złamany skrypt Lekcja 9

Łukasz Cholewa

9. Wystąpienia publiczne


Wstęp 2

Sytuacja komunikacyjna 2

Informacja, czy uczucia? 3

Przemawianie = panowanie 3

Rodzaje przemówień 3

Zaimprowizowane 3

Z pamięci 3

Z kartki 4

Z notatek 4

Panowanie nad widownią 4

Wymagania słuchaczy 5

Cel 5

Prowadzenie 5

Wiedza, ciekawość, zrozumiałość 5

Tempo, życie 5

Pewność, porządek 5

Kompetencja 6

Pytania 6

Moment 6

Pytania / uwagi 6

Długość 6

Odpowiedzi 6

Szczerze 6

Od wszystkich 6

Zwięźle 7

Z wyprzedzeniem 7

Przełamywanie lodów 7

Panowanie nad otoczeniem 7

Bariery 7

Ustawienie słuchaczy 7

Przestrzeń słuchaczy 7

Otoczenie 8

Sala 8

Czynniki rozpraszające 8

Pomoce 8

Panowanie nad materiałem 8

Opracowanie materiału 9

Cel prezentacji 9

Słuchacze 9

Przesłanie 9

Wyszukiwanie materiałów 9

Sporządzanie notatki 9

Pikanteria 9

Głośne ćwiczenie 9

Dlaczego Karty? 10

Wskazówki dot. sporządzania kart Błąd! Nie zdefiniowano zakładki.

Wstęp i zakończenie 11

Wstęp 11

Zakończenie 11


Panowanie nad sobą. 11

Trema 11

Źródła tremy 12

Wykorzystywanie tremy 12

Dbanie o siebie 13

Głos 13

Głośność 14

Dykcja, wymowa 14

Tempo, Intonacja 14

Akcent, Pauza 14

Jak ćwiczyć? 15

Ciało 15

Proksemika 15

Porządkowanie uwagi 16

Gesty 16

Konwencjonalne. 16

Opisowe 16

Indykatory 16

Ćwiczenia 17

Rozluźnienie 17

Bez przesady 17

Twarz 17

Kontakt wzrokowy 17

Podsumowanie 18


Wstęp

Ostatnim tematem, jakim się zajmiemy, jest szeroko rozumiane przemawianie. Zamieszczam go tutaj z mieszanymi uczuciami, jest to bowiem raczej domena komunikacji społecznej, niż interpersonalnej. Niemniej jednak, jak się za chwilę dowiemy, elementy komunikacji między widownią a wykładowcą są na tyle silne (a przynajmniej być powinny), że tezę o przynależności tego zagadnienia do zasadniczego programu prowadzonych zajęć da się obronić. Poza tym studenci już na pierwszych zajęciach zgłaszali potrzebę poświęcenia tej kwestii jednego spotkania. Konieczność zdobywania zaliczeń poprzez prezentację referatów prawdopodobnie pozostawała nie bez pływu na te propozycje.

Przemawianie czy prowadzenie prezentacji omówimy więc w kontekście komunikacji z widownią. Zastanowimy się, co takiej komunikacji sprzyja, a co jej przeszkadza, jak stworzyć odpowiednią atmosferę, czego oczekuje od nas, jako od prowadzących, publiczność i jak oczekiwaniom tym sprostać. Jak za chwilę Państwo zobaczą, nie jest to w żadnym razie jakaś wiedza szczególna, wyjątkowa. To proste, zdroworozsądkowe reguły, o których Państwo, jako słuchacze doskonale wiedzą. Czasem jednak samo ich nazwanie, potrafi rozjaśnić myśli, i zwrócić na niektóre, dotychczas ignorowane aspekty, większą uwagę.

Na koniec uwaga dodatkowa. Jest niewykluczone, że po przeczytaniu niniejszego tekstu ktoś dojdzie do wniosku, że nie tylko on, ale i nikt inny nie jest w stanie reguł tych zapamiętać i opanować. Jest w tym trochę racji. Większość z tego, co tu powiemy, to umiejętności, a umiejętności zapamiętuje się poprzez ich ćwiczenie. Jak ćwiczyć? Szukać możliwości prezentacji. Nagrywać je na dyktafon (być może na video?) i oceniać. Będziemy jeszcze o tym mówić. Inny sposób, to obserwacja wykładowców. Co nam się w nich podoba, a co nie? Jakie techniki warto przenieś do własnego repertuaru, a których należy unikać, a co traktować jako przestrogę? Niniejszy tekst powinien takie obserwacje w znacznym stopniu ułatwić. Proszę jedynie niewykorzystywanie swej wiedzy do wytykania cudzych braków. Bardzo negatywnie wpłynęłoby to na samoocenę osoby, a tego staramy się przecież unikać.

Przemawianie: sytuacja komunikacyjna

Czym jest sytuacja komunikacyjna? To sytuacja, w której odbywa się komunikacja. Jak można scharakteryzować sytuację przemowy? Przede wszystkim, będzie to sytuacja jeden do wielu. Jedna osoba mówi, reszta słucha, przynajmniej w wielkim uproszczeniu. Prowadzący jest odpowiedzialny za zachowanie wzajemnego kontaktu, to on powinien odczytywać sygnały zainteresowania (bądź jego braku) płynące od widowni i umiejętnie je wykorzystywać.

Jest to również sytuacja pionowa. Prowadzący uzyskuje władzę. On jest wyżej, słuchacze są niżej. Zrozumienie tego jest bardzo ważne. Gdy student wygłasza referat do swoich przyjaciół – studentów, nie pozostaje na równi z nimi. W momencie wejścia „na scenę” sytuacja ulega przemodelowaniu. Więcej nawet – początkujący magister, wygłaszający swoją pracę na konferencji naukowej również uzyskuje władzę nad swoimi, często bardziej utytułowanymi, słuchaczami. Jaki jest obszar tej władzy? Po pierwsze – wybór tematu. Po drugie, wybór sposobu prezentacji, doboru słów, figur retorycznych i innych elementów. Prowadzący włada czasem, pozwala na zadawanie pytań, decyduje jak długo na nie odpowiadać. Jest również odpowiedzialny za porządek na sali i sprawy organizacyjne. Jak powiemy za chwilę, owa „pionowość” omawianej sytuacji komunikacyjnej jest przez słuchaczy nie tylko szanowana, ale i oczekiwana.

Słowo „wykład” stało się synonimem takiej wypowiedzi, w której mówca nie zwraca uwagi na słuchaczy. Niestety, za takim stereotypem faktycznie kryją się setki negatywnych doświadczeń publiczności. Tymczasem każde wystąpienie publiczne jest w swej istocie rozmową z widownią. Jak w rozmowie, tak i tu konieczne jest zwracanie uwagi na zwykle niedoceniany element schematu komunikacyjnego, jakim jest sprzężenie zwrotne (r. 1). Tymczasem na nas, jako na przemawiającym spoczywa odpowiedzialność za samopoczucie publiczności, musimy sposób przemowy dostosować do jej nastroju i oczekiwań.

Informacja, czy uczucia?

Co w wystąpieniu publicznym będzie najważniejsze? Informacja, czy uczucia? Co przekazujemy w trakcie wystąpienia? Odpowiedź nie wydaje się łatwa, zależy jakie jest to wystąpienie, czy to mowa pogrzebowa, czy toast weselny, czy też wykład na uniwersytecie. Skupmy się więc na tym ostatnim. Co jest w nim najistotniejsze – wiedza, czy emocje?

Przemawianie bardzo często jest daje się opisać jako przekazywanie wiedzy. Wiedza, to oczywiście informacja, wiadomości. Ale przekazywanie, to proces w dużym stopniu nacechowany emocjonalnie. Czy komuś zdarzyło się uczestniczyć w prezentacji czy wykładzie, w której prowadzący czytał monotonnym głosem z kartki przygotowane wcześniej przemówienie? Ja w takich sytuacjach bywałem. I musze powiedzieć, że poza wrażeniem nudy i walki ze snem, nie pamiętam z takich odczytów nic, czego żałuję, bo niejednokrotnie musiały być ot rzeczy bardzo ciekawe. Zdarzało mi się również brać udział w wykładach przygotowanych bardzo dobrze, gdzie prowadzący z minimalnym udziałem notatek przedstawiał materiał w sposób żywy i interesujący. Niektóre z takich wykładów pamiętam do dziś. Zapamiętujemy bowiem to, co jest w stanie wzbudzić nasze emocje, co jest dla nas ciekawe, intrygujące, nowe, a w szczególności to, co dotyczy nas osobiście. Więcej na ten temat zostało powiedziane w rozdziale 3. dot. słuchania krytycznego. Żaden bowiem temat nie jest w stanie obronić się sam. To na prowadzącym spoczywa odpowiedzialność uczynienia go zajmującym, a zrobić to można jedynie, przez odpowiednie przestawienie danego materiału. W przeciwnym razie mamy do czynienia ze sceną lekcji „wychowania seksualnego” z filmu „Sensu życia” grupy Monty Phytona.

Przemawianie = panowanie

Nauka przemawiania, to nauka panowania. Panowania nad wieloma czynnikami jednocześnie. Jakimi? Nad otoczeniem, materiałami, widownią, sobą. Kontrola nad którym z tych elementów będzie najważniejsza? Oczywiście nad ostatnim. Bez panowania nad sobą, przejęcie władzy nad pozostałymi wydaje się praktycznie niemożliwe. Co z tego, że doskonale znam materiał, jeśli trema ścisnęła mi gardło i nie jestem w stanie powiedzieć nawet jednego słowa, nie wspominając o poprawnym gramatycznie zdaniu? Jak uda mi się nawiązać kontakt z widownią, jeśli nie mam kontaktu z własnymi myślami? Jak zauważyć czynniki rozpraszające, jeśli sam jestem totalnie rozproszony? Ale panowanie nad sobą, to nie tylko panowanie nad tremą. To również wiedza, jak wykorzystać głos, mimikę czy gesty do włożenia w prezentację odpowiedniej ilości życia bądź też przeciwnie – do schłodzenia widowni i zmuszenia jej do głębszego, cichego namysłu.

Jednakże, co może wydawać się paradoksalne, omawianie materiału zaczniemy nie od tematu panowania nad sobą, a przeciwnie – od panowania nad otoczeniem. Będzie to po pierwsze łatwiejsze, po drugie zostawi Państwu, czyli czytelnikom (a wcześniej słuchaczom) coś, na co warto czekać, temat, dla którego warto czytać dalej, po trzecie zaś będzie stanowiło swego rodzaju tło, na którym potrzeba zdobycia panowania nad środkami oratorskimi będzie widoczna jeszcze wyraźniej.

Rodzaje przemówień

Podręcznik, na którym w dużej mierze oparłem niniejszy rozdział (Zasady komunikacyji werbalnej …***) rozróżnia następujące rodzaje przemówień: zaimprowizowane, z pamięci, z kartki, z notatek.


Zaimprowizowane

To wystąpienie publiczne, do którego osoba przemawiająca się nie przygotowywała. Sytuacji życiowych, w których trzeba powiedzieć „kilka słów” na zadany temat jest bardzo wiele, a każda z nich jest pod pewnymi względami inna od pozostałych. Stąd trudno jest dawać tu jednoznaczne wskazówki. Jedyne, co można poradzić, to aby przemawiający skupił się na pojedynczym wątku swojej wypowiedzi. W ten sposób najłatwiej jest uniknąć mówienia „wszystkiego o wszystkim”, nie pogubimy się w labiryncie dodatkowych wątków i dygresji. Pamiętajmy również, że brak formalnego ograniczenia czasu, nie oznacza braku ograniczenia cierpliwości słuchaczy. Skupienie się na jednym tylko wątku powinno pomóc nam w koniecznym skracaniu wypowiedzi.

Z pamięci

To przemówienie wcześniej przygotowane, zapamiętane, a następnie wydeklamowane przed publicznością. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, uzyskamy wrażenie spontaniczności, a jednocześnie zademonstrujemy własną mądrość, kompetencję, doskonałe przygotowanie merytoryczne. Niestety, metoda ta jest obarczona szeregiem wad, które praktycznie dyskwalifikują ją dla przeciętnego użytkownika.

Po pierwsze, zapamiętanie przemówienia nie jest sprawą łatwą, z pewnością zaś wymaga to czasu i wysiłku. W dodatku istnieje niebezpieczeństwo, że jakiegoś fragmentu zapomnimy, przez co czar pryśnie, a widownia straci do nas zaufanie. Na domiar złego nie każdy z nas potrafi recytowanym słowom odpowiednią spontaniczność. To umieją jedynie aktorzy teatralni, a prawdę mówiąc – też nie wszyscy. Nie liczmy więc, że nam podobna sztuka się powiedzie.

Jakby tego było mało, przemówienie z pamięci ma jeszcze jedną wadę, mianowicie sztywność. Jest ono niezmienne, nie sposób go przystosować do pojawiających się pytań, trudno je skrócić czy przedłużyć, kiedy istnieje taka konieczność. Gdy zaś ktoś słucha go po raz kolejny – nie oprze się wrażeniu dojmującej nudy. Należy się również zapytać – czy gdy publiczność dowie się, że nasze przemówienie jest zapamiętane, nie nadszarpnie naszego obrazu osoby kompetentnej, mądrej, przygotowanej itp.

Z kartki

To kolejny sposób na prowadzenie przemówień. Ma bardzo dużo zalet, ale również sporo wad. Istnieją sytuacje, w których czytanie z kartki jest jak najbardziej uzasadnione, jednakże jest wiele innych, w których ten sposób wystąpień jest nadużywany.

Cechą kartki jest fakt, że czytać z niej może każdy. To zarówno zaleta, jak i wada. Zaleta dla polityków, którzy pisanie swoich przemówień mogą pozostawić fachowcom, zaleta dla nieuczciwych studentów, którzy czytają cudze referaty. Równocześnie jest to wada, bo czytanie z kartki natychmiast obniża, przynajmniej dla mnie, ocenę przygotowania osoby czytającej. Czytając z kartki trudno o pomyłkę inną niż przejęzyczenie. Jeśli na kartce nie było głupot czy błędów, nie będzie ich też w wystąpieniu. Z kartką w ręku wiemy dokładnie, ile przemówienie będzie trwać, pod warunkiem, że zostało ono wcześniej przećwiczone.

Kartka ma jednak sporo istotnych wad. Zasadniczą jest brak życia w przemówieniu. Zwykle pisząc, używamy języka przeznaczonego do czytania – literackiego. Jest on inny niż język, którym zwykliśmy się posługiwać w rozmowie i dla naszych uszu brzmi dość sztucznie. Z drugiej strony zaburzeniu ulega kontakt z publicznością. Wszelki kontakt, nie tylko ten wzrokowy. Dla zachowania tego ostatniego, wymyślono tzw. teleprompter – czyli półprzezroczystą płytkę z pleksi, mocowaną do mównicy, na którą rzucany jest tekst przemówienia, bądź – po prostu – monitor wyświetlający jego treść. Jednakże tekst czytany pozostaje tekstem czytanym. Nadal nie ma w nim miejsca na spontaniczność i dynamiczne przystosowywanie go do zmieniających się wymagań widowni. Oczywiście w sytuacjach, które takiej dynamiki nie przewidują, kartka może być najlepszym rozwiązaniem.

Z notatek

Przemówienie z notatek to, dla większości sytuacji, rozwiązanie idealne. Jak wszystko, nie jest pozbawiony wad, ale mam zamiar przekonać Państwa, że wady te są niewielkie w porównaniu z korzyściami, jakie płyną z jego korzystania.

Co rozumiem pod pojęciem „notatka”? O jej sporządzaniu powiem więcej za chwilę, tutaj tylko kilka kwestii, bez których mógłbym zostać za chwilę opatrznie zrozumiany. Notatka nie służy do czytania, notatka nie zastępuje nam wiedzy. Jest to jedynie pewien konspekt, uporządkowany zbiór tematów, które zamierzamy omówić. Przy korzystaniu z notatki cała wiedza musi pozostawać w nas, co czyni notatkę sprawą dość osobistą – trudno byłoby osobie, innej niż ta, która notatki sporządzała, korzystać z niej bez przeszkód.

Przemówienie z notatek bardzo przypomina swobodną wypowiedź. W istocie jest to bowiem swobodna wypowiedź, której granice notatka jedynie luźno nakreśla. Jak mocno będziemy się trzymać swoich pierwotnych założeń, zależy tylko od nas. Dzięki temu nie występuje ryzyko „kiepskiego aktorstwa”, które miało miejsce przy przemówieniu z pamięci, przeciwnie – uzyskujemy efekt wystąpienia żywego, dynamicznego i szczerego, nie tracąc nic ze swojej osobowości. Możliwy staje się bieżący dialog z publicznością, kontakt, tak ważny w każdym wystąpieniu publicznym. Takie podejście zapewnia nam pewną niepowtarzalność. Dwa wystąpienia z notatek najprawdopodobniej nie będą takie same. Inny będzie dobór słów, inny sposób ich wypowiadania, być może inne przykłady i anegdoty.

Korzystanie z notatki nie sprawi wrażenia braku kompetencji i przygotowania do tematu, wręcz przeciwnie, świadczyć będzie o poważnym podejściu do prezentacji. Dzięki niej zmniejsza się szansa, że o jakiejś istotnej kwestii zapomnimy, czy pomieszamy kolejność, przez co całość wystąpienia stanie się mniej spójna czy mniej jasna.

Czy korzystanie z notatek ma swoje wady? Oczywiście. Po pierwsze – konieczne jest dobre przygotowanie merytoryczne. Jak powiedziałem – z kartki czytać może każdy, z głowy mówić jest znacznie trudniej. Po drugie, konieczna jest odpowiednia liczba prób, by wystąpienie poszło gładko. Jest to jednak sytuacja dla wystąpień publicznych powszechna – nawet przygotowując przemówienie „z kartki” lepiej jest pokusić się o przeprowadzenie wcześniejszej próby. Wielu z nas z pewnością było świadkami, gdy osoba ze zdumieniem odkrywała, że czas przeznaczony na jej wystąpienie wystarczył jej jedynie na nakreślenie wstępu. Po trzecie zaś, sporządzenie i korzystanie z notatki wymaga, jak wszystko, pewnej wprawy. Nie jest to jednak coś, do czego konieczny jest szczególny talent (jak przy przemówieniach z pamięci), raczej jest to kwestia opanowania pewnych technik i poszanowania kilku, dość oczywistych reguł.

Panowanie nad widownią

Dyskusję o przemawianiu, jako o panowaniu, zaczniemy od panowania nad widownią. To zagadnienie najistotniejsze, to z niego wynikają wszystkie pozostałe. Wystąpienie publiczne jest właśnie dla publiczności, czy są to goście weselni, czy uczestnicy konferencji naukowej, zrozumienie tej prostej prawdy jest sprawą zasadniczą.

Wymagania słuchaczy

Każdy z nas był wielokrotnie postawiony w roli słuchacza. Przypomnijmy sobie, czego oczekiwaliśmy od prowadzącego? Zwykle na tak postawione pytanie padały odpowiedzi: ciekawości, życia, żeby nas zainteresował itp. Zdecydowanie tak, jednak odpowiedzi te są dość ogólne. Spróbujmy je trochę bardziej sprecyzować.

Cel

Przede wszystkim cel. Słuchacze muszą wiedzieć, co chcemy im powiedzieć i czemu ma to służyć. To również, jak się za chwilę dowiemy, podstawowe pytanie, jakie należy zadać samemu sobie przygotowując przemówienie. Czasem jest to sprawa oczywista – celem mowy pogrzebowej jest wywołanie nastroju podniosłego smutku i refleksji; bywa jednak inaczej. Trener, mówiąc do drużyny w przerwie meczu może mieć na celu przekazanie myśli „Tylko tak dalej” ale i „Poprawcie się”, czy wręcz „Nie męczcie się, zostawcie sobie siły na jutro”. Słuchacze powinni od początku wiedzieć, dlaczego nas słuchają. W niniejszym rozdziale skupimy się na wystąpieniach, których celem jest przekazywanie wiedzy, w praktyce studenckiej bowiem te właśnie będą występowały najczęściej. Nie oznacza to jednak, że wiedza tu zawarta nie dotyczy innych rodzajów wystąpień, wręcz przeciwnie. Przekazywanie wiedzy jest bowiem jednym z najtrudniejszych zadań, opanowanie więc tego rodzaju przemówień powinno przygotować również do innych ich rodzajów.

Prowadzenie

Słuchacze chcą wiedzieć, w którym miejscu wykładu się znajdują. To znacznie ułatwia słuchanie. To dlatego na wstępie warto „nakreślić mapę” – powiedzieć, co się omówi, w jakiej kolejności i dlaczego. Od czasu do czasu warto przypomnieć, co się powiedziało, i dlaczego było to istotne dla następnego tematu. Będzie to szczególnie istotne w przypadku, gdy zagadnienie jest skomplikowane, a niektóre tematy cząstkowe wynikają z kilku innych. Szczególną uwagę należy więc zwrócić na wstęp i zakończenie. Więcej na ten temat w części dot. materiałów.

Wiedza, ciekawość, zrozumiałość

Słuchacze oczekują, że przekazywany im materiał będzie dla nich z jednej strony nowy, z drugiej zaś – zrozumiały. Dlatego bardzo istotne będzie odwoływanie się do ich wcześniejszej wiedzy, osobistych doświadczeń, obecnej sytuacji, ważne będą przykłady i anegdoty, które prezentowaną wiedzę unaocznią i umieszczą w bardziej ludzkim kontekście, a także wykażą jej wagę dla codziennego życia. Zwróćmy uwagę, że nawet w dziedzinach tak zamkniętych, jak przemysł kosmiczny czy biologia molekularna, większość wystąpień skierowanych do szerszej publiczności zaczyna się od prezentacji korzyści, jakie z danych badań odniesie tzw. „zwykły człowiek”. Choć wydaje się to trudne, okazuje się, że przy odrobinie inwencji każdy temat może zostać przedstawiony, jako „bliski ludzkich spraw”.

Tempo, życie

Ciekawość, to nie tylko ciekawość tematu. To również jego przedstawienie w sposób zajmujący, interesujący. Co zrobić, by temat przedstawić w sposób atrakcyjny? Ważne będzie tempo mówienia, odpowiednie zróżnicowanie intonacji, poruszanie się po sali, zwrócenie uwagi na widownię i nawiązanie z nią dialogu, wspomniane wcześniej anegdoty i wiele innych. Sztuka odpowiedniego mówienia, czyli retoryka, to nauka o długoletniej tradycji, sięgających przynajmniej starożytnej Grecji, trudno więc rościć sobie pretensje do streszczenia jej elementów na kilku krótkich stronach. Niektórymi z wymienionych zagadnień będziemy zajmować się w części dotyczącej panowania nad sobą i panowania nad materiałem, trzeba mieć jednak świadomość, że wiedza o właściwym mówieniu znacznie wykracza poza to, co zostanie tu zaprezentowane.

Pewność, porządek

Słuchacze pragną również stałości, pewności. Jest wiele kwestii, o których słuchacze chcieliby wiedzieć, a o które nie zawsze chętnie pytają. Czy będzie przerwa? Czy można zadawać pytania w trakcie wykładu? Po wykładzie? Czy można swobodnie wychodzić do toalety? Czy trzeba wyłączać telefony komórkowe? Czy będzie w przerwie coś do jedzenia? Może chociaż kawa? Czy można otwierać okna? Czy trzeba sporządzać notatki? Czego oczekuje wykładowca, czy wiedza będzie sprawdzana? Czy będzie to test, czy kartkówka? Czy dostaniemy jakieś materiały? Czy po wykładzie można będzie chwilę porozmawiać? W zależności od okoliczności, podobnych pytań jest bardzo wiele. Niektóre z nich brzmią niepoważnie, ale dla pytających miewają zasadnicze, kluczowe znaczenie i nie należy ich lekceważyć. Na większość z nich można odpowiedzieć na samym początku, jednym zdaniem, na przykład „Wyłączamy telefony, chowamy kanapki i gazety, słuchamy i notujemy, bo pod koniec zajęć będzie test”. Im więcej takich informacji podamy, tym mniejsza niepewność słuchaczy i tym krótsza będzie ewentualna „wstępna runda” pytań.

Widownia oczekuje również porządku. Ciche rozmowy, szmery, nieodpowiednie zachowanie – reagowanie na tego typu zdarzenia należy do zadań prowadzącego. Pamiętajmy – prowadzący ma władzę, jeśli poprosi o odpowiednie zachowanie, większość uczestników go posłucha. Jak obyć się bez bezpośrednich interwencji powiemy niżej.

Kompetencja

Fakt, że słuchacze oczekują kompetencji prowadzącego nie powinien być dla nas szczególnie zdumiewający. Słuchanie osoby nieprzygotowanej, to po prostu strata czasu. Jak na razie sprawa wydaje się prosta, rzeczywistość okazuje się jednak znacznie bardziej subtelna. Uczestnikom prezentacji najczęściej bardzo trudno jest ocenić wartość materiału pod względem merytorycznym. W ocenie kompetencji prowadzącego kierują się więc wskazówkami dodatkowymi, takimi jak pewność siebie, szybkość odpowiedzi na pytania i ich jakość. Stąd, aby pokazać się jako osoba kompetentna, konieczne jest nabycie odpowiedniej pewności i wiary w siebie. To sprawa kluczowa – jeśli my nie wierzymy we własne możliwości, jak możemy oczekiwać tego od słuchaczy? Techniki sprzyjające prezentacji siebie, jako osoby dobrze przygotowanej i swobodnie obracającej się w temacie wystąpienia poświęcone zostanie jeszcze wiele miejsca w niniejszym rozdziale.

Pytania

Pytania są dla wielu uczestników sprawą kluczową. Umiejętność udzielania na nie odpowiedzi jest jednym z kryteriów, na podstawie których widownia oceni wystąpienie.

Moment

Do nas, jako prowadzących należy decyzja, czy pozwalamy na pytania w trakcie prezentacji, czy po jej głównej części. Oba rozwiązania mają swoje wady i zalety. Pytania zadawane w trakcie wykładu dają lepszy kontakt z publicznością, weryfikują zrozumienie prezentowanych treści, dyscyplinują prowadzącego do mówienia jasnego i prostego, oraz weryfikują jego przygotowanie. Jeśli nie potrafimy mówić prosto, nie zależy nam na byciu zrozumianym, czy wreszcie nie czujemy się wystarczająco przygotowani – być może lepszym pomysłem jest odsunięcie rudny pytań na koniec prezentacji (umiejętnie ją przedłużając, być może uda się ich w ogóle uniknąć, kosztem oczywiście własnej opinii w oczach słuchaczy).

Inne niebezpieczeństwo związane z pytaniami w trakcie wykładu, to ryzyko odejścia od głównego wątku. Czasem pytanie trafia w zainteresowania prowadzącego, przywodzi mu na myśl wspaniałą anegdotę, czy jakieś niedawne doniesienie ze świata nauki. W podobnych sytuacjach przeciwstawienie się naturalnej tendencji do obszernych odpowiedzi bywa trudne. Jeśli więc harmonogram naszego wystąpienia jest napięty, być może mądrym posunięciem jest odsunięcie pytań na koniec wykładu.

Jeśli natomiast nasz temat jest kontrowersyjny, jeśli postawione w nim tezy prowokują do niezgody i dyskusji, istnieje ryzyko, że pytania zadawane w trakcie prezentacji zamienią się w prywatną dyskusję pomiędzy prowadzącym a grupką szczególnie agresywnych słuchaczy, bądź w ogólną dyskusję na sali. Wiedząc o tym, być może warto rozważyć schemat: krótkie przemówienie – pytania – dyskusja.

Pytania / uwagi

Czym innym są pytania, czym innym są uwagi. Starajmy się rozróżniać te dwie kategorie. Gramatyka niewiele nam tu pomoże, można sformułować uwagę, zaczynając od „Co pan sądzi o takim stwierdzeniu…”, zamieniając ją w prosty sposób na pytanie. uwagi najczęściej sprzyjają dyskusji, więc lepiej nie zachęcać do nich w głównej części wystąpienia. Co innego pod koniec, w czasie przeznaczonym na dyskusję. Tu są one jak najbardziej na miejscu.

Długość

Pytania często służą słuchaczom do prezentacji własnej wiedzy. Istnieją sytuacje, w których jest to nie tylko zrozumiałe, ale i oczekiwane, jak na przykład konferencje naukowe. Niestety, na pytanie składające się z wielu zdań bardzo trudno jest odpowiedzieć. Dlatego warto zachęcać uczestników do pytań krótkich i dotyczących tematu. Gdy pytanie jest nie na temat, można o tym powiedzieć wprost, zasłaniając się na przykład brakiem odpowiedniej wiedzy, czy brakiem czasu. Najczęściej każdy z tych powodów będzie prawdziwy. Z drugiej strony, gdy nasze odpowiedzi będą krótkie i treściwe, pytania również będą zadawane w ten sposób.

Odpowiedzi

Dobrze udzielone odpowiedzi znacznie podniosą naszą ocenę w oczach słuchaczy. Poniżej kilka wskazówek dotyczących odpowiedzi.

Szczerze

Przede wszystkim szczerze. Jeśli czegoś nie wiemy, powiedzmy, że nie wiemy (ale sprawdzimy). Jeśli musimy się zastanowić i chwilę pomyśleć – zróbmy to, angażując we własne myślenie publiczność. Jeśli na pytanie istnieje natychmiastowa odpowiedź – udzielmy jej natychmiast. Nie lekceważmy pytań głupich i niedorzecznych. Mogły zostać zadane przez pomyłkę, być może osoba nie zorientowała się w części naszego wystąpienia. Co zrobić, gdy pytania dowodzą, że osoba po prostu nie słuchała wcześniej omówionych treści? Z szacunkiem przypomnieć jej o tym i zaproponować odpowiednią literaturę w celu uzupełnienia wiedzy.

Od wszystkich

Odpowiadajmy na pytania od wszystkich. Nie pozwólmy, by jedna – dwie osoby zmonopolizowały cały wykład. Czasem trzeba takie osoby powstrzymać i wymusić pytania na innych uczestnikach. Pamiętajmy, że odpowiadając na pytanie, które interesuje tylko jedną osobę, dajemy innym przestrzeń do wymiany prywatnych uwag, co może odciągać ich uwagę od zasadniczej treści wykładu.

Zwięźle

Odpowiedzi powinny być zwięzłe, dotyczące pytania i znajdujące się w granicach prezentacji. Czasem, nawet znając odpowiedź na ciekawe pytanie, które jednak znacznie wykracza poza zakres wystąpienia, warto powstrzymać się od odpowiedzi. Zaprośmy osobę na indywidualną konsultację po zajęciach (istnieje spora szansa, że z zaproszenia nie skorzysta). Z drugiej strony, jeśli widzimy, że dana kwestia jest interesująca również dla innych słuchaczy, być może warto pokusić się o drobne zmiany w harmonogramie prezentacji. Umiejętność dynamicznej zmiany tematu, zgodnie z oczekiwaniami widowni, znacznie podniesie nasze oceny w ich oczach.

Z wyprzedzeniem

Starajmy się przewidywać pytania. Zwykle nie jest to takie trudne. Jeśli prezentację wygłaszamy już po raz kolejny, najczęściej zadawane pytania są znane i można je swobodnie umieścić w treści wykładu. W sprawach kontrintuicyjnych, czy wyjątkowo ciekawych warto zadać pytanie samemu, na przykład „Tu może pojawić się pytanie: a co jeśli…” a następnie udzielić na nie odpowiedzi. Takie działanie pokaże naszą gotowość do dialogu z publicznością i może przyczynić się do częstszego zgłaszania wątpliwości przez uczestników.

Przełamywanie lodów

Zdarza się, że słuchacze niechętnie zadają pytania. Być może temat był zbyt trudny, nudny, albo nie udało nam się nawiązać odpowiedniego kontaktu z widownią. Przyczyn takiego stanu rzeczy może być znacznie więcej: przykładowo zmęczona publiczność z utęsknieniem wyczekuje przerwy obiadowej. Jak zachęcić do zadawania pytań? Jednym ze sposobów jest wykorzystanie podstawionej osoby. Po prostu tuż przed rozpoczęciem prezentacji prosimy kogoś, by jako pierwszy zadał nam pytanie, którego treść możemy mu nawet przygotować. Raz zdarzyło mi się widzieć wykorzystanie tej techniki w praktyce i muszę przyznać, że sprawdziła się doskonale. Pod koniec prezentacji, prowadzący podszedł po prostu do wybranej wcześniej osoby i oznajmił „Prosiłem Panią, by zadała mi pani pytanie, słucham”. Po pierwszej odpowiedzi kolejne pytania posypały się już bez oporów.

Inny sposób, to zapytać się któregoś z uczestników „Co pan o tym sądzi” lub podobnie. Ważne, by zwracać się do pojedynczych osób, nie zaś do całych grup. Pytanie „do wszystkich” zbyt często odczytywane jest jako „do nikogo”.

Panowanie nad otoczeniem

Kolejnym czynnikiem, nad którym musimy przejąć kontrolę, to nasze otoczenie, sala w której się znajdujemy, sprzęt którym się posługujemy itp. Poniżej pokrótce najważniejsze elementy, na które należy zwrócić uwagę.

Bariery

W kategorii barier znajduje się wszystko, co może nam przeszkodzić w swobodnym kontakcie ze słuchaczami. Zasada jest prosta – im więcej barier, tym mniejszy kontakt, tym bardziej „sztywne” i „oficjalne” będzie wydawać się przemówienie. Jeśli zależy nam na zbliżeniu się do publiczności, powinniśmy starać się bariery usuwać, bądź ich nie wykorzystywać. Nie chowajmy się wiec za biurkiem czy pulpitem. Nie musimy ich używać. Jeśli miejsce wykładowcy znajduje się na podwyższeniu, być może warto odsunąć kilka (zwykle pustych) przednich ławek tak, by zapewnić sobie odpowiednie miejsce do prowadzenia przemówienia z poziomu słuchaczy. Nie zasłaniajmy się notatkami, czy rzutnikiem folii (epidiaskopem), stańmy raczej obok niego, czy nawet przed nim. Formom warsztatowym, z intymną, niemal rodzinną atmosferą, sprzyja ustawienie krzeseł w kółko, bez ławek, oddzielających prowadzącego od grupy i członków grupy nawzajem.

Ustawienie słuchaczy

Oddziaływanie prowadzącego na salę pozwala się opisać w formie lekkiego „Karo”. Najbardziej przykujemy uwagę osób będących bezpośrednio przed nami, ale nie bezpośrednio po bokach. Wpływ ten będzie sę następnie rozrastał wszerz, dojdzie do granicy, a potem zacznie się zwężać. W kwadratowej sali, osoby siedzące w rogach będą w dużej mierze wykluczone z tego, co się do nich mówi. Dlatego ważne jest, by zadbać o odpowiednie rozmieszczenie słuchaczy. Oczywiście, lepiej darować sobie propozycje gruntownych przeprowadzek, lecz czasem przesadzenie osób z jednej, czy dwóch ławek jest jak najbardziej uzasadnione. Nasza, jako prowadzącego, władza i wyjaśnienie powodów przeprowadzki powinny proszonym słuchaczom służyć za wystarczającą motywację.

Przestrzeń słuchaczy

Nie należy bać się wchodzenia w przestrzeń słuchaczy. To kolejna technika, sprzyjająca zwiększenia kontaktu z widownią. Wiele osób czuje się skrępowanych zbyt bliską obecnością prowadzącego, dlatego lepiej nie zatrzymywać się na dłużej w tym samym miejscu. Takie „przechadzki” nie powinny być zbyt częste, bezcelowe. Wykorzystujmy je, gdy trzeba z publicznością porozmawiać, czy gdy sygnalizujemy, że coś słuchaczy dotyczy bezpośrednio.

Przestrzeń należy naruszać szczególnie, gdy widzimy grupkę osób rozmawiających. Jeśli zależy nam na ciszy, reagujmy natychmiast. o prostu podejdźmy do osób, które są za głośno, to bardzo często pomaga i wystarcza na znacznie dłużej, niż krzyki z końca sali „poroszę o ciszę”. Zwróćmy uwagę, że osoby gadatliwe najczęściej siadają w miejscach „wykluczających” je z prezentacji, dlatego dobrym pomysłem jest przesadzić je w lepsze miejsca jeszcze przed przystąpieniem do wystąpienia.

Otoczenie

Każde wystąpienie odbywa się w pewnym otoczeniu, które często nie pozostaje bez wpływu na słuchaczy, czy prowadzącego. Czasem kilka minut przygotowania miejsca znacznie podnosi jakość prezentacji i nie pozwala uwadze słuchaczy oderwać się od spraw najistotniejszych

Sala

Pierwsza sprawa, od jakiej należy zacząć, to ocena miejsca, w którym ma mieć miejsce wystąpienie. Dobrze jest poświęcić kilka chwil na zaznajomienie się z salą tak, by móc wykorzystać jej mocne strony i nie obawiać się słabszych. Zwykle oznacza to konieczność przyjścia kilkunastu minut wcześniej.

Wielkość sali, wysokość sufitu, będzie miała wpływ na akustykę. Jeśli stwierdzimy, że jest ona słaba, konieczne będzie mówienie wolniej, być może będzie trzeba podejść bliżej słuchaczy. Trudniej będzie również odpowiadać na pytania w trakcie prezentacji – bo najprawdopodobniej ich nie zrozumiemy. Należy zadbać o przewietrzenie pomieszczenia. Jest to sprawa bardzo często lekceważona, zupełnie niesłusznie. Mózg bez odpowiedniej ilości tlenu nie jest w stanie pracować odpowiednio wydajnie. Przed prezentacją więc, dobrze jest wyprosić uczestników i otworzyć okna. Dobrze jest również znaleźć okno, które pozostawione otwarte nie spowoduje u żadnego z uczestników przeziębienia. Podobnie należy zwrócić uwagę na klimatyzację – w Polsce kultura używania tego wynalazku jest jeszcze dość niska, w związku z czym często w miesiącach letnich ustawia się ją na 17 – 19 stopni albo jeszcze niżej. Dla ludzi odzianych w przewiewne, letnie ubrania taka temperatura gwarantuje przeziębienie, nie sprzyja również zachowaniu czujności (zwykło się mówić o „zamarzającym mózgu”). Producenci urządzeń klimatyzacyjnych jako optymalną temperaturę powietrza w pomieszczeniu w miesiącach letnich podają zwykle 22 – 24 stopnie.

Czynniki rozpraszające

Usunąć należy wszystko, co może rozpraszać słuchaczy. Zmazać pozostałości poprzednich wystąpień z tablic. Zasłonić zasłony, jeśli światło jest zbyt ostre bądź widoki za oknem zbyt ciekawe. Zamknąć okna, jeśli hałas na ulicy jest zbyt wielki, bądź zapachy niewłaściwe. Wyłączyć nieużywany, a szumiący rzutnik. Rozejrzyjmy się i usuńmy wszystko co przeszkadza nam, bądź słuchaczom, w maksymalnej koncentracji na przedmiocie wystąpienia.

Pomoce

Złośliwość przedmiotów martwych, podobnie jak zapominalstwo organizatorów naszego wystąpienia, bywa równie wielkie, co nieuniknione. Przygotujmy się na wszystkie możliwe niespodzianki. Weźmy własną ścierkę, kredę, własne pisaki do białych tablic, własną gąbkę do ich ścierania i własny płyn do ich czyszczenia. Doświadczenie uczy, że są to towary wciąż deficytowe. O płynie do zmywania białych tablic słyszeli w naszym kraju tylko niektórzy, a administratorzy nie zawsze są wśród nich, stąd często ohydne, czarne zabrudzenia. Nie pozbawione sensu będzie również zaopatrzenie się w odrobinę denaturatu, czy innego spirytusu, którym będzie można zmyć z białych tablic pozostałości pisaków „nitro” – (niezmywalnych pisaków do folii), będących skutkiem nieuwagi wcześniejszych wykładowców, czy dowcipów słuchaczy.

Ustawmy zawczasu rzutnik folii (epidiaskop) i zaznajommy się z jego działaniem. Wykładowca, który szuka włącznika do sprzętu, a w poszukiwaniu regulacji ostrości gotów jest rozkręcić całe urządzenie, wygląda wyjątkowo nieprofesjonalnie. W przypadku korzystania z telewizora i video, poprośmy administrację o krótki kurs obsługi. Pamiętajmy, by pilota do video kierować na video, nie na telewizor, co bywa częstym błędem i przyczyną niepotrzebnych stresów.

Odrębny akapit należy się prezentacjom z komputerowego rzutnika slajdów. Popularność tych bardzo wygodnych urządzeń stale rośnie, jednakże liczba kłopotów, jakie potrafią sprawiać, nie maleje. Jeśli to tylko możliwe, używajmy cudzej, pewnej, stałej konfiguracji. Nawet, jeśli jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami własnego notebooka, być może rozsądniej jest polegać na tym, którego zastaliśmy. W przeniesieniu naszej prezentacji na obcy komputer pomoże nam urządzenie o nazwie „pendrive” – miniaturowy dysk wielkości breloczka od kluczy i koszcie około 50 – 100 zł., podłączany do powszechnego dziś już portu USB. Pamiętajmy, by trzymać się standardów. Zwolennicy systemu Linux proszeni są o trzymanie się znienawidzonego Power Pointa itp. Komputery, jako przedmioty „najmądrzejsze” potrafią być najbardziej złośliwe. Zakładając jednak od początku ich nieżyczliwość, być może uda nam się z nowoczesnej techniki skorzystać. Przetestujmy wszystko przed właściwą prezentacją, włącznie z animacjami, filmami i fragmentami dźwiękowymi (te ostatnie będą prawdopodobnie kiepsko słyszalne). Miejmy prezentację nie tylko na pendrivie, ale i na dwóch płytkach CD (jedna na pewno nie zadziała), a być może nawet na kilku zwykłych dyskietkach 1,44’’. Większość nowoczesnych notebooków nadal posiada ten wychodzący z użycia napęd.

Panowanie nad materiałem

Panowanie nad materiałem to kolejny element udanej prezentacji. Odróżniajmy je jednak od opanowania materiału. Panowanie, to kontrola: umiejętność swobodnego poruszania się po omawianym temacie, zdolność do dynamicznej zmiany treści prezentacji, odrzucania rzeczy nieistotnych, a także, a może przede wszystkim, umiejętność odpowiedniego przekazania danej wiedzy.

Opracowanie materiału

Przy prezentacji nie wystarcza wiedza dotycząca jej tematu. Sporządzając notatki bardzo istotne jest odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań. Ogólne rzecz biorąc, cykl opracowywania prezentacji powinien wyglądać następująco:

Cel prezentacji

Wspominaliśmy już o tym w części poświęconej panowaniu nad publicznością mówiąc, że nasi słuchacze muszą wiedzieć, po co nas słuchają. Jednak zasadniczą kwestią jest samemu zdać sobie z tego sprawę. Czy mamy do przygotowania mowę ślubną, żałobną, motywacyjną, podsumowującą jakąś działalność, chcemy coś sprzedać, przekazać widowni jakąś wiedzę, czy raczej zaimponować im własnymi przemyśleniami? Dlaczego nasza przemowa jest konieczna, dlaczego zawartych w niej treści nie prześlemy po prostu przez e-mail? Od odpowiedzi na te pytania będzie zależał ostateczny kształt prezentacji, a więc i dalszy sposób jej przygotowania.

Słuchacze

Kim będą nasi słuchacze? Z jakim poziomem wiadomości z danej dziedziny, wiedzy ogólnej, kultury, zarobków? O jakich zainteresowaniach? Czy będą to gospodynie domowe, studenci, czy profesorowie? Jakie będą ich oczekiwania? Pytań dotyczących publiczności można postawić sobie bardzo wiele i na wszystkie należy odpowiedzieć. Im bardziej specyficzne będzie nasze wystąpienie, tym lepiej zostanie ono odebrane i wyżej ocenione.

Przesłanie

Dopiero na trzecim miejscu znajduje się określenie, co tak naprawdę zamierzamy powiedzieć. Jaki będzie temat naszego wystąpienia. Napiszmy tytuł i krótki, mieszczący się maksymalnie w 15 słowach podtytuł. Dla mnie byłoby to: „Sztuka przemawiania: rady dotyczące wystąpień publicznych z perspektywy komunikacji interpersonalnej”. Nie zapominajmy o przesłaniu – sprawdzajmy je często, czy w ferworze przygotowań nie odchodzimy zanadto od tematu.

Wyszukiwanie materiałów

To najbardziej żmudna część, wszystkim znana. Tytuł mówi wszystko – znaleźć to, o czym chcemy opowiedzieć, zaznaczyć, przemyśleć kolejność itp.

Sporządzanie notatki

Przygotowanie notatek, z których będziemy korzystać w trakcie wystąpienia, to ten etap, w którym nasze wysiłki zaczynają się materializować. Szczególnie godnym polecenia sposobem przygotowania notatek, jest wykorzystywanie kartek formatu A6 (1/4 kartki A4). O zaletach tego sposobu powiem w osobnej części. Pamiętajmy, że notatki powinny być skrótowe, muszą nam jedynie organizować przemówienie. Nie będziemy z nich czytać! Dlatego etap ten należy już uznać za fazę pisania swojego przemówienia.

Pikanteria

Gdy notatka jest już gotowa, warto zastanowić się, jak urozmaicić swoje wystąpienie. przykłady, zwłaszcza konkretne i osobiste, analogie, kontrintuicyjne stwierdzenia typu „więcej ludzi ginie od upadku orzechów kokosowych, niż od ataków rekina”, anegdoty, rysunki: elementy te bardzo ożywiają przemówienie i przykuwają uwagę słuchaczy. Szczególną uwagę należy poświęcić odpowiednim przykładom. Ważne jest jednak, by z pikanterią nie przesadzić. Podobnie jak kotlet nie może składać się z pieprzu i soli, podobnie nasze wystąpienie (jeśli nie jest występem kabaretowym) nie może składać się z samych anegdot. Starajmy się również wykazać ścisły związek między prezentowaną historyjką, a tematem, w przeciwnym razie publiczność może poczuć się zagubiona, bądź z wykładów wynieść jedynie te drobne opowiastki, zapominając zupełnie o jego treści.

Głośne ćwiczenie

Każda prezentacja musi zostać przećwiczona. Przynajmniej raz w tzw. czasie rzeczywistym, czyli po prostu wypowiedziana na głos. Wielu z nas czuje się skrępowanych samą myślą o stanięciu na środku pokoju i przedstawianiu przysłowiowej „ścianie” swojego wystąpienia. Jednakże jest to bardzo ważne. Ćwiczenie powinno odbywać się na stojąco, z notatkami w ręce – ciche mamrotanie pod nosem za biurkiem zupełnie się nie liczy. Tylko stojąc, tylko mówiąc pełnym głosem zdołamy w pełni ocenić, czy prezentacja jest spójna, czy jesteśmy pewni naszego tematu, czy poradzimy sobie z pytaniami. W szczególności zaś dowiemy się, ile czasu wystąpienie nam zajmie. Uwaga – na przedstawienie całości materiału będziemy potrzebowali prawdopodobnie 50% czasu więcej, niż pierwotnie zakładaliśmy. Stąd po pierwszym ćwiczeniu pojawi się konieczność cięć i przeróbek.

Dobrym pomysłem, zwłaszcza dla osób zaczynających, jest nagrywanie wystąpienia na dyktafon i następnie jego odsłuchanie. Należy przygotować się na szok – wiele osób twierdzi, że słuchanie nagrań własnego głosu jest dla nich wyjątkowo nieprzyjemne. Jednakże początkowy ból się opłaci. Słuchając nagrania zauważymy, czy nie mówimy zbyt wolno, zbyt monotonnie, czy chwile zastanowienia nie przedłużają się w nieskończoność itp. Pamiętam ćwiczebne nagranie jednej z własnych pierwszych prezentacji. Była tak nudna, tak usypiająca, że nie udało mi się przesłuchać jej do końca. Dopiero druga próba okazała się odpowiednio interesująca. Pamiętać jednak należy, by się nie „przetrenować”. To ma być wystąpienie z notatek, a nie z pamięci! O wadach tego ostatniego zostało już powiedziane wystarczająco wiele.

Głośne ćwiczenie ma jeszcze jedną zaletę – istnieje spora szansa, że w trakcie pozorowanego wystąpienia przyjdą nam do głowy przykłady i anegdoty, które dodadzą mu wymaganej pikanterii, będziemy mogli również sprawdzić, czy te już przygotowane rzeczywiście wpisują się w treść i styl wystąpienia.

Dlaczego Karty?

Wspomniałem, że bardzo dobrym pomysłem na sporządzanie notatek jest korzystanie z kartek formatu A6, czyli wielkości kartki pocztowej. Ale nie tylko sporządzanie notatek w ten sposób jest wyjątkowo przydatne, również samo z nich korzystanie ma wiele zalet. Podstawową jest wymuszenie na notującym pewnej zwięzłości. Nie da się na takich małych kartkach pisać zbyt wiele. Zwłaszcza, że pismo musi być duże i wyraźne tak, byśmy mogli odczytać je bardzo szybko z odległości wyciągniętej ręki (około metra). W trakcie prezentacji, wolno nam na nie bowiem jedynie zerkać, nie wolno nam ich czytać. Jeślibyśmy to bowiem robili, widownia odniosłaby wrażenie, wiedza znajduje się na naszych kartach, a nie w głowie, a tego chcemy przecież uniknąć. Inną zaletą kart jest fakt, że nie stanowią one bariery pomiędzy prelegentem a słuchaczami. O ile kartka formatu A4 można się zasłonić, schować się za nią (mówiliśmy o tym wyżej), o tyle w przypadku kart jest to praktycznie niemożliwe.

Karty, już przygotowane, znacznie ułatwiają „motaż” wystąpienia. Jak mówiłem, w trakcie głośnych ćwiczeń okaże się najprawdopodobniej, że część materiału musi zostać usunięta. Czasem bywa tak, że niektóre tematy należy omówić wcześniej, niż pierwotnie to zaplanowaliśmy. Zmiana układu prezentacji przy notatkach na kartach sprowadza się jedynie do zamiany ich kolejności i – dla pewności – zmiany numeracji stron. Karty, przez swoją wielkość, sprzyjają noszeniu ich ze sobą. Dzięki temu możemy przygotowywać się do prezentacji w każdej wolnej chwili, jeśli ktoś czuje, że jest to dla niego pomocne. Pamiętajmy również, by przejrzeć je po raz ostatni tuż przed prezentacją. To ważne, szczególnie, gdy tą samą prezentację robimy już po raz kolejny i wydaje nam się, że już wszystko wiemy i bez notatek. Nie dajmy się ponieść rutynie: tak naprawdę to właśnie ona zabija nawet największych fachowców.

Jak przygotować karty? Wbrew pozorom, to całkiem proste, przestrzegać należy jedynie kilku wskazówek. Dla lepszego zapamiętania, pozwoliłem sobie najważniejsze słowa wtyłuścić.

Piszmy pisakami. Pisaki dają odpowiednio grubą linię, występują również w wielu kolorach, które możemy dla własnych potrzeb wykorzystywać. Piszmy wielkimi, grubymi literami, drukowanymi, bardzo wyraźnie. Na jednej karcie nie powinno się jedynie kilka (6?) linijek tekstu. W stresie związanym z prezentacją musimy mieć możliwość ich natychmiastowego odczytania, nie będzie czasu na domyślanie się „co też ja tam napisałem”. Oczywiście, jeśli mamy do zanotowania jakiś cytat, czy dokładne dane, innymi słowy mówiąc – gdy jest oczywiste, że coś musimy przeczytać, wówczas notatka mniejszymi literami jest dopuszczalna. Ważne jednak, by zachować odpowiednie proporcje między mówieniem, a czytaniem.

Nie wierzmy pamięci – gdy raz zaufamy kartom, będziemy się nimi kierować, jeśli czegoś na kartach nie będzie, jest spora szansa, że to pominiemy. Z tego powodu również warto karty spiąć, używając na przykład dziurkacza i dwóch kółeczek do kluczy, bądź spinacza, odpinając omówione kartki. Osobiście zdarzyło mi się, na jednej z prezentacji, że zarysowująca wstęp karta nr. 2 znalazła się za kartą nr 4. Nie zorientowałem się, że czegoś brakuje, dopóki karta ta nagle się nie pojawiła. Oczywiście przeprosiłem studentów i nadrobiłem stratę, lecz zapewniam, że takie nagłe „objawienie” jest sprawą bardzo nieprzyjemną. Ponieważ były to jedne z ostatnich zajęć z tą grupą, studenci byli na tyle przyjaźnie nastawieni, że wybaczyli mi tą pomyłkę. Nie zawsze jednak możemy liczyć na komfort przyjaznej publiczności.

Piszmy tylko tytuły tego, co mamy omówić. Notatka to nie miejsce, gdzie trzeba by pisać całymi zdaniami. Przy krótkim zerknięciu nie przeczytamy więcej niż 3 – 4 słowa, dlatego konieczne jest posługiwanie się skrótami myślowymi. Jeśli to tylko możliwe, zapiszmy temat jednym słowem. Jeśli napisaliśmy ich więcej, podkreślmy to najważniejsze. To na nie właśnie padnie wzrok, gdy skorzystamy z karty i ono zwykle powie nam tyle samo, co całe zdanie. Warto zaznaczać, z czego zaś można zrezygnować. Pamiętajmy, by zaznaczenie było na tyle oczywiste, by nie domyślać się „czemu ten napis jest podkreślony na żółto?” w trakcie samej prezentacji. Dodać należy też, kiedy skorzystać z której pomocy wizualnej, np. „Tu folia nr 1” itp. Karty należy numerować, na numerację nie będziemy zwracać uwagi w trakcie prezentacji, jednak będzie ona bardzo istotna przy przeglądaniu i „montażu” wystąpienia.

Nie używajmy zwykłego papieru, znacznie lepszym rozwiązaniem jest brystol – blok techniczny. Karty wykonane z takiego materiału będą znacznie estetyczniejsze, dadzą wrażenie dobrego przygotowania się i profesjonalizmu. Karty z brystolu trzyma się również znacznie łatwiej, nie szeleszczą i nie wyginają się. Ich kolejną zaletą jest nieprzezroczystość, w szczególności zaś unikamy brzydkich przebić pisaków, które z pewnością pojawią się, gdy skorzystamy ze zwykłego papieru.

Osobiście do sporządzania kart używam komputera, a to dlatego, że miewam problemy z odczytaniem własnego pisma, a obsługa komputera nie sprawia mi żadnych trudności. Jak to robię? W edytorze tekstu odwracam stronę w poziomie, powiększam czcionkę (tytuły ok. 48, tekst główny 32, cytaty kursywa 24). Używam czcionki Times New Roman, bo z daleka wygodniej się ją czyta z daleka niż czcionki typu Arial. Oczywiście, pomniejszam odpowiednio obraz tak, że na ekranie mieści się dokładnie jedna karta. Po skończeniu pracy, karty drukuję z opcją wydruku 4 stron na kartce – obecnie praktycznie każda drukarka oferuje taką możliwość. Niestety, nie mogę korzystać z brystolu, bo moje urządzenie niechętnie go pobiera, Państwo może mają jednak więcej szczęścia. Powtarzam jednak jeszcze raz – ten sposób nadaje się tylko dla ludzi o dobrym obyciu technicznym, w przeciwnym razie bywa to bowiem bardzo frustrujące (częste centrowanie, czasem korzystanie z podziału na kolumny, numeracje, wyliczenia, nawet dobre programy potrafią w takich sytuacjach robić rzeczy dziwne i niespodziewane). Na zakończenie jeszcze rada – często zapisywać. Komputer to nasz wróg, który będzie dążył do zniszczenia naszej pracy. Nastawienie może paranoiczne, ale niejednokrotnie dzięki niemu udało mi się uniknąć straty wielu godzin cennego czasu.

Wstęp i zakończenie

Nie lekceważmy wstępu i zakończenia. To jedne z najważniejszych części naszej prezentacji. Dlaczego?

Wstęp

Wstęp ma wiele funkcji. Stanowi swojego rodzaju rozgrzewkę dla słuchaczy. Zwykle potrzebują oni kilku minut, by zostawić sprawy poruszane w czasie przerwy, zakończyć rozmowy, wyciągnąć notatki, przypomnieć sobie, gdzie i po co się znajdują. Dlatego nie zawsze warto rozpoczynać od treści merytorycznych. Często lepiej jest skupić się na sprawach organizacyjnych, poinformować o czasie przerwy, bufecie, zasadach itp. W ten sposób nastawiamy publiczność na słuchanie.

Jeśli mamy z daną publicznością do czynienia po raz pierwszy, wstęp jest dobrym momentem by się przedstawić, wskazać słuchaczom, dlaczego występujemy akurat my, a nie kto inny, powiedzieć, co upoważnia nas do zabierania głosu w danej sprawie, pokazać swoją kompetencję, autorytet i pewność siebie, unikając oczywiście zarozumiałości.

Wstępem nakreślamy kontekst naszego wykładu. Mówimy, o czym będziemy mówić. To bardzo istotny element, nie wolno o nim zapominać. Nie róbmy widowni niespodzianek – jak wiemy już z rozdziału 3. wiedząc o czym mówimy i po co to robimy, widowni będzie łatwiej słuchać, i rozumieć nasze wystąpienie. Wstęp ma służyć również wciągnięciu publiczności w temat, wywołaniu w nich pewnego zaangażowania, które następnie wystarczy jedynie podtrzymywać. Dobrym pomysłem jest rozpoczęcie prezentacji od anegdoty, zabawnej historii, czy przedstawieniu jakiegoś interesującego doniesienia związanego z tematem. Wstęp jest właśnie tym momentem, w którym najłatwiej jest zdobyć uwagę słuchaczy. Jeśli go przegapimy, jej odzyskanie może okazać się trudne.

Zakończenie

Odpowiednie zakończenie bywa sprawą trudną. Trzeba w nim umieścić podsumowanie wystąpienia, zawrzeć tezy które przyszło nam udowodnić, jeszcze raz wykazać ich prawdziwość, być może wskazać zainteresowanym słuchaczom dalszą drogę do zgłębiania poruszonego tematu. Pamiętajmy, że ostatnie kilka minut najprawdopodobniej zostanie zapamiętane najlepiej, dlatego to właśnie zakończenie jest najlepszym czasem, by przypomnieć najważniejsze kwestie poruszane na wykładzie. Dzięki zakończeniu słuchacze powinni wiedzieć, dlaczego poświęcili na prelekcję swój czas oraz że w żadnym wypadku nie był to czas stracony. Odpowiednio kształtując końcówkę prezentacji, jesteśmy również w stanie wpływać na nastrój, w jakim zostawimy widownię. Jeśli naszym celem było wywołane refleksji, końcowe takty przemówienia powinny być spokojne i dawać do myślenia. Jeśli chcieliśmy inspirować, być może warto zakończyć jakimś motywacyjnym okrzykiem. Jeśli naszym zadaniem było proste przekazanie wiedzy, warto pozostawić publiczność z przekonaniem, że materiał przedstawiony w trakcie przemówienia jest dla słuchaczy tylko wstępem do samodzielnego zgłębiania materiału.

Panowanie nad sobą.

Zagadnienie panowania nad sobą spotyka się zwykle z najwyższym zainteresowaniem. Nic dziwnego, wydaje się bowiem, że jest to sprawa w prezentacji najistotniejsza. Często tak bywa, nie lekceważmy jednak wcześniej omówionych elementów. Im mniej pozostawimy przypadkowi, tym poczujemy się pewniej. Niemniej jednak nie jest tajemnicą, że panowanie nad własnym ciałem, głosem, nad niektórymi reakcjami bywa problematyczne. Poniżej kilka wskazówek, przybliżających tą sztukę. Omówienie zacznę od zagadnienia tremy, przechodząc następnie do omówienia sztuki posługiwania się głosem, ciałem, gestami i twarzą.

Trema

Czym jest trema? Na tak postawione pytanie dostawałem zwykle odpowiedzi typu strach, obawa, niepewność itp. Istotnie, zwykło się tak mówić. Jej objawy obejmują m. in. przyspieszony puls, płytki oddech (piersiowy), drżenie mięśni, krtani, kolan, dłoni, suchość w ustach, zimno, rozszerzone źrenice, pocące się dłonie, zamazane widzenie, mdłości. Trema owszem, może przerodzić się w strach. Ale bardzo ważne jest zapamiętanie, że

SAMA TREMA TO NIE STRACH

Trema, jest spowodowana wyrzutem adrenaliny do krwioobiegu, spowodowanym nadchodzącym wystąpieniem publicznym. Adrenalina nie jest hormonem strachu, to hormon walki lub ucieczki, co bardzo mocno podkreśla się na wszystkich warsztatach psychologii sztuk realnej walki. Jesteśmy przyzwyczajeni, by objawy takie jak gęsia skórka, przyspieszony oddech, czy szybsze bicie serca interpretować jako przejaw strachu. Tymczasem są to reakcje, dzięki którym zdobywamy również siłę do działania, stajemy się bardziej skupieni na sobie, skoncentrowani, bardziej odporni na ból, wytrzymalsi, szybsi i inteligentniejsi. Jednakże wykorzystanie tych dobrych stron nie jest wcale łatwe. Zanim omówimy, jak to zrobić, najpierw kilka słów o samej tremie

Źródła tremy

Wiemy już, czym jest trema, ale skąd się bierze? Czemu nasze ciało traktuje wystąpienie publiczne na równi z atakiem bandy zbirów? Wydaje się, że istnieją jej trzy podstawowe źródła. Pierwszym jest strach o wartość merytoryczną wystąpienia. Kiedy stajemy przed publicznością, zaczynamy wątpić we własne siły. A może to, co mówię, to głupoty? Czy dobrze to rozumiem? Czy na pewno to pamiętam? Czy to w ogóle ma sens? A jeśli jest coś, czego nie omawiam, a co byłoby niezbędne? Czasem można mieć wrażenie, że akurat to, co przygotowaliśmy, jest najmniej istotne, zbyt trudne, bądź przeciwnie – ogólnie znane, przez co strasznie nudne. Dzieje się tak, ponieważ my, jako prelegent, znamy własne ograniczenia. Publiczność jednak o nich nie wie. Najczęściej to, co nam się wydaje „skrawkami” wiedzy, będzie brzmiało bardzo poważnie i profesjonalnie. Oczywiście na tej świadomości nie można budować całego wystąpienia, ale powinna nam ona pomóc w przezwyciężeniu strachu przed kompromitacją. Słuchacze bardzo rzadko bywają krytyczni. Pamiętamy rozdział 3 o krytycznym słuchaniu? Kto ma w sobie tyle zacięcia, by w ten sposób śledzić każdy wykład? Kto ma ochotę wkładać w słuchanie całą swoją energię? Obawiam się, że jedynie garstka osób. Brak krytycyzmu i słaba pamięć widowni, to stali sprzymierzeńcy wszystkich mówców. Są jak smok – zwykle leży zwinięty na skarbach i śpi. Jeśli go nie drażnić – nie podniesie głowy. Dlatego już na wstępie należy przedstawić się jako autorytet, fachowiec, osoba mądra, oczytana, pewna siebie i elokwentna. W przeciwnym razie czujność widowni może wzrosnąć, co – jeśli faktycznie nasze przygotowanie jest nienajlepsze – może okazać się dla nas bardzo niebezpieczne.

Drugi powód, to strach przed byciem wyśmianym. Boimy się, że popełnimy jakąś gafę, potkniemy się, wylejemy kawę, przejęzyczymy w zabawny sposób wywołując w ten sposób salwy śmiechu. Pomyłki i gafy owszem, zdarzają się. I to tym częściej, im częściej staramy się ich unikać. Otwórzmy się na nie, przyjmijmy je z uśmiechem, one prezentują nas jako ludzi. Im mniej strachu, tym mniejsza szansa na ich zaistnienie. To, że my będziemy pamiętali o nich przez dwa tygodnie nie oznacza, że publiczność będzie o nich pamiętać. Nie chcę przez to powiedzieć, by zaniechać przygotowań. Oczywiście, im mniej pomyłek, tym lepiej. Nie należy ich się jednak bać, bo są jak najbardziej naturalne.

Po trzecie, jak wiemy z poprzednich rozdziałów, a przede wszystkim z doświadczenia – nie lubimy być oceniani. A wyjście przed publiczność jest automatycznym narażeniem się na ocenę przez wielu ludzi równocześnie. Myśl „I co oni sobie o mnie pomyślą?” nie daje nam spokoju. Uspokoić nas powinno, że publiczność jest zwykle bardzo tolerancyjna, szczególnie wobec amatorów. Samo wystąpienie powoduje omawiany już efekt aureoli – jesteśmy oceniani jako lepsi, inteligentniejsi, kompetentniejsi, mądrzejsi i bardziej wygadani (a prawdopodobnie również wyżsi i przystojniejsi), niż w rzeczywistości, na pewno zaś lepiej, niż oceniamy sami siebie. Skoro oni nam ufają, dlaczego my mamy sobie nie ufać?

Wykorzystywanie tremy

Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić, że trema jest zjawiskiem dla nas pozytywnym. Nawet zawodowi aktorzy zgodnie przyznają, że trema nie mija nigdy, że towarzyszy im przed każdym występem. Okazuje się, że właśnie gdy nie odczuwamy tremy, jesteśmy w kłopocie. Grozi nam wówczas rozluźnienie, rutyna, zmniejszona koncentracja, a to bywa bardzo niebezpieczne.

Aby dobrze wykorzystać tremę, należy zdobyć jak największą pewność siebie. Dlatego dobrze jest wyrobić sobie nawyk wykonywania czynności przygotowujących nas fizycznie i psychicznie do nadchodzącego wystąpienia.

Jakie to czynności? Może być to przeglądanie przygotowanych notatek (bardzo łatwe, gdy korzystamy z kart). Inne to ćwiczenia, rozgrzewające aparat mowy. Najprościej jest dokładnie przerzuć sporą porcję gumy do żucia, można wystawić maksymalnie język, przygryźć i mówić przez kilkadziesiąt sekund. Oczywiście istnieją również fachowe ćwiczenia, rutynowo stosowane przez i reporterów radiowych i telewizyjnych, znane być może z dziecięcej kariery w chórze, czy zespole teatralnym. Oczywiście przy takich ćwiczeniach wyglądamy dość śmiesznie, dlatego warto wykonywać je w toalecie. Wizyta tam najprawdopodobniej i tak będzie konieczna – pod wpływem adrenaliny organizm pozbywa się wszelkiego zbędnego balastu i należy to (póki istnieje wybór) uszanować.

Innym pomysłem są ćwiczenia oddechowe. Pod wpływem stresu ściśnięciu ulega przepona, a funkcje oddechowe przejmuje górna klatka piersiowa. Przez to głos staje się piskliwy i pozbawiony głębi, co z pewnością nie podnosi pewności siebie. Aby temu przeciwdziałać, wystarczy stanąć na lekko ugiętych nogach, stopy na szerokość barków, położyć dłoń na brzuchu i zacząć oddychać tak, by dłoń zaczęła się poruszać. Koncentrujmy się na wydłużonym wydechu – to działa bardzo uspokajająco. Jeśli czujemy się z tym komfortowo, można recytować matrę om, lub w czasie wydechu mruczeć cokolwiek innego. Om jest jednak sprawdzone i polecane od wielu (5000?) lat. Jeśli zrobimy to wystarczająco długo – kilka minut, z pewnością poczujemy rozluźnioną przeponę, i czyste, sprawne, rozwibrowane struny głosowe i gardło. Koncentracja na oddechu przeponowym i przedłużonym wydechu z pewnością pomoże pozbyć się części stresu, odkwasić organizm, uspokoić się, a także rozluźnić przeponę i dodać głosowi koniecznej głębi1. Człowiek rozluźniony wygląda na osobę bezpieczną, a więc nie mającą się czego obawiać, a w konsekwencji – kompetentną i godną zaufania.

Inną techniką, o której nie wolno zapominać, jest wizualizacja sukcesu. Wyobraźmy sobie siebie w centrum, pośród oklasków, zachwytów, komplementów, rozdawanych autografów i uścisków dłoni, otoczeni ludźmi o zachwyconych twarzach, opromienionych naszą mądrością. Wyobraźmy sobie siebie, przemawiających do słuchaczy, robiących mądre miny, odpowiadających sprawnie na pytania, rozdających uśmiechy i entuzjazm. Wyobraźnia w swej spontaniczności prawdopodobnie będzie podpowiadać nam inny scenariusz wydarzenia, świadomie jednak przywołajmy ten pozytywny obraz. Szczęśliwie wyszliśmy z czasów, gdy tego rodzaju sposoby były traktowane jako samooszukiwanie się. W sporcie wizualizacje wykorzystuje się rutynowo, w wielu innych dziedzinach również, czemu mielibyśmy więc pozbawiać się tak dobrego, taniego i dostępnego narzędzia zwiększania pewności siebie?

Jeśli mamy obawy co do reakcji słuchaczy, być może warto poświęcić chwilę przed wykładem na rozmowę z audytorium. Zmniejszy to dystans między nami a publicznością, pomoże w przełamywaniu lodów. Technika ta jest szczególnie godna polecenia osobom, które obawiają się, że ich autorytet przytłoczy słuchaczy, spowoduje brak pytań, bądź zupełny brak krytycyzmu. Jeśli zależy nam na utrzymaniu dystansu, lepiej tego nie robić.

Dbanie o siebie

Poniżej jeszcze kilka wskazówek, co należy, a czego nie należy robić przed i w trakcie prezentacji. Jest ich zbyt wiele, by pisać o nich przy okazji zagadnienia tremy, zdecydowałem się więc na odrębny akapit.

Pamiętamy o ubiorze. Musimy wyglądać „odpowiednio”, czyli elegancko. Z poprzednich rozdziałów wiemy już, że ubiór jest bardzo ważny i nie należy go lekceważyć. Pamiętajmy, fakt że liczyć się powinna wartość merytoryczna, a nie to, jak wygląda wykładowca niewiele znaczy. W życiu jest – niestety – inaczej. Garnitur czy garsonka narzuca odpowiedni dystans, wywołuje w widowni poczucie autorytetu i kompetencji przemawiającego. Pamiętać należy również o odpowiednio wygodnej bieliźnie. O ile paniom nie trzeba o tym przypominać, o tyle panowie czasem lekceważą ten temat. Nie chodzi jedynie o to, że poprawianie bielizny w trakcie wykładu wygląda żenująco i wzbudza zakłopotanie wykładowcy i widowni. Niewygodna bielizna potrafi stać się czynnikiem bardzo rozpraszającym, gwałtownie obniżającym pewność siebie.

Zaraz obok ubioru omówić należy kwestię zapachu. Jeśli przewidujemy bliższy kontakt z widownią, zadbajmy również i o ten element – będzie to świadczyć o dbałości i szacunku dla słuchaczy. Odrębnym zagadnieniem jest oddech. Zwykle nie zdajemy sobie sprawy z efektu, jaki nasz oddech potrafi wywoływać. Niektórzy z nas mają nieszczęście hodować w swojej jamie ustnej i żołądku florę bakteryjną, której działalność jest dla nas szczególnie niesprzyjająca. W takich przypadkach, samo mycie zębów przed prezentacją może nie pomagać. Stąd warto mieć przy sobie bądź odświeżające listki „air waves” (łatwo dostępne, łatwo się rozpuszczają, nie trzeba ich ssać jak cukierki, lecz ich działanie jest nietrwałe), albo zaopatrzyć się w odpowiednie tzw. tabletki konferencyjne. Są to zwykle wyciągi ziołowe, np. z zielonej pietruszki, które usuwają przyczyny, a nie skutki problemów. Warto z nim jednak zawczasu poeksperymentować. Nie każdy bowiem toleruje te same rodzaje tabletek. Trzeba również pamiętać, że ich działanie nie jest natychmiastowe, czasem ujawnia się dopiero po godzinie od zażycia.

Przed prezentacją nie pijemy napojów z kofeiną, takich jak kawa, herbata, czy napoje energetyczne w rodzaju Red Bulla. W trakcie prezentacji będziemy prawdopodobnie odpowiednio pobudzeni, adrenalina ożywi nam i ciało i umysł w stopniu wystarczającym. Dodatkowa wada kofeiny, to jej właściwości moczopędne. O ile słuchacze najczęściej mogą wyjść w trakcie przemówienia do toalety, o tyle prowadzący ma w tym względzie znacznie bardziej ograniczone możliwości. Unikać należy również napojów gazowanych, zdarza się bowiem, że powodują one dodatkowe, niepożądane reakcje gastryczne. Tak więc nie tylko kola, ale i gazowana woda mineralna są dla nas niewskazane.

W trakcie prezentacji konieczne może być zwilżanie gardła. Doskonała do tego celu jest letnia woda. Nie może być zbyt gorąca, bo wysuszy i poparzy wrażliwą śluzówkę. Nie może być zbyt zimna, bo choć przyjemne, grozi to przeziębieniem i dłuższą niemożnością mówienia, co może być dla nas bardzo przykre. Na nasze gardło należy zwracać szczególną uwagę. Adrenalina prawdopodobnie odetnie uczucie drapania i bólu, które w normalnej rozmowie pojawiłoby się w odpowiednim czasie. Dlatego gardło należy zwilżać z odpowiednią regularnością. Popijajmy małymi łykami, szczególnie, jeśli prezentacja ma być dłuższa i bez przerwy. Efektem zbyt wielkiej ilości wypitego płynu będzie nieuchronne parcie na pęcherz – rzecz dla prowadzącego bardzo niewygodna.

Głos

Zakończyliśmy temat tremy. Wiemy już co robić, by wykorzystać ją jako naszego sprzymierzeńca. Wcześniej dowiedzieliśmy się, jak zapanować nad widownią, otoczeniem i przygotowanymi materiałami. Wiemy, jak przygotować się do samej prezentacji. Teraz zajmiemy się poszczególnymi elementami, które wykorzystujemy podczas wystąpienia, mianowicie głosem, proksemiką, gestami, twarzą i mimiką. Ich kolejność jest w pewnej mierze przypadkowa, nie stanowi w żadnym razie o wadze któregokolwiek. Jeszcze raz przypominam – nie jest to kompletny przewodnik retoryczny, jedynie kilka wskazówek, które mogą okazać się pomocne podczas wystąpienia.

Głośność

Mówmy głośno. Nasza widownia chce nas słyszeć. Nie obawiajmy się głośnego mówienia, dla nas nasze słowa brzmią znacznie donośniej, niż dla naszych słuchaczy. Przyczyna jest bardzo prosta – nasze usta są bliżej naszych uszu, niż uszu widowni. Im większa sala, tym musimy mówić głośniej. Im gorsza akustyka, tym musimy mówić głośniej i wolniej. Dwa razy miałem okazję prowadzić zajęcia w czytelni, gdzie ściany były wyłożone książkami, a podłogi dywanem. Tłumiło to odbicia głosu tak dobrze, że jego podnoszenie okazało się zupełnie niepotrzebne. Niestety, tak komfortowe warunki zdarzają się nader rzadko. Na świerzym powietrzu będziemy konkurować z wiatrem i samochodami, dźwięk zaś nie będzie odbijał się od ścian, stąd konieczne będzie mówienie głośniej. Pamiętajmy – ci na których patrzymy, gdy mówimy, będą słyszeć nas najlepiej. Mówienie więc „do tablicy”, zostanie odebrane raczej jako „pomruki pod nosem”, niż jako część wykładu. Im mówimy głośniej, tym większe wrażenie publiczności naszej wypowiedzi. Ściszając głos można więc dać do zrozumienia, że przekazujemy informacje poufne, niewygodne, lub takie, co do których nie jesteśmy pewni. Z drugiej strony – ciągłe ciche mówienie da wrażenie ciągłej niepewności, co jest kolejnym argumentem na rzecz zwiększania siły głosu.

Dykcja, wymowa

Dykcja to sprawa ważna. Bywa lekceważona, wydawać się bowiem może, że nie ma znaczenia, jak się mówi, ważne co się mówi. Smutna praktyka dowodzi, że tak nie jest. Na zajęciach podawałem przykład prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Niewielu pamięta, co w danej sprawie powiedział, ale wielu przypominało sobie, że jego brat mówi ze znacznie lepszą dykcją. Z nami może być podobnie: jeśli nasza dykcja nie będzie odpowiedniej jakości, braki w tym względzie zostaną zapamiętane lepiej, niż samo przemówienie.

Dykcję można i należy ćwiczyć. Nie każdy zmuszony jest do korzystania z pomocy logopedy, jeśli jednak nasz problem jest stały i zdajemy sobie z niego sprawę, być może warto poprosić specjalistę o kilka pomocnych ćwiczeń. Większości z nas wystarczy trening w postaci powolnego i dokładnego wymawiania różnych słów i pamiętanie o kilku podstawowych zasadach, takich jak:

Mówieniem odpowiednio wolnym i wyraźnym z pewnością uda nam się skompensować drobne niedostatki naszej wymowy.

Tempo, Intonacja

Mówić wolno, czy szybko? Co to znaczy wolno, co to znaczy szybko? Nawet jeśli powiem, że w rozmowie wypowiadamy 100 – 200 słów na minutę, i tak niewiele nam to powie. Generalnie w czasie wystąpienia lepiej jest mówić wolniej. Nie przesadźmy jednak– mówiąc zbyt wolno, mamy spore szanse na sprawne znudzenie i uśpienie widowni, o czym była już mowa w rozdziale 3. Z drugiej strony, jeśli będziemy mówić zbyt szybko – słuchacze nie będą śledzić naszego wywodu. Szybkie mówienie przekazuje entuzjazm, ożywia i energetyzuje salę. W takich wypadkach używamy zwykle wyższego tonu. Zwróćmy uwagę, jak komentator sportowy buduje nastrój przed zbliżającym się golem – mówi bardzo szybko i bardzo wysokim, wręcz piskliwym głosem. Oczywiście od prowadzącego nie wymaga się zwykle takiego dramatyzmu, lecz mechanizm pozostaje podobny.

Jeśli jednak słuchacze są już wystarczająco ożywieni (zaczynają komentować wystąpienie między sobą, rozmawiać), być może warto zwolnić tempo, by salę odrobinę schłodzić. Mówiąc wolniej dajemy również do zrozumienia, że dana kwestia jest ważna, godna podkreślenia, bądź że sami musimy się nad nią jeszcze zastanowić. Mówienie wolne sprzyja również obniżeniu tonu głosu, podkreśla opanowanie prowadzącego, oraz uroczysty charakter danej chwili. Przypomnijmy sobie podniosłe przemowy w czasie polskich świąt państwowych – mówcy będą tam mówić powoli, niskim głosem, wtrącając odpowiednią liczbę przerw i pauz.

Akcent, Pauza

Akcent, to szczególny nacisk położony na jeden wyraz w zdaniu. Odpowiednio akcentując, pokazujemy, co w danej wypowiedzi jest najważniejsze. Wyobraźmy sobie zdanie:

Jacek przyjedzie wieczorem po Anetę własnym Porsche”

Jak można zdanie to akcentować?

Jacek przyjedzie wieczorem po Anetę własnym Porsche” (a nie Andrzej)

Jacek przyjedzie wieczorem po Anetę własnym Porsche” (a nie rano)

Jacek przyjedzie wieczorem po Anetę własnym Porsche” (a nie po Kasię)

Jacek przyjedzie wieczorem po Anetę własnym Porsche” (a nie pożyczonym)

Jacek przyjedzie wieczorem po Anetę własnym Porsche” (a nie Ferrari)

Oczywiście przykład ten jest przesadzony, wręcz humorystyczny, jednakże dobrze pokazuje istotę akcentowania. Jeśli nie będziemy potrafili zaakcetnować tego, co jest dla nas najistotniejsze, publiczność zwyczajnie nie zostanie o tym poinformowana. Akcent wnosi zainteresowanie, przeciwdziała nudzie, likwiduje monotonię wywodu, nie unikajmy więc korzystania z jego zalet.

Innym środkiem retorycznym jest pauza. Tworzy nastrój napięcia, oczekiwania, znacznie zwiększa zaangażowanie publiczności. Słuchacze nadstawiają uszu, zwiększają swoją uwagę. „A zwycięzcą jest…” elektryzuje całą salę, nie trzeba jednak prowadzić ceremonii rozdania Oskarów, by sięgnąć po ten środek wyrazu. Pauza po pytaniu retorycznym, pauza przed udzieleniem odpowiedzi, wszędzie, gdzie słuchacz może zostać zaskoczony, pauza znajdzie swoje miejsce. Nie należy oczywiście przesadzać ani z ilością, ani z długością pauz, stworzymy bowiem wrażenie zbytniej teatralności. Występy typu „Marku… … Miałeś 32 tysiące złotych… … … Już ich nie masz… … (w tle tudum… tudum…) … … Bo masz … …. (tudum) … 64 tysiące złotych AAAAAAAAA!!!!!” są znośne tylko dla niektórych i tylko nieliczni mogą sobie na nie pozwolić.

Oczywiście, środki te nie muszą występować w izolacji. Łącząc początkowe zwiększenie tempa (na przykład wyliczając zalety danego produktu) z pauzą przed podaniem jego ostatecznej ceny (z akcentem na cenę) uzyskamy wrażenie bardzo silnego podkreślenia ostatniego argumentu.

Na koniec – odróżniajmy pauzy od wtrętów wokalnych typu yyyy, eeee, tego. Zostaniemy znacznie lepiej odebrani odpowiadając na pytanie w stylu „Hmm… (pauza kilka sekund) to musiało być (pauza, spojrzenie w górę) … w 1410” niż gdy pozwolimy sobie na odpowiedź typu „yyyyy to było eeee tego, w ten, no, w 1410”. Wtręty wokalne przyjęło się uważać za oznakę wahania, braku inteligencji, braku przygotowania i wreszcie – braku pewności siebie, co dla nas, jako prowadzącego, jest wyjątkowo niekorzystne.

Jak ćwiczyć?

Czy głos i talenty wokalne można ćwiczyć? Oczywiście! Dla chórzystów i aktorów jest to element codziennej pracy. My jednak nie mamy fachowych reżyserów, logopedów, ludzi, którzy mogliby pokierować rozwojem naszych umiejętności. Publiczne przemawianie dla większości z nas nie stanie się również zawodem, czy choćby wydarzeniem częstym. Jak więc ćwiczyć we własnym zaciszu domowym?

Przede wszystkim, swoje ćwiczebne wystąpienia nagrywajmy się na dyktafon. Odpowiedni sprzęt nie jest drogi, a starczy na lata. Dyktafon stojący w kącie pokoju zmniejszy poczucie dyskomfortu związanego z przemawianiem „do ściany”, w momencie jego uruchomienia wiemy bowiem, że mówimy w jakimś celu – by się nagrać a następnie odsłuchać nagranie. Ćwiczeń nie należy się bać. Nie są stratą czasu, przeciwnie, umiejętności i wiedza zdobyte w ich trakcie zostają na długo i z pewnością przydadzą się jeszcze w wielu wystąpieniach.

Sporządzone nagranie trzeba oczywiście przesłuchać. Uwaga – słuchanie własnego głosu z nagrania bywa bardzo nieprzyjemne. Osobiście bardzo tego nie lubię, rozmowy ze studentami zaś dowodzą, że w uczuciu tym nie jestem osamotniony. Jednakże przesłuchanie nagrania jest konieczne – po pierwszych kilkunastu minutach powinniśmy się przyzwyczaić.

Słuchając, wcielmy się w widownię. Słuchajmy wystąpienia z możliwą rezerwą. Jeśli czujemy, że głos na taśmie nas usypia, widownia prawdopodobnie również będzie spać. Jeśli odbieramy prowadzącego, jako niepewnego, publiczność podzieli nasze odczucia. Jeśli z drugiej strony mówimy za szybko, że nam samym nie jest łatwo nadążać za prezentacją prawdopodobnie publiczność również się pogubi. Zwróćmy uwagę, czy nasze zabiegi retoryczne (pauzy, akcenty itp.) nie wyglądają zbyt tandetnie. Jeśli tak jest, być może należałoby z nich zrezygnować, czy też je ograniczyć.

Innym pomysłem jest ćwiczenie z partnerem. Szczególnie warto rozważyć taką możliwość, jeśli prezentację przygotowuje więcej niż jedna osoba. Ten sposób jest teoretycznie bardziej obiektywny, bezstronny, wydaje się, że osoba postronna lepiej oceni nasze wystąpienie, niż my sami. W rozwiązaniu tym widzę jednak pewne wady: krytyka z ust takiej osoby może być odebrana bardzo negatywnie, pochwały mogą brzmieć sztucznie, na naszą ocenę duży wpływ będą miały nasze (najczęściej serdeczne) stosunki z oceniającą nas osobą. Dlatego warto rozwiązanie takie wziąć pod uwagę, ale trzeba sobie również zdawać sprawę z jego ograniczeń. Jeśli ten sposób ćwiczenia odpowiada nam bardziej niż inny, to nie ma powodów, by z niego rezygnować. Ważne jednak, by nie zaniechać ćwiczeń.

Ciało

Kolejnym istotnym zagadnieniem, którego nie można pominąć, jest nasze ciało. Sposób w jaki się poruszamy, nasza postawa, przechadzki po sali – te i inne elementy można wykorzystać w sposób celowy, by urozmaicić, ubarwić, ulepszyć naszą prezentację. Chwilowo pomijamy gesty – ten element zostanie omówiony w odrębnym podrozdziale.

Proksemika

Proksemika, to sposób wykorzystania przestrzeni. Proksemika jest, jak być może pamiętamy, jednym z elementów mowy ciała. Fakt, że dwie osoby rozmawiają w niewielkiej odległości od siebie, świadczy najczęściej o ich zażyłym związku. Z osobami poznanymi po raz pierwszy rozmawiamy zwykle z większej odległości. Mówiliśmy o tym w rozdziale 1 i 2. Jak wykorzystać te mechanizmy dla poprawy naszego wystąpienia?

Po pierwsze, należy sobie zdawać sprawę z ich istnienia. Im będziemy dalej od publiczności, tym większy narzucimy dystans, tym bardziej nasze wystąpienie otrzyma charakter publiczny, oficjalny. I przeciwnie – im bliżej publiczności będziemy się znajdować, tym kontakt będzie żywszy, bardziej osobisty. Inne elementy narzucające psychiczny dystans, to spięcie, usztywnienie mięśni. Im bardziej się rozluźnimy, tym bardziej pozwolimy publiczności się do siebie zbliżyć.

Co robić, by zmniejszyć dystans? Po pierwsze, gdy sala jest duża, można zastosować odpowiednio szerszą gestykulację. Po drugie – od czasu do czasu można schodzić z wyznaczonego miejsca, podejść do widowni, zadać kilka bardziej swobodnych pytań, ujawnić część swojego osobistego życia. Wszystko, co w życiu przyczynia się do zmniejszania psychicznego dystansu, zadziała i tym razem. Jeszcze inny sposób, to wyraźne pochylenie się w stronę słuchaczy, które odczytywane jest zwykle jako sygnał akceptacji i chęci zmniejszenia dzielącej nas odległości. Pochyleniem możemy również sygnalizować, na kogo zwracamy szczególną uwagę, czyjej wypowiedzi słuchamy, bądź do kogo aktualnie się zwracamy. Siadając zaś na brzegu wolnej ławki sygnalizujemy otwartość i gotowość dialogu.

Porządkowanie uwagi

Swojego ciała można bez większego trudu używać do porządkowania przemówienia. Większość z nas robi to intuicyjnie, warto jednak bliżej przyjrzeć się niektórym regułom, które można będzie w naszej praktyce wykorzystać.

Po pierwsze ruch. Jedynie przemówienia bardzo oficjalne sprzyjają sztywnemu staniu w jednym miejscy, być może za pulpitem czy mikrofonem. Jeśli chcemy naszą prezentację ożywić, konieczne jest dodanie elementu ruchu. Nie mówię tutaj o bezcelowych przechadzkach pod tablicą, takie zachowanie nie tylko rozprasza uwagę, przypomina również bezradne, dzikie zwierzę zamknięte w klatce. Ruch powinien być celowy. Jeśli mówimy coś do słuchaczy, podejdźmy do nich. Jeśli jakaś część powinna być dla nich szczególnie interesująca, praktyczna, podejdźmy bliżej. Przejdźmy między ławkami, jeśli istnieje taka możliwość. Da to dowód naszego zainteresowania słuchaczami, „naenergetyzuje przestrzeń” zdyscyplinuje również osoby rozpoczynające ciche rozmowy (czasem koło takich osób trzeba chwilę postać, być może przykuć ich uwagę do wykładu chwilą rozmowy). Gdy omawiamy teorię – przeciwnie, możemy zwiększyć dystans by pokazać, że to co mówimy to prawda, tycząca się wszystkich w ogólności.

Gdy przechodzimy do następnej części wykładu czy prezentacji, możemy zaznaczyć to, fizycznie przechodząc na przeciwległy koniec sali. Samym przerwaniem bezruchu sygnalizujemy, że jedna część została omówiona i przychodzi czas na następną. To również dobry moment na sprawdzenie, czy słuchacze nadążają za naszym tokiem rozumowania, czy nie mają pytań, czy nie potrzeba dodatkowych wyjaśnień itp.

Istotnym zagadnieniem są różne nerwowe ruchy, które mogą pojawiać się w sytuacji stresu wywołanego wystąpieniem. Klucze, czy drobne monety w kieszeni mogą prowokować palce do zabawy. Podobnie pisaki i długopisy – jeśli korzystając z białych tablic nie odłożymy flamastra w odpowiednim czasie, istnieje spora szansa, ze zaczniemy się nim bawić, pstrykać, zdejmować i zakładać nakrętkę itp. Nie tylko będzie to nas rozpraszać (mózg będzie potrzebował dodatkowych zasobów na obsługę tej zabawy), będzie również wyglądać na nerwowość, niepewność, a co najgorsze – przykuwać i rozpraszać uwagę słuchaczy. Dlatego lepiej w trakcie przemowy mieć puste dłonie, trzymające co najwyżej plik kart pomocnych w wystąpieniu.

Gesty

zgodnie z obietnicą – gestom poświęcam odrębną część. Gesty to sprawa istotna, wnoszą do prezentacji dużo energii i życia. Aby tak się jednak stało, gesty powinny być celowe, nieprzypadkowe, powinniśmy zdawać sobie sprawę z własnej gestykulkacji i z oddziaływania, jakie wywołuje ona na publiczność. Gesty zwykle dzieli się na trzy kategorie.

Konwencjonalne.

Gesty konwencjonalne, czyli takie, których znaczenie zostało określone przez kulturę, jest w miarę stałe i niezmienne. Podniesione palce w kształcie litery V, podniesiony kciuk, palec przejeżdżający po szyi, krótkie uderzenia kantem dłoni w bok szyi, pozdrowienie otwartą dłonią – te i wiele innych, to właśnie gesty konwencjonalne. Korzystanie z nich w dużym stopniu ożywia i skraca wykład. Krótki gest wystarczy czasem, by zastąpić kilka słow.

Opisowe

Druga grupa, to gesty opisowe. Ich zadaniem jest narysować pewien obraz, coś unaocznić, przedstawić w sposób bardziej plastyczny i zrozumiały. Jest taka głupia, dziecinna zabawa: prosi się kogoś, aby powiedział, co to jest korba. Osoba o to poproszona, najprawdopodobniej powie „to coś takiego do kręcenia” i zakręci ręką. Wówczas mówi się takiej osobie: „A wiesz, co to jest elokwencja? To umiejętność przekazywania własnych myśli bez używania rąk”. Jeśli jako cel prezentacji postawiliśmy sobie „popisać się swoją elokwencją”, być może faktycznie, lepiej ograniczyć używanie podobnych gestów. Jeśli jednak chcemy zaciekawić publiczność i być zrozumiani, nie rezygnujmy z nich. Czasem odpowiednie użycie gestów opisowych oszczędza wiele minut wykładu, który byłby poświęcany na wyjaśnianie niedomówień i nieporozumień.

Indykatory

Ostatnia grupa gestów, to tzw. indykatory. Są to gesty komunikujące emocje, jak uderzenia pięścią w stół dla podkreślenia gniewu, czy wzruszenie ramionami dla okazania lekceważenia. Takie gesty znacznie ożywiają wykład, wskazują na zaangażowanie mówcy w omawiany temat, angażując tym samym publiczność. Jak pamiętamy, wszystko, co wiąże się z ujawnianiem i przekazywaniem emocji, czyni wykład znacznie ciekawszym i bardziej wciągającym.

Ćwiczenia

Jak ćwiczyć gestykulację? Najłatwiej przed lustrem, dobrą okazją do ćwiczeń są głośne próby przemówień. Ćwiczenia gestów nie są łatwe, bardzo łatwo jest otrzeć się o tandetną teatralność. Dlatego należy ćwiczyć dotąd, aż nowa gestykulacja stanie się intuicyjna. Jeśli jednak nie zamierzamy przejść na zawodowstwo, wystarczy, że przyjrzymy się naszym obecnym gestom i rozważymy, jak będą one oddziaływać na publiczność, jaki przyniosą efekt.

Rozluźnienie

Nadmierne spięcie nie sprzyja gestykulacji. Dlatego przed wystąpieniem warto zadbać o lekkie rozluźnienie ciała. Jeśli ktoś zna ćwiczenia rozluźniające, w rodzaju jogi, Tai Chi czy Chi Kung, lub podobne (w Szczecinie w teatrze letnim, co tydzień w niedziele o 9:00 odbywają się darmowe lekcje Tai Chi i Chi Kung), może je wykorzystać przed zajęciami. Jeśli nie, jest kilka sposobów na uzyskanie lepszego rozluźnienia. Jednym z nich jest gwałtowne spięcie wszystkich mięśni, a następnie ich rozluźnienie. Inne, to gwałtowne potrząsanie wszystkimi częściami ciała, jakbyśmy jechali w szczecińskim tramwaju nr 12, czy jakby kopał nas prąd. Jeszcze inne, to usiąść spokojnie na krześle z prostym kręgosłupem i świadomie rozluźniać mięsień po mięśniu. Ten ostatni sposób jest szczególnie godny polecenia, bo można go stosować zawsze i wszędzie, jednakże wymagana jest przy nim pewna wrażliwość i nie zawsze sztuka ta się udaje. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by ćwiczenia tego nie łączyć z omówionymi wcześniej ćwiczeniami oddechowymi.

Bez przesady

Gesty nie powinny dawać wrażenia sztywności i wypracowania. Będzie to bowiem wyglądało bądź żenująco, bądź gorzej: komicznie. Stąd, jeśli nowa gestykulacja nie stała się jeszcze dla nas intuicyjne, być może lepiej zaczekać z jej wykorzystaniem przy prezentacji, bądź wprowadzać ją stopniowo. Unikać należy gestów przesadnych. Nawet kompensowanie odległości (patrz wyżej) nie powinno czynić z nas „mówiącej baletnicy”. Po prostu bądźmy gotowi na zastosowanie odpowiednich gestów w odpowiedniej chwili. Jeśli będziemy na nie otwarci i będziemy mieli za sobą odpowiednią liczbę ćwiczeń, najprawdopodobniej same pojawią się w odpowiednim momencie.

Twarz

Przedostatnia kwestia, na którą chcę zwrócić uwagę, to nasza twarz. Nie oznacza, że jest to sprawa najmniej ważna, wręcz przeciwnie. To z twarzy wyczytujemy emocje mówcy, to ona jest „zwierciadłem duszy”. W czasie prezentacji, podobnie jak w rozmowie, właśnie na twarz zwracamy szczególną uwagę. Dlatego mimikę wykorzystuje się dla przekazania uczuć, emocji, entuzjazmu. Twarzą dajemy naszemu wystąpieniu kontekst, to dzięki niej słuchacze wiedzą, czy mówimy ironicznie, z sarkazmem, z uśmiechem, czy wręcz przeciwnie – śmiertelnie poważnie. Dobrze jest, gdy naszą twarz widać. To dlatego obecnie na wiecach politycznych czy na imprezach masowych stosuje się wielkie telebimy, które przekazują licznej publiczności zbliżenie prowadzącego. Dla nas najważniejsze będzie stać w miejscu odpowiednio oświetlonym – uwaga istotna dla użytkowników rzutników.

Jednakże, nawet jeśli naszej twarzy słuchacze dojrzeć nie mogą, czy to z powodu złego oświetlenia, czy odległości, możemy mieć pewność, że będą wyraz naszej twarzy słyszeć. To dlatego rozmawiając przez telefon nadal zachowujemy żywą mimikę i wiemy, że jest ona przez rozmówcę odbierana z jedynie niewielkimi stratami.

Należy zwracać szczególną uwagę, by wyraz twarzy był zgodny z nastrojem chwili i przekazywanymi treściami. Mowa pogrzebowa wymaga poważnego wyrazu twarzy. Występ kabaretowy – szerokiego uśmiechu. Wykład – w zależności od przedmiotu: zaciekawienia, zdziwienia, refleksji itp. Jak pamiętamy z rozdziału 2., mimika jest do pewnego stopnia zaraźliwa – dobry słuchacz dla pokazania aktywnego słuchania będzie dostosowywał swoją mimikę do słyszanych treści (pamiętamy przykład – gdy słyszymy obrzydliwą historię, robimy minę pełną obrzydzenia, podobnie jak mówca itp.). Jeśli więc, jako prowadzący, damy mimiką do zrozumienia, że temat wystąpienia jest nudny, nie oczekujmy, że publiczność będzie nim zaciekawiona. Ostatnia wskazówka: każda niezgodność, między mimiką a przekazywanymi treściami, spowoduje wśród słuchaczy dysonans, niepewność, dlatego najlepszą metodą jest takich sytuacji po prostu unikać, np opowiadając historię o dotkliwej niesprawiedliwości nie uśmiechać się, tylko zmarszczyć brwi i „zaciąć” twarz.

Kontakt wzrokowy

O roli kontaktu wzrokowego w rozmowie powiedzieliśmy bardzo dużo w rozdziale 2. Tutaj więc jedynie o kontakcie wzrokowym z publicznością. Truizmem jest stwierdzenie, że musi być obecny. W przeciwnym razie nie ma mowy o „rozmowie z widownią”. Oczywiście, utrzymywanie go bywa krępujące. Niektórym osobom znacznie łatwiej mówi się do podłogi, lampy, przeciwległej ściany, czy wręcz tablicy, niż do słuchaczy. Szkoda jedynie, że przedmioty te nas nie słyszą. Słyszą nas natomiast słuchacze i to do nich należy kierować swoją przemowę.

Jak utrzymać kontakt wzrokowy? Jeśli sala jest odpowiednio duża, dzielimy ją na kilka sektorów i przenosimy wzrok z jednego sektora na drugi. Każda osoba, która się w nim znajduje, będzie miała wrażenie, że prowadzący patrzy właśnie na nią. Dla prowadzącego jest to mało krępujące, trudno jest bowiem stwierdzić, czy patrzy na jedną z osób, czy na przestrzeń między nimi.

Jeśli sala jest mniejsza, wówczas dobrym pomysłem jest wybrać kilka szczególnie przyjaznych par oczu z kilku miejsc sali, i krążyć wzrokiem między nimi. Pozostała część publiczności powinna mieć wrażenie utrzymującego się z naszej strony zainteresowania. Po pewnym jednak czasie powinniśmy poczuć się na tyle pewnie, że zaczniemy spoglądać również na te mniej przyjazne twarze. Jeszcze inna sztuczką – skierowaną dla osób wyjątkowo nieśmiałych – jest patrzenie na osoby, które aktualnie zajęte są notowaniem. Spoglądanie na czubek cudzej pochylonej głowy jest znacznie mniej krępujące, niż w okolice oczu. Osoba, na którą się patrzymy, nawet się nie zorientuje, pozostałe osoby zaś odniosą wrażenie, że kontakt wzrokowy faktycznie staramy się utrzymać. Zwracajmy uwagę, czy jakiś szczegół na przeciwległej ścianie nie zwraca zbytnio naszej uwagi, nie odciąga naszego wzroku od słuchaczy. Jeśli tak jest, być może warto go zwyczajnie usunąć.

Reguły kontaktu są te same, co w rozmowie. Gdy nasz wzrok już na kimś spoczął, odczekajmy przynajmniej 5 sekund (1,5 – 2 oddechy), zanim przeniesiemy go w inne miejsce, inaczej damy wrażenie braku pewności siebie i uległości. Ważne jest również, by patrzeć na wszystkich na widowni, nie tylko na gości honorowych, czy osoby szczególnie przez nas lubiane. Jeśli ktoś siedzi tak, że nie jesteśmy w stanie objąć go wzrokiem (na przykład za naszymi plecami, czy dokładnie z boku), osoba taka będzie prawdopodobnie wykluczona z wykładu. Mówiliśmy o tym w części dotyczącej panowania nad publicznością: jedyną radą na taki stan rzeczy jest – jeśli to możliwe – poprosić ją o zmianę miejsca.

Podsumowanie

W niniejszym rozdziale dowiedzieliśmy się całkiem sporo na temat sztuki prowadzenia prezentacji. Powiedzieliśmy, jak zapanować nad widownią, jak przejąć kontrolę nad materiałem, co zrobić by pozbyć się tremy i jakie możliwości ekspresji daje nam nasze ciało. Wiedza zawarta powyżej z pewnością jest niepełna. Jeśli temat podnoszenia swoich umiejętności oratorskich jest dla kogoś szczególnie interesujący, zachęcam do aktywnego poszukiwania odpowiednich lektur na naszym rynku wydawniczym i w bibliotekach. Powinno być ich pod dostatkiem. W powyższym tekście, jak Państwo zdążyli się zapewne zorientować, nacisk został położony na wystąpienia w warunkach studiów czy innego rodzaju uczelni. Zakładam bowiem, że to z nimi będą Państwo, jeszcze przez jakiś czas, mieli do czynienia najczęściej. Mam jednak nadzieję, że udało mi się uniknąć zbytniej specjalizacji, dzięki czemu wskazówki w rozdziale tym zawarte, będą przydatne również przy innych okazjach.

Na zakończenie jeszcze kilka wskazówek natury ogólnej. Fakt, że wiele spraw , które należy opanować, nad którymi należy przejąć kontrolę, zostało omówione w oderwaniu od siebie nie oznacza, że nie mają one na siebie nawzajem wpływu. Wręcz przeciwnie. Skuteczne panowanie nad sobą przyczyni się do panowania nad publicznością. Panowanie nad materiałem da nam pewność która polepszy nasze panowanie nad sobą itd. To samo tyczy się każdego podrozdziału z osobna. Gesty można i należy miksować z ruchem, mimiką i intonacją. Trudno z resztą, jak sądzę, wyobrazić sobie sytuację odwrotną. Jeśli przypomnimy sobie czyjąś szczególnie udaną prezentację, prawdopodobnie stwierdzimy, że wszystkie omówione tu elementy zostały przez prowadzącego wykorzystane i odpowiednio zbilansowane. Czy zastosowanie zaprezentowanych tu technik jest trudne? Wydaje mi się, że nie. Większość jest, jak sądzę, tak oczywistych, że aż nie zwracamy na nie świadomie uwagi. Samo przyjrzenie się im, powinno podnieść nasze umiejętności oratorskie.

Niektórzy studenci na zajęciach poświęconych temu tematowi, spontanicznie podawali przykłady wykładowców, którzy popełniali taki, czy inny błąd w swoich wystąpieniach. Czy istotnie, należy przypatrywać się niedociągnięciach innych? Uważam, że tak. Po co uczyć się na własnych pomyłkach, jeśli ktoś jest na tyle uprzejmy, że robi to zamiast nas? Ważne jednak, by błędów takich nie wytykać. Taka krytyka byłaby bowiem dla prowadzącego bardzo przykra i z pewnością nie zostałaby odebrana, jako przyjacielska rada. Nie zapominajmy, że przemówienie, to sytuacja pionowa, a przemawiający ma władzę. Nie kuśmy go, by wykorzystał ją niezgodnie z jej przeznaczeniem.

1 Pamiętajmy, że osoby mówiące głębokim, donośnym głosem są oceniane wyżej, niż osoby o głosie skrzekliwym, piskliwym, czy wysokim. Dlatego w mediach zatrudnia się osoby mówiące głębokim głosem.

15


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
złamany Skrypt lekcja 6
złamany skrypt lekcja 7
złamany Skrypt Lekcja 4
złamany skrypt lekcja 8
złamany skrypt Lekcja 2
złamany Skrypt Lekcja 3
złamany skrypt lekcja 5
Lekcja kliniczna 2 VI rok WL
06 pamięć proceduralna schematy, skrypty, ramyid 6150 ppt
Lekcja Przysposobienia Obronnego dla klasy pierwszej liceum ogólnokształcącego
podziały złamań cz2 1sd
Wytrzymalosc na zlamanie
PODSTAWY LECZENIA ZŁAMAŃ
Złamania i zwichnięcia C3 C7(1)
Lekcja wychowania fizycznego jako organizacyjno metodyczna forma lekcji ruchu
geodezja satelitarna skrypt 2 ppt