TRZECI SEKTOR:
-org. pozarządowe
-QUANGO
-org. non profit
-org. dobroczynne
-org. społeczne
-org. obywatelskie
-org. ochotnicze
-(użyteczności publicznej, niezależne, pośredniczące, korzystające z przywilejów podatkowych)
Cechy org. zaliczanych do III sektora:
-struktura organizacja, formalna rejestracja
-strukturalna niezależność od władz publicznych
-niezarobkowy charakter
-suwerenność i samorządność
-dobrowolność przynależności
III sektor obejmuje: fundacje, stowarzyszenia, partie polityczne, związki zawodowe, zw. pracodawców, kółka rolnicze i kółka gospodyń wiejskich, org. kościelne.
GENEZA OKRĄGŁEGO STOŁU W POLSCE:
Dla przedstawicieli władzy powoli stawało się jasne, że współpraca z opozycją jest niezbędna, gdyż sytuacja w kraju wymyka się spod kontroli. Ówczesny minister spraw wewnętrznych, generał Czesław Kiszczak spotkał się 31 sierpnia 1988 roku z przywódcą "Solidarności" Lechem Wałęsą. Podczas tego spotkania została podjęta decyzja o rozpoczęciu rozmów pomiędzy władzą i opozycją - nazwanych później Okrągłym Stołem.
Nie wszyscy członkowie rządu dążyli do porozumienia ze stroną solidarnościową - podczas obrad X Plenum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej doszło do sporu pomiędzy zwolennikami mediacji a jej przeciwnikami. Pod naciskiem m. in. Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka podjęto decyzję o rozpoczęciu rozmów z opozycją.
Rozmowy rozpoczęły się 6 lutego 1989 o godzinie 14:23, a zakończyły 5 kwietnia tego samego roku. Prowadzone były w kilku miejscach, a ich rozpoczęcie i zakończenie odbyło się w siedzibie Urzędu Rady Ministrów PRL w Pałacu Namiestnikowskim w Warszawie. W obradach wszystkich zespołów brały udział 452 osoby. Pomysł zorganizowania rozmów między władzą a opozycją pojawił się na kilka lat przed rozpoczęciem obrad. Jednak idea zorganizowania Okrągłego Stołu została po raz pierwszy sformułowana dopiero 16 sierpnia 1988 podczas spotkania gen. Czesława Kiszczaka z Lechem Wałęsą. Warunkiem rozpoczęcia obrad miało być wygaszenie zorganizowanej przez „Solidarność” fali strajków.
Obrady toczone były w trzech głównych zespołach:
ds. gospodarki i polityki społecznej,
ds. reform politycznych,
ds. pluralizmu związkowego.
PRZEBIEG OBRAD OKRĄGŁEGO STOŁU:
Obrady Okrągłego Stołu rozpoczęły się 6 lutego 1989 roku w siedzibie Urzędu Rady Ministrów w Warszawie. Wzięły w nich udział 452 osoby. W skład reprezentacji strony opozycyjnej weszli członkowie utworzonego 18 grudnia 1988 roku Komitetu Obywatelskiego, byli to między innymi: Lech Wałęsa, Władysław Frasyniuk, Zbigniew Bujak, Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki, Jacek Kuroń, Jerzy Turowicz, Adam Michnik, Jan Józef Szczepański, Aleksander Hall. Ze strony rządowo - koalicyjnej w obradach uczestniczyli m. in. Czesław Kiszczak, Aleksander Gieysztor, Alfred Miodowicz, Aleksander Kwaśniewski, Andrzej Celiński, Stanisław Ciosek, Mikołaj Kozakiewicz. W obradach nie brał udziału gen. Wojciech Jaruzelski, ale to on ustalał skład reprezentacji strony koalicyjno - rządowej.
Rozmowy toczyły się w trzech głównych zespołach: pluralizmu związkowego, reform politycznych oraz gospodarki i polityki społecznej, oraz w mniejszych tzw. podstolikach: górnictwa, reformy prawa i sądów, rolnictwa, stowarzyszeń, samorządu terytorialnego, środków masowego przekazu, nauki, oświaty i postępu technicznego, zdrowia, młodzieży i ekologii. W obradach oprócz przedstawicieli opozycji i rządu brali udział również eksperci i doradcy, pojawili się też obserwatorzy ze strony kościelnej (bp Janusz Narzyński, ks. Bronisław Dembowski, ks. Alojzy Orszulik). Obrady zostały zakończone 5 kwietnia 1989 roku.
Najważniejsze ustalenia:
Podpisane porozumienia zakładały ewolucyjną zmianę ustroju społecznego na taki, który gwarantować będzie pluralizm polityczny, demokratyczne powoływanie przedstawicieli władzy, wolność słowa i wolność zrzeszania się.
Podczas obrad ustalono powołanie urzędu prezydenta, wybieranego przez Zgromadzenie Narodowe na sześcioletnią kadencję. Utworzono Senat, liczący stu członków (senatorów) wybieranych w wolnych, demokratycznych wyborach. W wyborach do sejmu wprowadzono parytet: opozycja mogła zdobyć maksymalnie 35 proc. miejsc (czyli 161 mandatów) w wolnych wyborach, reszta miejsc w parlamencie zarezerwowana była dla przedstawicieli PZPR, Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego i innych prorządowych partii.
Porozumienie podpisane podczas obrad Okrągłego Stołu zobowiązywało władze do legalizacji NSZZ "Solidarność" (nastąpiło to 17 kwietnia 1989) oraz do wydania zgody na powstanie niezależnej gazety codziennej ("Gazeta Wyborcza" zaczęła się ukazywać w maju 1989 roku) i na wznowienie wydawania "Tygodnika Solidarność".
Konsekwencje rozmów
Uchwała Rady Państwa z 13 kwietnia 1989 roku wyznaczała termin wyborów parlamentarnych na 4 czerwca (pierwsza tura) i 18 czerwca (druga tura) 1989 r. Podczas wyborów, przy wysokiej frekwencji (62% w pierwszej turze), Komitet Obywatelski "Solidarność" odniósł ogromny sukces, zdobywając wszystkie ze 161 mandatów do Sejmu i 92 na 100 mandatów do Senatu.
Na posiedzeniu Zgromadzenia Nagrodowego 19 lipca 1989 roku na prezydenta został wybrany gen. Wojciech Jaruzelski.
Bilans
Obrady Okrągłego Stołu i czerwcowe wybory były pierwszymi z szeregu zmian, które nastąpiły we wszystkich europejskich krajach bloku socjalistycznego. Precedensem były pertraktacje pomiędzy przedstawicielami komunistycznego rządu a opozycją w sprawie przyszłego kształtu państwa oraz późniejsze bezkrwawe przejęcie władzy przez demokratycznie wybrany rząd wyłoniony z działaczy opozycyjnych.
WYBORY Z 4 CZERWCA 1989r.
KAMPANIA: Komitet Obywatelski postanowił, że wystawi łącznie 161 kandydatów do Sejmu i 100 do Senatu, listy wyborcze ułożą komitety regionalne. Każdy z kandydatów, z wyjątkiem Piotra Baumgarta z woj. pilskiego, został sfotografowany z Lechem Wałęsą. Powstała wielkonakładowa "Gazeta Wyborcza" oraz reaktywowano "Tygodnik Solidarność". Z kolei strona rządowa zdecydowała się na wystawienie większej liczby kandydatów, w tym wielu mniej rozpoznawalnych, a swoją kampanię nasiliła dopiero w ostatnim tygodniu przedwyborczym.
Polegano głównie na działaczach związkowych, oraz inteligencji katolickiej w terenie. Zakładali oni regionalne oddziały Komitetów Obywatelskich, starając się utworzyć oddolny, społeczny ruch popierający „Solidarność".
Jako sposób prezentacji kandydatów wybrano pokazanie „Solidarności" jako jednolitego, zorganizowanego bloku. Starano się tłumić wszelkie spory w łonie KO, łagodzić tarcia personalne i ideowe. Najważniejszym pomysłem propagandowym było stworzenie „drużyny Wałęsy". Polegało to prezentowaniu na plakatach wyborczych fotografii startującego kandydata z Lechem Wałęsą. Była to doskonała metoda promowania działaczy „Solidarności" - wizerunek bardzo popularnego przewodniczącego NSZZ dodawał wiarygodności często mało znanym startującym. Komitet Obywatelski wyznaczył dokładnie tylu kandydatów, ile było miejsc, aby uniknąć podzielenia elektoratu - dało to „Solidarności" znaczną przewagą nad podzieloną koalicją PZPR. W zebraniach i spotkaniach wyborczych uczestniczyli aktorzy i artyści, poza informacją i agitacją oferując wyborcom rozrywkę.
Jedyną słabością kampanii KO „S" było ograniczenie dostępu do środków masowego przekazu. Opozycja miała prawo do jednej, godzinnej audycji w radiu i jednej półgodzinnej w telewizji. Pierwszy raz doszło do emisji 9 maja - programy były jednak cenzurowane lub zawieszano ich emisję. Paradoksalnie, szkodziło to raczej reputacji koalicji PZPR niż „Solidarności". O wiele lepiej wyglądała prasa opozycji. Wznowiono wydawanie „Tygodnika Solidarność", uzyskano też poparcie redakcji „Tygodnika Powszechnego". 8 maja ukazał się pierwszy numer „Gazety Wyborczej", która odegrała ogromną rolę dla propagandy opozycyjnej. Lech Wałęsa mianował redaktorem naczelnym Adama Michnika, który w niezwykłym tempie rozbudował pismo do roli najsilniejszego dziennika na krajowym rynku. Udało się w ten sposób przełamać monopol informacyjny PZPR, a z czasem zepchnąć ja do defensywy.
Kampania wyborcza koalicji PZPR, ZSL, SD i Paxu była, mimo większej siły, słabiej zorganizowana. Koalicjanci nie mogli dojść do zgody, w kwestii wystawianych kandydatów - doszło podziału i tak niewielkiego elektoratu. Dochodziło także do licznych, nierzadko bardzo ostrych konfliktów personalnych - niektóre osoby usuwano z PZPR, by nie mogły stratować z list partii. Kampania wyborcza większości osób była prowadzona bez energii, wielu kandydatów wychodziło z założenie, że i tak zwyciężą, wiec wysiłek jest zbędny. Powielano wzorce z wyborów PRLu - organizowano niezbyt interesujące spotkania, na których prelegenci czytali programy z kartek, ignorowano pytania z sali, nie próbowano nawiązać kontaktu z wyborcami. Oczywiście akcje takie miały bardzo niewielką popularność - na jednym z nich, w województwie radomskim, na spotkanie z 5 kandydatami koalicji PZPR stawiło się jedynie 7osób. Wyjątkowymi były kampanie Aleksandra Kwaśniewskiego i Mieczysława Wilczka, prowadzone w zachodnim stylu, dynamiczne i efektowne.
Problemy koalicji pogłębiała dodatkowo mylna strategia kampanii, stawiająca na indywidualności (w opozycji do skonsolidowanej „Drużyny Wałęsy"). Prezentacja każdego kandydata z osobna sprawiała, że wydawali się oni podzieleni, co dodatkowo zniechęcało elektorat.
PZPR, wciąż dysponując Służbą Bezpieczeństwa, dopuszczała się dodatkowo „brudnych" chwytów. Zrywano plakaty, usiłowano zastraszyć kandydatów opozycji. Usiłowano dezinformować społeczeństwo za pomocą oszczerczych plakatów, które fałszywie przypisywano KO „Solidarność".
Główny specjalista koalicji PZPR do spraw kampanii wyborczej, Janusz Reykowski, zalecił zintensyfikowanie propagandy w ostatnim tygodniu przed wyborami. To rozwiązanie, zapożyczone z Zachodu, było bardzo skuteczne w państwach demokratycznych - ale w 1989 roku ludzie przede wszystkim szukali innej niż PZPR partii, na którą mogliby głosować. Początek kampanii, kiedy „Solidarność" ujawniła się i zaistniała w świadomości społeczeństwa, jednoznacznie doprowadził do zwycięstwa kandydatów Komitetu.
FREKWENCJA I WYNIKI WYBORÓW:
Tuż przed wyborami nastroje wśród opozycji były niezbyt dobre. Odcięci od badań opinii publicznej członkowie Komitetu Obywatelskiego przewidywali, że uda im się zdobyć kilka mandatów, ale liczyli się też z możliwością całkowitej porażki. Z kolei koalicjanci PZRP byli pewni zwycięstwa „ponieważ dotąd zawsze wygrywali" i ignorowali alarmujące doniesienia o nastrojach społeczeństwa. Wczesnym rankiem w niedzielę 4 czerwca 1989 roku otworzono lokale wyborcze. Frekwencję wyborczą oceniono na niezbyt wysoką - nie głosowało ponad 10 milionów Polaków z 27 milionów uprawnionych do głosowania. Było to wynikiem postępującej apatii społeczeństwa, które nie wierzyło, że wybory mogą coś zmienić. W całym kraju nastroje były spokojne, nie doszło do żadnych rozruchów. Pierwsze wyniki zelektryzowały tak opozycję jak i PZPR. Wszystko wskazywało, że Komitet Obywatelski „Solidarność" odniósł niebywałe, miażdżące zwycięstwo. Ze 161 miejsc w Sejmie dostępnych w wolnych wyborach, w pierwszej turze opozycja zdobyła 160, a pozostały kandydat przeszedł do drugiej tury. Ze 100 miejsc w Senacie w pierwszej turze kandydaci „Solidarności" obsadzili 92, o pozostałych mandatach również miała rozstrzygnąć druga tura. Z kolei partyjni kandydaci, zajmujący 65% miejsc zagwarantowanych „Okrągłym Stołem" nie otrzymali więcej niż kilka procent głosów (z wyjątkiem trzech, nieformalnie popartych przez „Solidarność") i o swoje mandaty musieli walczyć w drugiej turze. Klęskę poniosła „lista krajowa", z której tylko 2 na 35 startujących uzyskało więcej, niż wymagane 50% głosów (a i to prawdopodobnie dzięki nieuważnemu skreślaniu przez wyborców - ich nazwiska znajdowały się na samym końcu kart do głosowania).
Klęska koalicji PZPR była całkowita - na kandydatów KO „S" głosowano w wojsku, w milicji, nawet w okręgach wyborczych obsadzonych przez partyjną nomenklaturę.
II tura
Rola "Solidarności" w wyborach w 1989 r. nie ograniczyła się do I tury. Przed drugą turą wyborów, która odbyła się 18 czerwca "Solidarność" – oprócz popierania tych spośród jej kandydatów, którzy nie uzyskali mandatów 4 czerwca, instruowała wyborców, które z osób kandydujących na nie obsadzone w I turze "mandaty koalicyjne" należy poprzeć jako mniejsze, lecz nieuniknione zło. Pewną zaś część z tych kandydatów tworzyli ludzie de facto związani z „Solidarnością”. Oni też otrzymali w II turze największą liczbę głosów.
Dla PZPR wynik czerwcowych wyborów był prawdziwym szokiem. Z dokumentów PZPR, jakie powstały w okresie po wyborach w 1989 r. wyłania się obraz struktury sparaliżowanej świadomością swojej porażki. De facto, po ogłoszeniu wyniku głosowania PZPR straciła faktyczną zdolność do rządzenia krajem, choć musiało minąć jeszcze kilkanaście tygodni, zanim uświadomiono to sobie w Komitecie Centralnym, a następnie – z dużymi zresztą oporami, także w szeregach opozycji.
Wybór prezydenta
23 czerwca 1989 nowo wybrani posłowie i senatorowie opozycji utworzyli Obywatelski Klub Parlamentarny (OKP). Pierwszym zadaniem, z jakim mieli się zmierzyć, był wybór prezydenta. PZPR wyznaczył na to stanowisko gen. Wojciecha Jaruzelskiego, co początkowo wywołało sprzeciw niemal całej opozycji, a jak się wkrótce okazało, również posłów ZSL i SD. Przedstawiciele władzy rozpoczęli negocjacje, początkowo usiłując zastraszyć OKP i swoich koalicjantów, potem zaś oferując ustępstwa. Z kolei Lech Wałęsa promował na stanowisko prezydenta gen. Czesława Kiszczaka, mając nadzieję na podzielenie PZPR. Ostatecznie 19 lipca Zgromadzenie Narodowe, składające się z obu izb parlamentu, wybrało na najwyższy urząd w państwie Wojciecha Jaruzelskiego. Na uwagę zasługuje fakt, że jeden z posłów OKP głosował za jego kandydaturą, podczas gdy przeciw było kilku parlamentarzystów ZSL, SD i PZPR. Kandydatura generała przeszła zaledwie jednym głosem, bardzo dobitnie pokazując, jak słabym mandatem do rządzenia dysponują komuniści. Wybory 4 czerwca 1989 r. miały też jednak, drugą, mniej przyjemną dla "Solidarności" stronę medalu. Nie stały się one, wbrew jej ówczesnym chęciom, jakimś narodowym świętem. 38% uprawnionych do głosowania w ogóle na wybory nie poszło. Biorąc pod uwagę, że kandydaci "Solidarności" otrzymywali średnio po ok. 60% wszystkich ważnie oddanych głosów, oznacza to, że głosowało na nich co najwyżej ok. 40 % spośród tych, którzy mogli brać udział w wyborach. Oferta "Solidarności" nie dla wszystkich, jak widać, była przekonująca.
Rząd Mazowieckiego
PZPR, chcąc za wszelka cenę ratować swoja pozycję, na stanowisko premiera desygnował Czesława Kiszczaka. 25 lipca Lech Wałęsa zdecydowanie odrzucił tą kandydaturę, oświadczając, że czas, by władzę w Polsce przejęły siły cieszące się zaufaniem narodu. 2 sierpnia 1989 roku sejm odrzucił projekt rządu Kiszczaka.
„Solidarność" miała przed sobą dwie drogi: pierwszą, popieraną przez B. Geremka i A. Michnika był sojusz z PZPR, za cenę kolejnych ustępstw. Zwolennicy tej koncepcji sądzili, ze tylko przez związanie się z dysponującą realną władzą partia komunistyczną da się dokonać dalszych zmian w Polsce. Z przeciwną opcją wystąpili Jarosław i Lech Kaczyńscy. W ich ocenie należało związać się koalicją z ZSL i SD, dzięki czemu „Solidarność" całkowicie uniezależniłaby się od PZPR i uzyskała realny wpływ na politykę. Po początkowym wahaniu, Lech Wałęsa wybrał propozycję braci Kaczyńskich. Umożliwiło to, po trwających trzy tygodnie ustaleniach, utworzenie pierwszego niekomunistycznego rządu w powojennej Polsce. Lech Wałęsa na premiera wyznaczył Tadeusza Mazowieckiego. W swoim expose, wygłoszonym 24 sierpnia 1989, Mazowiecki zapowiedział daleko idące zmiany w ustroju państwa. Wciąż unikał jednak otwartego konfliktu z PZPR, deklarował ostrożne i spokojne posuwanie się naprzód. W swoim przemówieniu użył słów „przeszłość oddzielamy grubą linią" -choć Mazowieckiemu chodziło o zerwanie z dziedzictwem PRL, zdanie to przeszło do historii jako zapowiedź nieformalnej amnestii dla działaczy komunistycznych. 12 września sejm przegłosował ustanowienie nowego rządu bez jednego głosu sprzeciwu. Słabością rządu była nadmierna ostrożność, która utrudniała szybkie reformy i umożliwiała tworzenie się patologii (uwłaszczenie nomenklatury).
ZMIANY:
Sukcesy pierwszego niekomunistycznego rządu:
„bezwstrząsowa i gruntowna przebudowa starego aparatu państwowego w kierunku ustroju demokratycznego", "skokowe przejście do gospodarki rynkowej zawarte w planie Leszka Balcerowicza", a także "zmianę międzynarodowej pozycji Polski", obejmującą ułożenie na nowych zasadach stosunków z ZSRR i normalizację relacji z Niemcami.
WYBORY PREZYDENCKIE 1990r.
Początkiem wyborów prezydenckich w 1990 roku, czyli w zaledwie rok po odbyciu się poprzednich wyborów na ten urząd, zapoczątkowało oświadczenie Lecha Wałęsy z 17 września 1990 roku. Oznajmił on wówczas, iż zamierza ubiegać się o fotel prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Dzień później gen. Jaruzelski skierował do Sejmu list, w którym wyraził zgodę na skrócenie jego kadencji. 27 października uchwalona została ustawa o trybie wyboru Prezydenta RP. 2 października marszałek sejmu, Mikołaj Kozakiewicz, wyznaczył datę pierwszych pierwszych historii Polski powszechnych wyborów prezydenckich. Miały one odbyć się 25 listopada 1990 r. Wymaganą liczbę 100 000 podpisów udało się zebrać sześciu kandydatom. Oprócz Wałęsy byli to: ówczesny prezes PSL Roman Bartoszcze, mało wówczas znany poseł (wybrany z listy PZPR) Włodzimierz Cimoszewicz, premier Tadeusz Mazowiecki, przewodniczący KPN Leszek Moczulski oraz urodzony w Polsce kanadyjski biznesmen Stanisław Tymiński.
Kampania wyborcza
Powszechnie oczekiwano, że walka o zwycięstwo będzie toczyć się pomiędzy Lechem Wałęsą, a Tadeuszem Mazowieckim. Początkowo rzeczywiście tak było. Oba sztaby wyborcze prowadziły kampanię negatywną. Lech Wałęsa stwierdził że "premier jest taki powolny, że nawet pchły by nie złapał", sieie przedstawiał, jako "prezydenta z siekierką" i wzywał wyborców, żeby "wzięli sprawy w swoje ręce. Tadeusz Mazowiecki, a przed wszystkim popierający go sztab skupił się na krytyce Wałęsy jako "demagoga", "populisty" i "antysemity". Siebie promował hasłem "siła spokoju". Poza tym premier miał trudne zadanie obrony powszechnie krytykowanych reform Balcerowicza. Podczas gdy oba sztaby były zajęte kampanią negatywną niespodziewanie wyrósł im konkurent - Stanisław Tymiński, który oskarżał premiera o "zdradę narodu", straszył konkurentów "czarną teczką", a Polakom obiecywał dobrobyt po trzech latach rządów, oraz zakupienie przez polskę bomby atomowej.
Ciekawostki z kampanii wyborczej.
1. Kampanię telewizyjną Wałęsy prowadził Jan Purzycki - obecny scenarzysta "Złotopolskich"
2. Wałęsa atakowany przez konkurentów, że nie ma programu, w jednej audycji wyborczej powiedział "(...) oskarża się mnie o to, że nie mam programu. To nieprawda. Proszę państwa oto mój program. [tu pokazał do kamery broszurkę zatytułowaną "Nowy początek]"
3. Sztab Mazowieckiego pracował tak nieudolnie, że kiedy premier przygotował oficjalną wersję swojeo życiorysu, była ona tak smętna, że ktoś złośliwy dopisał na końcu "w związku z tym proszę o przyznanie mi renty inwalidzkiej II klasy" i... w ostatniej chwili wycofano życiorys z drukarni.
Wyniki I tury
25 listopada 1990 r. odbyła się pierwsza tura wyborów prezydenckich. Poszczególni kandydaci otrzymali następującą ilość głosów: Lech Wałęsa - 39,96 %, Stanisław Tymiński - 23,10 %, Tadeusz Mazowiecki - 18, 08 %, Włodzimierz Cimoszewicz - 9,21 %, Roman Bartoszcze - 7,15 % i Leszek Moczulski - 2,50 %.
Przejście Stanisława Tymińskiego do drugiej tury wyborów, a zwłaszcza jego wygrana z Tadeuszem Mazowieckim, wywołało histerię polityczną na nieznaną wcześniej (a także i później) w Polsce skalę. Tymińskiemu zarzucano, że ma powiązania z polskimi tajnymi służbami, a także - być może - z terrorystami arabskimi (mocno akcentowane były rzekome wizyty Tymińskiego w Libii), że bije żonę i głodzi dzieci, a wreszcie - że jest psychopatą. Wielu zwolenników Wałęsy i Mazowieckiego wyznawało pogląd, że niezależny rzekomo Tymiński jest w istocie rzeczy koniem trojańskim komunistów, którzy widząc, że jawnie popierany przez nich kandydat nie ma szans na wyborcze zwycięstwo, postanowili posłużyć się nim dla osiągnięcia swoich celów. Czy tak rzeczywiście było - nie wiadomo. Do dziś nie udowodniono, by Tymiński miał powiązania z kimkolwiek, a wszystko wskazuje na to, że jego błyskawiczna, acz krótkotrwała kariera, była typową karierą w stylu Nikodema Dyzmy.
Gwałtowna kampania przeciwko Tymińskiemu okazała się skuteczna. W drugiej turze wyborów prezydenckich, która odbyła się 9 grudnia 1990 r., głosowało na niego mniej ludzi, niż w pierwszej. Bezapelacyjnym zwycięzcą drugiej tury wyborów, został Lech Wałęsa, na którego głosowało aż 74, 25 % wyborców.
Zgodnie z obowiązującą wówczas Konstytucją, 22 grudnia 1990 r. Zgromadzenia Narodowe stwierdziło ważność wyborów prezydenckich. Tego samego dnia Lech Wałęsa, w obecności całego Zgromadzenia Narodowego złożył na ręce marszałka sejmu, Mikołaja Kozakiewicza, uroczystą przysięgę prezydencką, obejmując tym samym swój urząd.
22 grudnia 1990 r. miało miejsce jeszcze jedno, mające rangę symbolu, wydarzenie. Tego dnia na Zamku Królewskim (przedwojennej siedzibie prezydenta Polski) prezydent istniejącego od 1945 r. rządu polskiego na uchodźstwie, Ryszard Kaczorowski, przekazał Lechowi Wałęsie posiadane przez siebie insygnia władzy prezydenckiej.
Jest ciekawostką, że Stanisław Tymiński, który pozostał jeszcze przez pewien czas w kraju, był założycielem i właścicielem pierwszego w Polsce komercyjnego serwera BBS (Bulletin Board System) - pre-internetowego serwisu dostępnego z komputerów domowych przez łącza telefoniczne (o nazwie "Maloka"). Serwer ten był połączony "ze światem" przez Internet. Tymiński był więc jednym z pierwszych "biznesowych" klientów NASK.
Wybory parlamentarne 27 października 1991.
Data tych wyborów jest wymownym świadectwem zahamowania przemian politycznych w Polsce pod rządami Tadeusza Mazowieckiego i Lecha Wałęsy. Podczas gdy wszystkie państwa postkomunistyczne miały już władze wyłonione w wolnych wyborach, w Polsce istniał jeszcze parlament wyłoniony w sposób niedemokratyczny i nie odzwierciedlający w żaden sposób preferencji wyborców. Należy przyznać, że spora w tym zasługa samych posłów, zwłaszcza tych pochodzących z puli 65% przyznanej władzy. W dzisiejszym sejmie takich posłów nazywa się posłami "dietetycznym", ale jak widać to zjawisko jest tak stare jak III Rzeczpospolita.
Ordynacja wyborcza
Prace nad ordynacją wyborczą były w tym sejmie wyjątkowo powolne (zwłszcza jak porównać je z tempem prac nad ordynacją prezydencką). Swoje zasługi na tym polu miał także Lech Wałęsa, który dwa razy (w tym raz skutecznie wetował uchwaloną ordynację i sam zgłaszał włąsne projekty. Ostatecznie ordynację wyborczą uchwalono 26 czerwca 1991. Według niej wybory miały być wolne, powszechne, równe, tajne, bezpośrednie i proporcjonalne. Ordynacja przewidywała ona podział kraju na 36 okręgów, w których wybierano 391 posłów, pozostałych 69 wybierano z listy krajowej, proporcjonalnie do wyników głosowania w okręgach. Jako formułe przeliczania głosów na mandaty przyjęto skrajnie proporcjonalną metodę Hare-Niemeyera. Świadczyło to, że ugrupowania obecne w Sejmie były bardzo niepewne swego społecznego poparcia. Ordynacja wyborcza do Senatu przewidywała, że okręgami wyborczymi będą województwa. W każdym wybierano po dwóch senatorów, a w warszawskim i katowickim - trzech. Wybory do senatu były większościowe.
Wybory parlamentarne 19 września 1993
Sejm I kadencji był wyjątkowo rozbity politycznie. Najsilniejszy klub - Unia Demokratyczna miał zaledwie 62 posłów. W trakcie tej niepełnej kadencji nie brakowało wydarzeń zarówno dramatycznych (Noc teczek - odwołanie rządu Jana Olszewskiego), jak i takich, które przeszły do anegdoty. Nie mogę się powstrzymać od przytoczenia słów Janusza Korwina Mikke o rządzie Hanny Suchockiej - "Rząd rżnie głupa", albo Leszka Moczulskiego rozszyfrowującego skrót PZPR - Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji. (parę mies. temu sąd ostatecznie orzekł, że nie musi za to przepraszać). Samo rozwiązanie tego Sejmu miało wymiar komiczny - wniosek o votum nieufności dla rządu Hanny Suchockiej zgłosili posłowie "Solidarności", a o upadku rządu zadecydował 1 (jeden) głos. Mógłby go oddać były minister sprawiedliwości Zbigniew Dyka, ale właśnie przebywał w ... toalecie z powodu "dolegliwości żołądkowych".
prezydent Lech Wałęsa rozwiązał sejm i przyspieszone wybory stały się faktem.
Ordynacja wyborcza
Powszechnie krytykowana za rozbicie parlamentu ordynacja została zmieniona. Przerzucono się ze skrajności w skrajność. Nowa ordynacja wyborcza do Sejmu przewidywała, ze w mandaty zostaną rozdzielone metodą d'Hondta - sprzyjającą partiom dużym. Ustalono dwie klauzule zaporowe - aby uczestniczyć w podziale mandatów poselskich partia polityczna musiała zdobyć 5% głosów w skali kraju, a koalicja aż 8%. I na dobitkę wydatnie zmniejszono okręgi wyborcze. W 1991 roku w najmniejszym okrębu wybierano 7 posłów, a w 1993 - tylko 3. Na nową ordynację nalegali przede wszystkim politycy UD i KPN, licząc na wyraźne zwycięstwo. Ordynacja senacka pozostała bez zmian.
MAŁA KONSTYTUCJA
Zmiany polityczne i ustrojowe, które zaszły w Polsce po 1989 wymagały uchwalenia nowej konstytucji. Nie zrealizowano tego w latach 1989–1991 ze względu na to, że większość ugrupowań wywodzących się z Solidarności uważała, że konstytucja powinna być przegłosowana przez w pełni demokratycznie wybrany parlament, którym Sejm Kontraktowy z całą pewnością nie był. Dopiero Sejm kadencji 1991–1993 utworzył Komisję Konstytucyjną i podjął działania zmierzające do rozwiązania tego problemu. Jednak udało mu się tylko uchwalić Małą Konstytucję – Ustawę konstytucyjną z dnia 17 października 1992 r. o wzajemnych stosunkach między władzą ustawodawczą i wykonawczą Rzeczypospolitej Polskiej oraz o samorządzie terytorialnym. Na jej mocy zostały uchylone przepisy Konstytucji PRL z 1952 r. dotyczące ustroju socjalistycznego i wprowadzone nowe, stanowiące podstawę ustroju politycznego i gospodarki rynkowej. Stanowiła ona, że "organami Państwa w zakresie władzy ustawodawczej są Sejm i Senat Rzeczypospolitej Polskiej, w zakresie władzy wykonawczej – Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i Rada Ministrów, w zakresie władzy sądowniczej – niezawisłe sądy".
Wcześniejsze rozwiązanie parlamentu (1993) przez prezydenta Lecha Wałęsę uniemożliwiło zakończenie prac nad nową konstytucją i spowodowało przełożenie tego zadania na nowy parlament.
KONSTYTUCJA III RP
Zgromadzenie Narodowe II Kadencji uchwaliło 2 kwietnia 1997 Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej, nad którą pracowano od 1989 r. W jej świetle ustrój polityczny RP opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej (Sejm i Senat), władzy wykonawczej (Prezydent RP i Rada Ministrów) i władzy sądowniczej (sądy i trybunały). Podstawą ustroju gospodarczego jest gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej i własności prywatnej. 25 maja 1997 w referendum konstytucyjnym Polacy wyrazili zgodę na wejście w życie konstytucji – za głosowało 53,75% (frekwencja 42%).