Adam Mickiewicz „Dziady część II”
Recenzja
Dramat „Dziady część II” powstał w latach 1820 – 1823, czyli w okresie, gdy Adam Mickiewicz był nieszczęśliwie zakochany w Maryli Wereszczakównie, a jednocześnie zrozpaczony po śmierci swojej matki. Poeta pisał wówczas utwory, których bohaterami byli ludzie samotni, opuszczeni i cierpiący.
„Dziady” lub „uczta kozła” to nazwa starego ludowego obrzędu ku czci przodków. Mickiewicz sięgnął do ludowych wierzeń, aby pokazać ścisły związek świata istot żywych ze światem umarłych. Postacią prowadzącą obrzęd jest Guślarz - osoba obdarzona wielkimi umiejętnościami. Potrafi bowiem przywołać duchy, pomóc im i odesłać z powrotem w zaświaty. Zna także przyszłość, która dla samych duchów jest nieznaną. Chór wieśniaków śpiewając znane słowa „Cicho wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?” tworzy tajemniczy i straszny nastrój, który utrzymuje się do końca utworu.
Dramat porusza trudny temat życia doczesnego i pośmiertnego. Pojawiające się duchy przyprawiają o nieprzyjemny dreszcz , ale niestety nie zwiększają napięcia w utworze. Lektury nie czyta się ani łatwo, ani przyjemnie. Język „Dziadów” jest przestarzały, niezrozumiały, górnolotny i nadęty, a styl ciężki i poważny. Akcja również jest mało interesująca – skupia się jedynie na wywoływaniu duchów i rozmowach z nimi. Brak dynamiki w utworze pogłębia fakt, że akcja toczy się tylko w jednym miejscu – na starym cmentarzu.
„Dziady” Adama Mickiewicza nie zrobiły na mnie większego wrażenia; były nudne, ciężkie i chwilami niepojęte. Jedynie przesłanie moralne poety skłania do głębszych przemyśleń - człowiek musi liczyć się z konsekwencjami popełnianych przez siebie czynów. Według ludowej sprawiedliwości nie wystarczy żyć bezgrzesznie, trzeba jeszcze podejmować ciężar życia, wykonywać określone obowiązki, pracować, czasem także cierpieć. Życie przeżyte właściwie to życie wypełnione działaniem, pracą, miłością i akceptacją innych. Być może czytelnik zastanowi się nad swoim postępowaniem, może spróbuje się zmienić, aby zaznać w zaświatach lepszego życia?
Jednym słowem lektura nie podobała mi się i nie poleciłabym jej innym. Książkę powinno się czytać z przyjemnością, zainteresowaniem, pochłaniać ją i żałować, że już się skończyła. Tym razem nie żałowałam końca dramatu, a wręcz go wypatrywałam; odetchnęłam, gdy wreszcie mogłam odłożyć tę książkę wysoko na półkę.