Czy „powinniśmy” mieć więcej dzieci? Otóż samo postawienie takiego pytania w tej formie świadczy, że pytający przesiąkł lewacką ideologią, że to Władza (czy ktokolwiek) wie, jaka liczba dzieci jest najlepsza, „optymalna”. Jest to szczególnie zabawne (ale i groźne!), gdy słowa takie wypowiada osoba wierząca w Boga – a to przecież Bóg o tym decyduje, nie my! Dlatego właśnie „chrześcijańskich d***kratów” nazywam „komunistami z krzyżem w zębach”. Dzieci powinno być tyle, ile urodziłoby się w naturalnych warunkach. I to, co będę pisał dalej, to nie recepta, jak zwiększyć liczbę dzieci, tylko: jak usunąć ingerencję ludzka, która spowodowała, że dzieci rodzi się mniej, niż w warunkach naturalnych. Przyczyny są, z grubsza biorąc, dwie:
1) Zniszczenie rodziny.
Lewica świadomie i celowo niszczyła i niszczy rodzinę – bo to „siedlisko zacofania”. ICH zdaniem dzieci powinny się rodzić z próbówek, a przynajmniej jak najwcześniej po urodzeniu być zabierane do żłobków, przedszkoli, a matki zajęte „pracą zawodową”. Dziwne, gdy politycy z nazwy chrześcijańscy powtarzają te same mantry!! Nikt przy zdrowych zmysłach nie wsiądzie na statek, na którym władzę sprawuje dwóch równorzędnych kapitanów. Tymczasem Czerwoni na podróż takim statkiem skazują wszystkie dzieci. By rodzina mogła działać MUSI być przywrócone pojęcie „głowy rodziny”. I oczywiście musi to być ojciec. Dlaczego ojciec? Bo w 99% małżeństw mężczyzna jest wyższy, silniejszy i inteligentniejszy (nie mówię: „mądrzejszy!) od kobiety. Dlaczego? Bo każda kobieta chce mieć faceta, który jest od niej wyższy, silniejszy i inteligentniejszy – nie tylko po to, by chwalić się nim przed koleżankami! Co właśnie świadczy o mądrości kobiet – bo mężczyźni często kierują się wyglądem nóg kobiety. Po drugie: rodzice muszą mieć przywrócona PEŁNIĘ władzy rodzicielskiej. PO CO mam mieć dziecko – skoro nie jest to MOJE dziecko?: Skoro jego właściciel, państwo, może mi je w każdej chwili zabrać (ostatnio odebrano dziecko matce, bo.. była za gruba; odebrano (i oddano do domu dziecka!) chłopca, bo matka prowadziła samochód pozwalając dziecku by wlazło na tylna półkę (matkę zresztą wsadzono do wiezienia!), można pójść siedzieć za danie dziecku klapsa! Nie można zdecydować, do jakiej szkoły idzie dziecko, nie można zdecydować, czy będzie szczepione, czy nie... Dlaczego niewolnik ma rodzić dziecko swojemu panu?!? Mężczyzna chce mieć rodzinę - po to, by być w niej PANEM, by mieć własne małe królestwo. Gdy w tej rodzinie nie jest on panem, tylko parobkiem – to PO CO ma ją zakładać?? Powtarzam: musimy odtworzyć rodzinę, układ naturalny. Ingerencja władzy w rodzinę jest NIENATURALNA, i zwolennicy życia we środowisku naturalnym powinni mnie tu poprzeć. Przywrócić pojęcie głowy rodziny – i zlikwidować WSZELKĄ ingerencję w sprawy rodziny. Tak – w wyniku tego będzie więcej dzieci źle traktowanych – ale obecnie niszczone moralnie są WSZYSTKIE dzieci. Bo nie mają normalnej rodziny. I nie rodzą się miliony innych dzieci.
2) Względy ekonomiczne. Nie jest prawdą, że dzieci się nie rodzą, bo rodziny nie mają pieniędzy ! To bzdura. Przez 4000 lat najwięcej dzieci rodziło się w stadłach biednych, a nie w bogatych!! Co się stało? Wprowadzono nienaturalny SYSTEM EMERYTALNY. We środowisku naturalnym bogaci odkładają sobie na starość. Biedni mają tylko proles, potomstwo („proletariusz” to ten, którego jedynym bogactwem są dzieci). I proletariusze produkowali je masowo, by ktoś ich na starość utrzymywał. O, nie – oni o tym świadomie nie myśleli – to był zakodowany kulturowo obyczaj. Selekcja naturalna: przeżywały geny rodzin, które tak postępowały... Rodzice musieli (A) mieć dzieci dużo; (B) dać im dobre wykształcenie, by dużo zarabiały; (C) dobrze je wychować, by nie zostawiły rodziców na łasce losu i (D) dobrze je traktować (by na starość się nie odgryzły). Rodzina była spojona niesłychanie silną więzią ekonomiczną. Obowiązkowy system emerytalny zniszczył tę więź. Rodzice nie mają pieniędzy na dzieci, na ich kształcenie – bo pieniądze idą na wysoką składkę emerytalną – i nie potrzebują dzieci na starość, bo będą mieli emeryturę! Jeśli więc Europa ma przetrwać – system obowiązkowych emerytur trzeba zlikwidować. Ktoś powie: systemu emerytalnego „nie da” się znieść – bo „opór społeczny”, bo przyzwyczajenie... Ktoś powie: rodziny nie da się przywrócić, bo zaprotestują feministki i inni „postępowcy”. No, to trudno: to pozostaje tylko czekać, aż upadnie nasza cywilizacja i przyjdą muzułmanie. Nasze córki i wnuczki powędrują do haremów – i będą im rodziły dużo dzieci. Czyli: wróci normalność. Czy nie może wrócić do naszej cywilizacji? Twierdzę, że może. Zawsze jest tak, że wszyscy „wiedzą”, że czegoś nie da się zrobić – aż przychodzi taki, który tego nie wie – i on to właśnie robi. Więc ja nie wiem. Natomiast mam program. I jest to JEDYNY realny program. Lex Papia Poppaea i wszelkie późniejsze inne ustawy rzymskie mające sztucznie zwiększyć liczbę dzieci nie dawały wyniku. Natomiast w wyniku przyjęcia tego programu liczba dzieci zwiększy się do naturalnej. A czy to będzie liczba „optymalna”? Nie nam o tym decydować! NB. najprawdopodobniej w wyniku innej sztucznej ingerencji (medycyna!) liczba ta będzie sztucznie duża – ale proszę się nie martwić: przyjdzie jakaś epidemia i normalność przywróci. Środowisko jest homeostatem – który działał choć człowiek jeszcze kamienia nie rozłupał... Czy ten program pozwoli nam przetrwać? Sądzę, że tak. Gwarancji nie daję: nawet w naturalnych warunkach cywilizacje czasem upadają. Jednak warto spróbować. Bo innego NIE MA. JKM
7 listopada 2015 A może premier Kopacz chodzi o uratowanie stołka przewodniczącej klubu?
1. Kadencja obecnego Parlamentu kończy się 8 listopada więc prezydent Andrzej Duda, zdecydował się zwołać inauguracyjne posiedzenie nowego Sejmu i Senatu w pierwszym możliwym terminie 12 listopada (9 i 10 listopada prezydent przebywa we Włoszech i Watykanie) aby możliwie jak najszybciej nowy rząd mógł rozpocząć swoje obowiązki.
Tak się składa, że przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk zaplanował już w kwietniu zwołanie szczytu UE-Afryka Północna w dniu 11 listopada na Malcie, a 3 listopada dorzucił jeszcze poświęcone imigracji do UE, parogodzinne nieformalne posiedzenie organu, którym kieruje 12 listopada, uznając że także na to drugie przywódcy 28 krajów członkowskich znajdą dodatkowy czas.Kilka krajów nie będzie jednak na tym szczycie reprezentowanych między innymi Portugalia i Chorwacja w związku z wyłanianiem nowych rządów po wyborach, W. Brytania w związku z wizytą premiera Indii w tym kraju, być może także Rumunia ponieważ premier tego kraju podał się ostatnio do dymisji.
2. Wczoraj nagle okazało się, że pojawia się problem udziału premiera Polski w obydwu wydarzeniach na Malcie, ponieważ premier Kopacz chciała złożyć osobiście dymisję podczas pierwszego posiedzenia Sejmu.Wprawdzie nie bardzo wiadomo dlaczego nie wybierała się nawet na szczyt UE-Afryka Północna w dniu 11 listopada ale wczoraj na konferencji prasowej zaczęła zawodzić, że nie może pozwolić aby w dniu 12 listopada na posiedzeniu Rady na Malcie, jak się wyraziła było puste polskie krzesło.I natychmiast zaapelowała do prezydenta Andrzeja Dudy aby on udał się na ten szczyt, choć doskonale wie, że zarówno 11 jak i 12 listopada głowa państwa wykonuje ważne konstytucyjne obowiązki.
3. 11 listopada prezydent uczestniczy w wielu uroczystościach związanych ze Świętem Niepodległości w Warszawie i poza nią, 12 listopada chce zainaugurować pierwsze posiedzenia nowego Sejmu i Senatu i wręcz trudno sobie wyobrazić aby mógł zrezygnować z uczestnictwa w tych niesłychanie ważnych uroczystościach.Premier Kopacz jest zgoła w innej sytuacji, jest dalej urzędującym premierem (choć już ze znacznie słabszym mandatem politycznym), ba będzie nim nawet po 12 listopada (jeżeli tego dnia złożyłaby dymisję), ponieważ prezydent powierzy jej dalsze urzędowanie aż do wygłoszenia przez nową premier expose i uzyskania większości w Sejmie przez nową Radę Ministrów.Mogła więc bez problemu uczestniczyć w obydwu spotkaniach na Malcie, a dymisję swego rządu złożyć na piśmie na ręce nowego marszałka Sejmu, podobnie zresztą jak zrobił to Donald Tusk po wyborach parlamentarnych na jesieni 2011 roku.
4. Nic jednak z tych rzeczy, premier Kopacz za podpowiedzią swoich PR- owców i przy udziale ciągle wspierających ją mediów zdecydowała się na wywołanie awantury podczas której atakowano prezydenta Andrzeja Dudę i jego współpracowników za brak kompetencji, a także Prawo i Sprawiedliwość za jakieś nieczyste intencje w tej sprawie.Jednak widać jak na dłoni, że jeżeli ktoś miał w tej sprawie nieczyste intencje to tylko sama premier Kopacz i jej najbliżsi współpracownicy, którzy być może chcieli „wysyłając” na Maltę prezydenta Andrzeja Dudę „obuć go w buty” swojej błędnej polityki imigracyjnej.Wszak to premier Kopacz zgodziła się niedawno na posiedzeniu Rady w Brukseli na przyjęcie 7 tysięcy uchodźców i zapowiedziała otwartość na kolejne „przydziały”, odstępując jednocześnie od stanowiska Grupy Wyszehradzkiej, która poszerzona o Rumunię głosowała przeciw takiemu stanowisku większości unijnych krajów.
5. Być może premier Kopacz chce w ciągu najbliższych dni pozostawać w kraju także dlatego, ponieważ podczas pierwszego posiedzenia Sejmu odbędą się wybory szefa klubu parlamentarnego, a to właśnie ona, chce nim zostać.
Ma jednak mocnego konkurenta wiceministra zdrowia Sławomira Neumanna, którego bardzo silnie wspiera Grzegorz Schetyna, mając nadzieję, że jeżeli premier Kopacz przegra te wybory, to łatwiej będzie ją także pokonać w walce o przywództwo w całej Platformie.Przegrana w wyborach na przewodniczącego klubu może być dla premier Kopacz zapowiedzią jej nieuchronnej porażki w walce o pozostanie na stanowisku przewodniczącej Platformy i dlatego być może taka determinacja żeby zostać w kraju i nie lecieć na Maltę.Klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości wyszedł jednak naprzeciw premier Kopacz, chce na pierwszym posiedzeniu 12 listopada po zaprzysiężeniu posłów i wyborze władz Sejmu (marszałka, wicemarszałków) przegłosować przerwę do 13 listopada i wtedy podczas drugiego dnia obrad już po powrocie z Malty, będzie mogła podsumować swoje rządy i podać rząd do dymisji.Ciekawe czy na tę propozycję zareaguje agresją? Kuźmiuk
Duda poniewierając Kopacz Tuskiem pokazał Niemcom kto rządzi „Poseł PiS Witold Waszczykowski odniósł się w programie „Dziś wieczorem” (TVP Info) do wypowiedzi polityków PO, którzy krytykują prezydenta Andrzeja Dudę z powodu jego zapowiadanej nieobecności podczas szczytu Rady Europejskiej na Malcie „...”Moim zdaniem to element gry Platformy Obywatelskiej, która już ustawia się jako partia opozycyjna, ta europejska, która chce rozwiązywać z Europą kwestie międzynarodowe „...”Na Malcie dostajemy jedynie możliwość burzy mózgów i wielu przywódców tam nie będzie. (…) Ewa Kopacz chce, by pan prezydent Andrzej Duda złamał prawo i nie brał udział w inauguracji prac Sejmu i Senatu „...”Te terminy były do przewidzenia od wielu miesięcy, kiedy ustalono samą kampanię, termin wyborów i ogłoszenie ich wyników. To można było przewidzieć. Od polityka takiego jak Donald Tusk można było oczekiwać, że to przewidzi. (…) Konflikt został bezpodstawnie wzbudzony „...”Czy ten szczyt podejmie jakąkolwiek decyzje? Nie. (…) Nie będzie np. premiera Camerona, innych premierów i prezydentów. (…) Nic się nie stanie. (…) Świat oczekuje na pokojowe rozwiązanie problemu tam, gdzie rodzą się problemy imigrantów. Tego oczekuję od pani Mogherini, pana Tuska, a nie dyskusji. „...(źródło )
Michał Szułdrzyński „Rozwiązania sporu o to, kto będzie reprezentował Polskę na czwartkowym szczycie na Malcie jak na razie nie widać. Obie strony sporu – kancelaria prezydenta i kancelaria premiera ani myślą ustąpić i próbują ugrać na tej gorszącej sprawie jak najwięcej dla siebie. „...”Sęk w tym, że obie strony mają tu sporo za uszami. Platforma krytykuje prezydenta Andrzeja Dudę i PiS, że na Malcie krzesło Polskie puste będzie tylko z ich winy a temat szczytu – uchodźcy – jest ważny dla polskiej racji stanu. Tyle, że – jak ujawniła w piątek Ania Słojewska – w poniedziałek odbywa się w Brukseli Rada Ministrów Spraw Wewnętrznych poświęcona właśnie emigracji, na której nie będzie polskiego ministra. Obradom będzie się przysłuchiwał polski ambasador, który nie ma jednak prawa głosu. Biorąc pod uwagę praktykę wykuwania na szczytach sektorowych przed posiedzeniami Rady Europejskiej rozwiązań, które następnie zostaną przedyskutowane przez przywódców, pokazuje to, że rząd nie potraktował sprawy serio. Uchodźcom poświęcony będzie również środowy szczyt UE-Afryka na Malcie, na który rząd nie wysyła swego przedstawiciela. „...”konstytucja nakazuje premierowi złożyć dymisję na pierwszym posiedzeniu Sejmu, co utrudnia jej udział w szczycie. Oczywiście – jak zapewniają prezydenccy ministrowie – Kopacz może złożyć dymisję pisemnie i pojechać na szczyt. Ale i tu pojawiają się trudności – Ewa Kopacz na szczycie tuż po swej dymisji, nawet pełniąc rolę szefa rządu, będzie miała znacznie słabszą pozycję negocjacyjną wobec swoich partnerów. Jej mandat do podejmowania decyzji w imieniu Polski będzie też znacznie słabszy. Dlatego też upór, z jakim otoczenie prezydenta wypycha Kopacz na szczyt jest trudny do zrozumienia. „...”W dodatku to nie pierwszy afront ze strony nowego prezydenta pod adresem Kopacz. Można powiedzieć, że Duda kończy współpracę z rządem Kopacz tak samo jak zaczął – od nieporozumień. W dniu, gdy otrzymał zaświadczenie o wyborze na prezydenta sprowokował Platformę apelem, by rząd nie podejmował żadnych istotnych decyzji do czasu wyborów, co literalnie odczytać można było jako wezwanie do paraliżu prac rządu. Potem mieliśmy uporczywe i niezrozumiałe odmawianie przez prezydenta spotkania z premierem – odmówił spotkania nie tylko w czasie kulminacji kryzysu z uchodźcami, ale też wcześniej i później, przez całe 90 dni kohabitacji. Dlatego jeśliby nawet chcieć z całą dobrą wolą uznać, że wyznaczenie daty pierwszego posiedzenia Sejmu było wpadką a nie celowym działaniem, trudno to uwierzyć patrząc wstecz na to, jak pałac prezydencki traktował premiera. „...(źródło )
Kto będzie reprezentował Polskę na szczycie UE? Spór premier i prezydenta”...”Klub PiS złoży wniosek o przerwę w pierwszym posiedzeniu Sejmu 12 listopada, by premier Ewa Kopacz mogła wziąć udział w szczycie UE i jeszcze wcześniej złożyć dymisję gabinetu. Na razie nie ma reakcji premier na tę propozycję. Między premier i prezydentem wywiązał się spór o to, kto może jechać na szczyt.”...”W piątek premier Ewa Kopacz zwróciła się do prezydenta Andrzeja Dudy, by reprezentował Polskę na szczycie UE w sprawie migracji 12 listopada, tego samego dnia, gdy mają się odbyć pierwsze posiedzenia Sejmu i Senatu. Jednak według Kancelarii Prezydenta Andrzej Duda nie może jechać i musi zainaugurować obrady Senatu.Na 12 listopada, na godzinę 13. prezydent zwołał pierwsze posiedzenie Sejmu, na którym - zgodnie z konstytucją - premier Ewa Kopacz musi podać swój rząd do dymisji. Na posiedzeniu ma być też prezydent. O godz. 17. odbędzie się inauguracyjne posiedzenie Senatu. „...”Podkreślił też, że premier Ewa Kopacz, by uczestniczyć w szczycie, może złożyć dymisję - natychmiast, albo złożyć dymisję pisemnie, a prezydent ją przyjmie i powierzy Kopacz pełnienie obowiązków.
- Dziwimy się, że premier Ewa Kopacz proponuje prezydentowi działanie niezgodne z prawem. Chyba powinna jako premier znać polskie prawo i wiedzieć, że pan prezydent jest zobowiązany rozpocząć pierwsze obrady Senatu, w związku z czym, zgodnie z polskim prawem, prezydent nie może uczestniczyć 12 listopada w szczycie na Malcie - powiedział Szczerski. W związku z powyższym odsyłamy panią premier raczej do rozmów z większością parlamentarną na temat takiego przebiegu obrad, iżby umożliwić jej uczestnictwo w obradach na Malcie, dlatego, że pierwsze posiedzenie Sejmu nie musi być posiedzeniem jednodniowym - podkreślił. Zaznaczył, że z tego rozwiązania premier może skorzystać, jeśli nie zdecyduje się na warianty zakładające jej dymisję.”....(źródło )
Niemiecki wywiad zagraniczny BND systematycznie inwigilował kraje zaprzyjaźnione, w tym resorty spraw wewnętrznych USA, Polski, Austrii, Danii i Chorwacji - napisał w piątek tygodnik „Der Spiegel” w wydaniu internetowym. Redakcja nie podała źródła. „...”Z materiału wynika, że niemiecki wywiad kontrolował łącza ambasad USA w Brukseli i przy ONZ w Nowym Jorku, a także amerykańskiego ministerstwa finansów w Waszyngtonie. Na terenie Niemiec BND kontrolował adresy poczty elektronicznej oraz numery telefonów i faksów przedstawicielstw dyplomatycznych USA, Francji, Wielkiej Brytanii i kilku innych krajów UE, a także Watykanu.
W polu zainteresowania niemieckich służb były też organizacje pozarządowe - Care International, Oxfam i Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża w Genewie. „Der Spiegel” zaznacza, że placówki dyplomatyczne nie są objęte zapisaną w konstytucji ochroną przed podsłuchem. Trzy tygodnie temu wyszło na jaw, że niemieckie służby inwigilowały europejskich partnerów nie tylko na polecenie USA, lecz że czyniły to także na własną rękę.Tygodnik przypomina w tym kontekście wypowiedź kanclerz Angeli Merkel z października 2013 roku:
Szpiegowanie wśród przyjaciół - to nie uchodzi. „...”(źródło )
Robert Mazurek PÓŁ PORCJI MAZURKA. Wyznaczając posiedzenie Sejmu Andrzej Duda sam kopie się w kostkę. Wpada w absurdalne kłopoty na własne życzenie”...”wgląda to jak brak instynktu samozachowawczego lub skłonność do masochizmu: wyznaczając pierwsze posiedzenie parlamentu akurat w dniu szczytu europejskiego prezydent musiał wiedzieć, że skończy się to konfliktem, na którym nie może niczego zyskać. Nie powiedział bowiem kto miałby reprezentować Polskę na maltańskim spotkaniu, jeśli Ewa Kopacz złoży tego samego dnia dymisję swego rządu. „...”Jedno pytanie ciśnie się na usta i obowiązkiem otoczenia prezydenta jest odpowiedzieć na nie: po co to wszystko? Po kiego grzyba ta awantura, w której pod adresem Andrzeja Dudy i jego współpracowników wytaczane są oskarżenia o nieudolność, amatorszczyznę i szkolne błędy? Zresztą, umówmy się, że zarzuty przynajmniej w części uzasadnione. Tym bardziej, że wszystkie karty w tej grze miał w ręku Andrzej Duda. Mógł zwołać posiedzenie na 10. listopada i na szczyt wysłać już nominowaną na premiera Beatę Szydło. Być może jednak nowa ekipa nie chce być kojarzona z błędami poprzedników – wtedy trzeba było zwołać posiedzenie Sejmu dopiero 13. listopada, dzień po powrocie Ewy Kopacz z Malty. Wszystko byłoby lepsze niż ten absurd.”...(źródło )
Mój komentarz Duda znowu sponiewierał Kopacz i Tuska. Pokazał nie tylko im ,ale i reszcie Europy , w tym Niemcom , kto w Polsce rządzi .To nie może być tak ,żeby ustępująca niemiecka agentura do ostatniej chwili nie liczyła się z prezydentem i Kaczyńskim. Przecież oczywista sprawą jest dla każdego, że Polskę powinien reprezentować mający mandat narodu Duda ,a nie odchodzący na śmietnik historii rząd. Poza tym Duda i Kaczyński powinni wykorzystać każda sposobność , aby osłabić Platformę a docelowo dążyć do likwidacji tej obcej ekspozytury na polskiej scenie politycznej.
http://naszeblogi.pl/57532-duda-usuwa-kolaborantow-schetyne-kopacz-z-polityki-zagranicz
http://naszeblogi.pl/57312-platforme-nalezy-zdelegalizowac-jako-obca-agenture
Cios prezydenta Dudy ośmieszył Kopacz i Tusk , ,pokazał jak sobie radzi z ich tandetnymi zagrywkami. Pokazał Europie bezsilność i słabość platformy, Kopacz i Tuska ,a to jest bardzo ważne ,gdyż Platform zamierza przetrwać jako silna partia opozycyjna kolaborująca z Niemcami i Brukselą .Duda jasno pokazał,że Platform to już nic nie znacząca w Polsce , nieskuteczna partyjka,która z łatwością się ogrywa. Dał Niemcom do zrozumienia ,że ich agentura jest słaba i nie warto jej wspierać kosztem dobrych relacji z Duda i Kaczyński Marek Mojsiewicz
Na początku jest chaos Subotnik Ziemkiewicza Krótko po wyborczym zwycięstwie PiS zaczął popełniać błędy i tracić punkty. Na razie są to błędy w tak zwanej z angielska „komunikacji”, ale nie pocieszajmy się tym. Straty wizerunkowe przekładają się na realne straty polityczne. Od czasów premiera Jana Olszewskiego, który wręcz ze wstrętem odnosił się do wszelkich form zabiegania o przedstawianie swych racji w mediach i ujmował ten wstręt w dumnym haśle „niech o rządzie mówią jego dokonania” prawica miała już chyba dość czasu i doświadczeń by się przekonać, że tak zwany pijar jest równie istotną częścią polityki, jak alokowanie finansów czy zasobów ludzkich. I nie jest to, wbrew stereotypowi, specyfiką nowych czasów. Już Dmowski, ponad sto lat temu, podkreślał, że pierwszym warunkiem skutecznej polityki jest zadbanie, aby zwolennicy wiedzieli i rozumieli, o co chodzi przywódcy. O chodzi w zamieszaniu z inauguracyjnym posiedzeniem Sejmu i dlaczego wyznaczył je prezydent Duda na ten sam dzień, na który Donald Tusk chwilę wcześniej wyznaczył roboczy szczyt unijny w sprawie „uchodźców” nie wiedzą nie tylko zwolennicy PiS ani starający się przynajmniej na jakiś czas dać zwycięzcom wyborów życzliwy kredyt zaufania komentatorzy. Nie wiedzą tego też sami liderzy PiS ani oficjalni przedstawiciele prezydenta. Chyba po raz pierwszy, odkąd pan Tomczyk został rzecznikiem PO, zdarzyło mu się skrytykować politycznego przeciwnika w sposób nieodparcie słuszny, gdy wyliczał osiem różnych wyjaśnień sprawy podanych mniej więcej w tym samym czasie przez różnych polityków PiS i urzędników Kancelarii Prezydenta. Należą się za celne szyderstwa gratulacje – ale nie Tomczykowi, tylko prezydentowi i formacji, z której się on wywodzi. Sądzę, że Donald Tusk podporządkował termin szczytu na Malcie grze mającej skomplikować sytuację PiS i prezydenta. Uprawdopodabnia taką motywację z jego strony fakt, iż od momentu, gdy jego partia zaczęła przegrywać, wykonał szereg pętackich złośliwości wobec zwycięzców, by przypomnieć tylko nie brak depeszy gratulacyjnej do Andrzeja Dudy i lekceważącą formę analogicznej depeszy do Beaty Szydło. Znaczący jest też fakt, że wymyślony przez Tuska termin pokrywa się z wyborami w Portugalii, stawiając w niezręcznej sytuacji polityków tego kraju, a także z jakichś powodów nie podpasował Wielkiej Brytanii. Wydawało się, że prezydent RP podjął grę i wyznaczając na ten sam dzień posiedzenie Sejmu, celowo wyeliminował ze szczytu Ewę Kopacz po to, by pojechać tam samemu. Byłoby to ze wszech miar uzasadnione i potrzebne. Do czasu sformowania nowego rządu Andrzej Duda jest jedyną w Polsce władzą mającą społeczny mandat. Na dodatek sprawa imigrantów wymaga przedstawienia przez nową rządzącą ekipę jasnego stanowiska jak najszybciej. Trzeba też podjąć starania o przywrócenie zniszczonej przez poprzedni rząd jedności środkowoeuropejskiej. Szczyt na Malcie, choć oczywiście żadne decyzje tam nie zapadną i zapaść nie mogą jest do tego doskonałą okazją i prezydent powinien ją wykorzystać. Gdy jednak prezydent oznajmił, że sam też na Maltę nie jedzie – jego decyzja co do Sejmu straciła sens. Zaczęły się dyskusje o pustym krześle, profesor Szczerski zabrnął w zapewnienia, że Konstytucja nakazuje prezydentowi otworzyć posiedzenie Senatu, choć wyraźnie jest tam napisane, że owszem, ale jeśli Prezydent ma ważniejsze sprawy, czyni to Marszałek – Senior, premier zaczęła apelować do prezydenta, żeby jechał, PiS zaczął z kolei apelować o to samo do niej (!) i wymyślił, że można tylko oficjalnie otworzyć posiedzenie i je zaraz zawiesić do czasu aż Ewa Kopacz wróci z Malty (to po cholerę je w ogóle otwierać, nie lepiej zaczekać z cała imprezą?), słowem, zaczął się kompletny bardak i żenada. Można się oczywiście na dziesiątki sposobów pocieszać – że Tusk złośliwy, że szczyt nie taki ważny, że skoro Wielką Brytanię może na nim reprezentować Irlandia, to i nas mogłyby Czechy albo Węgry; cóż, to oczywiście wszystko prawda. Można też (i trzeba będzie) zamknąć ostatecznie całe zdarzenie w szufladce z napisem „shit happened”. Ale niech to nie odwróci uwagi od sprawy najistotniejszej. Przy pierwszym, niewielkim w sumie wyzwaniu, cały budowany aparat prezydencki zawiódł, widać było, że nikt w nim nie wie, o co właściwie prezydentowi chodziło. Co gorsza, nie ma pewności, czy sam szef to wiedział. Ale nawet jeśli nie wiedział, to trzeba było szybko coś wymyślić i zadbać, aby wszyscy, którzy mogą być przez media proszeni o komentarz, wiedzieli, czego się trzymać. Do licha, o czym ja tu w ogóle piszę? Przecież to elementarz! „Nie chwalący”, kiedy wiele lat temu, w sumie szczawik jeszcze, byłem rzecznikiem UPR potrafiłem na poczekaniu wymyślać i rozpowszechniać racjonalizujące egzegezy różnych wypowiedzi Korwina, którego wszak w zdolności do zaskakiwania współpracowników nikt nie przebije. Więc proszę mi nie mówić, że to trudne i wymaga czasu. Niestety, ten sam chaos – mówiąc cytatem z mojego ulubionego reżysera „szczególną nieudolność i ogólny brak koncepcji” – obserwować mogliśmy w festiwalu wypowiedzi dotyczących nowego rządu. To, że TVN 24, TVP Info czy media „Agory” starają się przedstawić Beatę Szydło jako głupią, wykorzystywaną przez demonicznego Kaczyńskiego cipcię i figurantkę oraz wmówić Polakom, że w PiS trwa śmiertelna walka frakcji, a cały wyborczy wizerunek tej partii, który dał jej zwycięstwo, to pic i kamuflaż – to zrozumiałe, mamy do czynienia z ośrodkami propagandowymi, których dysponenci starają się obezwładnić nową władzę wszelkimi sposobami, bo od tego zależy ich przetrwanie. Ale jeśli w tej grze propaganda „Polski Magdalenkowej” może korzystać z „przecieków” i chaotycznych wypowiedzi samych pisowców, to jest to w najlepszym wypadku przejaw kompletnego braku profesjonalizmu, w gorszym – rozprzężenia i beztroski po wyborczym zwycięstwie, tak jakby po zdobyciu sejmowej większości nic już właściwie nie pozostawało do zrobienia, poza najkorzystniejszym poustawianiem się u władzy, i jakby bycie lepszym od Pożeraczy Ośmierniczek wystarczało, by móc już sobie pozwalać na drobne grzeszki. A w najgorszym – może to być przejaw rzeczywistego rozrywania zwycięskiego obozu przez walkę różnych wewnętrznych ośrodków zupełnie nie liczących się z dobrem formacji jako całości, cóż dopiero pytać o dobro ogółu. Informowanie o procesie tworzenia rządu – że będzie on budził zainteresowanie, było przecież oczywiste – powinno wynikać z dalekosiężnego planu politycznego. Jeśli, jak wciąż mam nadzieję, PiS zamierza nadal starać się o społeczne poparcie, nawiązywać porozumienia do zmiany Konstytucji, słowem, ma ambicję nie tylko sobie porządzić, ale zmienić Polskę w sposób trwały, systemowo – musi trzymać linię, która dała mu dwukrotny sukces, a więc otwierać się na nowe środowiska, szukać nowych twarzy, udowadniać, że ma do dyspozycji fachowców i ekspertów, pokazywać oblicze raczej technokratyczne niż ideologiczne. Im bardziej obraz PiS będzie kontrastował z histerią popadającej w sekciarstwo PO i wrzaskami o „brunatnej fali”, tym lepiej. W takim razie należało więc dbać o obraz spokojnego, muszącego oczywiście potrwać, ale prowadzonego według menadżerskich zasad castingu prowadzonego pod kierownictwem nowe premier jako głównego head-huntera. Jeśli PiS uważa, że, jak to ujął Janusz Lewandowski, „durne spoty” i kampania wyborcza to sobie były i się skończyły, a teraz do następnych wyborów mamy trzy lata i nie ma się co opierdzielać, tylko zerować „układ”, wykańczać neo-targowiczan i korzystać z obrotu politycznej karuzeli dla odwojowania utraconych przed laty na rzecz PO łupów, to należało od razu konsekwentnie i jasno postawić sprawę: wygraliśmy i nikt nam nie będzie narzucać premiera ani meblować rządu, jak będziemy mieli kaprys, to zrobimy Macierewicza nie tylko Ministrem Obrony, ale i Naczelnikiem Państwa, a kto podskakuje, tego zlustrujemy w pierwszej kolejności. Co by się w ten sposób straciło wskutek oczywistego złamania wyborczej obietnicy (bez sensu zresztą złożonej, od razu to mówiłem) że Macierewicz nie będzie ministrem i zerwania z umiarkowanym wizerunkiem, to by się odzyskało pokazując siłę, bo ludzie zawsze siłę szanują, a przynajmniej czują wobec silnych mores, od czasu Machiawela nic się w tej kwestii nie zmieniło. W obu wypadkach zaś należało stanowczo ucinać spekulacje. Kiedy rząd? Już jest, a ogłoszony zostanie w swoim czasie. Dlaczego premier na urlopie? Bo rząd już zapięty na ostatni guzik, to sobie odpoczywa, ale o skład nie pytajcie, ogłosimy w odpowiednim czasie. To co to tam za ciągłe narady u prezesa? To już uzgodnienia międzyresortowe dotyczące dalszych działań. I w ogóle – na bambus, zawiadomimy was o terminie konferencji prasowej. Zamiast tego – sami Państwo widzieliście. Źle to wygląda. I proszę mnie dobrze zrozumieć – absolutnie nie chodzi mi, by u władzy PiS trwał w przekonaniu, że jest oblężoną przez wrogie media twierdzą. Chodzi o profesjonalizm. I absolutnie też proszę powyższego tekstu nie porównywać z pozoranckim krytykowaniem PO przez jej medialnych sługusów, którzy czasem, zwłaszcza przed wyborami, dla udawania, że są wobec władzy bezstronni, krytykowali ją demonstracyjnie, ale wyłącznie za jedno – że ma słaby pijar i „nie potrafi umiejętnie sprzedać swych niewątpliwych sukcesów”. Komunikacyjny chaos w PiS, od którego niestety zaczynają się jej rządy, jest groźny o tyle, że – oczywiście, dopiero przyszłość może to pokazać – może być przejawem ogólnej indolencji. A przy takich wyzwaniach jakie stoją przed nową władzą i oczekiwaniach, jakie rozbudziła, nie może ona sobie pozwolić na byle jakie administrowanie i pocieszanie się, że jak się przez ćwierć wieku nie zawaliło, to i do końca tej kadencji jakoś jeszcze dobrniemy.
Rafał A. Ziemkiewicz
Oczekując na „przełom” Zwycięstwo wyborcze Prawa i Sprawiedliwości, a zwłaszcza perspektywa utworzenia jednopartyjnego rządu, wspieranego przez prezydenta Andrzeja Dudę, wprawiła mnóstwo ludzi w euforię, że oto wreszcie nastąpi „przełom”. Na czym ów „przełom” ma polegać, tego nikt dokładnie jeszcze nie wie, to znaczy – oczywiście wie – ale każdy co innego. Jeden dajmy na to, wiąże nadzieje na „przełom” z tym, że wreszcie się dowie, co konkretnie stało się 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku, to znaczy – że się dowie, iż miał tam miejsce zamach w wykonaniu Donalda Tuska do spółki ze złym Putinem i że jeden i drugi zostanie wytarzany w smole i pierzu na oczach całego świata, a w każdym razie – całej Europy. Inni, których też jest całkiem sporo, mają nadzieję na powstrzymanie, a nawet uchylenie ustaw popychających Polskę w stronę politycznej poprawności – doktrynerskiej bredni współczesnej lewicy – i to wydaje się możliwe. Jeszcze inni – i tych, jak sądzę, jest zdecydowana większość – nadzieje na „przełom” wiążą z nieuchronnym ruchem kadrowym. Jak to śpiewali komuniści w swojej kultowej „Międzynarodówce” - „ruszamy z posad” - ale nie „bryłę świata”, tylko naszych konkurentów, którzy te posady dotychczas czy to z łaski PO, czy też z łaski PSL zajmowali. Te nadzieje są jak najbardziej zrozumiałe; one wszak są potężnym, jeśli w ogóle nie głównym motorem życia politycznego. Nadzieje tej grupy na „przełom” wiążą się z oczekiwaniami, że po utworzeniu nowego rządu zwolni się mnóstwo posad w sektorze publicznym, które trzeba będzie obsadzić na nowo. Jedni utracą posady, ich telefony nagle zamilkną, przyjaciele nie będą mieli dla nich czasu, ich przyjaciółki zaczną rozglądać się za nowymi przyjaciółmi, podczas gdy telefony innych będą dzwonić nieustannie, nieznajome kobiety odkryją w nich nieznane dotąd zalety, żony zaprenumerują „Twój styl” i zaczną staranniej dobierać „fond de toilette”, przyjaciele dostaną koncesje na hurtownie spirytusu – i tak dalej. To też jest możliwe, a nawet konieczne, bo kiedy jeszcze w starożytnym Rzymie republikańskim bracia Grakhowie wprowadzili tzw. frumentacje, to stały się one trwałym elementem życia politycznego również i dzisiaj, bo również i dzisiaj trzeba przecież swoich zwolenników jakoś wynagradzać, a wiadomo, że najlepszym sposobem jest danie im jakiejś posady i niech tam sobie radzą, jak umieją. Pociąga to za sobą oczywiście pewne konsekwencje w postaci rosnącej biurokratyzacji państwa, zwłaszcza że już dawniej szefowie partii się wycwanili i nauczyli się obwarowywać synekury w sektorze publicznym takimi gwarancjami, że piastującym je szczęśliwcom nie jest w stanie zagrozić nawet zmiana rządu. Przykładem niech będzie kadencja rządu SLD-PSL w latach 1993-1997. Oskarżany był on, całkiem zresztą słusznie, o „zawłaszczanie państwa” to znaczy – o obsadzenie wszystkich posad w sektorze publicznym swoimi ludźmi. Wtedy właśnie synekury te zostały obwarowane wspomnianymi gwarancjami, więc kiedy w roku 1997 wybory wygrała AWS i utworzyła koalicję z Unią Wolności, to okazało się, że nie ma jak wynagrodzić swego zaplecza politycznego. W tej sytuacji charyzmatyczny premier Buzek nie miał innego wyjścia, jak wprowadzić cztery wiekopomne reformy, których następstwem było skokowe zwiększenie liczby synekur w sektorze publicznym, no i oczywiście – wzrost kosztów funkcjonowania państwa o prawie 100 miliardów złotych. Wśród tych wiekopomnych reform była reforma ochrony zdrowia, polegająca na stworzeniu 16 terytorialnych Kas Chorych i siedemnastej - „mundurowej”. Synekury objęli swoi ludzie – oczywiście z prawnymi gwarancjami nieusuwalności, zwłaszcza na wypadek zmiany rządu. Toteż kiedy w roku 2001 rząd Leszka Millera chciał wepchnąć tam swoich ludzi, to nie było innego wyjścia, jak zreformować reformę; w miejsce Kas Chorych utworzony został Narodowy Fundusz Zdrowia z 16 oddziałami terytorialnymi – i tak dalej. Była to instytucja całkiem nowa, toteż synekury obsadzili już właściwi ludzie. W tej sytuacji bez zdziwienia podczas kampanii wyborczej wysłuchałem deklaracji, że nowy rząd po raz kolejny zreformuje ochronę zdrowia; w miejsce NFZ przywróci Kasy Chorych – i tak dalej. No naturalnie, jakże by inaczej! Ale taka intencja to ogromny znak zapytania dla tych, którzy spodziewają się „przełomu” w postaci odblokowania narodowego potencjału ekonomicznego. Wielu takich nie ma, między innymi dlatego, że większość obywateli wierzy, iż rząd bierze pieniądze z piwnic Narodowego Banku Polskiego, gdzie kocą się one, niczym w beskidzkich opowieściach o Ondraszkowych talarach i cała sztuka polega na tym, żeby rząd podzielił się tymi talarami z biednymi ludźmi. Więc wielu zwolenników odblokowania narodowego potencjału ekonomicznego nie ma, ale trochę ich jednak jest. Jeśli oni też spodziewają się „przełomu”, to mogą się go nie doczekać, bo przełom w tej dziedzinie mógłby polegać na przywróceniu ustawy o działalności gospodarczej w brzmieniu z 1 stycznia 1989 roku, uchyleniu wszystkich regulacji sprzecznych z ta ustawą i rozmontowaniu znacznej części aparatu biurokratycznego, stworzonego w następstwie ustaw, które teraz byłyby uchylone. Obawiam się, że w tej akurat dziedzinie żadnego „przełomu” nie będzie, nawet gdyby nie było Unii Europejskiej z dyrektywami Komisji Europejskiej, które stanowią podstawę większości współczesnego polskiego ustawodawstwa. A przecież ona jest i żadna osobistość ze zwycięskiej formacji akurat tutaj nie przewiduje żadnej rewolucji. W związku z tym naszły mnie wspomnienia z kampanii poprzedzającej referendum w sprawie Anschlussu Polski do Unii Europejskiej w czerwcu roku 2003. Płomienni zwolennicy Anschlussu, wśród których było wielu działaczy PiS z panem prezesem Jarosławem Kaczyńskim na czele, argumentowali, że jeśli nie dojdzie do Anschlussu, to wylądujemy „we Władywostoku”, a w najlepszym razie – w „Białorusi”. Zwracałem wówczas uwagę, że taka np. Szwajcaria nie jest w UE, bo nie chce, a cóż złego byłoby, gdyby Polska upodobniła się do Szwajcarii? No tak – słyszałem w odpowiedzi – ale Szwajcaria jest bogatym krajem, podczas gdy Polska – nie. - Owszem – odpowiadałem – Szwajcaria jest bogatym krajem, ale przecież nie dlatego, że zapisała się do Unii, tylko, że się dobrze rządzi. No to my też spróbujmy dobrze się rządzić, a nie łudźmy się nadziejami, że Unia sypnie złotem i znowu będzie jak za Gierka. Stało się jednak inaczej, a co się stało, to się nie odstanie. W tej sytuacji oczywiście też można liczyć na „przełom”, ale taki – wedle stawu grobla. Stanisław Michalkiewicz
W oceanie niepewności Już dawno nasz nieszczęśliwy kraj nie pogrążał się, albo – jak kto woli – nie pławił się w atmosferze takiego wyczekiwania. Osobiście pamiętam kilka takich momentów: pierwszy – gdy w marcu 1953 roku umarł Józef Stalin. Grobowym głosem zawiadomił o tym spiker Polskiego Radia słowami: „przestało bić serce Józefa Stalina”. Wprawdzie serce Stalina już bić przestało, ale UB bił jeszcze nadal, aż do roku 1956, kiedy to nastał u nas słynny październik („A może sławny wspominać październik, gdy nas skołował chytry stary piernik?”), a zaraz potem „chytry stary piernik” czyli Władysław Gomułka pojechał do Moskwy. Na jego powrót oczekiwało mnóstwo ludzi tym bardziej, że kilka miesięcy wcześniej do Moskwy pojechał Bolesław Bierut, wracając stamtąd już jako nieboszczyk. Anonimowy wierszyk formułował nawet dla Gomułki od Bieruta przestrogę: „Kochany Władziu, jestem w niebie, piszę list do Ciebie. Nie jedź do Moskwy, obrobią Ciebie. Pojechałem w futerku, a wróciłem w kuferku.” - ale „towarzysz Wiesław” z Moskwy wrócił, entuzjastycznie witany na stacji kolejowej w Terespolu – i tak rozpoczął się marsz po „polskiej drodze do socjalizmu”, zapowiadany już w słynnej „Rozmowie w kartoflarni”: „Nie chcę budować w stepie baraków. Będę więzienia wznosił z pustaków!” Epoka Władysława Gomułki zakończyła się w grudniu 1970 roku – co z nostalgią wspominał Towarzysz Szmaciak w czerwcu roku 1976, kiedy to spalono mu komitet: „Kto tak rozbestwił tę hołotę?! Ten foks ze Śląska – jakiż to wał! Wiesiek, gdy raz mu zaszurali, to on się chociaż konfrontował!”
Kolejny moment wyczekiwania pojawił się podczas solidarnościowego karnawału, kiedy to narastała powszechna świadomość, że w komunizmie stan dwuwładzy z natury rzeczy jest przejściowy, więc wkrótce musi dojść do przesilenia – no i 13 grudnia 1981 roku przesilenie nastąpiło: „Dziś w nocy rozkaz dał Generał. Długo się w sobie przedtem zbierał (…) Chytrus! Szabelką nie potrząchał, aż mu wyrosła wielka piącha! Teraz my im dołożym, brachu! Pośle się chamstwa część do piachu, a reszta – do obozu, tyrać!” - perorował Towarzyszowi Szmaciakowi jego przyjaciel, komendant Milicji Obywatelskiej Maczuga. Kolejny moment wyczekiwania związany był już z transformacją ustrojową, pieczołowicie przygotowaną przez generała Kiszczaka z gronem osób zaufanych: któż zostanie przez generała zakwalifikowany do reprezentowania „strony społecznej” i w takim charakterze zaproszony do „okrągłego stołu”, a jeszcze lepiej – do Magdalenki, w której kształtowała się nowa hierarchia autorytetów politycznych i moralnych, obowiązująca aż do dnia dzisiejszego. A dzisiaj cała Polska, pani Beaty Szydło nie wyłączając, „zachodzi w um”, któż zostanie włączony do rządu; czy dajmy na to, ministrem obrony będzie pobożny poseł Gowin – jak zapowiadała pani Szydło, czy też „inaczej będzie” - i ministrem zostanie kto inny, bardziej odpowiadający Amerykanom, pod których kuratelę przeszliśmy w następstwie zresetowania przez prezydenta Obamę swego poprzedniego resetu w stosunkach amerykańsko-rosyjskich. Obsada innych resortów, może z wyjątkiem finansów, nie jest z tego punktu widzenia specjalnie ważna, podczas gdy resort obrony – jak najbardziej. Wśród potencjalnych kandydatów wymienia się na mieści złowrogiego posła Antoniego Macierewicza i kto wie, czy nie dlatego wśród generałów stojących na czele różnych bezpieczniackich watah, taka skłonność jeśli nie do dymisji, to w każdym razie – do jej „rozważania”. Zdymisjonował się dotychczasowy szef BOR generał Krzysztof Klimek, a „rozważa” ją, a może nawet już „rozważył” generał Maciej Hunia, szef Agencji Wywiadu, a przecież to dopiero zwiastuny kuracji przeczyszczającej, która pewnie obejmie nie tylko pułkowników, ale i funkcjonariuszy drobniejszego płazu. Kto wie, czy nie powtórzy się sytuacja z początków transformacji ustrojowej, kiedy to zweryfikowani negatywnie ubecy utworzyli struktury przestępczości zorganizowanej? Oczywiście historia nigdy nie powtarza się dosłownie, ale skoro generałowie i pułkownicy z razwiedki schodzą do podziemia, to tylko patrzeć, jak michnikowszczyna, z kabotyńskim upodobaniem odgrzewająca stalinowskie obrzędy „powstrzymywania faszyzmu” przy pomocy „fołksfrontów”, nie zacznie prokurować soldatesce legendy „żołnierzy wyklętych”. Ale bo też już bodaj Marks zauważył, że historia, jeśli się powtarza, to właśnie jako farsa. Ciekawe, czy schodzący do podziemia zostali przez sojuszników wpisani na listę „naszych sukinsynów” tyle, że ze specyficznymi zadaniami, czy też schodzą do podziemia, bo na te listę nie trafili. Ale to zostanie nam objawione w stosownym czasie, podczas gdy póki co, atmosfera wyczekiwania obejmuje również ugrupowania opozycyjne. Czy dintojra w Platformie Obywatelskiej zakończy się wygryzieniem premierzycy Ewy Kopacz przez ambitnego Grzegorza Schetynę na czele schetyniątek, czy też wszystko w innych rozstrzygnie się kategoriach, w zależności od tego, jaki kompromis utrą między sobą oficerowie prowadzący. Podobnie w Polskim Stronnictwie Ludowym, gdzie „z tej celi pustej i chłodnej trzeba będzie niedługo odejść”, przynajmniej kilku dotychczasowym partyjnym dygnitarzom, w rodzaju prezesa Janusza Piechocińskiego, czy byłego premiera Waldemara Pawlaka, którzy nawet nie zostali się do Sejmu. Jako następcę prezesa Piechocińskiego wymienia się odwiecznego marszałka województwa mazowieckiego Adama Struzika, ale wiadomo, że demokracja, podobnie jak łaska pańska, na pstrym koniu jeździ, więc wszystko jest możliwe tym bardziej, że ambitny minister-ministrowicz, czyli pan Władysław Kosiniak-Kamysz też nie powiedział ostatniego słowa.
Sytuacja częściowo wyjaśniona jest tylko w SLD, gdzie stary kiejkut Leszek Miller już nie będzie ubiegał się o przywództwo, ale też nie wiadomo, kto zajmie jego miejsce. Krótko mówiąc, gołym okiem widać, że w związku z przejściem naszego nieszczęśliwego kraju pod amerykańską kuratelę i to w sytuacji, gdy – jak to podsumował minister Tomasz Siemoniak – okres odprężenia po zimnej wojnie właśnie dobiegł końca – przebudowa tubylczej sceny politycznej pod kątem potrzeb polityki amerykańskiej w Europie Środkowo-Wschodniej, wchodzi z decydującą fazę. Jaka ta polityka będzie – tego nie wiadomo tym bardziej, że na Ukrainie, gdzie Ameryka rozgrywa swoją partię z Moskalami do ostatniego Ukraińca, właśnie rozgorzała walka i to w gronie „naszych sukinsynów” w rodzaju Igora Kołomyjskiego, który zaczyna szurać nie tylko Arszenikowi Jaceniukowi, ale nawet prezydentowi Poroszence. Widać, że i tam sytuacja jest płynna i pewnie dlatego pan Witold Waszczykowski, upatrywany na ministra spraw zagranicznych, jeszcze nie wie, kto na Ukrainie jest naszą duszeńką, a kto już nią nie jest. W tym oceanie niepewności pojawił się jednak punkt stały w postaci wyroku Trybunału Konstytucyjnego, uznającego, iż rabunek 130 miliardów złotych z Otwartych Funduszy Emerytalnych był zgodny z konstytucją. Trybunał dopatrzył się uchybienia przeciwko konstytucji tylko w zakazie reklamowania OFE. Wyrok ten autorytatywnie i ostatecznie potwierdza wcześniejsze podejrzenia, że III Rzeczpospolita, której aktem założycielskim – oczywiście obok siuchty w Magdalence – jest właśnie konstytucja z 1997 roku, została przez bezpieczniackich okupantów przekształcona na ich obraz i podobieństwo w organizację przestępczą o charakterze zbrojnym. Skoro bowiem zuchwała kradzież 130 miliardów z OFE, które, mówiąc nawiasem, były również rodzajem wymuszenia rozbójniczego, jest zgodna z konstytucją, to cóż innego możemy w tej sytuacji powiedzieć? Stanisław Michalkiewicz
9 listopada 2015 Prof. Modzelewski o lobbystach umożliwiających wyłudzenia VAT
1. Profesor Witold Modzelewski udzielił w ostatnich dniach wywiadu „Dziennikowi. Gazecie Prawnej”, w którym opisuje jak od 2008 roku dzięki działaniom lobbystycznym w Sejmie przy zgodzie kolejnych ministrów finansów, rozmontowywano przepisy podatku VAT w związku z czym wpływy z tego podatku z roku na rok zamiast rosnąć, niestety spadały. Przypomina jak już w roku 2008 pod hasłem niezgodności z prawem unijnym zlikwidowano sankcję zawartą w artykule 109 tego podatku o 30% dodatkowym zobowiązaniu podatkowym w sytuacji kiedy podatnik w deklaracji wyraźnie zaniżył swoje zobowiązanie podatkowe albo też zawyżył przysługującą mu kwotę zwrotu. Była to sankcja dyscyplinująca podatników, a jej zniknięcie wręcz zachęcało tych nieuczciwych do operacji zaniżania zobowiązań albo zawyżania zwrotów w podatku VAT, bez żadnych konsekwencji. W styczniu 2009 Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że istnienie tej sankcji jest zgodne z prawem europejskim, ale polski minister finansów już do tego rozwiązania nigdy nie powrócił.
2. Duża część wywiadu z prof. Modzelewskim jest poświęcona tzw. odwrotnemu obciążeniu w podatku VAT, co minister Rostowski i inni urzędnicy ministerstwa finansów, a także liczni lobbyści reklamowali jako podstawowe działanie uszczelniające pobór podatku VAT. W największym skrócie wprowadzenie takiego rozwiązania oznacza, że podatek VAT płaci ostateczny odbiorca (czyli w praktyce odbiorca detaliczny), a nie dostawca danego towaru. Pierwszą branżą w jakiej minister Rostowski wprowadził w 2011 roku tzw. odwrócony VAT (po odpowiednich zmianach w ustawie o VAT), był obrót złomem i zdaniem resortu przyniosło to pozytywne skutki. Na tej podstawie w kolejnych latach wprowadzono podobną zasadę opodatkowania obrotu aż 24 grup towarowych wyrobów metalowych, a później także obrót aluminium, miedzią, metalami szlachetnymi, a ostatnio nawet elektroniką. Prof. Modzelewski całkiem słusznie twierdzi, że tzw. odwrócony VAT, mógłby być rozwiązaniem skutecznym w sytuacji gdyby towar, którego taki pobór podatku dotyczy, byłby w całości towarem detalicznym. A przecież w obrocie złomem, różnymi metalami, czy nawet elektroniką tylko niewielkie ilości tych towarów są sprzedawane odbiorcom detalicznym, co oznacza, że te branże prawie wcale nie odprowadzają podatku VAT.
3. Prof. Modzelewski już na etapie wprowadzania tych zmian rozszczelniających system poboru podatku VAT alarmował zarówno ministra finansów jak i posłów pracujących komisji finansów publicznych. Jeżeli chodzi o odwrócony VAT to profesor Modzelewski w swym liście do przewodniczącego Komisji finansów publicznych w 2013 roku pisał, że zaproponowane przez rząd rozwiązania nie tylko nie doprowadzą do uszczelnienia systemu poboru tego podatku ale wręcz spowodują jego ubytki w jego wpływach. Zdaniem profesora zmiany w podatku VAT przeprowadzone w przez rząd Platformy i PSL-u w poprzedniej kadencji, a także zmiany właśnie wprowadzone, doprowadziły do kompletnego rozszczelnienia poboru tego podatku. Na potwierdzenie tej tezy szef Instytutu Studiów Podatkowych przytoczył dane wg. których wydajność podatku VAT w warunkach roku 2012 powinna pozwolić na osiągnięcie aż 140 mld zł dochodów budżetowych, a osiągnięto około 120 mld zł, w kolejnych latach było podobnie (w roku 2015 zabraknie aż około 15 mld zł w stosunku zaplanowanych wpływów).
4. Modzelewski radzi aby w nowo rozpoczynającej się kadencji Sejmu odciąć od wpływu na kształt prawa podatkowego wszelkiej maści lobbystów, którzy wręcz stworzyli przemysł optymalizacyjny jeżeli chodzi o podatki pośrednie (VAT, akcyza) jak i bezpośrednie (CIT i PIT). Bez takich zdecydowanych rozwiązań nowo uchwalane ustawy nie będą miały na celu zapewnienia odpowiednich dochodów do budżetu państwa, a raczej kolejne rozszczelnienia systemu podatkowego aby można było w Polsce rozwijać tzw. przemysł optymalizacyjny w odniesieniu do podatków.
Kuźmiuk
Kaczyński dał sygnał jastrzębiom że łowy na PO rozpoczęte „Pawo i Sprawiedliwość przedstawiło pełny skład przyszłego rządu. Podczas konferencji Beaty Szydło i Jarosława Kaczyńskiego przedstawiono pełną listę ministrów w rządzie Beaty Szydło.
I wiceprezes RM i minister kultury - Prof. Piotr Gliński
Wiceprezes RM, minister rozwoju - Mateusz Morawiecki
Wiceminister ds. rozwoju, minister członek RM - Jerzy Kwieciński
Wiceprezes RM, minister nauki - Jarosław Gowin
Szef kancelarii Prezesa RM – Beata Kempa
Minister w kancelarii prezesa RM, przewodniczący Komitety – Henryk Kowalczyk
Minister w kancelarii – szef Gabinetu Politycznego jednocześnie pełniący funkcję rzecznika – Elżbieta Witek
MON – Antoni Macierewicz
Ministerstwo Sprawiedliwości – Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Skarbu – Dawid Jackiewicz
Ministerstwo Środowiska – Jan Szyszko
Ministerstwo Energetyki – Krzysztof Tchórzewski
MEN – Anna Zalewska
Ministerstwo Sportu i Turystyki- Witold Bańka
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej – Elżbieta Rafalska
MSWiA – Mariusz Błaszczak
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju – Krzysztof Jurgiel
MSZ – Witold Waszczykowski
Ministerstwo Cyfryzacji – Anna Streżyńska
Ministerstwo Infrastruktury i Budownictw – Andrzej Adamczyk
Ministerstwo Zdrowia – Konstanty Radziwiłł
Ministerstwo Gospodarki Morskiej – Marek Gróbarczyk
Ministerstwo Finansów – Paweł Szałamacha
Członek RM, koordynator służb specjalnych– Mariusz Kamiński
Minister w kancelarii Prezesa RM ds. europejskich - Konrad Szymański
Minister w kancelarii Prezesa RM ds. kontaktów z parlamentem – Adam Lipiński ...(źródło)
Ziemkiewicz „Tusk będzie pierwszym premierem w historii Polski, który po zakończeniu kadencji znajdzie się w więzieniu. – Naprawdę Pan tak myśli? Będzie co najmniej postawiony przed Trybunałem Stanu, bo jest za co. Jego następca, nawet jeśli to nie będzie Jarosław Kaczyński, po prostu będzie musiał to zrobić, żeby uspokoić ludzi, którzy nagle stracą totalnie poczucie bezpieczeństwa, stracą oszczędności, pracę i nagle się znajdą w sytuacji, o której kiedy dziś słyszą, to zatykają uszy”....(więcej)
Berlin i Wiedeń z respektem czekają na Nowy Polski rząd”...”W niemieckich i austriackich mediach słychać głosy pełne szacunku wobec zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych w Polsce. Tamtejsi komentatorzy zastanawiają się, jaka będzie strategia nowego rządu wobec zachodu, ale przestrzegają przed demonizowaniem partii Jarosława Kaczyńskiego.Niektórzy zwracają uwagę, że Niemcy czeka teraz nowe otwarcie i próby porozumienia się z nowo wybranym polskim rządem. Kai-Olaf Lang z Fundacji Nauka i Polityka zauważa, że PiS nigdy nie przejawiało przesadnej serdeczności wobec Angeli Merkel i jej polityki, z kolei Christian Schmitz, dyrektor warszawskiego biura Fundacji Konrada-Adenauera, prognozuje, że politycy PiS zapewne nie będą w realnych kontaktach tak trudni we współpracy, jakby na to mógł wskazywać obraz wykreowany w mediach w czasie kampanii.”...(źródło)
parę dni temu „Michał Szułdrzyński Kaczyński stawi ana jastrzębie „....”choć ostateczny kształt gabinetu wciąż nie jest skompletowany i do ostatniej chwili może się zmienić, wiele wskazuje, że Jarosław Kaczyński postanowił postawić w kilku sprawach na jastrzębie. W Ministerstwie Obrony ma się znaleźć Antoni Macierewicz „...”– Macierewicz musi wejść do rządu. To PiS i Kaczyński wygrali wybory, a nie Beata Szydło – mówi nam polityk prawicy. – PiS jest coś winne swoim wyborcom.Wiele wskazuje na to, że do rządu wejdzie Zbigniew Ziobro. Na prawicy spekuluje się nawet, że obejmie ten sam resort co dziesięć lat temu – sprawiedliwości. – Nie będę komentował negocjacji personalnych, to byłoby nielojalne – ucina sam Ziobro.”...”W MSZ PiS postawiło na Witolda Waszczykowskiego, który uchodzi za większego jastrzębia niż wymieniany wcześniej w tym kontekście Kazimierz Michał Ujazdowski. Energetyką ma się zająć Piotr Naimski. „...”Ale w PiS popularny jest też drugi pogląd. – Tworząc rząd, PiS nie może się kierować wyłącznie chęcią zyskania sympatii liberalnych mediów. To droga donikąd – słyszymy.O tym, w którą stronę pójdzie partia, zdecyduje Jarosław Kaczyński. Coraz głośniej mówi się w PiS, że traktuje on rząd Szydło jak zderzak, który za kilka miesięcy będzie można wymienić ….(więcej )
"New York Times" pisze o wyraźnym skręcie na prawo, "Wall Street Journal" analizuje wpływ zwycięstwa PiS na przyszłość Unii Europejskiej, a portal Politico zwraca uwagę, że przyszły premier nie będzie najważniejszym politykiem w Warszawie. „...”Nowojorski dziennik podkreśla, że skręcając na prawo Polska dołącza do innych państw naszego regionu, a o skali tego zwrotu świadczy nieobecność lewicy w nowym parlamencie. "Wall Street Journal" zauważa, że przez ostatnich 8 lat Polska była „.”bliskim sojusznikiem Niemiec i popierała dalsze jednoczenie Europy. „...(więcej)
Mój komentarz Co tu pisać .Wystarczy popatrzyć na skład rządu Kaczyńskiego ,którego premierem jest Szydło. Rząd jastrzębi , które już się zrywają na łowy. Kleptokracja z Platformy jest już w panice. Wyborcza , lewactwo , kolaboranci zostali przez Kaczyńskiego pozbawieni złudzeń . Jeśli myśleli ,że oligarchia III RP dogada się z jakimiś spolegliwymi ciepłymi kluskami od Kaczyńskiego i że będzie bezkarna to się to najwyraźniej srodze pomylili. Tuskowi ,Kopacz, Wyborczej i reżimowym mediom nie udało się dorżnąć watahy PiS. Miejmy nadzieję ,że Kaczyńskiemu i jego jastrzębiom uda się dorżnąć watahę Platformy,bo za cztery lata PiS musi zdobyć sam lub z akceptowanym przez siebie koalicjantem większość konstytucyjna. Aby jednak to zrealizować Platforma musi zostać zniszczona Z tego powodu pilnie należy odmówić przyjmowania imigrantów. Jest ku temu powód, który Niemcy i Europa powinni zrozumieć ,, bowiem ośrodki dla imigrantów potrzebne będą na więzienia , bo w tych miejsc za chwilę zabraknie. To taki żart oczywiście. Współpraca,Ziobro, Kamińskiego , Błaszczaka, Waszczykowskiego, Macierewicza i sporo innych to istny bicz Boży na lewactwo , kolaborantów i gadzinówki.Marek Mojsiewicz
Korwin-Mikke: Macierewicz nie da sobie rady w MON Pierwszym v-premierem ma zostać p.prof.Piotr Gliński, z jakichś tajemniczych powodów ukochany WCzc. Jarosława Kaczyńskiego. Chwała Bogu, że przypadła Mu tylko kultura – choć wszyscy „zieloni” będą mogli teraz liczyć na dotacje. P. Mateusz Morawiecki ma odpowiadać za „rozwój” – pod czym podobno kryje się coś na kształt ministerstwa gospodarki. Obawiam się, że równie dobrze mógłby to stanowisko objąć p.Ryszard Petru. Co ciekawe: ministrem rolnictwa został p.Krzysztof Jurgiel – z czego wynika, że rolnictwo nie będzie objęte planem rozwoju? P.Jarosław Gowin objął naukę i szkolnictwo wyższe – to jasny punkt w tym „Rządzie”. Antoni Macierewicz nie da sobie rady w MON choćby z jednego powodu: wojskowi nie będą Go słuchać; co jednak oznacza, że nie wykonają rozkazu zbombardowania Moskwy albo choćby Królewca… MSZ to p.Witold Waszczykowski – zasadniczy wróg „salonu”, który jednakże ostatnio wypowiedział się za… wspólną armią unijną i to w sojuszu z USA – a w ogóle to nie chce zmieniać obecnej polityki zagranicznej. Być może powiedział to przed mianowaniem, dla zmyłki – w tym jakaś nadzieja. P.Zbigniew Ziobro uważa, że prawo to przeszkoda w sprawnym wykonywaniu władzy – więc drżyjcie przestępcy… ale i my wszyscy. MSWiA to p.Mariusz Błaszczak – można zakladać, że niczego szczególnie złego nie zrobi, człowiek umiarkowany. P.Paweł Szałamacha zmarnuje się trochę jako MinFin – ale to też jasny punkt. P.Konstanty Radziwiłł to socjalista w PiSowskim wydaniu. Nie wiem po co istnieje ministerka cyfryzacji – ale p.Anna Streżyńska to najjaśniejszy punkt w tym „Rządzie”; długo w nim nie wytrzyma. Infrastruktura i budownictwao – p.Andrzej Adamczyk – też są wyłączone z rozwoju, jak widać. P.Dawid Jackiewicz (od Skarbu) jest mi bliżej nieznany, p.Jan Szyszko – vide „Radziwiłł”; fachowiec. Gospodarka morska i żegluga to p.Marek Gróbarczyk, w miarę znany – natomiast MEN to nieznana mi p.Anna Zalewska. Energetyka – p.Krzysztof Tchórzewski – też poza rozwojem i to na szczęście bo p.Tchórzewski nie jest maniakiem wiatraków itp. anty-wynalazków. Po co istnieje minister sportu i turystyki (p.Witold Bańka) – nie mam pojęcia, natomiast „ministerka pracy i polityki społecznej” jest po to, by przeszkadzać nam w pracy; o ile znam p.Elżbietę Rafalską to nie będzie Ona w tym bardzo gorliwa, i chwała Bogu. W sumie: nic szczególnie dobrego ten „Rząd” nie spłodzi – ale też niczego nie rozwali. Przeżyjemy – jeśli nam pp.Macierewicz i Ziobro pozwolą. Janusz Korwin Mikke
10 listopada 2015 Zaledwie po dwóch tygodniach od wyborów znamy skład Rady Ministrów
1. Od momentu ogłoszenia wyników wyborów, codziennie byliśmy bombardowani pytaniami o skład nowego rządu, a część dziennikarzy mediów tzw. głównego nurtu zaczęła już nawet rozliczać nieistniejącą Radę Ministrów z realizacji obietnic wyborczych. Szukano sensacji w dwudniowej nieobecności kandydatki na premiera Beaty Szydło, ba twierdzono, że nie ma ona żadnego wpływu na kształt Rady Ministrów, którą będzie kierować, że wręcz dostanie ten skład napisany na kartce przez Jarosława Kaczyńskiego. W momencie kiedy przerwano rozmowy z kandydatami na ministrów, aby Beata Szydło mogła odbyć rozmowy z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy, a także skorzystać z zaproszenia ambasadora W. Brytanii w Polsce na wspólne obejrzenie nowego filmu z Jamesem Bondem, w mediach rozpowszechniano informacje o walce wewnętrznej w Prawie i Sprawiedliwości o stanowiska ministrów. Dobrze więc się stało, że niecałe dwa tygodnie od ogłoszenia przez PKW wyników wyborów, prezes Jarosław Kaczyński i kandydatka na premiera Beata szydło, ogłosili skład Rady Ministrów, a także nazwiska najbliższych współpracowników w Kancelarii Premiera. Ale i wczoraj po prezentacji kandydatów na ministrów dziennikarze TVN-u próbowali na konferencji prasowej zrobić skandal w związku z objęciem przez Jarosława Gowina teki ministra nauki i szkolnictwa wyższego, a nie ministra obrony narodowej jak zapowiadano w kampanii wyborczej. Dopiero wyjaśnienie Beaty Szydło, że Jarosław Gowin dostał obydwie te propozycje i wybrał tekę ministra nauki i szkolnictwa wyższego, przerwało to swoiste „szukanie dziury w całym”, ale niestety nie na długo, bo w jednej z dzisiejszych gazet wielki tytuł „krzyczy”, że rząd Beaty Szydło, to „Rząd zbudowany na kłamstwie”. Wszystko wskazuje na to, że ta nowa ekipa nie będzie miała nie tylko swoistej taryfy ulgowej w pierwszych 100 dniach od zaprzysiężenia ale już od początku zacznie się dziennikarskie „polowanie” na kandydatów na ministrów i łapanie ich za słówka.
2. Do Rady Ministrów zostali zaproponowani wyraziści politycznie kandydaci (Antoni Macierewicz, Mariusz Kamiński – wiceprezesi Prawa i Sprawiedliwości) czy Zbigniew Ziobro – prezes Solidarnej Polski) ale także ci zdecydowanie mniej polityczni jak Konrad Szymański, Paweł Szałamacha czy Mateusz Morawiecki (ten kandydat na wicepremiera i ministra gospodarki i rozwoju jest wręcz spoza polityki). Nie ulega wątpliwości, że wszyscy kandydaci od lat zajmują się problematyką, którą teraz będą się zajmować w rządzie, co więcej wszyscy oni (oprócz Mateusza Morawieckiego) uczestniczyli w tworzeniu programu Prawa i Sprawiedliwości, który został ostatecznie przyjęty tej wiosny na dwudniowym kongresie w Katowicach. Nie powinno być więc wątpliwości, że to właśnie ten program tak dobrze przyjęty przez wyborców, którzy dali Prawu i Sprawiedliwości bezwzględne zwycięstwo w tych wyborach, będzie teraz realizowany.
3. Kandydat na nowego ministra finansów Paweł Szałamacha już wczoraj zapowiedział, że jego priorytetem będzie realizacja programu 500 zł na drugie i każde kolejne dziecko w rodzinach zamożniejszych i także na pierwsze w tych mniej zamożnych i w związku z tym konieczne jest szybkie uchwalenie ustaw dotyczących nowych podatków sektorowych (bankowego i od supermarketów), a także nowej ustawy o VAT uszczelniającej pobór tego podatku. Kluczem do sukcesu tej nowej ekipy będzie jednak wprowadzenie polskiej gospodarki na ścieżkę szybszego niż to tej pory wzrostu gospodarczego, a będzie to możliwe poprzez realizację wielkiego programu inwestycyjnego opiewającego na kwotę powyżej 1 biliona złotych do roku 2022 i mobilizacja takich środków (europejskich, budżetowych, bankowych i oszczędności przedsiębiorców), będzie zadaniem wicepremiera i ministra Mateusza Morawieckiego. A więc powodzenia Panie i Panowie ministrowie w tym wielkim dziele „Dobrej zmiany”. Kuźmiuk
Serwilizm Tuska wobec Merkel stał się obrzydliwy „Według Donalda Tuska niemieckie władze powinny bardziej zaangażować się w ochronę zewnętrznych granic Unii Europejskiej, by ograniczyć napływ migrantów.”....”Szef Rady Europejskiej powiedział, że Niemcy odgrywają przywódczą rolę w Unii Europejskiej w sposób "najbardziej liberalny i najbardziej tolerancyjny w całej historii europejskiej". - Uważam, że to wspaniale - ocenił. „...(źródło )
lipiec 2014 'Premier Donald Tusk zjawił się wczoraj z niespodziewaną wizytą w Berlinie. Rozmowa z kanclerz Niemiec błyskawicznie stała się tematem wielu spekulacji. „...”Premier Tusk spotka się w środę w Berlinie z kanclerz Angelą Merkel. Tematem rozmów będzie najbliższe posiedzenie Rady Europejskiej poświęcone obsadzie stanowisk w UE. Premier Tusk i kanclerz Merkel omówią także sprawy bieżące, w tym aktualną sytuację na Ukrainie – czytamy w komunikacie KPRM.”.Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że o wizycie Tuska w Berlinie nie zostali poinformowani przedstawiciele mediów „...(więcej )
Krasnodębski o Tusku „Niestety, na początku roku 2010 popełnił zasadniczy błąd.Pod wpływem Angeli Merkel i z innych nieznanych nam powodówodstąpił od pierwotnego planu i zrezygnował z kandydowania na prezydenta RP. Gdyby został prezydentem, wycofałby się na z góry upatrzone pozycje i dzisiejsze kłopoty rządu spadałyby już na barki nowego premiera (którego można by wymieniać jak zderzak). ...(więcej )
lipiec 2014 Profesor Zdzisław Krasnodębski „.Możemy być pewni, że Niemcy, nasi zachodni sąsiedzi, będą bronić Donalda Tuska i jego ekipy jak tylko będą mogli. Już nawet Gazeta Wyborcza, go porzuci a oni jeszcze go będą bronić Wydawało się że Polska odgrywa jakąś rolę w ramach partnerstwa wschodniego, ale jak się okazało pozostawał pod kontrolą wielkich mocarstw europejskich. Dzisiaj widzimy, że pod tym namiotem Unii Europejski jest normalna polityka, zwyczajna gra sił. Ja już o tym pisałem kilka miesięcy temu, że sprawa ukraińska jeśli nie będzie jakiegoś wybuchu będzie zamierać. Nikt już dzisiaj nie mówi o jakiś sankcjach, Krym jest w zasadzie całkowicie zapomniany, powoli są podejmowane prób przywrócenia strategicznego partnerstwa z Rosją.”...”Na pozycję Polski musimy jeszcze szalenie pracować, przynajmniej przez jedno pokolenie. I to co jest niepokojące, że my w kraju, przedstawiamy młodym ludziom sprawy polskie, tak jakby wszystko było już poukładane, rozstrzygnięte i teraz możemy odpoczywać. A tak nie jest bo na siłę naszego państwa musimy zapracować. Na przykład, od pewnego momentu nie jesteś dostatecznie aktywni w sprawach Ukrainy, w tym momencie inny przejęli inicjatywę.Możemy być pewni, że Niemcy, nasi zachodni sąsiedzi, będą bronić Donalda Tuska i jego ekipy jak tylko będą mogli. Już nawet Gazeta Wyborcza, go porzuci a oni jeszcze go będą bronić . „...(więcej)
Ziemkiewicz „Tusk będzie pierwszym premierem w historii Polski, który po zakończeniu kadencji znajdzie się w więzieniu. – Naprawdę Pan tak myśli? – Będzie co najmniej postawiony przed Trybunałem Stanu, bo jest za co. Jego następca, nawet jeśli to nie będzie Jarosław Kaczyński, po prostu będzie musiał to zrobić, żeby uspokoić ludzi, którzy nagle stracą totalnie poczucie bezpieczeństwa, stracą oszczędności, pracę i nagle się znajdą w sytuacji, o której kiedy dziś słyszą, to zatykają uszy”....(więcej)
Stanisław Janecki „Rokita udzielił wywiadu rzeki”....” Z relacji najważniejszych, a więc i najbardziej wtajemniczonych uczestników tamtych negocjacji wynika, że w pewnym momencie postawionoproblem „gwarancji bezpieczeństwa” dla Platformy. Kiedy pojawiło się pytanie, czy PiS jest gotowe takie gwarancje przyrzec i zapewnić, większość uczestników nie wiedziała, o co chodzi. Na pytania szczegółowe zadawane przez niektóre osoby, padała zagadkowa odpowiedź: „No, przecież wiesz/wiecie”. Ale większość jednak nie wiedziała, o co może chodzić.”...”Z kontekstu prowadzonych wtedy, a dość enigmatycznych rozmów wynikało, żechodzi o coś, co działo się w roku 2001 i 2002,czyli wtedy, kiedy Platforma Obywatelska powstawała i tworzyła swoje struktury,a co napawało wtajemniczonych strachem.W tym kontekście pojawiało się m.in. nazwisko Mirosława Drzewieckiego, od 2003 r. skarbnika partii.O szczegółach owych „gwarancji bezpieczeństwa” nigdy nie mówiono, jakby to byłtemat niebezpieczny i wstydliwy. Mówiono natomiast, że Platformie na tych gwarancjach bardzo zależy.”...”Bo istniała też przeszkoda w postaci urażonych ambicji Donalda Tuska oraz przekonania, że wepchnięcie PiS w konieczność tworzenia innej koalicji bardzo się platformie opłaci. „....”Rokita udzielił wywiadu rzeki, a jego fragmenty znalazły się w „Polityce”. Opowiedział też o braku po stronie PO scenariusza na wygraną PiS. W efekcie wielka koalicja PO-PiS okazała się w praktyce niemożliwa.„...”Już siedem lat temu uczestnicy rozmów mieli jednak przekonanie,że istnieje jakaś tajemnicza, dodatkowa przeszkoda w zawarciu koalicji. „.....”Sprawa polegała na tym, że projekt IV RP (nazwę wymyślił już w 1998 r. Rafał Matyja, a hasło to podjął w styczniu 2003 r. Paweł Śpiewak), który PiS lansowało w kampanii 2005 r., zakładał odcięcie polityki od grup interesów„.....”Często te grupy interesów mieszały się z grupami przestępczymi, i ważne było wyświetlenie tego, jak w przeszłości one i przestępcze podziemie wpływały na politykę.Jak inspirowały różne działania, w jaki sposób wikłały polityków świadcząc im różne przysługi i zapewniając medialną osłonę oraz dając pieniądze, np. na kampanie. „..
http://naszeblogi.pl/48074-nagly-wyjazd-tuska-do-merkel-po-gwarancje-bezpieczenstwa
kwiecien 2013 Aleksander Kwaśniewski „ Kwaśniewski „-Ja mam taką czarną wizję, że zostanę kiedyś wezwany przez Parlament Europejski, żeby doprowadzić do ułaskawienia i wypuszczenia na wolność Donalda Tuska, ponieważ wcześniej odniosłem sukcesy w sprawie Łucenki i Tymoszenko „....”A to decyzja o Wawelu przesunęła katastrofę w stronę mitologii. I z mitologią nie mają szans ani sądy, ani władza „....”W ocenie Kwaśniewskiego dla zwolenników "sekty zamachowej rozwiązaniem jest nie tylko wygranie wyborów, ale jeszcze posadzenie Tuska" (więcej )
Andrzej Halicki „Macierewicz nie może czuć się bezkarny „ ...PO znowu spadło poparcie w sondażach, a już byliście na równi z PiS. Prawdziwym testem będzie dzień wyborów. Nie mam wątpliwości, że odrobimy straty. Będziemy przekonywać obywateli do uczestnictwa w tych wyborach, bo kluczem jest frekwencja. Przy niskiej frekwencji górę mogą wziąć ugrupowania populistyczne i nacjonalistyczne.”...”Osoby, które nie chcą się angażować w wybory, bo np. uważają, że wszystko idzie dobrze, oddają pole radykałom, którzy często mają wypisany na sztandarach eurosceptycyzm „....”Poza tym proszę się zastanowić, co by było, gdyby eurosceptycy wzięli górę w europarlamencie. Jak wyglądałby np. budżet unijny, gdyby decydowali o nim brytyjscy konserwatyści, którzy chcą niższych wydatków unijnych? Najwyższy czas wejść na ścieżkę budowania integracji UE, a nie cofania się do czasów dezintegracji. Jeżeli pozwolimy, aby zapanował eurosceptycyzm, to wrócimy do demonów z początku ubiegłego stulecia. „.....”Straszy pan wojną? Staram się pokazać coś, co jest czarnym scenariuszem, ale możliwym. Jeżeli nie będziemy o tym myśleć, to możemy się obudzić w trudnej sytuacji. Konflikty potęgują się i żywią problemami społecznymi i gospodarczymi, a tych ostatnio mamy w Europie sporo.Głosowanie na Platformę Obywatelską uchroni nas przed wojną? Głosowanie na ludzi rozsądnych, których najwięcej jest w PO. Wywalczyliśmy więcej środków unijnych niż w poprzedniej perspektywie finansowej, co było dużym wyzwaniem, zważywszy na sytuację gospodarczą w Europie i na świecie. W następnej kadencji europarlamentu będziemy decydować o sprawach strategicznych, dotyczących rozwoju Wspólnoty i byłoby lepiej, żeby do Brukseli pojechali ludzie, którzy wzmocnią prointegracyjny kierunek rozwoju UE, a nie go osłabią. To powinny być główne tematy debat w naszym parlamencie – co nas czeka w najbliższych latach i dekadach”...”Elizie Olczyk rozmawia z Andrzejem Halickim „...(więcej)
Berlin i Wiedeń z respektem czekają na Nowy Polski rząd”...”W niemieckich i austriackich mediach słychać głosy pełne szacunku wobec zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych w Polsce. Tamtejsi komentatorzy zastanawiają się, jaka będzie strategia nowego rządu wobec zachodu, ale przestrzegają przed demonizowaniem partii Jarosława Kaczyńskiego. Niektórzy zwracają uwagę, że Niemcy czeka teraz nowe otwarcie i próby porozumienia się z nowo wybranym polskim rządem. Kai-Olaf Lang z Fundacji Nauka i Polityka zauważa, że PiS nigdy nie przejawiało przesadnej serdeczności wobec Angeli Merkel i jej polityki, z kolei Christian Schmitz, dyrektor warszawskiego biura Fundacji Konrada-Adenauera, prognozuje, że politycy PiS zapewne nie będą w realnych kontaktach tak trudni we współpracy, jakby na to mógł wskazywać obraz wykreowany w mediach w czasie kampanii.”...(źródło)
Soros zapowiada nowa wojnę światową”....”Stany Zjednoczone powinny pójść na „duże ustępstwo” Chinom i włączyć juana do koszyka walut Międzynarodowego Funduszu Walutowego. W przeciwnym razie Pekin zdecyduje się na zbliżenie z Moskwą, a to jest „bardzo nieprzyjemna” alternatywa, uważa George Soros. Amerykański miliarder George Soros dopuścił możliwość nowej wojny światowej, którą rozpocznie konflikt między Chinami a Stanami Zjednoczonymi, pisze gazeta Market Watch.”...”perspektywy Sorosa taki scenariusz jest możliwy, jeśli Chiny ukierunkują swoją gospodarkę na potrzeby krajowe, a nie na eksport. Wtedy władze chińskie będą potrzebowały konfliktu zewnętrznego, aby utrzymać się przy władzy, powiedział „...”Jeśli nastąpi starcie między Chinami i sojusznikami wojskowymi USA, takimi jak Japonia, nie będzie przesadą powiedzieć, że znajdziemy się na progu trzeciej wojny światowej”....”Aby tego uniknąć Stany Zjednoczone powinny pójść na „duże ustępstwo” Chinom: pozwolić juanowi, aby stał się walutą koszyka Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). Chińska waluta w tym przypadku może stać się poważną konkurencją dla dolara, pisze Market Watch..Chiny w odpowiedzi powinny ustąpić w przekształceniu gospodarki kraju, powiedział miliarder. Jego zdaniem Chinom i USA trudno będzie osiągnąć porozumienie, ale alternatywa jest „bardzo nieprzyjemna”....”(źródło )
Wystąpienie Ministra Finansów w Parlamencie EuropejskimEuropa jest dziś w niebezpieczeństwie, a jeśli rozpadnie się strefa euro, to i UE tego szoku długo nie przetrwa - ostrzegł minister finansów Jacek Rostowski podczas debaty w PE na temat kryzysu euro. Chwalił prezesa EBC i sprzeciwił się Europie dwóch prędkości. - Za wszelką cenę musimy ratować Europę - apelował w Strasburgu Rostowski, który zabrał głos w imieniu polskiego przewodnictwa w Radzie UE. - Nie łudźmy się, gdyby euro miało się rozpaść, to Europa długo tego szoku nie przetrwa - dodał. Rostowski, ostrzegając przed ryzykiem wojny, przywołał swą niedawną prywatną rozmowę z "prezesem wielkiego polskiego banku", pracującym w ministerstwie za czasów transformacji w Polsce. Miał on mu powiedzieć, że po takich wstrząsach gospodarczych i politycznych, jakie teraz dotykają Europę, "rzadko się zdarza, by po 10 latach nie było także katastrofy wojennej". I - jak mówił minister - ten prezes banku dodał, że "poważnie się zastanawia nad tym, by uzyskać dla dzieci zieloną kartę w USA". Potem na konferencji prasowej Rostowski zastrzegł, że jego słowa o zagrożeniu wojną skierowane były nie do polskich polityków, ale europejskich; natomiast groźba wojny to perspektywa 10-20 lat, a nie najbliższych miesięcy i lat” ( http://naszeblogi.pl/43422-merkel-straszy-przeciwnikow-wojna-w-europie )
2011 Współczesne Niemcy zmieniły swoją filozofię eksploatacji krajów ościennych . Podwaliny koncepcji ekonomicznej eksploatacji rejonu Europy Środkowej stworzył Bismarck którego udział w budowaniu tej wizji podkreślił w swoim tekście główny analityk polityczny Daily Telegraph Peter Oborne w swoim tekście zatytułowanym Kryzys euro pozwoli Niemcom zbudować imperium, o którym od zawsze marzyli „ ( The euro crisis will give Germany the empire it’s always dreamed of . „ oznacza ekonomiczne zniszczenie większości europejskich południowych krajów. I rzeczywiście ten proces jest już bardzo zaawansowany. Z powodu swojego członkostwa w eurozonie peryferyjne państwa , takie jak Grecja i Portugalia w rosnącym stopniu Włochy i Hiszpania poddane są procesowi wymuszonej deindustralizacji , odprzemysłowienia . Ekonomiczna suwerenność zostanie całkowicie zniszczona , zostaną sprowadzone do pozycji państw wasalnych „ ..( więcej )
2011 W 1915 roku Niemcy stworzyły koncepcję Mitteleuropy . A konkretnie Friedricha Naumann , który swoja koncepcje ogłosił w książce pod tym samym tytułem . „ W jej myśl ta część Europy miała stać się podporządkowanym państwu niemieckiemu tworem gospodarczo-politycznym „ ...” Rejon miał być wykorzystywanym gospodarczo zapleczem imperium Niemieckiego, a jego zasoby miały służyć udanej rywalizacji z Anglią na arenie światowej w celu uzyskania pozycji wiodącego mocarstwa.Organizacja ekonomiczna opierałaby się na dominacji Niemiec, które narzuciłyby szereg korzystnych dla siebie umów ekonomicznych z podległymi im satelickimi państwami takimi jak Ukraina czy Polska Populacja na podporządkowanych terenachstopniowo byłaby germanizowana, „.. (więcej )
Ważne Sikorski w expose „ Z Niemcami łączy nas wspólnota interesów i demokratycznych wartości. Kraj ten ugruntował swoją kluczową pozycję na Kontynencie. W naszym interesie jest, aby Niemcy oddziaływały na Europę w ramach mechanizmu konsultacji, na które państwa członkowskie - a więc także my - mają spory wpływ.Alternatywa, czyli przywództwo Niemiec „metodami tradycyjnymi”, jak to ujął pewien polityk CDU, byłaby gorsza.”...” Wspólne inicjatywy na Ukrainie i na Białorusi wzmacniają naszą siłę oddziaływania. Bliska współpraca z Niemcami toruje nam drogę kucentrum decyzyjnemu Unii „....(więcej)
„Według Donalda Tuska niemieckie władze powinny bardziej zaangażować się w ochronę zewnętrznych granic Unii Europejskiej, by ograniczyć napływ migrantów.”....”Szef Rady Europejskiej powiedział, że Niemcy odgrywają przywódczą rolę w Unii Europejskiej w sposób "najbardziej liberalny i najbardziej tolerancyjny w całej historii europejskiej". - Uważam, że to wspaniale - ocenił. „...(źródło )
Mój komentarz Serwilizm Tuska w stosunku do Merkel i Niemiec jest już na granicy obrzydliwości i dobrego smaku. Cieszenie się przez Tuska z faktu ,że Niemcy zamiast pruskiej przemocy i socjalistycznych obozów koncentracyjnych z czasów socjalisty Hitlera realizuj swoje interesy w tym hitlerowski plan budowy niemieckiej Unii Europejskiej. metodami pokojowymi jest skrajnie serwilistyczny. ,ale co się dziwić. Już od 2014 roku Tusk zaczął po kolaboracyjnych w stosunku do Niemiec i kleptokratycznych rządów szuka u Merkel gwarancji bezpieczeństwa . Po zwycięstwie Kaczyńskiego grunt zaczyna się mu palić pod nogami . Ostatnimi czasami w których zwracano się w ten sposób do Niemiec były czasy kolaborantów za Hitlera. Być może Tuskiem powinien zająć się psychiatra, bo to co on mówi zbyt normalne to nie jest. Karnowski w Rzeczpospolitej „Igor Ostachowicz „…” Czym się zajmuje? Ani słowa. Ot, jeszcze jeden urzędnik Kancelarii Premiera. Ale to pozór. W rzeczywistości w obecnym układzie władzy, w tym, co ludzie PO nazywają między sobą, a czasem i publicznie, projektem, jest jedną z kluczowych postaci. Kiedy lewicowy tygodnik „Przegląd” w maju sporządził swój ranking 100 najbardziej wpływowych ludzi w Polsce, Ostachowicza umieścił nad Jackiem Rostowskim i Janem Kulczykiem. Uzasadnienie? Bo kreuje politykę Tuska. Bo dawno wyszedł poza rolę sztabowca.”…’ Od 2007 roku nie odstępuje Donalda Tuska ani na krok. Oficjalnie doradza w sprawach medialnych – ale czy tylko? Powszechna w Sejmie opinia przypisuje mu niemal wszechwładzę. To on miał zdecydować o używaniu Janusza Palikota przeciw śp. Lechowi Kaczyńskiemu, tak by – jak mówił sam poseł z Lublina – „zniszczyć fundamenty godnościowe tej prezydentury”. To on miał wymyślić słynne „majówkowe” orędzie Donalda Tuska, w ogrodzie, na luzie, gdzie padła (niezrealizowana) obietnica uruchomienia programu, który dostarczy każdemu polskiemu dziecku darmowego laptopa.”….” Bez niego Tusk nie zrobi kroku – mówi jeden z naszych informatorów.”…” W kuluarach Platformy krążyły dość wiarygodne opowieści o użyciu tak zwanego coacha, trenera psychologicznego, który pomógł Tuskowi poradzić sobie z klęską, praktycznie zbudował jego osobowość na nowo. Wtedy narodził się dzisiejszy premier – twardy, zewnętrznie odporny na krytykę, zazwyczaj rozluźniony, a kiedy trzeba – brutalny. A przede wszystkim, potrafiący te emocje w sobie wywoływać zależnie od potrzeb. Tego trenera miał przyprowadzić Tuskowi właśnie Ostachowicz. Więcej – kiedy trzeba, ma go przyprowadzać i dzisiaj.”
http://naszeblogi.pl/57722-macierewicz-sugeruje-ze-tusk-byl-agentem-stasi
Marek Mojsiewicz
11 listopada 2015 Premier Kopacz postawiła interesy partyjne ponad państwowymi
1. Minister ds. europejskich Rafał Trzaskowski wczoraj poinformował Informacyjną Agencję Radiową, że Polska zwróci się do jednego z państw członkowskich UE (prawdopodobnie chodzi o Czechy) o zaprezentowanie naszego stanowiska na szczycie na Malcie. Oznacza to, że premier Ewa Kopacz podjęła ostateczną decyzję, że nie poleci na Maltę zarówno na szczyt UE-Afryka Północna, który się ma odbyć właśnie dzisiaj, ani na nieformalne posiedzenie Rady Europejskiej, które odbędzie w dniu 12 listopada. W ten sposób premier Kopacz potwierdziła wcześniejsze spekulacje, że zostaje przez najbliższe dni w Polsce tylko dlatego, żeby przypilnować swojego wyboru na stanowisko przewodniczącej klubu parlamentarnego Platformy.
2. Przypomnijmy tylko, że problem udziału premiera Polski w obydwu wydarzeniach na Malcie pojawił się kilka dni temu, ponieważ premier Kopacz chciała złożyć osobiście dymisję podczas pierwszego posiedzenia Sejmu. Wprawdzie nie bardzo wiadomo dlaczego nie wybierała się nawet na szczyt UE-Afryka Północna w dniu 11 listopada ale na konferencji prasowej zaczęła zawodzić, że nie może pozwolić aby w dniu 12 listopada na posiedzeniu Rady na Malcie, jak się wyraziła było puste polskie krzesło. I natychmiast zaapelowała do prezydenta Andrzeja Dudy aby on udał się na ten szczyt, choć doskonale wie, że zarówno 11 jak i 12 listopada głowa państwa wykonuje ważne konstytucyjne obowiązki.
3. Dzisiaj prezydent Andrzej Duda uczestniczy w wielu uroczystościach związanych ze Świętem Niepodległości w Warszawie i poza nią, 12 listopada chce zainaugurować pierwsze posiedzenia nowego Sejmu i Senatu i wręcz trudno sobie wyobrazić aby mógł zrezygnować z uczestnictwa w tych niesłychanie ważnych uroczystościach. Premier Kopacz jest zgoła w innej sytuacji, jest dalej urzędującym premierem (choć już ze znacznie słabszym mandatem politycznym), ba będzie nim nawet po 12 listopada (jeżeli tego dnia złożyłaby dymisję), ponieważ prezydent powierzy jej dalsze urzędowanie aż do wygłoszenia przez nową premier expose i uzyskania większości w Sejmie przez nową Radę Ministrów. Mogła więc bez problemu uczestniczyć w obydwu spotkaniach na Malcie, a dymisję swego rządu złożyć na piśmie na ręce nowego marszałka Sejmu, podobnie zresztą jak zrobił to Donald Tusk po wyborach parlamentarnych na jesieni 2011 roku. Mogła także skorzystać z propozycji klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, który jest skłonny po zaprzysiężeniu posłów i wyborze prezydium Sejmu w dniu 12 listopada poprosić o przerwę w obradach do piątku 13 listopada. W piątek premier Kopacz byłaby już z powrotem w Polsce, mogłaby złożyć ślubowanie poselskie, a także złożyć dymisję własnego rządu przedstawiając jednocześnie dokonania koalicji Platformy i PSL-u za ostatnie 8 lat albo tylko za ostatni rok kiedy ona była szefem rządu.
4. Premier Kopacz chce w ciągu najbliższych dni pozostawać w kraju głównie dlatego, ponieważ podczas pierwszego posiedzenia Sejmu odbędą się wybory szefa klubu parlamentarnego, a to właśnie ona, chce nim zostać. Ma mocnego konkurenta wiceministra zdrowia Sławomira Neumanna, którego bardzo silnie wspiera Grzegorz Schetyna, mając nadzieję, że jeżeli premier Kopacz przegra te wybory, to łatwiej będzie ją także pokonać w walce o przywództwo w całej Platformie. Przegrana w wyborach na przewodniczącego klubu może być dla premier Kopacz zapowiedzią jej nieuchronnej porażki w walce o pozostanie na stanowisku przewodniczącej Platformy i dlatego taka determinacja żeby zostać w kraju i nie lecieć na Maltę. Premier Kopacz zwracając się do innego kraju UE aby reprezentował Polskę na szczycie na Malcie, dobitnie pokazuje, że stawia wyżej interesy partyjne i te osobiste ponad państwowymi.
Kuźmiuk
Duda powiedział ,że Niemcy Bundeswehrą nas nie zastraszą „Prezydent udzielił wywiadu niemieckiemu dziennikowi Bild. Powiedział w nim, że rozumie, iż Niemcy mają duży problem z uchodźcami i zadeklarował, że Polacy pamiętają jaką pomoc w latach 80. otrzymali od Niemiec jako uchodźcy. „.”Prezydent zgodził się, że z problemem uchodźców Europa musi się zderzyć solidarnie, aczkolwiek dyplomatycznie zapowiedział, że Polska nie będzie przyjmować uchodźców z Syrii czy Afryki, tłumacząc iż u granic Polski jest konflikt militarny i do kraju może przybywać wielu uchodźców z Ukrainy. Przyjęcie ich będzie elementem solidarności. „...”– Niemcy są naszym największym i najważniejszym sąsiadem, gospodarczo i politycznie. Nasz związek jest bardzo dobry, i chciałbym, by taki pozostał – powiedział prezydent Duda. „...”– Jesteśmy sąsiadami i doceniamy siebie. Tego respektu nie można jednak mierzyć na gruncie militarnym i gospodarczym. Chodzi o to, by dwie strony rozumiały i akceptowały uzasadnione interesy partnera – dodał. „...(źródło )
Według Donalda Tuska niemieckie władze powinny bardziej zaangażować się w ochronę zewnętrznych granic Unii Europejskiej, by ograniczyć napływ migrantów.”....”Szef Rady Europejskiej powiedział, że Niemcy odgrywają przywódczą rolę w Unii Europejskiej w sposób "najbardziej liberalny i najbardziej tolerancyjny w całej historii europejskiej". - Uważam, że to wspaniale - ocenił. „...(więcej )
Korwin Mikke „Przypominam, że Niemcy - to nasz jedyny poważny wróg, bo ma do nas poważne (choć doskonale ukrywane) pretensje terytorialne. Reżymowa (a także posiadana przez Niemców...) prasa skrzętnie ukrywa to, że Niemcy z Polską (podobnie jak Japonia z Rosją) nadal nie mają podpisanego traktatu pokojowego, że wprawdzie rozmaite traktaty i "deklaracje" uznają granicę na Odrze i Nysie - ale zgodnie z Konstytucją RFN Niemcy "istnieją nadal w granicach z 1938 roku" i w każdej chwili (pardon: w odpowiedniej chwili) ktoś zgłosić się może do Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe po orzeczenie, że traktaty, układy i deklaracje sprzeczne z Konstytucją RFN są nieważne. I Trybunał tak orzeknie - całkiem słusznie. Bo taki jest porządek prawny. Tylko w Polsce politycy robią sobie z Konstytucji śmichy-chichy.”…”! Jeśli to, co piszę, to strachy na Lachy - to dlaczego Niemcy nie zmieniają Konstytucji? Dlaczego kategorycznie odmawiają podpisania traktatu pokojowego? „ ...(więcej )
Piotr Skwieciński „ Aleksander Gauland to znany niemiecki polityk i intelektualista.Konserwatysta, niegdyś wysoko postawiony działacz CDU, dziś w eurosceptycznej „Alternative für Deutschland”. Partia ta nie weszła do Bundestagu, ale tylko o włos . I choć jest siłą pozaparlamentarną, to zarazem nie jest między Renem a Odrą traktowana jak coś niepoważnego.”...”Jest to, dodajmy, najbardziej konsekwentnie prorosyjskie niemieckie ugrupowanie. W dotyczącej polityki zagranicznej części swojego programu potrafiło ono zapisać, że nie można zgodzić się na trwałe rozdzielenie od Moskwy Kijowa – „matki ruskich grodów” …..”Otóż zapytany przez polemizującego z jego poglądami dziennikarza, jak może usprawiedliwiać inkorporację Krymu, która przecież jest sprzeczna z podstawową europejską zasadą niezmieniania granic, bo przecież na tej samej zasadzie Austria mogłaby zażądać przeprowadzenia plebiscytu w niemieckojęzycznym, należącym do Włoch południowym Tyrolu, by potem przyłączyć ten region, Gauland odpowiedział: .Jeśli Tyrolczycy chcieliby głosować nad tym, czy ma być utrzymana granica na przełęczy Brenner, nie można by temu zapobiec. Można spytać, czy rzeczywiście wszystkie granice w Europie są święte…?To trzeba odnotować. Po raz pierwszy znany niemiecki polityk, nie żaden tam neofaszysta, wypowiada opinię, że europejskie granice – że granice między państwami, należącymi do Unii! - mogą być zmieniane.”... (więcej )
Sieradzki „ WikiLeaks – Radosław Sikorski prywatnie uważa Niemcy za „rosyjskiego konia trojańskiego w Europie i NATO". ..185 tys. świetnie wyszkolonych i wyposażonych w najnowocześniejszy sprzęt zawodowców.".....” za lata 2005–2009 niemiecki eksport broni podwoił się i wynosił 11 proc. globalnego eksportu broni.”..." na trzecim miejscu na świecie pod względem eksportu broni. Po Stanach Zjednoczonych i Rosji.”....”W razie jakiejś potrzeby mobilizacyjnej wystarczy Niemcom zatrzymać tę rzekę stali w kraju...”.....”W ubiegłym roku doszło do podpisanianajwiększej w historii umowy przemysłowo-militarnej między Niemcami a Rosją.”...” Metamorfoza niemieckiej armii”......” w bojową armię ekspedycyjną ma się dokonywać przez najbliższe pięć–osiem lat„”.....Nasz zachodni sąsiad jest zbyt potężnym państwem, o rozległych aspiracjach politycznych,”.....”A Polska dla swojego dobra musi brać pod uwagę rozwój różnych scenariuszy. Nawet wbrew oficjalnym opiniom pewnych siebie ministrów.”.więcej
Joachim Brudziński „ Ne mamy żadnych powodów, żeby Niemców się dzisiaj obawiać - mówi Joachim Brudziński pytany przez „Super Ekspres”, czy PiS boi się Niemców. To egekt wypowiedzi prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który nie życzy sobie obecności wojsk Bundeswehry na terenie Polski.Chodzi tu o obecność wojsk NATO w Polsce i wypowiedzi szefów niemieckiego i holenderskiego MSZ, którzy nie chcą w naszej części Europy stacjonować. Natomiast jeśli ktoś z NATO ma realny militarny potencjał, aby być przeciwwagą dla hipotetycznego zagrożenia ze strony Rosji, to są to Stany Zjednoczone. Przy całej mojej sympatii dla Holendrów przypomnę postawę ich żołnierzy w Srebrenicy, kiedy dopuścili do ludobójstwa na bośniackiej ludności muzułmańskiej. To samo jeśli chodzi o wojska niemieckie… (…) Po prostu Bundeswehra w porównaniu z armią amerykańską jest jak biedronka wobec słonia”...”Wydaje mi się, że wspólny polsko-niemiecko-duński korpus północno-wschodni w Szczecinie w zupełności wystarczy.Tak jak ewentualne wspólne kontakty y wojskowe i ćwiczenia. Natomiast nie bardzo podobałoby mi się to, że po ulicach polskich miast spacerowaliby żołnierze Bundeswehry. (…) Uważamy, podobnie pewnie jak większość Polaków, że po aroganckich słowach szefa niemieckiego MSZ i braku jakiejkolwiek reakcji ze strony jak zwykle spolegliwego wobec Berlina ministra Sikorskiego nasza reakcja jest adekwatna „ „...(więcej )
Przypomnę jeszcze inny tekst Friedmana , który powstał jeszcze przed Zamachem Smoleńskim „Aledzisiejsza Rosja to gracz jeszcze słabszy niż w 1991 r. I dlatego tak bardzo niepokoi ją rosnąca na znaczeniu Polska, która jest ósmą gospodarką Europy i rozwija swój potencjał militarny. Ma szansę powiększyć swój wpływ na Ukrainę i kraje bałtyckie. „...”Zachodnia Europa spędziła niemal pół wieku pozbawiona rzeczywistej suwerenności – polityka zagraniczna Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii nie była wcale w rękach rządów tych państw, lecz ich rosnącego w siłę protektora – Ameryki. „...Rosjanie się was obawiają, Amerykanie się z wami liczą, a wy nie zdejmujecie kostiumu ofiary, zupełnie jakbyście czekali, aż znowu wkroczy Wehrmach”...”Naprawdę kluczowe decyzje w Europie nie są podejmowane w Brukseli. „...(więcej )
Sikorski w expose „ Z Niemcami łączy nas wspólnota interesów i demokratycznych wartości. Kraj ten ugruntował swoją kluczową pozycję na Kontynencie. W naszym interesie jest, aby Niemcy oddziaływały na Europę w ramach mechanizmu konsultacji, na które państwa członkowskie - a więc także my - mają spory wpływ.Alternatywa, czyli przywództwo Niemiec „metodami tradycyjnymi”, jak to ujął pewien polityk CDU, byłaby gorsza.”...” Wspólne inicjatywy na Ukrainie i na Białorusi wzmacniają naszą siłę oddziaływania. Bliska współpraca z Niemcami toruje nam drogę kucentrum decyzyjnemu Unii „....(więcej)
George Friedman Macie państwo między Niemcami a Rosją. Żaden Polak nie może przewidzieć, co się stanie z sąsiadami w przyszłości, a liderzy polityczni powinni przygotowywać kraj na najgorsze. Dziś nie wiadomo, czy Niemcy i Rosja utworzą w przyszłości sojusz militarno-polityczny, ale Polska na wszelki wypadek powinna być zdolna do samoobrony. Wydajemy na obronę narodową niecałe 1,95 proc. PKB. Nie mamy pieniędzy na armię według izraelskiego wzorca.Oczywiście, że macie. Jeśli kraj chce chronić swoje bezpieczeństwo, wymaga to wyrzeczeń. Jak w Izraelu.Izrael na obronę narodową wydaje ponad 6 proc. PKB , a ma podobny udział państwa w gospodarce co Polska. Na czym oszczędza? Izrael pamięta o swojej historii i chroni siebie najlepiej jak potrafi - kosztem państwa opiekuńczego. Zatem Polacy muszą podjąć jakieś decyzje. Pamiętajcie, że NATO dziś niewiele znaczy. Nie ma sojuszu. Są jakieś spotkania urzędników i oficerów w Brukseli”...(więcej )
Żona Sikorskiego Anne Applebaum ,,, co faktycznie powiedział prezydent / Niemiec /: „kraj takiej wielkości jak nasz, tak skupiony na eksporcie a więc zależny od handlu zagranicznego musi być świadom, że użycie wojska jest konieczne w nadzwyczajnych sytuacjach, by chronić nasze interesy”.”…” Niemcy mają istotnie wiele interesów gospodarczych poza Europą, także w krajach, które w przyszłości mogą stanowić zagrożenie militarne dla Zachodu. Przychodzi na myśl od razu Iran – gdzie są jednym z największych inwestorów zagranicznych – albo Chiny i Rosja. Czy w razie starcia irańsko-izraelskiego pacyfistyczne Niemcy zachowają neutralność? A co, gdyby Chiny zaatakowały Tajwan, albo Rosja poszła na wojnę z Ukrainą?Nie sugeruję, że któryś z tych konfliktów może albo powinien się wydarzyć. Nie oczekuję też, by Niemcy koniecznie się do któregoś z nich włączyły. Nie chcę, by znów się zbroiły czy wszczynały walki z kimkolwiek. Ale wydaje się dziwne, że prezydent państwa, którego gospodarka zależy od eksportu (w tym do krajów rządzonych przez autorytarne reżimy), nie ma prawa głośno rozważać militarnych konsekwencji, jakie wynikają z decyzji podejmowanych w kategoriach ekonomicznych. „....(więcej)
Tezy Friedmana z wywiadu z Mierzejewskim ”Stany Zjednoczone będą czekać aż Europejczycy sami rozwiążą swoje problemy. A jeśli do tego nie dojdzie, Stany będą interweniować jak w 1917 czy 1944 r. Strategia amerykańska polega na interwencji, gdy leży to w jej interesie. Podczas zimnej wojny Amerykanie nauczyli się, że prewencyjnie warto utrzymywać w Europie siły zbrojne, ale musi temu towarzyszyć zaangażowanie sojuszników. „.....” A gdyby kiedykolwiek Rosja zagroziła zachodniej Europie, z pomocą mają jej przyjść Amerykanie. „.....”Europejczycy nie czują żadnego zagrożenia i ich wkład w sojusz jest niezadowalający. Dotyczy to także Polski.Interesujące natomiast jest to, iż Polacy czasami myślą, że traktujemy swoje zobowiązania sojusznicze niepoważnie. Nic bardziej mylnego. Z amerykańskiego punktu widzenia ważne jest to, by Polska mogła się obronić przez trzy miesiące sama. Inaczej pomoc po prostu nie będzie mogła nadejść. Jeśli kiedykolwiek Rosja zaatakuje Polskę, to czy znowu kraj upadnie w ciągu sześciu tygodni? W Stanach poważni analitycy zajmujący się bezpieczeństwem międzynarodowym znają odpowiedź na pytanie, czy Polska jest silnym sojusznikiem i czy da radę. „.....”Niemcy są do nas dobrze nastawione, Rosja też na razie chyba nam nie zagraża. W 1932 r. Niemcy też były pokojowo nastawione, a do 1938 r. stały się dominującą potęgą w Europie. Takie myślenie jest ekstremalnie niebezpieczne. Polacy o wiele lepiej niż inni powinni rozumieć, jak szybko zmienia się wiatr historii, a sytuacja obiecująca staje się tragiczna. Nie jestem czarnowidzem. Nie prognozuję, że Niemcy i Rosja będą zagrożeniem. Ale czy w 1932 r. ktoś to prognozował? Polska ma dziś taką wizję bezpieczeństwa, jakby się wzorowała na maleńkiej Danii. Tymczasem powinna się wzorować na Izraelu. Izrael wydaje na obronę narodową dominującą część budżetu. Oni rozumieją, kto jest odpowiedzialny za ich bezpieczeństwo narodowe. Dania czeka, aż jej ktoś pomoże. Rzeczywiście uważa pan sojusz niemiecko-rosyjski za możliwy? Póki co Niemcy nie chcą zerwać więzi z Francją. Ale gdy relacje w Europie staną się bardziej skomplikowane, możliwy byłby zwrot Niemiec w kierunku Rosji. Już teraz Gerhard Schröder jest jednym z zarządzających w Gazpromie. Relacje gospodarcze między Niemcami i Rosją mają dość naturalny charakter, a Rosja zawsze była dla Niemiec alternatywą wobec sojuszu z Anglikami i Francuzami. Kiedy więc stosunki francusko-niemieckie staną się trudne, a to jest możliwe, Niemcy zwrócą się w stronę Rosji.”....”Ależ Europa nigdy nie wyszła z epoki państw narodowych, raczej wyglądało, że wychodzi. Jeśli chcę poważnie porozmawiać o polityce, to jadę do Berlina, Paryża, Londynu czy Warszawy. Grecy, Hiszpanie, Niemcy podejmują decyzje biorąc pod uwagę swój interes narodowy, a nie jakieś abstrakcyjne koncepcje zwane Unią Europejską. Przypominam, że w Europie tak naprawdę nie ma żadnej unii, raczej dominuje współpraca ekonomiczna, która nigdy nie przerodziła się w sojusz wojskowy. Sojusz ekonomiczny oparty jest na interesach narodowych, które są dość zbieżne dla poszczególnych członków. Ale bogactwo, które wspólnota obiecuje każdemu, nigdy nie stanie się faktem i wtedy pojawi się pytanie: kto zacznie tracić na tej wspólnocie najwięcej. A wtedy trudno będzie utrzymać jedność na kontynencie. Ale przecież jesteśmy w Unii, która ma wspólną politykę zagraniczną i bezpieczeństwa. W mniemaniu niektórych mieliście się stać Stanami Zjednoczonymi Europy i równoważyć siły USA i Rosji. To się nie stanie. W historii najważniejszy sojusz wojskowy nie był sojuszem europejskim, tylko europejsko-amerykańskim. Myślę oczywiście o NATO. Dlaczego mówi pan o NATO w czasie przeszłym? Bo NATO nie funkcjonuje. Częściowo dlatego, że wielu członków nie ma realnych zasobów wojskowych, a częściowo dlatego, że nie ma misji ani celów. W tym kontekście musimy się zastanowić, jak będzie wyglądała przyszła równowaga sił w Europie. O europejskich krajach często myślimy w kontekście Polski i Rosji. Ale jakie będą relacje między Niemcami i Francją za 10 czy 15 lat? Teraz oba kraje są związane przez Unię Europejską, ale nie jest jasne, czym UE będzie za 10-15 lat. Instytucje europejskie są nieskuteczne, a zdolności militarne Europy - nikłe. Zatem życzeniowo Europejczycy myśleli, że będą równoważyć Rosję na poziomie globalnym, ale na poziomie regionalnym okazało się, że to Rosja przeważa. Doprawdy? Kilka lat temu rosyjskie Ministerstwo Obrony opublikowało analizę, z której wynika, że z Polską i Turcją Rosja nie da rady. Rosja ma wciąż potężną armię. Na pewno silniejszą od państw bałtyckich, i pewnie zdolną pokonać Polskę. Więc regionalnie ma duże zdolności militarne, chyba że jest jakaś zewnętrzna siła, która może zagwarantować równowagę we wschodniej Europie. Ale wygląda na to, że jej nie ma. Może Polska powinna więc zbudować regionalny sojusz w Europie Centralnej? To międzywojenna idea Józefa Piłsudskiego. Sojusz ze Słowacją, Węgrami, Rumunią i Bułgarią może zapewnić Polsce bezpieczeństwo. Piłsudski rozumiał, że Polska jako lider Europy Środkowej jest w stanie taki sojusz skonstruować. Ale to się nigdy nie udało. Ponieważ w latach 30. Niemcy i ZSRR były silne. Teraz Niemcy są potęgą gospodarczą, ale nie mogą wnieść zbyt wiele do sojuszy wojskowych. Rosjanie z kolei są bardzo ostrożni. Ale jaki Polska ma wybór? Macie państwo między Niemcami a Rosją. Żaden Polak nie może przewidzieć, co się stanie z sąsiadami w przyszłości, a liderzy polityczni powinni przygotowywać kraj na najgorsze. Dziś nie wiadomo, czy Niemcy i Rosja utworzą w przyszłości sojusz militarno-polityczny, ale Polska na wszelki wypadek powinna być zdolna do samoobrony. Wydajemy na obronę narodową niecałe 1,95 proc. PKB. Nie mamy pieniędzy na armię według izraelskiego wzorca. Oczywiście, że macie. Jeśli kraj chce chronić swoje bezpieczeństwo, wymaga to wyrzeczeń. Jak w Izraelu. Izrael na obronę narodową wydaje ponad 6 proc. PKB , a ma podobny udział państwa w gospodarce co Polska. Na czym oszczędza? Izrael pamięta o swojej historii i chroni siebie najlepiej jak potrafi - kosztem państwa opiekuńczego. Zatem Polacy muszą podjąć jakieś decyzje. Pamiętajcie, że NATO dziś niewiele znaczy. Nie ma sojuszu. Są jakieś spotkania urzędników i oficerów w Brukseli Nawet jeśli Rosja i Niemcy mają względem Polski jak najlepsze zamiary, musicie pamiętać, że kierują się własnymi interesami narodowymi. A Polska leży między tymi krajami. „...”George Friedman jest amerykańskim politologiem, założycielem i prezesem STRATFOR, prywatnej agencji wywiadowczej i instytucji publikującej analizy geopolityczne. Autor książki „Następne 100 lat”. Będzie gościem Europejskiego Forum Nowych Idei, które odbędzie się w Sopocie od 26 do 28 września „...(więcej )
George Friedman ( syn noblisty Miltona Friedmana ) „Z amerykańskiego punktu widzenia ważne jest to, by Polska mogła się obronić przez trzy miesiące sama. „....„Polska ma dziś taką wizję bezpieczeństwa, jakby się wzorowała na maleńkiej Danii.Tymczasem powinna się wzorować na Izraelu”... „...Macie państwo między Niemcami a Rosją. Żaden Polak nie może przewidzieć, co się stanie z sąsiadami w przyszłości, a liderzy polityczni powinni przygotowywać kraj na najgorsze.”....”Niemcy są do nas dobrze nastawione, Rosja też na razie chyba nam nie zagraża. W 1932 r. Niemcy też były pokojowo nastawione, a do 1938 r. stały się dominującą potęgą w Europie. Takie myślenie jest ekstremalnie niebezpieczne. „....” Izrael wydaje na obronę narodową dominującą część budżetu. „.....” Dziś nie wiadomo, czy Niemcy i Rosja utworzą w przyszłości sojusz militarno-polityczny, ale Polska na wszelki wypadek powinna być zdolna do samoobrony. Wydajemy na obronę narodową niecałe 1,95 proc. PKB. Nie mamy pieniędzy na armię według izraelskiego wzorca. „.....”Oczywiście, że macie. Jeśli kraj chce chronić swoje bezpieczeństwo, wymaga to wyrzeczeń. Jak w Izraelu.Izrael na obronę narodową wydaje ponad 6 proc. PKB , a ma podobny udział państwa w gospodarce co Polska. Na czym oszczędza? Izrael pamięta o swojej historii i chroni siebie najlepiej jak potrafi - kosztem państwa opiekuńczego. Zatem Polacy muszą podjąć jakieś decyzje. Pamiętajcie, że NATO dziś niewiele znaczy. Nie ma sojuszu. Są jakieś spotkania urzędników i oficerów w Brukseli.”....”Ale bogactwo, które wspólnota obiecuje każdemu, nigdy nie stanie się faktem i wtedy pojawi się pytanie: kto zacznie tracić na tej wspólnocie najwięcej. A wtedy trudno będzie utrzymać jedność na kontynencie. „....”Co oznaczałby dla Polski ewentualny sojusz niemiecko-rosyjski? „...”Dla Polski to zawsze niebezpieczna sytuacja.”....”Może Polska powinna więc zbudować regionalny sojusz w Europie Centralnej? „...”To międzywojenna idea Józefa Piłsudskiego. Sojusz ze Słowacją, Węgrami, Rumunią i Bułgarią może zapewnić Polsce bezpieczeństwo. Piłsudski rozumiał, że Polska jako lider Europy Środkowej jest w stanie taki sojusz skonstruować.”...(więcej )
Przestawiam tutaj radę Friedmana z jego innego tekstu „Polska musi bronić się sama „Tymczasem powinna się wzorować na Izraelu”... „...Macie państwo między Niemcami a Rosją. Żaden Polak nie może przewidzieć, co się stanie z sąsiadami w przyszłości, a liderzy polityczni powinni przygotowywać kraj na najgorsze. „....”Niemcy są do nas dobrze nastawione, Rosja też na razie chyba nam nie zagraża. „....”akie myślenie jest ekstremalnie niebezpieczne. „.... ” Izrael wydaje na obronę narodową dominującą część budżetu. „....”Wydajemy na obronę narodową niecałe 1,95 proc. PKB. Nie mamy pieniędzy na armię według izraelskiego wzorca.„.....”Oczywiście, że macie. Jeśli kraj chce chronić swoje bezpieczeństwo, wymaga to wyrzeczeń. Jak w Izraelu.Izrael na obronę narodową wydaje ponad 6 proc. PKB , a ma podobny udział państwa w gospodarce co Polska. Na czym oszczędza? Izrael pamięta o swojej historii i chroni siebie najlepiej jak potrafi - kosztem państwa opiekuńczego. „....(więcej)
Marc Lanthemann „ Początek dała wojna „....”Niemiecka historia może Europę wiele nauczyć o prawdziwych kosztach unifikacji. Ze swej strony Berlin powinien mieć w pamięci lekcje zjednoczenia, gdy próbuje dziś wykuć Unię Europejską na swój obraz i podobieństwo. „...”to tylko ostatnie z serii europejskich marzeń o zjednoczonym Kontynencie.”...”W 1862 roku, po mianowaniu na stanowisko premiera i ministra spraw zagranicznych Prus, Bismarck wystąpił w parlamencie i wygłosił historyczne przemówienie, prosząc deputowanych o zgodę na radykalne zwiększenie wydatków militarnych. Bismarck zauważył, że wielki problem zjednoczenia Niemiec może zostać rozwiązany tylko przy pomocy „krwi i żelaza". Bismarck dobrze rozumiał, że połączenie interesów ekonomicznych, dzięki któremu powstała unia celna, wyczerpało swój potencjał i następny etap tworzenia zamożnego i bezpiecznego państwa europejskiego będzie wymagał użycia przymusu”...”Współczesne Niemcy narodziły się na polach dwóch bitew, oddalonych od siebie o 800 kilometrów i cztery lata. W 1866 roku armia pruska pokonała Austrię i jej niemieckich sojuszników w Bitwie pod Sadową w dzisiejszych Czechach. Bitwa zakończyła wojnę prusko-austriacką i położyła kres ambicjom Austrii, by przewodzić państwom niemieckim, dla których stało się jasne, że jedynym wiarygodnym sposobem na zapewnienie sobie bezpieczeństwa i pomyślności jest sojusz z Prusami. Bismarck złamał całą wewnętrzną opozycję przeciwko zjednoczeniu Niemiec pod egidą Prus. Co ciekawe, nie wcielił tych krajów na siłę, choć z łatwością mógł to zrobić. Wykreował za to zagraniczne zagrożenie ze strony historycznego wroga „.....”Dziś jest nie do pomyślenia, by Merkel wygłosiła w Parlamencie Europejskim przemówienie o „krwi i żelazie". Jednak budowanie państw z kilku części składowych wymaga redystrybucji majątku i władzy, co stoi w sprzeczności z ich suwerennością. W pewnym momencie państwa musiałyby zostać do tego zmuszone, choć przymus militarny nie jest z pewnością jedyną opcją. „.....”Nie wydaje się jednak, by na Niemcy była wywierana jakakolwiek presja, aby to one zmuszały inne państwa do większej integracji. Wielu Europejczyków ma nadzieję, że wrześniowe wybory w Niemczech przyniosą bardziej zdecydowany rząd i zakończą europejski kryzys. Ludziom tym przydałaby się porządna lekcja niemieckiej historii, by w pełni zrozumieli koszty unifikacji.”.”.....
http://naszeblogi.pl/40867-usa-pchaja-niemcy-do-zjednoczenia-europy-krwia-i-zelazem
wypowiedź byłego prezydenta Niemiec Horsta Koehlera . Za która to wypowiedź , a raczej ujawnienie jakim Niemcy są faktycznie zagrożeniem dla innych musiał zrezygnować z urzędu . „Kraj o naszych rozmiarach oraz tak zorientowany na eksport musi czasami wysłać swoje oddziały aby bronić swoich ekonomicznych interesów , na przykład otwartych dróg handlowych „ (więcej )..
marzec 2011 Sikorski w expose „ Z Niemcami łączy nas wspólnota interesów i demokratycznych wartości. Kraj ten ugruntował swoją kluczową pozycję na Kontynencie. W naszym interesie jest, aby Niemcy oddziaływały na Europę w ramach mechanizmu konsultacji, na które państwa członkowskie - a więc także my - mają spory wpływ. Alternatywa, czyli przywództwo Niemiec „metodami tradycyjnymi”, jak to ujął pewien polityk CDU, byłaby gorsza.” ….(więcej )
George Friedman w tekście „ Strategia dla Polski „ Aby zacząć myśleć o polskiej strategii, musimy pamiętać, że w XVII wieku Polska, w unii z Litwą, była jednym z głównym mocarstw europejskich „...”Polska strategia narodowa obraca się wokół jednej, egzystencjalnej kwestii: jak zachować tożsamość narodową i niepodległość„....”Dla niektórych krajów geopolityka jest kwestią marginalną. Dla Polski stanowi o istocie jej egzystencji. Jej utrata spowoduje narodową katastrofę. Stąd narodowa strategia Polski w nieunikniony sposób tworzona jest w przemożnym poczuciu strachu i desperacji. „....” Dziś wiara w Unię Europejską i NATO, zamiast uznania, że państwa muszą w ostatecznym rozrachunku same zadbać o swoje narodowe bezpieczeństwo, to kwestia, z którą Polska musi się zmierzyć. ”Wyciągając wnioski ze swojej historii Polska wie, że musi zachować niezależność i uniknąć obcej okupacji – kwestia ta przesłania wszystkie inne„....”Pozorne gwarancje. Idealnym rozwiązaniem tego fundamentalnego problemu wobec którego stoi Polska, granicząc z potężnymi Niemcami i Rosją, jest stanie się buforem, z którym Berlin i Moskwa się liczą. Drugim rozwiązaniem jest sprzymierzenie się z jednym bądź drugim mocarstwem w celu uzyskania gwarancji bezpieczeństwa. Jest to jednak niezwykle trudne, ponieważ uzależnienie od Rosji lub Niemiec powoduje groźbę wchłonięcia lub okupacji. Trzecim rozwiązaniem dla Polski jest znalezienie mocarstwa zewnętrznego, które gwarantowałoby jej interesy”...”Polska musi budować swoją strategię na najgorszym możliwym scenariuszu. (więcej )
Friedman ”Wady tej strategii są oczywiste. Po pierwsze, w interesie gwaranta bezpieczeństwa może nie być przyjście Polsce z pomocą. „....”Członkostwo w organizacjach międzynarodowych jest rozwiązaniem wątpliwym także z tego względu, że zakłada, iż NATO i Unia Europejska są instytucjami stabilnymi. Jeżeli Rosja stanie się agresywna, zdolność paktu do wystawienia sił zdolnych powstrzymać Rosjan będzie w większym stopniu zależeć od Amerykanów niż od Europejczyków „......”Trzy strategie W tej sytuacji Polska ma przed sobą trzy możliwe strategie. Pierwsza polega na zrobieniu wszystkiego co w jej mocy, by utrzymać spójność NATO i Unii Europejskiej, oraz niedopuszczeniu, by stosunki Niemiec z tymi organizacjami uległy erozji. Polska nie ma na to jednak wystarczających środków. Druga strategia polega na zbliżeniu z Niemcami lub Rosją, które to kraje gwarantowałyby jej interesy. W oczywisty sposób jednak zdolność do utrzymywania tych relacji jest ograniczona. Trzecia strategia opiera się na szukaniu zewnętrznego mocarstwa, gotowego gwarantować polskie interesy.”.....”Tym mocarstwem są obecnie Stany Zjednoczone. Jednak po doświadczeniach w świecie islamskim USA skłaniają się ku bardziej zdystansowanemu podejściu do świata zewnętrznego, opartemu na równowadze sił. To nie oznacza, że Stanów Zjednoczonych nie interesuje to, co dzieje się w północnej Europie. „...Po pierwsze: determinacja.Osiągnięcie tej zdolności jest kwestią potencjału gospodarczego i narodowej determinacji. Sytuacja ekonomiczna w Polsce poprawiła się radykalnie w ostatnich latach, ale zbudowanie skutecznych sił zbrojnych wymaga czasu i pieniędzy. Polacy mają czas, by to zrobić, bo rosyjskie zagrożenie na tym etapie wydaje się bardziej teoretyczne niż realne, a polska gospodarka jest na tyle dynamiczna, by udźwignąć ten ciężar. Podstawową kwestią jest narodowa determinacja. W XVIII wieku upadek potęgi Polski wynikał w równej mierze z wewnętrznych podziałów wśród szlachty, co z wielokierunkowego zagrożenia. W okresie międzywojennym istniała wola oporu, ale nie zawsze szła ona w parze z chęcią ponoszenia kosztów wydatków na zbrojenia. Wielu wolało wierzyć, że sytuacja nie jest tak poważa, jak w rzeczywistości była. Dziś wiara w Unię Europejską i NATO, zamiast uznania, że państwa muszą w ostatecznym rozrachunku same zadbać o swoje narodowe bezpieczeństwo, to kwestia, z którą Polska musi się zmierzyć.. „..(więcej )
Andrzej Talaga „ Bolesna afrykańska lekcja Brukseli „....”Wraz z zaostrzeniem się kryzysu na Ukrainie Unia Europejska stała się celem krytyki za słabość jej polityki wobec Janukowycza. '...”Austria i Słowacja praktycznie zezłomowały sprzęt ciężki, zmieniając własne armie w coś na kształt milicji terytorialnych. Sztab generalny Szwecji po analizie stanu sił zbrojnych królestwa doszedł do wniosku, że wytrzymałyby one ewentualny atak rosyjski ledwie przez kilka dni, Litwa, Łotwa i Estonia w ogóle nie posiadają lotnictwa wojskowego, a cała Europa Środkowa ma najmniejsze nasycenie samolotami bojowymi na kontynencie i ani myśli nadrobić tych zaległości.Spośród europejskich członków NATO realne wydatki zbrojeniowe rosną tylko w Polsce, a utrzymują się na stałym poziomie w Grecji. Reszta tnie i oszczędza.”...”struktura wydatków zbrojeniowych Europy na tle innych potęg. Według danych Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem państwa UE w 2012 r. (najnowsze dane) wydały na obronę ponad 270 mld dol., czyli 1,7 proc. PKB, choć zalecenie NATO mówi o 2 proc. Stany Zjednoczone dla porównania – ponad 680 mld dol., co daje 4,4 proc. PKB. Przypomnijmy, że Unia ma niewiele mniejszy potencjał ekonomiczny od USA i jej wydatki mogłyby być teoretycznie niższe tylko o kilka, a nie o 60 proc.Wciąż słabsze gospodarczo Chiny wyłożyły ponad 160 mld dol., a ubogi krewny w tym gronie – Rosja – aż 90 mld dol., prześcigając Wielką Brytanię, Japonię i Francję. Japonia zresztą, w przeciwieństwie do Europy, nie myśli ustępować pola i chce w 2014 r. dogonić, a może nawet przebić Rosję. Nawet maleńki Singapur przeznacza na obronę porównywalne pieniądze co Polska – ponad 9 mld dol.”... (więcej )
Ważne Andrzej Duda „– Jesteśmy sąsiadami i doceniamy siebie. Tego respektu nie można jednak mierzyć na gruncie militarnym i gospodarczym. Chodzi o to, by dwie strony rozumiały i akceptowały uzasadnione interesy partnera – dodał Tusk Szef Rady Europejskiej powiedział, że Niemcy odgrywają przywódczą rolę w Unii Europejskiej w sposób "najbardziej liberalny i najbardziej tolerancyjny w całej historii europejskiej". - Uważam, że to wspaniale wypowiedź byłego prezydenta Niemiec Horsta Koehlera . Za która to wypowiedź , a raczej ujawnienie jakim Niemcy są faktycznie zagrożeniem dla innych musiał zrezygnować z urzędu . „Kraj o naszych rozmiarach oraz tak zorientowany na eksport musi czasami wysłać swoje oddziały aby bronić swoich ekonomicznych interesów , na przykład otwartych dróg handlowych „ (więcej )..
Sieradzki „ WikiLeaks – Radosław Sikorski prywatnie uważa Niemcy za „rosyjskiego konia trojańskiego w Europie i NATO". ..185 tys. świetnie wyszkolonych i wyposażonych w najnowocześniejszy sprzęt zawodowców.".....” za lata 2005–2009 niemiecki eksport broni podwoił się i wynosił 11 proc. globalnego eksportu broni.”..." na trzecim miejscu na świecie pod względem eksportu broni. Po Stanach Zjednoczonych i Rosji.”....”W razie jakiejś potrzeby mobilizacyjnej wystarczy Niemcom zatrzymać tę rzekę stali w kraju...”.....”W ubiegłym roku doszło do podpisanianajwiększej w historii umowy przemysłowo-militarnej między Niemcami a Rosją.”...” Metamorfoza niemieckiej armii”......” w bojową armię ekspedycyjną ma się dokonywać przez najbliższe pięć–osiem lat„”.....Nasz zachodni sąsiad jest zbyt potężnym państwem, o rozległych aspiracjach politycznych,”.....”A Polska dla swojego dobra musi brać pod uwagę rozwój różnych scenariuszy. Nawet wbrew oficjalnym opiniom pewnych siebie ministrów.”. więcej
Mój komentarz Poruszeni prze prezydenta Dudy w wywiadzie dla niemieckiej prasy próby wymuszenia przez Niemcy na Polsce respektu nie tylko dla niemieckiej przewagi gospodarczej, ale również militarnej nie mogło być przypadkowe . To pierwsze poruszenie kwestii niemieckich zbrojeń przez polskiego polityka. Oraz wywierania militarnego nacisku na Polskę. To co zrobił Duda jest niezwykle interesujące i z pewnością będzie miało ciąg dalszy. Podkreślenie prze Dudę militarnych relacji Niemiec z Polską buduje liczna implikacje. W każdym razie Duda jasno powiedział Niemcom ,że ni e dopuści do tego , aby militarna przewaga Niemiec miła jakikolwiek wpływ na polska politykę. Wydaje się w kontekście osłabienia pozycji Ameryki na świecie , jej nieudanej próby obalenia Putina , a wreszcie oparciu się Rosji na Chinach, co pozwoli jej być może na odbudowę strategicznego sojuszu z Niemcami . North Stream II pokazuje że taki odbudowany sojusz jest możliwy. W tej sytuacji Ameryce nie pozostanie nic innego jak wzmocnić Polskę bezpośrednio kosztem rozlatującego się sojuszu z Niemcami . Miejmy nadzieję Marek Mojsiewicz
Serwilizm Tuska wobec Merkel stał się obrzydliwy „Według Donalda Tuska niemieckie władze powinny bardziej zaangażować się w ochronę zewnętrznych granic Unii Europejskiej, by ograniczyć napływ migrantów.”....”Szef Rady Europejskiej powiedział, że Niemcy odgrywają przywódczą rolę w Unii Europejskiej w sposób "najbardziej liberalny i najbardziej tolerancyjny w całej historii europejskiej". - Uważam, że to wspaniale - ocenił. „...(źródło )
lipiec 2014 'Premier Donald Tusk zjawił się wczoraj z niespodziewaną wizytą w Berlinie. Rozmowa z kanclerz Niemiec błyskawicznie stała się tematem wielu spekulacji. „...”Premier Tusk spotka się w środę w Berlinie z kanclerz Angelą Merkel. Tematem rozmów będzie najbliższe posiedzenie Rady Europejskiej poświęcone obsadzie stanowisk w UE. Premier Tusk i kanclerz Merkel omówią także sprawy bieżące, w tym aktualną sytuację na Ukrainie – czytamy w komunikacie KPRM.”.Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że o wizycie Tuska w Berlinie nie zostali poinformowani przedstawiciele mediów „...(więcej )
Krasnodębski o Tusku „Niestety, na początku roku 2010 popełnił zasadniczy błąd.Pod wpływem Angeli Merkel i z innych nieznanych nam powodówodstąpił od pierwotnego planu i zrezygnował z kandydowania na prezydenta RP. Gdyby został prezydentem, wycofałby się na z góry upatrzone pozycje i dzisiejsze kłopoty rządu spadałyby już na barki nowego premiera (którego można by wymieniać jak zderzak). ...(więcej )
lipiec 2014 Profesor Zdzisław Krasnodębski „.Możemy być pewni, że Niemcy, nasi zachodni sąsiedzi, będą bronić Donalda Tuska i jego ekipy jak tylko będą mogli. Już nawet Gazeta Wyborcza, go porzuci a oni jeszcze go będą bronić Wydawało się że Polska odgrywa jakąś rolę w ramach partnerstwa wschodniego, ale jak się okazało pozostawał pod kontrolą wielkich mocarstw europejskich. Dzisiaj widzimy, że pod tym namiotem Unii Europejski jest normalna polityka, zwyczajna gra sił. Ja już o tym pisałem kilka miesięcy temu, że sprawa ukraińska jeśli nie będzie jakiegoś wybuchu będzie zamierać. Nikt już dzisiaj nie mówi o jakiś sankcjach, Krym jest w zasadzie całkowicie zapomniany, powoli są podejmowane prób przywrócenia strategicznego partnerstwa z Rosją.”...”Na pozycję Polski musimy jeszcze szalenie pracować, przynajmniej przez jedno pokolenie. I to co jest niepokojące, że my w kraju, przedstawiamy młodym ludziom sprawy polskie, tak jakby wszystko było już poukładane, rozstrzygnięte i teraz możemy odpoczywać. A tak nie jest bo na siłę naszego państwa musimy zapracować. Na przykład, od pewnego momentu nie jesteś dostatecznie aktywni w sprawach Ukrainy, w tym momencie inny przejęli inicjatywę.Możemy być pewni, że Niemcy, nasi zachodni sąsiedzi, będą bronić Donalda Tuska i jego ekipy jak tylko będą mogli. Już nawet Gazeta Wyborcza, go porzuci a oni jeszcze go będą bronić . „...(więcej)
Ziemkiewicz „Tusk będzie pierwszym premierem w historii Polski, który po zakończeniu kadencji znajdzie się w więzieniu. – Naprawdę Pan tak myśli? – Będzie co najmniej postawiony przed Trybunałem Stanu, bo jest za co. Jego następca, nawet jeśli to nie będzie Jarosław Kaczyński, po prostu będzie musiał to zrobić, żeby uspokoić ludzi, którzy nagle stracą totalnie poczucie bezpieczeństwa, stracą oszczędności, pracę i nagle się znajdą w sytuacji, o której kiedy dziś słyszą, to zatykają uszy”....(więcej)
Stanisław Janecki „Rokita udzielił wywiadu rzeki”....” Z relacji najważniejszych, a więc i najbardziej wtajemniczonych uczestników tamtych negocjacji wynika, że w pewnym momencie postawionoproblem „gwarancji bezpieczeństwa” dla Platformy. Kiedy pojawiło się pytanie, czy PiS jest gotowe takie gwarancje przyrzec i zapewnić, większość uczestników nie wiedziała, o co chodzi. Na pytania szczegółowe zadawane przez niektóre osoby, padała zagadkowa odpowiedź: „No, przecież wiesz/wiecie”. Ale większość jednak nie wiedziała, o co może chodzić.”...”Z kontekstu prowadzonych wtedy, a dość enigmatycznych rozmów wynikało, żechodzi o coś, co działo się w roku 2001 i 2002,czyli wtedy, kiedy Platforma Obywatelska powstawała i tworzyła swoje struktury,a co napawało wtajemniczonych strachem.W tym kontekście pojawiało się m.in. nazwisko Mirosława Drzewieckiego, od 2003 r. skarbnika partii.O szczegółach owych „gwarancji bezpieczeństwa” nigdy nie mówiono, jakby to byłtemat niebezpieczny i wstydliwy. Mówiono natomiast, że Platformie na tych gwarancjach bardzo zależy.”...”Bo istniała też przeszkoda w postaci urażonych ambicji Donalda Tuska oraz przekonania, że wepchnięcie PiS w konieczność tworzenia innej koalicji bardzo się platformie opłaci. „....”Rokita udzielił wywiadu rzeki, a jego fragmenty znalazły się w „Polityce”. Opowiedział też o braku po stronie PO scenariusza na wygraną PiS. W efekcie wielka koalicja PO-PiS okazała się w praktyce niemożliwa.„...”Już siedem lat temu uczestnicy rozmów mieli jednak przekonanie,że istnieje jakaś tajemnicza, dodatkowa przeszkoda w zawarciu koalicji. „.....”Sprawa polegała na tym, że projekt IV RP (nazwę wymyślił już w 1998 r. Rafał Matyja, a hasło to podjął w styczniu 2003 r. Paweł Śpiewak), który PiS lansowało w kampanii 2005 r., zakładał odcięcie polityki od grup interesów„.....”Często te grupy interesów mieszały się z grupami przestępczymi, i ważne było wyświetlenie tego, jak w przeszłości one i przestępcze podziemie wpływały na politykę.Jak inspirowały różne działania, w jaki sposób wikłały polityków świadcząc im różne przysługi i zapewniając medialną osłonę oraz dając pieniądze, np. na kampanie.
http://naszeblogi.pl/48074-nagly-wyjazd-tuska-do-merkel-po-gwarancje-bezpieczenstwa
kwiecien 2013 Aleksander Kwaśniewski „ Kwaśniewski „-Ja mam taką czarną wizję, że zostanę kiedyś wezwany przez Parlament Europejski, żeby doprowadzić do ułaskawienia i wypuszczenia na wolność Donalda Tuska, ponieważ wcześniej odniosłem sukcesy w sprawie Łucenki i Tymoszenko „....”A to decyzja o Wawelu przesunęła katastrofę w stronę mitologii. I z mitologią nie mają szans ani sądy, ani władza „....”W ocenie Kwaśniewskiego dla zwolenników "sekty zamachowej rozwiązaniem jest nie tylko wygranie wyborów, ale jeszcze posadzenie Tuska" (więcej )
Andrzej Halicki „Macierewicz nie może czuć się bezkarny „ ...PO znowu spadło poparcie w sondażach, a już byliście na równi z PiS. Prawdziwym testem będzie dzień wyborów. Nie mam wątpliwości, że odrobimy straty. Będziemy przekonywać obywateli do uczestnictwa w tych wyborach, bo kluczem jest frekwencja. Przy niskiej frekwencji górę mogą wziąć ugrupowania populistyczne i nacjonalistyczne.”...”Osoby, które nie chcą się angażować w wybory, bo np. uważają, że wszystko idzie dobrze, oddają pole radykałom, którzy często mają wypisany na sztandarach eurosceptycyzm „....”Poza tym proszę się zastanowić, co by było, gdyby eurosceptycy wzięli górę w europarlamencie. Jak wyglądałby np. budżet unijny, gdyby decydowali o nim brytyjscy konserwatyści, którzy chcą niższych wydatków unijnych? Najwyższy czas wejść na ścieżkę budowania integracji UE, a nie cofania się do czasów dezintegracji. Jeżeli pozwolimy, aby zapanował eurosceptycyzm, to wrócimy do demonów z początku ubiegłego stulecia. „.....”Straszy pan wojną? Staram się pokazać coś, co jest czarnym scenariuszem, ale możliwym. Jeżeli nie będziemy o tym myśleć, to możemy się obudzić w trudnej sytuacji. Konflikty potęgują się i żywią problemami społecznymi i gospodarczymi, a tych ostatnio mamy w Europie sporo.Głosowanie na Platformę Obywatelską uchroni nas przed wojną? Głosowanie na ludzi rozsądnych, których najwięcej jest w PO. Wywalczyliśmy więcej środków unijnych niż w poprzedniej perspektywie finansowej, co było dużym wyzwaniem, zważywszy na sytuację gospodarczą w Europie i na świecie. W następnej kadencji europarlamentu będziemy decydować o sprawach strategicznych, dotyczących rozwoju Wspólnoty i byłoby lepiej, żeby do Brukseli pojechali ludzie, którzy wzmocnią prointegracyjny kierunek rozwoju UE, a nie go osłabią. To powinny być główne tematy debat w naszym parlamencie – co nas czeka w najbliższych latach i dekadach”...”Elizie Olczyk rozmawia z Andrzejem Halickim „...(więcej)
Berlin i Wiedeń z respektem czekają na Nowy Polski rząd”...”W niemieckich i austriackich mediach słychać głosy pełne szacunku wobec zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych w Polsce. Tamtejsi komentatorzy zastanawiają się, jaka będzie strategia nowego rządu wobec zachodu, ale przestrzegają przed demonizowaniem partii Jarosława Kaczyńskiego. Niektórzy zwracają uwagę, że Niemcy czeka teraz nowe otwarcie i próby porozumienia się z nowo wybranym polskim rządem. Kai-Olaf Lang z Fundacji Nauka i Polityka zauważa, że PiS nigdy nie przejawiało przesadnej serdeczności wobec Angeli Merkel i jej polityki, z kolei Christian Schmitz, dyrektor warszawskiego biura Fundacji Konrada-Adenauera, prognozuje, że politycy PiS zapewne nie będą w realnych kontaktach tak trudni we współpracy, jakby na to mógł wskazywać obraz wykreowany w mediach w czasie kampanii.”...(źródło)
Soros zapowiada nowa wojnę światową”....”Stany Zjednoczone powinny pójść na „duże ustępstwo” Chinom i włączyć juana do koszyka walut Międzynarodowego Funduszu Walutowego. W przeciwnym razie Pekin zdecyduje się na zbliżenie z Moskwą, a to jest „bardzo nieprzyjemna” alternatywa, uważa George Soros. Amerykański miliarder George Soros dopuścił możliwość nowej wojny światowej, którą rozpocznie konflikt między Chinami a Stanami Zjednoczonymi, pisze gazeta Market Watch.”...”perspektywy Sorosa taki scenariusz jest możliwy, jeśli Chiny ukierunkują swoją gospodarkę na potrzeby krajowe, a nie na eksport. Wtedy władze chińskie będą potrzebowały konfliktu zewnętrznego, aby utrzymać się przy władzy, powiedział „...”Jeśli nastąpi starcie między Chinami i sojusznikami wojskowymi USA, takimi jak Japonia, nie będzie przesadą powiedzieć, że znajdziemy się na progu trzeciej wojny światowej”....”Aby tego uniknąć Stany Zjednoczone powinny pójść na „duże ustępstwo” Chinom: pozwolić juanowi, aby stał się walutą koszyka Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). Chińska waluta w tym przypadku może stać się poważną konkurencją dla dolara, pisze Market Watch..Chiny w odpowiedzi powinny ustąpić w przekształceniu gospodarki kraju, powiedział miliarder. Jego zdaniem Chinom i USA trudno będzie osiągnąć porozumienie, ale alternatywa jest „bardzo nieprzyjemna”....”(źródło )
Wystąpienie Ministra Finansów w Parlamencie EuropejskimEuropa jest dziś w niebezpieczeństwie, a jeśli rozpadnie się strefa euro, to i UE tego szoku długo nie przetrwa - ostrzegł minister finansów Jacek Rostowski podczas debaty w PE na temat kryzysu euro. Chwalił prezesa EBC i sprzeciwił się Europie dwóch prędkości. - Za wszelką cenę musimy ratować Europę - apelował w Strasburgu Rostowski, który zabrał głos w imieniu polskiego przewodnictwa w Radzie UE. - Nie łudźmy się, gdyby euro miało się rozpaść, to Europa długo tego szoku nie przetrwa - dodał. Rostowski, ostrzegając przed ryzykiem wojny, przywołał swą niedawną prywatną rozmowę z "prezesem wielkiego polskiego banku", pracującym w ministerstwie za czasów transformacji w Polsce. Miał on mu powiedzieć, że po takich wstrząsach gospodarczych i politycznych, jakie teraz dotykają Europę, "rzadko się zdarza, by po 10 latach nie było także katastrofy wojennej". I - jak mówił minister - ten prezes banku dodał, że "poważnie się zastanawia nad tym, by uzyskać dla dzieci zieloną kartę w USA". Potem na konferencji prasowej Rostowski zastrzegł, że jego słowa o zagrożeniu wojną skierowane były nie do polskich polityków, ale europejskich; natomiast groźba wojny to perspektywa 10-20 lat, a nie najbliższych miesięcy i lat” http://naszeblogi.pl/43422-merkel-straszy-przeciwnikow-wojna-w-europie )
2011 Współczesne Niemcy zmieniły swoją filozofię eksploatacji krajów ościennych . Podwaliny koncepcji ekonomicznej eksploatacji rejonu Europy Środkowej stworzył Bismarck którego udział w budowaniu tej wizji podkreślił w swoim tekście główny analityk polityczny Daily Telegraph Peter Oborne w swoim tekście zatytułowanym Kryzys euro pozwoli Niemcom zbudować imperium, o którym od zawsze marzyli „ ( The euro crisis will give Germany the empire it’s always dreamed of . „ oznacza ekonomiczne zniszczenie większości europejskich południowych krajów. I rzeczywiście ten proces jest już bardzo zaawansowany. Z powodu swojego członkostwa w eurozonie peryferyjne państwa , takie jak Grecja i Portugalia w rosnącym stopniu Włochy i Hiszpania poddane są procesowi wymuszonej deindustralizacji , odprzemysłowienia . Ekonomiczna suwerenność zostanie całkowicie zniszczona , zostaną sprowadzone do pozycji państw wasalnych „ ..( więcej )
2011 W 1915 roku Niemcy stworzyły koncepcję Mitteleuropy . A konkretnie Friedricha Naumann , który swoja koncepcje ogłosił w książce pod tym samym tytułem . „ W jej myśl ta część Europy miała stać się podporządkowanym państwu niemieckiemu tworem gospodarczo-politycznym „ ...” Rejon miał być wykorzystywanym gospodarczo zapleczem imperium Niemieckiego, a jego zasoby miały służyć udanej rywalizacji z Anglią na arenie światowej w celu uzyskania pozycji wiodącego mocarstwa.Organizacja ekonomiczna opierałaby się na dominacji Niemiec, które narzuciłyby szereg korzystnych dla siebie umów ekonomicznych z podległymi im satelickimi państwami takimi jak Ukraina czy Polska Populacja na podporządkowanych terenachstopniowo byłaby germanizowana, „.. (więcej )
Ważne Sikorski w expose „ Z Niemcami łączy nas wspólnota interesów i demokratycznych wartości. Kraj ten ugruntował swoją kluczową pozycję na Kontynencie. W naszym interesie jest, aby Niemcy oddziaływały na Europę w ramach mechanizmu konsultacji, na które państwa członkowskie - a więc także my - mają spory wpływ.Alternatywa, czyli przywództwo Niemiec „metodami tradycyjnymi”, jak to ujął pewien polityk CDU, byłaby gorsza.”...” Wspólne inicjatywy na Ukrainie i na Białorusi wzmacniają naszą siłę oddziaływania. Bliska współpraca z Niemcami toruje nam drogę kucentrum decyzyjnemu Unii „....(więcej)
„Według Donalda Tuska niemieckie władze powinny bardziej zaangażować się w ochronę zewnętrznych granic Unii Europejskiej, by ograniczyć napływ migrantów.”....”Szef Rady Europejskiej powiedział, że Niemcy odgrywają przywódczą rolę w Unii Europejskiej w sposób "najbardziej liberalny i najbardziej tolerancyjny w całej historii europejskiej". - Uważam, że to wspaniale - ocenił. „...(źródło )
Mój komentarz Serwilizm Tuska w stosunku do Merkel i Niemiec jest już na granicy obrzydliwości i dobrego smaku. Cieszenie się przez Tuska z faktu ,że Niemcy zamiast pruskiej przemocy i socjalistycznych obozów koncentracyjnych z czasów socjalisty Hitlera realizuj swoje interesy w tym hitlerowski plan budowy niemieckiej Unii Europejskiej. metodami pokojowymi jest skrajnie serwilistyczny. ,ale co się dziwić. Już od 2014 roku Tusk zaczął po kolaboracyjnych w stosunku do Niemiec i kleptokratycznych rządów szuka u Merkel gwarancji bezpieczeństwa . Po zwycięstwie Kaczyńskiego grunt zaczyna się mu palić pod nogami . Ostatnimi czasami w których zwracano się w ten sposób do Niemiec były czasy kolaborantów za Hitlera. Być może Tuskiem powinien zająć się psychiatra, bo to co on mówi zbyt normalne to nie jest. Karnowski w Rzeczpospolitej „Igor Ostachowicz „…” Czym się zajmuje? Ani słowa. Ot, jeszcze jeden urzędnik Kancelarii Premiera. Ale to pozór. W rzeczywistości w obecnym układzie władzy, w tym, co ludzie PO nazywają między sobą, a czasem i publicznie, projektem, jest jedną z kluczowych postaci. Kiedy lewicowy tygodnik „Przegląd” w maju sporządził swój ranking 100 najbardziej wpływowych ludzi w Polsce, Ostachowicza umieścił nad Jackiem Rostowskim i Janem Kulczykiem. Uzasadnienie? Bo kreuje politykę Tuska. Bo dawno wyszedł poza rolę sztabowca.”…’ Od 2007 roku nie odstępuje Donalda Tuska ani na krok. Oficjalnie doradza w sprawach medialnych – ale czy tylko? Powszechna w Sejmie opinia przypisuje mu niemal wszechwładzę. To on miał zdecydować o używaniu Janusza Palikota przeciw śp. Lechowi Kaczyńskiemu, tak by – jak mówił sam poseł z Lublina – „zniszczyć fundamenty godnościowe tej prezydentury”. To on miał wymyślić słynne „majówkowe” orędzie Donalda Tuska, w ogrodzie, na luzie, gdzie padła (niezrealizowana) obietnica uruchomienia programu, który dostarczy każdemu polskiemu dziecku darmowego laptopa.”….” Bez niego Tusk nie zrobi kroku – mówi jeden z naszych informatorów.”…” W kuluarach Platformy krążyły dość wiarygodne opowieści o użyciu tak zwanego coacha, trenera psychologicznego, który pomógł Tuskowi poradzić sobie z klęską, praktycznie zbudował jego osobowość na nowo. Wtedy narodził się dzisiejszy premier – twardy, zewnętrznie odporny na krytykę, zazwyczaj rozluźniony, a kiedy trzeba – brutalny. A przede wszystkim, potrafiący te emocje w sobie wywoływać zależnie od potrzeb. Tego trenera miał przyprowadzić Tuskowi właśnie Ostachowicz. Więcej – kiedy trzeba, ma go przyprowadzać i dzisiaj.”
http://naszeblogi.pl/57722-macierewicz-sugeruje-ze-tusk-byl-agentem-stasi
Marek Mojsiewicz
Anatomia „godności” Wymowni Francuzi mają porzekadło, zaczerpnięte, jak się wydaje, ze skarbnicy starożytnych Rzymian, co to każde spostrzeżenie zaraz ubierali w postać pełnej mądrości sentencji – że mianowicie les extremes se touchent, co się wykłada, że przeciwieństwa się stykają. Ciekawa rzecz, że przedstawiciele naszego mniej wartościowego narodu tubylczego też na to wpadli, tyle, że nie doszli do uogólnień, tylko pozostali na poziomie konkretu. Inna rzecz, że trudno wymagać czegoś innego od przedstawiciela warstwy społecznej, twardo trzymającej się ziemi. Mówię oczywiście o chłopach – może nie tych z Marszałkowskiej, czy Wiejskiej, chociaż i im trudno postawić zarzut oderwania od ziemi. Jeśli już – to najwyżej zarzut oderwania od mas, co zdaniem Lenina zawsze było dla partii zapowiedzią politycznej katastrofy. Generalnie bowiem chłopi są twardymi realistami, na co w swoich wspomnieniach zwrócił uwagę Adam Grzymała-Siedlecki. Powiada on, że w odróżnieniu od dzieci miejskich, które bawią się „w coś”, na przykład – „w wojsko”, „w pociąg”, czy „w kooperatywę” (taką zabawę opisał Józef Mackiewicz w jednym z opowiadań z czasów pierwszej okupacji sowieckiej na Kresach: przed patykiem mającym przedstawiać szlaban ustawiała się kolejka dzieci, wśród których co pewien czas wybuchała awantura, uśmierzana przez dziecko odgrywające rolę milicjanta) – dzieci chłopskie zabawy w tym znaczeniu nie znały; ich zabawą była gonitwa, zmaganie się, gra w chlusta, czy w cechy, słowem rywalizacja serio, nie na niby. Tak było za jego czasów i tak od dziecka kształtował się typ człowieka – realisty. No i taki właśnie realista w osobie bacy, napotkał kiedyś uczonego profesora, coś w rodzaju pana Jana Hartmana. Wysłuchawszy jego wywodów, skomentował je z nutką podziwu, ale i przygany: „takiście panie uceni, takiście uceni, jaze głupi!” Trudno nie oddestylować w tym komentarzu zasady: les extremes se touchent. Weźmy taką panią profesor Halinę Grzymałę-Moszczyńską, która – jak głosi wieść gminna – już od ponad 20 lat zajmuje się w Polsce imigrantami. Miejmy nadzieję, że nie bezinteresownie, bo dobrze byłoby, gdyby przynajmniej ona miała z imigrantów jakiś pożytek. Ale mniejsza o to, bo ciekawsze są spostrzeżenia, jakie pani profesor poczyniła w trakcie tych „ponad 20 lat” zajmowania się imigrantami. W rozmowie z panem Grzegorzem Żabińskim stwierdza, że „uchodźcy z Bliskiego Wschodu szukają w Europie godności. Nie nowego samochodu” i na dodatek informuje, że „nikt nie rzuca domu tylko po to, żeby płynąć morzem, narażając się na utonięcie i szukać sobie nowego domu wśród obcych”. Zwracam uwagę na kategoryczny charakter tej uwagi: „nikt” - i tak dalej. Najwyraźniej pani profesor albo nie słyszała, albo zapomniała o epoce wielkich odkryć geograficznych, kiedy to tysiące Europejczyków wyruszało na oceany w podróże znacznie bardziej niebezpieczne, niż dzisiaj, bez nadziei na to, że w razie czego jakaś straż przybrzeżna podpłynie i wyłowi. Przyczyny tej wędrówki ludów były oczywiście ekonomiczne; udana wyprawa po korzenie do Indii przynosiła bajeczne zyski – ale udawała się zaledwie jedna na sześć. Pozostałych pięć albo ginęło bez wieści, albo po wielu latach wracało do metropolii w postaci szczątkowej. Nawiasem mówiąc, jedną z przyczyn tej ponurej statystyki była biurokratyczna inercja. Problemem ówczesnej żeglugi nie tyle były morskie niebezpieczeństwa, bo na oceany wypuszczali się ludzie znający rzemiosło żeglarskie, tylko... szkorbut. Na ówczesnych statkach załoga odżywiała się głównie sucharami i solonym mięsem i w rezultacie po przekroczeniu równika pojawiał się szkorbut. Otwierały się stare rany, wypadały zęby, ludzie opadali z sił i większość ówczesnych morskich katastrof brała się stąd, że na statku nie miał kto ciągnąć lin, nie miał kto pracować. Kapitanowie sądzili, że na półkuli południowej jest złe powietrze, ale zauważyli też, że sok z cytryny usuwa objawy szkorbutu i nie szczędzili pochwał Opatrzności, że na złe powietrze przygotowała takie remedium. Sprawa była znana niemal od początku oceanicznej żeglugi, ale cóż z tego, kiedy Admiralicja przez całe 150 lat nie chciała przyjąć do wiadomości spostrzeżeń jakichś tam kapitanów? Toteż kapitan Cook wyruszając w podróż, która doprowadziła go do Australii, zabrał do ładowni beczki z kiszoną kapustą i zarządził, że oficerowie mają codziennie wypijać łyżkę kapuścianego kwasu, a marynarze – jak chcą. Oczywiście marynarze chcieli pić to samo, co pili oficerowie i w ten oto sposób na okrętach tworzących eskadrę kapitana Cooka nie było szkorbutu. W tym kontekście opowieści pani profesor Haliny Grzymały-Moszczyńskiej, jakoby „nikt” - i tak dalej – nie wytrzymują konfrontacji z powszechnie znanymi faktami historycznymi i to już na pierwszy rzut oka. Mniejsza jednak o to - chociaż może to niedobrze, że osoba z akademickim tytułem jest tak mało spostrzegawcza - bo ciekawsza jest opinia pani profesor, jakoby motywacja ekonomiczna uchybiała „godności”. Taki w każdym razie wniosek wynika z zacytowanej wyżej opinii: albo samochód, albo godność. Miejmy tedy nadzieję, że pani profesor nie ma samochodu, bo w przeciwnym razie – strach pomyśleć! Najciekawsze, że pani profesor wygłasza tego rodzaju opinie jednocześnie z informacjami, że rodziny młodych imigrantów musiały się złożyć, a kto wie, czy nawet nie zapożyczyć na sfinansowanie wyprawy wysłannika do Europy w nadziei, że zainwestowane pieniądze szybko wrócą i pozwolą na sfinansowanie wyprawy następnego poszukiwacza godności. Ale już wiemy, że pani profesor jest mało spostrzegawcza, więc skupmy się raczej na tym, co właściwie oznacza owa „godność”? Nadzieja ożywiająca zarówno młodych imigrantów, jak i ich pozostałe na miejscu rodziny, na szybki obrót zainwestowanych w wyprawę pieniędzy oznacza, że nie liczą oni na mozolne dorabianie się w krajach osiedlenia, tylko na szybki, a może nawet błyskawiczny finansowy awans. Ten jest jednak możliwy tylko w przypadku obdarzenia imigranta jakimś finansowym przywilejem. Taki przywilej jednak oznacza, że wszyscy, którzy tego przywileju będą pozbawieni, będą musieli oddawać imigrantowi jakąś część wytworzonego przez siebie bogactwa. A pozbawieni tego przywileju będą przede wszystkim obywatele kraju osiedlenia. Oznacza to, że ta cała „godność” to tylko inna, elegancka nazwa nadziei na uzyskanie przez imigranta statusu właściciela chłopów pańszczyźnianych. Bo chłopa pańszczyźnianego nikt przecież nie pyta, czy oddawanie swemu panu bogactwa, jakie wytworzył swoją pracą, podoba mu się, czy nie. Zmusza go do tego „państwo” - to samo „państwo”, za pośrednictwem którego wymusza na pańszczyźnianych chłopach swoje wynagrodzenie również pani profesor Halina Grzymała-Moszczyńska, nie dając nam nawet szansy na ocenę, czy jej praca przy imigrantach jest pożyteczna, czy nie. Czyż w tej sytuacji możemy się jeszcze dziwić, że odczuwa wspólnotę swoich losów z imigrantami?
Stanisław Michalkiewicz
12 listopada 2015 Wreszcie takie obchody Święta Niepodległości na jakie Polska zasługuje
1. Wprawdzie wczoraj uczestniczyłem w posiedzeniu Parlamentu Europejskiego w Brukseli i w związku z tym mogłem śledzić obchody Święta Niepodległości w Polsce tylko w telewizji i na portalach społecznościowych ale śmiem twierdzić, że były one najbardziej okazałe w całym ostatnim 25-leciu. Przed południem Prezydent Andrzej Duda wręczył 22 osobom wysokie odznaczenia państwowe, przy czym na pewno do historii przejdzie scena dekorowania Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski 95 letniego generała Janusza Brochwicza-Lewińskiego (Gryfa) siedzącego na wózku inwalidzkim. Prezydent przyklęknął przed generałem i założył mu na szyję szarfę z odznaczeniem, i natychmiast na portalach społecznościowych pojawiły się wpisy, że „wreszcie doczekaliśmy takiej Polski i takiego prezydenta, który przyklęka przed bohaterami”.
2. Bardzo podniosłe i patriotyczne było przemówienie prezydenta Andrzeja Dudy wygłoszone na Placu Piłsudskiego przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Było nie tylko o historii ale i o teraźniejszości z wyraźnymi odniesieniami do odchodzącej władzy (na trybunie honorowej była premier Ewa Kopacz z licznymi ministrami swojego rządu, marszałkowie Sejmu i Senatu ale także były prezydent Bronisław Komorowski), która zostawia następcom takie państwo, które „nie potrafi sobie poradzić z gangsterami ale skazuje ludzi, którzy walczyli o silne państwo”. Było w tym przemówieniu także odniesienie do słynnych słów papieża Jana Pawła II, który na tym samym placu powiedział w 1979 roku „Niech stąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi”. Prezydent nawiązując do tych słów powiedział, że to było więcej niż salwa armatnia, „nie zadrżały budynki i okna, ale zadrżały serca w całej Polsce. Ludzie zobaczyli, że są razem-że myślą jednakowo, że mają jednakowe oczekiwania- stali się na powrót wspólnotą. Z tego wziął się zryw „Solidarności” – najpiękniejszego ruchu społecznego jaki powstał na świecie”.
3. Po południu kiedy w Warszawie ruszał wielotysięczny Marsz Niepodległości, przedstawiciel Kancelarii Prezydenta odczytał list głowy państwa do jego uczestników, w którym znalazły się sformułowania, „że podejmie starania o to aby już za rok wszyscy szli w jednym Marszu Niepodległości i żeby ten dzisiejszy marsz był pięknym świętem młodych żarliwych polskich serc”. Mimo tego, że w marszu uczestniczyło około 100 tysięcy osób, a jego trasa miała kilka kilometrów tym razem obyło się bez incydentów, czym wyraźnie skonfundowane były główne telewizje 24- godzinne, wyglądające zadym jak „kania dżdżu”. Bijatyk nie było więc telewizje przypominały te z lat poprzednich, a usłużni komentatorzy doszukiwali się ksenofobii i faszyzmu w niesionych przez młodych ludzi transparentach i banerach. Ale morze białoczerwonych flag i pięknie podświetlony (także na białoczerwono) Stadion Narodowy, pod którym Marsz Niepodległości się zakończył, były pięknym podsumowaniem świętowania w Warszawie i jednocześnie dobitnym zaprzeczeniem komentarzy wygłaszanych przez „gadające głowy” w różnych telewizjach.
4. Prezydent Duda wieczorem uczestniczył jeszcze w śpiewaniu patriotycznych pieśni w Białej Podlaskiej, chcąc w ten sposób pokazać rodakom, że docenia organizowanie obchodów Święta Niepodległości w każdym miejscu w Polsce że dla niego są one równie ważne jak te organizowane w stolicy kraju. Podsumowując piękne przepełnione patriotyzmem obchody Święta Niepodległości w Polsce, pierwsze takie od przełomu w 1989 roku, takie na jakie 40 milionowy kraj zasługuje. I już na koniec także my posłowie Prawa i Sprawiedliwości pracujący w Parlamencie Europejskim obchodziliśmy to święto składając wiązankę kwiatów pod tablicą „Solidarności” znajdującą się na jednym z nowych budynków Parlamentu w tzw. pasażu Solidarności, odśpiewaliśmy także polski hymn czym wzbudziliśmy spore zainteresowanie przechodniów. Kuźmiuk
11 Listopada. Polacy najpotężniejszym narodem Europy Jarosław Kaczyński „ nie będziemy modernizować polskiego ducha! (…) To doprowadzi Polskę do wielkości, która nam się Polakom należy!!" „...”musimy obronić się przed zewnętrznymi atakami „..'Polska, co powtarzam wielokrotnie, musi być państwem wolności, nawet gdyby wszędzie indziej w Europie ta wolność została zlikwidowana - powiedział dzisiaj wieczorem prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas społecznych obchodów Święta Niepodległości w Krakowie.”...”"Szanowni Państwo, 97 lat temu odzyskaliśmy niepodległość. Właśnie dlatego dzisiaj świętujemy. Ale co to znaczy, że odzyskaliśmy niepodległość? To znaczy, że odzyskaliśmy własne państwo, państwo narodowe, choć było zamieszkane wtedy przez wiele narodów. Państwo narodowe jest ogromną wartość - jest czymś, bez czego naród, społeczeństwo zorganizowane w naród, nie jest w stanie funkcjonować. I wtedy, przed 97 laty, o to państwo trzeba było zabiegać w salonach dyplomatycznych, ale przede wszystkim zabiegać z bronią w ręku. Trzeba było walczyć na granicach, zdobywaliśmy to państwo zbrojnie" - mówił Jarosław Kaczyński. „...”"To się udało. Ci, którzy chcieli, by Polska odzyskała niepodległość jako niewielki kraj, ponieśli klęskę. To był ogromny sukces naszego narodu" - tłumaczył prezes PiS. - "Dziś państwo mamy, ale to państwo jest w fatalnym stanie i musimy je odbudować. Musimy odbudować jego siłę, ale by to zrobić, musimy doprowadzić do tego, by ono żyło w naszych sercach i umysłach. Bo państwo nie jest tylko organizacją, państwo jest też pewnym stanem świadomości, stanem ducha narodu. Niektórzy mówią, że jest jakością moralną - tak, i tego dziś brakuje". "To musi być dopiero odbudowane. I takie jest dzisiaj nasze zadanie, takie jest zadanie naszego rządu - rządu Beaty Szydło. Rządu, który w ścisłej współpracy z prezydentem i klubem PiS, musi pokazać, że polska demokracja jest czymś żywym. A pokazać to może tylko w jeden sposób - musi dotrzymać obietnic. Ale to nie wystarczy. Państwo musi być osadzone głęboko w historii, tradycji, wartościach narodu. To kwestia bardzo szeroka, można powiedzieć wielka - sprawa, o którą trzeba zabiegać w szkołach mediach . Musimy to uczynić - nie ma innego sposobu podtrzymania Polski niż właśnie odbudowa naszej duchowej siły" - podkreślał. "Ta duchowa siła musi i może zapewnić nam sukcesy we wszystkich innych dziedzinach, w tym wszystkim, co dotyczy naszej codzienności. Bez niej nie jesteśmy w stanie na dłuższą metę uzyskać nic". "Musimy się obronić przed różnego rodzaju zewnętrznymi atakami - używam tego słowa, bo dziś zaczyna to przybierać charakter ataku na nasze podstawowe wartości, na to wszystko, co jest fundamentem naszego normalnego, zwykłego życia. Ataku na rodzinę, na Kościół. Musimy obronić naszą wolność" - prezes PiS przedstawił czyhające zagrożenia. "Polska, co powtarzam wielokrotnie, musi być państwem wolności, nawet gdyby wszędzie indziej w Europie ta wolność została zlikwidowana. (…) Musimy brać pod uwagę wskazania wielkiego papieża, ale i to, co widzimy w codzienności. Musimy być u siebie, Polska musi być naszym państwem narodowym! To nie oznacza, że mamy nie być w UE, że mamy odrzucać to wszystko, co jest europejską współpracą i chroniło Europę od wojen już przeszło 70 lat". "Otóż to jest ważne, potrzebne, ale tylko wtedy, jeżeli mamy do czynienia z mechanizmem współpracy państw narodowych. Państw suwerennych, które same regulują swoje wewnętrzne stosunki, które mają własną kulturę, tradycję. Mamy w naszym kraju tych, którzy chcieliby Polskę „modernizować” - można powiedzieć modernizować na siłę. Polska musi być zmodernizowana, jeśli chodzi o organizację, technikę, usługi społeczne, ale nie będziemy modernizować polskiego ducha! (…) To doprowadzi Polskę do wielkości, która nam się Polakom należy!" ...(źródło )
„Węgry: kolejne organizacje pozarządowe na celowniku Orbana „...”tym razem na celowniku są węgierskie stowarzyszenia i fundacje korzystające z funduszy szwajcarskich.”.....”Mamy do czynienia nie z członkami społeczeństwa obywatelskiego, ale płatnymi działaczami politycznymi, którzy służą interesom obcych – mówił w lipcu o niektórych organizacjach pozarządowych premier Viktor Orban.”...”Zgodnie z wyznaczoną przez Orbana oficjalną linią rządu służby specjalne i policja prowadzą naloty na siedziby organizacji pozarządowych, rekwirując sprzęt i dokumentację księgową.Od początku roku węgierskie władze prześwietliły w sumie kilkadziesiąt podmiotów, które miały jakikolwiek związek z funduszami norweskimi”...”W pierwszej kolejności uderzono w organizacje lewicowe, ekologiczne i promujące dewiacyjne zachowania jak np. Kobiety dla Kobiet przeciw Przemocy czy Labrisz Lesbian Association. Norwegowie zawiesili więc wypłatę dotacji.”...”We wrześniu policja zrobiła kolejne naloty na dwie organizacje pozarządowe odpowiedzialne za podział norweskich grantów. Rząd zdecydował o rozszerzeniu kręgu podejrzanych instytucji o organizacje NGO korzystające z funduszy pochodzących z Programu Współpracy Szwajcarsko-Węgierskiej.8 września specjalna jednostka policji wkroczyła do siedziby organizacji Ökotárs- Budapeszt, oskarżonej o „sprzeniewierzenie 400 mln forintów” i „nieprawidłowości finansowe”, które są badane przez Biuro Kontroli Rządu.”...”Ludzie premiera przygotowują listy kolejnych – jak je nazywają – „problematycznych instytucji”, które mogą w najbliższym czasie spodziewać się nalotu policji.”.. (więcej )
Ważne Jarosław Kaczyński „Musimy się obronić przed różnego rodzaju zewnętrznymi atakami - używam tego słowa, bo dziś zaczyna to przybierać charakter ataku na nasze podstawowe wartości, na to wszystko, co jest fundamentem naszego normalnego, zwykłego życia. Ataku na rodzinę, na Kościół. Musimy obronić naszą wolność" ….” Musimy brać pod uwagę wskazania wielkiego papieża, ale i to, co widzimy w codzienności. Musimy być u siebie, Polska musi być naszym państwem narodowym!”...”nie będziemy modernizować polskiego ducha! (…) To doprowadzi Polskę do wielkości, która nam się Polakom należy!
Mój komentarz Jest to niezwykle ważna przemówienie Kaczyńskiego . Tezy zawarte w przemówieniu Kaczyńskiego wyznaczają dalekosiężne cele dla narodu polskiego. Doprowadzenia Polski do wielkości która jej się należy. Kaczyński wskazał też wroga Polaków i państwa polskiego . Zagraniczne ośrodki, które przy użyciu kolaborantów i agentury próbują zniszczyć fundamenty narodu i polskości , czyli kościół , rodzinę , na wolność. Naród Polski , który posiada własne państwo, własna religie katolicką, własnego proroka w osobie Jana Pawła II , i to d tego są narodem imperialnym , czyli takim , który posiadał w swojej historii potężne państwo. A do tego Polacy stworzyli państwo homogeniczne. Wszystkie te cechy definiują Polaków jako najsilniejszy i najbardziej niebezpieczny naród w Europie. Spędza to sen z oczu wszystkich strategów niemieckich , lewackich i kosmopolitycznych . Wyborczej , lewakom, Niemcom, ich gadzinówkom, reżimowym mediom nie udało się zrobić z Polaków zdychającego narodu, takiego jak niemiecki, francuski, angielski, czy włoski . Polska pod przywództwem Kaczyńskiego jest państwem niebezpiecznym dla hegemonistycznych planów, Niemiec czy lewaków, którzy chcieli z politycznej poprawności uczynić religie państwową Polski.
Obiektywnie patrząc naród polski i Polska to zupełnie inna , dużo wyższa jakość niż Niemcy, czy chociażby Francja. Oraz dużo wyższy potencjał . Kto wie co będzie za lat dziesięć, kiedy wybuchną muzułmańskie intifady w Berlinie, Moskwie, Paryżu i Londynie. Będziemy mieli do czynienia z silną Polską w słabej Europie , z silnym państwem polskim posiadającym jednolity naród polski wojnami etnicznymi w Niemczech, Francji,Szwecji, Rosji czy Wielkiej Brytanii .
Warto więc popatrzeć na siłę narodu polskiego oczami strachu . Strachu Michnika, Smolara, Tuska, Niemiec, Balcerowicza, Hartmana , etc. Oni mają powody się bać . Bo oni już widza to , czego jeszcze Polacy nie dostrzegli. Oni widzą dokładni eto samo co widzi Kaczyński . Siłę i potencjał narodu polskiego . Obudzony, samoświadomy naród polski pod narodowym przywództwem to ich koszmar ,który przeradza się w rzeczywistość Orban już się wziął za obcą agenturę. Marek Mojsiewicz
Ten tylko się dowie, kto cię stracił Świętej pamięci ksiądz Bronisław Bozowski mawiał, że nie ma przypadków, są tylko znaki. Nie jest tedy rzeczą przypadku, że pierwszy Marsz Niepodległości odbył się 11 listopada 2009 roku – w miesiąc po ratyfikowaniu przez pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego traktatu lizbońskiego. Wszedł on w życie 1 grudnia 2009 roku, zaś najważniejszym jego postanowieniem było proklamowanie nowego podmiotu prawa międzynarodowego pod nazwą „Unia Europejska”. Wcześniej bowiem „Unia Europejska” jako odrębny podmiot prawa międzynarodowego formalnie nie istniała; istniały rozmaite „Wspólnoty Europejskie”, czyli różne porozumienia międzynarodowe, jak na przykład porozumienie o tak zwanej „strefie Schengen” i temu podobne. Natomiast 1 grudnia 2009 roku powstała Unia Europejska, jako nowy, odrębny podmiot prawa międzynarodowego, skupiający kraje członkowskie. Bardzo wiele osobistości gorliwie przekonywało nas wtedy, że Unia Europejska nie jest państwem. Było to o tyle dziwne, że Unia Europejska ma wszelkie atrybuty państwa; ma terytorium – bo obejmuje obszar wszystkich krajów członkowskich. Ma „ludność” - bo każdy obywatel każdego kraju członkowskiego automatycznie jest też obywatelem Unii Europejskiej. Obywatelstwo zaś związane jest zawsze z państwem; nie można być, dajmy na to, „obywatelem UNESCO”, czy „obywatelem NATO” - bo jeśli jest się obywatelem, to zawsze – jakiegoś państwa. Unia Europejska ma też władze: władzę ustawodawczą w postaci Rady Europejskiej z jej przewodniczącym, uważanym za prezydenta Unii Europejskiej, władzę wykonawczą w postaci Komisji Europejskiej i władzę sądowniczą w postaci Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu, którego orzeczenia mają dla krajów członkowskich charakter źródeł prawa. Ma nawet parlament, co prawda tylko po to, żeby było ładniej, to znaczy – żeby było demokratycznie – bo ten Parlament Europejski w zasadzie nie ma uprawnień władczych. Unia Europejska ma wspólną walutę i własny bank centralny we Frankfurcie nad Menem, ma prokuraturę w postaci Eurojustu, ma też policję w postaci Europolu. Nie ma jeszcze własnych sił zbrojnych, ale kto wie, czy wkrótce nie będzie ich miała, bo np. pan Waszczykowski bardzo ten pomysł popiera, słowem - Unia Europejska ma wszelkie atrybuty państwa. Dlaczego w takim razie tyle, zdawać by się mogło, poważnych osobistości gorliwie przekonywało nas i nadal próbuje przekonywać, że Unia Europejska żadnym państwem nie jest? Nietrudno się domyślić – dlaczego. Otóż gdyby przyznali, że Unia Europejska jest państwem, wtedy trzeba by odpowiedzieć na kłopotliwe pytanie, jaki w takim razie jest status prawno-międzynarodowy krajów członkowskich, przede wszystkim – czy są one nadal niepodległe, czy już nie. Kraje członkowskie stanowią bowiem części składowe Unii Europejskiej, a historia poucza nas, że nigdy żadna część składowa jakiegokolwiek państwa nie była niepodległa. Owszem – mogła mieć mniejszy czy większy zakres autonomii, ale podlegała władzom państwa, w którego skład wchodziła, właśnie jako jego część składowa. Zatem, gdyby się okazało, że Unia Europejska państwem jednak jest, to by oznaczało, że 1 grudnia 2009 roku Polska, podobnie jak inne kraje członkowskie Unii Europejskiej, utraciła niepodległość. Od razu muszę zaznaczyć, że utrata niepodległości nie musi zaraz oznaczać jakiejś katastrofy. Oto w 1569 roku dwa ówczesne państwa: Korona Królestwa Polskiego i Wielkie Księstwo Litewskie, zrezygnowały z odrębnej niepodległości, by wspólnie utworzyć nowe państwo pod nazwą Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Nic złego z tego powodu się nie stało – ale skoro tak, to po co wstydliwie ukrywać fakt rezygnacji z niepodległości? Ciekawe też, że dopiero po formalnej rezygnacji z niepodległości, rozpoczęły się u nas Marsze Niepodległości. Czy przypadkiem nie powinny nazywać się Marszami Zamiast Niepodległości? I na koniec jeszcze jedna uwaga. Kiedy w latach 70-tych przystępowałem do konspiracji, wydawało mi się początkowo, że najważniejsze jest odzyskanie niepodległości, odebranej przez Sowieciarzy. Któregoś dnia jednak pomyślałem sobie, że Związek Sowiecki, czy Chiny Mao Tse Tunga są przecież niepodległe, podobnie jak dzisiaj – Korea Północna – a jednak nie chciałbym tam mieszkać. Zrozumiałem, że niepodległość nie jest celem samym w sobie, że jest tylko środkiem, że państwo niepodległe potrzebne jest nam po to, byśmy – jak to wyraził kanclerz Jan Zamoyski - „wolności naszych zażywali”. Stanisław Michalkiewicz
13 listopada Kornel Morawiecki: Powrót Wyklętego Bardzo mnie rozczuliła redaktor Pochanke z TVN, gdy oznajmiła z ekranu, że warto zainteresować się postacią i przeszłością marszałka seniora Kornela Morawieckiego. O, tak. Zdecydowanie warto! Warto wiedzieć, iż ten niezłomny człowiek w roku 1988, po wielokrotnej odmowie przyjęcia wroniego paszportu "w jedną stronę", został wbrew własnej woli siłą wywieziony, wyrzucony po prostu z Polski, bo obie szykujące się do magdalenkowego dilu strony widziały w nim zagrożenie dla zaplanowanej transakcji stulecia. Rzecz bez precedensu - po prostu wyrzucić więźnia z kraju bez prawa powrotu! Nawet rozmaite junty z zapyziałych kraików na krańcach świata nie wpadły na taki sposób pozbywania się niewygodnych opozycjonistów. Mało tego - nie mając możliwości powrotu do Polski normalnie, lider "Solidarności Walczącej" wrócił do Polski przez "zieloną granicę". Wiele było przypadków przekradania się przez kordony w stronę przeciwną, ale w tę zrobił to bodaj tylko ten jeden. Niestety, tu, na miejscu, Morawiecki nie mógł już niczemu zapobiec. Ci, którzy zostali w PZPR do końca, ustalili już warunki pojednania z tymi, których wyrzucili z niej w 1968 albo nieco później. Oficerowie prowadzący wynegocjowali już transformację ze swoimi agentami. I cały ten cwaniacki geszeft - "wy nam władzę, my wam majątki, przywileje i bezkarność" - został ubrany w szaty Pojednania Narodowego i podżyrowany autorytetem "Solidarności", noblisty Wałęsy, Kościoła i bratnich mocarstw z Zachodu, dla których oddanie masy upadłościowej po PRL czerwonej nomenklaturze i ubecji było tylko drobnym fragmencikiem w globalnej rozgrywce. A tę rozgrywkę podporządkowywały wtedy mocarstwa generalnej wytycznej: nie stwarzać żadnych kłopotów Gorbaczowowi, bo mu się mityczny kremlowski "beton" zbuntuje i będzie po "pierestrojce". Trudno opisać poczucie absurdu, z jakim czyta się dziś odtajnione depesze amerykańskiego ambasadora w Warszawie, żalącego się, że Bronisław Geremek jest nie dość względem Jaruzelskiego i Kiszczaka ugodowy (!) i proszącego, aby centrala swoimi kanałami wywarła na niego i całe środowisko Wałęsy mitygujący wpływ. Gdzie w tej geopolitycznej grze była Polska? Musiałbym wskazać część ciała, o której publicznie rozprawiać nie wypada. Gdzie, skoro już uruchomiono działające z potężną bezwładnością społeczne mechanizmy, nastroje, musiał się znaleźć Morawiecki? Tam, gdzie Anna Walentynowicz, Krzysztof Wyszkowski, gdzie Andrzej Gwiazda i jego żona Joanna Duda Gwiazda, by podać tylko kilka nazwisk dzielnych, wspaniałych ludzi antykomunistycznej opozycji, wyrzuconych przez cwaniaczków na śmietnik historii, zabitych "chłostą śmiechu" i wpychanych w zapomnienie. Warto by się zainteresować Morawieckim - powiada pani redaktor z tej stacji, w której od lat jako słuchani z nabożnym skupieniem eksperci brylują generałowie Dukaczewski i Czempiński, z której nie wychodzą Palikot z psychostefanem, ze stacji, gdzie panią, której w 1980 strajkujący koledzy zatrzymali tramwaj wyłączając prąd w trakcji wylansowano na centralną postać Sierpnia tylko dlatego, że przed kamerami rozpruła gębę na Kaczyńskiego. Zgoda, warto by wam nawet w tej stacji zrobić jakieś szkolenia. Nie tylko o Morawieckim i nie tylko o "Solidarności Walczącej", której działacze, kiedy byli przez komunistów więzieni, to o niebo lepiej od nich znani Zachodowi przywódcy "Solidarności" wałęsowej przestrzegali Amnesty International, by za tamtymi się nie ujmować, tylko za nimi, bo tamci to organizacja terrorystyczna (haniebna historia, ale niestety prawdziwa). I o tym płocie, co go nie było - samiście zresztą w TVN zrobili o tym film i do dziś leży on głęboko w piwnicy; teraz pewnie dopiero zostanie z niej wyjęty. Rzadko się wzruszam, ale czasami jeszcze mi się to zdarza. Sejm, z którego wymiotło co najobrzydliwszych cwaniaczków, a inni zepchnięci zostali w kąty sali, inaugurowany przemową takiego człowieka... Jakby w tym smrodzie nieustającego kłamstwa, pogardy dla samych siebie i "pedagogiki wstydu", w którym kazano nam się dusić za cenę wzrostu gospodarczego i dojenia unijnych dotacji, ktoś wreszcie otworzył okno. Jakby wstał z grobu któryś z "Żołnierzy Wyklętych" i mówił tak, po prostu, o Polsce, o wielkich sprawach, jakby tego całego zaduchu w ogóle nie było. Do ludzi, którzy już prawie zdołali się poddać "panświnizmowi" III RP i prawie już uwierzyli, że wszyscy są umoczeni, wszyscy ugnojeni jak ta świnia z "Co mi zrobisz...", a wielkość autorytetów mierzy się tylko kapuchą, za jaką gotów je wynająć jakiś cinkciarz. A potem wyszła na sejmową mównicę jazgocąca przekupa, żeby po raz enty zachwalać, jakie to sukcesy odniosła, wyprzedzając nawet Francję i Szwajcarię, i po raz enty naurągać Kaczyńskiemu i PiS-owi, jakby w ogóle nie była w stanie zauważyć, że wybory już się skończyły, i że je przegrała. A zresztą może i faktycznie nikt jej tego nie miał jeszcze serca uświadomić. W każdym razie podniosły nastrój święta demokracji w jednej chwili padł na pysk, w sposób, który zażenowanie wzbudził nawet w niektórych z medialnych żołnierzy złej sprawy.
Trudno by było tego dnia, choćby się ktoś nie wiem jak głowił, bardziej wyraziście pokazać kontrast między dwiema Polskami. Tą, w której podnosi łeb, jak to był ujął redaktor Miecugow z tej samej stacji, "demon polskiego patriotyzmu", i tej, która chciała się nazywać "europejską", "fajną" czy "racjonalną", ale, sądząc po rekordowej w tej kadencji liczbie posłów, którzy nie omieszkali dodać do ślubowania "tak mi dopomóż Bóg", najcelniej powinna być nazwana po prostu "obłudną". Rafał Ziemkiewicz
Co byśmy zrobili bez Trybunału Konstytucyjnego? Strach pomyśleć, ale za pierwszej komuny Trybunału Konstytucyjnego nie było, a świat istniał jak gdyby nigdy nic, aż wreszcie generał Jaruzelski się spostrzegł, że Trybunału nie ma, kazał go powołać, no i teraz nie tylko jest, ale tak się do niego przyzwyczailiśmy, że nie wiadomo, czy moglibyśmy bez niego żyć. Pewnie dlatego ustępujący Sejm, w przekonaniu, że po nim nastąpi potop, wybrał aż pięciu nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Od przybytku bowiem głowa nie boli – to po pierwsze – a po drugie: już nie raz przekonaliśmy się, że data powołania sędziego do TK ma wpływ na orzecznictwo. Teraz zresztą pojawiła się inna kwestia, bo oto PiS złożyło do TK skargę na ustawę o Trybunale – czy ona zgodna z konstytucją, czy nie. Żeby Trybunał tę skargę rozpatrzył, sędziowie wybrani na podstawie zaskarżonej ustawy musieliby się wyłączyć, ale wtedy – na co zwrócił uwagę pan prof. Zoll – zabrakłoby co najmniej jednego sędziego do składu, wskutek czego działalność TK zostałaby sparaliżowana. Prof. Zoll podejrzewa, że właśnie o to chodzi – i przestrzega, że jeśli pan prezydent Duda nie przyjmie ślubowania od nowo wybranych sędziów pod pretekstem, że ma wątpliwości co do prawidłowości tego wyboru, to dopuści się „deliktu konstytucyjnego”, no a wtedy… Wtedy wszystko jest możliwe, bo jak trzeba, to i Trybunał staje na wysokości zadania, co pokazał w lipcu 1992 roku, kiedy to badał sprawę legalności uchwały lustracyjnej. Postępowanie zostało zakończone o godzinie 14.30, a odczytanie wyroku zapowiedziano na godzinę 16.00. I rzeczywiście: o godzinie 16.00 pan prof. Zoll odczytał orzeczenie uznające uchwałę za sprzeczną z konstytucją, a następnie – 30 stron uzasadnienia. Ale jak tam będzie, tak tam będzie; widać, że wojna w obronie demokracji w naszym nieszczęśliwym kraju zapowiada się smakowicie i jeśli tylko jurydyczna atmosfera się utrzyma, to tylko patrzeć, jak uczniowie w szkołach niczego nie będą przyjmowali na wiarę i jeśli, dajmy na to, na lekcji rachunków pani powie, że dwa dodać dwa jest cztery, to nikt nie przyjmie tego do wiadomości, jeśli nie przedstawi ona świadków, i to co najmniej dwóch, a właściwie trzech, bo wiadomo, że testis unus – testis nullus, co się wykłada, że „jeden świadek – żaden świadek”, więc trzeba co najmniej dwóch, ale dwóch to też za mało, skoro pierwszy się nie liczył, więc dopiero kiedy pani nauczycielka przedstawi trzech świadków, którzy potwierdzą, że dwa dodać dwa jest cztery, będzie można tę zbawienną prawdę przyjąć do wiadomości. Tymczasem jednak Trybunał zakwestionował wysokość kwoty wolnej od podatku przy podatku dochodowym jako sprzeczną ze sprawiedliwością społeczną. Jak zauważył pan sędzia Mirosław Granat, realizowanie obowiązku podatkowego nie powinno nikogo prowadzić do niedostatku, a tym bardziej do nędzy. Najwyraźniej niedostatek, a zwłaszcza nędza są sprzeczne z zasadą sprawiedliwości społecznej, którą – zgodnie z art. 2 konstytucji – „urzeczywistnia” Rzeczpospolita Polska. Pociąga to za sobą szereg wątpliwości, bo wynikałoby z tego, że praktyka uzupełniania dochodów jednego obywatela środkami skonfiskowanymi innemu obywatelowi jest z tą zasadą zgodna. Gdyby jednak taki zagrożony niedostatkiem obywatel zwrócił się bezpośrednio do obywatela zamożniejszego, by tamten podzielił się z nim swoim bogactwem pod rygorem natychmiastowego zastosowania przemocy, to niezawisły sąd zapewne uznałby to przynajmniej za usiłowanie wymuszenia rozbójniczego. Jeśli jednak obywatel taki skorzysta z pośrednictwa urzędnika państwowego, to ten czyn przestaje być odmianą kradzieży zuchwałej, a staje się „urzeczywistnieniem zasady sprawiedliwości społecznej”. No dobrze – ale czy na władzy publicznej nie ciąży obowiązek chronienia obywateli przed kradzieżą bez względu na to, kto i pod jakim pretekstem się jej dopuszcza? Ciąży, a jakże, choćby na podstawie art. 21 ust. 1 konstytucji, stanowiącym, że „Rzeczpospolita Polska chroni własność i prawo dziedziczenia”. Niby „chroni”, ale tak naprawdę to wcale nie chroni – a najlepszym tego dowodem jest istnienie progresywnego podatku dochodowego. Dochód w postaci sumy pieniężnej jest takim samym przedmiotem własności jak rzeczy ruchome czy nieruchome i wspomniany art. 21 ust. 1 nie uzależnia zakresu ochrony własności od jej rozmiarów. Tymczasem zasada progresji podatkowej oznacza, że rozmiar obciążeń własności na rzecz fiskusa rośnie proporcjonalnie do jej rozmiarów, co oznacza, że ochrona własności słabnie w miarę wzrostu jej rozmiarów. Zatem istnienie progresji podatkowej jest oczywiście sprzeczne z zasadą ochrony własności i ciekawe, że jak dotąd Trybunał Konstytucyjny nie zauważył tego słonia w menażerii. Być może mamy tu jednak nieusuwalną kolizję między „urzeczywistnianiem” – cokolwiek by to miało oznaczać – zasady sprawiedliwości społecznej a ciążącym na władzy publicznej obowiązkiem ochrony własności. Wszystko wskazuje na taką właśnie możliwość, z czego wynika, że pogodzenie socjalistycznych wynalazków w rodzaju „sprawiedliwości społecznej” nie tylko z tradycyjnymi pojęciami prawnymi, ale z elementarną praworządnością nie jest chyba możliwe. W rezultacie wprowadzenia do konstytucji semantycznego chaosu, Trybunał Konstytucyjny, zamiast chwycić byka za rogi, zajmuje się tak zwanym „dalszym doskonaleniem” – w tym konkretnym przypadku – podatku dochodowego. Tymczasem warto zwrócić uwagę, że podatek dochodowy na skutek samej swojej konstrukcji wyposaża władzę publiczną w uprawnienie, które dla prawidłowego funkcjonowania państwa, a zwłaszcza dla pozyskiwania przez państwo dochodów do budżetu, nie jest wcale konieczne. Chodzi mi oczywiście o uprawnienie władzy publicznej do kontrolowania dochodów obywateli oraz kosztów ich uzyskania. Gdyby podatek dochodowy zlikwidować i zastąpić go na przykład podatkiem konsumpcyjnym, a najlepiej – podatkiem pogłównym, który, gwoli udelektowania zwolenników nowomowy, można by nazwać „zryczałtowanym podatkiem osobistym”, to władza publiczna mogłaby zostać pozbawiona uprawnienia do kontrolowania dochodów obywateli bez żadnego uszczerbku dla publicznych finansów. Jest to proste niczym budowa cepa, ale skoro Umiłowani Przywódcy, podobnie jak Trybunał Konstytucyjny, starannie omijają wzrokiem tego słonia w menażerii, to nieomylny to znak, iż z jakichś zagadkowych przyczyn zależy im na utrzymaniu tej uzurpacji. W tej sytuacji postulat uzależnienia kwoty wolnej od podatku od poziomu zamożności obywatela – niezależnie od intencji, jakie Trybunałowi przyświecały – tę uzurpatorską kompetencję władzy publicznej nie tylko utrwala, ale nawet rozszerza. Widać, że złe drzewo nie może zrodzić dobrego owocu. Stanisław Michalkiewicz
Z majestatu Judenratu W związku ze śmiercią generała Czesława Kiszczaka zabrało głos Ministerstwo Obrony Narodowej informując, że generał Kiszczak – po pierwsze – nie zostanie pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, a po drugie – na pogrzebie nie będzie żadnych honorów wojskowych. W przypadku Ministerstwa Obrony Narodowej, a zwłaszcza w przypadku obecnego cywilnego kierownictwa tego resortu, podobnie jak wszystkich pozostałych resortów i pani premierzycy, można mówić o rażącej niewdzięczności. Jak bowiem wiadomo, Platforma Obywatelska powstała w następstwie wielu rozmów i bliskich spotkań III stopnia, jakie z wieloma osobistościami odbył pan generał Gromosław Czempiński, za pierwszej komuny oficer SB, za drugiej komuny awansowany nawet na szefa Urzędu Ochrony Państwa, co bez wiedzy i zgody generała Czesława Kiszczaka byłoby chyba niemożliwe, a w każdym razie – musiałoby wywołać chóralny skowyt autorytetów moralnych. Skoro żadnego skowytu – ani chóralnego, ani nawet pojedynczego – nie było, nieomylny to znak, że zarówno powierzenie generałowi Gromosławowi Czempińskiemu strzeżenia bezpieczeństwa naszej młodej demokracji przed zdradzieckimi knowaniami reakcyjnego podziemia, jak i podjęcie wspomnianych działań operacyjnych, skierowanych na pojawienie się na scenie politycznej tubylczego bantustanu Platformy Obywatelskiej, musiało odbywać się za aprobatą zarówno generała Czesława Kiszczaka, jak i innych człowieków honoru. W tej sytuacji reakcja Ministerstwa Obrony Narodowej, którego cywilne kierownictwo, nie mówiąc już o kierownictwie poprzebieranym w mundury naszej niezwyciężonej armii, na sprawę pogrzebu generała Kiszczaka nosi znamiona rażącej niewdzięczności. To już znacznie przyzwoiciej zachował się pan redaktor Adam Michnik, o czym możemy wnioskować nie tyle może z jego własnych deklaracji, bo te pewnie jeszcze szlifuje, co z deklaracji pana redaktora Jacka Żakowskiego, który w żydowskiej gazecie dla tubylczych Polaków biega za proroka mniejszego. Otóż pan red. Żakowski stwierdził, że chociaż generał Kiszczak maczał palce we wprowadzeniu stanu wojennego, to jednak pogrzeb z honorami mu się należy. A dlaczego mu się należy? Tego już pan red. Żakowski nie powiedział, ale i bez tego możemy się domyślić tej przyczyny. Otóż pan red. Żakowski biega za proroka, ale tylko mniejszego, podczas gdy prorokiem większym jest sam pan redaktor Michnik – ten sam, który w słynnej rozmowie, nie tyle może w kartoflarni, co z resortową „Stokrotką” i bez wyraźnie zaznaczonej przynależności resortowej panią redaktor Agnieszką Kublik, mianował generała Czesława Kiszczaka „człowiekiem honoru”. I słuszna jego racja – bo – po pierwsze – czyż generał Kiszczak nie przeprowadził selekcji kadrowej w strukturach podziemnych, zgodnie z sugestiami Jacka Kuronia eliminując ze „strony społecznej” tak zwaną „ekstremę”, w następstwie czego „strona społeczna” składała się z osobistości obdarzonych zaufaniem RAZWIEDUPR-a? Przeprowadził. Czyż – po drugie – generał Kiszczak kiedykolwiek puścił farbę ukazując jakieś wstydliwe zakątki z życiorysów autorytetów moralnych? Nigdy farby nie puścił, przeciwnie – do końca szedł w zaparte, podsuwając nawet podległym sobie ubekom wyjaśnienie, że nie tylko fikcyjnie rejestrowali konfidentów „bez ich wiedzy i zgody”, ale w dodatku – że wykorzystywali materiały z podsłuchów pokojowych i innych jako raporty tychże konfidentów. Słowem – generał Kiszczak, w trosce o reputację autorytetów moralnych, naraził nawet na szwank reputację Służby Bezpieczeństwa i reputacje własną – że wiedząc o wszystkim, takie bezeceństwa tolerował. Czyż można wymagać większego poświęcenia? Nie można – i dlatego właśnie pan red. Michnik, ulegając nieodpartemu impulsowi wdzięczności i zarazem chwytając się nadziei, że wstydliwe zakątki „wieczysta noc powlecze”, mianował generała Kiszczaka „człowiekiem honoru”. No to jakże „człowiekowi honoru” odmówić honorów wojskowych ze strony naszej niezwyciężonej armii? Honorów odmówić mu nie można i taką właśnie opinię z majestatu Judenratu z Czerskiej przedstawił mikrocefalom biegający za proroka mniejszego pan red. Jacek Żakowski. Podobnie zachowała się pani red. Katarzyna Wiśniewska, przez redakcyjny Judenrat rzucona akurat na religijny odcinek frontu ideologicznego. Wprawdzie nie jest ona prorokiem mniejszym, ani nawet w ogóle żadnym prorokiem, niemniej jednak, podobnie jak pan red. Żakowski, musiała dopuścić sob ie do głowy, że też jest autorytetem moralnym. To jest, mówiąc nawiasem, jakaś epidemia wśród Zasrancen zatrudnionych w charakterze chłopaków, czy panienek do pisania w żydowskiej gazecie dla Polaków. Każdemu z nich wydaje się, że zjadł wszystkie rozumy, tymczasem każdy tylko świeci światłem odbitym od majestatu Judenratu. Gdyby tak, dajmy na to, panu redaktorowi Michnikowi zepsuł się telefon, to wśród tamtejszych Zasrancen zapanowałby chaos: nie wiemy, co myślimy. Na szczęście Pan Bóg miarkuje wiatr na wełnę jagnięcia, w związku z czym telefon pana redaktora Michnika jest cały czas sprawny. Wracając zaś do pani red. Katarzyny Wiśniewskiej, to właśnie rozkazała Episkopatowi Polski, żeby przed 11 listopada zrobił porządek z uczestnikami marszu Niepodległości, a konkretnie – żeby odwiódł tych „zadymiarzy” od wznoszenia haseł „nacjonalistycznych”. Na przykład: „Polska dla Polaków”, bo wiadomo przecież, że Polska nie jest dla żadnych Polaków, tylko przede wszystkim – dla Żydów, potem – dla „uchodźców” - najlepiej z Syrii (bo oni wszyscy są teraz „ z Syrii”, nawet gdy pochodzą z Afganistanu), a dopiero potem – ewentualnie – dla Polaków – bo ktoś przecież musi zarówno Żydów, jak i „uchodźców” obsługiwać. Majestat Judenratu najwyraźniej musi na pani red. Katarzynie Wiśniewskiej robić wielkie wrażenie, skoro wydaje się jej, że może Episkopatowi Polski wydawać takie polecenia. Z obfitości serca usta mówią, więc i to przeświadczenie pani red. Wiśniewskiej musi mieć jakieś podstawy. Albo tedy Judenrat wie już coś, o czym my jeszcze nie wiemy, a co pani red. Wiśniewska szóstym zmysłem wyczuwa, albo też w jej przypadku wspomniana epidemia objawiła się w postaci ostrej utraty poczucia rzeczywistości. Trudno w tej chwili powiedzieć, która możliwość jest bardziej prawdopodobna, ale esperons, że wkrótce się o tym przekonamy. Stanisław Michalkiewicz
Gestapo penetruje Polskę W jednym ze swoich reportaży Anna Strońska wspomina kobietę, która dwie największe nienawiści swego życia zamknęła w trzech słowach: „ty Żydu gestapowcze!” Sprawia to wrażenie jakiegoś paradoksu tym bardziej, że tresura, jakiej od lat jesteśmy poddawani, jeśli nie jako uczniowie i studenci, to jako odbiorcy produkcji przemysłu rozrywkowego, czy tak zwanych „niezależnych mediów”, zatrudniających „oficerów frontu ideologicznego”, często zresztą oficerów prawdziwych – więc wspomniana tresura sprawia, że „gestapowiec” może kojarzyć się ze wszystkim, tylko nie z „Żydem” - jakby Żydzi byli z natury rzeczy immunizowani na Gestapo. Jednak tresura swoją drogą, a rzeczywistość – swoją tym bardziej, że na świecie, jak wiadomo, dzieją się rzeczy, o których nie śniło się filozofom. Oto w dniach ostatnich zadzwoniła do moich drzwi pani w towarzystwie młodszego od niej, brodatego jegomościa, pytając, czy może przeprowadzić ze mną ankietę na tematy społeczne. Ponieważ ani nie przedstawiła się z nazwiska, ani nie miała żadnego identyfikatora, zapytałem, dla kogo przeprowadzą tę ankietę. Ona na to, że nie może mi powiedzieć. - Skoro pani nie może mi powiedzieć – ja na to - dla kogo robi tę ankietę, to ja nie mogę pani odpowiedzieć ani na jedno pytanie. Wtedy ona powiada, że robi tę ankietę dla Agencji Praw Podstawowych. Kiedy to usłyszałem, odparłem, że na żadne pytania dla Gestapo odpowiadał nie będę, po czym poprosiłem o opuszczenie mieszkania. Rzecz w tym, że Agencja Praw Podstawowych z siedzibą w Wiedniu, która kiedyś nazywała się Europejskim Centrum Monitorowania Rasizmu, Antysemityzmu i Ksenofobii, a gdy rozszerzyła zakres swoich zainteresowań na „homofobię”, czyli każdą formę sprzeciwu wobec sodomitów i gomorytów, zmieniła nazwę na „Agencja Praw Podstawowych”, sugerującą, jakoby broniła jakichś podstawowych ludzkich praw – ale to tylko podstęp, bo tak naprawdę celem tej Agencji jest monitorowanie mniej wartościowych narodów europejskich, czy przypadkiem nie wyłamują się z tresury zaplanowanej i prowadzonej przez żydokomunę w ramach drugiej fazy komunistycznej rewolucji. Agencja ta posługuje się w każdym kraju członkowskim Unii Europejskiej krajowymi kolaborantami, rekrutowanymi na zasadzie przetargu na usługi delatorskie. W Polsce przetarg ten wygrała Helsińska Fundacja Praw Człowieka, być może dlatego, że mogła przedstawić tańszą ofertę, ponieważ jest futrowana przez żydowskiego finansowego grandziarza Jerzego Sorosa dwoma kanałami: pierwszym kanałem jest Fundacja Batorego, której pełnomocnikiem na nasz nieszczęśliwy kraj jest Główny Cadyk III Rzeczypospolitej, pan Aleksander Smolar, a drugim kanałem jest Instytut Społeczeństwa Otwartego, z którego Helsińska Fundacja futrowana jest bezpośrednio. Co z tego ma finansowy grandziarz i dlaczego zależy mu na otwieraniu przed nim europejskich społeczeństw – o to mniejsza, bo ważniejszy jest mechanizm nadzorowania mniej wartościowych narodów europejskich przez wiedeńską centralę unijnego Gestapo. Otóż Helsińska Fundacja Praw Człowieka, będąca kolaborantem wiedeńskiej centrali na terenie tubylczym, kolaboruje z kolei z wieloma tak zwanymi „organizacjami pozarządowymi”. De nomine „pozarządowe”, organizacje te są z reguły poprzysysane do różnych finansowych kurków: unijnych, rządowych, samorządowych, a niekiedy do wszystkich trzech naraz. Skupiają one rozmaitych filutów, którzy lubią za łatwe pieniądze wypić sobie i zakąsić, no ale żeby te pieniądze dostać, to muszą się wykazać. Nad tym, by wykazywali się we właściwą stronę, czuwają pierwszorzędni fachowcy z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, co to jeszcze samego znali Stalina – i w rezultacie policja, prokuratury i sądy zasypywane są donosami, z którymi muszą coś zrobić, więc ślimaczą się energiczne śledztwa, przeciągają się sądowe procesy, a zagranica dostaje sygnał, że w naszym nieszczęśliwym kraju „faszyzm podnosi głowę”, co w sprzyjających okolicznościach może posłużyć za pretekst do jakichś – również zbrojnych - interwencji. To, że pragnący zachować anonimowość ankieterzy, pracujący – jak się okazało – dla wiedeńskiego Gestapo – odwiedzili akurat mnie – odbieram jako kolejną „sprawę operacyjnego rozpracowania” ze strony którejś z bezpieczniackich watah. Za pierwszej komuny SB wszczęła przeciwko mnie dwie takie sprawy: pierwszą w 1978 roku pod kryptonimem „SAM” i drugą, w roku 1980 – pod kryptonimem „STEN”. Za komuny obecnej, to znaczy – w roku 2012, Abewiaki sprokurowały operację „Menora”, w której prawdziwa była tylko forsa, jaką prawdopodobnie się między sobą podzieliły – bo przecież i oni muszą coś z tej swojej psiej służby mieć. Nie była to zresztą operacja jedyna, bo konfident ukrywający się pod nickiem „sapere aude”, wpuścił do sieci fałszywkę z rzekomym moim zobowiązaniem do współpracy z SB i chociaż policji i prokuraturze podsunąłem pod nos wszystkie informacje naprowadzające, to mimo upływu trzech lat energiczne śledztwo jakoś nie może doprowadzić do wykrycia sprawcy. Utwierdza mnie to w podejrzeniach, że „sapere aude” był konfidentem wykonującym zadanie, w związku czym policja i prokuratura maja surowo przykazane, by go chronić przed dekonspiracją. To znaczy, że bezpieka musiała założyć mi kolejną sprawę operacyjnego rozpracowania. No a teraz – „ankieterzy”. Ponieważ moja skromność jest znana na całym świecie, to przypuszczam, że nie byłem bynajmniej jedyną osobą, którą tacy „ankieterzy” ostatnio odwiedzili. Pewnie takich indagowanych było więcej – ale to by znaczyło, że wiedeńskie Gestapo prowadzi akcję penetrowania opinii publicznej w Polsce, wykorzystując w tym celu – jakże by inaczej? - tubylcze bezpieczniackie watahy. Jakże by inaczej – bo przecież początki ubeckich dynastii, stanowiących najtwardsze jądro bezpieczniackich watah w naszym nieszczęśliwym kraju, nikną w mrokach okupacji niemieckiej i okupacji sowieckiej. I chociaż na widownię dziejową wchodzi trzecia, a nawet czwarta generacja, to przecież służbę, czy to dla Gestapo, czy to dla NKWD, ma w genach. Ciekawe, jaki jest cel tej operacji i co z tego będzie miała Helsińska Fundacja Praw Człowieka, no a przede wszystkim – żydowski finansowy grandziarz, który przecież pieniędzy w błoto nie wyrzuca, tylko je inwestuje. A właśnie węgierski premier Wiktor Orban, który w odróżnieniu od naszych Umiłowanych Przywódców, coś tam musi wiedzieć, publicznie powiedział, że grandziarz spiskuje przeciwko Europie, wspierając przedsięwzięcia prowadzące do degeneracji historycznych europejskich narodów. W tej sytuacji trudno się dziwić, że środowisko skupione wokół żydowskiej gazety dla Polaków tak zaciekle potępia teorie spiskowe.
Stanisław Michalkiewicz
Co dalej z IS-lamem Subotnik Ziemkiewicza Trudno, poddam się dziś przekleństwu całodobowych stacji informacyjnych, które w takich dniach jaki dzisiejszy muszą mówić o „łamiącym niuse”, choć wszystko co jest do powiedzenia wystarczy na pięć minut i potem nie ma już nic do dodania, można tylko sprowadzać do studia kolejne osoby równie jak poprzednie nie mające nic mądrego do powiedzenia i młócić z nimi te same paździerze. Mam wrażenie, że o wczorajszym zamachu pisałem już wielokrotnie, na długo zanim się wydarzył, pierwszy raz już całe lata temu. Kalifat realizuje swą długofalową strategię skutecznie i bez litości, przy chamberleinowskiej bezradności europejskich polityków i w ogólnej atmosferze „appeasementu”, w którą jednych wpycha zupełnie już odleciane od rzeczywistości lewicowe ideolo, a innych zwykły strach. Jedyny unik, jaki mogę zrobić, to nie pisać o tym co się wczoraj stało – skoro jako się rzekło już pisałem zanim się stało, odsyłam do wujka google’a i biblioteki – tylko tym, co będzie dalej. Następnym krokiem Kalifatu będzie postawienie warunków politycznych – albo kolejne okrucieństwa na „niewiernych psach”, albo prawna autonomia dla domagających się tego mniejszości islamskich. Aby miał kto w imieniu muzułmanów przemawiać, utworzą IS-lamiści równoległe do struktur terrorystycznych struktury polityczne, względnie przejmą istniejące, a że euroidioci gorąco czekają na „pokojowy” islam, Kalifat będzie ich rozgrywał starą jak Kreml sztuczką „ustępujcie póki czas gołębiom, bo przyjdą na ich miejsce twardogłowi”. W praktyce autonomia oznaczać będzie oddanie pod władzę radykalnego islamu całych społeczności muzułmańskich, zapewne definiowanych jako wszystkie osoby pochodzące z krajów muzułmańskich – bo o to na obecnym etapie walczy kalifat, o zapanowanie nad całym mahomentanizmem, resztę świata odkładając na później. Zachód kapitulację podpisze, pocieszając się, że niech tam sobie Arabowie ze swoimi Arabami robią co chcą. Będzie to oczywiście tylko odwleczenie w czasie, kosztem muzułmanów, totalnej klęski, ale przecież nic innego nie robi Zachód już od wielu lat. Jedynym, co w tej sytuacji jesteśmy w stanie zrobić jest starać się utrzymać Polskę od problemu jak najdalej, rozsądnie przyjmować białych, chrześcijańskich uciekinierów z Europy, szczególnie tych posiadających wysokie kwalifikacje, i modlić się, by na wschodzie na nawozie putinowskiego mongolizmu wyrósł w porę jakiś sensowny partner do geopolitycznej współpracy. Tyle. Rafał A. Ziemkiewicz
Jazgoty i kombinacje No i już – jak to mówią – „po harapie” - to znaczy, skład nowego rządu został ogłoszony. Zanim jednak to nastąpiło, między Kancelarią Prezydenta, a Kancelarią Premiera wybuchł niesłychany jazgot na tle tego, kto będzie reprezentował nasz nieszczęśliwy kraj i czy w ogóle będzie on reprezentowany na nieformalnym szczycie, zwołanym przez prezydenta Unii Europejskiej Donalda Tuska, a poświęconym „uchodźcom”, zwanym również „imigrantami”. Poszło o to, że prezydent Andrzej Duda zwołał pierwsze posiedzenie nowego Sejmu na 12 listopada, a zgodnie z art. 162 konstytucji, Prezes Rady Ministrów składa dymisję Rady Ministrów na pierwszym posiedzeniu nowo wybranego Sejmu. Tymczasem Donald Tusk na 12 listopada zwołał wspomniany nieformalny szczyt UE na Malcie, na który wybierała się pani premierzyca Ewa Kopacz. W związku z tym domagała się przełożenia terminu pierwszego posiedzenia Sejmu, ale prezydent był nieugięty. Niezależne media głównego nurtu rozpoczęły więc wściekły jazgot, z wykorzystaniem autorytetów moralnych, które zgodnie ćwierkały z tego samego klucza, co skłania do podejrzeń o inspirację ze strony oficerów prowadzących. Bo oficerowie prowadzący autorytety moralne ustawiają się okoniem zarówno do prezydenta Dudy, jak i nowego rządu. Przykład idzie z góry; na wieść o powołaniu nowego rządu dymisję złożył szef Biura Ochrony Rządu generał Krzysztof Klimek, podobnie jak szef Agencji Wywiadu, gen. Maciej Hunia. Na tym się nie skończyło, bo słychać, że dymisję planuje też szef ABW, gen. Dariusz Łuczak, a złożył ją już szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Piotr Pytel. Jak tak dalej pójdzie, to cała wierchuszka bezpieczniackich watah zejdzie do podziemia, gdzie będzie udawała „żołnierzy wyklętych”, którym legendę „człowieków honoru” będzie dorabiała niezawodna „Gazeta Wyborcza”, w preparowaniu wszelkich legend dobrze szczwana. Wracają jednak do jazgotu, to ucichł on na wieść, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych w ogóle nie powiadomiło Kancelarii Prezydenta o nieformalnym szczycie. Nic dziwnego – trudno jazgotać, zwłaszcza z ogniem w oczach, kiedy właśnie potwierdziło się, że państwo polskie rzeczywiście nie funkcjonuje, że partyjnictwo, albo co gorsza – agentura – przeżarła je na wylot. W takiej sytuacji nawet autorytety moralne z miedzianymi czołami nieco się mitygują – więc pan minister Schetyna, na czele schetyniątek ubiegający się o przywództwo w Platformie Obywatelskiej powiedział, że to nieprawda, że Ministerstwo Kancelarię o wszystkim rzetelnie informowało. Uczynił to wszelako po prawie dwóch dniach, w trakcie których autorytety moralne zdążyły wytracić wszelki impet, więc wypadło to blado, zwłaszcza, że Kancelaria Prezydenta nie tylko temu zaprzeczyła, ale dodatkowo poinformowała, że MSZ tradycyjnie prezydenta o niczym nie powiadamiał. W takiej sytuacji niezależne media musiały wytłumić jazgot w sprawie maltańskiego szczytu, zwłaszcza, że pojawiła się kolejna okazja do jazgotania w postaci powołania rządu z panią Beatą Szydło, jako premierzycą. Gołym okiem widać, że rząd pani Szydło jest efektem kompromisu wewnątrz nie tyle PiS-u, co między PiS-em, a niedawnymi renegatami z Solidarnej Polski pana Zbigniewa Ziobry, spośród których z listy PiS do Sejmu dostało się 9 posłów oraz 6 posłów z Polski Razem pobożnego Jarosława Gowina. Nietrudno się domyślić, że prezes Kaczyński musiał zapewnić sobie lojalność jednych i drugich, bo bez nich nie miałby większości nawet 5 posłów, tylko deficyt co najmniej 10, a wtedy o żadnym samodzielnym rządzie nie byłoby mowy. Zresztą i teraz nie jest to rząd PiS-owski, tylko de facto – koalicyjny, podobnie jak ten w roku 2007 z LPR i Samoobroną. Ciekawe jak długo prezes Kaczyński będzie cierpliwie znosił niewątpliwe umacnianie się des renegats na plecach PiS, zwłaszcza gdy zaczną oni podbijać stawkę za popieranie ambicji prezesa. Problem polega jednak na tym, że konsumpcja tych „przystawek” z pewnością nie wyszłaby PiS-owi na zdrowie, bo oczekiwania rozbudzone wśród zwolenników PiS i tak przewyższają realne możliwości tego rządu, więc powtórka z roku 2007 raczej nie zostałaby prezesowi Kaczyńskiemu wybaczona. Można tedy powiedzieć, że „złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma”. Na wszelki tedy wypadek do rządu trafił pan Mateusz Morawiecki, 47-letni syn Kornela Morawieckiego, posłującego z listy 42-osobowego klubu Pawła Kukiza. Młodszy pan Morawiecki na pewno ma zalety „fizjologiczne i inne”, podobnie jak pan dr Andrzej Olechowski, a wśród nich i tę, że może odegrać rolę budowniczego złotego mostu, po którym członkowie klubu Pawła Kukiza będą przebiegać do PiS, wzmacniając pozycję prezesa Kaczyńskiego wobec des renegats. W odróżnieniu bowiem od nich, posłowie z klubu Pawła Kukiza mogą być wyłuskiwani indywidualnie, co zawsze jest tańsze, no a poza tym w większości są sejmowymi debiutantami, więc jeszcze dokładnie nie wiedzą, ile mogą żądać, podczas gdy des renegats są w tej kwestii nieporównanie bardziej doświadczeni. Ale jazgot koncentrował się głównie na trzech osobach: Mariuszu Kamińskim, który w nowym rządzie został koordynatorem służb specjalnych, na Zbigniewie Ziobrze, który został ministrem sprawiedliwości i zapowiada połączenie tego stanowiska ze stanowiskiem prokuratora generalnego, a przede wszystkim – na złowrogim Antonim Macierewiczu, który u pani Szydło został ministrem obrony narodowej. Jazgot sugeruje, że wojsko będzie bojkotowało złowrogiego ministra Macierewicza i dymisje kandydatów na „żołnierzy wyklętych” te podejrzenia czynią prawdopodobnymi. Jednak z uwagi na to, że Polska już na dobre przechodzi pod kuratelę amerykańską, a polityczna scena, z dominacją na niej „naszych sukinsynów” będzie dostosowywana do potrzeb aktywnej amerykańskiej polityki w Europie Wschodniej. Wprawdzie RAZWIEDUPR 18 czerwca br. złożył Stanom Zjednoczonym deklarację lojalności w zamian za obietnicę dalszego pasożytowania na mniej wartościowym narodzie tubylczym, ale Amerykanie, przynajmniej w tej chwili, nie mają żadnego interesu w inicjowaniu w naszym nieszczęśliwym kraju jakiejś rewolucji w rodzaju ukraińskiego Majdanu, więc nie sądzę, by soldateska w ogóle odważyła się na felonię, a gdyby nawet – to zostanie ona szybko i sprawnie spacyfikowana. W interesie amerykańskim bowiem leży to, by na tym etapie Polskę reprezentował rząd, którego nie trzeba będzie podszczuwać przeciwko Rosji – więc Antoni Macierewicz jest jak najbardziej odpowiednim kandydatem na ministra obrony. Jazgot zatem podnoszony jest z innych powodów; z zaniepokojenia, czy nie trzeba będzie oddawać łapówek wziętych przy okazji modernizacji naszej niezwyciężonej armii, jeśli, dajmy na to, uważany przez ministra Macierewicza za „wątpliwy” kontrakt na francuskie śmigłowce zostanie podważony. Jak tu zwracać forsę, zwłaszcza, gdy została już wydana? W nowym rządzie zwraca również uwagę parcelacja resortów, która może świadczyć zarówno o kompromisach w łonie PiS, jak i widocznej intencji prezesa Kaczyńskiego zachowania nad rządem kontroli. Świadczy o tym nominacja pana Adama Lipińskiego na ministra do kontaktów z parlamentem, co oznacza powierzenie „najwierniejszemu z wiernych” kontroli nad klubem parlamentarnym, bez którego ani rząd, ani pan prezydent niczego zwojować nie mogą, podobnie jak likwidacja ministerstwa gospodarki i rozparcelowanie go między ministerstwo rozwoju, energetyki, infrastruktury, gospodarki morskiej i żeglugi oraz ministerstwo rolnictwa. Złośliwi mówią, że gospodarki już nie ma, więc nie było innego wyjścia, podobnie jak ze Skarbem Państwa, którego ministerstwo będzie „wygaszane”. Podobne wątpliwości budzi utworzenie ministerstwa „do spraw europejskich” z panem Konradem Szymańskim na czele, chociaż obok niego istnieje Ministerstwo Spraw Zagranicznych z panem Witoldem Waszczykowskim. Tymczasem chociaż światło nie zostało jeszcze oddzielone od ciemności i w Platformie Obywatelskiej rozgorzała walka o przywództwo, ustępujący minister obrony i wicepremier w rządzie pani premierzycy Kopacz , pan Tomasz Siemoniak nie wykluczył połączenia PO i Nowoczesnej pana Ryszarda Petru. Potwierdza to podejrzenia, że Nowoczesna została wykreowana przez RAZWIEDUPR ponieważ szyld Platformy Obywatelskiej już się opatrzył i w następnych wyborach trzeba wystąpić pod nowym szyldem. Widać, że planowanie polityczne w naszym nieszczęśliwym kraju ma charakter długofalowy, co jest zrozumiałe w sytuacji, gdy Stany Zjednoczone zresetowały swój poprzedni reset w stosunkach z Rosją na dobre. Stanisław Michalkiewicz
16 listopada 2015 Rząd Beaty Szydło powstanie zaledwie w 3 tygodnie
1. Wszystko wskazuje na to, że po piątkowym powołaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę Beaty Szydło na premiera proces powołania nowego rządu wraz z uzyskaniem przez niego wotum zaufania, nie będzie trwał dłużej niż 3 tygodnie. Już dzisiaj bowiem prezydent wręczy nominacje ministrom rządu premier Beaty Szydło, a najprawdopodobniej w najbliższą środę wygłosi w Sejmie expose i na pewno uzyska poparcie większości parlamentarnej Zjednoczonej Prawicy. Przypomnijmy tylko, że Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła wyniki wyborów we wtorek 27 października i w związku z tym 18 listopada (w dniu wygłoszenia expose) minie zaledwie 3 tygodnie od tego momentu.
2. Od momentu ogłoszenia wyników wyborów, codziennie byliśmy bombardowani pytaniami o skład nowego rządu, a część dziennikarzy mediów tzw. głównego nurtu zaczęła już nawet, rozliczać nieistniejącą Radę Ministrów z realizacji obietnic wyborczych. Szukano sensacji w dwudniowej nieobecności kandydatki na premiera Beaty Szydło, ba twierdzono, że nie ma ona żadnego wpływu na kształt Rady Ministrów, którą będzie kierować, że wręcz dostanie ten skład napisany na kartce przez Jarosława Kaczyńskiego. W momencie kiedy przerwano rozmowy z kandydatami na ministrów, aby Beata Szydło mogła odbyć rozmowy z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy, a także skorzystać z zaproszenia ambasadora W. Brytanii w Polsce na wspólne obejrzenie nowego filmu z Jamesem Bondem, w mediach rozpowszechniano informacje o walce wewnętrznej w Prawie i Sprawiedliwości o stanowiska ministrów. Spekulacje ustały dopiero wtedy kiedy prezes Jarosław Kaczyński i kandydatka na premiera Beata Szydło, ogłosili skład Rady Ministrów, a także nazwiska najbliższych współpracowników w Kancelarii Premiera.
3. Piątkowa uroczystość desygnowania przez prezydenta Andrzeja Dudę Beaty Szydło na premiera z udziałem nowo wybranych władz Sejmu i Senatu i przewodniczących wszystkich klubów parlamentarnych, była niezwykle uroczysta.
Prezydent pogratulował nie tylko Pani premier Szydło i zwycięskiemu obozowi Zjednoczonej Prawicy ale także twórcy tego podwójnego sukcesu (w wyborach prezydenckich i parlamentarnych) premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Nazwał go nie tylko wielkim politykiem i strategiem ale także wielkim człowiekiem, który dla „dobrej zmiany” w Polsce zrezygnował z własnych ambicji i zdecydował się zaproponować ponad rok temu wówczas europosła Andrzeja Dudę jako kandydata Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta. Po bardzo skutecznej kampanii pokonał on „murowanego kandydata” Bronisława Komorowskiego, a następnie niewiele później szefowa jego sztabu wyborczego Beata Szydło została ogłoszona przez Jarosława Kaczyńskiego kandydatką na premiera jeżeli tylko Zjednoczona Prawica wygra wybory.
4. W najbliższą środę premier Beata Szydło przedstawi główne zamierzenia swojego rządu w tym to sztandarowe 500 zł +. Chodzi o realizację programu 500 zł na drugie i każde kolejne dziecko w rodzinach zamożniejszych i także na pierwsze w tych mniej zamożnych, a w związku z tym konieczne jest szybkie uchwalenie ustaw dotyczących nowych podatków sektorowych (bankowego i od supermarketów), a także nowej ustawy o VAT uszczelniającej pobór tego podatku , w konsekwencji przygotowanie głębokiej autopoprawki do projektu budżetu na 2016 rok przygotowanego jeszcze przez rząd Ewy Kopacz. Kluczem do sukcesu tej nowej ekipy będzie jednak wprowadzenie polskiej gospodarki na ścieżkę szybszego niż to tej pory wzrostu gospodarczego, a będzie to możliwe poprzez realizację wielkiego programu inwestycyjnego opiewającego na kwotę powyżej 1 biliona złotych do roku 2022 i mobilizacja takich środków (europejskich, budżetowych, bankowych i oszczędności przedsiębiorców), co będzie zadaniem wicepremiera i ministra Mateusza Morawieckiego.
5. A więc zaledwie w 3 tygodnie po ogłoszeniu wyników wyborów rząd Zjednoczonej Prawicy nie tylko uzyska wotum zaufania w Sejmie ale także wręcz natychmiast zacznie wykonywać swoje obowiązki. Po dramatycznych wydarzeniach w Paryżu już w tym tygodniu w Brukseli będą miały miejsce posiedzenia Rady ministrów obrony i ministrów spraw wewnętrznych i dobrze, że na tych posiedzeniach będą już przedstawiciele nowego rządu. Jest to wręcz rekordowy czas powstania nowego rządu i oznacza, że Prawo i Sprawiedliwość było dobrze przygotowane do przejęcia władzy i odpowiedzialności za polskie sprawy, mimo tego, że w mainstreamowych mediach można usłyszeć zupełnie coś innego. Kuźmiuk
Orban To spisek wielkich finansistów stoi za muzułmanami Viktor Orban „To nie przypadek, że codziennie dostarcza się do Europy tysiące migrantów. Chce się urzeczywistnić określoną konstrukcję, którą można nazwać ukierunkowaną na lewo.Chce się pozbawić europejskie państwa narodowe znaczenia” - powiedział Orban na konferencji we włoskim instytucie kultury w Budapeszcie.
„Jeśli nie zaangażujemy się na rzecz Europy, kontynent nie będzie już więcej Europą żyjących tutaj obywateli, lecz urzeczywistniaja się mętne marzenia kilku wielkich finansistów, transnarodowych aktywistów i nie wybieranych przez nikogo funkcjonariuszy” - dodał węgierski premier. „Przeciwko temu spiskowi, przeciwko tej zdradzie musimy zwrócić się ku demokracji i ku narodowi” - zaznaczył.”..”„Ta inwazja (uchodźców) kierowana jest z jednej strony przez biznes przemytniczy, z drugiej zaś przez tych aktywistów (na rzecz praw człowieka), którzy wspierają wszystko, co osłabia państwa narodowe” - zaznaczył. „...(źródło)
Sławomir Sierakowski po zamachach w Paryżu atakuje „prawicowych hejterów”. „Są nie tylko niemoralni, ale też niebezpieczni”ie pozwólmy prawicowym hejterom wykorzystać zamachu do atakowania uchodźców, jeśli nie chcemy działać po myśli terrorystów – pisze Sławomir Sierakowski na łamach „Krytyki Politycznej.Nacjonaliści i inni hejterzy, którzy wykorzystują temat uchodźców do uprawiania swojej polityki strachu, będą teraz wmawiać swoim polskim, czeskim, słowackim czy węgierskim wyborcom, że oto znaleźli empiryczne uzasadnienie swoich poglądów”...”- Zdecydowanie najliczniejszymi ofiarami terroryzmu islamskiego zawsze byli – i nadal są – muzułmanie. Uchodźcy uciekają przed terrorystami właśnie. Być może przed takimi samymi, jak mordercy z Paryża - „...”Hejterzy są nie tylko niemoralni, ale też niebezpieczni, bo utrudniają prowadzenie skutecznej polityki bezpieczeństwa, którego od państwa oczekują obywatele. Państwo, które kierowałoby się fobiami, zachowywałoby się nieodpowiedzialnie. Dość wspomnieć wojnę w Iraku jako skutek polityki strachu. Jeśli ulegniemy polityce strachu, zrobimy krzywdę innym i sobie samym. Zachowamy się nie tylko niemoralnie, ale także niepragmatycznie. Nikt jeszcze dobrze na polityce strachu nie wyszedł. „..(źródło)
Martin Schulz, przewodniczący Parlamentu Europejskiego idzie w zaparte w swoim przekazie. Czy śmierć niewinnych ludzi zmieniła jego zdanie? Skąd, szef PE dalej krytykuje Polskę... Pytany o słowa przyszłego ministra ds. europejskich Konrada Szymańskiego, Schulzstwierdził w niemieckiej telewizji ARD, że nie tak wygląda solidarność w Europie. Dlatego nie można teraz mówić, że problem uchodźców to problem niemiecki i Polska nie ma z nim nic do czynienia – zaznaczył przewodniczący PE. Przyszły minister ds. europejskich Konrad Szymański stwierdził, że wobec tragicznych wydarzeń w Paryżu Polska nie widzi politycznych możliwości przyjęcia uchodźców. Potem łagodził jednak swoje stanowisko mówiąc, że przyjmiemy uchodźców, jeśli będziemy mieć gwarancję bezpieczeństwa. „...(źródło )
prof. Mieczysław Ryba:Ideolodzy wojny kulturowej najbardziej nienawidzą siebie samych. Własnych korzeni i własnej kultury. Nienawiść do tego, co chrześcijańskie, i do tego, co narodowe, jest posunięta bardzo daleko. Tak daleko , że mimo uznania, iż multikulturalizm upadł — co ogłosili i Merkel, i Sarkozy, i Cameron — otwierają dziś imigrantom drzwi jeszcze szerzej. Widzą, że muzułmanie się nie asymilują, ale brną w to dalej. Mówią: ryzykujemy na maksa. Albo się uda, albo zginiemy.”...(źródło )
Przemawiając na konferencji poprzedzającej szczyt G20 szef KE Jean-Claude Juncker podkreślał, że państwa UE nie powinny zamykać się na uchodźców w związku z zamachami w Paryżu. Dodał, że zamachowcy byli kryminalistami, a nie migrantami. Reuters zwrócił uwagę, że w reakcji na zamachy w Paryżu - w Polsce i na Słowacji pojawiły się głosy kontestujące konieczność przyjmowania migrantów w ramach kwot opracowanych na forum UE.”...”Nie można stawiać znaku równości między osobami, które są odpowiedzialne za ataki w Paryżu i prawdziwymi uchodźcami. Chciałbym prosić tych w Europie, którzy próbują zmienić agendę migracyjną jaką przyjęliśmy w Europie, aby byli poważni „...”Stwierdził, że Komisja Europejska będzie rozmawiać o tym z nowymi polskimi władami Osobiście dostrzegam pewne trudności, ale nie widzę potrzeby zmiany naszego podejścia do uchodźców - ogłosił Juncker”...(źródło)
W Niemczech "podburzanie" przeciw imigrantom będzie skutkować karami w wysokości 5 tys. euro lub 120 dni aresztu.Nowy program będzie nadzorowany przez Sieć Przeciw Nazistom (NgN), jednak nie będzie on wcale walczyć z nazistami, lecz osobami, które krytycznie oceniają politykę migacyjną Niemiec. W praktyce zatem oznacza to wprowadzenie cenzury.”...(źródło)
Skrajnie prawicowe ugrupowanie Britain First stało się pierwszą w historii brytyjską partią polityczną, która otrzymała ponad 1 mln polubień na Facebooku.Britain First skupia się na łączeniu patriotyzmu z islamofobią i ksenofobią. Jej przedstawiciele określają siebie natomiast jako "ruch bojowników". Póki co, kandydatom Britain First ani razu nie udało się zdobyć mandatu w żadnych wyborach, w których brali udział.Zdaniem p. Mateusza Collinsa z antyfaszystowskiej grupy Hope Not Hate, Britain First, zyskując polubienia na Facebooku, posługuje się podstępami i użytkownicy często mają nie być świadomi, co zaczynają "lubić".”...(źródło )
Macierewicz Każdy musi teraz ocenić, jak wielkim błędem jest próba osiedlania dużych zbiorowości islamskich imigrantów w Polsce – mówił poseł Antoni Macierewicz, wskazując, że „działanie, które nie może i nie będzie w Polsce kontynuowane Zdaniem przyszłego szefa MON polskie służby nie byłyby w stanie zagwarantować Polakom bezpieczeństwa. Sytuacja w polskich służbach specjalnych wskazuje że przez osiem lat rządów Platforma Obywatelska nie przygotowała ich, by mogły sprostać takim działaniom – tłumaczył. Ta sytuacja tylko potwierdza, iż nie możemy przyjmować tak dużej liczby imigrantów, bo nie jesteśmy w stanie dokonać rzeczywistej selekcji i zagwarantować Polakom, że byłoby to działanie bezpieczne „...(źródło )
Będziemy reagować w zależności od poznanych faktów i podejmować dalsze działania, bo od tego zależy, czy z tym atakiem poradzą sobie Francuzi i jest to ich wewnętrzna sprawa, czy jest to atak przeciw Europie – mówi portalowi niezalezna.pl Witold Waszczykowski przyszły minister sprawa zagranicznych. – Z ostatecznymi ocenami tego, co się stało w Paryżu, powinniśmy poczekać. Informacje, jakie do nas dotarły, są szczątkowe i nie wiemy, czy był to zamach przygotowany przez muzułmanów, ale żyjących we Francji i organizujących się przeciwko państwu francuskiemu, czy jest to zamach, który ma koneksje, czy nawet był kierowany z Państwa Islamskiego. Formalnie to państwo się przyznało, ale jednak musimy mieć wiedzę na ten temat, bo jest to istotna różnica – zaznacza Waszczykowski, komentując piątkowe zamachy w Paryżu. – Jeśli byłyby to tylko wewnątrz francuskie działania, to mamy inną kwestię terroryzmu, ale gdyby okazało się, że te ataki przygotowano z zewnątrz przez Państwo Islamskie, to konsekwencje dla NATO i Europy są bardzo istotne. Należy wówczas dyskutować i omawiać sytuację odpowiedzi całego sojuszu na agresję. Trochę to przypominałoby sytuację po ataku 11 września na WTC. Należy zbadać, czy terroryści mogli się posłużyć fałszywymi paszportami, aby zrzucić winę na kogoś zewnątrz – dodaje przyszły szef MSZ. – Wiemy, że terroryści mieli kontakty w Belgii, może też w innych krajach. To należy wyjaśnić i sprawdzać, czy podobne ataki mogą się powtórzyć w innych krajach Europy. Będziemy więc reagować w zależności od poznanych faktów i podejmować dalsze działania, bo od tego zależy, czy z tym atakiem poradzą sobie Francuzi i jest to ich wewnętrzna sprawa, czy jest to atak przeciw Europie i będziemy odpowiadać jako Unia Europejska. Jeśli chodzi o Polskę, to bezpieczeństwo państw członkowskich UE i tak pozostaje w ich rękach, a nie jest to uprawnienie unijne – podsumowuje Witold Waszczykowski. „...(źródło)
Nie należy mieszać ze sobą dwóch problemów: kryzysu migracyjnego i ataków terrorystycznych w Paryżu - powiedział w Brukseli komisarz UE ds. polityki sąsiedztwa Johannes Hahn. „...”Komisarz dodał, że UE musi zająć się rozwiązywaniem kryzysu migracyjnego, ale "jednocześnie być gotowa do odpierania ciosów w europejski styl życia". Hahn podkreślił, że zamachy z 13 listopada w Paryżu były wymierzone "nie tylko we Francję, ale w całą Europę i europejski styl życia". Także szef luksemburskiej dyplomacji Jean Asselborn, którego kraj pełni obecnie przewodnictwo w UE, podkreślił, że mieszanie tematu migracji z terroryzmem to poważny błąd. - Trzeba bardzo uważać, by nie łączyć ze sobą migracji i terroryzmu. W polityce migracyjnej chodzi o pokazanie, że Europa zachowuje się zgodnie z zasadami humanizmu, a problem terroryzmu to walka z barbarzyństwem - powiedział Asselborn. - Jeżeli ktoś łączy ze sobą te dwie sprawy, popełnia bardzo poważny błąd – dodał.”...(źródło )
Prezydent Françoise Hollande nazwał zamachy wojną i zapowiedział ripostę „bez litości". To tyleż ostre, co ogólnikowe, ale premier Manuel Valls był znacznie bardziej konkretny. Zapowiedział kroki jak dotąd kojarzone ze skrajną prawicą: wydalenie z Francji radykalnych imammów-obcokrajowców, ale także pozbawienie obywatelstwa imamów, którzy nawołują do nienawiści na tle religijnym, w końcu możliwość prewencyjnego aresztowania domniemanych terrorystów objętych tzw. kartoteką S (zagrażających bezpieczeństwu państwa). „...(źródło)
Stanisław Janecki”Anne Applebaum, znana amerykańska dziennikarka i autorka wartościowych książek, a prywatnie żona Radosława Sikorskiego, napisała po atakach terrorystycznych w Paryżu garść zdumiewających komunałów, półprawd i lewicowych naiwnostek. Opublikowała je „Gazeta Wyborcza”. Główna teza tekstu brzmi: „Krwawe ataki terrorystyczne w Paryżu obiektywnie nie były powiązane z europejskim kryzysem imigranckim ”. A każdy, kto sądzi, że jest inaczej, błądzi. A nawet gorzej - popełnia polityczne szalbierstwo i strasząc uchodźcami chce zyskać politycznie. Gdybyż to były siły rozsądku, czyli w domyśle lewica, nie byłoby problemu. Ale przecież lewica z definicji nie może być nieracjonalna, więc pozostają wiadome siły, które dybią na każdą okazję, by w Europie zapanowała straszna prawicowa opresja Oczywiście trochę przerysowuję i ironizuję, ale sens wywodów żony Sikorskiego jest właśnie taki. „Ataki terrorystyczne wzmocnią przekonanie o braku bezpieczeństwa, o tym, że nikt na poziomie narodowym ani międzynarodowym nie panuje nad polityką wobec terroryzmu czy uchodźców, nawet w tych krajach, w których żadnego z tych problemów nie ma. Jeśli zaś poczucie kontroli nie zostanie przywrócone, konsekwencje polityczne mogą być poważne. Na całym kontynencie - w Polsce, Holandii, Szwecji i w samej Francji - już rośnie poparcie dla ugrupowań skrajnie prawicowych, antyeuropejskich czy antyimigranckich” - napisała Anne Applebaum.”..(źródło)
Radio Maryia Ks. dr Roman Piwowarczyk „ Globalizacja i Nowy Porządek Świata”...”stnieje wiele definicji globalizacji, w tym wystąpieniu posłużę się definicją która nawiązuję do genezy i celów Iluminatów. Tak więc globalizacja to proces ekonomiczno polityczny dążący do zniesienia barier narodowościowych, państwowych, ograniczających swobodny przepływ towarów, usług, osób, produkcji i operacji finansowych w skali całego świata by ostatecznie utworzyć rząd światowy określany w języku angielskim jako New World Order. Nowy porządek świata jest więc wpisany w proces tak pojętej globalizacji jako jej cel i wyraża najbardziej radykalne, rewolucyjne dążenia jej członków wobec całej ludzkości.„...”Globalizacja jako zjawisko społeczne nie jest czymś nowym, jej protoplastów odnajdujemy już w starożytnych religiach czy kulturach : sumeryjskiej, egipskiej, babilońskiej, żydowskiej, itd. Ich ówczesną wspólną cechą był wyraźny podział danego społeczeństwa na małą ekskluzywną grupę władców i pozostałą cześć osób im poddanych. Władcy byli przekonani o posiadaniu szczególnej tajemnej wiedzy czy zdolności niemalże boskich co wytwarzało ogromną przepaść wobec warstwy ludzi podlegających ich wpływom[1]. Władza tamtych elit była jednak tylko lokalna, nie globalna, np. w obszarze położonym wzdłuż Nilu czy Babilonii. Natomiast, pierwsza propozycja utworzenia rządu światowego w sensie dosłownym pojawiła się znacznie później : np. w 1313 w dziele De Monarchia Dantego Alighieri, czy w 1713 roku u księdza Irénée Castel de Saint-Pierre który głosił ideę światowego rządu jako źródło światowego pokoju. Myśli o globalizacji te czy inne niewymienione nie były jednak wcielane w życie. Dopiero od XVIII w. pojawiają się następne, oparte na różnych fundamentach teorie gdzie słowo globalizacja ma już coraz bardziej szczegółową treść i zaczynają się tworzyć konkretne struktury o celach globalistycznych. Można pośród nich wyróżnić niejako dwie przeciwstawne perspektywy o przeciwstawnych wartościach, celach czy metodach działania. Jedna, inspirowana najczęściej religią katolicką i w jakimś stopniu zakorzeniona w modelu strukturalnym kościoła katolickiego, chociaż rozmijająca się z jego główną misją jaką jest zbawienie ludzi czy życie wieczne; oraz druga zupełnie przeciwna, oparta na tajemnej a nawet szatańskiej mocy, wrogości do religii monoteistycznych, podstępie, niesprawiedliwości, walce silniejszych ze słabszymi. Obie te perspektywy w mniej czy bardziej widocznym stopniu stają w opozycji wobec ludzi wierzących i Boskiego planu zbawienia. Opozycję tę, w postaci bardziej łagodnej widać choćby u członków Los Alumbrados z Hiszpani czy niektórych formach masonerii gdzie obecne jest wzajemne pomieszanie czy przenikanie się ortodoksyjnych treści religijnych z treściami heretyckimi. Niestety, ale w XVIII w. powstaje też struktura globalistyczna w postaci bardzo radykalnej, skrajnej wobec Boga i ludzi wierzących a jest nią coraz bardziej znana nam dziś grupa o nazwie Iluminaci. Jej założyciel Adam Weishaupt, z pochodzenia żyd aszkanazejczyk, był profesorem prawa kanonicznego, wychowany u Jezuitów. W 1773 nakłoniony przez Mayera Rothschilda, bankiera również pochodzenia żydowskiego, 1 maja 1776 zakłada wspomnianą tajną grupę mającą na celu solidne zjednoczenie tajemnych stowarzyszeń : masońskich i innych opartych np. na okultyzmie, aby zaprowadzić kontrolę nad całą ludzkością, zawładnąć bogactwami naturalnymi i doprowadzić do utworzenia jedynego i niewybieralnego rządu światowego[2]. Osiągnięcie tego celu przewidywał poprzez realizację następujących punktów:
1. Likwidację wszelkich struktur państwowych,
2. Likwidację wszelkiej własności prywatnej,
3. Likwidację wszelkiego dziedzictwa i tradycji,
4. Zniesienie patriotyzmu,
5. Rozbicie struktur rodziny,
6. Wykorzenienie wszelkiej religii a zwłaszcza katolickiej.
Obrana nazwa Iluminaci miała według Założyciela nawiązywać do Lucyfera który jest źródłem światła oraz niczym nieograniczanej mocy. Podstawowym symbolem iluminatów stała się piramida zakończona wszystko widzącym okiem[3]; wokół piramidy dwa łacińskie zdania : Annuit coeptis (przedsięwzięcie odniesie sukces) oraz Novus ordo seclorum (nowy porządek świata). Symbol ten jest obecny już od 1933 r. na dolarach amerykańskich po dziś dzień[4]. Podstawą doktrynalną został wybrany Talmud, a strategia pozwalająca uczniom Weishaupta dominować nad innymi ludźmi została sprecyzowana przez niego w tzw. 25 punktach. Oto niektóre z nich :
1. Pieniądze i seks będą wykorzystane aby pozyskać ludzi na różnych kierowniczych stanowiskach;
2. Nauczyciele naszego bractwa powinni wyłaniać i formować w szkołach i uniwersytetach najlepszych uczniów w sprawach związanych z globalizacją i światowym rządem;
3. Osoby wpływowe i studenci specjalnie przygotowani pod kontrolą iluminatów będą wprowadzani do instytucji rządowych, religijnych i finansowych jako agenci;
4. Tajny komitet przejmie całkowitą kontrolę nad mediami aby mogły one przekonać ludzi, że światowy rząd jest jedynym rozwiązaniem dla wielu ludzkich problemów;
5. W końcowym etapie tej strategii wykorzystane zostaną wszelkie środki militarne, w tym zamachy stanu aby zmusić niezdecydowane czy wrogie globalizacji państwa do podporządkowania się globalnemu rządowi Iluminatów[5].”...”Odpowiadając, należy stwierdzić, że organizacja ta jak najbardziej istnieje, mając dzisiaj bardzo rozwinięta i różnorodną strukturę[7]. Oto kilka historycznych wydarzeń które to potwierdzają. Już sam Adam Weishaupt który zaraz po założeniu Iluminatów, zatrudnić miał 2000 zwolenników reprezentujących sztukę, naukę, finanse, politykę, edukację i przemysł. Konstrukcja ta wytworzyła później wiele nowych odgałęzień czy organizacji w mniejszym czy większym stopniu z nią powiązanych. Dziś, z perspektywy ponad 200 lat widać również jak mocno rozwinęła się struktura bankowo-medialno-polityczna w ramach rozrastającego się rodu Rothschildów, których kapitał jest na dziś dzień wyceniany na ok. od 500 do 700 bilionów dolarów. Przytoczmy więc choć kilka detali z ich historii. Mayer Amschel Rothschild miał pięciu synów i pięć córek. Zgodnie z jego wolą, aby zachować ciągłość rodu, tylko synowie mogli dziedziczyć interesy i fortunę, zaś córki zostały wydane za innych bankierów. Dzieci miały wychodzić za mąż lub żenić się w obrębie własnej rodziny nawet na poziomie kuzynów aby nie rozpraszać majątku rodziny. Ród Rothschildów rozchodzi się po całej Europie, w czym pomaga im bardzo posiadanie własnej, najszybszej na świecie poczty mającej immunitet dyplomatyczny. Jego syn Amschel osiedla się we Frankfurcie, Nathan w Londynie, James w Paryżu, Salomon w Wiedniu a Charles w Neapolu. James osiągnął w Paryżu jako mason najwyższy 33 stopień Obrządku Szkockiego, jego brat Nathan był członkiem loży “Emulation” w Londynie, natomiast Salomon zostaje wprowadzony do wolnomularstwa. Ich wypływ na politykę i rozwój finansów w Europie staje się bardzo wielki choć medialnie nie nagłaśniany : pierwsza ich wielka „misja” to zaangażowanie się w wywołaniu antykościelnej, krwawej Rewolucji Francuskiej; W 1809 r. Natan Rothschild wypowiada znane po dziś dzień przełomowe zdanie : „Pozwólcie mi emitować pieniądze a ominę wszelkie prawo”. W 1815 roku osiąga swój cel po udanych manipulacjach finansowo-medialnych związanych z wojną francusko – angielską zakończoną klęską Napoleona pod Waterloo. Przejmując kontrolę nad Bankiem Anglii i uzyskując możliwość emisji pieniądza w Wielkiej Brytanii stwierdza : „Nie przejmuję się tym jaka marionetka zasiada na tronie Imperium nad którym nigdy nie zachodzi słońce. Człowiek który kontroluje emisję pieniądza w tym kraju, kontroluje całe Imperium, a tym człowiekiem ja jestem”. W 1791 r. Rothschildowie zaczynają kontrolować pieniądze amerykańskie za sprawą Aleksandra Hamiltona, agenta w rządzie Georga Washingtona, ustanawiając centralny Bank USA o nazwie Pierwszy Bank USA[8]. Napięcia związane z emisją dolara pomiędzy kolejnymi prezydentami amerykańskimi a Rothschildami będę trwały aż do roku 1913 kiedy to po sztucznie wywołanym kryzysie gospodarczym i upadku wielu banków amerykańskich, udaje się zalegalizować prywatny bank Federal Reserve (FED) jako Bank emitujący pieniądze i określający ich wartość. W tym kontekście warto przytoczyć wypowiedź prezydenta A. Lincolna z 1862 roku kiedy to wprowadził możliwość emisji pieniądza w swoim państwie : „Daliśmy ludziom Republiki najlepsze dobro jakie kiedykolwiek mieli, ich własne papierowe pieniądze aby spłacać ich własne długi”[9]. Natomiast w grudniu 1913r., dokładnie wigilię Bożego Narodzenia kongresmen Charles Lindbergh widząc jak USA traci swoją autonomię finansową mówił : „Akt ten ustanawia największy zarząd na ziemi. Prezydent podpisując ten dokument, zalegalizował niewidoczny rząd finansowej mocy.” Od tej pory stojący za FED–em Wartburgowie, Rothschildowie czy Rockefellerowie, zadbali solidnie aby media amerykańskie odpowiednio owiały tajemnicą tę sprawę[10]. Nie mniej jednak, 27 kwietnia 1961 prezydent John Fitzgerald Kennedy, jedyny amerykański prezydent katolik, próbując na nowo zmienić niekorzystną sytuację kraju wypowiada takie oto zdania : „Słowo “sekret” “tajemniczy” jest odrażające w wolnym i otwartym społeczeństwie. I my jako ludzie z natury i historycznie jesteśmy przeciwni tajnym stowarzyszeniom, tajnym przysięgom i tajnym działaniom. Ponieważ sprzeciwiamy się na całym świecie monolitycznym i bezwzględnym konspiracjom które polegają głównie na ukrytych znaczeniach ekspansji ich własnych wpływów w infiltracji, zamiast inwazji, na działalności wywrotowej, zamiast wyborach, na zastraszaniu, zamiast wolnym wyborze. To system, który rozlegle zasoby ludzkie i materialne wykorzystuje do budowania zwartej i wysoko wydajnej maszyny działającej na polu militarnym, dyplomatycznym, wywiadowczym, ekonomicznym, naukowym i politycznym. Ich przygotowania są tajne, nieujawnione, ich pomyłki są pogrzebane, niepublikowane ich myślenie jest ciche, nie chwalą się. Ich wydatki nie są kwestionowane, nie ma plotek, sekret nie jest ujawniany. Oto dlaczego ateński twórca prawa Solon określił przestępcą każdego, kto uchyla się od dyskusji. Proszę was o pomoc w olbrzymim zadaniu, informowania i ostrzegania. Pewny, że z waszą pomocą człowiek będzie tym, kim urodził się żeby być: “wolnym i niezależnym”. W czerwcu 1963 roku prezydent Kennedy podpisał dokument legalizujący emisję pieniędzy[11] w ramach struktur państwowych, jednakże sześć miesięcy później 22 listopada w obecności tysięcy ludzi na ulicach Dallas został zamordowany podobnie z resztą jak w XIX w Abraham Lincoln[12]. Dokładnie w dniu jego śmierci unieważniono wspomniany dokument z czerwca a kilka dni później, za kadencji nowo zaprzysiężonego prezydenta Lyndon’a B. Johnsona wycofano z obiegu banknoty emitowane za życia J. Kennedy’ego[13]. Iluminaci dali się nie jeden raz poznać jako tajna grupa wzniecająca wojny, spory i czerpiąca przy tej okazji wielkie zyski. Np. we 1815 r. wszyscy bracia Rothschildowie zaangażowani byli aby polepszyć stan armii angielskiej Wellingtona oraz przeciwnej jej armii francuskiej Napoleona[14]. Podobnie było czasie rewolucji Październikowej[15], I i II wojny światowej, i innych konfliktach jak choćby tragedia WTC z 11 września[16]a zwłaszcza słynna afera dotycząca WTC 7 i jej właściciela Larego Silwersterna który na tej tragedii zarobił kilka miliardów dolarów[17]. Jak jest obecna kondycja finansowa USA? Oficjalny dług Stanów Zjednoczonych to ponad 15 bilionów dolarów i potężna korupcja. Z wielu źródeł można się dowiedzieć, że tylko w ciągu ostatnich lat z kasy FED-u wypływały czeki na wiele bilionów dolarów nie wiadomo na czyje konta, w jakim celu i kiedy będę zwrócone. Rozprawy sądowe w których widać bezkarność niektórych osób odpowiedzialnych za te mega korupcje są dostępne w Internecie[18]. Warto również dodać, że korporacja Rothschildów ma wpływ na banki i finanse prawie w każdym kraju, a niedawno jeszcze niektóre kraje takie jak Irak, Libia, czy Afganistan zastały „przekonane”, że nie warto iść w innym kierunku[19]. Syria natomiast, Iran czy Sudan mogą wkrótce być zmuszone[20]. Sam prezydent Francji Nicolas Sarkozy twierdził wielokrotnie, że nie ma dzisiaj takiej struktury która mogła by przeciwstawić się strukturze New World Order, a uśpieni w dobrobycie Francuzi, coraz częściej zaczynają głośno i z lękiem o tym mówić.[21] Dokładnie wczoraj dyskutowano o nadzorze bankowym banków Europy w zamian za eliminację niezrozumiałego zadłużenia. Tym dobrodusznym opiekunem ponad 6 tysięcy europejskich banków ma być bank o tajemniczej nazwie Europejski Mechanizm Stabilizacyjny. Nie podano nam jednak do kogo ten bank należy, skąd ma na to pieniądze i dlaczego wyjątkowo jego nie objął globalny kryzys. Globalizacja to nie tylko zagrożenie ryzykiem całkowitej kontroli pieniądza przez prywatnych miliarderów, to także ryzyko totalitarnej zarezerwowanej dla wybranych władzy. Moglibyśmy zapytać : dlaczego instytucje globalne takie jak ONZ, FAO, Bank Światowy, NATO, czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy[22] nie przeprowadzają medialnie nagłaśnianej kampanii wyborczej, dlaczego tak mało wiemy o ich globalnych planach? Dlaczego, na przykład, bardzo wpływowe stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej który ma reprezentować Unię na zewnątrz jest zarezerwowane dla członka grupy Bildelberg? Dlaczego, jak niedawno pytał przed kamerami Minister spraw zagranicznych Niemiec w Grecji, stan kondycji ekonomicznej państw europejskich jest określany czy nawet determinowany przez nieeuropejskie agencje ratingowe?”..”Globalizacja to nie tylko ogromna niesprawiedliwa kumulacja pieniędzy w rękach niewielkiej grupy „wybranych” ludzi (niedawno podawano, że kwota jaką dysponują tajne organizacje przewyższa 250 razy budżet całej Francji), ale to także ogromna kumulacja środków wojskowych. Tylko w tym roku, bazując na oficjalnych danych, pomimo ogłaszanego wielkiego kryzysu ekonomicznego wydano na zbrojenia ok. 2 biliony 157 miliardów 172 miliony dolarów. Nawet trudno sobie wyobrazić, ile miejsc pracy można by było za te pieniądze stworzyć. Globalizacja w końcu to także niestety często potężna manipulacja ludzkim duchem, odzieranie człowieka z jego godności, rozbudzanie jego sfery cielesnej i zmysłowej, niszczenie życie religijnego zarówno obszarze edukacji w szkołach i uniwersytetach jak i różnego rodzaju mediów : filmy, muzyka, Internet, prasa, książki. A jakie plany globalizacyjne jeszcze nas czekają na przestrzeni najbliższych 30 lat? Otóż według niektórych strategów globalizacji czaka nas totalne rozbicie rodziny, dysocjacja reprodukcji i seksualności. Seksualność ma się stać królestwem przyjemności a reprodukcja królestwem maszyn. Pustka po zniszczonej religijności ma być zastąpiona filozofią transhumanizmu gdzie dla dobra ludzkości wprowadzona zostanie tzw. świadomość roju, czyli kolektywna inteligencja która zaowocuje samokontrolą każdej jednostki.”....(więcej )
Ważne Viktor Orban „Jeśli nie zaangażujemy się na rzecz Europy, kontynent nie będzie już więcej Europą żyjących tutaj obywateli, lecz urzeczywistniaja się mętne marzenia kilku wielkich finansistów, transnarodowych aktywistów i nie wybieranych przez nikogo funkcjonariuszy” Profesor Śpiewak „Zresztą program KPP był całkowicie sprzeczny z interesami Polski . W imieniu Polaków oddawano Niemcom cały Śląsk , Gdańsk , Pomorze Nadwiślańskie „....”Ale nie tylko polscy komuniści oddawali znaczne połacie swojego państwa sąsiadom .Hasła o oderwaniu Alzacji i Lotaryngii od Francji , Sudetów od Czechosłowacji , okręgu Kłajpedy od Litwy , Tyrolu od Litwy wysuwane były przez partie komunistyczne Francji , Woch, Litwy , Czechosłowacji „...” Zastanawiające jest to ,że partie komunistyczne w Europie robiły ustępstwa niemal wyłącznie na rzecz Niemiec i Rosji , faktycznie wspierając przedwojenny , XIX wieczny podział Europy „...(więcej)
Coryllus „Nie dlatego bynajmniej, że socjaliści wstydzą się swoich zbrodni, ale dlatego, że za tym procederem stoją banki, które są rzeczywistymi mocodawcami panów nazywających siebie socjalistami. „.... (więcej)
Mój komentarz Orban odpowiada na fundamentalne pytanie kto tak naprawdę stoi za projektem , w realizacji którego narzędziem są dziesiątki milionów imigrantów muzułmańskich Popaprana , chora Unia Europejska jest tylko poligonem doświadczalnym nowego porządku świata. Ludzi, którzy tym projektem kierują i którzy w swoje chorej wyobraźni chcą być demiurgami ludzkości , panować nad niewolnikami a których działania związane z napłyem milionów imigrantów muzułmańskich Orban tak opisał „ urzeczywistniaja się mętne marzenia kilku wielkich finansistów, transnarodowych aktywistów . Taki Sierakowski to zwykł lewackie popychadło lichwiarzy , ogłupiałe , prostytuujące się za parę srebrników, zachowujące się niczym ostatni pies liżący rękę pana , która go karmi . Kim jest lewica, lewactwo, ludzie tacy jak Sierakowski , oraz komu się wysługują najlepiej opisał profesor Śpiewak. Dopóki lichwiarzy i oligarchów nie pozbawi się majątków, na przykład opodatkowując każdy dziedziczony majtek powyżej 1 miliarda euro w wysokości nap przykład 70 procent,oraz nacjonalizując wszystkie fundacje o majątku powyżej 200 milionów euro , czyli tym samym pozbawiają c popaprane rody finansistów władzy politycznej, dopóty wolności polityczne , osobiste i gospodarcze chrześcijan , i innych są zagrożone Ważne jest że Orban wskazał grupę kierownicza , sprawczą, która kieruje przestępczymi działaniami lewactwa i socjalistów , których celem jest wyludnienie Europy i zniewolenie Europejczyków , w tym Polaków Szkoda że Orban bał się wymienić nazwiska tych kilku wielkich finansistów , którzy chcą urzeczywistnić w Europie swoje mętne marzenia . Ale poczekajmy jeszcze trochę , a doczekamy się imiennego wskazania finansistów ,przestępców , którzy spiskują przeciwko wolności Węgrów Polaków i innych narodów.
Marek Mojsiewicz
Trzecia wojna światowa Trzecia wojna światowaWbrew nadziejom pacyfistów i wbrew opiniom osób i środowisk nie potrafiących zauważyć słonia w menażerii, mamy trzecią wojnę światową w pełnym rozkwicie, a jeśli wydaje nam się, że tak nie jest, to tylko dlatego, że konflikt ten toczy się według innej strategii, niż wojny dotychczasowe. Dotychczas wojny toczyły się między państwami o podobnych potencjałach gospodarczych i militarnych, bo jeśli potencjały drastycznie się między sobą różniły, mieliśmy do czynienia nie tyle w wojną, co z operacją policyjną. Po drugiej wojnie światowej na politycznej arenie pojawiły się supermocarstwa i mocarstwa dysponujące arsenałami broni ultymatywnej, zdolnej do wielokrotnego nawet zniszczenia wszelkiego życia na ziemi, nie mówiąc już o przełamaniu czyjegoś oporu. Wydawało się tedy, że sytuacja na świecie będzie się odtąd kształtowała jako rezultat kompromisu między wspomnianymi mocarstwami, a państwa słabsze nie będą miały innego wyjścia jak tylko się do tych okoliczności akomodować. Ale nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być jeszcze lepiej. Wśród bajek starożytnego greckiego bajarza Ezopa jest i ta o żuku i orle. Orzeł ścigał zająca, który uciekając schronił się do nory żuka. Żuk prosił orła, by uszanował jego gościa, ale orzeł żuka zlekceważył i zająca rozszarpał i zjadł. Urażony żuk uczepił się szponów orła i w ten sposób dostał się do jego gniazda, gdzie powypijał mu wszystkie jajka. Orzeł uwił więc drugie gniazdo na niedostępnej skale, ale żuk w ten sam sposób, co poprzednio, dostał się i tam i znowu dokonał spustoszenia. Zrozpaczony orzeł uprosił Zeusa, by pozwolił mu uwić nowe gniazdo na swoich kolan ach. Ojciec bogów się zgodził, ale żuk i teraz znalazł sposób, by dogodzić zemście. Utoczył kulkę nawozu i rzucił ją na Zeusowe kolana. Ojciec bogów w odruchu wstrętu strząsnął nawóz z kolan – niestety razem z orlim gniazdem i jajkami, które się potłukły. Widząc, że nie ma innego sposobu na mściwego żuka, Zeus postanowił, że orły będą się lęgnąć w okresie, gdy żuków nie bywa. Bajka ta poucza nas, ze nie można lekceważyć nikogo, a zwłaszcza - nie doprowadzać nikogo do desperacji. Niestety ta przestroga została zlekceważona i na skutek bezwarunkowego poparcia, jakie Stany Zjednoczone i inne państwa zachodnie przez całe dziesięciolecia udzielały Izraelowi, który wielokrotnie i ostentacyjnie lekceważył zasady prawa międzynarodowego i sprawiedliwości, narody muzułmańskie, przede wszystkim arabskie, zostały doprowadzone do desperacji, w następstwie której pojawiły się tam radykalne nurty polityczne, jakich przedtem nie było. Obecnie najbardziej radykalną odmiana tego ekstremizmu jest państwo islamskie, którego siły zbrojne motywowane są nie tylko politycznie i ideologicznie, ale również – religijnie. Dla ludzi Zachodu, traktujących dziś religię raczej jako sferę marzeń sennych, w najlepszym razie – sferę kulturowej, przede wszystkim literackiej tradycji, a nie jawy, ta motywacja nie jest doceniana, co oczywiście pogarsza sprawę, bo dzięki niej udaje się nawet ograniczyć wpływ instynktu samozachowawczego, co oczywiście podnosi ducha bojowego. Ambitne a upokorzone narody wykoncypowały strategię, która pozwala przynajmniej częściowo zniwelować miażdżącą przewagę mocarstw. Tą strategią jest terroryzm. Jego istota polega na tym, by zmusić silne państwa do rozproszenia swego potencjału militarnego tak, by wskutek tego lokalna przewaga nie była zbyt wielka. Ponieważ to terroryści decydują, gdzie i w którym momencie uderzą, państwa nieprzyjacielskie muszą na wszelki wypadek pilnować wszystkiego, co zmusza je do rozproszenia swoich sił. W rezultacie lokalna przewaga bardzo rzadko jest przytłaczająca. Kolejnym elementem strategii terroryzmu jest wybieranie celów najsłabiej chronionych, a w państwach demokratycznych są to cywile, programowo pozbawieni dostępu do broni. W takich sytuacjach terroryści dysponują przygniatającą przewagą, zwłaszcza gdy stawiają sobie ograniczone cele i mogą się rozproszyć zanim nieprzyjaciel zmobilizuje siły odwetowe. Wreszcie – po trzecie – strategia terroryzmu obliczona jest na to, by stosunkowo niewielkim kosztem zainicjować korzystne dla siebie zmiany w polityce mocarstw. Większość z nich stosuje bowiem procedury demokratyczne, a w takiej sytuacji bardzo wiele zależy od masowych nastrojów. Zatem terror z jednej strony ma wzbudzać lęk przed niespodziewanym ciosem, który może grozić zewsząd i w każdej chwili. Z drugiej strony sprzymierzeńcem terrorystów stała się polityczna poprawność, w ramach której opinii publicznej narzucane są rozmaite doktrynerskie brednie, często kompletnie ignorujące rzeczywistość. Przykładem skuteczności strategii terrorystycznej jest Hiszpania, gdzie na skutek serii zamachów na pociągi wokół Madrytu, które wstrząsnęły tamtejszą opinią publiczną, całkiem spore europejskie państwo zmieniło swoją politykę i wycofało wojsko z Afganistanu. Koszt operacji terrorystycznej był w proporcji do uzyskanego rezultatu wręcz znikomy, więc nic dziwnego, że terroryzm stosowany jest przede wszystkim w krajach uchodzących za demokratyczne. Warto wreszcie podkreślić, że strategia terroryzmu obliczona jest zarówno na rezultaty doraźne, jak i długofalowe. Rezultatami doraźnymi są korekty w polityce mocarstw, wychodzące naprzeciw oczekiwaniom terrorystycznych central, zaś rezultat długofalowy jest skutkiem zmuszenia mocarstw do sukcesywnego ograniczania sfery wolności, co podcina źródła ich siły. Francuskie społeczeństwo, w znacznym stopniu otumanione przez lewicowe duraczenie, doprowadziło się do stanu psychicznej bezbronności wobec przemyślanej i konsekwentnie stosowanej strategii terroryzmu, czego dowodem jest seria krwawych zamachów w Paryżu. Ponieważ Francja bierze udział w operacjach przeciwko Kalifatowi, ten zastosował wobec Francji środki odwetowe. Porównanie liczby zabitych i rannych ofiar zamachów z liczbą zlikwidowanych terrorystów pokazuje, że stosowana przez nich strategia jest bardzo skuteczna, zwłaszcza, gdy uwzględnić również koszty stanu wyjątkowego, wprowadzonego przez prezydenta Hollande`a – tego samego, który przy innych okazjach próbuje wciskać wszystkim europejskim krajom kontyngenty muzułmańskich imigrantów. Trudno o lepszą ilustrację trapiącego Europę kryzysu przywództwa, podczas gdy przeciwnik sprawia wrażenie zdeterminowanego i dokładnie świadomego własnych celów. Stanisław Michalkiewicz
Kaczyński robi sobie żywne jaja z Merkel i lewackiej hołoty Ruch Kukiz‘15 chce, by rząd zmienił decyzję dotyczącą przyjęcia przez Polskę imigrantów. Posłowie przygotowali projekt uchwały Sejmu w tej sprawie. Poinformował o tym poseł Ruchu Robert Winnicki. „..'olska musi odmówic przyjęcia narzuconych przez KE kwot migrantów czytamy w projekcie. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej wzywa rząd premier Beaty Szydło do zmiany stanowiska Polski w sprawie migrantów, przybywających do Unii Europejskiej z obcych kręgówkulturowych „...”Według autorów projektu, Polska „wykazując solidarność z pozostałymi krajami Grupy Wyszehradzkiej i mając na względzie bezpieczeństwo obywateli, musi odmówić przyjęcia narzuconych przez Komisję Europejską kwot migrantów”. Jednocześnie wzywamy rząd Rzeczypospolitej Polskiej do przedstawienia na forum Rady Europejskiej planu pomocy uchodźcom wojennym w krajach bezpośrednio sąsiadujących ze strefami konfliktów”...(źródło )
„Macierewicz Każdy musi teraz ocenić, jak wielkim błędem jest próba osiedlania dużych zbiorowości islamskich imigrantów w Polsce – mówił poseł Antoni Macierewicz, wskazując, że „działanie, które nie może i nie będzie w Polsce kontynuowane Zdaniem przyszłego szefa MON polskie służby nie byłyby w stanie zagwarantować Polakom bezpieczeństwa.
Sytuacja w polskich służbach specjalnych wskazuje że przez osiem lat rządów Platforma Obywatelska nie przygotowała ich, by mogły sprostać takim działaniom – tłumaczył. Ta sytuacja tylko potwierdza, iż nie możemy przyjmować tak dużej liczby imigrantów, bo nie jesteśmy w stanie dokonać rzeczywistej selekcji i zagwarantować Polakom, że byłoby to działanie bezpieczne „...(więcej )
„to, co się dzieje we Francji - mówię o dyskusji, czy zamykać granice - pokazuje, że rozwiązania narzucone przez polityków europejskich nie odpowiadają rzeczywistości mówiła premier Beata Szydło w pierwszym wywiadzie po zaprzysiężeniu.”..”Do piątku myślałam że to będzie zupełnie inne expose. Wyobrażaliśmy sobie, by nacisk był na rozmowę na gospodarce, rozwoju - tym, co jest dla nas najważniejsze. Ale od piątku sytuacja uległa zmianie i sprawy się przedefiniowały. Dla każdego obywatela w Polsce, a na pewno dla nas, którzy bierzemy odpowiedzialność za sprawy polskiego państwa, najważniejsze jest bezpieczeństwo”...”Wierzę głęboko, że Polacy są bezpieczni, ale sytuację będę mogła ocenić, gdy poznam szczegóły. Nasi ministrowie zaczęli pracę tuż po zaprzysiężeniu. Wszyscy pojechali do swoich resortów i nad tym pracujemy. Trzeba zastanowić się, co zrobić, by to bezpieczeństwo było jeszcze większe. (…) Trudno jest przewidywać, co się stanie, ale mogę zagwarantować jedno; zrobimy wszystko, by Polacy czuli się bezpieczni „...”rzeba przestać rozważać na poziomie debaty i podejmować skuteczne kroki. Jeśli w tej chwili jest tak duże zaangażowanie i próba dyskusji na poziomie ministrów, to w Europie budzi się refleksja. Procedury, które są w tej chwili, nie są wystarczające. My w Polsce będziemy mogli powiedzieć, co należy zrobić, gdy nasi ministrowie posiądą pełną wiedzę. (…) Trzeba zapoznać się z tym, do czego się zobowiązaliśmy. Potrzebna jest rozwaga i spokój „...”Zadeklarowaliśmy podczas debaty w parlamencie, pan premier Kaczyński powiedział wyraźnie - pomoc humanitarna tak, natomiast musimy mieć refleksje , czy propozycja, która została przyjęta (narzucona) jest dobra. To, co się dzieje we Francji - mówię o dyskusji, czy zamykać granice - pokazuje, że rozwiązania narzucone przez polityków europejskich nie odpowiadają rzeczywistości”...”Czy przyjmiemy uchodźców? Honorujemy decyzje, które zapadają na poziomieUE i rozumiemy to, ale… Uchodźcy, którzy uciekają przed zagrożeniem życia - to jedno. A ci, którzy uciekają z powodów ekonomicznych to drugie. Jest też kwestia tego, czy wśród nich nie ma tych, którzy powodują zagrożenie. (…) Jeżeli te zobowiązania będzie można wykonać bez narażania bezpieczeństwa Polaków, to zgodzimy się je wykonać. Ale nie zgodzimy się na to, by bezpieczeństwo było zagrożone „...”Dla nas jest jasne, że dzisiaj ten problem musi być rozwiązany, ale decyzje, który zostały podjęte do tej pory, nie rozwiązały problemu. (…) Jak pomóc? Pomoc finansowa, humanitarna tam, gdzie jest problem. Dzisiaj proponowalismy pomoc , i od początku byliśmy jednoznaczni, humanitarną „..”Dla nas jest jasne, że dzisiaj ten problem musi być rozwiązany, ale decyzje, który zostały podjęte do tej pory, nie rozwiązały problemu. (…) Jak pomóc? Pomoc finansowa, humanitarna tam, gdzie jest problem. „..”Nasz rząd nie wycofa się z kwestii bezpieczeństwa Polski. Pan minister Szymański zwrócił uwagę na ważną rzecz, o której mówi się w wielu krajach europejskich, w tym w Polsce. Od piątku zmieniły się okoliczności w Europie „...”Nie tak jak poprzedni rząd, gdy minister Piotrowska nie jeździła na takie szczyty. (…) Będziemy przygotowywali agendę, z którą pojedziemy do Brukseli. Najważniejszą agendą jest bezpieczeństwo Polski. Jeśli uznamy, że zagrożone jest bezpieczeństwo Polski i UE, to będziemy przekonywać, by przyjąć takie działania, które te bezpieczeństwo zwiększą „...(źródło)
Kaczyński w Sejmie 16 września „ Mamy prawo bronić się przed akcją dyfamacyjną, którą prowadza wrogowie Polski, ludzie oszalały z nienawiści do naszego kraju. Nieczynienie tego jest nie tylko hańbą i skandalem, nie tylko wstydem, ale i błędem politycznym — mówił Jarosław Kaczyński, który zabrał głos w imieniu PiS w sejmowej dyskusji ws. imigrantów.”..”oniżej pełne przemówienie Jarosława Kaczyńskiego: Pani Marszałek, Wysoka Izbo, nie ukrywam, że znalazłem się w trudnej sytuacji, bo wypowiedzi, które tutaj uważnie wysłuchałem są cokolwiek sprzeczne. Z jednej strony deklaracje pani premier, a także pana przewodniczącego z filozofii politycznej, a z drugiej strony zapowiedzi budowy twierdzy Europa i twierdzy Polska. Nie wiem, jak to ze sobą pogodzic , ale dobrze by było, gdyby sam obóz rządzący wiedział, o co w gruncie rzeczy chodzi. Tak naprawdę ważne jest pytanie: czy, mianowicie, rząd ma prawo pod obcym naciskiem, zewnętrznym naciskiem i bez wyraźnie wyrażonej woli narodu podejmować decyzje, które z wysokim stopniem prawdopodobieństwa mogą mieć negatywny wpływ na nasze życie, codzienność, przestrzeń publiczną, na naszą realną sferę wolności. Wreszcie, co tutaj podnoszono, na nasze bezpieczeństwo. Chcę powiedzieć jasno: PiS uważa, że rząd nie ma prawda do podejmowania takiej decyzji. Co więcej, uważa, że podejmowanie tego typu decyzji bez wyraźnej zgody społeczeństwa jest łamaniem konstytucji, łamaniem zasady suwerenności narodu i praw obywatelskich. Nie ma tutaj naszej zgody. Nie chodzi tutaj o przyjęcie tej czy innej liczby cudzoziemców. Chodzi o to, że istnieje poważne niebezpieczeństwo, że zostanie uruchomiony proces, który będzie wyglądał tak: najpierw liczba cudzoziemców gwałtownie się zwiększa, później nie przestrzegają oni naszego prawa i obyczajów, a później narzucają swoją wrażliwość i swoje wymogi w przestrzeni publicznej w różnych dziedzinach życia. I to w sposób bardzo agresywny i gwałtowny. Jeśli ktoś mówi, że to nieprawda, to niech się rozejrzy po Europie. Niech spojrzy na Szwecję, na 54 strefy, gdzie obowiązuje szariat. Obawy przed wywieszaniem flagi szwedzkiej na szkołach, bo jest tam krzyż. Szwedzkim uczennicom nie wolno chodzić w krótkich strojach, bo to się nie podoba. Co się dzieje we Włoszech? Pozajmowane kościoły, traktowane jako toalety. We Francji? Nieustanna awantura, szariat, patrole pilnujące przestrzegania szariatu. (…) Czy chcecie państwo, żeby to pojawiło się także w Polsce? Żebyśmy przestali być gospodarzami w swoim kraju? Polacy tego nie chcą i nie chce tego Prawo i Sprawiedliwość! Ale mimo jednoznacznego stanowiska naszej formacji politycznej, sądzę, że warto rozważyć argumenty - także filozoficzne - o których mówił przew. Grupiński. Można w sposób radykalny traktować zasadę współrodzajowości wszystkich ludzi. Tylko w ramach tej zasady, w żadnym razie, nie da się uzasadnić tego, że jednym się pomaga, a drugim nie. Musimy się wtedy otworzyć totalnie - i to nie tylko na tych, którzy cierpią z powodu wojny. Ok. miliarda osób cierpi z powodu głodu - przyjmijmy ich! (…) Takie są tego konsekwencje. Przyjmijmy do każdej zamożnej rodziny biednych, którzy są w naszym kraju . Takie są konsekwencje tej zasady, jeśli się w ogóle myśli i rozumie coś z filozofii politycznej. W tej sytuacji musimy szukać zasady innej, która moderowałaby taki radykalizm. Taka zasada istnieje - to porządek miłosierdzia. W ramach tej zasady najpierw są najbliżsi, potem naród, potem inni. Czy z tej zasady wynika, że nie powinniśmy pomagać? Nie! Ale metodą bezpieczną, finansową. Tutaj była mowa, że brakuje 2,8 mld dolarów do utrzymania obozów, z których mamy wielki wypływ ludzi do Europy. Weźmy na siebie część zobowiązania, którą mamy z powodu udziału naszego PKB. To będzie rzeczywista solidarność i droga do rozwiązania tego problemu. Ale jednocześnie, jeżeli patrzymy na ten problem, to trzeba zdecydowanie odróżnić uchodźców, którzy uciekają przed wojną od imigrantów ekonomicznych. A kto stworzył magnes społeczny przyciągania imigrantów? Niemcy. I tutaj Orban miał rację - to ich problem, nie nasz. My możemy pomóc uchodźcom, ale w sposób bezpieczny dla Polaków. Pada też argument kolonializmu - Polska nie brała w tym udziału. Drugi argument - polityka USA i niektórych państw Zachodu na Bliskim Wschodzie. Polska w tym nie uczestniczyła. Jest argument inny - Juncker go podnosił, to argument odwołujący się do emigracji Polaków. Wielu Polaków wyemigrowało - i w latach poprzednich, i w poprzednim wieku. Czy Polacy emigrując, narzucali w tych miejscach swoje reguły? Czy kogoś terroryzowali? Nie! Ciężko pracowwali często z nadmierną pokorą. Chociaż byli tacy, którzy w XIX wieku walczyli za naszą i waszą wolność, to ta walka tworzy zobowiązania wobec nas,a nie odwrotnie . Wreszcie jest ten argument, który jest podnoszony - UE nam płaci. To są środki europejskie. Za co nam płaci? Za to, że oddajemy dużym, najsilniejszym państwom europejskim bardzo znaczną część możliwości decydowania o naszych sprawach. Uzyskują potężną moc ingerencji. Nie dostajemy tego za darmo, bardzo tanio kupują to od nas. Dlatego nie mamy powodów do wyrzutów sumienia. Natomiast mamy powody do tego, by bronić naszej suwerenności, by przeciwstawiać się niesłychanym wypowiedziom polityków europejskich z panem Schulzem na czele. Mamy prawo bronić się przed akcją dyfamacyjną, którą prowadzą wrogowie Polski, ludzie oszalały z nienawiści do naszego kraju. Nieczynienie tego jest nie tylko hańbą i skandalem, nie tylko wstydem, ale i błędem politycznym.”...(źródło)
Zbigniew Kuźmiuk „Przypomnijmy także, że szef KE Jean Claude Juncker przedstawił 9 września na posiedzeniu Parlamentu w Strasburgu koncepcję ustanowienia stałych kwot imigrantów dla każdego kraju członkowskiego ze 120 tysięcy przebywających obecnie w ośrodkach we Włoszech, Grecji i na Węgrzech (na Polskę przypada z tej grupy około 12 tysięcy imigrantów) i to nie jako pomysł do dyskusji ale raczej szybkiego przyjęcia. Koncepcja ta była niezwykle groźna nie dlatego, że ilość imigrantów przewidziana dla Polski wzrosła aż 6-krotnie (do tego momentu twierdziliśmy, że przyjmiemy dobrowolnie 2 tysiące imigrantów) ale dlatego, że ma być to stały system „kwotowania” kolejnych fal imigrantów przybyłych do UE (już w tej chwili szacuje się, że od stycznia tego roku do UE przybyło ponad 500 tysięcy imigrantów). Teraz na posiedzeniu Rady ministrów spraw wewnętrznych w Brukseli kwota przypadająca Polsce, to dokładnie 5082 imigrantów ale tylko dlatego, że ze wspomnianych 120 tysięcy podzielono na razie 66 tysięcy imigrantów pozostających w obozach w Grecji i we Włoszech. Co więcej ta precyzyjna liczba (z dokładnością do jednej osoby), świadczy o tym, że twierdzenia ministrów rządu Kopacz o tym, że na posiedzeniu Rady nie przyjęto algorytmu podziału imigrantów pomiędzy poszczególne kraje członkowskie, są zwyczajnie nieprawdziwe.
2. Okazuje się także, że precyzyjne pytania dotyczące brukselskich ustaleń wywołują coraz większą panikę wśród ministrów, którzy ponoć tak dzielnie negocjowali sprawy imigrantów. Takie pytania zadał ministrowi Trzaskowskiemu (albo jakiemukolwiek innemu ministrowi rządu Kopacz, który ma na ten temat wiedzę) redaktor Łukasz Warzecha z tygodnika wSieci i okazało się, że do tej pory aktywny minister, natychmiast zamilkł. Warzecha zapytał między innymi o szczegóły techniczne rozdzielenia uchodźców od imigrantów, o szczegóły "selekcji" uchodźców, dzięki której Polsce mieliby przypaść ci którzy się najlepiej zintegrują w naszym kraju, o skutki finansowe tej operacji, w tym ile będziemy musieli dopłacić do niej w ciągu najbliższych kilku lat, o ulokowanie i pilnowanie uchodźców, wreszcie o sposoby zajmowania się uchodźcami w tym przeprowadzenie akcji łączenia rodzin i jej skutki. Na te pytania nie ma niestety odpowiedzi i zapewne nie będzie, bo gdyby się pojawiły obnażyłyby zapewne hipokryzję i zwyczajne kłamstwa ministrów rządu Ewy Kopacz. Rządzący boją się ujawnienia szczegółów projektu związanego z imigrantami, bo zdają sobie sprawę, że dotarcie tych informacji do opinii publicznej, to utrata przez Platformę kolejnych punktów poparcia w badaniach opinii publicznej.
3. Panika Platformy w tej sprawie narasta także dlatego, że w debacie sejmowej na temat imigrantów prezes Prawa i Sprawiedliwości wygłosił świetne przemówienie, które do tej pory obejrzało już blisko milion internautów i ma ono w zdecydowanie pozytywne komentarze. Rządzący (w tym szczególnie premier Kopacz) wręcz ze wściekłością zareagowali na to wystąpienie, w którym szef Prawa i Sprawiedliwości przestrzegał przed przyjmowaniem imigrantów według pomysłu forsowanego przez Niemców i Francuzów i sugerował, żeby Polska wyrażając solidarność z uchodźcami (a więc ludźmi uciekającymi ze swoich krajów w celu ratowania zdrowia bądź życia, a nie z imigrantami ekonomicznymi), wsparła finansowo utrzymanie obozów uchodźców z Syrii znajdujących się w Jordanii albo przy granicy z Turcją. W reakcji na nie premier Kopacz z trybuny sejmowej sugerowała nawet, że prezes Jarosław Kaczyński, chce Polskę w ten sposób wyprowadzić z Unii Europejskiej albo pozbawić możliwości korzystania z europejskich funduszy ale ta riposta wywołała tylko uśmiechy politowania. (więcej )
Błaszczak ostro też skomentował wypowiedź Martina Schulza, który po opublikowaniu stanowiska Konrada Szymańskiego skrytykował stanowisko Polski ws. imigrantów. W trakcie niedzielnego wywiadu telewizyjnego, szef PE powiedział: Kiedy Polska czuje się zagrożona przez Rosję i domaga się więcej broni, żołnierzy i funduszów, Europa jest solidarna. Ale w takiej sytuacji nie można nagle przyjść i powiedzieć że uchodźcy to tylko problem Niemców i nie ma się z tym nic wspólnego Wg Błaszczaka: To kolejny przykład niemieckiej buty. To Niemcy zniszczyli Warszawę, na Woli wymordowali 50 tys. ludzi. To byli funkcjonariusze państwa niemieckiego.Takiej wypowiedzi w stosunku do Izraela Martin Schulz by nie sformułował. My jesteśmy podwykonawcami dla firm niemieckich. Takie wypowiedzi są skandaliczne. Schulz jest oderwany od rzeczywistości, także niemieckiej. Wielotysięczna manifestacja Pegidy pokazuje,że Niemcy nie chcą imigrantów. Na pytanie czy Polska rzeczywiście wycofa się z ustaleń dotyczących przyjmowania imigrantów Błaszczak przypomniał, że unijne ustalenia o ich przymusowym rozdziale są jest podważane przez Słowację - w Strasburgu. Ja czekam na decyzję Trybunału — powiedział i zadeklarował: Rząd PiS będzie się kierował bezpieczeństwem Polski i Polaków. Na żadne kompromisy nie pójdziemy, które miałyby podważać to bezpieczeństwo. Podkreślił, że nawet francuskie służby specjalne, które mają opinię jednych z najlepszych na świecie - nie zdołały zapobiec tragedii w Paryżu.”...(źródło )
Fundacja Georga Sorosa wydaje przewodnik dla imigrantów? Muzułmanie dostają za darmo instrukcję podróżowania po Europie”..”Czy potężny exodus imigrantów z Bliskiego Wschodu jest wspierany przez Georga Sorosa? Reporter telewizji SKY News znalazł na wyspie Lesbos specjalny przewodnik dla uchodźców, wydawany przez jedną proemigranckich organizacji. „..(więcej )
Kryzys imigracyjny – w tle rodzina Rotschildów i George Soros”...”W sierpniu 2015 roku austriacki dziennik „Heute” poinformował, iż w 2014 roku rząd przekazał 21 milionów euro prywatnej szwajcarskiej firmie. Kwota miała być przeznaczona na opiekę nad „uchodźcami” już wtedy przebywającymi na terenie kraju, jak i nad tymi, których dopiero się spodziewano. Wspomniana firma to ORS Service z siedzibą w Zurychu, mająca także oddziały w Niemczech i Austrii. Kontrolny pakiet akcji znajduje się w rękach spółki Equistone Partners Europe, będącej z kolei własnością Barclays Bank, globalnej instytucji finansowej nazywanej czasami „pancernikiem Rotschildów „...”Z kolei austriacki magazyn InfoDirekt, powołując się na źródła w wywiadzie wojskowym, pisze o finansowaniu masowej imigracji do Europy przez amerykańskie fundacje powiązane z Georgem Sorosem. Według gazety, koszty sprowadzenia jednego imigranta na Stary Kontynent przewyższają wymienianą w mediach sumę 3000 euro. Osoby zajmujące się przemytem ludzi żądają od 7000 do nawet 14 000 euro za osobę, co dla wielu jest sumą przekraczającą możliwości. Z pomocą mają wtedy przychodzić wspomniane fundacje, współfinansując koszty. „...” Soros jest największym darczyńcą organizacji Human Rights Watch, zajmującej się „ochroną praw człowieka”. Thierry Meyssan, kontrowersyjny, ale z reguły dobrze poinformowany francuski publicysta twierdzi, iż masowy napływ imigrantów do Europy to cel USA i realizacja „strategii chaosu”. Za wojny w interesie USA/Izraela mają płacić Europejczycy. Kryzys imigracyjny, który dziś ma charakter humanitarny, za moment nabierze charakteru ekonomicznego. „. ...(więcej )
rban: muzułmańscy uchodźcy zagrażają chrześcijańskiej tożsamości Europy. Bruksela realizuje plan ideologiczny”..”Węgierski premier Viktor Orban po raz kolejny ostrzegł, że fala głównie muzułmańskich uchodźców przybywających do Europy zagraża chrześcijańskim korzeniom kontynentu. Stwierdził także, że rządząca Unią Europejską „lewica” realizuje plan wyniszczania narodów europejskich.- Nie możemy zapominać, że ci, którzy przybywają zostali wychowani w innej religii i reprezentują głęboko odmienną kulturę – przekonywał węgierski przywódca, który gościł w Brukseli we czwartek.”..”- Większość z nich to nie chrześcijanie, lecz muzułmanie. Jest to bardzo istotna kwestia, ponieważ Europa i kultura europejska ma korzenie chrześcijańskie – mówił.”..”Również "prezydent" UE, Donald Tusk, nie pozostawił słów węgierskiego lidera bez odpowiedzi, mówiąc, że „dla mnie chrześcijaństwo w życiu publicznym i społecznym oznacza obowiązek wobec naszych braci w potrzebie". „..”Europejska lewica widzi w problemie imigracyjnym szansę dla realizacji swoich idei- Europejska lewica, drodzy przyjaciele, nie widzi źródła niebezpieczeństwa w problemie imigracji, ale szansę dla siebie. Lewica podkopuje tożsamość narodową i w ogóle ideę narodu. Stoi na stanowisku, że narodowe ramy muszą być ostatecznie osłabione, a nawet wyeliminowane przez eskalację imigracji - tłumaczył dalej premier Węgier.”..”Orban odniósł się do postępowania węgierskich polityków, którzy jeszcze kilka lat temu torpedowali projekty integracji Węgrów mieszkających za granicą, a dziś zapraszają nielegalnych imigrantów z Afryki. - Ci ludzie, ci politycy, po prostu nie lubią Węgrów, właśnie dlatego, że są Węgrami. Podobnie jak ci w centralnych instytucjach finansowych i politycznych w Brukseli. Chcą oni zniszczyć struktury krajowe, osłabić suwerenność i tożsamość narodową. Wystarczy wyobrazić sobie, Panie i Panowie, co by było, gdyby węgierska lewica utworzyła rząd w roku 2014. Po roku lub dwóch latach nie rozpoznalibyśmy naszej ojczyzny. Nasz kraj byłby jednym gigantycznym obozem dla uchodźców, „Marsylią” Europy Środkowej – kontynuował.”..” Zamiast oryginalnych rozwiązań, Europa stworzyła ideologię, która nie analizuje problemów samych w sobie, lecz zastanawia się jedynie, czy dane rozwiązanie będzie osłabiać lub wzmacniać europejski system ideologiczny. W wyniku tego procesu, Europa sama stała się fixe idée. Tak więc coś, co wydaje się rozsądne i skuteczne, ale jednocześnie wzmacnia suwerenność narodową, jest postrzegane jako naganne, a nawet wrogie, i im bardziej wydaje się skuteczne, tym bardziej traktowane jest jako zagrożenie – mówił Orban, podając za przykład swój kraj. „..”- To, co my, Węgrzy, robimy, bez wątpienia jest sukcesem, ale ponieważ proces ten nie jest zgodny z ideologicznym postrzeganiem Brukseli - to znaczy, wzmacnia, a nie osłabia węgierską suwerenność narodową i rządową - jest odrzucane. Premier dodał, że właśnie z powodu ideologicznego postrzegania UE nie upora się z problemem zadłużenia greckiego. Jego zdaniem, grecki kryzys to „problem praktyczny, który musi mieć praktyczne rozwiązanie". „..”Węgierski przywódca chwalił politykę swojego rządu, który zadbał o przedterminową spłatę zadłużenia wobec MFW, o uregulowanie prywatnych kredytów w walutach obcych, co pozwoli uniknąć załamania finansowego w kraju, odzyskał wcześniej sprywatyzowane przedsiębiorstwa strategiczne. Jego zdaniem, wszystko to świadczy o umacnianiu węgierskiej suwerenności narodowej.
Orban skrytykował politykę wielokulturowości. Zwrócił uwagę na rosnące zagrożenie terrorystyczne i wzrost bezrobocia w Europie z powodu napływu imigrantów z zewnątrz. Wreszcie, powołując się na statystyki policyjne, wykazał, że w dramatycznym tempie rośnie liczba przestępstw – głównie na tle seksualnym - w krajach, które przyjęły imigrantów.Według statystyk ONZ, Szwecja jest drugim po Lesotho państwem o największej liczbie przestępstw seksualnych. Według raportu brytyjskiego parlamentu od 2013 roku liczba - skazanych na Wyspach - muzułmanów odbywających kary więzienia wzrosła o 300 proc., trzykrotnie w ciągu ostatnich piętnastu lat. We Włoszech, w 2012 roku, około jedna czwarta zbrodni popełniona została przez imigrantów. Podsumowując, Orban stwierdził, że nielegalna imigracja stanowi zagrożenie dla Węgier i Europy w równym stopniu. - Stanowi zagrożenie dla naszych wspólnych wartości, naszej wspólnej kultury, a nawet dla naszej różnorodności, a jednocześnie zagraża bezpieczeństwu Europejczyków. Kwestia migracji, wielkiej wędrówki ludów Afryki jest zarówno kwestią rozumu, jak i moralności, serca i intelektu. Jest bardzo złożona i głęboko niepokojąca - mówił. Wskazał, iż Węgrzy są zgodni co do tego, że powinny być przyjęte przepisy, które pozwolą na natychmiastową deportację imigrantów. 95 proc. Węgrów jest zdania, że rząd powinien - zamiast imigrantom – pomagać węgierskim rodzinom i dzieciom urodzonym na miejscu.”. (więcej )
Ważne Trzeba zapoznać się z tym, do czego się zobowiązaliśmy. Potrzebna jest rozwaga i spokój „...”Zadeklarowaliśmy podczas debaty w parlamencie, pan premier Kaczyński powiedział wyraźnie - pomoc humanitarna tak, natomiast musimy mieć refleksje , czy propozycja, która została przyjęta (narzucona) jest dobra. To, co się dzieje we Francji - mówię o dyskusji, czy zamykać granice - pokazuje, że rozwiązania narzucone przez polityków europejskich nie odpowiadają rzeczywistości”
Mój komentarz Wszyscy myśleli ,że tacy ludzi jak Kaczyński, Macierwicz , czy Waszczykiewicz to ponuracy, sztywniacy co to nie wiedza co to humor , jak pożartować. To wszystko przez Wybiorczą, która taki nieprawdziwy obraz nam serwowała . A tu proszę. Waszczykiewicz chce przyjąć muzułmanów . Nawet dużo , ale pod warunkiem ,że nie będzie top zagrażało bezpieczeństwu Polaków. Po czym nabija się z Hollande i pyta retorycznie czy jeśli takie świetne służby jak francuskie nie radzą sobie z bezpieczeństwem Francuzów, to jest niemożliwe,aby polskie siermiężne postuskowskie mogły sobie z bezpieczeństwem Polaków poradzić. A wszyscy wiemy jak poważnie nowy rząd z Kaczyńskim na czele podchodzi do bezpieczeństwa Polaków . No i oczywiście sam Kaczyński zadeklarował, chyba Merkel ,że przyjmie uchodźców , ale politycznych ,z certyfikatem prześladowań, udokumentowaną droga represji , oraz dokumentami , które bezspornie potwierdzą tożsamość. A że o to wszystko tak trudno,no to trudna. Kaczyński wykazał dobrą wolę. Teraz Merkel wysyłając muzułmanów musi dołączyć te wszystkie dokumenty . Waszczykiewicz , stary żartowniś od razy zapowiedział Merkel, Hollande i lewactwu ,że obozów polskich nie będzie w Polsce i że Polacy, którzy przecież tak umiłowali wolność obdarują nią wszystkich uchodźców , którzy jakimś cudem będą mieli wszystkie dokumenty, jakimś drugim cudem ni będą zagrażali bezpieczeństwu Polski i Polaków. Ba, nie tylko obdarują prawem do swobodnego poruszania się po Polsce, ale i po całej Europie. Ba , kto wie , może sam Waszczykiewicz będzie im wręczał mapy i instrukcje jak najszybciej dostać się do Berlina, Paryża , czy Rzymu. I kto by pomyślał ,że z tego Kaczyńskiego , Waszczykiewicza , Szydło ,Macierewicza i reszty rządu to tacy jajcarze , bezlitośnie nabijający się z Merkel . Hollande . Schultza, Junckera i reszty tego lewackiego tatałajstwa . Oj, chyba naiwna Merkel nigdy się nie doczeka przyjęcia pierwszego muzułmanina przez Kaczyńskiego i rząd Szydło. Pomimo, jak widzimy najszczerszych chęci Polaków od Kaczyńskiego Marek Mojsiewicz
18 listopada 2015 Przewodniczący PE Martin Schulz nie potrafi się powściągnąć
1. Niemiecki polityk Martin Schulz, który został wybrany jesienią 2014 roku po raz drugi na 2,5- letnią kadencję przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, coraz częściej pokazuje w swych wypowiedziach publicznych, że nie potrafi godnie sprawować tej ważnej funkcji. Schulz został ponownie wybrany na przewodniczącego, dzięki niepisanemu porozumieniu pomiędzy Europejską Partią Ludową (do której należą europosłowie Platformy i PSL-u) i Europejskimi Socjalistami (tutaj członkami są europosłowie z SLD), choć do tej pory taka sytuacja nigdy nie miała miejsca. Mimo tego, że funkcja przewodniczącego upoważnia Schulza w zasadzie tylko do ustalania agendy obrad PE i prowadzenia tych obrad, a także do reprezentowania Parlamentu na zewnątrz, bardzo często wypowiada się on tak jakby kierował on Komisją Europejską. Ba jako przewodniczący PE w którym przecież zasiada 751 posłów z 28 krajów, zgrupowanych aż w 8 różnych frakcjach politycznych (jest także 15 posłów niezrzeszonych), powinien w swoich wypowiedziach uwzględniać tę różnorodność ale niestety bardzo często mówi jak niemiecki socjalista.
2. W ostatnią niedzielę w niemieckiej telewizji Schulz zaatakował wypowiedź ministra ds. europejskich Konrada Szymańskiego, który stwierdził, że po zamachach w Paryżu, Polska nie będzie w stanie wykonać decyzji o relokacji 7 tysięcy uchodźców, na co zgodził się rząd Ewy Kopacz. Stwierdził, że „kiedy Polska czuje się zagrożona przez Rosję i domaga się więcej broni, żołnierzy i funduszów, Europa jest solidarna. Ale w takiej sytuacji nie można nagle przyjść i powiedzieć, że uchodźcy to tylko problem Niemców i nie ma się z tym nic wspólnego”. Tyle tylko, że ze strony Niemiec Polska nie doświadczyła jakiegoś szczególnego wsparcia jeżeli chodzi o zagrożenie militarne ze strony Rosji. Co więcej Niemcy są chyba jedynym krajem, który stanowczo sprzeciwia się ulokowaniu na terytorium krajów Europy Środkowo-Wschodniej (w tym głównie w Polsce) baz NATO w których stacjonowaliby także żołnierze. Także jeżeli chodzi o interesy gospodarcze to Niemcy realizują swoje z całą bezwzględnością, nawet jeżeli szkodzi to interesom innych krajów UE, czego chyba najbardziej dobitnym przykładem jest Gazociąg Północny. Teraz Niemcy są na etapie przeforsowania w unijnych instytucjach kolejnych dwóch nitek tego gazociągu, choć realizacja tego przedsięwzięcia zakwestionuje przyszłość Gazociągu Jamalskiego biegnącego przez Polskę i pozbawi Ukrainę możliwości zarabiania na przesyle rosyjskiego gazu przez ten kraj.
3. Ale to nie jedyna wypowiedź Martina Schulza, która pokazuje, że od dłuższego czasu próbuje on wprowadzić swoisty „niemiecki dryl” do funkcjonowania unijnych instytucji. Otóż latem tego roku kiedy w unijnych instytucjach toczyła się dyskusja o wprowadzeniu stałego mechanizmu relokacji uchodźców, Schulz stwierdził, że „solidarność w Europie w sprawie imigrantów trzeba od krajów unijnych egzekwować siłą” (wtedy dotyczyło to stanowisk jakie prezentowały w tej sprawie Węgry, Czechy i Słowacja). Ta wypowiedź wzbudziła oburzenie w Parlamencie, padło wiele słów krytycznych pod adresem Schulza i pod ich naporem, przewodniczący wycofał się z tak kategorycznych stwierdzeń. Teraz widać, że wraca do swoich połajanek pod adresem poszczególnych państw członkowskich z krajów Europy Środkowo – Wschodniej (w tym przypadku Polski) i dobrze, że zdecydowanie odpowiedział mu minister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Beaty Szydło Mariusz Błaszczak, stwierdzając dobitnie, że wypowiedź Schulza „to kolejny przejaw niemieckiej buty”. Takie zdecydowane stanowisko zaprezentujemy w tej sprawie także jako polscy europosłowie w grupie ECR na najbliższym posiedzeniu Parlamentu Europejskiego. Kuźmiuk