Skuteczna kampania reklamowa
11.10.2006, 11:09
Skuteczna kampania reklamowa
Coraz częściej słyszymy, że reklama w klasycznych mediach już nie wystarcza do skutecznego zbudowania przewagi konkurencyjnej. Firmy poszukują nowych rozwiązań, które pozwolą na skuteczne dotarcie do konsumenta. Marketingowcy coraz częściej sięgają po niestandardowe media, których celem jest co najmniej uzupełnienie komunikacji w mediach klasycznych.
Póki co, jeszcze nikt nie zamierza zupełnie zrezygnować z najsilniej oddziałujących i najszybciej budujących zasięg kanałów komunikacji ATL-owej. Jednak wszędzie dookoła pojawiają się koncepcje zintegrowania komunikacji marketingowej, TTL-u czy wsparcia działań ATL komunikacją niestandardową. Coraz więcej firm oferuje nośniki reklamowe w najróżniejszych miejscach, np. w toaletach w pubach, na polach golfowych, w przebieralniach na basenach, w aptekach, przychodniach czy na lotniskach i w samolotach. A przecież to tylko kolejne mutacje (megaprecyzyjnego) outdooru, który jest często dodatkowo uzupełniany o działania ambientowe, marketing bezpośredni, event marketing, sponsoring, produkt placement, POS marketing czy PR.
Jak w tym gąszczu, nadmiarze (a może niedomiarze?) danych i kanałów komunikacji zaplanować skuteczną kampanię? Jak zarządzać różnymi kanałami komunikacji, by osiągnąć maksymalny efekt synergii? By zaplanować dobrze kampanię, należy określić precyzyjnie grupę docelową i dobrać optymalny set kanałów komunikacji, ale to nie wszystko – działania marketingowców podążają już dalej – obecnie należy wejść głębiej w konsumenta i określić, jak on żyje, kiedy podejmuje decyzje zakupowe i pod wpływem jakich czynników. Wszystkie te działania sprawiają, że reklama wychodzi poza przysłowiowe pudełko telewizora, docierając do konsumenta na każdym kroku, zbliżając przekaz reklamowy do momentu podejmowania decyzji i pozwalając mu doświadczać marki w chwilach, które są dla niej najbardziej pożądane.
Równe i równiejsze kanały komunikacji
Jasne, że telewizja dociera do znacznie szerszej grupy konsumentów niż np. plakaty w klubie golfowym. W końcu ogląda ją 99 proc. Polaków, a np. radio jest słuchane przez 96 proc. Inne kanały komunikacji wypadają na tym tle o wiele słabiej. Reklama w dziennikach, podobnie jak w magazynach, dociera do ok. 30 proc.
Reklama w internecie, podobnie jak outdoor czy transport publiczny, to zasięg na poziomie ok. 40 proc. Z kolei sampling, katalogi, reklama na wideo/DVD docierają do 5 proc. (dane za MindShare 3D Study dla mieszkańców miast 100 tys.+). A konsumenci stają się coraz bardziej wymagający. Przesyceni treściami reklamowymi stają się wobec nich coraz bardziej krytyczni. W ostatnim okresie zwiększyła się też wrażliwość konsumenta na cenę i znacznie obniżyła się lojalność. Jednocześnie nasz konsument oczekuje wygody i traktowania go w sposób zindywidualizowany, nie tylko przez obsługę, ale też przez charakter dostarczonych produktów.
A te z kolei stają się coraz bardziej do siebie podobne. Różnice w produktach powoli zacierają się. Bo czym różni się proszek do prania Ariel od OMO? A czym Toyota Aygo od Citroena C1? Poza wartościami emocjonalnymi, które są sztucznie dołożone do pewnego trzonu produktu – praktycznie niczym.
Wiele z tych zmian i prawidłowości każe nam przy planowaniu kampanii stawić czoła co najmniej kilku wyzwaniom:
powinniśmy się zdecydować, czy nasza strategia mediowa będzie się bardziej opierała na przekazywanej treści (w ten sposób kładziemy nacisk na kreatywności przekazu), czy raczej będziemy zmierzać do podniesienia wszechobecności marki, powodując, że będzie ona dostępna wszędzie i na każdym kroku dla naszego konsumenta,
musimy się nauczyć wykorzystywać kanały komunikacji bezpośredniej; to właśnie ten rodzaj komunikacji może odpowiedzieć na rosnącą potrzebę indywidualizmu wśród konsumentów, którzy mają pozostać pod wrażeniem, że to właśnie do nich mówimy i na nich nam zależy,
mniejszą wagę powinniśmy przykładać do wskaźników mediowych i statystyk kampanii, które nie są już celem samym w sobie, ale bardziej skupić się na mierzeniu efektu w sensie skutku, który dana kampania wywołała – przecież celem kampanii marketingowych jest maksymalizacja wskaźnika ROI, a nie GRP,
musimy poznać konsumenta, jego oczekiwania, postawy, sposób życia.
Jakkolwiek ten ostatni punkt brzmi w naszych (doświadczonych marketingowców) uszach banalnie, to taki cale nie jest. Określenie grupy celowej przy doborze mediów jako „mężczyźni, średnie+, 25 – 55, miasta 50+” jest zbyt ogólne i nie daje odskoczni do zaplanowania kampanii, która pozwoliła kupić serca i umysły naszych konsumentów. Oczywiście powinniśmy zdefiniować grupę celową w kategoriach demograficznych, psychograficznych i behawioralnych. Określona przez nas grupa powinna być na tyle duża, żeby móc spełnić nasze założenia biznesowe (trzeba pamiętać, że różne grupy charakteryzuje różna podatność na komunikację). Ale by nasza kampania faktycznie odbiła się szerokim echem wśród konsumentów, warto pociągnąć temat i zdefiniować naszą grupę celową w taki sposób, by już sama jej definicja stanowiła inspirację do poszukiwania rozwiązań.
Drogi definiowania grupy docelowej
By zaplanować dobrze kampanię i dobrać optymalny set kanałów komunikacji, powinniśmy wejść głębiej w konsumenta i określić, jak on żyje, jak wygląda jego dzień, co robi podczas weekendu, jak zmienia zachowania w ciągu roku. To doprowadzi nas do myślenia o pewnych momentach w jego życiu, kiedy myśli on o produkcie, kiedy decyduje się na zakup, kiedy konsumuje ten produkt. To ciągle nie wszystko. Musimy pamiętać o procesie decyzyjnym. Na jakim etapie tego procesu możemy najskuteczniej wpłynąć na zachowanie – w jakich okolicznościach, miejscach i w jakim czasie nasz konsument jest najbardziej otwarty na przekaz reklamowy.
A to już wymaga zbudowania szczegółowej wiedzy o naszym konsumencie, dzięki której będziemy w stanie określić, jakimi kanałami komunikacji i w jakim momencie jesteśmy w stanie dotrzeć do zdefiniowanej grupy konsumentów. Taka wiedza, wzbogacona o zasięgi każdego z kanałów komunikacji, pozwoli nie tylko zdecydowanie bardziej precyzyjnie planować media, ale przede wszystkim jest czynnikiem inspirującym do poszukiwań jeszcze lepszego dopasowania się do konsumenta. Przecież patrząc nieco bliżej na dzień z życia młodego człowieka, możemy dojść do wniosku, że poza oglądaniem telewizji ten konsument jeszcze coś (sic!) robi.
Nie stoję tu na stanowisku, że należy odejść od reklamy w TV – przecież wszyscy sobie zdajemy sprawę, jakie znaczenie ma ten kanał w budowaniu świadomości marki. Niezaprzeczalne zalety telewizji to jej zasięg, tempo budowy zasięgu i niski koszt dotarcia oraz wysoka perswazyjność.
Jednak wróćmy na chwilę do naszego młodego człowieka. Jego poziom aktywności jest wysoki, co przekłada się na niższą konsumpcję telewizji w ciągu dnia. Jakkolwiek część z młodych osób ogląda w weekend TV już od rana, to jest to zaledwie co dziesiąta osoba. Wieczór (między 20.00 a 22.00) przed telewizorem spędza jedynie co trzeci młody człowiek. Co w takim razie nasz bohater robi w ciągu dnia? To, że nie ogląda tak intensywnie telewizji, niekoniecznie przekłada się na wychodzenie z domu (połowa przebywa w domu). Duża część odpoczywa, uprawia sport, słucha muzyki, część wykonuje prace domowe lub buszuje po sieci. Ale ta statystyka wskazuje też, że połowa z nich spędza wieczór poza domem! Intensywność życia młodego konsumenta przekłada się na szereg możliwości dotarcia do niego z przekazem reklamowym. Ważny staje się outdoor, także precyzyjny (siłownie, baseny, centra handlowe, komunikacja miejska, toalety w pubach czy klubach, czy reklamy w taksówkach). Młodzi ludzie chętnie uczestniczą we wszelkich eventach, imprezach, koncertach. Ważne jest dla nich wspólne przebywanie w grupie przyjaciół i znajomych.
Budowa planu komunikacji powinna być zaplanowana w zgodzie z następującymi kryteriami:
konsumpcja tradycyjnych mediów – co nasz target ogląda, czyta, czy zwraca uwagę na outdoor, czy chodzi do kina, czy przesiaduje w internecie, na jakich stronach, czy słucha radia, jakiego, w jakich godzinach?
miejsca kontaktu z produktem – gdzie, kiedy i w jakich okolicznościach nasz target doświadcza naszego produktu, kiedy jest najbardziej otwarty na zakup, w jakich okolicznościach kupuje, a w jakich żywa, konsumuje nasz produkt, czy w tych miejscach jesteśmy w stanie być w krytycznym momencie?
momenty w życiu, kluczowe chwile – w jakich istotnych wydarzeniach w życiu naszego targetu jesteśmy w stanie uczestniczyć, jakie fakty (urodziny, mundial, zaręczyny, randka itp.) są dla naszego targetu ważne emocjonalnie, do których z nich możemy włączyć się z naszą marką?
Wybór konkretnego zestawu punktów styku to zawsze decyzja strategiczna, która musi iść w zgodzie z rolą marki i jej pozycjonowaniem. W myśl zasady, że nie możemy „mieć i zjeść”, zawsze musimy dokonać wyboru, o czym i kiedy będziemy mówić. Poza kwestią merytoryczną, związaną z przekazywaniem przez markę odpowiedniej treści, przy wyborze setu kanałów komunikacji powinniśmy posłużyć się także twardszymi kryteriami mediowymi, takimi jak: tempo budowy zasięgu (to zadanie możemy powierzyć klasycznym mediom, jak telewizja czy outdoor), dopasowanie do grupy celowej (affinity kanału), dopasowanie geograficzne (również przez analizę affinity), możliwość elastycznej egzekucji kreatywnej w wybranym punkcie styku, jego wiarygodność, dostępność, zatłoczenie komunikatów, wizerunek, kontekstowość użycia, trwałość przekazu, a także efektywność kosztowa. Świadomość liczby potencjalnych punktów styku to tylko pierwszy krok do skutecznego zarządzania komunikacją. Wszyscy mamy świadomość, że wyzwaniem nie jest zbudowanie wiedzy, ale wybór najbardziej efektywnych rozwiązań komunikacyjnych. Jednak właśnie ta świadomość pozwala nam szerzej spojrzeć na zagadnienie planowania kampanii.
Rafał Kołodziej, Managing Director, CONNECT Polska, rafal.kolodziej@connectpolska.pl
Badania StrongMail wykazują duże zainteresowanie realizacją strategii marketingowych z naciskiem na wykorzystanie narzędzi internetowych. Świadczy o tym deklaracja wdrożenia wysyłki komunikatów promocyjnych e-mailem (69%), wykorzystania możliwości serwisów społecznościowych (59%) oraz prowadzenia marketingu na wyszukiwarkach, ze szczególnym uwzględnieniem SEM i reklam rozliczanych w modelu PPC (42%).
O sile internetu mogą świadczyć dużo niższe deklarowane wzrosty nakładów finansowych tradycyjnych metod promocji: na reklamę (28% odpowiedzi), bezpośrednie przesyłki pocztowe (21%), czy obecność na branżowych targach i wystawach (20%).
Kliknij aby powiększyć |
---|
Nie tylko deklarowana chęć zwiększenia budżetów pozwala na optymistyczne spojrzenie w przyszłość. Również prognozy dotyczące procentowego zwiększenia środków finansowych na marketing online w Stanach Zjednoczonych mówią o 9,5% wzroście. Dla porównania tradycyjne budżety reklamowe powinny się liczyć z 7,9% spadkiem środków finansowych (wg „The CMO Survey”, Duke Univeristy dla AMA). Ogólny wzrost wydatków na marketing wyniesie jedynie 1,1% i będzie kształtować się na poziomie 11,4 mld $. Widoczna jest pogłębiająca się dysproporcja między dynamiką zmian w marketingu w tradycyjnych mediach, a e-marketingiem.
"Kryzys przyspieszył trend przenoszenia budżetów z mediów tradycyjnych do Internetu, a w ramach reklamy internetowej z form rozliczanych za wyświetlenia (CPM) na formy rozliczane za kliknięcie (CPC), a szczególnie wyszukiwarki" – komentuje Błażej Miernikiewicz, prezes agencji marketingu internetowego Artefakt.pl.
Prognozy dla polskiej branży są optymistyczne. Wg Zenith Optimedia, co siódma złotówka wydana w naszym kraju na reklamę trafi do internetu, składając się na sumę 1 mld zł. Warto zwrócić również uwagę na fakt, że wg Millward Brown SMG/KRC aż 53% krajowych firm nie posiada swojej strony www. Jest to znacząca nisza, którą mogą wykorzystać nie tylko webmasterzy, ale również specjaliści od pozycjonowania powstających stron internetowych.
"Większość firm z branży, z którymi mamy kontakt notowała w tym roku ponad 30% wzrost przychodów. Moim zdaniem przyszły rok może wyglądać podobnie" – mówi Błażej Miernikiewicz.
E-Marketingowi nie trzeba życzyć dobrego roku, wyniki przedstawionych prognoz wykazują, że nadchodzący rok powinien być szczególnie łaskawy dla tej branży.
Zmiany wśród marketerów
Spośród menedżerów, którzy zadeklarowali, że w minionym roku włączyli działania wykorzystujące pocztę elektroniczną do swoich strategii promocyjnych, aż 85 proc. widzi ich wymierne korzyści. Wymieniano najczęściej większą liczbę kontaktów z klientami i wzrost liczby odwiedzin serwisu www. W rezultacie aż sześć na dziesięć osób odpowiedzialnych za kształtowanie polityki informacyjnej w swoich firmach, planuje zwiększenie intensywności działań promocyjnych wykorzystujących pocztę elektroniczną. Tylko 6 proc. badanych nie zamierza wykorzystywać w przyszłości e-mail marketingu.
Kliknij aby powiększyć |
---|
Deklarowane wykorzystywanie e-mail marketingu w przyszłości |
Autorzy badania zapytali jaki jest procentowy podział wydatków na wysyłki do własnych i zewnętrznych baz adresowych. Okazuje się, że respondenci zadeklarowali wydatki do własnych baz adresowych na poziomie 77% i zewnętrznych baz 21%. Można zatem wnioskować, że marketerzy stawiają na budowanie lojalności wśród pozyskanych przez siebie konsumentów. Z prognoz wydatków na przyszły rok wynika, że przede wszystkim zostaną zwiększone nakłady finansowe na budowę własnych baz.
Ustabilizowana sytuacja wśród użytkowników kont pocztowych
W obszarze wykorzystania poczty elektronicznej przez użytkowników, w porównaniu z 2008 rokiem niewiele się zmieniło. Nadal największą liczbę kont Polacy mają założoną w pocztach dostarczanych przez Gmial i Wirtualną Polskę. Dane te mają szczególne znaczenie w kontekście optymalizacji kreacji wysyłanych newsletterów i mailingów. Odbiorcy otrzymują coraz więcej wiadomości e-mail. Większość znajduje w swoich skrzynkach od 4 do 20 wiadomości dziennie. Również liczba adresów e-mail, którymi posługują się użytkownicy wzrosła bardzo nieznacznie, choć warto zwrócić uwagę, że aż 61 proc. z nich utrzymuje trzy lub więcej skrzynek pocztowych.
Korzystanie z newsletterów jest powszechne, ponad 90 proc. ankietowanych internautów subskrybuje więcej niż jeden newsletter. Wskazują też na podobne jak w zeszłym roku korzyści wynikające z otrzymywania newsletterów, które związane są w największym stopniu z zaspokajaniem potrzeb informacyjnych. Dlatego wśród zamawianych biuletynów dominują wciąż newslettery branżowe i dzienniki internetowe. Co ciekawe na trzecim miejscu znalazły się newslettery reklamowe, co oznacza, że badani chętnie otrzymują komunikaty o charakterze marketingowym.
„Tegoroczne wyniki naszego badania potwierdzają obserwowane trendy z poprzedniego roku. Stabilizuje się rynek kont pocztowych i wykorzystania ich przez użytkowników. Pozytywnym sygnałem jest to, że marketerzy dostrzegli w e-mail marketingu bardzo skuteczne narzędzie. ” – mówi Krzysztof Dębowski, dyrektor zarządzający SARE.
Informacje o badaniu
Badanie zostało przeprowadzone na grupie 2 409 respondentów przy wykorzystaniu ankiety internetowej, która dostępna była w sieci od 22 lipca do 31 sierpnia 2009 roku. Grupą docelową były osoby aktywne zawodowo, zajmujące różne stanowiska w marketingu, PR, IT oraz menedżerowie wyższego szczebla i właściciele firm.
Choć oczywiście reklama jest wciąż wykorzystywana przez marki o światowej renomie i szerokim zasięgu; prawdopodobnie również nadal sprawdza się w przypadku niektórych organizacji i produktów (aczkolwiek już nie tak dobrze jak kiedyś). Faceci, którzy oglądają mecze piłki nożnej w telewizji, piją dużo piwa, więc prawdopodobnie skutecznym posunięciem ze strony giganta rynku produkcji piwa, firmy Budweiser, będzie wykupienie czasu antenowego podczas transmisji ogólnokrajowych mistrzostw (jednak działanie takie nie jest dobre w przypadku niewielkich browarów, które kierują swój przekaz do niszowej publiczności). Nadal sprawdza się również reklama w publikacjach branżowych.
Jeżeli twoja firma jest producentem kleju do uszczelniania pokładów, powinieneś umieścić swoją reklamę w specjalistycznym magazynie poświęconym konstrukcji łodzi i statków, dzięki czemu dotrzesz do potencjalnych nabywców – zawodowych budowniczych (jednak ten kanał nie pozwoli ci na dotarcie do osób, dla których konstrukcja i konserwacja łodzi stanowią jedynie hobby). Jeżeli prowadzisz lokalne biuro pośrednictwa nieruchomości w niewielkiej miejscowości, sensownym rozwiązaniem może być rozesłanie przesyłki reklamowej bezpośrednio do wszystkich właścicieli domów w okolicy (jednak, korzystając z tej metody, nie dotrzesz do osób planujących przeprowadzkę do twojej miejscowości, a obecnie mieszkających gdzie indziej).
Jednak dla milionów innego typu organizacji, dla wszystkich specjalistów z określonych dziedzin, muzyków, artystów, organizacji non profit, parafii oraz firm produkujących produkty niszowe, tradycyjna forma reklamy jest z założenia tak szeroko emitowana, że staje się nieskuteczna. Emisja reklamy za pomocą wielkich koncernów medialnych może przynieść korzyści produktom skierowanym do masowego odbiorcy i dystrybuowanym na szeroką skalę.
Przykład mogą stanowić produkty znanych marek, sprzedawane w ogólnokrajowych sieciach supermarketów, lub hity filmowe, pokazywane w niemal każdym kinie w kraju. Jednak strategia, która doskonale sprawdza się w przypadku firmy Procter & Gamble, wytwórni Paramount Pictures oraz kampanii prezydenckiej – docieranie do licznych rzeszy ludzi za pomocą przekazu skierowanego do ogółu społeczeństwa – po prostu nie zadziała skutecznie w przypadku produktów niszowych, usług świadczonych lokalnie oraz wyspecjalizowanych organizacji non profit.
Internet oferuje niesamowitą możliwość dotarcia do nabywcy niszowego bezpośrednio, za pomocą ukierunkowanych przekazów, przy nakładach finansowych stanowiących niewielki ułamek kwot, które zwykle wydaje się na wysokobudżetowe przedsięwzięcia reklamowe.
Jednokierunkowy interruption marketing to wczorajsza metoda
Podstawową techniką wykorzystywaną przez tzw. kompleks telewizyjno-przemysłowy (termin ukuty przez Setha Godina) jest przeszkadzanie (interruption). Działając w ramach tego systemu, „kreatywni” zatrudnieni w agencjach reklamowych spędzają długie godziny w modnie urządzonych biurach, rozmyślając nad takimi sposobami przeszkadzania ludziom, które przykują ich uwagę do jednokierunkowego przekazu. Zastanów się nad tym.
Kiedy oglądasz swój ulubiony program w telewizji, zadaniem reklamodawcy jest stworzenie takiej reklamy, która przyciągnie twoją uwagę, mimo tego, że w rzeczywistości wolałbyś w tym czasie zrobić coś zupełnie innego niż ją oglądać – chociażby pobiec do lodówki po pucharek lodów, zanim program rozpocznie się ponownie po reklamach. Kiedy czytasz ciekawy artykuł w gazecie, zadaniem reklamy jest nakłonienie cię do tego, abyś przestał czytać artykuł i przeczytał ją. A kiedy lecisz linią U.S. Airways z Bostonu do Filadelfii (sam często przemierzam właśnie tę trasę), około 20 minut po starcie linie lotnicze dochodzą do wniosku, że warto przerwać twoją drzemkę głośną reklamą, przedstawiającą ofertę wakacyjnych lotów na Wyspy Karaibskie. Wszystkie powyższe przykłady oparte są na założeniu, że wszelkie formy reklamy polegają na tym, aby potencjalny klient przerwał wykonywaną czynność, a w zamian swoją uwagę skierował na treść reklamy.
Ponadto, przekazy zawierane w tradycyjnej reklamie skupiają się na produkcie w sposób jednokierunkowy. Reklamodawcy, którzy muszą zmierzyć się z nowym, internetowym rodzajem marketingu, zorientowanym na interakcję, informację, edukację i wybór, nie są już w stanie przebić się za pomocą ogłupiających ogłoszeń wychwalających ich produkty. W dzisiejszych czasach praktycznie każdy codziennie ma do czynienia z setkami przekazów reklamowych, mających za zadanie „wciśnięcie” mu produktu; w związku z tym ludzie przestali wierzyć reklamom. Jeżeli w ogóle jeszcze je zauważamy, to usuwamy je z naszej świadomości.
Internet jest inny. Marketing internetowy nie przeszkadza odbiorcy – polega na dostarczaniu użytecznych treści dokładnie w tym momencie, w którym nabywca ich potrzebuje.
Przed nadejściem ery internetu dobry specjalista od reklamy charakteryzował się tym, że miał opanowane do perfekcji narzędzia i techniki docierania do szerokich rynków za pomocą przekazów o najniższym wspólnym mianowniku, przez techniki interruption marketingu. Reklama polegała na „działaniach kreatywnych”. Niestety, wiele przedsiębiorstw, które rozwinęły się przy wykorzystaniu tych tradycyjnych sposobów, desperacko pragnie, aby internet stał się drugą telewizją, ponieważ zasady funkcjonowania telewizji są dla nich zrozumiałe. Agencje reklamowe, które specjalizują się w kreatywnych reklamach telewizyjnych, wierzą, że te same umiejętności mogą z powodzeniem przenieść na grunt sieci.Mylą się. Postępują według wczorajszych zasad.
Stare zasady marketingu
Marketing znaczył tyle samo co reklama (i kreowanie marki).
Reklama apelowała do masowego odbiorcy.
Reklama polegała na przeszkadzaniu ludziom tak, aby skierowali swoją uwagę na jej przekaz.
Reklama była jednokierunkowa: od firmy do konsumenta.
Reklama polegała wyłącznie na sprzedaży produktu.
Reklama była oparta na kampaniach o ograniczonym czasie istnienia.
Kreatywność uznawana była za najważniejszy czynnik reklamy.
Dla agencji reklamowej ważniejsze było zdobycie nagrody branżowej niż to, aby jej klient pozyskał nowych konsumentów.
Reklama i PR stanowiły osobne dyscypliny, zarządzane przez różnych ludzi o odrębnych celach, strategiach i kryteriach oceny.
Żadna z powyższych zasad nie ma już zastosowania w dzisiejszym świecie. Internet zmienił obowiązujące zasady, a zatem musisz przekształcić prowadzony przez twoją organizację marketing w taki sposób, aby w pełni wykorzystać rynek pomysłów, który otworzyło powstanie globalnej sieci.
ak donosi Główny Urząd Statystyczny (www.stat.gov.pl), już ponad 50 % przedsiębiorstw posiada firmowy serwis WWW, a odsetek ten stale wzrasta. Opublikowane przez IAB Polska (www.iabpolska.pl) dane pokazują, że przeszło 40 % Polaków korzysta z Internetu, 45 % Internautów zrobiło zakupy w sklepach internetowych, a wydatki na reklamę online wciąż rosną (w 2007 roku wyniosły prawie 743 mln zł netto). Dlatego koszty związane z promocją w Sieci uwzględniane są obecnie w budżecie niemal każdej firmy. Warto więc zastanowić się jak najlepiej je spożytkować, by przyniosły wymierne korzyści dla przedsiębiorstwa. Rozpoczynając działania w Sieci warto jednak skupić się na promowaniu jednego, głównego adresu. Wybór nazwy o najbardziej korzystnym brzmieniu i przekierowanie pozostałych domen zarejestrowanych przez firmę właśnie na ten adres, zwiększy rozpoznawalność domeny. Taki adres internetowy warto umieścić na materiałach reklamowych oraz rozlicznych dokumentach firmowych, wizytówkach, kopertach czy też gadżetach. Krok 2 – Serwer |
---|