Karolina Dmoch, 22 lata. Wyższa Szkoła Pedagogiczna Związku Nauczycielstwa Polskiego, 2 rok studiów. Specjalność- pedagogika wczesnoszkolna z terapią pedagogiczną.
Janusz Korczak, to właściwie Henryk Goldszmit. Urodził się 22 lipca 1878r. w rodzinie żydowskiej. Zmarł około 5-6 sierpnia 1942r. w komorze gazowej obozu zagłady w Treblince. Studiował na Uniwersytecie Warszawskim. Był lekarzem, pedagogiem, publicystą, pisarzem, działaczem społecznym. Pracował, jako lekarz- pediatra w szpitalu dziecięcym w Warszawie. Udzielał domowych konsultacji lekarskich. Pracował razem z biednymi i bogatymi dziećmi. Udzielał korepetycji bogatym dzieciom. Był zwolennikiem emancypacji dziecka, jego samostanowienia i poszanowania jego praw. Założyciel i dyrektor Domu Sierot, stworzonego dla dzieci żydowskich w Warszawie. Przed wojną współprowadził wraz z Maryną Falską sierociniec dla dzieci polskich Nasz Dom. Był prekursorem działań na rzecz praw dziecka i całkowitego równouprawnienia dziecka.
Postać Janusza Korczaka poznałam głowinie dzięki zajęciom w szkole. Pierwszy raz miałam z nim kontakt w szkole podstawowej, przy okazji omawiania książki pt. „ Król Maciuś I”, której autorem jest właśnie Korczak. Kolejne szczegóły jego biografii poznawałam w gimnazjum i liceum, głównie na lekcjach języka polskiego i historii. Temat Korczaka był poruszany na zajęciach podczas omawiania okresu II Wojny Światowej. Najwięcej informacji o Korczaku zdobyłam jednak na studiach. Jego postać, biografia omawiane były na zajęciach z Podstaw Pracy Opiekuńczo Wychowawczej jak również na zajęciach z Teorii Wychowania. Na tych właśnie zajęciach Korczak stał mi się bliższą postacią. Na zajęciach z Teorii |Wychowania oprócz zapoznania się z jego biografią miałam również okazję zapoznać się z dziełem Korczaka pt. „ Jak kochać dziecko”. Książka ta nie jest zbyt prosta, lecz warto ją przeczytać. Korczak zawarł tam wiele wartych przemyślenia i wcielenia w życie uwag dotyczących wychowania jak i postępowania z dzieckiem.
Fragment, który mnie szczególnie zainteresował i zwrócił moją uwagę znajduje się na stronie 82. Korzystałam z kserówek nadesłanych przez Panią.
Korczak w tym fragmencie porusza bardzo ważną kwestię, która nie znajduje swojego odzwierciedlenia tylko w Domu Sierot, ale również odnosi się do ogółu społeczeństwa. Korczak podkreśla, że żadna praca nie hańbi. Nikt z nas nie powinien się wstydzić tego, co robi, czym się zajmuje. Podkreśla fakt, iż ludzie powinni zajmować się różnymi rzeczami. Nie powinni i nie mogą skupiać się tylko na jednej pracy. Powinni próbować wszystkiego. Społeczeństwo często dzieli się na dwie grupy: ludzi pracujących fizycznie i ludzi pracujących umysłowo. Żaden człowiek nie powinien ograniczać się do wykonywania zadań pochodzących tylko z jego grupy. Wszyscy mogą robić to samo, mogą się uzupełniać. Każdy człowiek ma prawo do szacunku, nikim nie można gardzić z powodu wykonywanej pracy. Ludzie pracujący umysłowo często brzydzą się, patrzą z pogardą na ludzi pracujących fizycznie. Nie traktują ich poważnie, pomijają ich, nie liczą się z ich zdaniem. Korczak próbował z tym zjawiskiem walczyć. Nie dzielił ludzi na lepszych czy gorszych, bogatych czy biednych, dla niego liczyło się tylko to czy człowiek jest uczciwy. Uczciwych ludzi szanował i pomagał im. Pozycja społeczna danej osoby nie odgrywała dla niego żadnej roli. Jego zachowanie, podejście do życia i do ludzi wzbudziło we mnie podziw i ogromną sympatię. Korczak, jako pedagog, próbował wszystkie swoje zamiary, poglądy wcielać w życie. Próbował nauczać tego swoich wychowanków. Nie odnosił większych sukcesów, nie odniósł zwycięstwa, ale się nie poddawał, był wytrwały w swoich zamiarach. Jako pedagog był bardzo konsekwentny. Nie zniechęcały go trudności i problemy. Dążył wytrwale do celu. Dzięki swej konsekwencji, wytrwałości na pewno był szanowanym i podziwianym pedagogiem.
Jego poglądy, stosunek do ludzi przemawiają do mnie w 100%. Podziwiam go, że miał odwagę być właśnie takim człowiekiem, że potrafił w tych jakże ciężkich czasach i okolicznościach być sobą, walczyć o innych i pomagać im. Nie bał się o siebie. Swoje życie poświęcił, tym, którzy jego pomocy bardzo potrzebowali.