Eksperyment Miligrama
Eksperyment Milgrama – eksperyment psychologiczny, zaprojektowany i przeprowadzony w pierwotnej wersji przez psychologa społecznego Stanleya Milgrama. Eksperyment badał posłuszeństwo wobec autorytetów. Przeprowadzony był w 1961 i 1962 roku. Pierwsze publikacje na jego temat pojawiły się w 1963 roku[1]. W ciągu następnych kilku lat przeprowadzano serie kolejnych doświadczeń opartych na pomyśle Milgrama.
Spis treści |
---|
Geneza pomysłu
Stanley Milgram zadał sobie pytanie o przyczyny ślepego posłuszeństwa wobec zbrodniczych rozkazów, które doprowadziły zwyczajnych wydawałoby się ludzi do ludobójstwa np. w obozach koncentracyjnych podczas II wojny światowej.
Przypuszczał, że Niemcy jako naród muszą być szczególnie skłonni do podporządkowania się przełożonym[2]. W celu sprawdzenia tej hipotezy wymyślił eksperyment, który miał na celu zbadanie skłonności ludzi do ulegania autorytetom. Pierwotnie Milgram chciał przeprowadzić sondaż na grupie amerykańskiej, a następnie pojechać do Niemiec, aby wyłowić różnice w zachowaniach przedstawicieli różnych narodowości.
Po przeprowadzeniu badań w USA Milgram stwierdził jednak: Znalazłem tu (w Ameryce) tyle posłuszeństwa, że wcale już nie było powodu jechać do Niemiec[2]. Wyniki eksperymentu na próbie amerykańskiej były bardzo zaskakujące i nieoczekiwane, także dla samego Milgrama.
Konstrukcja i przebieg eksperymentu
Pierwszy wariant eksperymentu przeprowadzony został na Uniwersytecie Yale ze studentami, a potem z mężczyznami mieszkającymi w New Haven. Kolejne badania zorganizowane były poza terenem uniwersytetu. Milgram założył pracownię w lokalu sklepowym w Bridgeport, gdzie za pomocą ogłoszeń w lokalnych gazetach szukał ochotników do kolejnych doświadczeń. Potrzebował ludzi zróżnicowanych pod względem zawodu, wieku, wykształcenia, płci.
W serii kontrolowanych eksperymentów laboratoryjnych przebadał w sumie ok. 1000 przypadkowo zebranych mieszkańców Connecticut oraz studentów Yale.
Metoda badawcza
Ochotnicy[3] zgłaszali się do laboratorium po przeczytaniu w prasie ogłoszenia. Byli pewni, że biorą udział w badaniu „wpływu kar na pamięć”. Dostawali pieniądze za uczestniczenie w doświadczeniu (4,5 dolara, które dzisiaj warte byłyby ok. 30 dolarów). Mówiono im wyraźnie, że otrzymują pieniądze za samo przyjście do laboratorium i zatrzymają je bez względu na to, co się dalej stanie.
W pierwszym (najsłynniejszym) eksperymencie przebadano 40 osób w wieku od 20 do 50 lat. Piętnaście z nich było robotnikami, 16 przedstawicielami handlowymi lub przedsiębiorcami, 9 reprezentowało wolne zawody. Każdy z badanych był testowany indywidualnie.
Gdy badany wchodził do laboratorium, widział obecną już w pomieszczeniu inną „osobę badaną”. W rzeczywistości był to pomocnik eksperymentatora – czterdziestosiedmioletni mężczyzna z nadwagą, sprawiający miłe wrażenie (księgowy). Jego zadaniem było odgrywanie osoby badanej.
Następowało sfingowane losowanie ról, w którym prawdziwej osobie badanej przypadała rola „nauczyciela”, a pomocnikowi eksperymentatora – rola „ucznia”.
Nauczyciel dowiadywał się, że jego zadanie polegać będzie na czytaniu uczniowi listy par słów (np. „miły-dzień”, „niebieska-skrzynka” itp.), a następnie sprawdzaniu, jak wiele z tych par uczeń zapamiętał. Faza sprawdzająca polegać miała na tym, że nauczyciel czyta pierwsze słowo z pary, następnie cztery słowa-propozycje, z których uczeń ma wybrać słowo prawidłowe (przyciskając jeden z czterech guzików).
Jeśli uczeń odpowie prawidłowo, nauczyciel czyta kolejne słowo, gdy uczeń odpowie źle – nauczyciel stosuje karę w postaci wstrząsu elektrycznego.
Nauczyciel otrzymywał na początku jeden próbny wstrząs elektryczny o napięciu 45 V, który był odczuwany jako dość bolesny.
Następnie ucznia przeprowadzano do sąsiedniego pokoju, oddzielonego od laboratorium szybą. Tam przywiązywany był do krzesła przez pomocnika eksperymentatora oraz nauczyciela. Przeguby ucznia podłączane były do elektrod, po uprzednim posmarowaniu nadgarstków maścią „w celu uniknięcia poparzeń i pęcherzy”. W trakcie przypinania „nauczyciel” słyszał jak „uczeń” zadaje pytanie „eksperymentatorowi”, czy to może być niebezpieczne, ponieważ ma kłopoty z sercem – „Wstrząsy mogą być bolesne, ale nie powodują uszkodzenia tkanek” – odpowiadał eksperymentator.
Następnie nauczyciel wracał do pomieszczenia eksperymentatora i siadał przed aparatem, przy pomocy którego miał stosować elektrowstrząsy („kary”). Czytał listę słów (lista była bardzo długa oraz trudna do zapamiętania) i rozpoczynał „fazę sprawdzającą” (głos ucznia słyszał przez interkom). Jeśli uczeń popełniał błąd, otrzymywał „za karę” wstrząs elektryczny.
Reguła była taka, że przy kolejnych błędach zwiększano siłę wstrząsu. Początkową dawką było 15 woltów. Każdy kolejny wstrząs był rzekomo silniejszy o 15 V. Ostatnią dawką miało być 450 V – przed nauczycielem było 30 przełączników. Pod przełącznikami widniały napisy, przedstawione w tabeli.
Siła wstrząsu | Nazwa siły wstrząsu |
---|---|
15 V, 30 V, 45 V, 60 V | Słaby wstrząs |
75 V, 90 V, 105 V, 120 V | Umiarkowany wstrząs |
135 V, 150 V, 165 V, 180 V | Silny wstrząs |
195 V, 210 V, 225 V, 240 V | Intensywny wstrząs |
255 V, 270 V, 285 V, 300 V | Bardzo silny wstrząs |
315 V, 330 V, 345 V, 360 V | Niezwykle silny wstrząs |
375 V, 390 V, 405 V, 420 V | Niebezpieczeństwo: poważny wstrząs |
435 V, 450 V | XXX |
Sytuacja badawcza zaaranżowana była bardzo sugestywnie. Jak ujawniły wywiady przeprowadzone po eksperymencie (tak zwane odkłamanie), żaden z badanych nie zorientował się, że „uczeń” w rzeczywistości nie jest rażony prądem.
Zachowanie ucznia
Zadaniem ucznia było udawanie, że otrzymuje wstrząsy elektryczne. Jego wypowiedzi za każdym razem były takie same (odtwarzano je z taśmy)[4]:
15-90 V – Auu
(...)
120 V – Auuu! „To rzeczywiście boli”
(...)
150 V – AAuuuu! Eksperymentatorze! Już dosyć, Proszę mnie stąd zabrać. Mówię panu mam kłopoty z sercem. Serce zaczyna mi już dokuczać. Proszę mnie stąd zabrać. Serce zaczyna mi dokuczać. Odmawiam dalszego udziału w tym. Pozwólcie mi wyjść.
165 V – AAAUUU! (krzyk) POZWÓLCIE MI WYJŚĆ!
180 V – AAAUUU! (krzyk) Nie mogę wytrzymać tego bólu! POZWÓLCIE MI STĄD WYJŚĆ!
Prawdziwe krzesło elektryczne. W eksperymencie Milgrama używano zwykłego krzesła z oparciami na ręce. Do prądu „podłączone” były tylko nadgarstki ucznia.
195 V – AAAUUU! (krzyk) Pozwólcie mi stąd wyjść! Pozwólcie mi stąd wyjść! Serce mi nawala. Nie macie prawa trzymać mnie tutaj! Pozwólcie mi stąd wyjść (4x)
210 V – AAAUUU! Eksperymentatorze! Proszę mnie stąd zabrać! Mam już dosyć! Nie chcę już więcej brać udziału w tym eksperymencie.
255 V – AAAUUU! Zabierzcie mnie stąd!
270 V – (Okrzyki bólu) Pozwólcie mi stąd wyjść! (3x)
300 V – (Okrzyki bólu) Absolutnie odmawiam odpowiedzi! Zabierzcie mnie stąd. Nie możecie mnie tutaj trzymać! Zabierzcie mnie! Zabierzcie mnie stąd!!
315 V – (Głośny okrzyk bólu) Mówiłem, że odmawiam odpowiedzi! Nie chcę dłużej uczestniczyć w tym eksperymencie!
330 V – (Intensywny i przedłużony okrzyk bólu) Pozwólcie mi stąd wyjść (2x) Mówiłem, serce mi nawala (histerycznie). Nie macie prawa mnie tu trzymać. Pozwólcie mi wyjść (powtórzone wielokrotnie).
Przy silniejszych wstrząsach uczeń miał histerycznie i głośno krzyczeć. Od pewnego momentu przestawał reagować – w sali panowała wtedy złowroga cisza.
Zachowanie eksperymentatora
Eksperymentatora grał zawodowy aktor o bardzo oficjalnym wyglądzie, ubrany w fartuch laboratoryjny.
Jeśli w pewnym momencie nauczyciel zwracał się do eksperymentatora z wątpliwościami co do dalszego kontynuowania wstrząsów, eksperymentator odpowiadał:
„Proszę kontynuować”
„Eksperyment wymaga aby to kontynuować”
„Proszę kontynuować, to jest absolutnie konieczne”
„Nie masz innego wyboru, musisz kontynuować”
Jeśli pierwszy nakaz nie był skuteczny, stosowano drugi, dopiero potem trzeci i czwarty. Jeśli po 4 zdaniu badany nie był posłuszny, przerywano eksperyment. Jeśli po którymś ze zdań nauczyciel podporządkowywał się i stosował kolejny szok, to przy następnym zawahaniu lub pytaniu „eksperymentator” miał wypowiadać kolejne zdania od pierwszego do czwartego.
Gdy nauczyciel pytał, czy uczniowi może stać się krzywda, eksperymentator odpowiadał: „Wstrząsy mogą być bolesne, ale nie powodują uszkodzenia tkanek”.
Jeśli nauczyciel mówił, że uczeń nie chce kontynuować, eksperymentator mówił: „Czy to się uczniowi podoba czy nie, musisz kontynuować aż on powtórzy poprawnie wszystkie pary słów”.
Eksperymentator był pewny siebie i mówił zawsze stanowczym głosem, ale nie był niegrzeczny.
Zachowania nauczyciela
Rzeczywiste osoby badane odbierały eksperyment jako bardzo nieprzyjemny. W artykule Milgrama jest opis zachowania jednego z nich:
Miałem okazję obserwowania jednego z badanych – dojrzałego i zrównoważonego biznesmena, wchodzącego z uśmiechem i pewnością siebie do laboratorium. Po 20 minutach ten sam człowiek był trzęsącym się i wiercącym, jąkającym się nerwowo wrakiem na granicy załamania psychicznego. Bez przerwy wyłamywał sobie palce i pociągał się za ucho. W pewnym momencie przyłożył obie pięści do czoła ze słowami: „Boże niech się to wreszcie skończy”. A jednak reagował na każde słowo badacza i posłusznie ulegał jego poleceniom aż do samego końca[1].
Wszystkie osoby badane (nauczyciele) w pewnym momencie zadawały pytanie o to, czy należy aplikować kolejny wstrząs elektryczny. Widać było, że badani męczyli się z powodu cierpień ofiary. Prosili badacza, aby pozwolił im przestać. Gdy odmawiał, kontynuowali, ale trzęsąc się, pocąc, jąkając. Obgryzali paznokcie, niekiedy wybuchali nerwowym śmiechem[5]. Niektórzy oszukiwali, sądząc, że pozostanie to niezauważone, i dawali ofierze mniejsze wstrząsy, niż powinni.
Kilku badanych poprosiło, aby zwolnić ich z dalszej konieczności stosowania szoków. Chcieli też oddać pieniądze, które dostali za udział w badaniu (mimo że na początku zaznaczano, że pieniądze dostają za samo przyjście do laboratorium, bez względu na to, jak przebiegnie eksperyment).
Przewidywania wyników
Milgram zastanawiał się, jak wiele osób dojdzie do końca skali i zaaplikuje najsilniejszy wstrząs (450 V) uczniowi.
Badani (nauczyciele) mieli wiele powodów, dla których powinni w pewnym momencie przerwać eksperyment:
Uczeń bardzo wiarygodnie grał. Nauczyciele byli przekonani, że rzeczywiście rażą go prądem i wywołują jego coraz to silniejsze cierpienia. Dowodzą tego między innymi wywiady przeprowadzane z nauczycielami po zakończeniu eksperymentu.
Badani słyszeli w czasie przypinania ucznia do krzesła, jak mówi on eksperymentatorowi, że ma kłopoty z sercem.
Mimo że eksperymentator zapewniał, iż nie ma groźby „uszkodzenia tkanek”, uczeń krzyczał, że z jego sercem nie dzieje się dobrze, i histerycznie domagał się przerwania doświadczeń – słusznie twierdząc, że nikt nie ma prawa go tu trzymać.
Nauczyciele brali udział w eksperymencie na ochotnika. Oznacza to, że w dowolnym momencie bez konsekwencji mogli wyjść z sali i zatrzymać pieniądze, o czym ich informowano tuż po samym zgłoszeniu się do laboratorium. Nie było żadnego wyraźnego przymusu, pod którym należało dalej uczestniczyć w badaniu.
Badani nigdy wcześniej nie widzieli eksperymentatora ani ucznia i nie mieli ich także zobaczyć w przyszłości – nie było tu żadnych dalszych ewentualnych konsekwencji niesubordynacji.
Nauczyciele byli przekonani, że biorą udział w „badaniu wpływu kar na pamięć”. Jednak od pewnego momentu „uczeń” odmawiał wszelkich odpowiedzi. Oznaczało to, że kontynuowanie eksperymentu mija się z celem.
Wykonywano losowanie przed eksperymentem po to, aby rzeczywista osoba badana – nauczyciel – miała przekonanie, iż ślepy traf zrządził, że to nie ona jest rażona prądem. Chodziło o wytworzenie identyfikacji z ofiarą.
Nauczyciele dostawali próbną dawkę szoku (o sile 45 V), aby zwiększyć wiarygodność badania. Ten szok (10x słabszy niż ostatni szok, który aplikowano uczniowi) był odczuwany jako bolesny.
Nie było żadnego racjonalnego powodu, dla którego eksperymentator nie miałby sam aplikować wstrząsów uczniowi i „wyręczał się” nauczycielem.
Ochotnicy są (statystycznie) bardziej skłonni do ryzyka, odważniejsi i bardziej inteligentni niż typowi przedstawiciele populacji.
Gdy proszono studentów o przewidywanie wyników tak zaplanowanego eksperymentu, okazało się, że przeciętnie sądzili oni, iż do końca skali dojść może co najwyżej 1% nauczycieli.
Gdy proszono zawodowych psychiatrów (a więc specjalistów) o przewidzenie wyników, sądzili, że do końca skali dojść może najwyżej jedna osoba na tysiąc (jeden promil)[6].
Rzeczywiste wyniki badania
W tak opisanym eksperymencie najsilniejszy szok zaaplikowało uczniowi 65% badanych. Nikt nie wycofał się, gdy ofiara wyraźnie o to prosiła, ani wtedy gdy zaczęła wołać o pomoc, nawet wtedy gdy wydawała okrzyki pełne bólu. 80% uczestników kontynuowało wstrząsy mimo tego, że uczeń wspominał, że ma kłopoty z sercem i krzyczał „Pozwólcie mi stąd wyjść!” (300 V).
Siła wstrząsu | Osoby przerywające badanie | Napięcie |
---|---|---|
Od "słaby", do "intensywny wstrząs" | 0 | 15-285 V |
"Bardzo silny wstrząs" | 5 osób | 300 V |
"Niezwykle silny wstrząs" | 4 osoby | 315 V |
"Niezwykle silny wstrząs" | 2 osoby | 330 V |
"Niezwykle silny wstrząs" | 1 osoba | 345 V |
"Niezwykle silny wstrząs" | 1 osoba | 360 V |
"Niebezpieczeństwo: poważny wstrząs" | 1 osoba | 375 V |
XXX (435-450 V) | 26 osób | 450 V |
Osoby, które doszły do końca skali były gotowe kontynuować eksperyment, gdy badacz decydował o jego zakończeniu.
Nie spodziewano się tak wysokiego odsetka całkowicie ulegających osób. Wyniki nie zmieniały się ze względu na wiek uczestników, nie odgrywała roli także płeć (kobiety i mężczyźni ulegali w ten sam sposób) ani narodowość.
Całkowita nietrafność przewidywań zarówno psychiatrów jak i studentów świadczy o braku świadomości presji, jaka wywierana jest na ludzi przez osoby obdarzone autorytetem oraz żywieniu złudzenia niezależności własnej osoby od wpływów innych ludzi (zobacz też: autowaloryzacja).
Liczba osób, które podporządkowują się nakazom eksperymentatora zależała od kilku czynników – zobacz sekcja Mutacje eksperymentu
Interpretacja
Dlaczego tak wiele osób zastosowało najsilniejszy szok?
Pierwsza odpowiedź, jaka się nasuwa, to, że większość ludzi (niemal 2/3) ma poważne zaburzenia i jest ukrytymi psychopatami lub sadystami. Prawdopodobnie tak właśnie myśleli psychiatrzy i studenci, którzy mieli przewidywać wyniki tego eksperymentu: Do końca skali mogą dojść jedynie osoby poważnie zaburzone – a takich ludzi jest ok. 1%.
Ta interpretacja jest jednak niesłuszna, na co wskazuje kilka faktów:
Badani po eksperymencie twierdzili, że było to jedno z najgorszych zdarzeń, jakie im się przytrafiło. Nikt nie czerpał przyjemności z udziału w eksperymencie.
Badani oszukiwali eksperymentatora wtedy, gdy myśleli, że tego nie widzi. Na przykład zamiast zaaplikowania wstrząsu 300 V wymierzali 15 V. Gdyby badani byli sadystami, należałoby oczekiwać oszukiwania w drugą stronę.
Milgram sprawdzał, jakie cechy osobowości posiadają ludzie aplikujący najsilniejsze wstrząsy w porównaniu z tymi, którzy przerywali badanie w pewnym momencie. Okazało się, że nie wykrył żadnych istotnych różnic w cechach osobowości. Jest to szalenie zaskakujący wynik i konieczny do zinterpretowania.
Prawdopodobnie testy osobowości nie kłamią i rzeczywiście nie ma różnic między tymi, którzy aplikują najsilniejszy szok, a tymi, którzy wycofywali się z badania. Milgram twierdził, że wszyscy, niezależnie od tego, jak się zachowują, przeżywają olbrzymią presję na podporządkowanie się autorytetowi – ich przeżycia są więc podobne. Na dowód tego twierdzenia przytaczał m.in. fakt, że ani jedna osoba z tych, które przerwały eksperyment, nie weszła do sali ucznia, aby udzielić mu pomocy i odpiąć od krzesła, do którego był przywiązany.
Nikt z badanych nie zawiadomił władz uniwersytetu o tym, że w laboratorium człowiek rażony jest prądem.
Wynik eksperymentu interpretuje się więc jako objaw skłonności ludzi do podporządkowania się autorytetom, która jest u ludzi olbrzymia (w niektórych wariantach badania nawet 93% osób stosowało najsilniejsze szoki).
Sytuacja ma tu znacznie większy wpływ na zachowanie ludzi niż osobowość, pragnienia, przeżycia, motywy, postawy i wartości. O tym, że zachowaniem badanych kieruje autorytet, świadczą mutacje podstawowej wersji eksperymentu.
Mutacje eksperymentu
Eksperyment powtarzano w bardzo wielu odmianach, na wielu narodowościach – m.in. w Holandii, Niemczech, Hiszpanii, Włoszech, Australii i Jordanii[7] – okazało się, że skłonność do podporządkowywania się jest wszędzie podobna.
Aby sprawdzić, od czego zależy uległość osób badanych, skoro czynniki osobowościowe są tu zdecydowanie na drugim planie, zaaranżowano całą serię badań. Milgram przeprowadził ponad 20 różnych odmian eksperymentu z 1961 r.
W jednym z nich „uczeń” nie był widziany ani słyszany przez nauczyciela. Okazało się, że w takich warunkach odsetek osób, które doszły do końca skali (450 V), wzrósł do 93%. Milgram zbadał także, że liczba osób ulegających autorytetowi zmniejsza się wraz z bliskością ofiary. Jeśli nauczyciel musiał siłą przyciskać rękę ucznia do elektrody (fizyczne zaangażowanie i duża bliskość), to liczba osób aplikujących 450 V szok spadła do 23%.
Gdy eksperymentator nakazał nauczycielowi przerwanie badania z powodu zbyt silnych szoków, to nauczyciel bez dyskusji podporządkowywał się nawet, jeśli uczeń pewnym głosem twierdził, że może znieść jeszcze silniejsze wstrząsy.
Jeśli w sali było dwóch eksperymentatorów, którzy w pewnym momencie zaczynali się spierać o to, czy kontynuować eksperyment, to „nauczyciel” zwykle spoglądał to na jedną, to na drugą osobę, próbując zrozumieć, kto jest „prawdziwym” autorytetem i kogo należy posłuchać. Jeśli nie dawało się tego rozstrzygnąć, przerywał badanie.
Jeśli badany mógł sam decydować jaki szok zaserwować uczniowi, nikt nie przekroczył dawki 45 V, co pokazuje dodatkowo jak bardzo badani działali wbrew własnej woli.
Jeśli „prawdziwy” eksperymentator wychodził z sali i pozostawiał swojego „pomocnika”, badani ulegali mu w znacznie mniejszym stopniu. Okazało się także, że skłonność do ulegania autorytetowi rośnie wraz z jego fizyczną bliskością. Jeśli eksperymentator wydawał polecenia z innego pomieszczenia np. przez telefon, liczba ulegających osób zmniejszała się.
Jeśli w pewnym momencie eksperymentator i uczeń zamieniali się miejscami (eksperymentator siadał na miejscu ucznia, zaś „uczeń” miał kierować działaniami nauczyciela), to badani nadal słuchali osoby, którą uznawali za „prawdziwego badacza”. Jeśli „uczeń” (teraz w roli eksperymentatora) nakazywał kontynuowanie eksperymentu, zaś rażony prądem eksperymentator nakazywał przerwanie go, 100% nauczycieli przerywało badanie.
Uległość badanych zależała także od tego, czy mieli jakiegoś sojusznika. Jeśli w eksperymencie występowało trzech „eksperymentatorów”, z których pierwszy wycofywał się po pierwszym prawdziwym okrzyku bólu ofiary, a drugi zaraz potem, to jedynie 10% badanych aplikowało najsilniejszy wstrząs.
Jeszcze inna wersja eksperymentu polegała na rażeniu prądem (tym razem naprawdę) chomików, z którymi wcześniej bawiły się osoby badane (jedynie kobiety). Badacze zastanawiali się, czy uczucia opiekuńcze, które powinny wyzwolić się w pierwszej fazie badania, przeszkodzą w aplikowaniu chomikom silnych wstrząsów. Jednak liczba osób podporządkowujących się autorytetowi nie uległa zmianie.
Czynnikami, które nasilały posłuszeństwo badanych były:
Bliskość autorytetu i stopień jego zaakceptowania jako „prawdziwego autorytetu” (zobacz: np. charyzma).
Zinstytucjonalizowanie autorytetu. Jeśli eksperymentator był spostrzegany np. jako pracownik uniwersytetu, to uległość badanych rosła (podobnie dzieje się, gdy za daną osobą stoi inna instytucja np. urząd, wojsko, szpital itp.).
Brak bezpośredniego kontaktu lub duży dystans do ofiary.
Autorytaryzm badanych (charakteryzujący się uwielbieniem dla autorytetów) – badani autorytarni byli nieco bardziej ulegli (częściej stosowali maksymalne szoki). Jednak ten wpływ osobowości był mało znaczący[8].
Zmniejszały uległość:
Niemożność uniknięcia odpowiedzialności za cierpienia ofiary.
Sprzeczne nakazy różnych osób obdarzonych autorytetem.
Obecność innych osób które sprzeciwiają się nakazom autorytetu (sprzymierzeńcy).
Bliskość ofiary (fizyczna bądź emocjonalna).
Krytyka
Wielu badaczy zarzucało Milgramowi zbytnią ufność w to, że zachowania ujawnione w eksperymencie będą pojawiać się także w codziennym życiu. Badani polegali na eksperymentatorze, czuli się od niego zależni, środowisko, w którym się znaleźli, było im nieznane. W takich warunkach rośnie posłuszeństwo i w związku z tym zachowanie badanych nie jest reprezentatywne codziennego życia.
Odpowiedź Milgrama brzmiała tak: „Osoba, która przychodzi do laboratorium jest dorosła, aktywna, zdolna do dokonywania wyborów, zatem jest w stanie przyjąć lub odrzucić skierowane do niej polecenie podjęcia określonego działania”[9]
Wobec eksperymentu wysuwano także krytyczne uwagi natury moralnej. Badacze twierdzili, że okrucieństwo, któremu poddani byli badani (nauczyciele), równać się może jedynie temu, które sami zadali rzekomej ofierze[10].
W odpowiedzi Milgram powoływał się na doniosłość wyników eksperymentu oraz na wypowiedzi badanych. 84% z nich twierdziło, że jest zadowolone z uczestniczenia w badaniu i uznało eksperyment za pouczający. Tylko jeden procent badanych żałował, że odpowiedział na ogłoszenie w gazecie. Po roku od zakończenia eksperymentu przeprowadzono badania psychiatryczne na osobach, które najsilniej przeżyły doświadczenie. Okazało się, że eksperyment nie pozostawił w ich psychice żadnego trwałego śladu (zobacz też: PTSD).
Oddziaływanie eksperymentu Milgrama
Badania Milgrama rozpoczęły debatę nad etycznym aspektem eksperymentów psychologicznych. Obecnie etyka badań psychologicznych nakazuje między innymi dostarczenie pełnej informacji o przebiegu badań i uzyskanie świadomej zgody uczestników, nieujawnianie danych personalnych uczestników, dbanie o to, aby żaden z badanych nie doznał krzywdy ani dyskomfortu itp. Wyjątkiem jest tu sytuacja, w której jedynym możliwym sposobem przeprowadzenia ważnego badania jest wprowadzenie badanych w błąd. W takim wypadku jednak konieczne jest przeprowadzenie sesji wyjaśniającej po eksperymencie (tzw. odkłamanie). Zatwierdzeniem planów badawczych zajmują się często komisje uniwersyteckie. Szczegółowy kodeks etyczny psychologa można znaleźć na wikiźródłach.
Doświadczenia Milgrama są dzisiaj uważane za jedne z najdonośniejszych (a z pewnością najsłynniejszych) i jednocześnie najbardziej kontrowersyjnych w historii psychologii[11], zarówno z powodów etycznych, jak i istotności tego zagadnienia w świecie realnym.
Po wielu latach od zakończenia serii pierwotnych eksperymentów badania w tej dziedzinie nadal były prowadzone. Na przestrzeni lat stopień podporządkowania się autorytetom nie zmienił się[12]. Trudno znaleźć podręcznik psychologii społecznej, gdzie nie byłoby choćby wzmianki o powyższej serii badań.
Rzeczywiste przykłady
Od kwietnia 1995 do 30 czerwca 2004 doszło do serii oszustw na pracownikach popularnej sieci amerykańskich fast foodów, w których telefonowała osoba podająca się za policjanta i nakłaniała osoby zarządzające (autorytety) do obnażania pracowników i nadużyć seksualnych. Sprawca osiągnął spory sukces w przekonywaniu pracowników do wykonywania działań, których w zwyczajnej sytuacji by nie dokonali[13]. Główny podejrzany, David R. Stewart nie został uznany winnym w jednym jak do tej pory procesie sądowym. We wrześniu 2007 roku zapadł wyrok w sprawie o wielomilionowe odszkodowanie pracownicy baru, która wygrała proces z pracodawcą. Co ciekawe, wygrała też proces kierowniczka fast foodu, która nakazała swojemu przyjacielowi intymną rewizję pracownicy, ten z kolei wykorzystał pracownicę seksualnie.
Wpływy kulturowe
W 1974 r. Milgram wydał popularną książkę na temat psychologii posłuszeństwa[14].
Telewizja CBS sfabularyzowała przebieg eksperymentu, kręcąc film The Tenth Level. Wystąpili John Travolta a w roli Milgrama William Shatner, znany z serialu Star Trek.
Film z 1984 r., Pogromcy duchów zawiera scenę, w której postać grana przez Billa Murraya zostaje przedstawiona publiczności jako profesor zadający porażenia prądem feralnemu studentowi. Na wydaniu DVD znalazła się ścieżka z komentarzem Harolda Ramisa mówiącego, że ta parodia została zainspirowana eksperymentem Milgrama.
Peter Gabriel na swojej płycie So z 1986 r. umieścił utwór pod tytułem We Do What We’re Told (Milgram’s 37).
Odwołania do eksperymentu pojawiają się w komiksie Alana Moore’a V jak Vendetta traktującym o totalitarnym społeczeństwie
W 1979 r. nakręcono we Francji film pt. I jak Ikar (w roli głównej wystąpił Yves Montand). Wykorzystano w nim motyw tego eksperymentu.
W 2010 r. francuska telewizja publiczna France 2 zrealizowała inspirowany eksperymentem Milgrama program stylizowany na teleturniej "Strefa ekstremalna" (na jego podstawie zrealizowano film dokumentalny „Zabawa w śmierć”). Uczestnicy mieli razić prądem przeciwnika gdy ten błędnie odpowiadał na zadawane pytania. W rzeczywistości przeciwnikiem był aktor, a ból był przez niego symulowany. Autorytetem była w tym wypadku prowadząca program atrakcyjna i popularna prezenterka telewizyjna, za którą stał gorący aplauz publiczności. W eksperymencie wzięło udział 80 ochotników, którzy za udział w programie nie mieli dostać żadnego wynagrodzenia. Aż 81% zaaplikowało przeciwnikowi najsilniejszy szok (400 V). Tylko 16 uczestników opuściło teleturniej przed jego zakończeniem, odmawiając dalszego "dręczenia" domniemanych ofiar[15].
W pewnym momencie zmieniono zasady eksperymentu. Przy granicy 80 V prezenterka wychodziła ze studia, zostawiając gracza sam na sam z ofiarą i publicznością. W tym wypadku 75% uczestników przerywało grę.
Akert R.M., Aronson E., Wilson T.D., Psychologia społeczna. Serce i umysł, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 1997, ISBN 83-7150-016-5.
Cialdini R., Wywieranie wpływu na ludzi, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 1996, ISBN 83-85416-39-0.
Hock R.R., 40 prac badawczych, które zmieniły oblicze psychologii, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2003, ISBN 83-89120-61-5.
Meyers D.G., Psychologia społeczna, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2003, ISBN 83-7150-694-5.
Rogaliński P., Jak politycy nami manipulują?, Łódź 2012, ISBN 978-83-272-3732-3.
Wojciszke B., Człowiek wśród ludzi. Zarys psychologii społecznej, Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR, Warszawa 2002, ISBN 83-88495-81-X.
Badanie dotyczące ślepego posłuszeństwa wobec władzy
Milgram, zadał sobie pytanie badawcze: "Czy wystarczy dostać rozkaz, by porazić prądem obcego człowieka? Czy jesteśmy skłonni zabić na rozkaz? Jak daleko można się posunąć w posłuszeństwie wobec rozkazu?" Posługując się serią kontrolowanych eksperymentów laboratoryjnych przebadał 1000 przypadkowo zebranych mieszkańców Connecticut oraz studentów Yale.
Pierwszy wariant eksperymentu przeprowadził na uniwersytecie Yale ze studentami a potem z mężczyznami mieszkającymi w New Heaven, którzy to dostawali pieniądze za uczestnictwo w badaniu. Późniejsze warianty zostały zorganizowane poza terenem uniwersytetu. Milgram założył pracownię w lokalu sklepowym w Bridgeport (Connecticut), gdzie za pomocą ogłoszeń w lokalnych gazetach szukał ochotników do swojego eksperymentu. Potrzebował ludzi zróżnicowanych pod względem zawodu, wieku, wykształcenia, płci.
Zgłaszający się do Milgrama ludzie byli pewni, że biorą udział w badaniu nad pamięcią ludzką i przyswajaniem (uczeniem się) materiału. Badanych podzielono na "nauczycieli" i "uczniów". Nauczyciele mieli karać (poprzez porażenie prądem) uczniów za każdy popełniony błąd w odtwarzaniu wyuczonego materiału. Reguła była taka, że przy kolejnych błędach zwiększano siłę wstrząsu, o stałą wielkość, gdy "uczeń" znowu się pomyli - do czasu, aż nie popełni żadnego błędu. Nauczyciele najpierw musieli sobie zaaplikować próbny wstrząs by poczuć, z jakim to bólem uczniowie będą mieli do czynienia, wiedzieli też, że siła wstrząsu nie jest tak silna by doprowadzić do śmierci. Jednak działali myśląc, że krzywdzą niewinnych ludzi w imię nauki, znalezienia najlepszego sposobu technik zapamiętywania.
Eksperymentator pełnił role prawomocnego autorytetu - informował o regułach, przydzielał role i polecał wykonanie zadania nauczycielom, gdy sprzeciwiali się lub wahali. Uczniowie siedząc na krzesłach podłączonych do prądu mieli nauczyć się par wyrazów. Porozumiewali się z nauczycielami przez system łączności wewnętrznej, gdyż siedzieli w oddzielnych pomieszczeniach. Nauczyciel podawał jeden wyraz a uczeń miał dodać drugi z pary, i tak z całą listą. Kiedy uczeń zaczynał się mylić był karany przez nauczyciela.
Konkretny przypadek, jaki miał miejsce podczas eksperymentu
Badany w zaawansowanym wieku, z wadą serca, który jednak znając warunki, zgodził się wziąć udział w eksperymencie. Przy 150 woltach (trzeciej pomyłce) domagał się by go wypuścić, ponieważ nie chce już brać udziału w przedsięwzięciu, przy 180 wołał - że nie wytrzyma bólu, a przy 300 woltach - krzyczał, że musi zostać uwolniony. W tym samym czasie nauczyciel sprzeciwiał się wykonywaniu kolejnych wstrząsów, karaniu ucznia, obawiając się, że on tego nie przeżyje. Eksperymentator mówił: "Nauczycielu musisz działać dalej! Twoje zadanie polega na karaniu ucznia za popełnianie błędów."
Nauczyciele protestowali wobec dalszego karania uczniów, jednak eksperymentator kazał im kontynuować. I tak każda para nauczyciela i ucznia dochodziła do 450 woltów (przy włączniku napisane było: "Niebezpieczeństwo: silny wstrząs XXX"
Jaki procent nauczycieli i uczniów doszło do etapu 450 woltów? Większość badanych była do końca posłuszna autorytetowi (eksperymentator) i wykonywała jego polecenia. Przy tym przycisku opór każdego był już złamany, i nikt z tych badanych nie odmówił dalszego aplikowania wstrząsów. Z kolei uczniowie (ofiary) protestowali tylko słownie, ale nie okazali nieposłuszeństwa zachowaniem, mimo że mogli zrezygnować z badania w każdej chwili.
Wnioski z badania
Badania Stanleya Milgrama wykazały, że ślepe posłuszeństwo nazistów wobec władzy nie było w dużym stopniu spowodowane cechami dyspozycyjnymi (osobowość, niemiecki charakter narodowy), lecz wpływem sytuacji, która mogła pochłonąć każdego. Udowodnił w ten sposób tezę, iż zło w odpowiednich warunkach może czynić każdy, nawet ludzie dążący do celów uważanych za szlachetne.
Badanie jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych w psychologii, zarówno z powodów etycznych, jak i istotności tego zagadnienia w świecie realnym.
Stanley Milgram był amerykańskim psychologiem żyjącym w latach 1933 – 1984. Z wykształcenia politolog, lecz większość życia spędził zgłębiając tajniki psychologii społecznej, wykładał na uniwersytetach Yale, Harvarda i Nowojorskim.
Eksperyment Milgrama polegał na zbadaniu przyczyn posłuszeństwa wobec niestosownych i zbrodniczych rozkazów. Mowa i ludobójstwie, które miejsce miało podczas II wojny światowej w obozach koncentracyjnych.
Pierwotnie Stanley Milgram zamierzał zbadać owe przyczyny na zasadzie sondażu najpierw w Stanach, następnie w Niemczech. Jednakże, wyniki jakie uzyskał w ojczystym kraju tak go zszokowały, że uznał za kompletnie bezproduktywne powtarzanie badania w państwie niemieckim.
Po ukończeniu wyżej opisanego sondażu stwierdził, że stosowne będzie powtórzenie eksperymentu, ale metodą laboratoryjną.
Z pomocą prasy i lokalnych ogłoszeń Milgram zebrał i przebadał około 1000 osób – studentów kształcących się w Yale oraz mieszkańców Connecticut.
Za udział w eksperymencie płacono $15 [ obecnie jest to ok. $30 ], a pieniądze wypłacane były bez względu na wynik eksperymentu – negatywny czy pozytywny. Do laboratorium wchodzono dwójkami, gdzie jedna osoba miała być nauczycielem, a druga uczniem. W rzeczywistości badana była tylko 1 osoba, która w sfałszowanym losowaniu ról miała być nauczycielem – uczniem był pomocnik eksperymentatora.
Przejdźmy do sedna eksperymentu:
Uczeń, czyli pomocnik eksperymentatora miał na celu zapamiętanie określonej liczby par wyrazów, wiedząc, że z każdą pomyłką będzie porażana prądem o coraz to większym napięciu.
Zadaniem nauczyciela, czyli właściwej osoby badanej było zwiększanie napięcia z każdą nieudaną próbą ucznia [ początkowo było to 15V, ostatecznie 450V ].
Na skali napięć były oznaczenia, tzn. w przedziale: 15 – 60V napisane było: słaby wstrząs, 75 – 120V: umiarkowany wstrząs, 135 – 180V: silny wstrząs, 195 – 240V: intensywny wstrząs, 255 – 300V: bardzo silny wstrząs, 315 – 360V: niezwykle silny wstrząs, 375 – 420V: niebezpieczeństwo: poważny wstrząs, 435 – 450V: xxx.
Przy kolejno mocnych wstrząsach uczeń – pomocnik za zadanie miał wypowiadać wcześniej ustalone słowa, np. Aaauu, nie mogę wytrzymać tego bólu … itp.
Eksperymentator [ właściwie podstawiony aktor - poważnie wyglądający 40-letni mężczyzna ubrany w fartuch ] powtarzał jedynie, że eksperyment musi być kontynuowany … Po czterokrotnym powtórzeniu poleceniu i braku posłuszeństwa nauczyciela eksperyment był przerywany.
Dla jasności, uczeń w rzeczywistości nie był rażony prądem, był to wykwalifikowany aktor, który idealnie odgrywał swoją rolę.
Interpretacja wyników:
Aż 26 spośród 41 doszło do końca eksperymentu – 450V [ xxx ].
Najbardziej wrażliwe osoby przerwały go na etapie 300V, było ich 5.
Z późniejszych wywiadów jasno wynikało, że żadnej osobie badanej nie sprawiało przyjemności branie udziału w tymże eksperymencie.
Nie było wyraźnych różnic w osobowości między osobami aplikującymi wstrząsy o napięciu 300V, a ludźmi, którzy dopuścili się napięcia rzędu 450V.
Eksperyment zaszokował wielu uczonych, w tym samego Stanleya Milgrama, gdyż przed eksperymentem zakładał on, że ten, kto dopuści się wstrząsu o napięciu 450V musi mieć poważne zaburzenia osobowości. Mimo, iż zarzucano mu, że taka reakcja nie mogłaby mieć miejsca w życiu codziennym to naprawdę ułatwia to do pewnego stopnia zrozumienie zachowania nazistów podczas II wojny światowej. Ponadto, w połączeniu z wcześniej opisywanym efektem Lucyfera daje nam przerażający obraz niemieckiej, posłusznej Hitlerowi policji w czasów wielkiego ludobójstwa i cierpienia.
Eksperyment Milgrama (ang. Milgram experiment)
potoczna nazwa eksperymentów zrealizowanych w latach 1961 – 1962 przez amerykańskiego psychologa społecznego Stanley Milgrama (ur. 1933 – zm. 1984). Celem tych eksperymentów było ustalenie, w jakim stopniu tak zwani „zwykli ludzie” mogą ulegać naciskom władzy i autorytetu, i w konsekwencji dopuszczać się czynów niemoralnych, przestępczych lub nawet zbrodniczych.
W roku 1961, kiedy Stanley Milgram prowadził pracę naukową na Yale University, rozpoczął się w Izraelu głośny proces Adolfa Eichmanna, niemieckiego zbrodniarza wojennego, jednego z głównych organizatorów Holocaustu. Milgram, który sam był Żydem z pochodzenia, zajmował się studiami nad autorytaryzmem i totalitaryzmem, szukając między innymi odpowiedzi na pytanie, co sprawiło, że „zwyczajni ludzie” nie oparli się naciskom nazistów i dopuścili się niewyobrażalnych zbrodni, tłumacząc się potem tym, że jedynie „wykonywali rozkazy”. Milgram postanowił sprawdzić w swoim własnym otoczeniu, w jakim stopniu ludzie są podatni na wpływ autorytarnych nacisków. Taka była właśnie geneza omawianych eksperymentów, przeprowadzonych po raz pierwszy w zaadoptowanych pomieszczeniach jego własnej uczelni Yale University.
Przebieg eksperymentu został wielokrotnie opisany i należy już do klasyki przedmiotu.
Organizatorzy eksperymentu opublikowali najpierw ogłoszenie prasowe, w którym ogłosili, że szukają osób zainteresowanych płatnym udziałem (wynagrodzenie miało wynieść 4,5 dolara) w badaniu dotyczącym wpływu kar na proces uczenia się.
Osoby zgłaszające się do udziału w badaniu były różnej płci, wieku, rasy, wykształcenia itp. Każda z osób zakwalifikowana do badania była zapraszana pojedynczo do pomieszczenia, w którym eksperymentator informował ją, że będzie pełnić ona rolę „nauczyciela”. Następnie do pomieszczenia wchodziła osoba, która miała pełnić rolę „ucznia”. Eksperymentator przedstawiał sobie „nauczyciela” oraz „ucznia” i udzielał dalszych instrukcji. „Nauczyciel”, siedząc przed specjalną aparaturą do aplikowania wstrząsów elektrycznych, miał za zadanie odczytywać „uczniowi” słowa zestawione w parach i prosić o ich powtórzenie. „Uczeń” w trakcie trwania badania miał znajdować się w sąsiednim pomieszczeniu (”nauczyciel i „uczeń” w czasie trwania eksperymentu nie widzieli się nawzajem) i zasiadać na fotelu. Do ciała „ucznia” doczepione były przewody elektryczne połączone z aparatura elektryczną znajdującą się w pomieszczeniu, w którym pozostał „nauczyciel”.
Za każdą błędną odpowiedź „nauczyciel” miał za zadanie aplikować „uczniowi” coraz mocniejszy wstrząs elektryczny, począwszy od 15 V do maksymalnego wstrząsu 450 V. Jednocześnie eksperymentator zapewnił obie strony, że aplikowane bodźce elektryczne nie stwarzają żadnego zagrożenia dla zdrowia i życia „ucznia”.
W rzeczywistości całe badanie było mistyfikacją. „Uczeń” był pomocnikiem eksperymentatora, wynajętym aktorem; jego zadaniem było często mylić się i odpowiadać błędnie na polecenia wydawane z sąsiedniego pomieszczenia przez „nauczyciela”. Również wszystkie urządzenia elektryczne były atrapą; „uczeń” miał jedynie zachowywać się tak, jakby rzeczywiście był poddawany wstrząsom elektrycznym.
Eksperymentator nadzorujący przebieg badania zachęcał „nauczyciela” (zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami) do aplikowania „uczniowi” coraz mocniejszych wstrząsów elektrycznych za każdą błędną odpowiedź.
Jak się okazało, większość uczestników eksperymentu aplikowała „uczniom” kolejne wstrząsy elektryczne, nawet wtedy gdy z sąsiedniego pomieszczenia rozlegały się krzyki i protesty osoby rażonej prądem, odgłosy walenia nogami w ścianę i inne sygnały wskazujące wyraźnie na to, że „uczeń” doznaje bólu i cierpienia. Przez cały czas eksperymentator (występujący w roli naukowca) uspokajał skonsternowanych uczestników eksperymentu, że sytuacja jest pod kontrolą, nie ma żadnego zagrożenia i należy dalej aplikować wstrząsy elektryczne niepojętnemu „uczniowi”.
W jednej z pierwszej sesji eksperymentalnej na 40 uczestników eksperymentu jedynie 5 osób zaprzestało aplikowania bodźców elektrycznych, wbrew poleceniom eksperymentatora, w momencie kiedy usłyszeli krzyki i tupanie „ucznia” (miało to miejsce przy aplikacji wstrząsu 300 V). Aż 26 uczestników eksperymentu zaaplikowało „uczniowi” maksymalny bodziec 450 V i najwyraźniej byli oni gotowi kontynuować wstrząsy, gdyby nie fakt, że w tym momencie eksperyment był przerywany.
Stanley Milgram przeprowadził szereg podobnych sesji eksperymentalnych; wzięło w nich udział blisko 1 000 anonimowych mieszkańców stanu Connecticut: studenci Yale, mieszkańcy miasta New Haven, w którym znajduje się uczelnia, a następnie mieszkańcy największego miasta stanowego Bridgeport, do którego w pewnym momencie Milgram zdecydował się przenieść swoją pracownię eksperymentalną.
Po podsumowaniu wyników wszystkich sesji okazało się, że ponad 2/3 uczestników zaaplikowało „uczniom” w trakcie eksperymentu najsilniejsze wstrząsy elektryczne, tylko dlatego, że dostawali takie polecenie od eksperymentatora (naukowca, autorytetu).
Eksperyment Milgrama wzbudził w środowisku badaczy wiele emocji i kontrowersji, związanych głównie z zarzutami naruszenia elementarnych zasad etycznych prowadzenia tego typu badań. Niezależnie od krytyki eksperyment ten, z różnymi modyfikacjami, był kontynuowany w kolejnych latach przez innych naukowców, także poza granicami Stanów Zjednoczonych, przynosząc, niestety, równie pesymistyczne wyniki i rezultaty.
Eksperyment Miligrama stał się jednym z najsłynniejszych w całej historii badań eksperymentalnych, obok równie głośnego „stanfordzkiego eksperymentu więziennego”, zrealizowanego w 1971 roku przez Philipa Zimbardo. Warto zresztą wspomnieć, że Milgram i Zimbardo znali się od czasów, kiedy to w latach 40. jako koledzy szkolni chodzili do tej samej szkoły podstawowej imienia Jamesa Monroe’a w Bronxie, w Nowym Jorku (swoją drogą, musiał to być niezły rocznik dla psychologów społecznych).
Eksperyment psychologiczny, zaprojektowany i przeprowadzony w pierwotnej wersji przez psychologa społecznego Stanleya Milgrama. Eksperyment badał posłuszeństwo wobec autorytetów. Przeprowadzony był w 1961 i 1962 roku.Pierwsze publikacje na jego temat pojawiły się w 1963 roku[1]. W ciągu następnych kilku lat przeprowadzano serie kolejnych doświadczeń opartych o pomysł Milgrama.
Geneza pomysłu
Stanley Milgram (uznawany dzisiaj za jednego z najważniejszych psychologów XX wieku) zadał sobie pytanie o przyczyny ślepego posłuszeństwa wobec zbrodniczych rozkazów, które doprowadziły zwyczajnych wydawałoby się ludzi do ludobójstwa np. w obozach koncentracyjnych podczas drugiej wojny światowej.
Przypuszczał, że Niemcy jako naród muszą być szczególnie skłonni do podporządkowania się przełożonym[2]. W celu sprawdzenia tej hipotezy wymyślił eksperyment, który miał na celu zbadanie skłonności ludzi do ulegania autorytetom. Pierwotnie Milgram chciał przeprowadzić badanie sondażowe na grupie amerykańskiej, a następnie pojechać do Niemiec, aby wyłowić różnice w zachowaniach przedstawicieli różnych narodowości.
Jednak po przeprowadzeniu badań w USA, Milgram stwierdził: Znalazłem tu (w Ameryce) tyle posłuszeństwa, że wcale już nie było powodu jechać do Niemiec[2].
Wyniki eksperymentu na próbie amerykańskiej były bardzo zaskakujące i nieoczekiwane - także dla samego Milgrama.
Konstrukcja i przebieg eksperymentu
Pierwszy wariant eksperymentu przeprowadzony został na Uniwersytecie Yale ze studentami, a potem z mężczyznami mieszkającymi w New Haven. Kolejne badania zorganizowane były poza terenem uniwersytetu. Milgram założył pracownię w lokalu sklepowym w Bridgeport, gdzie za pomocą ogłoszeń w lokalnych gazetach szukał ochotników do kolejnych doświadczeń. Potrzebował ludzi zróżnicowanych pod względem zawodu, wieku, wykształcenia, płci.
W serii kontrolowanych eksperymentów laboratoryjnych przebadał w sumie ok. 1000 przypadkowo zebranych mieszkańców Connecticut oraz studentów Yale.
Metoda badawcza
Ochotnicy[3] zgłaszali się do laboratorium po przeczytaniu w prasie ogłoszenia. Byli pewni, że biorą udział w badaniu "wpływu kar na pamięć". Dostawali pieniądze za uczestniczenie w doświadczeniu (4,5 dolara, które dzisiaj warte byłyby ok. 30 $). Mówiono im wyraźnie, że otrzymują pieniądze za samo przyjście do laboratorium i zatrzymają je bez względu na to, co się dalej stanie.
W pierwszym (najsłynniejszym) eksperymencie przebadano 40 osób w wieku od 20 do 50 lat. Piętnaście z nich było robotnikami, 16 przedstawicielami handlowymi lub przedsiębiorcami, 9 reprezentowało wolne zawody. Każdy z badanych był testowany indywidualnie.
Gdy badany wchodził do laboratorium, widział obecną już w pomieszczeniu inną "osobę badaną". W rzeczywistości był to pomocnik eksperymentatora - czterdziestosiedmioletni mężczyzna z nadwagą, sprawiający miłe wrażenie (księgowy). Jego zadaniem było granie osoby badanej.
Następowało sfingowane losowanie ról, w którym prawdziwej osobie badanej przypadała rola "nauczyciela", a pomocnikowi eksperymentatora - rola "ucznia".
Nauczyciel dowiadywał się, że jego zadanie polegać będzie na czytaniu uczniowi listy par słów (np. "miły-dzień", "niebieska-skrzynka" itp.), a następnie sprawdzaniu, jak wiele z tych par uczeń zapamiętał. Faza sprawdzająca polegać miała na tym, że nauczyciel czyta pierwsze słowo z pary, następnie cztery słowa-propozycje, z których uczeń ma wybrać słowo prawidłowe (przyciskając jeden z czterech guzików).
Jeśli uczeń odpowie prawidłowo, nauczyciel czyta kolejne słowo, gdy uczeń odpowie źle - nauczyciel stosuje karę w postaci wstrząsu elektrycznego.
Nauczyciel otrzymywał na początku jeden próbny wstrząs elektryczny o napięciu 45 V, który był odczuwany jako dość bolesny.
Następnie ucznia przeprowadzano do sąsiedniego pokoju, oddzielonego od laboratorium szybą. Tam przywiązywany był do krzesła przez pomocnika eksperymentatora oraz nauczyciela. Przeguby ucznia podłączane były do elektrod, po uprzednim posmarowaniu nadgarstków maścią "w celu uniknięcia poparzeń i pęcherzy". W trakcie przypinania "nauczyciel" słyszał jak "uczeń" zadaje pytanie "eksperymentatorowi czy to może być niebezpieczne, ponieważ ma kłopoty z sercem - "Wstrząsy mogą być bolesne, ale nie powodują uszkodzenia tkanek" - odpowiadał eksperymentator.
Następnie nauczyciel wracał do pomieszczenia eksperymentatora i siadał przed aparatem, przy pomocy którego miał stosować elektrowstrząsy ("kary"). Czytał listę słów (lista była bardzo długa oraz trudna do zapamiętania) i rozpoczynał "fazę sprawdzającą" (głos ucznia słyszał przez interkom). Jeśli uczeń popełniał błąd, otrzymywał "za karę" wstrząs elektryczny.
Reguła była taka, że przy kolejnych błędach zwiększano siłę wstrząsu. Początkową dawką było 15 wolt. Każdy kolejny wstrząs był rzekomo silniejszy o 15 V. Ostatnią dawką miało być 450 V - przed nauczycielem było 30 przełączników. Pod przełącznikami widniały napisy, przedstawione w tabeli.
Sytuacja badawcza zaaranżowana była bardzo sugestywnie. Jak ujawniły wywiady przeprowadzone po eksperymencie (tak zwane odkłamanie), żaden z badanych nie zorientował się, że "uczeń" w rzeczywistości nie jest rażony prądem.
Zachowanie ucznia
Zadaniem ucznia było udawanie, że otrzymuje wstrząsy elektryczne. Jego wypowiedzi za każdym razem były takie same (odtwarzano je z taśmy)[4]:
- 15-90 V - Auu
- (...)
- 120 V - Auuu! "To rzeczywiście boli"
- (...)
- 150 V - AAuuuu! Eksperymentatorze! Już dosyć, Proszę mnie stąd zabrać. Mówię panu mam kłopoty z sercem. Serce zaczyna mi już dokuczać. Proszę mnie stąd zabrać. Serce zaczyna mi dokuczać. Odmawiam dalszego udziału w tym. Pozwólcie mi wyjść.
- 165 V - AAAUUU! (krzyk) POZWÓLCIE MI WYJŚĆ!
- 180 V - AAAUUU! (krzyk) Nie mogę wytrzymać tego bólu! POZWÓLCIE MI STĄD WYJŚĆ!
- 195 V - AAAUUU! (krzyk) Pozwólcie mi stąd wyjść! Pozwólcie mi stąd wyjść! Serce mi nawala. Nie macie prawa trzymać mnie tutaj! Pozwólcie mi stąd wyjść (4x)
- 210 V - AAAUUU! Eksperymentatorze! Proszę mnie stąd zabrać! Mam już dosyć! Nie chcę już więcej brać udziału w tym eksperymencie.
- 255 V - AAAUUU! Zabierzcie mnie stąd!
- 270 V - (Okrzyki bólu) Pozwólcie mi stąd wyjść! (3x)
- 300 V - (Okrzyki bólu) Absolutnie odmawiam odpowiedzi! Zabierzcie mnie stąd. Nie możecie mnie tutaj trzymać! Zabierzcie mnie! Zabierzcie mnie stąd!!
- 315 V - (Głośny okrzyk bólu) Mówiłem, że odmawiam odpowiedzi! Nie chcę dłużej uczestniczyć w tym eksperymencie!
- 330 V - (Intensywny i przedłużony okrzyk bólu) Pozwólcie mi stąd wyjść (2x) Mówiłem, serce mi nawala (histerycznie). Nie macie prawa mnie tu trzymać. Pozwólcie mi wyjść (powtórzone wielokrotnie).
Przy silniejszych wstrząsach uczeń miał histerycznie i głośno krzyczeć. Od pewnego momentu przestawał reagować - w sali panowała wtedy złowroga cisza.
Zachowanie eksperymentatora
Eksperymentatora grał zawodowy aktor o bardzo oficjalnym wyglądzie, ubrany w fartuch laboratoryjny.
Jeśli w pewnym momencie nauczyciel zwracał się do eksperymentatora z wątpliwościami co do dalszego kontynuowania wstrząsów, eksperymentator odpowiadał:
1. "Proszę kontynuować"
2. "Eksperyment wymaga aby to kontynuować"
3. "Proszę kontynuować, to jest absolutnie konieczne"
4. "Nie masz innego wyboru, musisz kontynuować"
Jeśli pierwszy nakaz nie był skuteczny, stosowano drugi, dopiero potem trzeci i czwarty. Jeśli po 4 zdaniu badany nie był posłuszny, przerywano eksperyment. Jeśli po którymś ze zdań nauczyciel podporządkowywał się i stosował kolejny szok, to przy następnym zawahaniu lub pytaniu "eksperymentator" miał wypowiadać kolejne zdania od pierwszego do czwartego.
Gdy nauczyciel pytał, czy uczniowi może stać się krzywda, eksperymentator odpowiadał: "Wstrząsy mogą być bolesne, ale nie powodują uszkodzenia tkanek".
Jeśli nauczyciel mówił, że uczeń nie chce kontynuować, eksperymentator mówił: "Czy to się uczniowi podoba czy nie, musisz kontynuować aż on powtórzy poprawnie wszystkie pary słów".
Eksperymentator był pewny siebie i mówił zawsze stanowczym głosem, ale nie był niegrzeczny.
Zachowania nauczyciela
Rzeczywiste osoby badane odbierały eksperyment jako bardzo nieprzyjemny. W artykule Milgrama jest opis zachowania jednego z nich:
Miałem okazję obserwowania jednego z badanych - dojrzałego i zrównoważonego biznesmena, wchodzącego z uśmiechem i pewnością siebie do laboratorium. Po 20 minutach ten sam człowiek był trzęsącym się i wiercącym, jąkającym się nerwowo wrakiem na granicy załamania psychicznego. Bez przerwy wyłamywał sobie palce i pociągał się za ucho. W pewnym momencie przyłożył obie pięści do czoła ze słowami: "Boże niech się to wreszcie skończy". A jednak reagował na każde słowo badacza i posłusznie ulegał jego poleceniom aż do samego końca[5].
Wszystkie osoby badane (nauczyciele) w pewnym momencie zadawały pytanie o to, czy należy aplikować kolejny wstrząs elektryczny. Widać było, że badani męczyli się z powodu cierpień ofiary. Prosili badacza aby pozwolił im przestać. Gdy odmawiał, kontynuowali, ale trzęsąc się, pocąc, jąkając. Obgryzali paznokcie, niekiedy wybuchali nerwowym śmiechem[6]. Niektórzy oszukiwali sądząc, że pozostanie to niezauważone i dawali ofierze mniejsze wstrząsy niż powinni.
Kilku badanych poprosiło, aby zwolnić ich z dalszej konieczności stosowania szoków. Chcieli też oddać pieniądze, które dostali za udział w badaniu (mimo, że na początku zaznaczano, że pieniądze dostają za samo przyjście do laboratorium, bez względu na to jak przebiegnie eksperyment).
Przewidywania wyników
Milgram zastanawiał się jak wiele osób dojdzie do końca skali i zaaplikuje najsilniejszy wstrząs (450 V) uczniowi.
Badani (nauczyciele) mieli wiele powodów, dla których powinni w pewnym momencie przerwać eksperyment:
- Uczeń bardzo wiarygodnie grał. Nauczyciele byli przekonani, że rzeczywiście rażą go prądem i wywołują jego coraz to silniejsze cierpienia. Dowodzą tego między innymi wywiady przeprowadzane z nauczycielami po zakończeniu eksperymentu.
- Badani słyszeli w czasie przypinania ucznia do krzesła jak mówi on eksperymentatorowi, że ma kłopoty z sercem.
- Mimo, że eksperymentator zapewniał, iż nie ma groźby "uszkodzenia tkanek" uczeń krzyczał, że jego serce nawala i histerycznie domagał się przerwania doświadczeń - słusznie twierdząc, że nikt nie ma prawa go tu trzymać.
- Nauczyciele brali udział w eksperymencie na ochotnika. Oznacza to, że w dowolnym momencie, bez konsekwencji mogli wyjść z sali i zatrzymać pieniądze, o czym ich informowano tuż po samym zgłoszeniu się do laboratorium. Nie było żadnego wyraźnego przymusu, pod którym należało dalej uczestniczyć w badaniu.
- Badani nigdy wcześniej nie widzieli eksperymentatora ani ucznia i nie mieli ich także zobaczyć w przyszłości - nie było tu żadnych dalszych ewentualnych konsekwencji niesubordynacji.
- Nauczyciele byli przekonani, że biorą udział w "badaniu wpływu kar na pamięć". Jednak od pewnego momentu "uczeń" odmawiał wszelkich odpowiedzi. Oznaczało to, że kontynuowanie eksperymentu mija się z celem.
- Wykonywano losowanie przed eksperymentem, po to aby rzeczywista osoba badana - nauczyciel - miała przekonanie, iż ślepy traf zrządził, że to nie ona jest rażona prądem. Chodziło o wytworzenie identyfikacji z ofiarą.
- Nauczyciele dostawali próbną dawkę szoku (o sile 45 V) aby zwiększyć wiarygodność badania. Ten szok (10x słabszy niż ostatni szok, który aplikowano uczniowi) był odczuwany jako bolesny.
- Nie było żadnego racjonalnego powodu, dla którego eksperymentator nie miałby sam aplikować wstrząsów uczniowi i "wyręczał się" nauczycielem.
- Ochotnicy są (statystycznie) bardziej skłonni do ryzyka, odważniejsi i bardziej inteligentni niż typowi przedstawiciele populacji.
Gdy proszono studentów o przewidywanie wyników tak zaplanowanego eksperymentu, okazało się, że przeciętnie sądzili oni, iż do końca skali dojść może co najwyżej 1% nauczycieli.
Gdy proszono zawodowych psychiatrów (a więc specjalistów) o przewidzenie wyników, sądzili, że do końca skali dojść może najwyżej jedna osoba na tysiąc (jeden promil)[7].
Rzeczywiste wyniki badania
W tak opisanym eksperymencie najsilniejszy szok zaaplikowało uczniowi 65% badanych. Nikt nie wycofał się, gdy ofiara wyraźnie o to prosiła, ani wtedy gdy zaczęła wołać o pomoc, nawet wtedy gdy wydawała okrzyki pełne bólu. 80% uczestników kontynuowało wstrząsy mimo tego, że uczeń wspominał, że ma kłopoty z sercem i krzyczał "Pozwólcie mi stąd wyjść!" (300 V).
Osoby, które doszły do końca skali były gotowe kontynuować eksperyment, gdy badacz decydował o jego zakończeniu.
Nie spodziewano się tak wysokiego odsetka całkowicie ulegających osób. Wyniki nie zmieniały się ze względu na wiek uczestników, nie odgrywała roli także płeć (kobiety i mężczyźni ulegali w ten sam sposób) ani narodowość.
Całkowita nietrafność przewidywań zarówno psychiatrów jak i studentów świadczy o braku świadomości presji, jaka wywierana jest na ludzi przez osoby obdarzone autorytetem oraz żywieniu złudzenia niezależności własnej osoby od wpływów innych ludzi (zobacz też: autowaloryzacja).
Ilość osób, które podporządkowują się nakazom eksperymentatora zależała od kilku czynników - zobacz sekcja Mutacje eksperymentu
Interpretacja
Dlaczego tak wiele osób zastosowało najsilniejszy szok?
Pierwsza odpowiedź jaka się nasuwa to, że większość ludzi (niemal 2/3) ma poważne zaburzenia i jest ukrytymi psychopatami lub sadystami. Prawdopodobnie tak właśnie myśleli psychiatrzy i studenci, którzy mieli przewidywać wyniki tego eksperymentu: Do końca skali mogą dojść jedynie osoby poważnie zaburzone - a takich ludzi jest ok. 1%.
Ta interpretacja jest jednak niesłuszna, na co wskazuje kilka faktów:
- Badani po eksperymencie twierdzili, że było to jedno z najgorszych zdarzeń, jakie im się przytrafiło. Nikt nie czerpał przyjemności z udziału w eksperymencie.
- Badani oszukiwali eksperymentatora, wtedy gdy myśleli, że tego nie widzi. Na przykład zamiast zaaplikowania wstrząsu 300 V wymierzali 15 V. Gdyby badani byli sadystami należałoby oczekiwać oszukiwania w drugą stronę.
- Milgram sprawdzał jakie cechy osobowości posiadają ludzie aplikujący najsilniejsze wstrząsy w porównaniu z tymi, którzy przerywali badanie w pewnym momencie. Okazało się, że nie wykrył żadnych istotnych różnic w cechach osobowości. Jest to szalenie zaskakujący wynik i konieczny do zinterpretowania.
Prawdopodobnie testy osobowości nie kłamią i rzeczywiście nie ma różnic między tymi, którzy aplikują najsilniejszy szok a tymi, którzy wycofywali się z badania. Milgram twierdził, że wszyscy, niezależnie od tego jak się zachowują, przeżywają olbrzymią presję na podporządkowanie się autorytetowi - ich przeżycia są więc podobne. Na dowód tego twierdzenia przytaczał m.in. fakt, że ani jedna osoba z tych, które przerwały eksperyment, nie weszła do sali ucznia, aby udzielić mu pomocy i odpiąć od krzesła, do którego był przywiązany.
Nikt z badanych nie zawiadomił władz uniwersytetu o tym, że w laboratorium człowiek rażony jest prądem.
Wynik eksperymentu interpretuje się więc jako objaw skłonności ludzi do podporządkowania się autorytetom, która jest u ludzi olbrzymia (w niektórych wariantach badania nawet 93% osób stosowało najsilniejsze szoki).
Sytuacja ma tu znacznie większy wpływ na zachowanie ludzi niż osobowość, pragnienia, przeżycia, motywy, postawy i wartości. O tym, że zachowaniem badanych kieruje autorytet, świadczą mutacje podstawowej wersji eksperymentu.
Mutacje eksperymentu
Eksperyment powtarzano w bardzo wielu odmianach, na wielu narodowościach - m.in. w Holandii, Niemczech, Hiszpanii, Włoszech, Australii i Jordanii[8] - okazało się, że skłonność do podporządkowywania się jest wszędzie podobna.
Aby sprawdzić od czego zależy uległość osób badanych, skoro czynniki osobowościowe są tu zdecydowanie na drugim planie, zaaranżowano całą serię badań. Milgram przeprowadził ponad 20 różnych odmian eksperymentu z 1961r.
- W jednym z nich "uczeń" nie był widziany ani słyszany przez nauczyciela. Okazało się, że w takich warunkach odsetek osób, które doszły do końca skali (450 V) wzrosła do 93%. Milgram zbadał także, że ilość osób ulegających autorytetowi zmniejsza się wraz z bliskością ofiary. Jeśli nauczyciel musiał siłą przyciskać rękę ucznia do elektrody (fizyczne zaangażowanie i duża bliskość), to ilość osób aplikujących 450 V szok spadła do 23%.
- Gdy eksperymentator nakazał nauczycielowi przerwanie badania z powodu zbyt silnych szoków, to nauczyciel bez dyskusji podporządkowywał się nawet, jeśli uczeń pewnym głosem twierdził, że może znieść jeszcze silniejsze wstrząsy.
- Jeśli w sali było dwóch eksperymentatorów, którzy w pewnym momencie zaczynali się spierać o to, czy kontynuować eksperyment, to "nauczyciel" zwykle spoglądał to na jedną, to na drugą osobę, próbując zrozumieć, kto jest "prawdziwym" autorytetem i kogo należy posłuchać. Jeśli nie dawało się tego rozstrzygnąć, przerywał badanie.
- Jeśli badany mógł sam decydować jaki szok zaserwować uczniowi, nikt nie przekroczył dawki 45 V, co pokazuje dodatkowo jak bardzo badani działali wbrew własnej woli.
- Jeśli "prawdziwy" eksperymentator wychodził z sali i pozostawiał swojego "pomocnika", badani ulegali mu w znacznie mniejszym stopniu. Okazało się także, że skłonność do ulegania autorytetowi rośnie wraz z jego fizyczną bliskością. Jeśli eksperymentator wydawał polecenia z innego pomieszczenia np. przez telefon, ilość ulegających osób zmniejszała się.
- Jeśli w pewnym momencie eksperymentator i uczeń zamieniali się miejscami (eksperymentator siadał na miejscu ucznia, zaś "uczeń" miał kierować działaniami nauczyciela), to badani nadal słuchali osoby, którą uznawali za "prawdziwego badacza". Jeśli "uczeń" (teraz w roli eksperymentatora) nakazywał kontynuowanie eksperymentu, zaś rażony prądem eksperymentator nakazywał przerwanie go, 100% nauczycieli przerywało badanie.
- Uległość badanych zależała także od tego, czy mieli jakiegoś sojusznika. Jeśli w eksperymencie występowało trzech "eksperymentatorów", z których pierwszy wycofywał się po pierwszym prawdziwym okrzyku bólu ofiary, a drugi zaraz potem, to jedynie 10% badanych aplikowało najsilniejszy wstrząs.
- Jeszcze inna wersja eksperymentu polegała na rażeniu prądem (tym razem naprawdę) chomików, z którymi wcześniej bawiły się osoby badane (jedynie kobiety). Badacze zastanawiali się, czy uczucia opiekuńcze, które powinny wyzwolić się w pierwszej fazie badania, przeszkodzą w aplikowaniu chomikom silnych wstrząsów. Jednak ilość osób podporządkowujących się autorytetowi nie uległa zmianie.
Czynnikami, które nasilały posłuszeństwo badanych były:
- Bliskość autorytetu i stopień jego zaakceptowania jako "prawdziwego autorytetu" (zobacz: np. charyzma)
- Zinstytucjonalizowanie autorytetu. Jeśli eksperymentator był spostrzegany np. jako pracownik uniwersytetu, to uległość badanych rosła (podobnie dzieje się, gdy za daną osobą stoi inna instytucja np. urząd, wojsko, szpital itp.)
- Brak bezpośredniego kontaktu lub duży dystans do ofiary.
- Autorytaryzm badanych (charakteryzujący się uwielbieniem dla autorytetów) - badani autorytarni byli nieco bardziej ulegli (częściej stosowali maksymalne szoki). Jednak ten wpływ osobowości był mało znaczący[9].
Zmniejszały uległość:
- Niemożność uniknięcia odpowiedzialności za cierpienia ofiary.
- Sprzeczne nakazy różnych osób obdarzonych autorytetem.
- Obecność innych osób które sprzeciwiają się nakazom autorytetu (sprzymierzeńcy)
- Bliskość ofiary (fizyczna bądź emocjonalna)
Krytyka
Wielu badaczy zarzucało Milgramowi zbytnią ufność w to, że zachowania ujawnione w eksperymencie będą pojawiać się także w codziennym życiu. Badani polegali na eksperymentatorze, czuli się od niego zależni, środowisko w którym się znaleźli było im nieznane. W takich warunkach rośnie posłuszeństwo i w związku z tym zachowanie badanych nie jest reprezentatywne codziennego życia.
Odpowiedź Milgrama brzmiała tak: "Osoba, która przychodzi do laboratorium jest dorosła, aktywna, zdolna do dokonywania wyborów, zatem jest w stanie przyjąć lub odrzucić skierowane do niej polecenie podjęcia określonego działania"[10]
Wobec eksperymentu wysuwano także krytyczne uwagi natury moralnej. Badacze twierdzili, że okrucieństwo któremu poddani byli badani (nauczyciele) równać się może jedynie temu, które sami zadali rzekomej ofierze[11].
W odpowiedzi Milgram powoływał się na doniosłość wyników eksperymentu oraz na wypowiedzi badanych. 84% z nich twierdziło, że jest zadowolone z uczestniczenia w badaniu i uznało eksperyment za pouczający. Tylko jeden procent badanych żałował, że odpowiedział na ogłoszenie w gazecie. Po roku od zakończenia eksperymentu przeprowadzono badania psychiatryczne na osobach, które najsilniej przeżyły doświadczenie. Okazało się, że eksperyment nie pozostawił w ich psychice żadnego trwałego śladu (zobacz też: PTSD).
Oddziaływanie eksperymentu Milgrama
Badania Milgrama rozpoczęły debatę nad etycznym aspektem eksperymentów psychologicznych. Obecnie etyka badań psychologicznych nakazuje między innymi dostarczenie pełnej informacji o przebiegu badań i uzyskanie świadomej zgody uczestników, nieujawnianie danych personalnych uczestników, dbanie o to, aby żaden z badanych nie doznał krzywdy ani dyskomfortu itp. Wyjątkiem jest tu sytuacja, w której jedynym możliwym sposobem przeprowadzenia ważnego badania jest wprowadzenie badanych w błąd. W takim wypadku jednak konieczne jest przeprowadzenie sesji wyjaśniającej po eksperymencie (tzw. odkłamanie). Zatwierdzeniem planów badawczych zajmują się często komisje uniwersyteckie. Szczegółowy kodeks etyczny psychologa można znaleźć na wikiźródłach.
Doświadczenia Milgrama są dzisiaj uważane za jedne z najdonośniejszych (a z pewnością najsłynniejszych) i jednocześnie najbardziej kontrowersyjnych w historii psychologii[12], zarówno z powodów etycznych, jak i istotności tego zagadnienia w świecie realnym.
Po wielu latach od zakończenia serii pierwotnych eksperymentów badania w tej dziedzinie nadal były prowadzone. Na przestrzeni lat stopień podporządkowania się autorytetom nie zmienił się[13]. Trudno znaleźć podręcznik psychologii społecznej, gdzie nie byłoby choćby wzmianki o powyższej serii badań.
Rzeczywiste przykłady
Od kwietnia 1995 do 30 czerwca 2004 doszło do serii oszustw na pracownikach popularnej sieci amerykańskich fast foodów, w których telefonowała osoba podająca się za policjanta i nakłaniała osoby zarządzające (autorytety) do obnażania pracowników i nadużyć seksualnych. Sprawca osiągnął spory sukces w przekonywaniu pracowników do wykonywania działań, których w zwyczajnej sytuacji by nie dokonali.[14]. Główny podejrzany, David R. Stewart nie został uznany winnym w jednym jak do tej pory procesie sądowym[15]. We wrześniu 2007 roku zapadł wyrok w sprawie o wielomilionowe odszkodowanie pracownicy baru, która wygrała proces z pracodawcą. Co ciekawe, wygrała też proces kierowniczka fast foodu, która nakazała swojemu przyjacielowi intymną rewizję pracownicy, ten z kolei wykorzystał pracownicę seksualnie.
Wpływy kulturowe
- W 1974 Milgram wydał popularną książkę na temat psychologii posłuszeństwa[16].
- Telewizja CBS sfabularyzowała przebieg eksperymentu, nakręcając film The Tenth Level. Wystąpili John Travolta a w roli Milgrama William Shatner, znany z serialu Star Trek.
- Film z 1984, Pogromcy duchów zawiera scenę, w której postać grana przez Billa Murraya zostaje przedstawiona publiczności jako profesor zadający porażenia prądem feralnemu studentowi. Na wydaniu DVD znalazła się ścieżka z komentarzem Harolda Ramisa mówiącego, że ta parodia została zainspirowana eksperymentem Milgrama.
- Peter Gabriel na swojej płycie So (album) z 1986r. umieścił utwór pod tytułem We do what we're told-Milgram's 37.
- Odwołania do eksperymentu pojawiają się w komiksie Alana Moore'a "V For Vendetta" traktującym o totalitarnym społeczeństwie
- W 1979 nakręcono we Francji film pt. "I jak Ikar" w roli głównej wystąpił Yves Montand. Wykorzystano tam również motyw tego eksperymentu.
Trójkąt mmiłosny wg strinberga
B. Wojciszke w swej książce „Psychologia miłości” przedstawił trójczynnikową koncepcję miłości R. Sternberga. Koncepcja ta pozwala spojrzeć na miłość już nie jako sztukę czy też popęd seksualny, ale jako uczucie, a w zależności od połączenia odpowiednich składników powstaje określony rodzaj miłości. Bowiem według trójczynnikowej koncepcji, miłość jest stanem, na który składają się 3 składniki:
- intymność,
- namiętność,
- zaangażowanie.
Intymność to „pozytywne uczucia i towarzyszące im działania, które wywołują przywiązanie, bliskość i wzajemną zależność partnerów od siebie”51. Badania Sternberga wskazują, że na tak pojmowaną intymność składają się:
- pragnienie dbania o dobro partnera,
- przeżywanie szczęścia w obecności partnera i z jego powodu,
- szacunek dla partnera,
- przekonanie, że można nań liczyć w potrzebie,
- wzajemne zrozumienie,
- wzajemne dzielenie się przeżyciami i dobrami, zarówno duchowymi, jak i materialnymi,
- dawanie i otrzymywanie uczuciowego wsparcia,
- wymiana intymnych informacji,
- uważanie partnera za ważny element własnego życia52.
Intymność jest zbiorem przeżyć charakterystycznych dla miłości w ogóle. Dynamika intymności jest łagodna, tzn. siła uczuć i działań, składających się na nią wzrasta powoli i jeszcze wolniej opada; opada, gdyż psychologiczne zyski maleją w miarę upływu czasu. Jak pisze B. Wojciszke, prawidłowością psychologiczną jest to, iż wartość każdej nagrody spada na skutek wzrostu częstości jej otrzymywania. Dzieje się tak, dlatego iż człowiek przyzwyczaja się do otrzymywania nagród. Owszem nagrody będą atrakcyjne, jeśli będą otrzymywane sporadycznie, są one, bowiem pozytywnymi aspektami związku, które czynią go wartościowym i wzmacniającym. Lubimy kogoś, jeśli kojarzy się nam z nagrodami (np. zdarzeniami przyjemnymi), zaś nie lubimy osób skojarzonych z karami (zdarzeniami nieprzyjemnymi). Nagrodą mogą być zarówno cechy indywidualne, konkretne zachowanie partnera, jak i fakt posiadania dostępu do pieniędzy, statusu czy grona interesujących przyjaciół za sprawą partnera. Emocje składające się na intymność wiążą się m.in. z umiejętnością komunikowania się, wzajemnym zrozumieniem i udzielaniem sobie wsparcia i pomocy. Wiele z tych umiejętności wykształca się, gdy partnerzy poznają siebie. Z czasem, bowiem człowiek uczy się rozpoznawać stany, emocje partnera. Ekspresja ciała staje się jedną ze stron niewerbalnej komunikacji53. Wyraz twarzy czy ruchy pozwalają na przekazywanie myśli i uczuć54. Ważne jest także, aby w miejsce automatyzmów i rutyny pojawiły się nieoczekiwane zdarzenia.
Natomiast na namiętność składają się silne emocje pozytywne (pożądanie, radość, zachwyt) i negatywne (zazdrość, tęsknota) oraz uwydatnione pobudzenie fizjologiczne. Przejawami namiętności jest np. pragnienie i poszukiwanie fizycznej bliskości, przypływy energii, podniecenie, bicie serca, pieszczoty, całowanie, kontakty seksualne, marzenia na jawie. Istotą namiętności jest to, że intensywnie rośnie i szybko osiąga szczytowe natężenie, a potem szybko opada. Po szybkim spadku następuje krótka stabilizacja na niższym poziomie, po czym następuje całkowite jej wygaszenie, czemu towarzyszy depresja, tęsknota, niechęć za namiętnością. Częste kontakty i bliskość fizyczna sprzyjają nasilaniu się namiętności. Wtedy też następuje stopniowe izolowanie się od świata zewnętrznego. „Namiętność jest ponadto uczuciem z natury swej nierealistycznym. Wymaga absolutnego uwielbienia partnera”55. Jej istotą jest zaborczość i zachłanność. Może ją przytłumić realizm.
Zaangażowanie można zdefiniować na dwóch poziomach: „decyzji krótkoterminowej (oznaczającej, że kochamy partnera) i długoterminowej (oznaczającej, że chcemy podtrzymać tę miłość i pozostać w związku z partnerem)”56. Na zaangażowanie składają się „decyzje, myśli, uczucia i działania ukierunkowane na przekształcenie relacji miłosnej w trwały związek oraz na utrzymanie tego związku pomimo występowania różnych przeszkód”57. Poddaje się ono świadomej kontroli. W udanym związku zaangażowanie jest najbardziej stabilnym składnikiem. „Dalszymi czynnikami podtrzymującymi zaangażowanie są: dodatni bilans zysków i strat uzyskiwanych w danym związku przez partnerów oraz mała atrakcyjność innych (alternatywnych) związków im dostępnych, a także liczne bariery przeszkadzające zerwaniu związku”58. Bariery te mogą mieć charakter formalny (legalizacja związku – małżeństwo) i nieformalny (system wartości, naciski rodziny i przyjaciół). Zaangażowanie ma charakter samopodtrzymujący trwanie związku. Barierą, która nie pozwoli na rozpad związku jest np. uzasadnianie własnych działań. Otóż często ludzie wkładają w związek dużo wysiłku, ale muszą wierzyć przy tym, iż to ma sens, a ich wysiłki są właściwie ukierunkowane, gdyż inaczej byłoby to nie do zniesienia. W związek wkładane są także inwestycje własne oraz te, z których dana osoba zrezygnowała. Wycofanie się ze związku mogłoby nieść ze sobą zbyt dużo strat, dlatego też ludzie tkwią w nim. Im więcej wkładają, tym większe zaangażowanie i mniej chęci na rozstanie. Kolejną barierą niepozwalająca na rozpad związku jest fakt, iż związek z partnerem staje się częścią własnego „ja”. W miarę trwania związku, partner staje się częścią drugiej osoby, jego własnej tożsamości. Choć często następuje niezadowolenie z powodu rozbieżności między pragnieniami i oczekiwaniami, a stanem faktycznym. Jego satysfakcja zmienia się, tzn. ulega wahaniom w wyniku oddziaływania przemijających czynników. Jednakże w miarę upływu czasu partnerzy dostosowują się do siebie. Zaangażowanie rośnie wolno wraz ze wzrostem zadowolenia, w miarę narastania namiętności i intymności ten wzrost jest coraz szybszy. Następnie stabilizuje się i trwa tak do końca związku. Im bardziej partnerzy są zaangażowani w związek tym bardziej bronią swego związku. Obniża się także atrakcyjność ewentualnych partnerów spoza związku. Co jest tendencją nieświadomą.
Tabela 1. Klasyfikacja rodzajów miłości
Rodzaje miłości | Składnik |
---|---|
Intymność | |
Brak miłości Lubienie Miłość ślepa (zakochanie) Miłość pusta Miłość romantyczna Miłość przyjacielska Miłość fatalna Miłość kompletna |
- + - - + + - + |
Źródło: opracowano na podstawie Wojciszke59
Jak ukazuje tabela 1 miłość może składać się tylko z jednego komponentu lub z dowolnej kombinacji trzech składników. Można, bowiem odczuwać wobec kogoś namiętność czy pociąg fizyczny (być zaślepionym), ale nie znać jej na tyle dobrze, aby przeżywać uczucie intymności lub zaangażowania. Wraz z krzepnięciem uczucia związek może przerodzić się w miłość romantyczną, czy też w miłość doskonałą, która stanowi harmonijny związek wszystkich trzech elementów60.
Rysunek 1. Trójkąt miłości
Źródło: opracowano na podstawie Aronsona61
Również rysunek 1 ukazuje, iż trzy składniki miłości mogą się ze sobą łączyć w dowolny sposób tworząc różne rodzaje miłości. Składniki te składają się na tzw. trójkąt miłości, tworząc różne kombinacje. I tak miłość braterska stanowi komponent uczucia bliskości i zaangażowania, miłość fatalna to namiętność i zaangażowanie, natomiast miłość romantyczna to uczucie bliskości i namiętność. Pusta miłość to czyste zaangażowanie, a namiętność składa się na zaślepienie czy tez inaczej zakochanie. Miłość doskonała to jak pokazuje trójkąt miłości komponent uczucia bliskości, namiętności i zaangażowania. To miłość, do której dąży większość ludzi.
W ciągu całego życia ludzie zbierają historie swych związków z innymi ludźmi, co powoduje, iż mają określone oczekiwania względem aktualnych i przyszłych związków. Młodzi ludzie doświadczają różnych rodzajów miłości, czasem jest to lubienie, przyjaźń, czasem zakochanie, które przemija tak szybko jak się pojawiło, miłość fatalna, która kończy się, gdy ustaje namiętność, innym razem jest to miłość romantyczna, która pozwala wzbić się ponad szarość dnia codziennego. Jednakże większość tych doświadczeń przygotowuje ludzi do miłości doskonałej.
Miłość nie jedno ma imię.
Robert Sternberg jest twórcą trójczynnikowej teorii miłości (R.Sternberg, 1986), która próbuje wyrazić miłość za pomocą 3 składników: namiętności, intymności i zaangażowania.
Namiętność – to silna emocja, której towarzyszy pociąg fizyczny, popęd seksualny, chęć fizycznego zbliżenia się do drugiej osoby.
Intymność – to uczucie bliskości, jedności i więzi w związku.
Zaangażowanie – w krótkim okresie czasu jest to podjęcie decyzji, że się kogoś kocha, w długim okresie czasu oznacza decyzje ukierunkowane na przekształcenie relacji miłosnej w trwały związek.
Te trzy komponenty miłości różnią się między sobą pewnymi właściwościami i dynamiką.
Namiętność jest nieprzewidywalna, niestała, szybko przemijająca, cechuje ją duża intensywność i dynamika przeżyć. Bardzo trudno kontrolować namiętność i najtrudniej ze wszystkich wpływać na jej podtrzymanie, gdyż jest najmniej zależna od świadomej kontroli.
Intymność zawiera pewien stopień świadomej kontroli nad uczuciami. Cechuje ją mniejsza intensywność i dynamika.
Zaangażowanie cechuje najmniej dynamiczny wzrost, ale za to najbardziej stały oraz wysoki stopień kontroli,. Z uwagi na świadomą kontrolę tego komponentu ingerencja w pobudzanie tego komponentu jest najłatwiejsza.
Każdy z tych czynników na swoje miejsce na jednym z trzech wierzchołków trójkąta, jak prezentuje poniższy diagram.
Intymność
Namiętność Zaangażowanie
Diagram 1. Trzy składniki miłości
Geometria „trójkąta miłości” zależy od dwóch czynników: ilości miłości i proporcji miłości. (Sternberg 2007). Powierzchnia trójkąta zależy wprost proporcjonalnie od miary ilościowej, tj. im większa ilość miłości, tym większa powierzchnia trójkąta. Kształt trójkąta, który przekłada się na rodzaj miłości zależy od proporcji trzech w/w czynników. Sternberg twierdzi, że trójkąty podobne, przystające w ramach pary w związku świadczą o dobranym związku, o satysfakcji płynącej ze związku miłosnego.
Na podstawie trójczynnikowej teorii miłości R. Sternberga, Bogdan Wojciszke opisuje 5 faz rozwoju związku miłosnego (Wojcieszke 2005). Są nimi:
zakochanie,
romantyczne początki,
związek kompletny,
związek przyjacielski,
związek pusty (emocjonalnie).
W każdej z tych faz jest inny skład 3 czynników tj. namiętności, intymności i zaangażowania.
Zakochanie. Pojawia się namiętność, która choć intensywna jest krótkotrwała.
Romantyczne początki. Potrzeba częstych kontaktów prowadzi do pojawienia się intymności. Faza ta jest nieco dłuższa od pierwszej.
Związek kompletny. Dosyć szybko romantyczne początki przeradzają się w fazę związku kompletnego, gdyż połączenie silnego uczucia namiętności ze stabilizującym składnikiem intymności nieuchronnie prowadzi do pojawienia się zaangażowania.
Związek przyjacielski Gdy namiętność zaczyna gasnąć związek miłosny przeradza się w związek przyjacielski.
Natomiast związek pusty (emocjonalnie) to taki, w którym oprócz namiętności zanika również intymność, pozostaje tylko zaangażowanie. Związek wtedy może być „spełniony” wolicjonalnie.
Zanikanie zaangażowania prowadzi do rozpadu związku. Ale są też inne możliwości.
Tu warto zauważyć, że jednostki o wysokim poziomie etycznym i dużym stopniu siły woli podtrzymują rozpadający się związek poprzez odpowiedzialność. (K. Wojtyła. Miłość i odpowiedzialność. , R. May. Miłość i wola)
Cykl rozwoju związku miłosnego prezentuje poniższy diagram:
Diagram 2.Rozwój związku miłosnego.
Gdy znamy poszczególne fazy rozwoju związku miłosnego i strukturę ich budowy można wysnuć wniosek, że na niektóre fazy będziemy mieć mniejszy wpływ (tam, gdzie dominuje namiętność), a na inne zdecydowanie większy (przewaga zaangażowania). Powróćmy zatem do tytułowego pytania: czy osobowość ma wpływ na rozwój związku miłosnego?
Osobowość, podobnie jak miłość, trudno zamknąć w jednej definicji. Na potrzeby niniejszego opracowania do opisu osobowości posłużę się modelem „Wielkiej Piątki” - Big Five. - (Goldberg, 1981, 1993, W: Pervin L.A. Psychologia Osobowości 2005). Jest to koncepcja cech, która sprowadza całą różnorodność ludzkich zachowań i cech do pięciu głównych czynników (wymiarów):
Otwartość na doświadczenia – rozumiana jako aktywne szukanie nowych doświadczeń, ciekawość.
Ekstrawersja – jako jakość i intensywność interakcji międzyludzkich, poziom aktywności.
Neurotyzm - dobre przystosowanie vs. niestabilność emocjonalna.
Ugodowość - współczucie vs. wrogość.
Sumienność – czyli osoby dobrze zorganizowane, wymagające, wiarygodne vs. osoby beztroskie, o słabej woli, niedbałe.
Cechy oceniane w ramach każdego z pięciu głównych czynników to:
Ad.1. wyobraźnia, estetyka, uczucie, działania, pomysły, wartości.
Ad.2. serdeczność, towarzyskość, asertywność, aktywność, poszukiwanie doznań, emocjonalność pozytywna.
Ad.3. lęk, agresja, wrogość, depresja, nieśmiałość, impulsywność, nadwrażliwość.
Ad.4. zaufanie, prostolinijność, altruizm, uległość, skromność, skłonność do rozczulania się.
Ad.5. kompetencje, skłonność do porządku, obowiązkowość, dążenie do osiągnięć, samodyscyplina, rozwaga.
Miłość oraz liczne emocjonalne cechy związku uczuciowego wydają się mieć silne powiązania z podstawowymi atrybutami osobowości
(…)
Badania przeprowadzone przez Jason K. White, Susan S. Hendrick i Clyde Hendrick (2004) pokazały, że:
miłość erotyczna była pozytywnie powiązana z ekstrawersją, ugodowością i sumiennością, a negatywnie z neurotycznością.
miłość storgiczna (przyjacielska) – oprócz ugodowości, z którą nie wykazywała korelacji, w pozostałych cechach osobowości wykazywała te same związki co miłość erotyczna.
Ludus – wykazywała negatywny związek z ugodowością i sumiennością, a pozytywny z neurotycznością.
Pragma – pozytywny związek z sumiennością, a negatywny z otwartościa na nowe doświadczenia.
Miłość maniakalna – była silnie powiązana z neurotycznością.
Agape* – nie wykazała korelacji z pięcioma czynnikami osobowości z modelu Wielkiej Piątki.
*Agape (gr. ἀγάπη agápe – miłość) – w chrześcijaństwie szczególny rodzaj bezwarunkowej miłości, która jest zdolna do samopoświęcenia. Podkreśla się odmienność agape jako miłości braterskiej i siostrzanej od miłości seksualnej (eros).
(…)
Teoria rozwoju psychospołecznego – koncepcja wywodzącą się z psychoanalizy, w której wiodącą rolę przyznaje się działaniom świadomym jednostki pod wpływem środowiska. Rozwój ujmowany jest jako proces ewolucyjny, w którym jednostka poprzez kryzysy psychospołeczne osiąga coraz to wyższy poziom integracji. Dokonuje się on poprzez rozwiązywanie trudności związanych ze zmianami na płaszczyznach na których się odbywa: biologicznej, psychicznej oaz społecznej. Rozwój jest więc wzajemnym dostosowywaniem się do siebie jednostki i środowiska.
Ego
Ego to konfiguracja zawierająca i kontrolująca czynności świadome, dokonujące syntezy i integracji ubiegłych doświadczeń z zadaniami pojawiającymi się aktualnie w percepcyjno-poznawczym polu jednostki.
Motorem rozwoju jest występowanie u człowieka przeciwstawnych tendencji i dążeń. Polaryzacja ta występuje w dwóch wymiarach:
Dążenie do progresji - dążenie do regresji:
Progresja - zakłada pragnienie życia, uzyskiwania gratyfikacji, pragnienie ekspansji poza ja
Regresja - powrót do etapu mniejszej złożoności psychicznej, implikuje dążenie do samodestrukcji
Polaryzacja biseksualna:
Polega na współwystępowaniu pierwiastka męskiego i żeńskiego.
Rozwój następuje w kolejnych fazach. Jego przebieg zależy od doświadczeń wcześniej nabytych przez jednostkę. W każdej fazie pojawia się nowy układ przeszkód biologicznych, społecznych, psychicznych, wywołujących kryzys i zaostrzających walkę między dążeniami do progresji i regresji. Aby przejść do następnej fazy, wszystkie przeszkody muszą być pokonane. Rozwiązanie kryzysu psychospołecznego następuje wtedy, gdy przeszkody i naciski, które się w danym momencie pojawiły, zostają włączone do struktury ego jako elementy harmonijnej całości. Wówczas względna równowaga zostaje nie tyle odzyskana, co osiągnięta na wyższym poziomie złożoności.
Fazy rozwojowe według Eriksona
Rozwój człowieka odbywa się według ośmiu faz różniących się między sobą jakościowo. Każda z nich stanowi dla niego zadanie rozwojowe, wymagające zmiany sposobu funkcjonowania. Zachodzi konieczność znalezienia optymalnego napięcia pomiędzy dwiema cechami, czego skutkiem jest wypracowanie nowej właściwości ego. Osiągnięcie sukcesu w pokonaniu kryzysu rozwojowego oznacza odnalezienie witalności koniecznej do jego rozwiązania:
Faza rozwojowa | Biegun pozytywny | Biegun negatywny | Cnota podstawowa |
---|---|---|---|
1 | podstawowa ufność | podstawowa nieufność | Nadzieja |
2 | autonomia | wstyd i zwątpienie | Wola |
3 | inicjatywa | poczucie winy | Stanowczość |
4 | pracowitość | poczucie niższości | Kompetencja |
5 | tożsamość | rozproszenie tożsamości | Wierność |
6 | intymność i oddalenie | zaabsorbowanie sobą | Miłość |
7 | generatywność | stagnacja | Troska |
8 | integralność | rozpacz i rozgoryczenie | Mądrość |
Odnaleziona przez człowieka witalność nazwana została przez Eriksona cnotą podstawową. Jest ona siłą będącą wynikiem uzyskania "właściwych proporcji" pomiędzy przeciwstawnymi wartościami (poczuciami), np. podstawową ufnością i podstawową nieufnością.
Błędem jest zakładanie, że sukcesem w ramach danej fazy rozwojowej jest wybór "pozytywnego odczucia" (np. podstawowej ufności) z zupełnym pominięciem jego "negatywnego" odpowiednika.
Etapy rozwojowe następują po sobie w taki sposób, że każdy z nich jest obecny w jakiejś formie w każdej fazie. Każdy z nich ma jednak własny czas dominacji w pewnym okresie życia, który reprezentuje jego kryzys. Po rozwiązaniu etap ten nie ulega "utraceniu", ale jest obecny w fazie następnej przemieniając się w kolejną wersję poziomu wcześniejszego (ułatwiając rozwiązanie następnych kryzysów). Podobnie każdy moment krytyczny istnieje także w jakiejś formie jeszcze przed nadejściem jego kolejności.
1. Konflikty między ufnością a podstawową nieufnością:
Faza oralno-sensoryczna, okres niemowlęcy.
Noworodek jest całkowicie zależny od swoich opiekunów.
Źródłem jego nieufności jest zagrożenie homeostazy; źródłem ufności – fakt doznania opieki.
Osiągnięcie poczucia ufności jest wskaźnikiem prawidłowo przebiegającego procesu przystosowania.
Przejawy ufności dziecka: głębokość snu, łatwość przyjmowania pokarmu i wydalania.
Matka staje się dla dziecka wewnętrzną pewnością i zewnętrzną przewidywalnością.
Ufność wyraża się też w jego aktywności poznawczej – bada ono świat narażając się na doznania przykre, a oczekując przyjemnych.
Ząbkowanie – moment krytyczny w kształtowaniu się ufności; mogą kształtować się wtedy tendencje masochistyczne (szukanie ulgi przyjemności w ranieniu siebie).
2. Konflikt pomiędzy autonomią a wstydem i zwątpieniem:
Faza mięśniowo-analna, wczesne dzieciństwo.
Dziecko uczy się panować nad własnym organizmem.
Zaczyna różnicować własne stany wewnętrzne i kontrolować je, staje się bardziej samodzielne.
Z poczucia samokontroli rodzi się poczucie autonomii własnego istnienia.
Utrata samokontroli wywołuje wstyd i zwątpienie we własną autonomię.
Uczucie wstydu określa Erikson jako reakcję na sytuację, w której człowiek jest przez innych oglądany, gdy nie czuje się gotów do tego aby być oglądanym. Uczucie wstydu może wywoływać wrogość do siebie, człowiek pragnie być niewidzialnym, zmaleć lub zniknąć.
Zwątpienie we własną autonomię – utrata samokontroli lub nadmierna kontrola rodziców.
Konsekwencje konfliktu związanego z kształtowaniem się poczucia autonomii: nadmierna, obsesyjna skłonność do samokontroli i manipulowania sobą (nerwica natręctw), lęki paranoidalne, urojenia prześladowcze.
3.Konflikt pomiędzy inicjatywą a poczuciem winy:
Faza lokomocyjno-genitalna, wiek zabaw.
Dziecko pod wpływem otoczenia spostrzega kuszące możliwości „podboju świata”, rozwija zdolność samoobserwacji i kierowania sobą, przejawia inicjatywę w działaniu.
Następuje zderzenie własnego autonomicznego zachowania dziecka z autonomicznym zachowaniem innych ludzi. Pojawia się niezgodność interesów, dziecko przegrywa. Pojawia się frustracja, poczucie winy, chęć wycofania się z podjętej aktywności.
Dziecko różnicuje ludzi ze względu na płeć, identyfikuje się z rodzicem tej samej płci i rywalizuje z nim o uczucie adorowanego rodzica płci przeciwnej. Niepowodzenie prowadzi do poczucia winy i lęku przed karą.
Dziecko podejmuje inicjatywy nie wywołujące konfliktu – posługiwanie się narzędziami, zabawkami, opieka nad młodszymi dziećmi.
Patologiczne rozwiązanie kryzysu wyraża się w histerycznym wyparciu własnych pragnień i popędów.
4. Kryzys pomiędzy produktywnością a poczuciem niższości:
Faza latencji
Dziecko czerpie przyjemność z posługiwania się narzędziami, uczy się posługiwać symbolami, ćwiczy wytrwałość i cierpliwość.
Niepowodzenie i utrata statusu w grupie wywołuje poczucie niższości i utrudnia identyfikację z grupą, w której się pracowało.
Przebieg rozwoju w tej fazie decyduje o późniejszym stosunku do pracy, do ludzi, z którymi się pracuje i zdolności do sukcesu.
Nieprzystosowanie może polegać na niemożności identyfikowania się z grupą i z pracą, na poczuciu niższości lub na ograniczeniu siebie i takim zacieśnieniu horyzontów, że nie mieści się w nim nic poza pracą.
5. Kryzys między tożsamością a dyfuzją ról:
Pokwitanie i dorastanie.
Szybkie zmiany fizyczne i fizjologiczne powodują zachwianie obrazu „ja” i konieczność skonfrontowania tego, co się sądzi o sobie z wyobrażeniami jakie inni mają o człowieku.
Do najważniejszych zadań należy wybór zawodu i partnera seksualnego.
Kształtuje się poczucie tożsamości – jest się kimś określonym zarówno we własnych oczach, jak i w oczach innych ludzi
Czynniki związane z kształtowaniem się tożsamości:
Rozwój perspektywy czasowej-zdolność spostrzegania własnego życia jako przebiegającego i ograniczonego w czasie.
Pewność, że jest się sobą.
Wypróbowywanie ról.
Przewidywanie sukcesu-umożliwia ustalenie tożsamości zawodowej.
Identyfikacja seksualna.
Polaryzacja przywództwa-zdolność podporządkowania się przywódcy i bycia przywódcą.
Polaryzacja ideologiczna-określenie własnej przynależności ideologicznej.
Nierozwiązany konflikt wokół tożsamości wyraża się w poczuciu rozproszenia ról, które się podejmuje, w rozproszeniu tożsamości
Najczęstszy przejaw nieprzystosowania to niezdolność do identyfikacji z zawodem, może pojawić się też tożsamość negatywna - określenie się przez zanegowanie pozytywnych oczekiwań i wartości społecznych (może wyrażać się w formie przestępczej itp.).
6. Konflikt między intymnością a izolacją:
Młodość.
Intymność wywołuje lęk, gdyż wiąże się z niebezpieczeństwem utraty w kontakcie z partnerem poczucia „ja”.
Lęk ten prowadzi do poczucia izolacji i unikania związków wymagających intymności.
Osiągnięcie intymności w małżeństwie jest zarazem przygotowaniem podstaw dla zdrowego rozwoju potomstwa.
7. Płodność i stagnacja:
Wiek dorosły.
Płodność w teorii Eriksona to chęć posiadania potomstwa i opiekowania się nim z pełnym poczuciem odpowiedzialności rodzicielskiej.
Regresja w tym stadium wyraża się w obsesyjnej potrzebie pseudointymności oraz okresowym wzajemnym wstrętem partnerów do siebie.
8. Konflikt między integralnością ego a rozpaczą:
Dojrzałość.
Integralność ego opiera się na akceptacji ludzkości i akceptacji własnego istnienia jako koniecznego i niepowtarzalnego.
Jeżeli człowiek nie jest w stanie zaakceptować swego dotychczasowego życia, nie jest też zdolny pogodzić się z faktem skończoności swego istnienia. Chciałby zacząć wszystko od nowa ale wie, że życie jest za krótkie. Rodzi się rozpacz i lęk przed śmiercią.