18 kwietnia ukazał się kolejny, dziewiąty numer gazety uniwersyteckiej Atheneum. Odnoszę wrażenie, że standard tego czasopisma jest dość chwiejny. Okładka znów poraża oszałamiającą grafiką. Prezentuje się tu młoda kobieta, dalej czytając, Karolina Pancek, stojąca w bliżej nieokreślonej pozie na tle bramki piłkarskiej. Z nagłówka, ale też jej stroju, wyczytać można, iż jest to piłkarka, natomiast ta fotografia wyjaśnia dlaczego mężczyźni wolą kobiety w szpilkach. Wniosek jest prosty, Atheneum nie posiliło się na zmianę grafika komputerowego.
Gazetę jak zwykle otwiera felieton. Tym razem dotyczy bardzo aktualnego tematu jakim jest niekończąca się zima. Tekst jest lekki, nie wnosi nic nowego do mojego życia, ale przecież nie taką ma pełnić funkcję. Kolejny artykuł jaki przykuł moją uwagę to „Myślęcinek- raj dla studenta”. Nie należę do miłośników natury, ale apetyt na to miejsce rósł mi w miarę czytania. W bardzo klarowny sposób wymienione są atuty parku. Przyznaję, że darzę go ogromnym sentymentem a autorowi udało się go niewątpliwie pobudzić. Dwunasta i trzynasta strona gazety to główny, okładkowy materiał numeru. Bardzo ciekawa rozmowa z ww. studentką Wychowania Fizycznego na UKW. Jednakże dowiadujemy się w niej, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, że ów koleżanka wybrała tę męską pasje ze względu braków predyspozycji do innych, bardziej kobiecych sposobów spędzania wolnego czasu. Niestety nie udało się obalić mitu o kobietach- chłopczycach grających w piłkę nożną, mimo to punkt za bezwzględną obronę swoich motywów i dążenie wbrew stereotypom do celów. Na uwagę zasługuje również artykuł „Spotkanie z wampirami”. Intrygujący tytuł odnosi się do ludzi decydujących się na oddanie swojej krwi jako honorowi dawcy. Informacje zawarte w tekście jednoznacznie zachęcają do pomocy. Uważam, że to strzał w dziesiątkę- ten temat, w tym miejscu (gazeta uniwersytecka) z pewnością odbije się echem, gdyż wielu młodych ludzi nie zna szczegółów takiej procedury, a chętni są do pomocy. Dalej Atheneum proponuje nam już tylko recenzje książki, filmu i płyty o tematyce, która mnie nie interesuje (i żaden z tekstów nie przekonał mnie do zmiany preferencji). Przewracam tylko kartki na wydarzenia kwietniowe, gdzie mogę liznąć wiedzy o kulturze serwowanej w najbliższym czasie, w głównej mierze, przez Teatr Polski.
Wrażenia jakich doznałam po zakończeniu lektury to ani gorejący zachwyt, ani wywołujące mdłości zniesmaczenie. Poziom jest przeciętny, niczym niewyróżniający się z tłumu, jednakże nie uważam przeczytanie kwietniowego numeru Atheneum za stratę czasu, gdyż pozostało we mnie dość entuzjazmu aby sięgnąć po kolejny.