O jesieni
Jesienny wiatr - H. Ożogowska
Wiatr jesienią ma robotę
w nocy i za dnia.
Ciągle strąca liście złote
i przed siebie gna.
I nasiona drzew bez liku
nosi tu i tam.
Kiedy spoczniesz już, wietrzyku?
Powiedz, powiedz nam!
Po zielonym wielkim lesie
wiatr piosenki dzieci niesie.
Aż się dziwią stare drzewa :
Kto was tak nauczył śpiewać?
Przybywa jesień
Spadają liście, szeleszczą wkoło,
wiatr je unosi gwiżdżąc wesoło.
Lecą kasztany, cieszą się dzieci.
Słabiej niż latem słoneczko świeci.
Nagle żołędzie z drzewa spadają,
Chętnie je zaraz dzieci zbierają.
Piękne korale ma jarzębina,
to znak, że jesień już się zaczyna.
Październik – A. Nosalski
Październik chodził drogą
w wyrudziałym kaftanie,
drzewom włosy malował
jesiennymi farbami.
Dobierał im kolory
odpowiednio twarzowe
jaskrawo-żółte klonom
osikom - malinowe.
Wystroił je paradnie
ale w tym cały kłopot,
że im wkrótce rozkradnie
wszystkie barwy listopad.
Jarzębina – Anna Chodorowska
Już lato odeszło i kwiaty przekwitły,
a jeszcze coś w polu się mieni,
To w polu i w lesie czerwienią się, spójrzcie
korale, korale jesieni.
Idzie lasem pani jesień,
jarzębinę w koszu niesie.
Daj korali nam troszeczkę,
nawleczemy na niteczkę.
Włożymy korale, korale czerwone
i biegać będziemy po lesie.
Będziemy śpiewali piosenkę jesienną,
niech echo daleko ją niesie.
Idzie lasem...
Świeci dobre słoneczko
Nad drewniana, nad chatką.
Wietrzyk goni nad rzeczką
Wesołe babie lato.
Pachną dymy na łąkach
Płyną z wiatrem obłoki.
Jesień polem się błąka
Maluje wierzby, głogi.
Czasem plucha się skrada
Ma parasol dziurawy.
Lubi siadać na kwiatach
W pióreczka dmucha trawy.
Wietrzyku psotniku – Anna Woy Wojciechowska
Wiatr zapukał w okno do dzieci:
„Halo, hej maluch, jak leci?
Nie chce mi się biegać po polach,
Przyjdę do waszego przedszkola”
Nie! Nie! Nie!
Wietrzyku – Psotniku
- masz chmurki przegonić,
utulić sarenki w lesie,
kałuże osuszyć,
i liście posprzątać,
bez ciebie cóż zrobi jesień?
„A ja chcę rozkręcić zabawki,
albo rozkołysać huśtawki.
Wolę dmuchać w trąbki, piszczałki,
Zbudzić wasze misie i lalki”.
Nie! Nie! Nie!
Wietrzyku – Psotniku
- masz chmurki przegonić,
utulić sarenki w lesie,
kałuże osuszyć,
i liście posprzątać,
bez ciebie cóż zrobi jesień?
Odlatują ptaki – Artur Oppman
Liść pożółkły spada z drzewa
chłodny wietrzyk wieje
chór ptaszęcy już nie śpiewa
ścichły lasy, knieje.
Słonko bladsze rankiem wstaje
na niebieskie szlaki.
Posmutniały nasze gaje -
- odlatują ptaki.
Już gromadką mkną bociany
w niebieskie przestworze.
Lecą kędyś w kraj nieznany
za dziesiąte morze.
Puste gniazda zostawiły
nad wieśniaczą strzechą.
Ich znajomy klekot miły
niesie z wiatrem echo.
Jesień u fryzjera – Danuta Gellerowa
Przyszła jesień
do fryzjera:
- Proszę mną się zająć teraz!
Lato miało włosy złote,
ja na rude mam ochotę.
No, bo niech pan
spojrzy sam,
rudo tu i rudo tam...
Mówi fryzjer:
- Rzeczywiście!
Dookoła rude liście,
ruda trawa, rude krzaki,
chyba modny kolor taki.
Szczotka,
grzebień,
farby fura,
już gotowa jest fryzura.
Woła jesień: - W samą porę!
Płacę panu muchomorem!
Jesienny kujawiaczek – Dorota Gellner
Jesienny kujawiaczek
na skakance z wiatru skacze,
płaszczyk ma w deszczowych kropkach,
daj mu uśmiech, gdy go spotkasz!
Kujawiak, kujawiaczek
la, la, la la, la,
la, la, la la, la.
Kujawiak, kujawiaczek
m - m - m...
Jesienny kujawiaczek z rudych liści ma kubraczek,
czasem gwiżdże, czasem dzwoni,
bukiet wrzosów trzyma w dłoni.
Kujawiak, kujawiaczek...
Jesienny kujawiaczek
czasem w deszczu cicho płacze,
nieraz śmieje się do słońca
i orzechy z drzewa strąca.
Kujawiak, kujawiaczek...
Jesienny pociąg – Dorota Gellner
Stoi pociąg
na peronie-
żółte liście ma w wagonie
i kasztany, i żołędzie-
dokąd z nimi jechać będzie?
Rusza pociąg
sapiąc głośno.
Już w przedziałach
grzyby rosną,
a na półce,
wśród bagaży,
leży sobie bukiet z jarzyn.
Pędzi pociąg
lasem, polem
pod ogromnym parasolem.
Zamiast kół kalosze ma,
za oknami deszcz mu gra.
O, zatrzymał się na chwilę!
Ktoś w wagonie drzwi uchylił
potoczył w naszą stronę
jabłko duże
i czerwone.
Kasztanki – Dorota Gellner
Wiatr pogłaskał stary kasztan po żółtej czuprynie,
A w ogródku już kasztanki skaczą po ścieżynie.
Kto się z nami bawić chce w kasztankową grę?
Jeden w prawo, drugi w lewo, trzeci skoczył bokiem,
Ten malutki, okrąglutki w trawie błyska oczkiem.
Kto się z nami bawić chce w kasztankową grę?
A ten piąty, a ten szósty, kasztanek łaciaty
Zamiast dzieciom do kieszonki – skoczył między kwiaty.
Nie chce z nami bawić się w kasztankową grę?
Wiatr pogłaskał stary kasztan po żółtej czuprynie,
Nowe zrzuci nam kasztanki w zielonej łupinie.
Kto się z nami bawić chce w kasztankową grę?
Ogórek – Dorota Gellner
Wesoło jesienią
w ogródku na grządce,
tu ruda marchewka, tam strączek.
Tu dynia jak słońce tam główka sałaty,
a w kącie ogórek wąsaty.
Ogórek, ogórek, ogórek
zielony ma garniturek
i czapkę i sandały
zielony, zielony jest cały.
Czasami jesienią
na grządkę w ogrodzie
deszczowa pogoda przychodzi.
Parasol ma w ręku,
konewkę ma z chmurki
i deszczem podlewa ogórki.
Ogórek, ogórek, ogórek
zielony ma garniturek
i czapkę i sandały
zielony, zielony jest cały.
Radiowe nutki – Dorota Gellner
Chciała jesień
Jabłku grać,
Żeby mogło
Lepiej spać.
Ale jabłko z drzewa spadło:
Wolę kupić sobie radio!
Bo w radiu piosenek
Jest tyle,
Na dobre i smutne
Chwile.
Na wrzesień, listopad
I luty
Najlepsze radiowe
Są nuty.
I ty także
Jeśli chcesz,
Gdy na dworze
Wiatr i deszcz,
Gdy za oknem
Szara plucha
Możesz radia
Sobie słuchać.
Bo w radiu piosenek
Jest tyle,
Na dobre i smutne
Chwile.
Na wrzesień, listopad
I luty
Najlepsze radiowe
Są nuty.
Jesienne liście – Ewa Szelburg Zarębina
Z tym jesiennym wiatrem
tańczą sobie liście,
tańczą sobie tańczą
czerwone złociście.
Z tym jesiennym wiatrem
odtańczą daleko,
i nie skończą tańczyć,
aż za siódmą rzeką.
Aż za siódmą rzeką,
Aż za siódma górą,
Aż je śnieg przykryje
Grubą, białą chmurą
Dzikie gęsi – Ewa Szelburg Zarębina
Idą chłody, idą słoty jesienne.
Dzionki krótkie, noce długie i ciemne.
Idą słoty, idą psoty i głody
zziębnie rola, zziębną lasy i wody.
Oj, już pora, oj pora
Odlatywać dzikim gęsiom z jeziora.
Hej, wy gąski, dzikie gąski żałosne,
a powróćcie do nas tutaj na wiosnę.
Jesień – Helena Bechler
Chodzi po lesie
pogodna jesień,
rozchyla niskie gałęzie.
Liczy na ścieżkach
spadłe orzeszki,
liczy na dębach żołędzie.
I na mchu siada,
z klonami gada,
gdzie jest orzeszków najwięcej.
Patrzy ciekawie,
ile na trawie
spadłych się liści ściele.
Ile rydzyków
niosą w koszyku
Kasieńska i Marcelek.
Jesień odchodzi
liść na liściem,
w lesie jest jaśniej
uroczyściej...
I w górze coraz więcej nieba.
A na gałęziach
zamiast ptaków
usiadły rzędem
zimne gwiazdy.
Więc smutne teraz stoją drzewa.
Jesień – Józef Czechowicz
Szumiał las, śpiewał las,
gubił złote liście,
świeciło się jasne słonko
chłodno a złociście...
Rano mgła w pole szła,
wiatr ją rwał i ziębił;
opadały ciężkie grona
kalin i jarzębin...
Każdy zmierzch moczył deszcz,
płakał, drżał na szybkach...
i tak ładnie mówił tatuś:
jesień gra na skrzypkach...
Liść – Józef Ratajczak
Usiadł liść na gałązce,
zieleń zacisnął w piąstce,
otwiera dłonie i z dłoni
lato rozwija zielone.
Usiadł listek na drzewie,
Kiedy odlecieć, nie wie.
Piórka żółte nastroszył,
Bo jesień podmuchem go płoszy.
Szedł listopad polną drogą
zerwał liście z drzewa.
Pada deszcz, pada deszcz.
A ja sobie śpiewam.
Zimne wiatry wieją polem
idzie deszcz ulewa.
Pada deszcz, pada deszcz.
A ja sobie śpiewam.
Słońce wstaje późnym rankiem,
ziemi nie ogrzewa.
Pada deszcz, pada deszcz.
A ja sobie śpiewam.
Odlot bocianów – Tadeusz Kubiak
Mówi bocian do bociana:
- Jutro lecę, proszę pana.
- I ja także. Lecz wrócimy
gdy stopnieją śniegi zimy.
Złoty liść – Tadeusz Kubiak
Klon ma złote liście,
świecą się ogniście,
jesion ma brązowe,
zgubił ich połowę,
dęby się czerwienią,
pół na pół z zielenią.
Olcha - żółto - siwa,
wiatr jej liście zrywa,
miesza je z innymi,
pędzi het! po ziemi;
z najładniejszych liści
cały las oczyści.
Bukieciki – Lucyna Krzemieniecka
Posypały się listeczki dookoła.
To już jesień te listeczki z wiatrem woła.
Lecą liście, lecą z klonu i kasztana.
Będą z liści bukieciki złote dla nas.
Nazbieramy, postawimy na stoliku,
Będzie radość z tych pachnących bukiecików.
Przyszła jesień do ogródka – Ludwik Wiszniewski
Przyszła Jesień do ogródka. Przywołała Jagusię:
- Marchew zbierz,
rzepkę zbierz,
do piwniczki
wszystko znieś!
Znosi Jagusia do piwniczki jarzynki, znosi i znosi.
Jeden wór,
drugi wór -
do wieczora
trwał ten zbiór.
Wieczorem przybiegł do ogródka szary zajączek.
Chodził między zagonkami powolutku, powolutku.
- Marchwi brak,
rzepki brak!
Czemu tak?
Czemu tak?
Zauważyła zajączka jesień. Pogroziła mu paluszkiem.
- Coś tu chciał?
Tyś marchewkę,
rzepkę siał?
Uciekł zajączek do lasu.
Rad nierad
na mchu siadł,
zwiędły listek
brzozy zjadł...
Liście – Maria Gerson-Dąbrowska
Wietrzyk chodzi po ogródku,
Strąca złote liście,
Wietrzyk gra, a one tańczą,
Raźno, zamaszyście,
Szur, szur, szur, szur,
szu, szu, szu!
Lecą, lecą liście z drzewa
żółte i czerwone,
kręcą, kręcą się w
powietrzu,
W tę i w tamtą stronę.
Szur, szur, szur, szur,
szu, szu, szu!
Wietrzyk chodzi po ogródku,
Do tańca je prosi,
"Tańczcie! Tańczcie!" Słonko świeci,
Wiatr listki roznosi.
Szur, szur, szur, szur,
szu, szu, szu!
To podlecą, to opadną,
Spłoszoną gromadą,
Aż bezsilne i omdlałe
Pokotem się kładą.
Wróbel
Na jesiennym drzewie wrona siedziała,
patrząc na świat, wielce się zadumała:
Dziwne i nieodgadnione są pory roku,
lato minęło, łza kręci się w oku.
Gdy tak siedziała, gdy tak dumała,
zjawiła się niechybnie sroka zuchwała.
Czego się smucisz?!- rzekła dobitnie.
Jesień już idzie, będzie wybitnie!
Korale spleciemy z czerwonej jarzębiny,
jakoś nam zleci do srogiej zimy!
A teraz pływać będziemy wśród złota,
póki nie nastanie zimowa słota.
Wrona lamentować nie przestawała:
Jesień i zimę przespać bym chciała!
Te rzewne szlochy i zawodzenia,
usłyszał wróbel zza drzewa cienia.
I niczym jastrząb, nadciągnął żwawo,
Panie gromko zaczęły bić brawo!
Wróbel kurz otrzepał, nastroszył pióra,
donośnym głosem rzekł- A to bzdura!
Jesień niepowtarzalną jest porą roku,
Spójrzcie jak park zatapia się w zmroku!
Te barwy mieniące i liści błogi szum,
sprawiają, iż bywa ludzi spory tłum!
Cieszmy się dziś jesiennym śpiewem,
zaśpiewajmy szybko z kolorowym drzewem!
A gdy księżyc zagości i ranek nastanie,
zrobię miłym paniom obfite śniadanie!
Jesień – Małgorzata Koralewska
Jesień- paleta farb rozrzucona
pośród kwiatu przyrody.
Błyszcząca w promieniach słońca,
złocistymi barwami świata.
Tonąca w kroplach deszczu,
ukrywająca się w porannej mgle.
Znikająca w pochmurnych nocach jesieni.
Walcząca z wiatrami- pokonana
wtula się w ramiona matki ziemi.
Życie liścia – Małgorzata Koralewska
W wiosennym słońcu się rodzi,
pośród milionów braci.
Otwiera życia dłonie,
by piękno świata wzbogacić.
Przenika go promień słońca,
dorasta w wiatru dotykach.
Deszczyk go z kurzu obmywa,
a śpiewów słucha słowika.
Dzieciństwo i młodość przemija,
uroda- ta jednak rozkwita.
Czerwień go z brązem przybrała,
aż w słońcu błyszczą mu lica.
Uniósł go wiatr jesienny
i rzucił w ramiona ziemi.
Niektórzy twierdzą umierasz,
lecz on staje się częścią ziemi.
Jesienią – Maria Konopnicka
Jesienią, jesienią
Sady się rumienią:
Czerwone jabłuszka
Pomiędzy zielenią.
Czerwone jabłuszka,
Złociste gruszeczki
Świecą się jak gwiazdy
Pomiędzy listeczki.
- Pójdę ja się, pójdę
Pokłonić jabłoni,
Może mi jabłuszko
W czapeczkę uroni!
- Pójdę ja do gruszy,
Nastawię fartuszka,
Może w niego spadnie
Jaka śliczna gruszka!
Jesienią, jesienią
Sady się rumienią;
Czerwone jabłuszka
Pomiędzy zielenią.
Jesienią – Maria Konopnicka
Szare ptaszyny, szare ptaszyny
W łunie zachodu lecą!...
Ostatnie złote słońca kruszyny
Na ich skrzydełkach świecą...
Za sine morze, jak czarna chmurka,
W kraj świata mkną, daleko!...
A w locie gubią pstre swoje piórka
Nad ona modrą rzeką...
Oj, wy ptaszyny! pewno nie znacie,
Naszej bielonej chaty
Ani ogródka mego przy chacie,
Gdzie kwitną krasne kwiaty...
Pewno nie znacie mego dziadula,
Co z lipy łyżki struże...
I plastry miodu wybiera z ula,
Ot, takie słodkie, duże...
Pewno nie znacie tej dzikiej gruszy,
Szumiącej w drobne liście...
Ani Stasieńka, co gra od duszy,
Tęskliwie a ogniście...
Pewno nie znacie mgieł tych, co z rana
Po łąkach tak się wloką,
Że trzeba w srebrze brnąć po kolana,
Jak tylko zajrzy oko...
Ani tej tęczy, co ziemi sięga
Na pańskim, het, folwarku,
Jak najognistsza w kolory wstęga,
Kupiona na jarmarku...
Ani tej sosny, co rośnie krzywa
W nie zdartej swej opończy
I jeno z wiatrem gałęźmi kiwa
I białą smółkę sączy...
Ani tej naszej grobli nad rzeką,
Huczącą gdyby żarna,
Gdy z niej po żwirach kropelki cieką,
Jak rozsypane ziarna...
Ani tej łąki, gdzie pachnie siano,
Grabione przede żniwy...
Ani ugoru, gdzie gna co rano
Owieczki owczarz siwy...
Ani tych dymów, co się tam ścielą,
Jesienną wróżąc słotę...
Ani taneczka z huczną kapelą
Ludziskom na ochotę...
Ani tej zorzy, co het, za górką,
Na wyścig ze mną wstaje...
A tak się śpieszy przyjść na podwórko,
Aż mnie matusia łaje...
Ani miesiączka tego jasnego,
Co się tak patrzy blady,
Aż się coś dzieje w sercu dziwnego,
Choć płakać!... ani rady!
Pewno nie znacie tego przełazka,
Kędy po wodę chodzę,
A Stacho do mnie, jak do obrazka,
Modli się tam przy drodze...
Ani tych dzwonów z kościelnej wieży,
Co we mgłach kędyś toną...
Ani mogiłki, gdzie tatuś leży,
Pod darnią, pod zieloną...
Ani tej pieśni, co płynie rzewna
Przy krosnach, u ogniska,
Kiedy łuczywo z smolnego drewna
Iskrami wkoło pryska...
Ani tej nocki, co wstaje biała,
W złocistych gwiazd koronie,
Patrzeć, czy rosa już rozsypała
Sznur pereł po zagonie...
Ani tej ciszy, co w chaty progu
Z palcem na ustach siada
I słucha, kto się poleca Bogu,
Kto krzyż na czoło wkłada...
Ani świerszczyka, co przy kominie
Ćwierka, schowany w dachu...
Ani snów dziwnych o rozmarynie,
O drużkach..., to o Stachu...
Bo gdzieżby wam też, mocny mój Boże!
Na głody, chłody, troski,
Za siódmą górę, za siódme morze
Od takiej lecieć wioski!
Stary zegar od pradziada – Maria Konopnicka
Wicher wieje, deszcz zacina,
Jesień, jesień już!
Świerka świerszczyk zza komina,
Naszej chatki stróż.
Świerka świerszczyk co wieczora
I nagania nas:
- Spać już, dzieci, spać już pora,
Wielki na was czas!
- Mój świerszczyku, bądźże cicho,
Nie dokuczaj nam...
To uparte jakieś licho,
Śpijże sobie sam!
A my komin obsiądziemy
Dokolutka wnet,
Słuchać będziem tego dziadka,
Co był w świecie - het!
Siwy dziadek wiąże sieci,
Prawi nam - aż strach!
Aż tu wicher wskroś zamieci
Bije o nasz dach!
Dziadek dziwy przypomina,
Prędko płynie czas;
Próżno świerszczyk zza komina
Do snu woła nas!
Jarzębinowa piosenka – Maria Szupowska
Na polanie w lesie
chodzi sobie jesień
różne dary niesie.
Na polanie w lesie
chodzi sobie jesień
różne dary niesie.
Koral, koral sznur korali
La, la, la, la, la, la, la.
Koral, koral sznur korali
Koral jarzębina da.
Las się cały mieni
złoci i czerwieni
czary to jesieni.
Las się cały mieni
złoci i czerwieni
czary to jesieni.
Koral, koral sznur korali
La, la, la, la, la, la, la.
Koral, koral sznur korali
Koral jarzębina da.
Jestem jesień – Maria Terlikowska
Jestem jesień z pełnym koszem
z pełnym koszem
Dobre rzeczy wam przynoszę
wam przynoszę.
Jabłka, śliwki, gruszki bery, pomidory i selery,
pomidory i selery.
Przyszła jesień do gosposi
do gosposi.
Czy gosposia o coś prosi,
o cos prosi.
Mam kapustę do kwaszenia,
dobre grzyby do suszenia, dobre grzyby do suszenia.
Idzie jesień z wielkim koszem,
z wielkim koszem.
Zajadajcie! Bardzo proszę! Bardzo proszę!
Ludzie biorą te podarki i chowają do spiżarki
i chowają do spiżarki.
Jesienne kwiaty – Maria Zientara-Malewska
Nad płotem się rozpostarło
Słonecznikowe dumanie.
Makowe rude grzechotki
na jednym klęczą kolanie.
Dalie w szerokich spódnicach
Patrzą, czy słonce je widzi.
Róża, że stoi samotna,
Żywym rumieńcem się wstydzi.
Rezedy wonią bogate .
Biedronką podają usta,
A malwy dziwią się -dziwią,
Jak pięknie w barwnych im chustach.
Powoje pną się po plocie,
Jarzębin śmiechem zwabione,
Aż kiwa głową nasturcja
i bratki patrzą zgorszone.
A ogrodniczka -jesień
Tka kwiatom szaty tęczowe....
Choć wie, że płaczą ros łzami
W chłodne poranki wrześniowe.
Jesień
Mój mały ogródek puścieje po trosze,
Już kwiatki powiędły niektóre,
Owoców ostatnie wynoszą już kosze,
Liść suchy unosi wiatr w górę.
Już rzesza śpiewacka opuści nas rychło.
Wciąż stadko za stadkiem odlata, -
Aż w końcu w ogródku zupełnie ucichło:
Uciekła drużyna czubata
Zieloność swą tracą i lasy i gaje,
I złotym się mienią kolorem,
A słońce już rzadziej zobaczyć się daje,
I chłodno też bywa wieczorem.
Na polu tak pusto, i brak wszędy ludzi
Wiatr tylko pieśń nuci żałosną;
Zasnęła już ziemia, lecz znów się obudzi,
Obudzi, - obudzi - wraz, z wiosną.
Jesienna orkiestra
Na polanie, w lesie, już pożółkła trawa,
Zaraz się rozpocznie jesienna zabawa.
Zając dmucha w trąbę, miś na flecie gra,
Mały jeżyk podśpiewuje: bum tra –ra –ra –ra
Bum tra - ra – ra – ra.
Wiewióreczka ruda wielki bęben trzyma,
Pod gałęzią sosny główką kiwa ślimak.
Poszła jesień w taniec, wiatr na liściach gra,
Mały jeżyk podśpiewuje: bum tra –ra –ra –ra
Bum tra - ra – ra – ra.
Zbieramy grzyby
Z wielkim koszem idzie jesień po lesie.
Co w tym koszu Pani Jesień nam niesie?
Kurki, rydze i maślaki,
borowiki i kozaki,
pozbieramy dziś.
Poszukamy żółtych kurek pod sosną.
Nad potokiem smaczne rydze nam rosną.
Kurki, rydze i maślaki,
borowiki i kozaki,
pozbieramy dziś.
Muchomora ominiemy z daleka.
Niech muchomor na złe muchy tu czeka.
Kurki, rydze i maślaki,
borowiki i kozaki,
pozbieramy dziś.
Damy jesienne
Snują się dymy jesienne,
szare, leniwe i senne.
Tańczą na niebie, gonią się w chmurach,
albo chowają się w górach.
Tańczą na niebie, gonią się w chmurach,
albo chowają się w górach.
W ogródkach astry liliowe,
białe, czerwone, różowe.
Chmura je myje zimnym deszczykiem,
dymy otulą szalikiem.
Chmura je myje zimnym deszczykiem,
dymy otulą szalikiem.
Liście opadły na ziemię,
a każde drzewo już drzemie.
Dymy jesienne je oplatają,
trochę im spać przeszkadzają.
Dymy jesienne je oplatają,
trochę im spać przeszkadzają.
Wieje jesienny wiaterek,
ubrał wełniany sweterek.
I goni dymy ponad polami,
nocka mruga gwiazdami.
I goni dymy ponad polami,
nocka mruga gwiazdami.
Jesień jesieniucha
Ale plucha cha, cha
Plucha cha, cha.
Ale dmucha cha, cha
Dmucha cha, cha.
Niech tam leje, niech tam wieje.
Ja się bawię, ja się śmieję.
Niech tam leje, niech tam wieje.
Ja się bawię, ja się śmieję.
Żółta grucha cha, cha
Grucha cha, cha.
Hop do brzucha cha, cha
Brzucha cha, cha.
Niech tam leje, niech tam wieje.
Ja się bawię, ja się śmieję.
Niech tam leje, niech tam wieje.
Ja się bawię, ja się śmieję.
Dla mnie jesień
to jest mucha cha, cha.
Jesień, jesień –
jesieniucha cha, cha.
Niech tam leje, niech tam wieje.
Ja się bawię, ja się śmieję.
Niech tam leje, niech tam wieje.
Ja się bawię, ja się śmieję.
Kolorowa jesień
Dzikie wino na ganeczku
liściem się rumieni,
drży w powietrzu babie lato
w jesieni, w jesieni!
Jarzębiny, krzaki głogu
stoją też w czerwieni,
w sznur korali przystrojone
w jesieni, w jesieni!
Z drzew spadają złote liście,
aż się w oczach mieni,
tyle złota i korali
w jesieni, w jesieni!
Listopad
Szedł listopad polną drogą
zerwał liście z drzewa.
Pada deszcz, pada deszcz
A ja sobie śpiewam.
Zimne wiatry wieją polem
idzie chłód, ulewa.
Pada deszcz, pada deszcz
A ja sobie śpiewam.
Słońce wstaje późnym rankiem
Ziemi nie ogrzewa.
Pada deszcz, pada deszcz
A ja sobie śpiewam.
Pan Listopad
Pan listopad gra na basie
dylu, dylu, dyl.
Na jesiennym graniu zna się
trawką dotknął strun.
Wesoło gra muzyka,
pada deszcz.
Świerszcz za kominem cyka
tańcz, gdy chcesz.
Pan listopad gra na bębnie
bara, bara, bum.
Z deszczem puka równo,
pięknie koncert daje mu.
Wesoło gra muzyka,
pada deszcz.
Świerszcz za kominem cyka
tańcz, gdy chcesz.
Pan listopad gra na flecie
fiju, fiju, fiu.
Z liści złotych ma berecik
a kubraczek kubraczek nut.
Wesoło gra muzyka,
pada deszcz.
Świerszcz za kominem cyka
tańcz, gdy chcesz.
W lesie
Dalej dzieci! przecież jesień,
chodźcie zbierać grzyby w lesie.
Chodź Mareczku! Wołaj Krzysia,
pokażę wam gdzie rydz przysiadł.
Tam znów gąski i maślaki
ukrywają się pod krzakiem.
Tylko koźlak z tęgą miną
dumnie stoi pod brzeziną.
Jesień
Rano mgła świat przykrywa,
a w południe wiatr się zrywa.
Wieje wietrzyk wju, wju, wju,
aż brakuje wszystkim tchu.
Z drzew spadają złote liście
to już jesień oczywiście.
Lecą liście szu, szu, szu,
w całym świecie pełno dżdżu.
Chmury rozsiewają deszcze
z parasolką chodzą świerszcze.
Pada deszczyk kap, kap, kap,
smutny ten jesienny świat.
Odlot szpaków – Stanisław Pagaczewski
Halo, czy biuro LOT-u?
Kasa biletów do samolotów?
Tu mówi szpak.
Proszę? Ach tak, prawdziwy szpak!
Nie człowiek,
lecz ptak.
Chodzi o to,
że zbliża się koniec lata,
a o tej porze
ochotę mamy na podróże do ciepłych części świata,
za jakieś ciepłe morze...
Ile będą kosztować bilety?
Co pani mówi? O RETY!
To przecież fura pieniędzy!
Prawdę mówiąc, nie mamy ani złotówki,
bo skąd by szpaki miały wziąć tak wielką ilość gotówki?
Jeśli się jednak zgodzicie, to zapewnić was mogę,
że będziemy pięknie spiewały, i to przez całą drogę.
To będzie nasza zapłata
za bilety lotnicze do ciepłej części świata.
Zgoda?
Dziękuję bardzo w imieniu szpaczego stada.
Aha, czy bedziemy miały w drodze co jeść?
Mówi pani, że wszystko w porządku?
To ślicznie,
raz jeszcze serdecznie dziękuję. A więc do jutra!
CZEŚĆ!
Liście – T. Droń
Czerwone, złote, brązowe,
liście jak z bajki kolorowe,
płyną na wietrze jesiennym,
a za oknem świat taki senny.
Ptaki w dalekie lecą kraje,
jabłoń owoce swoje nam daje.
Deszcz kropelkami na ziemię kapie,
pola już puste, spichrze bogate.
Listopad – Wanda Grodzieńska
Wyszedł sobie do ogrodu
stary, siwy pan Listopad.
Grube palto wdział od chłodu
i kalosze ma na stopach.
Deszcz zacina, wiatr dokucza,
pustka, smutek dziś w ogrodzie.
Pan Listopad cicho mruczy
"Nic nie szkodzi, nic nie szkodzi".
Po listowiu kroczy sypkim
na ławeczce sobie siada:
"Chłód i zimno, mam dziś chrypkę.
Trudna rada! Trudna rada!"
Pani Jesień – Zofia Dąbrowska
Przeszedł sobie dawno
śliczny, złoty wrzesień...
Teraz nam październik
Dała pani jesień...
Słono takie śpiące,
Coraz później wstaje,
Ptaszki odlatują,
hen, w dalekie kraje.
W cieniu, pod drzewami
Cicho śpią kasztany,
każdy błyszczy pięknie,
niby malowany.
Lecą liście z drzewa
różnokolorowe,
te są żółto-złote,
a tamte - brązowe.
Jeszcze niby ciepło,
Słonko świeci, grzeje...
aż tu nagle skądeiś
wichrzysko zawieje.
Chmur wielkich deszczowych
nazbiera, napędzi...
tak się pan listopad
nauwija wszędzie.
Jesień – Z. Koniec
Jesień, jesień idzie,
Czas już na porządki:
Pozagrabiać liście
I przekopać grządki.
Idzie jesień, idzie,
Za jesienią zima,
Ale nasz ogródek
Każdy mróz przetrzyma.
Prześpią się rośliny
Pod pierzynką śniegu.
A więc do roboty!
Dzieci, do szeregu!
Załkały surojadki:
- My mamy maleńkie dziatki,
gdzie nam, królu, z muchami wojować,
inne grzyby na wojnę prowadź.
Zaszemrały modraczki:
- My mamy zniszczone fraczki,
nosimy buty najstarsze,
nie dla nas wojenne marsze.
Król Borowik Prawdziwy szedł lasem
postukując swym jednym obcasem,
a ze złości brunatny był cały,
bo go muchy okrutnie kąsały.
Wreszcie usiadł strudzony pod dębem
i na alarm rozkazał bić w bęben.
- Hej, grzyby, grzyby!
Przybywajcie do mojej siedziby,
przybywajcie, skoro świt, z chorągwiami,
wyruszamy na wojnę z muchami.
Odezwały się pierwsze opieńki:
- Opieniek jest maleńki,
a tu trzeba skakać na sążeń,
gdzie nam, królu, do takich dążeń.
Powiedziały czubajki:
- Wpierw musimy wypalić fajki.
Do jesieni je wypalimy,
Przybędziemy pod koniec zimy.
- Przybywajcie, opieńki, koźlaki,
gąski, kurki, modraczki, maślaki,
rydze, trufle, purchawki i smardze,
przybywajcie, bo tchórzami gardzę!
A Borowik wciąż siedzi pod dębem,
Znowu każe na alarm bić w bęben.
Ledwo skończył, wtem patrzy, a z boru
Maszeruje pułk muchomorów:
- Przychodzimy z muchami wojować,
ty nas, królu, na wojnę prowadź!
Wojowały grzybowe zuchy,
pokonały aż cztery muchy.
Król Borowik winszował im szczerze
i dał wszystkim po grzybowym orderze....