Pewnego dnia państwo Tarkowscy wspominali swoje porwanie. Przypomnieli sobie też o Kalim.
-Stasiu, może pojechalibyśmy do Kalego – zaproponowała Nel.
-Dobrze. Bardzo się za nim stęskniłem. – odpowiedział Staś – Jutro z samego rana pojedziemy do Port-Saidu.
Zgadzam się. Lepiej zacznijmy się pakować. – Zaproponowała Nel.
Wyjechali bardzo wcześnie rano. Na drugi dzień byli już w Port-Saidzie.
-Ta podróż była bardzo wyczerpująca, prawda nel? – powiedział Staś.
-Tak to prawda. – odpowiedziała Nel.
-Jutro pojedziemy do Kalego –powiedział Staś – A teraz musimy odpocząć.
Następnego dnia wyruszyli w drugą podróż. Nie mogli się doczekać spotkania z Kalim.
-Widzę wioskę Kalego! Nel zobacz!-krzyknął Staś.
-Tak, to wioska Wa-himów.
Staś i Nel zsiedli z wielbłądów. Nagle zobaczyli w oddali Kalego. Kali też ich poznał. Zaczął do nich biec a oni do niego.
-Kali!-krzyknęli państwo Tarkowscy.
-Dobre Mzimu! Wielki Pan!-krzyknął Kali ze szczęścia.
Gdy dobiegli do siebie, Kali zaczą przytulać Nel i Stasia z całej siły.
-Kali udusisz nas!-krzyknął Staś.
-Kali przeprasza. Kali nie chce was zabić.
-Kali, nie musisz przepraszać.-powiedziała Nel.
-Bardzo się za Tobą stęskniliśmy-dodał Staś.
-Kali też się stęsknił.
-Przyjechaliśmy tylko na jeden dzień, mamy mało czasu.-powiedziała Nel – opowiadaj co u Ciebie, Kali.
-Wszystko jak przedtem. Jestem wodzem Wa-himów. Kali chce wiedzieć co u dobrego Mzimu i u wielkiego Pana.
-Jest w porządku. Mieszkamy w Polsce. Opowiadałem Ci o tym kraju.
-Tak. Kali słuchał.
- Możemy odpocząć?-zapytała Nel.
-Tak, tak.
Kali pozwolił im odpocząć. Spędzili z nim miły dzień. Potem musieli wyjechać do Port-Saidu, a potem do Polski. Państwo Tarkowscy żyli długo i szczęśliwie w Krakowie.