1088

2015-09-20 Platforma potrzebowała aż tydzień, żeby spróbować wyjaśnić swój program

1. Najpierw na sierpniowej konwencji PO, premier Kopacz ogłosiła, że powołuje aż 7 zespołów, które przygotują program wyborczy tej partii, żeby po upływie miesiąca na kolejnej konwencji ogłosić, że mają zamiar zlikwidować składkę na ZUS, NFZ i wprowadzić 10% podatek PIT. Okazało się, że nie ma opracowań żadnych zespołów programowych, podczas konwencji na scenę wyszedł szef Rady Gospodarczej przy premierze europoseł Janusz Lewandowski i w skomplikowany sposób zaczął przedstawiać rozwiązania podatkowe jakie przygotował na kolanie razem z ministrem finansów Mateuszem Szczurkiem. Już wtedy w kontrze do tego co powiedziała premier Kopacz, okazało się, że wcale nie chodzi o likwidację składek na ZUS i NFZ, tylko o włączenie ich podatek PIT i w związku z tym obciążenia tym podatkiem będą wynosiły od 10 do nawet 39,5%.

2. W internecie natychmiast pojawiły się memy, że nawet premier Kopacz nie bardzo wie co przygotowali jej główni doradcy, bo to o czym mówił Janusz Lewandowski, ma się nijak do tego co zaprezentowała szefowa rządu. Zaczęto tłumaczyć, że przedstawiona koncepcja jest na razie ogólna, bo PO zamierza te rozwiązania uchwalić w 2018 roku, tak aby mogły obowiązywać od roku 2019, a więc jest dużo czasu, żeby ją dopracować. Samą siebie w tych tłumaczeniach przeszła Poseł Joanna Mucha, rzecznik sztabu wyborczego PO, która stwierdziła, „że przedstawiona koncepcja podatkowa będzie dramatycznie prosta dla pracodawcy i pracownika, natomiast bardzo skomplikowana, żeby wyjaśnić, o co w niej chodzi”.

3. Ponieważ sposób przedstawienia tych rozwiązań podatkowych został obśmiany w tysiącach wpisów na różnych portalach społecznościowych, sportretowany setkami różnorodnych memów, sztab wyborczy PO doszedł do wniosku, że jednak trzeba spróbować go wyjaśnić opinii publicznej. Wczoraj zorganizowano specjalną konferencję prasową w której wzięli udział nie tylko wspomniani Joanna Mucha i Janusz Lewandowski ale także europoseł Dariusz Rosati, profesor nauk ekonomicznych. Wszyscy oni potrzebowali znowu blisko godzinę, żeby wyjaśnić, jakiego rodzaju rozwiązania podatkowe przygotowała PO, ba były specjalnie przygotowane plansze i zapewnienia, że nad tą koncepcją pracował aparat ministerstwa finansów więc wyliczenia finansowe są na pewno wiarygodne (przy okazji okazało się, że urzędnicy resortu pracują bez żadnych zahamowań nad partyjnym programem wyborczym rządzącej partii). Mimo tych wyjaśnień, dalej przedstawiona koncepcja jest bardzo mglista, a obydwaj panowie nie byli w stanie odpowiedzieć na pytanie związane ze źródłami finansowania tych zmian (cały czas posługiwali się stwierdzeniem, że na jej realizację potrzebne będzie dodatkowo 10 mld zł ale takie pieniądze znajdą się do 2018 roku).

4. Swoją drogą to zadziwiające, że po 8-latach rządzenia partii, która realizowała politykę „ciepłej wody w kranie”, a ważne problemy gospodarcze mówiąc najłagodniej zamiatała pod dywan (najbardziej dosadnie opisała to była wicepremier i minister Elżbieta Bieńkowska w podsłuchanej rozmowie z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem mówiąc o braku reform w górnictwie tak „były pieniądze, a oni wiesz, pili, lulki palili, swoich ludzi poobstawiali, sam wiesz ile zarabiali i nagle pierdyknęło”), teraz na miesiąc przed kolejnymi wyborami, próbują klecić jakiś program. I tak go przedstawiają w mediach, że zaczynają w nich wątpić nie tylko dotychczasowi wyborcy ale nawet dziennikarze, którzy do tej pory starali się przykrywać wszystko co dla PO niekorzystne, nawet ich afery. W tej sytuacji nie pomogą już nawet profesorowie ekonomii ściągnięci z Brukseli, żeby przekonywać wyborców, że teraz to PO program już będzie miała, ta partia ostatecznie straciła wiarygodność także u sporej części swoich dotychczasowych wyborców.

Kuźmiuk

Epidemia wstydliwości „Kto w szpony dostał się hipostaz, rzeczywistości już nie sprosta” - przestrzegał Janusz Szpotański w słynnym poemacie „Towarzysz Szmaciak”. I rzeczywiście – wszyscy wierzący w Unię Europejską i wyśpiewujący, że „wszyscy ludzie będą braćmi” - ale tylko tam, gdzie „twój” czyli radości przemówi głos, muszą przeżywać dzisiaj potężne dysonanse poznawcze. W momencie, gdy południowe granice Unii Europejskiej trzeszczą i pękają pod naporem fali imigrantów, podobno „z Syrii”, bo Syria stanowi najlepsze alibi dla amatorów niemieckiego i innego europejskiego socjalu. Unia Europejska przestała istnieć. Gdzieś w mysią dziurę schowała się włoska komunistka Fryderyka Mogherini, która na pewno ma jakieś zalety, na przykład „fizjologiczne i inne”, które były prezydent naszego nieszczęśliwego kraju Lech Wałęsa przypisywał panu doktorowi Andrzejowi Olechowskiemu. Nawiasem mówiąc, pan doktor Olechowski też miał osobliwe poczucie humoru, wygłaszając podczas konferencji w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki im. Józefa Stalina pretensjonalnie nazwanej „Forum Dialogu” opinię, że po przystąpieniu do Unii Europejskiej będziemy „współdecydować o naszych sprawach”. Pan dr Olechowski chciał nam w ten sposób nastręczyć Unię Europejską, a – kto wie? - może naprawdę myślał, że „współdecydowanie” o swoich sprawach jest lepsze od decydowania samodzielnego – ale wiadomo, że człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi, no i okazało się, że pani premierzyca Ewa Kopacz nie wie, co ma współdecydować o naszych sprawach to znaczy – ilu właściwie imigrantów Polska ma przyjąć. Przez cały tydzień zataczała się od ściany do ściany, w zależności od tego, kto ją tam obsztorcował – ale czyż możemy mieć pretensję do biednej pani Kopacz, którą sytuacja najzwyczajniej w świecie przerosła. Nie możemy tym bardziej, że sytuacja przerosła przecież i wyszczekaną włoską komunistkę Fryderykę Mogherini, w rezultacie czego okazało się, że ta cała Unia Europejska to tylko taki pseudonim Rzeszy, której oczywiście „nie ma”, podobnie jak w naszym nieszczęśliwym kraju „nie ma” Wojskowych Służb Informacyjnych. Jest tylko Nasza Złota Pani, która swoim fagasom w rodzaju Martina Schulza, nieuka wystruganego z banana na funkcję przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, grozić państwom członkowskim użyciem siły w razie nieposłuszeństwa. Unia Europejska jeszcze nie ma własnych sił zbrojnych, a już grozi. Co będzie jeśli dojdzie w końcu do utworzenia „europejskich sił zbrojnych niezależnych od NATO”, skoro już teraz spod frazesów wygląda trupia główka totenkopf? Ale to można było przewidzieć, że Unia – Unią – a państwa, podobnie jak interesy państwowe i narody, podobnie jak interesy narodowe istnieć nie przestały. Jeśli ktoś myślał, że z tą europejską propagandą to wszystko naprawdę, to sam sobie winien i powinien się tego wstydzić. Tymczasem niezależne media głównego nurtu, oczywiście powtarzając za żydowską gazetą dla Polaków, jak za jakąś panią matką aplikuja mniej wartościowemu narodowi tubylczemu wypróbowana „pedagogikę wstydu”. Ostatnio do zawstydzonych dołączył, w okresie gierkowskiego rozbicia dzielnicowego wielkorządca Jeleniej Góry, a potem ambasador w Moskwie Stanisław Ciosek, a wcześniej – pan red. Adam Szostkiewicz z „Polityki”. Pan red. Szostkiewicz, gwoli dodania sobie powagi, obciął nawet kitkę, którą przez całe lata, na podobieństwo Studenta Bresza, dźgał mniej wartościowy naród tubylczy w chore z nienawiści oczy, z tą atoli różnicą, że Student Bresz tylko czesał się „bardzo ekscentrycznie, przedziałek z tyłu robiąc też”, podczas gdy pan red. Szostkiewicz epatował wszystkich kitką. Kiedy jednak otrzymał zadanie obsztorcowania mniej wartościowego narodu tubylczego, że nie wykazując entuzjazmu dla przyjęcia tak zwanych „uchodźców”, sprzeniewierza się najgłębszym wartościom chrześcijańskim i w ogóle – moralności chrystusowej – na kitkę przyszła kryska, no bo - powiedzmy sobie otwarcie i szczerze – czy mentorowi mniej wartościowego narodu przystoi epatowanie kitką? Jasne, że nie przystoi, co jeszcze w latach 50-tych zauważył Leopold Tyrmand i nawet opisał w słynnej publikacji „Fryzury Mieczysława Rakowskiego”. Okazało się tedy, że najwytrawniejszymi ekspertami w dziedzinie moralności chrystusowej są dziennikarze zatrudnieni w żydowskiej gazecie dla Polaków, a zwłaszcza – w najweselszym ze wszystkich dziale religijnym, dalej - pan red. Szostkiewicz, jako że pracował w „Tygodniku Powszechnym”, no i JE Stanisław Ciosek, zarówno z racji członkostwa w PZPR, jak i innych, zagadkowych przyczyn. Toteż jak na komendę, wszyscy się „wstydzą” - oczywiście nie za siebie, skądże znowu, tylko za „Polaków”, którzy nie wykazują entuzjazmu. A przecież nikt im nie broni – ani panu red. Szostkiewiczowi, ani Ekscelencji – przyjąć do swoich domów takich gości, jakich im się tylko podoba – również „uchodźców” z Syrii. Powinni tylko złożyć przedtem notarialne zobowiązanie, że będą swoich gości na własny koszt utrzymywali, kwaterowali, odziewali i leczyli w chorobie – bez możliwości wcześniejszego jednostronnego wypowiedzenia – aż goście sami z tej gościny zrezygnują – i w tym celu złożyć stosowne poręczenia majątkowe. W przeciwnym razie można by zacząć podejrzewać zarówno pana red. Szostkiewicza, jak i byłą Ekscelencję w osobie pana Stanisława Cioska, że ta cała „pedagogika wstydu” ma służyć stworzeniu pozorów alibi dla zuchwałego rabunku podatników, którzy te wszystkie koszty musieliby ponosić „bez swojej wiedzy i zgody”. Nie jest wykluczone, że te podejrzenia są słuszne, bo jak dotąd tylko jakiś milioner przyjął do siebie dwie muzułmańskie rodziny – ale nie słychać, żeby złożył jakieś notarialne zobowiązanie, więc nie wykluczone, że jak mu się własna wspaniałomyślność znudzi, to i on zrzuci ciężar na barki podatników. Tymczasem pan prezydent Duda, zamiast niezwłocznie wnieść stosowną inicjatywę ustawodawczą, wygłasza przemówienia, w których nawet przedstawia prawdziwe diagnozy, ale które pokazują, że jeszcze chyba nie oswoił się z myślą, iż nie należy już do „MY-ch”, tylko do „ONYCH”, od których obywatele nie oczekują wspólnego lamentowania nad nieszczęściami nieszczęśliwego kraju, tylko działań zmierzających do zapobieżeniu jeszcze większym nieszczęściom. Wiadomo, że lamentować łatwiej, niż działać, podobnie jak łatwiej się „wstydzić”, niż pójść do notariusza ze stosownym poręczeniem majątkowym. Tymczasem licznik bije, granice trzeszczą, więc jak tak dalej pójdzie, to tylko patrzeć, jak będzie musiał przemówić „towarzysz Mauzer”. Ciekawe, co wtedy będą śpiewać postępacy – bo chyba nie to, że „wszyscy ludzie będą braćmi” – tylko jakieś inne piosenki? Stanisław Michalkiewicz

Furia ekspedycyjna? Wszyscy wprawdzie wiedzą, że pieniądze nie dają szczęścia, ale każdy chce przekonać się o tym osobiście. Podobnie jest chyba z polityką – ona też nie daje szczęścia, chociaż pieniądze – jak najbardziej. W mrocznych początkach naszej młodej demokracji, kiedy prezydentem naszego nieszczęśliwego kraju był Lech Wałęsa, a światło nie było jeszcze oddzielone od ciemności jak, dajmy na to, dzisiaj, pan prezydent wpadł na pomysł zorganizowania konferencji, w jaki sposób walczyć z ubóstwem. Pomysł ten szalenie mi się spodobał i zaproponowałem, by na prelegentów zaprosić osoby, które wydobyły się z ubóstwa. Zapraszanie tam ubogich mijałoby się z celem, bo jeśli ktoś uporczywie tkwi w ubóstwie, to nieomylny znak, że nie tylko sam nie potrafi się z niego wydobyć, ale w dodatku niczego mądrego nie doradzi i innym. Tymczasem w przypadku osób, które z ubóstwa się wydobyły, wystarczyłoby, żeby każda opowiedziała swoją historię i program walki z ubóstwem byłby gotowy. A tak się akurat złożyło, że wszystkie osoby, co to wydobyły się z ubóstwa, dokonały tego w okresie, kiedy zajęły się polityką. Wynika z tego, że udział w życiu politycznym sprzyja wydobyciu się z ubóstwa i pewnie dlatego obserwujemy takie pozbawione wszelkiej staroświeckiej rewerencji zmagania o tak zwane biorące miejsca na listach wyborczych. W jaki sposób udział w życiu politycznym sprzyja wydobywaniu się z ubóstwa – tajemnica to wielka i owiana mgłą w najlepszym gatunku. Niekiedy, to znaczy w momentach gdy okupujące nasz nieszczęśliwy kraj bezpieczniackie watahy zaczynają rozpychać się w walce o lepszy dostęp do żerowiska, mgła ta na moment się rozwiewa, odsłaniając rozmaite wstydliwe zakątki – ale kiedy już nowe zasady dostępu do żerowiska zostaną ustalone, znowu zapada szczelna zasłona i w ten oto sposób konstytuuje się zasada III Rzeczpospolitej: „My nie ruszamy waszych – wy nie ruszacie naszych”. Ale jeśli nawet udział w życiu politycznym sprzyja wydobywaniu się z ubóstwa, czyli wchodzeniu w posiadanie pieniędzy, to pieniądze – po staremu – szczęścia nie dają. Możemy się o tym przekonać obserwując panią premierzycę Ewę Kopacz, zwaną popularnie „Koparą”. Niby ma wszystko, co sprzyja szczęściu. Jest premierzycą, a więc wśród zewnętrznych znamion władzy ma przydzielone stanowisko co najmniej równe stanowisku prezydenta. Jakie pieniądze mogą być z takim stanowiskiem związane – nawet nie śmiem się domyślać – ale na pewno nie chodzi tu o uposażenie, bo każdy rozumie, że to tylko – jak powiadają – „na szpilki”, ale jakiekolwiek by były – na pewno sprzyjają, a właściwie nie tyle „sprzyjają”, co właściwie zapewniają wydobycie się z ubóstwa. Wśród byłych premierów jedynie Jan Olszewski nie został nababem – ale to jest tylko wyjątek potwierdzający regułę. Pani premierzyca tymczasem w kwestii ubóstwa nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, tym bardziej że nie traci nadziei, że powierzone sobie stanowisko utrzyma również po jesiennych wyborach – a jednak nie wydaje się szczęśliwa. Wprawdzie otacza ją stado pochlebców, wśród których niekiedy można dostrzec ociekające obłudą oblicze pana Michała Kamińskiego, pani redaktor Justyna Pochanke, podobnie jak resortowa „Stokrotka”, w swoich załganych telewizjach cytują ją z aprobatą po kilka razy dziennie – ale kto wie, czy to właśnie nie te okoliczności czynią ją osobą głęboko nieszczęśliwą. Gdyby tak nie było, gdyby pani premierzyca, zwana potocznie „Koparą”, była szczęśliwa, to czy molestowałaby pana prezydenta Andrzeja Dudę, żeby zwołał wreszcie Radę Gabinetową? Gdyby pani premierzyca, zwana potocznie „Koparą”, była szczęśliwa, to czy molestowałaby innego Dudę – konkretnie – pana Piotra Dudę, żeby zaprosił ją na urządzane przez Solidarność wspominkowe uroczystości w rocznicę wydymania polskiego społeczeństwa przez konfidentów Służby Bezpieczeństwa: Lecha Wałęsę w Gdańsku, Mariana Jurczyka w Szczecinie i Jarosława Sienkiewicza w Jastrzębiu, który w każdym razie był o to posądzany – wspomaganych przez tak zwaną lewicę laicką, czyli dawnych stalinowców, którzy w latach 80. świetnie się z Razwieduprem dogadali, kompletując z osób zaufanych „stronę społeczną”, co zasiadła przy okrągłym stole.

Teraz oczywiście jest rozkaz, by wszystkie te wstydliwe zakątki zakryć zasłoną podłości, ale jakże ma być inaczej, skoro w związku z sytuacją na Ukrainie przechodzimy pod amerykańską kuratelę, a okrągły stół i poprzedzająca go selekcja kadrowa w strukturach podziemnych była popisową, wspólną operacją CIA i KGB? Ale mniejsza o to, bo chodzi o panią premierzycę – czy ona szczęśliwa, czy nieszczęśliwa? Najwyraźniej nieszczęśliwa, bo skoro nie może wytrzymać ani bez pana prezydenta Dudy, ani nawet bez pana przewodniczącego Dudy, to znaczy, że do szczęścia tego i owego jej brakuje. A dlaczego? Na taką kupę nieszczęścia musi składać się wiele zagadkowych przyczyn, których samo wyliczenie przekroczyłoby ramy felietonu. Tedy pomijając wszystkie inne, chciałbym zwrócić uwagę na jedną – najbardziej nawiasem mówiąc, prawdopodobną, mianowicie na występujące u pani premierzycy początki furii ekspedycyjnej. Nazwa tej jednostki chorobowej wzięła początek od ekspedycji polarnych, których uczestnicy przez długi czas byli skazani na własne towarzystwo, bez żadnej możliwości odmiany. Objawia się ona w gwałtownych wybuchach furiackiej agresji, z powodu błahych albo nawet bez żadnych uchwytnych przyczyn. Podobna sytuacja występuje w więziennych celach i sam obserwowałem takie objawy podczas internowania w Białołęce. Otóż pani premierzyca z racji urzędu, jaki został jej powierzony, siłą rzeczy skazana jest na towarzystwo członków Rady Ministrów. Towarzystwo to, powiedzmy delikatnie, nie jest najodpowiedniejsze, zwłaszcza dla kobiety. Toteż pani premierzyca próbowała tę sytuację jakoś rozładować, otaczając się gronem tak zwanych psiapsiółek, ale wszystko wskazuje na to, że to lekarstwo okazało się gorsze od choroby. Aby się o tym przekonać, wystarczy wyobrazić sobie ponurą konieczność nieustannego przebywania w towarzystwie pani Joanny Kluzik­Rostkowskiej czy posągowej pani Małgorzaty Kidawy­Błońskiej. To wydaje się gorsze od śmierci, toteż nic dziwnego, że pani premierzyca tak skwapliwie podjęła podsunięty jej przez Doradców Doskonałych pomysł wyjazdowych posiedzeń rządu. Najwyraźniej miała nadzieję, że w ten sposób przewietrzy sobie trochę swoje najbliższe otoczenie. Niestety te nadzieje musiały okazać się płonne, bo czy to w Warszawie, czy to na prowincji otacza ją to samo grono rządowych kreatur, co musiało doprowadzać ją do desperacji. Dlatego to molestowanie pana prezydenta Dudy o zwołanie Rady Gabinetowej czy pana przewodniczącego Dudy o zaproszenie na solidarnościowe rozpamiętywania to nie jest żadna przedwyborcza socjotechnika. To próba zmiany towarzystwa nie na lepsze, tylko choćby na inne. To krzyk rozpaczy osoby na progu załamania nerwowego. Stanisław Michalkiewicz

2015-09-21 Prezydent Andrzej Duda z żelazną konsekwencją realizuje swoje zapowiedzi wyborcze

1. Jak poinformowała PAP dzisiaj prezydent Andrzej Duda przedstawi na konferencji prasowej założenia swojego pierwszego projektu ustawy o obniżeniu wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.

Przypomnijmy tylko, że wspomniany wyżej projekt ustawy o obniżeniu wieku emerytalnego oraz projekt o podniesieniu kwoty wolnej w podatku PIT z 3 tysięcy do 8 tysięcy, to dwa projekty, których złożenie w pierwszej kolejności zapowiadał kandydat Andrzej Duda w kampanii prezydenckiej. Już zapowiedź złożenia tych dwóch projektów ustaw jeszcze w tej kadencji Sejmu, przedstawiona przez prezydenta Andrzeja Dudę tuż po zaprzysiężeniu, wywołała natychmiast złośliwe komentarze premier Kopacz, a marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, nie bardzo wiadomo dlaczego w imieniu całego Parlamentu stwierdził, że na pewno nie uchwali on tych ustaw.

2. Przypomnijmy także, że już 2 tygodnie po zaprzysiężeniu, prezydent Andrzej Duda w swoim pierwszym orędziu zapowiedział, że zwróci się do Senatu z wnioskiem o zarządzenie referendum w sprawie wieku emerytalnego, obligatoryjności posyłania 6-latków do szkoły i przyszłości przedsiębiorstwa Lasy Państwowe, które chce połączyć z wyborami parlamentarnymi wyznaczonymi na 25 października. Wcześniej prezydent zaprosił inicjatorów tych referendów do swojej Kancelarii na konsultacje podczas których usłyszał, że wszyscy oni podtrzymują ideę zorganizowania referendum w tych sprawach, pod którymi zebrali miliony podpisów. Ich zdaniem wszystkie te trzy problemy są ciągle aktualne, co więcej coraz bardziej emocjonują opinię publiczną, ponieważ rządząca koalicja Platformy i PSL-u, coraz mocniej upiera się szczególnie przy utrzymaniu podwyższonego wieku emerytalnego i obligatoryjnego posyłania dzieci 6-letnich do szkoły. Kilka dni później wniosek o referendum został ostatecznie skierowany przez prezydenta Andrzeja Dudę do Senatu.

3. Niestety na początku września senatorowie Platformy na rozkaz przywódców swej partii karnie wykonali zadanie: odrzucili referendum zaproponowane przez prezydenta Andrzeja Dudę oparte na pytaniach podpisanych przez blisko 6 mln Polaków. Podczas debaty ze strony senatorów Platformy padły dziesiątki pytań, dwoili się oni i troili aby podważyć konstytucyjność referendum zaproponowanego przez prezydenta Andrzeja Dudę, mimo tego, że na sześć ekspertyz zamówionych przez Kancelarię Senatu u wybitnych konstytucjonalistów tylko jedna (prof. Zolla) zawiera wątpliwości w tej sprawie. Najtrafniej te wątpliwości senatorów z Platformy podsumował senator Mieczysław Gil legendarny działacz krakowskiej Solidarności, który nawiązując do referendum zarządzonego przez byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, na które senatorowie Platformy zgodzili się w zasadzie bez dyskusji, zapytał "według kolegów z Platformy prezydent Duda nie może skorzystać z prawa zarządzenia referendum, natomiast prezydent Komorowski takie prawo miał?". Odrzucając prośbę 6 milionów Polaków o referendum senatorowie Platformy pokazali prawdziwą twarz tej partii, za którą zostanie ona zapewne rozliczona w najbliższych wyborach parlamentarnych.

4. Prezydent Andrzej Duda idzie zdecydowanie inną drogą, z żelazną wręcz konsekwencją, realizuje swoje zapowiedzi wyborcze, mimo tego że każdy jego krok jest atakowany przez przedstawicieli obecnej koalicji rządzącej.

Podobnie będzie z tymi dwoma projektami ustaw, a pierwszy zarzut jaki się zapewne pojawi, to ten, że złożenie tych projektów ma miejsce na niewiele ponad miesiąc przez zakończeniem tej kadencji Parlamentu. A przecież do końca tej kadencji zostało jeszcze dwa posiedzenia Sejmu, a skoro obciążenie Lasów Państwowych olbrzymią kwotą 1,6 mld zł na rzecz budżetu i uchwalenie 2% podatku obrotowego od 2016 roku, zajęło koalicji PO-PSL zaledwie 36 godzin, to i te dwa prezydenckie projekty ustaw, Parlament może jeszcze uchwalić. Kuźmiuk

Wpolityce ocenzurowało Karczewskiego o decyzji Kaczyńskiego? Nie będzie weta Mimo to PiS nie będzie wetował planu umieszczenia w Polsce migrantów zgodnie z kwotą ustaloną podczas posiedzenia Parlamentu Europejskiego, które odbędzie się w przyszłą środę. – Też powinniśmy być solidarni – przyznał. ( Karczewski ) „..(źródło )

Słowacja: Nie przyjmiemy kwot imigrantów nawet gdy nas przegłosuje większość krajów UE „...”Nie można narzucać suwerennym krajom, kogo i na jakich warunkach mają akceptować na swoim terytorium - uważa premier Słowacji Robert Fico. „..”Podczas debatyparlamentarnej Robert Fico zapowiedział, że nawet jeśli kwoty dotyczące rozdzielania uchodźców zostaną przegłosowane w Brukseli kwalifikowaną większością, to jego kraj nie dostosuje się do tej decyzji.”..(źródło )

Republika Czeska, która jest przeciwna obowiązkowym kwotom podziału uchodźców między państwa UE, zapowiedziała, że jeśli takie rozwiązanie zostanie przyjęte, to zaskarży je do trybunału. Poinformował o tym czeski wicepremier Pavel Bielobradek.  „..(źródło)

Kresy.pl „Wicemarszałek Senatu z ramienia PiS i szef sztabu wyborczego, Stanisław Karczewski powiedział na antenie TVP1, że choć jego partia sprzeciwia się przymusowej relokacji uchodźców, to nie zawetuje planu Junckera. „..”Karczewski zapewnia, że PiS nie będzie stawiało sprawy na ostrzu noża. „ Jesteśmy w Unii, ani Prawo i Sprawiedliwość, ani Jarosław Kaczyński, ani Beata Szydło nie chcemy wychodzić z Unii Europejskiej” – powiedział w programie „Polityka przy kawie”. Szef sztabu wyborczego PiS podkreślił, że w tej sprawie najważniejszy jest głos obywateli i stwierdził, że Polacy nie są tu podzieleni, gdyż większość z nas jest na „nie”. Mimo to zapowiedział, że jego partia nie będzie wetować planu umieszczenia w Polsce migrantów zgodnie z kwotą ustaloną podczas posiedzenia Parlamentu Europejskiego, które odbędzie się w przyszłą środę. „Też powinniśmy być solidarni” – przyznał Karczewski.Dodał, że jego ugrupowanie nie będzie podchodziło do decyzji UE bezkrytycznie i wskazał, że to Niemcy, mające bardzo duże zasiłki, odpowiadają za falę imigracyjną. Przypomniał także, że większość osób to migranci zarobkowi. „To są młodzi ludzie, zdrowo wyglądający mężczyźni” – powiedział Karczewski.”...(źródło )

Wpolityce „Stanisław Karczewski: „Ani ja, ani prezes Kaczyński, ani pani prezes Szydło nie chcemy wyprowadzać Polski z Unii Europejskiej”...”mentując zakończenie śledztwa ws. afery taśmowej marszałek Senatu Stanisław Karczewski powiedział, że z oceną wstrzytma się do konferencji prokuratury, Przypominam, że Donald Tusk już dawno zapowiedział wyjaśnienie tej afery, do dziś się to nie stało. A to, co usłyszeliśmy na taśmach o Polsce i Polakach było przytłaczające — powiedział Karczewski. Rozmowa dotyczyła  również sprawy imigrantów. Należ yrozpatrzyć problem od początku. Skąd ta fala się wzięła. Chodzi o zasiłki, które zaproponowali im Niemcy, to tam ta fala podąża. (…) Sprawa dotyczy głównie emigrantów ekonomicznych, w Syrii nie wydarzało się ostatnio nic przełomowego. Oczywiście trwa wojna, ale największy problem jest w obozach uchodźców. Stąd stanowisko prezesa Kaczyńskiego, żeby wspierać te ośrodki — powiedział Karczewski. Mówił także, że „jesteśmy narodem solidarnym i zawsze pomożemy”.
Kiedyś przyjęliśmy Czeczenów, ale wśród tej grupy nie było mężczyzn, bo oni walczyli w swojej ojczyźnie. Do nas przyjechały kobiety z dziećmi — powiedział. Mówił  także, że nie należy zapominać o grupie Polaków w Kazachstanie, która zadeklarowała chęć powrotu do ojczyzny. Karczewski odniósł się także do krytyki, która spada wciąż na Jarosława Kaczyńskiego po jego mocnym wystąpieniu w Sejmie ws. uchodźców. Ani ja, ani prezes Kaczyński  ani pani prezes Szydło nie chcemy wyprowadzać Polski z Unii Europejskiej „...(źródło )

TVP „ PiS krytykuje plan Junckera polegający na przymusowej relokacji uchodźców. Stanisław Karczewski, wicemarszałek Senatu i szef sztabu wyborczego tej partii, zapewnia jednak, że jego ugrupowanie nie będzie stawiało sprawy na ostrzu noża. – Jesteśmy w Unii, ani Prawo i Sprawiedliwość, ani Jarosław Kaczyński, ani Beata Szydło nie chcemy wychodzić z Unii Europejskiej – zapewnił w programie „Polityka przy kawie”.Karczewski zaznaczył, że w tej sprawie najważniejszy jest głos obywateli. – Wiemy, jakie jest nastawienie, jakie obawy i jakie lęki. Społeczeństwo nie jest wcale podzielone w tej sprawie. Generalnie jest na „nie” – bardzo sceptyczne i z dużymi obawami – przekonywał . Nie będzie weta  Mimo to PiS nie będzie wetował planu umieszczenia w Polsce migrantów zgodnie z kwotą ustaloną podczas posiedzenia Parlamentu Europejskiego, które odbędzie się w przyszłą środę. – Też powinniśmy być solidarni – przyznał. Wicemarszałek Senatu podkreślił, że jego ugrupowanie nie będzie podchodziło do decyzji Wspólnoty bezkrytycznie. Wskazał też, kto ponosi odpowiedzialność za gwałtowny wzrost napływu uchodźców. – Należy rozpatrzyć ten problem od samego początku, zastanowić się, skąd się ta fala imigracyjna wzięła. Wzięła się stąd, że Niemcy mają bardzo duże zasiłki. I tam ta fala podąża – wyjaśnił.”..(źródło )

link do video wywiadu Karczewskiego tutaj

Czechy i Słowacja pójdą w ślady Węgier? Słowacy: „Zawetujemy wszelkie decyzje UE w sprawie kwot imigrantów”...”..”Coraz bardziej suwerenna pozycja wobec przymusowych kwot imigrantów kształtuje się w Czechach i na Słowacji. Premier Czech skrytykował wypowiedziedź szefa KE, Jean-Claude Junckera, twierdząc, iż była ona nie na miejscu. Zaś słowackie MSW zadeklarowało: „Słowacja zawetuje wszelkie decyzje Unii Europejskiej w sprawie obowiązkowych kwot imigrantów dla krajów unijnych”. „...”Przyjęcie systemu kwot uniemożliwi kontrolę liczby imigrantów w przyszłości – stwierdził premier Czech, Bohuslav Sobotka. Polityk krytycznie ocenił wypowiedź przewodniczącego Komisji Europejskiej, Jean-Claude Junckera, powołującego się na fakt, iż mieszkańcy krajów środkowo-wschodniej Europy emigrowali na Zachód w dobie komunizmu. Sobotka ocenił tę wypowiedź jako nie ma miejscu, ponieważ kraje zachodnie oferowały pomoc emigrantom politycznym dobrowolnie, a nie na rozkaz Brukseli czy na podstawie narzuconych kwot.Podobne, acz jeszcze mocniej zaakcentowane, stanowisko wyraziła słowacka dyplomacja. - Słowacja zawetuje wszelkie decyzje Unii Europejskiej w sprawie obowiązkowych kwot imigrantów dla krajów unijnych – zadeklarował minister spraw wewnętrznych, Robert Kaliniak. - Mam mandat rządu oraz parlamentu, by zawetować wszelkie kwestie dotyczące kwot, ponieważ nie mają one sensu, są bezpośrednio wymierzone w uchodźców i w żadnej mierze nie rozwiązują kryzysu migracyjnego – podkreślił.Spotkanie ministrów spraw wewnętrznych państw członkowskich nastąpi w poniedziałek w Brukseli. Mają oni zadecydować o przyjęciu bądź odrzuceniu projektu kwot imigrantów. Do przyjęcia go wystarczy kwalifikowana większość głosów.”...(źródło )

Dzięki Mariuszowi Cysewskiemu dotarłem do tekstu Ściosa
Aleksander Ścios „ Gdyby na sprawę zamachu smoleńskiego spojrzeć z perspektywy aktywności medialnej Prawa i Sprawiedliwości, można dostrzec wielce zadziwiające zjawisko. Temat ten pojawia się i znika, przy czym cykliczność tego procesu można wytyczyć regułami kalendarza wyborczego. Im bliżej do wyborów, tym mniej słyszymy o Smoleńsku i tym skrzętniej pomijane są wątki dotyczące zamachu, zaś ustalenia zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza stają się kłopotliwym i przemilczanym depozytem. Nad tematyką smoleńską góruje wówczas dogmat partyjnych szamanów od „pijaru” – im mniej Smoleńska, tym lepszy nasz „wizerunek” i tym łatwiej przekonać Polaków, że jesteśmy opozycją „odpowiedzialną i merytoryczną”. Nie będziemy mówić o narodowej tragedii, bo odstraszymy „umiarkowany elektorat” i wyzwolimy wściekłość medialnych funkcjonariuszy. Dogmat ten, wykuty w mozolnym trudzie miałkich „analiz” i wpatrywania się w wyniki tzw. sondaży, jest koronnym dziełem żurnalistów „wolnych mediów” i tych polityków PiS, którzy traktują moich rodaków niczym stado baranów. Trudno bowiem wyobrazić sobie bardziej instrumentalne traktowanie sprawy zamachu, jak przez pryzmat wyborczego kuglarstwa i „wizerunkowych” korzyści. Trudno też o mocniejszy przykład ulegania reżimowym terrorystom i niewolniczego stosunku do dyktatu ośrodków propagandy.”...”Kto zadecydował, że w kampanii wyborczej lepiej epatować głupotami o „dworcowych przygodach” E.Kopacz niż przypominać jej życiową rolę kłamcy smoleńskiego, że bezpieczniej nagłaśniać temat „przejazdów służbowych” Sikorskiego niż pokazać go, jako piewcę rosyjskich łgarstw i rzecznika dezinformacji? Kto wymyślił, że dla Polaków ważniejsze będą pogadanki o gafach Komorowskiego, od wiedzy na temat zachowań tego człowieka po 10 kwietnia czy informacji zawartych w aneksie do Raportu? Nie znam logiki, która pozwala wierzyć, że moi rodacy są bardziej podatni na tandeciarski „pijar” niż spragnieni prawdy i sprawiedliwości. A jeśli tak sądzą mędrcy ze środowisk opozycyjnych i według takich wyobrażeń kreują wyborczy przekaz – czym różnią się od zawodowych oszustów z ośrodków propagandy i jaką opinię wyrażają o swoim elektoracie?”...”Przyznaję, że umiarkowanie obchodzi mnie wynik najbliższych wyborów. Z partią pana Kaczyńskiego nie wiążę nadziei na odzyskanie Polski. Jako część systemu politycznego III RP, nie jest ona zdolna do zerwania z fałszywą mitologią  i nie chce obalenia magdalenkowego porządku. Nie ma w niej „oferty dla radykałów”, o którą prosiłem w jednym z lipcowych tekstów. Odzyskanie władzy przez PiS, może prowadzić do dobrych zmian i polepszenia życia moich rodaków, nie zakończy jednak państwowości komunistycznej hybrydy. Jeśli wobec przedstawicieli tego środowiska zachowuję szacunek i krytyczną uwagę, to dlatego, że nie ma dziś innej alternatywy i realnej siły politycznej. Wbrew temu, jak zwolennicy PiS interpretują wyborcze zachowania, uważam, że ukrywanie najtrudniejszych tematów nie jest „posunięciem taktycznym” i nie ma nic wspólnego z „mądrą strategią”. Anonsuje raczej słabość tego środowiska i jest zwiastunem rzeczywistych, acz często skrywanych intencji. Taką zapowiedź przynosi już prezydentura pana Andrzeja Dudy, z jej specyficznym rysem kontynuacji „doktryny Komorowskiego” i skrupulatnym unikaniem tematyki smoleńskiej. Wiara, że po wygranych przez PiS wyborach nastąpi „cud nad Wisłą”, jest równie uzasadniona, jak partyjny dogmat o ćwierćwieczu wolności i demokracji. Przyznaję, że sprowadzenie tematów politycznych do zwodniczej „merytoryczności”, jest zabiegiem  mogącym zadowolić  niedowarzony wyborców lub nawet przekonać niektórych zwolenników PO. Tym, którzy widzą w III RP komunistyczną sukcesję i dostrzegają ogrom zniszczeń dokonanych przez reżim, „propozycje programowe” i jałowe „debaty” nie zastąpią konkretów i radykalnych rozwiązań.Mam też przeświadczenie, że jeśli sprawa zamachu na polską elitę, w ogóle jeszcze funkcjonuje w naszej świadomości, zawdzięczamy to odwadze i determinacji Antoniego Macierewicza oraz grupie ludzi, którzy zaangażowali się w wyjaśnienie narodowej tragedii. Gdyby rzecz zależała od partyjnych fircyków brylujących w reżimowych tv i od grona „niezależnych” żurnalistów, podzieliłaby los zbrodni katyńskiej. I tylko z uwagi na osobę ministra Macierewicza wiem, że w tej sprawie nie zostaniemy oszukani. ”...”W całym obszarze  „wolnych mediów” i „prawicowej blogosfery” funkcjonuje niepisany zakaz podważania partyjniackiej strategii i głęboka niechęć do rzeczowej dyskusji. Doświadczam ich na własnej skórze, będąc oskarżanym o „sianie defetyzmu”, „wrogość” i „podważanie zaufania”. To zaś oznacza, że nie ma takich argumentów, które potrafiłyby pokonać demagogię i oportunizm. Ktoś przytomnie zapyta – po co więc krytyka tych, z którymi nie wiążę nadziei? Po co intelektualne zaangażowanie w sprawy, na które nie mam wpływu?”..”Po niej zaś przyjdzie świadomość, że partia pana Kaczyńskiego tak dalece zatarła granice dobra i zła iż przestało istnieć pojęcie winy i kary, zdrady i hańby. Dzisiejszy relatywizm tego środowiska i instrumentalne traktowanie sprawy smoleńskiej, niosą zapowiedź takiej sytuacji. Opozycja antysystemowa powstanie w czasie walki o prawdę smoleńską, podczas twardej próby postaw i charakterów, gdy norma dotychczasowej „opozycyjności” okaże się zbyt wątła i nieskuteczna. Znajdzie zwolenników wśród ludzi na tyle szalonych, by nie uwierzyli w dogmat „naprawy” III RP i bałamutne hasła o „odbudowywaniu wspólnoty”. Stworzą ją ci, którym nie wystarczy „oferta programowa” Prawa i Sprawiedliwości, sprowadzona dziś do uwłaczających Polakom słów Jarosława Kaczyńskiego – „Nie możemy w tej chwili myśleć o żadnym rewanżu, o żadnym odwecie”. Bo, jeśli po ośmiu latach rządów obecnego reżimu, przywódca partii opozycyjnej nazywa „rewanżem” i „odwetem” słuszne dążenia do prawdy i sprawiedliwości, do jakiego poziomu sprowadza własny elektorat i  jaką miarą mierzy nasze aspiracje? Nie o odwet i rewanż tu chodzi, ale o prawo do godnego życia i nazywania rzeczy po imieniu. Tego prawa nie zapewnią nam „projekty ustaw” i polityczny bełkot zacierający kanciaste granice. Nie odzyskamy go na drodze „dobrych zmian” i „demokratycznej ewolucji”....(źródło )

„Córka polityka PiS związana była węzłem małżeńskim z politykiem... Ligi Polskich Rodzin i honorowym prezesem Młodzieży Wszechpolskiej, znanym w Krakowie samorządowcem Maciejem Twarogiem. Dzięki wywiadowi w tygodniku dowiadujemy się jednak, że to małżeństwo się rozpadło! On rozczarował mnie jako mężczyzna, jako ojciec, jako mąż - wyznaje smutno Zbigniew Wassermann- Brakowało mu odwagi, żeby ponieść ciężar pewnych sytuacji. W moich relacjach z żoną to by się nigdy nie zdarzyło - ostro ocenia Twaroga polityk PiS. „..(źródło )
Ważne Nie będzie weta  Mimo to PiS nie będzie wetował planu umieszczenia w Polsce migrantów zgodnie z kwotą ustaloną podczas posiedzenia Parlamentu Europejskiego, które odbędzie się w przyszłą środę. – Też powinniśmy być solidarni – przyznał. ( Karczewski ) Czechy i Słowacja pójdą w ślady Węgier? Słowacy: „Zawetujemy wszelkie decyzje UE w sprawie kwot imigrantów”...”Coraz bardziej suwerenna pozycja wobec przymusowych kwot imigrantów kształtuje się w Czechach i na Słowacji. Premier Czech skrytykował wypowiedziedź szefa KE, Jean-Claude Junckera, twierdząc, iż była ona nie na miejscu. Zaś słowackie MSW zadeklarowało: „Słowacja zawetuje wszelkie decyzje Unii Europejskiej w sprawie obowiązkowych kwot imigrantów dla krajów unijnych”.
Mój komentarz Z wypowiedzi Karczewskiego zrozumiałem ,że Kaczyński może sobie głośno gardłować przeciwko muzułmańskim imigrantom , przeciw Merkel, Schulzowi, Junckerowi , a po cichu jacyś drugorzędni politycy PiS podkulą ogon i posłusznie , bez faktycznego oporu będą posłusznie wykonywali polecenia Schulza, Junckera i Merkel. Ciekaw jestem tylko , czy Kaczyński o tym wie. Czy może jakiś bunt lub rokosz europosłów No bo o co chodzi z ta publiczna zapowiedzią ,że PiS nie zawetuje w sprawie kwot , czyli wysłania do Polski kilkudziesięciu ,a w ciągu paru lat kilkuset tysięcy muzułmanów ? Kto w końcu w PiS rządzi. Kaczyński , czy Karczewski. Nie podoba mi się to. W sytuacja, gdy Węgrzy , Czesi i Słowacy rozpaczliwie walczą Karczewski zapowiada ,że europosłowie PiS  de facto poprą Niemcy przeciwko Węgrom, Słowakom i Czechom. Jeśli ktoś rozumie o co tutaj chodzi Karczewskiemu z tym brakiem veta to proszę o wyjaśnienie mi w komentarzach. I chce tutaj podkreślić ,że moja prośba jest szczera i będę wdzięczny tym wszystkim , którzy się tego podejmą . Marek Mojsiewicz

2015-09-22 Zgodzimy się na 12 tys. imigrantów, a później się zobaczy

1. Im częściej wypowiadają się publicznie przedstawiciele rządu w sprawie przyjmowania przez Polskę imigrantów, tym wyraźniej widać, że miotają się w tej sprawie od ściany do ściany. Z jednej strony nie chcieliby zawieść oczekiwań kanclerz Angeli Merkel i przewodniczącego Rady Donalda Tuska, a więc w całej rozciągłości poprzeć koncepcję Komisji Europejskiej w tej sprawie, z drugiej w związku z kampanią wyborczą, boją się przyznać do tego przed polską opinią publiczną. Nie udało się ustalić jasnego stanowiska w tej sprawie mimo wielogodzinnej debaty sejmowej w ostatnim tygodniu przeprowadzonej na wniosek opozycji, nic nowego nie wniosło także niedzielne orędzie premier Kopacz wygłoszone w mediach.

2. Przypomnijmy tylko, że od kilku tygodni premier Kopacz i jej ministrowie w publicznych wystąpieniach tłumaczą, że jesteśmy gotowi przyjąć około 2 tysięcy uchodźców (a więc takich ludzi którzy uciekli z ich kraju, ratując zdrowie i życie) i to nie w ramach przyjętego przez Komisję Europejską tzw. systemu kwotowego, a systemu dobrowolnego.

Co więcej na posiedzeniach Rady (ministrów spraw wewnętrznych), mieliśmy się domagać zdecydowanego wzmocnienia granicy zewnętrznej UE i jasnego rozdziału przybywających do Europy kolejnych grup imigrantów na uchodźców i imigrantów ekonomicznych i odsyłania tych ostatnich do krajów z których przyjechali. Doskonale jednak wiadomo (choćby z wypowiedzi brukselskich urzędników), że na posiedzeniach Rady polscy przedstawiciele nie są już tak stanowczy i prezentują bardziej elastyczne stanowisko.

3. Przypomnijmy także, że szef KE Jean Claude Juncker przedstawił przecież już jakiś czas temu na posiedzeniu Parlamentu w Strasburgu koncepcję ustanowienia stałych kwot imigrantów dla każdego kraju członkowskiego ze 160 tysięcy przebywających obecnie w ośrodkach we Włoszech, Grecji i na Węgrzech (na Polskę przypada z tej grupy około 12 tysięcy imigrantów) i to nie jako pomysł do dyskusji ale raczej szybkiego przyjęcia. Koncepcja ta jest niezwykle groźna nie dlatego, że ilość imigrantów przewidziana dla Polski wzrosła aż 6-krotnie ale dlatego, że ma być to stały system "kwotowania" kolejnych fal imigrantów przybyłych do UE (już w tej chwili szacuje się, że od stycznia tego roku do UE przybyło ponad 500 tysięcy imigrantów). Wprawdzie do jej przyjęcia nie doszło do tej pory na posiedzeniach Rady ministrów spraw wewnętrznych tak jak Juncker zapowiadał, ale tylko dlatego, że weto zapowiedzieli szefowie resortów spraw wewnętrznych Słowacji i Węgier (wszystko wskazuje na to, że ministrowie sprawa wewnętrznych przyjmą te rozwiązania właśnie dzisiaj).

4. Było jeszcze to nieszczęsne wystąpienie rzecznika prasowego rządu Cezarego Tomczyka, który na antenie jednej z komercyjnych rozgłośni radiowych wypowiadał się tak jakby w sprawie imigrantów rząd Kopacz miał w zasadzie wolną rękę. Rzecznik nie tylko uznał, że 12 tysięcy imigrantów jakie ma przyjąć obligatoryjnie Polska, to jak to określił „podział sprawiedliwy”, a także stwierdził, że tak naprawdę to nasz kraj „jest w stanie przyjąć każdą liczbę uchodźców”. Wszystko wskazuje zatem na to, że na tak radykalną zmianę stanowiska naszego kraju miały wpływ wypowiedzi czołowych niemieckich polityków (kanclerz Angeli Merkel i jej zastępcy z niemieckiej lewicy), którzy nie tylko żądali zaakceptowania przygotowanego przez KE systemu kwot ale także straszyli opornych zablokowaniem środków finansowych przyznanych tym krajom w ramach nowego unijnego budżetu). Zapewne takiego stanowiska od premier Kopacz, domaga się także przewodniczący Rady Donald Tusk, który przecież chce zajmować to stanowisko nie przez zaledwie 2,5 roku ale także przez następną podobną kadencję. Sprawa jest więc w zasadzie przesądzona, pozostaje tylko problem jak zakomunikować to Polakom, wszak trwa kampania wyborcza, a nawet 66% wyborców Platformy nie chce otwierania kraju na imigrantów Północnej Afryki. Kuźmiuk

Żakowskiemu powinno się ogolić głowę jak dz... za okupacji ? I to mają być elity wolnego państwa?! Żakowski zgadza się z Schulzem ws. przyjęcia imigrantów: "Powinni nas do tego zmusić siłą!"„Gdy prowadzący program Tomasz Wolny wspomniał o możliwym przymusowym przyjęciu imigrantów, Żakowski nie wytrzymał. Dlaczego pan mówi, że musimy przyjąć? Przecież jest naturalnym, że nasi przyjaciele z Węgier, Włoch, Grecji są w problemach. Jako normalni ludzie zachowujemy się normalnie i im pomagamy. Bo chcemy im pomóc, żeby oni nam pomogli, kiedy przyjdą do nas 2 mln Ukraińców — stwierdził publicysta „Polityki”. Jak Żakowski reaguje na słowa Martina Schulza o zmuszaniu siłą do przyjęcia unijnych decyzji? Oczywiście, że powinni nas do tego zmusić siłą! Dlatego prezydent Kaczyński podpisał Traktat Lizboński, żeby Europa stała się organizmem zdolnym do działania w sposób przewidywalny
Opór polskiego społeczeństwa przeciw przyjęciu obcych kulturowo imigrantów, Żakowski nazwał ksenofobią. W pewnym momencie okazało się, że ta pomoc przekroczyła możliwości Niemiec. Wtedy Niemcy powiedziały: Prosimy inne kraje Unii Europejskiej. Wtedy odezwała się polska ksenofobia „..(źródło )

Koniec żartów! Schulz zagroził... użyciem siły wobec takich krajów jak Polska, jeśli nie podporządkujemy się "duchowi wspólnoty" ws. imigrantów!”...” wydarzenie zapewne przejdzie do historii Unii Europejskiej. Niemiec Martin Schulz - przewodniczący Parlamentu Europejskiego, publicznie zagroził dziś  takim krajom jak Polska, Węgry czy Czechy, które nie zgadzają się na narzucenie im liczby imigrantów muzułmańskich. Zagroził…użyciem siły.”...”W telewizji ZDF Schulz, w kontekście krajów nie zgadzających  się na dyktat w sprawie uchodźców, powiedział:Europa ultranacjonalistów - jeśli oni zwyciężą - to otrzymamy taką Europę , nie tylko w tej kwestii, lecz także w wielu innych. Potrzebujemy ducha europejskiej wspólnoty.I w razie konieczności, to musi być siłą narzucone. Nie może być tak – i ja należę do tych ludzi, którzy tak mówią – jesteśmy w XXI wieku, jesteśmy w XXI wieku globalizacji, aby globalne problemy rozwiązywać  nacjonalizmem. W pewnym momencie trzeba walczyć i trzeba powiedzieć: w razie konieczności, także walką przeciwko innym, postawimy na swoim.” „..(więcej )

Zobacz jak JKM przestrzegał przed imigrantami 22 lata temu w Sejmie!”..”Janusz Korwin-Mikke przestrzegał przed imigrantami w 1993 roku z mównicy polskiego Sejmu. Co ciekawe, swoje przemówienie mógłby z powodzeniem wygłosić dzisiaj – pomimo upływu 22 lat nie traci ono aktualności nawet w jednym zdaniu. Zachęcamy do zapoznania się z treścią przemówienia Korwin-Mikkego.
18 punkt porządku dziennego: Informacja rządu o działaniach podejmowanych przez władze polskie w związku ze zmianą prawa azylowego w Niemczech oraz możliwością napływu uchodźców do Polski.
Poseł Janusz Korwin-Mikke: Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Informację rządu traktujemy jako rzetelną, natomiast martwi nas moralny aspekt sprawy. Polska powinna w negocjacjach powoływać się nie na to, że nie jesteśmy finansowo i organizacyjnie przygotowani do przyjęcia uchodźców zawróconych z Niemiec, tylko na to, czy jesteśmy moralnie do tego zobowiązani? Jak wygląda ta sprawa, przyjrzyjmy się. Przyjeżdża do Polski cudzoziemiec i zaraz wyjeżdża do Niemiec. On z definicji nie może być azylantem, ponieważ prawo azylu może być przyznane tylko w tym pierwszym kraju, do którego zwróci się azylant. My nie możemy więc nawet podejrzewać, że to jest azylant. Jeżeli Niemcy chcą go wydalić, to jest to wyłącznie sprawa między krajem macierzystym uchodźcy a Niemcami. Nas to nic nie powinno obchodzić. Jesteśmy krajem tranzytowym i nie możemy pytać każdego z tych, którzy będą przejeżdżać przez nasz kraj, czy nie będzie prosił o azyl w kraju trzecim. Przecież to jest zupełnie bez sensu. Napływ pseudoazylantów do Niemiec spowodowany jest wyłącznie socjalizmem. Niemcy, a w miarę sił i środków także Polska, fundują azylantom i kandydatom na azylantów świadczenia socjalne, co powoduje napływ ludzi, którzy chcą z tych świadczeń korzystać. Domagam się więc, aby ani jedna złotówka z budżetu nie była płacona na jakiekolwiek świadczenia socjalne dla tych ludzi. Azylanci muszą pracować albo znaleźć konkretną rodzinę, która ich przyjmie. Tylko to umożliwi naturalne wtopienie się uchodźców w nasze społeczeństwo. W przeciwnym razie powstaną getta narodowościowe – z przestępczością, narkomanią, bitwami między różnymi narodowościami itd. Nie możemy dopuścić do tego, by emeryci pisali do nas w listach: ˝Co robić, żeby uzyskać status uchodźcy z Bośni, bo taki uchodźca żyje lepiej niż polski emeryt?˝ To jest niedopuszczalne. Teraz pytanie: co robić z ludźmi, którzy do nas przyjadą i na przykład zechcą uciec z Polski do Niemiec, albo zresztą robić cokolwiek? Jesteśmy przeciwko dyskryminacji jakiejkolwiek grupy narodowościowej. Postulujemy – i po raz drugi domagamy się od rządu, by wziął na serio to rozwiązanie pod uwagę – by wszystkie osoby przebywające w Polsce, cudzoziemcy również, płacili niewielki (niewielki jak na Polaka czy Niemca, ale zauważalny np. dla Rumuna) podatek na utrzymanie policji. Nie widzę powodu, dla którego polska policja miałaby za darmo zajmować się sporami między ludźmi różnych narodowości, którzy nie znają ani języka, ani prawa polskiego. Wymaga to przecież tłumaczy i wiąże się z innymi obciążeniami. Za te pieniądze powinniśmy utrzymać siły policyjne złożone z cudzoziemców, które skutecznie regulowałyby sprawy tych narodowości, dając tym samym przy okazji zatrudnienie najenergiczniejszym spośród tych cudzoziemców. (Jest to stary sposób, panie ministrze, gdy nauczyciel ma kłopoty z klasą, bierze największego łobuza i mianuje go starszym klasy…) To samo trzeba zrobić i tutaj, w przeciwnym razie będą to regulować mafie. W ten sposób będziemy mogli w danym wypadku usunąć pewnych ludzi z naszego terytorium – nie za to, że są Rumunami, Czukczami czy kimkolwiek, lecz za to, że nie płacą podatku. Jeżeli płacą takie podatki, jeżeli zachowują się przyzwoicie i nie naruszają naszych przepisów, niech sobie mieszkają. Nie chcemy tylko, żeby nasi obywatele płacili za nich; niech oni płacą. Na przykład przemycenie obywatela Rosji do Polski, nielegalny proceder, kosztuje w tej chwili około 5 tys. dolarów od łebka. Czy nie lepiej, żeby ci ludzie przyjechali do nas legalnie i wydali te pieniądze w Polsce? Jeśli na dodatek będziemy wydawali i wprowadzali wizy dla tych ludzi, to narazimy się na konflikt z ich państwami, które słusznie podniosą to, że my się domagamy, by naszych obywateli nie obowiązywały wizy przy wyjeździe na Zachód, a jednocześnie domagamy się wiz od kogo innego. Jest to jedyne rozsądne i liberalne rozwiązanie. Dziękuję bardzo. (Oklaski)”..(źródło )
Ważne Jak Żakowski reaguje na słowa Martina Schulza o zmuszaniu siłą do przyjęcia unijnych decyzji? Oczywiście, że powinni nas do tego zmusić siłą”..”Wtedy Niemcy powiedziały: Prosimy inne kraje Unii Europejskiej. Wtedy odezwała się polska ksenofobia „..
Mój komentarz Co tu komentować . Facet , który twierdzi że obce państwo, że Niemcy mogą narzucać Polsce siłą swoją wole to w czasie wojny, gdyby był kobietą zostałby w najlepszym wypadku ogolony do gołej skóry. Przecież żadne suwerenne państwo nie może sobie pozwolić nie tylko na powolne dokonywanie ideologicznego zamachu stanu , co robi jawnie i bezczelnie Żakowski , a co dopiero do publicznego nawoływania w środkach masowego przekazu całej agentury do walki interesami polskimi i przekonywania Polaków ,ze w ich interesie jest aby w ich państwie rządzili Niemcy , bo do tego sprowadza się akceptacja przez Żakowskiego użycia siły w stosunku do Polski przez Niemcy , aby Polkę i Polaków sobie podporządkować. Przecie Żakowski jest jawnym niemieckim ideologicznym dywersantem i w każdym normalnym kraju byłby na marginesie , pilnie obserwowany przez służby jako niemiecki kolaborant. Rozzuchwalenie i buta kolaborantów i ideologicznych dywersantów jest zdumiewająca . Tolerowani takich ludzi , takiej sytuacji doprowadzi rozpadu państwa polskiego , doprowadzi do powtórki z rozbiorów.

Marek Mojsiewicz

2015-09-23 Czy rząd Kopacz pilnuje jak rozstrzygnie się spór KE-Gazprom?

1. W tych dniach w mediach pojawiły się informacje, że Gazprom przekazał Komisji Europejskiej propozycję porozumienia w sprawie tzw. śledztwa antymonopolowego i zarzutów jakie ona postawiła rosyjskiej firmie. Wiceprezes spółki Aleksander Miedwiediew publicznie informuje, że jeszcze przed końcem tego miesiąca dojdzie do jego spotkania z komisarzem d/s konkurencji Margrethe Vestager i że jest dobrej myśli jeżeli chodzi o rozstrzygnięcie tego sporu.

Ba publiczną tajemnicą jest, że Gazprom wynajął w Brukseli znaną firmę lobbystyczną firmę G-Plus, która od momentu przedstawienia Gazpromowi zarzutów przez KE, dwoi się i troi, aby Komisja obeszła się łagodnie z tą firmą.

2. Przypomnijmy tylko, że w marcu tego roku KE ogłosiła w komunikacie, iż postawiła rosyjskiej firmie Gazprom zarzuty dotyczące nadużywania pozycji rynkowej na 8 rynkach krajów Europy Środkowo-Wschodniej – trzech państw nadbałtyckich Litwy, Łotwy i Estonii, a także Czech, Słowacji, Węgier, Bułgarii i Polski (a więc wszystkich krajów tej części Europy za wyjątkiem Rumunii). Po wnikliwym kilkuletnim badaniu przez Komisję Europejską tej sprawy (przeprowadzono także niezapowiedziane kontrole w firmach zależnych od Gazpromu i u ich kontrahentów w krajach członkowskich UE, np. w Polsce w PGNiG, Gaz-Systemie i EuRoPolGazie), postawiono Gazpromowi trzy zarzuty: wymuszanie zakazu swobodnego obrotu zakupionym od Rosji gazem (np. zakaz reeksportu), wymuszanie przejmowania kontroli nad siecią przesyłową w poszczególnych krajach, wreszcie nadużywanie indeksowania cen gazu w stosunku do cen ropy i nieuczciwe różnicowanie cen gazu dla poszczególnych krajów UE. Tego rodzaju naganne praktyki były stosowane przez Gazprom w ciągu ostatnich 10 lat (kontrola obejmowała okres od momentu członkostwa tych krajów w UE) i wszystkie one niestety wystąpiły także na polskim rynku.

3. W 2010 roku rząd Tuska wynegocjował z Rosjanami bardzo niekorzystny dla Polski kontrakt gazowy na podstawie którego ceny płacone przez PGNiG za rosyjski gaz były i są wyraźnie wyższe niż te płacone przez kraje Europy Zachodniej. Na wiosnę tego roku, rosyjska agencja Interfax zaprezentowała zestawienie średnich cen gazu sprzedawanego przez Gazprom do głównych europejskich odbiorców. Z tego zestawienia wynika, że średnia cena za 1000 m3 gazu w latach 2013-2014 wynosiła dla Polski odpowiednio: 429 i 379 USD; dla Niemiec 366 i 323 USD; dla Słowacji 438 i 308 USD; dla Austrii 402 i 329 USD; dla Węgier 418 i 338 USD; dla Włoch 399 i 341 USD, wreszcie dla Francji 404 i 338 USD. Średnie ceny rosyjskiego gazu za 1000 m3 dla państw Europy Zachodniej (z Turcją ale bez 3 państw nadbałtyckich), wyniosły według danych zaprezentowanych przez Interfax w latach 2013-2014 odpowiednio: 385 i 341 USD.

Według tej samej agencji Interfax w 2012 roku średnia cena gazu sprzedawanego do Europy Zachodniej wyniosła około 440 USD za 1000 m3, Polska natomiast płaciła wówczas około 500 USD za 1000 m3. Tak więc Polska płaciła o kilkadziesiąt USD więcej za każde 1000 m3 gazu z Rosji niż inne kraje Europy Zachodniej i więcej niż średnie ceny po jakich Gazprom sprzedawał gaz do tych krajów. W związku ze spadkiem cen ropy naftowej w 2014 i 2015 roku, spadały także ceny rosyjskiego gazu tyle tylko, że dla Polski są one ciągle wyraźnie wyższe niż dla pozostałych krajów Europy Zachodniej. A ponieważ nasz kraj kupuje z Rosji ponad 11 mld m3 gazu to przyjmując, że średnia cena gazu sprzedawanego Polsce była o 50 USD wyższa niż dla innych krajów Europy Zachodniej, płaciliśmy Gazpromowi co najmniej 550 mln USD (czyli około 2 mld zł) rocznie więcej niż powinniśmy.

4. Komisja Europejska stawiając Gazpromowi tak ciężkie zarzuty, ciągle może ukarać tę firmę karą aż do 10 % wartości jej obrotów (a więc karą w wysokości nawet kilkunastu miliardów USD) i żądać zaprzestania stosowania monopolistycznych praktyk ale z wypowiedzi wiceprezesa Miedwiediewa wynika, że Gazprom jest prawie pewien polubownego rozstrzygnięcia sporu. Co więcej ofensywa inwestycyjna Gazpromu (podpisanie w tych dniach porozumienia z wielkimi zachodnimi koncernami w sprawie budowy Nord Stream 2), świadczy o tym, że rosyjska firma po raz kolejny zgromadziła wokół swoich interesów ekonomicznych i politycznych tak wielkich sojuszników na Zachodzie, że nie może się jej stać krzywda. Czy rząd Ewy Kopacz kiwnął przysłowiowym palcem w bucie, żeby choć trochę przypilnować polskich interesów przy rozstrzyganiu sporu pomiędzy KE i Gazpromem? Kuźmiuk

Sadystyczny Harman uwielbia się łajdaczyć nad Polkami Jan Hartman „ Islam , czyli normalność”...”Ależ oczywiście, że za dwadzieścia lat będzie w Polsce znacznie więcej meczetów niż obecnie i znacznie mniej kościołów! A polskie społeczeństwo na powrót stanie się normalne i typowe, czyli zróżnicowane etnicznie i religijnie – takie, jakim było zawsze, wyjąwszy kilka dziesięcioleci po II wojnie światowej, która przyniosła ze sobą tragiczne tzw. czystki etniczne. „...”Oto dziś przystawiono nam zwierciadło do nosa. I zobaczyliśmy w nim wstrętną gębę zadufanego w sobie prowincjusza i zalęknionego egoisty, który nawet nie umie się obłudnie krygować, lecz wprost i bez udawania wykrzykuje wszystkie swoje przesądy, swoją wrogość i swój lęk. Nagle za nic ma pozory i nie wstydzi się niczego. Głośno woła „moja chata z kraja!”, „niech sobie idą, gdzie chcą, byle nie do nas!”. Niby wie, że to „nie po chrześcijańsku” (a może nie wie, wszak ten cały Franciszek to jakiś podrzutek masoński podobno…), niby wie, że ma być „miłosierdzie” i „miłość bliźniego”. A może nie wie? No, w każdym razie szczyci się „staropolską gościnnością”, „chlebem i solą”, „gość w dom, Bóg w dom”. Ale to przecież tylko słowa – po to są słowa, żeby zastępowały rzeczy. Więc gdy zjawiają się rzeczy, które te słowa oznaczają, to jest jakieś oszustwo… „...”Jestem przerażony trwającym już od tygodni festiwalem wrogości i ksenofobii, przesądów i małoduszności. Bezwstydnym i wielowymiarowym. Żenujące awantury w gminach i kościołach. Marsze. Haniebne okładki gazet. Były (i zapewne przyszły) premier powtarzający w Sejmie haniebne brednie, wyciągnięte z faszystowskich piśmideł, oferujący Niemcom pieniądze, żeby zabrali sobie tych islamistów do siebie. To jakiś koszmar. Czy to na pewno ten naród, który lubi myśleć o sobie, że jest otwarty, tolerancyjny i gościnny? A może jakiś czort podmienił nam społeczeństwo? Hej, co się z nami dzieje! Ach, wyobrażam sobie już te litanie komentarzy, tych samych co zawsze: „jak ci się nie podoba…, spadaj do…”. „...”Kilka milionów emigrantów zmieni Polskę na lepsze. Będziemy zasobniejsi ekonomiczne i mądrzejsi, tą mądrością, jaką daje znajomość świata w jego rozmaitych barwach. Nasze państwo stanie się bardziej neutralne, bezstronne i bardziej praworządne, a także znacznie silniejsze i stanowcze. Prawa obywatelskie i swobody osobiste, wynikające z konstytucji, nabiorą znacznie konkretniejszych kształtów, a Polacy staną się wreszcie wspólnotą polityczną, czyli nowoczesnym narodem. Jednakże czekające nas negatywne skutki wielokulturowości są bardzo poważne. Nie można uniknąć pewnych rodzajów przestępczości, znacznych wydatków we wczesnej fazie absorpcji imigrantów, różnych kosztów społecznych, rozmaitych sporów i konfliktów, a nauka wspólnego życia w jednym kraju ludzi o bardzo odmiennych czasami obyczajach i przekonaniach trwa całe pokolenia. Wszystkie te problemy są jednak niczym wobec tragedii, jaką jest monokultura, wyjaławiająca duchowo naród i prowadząca go wprost do piekła ksenofobii, pychy i autorytaryzmu. Gdzie nastaje „jeden naród – jedna kultura – jedna wiara – jedno państwo”, znika wolność, swoboda, demokracja i wielobarwność życia. Jakże straszny jest taki „organiczny lud”, który nie zna i nie chce znać nic innego niż on sam, a żyje w przekonaniu, że jest najcnotliwszy, najdzielniejszy i przez Boga wybrany. „...”W Polsce jak dotąd jest najmniej cudzoziemców. Jesteśmy ewenementem na skalą nie tylko europejską, ale światową. To samo tyczy się mniejszości narodowych i kulturowych. To prawdziwe kalectwo. Żeby się z niego uleczyć, potrzebujemy setek tysięcy, a może milionów „obcych”. Potrzebujemy Arabów i Żydów, Ukraińców i Wietnamczyków „..”...(źródło )

Jan Hartman „ Ty chamie, polski chamie! „..”Jak ja to znam. Jak ja to znam. Miliony was, chamy, miliony. I co my mamy z wami zrobić? Ale przyjdzie na was czas. A jak nie na was, to na wasze dzieci. Weźmiemy szturmem wasze szkoły, zwabimy was podstępem do teatrów, wyślemy wasze dzieci w świat. I pewnego dnia zniknie ta zabobonna, prostacka i kruchciana Polska, dławiąca się pychą, jakąż to ona jest „prawdziwą” i „wierną” jest. I narodzi się Polska ludzi przyzwoitych, kulturalnych, wiedzących coś o świecie i zdolnych do myślenia społecznego i obywatelskiego. Brzydzących się okrucieństwem i przemocą. I ja o taką Polskę będę walczył, jak potrafię. Tak pomszczę swojego psa „..(więcej )

Żydowskie Stowarzyszenie B'nai B'rith w Rzeczypospolitej Polskiej (B'nai B'rith – Loża Polin) – międzynarodowa organizacja założona w Polsce 22–23 października 1922 w Krakowie jako XII okręg polski, będąca filią międzynarodowych stowarzyszeń B'nai B'rith - najstarszej, nieprzerwanie działającej organizacji żydowskiej na świecie[1].Stowarzyszenie powstało na bazie wcześniejszych organizacji działających w Galicji. Pierwszym prezydentem sekcji polskiej został dr Adolf Ader z Krakowa, natomiast wiceprezydentem urodzony w Przemyślu Moses Schorr, wcześniej pełniący funkcję prezydenta XII okręgu Leopolis. Do chwili rozwiązania organizacji w roku 1938 przez władze polskie, skupiała kilkuset członków będących przedstawicielami elity intelektualnej ówczesnej Polski.B'nai Brith została restaurowana ponownie w Polsce 9 września 2007[2]. Obecnie nosi nazwę B’nai B’rith – Loża Polin. Głównymi ojcami odrodzenia tej organizacji w Polsce są Michel Zaki z Antibes oraz Witold Zyss z ParyżaSiedziba stowarzyszenia znajduje się w Warszawie, w budynku Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich, przy ulicy Twardej 6.”..."Przewodniczący: Jarosław Józef Szczepańsk „...”Wiceprzewodniczący: Jan Hartman „... „Członkiem może zostać osoba fizyczna, która ma i deklaruje tożsamość żydowską, świecką bądź religijną, opartą na pochodzeniu żydowskim (z ojca lub matki) lub na konwersji na judaizm.  „...(więcej )

Darek Matecki „ Szwajcaria: muzułmańscy uczniowie zmienili szkołę w piekło dla szwajcarskich dziewczyn”...”Młodzi muzułmanie nie krępują się nazywać szwajcarskie dziewczyny: „cipami, kurw*ami, pizdami czy dziwkami”. Ci muzułmańscy uczniowie pochodzą w większości z krajów bałkańskich, gdzie w ich kulturze poniżanie, zastraszanie czy nękanie nie-muzułmańskich dziewcząt jest na porządku dziennym. Jak donoszą media: dziewczyny, w szkole, wbrew ich woli są łapane między nogami, dotykane po piersiach i pośladkach. W sercu Europy, w niezależnej Szwajcarii.”...”Ci muzułmańscy chłopcy nauczeni byli w domu, że kobiety są nic nie warte. Jak donosi dyrektor jednej ze szkół we wschodniej Szwajcarii: „jeden z chłopców powiedział podczas lekcji do nauczycielki, że kobiety są tylko do sprzątania i ruchania – a po tym można je przekazać komu innemu”.....( źródło )

Epidemia gwałtów dokonywanych przez „południowców”. Niemiecka policja nie ujawnia przerażającej prawdy”...”Coraz więcej kobiet i młodych dziewcząt przebywających w schroniskach dla uchodźców w Niemczech pada ofiarami gwałtów i wykorzystywania seksualnego. Kobiety te zmuszane są do prostytucji – alarmują niemieckie urzędy pomocy społecznej. Bezpiecznie nie mogą się także czuć rodowite Niemki. Policja nie ujawnia doniesień o przestępstwach seksualnych, by nie polaryzować opinii publicznej wrogiej wobec imigrantów. Odpowiednie urzędy informują jednak kobiety, by ubierały się „skromnie” i „zachowały szczególną ostrożność”. „...”Do większości gwałtów dochodzi w schroniskach dla uchodźców. Władze niemieckie nie dysponują wystarczającą liczbą obiektów dla uchodźców, stąd niekiedy w prowizorycznych schroniskach osadza się zarówno kobiety z dziećmi, jak i mężczyzn. Warunki panujące w niektórych obiektach są bardzo niebezpieczne. Kobiety i dziewczęta toczą nieustanną walkę z „dziką zwierzyną muzułmańską” – alarmują pracownicy socjalni. Jednocześnie, coraz więcej niemieckich kobiet w miastach i miasteczkach w całym kraju staje się ofiarami gwałcicieli z Afryki, Azji i Bliskiego Wschodu. Przestępstwa są bagatelizowane przez władze niemieckie i media, najwyraźniej w celu uniknięcia podsycania nastrojów anty-imigracyjnych.”..”W dniu 18 sierpnia, koalicja czterech organizacji zawodowych i grup społecznych na rzecz praw kobiet wysłała list do liderów partii politycznych w parlamencie regionalnym w Hesji, ostrzegając ich o pogarszającej się sytuacji kobiet i dzieci w schroniskach dla uchodźców. W liście czytamy: „..”Autorki listu dodały, że gwałty i napaści seksualne, a także przymusowa prostytucja „to nie są pojedyncze przypadki.” Zaapelowały o natychmiastowe utworzenie specjalnych oddzielnych obiektów z monitoringiem dla kobiet z dziećmi. Problem gwałtów i napaści seksualnych w niemieckich schroniskach dla uchodźców jest problemem ogólnokrajowym. W Bawarii, kobiety i dziewczęta przetrzymywane w schronisku dla uchodźców w Bayernkaserne - byłej bazie wojskowej w Monachium – nieustannie są gwałcone i codziennie zmuszane do prostytucji.”..”Wg Bayerischer Rundfunk, około 80 proc. uchodźców/migrantów w schroniskach stanowią mężczyźni. Za seks z kobietą ubiegającą się o azyl płaci się dziesięć euro. Pracownik socjalny z monachijskiego ośrodka wprost powiedział, że pracuje „w największym domu publicznym w Monachium". „..”

Doniesienia medialne o gwałtach 28 sierpnia, 22-letni Erytrejczyk, ubiegający się o azyl został skazany na rok i osiem miesięcy pozbawienia wolności za próbę gwałtu na 30-letniej Kurdyjce z Iraku w schronisku dla uchodźców w bawarskim mieście Höchstädt. Mężczyzna otrzymał łagodny wyrok, ponieważ adwokat przekonał sędziego, że położenie Erytrejczyka, który nie miał żadnego zajęcia, było „beznadziejne.” „Od roku siedzi w schronisku i myśli o niczym” - mówił w sądzie.  26 sierpnia 34-letni azylant próbował zgwałcić 34-letnią kobietę w pralni w ośrodku dla uchodźców w Stralsund. 6 sierpnia, policja ujawniła, że została zgwałcona 13-letnia muzułmanka przez azylanta w ośrodku dla uchodźców w Detmold. Dziewczynka i jej matka podobno uciekły z ojczyzny przed przemocą seksualną. Jak się okazuje gwałciciel był krajanem. Mimo, że gwałt miał miejsce w czerwcu, policja milczała o tym przez prawie trzy miesiące, dopóki lokalne media nie opublikowały historii. Szef policji Bernd Flake przekonywał, że milczenie miało na celu ochronę ofiary. - Będziemy kontynuować tę politykę nieinformowania opinii publicznej, jeśli chodzi o przestępstwa tego typu popełniane w ośrodkach dla uchodźców – ogłosił.  W dniach od 12 do 14 czerwca, 15-letnia dziewczyna w Bremen, w schronisku dla uchodźców w dzielnicy Habenhausen była wielokrotnie zgwałcona przez dwóch azylantów. W ośrodku tym rywalizują ze sobą gangi młodzieżowe z Afryki i Kosowa.  Bezpiecznie nie mogą się czuć także Niemki, a nawet niemieccy chłopcy. 11 września 16-letnia dziewczyna została zgwałcona przez nieznanego „ciemnoskórego mężczyznę mówiącego łamanym niemieckim" w pobliżu schroniska dla uchodźców w bawarskiej miejscowości Mering. Atak nastąpił, gdy nastolatka wracała do domu z dworca kolejowego. W dniu 13 sierpnia policja aresztowała dwóch Irakijczyków, ubiegających się o azyl w wieku 23. i 19. lat za zgwałcenie 18-letniej Niemki w Hamm.  W dniu 26 lipca 14-letni chłopiec został seksualnie wykorzystany w toalecie w pociągu regionalnym, jadąc do Heilbronn. Policja szuka „ciemnoskórego" człowieka w wieku od 30. do 40. lat, który ma „arabski wygląd."
W dniu 9 czerwca dwóch somalijskich uchodźców w wieku 20. i 18. lat zostało skazanych na siedem i pół roku więzienia za gwałt na 21-letniej Niemce w Bad Kreuznach. 
5 czerwca 30-letni Somalijczyk, ubiegający się o azyl (Ali S.) został skazany na cztery lata i dziewięć miesięcy więzienia za próbę gwałtu na 20-letniej Niemce w Monachium. Ali wcześniej odsiadywał siedmioletni wyrok więzienia za gwałt. Pięć miesięcy po wyjściu na wolność zaatakował ponownie. 
W dniu 22 maja, 30-letni Marokańczyk został skazany na cztery lata i dziewięć miesięcy więzienia za próbę gwałtu na 55-letniej kobiecie w Dreźnie. W dniu 20 maja 25-letni Senegalczyk został aresztowany po tym, jak próbował zgwałcić 21-letnią Niemkę w centrum Monachium. 
W dniu 16 kwietnia 21-letni Irakijczyk został skazany na trzy lata i dziesięć miesięcy więzienia za zgwałcenie 17-letniej dziewczyny na festiwalu w bawarskim mieście Straubing w sierpniu 2014 roku. 7 kwietnia 29-latek ubiegający się o azyl został aresztowany za usiłowanie gwałtu na 14-letniej dziewczynce w mieście Alzenau. 
W dniu 17 marca dwóch Afgańczyków, ubiegających się o azyl w wieku 19. i 20. lat skazano na pięć lat więzienia za „szczególnie odrażający" gwałt na 21-letniej Niemce w Kirchheim. 
W dniu 11 lutego 28-latek z Erytrei został skazany na cztery lata więzienia za gwałt na 25-letniej Niemce ze Stralsund. W dniu 1 lutego 27-letni Somalijczyk  został aresztowany po próbie gwałtu w Reisbach. 16 stycznia 24-letni Marokańczyk zgwałcił 29-letnią kobietę w Dreźnie. 
Policja prowadzi dziesiątki innych spraw zgwałconych kobiet, poszukując sprawców, których określa mianem „Südländer” („południowców"). I tak np. 23 sierpnia „ciemnoskóry" człowiek usiłował zgwałcić 35-letnią kobietę w Dortmundzie. W dniu 17 sierpnia trzech mężczyzn „południowców" usiłowało zgwałcić 42-letnią kobietę w Ansbach. W dniu 16 sierpnia, mężczyzna z „Południa" zgwałcił kobietę w Hanau. 
W dniu 12 sierpnia mężczyzna z „Południa" próbował zgwałcić 17-letnią dziewczynę w Hanowerze. Ponadto w dniu 12 sierpnia mężczyzna z „Południa" usiłował zgwałcić 31-letnią kobietę w Kassel. Policja twierdzi, że podobny incydent miał miejsce na tym samym obszarze w dniu 11 sierpnia. 
W dniu 10 sierpnia pięciu mężczyzn „tureckiego pochodzenia" próbowało zgwałcić dziewczynę w Mönchengladbach. Ponadto w dniu 10 sierpnia mężczyzna z „Południa" zgwałcił 15-letnią dziewczynkę w Rinteln. W dniu 8 sierpnia mężczyzna z „Południa" próbował zgwałcić 20-letnią kobietę w Siegen. 
3 sierpnia Afrykańczyk zgwałcił siedmioletnią dziewczynkę w biały dzień w parku w Chemnitz. W dniu 1 sierpnia mężczyzna z „Południa" próbował zgwałcić 27-letnią kobietę w centrum Stuttgartu. 
Kobiety ubierajcie się skromnie. Rodzice zadbajcie o bezpieczeństwo córek Władze ostrzegają rodziców, by zadbali odpowiednio o bezpieczeństwo córek. Policja w bawarskim mieście Mering, gdzie 16-letnia dziewczyna została zgwałcona 11 września wydała ostrzeżenie dla rodziców, aby nie pozwalali dzieciom wychodzić na zewnątrz bez opieki. Zaleca się również, by kobiety nie zbliżały się do dworca kolejowego, ze względu na bliską odległość schroniska dla uchodźców.  W bawarskim mieście Pocking administratorzy Wilhelm-Diess-Gymnasium ostrzegają rodziców, aby nie pozwalali swoim córkom nosić nieskromnych ubrań, odkrywających nogi i ramiona, by niepotrzebnie nie narażały się na „nieporozumienia" z 200. muzułmańskimi uchodźcami, przebywającymi w pomieszczeniach awaryjnych w budynku obok szkoły.”..(źródło )

Monika Gabriela Bartoszewicz „Gwałty, znęcanie i bezradność państwa w imię tolerancji multi-kulti”...”Proszę sobie wyobrazić następujący scenariusz: Czternastoletnią dziewczynkę zabiera opieka społeczna, ponieważ rodzice-narkomani nie wywiązują się ze swoich obowiązków rodzicielskich i dziecko przestało chodzić do szkoły. Takich dzieci jest wiele we współczesnej Wielkiej Brytanii, więc jest to postępowanie dość rutynowe. Dziewczynka trafia zatem do domu tymczasowego, gdzie, wraz z innymi dziećmi będącymi w podobnej sytuacji znajduje się pod stałą opieką i nadzorem pracowników opieki społecznej. Jest jednak coś, czego opieka społeczna nie wie – jej dom tymczasowy jest regularnie odwiedzany przez młodych mężczyzn, którzy wabią dziewczynki do swoich samochodów, gdzie podają im alkohol i narkotyki a potem zmuszają do współżycia seksualnego. Dziewczynka jest samotna i nikt o nią nie dba. Kiedy więc obiecano jej wyjście do kina a potem na przyjęcie, gdzie będą inne dzieci w jej wieku – bez trudu wpada w pułapkę. Kiedy już zgwałci ją pięciu mężczyzn, słyszy zapowiedź, że jeśli zdradzi się komukolwiek choć słowem, zostanie pobita. Po kolejnym razie, kiedy dziecko grozi sprawcom pójściem na policję, mężczyźni zabierają ją poza miasto, oblewają benzyną i grożą podpaleniem. Nic dziwnego, że w takich warunkach ofiara przysięga milczenie.Opieka anty-społecznaNa tym etapie dziewczynka jest wykorzystywana co tydzień. Czasem jest zabierana na seks-wycieczki do innych miasteczek w okolicy i “wynajmowana” znajomym swoich oprawców. Jej stan psychiczny pogarsza się na tyle, że nie zważając na lęk o własne bezpieczeństwo dziewczynka udaje się na policję. Na posterunku jąka się, mówi z trudnością klecąc zdania i nie jest w stanie wydobyć z siebie oskarżenia wobec konkretnych osób. Jej skarga zostaje oddalona, gdyż policja uznaje, że do stosunków doszło za zgodą obu stron. Opiekunka społeczna przydzielona dziewczynce przez państwo wysłuchuje wypłakanej skargi, ale twierdzi, że nic nie może zrobić póki dziecko nie zidentyfikuje pedofilów. Ale kiedy tak już się dzieje, urzędniczka stwierdza, iż… nic nie poradzi. Ojciec dziewczynki, pomimo swojego uzależnienia od narkotyków, próbuje  utrzymywać kontakt z własnym dzieckiem i podejrzewa coś złego. Jednak kiedy udaje się na komisariat, zostaje aresztowany za “utrudnianie działania policji”. W ciągu dwóch lat nieustannych gwałtów dziewczynka wielokrotnie podejmuje próby samobójcze, nie kończy szkoły i w wieku lat 16 zaczyna dorosłe życie jako bezdomna i psychicznie zrujnowana jednostka bez żadnych szans na normalną egzystencję.Niemożliwe? Nie w Europie? Nie w Wielkiej Brytanii? A jednak. Co więcej, to nie był odosobniony przypadek – w ciągu ostatnich 15 lat podobnej traumy doświadczyło niemal półtora tysiąca dziewcząt. Pomimo tych szokujących liczb, nie było niemal żadnych zatrzymań, dyscyplinarnych zwolnień pracowników opieki społecznej czy policjantów a do niedawna, o całej sprawie wiedziało niewiele osób, mówiło zaś jeszcze mniej. Sytuację zmienił raport profesora Alexisa Jaya, byłego głównego inspektora opieki społecznej w Szkocji. Ze 153 stron tej niepokojącej lektury wyłania się ponury obraz współczesnego społeczeństwa angielskiego. W oczy rzuca się szczególnie jedna rzecz: wszystkie wykorzystywane dziewczynki były białe. Ich gwałcicielami zaś byli sami Pakistańczycy”...(więcej )

„Powiedział, że zgodnie z islamem wolno mu zgwałcić niewierną. Że gwałcąc mnie, przybliża się do Boga… Powiedział, że gwałt na mnie jest jego modlitwą do Boga”. „...”I rzeczywiście, Bunzel ma rację: pojmanie niewiernych dziewcząt jako seksualnych niewolnic jest usankcjonowane przez Koran. Zgodnie z prawem islamskim muzułmanie mogą wziąć „branki prawej ręki” (Koran 4:3, 4:24, 33:50). Koran mówi: O Proroku! My uznaliśmy za dozwolone dla ciebie żony, którym dałeś wiana, i niewolnice, które ci darował Bóg jako zdobycz” (33:50)* [cytaty wg. tłumaczenia Józefa Bielawskiego, PIW, Warszawa 1986 — przyp. tłum.). Wersy 4:3 i 4:24 rozszerzają ten przywilej na wszystkich muzułmanów w ogóle. Koran mówi, że mężczyzna może uprawiać seks ze swoimi żonami oraz z niewolnicami seksualnymi: „Szczęśliwi są wierzący, którzy są pokorni w swoich modlitwach, którzy się odwracają od pustej gadaniny, którzy dają jałmużnę, którzy zachowują wstrzemięźliwość, z wyjątkiem swoich żon i tego, czym zawładnęła ich prawica, bo wtedy nie będą ganieni’ (23:1-6). Gwałt na pojmanych kobietach także jest usankcjonowany w islamskiej tradycji:Abu Sirma powiedział do Abu Sa’id al Khadriego: “Pożądaliśmy ich [branek], ponieważ cierpieliśmy z powodu nieobecności naszych żon, ale jednocześnie pragnęliśmy dostać za nie okup. Zdecydowaliśmy zatem współżyć z nimi, ale zachowując al-azl [stosunek przerywany]. Ale powiedzieliśmy sobie: Dlaczego to czynimy, kiedy Posłaniec Allacha jest z nami? Dlaczego go nie zapytamy? Zapytaliśmy więc Posłańca Allacha (niech pokój będzie z nim!), a on powiedział – Nie ma znaczenia czy to robicie, ponieważ wszystkie dusze, które mają się narodzić do dnia Sądu Ostatecznego i tak się narodzą.” (Sahih Muslim 3371) Jest tak również w islamskim prawie: „Kiedy dziecko lub kobieta będą schwytani, stają się w wyniku tego niewolnikami, a poprzednie małżeństwo kobiety natychmiast anulowane” (Umdat al-Salik 09.13). Szejk egipski Abu-Ishaq al-Huwayni ogłosił w maju 2011, że „jesteśmy w epoce dżihadu”, co znaczy, że muzułmanie mogą brać niewolników.”...”Buduje się targ niewolników, także seksualnych, nazywanych w Koranie milk y-yamin, „ci, których posiada twoja prawa ręka” (Koran 4:24). Ten wers z Koranu jest nadal w mocy, nie został uchylony. Milk al-yamin to niewolnicy seksualni. Idziesz na targ, oglądasz niewolnicę i ją kupujesz. Ona zostaje jakby twoją żoną, ale nie potrzebuje aktu ślubu, ani rozwodu jak wolna kobieta, ani nie potrzebuje wali. Wszyscy uczeni zgadzają się co do tego – nie ma pomiędzy nimi niezgody. (…) Kiedy pragnę niewolnicy seksualnej, idę po prostu na targ i wybieram kobietę, która mi się podoba, i ją kupuję.”W mniej więcej tym samym czasie, 25 maja 2011, kobieta-polityk z Kuwejtu, Salwa al-Mutairi, także wypowiedziała się na korzyść islamskiej praktyki niewolnictwa seksualnego wobec niemuzułmańskich kobiet. Położyła nacisk na to, że jest to zgodne z islamskim prawem i czynnikami islamskiej moralności.” ...(więcej )

Raymond IbrahimKolejny islamski kleryk zezwolił dżihadystom w Syrii – uprzejmie zwanym „opozycją” – gwałcić obywatelki swojego kraju. Salaficki szejk Yasir al-‘Ajlawni, mieszkający od 17 lat w Damaszku Jordańczyk, w ubiegłym tygodniu opublikował na YouTube film, w którym oświadczył, że zabiera się do wydania „prawomocnej fatwy” dającej (w oczach islamu) muzułmanom walczącym przeciwko świeckiemu prezydentowi Basharowi Assadowi i dążącym do wprowadzenia szariatu prawo „porywania i uprawiania seksu” ze wszystkimi niesunnickimi kobietami. W szczególności dotyczy do przedstawicielek odłamu, z którego wywodzi się sam Assad, a mianowicie alawitek, jak i druzyjek i wielu innych – zasadniczo wszystkich kobiet, które nie są sunnitkami, ani nawet muzułmankami.”...”Szejk nazwał owe Bogu ducha winne kobiety używając prawnego, arabskiego terminu melk al-yamin, który wywodzi się z Koranu, a którym określa się tam po prostu niewolnice seksualne niemuzułmańskiego pochodzenia. W Koranie 4:3 muzułmanie otrzymują nakaz: „Żeńcie się zatem z kobietami, które są dla was przyjemne – z dwoma, trzema lub czterema. Lecz jeśli się obawiacie, że nie będziecie sprawiedliwi, to żeńcie się tylko z jedną albo z tymi, którymi zawładnęły wasze prawice”. Islamscy ulemowie czy też „uczeni” jednomyślnie zgadzają się, że zgodnie z islamskim prawodawstwem kobiety „którymi zawładnęły wasze prawice” to po prostu seksualne niewolnice. Dalsze badania językoznawcze pokazują, że postrzegane są one raczej jak zwierzęta lub rzeczy niż istoty ludzkie. Stąd nieludzkość tej fatwy. „....”Szejk nazwał owe Bogu ducha winne kobiety używając prawnego, arabskiego terminu melk al-yamin, który wywodzi się z Koranu, a którym określa się tam po prostu niewolnice seksualne niemuzułmańskiego pochodzenia. W Koranie 4:3 muzułmanie otrzymują nakaz: „Żeńcie się zatem z kobietami, które są dla was przyjemne – z dwoma, trzema lub czterema. Lecz jeśli się obawiacie, że nie będziecie sprawiedliwi, to żeńcie się tylko z jedną albo z tymi, którymi zawładnęły wasze prawice”. Islamscy ulemowie czy też „uczeni” jednomyślnie zgadzają się, że zgodnie z islamskim prawodawstwem kobiety „którymi zawładnęły wasze prawice” to po prostu seksualne niewolnice. Dalsze badania językoznawcze pokazują, że postrzegane są one raczej jak zwierzęta lub rzeczy niż istoty ludzkie. Stąd nieludzkość tej fatwy. „...”Kilka miesięcy wcześniej saudyjski kaznodzieja Muhammad al-Arifi również wydał fatwę zezwalającą dżihadystom na kilkugodzinne „małżeństwo celem pożycia” z trzymanymi w niewoli Syryjkami tak, „aby każdy z bojowników miał swoją kolej” – co w innych częściach świata znane jest pod nazwą gwałtu zbiorowego. „....” Natomiast egipski szejk Ishaq Huwaini opowiada o tym, jak niewiernych jeńców – czy też używając kolejnego pojęcia z Koranu, ghanima albo „łupy wojenne” – należy rozdzielać między dżihadystów, zabierać na „targ niewolników, gdzie sprzedaje się niewolnice i konkubiny”. On również nazywał owe kobiety „tym, czym zawładnie twa prawica”, mówiąc: „Idziesz na targ i sobie ją kupujesz, ona zostaje wtedy twoją prawną żoną – ale bez żadnych umów, opiekunów i tych wszystkich utrudnień. Ulemowie są co do tego zgodni”. …..” Nawet niektóre muzułmanki popierają gwałty na niemuzułmankach w świetle prawa. Kuwejcka aktywistka polityczna Salwa al-Mutairi na przykład prowadzi kampanię na rzecz przywrócenia instytucji niewolnictwa. Opublikowała w Internecie filmik, w którym tłumaczy, jaką odpowiedź otrzymała od największych autorytetów Mekki, świętego miasta islamu na temat prawomocności niewolnictwa seksualnego. Mutairi tłumaczy:„Muzułmańskie państwo najpierw musi zaatakować państwo chrześcijańskie – przepraszam, jakiekolwiek niemuzułmańskie państwo – by następnie wziąć je w niewolę. Czy to zabronione? Nic z tych rzeczy – w islamie niewolnictwo seksualne w ogóle nie jest zakazane. Wręcz przeciwnie, zasady dotyczące niewolnic seksualnych są inne niż w przypadku wolnych kobiet [tzn. muzułmanek]: ciała tych drugich muszą być całkowicie zakryte poza twarzą i dłońmi, podczas gdy niewolnice seksualne chodzą nago od pasa w górę – różnią się od wolnych kobiet. Wolne kobiety należy oficjalnie zaślubić z mężem, a niewolnicę seksualną się po prostu kupuje”.....”Kuwejcka aktywistka proponuje też konkretne rozwiązania: „Na przykład na wojnie w Czeczenii bez wątpienia brane są w niewolę rosyjskie niewolnice seksualne. Tak więc możesz tam pojechać, kupić sobie kilka i sprzedać tu w Kuwejcie; to dużo lepsze, niż żeby nasi mężczyźni mieli wchodzić w zakazane relacje seksualne. Nie widzę w tym najmniejszego problemu”. „ ...(więcej )

Tłumaczenie Małgorzata Koraszewska Konkubiny, niewolnice i kobiety jako łup wojenny we współczesnym islamie”.....”W pakistańskiej telewizji państwowej 31 maja 2010 r. odbyła się debata o stosunku islamu do niewolnictwa i posiadania konkubin. Uczestnikami byli Allama Ibtisam Elahi Zaheer, sekretarz generalny purytańskiej organizacji religijnej Jamiat Ahl-e-Hadith; duchowny barelvi (odłam islamu) maulana Raghib Naeemi, Nazim-e-Aala (prezydent) madrasy Jamia Naeemia; i dr Mohammed Aslam Siddiqui, polityk Jamaat-e-Islami i były dyrektor Wydziału Meczetów na uniwersytecie w Pendżabie, który dołączył przez telefon. Uczeni duchowni zgodzili się, że handel kobietami jest dozwolony, niewolnictwo również; Koran tego nie zabrania.
Podajemy fragmenty tego programu [ 1 ], dostęp 10 czerwca 2010.}
Gospodarzem programu był znany prezenter Mubasher Lucman. Jego pierwsze pytanie brzmiało:
Czy islam pozwala na trzymanie konkubin? Czy w islamie można trzymać kobietę bez nikah (małżeństwa)? Czy można mieć z nią wszelki rodzaj kontaktów seksualnych? Czy dzieci z niej zrodzone będą miały jakiś spadek, dochód od ojca albo z pieniędzy biologicznego ojca?… Zacznijmy od odpowiedzi jednym słowem: tak lub nie. Czy konkubinat jest dozwolony?
Allama Zaheer: Tak, oczywiście.
Maulana Naeemi: Nie ma dwóch zdań w tej sprawie.
Mubasher Lucman: Zanim pójdziemy dalej, wyjaśnijmy: czy są jakieś warunki, pod którymi można trzymać konkubiny?
Allama Zaheer: Są warunki; nie można uważać każdej kobiety za konkubinę. Na przykład, kobiety pracujące jako pomoc domowa nie są konkubinami, ale jest tradycja w regionie Chitral, gdzie kobiety są na sprzedaż. Sądzę, że nie powinniśmy wymieniać konkretnych obszarów. W każdym razie na obszarach plemiennych kobiety są sprzedawane; nie uważam ich za konkubiny. One nie są konkubinami. Konkubinat jest dozwolony pod dwoma warunkami i jeśli spełniasz te warunki tak, jak były one spełniane w epoce Proroka Mahometa lub pobożnych kalifów, którzy byli po nim lub podczas kalifatu Jeśli dzisiaj spełniasz te warunki, to możesz trzymać konkubiny. Pierwszym warunkiem jest, że jeśli podczas prowadzenia dżihadu kobiety, które przychodzą z siłami wroga, żeby go wspierać, zostają pojmane i emir armii przydziela je według swojego uznania, możemy trzymać je jako konkubiny. Drugi, jeśli zbadamy sytuację i znajdziemy jakiś rynek, gdzie sprzedaje się niewolników i konkubiny, i sprzedaż jest tam ustaloną instytucją społeczną, kobiety, które tam kupujemy, będą konkubinami. Porwanie wolnej kobiety, żeby ją wziąć na konkubinę lub sprzedanie wolnej kobiety jest, moim zdaniem niesłuszne...
Mubasher Lucman: Mam pytanie, do szczegółów przejdę później. Czy islam pozwala na handel niewolnikami?
Allama Zaheer: Islam pozwala na handel niewolnikami tam, gdzie są określone rynki dla tego celu. Branie nowych, tj. wolnych ludzi na niewolników nie jest dozwolone w islamie, ani islam do tego nie zachęca.
Mubasher Lucman: Potomek niewolnika jest niewolnikiem, czy tak?
Allama Zaheer: Nie. Istnieje szereg warunków, pod którymi potomek niewolnika jest wolny. Jeśli właściciel chce go uwolnić, jest on… Jeśli ktoś żeni się z konkubiną i ona zachodzi w ciążę, potomek nie jest niewolnikiem. Po zawarciu małżeństwa z konkubiną pan może dać jej wolność albo może wydać ją za mąż za innego mężczyznę, ale nie może jej znowu sprzedać… Nie jest tak, że dziecko niewolnika jest zawsze niewolnikiem...
Mubasher Lucman: Jak pan widzi takie warunki?
Maulana Naeemi: ...Po pierwsze ważne jest zauważenie, że niewolnicy byli sprzedawani i istniały rynki także przed islamem… Jak zostawali niewolnikami? Byli chwytani w warunkach wojen; byli porywani z dróg; dzieci porywano siłą i sprzedawano; przed islamem niewolnicy mieli nieszczęsne życie. Pojęcie niewolnictwa w islamie nie jest po to, żeby kontynuować tę praktykę, ale niewolnictwo zostało dozwolone, ponieważ istniało w owym czasie; nagłe zakończenie go spowodowałoby mnóstwo problemów. Dlatego pojęcie niewolnictwa zostało przyjęte w islamie, ale nakazano szereg kroków, żeby nie myślano, że niewolnictwo jest dozwolone w islamie, że niewolnictwo będzie trwać; raczej, wraz z tymi krokami, niewolnictwo zaczęło posuwać się ku zakończeniu w społeczeństwie. Jeśli zaś chodzi o kwestię, jak ludzie zostawali niewolnikami… i jak ci niewolnicy byli traktowani; w czasach proroka (pokój z nim) odbywała się bitwa i przynoszono łupy wojenne; wśród nich piękną damę. Została ona oddana towarzyszowi proroka (pokój z nim). Prorok odebrał ją z powrotem od niego, wysłał ją do Mekki i w zamian za nią uwolniono kilku więźniów muzułmańskich. Jest szereg podobnych przykładów, gdzie niewolnicy zdobyci na wojnie byli używani do wymiany więźniów lub dostawali wolność w zamian za jakąś zapłatę lub, co najważniejsze, dostawali wolność jako gest dobrej woli.
Mubasher LucmanDr Mohammed Aslam Siddiqui, witamy w programie „Z bliska". Dziękuję za zgodę na udział w programie; słyszał pan dzisiejszą dyskusję. Chciałem zadać panu to samo pytanie: czy konkubinat jest dozwolony w islamie?
Mohammed Siddiqui (przez telefon): Chodzi o to, że w niewolnictwie mężczyzna jest niewolnikiem; kobieta jest konkubiną. To nie jest nakaz islamu, że bierzesz sobie kogoś na niewolnika albo że niewolnictwo powinno trwać. Islam ani nie rozpoczął niewolnictwa, ani nie nakazał utrzymywania tej tradycji przy życiu. Podczas wojen prowadzonych w czasach proroka (pokój z nim) istniała już wcześniejsza praktyka, że jeńcy wojenni na ogół nie byli wymieniani; jeśli były wymiany, to w zamian za jakieś olbrzymie zapłaty. Na ogół mężczyźni zostawali niewolnikami, a kobiety konkubinami. Także w Indiach przed panowaniem Brytyjczyków ta kwestia, szczególnie dotycząca konkubin, była bardzo poważna. Nie mówię o prehistorii. W czasach Sułtana Tipu (muzułmański król Mysore, 1750-1799 n. e.), kiedy walczył i całkowicie pokonał Marathów w bitwie, ich siły uciekły i pozostawiły kobiety. Pojmano namiot pełen kobiet. Były to żony ich dowódców. Sułtan był gentlemanem; następnego ranka posłał kobiety pod strażą 20 mężczyzn do ich sił, które obozowały całe kilometry od miejsca porażki. Kiedy żony tam dotarły, oni odmówili przyjęcia ich z powrotem. Chodziło o to, że spędziły noc z muzułmanami, więc nie mogli ich wziąć z powrotem. Na całym Wschodzie panował obyczaj nie akceptowania z powrotem kobiet, które były pojmane przez wroga choćby przez jedną noc…
Mubasher Lucman: Czy stosunki między panem a konkubiną są w porządku, czy można mieć stosunki z niewolnicą...?
Mohammed Siddiqui: Proszę mi pozwolić na podanie kontekstu. To nie jest tak, jak ludzie powszechnie myślą, że armia muzułmańska zdobywała mnóstwo niewolników, wybierała konkubiny i trzymała dużą liczbę niewolników. Tak nie było. Islam ma ścisłą dyscyplinę. Mężczyzna ginął na wojnie i ludzie mówili, że jest męczennikiem, bo dał swoje życie za islam. Prorok powiedział: „Widzę ogień piekła płonący nad tym, który ukradł płachtę materiału z łupu wojennego". Po tym nie zdarzył się żaden incydent; nikt nie ukradł nawet igły. Praktyka była taka, że kiedy przynoszono łupy wojenne, przyprowadzano również jeńców wojennych. Odpowiedzialnością Emira było zdecydowanie poprzez jego Szurę, komu zostaną przyznani mężczyźni jako niewolnicy lub jeśli były to kobiety, jako konkubiny, jeśli nie było żadnych innych opcji. W taki sam sposób w jaki Nikah-Khwan (osoba religijna, która udziela ślubu) prowadzi ceremonię ślubu w imieniu Allaha, w ten sam sposób emir przekazywał konkubiny żołnierzom w imieniu Allaha, żeby rozwiązać stworzoną przez wojnę trudność, chociaż nie powinniśmy tego nazywać nikah — ślubem...
Mubasher Lucman: A więc tego nie można nazywać nikah...?
Mohammed Siddiqui: Sam pan wie, że nikt na świecie nie lubi żenić się z więźniem...
Mubasher Lucman: Allama Ibtisam Elahi, zadam trudne pytanie. Wiem, że nie waha się pan odpowiadać na takie pytania. A więc, to znaczy, że istnieje sposób, w którym mężczyźnie i kobiecie wolno mieć stosunek seksualny bez nikah?
Allama Zaheer: Nie mam co do tego wątpliwości. Mój osobisty pogląd jest taki, że dr Aslam Siddiqui zgodził się w tym punkcie, który wskazałem wcześniej, że emir sił islamskich rozdziela pojmane kobiety jako konkubiny po konsultacjach ze swoimi dowódcami. Teraz, pytanie brzmi, czy jest to zalecane? Nie, nie jest. Jest dozwolone, ale nie zalecane.… Kwestią, którą dyskutujemy, nie jest czy to jest zalecane, ale czy to jest dozwolone. Nie mam wątpliwości, że jest to dozwolone. Przechodząc do pytania, które pan zadał; Allah opisując cechy muzułmanina w Surze Muminun
powiedział, że wierni strzegą swojej czystości, ale nie przed żonami i konkubinami. Tym samym Allah wyraźnie wskazał, że mogą pokazywać swoje narządy prywatne żonom, których liczba nie może przekroczyć czterech, lub konkubinom, które są dozwolone. Przedstawię dowody historyczne. W Biblii, kiedy czytamy list św. Pawła, jest on dumny ze
swojej linii rodowej; mówi, ze nasza linia jest lepsza, ponieważ jesteśmy synami wolnej kobiety, Sary, a narody przeciwko nam, to jest, on krytykuje Arabów, są synami konkubiny. Nie ulega wątpliwości, że Sajeda Hagar została ofiarowana Sajedzie Sarze jako dar, jako niewolnica, chociaż jej status zmienił się później...
Mubasher Lucman: Była konkubiną?
Allama Zaheer: Tak, była, chociaż jej status zmienił się później na żonę…
Mubasher Lucman: Czy była poślubiona...
Allama Zaheer: Tak, była. Była żoną Proroka Abrahama. Nie ma co do tego wątpliwości… Jest hadis, że ten, kto uwalnia konkubinę i żeni się z nią, będzie podwójnie nagrodzony w zaświatach… Jedną z żon Świętego Proroka (pokój z nim), była Sajeda Maria Qitbia; niektórzy ludzie mówią, że była konkubiną… Istotnie, dano ją w podarunku Świętemu Prorokowi jako konkubinę, ale Święty Prorok ożenił się z nią i jej status zamienił się na żonę… Chociaż Świętemu Prorokowi dozwolone były konkubiny, zadowalał się żonami. Powiedzenie więc, że konkubiny nie są dozwolone w islamie, to jak ukrywanie nauczania Koranu i Sunny. Z pewnością konkubinat jest dozwolony w islamie. Ale konkubina nie jest kobietą jak zarobek dla każdego; jest własnością jednego mężczyzny. Rozkazy dla niej różnią się od rozkazów dla żony i jest albo nabyta albo posiadana.
Mubasher Lucman: Nie ma więc żadnych praw dla takiej kobiety?
Allama Zaheer: Dlaczego nie? Z pewnością są dla niej prawa.
Mubasher Lucman: To znaczy, że nie jest sprzedawana lub podarowana komuś niezgodnie z jej wolą...?
Allama Zaheer: Jeśli jestem właścicielem jakiejś własności, jestem właścicielem kozy lub właścicielem konia, lub właścicielem kobiety, właściciel ma prawo sprzedać ją komukolwiek. Jest inna sprawą, że hadisy proroka zachęcają nas do uwolnienia jej… Koran zachęca do uwalniania niewolnika, jeśli ma on dobry charakter i może żyć jako pożyteczny obywatel w społeczeństwie… Myślę, że tutaj ma on szansę na użycie własnej woli. To samo jest w wypadku konkubiny, jeśli chce kupić wolność od swojego pana, to może to zrobić.
Mohammed Siddiqui: Jeśli mężczyźni i kobiety są pojmani na wojnie, co powinniśmy z nimi zrobić? Są jeńcami, nie mogą zostać wymienieni; nie mogą zostać zwróceni; druga strona nie jest skłonna zapłacić okupu za nich; muzułmanie nie chcą uwolnić ich w geście dobrej woli… Co więc powinni zrobić w takiej sytuacji? W takim wypadku, musimy ich trzymać. Jak powinniśmy...? Przypuśćmy, że muzułmanin już ma cztery żony, czy ma dostać piątą przez „ożenek"
z niewolnicą? Podczas kalifatu nieustannie prowadzono dżihad i zbierano dużo niewolników. Nawet jeśli ktoś nie ma jeszcze czterech żon… dając mu kobietę w małżeństwo, czy chce pan spowodować konflikt w jego domu?
Mubasher Lucman: Czy więc mężczyzna powinien utrzymywać konkubinę w sekrecie? Czy to nie stworzy problemu?
Mohammed Siddiqui: Jeśli te kobiety, konkubiny, są częścią łupu wojennego; Koran je dozwala. Jeśli uważasz rząd islamski za przedstawiciela Allaha… jeśli rząd na to pozwala, to kim pan jest, by to kwestionować?
Mubasher Lucman: Próbuję się dowiedzieć, nie wchodzić w dyskusję…
Mohammed Siddiqui: Pan to wie; jestem tego pewien. Zapytał pan, jak możemy trzymać w naszych domach kobiety bez nikah? Jeśli przeprowadzimy nikah, będzie ona żoną. Konkubiny trzymamy bez nikah. Ale inną ważną sprawą jest to, że są niezliczone drogi do jej wolności, które dostarcza islam.
Mubasher Lucman: Tak więc to najwyraźniej znaczy, że konkubinat jest dozwolony w islamie?
Allama Zaheer: Tak, jest.
Mohammed Siddiqui: Tak, jest; ale konkubiny były dozwolone, w owych czasach.
Mubasher Lucman: Powiedzmy dzisiaj, jeśli pójdziemy na wojnę przeciwko Kufr [światu niewiernych] w sprawie Kaszmiru, zwyciężymy i przyprowadzimy niewolników, mężczyzn i kobiety…
Mohammed Siddiqui: Powinien pan spytać uczonych religijnych; oni są zdania, że krajom, które podpisały Kartę Organizacji Narodów Zjednoczonych, nie wolno brać obywateli innych krajów członkowskich na niewolników.
Mubasher Lucman: Mówię o perspektywie islamu, nie ONZ, ponieważ ONZ nie wyznaje islamu.
Mohammad Siddiqui: Dlaczego się pan sprzecza na ten temat?
Mubasher Lucman: Nie sprzeczam się. Próbuję zrozumieć. Jak są powiązane ONZ i islam?
Mohammed Siddiqui: Związek między ONZ a islamem jest taki, że Koran nakazuje nam dotrzymywać umów. Jeśli umowa nie jest sprzeczna z islamem, jesteśmy nią związani.
Allama Zaheer: Maulana Mohammed Siddiqui słusznie powiedział, że nie możemy brać jako niewolników obywateli krajów, z którymi mamy stosunki dyplomatyczne.
Mubasher Lucman: A jeśli pójdziemy na wojnę przeciwko Izraelowi, czy możemy brać niewolników i konkubiny, ponieważ nie mamy z nimi stosunków dyplomatycznych...?
Allama Zaheer: Tak, możemy. Jest dozwolone mieć konkubiny z Izraela.
Mubasher Lucman: A co pan mówi, maulano Aslam Siddiqui? Czy słyszał pan maulanę Ibtisama Zaheera?"
Mohammed Siddiqui: Nie mamy umowy z krajami, z którymi nie mamy żadnych stosunków
dyplomatycznych...
Mubasher Lucman: Możemy więc brać niewolników z Izraela, jeśli osiągniemy zwycięstwo nad Izraelem...?
Mohammed Siddiqui: Pomyśleć tylko! Jestem zdziwiony, jak pan daleko myśli…
[Przerwy i śmiech...]
Maulana Naeemi: Prawo islamskie jest bardzo stare i prawdziwe. Prawo z czasów kalifów mówi, że trzeba dotrzymywać obietnic. Jeśli jest umowa o wymianie więźniów z jakimś krajem, trzeba mu oddać jeńców wojennych.
Allama Zaheer [przerywa]: Dał pan bardzo pozytywny przykład Izraela. Oni są Żydami. Moglibyśmy ożenić się z ich kobietami w wypadku zwycięstwa, ale nie potrzebujemy tego robić, bo nie mamy stosunków dyplomatycznych; jeśli więc zwyciężymy i pojmiemy niewolnice, jeśli emir armii rozdzieli konkubiny, możemy trzymać je jako konkubiny, jeśli dostaniemy jakieś jako naszą część łupu wojennego. I za to powinniśmy być wdzięczni Allahowi. Ale nie możemy ukraść kobiety z łupu wojennego...
Mubasher Lucman: Mam ważne pytanie, które wymaga szczegółowej odpowiedzi… każdy z panów może odpowiedzieć… Wydaje się, że istnieje szara strefa, w której nie definiujemy zina [to słowo oznacza zarówno gwałt, jak i cudzołóstwo] jako zina, czym to jest?
Maulana Naeemi: Nie, to nie tak. Musimy trzymać się Koranu. Nie możemy kwestionować Koranu. Jeśli Koran mówi, że to jest czarne, musimy powiedzieć, że to jest czarne; nie możemy myśleć, czy to jest czarne, czy nie. Jeśli Koran mówi, że to jest białe, to jest to białe. Koran mówi, że kiedy dostajesz kobietę jako łup wojenny, wolno ci mieć z nią stosunki seksualne. To mówi Koran, nie ja.
Allama Zaheer: Nie ma żadnej szarej strefy. To, na co pozwala Koran, jest dozwolone, to
czego zabrania Koran, jest zabronione…
Na podstawie Specjalnego komunikatu http://www2.memri.org/bin/polish/latestnews.cgi?
ID=SD306110) MEMRI Nr 3061”. „...(więcej )

Boko Haram i gwałcenei dzieci w dżihadzie” Dziewczynki mają między dwanaście a piętnaście lat. Chrześcijanki zostaną zgwałcone, nawrócone na islam, a potem, tak jak dziewczynki muzułmańskie, „wydane za mąż” za jednego ze swoich porywaczy. Niektóre zostaną sprzedane jako seksualne niewolnice, w ramach handlu kobietami, który jest pandemiczny w całej Afryce i na muzułmańskim Bliskim Wschodzie. Prawo szariatu pozwala mężczyznom na kupowanie usług seksualnych dziecka lub młodej kobiety na godzinę, tydzień lub miesiąc. Istnieją także prywatne i publiczne burdele. „....”Zachowanie Boko Haram jest typowe dla każdej muzułmańskiej siły zbrojnej, poczynając od czasów Mahometa. Wojownicy Proroka dokonywali napadów i systematycznie masakrowali plemiona żydowskie w Arabii. Mężczyznom, którzy odmawiali nawrócenia się, obcinano głowy – a potem Prorok rozdzielał kobiety, dzieci, domy i dobytek między muzułmanów. Kobiety nawracano przymusowo i trzymano jako „żony” lub niewolnice. „....”Oczywiście męska poligamia będzie legalna, małżeństwo będzie przymusowe, kobiety będą zakwefione, regularnie bite i gwałcone bez możliwości ucieczki, zabijane w imię honoru za najlżejsze prawdziwe lub wyimaginowane nieposłuszeństwo. „...”W 1971 r. setki tysięcy kobiet zgwałcono podczas wojny wyzwoleńczej w Bangladeszu. Pakistańscy żołnierze muzułmańscy publicznie i wielokrotnie gwałcili zbiorowo i torturowali muzułmańskie kobiety (z przyszłego Bangladeszu). Te kobiety otrzymały przydomek „Birangona” czyli „odważne kobiety”. Tymczasem wiele z nich popełniło samobójstwo lub, jeśli zaszły w ciążę, zabiły ich rodziny w imię honoru. Czterdzieści lat później te, które przeżyły, nadal żyją w traumie i hańbie tego, co im zrobiono. Wiele z nich poniżają krewni, wiele zostało odrzuconych przez ich mężów. „...”Od 1992 r. islamskie oddziały paramilitarne zniewalają młode dziewczyny muzułmańskie w Algierii – zarówno jako niewolnice seksualne, jak sługi domowe; po prostu porywają je z ulicy. Jeśli próbują uciec, zabijają je; robią to także, kiedy zachodzą w ciążę. Historia nie pamięta ich imion, nikt ich nie spisuje. „...”A potem był rok 2004 w Sudanie, długa i okropna wojna, w której etniczni Arabowie muzułmanie zajmowali się tym, co nazywam „czystką płci”, kiedy publicznie i wielokrotnie gwałcili zbiorowo głównie czarne kobiety afrykańskie: muzułmanki, chrześcijanki i animistki. „...Autorka: Phyllis Chesler Tumaczenie: Małgorzata Koraszewska  „...(więcej )

„Czeska prasa bije w Polskę: Grupa Wyszehradzka rozpadła się”...”Polska zawiodła Grupę Wyszehradzką. Taki jest opinia większości czeskich gazet, zawarta w komentarzach na temat wczorajszego głosowania o kwotach imigrantów w Brukseli.”..”Niezależny dziennik "Pravo" uznał kwoty za wyraz bezradności Unii Europejskiej. Przypomina tez wczorajszą wypowiedź szefa czeskieg MSW Milana Chovanca, który po zakończeniu wczorajszego głosowania stwierdził, że przegrał zdrowy rozum i wkrótce dowiemy się, że cesarz jest nagi.
"Lidvove noviny" wynik głosowania określają jako porażkę czeskiej polityki.Polacy, którzy, jeszcze w ubiegłym tygodniu zajmowali wraz z Czechami, Słowacją i Węgrami wspólne stanowisko w sprawie kwot, wczoraj zagłosowali inaczej i Grupa Wyszehradzka rozpadła się - piszą "Lidove noviny". „..(źródło )

„Francja: muzułmanie przejmują Marsylię – gangi imigrantów i prawo szariatu”...”Dzielnice otwarte tylko dla muzułmanów, grasujące na ulicach szajki imigrantów i „policja” szariatu – tak wygląda dziś Marsylia. Częściej można spotkać tam flagi algierskie niż francuskie. „...”To właśnie z Marsylii pochodzi duża część francuskich dżihadystów, którzy walczą obecnie w Syrii. W tym największym mieście portowym Francji mieszka dziś już ćwierć miliona muzułmanów. Jednak według niektórych źródeł informacji, liczba ta może sięgać nawet 40 proc. populacji 860-tysięcznego miasta. W większości są to przybysze z północnej Afryki – z: Algierii, Maroka i Tunezji. „...”Skala bandytyzmu w Marsylii jest przerażająca. Arabscy przestępcy zaczynają terroryzować ludność. Miasto to porównywane jest dziś do Chicago z czasów panowania w nim gangów. W przewodnikach po Marsylii zaleca się, by kobiety nie wychodziły same na ulice po zmroku. W Marsylii obowiązują już strefy, w których właściwie obowiązuje szariat, a biali nie mają do nich wstępu. Choć we Francji modlitwy na ulicach są zakazane, imigranci organizują modły i własne posterunki.”. ...(więcej )

Jakub Pacan „W krajach UE o dużym odsetku imigrantów islamskich mnożą się napaści i uprowadzenia białych chrześcijanek. W oczach muzułmanów ma to swoje religijne i historyczne uzasadnienie. „...”To nie przypadek, że seksbiznes w Europie opanowały gangi muzułmańskie. W dzielnicy czerwonych latarni w Amsterdamie na 80 właścicieli domów publicznych jedynie trzech było Holendrami, resztę stanowili Marokańczycy i Turcy. Nader perfidnym sposobem uwodzenia nastoletnich Europejek przez muzułmanów jest działanie tzw. "loverboys", czyli kochasiów, którzy wystają pod szkołami i podrywają tam nieświadome niczego dziewczyny zapewniając je o miłości i oddaniu. Gdy młoda dziewczyna jest już zakochana na zabój, alfons karze jej iść pracować  do burdelu. Anita De Witt, założycielka organizacji Stoploverboys.NU twierdzi, że to już prawdziwa plaga społeczna, której ofiarą padło co najmniej 5 tys. kobiet. Część z nich nigdy nie wróci do Holandii, ponieważ zostały wywiezione do burdeli na Bliskim Wschodzie. W Niemczech również muzułmanie (głównie Turcy) w 90 proc. opanowali seksbiznes. Problem dotyczący muzułmańskich gangów gwałcących białe dziewczyny nie ominął też  Wielkiej Brytanii. Podczas debaty Izby Gmin w listopadzie 2012 roku konserwatywny poseł Kris Hopkins grzmiał z mównicy: „Seksistowska kultura muzułmanów zachęca do ataków na kobiety. Nie możemy uciec od faktu, że gangi muzułmanów gwałcą białe dzieci w tym momencie". Chodziło mu o serię skandali, w których dwóch muzułmanów Shamir Rashid i Amar Hussain porwało i zgwałciło dwie nastolatki. Potem z okazji muzułmańskiego święta ofiarowania Eid al-Adha pozwolili znajomym „używać je dla seksu„. Później wyszła na jaw sprawa organizatora sex-grupMohammeda Liaqat, który terroryzował ok. 100 dziewczyn w wieku 12-18 lat. Do używania sobie na niemuzułmankach wzywają islamskie autorytety moralne. Egipski szejk Ishaq Huwaini namawia dżihadystów do zabierania na targ niewolników „łupów wojennych”, gdzie „sprzedaje się niewolnice i konkubiny”. Nie tak dawno imam Kopenhagi Shahid Mehdi tłumaczył, że Europejki nie nosząc chust i nie zasłaniając twarzy „pożądają tym samym gwałtów”.Przykładów zezwalających gwałtów na Europejkach jest w internecie bardzo wiele. Posiadanie seksualnych niewolnic przez muzułmanów popiera np. kuwejcka gwiazda telewizyjna i polityczna aktywistka Salwa al Mutairi. - Nie ma powodu do wstydu, szariat tego nie zabrania. Z pewnością w Czeczeni jest sporo rosyjskich niewolnic. Wystarczy tam pojechać, przywieźć je i sprzedać tu w Kuwejcie – przekonywała.”. (więcej )

„Molestowania seksualnego po ukończeniu 15 roku życia doświadczyło 55 proc. kobiet w Unii Europejskiej. Co piąta obywatelka UE spotkała się z przemocą ze strony swojego partnera, a co dwudziesta została zgwałcona - wynika z badania unijnej Agencji Praw Podstawowych. Przeprowadzono je na 42 tysiącach kobiet ze wszystkich krajów unijnych.”....”Według autorów to największa jak dotychczas próba zdiagnozowania sytuacji kobiet w krajach unijnych Polska wypadła w rankingu prawie najlepiej”.....”Co dwudziesta kobieta w Unii Europejskiej przyznała ankieterom, że została zgwałcona po ukończeniu 15 roku życia. Różnych form przemocy seksualnej doświadczyło 10 proc. respondentek. „.....”12 proc. przyznało, że było wykorzystywane seksualnie w jakiś sposób jako dziecko Co setna kobieta ujawniła, że została zmuszona do stosunku płciowego zanim skończyła 15 lat. „.....”22 proc. kobiet, które były w związku z mężczyzną, poinformowało, że partner stosował wobec nich przemoc fizyczną bądź na tle seksualnym. Do bycia ofiarą przemocy psychicznej (m.in. poniżenie, groźby, ograniczenie wolności) ze strony obecnego bądź byłego partnera przyznało się 43 proc. kobiet. „......”Bardzo źle w raporcie wypadły kraje skandynawskie. W Szwecji do bycia ofiarą seksualnego wykorzystywania w wieku dziecięcym przyznało się aż 82 proc. kobiet, w Danii - 78 proc., a w Finlandii 73 proc. W Finlandii ponad połowa kobiet oświadczyła, że wykorzystywano je seksualnie po tym, jak ukończyły 15 lat (najgorszy wynik w UE). W Danii odnotowano też najwyższy odsetek kobiet, które doświadczyły przemocy ze strony partnera (34 proc.)”. „...(więcej )

„Wipler o inspiratorach sprowadzania imigrantów: „To skrajne lewactwo, które nienawidzi Kościoła, chrześcijaństwa, tradycyjnych wartości, tradycyjnej rodziny”...”Poważnie traktuję zapowiedzi przywódców Państwa Islamskiego, którzy mówią, że wyślą nam pół miliona uchodźców, a wśród nich terrorystów. Jeśli mówią, że komuś będą obcinać głowy, to tak zrobią. Nie są jak Palikot, który mówił, że zalegalizuje trawkę, a zdelegalizował jagodzianki „..”olityk skrytykował również działania Angeli Merkel ws. imigrantów.Ona zdradziła własny naród. Ona zdradziła Europę, po tym jak cały Trzeci Świat zaprosiła do Europy. Przypomnijmy, że 3 mld ludzi na świecie zarabia mniej niż 2 dolary dziennie. Europa nie jest w stanie przyjąć 3 mld ludzi!”....”Polityk podkreśla, że problemy Europy z imigrantami zostały wywołane przez radykalną lewicę.To jest skrajne lewactwo, które nienawidzi Kościoła, chrześcijaństwa, tradycyjnych wartości, tradycyjnej rodziny. Nienawidzi tego, co budowało siłę Europy i sprawiło, że malutki kontynent zdominował na wiele stuleci cały świat”...”Poseł partii KORWiN podkreśla że Polska powinna postawić również na rozwiązania ustrojowe.Chcemy wprowadzić do konstytucji  zakaz szerzenia islamu jako modelu połeczno-politycznego. Tak jak zabroniliśmy szerzenia faszyzmu czy komunizmu”...(źródło )

Marzena Nykiel „ Hołubiony przez salon, wiceprzewodniczący masońskiej loży B’nai B’rith Polska, prof. Jan Hartman, podzielił się swoją eugeniczną wizją z Grzegorzem Miecugowem w programie „Inny punkt widzenia”. Co ciekawe, Miecugow wpatrzony w salonowy autorytet, słuchał tych wynaturzonych majaczeń jak nic nierozumiejący uczniak, stawiający rozmówcę na mistrzowski piedestał za sam fakt istnienia. Zdaniem Hartmana, powinniśmy się zacząć żegnać z samowolą i „przygotować na takie społeczeństwo, w którym wolność prokreacji będzie ograniczona w stosunku do tej zupełnej swobody, którą mamy dzisiaj”. Jak twierdzi salonowy guru, chińska polityka jednego dziecka „to dopiero zapowiedź czegoś, co będzie prawdopodobnie globalnym standardem”. Nie ma co panikować. Przyzwyczailiśmy się do ograniczenia wolności w przemieszczaniu się, szanując własność prywatną, to i do odgórnej regulacji urodzeń przywykniemy. Wizja Hartmana sięga jednak znacznie dalej. „...”Jeśli człowiek może coś poddać regulacji i swojej władzy racjonalnej, to prędzej czy później tak się stanie. Będzie uważane za coś niemoralnego i niewłaściwego zdawać się na przypadek. W prokreacji prawdopodobnie ustali się etyczny standard, że prokreacja powinna być odpowiedzialna, a więc przebiegać pod kontrolą etyczną. (…) Nie ma żadnej oczywistości moralnej na rzecz przewagi moralnej którejkolwiek strony alternatywy: prokreacji całkowicie dowolnej, zdanej na przypadek i prokreacji ograniczonej i kierowanej. Nie ma tu żadnej oczywistej intuicji moralnej, że jedno jest lepsze od drugiego. Sądzę, że taka eugenika prewencyjna stanie się za jakiś czas standardem, a poza tym, ludzie mogąc wpływać na cechy swojego potomstwa, co najmniej na płeć, a pewnie na różne inne cechy, być może będą się na to decydować, chociaż może się to nam nie podobać- zapowiada i dodaje:To nam się wydaje próżne i paskudne, ale trzeba odróżnić swoje intuicje, czy jakieś odczucia, czy wrażenia od porządku przewidywania. Możemy przewidywać, że to przestanie być w wielu kręgach uważane za niewłaściwe, niestosowne, małoduszne, małostkowe i że ludzie się będą na to decydować, i że będzie przybywać ludzi udoskonalonych genetycznie. Nadal jeszcze ludzi. Może w przyszłości także istot, które będą bardziej zmanipulowane genetycznie, nie będą podpadały pod gatunek człowieka. Z tym też się musimy liczyć, w końcu gatunek ludzki istnieje niedługo...(więcej )

Zdepczemy Europę! - takie przesłanie do imigrantów skierował imam w meczecie Al-Aksa”...”Przemówienie zostało wygłoszone 11 września 2015 r., w rocznicę terrorystycznych zamachów na World Trade Center w Nowym Jorku. Szejk Muhammad Ajed powiedział: „Niewierni chcą nas dręczyć. Chcą nas upokorzyć. Koran mówi: "Żydzi i chrześcijanie nigdy nie będą z was zadowoleni". Ale my nigdy nie podążymy za ich religią. Ta ciemna noc się skończy i wkrótce ich zdepczemy, zgodnie z wolą Allaha. „..”Niemcy nie są krajem pełnym współczucia, chcącym przyjmować uchodźców z Syrii i Iraku, czy palestyńskich uchodźców z Lewantu lub innych miejsc. Europa stała się stara i niedołężna, potrzebuje nowych zasobów ludzkich. A żadna siła nie jest tak potężna jak ludzka siła nas, muzułmanów.Muzułmanie, mówią Niemcy w swoich gospodarczych raportach, potrzebują 50 tys. młodych robotników. Teraz mają 20 tys. i chcą kolejnych 30 tys. i więcej, by pracowali w ich fabrykach. Niemcy nie są powodowani współczuciem dla Lewantu, jego ludzi i uchodźców. „..”W całej Europie serca natchnięte są nienawiścią wobec muzułmanów. Chcieliby, abyśmy byli martwi. Ale stracili płodność, więc szukają jej wśród nas. Damy im płodność! Rozmnożymy z nimi nasze potomstwo, ponieważ podbijemy ich kraje - czy chcecie tego, czy nie, Niemcy, Amerykanie, Francuzi, Włosi i wszyscy wam podobni. Przyjmijcie uchodźców! Wkrótce zgromadzimy ich w imię nadchodzącego Kalifatu. Powiemy wam: "To nasi synowie". „ ...(więcej )
ucji  zakaz szerzenia islamu jako modelu połeczno-politycznego. Tak jak zabroniliśmy szerzenia faszyzmu czy komunizmu”...(źródło ) 
Bałaban „Marwan Muhammad, rzecznik Zrzeszenia przeciwko Islamofobii we Francji...”...”"Kto ma prawo twierdzić, że Francja za trzydzieści czy czterdzieści lat nie będzie krajem muzułmańskim? Kto ma takie prawo? Nikt w tym kraju nie ma prawa nam tego odmawiać. Nikt nie ma prawa odbierać nam tej nadziei. Nadziei na globalne społeczeństwo wierne islamowi. Nikt w tym kraju nie ma prawa definiować nam, czym jest tożsamość francuska „.....”George Soros….”przeznaczył swoje środki na kampanię promującą islam. Jej pomysłodawcą jest Zrzeszenie przeciwko Islamofobii we Francji (CCIF), które najwyraźniej stawia sobie za cel przekształcenie Francji w kraj islamski. „. …..(więcej)
Ważne  Jan Hartman „ Islam , czyli normalność”...”Ależ oczywiście, że za dwadzieścia lat będzie w Polsce znacznie więcej meczetów niż obecnie i znacznie mniej kościołów!”..'”Kilka milionów emigrantów zmieni Polskę na lepsze. Będziemy zasobniejsi ekonomiczne i mądrzejsi, tą mądrością, jaką daje znajomość świata w jego rozmaitych barwach. Nasze państwo stanie się bardziej neutralne, bezstronne i bardziej praworządne, a także znacznie silniejsze i stanowcze. Prawa obywatelskie i swobody osobiste, wynikające z konstytucji, nabiorą znacznie konkretniejszych kształtów, a Polacy staną się wreszcie wspólnotą polityczną, czyli nowoczesnym narodem. Chcemy wprowadzić do konstytucji  zakaz szerzenia islamu jako modelu połeczno-politycznego. Tak jak zabroniliśmy szerzenia faszyzmu czy komunizmu”...(źródło )
Bałaban „Marwan Muhammad, rzecznik Zrzeszenia przeciwko Islamofobii we Francji...”...”"Kto ma prawo twierdzić, że Francja za trzydzieści czy czterdzieści lat nie będzie krajem muzułmańskim? Kto ma takie prawo? Nikt w tym kraju nie ma prawa nam tego odmawiać. Nikt nie ma prawa odbierać nam tej nadziei. Nadziei na globalne społeczeństwo wierne islamowi. Nikt w tym kraju nie ma prawa definiować nam, czym jest tożsamość francuska „.....”George Soros….”przeznaczył swoje środki na kampanię promującą islam. Jej pomysłodawcą jest Zrzeszenie przeciwko Islamofobii we Francji (CCIF), które najwyraźniej stawia sobie za cel przekształcenie Francji w kraj islamski. „. …..(więcej)

Co dwudziesta została zgwałcona - wynika z badania unijnej Agencji Praw Podstawowych. Przeprowadzono je na 42 tysiącach kobiet ze wszystkich krajów unijnych.”....”Według autorów to największa jak dotychczas próba zdiagnozowania sytuacji kobiet w krajach unijnych Polska wypadła w rankingu prawie najlepiej”.....”Co dwudziesta kobieta w Unii Europejskiej przyznała ankieterom, że została zgwałcona po ukończeniu 15 roku życia. Różnych form przemocy seksualnej doświadczyło 10 proc. respondentek. „.....”12 proc. przyznało, że było wykorzystywane seksualnie w jakiś sposób jako dziecko Co setna kobieta ujawniła, że została zmuszona do stosunku płciowego zanim skończyła 15 lat. Żydowskie Stowarzyszenie B'nai B'rith w Rzeczypospolitej Polskiej (B'nai B'rith – Loża Polin) – międzynarodowa organizacja założona w Polsce 22–23 października 1922 w Krakowie jako XII okręg polski, będąca filią międzynarodowych stowarzyszeń B'nai B'rith - najstarszej, nieprzerwanie działającej organizacji żydowskiej na świecie[1].Stowarzyszenie powstało na bazie wcześniejszych organizacji działających w Galicji. Pierwszym prezydentem sekcji polskiej został dr Adolf Ader z Krakowa, natomiast wiceprezydentem urodzony w Przemyślu Moses Schorr, wcześniej pełniący funkcję prezydenta XII okręgu Leopolis. Do chwili rozwiązania organizacji w roku 1938 przez władze polskie, skupiała kilkuset członków będących przedstawicielami elity intelektualnej ówczesnej Polski.B'nai Brith została restaurowana ponownie w Polsce 9 września 2007[2]. Obecnie nosi nazwę B’nai B’rith – Loża Polin. Głównymi ojcami odrodzenia tej organizacji w Polsce są Michel Zaki z Antibes oraz Witold Zyss z ParyżaSiedziba stowarzyszenia znajduje się w Warszawie, w budynku Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich, przy ulicy Twardej 6.”..."Przewodniczący: Jarosław Józef Szczepańsk „...” Wiceprzewodniczący: Jan Har tman  „...  „Członkiem może zostać osoba fizyczna, która ma i deklaruje tożsamość żydowską, świecką bądź religijną, opartą na pochodzeniu żydowskim (z ojca lub matki) lub na konwersji na judaizm.  „...(więcej )
Mój komentarz Hartman to zwykły etyczny, wyjątkowy , antypolski łajdak . Doskonale wie,co wykazują badania ,że to Polska dzięki temu ,że Polacy są katolikami, a chrześcijańska aksjologia jest fundamentem etycznym narodu i społeczeństwa ,jak krajem w której najmniej kobiet się gwałci, bije, poniża i poniewiera nie tylko w Europie , ale i na całym świecie. Hartman , odrażający degenerat etyczny chce milionów muzułmanów Polsce, czyli chce , aby Polki i polskie dzieci były masowo gwałcone , tak jak teraz dzieje się to na Zachodzie . Harman członek ścisłego kierownictwa żydowskiej loży masońskiej B'nai B'rith zgrywa cynicznego, wyrachowanego przygłupa , który o niczym dzień i noc nie myśli jak tylko o tym by ' zrobić dobrze „ Polakom i Polkom. To co robi to forma łajdaczenia się etycznego , moralnego , to jakieś sadystyczne odchylenie emocjonalne , którego przedmiotem w tym wypadku są Polki , którym Hartman chce zgotować normalność , czyli gwałty, przemoc , zastraszanie, upodlenie , strach przed wyjściem na ulice. Wyobraźmy sobie w Izraelu ,ze Harman jest Arabem, pluje na religie i państwo żydowskie za pieniądze żydowskiego podatnika, bo pracuje na państwowym uniwersytecie. Już dawno w Izraelu taki Harman byłby wyrzucony z uczelni , i skończyłby na jakimś śmietniku naukowym i ideowym A w Polsce obca agentura promuje w głównych mediach dywersanta ideologicznego , który jawnie kolaboruje z Niemcami ,z ich polityką w stosunku do Polski. Uczmy się od innych , chociażby od Izraela , co robić z ludźmi poniżającym polską religię, kulturę i Polski naród . Na koniec ilustracja pogardy, niechęci i nienawiści jaką żywi do Polaków i Polski Hartman Jan Hartman „ Ty chamie, polski chamie! „..”Jak ja to znam. Jak ja to znam. Miliony was, chamy, miliony. I co my mamy z wami zrobić? Ale przyjdzie na was czas. A jak nie na was, to na wasze dzieci. Weźmiemy szturmem wasze szkoły, zwabimy was podstępem do teatrów, wyślemy wasze dzieci w świat. I pewnego dnia zniknie ta zabobonna, prostacka i kruchciana Polska, dławiąca się pychą, jakąż to ona jest „prawdziwą” i „wierną” jest. I narodzi się Polska ludzi przyzwoitych, kulturalnych, wiedzących coś o świecie i zdolnych do myślenia społecznego i obywatelskiego. Brzydzących się okrucieństwem i przemocą. I ja o taką Polskę będę walczył, jak potrafię. Tak pomszczę swojego psa „..(więcej ) Marek Mojsiewicz

Cztery nogi dobre, dwie nogi złe Jeszcze nie ucichły echa rewelacji, że Niemcy, przeżywający – jak się okazało – coraz dotkliwsze trudności lokalowe, musieli umieścić syryjskich uchodźców w – jak się okazało – chwilowo nieczynnym obozie Buchenwald, a już zbliżamy się do spełnienia kolejnej przepowiedni. Oto dla wszystkich miłujących pokój Umiłowanych Przywódców staje się coraz bardziej oczywiste, że trzeba będzie posprzątać po laureacie Pokojowej Nagrody Nobla, Jego Ekscelencji Baracku Husejnie Obamie, prezydencie Stanów Zjednoczonych. Jak pamiętamy, prezydent Obama dostał Pokojową Nagrodę Nobla za to, że prowadził operację pokojową w Iraku oraz misję stabilizacyjna w Afganistanie. Właściwie połowę tej nagrody powinien otrzymać poprzedni prezydent Jerzy Bush młodszy, bo to właśnie on zainicjował zarówno operację pokojową oraz misje stabilizacyjną. Warto podkreślić, że od czasu, gdy Radio Erewań na pytanie zaniepokojonego słuchacza – czy będzie wojna? - odpowiedziało, iż wojny na pewno nie będzie, natomiast rozgorzeje taka walka o pokój, że nie zostanie nawet kamień na kamieniu – otóż od tego momentu nie ma już na świecie żadnych wojen, a tylko „operacje pokojowe”, „misje stabilizacyjne” ewentualnie „operacje kinetyczne” - jak np. w Libii, no i oczywiście – „walka o zwycięstwo demokracji” - jak w Syrii, gdzie tak zwani „bezbronni cywile” postanowili obalić tamtejszego tyrana nazwiskiem Baszszar Al-Asad. Wszystkie te przedsięwzięcia nie mają, ma się rozumieć, nic wspólnego z wojną, toteż wyćwiczony w politycznej poprawności komitet noblowski bez wahania przyznał Pokojową Nagrodę Nobla prezydentowi Obamie właśnie dlatego, że szczęśliwie uniknął wojen, zastępując je „operacjami pokojowymi” i „misjami stabilizacyjnymi”. Nawiasem mówiąc prezydentowi Bushowi – oprócz oczywiście walki o pokój, przyświecała jeszcze jedna idea. Jest mianowicie w USA wspólnota eklezjastyczna, która nie może już doczekać się powtórnego przyjścia Chrystusa na Ziemię i pragnie ten moment przyspieszyć. Sęk w tym, że wspólnota ta jest przekonana, że Chrystus nie może powtórnie przyjść na Ziemię wcześniej, nim nad światem nie zapanuje bezcenny Izrael. Toteż członkowie owej wspólnoty eklezjastycznej robią wszystko, żeby ten warunek sine qua non został spełniony, a jak już zostanie spełniony, no to Chrystus przyjdzie i na świecie zapanuje pax iudaica: lew legnie obok koźlęcia, gęś dogada się z prosięciem, a każdy, komu coś się nie spodoba, zostanie usunięty do miejsc, gdzie jest „płacz i zgrzytanie zębów”, a więc miejsc podobnych do – jak się okazało – chwilowo nieczynnego obozu Buchenwald. Powiadają, że były prezydent USA Jerzy Bush młodszy jest bardzo gorliwym uczestnikiem tej eklezjastycznej wspólnoty i ta okoliczność przynajmniej częściowo objaśnia nie tylko zjawiska opisane przez dwóch amerykańskich politologów: Johna Mearsheimera i Stephena Walta w książce „Lobby izraelskie w USA”, ale również wepchnięcie tylu krajów, uważanych dawniej – mniejsza o to: słusznie, czy niesłusznie – za potencjalne zagrożenie dla bezcennego Izraela. Prezydent Obama chyba w te przepowiednie o Izraelu nie wierzy, chociaż oczywiście żadnych gwarancji nie ma, bo wiadomo, że Umiłowani Przywódcy wierzą w to, w co akurat trzeba, ale jeśli nawet uczynił to „bez swojej wiedzy i zgody”, to tak czy owak bardzo się w te wszystkie walki o pokój zaangażował. Ale wiadomo, że chociaż operacje pokojowe, to nie są żadne wojny, to jednak pewne podobieństwa między nimi a wojnami jednak są – na przykład, że „człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi”. Toteż wprawdzie prezydent Obama, podobnie jak wcześniej prezydent Jerzy Bush młodszy, chciał dobrze – ale co z tego, kiedy wszystko wyszło jak zawsze? Bezbronni cywile w Syrii, podobnie jak przeciwnicy reżymu straszliwego Saddama Husajna w Iraku, czy płomienni libijscy demokraci, sfrustrowani opóźnieniami w oczekiwanych procesach dziejowych, postanowili je przyspieszyć, ale po swojemu. W tym celu proklamowali Państwo Islamskie, które rozpoczęło spektakularną ekspansję, połączoną w wyrzynaniem mieszkających tam chrześcijan. Czy zagłada chrześcijan jest również warunkiem opanowania świata przez bezcenny Izrael – tego na razie jeszcze nie wiemy, ale ufamy, że w stosownym momencie zostanie nam to objawione. Wykluczyć tego nie można, bo w obliczu zagłady chrześcijan na Środkowym i Bliskim Wschodzie, autorytety moralne nabrały wody w usta, jakby dostały kategoryczny rozkaz od swoich oficerów prowadzących. Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było – więc zanim objawienie nie nastąpi, nie żałujmy sobie i domyślajmy się, ile tylko wlezie. Jest to tym bardziej uprawnione, że Jego Ekscelencja Grzegorz Dziemidowicz, były ambasador RP w Kairze i Atenach, występując niedawno w telewizji powiedział w niepojętym przypływie szczerości, że gdyby straszliwy reżym syryjskiego prezydenta Baszszira Al-Asada został obalony, to w Syrii nastąpiłaby krwawa łaźnia, której ofiarą padliby przede wszystkim tamtejsi chrześcijanie. Tymczasem prezydent Obama, najwyraźniej kierując się prostą orwellowską zasadą, że „cztery nogi dobre, dwie nogi złe”, wprawdzie nieustannie kombinuje, jakby tu syryjskiego tyrana unicestwić, ale jednocześnie jakoś podtrzymać, bo syryjski tyran walczy również z Kalifatem, straszliwym dżinem, którego prezydent Obama przy pomocy żydowskiego arywisty Mikołaja Sarkozy’ego, co to dochrapał się stanowiska prezydenta Francji, nieopatrznie wypuścił z butelki i teraz rozpaczliwie próbuje wepchnąć go tam z powrotem – niestety bezskutecznie. W tej sytuacji każda pomoc wydaje się na wagę złota, więc kiedy zimny ruski czekista Putin zgłosił akces do antyislamskiej koalicji, prezydent Obama z radości niemal nie zniósł jaja, niczym w 1941 roku Winston Churchill na widok Józefa Stalina w koalicji antyniemieckiej. Kombinacja jest taka: zimy ruski czekista Putin zacznie wojować z Kalifatem na lądzie, mając nadzieję zepchnięcia islamskich bojowników w – jak to nazywa Biblia - „miejsca bezwodne”, podgarnie ich tam na kupkę i przykładnie wymłóci. Co z tego będzie miał? Tego, ma się rozumieć nie wiemy, ale skoro jesteśmy skazani na domysły, to nie żałujmy sobie i się domyślajmy! Ja na przykład domyślam się, że zimny ruski czekista najsampierw potężnie wesprze syryjskiego tyrana, w zamian za rozmaite tyrańskie, a korzystne dla Rosji koncesje w Syrii i okolicach – przeciwko czemu prezydent Obama nie będzie mógł wierzgać, boć przecież syryjski tyran będzie „sojusznikiem naszego sojusznika”. Ale to dopiero początek, bo wydaje mi się, że zimny ruski czekista będzie też chciał jakichś amerykańskich koncesji na Ukrainie. Na ten trop naprowadził mnie rozpaczliwy apel żydowskiego finansowego grandziarza Jerzego Sorosa, który podniósł klangor, by „cały świat” zmobilizował się gwoli „ratowania Ukrainy”. Przed czym „cały świat” ma „ratować Ukrainę”, kiedy przecież wszystko idzie tam ku lepszemu – o czym każdy może dowiedzieć się jak nie z żydowskiej gazety dla Polaków, to od pani red. Justyny Pochanke z TVN, którą podejrzewam (oczywiście stację, a nie panią red. Pochanke) o niebezpieczne związki z RAZWIEDUPR-em – że prezydent Poroszenko i premier Arszenik Jaceniuk niechybną ręką, podobną do tej, którą szczycił się Gienrich Jagoda, prowadzą Ukrainę ku świetlanej przyszłości? Widocznie jednak żydowski grandziarz wie coś, czego nie wie ani pan red. Michnik, ani pani red. Pochanke, ani resortowa „Stokrotka”, ani nawet pan Paweł Kowal sprawiający wrażenie charge d’affaires Prawego Sektora na Polskę – widocznie obawia się utracić ukraińskie alimenty, a być może - nawet załamania projektów uczynienia z tego nieszczęśliwego kraju zamorskiej kolonii bezcennego Izraela w Europie – podobnie jak naszego nieszczęśliwego kraju? Czyż nie dlatego ponownie puszczony został w ruch „światowej sławy historyk”, dr Jan Tomas Gross, by dać krajowej piątej kolumnie kolejny impuls w aplikowaniu mniej wartościowemu narodowi tubylczemu „pedagogiki wstydu” - bo jeśli nie Ukraina, to niech przynajmniej będzie Polska? Aż się w głowie kręci od prawdopodobnych następstw przekształcenia się zimnego ruskiego czekisty Putina w „sojusznika naszych sojuszników”, zwłaszcza, że w tych nowych okolicznościach również „nasze sukinsyny”, których listę Amerykanie kończą właśnie kompletować, będą musieli ćwierkać z innego klucza, podobnie jak pan Tadeusz Grzesik z judeochrześcijańskiego portalu „Fronda” - bo inaczej przyjdzie do niego w nocy szatan i porwie go prosto do piekła. Stanisław Michalkiewicz

Przestroga dla zygot Ach, w jakiż spektakularny sposób sprawdziło się spostrzeżenie Stefana Kisielewskiego, że „nic tak nie gorszy, jak prawda”! Wicemarszałek Sejmu, pan Jerzy Wenderlich z Sojuszu Lewicy Demokratycznej wyłączył mikrofon pani Kai Godek, referującej obywatelski projekt ustawy o zmianie ustawy o planowaniu rodziny... i tak dalej – kiedy powiedziała o „zabijaniu dzieci”. Najwyraźniej zarówno dla tych, którzy dzieci zabijają, a także dla tych, którzy zabijanie dzieci popierają i stwarzają dla takich przestępstw pozory legalności, słowa prawdy działają gorsząco. To oczywiste – bo któryż łajdak spokojnie wysłuchiwałby informacji, jakim to jest łajdakiem i na czym konkretnie jego łajdactwo polega? Jasne, że żaden – ale zgodnie ze spostrzeżeniem Franciszka ks. de La Rochefoucauld, że „hipokryzja jest hołdem, jaki występek składa cnocie” - również łajdacy, może nie wszyscy, ale zdecydowana ich większość, niechęć do wysłuchiwania słów prawdy na swój temat próbuje ubierać w kostium obywatelskiej troski – w szczególności w kostium wrażliwości na drastyczne sformułowania. Naturalnie zdarzają się wyjątki, o których w słynnym poemacie Janusza Szpotańskiego „Caryca i zwierciadło”, wspominała Caryca Leonida: „Wot Gitler, kakoj to durak! On się przechwalał zbrodnią swoją! A mudriec, to by sdiełał tak: nu czto, że gdzieś koncłagry stoją? Nu czto, że dymią krematoria? Toż w nich przetapia się historia! Niewoli topią się okowy! Powstaje sprawiedliwszy świat! Rodzi się typ człowieka nowy!” Toteż w odróżnieniu od obyczajów panujących w okresie stalinowskiej siermiężności, kiedy to „nienawiść klasową” tubylcza lewizna wznosiła w charakterze ideowego sztandaru, dzisiaj raczej akcentuje potrzebę wzajemnego szacunku, wzajemnego respektowania wrażliwości – żeby nikomu nie wypominać łajdactw – oczywiście z wyjątkiem sytuacji, gdy oficerowie prowadzący rzucą inny rozkaz. No bo po co „rozdrapywać stare rany”, zwłaszcza gdy szczęśliwie zarosły błoną podłości? Toteż trudno się dziwić rewolucyjnej czujności pana wicemarszałka Jerzego Wenderlicha, który na dźwięk słów prawdy o „zabijaniu dzieci”, a zwłaszcza – słysząc porównania ze złymi „nazistami” - wyłączył pani Godek mikrofon? Dziwić się temu niepodobna, bo wszak nie mówi się o sznurze w domu wisielca, chociaż z drugiej strony taka ostentacyjna niechęć do porównań też jest trudno zrozumiała. Trzeba porównywać – bo gdybyśmy nie porównywali, to skąd moglibyśmy mieć pewność, że, dajmy na to, pan wicemarszałek Jerzy Wenderlich stoi moralnie wyżej od, dajmy na to, Adolfa Eichmanna? Taką pewność uzyskuje się właśnie dzięki porównaniom, więc czy pan wicemarszałek Wenderlich aby nie przesadza w tej czujności? Czujność owszem, potrzebna, ale bez przesady, bo w przeciwny razie ryzykujemy wylanie dziecka z kąpielą. Tymczasem nie da się ukryć, że dobre samopoczucie moralne zwłaszcza w środowiskach postępowych, ufundowane jest na semantyczne sztuczce – że mianowicie dumna nazwa „człowieka” zarezerwowana jest dla osób, które już się urodziły, podczas gdy osoby nawet na minutę przed urodzeniem nazywane są „płodami”, w związku z czym „ochrona praw człowieka” już ich nie obejmuje. A przecież człowiek na minutę, czy nawet na godzinę, albo i na tydzień przed urodzeniem, jest tym samym człowiekiem, co i po urodzeniu, a nawet tym samym, kiedy już – dajmy na to – po kilkudziesięciu latach dochrapie się stanowiska wicemarszałka Sejmu. Nazewnictwo nie jest aż takie ważne w porównaniu z merytoryczną stroną egzystencji, co można łatwo wykazać na przykładzie pani Barbary Labudy, dzisiaj już trochę zapomnianej Umiłowanej Przywódczyni. Opowiadają o niej niestworzone rzeczy – że na przykład jest przekonana, iż komunikuje się z kosmitami – ale czego to ludzie nie opowiadają? Nawet gdyby to była prawda, to nie przeszkadzało jej to w sprawowaniu mandatu poselskiego, a nawet – urzędu ministra w kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, bez zwracania niczyjej uwagi. Więc pani Labuda powiedziała kiedyś sarkastycznie, że „zygota” stała się wartością konstytucyjną. Najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy, że ona sama też jest „zygotą”, tyle, że wyrośniętą, a taki na przykład pan Ryszard Kalisz może być uznany za zygotę przerośniętą. Dlaczego jednak prawo miałoby bardziej chronić zygoty wyrośnięte, czy nawet przerośnięte od zygot małych? Pan wicemarszałek Jerzy Wenderlich też jest mniejszy od takiego, dajmy na to, pana Pudzianowskiego, ale nie słyszałem, by ktoś tym właśnie uzasadniał, że pan Pudzianowski może sobie pana wicemarszałka Wenderlicha, jak to mówią – wyskrobać. Skoro jednak już wiemy, że różnice między zygotami maja charakter zasadniczo ilościowy, to trudno nie zauważyć, że bezpieczeństwo pana wicemarszałka Wenderlicha i jego drużyny wisi na bardzo cienkiej nitce konwenansu. Jeśli bowiem demokratyczna większość dojdzie któregoś dnia do wniosku, że zygoty wyrośnięte powinny być objęte mniejszą ochroną, to sytuacja może nabrać cech dramatycznych tym bardziej, że nie jest żadną tajemnicą, iż zygoty wyrośnięte, a zwłaszcza – przerośnięte, zajmują znacznie więcej miejsca w przestrzeni, produkują więcej gazów cieplarnianych, no i kosztują budżet państwa znacznie więcej, niż zygoty zwyczajne. Trzeba o tych sprawach mówić wprawdzie bez zacietrzewienia, ale i bez lęku, bo najgorsze jest chowanie głowy nie tyle może w piasek – co za rozmaitymi semantycznymi sztuczkami. Powrót do rzeczywistości może być w rezultacie bardzo bolesny i żadne wyłączanie mikrofonu nic tu nie pomoże. Dlatego jeszcze raz przypominam mój autorski projekt ustawy w sprawie aborcji, który składał się z jednego zdania w postaci dodatkowego paragrafu do artykułu 148 kodeksu karnego: „W razie zabójstwa dziecka jeszcze nieurodzonego, sąd może podżegacza uwolnić od kary”. Z tego zdania wynikały następujące konsekwencje: przerwanie procesów życiowych dziecka jeszcze nieurodzonego jest kwalifikowane przez prawo jako zabójstwo i zagrożone karą nawet więzienia dożywotniego. Po drugie – że dziecko nieurodzone jest w rozumieniu prawa „dzieckiem”, a więc osobą zrównaną w prawach z dziećmi urodzonymi. Po trzecie – że w tym przestępstwie matka dziecka z reguły występuje jako podżegacz, to znaczy – osoba zachęcająca innych do dokonania zabójstwa. Zatem – po czwarte – osoba dokonująca aborcji odpowiadałaby za zabójstwo, podczas gdy matka zabitego dziecka – za podżeganie. Ponieważ – po piąte – to podżeganie mogłoby wynikać z różnych przyczyn, na przykład – zaszczucia przez otoczenie – trzeba dać sądowi możliwość oceny każdego przypadku z maksymalną swobodą – aż do uwolnienia od kary – chociaż nie od winy. Szkoda, że nikt się tym projektem nie zainteresował ani w roku 1991, ani później, chociaż nie tracę nadziei, że kiedyś to nastąpi.

Stanisław Michalkiewicz

2015-09-24 Nie po drodze nam z sojusznikami Hitlera ale z jego ojczyzną jak najbardziej

1. Wtorkowa klęska rządu Ewy Kopacz na posiedzeniu Rady ministrów spraw wewnętrznych krajów UE w Brukseli jest oczywiście prezentowana przez polityków Platformy jako gigantyczny sukces. Tak właśnie mówił w środę rzecznik rządu Cezary Tomczyk i jednocześnie atakował kraje Grupy Wyszehradzkiej (Czechy, Słowację i Węgry), które przeciwstawiały się dyktatowi Berlina stwierdzając, "że nie można stawiać interesów tej grupy powyżej naszego interesu narodowego". Jeszcze dalej posunął się senator Platformy Janusz Sepioł, który na jednym z portali społecznościowych zamieścił następujący tekst "Tyle przez lata romantycznych złudzeń w sprawie Grupy Wyszehradzkiej. A jednak teraz wyraźnie widać, że Polsce nie po drodze z byłymi sojusznikami Hitlera...Inne losy, inna wrażliwość, inne interesy". Wpis wprawdzie został przez jego autora dość szybko usunięty ale widać, że atakowanie krajów Grupy Wyszehradzkiej musiało być w przekazie dnia przygotowywanego dla polityków Platformy, ponieważ we wszystkich ich publicznych wypowiedziach krytyka mniej lub bardziej brutalna, była jednak obecna.

2. To, że Polska przyjmie propozycję podziału tzw. kwot imigrantów przypadające na poszczególne kraje członkowskie, było jasne tuż po ich ogłoszeniu przez Komisję Europejską. Przypomnijmy także, że szef KE Jean Claude Juncker przedstawił 9 września na posiedzeniu Parlamentu w Strasburgu koncepcję ustanowienia stałych kwot imigrantów dla każdego kraju członkowskiego ze 120 tysięcy przebywających obecnie w ośrodkach we Włoszech, Grecji i na Węgrzech (na Polskę przypada z tej grupy około 12 tysięcy imigrantów) i to nie jako pomysł do dyskusji ale raczej szybkiego przyjęcia. Koncepcja ta była niezwykle groźna nie dlatego, że ilość imigrantów przewidziana dla Polski wzrosła aż 6-krotnie (do tego momentu twierdziliśmy, że przyjmiemy dobrowolnie 2 tysiące imigrantów) ale dlatego, że ma być to stały system "kwotowania" kolejnych fal imigrantów przybyłych do UE (już w tej chwili szacuje się, że od stycznia tego roku do UE przybyło ponad 500 tysięcy imigrantów). Teraz na posiedzeniu Rady ministrów spraw wewnętrznych w Brukseli kwota przypadająca Polsce, to około 5 tysięcy imigrantów ale tylko dlatego, że ze wspomnianych 120 tysięcy podzielono na razie 66 tysięcy imigrantów pozostających w obozach w Grecji i we Włoszech.

3. Do ostatniej jednak chwili Polska wydawała się grać razem ze wszystkimi członkami Grupy Wyszehradzkiej (Czechy, Słowacja, Węgry), wszak to premier Ewa Kopacz była na jej posiedzeniu w Pradze na początku września tego roku i negocjowała wspólne stanowisko. Kraje te wspólnie miały się sprzeciwiać narzuconym przez KE tzw. kwotom imigrantów, domagać wzmocnienia ochrony zewnętrznych granic UE, oraz prowadzenia zdecydowanej polityki azylowej, akceptującej przyjmowanie tylko uchodźców, a nie imigrantów ekonomicznych. Niestety we wtorek Polska minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska, po odebraniu instrukcji telefonicznych od premier Kopacz (w tym celu obrady Rady zostały przerwane), wyłamała się z tych uzgodnień i poparła Berlin. Wszystko więc wskazuje na to, że w tym momencie Grupa Wyszehradzka się rozpadła, a komentarze w tej sprawie czołowych polityków Platformy mają na celu, budowanie przeświadczenia w opinii publicznej, że byłą ona swoistym "ciężarem" w polskiej polityce zagranicznej. Dobitnym przykładem takiej retoryki jest wpis senatora Platformy Janusza Sepioła, ale utrzymując się w jego stylistyce można go zapytać, skoro nie po drodze nam z byłymi sojusznikami Hitlera, do dlaczego jest nam zawsze po drodze z jego ojczyną? Kuźmiuk

Prezydentura silnego człowieka. Duda wziął za pysk hołotę „Prezydent przyjął stanowisko szefowej MSW. Wyraził zastrzeżenia. „...”Pan prezydent wyraził swoje zastrzeżenia i negatywną ocenę decyzji, które zapadły, zwłaszcza z punktu widzenia polskiego społeczeństwa oraz podstaw prawnych prowadzonej polityki i jej skutecznościpowiedział prezydencki  minister ds. zagranicznych prof. Krzysztof Szczerski po spotkaniu szefowej MSW Teresy Piotrkowskiej  z prezydentem Andrzejem Dudą w Pałacu Prezydenckim”...(źródło )

Prezydent ponawia zaproszenie dla szefowej MSW. „Liczymy, że wczorajsza sytuacja zostanie uznana za niebyłą”...”Spotkania prezydenta RP z ministrami są rzeczą zupełnie naturalną. Pan prezydent spotykał się wielokrotnie. W tym kontekście całkowicie niezrozumiałą rzeczą jest wypowiedź pani premier Kopacz o rzekomymy woływaniu awantur. Jeśli spotkania z konstytucyjnym ministrem wg pani premier to awantura, to czymże byłoby spotkanie prezydenta z premier albo nawet z całą Radą Gabinetową „..”Traktujemy ten bład pani premier jako przejęzyczenie i efekt niepotrzebnych emocji wyborczych. Liczymy że standardowe spotkania prezydenta z ministrami nie będą określane mianem politycznych awantur „..(źródło )  

„KRZYSZTOF SZCZERSKI: Prezydent zrobił najbardziej naturalną rzecz, zapraszając minister Piotrowską. T ona reprezentowała Polskę na Radzie Europejskiej. Jest niepokojące, że premier powiedziała, iż pani Piotrowska, owszem, była w Brukseli, ale przy stole siedział też ktoś inny. Pani Piotrowska nie jest figurantką, tylko szefową MSW. A to było spotkanie i negocjacje ministrów spraw wewnętrznych. Pan prezydent chciał dowiedzieć się, co skłoniło panią minister do podjęcia tak bardzo kontrowersyjnej decyzji [o przyjęciu uchodźców]. To pani Piotrowska w imieniu Polski podjęła tę decyzję. Jakie stały argumenty za tą niezwykle kontrowersyjną decyzję?”...(źródło ) 

„Bielan o imigrantach: Liczby są wielokrotnie zaniżane. W ciągu kilkunastu miesięcy do Polski może przybyć 500 tys. imigrantów.”...”Zapis dotyczący kwotowania jest tak istotny? Warto o tę sprawę „kruszyć kopie”? To jest szalenie niepokojący i groźny zapis. On oznacza zmuszanie Polski do przyjmowania konkretnych grup imigrantów. Ten zapis oznacza, że na Polskę przypadnie zapewne około 11 tys. imigrantów. To jednak i tak będzie jedynie początek.
Znów Pan straszy… Proszę sprawdzić. Taka liczba przypadłaby na Polskę, gdyby w Europie pojawiło się 120 tysięcy uchodźców. Dziś już wiadomo, że ta liczba jest o wiele większa. Donald Tusk powiedział, zapewne przypadkiem, że wciągu kilku miesięcy możemy mieć już około 1 miliona uchodźców. Jeśli tak się skończy, Polska będzie musiała przyjąć około 100 tysięcy imigrantów.”...”Według prawa unijnego dotyczącego łączenia rodzin, każdy z uchodźców będzie mógł w ciągu kilkunastu miesięcy sprowadzić do nas swoją rodzinę. Specjaliści wskazują, że każdy z nich statystycznie może sprowadzić około 4 osób. Mówimy więc potencjalnie o 500 tys. imigrantów, którzy w Polsce mogą się szybko pojawić. Nie dziwi mnie, że o takich liczbach się nie mówi. Eurokraci nie chcą straszyć Polaków przed ważnymi również dla nich wyborami w naszym kraju. „..(źródło) 

„Andrzej Iwaszko: "Ciężko nam, Polakom z Mariupola, zrozumieć dlaczego jesteśmy tak traktowani przez polski rząd”..”Obecny rząd niechętnie podchodzi o tego problemu. Nie chce go rozwiązać. A przypominam, że chodzi o 80 osób! „...” Andrzej Iwaszko: Niemiecki dziennikarz opublikował mapkę, z której wynika, że muzułmanie w drodze do Niemiec będą podróżowali przez Ukrainę i Polskę. Może więc Polacy ukraińscy chcący wrócić do kraju przyszliby z nimi jako „uchodźcy muzułmańscy”?** „( źródło )
Mój komentarz Polsce potrzebny jest silny ośrodek władzy oraz silny charyzmatyczny przywódca,taki jakim jest teraz Kaczyński  Duda pokazuje ,że ma charyzmę, ma poczucie misji i wolę przeprowadzenia swoich planów . Pobożny katolik , dzięki czemu ma mocny kręgosłup moralny , dzięki czemu wie ,że ma mandat do sprawowania władzy w Polsce. Boję się o jego doradców ekonomiczno społecznych i jego politykę w tym zakresie, ale to osobna sprawa

Przyjemnie jest patrzeć jak Duda zakłada Kopacz i Piotrowskiej wędzidło i zaczyna z pozycji siły poskramiać tą lewacką hołotę. Za chwilę na dywanik do prezydenta zostanie wezwana Kopacz , szarpnięta za cugle przez Dudę.

Jest to o tyle ważne ,że Duda metodą Erdogana wzmacnia pozycje urzędu prezydenta w stosunku do premiera , rządu i Sejmu . Metodą wykorzystywania precedensów , metodą ich tworzenia i metodą faktów dokonanych . Wzmocnienie formalne i nieformalne urzędu prezydent jest jest sprawa bardzo ważna ze względu na przyszły proces zmiany konstytucji i wprowadzenia w Polsce systemu prezydenckiego , bez którego nie będzie można zmodernizować Polski i rozpocząć likwidacji systemu socjalistycznego Marek Mojsiewicz

Zanim zabrzmi wesoły oberek Spotykamy się znowu na antenie po wakacyjnej przerwie, podczas której wiele spraw się wyjaśniło – między innymi polityczne konsekwencje Międzynarodowej Konferencji Naukowej „Most”, jaka odbyła się w Warszawie 18 czerwca. Była ona pretekstem do złożenia przez okupujący Polskę wywiad wojskowy oferty pod adresem Stanów Zjednoczonych, by w zamian za utrzymywanie w ryzach mniej wartościowego narodu tubylczego Amerykanie pozwolili mu na dalsze pasożytowanie na naszym nieszczęśliwym kraju. Amerykanie bowiem powrócili do aktywnej polityki w Europie Wschodniej i w związku z tym znowu przejmują nas pod swoją kuratelę, co wyraża się między innymi instalowaniem na politycznej scenie tak zwanych „naszych sukinsynów”, zamiast sukinsynów jakichś takich nie naszych. Jak przewidywałem, oferta musiała zostać przyjęta, bo po konferencji ześlizg Platformy Obywatelskiej, będącej wszak polityczną ekspozyturą Wojskowych Służb Informacyjnych, których, jak wiadomo „nie ma” - ale ta oficjalna nieobecność jest tylko wyższą formą obecności – więc ześlizg Platformy Obywatelskiej po równi pochyłej został powstrzymany, a w kraju rozpętała się „wojna służb”, to znaczy – okupujących Polskę pozostałych bezpieczniackich watah o to, która zostanie wciągnięta na listę „naszych sukinsynów”, a która nie. Okazało się w związku z tym, że złowrogi spisek kelnerów przeciwko III Rzeczypospolitej sięgnął aż do otoczonej ścisłą ochroną kontrwywiadowczą willi premiera Tuska, w której nagrano ponoć aż 700 godzin różnych rozmów, między innymi – premiera Tuska z „doktorem Janem”, to znaczy – doktorem Janem Kulczykiem, który po ujawnieniu tych rewelacji taktownie umarł w wiedeńskim szpitalu, a nawet do Najwyższej Izby Kontroli, tej samej, która niedawno ujawniła, że tajnych służb w naszym nieszczęśliwym kraju nie kontroluje „nikt” - więc, że w tej Najwyższej Izbie zapanowała korupcja połączona z politycznym nepotyzmem. Ponieważ jednak kompletowanie listy „naszych sukinsynów” dobiega końca, to wkrótce wszystko zakończy się wesołym oberkiem tym bardziej, że tylko patrzeć, jak zimy ruski czekista Putin zostanie „sojusznikiem naszych sojuszników”. Chodzi o to, że uradzono, iż w Syrii i w innych miejscach trzeba będzie posprzątać po prezydencie Obamie i że zimny ruski czekista Putin zrobi to najlepiej. Wprawdzie amerykański sekretarz stanu John Kerry obawia się, że efekt może być taki, jakby lisa uczynić dozorcą kurnika, ale czy Amerykanie mają jakieś inne wyjście? Nie mają tym bardziej, że władze bezcennego Izraela, które obraziły się na prezydenta Obamę w związku z jego konszachtami z Teheranem, obecnie „ściśle koordynują” swoje wojskowe posunięcia z posunięciami ruskiego czekisty. W takiej sytuacji czekista musi zostać „sojusznikiem naszych sojuszników”, w związku z czym Stronnictwo Ruskie wyjdzie z głębokiej defensywy i wespół ze Stronnictwem Pruskim oraz reaktywowanym Stronnictwem Amerykańsko-Żydowskim będzie rządziło naszym nieszczęśliwym krajem w myśl zasady „omne trinum perfectum”, co się wykłada, że wszystko co potrójne jest doskonałe. W tej sytuacji również wyniki wyborów będą musiały w ogólnych zarysach odpowiadać liście „naszych sukinsynów” - bo Polska, jako członek NATO i Unii Europejskiej nie może przecież pozwolić sobie na nieprzewidywalność. Odczuwamy to również w związku z napływem do Europy tak zwanych „uchodźców”, którzy twierdzą, że pochodzą z Syrii, bo Syria rzeczywiście – dostarcza dzisiaj najlepszego alibi. Ponieważ Nasza Złota Pani wyznaczyła naszemu nieszczęśliwemu krajowi stosowny kontyngent, w Jasnogrodzie zapanowała epidemia wstydliwości. Wrażliwi Jasnogrodzianie z panem redaktorem Adamem Michnikiem, Aleksandrem Kwaśniewskim i nawet autorytetami moralnymi drobniejszego płazu w rodzaju pana red. Jacka Żakowskiego, strasznie wstydzą się za mniej wartościowy naród tubylczy, że wobec „uchodźców” nie wykazuje nakazanego entuzjazmu, no i w związku z tym przy każdej okazji nieubłaganym palcem dźgają go w chore z nienawiści oczy. Daleko z tym nie zajedziemy, więc proponuję, by pan prezydent Duda niezwłocznie zgłosił inicjatywę ustawodawczą. Każdy, kto pragnie przyjąć uchodźców, powinien złożyć notarialne zobowiązanie, że będzie ich na własny koszt utrzymywał, kwaterował, odziewał i leczył w chorobie – bez możliwości wcześniejszego, jednostronnego wypowiedzenia tego zobowiązania – chyba, że sami uchodźcy z tej opieki zrezygnują – no i oczywiście – złożyć stosowne poręczenie majątkowe. Od razu byśmy się przekonali, jak to jest z tą wrażliwością i entuzjazmem, a przede wszystkim taka regulacja uchroniłaby polskich podatników przed kradzieżą zuchwałą, jakiej nieuchronnie dopuściłby się Jasnogród. To jest dla pana prezydenta Andrzeja Dudy jeszcze lepsza okazja do zademonstrowania intencji obrony interesów obywateli, niż powrót do wcześniejszych emerytur, więc mam nadzieję, że tę okazję wykorzysta.

Stanisław Michalkiewicz

2015-09-25 Już jest jasne, że górniczy „pasztet” premier Kopacz zostawi następcom

1. Wczorajsza „Rzeczpospolita” na pierwszej stronie przyniosła informację, że koncepcja ratowania górnictwa poprzez powołanie nowej Kompanii Węglowej z udziałem aktywów skarbu państwa nie będzie zaakceptowana przez Komisję Europejską i w związku z tym rząd się z niej wycofuje. Przypomnijmy tylko, że powołanie Nowej Kompanii Węglowej było jednym z najważniejszych części składowych porozumienia podpisanego z górnikami przez premier Kopacz w połowie stycznia tego roku. Już jakiś czas temu zarządy największych górniczych związków zawodowych (zarówno Solidarności jak i Związków Branżowych), zwrócili się do premier Kopacz z listem, w którym domagali się pełnej i terminowej realizacji styczniowego porozumienia. Związkowcy przypomnieli wtedy, że Nowa Kompania Węglowa (NKW) miała powstać najpierw do lipca, później do końca sierpnia, a teraz ich zdaniem nie powstanie nawet do końca września i wszystko wskazuje na to, że obecnie rządzący chcą zostawić to swoiste „kukułcze jajo” swoim następcom czyli obecnej opozycji. Zwrócili również uwagę, że rozmowy ministra skarbu z koncernami energetycznymi o ich zaangażowaniu w budowaniu NKW, trwały już 7 miesięcy i skończyły się fiaskiem, ba nie udało się do tej pory znaleźć inwestorów nawet dla dwóch kopalń KWK Brzeszcze i KWK Makoszowy, co miało stać się już wiosną tego roku.

2. Po tym fiasku resort skarbu zaczął naprędce przygotowywać inną koncepcję powołania nowej firmy górniczej tym razem pod nazwą Polskiej Grupy Górniczej (PGG). Otóż państwowe Towarzystwo Finansowe Silesia miało na ten cel zaciągnąć kredyty w kilku bankach w wysokości 1,2 mld zł pod zastaw przekazanych mu przez skarb państwa pakietów akcji takich spółek jak PGNiG, PZU i PGE. Pozostałe 0,3 mld zł miał wyłożyć z jednego ze swych funduszów spółka Polskie Inwestycje Rozwojowe, wreszcie znaczący akcjonariuszem PGG miała być także państwowa spółka Węglokoks. Po wstępnych konsultacjach tego projektu z Komisją Europejską okazało się, że nie zostanie on zaakceptowany, że względu na brak znaczącego prywatnego inwestora, który nadałby charakter rynkowy. W tej sytuacji resort skarbu skoncentrował się już tylko na zapewnieniu bieżącej płynności finansowej dotychczasowej Kompanii Węglowej a plany powołania jakiegokolwiek nowego podmiotu górniczego zostawia już swoim następcom.

3. Ale rząd Kopacz nie zrealizował i innych ważnych zapisów styczniowego porozumienia z górnikami. Pierwszy to ten związany z pomocą publiczną. Rzeczywiście pomoc publiczna w Unii Europejskiej jest ściśle regulowana, ponieważ jej udzielanie dla podmiotów gospodarczych zaburza konkurencję na rynku. Dlatego też każda jej forma musi być notyfikowana w Komisji Europejskiej i powinna spełniać warunki precyzyjnie określone przez unijne prawo. Udzielenie pomocy publicznej dla kopalń jest dopuszczalne ale pod warunkiem, że prowadzi do ich zamknięcia, a nie do naprawy funkcjonowania, jeżeli jest inaczej, pomoc podlega zwrotowi. W porozumieniu znalazły się zapisy, że 4 kopalnie mają zostać przeniesione do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, która po przeprowadzeniu ich naprawy, zaoferuje je inwestorom publicznym lub prywatnym. Do tej pory tej pomocy publicznej rząd Ewy Kopacz nie notyfikował ponieważ UE naciska na likwidację kopalń i tylko pod tym warunkiem zgodzi się na zaakceptowanie publicznego ich dofinansowania. Drugi postulat, który był wręcz pierwszym punktem zawartego w styczniu w Katowicach porozumienia, to stwierdzenie, że rząd do końca lutego prześle do KE dobrze umotywowany wniosek o środki inwestycyjne dla kopalń w ramach tzw. planu inwestycyjnego Junckera. Niestety o realizacji tych dwóch dodatkowych postulatów ze styczniowego porozumienia z górnikami, także nic nie wiadomo. Cały więc ten swoisty górniczy „pasztet”, rząd Kopacz zostawia swoim następcom. Kuźmiuk

Marian Kowalski opuszcza Ruch Narodowy i tworzy nową partię „Szanowni Państwo, dzisiaj na ręce zarządu Ruchu Narodowego złożyłem komunikat takiej oto treści: Panowie! Niniejszym rezygnuję z członkowstwa w Ruchu Narodowym. Nie mogę pogodzić się z sytuacją, gdy RN idzie do wyborów zwinąwszy sztandar. Kalkulacja polityczna, daj Boże słuszna, wzięła górę nad wolą obrony własnej tożsamości. Wszystkie dotychczasowe działania, łącznie z kampanią prezydencką były podporządkowane celowi głównemu czyli samodzielnemu, ewentualnie w partnerskiej koalicji startowi w wyborach do sejmu. Uważam, że zostaliśmy zmarginalizowani, pozbawieni logo i ubezwłasnowolnieni. Śmiem twierdzić, że zostaliśmy oszukani. Zacząłem krytykować tę koncepcję wyborczą gdy był jeszcze czas na zarejestrowanie własnego komitetu i zawarcie innych porozumień. Z trudem ale pogodziłem się z odmienną decyzją kolegów z zarządu, zaakceptowałem też decyzję kol. prezesa dotyczącą mojej osoby - miał do niej prawo. Nie mogę jednak pogodzić się z sytuacją, że grupa działaczy młodszego pokolenia uznała za stosowne wyrażać swoje niejednokrotnie pochopne opinie na mój temat. Niektórzy bliscy współpracownicy kol. prezesa posunęli się do tego, że publicznie głosili iż żałują swego zaangażowania w zbiórkę podpisów na mnie. Pragnę przypomnieć, że to zarząd wysunął moją kandydaturę i ścisłe kierownictwo zlecało zbiórkę podpisów, wobec tego żale powinny być kierowane w tamtą stronę.
O ile akceptuję statutowe uprawnienia władz partii, nie był bym w stanie współpracować z takimi działaczami, którzy nie chcą okazać szacunku wobec starszych wiekiem oraz doświadczeniem i uszanować ich decyzji politycznych.
Dla naszego wspólnego projektu politycznego zrobiłem co mogłem, wielokrotnie odsuwając własne pomysły i ambicje na dalszy plan. Mimo wszystko nie zamierzam też osłabiać Ruchu by realizować własną próżność czy chcąc się odegrać. Dziękuję za wszystko co było między nami dobre ale w tym momencie nasze drogi się rozchodzą.
Lublin, 20.09.2015 Marian Kowalski „...(źródło )

„Marian Kowalski rezygnuje ze współpracy z Pawłem Kukizem. Lider Ruchu Narodowego wyjaśnia powody rezygnacji z wspólnego startu w wyborach oraz ujawnia kulisy  kontaktów z Kukizem.”...”Jest koniec sierpnia, a nadal nie ma ułożonych list wyborczych. Nie możemy zbierać podpisów i prowadzić akcji promującej ten projekt polityczny „...” Wielu członków Ruchu Narodowego oraz przedstawicieli środowisk antysystemowych było zaproszonych przed komisję, którą nazywam weryfikacyjną. Te komisje miały wyłonić kompetentnych kandydatów na posłów„...'rozmowa była nawet przyjemna i merytoryczna. Z tego, co wiem, mam otrzymać miejsce, które jeśli sondaże się potwierdzą zaowocować może mandatem poselskim. Osobiście powinienem czuć się usatysfakcjonowany. Niemniej jednak od dłuższego czasu docierają do mnie niepojące sygnały z innych ośrodków. Wielu działaczy konserwatywnych, wolnościowych czy narodowych, takich eliminacji nie przeszła. Ci ludzie, którzy odważnie od lat uczestniczą w Marszu Niepodległości, choć grozi za to więzienie, są usuwani z list, a na ich miejsce wchodzą działacze partii politycznych. I to partii władzy, PO, starej lewicy , a nawet Ruchu Palikota „...”a znak solidarności z tymi ludźmi z różnych środowisk, którzy od wielu lat głoszą poglądy znienawidzone przez wrogów Polski. Nie byłbym w porządku wobec  siebie, gdybym został posłem, wiedząc, że wiele osób, które mają kwalifikacje został odrzuconych. Nigdy bym sobie nie wybaczył takiego postępowania „...”Apeluje, panie Pawle ,niech ma pan odwagę wziąć do ręki długopis i stworzyć listy samemu. Albo startujemy razem, albo proszę powiedzieć, że nie ma miejsc dla nas na tych listach „...”Skoro jest na nich miejsce dla działaczy Platformy, ruchu Palikota czy ludzi starej lewicy, nie ma tam miejsca dla działaczy Ruchu Narodowego, wolnościowych i konserwatystów  „...(więcej )

Jak dowiedział się portal Prostozmostu.net Marian Kowalski, kandydat Ruchu Narodowego w ostatnich wyborach prezydenckich, został odwołany z funkcji wiceprezesa RN, wciąż pozostaje członkiem zarządu powstałej kilka miesięcy temu formacji. „...(źródło )

Krzysztof Bosak | MIKROBLOG Właśnie przekazałem Pawłowi Kukizowi informację o mojej rezygnacji z kandydowania z listy KWW Kukiz '15. Nie chodzi o miejsca na listach: mam jedynkę, ale w poprzednich tygodniach, w toku negocjacji, byłem gotowy zaakceptować też dwójkę. Od dłuższego czasu miałem poważne wątpliwości czy udział w tej inicjatywie jest właściwym wyborem, lecz ze względu na pełnione role w ramach RN nie dzieliłem się nimi publicznie. Rolą liderów nie jest mnożenie wątpliwości, ale podejmowanie decyzji. Dwa dni temu o mojej możliwej rezygnacji poinformowałem prezesa RN Roberta Winnickiego. Dzisiaj podjąłem ostateczną decyzję. Komitet Wyborczy Pawła Kukiza przybrał w sierpniu formę, której ani od strony politycznej, ani od strony organizacyjnej, nie mogę zaakceptować. Gdy w czerwcu rozmawialiśmy z Pawłem Kukizem o współpracy, mowa była o skupieniu wokół niego wszystkich środowisk „antysystemowej” prawicy. Postulowałem wówczas, aby dla bezpieczeństwa do końca lipca zamknąć listy wyborcze. Dziś zaczął się wrzesień, a ostateczny kształt list jest ciągle nieznany. W sierpniu zostaliśmy zaproszeni do przeciąganych tygodniami negocjacji kształtu list. Gdy wreszcie zaprezentowano ich częściowy rezultat, pojawiły się na listach kontrowersyjne osoby, o których podczas negocjacji w ogóle nie było mowy. Podważyło to powagę całego projektu, która jest znacznie istotniejsza, niż względy propagandowe, którymi żyje otoczenie Pawła. Nadal uważam, że dobrze by ludzie z naszego środowiska znaleźli się w Sejmie i że to pozwoliłoby nam wykonać duży krok do przodu. Byłem posłem przez dwa lata i wiem, jak duże możliwości oddziaływania daje obecność w parlamencie. Jednak cena grożącego nam podziału środowiska i utraty wzajemnego zaufania jest zbyt wysoka, jak za zdobycie jednego przyczółka. Chciałbym, aby moja rezygnacja przecięła spekulacje o niskich motywacjach stojących za staraniem o mandaty poselskie przez ludzi z naszego środowiska. Znam od wielu lat ludzi, których RN delegował na listy wyborcze i jestem pewien ich ideowości. Życzę im powodzenia, w nierównej walce o ocalenie Pawła Kukiza przed jego własnym otoczeniem. Pragnę podziękować za współpracę wszystkim Koleżankom i Kolegom z Młodzieży Wszechpolskiej, Kongresu Nowej Prawicy, Stowarzyszenia Koliber i konkretnym działaczom z kręgu Obozu Narodowo-Radykalnego, którzy w przygotowaniach wyborczych wykazywali się koleżeńską postawą i rzetelną pracą. Wierzę, że zdobyte kontakty i doświadczenie w dłuższej perspektywie będą procentować. Dziękuję też za opinie i oceny, którymi mnie zasypaliście. Czytałem je wszystkie z uwagą. Apeluję o wyciszenie negatywnych emocji, zaprzestanie wzajemnych oskarżeń i spokojną pracę na rzecz inicjatyw, które uważacie za warte popierania. Sam, ze względu na wewnętrzną wiedzę o sprawach KWW Kukiz '15 i lojalność wobec ludzi, którzy obdarzyli mnie zaufaniem, do dnia wyborów powstrzymam się od dalszych politycznych komentarzy i poświęcę się wyłącznie działalności społecznej i pracy formacyjnej..(źródło)
Mój komentarz Rozpad Ruchu Narodowego pokazuje jak słaba jest opozycja antysystemowa . Kukiza i jego Ruch już nie należy zaliczać do bloku antysytemowego , bo ludzie koło niego to jakaś w większości lewacka zbieranina. Muszę tutaj dodać ,że bardzo się zawiodłem na Kukizie .Myślałem ,że ma rozum w głowie i jaką ideę, że kieruje się jakimiś zasadami . Po daniu Liroyowi, producentowi filmów pornograficznych jedynki złudzenia się rozwiały . Kuki to kolejny zdemoralizowany , zakłamany sukinsyn Pozostała Partia Korwin , która w tle retoryki wolnorynkowej wysługuje się koncernom , broni ich interesów , co nie jest dobra dla Polski. Ale może po przejęciu za jakiś czas tej partii przez Wiplera to się zmieni , zresztą lepszy Korwin niż Kopacz , czy Petru .Pozostał jeszcze plankton z Ruchem Narodowym na czele Paradoksalnie ze wszystkich partii politycznych w Polsce najbardziej nowoczesny program gospodarczy, polityczny i społeczny posiada waśnie Ruch Narodowy. I Marian Kowalski Dlatego z jednej strony źle siwe stało ,że nastąpił rozpad Ruchu Narodowego , ale ponieważ ,o czym wcześniej pisałem ogromną słabością RN było brak silnego wyrazistego przywództwa. W polskim systemie politycznym przywództwo w partiach jest rzeczą kluczową , bo Polacy przywiązują do tego ogromna wagę Dlatego też założenie przez Mariana Kowalskiego nowej partii opartej na silnym przywódcy i nowoczesnym programie , a taki Kowalski jużz stworzył może być szansą dla odbudowy antysystemowej sceny politycznej .A czas upadku systemu socjalistycznego w Europie , który od prawie 10 lat się pogłębia i Armageddon nędzy, samobójstw emerytów , powiększających się mas głodnych dzieci , niepokojów społecznych i imigranckich Kowalskiemu będzie tylko sprzyjał. W każdym razie warto przypatrywać się temu co będzie robił w najbliższym czasie Marian Kowalski Marek Mojsiewicz

Ostatnia ekstaza pina Określenie „pin” to szyderczy skrót od „polski intelektualista”, a wymyślił je – zdziwicie się Państwo – Rafał Grupiński. Kiedyś, przed wielu, wielu laty, zanim się stoczył i został politykiem, napisał taką książkę „Dziedziniec strusich samic”, w której wykpił bezlitośnie i z dużą znajomością przedmiotu stadność, bezmyślność i kompleksy post-inteligenckiej formacji, którą nieocenionej pamięci Janusz Szpotański nazywał „gęgiem”, a która w III RP stała się michnikowszczyzną. Sam się pewnie potem nie za bardzo chciał tą książeczką chwalić, ale w biblioteczkach, przynajmniej u co poniektórych, wciąż ona jest... Od tamtych czasów - konferowania o "etosie Solidarności", rwania szat nad "polowaniem na czarownice" i "grzebaniem w ubeckim szambie", demaskowania Wałęsy jako "przyśpieszacza z siekierą" i beki z jego nieznajomości gramatyki - pin się nie zmienił nic a nic, ale jakby przybladł. Przekonał się boleśnie, że lud wcale nie czeka z napięciem na każde słowo, które padnie z pinowskich ust, że nie porywają opinii publicznej listy zbiorowe, w których intelektualiści dają wyraz swemu oburzeniu i potępieniu, nawet jeśli podpisy pod tymi listami liczone są na setki... Rojenia o "polityce inteligenckiej", "etosie" i wymyśleniu "czegoś, co będzie lepsze i od totalitarnego socjalizmu, i od poddania wszystkiego dyktatowi dzikiego wolnego rynku", które w czasach Unii Demokratycznej traktowane były zupełnie poważnie, rozwiał wiatr historii i okazało się, że w praktyce pin funkcjonować może tylko jako poszczekujący na Kaczyńskiego propagandysta na służbie rządzących cwaniaczków. Cwaniaczków mających w gruncie rzeczy wszystkie etosowe urojenia pina głęboko w tyle i w sumie będących tymi samymi, tak kiedyś pogardzanymi na salonach ludźmi w białych skarpetach do czarnych mokasynów, tylko przebranymi przez Tuska w europejskie garnitury. Ale ci cwaniacy bronią pina przed zlustrowaniem jego dawnych świństw przez prawicowych oszołomów i przed wysiudaniem ze stołka przez młodszych i zdolniejszych, więc pin odwdzięcza im się jak może. Fakt, może pin niezbyt wiele. Dlatego niewiele za swe usługi dostaje. Przypomnijmy choćby, jak potraktował Tusk postulaty "obywateli kultury", mimo całej ich gorliwości we wspieraniu PO. Ale z punktu widzenia propagandy pin ma cechę, która czyni go czasem dla partii bardzo pożytecznym. Otóż pin wszystko zamienia w problem moralny. "Miłością płonąc do abstraktów, najbardziej nienawidzi faktów" - by ponownie odwołać się do nieocenionego Szpota. Fakty, konkrety, praktyczne skutki - to pina odrzuca. W problemie transformacji ustrojowej u zarania III RP, na przykład, pin w ogóle nie był w stanie zobaczyć problemu dominacji nad młodym i celowo paraliżowanym oraz okaleczanym państwem paramafijnych struktur, wytworzonych na bazie komunistycznych służb specjalnych, powiązań nomenklatury i aparatu partyjno-państwowego. Nic nie rozumiał i nie chciał rozumieć z ostrzeżeń, że uprzywilejowanie w procesie transformacji ludzi starego systemu, i to w punktach tak kluczowych, jak system bankowy, prokuratury i sądy, o służbach nie mówiąc, grozi totalnym obezwładnieniem i paraliżem państwa. Że jeśli się pozwoli komuniście bezkarnie ukraść "pierwszy milion", to on wcale się nie zmieni - bo niby czemu by miał - w bogobojnego biznesmena szanującego twarde reguły uczciwej konkurencji. Nie, zapragnie równie bezkarnie ukraść następnych dziesięć, pięćdziesiąt, sto milionów, i w tym celu większość tego, co mu pozwolono wyszabrować z masy upadłościowej po PRL, przeznaczy na korumpowanie urzędników państwowych, borowanie dziur w prawie, załatwianie korzystnych dla siebie a zabójczych dla państwa ustaw... Pin z transformacji zrobił problem "polowania na czarownice". Zamiast eksperckich konkretów przeczytał wiersz Szymborskiej o nienawiści i pławił się w potępieniu dla prób rozliczania, prześladowania byłych funkcjonariuszy PZPR i SB, w demaskowaniu zawiści tej polskiej ciemnoty, która nie mogła znieść, że ludzie poprzedniego systemu są po prostu od niej mądrzejsi, bardziej przedsiębiorczy, zasłużenie zbijają fortuny i stają się oligarchami, gdy pracownicze masy, na plecach których wyjechał Wałęsa ze swoim komitetem, biednieją i idą na bruk jako niepotrzebny już nawóz historii. Oczywiste sprawy, jak choćby to, co w krajach zachodnich nazywa się "procedurami clearingowymi", a co u nas nazwano "lustracją", w umyśle pina zmieniały się w dylematy filozoficzne: czy się godzi? I nieodmiennie mu wychodziło, że się nie godzi, że nie wolno, że zrobienie czegokolwiek służącego wspólnemu dobru, Polsce (no, może poza "zbieraniem kup po psie") jest nieetyczne i niemoralne. W wynajdywaniu moralnych wątpliwości, że cokolwiek by się chciało zrobić, lepiej tego zaniechać, pin jest naprawdę dobry. Ale jeszcze lepszy jest w czym innym: w potępianiu nienawiści. Potępianie nienawiści, zwłaszcza nienawiści rasowej, zwłaszcza polskiego szowinizmu, ksenofobii, rasizmu, w ogóle polskości, Polski, jej zacofania, jej prowincjonalizmu, jej szabelek i dusznych oparów mesjanizmu, jej martyrologii, jej powstańczej nekrofilii, jej płytkiego katolicyzmu, jej endeckiego ciemnogrodu - ta wyliczanka mogłaby nie mieć końca - w tym pin jest prawdziwym mistrzem. To jest żywioł pina, to mu zastępuje seks, kasę i rozkosze stołu, to siła, która go napędza. Gdy pin zamieni już problem praktyczny w moralny, a potem zdiagnozuje, że Polacy jak zwykle są niemoralni, ciemni i brzydcy, i może to gromko wyrazić - ooo, wtedy pin doznaje głębokiego, moralistycznego orgazmu! I oto, po chudych latach, umilanych sobie nudnymi, sztampowymi obelgami rzucanymi rutynowo na Radio Maryja i Kaczyńskiego, oto znów nastały złote czasy, przywodzące co starszym pinom heroiczne lata plucia na dekomunizację i lustrację. Uchodźcy - oto coś w sam raz dla pina. Oto wspaniała okazja, by pławić się pogardzie dla rasizmu, ksenofobii, ciemnoty, by oznajmić, że "Polska pokazuje odrażającą twarz", że "cuchnie czarną sotnią" - tarzać się Rejtanem, drzeć mordę w propagandowych szczekaczkach, wymyślać jadowite filipiki i pro-imigranckie bon moty. W typowej dla pina, kompletnej pogardzie dla jakichkolwiek faktów, dla liczb, dla oczywistości. Chcę Arabkę za sąsiadkę! Stosunek do imigracji miarą człowieczeństwa! Islam ubogaca! Imigracja to postęp, nieuchronny kierunek rozwoju, kto nie chce tego zrozumieć, na śmietnik historii z nim!

Na to konto pin, od lat plujący z trzeciego piętra na religijne zabobony i zachwycony Urbanem oraz Palikotem, odkurzył nawet - nieużywane od czasu obrony esbeków przed odpowiedzialnością za ich zbrodnie - "chrześcijańskie miłosierdzie". Jak wam, ciemna polska katolicka hołoto, ten ch... "pan papież" mówi, że macie przyjmować Arabów, to kto jeszcze śmie nam pyskować?! Takiego jazgotu, klangoru, gęgania salonów, tak mało mającego wspólnego z jakimkolwiek myśleniem, z faktami i oceną zdarzeń, takiego zbiorowego orgazmu pogardy dla "polskiego ciemnogrodu" i wzmożenia w chłostaniu "narodowych przywar", nie miał pin od ćwierćwiecza. Nic dziwnego, że szaleje i korzysta z zaproszeń do rządowych mediów, by tam ulewać z siebie moralne rzygowiny, na tę tak bardzo go irytująca i męczącą polskość. Znowu się czuje jak za najlepszych, Michnikowych czasów! Ale niesłusznie. Czasy się zmieniły. Ćwierć wieku temu na tokowanie "intelektualistów" i "autorytetów moralnych" istniało autentyczne zapotrzebowanie społeczne. Tworzyła je po-peerelowska, nomenklaturowa elita państwowa, umoczone w PZPR establishmenty zawodowe i korporacyjne oraz rzesza "inteligencji pracującej", mająca swoje mniejsze i większe powody obawiać się pytań o przeszłość, o okoliczności uzyskania paszportu, habilitacji czy lepszego przydziału. Dla nich Michnik, ze swą niemoralną moralistyką "wielkiego zamazania", był prorokiem, oni go wynieśli na piedestał i uczynili z mocą wsteczną największym bohaterem walki z totalitaryzmem i moralną wyrocznią wszech czasów. W sprawie imigrantów takiego zamówienia społecznego nie ma. Jest zamówienie rządowe, są oczywiście ludzie na tyle zatruci nienawiścią do PiS, że na złość Kaczyńskiemu pochwalą nawet terrorystę, i może nawet go wpuszczą pod dach w przekonaniu, że strasznie robią w ten sposób na złość znienawidzonemu Polakowi-katolikowi. Ale większość Polaków poznała Zachód, ma tam rodziny, sama wyjeżdżała, i wie, jak wygląda "integracja" muzułmanów w bogatszych od nas państwach. Ma internet, zagląda do niego, i nawet jeśli da się zakrzyczeć i nie powie ankieterowi CBOS tego, co naprawdę uważa - to myśli swoje. Tym razem pinowski gęg nie wychodzi naprzeciw potrzebom nawet zdeklarowanych lemingów, nie mówiąc już o niezdecydowanej masie, skłonnej dotąd bezkrytycznie przeżuwać telewizyjny kit. Tym razem pin, intelektualista, autorytet moralny, gęgający za imigracją, postrzegany jest jako ten, kim jest w istocie - jako głupi, nadęty pajac.

Niech się nacieszy tą proislamską ekstazą - bo to już ostatnia. Rafał Ziemkiewicz

Polam – i wszystko jasne! Któż dzisiaj pamięta slogan reklamowy zakładów „Polam” imienia Róży Luksemburg, w których w swoim czasie pracował nawet sam pan redaktor Adam Michnik? Mało kto dziś pamięta o samych zakładach, które w 1991 roku zostały, jak to mówią, „sprywatyzowane”, to znaczy – zarządzająca nimi komunistyczna nomenklatura uwłaszczyła się na nich, rozkradając wszystko, co tylko nadawało się do odkręcenia i wyniesienia za bramę, a pozostałą skorupę za pośrednictwem firmy „Fintrade”, sprzedała firmie „Euro-Trade”, od której kupił to „Uniwersal”, aż wreszcie, żeby już wszelkie ślady zostały zatarte, w roku 2011 wszystko zostało wyburzone, zaś teren – no właśnie; tu trzeba by – jak twierdzi Adam Mickiewicz - mieć usta stu Homerów, a w każdych – sto paryskich języków, a w ostateczności – obrotnych jęzorów wyszczekanej resortowej „Stokrotki” – a dalej – pióra wszystkich buchalterów - żebym mógł opisać, kto i ile się przy tym nakradł i gdzie schował szmal. Takie rzeczy może wiedzieć na przykład pan Janusz Lewandowski, ale nikomu przecież nie powie, bo – po pierwsze - któż ośmieliłby się go o to zapytać, a poza tym – i bez pytania wie, że „choćby cię smażono w smole, nie mów co się dzieje w szkole” - oczywiście w szkole biznesu, w której hartowała się stal najpierw KL-D, potem Unii Wolności, żeby wreszcie pan generał Gromosław Czempiński, oczywiście wraz z innymi ubownikami, po odbyciu setek rozmów i bliskich spotkań III stopnia, mógł z tej gliny ulepić Platformę Obywatelską, żeby „rządziła” naszym nieszczęśliwym krajem? Któż zatem pamięta slogan reklamowy: „POLAM – i wszystko jasne”? Bo Polam produkował różne lampy, no i stąd ta jasność. Więc „Polam – i wszystko jasne” – ale cóż właściwie? Ano pośród rozterek, no i oczywiście pośród „niesnasków” – jak powiada poeta, ale inny – bo jakże by mogło się obyć bez „niesnasków”, zwłaszcza przed wyborami, gdzie nie tylko Stany Zjednoczone, przy pomocy usłużnego RAZWIEDUPR-a, muszą skompletować sobie listę „naszych sukinsynów”, którym powierzą zewnętrzne znamiona władzy nad mniej wartościowym narodem tubylczym w ramach Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego, ale i poszczególni „sukinsynowie” będą musieli ustalić zasady dostępu do żerowiska i kolejności dziobania – więc pośród wspomnianych rozterek i „niesnasków” wreszcie się wyjaśniło, o co właściwie chodzi z tymi całymi „uchodźcami” i o co ten cały klangor podniosło postępactwo, nieubłaganym palcem – również teologicznym - dźgając mniej wartościowy naród tubylczy w chore z nienawiści oczy. Ale zanim przejdę do wyjaśniania sprawy, gwoli lepszego jej zrozumienia, oddam się wspomnieniom, a właściwie – jednemu wspomnieniu, jako to w swoim czasie podróżowałem na Białoruś, a konkretnie – do Brześcia. Kiedy staliśmy w gigantycznej kolejce na przejściu drogowym w Terespolu, minęła nas kawalkada luksusowych zachodnich limuzyn. Okazało się, że to kolejna zmiana białoruskich celników jechała objąć swoje obowiązki na granicy. Taki widok pozwala lepiej zrozumieć, po co właściwie są granice i wszystkie związane z nimi wynalazki – również w postaci wiz i innych utrudnień, dzięki którym także funkcjonariusze innych służb – bo w czym w końcu różnią się od nich celnicy? - mogą żyć sobie wygodnie i beztrosko aż do śmierci.

Otóż okazało się, że kiedy na południowe granice Unii Europejskiej napiera coraz wyższa fala „uchodźców” z Syrii – bo wszyscy oni uparli się, że są „z Syrii”, jako że Syria daje najlepsze alibi, ponieważ Amerykanie, a więc aktualnie nasi najważniejsi sojusznicy („Niech żyje nam towarzysz Stalin, co usta słodsze ma od malin, niech żyją nasi sojusznicy, Amerykanie i Anglicy...”), próbują ustanowić demokrację na gruzach złowrogiego reżymu prezydenta, a właściwie, jakiego tam znowu „prezydenta”; nie żadnego prezydenta, tylko straszliwego sukinsyna, w dodatku jakiegoś takiego nie naszego, czyli Baszszara al-Asada – więc kiedy na południowe granice Unii Europejskiej – i tak dalej – na granicę wschodnią zaczyna napierać fala „uchodźców” z Czeczenii i innych respublik, również kierowanych przez sukinsynów jakichś takich nie naszych. Ci uchodźcy uchodzą stamtąd w poszukiwaniu bezpieczeństwa – oczywiście również socjalnego, jako że powszechnie wiadomo, iż dopiero ono zapewnia tak zwane „godne życie”, do którego przyrodzone prawo ma każdy człowiek od chwili poczę... to znaczy pardon – jakiego tam znowu „poczęcia”, kiedy po „poczęciu” taki poczęty nie jest jeszcze człowiekiem, a zaledwie „zygotą”, to jest „płodem”, którego można poćwiartować na części zamienne dla rozmaitych starców-wampirów, co to pragną przy pomocy tego kanibalizmu przedłużyć sobie swoją pożałowania godną egzystencję ludzi niezastąpionych – zatem nie od żadnego poczęcia, tylko od urodzenia do momentu urzędowo zatwierdzonej eutanazji. Tę falę uchodźców musi zagospodarować Straż Graniczna, nadzorowana oczywiście przez bezpieczniaków, dla których taka okazja to prawdziwy dar Niebios w postaci żyły złota. Właśnie dlatego nasza „Kopara”, zataczająca się do niedawna od ściany do ściany, została wreszcie nakręcona właściwym kluczem i postanowiła rozróżnić „uchodźców” od „imigrantów ekonomicznych”. No i dobrze – ale któż będzie ich „rozróżniał”? A któż by, jeśli nie funkcjonariusze mundurowych i bezpieczniackich watah? Jednego uznają za „uchodźcę” i wpuszczą, a drugiego nie uznają i nie wpuszczą. No dobrze, a czymże będą się kierować w tym rozeznaniu, jeśli nie gotowością delikwenta do udowodnienia swego statusu odpowiednią opłatą? Patrząc z tego punktu widzenia niepodobna nie radować się na widok czoła fali „uchodźców”, która przecież dopiero zapowiada kulminację spowodowaną obowiązującym w Unii Europejskiej prawem „łączenia rodzin”. Przecież to prawdziwy deszcz złota, które każdy Towarzysz Szmaciak wyczuwa nieomylnym instynktem, podpowiadającym mu, że „z wszystkiego można szmal wydostać, tak jak za okupacji z Żyda”. Dopiero w tym kontekście możemy ocenić moralne oburzenie, jakim postępactwo, na którego czoło, obok Stanisława Cioska, jednym susem wskoczył pan prof. Leszek Balcerowicz, zawrzało na widok sceptycznego stosunku do „uchodźców”, zaprezentowanego przez mniej wartościowy naród tubylczy. Jakie tu mogą być wątpliwości, kiedy jest do zrobienia taki złoty interes? Jaką rolę do odegrania w tym interesie wyznaczono panu prof. Balcerowiczowi – tego, ma się rozumieć, jeszcze nie wiemy, ale w odpowiednim momencie zostanie nam to objawione – podobnie jak przy obsadzaniu pana prof. Balcerowicza w poprzednich rolach. Nic zatem dziwnego, że oficerowie prowadzący, którzy przecież też zostaną podłączeni do tej spółdzielni, podkręcili na pełny regulator całą agenturę nie tylko w niezależnych mediach głównego nurtu, ale również i wśród sodomitów, którzy swoją drogą nie mogą się już doczekać syryjskich efebów. Stanisław Michalkiewicz

2015-09-26 Czy było polityczne przyzwolenie koalicji PO-PSL na wyłudzenia VAT-u?

1. Okazuję się, że dopiero na miesiąc przed wyborami parlamentarnymi minister finansów Mateusz Szczurek, zdecydował się na zapytanie Rady Konsultacyjnej Prawa Podatkowego (RKPP), co by tu zrobić, żeby chociaż ukrócić wyłudzenia podatku VAT, które wg raportu NIK ale także MFW są jednymi z najwyższych w UE i wynoszą około 3% PKB (w warunkach roku 2014 to około 52 mld zł). Przypomnijmy tylko, że kolejni ministrowie finansów koalicji PO-PSL na stwierdzenia opozycji o spadającej z roku na rok wydajności podatkowej z 4 najważniejszych podatków (VAT, akcyza, PIT i CIT), odpowiadali że wyłudzenia podatków (szczególnie VAT), nie są jakoś wyraźnie wyższe niż w innych krajach UE i że oni cały czas uszczelniają polski system podatkowy. Wprawdzie minister Szczurek przygotował kilka nowelizacji ustaw podatkowych (głównie VAT i CIT), które miały uszczelniać system podatkowy ale rezultaty tego uszczelniania są dosyć mizerne.

2. Przypomnijmy tylko, że spadek dochodów podatkowych w stosunku do PKB jest wyraźnie obserwowany od końca 2007 roku i to mimo rosnących z roku na rok obciążeń podatkowych za rządów Platformy i PSL-u. Relacja ta wyraźnie rosła w latach 2005-2007 z 15,9% do 17,5%, a już od 2008 roku zaczęła gwałtownie spadać do 14,6% w 2013 roku, a na koniec 2014 roku według ministra finansów, wyniósł tylko 13,5%. Ta różnica pomiędzy najlepszą wydajnością w 2007 roku i najgorszą w 2014 roku wynosi 4% PKB, co w warunkach tego roku oznacza, że do prywatnych kieszeni zamiast do budżetu państwa, wpłynie kwota blisko 70 mld zł (1% PKB w cenach bieżących w 2014 17,4 mld zł).

3. Tego rodzaju tendencje potwierdza raport pokontrolny NIK, dotyczący działań aparatu skarbowego w Polsce w zakresie przeciwdziałania wyłudzeniom podatkowym, który ukazał się w maju tego roku. Raport był niesłychanie krytyczny wobec służb skarbowych, a także potwierdzał istnienie poważnych problemów wynikających ze swoistego rozpadu systemu podatkowego w Polsce. Kontrolerzy NIK podkreślali wręcz bezradność służb skarbowych w zetknięciu z przestępstwami tzw. białych kołnierzyków, którzy wyłudzają setki milionów, a nawet miliardy, głównie podatku VAT.

4. Eksperci ministra Szczurka skupieni we wspomnianej RKPP przygotowali ministrowi raport w którym wymieniają, aż 8 różnego rodzaju rozwiązań, które mogłyby ograniczyć wyłudzenia podatku VAT:

- centralny rejestr faktur VAT za pośrednictwem którego trafiały by do nabywców towarów i podlegałyby na bieżąco kontroli urzędów skarbowych.

- rozdzielenie płatności VAT (nabywa płaci dostawcy tylko płatność netto a kwota podatku trafia na konto podatnika będące w dyspozycji urzędu skarbowego), zwrotów podatku VAT (różnicy pomiędzy podatkiem naliczonym, a należnym dokonuje urząd skarbowy),

- ograniczenie w obrocie gospodarczym płatności gotówkowych,

- eliminacja rejestracji dla celów VAT na tzw. słupy,

- zwrot podatku VAT tylko na rachunek wskazany przy rejestracji dla celów VAT,

- składanie deklaracji miesięcznych VAT a nie jak do tej pory kwartalnych,

- składanie tych deklaracji tylko drogą elektroniczną,

- koncesje na obrót paliwami z zagranicą (także do tzw. wewnątrzwspólnotowego obrotu paliwami).

5. Okazuje się, że finansiści doskonale wiedzą jak ograniczyć wyłudzenia podatku VAT, pojawia się więc pytanie dlaczego ministrowie finansów rządu PO-PSL nie pytali ich o to 7 czy 6 lat temu, a dopiero miesiąc przed wyborami?

Czy w związku z tym można przypuszczać, że było swoiste polityczne przyzwolenie rządu PO-PSL na wyłudzanie i uszczuplanie podatków (szczególnie podatku VAT) i kto był tego przyzwolenia beneficjentem?

6. Tak przy okazji śpieszę poinformować, że za rządów Prawa i Sprawiedliwości także te uszczuplenia w podatku VAT występowały ale na koniec roku 2007 wyniosły zaledwie 0,6% PKB więc gdyby obecny rząd doprowadził je do takiego poziomu, to w roku 2014 tylko z tytułu podatku VAT wpłynęłoby do budżetu aż 42 mld zł więcej. To właśnie znaczne zmniejszenie tej luki podatkowej (głównie w podatku VAT ale także CIT), będzie głównym źródłem finansowania dodatkowych wydatków budżetowych w tym głównie polityki prorodzinnej zapowiadanej przez Prawo i Sprawiedliwość. Wiemy jak to zrobić, bo robiliśmy to już w latach 2005-2007, podczas naszych rządów politycznego przyzwolenia na wyłudzenia VAT na pewno nie będzie. Kuźmiuk

Czy Kaczyńskiemu uda utrzymać państwo opiekuńcze w Polsce? Prof. HANS-HERMANNEM HOPPE „wszystkie państwa opiekuńcze zbankrutują – tak jak zbankrutowały państwa komunistyczne „....”Systemy socjalne w większości krajów są na granicy załamania.”....”Chciałbym być optymistą, że Unia Europejska wkrótce upadnie „...(więcej )

Hans-Hermann Hoppe „Tłumaczenie: Marcin Zieliński „ Intelektualna przykrywka dla socjalizmu„ ….” Oczywiście, część socjalistów może być zwyczajnie zła. Mogą oni nie mieć nic przeciwko nędzy, w szczególności, gdy jest to nędza innych ludzi, podczas gdy oni sami są odpowiedzialni za rządzenie i czerpią z tego tytułu korzyści. „....”istnieje nieunikniony związek pomiędzy socjalizmem i niskim standardem życia”.....(więcej)

„Kaczyński: „Jedyną siłą, która może dokonać zmiany, jest PiS. Pierwszy warunek, to zwycięstwo dające możliwość skonstruowania jednopartyjnego rządu”...”mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński, który był gościem Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu. „..”Kolejne pytanie, bardzo ważne, jaki ten rząd ma być. Chciałbym powiedzieć, że prze z rząd rozumiem szefów urzedów, wojewodów, itd. - być może nawet 200-osobowa grupę, to musi być grupa ludzi kompetentnych, W sferze rządzenia państwem, umiejętność rozmowy ze społeczeństwem i nieoddziaływanie na nie – to też kompetencja. Musi to być grupa uczciwych. Kierujących się w swoje działalność motywami zasadniczymi, a nie interesownymi. Musi to być grupa ludzi wolnych do pewnego sposoby myślenia, nazwałby imposybilnym determinizmem, przeświadczeniem, że nic nie da się zrobić albo nie ma sensu nic robić, bo mechanizmy rynkowe to załatwią. To wyjątkowo niedobry sposób myślenia! Nie przeczę, że te mechanizmy działają, ale wymagają wsparcia ze strony władzy, a czasami nie działają w ogóle. Ten rząd musi działać  ku pewnemu elowi. Należy zapytać, jaki cel mamy. Mówiąc w skrócie: to cel, który sprowadza się do podtrzymania trwania naszej wspólnoty narodowej i cel sprowadzający się do tego, by ta wspólnota mogła się rozwijać, by w nieodległym czasie uzyskać status równy ze starą UE. Równy, jeśli chodzi o jakość usług społecznych. Ta równość ma być zarówno w wymiarze wspólnoty, jaki i jednostkowym . Przeciętny Polak powinien znaleźć się w sytuacji, która nie jest gorsza od sytuacji przeciętnego Niemca. Czy ten cel nie jest sprzeczny  z celem szybkiego rozwoju? Otóż w moim przeświadczeniu – nie, zwłaszcza w pierwszym etapie wyjścia  z pułapki średniego rozwoju. Różnego rodzaju rozwiązania się wspierają i tworzą prostą synergię, zwiększają popyt..(źródło )

an Michał Małek”Państwo opiekuńcze to państwo bezpieczeństwa socjalnego, które ma rozwiązywać problemy społeczne. W rzeczywistości ma ono zastępować praktykowanie przez ludzi miłosierdzia i solidarności tak zwaną dobroczynnością państwową - dobroczynnością, w której obywatele uczestniczą pod przymusem i z ograniczeniem ich praw do własności i wolności. Obecnie praktycznie wszystkie państwa w jakimś stopniu wpisują się w ten model. Ekstremalnymi przykładami państw opiekuńczych są państwa komunistyczne, a najmniej opiekuńcze to te o najwyższym wskaźniku wolności gospodarczej i indywidualnej, gdzie ludzie są najmniej skłonni powierzać swe losy państwowym urzędom. Istotną cechą państwa opiekuńczego czy socjalistycznego jest odrzucenie zasady poszanowania własności, a więc i wolności obywateli. Mówiąc prostym językiem - istotą takiego państwa jest okradanie obywateli, bo przecież fundusze i wszelkie tak zwane dobrodziejstwa państwowe pochodzą pośrednio z kieszeni obywateli. Bierność ofiar rozzuchwala złodzieja i grabieżcę, który zaczyna się czuć panem i traktować je jak swoich niewolników, w stosunku do których wolno mu dokonywać różnych niegodziwości, łącznie z odbieraniem im ich dzieci, jak dzieje się w państwach skandynawskich, a zwłaszcza w Szwecji. Obywatele winni sobie zdawać sprawę z tego, że darmowe świadczenia ze strony państwa są wielkim oszustwem. Aby państwo coś obywatelom dało, musi im najpierw zabrać znacznie więcej, bo przecież cały olbrzymi system biurokratyczny zajmujący się zarządzaniem i redystrybucją funduszy musi przecież z czegoś żyć. System opiekuńczy w Polsce, podobnie zresztą jak w innych krajach, gdzie wydatki na cele opieki państwowej, fałszywie nazywanej opieką społeczną, przekraczają wpływy do budżetu państwowego na te cele, a to częściowo w wyniku nadmiernego opodatkowania ludności i stosowania innych środków hamowania gospodarki skazany jest na załamanie się, choć przez pewien czas może być podtrzymywany kosztem rujnowania gospodarki narodowej.”. (więcej )

Jędrzej Bielecki „Wybitny brytyjski historyk Tony Judt uważał, że tak jak „american way of life” jest spoiwem, który łączy emigrantów osiedlających się w Stanach Zjednoczonych, tak zabezpieczenia socjalne są tym, co odróżnia kraje Unii Europejskiej od reszty świata. „...”W najnowszym raporcie OECD ostrzega jednak, że państwo dobrobytu może okazać tylko epizodem w historii Starego Kontynentu, którym cieszyły się zaledwie dwa pokolenia Europejczyków. Okazuje się bowiem, że w ciągu minionych trzech lat nierówności w dochodach między biedakami i bogaczami z krajów zjednoczonej Europy bardzo zbliżyły się do tego, co dzieje się po drugiej stronie Atlantyku. Różnice w poziomie życia warstw społecznych pokazuje indeks Giniego (gdzie zero to absolutna równość, a 100 całkowita nierówność). W Stanach Zjednoczonych osiągnął on 38 – poziom, który ostatnio był notowany w latach 20. XX wieku. Ale nie jest on już wiele niższy w takich krajach Europy jak Wielka Brytania (35), a nawet Francja (30) i Niemcy (29). „...”Unia mogła się swobodnie rozwijać także dlatego, bo jej potencjalni konkurenci, jak Chiny, Indie czy Związek Radziecki, funkcjonowali poza globalnym obiegiem ekonomicznym. W ten sposób przez trzy dekady Europa przeżyła bezprecedensowy wzrost „...”Dziś jednak podobne sceny widać na ulicach Aten czy Salonik, gdzie łączna liczba bezdomnych przekroczyła 40 tysięcy. – Przeżywamy katastrofę humanitarną, która jeszcze niedawno była nie do wyobrażenia w Europie – ostrzega Nikitas Kanakis, szef greckiego oddziału organizacji Medecins du Monde.”...”Zdaniem Komisji Europejskiej już 27 proc. Greków grozi bieda, a 11 proc. żyje w warunkach „ekstremalnego ubóstwa”. To oznacza, że ponad milion osób nie dojada i nie ma pieniędzy na ogrzewanie. Codziennie grecki kościół prawosławny rozdaje rodowitym Grekom 250 tysięcy darmowych posiłków. Pięć lat temu, przed wybuchem kryzysu, ta forma pomocy była organizowana wyłącznie dla nielegalnych emigrantów. „...”Z danych Brukseli wynika, że już jednej czwartej hiszpańskiego społeczeństwa – a więc prawie 12 milionom osób – grozi ubóstwo. To ci, którzy pozostają bez pracy (ponad połowa młodych ludzi), eksmitowani z domów (prawie 100 tys. rodzin rocznie) „...”ednym z nielicznych krajów, które zdaniem OECD próbuje jeszcze ograniczyć wzrost nierówności społecznych, jest Francja. Ale za cenę, która w dłuższej perspektywie jest nie do zaakceptowania. Podatki płacone nad Sekwaną pochłaniają już bowiem największą w Europie część dochodu narodowego – Francuzi pobili pod tym względem nawet Szwedów. Fiskus dusi wzrost gospodarczy i powoduje, że wielu przedsiębiorców wybiera emigrację.Paryż próbuje w ten sposób – czyli na kredyt – utrzymać resztki państwa opiekuńczego. Jednak analiza francuskiego urzędu statystycznego INSEE pokazuje, że metoda ta nie jest zbyt skuteczna, bo różnice w dochodach i perspektywach życiowych bogatych i biednych i tak się szybko rozchodzą. Okazuje się na przykład, że 35-letni obecnie robotnik będzie statystycznie żył aż sześć i pół roku krócej niż menedżer; zaledwie co piąte dziecko robotników pójdzie na studia; aż 85 proc. rodziców samotnie wychowujących dzieci to kobiety, a majątek zgromadzony przez 10 procent najbogatszych francuskich rodzin jest 35 razy większy niż aktywa dolnej połowy gospodarstw domowych!”.. ..(więcej )

Milton Friedman („Podstawowym złem paternalistycznych programów jest ich wpływ na szkielet naszego społeczeństwa. Osłabiają rodzinę, zmniejszają bodźce do pracy, oszczędności,  innowacji, ograniczają naszą wolność" – napisał w „Wolnym wyborze") czy Friedrich Hayek („Im bardziej pozycja ludzi staje się zależna od działań rządu, tym bardziej będą się domagali, aby ten dążył do (...) sprawiedliwości rozdzielczej. Tak długo, jak długo wiara w sprawiedliwość społeczną kieruje działaniem politycznym, proces ten musi stopniowo przybliżać się do systemu totalitarnego") ...(więcej )

Cytaty te zaczerpnąłem z tekstu Marczuka „Welfare State .Pożegnanie z iluzja „ Inny cytat „„Jeśli państwo opiekuńcze ma jakąś oficjalną datę powstania, to jest to 5 lipca 1948 r." – pisze w książce „Ekonomika polityki społecznej" prof. Nicholas Barr, brytyjski ekonomista z London School of Economics. To właśnie wtedy w liberalnej Wielkiej Brytanii został wprowadzony tzw. plan Beveridge'a. Powstał na podstawie raportu przygotowanego przez Komitet ds. Ubezpieczeń Społecznych i został przekuty w plan zabezpieczenia społecznego. Uznano, że to państwo powinno odpowiadać za wiele czynników ryzyka, m.in. za bezrobocie, niezdolność do pracy, starość, zgon żywiciela rodziny czy niepełnosprawność. Jak się okazuje, to, co wydaje nam się dzisiaj oczywistością, przez całe wieki istnienia ludzkości wcale nią nie było. „.....”Mnożą się więc przywileje, emerytury dla 50-latków, zasiłki dla bezrobotnych tak wysokie, że nie opłaca się pracować, renty dla zdrowych, państwowe gwarancje kredytu dla „golców", czterodniowy tydzień pracy, pomoc dla wszystkich. Państwo może wszystko, możemy zadłużać się w nieskończoność, jesteśmy coraz bliżej raju – opowiadają wyborcom politycy. Na przykład w Europie wydatki na cele socjalne przekraczają 30 proc. PKB. „.. (więcej )
Ważne Kaczyński „Należy zapytać, jaki cel mamy. Mówiąc w skrócie: to cel, który sprowadza się do podtrzymania trwania naszej wspólnoty narodowej i cel sprowadzający się do tego, by ta wspólnota mogła się rozwijać, by w nieodległym czasie uzyskać status równy ze starą UE. Równy, jeśli chodzi o jakość usług społecznych. Wojciechowski „Za obecny dług zapłacą obywatele. Powiększanie długu publicznegostaje się więc zamaskowaną formą kradzieży „....”Oznacza to, że zaciąganie pożyczek przez rządzących narusza przykazanie "nie kradnij!" i właściwie powinno być ścigane przez prawo. „.....”Cytat: "Ilekroć banda złodziei uchwyci w pewnym stopniuwładzę, potrafią oni zagrabić całe państwa, nie obawiając się wcale represji prawa, ponieważ czują się silniejsi od prawa. Są to jednostki o skłonnościacholigarchicznych, spragnione tyranii i panowania, a dokonując potwornych kradzieży, osłaniają je dostojną nazwą majestatu legalnej władzy i rządu, które są wistocie dziełem rabunku" „....„Ale zadłużanie państwa ma też wymiar moralny. Może nawet przede wszystkim moralny, gdyż jest nieuczciwe wobec obywateli i przyszłych pokoleń. Spłata nie jest przecież tak naprawdę problemem "ich", władzy, lecz naszym, jako podatników „.....”Zadłużanie państwa nie jest widziane jako kradzież czy ogólniej przestępstwo …..choć pozostaje nieodpowiedzialne i szkodliwe „....”Oficjalnie są to pożyczki na inwestycje itp. Jednakże, gdyby administracja wszystkich szczebli nie urosła przez 20 lat trzy- czy czterokrotnie, nie byłoby wcale dziury w budżecie i potrzeby pożyczania! „...” Tradycyjna prawna definicja kradzieży brzmi: "Potajemne zabranie rzeczy cudzej z chęci zysku". W przypadku długu publicznego wszystko się zgadza!Potajemne: rząd zaciąga długi, nie informując ogółu, o co tu chodzi, czym naprawdę jest deficyt budżetowy i pokrycie go przez emisję obligacji itd. Jeśli pojawi się informacja o kwocie zadłużenia, nie towarzyszą jej dane o kosztach oprocentowania. Tym bardziej nie dostaniemy kwitu z informacją, ile spadnie na nas samych i naszych potomków”......”Następnie kradzieżą jest wywoływanie inflacji przez emisję pustego pieniądza i lewych papierów wartościowych, praktyka powszechna. „...”Cechy oszukańczej piramidy finansowej ma system emerytalny, w którym składkami ściągniętymi dziś spłaca się stare zobowiązania, a płacącym obiecuje, że kiedyś przyszły rząd coś im da. Tylko że ten przyszły rząd nie bardzo będzie miał z kogo ściągać. Rodzice chcieliby mieć więcej dzieci, ale przy obecnym systemie podatkowym ich nie stać. A młodzi podatnicy emigrują. „.. (więcej )

Wojciechowski „”W niezarejestrowanej działalności gospodarczej chodzi, nierzadko bardziej niż w legalnej, o zadowolenie klienta i o zdobycie jego zaufania „..”Jakie są tu plusy? Klient oszczędza, a przedsiębiorcy i pracownicy zyskują utrzymanie, gdyż po odprowadzeniu podatku ich praca stałaby się nieopłacalnaWiele z tych dóbr legalnie w ogóle by nie powstało. Odpowiada to moralnym celom gospodarki w ogóle, gdyż polega ona na produkowaniu i dostarczaniu ludziom potrzebnych im do życia dóbr materialnych. „.....”Szara strefa to termin potoczny, lepiej ją określać -  tak jak statystycy -  jako „gospodarkę nierejestrowaną"....”Tymczasem chodzi tu o pożyteczną działalność gospodarczą: produkcję dóbr i usług oraz obrót nimi. Według szacunków GUS dostarcza ona Polsce kilkanaście proc. PKB, a według niektórych ekspertów blisko 30 proc. PKB „...”Mówi się o niej jednak dużo rzadziej niż o części gospodarki nadzorowanej przez urzędy. „....”Czy ktoś jest okradziony? Rząd uważa, że tak, gdyż nie uzyskał podatku. Otóż, po pierwsze, uzyskał podatki pośrednie, wpływy z VAT i akcyzy za zużyte towary. Likwidując siłą szarą strefę, utraciłby te dochody. Po drugie, w sytuacji, gdy podatki są nadmierne, a rządy pozwalają na to, by z powodu bezzasadnych świadczeń, rozrostu administracji, marnotrawstwa i korupcji środki z nich były trwonione, należy przyznać podatnikom moralne prawo do niepłacenia części podatków......”Drugi zarzut to wyzysk pracowników. Jednakże zatrudnienie w szarej strefie odbywa się na podstawie wolnej umowy. Jej rejestracja jest potrzebna ZUS, a nie stronom. „Chcącemu nie dzieje się krzywda" -  mówi prawo rzymskie. Jeśli zarobki są zbyt niskie, to z powodu wielkiego bezrobocia, a temu winne są rządy, które przez wysokie podatki i krępujące przepisy blokują przedsiębiorczość, a tym samym utrudniają zatrudnienie. Nieuczciwe jest natomiast pobieranie jednocześnie płacy i zasiłku -  do czego jednak kusi polityka socjalna rządów. „.....”Sytuacja taka jest typowa dla wielkiego biznesu. Chroniony przez rządy przed konkurencją może sobie pozwolić na zmowy i dyktat cenowy. Żyje w części z zaopatrywania firm drobniejszych, które produkują konkretne towary i usługi. To je więc wyzyskuje i ich klientów. Rządom cała ta sytuacja dogadza, gdyż może zyski takich firm opodatkować, czyli uzyskać udział w łupach (chyba że na skutek nieudolności lub korupcji pozwala zyski ukryć i wywieźć). „.....”W Polsce ochronę własności intelektualnej w 2011 roku wyceniono w punktach na 6,6, a materialnej na 5,6 (na 10,0). Ten ostatni wynik jest zresztą bardzo słaby, odpowiada 90. miejscu na 129 krajów zbadanych, obok Malawi, Kazachstanu itp.; w Europie gorzej jest tylko w krajach bałkańskich.” ...(więcej )
Mój komentarz Jarosław Kaczyński to niewątpliwie najwybitniejszy polki polityk od czasów Piłsudskiego i na pewno zasłużył sobie na to, aby leżeć kiedyś na Wawelu. Ale nawet on nie jest w stanie utrzymać społeczny socjalistyczny, czy jak go Kaczyński nazywa ,solidarnościowy model. Socjalistyczny model Polski opiera się na wypracowanym przez lichwiarstwo i oligarchię systemie okradania wysokimi podatkami pracujących i rozdawnictwa lumpen elektoratowi . Czyli na wysokich podatkach , czyli powszechny podatek dochodowy, vat i zus z jednej strony,a z drugiej na absurdalnej , ekonomicznie nie do utrzymani omnipotencji państwa .Totalitarny system emerytalny w którym to politycy decydują czy zapędzą Polaków na taśmy produkcyjne koncernów do 67 , czy tylko do 65 roku życia . Państwowa służba zdrowia , coraz droższa , przy której ludzie zaczynają zdychać pod szpitalami , w której to politycy decydują , kogo będą leczyć i czym , państwowe szkolnictwo, w którym politycy decydują , czy dzieci będą seksualizowane, czy też nie

Pamiętajcie państwo ,że jeśli nie oddamy szkół i dzieci rodzicom to dopóki Kaczyński będzie rządził to dzieci nie będą w szkołach seksualizowane , ale Kaczyński nie daje gwarancji ochrony przed pedofilizacją szkół po utracie władzy. Dletego też najlepszą gwarancją uchronienia dzieci przed seksualizacją nie jest Kaczyński , ale oddanie dzieci i szkół rodzicom Najlepszym dowodem na prawdziwość mojej tezy ,że system społeczny, solidarnościowy w Polsce jest system bandyckim , anty ludzkim i antypolskim jest fakt że wybyczony , wypoczęty bezrobotny młody człowiek, który ,nie ma dzieci , a jest na bezrobociu ma bezpłatną służbę zdrowia , a ciężko tyrający na umowę zlecenie ojciec dwójki dzieci nie ma prawa do bezpłatnej służby zdrowia. Ba , nawet jego dzieci nie mają prawa do bezpłatnego lekarza.

Andrzej Duda już dawno powinien złożyć projekt ustawy kończący z tym łajdactwem państwa opiekuńczego, solidarnościowego       Żadne państwo, które posiada totalitarny system powszechnych przymusowych ubezpieczeń społecznych nie ma przyrostu ludności tubylczej, Wszystkie maj problem depopulacji i upadku gospodarczego, społecznego, technologicznego. Japonia, Korea południowa, Rosja, Portugalia, Włochy, Grecja , Wielka Brytania, Szwecja, Niemcy itd. .Absolutnie wszystkie solidarnościowe państwa nie ważne , czy w Europie, czy w Azji mają problem z rozbiciem rodziny , załamaniem się systemów społecznych .To nie przypadek  Czy Kaczyńskiemu , przy całym jego geniuszu politycznym uda się utrzymać w Polsce zbankrutowany system solidarnościowy, socjalistyczny? Nawet Kaczyńskiemu nie uda się dokonać takiego cudu i powstrzymać upadku  totalitarnego systemu państw opiekuńczego, solidarnościowego. Marek Mojsiewicz

Europa widziana pojedynczo Subotnik Ziemkiewicza Tyle słów o kryzysie imigracyjnym, niekiedy bardzo mocnych – a przecież sprawa jest bardzo prosta. Jeśli po jednej stronie rzeki mieszkają coraz liczniejsi, silni, młodzi, mający mnóstwo dzieci do wykarmienia, przyzwyczajeni do trudów i – last but not least – biedni, a po drugiej stronie coraz mniej liczni, starzy, słabi, wygodniccy, bezdzietni i bogaci, to ci pierwsi prędzej czy później przejdą rzekę i zmuszą drugich, by im swe bogactwa oddali. „Takie są odwieczne prawa natury”, jak to mówią w kultowym filmie Barei. Uzasadnienie, dlaczego wyzucie starców z ich mienia jest czynem moralnym i godnym, wymyśli się bez trudu. Dajmy na to, takie, że biedni są ludźmi pobożnymi i uczciwymi, a bogacze degeneratami nurzającymi się w rozpuście. I że bogacze swoje bogactwa zdobyli nieuczciwie. Ukradli je przodkom biedaków, wycisnęli z nich przemocą w drodze kolonialnego wyzysku oraz niekorzystnych umów handlowych, zawartych ze skorumpowanymi tubylczymi rządami. W ogóle to te bogactwa nie są im potrzebne, bo przecież nie mają dzieci. Mniejsza o szczegóły. Kto ciekaw, niech się nauczy języków dominujących na Bliskim Wschodzie i w północnej Afryce – na stosownych stronach internetowych i w gazetach znajdzie dość takich uzasadnień, nieodparcie logicznych i przekonujących. A komu się uczyć arabskiego nie chce, wystarczy, że sobie przypomni hasło Włodzimierza Iljicza: „grab nagrabliennoje”. Oczywiście, jeśli bogaci starcy są sprytni, mogą przez jakiś czas wykorzystywać skutecznie naturalną zaporę, jaką stanowi rzeka. Mogą – jak robili to Rzymianie czy Bizantyjczycy (którzy dla siebie samych też byli Rzymianami, to potomność wymyśliła używaną dziś nazwę) – skłócać biednych i skłaniać do walki pomiędzy sobą, rzucając wedle uznania co nieco ze swego bogactwa za takie czy inne usługi. Mogą przepuszczać przez graniczny most tylko ograniczoną liczbę wybranych, gotowych wykorzenić się ze starej tożsamości i przyjąć nową. Ale jeśli bogatych jest coraz mniej i są coraz starsi, a biednych coraz więcej i coraz bardziej świadomych swej siły i doznawanej niesprawiedliwości, wszystko, co się da wymyślić, będzie tylko opóźnianiem nieuchronnego. Od ogółu do konkretu przechodząc: nie trzeba być prorokiem by przewidzieć, że kretyn, który piłuje pod sobą gałąź, w końcu spadnie na łeb. To, że coraz liczniejsza biedota z dawnych europejskich kolonii ruszy prędzej czy później szukać bogatszego i wygodniejszego życia na Starym Kontynencie, jak przed wiekami ruszyli Wandalowie, Goci i inni, było oczywiste. To, że jedynym, co może Europę ocalić przed podzieleniem losu Rzymu, jest powrót do wartości, które dały jej wielkość – też było dość oczywiste, i niektórzy, na czele ze św. Janem Pawłem II, wierzyli, że takie odrodzenie się dokona. Nie twierdzę, że jest to już niemożliwe, ale jak na razie Europa idzie w przeciwną stronę: jakby chciała wręcz oczyścić z siebie teren dla nowych mieszkańców i posprzątać ślady po cywilizacji wyrosłej z Grecji, Rzymu oraz Ewangelii. Zróbcie Państwo proszę to, co robi każdy pisarz fantastyki – nie patrzcie na bieżący obrazek z nosem tuż przy nim, weźcie krok do tyłu i spojrzyjcie z dystansu, z perspektywy dziesięcioleci. Można się domyślać, jakie były przyczyny tego, że fala migracji nabrała takiej mocy akurat teraz, kto za tym stał, jakie pieniądze i interesy, jakie polityczne rachuby i medialne operacje zbiegły się. Ale przecież to jest tak jak z Arcyksięciem Ferdynandem: gdyby nie pojechał do Sarajewa, to znalazłby się inny kamień uruchamiający nieuchronną lawinę, bo wyścig zbrojeń, przekonanie o niemożności pogodzenia niemieckiej kultury z francuską dekadencją, anglosaskim krętactwem i rosyjską dziczą oraz powszechne oczekiwanie rozstrzygającego o dziejach ludzkości starcia po prostu musiały się skończyć tak, jak się skończyły. Parę milionów uchodźców koczuje od lat w krajach, które wreszcie uznały się za stosowne ich pozbyć i znalazły na to sponsorów, paręnaście milionów młodych mężczyzn nie ma w swoich krajach perspektywy znalezienia starego dochodu, stabilizacji i kobiet, a wszyscy oni oglądają tę samą telewizję co my. Oczywiście, fakt że Unia Europejska wpadła w ręce lobbystów, krótkowzrocznych biurokratów i nawiedzonych ideologicznie idiotów pogarsza jej sytuację, ale na dłuższą metę nawet genialne przywództwo nie uchroni Zachodu przed wypiciem piwa, które warzy od wielu dziesiątek lat. Nie sądźcie Państwo, żebym pisał to wszystko aby was dołować i bawić się, jak klasyczny „gęgacz”, darciem szat i ubieraniem w kunsztowne frazy konstatacji, że wszystko stracone i nic się nie da zrobić. Owszem, wszystko stracone – ale nie przez nas. To nie do nas przecież wybierają się te głodne tłumy, nawet jeśli niefortunnie ustawimy się im na drodze. Czy pamiętacie Państwo „Paragraf 22”? Jest tam scena w szpitalu z Żołnierzem, Który Wszystko Widział Podwójnie. Yossarian zauważył, że ten żołnierz jest z racji swej choroby traktowany tak, jak on sam chciał być traktowany, i dlatego naśladował objawy jego choroby. Aż do momentu gdy Żołnierz Który Wszystko Widział Podwójnie umarł. „Wtedy Yossarian uznał, że tu ich drogi muszą się rozejść” i zaczął krzyczeć „widzę wszystko pojedynczo!!!”

Otóż nadchodzi czas, kiedy nasze drogi z Unią Europejską powinny się zacząć rozchodzić. Potrzebowaliśmy członkostwa w niej z wielu względów, wśród których nie ostatnim był fakt, że gdyby nie ono, już by w Polsce ani jedna gazowa rurka nie należała do nas (przypominam, stosowną kapitulację podpisać rząd Tuska w 2009). Potrzebowaliśmy i nadal potrzebujemy uczestnictwa w Europejskim Obszarze Gospodarczym. Nie potrzebujemy politycznych struktur UE, ale udział w nich jest ceną, jaką płacimy za to, czego potrzebujemy. Ponieważ od lat Polska rządzona jest przez lobbystów, krótkowzrocznych biurokratów i nawiedzonych ideologicznie idiotów, płacimy niepotrzebnie za dużo – ideału, jakim jest status Norwegii, Polska przy obecnym potencjale oczywiście osiągnąć nie mogła, ale można było zrobić więcej, by się do niego zbliżyć. Teraz rozpoczyna się długotrwały proces, w którym polski interes narodowy wymaga, by nasze drogi z Unią Europejską zaczęły się rozchodzić, dokładnie tak samo, jak drogi Yossariana i Żołnierza Który Wszystko Widział Podwójnie, i dokładnie z tej samej przyczyny. Powtórzę – to proces, powolny i długotrwały, a nie jednorazowe „bum”. Nie musimy i wręcz nie powinniśmy robić rzeczy gwałtownych. Ale powinniśmy wszelkimi sposobami podtrzymać obecną niechęć migrującej biedy do osiadania w Polsce, i szykować się na przyjmowanie niebawem białych (białych kulturowo, bo pierwszymi będą zapewne zeuropeizowani potomkowie dawnych imigrantów, którzy najbardziej mają powody bać się napływowych barbarzyńców), bogatych i wykształconych specjalistów z demolowanych przez islam państw zachodnich. Tak, jak kiedyś czyniło to dawne Królestwo Polskie a potem Rzeczpospolita Obojga Narodów, zawdzięczając owym przybyszom wiele ze swej potęgi. Bardzo proszę siły polityczne, które dochodzą do władzy, i te, które rosną w rezerwie, na wypadek gdyby te pierwsze w ciągu kilku następnych lat nie dały sobie rady, aby solidnie nad tym codziennie myślały, i aby nie przesłaniały im historycznego procesu bieżączki.

Rafał A. Ziemkiewicz

2015-09-27 Strategiczne wystąpienie prezesa Kaczyńskiego w Poznaniu

1. Wczoraj prezes Jarosław Kaczyński wystąpił na posiedzeniu Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu i przedstawił koncepcję rządzenia Prawa i Sprawiedliwości po rozstrzygnięciu wyborczym 25 października. Mówił o konieczności posiadania bezwzględnej większości w przyszłym Parlamencie jako podstawie realizowania w pełni (bez konieczności wchodzenia w kompromisy), programu przedstawianego przez Prawo i Sprawiedliwość w kampanii wyborczej. Stwierdził, że do rządzenia potrzebni są kompetentni, uczciwi ludzie zarówno na poziomie centralnym, regionalnym i lokalnym, co więcej wiarygodni, a więc tacy, którzy bez zbędnej zwłoki zaczynają realizować przedstawiany w kampanii wyborczej program.

2. Jego zdaniem celem strategicznym nowego rządu powinno być z jednej strony podtrzymanie trwania narodowej wspólnoty z drugiej strony jej rozwój, by w nieodległym czasie uzyskać status równy ze starymi krajami UE. Ta równość ma być osiągnięta nie tylko w wymiarze wspólnoty ale także tym jednostkowym, co określił jako sytuację „w której przeciętny Polak osiąga porównywalny poziom życia jaki będzie miał wówczas przeciętny Niemiec”. To ambitne zamierzenie nie jest sprzeczne z potrzebą szybkiego rozwoju naszego kraju, ba szczególnie w pierwszym etapie czyli wyrwaniu się z pułapki średniego rozwoju, jest to wzajemna synergia głównie poprzez zwiększanie popytu. Wspomniał o konieczności rozpoczęcia rządzenia od zrealizowania głównych zapowiedzi z kampanii wyborczej: obniżeniu wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn, podniesieniu do 8 tys. zł kwoty wolnej od podatku PIT i wypłacie 500 zł na każde dziecko w mniej zamożnych rodzinach i na drugie i kolejne w tych bardziej zamożnych jako wręcz podstawie zbudowania już na początku wiarygodności nowej ekipie rządowej.

3. W dalszej części wystąpienia zdefiniował zasoby jakimi nasz kraj może dysponować w sytuacji rozumnego ich uwolnienia między innymi przez szybkie zmiany przepisów prawnych. Pierwszym jest polska przedsiębiorczość, której kolejną falę na miarę tej z przełomu lat 80-tych i 90-tych, trzeba uwolnić poprzez zdjęcie jej od przysłowiowego „worka kamieni” w postaci mitręgi biurokratycznej i przebudowę systemu podatkowego. Drugi ważny zasób, to możliwości intelektualne Polaków, które pozwalają na przejście polskiej gospodarki w szczególności małych i średnich firm na znacznie wyższy niż do tej pory poziom innowacyjności. Trzeci zasób to inwestycje których średni poziom nie przekracza w ostatnich latach 17% PKB (mimo wykorzystywania środków europejskich z perspektywy 2007-2013), a powinien być przynajmniej o 8-10 punktów procentowych wyższy. Będzie on realizowany poprzez wykorzystanie w latach 2016-2022 przynajmniej 1 biliona złotych na inwestycje (środki europejskie, środki przedsiębiorców i gospodarstw domowych, środki bankowe i środki oraz majątek jakim dysponują spółki skarbu państwa). Kolejny zasób to popyt blisko 40 mln konsumentów ciągle zapóźnionych jeżeli chodzi o poziom wynagrodzeń, które należy podwyższać zarówno poprzez wzrost płacy minimalnej ale także wzrost poziomu płac w gospodarce nadążający za wzrostem wydajności pracy (udział płac w PKB w Polsce to około 37%, średnia unijna to 47%, a najbogatsze kraje UE mają ten udział przewyższający 50% PKB). Kolejne zasoby to umacnianie tożsamości Polaków i zwiększanie ich pewności siebie, obniżenie poziomu sporów w naszym kraju, a także konieczność podniesienia na znacznie wyższy poziom usług społecznych w zakresie ochrony zdrowia, edukacji, kultury, wymiaru sprawiedliwości, a także konieczność obrony dobrego imienia Polski w każdym wymiarze.

4. Do realizacji tak zakrojonego programu Prawo i Sprawiedliwość, ma nie tylko przygotowane kadry jak stwierdził prezes Kaczyński ale także konkretne projekty ustaw w każdej z wyżej wymienionych dziedzin. Dawno nie było w polskiej polityce tak strategicznych wystąpień polityków jak wystąpienie prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który jak wynika z powyższego, ma całościową wizję przebudowy polskiego państwa. Kuźmiuk

Point de reveries, dziewczęta! „Zdrada panowie, ale stójcie cicho!” - tak można by słowami poety skomentować postępek pani Teresy Piotrowskiej, ministrzycy spraw wewnętrznych w rządzie premierzycy Ewy Kopacz, popularnie zwanej „Koparą”. Otóż ministrzyca Piotrowska pojechała na konferencję poświęconą uchodźcom, a ściślej – temu ilu uchodźców będzie musiał przyjąć u siebie każdy kraj Rze..., to znaczy pardon, jakiej tam znowu „Rzeszy”; nie żadnej „Rzeszy” - bo przecież żadnej Rzeszy „nie ma”, podobnie jak „nie ma” w Polsce Wojskowych Służb Informacyjnych, a na świecie – izraelskiej broni jądrowej – więc chodzi oczywiście o konferencję poświęconą temu, ilu uchodźców będzie musiał przyjąć u siebie każdy kraj członkowski Unii Europejskiej. Tak bowiem postanowiła Nasza Złota Pani, a wiadomo, że postanowienia Naszej Złotej Pani są rozkazem, no może nie dla wszystkich, ale na pewno dla Umiłowanych Przywódców naszego nieszczęśliwego kraju. Mogliśmy się o tym przekonać ponad wszelką wątpliwość, bo o ile przedtem i pani premierzyca i pani ministrzyca snuły sobie marzenia dziewcząt o tym, jak to postawią się Naszej Złotej Pani i pokażą, że „nie będzie Niemiec pluł nam w twarz”, to później, kiedy Nasza Złota Pani tupnęła nóżką, pani ministrzyca Piotrowska w try miga przypomniała sobie, skąd wyrastają jej nogi i przyznała się do wszystkiego, niczym grecki premier Cipras na 17-godzinnym konwejerze. Jak pamiętamy, kiedy Nasza Złota Pani z francuskim filutem Hollandem zaaplikowała premierowi Ciprasowi konwejer, podczas gdy faworyt Naszej Złotej Donald Tusk stał na świecy pilnując, żeby nikt nie wszedł do izby tortur, premier Cipras puścił farbę na całej linii i nie tylko przyznał się do wszystkiego, ale w dodatku tak nastraszył grecki parlament, że ten całkowicie zapomniał o niedawnym referendum i z podkulonym ogonem podpisał wszystko, co podsunęli mu zagniewani plutokraci. Ale – żeby już zakończyć ten wątek – Syriza właśnie znowu wygrała wybory parlamentarne i tylko patrzeć, jak Cipras znowu zostanie premierem. Przewiedział to jeszcze w XVII wieku francuski aforysta Franciszek ks. de La Rochefoucauld zauważając, że tylko dlatego Pan Bóg nie zesłał na ziemię drugiego potopu, bo przekonał się o bezskuteczności pierwszego. Podobna sytuacja miała miejsce w Chicago – o czym wspomina Melchior Wańkowicz w swoich reportażach z Ameryki. Na stanowisko burmistrza kandydował tam polityk startujący pod hasłem: „Zło wytępię!” - no i oczywiście został wybrany. I dopiero wtedy rozpętała się korupcja i łajdactwa, jakich nawet przedtem świat nie widział. W rezultacie burmistrz powędrował do kryminału, ale pod odsiedzeniu kary znowu stanął do wyborów – oczywiście pod hasłem: „Zło wytępię!” - i – ma się rozumieć – został wybrany. Coś podobnego szykuje się również w naszym nieszczęśliwym kraju, w którym scena polityczna została przez architektów okrągłego stołu tak starannie zabetonowana, że obywatele mogą wybierać właściwie już tylko pomiędzy kandydatami stającymi do wyborów pod hasłem: „Zło wytępię!” Wracając jednak do pani ministrzycy Teresy Piotrowskiej, która w mgnieniu oka przypomniała sobie, skąd wyrastają jej nogi - to porzuciła ona wszelkie ustalenia w ramach „grupy wyszehradzkiej” i podpisała zgodę na kontyngent uchodźców wyznaczony przez Naszą Złotą Panią. Pozostałe kraje „grupy wyszehradzkiej” nie ukrywały na ten widok swojej irytacji, więc na przyszłość pewnie nie będą poważnie traktowały żadnej polskiej deklaracji – bo jakże tu traktować serio jakieś polskie deklaracje, kiedy przecież wiadomo, że rząd w Warszawie zrobi to, co mu każą bezpieczniaccy okupanci, reprezentujący albo Stronnictwo Ruskie, Albo Stronnictwo Pruskie, albo Stronnictwo Amerykańsko-Żydowskie, no a każde z tych stronnictw zrobi to, co rozkaże mu odpowiedni ambasador. A akurat we wszystkich mediach ukazały się informacje o przybyciu do naszego nieszczęśliwego kraju nowego amerykańskiego ambasadora Paula Jonesa, który pewnie jeszcze usprawni zarządzanie starymi kiejkutami, które na wyżyny wywindował poprzedni ambasador Mull. Nawiasem mówiąc, właśnie Amerykanie odmówili udzielenia Polsce pomocy prawnej w sprawie tajnych więzień CIA w naszym bantustanie, więc w tej sytuacji niezależna prokuratura nie będzie miała innego wyjścia, jak energiczne śledztwo umorzyć. Wyobrażam sobie, ileż radości dostarczy to Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, Leszkowi Millerowi, no i oczywiście – starym kiejkutom, które już będą wiedziały czego się trzymać i za drobny napiwek zrobią w podskokach wszystko, czego od nich zażądają nasi sojusznicy. A skoro już o naszych sojusznikach się zgadało, to nie od rzeczy będzie zwrócić uwagę, że bliski jest czas, a owszem - może nawet już nadszedł - gdy sojusznikiem naszych sojuszników zostanie zimy ruski czekista Putin, który w ramach sprzątania po amerykańskim prezydencie Obamie właśnie rozpoczął wojnę przeciwko Państwu Islamskiemu w Syrii. W tym celu wesprze tamtejszego tyrana, którego pragnął obalić prezydent Obama, bo z dwojga złego, lepszy już znany tyran, niż nieznana tyrania Kalifatu. Co z tego będzie miał zimy czekista – tego nie wiemy, chociaż nie można wykluczyć, że niezależnie od tego, co sobie załatwi z tyranem w Syrii, może dostać od Waszyngtonu jakieś koncesje na Ukrainie. Wskazywałby na taka możliwość nie tylko rozpaczliwy apel starego żydowskiego grandziarza finansowego Jerzego Sorosa, by „świat” a zwłaszcza „Europa”, poświęciły się „ratowaniu Ukrainy”, jak i wizyta koordynacyjna izraelskiego premiera Beniamina Netanjahu w Moskwie. Stary grandziarz musiał przestraszyć się perspektywy utracenia większości, a może nawet wszystkich ukraińskich alimentów i dlatego tak nagle zaskomlał, ale izraelski premier, pokazując prezydentowi Obamie, że podobnie jak w Polsce PSL, to on też ma stuprocentową zdolność koalicyjną, pewnie załatwi z zimnym ruskim czekistą, żeby wszystkiego staremu żydowskiemu grandziarzowi nie zabierał. Jeśli tak będzie rzeczywiście, to tylko patrzeć, jak nie tylko pan red. Michnik znowu zacznie dostrzegać w zimnym ruskim czekiście rozmaite zalety, ale swe dotychczas nieubłagane stanowisko zmienią również stręczyciele „judeochrześcijaństwa” z poświęconego portalu „Fronda”, ostatnio specjalizujący się w tropieniu agentów Putina i agentów Szatana, co w końcu na jedno wychodzi – oczywiście na konkretnym etapie, bo na nadchodzącym etapie trzeba będzie ćwierkać już z całkiem innego klucza. Tym bardziej, że – jak zapewnił nas pan minister spraw zagranicznych Schetino – żaden następny rząd, jaki wyłoni się z chaosu po 25 października, kiedy to w naszym nieszczęśliwym kraju odbędą się wybory parlamentarne – nie będzie mógł już niczego zmienić w sprawie ustalonego kontyngentu uchodźców. To również pokazuje, że kontynuacja przeważa u nas nad zmianami, które dokonywane są wszak po to, by wszystko pozostało po staremu. Stanisław Michalkiewicz

Konwencja partii KORWiN: Nowi ludzie, nowy porządek INFO: W Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach odbyła się oficjalna prezentacja kandydatów partii KORWiN w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Kandydaci podpisali zobowiązanie wyborcze. Na początku konwencji przemówił europoseł Janusz Korwin-Mikke, prezes partii:

- To co się dzieje w Polsce i Europie, to nie jest kryzys, to jest rezultat, musimy to ludziom tłumaczyć. Co trzeba zrobić? My wiemy to dokładnie. Mówię o tym od co najmniej od 20 lat. Ale takich ludzi jak ja jest teraz bardzo wiele. Kiedyś były ich tylko jednostki, teraz to się odbudowuje. Mamy setki tysięcy ludzi, którzy rozumieją wartości prawicy. Zmiana rządu nic nie da. Musimy zmienić ustrój, musimy zmienić ustawy. Idziemy po zmianę ustawodawczą, mamy nadzieję, że nam się to uda (…). Trudno powiedzieć ludziom rzecz oczywistą – że dobrobyt pochodzi z pracy, a nie z dotacji od Unii Europejskiej. Dobrobyt rodzi się z pracy, coraz więcej ludzi to rozumie. Chińczycy ciężko pracują i stąd bierze się ich sukces gospodarczy, a nie z dotacji od Unii Europejskie. (…) Mówimy nie o społeczeństwie, ale o narodzie. Naród to nasi przodkowie, nasze dzieci, nasze wnuki i prawnuki (…). Słowacja się przebudziła, mówi, że prędzej złamie prawo, niż zgodzi się na dyktat Unii, jeśli chodzi o przymusowe kwoty imigrantów. Przebudziły się Czechy. A za to, co dzieje się z Polską – odpowiada ta banda czworga, te partie, które rządzą na przemian od 20 lat. I my musimy z nimi wygrać! Siła jest tu – w naszych głowach, u ludzi, którzy myślą zdrowo, u ludzi, którzy chcą uratować Polskę i Europę. I my to możemy zrobić, jeszcze jest czas! Następnie głos zabrał p. Konrad Berkowicz, lider krakowskiej listy, informatyk, kandydat na prezydenta Krakowa w ubiegłych wyborach samorządowych:

- Ta konwencja nosi tytuł: nowi ludzie, nowy porządek. Ale nam tak naprawdę chodzi o stary porządek. Chodzi nam o porządek zwany normalnością, stan, który odebrali nam obecnie rządzący. Prezes Janusz Korwin-Mikke jest człowiekiem, który trochę tej normalności spróbował. I dzięki temu, że o tej normalności od wielu lat mówi, mamy takie ogromne pragnienie powrotu do normalności, za co bardzo mu dziękujemy (…). Łączy nas coś, co nadaje nam siłę, nadaje nam sens, co sprawia, że od wielu lat byliśmy, jesteśmy i niezależnie, co się stanie – będziemy; łączy nas coś, czego nie mają inne ruchy wchodzące w antysystemowe buty – czyli konkretny program, wspólne idee, wspólny cel i wspólne wartości!

P. Agnieszka Grzegorzewska, kandydatka okręgu gdańskiego, przedsiębiorca, analityk bankowy i radna partii KORWiN w Malborku, mówiła:

- Jestem radną (…), już na poziomie polityki samorządowej dzieje się bardzo źle, podobnie jest w Sejmie (…). Już na poziomie gminy zabierane nam są pieniądze w podatkach, ja się tym nie zgadzam (…). Wiecznie im mało naszych pieniędzy i bardzo często go marnotrawią. Ja się z tym nie zgadzam i dlatego kandyduje do Sejmu, by to zmienić. Potem na scenie pojawił się p.Tomasz Sommer, rzecznik prasowy kampanii parlamentarnej partii KORWiN, redaktor naczelny tygodnika „Najwyższy Czas!”, który kandyduje z listy warszawskiej:

- Jeden z klasyków myśli prawicowej - Włodzimierz Bukowski uważa, że w Europie rządzi religia socjalizmu. A główną metodą jej działania jest podatkowanie i tworzenie rozmaitych praw. Podatkowanie jest głównym sposobem zmuszenia nas do akceptacji tej religii (…). Takim nowym pokrzywdzonym w myśl ideologii tej religii są uchodźcy. Pod tym pretekstem będziemy zmuszani do uległości, a przede wszystkim do płacenia (…). Włodzimierz Bukowski powiedział, że religia socjalizmu została w życie wprowadzona ciężkim wysiłkiem jej wyznawców, co trwało prawie 200 lat. Wybrnięcie z tego wymaga pewnie takiego samego czasu (…). Pochodnia tej wolności, walka o nasze ideały, walka z religią socjalizmu, jest tutaj na tej sali (…). I mamy nadzieję, że te wybory będą kolejnym małym krokiem, żeby z tej szaleńczej religii nareszcie się wyzwolić!

P. Klaudia Witczak, liderka listy w okręgu legnickiego, architekt wnętrz, powiedziała: - My, młodzi ludzie, mimo solidnego wykształcenia nie możemy znaleźć w Polsce dobrze płatnej pracy, utrzymać swoich przedsiębiorstw. Jako przedstawicielka młodego pokolenia wiem, że tylko własną ciężką pracą można osiągnąć sukces. Chciałabym żyć w dumnej i bogatej Polsce, w której podatki są niskie (…). Chciałabym, żeby młodzi ludzie, którzy wyjechali, mogli wrócić z emigracji (…). Tylko program partii KORWiN może to umożliwić, dlatego zaangażowałam się w działalność w partii i kandyduje z jej list.

P. Agata Banasik, dyrektor marketingu w międzynarodowej spółce, liderka listy w Toruniu, mówiła:

- Czy zdajecie sobie państwo sprawę, że w branży nieruchomości w Polsce około 30 procent to koszty biurokracji? (…) Przez ostatnie lata miałam okazję wielokrotnie działanie tej biurokracji widzieć (…). Jako kandydatka na posła zobowiązuję się dążyć do wprowadzenia jednolitego prawa w postaci kodeksu budowlanego, kodeksu bez zbędnych ograniczeń. Powinniśmy umożliwić Polakom budowanie domów bez stawiania zbędnych wymogów prawnych i przepisów, bo domy to przecież nie tylko budynek, ale to też rodzinne ciepło (…). Dom i rodzina mogą się normalnie rozwijać tylko w warunkach wolności, własności i sprawiedliwości. I dlatego będziemy o to walczyć – już niedługo, i to w Sejmie! Doktor Radosław Czosnowski, dwukrotny Lekarz Roku, kandydujący z listy krakowskiej, mówił o polskiej służbie zdrowia:

- W obecnej chwili nie ma pacjentów, nie ma leczenia, nie ma lekarzy. Ja obecnie jestem nie lekarzem - a świadczeniodawcą, nie ma pacjentów tylko świadczeniobiorcy, ja państwa nie leczę – ale realizuje procedury (…). Prywatny właściciel nie zgodzi się, by nieznający się na sprawie urzędnik mówił mu, co ma robić, a tak właśnie dzieje się w publicznych szpitalach, gdzie jakość leczenia jest często bardzo niska (…). Nie ma możliwości racjonalnego funkcjonowania tego systemu, NFZ często płaci głęboko niedoszacowane sumy (…). Partia KORWiN ma w tej kwestii zdrowy rozsądek, którego brakuje obecnie rządzącym.

P. Artur Kalbarczyk, lider listy elbląskiej, przedsiębiorca, były reprezentant Polski w piłce ręcznej, który po latach powrócił z emigracji w Kanadzie, wyjaśnił:

- Przyjechałem do Polski, by pomóc ją naprawić (…). Wiem, jak działa w Kanadzie system sprawiedliwości, prokuratura, podatki i z tą wiedzą, 30-letnią wiedzą życia w Kanadzie, chciałbym pomóc zmieniać Polskę(…). Taki powrót do normalności gwarantuje tylko partia KORWiN.

P. Ewa Zajączkowska, kandydatka okręgu kaliskiego, nauczycielka historii i wiedzy o społeczeństwie, prezes stowarzyszenia Wolni Patrioci, powiedziała:

- Jesteśmy tutaj, bo łączą nas wspólne wartość – poszanowanie wolności jednostki, prawo do wolności prywatnej, poczucie sprawiedliwości, ale także suwerenności i patriotyzmu. Dzisiaj walczymy o to, żeby tę wolność państwa odzyskać. Pokazujemy władzy, że nie zgadzamy się z ich arogancją wobec narodu i państwa. Do tej walki potrzebujemy sojuszników – czyli państw z Grupy Wyszehradzkiej, w szczególności mowa o naszych braciach Węgrach (…). Mamy z czego być dumni, nie powinniśmy mieć żadnych kompleksów wobec państw z Europy Zachodniej i pod żadnym pozorem nie powinniśmy tym państwom ulegać (…). Niemcy chcą wybudować w naszym kraju obozy, gdzie zza krat będą wyglądać uchodźcy. Protestujemy praktycznie w każdym mieście, bo nie chcemy, by w Polsce mieszkali przymusowi uchodźcy, którzy nie chcą mieszkać w naszym kraju. (…) Musimy wprowadzić do Sejmu naszych przedstawicieli, którzy będą Polskę godnie reprezentować, którzy sprawią, że Polska będzie liderem w Europie Środkowej i którzy sprawią, że Polska będzie prowadziła suwerenną politykę.

P. Dawid Lewicki, lider listy kieleckiej, logistyk, politolog, kandydat na prezydenta Kielc w ostatnich wyborach samorządowych, mówił:

- Niedawno polska klasa polityczna udowodniła, że cytując klasyka – „państwo polskie istnieje tylko teoretycznie” - stało się to, kiedy została zdradzona Grupa Wyszehradzka. Polscy politycy uznali, że ważniejszy jest interes niemiecki, pana Schulza, pani Merkel, niż naszych sojuszników. My, partia KORWiN, jako pierwsi powiedzieliśmy stanowcze NIE – ani złotówka z kieszeni polskiego podatnika nie pójdzie do kieszeni nielegalnych imigrantów (…). Wierzę, że po kilku latach rządów prawicy Polska stanie się podmiotem, a nie przedmiotem na arenie międzynarodowej.

P. Miriam Shaded, przedsiębiorca, prezes Fundacji Estera, niezależna kandydatka z warszawskiej listy partii KORWiN, mówiła:

- Udało mi się już całkiem sporo osiągnąć - z jednej strony jestem przedsiębiorcą, z drugiej założyłam fundację, żeby pomóc ratować ludzkie życie (…) Udało mi się ściągnąć do tej pory 173 osoby, prześladowanych chrześcijan, z Syrii do Polski. Obecnie na świecie mamy do czynienia z wojną religijną i wojną cywilizacyjną (…), która powoli dociera do Europy (…). Nawet nie zdajemy sobie sprawy z zagrożenia, przed którym stoimy (…). Boję się, że prawo nie będzie broniło praw człowieka, praw kobiet. I o zmianę tego prawa walczę. Im więcej debat słyszę, im więcej wystąpień polityków oglądam, widzę, że jest to maraton politycznych ślepców, którzy po prostu biegną w przepaść (…). Nie chcę, żeby te konflikty przeszły do Europy, chce, żebyśmy byli wolni. Osiągnęliśmy bardzo wiele i powinniśmy chronić to, co mamy, chronić naszą wolność. (…) Staram się uświadamiać ludziom, czym tak naprawdę jest szariat (…). Żadna partia nie chce tego mówić głośno, poza partią KORWiN. Będę walczyć o ochronę praw człowieka, o ochronę praw kobiet (…).Oczywiście, jako przedsiębiorca – chciałabym także nie płacić tych podatków, bo czuję się okradana. Następnie na scenie pojawił się poseł Przemysław Wipler, lider katowickiej listy, z zawodu prawnik, współzałożyciel partii KORWiN, szef kampanii wyborczej w tych wyborach parlamentarnych:

- To są wielkie chwile dla Polski, wielkie chwile dla Europy. Po 25 października o tym, w jakim kierunku Polska pójdzie, będą decydować ludzie, którzy są na tej sali. Dlaczego jestem pełen wiary, że tak się wydarzy? Jestem głęboko przekonany, że realne poparcie dla partii KORWiN, które dynamicznie rośnie nawet w sondażach, różni się od rzeczywistego tak samo mocno jak to, co widzimy obecnie w reżimowych mediach od tego, co naprawdę myślą Polacy. Polacy w sprawie inwazji tych nielegalnych imigrantów na teren Polski są niezwykle zjednoczeni, są tej inwazji przeciwni (…). Jak to mówią – jeśli chcesz być oszukany po raz trzeci, zagłosuj na Platformę, jeżeli chcesz być oszukany po raz pierwszy, zagłosuj na Ryszarda Petru (…). Są tacy ludzie, jak Jarosław Kaczyński, który chce, żeby Polacy wydawali duże pieniądze na nielegalnych imigrantów (…). My się na to nie zgadzaliśmy, nie zgadzamy i zgadzać nie będziemy (…). Partia KORWiN jako jedyna ma jasne stanowisko w kwestii nielegalnych imigrantów. Sprzeciwiamy się przymusowemu przetrzymywaniu ludzi w obozach na terenie naszego kraju. (…) Partia KORWiN to jedyna szansa na realną zmianę w Polsce. Następnie na scenie pojawili się kandydaci partii KORWiN w nadchodzących wyborach i w uroczystej atmosferze podpisali umowę z Polakami, do której realizacji zobowiązują się po wyborach. Po zakończonej konwencji, europoseł Janusz Korwin-Mikke, poseł Przemysław Wipler, kandydaci i sympatycy partii KORWiN wzięli udział w marszu przeciwko islamizacji Polski. Relację z konwencji można było na żywo oglądać zarówno na profilu europosła Janusza Korwin-Mikkego, jak i posła Przemysława Wiplera. Oglądalność była rekordowo wysoka – wyniosła łącznie na dwóch profilach około 220 tysięcy! Źródło: Biuro Prasowe Partii KORWiN

2015-09-28 Rządy Platformy i PSL-u zniszczyły wydawałoby się niezależne instytucje

1. W tych dniach opinię publiczną bulwersuje powrót do wykonywania obowiązków prezesa Najwyższej Izby Kontroli (NIK) Krzysztofa Kwiatkowskiego (przed objęciem tej funkcji prominentnego polityka Platformy), który po opublikowaniu w mediach nagrań jego rozmów telefonicznych w których „ustawiał” konkursy na stanowiska dyrektorskie zarówno w centrali jak i jej oddziałach wojewódzkich (w Łodzi i Rzeszowie - w tym przypadku razem z posłem PSL-u Janem Burym), najpierw na kilka tygodni się sam zawiesił, a teraz dosyć niespodziewanie się odwiesił. Zrobił to tuż po tym jak do Sejmu wpłynął wniosek o uchyleniu mu immunitetu przygotowany przez prokuraturę w Katowicach, który jak twierdzi sam zainteresowany, ma charakter głównie publicystyczny. Tuż po powrocie prezes Kwiatkowski zwolnił rzecznika prasowego NIK Pawła Biedziaka (kiedyś rzecznika Policji), który ponoć miał go namawiać do podania się do dymisji, jako jedynego sensownego wyjścia z tej sytuacji. Prezes Kwiatkowski nie tylko nie zamierza się podawać do dymisji ale jak sam stwierdził będzie nadzorował ważne kontrole prowadzone przez NIK i piętnował łamanie prawa w kontrolowanych instytucjach publicznych. Natomiast zwykli inspektorzy NIK narzekają, że teraz kontrole przez nich prowadzone, są co najmniej utrudnione, bo pracownicy kontrolowanych instytucji, co i rusz przypominają im, że najpierw to powinni zaprowadzić porządki u siebie.

2. Jakiś czas temu, głośna była sprawa kolejnego nominata Platformy - Marka Belki, powołanego na stanowisko prezesa Narodowego Banku Polskiego wtedy jeszcze przez pełniącego obowiązki prezydenta marszałka Bronisława Komorowskiego. Przypomnijmy tylko, że z rozmów upublicznionych przez tygodnik „Wprost” w połowie 2014 roku (Sienkiewicz-Belka), wynikało wyraźnie, że rządząca Platforma posunęła się do traktowania niezależnego NBP, jako instytucji dysponującej zasobami finansowymi, po które można sięgnąć w trudnych momentach rządzenia. Niestety pozwolił na to prezes NBP Marek Belka, który mimo swojego PZPR-owskiego rodowodu, uchodził w momencie jego nominacji na to stanowisko (po śmierci Sławomira Skrzypka w katastrofie pod Smoleńskiem), za apolitycznego fachowca. Wypowiedzi Marka Belki opublikowane przez tygodnik „Wprost”, dyskwalifikowały go już wtedy nie tylko jako prezesa niezależnego banku centralnego ale także jako człowieka, który o konstytucyjnym organie jakim jest RPP i zasiadających w ludziach wyraża się w bardzo nieparlamentarny sposób. Domagał się on także dymisji konstytucyjnego ministra finansów Jacka Rostowskiego i zmian w ustawach regulujących działalność NBP, a w zamian deklarował finansowanie długu publicznego poprzez skup obligacji skarbowych na rynku wtórnym, aby tylko nie dopuścić głównej partii opozycyjnej do władzy. Deal zawarty pomiędzy Belką i Sienkiewiczem omawiany w tej rozmowie prawie w całości został zrealizowany, natomiast w konsekwencji afery taśmowej szef NBP utracił kontrolę nad Radą Polityki Pieniężnej, organem którego jest przewodniczącym. Wówczas to ekonomiści cytowani przez agencję Bloomberg i ci z zagranicy i z Polski jak jeden mąż twierdzili, że prezes Belka tuż po ujawnieniu tej afery powinien sam zrezygnować ze stanowiska albo też powinni mu to skutecznie zasugerować ci, którzy na jego powołanie się zgodzili, a więc większość sejmowa Platformy i PSL-u i wnioskujący do Sejmu o jego powołanie prezydent Komorowski. Nic takiego się nie stało, Belka jest dalej prezesem ponoć niezależnego NBP i jak wszystko na to wskazuje, dotrwa do końca swej kadencji czyli maja 2016 roku.

3. Platforma także w ostatnich miesiącach swojego rządzenia, próbuje zmienić skład kolejnej niezależnej instytucji czyli Trybunału Konstytucyjnego. W tym celu znowelizowała ustawę i do końca kadencji Sejmu chce wybrać aż 5 nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego (a więc 1/3 składu), mimo, że kadencja dotychczasowych ciągle jeszcze trwa. Ale i ta niezależna instytucja ma być zależna od Platformy, co będzie szczególnie cenne jak ta partia po wyborach straci władzę.

4. Platforma nie tylko źle rządzi, spychając najważniejsze sprawy gospodarcze i społeczne pod przysłowiowy dywan, nie tylko uczyniła z poszczególnych resortów „partyjne folwarki” ale także jak się okazuje „rozkłada” niezależne instytucje, które są przecież podstawą funkcjonowania państwa. NIK w którego wiarygodność uderzył swoimi działaniami prezes Kwiatkowski, NBP- bank centralny, który w politykę wplątał prezes Marek Belka, wreszcie próba upolitycznienia rzutem na taśmę składu Trybunału Konstytucyjnego, to niestety bardzo mocne przykłady niszczenia najważniejszych instytucji w państwie. Kuźmiuk

Duda w przemówieniu w ONZ postawił się Obamie i lichwiarstwu „Andrzej Duda na forum ONZ: "Nie powinniśmy łączyć pomocy rozwojowej z działaniami, które inni postrzegają jako narzucanie systemu wartości"...”Nie powinniśmy łączyć pomocy rozwojowej z działaniami, które inni postrzegają jako narzucanie im systemu wartości czy ideologii. Dotyczy to zwłaszcza kwestii modelu rodziny, programów edukacji, wychowania dzieci i ochrony życia. Skupmy się na normach, które w równym stopniu wszystkim przyniosą gwarancję wolności i poprawę bytu „...(źródło )

Jarosław Kaczyński „ Donald Tusk jest wrogiem chrześcijaństwa. „....”Tak, jest wrogiem chrześcijaństwa. Oczywiście, my wiemy, że widok ludzi odmiennej orientacji często go bawi, co bywa widoczne w Sejmie. Teraz trochę się opanował, ale bywało, że śmiał się tak, iż miał kłopoty z oddychaniem. „....”Rzecznik PiS Adam Hofman stwierdził, że Conchita Wurst - czyli „baba z brodą” - to twarz Europy, której chce Tusk. Przesadził? JAROSŁAW KACZYŃSKI: Nie przesadził. Uważam, że w gruncie rzeczy tak jest. Formacja, którą stworzył Donald Tusk, to jest formacja dekadencji i rozkładu. Taki jest profil kulturowy tych ludzi. Oni oczywiście są elastyczni, mogą zakładać różne maski, ale tak naprawdę jest w nich głęboka niechęć do chrześcijaństwa, do stabilizacji, a co za tym idzie pewnej regulacji roli jednostki. To nie tyle liberalizm, co toksyczny indywidualizm. ..(więcej )

Kaczyński nie po raz pierwszy wypowiedział się przeciwko politycznej poprawności . „ Prezes Prawa i Sprawiedliwości mówił, że największym zagrożeniem dla wolności jest poprawność polityczna. Dodał też, że bez wolnych mediów i pluralizmu nie ma demokracji. Aby bronić naszej wolności należy mówić stanowcze nie tym, którzy zamykają usta ludziom o odmiennych poglądach, dodaje. „...(więcej)

Kaczyński „ Czy nadal powinno się wymuszać poprawność polityczną, która de facto znosi dotychczasowe systemy wartości i niszczy tożsamości, zmienia społeczeństwo w manipulowaną bez trudu masę?  „.....”odrzucić hedonistyczną koncepcję życia człowieka sprowadzającą go do roli konsumenta”...z wywiadu Karnowskiego z Kaczyńskim w „Uważam Rze „ zatytułowanego „Ta władza czuje się bezkarna . Jarosław Kaczyński „Nie możemy powiedzieć, że nastąpiło związanie polskiego porządku prawnego z chrześcijaństwem, z katolicyzmem. Ta konstytucja nie zaczyna się, jak powinna się zaczynać: w imię Boga wszechmogącego - podkreślił oklaskiwany prezes PiS. „....”sukces Kościoła podważałby postkomunistyczny porządek społeczny. „....”dawnego systemu broni m.in. "dawny społeczny zasób o tradycjach antyklerykalnych" uzupełniony przez "bardzo daleko idące wsparcie zewnętrzne". Jak wyjaśnił, chodzi o "zasób europejski", czyli Unię Europejską, a także organizacje związane z Narodami Zjednoczonymi. „....”w dyskusji nad nową organizacją państwa po 1989 r. elity odrzuciły m.in. koncepcję Jana Pawła II, który w 91 r. sformułował propozycję odwołującą się do dekalogu, ale też uniwersalizującą polski katolicyzm i polską katolicką tożsamość. Elity te, jak mówił Kaczyński, w dużej części ukształtowane były przez komunizm, w innej - wywodziły się z akcji dysydenckich wobec komunizmu, w jeszcze innej były związane z agenturą, a w ostatniej - były związane z "liberalizmem integralnym", czerpiącym m.in. z permisywizmu obyczajowego. „ ….(więcej )

Jarosław Kaczyński „Najważniejsza jest miłość do Ojczyzny. A miłość tej Ojczyzny, Polski, oznacza także miłość Prawdy. Bo korzeniem Rzeczpospolitej jest Chrystus. To mówił ks. Piotr Skarga i to jest aktualne po dziś dzień '….(więcej)

Wolniewicz szerzej tak to ujął „ „ Dzisiaj, mnie polityczna poprawność jawi się jako ideologia nowego państwa policyjnego, wręcz Orwellowskiego. Normy politycznej poprawności mają być etyką tego, co się nazywa „laickim humanizmem”, jego praktycznym ucieleśnieniem. Kodyfikacją tych norm – i ta kodyfikacja uświadomiła mi dopiero powagę tego zjawiska – jest Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Ta Karta to ma być nowy Dekalog. Nowy zestaw zasad moralności, zastępujący ten dany na Górze Synaj. Bo laicki humanizm to jest mutacja komunizmu. Jarosław Marek Rymkiewicz już kilkanaście lat temu powiedział: „komunizm nie umarł, on mutuje”. Takimi mutantami komunizmu są właśnie orędownicy owej politycznej poprawności, czy też jak piszemy w książce, „polit-poprawności”. Dwieście lat temu komunizm startował jako nowe chrześcijaństwo. Ostatnia książka hrabiego de Saint-Simon, jednego z głównych ideologów komunizmu, taki właśnie nosiła tytuł: „Nowe chrześcijaństwo”. Komunizm się zawalił, głównie ze względu na swą niesłychaną niewydolność ekonomiczną, ale aspiracje, by wyprzeć stare chrześcijaństwo i zastąpić je nowym pozostały „....( więcej)

Bittiglione „Buttiglione „Dlatego, że nie ma już intelektualistów. Zachodni intelektualista żył w przeświadczeniu, że zna sens historii, wyobrażając sobie, żehistoria ma swój bieg i że prowadzi do komunizmu. Komunizm można było krytykować, ale tylko z pozycji lewicy. Taka krytyka zaczynała się od stwierdzenia, że potrzeba nowego, lepszego komunizmu. W tej perspektywie upadek komunizmu oznacza, że historia w ogóle nie ma żadnego sensu albo raczej, że historia ma taki sens, jaki jej nadajemy przez własne moralne decyzje. To nie historia jest źródłem moralności, to moralność leży u podstaw historii. Stajemy więc wobec pytania: co stanowi podstawę moralności, w imię jakich kryteriów mogę ferować sądy i krytykować.Zachodni intelektualista, który odrzucił Boga i wyrzekł się porządku moralnego i naturalnych praw, ma dzisiaj wielkie trudności, aby powiedzieć: NIE. Brak mu punktu oparcia, by przeciwstawić się złu. Nie mając jasno określonego systemu wartości, jesteśmy w sytuacji patowej, w której działanie nie jest możliwe. „...( więcej)
 Braque o terrorze intelektualnym w Europie „ rague Trzeba zadać sobie pytanie, czy ludzkość podąża w jednym kierunku i czy w związku z tym istnieją "postępowi" i "zacofani". Ci, którzy dokonują takiego podziału, wierzą w opatrzność. "Będzie lepiej", "może być tylko lepiej" – powtarzają. To, co nie jest zgodne z tą filozofią, uważają za krok do tyłu. "Zacofane" to ulubione słowo postępowców. Ale zacofane wobec czego? Panuje taki terror intelektualny, że dziś nikt już nie ma odwagi przywołać prostej prawdy, iż dla dziecka nie jest przyjemnie dorastać z dwoma tatusiami lub mamusiami. Ten terror idzie w parze z roszczeniami tych, którzy wcale nie potrzebują większych praw.
Rybińska Mówi pan o mniejszościach seksualnych? Nie uważa pan, że są one na gorszej pozycji wobec większości?
Brague W naszych społeczeństwach ustalił się system, zgodnie z którym to silniejszy ma prawa. Ciekawym przykładem jest aborcja. Dorosły jest w pozycji dominacji wobec płodu, który nie może się bronić. Kiedy mówimy więc o prawie do aborcji, mówimy o prawie silniejszego.Jeśli chodzi o mniejszości seksualne, to prawo do adopcji dzieci także wchodzi w tę kategorię. Dwaj dorośli są w pozycji siły wobec dziecka, które chcą adoptowaćMówić, że pary homoseksualne mają prawo do adopcji dzieci, oznacza, iż społeczeństwo ma obowiązek dostarczyć im dziecko. Ale prawa rodzą obowiązki. A co z lekarzami, którzy mają obowiązek przeprowadzenia aborcji? Przecież lekarze mają ratować życie, a tu ponieważ komuś przyznano prawo do aborcji, muszą zabić człowieka. To rodzi problem sumienia. Wiele praw, które dziś są przyznawane, służą silniejszym, a nie słabszym.W Europie natomiast ma szansę islam, bo telewizja i media pozbawiły ludzi mózgów. Europejczycy są zagubieni, a przywódcy islamscy dobrze to zrozumieją. Libijski przywódca Muammar Kaddafi niedawno powiedział: "Prawdziwymi żydami i chrześcijanami jesteśmy my". To znaczące. Nie mamy dziś nic, co moglibyśmy temu przeciwstawić.”...( więcej)

Marek Jurek „Atak Parlamentu Europejskiego na Węgry jest uderzeniem w takie wartości, jak suwerenność państw członkowskich UE czy prawa rodziny. Odpowiedzią na to może być tylko budowanie silnej opinii chrześcijańskiej w Europie, niezbędnej do prowadzenia polityki opartej na chrześcijańskich wartościach. Polityki takiej, jakiej uczył nas bł. Jan Paweł II.„...”Europejska opinia publiczna dostaje jasny sygnał – próby opierania polityki na chrześcijańskich wartościach, jak uczynił to Viktor Orbàn na Węgrzech, są w UE nieakceptowalne. „....”Polski rząd powinien z góry zapowiedzieć, że nie wyrazi zgody na żadne działania wymierzone przeciw Węgrom. Więcej – polska dyplomacja powinna aktywnie zachęcać inne państwa w Europie do zajęcia podobnego stanowiska, odwołując się do wszystkich wartości zakwestionowanych przez autorów antywęgierskiego raportu: suwerenności państw członkowskich Unii, wolności podatkowych, praw rodziny. (więcej )

Paweł Dobrowolski „Jeśli areszt za skandowanie “Donald matole, twój rząd obalą kibole!” jest konstytucyjny jak uznał wczoraj Trybunał to ja nie chcę ani takiej konstytucji, ani takiego Trybunału. Poniżej pod twoją rozwagę daję osiem powodów dla których i ty powinieneś uznać wczorajszy wyrok Trybunału Konstytucyjnego, za przejaw obsadzenia kolejnej instytucji przez zamordystycznych dziadków leśnych. „...(źródło )
Ważne Watykan oburzony. Obama na spotkanie z papieżem zaprosił „tęczowych” i proaborcyjnych aktywistów”..”„The Wall Street Journal” donosi, że Watykan jest oburzony listą gości, których prezydent Barack Obama zaprosił do Białego Domu na spotkanie z papieżem Franciszkiem. Są pośród nich jawni homoseksualiści, transseksualiści, działacze organizacji proaborcyjni i ruchów LGBT. „WSJ” poinformowała, powołując się na anonimową wypowiedź wysokiego rangą urzędnika Stolicy Apostolskiej, że Watykan obawia się, iż spotkanie Ojca Świętego w Białym Domu z udziałem kontrowersyjnych gości może zostać odebrane przez opinię publiczną jako wsparcie Watykanu dla działań sprzecznych z nauczaniem Kościoła.”...”Hierarchowie amerykańscy obawiają się, że administracja Obamy zamierza wykorzystać wizytę Franciszka w celu zdyskredytowania tradycyjnego nauczania Kościoła na temat aborcji, homoseksualizmu i innych abrerracji seksualnych. „...(źródło )

Wolniewicz szerzej tak to ujął „ „ Dzisiaj, mnie polityczna poprawność jawi się jako ideologia nowego państwa policyjnego, wręcz Orwellowskiego. Normy politycznej poprawności mają być etyką tego, co się nazywa „laickim humanizmem”, jego praktycznym ucieleśnieniem. Kodyfikacją tych norm – i ta kodyfikacja uświadomiła mi dopiero powagę tego zjawiska – jest Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Ta Karta to ma być nowy Dekalog. Nowy zestaw zasad moralności, zastępujący ten dany na Górze Synaj. Bo laicki humanizm to jest mutacja komunizmu. Jarosław Marek Rymkiewicz już kilkanaście lat temu powiedział: „komunizm nie umarł, on mutuje”. Takimi mutantami komunizmu są właśnie orędownicy owej politycznej poprawności, czy też jak piszemy w książce, „polit-poprawności”. Dwieście lat temu komunizm startował jako nowe chrześcijaństwo. Ostatnia książka hrabiego de Saint-Simon, jednego z głównych ideologów komunizmu, taki właśnie nosiła tytuł: „Nowe chrześcijaństwo”. Komunizm się zawalił, głównie ze względu na swą niesłychaną niewydolność ekonomiczną, ale aspiracje, by wyprzeć stare chrześcijaństwo i zastąpić je nowym pozostały „....( więcej)

Mój komentarz Prezydent Duda to jednak twardy zawodnik. Postawił się lewakowi Obamie , który w obłąkanym ideologicznym amoku homoseksualizuje Stany Zjednoczone i wymusza na wszystkich krajach wprowadzenie politycznej poprawności i gender jak religii państwowej .Zresztą Obama to zwykle popychadło rodów lichwiarskich i oligarchicznych , które przy użyciu koncernów, banków Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu walutowego realizują plan pozbawienia ludzi praw do posiadania Boga , rodziny i własności. Homosekualizacja życia społecznego rozbicie rodziny, seksualizacja dzieci it d

To chyba ta kwestia była dyskutowana na potkaniu Duda Kaczyński. Bo stanięcie przez Dudę w obronie chrześcijańskich wartości , tradycyjnej rodziny i ukryta groźba wyrzucenia genderystów i pedofilów z polskich szkół z pewnością nie spodoba się afroamerykańskimu fanatykowi O tym że Obama i USA wcale nie popierają Kaczyńskiego i Dudy najlepiej świadczy fakt przeistoczenia się TVN w amerykańską gadzinówkę ich zwalczającą Tak więc nie wiadomo ,jak dalej będą wyglądać relacje polsko amerykański, bo Duda jasno powiedział ,że nie sprzeda za amerykańską  pomoc czy wsparcie  polityczne  Polaków  i nie oda ich  w ręce popapranego wspieranego przez USA lewactwa 

Marek Mojsiewicz

2015-09-29 Precyzyjne pytania dotyczące imigrantów wywołują panikę u ministrów rządu Kopacz

1. Premier Ewa Kopacz i jej minister Teresa Piotrowska przywiozły z Brukseli „prezent” w postaci konieczności przyjęcia ponad 5 tysięcy imigrantów i przy pomocy zaprzyjaźnionych mediów, próbują wmówić opinii publicznej, że to był negocjacyjny „sukces”. To, że Polska przyjmie propozycję podziału tzw. kwot imigrantów przypadające na poszczególne kraje członkowskie, było jasne tuż po ich ogłoszeniu przez Komisję Europejską. Przypomnijmy także, że szef KE Jean Claude Juncker przedstawił 9 września na posiedzeniu Parlamentu w Strasburgu koncepcję ustanowienia stałych kwot imigrantów dla każdego kraju członkowskiego ze 120 tysięcy przebywających obecnie w ośrodkach we Włoszech, Grecji i na Węgrzech (na Polskę przypada z tej grupy około 12 tysięcy imigrantów) i to nie jako pomysł do dyskusji ale raczej szybkiego przyjęcia. Koncepcja ta była niezwykle groźna nie dlatego, że ilość imigrantów przewidziana dla Polski wzrosła aż 6-krotnie (do tego momentu twierdziliśmy, że przyjmiemy dobrowolnie 2 tysiące imigrantów) ale dlatego, że ma być to stały system „kwotowania” kolejnych fal imigrantów przybyłych do UE (już w tej chwili szacuje się, że od stycznia tego roku do UE przybyło ponad 500 tysięcy imigrantów). Teraz na posiedzeniu Rady ministrów spraw wewnętrznych w Brukseli kwota przypadająca Polsce, to dokładnie 5082 imigrantów ale tylko dlatego, że ze wspomnianych 120 tysięcy podzielono na razie 66 tysięcy imigrantów pozostających w obozach w Grecji i we Włoszech. Co więcej ta precyzyjna liczba (z dokładnością do jednej osoby), świadczy o tym, że twierdzenia ministrów rządu Kopacz o tym, że na posiedzeniu Rady nie przyjęto algorytmu podziału imigrantów pomiędzy poszczególne kraje członkowskie, są zwyczajnie nieprawdziwe.

2. Okazuje się także, że precyzyjne pytania dotyczące brukselskich ustaleń wywołują coraz większą panikę wśród ministrów, którzy ponoć tak dzielnie negocjowali sprawy imigrantów. Takie pytania zadał ministrowi Trzaskowskiemu (albo jakiemukolwiek innemu ministrowi rządu Kopacz, który ma na ten temat wiedzę) redaktor Łukasz Warzecha z tygodnika wSieci i okazało się, że do tej pory aktywny minister, natychmiast zamilkł. Warzecha zapytał między innymi o szczegóły techniczne rozdzielenia uchodźców od imigrantów, o szczegóły "selekcji" uchodźców, dzięki której Polsce mieliby przypaść ci którzy się najlepiej zintegrują w naszym kraju, o skutki finansowe tej operacji, w tym ile będziemy musieli dopłacić do niej w ciągu najbliższych kilku lat, o ulokowanie i pilnowanie uchodźców, wreszcie o sposoby zajmowania się uchodźcami w tym przeprowadzenie akcji łączenia rodzin i jej skutki. Na te pytania nie ma niestety odpowiedzi i zapewne nie będzie, bo gdyby się pojawiły obnażyłyby zapewne hipokryzję i zwyczajne kłamstwa ministrów rządu Ewy Kopacz. Rządzący boją się ujawnienia szczegółów projektu związanego z imigrantami, bo zdają sobie sprawę, że dotarcie tych informacji do opinii publicznej, to utrata przez Platformę kolejnych punktów poparcia w badaniach opinii publicznej.

3. Panika Platformy w tej sprawie narasta także dlatego, że w debacie sejmowej na temat imigrantów prezes Prawa i Sprawiedliwości wygłosił świetne przemówienie, które do tej pory obejrzało już blisko milion internautów i ma ono w zdecydowanie pozytywne komentarze. Rządzący (w tym szczególnie premier Kopacz) wręcz ze wściekłością zareagowali na to wystąpienie, w którym szef Prawa i Sprawiedliwości przestrzegał przed przyjmowaniem imigrantów według pomysłu forsowanego przez Niemców i Francuzów i sugerował, żeby Polska wyrażając solidarność z uchodźcami (a więc ludźmi uciekającymi ze swoich krajów w celu ratowania zdrowia bądź życia, a nie z imigrantami ekonomicznymi), wsparła finansowo utrzymanie obozów uchodźców z Syrii znajdujących się w Jordanii albo przy granicy z Turcją. W reakcji na nie premier Kopacz z trybuny sejmowej sugerowała nawet, że prezes Jarosław Kaczyński, chce Polskę w ten sposób wyprowadzić z Unii Europejskiej albo pozbawić możliwości korzystania z europejskich funduszy ale ta riposta wywołała tylko uśmiechy politowania. Kuźmiuk

Soros domaga sie by Polska dostała 100tys muzułmanów rocznie „Jarosław Marek Rymkiewicz: Wolność zdobywa się siłą, a inaczej zdobyć jej nie można”....(źródło)

„Soros: UE powinna przyjmować milion uchodźców rocznie”...”Miliarder przedstawił własny plan opanowania kryzysu, który stanowi odpowiedź na program Viktora Orbana. „...”Każdy z krajów egoistycznie skupił się na własnych interesach, często działając przeciwko interesom innych krajów. To wzmogło panikę wśród uchodźców, opinii publicznej i władz odpowiedzialnych za ład i porządek. Uchodźcy stali się głównymi ofiarami   pisze we wstępie Soros. „...”Według miliardera, „UE powinna przyjmować w najbliższej przyszłości przynajmniej milion uchodźców rocznie”, a ich rozmieszczenie powinno być zgodne z warunkami wynegocjowanymi na ostatnim szczycie. Dodatkowo „UE powinna zapewnić 15 000 euro na każdego uchodźcę przez dwa lata, aby opłacić koszty mieszkania, opieki medycznej i edukacji”. ….”Środki na ten cel można pozyskać emitując długoterminowe obligacje i korzystając z w dużej mierze niewykorzystanej dużej zdolności kredytowej na poziomie AAA. Miałoby to dodatkową korzyść w postaci uzasadnionego stymulowania fiskalnego europejskiej gospodarki – podpowiada Soros. Jego zdaniem koszt pomocy uchodźcom przybywającym do UE wyniósłby 20 mld euro rocznie. „...”Jak twierdzi inwestor, UE powinna zapewnić także pomoc finansową Libanowi, Jordanii i Turcji, które przyjęły 4 miliony uchodźców. W sumie skalę potrzebnych wydatków na ten cel Soros szacuje na 8-10 mld euro. „..”rzy ostatnie punkty planu miliardera to przewiezienie uchodźców przebywających w Grecji i Włoszech do krajów ich docelowego rozlokowania,  „umiędzynarodowienie” problemu poprzez przyjęcie globalnych standardów bazujących na rozwiązaniach przyjętych w UE oraz zmobilizowanie sektora pozarządowego (organizacji, kościołów i firm) do zaangażowania się w rozwiązanie problemu „..”Viktor Orban też przedstawił sześciopunktowy plan. Jednak jego plan, który podporządkowuje prawa człowieka uchodźców i migrantów kwestii ochrony granic, stanowi zagrożenie dla Unii Europejskiej ze względu na odrzucenie wartości, na których została ona zbudowana i praw, którymi powinna się rządzić – stwierdza Soros. „..(źródło )

„ZOBACZ PLAN ORBANA! Premier Węgier przedstawia propozycję rozwiązania kryzysu imigracyjnego!”w dawnym  klasztorze Kloster Banz, który od 1978 roku pełni rolę siedziby bawarskiej partii CSU, Orbán przedstawił 6-punktowy plan rozwiązania tego międzynarodowego problemu w długofalowej  perspektywie. Dziś wieczorem premier Węgier zaprezentuje ten projekt na nadzwyczajnym posiedzeniu Komisji Europejskiej w Brukseli.
Oto 6 punktów owego planu:
1) Ochrona granic Grecji przez państwa, które się tego podejmą.
2) Oddzielenie uchodźców politycznych od imigrantów ekonomicznych jeszcze przed granicami strefy Schengen.
3) Stworzenie przez Unię Europejską listy krajów bezpiecznych od wojny.
4) Zwiększenie o 1 proc. wpłat poszczególnych krajów do unijnej kasy, co zaowocuje kwotą 3 mld euro, które przeznaczone zostaną na ochronę granic Schengen i rozwiązanie kryzysu. Jednocześnie zaś zmniejszenie obciążeń państw UE o 1 proc. przekazywanych na inne cele.
5)Nawiązanie współpracy z krajami spoza EU, bez których rozwiązanie kryzysu będzie bardzo trudne, m.in. z Turcją czy z Rosją.
6) Zaangażowanie w rozwiązanie kryzysu państw ze świata poprzez stworzenie tzw. kwoty globalnej. „..(źródło )

Zbigniew Kuźmiuk „Przypomnijmy także, że szef KE Jean Claude Juncker przedstawił 9 września na posiedzeniu Parlamentu w Strasburgu koncepcję ustanowienia stałych kwot imigrantów dla każdego kraju członkowskiego ze 120 tysięcy przebywających obecnie w ośrodkach we Włoszech, Grecji i na Węgrzech (na Polskę przypada z tej grupy około 12 tysięcy imigrantów) i to nie jako pomysł do dyskusji ale raczej szybkiego przyjęcia.
Koncepcja ta była niezwykle groźna nie dlatego, że ilość imigrantów przewidziana dla Polski wzrosła aż 6-krotnie (do tego momentu twierdziliśmy, że przyjmiemy dobrowolnie 2 tysiące imigrantów) ale dlatego, że ma być to stały system „kwotowania” kolejnych fal imigrantów przybyłych do UE (już w tej chwili szacuje się, że od stycznia tego roku do UE przybyło ponad 500 tysięcy imigrantów).
Teraz na posiedzeniu Rady ministrów spraw wewnętrznych w Brukseli kwota przypadająca Polsce, to dokładnie 5082 imigrantów ale tylko dlatego, że ze wspomnianych 120 tysięcy podzielono na razie 66 tysięcy imigrantów pozostających w obozach w Grecji i we Włoszech. Co więcej ta precyzyjna liczba (z dokładnością do jednej osoby), świadczy o tym, że twierdzenia ministrów rządu Kopacz o tym, że na posiedzeniu Rady nie przyjęto algorytmu podziału imigrantów pomiędzy poszczególne kraje członkowskie, są zwyczajnie nieprawdziwe.
2. Okazuje się także, że precyzyjne pytania dotyczące brukselskich ustaleń wywołują coraz większą panikę wśród ministrów, którzy ponoć tak dzielnie negocjowali sprawy imigrantów. Takie pytania zadał ministrowi Trzaskowskiemu (albo jakiemukolwiek innemu ministrowi rządu Kopacz, który ma na ten temat wiedzę) redaktor Łukasz Warzecha z tygodnika wSieci i okazało się, że do tej pory aktywny minister, natychmiast zamilkł. Warzecha zapytał między innymi o szczegóły techniczne rozdzielenia uchodźców od imigrantów, o szczegóły "selekcji" uchodźców, dzięki której Polsce mieliby przypaść ci którzy się najlepiej zintegrują w naszym kraju, o skutki finansowe tej operacji, w tym ile będziemy musieli dopłacić do niej w ciągu najbliższych kilku lat, o ulokowanie i pilnowanie uchodźców, wreszcie o sposoby zajmowania się uchodźcami w tym przeprowadzenie akcji łączenia rodzin i jej skutki. Na te pytania nie ma niestety odpowiedzi i zapewne nie będzie, bo gdyby się pojawiły obnażyłyby zapewne hipokryzję i zwyczajne kłamstwa ministrów rządu Ewy Kopacz. Rządzący boją się ujawnienia szczegółów projektu związanego z imigrantami, bo zdają sobie sprawę, że dotarcie tych informacji do opinii publicznej, to utrata przez Platformę kolejnych punktów poparcia w badaniach opinii publicznej.
3. Panika Platformy w tej sprawie narasta także dlatego, że w debacie sejmowej na temat imigrantów prezes Prawa i Sprawiedliwości wygłosił świetne przemówienie, które do tej pory obejrzało już blisko milion internautów i ma ono w zdecydowanie pozytywne komentarze. Rządzący (w tym szczególnie premier Kopacz) wręcz ze wściekłością zareagowali na to wystąpienie, w którym szef Prawa i Sprawiedliwości przestrzegał przed przyjmowaniem imigrantów według pomysłu forsowanego przez Niemców i Francuzów i sugerował, żeby Polska wyrażając solidarność z uchodźcami (a więc ludźmi uciekającymi ze swoich krajów w celu ratowania zdrowia bądź życia, a nie z imigrantami ekonomicznymi), wsparła finansowo utrzymanie obozów uchodźców z Syrii znajdujących się w Jordanii albo przy granicy z Turcją. W reakcji na nie premier Kopacz z trybuny sejmowej sugerowała nawet, że prezes Jarosław Kaczyński, chce Polskę w ten sposób wyprowadzić z Unii Europejskiej albo pozbawić możliwości korzystania z europejskich funduszy ale ta riposta wywołała tylko uśmiechy politowania. „..(źródło )

Fundacja Georga Sorosa wydaje przewodnik dla imigrantów? Muzułmanie dostają za darmo instrukcję podróżowania po Europie”..”Czy potężny exodus imigrantów z Bliskiego Wschodu jest wspierany przez Georga Sorosa? Reporter telewizji SKY News znalazł na wyspie Lesbos specjalny przewodnik dla uchodźców, wydawany przez jedną proemigranckich organizacji. „..(więcej )

Kryzys imigracyjny – w tle rodzina Rotschildów i George Soros”...”W sierpniu 2015 roku austriacki dziennik „Heute” poinformował, iż w 2014 roku rząd przekazał 21 milionów euro prywatnej szwajcarskiej firmie. Kwota miała być przeznaczona na opiekę nad „uchodźcami” już wtedy przebywającymi na terenie kraju, jak i nad tymi, których dopiero się spodziewano. Wspomniana firma to ORS Service z siedzibą w Zurychu, mająca także oddziały w Niemczech i Austrii. Kontrolny pakiet akcji znajduje się w rękach spółki Equistone Partners Europe, będącej z kolei własnością Barclays Bank, globalnej instytucji finansowej nazywanej czasami „pancernikiem Rotschildów „...”Z kolei austriacki magazyn InfoDirekt, powołując się na źródła w wywiadzie wojskowym, pisze o finansowaniu masowej imigracji do Europy przez amerykańskie fundacje powiązane z Georgem Sorosem. Według gazety, koszty sprowadzenia jednego imigranta na Stary Kontynent przewyższają wymienianą w mediach sumę 3000 euro. Osoby zajmujące się przemytem ludzi żądają od 7000 do nawet 14 000 euro za osobę, co dla wielu jest sumą przekraczającą możliwości. Z pomocą mają wtedy przychodzić wspomniane fundacje, współfinansując koszty. „...” Soros jest największym darczyńcą organizacji Human Rights Watch, zajmującej się „ochroną praw człowieka”. Thierry Meyssan, kontrowersyjny, ale z reguły dobrze poinformowany francuski publicysta twierdzi, iż masowy napływ imigrantów do Europy to cel USA i realizacja „strategii chaosu”. Za wojny w interesie USA/Izraela mają płacić Europejczycy. Kryzys imigracyjny, który dziś ma charakter humanitarny, za moment nabierze charakteru ekonomicznego.  „. ...(więcej ) 
Bałaban „Marwan Muhammad, rzecznik Zrzeszenia przeciwko Islamofobii we Francji...”...”"Kto ma prawo twierdzić, że Francja za trzydzieści czy czterdzieści lat nie będzie krajem muzułmańskim? Kto ma takie prawo? Nikt w tym kraju nie ma prawa nam tego odmawiać. Nikt nie ma prawa odbierać nam tej nadziei. Nadziei na globalne społeczeństwo wierne islamowi. Nikt w tym kraju nie ma prawa definiować nam, czym jest tożsamość francuska „.....”George Soros….”przeznaczył swoje środki na kampanię promującą islam. Jej pomysłodawcą jest Zrzeszenie przeciwko Islamofobii we Francji (CCIF), które najwyraźniej stawia sobie za cel przekształcenie Francji w kraj islamski. „. …..(więcej)

Jak podaje portal narodowcy.net, z przecieków z austriackiego MON wynika, że USA finansują transport uchodźców do Europy. „..”Przemytnicy żądają bajońskich sum za sprowadzenie nielegalnych imigrantów do Europy. Zazwyczaj warunki są bardzo ciężkie, ale mimo to transport kosztuje w granicach 7-14 tys. euro - opowiada pracownik austriackiego MON-u. - Mamy przecieki, że organizacje z USA przyjęły model współfinansowania takich transportów i dotują je naprawdę dużymi sumami - dodaje. - Nie każdego uchodźcę z północnej Afryki stać na zapłacenie 11 tys. euro w gotówce. Nikt nie pyta, skąd te pieniądze pochodzą – zauważa.”...(więcej )

Orban: muzułmańscy uchodźcy zagrażają chrześcijańskiej tożsamości Europy. Bruksela realizuje plan ideologiczny”..”Węgierski premier Viktor Orban po raz kolejny ostrzegł, że fala głównie muzułmańskich uchodźców przybywających do Europy zagraża chrześcijańskim korzeniom kontynentu. Stwierdził także, że rządząca Unią Europejską „lewica” realizuje plan wyniszczania narodów europejskich.Nie możemy zapominać, że ci, którzy przybywają zostali wychowani w innej religii i reprezentują  głęboko odmienną kulturę – przekonywał węgierski przywódca, który gościł w Brukseli we czwartek.”..”- Większość z nich to nie chrześcijanie, lecz muzułmanie. Jest to bardzo istotna kwestia, ponieważ Europa i kultura europejska ma korzenie chrześcijańskie – mówił.”..”Również "prezydent" UE, Donald Tusk, nie pozostawił słów węgierskiego lidera bez odpowiedzi, mówiąc, że „dla mnie chrześcijaństwo w życiu publicznym i społecznym oznacza obowiązek wobec naszych braci w potrzebie". „..”Europejska lewica widzi w problemie imigracyjnym szansę dla realizacji swoich ideiEuropejska lewica, drodzy przyjaciele, nie widzi źródła niebezpieczeństwa w problemie imigracji, ale szansę dla siebie. Lewica podkopuje tożsamość narodową i w ogóle ideę narodu. Stoi na stanowisku, że narodowe ramy muszą być ostatecznie osłabione, a nawet wyeliminowane przez eskalację imigracji - tłumaczył dalej premier Węgier.”..”Orban odniósł się do postępowania węgierskich polityków, którzy jeszcze kilka lat temu torpedowali projekty integracji Węgrów mieszkających za granicą, a dziś zapraszają nielegalnych imigrantów z Afryki. - Ci ludzie, ci politycy, po prostu nie lubią Węgrów, właśnie dlatego, że są Węgrami. Podobnie jak ci w centralnych instytucjach finansowych i politycznych w Brukseli. Chcą oni zniszczyć struktury krajowe, osłabić suwerenność i tożsamość narodową. Wystarczy wyobrazić sobie, Panie i Panowie, co by było, gdyby węgierska lewica utworzyła rząd w roku 2014. Po roku lub dwóch latach nie rozpoznalibyśmy naszej ojczyzny. Nasz kraj byłby jednym gigantycznym obozem dla uchodźców, „Marsylią” Europy Środkowej – kontynuował.”..” Zamiast oryginalnych rozwiązań, Europa stworzyła ideologię, która nie analizuje problemów samych w sobie, lecz zastanawia się jedynie, czy dane rozwiązanie będzie osłabiać lub wzmacniać europejski system ideologiczny. W wyniku tego procesu, Europa sama stała się fixe idée. Tak więc coś, co wydaje się rozsądne i skuteczne, ale jednocześnie wzmacnia suwerenność narodową, jest postrzegane jako naganne, a nawet wrogie, i im bardziej wydaje się skuteczne, tym bardziej traktowane jest jako zagrożenie – mówił Orban, podając za przykład swój kraj. „..”- To, co my, Węgrzy, robimy, bez wątpienia jest sukcesem, ale ponieważ proces ten nie jest zgodny z ideologicznym postrzeganiem Brukseli - to znaczy, wzmacnia, a nie osłabia węgierską suwerenność narodową i rządową - jest odrzucane. Premier dodał, że właśnie z powodu ideologicznego postrzegania UE nie upora się z problemem zadłużenia greckiego. Jego zdaniem, grecki kryzys to „problem praktyczny, który musi mieć praktyczne rozwiązanie". „..”Węgierski przywódca chwalił politykę swojego rządu, który zadbał o przedterminową spłatę zadłużenia wobec MFW, o uregulowanie prywatnych kredytów w walutach obcych, co pozwoli uniknąć załamania finansowego w kraju, odzyskał wcześniej sprywatyzowane przedsiębiorstwa strategiczne. Jego zdaniem, wszystko to świadczy o umacnianiu węgierskiej suwerenności narodowej. 
Orban skrytykował politykę wielokulturowości. Zwrócił uwagę na rosnące zagrożenie terrorystyczne i wzrost bezrobocia w Europie z powodu napływu imigrantów z zewnątrz. Wreszcie, powołując się na statystyki policyjne, wykazał, że w dramatycznym tempie rośnie liczba przestępstw – głównie na tle seksualnym - w krajach, które przyjęły imigrantów.Według statystyk ONZ, Szwecja jest drugim po Lesotho państwem o największej liczbie przestępstw seksualnych. Według raportu brytyjskiego parlamentu od 2013 roku liczba - skazanych na Wyspach - muzułmanów odbywających kary więzienia wzrosła o 300 proc., trzykrotnie w ciągu ostatnich piętnastu lat. We Włoszech, w 2012 roku, około jedna czwarta zbrodni popełniona została przez imigrantów.  Podsumowując, Orban stwierdził, że nielegalna imigracja stanowi zagrożenie dla Węgier i Europy w równym stopniu. - Stanowi zagrożenie dla naszych wspólnych wartości, naszej wspólnej kultury, a nawet dla naszej różnorodności, a jednocześnie zagraża bezpieczeństwu Europejczyków. Kwestia migracji, wielkiej wędrówki ludów Afryki jest zarówno kwestią rozumu, jak i moralności, serca i intelektu. Jest bardzo złożona i głęboko niepokojąca - mówił.  Wskazał, iż Węgrzy są zgodni co do tego, że powinny być przyjęte przepisy, które pozwolą na natychmiastową deportację imigrantów. 95 proc. Węgrów jest zdania, że rząd powinien - zamiast imigrantom – pomagać węgierskim rodzinom i dzieciom urodzonym na miejscu.”...(źródło)
Mój komentarz Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości ,że gigantyczna fala muzułmańskiej imigracji do Europy , a za chwilę do Polski to świetnie zorganizowana akcja w której uczestniczą również Stany Zjednoczone to postulat Sorosa aby do Europy przybywało co roku milion muzułmanów powinien to rozwiać . Do tego Soros domaga się aby do Polski szły transporty wynegocjowanej procentowo puli , czyli prawi e100 tysięcy imigrantów rocznie i do tego proponuje wydawać na każdego imigranta ponad 60 tys złotych rocznie. Po dwóch latach pobytu każdego imigranta Polska musiałaby już sama sobie radzić . To jest tak bandycki pomysł ,że w normalnym państwie Soros siedziałby w wiezieniu jako groźny dal państwa hochsztapler ,oszust i przestępca Lichwiarstwo i chyba mocno kontrolowana przez nich oligarchia niemiecka wpadli w panikę w związku z wzrostem potęgi Chin, i Indii i w związku z tym coraz mniejszym polem przyspieszają proces zrobienia z Polaków , Węgrów i reszty narodów Europy swoich niewolników , pozbawionych prawa do posiadania Boga , rodziny i własności . I temu celowi oprócz zjawisku depopulacji , które lichwiarze wywołali wprowadzając przymusowe ubezpieczenia społeczne , i wysokie podatki ,i rozbijając rodzinę ideologią politycznej poprawności i gender Soros, sam popychało prawdziwych rodów finansowych przestraszył się ,że plan Orban przejdzie wydał instrukcję jak postępować  swoim popychadłom , w Polsce do takich należy Michnik i Smolar dla przykładu , a ci znowu będą koordynować pracę swoich popychadeł na przykład Olejnik i Lisa  itd ,itd          Proszę zastanowić się głęboko nad słowami Rymkiewicza „Jarosław Marek Rymkiewicz: Wolność zdobywa się siłą, a inaczej zdobyć jej nie można”....(źródło)

Bo być może czeka w nieodległej przyszłości Polaków kolejne powstanie zbrojne , które zrzuci z Polski ucisk totalitarnej IV Rzeszy , tak jak kiedyś walczono powstaniami o wyzwolenie spod ucisku carskiej Rosji i Powstaniem Wielkopolskim i Śląskimi spod władzy kajzerowskich Niemiec Marek Mojsiewicz


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
1088 001
1088
1088 a letter to you shakin stevens IKSOV2VLADSYLBZKD72TBYFGB7ODXXGXH5XN25A
(5)Polityka rezerw obowiązkowychid 1088 ppt
76 1075 1088 The Effect of a Nitride Layer on the Texturability of Steels for Plastic Moulds
1088
1088
F 1088
1088
1088
1088 001
vihula michael 1044 1110 1074 1095 1080 1085 1086 1087 1088 1086 1097 1072 1081 ukrainian folk song
Honey beaded bracelet20121106 1088 1nutcvl 0
Ulatwienia dla GA faza I ROZPORZĄDZENIE KOMISJI UE 2015 1088 z dnia 3 lipca 2015 r
1088 2
(5)Polityka rezerw obowiązkowychid 1088 ppt

więcej podobnych podstron