Jakie pieniądze dla samorządów?
Rafał Kalukin
2003-07-29, ostatnia aktualizacja 2003-07-29 22:31
Nowe zasady finansowania samorządów w Sejmie. Rząd zapowiada "decentralizację finansów". Opozycja dopatruje się raczej "decentralizacji dziury budżetowej" i nie zostawia na projekcie suchej nitki
Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o dochodach samorządu terytorialnego odbyło się we wtorek w Sejmie. To ustawa kluczowa dla prawidłowego funkcjonowania samorządów, a do tego - długo oczekiwana. Gdy w 1999 r. powołano powiaty i województwa, ich finanse określała ustawa prowizoryczna, która miała obowiązywać tylko przez rok, ale rokrocznie ją przedłużano.
Ta prowizorka opiera się na skomplikowanym systemie kilkunastu subwencji i około 150 dotacji przekazywanych corocznie samorządom z budżetu państwa na konkretne zadania. Rodzi to wśród samorządowców postawy roszczeniowe wobec państwa i osłabia ich kreatywność. Podstawą nowego systemu ma być zatem zwiększenie udziału samorządów w podatkach dochodowych - od osób fizycznych (PIT) w przypadku powiatów i gmin, oraz od firm (CIT) - w przypadku województw. Jednocześnie gminy mają stracić swój dotychczasowy udział w podatku CIT. Znacznie też ograniczone subwencje i dotacje dla wszystkich samorządów.
Wiceminister finansów Jacek Uczkiewicz zaznaczył jednak, że po wprowadzeniu zmian żaden samorząd nie może otrzymać mniej pieniędzy niż w 2002 r. Nie będzie to proste. Gdyby oprzeć finansowanie samorządów wyłącznie na udziale w podatkach - bogate będą się jeszcze bardziej bogacić, natomiast biedne ubożeć. Według Uczkiewicza dochód na jednego mieszkańca w najbogatszej gminie jest cztery razy wyższy niż w najbiedniejszej. Jak więc nie pogłębiać rozwarstwienia?
Rząd proponuje mechanizm wyrównawczy opierający się na dwóch filarach:
na zmianie zasad wypłacania subwencji (znacznie skromniejszych niż teraz oraz precyzyjniejsze dopasowanie ich wysokości do możliwości samorządów);
na "solidarnościowym" systemie wpłat wszystkich samorządów do budżetu państwa, a następnie redystrybucji zebranej kwoty pomiędzy samorządy najbardziej potrzebujące.
Min. Uczkiewicz dowodził też, że - choć ustawa bezpośrednio nie wprowadza zasad współfinansowania programów UE - dzięki uelastycznieniu możliwości gospodarowania swoim majątkiem samorządy staną się lepiej przygotowane do wykorzystania pieniędzy unijnych.
Ale uwaga! Rząd proponuje jedynie ustawę przejściową na lata 2004-05, która ma przygotować grunt pod dalej idące zamiany od 2006 r.
Opozycja przypuściła zmasowany atak. - Pan minister mówi, że to "nowy system". Ja mówię: ani "nowy", ani "system" - krytykowała Zyta Gilowska z PO. Powołując się na wzrastające lawinowo zadłużenie samorządów w stosunku do całego długu publicznego, dowodziła, że proponowane zmiany doprowadzą do "decentralizacji deficytu budżetowego". Krytykowała też rząd za brak szczegółowych wyliczeń, nieokreślone zasady naliczania kluczowej dziś subwencji oświatowej oraz za zbyt silny "mechanizm janosikowy" wyrównujący różnicę. - Warszawa musiałaby przekazać ze swojego budżetu 350 mln zł na subwencję wyrównawczą - mówiła Gilowska. Uzależniła poparcie swojego klubu od wprowadzenia przez rząd szeregu zmian do projektu ustawy.
Zbigniew Kuźmiuk (PSL) dowodził, że samorządy stracą na zmianach. - Podatki dochodowe słabo reagują na koniunkturę gospodarczą. Jeśli będziemy mieli 3-proc. wzrost PKB, to wysokość wpływów PIT i CIT zwiększy się nieznacznie. Lepiej byłoby oprzeć finansowanie samorządów na podatku VAT i akcyzie - twierdził. Zarzucił projektowi brak wiarygodności: - Jak można szacować udział samorządów w podatkach do setnych procenta, gdy nie znamy nawet przyszłych stawek podatkowych ani wysokości ulg i zwolnień?
Marek Kuchciński (PiS) przekonywał, że trzeba wyjąć Warszawę spod ogólnych zasad, i zapowiedział, że jego klub zaproponuje osobny rozdział dotyczący finansowania stolicy (prezydentem Warszawy jest lider PiS Lech Kaczyński).
Opozycja ganiła rząd za odebranie gminom udziałów w podatku CIT, gdyż - jej zdaniem - odbierze to gminom motywację do wspierania przedsiębiorczości.
Nawet koalicyjna Unia Pracy skrytykowała projekt rządowy, który "jedynie iluzorycznie" wzmacnia samorządy. Swoich zastrzeżeń nie ukrywał też Witold Gintowt-Dziewałtowski (SLD) choć generalnie poparł propozycje rządu.
Projekt trafi teraz do sejmowych komisji. Ustawa powinna wejść w życie z początkiem nowego roku.
Ramka
Co przewiduje projekt
udział w podatku PIT zwiększy się dla gmin z 27,6 proc. do 41,4 proc, dla powiatów - z 1 proc. do 10,63 proc.;
udział województwa w podatku CIT ma wzrosnąć z 0,5 proc. do 18,4 proc.;
od 2006 r. subwencja oświatowa nie będzie naliczana według sztywnych zasad, jej wysokość corocznie ma ustalać rząd w projekcie budżetu;
mechanizm wyrównujący dysproporcje między samorządami ma się opierać na subwencji wyrównawczej, której wysokość będzie uzależniona od udziału każdego samorządu w tworzeniu PKB, poziomu bezrobocia, zaludnienia oraz liczby kilometrów dróg na jednego mieszkańca;
w projekcie znalazła się również zachęta dla gmin i powiatów, by się łączyły. Połączone samorządy będą mogły liczyć na wyższy o 1 proc. wpływ z podatku PIT.