TRZECH TWARDYCH FACETÓW
Osoby:
Pierwszy twardy facet - swój chłop
Drugi twardy facet - swój chłop
Trzeci twardy facet - lekko nieswój
Miejsce akcji:
Przedmieście w okolicy Nowego Jorku
(Dwóch twardych facetów stoi w miejscu słabo oświetlonym i z leniwym spokojem wymieniają luźne uwagi)
Pierwszy twardy: - Ładny dziś wieczór Majk. Prawda?
Drugi twardy: - Masz słuszność, Dżon. Dawno nie widziałem takiego księżyca...
Pierwszy twardy: - Bo to lampa, Majk. Dawno nie widziałeś takiej lampy.
Drugi twardy: - Przestań Dżon, bo znów będę musiał cię zastrzelić!
Pierwszy twardy: - O kei. Niech będzie księżyc.
Drugi twardy: - Senks, dziękuję. Musiałbym kupić sobie nowy nabój.
Trzeci twardy: (jak to obcy, pojawia się nieproszony) - Hau du ju du, chłopcy... (żaden z twardych facetów ani nie drgnął) - Powiedziałem: Hau du ju du!
Pierwszy twardy: (drgnął) - Hau!
Trzeci twardy: - Chcecie się zabawić?
Pierwszy twardy: - Nie! Mamy robotę.
Trzeci twardy: - Mokrą...
Drugi twardy: - Skąd wiesz?
Trzeci twardy: (przyglądając się wyposażeniu dwóch twardych) - Poznałem po ręcznikach.
Drugi twardy: - Bystry jesteś. Pewnie pracujesz dla tych cholernych glin. Będziemy musieli cię załatwić.
Trzeci twardy: - Sam się załatwię. Gdzie tu jest toaleta?
Drugi twardy: - Tu nie ma toalety! Tu jest szambo. Cholerne szambo...
Pierwszy twardy: - Wpadłeś cwaniaczku. Teraz rób co każemy i żadnych kawałów!
Trzeci twardy: - Źle robicie, chłopcy. Znam świetny o babie i lekarzu.
Pierwszy twardy: - Zamknij się, siarap!
Trzeci twardy: - O kei. Ale coś wam powiem: nigdy mnie nie wykończycie.
Pierwszy twardy: - He he he... to bluf!
Trzeci twardy: - To nie bluf, Smis.
Pierwszy twardy: - Skąd wiesz, że nazywam się Smis?
Trzeci twardy: - Znałem paru takich dupków jak ty. Wszyscy nazywali się Smis.
Drugi twardy: - Ten facet za dużo wie. Zaraz go wykończę!
Pierwszy twardy: - Zostaw go mi. (zwraca się do trzeciego) Posłuchaj cwaniaczku: teraz policzę do pięciu i cię zastrzelę. Anderstand?
Trzeci twardy: - Nic z tego. Ja policzę do czterech i ucieknę.
Pierwszy twardy: - Szit, o kupa! Z tym liczeniem to nie był dobry pomysł.
Drugi twardy: - Cóż, zastrzelę go bez liczenia. (strzela bez liczenia)
Pierwszy twardy: - Zabiłeś go, Majk?
Drugi twardy: (zajęty studzeniem pistoletu) - Nie wiem. Nie chce mi się odwrócić.
Trzeci twardy: - Spudłowałeś, Łeic.
Drugi twardy: - Skąd wiesz, że nazywam się Łeic.
Trzeci twardy: - Znałem paru takich zezowatych dupków jak ty. Wszyscy nazywali się Łeic.
Drugi twardy: - O kei. Wygrałeś Borewicz.
Trzeci twardy: - Skąd wiesz, że nazywam się Borewicz?
Drugi twardy: - Znam tylko jednego takiego nudnego dupka jak ty, i on właśnie nazywa się Borewicz.
Trzeci twardy: - A to namber...
KONIEC, end.