przeczeka膰 i zobaczy膰, do czego to wszystko zmierza...鈥

鈥濸odobny los spotka艂 ju偶 wielu i wielu jeszcze czeka, je偶eli si臋 Pan B贸g nie zlituje... M贸dl si臋 za mnie, Ojca Twego, po mojej 艣mierci. I niech si臋 Anna Maria za mnie modli. Zaprawd臋 mo偶esz mi wierzy膰, 偶e nie jestem czarownikiem. Jestem m臋czennikiem... I umieram spo颅kojny, pogodzony z losem. 呕egnaj, gdy偶 Ojciec Tw贸j Johannes Junius, nigdy ju偶 Ci臋 nie zobaczy. Dwudziestego czwartego lipca roku pa艅颅skiego 1628鈥.

List nie dotar艂 do adresatki. Przechwycono go i dostarczono s膮dowi, znalaz艂 si臋 bowiem w aktach sprawy i dzi臋ki temu zachowa艂 si臋 dla potomnych.

Co si臋 sta艂o z Weronik膮 i jej siostr膮, nie wiemy. Mordercy czarownic bowiem nie zadawali sobie tyle trudu, by rejestrowa膰 z imienia i na颅zwiska wszystkich straconych.

k Johannes Junius by艂 jednym z pi臋ciu burmistrz贸w Bambergu. Wszystkich spotka艂 taki sam los.

W艂adcy obu ksi臋stw duchownych, kt贸rzy rozp臋tali to piek艂o prze颅艣ladowa艅, byli kuzynami. W Bambergu rz膮dzi艂 biskup Johann Georg II Fuchs von Dornheim, w W眉rzburgu Filip Adolf Von Ehrenberg. Obaj obj臋li rz膮dy w 1623 r.

Od postawy poszczeg贸lnych osobisto艣ci sprawuj膮cych rz膮dy zale偶a艂o, czy dany kraj zostanie wydany na 艂up prze艣ladowc贸w, czy te偶 oszcz臋颅dzone mu b臋d膮 polowania na czarownice. Dowiod艂y ju偶 tego losy elekto颅

237

ratu trewirskiego, kt贸ry tak ci臋偶ko do艣wiadczony zosta艂 za rz膮d贸w za颅艣lepionego arcybiskupa Johanna VI i jego z艂ego ducha biskupa sufra- gana Binsfelda, i w kt贸rym 鈥 w 1591 r. 鈥 usta艂y nagle procesy, gdy rz膮dy obj膮艂 nowy elektor, arcybiskup Johann VII.

Od tego czasu up艂yn臋艂o trzydzie艣ci pi臋膰 lat, kiedy z rozkazu ksi臋cia biskupa Johanna Georga II rozpocz臋艂y si臋 mordy masowe w Bambergu. Z艂ym duchem ksi臋cia biskupa by艂 biskup sufragan Fryderyk Forner, niestrudzony inspirator propagandy strachu i rzecznik okrutnych prze颅艣ladowa艅. By艂 to fanatyk, niespe艂na rozumu, o czym 艣wiadczy jego ob艂臋dna rozprawa Panoplia armaturae Dei (Ingolstadt 1626).

Kanclerz Bambergu Georg Haan usi艂owa艂 nada膰 post臋powaniu pro颅cesowemu formy bardziej zgodne z przepisami prawa i przyhamowa膰 w ten spos贸b prze艣ladowania. Spotka艂o go to samo, co swego czasu Dietricha Flade w Trewirze: oskar偶ono go o czary i zmuszono torturami do z艂o偶enia zezna艅, w kt贸rych obci膮偶y艂 mi臋dzy innymi burmistrza Juniusa. Haan spalony zosta艂 wraz z 偶on膮 i c贸rk膮 w 1628 r.

Kanclerz W眉rzburga, gdzie polowanie na czarownice rozpocz臋艂o si臋 nieco p贸藕niej ni偶 w Bambergu, pisa艂 w sierpniu 1629 r. w poufnym li艣cie do jednego z przyjaci贸艂, 偶e si臋 obawia, i偶 co najmniej trzecia cz臋艣膰 miasta uwik艂ana zostanie w procesy. Nawet spo艣r贸d czterdziestu stu颅dent贸w teologii, kt贸rzy mieli by膰 niebawem wy艣wi臋ceni na ksi臋偶y, oskar偶ono o czary a偶 czternastu. Dw贸ch 偶do艂a艂o zbiec przed areszto颅waniem.

Uchod藕cy z Bambergu i W眉rzburga pojiawili si臋 w Rzymie. Niekt贸rzy schronili si臋 w Czechach, inni dotarli do Ratyzbony, do cesarza.

Cesarz Ferdynand II by艂 o masowych mordach w obu biskupstwach Frankonii doskonale poinformowany. 呕adne z dotychczasowych polowa艅 na czarownice nie uwik艂a艂o w procesy tylu dostojnych i bogatych osobie sto艣ci. Ich krewni i przyjaciele mieli bez por贸wnania wi臋ksze mo偶liwo艣ci dotarcia do dworu cesarskiego ni偶 ludzie pro艣ci. Cesarz, do kt贸rego zwracano si臋 o pomoc z b艂agalnymi pro艣bami, usi艂owa艂 wielokrotnie ratowa膰 偶ycie poszczeg贸lnych os贸b. Uj膮艂 si臋 te偶 za nieszcz臋snym kancle颅rzem Haanem. Wys艂a艂 do Bambergu pismo, w kt贸rym 偶膮da艂 uwolnie颅nia kanclerza i jego rodziny. Uwi臋zienie ich, pisa艂, jest r贸wnoznaczne z 鈥瀗aruszeniem praw Rzeszy, co nie mo偶e by膰 tolerowane鈥. Ale 艂owcy czarownic w Bambergu nie przej臋li si臋 rozkazem cesarskim.

Nie by艂 to jedyny wypadek zupe艂nego zlekcewa偶enia zarz膮dze艅 ce颅sarza. Tak wi臋c na przyk艂ad w maju 1630 r. nadesz艂o do Bambergu z dworu cesarskiego w Raty偶bonie pismo, w kt贸rym cesarz upomina艂 ksi臋cia biskupa Johanna Georga. Krewni bogatej mieszczanki osadzonej w lochu, w kt贸rym wi臋ziono czarownice, z艂o偶yli petycj臋 do cesarza. Uwi臋zionej kobiecie nie podano, o co jest obwiniona, ani kto j膮 obwini艂, nie dopuszczono do niej obro艅cy, s艂owem, potraktowano j膮 tak jak wszystkich oskar偶onych w procesach czarownic. Cesarz pot臋pi艂 to post臋po颅wanie jako sprzeczne z postanowieniami 鈥濩aroliny鈥. 鈥濶apominamy przeto i rozkazujemy, aby post臋powano zgodnie z prawem i zgodnie

238

z Konstytucj膮 Kryminaln膮鈥. Ale i ten rozkaz 'cesarza nie znalaz艂 po颅s艂uchu. Oskar偶ona kobieta, Dorothea B艂ock, zosta艂a, podobnie jak inne ofiary 艂owc贸w czarownic, poddana torturom i spalona na stosie.

Cesarz udzieli艂 pos艂uchania zbieg艂emu z Bambergu rajcy DUmlcrowl. Ma艂偶onk臋 jego, b臋d膮c膮 w b艂ogos艂awionym stanie, poddano okrutnym torturom i spalono. Rajca poinformowa艂 cesarza o nastrojach ludno艣ci, kt贸ra nie dawa艂a wiary, 偶e tak liczne oskar偶enia i wyroki mog膮 mie膰 jak膮kolwiek podstaw臋. Wysun膮艂 r贸wnie偶 sugesti臋, 偶e nale偶y zakaza膰 konfiskaty mienia uwi臋zionych. By艂a to m膮dra rada. Wszak nieraz Ju偶 mo偶na si臋 'by艂o przekona膰, 偶e zapa艂 艂owc贸w czarownic ostyga, kiedy pozbawia si臋 ich widok贸w na obfite 艂upy.

Ale cesarz Ferdynand II by艂 poch艂oni臋ty sprawami wielkiej polityki, kt贸re bardziej absorbowa艂y jego uwag臋 ni偶 rozpaczliwe wo艂ania o pomoc z dw贸ch katolickich 'kraik贸w. Jako fanatyczny przeciwnik protestantyz颅mu wyda艂 on w艂a艣nie edykt restytucyjny <1629 r.), kt贸ry odbiera艂 pro颅testantom wszystkie przej臋te przez nich swego czasu maj膮tki ko艣cielne. Edykt ten pobudzi艂 ksi膮偶膮t protestanckich do wzmo偶enia walki. Przysz艂a im z pomoc膮 armia szwedzka pod wodz膮 Gustawa Adolfa (1630 r.). Spowodowa艂o to zwrot w wojnie religijnej na korzy艣膰 protestantyzmu.

Najbardziej wp艂ywowym doradc膮 politycznym cesarza by艂 w tym krytycznym okresie jego spowiednik Wilhelm Lamormaini. Jezuita ten wyst臋powa艂 ostro przeciw wszelkim pr贸bom porozumienia pokojowego z ksi膮偶臋tami protestanckimi w Niemczech. W sprawach wiary nie uzna颅wa艂 tolerancji. Ale to on w艂a艣nie wzi膮艂 zdecydowanie w obron臋 rzeko颅mych czarownik贸w i czarownice z Bambergu i Wtirzburga. Jako roz颅wa偶ny i do艣wiadczony m膮偶 stanu, zdawa艂 sobie spraw臋, 偶e to, co si臋 tam dzieje, mo偶e mie膰 dla cesarza zgubne konsekwencje poli颅tyczne. Gani艂 te偶 pob艂a偶liwo艣膰, jak膮 okaza艂 Ferdynand II wobec obu biskupstw, w kt贸rych pozwolono sobie zlekcewa偶y膰 jego rozkazy. Warto pos艂ucha膰 鈥 upomina艂 cesarza 鈥 co my艣l膮 i m贸wi膮 ludzie, i to wybitni, o bezprawnym post臋powaniu s膮d贸w w tych 'biskupstwach. Powszechne niezadowolenie, jakie budzi bierna postawa cesarza, wyrz膮dza szkod臋 domowi Habsburg贸w i mo偶e si臋 zem艣ci膰 przy najbli偶szej elekcji. Na ko颅niec spowiednik zagrozi艂 nawet, 偶e odm贸wi cesarzowi absolucji, je偶eli b臋dzie on dalej tolerowa艂 bezprawie dziej膮ce si臋 w Bambergu (wrze颅sie艅 1630 r.).

Wkr贸tce potem za偶膮da艂 Ferdynand II dostarczenia mu akt s膮dowych do wgl膮du. Zapowiedzia艂 te偶 biskupowi Bambergu, '偶e zastrzega sobie mianowanie przewodnicz膮cego s膮du. Jednocze艣nie cesarz zakaza艂 dal颅szego prowadzenia proces贸w w spos贸b sprzeczny z prawem, a w szcze颅g贸lno艣ci stanowczo zabroni艂 na przysz艂o艣膰, aby konfiskowano maj膮tek obwinionych, na kt贸rym to procederze bogaci艂 si臋 biskup i jego 艂owcy czarownic: 鈥濩o si臋 za艣 tyczy owych gorsz膮cych konfiskat, nie mo偶emy d艂u偶ej godzi膰 si臋 na nie pod 偶adnym pozorem鈥.

W obu biskupstwach prze艣ladowania szybko usta艂y (1631 r.). Nie颅w膮tpliwie przyczyni艂 si臋 do tego kategoryczny ton list贸w cesarza

239

w ostatnim okresie. Ale 'dzia艂a艂y tu inne jeszcze przyczyny. Fryderyk F贸rner, z艂y duch 'biskupa Bambergu, zmar艂 w ko艅cu 1.630 r. Na skutek licznych konfiskat i wymuszania pieni臋dzy 偶ycie gospodarcze znalaz艂o si臋 w upadku, wyczerpa艂y si臋 藕r贸d艂a podatkowe, z trudem egzekwowano koszty proces贸w. Na domiar na terytorium biskupstwa wtargn臋li Szwe颅dzi. Wielu katolickich poddanych oczekiwa艂o ich jako zbawc贸w.

Niebawem dobieg艂y te偶 ko艅ca nies艂awne rz膮dy obu ksi膮偶膮t bisku颅p贸w. Biskup Filip Adolf, gdy zaniecha艂 jiu偶 proces贸w czarownic, zama颅wia艂 w Wiirzburgu msze za dusze straconych. Czy偶by doznawa艂 skruchy? Je偶eli nawet rzeczywi艣cie tak by艂o, to nigdy si臋 do tego nie przyzna艂. Wkr贸tce zreszt膮 umar艂 <1631 x.), a w rok p贸藕niej <1632 r.) kuzyn jego, biskup Bambergu Johann Georg.

Tymczasem procesy czarownic zacz臋艂y si臋 szerzy膰 r贸wnie偶 w elekto颅racie kolo艅skim. Inicjatorem okrutnych prze艣ladowa艅 by艂 sam elektor Ferdynand Bawarski, arcybiskup Kolonii.

Mo偶na i ruchliwa Kolonia rz膮dzi艂a si臋 w艂asnym prawem miejskim i podobnie jak inne wi臋ksze miasta nie dopuszcza艂a do tej pory do roz颅panoszenia si臋 艂owc贸w czarownic. Ca艂y zreszt膮 elektorat kolo艅ski znacz颅nie mniej ucierpia艂 dot膮d na skutek prze艣ladowa艅 ni偶 inne prowincje Niemiec. 'Podkre艣la艂 to ju偶 w 1589 r. rajca kolo艅ski Weinberg w swoim dzienniku.

Ten pomy艣lny stan rzeczy utrzymywa艂 si臋 do czasu obj臋cia rz膮d贸w przez Ferdynanda Bawarskiego.

Rezydencj膮 elektor贸w kolo艅skich i siedzib膮 w艂adz elektoratu by艂o Bonn. Tutaj te偶 dowiedzia艂 si臋 Ferdynand Bawarski o sprawie, kt贸ra toczy艂a si臋 przed s膮dem w Kolonii. Zwr贸ci艂a ona uwag臋 elektora, fana颅tycznego prze艣ladowcy czarownic.

Katarzyna Henot, c贸rka poczmistrza cesarskiego, prowadzi艂a gospo颅darstwo w domu swego brata, kanonika. Op臋tane przez diab艂a mniszki z klasztoru klarysek oskar偶y艂y j膮, 偶e jest czarownic膮 i sprawczyni膮 ic艂^ op臋tania. S膮d duchowny wszcz膮艂 dochodzenie. Adwokat, wyst臋puj膮cy w imieniu oskar偶onej, podni贸s艂, 偶e obwinienia pochodz膮ce od demon贸w nie s膮 wiarygodne. S臋dziowie i wikariusz generalny uniewinnili Kata颅rzyn臋 Henot. Ale elektor za偶膮da艂, aby spraw臋 przekazano s膮dowi 艣wiec颅kiemu i rozpatrzono w trybie przyj臋tym w procesach czarownic. Nie颅szcz臋艣liw膮 kobiet臋 osadzono w wi臋zieniu. Jak zwykle w takich przy颅padkach posypa艂y si臋 r贸偶ne pom贸wienia i z艂o艣liwe oszczerstwa. Rzekoma czarownica mia艂a sprowadzi膰 plag臋 liszek, zada艂a chorob臋 s膮siadce, kt贸r膮 pocz臋stowa艂a winem, u艣mierci艂a czarami niewinne dzieci. Poniewa偶 by艂a to kobieta niestara i wcale jeszcze powabna, nie zabrak艂o m臋偶czyzn, kt贸rym pojawia膰 si臋 mia艂a we 艣nie jako grzeszna zjawa. Dw贸ch ksi臋偶y zezna艂o, 偶e padli w艂a艣nie ofiar膮 tego rodzaju czar贸w.

Katarzyna Henot trzykrotnie do艣wiadczy艂a tortur wszystkich stopni, do ostatniej chwili jednak trzyma艂a si臋 m臋偶nie nie przyznaj膮c si臋 do jakiejkolwiek winy. Zosta艂a te偶 spalona 偶ywcem jako grzesznica nie okazuj膮ca skruchy (19 maja 1627 r.).

240

Proces Katarzyny Ilenot wywo艂a艂 wprawdzie wiel'kie poruszenie, nie by艂 jednak ani pierwszym, ani ostatnim z proces贸w czarownic, jakie toczy艂y si臋 za rz膮d贸w ogarni臋tego obsesj膮 elektora Ferdynanda.

Po kr贸tkotrwa艂ym okresie spokoju 鈥 w 1628 r. nie zanotowano ani jednej egzekucji 鈥 prze艣ladowania rozp臋ta艂y si臋 na nowo ze wzmo偶on膮 si艂膮. Kolonia oraz pomniejsze miasta i wsie elektoratu prze偶ywa艂y naj颅gorsze czasy. Okres ten trwa艂 od 1629 do 1636 r.

Do Kolonii zjechali w贸wczas liczni ksi膮偶臋ta Ko艣cio艂a. Opu艣cili oni swe siedziby uchodz膮c przed kr贸lem szwedzkim Gustawem Adolfem, kt贸ry po zwyci臋stwie pod Breitenfeld (1631 r.) dotar艂 na czele sweji armii do Renu i zaj膮艂 Moguncj臋. Wraz z arcybiskupem mogunckim i innymi suwerenami duchownymi terytori贸w okupowanych przez Szwed贸w schronili si臋 r贸wnie偶 w pot臋偶nie ufortyfikowanej Kolonii ksi膮偶臋ta bi颅skupi Bambergu i W眉rzburga, Go艣cie ci z pewno艣ci膮 nie u艣mierzali pasji prze艣ladowczej arcybiskupa Kolonii, lecz jeszcze 'bardziej j膮 pod颅sycali. Zachowa艂a si臋 relacja naocznego 艣wiadka, proboszcza Durena z Alfter. Daje ona poj臋cie o d艂awi膮cym uczuciu strachu, jakie opano颅wa艂o ludno艣膰 elektoratu zdan膮 na 艂ask臋 szalej膮cych prze艣ladowc贸w cza颅rownic.

Proboszcz Dure艅 korespondowa艂 z przebywaj膮cym w swoim maj膮tku hrabi膮 Wernerem von Salm, kt贸rego informowa艂 o aktualnych wyda颅rzeniach w rezydencji elektora kolo艅skiego 鈥 Bonn. Wielcy panowie wci膮偶 jeszcze korzystali z us艂ug w艂asnych korespondent贸w, kt贸rzy nad颅sy艂ali im regularnie swoje relacje. W Niemczech bowiem ukazywa艂o si臋 jiu偶 wprawdzie ponad dwadzie艣cia gazet 鈥 jedna z nich wychodzi艂a raz w tygodniu r贸wnie偶 w Kolonii 鈥 ale gazety te musia艂y si臋 ogranicza膰 przewa偶nie do wiadomo艣ci z zagranicy, gdy偶 nie mog艂y sobie pozwoli膰 na podawanie informacji k艂opotliwych dla ich zwierzchno艣ci.

O pocz膮tkowej fazie prze艣ladowa艅 w Bonn donosi proboszcz Dure艅 hrabiemu von Salm tonem jeszcze do艣膰 oboj臋tnym: 鈥濲e偶eli nie pisa艂em ostatnio, to dlatego, 偶e nic si臋 szczeg贸lnego nie dzia艂o, tyle tylko, 偶e w Bonn ostro zabrali si臋 do palenia鈥.

Niebawem jednak palenie przybra艂o takie rozmiary, 偶e proboszcz pisa艂 z prawdziwym przera偶eniem w p贸藕niejszym li艣cie:

鈥濪ojdzie do tego, 偶e spal膮 p贸艂 miasta. Posadzili tu ju偶 profesor贸w, kandydat贸w prawa, proboszcz贸w, kanonik贸w i wikarych, braci zakon颅nych. Wszystkich ich pal膮 na stosie. Wczoraj Jego Ksi膮偶臋ca Mo艣膰 kaza艂 uwi臋zi膰 siedemdziesi臋ciu wychowank贸w seminarium duchownego, kt贸颅rzy wkr贸tce mieli by膰 wy艣wi臋ceni na ksi臋偶y... Kanclerz wraz z ma艂颅偶onk膮 zostali ju偶 straceni鈥.

W艣r贸d ofiar znalaz艂a si臋 tu, podob膮ie jak w Wiir偶burgu, najuro- dziwsza w mie艣cie panna, siedemnastoletnie dziewcz臋. Wychowywa艂a si臋 od dziecka na dworze arcybiskupim. P贸藕niej czytamy w jednym z poufnych list贸w proboszcza Durena:

鈥濿idzia艂em na w艂asne oczy, jak 艣ci臋to, a potem spalono kanonika nazwiskiem Rotensahe. Dzieci trzy- i czteroletnie paraj膮 si臋 z diab艂ami.

16 鈥 Czarownico

241

Spalono tu szkolarzy i ch艂opi臋ta szlachetnego rodu, wszyscy mieli nie wi臋cej ni偶 dziewi臋膰 do czternastu lat. Dziej膮 si臋 rzeczy tak straszne, tak okropne, 偶e ludzie boj膮 si臋 spotyka膰, boj膮 si臋 usta otwiera膰鈥.

Mamy przed oczyma ten obraz. Jak w czasie zarazy morowej ludzie na ulicy omijaj膮 si臋 z daleka. Ka偶dy mieszkaniec miasta mo偶e by膰 w ci膮gu najbli偶szej godziny schwytany i uwi臋ziony, a wtedy ka偶da oso- j ba, kt贸r膮 widziano w jego towarzystwie, jest r贸wnie偶 zgubiona, li Apele o pomoc z elektoratu kolo艅skiego docieraj膮 do papie偶a

i z pewno艣ci膮 r贸wnie偶 do cesarza. Trudno by艂o jednak oczekiwa膰, by j cesarz Ferdynand II zareagowa艂 na skargi skierowane przeciw elekto- i rowi Rzeszy w spos贸b r贸wnie ostry i nie znosz膮cy sprzeciwu, w jaki , wyst膮pi艂 przeciw biskupowi Bambergu. Elektor arcybiskup Kolonii Fer- ; dynand by艂 na domiar jeszcze bratem elektora bawarskiego Maksymi- i liana I, kt贸ry by艂 najwierniejszym sojusznikiem cesarza w walce z re- formacj膮. 脫w za艣 Maksymilian I z domu Wittelsbach贸w sam by艂 naj- ; zacieklejszym w艣r贸d ksi膮偶膮t 艣wieckich prze艣ladowc膮 czarownic. On i jego brat sprawuj膮cy rz膮dy w Koloni jednako pa艂ali 偶膮dz膮 prze艣lado颅wa艅, kt贸r膮 odziedziczyli po ojcu. Je偶eli nie chcia艂o si臋 zaostrzy膰 i tak ju偶 cz臋stych tar膰 i zawi艣ci pomi臋dzy sprzymierzonymi domami Habs-, burg贸w i Wittelsbach贸w, w贸wczas by艂o rzecz膮 bardziej wskazan膮, aby niemo偶liw膮 do zniesienia sytuacj膮 w elektoracie duchownym Kolonii zaj膮艂 si臋 nie cesarz, lecz papie偶.

Papie偶 wydelegowa艂 z Rzymu w 1636 r. dw贸ch pe艂nomocnik贸w, kar颅dyna艂贸w Girettiego i Albizziego. Ze zgroz膮 opisywa艂 kardyna艂 Albizzi, kt贸ry nigdy nic podobnego nie widzia艂 we W艂oszech, pierwsze wra偶enia z przejazdu przez arcybiskupstwo: 鈥濷czom naszym jawi艂 si臋 widok przera偶aj膮cy. Przed murami wielu miast i wsi widzieli艣my liczne stosy drewna, na kt贸rych palono sp臋tane biedne, nieszcz臋艣liwe kobiety jako * czarownice鈥.

Obecno艣膰 delegacji papieskiej doda艂a otuchy przeciwnikom prze艣la颅dowc贸w i przyczyni艂a si臋 do zahamowania proces贸w. Polowanie na czarownice usta艂o niebawem, i to ca艂kowicie. Po 1636 r. w ci膮gu d艂u偶颅szego czasu nie spalono w Kolonii nikogo pod zarzutem czarostwa.

P贸藕niej zdarza艂y si臋 jeszcze sporadyczne procesy, ale od 1655 r., daty ostatniej egzekucji, Kolonia nie zazna艂a wi臋cej proces贸w czarownic, uwolni艂a si臋 wi臋c od nich du偶o wcze艣niej ni偶 inne kraje Rzeszy.

鈥濳SI臉GA SUMIENIA鈥 FRYDERYKA SPEE

Cautio criminalis, rozprawa, kt贸r膮 jezuita Fryderyk Spee wydal ] w 1631 r. bez wiedzy i przyzwolenia prze艂o偶onych swego zakonu, by艂a ksi膮偶k膮 niezwykle odwa偶n膮. Jeszcze bardziej niezwyk艂e s膮 losy tej ksi膮偶ki i jej autora, je艣li si臋 zwa偶y, ilu to duchownych 艣ci膮gn臋艂o na i siebie gniew i nienawi艣膰 s臋dzi贸w czarownic. Ale przeciw nieub艂aganemu ; oskar偶ycielowi 臋jcu Spee, nie potrafili jego zaciekli przeciwnicy nic : zdzia艂a膰. Nie zdo艂ali tak偶e usun膮膰 z obiegu jego ksi膮偶ki.

242

Co prawda Cautio criminalis ukaza艂a si臋 anonimowo. Na karcie tytu颅艂owej zaznaczono tylko, 偶e napisana zosta艂a 鈥瀙rzez teologa katolickiego鈥. Ale zainteresowani biskupi i prze艂o偶eni zakonu znali autora tej ksi膮偶ki, kt贸ra ich wyra藕nie atakowa艂a.

Sens 艂aci艅skich s艂贸w Cautio criminalis odda艂 wybornie autor jed颅nego z p贸藕niejszych przek艂ad贸w niemieckich tytu艂em: Gewissensbuch von Prozessen gegen die Hexen (鈥濳si臋ga sumienia o procesach przeciw czarownicom鈥). Szeregowy zakonnik przemawia z niezwyk艂膮 szczero艣ci膮 do sumienia elektor贸w, ksi膮偶膮t biskup贸w i ich spowiednik贸w:

鈥瀂aprawd臋, wszyscy zwierzchnicy, ksi膮偶臋ta i panowie nara偶aj膮 si臋 na utrat臋 zbawienia, gdy nie roztaczaj膮 bacznego nadzoru nad przebie颅giem tych proces贸w. Niech si臋 te偶 nie dziwi膮, je偶eli chwilami by艂em tu nazbyt porywczy i mia艂em 艣mia艂o艣膰 ich upomina膰. Nie przystoi mi bo颅wiem znale藕膰 si臋 w liczbie tych, kt贸rych prorok pot臋pia jako nieme psy, co nie potrafi膮 szczeka膰. Niech偶e wi臋c uwa偶aj膮 na siebie i daj膮 baczenie na swoj膮 trzod臋, kt贸r膮 B贸g wszechmocny odbierze kiedy艣 spod ich opieki鈥.

Fryderyk Spee von Langenfeld urodzi艂 si臋 w 1591 r. na zamku Kaiserswerth w elektoracie kolo艅skim. Ojciec jego by艂 urz臋dnikiem. Fryderyk mia艂 lat dziewi臋tna艣cie, gdy wst膮pi艂 jako nowicjusz do zakonu jezuit贸w. Nie dane mu by艂o nigdy osi膮艣膰 gdzie艣 na sta艂e, zakon wysy艂a艂 go bowiem cz臋sto z miasta do miasta. W Peine (w pobli偶u Hildesheim w Dolnej Saksonii) mia艂 za zadanie odzyska膰 dla Ko艣cio艂a katolickiego miasto i okoliczne miejscowo艣ci, kt贸re opowiedzia艂y si臋 za protestan颅tami. Dokonano na niego zamachu, z kt贸rego ledwo uszed艂 z 偶yciem (1629 r.).

W m艂odych latach wypad艂o mu ucz臋szcza膰 na studia w Trewirze i Fuldzie, w miastach, kt贸re nie tak dawno by艂y widowni膮 okrutnego palenia czarownic i nie otrz膮sn臋艂y si臋 jeszcze z ponurych wspomnie艅. Potem studiowa艂 w W眉rzburgu, co prawda w czasach, 'kiedy si臋 jeszcze nie rozp臋ta艂o tam pi臋k艂o, ale zacz臋艂y si臋 ju偶 mno偶y膰 w spos贸b zatrwa颅偶aj膮cy procesy. A kiedy ju偶 ksi臋dzem b臋d膮c mianowany zosta艂 profe颅sorem w Paderbornie, znalaz艂 si臋 i tym razem na terenie biskupstwa, kt贸re nawiedzi艂y zaciek艂e prze艣ladowania czarownic. '

Pod wra偶eniem tych prze偶y膰, maj膮c bogate do艣wiadczenie jako spo颅wiednik wielu skazanych na 艣mier膰 czarownic, napisa艂 sw膮 wstrz膮saj膮c膮 ksi膮偶k臋, w kt贸rej usi艂owa艂 przem贸wi膰 do sumienia prze艣ladowc贸w b臋d膮颅cych u steru w艂adzy, ukaza膰 im absurdalno艣膰 i grzeszno艣膰 ich post臋po颅wania. Gdy wysz艂o z druku pierwsze wydanie, by艂 profesorem teologii moralnej w kolegium jezuit贸w w Paderbornie. Kiedy ju偶 w rok p贸藕niej ksi膮偶ka ukaza艂a si臋 w drugim wydaniu (1632 r.), wyk艂ada艂 ten sam przedmiot w kolegium jezuit贸w w Kolonii. Elektor kolo艅ski, Ferdynand Bawarski, z pewno艣ci膮 poczu艂 si臋 dotkliwie ugodzony t膮 ksi膮偶k膮.

Cautio criminalis podzielona na pi臋膰dziesi膮t 鈥瀙yta艅鈥 i odpowiedzi na nie, ods艂ania ca艂膮 prawd臋 o procesach czarownic i ich rzeczywistym przebiegu. Ksi膮偶臋 ponosi za te procesy ca艂kowit膮 odpowiedzialno艣膰 i nie

243

鈻爁

mo偶e tej odpowiedzialno艣ci przerzuca膰 na nieudolnych doradc贸w, kt贸颅rych sobie wybra艂, ani na nikczemnych s臋dzi贸w, kt贸rych sam mianowa艂.. A wina jego nie staje si臋 przez- to mniejsza, gdy twierdzi, i偶 on i naj颅bli偶si jego doradcy nie dostrzegali, jak s臋dziowie haniebnie nadu偶ywali swego urz臋du.

Ani ksi膮偶臋, ani 偶adna inna osoba wsp贸艂odpowiedzialna nie mo偶e za颅s艂ania膰 si臋 wym贸wk膮, 偶e nic nie wiedzia艂a. My艣l ta powraca wielo颅krotnie w rozwa偶aniach Speego.

鈥濩zy偶 nie jest to ci臋偶kim grzechem, je偶eli ten, kto powinien o tym wszystkim wiedzie膰 najlepiej, nic o tym nie wie, gdy nawet ja wiem, ja, kt贸ry przecie偶 wiedzie膰 nie musia艂em鈥. I daje wyraz obawie, 鈥炁糴 zwierzchnicy, kt贸rzy zarz膮dzaj膮 wobec czarownic inkwizycj臋, sami 艣ci膮颅gaj膮 na siebie. pot臋pienie wieczne. Post臋powanie, jakie si臋 dzi艣 stosuje w procesach o czary, brzemienne jest w艂a艣nie w takie niebezpie颅cze艅stwo鈥.

Spo艣r贸d nieudolnych doradc贸w ksi臋cia zgubny wp艂yw wywieraj膮 tacy duchowni, kt贸rzy wprawdzie s膮 pobo偶ni i prawi, ale nazbyt prosto颅duszni i ograniczeni, aby potrafili rozezna膰 si臋 w tym, co si臋 naprawd臋 dzieje. Spee s艂ysza艂 ju偶 wielu kaznodziej贸w przemawiaj膮cych ze swad膮, 鈥瀔t贸rzy w rozmowach z ksi膮偶臋tami podsycali wci膮偶 niestrudzenie ich zawzi臋to艣膰鈥. Natomiast 鈥瀗igdy nie zauwa偶y艂em, by ci dzielni, m膮drzy kaznodzieje zechcieli cho膰by od czasu do czasu przyjrze膰 si臋 bezstron颅nie, w jaki spos贸b nierozumni s臋dziowie prowadz膮 cz臋sto 艣ledztwo i proces鈥. 鈥 Dalej jest mowa o doradcach duchownych pyszni膮cych si臋 uczono艣ci膮 i wiedz膮, a jednocze艣nie dalekich od spraw tego 艣wiata. S膮 tacy 鈥瀢艣r贸d teolog贸w i pra艂at贸w, kt贸rzy siedz膮 sobie zadowoleni w za颅ciszu swych gabinet贸w... Nie wiedz膮 oni nic, co si臋 dzieje w s膮dach. Odwiedzi膰 wi臋zienia, pos艂ucha膰 skarg nieszcz臋艣liwych wi臋藕ni贸w, nie, to by si臋 nie da艂o pogodzi膰 z ich dostoje艅stwem ani z ich obowi膮zkami naukowymi. C贸偶 wi臋c mog膮 oni wiedzie膰 o .tych sprawach i jak maj膮 poucza膰 swych ksi膮'偶膮t? S膮 tak偶e w艣r贸d ksi膮偶膮t bardzo pobo偶ni m臋偶owie stanu duchownego, ale nie maj膮cy poj臋cia o zbrodniczych pop臋dach ludzi. Mniemaj膮 oni, 偶e wszyscy s臋dziowie i inkwizytorzy w tych pro颅cesach czarownic s膮 r贸wnie pobo偶ni i prostoduszni jak oni, i poczytuj膮 to za rzecz karygodn膮, kiedy nie wszystkie s膮dy szanujemy jako spra颅wiedliwe i nieskazitelne鈥.

Spee opisuje sugestywnie, jak organizuje si臋 polowania na czarow颅nice. Ksi膮偶膮t pod偶egaj膮 do takiej nagonki doradcy duchowni i 艣wieccy, oderwani od 偶ycia teologowie i wyrachowani legi艣ci, jako te偶 鈥瀏艂upi i przy tym jeszcze zawistny i nikczemny mot艂och鈥. Ksi膮偶臋ta nazbyt skwapliwie u偶yczaj膮 ucha podejrzeniom i kalumniom, kt贸re daj膮 si臋 s艂ysze膰 w艣r贸d posp贸lstwa ogarni臋tego l臋kiem przed czarownicami:

鈥濵usisz jednak wiedzie膰, 偶e w艣r贸d nas Niemc贸w, a zw艂aszcza 鈥 trzeba to stwierdzi膰 z g艂臋bokim wstydem 鈥 w艣r贸d katolik贸w, przes膮dy, zawi艣膰, oszustwo, z艂o艣liwa plotka, potwarz i perfidna obmowa s膮 nie颅prawdopodobnie g艂臋boko zakorzenione i ani nie s膮 stosownie karane przez

244

zwierzchno艣膰, ani nie spotykaj膮 si臋 z nale偶nym pot臋pieniem z ambony.

St膮d to w艂a艣nie bior膮 si臋 pierwsze pos膮dzenia o czarostwo, st膮d r贸w- / nie偶 prze艣wiadczenie, 偶e wszystkie kary, jakie B贸g zsy艂a, pochodz膮 od czarownik贸w i czarownic, 偶e B贸g i Natura nic ju偶 nie maj膮 do powie颅dzenia, lecz 偶e wszystkiemu winne s膮 czarownice鈥.

鈥濸otwarcom i gadu艂om z regu艂y przewodz膮 duchowni i klerycy. Oni to daj膮 z艂y przyk艂ad. Pierwsi zawsze wo艂aj膮, 偶e to bez w膮tpienia sprawka czarownic... A potem, 偶eby nikt nie pomy艣la艂, i偶 sami oni nic nie wiedz膮 i nic nie potrafi膮, odczytuj膮 egzorcyzmy... i jeszcze stosuj膮 przy tym r贸偶ne zgo艂a zabobonne 艣rodki, a w ka偶dym razie takie, kt贸re nie s膮 w ko艣ciele stosowne...鈥

Natrafiaj膮c na op贸r ze strony rozwa偶nych przedstawicieli w艂adz rzecznicy prze艣ladowa艅 wysuwali takie argumenty:

鈥濿ysoka zwierzchno艣膰 nakazuje swoim s臋dziom i rajcom, aby po颅ci膮gali do odpowiedzialno艣ci osoby ciesz膮ce si臋 z艂膮 s艂aw膮 i pomawiane

  1. wyst臋pki. Ci nie wiedz膮 jednak, jak si臋 do tego zabra膰, poniewa偶 , nie maj膮 podstaw ani dowod贸w, a sumienie im podpowiada, 偶e w da颅nej sprawie nie nale偶y post臋powa膰 w spos贸b nieogl臋dny. Tymczasem zwierzchno艣膰 nalega po raz drugi i trzeci, 偶膮da, 偶eby wkroczy膰鈥.

鈥濭dyby si臋 chcieli sprzeciwi膰 zwierzchno艣ci,... by艂oby to zw艂aszcza u nas, Niemc贸w, bardzo 藕le widziane, gdy偶 ka偶dy prawie cz艂owiek, nie wy艂膮czaj膮c duchowie艅stwa, uwa偶a za dobre i s艂uszne wszystko, co si臋 podoba ksi臋ciu i panom...鈥

Je偶eli urz臋dnicy nie reaguje natychmiast na ka偶dy bezpodstawny donos, nie bior膮 na m臋ki i nie pal膮 na stosie, w贸wczas ludzie m贸wi膮: 鈥濽rz臋dnicy powinni by膰 w strachu o samych siebie, o swoje 偶ony

  1. swoich przyjaci贸艂, s膮 oni przekupieni przez bogaczy, wszystkie co zna- ' komitsze rodziny w mie艣cie oddaj膮 si臋 czarostwu...鈥

鈥濭dy za艣 magistrat w dalszym ci膮gu ma skrupu艂y i wzdraga si臋 przed wytoczeniem sprawy, w贸wczas zwierzchno艣膰 przysy艂a komisarza鈥.

Komisarz taki opr贸cz uposa偶enia otrzymywa艂 dodatkowe wynagro颅dzenie za ka偶d膮 ujawnion膮 czarownic臋. Przydzielano go s臋dziom jako rzeczoznawc臋, faktycznie jednak .terroryzowa艂 on s臋dzi贸w i wydawa艂 im rozkazy. Cz臋sto nazywano tych komisarzy po prostu s臋dziami cza颅rownic. Spee pisze: 鈥濻臋dziowie, kt贸rym powierza si臋 s膮dzenie czarow颅nic, s膮 to cz臋stokro膰 ludzie bezwstydni i niegodziwi... Ksi膮偶臋ta powinni baczy膰, jaki tryb 偶ycia prowadz膮 ich urz臋dnicy. Bo s膮 to ludzie roz- pasani, bezczelni, chciwi, ignoranci i okrutnicy鈥.

Spee wspomina o pewnym s臋dzi czarownic, 鈥瀔t贸ry przez swoich ludzi podburza艂 wsz臋dzie ch艂op贸w przeciw czarownicom, a gdy potem ci si臋 do niego zwracali ze skarg膮, odpowiada艂, 偶e przyb臋dzie i wypali zaraz臋 do szcz臋tu. Po czym przysy艂a艂 najpierw.'kilku poborc贸w, kt贸rzy chodz膮c od domu do domu zbierali dla niego poka藕n膮 sumk臋...鈥

Co czeka艂o rajc贸w i przewodnicz膮cych s膮du, kt贸rzy usi艂owali hamo颅wa膰 bezprawne praktyki komisarzy, 艣wiadczy los niejednego ksi膮偶臋- co-biskupiego kanclerza, burmistrza lub kanonika, spalonego na stosie.

245

A jak uspokajali swoje sumienie ludzie na wysokich stanowiskach, kt贸rzy ulegali prze艣ladowcom ctearownic, dawali im woln膮 r臋k臋 lub ich wr臋cz zach臋cali? Spee nie stawia wyra藕nie tego pytania, lecz w tym, co opowiada, zawarta jest odpowied藕 na nie. Mia艂 on niejednokrotnie sposobno艣膰 obserwowania r贸偶nych przejaw贸w t艂umionego poczucia wi颅ny. Cz臋stokro膰 uzewn臋trznia艂o si臋 ono w ten spos贸b, 偶e ludzie zawzi臋颅cie bronili pozor贸w, kt贸re ich mia艂y usprawiedliwia膰. Wystarczy艂o tylko spr贸bowa膰 鈥瀙odwa偶y膰 ich twierdzenia, by unosili si臋 gniewem鈥.

Ale zdarza艂o si臋 te偶 'Speemu rozmawia膰 z urz臋dnikami, kt贸rzy wprawdzie sk艂onni byli przyzna膰 niew艂a艣ciwo艣膰 swego post臋powania, ale g艂os sumienia t艂umili w ten spos贸b, 偶e powo艂ywali si臋 na otrzy颅mane rozkazy.

Spee pisze o tym: 鈥濷statnio na przyk艂ad powiedzia艂 mi jeden z urz臋dnik贸w ksi膮偶臋cych: 芦Wiem dobrze, 偶e po艣r贸d skazanych w na颅szych procesach s膮 r贸wnie偶 niewinni, ale nie k艂opocz臋 si臋 o to, mamy bowiem ksi臋cia bardzo skrupulatnego, kt贸ry wci膮偶 nas przynagla. Musi on by膰 艣wiadom tego, co rozkazuje, i z pewno艣ci膮 zwa偶y艂 to przedtem w swoim sumieniu. Ju偶 on dopatrzy, a moj膮 rzecz膮 jest tylko s艂ucha膰禄. Podobnie na moje upomnienia odpowiedzia艂 mi ju偶 dawniej inny urz臋颅dnik. Obaj byli w s艂u偶bie tego samego ksi臋cia鈥. O ksi臋ciu tym 鈥 by艂 nim prawdopodobnie elektor kolo艅ski 鈥 Spee pisa艂 ju鈥櫯 przedtem, 偶e zwyk艂 by艂 on zrzuca膰 odpowiedzialno艣膰 na swoich urz臋dnik贸w. I Spee ci膮gnie dalej: 鈥濪oprawdy 艣miech pusty bierze... Ksi膮偶臋 powiada, ju偶 tam moi urz臋dnicy dopilnuj膮, a urz臋dnicy m贸wi膮, ju偶 tam nasz ksi膮偶臋 dopatrzy. C贸偶 to za b艂臋dne ko艂o? Ale kto za to odpowie przed Bogiem? Bo tam, gdzie mieli dopilnowa膰 urz臋dnicy i dopilnowa膰 mia艂 ksi膮偶臋, tam nikt w og贸le nie pilnuje!鈥

Akta s膮dowe 鈥 je偶eli ksi膮偶臋 i jego doradcy poprzestaj膮 tylko na lekturze i nie zadaj膮 sobie trudu, by skontrolowa膰, jaki by艂 rzeczywi颅sty przebieg sprawy 鈥 daj膮 obraz zupe艂nie fa艂szywy. W aktach bowiem roi si臋 od przeinacze艅 i k艂amstw. Stwierdza si臋 na przyk艂ad, 偶e oskar颅偶eni przyznali si臋 do winy z w艂asnej nieprzymuszonej woli, bez tortur, s膮 zatem bez w膮tpienia winni. Co oznacza tu owo 鈥瀊ez tortur鈥? Spee zbada艂 to w jednym przypadku:

鈥濿贸wczas przekona艂em si臋, 偶e wszystkich ich poddano torturom鈥. Opisuje te偶 okrutne tortury, jakie zastosowano wobec pods膮dnych. 鈥濻prawiaj膮 one rzeczywi艣cie niezno艣ny b贸l, kt贸rego wytrzyma膰 nie mog膮 nawet najbardziej wytrwali ludzie. I to si臋 nazywa, 偶e 芦przyznali si臋 do winy bez tortur禄-. I tak og艂asza si臋 to ludno艣ci, tak informuje si臋 ksi臋cia... Jak偶e wi臋c tu maj膮 orzeka膰 i rozstrzyga膰 uczeni, do kt贸rych zwr贸cono si臋 o opini臋, a kt贸rzy nie rozumiej膮 nawet j臋zyka fachowych termin贸w, jakich u偶ywaj膮 s臋dziowie czarownic?鈥

Spee pisze o torturach: 鈥濵usz臋 wyzna膰, 偶e nie potrafi艂bym znie艣膰 takich katuszy. Z pewno艣ci膮 od 芦razu przyzna艂bym si臋 do ka偶dego prze颅st臋pstwa, jakie by mi zarzucono, i raczej wybra艂bym 艣mier膰 ni偶 takie m臋czarnie, gdyby mnie wzi臋to na spytki... To samo s艂ysza艂em od wielu

246

uczciwych ludzi, kt贸rzy sk膮din膮d wykazuj膮 wielki hart ducha 1 nie颅pospolite m臋stwo... Czeg贸偶 wi臋c mo偶na oczekiwa膰 po stworzeniu tak s艂abym, jak kobieta?鈥

鈥炁籥den szlachcic niemiecki nie zni贸s艂by, 偶eby si臋 tak zn臋cano nad jego psem my艣liwskim. Kt贸偶 wi臋c mo偶e si臋 pogodzi膰 z tak okrutnym pastwieniem si臋 nad cz艂owiekiem?鈥

鈥濱 nikt si臋 te偶 tym nie przejmuje, 偶e nadu偶ywa si臋 tortur ponad wszelk膮 miar臋, zar贸wno je艣li idzie o stosowane sposoby, jak i czas ich trwania. Jest rzecz膮 znamienn膮, 偶e co si臋 tyczy innych wykrocze艅, zawsze zdarzaj膮 si臋 urz臋dnicy, (kt贸rzy przy spowiedzi przyznaj膮 si臋 do pope艂nionych nadu偶y膰, nie zdarza si臋 jednak, 偶eby w tych sprawach kto艣 si臋 ze swoich nadit贸y膰 wyspowiada艂, nie ma te偶 spowiednika, kt贸ry by o to pyta艂鈥.

鈥濼ortury nale偶y znie艣膰 ca艂kowicie i nie stosowa膰 ich wi臋cej. Albo przynajmniej nale偶y usun膮膰 to, co czyni z tortur proceder tak gro藕ny鈥.

Tortury, tak jak si臋 je stosuje w procesach czarownic, s膮 gro藕ne dla wszystkich niewinnie oskar偶onych. Pacho艂kom katowskim wolno nie zwa偶a膰 na wstyd i nakazy przystojno艣ci, nie obowi膮zuj膮 ich prze颅pisy prawa 艣wieckiego i ko艣cielnego. Spee opisuje, jak kat przyst臋颅puj膮c do tortury bierze oskar偶on膮 na stron臋 i poddaje szczeg贸艂owym ogl臋dzinom jej nagie cia艂o: 鈥濭ol膮 i wypalaj膮 jej w艂osy na ca艂ym ciele, r贸wnie偶 w miejscu, kt贸rego si臋 nie wymienia, aby nie rani膰 wstydli颅wych uczu膰... Czemu偶 by zreszt膮 nie mieli post臋powa膰 tak z kobietami, skoro nie oszcz臋dzaj膮 nawet os贸b duchownych w tym wzgl臋dzie? Co wi臋cej, s臋dziowie 艣ledczy ksi膮偶膮t biskup贸w i pra艂at贸w s膮 w tej materii najwi臋kszymi mistrzami. Do papieskiej Bulla Coenae przywi膮zuje si臋 tyle偶 wagi, co do b艂yskawicy bez grzmotu鈥.

Bulla Coenae zakazywa艂a wszcz臋cia post臋powania s膮dowego prze颅ciw osobie duchownej bez specjalnego zezwolenia papie偶a. W proce颅sach czarownic nie liczono si臋 wcale z t膮 bull膮.

Spee demaskuje absurdalno艣膰 ca艂ego post臋powania dowodowego. Bo te偶 albo oskar偶ona przyznaje si臋 na m臋kach, a wtedy jest winna, po颅niewa偶 si臋 przyzna艂a, albo si臋 nie przyznaje, a wtedy r贸wnie偶 jest winna, poniewa偶 wytrzyma艂a straszliwe m臋czarnie, kt贸rych 偶aden cz艂o颅wiek 鈥渂ez pomocy diab艂a wytrzyma膰 nie zdo艂a. U偶y艂a zatem tak zwa颅nych czar贸w milczenia, czym dowiod艂a, 偶e jest czarownic膮.

Na 艂awie tortur musi oskar偶ona wskaza膰 osoby wsp贸艂winne. I zn贸w: albo nie jest ona czarownic膮, nie mog艂a zatem bra膰 udzia艂u w sabacie czarownic i nie mog艂a widzie膰 偶adnych 鈥瀘s贸b wsp贸艂winnych鈥, albo jest czarownic膮, a wi臋c s艂ug膮 ducha k艂amstwa, wymieni tedy osoby nie颅winne. Jest zatem rzecz膮 nie do pomy艣lenia, aby mo偶na by艂o za pomoc膮 tortur uzyska膰 nazwiska os贸b rzeczywi艣cie winnych.

Ale w艂a艣nie to wskazywanie os贸b rzekomo wsp贸艂winnych, wymu颅szane torturami na oskar偶onych, te 鈥瀌enuncjacje鈥 tak zwanych czarow颅nic prowadz膮 do tego, 偶e ka偶dy proces zatacza coraz szersze kr臋gi i za颅mienia si臋 w nieko艅cz膮ce si臋 polowania na czarownice.

247

鈥濲e偶eli ma to trwa膰 dalej, to nie b臋dzie ko艅ca paleniu czarownic, dop贸ki si臋 ca艂y kraj nie wylfldni". Ksi膮偶臋ta 鈥 o艣wiadcza Spee w in颅nym miejscu 鈥 鈥瀏orzej jeszcze pustosz膮 swe kraje, ni偶by to kiedy颅kolwiek uczyni艂a wojna, a przecie偶 nic przez to nie potrafi膮 wsk贸ra膰鈥. Bo te偶 nie zdarzy艂o si臋 jeszcze, 偶eby prze艣ladowcy mogli obwie艣ci膰, 偶e torturami i paleniem ludzi osi膮gn臋li sw贸j cel, 偶e wyt臋pili wszystkie czarownice i za偶egnali niebezpiecze艅stwo. Z regu艂y 鈥瀖usieli w ko艅cu ksi膮偶臋ta przerywa膰 tocz膮ce si臋 procesy. Do dzi艣 dnia tylko rozkaz zwierzchno艣ci mo偶e po艂o偶y膰 kres ka偶demu takiemu procesowi; nigdy nie ko艅czy si臋 on sam przez si臋鈥.

Jako spowiednik rzekomych czarownic ni贸s艂 ojciec Spee ostatni膮 pociech臋 skazanym kobietom. 鈥濵og臋 za艣wiadczy膰 pod przysi臋g膮, 偶e nie zdarzy艂o mi si臋 jeszcze towarzyszy膰 prowadzonej na stos czarownicy,

  1. kt贸rej m贸g艂bym powiedzie膰, uwzgl臋dniaj膮c wszystkie okoliczno艣ci

  2. punkty widzenia, 偶e jest naprawd臋 winna鈥.

Wertowa艂 akta s膮dowe i bada艂 rzekome dowody winy, rozma颅wia艂 osobi艣cie z s臋dziami i za ka偶dym razem dochodzi艂 do tego samego wniosku, 偶e niewinnych uznaje si臋 za winnych i 偶e 鈥瀦awsze m贸g艂 si臋 przekona膰 tylko o niewinno艣ci skazanych鈥.

Oskar偶one nie mia艂y jednak 偶adnej mo偶liwo艣ci obrony, nie mog艂y wykaza膰, 偶e s膮 niewinne. S臋dziom czarownic nie przychodzi艂o nawet na my艣l, 偶e oskar偶on膮 mo偶na uniewinni膰. 鈥濳iedy niedawno w gronie s膮downik贸w by艂a o tym mowa 鈥 pisze Spee 鈥 pewien zacny a do颅ciekliwy cz艂owiek zada艂 im pytanie, w jaki spos贸b m贸g艂by odzyska膰 wolno艣膰 kto艣, kto w rzeczy samej znalaz艂 si臋 w wi臋zieniu za winy niepope艂nione. Rozm贸wcy jego nie umieli da膰 na to zadowalaj膮cej od颅powiedzi, kluczyli przez czas d艂u偶szy..., a偶 wreszcie odrzekli, 偶e prze颅my艣l膮 to sobie przez noc鈥. I Spee ci膮gnie dalej: 鈥濧 wi臋c ludzie, kt贸rzy ju偶 tyle ofiar wys艂ali na stos, prowadzili procesy w spos贸b tak ur膮ga颅j膮cy wszelkiej sprawiedliwo艣ci i prawu, 偶e nawet teraz nie umieli wska颅za膰, jak cz艂owiek naprawd臋 niewinny m贸g艂by si臋 wydosta膰 z ich r膮k鈥.

Czy mo偶na przyj膮膰, 偶e czarownice rzeczywi艣cie istniej膮? Spee sam ulega艂 dawniej temu urojeniu. 呕膮dny wiedzy, studiowa艂 pilnie i ceni艂 wysoko dzie艂a uczonych 艂owc贸w czarownic, Remigiusza, Binsfelda tu颅dzie偶 brata swego w zakonie, Delrio. P贸藕niej jednak zda艂 sobie spraw臋, 偶e wszyscy ci tak powa偶ni autorzy nie zas艂uguj膮 na wiar臋. 鈥濩a艂a ich nauka opiera si臋 jeno na bajeczkach i zeznaniach wymuszonych tor颅turami鈥.

Pocz膮tkowo jednak nie chcia艂 posun膮膰 si臋 za daleko, nie przeczy艂, 偶e czarownice mog膮 si臋 tu i 贸wdzie pojawia膰 w niewielkiej liczbie. 鈥濼eraz jednak, kiedy przyjrza艂em si臋 bli偶ej dzia艂alno艣ci s膮d贸w, zaczy颅nam nabiera膰 coraz wi臋cej w膮tpliwo艣ci, czy czarownice w og贸le istniej膮鈥.

Fryderyk Spee nie powiedzia艂 jeszcze wszystkiego, co mu le偶a艂o na sercu. Uwa偶a艂, 偶e 鈥瀗ie nadszed艂 jeszcze po temu czas鈥. Obawia艂 si臋, 偶e to, co ma do powiedzenia, 鈥瀖og艂oby Niemcy przerazi膰鈥. 鈥濶ie 艣miem

248

wi臋c jeszcze tego wypowiada膰, odk艂adani to do sposobniejszych czas贸w i mo偶e do nast臋pnej rozprawy鈥.

. Podobne zapowiedzi trafiaj膮 si臋 r贸wnie偶 w kilku innych miej颅scach. Spee nosi艂 si臋 z my艣l膮 napisania w stosownym czasie drugiej ksi膮偶ki, w kt贸rej wyjawi艂by to, co przezornie przemilcza艂 w Cout艂o criminalis.

W ksi膮偶ce tej przedstawi艂 w ca艂ej rozci膮g艂o艣ci praktyki proce颅sowe, na podstawie kt贸rych pi臋tnuje si臋 jako czarownice osoby nie颅winne. Atakowa艂 w niej te praktyki, atakowa艂 post臋powanie s膮dowe, ale nie wiar臋 w istnienie czarownic. Tej w艂a艣nie kwestii zamierza艂 by膰 mo偶e po艣wi臋ci膰 nast臋pn膮 ksi膮偶k臋.

W Cautio criminalis zbyt daleko id膮cc rozwa偶ania na ten temat by艂y颅by nie na miejscu, ju偶 cho膰by dlatego, 偶e ksi膮偶ka ta zwraca艂a si臋 do 艂udzi, kt贸rzy nie tylko nie w膮tpili, lecz byli do g艂臋bi prze艣wiadczeni o istnieniu czarownic i nie daliby si臋 偶adn膮 miar膮 odwie艣膰 od tej wiary. Chodzi艂o o to, aby i takich ludzi wierz膮cych w czarownice, zw艂aszcza ludzi sprawuj膮cych w艂adz臋, przekona膰, 偶e r贸wnie偶 w sprawach z oskar颅偶enia o czary nale偶y stosowa膰 rozs膮dne i ludzkie, zgodne z prawem post臋powanie s膮dowe. W贸wczas okaza艂oby si臋 w nied艂ugim czasie, 偶e czarownic jest bardzo niewiele, potem czarostwo sta艂oby si臋 nies艂y颅chanie rzadkim wyst臋pkiem, a偶 w ko艅cu znik艂oby ca艂kowicie. Innymi s艂owy, nale偶y przede wszystkim zaprzesta膰 torturowania i palenia na stosie, a po艂o偶y to kres rzekomej pladze czarownic.

Jednak偶e ojciec Spee wierzy r贸wnie偶 w istnienie autentycznych sojusznik贸w diab艂a. Ale w jego oczach s膮 nimi nie czarownice, lecz pacho艂ki katowskie i s臋dziowie czarownic. Pacho艂ki katowskie u偶ywaj膮 podejrzanych 艣rodk贸w diabelskich, aby zmusi膰 do m贸wienia swe zdr臋t颅wia艂e z b贸lu ofiary. A s臋dziowie czarownic mog膮 tylko z pomoc膮 diab艂a prowadzi膰 swoje procesy, ka偶膮 bowiem mniemanym czarownicom wska颅zywa膰 rzekomych towarzyszy wyst臋pku. Gdyby nie te denuncjacje, procesy utkn臋艂yby od razu na martwym punkcie. Je偶eli s臋dziowie rze颅czywi艣cie wierz膮, 偶e maj膮 do czynienia z prawdziwymi czarownicami, to musz膮 r贸wnie偶 przyji膮膰, 偶e zeznaj膮 one za podszeptem diab艂a i obwi颅niaj膮 niewinnych. 鈥濪iabe艂 pragnie tego i nie szcz臋dzi stara艅, 偶eby do tego doprowadzi膰, bo gdy tylko znajdzie takiego instygatora, zaraz mu si臋 jego kr贸lestwo niebywale pomna偶a鈥.

鈥濵nie si臋 jednak wydaje to 艣mieszne, gdy sobie wmawiamy, 偶e w Niemczech jest tak nieprawdopodobne mn贸stwo czarownic, skoro w taki w艂a艣nie spos贸b prowadzimy procesy鈥.

隆We W艂oszech, Hiszpanii i innych krajach wykazuje si臋 wi臋cej ostro偶no艣ci i rozwagi, nie post臋puje si臋 tam tak bezwzgl臋dnie i nie颅sprawiedliwie, i dlatego jest tam o wicie mniej czarownic. 鈥濿styd mi za Niemcy, 偶e w sprawie tak powa偶nej nie 鈥 potrafimy my艣le膰 roz颅tropniej鈥.

Z艂y duch jest inspiratorem w procesach czarownic, my艣l ta nasuwa

249

si臋 r贸wnie偶 ojcu Spee, jakkolwiek, jak si臋 zdaje, nie czyta艂 on 鈥濷ma颅mie艅 demon贸w鈥 doktora Wierusa. W ka偶dym razie nigdy o nich nie wspomina. Wszak dzie艂o doictora Wierusa figurowa艂o w wykazach ksi膮颅偶ek zakazanych, katolikom nie wolno by艂o go czyta膰.

Najci臋偶sze zarzuty wysuwa Spee w swej 鈥濳si臋dze sumienia鈥 prze颅ciw spowiednikom ksi膮偶膮t. Spowiednikami tymi byli jezuici, jezuit贸w r贸wnie偶 powo艂ywano do spowiadania czarownic. Jednym i drugim za颅rzuca jezuita Spee, 偶e uchybiaj膮 oni swoim powinno艣ciom duszpaster颅skim. Oskar偶a przede wszystkim prze艂o偶onych swego zakonu, 偶e do颅bieraj膮 niew艂a艣ciwie spowiednik贸w, nie pouczaj膮 ich nale偶ycie, jak powinni spe艂nia膰 swoje zadania, ani te偶 nie wgl膮daj膮, jak si臋 ci spo颅wiednicy ze swych obowi膮zk贸w wywi膮zuj膮.

鈥濨iada ksi膮偶臋tom, kt贸rzy chcieliby 艣ciga膰 s膮downie czarownice, a nie zwracaj膮 czujnej uwagi na ich s臋dzi贸w... Ale co mamy robi膰? Ich do颅radcy i spowiednicy milcz膮 i r贸wnie ma艂o wiedz膮 o tym, co si臋 na颅prawd臋 dzieje. Dlatego nie odzywa si臋 ich w艂asne sumienie ani te偶 nie przemawiaj膮 innym do sumienia... Bolej臋 nad ksi膮偶臋tami, kt贸rzy maj膮 tak spokojne i niefrasobliwe, a przy tym w najwy偶szym stopniu za-, gro偶one sumienie, bo nawet ich w艂a艣ni spowiednicy nie potrafi膮 im nic poradzi膰... Okropne to, 偶e milcz膮 ci wszyscy, kt贸rych powinno to obchodzi膰. Oni jedni znale藕liby 偶yczliwy pos艂uch, gdyby si臋 zdecydo颅wali przem贸wi膰鈥.

Z oburzeniem pisze Spee w wielu miejscach swej ksi膮偶ki o spo颅wiednikach czarownic i ich zachowaniu. Spowiednicy ci sprzeniewie颅rzaj膮 si臋 swej powinno艣ci, 偶膮daj膮 od ka偶dej uwi臋zionej kobiety, 偶eby si臋 w swej spowiedzi przyzna艂a do winy, i nie chc膮 nic innego s艂ysze膰. Poddaj膮 oni udr臋czonych na ciele wi臋藕ni贸w dodatkowej tor颅turze duchowej ka偶膮c im powt贸rzy膰 k艂amstwa wymuszone na m臋kach, bo inaczej 鈥瀦dechn膮 jak te psy nie wyspowiadawszy si臋 i nie przy- j膮wszy komunii鈥. S艂owa te pad艂y z ust jednego z takich spowiednik贸w, kt贸ry odprowadzi艂 na stos co najmniej dwie艣cie nieszcz臋snych kobiet obwinionych o czary.

Komisarzom prowadz膮cym procesy czarownic byli potrzebni tacy w艂a艣nie spowiednicy. Spowiednik sumiennie traktuj膮cy swoje obowi膮zki nie by艂 przez nich tolerowany. 鈥濲e偶eli chcesz spe艂ni膰 sw贸j obowi膮zek 鈥 m贸wi Spee 鈥 s臋dziowie zaraz zrobi膮 wszystko, 偶eby si臋 ciebie pozby膰 i uzyska膰 innego鈥. M贸wi艂 to z w艂asnego do艣wiadczenia. Liczba czarow颅nic, do kt贸rych go dopuszczono jako spowiednika, nie by艂a wcale tak du偶a, jak si臋 przewa偶nie podaje.

Duchownym prze艂o偶onym spowiednik贸w zarzuca Fryderyk Spee wielokrotnie, 偶e nie wywi膮zuj膮 si臋 ze swych obowi膮zk贸w i ponosz膮 ca艂kowit膮 odpowiedzialno艣膰 za niew艂a艣ciwe post臋powanie swoich pod颅w艂adnych. 鈥濶ie wiem przeto, co mam my艣le膰 o waszych zwierzchni颅kach duchownych, nie rozumiem, jak potrafi膮 oni by膰 w zgodzie ze swoim sumieniem, je偶eli nie po艣wi臋caj膮 tym sprawom najmniejszej uwagi鈥, o艣wiadcza Spee uskar偶aj膮c si臋 na spowiednik贸w, kt贸rzy za颅

250

chowuj膮 si臋 tak, jakby mieli by膰 pomocnikami 艂owc贸w czarownic. A w innym kontek艣cie, kiedy mowa o uchybieniach spowiednik贸w ksi膮偶臋cych, pisze on o 鈥瀢ielce uczonych ksi臋偶ach zakonnych", kt贸rzy swoimi fa艂szywymi wnioskami 鈥瀢prowadzaj膮 w b艂膮d zwierzchno艣膰 i ksi膮偶膮t, 'lecz nigdy ich nie zawr贸c膮 z z艂ej drogi, do czego te偶 nie sk艂aniaj膮 ich prze艂o偶eni, kt贸rzy r贸wnie偶 nie maj膮 偶adnego rozeznania鈥欌.

Szeregowy zakonnik nie szcz臋dzi艂 wi臋c ostrych s艂贸w pot臋pienia prze艂o偶onym w艂asnego zakonu i ksi膮偶臋tom Ko艣cio艂a. Na domiar owa 鈥濳si臋ga sumienia o procesach przeciw czarownicom鈥 ukaza艂a si臋 dru颅kiem bez zezwolenia prze艂o偶onych, a mimo to nikt nie poci膮gn膮艂 za to autora do odpowiedzialno艣ci. Jakie偶 wi臋c chroni艂y go si艂y?

(Mo偶na by przypuszcza膰, 偶e Spee dzia艂a艂 w cichym porozumieniu z mo偶nymi osobisto艣ciami, kt贸re aprobowa艂y jego 'ksi膮偶k臋. Ale przy颅puszczenie to obala doktor Hugo Zwetsloot S. J., autor interesuj膮cej pracy Friedrich Spee und die Hexenprozesse (Trewir 1954). Ksi膮偶ka ta 鈥 praca doktorska na uniwersytecie w Nijmegen 鈥 wydobywa wiele nie znanych dot膮d okoliczno艣ci i rzuca nowe 艣wiat艂o na pewne sprawy.)

Spee musia艂 wprawdzie wyt艂umaczy膰 si臋 z tego, 偶e jego rozprawa o procesach czarownic ukaza艂a si臋 z pomini臋ciem cenzury zakonnej. Prze艂o偶eni jego byli skonsternowani i nie ukrywali swej dezaprobaty, okazali jednak w ca艂ej tej sprawie niezwyk艂膮 艂agodno艣膰 i pow艣ci膮gli颅wo艣膰. Spee o艣wiadczy艂 na swe usprawiedliwienie, 偶e ksi膮偶ka zosta艂a oddana do druku bez jego zgody i wiedzy. Spisa艂 on swoje my艣li, r臋ko颅pis kr膮偶y艂 w zaufanym gronie przyjaci贸艂. Jeden z nich zatrzyma艂 go wida膰 i odda艂 do druku w Rinteln nad Wezer膮. 鈥瀂bo偶ny z艂odziej鈥 ze swej strony usprawiedliwia艂 ten samowolny post臋pek w pos艂owiu do czytelnik贸w:

鈥濸oniewa偶 autor tej pracy nie da艂 si臋 nak艂oni膰 do wydania jej drukiem, uwa偶a艂em, 偶e wolno mi dla og贸lnego po偶ytku pope艂ni膰 zbo偶n膮 kradzie偶. Pope艂ni艂em j膮 wi臋c i wys艂a艂em czym pr臋dzej prac臋 do dru颅karni. Je偶eli post膮pi艂em 藕le, odpowiedzialno艣膰 spada na mnie. Autor niech mi 艂askawie wybaczy...鈥

Jest to fakt poniek膮d paradoksalny, 偶e miejscem wydania Cautio criminalis by艂o miasto Rinteln. Rada miejska tego protestanckiego mia颅sta i miejscowy uniwersytet by艂y opanowane przez zagorza艂ych prze颅艣ladowc贸w czarownic. Hermann Gohausen, profesor prawa tego uniwer颅sytetu, by艂 autorem krwio偶erczego kompendium dla s臋dzi贸w prowadz膮颅cych procesy czarownic, kt贸re ukaza艂o si臋 niedawno nak艂adem drukarza Luciusa w Rinteln (pod tytu艂em Processus iuridicus contra sagas et veneficos, Rinteln 1630). Nak艂adem tego samego drukarza i wydawcy ukaza艂o si臋 w rok p贸藕niej pierwsze wydanie Cautio criminalis (1631 r.). Zawiera艂o ju偶 ono rozdzia艂, w kt贸rym Spee ostro rozprawia艂 si臋 z Go- hausenem i jego absurdalnymi twierdzeniami maj膮cymi uzasadni膰 wia颅rygodno艣膰 denuncjacji wymuszanych na czarownicach torturami.. Ale uniwersytet trwa艂 niezachwianie w swoim obskurantyzmie i nie wy- zby艂 si臋 go r贸wnie偶 po 艣mierci Gohausena (1632 r.). Burmistrz i rada

251

miasta Rinteln, prowadz膮c procesy czarownic, z regu艂y zwracali si臋

  1. opini臋 do fakultetu prawa. *1 fakultet orzeka艂 za ka偶dym razem, 偶e ludzi podejrzanych nale偶y podda膰 pr贸bie wody w Wezerze (wynik jej ju偶 z g贸ry nie ulega艂 w膮tpliwo艣ci!), nast臋pnie wzi膮膰 na tortury i zmu颅si膰 do wskazania wsp贸艂winnych, po czym bez lito艣ci pali膰 na stosie. Ob艂臋dne prze艣ladowania nie wygasa艂y tam przez wiele dziesi膮tk贸w lat. 漏s艂ab艂y dopiero po 1673 r., kiedy to na ca艂ym c jszarze ksi臋stwa Hessen-Kassel, do kt贸rego nale偶a艂o hrabstwo Schaumburg wraz z mia颅stem Rinteln, stosunki uleg艂y zmianie na lepsze. Rinteln, gniazdo roz颅bestwionych prze艣ladowc贸w czarownic, by艂o wi臋c do艣膰 osobliwym miej颅scem wydania ksi膮偶ki anonimowego teologa katolickiego, kt贸ry z ca艂膮 ostro艣ci膮 pi臋tnowa艂 szata艅ski spos贸b prowadzenia proces贸w. Jednak偶e drukarz uniwersytecki Lucius nie uwa偶a艂, jak wida膰, wydania tej ksi膮偶ki za czyn specjalnie ryzykowny. Wyda艂 j膮 otwarcie pod w艂asn膮, a nie fikcyjn膮 firm膮, jak to si臋 cz臋sto w takich przypadkach zdarza艂o.

Kto by艂 tym przyjacielem, kt贸ry wybra艂 w艂a艣nie drukarza Luciusa

  1. wyst膮pi艂 niejako w roli wydawcy, pozosta艂o po dzi艣 dzie艅 tajemnic膮.

W 艣rodowisku zakonnym my艣li nurtuj膮ce Speego kr膮偶y艂y ju偶 od dawna. Daremnie jednak usi艂owa艂 on znale藕膰 pos艂uch u prze艂o偶onych, pozyska膰 ich aprobat臋. Przeciwnie, narazi艂 si臋 tylko na zarzut, 偶e wy颅wiera niepo偶膮dany wp艂yw na m艂odych braci zakonnych, a zw艂aszcza na swoich uczni贸w. By艂o wi臋c nie do pomy艣lenia, 偶eby prze艂o偶eni ze颅zwolili mu na druk ksi膮偶ki pot臋piaj膮cej procesy czarownic. Jego za艣 obowi膮zywa艂 nakaz pos艂usze艅stwa. Odczu艂 to wi臋c zapewne jako spe艂颅nienie utajonego marzenia, gdy 鈥瀦bo偶ny z艂odziej鈥, nie pytaj膮c go wcale, opublikowa艂 na w艂asn膮 r臋k臋 jego demaskatorsk膮 rozpraw臋.

Prze艂o偶eni wszcz臋li d艂ugo ci膮gn膮ce si臋 艣ledztwo, usi艂uj膮c doj艣膰, czy to Spee sam spowodowa艂 druk swego dzie艂a. W ko艅cu uznali, 偶e nie oczy艣ci艂 si臋 on ca艂kowicie z podejrze艅, i偶 jest wsp贸艂odpowiedzialny za opublikowanie ksi膮偶ki, ograniczyli si臋 jednak do upomnienia, aby na przysz艂o艣膰 by艂 ostro偶niejszy z wypo偶yczaniem w艂asnych r臋kopis贸w. Nie obeszli si臋 wi臋c zbyt surowo z autorem Cautio criminalis, dzie艂a, w kt贸颅rym wszak wyczyta膰 mo偶na by艂o ostre zarzuty przeciw starszy藕nie za颅konnej.

Genera艂 jezuit贸w w Rzymie, ojciec Mutius Vittelleschi, zapropono颅wa艂 nawet kompromisowo, aby cenzura zakonna wykre艣li艂a w ksi膮偶ce wszystkie dra偶liwe miejsca, po czym Spee m贸g艂by j膮 wyda膰 ponownie, tym razem ju偶 za oficjaln膮 zgod膮. Jednak偶e bezpo艣redni prze艂o偶eni w Paderbornie i Kolonii nie przyj臋li tej propozycji. Zakon, twierdzili, nie powinien mie膰 z t膮 ksi膮偶k膮 nic wsp贸lnego i nie mo偶e bra膰 na siebie 偶adnej za ni膮 odpowiedzialno艣ci.

鈥濸rze艂o偶eni mieli wa偶kie po temu powody, by przeciwdzia艂a膰 roz颅powszechnianiu pogl膮d贸w Speego鈥, pisze we wspomnianej pracy doktor颅skiej Zwetsloot. 鈥濼o, co Spee atakowa艂, by艂o nie tylko pogl膮dem wielu spowiednik贸w czarownic i uczonych teolog贸w zakonu, lecz r贸wnie偶, i to przede wszystkim, post臋powaniem aprobowanym przez ksi膮偶膮t

252

w codziennej praktyce... W艂a艣nie w XVII w. znale藕li jezuici w kato颅lickich ksi膮偶臋tach naj偶yczliwszych protektor贸w. Ksi膮偶臋ta bawarscy, biskupi Kolonii, Paderbornu i Bambergu fundowali im liczne ko艣cio艂y i kolegia... Ci sami ksi膮偶臋ta, kt贸rzy ofiarowali jezuitom... tak hojne dary, byli r贸wnie偶 cz臋sto zapami臋ta艂ymi prze艣ladowcami czarownic... I oto Spee chcia艂by, 偶eby spowiednicy tych ksi膮偶膮t ods艂aniali przed nimi z艂o, jakie si臋 dzieje, aby przemawiali im do sumienia i przypominali

  1. obowi膮zkach, jakie na nich ci膮偶膮... Tymczasem w艂a艣nie w Kolonii zakon mia艂 w tych latach wiele do zawdzi臋czenia ksi臋ciu elektorowi. Ksi膮偶臋 Ferdynand wesp贸艂 z bratem Maksymilianem Bawarskim pokry艂 w znacznej cz臋艣ci koszty budowy nowego ko艣cio艂a jezuit贸w oraz kole颅gium... Zarazem ten偶e Ferdynad by艂 inspiratorem proces贸w kolo艅skich. Kiedy Spee zacz膮艂 propagowa膰 swoje wywrotowe pogl膮dy, prze艂o偶eni jego zaniepokoili si臋, 偶e mog膮 utraci膰 owe subwencje. Spee za艣 nic uwa偶a艂, 偶e powinien powstrzyma膰 si臋 z tego powodu od g艂oszenia praw颅dy o haniebnych procesach. Sprawiedliwo艣膰 by艂a mu dro偶sza ni偶 fawory

  2. pieni膮dze ksi臋cia...鈥

Po ukazaniu si臋 Cautio criminalis Spee zosta艂 przeniesiony z Pader颅bornu do Kolonii, gdzie powierzono mu katedr臋 teologii moralnej. W elektoracie kolo艅skim trwa艂y jeszcze z nies艂abn膮c膮 si艂膮 prze艣ladowa颅nia czarownic, kt贸re jak wiadomo poci膮gn臋艂y za sob膮 r贸wnie偶 wiele ofiar w艣r贸d duchowie艅stwa. W tym czasie ukaza艂o si臋 drugie wydanie 鈥濳si臋gi sumienia鈥 (1632 r.). Wydawc膮 jego by艂 drukarz Johannes Gro颅naus we Frankfurcie nad Menem. Pisze on w przedmowie, 偶e pierwsze wydanie tej g艂o艣nej ksi膮偶ki rozesz艂o si臋 ca艂e w ci膮gu kilku miesi臋cy i 偶e wielu ludzi o艣wieconych, w tej liczbie radcy S膮du Rzeszy i Naj颅wy偶szego Trybuna艂u, dopomina艂o si臋 o jej wznowienie. Drukarz Gronaus uczyni艂 wi臋c zado艣膰 temu 偶yczeniu, przy czym r贸wnie偶 dzia艂a艂 na w艂asn膮 r臋k臋, nie pytaj膮c autora, kt贸rego nazwisko i tym razem nie zosta艂o wymienione na karcie tytu艂owej. Prawdopodobnie drukarz nie zna艂 go nawet, bo te偶 zna膰 nie musia艂, gdy偶 przedruki ksi膮偶ek i bro颅szur bez upowa偶nienia autor贸w by艂y w owych czasach rzecz膮 ca艂kiem powszedni膮.

Okaza艂o si臋 jednak, 偶e to drugie wydanie nie jest dos艂ownym prze颅drukiem z pierwszego, lecz 偶e zawiera wstawki i w niekt贸rych miej颅scach zawiera ostrzejsze jeszcze s艂owa, kt贸re niew膮tpliwie pochodzi膰 musia艂y od autora. Gronaus otrzyma艂 egzemplarz do przedruku od przyjaciela z Marburga. Wygl膮da na to, 偶e zn贸w pope艂niona zosta艂a 鈥瀦bo偶na kradzie偶鈥 i 偶e sprawca jeji dostarczy艂 drukarzowi we Frank颅furcie egzemplarz pierwszego wydania, kt贸ry by艂 w posiadaniu Speego i do kt贸rego wprowadzi艂 on w艂asnor臋cznie pewne uzupe艂nienia i zmiany.

Odpowiedzialno艣ci膮 za ukazanie si臋 drugiego wydania obarczono oczywi艣cie Speego. Kolo艅ski profesor teologii, ojciec Piotr Roestius, chcia艂 wprowadzi膰 Cautio do indeksu ksi膮偶ek zakazanych, zapobieg艂 temu jednak genera艂 jezuit贸w. Ale zar贸wno genera艂, jak i prowincja艂 zakonu Goswinus Nickel uznali, 偶e jednak b臋dzie najlepiej je偶eli nie颅

253

sforny autor wyst膮pi z zakonu. Poniewa偶 nie dope艂ni艂 on jeszcze ostat颅nich 艣lub贸w zakonnych, da艂oby si臋 to przeprowadzi膰 bez wi臋kszych trudno艣ci. Prowincja艂 zaproponowa艂 Speemu, by sam z艂o偶y艂 podanie

  1. zwolnienie go z zobo/vi膮za艅 zakonnych. Spee odm贸wi艂 jednak, gdy偶 chcia艂 pozosta膰 w zakonie. Prze艂o偶eni nie wydalili go wobec tego.

B膮d藕 co b膮d藕 nie mo偶na go by艂o pozostawi膰 w Kolonii, (kiedy uka颅zanie si臋 drugiego wydania ponownie zwr贸ci艂o uwag臋 na jego ksi膮偶k臋

  1. zawarte w niej oskar偶enia, kt贸rych ksi膮偶臋 elektor kolo艅ski i jego 艂owcy czarownic nie mogli 鈥 w pewnej cz臋艣ci przynajmniej 鈥 me wzi膮膰 do siebie. Speego przeniesiono wi臋c czym pr臋dzeji do Trewiru (jesieni膮 1632 r.).

Sprawuj膮cy pod贸wczas rz膮dy w Trewirze elektor-arcybiskup Krzy颅sztof von S枚tern by艂 i tak jezuitom nieprzychylny i nieraz im to oka颅zywa艂. Nie mieli tu wi臋c nic do stracenia. Spee dzia艂a艂 w Trewirze przez kilka lat jako profesor tamtejszego uniwersytetu, jako spowiednik i kaznodzieja, a w wolnych chwilach uprawia艂 poezj臋.

W tym czasie zako艅czy艂 Spee prac臋 nad swoim TrutzNachtigall, zbiorem pie艣ni religijnych w j臋zyku niemieckim. Znalaz艂a w nich wy颅raz 偶arliwo艣膰 uczu膰 tw贸rcy, jego szczera pasja. Dzi臋ki tym pie艣niom wszed艂 Spee do historii literatury niemieckiej jako du偶ej miary poeta liryczny.

Wojna trzydziestoletnia nie oszcz臋dzi艂a Trewiru. D艂ugo toczy艂y si臋 tam boje uliczne mi臋dzy armi膮 francusk膮 i wojskiem cesarskim. W mie颅艣cie wybuchn膮艂 g艂贸d i zaraza.

Fryderyk Spee zarazi艂 si臋 piel臋gnuj膮c z samozaparciem je艅c贸w fran颅cuskich i zmar艂 7 sierpnia 1635 r. w czterdziestym pi膮tym roku 偶ycia. Gr贸b jego mie艣ci si臋 w krypcie dawnego ko艣cio艂a jezuit贸w.

WP艁YW TANNERA I SPEEGO

Si艂y opieku艅cze, kt贸re uchroni艂y Fryderyka Speego i jego dzie艂o przed zemst膮 zawzi臋tych prze艣ladowc贸w czarownic, dzia艂a艂y po cichu i niepostrze偶enie. One to sprawi艂y m. in., 偶e bezpo艣redni prze艂o偶eni, zwierzchnicy prowincji zakonnej, powierzali mu do ko艅ca 偶ycia za颅szczytne obowi膮zki nauczycielskie, mimo 偶e budzi艂 ich niezadowolenie i gniew sw膮 hard膮 postaw膮. Znamienny jest r贸wnie偶 stosunek do jego ksi膮偶ki. Nie zosta艂a ona obj臋ta zakazem i nie za偶膮dano od autora, aby odwo艂a艂 te czy inne sformu艂owania. Zachowanie genera艂a zakonu w Rzy颅mie 艣wiadczy艂oby, 偶e upomnienia i przestrogi wypowiadane w Cautio pod adresem ksi膮偶臋co-biskupich protektor贸w prze艣ladowc贸w czarownic w Niemczech nie spotka艂y si臋 z jego dezaprobat膮. O pozytywnym sto颅sunku do ksi膮偶ki wskazywa艂aby r贸wnie偶 reakcja papie偶a, kt贸ry wkr贸tce po jej ukazaniu si臋 wydeleg贸wa艂 dw贸ch kardyna艂贸w do Okrutnie n臋ka颅nego procesami elektoratu kolo艅skiego.

Znamienna, jak na owe czasy, by艂a r贸wnie偶 instrukcja dotycz膮ca prowadzenia proces贸w czarownic, wydana przez kongregacj臋 艢wi臋tej

254

Inkwizycji w Rzymie. Najwy偶szy organ Inkwizycji papieskiej przy颅znaje bez ogr贸dek, 偶e w procesach czarownic od d艂u偶szego czasu dziej膮 si臋 rzeczy niedopuszczalne, 偶e inkwizytorzy nie licz膮 si臋 z regu艂y z po颅stanowieniami i przepisami prawa, 偶e wszczynaj膮 post臋powanie karne na podstawie na niczym nie opartych podejrze艅 i bez skrupu艂贸w wymuszaj膮 zeznania, na kt贸rych 偶adn膮 miar膮 nie mo偶e si臋 opiera膰 sprawiedliwy wyrok.

W instrukcji Inkwizycji papieskiej znalaz艂y wyraz zapatrywania, jakie w tym samym mniej wi臋cej czasie wypowiada艂a r贸wnie偶 Suprema Inkwizycji hiszpa艅skiej. Tak wi臋c na przyk艂ad instrukcja g艂osi艂a, 偶e odprawianie praktyk czarodziejskich nie zawsze 艣wiadczy o przymierzu z diab艂em i dlatego nie mo偶e by膰 z g贸ry traktowane jako wyst臋pek czarostwa. Przestrzega艂a r贸wnie偶, by nie dawano pochopnie wiary ze颅znaniom, w kt贸rych mowa o lataniu czarownic i ich sabatach. A ju偶 偶adn膮 miar膮 nie mo偶na si臋 opiera膰 na twierdzeniach oskar偶onych, 偶e widzieli t臋 lub inn膮 osob臋 na sabacie czarownic, poniewa偶 nie jest to nic innego, jak wierutne k艂amstwo. Dla tej samej przyczyny od颅rzuca膰 nale偶y oskar偶enia o czarostwo pochodz膮ce od ludzi op臋tanych przez diab艂a. Szatan pos艂uguje si臋 bowiem k艂amstwem i kieruje podej颅rzenia przeciw niewinnym.

Jednak偶e to stanowisko kongregacji rzymskiej, zdecydowanie po颅t臋piaj膮ce praktyki proces贸w czarownic, nie od razu przenikn臋艂o do wiadomo艣ci powszechnej. Instrukcja kr膮偶y艂a we W艂oszech w postaci r臋kopi艣miennej (jeden z odpis贸w, datuj膮cy si臋 z 1635 r., roku 艣mierci Fryderyka Speego, odnaleziono w Lucernie). Og艂oszono j膮 drukiem, jako Instructio pro formandis processibus in causis strygum dopiero po wielu latach, dok艂adnie w 1657 r., w Rzymie. Dop贸ki poprzestawano na odpisach, mog艂a kongregacja instruowa膰 jedynie inkwizytor贸w du颅chownych. Ale nie oni prowadzili procesy czarownic w Niemczech. We wszystkich krajach niemieckich, nie wy艂膮czaj膮c ksi臋stw duchow颅nych, procesy te nale偶a艂y do kompetencji 艣wieckich s臋dzi贸w czarow颅nic. Dla nich i ich ksi膮偶臋cych mocodawc贸w 鈥瀒nstrukcja rzymska鈥 w og贸le po prostu nie istnia艂a. B膮d藕 co b膮d藕 instrukcja ta by艂a zna颅mienna dla nastroj贸w panuj膮cych w wysokich sferach ko艣cielnych Rzymu, zaniepokojonych rozmiarami, jakie przybra艂y ob艂臋dne polowa颅nia na czarownice. Nie rozwia艂 si臋 jednak jeszcze wp艂yw M艂ota na czarownice, kt贸ry w tych latach w艂a艣nie doczeka艂 si臋 w Niemczech kilku przedruk贸w, i pami臋tano te偶 o d艂ugim ci膮gu buli papieskich nawo艂uj膮cych do t臋pienia czarownic. Sprzeciwy ogranicza艂y si臋 przeto do sporadycznych i pow艣ci膮gliwych przejaw贸w niezadowolenia.

Atmosfera ta sprzyja艂a jednak bez w膮tpienia ojcu Spee, kt贸ry mia艂 odwag臋 wypowiada膰 g艂o艣no to, o czym na szczytach hierarchii ko艣ciel颅nej i zakonnej my艣lano nie艣mia艂o i skrycie. Nie by艂 on zreszt膮 w za颅konie osamotniony. Mia艂 te偶 poprzednika w osobie ojca Adama Tan颅nera S. J., profesora teologii na uniwersytetach w Ingolstadt i Mona颅chium w Bawarii.

255

Spee na wielu stronicach swej ksi膮偶ki powo艂uje si臋 na rozpraw臋 ojca Tannera. Ukaza艂a si臋 ona w cztery lata wcze艣niej ni偶 Cautio (1627 r.). Tanner opisa艂 w niej nadu偶ycia, jakie zakorzeni艂y si臋 w po颅st臋powaniu karnym p臋geciw* czarownicom. Nie przeczy艂, 偶e czarowni- ctwo jest zjawiskiem realnie istniej膮cym i 偶e powinno 'by膰 karane. 呕膮da艂 jednak, aby nie stosowano tortur na podstawie pochopnych obwi- nie艅, lecz przede wszystkim badano sumiennie i z rozwag膮 ka偶de oskar偶enie. Gdyby 偶膮dania jego zosta艂y spe艂nione, uniemo偶liwi艂oby to s膮dzenie i skazywanie rzekomych czarownic.

(Rozprawa Tannera pot臋piaj膮ca 艂amanie prawa w procesach cza颅rownic stanowi dwudziestostronicowy rozdzia艂 jego czterotomowego traktatu Theologia Scholastica. Ukaza艂a si臋 ona ponadto jako osobny druk w 1629 r. w Kolonii.)

Tanner i Spee byli rzecznikami tego samego pogl膮du i zmierzali do tego samego celu. A jednak dzie艂o Tannera uzyska艂o w Bawarii aprobat臋 cenzury zakonnej i zosta艂o za zgod膮 prze艂o偶onych wydane sumptem uniwersytetu w Ingolstadt. Przy tym sytuacja jezuit贸w w Ba颅warii nie przedstawia艂a si臋 inaczej ni偶 w Nadrenii i Westfalii, kt贸re by艂y terenem dzia艂alno艣ci Speego. R贸wnie偶 w Bawarii panowa艂 ksi膮偶臋, kt贸ry by艂 zajad艂ym prze艣ladowc膮 czarownic i z kt贸rego protekcji i hoj颅nych subsydi贸w jezuici bynajmniej nie mieli ochoty rezygnowa膰. Ale Tanner wprawdzie pot臋pi艂 otwarcie, i to w ostrych s艂owach, praktyki s臋dzi贸w czarownic i ich pacho艂k贸w katowskich, przypomnia艂 r贸wnie偶 ksi膮偶臋tom i dostojnikom 艣wieckim i duchownym o ci膮偶膮cej na nich odpowiedzialno艣ci, nie oskar偶y艂 jednak ksi膮偶膮t bezpo艣rednio i nie za颅rzuci艂 im winy tak ostro, jak Spee. Nie by艂o wi臋c obawy, 偶e wywody Tannera wzbudz膮 gniew ksi臋cia elektora bawarskiego.

Plaga prze艣ladowa艅 ci臋偶ko do艣wiadczy艂a Bawari臋. Zacz臋艂y si臋 tam one stosunkowo p贸藕no, dopiero pod sam koniec XVI w., a wi臋c w tym samym czasie, kiedy rozp臋tano r贸wnie偶 pierwsze wielkie polowanie na czarownice w kilku innych dzielnicach Niemiec, kt贸re dot膮d nie zazna艂y jeszcze tej plagi.

Dla Bawarii zbrodniczy wyst臋pek czarostwa by艂 w贸wczas r贸wnie偶 czym艣 nowym. Podkre艣li艂 to w 1590 r. uniwersytet w Ingolstadt w swej odpowiedzi ksi臋ciu Wilhelmowi I, kt贸ry chcia艂 wyt臋pi膰 czarownice i w tym celu zwr贸ci艂 si臋 o opini臋 do swoich 艣wieckich i duchownych doradc贸w.

Uniwersytet w Ingolstadt, w kt贸rym ton nadawali jezuici, udzieli艂 nast臋puj膮cej rady: poniewa偶 zbrodniczy wyst臋pek czarostwa jest dla s臋dzi贸w bawarskich zjawiskiem nowym, potrzebne im s膮 instrukcje do颅tycz膮ce post臋powania procesowego. Znajd膮 je w M艂ocie na czarownice, wydanym przed stu przesz艂o laty, i we wsp贸艂czesnej ksi膮偶ce Piotra Binsfelda z Trewiru. Przek艂ad niemiecki pisanego po 艂acinie dzie艂a tego uczonego oprawcy ukaza艂 si臋 w艂a艣nie w Monachium na u偶ytek s膮d贸w bawarskich.

W Schongau, kt贸re podlega艂o jurysdykcji ksi臋cia Ferdynanda, jedne颅

256

go z braci Wilhelma, 艣ci臋to ju偶 lub spalono sze艣膰dziesi膮t trzy kobiety, kiedy prze艣ladowania przerzuci艂y si臋 stamt膮d do Werdenfels.

Hrabstwo Werdenfels nale偶a艂o.do biskupstwa Freisingu. Mianowano tu s臋dzi膮 czarownic Kaspara Poissla, kt贸ry m贸wi艂 o sobie skromnie, 偶e jest cz艂owiekiem 鈥瀗ieuczonym鈥. Zachwala艂 on nadzwyczajne zdol颅no艣ci kata Georga Abriela, kt贸ry da艂 si臋 pozna膰 ju偶 w Schongau. Cz艂o颅wiek ten, jak podnosi艂 Poissl, posiada艂 jaki艣 cudowny dar, gdy偶 po颅trafi艂 od razu rozpozna膰 czarownic臋 w ka偶dej kobiecie. Ponadto sto颅sowa艂 jeszcze ten tropiciel czarownic tak偶e pr贸b臋 ig艂y, za co pobiera艂 solidn膮 op艂at臋. Czterylkro膰 wi臋cej otrzymywa艂 za ka偶d膮 egzekucj臋. Roz颅win膮艂 on tak膮 aktywno艣膰, 偶e wkr贸tce nie m贸g艂 upora膰 si臋 sam z na颅wa艂em katowskiej roboty. Przydzielono mu wi臋c do pomocy innego jeszcze 鈥瀌o艣wiadczonego w sprawach czarowskich cz艂owieka鈥, kata z Bi- berach, a potem jeszcze kata z Hall w Tyrolu. W latach 1590 i 1591 spo艣r贸d ludno艣ci licz膮cej og贸艂em cztery tysi膮ce siedemset mieszka艅c贸w spalono czterdzie艣ci dziewi臋膰 kobiet, wi臋kszo艣膰 z nich 偶ywcem, a m臋偶a jednej z nich 艂amano ko艂em.

Czarownicami, jak zwykle, by艂y w wi臋kszo艣ci przypadk贸w biedne, stare kobiety, ale znalaz艂o si臋 w艣r贸d nich r贸wnie偶 kilka niewiast z za颅mo偶nych rodzin mieszcza艅skich z Garmisch, Partenkirchen i Mitten- waldu.

Ze 艣rodowiska tego odezwa艂y si臋 g艂o艣ne protesty, da艂y si臋 s艂ysze膰 g艂osy, 偶e kaci swoimi okrutnymi torturami produkuj膮 bez por贸wnania wi臋cej czarownic ni偶 ich rzeczywi艣cie jest w kraju. Poissl uskar偶a艂 si臋 w jednym ze swoich sprawozda艅 {z sierpnia 1591 r.), 偶e tak ju偶 jest w s膮dzie i gminie znienawidzony, i偶 wsz臋dzie napotyka ogromne tru颅dno艣ci. Na domiar koszty proces贸w wzros艂y niepomiernie. Poissl 偶膮da艂, by mu wreszcie pokryto przedstawione rachunki. W rubryce koszt贸w figurowa艂y w nich takie na przyk艂ad pozycje: 鈥瀂a to, co przejedzono i przepito, kiedy kobiety trzymano w areszcie na zamku Werdenfels, i potem, kiedy je spalono jako czarownice鈥. Skonfiskowany maj膮tek oskar偶onych i kwoty pieni臋偶ne wyegzekwowane od rodzin ofiar nie wy颅starcza艂y ju偶 na pokrycie tych koszt贸w.

W ko艅cu sam 鈥瀗ieuczony鈥 s臋dzia czarownic Poissl uzna艂, 偶e tak dalej trwa膰 nie mo偶e. Z pocz膮tkiem 1592 r. zaproponowa艂 swoim prze颅艂o偶onym w Freisingu przerwanie dalszych dochodze艅. Gdyby si臋 bowiem mia艂o uwzgl臋dni膰 wszystkie denuncjacje, trzeba by by艂o wzi膮膰 na m臋ki wi臋kszo艣膰 kobiet w hrabstwie Werdenfels, 鈥瀋o moim skromnym zda颅niem, by艂oby nie do wykonania, a co wi臋cej by艂oby niepomiernie szko颅dliwe i zgubne dla kraju鈥.

Mimo tych niezbyt zach臋caj膮cych do艣wiadcze艅 w hrabstwie Werden颅fels, w dalszym ci膮gu p艂on臋艂y stosy w coraz to innych miejscowo艣ciach Bawarii. Nie zaprzestano r贸wnie偶 palenia czarownic, kiedy ksi膮偶臋 Wil颅helm V wst膮pi艂 do klasztoru <1597 r.), a rz膮dy obj膮艂 syn jego Maksy颅milian.

Maksymilian I otrzymawszy w 1623 r. Palatynat G贸rny i zwi膮zan膮

17 鈥 Czarownico

257

z nim godno艣膰 elektorsk膮, zosta艂 pierwszym 'ksi臋ciem-elektorem Ba颅warii. By艂 on osobisto艣ci膮 wybitn膮, przyw贸dc膮 鈥 obok cesarza Ferdy颅nanda II 鈥 partii katolickiej w wojnie trzydziestoletniej, tw贸rc膮 no颅wego systemu administracji w Bawarii, mecenasem sztuk pi臋knych, a jednocze艣nie najzacieklejszym spo艣r贸d wszystkich ksi膮偶膮t niemiec颅kich prze艣ladowc膮 czarownic. 呕aden- inny w艂adca nie przynagla艂 tak s臋dzi贸w coraz nowymi rozporz膮dzeniami i dekretami do bezlitosnego 艣cigania czarownic, jak czyni艂 to w czasie swego d艂ugiego panowania (1597-1651) ksi膮偶臋 elektor 鈥榖awarski Maksymilian I.

Za rz膮d贸w tego w艂a艣nie ksi臋cia opublikowa艂 jezuita Tanner sw贸j traktat, w kt贸rym pi臋tnowa艂 procesy czarownic i domaga艂 si臋 ich za颅niechania.

Adam Tanner urodzi艂 si臋 w 1572 r. w Innsbrucku w Tyrolu, wst膮颅pi艂 w m艂odych latach do zakonu jezuit贸w, studiowa艂 teologi臋 w Irigol- stadt. Cesarz Ferdynand II, kt贸ry mianowa艂 protestanta Keplera swoim matematykiem nadwornym, powierzy艂 jezuicie Tannerowi urz膮d kancle颅rza uniwersytetu w Pradze, kt贸ra by艂a siedzib膮 dworu cesarskiego. Tanner zyska艂 sobie imi臋 nie tylko jako teolog, lecz tak偶e jako astro颅nom. Po latach znalaz艂 si臋 ponownie w Ingolstadt, tym razem ja'k鈥榦 profesor. Ci臋偶ko chory postanowi艂 powr贸ci膰 do rodzinnego Innsbrucku. Zmar艂 jednak w drodze w pobli偶u Salzburga prze偶ywszy lat sze艣膰dzie颅si膮t (1632 r.).

Jak podaj膮 relacje 藕r贸d艂owe, mieszka艅cy domu w Unken, w kt贸rym zmar艂 Tanner, znale藕li w艣r贸d pozosta艂ych po nim rzeczy osobliwy przed颅miot, kt贸ry nazywali szk艂em powi臋kszaj膮cym. S膮dz膮c z opisu by艂 to mikroskop. Tanner otrzyma艂 go w darze od znanego astronoma Schei- nera, r贸wnie偶 jezuity. Mikroskop zosta艂 stosunkowo niedawno (ok. 1590 r.) wynaleziony w Holandii. Szcz臋艣liwym trafem miejscowy ksi膮dz s艂ysza艂 ju偶, jak wida膰, o tym wynalazku. Mieszka艅cy Unken zagl膮dali bowiem ciekawie w tajemniczy przyrz膮d. By艂 w nim osadzony komar, kt贸ry w powi臋kszeniu prezentowa艂 si臋 jako wielki kosmaty potw贸r. M贸g艂 to by膰 tylko diabe艂, kt贸rego 贸w obcy cz艂owiek uwi臋zi艂 w szkle, jeden z owych diab艂贸w ze szklanej kuli, o kt贸rych z dawien dawna kr膮偶y艂y niezliczone opowie艣ci. Czarownicy i czarownice posiadali za颅zwyczaj takie szklane diab艂y. Nieboszczyka, uwa偶ali ludzie, 偶adn膮 miar膮 nie wolno pochowa膰 w po艣wi臋conej ziemi cmentarza. Proboszcz jednak zdo艂a艂 ich uspokoi膰, wydoby艂 bowiem komara, zademonstrowa艂 go im na d艂oni, a potem pokaza艂 innego owada w powi臋kszeniu. W ten spo颅s贸b uda艂o mu si臋 uchroni膰 ojca Tannera przed po艣miertnym pom贸wie颅niem o czarostwo, o kt贸re za 偶ycia jeszcze daremnie usi艂owali go po颅m贸wi膰 jego zawzi臋ci wrogowie, s臋dziowie czarownic.

Dwaj s臋dziowie, dowiedziawszy si臋 o rozprawie Tannera domaga颅j膮cej si臋 po艂o偶enia kresu procesom czarownic, o艣wiadczyli g艂o艣no, 偶e gdyby si臋 tylko dosta艂 w i膰h r臋ce, to by ju偶 potrafili wydoby膰 z niego na torturach wyznanie, 偶e sam jest czarownikiem. Spe臋 s艂ysza艂 o tej

258

pogr贸偶ce pod adresem Tannera, zna艂 te偶 zapewne nazwiska obu 艂ajda颅k贸w. W swojej Cautio criminalis tak膮 im da艂 odpraw臋:

鈥濷sobi艣cie jestem g艂臋boko przekonany, 偶e owi s臋dziowie czarownic; kt贸rzy o艣wiadczyli, 偶e nale偶y teologa Tannera wzi膮膰 na tortury, sami s膮 bez w膮tpienia czarownikami. Nie brak mi na to dowod贸w".

Rozw艣cieczeni 艂owcy czarownic musieli poprzesta膰 na czczych po颅gr贸偶kach. Nie zdo艂ali przeciw Tannerowi nic wsk贸ra膰. Powierzano mu wci膮偶 bardzo odpowiedzialne urz臋dy, kt贸re dawa艂y mu du偶y wp艂yw wychowawczy na m艂ody narybek zakonny i w og贸le na studiuj膮c膮 m艂odzie偶 'katolick膮. Przy tym pogl膮d jego na procesy czarownic by艂 prze艂o偶onym zakonu znany, zanim jeszcze og艂osi艂 sw膮 prac臋. Gdy偶, jak sam pisze, cz臋sto prowadzi艂 na ten temat rozmowy.

Tanner zwalcza艂 procesy czarownic jako cz艂owiek g艂臋boko wierz膮cy i prawowierny katolik. Nie mia艂 on w sobie nic z nowatora. Nie szuka艂 nowych dr贸g ani w teologii, ani w nauce. Jako astronom poczyni艂 wiele interesuj膮cych obserwacji, ale stoj膮c niezachwianie na gruncie tradycji i nauki Ko艣cio艂a nie chcia艂 uzna膰 niezbicie wynikaj膮cych z nich wniosk贸w, aby nie znale藕膰 si臋 w sprzeczno艣ci z Arystotelesem, Tomaszem z Akwinu i Bibli膮. Brat jego w zakonie, Krzysztof Scheiner, najznakomitszy spo艣r贸d jezuit贸w astronom (odkry艂 on m. in. plamy na S艂o艅cu), by艂 bardziej odwa偶ny. Wypowiada艂 g艂o艣no w膮tpliwo艣ci, ja颅kie budzi艂a w nim tradycyjna nauka o budowie 艣wiata. Ojciec Tanner z艂o偶y艂 nawet na niego doniesienie genera艂owi zakonu. Genera艂 napisa艂 do ojca Scheinera, aby si臋 trzyma艂 uznanych teorii i 鈥瀗ie dawa艂 po颅s艂uchu pogl膮dom pewnych nowator贸w鈥 (by艂a to aluzja do Kopernika i Galileusza).

Przyk艂ad Tannera i jego^ nietolerancyjnego stosunku do Scheinera- 艣wiadczy dobitnie, 偶e nie musia艂o si臋 by膰 o艣wieconym libertynem, 偶eby dostrzec ca艂膮 absurdalno艣膰 procesu czarownic. W艣r贸d zdecydowanych przeciwnik贸w ob艂臋dnych prze艣ladowa艅 nie brak by艂o ludzi surowej wiary zar贸wno po stronie katolickiej, jak protestanckiej. Stanowisko, jakie zaj膮艂 Tanner w stosunku do s臋dzi贸w czarownic pot臋piaj膮c ich niegodziwe post臋powanie, wyp艂ywa艂o logicznie z nakaz贸w wiary, kt贸颅rej s艂u偶y艂. Jego czterotomowa Theologia Scholastica by艂a od pocz膮tku do ko艅ca oparta na Summa theologica 艣w. Tomasza z Akwinu. Trzeci tom Tannera, opublikowany w 1627 r., zawiera艂 rozdzia艂 鈥濷 sprawiedli颅wo艣ci鈥. Cz臋艣ci膮 integraln膮 tego rozdzia艂u by艂y rozwa偶ania o 鈥瀞膮dzeniu zbrodni wyj膮tkowych, a w szczeg贸lno艣ci zbrodni czarostwa鈥.

Jako sojusznik ideowy Tannera wymieniany jest cz臋sto jezuita Pau颅lus Laymann, profesor prawa kanonicznego w Monachium i Ingolstadt. Nie odpowiada to jednak prawdzie, jak tego dowi贸d艂 Zwetsloot. Ten bliski kolega Tannera, zalecaj膮c zachowanie umiaru, dostarcza艂 zara颅zem prze艣ladowcom czarownic wszelkich potrzebnych im pozor贸w.

Laymann, podobnie jak Tanner, urodzi艂 si臋 w Innsbrucku (1575 r.). Zmar艂 w 1635 r. w Konstancji w czasie epidemii d偶umy. W swojej

259

Theologia moralis, kt贸rej pierwsze wydanie ukaza艂o si臋 w 1625 r. w Monachium, g艂osi艂, 偶e w w膮tpliwym przypadku lepiej jest unie颅winni膰 osob臋 podejrzan膮, ni偶 .straci膰 niewinnego mo偶e cz艂owieka. Ale wyj膮wszy to jedno rozumne zastrze偶enie, reprezentuje on w swym traktacie jak najbardziej niedorzeczne pogl膮dy na temat konieczno艣ci procesu czarownic i metod, jakie nale偶y w nim stosowa膰. Kiedy uka颅za艂o si臋 si臋 p贸藕niej dzie艂o Tannera, Laymann przerobi艂 wprawdzie w trzecim wydaniu z 1634 r. rozdzia艂 o wyst臋pku czarostwa i z艂agodzi艂 niekt贸re sformu艂owania, nie nale偶y go jednak zalicza膰 do autentycz颅nych bojownik贸w walki z plag膮 proces贸w czarownic. Wp艂yw jego w XVII w. przyni贸s艂 w sumie wi臋cej szkody ni偶 po偶ytku. Dzie艂o Lay- manna ukaza艂o si臋 oczywi艣cie nie bez przyzwolenia cenzury zakonneji.

Jakkolwiek Adam Tanner, r贸wnie偶 za zgod膮 cenzury zakonnej, wy颅kaza艂 dobitnie, jak oszuka艅czy charakter maj膮 procesy czarownic i jak gro藕ne s膮 one dla ludzi niewinnych, nie zrobi艂o to najmniejszego wra颅偶enia na w艂adcy jego kraju, ksi臋ciu elektorze 'bawarskim. Elektor opiera艂 si臋 na opiniach i radach innych jezuit贸w.

Prze艣ladowcy czarownic, kt贸rych nie brak by艂o w zakonie jezuit贸w, mieli bez por贸wnania wi臋kszy wp艂yw na ksi臋cia elektora Maksymiliana I ni偶 ojciec Tanner. Wszak jezuit膮 r贸wnie偶 by艂 wielce uczony Martinus Delrio, profesor w Lowanium i autor nowszego, szeroko rozpowszech颅nionego kompendium dla prze艣ladowc贸w czarownic. Od niego to jeszcze otrzyma艂 Maksymilian swego czasu orzeczenie, kt贸re potwierdza艂o, 偶e oskar偶onych nale偶y torturowa膰 bez pob艂a偶ania tak d艂ugo, a偶 wymieni膮 Wreszcie osoby wsp贸艂winne. Ponadto m贸g艂 si臋 on r贸wnie偶 powo艂a膰 na opini臋 uczonych prawnik贸w 艣wieckich z uniwersytetu w Padwie, kt贸rzy orzekli, 偶e w przypadku przest臋pstwa tak ci臋偶kiego, jak czarostwo, s臋dzia nie mo偶e i nie powinien zwa偶a膰 na przepisy prawa, 偶e 鈥瀘bowi膮颅zuje go tu nakaz nieliczenia si臋 z przepisami鈥. Obydwa orzeczenia ukaza艂y si臋 p贸藕niej drukiem.

Jezuita Jeremiasz Drexel by艂 kaznodziej膮 nadwornym ksi臋cia elek颅tora i szczeg贸lnie zawzi臋tym rzecznikiem prze艣ladowa艅. Ka偶demu, kto podawa艂 w w膮tpliwo艣膰 procesy czarownic, odmawia艂 on prawa do miana chrze艣cijanina. 鈥濩zy mamy wi臋c uzna膰, 偶e te tysi膮ce czarownic spalono niewinnie?鈥 pyta艂 z oburzeniem. By艂 to stary, wypr贸bowany chwyt prze艣ladowc贸w. Przed t膮 fa艂szyw膮 konkluzj膮 pasowali ludzie, kt贸rych nurtowa艂y w膮tpliwo艣ci. Nie chcieli dopu艣ci膰 do siebie my艣li, 偶e wszyst颅kie te procesy, wyroki skazuj膮ce i egzekucje by艂y ci臋偶kim grzechem wobec Boga i ludzi. Woleli wi臋c, 'by rzeczy toczy艂y si臋 daleji dotych颅czasowym trybem.

Napomnienia i przestrogi Tannera, wy艂o偶one w trudnym traktacie, przeznaczonym dla teolog贸w, niewiele by zdzia艂a艂y przeciw tej ma艂o颅duszno艣ci, gdyby nie podj膮艂 ich Spee, kt贸ry spopularyzowa艂 je w szero颅kich ko艂ach spo艂ecze艅stwa. Umia艂 on znale藕膰 stosowne s艂owa, s艂owa powszechnie zrozumia艂e, mocne, apeluj膮ce dono艣nie do sumie艅 w艂adc贸w i prze艂o偶onych.

260

Wp艂yw Cautio criminalis zaznaczy艂 si臋 przede wszystkim w tym, 偶e wkr贸tce po ukazaniu si臋 pierwszego wydania niekt贸rzy ksi膮偶臋ta zanie颅chali proces贸w. Informuje o tym w przedmowie Johann Gron盲us, wy颅dawca drugiego wydania.

Ksi膮偶臋 Wolfgang Wilhelm, w艂adca ksi臋stwa Kleve-J眉lich-Berg, z pewno艣ci膮 powita艂 ukazanie si臋 Cautio z prawdziwym zadowoleniem i satysfakcj膮. W 1631 r. wyda艂 on dekret, w kt贸rym nakazywa艂 bur颅mistrzom i rajcom swego kraju, aby w post臋powaniu karnym przeciw czarownicom kierowali si臋 umiarem i rozwag膮. Ksi膮偶臋 zastrzega艂 sobie decyzj臋 we wszystkich tego rodzaju sprawach. Ksi臋stwo, kt贸re ku ubo颅lewaniu doktora Wierusa sta艂o si臋 swego czasu widowni膮 ob艂臋dnych prze艣ladowa艅, by艂o wi臋c teraz chronione przed samowol膮 rozpasanych s臋dzi贸w czarownic. Powodem dekretu by艂a atmosfera strachu i prze颅ra偶enia, jak膮 w s膮siednich krajach, za przyzwoleniem za艣lepionych w艂adc贸w, szerzyli niestrudzeni w tropieniu swych ofiar 艂owcy czarownic.

  1. dw贸ch takich oprawcach, s臋dziach czarownic nazwiskiem Schultheiss

  2. Buirmann, b臋dzie jeszcze mowa. Ich ksi膮偶臋cy protektorzy i mocodawcy byli g艂usi na przestrogi 1 upomnienia, kt贸re g艂osi艂 鈥瀓aki艣 tam katolicki teolog鈥 w ksi膮偶ce pod tytu艂em Cautio criminalis.

Pierwszy sw贸j wielki triumf odni贸s艂 Spee ju偶 zza grobu,, gdy jego wierny ucze艅, Filip von Sch枚nborn, zosta艂 arcybiskupem i elektorem.

Arcybiskup von Sch枚nborn zakaza艂 proces贸w czarownic na rozleg艂ym terytorium podleg艂ym jego jurysdykcji, kt贸re opr贸cz arcybiskupstwa mogunckiego obejmowa艂o ksi臋stwa biskupie wormackie oraz w眉rzbur- skie, to ostatnie tak ci臋偶ko dotkni臋te prze艣ladowaniami (1647 r.). Opo颅wiada艂 on p贸藕niej Leibnizowi, jak czcigodny jego nauczyciel, Fryderyk Spee, naprowadzi艂 go jako m艂odego kap艂ana na w艂a艣ciw膮 drog臋. Oto relacja Leibniza:

鈥濲an Filip Sch枚nborn zaprzyja藕ni艂 si臋 z nim [Speem] za m艂odu, kiedy by艂 jeszcze kanonikiem w W眉rzburgu. Zapyta艂 go on pewnego razu, czemu to wielebny ojciec duchowny tak przedwcze艣nie posiwia艂. Spee odrzek艂 mu na to: przyczyni艂y si臋 do tego czarownice, kt贸rym towarzyszy艂em w ich ostatniej drodze... W 偶adnej z tych nieszcz臋snych kobiet prowadzonych na stos nie zdo艂a艂 dopatrzy膰 si臋 niczego, co by go mog艂o przekona膰, 偶e s艂usznie obwiniona zosta艂a o wyst臋pek czarostwa... Tote偶 p贸藕niej, kiedy go wyniesiono do godno艣ci biskupa i ksi臋cia, Sch枚nborn, ilekro膰 obwiniono jakiego艣 m臋偶czyzn臋 lub kobiet臋 o czary, kaza艂 sobie ka偶d膮 tak膮 spraw臋 przed艂o偶y膰 do wgl膮du i pomny na s艂owa Speego zabroni艂 palenia na stosie w zasi臋gu swej w艂adzy鈥.

Tyle o Sch枚nbornie Leibniz. (Przytoczony fragment wyj臋ty jest z listu opublikowanego w 1708 r.; t臋 sam膮 relacj臋 powtarza Leibniz w swoim wydanym w 1710 r. Essai de Thiodicie, 搂 97.)

,Kiedy elektor-arcybiskup Filip von Sch枚nborn zni贸s艂 procesy cza颅rownic, wielu poddanych nie mog艂o si臋 z tym oswoi膰. Ludzie l臋kliwego usposobienia obawiali si臋, 偶e b臋d膮 teraz pozbawieni obrony przed za颅machami z艂o艣liwych poplecznik贸w diabelskich. Niepok贸j w艣r贸d ludno艣ci,

261

kt贸ra nie wyzby艂a si臋 wiary w czarownice, r贸s艂 zw艂aszcza w nale偶膮cej do elektoratu cz臋艣ci Odenwaldu, a偶 wreszcie znalaz艂 wyraz w petycji obywateli miasteczka Amorbach, do kt贸rej przy艂膮czyli si臋 r贸wnie偶 mieszka艅cy pobliskich okolic (1657 r.). Uskar偶ali si臋 oni na starost臋 Daniela von Frankensteina, kt贸ry odm贸wi艂 wszcz臋cia dochodzenia prze颅ciw czarownicom. Twierdzono, 偶e to one sprowadzi艂y nocne przymrozki i wyniszczy艂y przez to winoro艣le. W kilku gminach schwytano ju偶 i uwi臋ziono wiele czarownic. Ale starosta nie dawa艂 si臋 nak艂oni膰 do zarz膮dzenia 艣ledztwa s膮dowego przeciw aresztowanym i wytoczenia im procesu. Ze skarg膮 na to zwr贸ci艂a si臋 wi臋c miejscowa ludno艣膰 do elektora.

Elektor w odpowiedzi wyda艂 polecenie niezw艂ocznego zwolnienia aresztowanych. By艂o to najlepsze remedium. Z chwil膮, kiedy ludzie przekonywali si臋, 偶e rzucanie podejrze艅 jest bezcelowe, ust臋powa艂 powoli ich l臋k przed czarownicami.

Elektor Filip von Sch枚nborn zmar艂 w 1673 r. Filozof Leibniz, kt贸ry by艂 od niego o przesz艂o czterdzie艣ciS lat m艂odszy, zacz膮艂 publikowa膰 swoje zapiski po 1700 r. W贸wczas dopiero 鈥 po up艂ywie siedemdzie颅si臋ciu pi臋ciu lat od 艣mierci Speego 鈥 dowiedzia艂a si臋 opinia publiczna w Niemczech, kto by艂 anonimowym autorem Cautio criminalis. Do tego czasu nawet wydawcy i t艂umacze nie znali przewa偶nie nazwiska autora dzie艂a, kt贸rego nowe wydania ukazywa艂y si臋 ich staraniem.

Anonimowy autor opiera艂 si臋, jak si臋 o tym ka偶dy czytelnik m贸g艂 od razu przekona膰, na swoich prze偶yciach i do艣wiadczeniach w 艣rodo颅wisku katolickim. Ale jego sugestywne wywody stosowa艂y si臋 r贸wnie dobrze do protestanckich prze艣ladowc贸w czarownic. Wszyscy wybitni or臋downicy walki z ob艂臋dem prze艣ladowa艅 powo艂ywali si臋 te偶 w czasach p贸藕niejszych na Cautio criminalis. By艂a ona do ko艅ca XVII w., do czas贸w Baltazara Bekkera i Christiana Thomasiusa, najwybitniejszym dzie艂em polemicznym wymierzonym przeciw pladze proces贸w czarownic, i to zar贸wno w krajach katolickich, jak protestanckich.

W ci膮gu stu lat, od 1631 do 1731 r., ukaza艂o si臋 trzyna艣cie wyda艅 Cautio criminalis. By艂y to po cz臋艣ci wznowienia 艂aci艅skiego orygina艂u, po cz臋艣ci przek艂ady na j臋zyk niemiecki, holenderski, polski oraz francuski.

Johann Seifert w Ulm, kapelan wojskowy w s艂u偶bie szwedzkiej, by艂 autorem pierwszego t艂umaczenia niemieckiego. Ukaza艂o si臋 ono jiako wydanie skr贸cone w 1647 r. w Bremie i by艂o zadedykowane kr贸lowej Szwecji Krystynie i jej oficerom. Jak ju偶 wiemy, za panowania kr贸la Gustawa Adolfa, w czasie wojny trzydziestoletniej, dow贸dcy szwedzcy wsz臋dzie, gdzie wkraczali na czele swych wojsk, zakazywali wytaczania proces贸w o czary. Nic si臋 pod tym wzgl臋dem nie zmieni艂o, gdy na tron wst膮pi艂a c贸rka Gustawa Adolfa, Krystyna. Kapelan Seifert oznajmia艂 na karcie tytu艂owej, 偶e dzie艂o* to adresowane jest 鈥瀌o wszystkich w艂adz zwierzchnich w Niemczech鈥 i. bardzo im b臋dzie przydatne. W szczeg贸l颅no艣ci poleca艂 je do czytania 鈥瀏enera艂om i gubernatorom arcybiskupstw

262

i biskupstw Bremy i V枚hrden鈥. Adnotacja ta- by艂a dobrze wycelowana.

Lutera艅ski Superintendent Henryk Rimphoff w biskupstwie Verden poczu艂 si臋 ugodzony. Opublikowa艂 wi臋c czym pr臋dzej broszur臋 polemicz颅n膮, kt贸r膮 zatytu艂owa艂 Drachen-K枚nig (鈥濳r贸l wied藕m鈥). Obrzuca艂 on w niej Seiferta i jego towarzyszy ideowych najgorszymi wyzwiskami, nazywa艂 ich 鈥瀢ilkami piekielnymi鈥, 鈥瀙omiotem diabelskim鈥, 鈥瀢rogami wszelkiej sprawiedliwo艣ci鈥. Anonimowego autora Cautio criminalis pi臋tnuje jako oszczerc臋, 'kt贸ry przezornie zatai艂 swoje imi臋, 偶eby unikn膮膰 kary. Ca艂膮 sw膮 z艂o艣膰 i gniew wylewa jednak Rimphoff na g艂ow臋 t艂umacza Seiferta, kt贸ry swoim dopiskiem spotwarzy艂 s臋dzi贸w i kaznodziej贸w w Verden.

W Verden i okolicy toczy艂y si臋 w owych latach liczne procesy cza颅rownic. Drachen-K枚nig wylicza egzekucje, jakie mia艂y miejsce w tym protestanckim okr臋gu, po to, 偶eby wyprowadzi膰 st膮d s艂awetny wniosek wszystkich prze艣ladowc贸w czarownic: 鈥瀞koro si臋 pali czarownice na stosie, znaczy to, 偶e czarownice istniej膮鈥. Broszura ta, w kt贸rej m贸wi si臋 wiele o przer贸偶nych sprawkach diabelskich i knowaniach czarownic i kt贸ra, jak wyja艣nia autor, napisana zosta艂a 鈥瀢szelakim opiekunom czarownic ku przestrodze鈥, wysz艂a w 1647 r., jak na ur膮gowisko, u tego samego drukarza Piotra Luciusa w Rinteln, kt贸rego nak艂adem ukaza艂o si臋 pierwsze wydanie Speego.

Hermann Schmidt z Siegen wyda艂 wkr贸tce potem pe艂ny przek艂ad niemiecki Cautio (drukowany we Frankfurcie nad Menem, 1649 r.). T艂umacz, kt贸ry przez wiele lat by艂 sekretarzem kilku hrabi贸w von Nassau, zadedykowa艂 swe dzie艂o hrabiemu Maurycemu von Nassau- Katzenelnbogen, genera艂owi porucznikowi kawalerii w s艂u偶bie nider颅landzkiej. Herman Schmidt prosi go o opiek臋, poniewa偶 obawia si臋 napa艣ci. W Niemczech bowiem 鈥瀢ci膮偶 jeszcze unosi si臋 sw膮d spalenizny鈥. Trzeci przek艂ad niemiecki ukaza艂 si臋 z inicjatywy Christiana Thomasiusa w jego wspomnianej ju偶 serii wydawniczej (1703 r.).

Do grona protestanckich t艂umaczy Cautio nale偶y r贸wnie偶 duchowny niderlandzki, Nicolaus Borremans. W wyzwolonej protestanckiej cz臋艣ci Niderland贸w od dawna ju偶 nie stawiano czarownic przed s膮dem. Ale w s膮siedniej katolickiej Flandrii procesy by艂y jeszcze na porz膮dku dziennym. Przek艂ad Borremansa ukaza艂 si臋 w 1657 r. w Amsterdamie. Nie podpisa艂 go on swoim nazwiskiem, lecz tylko inicja艂ami.

Ferdynand Bouret z Besan莽on, t艂umacz pierwszego wydania fran颅cuskiego, kt贸re wysz艂o w 1660 r. w Lyonie, by艂 jeszcze ostro偶niejszy, ukry艂 si臋 bowiem pod nieprzejrzystym pseudonimem. Osobliwym trafem Bouret wywiedzia艂 si臋, co te偶 poda艂 w przedmowie, 偶e dawno zmar艂ym autorem Cautio by艂 jezuita nazwiskiem Spee. Informacja ta nie prze颅nikn臋艂a jeszcze wtedy do Niemiec.

W Polsce dzie艂o Speego wzbudzi艂o niezwykle 偶ywe zainteresowanie. W oryginalnym tek艣cie 艂aci艅skim wydano je w 1647 r. w Poznaniu. W 1680 r. ukaza艂o si臋 tam偶e t艂umaczenie polskie, wydane p贸藕niej w 1714 r. w Gda艅sku.

Wznowienia orygina艂u 艂aci艅skiego ukaza艂y si臋 p贸藕niej w 1695 r.

263

i 1718 r. w Sulzbach, wci膮偶 jeszcze bez podania autora. Wreszcie w 1731 r. wysz艂o w Augsburgu wydanie 艂aci艅skie opatrzone pe艂nym imieniem i nazwiskiem autora. Jako aneks dodana tu zosta艂a wspo颅mniana ju偶 instrukcja rzymska Inkwizycji papieskiej. Na karcie tytu艂o颅wej widnieje nadruk: 鈥濩um licentia superiorum鈥 (鈥瀂a zgod膮 prze颅艂o偶onych鈥).

Jednak偶e nawet i w tych czasach procesy czarownic 鈥 nie usta艂y jeszcze ca艂kowicie. Gdy sie zesitawi daty ukazywania si臋 nowych wyda艅 i t艂umacze艅, mo偶na si臋 przekona膰, 偶e 鈥濳si臋ga sumienia鈥 Fryderyka Spee wznawiana by艂a na przestrzeni stu lat w艂a艣nie w momentach napi臋cia, kiedy trzeba by艂o podj膮膰 nowy wysi艂ek, aby po艂o偶y膰 tam臋 pladze proces贸w.

Wyj膮tek stanowi艂a Anglia, ksi膮偶ka Speego nie ukaza艂a si臋 tam w t艂umaczeniu. Nie da si臋 to wyt艂umaczy膰 niech臋ci膮 Anglik贸w do kato颅lickiego autora, jak s膮dz膮 niekt贸rzy autorzy. Protestanccy prze艣ladowcy czarownic w Anglii nie gardzili bynajmniej ksi膮偶kami katolickich prze颅艣ladowc贸w, takich na przyk艂ad, jak Bodinus. Bli偶sze prawdy wydaje si臋 przypuszczenie, 偶e angielscy przeciwnicy proces贸w czarownic nie widzieli potrzeby t艂umaczenia ksi膮偶ki Speego, poniewa偶 przedstawia艂a ona obraz piek艂a, kt贸re by艂o obce Anglikom. Anglia nie zna艂a ani ka颅towni, kt贸rych ponur膮 groz臋 ods艂ania艂 Spee, ani komisarzy do spraw czarownic, kt贸rych samowol臋 i rozpasanie pi臋tnowa艂 Spee w najostrzej颅szych s艂owach. W przeciwie艅stwie do Francji dysponowano w Anglii dzie艂ami rodzimych autor贸w, kt贸re niemniej stanowczo rozprawia艂y si臋 z prze艣ladowcami czarownic, a by艂y lepiej dostosowane do panuj膮cych w kraju stosunk贸w.

Spo艣r贸d protestanckich poprzednik贸w i nast臋pc贸w Speego warto wymieni膰 kilku, kt贸rych nazwiska- pozosta艂y w cieniu, cho膰 z racji przejawionej odwagi zas艂u偶yli na wi臋cej uznania ni偶 im przypad艂o w udziale. Przyczyn膮 tego by艂 by膰 mo偶e ich rozwlek艂y spos贸b pisania, nadmiar dywagacja odbiegaj膮cych od w艂a艣ciwego tematu. Nawet pro颅testanccy przeciwnicy prze艣ladowa艅 przek艂adali nad ich rozprawy wznowienie zwi臋z艂ej i celnej ksi膮偶ki katolickiego teologa Speego.

Antonius Praetorius, pastor Ko艣cio艂a reformowanego w Lauterbach, ju偶 w 1598 r. og艂osi艂 w swojej 鈥濪ok艂adnej relacji o czarach i czarowni颅cach鈥 (Gr眉ndlicher Bericht von Zauberey und Zauberern), 偶e wi臋藕ni贸w nawet je偶eli s膮 winni, nale偶y raczej nawraca膰 ni偶 pozbawia膰 偶ycia. Wprawdzie gubi si臋 on w wielostronicowych, nazbyt drobiazgowych opisach r贸偶nych rodzaj贸w czar贸w, ale za to znajduje s艂owa proste, lecz mocne, jakby zaczerpni臋te z Biblii, gdy rzuca w twarz s臋dziom czarow颅nic i ich zwierznikom.

鈥濧lbo偶 mniemacie, wy, kt贸rzy sprawujecie s膮dy, 偶e sami uj艣膰'zdo颅艂acie przed s膮dem Bo偶ym? 鈥 O nie, o nie, dostojni panowie, to si臋 wam nie uda..."

Pob艂a偶a si臋 wszelkim mo偶liwym grzechom, takim jak ob偶arstwo, rozpusta, pija艅stwo, zabobon, wr贸偶enie ze sn贸w, ba艂wochwalstwo, jak

264

1 gdyby jedynie czarostwo by艂o grzechem niewybaczalnym 鈥 powiada 鈻 Praetorius i tak膮 daje admonicj臋 ksi膮偶臋tom:

鈥濪ostojni panowie, wy, kt贸rzy tak rozmi艂owani jeste艣cie w pr贸偶no艣ci wszelkiej i kt贸rym lube jest ka偶de k艂amstwo! Dopok膮d to jeszcze cze艣膰 Boska b臋dzie u was w takim poha艅bieniu?鈥

Ksi膮偶ka ta, utrzymana w stylu popularnego kazania wzywaj膮cego do pokuty za grzechy, by艂a dwukrotnie wznawiana (Heidelberg 1602 r. i 1613 r.).

Theodorus Thummius, lutera艅ski profesor teologii w Tybindze, na颅pisa艂 po 艂acinie suche, uczone dzie艂o, kt贸rego tytu艂 w przybli偶eniu tak mo偶na by przet艂umaczy膰: 鈥濷 bezbo偶no艣ci czarownic, niemo偶no艣ci czy颅nienia przez nie szk贸d i ci臋偶kich 'karach, jakie na nie spadaj膮鈥 (Tybinga 1621 i 1667). Przyznawa艂 on wprawdzie s臋dziom czarownic daleko id膮ce kompetencje, domaga艂 si臋 jednak rozwa偶niejszego prowadzenia proces贸w i z艂agodzenia stosowanych w nich metod, przede wszystkim za艣 odma颅wia艂 warto艣ci dowodowej zeznaniom czarownic obci膮偶aj膮cych rzekomych towarzyszy wyst臋pku.

Johann Matth盲us Meyfart, protestancki profesor teologii w Erfurcie, powita艂 Cautio criminalis z gor膮c膮 aprobat膮. Wkr贸tce po ukazaniu si臋 jej pierwszego (艂aci艅skiego) wydania, napisa艂 w j臋drnej niemczy藕nie dzie艂ko owiane podobnym duchem (Christliche Erinnerung..., Erfurt 1635).

鈥濸os艂uchajcie, wy, chciwi pieni臋dzy s臋dziowie, i wy, 偶膮dni krwi prze艣ladowcy鈥, apostrofuje Meyfart organizator proces贸w czarownic. Ju偶 czas najwy偶szy, powiada, 偶eby w艂adcy dobierali lepszych s臋dzi贸w i s艂u颅chali bardziej pow艣ci膮gliwych kaznodziej贸w. Po艂o偶y to kres wszystkim z艂udom i omamieniom diabelskim.

Meyfart kieruje swoje zarzuty i napomnienia pod adresem zwierzch颅no艣ci i duchowie艅stwa w Turyngii i Frankonii. By艂 on obecny na kilku procesach, asystowa艂 przy egzekucjach i got贸w by艂by 鈥 tak pisze 鈥 da膰 tysi膮c talar贸w, byle tylko m贸c zapomnie膰, co widzia艂. Opisuje on jako 艣wiadek naoczny potworne sceny tortur. Kiedy udr臋czona, skatowana ofiara popada艂a w omdlenie, Meyfart z przera偶eniem oczekiwa艂 chwili, gdy powr贸ci ona do przytomno艣ci i pacho艂ki katowskie na nowo zaczn膮 si臋 nad ni膮 zn臋ca膰. Jest pe艂en podziwu dla odwagi, wiedzy, do艣wiad颅czenia i poczucia odpowiedzialno艣ci moralnej autora Cautio, a jego za颅patrywania s膮 w du偶ej mierze zbie偶ne z pogl膮dami Speego.

Dzie艂o Speego nie wywo艂a艂o polemiki, nie ukaza艂y si臋 ksi膮偶ki, kt贸re by/ je atakowa艂y. Jedyny wyj膮tek stanowi艂 wspomniany ju偶 wy偶ej Drachen-K枚nig superintendenta Rimphoffa z Verden, broszura ta nie cieszy艂a si臋 jednak wi臋ksz膮 poczytno艣ci膮. Inaczej dzia艂o si臋 w czasach, kiedy kampani臋 przeciw procesowi czarownic podj膮艂 doktor Wierus. Chwycili w贸wczas za pi贸ro wyst臋puj膮c przeciw Wierusowi i jego bez颅po艣rednim nast臋pcom, Cornelisowi Loosowi i -Reginaldowi Scotowi, naj颅znamienitsi prze艣ladowcy czarownic. Dzie艂a ich nadal s艂u偶y艂y s臋dziom czarownic jako ksi臋gi podr臋czne. Niekt贸re i teraz jeszcze ukazywa艂y si臋 w nowych wydaniach (na przyk艂ad Delrio), a nawet w przek艂adach

265*

niemieckich (Bodin). Natomiast Spee i jego towarzysze ideowi byli przez 鈻 prze艣ladowc贸w czarownic paraj膮cych si臋 pi贸rem kompletnie ignorowani.

I cho膰 elektor Filip von Sch枚nborn i paru innych ksi膮偶膮t wzi臋艂o sobie do serca nauki Cautio criminalis, to pozosta艂o jeszcze wielu w艂ad颅c贸w, kt贸rzy byli g艂usi na ten g艂os przestrogi. Nie przyjmowali te偶 oni do wiadomo艣ci ostrze偶e艅 Speego przed 鈥瀗iegodziwymi, brutalnymi i ciemnymi lud藕mi鈥, kt贸rych mianowali (komisarzami do spraw o czary, wyposa偶aj膮c ich w nieograniczone i gro藕ne pe艂nomocnictwa. Komisarze tacy nadal grasowali w terenie, i wsz臋dzie, gdzie si臋 pojawiali, zmuszali da pos艂uchu miejscowych s臋dzi贸w i 艂awnik贸w.

S臉DZIOWIE X 艁AWNICY

Komisarz do spraw o czary Heinrich Schultheiss s艂ysza艂 w Pader颅bornie o Cautio criminalis Speego. Uwa偶a艂 jednak, 偶e by艂oby to poni偶ej jego godno艣ci wzi膮膰 t臋 ksi膮偶k臋 do r臋ki. Czyta艂 natomiast wywody Tan- nera. Ale i jego ksi膮偶k臋 odsun膮艂 na bok lekcewa偶膮cym gestem. By艂 do艣wiadczonym s臋dzi膮 czarownic i nie potrzebowa艂 niczyich poucze艅.

Schultheiss, doktor obojga praw, 艣wieckiego i ko艣cielnego, przez wiele lat z rz臋du wydawa艂 na tortury i pali艂 na stosie ca艂e gromady ludzi w arcybiskupstwie kolo艅skim, jako te偶 w Paderbornie i innych okolicach Nadrenii i Westfalii. W Paderbornie znalaz艂o si臋 w艣r贸d jego ofiar niema艂o ludzi zamo偶nych. Schultheiss ob艂owi艂 si臋 tam obficie na konfiskatach mienia (1631 r.). W ksi膮偶ce swojej zaatakowa艂 z obu颅rzeniem zuchwa艂ych krytyk贸w, kt贸rzy 艣mieli mu zarzuci膰 nieczyste sprawki. Elektor-arcybiskup Moguncji, Piotr Ostermann, wyrazi艂 dla tej ksi膮偶ki ca艂kowit膮 aprobat臋. Pisana cz臋艣ciowo po 艂acinie, cz臋艣ciowo po niemiecku, ukaza艂a si臋 pod tytu艂em Ausf眉hrliche Instruktion, wie in Inquisitionssachen des greulichen Lasters der Zauberei... zu proze颅dieren (鈥濿yczerpuj膮ca instrukcja, jalc w sprawach inkwizycyjnych dotycz膮cych straszliwego wyst臋pku czarostwa... post臋powa膰 nale偶y鈥) w 1634 r. w Kolonii, w nied艂ugi czas po opublikowaniu Cautio criminalis.

鈥濿yczerpuj膮ca instrukcja鈥 doktora Schultheissa ocieka faryzeuszow- sk膮 ob艂ud膮. W wielu miejscach wstawione s膮 w tek艣cie modlitwy. Ale wskaz贸wki, jakich udziela 贸w 艣wi臋toszek, okrucie艅stwem swym prze颅艣cigaj膮 rady innych zawodowych 艂owc贸w czarownic. Warto te偶 zauwa颅偶y膰, i偶 ksi膮偶ka ta potwierdza raz jeszcze, 偶e czo艂owym prze艣ladowcom czarownic znane by艂y wszystkie obiekcje i zastrze偶enia, jakie ich sprzeczne ze zdrowym rozs膮dkiem post臋powanie budzi艂o w umys艂ach ludzi my艣l膮cych, lecz 偶e 艣wiadomie byli na nie g艂usi. Doktor Schultheiss przyznaje wi臋c z ca艂ym spokojem, 偶e zeznania torturowanych czarownic dotycz膮ce rzekomych os贸b wsp贸艂winnych sa przewa偶nie pe艂ne sprzecz颅no艣ci i mog膮 si臋 wydawa膰 niedorzeczne i niewiarygodne. Wk艂ada on te zarzuty w usta rozm贸wcy, z kt贸rym prowadzi dialog w swojiej lisi膮偶ce i kt贸rego wywody uznaje za '枚balone, powtarzaj膮c w k贸艂ko najdziksze brednie zrodzone z ob艂臋dnych uroje艅.

206

Schultheiss omawia r贸wnie偶 w swojej 鈥濱nstrukcji" pozycj膮 i rol膮 komisarzy do spraw o czary. S膮 oni wp&wdzie przydzieleni s臋dziom tylko jako fachowi doradcy, biegli w sprawach 鈥瀘偶arowskich鈥. Ale, ci膮gnie dalej Schultheiss, 鈥瀏dyby s臋dziowie mieli co艣 orzec wbrew pra颅wu, jest w贸wczas powinno艣ci膮 komisarza u艣wiadomi膰 im, czego wymaga prawo, musi on tak偶e sformu艂owa膰 w imieniu s膮du sentencj臋 wyroku鈥.

A je偶eli s臋dzia asesor nie chcia艂 si臋 podporz膮dkowa膰 pos艂usznie i po颅wo艂uj膮c si臋 na przepisy prawa zg艂asza艂 zastrze偶enia i kwestionowa艂 spo颅s贸b prowadzenia procesu przez komisarza? Co wtedy? Schultheiss daje na to odpowied藕 na przyk艂adzie, kt贸ry mia艂 s艂u偶y膰 jako przestroga.

Pewien 艂awnik, kt贸ry o艣mieli艂 si臋 sprzeciwi膰 komisarzowi, zosta艂 oskar偶ony o czary. Kat zacz膮艂 od tortury pierwszego stopnia, polegaj膮cej na za艣rubowaniu n贸g. 艁awnik, starzec blisko siedemdziesi臋cioletni, stra颅ci艂 przytomno艣膰. Schultheiss formu艂uje to inaczeji, twierdzi, 偶e nieszcz臋颅艣liwy 鈥瀝ych艂o zapad艂 w sen鈥. Takie przypadki utraty przytomno艣ci t艂umaczyli s臋dziowie czarownic jako 鈥瀋zary milczenia鈥. Ofiara sama si臋 zdradza艂a w ten spos贸b jako sprzymierzeniec diab艂a. Kiedy s臋dziwy 艂awnik po paru tygodniach wyzion膮艂 ducha w wi臋zieniu, zw艂ok jego nie pochowano na cmentarzu.

Komisarze do spraw czarownic nie wszyscy w艂adali pi贸rem, jak doktor Schultheiss, przewa偶nie byli to ludzie niewykszta艂ceni, prostaki. Ale zar贸wno ci wykszta艂ceni, jak i ci niewykszta艂ceni niewiele si臋 przejmowali ksi膮偶kami Speego.Praetoriusa czy Meyfarta. Mimo wszystko jednak by艂 to post臋p, 偶e ksi膮偶ki takie, odwa偶nie oskar偶aj膮ce 艂owc贸w czarownic, mog艂y si臋 ukazywa膰 bez nara偶enia autor贸w na 艣miertelne niebezpiecze艅stwo. Ale biada s臋dziom i 艂awnikom s膮dz膮cym sprawy czarownic, kt贸rzy by pr贸bowali powo艂ywa膰 si臋 na te ksi膮偶ki. Byli oni zdani na 艂ask臋 i nie艂ask臋 narzuconego im komisarza. Nie brak by艂o i w艣r贸d nich ludzi obdarzonych rozs膮dkiem i poczuciem sprawiedliwo艣ci, kt贸rzy dostrzegali ca艂膮 absurdalno艣膰 procesu czarownic. Ale niechby tylko oprawca, che艂pi膮cy si臋 swoimi uprawnieniami, zauwa偶y艂, 偶e nie pochwalaj膮 oni jego sprzecznego z prawem post臋powania, oznacza艂oby to dla nich z pewno艣ci膮 niechybn膮 艣mier膰.

艁awnik Hermann L枚her z Rheinbach w Nadrenii by艂 jednym z sie颅dmiu 艂awnik贸w miejscowego s膮du. W miasteczku, odk膮d si臋ga艂a pami臋膰 ludzka, nigdy nikogo nie wi臋ziono ani nie skazano pod zarzutem czar贸w. Ale pewnego dnia zjawi艂 si臋 w Rheinbach s臋dzia czarownic Pranz Buir- mann i niebawem w miasteczku zap艂on臋艂y stosy (1631 r.). 艁awnik L枚her i inni obywatele zebrali wi臋ksz膮 kwot臋 i.ofiarowali j膮 艂owcy czarownic, 偶eby sobie pow臋drowa艂 dalej. Buirmann przyj膮艂 pieni膮dze i opu艣ci艂 miasteczko, wr贸ci艂 jednak po 'kilku latach (1636 r.) i polowanie na czarownice zacz臋艂o si臋 na nowo.

Burmistrz, jak r贸wnie偶 L枚her i inny jeszcze 艂awnik sprzeciwili si臋 Buirmannowi, nie znale藕li jednak w miasteczku nale偶ytego poparcia. L枚her przewidzia艂 z g贸ry, co grozi tym, kt贸rzy 艣ci膮gn臋li na siebie gniew komisarza, i zbieg艂 z rodzin膮 do Amsterdamu. Mienie jego, wszystko

267

czego nie zdo艂a艂 ze sob膮 zabra膰* Buirmann zarekwirowa艂 czym pr臋dzej.

Hermann L枚her przyj膮艂 obywatelstwo holenderskie, na powr贸t do颅robi艂 si臋 w Amsterdamie maj膮tku, ale pami臋膰 o tym, co prze偶y艂, nie dawa艂a mu spokoju. Napisa艂 tedy ksi膮偶k臋, pragn膮c wstrz膮sn膮膰 sumie颅niem ludzi sprawuj膮cych rz膮dy w krajach niemieckich. W艂adze i szersza publiczno艣膰, pisa艂, dowiaduj膮 si臋 tylko z rzadka o zbrodniach s膮dowych, jakie pope艂niane s膮 na prostych ludziach w ma艂ych miasteczkach i po wsiach. Ksi膮偶臋ta mogliby temu 艂atwo zapobiec, gdyby znie艣li poka藕ne op艂aty, jakie otrzymuje s臋dzia czarownic za ka偶d膮 skazan膮 czarownic臋, i ograniczyli stosowanie tortur. Na torturach najbardziej nawet nie颅winni musz膮 k艂ama膰. L枚her przyr贸wnuje ich cierpienia i'艣mier膰 m臋颅cze艅sk膮 do losu m臋czennik贸w spo艣r贸d pierwszych chrze艣cijan.

Dominikanin Johannes Freylink, kt贸ry r贸wnie偶 by艂 rodem z Rhein- bach, poleci艂 uwadze L枚hera Cautio criminalis, 鈥瀢 kt贸rym bezprawne post臋powanie komisarzy odmalowane jest w 偶ywych barwach鈥. S艂ysza艂 r贸wnie偶 L枚her o wywodach ojca Tannera. By艂 tedy 艣wiadom, 偶e bar- dzieji od niego uczeni m臋偶owie ca艂kowicie si臋 z nim zgadzaj膮. A mimo to burmistrze i 艂awnicy, kt贸rzy o艣miel膮 si臋 sprzeciwi膰 艂owcy czarownic, padaj膮 ofiar膮 jego gniewu. L枚her wymienia z nazwiska wielu takich m臋czennik贸w, mi臋dzy innymi 艂awnika, kt贸rego przyk艂adem pos艂u偶y艂 si臋 komisarz Schultheiss w swojej 鈥濿yczerpuj膮cej instrukcji鈥.

Emigrant Hermann L枚her nie musia艂 si臋 w swej nowej ojczy藕nie obawia膰 艂owc贸w czarownic i ich zemsty. Mimo to waha艂 si臋 d艂ugie lata, zanim si臋 zdecydowa艂 opublikowa膰 sw膮 ksi膮偶k臋. Obawia艂 si臋, 偶e ci, kt贸rzy palili czarownice, jego samego okrzycz膮 za opiekuna czarownic. Mia艂 ju偶 osiemdziesi膮t jeden lat, kiedy wreszcie, jak pisze, poszed艂 za g艂osem chrze艣cija艅skiej mi艂o艣ci bli藕niego i odda艂 swe dzie艂o do druku, by wyda膰 je w艂asnym sumptem. Ukaza艂o si臋 ono pod tytu艂em Hochn枚tige untert盲nige wehm眉tige Klage der frommen Unschuldigen (鈥濸odda艅cza skarga 偶a艂osna ludzi pobo偶nych a niewinnych w opresji wielkiej b臋d膮颅cych鈥), na kr贸tko przed jego 艣mierci膮, w 1676 r. w Amsterdamie. Tekst ilustruj膮 ryciny przedstawiaj膮ce sceny tortur; rysownik wykona艂 je prawdopodobnie wed艂ug wskaz贸wek L枚hera.

O dalszych kolejach i zbrodniach nikczemnego komisarza Franza Buirmanna L枚her nic ju偶, jak si臋 zdaje, w Holandii nie s艂ysza艂. A prze颅cie偶 m艣ciwy los dosi臋ga艂 czasem tego lub innego spo艣r贸d tych opraw颅c贸w. S臋dzia czarownic doktor Schultheiss wspomina w swojej ksi膮偶ce o innym jeszcze komisarzu, niejakim Kasparze Reinharde, kt贸ry oko艂o 1630 r. grasowa艂 w diecezji kolo艅skiej. Nazbiera艂o si臋 tyle skarg na jego grabie偶e i wymuszenia, 偶e w ko艅cu zwolniono go z urz臋du. W贸w颅czas rozw艣cieczony t艂um przypu艣ci艂 szturm do jego mieszkania i zat艂uk艂 go na 艣mier膰. Ale zanim do tego dosz艂o, nikczemnik ten wymordowa艂 przesz艂o osiemset ludzi. j

Komisarz Franz Buirmann przez wiele lat jeszcze uprawia艂 sw贸j morderczy proceder przenosz膮c si臋 z miejsca na miejsce. Wynika to z relacja datuj膮cej si臋 z 1648 r., ostatniego, roku wojny trzydziestoletniej.

268

Pochodzi ona z Siegburga i podaje, 偶e ludzie zm贸wili si臋 tam przeciw s臋dziemu czarownic Buirmannowi i tak go poturbowali.- 偶e mia艂 z艂a颅man膮 r臋k臋.

Nie nale偶y jednak wnosi膰 z takich przejaw贸w ludowej sprawiedli颅wo艣ci, 偶e ludzie, kt贸rzy dokonywali samos膮du na osobie znienawidzonego komisarza, nie wierzyli ju偶 w czarownice, a tym mniej, 偶e wyzbyli si臋 strachu przed nimi.

Pok贸j westfalski po艂o偶y艂 kres wielkiej wojnie, kt贸ra przez trzydzie艣ci lat pustoszy艂a Niemcy (1648 r.). Ale procesy czarownic nie usta艂y jeszcze i teraz, w drugiej po艂owie XVII w.

Magistrat Nysy na 艢l膮sku kaza艂 wybudowa膰 piec, aby u艣mierca膰 czarownice w spos贸b udoskonalony technicznie. W ci膮gu jednego tylko 1651 r. spalono w nim na popi贸艂 czterdzie艣ci dwie kobiety, w艣r贸d nich r贸wnie偶 m艂ode dziewcz臋ta. Og贸lna liczba 艣miertelnych ofiar na obszarze podleg艂ym jurysdykcji biskupa wroc艂awskiego wzros艂a w ci膮gu kilku lat do wielu setek.

W biskupstwie Paderborn l臋k przed czarownicami nasili艂 si臋 do tego stopnia w atmosferze p艂on膮cych stos贸w, 偶e w 1656 r. dosz艂o tam do wybuchu istnej epidemii zaburze艅 nerwowych, do zbiorowej psychozy op臋tania. Jezuita Loper cieszy艂 si臋 du偶ym wzi臋ciem jako do艣wiadczony egzorcysta wyp臋dzaj膮cy z ludzi zadanego im diab艂a. Ale skutek jego egzorcyzm贸w by艂 taki, 偶e op臋tanych tylko przybywa艂o. Demony prze颅mawiaj膮ce z ich ust wymienia艂y m. in. burmistrza Paderbornu i miej颅scowych kapucyn贸w jako przyjaci贸艂 czarownic. Na 偶膮danie przeora kapucyn贸w egzorcysta L贸per zosta艂 wydalony z miasta, ale i to nie pomog艂o. 鈥

Gromady op臋tanych, licz膮ce po trzydzie艣ci do stu os贸b, wykrzyki颅wa艂y na ulicach imi臋 jakiej艣 kobiety, rzekomej sprawczyni ich niedoli. Diab艂y, kt贸re zagnie藕dzi艂y si臋 w innych grupach rzuca艂y dla odmiany nazwiska m臋偶czyzn, kt贸rych oskar偶a艂y o kumanie si臋 z czarownicami. Obwinieni przyznawali si臋 oczywi艣cie przed s臋dziami czarownic, 偶e za颅dali demony wielu osobom. Nie przyczyni艂o si臋 to jednak do zahamo颅wania epidemii. Szerzy艂a si臋 ona dalej rozprzestrzeniaj膮c si臋 po ca艂ej prowincji. Gromady op臋tanych kobiet i dziewcz膮t przeci膮ga艂y przez okolice Paderbornu i pograniczne okr臋gi westfalskie. Dosz艂o do star膰 i zaburze艅.

W艂adze, przera偶one, interweniowa艂y brutalnie. Kilku sprawc贸w nie颅pokoju stracono, innych poddano ch艂o艣cie, napi臋tnowano 偶elazem, wy颅siedlono z kraju. W ko艅cu epidemia wygas艂a.

Biskupstwo Paderbornu nale偶a艂o do prowincji szczeg贸lnie dotkni臋颅tych prze艣ladowaniami czarownic. Ale niepok贸j n臋ka艂 r贸wnie偶 ludno艣膰 dzielnic, kt贸re do tej pory znacznie mniej ucierpia艂y. Bo i w tych dziel颅nicach ludzie musieli by膰 ka偶dej chwili na to przygotowani, 偶e mo偶e si臋 pojawi膰 nagle jaki艣 艂owca czarownic i roznieci膰 stos. Zdarza艂o si臋 to cz臋sto w ma艂ych osiedlach i po wsiach, przy czym 艣wiat zewn臋trzny,

269

jak s艂usznie podnosi艂 to w swojej ksi膮偶ce 艂awnik L枚her, m贸g艂 nic o tym nie wiedzie膰. Nast臋puj膮cy przyk艂ad 鈥 przez przypadek tylko wydobyty z zapomnienia 鈥 ilustruje walk臋, jak膮 w obronie w艂asnej stoczy膰 mu颅sia艂o ma艂e osiedle z nikczemnym komisarzem do spraw czarownic.

Rz膮dca Georg Ludwig Geiss by艂 偶o艂nierzem w czasie wojny trzy颅dziestoletniej. By艂 cz艂owiekiem prymitywnym, zdzicza艂ym. Umia艂 jednak pisa膰, cho膰 tylko z b艂臋dami. Wystarczy艂o to, by mu powierzono stano颅wisko rz膮dcy w miejscowo艣ci Lindheim.

Lindheim w Wetterau by艂o osiedlem grodowym, kt贸re w 1661 r., kiedy Geiss rozpocz膮艂 wielkie polowanie na czarownice, liczy艂o nie wi臋颅cej ni偶 sze艣膰set mieszka艅c贸w. Panowie zamku, kt贸rych osiedle by艂o wsp贸ln膮 w艂asno艣ci膮 dziedziczn膮, mieszkali z dala od Lindheim. Pozwa颅lali oni swemu rz膮dcy gospodarowa膰 wed艂ug w艂asnego uznania. Ju偶 nieraz toczy艂y si臋 w Lindheim procesy czarownic. Geiss chcia艂 je teraz poprowadzi膰 z wi臋kszym rozmachem i tak, 偶eby mog艂a by膰 z tego ko颅rzy艣膰. Wys艂a艂 wi臋c do swoich pan贸w list, w kt贸rym pisa艂, 偶e gdyby tylko ja艣nie wielmo偶ni przyzwolili na palenie, to mog艂oby to przynie艣膰 du偶o pieni臋dzy. Wi臋kszo艣膰 mieszczan, jako 偶e odczuwaj膮 wielki l臋k przed czarownicami, dostarczy ch臋tnie drewna na stosy i w og贸le pokryje wszelkie koszty. Za pieni膮dze, kt贸re zgarnie si臋 przy tym polowaniu, mogliby panowie doprowadzi膰 do nale偶nego stanu zamek i ko艣ci贸艂. Po颅nadto mogliby w贸wczas op艂aca膰 lepiej swoje s艂ugi, a przede wszystkim, rzecz prosta, swego rz膮dc臋. Geiss zaznacza, 偶e tropi膮c czarownice mo偶na by si臋 dobra膰 r贸wnie偶 do w艂a艣cicieli dom贸w i innych zamo偶nych ludzi, i 偶e w艂asno艣膰 czarownic i czarownik贸w podlega, jak wiadomo, konfi颅skacie. Jedna trzecia 艂upu przypa艣膰 by mia艂a Geissowi jako s臋dziemu czarownic, dwie trzecie za艣 鈥瀓a艣nie wielmo偶nym panom鈥.

List by艂 adresowany do Hermanna von Oynhausen, starosty w s艂u偶颅bie brunszwicko-l眉neburskieji. Pan von Oynhausen wyrazi艂 zgod臋 w imieniu dziedzic贸w. Geiss wyposa偶ony w pe艂nomocnictwa komisarza do spraw czarownic ani my艣la艂 powo艂a膰 na 艂awnik贸w statecznych oby颅wateli, lecz wyszuka艂 sobie czterech 艂otr贸w spod ciemnej gwiazdy, kt贸颅rych mianowa艂 swymi 鈥炁俛wnikami gard艂owymi鈥.

Czy nikczemne to przedsi臋wzi臋cie przynios艂o panom miasteczka obiecywane zyski, jest rzecz膮 raczej w膮tpliw膮. Geiss prowadzi艂 jedynie ksi臋g臋, w kt贸rej zapisywa艂 wydatki poniesione na kredyt. Mi臋dzy innymi figuruje tu rachunek za biesiad臋 w gospodzie w pobli偶u Lindheim, kt贸r膮 鈥瀔omisja w czasie polowania na czarownice鈥 kaza艂a zapisa膰 na kredyt, przy czym dos艂owny zapis brzmi: 鈥瀦a to, co przepito tam w ci膮gu dw贸ch dni鈥. Inna pozycja pochodzi r贸wnie偶 z okolicznej gospo颅dy: 鈥瀦a to, co strzelcy tropi膮cy, kr贸low膮 czarownic tam偶e przepili...鈥

Natomiast nie prowadzi艂 Geiss ewidencji byd艂a, kt贸re zabiera艂 oskar颅偶onym poddanym z ob贸r. On i jego kompani wymordowali w czitsie polowania na czarownice trzydzie艣ci os贸b. W lochu przesiadywa艂o jeszcze wi臋cej wi臋藕ni贸w, kt贸rych czeka艂 taki sam los.

W艣r贸d wi臋藕ni贸w tych znajdowa艂 si臋 zamo偶ny m艂ynarz Johann Sch眉-

270

ler wraz z 偶on膮. Sch眉lerowa powi艂a przed rokiem martwe dziecko. Po pewnym czasie oskar偶ono po艂o偶n膮, 偶e zabi艂a umy艣lnie dziecko, 偶eby z trupka sporz膮dzi膰 ma艣膰 czartowsk膮. Mia艂o jej w tym pomaga膰 sze艣膰 innych kobiet. Poddawano je dop贸ty torturom, a偶 si臋 wszystkie przy颅zna艂y.

Sch眉lerowa, kt贸rej pocz膮tkowo nie wytaczano sprawy, zapewnia艂a, 偶e nie podejrzewa po艂o偶neji i 偶e dziecko jej nie zosta艂o zamordowane. M膮偶 jej za偶膮da艂 otwarcia trumny. Znalezione w niej zw艂oki dziecka nie nosi艂y 偶adnych 艣lad贸w gwa艂townej 艣mierci. Geiss jednak mia艂 czelno艣膰 twierdzi膰, 偶e nie s膮 to autentyczne zw艂oki dziecka, lecz zamienione czarami przez diabla, i 偶e wobec tego zeznania z艂o偶one przez siedem torturowanych kobiet pozostaj膮 w mocy. Oskar偶one spalono te偶 nie颅zw艂ocznie na stosie (1663 r.).

P贸藕niej schwytano pod zarzutem czarostwa trz臋s膮c膮 si臋 staruszk臋. Gro藕bami i obietnicami nak艂aniano j膮 do wskazania innych jeszcze s膮siadek jako sojuszniczek diab艂a, a w艣r贸d nich Sch眉lerowej. Ta, wzi臋ta na m臋ki, nie tylko przyzna艂a si臋 sama, ale oskar偶y艂a r贸wnie偶 m臋偶a o czary.

Sch眉ler wszak偶e wymkn膮艂 si臋 tymczasem z Lindheim i pospieszy艂 do W眉rzburga, do kanonika Hartmanna von Rosenbach, jednego ze wsp贸艂w艂a艣cicieli osiedla, aby go b艂aga膰 o pomoc. Kiedy wr贸ci艂 do Lind颅heim, czyhali ju偶 tam na niego siepacze. Wtr膮cono go do lochu w pod颅ziemiach s艂ynnej wie偶y czarownic tamtejszego zamku. Po pi臋ciu dniach przyprowadzono go do katowni. Dwukrotnie odwo艂ywa艂 po przyj艣ciu do siebie wymuszone przyznanie si臋 do winy. Zanim kat zd膮偶y艂 po raz trzeci wzi膮膰 go na spytki, mieszka艅cy osiedla wszcz臋li tumult przeciw 艂owcom czarownic.

Niespodziewane zamieszanie, jakie w zwi膮zku z tym powsta艂o, umo偶liwi艂o Sch眉lerowi ucieczk臋 z wi臋zienia. Uda艂o si臋 r贸wnie偶 zbiec kilku uwi臋zionym kobietom. Powlok艂y si臋 do Spiry, siedziby S膮du Rzeszy (luty 1664 r.). Procesja um臋czonych postaci krocz膮ca ulicami miasta wywo艂a艂a wielkie poruszenie. Znany adwokat, kt贸ry wyst膮pi艂 jako rzecznik zbieg贸w, sk艂oni艂 S膮d Rzeszy do szybkiego nadania biegu skardze, z艂o偶onej przez og贸艂 mieszka艅c贸w gminy Lindheim na rz膮dc臋 Geissa.

S膮d Rzeszy nakaza艂 niezw艂oczne przerwanie proces贸w w Lindheim.

Podczas gdy Sch眉ler przebywa艂 w Spirze, 偶ona jego, kt贸ra nie zdo颅艂a艂a ju偶 ratowa膰 si臋 ucieczk膮, zosta艂a 偶ywcem spalona. Kiedy jednak jeden z 鈥炁俛wnik贸w gard艂owych鈥 usi艂owa艂 potem zawlec 偶on臋 innego mieszczanina do wie偶y czarownic, ju偶 mu si臋 to nie uda艂o. Mieszczanin 贸w rozr膮ba艂 mu rami臋 siekier膮. Ludno艣膰 z odwag膮 rozpaczy broni艂a si臋 przeciw oprawcom.

Geiss musia艂 czym pr臋dzej ucieka膰, a jego wystraszeni 艂awnicy po颅chowali si臋 po swoich domach.

Dziedzice w艂adaj膮cy osiedlem oci膮gali si臋 pocz膮tkowo, w ko艅cu musieli si臋 jednak od偶egna膰 od swego rz膮dcy. Za namow膮 kanonika

271

von Rosenbacha z W眉rzburga starosta Oynhausen wys艂a艂 do Geissa pismo sk艂adaj膮ce go z urz臋du (1666 r.).

S臋dzia czarownic Geiss ledwo uszed艂 z 偶yciem z miasteczka, p臋dz膮c co ko艅 wyskoczy. Zrodzi艂a si臋 p贸藕niej legenda, 偶e spad艂 on z konia przeskakuj膮c przez r贸w i kark sobie skr臋ci艂. Pokutuje za swoje krwawe zbrodnie snuj膮c si臋 jako duch. Pojawia si臋 w okolicy noc膮 w postaci czarnego psa, zw艂aszcza w pobli偶u rowu, kt贸ry miejscowa ludno艣膰 prze颅zwa艂a Czarcim Rowem.

Legenda utrzyma艂a si臋 d艂ugo. Pos艂ysza艂 j膮 jeszcze po stu pi臋膰dzie颅si臋ciu latach m艂ody pastor lutera艅ski imieniem Georg Konrad Horst, pe艂ni膮cy obowi膮zki duszpasterskie w Lindheim. Opowie艣膰 zaintereso颅wa艂a Horsta. Obudzi艂 si臋 w nim duch szperacza. Wydoby艂 on z archiwum akta z owego ponurego okresu dziej贸w miasteczka (wiele ich dochowa艂o si臋 jeszcze do tego czasu) i opublikowa艂 tre艣膰 ich w przyczynku Der Hexenturm zu Lindheimein historisches Dokument (鈥濿ie偶a czarownic w Lindheim 鈥 pomnik dziejowy przesz艂o艣ci鈥). Nie poprzesta艂 jednak na tym, lecz kontynuowa艂 studia archiwalne i wyniki swych rozleg艂ych bada艅 spisa艂 w dwutomowej pracy Geschichte des Glaubens an Zauberei und d盲monische Wunder, Frankfurt nad Menem 1818 (鈥濪zieje wiary w gus艂a, czary i cuda diabelskie鈥) oraz w swojej Zauberbibliothek (Moguncja 1821-1826).

Geiss nie skr臋ci艂 sobie karku w ucieczce. Dowodem akta, kt贸re mia艂 w r臋ku Horst. Znalaz艂a si臋 w tych aktach obszerna skarga, nad kt贸r膮 Geiss d艂ugo musia艂 pracowa膰. Unieszkodliwiony oprawca nie zadowoli艂 si臋 tym, 偶e zdo艂a艂 uj艣膰 bezkarnie, lecz skar偶y艂 si臋 z oburzeniem, 偶e po颅traktowano go niesprawiedliwie. i domaga艂 si臋 cofni臋cia wym贸wienia. 呕膮da艂, by mu nadal wyp艂acano pobory.

OB艁臉D NIE USTAJE W NIEMCZECH

Ksi臋stwo Hessen-Darmstadt by艂o wielkim s膮siadem ma艂ego, lecz nie颅zale偶nego jeszcze w贸wczas lenna dziedzicznego Lindheim, w kt贸rym obcy przyb艂臋da promowany na s臋dziego czarownic m贸g艂 sobie bezkarnie drwi膰 z prawa. W Hessen-Darmstadt rz膮d sprawowa艂 nadz贸r nad pro颅cesami czarownic. Akta 艣ledztwa przeciw oskar偶onej osobie musia艂y by膰 przedk艂adane do zaopiniowania fakultetowi prawa uniwersytetu w Gies颅sen, kt贸ry opiniowa艂 r贸wnie偶 wyrok. Wyrok nie m贸g艂 by膰 wykonany, zanim nie zatwierdzi艂 go landgraf.

Podobne zarz膮dzenia obowi膮zywa艂y r贸wnie偶 w kilku innych ksi臋颅stwach. Celem ich by艂o zapewnienie zgodnego z prawem post臋powania s膮dowego. Nie odnosi艂y one jednak wi臋kszego skutku, skoro w dalszym ci膮gu skazywano na 艣mier膰 niewinnych ludzi pom贸wionych o konszachty z diab艂em. Dzia艂o si臋 tak dlatego, 偶e fakultety prawa wi臋kszo艣ci uniwer颅sytet贸w niemieckich wci膮偶 jeszcze wydawa艂y spekulatywne orzeczenia umo偶liwiaj膮ce wydawanie oskar偶onych w r臋ce pacho艂k贸w katowskich.

Jedno z takich niefortunnych orzecze艅 wyda艂 w 1672 r. fakultet

272

prawa uniwersytetu w Giessen w sprawie niejakiej El偶biety Schmidt i z Burkhardsfelden w dolinie Busecke. Sprawa przybra艂a jednak p贸藕niej zupe艂nie nieoczekiwany obr贸t. Zacz膮艂 si臋 za艣 ten proces podobnie jak wiele innych.

Kilka nieszcz臋snych kobiet oskar偶onych o czary wymieni艂o Elz膮 Schmidt jako wsp贸lniczk臋. Elza kuro wa艂a swoimi naparami zio艂owymi wrzody i inne pomniejsze dolegliwo艣ci. Jak twierdzi艂 w akcie oskar偶enia fiska艂 (oskar偶yciel publiczny), cytuj膮c przy tym ca艂e ust臋py z ksi膮g uczonych prze艣ladowc贸w czarownic, takich jak Bodin, Binsfeld, Delrio, kuracja jej mog艂a si臋 okaza膰 skuteczna jedynie dlatego, 偶e uprzednio sama czarami sprowadza艂a te dolegliwo艣ci na swoich pacjent贸w. Akta zgodnie z obowi膮zuj膮cym zarz膮dzeniem przekazano fakultetowi w Gies颅sen. Mia艂 on orzec, czy s膮 to indycja wystarczaj膮ce, aby wyda膰 kobiet臋 na m臋ki.

Elza Schmidt mia艂a u boku obro艅c臋, co dawniej w procesach cza颅rownic nie by艂o dozwolone. Adwokat z艂o偶y艂 obszerny memoria艂, w kt贸颅rym wykazywa艂, 偶e zarzuty wysuni臋te przeciw oskar偶onej s膮 ca艂kowicie bezpodstawne. Profesorowie w Giessen odrzucili jednak wywody obro艅cy i uznali, 偶e zastosowanie wobec oskar偶onej tortur jest uzasadnione.

Dzielna kobieta znios艂a wszystkie wyrafinowane m臋czarnie i do niczego si臋 nie przyzna艂a. Jednak偶e jeji nadludzka nieledwie si艂a woli i wytrzyma艂o艣膰 potraktowane zosta艂y jako jeszcze jedna poszlaka, 偶e to diabe艂 przyszed艂 jej z pomoc膮. Elz臋 Schmidt wtr膮cono do wi臋zienia.

Za wi臋zienia dla czarownic s艂u偶y艂y przewa偶nie mroczne pomieszcze颅nia podziemne. Ju偶 samo przebywanie w tych 鈥瀋uchn膮cych lochach鈥, jak okre艣la艂 je Spee, by艂o prawdziw膮 m臋czarni膮. Wi臋藕niowie skr臋powani 艂a艅cuchami i powrozami poniewierali si臋 we w艂asnych nieczysto艣ciach, nie mogli si臋 op臋dzi膰 od robactwa i szczur贸w. W tych warunkach, wcze艣niej czy p贸藕niej, za艂amywali si臋 nawet najdzielniejsi. Zaczynali stopniowo przyznawa膰 si臋 do wszystkiego, czego 偶膮dano. Ale Elza Schmidt tkwi艂a ju偶 w lochu od p贸艂tora roku i wci膮偶 nic nie wskazy颅wa艂o na to, 偶e powie cho膰by jedno s艂owo za podszeptem swych dr臋czy颅cieli. W ko艅cu wi臋c poddano j膮 w obecno艣ci dw贸ch 艂awnik贸w pr贸bie ig艂y i wykryto oczywi艣cie pi臋tno diabelskie na ciele. W zwi膮zku z tym miano j膮 ponownie wzi膮膰 na tortury. Wymaga艂o to jednak ponownego orzeczenia fakultetu prawa.

Tym razem s膮d zwr贸ci艂 si臋 nie do heskiego uniwersytetu w Giessen, lecz do uniwersytetu w Moguncji, stolicy s膮siedniego elektoratu.

Rozumna opinia fakultetu mogunckiego musia艂a podzia艂a膰 jak grom z jasnego nieba. G艂osi艂a bowiem, 偶e nies艂usznie, odrzucono argumenty obro艅cy i 偶e ju偶 poprzednio zastosowane tortury by艂y bezprawiem. Dalej cytujemy dos艂ownie:

鈥濱 nie ma to nic do rzeczy, 偶e prze艣wietny fakultet prawa w Giessen wyda艂 oskar偶on膮 El偶biet臋 na pierwsz膮 tortur臋, sta艂a si臋 bowiem tej biednej starej kobiecie krzywda, 偶e j膮, jak to wynika z protoko艂u..., tak dotkliwie m臋czono鈥. Jeszcze wi臋ksz膮 krzywd膮 i bezprawiem by艂o, 偶e

J8 鈥 Czarownice

273

fiska艂 nie uwolni艂 kobiety po pierwszych bezskutecznych torturach, lecz \ za偶膮da艂 ponownej tortury, jeszcze ostrzejszej.

呕eby 鈥瀗iewinnie oskar偶ona El偶bieta鈥 nie wnios艂a przeciw fiska艂owi 鈥 pow贸dztwa o nale偶ne jej odszkodowanie, powinno si臋 czym pr臋dzej za艂atwi膰 z ni膮 rzecz polubownie. Nale偶y j膮 u艂agodzi膰 o艣wiadczeniem,' 鈥炁糴 za偶膮da si臋 od pana fiska艂a pokrycia koszt贸w procesu鈥. Poniewa偶 za艣 wiadomo by艂o z do艣wiadczenia, 偶e kobieta, kt贸ra raz ju偶 stan臋艂a przed s膮dem jako czarownica, by艂a nara偶ona na to, 偶e po powrocie do domu stroni膰 od niej b臋d膮 s膮siedzi, a nawet 偶ycie jiej znajdzie si臋 w niebez颅piecze艅stwie, profesorowie z Moguncji doradzali, by obiecano Elzie Schmidt, 偶e 鈥瀘g艂osi si臋 we wszystkich miejscowo艣ciach gminy Busecke zakaz gro偶膮cy wysok膮 kar膮 pieni臋偶n膮 i innymi surowymi karami ka偶颅demu, kto o艣mieli si臋 uw艂aczy膰 czci jej lub czci jej dzieci鈥.

鈥濲e偶eli wymieniona El偶bieta, jak si臋 spodziewa膰 nale偶y, sk艂onna b臋dzie si臋 tym zadowoli膰, uchroni to pana fiska艂a od wielkiego nie颅bezpiecze艅stwa...鈥

鈥炁籩 powy偶sza tre艣膰 zgodna jest z prawem cesarskim (tzn. z 鈥濩aro- lin膮鈥), po艣wiadcza si臋 przy艂o偶on膮 poni偶ej piecz臋ci膮 naszego fakultetu (15 czerwca 1674 r.).

Na rok przed wydaniem tego orzeczenia zmar艂 elektor moguncki Filip von Sch枚nborn, kt贸ry zdecydowanie wciela艂 w 偶ycie wskazania swego mistrza, Fryderyka Speego. Wytkni臋t膮 przez elektora drog膮 kro颅czy艂 fakultet prawa uniwersytetu w Moguncji. By艂 on tak dufny w sie颅bie, 偶e nie zawaha艂 si臋 skarci膰 bratniego wydzia艂u w Giessen. Ale by艂 to' przypadek wyj膮tkowy, uczeni jury艣ci z innych uniwersytet贸w, jak przedtem, tak i potem, wydawali z regu艂y jak najbardziej opaczne 禄 orzeczenia.

(Palenie czarownic zn贸w si臋 tymczasem nasili艂o (od 1660 r. mniej wi臋cej), zw艂aszcza w Niemczech 艣rodkowych i p贸艂nocnych. Cho膰 rz膮dy poszczeg贸lnych kraj贸w pilnowa艂y, aby s膮dy miejscowe zasi臋ga艂y w pro颅cesach czarownic opinii prawnej pobliskiego uniwersytetu, to jednak niewiele pomaga艂o to oskar偶onym, dop贸ki fakultety prawa w wi臋kszo艣ci wypadk贸w zawodzi艂y tak haniebnie. Prze艣ladowania czarownic trwa艂y wi臋c dalej pod p艂aszczykiem skrupulatnie uregulowanego post臋powania.

B膮d藕 co b膮d藕 jednak nie tolerowano ju偶 teraz zbyt jaskrawej samo颅woli rozpasanych prze艣ladowc贸w czarownic. Kiedy na przyk艂ad w 1686 r. w艂a艣ciciel d贸br Krzysztof von Rantzow jednego dnia wys艂a艂 na stos w swoich posiad艂o艣ciach w Szlezwigu-Holsztynie szesna艣cie czarownic, poci膮gni臋to go do odpowiedzialno艣ci. Przys艂ugiwa艂o mu wprawdzie prawo do w艂asnej jurysdykcji, ale sprawuj膮c j膮 naruszy艂 najbardziej elementarne zasady prawa. Ukaran贸 go za to wysok膮 grzywn膮. I na tym poprzestano.

Przezorniej post膮pi艂 w 1701 r. w艂a艣ciciel jednego z wielkich maj膮t颅k贸w w Marchii Brandenburskiej. Kiedy pos膮dzono tam o czary pi臋tnasto颅letni膮 dziewczyn臋, kt贸ra prawdopodobnie cierpia艂a na zaburzenia umy颅s艂owe, dziedzic uzna艂 za stosowne zasi臋gn膮膰 opinii uniwersytetu pruskie-

274

go w Greifswaldzie. Tre艣膰 orzeczenia zdawa艂a si臋 upowa偶nia膰 dziedzica [do wszcz臋cia post臋powania karnego przeciw podejrzanej. Sprawa toczy艂a [si臋 wi臋c zwyk艂ym trybem. Tymczasem w艂adze w Berlinie spojrza艂y na Hen przypadek inaczej. Uchyli艂y orzeczenie profesor贸w z Greifswaldu [i uzna艂y za rzecz karygodn膮, 偶e dziewczyn臋 oddano pod s膮d, zamiast odes艂a膰 j膮 do lekarza jako osob臋 cierpi膮c膮 na 鈥瀖elancholi臋鈥.

Odczuwa si臋 tu jakby powiew nowego wiatru. Bo te偶 wreszcie, oko艂o 1700 r., walka przeciw procesom czarownic przybra艂a zdecydowanie na sile. Przede wszystkim sz艂o o to, by przywo艂a膰 do przytomno艣ci prawni颅k贸w uniwersyteckich, kt贸rzy w wi臋kszo艣ci przypadk贸w wci膮偶 jeszcze wydawali orzeczenia wprowadzaj膮ce w b艂膮d, a w podr臋cznikach swoich udzielali zgubnych wskaz贸wek co do prowadzenia proces贸w o czary. Gdy walka z g艂upot膮 i bezmy艣lno艣ci膮 przybran膮 w uczone szaty roz颅gorza艂a z ca艂膮 moc膮 w pierwszych latach nowego, XVIII wieku, zacz臋艂a male膰 stopniowo liczba proces贸w czarownic, a偶 w ko艅cu sta艂y si臋 one rzadkim zjawiskiem. Up艂yn臋艂o jednak jeszcze du偶o czasu, zanim usta艂y ca艂kowicie.

Tak wi臋c bieg wydarze艅 w XVII w. przyni贸s艂 w r贸偶nych 'krajach Europy r贸偶ne rezultaty. W Anglii zdo艂ano w ci膮gu tego stulecia zlikwi颅dowa膰 ca艂kowicie procesy czarownic. 艢ladem Anglii posz艂a Francja. W Niemczech natomiast nie opanowano tej plagi. Niemcy nie by艂y jednak w Europie wyj膮tkiem, procesy czarownic zdarza艂y si臋 jeszcze r贸wnie偶 w Szwajcarii.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
slajdy TIOB W07 09 A roboty ziemne wstep, Przodki IL PW In偶ynieria L膮dowa budownictwo Politechnika W
slajdy TIOB W03 i 04 z transportem wstep, Przodki IL PW In偶ynieria L膮dowa budownictwo Politechnika
OPIS DROGI, Przodki IL PW In偶ynieria L膮dowa budownictwo Politechnika Warszawska, Semestr 4, In偶ynier
IK droga sem.4, Przodki IL PW In偶ynieria L膮dowa budownictwo Politechnika Warszawska, Semestr 4, In偶y
PRZEKR脫J POD艁U呕NY TRASY, Przodki IL PW In偶ynieria L膮dowa budownictwo Politechnika Warszawska, Semest
OPIS do zad2, Przodki IL PW In偶ynieria L膮dowa budownictwo Politechnika Warszawska, Semestr 4, In偶yni
OPIS TECH do zad1, Przodki IL PW In偶ynieria L膮dowa budownictwo Politechnika Warszawska, Semestr 4, I
OPIS DROGI, Przodki IL PW In偶ynieria L膮dowa budownictwo Politechnika Warszawska, Semestr 4, In偶ynier
Michael Harner Droga Szamana Wst臋p
SI wstep
Zaj臋cie1 Wst臋p
Wst臋p do psychopatologii zaburzenia osobowosci materia艂y
uk艂ad naczyniowy wstep
ZMPST Wstep
Dekalog 0 wst臋p
1 WSTEP kineza i fizykot (2)
01 AiPP Wstep

wi臋cej podobnych podstron