Rozdział 24
Herbata Grubasa
Jak było do przewidzenia, Harry obudził się następnego dnia z bolącymi nadgarstkami. Od wczorajszej sesji bolała go nawet skóra na dłoniach. W tej chwili nie był pewien, czy chciałby znów zakosztować ostatniej herbaty, czy też wolałby raczej spalić jej recepturę, aby nigdy więcej nie doświadczyć tej boleśnie rozkosznej przyjemności.
Ostrożnie się przeciągnął, rozmasowując nadgarstki oraz obolałe od wysiłku mięśnie. Potem wstał z łóżka i udał się do łazienki, gdzie wziął gorący prysznic. To powinno go zrelaksować oraz pomóc mięśniom w powrocie do normalnego stanu.
Gdy wykąpany i odświeżony zszedł do pokoju wspólnego, gotów do dalszego testowania, Fred i George już na niego czekali. Harry powiódł wzrokiem od oferowanego przez nich pucharka aż do swojego nadgarstka i stwierdził, że to mogłoby być zbyt ryzykowne.
— Nie wiem, czy dam radę utrzymać — przyznał.
Bliźniacy zaśmiali się nieco zakłopotani.
— Wyręczę cię — oświadczył George i przytknął pucharek do ust Harry’ego. Ten posłusznie przełknął zawartość i oblizał usta, próbując zdefiniować smak.
— Popcorn — oświadczył.
— A konkretniej? — spytał Fred.
— Kettlecorn.* — Harry przesunął językiem po zębach.
— Mogło być gorzej — mruknął Fred, zapisując informację. — Przynajmniej tym razem wyszedł nam taki smak, jaki powinien…
W tym momencie do pokoju wspólnego weszli Ron, Hermiona i Neville.
— Idziemy na śniadanie? — zapytała Hermiona.
— Ja nie pójdę! Nie mogę! — wybuchnął Harry.
— Jak to “nie możesz”? — zdumiała się dziewczyna.
Neville westchnął i z rezygnacją złapał się za głowę.
— Co się z tobą dzieje?
— Jestem gruby jak słoń! — załkal Harry.
W pięciu parach oczu pojawił się wyraz absolutnego ogłupienia.
— Stary, możesz to powtórzyć? — wykrztusił Ron.
— Jestem okropnie gruby! — jęknął Harry i zrobił minę, jakby miał zamiar się rozpłakać. — Jeśli Draco zobaczy mnie w takim stanie, znajdzie sobie innego!
— Nie wygłupiaj się — warknęła Hermiona. — Wyglądasz tak jak zawsze.
— Tak jak zawsze? Tak jak zawsze? Przez cały czas byłem aż tak gruby?! — zaczął histeryzować Harry. — Merlinie, jestem nie tylko gruby ale i głupi! Co ja sobie właściwie wyobrażałem? Teraz to na pewnie znajdzie sobie innego, szczuplejszego… — W tym momencie z oczu trysnęła fontanna łez.
— Ale ty naprawdę nie jesteś gruby — wymamrotał Ron. — Jesz nawet mniej ode mnie…
— Masz rację! To jest to! — rozpromienił się Harry. — Po prostu za dużo jem! Jak zacznę jeść mniej, nie będę tył, a może nawet schudnę!
— Harry! —zaprotestowała Hermiona. — Jak przestaniesz jeść, rozchorujesz się albo nawet umrzesz! Głodzenie się to nie jest żadna metoda!
— Ale co ja zrobię, skoro jestem gruby jak świnia? — jeknął Harry. — Jak ktoś tak wspaniały i idealny jak Draco może mnie kochać, jeśli wyglądam jak spaślak? Muszę być dla niego idealny!
— Przeciez ty nigdy nie byłeś idealny — wyrwało się Fredowi. Ramiona Harry’ego opadły i znów zaczął się koncert łkań. Fredowi zrobiło się głupio, gdy zorientował się, jak roztrzęsiony Harry odebrał jego słowa. — Ej, nie to chciałem powiedzieć… z tobą wszystko jest w porządku…
— Rzuci mnie! — zawył Harry. — Nareszcie znalazłem kogoś kto mnie kocha, a teraz on mnie rzuci, bo jestem gruby i głuuuupi…!
Nevile poczuł przemożną chęć rwania sobie włosów z głowy. Cały ten cyrk z herbatkami zaszedł już zdecydowanie za daleko. Teraz czekał z utęsknieniem za zakończenie tych cholernych testów — z utęsknieniem większym niż na śmierć Voldemorta. Fred i George powoli doprowadzali Harry’ego do stanu paranoi i Neville musiał się bardzo opanować, aby nie trzasnąć ich za to jakimś urokiem.
Westchnął, podszedł do Harry’ego i przy nim przyklęknął. Chwycił przyjaciela za nadgarstki, delikatnie odciągając jego dłonie od twarzy.
— Odpowiedz mi na jedno pytanie — zaczął. — Kochasz Malfoya?
— Dracona — wyjąkał Harry.
— No dobrze. Kochasz Dracona?
— Bardzo! — Harry skwapliwie pokiwał głową.
— Jak bardzo?
— Jak nikogo innego, i wiem, że nikogo więcej tak nie pokocham…
— A gdyby przytył, czy nadal kochałbyś go tak samo?
— Oczywiście, że tak! — W oczach Harry’ego pojawiła się wojowniczość i święte oburzenie. — Za kogo ty mnie uważasz? Kocham go tak, że nie zwracam uwagi na jego wygląd!
— Draco chyba nie kocha cię aż tak bardzo… — Neville zawiesił głos.
— Owszem, kocha! — wybuchnął Harry. — Równie mocno, bo sam mi to powiedział!
— Nie wierzę w to. Nie może kochać cię równie mocno jak ty jego.
— A dlaczego nie? — zaprotestował Harry.
— Bo gdyby kochał cię równie mocno, nie zwracałby uwagi na to, czy jesteś gruby czy nie — odparł prosto Neville.
Harry zamrugał i uruchomił procesy myślowe. Skoro Draco go kochał, a tego był pewien, to jego tusza nie miała najmniejszego znaczenia!
— A więc nie przeszkadza mu, że jestem gruby! — oświadczył tonem odkrywcy.
— Nie jesteś gruby. — Neville przewrócił oczami. — Ale nawet gdybyś był, nie miałoby to żadnego znaczenia.
Harry podniósł się z ziemi, przez moment podtrzymując się Neville’a, po czym mocno i serdecznie go uściskał.
— Dzięki za wsparcie — wyszeptał.
Neville obserwował, jak podniesiony na duchu Harry wychodzi z Ronem i Hermioną na śniadanie. To był jeden z tych momentów, w których dochodził do wniosku, że warto było jednak pozwolić Harry’emu na dalsze testowanie herbat. W takich chwilach jak ta pękały emocjonalne ściany, którymi zwykle otaczał się Harry, a na światło dzienne wychodziły jego prawdziwe emocje i odczucia.
Wtedy Neville wiedział, że jest jego prawdziwym przyjacielem.
*kettle corn - rodzaj popcornu z dodatniem rafinowanego cukru oraz soli