Gombrowicz

„Pierwszorzędny pisarz drugorzędny"

(1) Czytam Sienkiewicza. Dręcząca lektura. Mówimy: to dosyć kiepskie, i czyta­my dalej. Powiadamy: ależ to tanjocha - i nie możemy się oderwać. Wykrzykujemy: nieznośna opera! i czytamy w dalszym ciągu, urzeczeni.

(2) Potężny geniusz! - i nigdy chyba nie było tak pierwszorzędnego pisarza dru­gorzędnego. To Homer2 drugiej kategorii, to Dumas Ojciec3 pierwszej klasy. Trud­no też w dziejach literatury o przykład podobnego oczarowania narodu, bardziej magicznego wpływu na wyobraźnię mas. Sienkiewicz, ten magik, ten uwodziciel, wsadził nam w głowy Kmicica wraz z Wołodyjowskim oraz panem Hetmanem Wielkim i zakorkował je. Odtąd nic innego Polakowi nie mogło naprawdę się po­dobać, nic antysienkiewiczowskiego, nic asienkiewiczowskiego. To zaszpuntowanie naszej wyobraźni sprawiło, że wiek nasz przeżywaliśmy jak na innej planecie i nie­wiele z myśli współczesnej przenikało w nas. Przesadzam? Gdyby historia literatury przyjęła jako kryterium wpływ sztuki na ludzi, Sienkiewicz (ten demon, ta katastro­fa naszego rozumu, ten szkodnik) powinien by zajmować w niej pięć razy więcej miejsca niż Mickiewicz. Któż czytał Mickiewicza z własnej i nieprzymuszonej woli, któż znał Słowackiego? [...] byłoż to coś więcej niż literatura narzucana, literatura wmuszana? Lecz Sienkiewicz to wino, którym rzeczywiście upajaliśmy się i tu serca nasze biły... i z kimkolwiek się rozmawiało, z lekarzem, z robotnikiem, z profesorem, z ziemianinem, z urzędnikiem, zawsze natrafiało się na Sienkiewicza, na Sienkie­wicza jako na ostateczny, najbardziej intymny sekret polskiego smaku, polski „sen o urodzie". Często był to Sienkiewicz zamaskowany - lub niewyznany tylko, wsty­dliwie tajony - albo nawet czasem zapomniany - lecz zawsze Sienkiewicz. Dlaczego po Sienkiewiczu pisano jeszcze i wydawano książki - które nie były już książkami Sienkiewicza?

(3) Ażeby zrozumieć nasz romans sekretny (gdyż kompromitujący) z Sienkie­wiczem, należy dotknąć sprawy drastycznej, a mianowicie problemu „wytwarzania urody". Być urodziwym, pociągającym, ponętnym - to pragnienie nie tylko kobiety i, być może, im naród jest słabszy i bardziej zagrożony, tym dotkliwiej odczuwa potrzebę urody, która jest wezwaniem do świata: patrz, nie prześladuj mnie, kochaj! Lecz piękność potrzebna jest nam także, aby móc zakochać się w sobie i w swoim - w imię tej miłości stawić opór światu. Narody zatem zwracają się do swoich arty­stów, aby oni wydobyli z nich piękność i stąd w sztuce piękność francuska, angiel­ska, polska lub rosyjska. Czy ktokolwiek opracował historię urody polskiej w ciągu dziejów? Trudno o temat ważniejszy, gdyż uroda twoja określa nie tylko twój smak, ale i cały twój stosunek do świata, pewne rzeczy stają ci się niemożliwe do przyjęcia nie dlatego, abyś je potępiał, lecz ponieważ są „nietwarzowe", ponieważ „szkodzą ci na typ", ponieważ - z nimi - nie mógłbyś urzeczywistnić tej piękności, jakiej pra­gniesz, na jaką się stylizujesz. Tak więc kobieta, która stylizuje się na dziecko, lub na trzpiotkę, nie chce, nie lubi, nie kocha myślenia, ułan zasię musi lubić wódkę, choćby jej nie lubił, wyrostek musi kochać papierosy. [...]

(4) Sienkiewicz [...] z rozkoszą oddaje się cały na usługi przeciętnej wyobraź­ni, a rezygnując z ducha, nie rezygnuje jednak z talentu i w ten sposób dochodzi do sztuki arcyzmysłowej, opartej na zaspakajaniu niewyżytych skłonności masy, staje się dostarczycielem przyjemnych snów... do tego stopnia, iż zachwycona przecięt­ność krzyczy: cóż za geniusz! I rzeczywiście, jest to sztuka w pewnym specjalnym znaczeniu genialna, genialna właśnie dlatego, że wywodzi się z żądzy podobania się i czarowania - i stąd ta wspaniałość narracji - intuicja gdy idzie o wystrzeganie się tego, co może zmęczyć, znudzić, co nie bawi - ten sok, ta barwność, ta melodia... Niezwykły geniusz, ale nieco żenujący, geniusz od tych nieco wstydliwych marzeń, którym oddajemy się przed zaśnięciem, geniusz, którym lepiej nie chwalić się przed zagranicą. [...]

(5) Jest to bowiem geniusz „łatwej urody". Z przerażającą skutecznością spłyca on wszystko, czego się dotknie, następuje tu swoiste pogodzenie życia z duchem, wszystkie antynomie, którymi krwawi się poważna literatura, zostają złagodzone i w rezultacie otrzymujemy powieści, które podlotki mogą czytać bez rumieńca. Dlaczegoż ten bezmiar tortur i okropności, jakimi wypełniona jest Trylogia lub Quo vadis, nie wzbudzają protestu we wrażliwych dziewicach, które omdlewają czyta­jąc Dostojewskiego? Gdyż wiadomo, że tortury sienkiewiczowskie opisane są „dla przyjemności", tu nawet ból fizyczny staje się cukierkiem. Świat jego jest groźny, potężny, wspaniały, ma wszystkie zalety prawdziwego świata, ale naklejono na nim etykietkę „dla zabawy" wskutek czego ma jeszcze i tę zaletę, że nie przeraża.

(6) Lecz zabawa nie byłaby, sama przez się, taka zła, bo nigdzie nie jest powie­dziane, że nie wolno się bawić, kokietować, marzyć... gdyby ta igraszka wartościami nie przybierała pozorów kultu wartości. Nikt nie broni sprzedawać kota, nie należy jednak sprzedawać kota w worku. Gdybyśmy zapytali Sienkiewicza: - Dlaczego upiększa pan historię? Dlaczego upraszcza pan ludzi? Dlaczego karmi pan Polaków stekiem naiwnych iluzji? Dlaczego usypia pan sumienia, tłumi pan myśl i hamuje postęp? - odpowiedź jest gotowa, zawarta w ostatnich słowach Trylogii: dla pokrze­pienia serc. A zatem Naród stanowi ostateczne jego usprawiedliwienie. Lecz, oprócz narodu, także Bóg. Gdyż to właśnie ma być, w pojęciu Sienkiewicza i jego wielbicie­li, pisarstwo par excellence moralne, oparte mocno na światopoglądzie katolickim, literatura „czysta". Z czego okazuje się, że punkty wyjściowe Sienkiewicza zgodne są z naszą wiekową tradycją: wszystko, co się pisze, pisze się w imię Narodu i Boga, Boga i Narodu.

(7) Łatwo dostrzec, że te dwa pojęcia - naród i Bóg - nie dadzą się ze sobą cał­kowicie pogodzić, a w każdym razie nie nadają się do tego, aby je szeregować jedno obok drugiego. Bóg - to moralność absolutna, a naród to grupa ludzka o określo­nych dążeniach, walcząca o byt... Musimy więc zdecydować, czy najwyższą naszą racją jest nasze poczucie moralne, czy też interesy naszej grupy. Otóż pewne jest, że zarówno u Mickiewicza, jak u Sienkiewicza, Bóg podporządkowany został narodo­wi i cnota była dla nich przede wszystkim narzędziem walki o zbiorową egzystencję. [...] Na pozór więc tylko jest Sienkiewicz pisarzem katolickim i ładna jego cnota jest o sto mil od prawdziwej cnoty katolickiej, bolesnej, niewdzięcznej, będącej ka­tegorycznym odepchnięciem zbyt łatwych uroków - cnota jego nie tylko doskonale godzi się z ciałem, ale nawet zdobi je jak uśmiech. Dlatego literaturę Sienkiewicza można by zdefiniować jako zlekceważenie wartości absolutnych w imię życia i jako propozycję „życia ułatwionego".

Fragmenty Dziennika 1953-1956 Witolda Gombrowicza, Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław 1986.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Gombrowicz?rdydurke
K Kałużna, Pan Cogito spotyka Gombrowicza
Gombrowicz, POLONISTYKA, rok III
Gombrowicz pornografia ogólne streszczenie
Gombrowiczowska wizja historii w Operetce
K Korzeniowski, Badaczem społecznym Gombrowicz jest
slub gombroicz
Gombrowicz biografia
Dzienniki GOMBROWICZ, Filologia polska, III rok
Gombrowicz i Ferdydurke Czapska N, Studia I stopnia dziennikarstwo
Gombrowicz Dzienniki
Ferdydurke Gombrowicza jako rzecz o formie
POJECIE FORMY U GOMBROWICZA
Corpus Iwony Gombrowicza
11 Gra z konwencjami, stereotypowo Ť¦ç i antystereotypowo Ť¦ç opowiada ä i powie Ťci Witolda Gombrow
witkacy gombrowicz
18. B. Gombrowicz - Dzienniki part 1 , Dzienniki Gombrowicz do 140 strony
Groteska jako sposób ujęcia rzeczywistości (Gombrowicz, Witkacy, Bułhakow - do wyboru).
Literatura współczesna - stresazczenia, opracowania1, Gombrowicz - Dzienniki part 1, Dzienniki Gombr
18. Gombrowicz, Transatlantyk , Akcja powieści toczy się w Argentynie i stanowi w pewnej mierze lite

więcej podobnych podstron