http://biznes.onet.pl/jak-nie-dac-sie-naciagac-na-kosztowne-sms-y,,5642738,1,news-detal
Jak nie dać się naciągać na kosztowne SMS-y?
Są bezczelni i nie mają skrupułów. Naciągają ludzi na drogie SMS-y, zarabiając na nich miliony. Problem w tym, że nie łamią przy tym prawa.
„Właściciel numeru xxxxx proszony jest o pilny darmowy sms o treści TAK na numer xxxx. Czeka NAGRODA GWARANTOWANA w grze o 100 tys. złotych”. SMS-a o takiej treści dostał pan Jan z Gorzowa, który padł ofiarą loteryjnych oszustów. Jak przyznaje, dał się podejść, a że potrzebował akurat pieniędzy odpowiedział, licząc na nagrodę. Oczywiście tej nie zobaczył do dnia dzisiejszego. Zamiast niej przyszedł rachunek o kilkadziesiąt złotych wyższy niż zazwyczaj.
– Zrobiłem błąd, że wysłałem tego pierwszego SMS-a. Szybko zorientowałem się, że nie ma żadnej nagrody i dałem sobie spokój. Przez kolejnych parę dni dostawałem jeszcze wiadomości o podobnej treści. Oczywiście ignorowałem je. Rachunek dostałem jednak wyższy niż normalnie. Okazało się, że za wiadomości, które do mnie wysyłali to ja płaciłem i to 4,92 zł za każdy SMS – opowiada gorzowianin.
Powyższy przypadek to kropla w morzu oszustw, jakie każdego dnia dotykają właścicieli telefonów komórkowych. Wystarczy przejrzeć fora internetowe. Oto kilka przykładów:
„Cześć, słuchaj, nie denerwuj się, ale przeglądając stronę www.sexXXXXXX.com natknąłem się na Twoje fotki... Domyślam się, że ktoś się pod Ciebie podszywa i wrzucił je tam za Twoimi plecami. Zaloguj się tam i zobacz, są dokładnie na trzeciej stronie w galerii. Napisz do administratora, aby je usunął, zanim zobaczą to Twoi bliscy znajomi lub rodzina!”.
„Otrzymałeś (1) wiadomość fotograficzną. Aby ją obejrzeć wyślij wiadomość OK”.
„To nie żart. Potwierdź wygraną, pieniądze gotowe do wypłaty”.
„Wyślij SMS o treści .... na numer ....”.
Wszystkie wiadomości łączy jedno: mają skłonić nas do wysłania SMS-a. Za wszelką cenę. Informacje o opłatach pojawiają się bardzo małą czcionką, albo są podawane w sposób nieczytelny. Nikt przecież nie wysyłałby wiadomości, wiedząc, że może zapłacić nawet kilkadziesiąt złotych za każdą.
Najgorzej jest w przypadku płatnych subskrypcji. Wysłanie niepozornego „TAK” lub „OK” może otworzyć oszustom drogę do wysyłania płatnych wiadomości, za które to my będziemy płacili. SMS-y o podwyższonej opłacie, czyli tzw. Premium Rate, wykorzystywane są najczęściej w różnego rodzaju konkursach, loteriach lub jako forma opłaty za dostęp do usług. Od kilku lat to także ulubiony biznes naciągaczy, dlatego warto przeczytać, jak sobie z nimi radzić, bo niewiedza nie zwalnia od odpowiedzialności.
Nowe przepisy, nowi oszuści
– Niezależnie od oceny etycznej sposobu działania takich serwisów, który budzi uzasadnione wątpliwości, w 99 proc. przypadków przepisy nie są naruszane – mówi Dawid Piekarz z Urzędu Kontroli Elektronicznej. – Podstawową linią obrony przed serwisami, których działania budzą wątpliwości natury moralnej, jest daleko posunięta ostrożność samych konsumentów, którzy przed podjęciem decyzji o skorzystaniu z usługi powinni dokładnie zapoznać się z całą zawartością serwisu i regulaminem usługi, co pozwoli na uniknięcie nieprzewidzianych kosztów – tłumaczy.
W 2013 r. do Urzędu Komunikacji Elektronicznej wpłynęło łącznie 257 spraw dotyczących usług o podwyższonej opłacie świadczonych z wykorzystaniem krótkich wiadomości SMS Premium oraz numerów telefonów o podwyższonej opłacie (w tym roku do 10 czerwca było ich 158). To niewiele, biorąc pod uwagę skalę zjawiska. Zdecydowana większość poszkodowanych nie zgłasza faktu, że zostali naciągnięci.
Sposobów na wyłudzenie pieniędzy jest mnóstwo. Najpopularniejszym jest wysłanie wiadomości z prośbą o odpowiedź. W zależności od „oferty” za kosztownego SMS-a zapłacimy jednorazowo, a określona kwota natychmiast obciąży nam rachunek. Funkcjonuje mnóstwo stron internetowych, które do weryfikacji lub logowania wymagają podania kodu przesyłanego poprzez SMS. Warto zwracać na nie uwagę, bowiem wiele z nich istnieje tylko po to, by wyciągać od ludzi pieniądze.
Ostatnio polem do oszustw stała się również platforma Facebooka. Niedawno popularny był tytuł „Tak się bawią 18-latki na domówkach” opatrzony kadrem z filmu pornograficznego. Po kliknięciu pojawiał się komunikat, że nasz pluginFlash jest nieaktualny, a jego aktualizacja może się odbyć wyłącznie przez podanie numeru telefonu. Problem w tym, że po wpisaniu kodu PIN wyrażało się zgodę na subskrypcję, jeden SMS dziennie za 2,46 zł.
Niemal wszystkie subskrypcje zostały zainicjowane przez samego użytkownika i często wiązały się z zaakceptowaniem regulaminu, który mało kto czyta. Kilka lat temu przez Polskę przeszła burza związana z SMS-owymi naciągaczami. Zakończyła się nawet konkretnymi zmianami w prawie. W 2011 roku Urząd Komunikacji Elektronicznej wymierzył operatorom komórkowym kary finansowe za nieinformowanie klientów o wysokości SMS-ów Premium Rate. Jak podaje Federacja Konsumentów, stosując nieuczciwe praktyki tylko organizatorzy loterii zarobili w 2010 roku 75 mln zł, czyli blisko 7 proc. całego rynku gier hazardowych.
W grudniu 2011 roku weszła w życie nowelizacja ustawy Prawo telekomunikacyjne, która miała zakończyć nieuczciwe praktyki. Od tamtej pory operatorzy i organizatorzy konkursów zostali zobowiązani m.in. do informowania klientów o wysokości opłat za wiadomości tekstowe, a klienci otrzymali prawo do zablokowania SMS-ów Premium. Problem w tym, że nowe prawo nie obejmuje spółek zarejestrowanych poza Polską. Zaledwie rok wystarczył oszustom, by dostosować się do nowych przepisów.
Nie daj się!
Jak więc nie dać się naciągać? Jest na to kilka sposobów. Najprostszy to zablokowanie możliwości odbierania SMS-ów Premium Rate.
– Zgodnie z art. 64a pkt 1 ustawy prawo telekomunikacyjne, na żądanie abonenta operator telekomunikacyjny zobligowany jest do nieodpłatnego blokowania połączeń wychodzących na numery usług o podwyższonej opłacie oraz połączeń przychodzących z takich numerów – mówi Dawid Piekarz z UKE.
W praktyce możemy więc udać się do najbliższego salonu i poprosić o włączenie darmowej blokady lub ustalenie limitu takich SMS-ów (np. nie odbieranie wiadomości, których koszt przekracza określoną przez nas kwotę). Często można to zrobić samemu przez internet. Jeśli mamy wątpliwości co do numeru, warto go sprawdzić w wykazie numerów usług o podwyższonej opłacie, prowadzonym przez Urząd Komunikacji Elektronicznej.
Aby uchronić się przed wysokimi rachunkami, warto poznać prosty sposób na sprawdzenie wysokości opłaty za wysłanie wiadomości tekstowej. W tym celu wystarczy umiejętność poprawnego odczytania danych zawartych w numerze SMS.
– Koszt SMS-ów wysłanych na numery zaczynające się od cyfry 7 określa cyfra następująca po niej. Na przykład cena wiadomości wysłanej na numer 70325 wynosi mniej niż 1 zł, natomiast SMS wysłany na numery 71325, 72325, 73325 odpowiednio kosztuje 1 zł, 2 zł, 3 zł netto. Istnieją także numery zaczynające się od cyfry 9. W tym przypadku koszt wiadomości SMS określają dwie cyfry następujące po niej. Na przykład wiadomość wysłana na numery 910325, 911325, 912325 odpowiednio kosztuje 10 zł, 11 zł, 12 zł – wyjaśnia Dawid Piekarz z UKE.
Należy pamiętać, że usługodawcą jest najczęściej firma organizująca konkurs lub świadcząca daną usługę w internecie, a operator jedynie realizuje inicjowane przez użytkownika połączenie. W związku z tym, jeśli zostaniemy naciągnięci, powinniśmy się zwrócić bezpośrednio do firmy, która pobiera od nas opłatę. Sami internauci wymieniają się na forach sposobami walki z kosztownymi SMS-ami, choćby poprzez odesłanie odpowiedzi na ten sam numer o treści „STOP z nazwą usługi”. Należy jednak pamiętać, że nie zawsze jest to skuteczny zabieg. UOKiK radzi, by osoby czujące się poszkodowanymi zwracały się w tej sprawie do miejskich lub powiatowych rzeczników konsumentów.
Autor: Kamil Nadolski
Źródło: Onet