Zagłoba – postać na pierwszy rzut oka fikcyjna - w rzeczywistości poprzez dobór cech wiążących ją z barokową i sarmacką formacją obyczajową i mentalnością, staje się bardziej prawdopodobna i typowa. Zagłoba scala wszystkie części cyklu Sienkiewicza. Pisarz przy budowaniu postaci posłużył się zestawieniem cech wyglądu i charakteru wielu znanych i nieznanych osób.
Sienkiewicz inspirację czerpał również z życia. W Zagłobie odnajdziemy też coś z kapitana Rudolfa Korwin-Piotrowskiego (poznał go w Ameryce), Władysława Olendzkiego (kolega pisarza, współpracownik „Słowa”) oraz z teścia Sienkiewicza – Kazimierza Stetkiewicza (Litwin, posługujący się dosadnym stylem i humorem staropolskim).
Zagłoba w powieści to starszy szlachcic herbu Wczele, który „czerstwo jeszcze wygląda jak tur”. Był tęgim kawalerem o szerokich ramionach. Jedno oko miał przykryte bielmem, białą brodę, czerwoną twarz, a na czole szeroką bliznę, przez którą było widać kość czaszki (charakterystyczny wygląd zindywidualizował tę postać).
Posiada wszystkie cechy charakterystyczne dla sarmackiej grupy społecznej Sienkiewicz w konstrukcji bohatera uwypuklił zwłaszcza jej wady, wśród których na pierwszy plan wysuwały się: krzykactwo, skłonności do trunków, konfabulacji, przypisywania sobie zasług innych, pieniactwa, tchórzostwa i lenistwa. Pisarz nie skupił się jednak wyłącznie na przymiotach ujemnych, obdarzył bowiem Jana Onufrego doskonałym poczuciem humoru, szczerym patriotyzmem, dobrym sercem, odwagą, zdolnością wychodzenia z największych opresji.
O przeszłości bohatera nie wiadomo dużo, tak, jakby Sienkiewicz chciał jeszcze bardziej podsycić zainteresowanie czytelnika tą postacią. Wypowiedzi Zagłoby odnośnie tej kwestii pełne są sprzecznych i często nieprawdopodobnych relacji. Często chwalił się, że podróżował przez wschodnie kraje, takie jak: Krym, Galata, Turcja i Ziemia Święta. Zagłoba, mający skłonność do megalomanii i konfabulowania, czasami za bardzo „ubarwiał” rzeczywistość, przez co wpadał w kłopoty. Podczas rozmów przedstawiał korzystniejszą wersję zdarzeń, by lepiej się zaprezentować. Często zdarzało mu się przypisać sobie zasługi innych osób – zwłaszcza Michała Wołodyjowskiego - nawet, gdy byli przy tym obecni. Ten gaduła mówił czasem bez powodu: „żeby – jak to określa – się para w gębie nie zagrzała i żeby język nie rozmiękł, co się od dłuższego milczenia snadnie przytrafić może”.
Bohater posiada też mnóstwo cech pozytywnych. Choć prawda była dla niego wartością względną, to w chwilach zagrożenia potrafił zaplanować ucieczkę, przekonać Lubomirskiego o przyłączeniu się do Czarnieckiego. Najważniejszym „fortelem” w powieści było przekonanie Rocha Kowalskiego, że jest jego wujem, i w efekcie uwolnienie uwięzionych pułkowników. Wołodyjowski mówił o swym przyjacielu z uznaniem: „Zadziwiająca to jest rzecz w istocie (…) że nie masz na świecie takowych terminów, z których by ten człowiek nie potrafił się salwować. Gdzie męstwem i siłą nie poradzi, tam się fortelem wykręci. Inni fantazję tracą, gdy im śmierć nad szyją zawiśnie, albo polecają się Bogu czekając, co się stanie; a on zaraz zaczyna głową pracować i zawsze coś wymyśli. Mężny on w potrzebie bywa jako Achilles, ale woli Ulissesa iść śladem”.
Zagłoba dzięki swemu sprytowi był w stanie wybrnąć nawet z najtrudniejszej sytuacji. Choć nie stać go było na codzienne piwo, potrafił zaradzić temu „defektowi” słynnymi „fortelami”, „doczepiając się” do bogatszych szlachciców.
Choć odniósł niemało sukcesów wojennych, przypisywał sobie cudze zasługi, był jednak na tyle sprawiedliwy, mądry, iż zdawał sobie sprawę, że nie dorównuje umiejętnościami Wołodyjowskiemu czy Kmicicowi (dlatego zrzekł się władzy na rzecz Sapiehy, gdy pod Białymstokiem wybrano go regimentarzem wojsk, mimo iż było to jego marzeniem).
Do ulubionych powiedzonek szlachcica w powieści należą takie zwroty, jak: „Niech zginę ja i pchły moje!”, „Zdechł pies”, „Mów mi wuju” (do Rocha Kowalskiego), „Zawszem mówił, że gorzałka jeno tęgiej głowie służy”, „Już żelazny hełm na głowie nosi i słusznie, bo kapusta z sagana najlepsza”, „Jak mawiali starożytni: kiedy w brzuchu pusto, w głowie groch z kapustą”, „Już tak widać jest, że kto się o Radziwiłła otrze, ten sobie wytarty kubrak zaraz ozłoci. Łatwiej tu, widzą, o promocję niż u nas o kwartę gniłek. Wsadzisz rękę w wodę z zamkniętymi oczami i już szczupaka dzierżysz”.
Zagłoba posługuje się komizmem dwojakiego typu. Tworzy zabawne sytuacje (Zagłoba regimentarzem, Zagłoba odprawiający szwedzkie poselstwo w Zamościu) oraz jest doskonałym anegdociarzem i dyskutantem.
Mimo zamiłowania go kłótni czy lenistwa, ta postać wzbudza mnóstwo miłych emocji czytelnika. Dzieje się tak zapewne dlatego, że nigdy nie jest prowodyrem zdarzeń, których czytelnik nie mógłby mu wybaczyć.
1a. Dane personalne
Jan Onufry Zagłoba herbu Weczele był starszym mężczyzną. Nie miał on już własnej rodziny, lecz był bardzo związany z Janem Skrzetuskim i jego małżonką Heleną. Skrzetuscy nazywali go „ojcem”, natomiast ich dzieci zwracały się do Zagłoby jak do dziadka. Zagłoba sam nazywał Helenę „córuchną”.
Był szanowanym szlachcicem i rycerzem, który stanowił przykład dla innych młodych pokoleń szlachty polskiej.
1b. Wygląd zewnętrzny
Zagłoba był postacią, po której widać było, że stoczył niejedną walkę. Na jego głowie znajdowała się szeroka blizna, przez którą widać było czaszkę, jedno oko miał zakryte bielmem. Mimo wieku ciągle posiadał szerokie ramiona. Posiadał białą brodę i był gruby. Cytat: „Czerstwo jeszcze wyglądał jak tur. Wiek nie zgarbił szerokich jego ramion;(...) Z oka(…) patrzyło mu zdrowie i dobry humor, brodę miał białą, ale minę gęstą i twarz czerwoną, zdobną na czole w szeroką bliznę, przez którą było widać kość czaszki”
1c. Cechy osobowości
Zagłoba obdarzony był wielkim poczuciem humoru. Potrafił on swoją mową i dowcipem rozbawić dosłownie każdego; w tym także króla Jana Kazimierza.
Był znakomitym mówcą. Swą mową potrafił zjednoczyć ludzi. Świadczy o tym sprytne i zabawne przekonanie Rocha Kowalskiego o pokrewieństwie między nimi.
Cytat: „Mów mi wuju”.
Był wierny swoim zasadom. Kierował się głównymi założeniami rycerstwa średniowiecznego. Najważniejszy dla niego był Bóg, honor i ojczyzna.
Charakteryzowała go ogromna odwaga i męstwo. Stawiał sprawy państwa ponad wszystko. Świadczy to o tym, że był patriotą. Podczas gdy Janusz Radziwiłł oddał cześć Karolowi Gustawowi, Zagłoba jako pierwszy rzucił buławę i oznajmił, że książę jest zdrajcą. Cytat: ‘Pytajcie się, jakie korupcje wziął od Szweda? Ile mu wyliczono? Co mu jeszcze obiecano? Mości panowie, oto Judasz Iskariota! Bodajeś konał w rozpaczy! Bodaj ród twój wygasł! Bodaj diabeł duszę z Ciebie wywlókł… Zdrajco! Zdrajco! Po trzykroć zdrajco!”
Posiadał także cechy przywódcze. To dzięki niemu morale i chęć do walki w dowodzonej przez niego armii rosły.
Był osobą zaufaną, na którą jego przyjaciele mogli zawsze liczyć. Nieraz wyciągnął swych kompanów z trudnej sytuacji.
2a. Biografia retrospektywna
O przeszłości Zagłoby dużo nie wiemy. Wiadomo jedynie, że zasłynął w wielu wojnach (jak pisze Sienkiewicz: „W czasie walk sprzyjało mu ogromne szczęście”). W pierwszej części Trylogii uratował i ocalił Helenę Skrzetuską. Brał udział w obronie Zbaraża, gdzie zabił dowódcę kozackiego- Burłaja.
2b. Manifestacja cech wewnętrznych przez wygląd
Zagłoba jako mężczyzna z ogromnym poczuciem humoru zawsze był wesoły. Uśmiech rzadko schodził z jego wielkiej twarzy. Był dumnym szlachcicem co charakteryzowała jego wyprostowana sylwetka. Był bardzo waleczny i mimo wieku jego ciało było zawsze gotowe do walki.
2c. Zwyczaje i czynności powtarzalne
Zagłoba bardzo lubił kosztować wytwornych trunków. Uwielbiał dobre wino, wódkę i przede wszystkim miód.
Kolejną czynnością często pojawiającą się w tekście były jego żarty. Lubił żartować ze wszystkiego i ze wszystkich.
2d. Otoczenie przedmiotowe
Charakterystycznymi przedmiotami, po których łatwo było rozpoznać pana Zagłobę była szabla, z którą się nie rozstawał oraz antałek z miodem pitnym.
2e. Działania
Gdy Zagłoba dowiedział się o tym, że zbliża się wojna ze Szwedami, bez wahania oświadczył (nie patrząc na swój wiek), że się na nią wybiera.
W czasie kiedy Kmicic miał zostać rozstrzelany przez szlachtę laudańską, Zagłoba uratował go, w odpowiednim czasie przedstawiając listy Janusza Radziwiłła, w których była mowa o wstawieniu się Babinicza za nimi.
Podczas niewoli u księcia Radziwiłla, Zagłoba od razu planował ucieczkę, którą udało mu się podstępem zrealizować podczas podróży z Rochem Kowalskim.
2f. Wypowiedzi
Kilka cytatów należących do Zagłoby:
• Niech zginę ja i pchły moje!
• Mów mi wuju (do Rocha Kowalskiego)
• Bodaj was psi pojedli! Bodaj was Żydzi na kołnierzach nosili! - do wilków
• Zawszem mówił, że gorzałka jeno tęgiej głowie służy
• Już żelazny hełm na głowie nosi i słusznie, bo kapusta z sagana najlepsza
• Już tak widać jest, że kto się o Radziwiłła otrze, ten sobie wytarty kubrak zaraz ozłoci. Łatwiej tu, widzą, o promocję niż u nas o kwartę gniłek. Wsadzisz rękę w wodę z zamkniętymi oczami i już szczupaka dzierżysz
2g. Przeżycia wewnętrzna
W czasie zabawy z dziećmi Skrzetuskich był bardzo zadowolony i szczęśliwy. Cieszył się, że jest tak blisko swych przyjaciół, którzy zastępowali mu rodzinę.
Podczas zdrady Radziwiłła Zagłoba aż kipiał ze złości. Był przerażony i jednocześnie oburzony decyzją księcia, który zdradził ojczyznę.
Gdy Roch Kowalski znajdował się w niewoli u Szwedów, Zagłoba bardzo się tym przejął, gdyż razem z Kowalskim bardzo się zaprzyjaźnili.
3. Pozycja danej postaci w stosunku do innych postaci utworu
Jan Zagłoba był znamienitym rycerzem i szlachcicem. Jego imię rozsławione było na całą Rzeczpospolitą (częściowo może przez jego ubarwione opowiadania o swych osiągnięciach). Swą pozycją i zachowaniem różnił się od pozostałych bohaterów Trylogii.
Był przedstawicielem cech szlachty polskiej, często głównie jej wad. Posiadał skłonności do trunków, pieniactwa, tchórzostwa i lenistwa. Jednakże mimo tych negatywnych cech jest jedną z przyjaźniejszych postaci.
4. Postać jako nośnik orientacji ideologicznej
Zagłoba swą postacią budził zaufanie. Dla wielu młodych stanowił autorytet i wzór do naśladowania (jeśli chodzi o chęć do walki, zasługi i oddanie). Szlachta polska była dumna z niego i jego zasług. Jego kompani, a mianowicie Jan Skrzetuski, Michał Wołodyjowski, a wcześniej także Longinus Podbipięta byli bardzo usatysfakcjonowani z możliwości służenia u jego boku.
5. Postać wobec tradycji literackiej
Zagłoba jest postacią reprezentującą typowe cechy szlacheckiego sarmatyzmu. Łączy w sobie cechy charakteru kilku rzeczywistych postaci. Np. wzorem dla szlachcica miał być teść Sienkiewicza Kazimierz Szetkiewicz, a także autor pamiętników, z których korzystał Sienkiewicz – Jan Chryzostom Pasek. Zagłoba miał także licznych literackich poprzedników: Ulissesa (Odyseusza), żołnierza-samochwała z komedii Plauta i szekspirowskiego Falstaffa.
Oleńka Billewiczówna - wnuczka Herakliusza Billewicza, zobowiązana przez niego do wyjścia za Andrzeja Kmicica lub zostania zakonnicą. To młoda, piękna i odważna dziewczyna. Zakochuje się w Kmicicu od pierwszego wejrzenia, ale ma na tyle godności i dumy, by odprawić jego kompanów, a samemu Andrzejowi powiedzieć, co sądzi o jego hulaszczym trybie życia. W głębi duszy usprawiedliwia ukochanego, oficjalnie jednak stawia warunek: przebaczy Kmicicowi, jeśli jemu wybaczą ci, których skrzywdził. Jest uczciwa, szczera i stała w uczuciach. Konsekwentnie odrzuca zaloty Bogusława Radziwiłła.
„ (...) a obok niego panna Aleksandra, piękna jak zawsze, spokojna i poważna.”
Aleksandra Billewiczówna, zwana także Oleńką to główna postać kobieca powieści Potop H. Sienkiewicza. Osierocona przez rodziców (należących do jednej z największych i najbardziej wpływowych rodzin laudańskich) wychowywana była przez dziadka, Herakliusza Billewicza, przywódcę owej szlachty. z mocy jego testamentu Oleńka miała poślubić chorążego orszańskiego Andrzeja Kmicica (z którego ojcem jej dziadek od dawna się przyjaźnił) lub jeśli splami on swe imię złą sławą ma udać się do zakonu.
Aleksandra była panienką o niezwykłej urodzie, którą zachwycało się wielu mężczyzn, miedzy innymi książę Bogusław Radziwiłł. Delikatna i wrażliwa „panna o płowych włosach, bladawej cerze i delikatnych rysach. Miała piękność białego kwiatu.” i „poważne, błękitne oczy, patrzące spod brwi czarnych”. Swoje piękne włosy zaplatała w warkocz, a na jej twarzy często pojawiały się rumieńce dodające wdzięku.
Oleńka stanowiła wzór cnót, w tym pobożności, mądrości i roztropności „Lecz było w tej pannie także dumy niemało, a może nawet i nieco zawziętości”. Choć była młodą i "kruchą" niewiastą to swym rozumem i odwagą przewyższała niejednego . Jej upór i odwaga oraz szczerość sprawiały, że nikt nie śmiał sprzeciwiać się jej woli. na pierwszym miejscu stawiała dobro ojczyzny, była również honorowa i energiczna. Ceniła u ludzi cechy prawdziwego średniowiecznego rycerza „Panna Aleksandra, wnuczka starego żołnierza, wychowana w tradycjach krwi, wojny i czci dla przewag rycerskich (...) nauczono ją bowiem z małego uważać męstwo za pierwszy niemal przymiot męża”. Oleńka potrafiła zachować spokój nawet w najgorszych chwilach - „Przytomna zawsze, pełna energii i siły, nie ustawała w pracy póty, póki każdy ranny nie spoczął w chacie z przewiązanymi ranami”.
Billewiczówna była bardzo czuła. Wysoko ceniła przyjaciół i bliskich. Wartości materialne nie miały dla niej większego znaczenia.
Od pierwszego spotkania pokochała Kmicica – i do końca była wierna swemu wybrankowi, ponieważ „była z tych, co sercem uczciwym mocno kochają”.
Miała trwale określony system wartości - swoich przekonań nie zmieniła nawet pod wpływem miłości do Kmicica. Odrzuciła jego zaloty, bo uważała go za zdrajcę "Lecz ona cofnęła się ze wstrętem w twarzy i zgrozą. -Precz... zdrajco! -odpowiedziała dobitnie". Nie mogła wybaczyć mu tego, iż chciał zniszczyć kraj, który kochała, miała w sercu „ból, żal i niewypowiedzianą pogardę dla człowieka, którego pierwszą miłością pokochała”. Oleńka przeżywała głęboką rozterkę, wewnętrzny dramat, gdyż serce podpowiadało, iż nadal kocha Kmicica, a rozum dyktował jej nienawiść do zdrajcy ojczyzny. W końcu zwyciężyła nad nienawiścią miłość. Panna wybaczyła narzeczonemu wszystkie przewinienia, ponieważ okazało się, iż jako Babinicz przyczynił się do wielu zwycięstw Rzeczpospolitej. W niedługim czasie została jego zona.
Henryk Sienkiewicz przedstawił Billewiczównę jako ideał kobiety swoich czasów. Poprzez nadanie Oleńce niezłomnych cech charakteru ukazał, iż nie tylko mężczyźni mogą przyczynić się do wyzwolenia ojczyzny i swa wiara naprowadzać innych na właściwą drogę. Piękna, skromna, ale śmiała w swoich przekonaniach Oleńka to idealny wzór do naśladowania - cechowała ją niespotykana odwaga, szczerość, sprawiedliwość, „bystrość rozumu”, Aleksandrę było również stać na głębokie uczucia.
Główną żeńską postacią powieści Henryka Sienkiewicza jest Aleksandra Billewiczówna. Nazywana jest często uosobieniem polskiej szlachcianki, posiadaczką najznakomitszych przymiotów i nonkonformistką. Dzieje się tak za sprawą wydarzeń, które mają miejsce podczas akcji Potopu.
Bohaterka jest wnuczką Herakliusza Billewicza - pułkownika lekkiego znaku i podkomorzego upickiego, ale przede wszystkim patriarchy rodu Billewiczów wywodzącego się od Mendoga. Wolą zmarłego dziadka miała zostać żoną Andrzeja Kmicica lub powiększyć grono zakonnic w najbliższym klasztorze. W naturze dziewczyny – skromnej i posłusznej względem rodziny – nie leżał sprzeciw i bunt, toteż zamierzała spełnić ostatnie życzenie kochanego dziadka.
O wyglądzie zewnętrznym panienki wiemy dosyć sporo (w porównaniu do innych bohaterów, ponieważ Sienkiewicz nie lubił się rozwodzić nad tą kwestią). Oleńka była piękną i dumną dziewczyną o płowych włosach, bladej cerze i delikatnych rysach twarzy. Aura, jaka otaczała tę postać, przypominającą anioła, sprawiała, że bohaterka w każdym napotkanym człowieku wzbudzała szacunek i podziw: „Miała piękność białego kwiatu, żałobna suknia dodawał jej powagi”. Wystarczy tu chociażby wspomnieć księcia Bogusława Radziwiłła, który – choć marzył o namiętnej nocy z Oleńką – nie posunął się do wymuszenia uległości otwartą przemocą. Kompani Kmicica wyjęci spod prawa, zabawiający się z przygodnymi dziewkami, byli zachwyceni poważną i wyniosłą narzeczoną swego dowódcy: „Oczy jej miały barwę chabru, czarna brew nad nimi odbijała od białego czoła jak heban, a płowy włos lśnił się jakby korona na głowie królowej. I patrzyła śmiało, oczu nie spuszczając, jako pani w swoim domu gości przyjmująca, z jasną twarzą, odbijającą jeszcze jaśniej od czarnej jubki obramowanej gronostajami. Tak poważnej i wyniosłej panny nie widzieli jeszcze ci wojakowie, przywykli do innego pokroju niewiast, toteż stali szeregiem, jakoby na popisie chorągwi, i szurając nogami, kłaniali się także szeregiem”. Sienkiewicz wyposażył swą bohaterkę w to „coś”, dzięki czemu trzymała nawet największych przeciwników czy złoczyńców na dystans. Cała jej postawa, wygląd twarzy, gesty sprawiały, że budziła w ludziach respekt, a nie pozbawione kultury zachowania. Wszystko to doskonale widać w Taurogach, gdzie Oleńka przebywała wraz z Anusią Borzobohatą-Krasieńską, a była traktowana przez żołnierzy i służbę bardziej godnie, jakby ze strachem, że zasłużą na lodowate spojrzenie jej pięknych oczu.
Jak twierdzili przyjaciele i znawcy twórczości autora Trylogii, Aleksandra Billewiczówna jest ulubioną postacią Henryka Sienkiewicza. Cenił w niej niezmienność charakteru, nieugiętość, bezkompromisowość. Przeciwnicy zarzucają bohaterce, że jest „niemalże kryształowa”. Cóż, prawda leży - jak zawsze - pośrodku. Billewiczówna siłę i pewność siebie czerpała z wpojonego jej przekonania o tym, iż jest osobą niezwykłą, że w każdej sytuacji musi się szanować, dopiero wówczas tym uczuciem będą obdarzać ją inni. Dziadek wychował ją na osobą broniąca swych racji, potrafiącą walczyć o „swoje”. Przykład takiej postawy obserwujemy, gdy wygania towarzyszy Kmicica po tym, jak Znikis opowiedział jej o ich niegodnych zachowaniu w Lubiczu. W życiu panna kierowała się zasadą bezwzględnej prawdy. Brzydząc się kłamstwem, starała się zawsze postępować zgodnie ze swoimi przekonaniami, iść drogą tego, co jest słuszne. Poprzez swą stanowczość i niezmienne poglądy sprawiała, że ludzi tak bardzo nie raziła jej wyniosłość, krytycyzm czy szczerość. Niezwykłą umiejętność wskazywania na to, co jest dobre, a co złe, zauważył w narzeczonej Andrzej. Nieugiętość pięknej szlachcianki traktował jako niecodzienną zaletę ducha. Przez to był jeszcze bardziej zafascynowany i zauroczony stanowczą dwudziestolatką.
Oleńka, dorastając w tradycyjnej, konserwatywnej, patriotycznej rodzinie walczących za ojczyznę Billewiczów, była gorącą zwolenniczką takich cech charakteru u mężczyzn, jak: męstwo, odwaga, honor, rycerskość, przygotowanie na śmierć. Tylko posiadacz takich przymiotów mógł zasłużyć na jej szacunek. Za największy grzech człowieka uważała zatem zdradę i dlatego odwróciła się od narzeczonego, gdy nie odstąpił od Radziwiłłów.
Umysł przedsiębiorczej, odważnej, stanowczej i racjonalnie myślącej bohaterki Potopu przez niektórych nazywany jest „męskim”. Podobnie jak Zagłoba, posiadała zmysł organizatorski. Potrafiła zaplanować ucieczkę z zamku w Taurogach czy wymyślić drogę wyjścia z największej opresji. Zawsze w trudnych decyzjach starał się postępować w zgodzie z wpojonymi przez rodzinę poglądami. Przykład jej nieugiętości obserwujemy podczas przyjazdu Kmicica do Billewicz. Gdy kawaler chciał zabrać miecznika Tomasza i ją do Kiejdan, napotkał na zdecydowany opór. Oleńka nie zamierzała korzystać z pomocy zdrajcy, mimo iż miecznik był gotowy do drogi. Wolała być zdaną na łaskę Szwedów, niż zdrajców.
Nie przypominała ówczesnych kobiet. Nie miała w sobie nic z flirtującej stale Anusi czy despotycznej Gryzeldy. Aleksandra nawet w najbardziej niebezpiecznych chwilach starała się panować nad nerwami, nie pokazywać strachu czy wzruszenia. W opanowaniu pomagała jej niewątpliwie pobożność. Pokładając zaufanie w Bogu, kładła swe życie w ofierze i była gotowa przyjąć wszystko, co przyniesie jej los (przygotowywała się nawet do przekroczenia klasztornych murów). Dużo czasu spędzała na modlitwie, która dawała jej w ciężkich chwilach otuchę i nadzieję.
Główna żeńska bohaterka powieści historycznej Potop jest literackim uosobieniem kobiety idealnej, wzorem patriotki, wiernej cnocie i ojczyźnie. Choć zakochała się od pierwszego wejrzenia w mężczyźnie przeznaczonym jej drogą umowy krewnych, to jednak gotowa była poświęcić uczucie, by tylko żyć w zgodzie z zasadami wpojonymi przez Billewiczów: „Bo nie pójdę za człowieka, na którym ciążą łzy ludzkie i krew ludzka, którego palcami wytykają, banitem, rozbójnikiem zowią i za zdrajcę mają”. W końcowej scenie powieści potrafiła się jednak przyznać do pomyłki i ze łzami w oczach wyznała: „Jędruś, ran twoich nie godnam całować!”. Bohaterka jest bodajże jedyną posiadaczką „męskiego umysłu” w polskiej literaturze.
Główną postacią męską powieści historycznej Henryka Sienkiewicza jest Andrzej Kmicic. Nazywany jest często bohaterem dynamicznym. Dzieje się tak za sprawą zmian, które w nim zachodzą podczas wydarzeń Potopu.
Choć niewiele osób wie, bohater ten jest postacią historyczną - niestety bardzo mało znaną. Sienkiewicz znalazł o nim w źródłach tylko dwie krótkie wzmianki. Pierwsza pochodziła z Pamiętników Jana Chryzostoma Paska. Podają one, że w 1658 roku pułkownik Kmicic - „żołnierz dobry” - służył w wojsku litewskim pod Pawłem Sapiehą i dostał się do niewoli rosyjskiej po tym, jak dowódca wyprawił go na podjazd przeciw Chowańskiemu w okolice Szkłowa. Na szczęście z rąk Moskali wydobył go Czarniecki. Z kolei imię Kmicica poznajemy w krótkim ustępie Przywilejów i konstytucji za panowania Jego Królewskiej Mości Michała I roku Pańskiego 1670, ponieważ w tym roku trybunał litewski uchylił zaoczny wyrok sądowy z chorążego orszańskiego, Samuela Kmicica.
Sienkiewicz wzbogacił życiorys bohatera historycznego o wątek miłości do szlachcianki Oleńki Billewiczówny, służbę u księcia Janusza Radziwiłła czy rozsadzenie kolubryny podczas obrony Jasnej Góry. Z czynów innych postaci historycznych przypisał zaś Kmicicowi pomysł nieudanego porwania Bogusława (podstarości zebrzydowski Zarzecki porwał szwedzkiego dowódcę zamku w Lanckoronie pod pozorem wypróbowania podarowanego mu konia), czy niektóre bohaterskie czyny Piotra Czarnieckiego w czasie obrony Jasnej Góry opowiedziane w Nowej gigantomachii. Z biografii Paska z kolei Sienkiewicz zaczerpnął oskarżenie o zdradę, pozyskanie względów króla Jana Kazimierza, ostre starcie z senatorami.
W momencie poznania Kmicica, jest on młodym chorążym orszańskim. Jego wygląd opisuje cytat, z którego „widzimy” Andrzeja oczami panny Oleńki: „Oczy panny Aleksandry spoczęły błyskawicą na twarzy Kmicica, a potem znów wbiły się w ziemię; przez ten czas jednak zdołała panienka dojrzeć płową jak żyto, mocno podgoloną czuprynę, smagłą cerę, siwe oczy bystro przed się patrzące, ciemny wąs i twarz młodą, orlikowatą, a wesołą i junacką”.
Smukły, wysoki, bogato ubrany młodzieniec powodował szybsze bicie serca u wszystkich kobiet. Uroda i maska zuchwałego i dumnego kawalera traciła jednak na wartości w miarę rozwoju akcji. Bohater nie potrafił pozostać obojętny na wszystkie przygody, w których uczestniczył, a każda odniesiona w bitwie rana, każda rozpuszczona plotka na jego temat pozostawiała ślad na jego twarzy i posturze. Po pojedynku z Wołodyjowskim została mu na głowie głęboka blizna, po nieudanym porwaniu księcia Bogusława Radziwiłła i postrzale z jego rąk - ślad na policzku. W końcowej scenie powieści Kmicic w niczym już nie przypomina tego przystojnego, krzepkiego zawadiaki z pierwszych rozdziałów: „Tak, to był on, pan Andrzej Kmicic, chorąży orszański. I leżał na wznak na wozie; głowę miał obwiniętą w chusty, ale przy czerwonym blasku miesiąca widać było doskonale jego twarz białą i spokojną, jakby z marmuru wykutą lub zlodowaciałą pod tchnieniem śmierci. Oczy miał głęboko zapadłe i zamknięte, życie nie zdradzało się w nim najmniejszym ruchem”. Wraz ze zmianą wyglądu w bohaterze zaszły również zmiany charakteru i stosunku do życia.
Na początku powieści Kmicic jest wesołym, gwałtownym, porywczym awanturnikiem o bujnym temperamencie, skłonnym do „bitki i wypitki”, nieliczącym się z prawem: „(…) był sam swawolnikiem, w którym dusza kipiała ustawicznie”. Jak się jednak okazało, był szczery, zdolny do szlachetnych odruchów serca i do wielkiej miłości. Wśród społeczności XVII wiecznej zyskał opinię „hulaki”. Czy możliwe jednak było, by człowiek wychowany w potyczkach pogranicznych zachowywał się jak wzorowy młodzieniec? Ten potomek zubożałego rodu szlacheckiego przez całe swawolne życie ryzykował, a za winy nigdy nie ponosił kary. Dorastał w przekonaniu, że najważniejszymi wartościami są odwaga i siła: „Każdy sobie pan w naszej Rzeczypospolitej; kto jeno ma szablę w garści i lada jaką partię potrafi założyć. Co mi uczynią? Kogo ja się boję?”. Potrafił zapomnieć się w zabawie ze sprowadzającymi go na „złą drogę” towarzyszami broni, czego dał dowód podczas nocy pełnej rozpusty, alkoholu i strzelaniny do portretów przodków Billewiczów w Lubiczu. Właśnie przez postępowanie w wymienionym majątku (który otrzymał od Herakliusza, wraz z ręką Oleńki), Upicie i spalonych w rewanżu za wymordowanie kompanów Wołmonowiczach popadł w konflikt ze szlachtą laudańską, pogrążył swe dobre imię, wsławione w boju
Bohaterem kierowała najpierw niepohamowana chęć zemsty. To właśnie żądza pomszczenia towarzyszy doprowadziła, że stał się ludobójcą i stracił szansę na małżeństwo z ukochaną panną. Zasady, którymi się kierował, sprowadzały się do kilku podstawowych punktów. Po pierwsze, śmierć należało pomścić bez względu na przyczynę i konsekwencję, po drugie: należało zdobyć to, czego się pragnie. Kawaler nie cofnął się przed porwaniem Oleńki, czym jeszcze bardziej zniechęcił ją do swej osoby.
Kmicic jest walecznym i odważnym obrońcą ojczyzny. Nie zraziwszy się nadchodzącą klęską, nie przestawał walczyć w imię Rzeczypospolitej, ponieważ w bitwie czuł się jak w swym żywiole. Pole walki było jego naturalnym środowiskiem, a jedynym celem zwycięstwo. Gotów był wielokrotnie oddać swe życie za wolność ojczyzny, co widzimy na przykład podczas bohaterskiego wysadzenia kolumbryny podczas obrony klasztoru w Częstochowie: „Kmicic nie tylko był człowiek odważny, lecz i zuchwały. Myśl rozsadzenia olbrzymiej kolumbryny radowała do głębi jego duszę, nie tylko jako bohaterstwo, nie tylko jako niepożyta dla oblężonych przysługa, ale jako okrutna psota wyrządzona Szwedom. Wyobrażał sobie: jak się przerażą, jak Miller będzie zębami zgrzytał, jak będzie poglądał w niemocy na owe mury, i chwilami śmiech pusty go brał. I jak sam poprzednio mówił: nie doznawał żadnej rzewliwości ni strachów, ni niepokojów, ani mu do głowy nie przychodziło na jak straszne sam naraża się niebezpieczeństwo. Szedł tak, jak idzie żak do cudzego ogrodu szkodę w jabłkach czynić. Przypomniały mu się dawne czasy, kiedy to Chowańskiego podchodził i nocami wkradał się do trzydziestotysięcznego obozu w dwieście takich jak sam zabijaków”. Dzięki posiadaniu takich cech, jak umiejętność posługiwania się szablą (pobierał lekcje u Wołodyjowskiego), doskonała jazda na koniu, jak również „szaleńcza odwaga”, niepohamowanie w boju Kmicic wielokrotnie ratował życie towarzyszom walki czy po prostu atakowanym przez wroga.
Andrzej był prawdziwym bohaterem, lecz Sienkiewicz nie chciał, by był bohaterem statycznym, jednolitym, jednowymiarowym. Dlatego też postać zostaje wplątana w intrygę zdrajców Radziwiłłów, którym bezgranicznie ufał. Za popełnione przez nich błędy płacił przez resztę powieści. Droga, którą przeszedł od pamiętnej nocy w Kiejdanach była wyboista i usłana raczej kolcami, niż różami. Poznając swą pomyłkę, odczuwał rozterki wewnętrzne: „Oto pragnę obmyć się z grzechów moich, nowy żywot rozpocząć i ojczyźnie poczciwie służyć, ale nie wiem jak, bom głupi”.
Powodów „wyjścia z twarzą” z oskarżenia o zdradę było kilka. Po pierwsze, Kmicic nigdy się nie poddał, nie zwątpił w Opatrzność Boską, pod opiekę której skierował się po odkryciu spisku. Gdy zdał sobie sprawę, że nie będzie mógł odkupić win pod zhańbionym nazwiskiem – walczył pod przybranym. Od chwili „zamiany” w Babinicza w Andrzeju zaczęły zachodzić poważniejsze zmiany. Poświęcając życie ojczyźnie, rezygnując z osobistego szczęścia, domu, chorąży okazuje się być człowiekiem pobożnym, sprawiedliwym, wiernym. W najcięższych momentach walki ze Szwedami zawsze znajdował wyjście z opresji, nigdy nie stracił wiary w zwycięstwo, w słuszność ciągłych bitew, rozbijania podjazdów, pościgów. Udało mu się miedzy innymi ostrzec wojska konfederackie przed niebezpieczeństwem grożącym im ze strony Radziwiłła, ocalić starostę Łuszczewskiego, ostrzec księdza Kordeckiego, wziąć udział w obronie Jasnej Góry, ochronić króla Jana Kazimierza w Tatrach, walczyć ze Szwedami na czele oddziału Tatarów, ocalić Wołmontowicze (zadośćuczynienie) czy uczestniczyć w wojnie z wojskami Rakoczego.
Wszystko, co czynił, było spowodowane chęcią odzyskania dobrego imienia. Nie chodziło mu jednak tak o opinie żołnierzy, szlachty laudańskiej czy społeczeństwa, jak o stosunek Oleńki. Pokochał tę pannę od pierwszej chwili, gdy tylko ujrzał ją w izbie czeladnej w Wodoktach. Od tego spotkania cały jego światopogląd uległ zmianie. Gdy panna zarzuciła mu, że jest pod złym wpływem kompanów („Bo nie pójdę za człowieka, na którym ciążą łzy ludzkie i krew ludzka, którego palcami wytykają, banitem, rozbójnikiem zowią i za zdrajcę mają”), gotowy był zerwać z nimi wszelkie kontakty, by tylko powrócić do jej łask. Gdy z kolei nazwała go podczas uczty w Kiejdanach „Zdrajcą!”, przekonanie jej o nieświadomości swej winy nie było już takie łatwe. Stanowiło to jednak motor jego działania.
Prócz zdania Billewiczówny, liczył się także z radami udzielanymi przez Wołodyjowskiego. Gdy towarzysz broni postawił mu za wzór postępowania pana Jana Skrzetuskiego, Andrzej zaczął baczniej analizować swe życie i charakter. W końcu przyznał „małemu rycerzowi” rację.
Kluczowe znaczenie dla przemiany bohatera miała scena, w której dostaje przez przypadek list z wiadomością o miejscu pobytu Oleńki. Choć w pierwszej chwili chciał sprzeciwić się rozkazom dowódców, wzywających go do dalszej walki ze Szwedami i jechać do ukochanej, to jednak udaje mu się pokonać stare złe nawyki. Postawiwszy sobie nowe priorytety, Kmicic ruszył do dalszej walki i dzięki temu odniósł wielkie „zwycięstwo nad sobą”.
Kolejną ważną przyczyną przemiany bohatera było skierowanie się w stronę religii i oddanie swego losu w ręce Boga. W intymnych modlitwach-rozmowach mówił: „Ty się, Panie, nie dziwuj, że mi żal, bom był w wilię szczęśliwości mojej. Ale niech już tak będzie, jak Ty rozporządzisz! (…) Niechże mi wszystko będzie policzone za to, żem księcia Bogusława oszczędził, nad czym płakała ojczyzna. Widzisz tera, Panie, że to była ostatnia moja prywata. Już więcej nie będę, Ojcze miłościwy”.
Kmicic posiadał cechę charakteru, która wzbudzała w jego ukochanej szacunek. Zdawało się, że nie zna strachu przed śmiercią, że w każdej chwili jest na spotkanie z przeznaczeniem. Gdy w pojedynku z panem Wołodyjowskim zdaje sobie sprawę, że nie dorównuje umiejętnościami przeciwnikowi, woli śmierć, niż dalsze poniżanie się przed obserwatorami i Michałem. Innym przykładem jest scena w Billewiczach. Choć za kilka chwili miał zostać rozstrzelany, nie powiedział o listach Radziwiłła, które mogłyby mu ocalić życie. Jego postawa była raczej dowodem na to, iż pragnie śmierci. Wszystko jednak tłumaczy kolejna cecha Andrzeja – duma. Bohater nie tłumaczył się z powodów służby u Radziwiłłów, nie wyjaśnił, że został podstępnie zmuszony do przysięgi wierności na najświętszy dla niego symbol, czyli krzyż. Wolał umrzeć jako zdrajca, niż żyć jak tchórz.
Idealnego dowódcę czyniły z tego niepokornego buntownika pewność siebie i poczucie godności. Ogromną rolę odegrał tu również fakt, iż jako przełożony był sprawiedliwy, potrafił docenił odwagę, był gotów zasłonić swoim ciałem rycerza czy kalać się przez Radziwiłłem, by uwolnił wachmistrza Sorokę. Podwładni szanowali Kmicica i byli posłuszni jego decyzjom. Udało mu się nawet wzbudzić respekt w szeregach rozjuszonej ordy tatarskiej.
Prócz wzorowego pełnienia funkcji dowódcy, Andrzej zasłużył sobie również na miano wiernego, oddanego przyjaciela. Aby pomścić swą kompanię, wymordowaną przez Butrymów i resztę szlachty laudańskiej, zamordował wielu mieszkańców Wołmontowicz, paląc na koniec wieś.
Andrzej Kmicic jest bohaterem pozytywnym. Choć nazywany przez większość powieści zdrajcą, „człowiekiem Radziwiłłów”, mordercą, to jednak stara się naprawić wyrządzone krzywdy. Zamiast tłumaczyć się, działał. W swych decyzjach zawsze kierował się szczerością i wiernością wyznawanym zasadom, wśród których na pierwsze miejsce wysuwały się patriotyzm, honor, gotowość oddania życia za ojczyznę, przyjaciół i podwładnych czy miłość do Oleńki Billewiczówny. Bohater przeszedł w powieść prawdziwą przemianę – zarówno wyglądu, jak i poglądów.
Dzieje Kmicica to przejście przez kolejne etapy przemiany: od awanturnika, poprzez nieświadomą zdradę, do prawego, wiernego królowi i ojczyźnie bojownika o wolność swego narodu, gotowego postawić obowiązek służby dla kraju ponad głos serca. „Zmazanie win” musi być absolutnie pewne, stąd ekspiacja pana Andrzeja trwa do końca powieści, czyli do momentu gdy: „(…) w rejestrze niebieskim, w którym zapisują dobre i złe uczynki ludzkie, przemazano w tej chwili wszystkie winy, bo to był człowiek zupełnie poprawiony”. Istotę przemiany najtrafniej oddają słowa króla Jana Kazimierza, skierowane w liście do Wołodyjowskiego: „- Boś znał wielkiego żołnierza, ale swawolnika i radziwiłłowskiego w zdradzie socjusza... A tu stoi Hektor częstochowski, któremu Jasna Góra po księdzu Kordeckim najwięcej zawdzięcza, tu stoi obrońca ojczyzny i sługa mój wierny, który mnie własną piersią zastawił i życie mi ocalił, gdym w wąwozach, jako między stado wilków, dostał się między Szwedów. Taki to ów nowy Kmicic... Poznajże go i pokochaj, bo wart tego!”.
Janusz Radziwiłł
Książę był szlachcicem herbu Trąby, urodzonym 12 grudnia 1612 roku w Popieli, a zmarłym 31 grudnia 1655 roku w Tykocinie. W czasie swego czterdziestotrzyletniego życia Janusz pełnił wiele urzędów (od 1654 hetman wielki litewski, od 1653 wojewoda wileński, starosta generalny żmudzki i hetman polny litewski, starosta kamieniecki, kazimierski, sejwejski), stając się najpotężniejszym człowiekiem na Litwie.
Choć posiadał wiele talentów: niemal autonomicznie rządził Litwą, prowadził samodzielną politykę zagraniczną, to jednak w obliczu najazdu Szwedzkiego na Polskę oddał się pod protektorat króla Szwecji Karola X Gustawa (wiążąc z Hohenzollernami, spiskując z Wołoszczyzną i Siedmiogrodem). Zdania badaczy na temat tego kroku są podzielone. Jedni twierdzą, że przyczyną decyzji był strach przed otwartą walką, inni zaś – że chęć obrony Litwy (Radziwiłł obwiniał Jana Kazimierza o nieprzygotowanie Rzeczypospolitej do obrony, widząc jedyny ratunek dla Litwy w zerwaniu unii z Polską i stworzeniu księstwa, rządzonego przez Radziwiłłów pod protekcją Szwecji).
Zmarł w oblężonym Tykocinie tuż przed jego zdobyciem, pokonany w polu (klęska wojsk Bogusława Radziwiłła pod Prostkami), ciężko chory, uzależniony militarnie i finansowo (jego dobra na Litwie były regularnie rabowane przez przeciwników) od Szwedów, prowadzący walki na Podlasiu z konfederacją tyszowiecką wierną Janowi Kazimierzowi pod dowództwem Pawła Sapiehy. W tej ciężkiej chwili w powieści towarzyszył Januszowi wierny żołnierz – Charłamp. Ostatni wódz litewski, charakteryzował się wybitnymi umiejętnościami militarnymi, doskonałym wykształceniem wojskowym, umiejętnością utrzymywania żelaznej dyscypliny w wojsku, lecz także skłonnością do podejmowania nadmiernego ryzyka i okrucieństwem. Jego pomnik stoi w Kiejdanach.
W powieści Sienkiewicz czyni wzmiankę o wyglądzie zewnętrznym bohatera: „Był to człowiek czterdziestokilkoletni, postaci olbrzymiej i barczysty. Ubrany był w strój szkarłatny polski, spięty pod szyją kosztownymi agrafami. Twarz miał ogromną, o rysach, z których biła pycha, powaga i potęga. Była to gniewliwa, lwia twarz wojownika i władcy zarazem. Długie, zwieszające się w dół wąsy nadawały jej wyraz posępny i cała w swej potędze i ogromie była jakby wykuta wielkimi uderzeniami młota z marmuru. Brwi miał w tej chwili zmarszczone z powodu natężonej uwagi, ale zgadłeś łatwo, że gdy je zmarszczy gniew, wówczas biada tym ludziom, tym wojskom, na których gromy owego gniewu spadną”.
Choć miał bronić Polskę przed Szwedami, to jednak w powieści jawi się jako zdrajca. Właśnie Sienkiewiczowi Radziwiłł zawdzięcza negatywne miano (z kolei na Litwie uważany jest za bohatera, dążącego do jej niepodległości. Oba te określenia są zbyt jednoznaczne).
W Potopie pisarz podkreślił skłonność księcia do z niesłychanego przepychu, hojności i buty. Takie wartości jak honor czy miłość do ojczyzny zastąpił chęcią wzbogacenia się i przekonaniem, że majątek jest najważniejszy. Radziwiłł nie rozumiał Sapiehy, który sprzedał kosztowności, żeby mieć pieniądze na obronę kraju. Ten krok był dla niego zwyczajnie głupi. Przykłady skąpstwa magnat dawał jeszcze wielokrotnie.
Kolejną negatywną cechą charakteru bohatera jest niepohamowanie w dążeniu do celu, czyli otrzymania korony Rzeczypospolitej. Ludzkie życie było dla niego pustym pojęciem, a zabijanie środkiem realizacji planu. Potrafił mistrzowsko manipulować ludźmi, którzy robili później to, co chciał. Kmicic przysiągł nawet na krzyż, by go zadowolić (i upewnić, że nie przestanie mu wiernie służyć). Jego nieodzownym narzędziem przekonywania ludzi – prócz groźby śmierci – było kłamstwo. Posługuje się nim, gdy przychodzi do niego Kmicic z pytaniem, dlaczego go oszukał gdy zapewniał, że ocali życie zbuntowanym pułkownikom: „Jeśli kazałem (...) tych ludzi w Birżach egzekwować, którym na Twoją prośbę przebaczyłem w Kiejdanach, to nie dlatego, żem cię chciał zwodzić, jeno by ci boleści oszczędzić. Uległem pozornie, bo mam dla ciebie słabość... A ich śmierć była konieczna. Czy tom ja kat, czy myślisz, że krew rozlewam dlatego jeno, by oczy czerwoną barwą napaść?... Ale gdy pożyjesz dłużej, poznasz, że gdy ktoś chce czegoś na świecie dokazać, temu nie wolno ni własnej, ni cudzej słabości folgować, nie wolno większych spraw dla mniejszych poświęcać.”
Czasem go głosu dochodzą w Radziwille wątpliwości, lecz nie pozwala im się rozwinąć, ponieważ ambicja podpowiada mu, że działa dla poprawy sytuacji Polski. Gdy ogłasza akt poddania Litwy Karolowi X Gustawowi i napotyka na ostry sprzeciw większości wojsk i oficerów, którzy wypowiadają mu posłuszeństwo, zastanawia się, czy nie przypłaci swych decyzji hańbą na wieki. Ta chwila jest dla niego bardzo dramatyczna: „Twarz księcia była w tej chwili po prostu straszna (…) Groza jakaś była w tej potężnej twarzy, i lodowatość, jakie bywają w krzepnących rysach w chwili skonu”.
Sienkiewiczowski Radziwiłł cierpiał na manię wielkości. Czując się kimś lepszym i ważniejszym od innych, kimś, kto był „nad” zniżanie się do prowadzenia wojny, dał sobie prawo decydowania o losach Polski. Z metaforycznego pomnika, który sam sobie wystawił w wyobraźni zrzucił go dopiero bunt pułkowników. Do tej pory Janusz nie wyobrażał sobie, że może napotkać na sprzeciw.
Książę był władcą despotycznym, nieznoszącym głosu sprzeciwu. Podczas rozmów z Kmicicem, który posiadał silną, odważną, nieugiętą osobowość, widać, jak bardzo doskonały orator Radziwiłł „cierpi”. Stale zadawał sobie pytanie o powód zniżania się do poziomu tak nędznego człowieka. Radziwiłł nie cofnąłby się (i nie cofał) przed przelewem krwi, aby osiągnąć cel. Kalał wszystkie świętości, by tylko nie oddać przywódczej roli komuś innemu: „Rozszalała myśl stawiała mu przed oczy obraz kar i mąk dla buntowników, którzy ośmielili się nie iść jak pies za jego nogami. I widział krew ich ściekającą z katowskich toporów, słyszał chrupot kości, łamanych kołem, i kąpał się, i lubował, i nasycał krwawymi widziadłami”.
Jego największą miłością – prócz pieniędzy – była władza. Choć wpierał Kmicicowi, że tylko on – Janusz Radziwiłł - może ocalić ojczyznę, w dalszej rozmowie zdradził swą motywację: „Chcę ratować ojczyznę, i wszystkie drogi, wszystkie sposoby do tego mi dobre (…)Chcę... korony!”.
Sienkiewicz w opisie śmierci Janusza (fakty zgodne z historią) zawarł podsumowanie życia bohatera, którego dokonuję sam Radziwiłł. Miał on świadomość przegranej, popełnionego błędu, wiedział, że nic już nie zostało z dawnego szacunku i miłości, jakim obdarzali go żołnierze. Teraz – czyli na kilka minut przed „odejściem”, czuł się opuszczony i niekochany. Umarł jako zdrajca.