MATERIAŁY O REGULACJI URODZEŃ – UŻYTEK DOMOWY I PAŃSTWOWY…
Nazwa "naturalna metoda regulacji płodności" wzięła się stąd, że jest ona stosowana do obserwacji cyklu kobiety.
Do czego zaś ta obserwacja może służyć, jest sprawą drugorzędną. Można bowiem wybierać dni niepłodne i wtedy współżyć - wówczas metoda ta służy antykoncepcji. Ale jest i odwrotnie - można wybierać dni płodne właśnie po to, żeby wówczas współżyć. Tę metodę wykorzystuje się w diagnostyce i leczeniu niepłodności. Jest ona ekologiczna i prosta.
Metody naturalne polegają na obserwacji ciepłoty ciała (najlepiej w pochwie, ewentualnie w ustach), jakości śluzu (śluz ciągliwy oznacza dzień płodny, a zwarty - dzień niepłodny), rozwarcia kanału szyjki macicy (jest to bardzo trudne). Można się też posiłkować testem sprawdzającym poziom hormonu luteinizującego (LH), którego nagły wzrost towarzyszy owulacji. Takie testy można kupić w aptekach.
Potocznie za naturalną metodę uważa się tzw. kalendarzyk małżeński. Jednak w świetle najnowszej wiedzy kalendarzyk w ogóle nie jest uznawany za żadną metodę zapobiegania ciąży. W metodzie tej na podstawie obserwacji poprzedniego cyklu, wyciąga się wnioski o cyklu bieżącym. Jednak cykl nie przebiega zawsze tak samo - owulacja może się opóźnić nawet o kilka dni, wpływ na cykl może mieć stres, emocje, zaziębienie, podróż. Stąd sposób ten jest nieskuteczny.
To, czy naturalne metody zapobiegania ciąży są skuteczne, zależy też od tego, z jaką dokładnością się je stosuje. Jednak i tutaj obserwacja może być zaburzona np. przez stany zapalne pochwy, choroby, którym towarzyszy podwyższona ciepłota ciała, nieregularny tryb życia itd. Atutem tych metod jest natomiast brak jakichkolwiek działań ubocznych.
Skuteczność metod antykoncepcyjnych jest określana wskaźnikiem Pearla. Mierzy on, ile kobiet spośród stu stosujących daną metodę zachodzi w ciążę w ciągu roku. Najwięcej przypadków ciąż odnotowuje się w grupie kobiet stosujących metody naturalne. Najrzadziej w ciążę zachodziły kobiety przyjmujące hormonalne tabletki antykoncepcyjne (wskaźnik 0,1-0,5) oraz stosujące wewnątrzmaciczne wkładki z hormonem (0,1). Naturalne metody regulacji urodzeń są skuteczne i osiągają korzystny wynik - 2-3 punkty wskaźnika Pearla, tylko jeśli stosuje się je bardzo dokładnie i konsekwentnie. W przeciwnym razie ich skuteczność wynosi 20 punktów wskaźnika Pearla.
Od zakończenia II wojny światowej już ponad 80 państw z całego świata zdecydowało się na wprowadzenie ścisłej kontroli urodzeń
Wkrótce do tego grona mogą dołączyć arcykatolickie Filipiny. Pomimo protestów filipińskiego episkopatu, tamtejszy parlament przygotowuje właśnie kontrowersyjny program kontroli przyrostu naturalnego. Przewiduje on korzyści ekonomiczne dla małżeństw ograniczających się do dwojga dzieci oraz masową kampanię informacji o środkach antykoncepcyjnych. Zapowiadane są też sankcje karne dla tych, którzy sprzeciwiają się narzucanej z góry kontroli urodzeń.
Zwolennicy regulacji urodzeń od dawna próbują przekonywać, że największym zagrożeniem ludzkości jest rzekome przeludnienie i związany z tym głód. Powołują się przy tym na opinie części demografów, którzy przewidują skokowy wzrost liczby ludności na świecie w następnych dziesięcioleciach.
Tymczasem rzeczywistość zdaje się wcale nie potwierdzać tych czarnych wróżb, a podawane dane okazują się z czasem mało wiarygodne. Przykłady można mnożyć niemal w nieskończoność; według niektórych prognoz z 1981 roku Nigeria miała po dziesięciu latach osiągnąć liczbę 123 milionów mieszkańców, tymczasem podczas spisu powszechnego w 1991 roku okazało się, że Nigeryjczyków jest 86 mln. Dało to w sumie „drobny” 30-procentowy błąd.
Co ciekawe, przy dramatycznym spadku populacji na Zachodzie i związanym z nim braku zastępowalność pokoleń, cały czas lansuje się tezę o potrzebie kontroli urodzeń w celu zapewnia szczęścia ludzkości w „makroskali”. Zahamowanie przyrostu naturalnego ma podobno zapewnić „szczęście, rozwój i dalsze istnienie ludzkiego gatunku”.
Cień pastora
Przez całe stulecia ludzkość uważała rodzinę i potomstwo za najważniejszą wartość i najcenniejsze posiadane dobro. Wyłom w tej zasadzie próbował wywołać XVIII–wieczny pastor Thomas Malthus, który twierdził, że ilość środków żywności rośnie w postępie arytmetycznym, a liczba ludności w postępie geometrycznym. Innymi słowy: nędza jest wynikiem nadmiernego przyrostu ludności. Szybko też maltuzjanizm znalazł licznych zwolenników, a jego najgorętszymi orędownikami byli: John Stuart Mill, Herbert Spencer i Margaret Sanger.
Prawdziwa rewolucja antyhumanistyczna dokonała się jednak dopiero po zakończeniu II wojny światowej, kiedy do głosu doszli zwolennicy pełnej kontroli urodzeń.
Od początku też mogli oni liczyć na bezwarunkowe poparcie Organizacji Narodów Zjednoczonych, a zwłaszcza na pieniądze płynące z Funduszu Ludnościowego ONZ (UNFPA).
Natomiast organizowane pod auspicjami ONZ konferencje międzynarodowe poświęcone ludzkości wypracowały teoretyczno-prawne założenia światowej kontroli demograficznej. Zgodnie z oenzetowskimi wytycznymi, konieczne jest kontrolowanie i ograniczanie przyrostu ludności przede wszystkim w krajach Trzeciego Świata. Najbiedniejsi są „winni” wszystkim przyszłym nieszczęściom ludzkości - dla ONZ nie jest bowiem zrozumiałe, że „zacofani” ignorują „światłe” zdobycze zachodniej cywilizacji: aborcję, środki antykoncepcyjne, promocję homoseksualizmu i eutanazję.
Dlatego też kolejne oenzetowskie konferencje służą wypracowaniu skutecznej strategii walki z „zacofaniem” i uporem konserwatystów. Ignoruje się przy tym fakt, że dla biedaków z krajów Trzeciego Świata potomstwo stanowi jedyne realne bogactwo, by nie powiedzieć wręcz dobrodziejstwo.
Wielodzietność wcale nie przyczynia się do ubożenia rolniczych państw, daje za to więcej rąk do prac czy też – w wypadku wyższej śmiertelności - szansę przeżycia któregoś z potomków.
Przy braku systemów emerytalnych rodzice mogą natomiast liczyć – odwrotnie niż na Zachodzie - na opiekę w starości.
Jednak zwolennicy kontroli urodzeń cały czas z uporem powtarzają: są biedni, bo mają zbyt dużo dzieci.
Symbolem oenzetowskiej polityki stała się konferencja w Kairze poświęcona ludności i rozwojowi, podczas której w 1994 opracowano plan ogólnoludzkiego „rozwoju”. Od tej pory stał się on obowiązującą normą światową.
Na szczególną uwagę zasługuje też działalność Funduszu Ludnościowego ONZ – jednej z najbardziej skompromitowanych oenzetowskich agend. Nie dość, że jest ona siedliskiem defraudacji i korupcji, to od lat organizacja ta kompromituje się ścisłą współpracą z rządem komunistycznych Chin na polu bezwzględnej regulacji urodzeń w tym kraju.
A jak wygląda to w praktyce ?
Pekin od 1979 roku stosuje program „jedno dziecko w chińskiej rodzinie”.
W teorii jest on całkowicie dobrowolny. W rzeczywistości jednak komunistyczne władze dysponując nieograniczonym aparatem przymusu i sankcji administracyjnych, zmuszają wszystkich obywateli do poddania się obowiązującej polityce demograficznej.
Jak donosi Amnesty International w Chinach kobiety zmuszane są do aborcji nawet w 9 miesiącu ciąży, udokumentowane są także przypadki uśmiercania noworodków tuż po „nielegalnym porodzie” – poprzez wstrzyknięcie trucizny w główkę dziecka.
Każda chińska prowincja ma swój własny „udoskonalony” program kontroli urodzeń, jednak władze centralne dbają o to, by nie był on zbyt liberalny.
Najczęściej więc bezwarunkowej sterylizacji poddaje się wszystkie kobiety po urodzeniu pierwszego dziecka, a zwłaszcza wtedy, jeżeli wskutek „niedopatrzenia” urzędników narodził się drugi potomek.
Przymusową aborcję i sterylizację stosuje się także wobec kobiet, które według władz wyszły za mąż zbyt wcześnie lub zbyt wcześnie zaszły w ciążę, nie mając na to odpowiedniego „zezwolenia”.
Trudno się zatem dziwić, że na skutek przymusowej aborcji wiele chińskich kobiet zostało kalekami na cale życie, wiele też boryka się z chorobami psychicznymi.
Ci, którzy nie chcą zastosować się do obowiązujących przepisów, są poddawani rozmaitym represjom – od sankcji administracyjnych (niewydawanie prawa jazdy, paszportu, zezwolenia na działalność gospodarczą itp.), poprzez dotkliwe kary finansowe, aż po przymus fizyczny – burzenie domów, osadzanie w obozach pracy i więzieniach oraz tortury.
Najbardziej znanym przykładem takich praktyk jest nagłośniony przez Amnesty International przypadek Mao Hengfeng, która była zmuszana do dokonania aborcji, miała już bowiem jedno dziecko.
Jako że odmówiła dokonania aborcji, została zatrzymana w szpitalu psychiatrycznym, a także zwolniona z pracy. Ponieważ nadal protestowała w sposób legalny i oficjalny, była torturowana, a w kwietniu 2004 roku została zesłana do obozu i skazana na karę 18 miesięcy reedukacji poprzez pracę.
O innych podobnych praktykach, do jakich dochodzi w Państwie Środka, na bieżąco informują uciekinierzy z Chin, przy czym wielu z nich to byli pracownicy chińskich Biur Planowania Urodzeń.
Pomimo to Fundusz Ludnościowy ONZ cały czas dofinansowuje program chińskiej kontroli demograficznej, co więcej - zachęca wręcz inne państwa do pójścia w ślady Chin!
Oficjalnie bowiem pieniądze z Funduszu służą „stworzeniu i rozbudowie efektywnych systemów zbierania i przetwarzania danych i poprawy jakości usług z zakresu planowania rodziny”…
Teksty wyszukane z Internetu:
1. www.gazeta.pl – „Jaka jest skuteczność naturalnych metod regulacji urodzeń?” - Dział Zdrowie.
2. http://wiadomosci.onet.pl – „Kontrola, regulacja, ludobójstwo”.