8 Młoda Polska

Młoda Polska

AUTOR, TYTUŁ WIERSZA Kazimierz Przerwa – Tetmajer „Koniec wieku XIX”
KTO MÓWI? W JAKIEJ SYTUACJI? OKREŚLENIE NADAWCY I ODBIORCY – SYTUACJA LIRYCZNA, TYP LIRYKI
  • wiersz skierowany jest do osób z końca wieku,

  • liryka zwrotu do adresata.

PROBLEMATYKA, PRZESŁANIE UTWORU, TYP LIRYKI ZE WZGLĘDU NA TEMAT
  • podmiot liryczny zastanawia się w jaki sposób obronić się przed złem otaczającego świata („Jakaż jest przeciw włóczni złego twoja tarcza,/ człowiecze z końca wieku?... Głowę zwiesił niemy.”),

  • zwieszenie głowy oznacza brak odpowiedzi, bezsilność, rezygnację, poddanie się, bezradność i akceptację obecnej sytuacji,

  • podmiot podkreśla tu również uchylanie się od odpowiedzi – milczenie jest zgoda na obecny stan panujący na świecie.

CHARAKTERYSTYCZNE ZABIEGI ARTYSTYCZNE I ICH FUNKCJA, GATUNEK (EW. ODSTĘPSTWA)
  • pytania retoryczne (np.: „Walka? Cóż więc jest?”),

  • styl ekspresywny, nacechowany emocjonalnie,

  • człowiek porównywany do mrówki – szanse człowieka w świecie są znikome.

NURT, PRĄD, KONWENCJA (CECHY W UTWORZE), ZWIĄZEK Z EPOKĄ
  • manifestacja młodopolskiego dekadentyzmu,

  • konwencja impresjonistyczna,

  • przyroda jako symbol przeżyć wewnętrznych.

KONTEKSTY
  • Jan Kochanowski „O żywocie ludzkim”,

  • Małgorzata Hillar „My z drugiej połowy XX wieku”.

MOTYWY – DO JAKICH TEMATÓW PASUJE TEN WIERSZ Przemijanie (vanitas).

Przekleństwo?... Tylko dziki, kiedy się skaleczy,

złorzeczy swemu bogu, skrytemu w przestworze.

Ironia?... Lecz największe z szyderstw czyż się może

równać z ironią biegu najzwyklejszych rzeczy?

Wzgarda... lecz tylko głupiec gardzi tym ciężarem,

którego wziąć na słabe nie zdoła ramiona.

Rozpacz?... Więc za przykładem trzeba iść skorpiona,

co się zabija, kiedy otoczą go żarem?

Walka?... Ale czyż mrówka rzucona na szyny

może walczyć z pociągiem nadchodzącym w pędzie?

Rezygnacja?... Czyż przez to mniej się cierpieć będzie,

gdy się z poddaniem schyli pod nóż gilotyny?

Byt przyszły?... Gwiazd tajniki któż z ludzi ogląda,

kto zliczy zgasłe słońca i kres światu zgadnie?

Użycie?... Ależ w duszy jest zawsze coś na dnie.

co wśród użycia pragnie, wśród rozkoszy żąda.

Cóż więc jest? Co zostało nam, co wszystko wiemy,

dla których żadna z dawnych wiar już nie wystarcza?

Jakaż jest przeciw włóczni złego twoja tarcza,

człowiecze z końca wieku?... Głowę zwiesił niemy.

AUTOR, TYTUŁ WIERSZA Kazimierz Przerwa – Tetmajer „Eviva l'arte”
KTO MÓWI? W JAKIEJ SYTUACJI? OKREŚLENIE NADAWCY I ODBIORCY – SYTUACJA LIRYCZNA, TYP LIRYKI
  • podmiot liryczny zbiorowy – grupa artystów z Młodej Polski, rodzaj manifestu, przedstawiony jest program wartości ważnych i mniej ważnych dla artystów,

  • liryka bezpośrednia.

PROBLEMATYKA, PRZESŁANIE UTWORU, TYP LIRYKI ZE WZGLĘDU NA TEMAT
  • podmiot liryczny jest rozżalony, że w ówczesnym świecie najważniejszy jest pieniądz i człowiek jest oceniany przez pryzmat jego stanu majątkowego,

  • wymowa wiersza jest pesymistyczna.

CHARAKTERYSTYCZNE ZABIEGI ARTYSTYCZNE I ICH FUNKCJA, GATUNEK (EW. ODSTĘPSTWA)
  • klamra kompozycyjna (powtórzenie zwrotu „Eviva l'arte!”),

  • pytanie retoryczne – wątpliwość życia ludzkiego,

  • hiperbola – podkreślenie beznadziejności.

NURT, PRĄD, KONWENCJA (CECHY W UTWORZE), ZWIĄZEK Z EPOKĄ
  • dekadentyzm,

  • sztuka dla sztuki.

KONTEKSTY Filozofia Arthura Schopenhauera.
MOTYWY – DO JAKICH TEMATÓW PASUJE TEN WIERSZ
  • motyw sztuki,

  • motyw artysty.

Eviva l'arte! Człowiek zginąć musi -

cóż, kto pieniędzy nie ma, jest pariasem,

nędza porywa za gardło i dusi -

zginąć, to zginąć jak pies, a tymczasem,

choć życie nasze splunięcia niewarte:

evviva l'arte!

Eviva l'arte! Niechaj pasie brzuchy

nędzny filistrów naród! My, artyści,

my, którym często na chleb braknie suchy,

my, do jesiennych tak podobni liści,

i tak wykrzykniem; gdy wszystko nic warte,

evviva l'arte!

Evviva l'arte! Duma naszym bogiem,

sława nam słońcem, nam, królom bez ziemi,

możemy z głodu skonać gdzieś pod progiem,

ale jak orły z skrzydły złamanemi -

więc naprzód! Cóż jest prócz sławy co warte?

evviva l'arte!

Evviva l'arte! W piersiach naszych płoną

ognie przez Boga samego włożone:

więc patrzym na tłum z głową podniesioną,

laurów za złotą nie damy koronę,

i chociaż życie nasze nic niewarte:

evviva l'arte!

AUTOR, TYTUŁ WIERSZA Kazimierz Przerwa – Tetmajer „Na Anioł Pański”
KTO MÓWI? W JAKIEJ SYTUACJI? OKREŚLENIE NADAWCY I ODBIORCY – SYTUACJA LIRYCZNA, TYP LIRYKI
  • podmiot liryczny: osoba, której życie jest wypełnione samotnością i bólem i która uważa, że życie jest bez sensu, bo prowadzi do śmierci,

  • odbiorca: zwykły człowiek,

  • osoba mówiąca opowiada cztery historie, ale łączy je smutek, zwątpienie i ból,

  • liryka bezpośrednia.

PROBLEMATYKA, PRZESŁANIE UTWORU, TYP LIRYKI ZE WZGLĘDU NA TEMAT
  • osoba mówiąca w wierszu próbuje przekonać odbiorcę o bezcelowości i bezsensowności życia ludzkiego, a także chce pokazać, że człowiek jedynie cierpi, doskwierają mu ból i samotność,

  • pierwsza część opowiada o „osmętnicy”, samotnie wędrującej po polach. Wieczorem poprzez łąki, moczary i bagna idzie na cmentarz. Tam zatrzymuje się na grobie młodej dziewczyny,

  • w drugiej części poeta przedstawia rzekę płynącą ku morzu. Przepada ona w morskiej głębinie, z której nigdy nie wraca. Wędrówce rzeki towarzyszy smutek,

  • trzecia część utworu opisuje ziemię, pochłanianą przez szare dymy oraz mrok, który obejmuje coraz większe przestrzenie,

  • w czwartej części pojawia się „samotna dusza”, wędrująca przez puste pola. Dusza cierpi, narzeka na swój los. Jest wygnańcem, nigdzie nie może znaleźć sobie miejsca,

  • liryka refleksyjna.

CHARAKTERYSTYCZNE ZABIEGI ARTYSTYCZNE I ICH FUNKCJA, GATUNEK (EW. ODSTĘPSTWA)
  • bajka,

  • utwór zbudowany z czterech innych części – każda z nich przedstawia inny obraz,

  • epitety – podkreślenie nastroju,

  • symbolizm – rzeka symbolizuje życie zmierzające do śmierci, dusza – cierpiącego człowieka, mrok – beznadziejność i bezsensowność życia, grób młodej dziewczyny – kruchość i krótkotrwałość życia,

  • wielokropki – podkreślenie niepewności,

  • porównania,

  • powtórzenia, anafory,

  • personifikacja,

  • klamra kompozycyjna.

NURT, PRĄD, KONWENCJA (CECHY W UTWORZE), ZWIĄZEK Z EPOKĄ
  • forma przypominająca pieśń,

  • cechy typowe dla Młodej Polski (dekadentyzm, symbolizm),

  • pobudzenie zmysłów – odbiorca jest w stanie wyobrazić sobie i zobaczyć to, o czym pisze autor.

KONTEKSTY Biblia.
MOTYWY – DO JAKICH TEMATÓW PASUJE TEN WIERSZ
  • motyw przemijania,

  • motyw cierpienia,

  • motyw śmierci.

Na Anioł Pański biją dzwony,

niech będzie Maria pozdrowiona,

niech będzie Chrystus pozdrowiony...

Na Anioł Pański biją dzwony,

w niebiosach kędyś głos ich kona...

 

W wieczornym mroku, we mgle szarej,

idzie przez łąki i moczary,

po trzęsawiskach i rozłogach,

po zapomnianych dawno drogach,

zaduma polna, Osmętnica...

Idzie po polach, smutek sieje,

jako szron biały do księżyca...

Na wód topiele i rozchwieje,

na omroczone, śpiące gaje,

cień, zasępienie od niej wieje,

włóczą się za nią żal, tęsknica...

Hen, na cmentarzu ciemnym staje,

na grób dziewczyny młodej siada,

w świat się od grobu patrzy blada...

 

Na Anioł Pański biją dzwony,

niech będzie Maria pozdrowiona,

niech będzie Chrystus pozdrowiony...

Na Anioł Pański biją dzwony,

w niebiosach kędyś głos ich kona...

 

Na wodę ciche cienie schodzą,

tumany się po wydmach wodzą,

a rzeka szemrze, płynie w mrokach,

płynie i płynie coraz dalej...

A coś w niej wzdycha, coś zawodzi,

coś się w niej skarży, coś tak żali...

Płynie i płynie, aż gdzieś ginie,.

traci się w górach i w obłokach,

i już nie wraca nigdy fala,

co taka smutna stąd odchodzi,

przepada kędyś w mórz głębinie

i już nie wraca nigdy z dala...

 

Na Anioł Pański biją dzwony,

niech będzie Maria pozdrowiona,

niech będzie Chrystus pozdrowiony...

Na Anioł Pański biją dzwony,

w niebiosach kędyś głos ich kona...

 

Szare się dymy wolno wleką

nad ciemne dachy, kryte słomą -

wleką się, snują gdzieś daleko,

zawisną chwilę nieruchomo

i giną w pustym gdzieś przestworzu...

Może za rzeczną płynąc falą

polecą kędyś aż ku morzu...

A mrok się rozpościera dalą

i coraz szerzej idzie, szerzej,

i coraz cięższy, gęstszy leży,

zatopił lasy, zalał góry,

pochłonął ziemię do rubieży,

na niebie oparł się ponury...

 

Na Anioł Pański biją dzwony,

niech będzie Maria pozdrowiona,

niech będzie Chrystus pozdrowiony...

Na Anioł Pański biją dzwony,

w niebiosach kędyś głos ich kona...

 

Idzie samotna dusza polem,

idzie ze swoim złem i bólem,

po zbożnym łanie i po lesie,

wszędy zło swoje, swój ból niesie

i swoją dolę klnie tułacza,

i swoje losy klnie straszliwe,

z ogromną skargą i rozpaczą

przez zasępioną idzie niwę...

Idzie jak widmo potępione,

gwiżdże koło niej wiatr i tańczy -

w którą się kolwiek zwróci stronę,

wszędzie gościniec jej wygnańczy -

nigdzie tu miejsca nie ma dla niej,

nie ma spoczynku ni przystani...

Idzie przez pola umęczona,

łamiąc nad głową swą ramiona...

 

Na Anioł Pański biją dzwony,

niech będzie Maria pozdrowiona,

niech będzie Chrystus pozdrowiony...

AUTOR, TYTUŁ WIERSZA Kazimierz Przerwa – Tetmajer „Melodia mgieł nocnych”
KTO MÓWI? W JAKIEJ SYTUACJI? OKREŚLENIE NADAWCY I ODBIORCY – SYTUACJA LIRYCZNA, TYP LIRYKI
  • podmiotem tekstu są tytułowe nocne mgły, podlegające zabiegowi poetyckiej personifikacji (właściwy podmiot liryczny jest ukryty za krajobrazem; jest to artysta-impresjonista, którego głównym celem jest uchwycenie momentalnego wrażenia),

  • sytuacja liryczna: mgły nocne na bieżąco informują o swoich ruchach,

  • wiersz został opatrzony podtytułem „Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym”, który określa lokalizację obserwatora,

  • liryka pośrednia, opisowa.

PROBLEMATYKA, PRZESŁANIE UTWORU, TYP LIRYKI ZE WZGLĘDU NA TEMAT
  • tematem wiersza jest górski krajobraz – poeta stara się oddać jego piękno i niezwykłość. Jednak nawet tu wdziera się nuta pesymizmu,

  • w słowach: „Oto gwiazdę, co spada, lećmy chwycić w ramiona,/ lećmy, lećmy ją żegnać, zanim spadnie i skona” pobrzmiewa lęk przed przemijaniem,

  • liryka krajobrazowa.

CHARAKTERYSTYCZNE ZABIEGI ARTYSTYCZNE I ICH FUNKCJA, GATUNEK (EW. ODSTĘPSTWA)
  • synestezja: (np.: „Dźwięczne, barwne i wonne, w głąb wzlatujmy błękitną”),

  • liczne epitety (np.: „szumy powiewne”; „śpiącej wody”; „woń rzeźwą”),

  • użycie słowa „melodia” w tytule wiersza wskazuje na istotne znaczenie jego warstwy brzmieniowej,

  • obrazy mają niezwykle dynamiczny charakter, szybko się zmieniają i wywołują w obserwatorze lekki, radosny nastrój.

NURT, PRĄD, KONWENCJA (CECHY W UTWORZE), ZWIĄZEK Z EPOKĄ
  • Nurt liryki tatrzańskiej (taktyka impresjonistyczna, użycie elementów świetlnych, zapachowych i dźwiękowych tworzących malarski efekt, całkowicie subiektywny obraz świata podporządkowany podmiotowi lirycznemu utworów i skoncentrowanie się na zaprezentowaniu nastroju danej chwili),

  • Tatry cieszyły się szczególnym powodzeniem wśród malarzy, poetów i muzyków, którzy ich motyw z chęcią wykorzystywali w swojej twórczości.

KONTEKSTY Kontekst filozoficzny: filozofia franciszkańska (umiłowanie przyrody).
MOTYWY – DO JAKICH TEMATÓW PASUJE TEN WIERSZ
  • motyw tańca,

  • motyw przemijania,

  • motyw nocy,

  • motyw natury.

Cicho, cicho, nie budźmy śpiącej wody w kotlinie,

lekko z wiatrem pląsajmy po przestworów głębinie...

Okręcajmy się wstęgą naokoło księżyca,

co nam ciała przezrocze tęczą blasków nasyca,

i wchłaniajmy potoków szmer, co toną w jeziorze,

i limb szumy powiewne, i w smrekowym szept borze,

pijmy kwiatów woń rzcźwą, co na zboczach gór kwitną,

dźwięczne, barwne i wonne, w głąb wzlatujmy błękitną.

Cicho, cicho, nie budźmy śpiącej wody w kotlinie,

lekko z wiatrem pląsajmy po przestworów głębinie...

Oto gwiazdę, co spada, lećmy chwycić w ramiona,

lećmy, lećmy ją żegnać, zanim spadnie i skona,

puchem mlecza się bawmy i ćmy błoną przezrocza,

i sów pierzem puszystym, co w powietrzu krąg toczą,

nietoperza ścigajmy, co po cichu tak leci,

jak my same, i w nikłe oplatajmy go sieci,

z szczytu na szczyt przerzućmy się jak mosty wiszące,

gwiazd promienie przybiją do skał mostów tych końce,

a wiatr na nich na chwilę uciszony odpocznie,

nim je zerwie i w pląsy pogoni nas skocznie...

AUTOR, TYTUŁ WIERSZA Jan Kasprowicz „Krzak dzikiej róży”
KTO MÓWI? W JAKIEJ SYTUACJI? OKREŚLENIE NADAWCY I ODBIORCY – SYTUACJA LIRYCZNA, TYP LIRYKI
  • podmiot liryczny jest obserwatorem otaczającej go przyrody,

  • liryka opisowa.

PROBLEMATYKA, PRZESŁANIE UTWORU, TYP LIRYKI ZE WZGLĘDU NA TEMAT
  • poezja symbolistyczna,

  • hołd dla impresjonizmu.

CHARAKTERYSTYCZNE ZABIEGI ARTYSTYCZNE I ICH FUNKCJA, GATUNEK (EW. ODSTĘPSTWA)
  • onomatopeje,

  • metafory,

  • synekdocha,

  • sonet.

NURT, PRĄD, KONWENCJA (CECHY W UTWORZE), ZWIĄZEK Z EPOKĄ
  • poezja młodopolska,

  • symbolizm i alegoria,

  • impresjonizm.

KONTEKSTY
  • poszukiwanie celu życia,

  • ulotność urody,

  • kruchość życia,

  • impresjonizm.

MOTYWY – DO JAKICH TEMATÓW PASUJE TEN WIERSZ
  • przemijanie,

  • młodość,

  • starość.

I

W ciemnosmreczyńskich skał zwaliska,

Gdzie pawiookie drzemią stawy,

Krzak dzikiej róży pąs swój krwawy

Na plamy szarych złomów ciska.

U stóp mu bujne rosną trawy,

Bokiem się piętrzy turnia śliska,

Kosodrzewiny wężowiska

Poobszywały głaźne ławy...

Samotny, senny, zadumany,

Skronie do zimnej tuli ściany,

Jakby się lękał tchnienia burzy.

Cisza... O liście wiatr nie trąca,

A tylko limba próchniejąca

Spoczywa obok krzaku róży.

II

Słońce w niebieskim lśni krysztale,

Światłością stały się granity,

Ciemnosmreczyński las spowity

W bladobłękitne, wiewne fale.

Szumna siklawa mknie po skale,

Pas rozwijając srebrnolity,

A przez mgły idą, przez błękity,

Jakby wzdychania, jakby żale.

W skrytych załomach, w cichym schronie,

Między graniami w słońcu płonie,

Zatopion w szum, krzak dzikiej róży...

Do ścian się tuli, jakby we śnie,

A obok limbę toczą pleśnie,

Limbę, zwaloną tchnieniem burzy.

III

Lęki! wzdychania! rozżalenia,

Przenikające nieświadomy

Bezmiar powietrza!... Hen! na złomy,

Na blaski turnie, na ich cienia

Stado się kozic rozprzestrzenia;

Nadziemskich lotów ptak łakomy

Rozwija skrzydeł swych ogromy,

Świstak gdzieś świszcze spod kamienia.

A między zielska i wykroty,

Jak lęk, jak żal, jak dech tęsknoty,

Wtulił się krzak tej dzikiej róży.

Przy nim, ofiara ach! zamieci,

Czerwonym próchnem limba świeci,

Na wznak rzucona świstem burzy...

IV

O rozżalenia! o wzdychania!

O tajemnicze, dziwne lęki!...

Ziół zapachniały świeże pęki

Od niw liptowskich, od Krywania.

W dali echowe słychać grania:

Jakby nie z tego świata dźwięki

Płyną po rosie, co hal miękki

Aksamit w wilgną biel osłania.

W seledyn stroją się niebiosy,

Wilgotna biel wieczornej rosy

Błyszczy na kwieciu dzikiej róży.

A cichy powiew krople strąca

Na limbę, co tam próchniejąca

Leży, zwalona wiewem burzy...

AUTOR, TYTUŁ WIERSZA Leopold Staff – „Deszcz jesienny”
KTO MÓWI? W JAKIEJ SYTUACJI? OKREŚLENIE NADAWCY I ODBIORCY – SYTUACJA LIRYCZNA, TYP LIRYKI
  • dekadent żyjący w Młodej Polsce,

  • liryka bezpośrednia, opisowa.

PROBLEMATYKA, PRZESŁANIE UTWORU, TYP LIRYKI ZE WZGLĘDU NA TEMAT
  • pesymizm i melancholia ogarniające duszę podmiotu lirycznego zostały oddane poprzez zestawienie ich z ponurym deszczowym dniem,

  • przyroda zdaje się płakać razem z podmiotem lirycznym, podzielać jego smutek,

  • opis świata pogrążonego w szarości stanowi zarazem opis stanu ducha,

  • liryka refleksyjno-filozoficzna.

CHARAKTERYSTYCZNE ZABIEGI ARTYSTYCZNE I ICH FUNKCJA, GATUNEK (EW. ODSTĘPSTWA)
  • psychizacja obrazu,

  • wyrazy dźwiękonaśladowcze (onomatopeje)

  • nagromadzenie głosek szeleszczących,

  • obecność refrenu i anafory,

  • budowa rytmiczna,

  • częste użycie wielokropka, oznaczającego niedopowiedzenie, przemilczenie, refleksję,

  • nagromadzenie wyrazów oznaczających żal, smutek, melancholię,

  • obecność szyku przestawnego.

  • trzy obrazy (po każdym refren):

  • ukazanie uosobienia wieczornych snów,

  • ukazanie uczuć podmiotu lirycznego po odejściu bliskiej osoby,

  • przerażające wizje zniszczenia dokonanego przez szatana.

NURT, PRĄD, KONWENCJA (CECHY W UTWORZE), ZWIĄZEK Z EPOKĄ
  • Młoda Polska,

  • dekadentyzm,

  • psychizacja obrazu.

KONTEKSTY
  • dekadentyzm,

  • umysł człowieka żyjącego na przełomie wieków.

MOTYWY – DO JAKICH TEMATÓW PASUJE TEN WIERSZ
  • rola przyrody w życiu człowieka,

  • motyw szatana.

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny

I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,

Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...

Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną

I światła szarego blask sączy się senny...

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...

Wieczornych snów mary powiewne, dziewicze

Na próżno czekały na słońca oblicze...

W dal poszły przez chmurną pustynię piaszczystą,

W dal ciemną, bezkresną, w dal szarą i mglistą...

Odziane w łachmany szat czarnej żałoby

Szukają ustronia na ciche swe groby,

A smutek cień kładzie na licu ich miodem...

Powolnym i długim wśród dżdżu korowodem

W dal idą na smutek i życie tułacze,

A z oczu im lecą łzy... Rozpacz tak płacze...

To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny

I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,

Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...

Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną

I światła szarego blask sączy się senny...

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...

Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...

Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...

Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię...

Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie...

Tak... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.

Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,

Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno...

Zmarł nędzarz, nim ludzie go wsparli jałmużną...

Gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą...

Spaliły się dzieci... Jak ludzie w krąg płaczą...

To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny

I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,

Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...

Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną

I światła szarego blask sączy się senny...

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...

Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie

I zmienił go w straszną, okropną pustelnię...

Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem

I kwiaty kwitnące przysypał popiołem,

Trawniki zarzucił bryłami kamienia

I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia...

Aż, strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu

Położył się na tym kamiennym pustkowiu,

By w piersi łkające przytłumić rozpacze,

I smutków potwornych płomienne łzy płacze...

To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny

I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,

Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...

Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną

I światła szarego blask sączy się senny...

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...

AUTOR, TYTUŁ WIERSZA Leopold Staff „Kowal”
KTO MÓWI? W JAKIEJ SYTUACJI? OKREŚLENIE NADAWCY I ODBIORCY – SYTUACJA LIRYCZNA, TYP LIRYKI
  • podmiotem jest tytułowy kowal, charakteryzuje go miejsce pracy,

  • nadawcą jest bohater, odbiorcą jest serce („Lecz gdy ulegniesz, serce, pod młota żelazem”),

  • liryka bezpośrednia, osobista.

PROBLEMATYKA, PRZESŁANIE UTWORU, TYP LIRYKI ZE WZGLĘDU NA TEMAT
  • wiersz jest metaforą wysiłków, jakie musi podjąć człowiek by ukształtować swój charakter,

  • „Wykuć serce” czyli ukształtować osobowość,

  • liryka refleksyjno-filozoficzna.

CHARAKTERYSTYCZNE ZABIEGI ARTYSTYCZNE I ICH FUNKCJA, GATUNEK (EW. ODSTĘPSTWA)
  • Dominują epitety (18) w różnych formach,

  • brak emocjonalności, przeważa rygor formy,

  • gatunek: sonet,

  • wiersz został okrzyknięty młodopolską „odą do młodości”.

NURT, PRĄD, KONWENCJA (CECHY W UTWORZE), ZWIĄZEK Z EPOKĄ
  • nawiązuje do filozofii Nietzschego (filozofia czynu, ideał człowieka – nadczłowiek, pełen mocy, działający),

  • młodopolski poeta nawołuje do brania losu we własne ręce, znudzony dekadentyzmem,

  • elementy klasycyzmu – tytułowy bohater wystylizowany na Hefajstosa,

  • tradycyjna forma sonetu.

KONTEKSTY Kontekst filozoficzny.
MOTYWY – DO JAKICH TEMATÓW PASUJE TEN WIERSZ
  • dążenie do doskonałości,

  • człowiek kowalem własnego losu,

  • stylizacja mitologiczna w utworach.

Całą bezkształtną masę kruszców drogocennych,

Które zaległy piersi mej głąb nieodgadłą,

Jak wulkan z swych otchłani wyrzucam bezdennych

I ciskam ją na twarde, stalowe kowadło.

Grzmotem młota w nią walę w radosnej otusze,

Bo wykonać mi trzeba dzieło wielkie, pilne,

Bo z tych kruszców dla siebie serce wykuć muszę,

Serce hartowne, mężne, serce dumne, silne.

Lecz gdy ulegniesz, serce, pod młota żelazem,

Gdy pękniesz, przeciw ciosom stali nieodporne:

W pył cię rozbiją pięści mej gromy potworne!

Bo lepiej giń, zmiażdżone cyklopowym razem,

Niżbyś żyć miało własną słabością przeklęte,

Rysą chorej niemocy skażone, pęknięte.

AUTOR, TYTUŁ WIERSZA Jan Kasprowicz „Dies Irae”
KTO MÓWI? W JAKIEJ SYTUACJI? OKREŚLENIE NADAWCY I ODBIORCY – SYTUACJA LIRYCZNA, TYP LIRYKI
  • podmiotem lirycznym jest biblijny Adam, wypowiada się w imieniu całej ludzkości,

  • utwór to przeplatanka liryki pośredniej (w profetycznych wizjach) i bezpośredniej,

  • we fragmentach o charakterze liryki bezpośredniej adresatami monologu Adama są: psalmista (może tu chodzić o samego Adama), Chrystus, Bóg Ojciec – surowy Sędzia, Adam, (kiedy zwraca się sam do siebie, czasami w trzeciej osobie).

PROBLEMATYKA, PRZESŁANIE UTWORU, TYP LIRYKI ZE WZGLĘDU NA TEMAT
  • Dies Irae (łac.) – Dzień Gniewu,

  • prorocza wizja dnia zniszczenia znanego nam świata

  • ocena kondycji człowieka w świecie,

  • liryka religijna.

CHARAKTERYSTYCZNE ZABIEGI ARTYSTYCZNE I ICH FUNKCJA, GATUNEK (EW. ODSTĘPSTWA)
  • pytania retoryczne (np.: „Czym jestem wobec Ciebie?”, „A kto mnie stworzył na to ażebym (...) wił się i czołgał przed tobą?”) – dynamizują obraz i skłaniają czytelnika do refleksji,

  • powtórzenia („Amen”, „Kyrie eleison”, „O Boże miłosierny zmiłuj się nad nami”) – dodają melodyjności,

  • wielkie litery (Głowa, Dłoń, Gniew, Żywot, Sąd, Ja, Głos) – podkreślają ważność niektórych pojęć, czasem personifikują je,

  • hymn – podniosła i uroczysta pieśń pochwalna.

NURT, PRĄD, KONWENCJA (CECHY W UTWORZE), ZWIĄZEK Z EPOKĄ
  • katastrofizm,

  • poetyka ekspresjonistyczna,

  • poetyka krzyku.

KONTEKSTY Występują aluzje do różnych wizji apokalipsy. Dwie z nich pochodzą z Biblii: granie anielskich trąb oraz słynne „Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz” z księgi Rodzaju. Wers „ogień skrzepnie, blask ściemnieje” to aluzja do kolędy „Bóg się rodzi” autorstwa XVIII-wiecznego polskiego poety, Franciszka Karpińskiego.
MOTYWY – DO JAKICH TEMATÓW PASUJE TEN WIERSZ
  • motyw śmierci,

  • motyw cierpienia,

  • motyw apokalipsy,

  • motyw Boga.

Trąba dziwny dźwięk rozsieje,

ogień skrzepnie, blask ściemnieje,

w proch powrócą światów dzieje.

Z drzew wieczności spadną liście na

Sędziego straszne przyjście,

by świadectwo dać Psalmiście...

 

A ty, psalmisto Pański, nastrój harfę swoją

już na ostatni ton!

Grzech krwią czarną duszę plami...

Bez obrońcy staniem sami -

któż zlituje się nad nami?

 

Kyrie elejson!...

O Boże! Ty bądź naszą łaską i obroną!

Kyrie elejson!

 

O Głowo, owinięta cierniową koroną,

gasnącym wieki wieków spojrzyj na nas okiem!

O spojrzyj na nas z tej głuszy,

która swym tchnieniem głębokiem

ogarnia światów bezmiary,

a którą ty wypełniasz swych bólów ogromem,

o Głowo, owinięta cierniową koroną.

Żałobna drogo nieochybnej kary,

broczącej we łzach i przy jęków wtórze

w ten pozbawiony końca

Pańskiego gniewu dzień,

w którym w pożarach spokojnego słońca

szatańskim chichotem płoną

świeże, niezwiędłe róże

grzechu i winy!

 

Na ich purpurze

osiadł posępny i siny

tej Konieczności cień,

z której przepastnej głębiny,

z łona, pełnego niweczących tchnień,

nad boskiej woli złomem

wyrosły zabójcze kwiaty

w Pańskiego gniewu nieskończony dzień...

 

A Ewa jasnowłosa, matka gwiazd i ziemi,

upaja się ich wonią, schylona nad niemi.

Kyrie elejson!

Przez ciebie w proch nicości wracają Twe światy,

o Boże miłosierny, zmiłuj się nad nami!

 Od twego drzewa oderwany liść,

pędzi duch ludzki i naprzód, i wstecz,

niby garść kurzu, porwana cyklonem:

przed nim i za nim płomienisty miecz

iskrzy się ostrzem czerwonem;

przed nim i za nim wstają z swych cmentarzy

upiory wieków, naznaczone sromem

winy i grzechu,

i klną, i bluźnią, i płaczą,

jęczą i syczą, i dyszą

nieustającą rozpaczą,

od szaleńczego zamierają śmiechu

w ten Pańskich gniewów nieskończony dzień...

 

O Głowo, owinięta cierniową koroną,

Ty, co rozpierasz swej męki ogromem

pierś Konieczności! O Głowo,

której źrenice, jako dwie pochodnie

dogasające, płoną

nad krętą, pustą, nieskończoną drogą

i gasną, gasną, a zgasnąć nie mogą,

zawrzyj, swe oczy nad nami,

nie patrz na boleść i zbrodnię!...

 

Jedno jest tylko w przestworzach widomem,

jedno w zachodniej płomienieje zorzy

nad płomiennymi falami

wiekuistego Żywota

i nigdy w ciemnię grobu się nie złoży,

i nigdy ciężkich stóp swych nie poruszy,

by iść i iść, i iść

poza granice duszy -

jedno jest tylko Jednem,

grzmiącym miedzianą surmą archanioła

ponad pokoleń pokoleniem biednem

w Pańskiego gniewu nieskończony dzień:

wielki, wszechmocny Ból.

 

O Boże miłosierny, zmiłuj się nad nami!

Niech łaska Twoja winy nam odpuści...

A ty swe skronie tul

do zimnych opok, do strzaskanych grani,

do sterczących smutnie nad gardłem czeluści,

i płacz...

 

Surma jęczy, surma woła!

Giną w chmurach wirchów czoła;

wałem mżących mgieł dokoła

nieznany oddech miota,

jakieś potworne, dzikie kształty tworzy

i po dolinach rozpędza ich stada,

i znów je skupia w przepastnej otchłani,

i ku niebiosom wyrzuca ich kłąb,

i w jakieś czarne rozsnuwa całuny

ten niewidzialny, dreszcz budzący Tkacz,

i ciężką, mokrą tą przędzą pokrywa

wszystko, co jest...

O biada!...

 

Biada!... Pierś światów, przed chwilą tak żywa,

kona pod strasznym ciężarem...

Olbrzymy świerków padają strzaskane;

las się położył na skalisty zrąb;

węże kosówek, wyprężywszy ciała

w kurczach śmiertelnych, drętwieją bezwładne;

wrzos na granitów podścielisku szarem

spełznął na wieki;

kozice stromą oblepiły ścianę

i patrząc trwożnie w bezmierny, daleki,

w ten nieskończony chaos mgieł i cieni,

runęły w żlebny grób...

Rozkrzyżuj silne ramiona

i paznokciami wpij się w twardy głaz,

i odwróć oczy od onej przestrzeni,

w której rozsadza horyzontów krańce

ta Głowa, w cierń uwieńczona!

 

Nie patrz, gdzie siadła jasnowłosa Ewa,

wygnana z raju na wieczysty czas,

mająca zbrodnię u swych białych stóp,

wieczyście żarta płomienistą żądzą

winy i grzechu...

O duszo, pełna miłości,

a którą nieustanne szarpią niepokoje!

Pańskiego gniewu zwalił się już dzień!

Trombita Sądu nad tobą rozbrzmiewa

piorunną mocą archanielskich tchnień

w Pańskiego gniewu nieskończony dzień...

 

Niechaj mnie sądzą,

niechaj mnie karzą -

tak, mnie, Adama, com na barki swoje

zabrał z Ogrodu to nadludzkie brzemię

przygniatającej winy

i wieki wieków pnę się z tym ciężarem

ku wiekuistej wyży,

i zbladłą nie śmiem odwrócić się twarzą

tam, ku tym zmrokom, co zaległy ziemię,

tam, ku piekielnej przełęczy,

na której siadła jasnowłosa Ewa

z padalcem grzechu u swych białych stóp...

 

Miliardy krzyży,

opromienione okręgami tęczy,

z padolnych Styksów powstają głębiny

w Pańskiego gniewu nieskończony dzień

i rosną, rosną w jakiś straszny las,

co wierzchołkami swych bolesnych drzew

przeszywa wszystkie mgły

i wszystkie blaski, które lśnią nad mgłami,

wypływające z Wszechmocy Istnienia.

 

O Boże miłosierny, zmiłuj się nad nami!

Twojego gniewu nadszedł wielki czas,

głos już zagrzmiał hiobowy,

niebios walą się posowy,

z owiniętej cierniem Głowy

rzeką i morzem płynie ciepła krew,

w rzekę i morze krwi jej ból się zmienia...

 

W świątyni bożej zamilkł święty śpiew,

już się zasłona rozdarła na dwoje,

mur się już wali i skała już pęka...

A krew w tych morzach, w tych czerwonych rzekach,

ścięła się w ciemny lód...

 

Kyrie elejson!

 

Ogromna, niesłychana, wiekuista męka,

z nie przygasłymi oczyma,

milcząca, cicha i jak zmierzch pobladła,

na wklęsłych skroniach siadła,

na wpółotwartych powiekach

i na wydętych piersiach tych olbrzymich ciał,

które do krzyży przybiła

nielitościwa Dłoń...

W kleszczach je swoich trzyma,

wpija się w kąty ust,

ramiona w kabłąk gnie

dręcząca wieki niezmożona siła

i jak śmiertelny szał,

zastygły, skamieniały w godzinie konania,

swoim ciężarem się wgniata

w zwiędłe, z przepasek odsłonięte brzuchy

i biodra spłaszcza, kolana rozsuwa

i pokrzywione, czarne palce nóg,

pokrytych siecią fioletowych żył,

w zamarłych karczach wydłuża...

O grozo świata!

O widma, płynące w dal! -

W ten przestwór ślepy i głuchy,

w wilgotny, mgławy pył,

w te ciemne wnętrza bezsłonecznych brył -

w potworne gmachy nadszczytowych chmur!

 

Jeszcze nie zapiał kur,

a na piekielnej przełęczy,

nad dnem Styksowych otchłani,

siedzi pod złomem niebotycznej grani

pramatka Grzechu, jasnowłosa Ewa,

z gadziną zdrady u swych białych stóp.

 

Kyrie elejson!

Straszny przed nami otworzyłeś grób...

I płyną, płyną te milczące krzyże

razem z ruchomym, wielkim trzęsawiskiem,

które swą rdzawą kałużą oblewa

męczeńskie drzewa.

Wszystko, co było dalekiem i bliskiem,

co opadało w niedojrzaną głąb

i w niedojrzane wznosiło się wyże,

teraz tym wielkim, grząskim bagnem płynie

w Pańskiego gniewu ostatniej godzinie...

Kyrie elejson!

Światy pochłania nieprzebyty muł,

światy, od bożych odepchnięte bram.

 

A spod korzeni jadowitych ziół,

spod kęp sitowia i trzciny, i traw,

z rowów, przepadlisk, wądolców i jam,

pokrytych opałowym szkliwem zgniłych wód,

zaczyna wypełzywać żmij skłębiony płód:

czarne pijawki, zielone jaszczury

wiją się naprzód wpław

i oplatają kręgami śliskiemi

męczeńskich krzyży smutne miliardy,

z bagnistej wyrosłe ziemi,

zapadłe w bagnisty kał...

 

I oto głowy swoje, dziwne, ludzkie głowy,

świecące trupim tłuszczem zżółkłych, łysych czół,

o szczękach otulonych kłębem czarnych bród,

kładą na łonach tych pomarłych ciał...

I skośne, mętne oczy podnoszą do góry

ku ich schylonym skroniom...

I biodra opasawszy w lubieżnym uścisku,

zwilgotniałymi usty

szepczą im słowa rozpusty...

 

O Boże miłosierny, zmiłuj się nad nami!

W królestwie Śmierci staje nagi szał.

W niedoścignionym błysku

tchnienie żywota przenika

to, co od wieków zagasło...

W Pańskiego gniewu ostatniej godzinie

krew świeża płynie

z odrywających się od krzyży rąk,

z odrywających się od krzyży nóg...

I Głowa, owinięta cierniową koroną,

ta Głowa, która przestwór wypełnia bezbrzeżny,

podnosi ciężkie powieki i patrzy...

 

Jakaż to orgia dzika!

Jakiż to chaos mąk!

Kyrie elejson!

Idą na się zmartwychwstali,

ogniem wojny świat się pali,

tłumy w krwawej brodzą fali!

Adamie potępiony, zwróć się z strasznych dróg!

Zawiśnij na swym krzyżu, sterczącym w niebiosa,

i nie patrz, gdzie w spokoju Ewa jasnowłosa,

piekielny zająwszy próg,

do rozpustnego przytula się gada!

O biada! -

 

Idą na się zmartwychwstali -

w oku mściwy skrzy się gniew,

rozpaczy kurcz wypręża rozchylone wargi,

kroplisty pot oblewa policzki zapadłe,

kudły włosów zlepia gęsta krew.

Z wyciem hyjen, z rykiem lwów,

z psów szczekaniem, z rżeniem koni,

które cugli nie zaznały,

łkając, jęcząc, grożąc, klnąc,

poszarpane miecąc skargi,

pędzi tuman ludzkich żądz.

 

Ten upada, ten się broni,

temu dłoń ścisnęła krtań,

ten się w swojego brata paznokciami wrył,

a tamten zęby szczerzy, poszarpawszy ramię,

a ten olbrzyma ręką pochwycił dwie nogi

i rozdarł na dwie szczypy tułów Heraklowy,

i w ciemną rzucił bezdeń, w Sądu straszną noc...

A z parą szklanych, martwych kul,

rozsadzających oczodoły,

biegnie bez końca, bez końca, bez końca,

gnając przed sobą bratobójczy huf,

niemy i głuchy Strach...

 

Zakryj błędne źrenice, ścigany Adamie!

Nad tobą tam! u szczytu

złocistowłosa Ewa!

Jej grzechu ciężar zgniótł cię, stanąłeś w pół drogi!

Zakryj błędne źrenice i na wieki wieków

rzuć się w przepastny żleb!...

 

Enoch i Eliasz z proroczymi księgi

przyszli obwieścić szalonemu światu

Pańskiego gniewu moc.

Lecz nim zdołali rozedrzeć swój płaszcz,

nim głos wytrysnął z przepełnionych łon,

padli w zamęcie spadających gwiazd,

zgaśli jak słońca,

na to wzniecone w przedpoczątkach bytu,

ażeby zgasły... Amen.

 

Szum się wielki stał dokoła,

kiedy surma archanioła

na Ostatni Sąd zawoła.

Głos rozlega się ponury,

jak grzmot leci złotopióry,

z dolinami równa góry.

Drży strwożona światów dusza,

a on głębie mórz wysusza.

kości wieków w grobach rusza.

Gwiazdy z orbit wytrąciła

archanielskiej trąby siła,

już rozwarła się mogiła.

Idą na się zmartwychwstali,

ogniem buntu świat się pali,

tłumy w krwawej broczą fali.

Z wyciem hyjen, z rykiem lwów,

łkając, jęcząc, grożąc, klnąc,

pędzi tuman ludzkich żądz...

 A On,

potężne Łono przepotężnych łon,

Jasność jasności,

Zmrok zmroków,

Łaska łask i gniewów Gniew,

stanął nad skonem Żywota

i rękę położywszy na głowie Boleści,

na niezmierzonej, cierniem opasanej Głowie,

wypełniającej wszechświatów przestwory,

rozpoczął Sąd.

Biją pioruny,

a nad pioruny idzie Jego zew!

Ogrom bytu błyskawic wszystkich nie pomieści,

a Jego światłość złota

strzela nad pełnię, nad ogniste łuny

błyskawicowych potoków...

 

Czym jestem wobec Ciebie, ja, com z rajskich włości

zabrał z sobą, wygnaniec, tę łamiącą winę

i teraz ginę,

od Wschodu do Zachodu tułacz nieszczęśliwy,

pod nieuchronnych wyroków

w początkach dnia i nocy wzniesionym obuchem?!

Stopę swoją złożyłeś na pokoleń grzbiecie

i sądzisz! Kyrie elejson!

Płaczów i jęków słuchasz nie słyszącym uchem

i sądzisz! Kyrie elejson!

Na mękę wieków patrzysz nie widzącym okiem

i sądzisz! Kyrie elejson!

Niewiasta z rozpaczliwym krzykiem rodzi dziecię,

Ty duszę jego grzechu oblewasz hyzopem

i sądzisz! Kyrie elejson!

Wicher idzie po rozdrożach westchnieniem głębokiem,

ku Twojej wyży

modlitwy niesie krwawe, przybite do krzyży,

Ty sądzisz! Kyrie elejson!

A kto mnie stworzył na to, ażebym w tej chwili,

odziany potępienia podartą żałobą,

kawałem kiru, zdjętym z mar Twojego świata,

wił się i czołgał przed Tobą,

i martwym, osłupiałym z przerażenia okiem

strasznego Sądu wyławiał płomienne,

świat druzgocące rozkazy?

A kto mi kazał patrzeć na te czarne głazy,

rozpadające się na gruz pod mocą

Twojego gniewu, przeraźliwy Boże -

na głazy te, gdzie straszny owoc Twego drzewa,

złocistowłosa Ewa,

do piersi pierś padalca tuli obnażoną?...

 

O Głowo, przepasana cierniową koroną!...

Któż się nad dolą zlituje sierocą,

nad moją dolą,

której, Boże, Twe ręce, z kajdan nie wyzwolą?

Kyrie elejson!

Patrzaj!... Kyrie elejsonl

Ona swą białą dłoń

kładzie na jego skroń -

na trupią, zapadniętą, zżółkła skroń zleniałą...

Kyrie elejsonl

I podczas gdy swe Sądy sprawiasz Ty, o morze

niewyczerpanych gniewów,

ona swym okiem patrzy w jego oczy -

omdlewającym okiem!

Kyrie elejson!

Jej nagie uda drżą,

palcami rozczesuje złoto swych warkoczy

i falą złocistych włosów

osłania jego nagość i pieści, i pieści

ustami czerwonymi bladość jego ust.

Kyrie elejson!

Wężowe jego kręgi opasują biodra

rozlubieżnionej Boleści,

a ona, wyprężywszy swe rozpustne ciało,

nienasyconym oddycha pragnieniem.

Kyrie elejson!

Na łonie jej spoczęła czarna, lśniąca broda

rozpalonego Szatana,

co świat umierający okrył swoim cieniem,

a ona,

w zbrodniczych pieszczot rozdawaniu szczodra,

zamknęła w drżące go biodra,

w nabiegłe żądzą ramiona...

Kyrie elejson!

Mą duszę pali wieczna, nie zamknięta rana!

Któż mi lekarstwo poda?

Ojcze rozpusty! Kyrie elejson.

Nic, co się stało pod sklepem niebiosów,

bez Twej się woli nie stało!

Kyrie elejson!

O źródło zdrady! Kyrie elejson!

Przyczyno grzechu

i zemsty, i rozpaczy szaleńczego śmiechu!

Kyrie elejson!

Sądź, Sprawiedliwy!

Krusz światów posady,

rozżegnij wielki pożar w tlejącej iskierce,

na popiół spal Adama oszukane serce

i płacz!

Z nim razem płacz, kamienny, lodowaty Boże!

Niech Twa surma przeraźliwa

echem płaczu się odzywa

nad pokosem Twego żniwa...

 

Dwujęzycznego smoka,

Szatana o trzech grzbietach zwalczył w wielkim boju

archanioł pański, Michał, i zginął w otchłani. Amen.

 

I stał się koniec świata... O chwilo spokoju!

Zgasł płomienny głos proroka

i wieczności noc głęboka

nieprzejrzaną jest dla oka.

 

A ja, wygnaniec z Raju, tułacz nieszczęśliwy,

zesłany, aby konać, na te ziemskie niwy,

i patrzeć, jak pod złomem niebotycznej grani,

usiadła matka Śmierci, Ewa jasnowłosa,

pieszcząca węża Grzechu, posyłam w niebiosa,

opadło nad wieczności tajemniczym mrokiem,

to moje wiekuiste, nieprzebrzmiałe: Amen!

Amen!

 

W umarłych bytów milczeniu głębokiem,

słychać jedynie Amen, moje straszne Amen.

O Boże miłosierny, zmiłuj się nad nami!

Kyrie elejson!

 

Przede mną przepaść, zrodzona przez winę,

przez grzech Twój, Boże!... Ginę! ginę! ginę!

Amen.

A cóż powstanie ponad nicościami,

gdzie ongi były światy

i Ja, w chęć życia bogaty,

a dziś w umarłych postawiony rzędzie?

 

Niech nic nie będzie!

Amen!

 

Bo cóż być może, jeślim ja zaginął?...

Na wszystko mrok nicości nieprzebyty spłynął

Amen.

AUTOR, TYTUŁ WIERSZA Jan Kasprowicz „Rozmiłowała się ma dusza”
KTO MÓWI? W JAKIEJ SYTUACJI? OKREŚLENIE NADAWCY I ODBIORCY – SYTUACJA LIRYCZNA, TYP LIRYKI
  • osobą mówiącą w wierszu jest miłośnik przyrody,

  • nadawcą jest autor,

  • odbiorcą może być każdy człowiek,

  • podmiot przedstawia otaczający go świat w sposób realistyczny, nie używa metafor,

  • podmiot godzi się nawet ze śmiercią,

  • liryka bezpośrednia.

PROBLEMATYKA, PRZESŁANIE UTWORU, TYP LIRYKI ZE WZGLĘDU NA TEMAT
  • skupia się na naturze, na tym co go otacza, a nie na własnych odczuciach,

  • człowiek jest częścią natury,

  • podmiot akceptuje w pełni porządek świata, jest związany z naturą, nie boi się jej,

  • podmiot nazywa poszczególne zjawiska swoim druhem,

  • nadawca mówi o tym co dzieje się w jego duszy – natura mobilizuje go do tworzenia.

CHARAKTERYSTYCZNE ZABIEGI ARTYSTYCZNE I ICH FUNKCJA, GATUNEK (EW. ODSTĘPSTWA)
  • poprzez powtórzenia akcentuje swoje przeżycia,

  • budowa wiersza jest regularna,

  • wiersz jest rytmiczny,

  • występują rymy,

  • wiersz jest prostą formą wypowiedzi. 

NURT, PRĄD, KONWENCJA (CECHY W UTWORZE), ZWIĄZEK Z EPOKĄ Utwór ten głęboko sięga do teorii zawartej w filozofii franciszkańskiej, która głosi, że sens życia człowieka tkwi w miłości braterskiej i chwaleniu Boga Stwórcy; radość ludziom daje obcowanie z przyrodą i jej pięknem; świat jest domem człowieka, a człowiek jest częścią natury.
KONTEKSTY
  • św. Franciszek „Pieśń słoneczna”,

  • franciszkanizm.

MOTYWY – DO JAKICH TEMATÓW PASUJE TEN WIERSZ
  • przyroda,

  • życie człowieka w zgodzie z przyrodą,

  • deus artifex.

Rozmiłowała się ma dusza

W cichym szeleście drzew,

Gdy koronami ich porusza

Druh mój, przecichy wiew.

Rozmiłowała się ma dusza

W głośnych odmętach fal,

Gdy druh mój, burza, je porusza,

W nieznaną płynąc dal.

Rozmiłowała się ma dusza

W twórczych promieniach zórz,

Gdy druh mój, słońce, w świat wyrusza,

Życia płomienny stróż.

Rozmiłowała się ma dusza

W przepastnej nocy mgłach,

Gdy druh mój, śmierć, na połów rusza,

A przed nią lęk i strach.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
zagadnienie 25, LEKTURY, ZAGADNIENIA Młoda Polska
MICIŃSKI NIETOTA, ♠Filologia Polska♠, MŁODA POLSKA
Pozytywizm i Młoda POLska zagadnienia dla maturzystów, Matura, Polski, ZAgadnienia z epok
Młoda Polska, Materiały do sprawdzianów
staff, Polonistyka, II rok, HLP, 2. Pozytywizm i Młoda Polska
MŁODA POLSKA, J.polski
liryka młodopolska, Młoda Polska I Pozytywizm
Młoda Polska WYKŁAD (04 06 2014)
pytania młoda polska i pozytywizm
Młoda Polska WYKŁAD (02 04 2014)
MŁODA POLSKA
Młoda Polska 2
cz 9 mloda polska id 127541 Nieznany
Przybyszewski — Złote runo, ♣Filologia Polska (polecam studentom UKSW), Młoda Polska, Modernizm
naturalizm, ♠Filologia Polska♠, MŁODA POLSKA
parnasizm, ♠Filologia Polska♠, MŁODA POLSKA

więcej podobnych podstron