Nowa Lokomotywa
Stoi na stacji skład Pendolino.
Drogi i cudny, jak we wsi kino. Albo kasyno.
Stoi i wyje, dyszy i płacze,
kiedyż was, tory, wreszcie zobaczę?
Ech, jak kiepściutko... Ach, jak puściutko...
Och, jak cieniutko... Uff, jak głupiutko...
Już ledwo stoi, już ledwo zipię,
a jeszcze Nowak pieniędzmi sypie.
Media do niego podoczepiali
i dziennikarzy, żeby klaskali.
Cmok, jakie piękne... cmok, jakie cudne...
Ech, jakie to dziennikarstwo trudne.
W pierwszym wagonie siedzi elita,
nikt tu o koszty więc nie zapyta.
W drugim platforma, o jaka śmieszna,
jaka tragiczna, lecz jak pocieszna.
W trzecim pan premier z panem Nowakiem,
w czwartym lokalni - burak z burakiem.
A w piątym, baczność, minister Vincent,
dał za to miejsce dolarów pińcet.
W szóstym lemingi ślepo wpatrzone,
w obrazek wyspy szczawiozielonej.
W siódmym już czeka red. Sobieniowski,
by PiS-em przesłonić ponure wnioski.
Że skład ten i pociąg, wielki, błyszczący,
to bzdet jedynie nic nie znaczący.
Bo nie ma torów, jest tylko pic,
i wciąż pytanie dudni: jak żyć?
A władza rzecze: chłopcze, dziewczyno,
żyjcie tak właśnie, jak Pendolino!
Na bocznej stacji, bez żadnych szans,
bo przecież ważny jest tylko lans.
Niech was nie zwiodą ci z opozycji,
że co innego w życiu się liczy.
Niech będzie zawsze, jak do tej pory,
jest w Polsce władza, i są PiSiory!
Jólek Tófim