Bema pamięci żałobny rapsod - wiadomości wstępne
Geneza
Utwór ten poświęcony jest pamięci Józefa Bema, bohatera powstania listopadowego (1830/1831). Walczył on we Francji i Portugalii, w czasie Wiosny Ludów bił się w obronie Wiednia i na Węgrzech. Wiersz powstał w roku 1851, kilka miesięcy po śmierci generała w Syrii. Dla autora Józef Bem był symbolem wartości moralnych oraz cnót obywatelskich i wojskowych.
Co to jest rapsod?
Według słownika terminów literackich jest to utwór poetycki opiewający w podniosłym stylu bohaterów i zdarzenia historyczne. Łączy się on z ustnymi początkami poezji epickiej. W starożytnej Grecji utwory te były wykonywane przez recytatorów, tzw. rapsodów. W czasach nowszych odwołanie się do formy rapsodu może mieć charakter stylizacyjny (np. „Bema pamięci żałobny rapsod”).
Bema pamięci... - rozbudowana analiza i interpretacja
Poezję Norwida wypełnia pamięć o ludziach wielkich. Sokrates, Napoleon, Szopen, Mickiewicz, John Brown, Dante, Kościuszko to tylko niektóre postacie, jakie zafrapowały twórcę "Promenthidiona". Mimo, że reprezentują różne dziedziny rzeczywistości, jest coś, co je łączy. To przede wszystkim pasja, namiętność, oddanie sprawie, bezkompromisowość, często również niezrozumienie przez współczesnych i odtrącenie. Do takich postaci należy również generał Józef Bem.
Pisał o nim Norwid, że "w bohaterstwie na czele wieku stawa" i tak było w istocie. Bem został generałem wojsk polskich podczas powstania listopadowego. Walczył wówczas pod Iganiami, Osrtołęką i w obronie Warszawy. W czasie Wiosny Ludów w 1848 roku wyjechał na Węgry i tam sprawował funkcję naczelnego wodza rewolucyjnej armii węgierskiej. Następnie wstąpił do wojska tureckiego i jako Murat Pasa wykorzystywał swój talent strategiczny broniąc słusznej sprawy. Nigdy nie zrażały go klęski, zawsze liczyła się jedynie idea, nawet jeśli była utopią i wymagała karkołomnych wysiłków. Dzisiaj w powszechnej polskiej świadomości generał Bem jest bardziej symbolem niż konkretna postacią. Uosabia to wszystko, co tak bliskie polskiej mentalności - romantyczne szaleństwo, bunt, brak pokory, bezkompromisowość, walkę do ostatniej kropli krwi. Dla Norwida był żołnierzem na miarę starożytnych wodzów, stąd też wiersz swój opatrzył autor słowami wielkiego Kartagińczyka, Hannibala -
"Przysięgę złożoną ojcu aż po dzień dzisiejszy tak zachowałem..."
Wypowiedź ta może określać również samego Bema, który, tak jak Hannibal, nigdy nie pobratał się z obcym wojskiem. Zmarł w Syrii w 1850 roku. Niedługo potem Norwid dedykował mu swój wiersz. Zatytułował go "Bema pamięci żałobny - rapsod"
Pierwsza uwaga
Dotyczy kształtu utworu. Jak sam tytuł wskazuje odwoływał się poeta do starożytnej formy rapsodu. W czasach antycznych rapsody były rodzajem wierszy okolicznościowych. Pisali je poeci dla uczczenia i opromienienia blaskiem sławy wielkich rycerzy, wodzów, bohaterów, którzy polegli w walce. Temat zatem wymagał podniosłego stylu i odpowiedniego metrum. W pieniach bohaterskich, czyli rapsodach, stosowano wiersz 6-stopowy, zwany heksametrem, który dzięki regularnemu rozłożeniu akcentów odznaczał się rytmicznością, wzmacniającą nastrój powagi.
Norwid w swoim tekście przestrzega reguł gatunku. Patos wypełnia każdy wers utworu, a miara wierszowa wzorowana jest na antycznym heksametrze. Jego polski odpowiednik stanowi tutaj piętnastozgłoskowiec o rytmice naśladującej pochód konduktu żałobnego.
Wiersz ma natomiast budowę nieregularną, składa się z sześciu strof o różnym formacie. Najdłuższa, bo aż dziewięciowersowa, jest zwrotka pierwsza, potem następują: strofa sześciowersowa, a następnie cztery zwrotki złożone tylko z czterech wersów o regularnym układzie rymów abab i anafora "Dalej - dalej - - "
Druga uwaga
Odnosi się do kompozycji tekstu i organizacji materiału poetyckiego. Wyrażnie można wyodrębnić w utworze dwie płaszczyzny:
opisową, przedstawiającą wizję pogrzebu generała Bema. Odpowiadałyby jej cztery pierwsze strofy.
refleksyjną zawierającą ogólne przesłanie wiersza. Tworzą ją dwie ostatnie zwrotki i anafora "Dalej - dalej - - "
Mamy zatem do czynienia z dość tradycyjnym zabiegiem, polegającym na przejściu od opisu do refleksji. Trzeba przy tym zauważyć, że każdej z części odpowiada inne ukształtowanie sytuacji lirycznej i inna tym samym kreacja podmiotu mówiącego. W partii opisowej występuje podmiot epicki, trzecioosobowy, który tonem namaszczonym powagą i patosem relacjonuje przebieg pogrzebu. W części refleksyjnej narracja trzecioosobowa ustępuje pierwszoosobowej, bardziej emocjonalnej, mniej wyważonej.
Przegląd kolejnych fragmentów wiersza
Strofy I - III - zawierają opis pochówku generała Bema. Wizja pogrzebu została wystylizowana na wzór pogrzebów dawnych wodzów słowiańskich. Kreśli ją trzecioosobowy narrator, który poprzez zastosowanie elementów liryki sytuacyjnej i zachowanie dystansu przekształca swoją wypowiedź w rodzaj relacji czy opowiadania. Z każdym wersem narasta zatem epickość tekstu i charakterystyczna dla epiki skrupulatność w rejestracji poszczególnych detali.
Czytelnik staje się świadkiem niezwykłego widowiska. Zabieg stylizacji, a dokładnie archaizacji pogrzebu, nadaje mu charakter podniosłego, pełnego powagi misterium. Przywołanych zostaje wiele typowych dla rycerskiego pogrzebu rekwizytów należących niegdyś do zmarłego wodza - koń, miecz przybrany wawrzynem, sokół, pancerz. Zgodnie ze słowiańskim zwyczajem za trumną bohatera jechał inny człowiek, powierzchownością i sposobem ubioru podobny do zmarłego, by stworzyć wrażenie, że to zmarły odprowadza sam siebie na miejsce wiecznego spoczynku. Ten motyw funkcjonuje również w wierszu Norwida. Towarzyszy mu przy tym cały szereg rekwizytów o wadze symboli - płonące pochodnie, włócznie, topory, proporce powiewające na wietrze "jak namioty ruchome wojsk koczujących po niebie". To poetyckie porównanie uruchamia w tekście czas miniony, odwołuje się do polskiej historii, do okresu triumfalnych zwycięstw Polaków nad armią turecką. Trzepocząca wśród dymów przeogromna chorągiew jest również tych zwycięstw wspomnieniem. Smoki, jaszczury, ptaki to symbole średniowiecznej tradycji rycerskiej. Teatrowi rekwizytów towarzyszy rytuał dramatycznych gestów, który tworzą panny żałobne. Jedne unoszą do góry ramiona, inne głośno zawodzą, zbierając łzy w konchy, jeszcze inne spazmatycznym ruchem tłuką naczynia o ziemię. Ten, znany jeszcze ze starożytności, zwyczaj najmowania płaczek żałobnych przyjmuje w relacji podmiotu mówiącego wymiar smętnego, żałobnego widowiska. Dopełnia go obraz chłopców bijących w topory i w tarcze. W przeciwieństwie do dramatycznych gestów panien żałobnych ich ruchy są rytmiczne, a odgłos uderzeń potęguje mroczny nastrój.
Obok elementów archaizacji wizja pochówku generała Bema poddana została wyraźnej dynamizacji. Nie jest to obraz statyczny, Autor ukazuje jego ruchomość za pomocą kilku zabiegów. Przede wszystkim wprowadza ciąg czasowników ruchu: "Rwie się sokół", "koń twój podrywa stopę", "Wieją, wieją proporce", "Idą panny...", "wiatr w górze rozrywa", "tłukąc o ziemię", "chłopcy bija w topory", "chorągiew, co wśród dymów koleba..." itd. Każdy z elementów świata przedstawionego zostaje uchwycony w ruchu, w jakiejś nieubłaganej dynamice, która odsłania nieuchronność przemijania. Efekt dynamizacji wzmacnia gra świateł: iskrzą pochodnie, topory są "pobłękitniałe od nieba", a tarcze "rude od świateł". Pojawia sie nawet efekt zapachowy - panny żałobne niosą wonne snopy. Ważną rolę w tym opisie odgrywają również dźwięki - szum proporców, płacz panien żałobnych, muzyka trąb, trzask rozbijanych naczyń, odgłosy uderzeń w topoty i tarcze. Wszystkie te zabiegi zastosowane przez autora tworzą w rezultacie obraz niezwykle plastyczny, a jednoczenie bardzo ekspresyjny, o wielkiej sile wyrazu. Pogrzeb generała Bema jawi się jako spektakularne widowisko, przepięknie wyreżyserowane misterium, gdzie każdy detal odgrywa istotną rolę w planie całości.
Automatycznie jakby nasuwa sie pytanie o funkcję zastosowanych przez autora efektów. Stylizacja wizji pogrzebu na pogrzeb rycerski przynosi w konsekwencji nobilitację bohatera - rycerza, narzuca bowiem skojarzenie postaci Bema z wielkimi wodzami dawnych czasów, nadaje mu ich rangę. Sytuuje jednocześnie pogrzeb w przeszłości opromienionej blaskiem chwały polskiego oręża. Czyni tym samym Bema w pełni zasłużonym spadkobiercą dawnych polskich tradycji, otacza go nimbem wielkoci przodków, sugerując, że siłę dla swoich poczynań czerpał właśnie z historii. Kult i uświęcenie postaci dokonuje się również przez przepych widowiska żałobnego, uwydatniony dzięki efektom kolorystycznym, świetlnym, zapachowym i dziękowym, wielki wódz zasługuje bowiem na wielkie misterium, które uzmysłowi zebranym wielkoć poniesionej straty.
Obserwacja dalszych strof
Strofa IV - Należy jeszcze do pierwszej części wiersza, zorganizowanej wokół pochówku Bema. Jest również opisem pogrzebowego konduktu, ale widzianego jakby z oddalenia. Żałobny pochód wchodzi w wąwóz i na chwilę znika, by pojawić się w rezultacie w świetle księżyca, a potem wtopić w czarne tło nocy. Mroczny koloryt tego ujęcia pogłębia jeszcze zanikający efekt dzwiękowy - cichnie chorał, ale po chwili odzywa się ze zdwojoną siłą. To optymistyczny akcent, który może nieco zdziwić, zważywszy na kontekst sytuacji. Jego pojawienie się uzasadniają następne zwrotki.
Strofy V i VI - Zmienia się ukształtowanie sytuacji lirycznej i podmiotu mówiącego. W miejsce trzecioosobowej narracji, dominującej w pierwszej częci wiersza, zostają wprowadzone formy pierwszej osoby liczby mnogiej czasu przyszłego - "zobaczym", "zeprzem", "powleczem". Przynosi to szereg konsekwencji w planie znaczeniowym utworu. Po pierwsze zanika dystans epicki, a opisywany dotychczas z pewnej perspetkywy żałobny orszak sam staje się podmiotem przemawiającym w tekście. A zatem miejsce epickiego rapsodu zajmuje podmiot zbiorowy. Lirykę sytuacyjną zastępuje po części liryka bardziej bezpośrednia.
Trudno ją do końca nazwać liryką wyznania, gdyż nie przestrzeń duszy odsłania maszerująca zbiorowość, ale scenariusz swoich zamierzeń. Zmienia się więc jednocześnie perspektywa czasowa. Przeszłość ustępuje przyszłości, o czym zaświadczają wprowadzone do tekstu formu czasu przyszłego.
Procesja żałobna, zmierzająca w kierunku miejsca ostatniego spoczynku zmarłego, nie kończy swego pochodu w grobie, przekracza go. Podkreślają ten fakt słowa "Dalej - dalej - -" użyte anaforycznie na początku piątej strofy i na samym końcu wiersza. Pogrzebowy kondukt traci swój konkretny wymiar, staje się symbolem ludzkości maszerującej nieprzerwanie i konsekwentnie naprzód. Nie przerażają go straszne, ciemne czeluście grobu, zostają one w efekcie pokonane. Pochód przemierza coraz to nowe przestrzenie, które w tekście zostały zarysowane w metaforyczny sposób - "ujęte snem ogrody", "zmdlałe serca"... ten ciąg metaforycznych określeń rysuje wizję rzeczywistości skostniałej, zastygłej w swoim kształcie, porażonej marazmem i biernością, zniewolonej i odartej z jakiejkolwiek nadziei. Jej wymownym symbolem stają się biblijne mury Jerycha, będące również synonimem niedostępności. A jednak obalił je Jozue w sposób zupełnie niewiarygodny - za pomocą muzyki trąb i krzyku swoich żołnierzy. Motyw tej biblijnej opowieści funkcjonuje w tekście Norwida nie bez powodu. Wprowadza optymistyczną perspektywę nadziei, udowadniając na konkretnym przykładzie, że rzeczy z pozoru niemożliwe są możliwe. Tą świadomością zdaje się być obdarzona maszerująca w pochodzie zbiorowość, która wkracza do uśpionych miast "w bramy bijąc urnami, gwizdając w szczerby toporów..." i pokonując w ten sposób nowe, współczesne "mury Jerycha". Używa przy tym równie irracjonalnych metod, jak te, do których odwołał się Jozue, ufny podszeptom Pana. Marsz zwycięskiego pochodu ludzkości, budzącej narody z gnuśnego uśpienia, wpisany w perspektywę przyszłości wydaje się być zatem powtórzeniem mitu religijnego, wskrzeszeniem archetypowej opowieści, odsyłającej do dawnych dziejów. Warto by się w tym miejscu zastanowić, skąd triumfalny pochód ludzkości czerpie siłę zdolną zdzierać z oczu pleśń i cucić omdlałe serca? Co jest źródłem tej magicznej, poniekąd, mocy? Odpowiedź jest prosta. To wielkość generała, jego charyzma, ideały, które głosił i poświadczył czynem. To wszystko emanuje wielką siłą, oddziaływuje na społeczność, pobudza ją do działania. A zatem krocząca w pochodzie zbiorowość okazuje się spadkobierczynią wzniosłych ideałów zmarłego, czerpie moc dla swych poczynań z przeszłości, z dziedzictwa wielkich bohaterów. Nie ma więc tak charakterystycznej opozycji Przeszłości wobec Przyszłości, jaka rysuje się w wielu tekstach. W wierszu Norwida te dwie perspektywy czasowe pozostają względem siebie w zupełnie innym związku.