Co Biblia mówi o byciu matką w chrześcijaństwie?
Pytanie: Co Biblia mówi o byciu matką w chrześcijaństwie?
Odpowiedź: Pełnienie roli matki jest bardzo ważnym zadaniem, jakie Bóg daje kobiecie. Matki mają kochać swoje dzieci, o czym mówi List św. Pawła do Tytusa 2:4-5: „Niech pouczają młode kobiety, jak mają kochać mężów, dzieci, jak mają być rozumne, czyste, gospodarne, dobre, poddane swym mężom - aby nie bluźniono słowu Bożemu”. W Księdze Izajasza 49:15a Biblia mówi: „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona?”. Kiedy zaczyna się macierzyństwo?
Dzieci są darem od Pana (Psalm 127:3-5). W Liście św. Pawła do Tytusa 2:4 pojawia się greckie słowo „phileoteknos”. Słowo to opisuje pewien rodzaj szczególnej miłości, miłości matczynej. Znaczenie tego słowa to: „wybieranie” dzieci ponad wszystko, troska o nie, karmienie ich, obejmowanie ich z miłością, odpowiadanie na ich potrzeby, łagodne okazywanie życzliwości dzieciom, jako wyjątkowym darom od Pana. W Piśmie Świętym zostało nam przykazane, abyśmy dopilnowali, że miłość macierzyńska jest dla nas najważniejsza. W Biblii zarówno matkom jak i ojcom zostało nakazane, aby byli:
Dostępni: rano, w południe i w nocy (Księga Powtórzonego Prawa 6:6-7)
Zaangażowani: umieli współżyć, dyskutować, myśleli i wspólnie przechodzili przez życie (Efezjan 6:4)
Nauczali: Pisma Świętego, biblijnego światopoglądu (Psalm 78:5-6, Księga Powtórzonego Prawa 4:10, Efezjan 6:4)
Dający nauki: uczenie dziecka, by wykształcało właściwe wzorce i odkrywało swoją siłę (Księga Przysłów 22:6)
Dyscyplinujący: mają uczyć bojaźni Pańskiej, tworzyć stałe wzorce w sposób trwały, pełen miłości, pewności (Efezjan 6:4, List do Hebrajczyków 12:5-11, Księga Przysłów 13:24, 19:18, 22:15, 23:13-14, 29:15-17)
Kultywujący: mają zapewnić właściwe środowisko stałego wspierania słowem, dawać wolność do popełniania błędów, do wyrażania emocji, akceptację, bezwarunkową miłość (List św. Pawła do Tytusa 2:4, 2 Tymoteusza 1:7, Efezjan 4:29-32, 5:1-2, Galatów 5:22, 1 Piotra 3:8-9).
Wychowujący w prawości: mamy żyć tak, jak mówimy, pokazywać właściwe życie, poprzez co dziecko może się uczyć rozumiejąc to, co najważniejsze w pobożnym życiu (Księga Powtórzonego Prawa 4:9, 15, 23; Księga Przysłów 10:9, 11:3; Psalm 37:18, 37).
Biblia nigdy nie mówiła, że każda kobieta powinna zostać matką. Jednak naucza, że te, które Pan pobłogosławił dziećmi, powinny potraktować tę odpowiedzialność bardzo serio. Matki mają unikalne i wyjątkowo ważne zadanie w życiu swoich dzieci. Macierzyństwo nie jest ciężkim, nieprzyjemnym zadaniem. To matka nosi dziecko w swoim łonie, kiedy jest w ciąży, i ona troszczy się o nie i karmi je, gdy dziecko jest małe, zatem to ona odgrywa bardzo ważną rolę w życiu dzieci, nastolatków, młodych dorosłych, a także dzieci w pełni już dorosłych. I choć rola matki musi się zmieniać i rozwijać, miłość, troska, kultywowanie i dodawanie odwagi przez matkę nie powinno nigdy ustać.
Charakterystyczne zachowania zbiorowe danej populacji ma swe główne źródło w archetypach rządzących jej nieświadomością zbiorową. Objawia się to przede wszystkim w tzw. "charakterze narodowym", a więc szczególnych, dominujących cechach, które są łatwo rozpoznawalne przez obcych, a które rzutują na stosunek tej populacji do siebie i innych a także na cały szereg relacji typu społeczeństwo - władza, społeczeństwo - ekonomia, historia, martyrologia, zaświat itd. Archetypy rządzące nieświadomością zbiorową, zostają wzmacniane lub osłabiane przez różne dramatyczne doświadczenia całej społeczności. Są one najważniejszymi składnikami ideologicznego systemu sterującego daną populacją, warunkują jej zachowania, aktualny a także przyszły byt. Dlatego też mają one tak ogromną wartość dla całego narodu. Uzewnętrzniają się one przede wszystkim w formie wyobrażeń religijnych. Ze względu na szczupłość miejsca ograniczymy się tu jedynie do przedstawienia hasłowych stwierdzeń dotyczących tej tematyki.
Podstawowe archetypy opisane przez C.G.Junga np. archetypy Matki i Ojca towarzyszą ludzkości od zarania jej dziejów. Szczególne znaczenie w epoce kamienia, jak to udowodniła w swoich pracach Mariji Gimbutas, posiadała Wielka Bogini. Złożoną rolę tego najpotężniejszego archetypu opisał z kolei w swej książce "The Great Mother", uczeń Junga, Erich Neumann. Okres neolitu, w którym upowszechniło się rolnictwo, powstały stałe osiedla, wielkie budowle megalityczne, transport kołowy, meble, garncarstwo i wiele innych dziś dla nas oczywistych wynalazków, upłynął pod znakiem Wielkiej Bogini, patronki dobrobytu i płodności, życia i śmierci. Wielka Bogini jawiła się ówczesnym ludziom jako wszechogarniająca władczyni ziemi i nieba, całego Kosmosu. Jej partnerem był bóg męski wegetacji lub światła, boski zapładniacz, ojciec jej męskiego potomka. Ten system wierzeń tworzył społeczeństwo matrylokalne i matrilinearne, w którym rytualna śmierć władcy odtwarzała boski kosmiczny dramat i gwarantowała istnienie świata. To właśnie w tym czasie pojawił się syndrom "świętego króla" doskonale opisany przed wielu laty przez G.Frazera w jego "Złotej Gałęzi". Istotą tego systemu jest zbawienie poprzez śmierć, poprzez święta ofiarę. Śmierć bowiem rodzi życie a życie - śmierć.
"Druga rewolucja neolityczna" rozpoczęła się w III tys. p.n.e. katastrofą ekologiczną, odlesieniem znacznej części Europy oraz zmianami klimatycznymi. System wypaleniskowej gospodarki rolniczej doprowadził do wyjałowienia ziemi i upadku tej dziedziny ludzkiej produkcji żywnościowej. Katastrofa ta związana również z brakiem wody, wymusiła na ludziach przejście od rolnictwa i hodowli do pasterstwa. Ta zmiana pociągnęła za sobą cały szereg dalszych, a więc przejście do systemu patriarchalnego, odejście od osadnictwa stałego, pojawienie się wyspecjalizowanych pasterzy - wojowników. Upowszechnił się wynalazek łuku refleksyjnego oraz rydwanu bojowego zaprzężonego w konie oraz technologia wytopu brązu. Degradacji uległą pierwotna rola Wielkiej Matki. Jej miejsce na niebie zajął wodo- i życiodajny bóg burzy i piorunów, pogromca smoka - syna Wielkiej Matki, bóg - wojownik, Ojciec ludzi. Istotą tego z kolei systemu jest zwycięstwo nad Kosmicznym Złem - Smokiem (=archetyp Antypersony), "tu i teraz" oraz zaprowadzenie w dotychczasowych chaosie ładu i porządku. Z myśli tej rozwinęły się wszystkie późniejsze inicjacje wojowników - smokobójców. Klasa wojowników stworzyła również specyficzny dla siebie etos, w którym liczyły się honor, chwała i sława. Powszechny ranking dawał możliwość ustalenia na pewien czas dominującej pozycji wybitnych wojowników w populacji. Tworzył on hierarchię. Od tego czasu królowie ludów indoeuropejskich wywodzili swe pochodzenie od boga nieba i burzy i tytułowali się jego potomkami ( np. władcy achajscy nazywali siebie "synami Zeusa", itd. ).
Okres ten przyniósł także inicjacje (tzw. "lewej ręki") banitów i outsiderów odwołujących się do Zła, którego symbolem stał się Wilk (a także Smok, Niedźwiedź i Lew). Dalekim echem tych praktyk są do dziś popularne w Europie opowieści o wilkołakach.
Po kilkuset latach życia w nowym gospodarczym systemie, okazało się, że pasterstwo było również swego rodzaju pułapka ekologiczną. Pojawił się bowiem dotkliwy brak białka roślinnego w pożywieniu ludzi. Koniecznością stał się więc powrót do rolnictwa i kontynuacja dwutorowej gospodarki . Miało miejsce w epoce brązu i zbiegło się w czasie z restytucją i sukcesją lasów. Wtedy właśnie nastąpiła powolna rewaloryzacja kultów płodnościowych, w których główną rolę odrywały bóstwa żeńskie.
W wierzeniach patriarchalnych ludów indoeuropejskich głównym suwerennym bóstwem był bóg nieba, jednakże w okresie wędrówek tych ludów, symbiozy lub walki z napotkanymi społecznościami "staroeuropejskimi" a także na skutek samego, wewnętrznego rozwoju rodzimej mitologii, pozycja owego boga podlegała różnym zmianom.
Pojawienie się na arenie Historii ludów germańskich toczących wielowiekowe boje z sąsiadami a także pomiędzy sobą, doprowadził do gloryfikacji wojny przynoszącej chwałę i zysk.
Ogromne znaczenie w tych społecznościach zaczęli odgrywać mistrzowie inicjacji wojennych i ich bóg -mag i szaman Odyn/Wodan. Był on "pierwszym inicjowanym", "wiszącym na Drzewie Kosmicznym", opiekunem i Ojcem wojowników oraz przewodnikiem do świata zmarłych. W jego postaci zawarł się archetyp Maga, który zwycięża i rządzi światem dzięki swej tajemnej wiedzy i mądrości. W panteonie bogów wysuwa się na pierwsze miejsce, detronizując archaicznego Boga - Smokobójcę. Stosuje podstęp wojenny oraz bez skrupułów wykorzystuje "ciemne, złe moce". Cel, jakim jest zwycięstwo, uświęca bowiem wszelkie środki. Z tego punktu widzenia, jest więc bóstwem ambiwalentnym i amoralnym. Z czasem z boga wojowników staje się rodzicem wszystkich bogów, a tym samym i ludzi. Oznacza to, iż jest on również projekcją archetypu Ojca.
Odyn /Wodan został na obecnych ziemiach polskich utożsamiony z celtyckim bogiem Lugiem, który miał identyczne cechy. Stąd też możliwa była symbioza plemion celtycko-germańskich i powstanie amfiktionii lugijskiej w okresie wpływów rzymskich.
Wojny z Rzymianami wpływały na technikę, organizację i strategie walki lecz zwycięstwo przyniosły Germanom w V w. wewnętrzny kryzys Imperium Rzymskiego oraz przyjęcie chrześcijaństwa w wersji ariańskiej. Ich plemienne bóstwo wojny Odyn/Lug zostało utożsamione z "Wielkim Inicjowanym", "wiszącym na Drzewie" Krzyża - Chrystusem. W ten sposób archetyp Maga został w nieświadomości zbiorowej na trwale ugruntowany. Sytuacji tej nie zmieniła nawet konwersja na katolicyzm, czy też bezpośrednie przyjęcie chrześcijaństwa z Rzymu. Czas reformacji niemieckiej i hasło "powrotu do korzeni", zanegowania kultu maryjnego i wysunięcie na plan pierwszy Boga - Ojca i Chrystusa, jest tylko konsekwentnym następstwem wynikłym z dominacji tego archetypu. Postać Maga stanowi klucz do zrozumienia ezoteryki niemieckiej oraz całej problematyki ukazanej w "Fauście" Goethego. Z tego archetypu wynika bowiem kult do nauki i wiedzy, która przekłada się w świecie doczesnym na władzę. Mag - Szaman wojenny w czas pokoju jest Mędrcem.
Działanie każdego archetypu może być źródłem potężnej siły ale i zarazem wielkiego zagrożenia dla danej społeczności. W sytuacji głębokiego kryzysu polityczno - gospodarczego, powszechnej frustracji i poczucia zbiorowego zagrożenia, następuje masowa projekcja dominujących archetypów (Matki, Ojca itd.), pojawia się też tzw. "epidemia objawień". Populacja, której nieświadomość zbiorowa jest zdominowana przez obraz Maga, może zostać owładnięta przez zdolnego polityka, który w najpełniejszy sposób upodabnia się do owego archetypu. Następuje bowiem zbiorowa jego projekcja na konkretną fizyczną osobę. Doskonałą ilustracją tego psychicznego zjawiska są dzieje Hitlera, jego dojście do władzy oraz charyzmatyczny wpływ jaki miał na narody niemieckojęzyczne. Atmosfera masowych wieców, zastosowanie różnych efektów socjotechnicznych wywoływały histeryczną reakcję tłumów, które potem modliły się do Hitlera jak do Boga a nawet utożsamiały go z samym Chrystusem. Uaktywnienie tego archetypu w społeczeństwie niemieckim dało niezwykły w jej dziejach wybuch energii i maksymalny zasięg ekspansji militarnej, skrajny szowinizm i fanatyzm połączony z masowymi mordami rzeczywistych i urojonych przeciwników Wodza (=Boga) i Narodu. Znamiennym jest też istnienie w Niemczech wyjątkowo słabego ruch oporu przeciwko hitleryzmowi i to powstałego dopiero w chwili zwątpienia w zwycięstwo Wodza-Maga wojennego. Pomimo klęski w 1945 r. (= odpowiednik germańskiej mitycznej Ragnarokk) i procesów ponad półwiecznej denazyfikacji Niemiec, odradzanie się neofaszyzmu i ksenofobii narodowej w tej społeczności jest również w jakimś stopniu efektem aktywizacji w sprzyjających dla siebie okolicznościach omawianego archetypu.
C. G. Jung opisując osobowości dyktatorów europejskich porównywał Hitlera do szamana a wszystko to co wynikło z ideologii niemieckiego faszyzmu nazywał "eksperymentem Wodana", boga wichru i zamętu.
Nieco inną ewolucję duchową przeszły ludy słowiańskie. W źródłach historycznych
z I tys. n.e. Słowianie występują jako patriarchalni czciciele "boga nieba i błyskawicy, stwórcy świata". Zachował się więc u nich archetyp indoeuropejskiego Boga - Ojca, wojownika smokobójcy, który z czasem został zidentyfikowany z chrześcijańskim św. Jerzym. Znana jest również w dziejach Rosji państwowo twórcza rola Rusów, potomków szwedzkich wikingów, czcicieli Thora (= germańskiego boga burzy). Grecki Zeus, rzymski Jowisz, celtycki Taranis, germański Thor i wschodniosłowiański Perun - Gromowładca byli odpowiednikami tego samego archetypu. Przyjęcie chrześcijaństwa przez Ruś z bizantyjskiego Konstantynopola w wersji prawosławnej (patrz: cezaropapizm) umocniło jedynie ten archetyp, poprzez postać Władcy Świata - Chrystusa Pankratora. Jego ziemskim odpowiednikiem stał się z czasem car, który w XIX w. czczony był wręcz jako Bóg i w każdej rosyjskiej chacie jego portret eksponowano na głównym miejscu. Już w 1608 r. cara tytułowano "słońcem sprawiedliwości" ( a nie miłosierdzia!!) . Rewolucję rosyjską i zamordowanie rodziny carskiej w interpretacji freudowskiej uznać należy za zbiorowy bunt przeciwko dyktatowi Ojca i swego rodzaju akt ojcobójstwa. Dopiero w tym kontekście zrozumiałe staje się uznanie Mikołaja II za świętego przez cerkiew prawosławną. Jest to bowiem akt skruchy i kompensacji.
Bolszewicy po dojściu do władzy rychło zorientowali się, iż nie można rządzić narodami Rosji bez Władcy - Ojca Narodu. Funkcje tą powierzyli zmarłemu Leninowi ( = archetyp Mędrca) i jego uczniowi, "duchowemu synowi" - Stalinowi zazwyczaj portretowanemu w mundurze wojskowym (=Wojownik Smokobójca, Ojciec narodu, "car batiuszka" itd.). Warto tu zauważyć, iż w mitologiach wschodniosłowiańskich aż roi się od smoków i ich pogromców, zaś motyw ten wykorzystywała już od początku propaganda komunistyczna ( porównaj np. plakat autorstwa Deni pt. "Trocki rozprawia się z kontrrewolucją" przedstawiający twórcę Armii Czerwonej jako rycerza mordującego smoka w "burżuazyjnym" cylindrze na gadzim łbie). Rzecz ciekawa, iż po upadku Związku Radzieckiego to właśnie św. Jerzy zabijający smoka natychmiast pojawił się w herbie stolicy Rosji - Moskwy.
Jak już mówiliśmy, z archetypem Ojca wiąże się problem hierarchii, dlatego też w państwie sowieckim, propagandowo głoszono powszechną równość ludzi, natomiast w istocie panoszyła się w nim piramidalna hierarchia władzy, która była wręcz kalką carskiej administracji.
Do tej tradycji świadomie nawiązuje aktualny prezydent Rosji, W. Putin, który lubi publicznie demonstrować swoje umiejętności walki wręcz ( posiadacz czarnego pasa judo). Stara się on umocnić swój wizerunek "twardego człowieka" ( = Archetyp Ojca, Wojownika), który zaprowadzi prawo i porządek w państwie siłą (patrz: II wojna czeczeńska). Te jego działania znajdują powszechne zrozumienie i poparcie u Rosjan ("Przemoc jest radością duszy"- Rasputin; "Rosja pójdzie tam, dokąd zaprowadzi ją władza, a w Rosji zawsze dąży ona do wszechwładzy"- Siergiej Kowaliow). Dodajmy w uzupełnieniu, iż Rosja ma obecnie ustrój prezydencki, który daje wielkie prerogatywy głowie państwa. Jednakże ustrój ten zawsze będzie z sobą niósł niebezpieczeństwo tzw. "syndromu króla Rybaka" ( patrz: legendy św. Graala), tzn. chory władca będzie miał zawsze chore państwo. Uwidoczniło się to bardzo wyraźnie w dobie prezydentury Jelcyna.
Przypomnijmy tu również, iż muzułmańscy Czeczeni prowadzący wojnę z Rosjanami odwołują się z kolei do symboliki wilka ( porównaj: hymn wolnej Czeczenii - "Urodziliśmy się tej nocy, której szczeniła się wilczyca...." ; oraz jej godło - biały wilk), a wiele innych elementów ich tradycyjnej kultury ma swe źródła w archaicznych czasach narodzin inicjacji wilkołackich oraz szamańskiej identyfikacji duchowej wojownika - banity z wilkiem. Społeczność taka w czasach totalnego zagrożenia swego bytu zawsze korzystała z pomocy swych banitów a to automatycznie powodowało zmianę negatywnego nastawienia do tradycyjnego symbolu wilka - burzyciela ładu i symbolu zła.
Plemiona polskie w czasach pogańskich niczym nie różniły się od reszty Słowian. Były patriarchalne a na czele panteonu stał bóg Gromowładca. Przyjęcie chrześcijaństwa przez Mieszka I związane z budową państwa Polan, dość wcześnie doprowadziło do sojuszu tronu i kościoła. Nie ma tu miejsca na przedstawienie szczegółów tego procesu, które w wyniku wnikliwych prac archeologicznych i historycznych, ujawniają zgoła niespodziewane fakty i odsyłają do lamusa dziejów nauki dotychczasowe wyobrażenia o "sielankowych" początkach powstania naszego państwa. Zniszczone grody plemienne i wielkie pogańskie sanktuaria, gwałtowna zmiana obrządku pogrzebowego i wreszcie tzw. "reakcja pogańska" w XI w. oraz jej bezwzględne zdławienie, świadczą o tym, że chrześcijaństwo w Polsce było wprowadzone "ogniem i mieczem", "słowem i żelazem" (A.Gieysztor). W kategoriach psychologii oznacza to dla podbitych i obracanych w niewolę (patrz: wczesnośredniowieczny handel niewolnikami!!) zbiorowe przeżycie traumatyczne. Skalę tego przeżycia można uznać za wystarczająco wielką , aby doszło do swego rodzaju "przeprogramowania" nieświadomości zbiorowej. Miejsce pokonanego pogańskiego Ojca zajęła chrześcijańska Matka. Pokonani w Ukrzyżowanym dostrzegli samych siebie, zaś w Jego Matce, swe płaczące kobiety - matki, żony i córki. Średniowieczny katolicyzm rozwijał kult maryjny co sprzyjało temu procesowi adaptacyjnemu. Władze kościelne starały się za wszelką cenę rugować z pamięci narodu dawne bóstwa, czego dowodem jest zupełny brak informacji o nich w źródłach pisanych przez prawie 500 lat od powstania państwa polskiego, a i te wymienione w tekstach z XV w. budzą dziś liczne dyskusje i kontrowersje wśród naukowców. Z najwyższego boga Słowian Peruna pozostał w języku polskim zwykły piorun. Zaniechano szeregu praktyk uznanych za pogańskie, m.in. starego zwyczaju postrzyżyn, w trakcie którego syn przechodził od opieki matki pod pełną władzę ojca, a także innych tradycyjnych inicjacji męskich.
Znamiennym się staje, iż w bitwie pod Grunwaldem w 1410 r. Polacy śpiewają "Bogurodzicę", która była pieśnią bojową rycerstwa aż do XVIII w. włącznie. Natomiast rycerze Zakonu Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie - Krzyżacy krzepią swe serca słowami pieśni "Christ ist erstanden" ("Chrystus jest zwycięzcą"). Ten stan rzeczy bardzo wyraźnie ujawnia dominujące archetypy w nieświadomości zbiorowej Polaków i Niemców. Wieki XVI i następne umacniają rolę kobiet w polskich majątkach szlacheckich. Mężczyźni są poza domem ( wojny, podróże, sejmiki, sejmy itp.). Pomimo oficjalnie deklarowanego patriarchatu w społeczeństwie naszego baroku panował ukryty matriarchat. W efekcie młody szlachcic nawet w wieku dojrzałym znajdował się pod opieką i władzą matki ( patrz: "wilczyce kresowe") . Ojciec był w rodzinie nieobecny, co odbiło się po jakimś czasie w sferze religii. Stopniowo zanikł bowiem kult Boga Ojca na korzyść kultu Matki Bożej.
Reformacja w Polsce odniosła jedynie cząstkowy i w zasadzie krótkotrwały sukces a powyżej opisane procesy dodatkowo wzmocnione natężoną propagandą kontrreformacji
i stosowną polityką władców (od czasów Zygmunta III Wazy) ugruntowały i tak już silną pozycję kultu maryjnego. Przełomowy moment nastąpił w trakcie szwedzkiego "potopu" ( 1655-1660). Wtedy to, patrząc na ówczesne dzieje z punktu widzenia psychologii Junga, nastąpiła kolejna krwawa konfrontacja czcicieli Boga Ojca z wyznawcami Matki. Stosując analizę freudowską należy uznać użycie kolubryny przez Szwedów w czasie oblężenia Częstochowy za symboliczny akt gwałtu na Dziewicy Maryi (Matki Bożej), zagwożdżenie i wysadzenie tego działa natomiast za akt kastracji Ojca dokonany przez dziecko - wyznawcę Matki. W tym samym czasie dochodzi do ślubów lwowskich króla Jana Kazimierza i do uznania Matki Boskiej za Królową Korony Polskiej, która chroni swe królestwo i staje się "Hetmanką Wojska Polskiego", a więc otrzymuje prerogatywy należące tradycyjnie do Boga Ojca - Wojownika. "Nic nie jest w stanie przeciwstawić się Twojej mocy" , głosi jedna z modlitw. Zjawisko to najdobitniej objawiło się w trakcie tzw. "cudu nad Wisłą", tj. wojny polsko -bolszewickiej w 1920 r. Owo wielkie zwycięstwo polskie w propagandzie katolickiej przedstawiano jako tryumf Matki Bożej nad bezbożnymi bolszewikami. Materialnym aktem dziękczynienia za rozgromienie sowieckich armii stało się m.in. wybudowanie w Łodzi kościoła pod wezwaniem Matki Boskiej Zwycięskiej. Dla porównania dodajmy, że Rosjanie po pokonaniu armii napoleońskiej w wojnie 1812 r., wybudowali w Moskwie potężny sobór pod wezwaniem Chrystusa Zwycięskiego. Decyzją Stalina zniszczono ową budowlę, lecz po upadku komunizmu w latach 90-tych XX w. nakładem wielu sił i środków obiekt ten został w całości odbudowany.
W XVII w. nastąpiła także w Polsce zmiana Centum religijnego. Dotychczasowym był odziedziczony po pogańskich przodkach Święty Krzyż (góra Łysiec).
W przedchrześcijańskim systemie magiczno - religijnym szczyt ten poświęcony był trójcy najważniejszych bóstw . Po chrystianizacji zbudowano tam klasztor pod wezwaniem Trójcy Świętej i umieszczono relikwię - drzazgę z Krzyża Świętego. Miejsce to było więc przez prawie tysiąc lat związane z męskimi, suwerennymi bogami. "Kalwarię ( tj. Łysiec - przyp. J.B.) ponad wszystkie góry ze względu na rozgłos i sławę stawiam i księciem innych gór ją mianuję, jako też jest", stwierdzał w opisie ziem Królestwa Polskiego Jan Długosz w XV w. Do niej przez wieki pielgrzymowali wieśniacy, rycerze i królowie ( m.in. król Jagiełło przed bitwą pod Grunwaldem). Ostatnim z władców polskich, który odwiedził to miejsce ze względów prywatnych (odwiedziny grobu ojca, Jaremy Wiśniowieckiego) był Michał Korybut Wiśniowiecki. Po "potopie" szwedzkim Centrum przeniosło się na Jasną Górę w Częstochowie, do miejsca całkowicie przypisanemu Matce Boskiej. Oznacza to ostateczne zerwanie z archetypem Ojca. Stopniowo klasztor popada w ruinę a samo święty szczyt górski ulega desakralizacji . W I poł. XX w. było ciężkim więzieniem zaś w czasach okupacji niemieckiej obozem dla jeńców radzieckich. Odbudowa świątyni po zniszczeniach niestety nie doprowadziła jak dotychczas do restytucji Centrum.
XVIII w. to z jednej strony niebywały rozwój religijności i duchowości katolickiej w Polsce, z drugiej natomiast upadek ekonomiczny, polityczny i militarny kraju. Próby reformowania królestwa (m.in. rozwój oświaty, Konstytucja 3 Maja itd.) okazały się za późne i skończyły się katastrofą państwa - rozbiorami i całkowitą utratą niepodległości. W wieku XIX, dzięki ideologii romantycznej, Polska została całkowicie utożsamiona z cierpiącą Matką Boską, natomiast naród z Chrystusem (patrz np. symbolika biżuterii z czasów powstania styczniowego - ukrzyżowany Orzeł Polski). Nawiasem dodajmy tu, że używane od wieków słowo polskie ojczyzna (tj. kraj ojca) jest rodzaju żeńskiego ( ona!).
Doszła też do głosu ideologia mesjanistyczna ("Polska mesjaszem narodów", "Polska Winkelridem narodów" itd.). Klęska powstań nabrała w tych doktrynach wartości eschatologicznej. Za Polskę należało walczyć nie po to, aby zwyciężyć, lecz aby doświadczyć zbawczego męczeństwa i zginać (=archetyp wczesnoneolityczny - zbawienie poprzez ofiarę a nie poprzez zwycięstwo "tu i teraz"). W tym kontekście pozytywistyczna ideologia nie miała większych szans powodzenia. Człowiek, któremu się w życiu powiodło, który zwyciężył "tu i teraz" zawsze był podejrzany o brudne szwindle i nieczyste reguły gry. Jedynie męczennicy rzucający swe życie "jak kamienie na szaniec" mieli swoje miejsce w Historii i sercach narodu. Dowodzą tego m.in. losy i mitologia polityczna konfederacji barskiej oraz wszystkich nieudanych powstań z największym -Powstaniem Warszawskim a także minimalne zainteresowanie obywateli i mediów zwycięskim Powstaniem Wielkopolskim. W efekcie tego typu zachowań aż do końca XX w. hucznie obchodzi się w Polsce rocznice klęsk narodowych a nie zwycięstw. Kult zmarłych osiągnął niebywałe rozmiary, czci się ich wręcz cały rok. Na najwyższe piedestały stawia się ofiary Katynia i/lub Oświęcimia. Brak jest pomników zwycięskich wodzów a i te budowane w ostatnim dziesięcioleciu ( np. oba pomniki Piłsudzkiego w Warszawie) przedstawiają bohaterów w postawie ludzi przegranych i pokonanych. Silnie to kontrastuje z tradycyjnymi wyobrażeniami wodzów w sztuce europejskiej (porównaj pomniki wodzów - jeźdźców: Bohdana Chmielnickiego w Kijowie, cara Piotra I w Petersburgu, Henryka IV w Paryżu itd.). Gwoli prawdy dodajmy, że w Warszawie tylko pomnik Sobieskiego w Łazienkach oraz zbudowany ostatnio przez Polonię amerykańską ( !! Patrz: ideologia sukcesu) monument Błękitnej Armii Hallera odpowiadają tym kanonom. W narodowej sztuce filmowej i literaturze po 1956 r. królowała postać tzw. "nieudacznika polskiego", który budził w identyfikujących się z nim współczucie a u innych natomiast zażenowanie, politowanie i protest. Do tej ideologii męczeństwa usiłują świadomie i wręcz nachalnie nawiązywać niektórzy politycy III RP, eksponując na wszelkie sposoby własne rzeczywiste i urojone cierpienia jakich doznali "za czasów komuny".
W sytuacji całkowitej dominacji archetypu Matki, ( "gwiazdy Morza","Królowej Nieba i Ziemi" a więc władającej całym Kosmosem) największą uwagę społeczeństwa i mediów budzą dzieci (nie narodzone i dopiero co narodzone) oraz zmarli. Żyjącym nie poświęca się tyle czasu, gdyż najistotniejsze jest życie tylko w tych dwóch ekstremach (narodziny i śmierć), z akcentem postawionym na zaświaty. W sztuce religijnej manifestuje się to przede wszystkim wyobrażeniem Matki Boskiej z Dzieciątkiem oraz Chrystusa Ukrzyżowanego lub Piety. W obrzędowości najważniejszymi datami roku są Boże Narodzenie i Wielkanoc. Zsakralizowany element męski ukazany jest zatem w sytuacji dziecka całkowicie zależnego od Matki lub też człowieka martwego. W obu sytuacjach jest on pasywny, pozbawiony naturalnej dla mężczyzn aktywności. Ewangeliczne "Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci..." (Mt 18,1; Łk 18,17) odnoszące się wyłącznie do czystości duchowej człowieka, godnego przyjęcia do królestwa Bożego, w praktyce przekłada się na bierność i podporządkowanie. W modlitwach prosi się Matkę Boską - "Pokaż mi przeto, że jesteś moją matką". Typową staje się więc reakcja histeryczna na wszelkie kłopoty i stresy. Płaczące dziecko zawsze może liczyć na litość i miłosierdzie ludzi dorosłych a szczególnie matki. Stąd też ciężko ranni żołnierze leżący na pobojowiskach często w malignie wzywają matki (a nigdy ojca !). W sytuacji człowieka dorosłego oznacza to wieczne narzekanie i użalanie się nad swym ciężkim życiem i losem, co jest charakterystyczne dla Polaków. Dotyczy to także osób, które odniosły życiowy sukces. Biadający może liczyć na współczucie i ewentualną pomoc otoczenia, natomiast człowiek sukcesu na skrytą lub otwartą walkę zawistników (osławione "piekło Polaków" i ich tzw. bezinteresowna nieżyczliwość). W polityce odbija się to zawsze walką z silną władzą centralną jakakolwiek ona by była (patrz : np. wyjątkowo słaba pozycja królów elekcyjnych w Polsce, prezydentów III RP itd.).
Szokująca dla wielu Polaków jadących "za chlebem" do USA i starających się o pracę, jest reakcja amerykańskich pracodawców na "biadających i wiecznie pokrzywdzonych" (przez okupantów, bolszewików, komunę itp.) naszych robotników. W kraju, w którym najwyższą wartością są zysk i sukces ( "I am the best", "Country of oportunity") a uniwersalną odpowiedzią na wszystkie pytania jest "no problem", postać żebrzącego o pracę i litość Polaka - malkontenta budzi odruch niechęci i pogardę. W najlepszym przypadku staje się on przedmiotem niewybrednych żartów ("polish jokes"). Zderzenie mentalności mieszkańca kraju nad Wisłą, gdzie błagający odnosili dotychczas swego rodzaju sukces, z mentalnością potomków protestantów jest tragiczna. Protestantyzm bowiem zawsze stawiał na aktywne działanie ("Pomóż sobie a Bóg ci pomoże"), co sprzyjało inicjatywie, indywidualnym karierom i gospodarczemu sukcesowi całej społeczności.
Zachwianie równowagi między pierwiastkiem męskim a żeńskim doprowadza do powstania osobowości "miękkich, mazgajowatych maminsynków" i twardych, męskich kobiet ("bussines women"). Ponieważ tak wychowani mężczyźni nie są w stanie pełnić swych naturalnych funkcji odpowiedzialnego ojca i pracownika, budzi to zrozumiałe niezadowolenie kobiet, które wbrew swej naturze i chęci muszą przejąć dodatkowo na siebie "męskie obowiązki". Kłótnie rodzinne, stresy kojone alkoholem ( =efekt ucieczki od nierozwiązywalnego problemu), bicie i maltretowanie swych małżonek i dzieci (= odreagowanie stresu), "domowe piekła", rozwody a w ostateczności śmierć w przytułku - to kolejne stadia życia wielu Polaków.
Synowie Wielkiej Matki są zazdrośni o Jej miłość (patrz np. reakcja prezydenta Wałęsy - nosiciela plakietki z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej na widok modlącego się na Jasnej Górze premiera Oleksego: "Jak on śmiał do MOJEJ Matki Boskiej pojechać!"). Walczą zatem między sobą, uważając się za Jej wybrańców. Dlatego też politykom prawicy deklarującym swoje religijne przekonania tak trudno zjednoczyć się do wspólnego działania pod jednym przywództwem ("Więcej wodzów niż Indian").
Polak "dzieckiem podszyty" (W.Gombrowicz) jest naiwny, szczery, łatwy do wykorzystania przez obcych, wręcz bezbronny wobec drapieżnego kapitalizmu ostatniego dziesięciolecia. Dotyczy to nie tylko tzw. szarych ludzi lecz również wielu decydentów. PRL ze swą polityką państwa opiekuńczego konserwowała ów syndrom "dzieci Wielkiej Matki". Ponieważ nie mogła dać więcej niż miała, z matki stała się złą macochą. Stąd powszechny bunt w 1980-81 r. Wymarzona przez wielu III RP, obecnie w coraz powszechniejszym odczuciu obywateli również przybiera postać "złej macochy". A to jest powodem powstania resentymentów za "utraconym rajem" i znacznego poparcia dla postkomunistycznej lewicy. Ten sam syndrom dotyczy także Unii Europejskiej, która w wypowiedziach polityków - euroentuzjastów urasta do roli miłosiernej Wielkiej Matki. Należy się więc liczyć z wielkim rozczarowaniem oraz coraz większą falą eurosceptycyzmu i narastającym tradycyjnym nacjonalizmem skupionym wokół kultu maryjnego ("Polskiej, narodowej Matki Boskiej").
Brak archetypu Starca - Mędrca w nieświadomości zbiorowej Polaków odbija się niekorzystnie na stosunku decydentów (Sejmu, Rządu itd.) do nauki i oświaty (patrz: katastrofalne finansowanie! nieudane reformy, 40 % analfabetów funkcyjnych itd.). Co gorsze, w dalszy ciągu istnieje pogarda tzw. "fizycznych", kombinatorów i różnej maści cwaniaków do mało zarabiających inteligentów ("jajogłowych") i wiedzy jako takiej. W wyniku tego Polska staje się coraz większym rezerwuarem taniej, niewykształconej siły roboczej dla Zachodu a Polak kojarzy się tam nie z filozofem, myślicielem i wynalazcą lecz z pijakiem, prymitywem, głupcem i złodziejem samochodów.
Archetyp Matki dominujący w nieświadomości zbiorowej Polaków, ma także i inne konotacje. Matka nie tworzy prawa i nie jest jego strażnikiem. Prawo zawsze daje Bóg Ojciec, który staje na straży porządku kosmicznego oraz sprawiedliwości i to on jako Sędzia karze za grzechy. Matka kocha wszystkie swoje dzieci. Stąd w Polsce nie ma poszanowania do prawa. Istnieje korupcja oraz powszechne mniej lub bardziej uzasadnione przekonanie, iż przestępcy są przez prawo i sądy znacznie lepiej traktowani niż ich ofiary. Konstytucja III RP konstruowana była przez lat 7 (!!) i do dziś budzi kontrowersje.
Żarliwa modlitwa do miłosiernej Matki Boskiej ,, o PROTEKCJĘ (narodu lub jednostki) u Jej Syna i Boga" bezwiednie sakralizuje samo pojęcie protekcji. Jeśli jest ona konieczna i pożądana w Niebiosach, to rzecz jasna, tym bardziej nie budzi sprzeciwu i odrazy na Ziemi. Protekcja wśród Polaków już od wieków nie ma znaczenia jednoznacznie pejoratywnego, lecz przeciwnie, jest ona niejednokrotnie powodem do dumy (,,Tylko ja ci to mogę załatwić, to dla mnie małe piwko" itp.). Oznacza to, iż w społeczeństwie tym nie liczą się rzeczywiste zdolności i umiejętności danego człowieka lecz tylko tzw. ,,układy". Powszechne jest więc obsadzanie ważnych stanowisk przez miernoty i osoby niekompetentne lecz za tu ,,ustosunkowane"(,,republika kolesiów", "mierny lecz wierny").
Naturalną cechą dzieci są kłamstwa i koloryzowanie rzeczywistości. Dzieci nie biorą odpowiedzialności za swoje decyzje. Dlatego też cechą charakterystyczną wielu ludzi ( w tym oczywiście polityków) jest obarczanie innych odpowiedzialnością za skutki swoich nieprzemyślanych a wielokrotnie głupich i katastrofalnych decyzji ("to nie ja, to on!"). Jak się wydaje, właśnie z tego uczucia bierze się chęć ucieczki od odpowiedzialności i podświadome poszukiwanie nowego, zagranicznego Wielkiego Brata, którego obciąży się wszystkimi swymi winami. Wolność nie jest nigdy łączona z odpowiedzialnością lecz z anarchią i bezprawiem.
Dla równowagi dodam, iż bezsprzecznie pozytywnym działaniem archetypu Matki jest natomiast tolerancja, łatwość uznania i akceptowania obcych, integrująca rola rodziny oraz znaczenie miłosierdzia w relacjach międzyludzkich. Stąd też żywe reakcje i pomoc społeczeństwa dla ofiar kataklizmów (np. powodzi). Przede wszystkim pomoc ta kierowana jest dla obcych ( np. Albańczyków, Czeczenów itd.). W skrajności np. w ostatnich 200 latach nasze historii, te zbiorowe emocje przybrały radykalną formę walki zbrojnej "Za wolność WASZĄ i naszą". W haśle owym wybija się na pierwsze miejsce interes obcych nacji, co zazwyczaj, niestety skutkowało utratą sił i środków potrzebnych do walki za wolność NASZĄ. Politycy - realiści, którzy nie ulegli mirażowi propagandowej idei "przyjaźni między narodami" ("Istnieje tylko egoizm narodowy i czasowa wspólnota interesów"), nazywali tego typu działania nie "szlachetnym porywem serca" lecz "głupotą polityczną" ( porównaj np. myśli A. Bocheńskiego w jego "Dziejach głupoty w Polsce").
W społecznościach, w których dominuje archetyp Ojca na pierwsze miejsce wybija się sprawiedliwość i prawo ("Dura lex sed lex") a relacje międzyludzkie w skrajnym przypadku są niestety pozbawione "ciepła", współczucia oraz ulegają cynicznej instrumentalizacji (por. np. wypowiedź Wiktora Jerofiejewa o współczesnych Rosjanach: "..zamiast współczucia - wyłazi z duszy złośliwa satysfakcja: no, kto winien jest tragedii? Czyje głowy polecą?...Skryliśmy się niczym ślimaki, żółwie w swoich pancerzach, genetycznie pozbawieni łez.").
Eskalacja roli archetypu Wielkiej Matki w ideologicznym systemie sterującym doprowadza u niektórych współczesnych teologów katolickich w Polsce do powstania zdumiewających koncepcji. Mówi się np. o konieczności ogłoszenia w XXI w. dogmatu o odkupicielskiej roli Matki Bożej. Z trudem dostrzega się przy tym, że dogmat ten całkowicie zaprzecza znaczeniu odkupicielskiej śmierci Jezusa i z religii Chrystusa (chrześcijaństwa) tworzy religię Maryji ("maryjaństwo"). Przyspieszony proces tych religijnych przemian obserwować można poprzez fakty organizowania licznych w ostatnich czasach sanktuariów maryjnych, masowego do nich pielgrzymowania, częstych prywatnych "objawień" (oficjalnie nie uznawane przez Kościół) a także znaczącą rolę jaką w życiu politycznym kraju pełni radio - nomen omen - "Maryja".
Na szczęście dla katolików polskich, papież Jan Paweł II, który w nieświadomości zbiorowej Polaków utożsamiany jest z archetypem Ojca i Mądrego Starca i któremu w Świętej Rodzinie odpowiada św. Józef, coraz silniej akcentuje w swych homiliach podstawowe dla wierzących znaczenie Chrystusa. Znamiennym jest tu również dar ofiarowany przez Ojca (!) Świętego, Jana Pawła II prezydentowi III RP. A. Kwaśniewskiemu na wiosnę 2000 r. Podarunek ten był bowiem płaskorzeźbą przedstawiającą Chrystusa zmartwychwstałego, co w świetle tradycyjnej polskiej symboliki (Chrystus = naród polski) daje możliwość zerwania z masochistycznym kultem bezpłodnego ofiarnictwa i męczeństwa ( Zmartwychwstanie Chrystusa - Narodu jest bowiem Zwycięstwem "tu i teraz"!) oraz zrównoważenia zachwianego od wieków u Polaków stosunku między elementami męskim i żeńskim. Dla narodu w ponad 90 % uważającego się za katolicki, jedynym wyjściem z zaklętego kręgu "grzechów polskich" jest powrót do Chrystusa - Nauczyciela (= archetyp Mędrca!) oraz Boga - Ojca (= Sprawiedliwość). W tym zakresie wszystko jednak spoczywa w rękach tysiącletnich strażników i kreatorów "dusz polskich" - kleru katolickiego. To od jego mądrości i zrozumienia istoty problemu zależy masowe "przeprogramowanie" podświadomości zbiorowej następnych generacji naszego narodu, tak aby mógł on zwycięsko sprostać wyzwaniom III tysiąclecia.
Zdaniem J. Jacobi, "zbiorowa nieświadomość nie jest kierowana przez świadomość i nie ulega wpływom jej krytycznej i porządkującej działalności, natomiast przekazuje nam głos tej pierwszej natury, która żadnym wpływom nie ulega a którą Jung nazywa obiektywną psychiką". Nie da się nigdy świadomie wyrugować archetypów ani też ich korygować. Przytoczone powyżej fakty (od epoki kamienia po XX w.) świadczą, że istnieją jednak obiektywne procesy (stan permanentnego zagrożenia życia całej populacji), które aktywizują, osłabiają lub wzmacniają działania poszczególnych archetypów. W tej prawidłowości widzieć należy dla nas, Polaków budującą nadzieję i zachętę do wytrwałego działania.
LITERATURA:
Dumezil G., The Destiny Of The Warrior, The University of Chicago Press, Chicago and London
1970.
Dumezil G.,Wierchownyje Bogi Indojewropiejciew, Moskwa 1986.
Eliade M., Inicjacja, Obrzędy, Stowarzyszenia Tajemne. Narodziny Mistyczne, przekł. K. Kocjan.
Wyd. Znak, Kraków 1997.
Fromm E., Miłość, Płeć I Matriarchat, przekł. B. Radomska, G. Sowiński, Dom Wyd. Rebis,
Poznań 1997.
Gimbutas M., The Gods And Goddesses In Old Europe. 7000 To 3500 BC. Myths, Legends And
Cult Images, University of California Press, Berkeley and Los Angeles 1974.
Gimbutas M., The Language Of The Goddess, Foreword by Joseph Campbell, Harper and
Row, publishers, San Francisco; New York, Grand Rapids, Philadelphia,
St.Louis, London, Singapore, Sydney, Tokyo 1989.
Grünberg K., Hitler-Jugend, Wyd. "Dom Organizatora", Toruń 1998.
Jacobi J., Psychologia C.G.Junga, Wprowadzenie do całości dzieła, przekł. S. Łypacewicz, Wyd.
Wodnika, Warszawa 1993.
Jerofiejew W., Czy Rosja przeżyje XXI wiek ? "Rzeczpospolita", nr 221 z 21 września 2000 r.,
s.A8, przekł. S.Popowski.
Jung C.G., Rozmowy, Wywiady, Spotkania, przekł. R. Reszke, Wyd. KR, Warszawa 1999.
Kruk J., Milisauskas S., Rozkwit i Upadek Społeczeństw Rolniczych Neolitu, Wyd. IAiE PAN,
Kraków 1999.
Krzak Z., Megality Europy, Wyd. PIW, Warszawa 1994.
Labuda G., Słowiańszczyzna Starożytna i Wczesnośredniowieczna, Poznań 1999.
Mallory J.P. , In Search Of The Indo-Europeans, Thames and Hutson Ltd, London 1991.
Neumann E., The Great Mother, An Analysis of the Archetype, Princeton University Press,
Princeton 1974.
Słupecki L.P., Wojownicy i wilkołaki, Warszawa 1994.
Uspienski B. A., Żywow W. M., Car I Bóg. Semiotyczne Aspekty Sakralizacji Monarchy W Rosji.
Przekł. H. Paprocki, PIW, Warszawa 1992.
Uspieński B. A., Kult Św. Mikołaja Na Rusi, przekł. E. Janus, M. R. Mayenowa, Z. Kozłowska,
Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 1985.
Wierciński A., Magia i religia. Szkice z antropologii religii, Kraków 1994