Osiem 8

Rozdział ósmy


Znowu zrobiliśmy to apotujące coś i nagle byliśmy przed wielkim zamkiem nad jeziorem. Zupełnie jak w królestwie z bajki! Może wróżki i chochliki tańczyły nad wrzosowiskiem otaczającym to wielkie jezioro. Czy syreny pływały w jego ciemnych głębinach?


Ogromna, czarna brama z kutego żelaza otworzyła się dla nas i pobiegłem za tym Snape'em. Czemu tam byliśmy? Mówił, że zostanę "zbadany". Czy to miał być jakiś rodzaj testu, żeby zobaczyć, czy jestem dość dobry, żeby mieszkać wśród czarowników? Co będzie, jeśli go nie zdam?


Poczułem, że żołądek wlecze się za mną po podłodze; jeśli nie byłem dość dobry, żeby mieszkać z panem profesorem Snape'em, będę musiał wrócić na Privet Drive, prawda? Ze wszystkich sił chciałem być daleko stamtąd, daleko od mojej komórki, daleko od wuja Vernona! Potknąłem się na wysokich kamiennych schodach, ale zaraz się podniosłem, szybko jak błyskawica. Mimo to on zauważył.


- Czy nie potrafisz przetrwać choćby dnia bez przewracania się, chłopcze? - spytał drwiąco.


- Przepraszam pana - odparłem ze smutkiem; co jeśli test już się rozpoczął?


- Tak, cóż, chodź więc. - Wydawał się rozdrażniony.


Weszliśmy do zamku; wszędzie było pełno dekoracji i wszystko wyglądało bardzo przytulnie. Sprawiało wrażenie... domu. Czułem się tam jak w miejscu, do którego mógłbym należeć! Nie wiem, skąd wzięło się to uczucie, ale było boskie. Wydawało mi się, że patrzą na mnie jakieś oczy, które dobrze mi życzą. Na ścianach było mnóstwo obrazów, ale ja skupiałem uwagę na podłodze, próbując znowu nie upaść.


Coraz bardziej kręciło mi się w głowie i zacząłem ciężko oddychać, kiedy wdrapywaliśmy się na nieskończone, wielkie schody. W końcu dotarliśmy na piętro i weszliśmy do jasnego, białego pokoju, w którym było pełno łóżek.


- Poppy! - wrzasnął mężczyzna.


Cofnąłem się o krok; nie cierpiałem, jak ktoś krzyczał. Walczyłem z ochotą ucieczki z pokoju.


- Severus? Co ty... - Kobieta w dziwnym białym czepku i wykrochmalonym fartuchu wpadła do pomieszczenia. Gdy tylko jej wzrok padł na mnie, zatrzymała się jak wryta. - Czy to... To nie może być... Ależ Severusie, on jest taki mały!


Byłem dość mały, wiedziałem o tym. W szkole zawsze mi dokuczali z tego powodu i popychali mnie.


- Najwyraźniej, Poppy. Częściowo właśnie z tego powodu tu jesteśmy. Czy mogłabyś go dla mnie zbadać? - Ten Snape wyglądał na zatroskanego.


Poczułem trochę ulgi - to znaczyło, że miał na myśli lekarskie badanie, nie żaden test.


Podała mi ogromną koszulę, która miała sznurki tam, gdzie powinny być guziki.


- To najmniejsza, jaką mam, kochanie.


Kochanie? Tak nazwała mnie wtedy ciocia Petunia... ale ta pani wydawała się szczerze miła. A może to było tylko pobożne życzenie? Zaciągnęła zasłony wokół jednego z łóżek i zostawiła mnie tam, żebym przebrał się w ukryciu. Dokładnie słyszałem ściszoną rozmowę między tym Snape'em i tą Poppy.


- Uważasz, że jest chory, Severusie? - Brzmiała na zmartwioną.


- Nie, uważam, że jest na wpół zagłodzony od czasu śmierci Lily. Ci mugole traktowali go okropnie, Poppy.


- Nie! Albus zapewniał mnie, że będzie ich pilnował! - Zamilkła na chwilę. - Dlaczego jest teraz taki roztrzęsiony?


- No cóż, zwrócił śniadanie. I łatwo go wystraszyć. Muszę powiedzieć, że jest raczej trudnym dzieckiem.


- Lepiej od kogokolwiek znasz konsekwencje złego traktowania, Severusie. - Ta Poppy mówiła teraz jak do małego dziecka.


- Nie lubię, kiedy wyciąga pani na światło dzienne moje stare, osobiste sprawy, madame.


Sapnęła, ale zmieniła temat.


- Więc nie zdołał utrzymać śniadania. Co mu dałeś do jedzenia?


- Jajka, tosta, kiełbasę, sok dyniowy.


- W tym właśnie leży problem. Dlaczego, na Merlina, nakarmiłeś chore dziecko całym tym tłuszczem?


xXxXx


Dlaczego Pomfrey koniecznie musiała wskazać kolejny mój błąd w roli opiekuna, nie mam pojęcia. Dodałem żywieniowe idioctwo do długiej listy moich zbrodni. Było znacznie więcej rzeczy, które musiała wiedzieć, aby satysfakcjonująco zbadać Harry'ego, więc odłożyłem zmycie jej głowy na później.


- Przybył do mnie również z kilkoma ranami i otarciami. To dziecko było bite, Poppy.


- Nie! Jak bardzo źle było, Severusie?


- Pamiętasz mój trzeci rok? Jak wyglądałem, gdy wróciłem z letnich wakacji?


- Oczywiście. Nie mogło być aż tak źle! Proszę, powiedz, że nie było, Severusie.


- Było trochę gorzej.


Jeszcze przed drugą klasą wypychałem szkolną torbę ogromnymi zapasami eliksirów uzdrawiających, kiedy musiałem wracać do domu. Tamtego lata prawie wszystkie zużyłem na mamę.


- Chciałabym zobaczyć te obrażenia na własne oczy. Zakładam, że do tej pory wszystkie są już całkowicie wyleczone?


- Oczywiście, madame.


Uważała, że jestem równie okrutny, jak nieudolny?


- Idź więc po swoją myślodsiewnię. - Odwróciła się i podeszła do zasłoniętego łóżka ze łzami lśniącymi na dolnych rzęsach. - Harry, kochanie? Ubrałeś się już?


xXxXx


Ubrałem się, na ile mogłem. To coś było większe od moich ubrań po Dudleyu!


- Tak, eee... - Jak on ją nazwał? - Madame.


Podniosła mnie i posadziła na wysokim łóżku, a potem zaczęła pokazywać swoim patykiem różne części mojego ciała, marszcząc przy tym brwi. Nie podobało jej się to, czego się dowiadywała. Siedziałem tak prosto, jak tylko mogłem, i oddychałem głęboko; miałem nadzieję, że byłem tak dobry, jak chciała. Później zaczęły się pytania:


- Ile masz lat, Harry?


- Osiem, madame.


- Co jadałeś każdego dnia? - spytała.


Czy zostanę wyzwany, że nie zjadłem całego śniadania?


- U cioci dostawałem czasami chleb i wodę. Pan profesor Snape dawał mi jeszcze ser, mleko i masło.


Zachichotała przy tym ostatnim. "O-Ou... powie mu, żeby nie dawał mi tyle do jedzenia?"


- Zaraz, Harry, powiedziałeś, że dostawałeś chleb i wodę czasami. A pozostałe razy?


- Resztki albo nic, madame.


Kiedy dostawałem jeść raz dziennie, miałem szczęście, nawet jeśli był to tylko okruch czy dwa. Udawałem wtedy myszka, żeby wydawało się, że jest tego więcej. Taki mały, tyci, biały myszek, który znalazł kawałek chleba dziesięć razy większy od jego głowy! Odgryzałem wielkie kawały powietrza i troszeczkę okrucha, a potem żułem, jakbym miał pełne usta. Później strasznie bekałem, przez to, że połykałem tyle powietrza, ale to tylko zwiększało wrażenie pochłonięcia ogromnego posiłku.


- Resztki albo nic - mruknęła, zapisując coś wielkim piórem na przypalonym kawałku papieru.


- Jak często jadłeś? - Mówiła tak, jakby bała się pytać.


- Zwykle każdego dnia, chyba że byłem karany.


- A jeżeli byłeś karany, kochanie? - Wstrzymała oddech. Nikt nigdy nie słuchał mnie tak uważnie!


- To mogło być kilka dni, może tydzień.


- Czy kiedykolwiek złamałeś kość, kochanie? - Spojrzała na mnie, uśmiechając się sztywno.


- Tak, madame. - Kilka. Jak Dudley kiedyś jedną złamał, ciocia Petunia zabrała go do szpitala i wrócił stamtąd z grubym, białym gipsem, na którym wszyscy się podpisywali. Ja nigdy takiego nie miałem.


- Połóż się teraz i nie ruszaj.


Powoli przesunęła różdżką nad moim ciałem, z góry na dół, a różdżka podskakiwała za każdym razem, kiedy trafiła na moje stare rany. Kiedy dotarła do stóp, po policzkach zaczęły jej płynąć łzy. Co takiego zrobiłem, że aż tak się zmartwiła?


- Przepraszam, madame! Będę grzeczny, obiecuję! - Gdyby ten Snape wrócił i zobaczył, że ona przeze mnie płacze, dopiero bym oberwał!


Wtedy ona zrobiła najdziwniejszą rzecz w świecie: jęknęła - "Och, dziecko!" - podniosła mnie i przytuliła jak pluszowego misia. Potem dotykała różdżką miejsc, które wcześniej sprawiały, że podskakiwała, i szeptała słowa, które nic nie znaczyły. Coś w moim ciele przesuwało się trochę, kiedy to robiła - to było denerwujące uczucie. Dała mi do wypicia kilka buteleczek różnych rzeczy; jedna smakowała jak trawa i dym z fajki. Pozwoliła mi napić się soku dyniowego, żeby zabić smak. Była taka miła! Miałem ogromne poczucie winy, że przeze mnie płakała.


Jak już skończyła, usiadła w fotelu bujanym, posadziła mnie sobie na kolanach i zaczęła cicho nucić. "Więc to jest takie uczucie, kiedy ktoś cię przytula!" Koc i peleryna były cudowne, ale to... to było nie do opisania. Miałem wrażenie, jakby moje serce otoczyło światło słońca, jakby biło mocniej niż kiedykolwiek. Ale to dobre uczcie nie trwało długo, bo zaraz poczułem, że po twarzy ciekną mi łzy. Zesztywniałem i szybko je wytarłem, a potem skuliłem się w kłębek. Modliłem się, żeby nie zauważyła!


Ale ona szeptała takie wspaniałe słowa!


- Harry, kochanie, możesz płakać. Czy ci przeklęcie mugole tego też ci zabraniali? Masz mnóstwo powodów do płaczu, dziecko. Wyrzuć to z siebie.


I płakałem. Jak już zacząłem, to płakałem coraz głośniej i głośniej. Ona wciąż mówiła mi, że mi wolno, więc nie próbowałem się opanować. To znaczy, dopóki nie usłyszałem, że drzwi się znowu otwierają. Przygryzłem wargi, wstrzymałem oddech i z całej siły wbiłem paznokcie w dłonie. Ta Poppy tolerowała moje mazanie się, ale wiedziałem, że temu Snape'owi się to nie spodoba.


xXxXx


Ostatnie stopnie pokonywałem po trzy na raz. Chłopiec szlochał - niektóre dzieci przy badaniu zachowują się jak bachory. Zawsze drżałem na samą myśl o spotkaniu z uzdrowicielem przez te nieznośne małe koszmary zawodzące pełnym głosem. Krótko po tym, jak wszedłem, przestał, dzięki Merlinowi! Zobaczyłem jednak ciekawy widok: Poppy kołysała go, śpiewając cicho. Czy właśnie tak powinny się zachowywać matki? Obserwowałem ją - tulenie go wydawało się u niej tak naturalne, tak pełne miłości. Dokładnie tego potrzebowało to dziecko. Czy mógłbym mu to kiedykolwiek dać? Próbowałem przypomnieć sobie jakiś moment w moim życiu, kiedy ktoś tak o mnie dbał... Poppy! Jak mogłem zapomnieć. Gdy po raz pierwszy zjawiłem się w Hogwarcie, byłem w okropnym stanie. Prefekt przyprowadził mnie do niej prosto z pociągu, a ona rozpłakała się na mój widok. Po tym jednak, jak zostałem przydzielony do Slytherinu, trzymała się bardziej na dystans. Może dlatego pogrzebałem tamto wspomnienie - nie cierpiałem, kiedy znieważano mój dom!


Odchrząknąłem.


- Myślodsiewnia, madame.


Wybrałem odpowiednie wspomnienie i wrzuciłem je w srebrną otchłań.


Poppy bardzo cicho powiedziała do dziecka:


- Harry, położę cię teraz do jednego z tych łóżek na krótką drzemkę.


Po tym, jak go ułożyła, opatuliła go kocem, uklepała poduszkę i pocałowała malca w czoło. Ja też tak powinienem robić? To się wydawało przesadnie sentymentalne...


W końcu wzięła głęboki oddech i zajrzała do myślodsiewni, patrząc, jak odkrywam obrażenia Harry'ego i leczę je za pomocą Subtusum.


Kiedy skończyła, spojrzała na mnie z posępną miną.


- Powiedziałabym, że twoje porównanie było trafne. - Zmarszczyła brwi. - Ale skąd wziął się ten świeży ślad po uderzeniu?


"Szlag!" Zapomniałem o tym. Zacząłem brnąć przez prawdę, widząc, jak z chwili na chwilę pielęgniarka staje się coraz bardziej rozgniewana.


xXxXx


Ta Poppy zaczęła się wściekać na mojego Snape'a za to, że mnie uderzył. Ale przecież on mnie zbił mnie nawet w części tak, jak powinien, nie rozumiała tego? Jak jej opowiadał o tamtym dniu, zrozumiałem to znacznie lepiej/ Myślał, że przyniosłem pasek jego ojca? To musiało znaczyć, że jego ojciec bił mnie, jak wuj Vernon mnie! Czy on też był takim świrem jak ja? Mówił, jakby było mu przykro, że mnie uderzył; to było dziwne. Był dla mnie taki pobłażliwy od dnia, kiedy przyjechałem, dlaczego miałby mu być przykro za tą odrobinę dyscypliny?


Kiedy tylko skończył opowiadać, madame Poppy zamachnęła się i uderzyła go w twarz. On chyba też znał zasady, bo nawet nie drgnął.


- Jestem przekonany, że umiesz to zrobić lepiej, Poppy - powiedział z sarkazmem.


Wytrzeszczyła oczy, a potem wzięła jakiś proszek i wrzuciła go do kominka.


- Dumbledore! - krzyknęła w zielone płomienie, które pojawiły się na palenisku.


KONIEC

rozdziału ósmego


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Capek Karel Osiem twarzy mistrza Foltyna
Osiem największych błędów domowej pielęgnacji
ALBERT EINSTEIN urodził się w Ulm, ALBERT EINSTEIN urodził się w Ulm (Niemcy) 14 marca 1879 roku, os
Przez osiem lat nosiłam pierścień atlantów
Jeden Osiem L. - Jedno jest życie, Teksty piosenek, Polskie
Przez osiem lat nosiłam pierścień atlantów (świadectwo), ►CZYTELNIA
Osiem błogosławieństw konspekty
Kartel Rezerwy Federalnej (Fed) Osiem rodzin
Jeden Osiem L. - Powodzenia, Teksty piosenek, Polskie
Osiem stadiów rozwoju człowieka według Eriksona, Pedagogika, socjologia edukacji
Osiem 9
Osiem 
Niepewnosc w pracy Jak spokojnie przezyc osiem godzin 8godz
osiem symptomów grupowego myślenia
Abhibhayatana -Osiem Stopni Mistrzostwa, Kanon pali -TEKST (różne zbiory)
Osiem Wierszy Na Temat Ćwiczenia Umysłu
Osiem polskich plaż uhonorowanych, szkolenia, WOPR, ratownictwo wodne,
RÓŻNE RODZAJE ENERGII I OSIEM KLAS ISTOT
Osiem [NZ], różne