Recenzja wystawy

Izabela Kubiś

Leon Tarasewicz. „Granice malarstwa - granice galerii”,
Galeria Biała, Lublin, 15.11 - 31.12.2013.

Leon Tarasewicz to ważna postać dla Galerii Białej – jego wystawą galeria zainaugurowała swoją działalność 26 lutego 1985 roku. Artysta zaprezentował wówczas serię obrazów na papierze – jeden z nich, przedstawiający zaorane pole, całkowicie wypełnił jedną ze ścian galerii. A na wystawie „Granice malarstwa – granice galerii” można było zobaczyć kontynuację tej pracy – po ponad dwudziestu pięciu latach artysta zasadził to pole w galerii.

Atmosferę bycia wewnątrz obrazu odczuwa się od momentu wejścia w obszar galerii. Stąpa się bowiem po kolorowych kwadratach naklejonych na posadzce. Różnobarwna szachownica wypełnia cały korytarz, przypominając mozaiki zdobiące miejsca kultu. Jest to odniesienie do wcześniejszego użytkowania Centrum Kultury – budynek był niegdyś klasztorem, a zatem korytarzem często przechadzały się tam i z powrotem zakonnice. Korytarz łączy przestrzenie i staje się jedną
z nich. Jest on zamieniony w dzieło sztuki i nie stanowi już jedynie miejsca przejściowego, ale również punkt docelowy.

Kolorowa podłoga z korytarza wprowadza do Sali Długiej. W niej bardzo silnie odczułam, że znajduję się pomiędzy podłogą a sufitem. Nad kolorowymi kwadratami podłogi wiszą równie barwne lampiony zrobione ze zniczy, a na wprost siebie widzę swój obraz. Lustro wiszące naprzeciw wejścia do sali jest wielkości standardowego płótna. Zatem wchodzę i patrzę od razu na swoje odbicie.

Patio to kolejne pomieszczenie, w którym są dwa poziomy rzeczywistości. Zamknięty dziedziniec z sofami ma pośrodku schody kierujące się w dół. Podążając za światłem dobiegającym
z dołu, schodzę na tyle ile się da i widzę trawę. Trawa ta, choć żywa, jest wytworem ludzkim. Dziwny, świecący na czerwono kwadrat, wysoko na jednej ze ścian patio, być może mający symbolizować słońce, podkreśla tylko sztuczność tej aranżacji.

Wracam z powrotem na korytarz. Tym razem prowadzi mnie do Sali Podwójnej, gdzie rusztowania stoją na książkach, a na ścianie wyświetlane jest nagranie sztuki „Antyhona”, do której Tarasewicz zaprojektował scenografię. Dwupoziomowa, metalowa konstrukcja stoi na dziełach nieprzypadkowych – dotyczą one zagadnień politycznych, religijnych i historycznych. Przygwożdżone do ziemi sprawiają wrażenie silnej ideologicznej podstawy, ale i teorii zakleszczonej, do której nie ma dostępu.

W ostatniej sali na ścianach zawisły dwubarwne pasy świetlówek, delikatnie rozjaśniając przestrzeń. Na bocznej ścianie wisi podłużny lightbox prezentujący fotografię industrialnej części miasta, w którą został wkomponowany świecący maszt. Ta konstrukcja została zaprojektowana dla przestrzeni lubelskiej fabryki Stock Polska/Polmos Lublin. Idea świecącego masztu jest próbą dialogu z nowymi technologiami. Tarasewicz wykorzystuje je, aby zrealizować swoje malarskie idee. Pionowe świecące pasy na ścianach to przykładowe elementy konstrukcyjne projektowanego masztu, które mienią się barwami , a widziane z oddali zlewają się w jednolitą płaszczyznę koloru.

Wystawa opierała się na motywie granic i ich przekraczaniu. Tarasewicz zapraszał widza do kontemplacji świata przez pryzmat podstawowych elementów obrazu – barwy, kształtu, światła. Generowane są one w różny sposób i poprzez różne media, ale nadal
w podobny sposób oddziałują na oko odbiorcy. Na wystawie tej nie znajdziemy obrazów, ale artystyczne realizacje w sześciu przestrzeniach galerii.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Recenzja Wystawy Picassa
Recenzja wystawy czasowej
REKLAMA WYSTAWIENNICZA
pawm recenzja ep03 2006 id 3516 Nieznany
dsp recenzja re06 2007
lis recenzja el 03 2006
pic12f recenzja re1005
cps recenzja re0205
recenzja3, UMED Dietetyka, I Rok, Biologia i parazytologia
recenzja filmu, pedagogika, semestr I, wstęp do pedagogiki, inne
recenzja 1
Recenzja Korczak
recenzja filmu
Recenzja z wycieczki
Władca Pierścieni recenzja
Recenzja przeglądów teatralnych osób niepełnosprawnych
Recenzja sztuki Teatru Telewizji pod tytułem

więcej podobnych podstron