Fukuś & Hunti egz wstpn

4. Teoria współczesnych relacji międzycywilizacyjnych według S.P. Hunigtona

Interakcje. System wielocywilizacyjny. W XX wieku stosunki między cywilizacjami przeszły z fazy jednokierunkowego naporu jednej z nich na wszystkie inne w stadium intensywnych, ciągłych i wielokierunkowych interakcji między wszystkimi. Zanikać zaczęły obie główne cechy poprzedniej epoki stosunków międzycywilizacyjnych. Po pierwsze, jak to z upodobaniem powtarzają historycy, skończyła się „ekspansja Zachodu" i zaczął „bunt przeciw Zachodowi". Nierówno, z przerwami i załamaniami, potęga Zachodu słabła w porównaniu z siłą innych cywilizacji. Mapa świata z 1900 roku mało przypominała mapę z roku 1920. Zmienił się układ sił militarnych i ekonomicznych, a także wpływów politycznych

Zachód nadal wywiera znaczny nacisk na inne kraje, ale jego stosunki z pozostałymi cywilizacjami w coraz większym stopniu są kształtowane przez jego reakcje na odbywające się tam przemiany. Kraje niezachodnie, które przestały być przedmiotami historii tworzonej przez Zachód, w coraz większym stopniu kształtują swoją własną historię, a także dzieje dawnego hegemona.

Po zdobyciu niezależności politycznej kraje niezachodnie chcą się wyzwolić od gospodarczej, militarnej i kulturalnej hegemonii Zachodu. W Azji Wschodniej proces gospodarczego dorównywania Zachodowi jest daleko zaawansowany. Kraje azjatyckie i islamskie szukają różnych dróg na skróty, chcąc osiągnąć równowagę militarną w stosunkach z Zachodem! Uniwersalistyczne aspiracje cywilizacji zachodniej, słabnąca potęga Zachodu i coraz większa kulturowa pewność siebie innych cywilizacji to pewna gwarancja, że kontakty między Zachodem a całą resztą nie będą się na ogół łatwo układać. Ich charakter, a także stopień wzajemnej wrogości, wyglądają jednak rozmaicie. Można tu wyróżnić trzy kategorie. Stosunki między Zachodem a jego ambitnymi rywalami, islamem i Chinami, są stale napięte, a często bardzo antagonistyczne. Między Zachodem a Ameryką Łacińską i Afryką, cywilizacjami słabszymi i w pewnej mierze od niego zależnymi, konfliktów będzie o wiele mniej (zwłaszcza z Ameryką Łacińską). Jeśli chodzi o Rosję, Japonię i Indie, ich relacje z Zachodem będą się plasować gdzieś pośrodku, zawierając elementy współpracy i konfliktu. Wspomniane trzy państwa ośrodki raz będą bowiem sprzymierzać się z Zachodem, a innym razem z jego ambitnymi rywalami. Są to cywilizacje „kolebiące się" (swing civilizations) między Zachodem z jednej, a blokiem islamskim i chińskim z drugiej strony.

Islam i Chiny mają bogate tradycje kulturowe, bardzo odmienne od kultury Zachodu i w ich własnym mniemaniu nieporównanie lepsze. Siła tych cywilizacji i ich pewność siebie w odniesieniu do Zachodu wciąż rosną, a konflikty miedzy systemami wartości i interesami są coraz częstsze i ostrzejsze. Świat islamu nie ma państwa-ośrodka, dlatego stosunki poszczególnych jego państw z Zachodem bardzo różnie się kształtują. Od lat siedemdziesiątych przejawia się jednak stały, wyraźnie antyzachodni trend, którego oznaką jest rozkwit fundamentalizmu, przejmowanie władzy przez bardziej antyzachodnie ekipy, niby-wojna między niektórymi islamskimi ugrupowaniami a Zachodem, osłabienie więzi, jakie w okresie zimnej wojny łączyły niektóre państwa muzułmańskie ze Stanami Zjednoczonymi ze względu na interesy bezpieczeństwa. Traktowanie różnic w pewnych sprawach jako kwestii o zasadniczym znaczeniu to główny element roli, jaką cywilizacje te będą odgrywać w kształtowaniu przyszłości świata. Czy instytucje o globalnym zasięgu, podział władzy oraz polityka i gospodarka państw w XXI wieku będą odzwierciedlać przede wszystkim zachodnie wartości i interesy, czy też będą kształtowane przez świat islamu i Chiny?

Teoria stosunków międzynarodowych wychodząca z realistycznych założeń prognozuje/że państwa-ośrodki cywilizacji niezachodnich zjednoczą się, by się przeciwstawić potędze Zachodu, (w niektórych rejonach świata już to nastąpiło. Nie wydaje się jednak, żeby w najbliższej przyszłości miała się wyłonić wielka antyzachodnia koalicja. Cywilizacja islamska i chińska różnią się od siebie zasadniczo pod względem religii, kultury, struktury społecznej, tradycji, polityki i podstawowych założeń stylu życia. Każda z nich z osobna ma prawdopodobnie mniej wspólnego z drugą niż z cywilizacją zachodnią. Ale w polityce tak już jest, że wspólny wróg tworzy wspólne interesy. Kraje islamskie i chińskie widzące w Zachodzie swego antagonistę mają powody do podejmowania wspólnych działań przeciw Zachodowi, tak jak alianci współpracowali niegdyś ze Stalinem przeciwko Hitlerowi. Współpraca dotyczy różnych kwestii, między innymi praw człowieka, gospodarki, a szczególnie rozwoju potencjału militarnego (w grę wchodzi zwłaszcza broń masowej zagłady i środki jej przenoszenia), o co starają się kraje obu wymienionych kręgów kulturowych, chcąc przeciwstawić się militarnej przewadze Zachodu. Na początku lat dziewięćdziesiątych wytworzyło się antyzachodnie „konfucjańsko-islamskie powiązanie" między Chinami i Koreą Północną z jednej strony, a Pakistanem, Iranem, Irakiem, Syrią, Libią i Algierią z drugiej, przy czym były to stosunki o różnym natężeniu. Kwestie będące przedmiotem sporu między Zachodem a innymi krajami nabierają coraz większego znaczenia na arenie międzynarodowej. Zachód podejmuje działania na trzech odcinkach. Po pierwsze, stara się utrzymać swoją przewagę militarną poprzez politykę nierozprzestrzeniania i zapobiegania rozprzestrzenianiu broni nuklearnej, biologicznej i chemicznej oraz środków ich przenoszenia. Po drugie, próbuje upowszechniać swoje polityczne wartości i instytucje, wywierając na inne kraje nacisk, żeby respektowały prawa człowieka zgodnie z ich zachodnią koncepcją i przyjęły zachodni model demokracji. Po trzecie, chce chronić kulturową, społeczną i etniczną integralność społeczeństw zachodnich, ograniczając liczbę imigrantów i uchodźców z innych krajów. W tych trzech obszarach Zachód już napotyka i wygląda na to, że będzie napotykał na trudności, broniąc swoich interesów

Po zakończeniu zimnej wojny w wielobiegunowym i wielocywilizacyjnym świecie nie ma wyraźnej, dominującej linii podziału, takiej, jak istniała w czasie zimnej wojny. Dopóki jednak w krajach muzułmańskich utrzymuje się wysoki przyrost ludności, a w krajach Azji trwa dynamiczny wzrost gospodarczy, konflikty miedzy Zachodem a ambitnymi rywalami będą miały centralne znaczenie dla polityki światowej. Rządy krajów muzułmańskich nadal będą zajmować stanowisko coraz mniej przyjazne Zachodowi, a między islamskimi grupami i krajami zachodnimi będzie dochodziło do aktów przemocy o różnym nasileniu, niekiedy bardzo gwałtownych. Stosunki między Stanami Zjednoczonymi z jednej, a Chinami, Japonią i innymi krajami azjatyckimi z drugiej strony będą bardzo konfliktowe, jeśli zaś Stany Zjednoczone sprzeciwią się zajęciu przez Chiny pozycji hegemonicznego mocarstwa Azji, może wybuchnąć wojna na większą skalę.

W takiej sytuacji związki konfucjańsko-islamskie będą się utrzymywać, a być może umacniać. Sprawą o zasadniczym znaczeniu jest tutaj współpraca krajów muzułmańskich i z kręgu kultury chińskiej, przeciwstawiających się Zachodowi w kwestiach rozprzestrzeniania broni, praw człowieka itd. Jądrem tych związków są bliskie stosunki między Pakistanem, Iranem i Chinami, ustanowione na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy prezydent Yang Shangkun złożył wizyty w Iranie i Pakistanie, a prezydent Rafsandżani w Pakistanie i Chinach. Świadczyło to o „powstawaniu zaczątków sojuszu między Pakistanem, Iranem i Chinami".

Stosunki między cywilizacjami i państwami-ośrodkami są skomplikowane, często ambiwalentne i ulegają zmianom. Większość krajów danego kręgu kulturowego przy kształtowaniu swych stosunków z państwami innych cywilizacji idzie na ogół w ślady państwa-ośrodka. Nie zawsze tak jednak będzie, jest poza tym rzeczą oczywistą, że nie wszystkie kraje jednej cywilizacji utrzymują identyczne stosunki z wszystkimi państwami innej cywilizacji. Wspólne interesy, a przeważnie wspólny wróg należący do cywilizacji trzeciej, mogą zrodzić współpracę między krajami różnych kręgów kulturowych. Jest także oczywiste, że w obrębie poszczególnych cywilizacji, zwłaszcza islamskiej, wynikają konflikty.

Ponadto stosunki między grupami wzdłuż linii granicznych mogą się znacząco różnić od stosunków między państwami-ośrodkami tych samych cywilizacji. Ogólniejsze tendencje są jednak ewidentne, można też poczynić zasadne uogólnienia na temat tworzących się sojuszów i rodzących się antagonizmów między cywilizacjami i państwami-ośrodkami. Stosunkowo prosty układ dwubiegunowy z czasów zimnej wojny ustępuje miejsca o wiele bardziej złożonym stosunkom w wielobiegunowym, wielocywilizacyjnym świecie.

13. Idea końca historii (F. Fukuyama) a koncepcja zderzenia cywilizacji (S. P.

Huntigtona) a rzeczywistość we współczesnych stosunkach międzynarodowych

F. Fukuama twierdzi, że po upadku ZSRR demokratyczny liberalizm zwyciężył na świecie a historia się zakończyła. Historia rozumiana jednak nie jako kolejne, następujące po sobie dzieje a jako pęd człowieka do samorealizacji. Fukuyama inspiruje się filozofią Hegla (który również używał pojęcia „końca historii”) i jego pojęciem „uznania” – wyższego celu człowieka, niekierującego się tylko rachunkiem ekonomicznym (jest efektem samooceny – może to być np. skłonność do poświęcenia życia w imię wyższych idei). Z tej pozycji Fukuyama krytykuje teorię marksowską, zakładającą istnienie idei jako przybudówki do szerokiej podstawy – stosunków ekonomicznych.

Jaka jest więc natura człowieka, pchająca go do działania w ściśle określonym kierunku? Ludzie to istoty racjonalne, dążące do zaspokajania potrzeb w sposób najefektywniejszy z możliwych. Każdy człowiek odczuwa potrzeby wrodzone dwojakiego rodzaju. Do pierwszej grupy potrzeb, zazwyczaj natury cielesnej, należą pragnienia wspólne człowiekowi i zwierzętom, takie jak potrzeba samozachowania i stałego polepszania warunków swojego życia. Zakres tego rodzaju potrzeb, związanych z wygodnym samozachowaniem, zmienia się u ludzi w zależności od okresu historycznego i ogólnej sytuacji ludzi w świecie. Porównywanie sprawia, iż pragnienia materialne ludzi znajdujących się w gorszej sytuacji niż inni wzrastają, a to pobudza ich do działania pozwalającego na coraz doskonalsze zaspokojenie rosnącego apetytu.

Drugą grupą ludzkich potrzeb wrodzonych są potrzeby związane z duchowością ludzką. Tego rodzaju potrzeby posiada tylko człowiek – to cecha odróżniająca go od innych gatunków. Najważniejszą z duchowych potrzeb każdego człowieka jest potrzeba bycia uznanym. Każdy chce, by inni ludzie uznawali go za istotę ludzką, równą innym lub lepszą od innych. Pragnienie uznania może mieć formę izotymii – wtedy, gdy do jej zaspokojenia wystarcza poczucie równości z innymi, i formę megalotymii – gdy do jej zaspokojenia konieczne jest poczucie bycia lepszym od innych. Każdy człowiek odczuwa pragnienie uznania, jednak jego forma i nasilenie różni ludzi pomiędzy sobą. Gdy człowiek uzyskuje uznanie, odczuwa dumę, gdy go nie zdobywa, pojawia się gniew. Natomiast gdy ktoś świadomie rezygnuje z zaspokajania tej potrzeby, odczuwa wstyd – taka rezygnacja jest bowiem równoznaczna z utratą człowieczeństwa, z odrzuceniem własnej wyjątkowości.

Każdy człowiek, wyposażony w dwa rodzaje wrodzonych potrzeb, cielesnych i duchowych, jest istotą racjonalną. Posiada rozum, który wskazuje mu drogę zaspokajania własnych pragnień w najefektywniejszy z możliwych sposobów w danej sytuacji. Te wspólne wszystkim cechy – wrodzone potrzeby i rozum - sprawiają, iż w perspektywie dziejowej wszystkie społeczeństwa, w ramach których funkcjonują ludzie, upodabniają się do siebie. Przyjmują formy najlepiej z możliwych służące zaspokajaniu potrzeb wszystkich swoich członków. Formy te są uniwersalne, w ich ramach każde społeczeństwo działa najefektywniej. Są to dwa systemy - liberalna demokracja w sferze polityki i kapitalizm w sferze gospodarki. Jednak u podłoża ewolucji systemów społecznych w kierunku tych systemów leżą dwa różne mechanizmy. Powszechny kapitalizm ma u swych podstaw rozwój nauki i techniki oraz ludzkie potrzeby cielesne, natomiast liberalna demokracja – ludzką duchowość. Wprowadzanie kapitalizmu pośrednio wpływa na wprowadzanie liberalnej demokracji, ponieważ zapewnia ludziom godne warunki bytowania i rozwija ich autonomiczną świadomość, nie jest jednak decydującym czynnikiem sprawiającym, iż społeczeństwa wprowadzają wolność polityczną i władzę obywateli. Ewolucja w kierunku liberalnej demokracji następuje niezależnie od gospodarczej ewolucji społeczeństw.

Wraz z rozwojem nauki i techniki rozwinęła się produkcja masowa i masowy rynek. Wprowadzanie nowych, opartych na nauce technologii produkcyjnych, umożliwiło ludziom wytwarzanie dóbr i usług na niespotykaną dotąd skalę. To wymagało wprowadzania i stałego rozbudowywania rynku – systemu umożliwiającego ludziom wymianę tego, co wytworzyli. W ramach gospodarki rynkowej dążono do stałego zwiększania efektywności. Wrodzone ludziom cielesne potrzeby zostały dość szybko zaspokojone w ramach większości gospodarek rynkowych – zarówno wolnych, jak i centralnie planowanych czy autorytarnych. Jednak gospodarki wolnorynkowe, jako systemy efektywniejsze od innych systemów gospodarczych, miały swoje niezaprzeczalne atuty.

Po pierwsze, gospodarki wolnorynkowe umożliwiały wszystkim ludziom zaspokajanie zróżnicowanych i zmieniających się co do formy potrzeb cielesnych, zapewniając im przy tym życie na wysokim poziomie materialnym. W gospodarkach centralnie planowanych zakładano, iż nasilenie potrzeb u wszystkich ludzi jest jednakowe i że potrzeby te nie ewoluują w swych formach – na tej podstawie “na wyrost” planowano gospodarkę. W rzeczywistości oba powyższe założenia okazały się błędne - nie można z góry przewidzieć, czego i kiedy ludzie będą potrzebowali, nie można na tej podstawie planować działań gospodarczych. O wiele efektywniej na potrzeby społeczne odpowiada wolny rynek, w ramach którego skoki cen sygnalizują zmianę popytu (potrzeb) i do niego dostosowuje się podaż.

Po drugie, gospodarki wolnorynkowe nie tylko zaspokajały zmienne potrzeby “zwierzęce”, ale umożliwiały także ludziom zaspokajanie ich potrzeb duchowych, w tym potrzeby uznania. W ramach wolnego rynku każdy może zdobyć uznanie dzięki podejmowaniu działań gospodarczych, może czuć się lepszy od innych, jednocześnie nie szkodząc im, a raczej sprzyjając dobru ogółu. Jednostki wybitne w gospodarce przyczyniają się do rozwoju ekonomicznego całych społeczeństw, co poprawia sytuację wszystkich obywateli. W ramach gospodarek centralnie planowanych lub autorytarnych ograniczano ludziom możliwość duchowej samorealizacji, co sprawiło, iż z jednej strony zaspokajali oni swoje potrzeby poza oficjalnym systemem gospodarczym, co często prowadziło do pojawiania się takich negatywnych zjawisk jak korupcja i czarny rynek, z drugiej panujące systemy budziły ich niezadowolenie i dążyli do ich zmiany na gospodarkę wolnorynkową. Porównując swoje systemy gospodarcze z gospodarką kapitalistyczną dostrzegali, iż kapitalizm jest systemem gospodarczym, który najefektywniej umożliwia ludziom zaspokojenie potrzeb cielesnych oraz duchowych. Taki najlepszy z możliwych system gospodarczy, kapitalizm, wprowadzą prędzej czy później wszystkie społeczeństwa świata, będące systemami racjonalnymi.

Jaki jest jednak związek wprowadzania gospodarki wolnorynkowej z wprowadzaniem liberalnej demokracji? Gospodarka wolnorynkowa sprawia, iż społeczeństwa upodabniają się do siebie – pojawiają się powszechnie takie zjawiska jak industrializacja, urbanizacja, wprowadzany zostaje podobny rodzaj organizacji społecznej, ludzie zaczynają wytwarzać, wymieniać i konsumować podobne dobra i usługi. Przy tym rośnie poziom życia i wykształcenia obywateli, co prowadzi do powstawania społeczeństw autonomicznych, którym trudno narzucić systemy nie zaspokajające ich potrzeb, zarówno związanych z wygodnym samozachowaniem, jak i duchowych. W takich społeczeństwach z dużym prawdopodobieństwem wprowadzana zostaje liberalna demokracja, nie jest to jednak proces konieczny. Wpływ gospodarki na politykę jest bowiem pośredni.

Bezpośrednią przyczyną politycznej ewolucji społeczeństw są nie zmiany gospodarcze, ale ludzkie potrzeby duchowe i dążenie do ich najracjonalniejszego zaspokojenia w ramach systemów społecznych. A pod tym względem liberalna demokracja jest najefektywniejsza. W stanie pierwotnym ludzie żyli w grupie, w której każdy chciał zdobyć uznanie w oczach innych jako człowiek. Ponieważ tym, co odróżnia człowieka od zwierząt, jest stawianie na pierwszym miejscu potrzeb duchowych, a nie cielesnych, to najprostszym dowodem na bycie człowiekiem było zaryzykowanie własnego życia w celu zdobycia uznania innych. Walcząc ludzie podzielili się dwie grupy. Jedni poddawali się, ukazując swoją słabość i stawali się “niewolnikami”, nie-ludźmi, dla których ciało ważniejsze jest od uznania. Drudzy walczyli do końca i wygrywając udowadniali, iż są ludźmi – istotami ceniącymi uznanie wyżej od przetrwania – oni tworzyli grupę “panów”. Jednak uznanie, które wywalczyli “panowie”, przysługiwało im tylko ze strony “niewolników”, nie-ludzi, co nie przynosiło im wielkiej satysfakcji. “Niewolnicy” natomiast, jako istoty, które zrezygnowały ze swojego człowieczeństwa, odczuwali wstyd i również nie czuli się zaspokojeni, mimo iż przeżyli. Dlatego sytuacja ta musiała ulec zmianie. Gdy “niewolnicy” podjęli pracę i zaczęli podporządkowywać sobie przyrodę, dostrzegli swoją wolność od cielesności, swoje człowieczeństwo. Zaczęli poprzez pracę zdobywać uznanie, w związku z czym praca nabrała dla nich wartości symbolicznej – dzięki niej stawali się ponownie ludźmi, równymi w swojej wolności od ciała “panom”. Ponieważ niewolnicy uświadomili sobie swoją duchową wolność i równość pod tym względem wszystkich ludzi, zaczęli dążyć do wprowadzania sprawiedliwego porządku społecznego, w którym każdy byłby na równi uznany w swojej wolności. Rozpoczęła się ewolucja systemów społecznych w kierunku takiej formy, w ramach której każdy człowiek byłby uznany z tytułu bycia obywatelem.

Potrzeba uznania to podstawowe źródło międzyludzkich konfliktów, zaspokojenie tego pragnienia u każdego człowieka prowadzi do zaniku walk pomiędzy ludźmi i zaniku ich dążenia do zmian swojej społecznej sytuacji. Tylko liberalna demokracja zaspokaja izotymię każdego człowieka, przyznając wszystkim obywatelom od urodzenia równe prawa, będące dowodem uznania ich człowieczeństwa. Tylko w ramach liberalnej demokracji ludziom pozostawiona jest rozsądna wolność działania, dzięki której mogą oni zaspokajać swoją megalotymię w sferze polityki, gospodarki i kultury, polepszając sytuację ogółu, a nie szkodząc współobywatelom. Tylko liberalna demokracja łączy równość i wolność swoich obywateli w takich proporcjach, by system ten był sprawiedliwy, czyli umożliwiający każdemu zaspokojenie jego potrzeb wrodzonych, zróżnicowanych w formach i nasileniu. Inne systemy, takie jak komunizm czy autorytaryzm, prędzej czy później muszą upaść, nie są bowiem równie efektywne w zaspokajaniu ludzkich pragnień, zwłaszcza najważniejszych - duchowych.

W ramach systemu komunistycznego dąży się do wprowadzania nienaturalnej równości pomiędzy ludźmi. Zakłada się, iż wszyscy mają jednakowe potrzeby, które w ten sam sposób można zaspokoić – przyjmuje się tylko istnienie izotymii. Ponieważ nie jest to zgodne z rzeczywistością społeczną, wielu ludzi nie czuje zaspokojenia i ostatecznie system komunistyczny nie uzyskuje legitymizacji, musi upaść. Brak uwzględniania megalotymii staje się źródłem konfliktów i zmian w państwach komunistycznych, jest podstawą ewolucji tych społeczeństw w kierunku systemów efektywniejszych. Funkcjonowanie w świecie systemów liberalnej demokracji, o wiele korzystniejszej z punktu widzenia ludzkich potrzeb duchowych, nie uchodzi uwadze ludzi żyjących w krajach komunistycznych, którzy wobec tego także dążą do wprowadzania wolności politycznej i wielowładztwa.

Ten sam proces zachodzi w krajach autorytarnych. Naczelnym celem w tych systemach nie jest zaspokojenie potrzeb wszystkich ludzi, ale zaspokajanie potrzeb wybranych, którzy posiadają władzę. Systemy te zaspokajają megalotymię niewielu, zapominając o izotymii, odczuwanej przez każdego W świecie, w którym liberalna demokracja służy zaspokajaniu duchowych potrzeb całych społeczeństw, systemy autorytarne muszą upaść, mimo iż często są bardzo efektywne pod względem ekonomicznym. Duchowe potrzeby są bowiem dla ludzi najważniejsze i jakikolwiek system nie pozwalający na ich zaspokojenie wszystkim obywatelom nie uzyskuje społecznej legitymizacji, ostatecznie musi upaść.

Z dotychczasowych systemów jedynym, w ramach którego powyższy cel może być skutecznie realizowany, powtórzmy, jest liberalna demokracja. Dlatego to ona zapanuje ostatecznie na całym świecie, połączona z gospodarką wolnorynkową, rozsądnie ograniczaną pod kątem dobra ogółu. Na “końcu historii” pojawi się państwo uniwersalne – wolne politycznie i gospodarczo, w którym władzę sprawowali będą obywatele, państwo zaspokajające potrzeby cielesne i duchowe każdego. W ramach takiego społeczeństwa nikt nie będzie dążył do zmian i walczył z innymi, zapanuje powszechny pokój. Jedyne różnice między ludźmi będą miały charakter kulturowy i nie będą przyczyną walk.

Teza o końcu historii spotkała się z gwałtowną krytyką. Niestety, większość oponentów Fukuyamy – czy to poprzez przeoczenie, czy przez rozmyślny brak dobrej woli – ograniczyło się jedynie do krytyki tytułowego końca historii. Rozumiejąc ten termin w sposób dosłowny, stwierdzono, że naiwnością było twierdzenie, że nastąpił kres epoki totalitaryzmów i ekstremizmów, czego dowodem miały być tragiczne wydarzenia z 11 września 2001 r. Druga grupa oponentów spłyciła myśl Fukuyamy do tezy, iż demokracja i wolny rynek są ze sobą nierozerwalnie związane, a postępujące procesy globalizacji nieuchronnie prowadzą do demokratyzacji świata. Tym samym krytyka ogranicza się do zwrócenia uwagi na utopijną wizję stosunków międzynarodowych w XXI wieku, gdzie głównym problemem nie będą wyniszczające konflikty o charakterze ideologicznym, ale rozwiązywanie przyziemnych problemów ekonomicznych i technicznych.

Tymczasem krytyka koncepcji Fukuyamy ma jedynie sens wtedy, gdy odwoła się do fundamentów jego teorii. Angielski filozof John Gray skrytykował wiarę w ideę postępu, której wyznawcą jest m. in. Fukuyama. Wiara ta zasadza się na przekonaniu, że historia ma sens i przebiega w sposób ewolucyjny. „Wyznawcy postępu – pisze John Gray – widzą fundamentalną prawdę o współczesnym świecie – że jest on nieustannie przeobrażany przez naukę, jednak ten niewątpliwy fakt wzbogacają nadziejami i wartościami wziętymi z religii”. Problem tego rodzaju myślenia bazuje jednak na „mniemaniu, że postęp przenosi się z dziedziny nauki na inne obszary życia. Ludzka wiedza zmienia się, lecz ludzkie potrzeby pozostają z grubsza takie same. Ludzie używają swej rosnącej wiedzy do zaspokajania sprzecznych potrzeb, jednak czyniąc to, pozostają jak zawsze podatni na słabość i szaleństwo. (...) U podłoża idei postępu leży złudzenie, że wiedza zwiększa ludzką wolność. W rzeczywistości zwiększa potęgę człowieka. Nauka nie spowoduje końca historii – może jedynie dodać nowy, niezwykle potężny element do niekończącej się listy historycznych konfliktów”. Tym samym, jak twierdzi John Gray, należy traktować tezy Fukuyamy jako kolejną utopijną, idealną i nazbyt optymistyczną wizję przyszłości, która nigdy się nie ziści.

W przeciwieństwie do Francisa Fukuyamy, koncepcja Samuela P. Huntingtona dotycząca zderzenia (konfliktu) cywilizacji jest skrajnie pesymistyczną, jeśli nie katastroficzną wizją stosunków międzynarodowych po 1989 r. Huntington twierdzi, że po zakończeniu zimnej wojny podstawowym czynnikiem w stosunkach międzynarodowych będzie czynnik kulturowy (a właściwie czynnik religijny, wchodzący w skład kultury). Centralne miejsce w tej teorii zajmuje cywilizacja, rozumiana jako „najwyższy kulturowy stopień ugrupowania ludzi i najszersza płaszczyzna kulturowej tożsamości”. Fundamentem każdej cywilizacji jest religia, stąd świat podzielony jest na kręgi cywilizacyjne (konfesyjne): zachodni, chiński (konfucjański), japoński indyjski (hinduistyczny), islamski, prawosławny i latynoamerykański. W ramach poszczególnych kręgów państwa o podobnych cechach kulturowych będą ze sobą współpracować, pod przewodnictwem państw-ośrodków danej cywilizacji. Tym samym współczesny ład międzynarodowy z dwubiegunowego, staje się wielobiegunowy.

Do tego momentu wizja Huntingtona nie wygląda jeszcze tak ponuro, jak to mogło by się wydawać. Jednak kolejne tezy brzmią alarmistycznie. Autor twierdzi, że pozycja Zachodu we współczesnym świecie słabnie. Mitem jest przekonanie, że globalizacja, a raczej Mcdonaldyzacja świata pociąga za sobą westernizację, czyli przyjęcie przez inne cywilizacje wzorców zachodnich, przede wszystkim demokracji i praw człowieka. Co więcej, ponieważ Zachód powoli traci swoją dominującą pozycję na rzecz dynamicznie rozwijających się cywilizacji konfucjańskiej czy hinduistycznej, konieczne jest odejście od szkodliwych prób narzucenia uniwersalistycznej (czyli zachodniej) wizji świata. Musimy nauczyć się pokory – twierdzi Huntington – i zamiast próbować dalszej ekspansji ideowej, należy przede wszystkim bronić swojej pozycji i tożsamości. Konieczne jest też zrozumienie innych cywilizacji, ich racji i argumentów. To, w połączeniu z potwierdzeniem wartości związanych z własną cywilizacją, pozwoli na uniknięcie globalnego, międzycywilizacyjnego konfliktu, w który może zostać rozpętany przez agresywną cywilizację islamu.

Zaletą teorii Huntingtona jest stosunkowo prosty obraz społeczności międzynarodowej – państwa współpracują ze sobą w ramach danej cywilizacji, a rywalizują z państwami z wrogich cywilizacji. Autor podaje również proste rozwiązania dla potencjalnie najgroźniejszych konfliktów – na pograniczu cywilizacji, które mogą przekształcić się w konflikty o charakterze globalnym (są to tzw. wojny kresowe). Główną rolę w mediacjach powinny odgrywać dwa państwa będące ośrodkami obu cywilizacji uwikłanych w wojnę – tylko wówczas można doprowadzić do rokowań pokojowych, które zakończą się sukcesem.

Jednak popularność tez Huntingtona wiąże się przede wszystkim z zamachami 11 września 2001 r. Na fali niechęci do świata islamu, jego teoria trafiła najwyraźniej na podatny grunt, stając się pożywką dla wszelkiej maści islamofobów. Tym samym nie obeszło się bez spłycenia poglądów samego autora, jego dzieło rozumiano głównie jako opis potencjalnego starcia Świata Islamu z Cywilizacją Zachodu, utożsamianą ze Stanami Zjednoczonymi. Nie jest to oczywiście obraz prawdziwy. Sam Huntington świadom był pewnego rodzaju uproszczeń, jakie zastosował w swoim modelu, przedstawiając poszczególne cywilizacje bardziej jednorodnymi, niż były w rzeczywistości. Nigdy jednak nie twierdził, że Świat Islamu jest monolitem (stąd podziały na poszczególne subcywilizacje), dostrzegał również podziały w obrębie cywilizacji Zachodniej, postulując poprawę stosunków euroatlantyckich. Przede wszystkim jednak za największe zagrożenie dla stabilności międzynarodowej uważał potencjalny konflikt na skraju cywilizacji islamskiej z hinduską, a więc konflikt pakistańsko-indyjski. W tym aspekcie można stwierdzić, że jego prognoza nie była trafna.

Krytyka tez Huntingtona w znacznej mierze dotyczy właśnie nadmiernych uproszczeń w jego modelu. Bliższa analiza poszczególnych cywilizacji dowodzi, że w ich obrębie również występują konflikty, często o wyższym poziomie natężenia, niż w przypadku wojen kresowych. Jest to jednak zarzut o tyle niestosowny, że tych uproszczeń i ograniczeń modelu świadomy jest również sam autor. Znacznie poważniej brzmi oskarżenie autora o zbyt pochopne postawienie kontrowersyjnych tez przed ich udowodnieniem. Słynne zdanie „krwawe są granice islamu”, które znalazło się w artykule The Clash of Civilizations? w 1993 r., zostało dopiero udowodnione przez autora w opublikowanej w 1996 r. książce. Wiąże się to z krytyką zbyt sensacyjnego a mniej naukowego zakończenia książki. Wizja ewentualnego globalnego konfliktu międzycywilizacyjnego, uwzględniająca potencjalnych wrogów i sojuszników Zachodu, jest o tyle ponura, co nieprawdopodobna.

14.Cechy cywilizacji Zachodniej wg. S. P. Huntingtona

Dziedzictwo starożytności klasycznej. Będąc cywilizacją trzeciej generacji, Zachód przejął wiele elementów od swych poprzedniczek, zwłaszcza cywilizacji klasycznej: grecką filozofię i racjonalizm, prawo rzymskie, język łaciński i chrześcijaństwo. Cywilizacje islamu i prawosławia są też spadkobierczyniami cywilizacji klasycznej, ale nie w takim stopniu jak Zachód.

Katolicyzm i protestantyzm. Zachodnie chrześcijaństwo, najpierw katolicyzm, następnie zaś katolicyzm i protestantyzm, jest pod względem historycznym najważniejszą cechą cywilizacji zachodniej. Przez większość swego pierwszego tysiąclecia nosiła ona zresztą miano Zachodniego Chrześcijaństwa. Wśród narodów tego obszaru istniało silnie rozwinięte poczucie wspólnoty i świadomości odrębności od Turków, Maurów, Bizantyjczyków i innych. Ludzie Zachodu wyruszali w XVI wieku na podbój świata zarówno w imię Boga, jak i po złoto. Do szczególnych zjawisk i cech właściwych cywilizacji zachodniej należy także reformacja i kontrreformacja oraz podział na protestancką północ i katolickie południe. Nic takiego nie zaszło we wschodnim prawosławiu, nie zna też tych podziałów Ameryka Łacińska.

Języki europejskie. Język to drugi co do znaczenia - po religii - element różnicujący poszczególne ludzkie kultury. Zachód różni się od większości cywilizacji mnogością języków. Japoński, hindi, mandaryński, rosyjski, nawet arabski, to główne języki danych cywilizacji. Zachód odziedziczył łacinę, ale z wyłonieniem się różnych narodów powstały także narodowe języki, które można z grubsza podzielić na romańskie i germańskie. Do XVI wieku przybrały one na ogół swoją współczesną formę.

Rozdział władzy duchowej i doczesnej. W ciągu całej historii Zachodu najpierw Kościół, potem zaś wiele kościołów, istniało odrębnie od państwa. Bóg i cesarz, Kościół i państwo, władza duchowa i władza doczesna, to dychotomia dominująca w kulturze Zachodu. Tylko w cywilizacji hinduskiej istniało tak wyraźne oddzielenie religii od polityki. W islamie Bóg jest cesarzem, w Chinach i Japonii cesarz jest Bogiem, w prawosławiu Bóg to młodszy partner cesarza. Rozdział Kościoła od państwa i powtarzające się konflikty między nimi, typowe dla cywilizacji zachodniej, nie były znane nigdzie indziej. Trudno przecenić, jak bardzo ten rozdział władz przyczynił się do rozwoju wolności na Zachodzie.

Rządy prawa. Po Rzymianach odziedziczono zasadę, w myśl której prawo zajmuje centralne miejsce w życiu cywilizowanych społeczeństw. Myśliciele średniowiecza rozwinęli koncepcję prawa naturalnego, do której mieli stosować się królowie sprawujący władzę, w Anglii zaś rozwinęła się tradycja prawa powszechnego (common law). W okresie absolutyzmu w XVI i XVII wieku zasada rządów prawa częściej była łamana niż przestrzegana, ale nadal utrzymywała się idea poddania ludzkiej władzy jakiejś zewnętrznej, ograniczającej ją instancji: „Non sub homine sed sub Deo et lege". Tradycja rządów prawa położyła podwaliny pod konstytucjonalizm i ochronę praw człowieka, z prawem do własności włącznie, na przekór arbitralnej władzy W większości innych kręgów kulturowych prawo w o wiele mniejszym stopniu kształtuje myśl i zachowania.

Pluralizm społeczny. Na przestrzeni dziejów społeczeństwo zachodnie było bardzo pluralistyczne. Jak zauważa Deutsch, szczególną cechą Zachodu jest „powstanie i utrzymywanie się rozmaitych autonomicznych grup, nie związanych więzami krwi czy małżeństwem". Zaczęło się to w VI i VII wieku n.e., a grupami tymi były z początku klasztory, zakony i cechy. Później liczba ich rosła, w różnych rejonach Europy powstawały rozmaite organizacje i stowarzyszenia. Pluralizm stowarzyszeń został uzupełniony przez pluralizm klasowy. Większość społeczeństw zachodniej Europy składała się ze stosunkowo nielicznej, niezależnej arystokracji, wielkiej masy chłopstwa i małej, ale znaczącej klasy kupców i rzemieślników. Siła feudalnej arystokracji przejawiała się szczególnie, gdy przychodziło do ograniczania wpływów absolutyzmu w większości europejskich społeczeństw. Właściwy Europie pluralizm ostro kontrastuje z niedostatkiem społeczeństwa obywatelskiego, słabością arystokracji i siłą scentralizowanych biurokratycznych imperiów istniejących równocześnie w Rosji, Chinach, Turcji osmańskiej i na innych pozaeuropejskich obszarach.

Gremia przedstawicielskie. Społeczny pluralizm wcześnie dał początek stanom, parlamentom i innym instytucjom reprezentującym interesy arystokracji, duchowieństwa, kupców oraz innych grup. Gremia te zapewniały formy reprezentacji, które w miarę postępów modernizacji przekształciły się we współczesne instytucje demokratyczne. Zdarzało się, że w okresach absolutyzmu bywały likwidowane albo znacznie ograniczano ich władzę. Nawet jednak w takich wypadkach mogły być, jak we Francji, reaktywowane, by stworzyć mechanizm rozszerzonego uczestnictwa politycznego. Żadna inna współczesna cywilizacja nie ma porównywalnej tradycji ciał przedstawicielskich, sięgającej tysiąc lat wstecz. Również na szczeblu lokalnym, mniej więcej od XIX wieku, zaczęły się we włoskich miastach rozwijać ruchy samorządowe, które rozprzestrzeniały się następnie na północ, „zmuszając biskupów, baronów i szlachtę do dzielenia się władzą z mieszczanami, w końcu zaś do zupełnych ustępstw, co często się zdarzało". Reprezentacja na szczeblu państwowym była w ten sposób uzupełniana przez lokalną autonomię, co nie miało odpowiednika w innych rejonach świata.

Indywidualizm. Wiele wymienionych powyżej cech zachodniej cywilizacji przyczyniło się do rozwoju poczucia indywidualizmu oraz jedynej w swoim rodzaju wśród cywilizowanych społeczeństw tradycji praw i wolności jednostki. Indywidualizm zaczął się kształtować w XIV i XV wieku, a uznanie prawa do indywidualnego wyboru - to co Deutsch nazywa „rewolucją Romea i Julii" - zwyciężyło na Zachodzie w wieku XVII. Formułowano nawet postulaty równych praw dla wszystkich jednostek („najuboższy człowiek w Anglii też ma życie do przeżycia, tak samo jak najbogatszy"), choć jeszcze nie akceptowano ich powszechnie. Indywidualizm nadal wyróżnia Zachód spośród dwudziestowiecznych cywilizacji. W badaniu analizującym nasilenie indywidualizmu, obejmującym podobne próby z pięćdziesięciu krajów okazało się, że pierwsze dwadzieścia miejsc zajęły wszystkie kraje zachodnie z wyjątkiem Portugalii i Izraela. Autor innych porównawczych badań indywidualizmu i kolektywizmu, uwzględniających różne kultury, także podkreśla przewagę indywidualizmu na Zachodzie, a kolektywizmu w innych kręgach kulturowych. Dochodzi on do wniosku, że „najważniejsze na Zachodzie wartości są najmniej cenione na całym świecie". Ludzie Zachodu i przedstawiciele innych kręgów kulturowych niezmiennie wskazują na indywidualizm jako główną cechę wyróżniającą cywilizację zachodnią.

Powyższy wykaz nie jest wyczerpującym wyliczeniem szczególnych cech zachodniej cywilizacji. Nie było też w zamyśle autora sugerowanie, że cechy te były zawsze i powszechnie obecne w społeczeństwie zachodnim. Oczywiście wcale tak się nie działo: despoci, których tak wielu było w dziejach Zachodu, nic sobie nie robili z rządów prawa i zawieszali ciała przedstawicielskie. Nie znaczy to również, iż żadne z tych cech nie pojawiały się w innych kręgach kulturowych. Społeczeństwa muzułmańskie mają swój system prawny: Koran i szariat. W Japonii i Indiach wytworzył się system klasowy podobny do zachodniego (i może właśnie dlatego są to jedyne dwa wielkie kraje niezachodnie, w których mogą się utrzymać demokratyczne rządy). Żaden z tych elementów oddzielnie wzięty nie był wyłączną domeną Zachodu, ich połączenie jednak takie było, i to ono stanowi o wyjątkowości tej cywilizacji.

Wymienione tutaj koncepcje, zwyczaje i instytucje miały po prostu na Zachodzie większe znaczenie niż w innych kręgach kulturowych. Stanowią przynajmniej część trwałego jądra zachodniej cywilizacji. To one przesądzają o tożsamości Zachodu, ale nie są tym, co w nim nowoczesne. To one w znacznej mierze zapewniły Zachodowi przywódczą pozycję w procesie modernizacji samego siebie oraz świata.

Potęga Zachodu w porównaniu z innymi cywilizacjami przedstawia się dwojako. Pierwszy obraz to przytłaczająca, triumfująca, totalna wręcz dominacja. Wraz z dezintegracją Związku Radzieckiego zniknął jedyny poważny konkurent, skutkiem czego świat jest i będzie kształtowany zgodnie z celami, priorytetami i interesami głównych państw Zachodu z ewentualnym udziałem Japonii. Jako jedyne supermocarstwo, które pozostało na placu boju, Stany Zjednoczone wraz z Wielką Brytanią i Francją podejmują kluczowe decyzje w kwestiach polityki i bezpieczeństwa, a razem z Niemcami i Japonią decydują o kwestiach ekonomicznych. Zachód jako jedyna cywilizacja przejawia ogromne zainteresowanie innymi kręgami kulturowymi i regionami i jest w stanie wpłynąć na politykę, gospodarkę i bezpieczeństwo każdej innej cywilizacji czy regionu świata. Społeczeństwa innych kręgów kulturowych potrzebują na ogół pomocy Zachodu do osiągnięcia własnych celów i ochrony swoich interesów. Jak podsumowuje jeden z autorów, państwa zachodnie:

- władają i kierują międzynarodowym systemem bankowym,

- kontrolują wszystkie mocne waluty,

- są głównym światowym kontrahentem,

- dostarczają większości wyrobów gotowych,

- dominują nad międzynarodowymi rynkami kapitałowymi,

- sprawują w znacznej mierze przywództwo moralne w wielu społeczeństwach,

- zdolne są do interwencji zbrojnej na wielką skalę,

- kontrolują drogi morskie,

- prowadzą najbardziej zaawansowane badania naukowe w dziedzinie techniki,

- mają najbardziej rozwinięte uczelnie techniczne,

- kontrolują dostęp do przestrzeni kosmicznej,

- mają dominującą pozycję w przemyśle lotniczym i kosmicznym,

- dominują w wysoko rozwiniętym przemyśle zbrojeniowym '.

Drugi obraz Zachodu bardzo się różni. Jest to obraz cywilizacji schyłkowej, której udział w światowej potędze politycznej, gospodarczej i militarnej względnie się zmniejsza w porównaniu z innymi cywilizacjami. Zwycięstwo Zachodu w zimnej wojnie nie było triumfem, lecz powodem wyczerpania. Coraz bardziej jest zajęty własnymi problemami, jak powolny wzrost gospodarczy, stagnacja ludnościowa, bezrobocie, ogromne deficyty budżetów państw, zanik etyki pracy, niskie odsetki od oszczędności. W wielu państwach, ze Stanami Zjednoczonymi włącznie, dochodzi jeszcze do tego dezintegracja społeczna, narkomania i przestępczość. Nowym ośrodkiem potęgi ekonomicznej staje się w szybkim tempie Azja Wschodnia, tam również zaczynają się przesuwać centra potęgi militarnej i wpływów politycznych. Indie zaczynają wchodzić w fazę przyspieszonego rozwoju ekonomicznego, a świat muzułmański staje się coraz bardziej wrogi Zachodowi. Szybko zanika gotowość innych społeczeństw do przyjmowania dyktatu Zachodu czy stosowania się do jego kazań. Tak samo słabnie zachodnia pewność siebie i chęć dominowania. Pod koniec lat osiemdziesiątych ożywioną dyskusję wzbudziły tezy o schyłku Stanów Zjednoczonych. W połowie lat dziewięćdziesiątych wyważona analiza dochodzi do niemal takich samych wniosków:

„Pod wieloma ważnymi względami ich [Stanów Zjednoczonych] relatywna potęga będzie coraz szybciej słabnąć. W zakresie samych tylko możliwości ekonomicznych pozycja Stanów Zjednoczonych w stosunku do Japonii, a w końcu i Chin, słabnie jeszcze bardziej. W dziedzinie militarnej równowaga skutecznych potencjałów między Stanami Zjednoczonymi a rosnącymi w siłę regionalnymi potęgami (prawdopodobnie z Iranem, Indiami i Chinami włącznie) będzie się przesuwać z centrum na peryferie. Część strukturalnej siły Ameryki przeniesie się do innych państw, część zaś (a także część ich „miękkiej siły" [soft power]) znajdzie się w rękach aktorów nie będących państwami, jak wielonarodowe korporacje". Który z tych dwóch przeciwstawnych obrazów pozycji Zachodu w świecie odpowiada rzeczywistości? Odpowiedź, rzecz jasna, brzmi: i jeden, i drugi. Zachód w obecnej chwili dominuje i w kategoriach potęgi oraz wpływu pozostanie jeszcze długo w XXI wieku na czołowej pozycji. W układzie sił między cywilizacjami zachodzą jednak stopniowe, nieuniknione i fundamentalne zmiany, a siła Zachodu w odniesieniu do innych cywilizacji będzie nadal słabnąć. Ze słabnięciem prymatu Zachodu znaczna część jego potęgi po prostu zaniknie, a reszta rozproszy się regionalnie między kilka głównych cywilizacji i państwa będące ich ośrodkami.

Wszystkie cywilizacje przechodzą przez podobne procesy narodzin, rozwoju i schyłku. Tym, co odróżnia Zachód od innych cywilizacji, nie jest droga rozwoju, ale wyjątkowość jego wartości i instytucji. Należą do nich zwłaszcza: chrześcijaństwo, pluralizm, indywidualizm i rządy prawa. Umożliwiły one zapoczątkowanie modernizacji, ekspansję na cały świat i stały się obiektem zazdrości innych społeczeństw. Cechy te, razem wzięte, stanowią specyfikę Zachodu. Jak stwierdził Arthur M. Schlesinger jr., Europa „jest kolebką - i to kolebką jedyną - idei wolności jednostki, demokracji politycznej, rządów prawa, praw człowieka i wolności kulturalnej. Są to koncepcje europejskie - nie azjatyckie, nie afrykańskie, nie bliskowschodnie, chyba że zostały tam przyjęte". To one przesądzają o wyjątkowości cywilizacji Zachodu, a jest ona wartościowa nie przez swój uniwersalizm, lecz właśnie przez wyjątkowość. Stąd wniosek, że podstawowym obowiązkiem przywódców Zachodu powinno być powstrzymanie się od prób kształtowania innych cywilizacji na jego obraz i podobieństwo (czego zresztą słabnący Zachód nie jest w stanie uczynić), ale zachowanie, obrona i odnowa wyjątkowych cech cywilizacji zachodniej. Obowiązek ten spada przede wszystkim na Stany Zjednoczone, najpotężniejszy kraj Zachodu. Aby uchronić zachodnią cywilizację, w sytuacji gdy potęga Zachodu słabnie, w interesie Stanów Zjednoczonych i krajów europejskich leży podjęcie następujących działań: - pogłębienie integracji politycznej, gospodarczej i wojskowej, koordynacja polityki, by zapobiec wykorzystywaniu dzielących je różnic przez państwa z innych kręgów kulturowych;

- włączenie do Unii Europejskiej i NATO państw Europy Środkowej należących do kręgukultury zachodniej, to jest państw Grupy Wyszehradzkiej, republik bałtyckich, Słowenii i Chorwacji;

- popieranie westernizacji Ameryki Łacińskiej, rozwijanie, w miarę możności, ścisłych związków z krajami tego obszaru;

- hamowanie rozwoju konwencjonalnego i niekonwencjonalnego potencjału militarnego krajów islamskich i chińskich;

- opóźnianie odsuwania się Japonii od Zachodu ku zbliżeniu z Chinami;

- uznanie roli Rosji jako ośrodka cywilizacji prawosławnej i wielkiego regionalnego mocarstwa, które ma zasadne interesy dotyczące bezpieczeństwa jego południowych granic;

- utrzymanie technicznej i militarnej przewagi Zachodu nad innymi cywilizacjami;

- oraz, co najważniejsze, uznanie, że interweniowanie Zachodu w sprawy innych cywilizacji stanowi największe chyba źródło destabilizacji i potencjalnego konfliktu globalnego w wielocywilizacyjnym świecie.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mechanika Semest I pytania egz
egz matma
2006 EGZ WSTĘPNY NA AM
egz dziewcz rok1 2013 14
Jarek egz tw id 225830 Nieznany
biologia zakres materiau na egz Nieznany (2)
2009 EGZ WSTEPNY NA AM ODP(2) Nieznany
Egz T1 2014
matma egz
2007 EGZ WSTĘPNY NA AM ODP
egz 2008 wrzesień wersja 01
egz kon ETI EiT 2008 9
botanika egz
KTO BUDUJE DOM egz probny test 2003, kartoteka
egz TRB I 2009 c, Politechnika Poznańska, Budownictwo, Technologia Robót Budowlanych, Zaliczenie wyk
inzynieryjna egz.inz gospodarka, geodezja testy różne
MIKRO ŚCIĄGI Z WYKŁADU, studia, studia II rok, mikrobiologia, mikro egz, Ściągi RAZY 2

więcej podobnych podstron