ROUNDUP
Przez długi czas popularny herbicyd Roundup uważano za nieszkodliwy i uniwersalny środek chwastobójczy. Obecnie naukowcy podejrzewają, że preparat powoduje nieodwracalne uszkodzenia ludzkiego płodu.
http://biznes.onet.pl/uniwersalny-zabojca,18565,4885981,1,prasa-detal
Federalny Instytut Oceny Ryzyka (BFR) w Berlinie wykazuje niezwykłe oznaki nerwowości. Dyrekcja zakomunikowała dziennikarzom, że będzie nagrywała wszystkie rozmowy w celu uniknięcia ewentualnych przekłamań lub błędnego cytowania wypowiedzi pracowników Instytutu. Jak by nie było chodzi o bardzo gorący temat: niezależna grupa naukowców w opublikowanym niedawno raporcie zarzuca kolegom z BFR, że przez dziesiątki lat przemilczali ryzyka dotyczące stosowania Roundupu - najpopularniejszego środka chwastobójczego na świecie. Najwybitniejsi naukowcy wchodzący w skład organizacji Earth Open Source zarzucają inspektorom z Federalnego Instytutu Oceny Ryzyka stronniczą interpretację danych, przychylną lobby przemysłowemu, umożliwiającą dopuszczenie herbicydu do sprzedaży na rynku europejskim. Ośmiu autorów raportu uważa, że kontrolerzy rządowi co najmniej od 1998 roku wiedzieli, że Roundup zawiera związek chemiczny o nazwie glifosat, który powoduje wady wrodzone u embrionów zwierzęcych.
Glifosat, opatentowany przez amerykański koncern rolniczy Monsanto, uznano w 1970 roku za cudowną broń w walce z chwastami. Glifosat jest niezwykle skuteczny, ponieważ blokuje działanie enzymu bardzo ważnego dla wzrostu roślin. Przed laty naukowcy wychodzili z założenia, że ludzie i zwierzęta nie nie muszą obawiać się negatywnych skutków działania herbicydu, ponieważ ich organizmy nie wytwarzają tego enzymu.
Roundup i inne produkty zawierające glifosat są powszechnie dostępne praktycznie we wszystkich marketach budowlano-ogrodniczych. Herbicydu używa się m.in. do usuwania chwastów z poboczy dróg i nasypów kolejowych. Rokrocznie na całym świecie sprzedaje się milion ton glifosatu. Lwia część związku chemicznego trafia na plantacje bawełny oraz pola kukurydzy i soi w Ameryce Północnej i Południowej. Inżynierowie genetyczni z koncernu Monsanto uodpornili niektóre gatunki nasion modyfikowanych genetycznie na herbicyd - rośliny bez szwanku wytrzymują trujące opryski, a uciążliwe chwasty są niszczone w zarodku. Stworzenie wydajnych odmian nasion, odpornych na chwasty uczyniły z koncernu Monsanto niekwestionowanego lidera na rynku, a zawierający glifosat Roundup stał się najpopularniejszym herbicydem na świecie.
Jeszcze zanim preparat dopuszczono w 2002 roku na rynek europejski pojawiło się wiele wątpliwości co do jego rzekomego bezpieczeństwa. Pierwszymi ofiarami herbicydu padły płazy, potem przyszła kolej na ryby. Wraz z rosnącą popularnością pestycydu mnożyły się informacje o niepożądanych skutkach ubocznych i w efekcie sądy w wielu krajach zabroniły koncernowi Monsanto reklmowania preparatu jako nieszkodliwego dla zdrowia i nakazały usunięcie z opakowań określenia „biodegradowalny”. Obecnie szacuje się, że połowa światowej produkcji glifosatu pochodzi z Chin. Od ośmiu lat z Ameryki Południowej napływa coraz więcej sygnałów o pojawianiu się wad rozwojowych u niemowląt, których rodzice mieszkają w sąsiedztwie pól opryskiwanych herbicydem. Dla przeciwników preparatu to koronny argument, że glifosat ujawnia toksyczny potencjał nie tylko w badaniach laboratoryjnych na zwierzętach, ale także szkodzi ludziom.
Dopiero niedawno Federalny Instytut Oceny Ryzyka umieścił na swojej stronie internetowej oficjalną odpowiedź na krytyczne doniesienia naukowców z organizacji Earth Open Source. Można w niej przeczytać, że wprawdzie raport nie zawiera żadnych nowych faktów, ale wiele poruszonych kwestii „należy potraktować bardzo poważnie”. Kiedy jednak Komisja Europejska poprosiła Federalny Instytut Oceny Ryzyka o zajęcie stanowiska w sprawie zarzutów odnośnie glifosatu, dyrekcja placówki poinformowała Brukselę, że nie widzi potrzeby weryfikacji działania herbicydu pod kątem jego bezpieczeństwa...
Jak źle musi być skoro ktoś odważył się mówić ???