Dzikie zwierzęta stołują się na polach
- Pół biedy, jeśli uprawy zniszczyły jelenie, sarny lub dziki - mówią kujawsko-pomorscy rolnicy. - Gorzej, jeśli oziminy zjadły ptaki takie jak na przykład łabędzie czy żurawie. Wtedy nie ma co liczyć nawet na odszkodowanie. To niesprawiedliwe!
Kto odpowiada za szkody wyrządzone przez dzikie zwierzęta
(sxc)
Kto odpowiada za szkody wyrządzone przez dzikie zwierzęta
(Infografika Monika Wieczorkowska)
Cieszę się, że dzikich zwierząt w Polsce przybywa, ale nie rozumiem dlaczego dzieje się to kosztem rolników - mówi Stanisław Kulwicki, gospodarz z Borówna, koło Chełmna. - Nawet gdy śnieg przykrył pola, sarny wyjadają rzepak, a łabędzie żywią się nim od wielu lat. Prowadzę gospodarstwo nasienne i nie chcę zbankrutować przez zwierzęta będące własnością państwa.
O problemach rolnika z Borówna i jego sąsiadów pisaliśmy już pięć lat temu. - Od tamtego czasu zzmieniło się niewiele - mówi rolnik. - Kilka osób obiecywało pomoc a skończyło się na tym, że dostawałem urzędową zgodę na płoszenie zwierząt, które są chronione i lepiej traktowane niż rolnicy. Bo bez tego papierka, to nawet nie mam prawa łabędzia przegonić!
Pięć lat temu pomoc obiecywał między innymi Dariusz Kurzawa, ówczesny wicewojewoda kujawsko-pomorski, dziś wicemarszałek województwa.
- Spotkaliśmy się niedawno i gospodarz z Borówna zaproponował stworzenie strefy buforowej w pobliżu Wisły - mówi wicemarszałek. - Nie jestem przekonany, czy obsiewanie tych terenów rzepakiem sprawi, że łabędzie i zwierzęta najedzą się już w parkach krajobrazowych i nie zechcą wchodzić na pola rolników. Rozmawiałem na ten temat m.in. z ornitologami i Jarosławem Pająkowskim - dyrektorem Zespołu Parków Krajobrazowych Chełmińskiego i Nadwiślańskiego. Istnieje niebezpieczeństwo, że im więcej będzie pożywienia, tym więcej łabędzi zechce się "stołować” na tym terenie. Ale można spróbować, by pomóc rolnikom.
Dyr. Pająkowski widzi inny problem: - Nie ma gruntów niczyich, które można by obsiać rzepakiem. W tzw. międzywalu większość gruntów użytkują prywatne osoby, dzierżawcy. Jest pat. Problem trzeba rozwiązać, ale nie na poziomie województwa. Należy tak zmianić prawo, by było wiadomo, kto odpowiada za szkody spowodowane przez wszystkie dzikie zwierzęta.
- Za szkody spowodowane przez zwierzynę łowną odpowiada koło łowieckie dzierżawiące obwód, ale często rolnik woli zrezygnować z dochodzenia swoich praw, bo to trudna droga - mówi gospodarz ze Świekatowa.
- W większości przypadków dogadujemy się z rolnikami - twierdzi Bogusław Chłąd, prezes Okręgowej Rady Łowieckiej w Bydgoszczy. - Ale wypłata odszkodowań to dla niektórych kół łowieckich duże obciążenie finansowe. Coraz częściej, aby zdobyć środki dla rolników oddają najlepszą zwierzynę uczestnikom komercyjnych polowań, np. dla obcokrajowców.
Dlatego uważa, że państwo powinno dopłacać do ubezpieczeń przed szkodami spowodowanymi przez dziką zwierzynę. Tak jak w przypadku upraw.
Michał Milewski z resortu środowiska wyjaśnia, że odszkodowania powinny być wypłacane bez względu na kondycję ekonomiczną koła, a system planowania łowieckiego (wynikający z ustawy Prawo łowieckie) umożliwia kontrolę stanu populacji zwierząt łownych czyniących szkody w uprawach i płodach rolnych. Ale warunek - wszystkie podmioty zaangażowane w ten proces ściśle zastosują się do obowiązujących przepisów. Dodaje, że dają one możliwość rzetelnego oszacowania szkody, zabezpieczenia upraw, zaplanowania liczebności populacji np. jeleni i dzików.
Z kolei za szkody wyrządzone przez wilki, żubry, rysie, niedźwiedzie i bobry odszkodowania wypłaca Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska. Ale nie za to, co zniszczą łabędzie czy żurawie objęte ochroną gatunkową.
Milewski wyjaśnia, że szacowanie szkód wyrządzonych w uprawach przez ptaki, np. przez łabędzie, jest niezwykle trudne. Zatem "należy skoncentrować się na podejmowaniu wszelkich możliwych działań w celu zapobieżenia powstaniu szkód, np. poprzez płoszenie zwierząt je powodujących, po uzyskaniu zezwolenia właściwego miejscowo regionalnego dyrektora ochrony środowiska na odstępstwo od zakazu umyślnego płoszenia i niepokojenia gatunków objętych ochroną.”
- Przepisy mówiące o płoszeniu zwierząt są bzdurne - uważa Janusz Dzięcioł, poseł. - Państwo powinno odpowiadać za te szkody.
- Odwołałem się do Rzecznika Praw Obywatelskich. Jeśli prawo się nie zmieni, to będę szukał sprawiedliwości w sądzie - mówi Kulwicki. - Pozwę Skarb Państwa!