Planeta B-612 jest bardzo małych rozmiarów, zresztą Mały Książę też jest malutki. Są tam trzy wulkany, dwa aktywne i jeden wygasły. Poza tym rosna tam baobaby i bardzo malutkie skromne kwiatuszki, spotkac można także urodziwą rózyczkę.
Mały Książę nie miał zbyt wiele obowiazków. Musiał wyrywać krzewy baobabów i nieużyteczne chwast. Gdyby nie oczyszczał swojej palnety, mogłyby ją rozsadzić. Sprzatał także wulkany, nawet ten nieaktywny, bo jak mówił: " Nigdy nic nie wiadomo". Jednym przyjemnym zajęciem było oglądanie zachodów słońca. Pewnej doby przyglądał się temu zjawiski aż czterdzieści tzrzy razy.
Róża pojawiła sie nie wiadomo skąż, może wiatr przywiał nasionko. Wyrastała bardzo powoli i pewnego dnia o wschodzie słońca rozkwitła.
Kwiat kształtował się w wolnym tępie, ale z gracją. Bardzo starannie się przygotowywała i czesała, ponieważ nie chciała rozkwitnąć pognieciona jak mak polny.
Gdy róża wyjrzała ze swojego zielonego domku Mały Książę bardzo się nią zachwycił. Lecz po paru rozmowach z nią zmienił zdanie ,poniewaz zrobiła sie zarozumiała, samolubna i egoistyczna. Rozkazywała mu, oszukiwała go codziennie.
Mały Książę m, choć miał nową przyjaciółkę, i tak był bardzo nieszczęsliwy. Nie chciał, aby go ktoś tak traktował. Nie dziękowała mu za dobre uczynki. Była dla niego bardzo nie miła.
Pewnego dnia postanowił pouścić swoją planetę. Chciał poznać świat, nauczyc sie czegoś, a przede wszystkim odizolować się od róży.
Po ostatnim uprzatnięciu B-612 bohater pożegnał się z róża. Rozstanie to było smutne i wzruszające. Poraz pierwszy powiedziała mu, że go kocha. Oznajmiła także, że chce, aby był szczęśliwy.