Droga krzyżowa,
Dąbie 2010
Trudne sytuacje ukazują nam i innym, kim rzeczywiście jesteśmy. W obliczu śmierci ciężko jest już oszukiwać, udawać kogoś innego. Ty, Panie Jezu, nigdy nas nie zwodziłeś. Pragniemy jednak podczas tego nabożeństwa Drogi krzyżowej przyjrzeć się Twojej postawie, by nauczyć się naśladować Ciebie także wtedy, gdy przyjdzie nam już odejść z tego świata.
Świadomość śmierci towarzyszy nam przez całe życie. Często nie bardzo się nią przejmujemy, aż do momentu, gdy znajdziemy się w sytuacji, w której nasze życie jest zagrożone. Wtedy – jak to popularnie mówimy – śmierć zagląda nam w oczy.
Ty, Panie Jezu, o swojej śmierci mówiłeś dużo wcześniej. Wiedziałeś nie tylko o tym, że umrzesz, lecz również, w jaki sposób się to stanie. Przyjąłeś ten fakt ze spokojem, ufając w pełni swojemu Ojcu.
Panie Jezu, pomóż nam pogodzić się z własną śmiercią.
Może bardziej niż śmierci boimy się umierania, czyli cierpienia, osamotnienia, poczucia pustki, beznadziejności, która w takiej chwili może nas ogarnąć. Wolelibyśmy już umrzeć, ale nie z krzyżem na ramionach.
Ty, Panie Jezu, biorąc krzyż na swoje barki, nauczyłeś nas sztuki umierania. Ty wybrałeś umieranie poprzedzone nadludzkim cierpieniem. Przyjąłeś je nie dlatego, że musiałeś, lecz dlatego, że sam tego chciałeś.
Panie Jezu, dodaj nam sił, gdy przyjdzie na nas czas umierania.
Biegacz upada na bieżnię, gdy zabraknie mu już sił. Bokser zostaje powalony na deski, gdy otrzyma bardzo mocny cios. To są sytuacje, których sami nie lubimy, gdyż pokazują one ludzką słabość.
Ty, Panie Jezu, upadłeś i z powodu zmęczenia, i z powodu otrzymywanych ciosów. Uczyniłeś to na oczach tych, którzy jeszcze niedawno Cię podziwiali za Twoją moc. Nie wstydziłeś się jednak tego, że upadłeś.
Panie Jezu, oczyść nas z fałszywego wstydu, który nie pozwala nam ukazać innym naszej słabości.
Najchętniej oszczędzilibyśmy najbliższym widoku naszego cierpienia. Gdy jednak nie jesteśmy w stanie tego zrobić, cierpienie nasze staje się jeszcze większe. Boli nas nie tylko ciało, ale boli nas nasze serce.
Ty, Panie Jezu, spotkałeś swoją Matkę. Nie zamieniliście ze sobą ani jednego słowa, ale można powiedzieć, że choć nie rozmawiały wasze usta, to jednak rozmawiały ze sobą wasze oczy i serca.
Panie Jezu, spraw, byśmy potrafili dodawać otuchy naszym najbliższym w trudnych dla nich chwilach.
Towarzyszenie umierającemu w ostatnich chwilach jego życia jest wielkim i trudnym doświadczeniem. Człowiek uświadamia sobie jeszcze bardziej, że i jego czeka śmierć.
Ty, Panie Jezu, przyjąłeś pomoc Szymona, dopuściłeś go bardzo blisko do tej wielkiej tajemnicy. Mógł się on nauczyć umierania z wielką godnością. Z pewnością obraz Twej męki pozostał w nim do końca życia.
Panie Jezu, spraw, by każdy człowiek miał warunki do godnego umierania.
Ten, kto pomaga osobie niemile widzianej przez władze, sam staje się niemile widziany. Trzeba wielkiej odwagi, by przeciwstawić się nawet drobnym gestem tym, którzy i tego zabraniają.
Ty, Panie Jezu, doceniłeś ten czyn Weroniki, pozostawiając jej na chuście swe zbroczone krwią oblicze. Był to dla innych znak jej wielkiej odwagi.
Panie Jezu, pomóż nam czynić dobro każdemu, kto tego potrzebuje.
Im dłużej trwa cierpienie, tym trudniej je znieść, tym trudniej zachować spokój, optymizm, nadzieję i zaufanie. Łatwiej jest wtedy o upadek, o wypowiedzenie jakiegoś niepotrzebnego słowa pod adresem Boga czy otaczających nas ludzi.
Ty, Panie Jezu, nie bluźniłeś przeciwko swemu Ojcu. Mimo kolejnego upadku powstałeś i szedłeś dalej. Nie zostawiłeś krzyża, nie zmieniłeś swej decyzji.
Panie Jezu, spraw, byśmy byli wytrwali na naszej drodze krzyżowej.
Trudno jest dostrzec innych, kiedy śmierć zagląda człowiekowi w oczy. Niełatwo jest pocieszać innych, gdy samemu oczekuje się pocieszenia.
Ty, Panie Jezu, nie myślałeś w tym momencie o sobie. Dostrzegłeś niewiasty, które płakały nad Tobą. Pocieszyłeś je, a nawet upomniałeś, by współczując Ci, nie zapomniały o tym, co sprawia największy ból – o grzechu.
Panie Jezu, otwórz nam oczy na nasze grzechy.
Kiedy brakuje już sił, wtedy nietrudno o upadek. Kiedy się upadnie, ciężko jest się podnieść. Doświadczenie własnej słabości jest ciężkim doświadczeniem, zwłaszcza dla tego, kto liczył przeważnie na siebie.
Ty, Panie Jezu, zawsze zwracałeś się do swojego Ojca. Prosiłeś go o pomoc wielokrotnie, mimo iż wydawałoby się, że sam jesteś w stanie sobie poradzić. Pokazałeś nam jednak, że bez Bożej pomocy nie potrafimy czynić dobra.
Panie Jezu, obdarz nas łaską pokory, byśmy nie wstydzili się prosić Ciebie o pomoc.
Czasem ci, którzy zabijają człowieka, lubią jeszcze pastwić się nad nim. Pragną go poniżyć, obedrzeć go z ludzkiej godności, sprawić mu nie tylko ból fizyczny, lecz również psychiczny i duchowy.
Ty, Panie Jezu, również zostałeś poddany tej torturze. Przyjąłeś ją z pokorą. Oprawcy zaś, którzy obnażyli Twoje ciało, obnażyli równocześnie swoje dusze, ukazując w jak złym są one stanie, skoro byli zdolni do takich czynów.
Panie Jezu, pomóż nam zawsze zachować godność Dziecka Bożego.
Lęk przed wielkim bólem, przed torturami, może spowodować, że człowiek jest gotów odstąpić od swoich zeznań. Może wówczas przyznać się do tego, czego nie zrobił, byleby tylko uniknąć cierpienia.
Ty, Panie Jezu, w tak bolesnym momencie nie myślałeś o odwołaniu Twych zeznań, lecz modliłeś się za oprawców. Byłeś wierny głoszonej prawdzie do końca. Gwóźdź zniszczył Twe dłonie, lecz nie zniszczył Twojego sumienia.
Panie Jezu, pomóż nam wiernie stać przy prawdzie.
Śmierć jest przekreśleniem ludzkich planów, marzeń. Już nie można nic zrobić, nic powiedzieć. Taka wizja jest zazwyczaj przerażająca dla umierającego, jak i dla jego bliskich.
Ty, Panie Jezu, nie bałeś się wszystkiego zostawić, bo miałeś świadomość, że wszystko, co miałeś zrobić, uczyniłeś. Wypełniłeś wolę Ojca do końca.
Panie Jezu, bądź przy nas w godzinie naszej śmierci.
Widok martwej osoby wywołuje w nas różne stany: smutek, przygnębienie, rozpacz. Nie jest łatwo w takim momencie zachować spokój, zwrócić się w modlitwie do Boga.
Maryjo, Ty nie straciłaś w tym momencie ani wiary, ani nadziei, ani miłości. Pozostałaś nadal „Służebnicą Pańską”, wypełniającą do końca Bożą wolę. Przyjęłaś również i tę – śmierć Twojego jedynego i ukochanego Syna.
Maryjo, ucz nas żyć w zgodzie z wolą Bożą.
Pogrzebanie człowieka jest pogrzebaniem jego ciała, nie duszy. Dusza żyje i jest nieśmiertelna. Nie wierzą w to ci, którzy zabijając człowieka sądzą, że wraz z nim unicestwili to wszystko, co w sobie nosił. Prawdziwe wartości trwają jednak nadal.
Ty, Panie Jezu, umarłeś, ale nie umarła prawda, którą głosiłeś, miłość, którą żyłeś, nadzieja, która pozostawiłeś. Dziękujemy Ci za Twoje życie, śmierć i zmartwychwstanie.
Panie Jezu, umocnij naszą wiarę.