Bazylow Historia Mongolii

Uwaga: numeracja znajduje się na dole strony, spis treści na końcu. Usunięto mapy, ilustracje i indeks nazw geograficznych. W zapisie nazw mongolskich często występują litery o i u z dwiema kropkami, które są w wersji elektronicznej pominięte. Ponieważ autor książki dla ilustracji odtwarza czasem w nawiasach dokładne brzmienie mongolskie, dlatego w wersji elektronicznej podano w tych miejscach, przy pierwszym wystąpieniu danej nazwy, że litery o lub u opatrzone są dwiema kropkami.

HISTORIA MONGOLII

LUDWIK BAZYLOW

WROCŁAW WARSZAWA KRAKÓW GDAŃSK

ZAKŁAD NARODOWY IMIENIA OSSOLIŃSKICH

WYDAWNICTWO

1981

Okładkę, obwolutę i wyklejkę projektował

JACEK SIKORSKI

Redaktor Wydawnictwa

EWA RACZKOWIAK

Redaktor techniczny

DANUTA KOŁOMAŃSKA

© Copyright by Zakład Narodowy im. Ossolińskich –

Wydawnictwo Wrocław 1981

Printed in Poland

ISBN 83-04-00608-1

Zakład Narodowy im. Ossolińskich - Wydawnictwo

Wrocław 1981. Nakład: 10 000+300 egz.

Objętość: ark. wyd. 30,50. ark. druk. 28,50. ark. Al - 38.

Papier offset, kl. III, 80 g. 66x98.

Oddano do składania 29 IV 1980.

Skład wykonano na urządzeniach Monophoto 600.

Podpisano do druku 6 I 1981.

Druk ukończono w grudniu 1981

Wrocławska Drukarnia Naukowa im. Stanisława Kulczyńskiego.

Zam. 2232/80 - B-25.

OD AUTORA

Dzieje Mongolii nie od dziś pociągają badaczy przeszłości, a wielkie, zupełnie wyjątkowe osiągnięcia narodu mongolskiego w ostatnich dziesięcioleciach budzą najwyższe zainteresowanie przedstawicieli prawie wszystkich innych dziedzin nauki, także oczywiście polityki, znajdują odzwierciedlenie w prasie i w publicystyce. Płaszczyzna tych zainteresowań nieustannie się rozszerza, coraz intensywniej wykraczając poza zespoły specjalistów. Mongolia ma teraz znaczenie nie tylko dla tych, którzy zajmują się polityką, uczestniczą na mniejszą czy większą skalę w procesie budownictwa socjalistycznego Mongolskiej Republiki Ludowej, prowadzą badania naukowe, piszą książki i artykuły o tym kraju. Zainteresowania stają się bardziej powszechne, o czym świadczy nie najgorzej stały wzrost liczby zwiedzających ten kraj turystów. Warunki klimatyczne ograniczają niestety te możliwości tylko do ciepłej pory roku, wtedy jednak Mongolia przyjmuje masę gości z różnych stron świata, zwiedzających przede wszystkim stolicę, ale także niepowtarzalne zabytki historyczne, rozsiane po wielkim mongolskim stepie. Egzotyzm zawsze odznaczał się wielką siłą przyciągającą, a wprawdzie w miarę dalszego rozwoju przemysłu siła atrakcyjna egzotyzmu mongolskiego będzie się nieuchronnie zmniejszać, ale starczy go jeszcze na długo. Ma też Mongolia aż w nadmiarze to, co jest dzisiaj dla ludzkości bodaj największym skarbem: środowisko naturalne.

Dla autora historii Mongolii doprowadzonej do czasów współczesnych podstawą i obiektem badań i narracji książkowej jest za-zarówno teraźniejszość, jak i przeszłość, sięgająca daleko w głąb dziejów powszechnych. Przeszłość narodu mongolskiego jest długa, barwna, także egzotyczna, niesłychanie ciekawa i ma tyle chwalebnych kart, na których wypisane jest przede wszystkim umiłowanie wolności; dawano mu wielokrotnie wyraz w stuleciach, gdy Mongolia była pozbawiona samodzielności politycznej. Stepy mongolskie były już w najodleglejszych, przedhistorycznych czasach

5

terenem aktywnej działalności człowieka, która zresztą rozwijała się nie tylko na stepie w rozumieniu dosłownym, lecz także na obszarze dzisiejszej pustyni Gobi, a w późniejszym nieco okresie na położonych dalej ku północy terenach lesistych. Wytwory ówczesnej kultury materialnej doskonaliły się z każdą nową epoką, przy czym wcale nie odbywało się to w ramach jakiegoś zamkniętego kręgu; łączność między koczowniczymi ludami stepów azjatyckich, a nawet też wschodnioeuropejskich, była lepsza, niż można by przypuszczać, co uwidocznia się dość wyraźnie w elementach pewnej jednolitości, we wspólnych cechach tych starych kultur na obszarach nieraz bardzo od siebie oddalonych. Potem następują przemiany w formach życia społecznego, a ich bezpośrednim następstwem jest powstawanie pierwszych związków państwowo-plemiennych. Pod tym względem historia całego pierwszego tysiąclecia naszej ery, a nawet jeszcze dwóch stuleci następnych, przedstawia obraz, który bez przesady można nazwać kalejdoskopem.

W procesie tworzenia wielkich związków plemiennych różne ludy odgrywały główną rolę: tureckie, mongolskie, tunguskie. Zawsze też miały znaczenie kontakty ze starą cywilizacją chińską i w ogóle z Chinami, często zresztą konfliktowe. Od zachodu szły wpływy irańskie, później częściowo — w znacznie mniejszym stopniu — także arabskie. Związki państwowo-plemienne ustępowały z kolei miejsca trwalszym zjednoczeniom, które zasługują już na nazwę państw wczesnofeudalnych. Z tego okresu pochodzą pierwsze inskrypcje, w niektórych państwach przybrała konkretne formy znajomość pisma i umiejętność korzystania z niego, różnicowało się życie religijne, z wielu bowiem stron napierały różne systemy wierzeń.

W XII w. zaczęła się wielka kariera plemion mongolskich. Z początkiem drugiej połowy tego stulecia urodził się ich przyszły zjednoczyciel i twórca ogromnego; po jego śmierci jeszcze bardziej zwiększonego, lecz nietrwałego imperium. Dla historyka dzieje tego imperium są równie atrakcyjne w okresie najwyższej potęgi, jak i po rozpadzie, w okresie nieustannie się pogłębiającego rozdrobnienia, przyjęcia lamaizmu, daremnych, choć zawsze imponujących prób zjednoczeniowych i wreszcie — ujarzmienia kraju przez Mandżurów. Od tego czasu, od końca XVII w., toczyć musiano walki o powrót do wolności.

Odzyskali ją Mongołowie dopiero w bieżącym stuleciu, najpierw w skromnych i nietrwałych ramach bardzo krótkiej, efemerycznej niepodległości, potem tylko autonomii i wreszcie — rewolucji ludowej, ciężkich walk z interwentami, monarchii teokratycznej i — od 1924 r. republiki. W tym samym roku, w którym obwieszczono powstanie Mongolskiej Republiki Ludowej, uznano za jedynie możliwą, właściwą i konieczną —

6

niekapitalistyczną drogę rozwoju. Dzięki temu naród mongolski znalazł nowy kierunek rozwojowy, prowadzący do wielkich osiągnięć w ustroju sprawiedliwości społecznej. Mongolia przekształciła się już w kraj rolniczo-przemysłowy, który opiera swoją teraźniejszość i przyszłość na socjalistycznych stosunkach produkcji i nieustannie rozwija wszystkie czynniki warunkujące postęp w dziedzinie oświaty, kultury i nauki. Wielka celowość nowej drogi ma też swój aspekt historyczny, ponieważ umożliwiła przejście do tego, co w przeszłości było trudne i zacofane, do wyższych form we wszystkich dziedzinach życia — łączy się to z jak najbardziej pozytywną i konstruktywną działalnością na arenie międzynarodowej; Mongolia jest ze wszech miar zainteresowana w sukcesach walki o trwały pokój, w utrzymaniu pokojowego współdziałania i współpracy państw i przede wszystkim — w dalszym rozwoju integracji socjalistycznej.

Po przedstawieniu tego ogólnego zarysu można wrócić do pierwszych zdań wstępu i zadać pytanie, na które nie trzeba już nawet dawać odpowiedzi. Czy można się dziwić, że historia Mongolii była magnesem dla tylu badaczy? Nie tylko zresztą była, jest nim nadal, i to coraz silniejszym. Eksploratorzy europejscy, przede wszystkim rosyjscy, przystąpili do intensywnego i wszechstronnego poznawania Mongolii w XIX w. Odbywano liczne podróże po Mongolii, badano jej warunki naturalne i klimatyczne, wydzierano wnętrzu ziemi pamiątki najstarszej przeszłości, poznawano ją też ze źródeł pisanych, zajmowano się kulturą i językiem, zaczęto wydawać zabytki piśmienne i pisać dzieła o Mongolii, także wielotomowe. To wszystko działo się wtedy, gdy naród mongolski nie miał samoistnego bytu politycznego, i nie potrzeba komentarzy, ażeby zrozumieć wzrost intensywności badawczej na wszystkich polach w okresie najnowszym, gdy możliwości są nieporównanie większe, a proces dziejowy o tyle bogatszy. Dlatego tak wiele jest poświęconych dziejom Mongolii prac rosyjskich i radzieckich, angielskich, amerykańskich, francuskich, niemieckich, japońskich, oczywiście także — zwłaszcza w ostatnich dziesięcioleciach — mongolskich. Mają one różny charakter i różną, nawet bardzo różną wartość, różnie interpretuje się stare i niestety nie tak znów liczne przekazy źródłowe, a w rozważaniach dotyczących najnowszej epoki niejednokrotnie dominują względy polityczne, aż nadto czasem przytłaczając obiektywny obraz historyczny. Rodzi to niemałe trudności przy korzystaniu z tych dzieł, skądinąd tak licznych — w pewnym przynajmniej stopniu starano się w niniejszym zarysie zwracać na to uwagę.

Historiografia polska nie zdobyła się dotąd, na kompleksowe opracowanie historii Mongolii od czasów najdawniejszych do najnowszych, ale od dość dawna datują się zainteresowania naszych naukowców tą historią i znajdują odbicie w różnych publikacjach.

7

W ich genezie największe znaczenie miały tradycje pewnych kontaktów w dalekiej i bliższej przeszłości; musi być przy tym rzeczą najzupełniej naturalną, że stosunki i kontakty polsko-mongolskie nie mogły odznaczać się zbyt wielką intensywnością. Dzieliła nas odległość, która dopiero dziś tak bardzo zmalała dzięki postępowi technicznemu i połączeniu przez terytorium radzieckie. Trudności w kontaktowaniu się, jeśli chodzi o czasy dawne, nie zmieniają faktu, że łatwo odnajdujemy punkty styczne w naszej wspólnej historii, po raz pierwszy już w połowie XIII w. Będą potem mijały całe stulecia, w których wzajemne kontakty będą po prostu niemożliwe. Staną się one intensywniejsze dopiero w XIX w., gdy do Azji zaczną wyruszać niezliczone wyprawy eksploracyjne, a w dziedzinie badań nad jeżykami i folklorem ludów Azji Środkowej i Wschodniej nastąpi niezwykłe ożywienie. Wielu Polaków starało się wnieść do tych badań swój wkład, określany przez nas generalnie jako skromny, mimo to jednak konkretny i ważny. Kontynuujemy te prace i dzisiaj, zarówno w Polsce — badania filologiczne i historyczne, jak i w trakcie licznych polskich ekspedycji do Mongolii. W umowie kulturalnej miedzy naszymi obu państwami wymienione są wszystkie dziedziny kultury i nauki, nieustannie też rosną wskaźniki osiągnięć we współpracy gospodarczej, W bilansie dotychczasowym oprócz współdziałania w rozwoju budownictwa socjalistycznego wiele zdziałały wspomniane ekspedycje naukowe, zwłaszcza zaś te, które zajmują się badaniami geologicznymi i etnograficznymi, a także paleontologią. Właśnie paleontologom (oczywiście nie tylko polskim) odsłania pustynia Gobi swoje bezcenne skarby, m.in. szczątki gadów mezozoicznych.

W polskiej historii Mongolii muszą występować szczególne trudności nomenklaturowe. Pisownia nazw geograficznych, głównie miejscowych, jest już w znacznej mierze ujednolicona, chociaż nie bez wahań i oboczności, występujących najczęściej przy nazwach mniej znanych, a także dawniejszych. Trudniejsza znacznie jest sprawa z nazwami osobowymi; pod tym względem niewiele dopatrzyć się można jednolitości, czy choćby nawet tylko prób zmierzających do jej uzyskania — i to nie tylko u nas, lecz także w innych językach. W tej książce wybrano metodę najbardziej chyba zgodną z polskim poczuciem językowym i z możliwościami percepcyjnymi czytelników, oby jak najliczniejszych. Niewiele mamy wzorów w dawniejszych tekstach, niektóre przecież formy nasz zwyczaj językowy utrwalił, i te zostają utrzymane. A więc — przede wszystkim kilka nazw osobowych odnoszących się do postaci, które w starych dziejach Mongolii mają najwyższą rangę: Dżyngis-chan, Ugedej, Dżuczi, Dżagataj, Tuli, Batu-chan, Hulagu-chan. Używane najczęściej oboczności podaje się zwykle w nawiasie,

8

gdy imię występuje po raz pierwszy (Czyngis-chan, Czagataj), oprócz tego także w indeksie, gdzie dla ilustracji odtwarza się też czasem dokładnie brzmienie mongolskie. Przy imionach typu . Munke — Mongke (w tym wyrazie jest o z dwiema kropkami), Buri — Buri (w tym wyrazie jest u z dwiema kropkami), Uldżejtu — Oldżejtu (w tym wyrazie jest O z dwiema kropkami) pierwszeństwo otrzymują formy bliższe fonetycznie polszczyźnie, a więc w tym szeregu pierwsze z nich. Przy nazwach i nazwiskach chińskich zrezygnowano zupełnie z apostrofów, które nie wywołują w czytelniku żadnych wrażeń — oprócz zdziwienia. Zabiegi powyższe, czasem dość śmiałe, też nie dadzą w ostatecznym rezultacie jakiejś idealnej doskonałości. Ideały są jednak w ogóle trudne do osiągania i dlatego można odczuwać satysfakcję, choćby zbliżając się do nich.

I. KRAJ I LUDNOŚĆ

ŚRODOWISKO GEOGRAFICZNE

Terytorium współczesnej Mongolskiej Republiki Ludowej obejmuje 1565 tys. km kwadratowych - obszar w porównaniu ze stosunkami europejskimi po prostu ogromny, położony w Azji środkowo-wschodniej, między Związkiem Radzieckim i Chinami. Azja jest jednak ponad czterokrotnie większa od Europy i inne proporcje terytorialne wchodzą w grę na tym największym z .kontynentów. Znajduje się więc Mongolia pod względem powierzchni dopiero na szóstym miejscu wśród państw azjatyckich, po Chińskiej Republice Ludowej, Indiach, Indonezji, Iranie i Arabii Saudyjskiej. Podobnie jak Afganistan, Nepal, Bhutan i Laos, Mongolia jest państwem śródlądowym, bez dostępu do mórz i oceanu, od których dzielą ją znaczne odległości; wpływa to oczywiście zarówno na warunki klimatyczne, jak i na charakter gospodarki.

Wszystkie encyklopedie i podręczniki geografii nazywają Mongolię krajem wyżynno-górzystym. Określenie nie wygląda nadzwyczaj zręcznie, odznacza się za to trafnością — jeden rzut oka na mapę fizyczną Mongolii czy w ogóle Azji od razu utwierdza w przekonaniu, że innego określenia nie potrzeba szukać. W Mongolii nie ma nizin, są tylko wyżyny i góry. Wyżyny charakteryzują się słabym stosunkowo stopniem pofałdowania, w większości są zatem wysoko położonymi, rozległymi równinami, czyli płaskowyżami. Najniżej położone rejony znajdują się na tzw. Równinie Wschodniomongolskiej, na wysokości od 550 do 600 m. Średnia wzniesień w skali całego kraju wynosi 1580 m, dwa najwyższe szczyty w górach Mongolskiego Ałtaju sięgają 4356 i 4362 m.

Ałtaj Mongolski stanowi niejako zachodnią granicę kraju (określenia takie są, rzecz jasna, tylko przybliżone), jest przedłużeniem radzieckiego pasma Ałtaju w kierunku na południowy wschód, linią bardzo długą, bo sięgającą 1500 km. Górskie grzbiety Ałtaju mają różne wysokości, powyżej 3000 m zaczyna się granica wiecznego śniegu i lodowców, dających początek rzekom.

11

Wypływają one również z innych obszarów górskich, niższych od Ałtaju; tylko rozciągające się na długości 700 km pasmo górskie w środkowej Mongolii, Changaj, ma jeden ze szczytów wyższy niż 4000 m. między Ałtajem i Górami Changajskimi leży Kotlina Wielkich Jezior, na północ od Changaju wznoszą się Góry Chubsugulskie, na wschód — region największych rzek Mongolii, Orchonu i Selengi, ze stolicą Ułan Bator. Dalej na wschód rozciągają się góry Chentej i wspomniana już Równina Wschodmomongolska. Południe Mongolii to pustynia Gobi, obejmująca również chińskie tereny przygraniczne.

Rzek i jezior jest na terytorium Mongolii jak gdyby sporo, ale o nadmiarze wód nie może być mowy. Dokładnie dwie trzecie całego kraju — milion kilometrów kwadratowych — nie ma stałych powierzchniowych wód, tak że głównie dzięki studniom Mongolia mogła poić swoje konie oraz niezliczone stada bydła i owiec. Na znacznych terenach rzeki Mongolii w większości wpadają do jezior albo — na pustyni Gobi — nikną w piaskach, albo okresowo wysychają. Są jednak też rzeki należące do zlewiska Morza Arktycznego, a także do dorzecza Amuru, czyli do zlewiska Oceanu Spokojnego. Wśród pierwszych główną rzeką jest 1000-kilometrowa Selenga, płynąca w większej części swego biegu równoleżnikowo przez północną cześć środkowej Mongolii, a potem skręcająca na północ, na terytorium radzieckiej Buriacji i wpadająca do Bajkału na zachód od jej stolicy, Ułan-Ude. Dłuższy od Selengi jest jej główny dopływ, Orchon (1124 km), wypływający z Gór Changajskich.

12

Z gór Chentej wypływa Toła, nad którą leży Ułan Bator. Wielką zaletą wymienionych rzek jest ich żeglowność, nieraz na bardzo znacznej długości, lub w całym biegu. Odznaczają się również niektóre rzeki Mongolii właściwościami możliwymi do wykorzystywania we współczesnej technice.

Do dorzecza Amura należy Kerulen (1264 km), rzeka wychodząca z gór Chentej i płynąca przez wschodnie rejony Mongolii; wpada do jeziora Dałaj-nur, już na terytorium chińskim. Z tych samych gór wypływa Onon (953 km), w dalszej części swego biegu rzeka radziecka, wespół z kilku innymi dająca początek Amurowi.

W regionie wspomnianych już Gór Chubsugulskich leży jedno z największych jezior Mongolii, Chubsuguł, o powierzchni 2620 km kwadratowych, położone na wysokości 1645 m. Jest to największy w Mongolii i w całej Azji Środkowej zbiornik wód słodkich, o głębokości bardzo znacznej, bo dochodzącej do 238 m. Jezioro jest żeglowne, a niezależnie od tego słynie z przejrzystości swoich wód, bogactwa ryb i specyficznej fauny. Bardzo słoną wodę ma natomiast największe w Mongolii jezioro Uws-nur (3350 km kwadratowych), w północno-zachodniej części kraju, lub — w północnej części Kotliny Wielkich Jezior. Na południe od niego leżą inne jeszcze duże jeziora: Chirgis-nur (1360 km kwadratowych), Char-Us-nur (1486 km kwadratowych), Char-nur (530 km kwadratowych). Jezioro Chirgis-nur jest też słone. Łączną liczbę jezior w Mongolii szacuje się na około 3500. Jeziora wschodniej Mongolii są małe i słone, z wyjątkiem jeziora Buir-nur (610 km kwadratowych).

13

Jedną dziesiątą powierzchni zajmują lasy, cała zaś reszta kraju — wyjąwszy oczywiście roślinność alpejską w wyższych partiach gór — to układające się w przybliżeniu równoleżnikowo strefy lasostepu (obszar przejściowy międzystrefą leśną i stepową), stepu oraz roślinności półpustynnej i pustynnej. We wszystkich strefach przeważają łąki i pastwiska, nawet na obszarach półpustynnych i pustynnych są rośliny (czosnkowate) o dużej wartości odżywczej dla bydła. Charakter kraju zadecydował już przed stuleciami o trybie życia i tendencjach rozwojowych mieszkańców. Musiały to być z natury rzeczy plemiona pasterskie i myśliwskie, prowadzące koczowniczy tryb życia, przynajmniej kilkakrotnie w ciągu roku zmieniające miejsce pobytu. Pasterstwo przeważało nad innymi formami zdobywania środków do życia i przeważa do chwili obecnej, chociaż Mongolska Republika Ludowa aż zadziwiająco rozwija między innymi rolnictwo. Główną podstawą utrzymania ludności jest jednak hodowla; tak było również w ciągu całych wieków. Stan ten trzeba nieustannie mieć przed oczyma, jeśli chce się należycie zrozumieć niepowtarzalną historie Mongolii.

Gospodarka hodowlana miała i ma charakter różnorodny. W grę wchodzi hodowla bydła, owiec i kóz, koni, w regionach południowych także wielbłądów, a w niektórych górskich — jaków. Pastwiska Mongolii (łąki zajmują znacznie mniejszą powierzchnię) są jakby stworzone dla takiej różnorodności,

14

odznaczają się bowiem pewną szczególną cechą: na określonych obszarach często występuje więcej gatunków roślin, i to z różnych stref, co umożliwia wypasanie różnych gatunków zwierząt. Bliższe szczegóły, dotyczące osiągnięć współczesnej Mongolii w dziedzinie gospodarki hodowlanej, nie muszą oczywiście być przedstawiane już w pierwszym rozdziale. Warto przecież zwrócić uwagę przede wszystkim na jedno: Mongolia jest jedynym na świecie krajem, w którym przypada około 25 sztuk zwierząt hodowlanych na głowę ludności, z tym zastrzeżeniem, że są to zwierzęta kilku gatunków łącznie. Przy rozpatrywaniu oddzielnych gatunków proporcje te mogą się kształtować nieco inaczej — np. Nowa Zelandia ma więcej owiec na głowę ludności niż Mongolia. Znacznie większe znaczenie, niż się na ogół myśli, ma hodowla wielbłądów, których jest w Mongolii ponad 800 tys. Hoduje się je głównie w rejonach pustynnych. W ostatnich czasach zwiększa się też stale hodowla trzody chlewnej i drobiu.

W długim okresie przedrewolucyjnej historii narodu mongolskiego prowadzona prawie wyłącznie systemem pastwiskowym hodowla zależała całkowicie od warunków naturalnych, to znaczy — rzecz jasna — od stopnia nawodnienia danego terenu i przede wszystkim od klimatu. Łączą się oczywiście z sobą oba te czynniki, należy jednak klimat potraktować osobno, zwłaszcza że następstwa takiego czy innego klimatu działają również na obszarach najlepiej zaopatrzonych w wodę.

15

KLIMAT

Mongolia ma klimat wybitnie kontynentalny, wyraźnie zmienny w zależności od-poszczególnych stref, charakteryzujący się dużymi amplitudami temperatury między zimą i latem, często także między dniem i nocą. Biorąc pod uwagę średnie roczne temperatury oraz minimalne temperatury w najzimniejszych miesiącach, trzeba określić ten klimat jako surowy. Rekompensatą może być gorące lato, bardzo korzystne dla wegetacji roślin, także zbóż i warzyw, co nie zmniejsza trudności, jeśli chodzi o zbiory, które muszą odbywać się z wielką precyzją czasową i w pośpiesznym tempie. Zima rodzi jednak znacznie większe kłopoty, temperatura wszędzie może spadać poniżej 30°, minimalna prawie wszędzie poniżej 40°. Stolica należy do regionów najzimniejszych, notowano już w Ułan Bator temperaturę minus 50°. Ponieważ w lecie maksymalne temperatury dochodzić mogą do 40°, amplituda temperatur sięga zatem 90°. Takie liczby trzeba już nazywać rekordowymi — ażeby znaleźć jeszcze wyższe, należy sięgać do warunków klimatycznych np. Jakucji.

Południowe rejony Mongolii mają klimat łagodniejszy, mniej mroźnych dni w zimie, która jest w ogóle krótsza. Nie ta część kraju decyduje jednak o charakterze jego gospodarki. Na olbrzymich obszarach zima zawsze stwarzała trudności prawie nie do pokonania, w każdym zaś razie stale konieczne były niezwykle pracochłonne zabiegi, związane z przygotowywaniem nieco cieplejszych miejsc dla bydła i zapasów paszy. Bardzo utrudniają działalność gospodarczą również przymrozki wiosenne i jesienne; pierwsze zanikają późno, drugie pojawiają się wcześnie. Przymrozki wiosenne kończą się na ogół w drugiej połowie maja, w Ułan Bator dopiero w połowie czerwca, bywało, że i 25 czerwca. Już w pierwszych dniach września zaczynają się przymrozki jesienne, w Ułan Bator średnio nawet 27 sierpnia, a notowano je i 7 sierpnia. Jasno widać z takiego choćby pobieżnego przeglądu, że w niektórych przynajmniej częściach Mongolii liczba dni bez przymrozków może być przerażająco mała. Tym większe trudności i niebezpieczeństwa przy siewie i zbiorach.

Temperatura powietrza to jeszcze nie całokształt warunków klimatycznych. Dochodzą wiatry, w Mongolii słabe zimą, a wyjątkowo intensywne wiosną. Są to zjawiska fatalne dla gleby, gdyż wiatry zwiewają jej górną warstwę. Opady nazwać można intensywnymi tylko w rejonach górskich, na pozostałych obszarach, zwłaszcza tych, które nadawałyby się pod uprawę roli, roczny opad nie przekracza 250 mm, a często bywa mniejszy. Grubość pokrywy śnieżnej maleje w kierunku z północy na południe, co jest korzystne dla hodowli, a fatalne dla zbóż ozimych. Jeszcze jeden dowód na to, ile trzeba

16

przezwyciężać trudności przy dążeniu do intensyfikacji uprawy zbóż; podejmowanie idących w tym kierunku prób na terenach położonych wyżej niż 800 m n.p.m. nie rokuje żadnych szans opłacalności. Na takich wysokościach klimat jest wyraźnie ostrzejszy, liczba dni z przymrozkami znacznie większa.

BOGACTWO FLORY, FAUNY I WNĘTRZA ZIEMI

Poważne bogactwo Mongolii stanowią lasy, w których przeważa modrzew, limba syberyjska, sosny i brzozy. Uzyskiwane z wyrębu drewno służy jako materiał budulcowy, jako surowiec dla przemysłu papierniczego i oczywiście — na opał. Kory modrzewiowej używa się do wyrobu garbników, z orzechów limby syberyjskiej tłoczy się olej, mają również znaczenie przemysłowe niektóre krzewy, a jest ich w Mongolii dosłownie ogromna różnorodność. Można też mówić o prawdziwym bogactwie jagód i roślin leczniczych — opłacalność ich eksploatacji zrozumiano dopiero stosunkowo niedawno. Mówiąc o lasach, mówi się też zwykle o faunie, a świat zwierzęcy Mongolii jest niezmiernie bogaty i różnorodny. Północne lasy są prawie niewyczerpanym rezerwuarem zwierząt futerkowych (sobole, kuny, wiewiórki, zające), także niektórych drapieżnych, jak rysie i niedźwiedzie; poza tym żyją w tej strefie jelenie, kozice, dziki i łosie.

17

Dalej na południu, w strefie lasostepowej i stepowej, przeważają wilki, lisy, antylopy, gronostaje, tchórze, susły oraz szczególnie cenione i łowione setkami tysięcy w ciągu jednego roku świstaki. Ich skórki eksportuje się jako futra, a mięso, tłuszcz i kości, poddawane różnym przeróbkom, znajdują szerokie zastosowanie, m.in. w lecznictwie. Na Wschodzie w ogóle preparuje się od dawna wiele niezwykle osobliwych środków leczniczych z różnych roślin i substancji zwierzęcych, żeby wspomnieć choćby o słynnym żeń-szeniu, występującym zresztą tylko w niektórych częściach Chin i Korei; gdzie indziej podejmuje się jedynie próby plantacyjnej hodowli tej rośliny. W Mongolii nie ma żeń-szenia, ale są za to inne możliwości wyrobu cenionych i poszukiwanych lekarstw, np. z rogów niektórych zwierząt kopytnych (wołu piżmowego).

W przeglądzie bogatej i zróżnicowanej fauny mongolskiej nie trzeba zapominać o ptactwie łownym ani o licznych gatunkach ryb, jeszcze żyjących szczęśliwie w rzekach i jeziorach, chociaż w dalszych procesach rozwojowych także gospodarka tego kraju nie obejdzie się bez intensywnych i świadomych zabiegów w kierunku ochrony środowiska. W niezbędnym zakresie podejmuje się je zresztą już od dość dawna.

Bardzo liczne, choć jeszcze nie całkiem dobrze znane i słabo eksploatowane bogactwa kryje w Mongolii ziemia. Specyficzny tryb życia mieszkańców i bardzo długi okres obcego panowania nie sprzyjały badaniu i wykorzystywaniu bogactw naturalnych Wielu cennych ustaleń dokonały w XIX w. zwłaszcza rosyjskie wyprawy eksploracyjne, daleka była jednak jeszcze droga do praktycznego zużytkowania zdobytych danych. Skraca się ją we wzmożonym tempie od paru dziesięcioleci, ciągle przecież pozostaje nieskończenie wiele do zrobienia w dziedzinie samej eksploracji. Dokonują tego, stale i konsekwentnie, liczne ekspedycje geologiczne, działa wśród nich okresowo także ekspedycja polska. Ponad wszelką wątpliwość dziś wiadomo, że jest w Mongolii węgiel, żelazo i ropa naftowa, stwierdzono również występowanie rud metali kolorowych, także ołowiu i cynku, a nawet srebra i złota. Jak w każdym górzystym kraju, nie brak wśród skał Mongolii materiałów budowlanych, marmurów, wapieni i in., jest ponadto sól kamienna, fluoryt, grafit i azbest, są wreszcie kamienie szlachetne.

PRZEMYSŁ I MIASTA

Ma zatem Mongolska Republika Ludowa najlepsze perspektywy na przyszłość, chociaż uruchomienie eksploatacji wszystkich bogactw na szeroką skalę wymagać będzie oczywiście jeszcze wielu dalszych badań poszukiwawczych i zabiegów praktycznych,

18

żeby już nie wspominać o kosztach inwestycji. Osiągnięcia dawniejszych i obecnych etapów rozwojowych przemysłu mongolskiego będą m.in. przedmiotem końcowych rozdziałów tej książki. W rozważaniach ogólnych wspomnieć należałoby jednak przynajmniej o tym, jakie gałęzie przemysłu uzyskują współcześnie stosunkowo wysokie wskaźniki rozwojowe. Zgodnie ze znaczeniem i możliwościami rolnictwa, zwłaszcza zaś hodowli zwierząt w życiu ekonomicznym kraju, rozwijają się najlepiej różne gałęzie przemysłu spożywczego oraz przemysł skórzany (skórzano-obuwniczy). Ważną rolę odgrywa również włókiennictwo (wyrób dywanów), przemysł drzewny oraz przemysł materiałów budowlanych. Stale wzrasta produkcja energii elektrycznej, wytwarzanej w kilku elektrowniach cieplnych, powstają też zakłady metalowe, zajmujące się głównie budową urządzeń technicznych na potrzeby przemysłu spożywczego i skórzanego oraz narzędzi rolniczych. Wielostronny rozwój ekonomiczny kraju wymagał i wymaga stałego rozszerzania i doskonalenia sieci dróg transportowych oraz uruchomiania coraz liczniejszych środków transportu. Drogi kołowe i transport samochodowy mają znaczenie największe, tak samo lotnictwo w komunikacji pasażerskiej i oczywiście kolej, przewożąca zarówno ładunki, jak i pasażerów. Długość linii kolejowych nie jest jeszcze imponująca — od 1956 r. weszła jednak do eksploatacji linia transmongolska. łącząca Związek Radziecki z Chinami (Moskwa —Pekin). W dość ograniczonych jeszcze ramach działa żegluga wodna.

Rozwój przemysłu musiał przesądzić — jak w ogóle w historii wielu innych krajów — o zmianie proporcji ilościowych między wsią i miastem. Migracje, wchodzące w Mongolii pod tym względem w grę, nie odznaczają się jakimiś nadzwyczaj jaskrawymi kategoriami liczbowymi, nie pozwala na to zresztą niezbyt wysoka liczba ludności całego kraju. W 1979 r. wynosiła ona 1600 tys. — gęstość zaludnienia była więc nadal minimalna, ale już przypadało na jednego mieszkańca mniej niż 1 kilometr kwadratowy powierzchni kraju. Tak czy inaczej, wzrost liczebny ludności miejskiej jest stały i nieuchronny, w chwili obecnej już ponad 40% mieszkańców przypada na miasta. Nie są to na ogół duże skupiska ludności, ogromną ich większość raczej trzeba nazywać osiedlami typu miejskiego, tylko parę z nich liczy ponad 10 tys. mieszkańców. Wyjątek pod każdym względem stanowi stolica, Ułan Bator, z 403 tys. mieszkańców w 1979 r., z coraz bardziej, można powiedzieć, niemal zupełnie zanikającymi reliktami starej mongolskiej przeszłości. Następne z kolei pod względem liczby ludności miasto, położony na północ od stolicy ośrodek węglowy Mongolii, Darchan, liczy już tylko 35 tys. mieszkańców. Główny ośrodek wschodniej części kraju, Czojbałsan, ma ich 24 tys.;

19

Suche Bator na północ od Darchanu — 12 tys., Sajnszand na południowym wschodzie, Cecerleg na zachód od Ułan Bator, i Kobdo, położone już blisko granicy 'zachodniej, idą w dalszej kolejności.

MIESZKAŃCY

Współczesne granice Mongolskiej Republiki Ludowej zamykają obszar, który był już przed wiekami — żeby tak rzec — mongolski. Nie chodzi oczywiście o zbieżność co do kilometra kwadratowego, niemożliwą do utrzymania w tak długim okresie. Najważniejsze i najciekawsze jest to, że terytorium obecnej Mongolii, między granicą ze Związkiem Radzieckim na północy a pustynią Gobi i Ałtajem na południu i zachodzie, stanowiło już na przełomie XII i XIII w., w okresie kształtowania się podstaw państwowości mongolskiej — jej główny i mający największe znaczenie ośrodek. Tak było w latach wielkiego imperium mongolskiego i później, w stuleciach rozdrobnienia i w najcięższych wiekach obcego panowania; tam znajdował się niezmiennie punkt ciężkości całego życia narodu, tam utrzymywały się (od końca XVI w.) główne ośrodki życia religijnego, tam nie pogodzono się nigdy z panowaniem najeźdźców, dopóki nie doczekano się wyzwolenia.

Na tym obszarze mieszka i dziś przeważająca większość ludzi, którzy mówią językiem mongolskim, ściślej: językami mongolskimi; w odniesieniu do pewnych grup językowych można zresztą mówić tylko o różnicach dialektycznych. Tzw. właściwy język mongolski, nazywany jest też językiem chałchaskim lub chałcha-mongolskim.

20

Używana od XVII w. nazwa Chałchasów dotyczy najliczniejszej mongolskiej grupy etnicznej, stanowiącej obecnie główny składnik i znaczną większość ludności Mongolskiej Republiki Ludowej — 75 procent; z tego względu nazywa się potocznie Chałchasów po prostu Mongołami. Jeśli chodzi o kategorie ilościowe, drugie miejsce po Chałchasach zajmują dzisiaj Kazachowie (5%), przedstawiciele zupełnie odrębnej grupy etnicznej, posługujący się językiem zbliżonym w jakimś stopniu do tureckiego. Jest to naród kilkumilionowy, zamieszkujący przede wszystkim własną republikę w Związku Radzieckim.

W składzie narodowościowym Mongolii wymienia się — po Chałchasach i Kazachach, wiele jeszcze nazw. Będą to m.in.: Derbeci (około 3 procent) na północnym zachodzie, Buriaci (2,5 procenta) rozsiani w całej prawie strefie północnej, Bajaci (ok. 2 procent) w jednym skupisku też na północnym zachodzie, tamże jeszcze nieliczna grupa niemongolskich Chotonów. Niewielu również przedstawicieli mają w zachodniej części kraju Eleci, Mingaci, Torguci i Dzachaczynowie, na północy Darchaci, na północnym wschodzie Barguci, poza tym na wschodzie np. Darigangowie. Na zachodzie są jeszcze należący do narodów tureckich Tuwińczycy, a w centralnej Mongolii Rosjanie i Chińczycy. Wymienione mongolskie grupy etniczne z zachodu i północnego zachodu obejmuje się też jedną wspólną nazwą Ojratów, do których zalicza się również niektóre ludy mieszkające poza Mongolią,

21

mianowicie Kałmuków znad dolnej Wołgi i kilka ugrupowań plemiennych w Mongolii Wewnętrznej, stanowiącej część Chin. W ogóle odróżnia się dwie mongolskie grupy językowe, zachodnią i wschodnią. Do pierwszej należy język ojracki (we wszystkich swoich dialektycznych zróżnicowaniach), do drugiej chałcha-mongolski, buriacki i większość języków czy też dialektów mongolskich w Mongolii Wewnętrznej.

Języki mongolskie należą do tzw. ałtajskiej rodziny językowej, do której wchodzą jeszcze języki tureckie i tungusko-mandżurskie. Od pierwszej połowy XIII w. znają Mongołowie pismo, zapożyczone wtedy od Ujgurów, z pionowym układem wierszy, które biegną od strony lewej ku prawej. W stuleciach następnych były jeszcze inne typy pisma, a np. Ojraci zreformowali w XVII w. będące już u nich w użyciu pismo mongolskie, dostosowując je do swojej ówczesnej wymowy. Od 1946 r. posługują się Mongołowie oficjalnie pismem grażdańskim (rosyjskim), chociaż pismo pionowe nie wychodzi całkiem z użycia, a w Mongolii Wewnętrznej używa się go wyłącznie, oczywiście obok chińskiego.

Pochodzenie nazwy „Mongoł" nie jest możliwe do jednoznacznego wyjaśnienia. Na pewno wiadomo, że notowały ją najpierw stare kroniki chińskie z VII —IX w., z okresu panowania dynastii Tang (618 — 907). Interpretacja może przy tym też być wieloraka, bo w grę wcale nie wchodzą zapisy zbyt jasne i czytelne fonetycznie; nie ulega natomiast wątpliwości, że nazwy tej użyto w odniesieniu do plemion czy zespołów plemion, zamieszkujących co najmniej północną i wschodnią część dzisiejszej Mongolskiej Republiki Ludowej. Po zejściu dynastii Tang z areny historycznej długo nie spotyka się w żadnych źródłach nazw zbliżonych do brzmienia nazwy„Mongoł" —

22

pojawia się ona, znowu w piśmiennictwie chińskim, dopiero w połowie XII w., ażeby od następnych dziesięcioleci zdobyć już wyłączność. Etymologia jest zupełnie niejasna, nie tylko zresztą gdy chodzi o tę nazwę — tak samo przedstawia się wiele nazw innych plemion, krajów, regionów geograficznych, rzek itd. Niektórzy badacze łączą źródłosłów tej nazwy ze znaczeniem „dzielny", „mężny".

Trudność sprawia też pomieszanie nazw Mongołów i Tatarów. Właśnie tej drugiej nazwy używali najczęściej starzy Chińczycy (przed XII-XIII w.), obejmując nią zarówno wszystkie ówczesne ludy mongolskie, jak też m.in. zespoły plemion im pokrewnych. Pewne jest, że nazwa ta miała we wspomnianym okresie szczególnie szeroki zakres użycia - to znaczy, że określała całe zespoły wielu różnorodnych plemion. Brać przy tym trzeba koniecznie pod uwagę specyficzny charakter tej starej epoki, nieustanne migracje ludów, prawie wyłącznie pasterskich i koczowniczych, wzajemne przenikanie różnych wartości kulturowych, procesy zarówno wzajemnego wyniszczania, jak też i asymilacji, oraz szereg innych jeszcze czynników, działających żywiołowo i prowadzących do szybkich nawet zmian. Nic więc dziwnego, że należyte odtworzenie etnicznej historii tych ludów, choćby z okresu możliwie najpóźniejszego w epoce przedpaństwowej,

24

napotyka tyle trudności, a w jakimś bardzo wiernym obrazie nie jest w ogóle możliwe.

Nawet przy tylu zastrzeżeniach nie koniec jeszcze trudnościom, w sensie bowiem formalnym ich źródło jest do dzisiaj żywotne. Przez całe stulecia używano (można również spokojnie powiedzieć: używaliśmy) obu nazw, pisano, pisze się obecnie i będzie się nadal pisać i o Mongołach, i o Tatarach. Od dawna już jednak istnieje linia podziału, obecnie jak najbardziej precyzyjna. Mongołowie to ludy mongolskie (wyżej wyjaśniono szczegóły), Tatarzy to lud (też nie bez różnic w poszczególnych ugrupowaniach) należący do tureckiego pnia językowego, a etnicznie do ludów tureckich.

Tak więc wszystko zaczęło się od wielkich komplikacji, a skończyło nadzwyczaj jasno. Jeszcze raz: od bardzo dawna, chyba od połowy pierwszego tysiąclecia, istniała i była używana nazwa „Tatarzy" na określenie plemienia (plemion, zespołów plemion), które w sensie etnicznym było plemieniem mongolskim. W następnych stuleciach — granicę początkową bardzo trudno wyznaczyć — zaczęto obejmować tą nazwą bardzo wiele (wyżej użyto określenia „wszystkie" jest ono może nadto odpowiedzialne) plemion czy ludów pokrewnych, a więc mongolskich (w rozumieniu bezpośrednich przodków dzisiejszych Mongołów), ale także tureckich, a nawet innych (np. tunguskich). Dlatego uznać wypada za rzecz najzupełniej naturalną, że np. późniejsze (XIII w.) najazdy mongolskie na Europę nazywano w tejże Europie najazdami tatarskimi. Było to określenie nie wyłączne, ale bardzo powszechne. Ci pierwotni Tatarzy („mongolscy" Tatarzy) zeszli w XIV w. pod wpływem różnych czynników zupełnie z areny historycznej, nie zabierając z sobą jednak samej nazwy, która wprost zadziwia swoją nieprawdopodobną żywotnością. W XIV w. też rozpadnie się wielkie imperium mongolskie i wtedy nazwa Tatarów przylgnie — domniemywać można, że już na zawsze — do tych ludów, które zamieszkiwały chanaty zachodnie, mówiły językiem czy językami zbliżonymi do tureckiego i reprezentowały turecki element etniczny. Ich dalszy rozwój historyczny nie należy już do dziejów Mongolii.

II. CZASY PRZEDHISTORYCZNE

OKRES PALEOLITU

na terenach objętych granicami współczesnej Mongolii człowiek działał od bardzo dawna — ślady tej działalności sięgają daleko w głąb epok przedhistorycznych. Niezbitych dowodów na to dostarczyły badania archeologiczne, podejmowane przez uczestników niektórych ekspedycji naukowych od połowy XIX w. i kontynuowane nieustannie, po dzień dzisiejszy, ze zdumiewającymi często efektami. Uściślenia dotyczące chronologii i liczebności kierowanych do tego kraju ekspedycji są konieczne, ponieważ nie wszystkie programy wypraw eksploracyjnych miały również archeologiczne cele, a w okresie wcześniejszym niż połowa XIX stulecia archeologia nie była jeszcze nauką w nowoczesnym rozumieniu i nie rozporządzała należytymi metodami badawczymi. Dziś wiadomo, m.in. na podstawie danych wykopaliskowych z lat dosłownie ostatnich, że działalność człowieka na Wyżynie Mongolskiej i w niektórych przylegających do niej rejonach (Gobi) zaczęła się jeszcze z końcem wczesnego paleolitu, a w późnym paleolicie i w okresie mezolitycznym, a więc — ze znacznym przybliżeniem — od około 40 tys. do 7 tys. lat p.n.e., utrwalała się już w określonych osiągnięciach z zakresu kultury materialnej (udoskonalone narzędzia, początki budownictwa szałasowego, rzeźby i rysunki).

Najobfitsze materiały archeologiczne, świadczące o najdawniejszej działalności człowieka, znajdowano nad górnym Orchonem, w pobliżu sławnego później Karakorum (Charchorin), a także w ajmaku Południowogobijskim. Są to pierwsze wyroby krzemienne, prymitywne narzędzia z kamienia łupanego. Podstawowym materiałem kamiennym były też otoczaki rzeczne, wypolerowane już przez wodę, a później ociosane przez człowieka i w ten sposób przekształcone w narzędzia, za pomocą których można było wykonywać czynność cięcia i rąbania. Kopalne szczątki wczesnopaleolitycznego człowieka też znaleziono w południowej Mongolii — jest to oczywiście jeszcze typ 'zbliżony do człowieka neandertalskiego, znanego z tylu stanowisk archeologicznych w Europie, Afryce i Azji.

25

Łowiectwo, rybołówstwo i zbieractwo stanowiły jedyną formę zdobywania środków do życia, tylko jaskinie służyć mogły jako pomieszczenia mieszkalne. Był to jeszcze okres stosunkowo ciepły i dopiero później, w średnim paleolicie, nastąpiło zlodowacenie, wpływając ujemnie na klimat. Oziębienie wpłynęło jednak pobudzająco na pracę rąk, na doskonalenie wytworów świadomej działalności; człowiek musiał się jakoś odziewać, lepiej zabezpieczać swoje schroniska, o wiele trudniejsze stawało się zdobywanie pożywienia. Narzędzia kamienne wyrabia się z większą już precyzją i większą nadaje im się ostrość, człowiek zaczyna zużytkowywać skórę i drzewo, przełomowe znaczenie w jego życiu ma nabycie umiejętności krzesania ognia. Niezwykle ważne następstwa opanowania tej sztuki — ochrona przed zimnem, przed drapieżnymi zwierzętami i przede wszystkim możliwość żywienia się nie tylko wyłącznie surowymi potrawami — charakteryzują ten prawdopodobnie bardzo długi okres (około 100 tys. — 40 tys. lat p.n.e.) nie tylko w Mongolii, lecz także we wszystkich innych punktach kuli ziemskiej, w których, już wtedy działał człowiek. Nie ma zatem konieczności ciągłego przytaczania tych powtarzających się wszędzie czynników, wystarczy zwracać uwagę na główne elementy specyfiki przedhistorycznego rozwoju Mongolii. Warto jedynie zaznaczyć dla przypomnienia, że ramy chronologiczne są oczywiście bardzo przybliżone i że nie mogą być wszędzie jednakowe z powodu zbyt daleko idącej różnorodności warunków, głównie klimatycznych.

Znaleziska z okresu późnego paleolitu (40 tys. — 12 tys. lat p.n.e.) łączą się topograficznie przede wszystkim z dolinami rzek — Selengi, Orchonu, Toły. Kończy się już wtedy zlodowacenie; inaczej wyglądało ono zresztą w Azji Środkowej niż np. w Europie, która w znacznej swojej części znalazła się pod pokrywą lodową. Na rozległych terenach środkowoazjatyckich, z Mongolią włącznie, zlodowacenie objęło tylko obszary górskie i podgórskie, co, oczywiście też miało swój wpływ na klimat. W tysiącleciach późnego paleolitu udoskonalano z konieczności narzędzia łowieckie, trzeba je zresztą już nazywać myśliwskimi. Pojawił się prototyp oszczepu — można było odtąd zabijać zwierzęta nie zawsze zbliżając się do nich. Wtedy również człowiek opanował, mówiąc bardziej nowocześnie, sztukę zastawiania sideł. Stosowanie tych nowych metod polowania znacznie zwiększało jego wydajność i przyczyniało się do zaszczepienia ówczesnemu człowiekowi, już całkowicie podobnemu do dzisiejszego - nawyków osiadłego życia. A osiadłe życie to już jest rodzina, ustrój rodowy, wspólnota pierwotna i najprawdopodobniej — matriarchat.

26

W nauce nie ma raczej większych wątpliwości co do takiej właśnie formy ustroju rodowego w okresie późnego paleolitu, chociaż nie ma bezpośrednich dowodów, jeśli chodzi o Mongolie. Istnieją jednak dowody pośrednie, m.in. wykopaliska południowosyberyjskie, przybajkalskie, a więc terenowo jak najbliższe Mongolii: znaleziono tam sporo pochodzących z tego okresu statuetek żeńskich.

MEZOLIT I NEOLIT

Mezolit w przedhistorycznej przeszłości Mongolii ujmuje się na ogół jako okres od 12 tys. do 7 tys. lat p.n.e., neolit — do 4 ,tys. lat. Stanowiska mezolityczne odkryto m.in. w północnej części kraju, w ajmaku Selengijskim i na południowym wschodzie, czyli też w Gobi; pozostałości neolitu znajdowano na całym właściwie obszarze Mongolii. Dokładna charakterystyka tych okresów pod względem dalszego postępu w wytwarzaniu narzędzi pracy i zróżnicowaniu form społecznych nie jest łatwa, podobnie jak — jeszcze raz należy to przypomnieć — granice chronologiczne powinny być traktowane bez pretensji do absolutnej ścisłości. Poza tym, jeśli chodzi o materiały dowodowe, wygląda to analogicznie jak w odniesieniu do znalezisk późnopaleolitycznych — uwzględniamy także narzędzia znajdowane w różnych punktach Syberii Wschodniej. Jest to rzecz najzupełniej jasna, ponieważ stare kręgi kulturowe nie mogły się przecież rozwijać wyłącznie w granicach ukształtowanych współcześnie czy w stosunkowo niedawnej przeszłości. W świetle wszystkich możliwych danych archeologicznych ówczesne związki między plemionami Mongolii i Syberii Wschodniej nie ulegają żadnej wątpliwości. Były to kontakty przejawiające się prawie wyłącznie w osiągnięciach z zakresu kultury materialnej i dlatego wnioski naukowe wypływające z analizy znalezisk na całym tym ogromnym obszarze mogą mieć charakter bardziej generalny.

Ogólnie rzecz biorąc, za najważniejsze osiągnięcie okresu mezo-litycznego należałoby uznać wynalezienie łuku i strzał. W neolicie występuje większa rozmaitość narzędzi, oczywiście ciągle jeszcze kamiennych, także naczynia kamienne, a w zakresie tego, co można by nazwać kulturą umysłową — stosunkowo liczne rysunki skalne. Całokształt tych pozostałości umożliwia nam też w pewnym stopniu rozszerzenie wiedzy o życiu neolitycznego człowieka, o ustroju rodowym, formowaniu się wierzeń religijnych, pierwszych etapach wymiany między rodami.

EPOKA BRĄZU

Mniej więcej w drugim tysiącleciu p.n.e. zaczyna się w Mongolii epoka brązu. Narzędzia z tego nowego materiału powstają we własnym kręgu kulturowym —

27

na terytorium Mongolii było pod dostatkiem miedzi i cyny. Rody przechodzą wtedy do hodowli bydła — zajęcia, które w związku z warunkami naturalnymi kraju utrzymało się do dnia dzisiejszego jako główne. Wspólnota rodowa utrzymywała się w całej pełni, toteż charakteryzując tę epokę, nie mówi się ani o powstawaniu własności prywatnej ani — tym samym — o nierówności majątkowej. Dla ścisłości warto jeszcze raz wystąpić z zastrzeżeniem, że granic czasowych nie można traktować apodyktycznie. Po epoce brązu zaczyna się wytwarzanie narzędzi żelaznych; dla Mongolii wiek żelaza zaczyna się chyba w III wieku p.n.e. — nie oznacza to, rzecz jasna, iż od razu rozpada się wspólnota. Początkowych elementów tego rozpadu można doszukiwać się już w okresie wcześniejszym, cały zaś proces był bardzo skomplikowany i trwać musiał długo. W ogóle wszystkie wchodzące w grę syntetyczne sformułowania należałoby traktować raczej wielostronnie i co najmniej ż pewną dozą elastyczności. Przykłady, na które powołano się wyżej, powinny wystarczać. Jeśli więc np. nie ulega wątpliwości, że w okresie brązu zaczyna się na terytorium Mongolii hodowla bydła, pasterstwo, to znowu jasne być musi, że proces ten nie ograniczał się do dzisiejszej Mongolskiej Republiki Ludowej, że odnieść go należy również do wszystkich czy prawie wszystkich plemion stepowych Azji Środkowej.

Liczba przedmiotów pochodzących z epoki brązu i znajdowanych w Mongolii stale wzrasta. Świadczy to nie tylko o sumiennej pracy kolejnych ekspedycji archeologicznych, jest również dowodem dużej aktywności i liczebności plemion, które zamieszkiwały Mongolię w tym okresie. Do wydobytych i opracowanych już naukowo znalezisk można zaliczyć najróżnorodniejsze wyroby z brązu, m.in. noże, topory, niektóre ozdoby kobiece, także ceramikę. Pasterstwo zmuszało do szerszego zasięgu migracji, przemieszczenia terytorialne plemion odbywały się wtedy na dużą skalę. Główne podstawy organizacji rodowej jeszcze nie ulegały widocznemu rozluźnieniu; w związku z rozwojem pasterstwa, zajęcia wyłącznie już męskiego, zanikał natomiast matriarchat i umacniała się władza ojca rodziny.

KULTURA SCYTYJSKA

Ostatni etap brązu, w stuleciach VII —III p.n.e., szczególnie charakterystyczny dla rozwoju kulturowego plemion stepowych wschodniej Europy i Azji od Uralu do Mongolii i terenów zabajkalskich, nosi też nazwę okresu kultury scytyjskiej. O wspólności określenia decyduje przede wszystkim podobieństwo narzędzi i innych wytwarzanych wtedy przedmiotów,

28

natomiast rozkład poszczególnych etapów chronologicznych będzie raczej odmienny dla Europy i Azji. Plemiona wschodnioeuropejskie wcześniej doszły do umiejętności obróbki żelaza, ale nawet nie to jest najważniejsze. Komentarza wymaga przede wszystkim sama nomenklatura. Scytowie opanowali w VII w. p.n.e. tereny leżące na północ od Morza Czarnego; dokładnego zasięgu przedstawić niepodobna. Wiadomo natomiast, że na wybrzeżu czarnomorskim (i Morza Azowskiego) sięgali od ujścia Dunaju do ujścia Donu. Pod względem etnicznym był to według wszelkiego prawdopodobieństwa bardzo niejednolity zespół plemion, na pewno jednak — przynajmniej w znacznej większości -pochodzenia irańskiego. Jest również w pełni możliwe, że nazwa Scytów (wiadomości o nich zawdzięczamy głównie pisarzom greckim) miała zakres jeszcze szerszy, że odnosiła się nie tylko do Scytów irańskich, lecz także do innych etnicznie ugrupowań plemiennych. Mogły być wśród nich również plemiona protosłowiańskie, czyli te, z których w zasadzie bezpośrednio wywodzą się późniejsze plemiona wschodniosłowiańskie. Samych Scytów trudno łączyć genetycznie z Protosłowianami, a tak samo z przodkami późniejszych tureckich i mongolskich plemion stepowych, nie trzeba natomiast pomijać powiązań terytorialnych, które umożliwiały wzajemne przenikanie różnych czynników kulturotwórczych.

Nie mamy pewności, jeśli chodzi o pierwotną ojczyznę Scytów, może dla całkowitej ścisłości jeszcze ostrożniej: tych zespołów plemiennych, które około VII w. p.n.e. znalazły się na północnym wybrzeżu Morza Czarnego. Wyprowadza się ich zarówno np. z terenów nadwołżańskich, jak też z Syberii i Azji Środkowej. W pierwszym wypadku uznawać by ich wypadało niemal za autochtonów wschodnioeuropejskich, przy czym niełatwo byłoby wytłumaczyć, skąd się wzięły np. na środkowym Powołżu plemiona mówiące po irańsku. Ewentualność druga zbliżałaby Scytów do plemion tureckich i protomongolskich — też niełatwe do przyjęcia. Jednego lub drugiego można oczywiście dowodzić, tylko że nikt dotąd przekonywająco tego nie uczynił.

Kultura materialna Scytów stała na bardzo wysokim poziomie, czemu sprzyjały również ożywione kontakty z licznymi koloniami greckimi, położonymi na wybrzeżach Morza Czarnego i Azowskiego. Niezależnie jednak od Greków umiano w Scytii wyrabiać piękne i czasem zadziwiająco nawet wykańczane przedmioty, narzędzia, ozdoby i naczynia z miedzi, brązu, złota i srebra. Znali również Scytowie żelazo i wyrabiali z niego noże, głowice toporów i groty. Część Scytów zajmowała się już rolnictwem. Od II w. p.n.e. zaczęły wypierać Scytów z ich siedzib plemiona sarmackie,

29

także pochodzenia irańskiego; w III w. n.e. po najeździe Gotów, Scytowie zniknęli z areny dziejowej zupełnie, w następnym stuleciu los ten spotkał też Sarmatów.

Przechodząc z kolei do podobieństw zabytków kultury scytyjskiej we wschodniej Europie i stepowej Azji, od razu trzeba zaznaczyć, że są one liczne, różnorodne i wystarczająco usprawiedliwiają rozciągnięcie samej nazwy -na kręgi kulturowe tak olbrzymich obszarów. Analogie dostrzega się w różnych narzędziach, w ozdobach, przede wszystkim zaś w formach uprzęży i innych akcesoriów niezbędnych przy jeździe konnej, także w niektórych rodzajach broni.

Przejawy wyjątkowej nawet czasem jednolitości tego szerokiego kręgu kultury scytyjskiej wyjaśnia się w nauce jednoznacznie: daleko idącymi ułatwieniami w kontaktach między koczowniczymi ludami stepów. Ułatwienia te przyniosło opanowanie jazdy konnej wierzchem — wielkie odległości skróciły się dzięki temu bardzo znacznie, a wzajemne przenikanie elementów kultury materialnej i ulepszającej się stale gospodarki odznaczało się już większą intensywnością i częstotliwością. Jasne jest przy tym, że im bliższe było sąsiedztwo, tym bardziej rzuca się dziś w oczy podobieństwo materiału wykopaliskowego ; pod tym względem plemiona dzisiejszej Mongolii, całego południa przedbajkalskiej Syberii i zabajkalskich stepów stanowiły krąg kulturowy o niezliczonej liczbie cech wspólnych. Są wśród nich też początki rolnictwa, być może sięgające nawet VII w. Dowodów nie doszukano się jeszcze zbyt wielu, te natomiast, do których dotarto, mają charakter bezpośredni (rozcieracze ziarna, znalezione w różnych częściach Mongolii).

NOWE FORMY ŻYCIA SPOŁECZNEGO

Prawdopodobnie w III w. p.n.e., najpóźniej zaś w stuleciu następnym, poznano w Mongolii tajniki obróbki żelaza. Szybciej postępować będzie odtąd zróżnicowanie form życia społecznego — kształtowanie się rzemiosła jako oddzielnego typu działalności produkcyjnej, intensyfikacja wymiany międzyplemiennej, niejednolitość majątkowa. Dążenie do wytwarzania coraz większej liczby przedmiotów łączy się z koniecznością stosowania pracy niewolniczej; plemiona stepowe zdobywają niewolników w najeźdźczych wyprawach na kraje mające ludność osiadłą, przede wszystkim na Chiny. Pomyślnie przebiegające najazdy kończyły się oczywiście także grabieżą mienia napadniętych, wojownicy wracali do macierzystych stepów objuczeni nowym bogactwem, wodzowie wypraw odnosili korzyści największe. Z jednej strony wzrastały ciągle możliwości wymiany,

30

z drugiej musiano coraz intensywniej dążyć do dalszych zdobyczy, osiąganych za pomocą siły. Powstawały przesłanki tworzenia się pierwszych związków plemiennych i form państwowych. W Mongolii procesy te uwidoczniają się od III stulecia p.n.e., a wszystkie ich etapy razem wzięte, aż do ukształtowania się wczesnofeudalnego państwa mongolskiego, trwać będą 1500 lat.

III. ZWIĄZKI PAŃSTWOWO-PLEMIENNE NA WIELKIM STEPIE

PAŃSTWO HUNÓW

pierwszym wielkim organizmem o charakterze państwa na terytoriach mongolskich był związek plemienny Hunów, znany od III w. p.n.e. Informacje, możliwe do znalezienia w kronikach chińskich, odnoszą się także do czasów znacznie wcześniejszych, ale bardziej konkretne fakty i wydarzenia wiążą się dopiero z trzecim stuleciem i oczywiście z późniejszymi.

Wątpliwości i tak pozostaje niemało, zwłaszcza gdy chodzi o pochodzenie Hunów, w tym wczesnym okresie ludu dalekiego od jakiejś jednolitości raczej stanowiącego bardzo liczny zespół plemion. Historycy mongolscy skłonni są przypisywać im pochodzenie mongolskie, to znaczy, choć trudno czynić to zbyt apodyktycznie — zaliczają Hunów do plemion protomongolskich. Inni badacze, a jest ich znaczna większość, widzą w Hunach koczowników tureckich, należących do ałtajskiej rodziny językowej. Uzyskanie trochę jaśniejszego obrazu nie jest proste, ponieważ nie tylko z nazwą Hunów mamy do czynienia; źródła wymieniają jeszcze wiele innych grup plemiennych z odrębnymi nazwami, m.in. należących do drugiego wielkiego związku plemiennego w Azji Środkowej — Tung-hu. Posługiwanie się nazwą „Hunowie" jako nadrzędną musi zatem mieć w pewnej przynajmniej mierze charakter umowny.

Zwolennicy pierwszej teorii wyróżniają w całej tej gęstwinie plemion niektóre jako na pewno protomongolskie i opierając się na różnych danych archeologicznych, częściowo zaś także językowych, wydobywają analogie między tymi plemionami a Hunami. Elementy tureckie w języku Hunów i niektórych innych plemion, jeszcze zresztą zadowalająco nie zrekonstruowane, tłumaczy się bliskością stosunków z plemionami ałtajskiej grupy językowej. Wiele w tym może być prawdopodobieństwa, co nie zmienia faktu, że przedstawiciele drugiej teorii operują bardziej przekonywającymi dowodami. Powszechniej uważa się Hunów za lud tureckiej grupy etnicznej; taką samą opinię spotyka się w starszych źródłach chińskich.

32

Jeszcze ostatnie wyjaśnienia nomenklaturowe. Chińczycy nadawali w ogóle wszystkim plemionom koczowniczym, które od dawna, o wiele wcześniej niż w III w., niepokoiły ich od strony północnej — nazwę Hu (barbarzyńcy). Doszukiwać się jej można więc i w nazwie Hunów — w zapisach najczęściej Hiung-nu, w innej transkrypcji Hung-nu i Hun-nu, w historiografii rosyjskiej i mongolskiej zwykle Hunnu. Wspomniane wyżej plemiona Tung-hu nazywają Rosjanie i Mongołowie dunhu. Można więc ewentualnie pocieszać się tym, że są to jeszcze stosunkowo najskromniejsze liczbowo oboczności w nazewnictwie plemion i ludów; o wiele bardziej skomplikuje się wszystko, gdy dojdą nieco później imiona władców. Różnorodność czasem wprost nie do zniesienia i takie same też metody transkrypcji sprawiają, że lektura prac monograficznych, traktujących bardzo szczegółowo o tych problemach i nie krępujących się w wyliczaniu bez końca nazw brzmiących obco i często dziwacznie, jest zwykle trudna i nużąca.

Bliższe określenie zasięgu terytorialnego obu wymienionych związków plemiennych, Hunów i Tung-hu, też nie jest łatwe, aczkolwiek wcale nie trzeba zmieniać ustaleń generalnych: siedziby ich mieściły się na północ od Chin, w centralnych rejonach Mongolii i w zabajkalskich stepach. Plemiona Tung-hu (wymienia się sporo ich odgałęzień) panowały nad obszarami położonymi dalej na wschód, co wynika m.in. z nazwy. Chińska nazwa oznacza wschodnich barbarzyńców. ..wschodnich Hu", w sensie na wschód od głównych „północnych H u", czyli po prostu Hunów — oczywiście z wszystkimi nomenklaturowymi zastrzeżeniami jak wyżej.

Koniec III w. był okresem narodzin potęgi związku Hunów, która opierała się nie tylko na umiejętności władania orężem, lecz także na określonych osiągnięciach gospodarczych. Hunowie prowadzili żywot nomadów i zajmowali się pasterstwem. Podstawą ich bytowania była hodowla bydła rogatego i owiec, mieli też konie i wielbłądy, zajmowali się rzemiosłem, wyrabiali naczynia gliniane na kole garncarskim, ozdoby ze złota i srebra, znali już obróbkę żelaza, tkali odzież. W stosunkach społecznych pojawiły się wyraźnie czynniki, świadczące o przechodzeniu do ustroju klasowego. Władzę sprawowali przedstawiciele niektórych rodów, wybierani albo przez wszystkich członków plemienia, albo przez radę starszych. Tak przynajmniej było do III w., kiedy to formy organizacji rodowej zaczęły się rozluźniać, chociaż jeszcze nie całkowicie. Tworzy się w każdym razie arystokracja rodowa, a władca związku plemiennego, noszący tytuł szan-ju (szan-ju - u z dwiema kropkami) przestaje być wybierany.

W ostatnim dziesięcioleciu III w. — podaje się też dokładny rok, 209 — objął. najwyższą władzę jeden z wodzów plemiennych. Mej-tej (używane są również formy Mote i Mode).

33

Z jego imieniem łączy się szybki wzrost potęgi związku: on przeprowadził daleko idącą reorganizację całego systemu rządzenia i wojowania, co miało wtedy szczególne znaczenie. Rezultatem zmian, które bardziej nowocześnie można by nazwać administracyjnymi, było umocnienie pozycji arystokracji plemiennej, już dziedzicznej i mającej do dyspozycji swojej i swoich rodów wyznaczone z góry tereny. Reformy wprowadzone w systemie wojskowym będą i później, po wielu wiekach, już w państwie mongolskim, znajdowały dość analogiczne odbicie. Siły wojskowe usytuowano jak gdyby w piramidzie o ściśle wymierzonej i bardzo konsekwentnej gradacji. Szan-ju na samym szczycie, pod nim książęta, pod nimi 24 wodzów z różnymi tytułami; każdy z nich dowodził 10 tys. jeźdźców, mając jeszcze podporządkowanych sobie tysięczników, setników i dziesiętników. Wynikałoby z tego, że władca związku państwowo-plemiennego Hunów już na przełomie III i II w. p.n.e. dysponował wojskiem liczącym 240 tys. konnych. Takie informacje płyną z bardzo starych źródeł, lecz niezależnie od tego skłaniać muszą do jednej przynajmniej refleksji: nie bardzo chce się w to wierzyć, i to właśnie dlatego, że historia nie polega na wierze. Trudno byłoby jednak poddawać cały ten problem dokładniejszej analizie, trzeba kontentować się obserwacją rezultatów — najazdów i podbojów, które co najmniej świadczą o tym, że Hunowie mieli bardzo wielu wojowników.

Plemiona związku Hunów zajmowały się dość intensywnie wymianą produktów hodowli na zboże i różne wyroby rzemieślnicze, nie wszystko bowiem mogły wytwarzać u siebie. Przede wszystkim jednak prowadzono wojny, i to prawie nieustannie. Napadano na sąsiadów i grabiono ich od dawna, Mej-tej zaś rozszerzył do maksimum skalę najazdów, zaczynając od plemion Tung-hu, szybko rozbitych, ograbionych, częściowo zabranych do niewoli, częściowo uzależnionych. Niewiele mamy w ogóle wiadomości o tych plemionach, a po klęskach zadanych im przez wojowniczego Mej-tej wszystko rozpływa się jeszcze bardziej w czasie i przestrzeni. Tak rozpłynęli się uzależnieni od niego Tung-hu w całej masie plemion, inni ustąpili z dotychczasowych koczowisk, przenosząc się na północ i na wschód. A Hunowie ciągle gromili różne plemiona i rozszerzali swoje terytorium. Na południu sięgało ono do Wielkiego Muru Chińskiego -budowę jego zapoczątkowano w wiekach wcześniejszych, właśnie dla obrony kraju przed najazdami koczowniczych plemion z północy, a zakończono niemal dokładnie przed momentem, w którym Mej-tej objął władzę nad Hunami. W jego państwie znalazły się zatem m.in. prawie w całości tereny dzisiejszej Mongolii Wewnętrznej i nawet częściowo niektórych prowincji chińskich położonych jeszcze dalej na południe, na wschodzie zaś władza Hunów rozpościerała się

34

też w jakimś stopniu na terytoria mandżurskie. Trudniejsze jest wyznaczenie linii zasięgu zachodniego — pokrywała się ona mniej więcej z granicą dzisiejszego chińskiego regionu autonomicznego Sinciang-Ujgur (według dawnego nazewnictwa Turkiestan Wschodni, czyli Chiński).

Na tle tego rozszerzonego państwa jeszcze wyraźniej uzewnętrznia się umowność nazewnictwa. Jasne jest, że na tych rozległych obszarach niezliczone plemiona należały przynajmniej do trzech wielkich grup etnicznych (innych, np. nielicznej ludności chińskiej podległej Hunom. można tu nie brać pod uwagę) - mongolskiej, tureckiej i mandżurskiej (tunguskiej). Żadnych nie ma zatem wątpliwości co do różnorodnego pochodzenia tych ludów, przy dalszym utrzymywaniu podstawowej nieścisłości, bo wszystkie łącznie nazywamy także Hunami.

NASTĘPSTWA ROZPADU

Ich wielki i silny związek nie miał jednak przed sobą perspektyw długowiecznej trwałości. Zbyt wielkim państwem były Chiny i zbyt długo cierpieć musiały skutki nieustannych najazdów, zawsze niszczących, często strasznych. Nie tylko Chiny były zresztą w Azji, „Wielki Step" (nazwą tą obejmuje się całą strefę azjatyckich stepów) zrodzi w przyszłości jeszcze niejedną wielką potęgę. Dla Chin jednak niebezpieczeństwo stale zagrażające od północy stanowiło — określając to może z pewną przesadą, ale nie tak znów daleką od prawdy — problem niemal życia i śmierci. Najazdy Hunów przynosiły zagładę wsiom i osiedlom miejskim, uniemożliwiały, oczywiście nie we wszystkich regionach, racjonalne prowadzenie gospodarki rolnej, fatalnie odbijały się na wymianie. Podejmowano nieskończenie wiele prób ustanowienia tzw. normalnych stosunków z Hunami, nawet upokarzano się, płacono daninę — wszystko bezskutecznie. Dlatego musiało też dochodzić do wojen, w ostatnich dziesięcioleciach II w. powtarzających się niemal każdego roku. Coraz częściej Hunowie zaczęli ponosić klęski, zwłaszcza że osłabiały ich nieustanne tarcia wewnętrzne, walka o władzę, także wojny międzyplemienne. Nieubłaganie zbliżał się kres potęgi ich państwa.

Nastąpiło to w I w. p.n.e. W połowie tego stulecia Hunowie rozpadli się na północnych i południowych — ci ostatni wraz ze swoim władcą poddali się w 51 r. Chinom. Po upływie kilkudziesięciu lat potrafiono wprawdzie wykorzystać kolejne, szczególnie dotkliwe osłabienie państwa chińskiego i jeszcze raz prawie całkowicie się uniezależnić, ale rezultaty tego zrywu nie przetrwały półwiecza. W 48 r. n.e. Hunowie południowi znowu znaleźli się pod władzą Chin.

35

Przedziwny bieg miały natomiast dalsze dzieje Hunów północnych. W nowej sytuacji wiele z tych plemion zaczęło przesuwać swoje koczowiska dalej na zachód, inne miały niebawem doznać bardzo ciężkich klęsk w starciach z całą koalicją plemion stepowych, wśród których największą aktywnością odznaczali się Sienpijczycy (Sienpi) i Tinglingowie. Niebawem dołączyli się do nich jeszcze południowi Hunowie i oczywiście Chińczycy, po czym wspólnie rozgromiono państwo północnych Hunów. bezwzględnie, doszczętnie i ostatecznie — w 93 r. n.e. Ci, którzy utrzymali się przy życiu, zmieszają się później z Sienpijczykami.

Pozostawali jednak jeszcze potomkowie Hunów północnych na zachodzie. Z biegiem lat przesuwali się coraz dalej w tym kierunku, przy czym określenie takie jest tylko formalnie ścisłe — ich wędrówka na zachód trwała nie lata i nie dziesięciolecia, lecz znacznie dłużej. Hunowie zakładali obozowiska w różnych rejonach całego Turkiestanu, tj. nie tylko na terenie dzisiejszych Chin północno-zachodnich (wspomniany już region Sinciang-Ujgur), lecz także w dzisiejszej radzieckiej Azji Środkowej, łącznie z Kazachstanem, prócz tego zaś w południowej strefie Syberii Zachodniej, sięgając z czasem do stepów nadkaspijskich i do Uralu i mieszając się ciągle z różnymi innymi plemionami. Około połowy IV w. znaleźli się między Uralem i Wołgą — zbliżała się wielka godzina historyczna tego dziwnego ludu, który w I w. stracił połowę swego stanu liczebnego i częściowo został wchłonięty prze inne zespoły plemion, a w IV —V stuleciu miał stać się postrachem całej ówczesnej Europy.

Inni to byli już jednak Hunowie po upływie trzystu lat. Tak jak ongiś, reprezentowali różnorodny konglomerat plemion, lecz z bardzo odmiennym od poprzedniego układem etnicznym. Stary związek państwowy Hunów na pewno zrzeszał m.in. wiele plemion protomongolskich; można ewentualnie przypuszczać, że i wśród „nowych" Hunów nie brakowało jeszcze pierwiastków mongolskich, przede wszystkim oczywiście w języku, także w obyczajach i w organizacji wojskowej; ogółem rzecz biorąc, sprawa jest dość wątpliwa. O liczebności trudno coś powiedzieć całkowicie dokładnie, musiała być jednak spora, co więcej, chyba olbrzymia. Nawet używając tego odpowiedzialnego określenia, trzeba widzieć jakieś granice i wystrzegać się przesady, do której szczególnie skłonni byli dawniejsi autorzy, formułujący zresztą swoje tezy za równie przesadnymi przekazami.

WĘDRÓWKA LUDÓW

W drugiej połowie IV w. ujrzały Hunów stepy czarnomorskie, na których co najmniej o sto lat wcześniej osiedliły się germańskie plemiona Gotów.

36

Tam też nastąpił ich podział na wschodnich (Ostrogotów) i zachodnich (Wizygotów). Siedziby pierwszych rozciągały się od Morza Azowskiego poza Dniestr, Wizygoci zasiedlili dzisiejszą Besarabię i Rumunię; Dunaj był granicą między nimi i Rzymem. Rok 375 zapoczątkował daleko idące przemiany, które uwieczniły się w historii pod nazwą wielkiej wędrówki ludów. Hunowie ujarzmili Ostrogotów, nie wykazując przy tym chęci zatrzymania się na miejscu i zrezygnowania z kontynuacji wielowiekowego marszu. Nie widząc ratunku, Wizygoci postanowili przejść Dunaj i osiedlić się w granicach państwa, rzymskiego, uzyskując na to zgodę cesarza. co nie zapobiegło zresztą długim i krwawym konfliktom gocko-rzymskim. Sytuację opanował ostatni władca całego państwa rzymskiego. Teodozjusz I Wielki, lecz po jego śmierci (395) Rzym rozpadł się na dwa cesarstwa. wschodnie i zachodnie, a nacisk ludów germańskich na słabnące coraz bardziej cesarstwo zachodniorzymskie miał się odtąd nieustannie zwiększać.

Hunowie tymczasem objęli w posiadanie tereny opuszczone przez Wizygotów i posuwali się dalej na zachód, ujarzmiając z kolei inny lud germański. Gepidów. Po przekroczeniu Cisy i Dunaju usadowili się w Panonii, a więc na terenie obecnych Węgier, częściowo też Austrii i Jugosławii. Nie było u Hunów jedynowładztwa w sensie formalnym, na długim szlaku wędrówki rządziło nimi grono wodzów i dopiero około 433 r. dwaj bracia. Attyla i Bleda, objęli władzę, którą można z całkowitym już przekonaniem nazwać królewską. W 445 r. Bleda został zamordowany, przy czym nie jest też wykluczone, że Attyla własnoręcznie utorował sobie w ten sposób drogę do wyłącznego panowania. Nie trwało ono zbyt długo, ale upamiętniło się na wieki w pamięci całych generacji.

37

Właśnie Attyla stał się twórcą olbrzymiego państwa, które sięgało od Wołgi do Renu. Określenie znowu umowne — należy przez nie rozumieć tereny dolnego biegu Wołgi, Donu i Dniepru oraz Boru, Dniestru i lewobrzeżnych dopływów Dunaju; nie przechodzili Hunowie przez ziemie położone dalej na północ i zamieszkane przez ludy słowiańskie czy - jeszcze wtedy - protosłowiańskie. Attyla przeszedł do historii jako „bicz boży" i „młot świata", znalazłyby się też inne jeszcze, tak samo pełne ekspresji wyrażenia. Nie jest pewne, czy sam je sobie przypisywał, czy później je wymyślono, pewne są fakty: był rzeczywiście „biczem bożym" — przede wszystkim dla plemion germańskich, gromił je i wyrzynał w pień całe osady zarówno wtedy, gdy panował wspólnie ze swoim bratem, jak i później, gdy już nikt nie dzielił z nim władzy. Mając swoją, żeby tak rzec. centralną siedzibę w Panonii, wyruszał stąd na pustoszące wyprawy, niepokoił prowincje cesarstwa wschodniorzymskiego, zbliżał się nawet do Konstantynopola, przejściowo otrzymywał stamtąd daninę. W 450 r. skierował niemal całą swoją siłę (pisano o 500 — 700 tys. wojowników) na zachód, dotarł do Renu starając się, żeby „trawa nie porosła" na szlakach jego wyprawy, i nie poprzestał na tym; przekroczywszy Ren, zaczął pustoszyć Galię.

Dopiero tam stanął przed murem, którego nie zdołał przebić. W trwodze przed oczekującym ich losem sprzymierzyli się Wizygoci i Frankowie, a z pomocą przybyły też legiony zachodniorzymskie. dowodzone prze ostatniego wybitnego wodza, Aecjusza. W strasznej bitwie na Polach Katalaunijskich, w pobliżu dzisiejszego francuskiego Chalons-sur-Marne, miało zginąć więcej niż 150 tys. ludzi, dał głowę też i król Wizygotów, 451 r. Musiano walczyć z nieprawdopodobną zajadłością, skoro niektórzy kronikarze, co prawda skłonni do transcendentalnych uniesień, pisali o tej bitwie, że nawet po jej zakończeniu (trwała kilka godzin) jeszcze walczyły w powietrzu duchy poległych. Aecjusz był zwycięzcą, Attyla musiał się cofnąć. W następnym roku spustoszył jeszcze Italię północną i znowu cofnął się do swojej Panonii, gdzie już w 453 r. niespodziewanie zakończył życie, zaraz po uczcie weselnej z okazji swoich kolejnych zaślubin. Istnieją pewne poszlaki, że zamordowała go właśnie oblubienica. Burgundka, z zemsty za przyczynienie strasznych zniszczeń jej ludowi; raczej jednak trudno uwierzyć w taki w czesnofeudalny patriotyzm.

HUNOWIE PO ATTYLI

Śmierć Attyli przyniosła szybki kres egzystencji państwa Hunów. Próbował realizować jeszcze atrybucje wielkiej władzy jeden z jego niezliczonych synów,

38

ale nie wytrzymał starcia z nową koalicją plemion germańskich — Gotów, Gepidów, Herulów i Swewów, także irańskich Alanów, którzy mieli swoje pierwotne siedziby na Kaukazie i ujarzmieni zostali przez Hunów jeszcze wcześniej niż Ostrogoci. Decydująca bitwa rozegrała się już w 454 r. w Panonii: Hunowie zostali zupełnie rozbici, poległ ich ostatni król, wszyscy, którzy ocaleli, wycofali się na stepy nadwołżańskie i rozpłynąwszy się wśród tamtejszych plemion, zniknęli bardzo szybko z areny historycznej. Druga połowa V w. była fatalna dla wszystkich Hunów, także dla tych, którzy jeszcze pozostali w Azji Środkowej, Utrzymywały się resztki Hunów północnych w Siedmiorzeczu (na południe od jeziora Bałchasz) i dalej na północny wschód w Górach Tarbagatajskich: państwo ich przestało istnieć właśnie w tym czasie. Podobnie wyglądały losy Hunów południowych, którzy kiedyś, w I w., przyczynili się w tak poważnym stopniu do wyniszczenia swoich północnych pobratymców, a sami znaleźli się pod zwierzchnictwem Chin, nie przestając zresztą przysparzać im wielkich kłopotów. Co więcej. z czasem potrafili się nawet tak umocnić, m.in. dzięki ściślejszemu połączeniu się z innymi jeszcze plemionami, że na początku IV w, mogli zerwać się do powstania, uniezależnić się i założyć oddzielne państwo. Przechodziło ono różne koleje — rozpadło się, powtórnie osiągnęło jedność, zwiększyło swoją siłę i rozszerzyło się terytorialnie, opanowując całe północne Chiny. Wszystko zmieniało się zatem jak w kalejdoskopie, a przy tym niezwykle szybko; już w połowie IV w. odwróciło się szczęście, znaczna część Hunów została całkowicie rozgromiona przez Chińczyków. Pozostali Hunowie nie stracili jednak swojej zadziwiającej prężności i na przełomie IV i V w. stworzyli jeszcze dwa państwa, na terenie wyżyny Ordos — w łuku rzeki Huang-ho, i w rejonie gór Nan-szan (dzisiejsza chińska prowincja Kansu). W połowie V w. zlikwidował te państwa lud Topa (Tabgacze).

PAŃSTWO WEJ

Plemiona Topa opanowały znaczną część Chin północnych w drugiej połowie IV w. i dzięki talentom organizatorskim niektórych swoich wodzów mogły też stworzyć własną organizację państwową. Od 386 r. państwo to nosi nazwę Wej (Topa Wej). Przetrwało lat około dwustu, potem zniknęło bez śladu.

Wej było w ogóle osobliwym państwem, „chińskim w oczach nomadów, barbarzyńskim w oczach Chińczyków". Taki zresztą rzeczywiście miało charakter, nie brakowało w nim ani pierwiastków koczowniczych, ani chińskich. Formy ustrojowe osiągnęły natomiast szczebel

39

na ogól znacznie wyższy niż w niezliczonych poprzednich związkach plemiennych: władca nosił tytuł królewski, ziemia nie należała do rodów, lecz stanowiła własność prywatną, rozwinął się feudalny system nadawania dóbr ziemskich za służbę. Wiecznie nie mogło się przecież utrzymywać to dwoiste „koczowniczo-chińskie" oblicze. Nie ma końca liczba plemion i ludów środkowoazjatyckich, które pojawiały się albo efemerycznie, albo bardziej trwale i później znikały, czasem po prostu roztapiając się w nicości, czasem na szczęście zostawiając ślady, po których możemy dzisiaj kroczyć myślowo ku przeszłości tak odległej. Tak było i z państwem Wej - przyszłość należała do Chin, a nie do ludu Topa.

Plemiona Topa należały w swoim przedpaństwowym okresie do związku plemiennego Sienpi (nazwa była już wspomniana, jeśli zaś chodzi o ten związek — por. niżej). Potem przyszły dziesięciolecia siły, a nawet potęgi, lecz czas pracował na rzecz znajdującej się w państwie Wej ludności chińskiej, która niechętnie podporządkowywała się obcemu zwierzchnictwu. W życiu jednak elementy chińskie, przede wszystkim język, zyskiwały coraz większą przewagę, a z biegiem lat dochodzili też Chińczycy do szerokich możliwości w instancjach władzy i w systemie wojskowym. Przyszedł wreszcie moment — połowa VI w., w którym państwo Wej przestało istnieć, a panująca dynastia została zlikwidowana, i to nawet w sensie fizycznym. Lud Topa uległ asymilacji, całkowicie go pochłonął otaczający żywioł chiński.

Dla uzyskania kompleksowego obrazu wszystkich tych, jakże często aż kalejdoskopowych zmian, które zachodziły na Wielkim Stepie w końcowych stuleciach starej ery i w pierwszej połowie nowego tysiąclecia, konieczne jest jeszcze przedstawienie pewnych dodatkowych wydarzeń, też jednak mających poważne znaczenie historyczne. Łączą się one przede wszystkim z zespołem plemion Sienpi.

ZWIĄZEK PLEMIENNY SIENPI

Sienpijczycy wyszli ze związku plemiennego „wschodnich barbarzyńców" — Tung-hu, tych samych, których w 209 r. p.n.e. rozgromili i na długo osadzili w karbach Hunowie. Potem plemiona objęte wspólną nazwą Tung-hu zaczęły się bardziej oddzielać od siebie i przyjmować odrębne nazwy, m.in. właśnie Sienpi (Sienpijczyków), ale także inne, np. Wuhuanów. Warto z naciskiem tu podkreślić, że jedni i drudzy, zarówno Sienpijczycy, jak Wuhuanowie, mogą być z dużym prawdopodobieństwem zaliczani do plemion protomongolskich, chociaż łączą ich niektórzy badacze z grupą mandżursko-tunguską.

40

W I w. p.n.e. nastąpiły procesy, które można w tych epokach obserwować dość często także na lic innych układów plemiennych. Sienpijczycy mieli swoje koczów iska na terenach dzisiejszej Mongolii Wewnętrznej; gdy związek państwowy Hunów osłabł zbliżając się ku swemu kresowi, plemiona Sienpi zaczęły nagle wykazywać niezwykłą prężność i energię. Wiadomo już, że te bojowe cechy uzewnętrzniły się potem m.in. w eksterminacji Hunów północnych, dokonanej przed upływem pierwszego stulecia n.e. wspólnie z Chińczykami, Hunami południowymi oraz innymi jeszcze stepowymi plemionami. Wyżej wspomniano także o procesach asymilacyjnych jako

0 jednym z rezultatów likwidacji Hunów północnych; nazwa „Sienpi" nabiera w ten sposób znacznie szerszego niż przedtem znaczenia, odnosi się już do całego zespołu ludów, które weszły w skład związku plemiennego Sienpijczyków.

Było to państwo o dość luźnej jeszcze organizacji, zacieśniającej się jednak w miarę upływu czasu. Wypełniały go, jak u wszystkich zresztą ówczesnych nomadów, czynności wymienne i — o wiele częściej najazdy na sąsiadów, głównie na Chiny. Stosunek do Chin był w ogóle osobliwy. Wspólnie przygotowywano zagładę Hunom północnym - i stąd rodziła się przyjaźń, mogło się zdawać, że długotrwała. Nie brakowało zresztą przejawów przyjaźni, brakowało tej trwałości. W drugiej połowie II w. Sienpijczycy zaczną wielką serię swoich najazdów na prowincje chińskie.

Użycie nazwy „państwo" w odniesieniu do sienpijskiego związku plemiennego nie może pretendować do ścisłości bez wskaźników chronologicznych. Nie jest to jeszcze właściwie państwo w pierwszym okresie swojej egzystencji, tj. od połowy I do połowy II w. Przy nie najgorzej już rozwiniętej bazie gospodarczej (rolnictwo — aczkolwiek nie jako podstawowa gałąź wytwarzania, rzemiosło) mocno tkwiły jeszcze w ustroju formy rodowo-plemienne, m.in. powoływanie wodzów drogą wyboru. Pomyślnie prowadzone wojny i bogactwa gromadzone w rezultacie częstych najazdów stosunkowo szybko pogłębiały jednak wyrwę w dotychczasowych stosunkach wewnętrznych i rodziły zmiany, otwierające przejście do form społeczeństwa klasowego. Wspólnota rodowa przestawała mieć znaczenie, intensywnie uzewnętrzniało się rozwarstwienie majątkowe, zaczęły się ujawniać tendencje do przekazywania władzy w dziedzictwie, otwierało się zatem też szerokie pole działania dla energicznych i utalentowanych jednostek; jeszcze w pierwszej połowie II w. jedna z nich potrafiła dojść do wyjątkowych osiągnięć.

W latach 137 — 181 na czele związku plemiennego Sienpi stał Tanszihuaj, wódz jeszcze wybrany, który jednak po otrzymaniu najwyższej godności mocno ujął władzę w ręce i przystąpił do szeroko zakrojonej polityki podbojów. Udawało mu się właściwie wszystko,

41

tym bardziej że Chiny właśnie wtedy przechodziły jeszcze jeden z tak wielu okresów słabości. Tanszihuaj opanował wszystkie terytoria zajmowane kiedyś przez związek plemienny Hunów, a Chińczycy daremnie wysyłali wojska dla obrony przed nim swoich granicznych posiadłości. Uważa się go za właściwego twórcę państwa sienpijskiego, które tak znacznie rozszerzył, a ponadto uporządkował i zreorganizował system zarządzania rozległymi terytoriami. Jak wielu innych zdobywców, nie potrafił jednak zapewnić trwałości swojemu dziełu na przyszłość i zaraz po jego śmierci rozpoczęły się walki wewnętrzne, toczone z coraz większą zaciekłością przez przywódców plemiennych. Siła państwa jako całości utrzymywała się mimo wszystko jeszcze ponad pół wieku, ale koniec był nieuchronny, zwłaszcza że oczywiście Chiny też wszelkimi sposobami starały się podsycać wszystkie tamtejsze konflikty. W drugiej połowie III w. przestał istnieć związek państwowy Sienpijczyków — w dalszej przyszłości już tylko niektóre z jego plemion zapisywały się mocniej na kartach historii, jak np. Tabgacze (Topa), twórcy państwa Wej.

ZMIENNE LOSY PLEMION STEPOWYCH. KAGANAT ŻOUŻAŃSKI

Ludy środkowoazjatyckie szybko niekiedy wznosiły się w górę, szybko też spadały, nawet ulegając zupełnemu czy prawie zupełnemu zapomnieniu. Bez względu na wszystko, zadziwiająca jest jednak ich liczebność i prężność. W niezliczonych walkach wewnętrznych, najazdach i wojnach krew lała się nieraz strumieniami, wojownicy z poszczególnych plemion całymi masami ginęli, ludność opanowanych choćby przejściowo terenów szła równie masowo w niewolę, straszny był wszędzie i zawsze los kobiet. Egzystencja wielkich związków państwowo-plemiennych nie przemijała jednak właściwie nigdy bez pozytywnych śladów. Przy rozpatrywaniu tych spraw stykamy się z problemem bardzo zasadniczym, a w nauce wyjątkowo spornym: czy możliwy jest postęp techniczny w społeczeństwie nomadów? Dzisiaj już dla większości badaczy reliktów starej stepowej kultury, przede wszystkim materialnej, raczej nie ulega wątpliwości, że koczownicy też zostawili po sobie wiele cennych osiągnięć, przydatnych głównie dla swoich następców, dla przyszłych ludów stepowych i pasterskich. Wynalezienie strzemienia, udoskonalenie łuku i broni siecznej (krzywe szable), wprowadzenie istotnych zmian w sposobie odziewania się (spodnie) i mieszkania (okrągłe jwty) oraz wielu innych — wszystko to przynosiło nieocenione korzyści już aktualnie, zaraz po wynalezieniu i zastosowaniu, w przyszłości zaś znacznie ułatwiało dalszy postęp.

42

Oddając sprawiedliwość starym plemionom koczowniczym, nie należałoby jednak popadać w przesadę i odsądzać apodyktycznie od czci i wiary wszystkich przeciwników, jeśli tylko oni sami nie są bezpodstawnie apodyktyczni. Cywilizacja stepowa wykształciła się w odmiennych warunkach i miała zupełnie specyficzny charakter; w połączeniu z grabieżami i zniszczeniami dokonywanymi w ciągu wieków przez te same plemiona stepowe w Azji, a potem także w Europie, powstaje obraz, od którego nie można było się oderwać bez uczucia grozy. Nauka musiała dojść do maksymalnie udoskonalonych metod, ażeby za postacią niosącego pożogę i śmierć barbarzyńcy dostrzec także postęp. Nie są przy tym tak bardzo jednolite, co więcej, czasem zmieniają się też z zastanawiającą częstotliwością poglądy na grabieżcze wyprawy oraz oceny ich inicjatorów i wykonawców. Dotyczy to już jednak epok znacznie późniejszych.

Wracając do aktywności i prężności dawnych ludów można jeszcze posłużyć się innymi przykładami, m.in. plemienia nazywanego Żoużanami, także protomongolskiego, jednego z wielu w związku plemiennym Sienpijczyków. Żoużanie pozostawali też przez pewien czas w zależności od państwa Wej, już jednak od początku V w. datuje się ich własny związek państwowy, kaganat żoużański. W skład jego wchodziły rozległe terytoria — m.in. cała dzisiejsza Mongolska Republika Ludowa, zachodnie rejony Mandżurii i — na wschodzie — część regionu Sinciang-Ujgur. Żoużanom też potrzebne były szerokie kontakty wymienne, najdogodniejsze z Chinami, od których oddzielało ich państwo Wej, toteż długo toczyli z nim walki.

Kaganat obejmował różne plemiona, wśród nich wiele ałtajskich (tureckich), które niechętnie znosiły ten związek. Poza tym — dla wszystkich koczowniczych państw prawidłowością historyczną były zaciekłe i bezwzględne walki wewnętrzne; Żoużanie także wyniszczali się wzajemnie, państwo ich słabo, niektóre plemiona przestawały uznawać władzę kaganów. W połowie VI w. kaganat żoużański runął pod naporem ludów tureckich. Z kolei rozpoczął się ich okres na Wielkim Stepie.

43

IV. PAŃSTWA WCZESNOFEUDALNE NA TERYTORIACH MONGOLSKICH

KAGANAT TURECKI (TURKUCKI)

kres kaganatu żoużańskiego przypada dokładnie na połowę VI w.; w 552 r. Żoużanie ponieśli ciężką i decydującą klęskę, a ich władca sam pozbawił się życia. Zatriumfowali przeciwnicy — ludy tureckiego związku plemiennego, tworząc nowe państwo, nazywane w historiografii przeważnie kaganatem (także chanatem) tureckim. Miał on przetrwać prawie 200 lat (552 — 745), przy czym w tych granicach czasowych mieści się wszystko: dojście do znaczenia i potęgi, wojny i najazdy kończące się sukcesami, ciężkie ciosy, jakich doznawano, różne układy sojusznicze, wyniszczające walki wewnętrzne i wreszcie — upadek i koniec. Niemałe kłopoty nastręcza sama nazwa — określenie „chanat turecki" brzmi zbyt nowocześnie i sprawia wrażenie, że chodzi po prostu o przodków współczesnego narodu tureckiego, i to o przodków niemal w prostej linii. Omawiany związek państwowy nie obejmował jednak wyłącznie ludów należących do tureckiej grupy językowej; z drugiej zaś strony określenie „turecki" odnosić się też będzie do całego szeregu plemion spoza tego kaganatu. Rozprzestrzenienie się ludów tureckich w Azji Środkowej (rozumianej w jak najbardziej szerokim sensie), częściowo na Syberii, potem także w zachodnich rejonach Azji i we wschodniej innych — to kompleks niezwykle osobliwych, ale mogących zaimponować zjawisk historycznych.

Nazwa „turecki" pochodzi od nazwy „turk" (u z dwiema kropkami), którą określał siebie jeden ze starych ludów środkowo azjatyckich, a która zrobiła z czasem taką karierę i dziś jeszcze jest nadrzędną dla całej wielkiej rodziny językowej. Należące do niej narody mają od dawna nazwy zupełnie odrębne (Tatarzy, Uzbecy, Kirgizi, Jakuci), czasem tylko podobne (Turkmeni) i tylko już Turcy właściwi nazywają siebie „turk". Wystarczy ten krótki komentarz, żeby zrozumieć trudności, nieuniknione w operowaniu kategoriami historycznymi. Rosyjska nauka radzi sobie obocznościami „tiurkskij" i „turieckij"; w polskiej literaturze historycznej próbowano wprowadzać wyraz „tiurkski",

44

co trudno inaczej nazwać niż całkowitym bezsensem. Nie warto jednak rezygnować z poszukiwania cechy wyróżniającej i dlatego określenie ..kaganat turkucki", zaproponowane zresztą też przez naukę rosyjską i może nie całkiem usprawiedliwione, uznać trzeba za bardziej dogodne - jest w każdym razie przynajmniej optycznie do zniesienia. Nic złego też, gdy się pisze „kaganat turecki" albo używa obu nazw wymiennie.

W dziejach tego kaganatu rysuje się szczególnie wyraziście pierwsze trzydziestolecie — okres, w którym politykę najazdów i podbojów prowadzono najbardziej intensywnie na ogromnej przestrzeni od zachodniej Mandżurii do Amu-darii. Pod władzą kaganów turkuckich znaleźli się mieszkający w Mandżurii Kitanowie f ich również kiedyś wywyższy historia, co prawda, nie na długo) oraz koczujący wtedy nad górnym Jenisejem Kirgizi, którzy w przyszłości też utworzą swój kaganat. Pod uderzeniami Turkutów padło królestwo Heftalitów. jeszcze jedno zjednoczenie państwowo-plemienne o nie całkiem przejrzystym składzie etnicznym, które ukształtowało się w połowie V w. w Azji Środkowej. Zasięg oddziaływania politycznego trudno przedstawić dokładnie, prawdopodobnie wchodziły do niego częściowo terytoria Afganistanu i Turkiestanu Wschodniego oraz północno-zachod-nich Indii. Zasługiwałoby przy tym na uwagę, że nazywano Heftalitów także Białymi Hunami, co mogłoby ewentualnie sugerować jakaś łączność z istniejącym przedtem w Siedmiorzcczu i w Górach Tarbagatajskich państwem, założonym przez potomków Hunów północnych (por. rozdział III).

Główny ośrodek kaganatu turkuckiego mieścił się w Mongolii. nad górnym Orchonem, i dlatego używa się też w odniesieniu do Turkutów nazwy „Turcy orchońscy". Z Mongolii wychodziły ich wojska w różne strony; narzucono pewne formy uzależnienia daninę uiszczaną w tkaninach jedwabnych — nawet dwu państwom północnochińskim, tzw. Północnemu Czi i Północnemu Czou (Chiny przechodziły wówczas okres rozbicia terytorialnego). W 571 r. Turkuci zaczęli wojować z Persją, zawarłszy przedtem sojusz z cesarstwem bizantyjskim; pozwoliło im to rozszerzyć swoje posiadłości aż poza Amu-darię. Co więcej, nie krępując się specjalnie zobowiązaniami sojuszniczymi, próbowali nawet atakować uzależnione politycznie od Bizancjum miasta na Krymie, m.in. Chersonez Taurydzki: oblegano go w 581 r.

W tym jednak czasie zaczęły w kaganacie dochodzić do głosu przeciwieństwa wewnętrzne. Zbyt wiele nagromadzono bogactw w zbyt krótkim czasie, żeby mogła się dłużej utrzymywać dotychczasowa równowaga, najpierw regulowana nieustannymi sukcesami, a później właśnie dlatego rozluźniona. Stosunki społeczne zaczęły się szybko przekształcać, ogromne zdobycze wojenne umacniały siłę arystokracji,

45

której zaczęła ciążyć silna władza centralna, tym bardziej że nieustannie przyłączano nowe posiadłości i w związku z tym pojawiały się perspektywy utwierdzania się w nich jak w oddzielnych księstwach. Wszystkie te odśrodkowe tendencje (dołączył się do nich nacisk od strony Chin) działały ze zdumiewającą szybkością — jeszcze przed końcem VI w. kaganat turkucki rozdzielił się na wschodni i zachodni. Kaganat wschodni obejmował głównie terytorium Mongolii, zachodni sięgał od Dżungarii do Morza Kaspijskiego. Oba państwa nie pozostawały z sobą w przyjaźni, a całą sytuację komplikował do reszty ich stosunek do Chin i odwrotnie — panujących wtedy dynastii chińskich do jednego i drugiego kaganatu. Od początku IV do końca VI w. w Chinach, rozdartych politycznie, osłabianych ciągłymi walkami wewnętrznymi i nękanych najazdami plemion koczowniczych, panowały różne dynastie, zmieniając się aż nadto często. Mimo jednak tych różnorodnych i długotrwałych trudności kraj nie przestawał być bogaty i gęsto zaludniony, a jego siły wojskowe dawały się niejednokrotnie mocno we znaki państwom stepowym.

TURKUCI I CHINY

Taką też rolę odegrał w rozbiciu kaganatu turkuckiego założyciel jednej z kolejnych dynastii chińskich (Suej), Jang Cien, po objęciu władzy cesarskiej dzięki udanemu przewrotowi w 581 r. On właśnie uważany jest za zjednoczyciela Chin po długim okresie rozbicia, on też ingerował aktywnie w sprawy wewnętrzne kaganatu turkuckiego, przyczyniając się do jego rozpadu. W tych czasach wszystko jednak zmieniało się szybko i często; z kolei kaganowie wschodnioturkuccy robili, co mogli, ażeby wywołać i utrzymać zamęt w Chinach. Nie było to nawet zbyt trudne, bo walki wewnętrzne tam nie ustawały, a Jang Cien umarł nagle w 604 r. Niedługo później, w 618 r., upadła jego dynastia ustępując miejsca nowej dynastii Tang, której dane było panować długo, 618 — 907. Chiny tylko więc zyskały na tej zmianie, zwłaszcza że już w początkowym okresie reprezentowało dynastię kilku władców wybitnych, aktywnych, rzeczywiście zasłużonych dla trwałej konsolidacji kraju. Jeden z pierwszych, Taj-cung (Tai Tsung, 627 — 649), rozgromił Turkutów i położył kres samodzielnemu państwu wschodnioturkuckiemu (630 r.) — na lat pięćdziesiąt.

W przedostatnim dziesięcioleciu VII w. potrafili jednak Turkuci jeszcze raz zdobyć się na nie byle jaki wyczyn. Po wznieceniu powstania i wielu zaciekłych walkach udało się restytuować kaganat wschodnioturkucki, chociaż na mniejszym obszarze niż przedtem. Przywódcą powstania był jeden z przedstawicieli arystokracji turkuckiej, Kutług (Elteres-chan, ,,zbieracz ludów"); jego następcom też

46

nie brakowało inicjatywy ani ochoty do prowadzenia wojen, podporządkowane zaś sobie plemiona każdy z nich starał się utrzymywać w zależności żelazną ręką. Wiecznie trwać to nie mogło, przeciwieństwa wewnętrzne nie ulegały żadnemu rozluźnieniu, rosły w siłę inne plemiona w tym samym kaganacie, nie przestawali oddziaływać na niego destrukcyjnie władcy Chin. W 745 r. kaganat wschodni przestał istnieć, rozbity przez Ujgurów.

O parę lat wcześniej zakończyła się egzystencja dziejowa kaganatu zachodnioturkuckiego. Słabnąc wyraźnie już od początku VII w., chociaż nie bez krótkotrwałych okresów, w których uzewnętrzniała się jeszcze siła i bojowość, państwo to traciło jedną posiadłość po drugiej, potem zostało uzależnione od Chin, dźwignęło się jeszcze raz zrzucając tę zależność w 704 r., lecz w 740 r. skończyło się wszystko.

Dwuwiekowe dzieje kaganatu turkuckiego odznaczają się, jak z tego widać, uderzającym bogactwem wydarzeń i przemian o różnym charakterze. Do dziejów Mongolii odnoszą się przede wszystkim te procesy, które rozwijały się na jej terytorium, a więc najpierw we wschodniej części kaganatu, a później w kaganacie wschodnioturkuckim — tam bowiem miały swoje siedziby wchodzące w skład państwa Turkutów plemiona pro to mongolskie. Baza gospodarcza całego kaganatu sprowadzała się głównie do hodowli bydła, lecz nie w gospodarstwach osiadłych; zajmowali się tym pasterze-koczownicy. Rolnictwo miało z natury rzeczy mniejsze znaczenie, chociaż poświęcano mu się także, a przy wyrobie narzędzi do uprawy roli używano też żelaza. Mówiąc o tym, warto wyeksponować stosunkowo wysoki poziom rzemiosła u Turkutów, którzy sami od dawna znali się na wytapianiu żelaza i jeszcze pozostając w zależności od państwa żoużańskiego płacili mu daninę właśnie w żelazie.

Stosunki społeczne kształtowały się na pograniczu przeżytków rodowo-plemiennych i pierwszego stadium feudalizacji. Relikty przeszłości polegały na tym, że nadal utrzymywały się rody i ich naczelnicy, arystokracja rodowa. Cechy wczesnego feudalizmu uzewnętrzniały się w stałym uzależnianiu przez tę arystokrację wolnych nomadów, zmuszanych do różnych powinności służebnych i danin w naturaliach. Praca niewolnicza też miała znaczenie i w ówczesnym systemie trzeba ją uznać za niezbędną, mimo że w żadnym państwie stepowym niewolnictwo nie wykroczyło poza pewne granice i nie rozwinęło się do stopnia formacji społeczno-ekonomicznej.

Na uwagę zasługiwałyby również pewne osiągnięcia w organizacji wewnętrznej (drogi, stacje pocztowe) oraz elementy rozwoju kultury materialnej i duchowej. Najważniejsze jest pismo — Turkuci pierwsi spośród wszystkich ludów Azji Środkowej zostawili wiadomości o sobie w inskrypcjach, odnalezionych właśnie w Mongolii, nad brzegami Orchonu i Selengi.

47

Dla ścisłości trzeba dodać, że nie są to jedyne inskrypcje starotureckich ludów, znajdowano je także w różnych innych częściach Azji Środkowej, m.in. w rejonie górnego Jeniseju i tam nawet najwcześniej, bo już na przełomie XVII i XVIII w. Pomniki znalezione w Mongolii mają szczególne znaczenie, dostarczają bowiem niezwykle cennych informacji do dziejów kaganatu wschodnioturkuckiego i ujgurskiego. Inskrypcje te odkrył w 1889 r. archeolog i etnograf rosyjski Mikołaj Jadrincew (por. s. 233).

Zachowane teksty napisane zostały starotureckim pismem runicznym - wynaleziono je wzorując się na alfabecie aramejskim. Tekst najważniejszy wyryto na steli nagrobkowej Kul-tegina (u z dwiema kropkami) (um. 731 r.) — był to brat kagana wschodnioturkuckiego Bilge (716 — 734). Inskrypcje dotyczą głównie wydarzeń z pierwszych kilkunastu lat VIII w., zawierają epitafia kilku wybitnych osobistości, prócz tego jednak też — relacje o dziejach Turków od połowy VI w. Teksty mają charakter wyraźnie agitacyjny — jeden z badaczy rosyjskich, który się tym ostatnio zajmował (Lew Gumilow), w ten sposób ujmuje ten problem: „inskrypcje mają charakter orędzi do szerokich rzesz społeczeństwa tureckiego. Cel tych orędzi nie jest wcale ukryty: mają one przekonać i pozyskać li-d, celem ich więc jest agitacja i dlatego materiał historyczny, do którego się odwołują, jest odpowiednio dobrany".

Byłoby to jeszcze dość jasne, chociaż wymyka się spod tej jasności przynajmniej jedno: o czym inskrypcje miały lud przekonać i do czego go pozyskać. Można się zresztą uspokoić prostym chyba domniemaniem, że chodziło o przekonanie ludu, iż to. co jest, jest dobre i najlepsze. Bardziej niepokoją te „szerokie rzesze społeczeństwa tureckiego" — autor w ogóle zbyt często wykazuje predylekcję do ujmowania bardzo starych kategorii historycznych w sformułowaniach mogących się odnosić bodaj tylko do współczesności. Nie wydaje się również, żeby można było bez wahania podpisać się pod takim sformułowaniem: „wydarzenia opisane są w inskrypcjach dość wiernie, ale nie jest to opis wyczerpujący. Jest to zresztą zrozumiałe, w dokumencie agitacyjnym bowiem bezstronność byłaby nie tylko niestosowna, lecz wręcz przeciwwskazana. Samo już istnienie takiego gatunku literackiego świadczy o tym, że siła słowa była w pojęciu Turków siłą realną". I ostatnie zdanie, o charakterze bardzo daleko idącego wniosku: „Wynika stąd, że społeczeństwo osiągnęło wyższy szczebel rozwoju i że istniała już opinia publiczna".

W jakiejś mierze jest to na pewno prawdą, chociaż byłoby prawdą bez żadnych zastrzeżeń dopiero wtedy, gdyby dowieść, że ówcześni Turcy mogli rzeczywiście masowo zaznajamiać się z treścią tych napisów. Odrzucając jednak te wątpliwości, przyznać trzeba, że materiał inskrypcyjny jest cenny, a i samo zastosowanie pisma zasługuje na wysokie uznanie.

48

Inskrypcje mają może mniejszą wartość nie tyle jako relacje o wydarzeniach, ile o osobach przedstawianych rozmyślnie według z góry powziętych założeń. Prócz tego dostarczają już w pełni wiarygodnych informacji o zainteresowaniach ówczesnego ludu, o jego umiejętnościach bojowych, także o wierzeniach.

CHANAT UJGURSKI

Po upadku obu kaganatów wyszedł na widownię dziejową Chanat Ujgurski (745 — 840). znowu z głównym ośrodkiem na terenie dzisiejszej Mongolii. Ujgurzy byli ludem tureckim, w przeważającej części koczowniczym, musieli więc zmieniać czasem swoje siedziby; w okresie największych swoich możliwości koczowali na stepach mongolskich. Tam też rezydowali ich chanowie, państwo ich obejmowało jeszcze przytykającą do Mongolii-część Mandżurii, a na zachodzie Dżungarię.

O całkowitej jednorodności etnicznej Ujgurów też mówić nie można w odniesieniu do VIII w. W skład tego ludu wchodziły różne plemiona o różnych nazwach, wszystkie jednak czy prawie wszystkie pochodzenia tureckiego. W związku z tym zachodziły też pewne procesy integracyjne, do których włączały się pewne plemiona pokonane i uzależnione od Ujgurów, m.in. mieszkający na zachód od Dżungarii Karlucy. Potomkowie Ujgurów utrzymali się — niezależnie od politycznych losów państwa — przez wszystkie wieki do dnia dzisiejszego; jest ich ponad 4 mln w Chinach i około 100 tys. w radzieckim Kazachstanie.

Chanat Ujgurski zorganizowany był wewnętrznie na zasadach jak gdyby zbliżonych do centralizacji, a więc z silną .władzą chanów, którzy zarządzali poszczególnymi prowincjami za pośrednictwem namiestników. Była jednak w tych prowincjach i miejscowa arystokracja, władająca rozległymi pastwiskami stepowymi w systemie poważnie już zbliżonym do feudalnego. Poziom sił wytwórczych przewyższał te osiągnięcia, do których mogły dojść "poprzednie zjednoczenia plemienne, wśród nich także kaganat turkucki. Większym zróżnicowaniem odznaczało się przede wszystkim rzemiosło, m.in. także odlewnictwo żelaza, kamieniarstwo, tkactwo i wyroby przedmiotów zbytku, ze złota, srebra, brązu i kości. Ujgurzy budowali już miasta, niektóre z nich, np. stolica — Karabał-gasun, na lewym brzegu Orchonu — były silnymi twierdzami; otaczał je mur z basztami i głębokie rowy z wodą. Budowa miast świadczyć musi o zupełnie innym niż dawniej, bardziej rozwiniętym życiu wewnętrznym. Ci, którzy mieszkali w mieście, należeli już do ludności osiadłej, zajmowali się głównie rzemiosłem i potrzebowali nieustannie żywności, przede wszystkim mięsa, poza tym także skór, wełny i innych produktów,

49

których dostarczać mogli tylko koczownicy. Dość intensywna wymiana między stepem i miastem jest dlatego jedną z cech charakterystycznych dla struktury gospodarczej państwa ujgurskiego.

KULTURA I RELIGIA UJGURÓW

Ujgurzy mieli również dostosowane do swoich potrzeb pismo — wzorem było dla nich pismo sogdyjskie, szczególnie rozpowszechnione (podobnie jak i język sogdyjski) w Azji Środkowej niemal przez półtora tysiąclecia, od Aleksandra Macedońskiego do podbojów mongolskich w XIII w. n.e. Politycznie Sogdiana przechodziła różne i bardzo zmienne koleje, od starej satrapii perskiej poprzez panowanie macedońskiego zdobywcy, Seleucydów i królestwa grecko-baktryjskiego do tzw. państwa Kuszanów, na miejsce których przyszły wspomniane już plemiona Białych Hunów — Heftalitów, a po nich kaganat turkucki i wreszcie Arabowie. Sogdyjczycy przetrwali to wszystko dzięki swoim wyjątkowym osiągnięciom w dziedzinie kultury i bytu. Świetnie dawali sobie radę w operacjach handlowych, niemal zmonopolizowali handel jedwabiem na słynnym szlaku jedwabniczym wiodącym od Chin do Bizancjum, mieli wspaniałą architekturę, doskonale rzeźbili i — umieli pisać. Zwrócili się zatem Ujgurzy do źródła dobrych wzorów, przejmując — za pośrednictwem sogdyjskich misjonarzy manichejskich — pismo dla własnego użytku, chociaż trudności mieli przy tym niemało w związku ze spółgłoskowym charakterem pisma sogdyjskiego. Wszystkie ludy tureckie musiały to zresztą odcierpieć w ciągu całych wieków; sami Turcy też będą przez setki lat posługiwać się alfabetem arabskim, nawet w połowie nie odpowiadającym bogactwu ich zasobu samogłoskowego.

Pismo ujgurskie miało bieg pionowy i tak też je czytano. Zapożyczą je później (por. s. 22) od Ujgurów Mongołowie, a od nich Mandżurowie. W obu tych językach pisać się też będzie pionowo, w kolumnach biegnących od strony lewej ku prawej,

Bardzo zróżnicowane było życie religijne Ujgurów, przy czym znowu zwrócić trzeba uwagę na jeden moment niezwykle ważny: i pod tym względem prześcignęli znacznie swoich poprzedników, bo mieli już — można tak powiedzieć — religię państwową. W drugiej połowie VIII w. mocno ugruntował się w Ujgurii manicheizm, system religijny, którego twórcą był żyjący w III w. Mani. Działał on głównie w Persji, tam po raz pierwszy wystąpił ze swoją nauką, stanowiącą mało przejrzysty dla normalnego umysłu amalgamat chrześcijaństwa i zoroastryzmu w połączeniu z pewnymi jeszcze elementami innych systemów religijnych, tam też zdobył wielu pierwszych zwolenników i tam poniósł śmierć męczeńską w 276 r. Mimo to sekta rozwijała się nadal,

50

zyskując dzięki dobrej organizacji i umiejętnościom propagandowym dalszych wyznawców w Azji Środkowej, w Indiach i w Chinach. Sukcesy przeplatały się zresztą z okresami upadku i prześladowań; tak było też np. w Chinach, ale w Chanacie Ujgurskim odniesiono prawdziwy triumf. Nowa religia przyczyniła się również do wprowadzenia pisma, które stało się niezbędne do utrwalenia manichejskich tekstów modlitewnych.

Mimo wszystko manicheizm, system religijny trudny i bardzo nietolerancyjny, nie dawał widoków trwałej przyszłości. W Ujgurii miały swoich wyznawców także chrześcijaństwo i buddyzm, wielu Ujgurów pozostało szamanistami. Nie sprzyjali manichejczykom sąsiedzi, przede wszystkim Chiny; na zachodzie, w dzisiejszej radzieckiej Azji Środkowej, pierwszą religią był mahometanizm. Chanowie ujgurscy, zadziwiająco gorliwi wyznawcy nowej wiary, starali się jak mogli bronić manichejczyków w innych państwach przed grożącymi im nieustannie prześladowaniami. Sum Chanat Ujgurski nie mógł jednak się ostać. osłabiany walkami wewnętrznymi w obliczu coraz większej liczby wrogów na zewnątrz.

KONIEC UJGURII

Sami Ujgurzy też zresztą nie odznaczali się łagodnością. Ich ciężką rękę długo pamiętali mieszkańcy krain czy osad, które udawało im się opanować, także w Chinach. Przełom VIII i IX w. był jednak dla Ujgurii przełomem w sensie negatywnym; tarcia między różnymi ugrupowaniami przybierały coraz ostrzejszy charakter, a władzę obejmowali słabi, nie nadający się do sprawowania rządów chanowie. Podkreśla się też czasem niekorzystne następstwa manicheizmu — specyfika obrzędów manichejskich miała źle wpływać na życie rodzinne i to musiało się po dłuższym nieco czasie uzewnętrznić nawet w formach pewnej degeneracji. Spotkać się też można z innymi jeszcze, doić osobliwymi stwierdzeniami: manicheizm nakładał na swoich wyznawców m.in. obowiązek przestrzegania postów, a więc nawet koczownicy musieli zakładać ogrody warzywne, „żeby nie umrzeć z głodu", i oto zrodził się w ten sposób wspaniały bodziec do rozwoju uprawy roli. Zbyt przesadnie wygląda to już na pierwszy rzut oka.

Około 835 r. zaczęli atakować Ujgurię Kirgizi jenisejscy. Robili to także wcześniej, ale jeszcze np. w 818 r. potrafiono ich rozgromić. W czwartym dziesięcioleciu nie mieli już jednak chanowie ujgurscy sił ani do gromienia przeciwników, ani nawet do obrony, zwłaszcza że wespół z Kirgizami rzucali się na nich naczelnicy plemienni z własnego chanatu. W 840 r zwycięzcy zajęli stolicę chanatu, dokonali okropnych zniszczeń,

51

zabili chana i zawładnęli wielkimi bogactwami. Wielu Ujgurów zginęło, część zdołała przebić się na zachód, część próbowała jeszcze kontynuować rozpaczliwą walkę, ale w ciągu kilku następnych lat zlikwidowano wszystkie próby oporu; aktywny udział w tych akcjach brały również wojska chińskie.

Ci Ujgurzy, którym udało się zbiec w kierunku zachodnim, założyli — wśród najrozmaitszych zresztą perypetii — dwa niewielkie, lecz samodzielne państwa. Jedno z nich, w dzisiejszej chińskiej prowincji Kansu, przetrwało prawie do połowy XI w.; drugie ukształtowało się w Kotlinie Turfańskiej, w Turkiestanie Wschodnim, i z różnymi zmianami (na początku XIII w. uznało dobrowolnie zwierzchnictwo wielkich chanów mongolskich, por. s. 82) istniało aż do drugiej połowy XIV w.

IMPERIUM KITAŃSKIE

Kirgizi utrzymali się w Mongolii około 80 lat. Wyparli ich stamtąd Kitanowie, tworząc jeszcze jedno, przejściowo bardzo silne państwo stepowe nazywane nawet cesarstwem (imperium). Pewna jest wspólność pochodzenia Kitanów i innych ówczesnych plemion protomongolskich. w tym więc sensie państwo kitańskie ma szczególne znaczenie przy rozpatrywaniu antecedencji dziejów Mongolii. Wiadomo również, że pierwotne siedziby {koczowiska) Kitanów znajdowały się na wschód od pustyni Gobi.

Mniej pewne są elementy chronologiczne, dotyczące pierwszych wieków ich znanej nam egzystencji. Najprawdopodobniej już w III w. oddzielili się jako odrębne plemiona z zespołu plemion sienpijskich, nieustannie prowadzili walki z sąsiednimi plemionami, nie brakowało też konfliktów^ między nimi a Chinami. Pod tym względem nie ma zbyt wielkich różnic w całym obrazie przeszłości Wielkiego Stepu — tak samo przecież wyglądały dzieje wszystkich innych plemion, które potrafiły doprowadzić do utworzenia związków państwowych pod swoim przewodnictwem.

Nie od razu utworzyli taki związek Kitanowie. Walki toczone przez nich kończyły się różnie, musieli zatem czasami godzić się na uznanie obcego zwierzchnictwa, zwykle chińskiego, chociaż np. także kaganat turkucki zmuszał ich do płacenia danin. Mimo to pozostawali zawsze plemieniem silnym i rządzili się autonomicznie, a w drugiej połowie IX w. wzmocnili się na tyle, że sami mogli przystąpić do uzależniania innych plemion. Przypływ nowych sił nie był oczywiście całkiem niespodziewany, uwarunkował go przede wszystkim wzrost poziomu sił wytwórczych, zróżnicowanie majątkowe rodów, zarzucenie systemu wyborów wodza. Na czele całego ludu stają ludzie silni, energiczni,

52

nie liczący się ze środkami, gdy chodziło o utrwalenie władzy. W ten sposób powstawały i rozwijały się zalążki organizacji państwowej, proces wyraźnie żywotny mniej więcej od polowy VIII w.

Minęło jeszcze 150 lat, lecz siły Kitanów nie słabły. Na początku X w. stał na ich czele Jelu (u z dwiema kropkami) Ampahan, wódz niezwykle energiczny i zdolny, także jednak przebiegły i bezwzględny. Pomyślne walki z sąsiednimi plemionami i słabość Chin, które przechodziły wtedy wojnę domową, do tego stopnia umocniły jego pozycję, że już w 916 r. ogłosił się imperatorem, i to — przynajmniej w nazwie — całego wszechświata. Sam przyjął tytuł „Cesarza Niebios", żonę kazał tytułować „Cesarzową Ziemi". Rzeczywiście, trudno nie nazywać jego kraju przynajmniej po prostu cesarstwem, zwłaszcza że dalsze podboje też mu się na ogół udawały. Jelu Ampahan uzależnił m.in. mandżurskie plemię Dżurdżenów i wyparł Kirgizów z Mongolii, chociaż sami już nie mieli, zdaje się. zbytniej ochoty tam pozostawać; pierwotne siedziby w dorzeczu górnego Jeniseju o wiele lepiej nadawały się do życia osiadłego. przede wszystkim ze względu na bardzo urodzajne ziemie.

Jelu Ampuhan umarł w 927 r. Jego następca. Tokuang, też mieszał się czynnie w sprawy wewnętrzne Chin (zresztą proszono go nawet o to) i potrafił nawet przyłączyć do swego państwa dość znaczną cześć rdzennego terytorium chińskiego z dzisiejszym Pekinem włącznie. W tym właśnie czasie zaczęto imperium Kitanów nazywać z chińska — Liao. Chiny w ogóle pociągały bardzo intensywnie władców kitańskich, nie tylko jako inicjatorów anektowania coraz to nowych terytoriów, poddawali się bowiem też wpływom cywilizacyjnym Chin i usilnie popierali sinizację własnych plemion. Przyczyny nie są łatwe do wyjaśnienia, być może, uważali włączenie się w krąg cywilizacji chińskiej za ważny czynnik utrwalenia siły swojego państwa. Bez względu jednak na to, ludność chińska nie chciała znosić ich panowania, zwłaszcza że Kitanowie mieli ciężką rękę, nie wiedzieli, co to litość, i nie nadaremnie państwo ich nazwano Liao — żelaznym. Nadał zatem trwały walki i nadal się zabijano, jak przedtem i potem. Trudno bez końca opisywać, jak wiele strasznego okrucieństwa towarzyszyło każdemu, choćby przejściowemu, choćby efemerycznemu sukcesowi — nie chodzi przy tym oczywiście ani tylko o Kitanów, ani tylko o Chińczyków, ani tylko o wojny. Tak samo wyglądały walki wewnętrzne, niezliczone przewroty pałacowe w Chinach, konflikty rodzinne i wiele, wiele innych aspektów w tych stosunkach, które w nowoczesnym języku noszą nazwę międzyludzkich.

Harmonii i miłości między Kitanami i Chińczykami być nie mogło, Chińczycy zawsze uważali Kitanów za barbarzyńców. Trzeba jednak przyznać, że osiągnięcia tego barbarzyńskiego państwa stanowiły znaczny krok naprzód

53

w porównaniu ze wszystkimi poprzednimi organizmami państwowymi. Pasterstwo było wprawdzie główną podstawą ekonomiki, ale tylko w północnych rejonach kraju, na południu przeważało już rolnictwo. Na wysokim poziomie stało rzemiosło, dużą wagę przywiązywano do rozwoju stosunków handlowych, łącznie z wprowadzeniem do obiegu monet z brązu. Zróżnicowało się władanie ziemią, która pozostawała w posiadaniu władców, poszczególnych dostojników albo klasztorów buddyjskich. Pierwsza połowa X w. to okres bardzo znacznego rozszerzania się buddyzmu w cesarstwie Liao. Do najcięższych prac używano niewolników, którzy rekrutowali się głównie z jeńców wojennych; można było jednak też stać się niewolnikiem za popełnienie przestępstwa.

UZALEŻNIENIE KRÓLESTWA SIA

Nieustanne tarcia wewnętrzne, bunty różnych plemion i walki o zdobycie najwyższej władzy tak samo charakteryzują imperium Kitanów, jak wszystkich ich poprzedników i sąsiadów. Chiny czyniły niekiedy prawie nadludzkie wysiłki, żeby unicestwić znienawidzonego okupanta niektórych terytoriów, ale jeszcze cały wiek XI był mimo wszystkich przeciwieństw korzystny dla Kitanów, jeszcze musiały Chiny płacić wysoką daninę corocznie, a nawet godzić się na dalsze ustępstwa terytorialne, chociaż niewielkie. Walczyli również Kitanowie z królestwem Sia (nazwa chińska), założonym w końcu X w. przez Tangutów, lud należący do tybetańsko-birmańskiej rodziny językowej; po trwających kilka lat i bardzo ciężkich zmaganiach udało się wreszcie Kitanom w 1053 r. zmusić Tangutów do uznania stosunku zależności wobec państwa Liao.

Dane źródłowe dotyczące królestwa Sia (dokładniej: Si Sia — Zachodnie Sia) nie są zbyt precyzyjne. Nie budzi już natomiast wątpliwości problem pochodzenia Tangutów, którzy prawdopodobnie w VIII w. wywędrowali ze wschodniego Tybetu i osiedlili się w północnych Chinach, na wyżynie Ordos. Uzależnieni od Chin, zachowywali jednak Tanguci swoje indywidualne oblicze plemienne, oddawali cesarstwu chińskiemu określone, czasem bardzo poważne usługi (pomagali w tłumieniu groźnych powstań), dwór nadawał ich wodzom godności i tytuły. W 982 r. sprzykrzyła się Tangutom zależność od Chin, próby jej zrzucenia trwały długo, prawie całe ćwierćwiecze; wreszcie ceł osiągnięto — Chiny musiały zgodzić się z suwerennością państwa, nazwanego Si Sia. Terytorialnie państwo to obejmowało środkową część Chin północnych — dzisiejsze prowincje Kansu i Szensi. Władcy Tangutów też nie potrafili stawić czoła pokusie — w 1038 r. ich panujący ozdobił się tytułem cesarskim,

54

chociaż nie używał go w stosunkach z cesarzem chińskim. Niedługo potem zaczęły się walki z Kitanami i mimo zaciekłego oporu trzeba było uznać ich zwierzchnictwo.

PAŃSTWO DŻURDŻENÓW I KARAKITANÓW

Historycznie nie ma to jednak zbyt wielkiego znaczenia, ponieważ już od końcowych dziesięcioleci XI w. imperium Kitanów zaczęło pogrążać się w chaosie wewnętrznym i zbliżać do upadku. Nastąpił on, gdy do szeregu przyczyn, które go uwarunkowały, dołączyła się najważniejsza: nieustanne walki ze zbuntowanym plemieniem (mandżursko-tunguskim) Dżurdżenów. Długie działania wojenne miały bardzo skomplikowany charakter, Kitanowie sprzymierzali się z Tangutami, Dżurdżeni mieli oczywiście za sobą pomoc ze strony Chin, którym zulczulo na zlikwidowaniu państwa kitańskiego. Wysiłki broniących się Kitunów nie zdały się na wiele, w 1125 r. imperium Liao przestaje istnieć. Na przeciąg jednego stulecia objęli jego terytorium Dżurdżeni, zakładając państwo nazwane Kin (Cin). Samodzielna egzystencja tego państwa liczy się od lat nieco wcześniejszych, od 1115 r., jego koniec nastąpi w 1234 r. Połowa XII w. to okres szczytowy siły politycznej Dżurdżenów, którzy zmuszą w tym czasie także państwo Tangutów do uznania swego zwierzchnictwa, a od Chin pobierać będą daninę; Chiny były szczęśliwie krajem bardzo bogatym; mogły przez całe stulecia płacić niezliczonym ludom stepowym daninę, głównie w jedwabiu i srebrze.

Po zlikwidowaniu państwa Liao przez Dżurdżenów kilkadziesiąt tysięcy Kitanów zdołało jednak ujść na zachód; kierunek ten nie po raz pierwszy okazywał się zbawienny w latach klęsk i rozpaczy, doświadczyli już tego kiedyś np. Hunowie — exodus na zachód pozwolił wielu z nich przetrwać jeszcze dość długo. Ci Kitanowie, którzy wywędrowali uchodząc przed Dżurdżenami, nazwani zostali później (w średniowiecznym piśmiennictwie historycznym) Karakitanami lub Karakitajami; druga nazwa, choć bardziej powszechnie używana, może jednak w polskim tekście sugerować, że przekalkowano ją z rosyjskiego i że chodzi np. o „Czarnych Chińczyków", Karakitanowie potrafili po niezliczonych, przeróżnych i zadziwiających nieraz perypetiach, korzystając głównie z pomocy Ujgurów, stworzyć nowe państwo (około 1140 r.), które przetrwało do 1218 r. Na czele jego stali władcy (były także władczynie) z tytułem gurchanów; pierwszym gurchanem był jeden z książąt kitańskich, Jelu Taszy, który nie chciał się podporządkować Dżurdżenom. Człowiek to był niezwykle interesujący, obdarzony nieprawdopodobnymi zasobami energii, nie załamujący się w najgorszej nawet sytuacji, a przy tym dobry wódz i zręczny dyplomata.

55

Państwo gurchanów rozpościerało się na terytorium znacznej części Turkiestanu, od kraju Tangutów na wschodzie do Syr-darii i Kaszgaru; uzależnili ponadto gurchanowie leżące na zachód od Syr-darii państwo szachów Chorezmu i zwycięsko walczyli z innymi mahometańskimi władcami w mniejszych państewkach Azji Środkowej. To właśnie wokół Karakitanów oplotła się legenda o istnieniu w Azji Środkowej chrześcijańskiego państwa? rządzonego rzekomo przez „kapłana Jana" (księdza Jana). Legenda ta miała źródło m.in. w pewnych sformułowaniach, których ubywał Jelu Taszy w swojej korespondencji. Przyczyniły się do tego także walki toczone przez Karakitanów z muzułmanami oraz dość ścisły związek między Kara-kitanami i Ujgurami; w ówczesnej Ujgurii, już nie manichejskiej, a przynajmniej nie bardzo manichejskiej, było oprócz wyznawców Buddy bardzo wielu nestorianów. Doktryna ta, która wzięła nazwę od patriarchy konstantynopolitańskiego z V w., Nestoriusza, znalazła w X w. niemało wyznawców wśród plemion tureckich i mongolskich Azji Środkowej. Nawiasem można dodać, te legendę o państwie kapłana Jana łączono w średniowiecznej Europie nie tylko z królestwem Karakitanów; próbowano to państwo lokalizować w różnych innych krainach szeroko rozumianej Azji Środkowej, a także w Etiopii, która przynajmniej była naprawdę chrześcijańska.

Kitanowie pozostawili po sobie wiele zabytków świadczących o wysokim poziomie różnych umiejętności, przede wszystkim budownictwa. Znali również pismo. Wspominając o tym trudno nie dodać, że znane było pismo i w państwie Tangutów.

56

V. BYT I ORGANIZACJA SPOŁECZNA PLEMION MONGOLSKICH

OBRAZ ETNICZNY LUDÓW STEPOWYCH

upadek państwa Liao w 1125 r. tylko pozornie zepchnął plemiona mongolskie (należałoby przypomnieć: Kitanowie byli ludem pochodzenia mongolskiego) z areny dziejowej i odjął im możliwości kształtowania czy współkształtowania przyszłych losów Wielkiego Stepu. Mogłoby się tak wydawać, bo ich następcy. Dżurdżeni, zaliczali się do zespołu plemion mandżursko-lunguskich. Dżurdżeńska dynastia Kin przetrwała wprawdzie więcej niż jedno stulecie - do 1234 r., właśnie jednak Mongołowie położyli jej kres. Poza tym w skład państwa Kin raczej nie wchodziła cała Mongolia, rozumiana w szerokim sensie, jako późniejsza Mongolia Zewnętrzna i przynajmniej znaczna cześć Wewnętrznej, tzn. jako ten wielki teren, na którym rozpościerały się siedziby plemion protomongolskich. Nie można dzisiaj z pretensjami do absolutnej ścisłości wykreślać granic ówczesnych ani w odniesieniu do państwa Dżurdżenów, ani Kitanów, ani Kirgizów, ani tych, którzy byli przed nimi. Granic w ogóle nie było, w grę wchodzić mogą pewne umowne linie zasięgu panowania, uzależnienia innych plemion, wpływów, możliwości szybszych kontrakcji w wypadku oporu. Dla określonych etapów historycznych możemy oczywiście czasem operować znacznie dokładniejszymi danymi, ale to zasadniczo nie zmienia postaci rzeczy.

Zastanawiające jest przecież, że centralne tereny protomongolskie odgrywają tak wyjątkową rolę w dziejach wczesnych państw stepowych. Już od czasów związku plemiennego Hunów tam się głównie kierowano i tam chciano mieć zasadnicze punkty oparcia — panowanie Ujgurów, a potem Kirgizów byłoby tu szczególnie znamienne. Po odejściu Kirgizów tendencje te uległy dość znacznemu nawet osłabieniu; w poszukiwaniu przyczyn nie natrafiamy na szczególne trudności — zainteresowania nowych, kitańskich władców zwracały się intensywnie w stronę Chin, a w ich własnym kręgu wielkie postępy robiła stale sinizacja, popierana też świadomie.

57

Były zatem plemiona mongolskie w XI i XII w. znacznie luźniej niż przedtem osadzone w ramach zjednoczenia państwowego i jak gdyby — używając sformułowania bez pretensji do zbytniej ścisłości — bardziej pozostawione samym sobie. Siedziby ich znajdowały się w różnych częściach rozległego obszaru od Wielkiego Muru Chińskiego na południu do Bajkału na północy, w zasadzie jednak na północ od Gobi, nad brzegami głównych rzek mongolskich. Trzeba od razu podkreślić, że przy odtwarzaniu ich rozmieszczenia terytorialnego nie pomija się zwykle też Tatarów, o których była już mowa, tzn. tych pierwotnych Tatarów, zespołu szczepów bardziej spokrewnionego z plemionami mongolskimi niż z tureckimi, tych samych, których nazwa otrzymała później bardzo szeroki zakres, a jeszcze później odnosić ją zaczęto już tylko do ludów tureckiej grupy językowej (tak jest do dzisiaj).

Wracając do najstarszego i najmniej, niestety, precyzyjnego znaczenia tej nazwy i biorąc za punkt wyjściowy stan rozmieszczenia plemion w XII w., a więc w ostatnich już dziesięcioleciach przed powstaniem imperium mongolskiego, widzimy koczowiska Tatarów w położonych najdalej na wschód częściach Mongolii. Rejon leżącego nad samą granicą chińską jeziora Buir-nur można by uznać za ich ośrodek centralny. W zapisach chińskich nie traktowano tych Tatarów jako całkiem jednolitego zespołu etnicznego. Odróżniano tzw. Białych Tatarów (koczowali wokół jeziora Buir-nur) oraz Czarnych Tatarów — tak nazywali Chińczycy zarówno Tatarów, jak też przynajmniej cześć właściwych Mongołów; ich siedziby sięgały dalej na północ. Różnice nie są tu określone zbyt ściśle, także w rezultatach badań naukowych. Właśnie Czarni Tatarzy mieli się nieco później, już w procesie powstawania mongolskiego zjednoczenia plemiennego, okazać najbardziej aktywną grupą plemion; zapatrywania te opierają się jednak co najmniej w takim samym stopniu na argumentach mających pozory słuszności, jak również na tezach niełatwych do przyjęcia.

Bez względu jednak na to, kto odznaczać się będzie największym temperamentem politycznym, nie przestaje mieć pryncypialnego znaczenia pochodzenie samej nazwy „Mongoł" (por. s. 22), która już od początku XIII w. nabierze generalnego charakteru i obejmie swoim zakresem całe, jedno z największych w dziejach państwo. Żadna hipoteza nie daje tu zadowalającego wyjaśnienia, podobnie zresztą rzecz się przedstawia z nie mającym liczby mnóstwem innych nazw etnicznych w Azji i poza Azją. Przypuszczać tylko można, że nazwę „Mongoł" nosiło jedno z dość licznych i oczywiście niewielkich plemion, a potem nazwa ta uległa naturalnemu zresztą rozszerzeniu; naturalnemu — bo wielkie państwo nie będzie mogło działać bez jednolitej nazwy. W XII w. plemiona tych Mongołów „właściwych",

58

którzy mieli dać nazwę (i władcę)- przyszłemu państwu, zajmowały terytorium dorzecza Kerulenu, Ononu i niektórych ich dopływów, a więc wschodnie i częściowo też środkowe rejony północnej Mongolii.

Raczej nie ma wątpliwości co do mongolskiego pochodzenia, gdy chodzi o Kereitów, plemię silne, jedno z tych, które w pewnych okresach tworzyły też przejściowo wyższe formy zjednoczenia plemiennego, chanaty. Kereici mieszkali nad Orchonem i Tołą, od początku XI w. byli chrześcijanami — przyjęli doktrynę nestoriańską. Dalej na północ, za koczowiskami Mongołów właściwych, już częściowo na stepach wschodniosyberyjskich, koczowali „Leśni Tatarzy" (także: „Dzicy Tatarzy"), pozostający jeszcze całkowicie w orbicie stosunków rodowych bez władzy chanów. W zachodniej Mongolii, między Ałtajem a Górami Changajskimi, mieszkali Najmanowie, plemiona liczne, silne, mające już swoje chanaty, zainteresowane różnymi elementami wyższej cywilizacji. zapożyczanymi głównie od Ujgurów. Najmanowie byli ludem tureckim, niektórzy uważają ich jednak za plemię mon-ItoUkic.

Bardzo prawdopodobna jest „mongolskość" Merkitów, którzy koczowali nad dolną Selengą, dochodząc do Bajkału. Między Merkitami i Najmanami mieszkali Ojraci, dalej na zachód i północny zachód, już w dorzeczu górnego Jeniseju — oczywiście Kirgizi; tam były ich stare siedziby. Na południowo-wschodnich krańcach nie zamieszkanej pustyni Gobi koczowali przedstawiciele niezbyt licznego plemienia Ongutów, zaliczanego do rodziny tureckiej (chyba ich właśnie nazywali Chińczycy Białymi Tatarami, por. wyżej). Wśród nich także poczynił duże postępy nestorianizm. Innych nazw plemiennych, zwykle niełatwych do zidentyfikowania, wiele jeszcze występuje w źródłach, ich analiza nie miałaby jednak większego znaczenia.

Mogą zatem występować różne wątpliwości, w ogólnych jednak, ale konkretnych zarysach obraz rysuje się przecież jasno. Terytoria mongolskie zamieszkane były wówczas w bardzo znacznej części przez plemiona zaliczające się do mongolskiej grupy językowej. Nawet po wyeliminowaniu Najmanów pozostaje cała Mongolia środkowa i wschodnia. Ogromna przewaga plemion pochodzenia tureckiego zaczyna się dopiero na zachód od Ałtaju.

WARUNKI BYTOWANIA MONGOŁÓW

Plemiona mongolskie koczowały w dość zróżnicowanych warunkach, na północy głównie wśród lesistych wzgórz i gór, dalej w kierunku południowym — na stepach. Podkreślono już, że stopień rozwoju społecznego plemion leśnych był znacznie niższy,

59

chociaż z biegiem czasu stare stosunki musiały się rozluźniać. Do końca XII w. procesy te nie uzewnętrzniały się jednak zbyt wyraziście. Polowanie i rybołówstwo niezmiennie dostarczały plemionom leśnym środków do życia: bydło hodowano zresztą także, tylko jednak tam, gdzie miano jakie takie warunki, gdzie leśne tereny przechodziły w pastwiska. Wynikać z tego musi również, że nie było ścisłej granicy oddzielającej plemiona leśne od stepowych — w każdym razie istniały tereny przejściowe. Dalej na południe stepowy charakter życia koczowników uwydatniał się już natomiast w całej pełni. Ludom tym dostarczały wszystkiego zwierzęta wypasane na stepach: bydło rogate, owce, kozy, oczywiście konie, także wielbłądy, choć w znacznie mniejszym zakresie. Podobnie jak w strefie północnych lasów pasterstwo, tak i na terenach stepowych drugorzędną, lecz także konkretną rolę odgrywało myślistwo. Trudno wyobrazić sobie ówczesnych nomadów jako ludzi nie zajmujących się w ogóle polowaniem. Bardzo charakterystyczna jest niechęć, a raczej nawet pogarda dla rybołówstwa, chociaż ryby jako pokarm nie stanowiły absolutnego tabu. Można jednak zrozumieć, że nie przepadano za nimi, samo przyrządzanie łączyło się w ówczesnych warunkach z niemałymi trudnościami, do przechowywania ryby się nie nadawały, a w stanie surowym jedzono je nie na stepie, lecz w dalekich regionach subarktycznych.

Plemiona leśne chroniły się przed wpływami atmosferycznymi w szałasach, pokrywanych skórami lub nawet korą drzew, stawianych prymitywnie — zbyt często zresztą zmieniano miejsce pobytu. Mieszkańcy stepu doszli do znacznie większej perfekcji w tym zakresie — ich wielkim osiągnięciem były jurty, ten tak charakterystyczny i dzisiaj jeszcze dla pasterzy mongolskich typ mieszkań. Jurta to w pozytywnym sensie maksimum tego, co można mieć na stepie — trudno przy tym oczywiście pomijać pewne udoskonalenia dokonane w ciągu wieków. Geometrycznie jurta przedstawiała się (obecnie także) jako walec przykryty stożkiem, lekko ściętym blisko wierzchołka. Koło stanowiące podstawę walca miało średnicę fcilku metrów. Ściany, niezbyt wysokie, tworzono z drewnianych krat, szkieletem stożkowatego (czasem także kopulastego) dachu były gęsto osadzone i wspierające się na ścianach żerdzie. Pokrywano jurty wojłokiem. Mieściła się w jurcie cała rodzina, i to nawet dość wygodnie, jeśli tylko nie będziemy ze znaczeniem tego wyrazu wiązali pojęcia komfortu. Nie musiano też w tych mieszkaniach obawiać się chłodów w zimie, a deszczu w lecie.

Mieszkańcy stepów również koczowali — problemy przenoszenia się z miejsca na miejsce miały zatem dla nich znaczenie szczególne. Stąd rola wozu u plemion mongolskich, także zresztą tureckich. Wiemy o tym, że były wozy otwarte i kryte,

60

że umieszczano na nich kobiety, dzieci i dobytek, że mężczyźni na ogół przebywali potrzebną drogę konno. Pasterstwo jako podstawa utrzymania wymagało nieustannej ruchliwości. W lecie musiano zmieniać wyeksploatowane przejściowo pastwiska, w zimie trzeba było przepędzać zwierzęta tam, gdzie rzeczywiście mogły zdobyć sobie pożywienie, dobierając się do trawy pod cieńszą pokrywą śnieżną; zaznaczono już, że na całych rozległych terenach stepów mongolskich niewiele jest opadów śniegu. Natura przychodziła w sukurs koczownikom, którzy nie przygotowywali żadnych zapasów bydła na zimę z różnych zresztą względów nie należało to wówczas do rzeczy możliwych. Bywało też, i to nie tak rzadko, że przyroda okazywała się mniej łaskawa, że spadł śnieg znacznie obfitszy albo że stwardniała jego nawierzchnia. Zwierzęta wypasane na stepie były podstawą bytowania tylu plemion, ale zwierzęta często też ginęły. Dziesiątkował je pomór, wielkie wyrwy w stadach czyniła niekiedy zima, wilki wraz z innymi drapieżnikami też miały swoje prawa. Pomór nie zdarzał się wprawdzie co roku, nie każda zima odznaczała się tak niekorzystnymi następstwami, stale natomiast zagrażało niebezpieczeństwo ze strony drapieżników i dobrze musiano stad pilnować.

Wszystkie czynności związane z życiem i bytowaniem na stepie układały się zatem w cykle o dużej nawet regularności. Wymagały jej przede wszystkim zmiany koczowisk, w lecie, w zimie oraz między latem i zimą — zmieniając miejsca pobytu kierowano się do określonych rejonów, każda bowiem dowolność mogła przynieść nieszczęście: bydło musiało jeść lub ginąć. Dochodziło wiele zajęć, które można spokojnie nazwać produkcyjnymi,

61

np. przygotowywanie skór i wełny. Szczególną pieczą musiano otaczać konie, bez których nie można było przecież prowadzić niezliczonych wojen, a niezależnie od tego i innego jeszcze pożytku z koni, przerabiali Mongołowie kobyle mleko na umiłowany przez siebie kumys. Zwycięska wojna dawała łupy, w okresach pokoju musiano też zajmować się wymianą. Cykliczność czynności życiowych widoczna była we wszystkich możliwych przejawach.

Określonych, regularnych form wymagał również sam system obozowania. Wykształciły się one szybko, jeszcze w epoce rodowej, ulegając oczywiście z biegiem czasu pewnej ewolucji. Obóz zakładano zawsze w planie dużego koła, pierścienia wozów (kibitek). W starych czasach miało być tych kibitek w jednym pierścieniu około tysiąca — ludzie stepu lubowali się w zaokrąglonych liczbach. Było to jednocześnie stadium demokracji rodowej — każdy wóz mieścił się w pierścieniu na równych prawach i tylko kibitka wodza plemiennego zajmowała miejsce centralne, w środku koła. Całe takie obozowisko nazywano kurijen — od tego później znany z dziejów Kozaczyzny kureń (po polsku też kurzeń).

W miarę rozwoju nierówności majątkowej kureń przedstawiający się w takich właśnie formach zaczął tracić rację bytu. Nie ujednolicanie, unifikacja, lecz wyróżnianie stawało się potrzebne. Zaczęto zakładać obozowiska już nie kureniami (w sensie: rodami), lecz oddzielnymi grupami rodzinnymi (jednostka taka nosiła nazwę aił). utrzymując jednak często pierścieniowy układ jurt ze względów obronnych. Zazębiały się więc jedne formy o drugie i utrzymywały się przeżytki organizacji rodowej,

62

bardzo długo i nie tylko w systemie zakładania obozowisk. Dlatego także w czasach znacznie późniejszych poświęcano dużo czasu utrwalaniu wiedzy o własnym rodzie i o jak największej liczbie przodków, a jeśli chodzi o ród panujący, informacje te zapisywano. Sztuce pisania sprzyjał, choć sam jej nie znał, już pierwszy ogólnomongolski władca, a zaraz po jego śmierci, jeszcze przed upływem pierwszej połowy XIII w., powstanie pierwszy, lecz doprawdy imponujący pomnik ówczesnego piśmiennictwa, tzw. Tajna historia Mongołów.

WIERZENIA

Szczepy mongolskie (odtwarzając stan z XII w., nie ma już potrzeby operowania określeniem „protomongolskie") miały także swoje wierzenia religijne, które nie wychodziły poza ramy tego, co przywykło się nazywać szamanizmem. Objęte tą nazwą wierzenia i praktyki religijne charakterystyczne są dla przeważającej większości ludów stepowych, z wyjątkiem tych, które — wspomniano już o tym — przyjęły np. nestorianizm czy częściowo buddyzm. Koczownicy byli nieustraszeni w bitwach, ale tak na co dzień obawiali się szczególnie złych duchów i właśnie głównym zadaniem szamanów była ochrona przed ich wpływami. Mongolski Olimp nie był zbyt gęsto zaludniony ani zbyt interesujący, nie jest też wykluczone, że wiemy o nim mniej, niż można by wiedzieć. Czczono niebo, ziemię i słońce, obdarzając je też odpowiednimi nazwami, np. Matka Ziemia czy Matka Słońce.

63

Nie tylko w Azji Środkowej oddawano cześć boską ziemi, podstawie wszelkiego bytowania, czy życiodajnej sile słońca -wśród plemion mongolskich musiały wierzenia ukształtować się tak samo. Pominąć przy tym można różne jeszcze szczegóły dotyczące praktyk szamańskich — co najwyżej powtórzyć warto znaną badaczom starych dziejów Mongolii rzecz, mianowicie ograniczoną bardzo siłę wpływu szamanów. Stepy azjatyckie różniły się w tym względzie od dżungli afrykańskiej - szamani plemion stepowych obracali się głównie w kręgu złych duchów, chorób i przepowiedni; na to, co może wtedy zostać nazwane polityką, wpływu nie mieli albo też wywierali go tylko słabo i pośrednio, np. właśnie poprzez swoje proroctwa. Skąpy na ogół zasób wiadomości o najstarszych wierzeniach Mongołów zachował się w pierwszych kronikach, m.in. w Tajnej historii. Dorzucą do niego trochę informacji pierwsi przybysze z Europy, opisując głównie to, co sami mogli zaobserwować -już w ukształtowanym i wielkim państwie mongolskim.

KSZTAŁTOWANIE SIĘ STOSUNKÓW WCZESNOFEUDALNYCH

W okresie, który jego powstanie poprzedza, stosunki rodowe zakorzenione były jeszcze głęboko wśród plemion mongolskich, chociaż coraz silniej uzewnętrzniały się też zmiany, wywołane poważnym zachwianiem podstaw starej równości. Plemiona te miały już swoją arystokrację - posiadaczy znacznych stad bydła, owiec i koni, zwykle też niewolników. Przedstawiciele arystokracji używali różnych tytułów;

64

najczęściej były to takie nazwy, jak nojon (w przybliżeniu „książę") czy baatur („bohater"), utrzymane zresztą i w stuleciach późniejszych, aż do rewolucji. Wiadomo już, że niewolnictwo jako instytucja nie przedstawiało się zbyt imponująco w kategoriach liczbowych i chociaż było w jakimś stopniu koniecznością, większego znaczenia w sensie społecznym nie miało. Zaczynały się natomiast w XII w. procesy feudalizacyjne, polegające na uzależnianiu wolnej ludności. Długotrwały ten proces przebiegać będzie w szybszym tempie już po wytworzeniu się form państwowych, przesłanki działały jednak od czasów wcześniejszych. Różnie też wyglądały poszczególne etapy i przejawy uzależniania wolnych pasterzy — ogólnie można je określić nie tylko jako przebiegające niezbyt intensywnie, lecz także jako raczej cząstkowe, nie dochodzące do pełni w takim rozumieniu, jak to wyglądało w średniowiecznej Europie.

Problem jest jednym 7 najważniejszych w historii rozwoju stosunków społecznych w Mongolii, a jednocześnie odznacza się zupełnie wyjątkowym stopniem skomplikowania. Badania nad całokształtem wchodzących tu w grę czynników trwają nieustannie i są w nauce mongolskiej poważnie zaawansowane. Trudności nie mogą dziwić: podstawą feudalizmu mongolskiego nie było rolnictwo, lecz pasterstwo, gospodarka hodowlana. Podkreśla się również jako inny element specyfiki, że feudalizm plemion mongolskich pojawił się w rezultacie rozkładu stosunków znamiennych dla okresu wspólnoty pierwotnej, nie zaś niewolnictwa, które u plemion stepowych nie było odrębną formacją. Czynnik ten — ominięcie formacji niewolniczej — nie odznacza się już jednak takim stopniem oryginalności; nie inaczej było też w starych społeczeństwach słowiańskich. Poważne znaczenie natomiast ma niewątpliwie nierównomierność rozwojowa, wynikająca z wyraźnej odrębności warunków życiowych; plemiona pasterskie rozwijały się szybciej niż myśliwskie.

Łącząc wszystko to razem, łatwo zrozumieć można specyfikę warunków i samego rozwoju. Dotarcie do sedna rzeczy wymaga jednak uwzględnienia jeszcze jednej, niezwykle ważnej tezy.-Pasterstwo nie jest rolnictwem, a rolnictwo nie istniało wcale lub rozwijało się słabo. Oba typy wytwórczości nie mogą przecież istnieć i rozwijać się bez ziemi, z tą różnicą, że rolnik jest z nią produkcyjnie związany w sensie określonej jedności miejsca, a pasterz miejsce to zmienia, co więcej — musi zmieniać. Pastwisko to jednak też ziemia i jeśli mówi się o wydzielaniu się arystokracji stepowej jako posiadaczy wielkich stad, to nie można zapominać o tym, że stada bez pastwisk byłyby niczym. Inna sprawa, że proces przechodzenia pastwisk w ręce przedstawicieli tworzącej się warstwy feudalnej nie , mógł przebiegać zbyt szybko — właśnie ród stał temu na przeszkodzie.

65

Najpierw bydło przestawało być własnością rodową i stawało się rodzinną, ale pastwiska nadal należały do rodu. Sytuacja w całej pełni możliwa i naturalna — ostatecznie i w epoce nowoczesnej w setkach tysięcy wsi wypasano stanowiące prywatną własność bydło na gromadzkich łąkach.

Takie właśnie ramy rozwoju wczesnych stosunków feudalnych uznać można za właściwe i charakterystyczne dla wszystkich bodaj plemion koczowniczych Azji Środkowej, zdając sobie przy tym sprawę z całego szeregu różnic, jakie mogły między nimi zachodzić, a również z tego — że stosunki zachodzące wśród plemion mongolskich byłyby tu najbardziej typowe. Nie inaczej — Mongołowie byli najbardziej typowym zespołem plemion pasterskich.

ISTOTA POSTĘPU ROZWOJOWEGO

Jeśli się mówi o rozwoju i dostrzega jego przesłanki, trzeba jednocześnie mówić o postępie. Na tym polu wyłania się jak gdyby znowu trudność — społeczeństwa pasterskie są pod wielu względami bardzo konserwatywne i długo, przez całe wieki, wloką za sobą ten konserwatyzm. Można to uznać nawet za aksjomat, który wszakże nie powinien przesłaniać wszystkiego. Zbyt często jednak rozumowano w sposób uproszczony, choć częściowo przynajmniej tym właśnie konserwatyzmem usprawiedliwiony: jeśli tak, a nie inaczej, to mamy do czynienia z sytuacją wyraźnie statyczną i trudno doszukiwać się wkładu plemion koczowniczych do ogólnego skarbca cywilizacji, albo też wkład ten jest tylko minimalny. Nie mogąc jednak negować niewątpliwych osiągnięć, przypisywano je wpływom obcym, czego zresztą bez popadania w przesadę też nie należy całkowicie eliminować. Wysuwano wreszcie inne jeszcze koncepcje, raczej słabo przystające do pojęć o prawdziwej naukowości; trudno inaczej ustosunkować się do prób postawienia przeszłości plemion pasterskich jak gdyby zupełnie poza nawiasem historii społeczeństw. Obraz życia tych plemion — utrzymywano — nie ma nic wspólnego z właściwymi innym ludom tendencjami rozwojowymi, bo cechą tego życia jest tylko długotrwała, zakrzepła w stworzonych raz formach stagnacja.

Można by to rozumieć tak: niechby Mongołowie (czy inni koczownicy) uprawiali od dawna ziemię, a doszliby też do osiągnięć przynoszących sławę historyczną. Tego rodzaju retoryczny postulat łatwo byłoby jednak odeprzeć. Uprawa ziemi nie jest sztuką dla sztuki, jest od pewnego szczebla rozwoju jedną z najbardziej podstawowych czynności człowieka, umożliwiających mu uzyskanie środków do życia i reprodukcji gatunku. Rezultaty osiągane z rolnictwa nie muszą wystarczać, trzeba wtedy mieć nadwyżki do wymiany,

66

zajmować się dodatkowo hodowlą i tak dalej. Koczownicy jednak szli w swoim rozwoju po takiej samej drodze, z tą różnicą, że nie uprawa ziemi, lecz wypasanie bydła na tejże ziemi było główną podstawą ich działania, ich wytwórczości. Produkty otrzymywane z gospodarki hodowlanej zapewniały im tak samo możliwość życia i reprodukcji, jak płody rolne innym ludom. To, czego im brakowało, uzyskiwali drogą wymiany (oczywiście także wojen). Rolnictwo nie było żadnym tabu, można było nim się zajmować, czasem też to robiono, zdając sobie sprawę z nieopłacalności tych wysiłków, gdyby skala ich miała być zbyt szeroka. Wielki Step nie bardzo nadawał się do uprawy ziemi, bo albo nie nadawała się do tego sama ziemia, albo warunki klimatyczne, albo jedno i drugie łącznie. Pasterstwo przetrwało w tych regionach geograficznych tysiące lat i z punktu widzenia wszystkich przyczyn i skutków uznać to trzeba za najzupełniej naturalny zespól zjawisk.

Ponieważ zaś – żeby to jeszcze raz powtórzyć - pasterstwo nie mogło istnieć bez pastwisk, czyli bez ziemi, rozpatrywać należy ziemię i wypasane na niej stada bydła łącznie jako podstawowe środki produkcji społeczeństw pasterskich. I wracając do problemu feudalizacji: polegała ona na realizowaniu przez tworzącą się arystokrację coraz silniejszych tendencji do położenia kresu rodowej własności pastwisk, a jednocześnie - do uzależnienia wolnych pasterzy. Określano ich różnymi nazwami, jedna z nich przekształciła się w formę arat; nazwa ta, i dzisiaj w całej pełni żywotna, oznacza po prostu współczesne chłopstwo mongolskie. W XIII w. feudałowie wydzielać będą podporządkowanym sobie aratom określone miejsca jako pastwiska. Araci wypasali tam swoje bydło, w zamian będąc zobowiązanymi do pewnych, mniej lub bardziej określonych powinności. Możliwość dysponowania pastwiskami stanowiła specyfikę własności feudalnej na terenach stepowych.

ŚWIADCZENIA LUDNOŚCI

Problem form eksploatacji, tj. pełnienia przez aratów powinności na rzecz feudałów, jest także 4eść złożony i w świetle posiadanych materiałów występuje może niekiedy mniej jasno. Najczęściej występującą formą było oczywiście przymusowe wypasanie bydła należą-tego do możnych, czasem chodziło jednak także o różne inne formy renty odrobkowej — strzyżenie owiec, wyrabianie produktów mlecznych, a także naturalnej — np. dostarczanie opału; na stepie mógł nim być tylko wysuszony nawóz koński, bydlęcy lub wielbłądzi, sporo jednak zachodu wymagało zebranie i dostarczenie go do określonego miejsca. W stosunku do terytoriów podbitych

67

lub inną drogą uzależnionych stosowano, zwłaszcza później, także zasadę pobierania daniny pieniężnej. Istniały również niezbędne kontakty wymienne, chociaż dominowała gospodarka naturalna, charakteryzująca się bardzo ścisłym sprzężeniem zajęć pasterskich i wytwórczości rolniczej z rzemiosłem. To, co było konieczne i możliwe do zrobienia we własnym (rodzinnym) kręgu (wojłok na pokrycie jurt, naczynia, uprząż, wozy), robiono własnymi siłami; zrozumiałe jest, że sami feudałowie nie brali czynnego udziału w tych zajęciach.

Kształtowanie się stosunków feudalnych stanowić musiało proces długotrwały, daleki jeszcze od kulminacji wtedy, gdy plemiona mongolskie stanęły na granicy czasowej własnego systemu państwowego. Tak samo, mimo tylu znamion rozkładu organizacji rodowo-plemiennej, długo utrzymywać się będą jej relikty w stosunkach bytowych i przede wszystkim w świadomości. Poczucie wspólności rodowej długo jeszcze odznaczało się żywotnością w poszczególnych rodzinach. Dodać trzeba, że jednak nie zawierano małżeństw w obrębie tego samego rodu, co z najróżnorodniejszych względów było zasadą bardzo korzystną, zapobiegało niebezpieczeństwu degeneracji potomstwa i ułatwiało przyjazne stosunki. Szczęśliwie również pozycja społeczna kobiety była zupełnie inna niż np. w muzułmańskich krajach Orientu; kobieta mongolska musiała nieustannie pracować, ciesząc się jednak przy tym względnie dużą swobodą, także we wdowieństwie. Wdowy, zwłaszcza mające nieletnie dzieci, przejmowały niejako uprawnienia swoich mężów. W tym tkwi geneza instytucji regentek w późniejszym państwie mongolskim, a w ogóle też u innych ludów mongolskich.

Tak wyglądały stosunki wewnętrzne plemion mongolskiego stepu w XII w., nie w każdym aspekcie doprowadzone jeszcze do zaawansowanego stadium rozwojowego. Druga polowa stulecia stanowić miała wstęp do nowej epoki.

68

VI. ZJEDNOCZENIE PLEMION MONGOLSKICH

CHANAT STAROMONGOLSKI

Pojawienie się tendencji zjednoczeniowych wśród plemion mongolskich można uznać niemal za pewnik już w odniesieniu do początków XII w., a może nawet do czasów koczowniczych. Sam obraz ówczesnych wydarzeń jest jednak mimo wielu szczegółów mocno zamglony. Przede wszystkim — szczegóły pochodzą z dwóch tylko źródeł: Tajnej Historii Mongołów i jeszcze Późniejszego Zbioru kronik, którego autorem był historyk perski Raszid ed-Din Źródło pierwsze uznaje się ogólnie za bardziej obiektywne i nie ma powodu do podawania w wątpliwość zasadniczych przekazów, chociaż pozostawiają wiele do życzenia, jeśli chodzi o konkretne powiązania faktów z określonymi szczepami i oczywiście o chronologię. Zarzut to żaden, jeśli wziąć pod uwagę możliwości twórcze ówczesnych kompilatorów, samych badań jednak nie ułatwia.

Pojawia się zatem w pewnym momencie zjednoczenie plemienne o charakterze wczesnofeudalnego państwa. Jego twórcą i przywódcą miał być Kabuł (Chabuł-chan). postać o tyle ważniejsza, że jego prawnukiem w bezpośredniej linii będzie późniejszy twórca imperium mongolskiego. Inna sprawa, że do wywodów genealogicznych szcze-gólnie skłonne są wszystkie stare teksty, z Biblią włącznie, i podają je z taką dokładnością, że zamiast od razu uwierzyć, raczej wątpi się we wszystko. Kabuł był przywódcą szczepów koczujących w dorzeczu Kerulenu i Ononu; można by w stosunku do nich używać bardzo ogólnej nazwy szczepu „Mongoł". Zakres wpływów Kabuła i ewentualnej jego władzy nad innymi szczepami nie wychodzi jasno ze źródeł. Wiadomo natomiast, z' bardzo skomplikowanej narracji Raszid ed-Dina, że tenże Kabul miał równie skomplikowane zatargi z Dżurdżenami i uzależnionymi od nich Tatarami. Dzieją się te sprawy — za Kabuła i jego następców - około 1130- 1160 r. Klęska poniesiona w 1161 r. w bitwie z Tatarami spowodowała rozpadnięcie się wspomnianego chanatu, nazywanego też (może najbardziej właściwie) staromongolskim.

69

MŁODOŚĆ TEMUDŻYNA

Chanat się rozpadł, lecz nie zniknęła sprężystość polityczna niektórych związków plemiennych. Los wybrał do wielkich celów plemię Tajcziutów, któremu przewodził wnuk Kabuła, Jesugej (Jesugej-baatur). Ten najpierw pobudził do zawziętej i nieubłaganej wrogości wzmiankowane już plemię Merkitów, odbierając siłą żonę jednemu z przedstawicieli tego szczepu, i to w dodatku zaraz po ślubie. Musiał być jednak rzeczywiście o wiele bardziej atrakcyjny, bo porwana nie zmartwiła się przymusową zmianą małżonka i urodziła Jesugejowi czterech synów i córkę. Jeśli do tego dodać dwóch synów z innej jeszcze żony, obraz szczęścia rodzinnego i możliwości przekazywania dziedzictwa nabierze pełni. Będzie ona tym jaskrawsza, że najstarszemu z synów Jesugeja przypadło w udziale „panowanie nad światem".

Zgodnie z tym, co powiedziano wyżej o chronologii współczesnych źródeł, trudne niezmiernie jest ustalenie daty urodzin tego najstarszego syna, który otrzymał imię Temudżyn. Daty podawane są bardzo różnie, niemal wszystkie lata między 1155 (głównie źródła muzułmańskie) i 1167. Źródła chińskie i opierające się na nich mongolskie podają rok 1162. Wiadomo też, że Temudżyn urodził się w miejscowości Deliun Bołdak nad Ononem.

Doszedłszy do lat dziewięciu, Temudżyn został, zgodnie z ówczesnymi zwyczajami, zaręczony z dziesięcioletnią przedstawicielką innego plemienia mongolskiego, noszącą imię Bortę. Do przyszłego teścia zawiózł go i pozostawił po zaręczynach ojciec, Jesugej; wracał do swojego szczepu sam, a w drodze tak się złożyło, że spotkawszy Tatarów nie mógł się wymówić od wzięcia udziału we wspólnej konsumpcji, i wtedy właśnie miał zostać otruty. Próby wydedukowania dokładnej daty nie mają szans powodzenia wobec niepewności co do roku, w którym urodził się Temudżyn. Jeśli przyjąć za najbardziej prawdopodobną datę jego urodzenia rok 1162, to Jesugej umarł w 1171 r. Śmierć Jesugeja stała się przyczyną bardzo ostrych tarć wśród Tajcziutów, przy czym początkowo wyglądało to wręcz beznadziejnie dla rodziny Jesugeja. Na skutek różnych intryg i z obawy przed innymi przywódcami opuścili ją nawet poddani oraz ci, którzy służyli jej dotąd zbrojnie (nazywano ich w Mongolii nukerami), uprowadzając z sobą dla wszelkiej pewności stada bydła. Wdowa po Jesugeju musiała wraz z osieroconymi dziećmi prowadzić życie nad wyraz nędzne, ciągle pod groźbą prześladowań i represji, żywiąc się owocami, jagodami, upolowanym ptactwem, nawet rybami, do czego Mongołowie uciekali się tylko w ostateczności.

70

Dzielnie jednak wytrzymywała przeciwieństwa losu, chociaż wszystkiemu zapobiec nie potrafiła. Na tle sporu o złowioną rybę i upolowanego ptaka doszło do wybuchu nienawiści między braćmi; Temudżyn i jego rodzony brat Kasar zabili jednego ze swoich braci przyrodnich. Rozzłoszczona matka kwieciście ich ganiła, jeśli odpowiadają prawdzie słowa Tajnej historii:

Staliście się jako pies kasar [uderza identyczność nazwy z imieniem jednego z zabójców], który gryzie własne łożysko! Jak tygrys, który rzuca się na skałę! Jak lew, który nie może powstrzymać swej wściekłości! Jak smok, który chce połknąć wszystko, co żywe! Jak sokół, który się rzuca na swój własny cień! Jak szczupak, który bezgłośnie połyka ofiary! Jak wielbłąd, który gryzie nogi swoich małych! Juk wilk, który się podkrada w czasie zamieci do swoich ofiar. Jak kaczka angir, która zjada swoje pisklęta, gdy nie mogą za nią nadążyć!.. Jak mogliście tak postąpić w chwili, kiedy nie mamy innego przyjaciela prócz własnego cienia, ani innego brata prócz końskiego ogona! Kiedy nie możemy znieść hańby uczynionej nam przez braci Tajcziutów! Kiedy pytamy, kto będzie mógł ją pomścić i jak w ogóle mamy żyć?"

Rzeczywiście, żyć nie było łatwo, zwłaszcza pod groźbą prześladowań ze strony tak bardzo niespokojnego, chociaż największego czy raczej najliczniejszego mongolskiego plemienia Tajcziutów. Doszło nawet do napadu na skromny obóz rodziny Jesugeja; schwytany został sam Temudżyn; szczęście nie opuściło go jednak, zdołał uciec, u niedługo później nawet przywiózł sobie żonę, tę samą, z którą był zaręczony. Odtąd udawało mu się wszystko, począwszy od znalezienia silnego protektora, który zgodził się pomagać mu w zdobywaniu pozycji, jaką zajmował kiedyś Jesugej. Tym skorym do pomocy protektorem okazał się władca Kereitów, Togruł — postać co najmniej niezwykła, o bardzo charakterystycznym i barwnym życiorysie.

PIERWSZE SOJUSZE

Togruł miał objąć władzę nad Kereitami około 1171 r., przy czym od razu zrobił to samo, co znacznie wcześniej potrafił uczynić nasz Popiel: otruł (albo też zlikwidował w inny sposób) swoich stryjów. Miało to wywołać tak wielkie oburzenie, że utracił władzę, ale zaraz potem ją odzyskał dzięki pomocy właśnie Jesugeja i dlatego nie zastanawiał się długo nad propozycjami Temudżyna, chcąc przynajmniej synowi okazać wdzięczność. Niemal rozczulające to, ale przecież możliwe; bardziej zastanawia fakt, że tyle wydarzeń zmieściło się w jednym roku 1171. Można by jeszcze też zastanawiać się

71

nad przyczyną nienawiści Togruła do stryjów. Wyjaśnia się ją jednak bardzo prosto — nienawiścią stryjów do niego. Togruł miał w wieku dziecięcym przebywać dwukrotnie w ciężkiej niewoli, u Merkitów i Tatarów, a stryjowie podobno nie przejmowali się tym zbytnio; Togruł był synem chana i nie w ich interesie leżało opiekowanie się nim za wszelką cenę. Tak czy inaczej, z całego splotu tych wydarzeń da się wysnuć jedno: Togruł jako władca kereicki nienawidził Merkitów i Tatarów, a mógł poczuwać się do obowiązku wdzięczności wobec dzieci Jesugeja. Jeśli nawet kierowały nim inne jeszcze motywy, nie ma to specjalnego znaczenia. Ważne są czyny, a te stały się rzeczywistością, bez żadnej bowiem pomocy nie zrobiłby kariery Temudżyn.

Jego bezsprzeczną zasługą jest, że umiał sobie przecież tych przyjaciół szukać. Oprócz Togruła stanąć miał po jego stronie także wódz plemienia Dżadżiratów, Dżamuka. Tutaj przyczyny też sięgają w sferę uczuć; Temudżyn i Dżamuka byli od chłopięcego wieku związani świadomie zawartym, a zwyczajowo w Mongolii istniejącym pobratymstwem. Zawierający pobratymstwo stawali się ,,andami" (anda - nierozłączny przyjaciel) i byli wzajemnie zobowiązani do niesienia sobie pomocy w każdej potrzebie. Miał więc Temudżyn po swojej stronie dwie wielkie obietnice, polepszyła się też nieco jego pozycja we własnym kręgu, wrócili mianowicie do niego niektórzy nukerzy Jesugeja. I nagle zdarzyła się niemal katastrofa, a jednak ona właśnie pozwoliła rozwinąć akcję na najszerszą skalę: Merkici napadli na obozowisko Temudżyna — prawdopodobnie w 1180 r.

Można się domyślać, że napad ten był jednym z ogniw całego łańcucha zemsty za krzywdę, jaką Jesugej wyrządził kiedyś Merkitom. Wtedy poszło o kobietę, teraz Merkici uwieńczyli swoje łatwe zwycięstwo także w ten sposób, uprowadzając żonę Temudżyna (Bortę) i matkę jego przyrodniego brata (drugiego — była o tym mowa — Temudżyn zabił znacznie wcześniej). Zawiadomieni o tym sojusznicy Temudżyna szybko się zmobilizowali i wszyscy razem wyruszyli na Merkitów, zadali im ciężką klęskę, przyczynili wielu zniszczeń, uprowadzili oczywiście kobiety, zwrócili Temudżynowi żonę. Ważne bardzo było to pierwsze zwycięstwo, przyniosło jednak również zarodki długich i krwawych waśni.

ROZPAD SOJUSZÓW. PIERWSZY TYTUŁ

Wzruszająca (tym terminem określają niektórzy autorzy instytucję pobratymstwa) przyjaźń Temudżyna i Dżamuki przestała wzruszać i rozsypała się jak zeschłe liście, gdy się tylko okazało, że chodzi o wielką władzę. Po upływie półtora roku od stoczenia wspólnej walki

72

przyjaciele z lat dziecięcych stali się zaciekłymi wrogami. To także nie jest nazbyt jasne i wystarczy jedno pytanie, żeby dojrzeć całą głębię trudności: czyż Dżamuka nie pojął od razu, że Temudżynowi chodzić będzie o dalej sięgające cele? Albo więc nie powinien był stawać po jego stronie, albo — czyniąc to — godzić się z przewidywanymi aspiracjami swojego andy. Jeszcze bardziej komplikować może sprawę stosunek Dżamuki do Togruła, od którego Dżamuka i jego plemię byli w pewnym stopniu uzależnieni. Mógł Togruł wywierać na niego nacisk, co jednak musiałoby oznaczać, że Dżumuka udzielał Temudżynowi pomocy niechętnie, a temu znowu przeczy trwająca jeszcze półtora roku przyjaźń. Dużym stopniem prawdopodobieństwa odznacza się jeszcze jedno, też spotykane wyjaśnienie, że zerwanie częściowo przynajmniej sprowokował sam Temudżyn, chcąc mieć na przyszłość swobodniejsze pole działania.

Rozejście się dotychczasowych przyjaciół spowodowało szybkie przemiany wśród ich podwładnych; opowiedziało się po stronie Temudżyna wielu nojonów i nukerów Dżamuki. co też może budzić zdumienie, ale historycznie nie ulega żadnej wątpliwości. Od razu przyszło też wywyższenie zgrupowani wokół niego przywódcy obwołali go chanem.

Tu znowu ogromne trudności z chronologią. U niektórych autorów mamy nawet rok 1182, co wydaje się po prostu niemożliwe, bo wtedy mielibyśmy prawie dwudziestoletni okres zupełnej ciemności - następne wydarzenia znane nam są dopiero mniej więcej od 1200 r. Z większym zatem prawdopodobieństwem przesuwa się obwołanie Temudżyna chanem właśnie do tego, czy raczej nawet nieco wcześniejszego roku. Byłoby wtedy jasne, że przed uzyskaniem tego tytułu Temudżyn nie miał jeszcze zbyt wielkich sił do dyspozycji i nie dokonał czynów godnych uwiecznienia.

Uzyskanie bardziej realnego zarysu tych wydarzeń nie usuwa jednak wszystkich komplikacji. Według Tajnej historii Temudżyn otrzymał tytuł chana bezpośrednio po zerwaniu z Dżamuka; trzeba by więc zwiększyć rozstęp czasowy między ich wspólną walką z Merkitami a zerwaniem. Łączy też Tajna historia wybór na chana z nową tytulaturą (Dżyngis-chan); dość trudno jednak zrozumieć, dlaczego od razu aż tak uświetniano, bez żadnych poważniejszych osiągnięć, i trzeba przyjąć, że uświetnienia dokonał autor Tajnej historii. W ten sposób wcześniej zaczynał padać blask na wielkich chanów. Wyjaśnienie całkiem jednoznaczne dać trudno, z całokształtu odnoszących się do tego materiałów przecież wynika, że wieńczono Temudżyna dwukrotnie, najpierw tytułem chana, a potem, na pewno już w 1206 r. — kagana („wielkiego chana", por. niżej).

Pierwszy etap konfliktu z Dżamuka mógł zakończyć się dla nowego chana fatalnie.

73

W ucieczce po napadzie (w celu zagrabienia bydła) na poddanych Temudżyna zginął brat Dżamuki i wtedy on sam zebrał znaczną liczbę (podobno 30 tys.) wojowników, wyruszył przeciw Dżyngisowi, zadał mu klęskę i zmusił do odwrotu. Dżyngis znalazł się wówczas w takich warunkach terenowych, że całkowite zniszczenie jego armii nie było żadnym problemem, a jednak Dżamuka wycofał się bez podejmowania takiej próby. Znowu zagadka, której rozwiązać niepodobna, i chyba znowu trzeba przyjąć nieścisłość przekazów. Co więcej, mimo zwycięstwa Dżamuki właśnie bezpośrednio potem znowu przeszły na stronę Dżyngisa niektóre plemiona z obozu przeciwnego. Możliwe są przy tym pewne chwyty dyplomatyczne, intrygi, namowy, obietnice, nagrody — Dżyngis umiał bardzo wiele.

POCZĄTKI WIELKIEJ EPOPEI

Prawdopodobnie w 1200 r. zaczęły się decydujące działania przeciw Tatarom. Inicjatywa miała jeszcze tym razem wyjść nie od Temudżyna, lecz od władcy Dżurdżenów (państwa Kin, Cin), którego Mongołowie nazywali Ałtan-chanem (Złotym chanem). Do koalicji dołączyli się jeszcze Kereici, to znaczy chan Togruł. Połączonym siłom tych trzech mężów Tatarzy nie mogli sprostać, w starciach z nimi doznali bardzo ciężkich strat i upokorzyli sięj>rzed Ałtan-chanem; właśnie ich nieposłuszeństwo było poprzednio przyczyną zainicjowanej przez niego wyprawy. Wspólnikom przypadła w udziale znaczna zdobycz, Togruł otrzymał ponadto od Ałtan-chana tytuł wang (król) i od tej pory zaczął występować jako Wang-chan, co w Europie miano przejąć po swojemu („król Jan"), tworząc w ten sposób jeszcze jeden pomost do legendy o chrześcijańskim władcy w głębi Azji. Trzeba tu przypomnieć, że Kereici byli nestorianami. I żeby powoli zmierzać do zamknięcia kręgu różnych komplikacji chronologicznych: wyprawę trzech władców przeciw Tatarom i nadanie Togrułowi tytułu wang łączą niektórzy autorzy (Gumilow) z 1183 r. Wszystko przesuwa się u nich w czasie o kilkanaście lat do tyłu, bez specjalnej troski o przerwę powstającą w ten sposób.

Dopiero od 1201 r. nie ma już w zasadzie rozbieżności. W tym właśnie roku kilkanaście różnych plemion, także niemongolskich, postanowiło związać swoje losy z głównym przeciwnikiem Temudżyna, Dżamuka. Było wśród nich wielu nieprzejednanych Tajcziutów, byli Tatarzy, Merkici, Ojraci i Najmanowie. Znowu więc koalicja, i to zewnętrznie bardzo groźna, bo liczna i pozostająca pod przewodnictwem człowieka o dużych zaletach. Dżamukę różnie się charakteryzuje w starych źródłach i pewnie nie z samych tylko pozytywnych

74

przymiotów składała się jego osobowość; wydaje się jednak prawie pewne, że indywidualnością był mimo wszystko niepospolitą. Nie sprzyjało mu jednak szczęście, mimo że długo o nie walczył, lecz — jak się to już raz zdarzyło — nawet po zwycięstwie mógł z niepojętych przyczyn nie doprowadzić rzeczy do końca. Po objęciu władzy nad rzeczonymi plemionami (nadano mu tytuł gurchana — nazwa ta oznaczała chana „generalnego") już nie uzyskał jednak możliwości korzystania ze zwycięstwa, bo go nie odniósł. Po stronie Temudżyna stanął Wang-chan; kiedyś Temudżyn uznał swą zależność od niego i stosunek ten ciągle jeszcze trwał, nawet nie tylko formalnie. Koalicja Dżamuki miała zatem do czynienia z dwoma silnymi przeciwnikami, nie z jednym. Poza tym. jak to zawsze bywało wtedy, (idy Dżamuka zabierał się do .jakiejś wielkiej akcji, zaszły okoliczności dziwne i niełatwe do wytłumaczenia: cześć wojowników Dżamuki wycofała się przed decydującym momentem, sam gurchan musiał uciekać zamiast atakować. straty poniesiono bardzo znaczne.

Z kolei obaj zwycięzcy postanowili rozprawić się z Tatarami i Merkitami. Podzielono role: Temudżyn wystąpił przeciw Tatarom i rozbił ich całkowicie, w 1202. Taki sam los spotkał Merkitów, gdy uderzył na nich Wung-chan. Kontynuując tak szczęśliwą i korzystną passę, uderzono zaraz potem wspólnymi siłami na Najmanów.

ROZPAD DRUGIEGO SOJUSZU. ZWYCIĘSTWO TEMUDŻYNA

Te akcje trwać już miały znacznie dłużej — niespodziewanie bowiem poróżnili się z sobą Wang-chan i Temudżyn, a główną rolę w wykrzesaniu tej wrogości miał odegrać niezmordowany w działaniu i nie umiejący wykorzystywać zwycięstw Dżamuka. Już nie chronologiczne, lecz rzeczowe komplikacje niezmiernie utrudniają jasne przedstawianie przebiegu wydarzeń w tym decydującym okresie. Najpierw Wang-chan miał ulec podszeptom Dżamuki i odłączyć się od Temudżyna, zostawiając go bez pomocy przeciw Najmanom. Dżyngis-chan umiał jednak nie tylko zwyciężać, lecz także się cofać, i uczynił to w tak pośpiesznym tempie, że Najmanowie mogli już tylko uderzyć na Wang-chana, co też uczynili z niemałym impetem. Kereici doznali poważnych strat i znaleźli się w sytuacji niemal beznadziejnej, z której — znowu najzupełniej niespodziewanie — wybawił ich Temudżyn. Długo można by rozmyślać nad tym, dlaczego zachciało mu się, zdradzonemu przecież, dawać takie dowody szlachetności, chociaż nigdy przedtem z wrogami swoimi nie żartował; rozmyślania takie jednak na nic się nie zdadzą i trzeba je zostawić w spokoju.

Pomoc użyczona Kereitom znowu zrodziła miłość zamiast nienawiści, ale nie na długo. Wielki Step zbliżał się do momentu dziejowego,

75

w którym miał objąć nad nim władzę jeden człowiek, i nie miłością można było do tego dojść. Wang-chan wyczuwał, kto ma największe szansę zostania tym władcą, i dlatego znowu zaczął słuchać podszeptów, autorstwa głównie, choć nie tylko - Dżamuki. Nie naśladował przy tym Temudżyna w szlachetności, wręcz przeciwnie, zamierzał popełnić — wyrażając się nowocześnie — rekord wiarołomstwa, mianowicie wykorzystać projektowane podwójne małżeństwo swoich wnuków z dziećmi Dżyngisa. Zasadzka się nie udała. Ostrzeżony Dżyngis wycofał się w porę, roznamiętnieni nieprzyjaciele nie chcieli już ustępować i przeszli od podstępu do otwartego działania. Stoczono bitwę, w której wojownicy Dżyngisa właściwie nawet odnieśli zwycięstwo — musiano jednak ostatecznie się cofnąć, gdy się okazało, że był to tylko pierwszy etap walki i że przeciwnik otrzymał poważne posiłki.

Krok ten okazał się jedynym i najrozsądniejszym wyjściem. Odstąpiwszy daleko, Dżyngis-chan też doczekał się posiłków, po czym udało mu się nagle uderzyć na obóz Wang-chana i odnieść całkowite zwycięstwo, 1203. Chanat kereicki przestał istnieć, jego władca. dzielny wojownik, lecz słaby polityk, uciekł wraz z synem z pola bitwy. Niedługo później obaj zginęli Wang-chana zabili Najmanowie, prawdopodobnie zresztą przez pomyłkę, ho właśnie u nich znaleźć chciał schronienie, a nie poznały go straże. Najmanowie też byli ostatnią nadzieją tych plemion czy resztek plemion, które jeszcze liczyły na unicestwienie znienawidzonego Temudżyna. Obok jednak tych, którzy go nienawidzili, znaleźli się i tacy, którzy go ostrzegli; wtedy postanowił wziąć w ręce inicjatywę i zaatakować. Porażka jego wrogów była zupełna, 1206. Zawładnąwszy ziemiami Najmanów i zhołdowawszy sprzymierzone z nimi plemiona, Dżyngis-chan zwrócił się przeciw Merkitom. Pokonani przedtem przez Wang-chana. wówczas sprzymierzeńca Mongołów, Merkici byli nieprzejednani, daremnie jednak próbowali jeszcze walczyć. Rozbici kilkakrotnie, rozproszyli się po zachodnich krańcach Wielkiego Stepu.

Dżamuka umierał jak starożytni bohaterzy. Gdy Najmanów spotkała ostateczna klęska, schronił się w górach z kilkoma ledwie wojownikami, którzy jakoś nie chcieli jednak pędzić żywota zbiegów i wydali go Dżyngisowi. W nagrodę otrzymali bezzwłocznie wykonane wyroki śmierci. Wobec Dżamuki Dżyngis uniósł się szlachetnością i darował mu życie, ten jednak nie przyjął łaski, wygłaszając przy tym samo krytyczne, lecz jednocześnie wzruszające d długie) przemówienie, uwiecznione w Tupie i historii.

Wszystkie główne plemiona mongolskie znalazły się pod władzą Temudżyna, a nieprzyjaciele indywidualni albo musieli zamilknąć, albo przestali istnieć, Można było zatem uwieńczyć dzieło jakimś wielkim akcentem,

76

co nastąpiło w 1206 r., przy czym ta data jest już absolutnie pewna. Zwołano wówczas wielki zjazd (kurultaj) nojonów mongolskich w rejonie źródeł Ononu i tam właśnie proklamowano Temudżyna kaganem —„wielkim chanem", tzn. Dżyngis-chanem. Inna była już wtedy skala działań, inny autorytet zwycięzcy i zdobywcy. inne siły, które stały po jego stronie, inna wreszcie nawet sceneria w miejscu obrad zatknięto biały buńczuk z dziewięcioma ogonami. Kiedyś obwołano go chanem w stosunkowo wąskim kręgu, ten tytuł arystokracja wszystkich plemion mongolskich. Spotyka się też w literaturze sformułowanie, że kurułtaj „zatwierdził" jego tytuł, co można by ostatecznie też przyjąć, skoro miał go przedtem w takim czy innym zakresie. Spór o dokładne sformułowanie nie przyniósłby nic nowego, wydaje się jednak niewątpliwe, że na wielkim kurułtaju najważniejszym elementem była proklamacja, a ujecie ]ej jako zatwierdzenia jest już tylko sądem wypowiedzianym przez historyka.

POWSTANIE JFDNOLITEGO PAŃSTWA

Od 1206 r. istnieje więc jednolite państwo mongolskie z jednym najwyższym władcą; mongolskimi nazywać się odtąd będą wszystkie pokrewne plemiona. W tym zupełnie nowym układzie na pierwsze miejsce musiały się wysunąć najszerzej pojęte sprawy organizacyjne (oczywiście wojskowe. Państwo Dżyngis-chana powstało siłą oręża i tą samą siłą miało rozrastać się dalej.

Już lata poprzednie musiały chyba być okresem różnych pociągnięć organizacyjnych, może nie zawsze jeszcze doprowadzanych do końca, ale inicjowanych i w jakiś sposób realizowanych. Zmiany, nawet daleko idące, można zacząć uderzeniowo, postulując je za pomocą jednego tylko rozkazu - przesłanki ich muszą jednak narastać długo, a realizacja opierać się co najmniej w pewnym stopniu na poprzednich doświadczeniach.

77

Nie inaczej przedstawiał się proces wkraczania Mongolii w nowy etap rozwoju historycznego. Istniały różne aspekty mongolskiego prawa zwyczajowego, w wielu wypadkach wystarczało je po prostu skodyfikować.

Organizacja sił wojskowych wysunęła się z natury rzeczy na pierwsze miejsce. Utworzona została armia, duża, regularna i zdyscyplinowana. Takiej dyscypliny nie znano chyba nigdzie indziej na świecie — kara śmierci za najmniejsze nieposłuszeństwo, a wykonywano ją zwykle natychmiast. Liczebność wojsk wzrosła od razu znacznie, ponieważ w państwie Dżyngis-chana znalazły się też plemiona pokrewne Mongołom, np. Kereici, którzy mogli dostarczyć znacznego kontyngentu wojowników. Zasilanie szeregów wojskowych ujęto zresztą w bardzo mocne karby, sprzęgając je z ustalonym jednocześnie podziałem administracyjnym.

Służbę wojskową pełnili wszyscy mężczyźni zdolni do noszenia broni, ściślejszych granic wieku nie określano. Struktura wojska opierała się na dawnych podstawach, ujętych jednak z nadzwyczajną ścisłością. Podstawową jednostką wojskowo-administracyjną był mingan (tysiąc), tzn. taka część plemienia, która na wezwanie chana musiała wystawić tysiąc konnych wojowników. Jasną jest rzeczą, że każdy mingan musiał mieć do dyspozycji określony i zabezpieczający potrzeby areał pastwisk. Dowództwo nad minganami obejmowali specjalnie i oddzielnie wyznaczeni nojoni, a także krewni Dżyngis-chana, w łącznej liczbie 95 — wszystkich władca wyznaczył osobiście.

Mingany dzieliły się na setki i dziesiątki, mogły jednak być też jednostki znacznie wyższego rzędu niż mingan, mianowicie tumen (korpus) — 10 tys. ludzi. Dowództwo nad nimi otrzymali najbardziej zaufani dostojnicy chana, wśród nich jego najstarszy syn, Dżuczi. Kilka korpusów rozmieszczono na kresach państwa, jeden w centrum. Dodać jeszcze warto, że służby wojskowej nie traktowano jako ciężaru, łączyły się z nią bowiem różne możliwości, przede wszystkim zaś perspektywy łupów.

Dżyngis-chan umiał stworzyć warunki, w których pogodzili się z jego władzą nawet dotychczasowi wrogowie, wyjąwszy Merkitów i częściowo jeszcze Najmanów. Integracja plemion, zarówno właściwych Mongołów, jak i tych spokrewnionych z nimi, które używać będą też nowej nazwy — poczyni bardzo szybkie postępy. Można jednak przypuszczać, że nie od razu wszystkim dowierzał, że myślał też o własnym bezpieczeństwie, łącząc to zresztą z kwestią autorytetu i siły władcy. Taka była geneza utworzenia (a raczej powiększenia) gwardii przybocznej, która ze 150 wojowników doszła aż do 10 tys. Zwyczajowo (i z konieczności) pełniono — i przedtem, i potem - służbę przy chanie dniem i nocą.

78

Zwiększając gwardię liczebnie w takim stopniu, zwrócono też szczególną uwagę na sposób przeprowadzania werbunku, świadomie dążąc do nadania tej formacji charakteru elitarnego. Zaciągali się więc do gwardii m.in. synowie dowódców minganów, także setników i dziesiętników, szczegóły uregulowano z podziwu godną precyzją, tak samo wszystkie zasady regulaminowe. Karać miano ostro za przekroczenia, a także za samo uchylanie się od służby w gwardii, ale elita jak elita — już wtedy pociągała ludzi, tak że specjalnych kłopotów z werbunkiem nie było.

Gwardię podzielono na oddziały. chan podporządkował je dowódcom, ale wyznaczając im zakres działania. wszystkie ewentualne sankcje za przekroczenia zastrzegł sobie osobiście. Odnośna relacja wspomina o karach niemal w każdym zdaniu, co najmniej kilka warto przytoczyć.

Wy, naczelnicy oddziałów, nie możecie bez mojej zgody -opierając się na tym. iż jesteście ich dowódcami — karać gwardzistów, którzy wstąpili do służby jako równi wam. Jeśli naruszą dyscyplinę, zameldujcie mnie. Jeżeli będą tacy, którzy zasłużą na ścięcie, to my ich stracimy! Jeżeli będą tacy, którzy zasłużą na chłostę, każemy im się położyć i wychłostamy ich! Jeżeli tkniecie ręką lub nogą albo uderzycie kijem moich równouprawnionych gwardzistów, to odpłaci się wam kijem za kij, pięścią za pięść".

I jeszcze najdobitniejsze dwa sformułowania, niemal naukowa teoria elitaryzmu gwardyjskiego:

Mój gwardzista stoi wyżej niż dowódca minganu spoza gwardii. Pachołkowie moich gwardzistów stoją wyżej niż setnicy i dziesiętnicy spoza gwardii!"

Wszystko razem może wywierać trochę niejasne wrażenie. Jakże mogły działać czynniki integracyjne, skoro pachołek gwardzisty stał wyżej niż setnik? I jaka mogła być dyscyplina w gwardii, skoro dowódca oddziału raczej musiał na każdym kroku uważać, żeby sam nie został obity czy w inny sposób ukarany. A jednak system jako całość będzie się sprawdzał, i to nieźle. Inne było wtedy pojecie dyscypliny, inna też wartość życia ludzkiego, aureola zaś władzy nad tym plemionami i ziemiami miała ogromne znaczenie. Powołując gwardię, Dżyngis-chan maksymalnie zabezpieczał sobie osobiste bezpieczeństwo; regulamin zwracał szczególną uwagę na obowiązki oddziałów, które pełniły straż nocną, a poza tym — gwardia nigdy nie odstępowała osoby chana, nawet wtedy gdy toczyła się wojna, on zaś sam nie brał w niej bezpośredniego udziału. Wspomnieć też trzeba, że oddziały gwardii specjalnie nie próżnowały w okresach pokoju, lecz wykonywały wtedy różne funkcje „cywilne", z reguły gospodarcze.

79

Można też oczywiście przypisywać gwardii bardziej generalną rolę, jako sile stojącej na straży nie tylko Dżyngis-chana i jego obozu, lecz również utrzymującej w ryzach masy aratów i zapobiegającej ewentualnym protestom czy buntom.

W szerokim zestawie ówczesnych przemian i uściśleń administracyjnych musiało się znaleźć też miejsce na reformy o charakterze nie tylko wojskowym. Dotyczyły one przede wszystkim sądownictwa — miało się ono w przyszłości odbywać według skodyfikowanego, a przedtem nie pisanego prawa zwyczajowego. Kodyfikacja wymagała znajomości pisma i na dobro Dżyngis-chana trzeba zaliczyć, że wysoko cenił tę umiejętność i rozumiał jej doniosłe znaczenie dla organizującego się państwa, chociaż oczywiście ani on sam, ani jego Mongołowie nie zajmowali się stawianiem liter. Robili to ściągani do otoczenia chana pisarze ujgurscy. Powstał więc zbiór praw mongolskich (tzw. Jasa), w następnych latach uzupełniany i doskonalony; z wyjątkiem nielicznych fragmentów w innych językach Jasa nie dochowała się do naszych czasów.

Na sposób realizowania postanowień sądowych w praktyce rzuca też światło następująca wypowiedź Dżyngis-chana (zanotowana w Tajnej historii): „Ludzie ze straży nocnej [z gwardii] mają pomagać w przesłuchaniach sądowych"! Widać z tego, że nie zapomniano o zagwarantowaniu nowym sędziom należytego aparatu wykonawczego.

Przy tej sposobności warto na podstawie tego samego źródła zilustrować inne jeszcze obowiązki gwardii, zwłaszcza zaś tzw. straży nocnej. Oto odnośne słowa chana:

Dlaczego żołnierze straży nocnej nie są wysyłani na wojnę? Dlatego, że straż nocna czuwa nad moim złotym życiem. Kiedy wyruszam na łowy z sokołami i na obławy, trudzi się wraz ze mną. Jest obciążona sprawami administracji pałacu, ma staranie o wozy, zarówno gdy są w ruchu, jak i na postoju ... Ludzie ze straży nocnej mają pomagać przy konserwacji i wydawaniu łuków, kołczanów, pancerzy i strzał. Mają opiekować się końmi i załatwiać sprawy załadunku juków... mają pomagać czerbim [nadzorcom] przy wydawaniu jedwabiu".

W zakresie pociągnięć o charakterze cywilnym mieściło się również nadawanie przeróżnych przywilejów, i to na szeroką skalę. Tutaj były i różne godności zdobione odpowiednimi tytułami, i np. zwalnianie od pewnych kar. i przywileje ułatwiające bezpośrednie stosunki 7 chanem, także np. przydzielanie koczowisk ze zwolnieniem od danin. Wyraźnie umacniała się w ten sposób hierarchizacja feudalna. Rozszerzał się. choć tylko do pewnego stopnia, krąg nowej elity,

80

a im liczniejsze i bardziej konkretne były przywileje jej przedstawicieli, tym trudniejsze musiało być życie szeregowych pasterzy, aratów, którym w systemie minganów (tysięcy) zabraniano nawet przechodzić z setki do setki czy z dziesiątki do innej dziesiątki. Rozdzielając ludzi, pastwiska i przywileje, Dżyngis-chan nie zapomniał o własnej rodzinie. Matka łącznie z najmłodszym bratem chana otrzymała 10 tys. ludzi, czterej synowie — Dżuczi, Dżagataj (Czagataj), Ugedej i Tuli (Tołuj), od 9 do 5 tys. ludzi, pozostali bracia od 4000 do 1500. Na marginesie tego imponującego podziału warto zaznaczyć, że najstarszy syn Dżyngis-chana, Dżuczi, nie był właściwie jego synem. Żona Dżyngisa, Borte (o z dwiema kropkami) , poczęła go podczas pobytu w niewoli merkickiej (por. s. 72), a urodziła już po powrocie do swego obozowisku. Dżyngis uzna) go jednak za swego syna i nigdy od tego nie odstąpił, a z Borte miał jeszcze później trzech synów. Szczególnie wyrazisty to przejaw znaczenia i autorytetu, jakim cieszyły się kobiety w Mongolii. Są również przykłady posłuszeństwa Dżyngisa wobec własnej matki, i to w sprawach niekiedy bardzo drażliwych.

PRZED WIELKIM1 PODBOJAMI

O dalszych zdobyczach, podbojach i spustoszeniach Dżyngis-chan i jego doradcy pomyśleli dość wcześnie. Wojowano zresztą od lat, doświadczenie było więc niemałe, a po zjednoczeniu głównych plemion mongolskich, przyjęciu powszechnie zaakceptowanego tytułu wielkiego chana i wprowadzeniu tylu istotnych zmian i udoskonaleń w systemie wojskowym — tendencje do dalszych osiągnięć znacznie wzrosły. Działały też z niemałą siłą przyczyny, żeby tak rzec, wewnętrzne. To wszystko, co się stało przedtem, zwłaszcza zaś w 1206 r., było równoznaczne z poważnym wyłomem w starych stosunkach rodowych. Powstawała nowa hierarchia, przede wszystkim wojskowa, silni, władający ludźmi i pastwiskami nojoni, dysponujący drużynami wojowników — nukerów. Sto tysięcy wojska miał w każdej chwili do dyspozycji chan, otoczony 10-tysieczną gwardią. Powstawały oddzielne, a wielkie ułusy synów i braci Dżyngisa, wyznaczano też przydziały żonom. Cały ten, jakże ogromny w stosunku do poprzedniego system i aparat nie mógł utrzymywać się i rozwijać w posiadanych do dyspozycji ramach gospodarczych. Wyjście na zewnątrz było bodaj koniecznością.

W historiografii, zwłaszcza najnowszej, podkreśla się często, że samo powstanie jednolitego państwa mongolskiego i jednolitej władzy w tym państwie musi się oceniać jako olbrzymi krok naprzód w dziejach społeczeństw stepowych,

81

nie mówiąc już o tym, jakie znaczenie to miało konkretnie dla Mongołów, dla narodu mongolskiego. Osiągnięcie tego stadium mogło szeroko otworzyć drogę dalszym procesom rozwojowym w różnych dziedzinach życia, przede wszystkim gospodarczego i kulturalnego. Przeszkodziły temu wielkie wyprawy wojenne, a ponieważ były to wojny grabieżcze, spowodowały tylko moc strat i zniszczeń, ogromnych, potwornych, nigdy nie zrekompensowanych.

Straty i spustoszenia spowodowane w zachodniej Azji i na wschodzie Europy przez najeźdźców mongolskich zostały uwiecznione dla potomności przez wszystkich, którzy współcześnie i później o tym pisali. W zasadzie jednak i wtedy właśnie nie dotknęły samej Mongolii. Po drugie, aprobując główny tok takiego rozumowania trudno nie zwrócić uwagi na tkwiącą w nim przecież sprzeczność. Dżyngis-chan stworzył określony system, silnie utrwalając w nim elementy feudalizacji. Z jednej strony stwierdza się, że system ten mógł sam stać się podstawą wszechstronnego rozkwitu, a z drugiej, że w istniejących ramach ekonomicznych, przy niewystarczających środkach, jakie mogło dać pasterstwo, i ciągle wzrastających (trzeba to uznać za czynnik nieunikniony) apetytach nojonów i w ogóle wszystkich dostojników feudalnych — podboje były też nieuniknione. Co więcej, podaje się inne jeszcze przyczyny ich nieuchronności, m.in. zaostrzenie przeciwieństw klasowych w społeczeństwie mongolskim. Sądzić jednak należałoby, że w ówczesnej fazie rozwojowej działanie tego czynnika nie mogło mieć jeszcze decydującego znaczenia. Problemy te są zresztą bardzo trudne i dalekie od dokładnego zbadania.

Pięciolecie po wielkim kurułtaju było okresem ostatnich przygotowań do wielkich wypraw; przygotowania prowadzono bardzo konkretnie, podbijając inne jeszcze ludy. Dowódcy rodzili się wówczas jak gdyby na kamieniu, było ich wielu — jeszcze jeden z niezliczonych dowodów na to, że wielkie epoki łączą się zawsze z warunkami, w których wyrastają potrzebni tym epokom ludzie. Zarówno w tych pierwszych, jak i późniejszych wyprawach upamiętniło się wielu wodzów mongolskich: synowie Dżyngis-chana — przede wszystkim Dżu-czi, a poza tym szczególnie przez Dżyngisa wyróżniani czterej: Dżebe, Subutaj, Kubiłaj i Dżelme. Już w 1207 r. nastąpiło uzależnienie ludów zajmujących siedziby między Selengą i Bajkałem (Buriatów i Ojratów) oraz Kirgizów znad górnego Jeniseju. W 1208 r. Subutaj rozbił Kajmanów i Merkitów u ujścia Buchtarmy do Irtysza; ci z przeciwników, którym udało się ocalić, musieli uciekać dalej na zachód. W 1209 r. uznali zwierzchnictwo Dżyngisa Ujgurzy we Wschodnim Turkiestanie oraz inne jeszcze plemię tureckie, wspomniani już Karłucy w dorzeczu rzek wpadających do jeziora Bałchasz.

82

W tym samym roku złupili Mongołowie siedziby Tangutów w pustyni Ałaszan i w krainie Ordos, na południe od Gobi; oni też musieli uznać zwierzchnictwo Dżyngisa. Dopiero wtedy postanowiono uderzyć wielkimi siłami na północne Chiny i zhołdować państwo Dżurdżenow, rządzonych przez dynastię Kin. Był rok 1211 — uznawany w historii za początkową datę wielkich podbojów mongolskich.

VII. DŻYNGIS-CHAN

WOJNA Z DŻURDŻENAMI

Wydarzenia ówczesne jeszcze raz dowiodły, że dżurdżeńskie państwo Kin nadal reprezentowało poważną siłę militarną; mimo to nie potrafiono sprostać wojownikom mongolskim i ich wodzom, którzy w podejmowanych wyprawach stosowali już nowe metody walki. Dżurdżeni mieli i przed najazdem mongolskim sporo okazji do wypróbowywania swoich sił; w państwie ich wybuchały dość często ruchy ludowe, a od kilkudziesięciu lat walczyli też prawie nieustannie z południowochińskim cesarstwem Sung, zwykle będąc przy tym stroną atakującą, a zawsze zwycięską. Rządzone przez rodzimą dynastię Chiny południowe nigdy nie chciały jednak uznać zależności od państwa Kin, chociaż w jakimś stopniu wyrażała się ona — po klęskach — w postaci kontrybucji i danin. Po raz ostatni przed najazdem mongolskim toczyła się między obu tymi państwami wojna w latach 1206 — 1208, kończąc się tak samo jak w latach poprzednich — z tym że wysokość daniny została znacznie zwiększona.

W formalnym stosunku zależności od państwa Kin pozostawała jeszcze Korea, a także tanguckie państwo Sia, choć od końca XII w. było z nim coraz więcej kłopotów. Miało też państwo dżurdżeńskie swoje trudności wewnętrzne. Ogarniając całość, można jednak nazwać państwo Kin potężnym. Na tę potęgę spadły w jesieni 1211 r. korpusy mongolskie.

Wielki chan też wyruszył na tę wyprawę, rozwiniętą najpierw w dwóch, potem w trzech kierunkach, w każdym pod oddzielnym dowództwem. Była to właśnie jedna z osobliwości w mongolskiej taktyce prowadzenia wojen. Sukcesy wojenne Mongołów płynęły poza tym nie tylko z zapału do walki i podporządkowania się żelaznej dyscyplinie, umiano też korzystać z czynników natury politycznej i psychologicznej. Dżyngis-chan rozpoczął wojnę z państwem Kin, mając określony pretekst: ogłosił, że nadszedł czas wyzwolenia plemion mongolskich (spokrewnionych z Mongołami), które znosić muszą ucisk w państwie Kin. Potrafiono też podczas samych kampanii pozyskiwać sobie i przeciągać na swoją stronę niektóre ludy,

84

niezadowolone z panowania dżurderskiego, Chińczyków oczywiście także. Dalej, niezależnie od tej sui generis „narodowej" polityki, dowództwo mongolskie łączyło swoją taktykę prowadzenia działań wojennych z poważnie rozumianym i na konkretnych przesłankach opartym planowaniem. Przygotowania czyniono zawczasu, zdobywano jak najwięcej wiadomości o ukształtowaniu terenu. korzystano z usług wywiadowców, uderzano w najsłabsze punkty, w razie potrzeby nie wahano się cofnąć czy odstąpić nawet od zaplanowanego przedsięwzięcia, jeśli okazało się, że w wypadku ewentualnego niepowodzenia nie da się powetować utrat.

I to jeszcze nie wszystko. Dochodzą do tego dwa czynniki, jeden budzący i dzisiaj szacunek, drugi — budzący wtedy trwogę i rozpacz. Mongołowie umieli się uczyć. Wyruszając do północnych Chin, nie znali sztuki oblężenia i zdobywania twierdz czy w ogóle umocnionych punktów, bo ich na stepie nie było. Sztukę tę opanowali właśnie w Chinach, szybko nauczyli się z niej konkretnie korzystać, potem zadziwią swoimi możliwościami Europę. Nie tylko zresztą tę umiejętność wynieśli z Chin, poznali jeszcze szereg urządzeń technicznych (pociski zapalające, oczywiście także machiny oblężnicze), zaznajomili się z osiągnięciami organizacyjnymi i gospodarczymi — na tych polach stara i osiadła cywilizacja miała wtedy więcej do powiedzenia niż państwa stepowe. Trwogę budził wydłużający się nieustannie szlak zniszczeń i bezlitosne, okrutne traktowanie ludności na zdobywanych terenach, zwłaszcza gdy stawiano opór. Wojska Dżyngis-chana i jego dowódców grabiły, paliły, burzyły i zabijały, brały oczywiście też jeńców całymi masami. Tak było podczas Wypraw przeciw państwu Kin, tak będzie i później, w Azji i w Europie. Prawie sto miast należących do państwa Dżurdżenów legło w gruzach i popiołach, zginęło bardzo wielu mieszkańców.

Wojna z Dżurdżenami trwała ponad cztery lata, przy czym jeden raz została przerwana pokojem, właściwie zaś tylko krótkotrwałym rozejmem. W drugiej fazie wojny, toczonej już bez udziału Dżyngis-Chana, wojska mongolskie zdobyły dzisiejszy Pekin (wtedy stolicę państwa Kin).

85

Łącznie wzięto ogromną zdobycz, kontrybucję i mnóstwo jeńców, ale samego terytorium Kin panowaniem mongolskim jeszcze nie objęto. Dżyngis-chan zaczął się bardzo intensywnie interesować Azją Środkową.

PODBÓJ PAŃSTWA KARAKITANÓW

W Turkiestanie istniało od połowy XII w. państwo Karakitanów (Karakitajów), którym rządzili gurchanowie (por. s. 55). Zależne były od nich niektóre sąsiednie krainy, m.in. Chorezm, chociaż zależność ta utrzymywała się na początku XIII w. już tylko formalnie.

Chorezm, bardzo stary ośrodek cywilizacji i myśli państwowej w dorzeczu Amu-darii, po najróżnorodniejszych kolejach swojej historii dostał się na początku VIII w. pod panowanie Arabów, a od XI w. rządzili nim sułtanowie seldżuccy. W 1194 r. położył kres władzy Seldżuków przedstawiciel rodzimej dynastii (wielcy szachowie Chorezmu), która od końca XI w. utrzymywała się w północnym Chorezmie, z główną siedzibą w Urgenczu blisko ujjcia Amu-darii. W 1200 r. władcą całego już Chorezmu został Muhammed Ala ed-Din, który w bardzo krótkim czasie wzniósł to państwo do prawdziwej świetności, podporządkowując swojej władzy także Iran i Afganistan. Epopeja wielkości nie miała jednak trwać długo; najpierw dosyć dziwnie splotły się losy Chorezmu i państwa Karakitanów, potem jednemu i drugiemu położyli kres Mongołowie.

Wspomniano wyżej o bardzo bladych aspektach zależności Chorezmu od państwa Karakitanów; za Muhammeda już nawet bladości nie można było dostrzec, chociaż formalnie był obowiązany do płacenia daniny i czynił to podobno do 1207 r. włącznie. Gurchanowie karakitańscy nie chcieli jednak z tym się pogodzić i zaczęli myśleć o użyciu siły. W 1208 r. okoliczności wydawały się sprzyjać realizacji takiego zamierzenia. Po rozbiciu przez Subutaja Merkitów i Najmanów władca tych ostatnich, Guczuluk (Kuczlik) (w obu wyrazach wszystkie u z dwiema kropkami), a właściwie syn władcy, Tajang-chana, który w 1206 r. zginął w bitwie z Mongołami — znalazł wraz ze swoimi ludźmi schronienie w Siedmiorzeczu, właśnie u gurchana Karakitanów, Czułchu. Między obu mężami rychło zapanowała przyjaźń, zanosząca się na mocną i niezniszczalną; związali się nawet stosunkiem pokrewieństwa, Czułchu wydał swoją córkę za przybysza, którego zamierzenia szły jednak znacznie dalej i który w kombinacjach mających go doprowadzić do tego celu aż się uginał pod brzemieniem własnej chytrości. Guczuluk zaczął tajne pertraktacje z szachem Chorezmu, myśląc oczywiście o swoich własnych interesach, które lokalizował na bardzo wysokim szczeblu.

Dziwna to była postać, ten ówczesny szach Chorezmu, Muhammed.

86

W historiografii zajmowano się nim niejednokrotnie, chyba jednak mimo wszystko powierzchownie, przypisując mu przymioty, których nie miał, i wady, które były właściwie przymiotami; dla ścisłości trzeba od razu dodać, że jak w odniesieniu do wielu innych mężów 7 tej epoki - życiorys jego też nie może być znany zbyt dokładnie. Muhammed uważał się za gorliwego obrońcę islamu i był nim rzeczywiście; wszyscy zresztą muzułmańscy władcy odznaczali się tymi samymi cechami, nierozerwalnie wiążącymi się też z ogromną nietolerancją. Temperamentu i energii mu nie brakowało, podejmował przeróżne inicjatywy, potrafił odnosić zwycięstwa i rozszerzać swój stan posiadania, konsekwentnie i dokładnie dławił ruchy wewnętrzne. Dociekanie przyczyn, dla których skłaniał się do tajnych rozmów z Guczulukiem, nie jest specjalnie ważne. prawdopodobnie skusiły go perspektywy przejęcia w posiadanie jakiejś części terytoriów karakitańskich;Guczuluk gotów był je oddać po uzyskaniu władzy w państwie Karakitanów. Cel ten można było osiągnąć, zrzucając z tronu gurchana Czułchu, i Guczuluk właśnie do tego zmierzał, nie przejmując się wcale taką błahostką, że ofiarą miał być jego teść i wybawiciel,

W coraz bardziej złożonym splocie okoliczności powstał niesłychany zamęt, Szach Chorezmu wystąpił przeciw Karakitanom; zaczęły się działania wojenne, podczas których doszło do zerwania między teściem i zięciem, to znaczy między gurchanem Czułchu i pretendentem Guczulukiem. Zgodnie ze sprawiedliwością historyczną najpierw wziął górę panujący gurchan, potem wszystko się odmieniło i władzę zdobył Guczuluk. Początkowo uzurpator, stał się prawowitym władcą Karakitanów po śmierci swego teścia w 1213 r. Nie przeszkodziło mu w objęciu władzy to, że był Najmanem, a między Najmanami i Karakitanami istniały różnice etniczne i religijne. Pierwsi byli najprawdopodobniej ludem tureckim, wyznawali nestorianizm, częściowo tkwili jeszcze w szamanizmie: drudzy. bliżsi etnicznie Mongołom, wyznawali buddyzm. Guczuluk nie potrafił jednak utrwalić popularności, na początku zdaje się niewątpliwej — popierając intensywnie buddyzm (sam go też przyjął) w państwie, w którym znaczna większość mieszkańców wyznawała już islam. W zbliżającej się wielkiej konfrontacji zwiększało to szansę Mongołów.

W 1218 r. nastąpił koniec. Wojska mongolskie wystąpiły przeciw Guczulukowi, który pewnymi nieprzemyślanymi pociągnięciami rozjątrzył Dżyngis-chana i przyśpieszył swój upadek. Zdołał wprawdzie uciec do Kaszgarii, ale tam go doścignięto i zabito; taki sam los spotkał w państwie karakitańskim jego zwolenników, wymordowanych przez muzułmańską ludność. Samo państwo przestało być karakitańskim — Kitanowie musieli uznać zwierzchnictwo Mongołów. Przychodziła kolej na Chorezm.

KONIEC CHOREZMU

W tym nowym, zbliżającym się zespole wydarzeń wszystko potoczy się analogicznie. Szach Chorezmu sprowokuje wojnę, jak zrobił to Giiczuluk, i tak samo będzie uciekał. Przyczyn też doszukać się niełatwo, zasadniczo trzeba przyjąć, że Muhammed był przekonany o niezwyciężoności swego wojska, skądinąd bardzo "licznego. Mongołowie odnosili jednak zwycięstwa nie od roku czy dwóch — był czas na rozważenie, czy opłaci się walczyć z taką potęgą. W imię ścisłości trzeba powiedzieć, że w Chorezmie rozważano te sprawy, głównie pod wpływem ogarniającej wszystkich trwogi o przyszłość — tym bardziej jednak należało być ostrożnym. Początkowo wydawało się, że szach Chorezmu będzie stosował politykę, która by mogła uspokoić nastroje ludności, a jemu samemu dać właściwy obraz układu sił. Doszło do wymiany poselstw, zarysowały się perspektywy kontaktów handlowych. Dżyngis-chan okazywał zadowolenie; w Chorezmie złamano jednak wtedy przestrzeganą na ogół nietykalność poselską i zabito posłów mongolskich. Co więcej, zabito też następnego posła, który przyjechał domagać się zadośćuczynienia.

Można sobie wyobrazić, jak na to reagowano w otoczeniu wielkiego chana, ale największa wściekłość nie odwiodła Mongołów od rozwagi przed samym działaniem. Przygotowano się do nowej kampanii szczególnie starannie, zmobilizowano ogromne wojsko i w 1219 r. sam Dżyngis-chan ruszył z nim przeciw Chorezmowi. Szlak pochodu prowadził z Karakorum w linii prostej na zachód (z nachyleniem pod niewielkim kątem na południe), mniej więcej północną granicą niedawnego państwa Karakitanów. Posiadłości szacha Chorezmu zaczynały się od twierdzy Otrar nad środkową Syr-darią. Pozostawiwszy część swoich sił pod murami Otraru, Dżyngis wysłał inne oddziały w dół Syr-darii ku Jezioru Aralskiemu (wtedy Morze Chorezmijskie) i w górę tej rzeki ku Kaszgarii, a sam ruszył dalej na zachód. We wczesnych miesiącach 1222 r. padły dwa główne miasta Trans-oksanii (Mawerannahru), Buchara i Samarkanda. Pierwsze z nich, zdobyte przez samego Dżyngisa, złupiono doszczętnie i spalono, Samarkandę spotkał los niewiele lepszy. Ani w jednym, ani w drugim wypadku jednak nie zabijano mieszkańców, pozwalając im opuścić miasta przed splądrowaniem. Tak czy inaczej, jeńców brano tysiącami. W rok później, 1221, synowie Dżyngis-chana zdobyli i zniszczyli stolicę Chorezmu, Urgencz, który bronił się kilka miesięcy. Tu już tysiące mieszkańców płaciło za to głowami. W tym samym roku zdobyło jeszcze Merw. położony na stepach turkmeńskich, na zachód od Amu-darii.

Szacha Muhammeda nie było już wtedy pośród żyjących. Mimo że taki był pewny siebie, zastosował fatalną taktykę — obronną, przy czym zanadto porozdzielał swoje wojska. Dlatego też już po pierwszych klęskach nie pozostało mu nic innego, tylko uciekać, a ścigano go tak zajadle, że ledwie zdołał dotrzeć na jedną z wysp na Morzu Kaspijskim. Ona też nie dała mu schronienia na długo — umarł z końcem 1220 r. w bardzo niejasnych okolicznościach.

Mongołowie wciąż zwyciężali, brali twierdzę za twierdzą, doprowadzali zniszczenia do potwornych rozmiarów, lecz nie oznaczało to jeszcze końca działań wojennych. Po wycofaniu się Muhammeda z areny bojów, przejął dalszą akcję w swoje ręce jego syn, Dżelal ed-Din. Oporu trwałego stawiać jednak nie mógł i cofał się w kierunku na południe, od górnej Amu-darii przez Hindukusz do Afganistanu, który też wchodził w skład państwa chorezmijskiego. Ścigający go Mongołowie przybyli tam za nim, ale ponieśli wreszcie porażkę, która nie wpłynęła jednak na wskrzeszenie przeszłości. Zjawiła się w Afganistanie znaczna część armii mongolskiej z samym wielkim chanem na czele, Dżelal ed-Din poniósł ciężką klęskę, ale zdołał ukryć się w Indiach. Potem Mongołowie długo organizowali nowo zdobyte ziemie, Dżyngis-chan wrócił do Mongolii dopiero w 1225 r.

SPUSTOSZENIE TRANSKAUKAZJI. BITWA NAD KALKĄ

Do terytoriów zdobytych podczas tej długiej wyprawy zaliczyć można całą północną i wschodnią część wielkiego Chorezmu, łącznie z południowym wybrzeżem Morza Kaspijskiego;

89

w tym kierunku szedł m.in. pościg za Muhammedem. Brały w tym pościgu udział dość znaczne siły, na czele których stali Subutaj i Dżebe. Dotarłszy w 1221 r. do południowo-zachodniego wybrzeża, wodzowie mongolscy zwrócili się na zachód i wtargnęli w głąb Azerbejdżanu, a potem poszli na północ do Gruzji, wszędzie pozostawiając po sobie ruiny i zgliszcza; strat w ludności nie da się ująć w żadnych liczbach. Ze środkowej Gruzji wojska mongolskie skręciły na wschód, do Szemachy w Azerbejdżanie, już blisko Morza Kaspijskiego, następnie przeszły między górami i morzem, ruszając na północny zachód przez tereny Osetyjczyków (Ałanów) i stepy kubańskie do Morza Azowskiego i jego północnym wybrzeżem do Krymu.

Na stepach czarnomorskich, między Dniestrem i Donem, koczował lud będący od dwustu lat postrachem wszystkich swoich sąsiadów, przede wszystkim Rusi: Połowcy. Teraz im zagroziło straszne niebezpieczeństwo, ponieśli już kilka klęsk w nieuniknionych dotąd starciach, obawiali się, że czeka ich zagłada. Na północ od siedzib połowieckich zaczynała się Ruś - skłóceni z sobą książęta ruscy nie reprezentowali wysokiego lotu w myśli politycznej, także jednak zrozumieli, co może nastąpić. Doszła więc do skutku rzecz na te czasy wprost nadzwyczajna: sojusz rusko-połowiecki. Nie pomogło złączenie posiadanych do dyspozycji sił: w bitwie nad Kałką (dopływ wpadającej do Morza Azowskiego rzeki Kalmius) Mongołowie zadali zjednoczonym siłom swoich przeciwników straszną klęskę, 1223. Bezpośrednio potem nie zaatakowali jednak Rusi, kierując się nagle na północny wschód, ku siedzibom Bułgarów kamskich (nadwołżańskich); nie zyskali tam jednak wiele i cofnęli się do Azji.

KONIEC PAŃSTWA TANGUTÓW

Sam Dżyngis-chan po powrocie do Mongolii w 1225 r. przygotowywał przez rok nową wyprawę: przeciw państwu Tangutów — Si Sia, które osłaniało od zachodu nie rozbite jeszcze imperium Dżur-dżenów — Kin. Do Mongołów nie odnosili się Tanguci przyjaźnie, odmówili uczestnictwa w wyprawie na Chorezm, dokonali też kilku nie przemyślanych posunięć mniejszej wagi, które jednak wystarczyły, ażeby rozdrażnić władcę Mongołów; inna zresztą sprawa, że na pewno przyszłaby na nich kolej, gdyby go nie drażnili, nawet gdyby z nim wyruszyli przeciw Chorezmowi.

Wojna z Tangutami trwała kilka miesięcy, z krótkotrwałym, ale bardzo doniosłym kryzysem w połowie tego okresu. W sierpniu 1227 r. podczas oblężenia jednego z miast tanguckich Dżyngis-chan umarł. Na wyraźnie przed śmiercią wypowiedziane życzenie nie odstąpiono jednak od oblężenia, a po zdobyciu miasta urządzono masakrę.

90

Po zakończeniu działań państwo Tangutów przestało istnieć, oni sami prawie zniknęli z kart historii (nazwą tą będą Mongołowie później określać część mieszkańców Tybetu, por. rozdział XV). Pozostawało jednak niewiadomą, co będzie dalej, kto otrzyma godność wielkiego chana, czy następca będzie kontynuował linię nieustannych podbojów. Żyło jeszcze trzech synów Dżyngisa (Dżuczi umarł, być może zamordowany, na krótko przed śmiercią ojca), każdy z nich miał męskich potomków, Dżuczi oczywiście także.

PODZIAŁ IMPERIUM. WYBÓR NOWEGO WŁADCY

W pewnym sensie upraszczały sytuację zarządzenia wydane jeszcze za życia Dżyngisa, a dotyczące podstawowych zasad administrowania ogromnym krajem po jeno śmierci Nastąpił mianowicie podział Imperium na dzielnice, ułusy, bardzo wielkie, mniejsze i zupełnie nieznaczne Cztery największe ułusy dostały się czterem synom Dżingis-hana, przy czym zastosowano bardzo charakterystyczne kryterium starszeństwa: im starszy był syn, tym dalej na zachód leżały przyznane mu ziemie.

Dżuczi jako najstarszy otrzymał właśnie ułus zachodni, od środkowego Obu i Irtysza do Uralu i północno-wschodnich wybrzeży Morza Kaspijskiego, łącznie z dolnym biegiem Amu-darii i Syr-darii, czyli z północnym Chorezmem. Ponieważ Dżuczi umarł na początku 1227 r., ułus ten przypadł od razu jego synowi: był nim Batu, słynny też w dziejach Europy Wschodniej Batu-chan. Ułus jego nazywać się będzie Złotą Ordą.

Drugi syn Dżyngisa, Dżagataj, otrzymał ułus środkowy, obejmujący Siedmiorzecze, Kaszgarię i Mawerannahr bez części północnej, którą włączono do ułusu Dżucziego. Nie weszły w skład dzielnicy Dżagataja takie miasta Mawerannahru, jak Buchara i Samarkanda, zarządzane przez komendantów wojskowych i namiestników z ramienia wielkiego chana. Trzeci z kolei syn Dżyngisa, Ugedej, dostał w swoim ułusie zachodnią Mongolię, Dżungarię i część dzisiejszego wschodniego Kazachstanu. Najmłodszy, Tuli, otrzymał Mongolię środkową, to znaczy bezpośrednie dziedzictwo ojcowskie - taki był zresztą u Mongołów zwyczaj. Tuli miał też rządzić jako regent do zwołania kurułtaju i wyboru wielkiego chana; Dżyngis zalecił przed zgonem do tej najwyższej godności swego trzeciego syna. Ugedeja.

Władza regenta nie trwała zbyt długo. Po dokonaniu potrzebnych uzgodnień i określeniu miejsca (nad Kerulenem) doszedł do skutku w 1229 r. wielki zjazd wszystkich książąt mongolskich, synów i wnuków Dżyngisa oraz przedstawicieli mongolskiej arystokracji - nojonów. Drugim wielkim chanem został zgodnie z wolą zmarłego Dżyngisa Ugedej (1229—1241).

91

Podczas jego niezbyt długich rządów dokonać miano dalszych podbojów, zaszły dość istotne zmiany w organizacji wewnętrznej państwa, a władca ułusu Dżucziego, Batu-chan, przystąpił do zainicjowanej przez wielkiego chana, a przerażającej w swoim zasięgu ofensywy przeciwko Europie wschodniej i potem środkowej. W wyprawie tej uczestniczyli wraz ze swoimi wojskami książęta z wszystkich dzielnic.

Tuli umarł już w parę lat po wielkim kurułtaju. Dokładna data jego śmierci nie jest znana (prawdopodobnie 1232), wydaje się za to nie ulegać wątpliwości przyczyna: po prostu pijaństwo. Skłonność do nadużywania zbyt ostrych napojów cechowała nie tylko jego, Ugedej też jej ulegał i będzie nawet w pewnym momencie (tak przynajmniej utrzymuje autor Tajnej historii) odżegnywał się od wina metodą samokrytyki. Tylko Dżyngis-chan był w tych sprawach bliski nieskazitel-ności, nie lubił też, gdy inni pili. Można zatem zrozumieć, że z chwilą jego śmierci nastąpiło rozluźnienie, i to daleko idące. Ofiarą padł m.in. Tuli, człowiek zresztą bardzo zdolny, dobry wódz i organizator.

OSOBOWOŚĆ DŻYNGIS-CHANA

Nazwisko Dżyngis-chana, zjednoczyciela wszystkich plemion mongolskich i twórcy imperium, które sięgnęło rozmiarami poza niezmierzone stepy, obejmując także niektóre siedziby ludów osiadłych, upamiętniło się nie tylko w historii narodu mongolskiego. Napisano o nim tak wiele, że niełatwo byłoby ułożyć zbyt długą listę rywaliżujących z nim pod tym względem jednostek,

92

zwłaszcza z czasów średniowiecznych. Badając jego życie i czyny, wykorzystywano wszystkie możliwe źródła, sięgano do najrozmaitszych analogii, zastanawiano się wszechstronnie nad następstwami jego polityki, starano się zgłębić jego osobowość. Pochwały godna wielość zabiegów nie zawsze mogła iść w parze z jakością, czasem też odgrywały rolę antycypowane z -góry poglądy — pod wpływem bardzo różnych przyczyn. Można to zrozumieć: Dżyngis-chan dokonał wielkich dzieł w sensie dodatnim i ujemnym. W ciągu jednej generacji podniósł swoje plemiona do najwyższej potęgi, dał im jedność i panowanie nad innymi, pokonał wszystkich wrogów, nie poniósł nigdy dotkliwej klęski, uczynił władcami swoich synów i wnuków. Pozostało po nim jednak też morze krwi i łez, ruiny i popioły na nie mającym końca szlaku wypraw, od Dżungarii do Krymu i stepów czarnomorskich. Nie może ulegać wątpliwości, że gdyby zużyto te ogromną energię na budowę wewnętrznej wielkości państwa w tych granicach, jakie miało około 1210 r., mogły nastąpić nieprzeczuwane osiągnięcia. Trudno też przeczyć, że spustoszenia dokonane np. w Chorezmie czy w krajach zakaukaskich zahamowały rozwój tych krajów, już odznaczających się wysokim poziomem kultury materialnej i duchowej. Zestawienie tych Argumentów rzeczywiście może prowadzić do wyroku potępiającego i takie właśnie tendencje (przy uwzględnieniu pewnych bezspornych osiągnięć) dominują wyraźnie zwłaszcza w historiografii radzieckiej i mongolskiej.

Nie brak też sądów mniej apodyktycznych, chociaż przebija z nich zwykle przesada w odwrotnym kierunku — nadmiernego usprawiedliwiania. Utrzymuje się więc, że niektórym ludom wiodło się przecież w państwie Dżyngis-chana nie najgorzej, że masakrowano ludność tylko wtedy, gdy stawiała opór, że inni wodzowie byli jeszcze okropniejsi. Są to na pewno przesłanki o określonej sile, raczej nie trzeba by jednak nadawać im walorów uogólniających. Niestety, mamy aż nadto wiele dowodów, że zabijano mieszkańców zdobywanych miast czy innych siedzib także wówczas, gdy nie stawiali oporu — nie mówiąc już o tym, że o oporze w broniącej się np. twierdzy nie decyduje się na ogólnym wiecu. Gdyby tylko opornych zabijano, a więc dla odwetu, z zemsty, nie musiano by już niczego niszczyć, co najwyżej jakieś umocnienia. Dżyngis-chan i jego wodzowie nie ograniczali się jednak do zabijania; można się zgodzić, że nie niszczyli wszędzie wszystkiego, ale to po prostu nie jest ważne wobec liczby i rozmiarów zniszczeń nie ulegających wątpliwości. Jeszcze jeden czynnik, okrucieństwo jako środek zastraszenia, rzeczywiście w tym celu stosowany — nie może przecież być żadnym usprawiedliwieniem.

93

Może dla doraźnego zilustrowania stosowanych wtedy metod przyda się jakiś konkretny wyjątek z dzieła któregoś ze starszych pisarzy, np. polityka i historyka perskiego Raszid ed-Dina (por. s. 69 i rozdział IX), który napisał swoją kronikę w pierwszych latach XIV w. Mongołowie panowali wtedy w jego ojczyźnie, sam autor był im skądinąd bardzo przychylny.

,,Kiedy Dżyngisowe wojsko oblegało jakieś miasto, oszczędzano mieszkańców tylko w wypadku natychmiastowej kapitulacji, i to wcale nie było regułą ... Jeśli miasto stawiało opór, to po zdobyciu go dowódcy Dżyngisa wypędzali mieszkańców na 5 — 10 dni, ażeby wygodniej grabić i wywieźć cenne przedmioty. Potem zabierali się do wypędzonych, dzielili ich na kategorie, wojowników zabijali wszystkich co do jednego, ich rodziny oddawali w niewolę. Następnie wybierali rzemieślników i przydzielali ich wraz z rodzinami książętom i przedstawicielom arystokracji.

Dzielono oczywiście też dziewczęta i młode kobiety. Zdrową młodzież męską, zwłaszcza ze wsi, przeznaczano do ciężkich robót oblężniczych i służby obozowej, a w czasie walk wystawiano tych młodzieńców przed sobą na nieprzyjacielskie strzały. Tym, którzy pozostali, ograbionym do nitki, pozwalano czasem wrócić do swoich zniszczonych i spalonych ognisk domowych. Często jednak wyrzynano wszystkich, dzieląc w tym celu mieszkańców między wojowników. Każdy wojownik zmuszał po kolei przydzielonych sobie ludzi do uklęknięcia, a potem ścinał im głowy swoją krzywą szablą. Taki los spotkał Herat, Urgencz, Merw, Otrar i inne osiedla".

I wreszcie — argument pozornie dość istotny, że byli wodzowie i zwycięzcy srożsi i okrutniejsi. Nikt nie będzie temu przeczył, ale przykładów najłatwiej się doszukać właśnie wśród Dżyngisydów. Mnożyć tych przykładów nie trzeba, jeden wystarczy. To m.in. jeden z wnuków Dżyngisa, Hulagu (ojcem jego był Tuli), żądając w 1259 r. upokorzenia się od ówczesnego władcy Syrii, reklamował się w piśmie do niego jako „narzędzie kary bożej", jako człowiek „nieczuły na boleść innych, którego nie wzruszają ludzkie łzy, człowiek o sercu, z którego Bóg wyrwał wszelkie uczucia litości". Co prawda, Syryjczyk (zresztą prawnuk Saladyna) odpowiedział mu nieźle: „Tak, ale to są cechy charakteru właściwe diabłu, a nie monarsze".

Tendencje do charakteryzowania Dżyngisa według z góry powziętych założeń rozbijają się czasami o ścianę paradoksu. Najpierw więc podkreśla się zasługi integracyjne — zjednoczenie plemion mongolskich i utworzenie jednego państwa, a potem utrzymuje się z całym spokojem, że zaborcze wojny feudałów mongolskich przyczyniały się m.in. do dezintegracji własnych plemion, które rozciągały się po całej Azji, tonąc w morzu plemion tureckich.

94

W rozumowaniu jest to oczywiście paradoks, chociaż każdy jego człon wzięty oddzielnie nie odbiega wcale od prawdy. Wszystko polega przecież na tym, że stworzywszy jednolite państwo z taką, a nie inną strukturą, raczej nie można było na tym poprzestać i zająć się wyłącznie pokojową twórczością. Życzenia takie łatwo wypowiadać dzisiaj, w XIII w. jednak nawet najgenialniejszy władca nie miał obowiązku myśleć takimi kategoriami. Skąd mógł wiedzieć, że gdy zamknie się w swoich granicach i poświęci pracy organicznej, zyska po wiekach sławę tylko pozytywną?

Jeszcze jedno. O Dżyngisie napisano setki książek, naukowych i popularnych. Baza historyczna niezależnie od najskrupulatniejszych poszukiwań nie jest zbyt wielka i ogromem nie przytłacza, a w ujęciach bardziej popularnych ścisłość z natury rzeczy może przedstawiać wicie do życzenia. Wynika z tego, że zapatrywania poszczególnych autorów dość łatwo wprawiają się w ruch oscylacyjny. Dalsze i jeśli to możliwe jak najbardziej obiektywne badania są ciągle konieczne Przedstawiana w blasku i mroku, sama postać nie przestaje być fascynująca.

VIII. KONTYNUACJA POLITYKI PODBOJÓW. BATU-CHAN

ROZBICIE PAŃSTWA DŻURDŻENÓW

Dżyngis-chan umierał w wyjątkowym dla Mongolii momencie historycznym — po rozszerzeniu granic państwa do tak ogromnych rozmiarów. Mimo to nie można nazwać jego polityki podbojów całkowicie zamkniętą, zwłaszcza w północnych Chinach, gdzie nieustannie toczyła się wojna z Dżurdżenami, oczywiście ze znacznie zmniejszoną aktywnością w okresie regencji. Jeśli chodzi o Iran, to w skład państwa Dżyngisa weszła tylko północno-wschodnia część tego kraju (Chorasan); spustoszoną częściowo Transkaukazję i stepy położone na północ od Morza Czarnego wojska mongolskie opuściły. Nie było mowy o przerwaniu wszystkich działań i ustabilizowaniu wszystkich spraw w takim właśnie stanie — zawieszenie dalszych inicjatyw musiałoby być równoznaczne z początkiem serii klęsk. Można zdumiewać się ogromem utworzonego tak szybko państwa, nie należy jednak w żadnym wypadku utożsamiać tego z podstawą do wniosku, że wszystkie prowincje złączono już z mongolską metropolią trwale i na wieki. W niektórych nowa władza utrzymywała się luźnie, a nawet zaczynano się przeciw niej burzyć, także zresztą tam, gdzie starano się mocno trzymać ludność w karbach. W następnych latach i dziesięcioleciach doczekają się feudałowie mongolscy jeszcze niejednego wystąpienia przeciw sobie.

W takim samym kierunku szły wydarzenia na odcinku wtedy najbardziej newralgicznym, tzn. w państwie Kin. Korzystając z przejściowego osłabienia działań od strony mongolskiej, Dżurdżeni trochę się umocnili, a przynajmniej uwierzyli w to, że znowu stali się mocni, odzyskali też część utraconych przedtem terytoriów. Zaniepokojeni tym Mongołowie już podczas kurułtaju 1229 r. podjęli decyzję o przystąpieniu do nowych działań; mimo jednak, że nie tylko decyzję, lecz także działania rzeczywiście podjęto, nie osiągnęli celu w pierwszych dwóch latach. Rozdrażnieni niepowodzeniami,

96

wzmogli przygotowania, zmobilizowali stutysięczne wojsko i z dwu stron uderzyli na Dżurdżenów, przy czym sam Ugedej też wziął udział w wyprawie. Na polach bitwy rezultaty okazały się jak najbardziej korzystne dla Mongołów, którzy jednak przystąpiwszy po pierwszych zwycięstwach do oblężenia stolicy Dżurdżenów, nie mogli jej zdobyć przez długie miesiące. Udało im się to dopiero po otrzymaniu posiłków z Chin południowych, tzn. od dynastii Sung, której obiecano za to cześć terytoriów dżurdżeńskich łącznie ze stolicą. W 1234 r. zakończyła się egzystencja imperium Kin. Ostatni cesarz, opuszczony przez wszystkich, jak to zwykle bywa z upadającymi wielkościami, wybrał śmierć samobójczą. Dżurdżeni rozpadli się na mniejsze grupy plemienne, pogrążając się i biegiem czasu w niepamięci jako nosiciele tej nazwy. Nie przepadną jednak całkiem, wprost przeciwnie, po upływie około 400 lat nastąpią intensywne procesy konsolidacyjne i starzy Dżurdżeni, zintegrowani też z innymi plemionami tunguskiej grupy językowej, odegrają jeszcze swoją rolę w historii jako Mandżurowie.

W ostatecznym rozgromieniu Dżurdżenów rolę bardzo istotnego czynnika odegrały posiłki przysłane przez państwo Sungów. Gdyby na tym momencie urywała się znajomość historii, można by, czy raczej musiałoby się dojść do wniosków, że Sungowie byli silniejsi od Mongołów. Znalazłby taki wniosek inne jeszcze dodatkowe argumenty, przede wszystkim dawne tradycje, bardzo wysoki poziom różnych umiejętności w Chinach, fakt, że dynastia Sung była dynastią rodzimą, chińską, i mogła chyba liczyć na szerokie zaplecze ludzkie i materiałowe w wypadku niebezpieczeństwa grożącego od północy. Najbliższa przyszłość okazała się jednak bardziej skomplikowana.

Podział zdobytych terytoriów dżurdżeńskich nie przeszedł bez tarć i zgrzytów, a nawet bez walk. choć na razie tylko w tym bądź co bądź ograniczonym kręgu. Na dworze Ugedeja w Kara-korum zaczęto wobec tego skłaniać się do decyzji najdalej idących — przyjął je i zatwierdził wielki i bardzo wojowniczo nastrojony kuruł-taj w 1235 r. Podbój całych Chin i zakrojona na bardzo szeroką skalę wyprawa wojenna w kierunku zachodnim, czyli już na Europę, oto były te dwa wielkie zadania, które Ugedej ze swoimi feudałami postanowił zrealizować. Do działań przystąpiono już w rok później: realizacja pierwszego zadania trwać miała długo, drugiego znacznie krócej. Znowu całe ogromne obszary i miliony ludzi przeżyją kataklizm spustoszeń, najeźdźcy przecież osiągną swoje cele, chociaż nie było już Dżyngis-chana. W stuleciu następnym jednak także w ich państwie będą się szybko rozwijać znamiona upadku.

97

DŻELAL ED-DIN

Gdyby wyprawę na zachód podejmowano nieco wcześniej, mogła być poważną przeszkodą nowa sytuacja w Iranie, z którego Mongołowie po pierwszych wyprawach niemal całkowicie zrezygnowali. Można to zresztą rozpatrywać jako pewnego rodzaju konieczność, rozrost bowiem terytorialny był tak ogromny, że po prostu trudno było wszystko obsadzić. Wykorzystać to potrafił — dzięki bardzo szczególnemu zbiegowi okoliczności — syn szacha Chorezmu, Muhammeda Ala ed-Dina, wspomniany już Dżelal ed-Din, ten sam, który poniósłszy porażkę w bitwie nad Indusem zdołał ujść, przeprawić się przez rzekę i znaleźć schronienie w Indiach, w jednym z tamtejszych sułtanatów. Po upływie pewnego czasu zadomowił się tam na dobre, uzyskał posiłki, wrócił z nimi do Persji i z końcem 1224 r. zawładnął znaczną jej częścią, w każdym razie częścią tych obszarów, które wchodziły przedtem w skład państwa jego ojca.

Zaraz potem wydarzenia zaczęły się zmieniać jak w kalejdoskopie, przy czym on sam był głównym ich inspiratorem. Postać też niecodzienna, Dżelal ed-Din przyprawił już niejednego historyka o rozkosze łamania głowy.

Ukształtowała się dzięki temu dość jednoznaczna opinia o nim i raczej nie ma potrzeby jej podważać: zdolny wódz, może nawet geniusz, niezwykle odważny, przedsiębiorczy i pełen koncepcji, natomiast polityk marny, a w wykonaniu pechowiec. Można jeszcze odważniej: awanturnik, powiedzmy — genialny awanturnik. Podejmował różne ryzykanckie zamierzenia, przerzucał się od jednej imprezy do drugiej, wpadał w wir walk nie obliczywszy przedtem dokładnie sił swoich i przeciwnika. Wyprawiał się na Azerbejdżan

Gruzję, walczył z emiratami seldżuckimi w dorzeczu Tygrysui w Małej Azji, zwyciężał, grabił, ponosił porażki i uciekał. Zwyciężał też Mongołów, którzy od 1227 r. zaczęli znowu przenikać do Iranu, chociaż nie od razu ze zbyt wielkimi siłami.

Nie było jednak chyba głębi w jego polityce, w przeciwnym bowiem wypadku nie należało zaczepiać państw muzułmańskich, które stale obawiały się Mongołów i raczej były skłonne do sprzymierzania się z Dżelal ed-Dinem; musiano mieć co najmniej podziw dla jego temperamentu. On sam jakoś nie przejmował się różnicami między mahometanizmem a tym, co mogli nieść z sobą Mongołowie, albo też za późno pewne rzeczy zrozumiał. Losy jego dokonały się, gdy Ugedej wysłał do Iranu wielką armię. Trudno było myśleć o zniszczeniu jej w jednym (czy w kilku) starciu i Dżelal ed-Din musiał się cofać, szukać schronienia coraz dalej; tak dotarł, do Azerbejdżanu, potem ukrywał się nad górnym Tygrysem i tam zabili go w 1231 r. Kurdowie.

98

WYPRAWA BATU-CHANA

Nie było więc już poważniejszych przeszkód na szlaku między Mongolią właściwą a Europą, gdy w 1236 r. Batu-chan wyruszył ze swoimi nieprzeliczonymi oddziałami na zachód. Towarzyszyli mu najznakomitsi wówczas książęta i wodzowie: syn Ugedeja Gujuk (Gujuk – u w tym wyrazie z dwiema kropkami), syn Tułuja Munke (Mongke o w tym wyrazie z dwiema kropkami) — obaj zostali później wielkimi chanami, syn Dżagataja Buri (Buri u w tym wyrazie z dwiema kropkami), wielu innych najbliższych członków rodziny, a spośród wsławionych w poprzednich kampaniach i dysponujących największym doświadczeniem wodzów — Subutaj.

Wojsku mongolskie uderzyły najpierw na Bułgarię Kamską (używa się również nazwy Wolżańsko-Kamska), której jak już wspomniano – nie potrafili zmusić do posłuszeństwa ani choćby należycie spustoszyć po bitwie pod Kałką. Państwo Bułgarów kamskich (nadwołżańskich) powstało w X w., założone przez należące do tureckiej tureckiej grupy językowej plemiona bułgarskie, które w VII w. przywędrowały ze stepów nadazowskich na północ i zajęły siedziby w rejonie środkowej Wołgi i dolnego biegu Kamy, między ziemiami Mordwinów Czeremisów i Baszkirów (inna grupa plemion bułgarskich dotarła wtedy na Półwysep Bałkański i uległa później slawizacji). Najpierw Bułgarzy kamscy pozostawali w zależności od kagana Chazarów ludu, który zajmował rozległe przestrzenie stepowe między dolnym Dnieprem i Wołgą, łącznie z Kaukazem Północnym. Po zupełnym niemal rozbiciu kaganatu chazarskiego przez władcę Rusi Kijowskiej, księcia Światosława (965), Bułgarzy kamscy, wyzwoliwszy się od zależności, zaczęli rządzić się sami. Prowadzili handel z Arabami i z Rusią (walki z nią toczyli także), budowali miasta, mieli dobrze rozwinięte rzemiosło. W tym świetle łatwiej zrozumieć, >.c w 1223 r. stawili tak skuteczny opór Mongołom.

Nie potrafili jednak powtórzyć tego sukcesu, gdy przyszedł rok 1236. Mongołowie zajęli wtedy Bułgarię Kamską, która uległa strasznemu spustoszeniu. Ostateczny podbój trwał kilka lat, po czym Bułgaria Kamską weszła w skład Złotej Ordy, nie tracąc jednak całkowicie samodzielności i nawet dość szybko restytuując swoje poprzednie osiągnięcia w zakresie handlu i wytwórczości przemysłowej. Pojawią się też znowu tendencje do samodzielności politycznej, chociaż realizacja ich nie będzie już możliwa.

Po Bułgarii przyszła kolej na Ruś. Zastępy Batu-chana przeszły przez ziemię Mordwinów, a tylko ona dzieliła Bułgarię od księstwa riazańskiego. Batu-chan zażądał tam natychmiastowego poddania się i dziesięciny od wszystkiego, otrzymał jednak głęboką w swojej prostocie odpowiedź: „gdy nas nie stanie, wszystko będzie twoje". Postanowiono zatem bronić się do końca, ale zdawano sobie przy tym sprawę,

99

że liczenie tylko na własne siły byłoby równoznaczne z natychmiastową zagładą. Ruszyli więc posłowie riazańscy z prośbą o pomoc do wielkiego księcia włodzimierskiego, Jerzego II, a także do księcia czernihowskiego, Michała. Nie sięgała jednak zbyt daleko w przyszłość myśl polityczna ówczesnych książąt ruskich, którym w okresie coraz bardziej się pogłębiającego rozbicia dzielnicowego trudno było zdobyć się na udzielanie sobie wzajemnej pomocy

koordynację działań; postanowiono bronić się na własną rękę. Księstwo włodzimierskie (nazwa od grodu Włodzimierza nad Klaźmą, dopływem Oki) i riazańskie wystawione były bezpośrednio na niebezpieczeństwo, czernihowskie leżało na zachód od riazańskiego i książę Michał mógł się ewentualnie łudzić, że nawała do niego nie dojdzie.

Nie pomogły ani iluzje, ani przejawy najwyższego męstwa i największej ofiarności. Mongołowie spustoszyli księstwo riazańskie, w grudniu 1237 r. podeszli pod Riazań (gród nie identyczny z dzisiejszym Riazaniem, który wtedy nosił nazwę Perejasław Riazański) i wziąwszy go po sześciodniowym szturmie, wycięli ludność w pień, a z grodu pozostawili ruiny i zgliszcza. Taki sam los spotkał leżącą wtedy w granicach księstwa riazańskiego Kołomnę, w księstwie włodzimierskim samą stolicę, Suzdal, Rostów, Perejasław Zaleski, Moskwę i Twer. Włodzimierz i Suzdal wzięto w lutym 1238 r., a w miesiąc później książę Jerzy II zagrodził drogę Mongołom na północny zachód od Jarosławia (od 1218 r. stolica oddzielnego księstwa); w bitwie nad rzeką Sita oddziały jego zostały zupełnie rozbite, zginął on sam i walczący wraz z nim książę jarosławski, Wsiewołod. Daleko jednak było jeszcze do końca kataklizmu.

Po zdobyciu Tweru zaatakowano leżący nieco dalej w kierunku północno-zachodnim Torżok. Była to już Ziemia Nowogrodzka i mogło się wydawać, że Mongołowie pójdą teraz na Nowogród, najbogatsze miasto Rusi i stolicę najrozleglejszego rejonu, sięgającego aż po Morze Białe i Peczorę. Podjęli jednak inną decyzję, być może dlatego, że dzielił ich od Nowogrodu szeroki pas bagien, i skierowali się na południe, poprzez księstwo smoleńskie na posiadłości księcia czernihowskiego. Nie było go już wtedy — uciekł na Węgry, potem przebywał w Polsce, wszędzie bezskutecznie zabiegając o poparcie. W 1246 r. zdecydował się na krok równy samobójstwu; sam przybył do siedziby Batu-chana, licząc na to, że po upokorzeniu się otrzyma swoje księstwo z powrotem. Zamiast tronu spotkała go śmierć — utracił życie w nie całkiem wyjaśnionych okolicznościach. Jest wersja, że nie chciał się wyrzec wiary, o tyle możliwa, że zaliczono go po śmierci w poczet świętych Cerkwi prawosławnej. Z drugiej jednak strony wiadomo na podstawie niezliczonej ilości różnych przekazów,

100

że Mongołowie odznaczali się najdalej idącą tolerancją religijną i chyba w tej sprawie musiały oddziałać jakieś specyficzne zadrażnienia.

Oczywiście, nie oparła się najeźdźcom ani Czernihowszczyzna, ani inne księstwa południoworuskie. Siedem tygodni bronił się w księstwie czernihowskim Kozielsk, przy czym oblegający ponieśli wyjątkowo wielkie straty i nazwali Kozielsk „złym grodem", za opór płacąc mu po zdobyciu sprowadzeniem do nicości; trzeba będzie później odbudowywać go od podstaw. Nieprzerwana lawina zniszczeń odbierała też siły samym sprawcom. Batu-chan musiał na kilka miesięcy przerwać bardziej intensywne działania, uzupełnić przerzedzone szeregi, ale za to w 1234 r. i. jeszcze większym impetem przystąpił do dalszych akcji. Legły wtedy w gruzach Czernihów i Perejasław (nad Dnieprem), skąd stosunkowo niedaleko było już do Krymu, który także zajęto. W grudniu 1240 r. rozegrała się tragedia Kijowa, zdobytego i zniszczonego po dramatycznym oblężeniu. Stamtąd poszli Mongołowie dalej na zachód, już dosłownie w tempie wichury, mimo nieprawdopodobnej szybkości zawsze znajdując czas na dokonywanie potwornych spustoszeń. Ciężkie nieszczęście spotkało Halicz i Włodzimierz Wołyński, zaraz potem zaczął się apokaliptyczny przemarsz przez południową Polskę.

SPUSTOSZENIA W POLSCE I NA WĘGRZECH

Tatarzy (tego określenia używa się zwykle w historiografii polskiej) ruszyli z Włodzimierza Wołyńskiego prosto na zachód, po Osiągnięciu Lublina skręcili na południowy zachód, prąc naprzód przez Zawichost, Sandomierz i Wiślicę na Kraków. Od Sandomierza część oddziałów poszła nieco inną drogą, przez Chmielnik, gdzie daremnie podjęto próbę stawienia im oporu. Nie skończyło się na Krakowie; ruszyli dalej na Śląsk, dochodząc przez Wrocław do Legnicy. Tam (ściśle: na południowy wschód od tego miasta, dziś wieś Legnickie Pole) stoczono 9 kwietnia 1241 r. jedną z najsłynniejszych bitew średniowiecza. W całej swojej kilkuletniej wyprawie nie napotkały wojska Batu-chana takiego oporu, jak na Legnickim Polu ze strony rycerstwa polskiego, na którego czele stal książę krakowski, śląski i wielkopolski, Henryk Pobożny. Bitwa skończyła się klęską Polaków, książę Henryk zginął, ale najeźdźcy nie odważyli się pójść dalej na zachód i od razu spod Legnicy skierowali się na południowy wschód, pod bardzo ostrym kątem do poprzedniego szlaku, dochodząc do Opawy, a potem do Ołomuńca. Tego grodu nie zdobyto — po dość znacznych stratach trzeba było odstąpić od oblężenia. Od dłuższego już czasu otrzymując wiadomości o zbliżaniu się Mongołów

101

i o dokonywanych spustoszeniach, Czesi przygotowali się lepiej do stawienia czoła ewentualnemu niebezpieczeństwu: król czeski Wacław I zamierzał nawet udzielić pomocy Henrykowi Pobożnemu, ale nie zdążył przybyć ze swymi oddziałami pod Legnicę.

Po rezygnacji ze zdobywania Ołomuńca wojska mongolskie odeszły w kierunku południowym i znalazły się na Węgrzech, gdzie w okolicach Pesztu spotkały się z drugą armią mongolską, która pod osobistym dowództwem Batu-chana (nie było go w Polsce) wkroczyła przedtem na Węgry od strony Wołynia i Halicza. W marcu 1241 r. oddziały te były już pod Budą, a na całym przebytym przez nie szlaku pozostały takie same zniszczenia jak wszędzie indziej. Przy zdobywaniu umocnionych osad napotykali oczywiście opór, nie dochodziło natomiast do starć na nieco większą choćby skalę; król (Bela IV) obrał inną taktykę — chciał zgromadzić możliwie największe wojsko i obawiał się strat w oddzielnych bitwach. W takiej sytuacji dojść musiało wreszcie do bitwy decydującej, która rozegrała się - rzecz wielce znamienna - prawie dokładnie w tym samym czasie, co starcie pod Legnicą — 11 kwietnia 1241 r. na równinie obok osady Mohi (Muhi), nad rzeką Sajo (na północny wschód od Budy). Obraną poprzednio taktykę można uznać za lepszą czy gorszą, bezpośrednio przed decydującym spotkaniem była ona fatalna. Ciężka jazda węgierska stłoczyła się na ograniczonej i równej przestrzeni w niewielkim obozie, natomiast wojska Batu-chana potrafiły zająć pozycje na oddalonych nieco wzniesieniach, zyskując w ten sposób maksymalne możliwości skutecznego ataku. Bitwa nie trwała długo i zakończyła się pogromem Węgrów, król ledwie uratował życie. Niemal bez przeszkód można było dokonywać dalszych spustoszeń w bezbronnym już właściwie kraju, zwłaszcza gdy dołączyły się jeszcze oddziały mongolskie nadciągające z Moraw.

Na początku 1242 r. Mongołowie przeszli Sawę, wkroczyli do Dalmacji, przeszli całe jej wybrzeże do dzisiejszej granicy jugosłowiańsko-albańskiej i dopiero stamtąd skierowali się z powrotem na wschód i północny wschód, przez Macedonię, Bułgarię, Dobrudzę i Stepy Połowieckie nad Morzem Czarnym. Przyjmuje się przy tym na ogół, że Batu-chan zarządzi] odwrót po otrzymaniu wiadomości o śmierci wielkiego chana, Ugedeja (nastąpiła w grudniu 1241 r.). W nowym układzie stosunków mogły nastąpić bardzo poważne komplikacje i dlatego nietrudno zrozumieć, że Batu-chan żywił różne obawy i wolał być jak najprędzej w Mongolii. Kilkuletnia wyprawa na zachód nie przebiegała zresztą bez wewnętrznych zakłóceń, m.in. poważnego konfliktu między Batu-chanem i Gujukiem. Nie ma też powodu do uznawania operujących w Europie sił mongolskich za niewyczerpane.

102

Drogę przebyto ogromną, straty poniesiono też niemałe, kiedyś trzeba było skończyć. Inna sprawa, że stale wykazywali Mongołowie ogromną żywotność, a ich nieprawdopodobny rajd dalmacki po tylu łatach świadczy o tym bodaj lepiej niż cokolwiek innego.

HISTORYCZNE OCENY NAJAZDU BATU-CHANA NA EUROPĘ

Wyprawa Batu-chana i wyczyny jego wojsk były tylokrotnie już przedmiotem badań i rozważań, że zdawać by się mogło, iż każdy nawet szczegół został dokładnie naświetlony i na wszystko znaleziono odpowiedź, W rzeczywistości jednak daleko do wyrazistości na każdym polu tych badań, rzecz - jasna głównie ze względu na podstawę źródłową. Trzynastowieczna dokumentacja współczesnych nieszczęść nie jest należycie dojrzała, nie zadowala ilościowo, wiadomości zapisywane przez kronikarzy zawierają nieraz sporo fantazji, później jedni przepisując od drugich jeszcze tę fantazję wzmagają. Można to zresztą zrozumieć. choćby biorąc pod uwagę wpływ grozy, jaką Batu-chan rzucił na Europę. nie tylko wschodnią i środkową; dalej na zachód nie poszedł, ale oczekiwano tego, miotano się w trwodze, próbowano nawet pod egidą cesarza, a także papieża mobilizować się do jakiegoś przeciwdziałania. Właśnie dlatego mogłoby się też wydawać, że w późniejszych rozważaniach dotyczących tych problemów nie powinno być miejsca na wyraźnie subiektywne ujęcia. Tymczasem nawet bitwę pod Legnicą traktuje się różnie, niestety, aż nadto często pomniejszając jej znaczenie i jak odbicie w skrzywionym zwierciadle przedstawiając jej przebieg.

Trzeba oczywiście wystrzegać się przesady, zwłaszcza że bitwa na Legnickim Polu nie zakończyła się zwycięstwem tych, którzy chcieli zahamować kroczącą nieustannie naprzód straszną nawałę. Duchy pomordowanych nie unosiły się tam w powietrzu jak po starciu Attyli z Aecjuszem na Polach Katalaunijskich, coś przecież mimo wszystko sprawiły: Mongołowie nie poszli dalej na zachód. Nie jest przekonywająca teza, że nie mieli tego „w planie", że głównym ich celem były tylko Węgry, choć trudno negować, że zależało im na nich także. Gdyby jednak obie armie mongolskie, te, które rozdzieliły się na Wołyniu przed uderzeniem na Polskę i Węgry, miały rzeczywiście od razu i z góry umówione zetknięcie się powrotne na Węgrzech, byłoby to już „planowanie" zupełnie nadzwyczajne. Jedna z armii musiała zatem przejść całym długim szlakiem małopolsko-śląskim, ażeby akurat spod Legnicy zwrócić się na południe, i to w dodatku jeszcze koniecznie chcąc zdobyć Ołomuniec. Nie mogli też Mongołowie w żadnym wypadku wiedzieć, że decydujące starcie nastąpi właśnie pod Legnicą.

103

A gdyby nikt nie stawił im tam oporu, też nie poszliby dalej?

W bitwie pod Legnicą starło się z Mongołami rycerstwo polskie, dowodzone przez polskiego księcia. W ówczesnej atmosferze straszliwego niebezpieczeństwa i okropnych zniszczeń było chyba rzeczą najzupełniej naturalną, że starano się też o posiłki — żaden z książąt nie utrzymywał w okresie rozbicia dzielnicowego stutysięcznej armii. Za równie naturalne uznać trzeba, że z pomocą pośpieszyli przede wszystkim ci, którzy przynajmniej formalnie obowiązani byli do obrony chrześcijaństwa przed zastępami, przecież nie składającymi się z chrześcijan. Dlatego właśnie zjawili się pod Legnicą i walczyli wraz z Polakami rycerze zakonni — templariusze, joannici i trochę już zadomowieni na Mazowszu przedstawiciele zakonu Najświętszej Marii Panny — krzyżackiego. Było ich jednak niewielu i od skonstatowania tego faktu do apodyktycznych twierdzeń, że pod Legnicą walczyły z Tatarami wojska niemieckie (czasami łaskawiej: niemiecko-polskie), droga powinna być dość daleka.

Duże osiągnięcia wypłynęły z badań nad tą epoką, jeśli chodzi o możliwy całokształt przyczyn tak zdumiewających sukcesów mongolskich, mimo że i tu wiele hipotez trzeba by uznać za dyskusyjne. Na niektóre z wchodzących w grę przyczyn zwrócono uwagę już w poprzednich rozdziałach; przypomnieć wypada, że nie wszystko przecież wynaleziono na nowo dopiero w trakcie wyprawy na zachód czy bezpośrednio przedtem. Te cechy i umiejętności, dzięki którym Mongołowie podbili znaczną część Azji i sterroryzowali znaczną część Europy, wykształciły się w długim czasie, niektóre z nich odziedziczono jeszcze po okresie rodowo-plemiennym, inne świadomie rozwinął i utrwalił w swojej działalności organizacyjnej Dżyngis-chan.

Mongołowie byli wszyscy żołnierzami i wszyscy odznaczali się (wyjątki indywidualne nie mają żadnego znaczenia) nadludzką wytrzymałością. Rycerstwo europejskie, w ogólnym przekroju na pewno znacznie silniejsze fizycznie, nie mogło mieć o tym pojęcia, nie mogło nawet w najskromniejszym choćby zakresie przybliżyć się do takiego „ideału". Dosłownie zrośnięty od dzieciństwa z koniem, nie obarczony ciężką zbroją, wytrzymały na wszelkie zmiany temperatury, umiejący spać w siodle i na gołej ziemi, Mongoł mógł przebywać ogromne przestrzenie z szybkością zupełnie niezrozumiałą dla tych, którzy trzymając się zrutynizowanych reguł, musieli kroczyć w dostojnym szyku. Sposób walki też różnił się całkowicie od europejskiego, mongolskie metody ścierania się z przeciwnikiem odznaczały się wielką różnorodnością — była w nich szybkość, lotność, zwrotność, umiejętność niezwykle elastycznego manewrowania w terenie, łącznie ze słynnym pozorowaniem ucieczek,

104

po których następowało najmniej spodziewane oskrzydlanie. Indywidualnie wojownik mongolski był niemal niczym, od młodości nieustannie wdrażany do kolektywnego działania, nie mylił się nigdy nawet w najszerzej zakrojonych i najbardziej skomplikowanych akcjach, wykonywał swoją cząstkę zadania świadomie i jednocześnie jak automat. O nieprawdopodobnej dyscyplinie była już mowa, o nabytej w Chinach umiejętności zdobywania twierdz także. Zawczasu starano się o jak najlepsze rozeznanie w terenie, przez który miano przechodzić, korzystano z usług szpiegów i donosicieli, umiano świetnie wywoływać sztuczne skłócenia w obozie nieprzyjaciół. Robił swoje terror - trwoga nieraz paraliżowała lub przynajmniej osłabiała tych, którzy chcieli się bronić.

Takie wojska upadły na Ruś. Polskę, Czechy, Węgry i Półwysep Bałkański w strasznych lalach 1236 - 1242. W ówczesnej epoce nie było na to rady, rezultaty nie mogły być inne. Wszystkie kraje doznały ogromnych zniszczeń, a Ruś znalazła się pod zwierzchnictwem mongolskim, terytorialnie wchodząc w skład ułusu Batu-chana - Złotej Ordy. Formy tej zależności były zresztą bardzo różne, księstwa ruskie nie zostały wcielone organicznie do imperium, zachowały swoich władców i np. stan posiadania Cerkwi (por. rozdział XI). Wspomniano już, że Mongołowie w zasadzie nie tknęli Ziemi Nowogrodzkiej, trudno też byłoby mówić o stałym jej uzależnieniu od Złotej Ordy. chociaż w przyszłości i Nowogród będzie musiał stosować się do różnych żądań wychodzących z siedziby chanów i ulegać ich woli.

240 lat trwać miało zwierzchnictwo Złotej Ordy nad księstwami ruskimi, czyli niewola „tatarska". Określenie jak najbliższe rzeczywistości, zwłaszcza że w XIV w. zapanowały w Złotej Ordzie islam i język turecki (tatarski). Nie utrzymało się natomiast aż do 1480 r. uzależnienie wszystkich księstw ruskich, wiele bowiem z nich weszło przedtem w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego. Pozostała tylko zależność Wielkiego Księstwa Moskiewskiego, bardzo już zresztą luźna w XV w.

IX. PIERWSI NASTĘPCY DŻYNGISA. PAŃSTWO ILCHANÓW

POLITYKA WEWNĘTRZNA UGEDEJA

Dwunastoletnie rządy Ugedeja można niewątpliwie charakteryzować jako świadomą kontynuację polityki Dżyngis-chana, nie tylko zresztą zewnętrznej. Rozbicie państwa Dżurdżenów, przystąpienie do działań wojennych przeciw państwu chińskiemu (Sung) i przede wszystkim wielka wyprawa Batu-chana na Europę świadczą o tym, że nie zaniechano myśli o nieustannym rozszerzaniu imperium. Wewnątrz państwa, w samej Mongolii, też kontynuował Ugedej zamierzenia Dżyngisa, co znalazło odzwierciedlenie w rozbudowie stolicy i w zorganizowaniu kancelarii państwowej.

Wyrażenie takie, jak „rozbudowa", może być w tym wypadku przesadne, nie miałoby jednak większego znaczenia zastanawianie się nad szczegółami. Karakorum założył Dżyngis-chan, jako odnośną datę podaje się rok 1220. Położone nad górnym Orchonem, w samym centrum właściwej Mongolii, Karakorum stało się stolicą wielkiego państwa, przetrwać miało 300 lat, potem zniknęło i dopiero od końca XIX w. zaczęli dobierać się do jego reliktów archeologowie, a odkrycia ich okazały się rzeczywiście cenne i poważnie wzbogaciły naszą wiedzę o przeszłości Mongolii. Dla ścisłości trzeba od razu dodać, że różne wiadomości o tej dawnej stolicy imperium mongolskiego znajdują się również w źródłach pisanych. One właśnie przynoszą informacje o tym, że Karakorum miało kilka zróżnicowanych dzielnic — pałacową, handlową i rzemieślniczą. W pierwszej mieszkali dostojnicy mongolscy, w drugiej kupcy, przy czym handlem zajmowali się głównie muzułmanie, w trzeciej ci. bez których nie mogło się obejść rzemiosło — Chińczycy. Można sobie wyobrazić, że zabudowa dzielnic pozapałacowych była raczej mizerna, ale niektóre inne budowle mogą nawet imponować. Stosunkowo niedawno (pod koniec lat czterdziestych) jedna z ekspedycji archeologicznych odkryła pałac samego Ugedeja. Podstawa pałacu miała kształt prostokąta o wymiarach 55 x 45 m, do budowy użyto drewna i gliny.

106

W innych częściach dawnego Karakorum znaleziono sporo resztek wyrobów rzemieślniczych.

Do kancelarii, do sztuki pisania i do spraw administracji, odnosił się wielki chan też jak najbardziej pozytywnie. Nie są to bynajmniej sprawy błahe, uświadomienie sobie ich znaczenia w stepowym imperium świadczy nie najgorzej o myśli politycznej. Bez pisma, bez aparatu administracyjno-finansowego i szeregu innych instytucjonalnych elementów ówczesnej państwowości nie było po co patrzeć w przyszłość. Dodać trzeba, że miało się do czynienia i w polityce i w handlu, ze zróżnicowanymi zespołami ludzi, że przyjeżdżali Chińczycy, mieszkańcy Tybetu, Persowie i przedstawiciele innych mahometańskich społeczności w Azji, także chrześcijanie buddyści, poganie — tolerancji religijnej w zasadzie nigdy nie naruszano. Zjawisko bezwzględnie zastanawiające, może nawet nie tak A trudne do wytłumaczenia; przy dość nieokreślonych wierzeniach własnych Mongołowie nie bardzo mogli nawracać na „swoją" Ograniczenie się tylko do takich wyjaśnień byłoby zresztą nie słuszne — tolerancję trzeba łączyć także z myślą polityczną, lotniejszą, niż można by sądzić z pozorów.

W kancelarii Ugedeja zatrudnieni byli pisarze ujgurscy — wiadomo już, że Ujgurzy mieli szczególną predylekcję do sztuki pisania, za co historia powinna im być nad wyraz wdzięczna. Znalazł r? wielki chan człowieka, któremu mógł powierzyć całą właściwie administrację cywilną.

101

Był to przedstawiciel plemienia Kitanów z dawnej rodziny panującej, Jelii Czu-tsaj. Jego kariera u Mongołów zaczęła się jeszcze za Dżyn-gisa, Ugedej też zatrzymał go przy sobie. Nie bardzo instruktywne są porównania z czasami późniejszymi, niekiedy jednak trudno się oprzeć. Jelu (w tym wyrazie u z dwiema kropkami) Czu-tsaj zorganizował należycie finanse państwa i unormował system podatkowy. Wnikając nieco głębiej w szczegóły, można się zdumiewać; niezłą miał głowę ten człowiek i z taką bystrością dostrzegał wszystkie luki i możliwości ich zapełnienia dla dobra państwa, jak „klasyczny" kontroler finansów, Colbert za Ludwika XIV. Podobieństwa sięgają nawet dalej. Colbert też kierował całą administracją cywilną. Jeszcze jedno: Colbert zrobił bardzo wiele dla nauki. Jelu Czu-tsaj nie mógł wprawdzie założyć kilku akademii, ale szkoły przecież zakładał. Odegrał też swoją rolę przy wznoszeniu pałaców w Karakorum i w ogóle przy jego rozbudowie, przyczynił się do znacznego usprawnienia administracji, a w odniesieniu do zdobywanych krajów kierował jej organizowaniem od podstaw, skutecznie zajmował się również sprawami zaopatrzeniowymi.

W działalności swojej potrzebował odpowiednich ludzi i dobierał ich głównie spośród Chińczyków, bo w ten sposób najłatwiej było odszukać znawców trudnej sztuki czytania i pisania, co zresztą starannie sprawdzano. Można zatem jak najwyżej cenić wkład Jelu Czu-tsaja w proces konsolidacji wewnętrznej państwa mongolskiego, ale podkreślić trzeba przy tym wyraźnie, że nie przebiegało to sielankowo. Ten imponujący intelektem minister mongolski postawił sobie właściwie dwa cele: uczynić Mongolię (jako państwo) bogatą i przekształcić ją z monarchii par excellence wojskowej w państwo cywilne, zinstytucjonalizowane, biurokratyczne. Osiągnięcie pierwszego celu nie było możliwe bez skomplikowanego i nie dla wszystkich korzystnego systemu podatków, drugi cel musiał wywoływać protesty w partii wojskowej. Znienawidzili go zatem kupcy i dowódcy wojskowi, tak że utrzymać się mógł u steru dopóty, dopóki żył wielki chan. Śmierć Ugedeja spowodowała natychmiastowe usunięcie Jelii Czu-tsaja, który już w 1243 r. umarł.

108

Pod jednym względem Ugedej nie był podobny do swego wielkiego poprzednika i ojca. Dżyngis-chan nie lubił przesytu. Ugedej nie należał do zwolenników umiaru. Przyznał się do tego samokrytycznie (określenia tego już użyto, por. s. 76), wyliczając cztery czyny „niewłaściwe", wśród nich oczywiście pijaństwo i — jakby to powiedzieli np. nestorianie — grzechy przeciw szóstemu przykazaniu. Samokrytykę poprzedził jednak wyliczeniem czterech czynów chwalebnych; te są bardziej godne uwiecznienia, bo grzeszyć będą i jego następcy.

Oto. czego dokonałem po moim ojcu, od kiedy zasiadłem na lego wysokim tronie: wyprawiłem się na wojnę przeciw ludowi Dżakut [Dżurdżenów] i pokonałem lud Dżakut ... kazałem założyć stacje kurierskie dla szybszego przejazdu naszych kurierów ... kazałem w bezwodnych okolicach wyszukać i wykopać studnie i dostarczyć poddanym wody i trawy ... ustanowiłem dla ludności miast różnych części państwa garnizony i komendantów i postawiłem nogi ludu na ziemi i oparłem jego ręce na ziemi".

WAIKI O WŁADZĘ

Śmierć Ugedeja wywołała poważne i długotrwałe komplikacje - nic dziwnego, że otrzymawszy tę wiadomość Batu-chan rzucił wszystko i zarządził natychmiastowy powrót do Azji. Nie mogli dostojnicy mongolscy zdecydować się na elekta, bezkrólewie trwało dłużej niż cztery lata. Regencję sprawowała kobieta, wdowa po wielkim chanie, przedstawicielka szczepu Najmanów, Toegene. Nazywa sieją niekiedy „głupią i prymitywną", co może znaleźć jakieś blade pokrycie w tym, że nie umiała zapobiec wytworzeniu się bardzo niedobrej atmosfery, wpływom faworytów, przenikaniu plotek na dwór, nieustannym intrygom, donosom i oskarżeniom, pociągającym za sobą nawet ofiary. Pod jednym przecież względem występuje w historii jako przeciwieństwo głupoty i prymitywizmu: potrafiła mimo wszystko zapewnić tron swojemu synowi.

Fatalna była ta pierwsza połowa lat czterdziestych XIII w. dla książąt mongolskich — Dżyngisydów. W 1241 r. umarł wielki chan Ugedej, już w 1242 r. Dżagataj. Nie pozostał więc przy życiu żaden z synów Dżyngisa, byli za to wnukowie i jeden z braci, Otczigin, który zresztą też gorzał chęcią przywłaszczenia sobie najwyższej władzy. W oczekiwaniu na elekcyjny kurułtaj potworzyły się stronnictwa, wyrażające interesy głównych rodów. Pomijając różne, w toku współzawodnictwa nie dające się wyeliminować odchylenia, można powiedzieć, że jeden obóz stanowili przedstawiciele rodów Ugedeja i Dżagataja, a drugi reprezentował interesy tych domów, których założycielami byli Dżuczi i Tuli. Różnice między obu stronnictwami zaznaczą się jeszcze silniej podczas następnych wyborów,

109

ale nie brak im wyrazistości już w połowie lat czterdziestych. Wspomniany konflikt.-który uzewnętrznił się podczas wyprawy na Europę między Batu-chanem a Gujukiem (w sporze tym wzięli udział po stronie Gujuka także syn i wnuk Dżagataja) i rozwijał się później nadal, nie miał już wygasnąć. Komplikowała jeszcze sytuację próba zdobycia najwyższej władzy przez Otczigina; popierali go najstarsi dostojnicy — grupę tę dlatego nazywa się czasem w literaturze stronnictwem weteranów. Kandydatura przedstawiciela bocznej linii Dżyngisydów nie mogła oczywiście liczyć na poparcie bezpośrednich potomków Dżyngisa, ewentualne (bardzo zresztą mizerne) szansę wiązały się tylko z działalnością — żeby tak rzec — spiskową. Jeśli zaś chodzi o spiski, historia się nie zmienia — zawsze po ich wykryciu karze się uczestników. W Mongolii też nie było inaczej, a karać umiano surowo.

Dopiero w 1246 r. zgromadzony w pobliżu stolicy kurułtaj dokonał wyboru: wielkim chanem został Gujuk (1246—1248). Bardzo niedługo trwał więc okres jego rządów i dlatego nie mamy może zbyt jasnego poglądu na samą osobowość. Wiadomo w każdym razie, że był człowiekiem władczym i miał ambicje daleko idące — ani jedno, ani drugie nie może wcale dziwić, skoro wyniesiony został tak wysoko. Naturalną też cechą takiego charakteru musiała być dążność do likwidowania przeciwników lub przynajmniej trzymania ich żelazną ręką w ryzach. Dla Gujuka najgłówniejszym i najbardziej niebezpiecznym przeciwnikiem był Batu-chan, który nie uczestniczył w kurułtaju. nie złożył potem przysięgi na wierność nowemu wielkiemu chanowi i w ogóle go nie uznał. Sam Batu-chan — okaże się to także nieco później — do tronu raczej nie pretendował, może co najwyżej w początkowym okresie bezkrólewia po Ugedeju żywił przelotnie takie zamiary. Nie zgłaszając własnej kandydatury stanowił jednak groźbę dla rodu Ugedeja, a wpływy mógł mieć duże jako senior całego domu Dżyngisydów.

Zbrojne rozwiązanie konfliktu między obu wielkimi przeciwnikami stawało się nieuniknione. Po jednej i po drugiej stronie gromadzono wojska; w 1248 r. Gujuk uznał, że już czas, i wyruszył na zachód, umarł jednak w trakcie wyprawy, jeszcze w Mongolii, czyli zanim doszło do jakiegokolwiek starcia. W literaturze przyjmuje się, że śmierć Gujuka nastąpiła „w okolicznościach nie wyjaśnionych", albo też, że spowodował ją przesyt — alkoholem i nie tylko alkoholem. Wykluczyć tego nie można, ostatecznie i ojcu Gujuka nieobce były te pasje. Trudno jednak nie podkreślić szczególnego rzeczywiście splotu okoliczności, które sprawiły, że jak „na zamówienie" Gujuk przestał być groźny dla przyjaciół i wrogów. Snucie w związku z tym domysłów może pociągać, ale i prowadzić na manowce, bo realnych podstaw brak.

110

Można tylko dostrzegać walory logiczne w następującym rozumowaniu: jeśli śmierć Gujuka spowodowały przyczyny polityczne, to ręce Batu-chana sięgały daleko.

O wiele mniej prawdopodobieństwa zawiera spotykane czasem i nawet apodyktycznie wypowiadane twierdzenie, że śmierć Gujuka „ocaliła Europę". Sformułowanie to ma nawet podstawę źródłową, napisał je Plano de Carpini; pisał jednak z takim samym przekonaniem o różnych dziwach (np. o ludziach mieszkających pod ziemią), bo był typowym człowiekiem średniowiecza, wyspecjalizowanym w dostrzeganiu tego, co nigdy nie istniało. Może ściślej: nie tyle dostrzegał, raczej wierzył w to, co mu opowiadano. Pisze np. o szlakach wypraw mongolskich za czasów Ugedeja: „Wyruszywszy dalej, przybył do pewnej ziemi nad oceanem, gdzie znaleźli różne monstra, które - zapewniano nas, że to prawda - podobne były we wszystkim do człowieka, tylko końce nóg miały jak u byków, i głowy ludzkie, lecz twarze jak u psa; wymawiali oni dwa słowa jak ludzie, a przy trzecim szczekali jak psy, po czym znowu wracali do swojej myśli i w ten sposób można było zrozumieć, co mówili". Wracając do zamierzeń idących w kierunku przygotowania nowej wyprawy na Europę to nie musiały one być całkowitą utopią, przynajmniej w jakichś deklaracjach; w odniesieniu do tego jednak okresu trudno taktować je ze stuprocentowym realizmem.

PIERWSZE POSELSTWO EUROPEJSKIE W MONGOLII

Wysłannik papieża Innocentego IV, Plano Carpini, przybył do Mongolii właśnie w 1246 r., gdy na kurułtaju wybierano Gujuka, i zostawił później w swoich zapisach wartościowe informacje o różnych aspektach życia w Mongolii, chociaż — jak zaznaczono wyżej — także nie bez domieszki fantazji. Urodzony ok. 1200 r., franciszkanin, już w młodym wieku działał jako misjonarz w Tunisie, potem przebywał też w Hiszpanii, miał zatem doświadczenie i nieprzypadkowo powierzył mu papież tę misję. W jej ramach chronologicznych (1245—1247) mieści się zarówno sama podróż, jak i czteromiesięczny pobyt w rezydencji Gujuka, na południe od Karakorum. Jednym z uczestników misji był polski franciszkanin z Wrocławia, Benedykt Polak, pośrednio autor dodatkowej relacji (spisanej na podstawie jego słów) z tej podróży. Relacja Benedykta Polaka odznacza się dość dużym ładunkiem realizmu. Oprócz informacji o ludach, krajach i dworze władcy są w niej również elementy chronologiczne, co ma zupełnie wyjątkowe znaczenie dla odtworzenia przebiegu tej misji. Obserwacje Carpiniego dotyczyć mogły tylko spraw, które wychodziły na jaw w pierwszym okresie rządów Gujuka, kiedy nie wszystkie jeszcze tendencje zdążyły przybrać właściwy kierunek.

111

Nie jest wykluczone, że właśnie dlatego „odgrażano się" wtedy mocno Europie na dworze wielkiego chana. Jeśli jednak nawet przyjęlibyśmy to za dobrą monetę, nie wolno byłoby zapomnieć, że droga do Europy wiodła przez terytoria Złotej Ordy. I Gujuk wyruszył na tę drogę, ale jej nie przebył.

Dla ścisłości trzeba dodać, że znamy też dokument, którego treść mogła ewentualnie wzbudzić zaniepokojenie w Europie. Chodzi o sporządzoną w języku perskim odpowiedź dla papieża, którą wręczono Carpiniemu. W liście tym wielki chan wzywał papieża oraz innych władców europejskich do zaakceptowania jego władzy zwierzchniej i złożenia mu hołdu (osobiście!). Podkreślona wyżej ewentualność równa się jednak chyba nicości, a już szczególnie bogatej fantazji potrzeba, żeby sobie wyobrazić np. pielgrzymkę papieża do Karakorum.

Jeszcze jedna interesująca informacja z okresu pobytu wysłannika papieskiego w rejonie stolicy mongolskiej. Przebywało tam wtedy, oczywiście w związku z wyborami — także wielu innych gości, i to skądinąd niezwykle dostojnych. Byli wielkorządcy mongolscy z dalszych prowincji, np. z Transoksanii i z Persji, wysłannicy kalifa bagdadzkiego Al-Mustasima, książęta gruzińscy i ormiańscy, posłowie z sułtanatów muzułmańskich, a także wielki książę włodzimierski Jarosław, ojciec wsławionego zwycięstwem w 1240 r. nad Szwedami, a w 1242 r. nad Kawalerami Mieczowymi — Aleksandra Newskiego. Podczas pobytu w Karakorum książę Jarosław został otruty.

Łączące się z tym przyczyny też niełatwo poddają się wyjaśnieniom. Przede wszystkim — nie całkiem odpowiada rzeczywistości twierdzenie, że książę Jarosław wezwany został do Gujuka jako wielkiego chana; jeśli bowiem zdążył na kurułtaj, to wezwanie musiało przyjść na Ruś jeszcze w okresie mongolskiego bezkrólewia. Tłumaczenie, że pozbyto się Jarosława w obawie, ,,że się wzmocni", jest bardzo ogólnikowe i nie ma pokrycia. Warto natomiast spojrzeć na tę tragedię z innego punktu widzenia: otóż Jarosław pozostawał w bardzo dobrych stosunkach z Batu-chanem, który zatwierdził jego godność wielkoksiążęcą i udzielał mu pomocy w różnych przedsięwzięciach. To mogło po zwycięstwie Gujuka wystarczyć.

WIELKI CHAN MUNKE

Śmierć Gujuka ożywiła namiętności, które niełatwo było ugasić. Znowu rozpętała się walka dwóch obozów, znowu rzucił się w jej wir Batu-chan, ale nie jako pretendent, tylko jako protektor; jego kandydatem był syn Tułuja, Munke. Oba zainteresowane rody

112

też oczywiście popierały tę kandydaturę, ale nie brakowało oporów i protestów po przeciwnej stronie. Na Munkego nie godzili się w żadnym wypadku potomkowie Ugedeja i Dżagataja (nie bez pewnych wyjątków), myślała o osadzeniu swego syna na tronie regentka, wdowa po Gujuku — nie powiodło się jej jednak tak jak poprzedniczce. Czas upływał, zachodziły rozmaite perypetie, wybór musiał odbywać się niemal etapami, aż wreszcie na kurułtaju w 1251 r. Munke został wielkim chanem. Mąż to był raczej udany i Mongolia nie straciła na jego wyborze, nie wszystkim jednak podobało się to, że zatriumfowała najmłodsza linia. W zasadzie więc nic szczególnie dziwnego, że zawiązano spisek w celu przechwycenia władzy. Zanim jednak zdołano przystąpić do realizacji, spiskowcy znaleźli się w rękach nowego władcy, który nie okazał chęci zastanawiania się nad litością. Dało głowę wiciu książąt z przeciwnego obozu, byłą regentkę utopiono. Jednym z tych, którzy przed dziesięciu laty przeciwstawiali się wraz z Gujukiem tak ostro Butu-chanowi, był syn Dżagataja, Buri. lecz Munke wydał go Butu-chanowi i nie trzeba już wspominać, mi (tiki los.

Surowość surowością, ale w ocenie współczesnych i potomnych czwarty wielki chan imperium mongolskiego, Munke (1251 — 1259). uważany jest za najwybitniejszego po Dżyngis-chanie. Podkreśla się przy tym najczęściej, że świadomie kontynuował właśnie jego linię polityczną, że potrafił umiejętnie łączyć z sobą zainteresowania polityką zewnętrzną ze sprawami wewnętrznymi, że zapobiegł rozluźnianiu się aparatu państwowego i że reprezentował też bardzo poważne walory osobiste. Przeczyć nie ma potrzeby, prawdą jest też, że na bardzo szeroką skalę wznowił podboje. Dżyngis-chan powierzał kiedyś dowództwo m.in. swoim synom, Munke korzystał z talentów wojskowych swoich dwóch braci, Kubiłaja i Hulagu. Trzeci, najmłodszy brat, Arik Buga (Arik Boge, Aryk Boge), odegra też swoją rolę, ale nieco później i w innym układzie stosunków.

Munke rzeczywiście nieźle uporządkował całą administrację, zarówno na swoim dworze, jak też w bliższych i dalszych prowincjach. Zmian było dużo, zwłaszcza osobowych, nowi ludzie podostawali nominacje, rozszerzono też skład kancelarii chana, który tak samo jak poprzednicy doceniał wartość solidnej biurokracji. Rozszerzyły się kontakty i transakcje handlowe, stając się w jeszcze wyższym stopniu niż przedtem domeną muzułmańskich kupców. Jeśli chodzi o religię, podkreślić trzeba kontynuację polityki tolerancji — w państwie Munkego znaleźć można było przedstawicieli wszystkich wierzeń, szamanistów. muzułmanów, nestorianów, buddystów, chińskich taoistów i konfucjanistów. Tolerancyjny wobec wierzeń, Munke uprawiał politykę żelaznej ręki w stosunku do wszelkich innych odchyleń,

113

zwłaszcza nadużyć i przejawów wrogości wobec władzy centralnej. Wydaje się nie ulegać wątpliwości, że pociągnięcia te istotnie wzmocniły państwo; trochę mniej przekonywająca jest teza, że jednocześnie zapobiegły rozpadnięciu się imperium czy też powstrzymały ten proces. Praktycznie rozpad państwa Dżyngis-chana nastąpił jeszcze i tak w tym samym stuleciu, a co najmniej wątpić należy, czy nastąpiłby w okresie niecałego dziesięciolecia rządów Munkego, gdyby nawet nie przeprowadzono wtedy żadnej reorganizacji.

W okresie rządów Munkego przybył do Karakorum z misją od władcy świeckiego, króla francuskiego Ludwika IX, flamandzki franciszkanin Rubruk (Willem de Ruysbroeck, Rubruquis. są też inne formy nazwiska w zapisach). Celem misji było pozyskanie władcy Mongołów do sojuszu przeciw muzułmanom. Rubruk był człowiekiem inteligentnym, wykształconym i miał sporo doświadczenia politycznego, przebywał bowiem długo na dworze królewskim, a towarzyszył też początkowo Ludwikowi IX w siódmej krucjacie, od 1248 r.

Podróż Rubruka do Mongolii przypada na lata 1253—1255. Łącznie ekspedycja składała się z pięciu osób. Wyruszono z Konstantynopola statkiem na Krym, potem przez Przesmyk Perekopski stepami do siedziby Batu-chana i stamtąd do Karakorum, gdzie Rubruk spędził około dwóch miesięcy, uczestnicząc m.in. w inspirowanych przez Munkego dysputach religijnych przedstawicieli różnych wyznań. Spisana później przez Rubruka relacja z podróży cieszy się wysoką oceną wszystkich badaczy. Wracając w połowie 1254 r. do Europy, wiózł z sobą list Munkego do Ludwika IX; oczywiście zamiast sojuszu przeciw muzułmanom wielki chan żądał od króla francuskiego uznania swego zwierzchnictwa.

Wznawiając politykę podbojów, wytknięto sobie dwa cele: Chiny i Iran; pierwsze zadanie musiał wziąć na siebie Kubiłaj, powołany od razu na stanowisko namiestnika włączonych do imperium mongolskiego ziem północnochińskich. Na tym stanowisku miał się Kubiłaj zapoznać z całokształtem problematyki chińskiej i przygotować do podboju Chin południowych. Jednocześnie drugi brat wielkiego chana, Hulagu, zobowiązany został do poprowadzenia wyprawy na Iran, przy czym zamierzenia terytorialne były znacznie szersze, objęły bowiem m.in. także cały kalifat bagdadzki. Kalifem był Al-Mustasim, ten sam, którego posłów spotkał Plano Carpini na kurułtaju przed wyborem Gujuka.

PODBOJE HULAGU-CHANA

Obie wielkie imprezy udały się w całej pełni, tylko podbój Chin trwał znacznie dłużej. Hulagu wcześniej sprawił się z powierzonym sobie zadaniem,

114

chociaż pierwsza faza wyprawy nie odznaczała się zbyt imponującym tempem. Cała akcja zaczęła się w 1253 r., długo trwał przemarsz przez Azję Środkową, dopiero w 1256 r. przyszły pierwsze wielkie sukcesy, ale za to już w dwa lata później było po wszystkim. W działaniach swoich stosował Hulagu metody dość zróżnicowane. Mimo że odznaczał się bezwzględnością i okrucieństwem, zaczynał zwykle od propozycji „pokojowych", wzywając poszczególnych władców do ukorzenia się i uznania za hołdowników. W ogromnej większości wypadków nie ośmielano się przeciwstawiać, bez oporów np. uznali władzę Hulagu-chana liczni książęta kaukascy (ściślej: zakaukascy). Nie chcieli się ugiąć asasyni, osławiona muzułmańska sekta, utożsamiana często z izmailitami, chociaż ta druga nazwa ma zakres o wiele szerszy. Sekta izmailitów powstała jeszcze w IX w, asasyni zaś wyodrębnili się jako jeden z jej odłamów bezpośrednio przed rozpoczęciem wojen krzyżowych; nazywa się ich też - chyba bardzo słusznie - neoizmailitami. Nie działali jawnie, opierali się na różnych siłach społecznych, zwolenników mieli więcej, niż można by przypuszczać, biorąc za podstawę do porównań metodę postępowania z przeciwnikami; można ją zawrzeć w jednym słowie zabójstwa. Dlatego też sekta cieszyła się ponurą sławą, a rozsiewana przez nią groza wzmagała się jeszcze na skutek przeróżnych opowiadań i zapisów, w których legenda i rzeczywistość stapiają się z sobą całkowicie. Dyscyplina w sekcie była tak straszna, że nawet rygor panujący w wojskach mongolskich nie mógł się z, nią równać. Asasyni musieli wykonywać każde zadanie na rozkaz zwierzchników, nawet gdy chodziło o samobójstwo. Sekta miała kilka stopni zwierzchności, na samym szczycie stał szejk, nazywany na Zachodzie „Starcem z gór". Młodszych adeptów odurzano często naparem z konopi, haszyszem, stąd nazwa (haszyszyni, assasini i inne jeszcze formy), która np. w języku francuskim przyjęła się na określenie morderców (l'assassin — zabójca, morderca).

Już na przełomie XI i XII w., a więc w pierwszych dziesięcioleciach swojej egzystencji, asasyni objęli różnymi drogami w posiadanie szereg doskonale umocnionych i trudno dostępnych zamków i twierdz w Persji, Syrii i Libanie. Walczono z nimi, m.in. władcy seldżuccy, ale mało skutecznie; jeszcze po 150 z górą latach byli na tych terenach wystarczająco silni i ciągle mordowali swoich przeciwników, utrzymując wieczną trwogę w różnych środowiskach. Dopiero Hulagu złamał w 1256 r. irańskich asasynów i zburzył ich punkty obronne: w Syrii zrobi to nieco później mamelucki władca Egiptu. Ostatni zwierzchnik asasynów irańskich, Rukn ad-Din Churszak, zresztą morderca własnego ojca, został stracony, mimo że po okazywanym na początku oporze stał się później aż nazbyt skłonny do uległości.

115

W jego siedzibie (twierdza Alamut w północno-zachodnim Iranie) wymordowali Mongołowie wszystkich, łącznie z dziećmi.

Po roku otrzymał ultimatum kalif bagdadzki Al-Mustasim, który zaczynając w 1242 r. panowanie nie mógł oczywiście przypuszczać, że będzie ostatnim kalifem. Gdy obejmował rządy, dobiegało właśnie końca 500 lat dynastii Abbasydów w Bagdadzie. Kiedyś, w 750 r., oni położyli kres panowaniu poprzedniej dynastii Omajjadów, wykończywszy ich też fizycznie w rzezi, jakiej przedtem świat nie widział; ocalał tylko jeden jedyny przedstawiciel Omajjadów, który zresztą zdołał szczęśliwie uciec i założyć w Hiszpanii odrębne państwo. Minęło 500 lat i taki sam tragiczny koniec czekał tych, którzy byli potomkami dawnych zwycięzców.

Al-Mustasim nie podporządkował się ultymatywnemu żądaniu dowódcy mongolskiego. Trudno powiedzieć, na co liczył; w historiografii nazywa się go władcą nieudolnym i to na pewno prawda. Może jednak był przynajmniej mądrzejszy, niż się myśli — nieudolność nie musi iść w parze z tępotą umysłową — i zdawał sobie sprawę, że czy się podda, czy nie, rezultat będzie ten sam. Próbując oporu przecież mógł liczyć, że zyska trochę na czasie. Zyskał rok.

Na początku 1258 r. Hulagu przystąpił do oblężenia Bagdadu, jeszcze raz przedtem bezskutecznie przedstawiając kalifowi żądanie kapitulacji i zburzenia murów. Dopiero gdy zaczęły działać mongolskie machiny oblężnicze, Bagdad okazał się skłonny do przyjęcia wszystkich warunków — było już jednak za późno. Jeszcze przed upływem połowy lutego Mongołowie opanowali miasto, ograbili je i spalili, chociaż nie całkowicie; kalifa, jego rodzinę i setki urzędników stracono. Oszczędzono natomiast nestoriańskich mieszkańców Bagdadu, co przypisuje się głównie wstawiennictwu żony Hulagu-chana, nestorianki. Tę samą religię wyznawał jeden z jego czołowych dowódców, Kitbuka (Kitboga),- który miał też innych nestorianów w swoim bezpośrednim otoczeniu. Sam Hulagu pozostawał przy szamanizmie.

Relacje o okrucieństwach w zdobytym Bagdadzie są straszne. Wspaniałe miasto płonęło 7 dni, a 40 dni trwać miała metodycznie realizowana rzeź 40 tys. mieszkańców. Sami wojownicy tak się zmęczyli mordowaniem, że Hulagu aż podniósł im żołd, aby na nowo wzniecić zapał do tej „pracy".

Opanowawszy Bagdad, Hulagu ogłosił się samodzielnym władcą, chociaż nie przestał uznawać zwierzchniej władzy swego starszego brata i otrzymał od niego nowy tytuł — ilchan. Założone przez niego państwo przetrwa jedno stulecie, właśnie pod nazwą państwa ilchanów albo Hulagidów.

116

Bagdad przestał być stolicą, siedzibą Hulagu były Tebriz i leżąca na południe od niego Maraga. Ilchan (nazywano go także wielkim ilchanem) przebywał tam oczywiście tylko w czasie pokoju, którego nie zostało mu zresztą tak wiele.

Niedługo po zdobyciu kalifatu i nieodzownym uregulowaniu stosunków w nowym państwie Hulagu wyruszył wraz z Kitbuką na Syrię. Na początku wszystko szło tak jak poprzednio, w zdobytym Aleppo urządzono bezprzykładną masakrę, Damaszek też miał się niedługo poddać. W trakcie tych działań nadeszły jednak wiadomości o śmierci Munkego i Hulagu spiesznie wycofał się do Iranu. Pozostawiony dla dokończenia podboju, Kitbuka wykonał pierwszą cześć zadania, tzn. objął w posiadanie całą Syrię. Potem wkroczył do Palestyny, gdzie dosięgnąć go miał los Przeciw Mongołom wystąpili Mamelucy.

KONFLIKT Z EGIPTEM

Mamelucy stanowili jedyną właściwie siłę militarną Egiptu od lat Krajem tym władała od 1171 r. dynastia Ajjubidów, jej pierwszym przedstawicielem był słynny Saladyn. Nie mając możliwości rekrutowania żołnierzy spośród własnych poddanych, kupowano niewolników w Azji i tworzono z nich gwardie, a potem wojsko; w stosunkowo niedługim czasie nastąpił proces rzadko występujący w historii, ale przecież spotykany: niewolnicy stali się panami, poczuwszy swą siłę, ich pochodzenie uzewnętrzniało się już tylko w nazwie (mamluk — niewolnik, niewolnik państwowy). W 1 250 r. położyli kres panowaniu Ajjubidów i sami objęli władzę, sprawując ją aż do 1517 r., kiedy to Egipt został włączony do Turcji. Znaczenie i nawet w pewnych okresach realną władzy utrzymali jednak aż do początku XIX w.

W 1259 r., gdy wojska Kitbuki przeszły z Syrii do Palestyny, groźne niebezpieczeństwo zawisło także nad Egiptem. Rządził nim wtedy mamelucki sułtan Kotuz (Kutuz), a na czele jego wojsk stał mamelucki dowódca Bajbars, sławiony w źródłach jako znakomity znawca sztuki wojskowej i polityk; przeczyć nie ma potrzeby, bo rzeczywiście zawsze zwyciężał, a samego Kotuza też potrafił obalić i zająć jego miejsce.

Świetnie wyszkolone wojsko mameluckie nie czekało w Egipcie na nieprzyjaciela — Kotuz i Bajbars poprowadzili je przez 'Półwysep Synajski do Palestyny. Słusznie zwraca się uwagę na to, że nie tylko wyszkolenie, dyscyplina i odwaga wzmagały atuty Mameluków, lecz także — pomijając znajomość terenu, bliskość baz zaopatrzeniowych itd. — świadomość swojego pochodzenia. Kupowano ich kiedyś od wielkich chanów mongolskich jako niewolników,

117

wyzwalano i wcielano do formacji wojskowych. Teraz oni występowali przeciw potędze mongolskiej i można sobie wyobrazić ich los, gdyby po przegranych bitwach dostali się znowu do niewoli. Poza tym Egipt był ostatnią nadzieją muzułmanów, których Hulagu nie obdarzał sympatią i którzy doznali tak strasznych ciosów w gniazdach asasynów, w Mezopotamii i Syrii. Ewentualny upadek Egiptu mógł być zabójczy dla islamu. Nie doszło jednak do tego — w bitwie stoczonej na początku września 1260 r. u „Źródła Goliata" (Ajn Dżalut) niedaleko Nazaretu Mamelucy odnieśli całkowite zwycięstwo. Wziętego do niewoli Kitbukę ścięto, zwycięzcy poszli dalej, wkroczyli do Syrii, upamiętnili zajęcie Damaszku masakrą tamtejszej ludności chrześcijańskiej, zdobywali też inne miasta. Nie przeszkodził im wewnętrzny zamach stanu — jeszcze nim ten rok upłynął, Bajbars kazał zamordować Kotuza i sam ogłosił się sułtanem. Daremnie Hulagu przysłał swoim Mongołom posiłki; znowu poniesiono porażkę i trzeba było ostatecznie zostawić Syrię w spokoju.

Była to pierwsza na taką skalę klęska, czy raczej, seria klęsk. Doszukiwanie się przyczyn wymaga kluczenia dość krętymi drogami, można natomiast generalnie wybrnąć z tych trudności za pomocą maksymy, że nie ma wiecznych zwycięzców. Wyeksponowano już te elementy, które w danej sytuacji przechylały szalę na stronę Mameluków, chociaż działały też czynniki (zabójstwo Kotuza), które powinny były tę przewagę osłabiać. Nie ulega wątpliwości, że wiadomość o śmierci Munkego wyprowadziła Hulagu z równowagi, mimo że nie mogło to trwać specjalnie długo: do stanowiska wielkiego chana, zdaje się, nie pretendował. Dość istotne znaczenie mieć mogła jednak nieprzejednana wrogość między nim i ówczesnym chanem Złotej Ordy, Berkem, bratem Batu-chana. Dawne więzy szczególnie bliskiej łączności między rodami Dżucziego i Tułuja rozpadły się w proch i w pył, co więcej — taki sam proces nastąpi także w łonie poszczególnych rodów.

Złota Orda była pierwszym państwem mongolskim, w którym — właśnie za panowania Berkego — islam zaczął czynić szybkie postępy. Berke chciał rozciągnąć władzę zwierzchnią też na tereny zakaukaskie, przede wszystkim na Azerbejdżan, politycznie wchodzący w skład państwa Hulagu; dynastie rodzime pozostały jednak na całym Za-kaukaziu, w Azerbejdżanie, w Gruzji i Armenii, oczywiście jako wasalne Wobec ilchana. Berke pozostawał w kontaktach dyplomatycznych nawet z Bajbarsem. Nie mogło więc być mowy o dobrych stosunkach między Złotą Ordą i państwem ilchana; w stale napiętej sytuacji Hulagu musiał mieć się na ostrożności. Nie panował zresztą zbyt długo — umarł w 1265 r.

118

PAŃSTWO ILCHANÓW PO ŚMIERCI HULAGU-CHANA

Następcy jego także nosili tytuły ilchanów. Państwo ich obejmowało cały Iran, Mezopotamię, północno-wschodnią część Małej Azji do rzeki Halys (Kyzył Irmak), znaczną część Transkaukazji, a na wschód od Morza Kaspijskiego stepy turkmeńskie (z wyjątkiem rejonów północnych, przylegających do Jeziora Aralskiego) i zachodnią część dzisiejszego Afganistanu. Kraje, w których znajdowały się rodzime dynastie, pozostawały w różnym stopniu zależności od Hulagidów, zawsze jednak uznając ich zwierzchnictwo i płacąc daniny. W Małej Azji były to sułtanat Ikonium i ormiańskie królestwo Cylicji, także istniejące od 1240 r. niewielkie cesarstwo Trapezuntu, ponadto zaś insularne królestwo Cypru. Spokoju Hulagidzi nie mieli, ciągle musieli toczyć wojny, przede wszystkim z Egiptem, ale także z ułusami mongolskimi ze Złotą Ordą i z. ułusem Dżagataja. Niełatwo było sprawiać się z tylu niebezpieczeństwami, zwłaszcza w bardzo szczególnej sytuacji ekonomicznej kraju, najpierw strasznie spustoszonego przez Hulagu, a potem, także za jego następców, nękanego niemożliwymi do zniesienia ciężarami podatkowymi i innymi powinnościami. Państwo ilchanów nie stanowiło zatem źródła żadnej siły, nie można było dostrzec żadnych gwarancji, że się utrzyma w wypadku silniejszego nacisku z zewnątrz. Rządząca arystokracja składała się z. Mongołów i z przedstawicieli ludów tureckich, coraz większe też znaczenie zyskiwali wyżsi urzędnicy z aparatu biurokratycznego, głównie Persowie. Dochodziły do tego podstawowe i zawsze groźne przeciwieństwa w polityce religijnej: władcy popierali chrześcijaństwo (i buddyzm - tam oczywiście znacznie słabszy), a większość ludności należała do wyznawców islamu. I to był właśnie jedyny kierunek wyjściowy, jeśli jakiegoś wyjścia miano rzeczywiście szukać. Będą to robili ilchanowie od końca XIII w. i ostatecznie islam stanie się u nich religią państwową.

W ściślejszym już sojuszu z muzułmańskimi dostojnikami przeprowadzono reformy, które odegrały pewną rolę konsolidacyjną, ale nie na długo. Mniej więcej od 1335 r. zaczął się nieunikniony rozpad — usamodzielniały się poszczególne prowincje i powoływały oddzielnych ilchanów. Utrzymująca się między nimi łączność słabła coraz bardziej, powstania ludowe dokonały reszty. Rozdzielone i słabe państewka, rządzone już nie tylko przez Hulagidów, łatwo mogły się stać łupem silnego zdobywcy; nie trzeba było zbyt długo na to czekać.

Do 1335 r. jednak państwo Hulagidów pozostawało na ogół w stanie niezagrożonym i mimo rozlicznych trudności nawet doskonaliło się coraz bardziej pod względem organizacji wewnętrznej i różnych aspektów systemu ekonomiczno-finansowego.

119

Umożliwiały to kilkuletnie okresy względnego spokoju, chociaż tylko względnego, bo nieprzyjaciół nie brakowało; walczyć musiano niemal stale, i ze Złotą Ordą, i z władcami ułusu dżagatajskiego, i z egipskimi Mamelukami. Ilchanowie zmniejszali jednak trudności zawierając od czasu do czasu traktaty pokojowe z niektórymi przeciwnikami i w ten sposób przynajmniej przejściowo zmniejszając ich liczbę. Potrafił m.in. doprowadzić do tego w stosunkach ze Złotą Ordą brat i następca Hulagu-chana, Abaga (1265 — 1282). Po nim zaczęły się już walki o tron, z których na okres siedmiu lat wyszedł zwycięsko syn Abagi, Argun (1284—1291), lecz zaraz po jego śmierci chaos wzmógł się znowu. Jeszcze raz zdołał opanować sytuacje syn Arguna, Gazan (1295 — 1304), władca roztropny i utalentowany, dbały o rozwój gospodarki, o porządek i ład wewnątrz kraju, mecenas nauk.

Za panowania Gazana państwo ilchanów przekształciło się ostatecznie w kraj muzułmański. Zdecydowany zwrot w stronę islamu dokonał się na początku lat osiemdziesiątych XIII w., ale i późniejsi jeszcze ilchanowie, m.in. Argun i także Gazan, byli buddystami. Gazan przeszedł jednak na islam i odtąd już datuje się wyłączność tej religii. Sam władca mógł dzięki temu nawiązać bardzo ścisłe kontakty z mahometańską arystokracją duchowną i urzędniczą, co mu znacznie pomogło w przeprowadzeniu ważnych reform. W ramach tych przemian zaczęto wykorzystywać bezpańskie i spustoszone ziemie, przekazując je nowym użytkownikom z obowiązkiem zagospodarowania, zreorganizowano system podatkowy, eliminując przy tym różne przejawy krzyczącej niesprawiedliwości, pomyślano też o ujednoliceniu systemu miar i wag. Reformy Gazana nie zlikwidowały oczywiście niesprawiedliwości społecznej i jeszcze silniej niż przedtem przytwierdziły chłopów do ziemi, ale tu może tylko poza westchnieniem trudno byłoby zapuszczać się w gąszcz potępiających komentarzy: Gazan nie był liberałem, lecz władcą feudalnym.

Dość niejednolicie ocenia się też konkretne rezultaty reform uznawanych skądinąd za pozytywne; bodaj przeważa sąd, że zrealizowane zmiany nie doprowadziły gospodarki do tego poziomu, jaki reprezentowała przed podbojem, a nawet, że i za Gazana daleka była jeszcze od tego dawnego poziomu. Nie żywili natomiast badacze epoki nigdy wątpliwości, co do osobistych talentów Gazana, na ogół wszyscy uważają go za najwybitniejszego spośród Hulagidów i podkreślają jego zasługi jako przyjaciela i protektora nauk. Właśnie w okresie jego panowania powstawało jedno z najwartościowszych dzieł historiografii perskiej, poświęcone m.in. historii Mongołów od przodków Dżyngis-chana i dziejom państwa ilchanów do początku XIV w. Autorem jego był wybitny uczony perski, wspomniany już Raszid ed-Din, znawca różnych gałęzi wiedzy, głównie historii i teologii muzułmańskiej,

120

ale także np. medycyny i architektury, autor wielu dzieł. Historycznie najważniejszy jest Zbiór kronik (Dżami at-tawarich), ukończony już po śmierci Gazana. Jest w tym Zbiorze również cześć poświecona Europie, Indiom i Chinom, opracowana przy współudziale innych ówczesnych specjalistów.

Raszid ed-Din był jednocześnie działaczem państwowym wysokiej rangi, piastował bowiem godność pierwszego ministra (wezyra) przy trzech ilchanach; Abaga, Gazan i jego następca Uldżejtu (Oldżejtu) korzystali z jego talentów i doświadczeń, on też przyłożył w znacznym stopniu rękę do reform Gazana. Zręczny polityk, dał temu wyraz w swoich dziełach. eksponując w nich znaczenie przeprowadzonych zabiegów reorganizacyjnych. Jest w całym tego słowa znaczeniu historiografem Hulagidów. także w sensie ideologicznym — dlatego właśnie przedstawił zarówno przebieg panowania ilchanów, jak też całej linii Dżyngisydów, najwięcej uwagi i miejsca poświęcając oczywiście Temudżynowi. Jako historyk ceniony jest Raszid ed-Din bardzo, ponieważ Zbiór kronik zawiera całą kopalnię wiadomości, prócz tego zaś autor pisał to swoje dzieło na podstawie postępowych naukowo założeń, wśród których tendencje do kompleksowości (dzieje wszystkich państw i plemion) mają szczególne znaczenie.

Władza centralna w państwie ilchanów, za Gazana jeszcze silna i niewzruszona, mimo że różne konflikty zewnętrzne nie zawsze kończyły się pomyślnie, ulega osłabieniu za jego następców, wspomnianego już Uldżejtu (1304-1316) i Abu Saida (1316-1335); pierwszy z nich był bratem Gazana i ojcem Abu Saida. Wzrastają w tym czasie intrygi klik dworskich, które przyczyniały się do rozprzężenia aparatu władzy, a to z kolei odbijało się ujemnie na stanie gospodarczym państwa i przyczyniało się do wzmożenia różnych tendencji separatystycznych. Ofiarą intryg padł też Raszid ed-Din, oskarżony o otrucie Uldżejtu i stracony w 1318 r.

Abu Saida trzeba już uważać za ostatniego władcę, który jeszcze utrzymywał jedność państwa. Po jego śmierci następuje rozpad wewnętrzny państwa, odzwierciedlający się w nieustannych wojnach wewnętrznych i w efemerycznych rządach różnych ilchanów, którzy właściwie nawet nie zasługiwali na ten tytuł. Nie wszyscy też spośród nich byli Dżyngisydami. Od końca lat trzydziestych zaczęły się wyodrębniać niezależne państwa, m.in. Dżelairydów i Muzaffarydów, później jeszcze Seidów. W 1337 r. wybuchło powstanie tzw. Serbedarów, którzy zdołali opanować cześć Chorasanu w północno-wschodniej Persji i założyć tam oddzielne państwo ze stolicą w Sabze-warze. Warto zwrócić uwagę na etymologię wyrazu „serbedar", po persku „głowa na szubienicy" (ser be dar); ta oryginalna nazwa była skrótem naczelnego hasła powstańców: „unicestwimy tyranów,

121

albo niech głowy nasze zawisną na szubienicy". Tyrani to oczywiście dostojnicy mongolscy i tureccy — powstanie Serbedarów było ruchem narodowym, perskim. Ich państwo zlikwidował Tamerlan w 1381 r.

Ostatni ilchan, Anuszirwan, wyparty na koczowiska leżące międzyposiadłościami Serbedarów i Morzem Kaspijskim (Gorgan), zginął w walce z nimi w 1353 r. Państwo Hulagidów przestało istnieć.

Wspomniane państwo Dżelairydów zamyka swoją egzystencje w okresie 1336—1411. Założył je w Mezopotamii potomek Dżyngisa po kądzieli, Chasan Buzurg. Po 40 latach pozytywnego rozwoju zaczęły się walki wewnętrzne, potem zniszczenia spowodowane przez najazdy Tamerlana i wreszcie całkowity upadek.

Państwo Muzaffarydów (także: Mozafferydów) zaczęło powstawać około 1340 r. Jego założyciel, Muhammed ibn Muzaffar, był namiestnikiem ilchana w jednej z prowincji; usamodzielniwszy się, w ciągu kilkunastu lat sięgał z powodzeniem po nowe nabytki w środkowym i południowym Iranie (Kerman, Isfahan, prowincja Fars). Państwo Muzaffarydów unicestwił w 1393 r. najazd Tamerlana.

Po roku 1360 ukształtowało się państwo Seidów (nazwa uczestników innego jeszcze nurtu w perskim ruchu ludowym) w Gilanie i Mazanderanie na południowym wybrzeżu Morza Kaspijskiego (posiadłości Seidów i Serbedarów nie da się zresztą dokładnie rozgraniczyć). Zniszczone w 1392 r. przez Tamerlana, utrzymało się jeszcze przez całe stulecie, ale tylko w niewielkiej części Gilanu.

X. IMPERIUM JUAN

PIERWSZA FAZA PODBOJU PAŃSTWA SUNGÓW

W tym samym czasie, gdy wojska Hulagu odbywały swój długo trwający marsz w kierunku zachodnim, a także później gdy rozprawiały się z asasynami i szturmowały Bagdad, Kubiłaj prowadził intensywne operacje wojenne w Chinach i nawet poza Chinami. Najpierw działał jako namiestnik w dawnej ziemi Dżurdżenów, w północnej części Chin. Nie dano mu zbyt wiele czasu na przystosowanie się do nowych warunków i dokładne rozeznanie w kraju o tak wielu odmiennych cechach, bo już w 1252 r. Munke zażądał zdecydowanego przystąpienia do akcji podboju. Skala zadania była ogromna i dlatego też metody realizacji odznaczały się dużą złożonością.

Główna koncentracja wojsk mongolskich nastąpiła w środkowych rejonach dzisiejszej Mongolii Wewnętrznej. Stamtąd poprowadził je Kubiłaj na południe (dzisiejsza prowincja chińska Szensi), a potem na południowy zachód, do Syczuanu i Junnanu (pierwsze u w tej nazwie z dwiema kropkami), już na granicy z Birmą i Wietnamem. Takich manewrów okrążających niewiele można się doszukać w przeszłości, a i obecnie trudno wyeliminować zdziwienie, gdy się rozpatruje tę kampanię; nawet rzut oka na mapę wystarczy, żeby dostrzec rozmiary ryzyka. W rzeczywistości jednak ryzykowano znacznie mniej, nie istniało bowiem niebezpieczeństwo „okrążenia okrążających". Od zachodu nic właściwie nie groziło Mongołom; albo mieli od tej strony własne posiadłości, albo, w Syczuanie — Tybet, rozbity na szereg oddzielnych i nieustannie współzawodniczących z sobą ośrodków klasztornych, buddyjskich.

W Junnanie znajdowało się wtedy oddzielne i zupełnie niezawisłe państwo Nanczao, egzystujące jeszcze od VII w., najpierw zależne od Chin, od połowy IX w. jako samodzielne cesarstwo Tali (Dali). Wszystko trwało zatem nawet długo, ale musiał nadejść kres, gdy od północy wkroczyły wojska Kubiłaja. Zmierzając do całkowitego okrążenia Chin (tj. Chin południowych — państwa Sung albo Sungów), Mongołowie poszli dalej, wkroczyli do dzisiejszego północnego Wietnamu

123

i zmusili tamtejszego władcę do uznania swego zwierzchnictwa. Działaniami wojennymi na tym dalekim południu kierował syn Subu-taja, Uriangkadaj. Państwo Sungów znalazło się w całkowitym okrążeniu od wszystkich możliwych stron lądu, pozostawało jedynie wybrzeże morskie. Najeźdźcy mogli teraz przystąpić do swoich wyniszczających operacji już wewnątrz kraju i rzeczywiście podjęli je od razu, lecz nie szło im tak łatwo jak z okrążaniem. Chiny miały jednak swoją siłę i nie zamierzały kapitulować — sukcesy przychodziły Mongołom z wielkim trudem, bywały ciężkie sytuacje zaopatrzeniowe, miasta nie chciały się poddawać, przy oblężeniach ponoszono straty. Jedna z nich miała być szczególnie dotkliwa. Zaniepokojony przedłużaniem się kampanii, Munke sam objął w 1258 r. dowództwo, lec? już w roku następnym zaskoczyła go śmierć w trakcie oblegania jednego z miast — umarł dokładnie tak jak Dżyngis-chan. Imperium mongolskie znowu znalazło się w specyficznej i trudnej sytuacji.

PODWÓJNA ELEKCJA I WOJNA DOMOWA

Zbyt wielu żyło jeszcze Dżyngisydów, żeby mogło być inaczej. Do wywołania zamętu po śmierci Munkego przyczynił się przede wszystkim najmłodszy z synów Tułuja, Arik Buga, który pozostał w Mongolii jako zarządzający namiestnik, gdy Munke wyruszył osobiście do Chin. Wiadomość o śmierci wielkiego chana skłoniła Arik Bugę do podjęcia starań o tron dla siebie; dowiedziawszy się z kolei o tym, Kubiłaj zawarł pokój z Sungami. Z tych krzyżujących się tendencji wyniknąć miały daleko idące powikłania, uzewnętrzniając się w dokonaniu podwójnego wyboru. Ponieważ w takim wypadku przynajmniej jeden wybór musi być nieważny, do dziś zastanawiają się historycy nad tym, gdzie właściwie tkwiło bezprawie. Żaden komentarz nie jest zbyt przekonywający — na szczęście sprawy te nie mają merytorycznego znaczenia, choć badać je trzeba.

Zgodnie ze zwyczajami, które dawno już stały się prawem, wyboru wielkiego chana dokonywał kurułtaj, przy czym należało przestrzegać co najmniej dwóch warunków: w elekcji powinni byli uczestniczyć wszyscy książęta — potomkowie Dżyngisa, a miejscem działań musiały być centralne rejony właściwej Mongolii. Wiadomo jednak, że każdemu poprzedniemu kurułtajowi można by coś zarzucić, raczej nie, jeśli chodzi o miejsce, lecz o ludzi. Animozje między poszczególnymi rodami i rozległość imperium po prostu wykluczały udział absolutnie wszystkich Dżyngisydów; wydaje się też, że wybór miejsca mógł podlegać pewnym oscylacjom, bo poza uświęconym zwyczajem żadnych rygorystycznych uściśleń nigdy nie narzucano.

124

Skorzystały z tego w całej pełni obie strony w 1260 r. Kubiłaj był szybszy, ściągnął w pośpiesznym tempie maksymalnie wielu swoich zwolenników do rejonu, w którym czuł się najsilniej, otoczony zresztą własnymi żołnierzami. Było to założone przez niego samego miasto Szangtu, w dzisiejszej Mongolii Wewnętrznej, na północ od Pekinu. Tam go wybrano, czy też — jak się często formułuje — sam obwołał się wielkim chanem. Historycy na ogół uważają ten właśnie wybór za nieważny, co więcej, za takie naruszenie prawa, które powinno było ściągnąć na „winowajcę" karę śmierci. Nie są te sądy dzisiaj potrzebne, a już niedopuszczalna jest wszelka pochopność, zanim się nie dowiedzie, że to Arik Buga był w każdym calu legalistą. Od razu można orzec, że przeprowadzenie takiego dowodu byłoby rzeczą niezmiernie trudną. Jeśli miało decydować starszeństwo, to Arik Buga nie powinien był występować jako pretendent, będąc najmłodszym. W ówczesnej sytuacji ilchan Hulagu nie mógł myśleć o stanowisku wielkiego chana, nie przybył też na elekcję z powodu własnych kłopotów i dlatego właśnie kandydatura Kubiłaja była najbardziej naturalna.

W grę wchodziły jeszcze czynniki religijne, pewnie przeceniane w rożnych późniejszych sądach, ale nie dające się całkowicie zbagatelizować. Arik Buga popierał nestorianizm, miał nestoriańskich doradców, m.in. książąt onguckich. Onguci (nazywani też Białymi Tatarami, por. też s. 59), dość silni na przełomie IX i X w., później ulegli częściowo asymilacji w otoczeniu chińskim, a częściowo zachowali niezależność; około 1000 r. przyjęli nestorianizm, a w 1204 r. włączyli się dobrowolnie do państwa Dżyngis-chana. Ich poparcie dla Arik Bugi nie mogło być zbyt silne, o wiele więcej musiałaby znaczyć przychylność ilchana i chana Złotej Ordy. Hulagu i Berke nie mogli jednak stać po tej samej stronie; nastąpiły miesiące różnych powikłań, przy czym nie są zbyt jasne pierwotne zamierzenia obu chanów — wiadomo tylko, że nie obeszło się bez wahań. Ostatecznie Hulagu uznał Kubiłaja, a Berke oświadczył się po stronie Arik Bugi, który jeszcze w tym samym 1260 r., tylko w późniejszych miesiącach, zwołał do Karakorum drugi kurułtaj i też został wielkim chanem. Uniknięcie wojny domowej okazało się niemożliwe.

Kubiłaj dysponował wojskiem, które przedstawiało bardzo różnorodną masę etniczną — w okresie operacji na południu włączano do niego nawet Annamitów i mieszkańców Birmy. Było to jednak wojsko zwycięzcy, mające też przed sobą perspektywy dalszych zwycięstw w Chinach. Mniej mógł natomiast liczyć na przedstawicieli innych rodów. Ilchan był daleko, co prawda Berke także; natomiast zwierzchnik ułusu Dżagataja, jego wnuk Ałgu, oraz mający duże możliwości i wpływy wnuk Ugedeja, Kajdu (Chajdu), poparli Arik Bugę.

125

Nie dało to jednak zbyt wiele — Kubiłaj wziął inicjatywę w ręce, ruszył na północ i po wkroczeniu do Mongolii zadał klęskę wojownikom Arik Bugi, który uszedł na dawne ziemie kirgiskie w dorzeczu górnego Jeniseju. Uznawszy stosunki za ustabilizowane, Kubiłaj wrócił do Chin, ale Arik Buga równie szybko znalazł się z powrotem w Mongolii, wypierając stamtąd załogi brata. Poprzestać na tym oczywiście nie mógł, sytuacja wymagała działań bardzo zdecydowanych. Wojska Arik Bugi skierowały się na południe, przeszły Gobi, starły się bez sukcesu z żołnierzami Kubiłaja i musiały cofnąć się do Mongolii. W tym

czasie (1262) pod wpływem nie całkiem jasnych przyczyn Ałgu porzucił sprawę Arik Bugi i przeszedł na stronę Kubiłaja. Zaczęły się walki między oddziałami Ałgu i Arik Bugi, zwyciężała to jedna, to druga strona, przejściowo Ałgu musiał uciekać do Samarkandy, w ogóle powstał niesamowity chaos. Zbliżało się jednak ostateczne rozwiązanie: ustępstwami na rzecz islamu Ałgu pozyskał sobie muzułmańską Samarkandę, znowu zebrał siły i przystąpił w porozumieniu z Kubiłajem do walki z jego przeciwnikami. Rok 1264 przyniósł bezwarunkową kapitulację Arik Bugi i sąd, po którym stracono wielu jego zwolenników; jemu samemu darowano życie, ale już nie wypuszczono spod straży aż do śmierci, co stało się zresztą bardzo szybko.

ZAŁOŻENIE NOWEJ DYNASTII

Połowa lat sześćdziesiątych w ogóle obfitowała w wydarzenia o wielkiej doniosłości. W 1264 r., a więc jeszcze przed zakończeniem wojny domowej, Kubiłaj przeniósł swoją rezydencję do Pekinu (wtedy to miasto nosiło inne nazwy); Karakorum przestało być stolicą, główny ośrodek ciężkości całego państwa przesuwał się na południe, do Chin. Nie skończyło się na tym. Kubiłaj od dawna miał predylekcje do chińskich urządzeń politycznych i kulturalnych, a zostawszy wielkim chanem mógł różne zamierzenia wprowadzać w życie.

126

Przede wszystkim trzeba podkreślić to, że jako pierwszy z władców mongolskich opowiedział się bardziej zdecydowanie po stronie jednej religii, przyjmując buddyzm. Nie było to równoznaczne z zaprzestaniem tolerancji, otwierało jednak szerzej niż kiedykolwiek przedtem drogę buddyzmowi, który w następnych stuleciach zatriumfuje w Mongolii całkowicie, aczkolwiek w formach mocno zmienionych. Najdalej idącą, już nie religijną, lecz polityczną decyzję podjął Kubiłaj w 1271 r., nadając swojej dynastii oficjalnie chińską nazwę Juan. Panowanie Kubilaja trwało prawie do końca stulecia (1260-1294), panowanie mongolskiej dynastii Juan w Chinach trwać będzie do 1368 r.

Dalsza osobliwość połowy lat sześćdziesiątych to śmierć czterech wybitnych Dżyngisydów. W 1265 r. umarł Hulagu, w tym samym czasie (dokładna data nie jest znana) Ałgu, w 1266 r. Arik Buga i potężny władca Złotej Ordy, Berke. Wydawałoby się, że mógł już zapanować i to na długo, całkowity spokój wewnętrzny. Właśnie wtedy zaczną się jednak znowu długotrwałe działania wojenne, prowadzone przeciw Chinom i oprócz tego daleko poza Chinami. Także w samej Mongolii nie zeszli jeszcze z areny wszyscy wrogowie Kubi-łaja, główną osobą w tym obozie był nieprzejednany Kajdu.

ZAKOŃCZENIE PODBOJU CHIN. OPPERACJE WOJENNE W INNYCH KRAJACH

Bezwzględnie najważniejszym zespołem wydarzeń w okresie panowania Kubiłaja było zakończenie podboju Chin, to znaczy podporządkowanie Mongołom Chin południowych i położenie kresu panowaniu dynastii Sung. Przerwa w działaniach wojennych przeciw Chinom nastąpiła, żeby to przypomnieć, po śmierci Munkego i trwała dość długo, głównie z powodu skomplikowanych kłopotów wewnętrznych. Wznowiono wojnę pod koniec lat sześćdziesiątych i po dziesięciu latach całkowicie ukończono całą akcję. Operacje wojenne musiano wprawdzie prowadzić na terenach bardzo rozległych, ale długość trwania wojny mówi sama za siebie. Wojska chińskie stawiały opór niezwykle zaciekły; oceniając tę długą kampanię w wymiernych wartościach, można powiedzieć, że kosztowała ona Mongołów wiele, zmusiła do ogromnych wysiłków i przyprawiła o duże straty. Dla starego reżimu chińskiego nie było już jednak ratunku, bo nie ma go nigdy w historii dla wartości, które się całkowicie przeżyły. Chiny były państwem dużym, gęsto zaludnionym, zawsze jeszcze zdolnym do wykrzesania z siebie sił przeciwstawiających się nieprzyjacielskiemu najazdowi. Znaleźli się też ofiarni i mężni dowódcy, nie wystarczało to jednak, ażeby sprostać impetowi i sile zdobywców,

127

którzy nie zamierzali ustępować i też mieli ludzi świetnie znających rzemiosło wojenne. Pod tym względem wyróżnił się jako jeden z dowódców w wojnie chińskiej Bajan, kontynuator sławnej tradycji Subutaja i Dżebego.

Chiny ówczesne — biorąc pod uwagę rząd, dwór, bezpośrednie otoczenie władców, także oczywiście ostatniego cesarza (Kung-ti, 1275 — 1276), kostniały w systemie nieżyciowym, zmurszałym, niezdolnym do poważnych wysiłków integracyjnych i koordynacyjnych. Na straży państwa stali ludzie nie umiejący zdobyć się na decyzję, pogrążeni w kwietyzmie, odizolowani całkowicie od życia poddanych. Nie potrafili stawić czoła niebezpieczeństwu, chociaż zagrażało ono także im samym i przyprawiało ich o zgubę. Władająca wielkimi dobrami ziemskimi arystokracja wiedziała też, że najeźdźcy mogą się okazać łaskawi dla kapitulantów. Nic dziwnego, że w takiej atmosferze i niektórzy dowódcy chińscy przechodzili na stronę przeciwnika. W 1276 r. skończyła się dynastia Sung, Chiny znalazły się pod panowaniem mongolskim, cesarz Kung-ti (niepełnoletni) wraz z matką wysłani zostali później do Tybetu. Podjęta przez niektórych dostojników próba kontynuowania rządów dynastii na południu (obwoływano kolejno cesarzami dwóch braci ostatniego władcy) skończyła się tragicznie w 1279 r. Nawet stoczona w Zatoce Kantońskiej bitwa morska przyniosła zwycięstwo Mongołom, chociaż nie byli żeglarzami; walczyli na tych statkach chińskich, które przeszły na ich stronę. Straty obrońców dynastii można nazwać przerażającymi, kilkuset ludzi popełniło samobójstwo.

Mimo zakończenia podboju Chin Mongołowie nie spoczęli na laurach. Wojnę przeniesiono do Indochin i Birmy na lądzie, nie pozostawiono też w spokoju ani Japonii, ani nawet Archipelagu Sundajskiego. Walki toczyły się ze zmiennym szczęściem, trwały długo, w Birmie kończono je dopiero po śmierci Kubiłaja. Zupełnie nie powiodło się Mongołom w Japonii, choć lądowali tam dwukrotnie, jeszcze w 1274 i potem w 1281 r.; w jednym i drugim wypadku nastąpił odwrót przy ogromnych stratach. Działania toczone na południe od Chin przebiegały z różnym natężeniem i dawały wyniki też zmienne: na ogół zmuszano tamtejszych władców do uległości, do uznania zwierzchnictwa mongolskiego, lecz nigdzie właściwie nie było to zbyt trwałe. Wyjaśnień nie trzeba szukać mozolnie — w prowincjach bardzo już dalekich nie miano takich możliwości działania jak w Chinach, instalowania liczniejszych garnizonów, realnego i szybkiego przeciwdziałania ciągle na nowo wybuchającym powstaniom ludowym. Robił swoje i klimat. Oceniając tę burzliwą i zadziwiającą epokę z jak najdalej idącym obiektywizmem, trzeba się przecież zdobyć na sąd śmiały i zdecydowany.

128

Wojska mongolskie toczyły walki na przestrzeni milionów kilometrów kwadratowych, przemierzały stepy, pustynie, góry i doliny, nie cofnęły się. gdy dochodziło do walk na morzu; zmóc je, a przynajmniej osłabi*, musiała jednak tropikalna dżungla. I tam jednak pozostawały do ostatka pod naciskiem żelaznej dyscypliny, mimo zmiennych kolei losu odnosząc też duże sukcesy. W 1286 r. uznano zwierzchnictwo Kubi-łaja na wyspach indonezyjskich, chociaż przy tym niewiele już można mówić o trwałości. W kilka lat później, lecz jeszcze za życia Kubiłaja, załogi mongolskie wycofały się z niektórych zajętych tam pozycji.

DRUGI ETAP WOJNY DOMOWEJ

W 1275 r., gdy podbój Chin nie został jeszcze całkowicie zakończony. znowu zagroziło cesarstwu Kubiłaja poważne niebezpieczeństwo wewnętrzne. Po raz drugi zerwał się do walki Kajdu, już nie jako trochę ukrywający się w cieniu sprzymierzeniec innego pretendenta, lecz wyłącznie w swoim własnym imieniu. Wzmocnił się znacznie w latach, które upłynęły od kapitulacji popieranego prze siebie Arik Bugi, wykorzystując zamieszki i powikłania w ułusie Dżagataja po śmierci chana Ałgu. Ostatecznie utrzymał się przy władzy popierany przez Kubiłaja Barak (Borak. prawnuk Dżagataja), ale wtedy wystąpił przeciw niemu Kajdu. odniósł zwycięstwo i zabrał mu znaczną część posiadłości (wschodnią połowę Turkiestanu). Barak miotał się jeszcze przez kilka lat na wszystkie strony, zwyciężał i uciekał, walczył nawet, bez większego zresztą powodzenia, z ówczesnym ilchanem Abagą (następcą Hulagu), masakrował przeciwników, gdy tylko odnosił jakiś sukces, wreszcie odstręczył wszystkich od siebie i w 1270 r. umarł. Jego efemeryczni następcy nieustannie doznawali klęsk, i to z różnych stron; gromił ich Abaga i znowu Kajdu, który zawładnął Bucharą i Samarkandą, stając się właściwie zwierzchnikiem całego dawnego ułusu. Wydając otwartą wojnę Kubiłajowi, reprezentował zatem poważną siłę.

Wojna była bezpardonowa i długa. Nieprawdopodobnie krętymi drogami szło zawieranie różnych sojuszów, wykorzystywanie słabości w obozie przeciwnika, przeciąganie na swoją stronę jego zwolenników. Szczęście też przechylało się to w jednym, to w drugim kierunku, początkowo raczej sprzyjając poczynaniom chana Kajdu. Silniejsza była utworzona przez niego koalicja i jak gdyby większą trwałość miały osiągnięte sukcesy, także jeśli chodzi o pozycje terytorialne. Dopiero niezawodny Bajan. wysłany przez Kubiłaja dla ratowania sytuacji, poradził sobie z przeciwnikami, zwyciężył ich w polu i rozbił koalicję, zmuszając niektórych sojuszników do upokorzenia się przed wielkim chanem. 1278.

129

Nie zdołał jednak nawet Bajan przywieść do uległości głównego inspiratora i dowódcy buntu. Mijały lata, lecz niezmordowany Kajdu nadal snuł swoje plany i z uporem montował nowy sojusz; żyło jeszcze wielu Dżyngisydów i wygrywanie konfliktowych sytuacji okazywało się ciągle możliwe i opłacalne. Walczono w różnych miejscach, w Dżungarii, na wschodzie Mongolii i w Mandżurii, gdzie w 1288 r. dowodził sam Kubiłaj, odnosząc zdecydowane zwycięstwo; powtórzył je nieco później jego wnuk, Te-mur, w starciu z resztą przeciwników. Pokonanych i wziętych do niewoli książąt mongolskich (byli to potomkowie braci Dżyngis-chana) stracono, na czym się zresztą represje nie skończyły. Tylko Kajdu nie zdołano osiągnąć, on jeden nie ugiął się nigdy i dalej próbował walczyć, także po śmierci Kubiłaja, i także bezskutecznie.

MARCO POLO

W 1275 r., gdy toczyły się jeszcze walki w Chinach, a Kajdu zrywał się do buntu, przybył na dwór wielkiego chana w Pekinie słynny Marco Polo. Ten najwybitniejszy w całym średniowieczu podróżnik wcześnie zaczai nabierać doświadczeń. Urodzony w Wenecji, prawdopodobnie w 1254 r., w rodzinie kupieckiej, liczył ledwie 17 lat wyruszając z ojcem i stryjem w podróż, która trwała prawie ćwierćwiecze. Obaj starsi Połowie mieli już w tym czasie za sobą jedną 15-letnią podróż w te same strony, do Azji. Odbyli ją w latach 1254—1269 na trasie Konstantynopol — Krym — stolica Złotej Ordy (Saraj albo Saraj-Batu, w dzisiejszym obwodzie astrachańskim). Stamtąd mieli już wracać, lecz przeszkodziły im wydarzenia wojenne (konflikty między ilchanem i Złotą Ordą), wobec czego powędrowali dalej, docierając przez Azję Środkową do Chin. Kubiłaj przyjmował ich w Pekinie i podobno nawet przekazał za ich pośrednictwem posłanie do papieża.

Znalazłszy się z powrotem w Wenecji, obaj kupcy szybko zatęsknili do nowych przygód i już w 1271 r. wyruszyli w drugą wielką podróż; tym razem towarzyszył im młody Marco, za co należy im się wieczna wdzięczność historyków; on bowiem właśnie, Marco Polo, spisać miał wiele z tego, co widział, a patrzył na Azję długo — prawie 24 lata, wliczając w to kilka lat trwające podróże przez Azję i dokoła Azji morzem. Same marszruty warte są uwagi, m.in. dlatego, że droga lądowa wynikła właściwie z przypadku. Wenecjanie przypłynęli ze swego miasta na wybrzeże palestyńskie, stamtąd udali się lądem do Erzerum (na północnym wschodzie w dzisiejszej Turcji), a następnie przez Persję do portu przy cieśninie Ormuz, między Zatoką Perską i Omańską; tam chcieli wsiąść na statek, który miał ich zawieść do Chin, opływając w drodze Indie, Cejlon i Półwysep Malakka.

130

Dopiero jednak po latach mogli tą drogą wrócić .— jadąc do Chin nie znaleźli w Ormuzie odpowiedniego statku, musieli się cofnąć i odbyć długą wędrówkę lądem przez Afganistan, Kaszgarie i pustynie Gobi do Chanbałyku, jak nazywano wówczas Pekin (miasto chana, wyrażenie mongolsko-tureckie).

Kubiłaj przyjął ich z otwartymi rękami i w ogóle nie chciał już wypuścić z powrotem; udało im się to także w pewnej mierze przypadkowo, i to dopiero po 17 latach. Ten strasznie długi okres nie minął jednak bez wrażeń, zwłaszcza dla najmłodszego z przybyszów. Marco Polo stał się ulubieńcem Kubiłaja. załatwiał z jego polecenia różne sprawy, podróżował po całym kraju, przez trzy lata kierował administracją jednego z miast, nabył znajomości kilku języków, brał udział w misjach dyplomatycznych poza granice Chin. Miał więc o czym pisać i rzeczywiście przekazał potomności swoje obserwacje, podyktowawszy je w więzieniu genueńskim (znalazł się tam jako uczestnik wojny z Genuą) towarzyszowi niedoli. Spisana po francusku, sporządzona później w kilku innych wersjach, przełożona na wiele języków i nosząca różne tytuły, relacja Marca Polo doczekała się ogromnej popularności i niezliczonych wydań, m.in. polskiego (Opisanie świata). Mnóstwo tam wiadomości o Chinach, także o innych krajach, które zwiedzał, np. o Pamirze i o Indochinach, o zwyczajach, o faunie i florze, o wielkim chanie, o konfliktach między nim i Kajdu, o systemie rządzenia. Bardzo niewiele jest niestety chronologii i trzeba do dal mozolnie dochodzić różnymi porównaniami. Nie brak też w Opisaniu świata elementów fantazji, a milczeniem pominięto wiele upraw, na które autor powinien był zwrócić uwagę; skłaniało to badaczy tekstu do wysuwania różnych wątpliwości, na ogół jednak odrzuconych. Podróżnicy z tej epoki nie mogli pisać inaczej.

W tych partiach Opisania świata, które dotyczą Chin (w drugiej księdze), Kubiłaj jest bohaterem na wskroś pozytywnym. Wspomaga poddanych w czasie nieurodzaju i pomoru bydła, każe wysadzać drzewami drogi, gromadzi wielkie ilości zboża na wypadek głodu, świadczy dobrodziejstwa ubogim. Każdej z tych zalet poświęcony jest jeden krótki rozdział, a na początku księgi znajduje się wielki pean pochwalny. Oto przykłady:

Chcę wam w tej księdze zacząć opowiadać o wszystkich największych dziełach i wszystkich najdziwniejszych sprawach Wielkiego Chana obecnie panującego, którego imię jest Kubłaj-chan, co znaczy w naszym języku »wielki pan nad pany«. I zaiste słusznie to imię nosi, aby każdy wiedział zaprawdę, że ów Wielki Chan jest najzasobniejszy w ludy, ziemie i skarby ze wszystkich ludzi, jacy kiedykolwiek żyli na świecie albo żyją teraz, od czasu praojca Adama aż do naszych czasów...

131

Wiedzcie, że naprawdę Wielki Chan każe w czasach wielkiego urodzaju i taniości zboża gromadzić olbrzymie ilości jego i zamykać w wielkich spichlerzach, i tak pilnie strzec, aby się przez trzy lub cztery lata nie zepsuło. Czyni zapasy wszelakiego zboża: pszenicy i jęczmienia, prosa i ryżu, tatarki oraz innych zbóż ... A kiedy zdarzy się, że zboża zbraknie i drożyzna bardzo wzrośnie, wówczas Wielki Chan wydobywa te wielkie zapasy zboża; i kiedy miarkę zboża sprzedaje się po bizancie [bizant - złoty denar egipski], on daje za tę cenę trzy miarki. I tyle zboża dobywa ze spichlerzy, że wszyscy mogą być zaopatrzeni i każdy ma zboża pod dostatkiem. I w ten sposób zapobiega Wielki Chan drożyźnie. l tak każe postępować we wszystkich ziemiach, którymi włada".

Opowiadając o „wspaniałomyślności Wielkiego Chana" wydobywa Marco Polo szereg innych jeszcze godnych uwagi momentów. Dowiadujemy się m.in. ., że poddani Kubiłaja miłowali hazard. ,,Wiedzcie, że Wielki Chan zakazał w całym państwie wszelkich gier i hazardów, którym tu oddawano się bardziej niż w innych stronach świata. I aby obalić ten zwyczaj, rzekł im: »Podbiłem was z mieczem w ręku i wszystko, co posiadacie, moje jest, jeśli więc oddajecie się grze, gracie o moją własność»". Są w relacji wiadomości o Japonii (Zipangu, Zipingu), o państwach na Półwyspie Indochińskim, o wyspach Indonezji, o Wybrzeżu Malabarskim w Indiach, o Adenie i Zanzi-barze. Opisał również Marco Polo swoją podróż lądem do Chanba-łyku. Szczegóły zawarte w tych rozdziałach dotyczą Armenii, Persji, Afganistanu, Kaszgaru, Jarkendu, Chotanu i oczywiście Karakorum. Jest wreszcie trochę o historii Dżyngis-chana, o Kereitach i Ongutach, tudzież o „księdzu Janie". Jednym słowem — wiadomości mnóstwo; same przypisy do polskiego wydania obejmują ponad 200 stron drobnym drukiem. Miał rację autor Opisania świata, pisząc z dumą na początku i na końcu, że „nie było nigdy człowieka, ani chrześcijanina, ani Saracena, ani Tatara, ani poganina, który by tyle świata zwiedził".

W 1292 r. udało się wreszcie wszystkim trzem Wenecjanom uzyskać możliwość powrotu do ojczyzny, co zresztą nastąpiło dopiero po trzech latach — długa i trudna, choć bardzo ciekawa była droga morska. Jeszcze znajdowali się w podróży, gdy umarł Kubiłaj, 1294.

UPADEK DYNASTII JUAN

Wśród jego następców historycy nie dopatrują się już wybitniejszych osobistości, może z wyjątkiem tego, który bezpośrednio po nim objął tron cesarski. Był to wnuk Kubiłaja, Temur (Temur, 1294—1307 w nazwach Juan i Temur u z dwiema kropkami), przedtem namiestnik w Karakorum

132

i po Bajanie główny dowódca w operacjach wojskowych przeciw chanowi Kajdu. Doprowadził je do końca już jako władca (Kajdu umarł w 1301 r.), borykając się zresztą prócz tego z wielu innymi jeszcze trudnościami, dławiąc bunty książąt i groźne powstanie ludowe w południowo-zachodnich Chinach. W stosunkach zewnętrznych potrafił prowadzić pokojową politykę sojuszów i kontaktów o innym charakterze, np. z Indiami. Jego niewątpliwą zasługą było kontynuowanie różnych konstruktywnych pociągnięć poprzednika w organizacji wewnętrznej państwa, prócz tego zaś także np. w sferze religii. W przeciwieństwie jednak do Kubiłaja nie należał do władców rozrzutnych i nie prowadził tylu kosztownych wojen, które kończyły się wprawdzie sukcesami, ale jednocześnie powiększały pustą przestrzeń w skarbie państwa. Dlatego też zajmował się intensywnie sprawami gospodarki, odbierając m.in. klasztorom buddyjskim nadane im przez Kubiłaja i zazdrośnie strzeżone przywileje podatkowe.

Temur był ostatnim władcą prawdziwie zasłużonym dla kraju. Zbyt szybko jednak zmogła go choroba, co już w ostatnich latach jego panowania musiało się przyczynić do znacznego napięcia atmosfery na dworze i rozpalenia namiętności poszczególnych ugrupowań w walce o władzę i wpływy. Śmierć Temura, który nie zostawił następcy, zapoczątkowała okres całkowitego już upadku. O tron walczono wszystkimi możliwymi środkami i — szybko umierano. W lutach 1307 - 1333 zmieniło się aż siedmiu władców, w większości mało samodzielnych, nie panujących nad sytuacją, zależnych od różnych faworytów i beznadziejnie wciąganych w rozliczne konflikty. Listę tych efemerycznych cesarzy, prawnuków i praprawnuków Kubiłaja. otwiera bratanek Temura, Kajszan (Chajszan, 1307-1311), który wprawdzie — jak ongiś w Rzymie Heliogabal — umarł „od pijaństwa i rozpusty", ale który przynajmniej starał się nie być władcą tylko marionetkowym. Niezłym dowodem może być to, że kazał stracić wdowę po swoim poprzedniku, odznaczał się poza tym niewątpliwymi talentami wojskowymi. Po nim objął rządy jego brat Bujaniu (1311 1320), który jeszcze dość pomyślnie toczył walki z chanem ułusu dżagatajskiego, Esen Bugą. Syn chana Bujaniu panował już tylko dwa lata, krótkie też były rządy kilku kolejnych następców, m.in. synów i wnuków Kajszana; jeden z nich przetrwał na tronie tylko parę miesięcy, inny - kilka dni.

Działalność przedstawicieli mongolskiej warstwy rządzącej zbliżała się do granic całkowitej anarchii, kraj pogrążał się niemal w ruinie. niezadowolenie mas dochodziło do zenitu. Tak wyglądała sytuacja, gdy władzę objął trzynastoletni wnuk Kajszana. Togon Temur (1333 1368). Zestawienie dat świadczy o tym, że wypadło mu panować nawet długo - zrekompensowała to jednak historia odebraniem wszystkiego; Togon Temur był ostatnim władcą Chin z mongolskiej dynastii Juan.

133

RUCHY LUDOWE W CHINACH

Upadek tej dynastii i w ogóle panowania mongolskiego w państwie chińskim komentowano w historiografii niejednokrotnie. Łatwo można się domyślić i oczywiście także przekonać, że w tych wyjaśniających próbach musi być zawsze wiele słuszności — zbyt wyraziście uzewnętrzniają się różne czynniki działające, żeby można było przy tym poważnie się mylić. Syntetyczne ujęcia tych warunków nie są jednak zwykle wolne od pewnej jednostronności, która wyraża się w całkowitej negacji jakichkolwiek pozytywnych wpływów mongolskich w okresie dynastii Juan. Dostrzec to można najlepiej, przypatrując się jej ostatnim dziesięcioleciom.

Nie ulega więc na przykład wątpliwości, że główną rolę w likwidacji panowania mongolskiego odegrało chłopstwo chińskie, przedstawiciele klas posiadających bowiem bądź to interesowali się tylko eksploatacją tego chłopstwa, bądź też kolaborowali z najeźdźcami. Ujemne następstwa chwiejnego i coraz bardziej słabnącego systemu rządów uzewnętrzniały się przede wszystkim w fatalnej sytuacji gospodarczej, którą ludność wsi odczuwać musiała bardziej niż ktokolwiek inny. Wyjście było tylko jedno — ferment, rozruchy, bunty, aż do zorganizowanych powstań. Wieś chińska burzyła się niejeden raz, ale rozruchy tłumiono względnie łatwo, jako że zainteresowani byli w tym zarówno Mongołowie, jak i chińscy posiadacze ziemscy. Do zorganizowanych powstań trzeba było jednak organizatorów — tę rolę wziąć miały na siebie tajne stowarzyszenia, w różnych postaciach istniejące zresztą od dawna, od czasów, kiedy jeszcze nie było nie tylko niebezpieczeństwa ze strony Mongołów, ale nawet państwa mongolskiego. Wcześniejsza działalność tajnych stowarzyszeń splatała się zwykle z czynnikami o charakterze religijnym, toteż często nazywa się te ugrupowania po prostu sektami. Nosiły one różne, zwykle bardzo efektowne nazwy, przechodziły różne koleje, ulegały zmianom, reorganizacjom i fuzjom. Prawdopodobnie w pierwszym ćwierćwieczu XIV stulecia pojawiło się stowarzyszenie pod nazwą Biały Lotos, przy czym kierunek jego działalności zupełnie odbiegał od poprzednich programów; zamiast myśleć o przyjściu na świat nowego Buddy, zaczęto myśleć o obaleniu dynastii mongolskiej.

Na tle zarysowanych już komplikacji i konfliktów społecznych sekta Białego Lotosu szybko osiągnęła pomyślne rezultaty, organizując w połowie stulecia silny ruch antydynastyczny pod malowniczą także nazwą Czerwonych Turbanów. Nie trzeba dodawać, że ruch ten

134

szybko nabrał charakteru masowego — w Chinach nie było to trudne. Podkreśla się przy tym stale i często, że zarówno w Białym Lotosie, jak też w liczących dziesiątki tysięcy ludzi szeregach Czerwonych Turbanów przeważali chłopi i rzemieślnicy, chociaż jakaś wyłączność pod tym względem musi być całkowicie wykluczona. Poza tym dowództwo coraz bardziej rozgałęziającego się ruchu nie składało się z samych świętych buddyjskich, lecz z ludzi, którzy tak samo zaciekle walczyli z sobą o władzę, jak chcieli walczyć przeciw Mongołom. Nie święci też tylko walczyli z bronią w ręku - niektóre ugrupowania powstańcze działały bardziej samowolnie i bezlitośnie łupiły, kogo się tylko dało. Dodać przy tym trzeba, że właściwy inspirator i organizator powstania – Biały Lotos - będzie istniał i działał jeszcze przez kilku stuleci, do początków XIX w., nadal wywołując powstania chłopskie, zwrócone już przecież nie przeciw Mongołom.

Zupełnie wyjątkową rolę w ruchu Czerwonych Turbanów odegrał Czu Juan-czang, od 1356 r. naczelny dowódca wojsk. Taką samą rolę zresztą ruch odegrał w jego życiu, umożliwiając mu dość szybkie przebycie bądź co bądź niecodziennej drogi: od sieroctwa i nędzy, poprzez trzyletnią. równie mizerną egzystencję buddyjskiego mnicha wędrownego - do tronu. Już w 1356 r. udało mu się zająć Nankin, po czym zaczęli się do jego oddziałów masowo przyłączać nie tylko chłopi, lecz także ziemianie; dynastia Juan traciła swoją ostatnią oporę w Chinach. Lata następne były okresem dalszych wytężonych działań, reorganizacji wojska, zwalczania band, umacniania dyscypliny i rozszerzania władzy na coraz to nowe prowincje. Rok 1368 przeszedł do historii jako wielka data graniczna w historii Chin. W tym roku Czu Juan-czang zdobył Pekin i sam ogłosił się cesarzem jako Hung Wu (1368 — 1398), zapoczątkowując panowanie dynastii Ming. Przetrwa ona do 1644 r., kiedy to Chiny ulegną Mandżurom.

Ostatni mongolski władca z dynastii Juan, Togon Temur, zdołał po kilku nieudanych próbach odzyskania straconych pozycji ujść do Mongolii; umarł już w 1370 r. Przez pewien czas utrzymywał się jeszcze na południowych krańcach pustyni Gobi jego syn, Biliktu, wkrótce jednak i on uznał, że wszystkie próby oporu, a raczej uporu, są beznadziejne, i także wycofał się na północ.

HISTORYCZNE OCENY PANOWANIA MONGOŁÓW W CHINACH

Powracając teraz jeszcze raz do zagadnienia, w jaki sposób oceniać należy panowanie Mongołów w Chinach, należałoby — idąc za literaturą — wyeksponować następujące momenty. Znajdując się oczywiście w znacznej mniejszości, Mongołowie utrzymywali się w Chinach siłą wojska i nieustannym wprowadzaniem w życie zasady„divide et impera".

135

Rządzili, dzieląc ludy swego imperium na różne kategorie i umiejętnie podburzając jednych przeciw drugim. Panowanie Mongołów nie wywarło żadnego dodatniego wpływu na kulturę chińską. Mieszkańcy Chin nie mogli znosić obojętnie wielu wad występujących u Mongołów — okrucieństwa, zamiłowania do napojów powodujących zawrót głowy, dość obojętnego stosunku do czystości. Mongołowie asymilowali się z trudnością, tak że zawsze utrzymywał się jaskrawy przedział między nimi a Chińczykami. I wreszcie, jeszcze odwrotna strona medalu: także sama Mongolia nic wtedy nie zyskała, bo pochłonięci sprawami chińskimi władcy mongolscy przestali się nią interesować. Wyciągano z niej tylko, co się dało, ażeby utrzymać wojsko.

Zaznaczono już, że trudno te argumenty podważać, a jednocześnie — że gdy się weźmie pod uwagę cały obraz, nie sposób uwolnić się od wrażenia, iż jest w nim przynajmniej trochę jednostronności. Przyznać też trzeba, że i na to zwraca się w literaturze uwagę, choć znacznie rzadziej i jak gdyby bardzo nieśmiało. Przede wszystkim — panowanie Mongołów w Chinach trwało tylko 90 lat. W tych czasach szybki mógł być rytm przemian militarnych, politycznych, terytorialnych, nie tak jednak wyglądały sprawy z ekonomiką i kulturą. A przecież podkreśla się też, bo trudno tego nie uczynić, że nawet rolnictwo, handel i rzemiosło poczyniły za panowania dynastii Juan określone postępy w samej Mongolii, która przecież była krajem pasterskim i dopiero dzisiaj to się zmienia. Nikt nie neguje datującego się od dawna świetnego rozwoju kultury i cywilizacji chińskiej czy wielkich osiągnięć Chińczyków w ekonomice i technice, co jednak nie zapobiegło podbojowi ich olbrzymiego kraju. Ich system społeczno-polityczny odznaczał się także niezliczonymi wadami, tak samo zaciekle walczyli między sobą o władzę i nie tylko o władzę, a w toku tych walk okrucieństwo też się niejednokrotnie przejawiało. Zamiłowanie do alkoholu będą w stuleciach następnych Mongołowie zarzucać właśnie Chińczykom. Słaba podatność Mongołów na asymilację mogłaby być tylko zaletą, trochę zresztą osłabioną, bo asymilacja (sinizacja) niemałe postępy jednak poczyniła. Kładąc na szalę wszystkie pro i kontra, dojrzymy na pewno przewagę rezultatów negatywnych. Nic jednak nie można poradzić na to, że i z takimi efektami łączyły się wtedy przejawy konieczności historycznej.

ROZPAD UŁUSU DŻAGATAJSKIEGO

Do połowy XIV w. przetrwał jeszcze z najrozmaitszymi trudnościami i przy bardzo zmiennych kolejach losu dawny ułus Dżagatajski.

136

Śmierć Kajdu w 1301 r. umożliwiła jednemu z następców chana Baraka (chan Duwa um. 1306) odzyskanie całkowitej samodzielności, a panujący w tej dzielnicy w latach 1318 — 1326 Kebek przeprowadził szereg reform, głównie administracyjnych i finansowych, chcąc za wszelką cenę powstrzymać rozpad państwa na drobne posiadłości feudalne. Były to jednak zabiegi, których skuteczność nie przekraczała długości lat panowania i już w latach czterdziestych rozbicie terytorialne stało się faktem dokonanym, chociaż poszczególne cześci jednolitego kiedyś państwa, Mawerannahr (Transoksania), Siedmiorzecze i Kaszgaria, reprezentowały jeszcze jako taką siłę. W Siedmiorzeczu i Turkiestanie Wschodnim powstało nowe państwo Mogolistan (por. s. 152). w Transoksanii przedstawiciele dynastii Dżagataja rządzili do 1338 r., zaraz potem nastąpił rozpad, a jeszcze później posiadłości te zostały włączone do imperium Tamerlana.

XI. ZŁOTA ORDA

GRANICE I NAZWA

Szczególną rolę w dziejach ludów zachodniej Azji i wschodniej Europy odgrywało w ciągu dwóch z górą stuleci państwo, które kiedyś jako jeden z ułusów otrzymał od ojca Dżuczi, a które tak znacznie rozszerzył podczas swoich wypraw Batu-chan. W połowie XIII w., po ukończeniu podbojów, później już przez Batu-chana nie wznawianych, granice tego państwa obejmowały na zachodzie całe prawie dorzecze Wołgi i Karny, łącznie z Bułgarią Wołżańsko-Kamską, terytoria Kaukazu Północnego, Krymu i Stepy Połowieckie, od Donu do Seretu i ujścia Dunaju. Na południe od delty Dunaju zaczynały się już ziemie królestwa bułgarskiego, na zachód od Seretu — królestwa węgierskiego. Stąd długą linią biegnącą na północny wschód ciągnęła się granica ze zhołdowanymi księstwami ruskimi. W Azji, jak przedtem, granice sięgały do Irtysza, środkowego Obu, dolnej Amu-darii i Syr-darii.

Państwo Batu-chana i jego następców występuje w źródłach pod różnymi nazwami: Chanat Kipczacki, Złota Orda, Wielka Orda, Błękitna Orda, także — Ułus Dżucziego. Zamieszanie może być jeszcze większe, gdy się weźmie pod uwagę inne też nazwy, odnoszące się raczej tylko do pewnych części tego olbrzymiego ułusu: Biała Orda, Sina Orda, zwłaszcza przy podobieństwie określeń „Sina" i „Błękitna". Poszczególne nazwy występują na ogół dość jednorodnie w źródłach o określonej proweniencji, a więc Złota Orda w źródłach ruskich, Ułus Dżucziego lub Sina Orda w muzułmańskich, Wielka Orda (także: Wielka Złota Orda) m.in. w perskich. Określenie „Chanat Kipczacki" wywodzi się z używanej w źródłach arabskich i perskich nazwy stepów czarnomorskich i nadkaspijskich — Deszt- i Kipczak (dosłownie: Step Połowiecki, Stepy Połowieckie). Kipczakami nazywa się w tych źródłach koczujące tam plemiona tureckie, Połowcy to nazwa ruska, głównie ich zachodniego odłamu. W źródłach zachodnich nazywano ich też Kumanami.

138

W literaturze polskiej przyjęła się powszechnie nazwa Złota Orda, podobnie jak w rosyjskiej. Określenie „Biała Orda" (w przekazach ruskich „Sina Orda") odnosi się do wschodniej części państwa Batu-chana, od Jeziora Aralskiego do Iszymu (dopływu Irtysza). Najpierw sprawował tam dzielnicowe rządy jeden z jego braci, do końca XIII w. dzielnica ta miała już odrębnego chana, chociaż wasala Złotej Ordy. W następnym stuleciu związki te przejściowo zupełnie się rozluźniły. W ogóle niełatwo przedstawiać ówczesne stosunki politycznej zależności z należytą precyzją. Sam Batu-chan, potężny władca potężnego państwa, był i nie był zależny od wielkiego chana. Istnieje niemało dowodów, że respektował zarządzenia czy życzenia 7. Karakorum, równie dobrze można jednak zająć stanowisko odmienne, przeciwne, biorąc choćby pod uwagę znaczny wpływ, jaki potrafił wywierać na wybór wielkiego chana. Trzeba też uznać za prawdopodobne, że mógł sum dostąpić tej godności, lecz nie chciał. Dlaczego dociec naprawdę trudno. Później też bywało różnie — ogólnie jednak trzeba traktować Złotą Ordę jako zupełnie oddzielne i formalnie niezawisłe państwo, Inną zupełnie sprawą jest jego wewnętrzna jednolitość, w ówczesnych warunkach z natury rzeczy zwykle krucha; pod tym względem podany wyżej przykład Białej Ordy nie jest jedyny.

POLITYKA WEWNĘTRZNA

Równie naturalne jest, że nawet Batu-chan nie mógł scentralizować swego państwa — w ogóle za wcześnie było jeszcze na tego rodzaju procesy. Był jednak władcą potężnym nie tylko z uwagi na swoje niezmierzone posiadłości; dysponował też niewątpliwymi talentami, energią i siłą woli, miał wśród Dżyngisydów wielu zwolenników, którzy w pełni uznawali jego autorytet. Znaczną część swego panowania, od 1243 r. do śmierci w 1255 r., wypełnił różnymi zabiegami organizacyjnymi. Kierował wszystkim ze swojej stolicy, Saraj-Batu, na wschodnim brzegu dolnej Wołgi, a więc w punkcie zbliżonym do centrum całego ułusu. Budowę tej stolicy jako miasta zaczęto, zdaje się, dopiero pod koniec życia Batu-chana i w tym sensie zdanie poprzednie raczej nie jest całkiem ścisłe. W każdym razie można powiedzieć, że w tym właśnie rejonie długo rezydował i działał, chociaż przez długi czas było to miasto nie pałaców i meczetów, które pojawiły się później, lecz tylko namiotów. I one jednak wywierały wrażenie na nielicznych przybyszach z Zachodu, niemal z zachwytem pisał o tej siedzibie Batu-chana Plano Carpini:

A ten Batu żyje w wielkiej wspaniałości, mając wokół siebie strażników i wszystkich urzędników, jako ich imperator. Siedzi na najwyższym miejscu jak na tronie, z jedną ze swoich żon; bracia, synowie i inni młodsi krewni siedzą niżej,

139

w środku na ławie, wszyscy zaś pozostali z tyłu za nimi, na ziemi, mężczyźni na prawo, kobiety na lewo. Namioty są wielkie i bardzo piękne, z lnianej tkaniny, przedtem własność króla węgierskiego. Oprócz członków rodziny nikt obcy, nawet jeśli jest potężny, nie może podejść do jego namiotu, jeśli nie jest do tego upoważniony ... A gdy Batu wyjeżdża, zawsze niosą nad jego głową tarczę dla ochrony przed słońcem ... Batu jest bardzo łaskawy dla swoich ludzi, lecz mimo to wzbudza w nich silny strach ... umysł ma bardzo przenikliwy i chytry".

Trzeba koniecznie dodać do tego jeszcze jedną zaletę: Batu umiał też nieźle liczyć i dbał o możliwie największe dochody dla swojego skarbu, wyciskając, ile się tylko dało, z niezliczonych prowincji. Nie starczyło mu już czasu na całkiem precyzyjne ustalenie systemu danin i innych form eksploatacji, ale podwaliny pod taki system położył bardzo silne. Nie tylko z danin ciągnął zresztą dochody. Przyjeżdżali do niego „królowie i królewicze, książęta i kupcy" (słowa współczesnego historyka ormiańskiego), przywozili bogate dary. oczywiście zawsze z jakąś prośbą, np. o zwrot utraconego księstwa czy o glejt umożliwiający swobodne prowadzenie handlu na całym stepie. Przyjeżdżali też do niego i jego następców książęta ruscy po zatwierdzenie swoich tytułów. Te słynne „jarłyki" (dokumenty zatwierdzające) chanów Złotej Ordy były jednym ze źródeł ich potęgi.

Doskonale rozumieli chanowie znaczenie handlu oraz rzemiosła i — trudno tego nie przyznać — robili w swoim państwie niemało na tym polu. Świadczy o tym m.in. sam wybór siedziby — dolne Powołże leżało na skrzyżowaniu ważnych dróg handlowych, łączących księstwa ruskie i Bułgarię Kamską z Chorezmem, ułusem dżagatajskim i stepami mongolskimi. Na wysokim poziomie postanowiono również komunikację pocztową. Wszystkie te osiągnięcia uzewnętrzniły się najsilniej w pierwszej połowie XIV w., chociaż wewnętrzny charakter państwa Złotej Ordy zaczai się już wtedy gwałtownie zmieniać. Jednemu bowiem nie potrafili (nie myśleli zresztą o tym świadomie) zapobiec jej władcy: islamizacji i demongolizacji. Jako lud stepowy Mongołowie nie zmienili swego charakteru na Stepach Kipczackich, zwłaszcza że mieli tam też świetne warunki do koczowania. Było ich jednak niewielu w prawdziwym morzu ludów tureckich, przede wszystkim Połowców. i dlatego względnie szybko rozpoczął się nieodwracalny proces - przyjmowania mahome-tanizmu i języka kipczackiego. Jeszcze tylko Batu-chan pozostał do końca wyznawcą szamanizmu. Był zwolennikiem chrystianizmu jeden z jego synów. Sartak, któremu wielki chan Munke powierzył następstwo w Złotej Ordzie po śmierci Batu.

140

Przebywający wtedy na dworze Munkego Sartak wyruszył w drogę do Saraju, ale jej nie ukończył; umarł podczas podróży w nie wyjaśnionych bliżej okolicznościach, a taki sam los spotkał niedługo potem kolejnego nominata; był nim Ułakczi, prawdopodobnie też syn Batu-chana. I wtedy dopiero utrwaliły się na okres prawie dziesięciolecia rządy nowego chana Złotej Ordy; był nim brat Batu-chana, Berke (1257-1266; możliwe jest też, że objął władzę nieco wcześniej).

CHAN BERKE

Berkemu nie brakowało energii ani przedsiębiorczości, toteż powrócił do dawniejszej polityki agresji za wszelką cenę i z wielkim sapałem rzucił się w wir walki z innymi Dżyngisydami. Jego niedługie przecież panowanie aż kipi najróżnorodniejszymi wydarzeniami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Wypada może zacząć od tych drugich, ponieważ właśnie za panowaniu Berkego Mongołowie po raz drugi spadli straszną nawałą na Polskę, 1259. Zniszczeniu uległa przede wszystkim Ziemia Lubelska, doszczętnie spalony został Lublin, zdobyło i zrujnowano Sandomierz, Jędrzejów i Miechów, zostawiono popioły na miejscu opactw cysterskich w Wąchocku i Sulejowie oraz wielu klasztorów. Ówczesny władca Małopolski, Bolesław Wstydliwy, nie stawiał oporu, uciekając do Sieradza, ażeby potem powrócić dosłownie do zgliszcz.

Zorganizował też Berke dwie wyprawy przeciw cesarstwu bizantyjskiemu, co pozostawało w związku z polityką Złotej Ordy wobec utworzonego wtedy w Iranie państwa ilchanów. Między Berkem i nowym władcą Iranu, Hulagu-chanem, panowała aż nieprawdopodobna wrogość, sprowadzająca się do kilku przyczyn, z których dwie były najważniejsze - rywalizacja o Transkaukazję i różnice religijne; Berke popierał islam, Hulagu raczej go tępił. Nieunikniony konflikt zbrojny datuje się od początku lat sześćdziesiątych. Walczono z sobą zaciekle i wiele stoczono starć z różnymi rezultatami, jednak bez godnych uwagi zmian terytorialnych. W tej długiej sieci konfliktów (wojnę kontynuowali też następcy obu głównych przeciwników) szukano oczywiście także sprzymierzeńców. Byli nimi dla Berkego z natury rzeczy Mamelucy egipscy, natomiast Bizantyjczykom raczej zależało na dobrych stosunkach z ilchanami i dlatego właśnie wyprawiały się przeciw Bizancjum wojska Złotej Ordy.

W walce o tron wielkich chanów między Kubiłajem i Arik Bugą Berke oświadczył się po stronie \rik Bugi. nie udzielając mu jednak konkretnego poparcia (por. s. 125).

141

Mimo wszystko aż dziw bierze, że przy tych licznych inicjatywach (prowadził jeszcze wojnę z ułusem dżagatajskim) chan Złotej Ordy miał czas na sprawy wewnętrzne. Sporo go poświecił na dalszy rozwój handlu i rzemiosła, przede wszystkim zaś na budownictwo. Właśnie za jego czasów zaczęła się rozrastać stolica,, on sam też założył nowe miasto, Saraj-Berke, na północ od dotychczasowej stolicy, w dzisiejszym obwodzie wołgogradzkim.

WSZECHWŁADZA NOGAJA

Po Berkem objął władzę w Złotej Ordzie Munke Temur (Mongke Temur, 1266 — 1280). Panował dłużej niż poprzednik, zasłużył się chyba mniej, mimo że pewne inicjatywy starał się podtrzymać, np. prowadząc aktywną politykę wobec Bizancjum i państwa ilchanów, z którym najpierw zawarł pokój, a potem kontynuował wojnę. Popierał też chana Kajdu przeciw Kubiłajowi i nie zapominał o ziemiach ruskich, gdzie na jego rozkaz przeprowadzono po raz drugi (najpierw zrobił to Berke) spis ludności, oczywiście ze względów fiskalnych. Nie był jednak władcą silnym — właśnie za jego rządów nastąpiły wydarzenia świadczące o tym, że siła chanów Złotej Ordy może w pewnych warunkach okazać się nie wystarczająca nawet wewnątrz kraju. Chodzi w tym wypadku o bardzo wielki, dochodzący do wszechwładzy wpływ na rządy, jaki uzyskał jeden z najwyższych dowódców wojskowych Złotej Ordy, Nogaj.

Jeszcze za czasów Berkego Nogaj stał na czele dziesięciotysięcznego korpusu i kilkakrotnie prowadził wojska przeciw ilchanowi. Dowódcą był dobrym i sam też nie chował się za plecami swoich żołnierzy (w jednej z bitew stracił oko). Charakter miał wyjątkowo silny, wolę żelazną, ambicje nieposkromione i żadnych wątpliwości co do środków działania, z największymi okrucieństwami włącznie. Do tronu wprawdzie nie doszedł i trudno powiedzieć, czy w ogóle chciał, lecz po śmierci Berkego stał się pierwszą osobą w państwie, jeśli nie liczyć formalnej władzy chana. Sprawował nadal dowództwo wojskowe, ponadto zaś miał w ręku zarząd rozległych terytoriów między Donem i Dunajem, z nieokreślonymi wprawdzie, ale większymi kompetencjami i możliwościami, niż gdyby był oficjalnym namiestnikiem. Dla Złotej Ordy nie okazał się dobrym duchem, od niego bowiem zaczynają się tarcia wewnętrzne i ostre zatargi między pretendentami do władzy i okruchów władzy, co będzie musiało mieć w przyszłości swoje smutne następstwa; jego siłę, autorytet i możliwości oceniano jednak i poza granicami Złotej Ordy. Królowie Węgier, Bułgarii i Serbii, także oczywiście książęta ruscy starali się o utrzymanie z nim dobrych stosunków i słali do niego poselstwa.

142

W 1273 r. Nogaj ożenił się z naturalną córką cesarza bizantyjskiego, Michała VIII Paleologa.

W połowie lat sześćdziesiątych XIII w. południowo-wschodnia cześć wybrzeża Krymu przeszła w ręce Genueńczyków; tutaj, w pobliżu ruin starożytnej kolonii greckiej Teodozji, powstała Kaffa, główna faktoria handlowa Genui.

Po śmierci Munke Temura panowali kolejno: Tuda Munke (1280-1287), Telebuga (1287-1290), Tochta (1290-1312) i Uzbek 1312— 1342 (Ozbeg, O z dwiema kropkami)). Pierwsi dwaj nie reprezentowali większych talentów politycznych, jeśli nie liczyć „oznak pomieszania zmysłów i abominacji do zajmowania się sprawami państwowymi", jakie według jednego z arabskich kronikarzy wykazywał Tuda Munke. Nic też dziwnego, że panowanie ich obu było zenitem potęgi Nogaja, który decydował już o wszystkim, nawet o dalekich wyprawach łupieskich, niestety także na Polskę. Ten trzeci już najazd zrealizowano w 1287 r., wzięli w nim udział zarówno Nogaj, jak i Telebuga. Znów Małopolska pokryła się ruinami i popiołem, znowu nie było prób oporu ze strony rycerstwa i księcia (Leszka Czarnego), jakiś przełom jednak już nastąpił: obroniły się za swoimi murami miasta, m.in. Sandomierz i Kraków.

Po powrocie z tej wyprawy zaczął się w Złotej Ordzie nieprawdopodobny zamęt i zaciekłe walki o władzę, w trakcie których nie szczędzono nawet życia najbliższych. W tym krwawym chaosie utracił władze i życie Telebuga, a na tronie zasiadł, przy poparciu Nogaja, jeszcze jeden z dziesięciu synów Munke Temura, Tochta. Egzekucjom przeciwników nie było końca, zresztą na żądanie nie mogącego się niczym zaspokoić Nogaja, którego potęga sięgała już poza zenit. Był to jednak początek końca; więcej niż 40 lat nie udało mu się utrzymać swojej wszechwładzy. Właśnie chanowi Tochcie trzeba poczytać za zasługę, że wreszcie odważył się wystąpić przeciw Nogajowi; zaciekłe walki trwały długo, skończyły się jednak całkowitą klęską wojsk Nogaja, który umarł w 1300 r.

DZIESIĘCIOLECIA ROZWOJU

Z kolei nastąpić miało pomyślne dla Złotej Ordy czterdziestolecie. Po ciężkich walkach wewnętrznych zapanował względny spokój, uległ też złagodzeniu konflikt z ilchanami; Tochta miał wprawdzie ochotę z nimi wojować, nie mógł jednak skłonić Egiptu do współdziałania, które uważał za konieczne. Ekonomika kraju nie znajdowała się w złym stanie, rozwinęły się miasta, kwitł handel, a podejmowane od czasu do czasu łupieskie wyprawy (np. na krymskie posiadłości Genueńczyków) dostarczały dodatkowych bogactw.

143

Toteż gdy po Tochcie objął panowanie Uzbek, władca utalentowany i energiczny, Złota Orda wkroczyła w najlepszą chyba fazę swoich dziejów.

Sprawujący przed nim władzę chanowie odznaczali się dość zróżnicowanym stosunkiem do spraw religijnych (np. Tochta był buddystą lub poganinem). Uzbek, wnuk Munke Temura, należał do zdecydowanych wyznawców islamu i te religie ze wszech miar popierał. Islamizacja czyniła wielkie i szybkie postępy, nie obejmując wprawdzie wszystkich Mongołów, ale to już miało być tylko kwestią stosunkowo niedługiego czasu i w drugiej połowie stulecia zakończyło się całkowicie. Dobiegł również wtedy końca proces przejmowania języka ludów tureckich, tak że od końca rządów Uzbeka trudno już właściwie mówić o Złotej Ordzie jako o chanacie mongolskim. Określenie „tatarski" staje się o wiele bardziej słuszne, choć także dalekie od pożądanej precyzji. Warto tylko przypomnieć, że w Europie nazywano Tatarami także Mongołów Batu-chana.

W stosunku do rzeczywistych i urojonych nieprzyjaciół Uzbek miał bardzo ciężką rękę i hojnie szafował wyrokami śmierci. Nawet przy wstępowaniu na tron zaczęło się od tego: władzę miał wtedy objąć syn Tochty, ale sprzątnięto go ze świata. Sporo egzekucji pociągnął za sobą opór niektórych dostojników przeciw przymusowemu narzucaniu islamu. Bezwzględna polityka cechowała chana także w odniesieniu do księstw ruskich. Wszystkie te zabiegi Uzbek mógł realizować, opierając się na znacznej sile militarnej. Jego następcy będą mieli pozycje już znacznie słabsze.

ZIOTA ORDA I RUŚ

Stosunek Mongołów do Rusi i system sprawowania zwierzchnictwa nad księstwami ruskimi odznaczały się całym szeregiem osobliwości, a wszystkie one odbijały się ujemnie na życiu i bezpieczeństwie mieszkańców, żeby już pominąć zrozumiałe samo przez się zahamowanie rozwoju sił wytwórczych. Ruś nigdy nie pogodziła się z panowaniem mongolsko-tatarskim, buntów i powstań przeciw niemu było bez liku, gospodarkę starano się w miarę możliwości ożywiać jak najprędzej; nic jednak nie mogło wypełnić ogromnej wyrwy po strasznej ruinie kraju i następstwa tego będą się wlokły jeszcze długo. Najtrudniejsze były oczywiście początki, dziesięciolecia, które nastąpiły bezpośrednio po najeździe, kiedy mogło się zdawać, że wszystkim ręce opadły i pozostaje tylko bierna niewola.

Dla Złotej Ordy najważniejsze było utrzymanie księstw ruskich u posłuszeństwie i zapewnienie sobie możliwie najwyższych dochodów z danin. Tym dwu głównym postulatom podporządkowano cały reżim. Za spokój i posłuszeństwo odpowiadali książęta ruscy;

144

Mongołowie nie utrzymywali - z nielicznymi i przejściowymi wyjątkami — swoich własnych garnizonów na Rusi, bardzo szybko jednak wysyłali tam ekspedycje karne, gdy nastąpił jakikolwiek bunt. Nie ma potrzeby wspominać, jak wyglądały rejony działania takich ekspedycji po ich odejściu. Zasadniczo jednak formowano oddziały wojskowe spośród mieszkańców, a podlegały one specjalnym urzędnikom chana, tzw. baskakom. Główną ich funkcją było zapewnienie rytmicznego i nieprzerwanego dopływu danin do stolicy Złotej Ordy. Baskakowie, wysyłani na Ruś już od połowy XIII w., zajmowali się całą organizacją ich ściągania, stosując przy tym aż nadto często środki surowe i trudne do zniesienia. Nigdy jednak nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej — w niektórych księstwach stosowano system wydzierżawiania danin, co ludność odczuwała jeszcze dotkliwiej niż zabiegi baskaków. Tak czy inaczej, system budzić musiał różne odruchy protestu, przede wszystkim w formie wystąpień przeciw baskakom i dzierżawcom.

Przy najwyższym zwierzchnictwie chana Złotej Ordy książęta ruscy zachowali swoją władzę wewnętrzną, co więcej, pozostał też nadal tytuł wielkoksiążęcy, związany z posiadaniem Włodzimierza nad Klaźmą jako stolicy wielkiego księstwa włodzimierskiego. Musiano jednak osobiście jeździć do Saraju po jarłyk zatwierdzający każdy z tych tytułów i wtedy sytuacja się komplikowała; chanowie przyznawali jarłyki tak, jak im to odpowiadało w danej sytuacji politycznej, nawet zresztą i kaprys mógł w takich wypadkach odegrać bardzo istotną rolę. Często też sprzedawali je po prostu lub nadawali innym książętom, zobowiązującym się do uiszczania wyższych danin. Następstwa takiego systemu sięgały bardzo daleko, rozprzęgały się całkowicie choćby najbardziej powierzchowne normy etyczne, ruscy władcy feudalni zaczęli się zwalczać między sobą, w grę przestała też wchodzić jakakolwiek litość nad własną ludnością: zdobyć jak najwięcej środków dla przekupienia chana i zatriumfowania nad rywalem — to było najważniejsze.

Szczególnie zaciekle walczono o uzyskanie godności wielkoksiążęcej, nie licząc się z niczym, posługując się intrygami, donosicielstwem i fałszywymi oskarżeniami. Zdarzało się, że dwaj współzawodnicy występowali w Saraju jednocześnie, i wtedy zwyciężał ten, kto miał więcej podarków i głębiej intrygował. Niektórzy książęta nigdy już nie wracali na Ruś — ginęli podczas pobytu w Ordzie, zwykle od trucizny. Niektórzy przybywali nawet z prośbą o pomoc zbrojną w celu rozprawienia się z przeciwnikami, co prowadziło do wojen domowych, niezliczonych przejawów okrucieństwa i nieustannych spustoszeń. Także w razie zwycięstwa nie znikała konieczność obłudnego, podstępnego i bezwzględnego postępowania.

146

Zawsze trzeba było mieć się na baczności, być w pogotowiu, jeździć do Saraju na każde wezwanie chana, jeździć dla załatwienia nowych interesów własnych, jeździć z posiłkami na jakąś wyprawę, jeździć, gdy po śmierci chana następca zabierał się na nowo do rozdzielania jarłyków. Nie do pomyślenia były takie podróże bez pieniędzy i całej góry podarków, zarówno dla chana, jak i jego żon (władcy Złotej Ordy nie hołdowali monogamii), tudzież dostojników dworskich.

W związku z tym wszystkim nieustannie wzrastały świadczenia ludności chłopskiej na Rusi, co z kolei pociągało za sobą obniżenie możliwości rozwojowych i oczywiście bunty, nie tylko nawet przeciw baskakom. Przetrwała natomiast okres mongolsko-tatarski bez poważniejszych strat Cerkiew prawosławna, korzystając z tolerancji religijnej i nie tylko religijnej: duchowieństwo nie płaciło danin.

ROLA KSIĘSTWA MOSKIEWSKIEGO

Nieustannie powtarzające się powstania i bunty, zwłaszcza zaś wielkie powitanie w Twerze w 1327 r., skłoniły wreszcie władcę Złotej Ordy (Uzbeka) do zrezygnowania z instytucji baskaków i dzierżawców danin, Surowej akcji represyjnej za Twer (podczas powstania zginął poseł chana) potrafił zapobiec ówczesny władca małego jeszcze księstwa moskiewskiego, sprytny i niezwykle pomysłowy we wszystkich swoich działaniach Iwan Kalita (1325—1340), który natychmiast pojechał do chana i uzyskał zgodę na rozprawienie się z Twerem, mimo że bardzo niedawno właśnie książę twerski cieszył się łaskami Ordy l nawet otrzymał jarłyk na wielkie księstwo włodzimierskie. Powstanie w ziemi twerskiej zostało stłumione, tytuł wielkiego księcia przeszedł na Iwana, ponadto chan upoważnił właśnie jego do ściągania danin z wszystkich księstw ruskich i odsyłania ich w oznaczonych terminach. Kompetencje te dawały Kalicie olbrzymie korzyści; mógł odtąd ingerować w sprawy wewnętrzne innych księstw, a prócz tego świetnie umocnić podstawy ekonomiczne własnego.

W ten sposób zaczęła się wielka polityczna kariera Moskwy. Z nielicznymi i bardzo nieistotnymi wyjątkami tytuł wielkoksiążęcy pozostał już na stałe przy książętach moskiewskich, zwiększać się też miało ich księstwo pod względem terytorialnym. Najważniejsze zaś było to, że właśnie w kręgu moskiewskim zrodziła się idea zjednoczenia wszystkich ziem ruskich, realizowana z tym większą konsekwencją, im bardziej słabła siła Złotej Ordy.

PIERWSZE PRZEJAWY ROZKŁADU W ZŁOTEJ ORDZIE

Procesy te uzewnętrzniać się zaczęły niedługo po śmierci Uzbeka. Jego następcą był Dżanibeg (1342 — 1357), jako chan jeszcze przynajmniej pozornie silny,

147

czego dowodem mogłoby być zdobycie Azerbejdżanu (1357), czyli uwieńczenie wielkim sukcesem trwającej prawie od stu lat rywalizacji z Hulagidami w Transkaukazji. Wiele ma jednak na usprawiedliwienie użyty w tym zdaniu tryb warunkowy. Państwo ilchanów, Hulagidów, schodziło z areny historycznej, a kiedy Dżanibeg obejmował władze w Złotej Ordzie, panowała już w Azerbejdżanie inna dynastia, nie mająca żadnej opory w ludności. Sukces w tych warunkach stawał się łatwiejszy i niekoniecznie świadczył o sile. Dla ścisłości trzeba przy tym dodać, że w grę wchodziła również dzisiejsza irańska cześć Azerbejdżanu z Tebrizem.

Rozważania o sile i słabości rządów Dżanibega o tyle chybiają celu, że po zainstalowaniu się w Tebrizie żył już tylko bardzo niedługo. Pozostawiwszy rządy w Azerbejdżanie swojemu synowi, wybrał się niemal od razu w podróż powrotną, której już nie ukończył. Śmierć jego — nie pierwszy i nie ostatni wypadek w dziejach władców — nastąpiła w okolicznościach bardzo trudnych do rozwikłania; istnieją też źródłowe poszlaki, że zabito go z inicjatywy syna. I to się zdarzało w historii.

Od tej pory Złota Orda wchodzi w okres strasznego zamętu, a wszyscy władcy i kandydaci na władców wymordowują się nawzajem z częstotliwością, która nawet historyka może zadziwić. Dosłownie co roku ktoś z władców ginął, często więcej niż jedna osoba, często też kilku sprawowało rządy jednocześnie, rzecz jasna — gwałtownie i nieludzko się zwalczając. Padali ofiarą intryganci, zabójcy i uzurpatorzy, także ci, którzy lepiej rozumiejąc sytuację czynili daremne wysiłki, by zaprowadzić jakiś porządek. Trudno było przy tym utrzymać tak rozległe terytoria, które zaczęły częściowo też odpadać, przede wszystkim za sprawą szybko wzrastającej w siłę Litwy. Wielki książę litewski Olgierd (1345 — 1377) zabrał się od początku swoich rządów z ogromną energią do podboju ziem ruskich, tym samym odbierając je Tatarom, jeśli im podlegały. Tak włączone zostały m.in. do Litwy ziemie księstwa kijowskiego, czernihowskiego, nowogrodzko-siewierskiego, perejasławskiego, częściowo smoleńskiego, a także bezpośrednio zarządzane przez Tatarów Podole. Zdobył je Olgierd po rozgromieniu Tatarów w bitwie nad Sinymi Wodami (dopływem Bohu) w 1362 r.

MAMAJ

Wśród nieustannego chaosu wyłoniła się przecież w Złotej Ordzie osobistość silniejsza od innych — jeden z dowódców wojskowych, emir Mamaj. Kariera i życie tego człowieka mocno przypominają dzieje Nogaja; tak samo Mamaj dowodził dziesięcioma tysiącami wojowników,

148

tak samo nie był Dżyngisydą, co uniemożliwiało mu, a co najmniej niezwykle utrudniało oficjalne przejecie władzy. Tak samo był jednostką energiczną i zdecydowaną na wszystko, tak samo wreszcie zyskał olbrzymi, konkretny wpływ na całokształt spraw Złotej Ordy; odznaczały się one takim stopniem powikłania, że wprowadzenie całkowitego porządku okazało się zupełnie wykluczone. Raczej Mamaj jednak stale rządził i dlatego w literaturze często mówi się o nim jako o chanie, chociaż nominalnie władzę tę sprawowali Inni. on zaś obalał ich i podstawiał nowych. Nie mogąc w pełni zapobiec nieustannemu rozdrabnianiu się tak wielkiego kiedyś państwa (pod władzą innych chanów znajdowały się np. ziemie nadwołżańskiej. Mamai pierwszy przecież zwrócił uwagę na rosnącą siłę księstwa i ciągłe straty, jakie w związku z tym ponosiła Złota Orda; stale bowiem zmniejszał się napływ danin z Rusi, a jednocześnie nabierały mocy perspektywy jej całkowitego uniezależnienia się od Tatarów

W umyśle Mamaja dojrzewał zamiar, który na tle ówczesnego układu sił należałoby już nazwać daleko idącym i trudnym do zrealizowania: chciał w stosunku do Rusi przywrócić sytuację sprzed stu lat. W 1373 r. wojska jego uderzyły na księstwo riazańskie, a w 1371 r. Mamaj powtórzył tę wyprawę ze zdwojonymi siłami, kierując się ponadto przeciw księstwu niżnonowogrodzkiemu. Oba wymienione księstwa poniosły wtedy duże straty, ale nie tylko o to jeszcze chodziło chanowi (nie jest to formalny tytuł Mamaja, taka jednak była rzeczywistość), który jednocześnie przygotowywał wielką wyprawę na Moskwę. W zabiegach przygotowawczych mieściły się również wysiłki w kierunku pozyskania sobie sojuszników; najważniejszym z nich był Jagiełło, syn i następca Olgierda na wielkoksiążęcym tronie litewskim, przyszły król polski. Jego oddziały nie zdążyły jednak włączyć się do decydującej akcji, gdy wyprawa Mamaja natknęła się na wojowników moskiewskich. Rozstrzygający bój stoczono na tzw. Kulikowym Polu, w pobliżu ujścia Niepriadwy do Donu w jego górnym biegu. Nie było to zbyt blisko Moskwy, ale na tym właśnie polegała wartość taktyki zastosowanej przez dowodzącego wojskami księcia moskiewskiego Dymitra; chodziło o to, ażeby za wszelką cenę powstrzymać przeciwnika w dalszej odległości i zapobiec przyłączeniu się do niego sojuszników — oprócz Jagiełły rolę tę godził się też wziąć na siebie książę riazański.

Bitwę na Kulikowym Polu zalicza się do najbardziej zaciekłych i krwawych starć w średniowiecznej Europie Wschodniej. Ostatecznie nastąpiło całkowite rozgromienie wojsk tatarskich; ci, którzy ocaleli, uciekli w popłochu razem z Mamajem. Starcie przeszło do historii jako jedna z najbardziej chlubnych kart oręża ruskiego,

149

książę Dymitr uzyskał przydomek „Doński". Po raz pierwszy od 140 lat Tatarzy ponieśli na Rusi tak straszną klęskę i od tego czasu władza ich nad Rusią stawać się będzie coraz bardziej iluzoryczna, zwłaszcza że i w samej Ordzie wzmogły się walki o władzę.

Mimo to nie tak prędko jeszcze miała Ruś zaznać całkowitego spokoju. Tarcia wewnętrzne wycieńczały oczywiście Ordę, czasem jednak ten, kto wychodził z nich zwycięsko, mógł przejściowo dysponować dużą siłą, dawał się unosić ambicji i znowu podejmował zamierzenia na szeroką skalę. Tak samo było i po Kulikowym Polu.

Po przegranej bitwie i ucieczce kariera Mamaja szybko dobiegła końca. Ostatni cios zadały mu wojska Białej Ordy, która w połowie lat sześćdziesiątych XIV w. doszła do znacznej siły pod rządami chana Urusa. Stolica jego (Sugnak, Sygnak) znajdowała się w dzisiejszym południowo-zachodnim Kazachstanie, nad Syrdarią. Urus dążył do wskrzeszenia Złotej Ordy w jej pierwotnej jedności, oczywiście pod swoim zwierzchnictwem i w tym kierunku próbował też działać. Udało mu się opanować pewne tereny nadwołżańskie, m.in. nawet Saraj-Berke, śmierć przeszkodziła mu jednak w podejmowaniu dalszych wypraw. Przekazy dotyczące tego wydarzenia są sprzeczne z sobą i niejasne, najprawdopodobniej był to rok 1377. Z kolei nastąpił w Białej Ordzie krótki okres zamętu, z którego wyszedł zwycięsko Tochtamysz, syn jednego z dostojników, straconego na rozkaz Urusa.

POCZYNANIA TOCHTAMYSZA

Dzieje Tochtamysza są jeszcze jednym świetnym przykładem spotykanej często w przeszłości i zadziwiającej rotacji nieszczęść i sukcesów. Egzekucja ojca nie dawała mu zbyt wielkich szans dalszej kariery, a nawet przeżycia, co doskonale zrozumiał i dlatego uciekł z Sygnaku. Uciekł zresztą bardzo mądrze, bo do Samarkandy, na dwór człowieka, który niedługo miał zadziwić cały świat swoimi wyczynami — słynnego Tamerlana. Skomplikowane przyczyny polityczne spowodowały, że Tamerlan udzielił Tochtamyszowi pomocy w wyprawach przeciw Urusowi i nie odmówił jej, mimo że kilkakrotnie zwyciężany Tochtamysz ciągle się cofał. Przyszło wreszcie zwycięstwo i szczęście, uparty pretendent zdołał wkroczyć do Sygnaku i ogłosić się chanem Białej Ordy. Był człowiekiem niecierpliwym i szybko podejmował decyzje: gdy Mamaj po Kulikowym Polu wrócił do swoich siedzib i zaczął na nowo gromadzić wojska, Tochtamysz natychmiast wystąpił przeciw niemu. Bitwa rozegrała się nad Kałką, w stepie, który po raz drugi w historii stał się widownią wielkich zmagań. Mamaj poniósł druzgocącą klęskę i tylko z nieliczną,

150

wierną sobie drużyną próbował znaleźć schronienie na Krymie. Udzieliła mu azylu Kafla, lecz już w kilka dni po jego przybyciu chciwość mieszkańców wzięła górę nad gościnnością — Mamaj został zamordowany. Wszystkie te wydarzenia zamykają się jeszcze w obrębie 1380 r., czemu aż trudno wierzyć, jeśli się weźmie pod uwagę, że bitwa na Kulikowym Polu rozegrała się 8 września.

Osiągnąwszy pełnię władzy także w Złotej Ordzie, Tochtamysz powrócił do koncepcji Mamaja, chcąc uzyskać lub wywalczyć całkowite zwierzchnictwo nad Rusią. Nie dało się tego uzyskać bez wojny, ponieważ Moskwa nie miała ochoty do zaspokojenia jego żądań, i wtedy Tochtamysz niespodziewanie i szybko zorganizował wyprawę. W 1382 r. zaskoczył nieprzygotowanych mieszkańców Moskwy, którzy jednak bronili się dzielnie mimo dużego zamętu i nieobecności księcia; Dymili Doński opuścił miasto, ażeby zgromadzić na północy oddziały wojskowe. Nie szczędząc różnych obietnic, Tochtamysz zdołał skłonić Moskwę do kapitulacji, po czym miasto doszczętnie ograbiono i zniszczono, a mieszkańców w większości wymordowano. Włodzimierz nad Klaźmą, Perejasław Zaleski, Możajsk i inne jeszcze uległy temu samemu losowi. Łupy wzięto ogromne, jeńców tysiące. Książę Dymitr musiał na nowo uznać zwierzchnictwo Ordy i w rezultacie do końca jego panowania w 1389 r. nie było między Moskwą a Tatarami żadnych już konfliktów. Tochtamysz stanął u szczytu potęgi i nawet dość długo to trwało, ale tak ściśle spleciona z jego życiem rotacja powodzeń i klęsk nie przestawała działać i doprowadziła go w ostatnim etapie do katastrofy.

Sam przecież w pewnym stopniu ją sprowokował. Potężnym rzeczywiście nazwać go trzeba, lecz nawet dysponując znacznymi sitami, nie można sprostać każdemu przeciwnikowi. Tochtamysz złe obliczył swoje szansę, wybrał bowiem Tamerlana jako przeciwnika, chyba zresztą częściowo też z konieczności; stosunki między nimi pogarszały się, Tamerlan zaczął popierać innego pretendenta do tronu Złotej Ordy. W 1389 r. Tochtamysz podjął kroki zaczepne, doszło do wielu starć, które trwać miały kilka lat, podczas których chan Złotej Ordy usiłował nawiązywać kontakty z potencjalnymi sojusznikami, m.in. z Jagiełłą i Witoldem. Nie uzyskał jednak konkretnej pomocy i nie potrafił zmienić katastrofalnego dla siebie rezultatu. Rozbity przez Tamerlana w 1395 r. ledwie zdołał się częściowo i wśród różnych perypetii utrzymać na Krymie, i to tylko dlatego, że właśnie wtedy doszła do skutku wyprawa wojsk litewskich na południe, dochodząc do Morza Czarnego i Krymu. Władzę na znacznych terenach Złotej Ordy zdołał przejąć Temur Kutłuk, Dżyngisyda, przedtem jeden z dostojników Tamerlana.

151

Tochtamysz dość szybko ocknął się z przygnębienia i zabrał się do restytuowania swojej władzy, poniósł jednak w 1398 r. ciężką porażkę w starciu z wojskami Temur Kutłuka i musiał uciekać na dwór bawiącego wtedy w Kijowie Witolda. Przyjęty został życzliwie, bo był potrzebny — Witold planował właśnie największą z dotychczasowych wypraw na stepy czarnomorskie. Nie przyniosła ona szczęścia ani jemu, ani jego niefortunnemu faworytowi; wszystko rozstrzygnęło się w wielkim starciu na północ od dzisiejszej Połtawy, które otrzymało w historii nazwę bitwy nad Worsklą (lewy dopływ Dniepru), 1399. Spotkały się tam dowodzone przez Witolda wojska litewsko-polskie wraz z posiłkami krzyżackimi oraz zastępy Temur Kutłuka, któremu z ramienia Tamerlana pomagał jeden z emirów Białej Ordy, Edygej (Edyga); obaj byli przedtem na służbie Tamerlana. Bitwa zakończyła się rozgromieniem wojsk Witolda, a Tochtamysz utracił w ogóle wszystko. Ostatnie lata jego życia (umarł prawdopodobnie w 140^ lub 1406 r.) toną w zupełnym mroku; wiadomo tylko, że nieustannie ścigany długo tułał się po stepach i że w końcu został zamordowany.

TAMERLAN - JESZCZE JEDEN „ZDOBYWCA ŚWIATA"

Od roku nie żył już w tym czasie Tamerlan (1336 — 1405), największy zdobywca od czasów Dżyngis-chana, Mongoł z pochodzenia, chociaż plemię, z którego się wywodził, było już sturczone. W źródłach wschodnich występuje jako Timur Lang, Timur Leng — Timur Chromy (wyraz perski), ponieważ w jednym ze starć odniósł ciężką ranę w nogę i kulał potem przez całe życie. Urodził się w dzisiejszym południowo-wschodnim Uzbekistanie, na południe od Samarkandy, w pobliżu miejscowości Szachrisjabz (dawniej używana nazwa: Kesz), w dawnym ułusie dżagatajskim. W państwie tym, też wstrząsanym ciągłymi walkami wewnętrznymi, następstwa nie różniły się od sytuacji w innych chanatach: władcy zmieniali się nieustannie. W połowie XIV w. nastąpił rozpad ułusu na Mogolistan (Turkiestan Wschodni i Siedmiorzecze) oraz Transoksanię między Amu-darią i Syr-darią (por. s. 88). Pierwszym samodzielnym władcą Mogolistanu, od 1348 r., był pochodzący z rodu Dżagataja Togłuk Timur, który na krótko przed śmiercią zdołał przyłączyć do swego państwa także Transoksanię, i wtedy właśnie miał wstąpić do niego na służbę Tamerlan, otrzymując stanowisko namiestnika w jednym z okręgów tej prowincji. Gdy jednak chan powierzył zarząd całej Transoksanii swojemu synowi, Iliasowi Chodży, Tamerlan nie podporządkował się temu i potrafił przejąć rządy sam. Potem nastąpiły lata walk o dość niejasnym przebiegu, okresy lepsze i gorsze, sojusz z emirem Samarkandy Husajnem i małżeństwo z jego córką, jakieś porażki,

152

odniesienie wspomnianej już rany, tułaczka w stepach. Trudno sobie przy tym radzić należycie z chronologią, przekazy źródłowe też nie zawsze pomagają, zwłaszcza że u autorów Wschodu ścisłość często ustępuje miejsca kwiecistości i skłonności do przesady, do podawania za dobrą monetę wydarzeń nie sprawdzonych i bardzo mało prawdopodobnych. Wspomniano już o powszechnej tendencji do operowania nadto wysokimi liczbami, gdy chodzi o liczbę wojowników biorących udział w niektórych bitwach; nie jest inaczej przy opisach późniejszych wypraw Tamerlana, a niezależnie od tego i z samą postacią łączono różne legendy, np. że w młodości zajmował się rozbojem, że urodził się „z kawałkiem krwi zakrzepłej w ręku i włosami białymi jak u starca1' i in.

Walki toczone ze zmiennym szczęściem w różnych rejonach Transoksanii i Mogolistanu wypełniają prawie całe siódme dziesięciolecie XIV w. Głównym zarzewiem długiej serii konfliktów była oczywiście rywalizacja między Tamerlanem i popierającym go Husajnem a władcą Mogolistanu Iliasem Chodzą. Doszło wreszcie, jak to zwykle bywa, do rozdźwięku w obozie przyjaznych sobie do pewnej granicy Tamerlana i Husajna; wywiązała się z kolei walka między nimi. Zwyciężył Tamerlan przyjmując w 1369 r. tytuł emira Transoksanii. Nie przybrał natomiast — rzecz wielce znamienna — tytułu chana, utrzymując przy sobie przez cały czas swojego panowania marionetkowych nominatów — Dżyngisydów, z rodu Ugedeja.

Objąwszy rządy, Tamerlan rozwinął działalność w dwóch kierunkach. Z jednej strony były to pociągnięcia administracyjne i w ogóle organizatorskie, dbałość o spokój wewnętrzny, przejawy pozytywnego stosunku do nauki i kultury, szeroko zakrojone i monumentalne budownictwo; z drugiej — zdumiewająca seria 35 lat trwających wypraw wojennych, zawsze zwycięskich. Kontynuując stare tradycje Dżyngis-chana w dziedzinie organizacji wojskowej, Tamerlan miał stale do dyspozycji imponujące liczebnie i zdyscyplinowane oddziały wojskowe, na czele których wpadał z niezwykłą szybkością do różnych krajów; wyprawy te albo miały charakter łupieski, albo kończyły się dokonywaniem aneksji terytorialnej.

Najpierw zaatakowany został Chorezm, formalnie ciągle jeszcze cześć składowa Złotej Ordy, w rzeczywistości zupełnie już niezależny i wtedy właśnie przechodzący swój okres rozkwitu pod rządami własnych emirów. Tamerlanowi nie potrafiono się oprzeć. Walki trwały długo. Południowa część Chorezmu przeszła we władanie Tamerlana, nie ulegał jednak likwidacji samodzielny emirat chorezmij-ski.— emir nadal rezydował w stolicy, w Urgenczu, który był w Azji Środkowej jednym z miast najbardziej imponujących swoją architekturą. Wszystko skończyło się w 1388 r. — wojska Tamerlana wzięły wtedy Urgencz i zburzyły go doszczętnie.

153

Szybko, co prawda, zaczęto też odbudowę, żadne jednak zabiegi nie przywróciły świetności temu miastu.

W latach 1375 — 1383 Tamerlan wyprawiał się czterokrotnie przeciw władcy Mogolistanu, którym po Iliasie Chodży był Kamar ed-Din. Wyprawy miały charakter raczej nieokreślony, w znacznej mierze łupieski, nie angażowano w nie zbyt licznych oddziałów, toteż Kamar ed-Din utrzymywał się mimo wszystko. W okresie gdy wybuchły walki między Tochtamyszem i Tamerlanem, Kamar ed-Din opowiedział się po stronie Tochtamysza i użyczył mu pewnego poparcia. Reakcja ze strony Tamerlana nie dała na siebie czekać; w 1389 r. przedsięwziął piątą wyprawę na Mogolistan, kończąc ją całkowitym wyparciem stamtąd Kamar ed-Dina, który zbiegł na stepy za Irtyszem i tam przepadł bez wieści. Po rozgromieniu Tochtamysza w 1395 r. Tamerlan uderzył na ziemie ruskie, zdobył i zburzył Jelec w południowej części księstwa riazańskiego, lecz na tym poprzestał i cofnął się do Transoksanii, wcale jednak nie próżnując w drodze powrotnej. Pomaszerowawszy w dół Donu, obrócił ten region w perzynę, podczas gdy w tym samym czasie inne jego oddziały spustoszyły ogniem i mieczem Krym. Potem nastąpiło połączenie wojsk i nowe operacje najeźdźcze w rejonie dolnej Wołgi, a więc w centralnym rejonie politycznym i administracyjnym Złotej Ordy. Rezultaty były zatrważające, m.in. ograbiono i spalono Saraj-Berke i Astrachań, a o cierpieniach i potwornych stratach ludności nie chciałoby się w ogóle wspominać; okrucieństwo Tamerlana przechodzi wszelkie wyobrażenia. Po dolnym Powołżu przyszła kolej na Kaukaz i Transkaukazję, największe straty poniosła Gruzja.

W ostatnim dziesięcioleciu XIV w. poznały siłę jego oręża także Iran, Mezopotamia i Indie. Poszczególne prowincje rozdrobnionego już państwa ilchanów znajdowały się w rękach różnych, niezależnych od siebie władców. Niektórzy z nich musieli uznać się jego wasalami, niektórzy stracili wszystko. W stolicy państwa Muzaffarydów, w Isfa-hanie, podobno kazał Tamerlan ułożyć na jednym z placów piramidę z 70 tys. czaszek; w Bagdadzie, zajmowanym dwukrotnie, rekord ten miał zostać pobity o 20 tys. głów. W 1398 r. Tamerlan wyprawił się na Indie, zdobył Delhi, gdzie uwiecznił swoje nazwisko okrucieństwami, wobec których bledną wszystkie poprzednie wyczyny i na których wcale nie poprzestał. Zaczęło się „polowanie na ludzi" i bezprzykładna grabież — kraj był bardzo bogaty i nawet utrzymywana zawsze żelazna dyscyplina nie potrafiła narzucić żadnych hamulców plądrującym nieustannie oddziałom. Liczba wziętych jeńców sięgała podobno miliona. Liczby te są oczywiście przesadne, ale gdyby je nawet zmniejszyć o połowę, nie przestają przerażać.

154

Wielu historyków zajmowało się już dziejami imperium Tamerlana, chociaż do dziś nie ma opracowania, które by mogło pod każdym względem w pełni zadowolić i przede wszystkim — było wolne od niejasności i chaosu; oczywiście nie tylko autorzy są temu winni, przeszłość bowiem była zbyt skomplikowana, a jej odbicie w pomnikach piśmiennych - niedostateczne. Wzbogaca się zresztą nasza wiedza o tych czasach dzięki rezultatom wykopalisk. W takiej sytuacji trudno o jednolitość poglądów, toteż przedstawiciele nowszej historiografii dość różnie zapatrują się m.in. na okrucieństwa Ta-mcrluna. Jedni dostrzegają w odnośnych przekazach zbyt wiele przesady, inni z uporem podkreślają, że o tych strasznych i bestialskich wyczynach konkretnie mówią bardzo różne źródła, zwłaszcza zaś wupomnlenia łych, którzy pisali z autopsji. Słynne piramidy z czaszek widzieć miał m.in. , Hiszpan, Ruy Gonzales de Clavijo, którego wysłał na dwór Tamerlana do Samarkandy król Kastylii Henryk III (1390-1406, podróż ta miała miejsce w latach 1403-1406. Pisał o tych sprawach także autor najbardziej dokładnej historii Tamerlana, nadworny dziejopis jego syna, Szaraf ed-Din. Dzieło jego (Zafar-name Księga zwycięstw) odznacza się zresztą pozytywnym stosunkiem do działalności Tamerlana. Próbując zamknąć problem w jakimś lapidarnym ujęciu, można by to zrobić tak: okrucieństw Tamerlana negować nie można, budzić zaś muszą wątpliwość liczby! przynajmniej tam, gdzie czytamy o setkach tysięcy. Jedno jest natomiast pewne — dla wielu milionów mieszkańców Europy i Azji życie nie było w tej epoce rozkoszą. Pozostały po Tamerlanie natomiast wspaniale budowle, które zwłaszcza w Samarkandzie wznosić musieli na jego rozkaz wzięci w różnych krajach do niewoli specjaliści.

POGROM TURKÓW OSMAŃSKICH

W 1400 r. Tamerlan uderzył na państwo Turków osmańskich. Władcą państwa osmańskiego, które obejmowało prawie całą Azję Mniejszą i Półwysep Bałkański, był od 1389 r. Bajazet Piorun (Bayezid Yildirim, w polskich tekstach także „Błyskawica"). Przydomek wystarcza do scharakteryzowania go jako człowieka, którego trudno byłoby posądzić o flegmatyczne usposobienie. To on rozgromił koalicyjne wojska chrześcijan w słynnej bitwie pod Nikopolis nad Dunajem, 1396, a potem przystąpił do oblężenia Konstantynopola. Ówczesny cesarz bizantyjski, Manuel II Paleolog zwracał się z prośbą o pomoc do państw zachodnich, ale pomyślał też o Tamerlanie. Zjawili się również w Samarkandzie książęta pozbawieni przez Bajazeta władzy w Małej Azji. Gdy zaś rozpoczęła się wyprawa Tamerlana, Bajazet sprzymierzył się z sułtanami Bagdadu i Egiptu

155

i ufny w siłę tej koalicji nawet brutalnie potraktował przybyłych do niego posłów. Nic jednak nie pomogło żadnemu z sojuszników. Władca Bagdadu uciekł, po czym miasto jego miało zostać zdobyte przez Tamerlana po raz drugi. Wojska tureckie poniosły w Azji Mniejszej klęskę pod Cezareą, ale bezpośrednio potem Tamerlan skierował się nagle na południe i uderzył na należącą do egipskiego państwa Mameluków Syrię. Padły kolejno Aleppo i Damaszek, sułtan Egiptu poszedł w ślady bagdadzkiego, tzn. uciekł, a wojska Tamerlana rozszalały się na całym wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego. Następnie przyszła właśnie kolej na drugą katastrofę Bagdadu i dopiero wtedy Tamerlan wkroczył znowu do Anatolii.

1 lipca 1402 r. zapadło ostateczne rozstrzygniecie w wielkiej bitwie pod Angorą (dziś. stolica Turcji, Ankara). „Piorun" nie tylko poniósł druzgocącą klęskę, ale też sam dostał się do niewoli, z której nigdy nie powrócił; umarł już po upływie roku. Obwożono go w żelaznej klatce po ulicach i placach Samarkandy — także zresztą nie wszyscy temu wierzą. Miała natomiast szczęście Europa, Tamerlan bowiem zrezygnował z przeprawiania się przez morze, chociaż miał podobno na to ochotę. Zrekompensował to sobie dalszymi wyczynami w Azji Mniejszej, tragicznym w skutkach spustoszeniem całego wybrzeża i wyrżnięciem w pień obrońców Smyrny — joannitów. Jest wielce charakterystyczne, że przez kilka lat bezskutecznie próbował zdobyć Smyrnę Bajazet, a Tamerlan dokazał tej sztuki w ciągu dwóch tygodni.

RZĄDY TIMURYDÓW

Dziesięciolecia nieustannych wypraw wojennych nie uspokoiły temperamentu zbliżającego się do siedemdziesiątki Tamerlana, który z kolei kazał przygotowywać wielką wyprawę na Chiny. Już jednak do niej nie doszło — umarł w lutym 1405 r. w Otrarze. Państwo jego, złożone z prowincji sztucznie z sobą sprzęgniętych, czekał teraz nieuchronny rozpad; proces ten zaczął się od razu, lecz trwał dość długo, z pewnymi interwałami, podczas których co energiczniejsi władcy starali się utrzymać czy restytuować jedność. Pierwsze pięciolecie po śmierci Timura odznaczało się wyjątkowym zamętem i szczególnym natężeniem walk o tron. Wyszedł z nich zwycięsko jeden z synów Timura, Szachruch — można go jeszcze uważać za władcę całego dziedzictwa, chociaż na pewnych terytoriach władza ta była tylko nominalna.

Szachruch (1409 — 1447) powierzył swojemu synowi Uługbekowi zarząd Transoksanii, a stolicę państwa przeniósł do Heratu, w dzisiejszym północno-zachodnim Afganistanie. Rezydując w Heracie, sprawował bezpośrednio rządy w Chorasanie —

156

nazwą tą (por. też s. 96) obejmowano wtedy północno-wschodni Iran oraz częściowo Afganistan i stepy turkmeńskie; dziś nazwa Chorasan odnosi się tylko do Jednej z prowincji Iranu. Uługbek miał siedzibę w Samarkandzie, a Transoksania stała się podczas jego panowania właściwie osobnym i całkowicie samodzielnym państwem. Niezależnie od tego, coraz intensywniej utwierdzało się rozdrobnienie wewnętrzne, podział na mniejsze dzielnice, które dostawały się poszczególnym członkom rodu Timura. Nie najlepszy polityk, był Uługbek rzadkim wtedy przykładem władcy oświeconego, który przykładał wielkie znaczenie do rozwoju nauk i sam się też poważnie nimi zajmował, przede wszystkim matematyką i astronomią. W chaosie, jaki nastąpił po śmierci Szachrucha, Uługbek daremnie podejmował wysiłki w kierunku restytuowania jedności i połączenia Transoksanii z Chorasanem. W 1449 r. Zabito go z poduszczenia rodzonego syna.

Po dziesięciu latach udało się przecież jednemu z następnych Timurydów dokonać tego zjednoczenia, ale już nie na długo. Ostatni przedstawiciel tej dynastii, Sułtan-Husajn, także zresztą mecenas sztuk i nauk, panował wprawdzie długo (1468-1506), ale pod koniec życia był już tylko świadkiem rozdzierających państwo ostatecznie walk między własnymi synami. Pozbawione sił, Chorasan i Transoksania zostały zajęte przez koczownicze plemiona Uzbeków, po czym ukształtowały się w tej części Azji Środkowej różne chanaty uzbeckie. Znaczna cześć Chorasanu odeszła do Persji, znowu zjednoczonej i niepodległej pod rządami narodowej dynastii Safawidów.

Najtrwalszą pamięć po sobie pozostawił inny Timuryda, Baber (Babur, właśc. Zahir ed-Din Muhammed), który najpierw rządził w Ferganie, potem próbował bezskutecznie zawładnąć całą Azją Środkową i ostatecznie umocnił się w Kabulu. Stąd wyprawiał się kilkakrotnie na Indie, zdobył Delhi i ogłosił się cesarzem, dając początek państwu i dynastii Wielkich Mogołów. Następcy Babera (um. 1530) rozciągnęli swoje panowanie na całe Indie północne i środkowe, dynastia zaś utrzymała się aż do 1858 r.

ROZPAD ZŁOTEJ ORDY

Gromiona i pustoszona przez Tamerlana Złota Orda przetrwała mimo wszystko jeszcze kilka dziesięcioleci. Po bitwie nad Worsklą sytuacja była w ogóle bardzo specyficzna: nominalnie władzę sprawował Temur Ku tłuk, realnie najwięcej miał do powiedzenia Edygej, „książę możny w całej Ordzie, potężny i silny", dowódca wszystkich wojsk. W 1400 r. umarł Temur Kutłuk, zasnąwszy łagodnie po długiej libacji. Jego syn i następca (Szadibek, 1400-1408) odziedziczył ojcowskie zamiłowania,

157

ale w rzadkich chwilach przytomności oceniał negatywnie wszechwładzę Edygeja i podjął nawet kroki mające położyć temu kres. Nie sprostał jednak potężnemu faworytowi, przegrał i musiał uciekać. W 1409 r. Edygej wyprawił się ze znacznymi wojskami na Ruś, spustoszył rozległe tereny i dotarłszy aż do Moskwy, rozpoczął jej oblężenie, ale miasta nie zdobył i musiał zadowolić się okupem. Odwrót był zresztą konieczny, przywieziono mu bowiem wiadomość o wznowieniu walk wewnętrznych w Ordzie.

Okazało się wprawdzie, że niebezpieczeństwo jeszcze nie zagraża, lecz były to ostatnie miesiące potęgi Edygeja. Wystąpił przeciw niemu jeden z kolejnych, nominalnych chanów (Temur-chan, 1410 — 1412), prócz tego zaś na dworze księcia moskiewskiego, a potem na dworze Witolda przebywali synowie Tochtamysza, licząc na możliwość powrotu; w osłabieniu Edygeja zainteresowane zaś były zarówno Moskwa, jak i Litwa. Ostatecznie Edygej musiał uchodzić; schronił się w Chorezmie, lecz i tam osaczyły go wojska Temur-chana. Oblężenie trwało całe miesiące, a w tym samym czasie nastąpiła nowa wyprawa Witolda na południe — w jej wyniku zdobył władzę w Złotej Ordzie syn Tochtamysza, Dżelal ed-Din. Silniejsi są zawsze bardziej atrakcyjni od słabszych i w tej nowej sytuacji Temur-chan został zamordowany przez własnych dowódców.

Korzystając z tego zamętu po drugiej stronie, Edygej jeszcze raz zdobył się na wielki zryw, zadał klęskę wojskom Dżelal ed-Dina i z triumfem wrócił do Chorezmu, inicjując rządy surowe i bezwzględne. Nie mając żadnego szerszego oparcia, nie mógł się utrzymać i Chorezm dostał się niebawem w ręce Szachrucha. Wydarzenia lat następnych powleka z wielu stron gęsty mrok; zginął Dżelal ed-Din, jak w kalejdoskopie zmieniały się osobistości na tronie, niezniszczalny Edygej podobno też jeszcze zdołał się umocnić w jakiejś prowincji. Zabito go w 1419 r.

W nieprawdopodobnym wirze nie kończących się walk wewnętrznych Złota Orda uległa całkowitemu rozpadowi. Jeszcze przed upływem połowy stulecia powstały w europejskich posiadłościach Ordy dwa odrębne chanaty, kazański i krymski. Pierwszy z nich założony został przez wnuka Tochtamysza, Ułu-Mohammeda. Był on po śmierci Edygeja jednym z chanów Złotej Ordy; ciągle zwalczany, musiał uchodzić, wracał, znowu uchodził, w końcu zdołał opanować terytorium Bułgarów kamskich i stworzyć tam odrębny chanat. Na Krymie i przyległych do niego terenach w rejonie dolnego Dniepru powstał chanat krymski, od 1443 r. samodzielny, od 1475 r. państwo wasalne wobec Turcji, pod rządami dynastii Girejów. Około 1460 r. oddzielił się całkowicie od innych ziem chanat astrachański.

Wcześniej jeszcze od wszystkich wymienionych chanatów ukształtował się w zachodniej Syberii,

158

w dorzeczu Obu, chanat sybirski. Rozległe terytoria na północ od Morza Kaspijskiego i Aralskiego do Karny, a nawet do Irtysza, były koczowiskami oddzielnej Ordy Nogajskiej. Nazwa pochodziła od Nogaja (por. s. 142).

Za panowania cara Iwana Groźnego (1533 — 1584) nastąpiło przyłączenie chanatu kazańskiego i astrachańskiego do Rosji oraz zhołdowanie Nogajców. W 1581 r. zapoczątkowano podbój chanatu sybirskiego, ukończony po kilkunastu latach. Najdłużej utrzymali swoją samodzielność Girejowie na Krymie, włączonym do Rosji w 1783 r.

XII. MONGOLIA W EPOCE ROZDROBNIENIA

MONGOLIA W DRUGIEJ POŁOWIE XIV WIEKU

Po obaleniu dynastii Juan w Chinach i daremnych próbach odzyskania utraconej władzy, podejmowanych prze ostatnich rzedstawicieli dynastii, Togon Temura i jego syna Biliktu (por. s. 135), nastąpił powrót do sytuacji sprzed stu lat głównym ośrodkiem politycznym Mongolii stało się znowu Kara-korum. Zdołał tutaj dotrzeć Biliktu, potem przybyła też reszta wojsk mongolskich z Chin; w 1370 r. Biliktu ogłosił się chanem — panował osiem lat i przynajmniej początkowo nie zarzucał myśli o przywróceniu tego, co utracił jego ojciec. Siły zbrojne miał jeszcze spore, gdy jednak wkroczyły do Mongolii wojska chińskie, nie potrafił stawić im czoła i poniósł klęskę. Nie pociągnęła ona za sobą szczególnie dotkliwych następstw, ponieważ Chińczycy mieli wtedy wiele innych jeszcze kłopotów i raczej zależało im na bezpieczeństwie od strony północnej. Możliwe stosunki utrzymywały się do śmierci chana Biliktu, lecz już jego następca, Togus Temur (1378—1388), wystąpił zbrojnie przeciw. Chinom i nie zaprzestawał walk, mimo porażek, mimo zajęcia i zburzenia Karakorum przez armię chińską.

Po jego śmierci Mongolia weszła w katastrofalny okres walk wewnętrznych i całkowitego zamętu. Odzwierciedlił się on w całej serii rewolucji pałacowych — jeden chan następował po drugim, żaden nie był w stanie utrzymać się dłużej przy władzy. Do szczytu dochodziła samowola feudałów, coraz częściej działających wyłącznie na własną rękę, nieustannie zwalczających się nawzajem i nie podporządkowujących się ani władcy, ani interesom państwowym. Niektórzy feudałowie w posiadłościach sąsiadujących z Chinami grawitowali w tę stronę i nawet uznawali zwierzchnictwo Chin.

Ostatnie dwa dziesięciolecia XIV w. stanowią w dziejach Mongolii wyraźny początek rozdrobnienia feudalnego, które niestety trwać miało przeraźliwie długo, bo więcej niż 300 lat, przy względnej przynajmniej samodzielności poszczególnych księstw, a potem prawie 200 lat pod władzą Mandżurów. Około 500 lat rozdrobnienia i niewoli —

160

sama ta liczba świadczy z niezwykłą jaskrawością o ciężkich próbach dziejowych narodu.

Na przełomie XIV i XV w. trudno jednak było temu przeciwdziałać, tak ukształtowały się stosunki i ówczesna rzeczywistość historyczna. Upadek panowania mongolskiego w Chinach musiał też oznaczać poważne osłabienie realnej władzy chanów w Mongolii i w takim samym stopniu wpływał ujemnie na możliwość działań w kierunku utrzymania jedności. Feudalne księstwa mongolskie były rozległe, oddzielone od siebie górami i obszarami pustynnymi, w ówczesnych warunkach nie powiązane z sobą ekonomicznie i jeśli bez czegoś nie mogły się obejść, to bez efektywnego korzystania z dróg handlowych wiodących do Chin. Rządzący tymi dzielnicami książęta dawali się ponosić ambicjom, nie chcieli uznawać nad sobą żadnej władzy, dążyli do całkowitej samodzielności, choć musiała ona często być iluzoryczna. Wtedy, jak już ogólnie wspomniano, władcy ci wiązali się ściślej z Chinami.

W ten sposób ustaliły się stosunki wewnętrzne: zamiast wielkiej i zjednoczonej Mongolii - bardzo słabo lub zupełnie z sobą nie związane chanaty i księstwa. Główną cechą ich ekonomiki była oczywiście hodowla bydła, każde księstwo dysponowało bydłem i skórami do wymiany na produkty rolne i wytwory rzemieślnicze, lecz żadne nie mogło być w tym rozumieniu rynkiem dla drugiego. Rolę tę mogły ewentualnie pełnić tylko Chiny, ale też nie w odniesieniu do wszystkich potrzeb importowych i eksportowych Mongolii. Tworzyła się sytuacja bez wyjścia, a raczej z jednym tylko wyjściem: zmuszać Chiny siłą do utrzymania stosunków ekonomicznych. I dlatego niezwykle rzadko wygasały w tej części Azji walki między Północą i Południem. Ich specyfika polegała m.in. na tym, że rozdrobnione i z natury rzeczy jak gdyby niezbyt silne militarnie chanaty mongolskie potrafiły w ciągu co najmniej dwóch stuleci narzucać Chinom stan ciągłych konfliktów zbrojnych. Ich rezultaty bywały oczywiście różne, a całokształt ówczesnych stosunków komplikował się bardzo na skutek tego, że ludy mongolskie mieszkały na rozległych obszarach. Mongołowie wschodni mieli blisko do Chin, zachodni (Ojraci) daleko. Takie były też w okresie rozdrobnienia feudalnego przyczyny długotrwałych tarć i wojen ojracko-mongolskich.

PRZECIWIEŃSTWA MIĘDZY MONGOŁAMI WSCHODNIMI I ZACHODNIMI

Nazwa „Ojraci" występuje po raz pierwszy na początku XIII w. i odnosi się wtedy do plemion, które koczowały na zachód od Selengi i Bajkału, a w 1207 r. razem z Buriatami podporządkowały się Dżyngis-chanowi (por. rozdział VI).

161

W okresie rozdrobnienia nazwa ,.Ojraci" odnosiła się do wszystkich zachodnich Mongołów, m.in. do Derbetów, Torgutów, Oletów i innych jeszcze plemion. W okresie imperium mongolskiego plemiona te koczowały na stepach zachodniej Mongolii i Dżungarii, która weszła w skład ułusu Ugedeja. Po 1368 r. zaczęły się w szybkim tempie rozwijać — przede wszystkim na tle interesów ekonomicznych — przeciwieństwa między Ojratami a Mongołami wschodnimi, ich zaś nieuchronnym następstwem były stale toczone wojny. Jest nimi wypełniona cała pierwsza połowa XV w., przy czym stroną agresywną, inicjującą najazdy i najczęściej odnoszącą zwycięstwa, byli Ojraci. Znaczną rolę odgrywało w tym przychylne stanowisko Chin, ku którym Ojraci mocno ciążyli. Starał się ich sobie zjednać zwłaszcza cesarz Jung Lo (1403 — 1424), jeden z wybitniejszych władców z dynastii Ming. Dopatrywał się on, i to nie bez słuszności, w Mongolii wschodniej głównego niebezpieczeństwa dla Chin i dlatego popierał książąt ojrackich, nadawał im wysokie tytuły i obdarzał prezentami; żeby zaś -podczas własnych wypraw mieć bazę wypadową bliżej, przeniósł stolicę Chin z Nankinu do Pekinu, choć łączyło się to z niemałymi trudnościami zaopatrzeniowymi. Rezultaty tych przygotowań były rzeczywiście groźne dla wschodnich Mongołów. Najpierw uderzyli na nich w 1409 r. Ojraci i zadali im ciężką klęskę. Już w następnym roku wyruszyła na północ pierwsza wyprawa chińska, jedna z pięciu za czasów cesarza Jung Lo. Odtworzenie przebiegu tych działań nie jest z różnych względów proste, może jednak pomóc do zrozumienia specyficznej polityki Chin, które najpierw obawiały się Mongołów wschodnich, a potem zbytniego wzmocnienia siły Ojratów; dochodziło więc do dziwnych na pozór obrotów w polityce i w działaniach wojennych — wojska chińskie wyprawiały się też przeciw Ojratom.

OKRES PRZEWAGI PAŃSTWA OJRACK1EGO

Mimo to właśnie książęta ojraccy rośli wówczas w siłę, a wschodniomongolscy te siły tracili. Szczególnie dali poznać swoje możliwości sąsiadom dwaj wybitni dowódcy Ojratów, Togon (1418 — 1440) i Esen (1440—1455). Togon potrafił narzucić swoje zwierzchnictwo wszystkim feudałom ojrackim, a później zabrał się z taką samą skutecznością do książąt na wschodzie. Zwyciężał jednego po drugim, w 1434 r. nie miał już kogo zwyciężać, wszystko było załatwione, prawie cała Mongolia znowu znalazła się pod władzą jednego człowieka — księcia Ojratów, Dajsun-chana. Tu trzeba dodatkowo wyjaśnić, że Togon był tylko jednym z feudałów ojrackich, ale rzeczywiście bardzo utalentowanym i nawet formalnie zajmującym — po chanie — pierwsze stanowisko w państwie (w literaturze nazywa się go niekiedy pierwszym ministrem).

162

W praktyce było odwrotnie: Dajsun-chan miał mniej do powiedzenia, rządził właściwie Togon. Po jego śmierci w 1440 r. (może być także 1439, niektóre daty ciągle jeszcze nie są całkowicie pewne) to samo stanowisko objął jego syn, Esen. Także zdolny i bardzo energiczny, zaszedł w swoich osiągnięciach — chociaż bardzo efemerycznych dalej niż ojciec. Doprowadził do końca zjednoczenie całej Mongolii, po czym wyprawił się na Chiny. W 1449 r. wojska jego przyprawiły Chińczyków o ciężką porażkę, dostał się do niewoli sam cesarz Ing Tsung (1436-1449 i potem jeszcze raz, 1457 — 1464).

Ciężka klęska nie oznaczała jednak dla Chin katastrofy. W 1450 r. zawarto pokój, cesarz. powrócił do swego kraju, aczkolwiek nie od razu na tron. Zaraz potem nastąpił zdecydowany rozdźwięk między Dajsun-chanem i Esenem, doszło do starcia zbrojnego, chan zginął, Esen został jedynym już władcą , przyjmując też formalnie tytuł wielkiego chana, 1451, Zenit kariery okazał się jednak krótkotrwały – po upływie czterech lat feudałowie wzniecili bunt przeciw nowemu władcy; zamordowano go podczas zamieszek. Buntowników zrodziła epoka rozdrobnienia feudalnego, nie chcieli pogodzić się z wyłączną władzą jednego człowieka, który w dodatku ostro występował przeciw wszelkim przejawom nieposłuszeństwa i braku dyscypliny. Dokonane za pomocą siły zjednoczenie rozchwiało się od razu.

Nie zmieniły się natomiast główne tendencje ekonomiczne — konieczność utrzymywania stosunków handlowych z Chinami. Nie zmieniła się również postawa Chin wobec tych tendencji i postulatów. Ojraci i Mongołowie chcieli wymiany jak najdalej idącej, zarówno pod względem częstotliwości, jak i kategorii ilościowych, Chińczycy godzili się na to tylko do pewnego stopnia i dalej rozszerzać stosunków nie chcieli. Motywowali to tym, że nie potrzebują tyle koni i bydła, ile im północni sąsiedzi stale oferują, albo nie pytając o zdanie po prostu przepędzają przez granicę i żądają przeprowadzenia transakcji. Ojraci i Mongołowie wschodni byli ciągle koczownikami, u Chińczyków działało prawo podaży i popytu; przytłaczani propozycjami, chcieli płacić mniej, co z kolei wyprowadzało z równowagi oferentów. Te przeciwieństwa miały głównie wpłynąć na podjęcie działań wojennych przez Esena. Nic też nie zmieniło się po jego upadku, z wyjątkiem kalibru akcji, pokojowych lub wojennych wobec Chin. Z tą różnicą, że podejmowali je teraz feudałowie już na własną rękę.

OSTATNIE ZRYWY ZJEDNOCZENIOWE. DAJAN-CHAN I JEGO NASTĘPCY

Tendencje zjednoczeniowe też jednak nie zagasły całkowicie. Jeszcze raz podporządkować miał Mongolię jednolitej władzy Dajan-chan, przedstawiciel feudałów wschodniomongolskich.

163

Przeżył około 80 lat — absolutna rzadkość w dziejach ówczesnej Azji; urodził się około 1460 r., po raz pierwszy objął władze jako chan w 1479 r., umarł w 1543 r. Jego zwierzchnictwo nad większością księstw mongolskich liczyć można w przybliżeniu od 1488 r. Gorsze czasy nastały dla Ojratów, zwłaszcza że coraz częściej trzeba było walczyć z koczownikami ze stepów kirgiskich (według współczesnej terminologii: kazachskich), tzn. z Kazachami, których wtedy nazywano Kirgizami; prowadzono zresztą również wojny z właściwymi Kirgizami (wtedy Kara-Kirgizi). Toczono też zbrojne starcia z władcami Turkiestanu Wschodniego, tzn. z ostatnimi przedstawicielami dynastii, która kiedyś rządziła w całym Mogolistanie, a potem została jej tylko dawna wschodnia prowincja.

Dajan-chan wznowił tytuł wielkiego chana, po czym udało mu się dokonać rzeczy niezwykle ważnej — zawarł mianowicie pokój z Chinami, uzyskując przy tym dość korzystną regulację stosunków handlowych. Określona została częstotliwość poszczególnych etapów wymiany i wytypowano te rejony graniczne, w których miano dokonywać transakcji. Dobre stosunki utrzymywały się ponad dziesięć lat, ale też na tym się skończyło; po 1500 r. Dajan-chan dokonał niezliczonych najazdów na Chiny, na ogół pomyślnych i przynoszących bogate łupy, trwalszych jednak korzyści nie mógł Mongolii przynieść ten stan ciągłego napięcia, a zdobyte bogactwa wcale nie zmniejszały coraz silniejszego wycieńczenia. Władca utrzymywał kraj w posłuszeństwie żelazną ręką, ale coraz częściej musiał tego żelaza używać. Utrzymał się do końca i potrafił ugiąć każdego przeciwnika, chociaż nie bez ofiar; w nieustannych konfliktach stracił syna i następcę, zamordowanego przez buntowników. Śmierć "Dajan-chana otwiera długi okres całkowitego rozpadu jedności państwa mongolskiego, chociaż oderwane próby przezwyciężenia separatyzmu podejmowane będą jeszcze niejednokrotnie.

Dajan-chan miał kilku synów — każdy z nich objął rządy w jakiejś posiadłości. Na tronie tzw. wielkiego chana zasiadali różni pretendenci i panowali na ogół krótko. Jeden z nich utrzymał się przecież przez całe czterdziestolecie; był to chan Tumen (1553 — 1593), z innych też jeszcze względów zasługujący na wyróżnienie, podejmował bowiem niejednokrotnie próby, beznadziejne zresztą — przezwyciężenia pogłębiającego się nieustannie separatyzmu. Spośród innych książąt mongolskich szczególnie aktywną działalność prowadził w tym samym okresie wnuk Dajan-chana, Ałtan-chan (zm. 1583), umacniając swoją władzę w kilku prowincjach południowo-wschodniej Mongolii. Stosunki handlowe z Chinami nadal miały decydujące znaczenie; Ałtan-chan uciekał się do wszystkich możliwych środków, działał prośbami i groźbami, znosił upokorzenia

164

(dwa razy zabito w Pekinie jego posłów) i sam dokonywał najazdów — byle zmusić Chiny do zgody na prowadzenie wymiany handlowej. Długo trwało to wszystko, a Chińczycy zgody tej nie chcieli wyrazić. Ulegali trochę, np. gdy zastępy Ałtan-chana dotarły aż pod Pekin, a potem cofali się znowu i dopiero od 1570 r. ustaliły się na pewien czas pokojowe stosunki. Napady Mongołów ustały, a w kilku pogranicznych punktach zaczęto periodycznie przeprowadzać transakcje wymienne.

Zadziwia wielość prób idących w kierunku restytuowania jednolitej władzy wielkiego chana w Mongolii. Wszystkie były bezskuteczne, rozdrobnienie utrzymywało się, co więcej, nawet poszczególne chanaty ulegały dalszym podziałom. Mimo rozdrobnienia jednak druga połowa XVI w. mocno utrwaliła się różnymi zmianami w dziejach narodu mongolskiego. Przede wszystkim wtedy właśnie rozszerzył się, i to dość znacznie, zasięg terytorialny żywiołu mongolskiego, obejmując m.in. stepy na wyżynie Ordos (na południe od pustyni Gobi i środkowego Huang-ho) oraz położone dalej na zachód rejony Ałaszanu (najdalej na południe sięgająca część Gobi) i jeziora Kuku-nor. Niemałym Osiągnięciem była podjęta przez Ałtan-chana budowa stolicy, Choh Choto; w dość krótkim czasie rozwijać się tu zaczęły rzemiosło i handel: tutaj też działał jeden z rynków periodycznej wymiany z Chinami. Dziś Choh Choto jest głównym ośrodkiem administracyjnym regionu autonomicznego (Mongolia Wewnętrzna) w Chinach.

W drugiej połowie XVI w. ustaliła się ostatecznie dla terytoriów północnej (Zewnętrznej, leżącej na północ od Gobi) Mongolii nazwa „Chałcha", nabierając przy tym znaczenia etnicznego. Chał-chasami nazywać się odtąd będzie tamtejszą ludność, także w okresie panowania mandżursko-chińskiego. Główny i najliczniejszy zrąb ludności w dzisiejszej Mongolskiej Republice Ludowej to właśnie Chał-chasi (Chałcha-Mongołowie), mówiący językiem chałcha-mongolskim, określanym też- — w celu odróżnienia od dialektów — jako mongolski właściwy (por. s. 20).

PRZYJĘCIE LAMAIZMU

W tej samej epoce nastąpiła jeszcze jedna niezwykle ważna innowacja: do Mongolii zaczął przenikać i w szybkim tempie stał się religią panującą buddyzm tybetański — lamaizm. Jego przyjęcie poprzedził najazd feudałów południowomongolskich na Tybet. Doszło jednak wtedy do porozumienia z grupą najwyższych lamów, rządzących teokratycznym Tybetem, i nowa religia wkroczyć mogła na terytorium Mongolii. Buddyzm nie był całkiem obcy Mongołom, byli jego zwolennikami lub wyznawcami nawet niektórzy władcy(Kubiłaj),

165

ogólnie jednak rzecz biorąc - znaczenie miał niewielkie lub nie miał żadnego. W poszczególnych epokach splatały się z sobą wpływy różnych systemów religijnych — nestorianizmu, islamu, konfucjanizmu, utrzymywał się też szamanizm. Wydawało się, że nie było żadnych szans dla buddyzmu, który jednak zwyciężył — na okres 350 lat, ale za to jak najbardziej zdecydowanie. Jako jeden z pierwszych przyjął go Ałtan-chan, wkładając przez kilka lat sporo wysiłku w jego rozpowszechnienie. To samo robili inni, a cała właściwie ludność poddawała się temu — rzec by się chciało — z zadziwiającą uległością, co i w dzisiejszej jeszcze literaturze odzwierciedla się w niezliczonych i bardzo różnorodnych interpretacjach.

Tak czy inaczej, fakty są niezbite. Mongolia pokryła się tak samo jak Tybet całą siecią klasztorów, w których przebywało tysiące lamów. Nowy kult religijny wymagał wielu różnych akcesoriów, a kształcący się lamowie potrzebowali ksiąg — sprowadzano je z Tybetu i przekładano na język mongolski. Zetknięcie się z kulturą religijną opartą na bardzo bogatym piśmiennictwie nie mogło przeminąć bez istotnych następstw, co najmniej częściowo pozytywnych. Zupełnie inny charakter będzie miała ekonomiczno-społeczna strona tego bardzo wielkiego zagadnienia — gromadzenie nadmiernych bogactw przez nowe ośrodki religijne, wzrost natężenia ucisku poddańczego, wpływy na życie wewnętrzne kraju i na psychikę ludności. Właśnie w interpretacji tych problemów natknąć się można na niemałe kłopoty.

166

Wśród gorliwych zwolenników lamaizmu w Mongolii Ałtan-chan nie był jedyny. Przyjęli lamaizm mniej więcej w tym samym czasie także inni chanowie. Jeden z książąt chałchaskich, Abataj-chan, przyjął tę religię około 1580 r. i w parę lat potem kazał przystąpić do budowy pierwszego buddyjskiego klasztoru w Mongolii. Był to słynny. istniejący do dziś (jako muzeum) klasztor Erdeni-dzu nad górnym Orchonem. w pobliżu Karakorum, wspaniały zabytek mongolskiej architektury sakralnej. Budowę jego zakończono w 1586 r.

BUDDYZM TYBETAŃSKI

Buddyzm, wprowadzony do Tybetu w VII w., szybko zaczął ulegać różnym przeobrażeniom i deformacjom, głównie pod wpływem reliktów dawniejszego systemu wierzeń tybetańskich, niezbyt dobrze znanych, w każdym razie odznaczających się mocno splecionymi z sobą elementami szamanizmu i demonologii. Wyjaśnienie takie jest konieczne, jeśli ma się zrozumieć choćby zewnętrzną, obrzędową stronę tybetańskiego i mongolskiego lamaizmu. Gdy zniekształcenia szły za daleko, pojawiali się reformatorzy i dokonywali zmian, po czym wszystko się z powrotem komplikowało, a ślady różnych etapów utrzymywały się m.in. w działalności sekt i reprezentujących je na zewnątrz kolorów. Chodzi o tzw. sektę „czerwonych czapek", starszą, lecz później wypartą na margines wpływów, oraz sektę „żółtych czapek" - kierunku, który utrwalił się też w Mongolii.

Reforma, w wyniku której powstała i zwyciężyła sekta „żółtych czapek", przeprowadzona została na przełomie XIV i XV w. Nie zniknęły z kultu ani demony, ani ich symbole — przerażające maski, ani inne niezliczone bóstwa i półbóstwa. Cały ten złożony system z równie skomplikowanym rytuałem ujęto jednak w mocne karby i ściśle określono charakter nabożeństw, odbywających się zresztą prawie nieustannie, bo kilka razy dziennie. Integralną ich częścią jest śpiewne czytanie tekstów (wyłącznie w języku tybetańskim), muzyka (dzwonki, gongi) i palenie kadzideł. Wierni uczestniczą w nabożeństwie przypatrując się poszczególnym etapom obrzędu i powtarzając w myślach formułki z inwokacjami do Buddy. Można wprawiać w ruch specjalne młynki - walce o bardzo różnym kształcie z tekstami modlitw wewnątrz; obrócenie młynka równoznaczne jest z odmówieniem modlitwy.

Zwierzchnikami buddyjskiego („żółtego") kościoła w Tybecie byli dwaj najwyżsi lamowie: dalajlama i panczenlama. Dalajlama rezydował w stolicy, w Lhasie, tytuł nosił od 1578 r., władza jego umocniła się po wspomnianym najeździe feudałów mongolskich, którzy z nim właśnie doszli do porozumienia i użyczyli mu poparcia.

167

Od połowy XVII w. dalajlama będzie sprawował też najwyższą władze świecką; jeszcze później, po włączeniu Tybetu do Chin, władza ta miała charakter raczej nominalny. Dostojeństwo panczenlamy, zwanego także taszi-lamą i rezydującego w innym klasztorze, jest ,o kilkadziesiąt lat późniejsze. Dokładne określenie kompetencji ich obu nie należy do łatwych zadań; ten swoisty dualizm był jednak raczej nieuchronnym następstwem stosunków wewnętrznych, bardzo powikłanych, charakteryzujących się nieustannymi tarciami, walkami, wzywaniem pomocy z zewnątrz i ostrymi represjami wobec zwyciężonych. Zgodnie z istotną dla buddyzmu wiarą w reinkarnację dalajlamę uważano za żywe wcielenie jednego z bóstw opiekuńczych Tybetu. Gdy dalajlama umierał, szukano jego następcy wśród dzieci, wybierając spośród nich to dziecko płci męskiej, które odznaczało się cechami pozwalającymi je uznać za kolejne wcielenie poprzednika. Wybór i ostateczna decyzja należały do dostojników duchownych; przy bardzo dużym nakładzie dobrej woli można by przyjąć, że wykonywali te natchnione czynności z równie dobrą wiarą. Rzeczywistość była jednak raczej bardziej prozaiczna i polityka miała przy tym o wiele więcej do powiedzenia, zwłaszcza w okresie panowania dynastii mandżurskiej w Chinach. Szczęśliwego wybrańca natomiast odpowiednio wychowywano i urabiano, chcąc mieć w nim później posłuszne narzędzie. Bez względu jednak na te wszystkie zabiegi nic nie mogło zmienić faktu, że „Żywego Buddę" zawsze znajdowano tylko wśród małych dzieci i ani lamowie, ani nawet cesarze chińscy nie mogli wiedzieć, kto z wytypowanego dziecka wyrośnie. Zdarzało się więc niekiedy, że niektórzy dalajlamowie, oczywiście po osiągnięciu odpowiedniego wieku, próbowali uprawiać politykę bardziej samodzielną.

168

Tak przedstawiał się w ogólnym zarysie buddyzm tybetański i w tych samych mniej więcej odzwierciedleniach przenikał na terytoria mongolskie. Najwyższym zwierzchnikiem kościoła lamaickiego w Mongolii był bogdo-gegen, także wcielenie jednego z uczniów Buddy, wyszukiwany w taki sam sposób jak w Tybecie i od pewnego czasu nawet tylko w Tybecie. Mongolscy bogdo-gegeni pojawiają się jednak dopiero później; przyjmując lamaizm, chanowie mongolscy, przede wszystkim zaś Ałtan-chan, uznali władzę religijną jednego z najwyższych lamów tybetańskich, który właśnie od Ałtan-chana uzyskał tytuł dalajlamy, dając zresztą w zamian już jak gdyby uświęcony tytuł wielkiego chana. Niestety, trudno było praktycznie realizować kompetencje dawnych wielkich chanów w epoce rozdrobnienia.

KOŚCIÓŁ LAMAICKI W MONGOLII

Współczesna historiografia mongolska i radziecka szuka w sferze ideologii odpowiedzi na pytanie, dlaczego Mongołowie podporządkowali się tak szybko i tak cakowicie lamaizmowi. Podkreśla się więc przede wszystkim, że nie lud, nie masy biednych i eksploatowanych pasterzy, aratów, wyciągały z tęsknotą ręce w kierunku Tybetu. To feudałowie mongolscy przyjęli lamaizm, i przyjęli go bardzo chętnie, udzielając najdalej idącego poparcia sprawie jego rozpowszechnienia, łącznie z budownictwem i wyposażaniem klasztorów, tudzież przywilejami dla lamów. Budda uczył kiedyś, że życie jest cierpieniem we wszystkich przejawach, a człowiek przechodzi przez szereg wcieleń, jak gdyby wlokąc za sobą to, co się działo w poprzednich formach, i utrzymując za to odpowiedzialność. Lamaizm utrwalał więc jak najkorzystniej dla feudałów główne kategorie panującego, feudalnego układu społecznego. Ci, którzy byli cnotliwi w poprzednich wcieleniach, żyją nadal w szczęściu, są posiadaczami bogactw, pastwisk i stad bydła; grzesznicy z poprzednich wcieleń, oczywiście araci, cierpieć powinni nadal. Istniejący porządek rzeczy jest zatem najzupełniej normalny, uciskani powinni z należytą pokorą znosić biedę i ucisk, też normalne i też uświęcone. Buntować się przeciw temu nie wolno, można jednak myśleć o lepszym życiu przyszłym i starać się na nie zasłużyć właśnie pokorą, modlitwami i czcią oddawaną lamom. Lamowie mieli pozycję najzupełniej wyjątkową, panujący system religijny narzucał pogląd, że są o wiele doskonalsi od zwykłych zjadaczy chleba, że lamów należy słuchać, szanować i we wszystkich głównych kwestiach życiowych zasięgać ich rad.

169

Cieszyli się też lamowie różnymi oficjalnymi przywilejami, nie pełnili służby wojskowej i nie płacili podatków.

Nic też dziwnego, że zastępy lamów stale rosły. W pewnych okresach liczba ich przekraczała jedną czwartą całej ludności kraju, a nie jest wykluczone, że czasem te przesadne proporcje były jeszcze wyższe. Na początku XX w. miało ich być 115 tys. Mieszkali w klasztorach i poza klasztorami, niekiedy też w oddzielnych, daleko położonych eremach, a nawet w pieczarach górskich. Zgodnie z wymogami „żółtego" lamaizmu obowiązywał ich celibat, oficjalnie jednak przestrzegano go tylko w klasztorach, a pozostali lamowie (oczywiście nie eremici) bodaj w większości prowadzili życie rodzinne. W takiej masie musieli być lamowie bogaci i biedni, lepsi i gorsi, bardziej i mniej uczeni. Pewien przedział klasowy też istniał — lamowie rekrutowali się bądź to spośród przedstawicieli arystokracji feudalnej, bądź też z ludu. Każda prawie rodzina mongolska wysyłała jednego z synów do służby kościołowi. Sporo zatem da się dostrzec różnic wśród licznych członków tej warstwy, poprzez których w najcięższej dla narodu mongolskiego epoce przenikała do Mongolii i utrzymywała się kultura buddyjska. Właściwie tylko lamowie znali sztukę pisania, tylko oni zajmowali się zagadnieniami teologicznymi i filozoficznymi, a także astronomią i medycyną. Zupełnie inną sprawą musi być przy tym poziom i wartość ich zabiegów leczniczych, ale np. na ziołach znali się doskonale, a od mistrzów tybetańskich też można było tego i owego się nauczyć. Nawet jeszcze w XX w. cieszyli

170

się w Rosji carskiej dużym rozgłosem niektórzy znawcy lecznictwa tybetańsko-mongolskiego, zwłaszcza zaś zielarstwa; byli to zwykle Buriaci.

Po zreasumowaniu wszystkiego jedno przecież nie ulega wątpliwości: lamowie nie byli warstwą produkcyjną, nie uczestniczyli w wytwarzaniu dóbr materialnych, nie zajmowali się wypasem bydła. Przy tak wielkiej liczebności tego stanu wzrastały niepomiernie obowiązki l ciężary masy aratów, którzy musieli własną pracą utrzymywać swoich feudałów, lamów i — siebie. Na tym właśnie polegały największe anomalie, wynikające z supremacji lamaizmu w Mongolii.

Tak całkiem proste nie było jednak życie młodzieńców poświęcających się stanowi duchownemu. Przede wszystkim musieli się uczyć, dużo i długo, opanować jak najdokładniej język tybetański, dawać sobie radę z trudnymi, oderwanymi zagadnieniami z zakresu religii i filozofii, poświęcać się też w pewnym stopniu innym gałęziom wiedzy. Do klasztorów oddawano dzieci jeszcze małe, w wieku 8 lub 7 lat. Trzy lata trwała nauka początków języka tybetańskiego i głównych zasad religii, następnie przez kolejne trzy lata pogłębiano tę wiedzę indywidualnie, pod kierunkiem lamów, z którymi chłopcy razem też mieszkali. Potem przechodziło się do grupowego systemu nauczania w 10-klasowym i tyleż lat trwającym kursie pod kierunkiem kilku już nauczycieli. Uczono się przez cały dzień, chociaż nie bez przerw, ale lekcje odbywały się też wieczorem. Po ukończeniu takiej ,,dziesięciolatki" kształcono się dalej, już na stopniu wyższym; trwało to — bagatela — około 20 lat.

171

Można by więc zaryzykować twierdzenie, że już tak dawno buddyści opanowali do perfekcji1 metodę permanentnego kształcenia, mając zresztą ułatwione zadanie, jako że wychowankowie też mieszkali w klasztorach. Żeby nie popadać w przesadę, trzeba zaznaczyć, iż wcale nie wszyscy adepci stanu duchownego odbywali te przydługie studia. Nie koniec zresztą na wymienionych etapach, po tej dwudziestoletniej akademii pozostawała jeszcze możliwość dalszego studiowania przez kilka lat najgłębszych już problemów.

System uczenia się polegał — od najniższego do najwyższego stopnia — na pamięciowym opanowywaniu materiału, chociaż na starszych kursach urządzano też dyskusje i dysputy religijne. Głównym źródłem wiedzy był — znowu bagatela — liczący ponad sto tomów tybetański zbiór kanoniczny — Kandżur, oraz komentarze do tej encyklopedii, liczące dwa razy tyle tomów (Tandżur); oba gigantyczne zbiory przełożono w XVII i XVIII w. na język mongolski. Można mieć różne poglądy na wartość rzeczową tego syzyfowego trudu, trzeba jednak uchylić czoła przed tym ogromnym wysiłkiem i umiejętnościami zorganizowania prac na taką skale i na takim poziomie.

172

Świadczą one aż jaskrawo choćby o wyrobieniu jeżyka mongolskiego i pozostają m.in. jako imponujący dorobek szeroko rozumianej ówczesnej kultury sakralnej. W obu zbiorach znalazły się zresztą nie tylko główne kanony buddyzmu, lecz także wiele prac z różnych dziedzin nauki, przede wszystkim staroindyjskiej. Starzy Hindusi słynęli jako gramatycy; traktaty filologiczne najsławniejszego z nich, Paniniego (V w. p.n.e.) weszły do zbioru Tandżur, ponadto zaś teksty z zakresu medycyny, astronomii i wiele innych.

Dla wyrównania entuzjazmu można znowu powtórzyć, że sprawami tymi zajmowała się tylko wąska grupa lamów. Większość kończyła edukacje na stopniu średnim, tzn. po dziesięciolatce; wtedy też otrzymywało się ostatnie „święcenia" — adept stawał się lamą, brał czynny udział w nabożeństwach odprawianych po tybetańsku i z mongolskim językiem w religii mało się stykał. Co najmniej kilka razy w roku uczestniczyli w nabożeństwach lamowie mieszkający stale poza klasztorami. W dni szczególnych uroczystości religijnych ściągały do klasztoru tłumy wiernych. Z nabożeństwami wewnątrz świątyń łączyły się wówczas rytualne tańce masek na dziedzińcach — klasztory lamaickie składały się zwykle z kilku świątyń. Były to (i są jeszcze) maski wyobrażające głowy zwierząt, także nie istniejących (smoków) i różnych wyimaginowanych potworów. Sens tej symboliki polegał na wierze w możliwość spotkania się z takimi cudactwami na drugim świecie; uczestnicząc w uroczystościach człowiek po prostu przyzwyczajał się do swojej pozaziemskiej przyszłości.

AKTYWIZACJA POLITYCZNA MANDŻURÓW

Druga połowa XVI w. zapoczątkowała we wschodniej Azji jeszcze jeden długi szereg zmian o charakterze politycznym. Miały one i dla Chin, i dla Mongolii niezwykle istotne znaczenie, niestety — nie dające się zakwalifikować w kategoriach pozytywnych. Czynnikiem sprawczym były przy tym — swego rodzaju niespodzianka historyczna — plemiona mandżurskie.

Należący do tunguskiej grupy językowej Mandżurowie dopiero wtedy właściwie zaczęli się konsolidować i łączyć w jednolitą pod względem językowym i kulturowym narodowość; wtedy też, a raczej nawet nieco później, od XVII w., utrwaliła się nazwa „Mandżu" jako wspólna dla całego licznego zespołu plemion. Przejawiającej się od tych czasów bardzo intensywnej aktywności militarnej i politycznej Mandżurów trudno nie nazwać czymś niespodziewanym, chociaż — przypomnieć to warto — plemiona tunguskie odegrały już konkretną role w historii Azji, tworząc ongiś państwo Dżurdżenów, zlikwidowane w 1234 r. przez Ugedeja. Potem wszystko się rozpadło,

173

sama nazwa Dżurdżenów pogrążyła się w nicości, ale plemiona tunguskie pozostały, rozdrobnione i słabe. m.in. w dzisiejszych północno-wschodnich Chinach. I tak minęło prawie 400 lat do momentu, gdy nastąpiło przebudzenie.

Mieszkający na tym terytorium Mandżurowie dzielili się na wiele plemion. Ich głównym zajęciem było pasterstwo i myślistwo, częściowo też rolnictwo. Procesy feudalizacji rozwijały się słabiej niż w Mongolii, osiągając przecież około połowy XVI w. pewien określony stopień: wybieralni wodzowie plemienni przekształcili się w dziedzicznych władców, przy czym nazwa taka mogłaby być uważana nawet za przesadną, bo „władztwo" ich nie miało zbyt szerokiego zakresu. Rozdrobnienie zaszło bardzo daleko, książąt było prawdopodobnie około 60, wyobrazić sobie też łatwo, jak współżyli z sobą. Wydawać się mogło, że chaos ten nie utrzyma się zbyt długo i że posiadłości słabych feudałów mandżurskich staną się łatwym łupem Chin czy nawet któregoś z chanów mongolskich. Tymczasem — stało się wręcz odwrotnie.

Interesy ekonomiczne chanów mandżurskich pod pewnym względem były takie same jak w Mongolii; bez wymiany handlowej z Chinami sytuacja stawała się trudna i za wszelką cenę musiano ją przezwyciężać. W zamian za płody rolne i wyroby rzemieślnicze Mandżurowie — zawołani myśliwi — mieli do zaoferowania futra, poza tym też bydło, konie i to, co w Chinach ceniono ponad wszystko: żeń-szeń, uniwersalny lek, środek kosmetyczny i w ogóle panaceum na różne specyficzne niedomagania. Chińczycy prowadzili tę wymianę chętniej niż z Mongołami i może m.in. właśnie dlatego niektórzy książęta mandżurscy zaczęli się skłaniać do bardziej aktywnych inicjatyw. Wybił się pod tym względem ponad innych chan Nurchaczi (1559—1626), jeden z wielu władców południowomandżurskich, najpierw uznający zresztą swoją zależność od Chin, wyróżniony za pewne usługi przez rząd pekiński wysokim tytułem wojskowym, mniej więcej równym randze generała.

NURCHACZI I ABACHAJ

Nurchaczi potrafił podporządkować sobie wiele innych księstw mandżurskich, chociaż trwało to długo i nie obeszło się bez zaciekłych walk, toczonych początkowo w zasięgu wewnętrznym, a potem także na szerszą skalę, gdy upierającym się przy swojej odrębności feudałom zaczęli pomagać Mongołowie. Nawet w tym sojuszu nie zdołano jednak przełamać zwycięskiej passy Nurchacziego, który dał sobie radę z wszystkimi, a w 1616 r. oderwał się od Chin i proklamował się cesarzem. Bez względu na historyczną rolę jego rządów trudno

174

nie nazwać go wybitną indywidualnością i zdolnym dowódcą; zdawał sobie też. sprawę, że stworzone przez niego państwo nie utrzyma swojej egzystencji. jeśli będzie ona miała charakter pasywny, i dlatego przystąpił do ataków na Chiny, zaczynając w 1618 r. od pozostającej pod ich silnym wpływem Korei. Najazdy na Koree będą też kontynuować jego następcy.

Nurchuczi wraz ze swoimi najbliższymi doradcami rozumiał równie dobrze jeszcze jedno że tak samo niebezpieczni są dla Mandżurii chanowie mongolscy, nastawieni nieprzyjaźnie, niezależni od nikogo, zawsze groźni, tym bardziej iż wielu z nich ciążyło ku Chinom i pozostawało z mmi w sojuszu. Zadania wyłaniały się zatem rzeczywiście mi skalę aż nieprawdopodobną: poradzić sobie z Chinami i z chanatami mongolskimi.

Najpierw przyszła kolej na południową Mongolię. Książęta tamtejsi jeden po drugim uznawali zwierzchnictwo Nurchacziego, chociaż często stawiano opór i próbowano walczyć, ale bezskutecznie. Najbardziej zdecydowanie próbował przeciwstawiać się Mandżurom Ligdan-chan (Legdan, 1604 1634), książę czacharski; Czacharowie stanowili jedno z odgałęzień wschodniomongolskiego pnia etnicznego i takiej samej grupy językowej. Może mieć też swoją wymowę fakt, że Ligdan-chan, jeden z bezpośrednich potomków Dajan-chana, był Dżyngisidą. Nie chcąc podporządkować się Mandżurom, starał się zmusić do uległości innych władców z południowej Mongolii; i on więc reprezentował w pewnym sensie koncepcję zjednoczeniową, ale w ówczesnych warunkach nie było mowy o jej realizacji. W 1634 r. Mandżurowie zadali mu ciężką klęskę i zmusili go do ucieczki. Umarł zaraz potem, księstwo jego uległo całkowitej likwidacji, ludność ciężko zapłaciła za opór i walkę.

Już nie Nurchaczi był wtedy władcą Mandżurii, lecz jeden z jego kilkunastu synów i następca, Abachaj (1626—1643). Zwyciężywszy Ligdan-chana, Abachaj kazał się proklamować chanem Mongolii, co zgodnie zaakceptowali na specjalnym zjeździe książęta południowo-mongolscy, 1636. W ten sposób zakończył się pierwszy etap podboju Mongolii przez Mandżurów. Tę część Mongolii zaczęto nazywać Mongolią Wewnętrzną.

Właśnie za Abachaja wchodzi w użycie nazwa „Mandżurowie", jak również nazwa dynastii cesarskiej Cing (Tsing), wprowadzona jeszcze przez Nurchacziego. Niedaleki był już czas objęcia przez tę dynastię władzy także w Chinach. Trudno powiedzieć, czy Nurchaczi i Abachaj od razu do tego zmierzali, czy niezliczone ich najazdy miały tylko charakter niszczycielski, czy też już wcześnie kryła się za nimi tak daleko sięgająca myśl polityczna. Fakty wskazują na to, ze raczej jedno łączyło się z drugim, może nawet dość ściśle.

175

Mandżurowie pustoszyli Chiny północne nieustannie, zapędzali się aż do Pekinu, masakrowali ludność, grabili miasta, uprowadzali z sobą tysiące jeńców. Tę daninę krwi i zniszczeń płaciła oczywiście przede wszystkim prosta ludność. Z dostojnikami radzili sobie przebiegli Mandżurowie w inny sposób, działając zastraszaniem i namową, toteż wielu z nich nawet ze swoimi oddziałami wojskowymi przechodziło na stronę najeźdźców. Poza tym — o wczesnych raczej zamiarach podboju całych Chin świadczyć mogą różne próby organizowania państwa mandżurskiego według wzorów chińskich. Nie są to już jednak sprawy łączące się bezpośrednio z historią Mongolii, wtedy jeszcze nie podbitej, tzn. Zewnętrznej; tam wpływy chińskie nawet po podboju będą znikome.

PODBÓJ CHIN. MANDŻURSKA DYNASTIA CING

Następcą Abachaja był jego niepełnoletni syn Fulin (1643 — 1661). Na początku lat czterdziestych rozgorzało w Chinach wielkie powstanie chłopskie — ono właśnie przyczynić się miało pośrednio do bezprzykładnego triumfu Mandżurów. Mimo ogromnych rezerw ludzkich, licznego wojska, silnych garnizonów w poszczególnych okręgach i miastach oraz olbrzymich możliwości produkcyjnych rząd cesarski w Pekinie nie potrafił sprostać wściekłemu atakowi mas powstańczych. Przywódca tego powstania, Li Tsu-czeng, prosty chłop, nawet nie czekał na zdobycie stolicy i już w styczniu 1644 r. ogłosił się cesarzem, mając — rzecz jasna — zamiar dać początek jeszcze jednej wiecznej dynastii. W dwa miesiące potem wojska jego wkroczyły do Pekinu, po czym nastąpił makabryczny koniec dynastii Ming, panującej od obalenia mongolskich Juanów w 1368 r.: ostatni cesarz odebrał sobie życie, ponad dwieście najściślej z nim związanych osób uczyniło to samo.

Chińczykom pozostawały jednak jeszcze spore siły zbrojne. W tej najcięższej dla państwa sytuacji jeden z najbardziej energicznych i odznaczających się nieposkromioną ambicją dowódców chińskich wszedł w porozumienie z Mandżurami, konkretnie z księciem Dorgonem, sprawującym regencję w okresie małoletności Fulina. Mandżurowie wyrazili zgodę i wysłali do Chin wojska, które podczas decydującego starcia wojsk chińskich z powstańcami chłopskimi włączyły się do walki, zmuszając chłopów do panicznej ucieczki. Niedługo potem Mandżurowie wkroczyli do stolicy, 1644; siedmioletni cesarz mandżurski Fulin został cesarzem chińskim — jego dynastia, Cing, panować będzie aż do 1912 r.

Obszarnicy i wojskowi dostojnicy chińscy w większości pogodzili się z nową rzeczywistością, i to bardzo szybko. Woleli panowanie Mandżurów niż to,

176

co mogło nastąpić po ostatecznym zwycięstwie armii chłopskich, zwłaszcza że ich przywódca tolerował nieprawdopodobne okrucieństwa. Walki trwały jeszcze przez pewien czas, podnosili też głowę zwolennicy unicestwionej dynastii, wszystko było jednak daremne. Po upływie kilkunastu lat od zajęcia Pekinu Mandżurowie zawładnęli całymi Chinami, tzn. także wszystkimi prowincjami środkowymi i południowymi. Jako ostatnia poddała się im w 1683 r. Formoza.

Zwycięstwa Mandżurów przypisuje się w znacznej mierze stworzonej przez Nurchacziego organizacji wojskowej. Był to tzw. system „ośmiu chorągwi", dużych jednostek wojskowych, a raczej nawet wojskowo-administracyjnych, w sensie militarnym odpowiadających mniej więcej dzisiejszym dywizjom. Zaczęło się od czterech chorągwi, w 1615 r., utworzono ich jeszcze cztery; po zhołdowaniu Mongolii Wewnętrznej i opanowaniu północnych Chin stanęło kolejno pod bronili osiem chorągwi mongolskich i tyleż chińskich — system „ósemkowy" został więc utrzymany. Przy wcielaniu do poszczególnych chorągwi odgrywała znaczną rolę przynależność plemienna (używa się też określenia „klanowa", podobnie jak w odniesieniu do stosunków w Japonii) - plemię (klan) Nurchacziego otrzymało specjalne przywileje. W ten sposób ukształtował się swego rodzaju związek wojskowo-plemienny, władcy mandżurscy mieli w każdej chwili do dyspozycji siły zbrojne o znacznej liczebności, prócz tego zaś wszystkie te pociągnięcia musiały również działać integracyjnie. Dlatego właśnie mogła wejść w użycie wspólna dla wszystkich nazwa Mandżurów.

CHANAT DŻUNGARSKI

W drugiej połowie XVII w. rozstrzygnęły się też losy północnej (chałchaskiej, Zewnętrznej) Mongolii. Dla narodu rozstrzygniecie było fatalne, a w wysokim stopniu zaważyła na nim eksplozja nowych przeciwieństw między Mongołami wschodnimi a zachodnimi (Ojratami). Zaczęły one coraz intensywniej dochodzić do głosu właśnie wtedy, gdy Nurchaczi budował zręby silnej Mandżurii.

Po śmierci Esena (por. wyżej) rozdrabniające się coraz bardziej państwo Ojratów przestało na długie lata mieć znaczenie w tych regionach Azji. Sytuacja taka utrzymywała się przez 150 lat i dopiero na początku XVII w. nastąpić miała zasadnicza zmiana. Jeden z ojrackich władców plemiennych (księstwa Czoros) zabrał się z niemałą energią do scalania posiadłości i jednoczenia plemion, wieńcząc swoje wysiłki imponującym sukcesem, utrwalonym po jego śmierci (1634), przez syna, Batura-chungtajdżi (panował do 1660 r.). Powstało w ten sposób jednolite i silne państwo ojrackie, nazywane w historii

177

Chanatem Ojrackim lub częściej — Dżungarskim. Przymiotnik „dżungarski" (wyraz pochodzenia mongolskiego) uzyskał więc znacznie szerszy sens etniczny — początkowo Mongołowie nazywali Dżungarami właśnie mieszkańców Czorosu.

Powstanie Chanatu Dżungarskiego pociągnęło za sobą poważne ruchy migracyjne, odśrodkowe w stosunku do bardzo licznego zespołu plemion ojrackich (zachodniomongolskich). Przede wszystkim oderwało się i wywędrowało w kierunku zachodnim kilkadziesiąt tysięcy Torgutów, docierając w czwartym dziesięcioleciu XVII w. (wędrówka trwała lata całe) do terenów położonych na wschód od dolnej Wołgi i obejmując je w posiadanie po wyparciu Nogajców. W ten sposób powstał tam samodzielny Chanat Kałmucki - taka nazwa przyjęła się na określenie tych nadwołżańskich Ojratów (Torgutów), którym w następnym stuleciu historia nie oszczędzi jeszcze różnych, także tragicznych losów.

W połowie lat trzydziestych opuściła też Dżungarię inna grupa etniczna, plemię Choszutów, którzy założyli oddzielny chanat w rejonie jeziora Kuku-nor. Resztki ich pozostały do dzisiaj w regionie autonomicznym Sinciang-Ujgur w Chinach. Po odejściu Choszutów Batur-chungtajdżi sprawował już niepodzielnie władzę w Chanacie Dżungarskim. Panowanie jego ocenia się na ogół dodatnio, przede wszystkim ze względu na znaczne postępy w konsolidacji wewnętrznej państwa. Chan przywiązywał dużą wagę do rozwoju rolnictwa i zakładania osiedli typu miejskiego, co wtedy miało znaczenie zupełnie wyjątkowe. Rozszerzały się również horyzonty polityczne, m.in. zaczęły jeździć poselstwa do Moskwy; stosunki z Rosją utrzymywano i przedtem, lecz polegały one tylko na dorywczych umowach handlowych z oddzielnymi feudałami ojrackimi.

Na pierwsze miejsce w polityce wysuwało się jednak niebezpieczeństwo mandżurskie i tu Batur-chungtajdżi podjął inicjatywę rzeczywiście wysokiej rangi. Doszło mianowicie do zwołania zjazdu, który można by nazwać „wszechmongolskim", wzięli w nim bowiem udział, w łącznej liczbie 44, książęta mongolscy z Dżungarii i Mongolii Zewnętrznej, a także secesjoniści z regionu nadwołżańskiego i znad jeziora Kuku-nor. Zjazd odbył się w 1640 r. w Dżungarii. Przyjęto wówczas ..prawa mongolsko-ojrackie" — rodzaj specjalnego kodeksu złożonego ze 160 artykułów, które dotyczyły zarówno stosunków wewnętrznych, jak i celów politycznych. Kodeks precyzował normy prawne, odnoszące się do przywilejów feudalnych, obowiązków ludności poddanej i kar za różne przekroczenia, np. za samowolne opuszczenie wyznaczonych koczowisk, opóźnienia w uiszczaniu danin i pełnieniu innych świadczeń, kradzieże, nieposłuszeństwo itd. Karę śmierci przewidywano tylko za czyny, które w nowożytnej terminologii noszą nazwę zdrady stanu,

178

a więc np. za uchylanie się od udziału w wyprawie wojennej. Lamaizm uznano za religię oficjalną, przy czym zobowiązywano się do ostatecznego wykorzenienia szamanizmu. Różne restrykcje zapobiec miały w przyszłości walkom wewnętrznym: w wypadku zaatakowania jednego z księstw mongolskich przez drugie wszyscy pozostali władcy powinni byli natychmiast zjednoczyć swoje siły i wystąpić przeciw agresorowi. Kodeks jako całość trzeba ocenić wysoko, ale aż tak daleko sięgające intencje okazać się musiały dość iluzoryczne. Prawa mongolsko-ojrackie świadczą jednak o wysokim poziomie myśli polityczno-prawnej ówczesnych ludów mongolskich; umacniając istniejący ustrój feudalny, miały się przyczynić do konkretnego zacieśnienia więzów łączności między poszczególnymi chanatami i księstwami, tak ażeby można było stawić czoło wielkiemu niebezpieczeństwu, jeśli się pojawi. Już wtedy wiedziano dobrze, że nadciągnąć ono może tylko od strony Mandżurów.

CHAŁCHASI PRZED UJARZMIENIEM PRZEZ MANDŻURÓW

Inicjatorem antymandżurskiej polityki był chan dżungarski. Nie zmienił jej do końcu swego panowania, nie zmienili jej też jego następcy, ale żaden z nich nie osiągnął głównego celu: w dążeniu do zamierzonej jedności pojawiało się zbyt wiele wyłomów. Bodaj największym z nich była postawa książąt chałchaskich. Nie oznacza to zresztą, że Dżungarowie zupełnie nie ponosili winy. Po śmierci Batura-chungtajdżi nastąpił dziesięcioletni okres walk wewnętrznych, które toczono bardzo zaciekle nie bacząc na kodeks, i dopiero po tym długim okresie wyniszczającego chaosu zdołał stanąć na czele całego chanatu syn Batura, Gałdan (1671-1697). Całe jego panowanie też było wypełnione walkami; gdy umierał, Dżungaria pozostawała jeszcze niezawisła, ale chałchaska Mongolia znalazła się już pod władzą dynastii Cing.

Książęta chałchascy trzymali się stosunkowo nieźle, dopóki Mandżurowie nie opanowali północnych Chin. Co prawda, w latach trzydziestych ciż książęta trochę się zaczęli uginać pod naciskiem wydarzeń, wchodzili w kontakt z Mandżurami, wysyłali do Abachaja posłów z kosztownymi darami, przerwali na żądanie Mandżurów związki handlowe z Chinami. Potem przyszedł zjazd 1640 r., w którym jednak Chałchasi wzięli czynny udział, solidaryzując się z antymandżurskim nastawieniem pozostałych chanów, a po śmierci Abachaja próbowali popierać oddzielne, podejmowane czasem przez niektórych chanów wystąpienia zbrojne przeciw Mandżurom. Po zdobyciu przez nich Pekinu sytuacja książąt chałchaskich uległa od razu zmianie na gorsze, chociaż jeszcze co najmniej jedno dziesięciolecie upłynęło pod znakiem prób utrzymywania samodzielnych pozycji.

179

Zajęci dalszym podbojem Chin, Mandżurowie nie mieli ani czasu, ani możliwości podejmowania wypraw zbrojnych na Mongolię. Nie bez świadomego działania z ich strony doszły jednak do głosu czynniki osłabiające Mongołów — nieustanne konflikty z Ojratami. Rozstrzygnąć ich na swoją korzyść jednym uderzeniem nie mogła żadna ze stron, toteż obie zwracały się do Mandżurów z prośbą o pośrednictwo i poparcie. I tak powoli, jak gdyby niepostrzeżenie, dotychczasowa płaszczyzna równości zaczęła się przechylać w inną stronę — cesarz mandżurski (chiński) coraz bardziej konkretnie wchodził w rolę zwierzchnika chałchaskiej Mongolii.

Najpotężniejszymi feudałami Mongolii byli w XVII w. trzej chanowie: Tuszetu-chan, Seczen (Cecen)-chan i Dzasaktu-chan. Od nich też chanaty te, nazywane zwykle ajmakami, wzięły swoją nazwę; używano więc np. nazwy ajmak Tuszetu-chana itd. — nomenklatura tego rodzaju utrzyma się i później, przez cały okres panowania mandżurskiego, z dodatkowymi zresztą zmianami i przekształceniami; sami ci chanowie zejdą wtedy do roli zarządców mniejszych jednostek. Dla ścisłości trzeba dodać, że we wspomnianych chanatach były też posiadłości innych feudałów,

180

podporządkowanych jednak trzem najsilniejszym, którzy dali początek trzem wewnętrznomongolskim dynastiom; mówi się więc np. nie tylko o Tuszetu-chanie, lecz w ogóle o Tuszetu-chanach, rozumiejąc przez to oczywiście jego następców.

Oni właśnie, ci trzej chanowie, próbowali w latach trzydziestych nawiązać przyjazne stosunki z Abachajem i najpierw słali mu podarki, a po 1640 r. podejmowali próby zerwania zacieśniających się związków z. Mandżurami. Co prawda, były to początkowo raczej próby pośrednie. polegające na udzielaniu poparcia tym, którzy ośmielili się wystąpić zbrojnie przeciw Mandżurom. Potem Tuszetu-chan i Seczen-chun włączyli też swoje własne wojska do akcji, zakończonej jednak porażką. Trzeba było robić dobrą minę do złej gry, przepraszać i znowu zabiegać o życzliwość. Zmierzając do podporządkowania sobie księstw chałchaskich bez wyprawy zbrojnej, Mandżurowie chętnie godzili się na przywrócenie dobrych stosunków, jednak nie bez żądań trudnych do spełnienia i poniżających. Dotyczyły one przede wszystkim wydania do Pekinu zakładników; przez kilka lat chanowie mongolscy wzbraniali się spełnić to życzenie, w końcu Jednak ulegli. Był rok 1655. Nie jest to jeszcze data ujarzmienia Mongolii przez Mandżurów, od niej jednak liczą się konkretne początki procesu nieodwracalnie idącego w tym kierunku.

Mongolia miała już w tym czasie swojego własnego zwierzchnika religijnego. Lamaizm rozpowszechnił się szeroko, klasztorów i lamów było niemało i w takiej sytuacji musiano uznać, że organizacja kościoła wymaga doprowadzenia do końca także od strony najwyższej hierarchii. Poszukiwania kandydata musiały być oczywiście prowadzone na modłę tybetańską — wśród dzieci, a w ówczesnych warunkach oczywiście nie wśród dzieci z biednych rodzin aratów. Wybór padł więc na przedstawiciela najpotężniejszej rodziny, właśnie Tuszetu-chana. Kandydatem został jego drugi syn, urodzony w 1635 r. Dzanabadzar. Mianowano go w wieku lat sześciu zwierzchnikiem klasztoru, a po upływie pewnego czasu wysłano na naukę do Lhasy. Powrócił do Mongolii w 1651 r., obdarzony najwyższymi tytułami lamaickimi, uznany za „chubiłgana" — wcielenie jednego z wielkich świętych tybetańskich, który umarł właśnie w 1635 r. Dzanabadzar sprawować miał odtąd władzę duchowną pod imieniem Dżebdzun-Damba-chutuchta lub Undur-gegen. Całkiem oficjalnie otrzyma pełnię tej władzy z woli cesarza mandżurskiego dopiero w 1691 r. Żył do 1724 r., na sprawy religijne i polityczne wywierał wpływ poważny, zawsze był zwolennikiem Mandżurów.

Sytuacja polityczna Mongolii pogorszyła się bardzo znacznie w latach sześćdziesiątych, gdy po śmierci Dzasaktu-chana (1661) wybuchła zażarta walka o jego dziedzictwo.

181

Prowadzono ją przy użyciu wszelkich możliwych środków, znowu zabijano się i wyniszczano, znowu niektórzy feudałowie przechodzili wraz ze swoimi aratami na koczowiska w granicach innych chanatów. Wszystko to doprowadzić miało do następstw bardzo ujemnych i odczuwalnych przez całe wieki. W 1664 r. władze mandżurskie w Pekinie uznały pustynię Gobi za nienaruszalną granicę między północnym i południowym regionem Mongolii, tj. między Mongolią chałchaską i tą, która już znacznie wcześniej (1636) przyjęła mandżurskie poddaństwo. Połączenie obu tych wielkich gałęzi narodu mongolskiego nie miało już nigdy nastąpić, wyjąwszy oczywiście okres mandżurski, gdy obie części pozostawały pod jedną władzą; wtedy jednak też Gobi była granicą.

OPANOWANIE MONGOLII PRZEZ MANDZUROW

Tarcia wewnętrzne w Mongolii nie ustawały mimo przejściowego załagodzenia sytuacji i uregulowania stosunków w ajmaku Dzasaktu-chana. Wszystko działo się już na rozkaz Pekinu, gdzie zasiadał wtedy na tronie drugi z kolei cesarz z nowej dynastii Cing, wnuk Abachaja i syn Fulina, Kang-Si (1662-1722). Ten nie pozbawiony talentów władca panował, jak widać, długo i właśnie w tym okresie Chiny stały się areną istotnych procesów konsolidacyjnych. Na zewnątrz kontynuowano z powodzeniem politykę zaborów.

Problem Mongolii chałchaskiej wybijał się w niej na jedno z pierwszych miejsc, przy czym o wiele silniejsze niż przedtem były wtedy szansę opanowania północnomongolskich obszarów bez wojny. Mongolię toczyła niezgoda wewnętrzna, zwłaszcza zaś niegasnący konflikt między ajmakami Dzasaktu-chana i Tuszetu-chana. Dalej, mogli Man-dżurowie liczyć na Undur-gegena. Sytuacja dojrzewała dla nich coraz dogodniej, musieli tylko bardzo pilnie zważać na to, żeby Chałchasi nie połączyli się z Ojratami — ewentualny sojusz Mongolii Zewnętrznej i Chanatu Dżungarskiego mógł stać się przeszkodą nie do pokonania. Dlatego rząd pekiński znów zaczął kłaść specjalny nacisk na stosowanie polityki rządzenia i dzielenia. W jakimś bardziej konkretnym schemacie wyglądało to tak:

Dwa najsilniejsze chanaty mongolskie, ajmak Tuszetu-chana i Dzasaktu-chana. pozostawały w takim stosunku do siebie, że można bez przesady mówić o zapiekłej nienawiści. Przyczyną było m.in. to, że w najtrudniejszych dla Dzasaktu-chana latach wielu jego poddanych przeszło na terytorium Tuszetu-chana, a potem nie chciano ich zwrócić. W tej beznadziejnej sytuacji władca ajmaku Dzasaktu-chana zwracał się do Pekinu, ale Kang-Si nie chciał się za nim ująć. Większe znaczenie miał dla cesarza ajmak Tuszetu-chana. potężniejszy i graniczący bezpośrednio z Rosją, a wtedy właśnie zaczynał się konflikt chińsko-rosyjski.

182

Ostatecznie postanowiono zdać się na rozstrzygnięcie dalajlamy; gdy jednak w 1682 r. przybył z Tybetu jego przedstawiciel i zwołał specjalny zjazd w celu pogodzenia przeciwników, nikt nie zjawił się na nim z ajmaku Tuszetu-chana. Stawało się jasne, że ten właśnie książę cieszy się poparciem cesarza. W tej sytuacji władca ajmaku Dzasaktu-chana mógł już liczyć tylko na Dżungarię, zwłaszcza że łączyły go związki pokrewieństwa ze wspomnianym już władcą tego chanatu, Gałdanem.

W 1688 r. Galdan uderzył na Mongolię Zewnętrzną i przeszedł przez nią zwycięsko, zmuszając wielu książąt do ucieczki. Uciekali oczywiście do Chin. szukając poparcia u Mandżurów; znaleźli się też na dworze pekińskim Tuszetu-chan i Undur-gegen. Niezbędne jest chyba przy tym znowu wyjaśnienie, że np. Tuszetu-chan (także Dzasaktu-chan) to już nie imię założyciela dynastii, który dawno umarł, lecz po prostu tytuł władcy odnośnego ajmaku. Gromiąc Chałchasów, Gałdan nie chciał wcale konfliktu z Chinami — zależało mu bardzo na stosunkach handlowych. Rząd pekiński żywił jednak zamiary o wiele dalej idące; chodziło mu też o zaanektowanie Dżungari i dlatego pokojowych propozycji Gałdana nie przyjęto, usypiając jego czujność różnymi ogólnikowymi wypowiedziami. W 1690 r. rozpoczęła się wojna wojska mandżurskie zadały Gałdanowi ciężką kieskę. Jej bezpośrednim rezultatem miała być utrata niepodległości przez Mongolię Zewnętrzną.

Załatwiono to i zalegalizowano oficjalnym aktem już w 1691 r. na zjeździe wszystkich książąt chałchaskich i południowomongolskich. Byli wśród nich chętni i niechętni, do pierwszych zaliczyć można oczywiście Undur-gegena i Tuszetu-chana; przybył też sam cesarz Kang-Si. Undur-gegen odgrywał rolę wielkiego mistrza ceremonii i przedstawiał chanów chałchaskich cesarzowi, ten zaś kolejno zatwierdzał ich prawa do ziem, które znajdowały się w ich posiadaniu. To samo miało się powtarzać w każdym wypadku dziedziczenia posiadłości przez któregoś z synów po ojcu. Wszyscy zatem chanowie (tytuł ten Mandżurowie utrzymali, inne uległy różnym zmianom) stali się lennikami cesarza, a jednocześnie Undur-gegen otrzymał oficjalnie rangę najwyższego zwierzchnika kościoła lamaickiego w Mongolii. Wspomniano już, że w buddyzmie mongolskim utrwalił się kierunek reprezentowany przez sektę „żółtych czapek"; dlatego też na Zachodzie często nazywano przywódcę religijnego Mongolii „Żółtym Buddą".

Jeszcze raz warto powtórzyć, że nie wszyscy uczestnicy zjazdu z 1691 r. przyjmowali poddaństwo mandżurskie z entuzjazmem, ale ewentualne próby oporu byłyby równoznaczne z natychmiastową klęską. Nie oznacza to, że w ciągu 220 lat obcego panowania

183

wszystkich bez wyjątku Mongołów cechowała pokorna rezygnacja, stosunki wewnętrzne bardzo się zresztą komplikowały na skutek konfliktów społecznych. W ostatnim dziesięcioleciu XVII w. mnożyły się wypadki zbiegostwa aratów do Rosji, tzn. do rosyjskich posiadłości w Azji; oba stulecia następne też będą okresem walk i cierpień.

TRUDNOŚCI Z DŻUNGARIĄ. GAŁDAN

Po 1691 r. pozostawała jeszcze Dżungaria — pokonany przez Mandżurów Gałdan czynił nadludzkie wysiłki, ażeby restytuować poprzednią siłę swojego państwa i utrzymać jego samodzielność. Energii i przedsiębiorczości nie można mu odmówić, całokształt podejmowanych przez niego inicjatyw nie świadczy jednak o jakiejś szczególnej konsekwencji. Miotał się we wszystkie strony, chciał za wszelką cenę zawrzeć sojusz z Rosją, by wspólnie walczyć przeciw Mandżurom, do takiej samej akcji nakłaniał chanów południowomongolskich, a jednocześnie słał do Pekinu swoich przedstawicieli z propozycjami ustalenia pokojowych stosunków. Pekin był jednak głuchy na wszystkie prośby i propozycje, feudałowie z Mongolii Wewnętrznej też nie kwapili się do ofiar. Rosja po prostu nie mogła wystąpić — dopiero niedawno, w 1689 r., na podstawie traktatu podpisanego w Nerczyńsku Rosjanie pod naciskiem trudnej sytuacji musieli się zgodzić na odstąpienie Chinom rozległych, choć słabo zaludnionych posiadłości na północ od Amuru, tzw. województwa ałbazińskiego (wojewoda rosyjski rezydował w Ałbazinie nad środkowym Amurem), później nazywanego Krajem Nadamurskim. Jasne jest, że przejście do stanu wojennego już po kilku latach nie świadczyłoby o rozsądku politycznym, czego Gałdan chyba nie rozumiał. Mimo wszystkich trudności i nie bardzo pewnych perspektyw zbierał jednak siły.

Nic innego nie robiły i Chiny, toteż gdy doszło wreszcie do decydującego starcia (lipiec 1696 r.) pod Urgą (dzisiejsza stolica Mongolii — Ułan Bator), Gałdan poniósł klęskę, musiał się wycofać na zachód, jeszcze nawet w tej beznadziejnej sytuacji próbując przez kilka miesięcy mobilizować nowe siły. Wszystko okazało się daremne; w 1697 r. Gałdan popełnił samobójstwo zażywając truciznę. Skończyła się działalność ostatniego przedstawiciela wielkiej myśli zjednoczeniowej — Gałdan bowiem marzył o złączeniu pod jedną władzą całej Mongolii zachodniej, wschodniej i południowej.

Śmierć Gałdana oznaczała ostateczne umocnienie się Mandżurów w chałchaskiej Mongolii, ale Dżungaria pod ich panowanie jeszcze nie przeszła, z wyjątkiem niewielkiej, położonej najdalej na wschód części Turkiestanu, Hami. Wojny Mandżurów z Dżungarami długo jeszcze toczyć się będą w następnych dziesięcioleciach.

184

XIII. POD PANOWANIEM MANDŻURÓW

ORGANIZACJA WEWNĘTRZNA OPANOWANEGO KRAJU

Po włączeniu do rządzonego przez dynastię mandżurską cesarstwa chińskiego zaczął się dla mieszkańców Mongolii długi, bardzo trudny i surowy okres poddaństwa. Stwierdzenie takie jest tylko o tyle nieścisłe, że nie dotyczy wszystkich mieszkańców, całej ludności, od dawna już rozwarstwionej społecznie i majątkowo zgodnie z zasadami ustroju feudalnego, a także pod względem hierarchii religijnej — zgodnie z systemem lamaizmu. Ciężary spadały prawie wyłącznie na barki prostej ludności, aratów, życie ich stawało się już w ogóle niemożliwe do zniesienia, oni wegetowali w cierpieniu, poddawani represjom za rzeczywiste i urojone przewinienia. Wprawdzie sytuacja feudałów mongolskich też uległa zmianom, których nie można nazwać korzystnymi, ale każde porównanie byłoby tu przesadą.

Cesarstwo utrzymało mongolskie posiadłości i tytuły feudalne, troszcząc się przede wszystkim o to, ażeby struktura systemu uniemożliwiała jakiekolwiek zabiegi zjednoczeniowe. Mongolia musiała pozostać rozdrobniona, jeśli od tej strony miało już Chinom nigdy nie zagrażać niebezpieczeństwo, i dlatego zdobywcy musieli pewne zmiany uznać za konieczne. Stary system zawsze umożliwiał któremuś z książąt wyniesienie się ponad innych, skupienie większych sił, podjęcie inicjatywy integracyjnej i prób jej realizacji; trzeba było wobec tego wprowadzić w życie odpowiednie środki zapobiegawcze.

Całe terytorium Mongolii Zewnętrznej uznane zostało za osobistą własność cesarza i w związku z tym zmiany dotyczące władania ziemią nabierały oficjalnie mocy prawnej; formułowano je oczywiście w odpowiednich aktach. Imperator nadawał teraz feudałom mongolskim tytuły, już tylko z łaski imperatora władali odtąd posiadłościami, mogli je także każdej chwili utracić, podobnie jak stanowiska. Trzem najpotężniejszym chanom odjęto władzę w ajmakach, a liczbę ich zwiększono z trzech do czterech. Wyżej wspomniano, że utrzymały się poprzednie nazwy trzech ajmaków: Tuszetu-chana, Seczen-chana

185

i Dzasaktu-chana. Czwarty ajmak, utworzony po wyłączeniu niektórych posiadłości Tuszetu-chana, otrzymał analogicznie nazwę Sajn-nojon-chana, od imienia i tytułu jednego z feudałów. Wszystkie te nazwy utrzymywały się do XX w. Poprzedni, dość daleki od jednolitości podział administracyjny zastąpiono zunifikowanym podziałem na tzw. choszuny, wprowadzone częściowo jeszcze w XVI w., jako jednostki wojskowo-administracyjne pod władzą dziedzicznych książąt, dzasaków. Do połowy XVII w. niewiele było choszunów, tylko osiem, potem liczba ich zaczęła rosnąć, a po objęciu władzy przez Mandżurów proces ten uległ celowemu przyśpieszeniu; z końcem pierwszego ćwierćwiecza XVIII w. liczba ich przewyższała 70. Dzasakowie, już zatwierdzeni przez Pekin, nadal stali na czele choszunów, przy tym z szerokimi kompetencjami, obejmującymi zarówno administrację, jak też sprawy wojskowe i sądownictwo. Z ramienia rządu cesarskiego najwyższym zwierzchnikiem Mongolii był namiestnik, który nosił dźwięczny tytuł dżandżin (z chin. cziang-czun, w tekstach polskich często dziań-dziuń) i rezydował w Uliasutaju, w zachodniej Mongolii.

Obowiązki administracyjne były w tej epoce raczej nie bardzo pracochłonne i skomplikowane, a przy wymierzaniu sprawiedliwości również nie certowano się zbytnio. Sprawy wojskowe miały najwyższą rangę, im też głównie musieli dzasakowie poświęcać swoją uwagę. Każdy dzasak stał na czele wojsk swojego choszunu, porównywanych w literaturze (pod względem liczebności) z dywizją. Choszun dzielił się na somony, kilkanaście choszunów łącznie stanowiło ajmak, przy czym w tej strukturze nazwa ma znaczenie wojskowe. Ogarniając teraz cały system jednym rzutem oka, łatwo dojrzeć można ścisłe sprzężenie kategorii administracyjnych i wojskowych. Ajmak, choszun i somon to nazwy odnoszące się do jednych i do drugich, do okręgów administracyjnych i formacji wojskowych (w przybliżeniu: korpus, dywizja, pułk). Szczeble tej hierarchii schodziły również niżej — somony dzieliły się na bagi i arbany. Pod względem wojskowym bag odpowiadał w przybliżeniu oddziałowi stuosobowemu, arban — dziesięcioosobowemu. Powoływanie naczelników somonów, bagów i arbanów należało do kompetencji dzasaka. Stare nazwy jednostek terytorialno-wojskowych (ułusy, lumeny) uległy likwidacji, ajmaki i somony utrzymały się do dnia dzisiejszego.

Dzasakowie rekrutowali się spośród feudałów mongolskich, z Mongołów również składało się całe wojsko. Głównym uzbrojeniem żołnierzy były dzidy i łuki, broni palnej im nie dawano. Mogli zatem Mandżurowie dysponować dużym i dobrze zorganizowanym wojskiem, i to bez obaw o ewentualną rebelię, jako że mieli przewagę w broni palnej. Obowiązkiem pełnienia służby wojskowej objęci

186

byli w Mongolii wszyscy mężczyźni, z wyjątkiem zupełnie niezdolnych do posługiwania się bronią. Mandżurowie ściągali też z Mongolii daniny. W zasadzie był to obowiązek feudałów, chanów i dzasaków, w praktyce wyciskano oczywiście wszystko z ludności chłopskiej.

STRUKTURA SPOŁECZNA

Struktura ludności poddanej znacznie się skomplikowała za czasów mandżurskich. Doszło mianowicie do wydzielenia trzech grup: pierwszą z nich stanowili poddani dzasaków (także chanów, którym pozostawiono tytuły, ale pod względem kompetencji zrównano z dzasakami), drugą - poddani wszystkich innych feudałów, trzecią – araci przypisani do klasztorów, tzn. do posiadłości duchownych. Pierwszych nazywano ałbatami (l. poj. albatu), drugich chamdżiłgami (l. poj. chamdżilga), trzecich szabinarami (1. poj. szabi). Tę trzecią kategorie utworzono wtedy, gdy małoletni syn Tuszetu - chana, ogłoszony przeorem jednego z klasztorów, zaczynał swoją wielką karierę duchowną. Liczba szabinarów rosła szybko, administracyjnie należeli oni nie do klasztorów, lecz do niższych jednostek administracyjnych w różnych ajmakach, co oczywiście jeszcze bardziej komplikowało cały system. Największe były obciążenia ałbatów, obejmowały bowiem nie tylko świadczenia podatkowe i pracę w posiadłościach dzasaków, lecz również zapewnienie środków utrzymania i transportu oficjalnym urzędnikom. O służbie wojskowej można już nie wspominać — wiadomo, że wchodziła w grę cała ludność męska. Wśród przedstawicieli warstwy feudalnej też wytworzyły się różne kategorie, m.in. w związku z nowymi tytułami. Mandżurowie wprowadzili sześć stopni tytułów książęcych i nadali im odrębne nazwy. Pierwsze dwa tytuły zawierały znaną już nazwę wang (czin-wang i dziun-wang), potem szły tytuły bejle i bejse oraz jeszcze dwa inne. Pomniejsi feudałowie — żeby tak rzec, szlachta mongolska — otrzymali tytuły tajdżi, też kilkustopniowe. Dzasakiem można było zostać tylko będąc tajdżim pierwszego stopnia. Książęta otrzymywali ze skarbu państwa pensje w srebrze i w tkaninach, mieli swoich cham-dżiłgów, którzy ich obsługiwali i na nich pracowali, mogli zawierać małżeństwa z księżniczkami mandżursko-chińskimi, często otrzymywali cenne podarki od cesarza - nie było im źle. Aratów przypisywano zresztą też do przedstawicieli warstwy „szlacheckiej", do tajdżich, chociaż w niewielkiej liczbie; najniższy tajdżi (czwartego stopnia) dostawał tylko cztery rodziny arackie. Poselekcjonowano więc, niemal poszatkowano całe społeczeństwo w sposób bardzo dokładny, z jak największą precyzją utrwalający poddaństwo dziesiątków tysięcy ludzi.

187

KONIEC CHANATU DŻUNGARSKIEGO

Reżim był surowy, co więcej — okrutny, zwłaszcza gdy tłumiono próby oporu. Nie mogło zaś ich nie być, nawet tylko generalny obraz ówczesnej rzeczywistości wystarcza, ażeby zrozumieć nieuchronność antymandżurskich wystąpień. Po utracie niezależności przez Chałche Mongolia nie przestawała być niespokojna, na wschodzie i na zachodzie — w Chanacie Dżungarskim. Dżungaria była samodzielna i tam nie mogło być w sensie ścisłym ruchów antymandżurskich; takim jednak nastawieniem odznaczała się polityka chanów, następców Gałdana. Już tylko dwaj spośród nich utrzymywali silną i jednolitą władzę centralną: Cewang Rabdan (1697-1727) i Gałdan Cereng (1727-1745).

Cewang Rabdan, bratanek swego poprzednika Gałdana, sprawował rządy wewnętrzne kraju tak samo konstruktywnie i roztropnie, jak jego stryj. Szczególnie godna podkreślenia jest specjalna troska o rozwój słabo dotychczas się przedstawiających dziedzin życia — rolnictwa, rzemiosła i różnych rodzajów szerzej zakrojonej wytwórczości, m.in. sukiennictwa i wyrobów metalowych, także handlu. Aktywny również w polityce zewnętrznej, zamierzał Dżungarię jak najbardziej wzmocnić i rozszerzyć jej granice. W różnych latach prowadził nie bez sukcesów walki z ordami kirgiskimi (kazachskimi), a w 1716 r. zachciało mu się nawet Tybetu i rzeczywiście, na krótko go opanował, złupiwszy przy tym Lhasę (1717). Wyprawa na Tybet była właściwie rękawicą rzuconą Pekinowi i dynastii Cing, ponieważ Chiny na początku XVIII w. podjęły kilka inicjatyw, mających im zapewnić panowanie nad Tybetem; pomagał im w tej akcji jeden z lokalnych władców na pograniczu Tybetu, książę Kuku-noru (Lhabsang), który padł w wojnie z Dżungarami.

Walkę z cesarstwem zaczął Cewang Rabdan jeszcze przed uderzeniem na Tybet. Potem musiał prowadzić ją dalej i dopiero w 1721 r. nastąpił okres względnego spokoju. W 1729 r., a więc już za Gałdana Cerenga, Dżungarowie uderzyli na Chałche i po pewnym czasie zdołali opanować jej północną część. Ostatecznie musieli jednak pod naciskiem wojsk mandżurskich ustąpić. Długotrwałe walki nie złamały jednak Chanatu Dżungarskiego, choć po śmierci chana sytuacja zmieniła się gwałtownie wobec zaciekłych walk wewnętrznych o władzę. W ogólnym zamęcie na pierwszy plan wybił się przedstawiciel rodu mającego posiadłości na granicy Dżungarii z koczowiskami kirgiskimi, w Tarbagataju — Amursana. Pomógł on w 1754 r. wydatnie jednemu z pretendentów do uzyskania władzy w chanacie, a później poróżnił się z nim i pojechał do Pekinu, ażeby tam starać się o pomoc. Cingowie tylko na to czekali, cesarz Cień Lung (Kien Lung) dał mu do dyspozycji silną armię

188

i już w 1755 r. było zasadniczo po wszystkim — Dżungaria jako odrębny chanat przestała istnieć.

Stulecie samodzielności musiało jednak pozostawić ślady, zwłaszcza że w całym tym okresie właśnie Chanat Dżungarski stanowił główną oporę szczepów mongolskich przeciw Mandżurom. Nie chciano dlatego znosić ich panowania i wkrótce przybrał na sile szeroki ruch ludowy, przeradzając się w powstanie przeciw okupantom. Amursana, który jeździł ze skargą do Pekinu myśląc, że sam zostanie chanem, zawiódł hic w swych nadziejach i wtedy, przerzuciwszy się na drugą stronę, stanął na czele ruchu. Uwieńczyły go nawet konkretne sukcesy, ale na bardzo krótko. Nowa armia mandżurska opanowała sytuację, 1757 rok jest datą całkowitego końca egzystencji chanatu. Już wcześniej Amursana musiał uciekać do Rosji, gdzie zmogła go ospa.

Nie udało się więc pokonać Mandżurów, mimo że w tym samym czasie, gdy w Dżungarii walczyli z nimi powstańcy, taki sam ruch rozwinął się w Mongolii Zewnętrznej pod przewodnictwem jednego z książąt, Cengumdżaba, który najpierw brał czynny udział w operacjach armii mandżurskiej, a potem wycofał się ze swoim oddziałem do Mongolii i zaczął organizować powstanie. Schwytano go jednak i w połowie 1757 r. stracono wraz z synami. Chałcha walczyła mimo to jeszcze rok, włączyli się też do walki niektórzy inni feudałowie — lecz wszystko było daremne.

Po zwycięstwie Mandżurowie zastosowali bardzo swoistą taktykę, w której groza represji splotła się z potokiem łask; oczywiście, każdy z tych strumieni płynął w przeciwną stronę. Obdarowano więc np. ponad wszelką miarę drugiego z kolei bogdo-gegena, mimo że w ostatniej fazie ruchu popierał siły antymandżurskie, do czego miał zresztą powód natury osobistej: stracono jego brata za kontakty z Amursana. Awanse i inne łaski spłynęły oczywiście też na tych Chałchasów, którzy podczas powstania działali wspólnie z Mandżurami. Straszny los spotkał natomiast Ojratów, których niemal wycięto w pień lub wzięto do niewoli i tylko niektóre grupy ludności zdołały się ocalić, uciekając do Rosji. Niektóre plemiona ojrackie (Derbeci, Chojtowie, Choszuci) powędrowały daleko na zachód, docierając w 1761 r. do stepów nad dolną Wołgą i łącząc się z Kałmukami. Już jednak w dziesięć lat potem znaczna część tych nadwołżańskich Ojratów powróciła pod panowanie Mandżurów — wynikło to z różnych ograniczeń, jakie zaczęto wtedy stosować w Rosji.

REŻIM MANDŻURSKI PO LIKWIDACJI CHANATU DŻUNGARSKIEGO

Mandżurowie poczynili pewne kroki zapobiegawcze na przyszłość poprzez wprowadzenie różnych zmian administracyjno-wojskowych.

189

Utworzono oddzielny okręg z ośrodkiem w Kobdo, gdzie odtąd będzie miał siedzibę specjalny pełnomocnik rządu, bezpośrednio podporządkowany tylko namiestnikowi w Uliasutaju. Wzdłuż granicy Chałchy i Rosji powstała strefa ochronna o szerokości około 80 km, z gęsto rozmieszczonymi garnizonami strażniczymi; służbę tę pełniło kilka tysięcy mongolskich aratów — wszyscy oni musieli opuścić swoje macierzyste koczowiska i przenieść się do przygranicznych rejonów. Widać z tego, że rządowi pekińskiemu jak najbardziej zależało na odseparowaniu Mongołów od Rosji; już znacznie wcześniej, około 1720 r., wydano kilka dekretów, które ograniczały feudałów chałchaskich w ich poprzednich prawach. Zabroniono im między innymi utrzymywania bezpośrednich kontaktów z władzami rosyjskimi, takimi samymi też restrykcjami utrudniono rosyjsko-mongolską wymianę handlową.

Pewnych ograniczeń doznał nawet kościół lamaicki, tzn. może nie tyle kościół, ile część jego bardzo licznych służebników — lamów. Od końca XVIII w. mogli korzystać z przywilejów tylko lamowie stale mieszkający w klasztorach, przy czym łączna ich liczba nie mogła przekroczyć jednej trzeciej wszystkich lamów. Lamowie prowadzący życie koczownicze nie przestawali być osobami duchownymi, mimo to zmuszano ich od tego czasu do pełnienia niektórych powinności. Poza tym organizacja i hierarchia lamaizmu nie ulegały zmianom. Po śmierci pierwszego bogdo-gegena drugi też został wybrany spośród Chałchasów; był nim syn jednego z największych dostojników mongolskich. Najwyższą władzę duchowną sprawował od 1724 do 1757 r., umarł więc zaraz po wspomnianym wyżej obdarowaniu go przez Mandżurów, być może nawet otruty. Był synem Mongoła i Mon-gołki, a do takich chutuchtów Pekin nie miał zaufania i dlatego wywarto na tybetańskiego dalajlamę nacisk w tym kierunku, ażeby w przyszłości wszyscy reinkarnaci mający zasiąść na tronie „Żółtego Buddy" pochodzili wyłącznie z Tybetu. Tak się też stało; wszyscy następni bogdo-gegeni (było ich jeszcze sześciu — do 1924 r.) byli już Tybetańczykami.

Unicestwienie Chanatu Dżungarskiego przysporzyło Mandżurom korzyści terytorialnych i utrwaliło rezultaty dotychczasowej polityki. W skład Chin weszła nie tylko Dżungaria, lecz w ogóle cały dzisiejszy Sinciang, łącznie z Kaszgarią na południe od Tien-szanu. Tybet należał politycznie do Chin od wyparcia stamtąd wojsk Cewanga Rabdana (por. wyżej). W 1771 r. stała się nawet rzecz dziwna: wróciła znad Wołgi znaczna cześć Ojratów (Kałmuków), zarówno tych, którzy wywędrowali tam jeszcze w pierwszej ćwierci XVII w., jak też tych, którzy uszli przed masakrą po stłumieniu powstania Amursany.

190

Bardzo upraszczając problem można by powiedzieć, że po zlikwidowaniu Chanatu Dżungarskiego zapanował w całej Mongolii, zachodniej i wschodniej — względny spokój, i to na 150 prawie lat. Byłaby to oczywiście wielka przesada, bo nigdy nie godzono się trwale z panowaniem mandżurskim i nigdy nie ustawał ciężki ucisk mas arackich, w każdym jednak razie wojen w tych stronach nie prowadzono, a do powstań i buntów zrywano się już rzadko. Surowy i baczny na wszystko reżim nie był tak łatwy do zaatakowania z widokami na sukces, chociaż i na to się porywano. Trzeba było czekać na osłabienie tego reżimu, na ukształtowanie się maksymalnie sprzyjających warunków, niestety — zbyt długo. W tym okresie, obejmującym też cały wiek XIX, występować oczywiście musiały procesy niekorzystne dla narodu mongolskiego; w znacznym stopniu uległa wpływom chińskim przede wszystkim Mongolia Wewnętrzna. Nie podda się im natomiast prawie zupełnie Mongolia Zewnętrzna, na co częściowo zresztą wpłynęła osobliwa i ostrożna polityka rządu mandżurskiego, który wcale nie miał ślepego zaufania do Chińczyków i wolał nie ułatwiać im jakichś szczególnie bliskich kontaktów z Mongołami. Dlatego m.in. nie wolno było Chińczykom osiedlać się na terytoriach chałchaskich. Restrykcje takie nie mogły jednak trwać także wiecznie z tej prostej przyczyny, że zaczęły się z biegiem czasu — na to już nie można było znaleźć żadnego remedium — zacierać różnice między Mandżurami a Chińczykami. Zbyt mało było tych pierwszych, zbyt wielu drugich, nie ma zaś potrzeby wspominać o sile i możliwościach oddziaływania kulturalnego.

191

Traktując nawet o całym wieku XVIII można jeszcze mówić o Mandżurach, myśląc o całych Chinach; w odniesieniu do wieku następnego nie miałoby to żadnego sensu. Tylko dynastię nazywa się wtedy mandżurską.

W takim układzie stosunków zakazy osiedlania się w Mongolii właściwie przestawały mieć znaczenie i dlatego m.in. będzie ulegała sinizacji Mongolia Wewnętrzna, a powoli napłyną też Chińczycy na tereny chałchaskie i mandżurskie. Do Chałchy przenikać będą głównie kupcy, a od przełomu XIX i XX w. także inni osiedleńcy oraz -rzecz jasna - wojskowi.

MONGOLIA W XIX WIEKU

W tym właśnie okresie, głównie w XIX w., obraz wygląda tak, jak gdyby bezbronna Mongolia zupełnie pogodziła się z losem. Poszczególni autorzy jeszcze raz trzeba to przypomnieć — kładą ten pozorny czy częściowo rzeczywisty marazm na karb otępiających wpływów lamaizmu, religii pasywnej, oderwanej od życia i odrywającej od życia. Odurzeni lamaizmem Mongołowie, przez całe wieki tak mętni, bitni i aktywni, przekształcić się mieli w istoty łagodne, potulne, zupełnie nieskore do posługiwania się bronią. Charakterystyka to przesadna, jednak nie bez elementów, które przecież warto utrzymać. Rzeczywiście, lamaizm to nie islam, nie był nigdy wojującym systemem religijnym, wybrany kiedyś przez feudałów, spełniał swoje funkcje i usypiał zamiast budzić. Nie tylko jednak. W znacznej mierze przytłaczał leż masy aratów ciężki, podwójny ucisk: eksploatowali ich sami mongolscy feudałowie, stawiał żądania i nakładał obowiązki rząd pekiński, rząd zwycięzców, bezwzględnych, długo jeszcze bardzo silnych, pilnie śledzących, czy ktoś nie wyłamuje się spod jarzma, dysponujących aparatem represyjnym i zawsze ochoczych do jego używania. Przy takim reżimie niełatwo było o postęp w życiu kulturalnym, w regulowaniu stosunków społecznych, niemal wykluczone stawały się jakieś osiągnięcia w gospodarce. Co więcej, ulegała ona coraz dalej idącemu rozkładowi.

Jeśli takie sytuacje utrzymują się przez długie dziesięciolecia, niełatwo o mobilizację mas ani o czynną postawę tych, którzy by mogli zostać przywódcami. Jednocześnie musiały jednak narastać przynajmniej głuche formy protestu i coraz głębiej sięgająca niechęć do znoszenia tego stanu rzeczy. Pogarszały go jeszcze spekulacyjne operacje przenikającego do Mongolii obcego kapitału handlowego, głównie chińskiego, chociaż oprócz kupców chińskich zaczęli się też pojawiać rosyjscy. Nawet jednak w tych beznadziejnych warunkach zrywano się czasem do walki. Wystąpienia w ograniczonych terytorialnie,

193

lokalnych ramach zdarzały się aż nadto często, rzadziej natomiast dochodziło — zwłaszcza w pierwszych dziesięcioleciach niewoli — do ruchów na szerszą skalę, w których występowano z bronią w ręku przeciw własnym feudałom i obcym ciemięzcom. Uintensywniają się te wystąpienia począwszy od połowy trzydziestych lat XIX w., a później też nie słabną, zwłaszcza że sprzyjała im ogólna sytuacja. Rząd mandżurski w Pekinie wkraczał w orbitę coraz większych kłopotów i trudności, coraz częściej miał do zwalczania ruchy ludowe, niosące o wiele większe niebezpieczeństwo niż wystąpienia w Mongolii, ograniczone do poszczególnych choszunów lub mniejszych jeszcze rejonów. Piętnaście lat trwał łącznie bunt tajpingów, wielkie antymandżurskie powstanie ludowe w Chinach, które przejściowo doprowadziło nawet do oderwania znacznej części kraju i utworzenia oddzielnego państwa, pod nazwą, której poza Chinami nigdzie nie potrafiono by wynaleźć: Niebiańskie Królestwo Najwyższego Spokoju. Dopiero w 1864 r. rząd mandżurski korzystając z pomocy państw zachodnich opanował sytuację i Pekin znowu stał się stolicą całych Chin.

Powstanie tajpingów było niewątpliwie bodźcem dla ruchów arackich w Mongolii, zawsze tłumionych, ale stale odżywających na nowo i przejawiających się w różnych formach. Była to druga połowa XIX w., eksploatowali wtedy Mongolię już nie tylko feudałowie i przedstawiciele administracji, lecz także coraz liczniejsi spekulanci handlowi z zewnątrz, z Chin i z Rosji. Rosło nieustannie zadłużenie rodzin arackich, większych rejonów i nawet całych choszunów, toteż z tymi przejawami musiano walczyć. Nie pozostawała w spokoju także Mongolia Wewnętrzna — co najmniej od połowy stulecia, najintensywniej jednak dochodziły do głosu ruchy na północ od Gobi, mniej i bardziej masowe. Pojawiały się też niekiedy na widowni niezwykle przedsiębiorcze jednostki — jednej z nich warto się w każdym razie przyjrzeć.

Człowiek ten zaczął działalność za pomocą bardzo oryginalnej metody, opartej na powszechnej wierze w reinkarnację. Ogłosił się mianowicie chubiłganem (wcieleniem) Amursany, który przed stu kilkudziesięciu laty wystąpił tak niespodziewanie i gwałtownie przeciw Mandżurom, mimo że najpierw był ich sprzymierzeńcem. Wspomnienia o nim ciągle były żywe, jeszcze w końcu XIX w. myślano o nim jako o jednym z największych bohaterów przeszłości i najbardziej czci godnych przywódców walki wyzwoleńczej. Wszystko aż dziwne, jeśli zważyć, że Amursana działał początkowo wspólnie z Mandżurami i miał też własne, naprawdę niepohamowane ambicje. Dziwne, ale prawdziwe — do pamięci ludu przeszedł w glorii i jeszcze po tylu latach warto było do niego nawiązać.

194

WYSTĄPIENIA ANTYMANDŻURSKIE

Tak uczynił, „wcielając się" w osobowość Amursany, około 1890 r. Dambi-Dżamcan, bardziej znany jako Dża-Lama, szybko zdobywając dużą popularność. Hasła głoszone przez niego szły daleko, nawoływał tak samo jak kiedyś Amursana do zrzucenia obcej władzy, a także — za Amursany nie było to jeszcze aktualne — do wydarcia się ze szponów lichwiarzy i spekulantów. Ruch wszczęty przez niego w latach dziewięćdziesiątych też nie dał bezpośrednich efektów — w sensie oczywiście korzystnych dla ludu, bo efektów w postaci represji nie brakowało. Nawet niektórzy przedstawiciele arystokracji mongolskiej i najwyższego duchowieństwa uznali, że sytuacja jest nie do zniesienia, i w 1899 r. wystąpili do cesarza z petycją, która była jednocześnie oskarżeniem namiestnika Uliasutaju i nawet kończyła się groźbą sięgnięcia do broni. Bodaj po raz pierwszy pozwolono sobie na to i jasne być musi, że petycja przyprawiła Pekin o wściekłość, jej zaś następstwem były wspomniane represje. Wzięte jednak łącznie. wydarzenia te stanowią bezsporny dowód, że czara cierpień zaczęła się przepełniać. Świadczyło też o tym wiele innych przejawów; zbiegostwo aratów, protesty przeciw niektórym dzasakom, napady na .niektóre chińskie punkty handlowe, nawet wystąpienia niższych lamów, coraz częściej solidaryzujących się z ludem.

Podczas słynnego powstania „bokserów" w Chinach (1900 r.) rząd pekiński, chcąc za wszelką cenę opanować sytuację, przystąpił do zabiegów mobilizacyjnych w Mongolii. Zakończyły się one jednak zupełnym fiaskiem, zebrano bowiem ludzi dziesięciokrotnie mniej, niż zamierzano. Z trudnością uformowany, dwutysięczny oddział przybył do Uliasutaju, ale zamiast zgodnie z rozkazem oddać się pod komendę namiestnika, żołnierze zaczęli grabić sklepy, a potem samowolnie wrócili do swoich rejonów; namiestnik omal wtedy nie postradał życia. Minęło jeszcze parę lat i do Mongolii zaczęły dochodzić wiadomości o wydarzeniach rewolucyjnych 1905 r. i lat następnych w Rosji, m.in. także w Syberii Wschodniej, w Irkucku i w rejonach zabajkalskich. Pod wpływem tych wieści wzmógł się jeszcze bardziej ferment rewolucyjny w Mongolii, odtąd już właściwie nigdy nie ustając — aż do wyzwolenia. Nieco wcześniej zaczęły się nawet kształtować pierwsze, bardzo jeszcze niedoskonałe formy organizacyjne, zaczęła m.in. działać organizacja oporu aratów przeciw nadmiernym podatkom i innym obciążeniom; przywódcą jej był naczelnik jednego z bagów (niższa jednostka administracyjna, por. wyżej), wysoko ceniony w historii mongolskiego ruchu wyzwoleńczego, szczególnie aktywny w całym ostatnim okresie panowania mandżurskiego, Ajuszi. W 1909 r.

195

Mongolia była widownią szczególnie wielu wystąpień, w 1910 r. doszło nawet w samej Urdze do zaciekłego starcia aratów z żołnierzami. Następny rok miał już przynieść bardzo daleko idące, choć jeszcze nie ostateczne rozstrzygnięcia.

PRZENIKANIE IDEI REWOLUCYJNYCH Z ROSJI

Wpływ wydarzeń rozgrywających się w Rosji i w ogóle potężnego rosyjskiego ruchu rewolucyjnego miał dla Mongolii szczególnie doniosłe znaczenie. Idee rewolucyjne zagrzewały Mongołów do walki, ale także zbliżały do Rosji, oczywiście nie do tej oficjalnej, carskiej, biurokratyczno-policyjnej. Od dawna Rosja była azylem dla tych, którzy musieli uciekać ze stepów mongolskich, ażeby uniknąć zemsty i prześladowań. Prości ludzie w większości nie znali Rosji, niewiele o niej wiedzieli, zaczęli ją poznawać dopiero właściwie w drugiej połowie XIX w., i to nie z najlepszej strony; w Mongolii bowiem reprezentowali Rosję głównie kupcy rosyjscy, tak samo chciwi i łaknący coraz większych zysków, jak przedstawiciele handlu chińskiego. Była to po prostu prawidłowość i podważać jej nie można,

196

tak samo jednak nie trzeba pomijać istotnych i korzystnych dla Mongolii wyjątków. Wchodziły one w grę zwykle wtedy, gdy na terenie Mongolii podejmowały działalność większe rosyjskie przedsiębiorstwa handlowe, z liczniejszym personelem, wśród którego zawsze znajdowali się ludzie myślący nie tylko o bogactwie za wszelką cenę. Dysponując większymi środkami, firmy handlowe wnosiły często określony wkład w rozwój pewnych niezbędnych urządzeń, przejawiało się to w budownictwie, w organizowaniu punktów sanitarnych, w dostawie lekarstw i akcji szczepień. Działano tak głównie we własnym interesie, następstwa były jednak korzystne i ludność przyjmowała je na ogół z wdzięcznością. Narastające i historycznie w pełni usprawiedliwione sympatie do Rosji mogły się pod wpływem idei rewolucyjnych tylko utrwalić. I w tym też kierunku poszła cała przyszłość Mongolii.

XIV. MONGOLIA W KRĘGU INTERESÓW CHIŃSKICH I ROSYJSKICH

OFICJALNA POLITYKA WŁADZ

Stosunek władz pekińskich do Mongolii nigdy nie odznaczał się jakimś jednolitym charakterem i w zależności od całego szeregu czynników podlegał w pewnych okresach różnym, nawet dość istotnym zmianom. Epokę panowania mandżurskiego w Mongolii uważa się generalnie, zwłaszcza w historiografii mongolskiej i radzieckiej, za okres zacofania i upadku, niemożliwego właściwie do przezwyciężenia wobec systemu eksploatacji i represji. Wyzysk mas arackich, uprawiany zresztą nić tylko przez zdobywców, oraz surowość reżimu — utrzymywały się stale; pod tym względem nie było etapów lepszych i gorszych, wszystkie były złe. Różnorodność przejawiała się natomiast w głównych założeniach polityki Pekinu wobec podbitego kraju, a jej szczególnie jaskrawo występującym na zewnątrz wykładnikiem był stosunek do mongolskich feudałów. Rzecz' najzupełniej naturalna, w innej sferze stosunków społecznych nie można się doszukiwać niczego istotnego, z aratami nikt przecież nie rozmawiał. Mógłby w grę wchodzić jeszcze kościół, ale tu polityka raczej musiała być jednolita.

Podporządkowując Mongolię swojej władzy, Mandżurowie korzystali w znacznym stopniu z poparcia feudałów mongolskich, za co winni byli im wdzięczność i — przyznać trzeba — w pierwszych przynajmniej fazach swoich rządów rzeczywiście ją okazywali. Wspomniano już o różnych łaskach, tytułach i podarkach, co więcej, czasem obdarowywano dostojników mongolskich nawet po próbach buntów w Mongolii; wyróżniano w ten sposób, co prawda, głównie tych, którzy pomagali tłumić bunty, lecz nie bez wyjątków. Pod koniec XVIII w. sytuacja ulega zasadniczej zmianie, prawdopodobnie zresztą dlatego, że zdobywcy poczuli się znacznie silniejsi i w tym poczuciu nie musieli już przesadzać ze zbyt kosztownymi metodami pozyskiwania sobie sprzymierzeńców wewnątrz kraju. Pociągnęło to za sobą znaczne ograniczenia ekspensow skarbu pekińskiego na rzecz arystokracji zza Gobi,

198

zaprzestano też szafowania wysokimi tytułami i udzielania innych wyróżnień.

Ujmując ten kompleks spraw w bardziej konkretnym schemacie chronologicznym, można powiedzieć, że pod znakiem takiego właśnie stosunku do Mongolii utrzymywała się polityka Pekinu przez całą pierwszą połowę XIX w., może nawet nieco dłużej. Musiano jednak zastanowić się nad przyszłością, gdy bardziej czarnymi barwami zaczęła się powlekać teraźniejszość. Od końca pierwszej połowy XIX w. datuje się penetracja gospodarcza i ekonomiczna Anglików w Chinach, coraz silniejsza z każdym prawie rokiem, z coraz większym też udziałem innych mocarstw. Przez całe wieki trudno było europejskim cudzoziemcom docierać do Chin, które nie utrzymywały kontaktów z Europą (w XIX w. chodzi już też o Stany Zjednoczone). Szczelna izolacja miała — jak wszystko w świecie — swoje luki, w odniesieniu do Chin też zdarzały się wyjątki, wśród nich kolonia portugalska Makao (właściwie od 1557 r. tylko dzierżawa, kolonia dopiero od końca XIX w.) na południowo-wschodnim wybrzeżu, na południe od Kantonu. Po ustabilizowaniu się Mandżurów w Chinach zarysowały się możliwości ograniczonych kontaktów z Europą; rząd nowej dynastii stosował bardziej liberalną politykę wobec obcych misji handlowych, ostatecznie jednak pozwolił statkom europejskim zawijać tylko do Kantonu.

Nacisk z zewnątrz już nie ustawał — zbyt bowiem nęcące były perspektywy olbrzymich zysków, zwłaszcza za przywożone opium. Nie mogąc poradzić sobie z nieustannym importem tego narkotyku, rząd chiński zdecydował się w pewnym momencie na stanowczy krok: w 1839 r. zniszczono w Kantonie stanowiące własność kupców angielskich i amerykańskich zapasy opium, od razu zapowiadając przy tym gotowość pieniężnego zrekompensowania tej straty. Nic nie wyszło jednak ze starań o polubowne załatwienie sprawy, zaczęły się działania floty angielskiej i ostatecznie wybuchł nawet konflikt zbrojny, tzw. pierwsza wojna opiumowa (1840 — 1842), po której Anglicy weszli w posiadanie Hongkongu i uzyskali dostęp do pięciu portów, łącznie z prawem zainstalowania tam swoich konsulatów. Analogiczne możliwości przyznać musiały Chiny (w 1844 r.) także Stanom Zjednoczonym i Francji. Przywileje te uległy dalszemu, bardzo znacznemu rozszerzeniu po drugiej wojnie opiumowej (1856 — 1858), toczonej już przez Anglię wespół z Francją; taki sam układ sił działał i w trzeciej wojnie opiumowej (1859—1860). Potem przyszedł wspomniany już bunt tajpingów, kiedy to mocarstwa odwdzięczyły się Chinom za koncesję i pomogły w stłumieniu ruchu, z czym rząd mandżurski sam nie potrafił sobie poradzić.

199

ZAINTERESOWANIE KAPITAŁU CHIŃSKIEGO MONGOLIĄ

Tyle więc różnych czynników zadecydowało o ukształtowaniu się innej, odmiennej niż poprzednio sytuacji, w której rząd pekiński nie mógł już z taką pewnością siebie występować na zewnątrz. Nacisk ze strony mocarstw to był nacisk coraz dojrzalszego i coraz intensywniej działającego kapitalizmu. Chiny, państwo ogromne i liczące najwięcej ludności, w żadnym wypadku nie mogły skutecznie przeciwstawiać się mocarstwom dysponującym najnowszymi zdobyczami technicznymi, musiały się ugiąć, zrezygnować z izolacji i odtworzyć dla handlu swoje porty. Handel obejmował wszystko, a jego przedstawiciele byli nienasyceni; przenikając do Chin, musieli przeniknąć też do Mongolii, potrzebowali tego, co miała Mongolia — przede wszystkim bydła i skór. Wystarczy zaś przypomnieć sobie starsze dzieje, żeby problem zrozumieć wszechstronnie: Mongolia (m.in. łącznie z częścią zachodnią, z koczowiskami Ojratów) nigdy nie reprezentowała wysokiego poziomu gospodarki, ale nigdy też nie mogła egzystować bez eksportu swoich nadwyżek — z tego przecież powodu dokonano tylu najazdów na Chiny.

Nie inaczej przedstawia się to wszystko około połowy XIX w,, gdy sytuacja Chin uległa tak znacznemu pogorszeniu. Kontynuowanie sztywnej polityki, wyrażającej się tylko odsuwaniem feudałów mongolskich od łask i wyciskaniem na siłę świadczeń, nie przestawało może być główną dewizą polityki, ale trochę traciło swój sens. Zarysowywała się konieczność takiej eksploatacji stepów mongolskich, którą trzeba by nazwać handlową; chodziło o zwiększenie towarowego charakteru gospodarki mongolskiej, tzn. głównie hodowli — tak, ażeby największe korzyści z tego odnosić mógł kapitał chiński. Wymagało to zasadniczej zmiany dotychczasowego układu stosunków, zrezygnowania ze sztucznie utrzymywanej izolacji od Rosji i Chin, znacznego rozszerzenia dotychczasowej linii wymiany mongolsko-chińskiej, ograniczonej tylko do strefy przygranicznej. Tam wszystko odbywało się pod nieustanną kontrolą naczelników garnizonów chińskich. Kupcom chińskim — częściowo była już o tym mowa — nie wolno było w zasadzie wyjeżdżać do Mongolii; wydawano czasem specjalne zezwolenia, nigdy jednak z ważnością dłuższą niż na rok. Obwarowano też wielu zakazami wywóz żelaza do Mongolii, z wyjątkiem narzędzi rolniczych i naczyń — płynęło to oczywiście z obaw, żeby nie używano żelaza do innych celów niż gotowanie czy najniezbędniejsze prace na stepie i w polu. Strach dyktował te śmieszne zakazy, ale i strach musiał ustąpić, gdy tak poważnie zmieniła się sytuacja.

Wykluczone były też mieszane małżeństwa mongolsko-chińskie. Wszelkie przekroczenia karano surowo, władze mandżurskie nie znały pobłażania dla swoich własnych kupców;

200

odbierały im towary i pospiesznie wysiedlały z Mongolii, gdy znaleźli się tam bez zezwolenia. Ciągle jednak powtarzało się to samo, w niektórych wypadkach nawet administracja musiała się godzić z faktami dokonanymi; nie można było np. zlikwidować stale narastających przy klasztorach kramów chińskich, a z czasem nawet całych osad. Tak wkroczono w drugą połowę XIX w., kiedy pod wpływem omówionych wydarzeń interesy kupiectwa chińskiego zaczęły iść w parze z ogólnymi tendencjami, wywoływanymi przez nacisk mocarstw. Od 1860 r. mogli też kupcy rosyjscy przywozić do Chin swoje towary. Rosja stykała się z Chinami nie tylko wzdłuż granicy mongolskiej, ta była jednak najdłuższa, a dostęp do niej bardziej dogodny, toteż handel rosyjsko-mongolski zyskiwał szczególnie korzystne perspektywy rozwojowe. Zneutralizować to mogły Chiny tylko większą intensywnością działania swoich własnych kupców; chcąc zaś dać im jakieś preferencje w tym współzawodnictwie, musiały osłabiać poprzednie ograniczenia. Innej drogi nie było.

CHIŃCZYCY W MONGOLII

Korzystając z półoficjalnego milczenia władz, a czasami też z oficjalnej likwidacji pewnych ograniczeń, kupcy chińscy zaczęli coraz liczniej napływać do Mongolii. Stał za nimi nie tylko kapitał handlowy, ale i bankierski, splatające się zresztą w Chinach dość ściśle z sobą, a nawet z aparatem państwowym. W jakimś stopniu odzwierciedlały się w tym tendencje, które znajdą tak jaskrawy wyraz w strukturze ekonomiczno-politycznej państw imperialistycznych. W Chinach działało wiele dużych i mocnych finansowo przedsiębiorstw, które umiały dość ściśle wiązać się z poszczególnymi dostojnikami, uzyskując — nie za darmo — cenną opiekę nad swoimi poczynaniami. Jeszcze jedna zatem przyczyna zmian: skoro przedstawiciele aparatu państwowego zaczęli sprawować protektorat nad handlem, nie można było tego handlu ograniczać. Dlatego też eksploatacja handlowa Mongolii tak znacznie przybierze na sile, co więcej, łączyć się będzie na szeroką skalę z zabiegami o charakterze lichwiarskim. Osiedlający się w Mongolii kupcy chińscy będą nie tylko sprzedawać i kupować, będą również pożyczać pieniądze i dawać towary na kredyt, przede wszystkim tym, którzy ich potrzebowali — aratom. Pożyczka zaś i kredyt oznaczały też procent — procent od procentu, nie kończące się płatności, zabieranie dobytku za nie zapłacone sumy, w ogóle — pauperyzację i ruinę.

Osiedla kupców chińskich powstawały przy najważniejszych mongolskich ośrodkach miejskich, nad granicą rosyjską, w tzw. mongolskiej Kiachcie,

201

położonej naprzeciw miasteczka rosyjskiego o tej samej nazwie, w Uliasutaju i w Kobdo, przy wielkich klasztorach i w Urdze, która dzięki swemu położeniu szczególnie się wtedy rozwinęła, urastając do rangi stolicy.

Cała powyższa charakterystyka odnosi się jak gdyby wyłącznie do kupców czy też — może by to określenie było ściślejsze — do ludzi zajmujących się handlem, czynili to bowiem nie tylko „zawodowi" kupcy. Wszystko to jest słuszne, ale tylko do pewnego momentu chronologicznego, w przybliżeniu — do wyeksponowanych już dat, które łączą się z wojnami opiumowymi i powstaniem tajpingów. Gdy zaczną później znikać oficjalne restrykcje, znajdą się wśród napływających do Mongolii Chińczyków nie tylko słudzy Merkurego, lecz również inni przedstawiciele najróżnorodniejszych profesji, przede wszystkim rzemieślnicy. Przybywali też ludzie nie znający żadnego rzemiosła, gotowi podjąć się każdej, nawet najcięższej pracy (ci często wędrowali piechotą), nie brakowało również przedstawicieli chińskiego marginesu społecznego. Nie wszyscy zatem wieźli z sobą skrzynie pełne pieniędzy, żeby je pożyczać na lichwiarski procent, wszyscy jednak, i bogaci, i zupełni nędzarze, chcieli właśnie w Mongolii zdobyć pieniądze. Na pierwszy rzut oka najzupełniejszy paradoks, w istocie zespół zjawisk całkowicie naturalnych. Chiny były bardzo bogate, ale zatłoczone ludnością i miotane takimi sprzecznościami społecznymi, że znaczna część mieszkańców nie miała we własnym kraju możliwości utrzymania siebie i swoich rodzin. Wyjeżdżali więc Chińczycy we wszystkie strony świata, osiedlali się w Indochinach, na Malajach i w Stanach Zjednoczonych; biedna, zacofana i słabo zaludniona Mongolia dla niejednego też stawała się pożądanym azylem. Na stepach mongolskich pasły się stada bydła i koni, były tereny nadające się pod uprawę roli i nie uprawiane, nie wyzyskane bogactwa tkwiły w ziemi, ludność nie mogła się obejść bez wyrobów rzemieślniczych. Mogli wreszcie liczyć na pewne sukcesy w Mongolii i przedstawiciele wolnych zawodów, np. znawcy sztuki lekarskiej.

Kupcy chińscy stanowili jednak najsilniejszą pod każdym względem kategorię wśród przybyszów. Charakterystyczne jest, że wielu z nich reprezentowało duże chińskie przedsiębiorstwa handlowe oraz — że w Mongolii zakładano ich filialne oddziały. W związku z tym przyjeżdżali nie tylko ludzie zajmujący się operatywnie handlem, lecz także różni oficjaliści, sprzedawcy, księgowi i in. Handlowano wszystkim, co mogło liczyć na zbyt: tkaninami (przede wszystkim oczywiście jedwabnymi), naczyniami z różnych metali, z gliny i porcelany, przedmiotami lamaickiego kultu religijnego, tytoniem i herbatą. Bodaj właśnie herbata dawała największe możliwości robienia dobrych interesów — dziesiątki tysięcy skrzynek tego ziela wywożono corocznie do Mongolii, zresztą m.in. także do Rosji.

202

OSIEDLA I OBYCZAJE CHIŃSKIE

Chińczycy zawsze słynęli ze swoich fantastycznych umiejętności manualnych, umieli dosłownie wszystko i w Mongolii też mogli robić użytek ze swoich talentów. Wyrabiali wszelkiego rodzaju naczynia, ostrzyli noże, wykonywali dla kobiet ozdoby ze srebra (świetnie umieli robić to samo i ze złota), zajmowali się szyciem odzieży, sporządzali siodła, koła i wozy. Rolnicy budowali sobie małe, ale dobrze utrzymywane i bardzo schludne siedziby (tzw. fanzy), wysiewali wszystkie możliwe rodzaje zbóż, imponowali cierpliwością przy uprawie jarzyn, nie zapominali o roślinach pastewnych. Nie mający kwalifikacji ani ochoty do orania* i siania, pracowali dosłownie gdzie się dało, w kopalniach, w lasach jako drwale, na własną rękę jako poszukiwacze złota w górach Changaju, wreszcie czasem też jako rycerze przemysłu niezgodnego z prawem, ani mandżurskim, ani mongolskim.

Aratom dawali kupcy chętnie towary na kredyt. Zwrotu pieniędzy zwykle żądano w następnym roku, czasem i później, ale we wszystkich takich wypadkach zadłużenie łączyło się z procentami, aż nadto często o wysokości zupełnie nieprawdopodobnej. Metody nakładania takiego haraczu na ubogą ludność były dość różne, w zasadzie jednak nadawano im charakter — żeby tak to określić — instytucjonalny: czyniły to mianowicie firmy handlowe, które też wyznaczały ceny na skupowane od Mongołów surowce. Nie trzeba zatem komentarzy, żeby zdać sobie sprawę, jakie przy tym rozpiętości wchodziły w rachubę. To samo dotyczy możliwości spłacania zobowiązań. Jak w każdym ustroju zróżnicowanym klasowo, po masowym zadłużeniu występują zjawiska masowego niepłacenia — po prostu nie ma z czego. W Mongolii też nie było inaczej, a wierzyciele nie odznaczali się liberalizmem i zabierali chłopom za długi inwentarz żywy, albo też zmuszali do odpracowywania należności w różnych formach. Ratunku nie było przy tym znikąd, u własnych panów też nie, bo i ci korzystali z usług obcych posiadaczy kapitałów, czasem powiązani byli z ich przedsiębiorstwami w inny jeszcze sposób, nie mówiąc już o tym, że w ogóle nigdy nie troszczyli się zbytnio o tych, którzy stali nisko pod nimi. Zdarzało się też oczywiście, że ludzie w żadnym wypadku nie mogli zapłacić długów — wtedy wkraczały do akcji władze administracyjne. Na dłużników spadały represje, które wprost trudno opisywać; prawa mandżurskie były bardzo surowe. Cierpienia szarej i biednej ludności mongolskiej nie miały granic.

Poza kontaktami handlowo-pieniężnymi przybysze chińscy nadal nie łączyli się innymi więzami z ludnością, mimo że wydawane dawniej prawa restrykcyjne tak znacznie straciły na ostrości. Bez zmiany

203

kontynuowano dotychczasowy system grupowania się w oddzielnych osiedlach, jak gdyby w dzielnicach chińskich, nazywanych majmaczenami. Nie wszędzie można było tworzyć aż cały majmaczen i wtedy zadowalano się np. „własną" ulicą czy jakimś 'mniejszym zbiorowiskiem domów. Tak przynajmniej wyglądało to w ośrodkach miejskich, fanzy rolników chińskich musiały oczywiście być bardziej rozrzucone. Bogatsi Chińczycy budowali domy zgodnie ze stylami architektury chińskiej, jej elementy dochodziły zresztą do głosu także w budownictwie inicjowanym przez mniej zamożnych. Sposób życia, przyzwyczajenia, system spędzania dnia, wszystko działo się na chińską modłę, od której nigdy nie odstępowano, nawet — po śmierci. Umierać mógł Chińczyk i w Mongolii, pochowany musiał być we własnym kraju i zawsze wywoziła tam zwłoki rodzina. W większości wypadków te osobliwe transporty nie sprawiały poważniejszych kłopotów, gdy jednak robili to ludzie biedni, całymi tygodniami wlokąc się piechotą przez pustynię, obraz bywał często makabryczny.

Różnili się Chińczycy od Mongołów wszystkim: zwyczajami, odzieżą, jadłem, skłonnością do alkoholu i opium, wiarą w nadzwyczajną moc żeń-szenia. Wystarczy, ażeby zrozumieć, dlaczego mimo długich lat panowania nie wywarli na chałchaskich Mongołów żadnego właściwie wpływu. Mongołowie mieszkali w jurtach i nie potrzebowali chińskiej architektury, nie palili opium, nie używali żeń-szenia, zamiast alkoholu pili kumys, nie jedli robaków ani jaj trzymanych przed podaniem na stół przez trzy lata w ziemi. Trudno byłoby może zaprzeczać pewnemu, wzajemnemu zresztą przenikaniu wpływów w dziedzinie niektórych przyzwyczajeń — np. kupując jedwabie, przejmowało się nieuchronnie pewne gusty chińskie itd.

204

Nie nabyli też Mongołowie znajomości języka chińskiego, nie stali się „dwujęzyczni", jakby można było przypuszczać. Pod tym względem sinizacja czyniła duże postępy w Mongolii Wewnętrznej — Chałcha broniła się własną odpornością, a także i wielką pustynią, górami, które oddzielały Mongołów od chińskiej masy. W pełni rozwinął się natomiast proces odwrotny — przybywający na północ Chińczycy, zwłaszcza ci handlujący, szybko uczyli się mówić po mongolsku. To także zresztą prawidłowość: pod każdą szerokością geograficzną kupiec dbający o swoje interesy mówi wszystkimi potrzebnymi językami.

URGA

Coraz żywsze stosunki handlowe i coraz intensywniejsza cyrkulacja towarów po całym kraju, łącznie z rozszerzającymi się zadaniami administracji i dalszym rozwojem ośrodków klasztornych, wysunęły Urgę na pierwsze miejsce wśród stałych osiedli mongolskich. Założona w połowie XVII w. jako rezydencja (mong. Orgoo wszystkie o z dwiema kropkami, stąd zeuropeizowana nazwa miasta) najwyższego zwierzchnika kościoła lamaickiego w Mongolii, Urga była początkowo właściwie tylko klasztorem. Miejsce jego zmieniano zresztą kilkakrotnie, stabilizacja

205

nastąpiła dopiero w drugiej połowie XVIII w. Zarówno wtedy, jak i później powstawały inne jeszcze świątynie i klasztory, od 1809 r. słynny, istniejący do dziś Gandan. Po 1750 r. zaczęły instalować się w Urdze władze administracyjne, oczywiście także mandżurski gubernator (ambari). Miasto rozwijało się w dolinie Toły, wzdłuż jej prawego brzegu (po przeciwnej stronie rzeki są wysokie wzgórza), dochodząc z końcem XIX w. do liczby 25 — 30 tys. mieszkańców, wśród których byli też Rosjanie, kilka tysięcy Chińczyków i oczywiście lamowie, podobno ponad 10 tys. Nie prowadzono wtedy ewidencji ludności, a nie liczyli jej też ci, którzy pozostawili nam jakieś informacje w tej materii, głównie przybywający czasem do Urgi podróżnicy czy kierownicy wypraw naukowych — dlatego wszystkie dane trzeba traktować z dużym przybliżeniem. Te, które mamy, zawdzięczać należy prawie wyłącznie Rosjanom, oni bowiem wykazywali najwięcej zainteresowania liczebnością osiedli mongolskich z Urgą na czele. Urga pociągała też swoją malowniczością, co bardziej urzekało niż zbieranie szacunkowych danych o mieszkańcach i znajdowało potem odpowiedni wyraz w publikacjach. Przykładów można dać wiele, tu posłużyć się warto przynajmniej jednym, wprawdzie najpóźniejszym chronologicznie (jeśli chodzi o „starą", przedrewolucyjną Mongolię), ale za to bardzo wyrazistym i konkretnym.

W 1919 r. wyruszyła do Mongolii niewielka, kilkuosobowa ekspedycja, na czele której stał Iwan Majski, od kilkunastu lat uczestnik ruchu socjaldemokratycznego, w 1908 — 1917 rosyjski emigrant polityczny, potem, od 1922 r., przez wiele lat w radzieckiej służbie dyplomatycznej. Podczas tej podróży Majski zebrał sporo materiału dotyczącego różnych dziedzin życia w Mongolii, zainteresował się też jej historią i ludnością. W wydanej przez siebie książce stwierdza m.in. ., że w odniesieniu, do tych spraw nigdy i nigdzie nie było kompleksowych, zadowalających danych, że różnice między poszczególnymi autorami (jeśli chodzi o szacunkową liczbę ludności) dochodzą nawet do milionów i że dopiero jego ekspedycja zdobyła prawdziwe liczby. Jest to zresztą w znacznej mierze prawda; nieco wcześniej, w 1918 r., przeprowadzono w Mongolii Zewnętrznej pierwszy powszechny spis ludności. Przypisać więc należy Majskiemu dużą zasługę, bo pierwszy do tych materiałów dotarł i szybko zrobił z nich pozytywny użytek, chociaż trochę zacieniowany różnymi brakami, zresztą niezależnymi od autora. Spis ludności z 1918 r. nie został przeprowadzony konsekwentnie, nie objął całej ludności, lecz tylko mongolską, i to z wyjątkami, m.in. bez zachodniej części kraju z głównym ośrodkiem w Kobdo.

206

Opracowanie Majskiego nie jest dziełem naukowym. Wprawdzie oprócz szczegółów opartych na autopsji i informacji bezpośrednio zdobytych autor sporo też przeczytał, lecz nie uchroniło go to od pewnych sprzeczności, zwłaszcza że się bardzo śpieszył z opublikowaniem książki. Najpierw więc wymierza satysfakcję sobie samemu, jako pierwszemu z badaczy, który wreszcie dysponuje prawdziwymi danymi o liczebności mieszkańców Mongolii, a niemal zaraz potem pisze expressis verbis: „Oczywiście, jeśli chodzi o wiarygodność liczb wydobytych przez spis, nie trzeba się oddawać specjalnym iluzjom [!]". Liczbę mieszkańców Urgi ocenia Majski na 30 tys. w 1883 r. (w tym wypadku zaznaczając, że to na podstawie Przewalskiego), na 60 tys. w 1910 i na 100 tys. w 1919 r. (w tym 65-70 tys. Chińczyków). Ponieważ żadnego spisu w 1910 r. nie było, a w 1918 r. nie spisywano ludności chińskiej, wszystko opiera się na szacunku autora, chyba jednak bardzo powierzchownym.

Za to w opisie Urgi stara się Majski niemal poetyzować. „Ogromne klasztory buddyjskie ze świątyniami i lśniącymi jaskrawą bielą jurtami służącymi za kaplice, tysiące żółto-czerwonych mnichów w spiczastych czapkach i z różańcami w rękach, zakurzony i brudny plac targowy, bardzo wąskie i kręte uliczki, na których nic tylko częstokoły i furtki, Mongołowie na komach, Mongołki z rogami i srebrnymi ozdobami na głowie, długie karawany kołyszących się powoli wielbłądów z jukami na garbach, tysiące żółtolicych Chińczyków w swoich długich kaftanach, chińskie i mongolskie szyldy, w najludniejszych miejscach mężczyźni i kobiety załatwiający swoje naturalne potrzeby w przykucniętej pozycji, niezliczone mnóstwo czarnych psów różnego rodzaju, dziesiątki psów martwych i rozkładających się ... a tuż obok telegraf, telefon, rosyjskie domy i sklepy, rosyjska apteka".

207

Trzeba przy tym pamiętać, że opis Majskiego odnosi się do 1919 r., i myśląc o czasach wcześniejszych trochę złagodzić analogie, przede wszystkim jeśli chodzi o liczbę ludności i zatłoczenie ulic. Podstawowa charakterystyka mogłaby chyba jednak pozostać (jeśli chodzi o książkę Majskiego, por. też rozdział następny).

ZAINTERESOWANIE KUPIECTWA ROSYJSKIEGO MONGOLIĄ

Penetracja rosyjskiego kapitału handlowego w stronę Mongolii i Chin zaczęła się, bardzo zresztą nieuregulowana, pod koniec XVII w., po niekorzystnym dla Rosji załatwieniu problemów terytorialnych na mocy traktatu z Chinami w Nerczyńsku (1689). Była wtedy jednak także mowa o swobodnej wymianie towarów między poddanymi obu krajów i w dziesięcioleciach następnych rzeczywiście coraz częściej do niej dochodziło, tak że od końca pierwszego ćwierćwiecza XVIII w. przystąpiono już do zawierania oficjalnych traktatów handlowych. Na podstawie układu zawartego w 1727 r. w Kiachcie ulegały dość znacznemu rozszerzeniu ramy dotychczasowych operacji handlowych. W dwu miejscowościach granicznych, m.in. w Kiachcie, powstawały ośrodki wolnej od ceł wymiany, a raz na trzy lata rosyjskie karawany kupieckie mogły wjeżdżać nawet do Pekinu — z zastrzeżeniem, że ludzi nie może być więcej niż dwustu.

W latach następnych punkty te ciągle uzupełniano, zasadniczo w sensie dalszego rozszerzania istniejących możliwości, choć ciągle nie bez zastrzeżeń i restrykcji. W 1851 r. podpisano jeden z kolejnych traktatów w Kuldży (w północno-zachodnich Chinach, nad wpadającą do jeziora Bałchasz rzeką Ili), w której mogły odtąd (prócz tego w Tarbagataju) powstawać rosyjskie faktorie handlowe. Umowa w Tiencinie (na południowy wschód od Pekinu, 1858) udostępniała statkom rosyjskim kilka ważnych portów chińskich, m.in. Szanghaj i Kanton. Traktat pekiński z 1860 r. umożliwił kupcom rosyjskim docieranie do Mongolii i Kaszgarii, w następnych latach zawarto inne jeszcze umowy.

Sytuacja wyglądała więc w tym czasie niemal różowo, ale nie zawsze tak było. Stosunki rosyjsko-chińskie rozwijały się rzeczywiście pokojowo, ale jednocześnie wikłały się nadal stosunki wewnętrzne w Chinach. W połowie lat sześćdziesiątych zachodnimi prowincjami imperium chińskiego wstrząsnął ruch o wielkiej sile — powstanie ludności muzułmańskiej, Dunganów (pochodzenie ich nie jest określone, prawdopodobnie byli to częściowo potomkowie kolonistów arabskich), pod wodzą Jakuba Bega, początkowo jednego z dostojników w Chanacie Kokandzkim w Azji Środkowej. Po kilku latach walk, trudnych, skomplikowanych i nie całkiem jasnych pod względem układu sił,

208

Jakub Beg usadowił się mocno w niektórych rejonach i ogłosiwszy się chanem Kaszgarii, rządził właściwie całym terytorium dzisiejszego Sinciangu, tzn. Dżungarią i Turkiestanem Wschodnim, z wyjątkiem rejonu położonego między Dżungarią i Kaszgarią, tj. doliny Iii z Kuldżą. Za zgodą rządu pekińskiego tereny te w 1871 r. zajęła przejściowo Rosja.

Jakub Beg zginął śmiercią samobójczą w 1877 r. po klęsce zadanej mu przez chińską armię ekspedycyjną; w historiografii radzieckiej uważany jest za uzurpatora. W rok później przestało też istnieć stworzone przez niego' państwo, a w 1879 r. Rosjanie i Chińczycy podpisali w Liwadii na Krymie nowy układ. Uregulowano w nim znowu różne sprawy komercyjne, prócz tego zaś Rosja zadeklarowała zwrot większej części zajętego przedtem terytorium. Pekin nie ratyfikował jednak tego układu, spory toczyły się dalej, aż wreszcie ostateczną zgodę przyniosło porozumienie zawarte w 1881 r. w Petersburgu. W posiadaniu Rosji utrzymała się niewielka, zachodnia cześć spornego terytorium, przy czym miano tam osiedlić tych mieszkańców, którzy zdołali przyjąć poddaństwo rosyjskie. Do wyznaczonych poprzednio punktów wymiany handlowej doszły inne jeszcze, m.in. Uliasutaj i Kobdo, gdzie Rosja mogła odtąd nie tylko handlować, lecz także otwierać konsulaty.

Nie nastąpiło to jednak zbyt prędko — pod tym względem najszybciej zatroszczono się o stały ośrodek w Urdze. Konsulat rosyjski w tym mieście rozpoczął pracę już w 1860 r., wtedy też zainstalowało się tam pierwsze rosyjskie przedsiębiorstwo handlowe. Pierwszym konsulem został młody jeszcze (ur. 1833) Jakub Szyszmariow, przedtem tłumacz przy ekspedycjach rosyjskich; na swoim stanowisku w Urdze pozostawał przez 50 lat. Działalność konsulatu stawała się już konieczna, tym bardziej że oprócz stale przybierającego na sile handlu karawanowego istniały w Mongolii niewielkie grupy stałej ludności rosyjskiej, rekrutującej się albo ze zbiegłych chłopów czy zesłańców politycznych, albo też starowierców i sekciarzy, którzy przesiedlili się do Mongolii w obawie przed dyskryminacją. Karawany rosyjskie przecinały Mongolię w kierunku z północy na południe, kierując się z Kiachty na Urgę, następnie przez wschodnią część Gobi do Kałganu (Czangciakou) w północnych Chinach i wreszcie do Pekinu. Na tym samym szlaku działać zaczęła również komunikacja pocztowa. Pod koniec lat sześćdziesiątych kupcy rosyjscy znaleźli się w Uliasutaju, potem także w Kobdo, które — nawiasem mówiąc — zostało w 1871 r. strasznie spustoszone przez powstańców dungańskich. Tym większa szkoda, że według zgodnej opinii współczesnych cudzoziemców było to miasteczko schludne i mające sporo zieleni, w odróżnieniu od ciasno zabudowanego, pozbawionego zieleni i niezbyt czystego Uliasutaju.

209

W żadnym z tych miast nie było właściwie Chałcha-Mongołów, tylko przedstawiciele zachodnich plemion mongolskich i (Derbeci, Oleci) i oczywiście Chińczycy.

DZIAŁALNOŚĆ HANDLOWCÓW ROSYJSKICH

Poszczególne domy handlowe w Urdze, Uliasutaju i Kobdo handlowały właściwie wszystkim — specjalizacja towarowa nie mogła w ówczesnych warunkach być opłacalna. Strona chińska okazywała się znacznie silniejsza i nie mogło być inaczej wobec politycznej przynależności Mongolii do Chin. Próby pewnej rosyjsko-chińskiej kooperacji, np. utworzenie Banku Rosyjsko-Chińskiego w Urdze i w Uliasutaju. nie dały rezultatu. Założona w pierwszych latach XX w., instytucja ta nie przetrwała zbyt długiego okresu. Inne próby w tym kierunku, już tylko na własną rękę, podejmowane będą przez Rosjan później, w okresie autonomii. Sytuacja była wtedy wyjątkowo korzystna, ale też prędko przeminęła.

Niełatwo scharakteryzować z należytym i pożądanym obiektyw 17-mem rolę napływającego z Rosji kapitału handlowego i jego przedstawicieli w Mongolii. Wiadomo już, że działalność kupców chińskich, niezależnie od tego, że towary ich były rzeczywiście przydatne i potrzebne - nie sprzyjała samodzielnemu rozwojowi ekonomicznemu kraju, odgrywała bowiem rolę głównego czynnika w procesie nieustannej pauperyzacji aratów. Rosjan przyjmowano na ogół z większym zaufaniem, do czego przyczyniały się i pewne tradycje, i świadomość, że nie będą dążyć do żadnych zaborów. O tradycjach powiedziano wystarczająco wiele już wyżej: do Rosji uciekano od dawna przed represjami. Rosjanie osiedlali się też (na bardzo skromną skalę) w pewnych rejonach Mongolii, nie oddzielali się tak zdecydowanie od miejscowej ludności, zdarzały się małżeństwa mieszane, a jeśli nie takie oficjalne związki, to wspólne pożycie. Szybko uczyli się Rosjan e mongolskiego i na ogół wszyscy władali nim przynajmniej w takim zakresie, żeby można było bez większych trudności dokonywać transakcji. Wszystko to miało swoje znaczenie w kształtowaniu postaw ludności wobec przybyszów z Rosji.

Z drugiej strony jednak pieniądz był pieniądzem i jego rycerze pod wielu względami nie różnili się między sobą na całym świecie. Wszystkich (wyjątków nie można uznać za istotne) cechowała chciwość, chęć jak najszybszego wzbogacenia się. przy całkowitej obojętności na środki, za pomocą których zmierzało się do tego celu. Nawet rosyjscy obserwatorzy (oczywiście nie ze sfery kupieckiej), zwiedzający Mongolię i oceniający stosunki z tego właśnie punktu widzenia, stwierdzali: „Nasi kupcy [nie wszyscy, ale w większości]

210

patrzą na prowadzony przez siebie handel tylko jako na środek dorobienia się majątku" (hr. A. Bennigsen, zwiedzał Mongolię w latach 1909-1911). Może zresztą było to mniej łatwe, niżby się wydawało, bo nie przy każdej operacji handlowej dochody stawały się ogromne, a konkurencji chińskiej trudno było sprostać. W samej Rosji też oddziaływały czasem czynniki hamujące, głównie natury biurokratycznej — różne utrudnienia przy wywozie towarów, a także, gdy karawany wracały (np. bardzo długie okresy kwarantanny dla bydła). Oprócz wspomnianego traktatu Kiachta- Urga Kałgan inne drogi komunikacyjne przedstawiały się już wyjątkowo marnie i eksploatując je trzeba było z góry skazywać siebie samych na poważne straty. Dopiero w 1903 r. oddano do użytku tzw. kołowy trakt czujski, wiodący z Bijska (na Ałtaju) na południe wzdłuż Katuni (jedna z rzek tworzących Ob), a potem w górę jej dopływu, Czui, do północno-zachodniej granicy mongolskiej. Nie dokonywano żadnych inwestycji w transporcie rzecznym, który mógł wiele rozwiązać.

Historycy nie muszą jednak specjalnie martwić się tym, że kupcy rosyjscy mieli trudności i nie wszyscy bogacili się w błyskawicznym tempie. Wystarczy skonstatować, że w narzucającej się ocenie czynniki pozytywne chyba zdecydowanie przeważają. Przede wszystkim - kapitał rosyjski nie był wcale zainteresowany ruiną aratów i nigdy do niej nie dążył; wprost przeciwnie, nieraz zastanawiano się w ośrodkach rosyjskich, jak przeciwdziałać temu procesowi. Biedni araci nie byli dla Rosjan żadnymi odbiorcami. Poza tym — ogólnie podkreślano to już wyżej - wraz z Rosjanami zjawiały się i rozpowszechniały w Mongolii określone elementy kultury rosyjskiej. Rosyjskie szkoły, szpitale, kluby z salami koncertowymi, stacje pocztowe wywierały przynajmniej jakiś wpływ pośrednio,

211

jeśli nawet nie były bezpośrednio, wykorzystywane przez ludność miejscową. Od 1905 r. zaczęły się również wpływy rewolucyjne.

Tak czy inaczej, rosyjsko-mongolskie obroty handlowe wzrastały z każdym rokiem — 80 razy od 1860 do 1900 r. Bardzo konkretnie wyglądało to tak: 218 tys. rubli na początku tego okresu, 17 mln na końcu. Mniej więcej w połowie, w 1885 r., suma obrotów wynosiła 1700 tys. rubli, co jeszcze jaskrawiej świadczy o wzmaganiu się tempa wzrostu w miarę zbliżania się do końca stulecia.

NOWE CZYNNIKI ROZWOJU STOSUNKÓW HANDLOWYCH

Zupełnie wyjątkową rolę w możliwościach przerzucania towarów rosyjskich odegrała budowana do 1905 r. transsyberyjska magistrala kolejowa. Zapoczątkowano ją w latach 1891 — 1892 i oddawano do eksploatacji etapami, przy czym budowę prowadzono z obu stron, od Uralu i jednocześnie od Oceanu Spokojnego. W 1896 r. była gotowa kolej zachodniosyberyjska, w 1897 r. ussuryjska (w Rosji nadawano liniom kolejowym nazwy przymiotnikowe), łącząca Władywostok ze stacją Grafskaja, w 1898 r. środkowosyberyjska, łącząca Nowonikołajewsk z Irkuckiem, w 1900 r. zabajkalska i na końcu dopiero w 1905 r. — bajkalska, wokół południowego brzegu Bajkału. Prawie w całej swojej Wschodniej części magistrala ta biegła przez Mandżurię. Rząd pekiński wyraził w 1896 r. zgodę na budowę tego odcinka, tzw. kolei wschodniochińskiej; zrealizowano ją w latach 1898-1904.

Budowa transsyberyjskiej magistrali miała olbrzymie znaczenie dla rozwoju ekonomicznego Syberii, a zbliżała też pod tym samym względem Rosję do Mongolii, która na własną kolej musiała czekać jeszcze pół wieku. Przegrana wojna z Japonią 1904—1905 odsunęła Rosję od możliwości eksploatowania Korei i Mandżurii, stających się od tej pory sferami wpływów kapitału japońskiego; w 1910 r. nastąpiła aneksja Korei przez Japonię. W związku z utratą tych perspektyw polityka caratu zaczęła intensywniej kierować się w stronę Mongolii. W 1905 r. otwarto wreszcie konsulat rosyjski w Uliasutaju, a w 1911 r. w Kobdo. Od tego też mniej więcej czasu przybywają do Mongolii specjalnie organizowane ekspedycje handlowe w celu bliższego zaznajomienia się z ekonomiką kraju i zdobycia materiałów, które by pozwoliły rozsądniej planować dalszą działalność w zakresie kontaktów handlowych. Już wtedy snuto również projekty połączenia kolejowego z Mongolią za pomocą jednego odgałęzienia magistrali.

Wszystkie te sprawy posuwały się naprzód nie bez znacznych trudności, właśnie w pierwszym dziesięcioleciu XX w. Coraz silniejsze

212

pod koniec poprzedniego stulecia tempo rosyjsko-mongolskich obrotów handlowych zaczęło się po 1900 r. obniżać; do akcji wkraczały po stłumieniu powstania „bokserów" inne też państwa, potężne i bogate, działające głównie poprzez największe chińskie firmy handlowe. Konkurencja z przeciwnikami przy takim wzroście ich siły nie mogła być łatwa. Po paru latach wybuchła wojna, zakończona dla Rosji fatalnie, co jednak — znowu jak gdyby paradoks — właściwie ułatwiło penetrację gospodarczą w Mongolii. Rezygnując ze sfery wpływów w Korei i częściowo w Mandżurii (także w całej prawie Mongolii Wewnętrznej), carat na podstawie porozumień z Japonią zyskiwał wolną rękę w Mongolii Zewnętrznej.

Układ handlowy z Japonią, podpisany w lipcu 1907 r. w Petersburgu, rozgraniczał sfery wpływów, włączając do japońskiej Koreę i południową Mandżurię, a do rosyjskiej — Mongolię Zewnętrzną i północną część Mandżurii. Tak więc carat zgodził się na aneksję Korei, by utrzymać swoje możliwości w Mongolii. Zadowolone z takiego strefowego podziału obie strony, Rosja i Japonia, potem też zawierały układy, które miały się przyczynić do dalszego ustabilizowania obopólnych interesów; podpisano je jeszcze dwukrotnie w Petersburgu, w 1910 i 1912 r. Drugi z tych układów, zawarty już po przejściowym odłączeniu się Mongolii od Chin, podzielił też na sfery wpływów Mongolię Wewnętrzną. Można było zatem nadawać operacjom handlowym w Mongolii znacznie intensywniejszy bieg — wiążące się z tym wydarzenia przypadają już na drugie dziesięciolecie — okres ważny dla świata i doniosły dla Mongolii. W 1914 r. wybuchła pierwsza wojna światowa, w której Rosja też wzięła udział, a w 1917 r. dwie rewolucje w Rosji i w ich następstwie najpierw koniec caratu, a potem panowania burżuazji i obszarnictwa. Już w 1911 r. Mongolia proklamowała niepodległość, ale droga do niej W rozumieniu rzeczywistego osiągnięcia była jeszcze daleka i ciernista.

URIANCHAJCY I BURIACI

Przy omawianiu rosyjsko-mongolskich stosunków handlowych trudno pominąć zupełnym milczeniem terytorium między Mongolią i Krajem Krasnojarskim, obejmujące dorzecze górnego Jeniseju, a raczej tworzących go rzek (Bij-Chem, czyli Wielki Jenisej, i Ka-Chem, czyli Mały Jenisej). Był to Urianchaj, dzisiejsza Tuwa, Tuwińska ASRR. W starych czasach Urianchaj wchodził w skład różnych kaganatów i chanatów, m.in. turkuckiego i ujgurskiego. W 1207 r. podbił go Dżyngis-chan, po jego śmierci rządzili nim następcy — Ugedej, Kubiłaj i jego potomkowie z dynastii Juan; potem ziemie te należały do różnych mniejszych księstw, do Chanatu Dżungarskiego i wreszcie znalazły się pod władzą Mandżurów.

213

Mieszkańcy, nazywani Urianchajcami lub Sojotami (dziś jedna tylko nazwa: Tuwińczycy), należeli częściowo do mongolskiej, częściowo do tureckiej grupy etnicznej, od XVII w. wyznawali lamaizm, zajmowali się głównie koczowniczą hodowlą i myślistwem. Rosjanie zaczęli przybywać do Urianchaju w drugiej połowie XIX w. charakterystyczne jest, że dość często osiedlali się tam też na stałe, i m.in. dlatego stanowią dzisiaj ponad 35 procent ludności Tu wy. Prowadzono oczywiście również wymianę handlową z tym krajem. W 1914 r. Rosja objęła protektorat nad Krajem Urianchajskim, który w latach 1921 -1944 usamodzielnił się jako ludowa republika Tannu-Tuwa (Tuwińska Republika Ludowa). Z inicjatywy jej przedstawicielstwa narodowego nastąpiło w październiku 1944 r. przyjęcie Tuwy jako obwodu autonomicznego w skład ZSRR; 10 października 1961 r. przekształcono obwód w Tuwińska Autonomiczną SRR.

W samej Mongolii osiedlali się też bliscy Mongołom pod względem języka i religii Buriaci, raczej jednak dopiero po 1911 r., w okresie autonomii. Buriaci byli poddanymi rosyjskimi, tereny ich zamieszkania znajdowały się na wschód od Urianchaju i Bajkału do Gór Jabłonowych; byli doskonałymi rzemieślnikami i budowniczymi, szczególnie uzdolnionymi do korzystania z różnych ulepszeń technicznych. Pozostając sami pod silnym wpływem kultury rosyjskiej, szerzyli ją też w jakimś stopniu w Mongolii. W nieco dalszej przyszłości niektórzy z nich odgrywać będą dość istotną rolę polityczną.

214

DALAJLAMA W MONGOLII

W 1904 i 1905 r. cała lamaicka Mongolia mogła podwójnie przeżywać wszelkie wzruszenia religijne: w listopadzie 1904 r. przybył do Urgi sam dalajlama. uciekając przed Anglikami, którzy 3 sierpnia wkroczyli do Lhasy, zmuszając niedługo potem władze tybetańskie do podpisaniu układu o zależności Tybetu od Anglii. Rząd pekiński nie ratyfikował tego porozumienia, a zaniepokojona sytuacją Rosja też zaczęła wywierać nacisk na Anglię. Ostatecznie uregulował te sprawy układ rosyjsko – angielski, zawarty 31 sierpnia (nowego stylu) 1907 r. w Petersburgu. Obie strony uznały w tym układzie Tybet za integralną część Chin i zobowiązywały się nie wywierać na ten kraj żadnego nacisku gospodarczego. Załatwiono też wtedy kilka innych spornych problemów — układ petersburski doprowadził do końca formowanie się Ententy, trójporozumienia Anglii, Francji i Rosji. Miało to szczególne znaczenie ze względu na zbliżającą się wojnę, która miała się okazać wojną światową.

Uciekający z Tybetu dalajlama. trzynasty z rzędu, był człowiekiem bardzo młodym, urodzonym w 1876 r. Przybywał do ostatniego już „Żółtego Buddy" (Dżawdzandamba). ósmego bogdo-gegena mongolskiego, starszego o sześć lat. Dostojnemu zbiegowi towarzyszyła świta złożona z 700 osób i całe stado wielbłądów objuczonych bagażami. Można było się spodziewać, że między obu żywymi wcieleniami bóstw dojdzie do jakiejś animozji albo nawet spięcia, czego wprawdzie szczęśliwie udało się uniknąć, ale symptomy były. Odgrywały przy tym rolę i zazdrość, i obawa: do Urgi zjeżdżały się tłumy z całej Mongolii, z ziem ojrackich i buriackich, nawet ze stepów kałmuckich. Oczywiście i na początku przyjmowano go jak króla, nawet artylerzyści chińscy nie żałowali pocisków na salwy powitalne. Obawę mógł duchowy władca Urgi też żywić, bo jego młodszy i bądź co bądź znakomitszy partner przejawiał podobno ochotę do ingerowania w sprawy polityczne Mongolii. W jesieni 1905 r. dalajlama opuścił wreszcie Urgę, zwiedził inne klasztory, przebywał przez kilka miesięcy w Mongolii Wewnętrznej.

215

Jego pobyt w stolicy Chałchy nie spowodował żadnych zmian. Opuścił Mongolię po upływie prawie czterech lat, w 1908 r., i dopiero wtedy wrócił przez Pekin do swego kraju. W 1910 r. wkroczyli do Lhasy Chińczycy i wówczas uciekł po raz drugi, tym razem do Indii. Druga banicja trwała do 1912 r. Po upadku dynastii mandżurskiej dalajlama proklamował oderwanie się Tybetu od Chin, na co Chiny oczywiście się nie zgodziły. Zaczęły się starcia zbrojne i pertraktacje z udziałem Anglii — w 1914 r. Tybet otrzymał bardzo szeroką autonomię, co też nie wyeliminowało różnych konfliktów w dalszej przyszłości.

XV. WYPRAWY EKSPLORACYJNE DO MONGOLII

ANTECEDENCJE

Było ich wiele, przede wszystkim oczywiście od połowy XIX w., bo dopiero w tym czasie można przypisywać zamierzeniom eksploracyjnym znaczenie w pełni naukowe. Warto by to robić i w odniesieniu do starszego okresu, to znaczy przynajmniej do XVII w., tylko że z różnych względów, tłumaczących się zresztą łatwo polityczną historią Mongolii, wypraw badawczych do tego kraju właściwie wtedy nie było. W stuleciach poprzednich, między XIII i XVII w., w grę wchodzą tylko podróże „indywidualne", chociaż nie w tym sensie, żeby miały je podejmować samotne jednostki; są to zwykle wyjazdy niewielkich zespołów, którym powierzano pewne określone misje, polityczne lub handlowe. Szczęśliwie się złożyło, że wielu uczestników takich wypraw, zwłaszcza ich kierownicy, reprezentowało szersze horyzonty myślowe, interesowało się poznawanym krajem wielostronnie i uwieczniało swoje impresje na piśmie. Listę tych zasługujących na wdzięczność historii nazwisk otwiera Piano Carpini, za nim idą w sekwencji chronologicznej Rubruk, Marco Polo i Ruy Gonzales de Clavijo, żeby pominąć kilku innych podróżników, którzy już tylko całkiem marginalnie wnieśli coś do ogólnego skarbca naszej wiedzy o Mongolii.

Upraszczając sobie trochę zadanie, należy jednak być ostrożnym i nie zapominać o wszystkich, ani też o tym, że nie tylko podróże do Karakorum czy do Tamerlanowskiej Samarkandy warte są uwagi. Niemałe znaczenie muszą mieć również wyprawy do krajów sąsiadujących z Mongolią; ekspedycje syberyjskie trzeba w takim układzie postawić na pierwszym miejscu. Ich uczestnicy docierali wszystkimi możliwymi szlakami do wszystkich możliwych miejsc na całym obszarze Syberii i Dalekiego Wschodu, także oczywiście do rejonów bezpośrednio stykających się z mongolskimi stepami. Już to samo rodzić musiało zainteresowania Mongolią, nawet jeśli się tam bezpośrednio nie było, a dołączały się do tego i analogie dotyczące ludzi i ich zwyczajów, klimatu, bogactw ziemi, świata zwierzęcego i roślinnego.

217

Brali w tych ekspedycjach udział zarówno Rosjanie, jak też Anglicy, Francuzi, Niemcy, Szwedzi, Amerykanie, periodycznie także przedstawiciele innych narodów. Rzec by można, ze cały świat naukowy garnął się do poznawania Syberii, Azji Środkowej, Mongolii i Chin, zresztą także całego południa Azji oraz Bliskiego Wschodu, chociaż te zainteresowania dotyczą już całkiem innego kręgu zagadnień. W odniesieniu do wcześniejszych okresów nie przestają mieć znaczenia relacje członków poselstw, dyplomatów, nawet przypadkowych podróżników W 1675 r wysłany został z Moskwy do Chin zadomowiony od kilku lat w Rosji bojarzyn mołdawski, Mikołaj Milescu, znany jako Spathanus (1636 1708). Poselstwo to otrzymało również pewne zlecenia natury naukowej, Spathanus wypełnił je sumiennie opisał całą drogę, miasta i rzeki, dał wiele szczegółów o Chinach, wykonał szereg rysunków i planów

EKSPEDYCJE SYBERYJSKIE

Mówiąc choćby przykładowo o przestrzennie bliskich Mongolii wyprawach syberyjskich, nie ma się trudności, jeśli chodzi o kategorie ilościowe Nie kończąca się seria ekspedycji wyłącznie już naukowych datuje się od końca pierwszego ćwierćwiecza XVIII w., warto przy tym wspomnieć, ze zapoczątkowała je w znacznej mierze osobista inicjatywa cara Piotra I (1689 1725), który szczęśliwie dla Rosji nie miał pod względem przedsiębiorczości, pomysłowości i energii żadnego rywala ani wśród swoich poprzedników, ani następców Odznaczał się również Piotr dobrym zmysłem kartografii i jak najbardziej doceniał jej rolę, toteż w zaleceniach dla ówczesnych ekspedycji badanie topografii terenu i wykonywanie map znajdowało się zwykle na pierwszym miejscu W tym właśnie celu udał się na Syberię i spędził tam 7 lat (1720 1727) zaproszony przez Piotra I przyrodnik niemiecki. Daniel Messerschmidt. Prowadzone przez mego badania objęły ogromny obszar od zachodnich granic Syberii aż do terenów położonych za Bajkałem. Rezultatem były cenne kolekcje ptaków, roślin i minerałów oraz liczne mapy i notatki z informacjami o ludach syberyjskich.

Za panowania carowej Anny (1730 1740) wyruszyła na wschód tzw. wyprawa „akademicka", kierowana przez przyrodnika Johanna Georga Gmelina z Tybingi oraz historyka Gerharda Friedricha Muellera Obaj Niemcy przebywali już od kilku lat w Petersburgu, gdy w 1733 r. zaczęła się wyprawa, mająca trwać dziesięć lat. Wziął w niej udział także młody uczony rosyjski. Stefan Kraszeninnikow, który zajmował się głównie badaniem Kamczatki. Gmelin i Mueller przemierzali w Syberii Zachodniej i Wschodniej pewne etapy osobno, inne razem,

218

docierając do granicy chińskiej za Bajkałem Każdy z nich pozostawił po sobie kapitalne publikacje Gmelin o florze syberyjskiej i o własnej podróży, Mueller o historii Syberii. Prócz tego Mueller zebrał dosłownie mnóstwo dokumentów historycznych, kopiując je w archiwach 20 miast syberyjskich. Jego Historia Syberii, opublikowana w połowie XVIII w., doczekała się w latach1937 1941 drugiego wydania, w dwóch tomach. W tytule tomu I czytamy m.in. Najdawniejsze dzieje panowania Rosjan na Syberii. Historia Mongołów. Przyłączenie Chanatu Syberyjskiego do państwa moskiewskiego Usunięcie chana Kuczuma (ostatni chan sybirski, um.ok. 1598 r).

Na lata 1768 1774 przypada druga wyprawa ..akademicka" Na jej czele stanął też Niemiec, Peter Simon Pallas, przyrodnik z Berlina, zaproszony przez carową Katarzynę II (1762 1796) do Rosji na rok przed rozpoczęciem wyprawy, zaplanowanej niezwykle szeroko pod względem zakresu zadań i złożonej z pięciu oddzielnych ekspedycji. Ta, którą dowodził bezpośrednio Pallas, zbadała Powołże. Ural i całą Syberię od Omska do Czyty i Kiachty Podróż swoją opisał w trzytomowym dziele, wydanym współcześnie po niemiecku i po rosyjsku, zebrał nieprawdopodobnie bogate materiały geograficzne, przyrodnicze, geologiczne i etnograficzne, zajął się też dokładnym zbadaniem obyczajów i trybu życia licznych ludów, m.in. Kirgizów i Kałmuków.

Można się łatwo domyślać, że o wiele więcej ekspedycji azjatyckich przypada na wiek XIX. Znowu najpierw warto zwrocie uwagę na tereny sąsiadujące z Mongolią. Będzie to więc np Ałtaj i wschodnie rejony dzisiejszego Kazachstanu. Wyprawę w Góry Ałtajskie poprowadził m. m. w 1829 r przyrodnik niemiecki Aleksander Humboldt, a w 1842 i 1844 r. Rosjanie Piotr Czichaczow i Grzegorz Szczurowski. Zorganizowana w latach 1843 1845 wielka ekspedycja syberyjska pod kierownictwem Aleksandra Middendorfa prowadziła badania m.in. na terenach nadamurskich. Tam też pracowali później uczestnicy wyprawy Karola Maksimowicza (1854 1856), Friedricha Schmidtd 11859) i innych. Od lat sześćdziesiątych zaczynają się ekspedycje, które swoim zasięgiem terytorialnym obejmą również bezpośrednio Mongolię.

Znaczenia tych wypraw dla nauki nie da się wprost docenić Są one wspaniałym i bardzo bogatym w swojej różnorodności uwieńczeniem tych od dawna nurtujących Europę zainteresowań, które tak chwalebnie zapoczątkowali kiedyś Carpini, Rubruk i Marco Polo Potem przeminęły całe stulecia bez takich osiągnięć, ale zainteresowań nie unicestwiło nic, a czasem pomagał im też przypadek Tak np. jeden z żołnierzy bawarskich. Hans Schiltberger (daty życia nie znane),

219

wzięty do niewoli tureckiej w słynnej bitwie pod Nikopolis w 1396 r., wcielony do armii Bajazeta, dostał się po tragicznej dla Turków bitwie pod Angorą po raz drugi do niewoli. Wrócił do swojej rodzinnej Bawarii dopiero po 31 latach (w 1427 r.), ale kawał Azji w tym czasie poznał, m.in. Persje, posiadłości Złotej Ordy, cały Turkiestan. Opis jego podróży i przygód, wydany w 1473 r., miał nowe wydania jeszcze w XIX w. Nie jest to rzecz wysoko ceniona przez historyków, ale trudno o niej nie wspomnieć."

WCZEŚNIEJSZE DZIEJE POZNAWANIA MONGOLII

Stulecia XVI —XVIII mają najmniejsze znaczenie, jeśli chodzi o poznawanie Mongolii przez Zachód; zmienia się to od początku XIX w., chociaż na prawdziwie naukowe eksploracje trzeba będzie czekać jeszcze kilkadziesiąt lat. Możemy mieć jednak przy tym specjalny powód do zadowolenia: długą już listę podróżników dziewiętnastowiecznych, którzy później opisywali swoje przeżycia, otwiera Polak, hrabia Jan Potocki (1761 — 1815), w ogóle jeden z najbardziej interesujących hrabiów w naszej przeszłości. Nieprzeciętnie zdolny i należycie wykształcony, człowiek o bardzo szerokich horyzontach i różnorodnych zainteresowaniach, oryginalny jako pisarz, miłośnik archeologii i historii, znawca inżynierii wojskowej i dyplomata, wreszcie też podróżnik, który w wielu krajach był i wiele widział — to nawet jeszcze nie wszystkie zainteresowania i umiejętności, wypełniające jego nie tak znowu długie życie, tragicznie zakończone samobójstwem. Potocki jest autorem czytanego i podziwianego nawet dzisiaj Rękopisu znalezionego w Saragossie, prócz tego zaś pisał zarówno poważne dzieła naukowe, jak i jednoaktowe komedie na scenę.

Mogłoby z tego wynikać, że nie miał żadnych wad — ujecie takie nie byłoby jednak słuszne. Pewnie było ich co najmniej tyle, ile zalet, wiele z nich wynikało z jego dziwnej, nerwowej i ekscentrycznej natury, zarzuca mu się też daleką od doskonałości metodę pisarstwa naukowego. W świetle czy w cieniu najsłuszniejszych nawet zarzutów nie przestaje to być przecież postać interesująca. Nazwisko jego wiąże się z Mongolią w latach 1805 — 1806 — wszedł wtedy w skład specjalnej misji, wysłanej z Petersburga do Pekinu w celu uzyskania określonych przywilejów handlowych w Chinach i możliwości otwarcia placówek konsularnych w trzech największych miastach chińskich. Na czele tej misji stanął jeden z najwyższych dostojników w hierarchii rosyjskiego resortu handlu, Jurij Gołowkin, a wśród uczestników znalazło się oprócz Potockiego jeszcze kilku interesujących panów: autor bardzo cenionych pamiętników Filip Wiegel; orientalista Juliusz Klaproth, wtedy bardzo młody jeszcze (ur. 1783),

220

potem autor sporej liczby książek o jeżykach azjatyckich, także o gruzińskim; i jeszcze uwieczniony przez Mickiewicza w III części Dziadów Lew Bajkow, urzędnik do szczególnych poruczeń i ulubieniec osławionego senatora Mikołaja Nowosilcowa, „blagier i cynik z francuską ogładą, bez zasad moralnych".

Ekspedycja Gołowkina nie dotarła do Pekinu. Była zbyt liczna i na granicy w Kiachcie musiano się zastosować do żądania władz chińskich i znacznie zmniejszyć jej skład. W styczniu 1806 r. znaleziono się w Urdze i właśnie o pobycie w tym mieście zostawił Potocki zapis w języku francuskim. Tekst nie zawiera zresztą jakichś ważnych czy atrakcyjnych wiadomości, oprócz próby wyjaśnienia, dlaczego nie puszczono poselstwa w dalszą drogę. Jest to w każdym razie pierwsza właściwie nieco obszerniejsza notatka o Mongolii, sporządzona przez Polaka. Potocki miał kierować pewnymi pracami naukowymi, też przewidzianymi w instrukcji dla poselstwa, i gdyby poselstwo się udało, zostawiłby chyba więcej interesujących wiadomości.

POCZĄTKI NOWOŻYTNEJ MONGOLISTYKI

W drugiej połowie XVIII w. znalazła się w Pekinie dość spora grupa kozaków, wziętych do niewoli przez Mandżurów podczas jednego ze starć granicznych; po pewnym czasie rząd mandżurski zgodził się na utworzenie dla nich specjalnej misji duchownej. W latach 1808—1821 funkcję naczelnika tej misji sprawował archimandryta Jakinf (imię zakonne, pol. Hiacynt), urodzony jako Nikita Daniłow (1777— 1853), postać też niecodzienna i wielce interesująca. Pochodził z rodziny czuwaskiej, studia teologiczne ukończył w Kazaniu, gdzie otrzymał nazwisko Biczurin, w zakonie od 1802 r. Podczas 14-letniego pobytu w Chinach opanował doskonale język, bardzo wiele pisał, zajmował się sporządzaniem różnych przekładów. Po powrocie do Rosji przeżywał różne trudności i kłopoty; wydobywszy się z nich, przystąpił do intensywnej działalności wydawniczej. Jest autorem wielu dzieł geograficznych i językowych, interesowały go również historia i literatura. W 1828 r. wyszły w dwóch tomach Zapiski o Mongolii, w 1834 r. Historyczny przegląd Ojratów, czyli Kalmuków, od XV wieku do czasów obecnych, w 1851 r. szczególnie ważny, trzytomowy Zbiór wiadomości o starych ludach Azji Środkowej.

Biczurina i jego osiągnięcia ceni się w historiografii rosyjskiej i radzieckiej szczególnie wysoko i chyba jak najbardziej zasłużenie. Wiele widział, wiele zbadał i opisał, dzieła jego mają charakter postępowy, odznaczają się imponującym ładunkiem erudycji i dużym zmysłem krytycznym. Biczurin był zdecydowanym przeciwnikiem wszelkich teorii o nierówności ras i ludów,

221

a niektóre problemy, zwłaszcza z zakresu etnogenezy, traktował wcale nie jak duchowny i w pewnym momencie chciał nawet z tego stanu wystąpić). Zapiski o Mongolii zawierają oprócz wspomnień z podróży także dane statystyczne, zarys historii i przekład tych aktów prawnych, na których opierał się reżim mandżurski w Mongolii

W latach 1820 1821 odbył podróż do Chin przez Mongolię Jegor Timkowski (1790 1875), absolwent uniwersytetu moskiewskiego, wyższy urzędnik w resorcie komunikacji, potem długie lata na służbie w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Timkowski odprowadzał do Pekinu kolejną misję duchowną, a swoje wspomnienia z tego czasu ujął w pracy pt. Podróż do Chin przez Mongolię w 1820-1821 r. (3 t. 1824) Wiele w tej książce (tłumaczonej na angielski, francuski, niemiecki) opisów i ciekawych spostrzeżeń dotyczących życia codziennego, obyczajów i gospodarki Mongołów, także religii Jest również przekład polski T. W Kochańskiego z 1828 r

Za właściwego twórcę mongolistyki rosyjskiej uchodzi Isaak Jakob Schmidt (1779 1847), który w 1798 r przyjechał do Rosji z Amsterdamu Najpierw zajmował się sprawami handlowymi i pozostawał w dłuższym kontakcie z kolonistami niemieckimi w guberni saratowskiej Osiedla ich sąsiadowały z siedzibami Kałmuków Schmidt nauczył się bardzo dobrze ich języka i wkroczył w ten sposób do mongolistyki. nieustannie rozszerzając zasięg swoich badań. m. m. na język tybetański Od 1812 r. był przez kilkanaście lat urzędnikiem rosyjskiego Towarzystwa Biblijnego, spod jego pióra wyszedł całkowity przekład Biblii na język mongolski, wydany w 1827 r, a w dwa lata później tekst i przekład siedemnastowiecznej kroniki mongolskiej Erdenijn tobczi (Drogocenna kronika). W 1831 r. wydał Schmidt pierwszą w Rosji gramatykę języka mongolskiego, w latach następnych także tybetańskiego i słowniki obu tych języków.

Schmidt poznawał język mongolski najpierw w kontaktach z Kałmukami Wśród Bunatów uczył się tego języka inny znakomity mongolista, też Polak jak Potocki, Józef Kowalewski (1801 1878) Niestety pod koniec życia polskość Kowalewskiego przygasła tak, że trudno ją już dostrzec, jako student uniwersytetu wileńskiego i filomata chyba nie myślał, że kiedyś dojdzie aż do tego. Zesłany jak wielu innych filomatów w 1824 r do Rosji, zrobić miał wielką karierę naukową Najpierw znalazł się w Kazaniu, zwrócił na siebie uwagę zdolnościami i zamiłowaniem do języków wschodnich, tak że wytypowano go na przyszłego profesora i umożliwiono wyjazd do Mongolii i Chin, połączony z pobytem u zabajkalskich Bunatów, w samej Mongolii przebywał zresztą bardzo krótko

222

Od 1833 r. był prawie przez 30 lat profesorem filologu mongolskiej w Kazaniu, od 1862 r. wykładał historię w Szkole Głównej w Warszawie, a po jej zlikwidowaniu w uniwersytecie rosyjskim Wydał m. m. w latach czterdziestych trzytomowy słownik mongolsko-rosyjsko-francuski Znaczna część jego twórczości nie ujrzała druku.

Olbrzymie zasługi dla rozwoju badań naukowych geograficznych, geologicznych, etnograficznych i oceanograficznych, położyło Rosyjskie Towarzystwo Geograficzne, powołane do życia w 1845 r Pod egidą tego Towarzystwa realizować się będzie w Rosji większość ściśle już naukowych wypraw eksploracyjnych, które obejmą morza i lądy, całą prawie Rosję europejską, Syberię, Azję Środkową i Mongolię Z inicjatywyTowarzystwa zaczęto badać Mongolię staranniej i dokładniej, nie ograniczając się już tylko do głównego szlaku wszystkich karawan i poselstw, biegnącego od Kiachty przez Urgę do granicy chińskiej. Przełom dokonał się w 1863 r., gdy profesor Instytutu Górniczego w Petersburgu, Gregor Helmersen (1803-1885), odbył podróż z Urgi wzdłuż Toły do Orchonu i Selengi, a następnie dopływem Selengi (Egin-gol) do jeziora Chubsuguł W tym samym roku dotarł do Kobdo wysłannik gubernatora tomskiego dla przeprowadzenia rekonesansu w sprawach handlowych. Wymienić można co najmniej kilka innych jeszcze wypraw, podejmowanych indywidualnie lub w mniejszych grupach. W tym samym już jednak czasie zaczyna się szerszy niż przedtem rozmach organizacyjny, a na czele ekspedycji stają wielkie sławy. Ich poczet otwiera jeden z najznakomitszych podróżników i eksploratorów rosyjskich. Mikołaj Przewalski (1839-1888).

WYPRAWY PRZEWALSKIEGO

Przewalski pochodził ze Smoleńszczyzny, w Smoleńsku ukończył gimnazjum, w Petersburgu Akademię Wojskową, potem był wykładowcą historii i geografii w szkole kadeckiej w Warszawie. W 1864 r został członkiem Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego, od 1867 r zaczął prowadzić badania w podróżach, najpierw z własnej inicjatywy w Kraju Ussuryjskim 11867 1869), dokąd został przeniesiony na własną prośbę. Potem, już z ramienia Towarzystwa, czterokrotnie stawał na czele ekspedycji naukowych szeroko zakrojonych, choć nie zawsze najlepiej wyposażonych, o czym sam z wyraźną goryczą wspomina. Jego pierwsza (albo druga, jeśli liczyć ussuryjską w literaturze prowadzi się ewidencję jego podróży niejednakowo) wyprawa w latach 1870 1873 nosi nazwę mongolskiej, wiodła ona starym szlakiem od Kiachty przez Urgę do Pekinu, stamtąd w kierunku na zachód do północnego Tybetu i na północ, znowu przez Gobi do Irkucka.

223

W kolejnej ekspedycji, która w 1876 r. wyszła z Kuldży, zbadane zostały przez niego jezioro Łob-nor i Dżungaria. Dwie ostatnie wyprawy (1879—1880 i 1884—1885) nazwano tybetańskimi. Podczas ostatniej Przewalski jeszcze raz przeszedł Gobi z północy na południe, z Kiachty przez Urgę do pustyni Ałaszan i dalej do Tybetu; w żadnej z wypraw nie wpuszczono go jednak do Lhasy. Umarł w wieku dalekim od starości, w Karakole (dziś Przewalsk), niedaleko jeziora Issyk-kul.

Łączna długość szlaków wypraw Przewalskiego wynosiła ponad 33 tys. km. Rezultaty poczynionych wtedy badań uderzają wielostronnością i precyzją: jako eksplorator Przewalski zajmował się przyrodą przemierzanych terenów w najszerszym sensie — od rzeźby i warunków klimatycznych, do sieci hydrograficznej, flory i fauny. Opisał m.in. jedyny żyjący gatunek dzikiego konia (Equus przewalskii). Jest autorem wielu prac o swoich podróżach, w jednej z nich daje sporo różnych informacji o życiu Mongołów (Mongolia i kraj Tangutów, wydana po raz pierwszy w dwóch tomach, 1875 — 1876).

Przewalski podkreśla z naciskiem, że najczystszym typem mongolskim są Chałchasi, i dowodzi tego porównując też cechy antropologiczne. „Szeroka, płaska twarz z uwydatniającymi się kośćmi policzkowymi, spłaszczony nos, niewielkie, wąsko wycięte oczy, kanciasta czaszka, duże, odstające uszy, czarne i szorstkie włosy, bardzo rzadki zarost, śniada cera, krępa i mocna budowa przy wzroście zarówno średnim, jak i wysokim". Opisując zaś Mongołów mieszkających na południe od Gobi zaznacza, że duże postępy poczyniła wśród nich sinizacja, także w ubiorze i urządzeniu domowym, że nawet „zmieniła się płaskość twarzy", że przejęli mandżurski zwyczaj noszenia warkoczy.

Opisując odzież mongolską, zwraca Przewalski uwagę na różne charakterystyczne szczegóły, np.: „zawsze pas, a za pasem woreczek z tytoniem, fajka i krzesiwko. Chałchasi stale noszą w zanadrzu tabakierki". W bardzo dokładnym opisie jurty i sposobie jej budowania znajdą się też obiektywne pochwały.

Wewnątrz jurty, w środku, ognisko. Wokół ogniska, na którym przez cały dzień utrzymuje się ogień, gospodarze rozkładają wojłok, a w zamożnych jurtach nawet dywany, na których siedzi się i śpi, ściany bywają obite jedwabiem, podłoga drewniana. Po stronie położonej naprzeciw wejścia — burchany [posążki bóstw], po bokach różne cenniejsze przedmioty domowe. W jurcie panuje ciepło nawet podczas mrozów, w lecie wojłok doskonale chroni przed upałem i także przed ulewnymi deszczami. Jurtę można szybko rozebrać i przenieść".

Sposób żywienia się też oczywiście znajduje odbicie w relacjach Przewalskiego

224

i dowiedzieć się od niego można niemało. Oto np. wszyscy członkowie rodziny nieustannie piją herbatę, nigdy zaś nie piją surowej i chłodnej wody. Używają tylko herbaty prasowanej. wkładając ją do wrzątku z solą lub do posolonej wody, a potem jeszcze do tego niekiedy prażone proso, masło albo inny tłuszcz, dostarczany przez pewien specjalny gatunek owiec. Wyjątkowe znaczenie dla wszystkich rodzin mongolskich miało oczywiście mleko, z którego wyrabiano masło, rodzaj śmietany i narodowy napój mongolski — kumys (z mleka kobylego lub owczego). Melancholijnie zaznaczył przy tym Przewalski, że „wszyscy mają pociąg do napojów alkoholowych". Przerażały go też możliwości konsumpcyjne Mongołów, zwłaszcza gdy chodziło o ich umiłowaną baraninę; jeden człowiek potrafił czasem w ciągu doby zjeść całego barana. Jedli zawsze baraninę tylko gotowaną, w zimie też na pół surową, trzymaną przedtem pod wielbłądzim siodłem. Tylko największy przysmak, mostek barani, pieczono na rożnie. Jedzono wyłącznie za pomocą rąk, kładąc do ust duże kawały mięsa i obcinając nożem przy samych wargach to, co wystawało. Doszli chyba w tej sztuce do mistrzostwa — Przewalski nie wspomina o tym, żeby się ktoś zranił. Jedzono tak, że kości pozostawały całkowicie czyste, często je jeszcze rozbijano, żeby nie zaprzepaścić szpiku. Oprócz baraniny spożywano mięso kozłów, koninę, rzadziej wołowinę, jeszcze rzadziej mięso wielbłądzie, w ogóle zaś nie jedzono drobiu i ryb. Wyjątki bywały, ale bardzo nieliczne; to samo dotyczyło chleba, w środowych rejonach Mongolii zupełnie nie znanego.

225

Oprócz pasterstwa nie zajmowano się właściwie niczym, istniała tylko wytwórczość na użytek własny: skóra i wojłok, siodła, uzdy i łuki, czasem inne jeszcze przedmioty. To, czego nie wytwarzano, a co było konieczne, kupowano od Chińczyków lub od Rosjan w transakcjach prawie wyłącznie wymiennych, za bydło, skóry, wełnę i sól. Doglądanie stad nie wymagało specjalnego zachodu. Konie i wielbłądy przebywały w stepie bez żadnej opieki i tylko w lecie podchodziły raz na dobę do studziennego wodopoju. Bydłem rogatym i owcami zajmowały się kobiety (także młodzi chłopcy), tak samo wszystkimi innymi pracami, poza wypasaniem. Mężczyźni do tych robót się nie garnęli, raczej interesowały ich herbata i kumys, wędrowali po innych jurtach, gdzie robili to samo, odwiedzali kaplice i klasztory. Przychodziły jednak pory roku — jesień i zima — kiedy musieli się trochę namęczyć, ciągnąc ku granicy chińskiej z artykułami do wymiany na grzbietach wielbłądów. Tu Przewalski oddaje hołd nieprawdopodobnej wytrzymałości Mongołów, arcyciekawie powiązanej z przejawami równie trudnej do zrozumienia niecierpliwości.

Wspaniałe zdrowie, niezwykła odporność na wszystkie trudności w pustyni — cały miesiąc bez przerwy, bez wypoczynku, w najsroższą zimę idzie Mongoł z karawaną wielbłądów objuczonych herbatą [w tym wypadku wracając z Chin] ku Kiachcie, po 15 godzin na dobę nie schodząc ze swego wielbłąda. Ten sam człowiek nie przejdzie pieszo paru wiorst, a gdy mu przez dwa lub trzy dni brakuje prasowanej herbaty, przeklina na całe gardło swój nieszczęsny los".

226

Dużo z tej charakterystyki polega z pewnością tylko na jednostkowych obserwacjach i dlatego przynajmniej niektóre z nich, jeśli nawet nie są przesadne, nie są też typowe. Przewalski był jak najbardziej pozytywnie nastawiony do Mongołów, chyba jednak zbyt gwałtownie i ostro przeciwstawia jedne przejawy innym. Ceni więc bardziej prostych Mongołów z wnętrza kraju, prawdziwych nomadów, nie skażonych wadami, które dostrzega na kresach terytorium mongolskiego, nie znających chytrości, obłudy i kłamstwa, nie zepsutych obyczajowo — zepsucie to jest natomiast jedną z cech, które charakteryzują lamów.

Nie zajmował się niestety Przewalski językiem mongolskim, przy czym wyjaśnia to w ten sposób, że ekspedycja nie miała dobrego tłumacza, a środki materialne, którymi rozporządzała, były więcej niż mizerne. I raczej to jest niepojęte. Są natomiast w relacjach Przewalskiego szczegóły dotyczące życia duchowego, religii i ustroju społecznego Mongołów, Pisze więc o książkach mongolskich (drukowanych w Pekinie) podkreślając, że było ich dość dużo, o pieśniach i instrumentach muzycznych (tańca nie uprawiano), o zwyczaju płacenia wykupu (kałym) za narzeczoną, o stosunku starszych do dzieci i odwrotnie, o gościnności, o zwyczaju wychodzenia z jurty bez zewnętrznych oznak pożegnania, o stosunku do przedstawicieli urzędów i do lamów. Wpływ lamów na prymitywnych nomadów nie miał granic, jeśli ktoś mógł dotknąć ich szaty lub otrzymać od nich błogosławieństwo, było to wielkim szczęściem, które zresztą musiano zwykle okupywać podarunkami. Wśród bezżennych lamów szerzyła się demoralizacja we wszystkich możliwych formach. „Lamowie to najstraszniejsza rana Mongolii — pisze Przewalski — jest to stan prowadzący życie pasożytnicze i uniemożliwiający ludowi wyjście z głębokiej ciemnoty".

227

Informacje Przewalskiego o Mongolii kończą się schematem ustroju terytorialnego i szczegółami dotyczącymi dostojeństw książęcych oraz systemu podatkowego i wojskowego.

DALSZE EKSPLORACJE. WKŁAD POLAKÓW W POZNAWANIE SYBERII I MONGOLII

W latach sześćdziesiątych XIX w. prowadził badania etnograficzne i językowe w różnych rejonach Syberii i w Azji Środkowej Wasyl Radłow (1837-1918). Niemiec z pochodzenia (Friedrich Wilhelm Radloff), urodzony w Berlinie, poświęcił się podczas studiów w Niemczech językom azjatyckim i w 1858 r. przybył do Petersburga. Skierowano go na posadę nauczycielską do Barnaułu w Kraju Ałtajskim — stąd wyruszył Radłow na swoje wyprawy, był też w 1870 r. w Kobdo. Prowadził w Mongolii badania archeologiczne, interesowały go również zagadnienia dotyczące kontaktów handlowych, przede wszystkim jednak zajmował się językami i folklorem tureckich ludów południowej Syberii. Położył ogromne zasługi, jeśli chodzi o zbadanie inskrypcji starotureckich (także w Mongolii) i ujgurskich. Napisał i wydał mnóstwo prac, jedną z najważniejszych jest czterotomowy słownik języków tureckich, wydany w latach 1888 — 1905.

Od 1884 r. Radłow był członkiem Petersburskiej (Cesarskiej) Akademii Nauk, potem zajmował stanowisko dyrektora Muzeum Azjatyckiego i przez długie lata — Muzeum Antropologii i Etnografii. W 1891 r. stanął na czele tzw. ekspedycji orchońskiej — w 1894 r. odczytane zostały przez niego znajdujące się w Mongolii (nad Orchonem) inskrypcje starotureckie (odkrył je w 1889 r. Mikołaj Jadrincew, zob. niżej). Wchodzące w grę materiały ukazały się niedługo później w druku, prócz tego zaś Atlas starożytności mongolskich (4 tomy, 1892 — 1899). Dla ścisłości trzeba jeszcze dodać, że wymienione napisy rozszyfrował też językoznawca duński, Vilhelm Ludwig Thomsen (1842-1910).

W drugiej połowie XIX w. nadal zachowują swoje znaczenie dla dziejów Mongolii odkrycia dokonywane także na obszarach przyległych, w południowej Syberii łącznie z Zabajkalem, w Kraju Nadamurskim i Ussuryjskim, w Mongolii Wewnętrznej i w Mandżurii, także w Dżungarii, w górach Tien-szanu i Ałtyn-tagu, w całym Tybecie; Zresztą, czasem szlaki tych wypraw wiodły też przez Mongolię, choć nie ona była głównym celem badań. Prowadziło je wielu bardzo wybitnych i mniej znanych eksploratorów, uczonych i podróżników z zamiłowania, w większości wypadków pod egidą Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego. Były wśród nich tak wybitne jednostki, jak Piotr Siemionow

228

(1827 — 1914, od 1906 r. uzyskał prawo do noszenia nazwiska Siemionow-Tienszański), geograf i przyrodnik, działacz społeczny, członek Akademii Nauk, długoletni wiceprezes i urzędujący kierownik Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego. Jeszcze w latach pięćdziesiątych podróżował po Tien-szanie, dokonując odkryć, które stanowić miały podstawę cennych ustaleń z dziedziny orogenezy; w latach późniejszych organizował ekspedycje na Ałtaj i do Dżungarii.

Pochodzeniem gór i lodowców zajmował się także książę Piotr Kropotkin (1842-1921), uczestnik kilku wypraw, m.in. w Syberii Wschodniej, w Kraju Nadamurskim, we wschodniej Mongolii i w północnej Mandzurii. potem rewolucjonista i jeden z czołowych teoretyków anarchizmu. Dalszy wkład do badań nad masywami górskimi, także nad roślinnością i jeziorami centralnych rejonów Azji wniósł Michał Piewcow (1843 1902), badacz Ałtaju, Dżungarii, Kaszgarii, pustyni Takla Makan, północnego Tybetu oraz zachodniej i południowo-zachodniej Mongolii.

Niemałą rolę w działalności rosyjskich wypraw naukowych odegrali Polacy, zesłańcy po powstaniu styczniowym: Benedykt Dybowski (1833-1930), Wiktor Godlewski (1831-1900), Aleksander Czekanowski (1833-1876) i Jan Czerski (1845-1892). Pierwsi dwaj zajęli się głównie fauną Bajkału. Czekanowski i Czerski prowadzili badania geologiczne w rejonach nadbajkalskich, także zresztą w północnych regionach Syberii Wschodniej. Czekanowski odbył też wyprawę do Mongolii. Leon Barszczewski (1849—1910), polski pułkownik w armii rosyjskiej, pierwszy polski badacz azjatyckich lodowców, przez 20 z górą lat uczestniczył w wyprawach do Azji Środkowej, Pamiru. Ałtaju i Turkiestanu. Władysław Molleson (1853—1899), z zamiłowania podróżnik i ornitolog, podjął dobrowolnie pracę nauczycielską w Troickosawsku i stamtąd wyprawiał się na stepy mongolskie w celu gromadzenia okazów. Syn zesłańca polskiego, Bronisław Grąbczewski (1855—1926), kierował wyprawami do rejonów Hindukuszu, Pamiru i Kaszgarii. Geolog Leonard Feliks Jaczewski (1858-1916) badał wieczną zmarzlinę i złoża mineralne w Azji Środkowej i w Kraju Zabajkalskim. Geolog i geograf Karol Bohdanowicz (1864— 1947) prowadził badania m.in. w Tybecie, Turkiestanie i Mandżurii. W całej prawie Syberii Wschodniej, w Mongolii, w Kraju Urianchajskim i w Mandżurii zbierał materiały archeologiczne i etnograficzne Kazimierz Grochowski (1873 — 1937). Jego podróże mongol-sko-mandżurskie przypadają też na lata powojenne, jest autorem książki Polacy na Dalekim Wschodzie. Zabytkami lamaickimi interesował się Przecław Smolik (właśc. Czesław Wrocki, 1877 1947). lekarz i poeta. Wzięty do niewoli rosyjskiej w 1914 r.,

229

przebywał w Kraju Zabajkalskim, do 1918 r. jeździł do Mongolii, napisał kilka książek, także łączących się z nią tematycznie, raczej nie bardzo udanych.

NAJWYBITNIEJSZE OSIĄGNIĘCIA

W związku z badaniami i odkryciami dokonywanymi w samej Mongolii zasługuje na zupełnie wyjątkowe wyróżnienie — wśród bardzo wielu — przynajmniej kilka nazwisk. Szeregując je w przybliżeniu według kolejności wypraw, można by wymienić następujące: Potanin, Kozłow, Jadrincew, Pozdniejew, Klemenc, Sapożnikow, Grumm-Grzymajło.

Grzegorz Potanin (1835 —1920), wybitny etnograf rosyjski, wychowanek korpusu kadetów w Omsku, w 1861 r. relegowany z uniwersytetu petersburskiego za udział w zaburzeniach studenckich, zesłany na Syberię i tam jeszcze więziony (był członkiem tzw. Stowarzyszenia Niezawisłości Syberii), zabrał się po uwolnieniu od wszystkich kłopotów do działalności eksploracyjnej; prowadził ją w kilku ekspedycjach naukowych, wypełniających całe ostatnie ćwierćwiecze XIX stulecia i prawie zawsze obejmujących także Mongolię. Pozostało po nim duże dziedzictwo naukowe; za najważniejszą i najbardziej interesującą uchodzi książka wydana w 1893 r. w dwóch tomach, pt. Tangucko-tybetańskie kresy Chin i Centralna Mongolia (Tangutami nazywali Mongołowie mieszkańców północnego Tybetu, por. s. 91), wiążąca się z ekspedycją 1884 — 1886 r. Dwie wcześniejsze wyprawy znalazły odzwierciedlenie w czterotomowym opracowaniu Szkice z Mongolii północno-zachodniej (1881 — 1883). Marszruta ekspedycji wymienionej na pierwszym miejscu biegła od Pekinu do Kiachty, ale nie utartym szlakiem, lecz w kierunku na zachód, mniej więcej wzdłuż Huang-ho do gór Nan-szan, potem prosto na północ do Changaju i dopiero stamtąd do Kiachty.

Na tekst składają się zapisy bardzo (chciałoby się nawet powiedzieć: przesadnie) szczegółowego dziennika. Interesujące są wiadomości o Torgutach — niewielkiej ojrackiej grupie etnicznej, która do dziś utrzymała się w ajmaku Kobdoskim Mongolskiej Republiki Ludowej. W okresie wyprawy Po tanina aż nadto żywa była wśród nich pamięć strasznego powstania muzułmańskiego Dunganów (por. s. 208). To, co opowiadali Torguci Potaninowi, jest naprawdę wstrząsające.

Torguci są bardzo biedni; powstańcy muzułmańscy osiem razy napadali na ich koczowiska w celu grabieży. Zrujnowali wszystkich, zabrali bydło, spalili jurty, zdarli z ludzi odzież. Ludzie uciekali, dokąd tylko mogli, do Czacharów [wspomniane już jedno z plemion południowomongolskich],

230

na pustynię Ałaszan, do »Jogurów« [Ujgurów], w góry Adż-Bogdo [w dziś. ajmaku Gobijsko-Ałtajskim]. Starcy nie mający możliwości ucieczki chodzili nago, żywili się jagodami oliwnika (Elaeagnus) i nasionami budurgany (Kalidium foliatum). Wielu zbiegów pozostało na zawsze w tych miejscach, gdzie znalazło schronienie ... Dziś pozostało w starej siedzibie [po obu stronach rzeki Edzin-goł, zamykającej pustynię Ałaszan od zachodu] nie więcej niż 300 jurt".

Są poza tym w mongolskich materiałach Potanina opisy klasztorów i pewnych praktyk religijnych wyższego szczebla, m.in. stosunku książąt chałchaskich do bogdo-gegena. Są wiadomości o zachodnio-mongolskich Oletach i o Rosjanach w Mongolii, także - ma to dużą wagę — o rolnictwie i zbiorach siana w dolnym biegu Orchonu i Selengi. Warto może jeszcze też dodać, że z Potaninem ściśle współpracowała na niwie naukowej jego żona, Aleksandra (1843-1893), pierwsza kobieta-eksplorator w centralnych regionach Azji, autorka opisów etnograficznych, także dotyczących Mongołów.

231

Piotr Kozłow (1863-1935), urodzony jak Przewalski w guberni smoleńskiej, brał udział w czwartej (drugiej tybetańskiej) wyprawie Przewalskiego, potem w innych jeszcze ekspedycjach, w latach 1899 — 1901 kierował samodzielnie wyprawą do Mongolii oraz wschodniego Tybetu i znowu do Mongolii w 1907 — 1909, potem jeszcze w 1923 — 1926 r. W galerii niezliczonych podróżników rosyjskich Kozłów zajmuje jedno z pierwszych miejsc, zarówno pod względem liczby przebytych kilometrów, jak i znaczenia osiągniętych wyników. Zaliczyć do nich trzeba ogromny materiał kartograficzny, odznaczający się przy tym najdalej idącą dokładnością i zawierający szereg obiektów geograficznych (jeziora, rzeki), naniesionych na mapy po raz pierwszy. Dochodzą do tego obserwacje i zapisy meteorologiczne, kolekcje roślin i zwierząt, pomiary astronomiczne i hipsometryczne, opisy prowincji i ludów.

Największą sensację wywołało odkrycie przez Kozłowa w 1908 r. ruin miasta Chara-Choto, na dawnych terenach Tangutów, rozgromionych przez Dżyngis-chana w ostatnim etapie jego pełnego podbojów życia (por. s. 90). Prace wykopaliskowe pozwoliły odnaleźć cenne materiały archeologiczne oraz liczne fragmenty piśmiennictwa chińskiego i tanguckiego, w większości religijne teksty buddyjskie. Traktująca o tych odkryciach książka Kozłowa wyszła po raz pierwszy w 1923 r. pod tytułem: Mongolia i Amdo i martwy gród Chara-Choto (Amdo — jedna z nazw regionu położonego na południe od pustyni Ałaszan).

To „martwe miasto", zasypane piaskami pustyni po ostatecznej klęsce, było kiedyś mocnym punktem oporu, otoczonym glinobitymi ścianami, w których wmurowane były bastiony i wieże, miało świątynie, domy, sklepy i składy, rozwinięte rzemiosło, dzieła sztuki i bibliotekę, szczęśliwie znalezioną, łącznie z unikalnym słownikiem tangucko-chińskim.

Informacje Kozłowa o ludziach też są interesujące, zwłaszcza gdy opisuje zaobserwowane różnice w sposobie życia Mongołów w północnej, środkowej i południowej Mongolii. Warte przytoczenia jest takie syntetyczne zdanie: „Ogólnie przez biorąc, sytuacja życiowa Mongoła jest biedna i nie do pozazdroszczenia, jak biedny jest jego świat wewnętrzny — chociaż Mongołowie różnią się od sąsiednich koczowników tym, że osiągnęli stosunkowo wyższy poziom rozwoju umysłowego, mają własne pismo, drukowane prawa, uczą się pisma tybetańskiego".

Mikołaj Jadrincew (1842 — 1894) należał, podobnie jak Po tanin, do grona separatystów syberyjskich, za co go w 1865 r. aresztowano. W 1878 r. zaczął odbywać podróże, na Ałtaj, do Kotliny Minusińskiej (południowa część Kraju Krasnojarskiego) i do Mongolii (1886—1891). Miał tzw. szczęśliwą rękę — udało mu się odkryć ruiny miasta Chara-Bałgas,

232

stolicy Chaganatu Ujgurskiego, zamienionej w gruzy przez jenisejskich Kirgizów w 840 r. Miejsce to znajduje się na lewym brzegu Orchonu, niedaleko klasztoru Erdeni-dzu; odkrył również Jadrincew ruiny Karakorum. i - jak już wspomniano — bezcenne pomniki inskrypcyjnego piśmiennictwa staro tureckiego. Jadrincew znalazł je nad Orchonem; znacznie wcześniej dokonano analogicznych odkryć nad górnym Jenisejem i na innych jeszcze terenach, m.in. Messerschmidt za czasów Piotra I. Ogólnie nazywa się te zabytki orchońsko-jenisejskimi, ale teksty ich różnią się nieco od siebie (por. też. s. 228). Badania tych napisów kontynuować będą uczeni także po Judrincewie.

Dwa razy wyprawiał się do Mongolii Aleksy Pozdniejew (1851 — 1920). Syn duchownego prawosławnego w Orle, studiował języki Wschodu na uniwersytecie petersburskim, brał udział w jednej z ekspedycji Potumnu. doktoryzował się w 1883 r. na podstawie rozprawy Erdenijn eriche (Drogocenny różaniec), o kronice mongolskiej napinanej niemal współcześnie, bo w połowie XIX w., a obejmującej czasy od Dżyngis-chana począwszy i szczególnie cennej zwłaszcza w odniesieniu do XVII i XVIII w. Od 1884 r. profesor macierzystego uniwersytetu, potem też dyrektor Instytutu Wschodniego we Władywostoku; uczelnię tę założono w 1899 r. w celu kształcenia dyplomatów i urzędników ze znajomością Wschodu. Uczono tam jeżyka chińskiego, japońskiego, koreańskiego, mandżurskiego i mongolskiego.

Ekspedycje mongolskie Pozdniejewa przypadają na lata 1876 — 1878 (udział w wyprawie Potanina) i 1892 — 1893. On także przywiózł do Petersburga bogatą kolekcję różnych materiałów, przedmiotów kultu lamaickiego i zabytków tybetańskiego piśmiennictwa. Publikacji ma sporo, m.in. wydał drukiem rozprawę doktorską oraz obszerną pracę o klasztorach i duchowieństwie w Mongolii. „Dziełem życia" miała być zaplanowana na siedem tomów książka pt. Mongolia i Mongołowie, ukazały się jednak w latach 1896 i 1898 tylko dwa tomy. Są też bardzo obszerne, pierwszy z nich obejmuje dziennik i marszrutę wyprawy 1892 r., drugi — z roku następnego. Trasa wyprawy w tomie I: Kiachta — Urga — Uliasutaj — Kobdo — Urga-Kałgan. Tom II jest przeważające już „chiński" i opisów dotyczących Mongolii ma znacznie mniej. Dziennik jest bardzo dokładny, notatki meteorologiczne robione nawet co parę godzin. Opisy miast Urgi, Uliasutaju, Kobdo są skomponowane logicznie, ale jednocześnie tak drobiazgowe, zawierające takie mnóstwo przeróżnych nazw i innych szczegółów, że zmniejsza to znacznie łatwość osiągania korzyści z lektury. Ludność chińska w miastach Mongolii budzi szczególne zainteresowanie autora i często detale temu poświęcone przytłaczają wszystko inne.

233

W każdym razie wielka szkoda, że Pozdniejew nie napisał dalszych tomów, w których miały m.in. znaleźć odbicie: ustrój, religia, etnografia, handel z Chińczykami i Rosjanami oraz informacje o wszystkich domach książęcych w Mongolii.

Rewolucjonistą w młodym wieku był Dymitr Klementz (Klemenc, 1848 — 1914), członek jednego z kółek narodnickich w Petersburgu w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych, potem działacz wśród emigracji rosyjskiej w Szwajcarii i znowu w Rosji, członek organizacji rewolucyjnej „Ziemia i Wola". Aresztowano go w 1879 r.; po upływie dwóch lat zesłany do Minusińska, zajął się badaniami etnograficznymi. W ostatnim dziesięcioleciu uczestniczył w dwóch ekspedycjach naukowych: do Jakucji — w latach 1896—1898 — do Mongolii i Turkiestanu Wschodniego, gdzie prowadził badania geologiczne. Należy także do współodkrywców inskrypcji staro tureckich.

Od 1895 r. prowadził ważne i pod wielu względami pionierskie badania w Górach Ałtajskich profesor uniwersytetu tomskiego, Wasyl Sapożnikow (1861-1924); lata 1905-1909 poświęcił Ałtajowi Mongolskiemu. Interesowały go przede wszystkim lodowce — badając je .doszedł Sapożnikow do uogólnień dotyczących najstarszych epok zlodowacenia Ałtaju. Zajmował się też klimatem, wodami i florą tego regionu; nie wypada pomijać rekordu — Sapożnikow jako pierwszy pokonał najwyższy szczyt Ałtaju, Biełuchę (4506 m; leży w rosyjskim Ałtaju).

Wiele wysiłku włożył w badania terenowe w Azji Środkowej, w północno-zachodnich regionach Chin, w Mongolii i Kraju Urian-chajskim Grzegorz Grumm-Grzymajło (1860—1936), przyrodnik wykształcony na uniwersytecie petersburskim, z zoologią jako główną specjalnością. Podróżował wiele od 1884 r., łącznie co najmniej 30 lat, w 1903 r. po zachodniej Mongolii i Urianchaju. Jest autorem kilku bardzo obszernych dzieł, m.in. trzech tomów pt. Mongolia Zachodnia i Kraj Urianchajski, które wyszły w latach 1914—1930. Tom drugi zawiera na 900 stronicach historię Mongolii (por. Wskazówki bibliograficzne), tom trzeci poświęcony jest zagadnieniom antropologicznym i etnograficznym oraz handlowej działalności Chińczyków i Rosjan.

W latach 1892—1894 prowadził badania geologiczne na pustyni Gobi Włodzimierz Obruczew (1863 — 1956), wielka znakomitość wśród eksploratorów rosyjskich, uczestnik niejednej ekspedycji także w okresach późniejszych, badacz rozległych regionów Syberii i Azji Środkowej.

Badania terenowe w Mongolii prowadzone były oczywiście też później, prowadzi się je i dzisiaj, na inną skalę, w odmiennych warunkach i przy użyciu innych środków. Mówiąc zaś o przeszłości, należałoby jeszcze raz z całym naciskiem podkreślić,

234

że znaczne nawet zwiększenie listy nazwisk eksploratorów, zarówno Rosjan, jak i podróżników, nie nastręczałoby trudności.

Największy wkład w naukowe poznanie Mongolii wnieśli jednak bezsprzecznie podróżnicy rosyjscy. Eksploratorzy zachodni też nierzadko zjawiali się na pustyniach i stepach Azji, lecz do Mongolii Zewnętrznej jakoś „nie mieli szczęścia"; albo ją omijali, albo przechodzili tylko przez niektóre jej rejony graniczne, a jeśli już przebywali w samej Mongolii, to krótko. Z reguły bardziej interesował ich Turkiestan Chiński (Wschodni) łącznie z Dżungarią, Urianchaj, a także Mongolia Wewnętrzna. Prawie wyłącznie do Turkiestanu Wschodniego i Kraju Urianchajskiego odnosi się relacja Carruthersa (por. Wskazówki bibliograficzne). Tak samo wyglądają ekspedycje, którymi kierował jeden z najbardziej znanych badaczy Azji Centralnej. Szwed Sven Hedin (1865- 1952), chociaż w Mongolii Zewnętrznej oczywiście był. Głównie Mongolia Wewnętrzna i Tybet interesowały dyplomaty i podróżnika amerykańskiego, Williama Rockhilla (1854 — 1915), znawcę obu języków, mongolskiego i tybetańskiego (rozmawiał podobno z dalajlamą po tybetańsku); podróże swoje odbywał jeszcze w latach 1888-1892.

XVI. NIEPODLEGŁOŚĆ I AUTONOMIA

POŁOŻENIE LUDNOŚCI

Ruchy arackie w Mongolii Zewnętrznej na przełomie XIX i XX w. podważały w jakimś stopniu obce panowanie, przyczyniając mu sporych niejednokrotnie kłopotów i trudności, do zwycięstwa jednak doprowadzić nie mogły. Wpływało na to wiele przyczyn, najważniejszą z nich było na pewno rozdrobnienie i wiążące się z tym trudności organizacyjne, nie do przezwyciężenia przy ówczesnych środkach komunikacji. Nie było też sił zdolnych do zorganizowania ruchu i kierowania nim — nie w rozumieniu indywidualnym, bo wybitne czy tylko energiczne jednostki zawsze coś mogły zdziałać we własnym kręgu; od takich osiągnięć wiodła jednak daleka jeszcze droga do wyzwolenia. Zaczynały się, co prawda — wspomniano już o tym — kształtować pierwsze formy organizacyjne, ale miały one na razie charakter bardzo wąskich poczynań. Musiały upłynąć lata i zmienić się warunki, ażeby, mogło dojść do utworzenia partii rewolucyjnej i rozwinięcia takiej działalności, która by zrewolucjonizowała świadomość mas arackich.

Położenie tych mas stawało się coraz cięższe. Do omówionych już i świadczących o tym czynników i wskaźników liczbowych dodać można z łatwością wiele innych. Problem sytuacji ekonomicznej aratów mongolskich, także na tle głównych wtedy skrzyżowań politycznych, zwłaszcza w trójkącie Japonia—Chiny —Rosja, badano szczególnie dokładnie, wydobywając na jaw i zestawiając z sobą niemało konkretnych danych. Wnioski bywają może trochę rozbieżne, ale na to trudniej już znaleźć radę; najważniejsza jest dostateczna ilość materiałów porównawczych.

O głównych formach eksploatacji mas arackich też była już mowa. Trudny do zniesienia ucisk, nieustanna pauperyzacja, ogromne zadłużenie, służba ponad siły i środki swoim i obcym panom łącznie z duchowieństwem, nieludzki często stosunek władz i brak możliwości dalszego rozwoju, przede wszystkim kulturalnego — to były główne skutki panującego zła, a jednocześnie przyczyny otępienia, rozpaczy lub buntów.

236

Religia niewątpliwie w znacznym stopniu utrwalała to pierwsze, a choćby zwyczajne ludzkie doznania to drugie. Jeśli zaś dochodziło do buntów, kończyły się one represjami i znowu wracał stan poprzedni.

PENETRACJA GOSPODARCZA INNYCH PAŃSTW

Zainteresowania obcych potęg Mongolią wzrastały nieustannie. W walce o sfery wpływów Rosja zyskiwała w Mongolii przewag? nad Japonią, chociaż kosztem możliwości bardziej efektywnego działania w Korci i częściowo w Mandżurii. Japonia nie rezygnowała jednak całkowicie z Mongolii, plany polityków japońskich szły zresztą o wiele dale], czego dowieść miały, i to niejednokrotnie, wydarzenia przyszłych dziesięcioleci. Do tego jednak musiano się dłużej przyholowywać, bezpośrednio zaś po zwycięskiej wojnie z Rosją nastąpił trwający nieco więcej niż dziesięć lat okres spokoju i kilku japońsko-rosyjskich układów. Mimo wszystko Mongolia była dla Rosji najważniejsza i za żadną cenę carat nie chciał utracić tam ani osłabić swoich wpływów, wprost przeciwnie — starał się je jak najbardziej umocnić.

Względy gospodarcze odgrywały przy tym rolę najważniejszą, u tłumacząc to na język całkiem konkretny, trzeba powiedzieć: import z Mongolii. Nienadaremnie wypasały się na stepach mongolskich niezliczone stada. W 1909 r., jednym z najlepszych ekonomicznie dla Rosji, importowano z Mongolii (w procentach całego wwozu rocznego, z wszystkich krajów): 10,5 procenta bydła rogatego, 24,9 procenta owiec i kóz, 10,8 procenta koni, 12 procent skór surowych, 13 procent wełny i 34,2 procenta futer. Dane są ścisłe, bo pochodzą ze statystyk komory celnej: rzeczywiste obroty mogły być tylko większe, jeśli jakieś towary przedostawały się do Rosji drogą półlegalną. Liczby procentowe są odbiciem ogólnego przekroju stosunków handlowych, a nic nie mówią o wielkościach ani o obrocie pieniężnym. Przewyższał on w wymienionym roku 16 mln rubli, co stanowiło sumę bardzo poważną. Jeśli jednak wziąć pod uwagę, że Chińczycy robili obroty bodaj siedmiokrotnie większe, wszystko stanie w innym świetle. Poza tym eksport rosyjski do Mongolii był znacznie mniejszy od importu, w związku z czym trzeba było wwozić do Mongolii też pieniądze, i to raczej kruszec niż bilety bankowe.

Wszystko wzięte łącznie świadczy o nie byle jakich komplikacjach i wzajemnych powikłaniach interesów. Kapitaliści rosyjscy, fabrykanci i kupcy chcieli się w Mongolii jak najbardziej umocnić, jak najwięcej wywozić, bo zwierząt domowych i surowców mongolskich potrzebowali, ale także jak najwięcej tam przywozić, żeby zmniejszyć odpływ srebrnych pieniędzy.

237

Jednocześnie ci, którzy w związku z interesami przebywali w Mongolii dłużej, chcieli się jak najwięcej bogacić. Powstawała niemal kwadratura koła, pozwalająca się jednak w przybliżeniu rozwiązać, pod warunkiem wyparcia czy ograniczenia Chińczyków z rynku mongolskiego i opancerzania go przed Japonią. Tego domagał się kapitał rosyjski, a nacisk z jego strony stawał się tak silny, że carat nie mógł w swojej polityce pozostawać na to obojętny, zwłaszcza że i ze względów ściśle politycznych utrzymanie Mongolii w zakresie swoich wpływów miało wielkie znaczenie. Dlatego częściej zaczęły wtedy wyjeżdżać do Mongolii ekspedycje wojskowe i handlowe, intensywniejsze stawały się zainteresowania Mongolią ze strony resortów centralnych, przy urzędzie generał-gubernatora irkuckiego utworzono oddzielny komitet do spraw mongolskich. W takiej konstelacji nie mogło się oczywiście obejść bez zapędów szowinistycznych. Autor wydanej w 1912 r. w Petersburgu książki pt. Mongolia i kwestia mongolska, J. Kuszelew, wprost nawoływał do tego, żeby przyłączyć Mongolię do Rosji, posługując się m.in. takim osobliwym argumentem: „Iluż naszych rosyjskich książąt i przedstawicieli szlachty ma tatarskie, tj. mongolskie pochodzenie [!!]". Wspomniany już hrabia Bennigsen, który w 1909 i 1910 r. przebywał w Mongolii, pisał m.in. .: „Wojna z Chinami jest nieuchronna ... Jeśli jej teraz nie będzie, Chiny nie tylko zdążą umocnić swoją armię, lecz i przygotować arenę działań: zbudują kolej do Urgi lub nawet do Kiachty i zasiedlą pogranicze dziesiątkami tysięcy osadników wojskowych".

Tenże Bennigsen dał przy tym sporo całkiem rzeczowych informacji o niektórych okręgach Mongolii i Sinciangu, m.in. o choszunie Sajn-nojon-chana (por. s. 186). Na tym przykładzie też można wiele zrozumieć. Opisywany choszun liczył 8000-8250 „dusz" w 1600 — 1650 jurtach, a razem z lamami — 14 tys. (chciałoby się postawić wykrzyknik). Byli bogacze mający do tysiąca koni i wielbłądów, po 150 głów bydła rogatego i nie do zliczenia owiec i kóz. Byli biedacy, których całe mienie ograniczało się do 20 — 30 kozłów i baranów. Na pastwiskach księcia znajdowało się 5 tabunów po tysiąc koni, 7 stad wielbłądów po sto w stadzie, bydła rogatego i owiec bez liku. Proporcje tak krzyczące, że wystarczą: przeciętnie na jednego mieszkańca choszunu wypadało 1,4 głowy bydła rogatego i tyleż — koni. Prócz tego autor informuje jeszcze o systemie administrowania, o zajęciach ludności i o jej obciążeniach, kończąc konkluzją: choszun szybko kroczy ku ruinie.

Szła ku niej, niestety, i cała Mongolia. Liczbę dowodów można zwiększać przykładami dotyczącymi innych jeszcze okręgów, na ogół znanymi w literaturze. Na ubóstwo bytu nakładało się przy tym —

238

z konieczności — ubóstwo umysłowe mas w kraju, gdzie nie wydawano gazet, gdzie prawie nikt nie umiał czytać, gdzie leczono ludzi zaklęciami i modlitwami tybetańskimi, gdzie nie było sposobu powstrzymania szerzących się chorób, zwłaszcza tych, które były groźne społecznie. Nie rosła też liczba ludności, na co wpływała wielka śmiertelność niemowląt i dzieci, a także celibat tak licznego duchowieństwa. Naród znalazł się jak gdyby w bezdennej otchłani, z której wyjściem mógł być tyko jakiś silny wstrząs. Dobiegało końca pierwsze dziesięciolecie XX w., gdy już coraz szerzej sobie uświadamiano, że wstrząsem tym może i musi być tylko oderwanie się od Chin, od dynastii mandżurskiej. Araci mongolscy nie mogli jej obalić, nie mogli też, z wyjaśnionych już przyczyn prowadzić zorganizowanej walki. Zmiana warunków historycznych sprawiła, że przeciwko dynastii wystąpić mieli wreszcie też feudałowie mongolscy. Rzadko to czynili w okresach wcześniejszych, w 1911 r. pomogły im wydarzenia w samych Chinach.

REWOLUCJA W CHINACH

Przełom XIX i XX w. był dla Chin okresem powstawania i szerzenia się idei rewolucyjnych. Znaleźli się energiczni i ofiarni działacze, którzy postanowili całkowicie poświęcić się sprawie rewolucji i wyzwolenia ludu chińskiego z pęt ucisku i poniżenia. Największą rolę w całym ruchu odegrał pochodzący z ludu Sun Jat-sen, lekarz z wykształcenia, rewolucjonista z przekonań i z temperamentu. On właśnie był najbardziej nieubłaganym wrogiem dynastii mandżurskiej i w ogóle monarchii, on uważał obalenie istniejącego rządu za cel najważniejszy i ku temu zmierzał od początku swojej działalności, bardzo żywej i wielostronnej. Sun Jat-sen działał oczywiście w samych Chinach, ale także w różnych zagranicznych miastach z dużymi skupiskami ludności chińskiej. Założona przez niego w 1894 r. na Hawajach organizacja rewolucyjna. Związek Odrodzenia Chin, miała w swoim programie jedno tylko właściwie hasło — obalenie mandżurskiej dynastii. Konspiracyjna działalność Związku nie ograniczała się do Wysp Hawajskich, prowadzono ją także w Chinach.

Jeszcze w tym czasie ruch nie mógł odznaczać się dojrzałością,. mimo konsekwentnego celu i energii przywódcy. Hołdując taktyce spiskowej i wierze w szybki sukces bez oparcia w masach, wzniecono już z końcem 1895 r. powstanie w Kantonie, szybko zakończone zupełnym fiaskiem i strasznymi represjami. Sun Jat-sen musiał udać się na emigrację, działał jednak niezmordowanie dalej, tworząc w 1905 r. na terenie Japonii tzw. Ligę Związkową,

239

w której miały się zintegrować poczynania kilkunastu działających już w Chinach organizacji antymandżurskich. W opracowanym przez siebie programie Ligi Sun Jat-sen eksponował trzy postulaty: nacjonalizm — w rozumieniu obalenia obcej (chociaż dawno już całkowicie zsinizowanej) dynastii, ludowładztwo, czyli przekształcenie Chin w republikę, i dobrobyt ludu, co miało oznaczać zapewnienie chłopom równych praw do ziemi.

Po latach przygotowań długa praca zaczęła wydawać owoce. Chiny stały się widownią szeregu wystąpień, powstań chłopskich, ruchów w różnych prowincjach i miastach, nawet zaburzeń w wojsku. Rewolucja właściwa zaczęła się od Chin środkowych, od powstania ludowego w Syczuanie we wrześniu 1911 r. Iskra padła na bardzo obfite prochy, rewolucja rozprzestrzeniała się szybko, w miastach obejmowały władzę rewolucyjne komitety. Sun Jat-sena nie było w kraju, wrócił z długiej emigracji dopiero w końcu grudnia i z dniem l stycznia 1912 r. objął w Nankinie prezydenturę proklamowanej w tym samym dniu republiki chińskiej.

Daleko jeszcze było do całkowitego zwycięstwa, które na razie stało się faktem tylko w południowych Chinach. Przywódcom, wśród nich nawet Sun Jat-senowi, zaczęło nagle brakować tej konsekwentności, którą przedtem mieli w nadmiarze. Jedni zaczęli się cofać, drudzy liberalizować, prawdziwie demokratycznych reform też nie przeprowadzono, brak było zresztą czasu. Północ nie próżnowała i zdecydowanie, bez kunktatorstwa przygotowywała się do stłumienia rewolucji. W listopadzie 1911 r. stanął na czele rządu cesarskiego generał Juan Szi-kaj, zręczny polityk i w ogóle „mocny człowiek", 12 lutego 1912 r. abdykowano w imieniu cesarza (Pu I, był jeszcze dzieckiem), w dwa dni później Sun Jat-sen ustąpił z urzędu prezydenta. Zaczęły się rządy dyktatorskie Juan Szi-kaja, który w 1915 r. ogłosił się nawet cesarzem; umarł jednak już po roku. Dalsze dzieje Chin też były bardzo trudne i powikłane. Rewolucja chińska 1911 r. doprowadziła jednak niemal od razu do zlikwidowania władzy dynastii, wywarła znaczny wpływ na dzieje narodów południowo-wschodniej i wschodniej Azji, a jednemu z nich — mongolskiemu — ułatwiła wywalczenie samodzielności, i to prawie jednocześnie, chociaż jeszcze nietrwale.

PRZED ODERWANIEM SIĘ MONGOLII OD CHIN

Z tym ogólnym obrazem rewolucji chińskiej wrócić można teraz do wydarzeń 1911 r. w Mongolii, zwłaszcza zaś do głębokiego już wtedy konfliktu między feudałami mongolskimi a rządem mandżurskim. Zacieranie się wykazywanej długo lojalności było procesem trwającym co najmniej kilkanaście lat;

240

przejście do aktywnej polityki antymandżurskiej stawało się bardziej realne dopiero na tle widocznego osłabienia podstaw dynastii. O efektach decydować miały już tylko miesiące, bo jeszcze na przełomie 1910 i 1911 r. rząd pekiński zabrał się do spraw mongolskich z impetem raczej nie wskazującym na słabość. Chodziło o rozpoczęcie zakrojonej na dużą skalę kolonizacji Mongolii przez Chińczyków, o pociągnięcia reorganizacyjne wzmacniające władzę centralną i przede wszystkim — zarząd wojskowy Mongolii. Zamierzano znacznie zwiększyć liczebność stacjonujących tam garnizonów i w tym celu rozpoczęto właśnie wtedy budowę dużego zespołu budynków koszarowych niedaleko Urgi.

Wszystko to wywoływać musiało niepokój i wzmagać napięcie, które ogarniało musy. ule musiało się też udzielać książętom. Można przy tym pominąć fakt ich rzeczywistych, choć utajonych zamierzeń — że chcieli uwolnić kraj od obcego panowania nie z miłości do aratów. lecz po to, ażeby we własnym systemie rządowym zapewnić sobie nieograniczone możliwości eksploatacji aratów. Jasne jest to samo przez się, książęta mongolscy nie walczyli o zwycięstwo idei demokratycznych i ani nie trzeba się temu dziwić, ani bez końca komentować. To samo dotyczy ich aktualnego, ówczesnego stosunku do mas arackich, polegającego po prostu na obserwowaniu tego, co się działo. Feudałowie mongolscy nie byli teoretykami, co nie przeszkadzało im jednak w dość prawidłowej ocenie sytuacji: narastający wśród aratów ruch wyzwoleńczy mógł się w bardziej sprzyjających okolicznościach zwrócić przeciw rodzimym eksploatatorom.

Tak kształtowały się przesłanki wyjątkowej roli bogdo-gegena w całym następnym dziesięcioleciu. Ktoś musiał stanąć na czele ruchu. I tu w sposób zupełnie naturalny wysuwał się na czoło człowiek, którego cały naród czcił jako wcielenie Boga. W ewentualnej rywalizacji z nim nie miał szans żaden feudał, toteż wszyscy oni uznali w nim swego przywódcę. Pod jego też przewodnictwem odbyła się w lipcu 1911 r. słynna tajna narada książąt i przedstawicieli najwyższego duchowieństwa. Nie wszystkie szczegóły są dokładnie znane, wiadomo jednak, że narada miała też swój aspekt oficjalny, a na jej cześć tajną złożyło się co najmniej kilka spotkań w różnych miejscach i w zmniejszonym składzie, ale łącznie z przedstawicielami Mongolii Wewnętrznej. Oficjalnie zastanawiano się nad zamierzeniami rządu, idącymi w kierunku skolonizowania północnych okręgów Mongolii. W spotkaniach zakonspirowanych podjęto niezwykle ważne decyzje: wobec wyraźnych oznak zaczynającej się w Chinach rewolucji i tak samo wyraźnie uzewnętrzniających się nastrojów ludności w kraju uznano, że konieczne jest oderwanie się od Chin i ogłoszenie niezawisłości Mongolii. Nie było przy tym całkowitej jedności poglądów,

241

krzyżowały się z sobą różne zdania, przyznać jednak trzeba, że obrady toczyły się w atmosferze realizmu. Zdając sobie sprawę, że mimo wszystko sami wolności nie wywalczą, uczestnicy tych historycznych spotkań postanowili prosić o poparcie Rosję i wysłali do Petersburga delegację. 30 lipca 1911 r. gotowe było obszerne pismo bogdo-gegena do cara Mikołaja II; 15 sierpnia 1911 r. delegaci mongolscy zjawili się w stolicy Rosji.

STANOWISKO RZĄDU ROSYJSKIEGO

Żółty Budda" zwracał się do „białego cara" z konkretnymi i dość daleko idącymi propozycjami. Obejmowały one zawarcie układu, w którym Rosja uznałaby niezawisłość Mongolii, a prócz tego podpisanie oddzielnej jeszcze umowy o stosunkach handlowych, łączności pocztowej i budownictwie kolejowym. Skarżyli się też w tym piśmie dostojnicy mongolscy na wprowadzony przez władze chińskie system rządów, na ograniczanie książąt w prawach i przede wszystkim na to, że bardzo wielu Chińczyków osiedla się na północy Mongolii, w rejonach nadających się pod uprawę roli. Delegacja przekazała pismo bogdo-gegena ministrowi spraw zagranicznych, Sergiuszowi Sazonowowi. Treść-pisma świadczy z wystarczającą jasnością o rzeczywistych celach arystokracji mongolskiej, ale w związku z tym można tylko powtórzyć, że przecież nie po to odrywano się od Chin, ażeby oddać rządy aratom; dla caratu dobra była właśnie taka argumentacja, jaką przedstawiano.

Mimo wszystko ministrowie rosyjscy mieli ciężki orzech do zgryzienia. Wiadomo już, że carat bardzo się interesował Mongolią i wiele robił dla zapewnienia sobie tam możliwości eksploatacyjnych; od tego jednak było dość daleko do całkowitego zerwania z Chinami, co musiałoby nastąpić, gdyby zdecydowano się na jednostronne uznanie niezawisłości Mongolii i wzięcie jej pod swój protektorat, bo o tym też była mowa. Nie ryzykując "natychmiastowego konfliktu, rząd rosyjski postanowił działać ostrożnie. Nie wyrażono zgody na protektorat i nie zaaprobowano całkowitego zerwania Mongolii z Chinami, sugerując delegatom mongolskim zajęcie bardziej umiarkowanego stanowiska. Obiecywano natomiast podjęcie się roli pośrednika i prowadzenie działań w tym kierunku, ażeby rząd pekiński zrezygnował ze swoich zamierzeń reorganizacyjnych w odniesieniu do Mongolii, z polityki kolonizacyjnej i wprowadzania do Mongolii oddziałów wojskowych. Tę obietnicę rzeczywiście realizowano -przedstawiciele dyplomatyczni Rosji w Pekinie otrzymali odpowiednie instrukcje i wtedy zaczai się nacisk na rząd chiński.

242

Sytuacja w Chinach zmieniała się szybko, od września 1911 r. widać już było, że to nie tylko ferment ani wrzenie, lecz prawdziwa rewolucja. Można było zatem jeszcze bardziej wzmóc nacisk i ostrzej stawiać żądania, chodziło m.in. też o uruchomienie powracających członków delegacji mongolskiej przed represjami. Słabnący rząd pekiński zobowiązywał się do tego. po czym Petersburg zrobił jeszcze jeden krok dalej, wprowadzając do Urgi dla ochrony konsulatu rosyjskiego batalion piechoty i oddział kozaków. W połowie października delegaci mongolscy byli z powrotem w Urdze i zaraz polem przystąpiono do zdecydowanej akcji. Niezależnie od rozmów petersburskich feudałowie mongolscy nie chcieli już obcych rządów.

NIEPODLEGŁOŚĆ

Już po upływie sześciu tygodni uznano, że wybiła godzina. Ściągnąwszy do Urgi żołnierzy mongolskich z najbliższych choszunów zażądano 30 listopada 1911 r. od rezydującego w Urdze ambana mandżurskiego, ażeby opuścił Chałche. Następnego dnia rozklejono w mieście odezwę książąt i chanów czterech ajmaków Chałchy do całego narodu; można było w niej przeczytać, że Mongolia od zarania swoich dziejów była odrębnym państwem i teraz ogłasza swoją niepodległość. „My. Mongołowie, nie uznajemy odtąd mandżurskich i chińskich urzędników, ich władza ulega całkowitej likwidacji i w związku z tym powinni oni wyjechać do swego kraju".

Garnizon chiński w Urdze nie był liczny, składał się tylko z 300 żołnierzy nie wykazujących specjalnego animuszu do obrony gubernatora, który razem ze swoimi urzędnikami i ich rodzinami zdołał znaleźć schronienie w siedzibie konsulatu rosyjskiego; 4 grudnia wszyscy wyjechali pod eskortą kozacką do Chin - przez Kiachtę, bo w tym kierunku było najbliżej do granicy. Bez oporu odjechali też żołnierze. Początkowo więc mogło się wydawać, że wszystko przejdzie jak najbardziej gładko, ale nie udało się zapobiec samorzutnym napadom na sklepy chińskie; kozacy jednak szybko opanowali sytuację. Z końcem grudnia opuścił Mongolię namiestnik uliasutajski.

Tragedia nastąpiła w Kobdo. Rezydujący tam amban miał do dyspozycji sporo wojska, a tak się też złożyło, że i zaopatrzenia wystarczać mogło na długo. Wysłano mu na pomoc wojska z Sinciangu i tylko szybka interwencja Rosji skłoniła rząd chiński do wstrzymania tej ekspedycji. Wobec tego, że amban nie chciał pogodzić się z dokonanymi zmianami, tłumy aratów obiegły Kobdo. Był już sierpień 1912 r.

Oblegający, w liczbie podobno około 5 tys., stanowili pstrą mieszaninę Chałchasów, Derbetów i Urianchajców, nie mieli też właściwie żadnego uzbrojenia.

243

Dowodziło trzech ludzi: Damdinsuren (u w tym nazwisku z dwiema kropkami), Maksardżab i słynny Dża-Lama, który po dłuższej przerwie znowu pojawił się na widowni i zyskał sobie wielką popularność w zachodnich okręgach Mongolii. 6 i 7 sierpnia padły miasto i twierdza, zdemolowano wszystkie sklepy chińskie, wzięto do niewoli około tysiąca żołnierzy, były też ofiary w ludziach. Określić je trudno, gdyż rozrzut w podawanych liczbach jest bardzo znaczny: jedni podają, że zginęło kilkudziesięciu Chińczyków, inni że pięciuset. Jeńcy też ledwie uratowali życie — wyprowadzono ich z Mongolii traktem wiodącym do Bijska w Kraju Ałtajskim. Dża-Lama stał się na dwa lata wielkim panem i niemal władcą w rejonie Kobdo, pełnił funkcję wojskowego gubernatora okręgu, dysponował ziemią i ludźmi, zachowywał się jak tyran, nie znał miary w okrucieństwach, po głowie mu chodziło wiele planów o nadzwyczajnej rozpiętości, od budowy szkół i uszlachetnienia ras bydła do stworzenia wielkiego państwa zachodniomongolskiego, z Dżungarią, częścią Turkiestanu i częścią Tybetu. W 1914 r. aresztowany (przez kozaków, prawdopodobnie w porozumieniu z Urgą), przebywał w więzieniu w Tomsku, w Jakucji, potem w Astrachaniu. W 1918 r. pojawił się jeszcze raz w Mongolii i znowu potrafił zapewnić sobie władzę w okręgu Kobdo. Zginał w 1923 r.

PIERWSZE KROKI NOWEGO RZĄDU

16 grudnia 1911 r. bogdo-gegen został władcą Mongolii Zewnętrznej, otrzymując tego dnia w Urdze tytuł chana. Jednocześnie powołano pierwszy rząd mongolski, z premierem i pięcioma ministerstwami; spraw wewnętrznych, spraw zagranicznych, wojskowych, finansów i sprawiedliwości. W kolejnym obwieszczeniu do ludności przedstawiono dokładniej sytuację i postulaty chwili.

Od pewnego czasu Chińczycy i Mandżurowie walczą z sobą w wewnętrznych prowincjach Chin; jasne jest, że zbliża się czas, w którym zagaśnie nazwa mandżurskiej dynastii Cing. Nasza ojczyzna, Mongolia, od bardzo dawna była krajem niepodległym i dlatego musimy dążyć do niezawisłości, ażeby móc sprawować rządy nad narodem zgodnie z jego prawami i zwyczajami.

244

Począwszy od tej chwili ani Mandżurom, ani Chińczykom nie wolno już będzie uczestniczyć w rządzeniu krajem. Pozbawiamy ich stanowisk, jakie zajmowali zarówno wyższych, jak i niższych, wojskowych i cywilnych, rozkazując im natychmiast opuścić kraj. Inaczej mówiąc, wypędzamy wszystkich urzędników byłego rządu chińskiego z granic Mongolii. Co dotyczy kupców i pozostałych mieszkańców miast bez względu na narodowość, do której się zaliczają, mogą oni spokojnie kontynuować swoje sprawy i swoją codzienną pracę. Zebraliśmy tu wojska, mając na celu jedynie ochronę naszego wielkiego lamy, naszej religii i naszego narodu, tudzież, porządku w państwie. Spokojna ludność nie ma powodu czegokolwiek się obawiać. Jeśli jednak znajdą się ludzie, którzy by chcieli wykorzystując obecny okres przejściowy wystąpić przeciw nam lub zaczęli oddawać się grabieżom i aktom przemocy, czy też w inny sposób naruszać porządek, to poniosą zasłużoną karę bez żadnej pobłażliwości. Niechaj wszyscy Mongołowie, Rosjanie, Tunguzi [Mandżurowie] i Chińczycy przeczytają to obwieszczenie i przyjmą je do wiadomości".

Pojawił się też dekret bogdo-gegena z zapowiedzią, że system rządzenia będzie odtąd pozostawał w najściślejszej zgodności z postulatami religii, że tylko dla osób wyznających lamaizm zastrzeżone będą urzędy państwowe, że będą musieli przyjąć tę religię także koloniści chińscy, jeśli zechcą pozostać w Mongolii. Dekret znosi dotychczasowe podatki i cła zapowiadając ustanowienie nowych, które będą się opierały na zasadach opracowanych z uwzględnieniem porozumień z Rosją. Urzędnicy mieli otrzymać uniformy; wyżsi na wzór rosyjski, niżsi na mongolski, z odrzuceniem elementów umundurowania chińskiego.

W przedstawionej powyżej proklamacji użyto m.in. nazwy „okres przejściowy" z przyczyn najzupełniej naturalnych. Zmieniał się nagle ustanowiony przed dwoma z górą wiekami porządek i jasne było, że w ciągu jakiegoś okresu, co najmniej kilku lat, trzeba będzie przywykać do nowych porządków. Ta „przejściowość" okazała się jednak nie tylko w czasie rozciągniętą — złożyły się na nią inne też czynniki, przede wszystkim bardzo daleka od przejrzystości sprawa granic. Nie było zbyt jasne, w jakich granicach proklamuje się niepodległość. Chałchaska Mongolia — to nie ulegało wątpliwości, ale ruch wyzwoleńczy rozwijał się tak samo np. w Mongolii Wewnętrznej i w Urian-chaju. Trzy czwarte wszystkich (49) choszunów Mongolii Wewnętrznej zadeklarowało dobrowolne przyłączenie się do Chałchy — uchwały tej treści przyjmowano na zgromadzeniach (sejmach) w poszczególnych choszunach, po czym przesyłano je w formie petycji do Urgi. W Mongolii Wewnętrznej politykę kolonizacyjną w połączeniu z sinizacją prowadzono od dawna w formach bardzo intensywnych,

245

toteż Mongołowie tamtejsi, nieustannie wypierani przez przybyszów na coraz gorsze tereny, mieli szczególne powody do niezadowolenia; z drugiej jednak strony zbyt silny był tam żywioł chiński i w związku z tym mniejsze musiały być siły własne. Ferment przecież nie ustawał, burzono się przeciw administracji chińskiej, niekiedy wypędzano urzędników, w Bardze (jedna z krain dzisiejszej Mongolii Wewnętrznej, rejon dolnego Kerulenu i jeziora Dałaj-nur) zajęto nawet przejściowo główne miasto Chajłar, uchwalano rezolucje zjednoczeniowe na sejmach, przedzierano się do ajmaków chałchaskich. Wszyscy Mongołowie chcieli być razem w jednym państwie, już najbliższa jednak przyszłość okazała się mniej łaskawa - Mongolia Wewnętrzna nie oderwała się od Chin.

W obopólnym wtedy dążeniu do połączenia się Mongolii Zewnętrznej i Wewnętrznej odgrywały zatem rolę względy, które by można nazwać patriotycznymi. Tłumaczenie, że feudałowie chałchascy pożądali tej jedności, ażeby rozszerzyć sferę eksploatacji aratów. jest prawdą, równą jednak wyważaniu otwartych drzwi; feudałowie nie budowali demokratycznego państwa. Tak czy inaczej, plany idące w tym kierunku mogły znaleźć się w stadium realizacji tylko przy poparciu Rosji — innej drogi nie było. ta jedyna zaś mogła się nawet wydawać względnie łatwa, zwłaszcza gdy w lutym 1912 r. Chiny przestały być cesarstwem. Zejście znienawidzonej dynastii z areny historycznej ułatwić mogło przedsięwzięcia, o których dawniej nie śmiano myśleć. Rosja nie miała jednak zamiaru iść aż tak daleko, co więcej, odmówiła poparcia koncepcji niezawisłego państwa, zastępując ją koncepcją autonomii.

KOMPROMISOWA POLITYKA PETERSBURGA

Wyjaśnienie takiego stanowiska można uznać pozornie zbliżając się do paradoksu — za bardzo trudne i jednocześnie bardzo łatwe. Trudności rodzą się m.in. podczas rozważań nad niektórymi dotychczasowymi komentarzami. Przyjmuje się więc m.in. ., że Rosja nie mogła zaakceptować „panmongolskich" tendencji, bogdo-gegena i jego książąt, ponieważ wiązały ją układy (por. wyżej) z Japonią o rozgraniczeniu sfer wpływów. Tak by się rzeczywiście mogło wydawać, gdyby nie dwa co najmniej kontrargumenty. Dążenie do połączenia obu Mongolii w jednym państwie nie było w ówczesnych warunkach jeszcze panmongolizmem. Wprawdzie oprócz Mongolii Wewnętrznej już wtedy silniej się uzewnętrzniają określone przejawy świadomości politycznej przedstawicieli mongolskiej grupy językowej w innych też rejonach, w Kraju Urianchajskim, nawet w Sinciangu,

246

ale kierunek tych przejawów miał różne rozwidlenia i nie zawsze był zgodny z oficjalną polityką Chałchy. Po drugie, wstrzymywanie się z poparciem dla „panmongolizmu" z obawy przed Japonią byłoby o tyle osobliwe, że właśnie Japończycy będą po upływie kilku lat bardzo intensywnie popierać koncepcje rzeczywiście już panmongolskie. Nie oznacza to oczywiście, że układy z Japonią wcale Rosji nie krepowały.

Mówił o tym na posiedzeniu Dumy Państwowej w kwietniu 1912 r. rosyjski minister spraw zagranicznych Sazonow, zaznajamiając deputowanych z aktualną sytuacją polityczną. „Jednym z następstw »smuty« [zamieszek. wydarzeń rewolucyjnych, które rozpętały się w całych Chinach] było oddzielenie się Mongolii, a raczej jej północnej części, tak zwanej Chałchy. Po ogłoszeniu niepodległości Mongołowie zwrócili się do Rosji z prośbą o poparcie". W dalszym ciągu swego przemówienia Sazonow wyeksponował różnice między Mongolią Zewnętrzną i Wewnętrzną, podkreślając też, że w tej ostatniej ukształtowała się sfera interesów japońskich. Silniejszy nacisk kładł jednak na istniejące już różnice, rozgraniczenie geograficzne, odmienne warunki od tak wielu lat. Chałcha, oddzielona od Chin pustynią Gobi, zachowała wszystkie cechy wewnętrznej odrębności, chiński aparat rządzący nigdy nie miał na północ od Gobi zbyt mocnych podstaw.

Charakterystyczne jest przy tym, że mówiąc o dokonanym przewrocie Sazanow wspomniał, iż zarówno w Urdze. jak i ..w głównym ośrodku zachodniej Chałchy". w Uliasutaju, wszystko odbyło się bez rozlewu krwi. Niektórzy badacze formułowali w związku z tym zarzut pod adresem ministra rosyjskiego, że zapomniał o Kobdo, choć tam trupy leżały długo na ulicach. Nie mają chyba racji, Sazonow nie zapomniał, tylko po prostu nie zaliczał rejonu Kobdo do Chałchy. Rząd carski chciał pomóc Mongolii, ale w ramach ograniczonych i ustrojowo, i terytorialnie. Wyłożywszy swoje argumenty, Sazonow przeszedł do sedna rzeczy i powiedział konkretnie, co rząd zamierza zrobić. Otóż, mimo zachowania wielu wewnętrznych urządzeń i całej słabości oficjalnego aparatu władzy Chałcha nie jest przygotowana do samodzielnego bytu państwowego. Oderwanie jej od Chin oznaczałoby przeogromną masę kłopotów łącznie z finansowymi i z wiecznym niebezpieczeństwem powtórnego zaboru. Któż miałby wtedy obowiązek bronić jej siłą swego oręża? — tylko Rosja. Nie chcąc podejmować się roli okupanta, ale nie chcąc też puścić do Mongolii z powrotem Chińczyków jako zdobywców, Rosja godzi się na pośrednictwo w celu osiągnięcia między Mongołami a Chińczykami takiego kompromisu, który by rzeczywiście zadowolił obie strony; Chałchasi mieliby — w granicach możliwości — swój odrębny ustrój. Chiny utrzymałyby w Mongolii swoją suwerenność.

247

ROZMOWY ROSYJSKO-MONGOLSKIE. AUTONOMIA

Zainicjowane rokowania nie dawały jednak rezultatu — Juan Szi-kaj zdecydowanie odmawiał zgody na propozycje autonomii dla Mongolii i różnymi drogami naciskał na rząd bogdo-gegena, domagając się rezygnacji z narodowych dążeń i powrotu pod władze Chin. Rosja domagała się autonomicznych urządzeń dla Chałchy oraz zobowiązania, że Chiny nie wprowadzą tam swoich wojsk, ani też nie będą tego kraju kolonizować. Zaangażowany prestiżowo w te sprawy rząd rosyjski musiał szybciej szukać jakiegoś wyjścia z sytuacji i we wrześniu 1912 r. rozpoczął bezpośrednie rozmowy z Mongolią. Teraz można sprowadzić do wspólnego mianownika elementy wspomnianego paradoksu. Umiarkowane stanowisko Rosji może wypływało po części z sytuacji uwarunkowanej zobowiązaniami wobec Japonii, lecz nawet niezależnie od tego raczej nie mogło być inne. Oto kraj, bardzo ważny dla Rosji ekonomicznie, ale od dawna pozostający w związku politycznym (i także ekonomicznym) z jednym z największych państw świata — z Chinami, ogłosił całkowity rozbrat z nimi i całkowitą niezawisłość. W konkretnych liczbach oznaczało to oderwanie od Chin obszaru o powierzchni półtora miliona kilometrów kwadratowych, a po ewentualnym wzięciu pod uwagę także Mongolii Wewnętrznej co najmniej jeszcze miliona. Nad tym trzeba się było rzeczywiście zastanowić, nadto ryzykowna polityka mogła, co więcej, musiała prowadzić do nieobliczalnej w skutkach wojny. Ówczesny rząd carski nie miał zamiaru rzucać się na oślep w wir takiego ryzyka, byleby tylko pomóc dalekiemu i nielicznemu narodowi we wszystkim, czego ten naród chciał. Ówczesny rząd carski nie był rządem ludowym; gdyż taki rząd w Rosji powstanie, Mongolia otrzyma pomoc, która zapewni jej zwycięstwo.

Nie odznaczał się też zbytnią energią ówczesny (1911 — 1914) premier Rosji — Włodzimierz Kokowcow, następca zastrzelonego we wrześniu 1911 r. Piotra Stołypina. Dobry fachowiec w dziedzinie finansów i bynajmniej nie zakamieniały reakcjonista, Kokowcow nie wywierał szczególnego wpływu na politykę zagraniczną i w ogóle nie śpieszył się z decyzjami. Trzeba w takim układzie uznać za pomyślną okoliczność, że ten właśnie gabinet zgodził się na proklamowanie autonomii Mongolii, wyłączając Chiny z pertraktacji. Rozmowy rosyjsko-mongolskie w Urdze (ze strony rosyjskiej prowadził je Włodzimierz Korostowiec, poseł nadzwyczajny i minister pełnomocny w Pekinie, 1907—1912) toczyły się też nie bez przeszkód, zrozumiałych zresztą wobec rozpiętości między koncepcjami obu stron. Ostatecznie jednak, nie mając innego wyjścia, rząd bogdo-gegena musiał zrezygnować z całkowitej niezawisłości na rzecz autonomii i dnia 3 listopada 1912 r. podpisano układ,

248

z dołączeniem do niego protokołu o stosunkach handlowych. Rosja zobowiązywała się pomóc Mongolii Zewnętrznej w utrzymaniu ustroju autonomicznego wraz z prawem posiadania własnego wojska. Ani wojska chińskie, ani koloniści chińscy nie mogli być wpuszczani na terytorium Mongolii. Utrzymywano w mocy dotychczasowe przywileje dla kupców rosyjskich, uznając je przy tym za pewne maksimum, którego nie wolno było przekraczać przy udzielaniu przywilejów poddanym innych państw. Bez zgody rządu rosyjskiego nie mogły ulec zmianie warunki tej umowy, gdyby w przyszłości dojść miało do jakichś porozumień Mongolii z Chmurni, Gwarancje dotyczące autonomii rozciągać się mogły nie tylko na Chałchę, ale rząd rosyjski zastrzegł sobie tutaj prawo określania, jakie ewentualnie jeszcze prowincje będą mogły być wzięte pod uwagę.

Dla doprowadzenia rozmów do końca wyjechała do Petersburga druga delegacja mongolska. W trakcie obrad Mongołowie uzyskali zgodę na włączenie rejonu Kobdo do terytoriów objętych autonomią. Inne terytoria, przede wszystkim zaś Mongolia Wewnętrzna, musiały pozostać przy Chinach. W lutym 1913 r. podpisano też porozumienie o charakterze wojskowym — Rosja zobowiązała się wysłać instruktorów w celu wyszkolenia jednej konnej brygady mongolskiej, złożonej z 1900 żołnierzy, a także dostarczyć tej brygadzie kulomiotów i dział. Mongolia otrzymywała też pożyczkę w wysokości 2 mln rubli.

Mimo że w jednym i w drugim układzie była mowa tylko o autonomii, rząd bogdo-gegena zachowywał się tak, jak gdyby Mongolia była całkowicie niezawisła od Chin (tak zresztą rzeczywiście wtedy było — rząd chiński oprócz gróźb nie miał żadnego wpływu na Mongolię) i dawał temu wyraz także w oficjalnej korespondencji. Do wielu rządów, m.in. do wszystkich mocarstw, wystosowano pisma z propozycją ustanowienia normalnych stosunków dyplomatycznych. Nie mogło to jednak dać pozytywnych rezultatów w ówczesnej sytuacji wobec coraz bardziej zaostrzających się przeciwieństw imperialistycznych. Mocarstwa obawiały się siebie nawzajem i czyniąc przygotowania do decydującej rozgrywki, nie chciały nic ryzykować. Obiektywnie musiały niepowodzenia te osłabiać pozycję Mongolii i działać pobudzająco na Chiny Juan Szikaja w kierunku przywrócenia swego panowania na północ od Gobi. Nie było to jeszcze nadto łatwe, znacznie łatwiejsze wydawało się stłumienie odśrodkowych nastrojów w Mongolii Wewnętrznej i w Bardze. Chińczycy chcieli wysłać wojsko i do Chałchy, ale znowu nie dopuściła do tego Rosja, odmawiając natomiast interweniowania w Mongolii Wewnętrznej. Weszły tam jednak z pomocą wojska Chałchy, zaczęły się walki, pogłębiał się chaos, komplikowała sytuacja polityczna. Juan Szi-kaj wyciągnął z niej właściwe wnioski.

249

Rewindykować Chałchy siłą nie mógł. wiedząc, że wtedy Rosja z pewnością wystąpi zbrojnie, a uspokajała go postawa Rosji wobec Mongolii Wewnętrznej. Jeśli zatem nie była możliwa wojna. warto było przynajmniej rozmawiać.

DEKLARACJA PEKIŃSKA

Kilka miesięcy trwały te rozmowy w rezultacie doszedł do skutku układ rosyjsko-chiński w sprawie Mongolii, podpisany 5 listopada 1913 r. w Pekinie. Poprzedziła go niejedna chwila pełna napięcia. Chińczycy nie chcieli odstąpić od swoich warunków, chociaż godzili się przy tym na różne ustępstwa. Nie były one wystarczające dla strony rosyjskiej, która ostatecznie zagroziła zerwaniem pertraktacji. i wtedy zawarto układ, nazywany zwykle deklaracją pekińską. Dwa pierwsze punkty ujmowały problem jasno, konkretnie i zarazem lapidarnie: Rosja uznawała suwerenność Chin w Mongolii Zewnętrzne. Chiny uznawały jej autonomię. Autonomia obejmowała cztery ajmaki chałchaskie i okręg Kobdo. Formalnie określono to w następujący sposób: okręgi, które przedtem pozostawały pod zarządem chińskiego namiestnika w Uliasutaju oraz gubernatorów w Urdze i w Kobdo. Żadne kwestie terytorialne wiążące się z autonomiczną Mongolią nie mogły w przyszłości być rozstrzygane bez udziału Rosji. Do nieco późniejszych zabiegów odłożono dokładne określenie granic zautonomizowanego kraju, a w szczególności dokonanie rozgraniczenia między okręgiem Kobdo i Krajem Ałtajskim.

Chiny zobowiązywały się nie ingerować w sprawy wewnętrzne Mongolii, nie utrzymywać tam aparatu władzy cywilnej ani oddziałów wojskowych oraz zaprzestać kolonizacji. Jakiś wyjątek musiano jednak zrobić, w przeciwnym bowiem wypadku tzw. suwerenność Chin byłaby tylko najzupełniejszą fikcją. Otóż Chiny mogły utrzymywać w Urdze swego przedstawiciela z nieodzowną liczbą urzędników i konwojem, ewentualnie też agentów w niektórych innych miejscowościach dla ochrony interesów swoich obywateli. Strona rosyjska brała na siebie zobowiązanie, że nie będzie się mieszać do spraw wewnętrznych Mongolii ani utrzymywać tam wojsk, z wyjątkiem żołnierzy do ochrony konsulatów, i jeszcze - że Rosjanie także nie będą się osiedlać w Mongolii.

Deklaracja pekińska nie wywołała entuzjazmu w Mongolii. Rząd mongolski jej nie uznał i na początku grudnia 1913 r. zawiadomił o tym osobną notą rosyjskiego przedstawiciela dyplomatycznego w Urdze. Mongolia niezachwianie stała na gruncie całkowitej niepodległości, chociaż do jej realnego urzeczywistnienia nie miała sił i nie mogła tego zrobić bez oparcia w jakimś mocarstwie. Polityka Rosji rysowała się tak, a nie inaczej,

250

i tu trudno było zrobić coś więcej. Istnieją ślady, że starano się też o pomoc gdzie indziej, największe nadzieje pokładając podobno w Japonii: w wypadku jednak jakiejkolwiek konfrontacji zbrojnej nadzieje takie raczej musiałyby się okazać iluzoryczne. Myślano też o Stanach Zjednoczonych, które interesowały się wtedy Mongolia, lecz Amerykanie zbyt silnie związał swoje kapitały z Chinami, ażeby je w ten sposób osłabiać.

W listopadzie 1913 r. wyjechała po raz trzeci do Rosji oficjalna delegacja mongolska. Na czele jej stał Namnan Suren (Sajn-nojon-chan, tzn. chan a j ma k u o lej nazwie, por. s. 186), drugi z kolei premier rządu mongolskiego. Głównym celem delegacji były starania o nową pozyczke i dalszc dostawy broni, ale nie tylko; w pierwszych dniach grudnia Namnun Suren przedstawił rządowi rosyjskiemu notę o charakterze par excellence politycznym, stwierdzającą przyjęcie z zadowoleniem do wiadomości tak ważnych dla narodu mongolskiego elektów deklaracji pekińskiej. Podkreślano jednak też, że Mongolia nadal słoi na gruncie całkowitej niezależności od Chin i ustalenia swoich granic państwowych w taki sposób, żeby mogli się w nich znaleźć wszyscy Mongołowie, którzy deklarowali chęć połączenia się z Chałchą. Ponieważ notę o takie samej treści skierowano również do poselstwa chińskiego w Petersburgu, sytuacja się poważnie komplikowała, tym bardziej że właśnie wtedy toczyły się w Mongolii Wewnętrznej zacięte walki między powstańcami, którym pomagały wojska Chałchy, a represyjnymi oddziałami chińskimi.

Rząd rosyjski nie zmieniał swego stanowiska w sprawie Mongolii Wewnętrznej i domagał się od delegacji mongolskiej, ażeby bogdo-gegen odwołał stamtąd wojska. Od spełnienia tego warunku uzależniano pomyślne zakończenie dalszego przebiegu rozmów, tzn. trzymilionową pożyczkę i dostawy broni dla Mongolii. Dyplomaci mongolscy musieli się w końcu ugiąć i dać zgodę na te żądania, prócz tego zaś zobowiązać się do wzięcia udziału w trójstronnych już rozmowach, z udziałem także Chin. Nie zapomnieli też ministrowie carscy narzucić Mongolii swojego doradcy finansowego.

UKŁAD W KIACHCIE

Zapowiedziane pertraktacje rozpoczęto w Kiachcie w jesieni 1914 r. Na świecie toczyła się już wielka wojna, w której udział wzięła także Rosja, angażując w nią ogromny potencjał ludzki i materialny. W takiej sytuacji trzeba było prowadzić na Dalekim Wschodzie politykę szczególnie ostrożną, z drugiej zaś strony w związku z działaniami wojennymi wzrastało poważnie znaczenie dostaw mongolskich. Mongołowie liczyli mimo wszystko na niezawisłość, a Chińczycy na jej możliwie najdalej idące ograniczenie.

251

Wszystkie strony wysilały zatem swój kunszt dyplomatyczny, byle jak najbardziej zbliżyć się do swoich celów, ale jednoczesne osiągniecie celów tak różnych nie było możliwe i dlatego rokowania trwały długo. Uwieńczyło je wreszcie trójstronne porozumienie, podpisane 7 czerwca (25 V st. stylu) 1915 r.

Porozumienie zawarte w Kiachcie powtarzało właściwie wszystkie ustalenia deklaracji pekińskiej i dlatego można je rozpatrywać jako duży sukces dyplomacji rosyjskiej. Mongolia Zewnętrzna uznała suwerenność Chin, Chiny i Rosja uznały autonomię Mongolii Zewnętrznej, stanowiącej część terytorium chińskiego. Chiny jeszcze raz zobowiązały się nie ingerować w sprawy wewnętrzne Mongolii, nie wprowadzać tam wojsk i nie osiedlać Chińczyków. Mongolia uzyskiwała prawo prowadzenia rozmów i zawierania umów — ale tylko dotyczących handlu i przemysłu — z obcymi państwami, nie mogła natomiast utrzymywać za granicą swoich przedstawicielstw dyplomatycznych. Utrzymane zostały przywileje Rosjan w Mongolii, zgodnie z protokołem podpisanym w Urdze 3 listopada 1912 r. Była w nim mowa o bezcłowym imporcie towarów rosyjskich do Mongolii i eksporcie bydła oraz różnych surowców z Mongolii, o zapewnieniu kupcom rosyjskim prawa swobodnego poruszania się po całym kraju i o eksterytorialności rosyjskich siedzib.

Przedstawicielowi Chin w Urdze wolno było mieć do pomocy 200 ludzi, w Uliasutaju, Kobdo i w Majmaczenie (mongolska Kiachta) po 50 ludzi. Autonomia obejmowała Chałchę i okręg Kobdo, z Mongolii Wewnętrznej trzeba było zrezygnować. Utraciwszy żywione jeszcze nadzieje, próbowali Mongołowie wymóc połączenie z Krajem Urianchajskim, ale bez skutku. W 1912 r. Chińczycy też przestali tam sprawować władzę, po czym ze strony miejscowych świeckich i duchownych dostojników nastąpiły próby nakłonienia Rosji do wzięcia Urianchaju pod swój protektorat. Rosja zgodziła się na to w 1914 r. i nie miała powodu cofać się na konferencji w Kiachcie. Na drodze do zadowalającej stabilizacji czekały jeszcze mieszkańców Kraju Urianchajskiego (było wśród nich wielu Rosjan) trudne lata.

Nieco mniej niż cztery lata trwała faktyczna niezawisłość Mongolii Zewnętrznej jako państwa feudalno-teokratycznego. Od końca maja 1915 r. zaczyna się okres autonomii, który trwać będzie lat pięć. Przedstawicielstwa chińskie znowu zainstalowały się w miastach Mongolii, ale postanowień sprecyzowanych w Kiachcie na ogół przestrzegano, udzielona przez Rosję pożyczka bądź co bądź przyczyniła się do pewnego uregulowania stosunków ekonomicznych, anulowano wiele dawnych zadłużeń. Nie przestawała jednak Mongolia być areną krzyżujących się w różnych kierunkach

252

tendencji politycznych i zainteresowań ze strony mocarstw, wśród których szczególnie intensywnie zacznie później działać Japonia. Nadal rozwijały się też operacje handlowe i inne zabiegi kapitalistów rosyjskich i chińskich, mające przynieść im jak największe dochody. Cały ten okres przejściowy — zarówno lata niepodległości, jak i autonomii — nie ugruntował zbyt silnie reżimu bogdo-gegena i nie zbliżył do niego mas. Utrzymywały się nastroje antychińskie, obniżył się znacznie autorytet carskiej Rosji, która nie chciała pomóc w doprowadzeniu do pomyślnego końca sprawy całkowitego oddzielenia się Mongolii od Chin. Narastały przesłanki nowego ruchu narodowego i społecznego, który znajdzie sojuszniku i możliwości rozwoju po zwycięstwie Rewolucji Październikowej w Rosji. Do zwycięstwa wiodły jeszcze bardzo ciężkie przejścia.

XVII. STOSUNKI WEWNĘTRZNE W AUTONOMICZNEJ MONGOLII. LIKWIDACJA AUTONOMII

MONARCHIA FEUDALNO-TEOKRATYCZNA

Oddzieloną z końcem 1911 r. od Chin i w ciągu prawie czterech lat zupełnie samodzielną, a potem już tylko korzystającą z szerokiej autonomii Mongolię (oczywiście Zewnętrzną, ale nieustanne powtarzanie tej nazwy nie ma sensu) słusznie nazywa się w odniesieniu do tego okresu monarchią feudalno-teokratyczną. Taki był rzeczywiście jej charakter, utrzymywały się bowiem główne podstawy starego ustroju i feudalnej organizacji społecznej, najwyższą zaś władzę sprawował bogdo-gegen, przedtem tyko duchowny zwierzchnik wszystkich mongolskich wyznawców lamaizmu. Władza jego była nieograniczona, on decydował o najważniejszych sprawach duchownych i świeckich, państwowych i rządowych, on mianował i odwoływał ministrów, jemu podlegała istniejąca administracja kraju.

Rozbieżności między teorią i praktyką dochodzą jednak do głosu wszędzie, uzewnętrzniały się więc także w Mongolii. Nie negując słuszności określeń odnoszących się do charakteru ówczesnej władzy, trudno nie podkreślić, że raczej trzeba przy tym unikać całkowicie sztywnych wartościowań. Zbyt wysokim stopniem powikłania odznaczały się stosunki w Mongolii, ażeby ułatwiać sobie ich zrozumienie podporządkowywaniem wszystkiego jednakowym miarom i ocenom. Bogdo-gegen. inaczej Dżebdzun-Damba-chutuchta, uważany był za wcielenie bóstwa i dlatego zbyteczne są komentarze w zakresie spraw religijnych. Inaczej miała się sprawa z szerokim i bardzo skomplikowanym zakresem władzy państwowej. Nie należałoby zapominać o tym, że przy całym ogromie osiągnięć wypływających z oderwania się od Chin i w znacznej mierze utrzymanych także w okresie autonomii Mongolia nie przestawała być obiektem przetargu między Rosją i Chinami. Można podziwiać konsekwentne stanowisko i upór przedstawicieli rządu mongolskiego, którzy do maja 1915 r. zaciekle bronili koncepcji niezawisłości bez ograniczeń, ale wiadomo przecież, że na nic się to nie zdało. Niepodległość przekształciła się w autonomię, bo tak chciał carat,

254

a Chiny najchętniej w ogóle odmówiłyby jakichkolwiek ustępstw. Nie było mowy o przyłączeniu Mongolii Wewnętrznej, to znaczy: mowa była, ale nadaremnie. Wojska wysłane do Mongolii Wewnętrznej na pomoc powstańcom musiał bogdo-gegen wycofać. Zakończyły się też fiaskiem inne próby działania na arenie międzynarodowej, nie dały rezultatu starania o kontakty z Japonią. Wprawdzie monarchowie posiadający władzę nieograniczoną nie muszą być wszechmocni poza granicami swego kraju, lecz na przykładzie Mongolii widać dość jasno, że i wszechmoc wewnętrzna miała poważne luki.

Raczej nie powinno przy tym ulegać wątpliwości, że były one nieco większe. nizhy się nawet mogło wydawać. Rozumieć się musi sama przez mc np. całkowita zależność ministrów od bogdo-gegena, nie tak chyba jednak przedstawiało się wszystko na tle szerszym wzajemnego stosunku głowy państwa i całej arystokracji mongolskiej Można z niemałą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że wpływy jej przedstawicieli na bogdo-gegena i jego najbliższe otoczenie odznaczały się jakąś odczuwalną siłą. Nie trzeba poza tym wszystkiego rozpatrywać tylko w płaszczyźnie stosunków świeckich: w Mongolii działało ponad sto tysięcy lamów, a wśród nich byli ludzie bardzo wpływowi, których ręce sięgały daleko. Można pójść jeszcze dalej i bez tych dostojników tak zwany dwór mógł zrobić wiele. Inna sprawa, że w skład dworu (kamaryli dworskiej), teokratycznego przecież, właśnie wchodzili wysocy dostojnicy duchowni i niejednokrotnie wywierali na bogdo-gegena wpływ decydujący (tej właśnie „kamaryli" przypisuje się otrucie b. premiera Sajn-nojon-chana w 1919 r.). Bogdo-gegen nie był jeszcze stary, ale mimo to i mimo boskiego pochodzenia ulegał też przypadłościom chorobowym i wtedy cała jego nieograniczona władza stawała się bardziej krucha niż najgorsze szkło: trudno o inne porównania, gdy ma się do czynienia z sytuacją, w której byle niepowodzenie czyni bezbronnym nawet człowieka z najwyższych szczytów.

Po tych wszystkich uwagach i zastrzeżeniach, koniecznych dla odtworzenia właściwej rzeczywistości, można już spokojnie do niej powrócić, jeszcze raz stwierdzając, że w feudalno-teokratycznej Mongolii władza bogdo-gegena była bardzo rozległa, a stary feudalizm utrzymywał się w mocy; dalej sięgające nadzieje, żywione w związku z obaleniem dynastii, musiały ulec zahamowaniu. Nie oznacza to jednak, że nie nastąpiły żadne zmiany. Własna państwowość z pełnią możliwości urządzania się wewnątrz kraju i likwidacja ucisku narodowego wraz z pozbyciem się obcych rządów — to były zdobycze najważniejsze. Stary aparat administracyjny, mimo że w zasadzie nietknięty, przecież poddany zostać musiał pewnym zabiegom renowacyjnym.

255

W 1914 r. wprowadzono coś w rodzaju namiastki doradczego parlamentu, złożonego z dwu Izb i zwoływanego tylko w zależności od doraźnych potrzeb. Nietrudno się domyślić, że przy powoływaniu tego parlamentu nie czerpano natchnienia ze skarbca zasad demokratycznych; ani w jednej, ani w drugiej (niższej) Izbie nie było przedstawicieli rzeczywistego społeczeństwa, mas chłopskich. Kiedyś jednak trzeba zacząć i nie ma powodu do zdziwienia, że feudalno-teokratyczna Mongolia zaczęła właśnie tak, a nie inaczej. Pierwsze doświadczenia, nawet tak mizerne, tak dalekie od narodu, też przydadzą się w jakimś stopniu Mongolii trochę późniejszej, gdy feudalizm i teokracja zaczną się rozpływać w mgle.

Stary podział kraju na ajmaki, choszuny i somony utrzymano w całej pełni, co samo w sobie nie musiało być niczym złym ani dobrym, gdyby nie to, że we wszystkich tych jednostkach zachował się jednocześnie dawny system władania ludnością poddaną, a wyrażając się mniej patetycznie — eksploatowania jej za pomocą wytworzonego w ciągu wieków zestawu metod, bogatego i wielostronnego. Obalenie dynastii rozwiązało ręce lamom, przedtem wprawdzie też nie nadto skrępowanym, w każdym jednak razie mniej znajdującym okazji do wyciągania rąk ku dobrom tego świata. Po odejściu Chińczyków znacznie częściej udzielano dostojnikom duchownym różnych subsydiów, niekiedy bardzo wysokich, rozszerzano także ich przywileje, dopuszczano ich do uczestnictwa w podziale stad bydła, wielbłądów i koni, stanowiących przedtem własność domu cesarskiego. Wystarczyłoby zresztą jedno krótkie zdanie, ażeby syntetycznie ująć pod tym względem nową sytuacje: powstało nowe państwo, jego najwyższym zwierzchnikiem został najwyższy lama, wybiła więc też godzina dla całego stanu lamów.

PRZECIWIEŃSTWA WEWNĘTRZNE

Nie ma jednak na świecie szczęścia bez kolców, toteż i opływającym coraz bardziej w dostatek lamom zaczęto zazdrościć. Nie chodzi przy tym oczywiście o jakąś małostkową zazdrość, spowodowaną przez zróżnicowanie bogactw — przyczyny sięgały głębiej. Pewne elementy opozycji przeciwko duchowieństwu zaczęły narastać wśród feudałów świeckich, też przecież bogatych. Konflikt rodził się głównie z przyczyn natury politycznej. Lamowie (nie należałoby tu mieć na myśli, rzecz jasna tysięcy lamów szeregowych) mieli i w polityce wiele do powiedzenia, przede wszystkim dlatego, że — jak już wspomniano — otaczali dość ciasnym pierścieniem bogdo-gegena i wywierali na niego duży wpływ. Mówiąc konkretnie: lamo wie widzieli przyszłość Mongolii w perspektywach szerokich zamierzeń terytorialnych, skądinąd słusznie przewidując,

256

że głównie Japonia mogłaby być dobrym sprzymierzeńcem przy realizowaniu takich perspektyw. Świeccy feudałowie Chałchy orientowali się natomiast na Rosje. Przeciwstawne były koncepcje, przeciwstawne musiały być obozy, a następstwa niedługo już miały się uzewnętrznić. Tocząc z sobą walkę nie przebierano w środkach, przy czym strona reakcyjna, duchowna, odznaczała się szczególną aktywnością. Autonomia nie uwolniła Mongolii od wewnętrznych przeciwieństw, chociaż to, o którym mowa wyżej, dopiero narastało i uzewnętrzni się w pełni po 1917 r. Najsilniej działały od samego początku, tak samo zresztą jak w okresie panowania mandżursko-chińskiego. przeciwieństwa wynikające z nierówności socjalnej i bardzo ciężkiego położenia ekonomicznego mas arackich. Słusznie podkreśla się, że nie uległo ono właściwie zmianie mimo znacznych ulg, jakie przyniosła likwidacja poprzedniego systemu władzy; nie trzeba już było ponosić ciężarów na utrzymanie obcego aparatu urzędniczego i obcego wojska. Przestała również odgrywać rolę obawa przed osiedlaniem się Chińczyków — problem bardzo wielkiej wagi, może jednak nie prezentujący się z całą konieczną jawnością w różnych rozważaniach. Zastrzeżenia dotyczące napływu osadników z Chin wysuwano przy każdej oficjalnej okazji, podczas wszystkich rozmów i we wszystkich układach z Rosją, osadnictwa chińskiego obawiano się - wiadomo to już — i przedtem, kiedy nie było władzy mongolskiej, ani tym samym możliwości zajmowania oficjalnego stanowiska. Mongołowie byli narodem koczowniczym i przestrzeń miała dla nich zupełnie inne znaczenie niż dla narodów osiadłych. Osadnictwo obce musiało pociągnąć za sobą kurczenie się powierzchni pastwisk, a to było równoznaczne z widmem głodu, a przynajmniej ze znacznym pogorszeniem się i tak złej sytuacji.

Można oczywiście powiedzieć, że w okresie autonomii groźba z tych właśnie przesłanek wynikająca przestała działać, bo żadna kolonizacja obca nie wchodziła już w rachubę. Widma nie zniknęły jednak całkowicie, ponieważ w całej rozciągłości utrzymywał się nadal system eksploatacji aratów, co więcej — stawał się ostrzejszy i trudniejszy do zniesienia. Uwolnieni od dynastii feudałowie mongolscy poczuli się o wiele bardziej swobodni i więcej środków chcieli mieć na zaspokojenie swoich potrzeb, wiodąca zaś do tego droga była tylko jedna i dlatego poddana ludność aracka musiała wciąż pracować na swoich panów i wciąż płacić; nie można przy tym zapominać, że Mongolia nie należała do państw wolnych od systemu podatkowego. Płacono bydłem i pieniędzmi, ażeby zaś zdobyć pieniądze, trzeba było sprzedawać bydło. Prowadzić to musiało do zmniejszania się wskaźników hodowli i zbyteczne są komentarze dla zrozumienia, co to mogło oznaczać. Nie brakowało przy tym w ówczesnej rzeczywistości i innych złych stron, może ściślej: kosztownych.

257

Musiano utrzymywać swój własny aparat administracyjno-państwowy i zaciągać w Rosji milionowe pożyczki.

Udzielając ich, Rosja z natury rzeczy musiała przejawiać bardziej intensywne i niejako bardziej oficjalne zainteresowanie gospodarką, czy raczej możliwościami gospodarczymi Mongolii Zewnętrznej. Kontynuowano zresztą w ten sposób dawną linię, bo zainteresowania te uwidoczniały się i przedtem, chociaż w odmienny sposób. Po 1911 r. próbowano działać bardziej kompleksowo, wysyłając do Mongolii wieloosobowe ekspedycje, które lustrowały nawet dość rozległe tereny, nie ograniczając się przy tym tylko do spraw w ścisłym tego słowa znaczeniu gospodarczych.

ROSYJSKIE EKSPEDYCJE HANDLOWE

Działalność ekspedycji ułatwiały też istniejące już w Mongolii bankowe i handlowe punkty oparcia, a od 1914 r. także biuro specjalnego pełnomocnika rosyjskiego ministerstwa finansów, skierowanego do Urgi w charakterze doradcy rządu mongolskiego w sprawach finansowych — zgodnie z zawartym poprzednio porozumieniem rosyjsko-rnongolskim. Pełnomocnik (S. A. Kozin) przebywał w Urdze do końca 1917 r., a więc prawie cztery lata. Zacięcia organizatorskiego mu nie brakowało, koncepcji też miał w nadmiarze, toteż doradzał, organizował, otoczył się sztabem współpracowników, sprowadzał specjalistów z Rosji i- nieustannie kłócił się z przebywającym także w stolicy Mongolii konsulem rosyjskim: animozje wynikały zresztą nie tylko z temperamentu obu mężów, lecz także z niejasnego rozdziału kompetencji. Na karb zasług można Kozinowi przynajmniej częściowo zaliczyć pewne, nieco dalej idące scentralizowanie systemu finansowego w Mongolii, oczywiście kosztem ograniczenia samodzielności finansowej okręgów. Dokonane też zostały pewne pociągnięcia reorganizacyjne w systemie podatkowym i — z punktu widzenia ekonomicznych interesów Rosji rzecz najważniejsza — uzgodniono szczegóły związane z przygotowaniami do ekspedycji, zakrojonej na bardzo szeroką skalę.

Był to tak zwany „Mongołeks" (Mongolskaja Ekspiedicja) — ekspedycja, której zasadniczym celem było uintensywnienie zakupów bydła na potrzeby armii rosyjskiej. Działalność jej rozpoczęła się w 1915 r., trwała ponad trzy lata i przebiegała niemal równolegle z operacjami tzw. Mongolskiego Banku Narodowego, instytucji — mimo nazwy — rosyjskiej. W użyciu była jeszcze druga nazwa: Rosyjsko-Mongolski Bank Handlowo-Przemysłowy. Inicjatorem jego utworzenia i niejako nadrzędną jednostką był Syberyjski Bank Handlowy

258

w Irkucku, natomiast centrala mieściła się w Urdze, a prócz tego kantory w Uliasutaju, w Kobdo i jeszcze w kilku punktach. Bank otrzymał dość daleko idące zadania. Miał nie tylko pośredniczyć przy zakupie możliwie największych ilości sztuk bydła i surowców, ale również dokładać starań, ażeby zakupywane towary odznaczały się dobrym standardem i odpowiadały wymogom sanitarnym. Bank powinien był również ułatwiać zbyt towarów rosyjskich i przewożonych do Mongolii tranzytem przez Rosje, nadto zaś — troszczyć się o stan dróg transportowych.

Członkowie ekspedycji realizowali swoje zadania w kilku określonych rejonach. W Mongolii było ich dwa: zachodniomongolski i wschodniomongolski, poza tym działano na dość szerokim zapleczu syberyjskim, a najdalej na wschód wysunięty rejon nosił nazwę ,,władywostocko-mandżurskiego". Mongolia miała jednak w tych operacjach największe znaczenie, chociaż rozszerzenie przestrzennego zakresu działań można spokojnie uznać za zupełnie naturalne, wynikające z kompleksowości założeń. Podobnie też wśród celów wyznaczonych do realizacji największą rolę odgrywał skup. Sprawami związanymi ze skupem zajmowano się najintensywniej, dokonywano zaś transakcji pod kierownictwem pełnomocników rejonowych oraz ich podwładnych w podrejonach, bo i taki podział przeprowadzono. Dużą różnorodnością odznaczał się sam system zakupów, zależnie od kraju i terenu. W Mongolii najważniejszy był oczywiście skup żywego bydła, które formowano w stada i pędzono do Rosji kilku traktami: na północny zachód do obwodu semipałatyńskiego, na północ do guberni irkuckiej i obwodu zabajkalskiego. Przy dokonywaniu zakupów pomagali przebywający w Mongolii kupcy rosyjscy, robiono zresztą też transakcje bezpośrednio z ludnością, płacąc różnymi pieniędzmi, także srebrem, herbatą i innymi towarami.

Ocena konkretnych rezultatów nie jest łatwa, mimo że dysponujemy wielu szczegółowymi, nawet bardzo szczegółowymi liczbami, podawanymi przez różnych autorów, m.in. przez wspomnianego już Majskiego. Inna sprawa, że te liczby występują zwykle w sposób mało skoordynowany, zwłaszcza w odniesieniu do poszczególnych lat, czemu zresztą trudno się dziwić, bo nikt nie mógł wtedy zakładać w Mongolii oddzielnych urzędów statystyczno-ewidencyjnych. Nawet bez nich wiele zanotowano i wiele ujęto w ewidencję. Największą trudność sprawia rozróżnienie między liczbami dotyczącymi bydła rogatego i artykułów przygotowanych do wysłania i rzeczywiście wysłanych — nie zawsze wychodzi to nazbyt jasno. Możemy więc np. przeczytać, że w latach 1915 — 1917 ekspedycja przygotowała 319 tys. sztuk bydła rogatego, 3376217 pudów (l pud = 16,38 kg) masła, 534457 pudów sadła, 300050 skór bydlęcych i 255 486 baranich oraz 53507 pudów wełny.

259

Liczby robią wrażenie, chociaż nie dotyczą ostatecznego już efektu — na przykładzie bydła rogatego można się przekonać, że rozrzut może nie był zbyt wielki. W 1915 r. wysłano do Rosji 14 tys. sztuk bydła, w następnym roku 93 tys., w 1917 r. — 80 tys. i w 1918 r. — 50 tys. Liczby już tylko przybliżone dają w sumie 237 tys. Wysłano więc o 82 tys. sztuk poniżej możliwości, ale musiano walczyć z olbrzymimi niejednokrotnie trudnościami, zwłaszcza w 1918 r., gdy Rosję zaczął ogarniać pożar wojny domowej. Skup nazwano wyżej najważniejszym zadaniem ekspedycji, nie było ono przecież jedyne. Członkowie ekspedycji zwiedzali ajmaki i choszuny i gromadzili różne dane, niejako przeprowadzając postępowanie ankietowe. Obraz rysował się dość niewesoły, jeśli chodzi o położenie ludności. Wielu aratów stało u progu zupełnej ruiny i wiodło życie bardzo nędzne, na co w znacznej mierze wpływała też konieczność pokrywania długów książęcych oraz inne świadczenia i zobowiązania. Nie lepiej wyglądała sytuacja w majętnościach klasztornych. Skrajne ubóstwo odbijało się na ludziach wielostronnie: Mongolia wymierała. W jakiż sposób można było w istniejących warunkach zapobiec wysokiej śmiertelności, zwłaszcza dzieci?

Sytuacja komplikowała się jeszcze na skutek działania innych czynników, m.in. powrotnej fali ekonomicznych wpływów chińskich. Porozumienie zawarte w Kiachcie znów otworzyło kupcom chińskim drogę do Mongolii. Można by replikować, że nie ma w tym żadnej komplikacji, że nowy układ stosunków raczej powinien był być korzystny dla kraju; tocząc ciężką i kosztowną wojnę, Rosja tak czy inaczej nie mogła zaspokoić wszystkich towarowych potrzeb Mongolii. Tak by to rzeczywiście wyglądało, ale położenie szerokich mas nie doznawało z tej przyczyny żadnych ulg, a jednocześnie w oczach tych samych prostych ludzi autorytet Rosji zaczął się nieco chwiać. Zgodnie z układem podpisanym w Kiachcie przybywali bezpośrednio potem do Mongolii przedstawiciele Chin wraz ze swoimi urzędnikami i konwojem, co ludność odczuwała dość jednoznacznie jako początek restauracji obcego panowania, możliwego tylko na tle słabości Rosji. A słabość nie jest czynnikiem nadającym się do podbudowywania autorytetu ...

Dochodził do tego nieuchronny w warunkach wojennych spadek kursu rubla, bardzo wysoki na Wschodzie przed wojną. Prócz tego działalność „Mongołeksu" odznaczała się nie tylko samymi pozytywnymi i zbawiennymi dla obu stron cechami. W tym sensie warto wspomnieć chociażby o jednym: ekspedycja zatrudniała wielu ludzi w wieku poborowym i z tego też płynęły różne niepożądane następstwa. Początkowo wszystko regulowało się jakoś według obowiązujących przepisów, później pracownicy ekspedycji uzyskali generalne zwolnienie od służby wojskowej.

260

Rozkwitło dekownictwo i na innych też zasadach kształtowały się już stosunki między zwierzchnikami i podwładnymi, którzy jak ognia obawiali się zwolnienia z pracy. Różne aspekty działalności traciły na tym wszystkim wyraźnie, popełniano więcej błędów, w większym stopniu dochodziły do głosu interesy osobiste. Dlatego wielu spośród współczesnych obserwatorów i znawców tych spraw wyrażało daleki od entuzjazmu sąd o działalności ekspedycji, mimo niezaprzeczonych osiągnięć w liczbach. W przekonaniu tych ludzi niepowodzenia i błędy były szybko i dokładnie wykorzystywane przez Chińczyków, a prestiż Rosji (carskiej) wciąż padał. Rewolucja lutowa też nie mogła spowodować jakichś specjalnych zmian, tak że wpływy chińskie nadal się umacniały.

Z historycznego punktu widzenia ocena taka jest na pewno trochę przesadna. Prestiż Rosji, co prawda, rzeczywiście się nie podnosił, ale do katastroficznych poglądów musiało być jeszcze daleko — ostatecznie autonomia nadal była faktem i nawet rezydujący w Urdze, w Uliasutaju i w Kobdo dostojnicy chińscy nie bardzo mogli ją naruszać. Rozwijała się natomiast, inicjowana zwłaszcza przez chińskie środowisko kupieckie, agitacja antyrosyjska, także w Kraju Urianchajskim, gdzie — jak dwukrotnie już wspomniano — mieszkało dość wielu Rosjan. Po wybuchu wojny domowej w Rosji stosunki te ulegną jeszcze dalej idącemu zmąceniu, nagromadzi się też wiele kłopotów w sferze działań ekspedycji.

DZIAŁALNOŚĆ EKSPEDYCJI PO OBALENIU CARATU

Mongołeks" uważał się za instytucję bezpartyjną, pełniącą swe funkcje i realizującą zadania niezależnie od systemu rządowego: ekspedycja nie zaprzestała więc działalności po obaleniu caratu i prowadziła ją w całym okresie Rządu Tymczasowego, od początku marca do początku listopada 1917 r. Nie zmieniła się też sytuacja po zwycięstwie Rewolucji Październikowej, ale dość szybko wystąpiły wtedy na jaw różne inne czynniki. Niektórzy Rosjanie opuścili Mongolię, wśród pozostałych zaczęły dochodzić do głosu różnice w poglądach, ekspedycja chciała pracować i nawet pracowała dalej, rosyjskie placówki konsularne w Mongolii nie miały jednak zamiaru podporządkować się bolszewikom i w tym też kierunku wywierały nacisk na ludzi w swoich kręgach. Moskwa była daleko — największy i wyłączny wpływ na sprawy ekspedycji wywierał tzw. Tymczasowy Rząd Syberii, kontrrewolucyjny, działający od lutego 1918 r. W Irkucku po początkowych trudnościach władza Rad ustabilizowała się w styczniu 1918 r., ale przetrwała tylko do lipca. Cała Syberia znalazła się pod władzą tego rządu, a po przewrocie dokonanym 18 listopada —

261

w systemie dyktatury wojskowej, z admirałem Aleksandrem Kołczakiem jako „wielkorządcą" na czele.

Kontrrewolucyjne władze nie darzyły ekspedycji zaufaniem, zarzucały jej sprzyjanie bolszewikom i poddawały ją wielostronnym szykanom, a nawet represjom. Mimo wszystko dano zgodę na dokończenie przez ekspedycję wszystkich zamierzonych projektów, tak że mimo rozlicznych trudności można było nadal pracować. Przyszedł jednak wspomniany wyżej listopad i zupełnie już reakcyjny reżim Kołczaka; bardzo szybko nastąpiła decyzja o zlikwidowaniu ekspedycji i przekazaniu jej agend i majątku jakiejś innej instytucji, ponieważ z mongolskiego rynku w żadnym wypadku nie chciano rezygnować. Wybór padł na Centralny Związek Stowarzyszeń Spożywców (Centrosojuz), instytucję istniejącą od niedawna, która nie dysponowała doświadczonym aparatem organizacyjnym i musiała zatrudniać pracowników zlikwidowanej ekspedycji. W ten sposób wszystko wracało do punktu wyjściowego, a chaos wzmógł się jeszcze bardziej, zwłaszcza na tle przesuwających się szybko wydarzeń politycznych. Ostatnia faza działalności Centrosojuzu, dotyczącej już prawie wyłącznie skupu, przypada na rok 1920.

RAPORT MAJSKIEGO

Dla ścisłości wypada jeszcze zaznaczyć, że ekspedycja mongolska nie była jedyną ekspedycją tego typu, tzn. przede wszystkim handlową. Wysyłano je przed 1915 r. kilkakrotnie (np. Moskiewska Ekspedycja Handlowa, 1910). Analogiczne cele przyświecały również niewielkiej, pięcioosobowej ekspedycji późniejszej; na czele jej stał Iwan Majski (por. s. 206), który wraz ze swoimi towarzyszami spędził w Mongolii 16 miesięcy, począwszy od maja 1919 r. Po powrocie sporządził dla irkuckiego oddziału Centrosojuzu sążnisty raport, uzupełniony i szybko wydany w formie książkowej (1921), z bardzo dużymi zmianami w drugiej edycji (1959). Już bezpośrednio przed wyjazdem do Mongolii poniósł Majskiego temperament, wiele się naczytał i postanowił zająć się nie tylko sprawami gospodarczymi. W trakcie podróży zebrał rzeczywiście sporo materiału, zwłaszcza że nie hamował swojej ciekawości i wszędzie, gdzie tylko był, o wszystko wypytywał. Sam pisze: „Konsulaty rosyjskie i koloniści rosyjscy, chińskie firmy handlowe, oficjalne instytucje mongolskie, klasztory, książęta, urzędnicy, lamowie, ludzie prości — wszyscy wzbogacali rezultaty moich badań".

Jego obszerna książka, wydana pod tytułem Współczesna Mongolia (dłuższy podtytuł świadczy o tym, że jest to właśnie raport dla Centrosojuzu, por. Wskazówki bibliograficzne), dzieli się na pięć rozdziałów,

262

omawiających po kolei: kraj, ludność, gospodarkę, ustrój i religię. Informacji dosłownie cale morze, trudno pisać o ówczesnej Mongolii nie korzystając z książki Majskiego. Jej bardziej szczegółowa ocena musi być jednak daleka od entuzjazmu - autor wziął na siebie zadanie zbyt wielostronne na tle swoich ówczesnych kwalifikacji. Dlatego historyczne partie, których też nie brak, nie odznaczają się jasnością, a wiele innych danych powtórzono za poprzednikami. Nie jest to żaden grzech, ale i nie zasługa, zwłaszcza że Majski kilkakrotnie wyraża się bardzo krytycznie o różnych swoich poprzednikach; że jedni zajmowali się tylko geografią fizyczną, a drudzy tylko religią, czy tylko ekonomiką, czy czasem geografią i badaniami etnograficznymi. Że to, co napisali, jest zanadto wyspecjalizowane i miało dostępne, i zbyt surowe, i suche, i jednostajne. Jasne jest wobec tego, że wszystkie walory dopiero w jego książce wyznaczyły sobie spotkanie, Niestety, tylko jemu tak się zdawało. Razi u niego zbyt wielki ładunek samochwalstwa i dość wątpliwa kompetencyjnie krytyk, także metoda narracyjna, której autor po prostu nie miał. Oto dla przykładu tekst jednego z przypisów: „Badanie autonomicznej Mongolii pod względem fizyczno-geograficznym nie należało do zadań naszej wyprawy i dlatego ja w tym rozdziale podsumowuję materiały uzyskane przez innych badaczy ... Odpowiedzialność za prawdziwość danych spada całkowicie i wyłącznie na moich poprzedników [!]".

I to jeszcze nie wszystko. Niełatwo uwierzyć, ale mimo wielu zadrukowanych stronic nie można właściwie dowiedzieć się z książki Majskiego, kiedy jego wyprawa wyruszyła do Mongolii i kiedy ją opuściła. Konieczne są do tego pewne zabiegi dedukcyjne, i to połączone z określoną dozą wiary. Na przykład zdanie: „W latach 1919— 1920 prestiż imienia Rosji w autonomicznej Mongolii spadł do zera". Nie chodzi tu o treść, lecz o chronologię, a nic poza domysłem i wiarą nie uprawnia do pewności, że są to również daty działalności ekspedycji. Szczęśliwie w drugim wydaniu, skądinąd zresztą nie bardzo korzystnie przerobionym, są już daty bardziej dokładne i odnoszą się do faktów, do których powinny się odnosić. Przy tym wszystkich nikt nie odmawia Majskiemu wielkich zasług, bo widział i spisał wiele. Szkoda jednak, że bieżące wydarzenia polityczne nie znalazły odzwierciedlenia w jego książce. Tak się złożyło, że cała wyprawa omijała wielką politykę i sam autor uznał za konieczne przytoczyć coś (w drugim wydaniu) na swoje usprawiedliwienie. „Osobiście nie byłem świadkiem tych wydarzeń, bo rozgrywały się one głównie w Urdze i w ajmaku Tuszetu-chana, a nasza ekspedycja ... koniec 1919 i pierwszą połowę 1920 roku spędziła w okręgu Kobdo. Powrotna droga do Irkucka też wiodła trasą daleką od Urgi".

265

PANMONGOLIZM

W ostatnich miesiącach 1918 r. zaczęły w Mongolii Wewnętrznej i w Kraju Zabajkalskim dochodzić do głosu tendencje, które określa się mianem panmongolizmu. Po raz pierwszy wystąpiły one prawdopodobnie wśród Buriatów, w sensie zaś indywidualnym przypisuje się inicjatorską rolę w tym ruchu atamanowi Siemionowowi, który sam był z pochodzenia Buriatem. Ruch nie trwał długo i zakończył się całkowitym fiaskiem, a przebieg wiążących się z nim wydarzeń miał jako tło nieprawdopodobny chaos wewnętrzny na Syberii i Dalekim Wschodzie; te właśnie przyczyny spowodowały, że nasza konkretna wiedza o panmongolizmie nie jest wolna od dużych luk. Nie wnoszą też jasności różnice w ujęciach między panmongolizmem lat 1918 — 1921 a zupełnie naturalnymi tendencjami do zjednoczenia się Mongołów z Chałchy, Bargi i Mongolii Wewnętrznej w okresie, gdy padała dynastia mandżurska. W odniesieniu do tego okresu trudno mówić o panmongolizmie (por. rozdział poprzedni).

W 1918 r. sytuacja była zupełnie odmienna. Niektórym ludziom, zwłaszcza tym, którzy dysponowali jakąś siłą zbrojną, mogło się wydawać, że wystarczą chęci i śmiałość działania połączone z bezwzględnością i w razie potrzeby (często też bez potrzeby) okrucieństwem, by dojść do zrealizowania wszystkich utopii, jakie sobie tylko można wyobrazić. Do ludzi takich należał właśnie Siemionow, chociaż nie musi to oznaczać, że on jeden wymyślił cały ruch pan-mongolski; różne przyczyny wpłynęły na to, że m.in. wokół niego obracało się wszystko w pierwszej, bodaj najbardziej intensywnej fazie.

Grzegorz Siemionow zrobił karierę wojskową w bardzo młodym jeszcze wieku. Nie miał lat trzydziestu (ur. 1890), a już był atamanem kozaków zabajkalskich (zabajkalskiego wojska kozackiego) i generałem — kariera niemal napoleońska. Brał udział w pierwszej wojnie światowej, po upadku caratu działał na Zabajkalu, realizując różne zlecenia wojskowe Rządu Tymczasowego, po Rewolucji Październikowej występował z wielką energią przeciw władzy Rad. Wśród jej przeciwników jest Siemionow jedną z pierwszych postaci. Z nim właśnie wiązali pewne nadzieje Japończycy, którzy już od pierwszych dni kwietnia 1918 r. wysadzali desanty we Władywostoku. Stamtąd oddziały ich zaczęły marsz na północ w kierunku ujścia Amuru i na zachód w kierunku Zabajkala. Te właśnie tereny, łącznie z Mandżurią i Mongolią, zamierzano w jakiś sposób formalnie usamodzielnić, co wydawało się najłatwiejsze poprzez stworzenie „Wielkiej Mongolii". Zrealizowanie takiego celu umożliwiłoby Japonii nieograniczoną wprost eksploatację niezwykle rozległych obszarów, żeby już nie wspomnieć o wpływach politycznych.

264

Kształtowały się zatem tendencje panmongolskie dość sztucznie i wiązały z celami, których z historycznego punktu widzenia nie można oceniać pozytywnie. W ówczesnej sytuacji musiało się jednak znaleźć trochę zwolenników tej koncepcji, m.in. wśród spokrewnionych z Mongołami Buriatów i niektórych feudałów Mongolii Wewnętrznej ; warto od razu zaznaczyć, że Chałcha pozostawała zupełnie na uboczu, a bez Chałchy nawet tylko myślenie o tych sprawach nie miało zupełnie sensu. Większą szansę dostrzeżono, gdy w styczniu 1919 r. Siemionow utworzył kontrrewolucyjny rząd w Czycie, którą zajął na czele swoich kozaków przy pomocy oddziałów japońskich. Wtedy właśnie ustabilizowała się w Czycie buriacko-mongolska grupa zwolenników ..Wielkiej Mongolii" i postanowiono przystąpić do bardziej konkretnego działania. 25 lutego otwarto w Czycie konferencję przedstawicieli narodów grupy mongolskiej. Obecni byli Buriaci, Mongołowie z Hargi i Mongolii Wewnętrznej, wśród nich Nejse-gegen, któremu powierzono przewodnictwo zebrania. Nie było delegatów z Chałchy inni z terenów między Tien-szanem i Ałtajem, poradzono sobie jednak i bez nich — deklaracje słowne kosztowały niewiele wysiłku. Konferencja podjęła uchwałę o utworzeniu „Wielkiej Mongolii" od Bajkału do Tybetu i od Tien-szanu do Mandżurii. Pod jednym względem uczestnicy konferencji byli realistami: od razu pomyśleli o obcym protektoracie; w grę mogła wchodzić tylko Japonia, lecz do ogłoszenia formalnej decyzji nie doszło. Wybrano natomiast rząd tymczasowy tego przyszłego państwa z Nejse-gegenem na czele i postanowiono wysłać delegację do Wersalu na odbywającą się tam właśnie konferencję pokojową.

Delegaci nie istniejącej jeszcze „Wielkiej Mongolii" powinni byli przedstawić uczestnikom konferencji deklarację odzwierciedlającą postanowienia, które zapadły w Czycie i — oczywiście — starać się o uzyskanie aprobaty tego międzynarodowego gremium dla zainicjowanych poczynań. Trudno apodyktycznie orzekać, w jakim stopniu zalecenia te łączyły się z nadziejami na ich realizowanie, chociaż nie jest wykluczone, że nawet w dość znacznym; ostatecznie liczono na Japonię, która w ówczesnym koncercie mocarstw odgrywała rolę nie najmniejszą. Tymczasem zawiedziono się nie na Wersalu, bo tam nikt nie dojechał, lecz właśnie na Japończykach. Delegacja panmongolistów przybyła najpierw do Tokio, ażeby stamtąd udać się do Europy; nie puszczono jej jednak i to może stawiać pod dość dużym znakiem zapytania rzeczywistą rolę Japonii w całym ruchu. Pewne poczynania inspiratorskie i zasadnicza przychylność nie ulegają wątpliwości, daleko było przecież od tego do wywlekania tak kruchych i utopijnych koncepcji na forum międzynarodowe. Określoną rolę odegrał też protest „wielkorządcy" Rosji, Kołczaka, skierowany do władz japońskich.

265

Panmongolizm łączył się również z tendencjami separatystycznymi wobec Rosji, ewentualne powodzenie ruchu musiałoby oznaczać oderwanie od Rosji m.in. Buriacji. częściowo także Ałtaju. Nie mógł sprzyjać takim tendencjom Kołczak. zaciekle przy tym zwalczający bolszewików i właśnie wtedy nie bez przejściowych sukcesów. Jego polityka mogła w takim momencie bardziej odpowiadać Japończykom.

Na nic się zatem zdały wysiłki panmongolistów. mimo że nawet wyszły poza sferę deklaracji i zapowiedzi. Po konferencji w Czycie zaczęto bardziej intensywnie sondować opinię w Mongolii Wewnętrznej i Zewnętrznej, a także myśleć o formowaniu pierwszych oddziałów wojskowych. Wszystko to było jednak trudne i nielegalne; Mongolia Wewnętrzna należała do Chin, autonomiczna zaś Chałcha wchodziła właśnie w okres wielkich kłopotów i nieszczęść. Niezależnie od tego rząd Mongolii Zewnętrznej zajął zdecydowanie negatywne stanowisko wobec koncepcji „Wielkiej Mongolii" i nie pomogły prośby delegacji panmongolistów, która z końcem maja 1919 r. przybyła specjalnie do Urgi i nawet koronę w przyszłej monarchii zaproponowała bogdo-gegenowi.

LIKWIDACJA AUTONOMII

W sytuacji ówczesnej nie było to już możliwe — bez względu na rzeczywiste zamierzenia. Mniej więcej z 1917 rokiem minęły dwa stosunkowo bardziej spokojne lata autonomii, jeśli je mierzyć czasowo od rosyjsko-chińskiego porozumienia w Kiachcie. Zwycięstwo Rewolucji Październikowej wywołało wprawdzie głęboki i trwały rezonans w Mongolii; świadomość tego, że w Rosji jest nowa władza, broniąca interesów mas i o nie walcząca, nie przemijała bez echa i szybciej mogły kształtować się przesłanki przyszłej rewolucji ludowej. Miesiące, które nastąpiły po zwycięstwie październikowego powstania zbrojnego w Piotrogrodzie, stały się okresem triumfalnego marszu idei rewolucyjnych przez niezmierzone terytoria dawnej cesarskiej Rosji. Od razu jednak powstawały też i umacniały się, zwłaszcza na kresach Rosji, ośrodki kontrrewolucyjne; już wczesną wiosną 1918 r. zaczęły się pojawiać pierwsze oddziały interwentów, m.in. wspomniane już japońskie na Dalekim Wschodzie, a od lata szerzyła się niszcząca wojna domowa.

Ze względu chociażby na sąsiedztwo Mongolia nie mogła pozostać na uboczu w wirze tych wydarzeń. Z Syberii uciekali do Mongolii przedstawiciele starej władzy, starej armii i przedrewolucyjnego kapitału: gdy zaś Syberia dostała się pod panowanie białych, zbiegło do tejże Mongolii wielu zwolenników władzy radzieckiej.

266

Bogdo-gegen dał wtedy zgodę na wprowadzenie do Mongolii chińskich oddziałów wojskowych, naruszając w ten sposób jedną z głównych zasad autonomii. Mijał rok 1918 i wtedy zaczęły się poszczególne imprezy panmongolskie, chybione całkowicie, lecz przez kilka przynajmniej miesięcy dość żywotne. Ich zdecydowanie kryzysowa faza — połowa 1919 r. — zbiegła się chronologicznie z okresem całej serii pierwszych zwycięstw Armii Czerwonej nad Kołczakiem. Wprawdzie nie wkroczono jeszcze wtedy na Syberię i np. Omsk zdobyli czerwoni dopiero 14 listopada, ale już znacznie wcześniej, w lecie, trudno było po drugiej stronie oddawać się iluzjom, że Kołczak zwycięży. Zbliżał się szybkimi krokami wielki przełom.

3 sierpnia 1919 r. rząd autonomicznej Mongolii otrzymał notę rządu radzieckiego z propozycją nawiązania stosunków dyplomatycznych i porozumienia w sprawie wspólnych działań z Armią Czerwoną przeciw wszelkim próbom obcej ingerencji w sprawy wewnętrzne Mongolii. W nocie podkreślono, że Mongolia jest państwem wolnym i tylko naród mongolski może sprawować w nim władzę.

Bogdo-gegen i jego najbliżsi współpracownicy i zausznicy nie byli jednak narodem. Perspektywa współpracy z władzą Rad nie tylko nie budziła entuzjazmu, lecz odwrotnie, zachęcała do poszukiwania dróg przeciwstawienia się propozycjom i zabezpieczenia się przed nimi na przyszłość. W tej właśnie sytuacji wystąpiła na jaw koncepcja zrezygnowania z autonomii, do czego zresztą coraz gwałtowniej zachęcał i namawiał rząd pekiński. W Mongolii linia podziału przebiegała dość wyraźnie. Rozumiejąc przymus wynikający z układu stosunków, przedstawiciele arystokracji mongolskiej raczej gotowi byli — obojętnie, czy z żalem, czy bez żalu — zrzec się autonomii za cenę utrzymania swoich przywilejów. Jasne było zresztą, że tej ceny nikt im nie odmówi. Szerokie masy chciały oczywiście autonomię utrzymać, w środowisku duchownym wyglądało to dość różnie. Sytuacja komplikowała się w związku z nową próbą panmongolistów; w porozumieniu z Siemionowem Nejse-gegen przedsięwziął wyprawę zbrojną na Chałchę. Była to jeszcze jedna utopia i musiała spełznąć na niczym, podobnie jak wszystkie poprzednie, tym bardziej że doszło w tym czasie do gwałtownego zadrażnienia między Buriatami i tymi oddziałami wojskowymi w Mongolii Wewnętrznej, które można uważać za formacje rządu panmongolskiego. Nieuchronne starcie przyniosło zwycięstwo Buriatom. rząd panmongolski praktycznie utracił wojsko, a Nejse-gegen wpadł w ręce Chińczyków i został rozstrzelany.

Kulminacja opisanych konfliktów przypadła na wrzesień 1919 r., ale już trochę wcześniej, w czerwcu, nacisk ze strony Chin tak bardzo przybrał na sile, że musiano podjąć pierwszy formalny krok w kierunku zniesienia autonomii.

267

W imieniu rządu pekińskiego prowadził z mongolskimi ministrami pertraktacje namiestnik chiński w Urdze, obiecując, czego tylko chciano. Ostatecznie doszło do opracowania i zredagowania tzw. „64 punktów o ulepszeniu przyszłego położenia Mongolii" (o treści tego dokumentu pisze się na podstawie mongolskich archiwaliów, bez podawania dokładnej daty). Wielce znamienna jest ich treść. Rząd mongolski zgadzał się na dobrowolne odejście i w ogóle na likwidację. Zarządzanie krajem miało odtąd spoczywać w ręku namiestnika, wspomaganego przez pomocników rezydujących w Kobdo, Uliasutaju i Kiachcie; na pocieszenie dodawano każdemu z namiestników mongolskiego księcia jako zastępcę. Bogdo-gegen zachowywał tytuł chana, a rząd pekiński zobowiązywał się wypłacać mu corocznie określone i wysokie sumy, podobnie też wysoko utytułowanym arystokratom i przedstawicielom wyższego duchowieństwa. Utrzymane zostały dotychczasowe feudalne przywileje, książęta mongolscy mogli odtąd wysyłać swoich przedstawicieli do parlamentu chińskiego. Bodaj jedynym punktem pozytywnym był zakaz kolonizacji — od tego nie odważono się odstąpić.

W lipcu przedstawiono ten osobliwy projekt do aprobaty obu Izbom. Nie udało się uzyskać zgody Izby niższej, ale i to nie ocaliło autonomii. Pekin posłał do Urgi „mocnego człowieka", generała Su Szu-czenga. Ten zastąpił pertraktacje ultymatywnymi żądaniami: domagał się, ażeby sami Mongołowie (tzn. bogdo-gegen i rząd) spreparowali petycję w sprawie powtórnego włączenia ich kraju w skład Chin. Było już za późno, ażeby myśleć o oporze, nawet gdyby chcieli tego dostojnicy; chiński generał miał do dyspozycji kilka tysięcy żołnierzy i groził, że w wypadku odmowy każe aresztować bogdo-gegena i premiera (był nim Badamdordż) i wywieźć ich do Pekinu.

17 listopada 1919 r. petycja była gotowa. „Nasz rząd — głosił m.in. tekst — kilkakrotnie zwoływał zjazdy książąt i lamów w celu zastanowienia się nad sytuacją, jaka się ukształtowała. W trakcie tych dyskusji udało się zlikwidować występujące w ostatnich latach nieporozumienia między Państwem Środka i Mongolią i znaleźć podstawy wzajemnego zrozumienia i przyjaźni. Dlatego, chcąc trwale osiągnąć spokój i jedność, występujemy o likwidację samodzielnego rządu". Już 22 listopada ukazał się dekret prezydenta Chin uchylający zawarte poprzednio z Rosją i Mongolią Zewnętrzną układy i znoszący autonomię Mongolii Zewnętrznej. W tygodniach następnych publikowano różne zarządzenia uzupełniające, m.in. zakaz używania w oficjalnych dokumentach takich terminów, jak „państwo mongolskie". Zniesienie autonomii wymagało też pewnych ceremonii spektakularnych — wyreżyserowano je i odbyto w styczniu 1920 r.

268

Wracały dawne czasy, bardzo ciężkie dla ludności, mimo że generał Su Szu-czeng, w ciągu kilku miesięcy właściwie wielkorządca Chin (poprzedniego namiestnika odesłano), nawet w oficjalnych dokumentach zapowiadał różne zmiany na lepsze, reformy itd. Do jakiej takiej stabilizacji było jednak daleko, tym bardziej że w samych Chinach toczyły się nieustanne walki o władzę między poszczególnymi klikami. Po śmierci Juan Szi-kaja rządziła w północnych Chinach projapońska klika Anfu (nazwa oznacza prawdopodobnie ulicę w Pekinie, przy której mieścił się klub polityczny tego ugrupowania) — do 1920 r. To właśnie „anfuiści" działali przy likwidowaniu autonomii mongolskiej, ich też reprezentantem był generał Su Szu-czeng. W lipcu 1920 r. klika Anfu utraciła władzę, którą objęli zwolennicy orientacji amerykańsko-angielskiej. Nawet nie to było jednak najważniejsze, sytuacja międzynarodowa kształtowała się zupełnie inaczej, rządy Kołczuku (rozstrzelanego w Irkucku, w lutym 1920 r.) należały już do przeszłości. chociaż pozostało jeszcze po nich wiele kłopotliwych reliktów. 6 kwietnia 1920 r powstała demokratyczna Republika Dalekiego Wschodu ze stolicą w Czycie (15 listopada 1922 r. połączona z RKSRR), która pod koniec 1920 r. zainicjowała wzmowy i. Pekinem. Zmieniać się też zaczęły na lepsze stosunki radziecko-chińskie, co z natury rzeczy wpływać musiało na pogorszenie się sytuacji przebywających w Mongolii przeciwników władzy Rad. Bardzo wiele było zatem różnych krzyżujących się nawzajem zamierzeń, zmian i prób działania; znalazłszy się w ich orbicie. Mongolia też musiała stać się areną niecodziennych wydarzeń.

XVIII. PIERWSZE KROKI W PRACY PARTYJNEJ. INTERWENCJA I JEJ KLĘSKA

ZNACZENIE REWOLUCJI PAŹDZIERNIKOWEJ DLA MONGOLII

Z trudnych i groźnych lat 1919-1921 Mongolia nie tyko wyszła obronną ręką, lecz potrafiła także, wywalczając całkowitą już niezawisłość, przebić sobie drogę ku zupełnie nowemu życiu. Nie obeszło się przy tym bez wielkich ofiar, ale taka jest zwykle cena wolnej przyszłości, którą musi zapłacić także naród mający wielką przyszłość. Przezwyciężenie długo nękających Mongolię niebezpieczeństw mogło oczywiście nastąpić tylko dzięki temu, że naród zdołał wyłonić siły społeczne, nie odstępujące od idei wolności i nie pogodzone z obcym panowaniem. Samą postawą nie można jednak było niczego osiągnąć, zwłaszcza że z negatywnym stosunkiem do obcych i swoich ciemięzców nie szedł w parze jednakowy u wszystkich stopień rozwoju świadomości, żeby pominąć przeszkody płynące z innych, omówionych już przyczyn, głównie zaś z ogromnych dystansów przestrzennych i trudności komunikacyjnych. Potrzebny był czyn. niemożliwy bez inspiracji i kierownictwa. Szczęśliwie się złożyło dla ludu pracującego Mongolii, że w latach bezpośrednio poprzedzających kulminację niebezpieczeństw kraj przeżył kilka nieco spokojniejszych lat, jeśli tak można nazwać okres autonomii, w którym tendencje wolnościowe mogły przecież lepiej dojrzeć i okrzepnąć. Na lata te przypadł również moment najważniejszy inspiracyjnie — zwycięstwo Rewolucji Październikowej w Rosji.

Nie mogło być inaczej. Rewolucja Październikowa stała się jednym z największych pod względem znaczenia, najbardziej przełomowym punktem zwrotnym w historii całej ludzkości. Rewolucja Październikowa wywrzeć miała olbrzymi wpływ na międzynarodowy ruch rewolucyjny i narodowowyzwoleńczy, zapoczątkowała największe dzieło — odnowienie świata. Do niej sięgają swoimi początkami i dzisiejsze kategorie działań w polityce wielu państw, także ruchy masowe i rewolucyjne tendencje w rozwijających się krajach; w epoce, która była współczesna rewolucji, wpływy te wychodziły na jaw bezpośrednio i z dużym natężeniem. Szczególnie wyraziście odzwierciedla się to w historii Mongolii,

270

która w ideach Rewolucji Październikowej znalazła źródło swojej wolności i dalszej drogi rozwoju z pominięciem kapitalizmu. W najtrudniejszym zaś okresie, począwszy od 1918 i 1919 r., Rewolucja Październikowa wpłynęła w sposób decydujący na przyśpieszenie procesu wzrastania i rozszerzania się nastrojów wyzwoleńczych oraz na kształtowanie się form organizacyjnych mongolskiego ruchu rewolucyjnego. Dopiero w tych warunkach mogła powstać w Mongolii partia zdolna do sprawowania politycznego kierownictwa w rosnącym coraz bardziej ruchu. W najważniejszych historycznie wydarzeniach odegra rolę nie tylko wpływ samych idei. lecz również realna i bezinteresowna pomoc ze strony tych, którzy pierwsi zwyciężyli i pierwsi w\ tracili posiadaczom władzę z rąk.

Zwycięstwo Rewolucji Październikowej nie odzwierciedlało się w samych tylko blaskach, jeśli chodzi o Mongolię. Idee Października mogły budzić masy do czynu, natomiast arystokrację i wyższe duchowieństwo - łącznie z najwyżej stojącym wyrazicielem tych interesów - musiały przyprawiać o trwogę. W poprzednim rozdziale zwrócono już uwagę na to. w jakich pociągnięciach przejawiały się te obawy: rząd bogdo-gegena zgodził się na wprowadzenie do kraju wojsk chińskich, udzielał azylu białym emigrantom z Rosji, odbywał rozmowy z przedstawicielami Japonii, okazał się skłonny nawet do rezygnacji z autonomii. W Mongolii, zwłaszcza zaś w Urdze, znajdowało się sporo Rosjan, reprezentujących różne środowiska i zapatrywania; kupcy i wyżsi urzędnicy rosyjscy byli tak samo zatrwożeni rewolucją jak władze mongolskie, robotnicy i pracownicy umysłowi niższej rangi — odwrotnie. Jedni i drudzy żyli intensywnie polityką, zbierali nadchodzące wieści i komentowali je między sobą, starali się też w miarę możności oddziaływać na innych. Ludność mongolska nie mogła pozostawać na to obojętna, w każdym razie coraz więcej dowiadywała się o sprawach i wydarzeniach, które jej własnym myślom nadawały wyższy lot. Potem doszły do tego echa toczącej się w Rosji wojny domowej, wydarzenia we Wschodniej Syberii, wieści o działaniach czerwonych oddziałów partyzanckich, o klęskach ponoszonych przez białych. Wszystko to wywierało wrażenie, budziło świadomość, zachęcało do naśladowania.

POCZĄTKI DZIAŁALNOŚCI PARTYJNEJ

W takiej sytuacji zaczęły się konkretnie kształtować pierwsze formy organizacyjne rewolucji mongolskiej. Proces ten w żadnym kraju nie mógł przebiegać bez ludzi — w historii Mongolii łączy się go także z różnymi nazwiskami. Niektóre z nich przetrwały jako wzory najwyższej ofiarności rewolucyjnej, niektóre z różnych przyczyn szybko uległy zapomnieniu,

271

inne znowu przeszły w następnych dziesięcioleciach przez różne stopnie ocen. Najsilniejszymi więzami łączy się z historią narodu mongolskiego nazwisko Suche Batora, bohatera narodowego Mongolii, człowieka, który umarł mając lat trzydzieści, a którego pamięć jest ciągle żywa, w książkach, w tradycji, w nauce, w sztuce, w pomnikach. Z nim razem rozpoczynał pracę rewolucyjną młodszy o dwa lata Chorłogijn Czojbałsan, później przez okres prawie 30 lat przywódca z tytułami i stanowiskami w najwyższych regionach władzy.

Początki działalności partyjnej nie dadzą się odtworzyć ściśle co do dnia — nigdzie zresztą nie było inaczej; realizowaniu postulatów ścisłej konspiracji nie mogą towarzyszyć dokładne zabiegi ewidencyjne. W mniej odpowiedzialnych pracach o charakterze historycznym wychodzą co prawda czasem pewne trudne do wytłumaczenia dowolności, ale łatwo je wydobyć i wyprostować. Tak więc np. Majski pisze expressis verbis (w drugim wydaniu swojej książki): „W końcu 1919 r. powstały w Urdze dwa kółka rewolucyjne ... [Suche Batora i Czojbałsana]. W listopadzie 1919 r. oba te kółka zjednoczyły się".

272

Nie jest to oczywiście możliwe. Nie mogą dwa kółka powstać z końcem jakiegoś roku i zjednoczyć się w tymże roku — w listopadzie, nie mówiąc już o tym, że między powstaniem i zjednoczeniem musiałoby upłynąć przynajmniej parę tygodni. W innych, pisanych już przez historyków opracowaniach podaje się jako datę połączenia kółek grudzień - data o wiele bardziej realna, chociaż nie tak jak. początek 1920 r., teoretycznie najbardziej prawdopodobny; pierwsze w ogóle spotkanie obu młodych rewolucjonistów miało nastąpić dopiero w jesieni 1919 r. Są zresztą inne jeszcze informacje, że kółko Suche Batora powstało w lecie, że z końcem 1919 r., a Chojbałsana odpowiednio później. Najciekawsze jest, że znamy bardzo dokładnie datę zjednoczenia (por. niżej), o wiele później — nie była ona jednak dawniej znana. Jedno jest całkiem pewne: niewielkie były to jeszcze organizacje, mniej więcej dziesięcioosobowe, i to wcale jeszcze nie jednorodne pod względem zapatrywań. Członkowie kółek różnili się też pochodzeniem — to także miało ścisły związek z sytuacją.

SUCHE BATOR I CZOJBAŁSAN

Suche Bator urodził się 2 lutego 1893 r. w jednym z choszunów ajmaku Seczen-chana, a więc we wschodniej części kraju. Pochodził z biednej rodziny arackiej — ojciec jego poszukując pracy musiał przenieść się wraz z rodziną do Urgi; pewnie dlatego twierdzą niektórzy autorzy, że Suche Bator urodził się „w jednym z przedmieść Urgi" (Złatkin). W rzeczywistości wychowywał się tylko w Urdze i już od 14 roku życia zaczai ją sezonowo opuszczać, przyjąwszy pracę poganiacza na trakcie pocztowym Urga —Kiachta; pracował zresztą dorywczo także w Urdze. W czasie wolnym od pracy, a nigdy nie było go zbyt wiele, sam uczył się trudnego pisma mongolskiego. W 1912 r. wcielony do armii, szybko wybił się wśród równych sobie wiekiem młodzieńców i został wachmistrzem. Był w ogóle zdolny, a jednocześnie skromny, zawsze prawdomówny i bardzo wrażliwy, zwłaszcza na niedolę ludzką, której sam tyle zaznał. Służba wojskowa wywarła na niego duży wpływ — wiele się nauczył, poznał różne charaktery, pogłębił swoją wiedzę o niesprawiedliwości społecznej. Musiał brać też udział w walkach zbrojnych, gdy Juan Szi-Kaj próbował siłą przywrócić dawny stan w Mongolii; broniąc ojczyzny, okazał się tak samo dzielnym żołnierzem, jak wartościowym był człowiekiem. Potem przyszła demobilizacja (koniec 1918 r.); Suche Bator wrócił do Urgi i zaczął pracować jako składacz w drukarni, gdzie zetknął się też z Rosjanami. Drukowano różne teksty, także nielegalne, co wpływało przyśpieszająco na proces dojrzewania politycznego.

273

Czojbałsan urodził się w tym samym ajmaku co Suche Bator i tak samo w biednej rodzinie arackiej. Macierzysty choszun Czojbałsana należał do najuboższych w całej Mongolii — wyjątkowo wielkie było zadłużenie u kupców chińskich. Pamięć o beznadziejnym życiu tamtejszych aratów musiała wywrzeć szczególny wpływ na przyszłego rewolucjonistę. Wczesna młodość nie zapowiadała tej drogi; gdy miał lat 13, rodzice oddali go do klasztoru, ażeby zostawszy lamą mógł ulżyć doli swojej i całej rodziny. Czojbałsan wytrzymał w duchownym reżimie cztery lata (według Złatkina — dwa) i zbiegł do Urgi (1912), gdzie podobnie jak Suche Bator brał się do przeróżnych prac; tragarzem był także. Sam nauczył się przy tym czytać i pisać, po upływie roku udało mu się uzyskać miejsce w szkole dla tłumaczy, gdzie szybko zwrócił na siebie uwagę. Minął jeszcze rok i skierowano go w celu kontynuowania nauki do Irkucka, 1914. Wrócił do Urgi w 1917 r. Miał dobrze opanowany język rosyjski, w Irkucku poznał wielu Rosjan i zbliżył się do nich, przejął się ideałami rewolucyjnymi, zaznajomił się z historią ruchu w Rosji, zaczął myśleć o przyszłości własnego kraju. Po powrocie zaczął pracować jako telegrafista; tak się złożyło, że niektórzy jego towarzysze, Mongołowie, także przebywali przedtem w Rosji i mieli podobne kontakty. Tak powstawać mógł powoli grunt pod działalność organizacyjną.

O samej działalności kółek kierowanych przez Suche Batora i Czojbałsana wiemy obecnie sporo dzięki materiałom wydobytym z archiwów przez historyków mongolskich.

274

Spośród znanych później działaczy wchodzili w skład pierwszego kółka m.in. Dogsom i Dandzan, a w skład drugiego — Bodo i Losol. Ze względu na późniejsze powikłania określa się ich postawę w czasie działalności kółek dość wstrzemięźliwie. Dla osiągnięcia całkowitej ścisłości trzeba jeszcze dodać kilka wyjaśniających słów o samym kierownictwie. Nie należałoby, zwłaszcza gdy chodzi o początkową fazę pracy tych kółek, brać całkiem dosłownie wspomnianego „kierowania". W praktyce wyglądało to tak, że np. Suche Bator był jednym z najenergiczniejszych aktywistów można ich też nazywać przywódcami, chociaż w odniesieniu do niezbyt licznego grona działaczy brzmiałoby to trochę przesadnie. Szybko jednak wybił się na plan pierwszy i odgrywał role czołową, w związku z czym używanie nazwy „kółko Suche Bator" jest jak najbardziej uzasadnione.

Członkowie kółek odbywali zebrania, poddając pod dyskusję problemy szczególnie wówczas ważne dla Mongolii: stosunek do władz chińskich, przygotowywanie się do walki zbrojnej (przypomnieć trzeba, że po zlikwidowaniu autonomii armię mongolską rozwiązano), sprawę nawiązania stosunków z Rosją Radziecką. Myśli działaczy musiały się zwracać ku Moskwie — bez pomocy wszelkie dalej idące zamierzenia stawały się iluzjami. Kółka zajmowały się również pisaniem i rozpowszechnianiem ulotek, stopniowo zyskiwały więcej zwolenników i przystępowały już do różnych realnych zabiegów. Powiązania rewolucyjne utrzymywano z przebywającymi i pracującymi w Urdze działaczami z Rosji; byli wśród nich m.in. jeszcze jeden składacz z tamtejszej drukarni Michał Kuczerenko i jeden z działaczy w zarządzie kolonii rosyjskiej, Jakub Gembarzewski (był pochodzenia polskiego). W 1920 r. zaczęły się też kontakty z oddziałem wschodnim III Międzynarodówki.

Datę zjednoczenia obu kółek znamy dokładnie: 25 czerwca 1920 r. W tym dniu odbyło się wspólne zebranie, na którym zapadły konieczne postanowienia, a także został przyjęty dokument programowy (nazwano go „Przysięgą"), formułujący cele partii i wymagania stawiane jego członkom. Partia postanawiała działać w kierunku „oczyszczenia kraju od złych wrogów, umocnienia państwa i religii, zdemokratyzowania polityki kraju, jak najdalej idącej troski o masy arackie". Na religię ze wszech miar słusznie kładziono wówczas nacisk — chodziło nie tyle o sprawy kultowe, ile o „mongolskość" lamaizmu. Działacze zobowiązywali się do przestrzegania dyscypliny partyjnej i ofiarnej pracy przy najściślejszej konspiracji. Nowa organizacja nazwała się Partią Ludową i taką też nazwę nosić miał jej drukowany organ („Ardyn Nam").

275

WYJAZD DELEGACJI PARTYJNEJ DO ROSJI RADZIECKIEJ

Poza tym wybrano przez losowanie delegację, która miała udać się do Rosji Radzieckiej. W składzie jej znaleźli się m.in. Czojbałsan i Dandzan, Suche Batora i kilku innych też jednak włączono do tej delegacji, która ze względu na rozliczne trudności powinna była opuszczać Mongolię w pewnych odstępach czasowych i wyjeżdżać w kilku różnych grupach. Grupa Czojbałsana bardzo szybko wyjechała jako pierwsza (Suche Bator wyruszył w podróż nieco później), 15 lipca 1920 r. (w dotyczących tej podróży datach dziennych też istnieją rozbieżności), przybywając do stolicy Republiki Dalekiego Wschodu — Wierchnieudińska. Odbyto tam kilka rozmów z przewodniczącym Rady Ministrów Republiki Dalekiego Wschodu, Borysem Szumiackim, po czym wyruszono do Irkucka; w tej drodze towarzyszyli delegatom mongolskim dwaj buriaccy działacze oświatowi, Żamcarano i Rinczino, którzy z polecenia Szumiackiego mieli pełnić funkcje tłumaczy. Obaj oni działać będą później aktywnie w samej Mongolii.

Suche Bator i Dogsom wyjechali z Urgi w ostatnim dniu lipca, w drodze dołączyli się do nich inni jeszcze towarzysze, w połowie sierpnia znaleziono się w Irkucku. Przedstawiciele tej grupy delegatów mieli z sobą pismo bogdo-gegena do rządu radzieckiego, zawierające prośbę o pomoc w staraniach o zupełne oderwanie się od Chin i przywrócenie autonomicznych urządzeń. „Chcemy — głosiło pismo — utworzyć niewielkie samodzielne państwo z okręgów, którymi za czasów dynastii zarządzali namiestnicy — uliasutajski, urgiński i kobdoski, tzn. z chałchaskich i derbeckich ajmaków ... lecz my, słabi Mongołowie, nie mamy gotowej armii ani uzbrojenia, a wojska chińskiego jest wiele w Urdze, w mongolskiej Kiachcie, w Kobdo, Uliasutaju i innych miejscach. Prosimy wobec tego wziąć pod uwagę okoliczności składające się na tę sytuację bez wyjścia i koniecznie okazać nam pomoc i zapewnić nam obronę. W wypadku zgody na udzielenie nam pomocy prosimy o odpowiedź, w jaki sposób możliwe byłoby bez wojny i bez zamieszania wewnętrznego, drogą pertraktacji i rewizji poprzednich układów, przy wykorzystaniu dogodnego obecnie momentu — restytuowanie statusu autonomicznego".

Dokument ten, podpisany przez bogdo-gegena (nie bez trudności udało się go do tego namówić), szedł oczywiście jak gdyby po linii najmniejszego oporu, o czym świadczy minimalizm postulatów: autonomia i monarchia, czyli tym samym także stary ustrój i stare porządki. Religijnemu zwierzchnikowi Mongolii nie trzeba się oczywiście dziwić, zresztą jakieś oficjalne wystąpienie też było potrzebne, ale rozmowy prowadzone w Irkucku wyraźnie dowiodły, że konieczny jest jeszcze dokument wystawiony w imieniu partii.

276

Zaczęły się wtedy spory w gronie samych delegatów, nie wszyscy z nich bowiem od razu podzielali taką opinię. W końcu przezwyciężono rozbieżności, i to głownie za sprawą Suche Batora. Sporządzono odpowiedni dokument, precyzując w nim dokładnie swoje potrzeby i prośby pod adresem rządu radzieckiego, „niezależnie od książąt i lamów Mongolii zewnętrznej". Była tam m.in. mowa o podjęciu pertraktacji z innymi państwami, głównie zaś z Chinami, była prośba o przysłanie 24 tys. kawalerzystów wraz z instruktorami, a także o pożyczkę, ponieważ skarb został ograbiony przez chińskich militarystów. Dokument ten podpisano 25 sierpnia 1920 r.

Potem rozdzielono się na trzy grupy, przy czym każda z nich otrzymała odrębne zadania i polecenia: jedna z nich miała wyjechać do Moskwy, druga pozostać w Irkucku, trzecia wrócić do Urgi i tam kontynuować pracę partyjną. Mimo dokonanego podziału zadań nie obeszło się bez dalszych kontrowersji; ostatecznie do Moskwy pojechali Losol i Dandzan; Suche Bator i Czojbałsan pozostali w Irkucku, ażeby zająć się wydawaniem prasy partyjnej i pogłębieniem wiedzy o rewolucji; Bodo i Dogsom wrócili do Urgi, gdzie wkrótce sytuacja uległa zmianie na gorsze, m.in. zaczęły się aresztowania. Przy dość niejasnej argumentacji łączy się te sprawy z „bezczynnością" ich obu, chociaż i niezależnie od tego było dosyć powodów dla których władze chińskie uznały za konieczne wzmóc czujność i baczniej przyglądać się wszystkim podejrzanym. Tak czy inaczej, trzeba było później odbudowywać partię właściwie na nowo.

Delegaci mongolscy przybyli do Moskwy w połowie września. Wiadomo, że odbyli kilka ważnych spotkań, m.in. z komisarzem ludowym spraw zagranicznych Cziczerinem

277

i przede wszystkim — z Leninem. Szczegóły nie są znane, wiadomo jednak, że uzyskali wiele, m.in. obietnice pomocy w walce z nowym, wielkim niebezpieczeństwem: właśnie w tym czasie weszły do Mongolii oddziały białogwardzistów, dowodzone przez osławionego Ungerna. W połowie listopada delegaci przybyli z powrotem do Irkucka. Mongolia znajdowała się wtedy — od pierwszych dni października — w jednej z trudniejszych faz swoich dziejów.

DZIEJE UNGERNA

W galerii mniejszych i większych, ale bardziej znanych przywódców kontrrewolucji na Syberii i Dalekim Wschodzie baron Roman Ungern von Sternberg należy do postaci na pewno niecodziennych i najbardziej zagadkowych, ale jednocześnie do takich, które w każdym aspekcie swojej działalności pozostawiają po sobie pamięć jak najgorszą, konkretnie odzwierciedlającą się w wyrazach całkowitego potępienia. Nie wynika z tego wcale, że nikt go nie chwalił po śmierci, czynili to przede wszystkim niektórzy jego współpracownicy, jeśli udało im się przeżyć. Inni dostrzegali w nim pewien swoisty romantyzm i czasem starali się rozwijać ten właśnie wątek. Do wszystkich dziwów i sprzeczności, które zespoliły się w tym człowieku, do nieprawdopodobnego amalgamatu okrucieństw i jakichś transcendentalnych uniesień, do niewątpliwego — przynajmniej w ostatnim okresie życia — braku równowagi psychicznej dołączy się jeszcze pozbawiony podstaw mit — ukrytych gdzieś przez niego wielkich i bezcennych skarbach. Ten mit przetrwał wszystko i nawet jeszcze dziś ma swoich zwolenników, w Niemczech i w Polsce. W Polsce zresztą interesują się ludzie Ungernem niejako tradycyjnie, ponieważ już przed kilkudziesięciu laty pisano u nas o nim; otarli się o Ungerna w okresie jego działalności w Mongolii dwaj nasi pisarze, Ferdynand Antoni Ossendowski

Kamil Giżycki. Nie pozostały bez śladu te ich relacje, zwłaszcza Ossendowskiego, autora skądinąd nie najniższej klasy, umiejącego wyrażać myśli z należytą ekspresją, chociaż nie całkiem troszczącego się o dokładność i skłonnego do patetycznych, trudnych dzisiaj do zniesienia wynurzeń. Przy takiej manierze pisarskiej i on sam jako osoba działająca wznosi się niejednokrotnie wyżej, znacznie wyżej, niż na to zasługuje, tylko nie wszyscy umieją to dostrzec i rozwikłać. W niemałej mierze wpływają na to i poglądy polityczne, zarówno jego. jak Giżyckiego, obaj byli zdeklarowanymi, bezwzględnymi przeciwnikami rewolucji i łatwo może się zdawać, że tylko oni (a zwłaszcza Ossendowski) dyrygowali całą kontrrewolucją w Mongolii.

278

Przekonanie takie, słabo jednak przystające do rzeczywistości historycznej, panuje jeszcze do dzisiaj.

Roman Ungern von Sternberg był z pochodzenia Niemcem bałtyckim, a więc jednym z przedstawicieli szlachty niemieckiej, dość licznie — od dawnych jeszcze wojen — osiadłej w Kurlandii, Inflantach i Estonii. Napływowa ludność niemiecka mieszkała również w tamtejszych miastach, głównie w Rydze, „baronowie" natomiast byli z reguły wielkimi posiadaczami ziemskimi, mieli swoje pałace i zamki, robili karierę w rosyjskiej służbie wojskowej i cywilnej. Wielu z nich rusyfikowało się w jakimś stopniu, rzadziej całkowicie, niektórzy prze-chodzili na prawosławie, większość pozostawała przy protestantyzmie (katolików było wśród nich niedużo), co specjalnie nie przeszkadzało w karierze Przeciwieństwa między ziemianami niemieckimi a chłopami łotewskimi i estońskimi zawsze odznaczały się wielką ostrością i doszły do zenitu podczas rewolucji 1905—1907 r.; zniszczono wówczas wiele sadyb obszarniczych i zamków, były też ofiary w ludziach, a po stłumieniu powstania straszne represje. Spośród Niemców bałtyckich rekrutowało się wielu wysokich dowódców wojskowych, także po wybuchu wojny w 1914 r.; sporo było w ogóle oficerów z niemieckimi nazwiskami. Należał do nich i Ungern, sam już raczej Rosjanin niż Niemiec.

Urodził się w 1886 r., w 1908 r. ukończył szkołę wojskową, potem zaliczono go do pułku kozaków zabajkalskich w randze chorążego; w formacjach kozackich był to najniższy stopień oficerski, podobnie jak np. podporucznik w piechocie lub kornet w kawalerii. Brał udział w pierwszej wojnie światowej, został odznaczony za waleczność, w którą raczej wątpić nie można, bo temperament miał, i to nie byle jaki. Poniosły go też nerwy w pewnym momencie i za pobicie oficera skazany został na trzy lata twierdzy; kary uniknął, bo na jego szczęście właśnie wtedy obalono carat i wykonywanie poprzednio wydanych orzeczeń sądowych stało się niemożliwe. Podczas wojny poznał Siemionowa, a w sierpniu 1917 r. wyjechał z nim do Kraju Zabajkalskiego. gdzie miał się zacząć nowy, ostatni już akt jego życia.

Mimo że zrusyfikowany, Ungern dobrze pamiętał burzliwe dzieje swoich przodków i lubił o nich opowiadać tym, których uznawał za przyjaciół. Wprawdzie nie bardzo miał się czym chlubić, bo jego antenaci byli typowymi niemieckimi „raubritterami", ale z tego był właśnie najbardziej dumny i sam w sobie te cechy przede wszystkim utwierdzał. Zarówno zresztą w legendzie o przodkach Ungerna, jak i w jego życiu niełatwo oddzielać fantazję od prawdy. Naturę miał wybuchową, nieobliczalną i niezrozumiałą, wmawiał sam w siebie, że jest powołany do jakichś wielkich czynów,

279

uważał za swój obowiązek kontynuowanie pewnych rodzinnych zainteresowań, które nie wiadomo skąd się wzięły; dlatego m.in. zajął się studiowaniem buddyzmu i sam uznał się później za buddystę. Warto przeczytać to, co sam miał opowiadać Ossendowskiemu o swoim pochodzeniu.

[Ungernowie] uczestniczyli we wszystkich wyprawach krzyżowych, jeden zginął w Jerozolimie walcząc pod sztandarami Ryszarda Lwie Serce, a nawet tragiczna wyprawa krzyżowa dzieci [1212 r.] miała w liczbie swych ofiar 11 -letniego Ralfa Ungerna. Artur baron Halsa-Ungern-Sternberg był wśród rycerzy, którzy ogniem i mieczem szerzyli chrześcijańską naukę o miłości bliźniego wśród Litwinów, Estów i Słowian. Dwóch zginęło pod Grunwaldem. Henryk Ungern, »błędny rycerz«, wszystkich strachem przejmował na turniejach ... odznaczał się niezwykłą sztuką władania toporem bojowym. Został zabity w Kadyksie przez rycerza mauretańskiego, który rozwalił mu czaszkę wraz z hełmem uderzeniem topora. Ralf Ungern miał siedzibę między Rewlem a Rygą [niewiele z tego wynika] i pod groźbą śmierci zmuszał podróżnych do daniny. Baron Piotr Ungern był właścicielem zamku na wyspie Dagó, a jego flotylla była postrachem kupców. Na schyłku XVII w. był jeszcze Wilhelm z przydomkiem »brat szatana«, alchemik. Piotr dał początek morskiej dynastii [piratów]".

Takimi reminiscencjami z dalekiej i bliższej przeszłości podtrzymywał Ungern swoją egzystencję, nawet już będąc buddystą. „W buddyjskich starych księgach — pouczał dalej swego interlokutora — i apokryfach z czasów pierwszych chrześcijan znaleziono wskazówki i proroctwa, głoszące nadejście chwili, gdy powstaną przeciwko sobie duchy dobre i złe. Wówczas ma przyjść nieznany »Przeklęty«, aby ogarnąć całą ziemię i wytępić ludzkość, zabijając cywilizację i moralność".

Gdy się to czyta, muszą opaść człowieka wątpliwości, czy w umyśle Ungerna wszystko było w porządku. Istotę tego proroctwa wprawdzie łatwo przełożyć na język polityczny, ale te „stare księgi i apokryfy" muszą niepokoić. Podobnie jak zamiar założenia w Rosji „zakonu wojskowego buddystów" — Unger zresztą wyjaśnia, po co: „Dla obrony moralnej ewolucji ludzkości od zgubnych wpływów rewolucji". Cele zatem aż nadto jasne, tylko genezę lubił i musiał ten człowiek wywlekać z jakiejś otchłani mroku. Mrok zgęstniał jeszcze bardziej, gdy doszła przyjaźń z Siemionowem, duszą pokrewną, choć nieniemiecką z pochodzenia. Jeszcze raz konieczny jest Ossendowski, któremu Ungern zwierzał się w następujących słowach:

Podczas wojny niemieckiej zaprzyjaźniłem się z Grzegorzem Siemionowem ... widzieliśmy stopniowy rozkład armii, spodlenie duszy,

280

przewidywaliśmy zdradę Rosji względem sojuszników [Ungern miał tu na myśli pokój brzeski — marzec 1918 r.], rozumieliśmy całą głębię niebezpieczeństwa zagrażającego ludzkości ze strony rewolucji dziczy rosyjskiej. Wówczas Siemionow ułożył olbrzymi, porywający plan ... połączyć wszystkie szczepy mongolskie, związane krwią plemienną lub jednakowym kultem religijnym, w jedno państwo azjatyckie, składające się z autonomicznych części pod moralnym kierownictwem Chin, kraju najstarszej i najwznioślejszej kultury duchowej ... Jeżeli zdemoralizowana i szalona ludzkość nie zatrzyma się w swym biegu ku przepaści ... państwo azjatyckie będzie zmuszone położyć temu kres i zabezpieczyć ludzkości długotrwały pokój".

Wszystko jest jasne, chociaż w słowach - na tle bardzo mglistym. Znalazłszy się na Zabajkalu, Ungern prowadził akcje na ogół uzgodnione z Siemionowem. działając jako dowódca tzw. Azjatyckiej Dywizji Konnej, utworzonej z „inorodców", m.in. Buriatów. Nie jest zbyt znany stosunek Ungerna do Japończyków, którzy —jak wiadomo — popierali Siemionowa i jego panmongolskie zapędy. Minął jednak rok 1918 i po powstaniu Republiki Dalekiego Wschodu w kwietniu 1920 r. oddziały japońskie zaczęły się wycofywać z Kraju Zabajkalskiego, w którym po upadku Kołczaka Siemionow rządził właściwie po dyktatorsku. Dobra passa trwała jednak krótko, napór ze strony rewolucyjnej armii republiki i partyzantów był coraz silniejszy. 21 września 1920 r. oddziały republikańskie zajęły Czytę i z tą chwilą nie było już ratunku dla reżimu „siemionowszczyzny". Siemionow wycofał się do Kraju Nadmorskiego (Ussuryjskiego) i tam jeszcze borykał się około roku ze swoim losem. Uciekł do Japonii we wrześniu 1921 r.; schwytany po 24 latach przez wojska radzieckie w Mandżurii, został postawiony przed sądem i w 1946 r. stracony.

Przełom bardzo niekorzystny dla Siemionowa zaczął się mniej więcej w lecie 1920 r. Zmniejszała się liczebność jego oddziałów, niektórzy dowódcy działali jak gdyby na własną rękę, żołnierze przechodzili na terytorium Mongolii. Nie sposób przeprowadzać tu ściśle linii rozgraniczających — istnieją też dowody, że wydarzenia te miały często charakter sterowany z góry. Jeździli również agenci Siemionowa do Pekinu i Mukdenu w Mandżurii, a niezależnie od tego pozostawali nadal w kontakcie z soldateską japońską. Faktom trudno przeczyć, chociaż nie zawsze układają się w logiczną całość. Najtrudniejsze do wytłumaczenia są pertraktacje w sprawie wkroczenia do Mongolii, toczone z Chińczykami, którzy przecież w tejże Mongolii sprawowali władzę. Jeszcze bardziej zadziwia to wszystko na tle późniejszego, bardzo surowego postępowania Ungerna w stosunku do Chińczyków.

281

INTERWENCJA W MONGOLII

Faktem jest, że od kwietnia 1920 r. różni biali dowódcy zbliżają się ze swoimi, na ogół niezbyt licznymi oddziałami do granicy mongolskiej i nawet zaczynają ją przekraczać. Właśnie w kwietniu ruszył z 300 ludźmi w kierunku Kobdo esauł Kajgorodow, a potem inni brali sobie za cel Uliasutaj i rejon jeziora Chubsuguł. I wreszcie 2 października 1920 r. przekroczył na północnym wschodzie granicę Mongolii Ungern, mając pod swoim dowództwem 800 żołnierzy, 6 dział i 25 karabinów maszynowych. Oddział jego pomaszerował w kierunku osiedla San-bejse (dziś. Czojbałsan), głównego ośrodka jednego z choszunów przy granicy wschodniej, skręcając stamtąd na zachód, żeby zbliżyć się do Urgi. Okazywali mu przychylność niektórzy feudałowie, dostarczając koni i żywności. Ungern sam zresztą także inicjował te kontakty, próbował pozyskiwać sobie przedstawicieli arystokracji mongolskiej, nie zaniedbywał chwytów reklamowych o wysokim tonie, głosząc, że przybywa, aby realnie wprowadzić w życie tradycyjną przyjaźń rosyjsko-mongolską, wyzwolić Mongolię od obcego jarzma i przywrócić poprzednią władzę.

Przestraszone władze chińskie czyniły, co tylko było w ich mocy, ażeby nie dopuścić Ungerna do Urgi. Nie dowierzając już nikomu, aresztowano nawet bogdo-gegena i kilku jego doradców, a wszystkim Chińczykom mieszkającym w przyległych rejonach kazano się na gwałt zbroić. W dniu 19 października 1920 r. Ungern stanął pod stolicą Mongolii, odczekał tydzień i potem pchnął swoich żołnierzy kilkakrotnie do ataku. Żadna próba nie okazała się jednak skuteczna, po dwóch tygodniach musiano się cofnąć.

Władze chińskie zdawały sobie sprawę z tego, że Ungern wycofał się tylko przejściowo, i nie zaprzestawały przygotowań obronnych. Były one tym bardziej potrzebne, że żołnierzy chińskich znajdowało się w Urdze tylko około dwóch tysięcy. W ogóle operuje się wtedy niewielkimi liczebnie oddziałami, ale jest ich dużo i przy każdej okazji czynią spustoszenia odwrotnie proporcjonalne do swojej nikłej liczebności. Czynił przygotowania do powtórnej próby zajęcia stolicy Ungern, wchodząc w coraz ściślejsze kontakty z niektórymi przedstawicielami arystokracji mongolskiej i nakłaniając ich do tworzenia oddziałów wojskowych. Przy sztabie Ungerna działał „rząd tymczasowy Mongolii", złożony z kilku szczególnie bliskich mu feudałów. Starał się również Ungern o pozyskanie duchowieństwa, czemu w jakiejś mierze mogło sprzyjać to, że sam był buddystą. Więcej niż trzy miesiące zeszło na tych przygotowaniach i wreszcie w drugiej połowie stycznia 1921 r. Ungern postanowił przystąpić do ataku na Urgę, w miarę możliwości maskując jego kierunek.

282

Najważniejszym i najszybszym do wykonania zadaniem miało być uwolnienie bogdo-gegena: Ungernowi najbardziej zależało na tym, ażeby mieć go po swojej stronie, i przynajmniej to świadczyło o jego rozsądku politycznym.

OPANOWANIE URGI

Uderzenie na Urgę rozpoczęło się 24 stycznia. Już na początku udało się rzeczywiście jednemu z pułków mongolskich otoczyć pałac, w którym trzymano bogdo-gegena, i uprowadzić go po rozbiciu broniących pałacu żołnierzy chińskich. Potem nastąpiły zaciekłe walki o miasto, nawet ofiarnie bronione przez Chińczyków, ale z szansami niewielkimi i zmniejszającymi się z każdym dniem. Uznano wreszcie dalszy opór za bezcelowy, wszystkie oddziały chińskie, które tylko mogły się wycofać, uczyniły to, podążając w kierunku północnym, ku Kiachcie. Od 4 lutego 1921 r. Urga była w rękach Ungerna.

Zdobywca Urgi oświadczył, że zadaniem jego życia jest restytucja trzech monarchii: rosyjskiej, mandżurskiej (w Chinach) i mongolskiej. Zamierzenia sięgały rzeczywiście daleko, bo aż poza granice wyobrażalnego realizmu, lecz sił starczyło tylko na Mongolie. 15 lutego wrócił do Urgi i do monarchicznej władzy chana bogdo-gegen, znowu powołano rząd złożony z pięciu ministrów, mianowano też naczelnego wodza armii mongolskiej. Został nim Chatan-Bator Maksardżab, uczestnik rewolucyjnego kółka Suche Bator, jeden ze zdobywców Kobdo w 1912 r., po zajęciu Urgi uwolniony z więzienia wraz z innymi działaczami aresztowanymi przez Chińczyków. W ten sposób przywrócona została formalnie do życia autonomiczna Mongolia. Wszczęto też starania o uznanie tego stanu rzeczy przez państwa sąsiednie — rząd zwrócił się w tym celu z odpowiednimi notami do RFSRR i Chin, ponadto zaś do sprawującego dyktatorską władzę w Mandżurii generała Chang Tso-lina, od dość dawna powiązanego ściśle z Japończykami.

Jeśli liczono się w jakimkolwiek choćby stopniu z pozytywnymi odpowiedziami na te noty, byłoby to więcej niż dziwne. Nie można było ich wysłać bez uzgodnienia z Ungernem, co więcej, wiadomo, że całą akcję realizowano z jego inspiracji. W związku z tym można zadać co najmniej kilka pytań, a najważniejsze brzmiałoby: czy Ungern był niespełna rozumu, że akceptował wysłanie not do rządów, które chciał obalać? Czy zapowiadając restytucję monarchii w Rosji, gdzie zresztą dobrze wiedziano, kim jest i czego chce, mógł liczyć na to, że władze rewolucyjne uznają jego mongolskie poczynania? Nie trzeba oczywiście na te pytania odpowiadać, a jeśli tak, to nie bez wyeksponowania chwiejnych trochę stanów jego umysłu.

283

O niczym to nie świadczy i niczego nie usprawiedliwia, ale jakieś elementy choroby psychicznej musiały przecież w tym człowieku tkwić.

Ungern był w Mongolii wszechwładnym panem — może i to zaciemniło mu trochę obraz rzeczy. Bogdo-gegen uznał w nim wyzwoliciela Mongolii, którego zasługi trudno ocenić, i w tym duchu wydał odezwę do wszystkich przedstawicieli aparatu władzy i do całej ludności, zalecając okazywanie Ungernowi najdalej idącego szacunku i wykonywanie jego rozkazów, zwłaszcza gdy chodziło o sprawy związane z zabiegami mobilizacyjnymi i z nieodzownymi rekwizycjami bydła. Sam Ungern starał się różnymi drogami pozyskać sobie sympatię, przyjął poddaństwo mongolskie, afiszował się ze swoim buddyzmem, uczęszczał na lamaickie nabożeństwa, nosił się po mongolsku. Znowu zaczęły się wyłaniać koncepcje nawiązujące do panmongolizmu, podjęto próby uzyskania wpływów w Mongolii Wewnętrznej i w Bardze. Znowu rysowała się, chociaż też nie całkiem jasno — rola Japonii, która sprzyjała tym planom. Także rząd pekiński, nie chcąc stracić wszystkiego, przedstawił bogdo-gegenowi propozycję przywrócenia autonomii, na określonych jednak warunkach, m.in. z chińskim namiestnikiem.

Komplikacji było więc sporo, a powiększała je nieustannie działalność różnych oddziałów białogwardyjskich, rozsianych zwłaszcza w zachodnich prowincjach Mongolii. Stosunek ich do Ungerna był dość zróżnicowany, na ogół jednak słuchano jego rozkazów, przynajmniej w okresie, gdy wydawał się mieć rzeczywistą siłę. Gorszą znacznie sprawą było to, że działalność wielu spośród tych grup nie różniła się właściwie od zwyczajnego bandytyzmu.

OSSENDOWSKI W URDZE

W okresie operacji prowadzonych przez Ungerna w Mongolii znalazł się tam uchodzący z Syberii Ossendowski, który chciał przez Mongolię przedostać się dalej na wschód i dotrzeć do Oceanu Spokojnego. Wyżej powoływano się już na niektóre jego relacje, tu trzeba jeszcze raz powiedzieć, że w niejednym wypadku budzą sporo wątpliwości, chociaż bywają też czasem interesujące. Ossendowski przebywał przez pewien czas w Uliasutaju, m.in. właśnie wtedy, gdy Ungern zdobywał ostatecznie Urgę. Pisze o tym tak: „W połowie marca [1921] jeszcze nikt w Uliasutaju nie wiedział, że Ungern wziął szturmem Urgę ... Chińczycy starannie ukrywali prawdę i nikogo nie przepuszczali z Urgi na Zachód. Lecz mimo to pogłoski docierały do Uliasutaju". Trzy zdania i co najmniej tyle samo sprzeczności. Nie jest możliwe aby w połowie marca nie wiedziano w Uliasutaju o tym, co stało się z Urgą w początkowych dniach lutego.

284

Chińczycy nie mogli nikogo nie przepuszczać z Urgi na zachód, skoro Urga nie znajdowała się już w ich rękach. I wreszcie, jeśli do Uliasutaju docierały pogłoski, to trudno utrzymywać, że o niczym nie wiedziano. Bardziej interesować może informacja, że w Uliasutaju było wtedy kilkunastu Polaków, a także — z późniejszego nieco okresu — barwny opis Urgi.

Po śniadaniu wyszliśmy na miasto ... tłumy ludzi ... kłócili się przy sprzedaży lub kupnie, przyglądali się pstrym tkaninom chińskim, paciorkom, baranom, bransoletkom, skórom, koniom, obuwiu, ciężkim ozdobom srebrnym do włosów niewiast mongolskich ... Obok rzeźnicy macali przyprowadzone na sprzedaż barany i znaczyli wybrane i kupione zwierzęta czerwoną farbą na grzbietach. Mongolskie strojnisie w swoich olbrzymich uczesaniach, nadających głowie kształty ćmy, w ciężkich czapeczkach srebrnych, przesuwały się w tłumie, podziwiając stosy barwnych tkanin, wstążek i długich sznurów sztucznych korali chińskich ... chudy, na węgiel spalony Tybetańczyk, pielgrzym do siedziby »Żywego Buddy« ... wybierał posążki Buddy, wyrżnięte z czarnego lub żółtego agatu ... duży tłum Mongołów i Buriatów otoczył kupca chińskiego, sprzedającego śliczne tabakierki ze szkła, kryształu, porcelany, ametystu, chryzo-prazu, agatu i nefrytu ... Wszędzie lamowie ... wyszukiwali bogatych klientów, którzy przybyli z dalekich choszunów,

285

a nawet spoza granic Chałchy [pisownia autora: Hałhi] po przepowiednie, wróżby i leki".

Chronologia nie jest najmocniejszym elementem w książce Ossen-dowskiego; zresztą, beletryzując, nie musiał się poddawać jej rygorom. Z tekstu wynika jednak dość wyraźnie, że spotkał się z Ungernem dopiero w ostatnim okresie jego rządów w Urdze. Podawane przez Ossendowskiego szczegóły o poprzedniej działalności Ungerna nie opierają się zatem na autopsji, lecz na otrzymanych informacjach; jeśli odpowiadają prawdzie, mógł Ossendowski oczywiście oglądać skutki tej działalności. ,,Po opanowaniu Urgi baron natychmiast rozkazał naprawić zepsutą od dawna stację elektryczną, oczyścić ulice miasta ... i zainstalować sieć telefoniczną. Powstały różne warsztaty i fabryczki, zaczęły funkcjonować szkoły, szpitale, ambulatoria, punkty weterynaryjne, ruch autobusowy; naprawiano drogi, domy i mosty. Baron opiekował się handlem i przemysłem i nielitościwie wieszał rosyjskich i mongolskich żołnierzy za okradanie sklepów chińskich, a kupców za niesumienność". Jednym słowem — raj na ziemi, i to właśnie każe trochę wątpić w prawdziwość relacji, już niezależnie od innych przekazów. Na pewno jednak jest prawdą to wieszanie...

Wracając do chronologii, znajdujemy przecież pewne punkty zaczepienia. Ossendowski pisze, że Ungern zaprosił go do siebie na 9 dni — ostatnie, jakie mu pozostały w Urdze („Za dziewięć dni rozpoczynam wojnę z bolszewikami i mam zamiar wtargnąć w granice Syberii"). Trzeba te dziewięć dni uznać za maksymalny okres pobytu Ossendowskiego przy Ungernie — gdyby okres ten był dłuższy, autor nie omieszkałby się tym pochwalić. Nie należałoby też sądzić, że rozmawiali przez wszystkie dni i noce bez przerwy, raczej można nawet się domyślać, że rozmawiali znacznie rzadziej, niż chciałby to sugerować Ossendowski. Mimo to przebywali z sobą i naradzali się z całą pewnością; działając przy Ungernie jako nieoficjalny doradca, mógł Ossendowski to i owo zasugerować, napisać czy zredagować i chyba nie były to rady zmierzające do zdemokratyzowania stosunków społecznych i zaimplikowania buddyjskiemu baronowi zasad chrześcijańskiej miłości bliźniego. Wątpić jednak należy, i to bardzo mocno, czy Ossendowski mógł stać się w tym czasie całkowitym alter ego barona i niemal współrządcą Mongolii, jak to czasem usiłują przedstawić autorzy, którzy nawet książki Ossendowskiego nie czytali, lub łowcy sensacji niezależnie od tego, czy ją znają.

OSSENDOWSKI W OPINII OBCYCH HISTORYKÓW

Historycy mongolscy i radzieccy albo nie wspominają w ogóle o Ossendowskim, albo ograniczają się do lapidarnych, bardzo ogólnych i oczywiście negatywnych wzmianek.

286

Jeden z najwybitniejszych przedstawicieli historiografii mongolskiej, prezes Mongolskiej Akademii Nauk, profesor Badzaryn Szyrendyb, pisze w swojej książce Historia mongolskiej rewolucji ludowej 192] r. dosłownie tyle: „Jednocześnie z ustanowieniem reżimu Ungerna zgrupowały się w różnych rejonach Mongolii białogwardyjskie szajki: Riezuchin, awanturnik Ossendowski i Kajgorodow — na zachodzie". Książka Szyrendyba wyszła (w języku rosyjskim) w 1971 r. w Moskwie jako przeróbka wydanej w 1963 r. w Ułan Bator pracy pod innym tytułem (por. Wskazówki bibliograficzne). Dla ścisłości trzeba dodać, że na ten passus o „awanturniku Ossendowskim" zwrócił już w naszej literaturze uwagę Witold S. Michalowski w swoim Testamencie barona, choć podaje przy tym inny rok wydania pracy Szyrendyba.

Jeden tylko wyraz („awanturnik") przy nazwisku nawet nie pobudza do dyskusji, bo bardziej ogólnie niż jednym słowem niczego wyrazić nie można. Nie był jednak Ossendowski żadnym awanturnikiem, bo i w Mongolii — nic na to nie poradzimy — znalazł się po prostu przypadkowo. Trzeba jeszcze raz powtórzyć: nie należał do sympatyków władzy radzieckiej, sprzyjał białym, imponował mu Ungern, być może udzielił mu kilku rad, które nie wyszłyby Mongolii na dobre, gdyby nie to, że i tak nastąpił niedługo upadek barona. Niewiele natomiast ma sensu obarczanie go wszystkimi grzechami głównymi; to znaczy — nawet można tak zrobić, tylko należy przedtem tego dowieść. Żadnego zaś dowodu poza apodyktycznymi deklaracjami nikt nie przedstawił. Nawet jeden przykład całkowicie wystarczy.

Więcej niż inni poświęcił miejsca Ossendowskiemu wspomniany już Aleksy Burdukow, autor książki o charakterze wspomnieniowym (W starej i nowej Mongolii) wydanej w Moskwie w 1969 r. Burdukow dobrze znał Mongolię, długo w niej przebywał, był związany z Centrosojuzem, w marcu 1921 r. przebywał w Uliasutaju i wtedy właśnie uciekł stamtąd, razem z żoną i czterema córkami. Po uregulowaniu stosunków wewnętrznych w Mongolii nadal tam jeździł i dopiero w 1926 r. porzucił handel i zabrał się do filologii, m.in. był lektorem języka mongolskiego w Leningradzie. W swoich wspomnieniach poświęca nieco więcej miejsca zarówno Ungernowi, jak też Ossendowskiemu, ale poszczególne człony odnośnej relacji nie trzymają się siebie zbyt mocno.

Ungerna miał Burdukow poznać jeszcze w 1913 r., w trakcie jazdy z Uliasutaju do Kobdo. Złączył ich z sobą na tę podróż, żeby im było raźniej, ówczesny konsul rosyjski w Uliasutaju, Aleksander Walter. Według Burdukowa Ungern miał przy sobie zaświadczenie tej treści: „Taki a taki pułk amurskiego wojska kozackiego zaświadcza, że porucznik Roman Fiodorowicz Ungern-Sternberg, podawszy się dobrowolnie do dymisji,

287

wybiera się na zachód w poszukiwaniu okazji do śmiałych czynów".

I wprawdzie zaraz potem Burdukow nazywa to zaświadczenie „oryginalnym", ale przecież uwierzyć trudno. Pułk wystawiający dymisjonowanemu oficerowi zaświadczenie, że udaje się na poszukiwanie przygód — tego jeszcze nie było. Dalsze partie relacji też nie umacniają wiary, m.in. jeśli chodzi o wygląd Ungera (bardzo chudy, obszarpany, niechlujny, zarośnięty, oczy maniaka, mundur bardzo brudny itd.), znany z jednej, ale późniejszej fotografii, której się rzeczywiście można przerazić. Mieli też niejakie wątpliwości, w odniesieniu zresztą do innych spraw, i wydawcy pamiętników Burdukowa, który tyle lat będąc w Mongolii nawet nie wspomniał o jakiejkolwiek działalności rewolucyjnej. We wstępie czytamy: „znał [Burdukow] tylko zachodnią część kraju, reszta była dla niego dość niejasna ... Tylko tym wytłumaczyć można całkowity brak choćby wzmianki o mongolskiej ludowo-rewolucyjnej partii i jej sprawach, o przywódcy rewolucji ludowej ... Suche Batorze, o jego przyjacielu i towarzyszu broni Czojbałsanie".

Niewiele też ziaren da się wyłuskać z tego, co pisze Burdukow o Ossendowskim. Niektóre wzmianki analizuje we wspomnianej wyżej książce Michałowski, niektóre nie zasługują w ogóle na uwagę, może z wyjątkiem jednej: „W tym czasie [?] — pisze Burdukow — ogłoszono osławiony rozkaz Ungerna, napisany przez Ossendowskiego, o zlikwidowaniu wszystkich Żydów i bolszewików wraz z potomstwem". Znak zapytania w nawiasie nie oznacza beznadziejności, ostatecznie musiał to być okres, w którym obaj się już z sobą znali.

Żeby wydać sąd, trzeba spojrzeć na sprawę innymi jeszcze oczami. Pisze więc np. jeden z autorów radzieckich, historyk-mongolista Ilja Złatkin, w książce pt. Oczerki nowoj i nowiejszej istorii Mongolii: „W tym też dniu [mowa poprzednio o 4 lutego 1921 r.] rozklejono na ścianach domów rozkaz Ungerna, zawierającego żądanie eksterminacji wszystkich Żydów. Zgodnie z tym rozkazem w noc z 4 na 5 lutego zaczęła się rzeź. Od 4 do 8 lutego zabito około 40 Żydów i 80 Rosjan oraz Mongołów, podejrzanych, o sympatyzowanie z bolszewikami". Informacja ta łączy się w przypisie z powołaniem na wychodzącą w Chinach gazetę angielską.

Podczas rządów Ungerna w Urdze terror, represje i nieludzkie często okrucieństwa były niemal na porządku dziennym, musi się jednak mieć wątpliwości, czy już 4 lutego był czas na takie rozkazy; nie bardzo zresztą można znaleźć kogoś, kto ten rozkaz widział, chociaż wiadomo, że masakra była, i to niejeden raz. Zginęli wtedy między innymi wspomniani już Kuczerenko i Gembarzewski.

288

Tylko w jaki sposób mógł siedzący wtedy w Uliasutaju Ossendowski pisać Ungernowi tekst tego rozkazu? I na tym można by sprawę zamknąć.

GIŻYCKI W MONGOLII

Jeszcze jeden Polak mógł poznać barona Ungerna — Giżycki, który na czele jakiegoś oddziału (w każdym razie: antybolszewickiego) przeszedł z Syberii do Urianchaju, w pierwszych dniach stycznia 1921 r. znalazł się w północno-zachodniej Mongolii i stąd rozpoczął dalszą wędrówkę w kierunku Kobdo („tutaj siedział wtedy esauł Kajgorodow, rodowity Telengit", Ałtajczyk, Ojrot) i Uliasutaju (,,Cały majątek Centrosojuzu ... został skonfiskowany przed moim przybyciem przez Kazancewa na rzecz formujących się przeciwbolszewickich oddziałów"). Marszrutę swoją opisuje Giżycki dokładnie w sensie wymieniania poszczególnych punktów i osad, ale jednocześnie także nie bez chaosu. Pisząc o Uliasutaju, podaje inną jeszcze informacje, że dowiedziano się tam o spisku „bolszewickim"; na czele stał Burdukow, który zdołał uciec — wiadomość o ucieczce pokrywa się też ze wspomnieniami Burdukowa. Znamienny jest jednak następny akapit:

W tym czasie nadszedł z Urgi słynny rozkaz nr 15 Ungerna. W jednym z paragrafów rozkazywał rozstrzeliwać wszystkich komunistów i komisarzy bolszewickich w obrębie granic Mongolii lub na terenie działalności oddziałów swoich wojsk. I punkt, w którym baron polecał komendę miast mongolskich oraz intendentury wojskowe oddawać w ręce Polaków, o ile znajdą się oni w zajętych przez wojska barona placówkach i jeśli zgodzą się ... Punkt ten, jak się później dowiedziałem z ust samego Ungerna, opracowany został przez prof. Ossendowskiego, który bawił podówczas w Urdze i był przez barona nad wyraz mile widziany".

Wszystko więc się, jak widać, mocno komplikuje, ale i trochę rozjaśnia. O całkowitej jasności mowy być nie może z powodu zbyt wielkich i nie dających się już uzgodnić z sobą rozbieżności chronologicznych, a w większym jeszcze stopniu z powodu pogardy autorów dla chronologii. Nic nie potwierdza tego, żeby Ossendowski wzywał do masakry czy też doradzał to Ungernowi. Bardzo może być natomiast prawdopodobne, że jest autorem sugestii o tych „polskich komendach", też zresztą całkowita utopia. Giżycki pisze wyraźnie, że tylko ten jeden punkt opracował Ossendowski.

Pisze też Giżycki o „strasznych siepaczach" barona, m.in. o sadyście, pułkowniku Sipajłowie (ze zgrozą piszą o nim też inni). Podobnie jak Ossendowski, chwali natomiast Ungerna za zaprowadzenie porządku w Urdze.

289

Przez kilka dni [po zdobyciu Urgi] krwawy chrzest, potem spokój. Zniknęły kupy śmieci, naprawiono mosty, puszczono w ruch elektrownie, montowano radiostację, budowano warsztaty mechaniczne i garaże, uruchomiono garbarnię". Jeśli chodzi o kontakty bezpośrednie, trudno powiedzieć, ile razy rozmawiał Giżycki z Ungernem — pod tym względem z jego książki tak samo nic nie wynika, jak z relacji Ossendowskiego. Bardzo konkretnie brzmi wprawdzie zdanie: „noc całą spędziłem z baronem na rozmowie, którą prowadziliśmy w języku niemieckim", ale wynikać z niego może co najwyżej, że była to pierwsza rozmowa. Potem otrzymać miał Giżycki od barona ,,rozkaz udania się do II brygady i przygotowania tam gazowych pocisków [?]" i nawet urządził w tym celu laboratorium na jednej z wysepek Selengi, ale żywioł okazał się silniejszy: rzeka wylała i tylko „zapasy wybuchowe" zdołano uratować.

OSTATNIA OFENSYWA UNGERNA

Teraz można już prawie całkowicie zostawić w spokoju naszych własnych poszukiwaczy przygód (w znacznej mierze szukali ich z przymusu), którzy wprawdzie nie ponoszą odpowiedzialności za wszystko, co się wtedy stało, ale i nie przysparzają stosunkom polsko-mongolskim kart okrytych chwałą. Pozostaje problem główny: Mongolia w rękach Ungerna i dalsze perspektywy podjętej przez niego imprezy. Baron mógł być nawet tknięty na umyśle, ale z tego wcale nie wynika, że ten umysł nigdy nie pracował sprawnie. Wiedział, że sytuacja aktualna wiecznie trwać nie może, i snuł plany o wiele dalej idące; chciał wystąpić przeciw Rosji Radzieckiej, licząc przy tym na inną jeszcze pomoc, przede wszystkim ze strony Japonii. Przygotowywał się też intensywnie w zasięgu swego działania, starając się skupiać pod swoim dowództwem oddziały biało gwardyjskie i przeprowadzając zabiegi mobilizacyjne. W połowie maja 1921 r. dysponował 11 tysiącami żołnierzy i 23 działami. Wprawdzie porywanie się z tym na Rosję trudno ujmować w kategoriach zdrowego rozsądku i znowu trzeba by przy interpretowaniu nawiązywać do oscylacji w umyśle barona, ale — tak rzeczywiście to wyglądało. Ungern zamierzał po dokonaniu przygotowań przekroczyć granicę i rozpocząć operacje w kierunku północnym, ku magistrali transsyberyjskiej. Mógł liczyć na swoje siły, na białych, na Japończyków, wreszcie też łudzić się, że pojawienie się jego oddziałów na Syberii spowoduje inne wystąpienia przeciw władzy Rad. Zaślepiała go nienawiść do bolszewików i nieustannie parła naprzód doprowadzona do krańcowego stanu mitomania.

290

Nie mógł się uwolnić od ciągle nawiedzających go myśli o wyczynach teutońskich przodków.

Jeszcze zanim doszło do ostatniego wystąpienia, sytuacja mieszkańców Mongolii stała się po prostu rozpaczliwy. Represje, grabieże i wszelakie okrucieństwa były na porządku dziennym. W niektórych częściach Mongolii znajdowały się wojska chińskie i robiły to samo. Ludzie Ungerna z kolei pustoszyli całe osiedla chińskie i wyrzynali w pień spokojną ludność. Nie mieli życia Mongołowie nawet w oddziałach wojskowych, gdzie panowała dyscyplina nie różniąca się od strasznego terroru. Cały katastrofizm sytuacji rozumiały, na szczęście, siły patriotyczne i rewolucyjne, które przystąpiły do organizowania oporu przeciw Chińczykom i białogwardzistom, utworzyły Tymczasowy Rząd Ludowy i zwróciły się do rządu RFSRR z prośbą o pomoc (por. rozdział następny). Tym bardziej więc skazane były na zagładę przedsięwzięcia Ungerna, zainicjowane już w ostatniej dekadzie maja 1421 r.

20 maja Ungern wyruszył z Urgi na czele prawie wszystkich swoich oddziałów, maszerując na północ, w kierunku mongolskiej Kiachty (zaraz za nią leżał rosyjski już Troickosawsk — część rosyjskiej Kiachty), gdzie miał swoją siedzibę Tymczasowy Rząd Ludowy; potem miano ruszyć na główne miasto Zabajkala — Wierchnieudińsk. 6 czerwca jeden z większych oddziałów podjął próbę zdobycia Kiachty, ale poniósł ciężką porażkę w walkach z jednostkami ludowo-rewolucyjnej armii mongolskiej, którym pośpieszyły na pomoc oddziały Czerwonej Armii. W generalnym natarciu przeciwradzieckim udział wzięły też rozlokowane głównie w zachodniej Mongolii oddziały białych generałów i pułkowników, Kazancewa, Kajgorodowa, Kazagrandiego, Riezuchina, Bakicza i innych. Wszystkie one na ogół doszły do granicy, na tym skończyły się jednak ich wątpliwe sukcesy, do czego przyczynił się też niebawem cały splot przeciwieństw między nimi samymi, podejrzenia o zdradę i represje ze strony Ungerna. Klęska pod Kiachtą również nie przyczyniła się do podniesienia nastrojów w armii Ungerna i spowodowała znaczny dopływ sił do armii ludowo-rewolucyjnej. Niezwykle mobilizująco oddziaływała pomoc Armii Czerwonej. Tymczasowy Rząd Ludowy i partia wydały w związku z tym odezwę, w której znalazły się m.in. słowa: „Armia Czerwona stawia najwyżej interesy mas ludowych, walczy o to, ażeby całkowicie zlikwidować zbójeckie bandy białogwardzistów, i nigdy nie pozwoli na to, żeby arackie masy Mongolii były z ich strony narażone na cierpienia".

Walki trwały nadal, Ungern i jego pomocnicy mieli jeszcze sporo sił, ale działali już nie z takim impetem jak poprzednio. Przeszły natomiast do najpoważniejszej ofensywy oddziały rewolucyjne i jednostki Armii Czerwonej —

291

27 czerwca zaczęła się bitwa o Urgę, którą po zaciętych walkach opanowano 6 lipca i zaraz potem przeniesiono tam siedzibę rządu i partii. W kierunku górnego biegu Selengi, tj. na południowy zachód, posuwały się inne formacje, wśród nich oddział dowodzony przez słynnego przedtem przywódcę czerwonych partyzantów w guberni jenisejskiej. Piotra Szczetinkina, oraz pułk kawalerii pod dowództwem bardzo młodego wtedy Konstantego Rokossowskiego, późniejszego marszałka Polski. Te właśnie operacje wyeliminowały z walki pułkownika Kazagrandiego. Rozwścieczony, podejrzewający zdradę Ungern kazał go zlikwidować, co też nastąpiło 17 lipca.

W następnych dniach Ungern i Riezuchin, wzmocniwszy poprzednio swoje siły, toczyli bez większych strat walki nad Selengą, a 24 lipca weszli na terytorium Kraju Zabajkalskiego, docierając do Gęsiego Jeziora w odległości około 110 km od Wierchnieudińska; na bardzo krótko zajęto nawet leżący znacznie dalej Selengińsk. Był to już jednak ostatni zryw, 5 sierpnia nastąpiła nowa porażka, po której Ungern ledwie zdołał wycofać się z resztkami swoich wojsk do Mongolii. Po połączeniu się z niektórymi operującymi tam oddziałami jeszcze reprezentował pewną siłę, ale już raczej zdolną tylko do cofania się, nie do akcji zaczepnych. Resztki innych wojsk i grup niedobitków, m.in. tych, którymi dowodził Kazagrandi, znajdowały się w pośpiesznym odwrocie, próbując przedrzeć się do Mandżurii. Ungerowi wypadała droga raczej na zachód i starał się maszerować w tym kierunku, wśród coraz bardziej zwiększających się trudności i zamętu we własnych szeregach. W dywizji Ungerna (używa się tego określenia w stosunku do oddziałów, jakie potrafił jeszcze skupić wokół siebie) zawiązał się spisek, którego ofiarą padł 17 sierpnia Riezuchin. Były również anonimowe próby zamachu na samego dowódcę — jeszcze się go obawiano, ale mniej niż przedtem; większą trwogę budziły operujące przeciw ungernowcom oddziały radzieckie i rewolucyjne mongolskie.

Losy Ungerna dokonały się 22 sierpnia 1921 r. Schwytany i związany przez znajdujących się w jego dywizji żołnierzy mongolskich, przekazany został dowodzonej przez Rokossowskiego jednostce radzieckiej wraz z kilkudziesięciu osobami z jego najbliższego otoczenia. Po upływie niecałego miesiąca, 15 września, Ungern stanął przed trybunałem wojskowym w Nowonikołajewsku; oskarżycielem był jeden z najaktywniejszych we Wschodniej Syberii komunistów, który już w 1898 r. organizował w Kraju Zabajkalskim kółka rewolucyjne — Jemelian Jarosławski. 17 września Ungerna rozstrzelano, w miesiąc później rząd mongolski zwrócił się do rządu RFSRR z prośbą o pozostawienie oddziałów radzieckich w Mongolii aż do całkowitego wyparcia z kraju białogwardyjskich oddziałów. Tym spośród nich, które operowały we wschodnich rejonach Mongolii,

292

na ogół udało się — oczywiście nie bez znacznych strat — znaleźć schronienie na terytorium Chin. Oddziały znajdujące się w zachodniej Mongolii reprezentowały większą siłę i przyczyniały walczącym z nimi Mongołom sporo jeszcze strat, toteż likwidacja ich przeciągnęła się do 1922 r. Po ciężkich i długo trwających walkach w rejonie jeziora Tołbonur, na północny zachód od Kobdo (6 tygodni, od połowy października), musiano się rozdzielić: Kajgorodow poszedł dalej na północny zachód w kierunku Ałtaju. Bakicz z dość licznym jeszcze oddziałem cofnął się do Kobdo, cześć jego oddziałów ruszyła w kierunku granicy północnej. W bitwie stoczonej w grudniu pod Elegestem (osiedle i rzeka tej samej nazwy w Kraju Urianchajskim) zginął Kazancew, w styczniu 1922 r. dostał się do niewoli Bakicz i podzielił los Ungerna. Ostatnie zabiegi likwidacyjne trwały jeszcze kilka miesięcy.

ZDUMIEWAJĄCA ŻYWOTNOŚĆ MITÓW

Szybko zacierać się miały ślady spustoszeń z tych lat. Długo natomiast utrzymywała się legenda o tzw. skarbach Ungerna, a w jakimś stopniu utrzymuje się jeszcze do dnia dzisiejszego, na szczęście nie w Mongolii, lecz — jak wspomniano — w Niemczech i w Polsce; znowu na szczęście — ma tylko nielicznych wyznawców. W Niemczech, bo Niemcem z pochodzenia był Ungern, w Polsce — bo łączy się to z osobą Ossendowskiego i także Giżyckiego. „Antoni Ferdynand Ossendowski i Kamil Giżycki mogli stać się z czasem jedynymi ludźmi, którzy chyba jednak wiedzieli, gdzie ukryto kasę Azjatyckiej Dywizji Konnej, wywiezioną z Urgi na wieść o zbliżaniu się wojsk rewolucyjnych" — pisze m.in. we wspomnianej już książce Michałowski. Mówi się też czasem nie o kasie, lecz ogólniej, o jakimś „skarbie" — oczywiście zagrabionym, a później gdzieś na terenie Mongolii zakopanym. Konkretów nikt nie może podać, ale w jednym i drugim wypadku uniesienie zwykle idzie tak daleko, jak gdyby chodziło o miliardy. Wszystko to jest jednak tylko mitem, podobnie jak ostatnie lata życia Ungerna, w których zdołał jeszcze przyczynić Mongolii tyle zła. tonęły w obłokach mitomanii. Nie istnieją żadne dowody, nie dostarcza ich też logika; skąd można było wziąć te miliony? Jeśli zaś rzeczywiście w trakcie cofania się coś z sobą wieziono i udało się to zakopać, może chodzić co najwyżej o sumy nie warte uwagi, zwłaszcza jeśli ukryto pieniądze papierowe ...

Trudno analizować bez końca czy porównywać te quasi-argumenty - bardzo mgliste świadectwa Ossendowskiego też nie mają znaczenia. Ossendowski był realistą, umiał korzystać z życia, cieszył się 'długo wspaniałym zdrowiem i siłą fizyczną, napisał mnóstwo książek,

293

był najlepszym myśliwym wśród pisarzy polskich. Jego książka o „ludziach, zwierzętach i bogach" ma jednak stronice, zwłaszcza końcowe, przepojone jakimś zupełnie niezrozumiałym i niemożliwym do zniesienia patosem. Trudno się opędzić przypuszczeniu, że może nawet zrobił tak rozmyślnie, w przekonaniu, iż będzie się to podobało czytelnikom. Są tam m.in. proroctwa o jakimś „władcy świata" i jego podziemnym królestwie, o tym, że ten władca świata pośle „na Zachód i Wschód szczepy zapomniane, aby z wyroku Boga przyniosły karę i zbawienie", że „zjawią się trzy państwa i będą istniały 71 [!!!] lat", i tak dalej.

I jest jeszcze na końcu objawienie własne Ossendowskiego:

Widzę niebieskie jurty wodzów, a nad nimi powiewające stare sztandary Dżyngis-chana i królów Tybetu, znaki arcykapłanów trzech stolic lamaickich, proporce książąt kałmuckich, flagi Syjamu, Afganistanu i radżów indyjskich oraz buńczuki północnych Mongołów ... i zarzewia pożarów, huk i ryk dział, łuny ognia, wycie zdobywców".

Najzupełniej chyba wystarczy, nikt przecież nie może odnieść żadnych korzyści z tych natchnionych frazesów, ani też nie poszła Mongolia w swoim dalszym rozwoju po drodze obłędnych mitów.

Problem jednak jak gdyby nadal istnieje i ma nawet swoją literaturę. Nazywając go mitem, trzeba jeszcze myśleć o innych argumentach. Najlepiej chyba przyjrzeć się jednemu z dłuższych nieco tekstów, napisanemu przez kogoś, kto mógł coś o tych „skarbach" wiedzieć. Pozostał taki zarys w książce wspomnianego już Kazimierza Grochowskiego (por. s. 229), pt. Polacy na Dalekim Wschodzie.

Grochowski był z wykształcenia inżynierem-górnikiem, życie miał bardzo ciekawe i barwne, pracował w różnych kopalniach, prowadził badania górnicze, zajmował się też archeologią, etnografią i językami niektórych ludów azjatyckich. Rosję znał od Zagłębia Donieckiego do Półwyspu Czukockiego i Sachalinu, działał w Indiach, w Japonii, w Chinach, Mongolii, Mandżurii i Kraju Urianchajskim (o tym już wspomniano), na Aleutach, Alasce i Hawajach, w meksykańskich i kalifornijskich kopalniach złota. Kilkanaście lat przebywał w Charbi-nie, redagował periodyki polskie, uczył w tamtejszym polskim gimnazjum im. Henryka Sienkiewicza, w 1934 r. przyjechał na stałe do Polski, ale już po trzech latach pociągnęły go Filipiny. Umarł w czasie tej podróży — tak się złożyło, że właśnie w Charbinie.

W jego książce o Polakach na Dalekim Wschodzie jest kilka stronic poświęconych Ungernowi (autor jest tą postacią zafascynowany) i jego „skarbom". Pozycja to dzisiaj właściwie niedostępna i tym można usprawiedliwić poniższy, dość długi wyjątek (częściowo też w Testamencie barona W. S. Michałowskiego).

294

Kiedy ten śmiały i rycerski wojownik zobaczył, że rosyjscy oficerowie i żołnierze na każdym kroku go zdradzają i że jego ekspedycja mongolska musi skończyć się katastrofą, zaczai obmyślać środki ratunku. Zdaje się, że miał zamiar przedostać się do środkowych Chin, a później przez Japonię jechać do Europy, by tutaj wstąpić do armii swego rodaka barona Wrangla. Pierwszym krokiem, jaki przedsięwziął, było odesłanie kasy polowej z terenu wojennego do bezpiecznych miejsc na wschodzie. Wykonał to w ścisłej tajemnicy przed swoimi własnymi Rosjanami, którym nigdy nie ufał. Do odwiezienia kasy wyznaczył maleńki oddział złożony z 16 zaufanych żołnierzy Mongołów i Talarów. Złoto zapakowane w 24 skrzyniach — każda ważąca po 4 pudy [65,5 kg], naładowane było na arby, tj. mongolskie dwukołki. W każdej, skrzyni znajdowało się po 3 i pół puda [57 kg 400 g] monet złotych netto.

Oddział, zaopatrzony obficie w konie rezerwowe, wyruszył z obozu barona i szybkimi marszami dążył na wschód, ażeby możliwie jak najprędzej dotrzeć do Hajlaru, skąd skrzynie ze złotem miały być wysłane koleją do Harbina i dalej za granicę. Po kilku dniach ekspedycja Ungernowska spotkała się z kilkakrotnie liczniejszym oddziałem wojsk »czerwonych«, zawiązała się strzelanina. Wierni żołnierze Ungerna zrozumieli, że cała nadzieja wypełnienia polecenia barona zawisła jest tylko od szybkości ich koni. Rozpoczął się szalony pościg, trwający kilka dni. Wypoczęte i często zmieniane konie krajowców osiągnęły początkowo pierwszeństwo przed końmi bolszewików, ale po kilku dniach pościgu bolszewicy poczęli doganiać ungernowców, gdyż ciężkie skrzynie ze złotem utrudniały ucieczkę. Zawiązały się parokrotne potyczki, kończące się niekorzystnie dla żołnierzy krajowych. Ciężko rannych, ażeby nie dostali się do niewoli bolszewickiej, dobijano wystrzałami z mauzerów. Pozostali przy życiu dążyli forsownymi marszami do zbawczego Hajlaru. W odległości mniej więcej" 160 km na południe [?] od tego miasta krajowcy przyszli do przekonania, że nie zdołają wykonać polecenia barona, to jest uratować jego kasę. Po naradzie odbytej głęboką nocą postanowiono złoto Ungerowskie zakopać, a sami ratować się ucieczką. W lekko falistej okolicy stepowej, pokrytej rzadko krzakami, wyszukano małe wgłębienie gruntu, tutaj wykopano jamę, w której złożono wszystkie 24 skrzyń ze złotem, a oprócz tego jeszcze ciężki, ważący siedem pudów kufer barona, pokryty blachą cynkową. Co było w tym kufrze, krajowcy nie wiedzieli i sądzili tylko, że są tam zapewne baronowskie papiery. Po tym wszystkim wyruszono natychmiast dalej w drogę. W odległości kilkunastu km od wklęsłości, gdzie zakopano złoto, porzucono w rozmaitych miejscach na stepie arby. Resztę drogi miano odbywać tylko wierzchem. Ale w kilka godzin po wschodzie słońca dognali ich bolszewiccy jeźdźcy. Po krótkiej strzelaninie pozostali przy życiu krajowcy rozprószyli się na wszystkie strony.

295

Tylko dwóch z nich dotarło żywymi do Hajlaru. Reszta poległa w stepie.

Ponieważ bolszewicy po zajęciu Urgi i rozbiciu wojsk Ungernowskich nie znaleźli nigdzie głównej kasy baronowskiej, przeto wieść o wywiezieniu tego złota dotarła po kilku miesiącach do Harbina i dalej. Znalazły się całe tuziny rozmaitych szarlatanów, niby to dobrze poinformowanych oficerów i żołnierzy byłej armii Ungerowskiej, którzy obiecywali za ... bardzo umiarkowane wynagrodzenie pokazać, gdzie te skarby się znajdują.

Jeżeli przyjmiemy pod uwagę, że monet złotych było 84 pudy [1376 i pół kg] i że te monety były próby 900-ej, to cały skarb wobec ceny jednego puda takiego złota 9500 dolarów amerykańskich jest wart około 800000 amerykańskich dolarów. Nic więc dziwnego, że znalazło się wielu kandydatów, chcących to złoto wynaleźć. Dotychczas zarobili na tym interesie tylko wytrawni oszuści, którzy wodzili poszukiwaczy po rozmaitych debrach, albo też wziąwszy zadatek ... umknęli.

Należy zauważyć, że gdyby nawet powiodło się jakiemu innemu szczęśliwcowi odnaleźć to złoto, to jeszcze wielkie pytanie, czy by mógł go [!] tak bez przeszkody wywieźć. Waga 24 skrzyń brutto wynosi 96 pudów, czyli 1572 kg. Do wywiezienia ich potrzeba w stepie co najmniej 10 arb. Przy ładowaniu do wagonu skrzynie o tak wysokim ciężarze gatunkowym zwrócą niewątpliwie uwagę wszystkich i to dojdzie do wiadomości władz chińskich.

Za właściciela tego złota uważa się rząd chiński na tej podstawie, że niby to większość monet złotych ma pochodzić z chińskiego Banku Państwowego w Urdze, który to bank baron Ungern-Sternberg ... w rzeczywistości obrabował [wielokropek w tekście świadczy chyba o tym, że autor książki w rabunek nie wierzy]".

Nie wierząc w rabunek, wierzy Grochowski w istnienie skarbu; co do tego trudno po lekturze tego urywka mieć wątpliwości. W swojej wieloletniej, wielostronnej i niejednokrotnie jak najbardziej pożytecznej działalności nie nauczył się jednak odróżniać prawdy od utopii; łatwo uwierzył w to, co gdzieś usłyszał, zapisał wszystko dokładnie i ani mu w głowie było zwracać uwagę na sprzeczności tkwiące we własnym tekście. Nie uznał też za potrzebne zaznaczyć, skąd to wszystko wie. Nie ma mowy o rabunku, bo była to kasa polowa, nawet niezła — mało brakowało do stu pudów złota! Wywieziono ją w tajemnicy przed własnymi ludźmi, z Hajlaru miały być wysłane koleją (!) do Charbina „i dalej za granicę", kilka dni ścigano na stepie strażników skrzyń i trudno było ich dogonić, chociaż wlekli ze sobą (pędząc na koniach) prawie półtorej tony; złota oczywiście nie przewożono wierzchem,

296

tylko w arbach, ale to nie zmienia postaci rzeczy — arby musiały przecież być ciągnięte. Gdy wreszcie uznano, że nie ma wyjścia, odbyto naradę, oczywiście „głęboką nocą", bo w dzień mógł ktoś na stepie podsłuchać rozmowę, i mimo pościgu zdołano spokojnie zakopać wszystkie skrzynie, łącznie jeszcze z siedmiopudowym kufrem osobistym Ungerna, tak że nikt do dzisiaj nic nie znalazł. Na dobitek wszystkiego, tylko dwóch ludzi dotarło do Hajlaru, cała reszta zginęła. Nie zechciał też Grochowski odpowiedzieć na pytanie, czy te arcydokładne informacje pochodziły właśnie od owych dwóch ocalałych szczęśliwców..

Można ten tekst analizować dłużej — rezultaty nie byłyby inne. Nie trzeba zresztą apodyktycznie orzekać, że w relacji Grochowskiego nie ma ani źdźbła prawdy. Trudno uznać za całkiem wykluczone, że Ungern miał jakieś pieniądze (jeśli tak, to chyba z grabieży), i nawet, że kazał je wywieźć. Na pewno jednak co najmniej przedstawiana skala tego przedsięwzięcia jest tylko mitem.

XIX. W MARSZU KU REPUBLICE

MONGOLSKA PRAWDA"

Po powrocie mongolskiej delegacji partyjnej z Moskwy do Irkucka w połowie listopada 1920 r. (por. s. 278) przystąpiono niezwłocznie do opracowania programu dalszych działań. Wobec niezwykle napiętej sytuacji politycznej w Mongolii postanowienia musiały być bardzo zdecydowane i uwzględniać wszystkie możliwe warianty. Na specjalnie zwołanej naradzie polecono członkom delegacji wrócić do kraju, natomiast Suche Bator i Czoj-bałsan mieli przejściowo zostać jeszcze poza Mongolią, gdzie groziło im zbyt wielkie niebezpieczeństwo; przenieśli się tyko do Kiachty, ażeby kierować dalszym rozwojem ruchu z odległości możliwie najbliższej.

Zadań nasuwało się wiele — przede wszystkim trzeba było jak najszybciej tworzyć i wprowadzać do akcji oddziały partyzanckie, a przy tym myśleć o równie spiesznym doprowadzeniu do pożądanego etapu spraw partyjnych. Chodziło o zwołanie Zjazdu partyjnego i o utworzenie prawdziwie ludowej, arackiej partii; ten problem był podczas rozmów w Moskwie punktem centralnym i właśnie w związku z nim otrzymano najwięcej rad i sugestii. Wtedy też jeszcze, pozostając w telegraficznym kontakcie z członkami delegacji podjęto w Irkucku pierwsze kroki; już 10 listopada 1920 r. ukazał się pierwszy numer gazety „Mon-gołyn Unen"(U w tym wyrazie z dwiema kropkami) („Mongolska Prawda"), jeden z sześciu w ogóle wydanych, które odegrały niemałą rolę w ówczesnej fazie konsolidacji ruchu. Podobnie jak w pierwszym numerze sławnej leninowskiej „Iskry" z grudnia 1900 r. artykuł wstępny (napisany przez Lenina) nosił tytuł Najbardziej aktualne zadania naszego ruchu, tak samo „Mongolska Prawda" zaczęła od artykułu zatytułowanego Nasze zadania. Była w nim mowa o konieczności prowadzenia całej dalszej walki na platformie internacjonalizmu, w ścisłym sojuszu z klasą robotniczą i chłopstwem Rosji. Znalazło się też miejsce dla charakterystyki międzynarodowego ruchu robotniczego i narodowowyzwoleńczego, stosunku mas pracujących Mongolii do tego ruchu oraz ich dążeń do wyzwolenia narodowego i społecznego.

298

Inne też artykuły, oprócz wstępnego, świadczą o bogatej treści pierwszego numeru „Mongolskiej Prawdy", np. Trzecia rocznica władzy Rad w Rosji czy Oświadczenie delegacji Mongolskiej Partii Ludowej, w którym analizowano sytuację po otrzymaniu w Moskwie wiadomości o wkroczeniu Ungerna do Mongolii. „Przeciwnik wielkiej sprawy — prawdziwie ludowej władzy w Rosji i w Mongolii, ataman Siemionow, wszedłszy w tajne kontakty z przedstawicielami państw imperiali stycznych, nosi się ze zdradzieckimi zamierzeniami, ażeby wpędzić lud swojej rosyjskiej ojczyzny w największe nieszczęście. Rozbici przez siły zbrojne państwa radzieckiego, siemionowcy przestają działać, lecz ich sługa — baron Ungern, nie znajdując dla siebie miejsca zbiegł z Rosji i wkroczył na terytorium Mongolii, rzekomo po to, by prowadzić walkę z militarystami chińskimi . . . W tej pełnej napięcia godzinie masy ludowe w Mongolii muszą — zgodnie z tradycjami — żyć w przyjaźni z narodem rosyjskim, ponieważ narody wielkiej Rosji, zlikwidowawszy panowanie swoich eksploatatorów, proklamują także prawo wielkich i małych narodów swojego kraju do samookreślenia oraz udzielają poparcia zacofanym i uciskanym narodom innych krajów".

Niezbędne byłoby podkreślenie, że pierwsza rewolucyjna gazeta mongolska wysunęła również hasło całkowitej solidarności aratów mongolskich z klasą robotniczą i chłopstwem Chin, wyrażając przy tym przekonanie, że i naród chiński zatriumfuje nad swoimi ciemiężcami.

299

Na pierwszej stronie „Mongolskiej Prawdy" widniało hasło: „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!" W jednym z następnych numerów podniesiono problem władzy ludowej w Mongolii, która by rzeczywiście wyrażała interesy mas, a nie działała na ich szkodę, jak sprzęgnięty z Ungernem rząd bogdo-gegena.

Wydawanie pisma, przygotowania do Zjazdu partyjnego i tworzenie oddziałów partyzanckich wypełniało bez reszty grudzień 1920 i pierwsze dwa miesiące 1921 r. Nie trzeba dodawać, że werbowanie aratów do wspomnianych oddziałów łączyło się z koniecznością prowadzenia szeroko zakrojonej i masowej działalności agitacyjnej, którą prowadzono wszędzie tam, gdzie tylko to było możliwe. Przeszkody piętrzyły się dosłownie na każdym kroku wobec jednoczesnych operacji wojsk chińskich, białogwardyjskich i ungernowskich w różnych częściach kraju. Przezwyciężano jednak pomyślnie wszystkie trudności, w znacznej mierze dzięki energii i niezmordowanym wysiłkom Suche Batora; większość jego współpracowników też zresztą pracowała bardzo ofiarnie.

I ZJAZD MONGOLSKIEJ PARTII LUDOWEJ

Biorąc wszystkie te czynniki pod uwagę nie można zaprzeczyć, że wszystkie przygotowania odbywały się w bardzo szybkim tempie, ponieważ już l marca 1921 r. otwarto w Kiachcie (podaje się również, że w Troickosawsku, ale to właściwie wszystko jedno) pierwszy Zjazd Mongolskiej Partii Ludowej. Zjazd nie mógł być zbyt liczny, uczestniczyło w nim 26 delegatów. Główna problematyka łączyła się oczywiście ze sprawami bieżącymi, z sytuacją międzynarodową Mongolii na tle wydarzeń w Rosji Radzieckiej i sytuacją wewnętrzną, szczególnie napiętą i groźną. U progu rewolucji ludowej trzeba było zająć stanowisko wobec przedstawicieli feudalnej arystokracji mongolskiej, także wobec Ungerna, bo nie było ono wcale jednolite. Uczestnicy Zjazdu reprezentowali w większości, ale nie wyłącznie — klasę aratów; niektórzy delegaci podzielali pogląd, że działalności Ungerna, zmierzającego do restytuowania autonomii kraju, nie powinno się w ogóle zwalczać. Ostateczne jednak konkluzje Zjazdu zgodne były z postulatem doprowadzenia do końca rewolucji anty-imperialistycznej i antyfeudalnej.

Główne uchwały znalazły się w dokumencie, zatytułowanym Dziesięć zasad Mongolskiej Partii Ludowej. Jest tam część ogólna, zawierająca charakterystykę sytuacji w związku z zachodzącymi na świecie przemianami ekonomicznymi i politycznymi, a także z następstwami pierwszej wojny światowej, szczególnie dotkliwym; dla mas pracujących wielu krajów. W walce tyc h mas o prawdziwą wolność —

300

głosił dalej dokument - szczególnego znaczenia nabiera działalność III Międzynarodówki. Proletariat wszystkich krajów ma jednego wspólnego wroga i musi zjednoczyć wszystkie wysiłki, ażeby go powalić i ustanowić sprawiedliwy ustrój. Mongolia jest mocno opóźniona w swoim rozwoju, jej ustrój niewiele się różni od średniowiecznego i to musi się wziąć pod uwagę.

Opublikowano ten dokument w formie odezwy, poprzedzonej ogólnym wstępem i też złożonej z 10 punktów. Oto dla przykładu treść jednego z nich (szóstego), dotycząca ściśle wewnętrznych spraw i urządzeń Mongolii.

Problemy polityki zewnętrznej i wewnętrznej, życia religijnego, zmiany ustalonych w historycznym rozwoju obyczajów, tradycji i bytu ekonomicznego partia będzie rozwiązywać zgodnie z duchem czasu przeżywanego przez narody całego świata i charakterem przyszłych zmian w wydarzeniach na skalę światową, wyłącznie dla dobra i postępu narodu mongolskiego. Partia będzie usuwać i likwidować łagodnymi w miarę możliwości zabiegami, nie cofając się jednak w razie potrzeby i przed stosowaniem zdecydowanych środków — tylko te obyczaje, tradycje i instytucje, które są całkowicie bezużyteczne, lub też te, które nie odpowiadając duchowi czasu przeżyły się na zawsze i przynoszą tylko szkodę".

Pierwszy Zjazd Mongolskiej Partii Ludowej postanowił zjednoczyć wszystkie oddziały partyzanckie i stworzyć w ten sposób armię ludową, mającą swój sztab. Wybrano również Komitet Centralny partii i zwrócono się do Komitetu Wykonawczego III Międzynarodówki z prośbą o skierowanie do Mongolii swojego stałego przedstawiciela. Naczelnym dowódcą armii mianowano Suche Batora, w skład Komitetu Centralnego weszli: Cerenwaczirin Dambadordż jako przewodniczący (bardzo jeszcze młody, ur. 1900), Dandzan i Losol.

301

UTWORZENIE RZĄDU

Odtąd wydarzenia miały biec coraz szybciej. Następnym niezwykle ważnym krokiem było zwołanie na 13 marca, także w Kiachcie, narady przedstawicieli partii, oddziałów partyzanckich i pracującej ludności niektórych choszunów. Zapadło wówczas postanowienie o utworzeniu Tymczasowego Rządu Ludowego, który miał kierować walką zbrojną

wyzwolenie Mongolii i zająć się przygotowaniami do zwołania przedstawicielstwa aratów w celu uchwalenia konstytucji. W skład rządu weszło siedmiu działaczy, m.in. Suche Bator jako minister wojny

naczelny dowódca wojsk, Czojbałsan i Bodo, przewodnictwo w rządzie objął Szagdardżaw (Czagdardżaw). Uchwała zebrania precyzowała konkretnie główne cele: wyzwolenie ojczyzny od jarzma militarystów chińskich, oczyszczenie jej od najeźdźców, którzy wtargnęli do Mongolii z innych krajów, oraz od wszelkich innych band złoczyńców i grabieżców. Znalazł się też oczywiście w uchwale postulat zwołania tzw. Wielkiego Churału (zgromadzenia ludowego).

Zebranie potępiło stanowisko mongolskich wspólników Ungerna, nie rozciągając jednak swojej negatywnej opinii na rząd bogdo-gegena. „Białogwardyjskie oddziały rosyjskie z baronem Ungernem na czele, wykorzystując niski poziom kultury i zacofanie ludności Mongolii, pod przykrywką wielkiego hasła wyzwolenia mas mongolskich od jarzma imperializmu chińskiego, przy pomocy niektórych lekkomyślnych działaczy, nie orientujących się w istocie sprawy ... wkroczyły niespodziewanie do Urgi, siłą zagarnęły władzę w swoje ręce i dokonały niezliczonych zabójstw i aktów grabieży, całkowicie terroryzując ludność. Wyniesiony na święty tron bogdo-gegen i rząd, który utworzono w Urdze, znajdują się wyłącznie w rękach jednego barona Ungerna ... Nie mogą oni kierować wielką sprawą narodu mongolskiego".

Po zamknięciu narady Tymczasowy Rząd Ludowy od razu przystąpił do realizowania powierzonych sobie zadań. Zaczęto od manifestu skierowanego do całego narodu, także do książąt i lamów. Manifest obwieszczał całkowite anulowanie jakichkolwiek praw Chin do terytorium Mongolii oraz przejęcie najwyższej władzy przez samych Mongołów. Mocno podkreślając różnicę między reakcyjnymi najeźdźcami i spokojną ludnością niemongolską, manifest wzywał do czujności wobec niezgodnych z interesami narodu działań niektórych feudałów.

Słusznie wysuwając na plan pierwszy konieczność formowania jak najsilniejszych oddziałów wojskowych, przystąpiono do zabiegów mających przekształcić oddziały partyzanckie w regularną armię. Utworzono m.in. cztery konne pułki, a dowództwo ich powierzono wypróbowanym już znawcom sztuki wojskowej i uczestnikom ruchu partyzanckiego.

302

Był wśród nich Badzaryn Puncag, mający za sobą kilkuletnią służbę w armii autonomicznego państwa mongolskiego, i pochodzący z Mongolii Wewnętrznej Chas Bator, zresztą duchowny z wysokim stopniem da-lamy (ranga przełożonego klasztoru).

WYZWOLENIE KRAJU

18 marca 1921 r. nieliczne stosunkowo, ale ożywione wolą walki i zwycięstwa oddziały mongolskie uderzyły pod wodzą Suche Batora na kiuchtyński Majmaczen i zdobyły go pod koniec tego samego dnia. Sukces trzeba nazwać ogromnym, jeśli się zważy, że samych żołnierzy chińskich było w tym mieście podobno prawie dziesięć tysięcy, żeby już pominąć znacznie większą liczbę cywilnych Chińczyków, którzy w obawie przed ungernowcami uciekali z różnych stron Mongolii, szukując schronienia właśnie w Kiachcie.

Nastąpiły tygodnie dalszych przygotowań, łącznie ze skierowaniem w dniu 10 kwietniu do rządu RFSRR prośby o udzielenie pomocy. Prośba została spełniona i po pewnym czasie — jak już wiadomo (por. rozdział poprzedni) — oddziały Armii Czerwonej także włączyły się do walk z Ungernem i innymi białymi dowódcami, najpierw wspólnie z oddziałami Suche Batora zadając baronowi klęskę w trzydniowej (11-13 czerwca) bitwie pod Troickosawskiem, a potem wkraczając też na terytorium Mongolii. 6 lipca siły ludowe zajęły Urgę, zaraz potem przeniósł się tam rząd i Komitet Centralny. Mieszkańców nie utrzymywano w niepewności co do dalszych perspektyw: już 10 lipca zapadła decyzja o przekazaniu władzy stałemu rządowi, przy czym pozostał na swoim stanowisku bogdo-gegen, chociaż z ograniczonymi kompetencjami; musiano się przejściowo liczyć z jego wpływem na masy wierzących. Wszystkich ministrów poprzedniego rządu jednak usunięto. Bodo został premierem nowego rządu, otrzymując przy tym jeszcze resort spraw zagranicznych. Suche Bator nadal stać miał na czele ministerstwa wojny, Dandzan objął finanse, Maksardżaw sprawiedliwość, Puncagdordż sprawy wewnętrzne. Ustanowienie władzy ludowej obwieszczono na wielkim wiecu w Urdze 11 lipca; dzień ten, uznany za datę zwycięstwa rewolucji, obchodzi Mongolia jako jedno z dwóch swoich świąt narodowych.

W lipcu wszczęły się na nowo zaciekłe walki, w rezultacie których biali generałowie i pułkownicy ponieśli ciężkie straty, zwielokrotnione sporami i spiskami wewnętrznymi. W sierpniu oddziały Ungerna i Riezuchina, znajdujące się wtedy już na Zabajkalu, poniosły (por. rozdział poprzedni) ciężką klęskę w rejonie Jeziora Gęsiego i wycofały się do Mongolii, gdzie niedługo nastąpił koniec działalności Ungerna.

303

W następnych tygodniach i miesiącach coraz skuteczniej przebiegała likwidacja różnych pozostałych grup kontrrewolucyjnych, chociaż i siły ludowe przejść miały jeszcze jedną ciężką próbę; jeden z oddziałów mongolskich bronił się przez 45 dni przeciw mającym znaczną przewagę liczebną białym w rejonie jeziora Tołbo-nur. W toczonych tam walkach poległ Chas Bator.

10 września Ludowo-Rewolucyjny Rząd Mongolii zwrócił się do rządu Rosji Radzieckiej z prośbą o pośrednictwo w ustanowieniu stosunków pokojowych z Chinami. Już z datą 14 września wpłynęła na ręce premiera Bodo odpowiedź radzieckiego komisarza spraw zagranicznych Cziczerina, zawierająca zgodę na podjęcie się tego pośrednictwa; nie było jednak pozytywnego odzewu ze strony chińskiej. Również 14 września Bodo rozesłał noty do wszystkich rządów z kompleksową informacją o wydarzeniach w Mongolii, o rozbiciu białogwardzistów, ustanowieniu konstytucyjno-demokratycznego ustroju i proklamowaniu bogdo-chana konstytucyjnym monarchą, przy wyraźnym ograniczeniu funkcji rządzenia krajem. Noty zawierały również propozycję ustanowienia równoprawnych stosunków z innymi państwami.

DELEGACJA MONGOLSKA W MOSKWIE

W październiku 1921 r. przybyła do Moskwy delegacja rządu mongolskiego z Suche Batorem na czele. W skład delegacji wchodzili m.in. także Dandzan i wiceminister spraw zagranicznych Balingijn Cerendordż.

104

W dniu 5 listopada podpisano układ o przyjaźni między RKSRR i Mongolią. Obie strony uznały nawzajem swoje rządy za jedynie prawowite organy władzy, postanowiły nawiązać z sobą normalne stosunki dyplomatyczne oraz dokonać wymiany przedstawicieli dyplomatycznych w stolicach i w kilku innych miastach, przewidziały w najbliższej przyszłości dokładne wytyczenie granicy państwowej przez specjalnie powołaną komisje. W innych- punktach układu postanowiono nie dopuszczać na swoich terytoriach do żadnej działalności wywrotowych organizacji, grup czy jednostek; poczyniono również ważne ustalenia w sprawie łączności pocztowej i telegraficznej oraz w sprawie przyszłych stosunków ekonomicznych i współpracy kulturalnej. W datowanym tego samego dnia protokole dodatkowym znalazło się oświadczenie rządu radzieckiego o zrzeczeniu się wszystkich przywilejów ekonomicznych, o których była mowa w koncesjach wymuszonych przez rząd carski na rządzie autonomicznej Mongolii

Do historii przeszło spotkanie delegacji mongolskiej z Leninem na Kremlu, w obecności Cziczerina i przewodniczącego Rady Ministrów Republiki Dalekiego Wschodu, Borysa Szumiackiego. O rozmowie tej zachowały się wzmianki w spisanych później wspomnieniach, m.in. Cerendordża, także w jednym z artykułów Szumiackiego. Delegaci zaznajomili Lenina z sytuacją w Mongolii, po czym zadali mu kilka pytań tak skonstruowanych, żeby odpowiedź była jednocześnie radą i wskazówką: co najważniejszego należy w obecnej chwili czynić, czy narodowowyzwoleńcza walka zakończy się zwycięstwem i czy Partia Ludowo-Rewolucyjna nie powinna przekształcić się w komunistyczną. Odpowiedzi były zwarte i konkretne. Położenie geograficzne Mongolii nosi w sobie zarodki poważnego niebezpieczeństwa w razie wojny i dlatego jedynie słuszną drogą dla mas pracujących Mongolii jest walka o niezależność państwową i gospodarczą w sojuszu z robotnikami i chłopami Rosji Radzieckiej. Szczególnie charakterystyczna była odpowiedź na drugie pytanie — warto ją przytoczyć:

Ja sam [słowa Lenina] biorę udział w ruchu rewolucyjnym od 30 lat i wiem z własnego doświadczenia, jak trudno jest każdemu narodowi wyzwolić się od swoich zewnętrznych i wewnętrznych ciemięzców. Niezależnie jednak od tego, że Mongolia jest krajem pasterskim, a większa część jej ludności to pasterze-koczownicy, osiągnęła ona w swojej rewolucji wielkie sukcesy, a co najważniejsze — utrwaliła je, tworząc swoją ludowo-rewolucyjną partię, której zadaniem jest stać się organizacją masową i trzymać z dala od siebie elementy obce".

305

W odpowiedzi na trzecie pytanie Lenin nie zalecał „przekształcenia się" partii, uznając to po prostu za niemożliwe. Partia komunistyczna jest partią proletariatu i wiele jeszcze potrzeba będzie pracy, póki z elementów pasterskich nie powstanie proletariacka masa. „Zwykła zmiana szyldu byłaby szkodliwa i niebezpieczna".

Oprócz odpowiedzi na postawione pytania Lenin położył w rozmowie z delegatami mongolskimi szczególny nacisk na możliwość i konieczność wybrania drogi niekapitalistycznego rozwoju Mongolii, zalecając w tym celu popieranie ruchu spółdzielczego i w ogóle nowych form gospodarki i budownictwa kulturalnego. „Tylko z taKich wysepek nowego ustroju gospodarczego, tworzonego pod wpływem partii i rządu, powstanie nowy, niekapitalistyczny system ekonomiczny arackiej Mongolii".

Układ radziecko-mongolski z 5 listopada 1921 r. był pierwszym międzynarodowym układem, który Mongolia zawierała jako całkowicie równoprawny partner. Układ był jednocześnie bardzo korzystny i dlatego przyjęto go w Mongolii z dużym zadowoleniem, a Tymczasowy Mały Churał (por. niżej) zaaprobował 31 grudnia 1921 r. w całej pełni stanowisko i działalność delegacji. Władze partyjne i rządowe Mongolii miały teraz przed sobą drogę o wiele jaśniejszą niż przedtem.

UMACNIANIE SYSTEMU

Większa jasność nie oznaczała zaniku trudności, sytuacja ciągle wymagała wielostronnej działalności i napięcia wszystkich sił. Trzeba było umacniać organizacje partyjne, rozszerzać ich sieć i zwiększać liczebność, postępując przy tym jak najbardziej ostrożnie. Specyfika stosunków wewnętrznych w Mongolii, ukształtowanych tak a nie inaczej od stuleci, niejednolitość struktury społecznej, ogromne wpływy kościoła lamaickiego, rozsiane jeszcze po całym kraju relikty biało-gwardyjskich oddziałów — wszystko to mogło uzewnętrzniać się w bardzo zróżnicowanych następstwach, m.in. w przenikaniu niepożądanych elementów do władz i do partii. Będą z tym jeszcze w następnych latach kłopoty i liczne przetasowania personalne, połączone też z koniecznością stosowania represji, zresztą przy genezie nie zawsze całkiem jasnej, zwłaszcza w późniejszym okresie kultu jednostki.

Począwszy od jesieni 1921 r. umacniano władzę ludową w Mongolii za pomocą różnych pociągnięć, zarówno w trybie administracyjnym, jak i ustawodawczym. Nie można było od razu zwołać Konstytuanty mongolskiej — Wielkiego Churału, toteż zdecydowano się powołać przejściowo jako doradczy organ przedstawicielski („przed-parlament") — wspomniany już Tymczasowy Mały Churał.

306

Składać się miał z wybieranych w poszczególnych ajmakach i posiadłościach duchownych przedstawicieli aratów i stanu szlacheckiego (w stosunku 5:1), a także z przedstawicieli wojska, Komitetu Centralnego partii i takiegoż komitetu utworzonego w sierpniu Mongolskiego Rewolucyjnego Związku Młodzieży. Akty wydawane przez Tymczasowy Mały Churał i rząd ludowy zapoczątkowały w poważnej mierze demokratyzacje systemu, przede wszystkim poprzez stopniowe ograniczanie przywilejów feudalnych w sądownictwie. W okresach poprzednich sądownictwo było jedną z największych i najboleśniejszych ran na ciele Mongolii, powszechnie stosowano tortury, a kary były w ogóle nieludzkie. Ulegały też ograniczeniu przywileje duchowieństwa, które musiało odtąd płacić podatki od posiadanych stad bydła, podobnie jak reszta ludności. Znacznie złagodzono system feudalnych powinności aratów, zwłaszcza gdy chodziło o obsługiwanie urtonów (stacji poczty konnej); zawieszono, a potem anulowano długi arackie, poddano rewizji wysokość podatków i ceł płaconych przez firmy zagraniczne, przystąpiono do rozwijania spółdzielczości, usuwano z aparatu państwowego reakcyjnych urzędników. Zaczęto zakładać szkoły, podjęto walkę z analfabetyzmem, restytuowano w Urdze drukarnie.

Mongolia pozostawała nadal monarchią i właśnie dlatego narzucała się z nieodpartą siłą konieczność możliwie ścisłego rozgraniczenia funkcji władzy państwowej między bogdo-chanem i rządem ludowym. Dokonano tego l listopada 1921 r., precyzując odnośne postanowienia w specjalnym dokumencie. Bogdo-chan zatrzymywał ten tytuł właściwie już tylko formalnie, wracając do roli bogdo-gegena, tj. tylko duchownego zwierzchnika wierzących Mongołów. W tej godności — stwierdzał dokument — kompetencje jego są nadal nieograniczone, natomiast jako monarcha państwa konstytucyjno-demokratycznego realizować może działalność łączącą się z rządzeniem tylko za pośrednictwem przewodniczącego Rady Ministrów. W zasadzie rząd ludowy nie mógł nadal wydawać nowych dekretów bez wiedzy bogdo-chana, powinien był też informować go o innych swoich rozporządzeniach; w odniesieniu jednak do praw „rozwijających i rozszerzających podstawy demokratyzmu, korzyści i pomyślne warunki życia mas ludowych", rząd miał również tylko obowiązek informowania o tym bogdo-chana, który nie mógł takich praw uchylać ani też zakładać przeciw nim swojego weta. Prawo jednorazowego weta przysługiwało mu w stosunku do innych ustaw, ale nawet wtedy ustawa wchodziła w życie, jeśli uchwalono ją po raz drugi. W wyjątkowych wypadkach, np. w razie grożącego krajowi niebezpieczeństwa, rząd mógł wydawać wszystkie akty bez poprzedniego uzgadniania z bogdo-chanem.

307

Szczególnie ciekawe brzmienie ma ostatni, dziewiąty punkt tego dokumentu: „Akt ten sporządzono w celu umocnienia mongolskiego państwa ludowego, rozkwitu religii, spokoju wewnętrznego, siły politycznej i dobrobytu mas — dlatego też bogdo-chan i rząd przyjmują akt pod znakiem świętej przysięgi i zobowiązują się stosować do niego w całej rozciągłości".

Już w najbliższym czasie dowiodły niektóre wydarzenia, że obrana droga rozwojowa, stanowiąca specyficzną, posiadającą rewolucyjno-demokratyczny charakter formę dyktatury mas, była w pełni słuszna. Wykryto kilka kontrrewolucyjnych spisków, za którymi stali bez wyjątku przedstawiciele klas odsuwanych od władzy. Wspomnieć o tym trzeba koniecznie, ale raczej tylko w sposób ogólny, nie rozporządzamy bowiem całkiem konkretnymi danymi w odniesieniu do wszystkich wypadków.

ZABIEGI W DZIEDZINIE GOSPODARKI I DALSZE OGRANICZANIE PRZYWILEJÓW

Lata 1922 — 1924 stanowią okres dalszych, coraz intensywniejszych przemian rewolucyjnych. Wtedy właśnie następuje całkowite zniesienie zależności feudalnej aratów, anulowanie długów, do których pretendowały zagraniczne firmy, kolejne pociągnięcia reorganizacyjne w zakresie polityki podatkowej; stale rozszerzała się działalność utworzonej w grudniu 1921 r. Mongolskiej Centrali Spółdzielczej, której zadania wiązały się najściślej z wyborem niekapitalistycznej drogi rozwoju. Centrala powinna była przyczyniać się do wypierania obcego kapitału z jego dotychczasowych pozycji, w sensie jednak ograniczania, a nie całkowitej likwidacji, jeszcze niemożliwej. Dlatego działalność Centrali obejmowała też nawiązywanie stosunków handlowych z firmami zagranicznymi, z Amerykanami, Anglikami, także z Niemcami, nawet z Duńczykami. Utrzymywały się oczywiście i rozwijały stosunki handlowe z Rosją Radziecką, nadal działał w Mongolii rosyjski Centrosojuz. zawierano umowy i stale zwiększano obroty.

Masom arackim przynosiła największe korzyści nowa polityka podatkowa. Lżejsze stawało się pod tym względem życie, gdy obowiązek płacenia podatków rozciągnięto na wszystkich, książąt, duchownych i świeckich feudałów, na lamów i klasztory wraz ze znajdującymi się w ich majętnościach poddanymi, szabinarami. Araci płacili podatki oczywiście także, z wyjątkiem tych, którzy posiadali nie więcej niż 10 sztuk bydła rogatego lub 15 wielbłądów albo 70 baranów. Liczby te jeszcze bardziej podniesiono w ustawie z 1924 r.

Nie pozostawiono bez ograniczeń pałaców i świątyń bogdo-chana. zmuszając go do znacznego zmniejszenia całej masy dostojników i sług.

308

Dostojnikom duchownym odebrano posiadane przedtem prawo nakładania pewnych świadczeń podatkowych na mieszkającą w ich majętnościach ludność. Zaczęto myśleć o rozwoju rolnictwa, co wymagało przezwyciężania różnych trudności oraz szeregu nowych zarządzeń i aktów prawnych. Przystąpiono do tworzenia państwowych gospodarstw rolnych, ale akcja ta musiała przebiegać bardzo powoli wobec niedostatecznych środków i braku ludzi. Bardziej konkretne rezultaty dawać mogło wtedy przekazywanie nadających się do uprawy gruntów w dzierżawę cudzoziemcom, głównie Chińczykom; wszystkie łączące się z tym sprawy regulowała oddzielna ustawa z 1923 r. Nieco później wydano oddzielny akt prawny, odnoszący się do Mongołów, którzy mogli zajmować się rolnictwem na wydzielonych specjalnie działkach, bez obowiązku płacenia należności za dzierżawę, ale też bez prawa własności. W innych znowu ustawach zajęto się trudnym i ważnym problemem przenoszenia się pasterzy do innych okręgów w poszukiwaniu dogodniejszych terenów do wypasania zwierząt.

Rozwijała się spółdzielczość. Centrala Spółdzielcza otworzyła kilka filii i zacieśniła kontakty handlowe z zagranicą. Podjęto zabiegi mające na celu zlikwidowanie nieuchronnego przedtem deficytu budżetowego, założono w 1924 r. Bank Handlowo-Przemysłowy, zaczęto się przygotowywać do wprowadzenia narodowej waluty, ponieważ w obiegu były pieniądze bardzo różnego pochodzenia. Rząd przejawiał coraz więcej zainteresowania terenowymi organami władzy zmierzając do tego, ażeby nie wybierano do nich przedstawicieli klasy feudalnej. Zasadę wybieralności zaczęto stosować po zwycięstwie rewolucji, a na początku 1923 r. wydano ustawy, które poszły możliwie najdalej w akcji demokratyzowania całego tego systemu. Organy zarządzania wszędzie miały pochodzić z wyboru, począwszy od zespołów składających się z 20 jurt, poprzez bagi, somony i choszuny do ajmaków. Ustawa wyraźnie zalecała eliminowanie ludzi bogatych przy wyborach, wprowadzała zasadę tajnego głosowania i większości głosów, określiła ściśle zakres praw i obowiązków wybieranych kierownictw.

Nie zaprzestawano akcji ograniczania i likwidowania przywilejów feudalnych, zmieniono utrzymujące się od dawna nazwy ajmaków, pozbawiono bogdo-gegena wszystkich praw w stosunku do szabinarów. Okręgi zwane szabi. tzn. okręgi z ludnością należącą dawniej do duchownych feudałów, przekształciły się w normalne jednostki administracyjne, z pewnymi tylko różnicami w strukturze organów zarządzania i w nomenklaturze. Różne też zabiegi podejmowano w kierunku dalej idącego zintegrowania okręgów zachodnich z Chałchą, przy zachowaniu większości elementów tamtejszej specyfiki i obyczajów ludności,

309

głównie Derbetów i Kazachów. W lutym 1923 r. powołano do życia nowe ministerstwo — oświaty. Zakładano szkoły, uruchomiane różne kursy, wydawano więcej gazet.

WALKA Z PRZECIWNIKAMI. ŚMIERĆ SUCHE BAJORA

Można sobie dość łatwo wyobrazić, że taka działalność, prowadzona wtedy bardzo intensywnie, napotykała też wiele oporów, które przeradzały się czasem w kontrrewolucyjne akcje. Władze przeciwdziałały temu różnymi drogami, m.in. tworząc w połowie 1922 r. instytucję nazwaną Ochroną Wewnętrzną Państwa, przekształconą później w Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. W sierpniu 1922 r. aresztowano liczną grupę spiskowców, wśród których jako przywódca działać miał sam premier, Dogsomyn Bodo, w młodości lama, jeden z wyższych urzędników w resorcie mającym w swojej gestii sprawy szabinarów i wykładowca języka mongolskiego w szkole dla tłumaczy przy konsulacie rosyjskim w Urdze, od 1919 r. w ruchu rewolucyjnym. Premier Tymczasowego Rządu Ludowego, potem też rządu stałego, pozbawiony został na początku 1922 r. wszystkich stanowisk łącznie z członkostwem w Komitecie Centralnym. Zarzuty stawia mu się różne, od ogólnych, jak brak konsekwencji i obłuda w postępowaniu, do bardziej konkretnych — że nie chciał niczego więcej poza restytucją monarchii, że na tym kończyła się jego rewolucyjność. Nakładają się na to oskarżenia już całkiem konkretne, mianowicie że po wyparciu białogwardzistów przeszedł do zdecydowanej działalności kontrrewolucyjnej, organizując spisek i nawiązując kontakty z Japonią, z Czang Tso-linem i z osławionym Dża-Lamą. Sporo więc tego, a w niektórych dawniejszych publikacjach znalazłoby się jeszcze więcej. Wśród wspólników jego ze znanych już osób figurują Puncagdordż i Czagdardżaw. Odkrycie spisku pociągnęło za sobą egzekucję 15 osób, 10 września 1922 r.

22 lutego 1923 r. spotkała Mongolię najcięższa strata — śmierć Suche Batora. Utrata przywódcy nie wprowadziła jednak żadnych perturbacji w szeregach partii i w jej kierownictwie; działalność prowadzona w najcięższych latach pozwoliła okrzepnąć i nabrać doświadczenia, kontynuowano więc wszystkie wysiłki w tym samym co poprzednio kierunku — umacniania władzy ludowej drogą dalszej demokratyzacji urządzeń państwowych i terenowych, ograniczania możliwości własnej arystokracji i obcego kapitału oraz podnoszenia poziomu życiowego i kulturalnego aratów. Cele te wymagały pewnych zmian w programie partii; dokonano tego w lipcu 1923 r. na II Zjeździe Mongolskiej Partii Ludowo-Rewolucyjnej. Wiele uwagi poświęcił również Zjazd sprawie dalszych przygotowań do zwołania

310

Wielkiego Churału. Trwały one jeszcze ponad rok — okres ten wypełniały różne, omówione już inicjatywy i zabiegi, uzewnętrznione w poszczególnych dokumentach państwowych. Zadanie najważniejsze — doprowadzenie do końca wyboru demokratycznych organów samorządu terenowego — zrealizowano w bardzo wysokim stopniu przed zwołaniem Wielkiego Churału.

UCHWAŁY III ZJAZDU PARTII

Zanim jeszcze do tego doszło, umarł 20 maja 1924 r. ostatni w dziejach Mongolii bogdo-gegen. Wydarzenie to ułatwiło znacznie przemianę głównej formy ustrojowej i już 3 czerwca prezydium, a 7 czerwca plenum Komitetu Centralnego partii podjęły uchwałę o proklamowaniu republiki; najwyższą władze sprawować miał w niej Wielki Churał. Dalszym poważnym krokiem naprzód były uchwały III Zjazdu partyjnego w sierpniu 1924 r. Po raz pierwszy uznano wtedy, zgodnie z sugestiami Lenina sprzed trzech lat, że Mongolia może wkroczyć na drogę wiodącą do socjalizmu omijając kapitalizm. Dano jednocześnie wyraz zrozumieniu, że aktualna sytuacja może być tylko fazą przygotowawczą, wymagającą znacznego jeszcze wzmożenia wysiłków i dojścia do wielu dalszych osiągnięć przed przystąpieniem do budownictwa socjalistycznego.

Nie tylko o osiągnięcia chodziło, ale też o przezwyciężanie ciągle jeszcze się powtarzających kryzysów politycznych. Właśnie podczas prac III Zjazdu ujawnił się jeszcze jeden, zakrojony podobno na szeroką skalę spisek, na czele którego stać miał znowu jeden z najwyższych dostojników państwowych, Dandzan, aktualnie naczelny dowódca sił zbrojnych, wicepremier i członek Komitetu Centralnego. Okazało się, że wykorzystywał swoje dostojeństwa w interesie obcego kapitału, kazał wbrew postanowieniom rządu spłacać długi firmom chińskim, hamował rozwój stosunków handlowych ze Związkiem Radzieckim, nie dopuszczał do dalej idącej reorganizacji systemu celnego, co więcej, sam był akcjonariuszem „całego szeregu" firm i przedsiębiorstw chińskich, utrzymywał kontakty z militarystami chińskimi i z imperialistami japońskimi. Jeśli nawet niektóre z tych zarzutów szły zbyt daleko, zawsze pozostawało ich sporo. Dandzan sam jeszcze występował na III Zjeździe, lecz wtedy właśnie podano do wiadomości wymienione zarzuty, aresztowano go i jeszcze w tym samym miesiącu rozstrzelano.

III Zjazd zmienił oficjalną nazwę partii z Ludowej na Ludowo-Rewolucyjną (używano jej zresztą już wcześniej). I jeszcze jedna wielka zasługa: rozgromienie ideologiczne tzw. „lewackiego ukłonu", który dla rozwoju demokracji socjalistycznej mógł być jeszcze bardziej niebezpieczny.

311

Niektórzy spośród 108 delegatów (partia liczyła wtedy ponad 4 tys. członków) żądali natychmiastowego wprowadzenia w życie takiego samego ustroju jak w Związku Radzieckim. Teraz nic już nie stało na przeszkodzie w doprowadzeniu do końca historycznego etapu pierwszych przemian i uchwaleniu konstytucji; dokonać tego miał Wielki Churał Ludowy, zwołany do Urgi na 8 listopada 1924 r.

MONGOLIA REPUBLIKĄ

Wśród 77 delegatów do Churału przeważająca większość, bo aż 71 osób, składała się z przedstawicieli aratów; członków partii było '46. Wielki Churał Ludowy zapoznał się dokładnie z całokształtem sytuacji w kraju na podstawie referatów sprawozdawczych wygłoszonych przez kierowników resortów i terenowych organów władzy. W wyniku dyskusji polityka rządu została w całej rozciągłości zaaprobowana, chociaż nie brakowało też ostrej krytyki popełnianych błędów. Uchwalono szereg rezolucji z konkretnymi wytycznymi na przyszłość. Akceptując osiągnięcia w polityce zagranicznej, podkreślano jako konieczność najwyższej rangi — wszechstronne umacnianie przyjaźni i współpracy gospodarczej ze. Związkiem Radzieckim. Jednogłośnie uznano, że Mongolia w dalszym swoim rozwoju może przejść do socjalizmu z ominięciem stadium kapitalistycznego.

W zaleceniach pod adresem rządu znalazły się zadania jak najbardziej istotne: umacnianie siły obronnej kraju, zdecydowana walka z przejawami oporu ze strony feudałów i wszystkich innych przeciwników nowego ustroju, dalsza demokratyzacja aparatu państwowego. W dziedzinie polityki ekonomicznej wyeksponowano z największym naciskiem rolę hodowli jako najważniejszej gałęzi w gospodarce kraju; na drugim miejscu wymieniono produkcję przemysłową, opartą przede wszystkim na eksploatacji i przetwórstwie naturalnych bogactw kraju. Były również uchwały dotyczące handlu, spółdzielczości, polityki finansowej i szkolnictwa. Zmieniono nazwę stolicy na Ułan Bator choto (miasto — czerwony bohater) i przyjęto nową rachubę lat, od 1911 r.

26 listopada 1924 r. Wielki Churał Ludowy uchwalił pierwszą w historii kraju konstytucję, wprowadzającą już ustawowo ustrój republikański. Dzień ten — obok 11 lipca — obchodzony jest w Mongolii jako święto narodowe. Tekst ustawy składał się ze wstępu i sześciu rozdziałów. Sformułowania dotyczące nowego ustroju brzmiały:

Mongolia jest niezawisłą Republiką Ludową, w której do ludu należy cała władza. Lud realizuje atrybucje swojej najwyższej władzy poprzez Wielki Churał Ludowy oraz wybierany przez niego rząd. Główne zadanie Mongolskiej Republiki Ludowej

312

polega na całkowitym zlikwidowaniu reliktów starego porządku, ideologii feudalnej z okresu panowania ciemięzców i gnębicieli oraz na umacnianiu podstaw nowego, republikańskiego ładu drogą całkowitej demokratyzacji systemu rządzenia państwem".

Na mocy postanowień konstytucji ziemia wraz ze swoimi bogactwami, pastwiska, lasy i wody stawały się własnością ogólnonarodową; własność feudalna przestawała istnieć, likwidacji ulegały też prawa i tytuły feudalne. Organami władzy ludowej miały być Churały (Wielki, Mały i terenowe), czynne i bierne prawo wyborcze otrzymywali wszyscy obywatele bez względu na płeć, jeśli ukończyli 18 lat i zdobywali środki do życia własną pracą, także żołnierze armii ludowo-rewolucyjnej. Konstytucja pozbawiała więc praw wyborczych osoby nie utrzymujące się z własnej pracy — feudałów świeckich i duchownych, także lamów stale przebywających w klasztorach oraz spekulantów i lichwiarzy. Religia została oddzielona od państwa. Obywatelom zapewniała konstytucja wolność słowa, druku, związków, zebrań i demonstracji. Państwo podejmowało się kierownictwa polityką gospodarczą, monopolem państwa miał stać się handel zagraniczny.

Najwyższym organem władzy stawał się Wielki Churał, w przerwach między jego sesjami Mały Churał, w okresie zaś przerw między sesjami tej drugiej instytucji — Prezydium Małego Churału i rząd. Churały (łącznie z terenowymi) odpowiadały oczywiście radom, stanowiły odmianę rad chłopskich.

313

W trakcie trwania sesji Wielkiego Churału wybrany został Mały Churał, w składzie 30-osobowym. 28 listopada odbyła się jego pierwsza sesja — wybrano wtedy 5-osobowe Prezydium i 12-osobowy rząd. Siedem resortów nosiło nazwę ministerstw: spraw zagranicznych, spraw wewnętrznych, sił zbrojnych, sprawiedliwości, oświaty, finansów i hodowli. Premierem został (był nim od 1923) Cerendordż, naczelne dowództwo armii powierzono Czojbałsanowi, który za życia Suche Batora był zastępcą głównodowodzącego, a w 1923z1924 r. przebywał w Moskwie na studiach w Akademii Wojskowej. Ministerstwo sił zbrojnych objął zdobywca Kobdo w 1912 r. i Uliasutaju w 1921 r., jeden z najbardziej aktywnych przywódców w okresie wojny z interwentami, Chatan Bator Maksardżaw.

Postanowienia konstytucji 1924 r. towarzyszyć miały narodowi mongolskiemu w dalszych etapach jego drogi rozwojowej do 1940 r.

XX. PIERWSZE LATA REPUBLIKI

SYTUACJA MIĘDZYNARODOWA

Wydarzenia 1924 r., przede wszystkim zaś całokształt przeprowadzonych reform demokratycznych i przekształcenie Mongolii w republikę ludową, musiały w poważnej mierze wpłynąć na umocnienie nowej władzy wewnątrz kraju. Sytuacja międzynarodowa też zaczęła się kształtować znacznie korzystniej niż kiedykolwiek przedtem, na co złożyło się kilka różnych czynników. Najważniejszym z nich był znaczny wzrost autorytetu międzynarodowego ZSRR, po zasadniczym przełamaniu poprzedniej izolacji państwa radzieckiego i nawiązaniu stosunków dyplomatycznych z Wielką Brytanią (2 lutego 1924 r.), Włochami (7 lutego), Norwegią (15 lutego — 10 marca), Austrią (25 lutego), Grecją (8 marca), Szwecją (18 marca), Chinami (31 maja), Danią (18 czerwca) i z Francją (28 października). Była to rzeczywiście cała seria sukcesów dyplomatycznych, osiągniętych w ciągu jednego tylko roku. Wpłynęły one w znacznym stopniu również na międzynarodową pozycję republiki mongolskiej. Szczególną wagę miał dla Mongolii układ radziecko-chiński, ponieważ Mongolia wcale nie była bezpieczna od strony Chin, nie uznających jej samodzielności. Postawa Chin oznaczała potencjalne zagrożenie dla Mongolii, mimo że daleko było do jednolitości samym Chinom, rozdzielonym wewnętrznie i właśnie od 1924 r. znajdującym się w stanie wojny domowej. Na południu władzę sprawował Kuomintang, wtedy partia narodowo-rewolucyjna, kierowana przez Sun Jat-sena (umarł w marcu 1925 r.), północne prowincje wraz z Pekinem znajdowały się w rękach przeciwników rewolucji (używa się zwykle określenia: „militarystów" chińskich).

Układ radziecko-chiński z 31 maja 1924 r. zawarty został pod hasłem ustalenia ogólnych zasad w celu uregulowania problemów między obu państwami. Generalne ujęcia nie umożliwiają doprowadzenia do końca wszystkich spraw konkretnych, toteż i we wspomnianym układzie Chiny wcale nie zrzekły się swojej suwerenności w Mongolii — na to Mongolia musiała jeszcze czekać 22 lata.

315

W nowej sytuacji znikało jednak bezpośrednie zagrożenie i to było najważniejsze mimo kilkakrotnie jeszcze czynionych przez stronę chińską prób, by skłonić Mongolie do wyrażenia zgody na powiązania innego rodzaju.

Coraz bardziej stabilizująca się sytuacja w Mongolii odzwierciedlała się przede wszystkim w stosunkach ze Związkiem Radzieckim. Na początku 1925 r. strona radziecka uznała, że w związku z tak znacznymi osiągnięciami narodu mongolskiego i unicestwieniem niebezpieczeństw z zewnątrz po rozgromieniu wszystkich białych oddziałów nie jest już konieczne utrzymywanie w Mongolii radzieckich jednostek wojskowych, wprowadzonych w 1921 r. na prośbę ludowego rządu mongolskiego. Rząd Mongolskiej Republiki Ludowej zgodził się z tym stanowiskiem, wyrażając przy tym w nocie do rządu radzieckiego nadzieję, że Związek Radziecki i Armia Czerwona także w przyszłości nie odmówią swej pomocy, gdyby „wbrew oczekiwaniom zaistniała analogiczna sytuacja jak w roku 1921".

Ważnym pociągnięciem w polityce zagranicznej Mongolii były pierwsze inicjatywy w kierunku nawiązywania łączności dyplomatycznej z innymi państwami. W 1926 r. podpisano układ o przyjaźni z republiką ludową Tannu-Tuwa, jednocześnie uznając jej niezawisłość i suwerenność.

POLITYKA WEWNĘTRZNA REPUBLIKI

W polityce wewnętrznej Mongolia wkraczała zdecydowanie na drogę wytkniętą przez III Zjazd partii i pierwszy Wielki Churał w 1924 r., to znaczy — na drogę niekapitalistycznego rozwoju. Ten kierunek działalności, marsz ku socjalizmowi z ominięciem formacji kapitalistycznej, pociągnąć musiał za sobą równie zdecydowaną walkę z wszelkimi pozostałościami feudalizmu. Nie jest to nawet zbyt ścisłe, elementy feudalizmu miały jeszcze w Mongolii dużą siłę żywotną, w odniesieniu do tego okresu można mówić o czymś więcej niż tylko o pozostałościach. Brać przy tym należałoby pod uwagę i kościół, z którym początkowo jak gdyby nie chciano zrywać. Problem istniał jednak niezależnie od czysto religijnej strony, od aspektów samego kultu; było w tym czasie jeszcze ponad 100 tys. lamów w kilkuset (700) klasztorach i niezależnie od różnic w pochodzeniu i poglądach tych przedstawicieli duchowieństwa lamaickiego większość ich nie mogła odznaczać się przyjaznym stosunkiem do nowego systemu. Prawie jedna trzecia największego bogactwa Mongolii — zwierząt domowych — pozostawała jeszcze w ręku przedstawicieli warstwy feudalnej. Mongolia chciała ominąć kapitalizm, ale też miała go u siebie w kraju w postaci działających jeszcze,

316

i to licznych, firm handlowych, głównie chińskich, częściowo też amerykańskich i innych. Problemów i trudności pozostawało więc sporo, a wymagały one zarówno regulowania, jak też różnych zabiegów likwidacyjnych. Istniał zaś oprócz tego jeszcze cały ogrom postulatów konstruktywnych, przede wszystkim dalszy rozwój ekonomiczny, zwłaszcza w dziedzinie przemysłu, oraz sprawy wiążące się z poziomem kulturalnym mas.

Na najważniejszym w danej chwili odcinku tych konstruktywnych zamierzeń zrobiono tyle, na ile pozwalały ówczesne możliwości i środki. Jednym z najbardziej koniecznych przedsięwzięć, jeśli chodzi o tendencje do zagwarantowania krajowi na przyszłość całkowitej samodzielności ekonomicznej, było utworzenie Mongolskiego Banku Handlowo-Przemysłowego, uruchomionego w połowie 1924 r. przy organizacyjnej i finansowej pomocy ZSRR. Niemal od razu potem przystąpiono do prac nad uporządkowaniem systemu walutowego, znajdującego się w zupełnym nieładzie; własnej, narodowej waluty nie było, a w obrocie kursowały wszystkie możliwe pieniądze łącznie z carskimi rublami. Dokonywano też transakcji, płacąc srebrem na wagę i towarami, głównie tekstyliami i herbatą, araci oczywiście bydłem. Sytuacja stawała się coraz bardziej groźna, zwłaszcza dla biedniejszych warstw ludności, które w tym chaosie mogły popaść w całkowitą ruinę. Można sobie łatwo wyobrazić, że ważność tylu różnych znaków pieniężnych i monet (jeśli nie były ze szlachetnego kruszcu) nie przetrwałaby dziesięcioleci.

W lutym 1925 r. zapowiedziano wypuszczenie nowej, mongolskiej waluty, z tugrikiem jako jednostką, l tugrik (togrok wszystkie o w nazwach waluty – z dwiema kropkami) dzielił się na 100 mongo (mongo) oparty był na parytecie srebra, później złota. Do obiegu weszły tugriki w grudniu, przy czym utrzymywały się jeszcze nadal różne waluty obce, ale tylko do końca marca 1928 r. Od tej chwili pozostawały już tylko pieniądze mongolskie. Zasoby Banku Mongolskiego rosły wyraźnie z roku na rok, po wypuszczeniu nowej waluty głównym jego zadaniem stało się popieranie rozwoju spółdzielczości mongolskiej, reprezentowanej od grudnia 1921 r. przez Mongolski Centralny Związek Spółdzielczy. Jeszcze w 1923 r. była to słabiutka ekonomicznie instytucja, uczestnicząca mniej więcej tylko w 4 procentach obrotów krajowych, ale już w dwa lata później liczba ta wzrosła sześciokrotnie i otwierano coraz to nowe oddziały. Formy działalności były bardzo zróżnicowane, do spółdzielni należało trochę mniejszych zakładów pracy, prócz tego zaś dokonywano zakupów bydła i surowców w całym kraju, także oczywiście zajmowano się sprzedażą.

W handlu zagranicznym szybko malał udział firm chińskich, zarówno w imporcie jak i eksporcie. Między 1923 i 1929 r. import Chin zmniejszył się z 86,5 procenta do 42 procent,

317

a wywóz do Chin znacznie wzrosły 86,3 procenta aż do 14,5 procenta. W tym samym okresie znacznie wzrosły obroty ze Związkiem Radzieckim, od 13,5 procenta do 48 procent w imporcie, a od 13,7 procenta do 85,5 procenta w eksporcie z Mongolii. Liczby są bardzo znamienne: eksport do Chin zmniejszył się w ciągu 6 lat 6 razy, import z Chin tylko dwa razy. Umocnienie samodzielności ekonomicznej niewątpliwe, towary obce ciągle jednak były niezwykle potrzebne. W połowie 1929 r. wprowadzony został w Mongolii państwowy monopol handlu zagranicznego. Jednocześnie dokonywano różnych zabiegów organizacyjnych na innych odcinkach gospodarki i finansów, m.in. w systemie podatkowym. W stale rosnącym budżecie coraz większe sumy przeznaczano na budownictwo przemysłowe, oświatę i ochronę zdrowia nie zapominając przy tym o najważniejszej gałęzi gospodarki, tzn. o hodowli. W latach 1925 — 1927 położono kres wielu istniejącym jeszcze różnicom i przeciwieństwom między centralnymi i prowincjonalnymi jednostkami finansowymi, pozbawiając te ostatnie prawa nakładania podatków i rozciągając na cały kraj wyłączność pieniężnego systemu podatkowego; podatek w naturaliach dochodził całkowicie do przeszłości, także — jak widać — inne jeszcze relikty starego, feudalnego porządku. Wiele spraw trzeba było przy tym regulować, przede wszystkim samą wysokość stawek podatkowych, przedtem ustalaną w ramach aż przerażającej dowolności i z reguły najkorzystniejszą dla majętnych posiadaczy. Przy nakładaniu podatków obowiązywać miała odtąd zasada progresji, podatek musiały też płacić klasztory od znajdujących się jeszcze ciągle w ich posiadaniu milionów sztuk bydła. Wszystkie te zabiegi wzmacniały konkretnie siłę finansową państwa, ale w określonych kręgach społecznych rodziły też niechęć i opór. Przeciwieństwa na płaszczyźnie ekonomiki znajdować musiały odbicie w przeciwieństwach klasowych. Opodatkowanie gospodarstw klasztornych, dokonane na mocy ustawy II Wielkiego Churału Ludowego w listopadzie 1925 r., weszło w życie w roku następnym. Zajął się też II Churał wielu innymi sprawami, m.in. właśnie zmianą waluty, ponadto zaś przyjął dwie szczególnie ważne uchwały: o zlikwidowaniu instytucji szabinarów i o demokratyzacji sądownictwa. W ten sposób przestawał wreszcie istnieć odrębny stan przypisanych do klasztornego duchowieństwa aratów-szabinarów, zresztą osobiście wolnych od 1921 r. Szabi otrzymali takie same prawa jak wszyscy pozostali araci. Cały aparat administracyjny tego resortu ulegał likwidacji. Reforma sądowa położyła kres jednemu z najbardziej jaskrawych jeszcze anachronizmów. Zniesione zostały dawne prawa mandżurskie, wprowadzono obieralność sędziów i jawność przewodu sądowego, zalecono rządowi podjęcie kroków w kierunku uzupełnienia i umocnienia aparatu sądowego nowymi ludźmi.

318

Jak wszędzie, tak i w Mongolii droga od uchwał Churału do realizacji w praktyce wiodła poprzez rozporządzenia wykonawcze rządu, opracowanie kodeksów i wszystkie zabiegi kontrolne. Z tej przyczyny powstawać musiał, zwykle zresztą niedługi, przeciętnie kilkumiesięczny, dystans czasowy między podjęciem uchwały a jej zrealizowaniem; stąd różnice o takim zakresie, spotykane niekiedy w poszczególnych zestawieniach chronologicznych.

IV ZJAZD PARTII

Inspiratorską rolę w wytyczaniu i umacnianiu generalnej linii rozwojowej odgrywała Mongolska Partia Ludowo-Rewolucyjna. Najważniejsze postanowienia zapadały na Zjazdach, które od 1923 (II Zjazd) do 1928 r. odbywały się corocznie, potem w dłuższych już odstępach czasowych, przed wojną w latach 1930, 1934 i 1940. Szczególne znaczenie należałoby przypisać IV Zjazdowi MPL-R we wrześniu 1925 r. Wyznaczono wtedy szereg najbardziej istotnych zadań w procesie dalszych przekształceń, mających przygotować kraj do wstąpienia na drogę socjalizmu. Zajął się też IV Zjazd sprawami partii, zatwierdzając projekt tymczasowego programu, z zaleceniem uwzględnienia pewnych zmian w ostatecznej redakcji. Chodziło o położenie nacisku na dwie generalne tezy: o rewolucji mongolskiej jako części ogólnego ruchu wyzwoleńczego uciskanych narodów Wschodu i o sojuszu z klasą robotniczą i chłopstwem Związku Radzieckiego jako o najważniejszym i decydującym warunku zwycięstwa narodu mongolskiego w jego rewolucyjnej walce.

Nowy program zawierał oczywiście też najbardziej podstawowe postulaty ogólnopaństwowe: doprowadzenie do ostatecznej likwidacji reliktów ustroju feudalno-teokratycznego i demokratyzację całego aparatu państwowego, przy nieustających wysiłkach w kierunku wciągania przedstawicieli najszerszych mas do czynnego uczestniczenia w organach władzy ludowej. Te właśnie zagadnienia znalazły się u podstaw pracy II Churału, a potem rządu, rodząc — jak zaznaczono wyżej — przeciwieństwa, z którymi trzeba było walczyć. Uzewnętrzniały się one też w samej partii, do której należało również, zwłaszcza na prowincji, wielu lamów i byłych arystokratów. Członkowie partii rekrutującej się z klasy chłopskiej, arackiej, stanowili oczywiście znaczną większość, wśród nich jednak była co najmniej połowa analfabetów. Świadczy to wyraźnie o kalibrze wysiłków, jakie należało jeszcze podejmować. Mongolia przebyła zwycięsko pierwszy etap swojej nowej drogi — pozostawały jednak etapy dalsze, nie mniej trudne.

Trudności wyłaniały się nie tylko na płaszczyźnie walki z feudalizmem, lecz także w samej partii.

319

Specyfika jej struktury osobowej wykluczała jeszcze całkowitą jednolitość i jedność, przeciwnie, rodziła odchylenia: prawicowe i lewicowe. Walka z tym odchyleniami zajęła kilka lat następnych.

ODCHYLENIE PRAWICOWE

W rzędzie przyczyn, które uwarunkowały powstanie prawicowego odchylenia w partii, na pierwszym miejscu wymienia się te siły i te możliwości, jakie utrzymywała jeszcze stara warstwa feudalna mimo wszelkich dotychczasowych przemian i ograniczeń, mimo że konstytucja pozbawiła jej przedstawicieli praw wyborczych. Podkreśla się przede wszystkim, że byli książęta i inni feudałowie, ozdobieni dawniej różnymi dostojnymi tytułami, a także ośrodki klasztorne ciągle jeszcze reprezentowały olbrzymi potencjał majątkowy, co łączyło się z nie słabnącą kontynuacją wyzysku biednych aratów. Zmuszeni ciężkimi warunkami bytowymi, araci brali w dzierżawę część stad klasztornych i najmowali się w klasztorach do różnych robót. Analogiczne stosunki wchodziły w grę między aratami i świeckimi właścicielami wielkich stad. Te ciągle jeszcze utrzymujące się kategorie zależności obejmowały podobno w tym czasie do 25 tys. gospodarstw arackich, co stanowiło jedną piątą całej ich liczby — obraz bardzo niewspółmierny z wielkimi zamierzeniami partii i władzy ludowej.

Była to przy tym wszystkim tylko jak gdyby ekonomiczna strona zagadnienia, ale pozostawały i odgrywały jeszcze rolę inne czynniki, m.in. stale utrzymujące się pozycje feudałów (nie chodzi oczywiście o jakąś wyłączność) w administracji i aparacie samorządowym. Nie brakowało kłopotów z wysokimi dostojnikami kościoła lamaickiego, którzy nie aprobowali nowych form ustrojowych, a nie byli przecież pozbawieni inteligencji i widzieli, że wszystko wymyka im się z rąk. Próbowano m.in. starań o znalezienie następcy bogdo-gegena i w tym kierunku prowadzono propagandę, w pewnym okresie nawet dość intensywną. Znaleźć nową reinkarnację bóstwa pewnie nie byłoby zbyt trudno, nawet nie tylko w Tybecie jak dawniej, trudno było osadzić je znowu na tronie, co przy zmienionych formach życia w świetle nowego ustawodawstwa stawało się już niemożliwe. 3 września 1926 r. rząd mongolski wydał dekret o rozdziale kościoła od państwa, po czym jeszcze raz potwierdzono dawniejszą decyzję o bezpowrotnym zniesieniu instytucji chubiłganów, tzn. kultu osób uważanych za takie, w które wcieliło się bóstwo.

Żywotność i siłę elementów antyrewolucyjnych podtrzymywali także partnerzy i sojusznicy. Mongolia wybrała niekapitalistyczną drogę rozwoju,

320

ale w okresie początkowym, przejściowym, było rzeczą wykluczoną maszerować po tej drodze bez żadnych ubocznych przypadłości. Nie można było więc np. zapobiec bogaceniu się jednostek, zwłaszcza że tyle jeszcze pozycji zajmował w kraju kapitał obcy i w ogóle handel prywatny. Wspomniano już o dużych sukcesach spółdzielczości, nie eliminowały one jednak możliwości indywidualnych, a wszyscy przedstawiciele kapitału handlowego, obcego i rodzimego (ten ostatni był znacznie słabszy i raczej wysługiwał się obcemu), byli przeciwnikami nowych dróg rozwojowych Mongolii. Silnie działającym w tym kierunku bodźcem były również pewne zasadnicze zmiany poza jej granicami: w 1927 r. nastąpił przewrót kontrrewolucyjny w Chinach. Władzę objął dotychczasowy dowódca Armii Narodowo-Rewolucyjnej, Czang Kaj-szek. Nie zapobiegło to dalszym zaburzeniom, powstaniom i nowej dziesięcioletniej wojnie domowej, zasadniczo jednak władza przez wiele lat bez przerwy pozostawała w rękach Czang Kaj-szeka. W 1931 r. weszły też na terytorium Chin wojska japońskie, okupując prowincje północno-wschodnie i tworząc w 1932 r. państwo Mandżukuo, po dwóch latach przekształcone w cesarstwo. Trudno byłoby mówić o suwerenności tego tworu państwowego i o samodzielności jego prezydenta, a później cesarza — Pu I (tego samego, który jako dziecko był cesarzem chińskim). Dla imperialistów japońskich to pseudopaństwo mandżurskie było świetną odskocznią do dalszych aneksji: już tyko na marginesie, ale bardzo wyraźnym, można i należy tu wspomnieć, że Japonia nigdy nie przestawała się zajmować Mongolią. Drugi jeszcze czynnik, bardzo ważny w procesie uaktywniania się reakcji i prawicowych odchyleń w Mongolii: kierowany przez Czang Kaj-szeka Kuomintang, po odrzuceniu swojej rewolucyjnej powłoki, miał oblicze zdecydowanie antyradzieckie.

I to jeszcze nie wszystko. Sytuację w Mongolii bacznie też śledził przebywający od 1923 r. w Chinach panczenlama (do opuszczenia Tybetu zmusił go konflikt z dalajlamą); są ślady wskazujące, że osiedliwszy się w Chinach, panczenlama zdołał — niewątpliwie przy poparciu oficjalnych władz — stworzyć wokół siebie coś w rodzaju ośrodka antykomunistycznego, że wysyłał swoich agentów do Mongolii Zewnętrznej i w ogóle utrzymywał kontakty z przedstawicielami tamtejszych przeciwników rewolucyjnego porządku, przede wszystkim ze środowisk religijnych, ale nie tylko. Wielu niezadowolonych — mówi się o kilku tysiącach — zdołało zresztą opuścić Mongolię i przedostać się do Mongolii Wewnętrznej i wtedy wszystkie formy ich łączności z ośrodkiem panczenlamy stały się daleko prostsze.

Nie należałoby chyba przeceniać sił tego ośrodka w sensie jakichś np. możliwości uderzeniowych, jakiejś efektywnej agresji przeciw Mongolii Zewnętrznej.

321

Był to jednak punkt bardzo niebezpieczny, ponieważ sytuacja mogła ulec zmianie w trakcie ściślejszych powiązań z innymi czynnikami; najważniejsze wymieniono wyżej. Poza tym przeciwieństwa klasowe w Mongolii odzwierciedlały się nie tylko w teorii, i nie tylko w konfliktach, które przejawiały się w kręgach mniejszych liczebnie. W latach 1925-1927 były również w Mongolii groźne ruchy wewnętrzne, np. w 1925 r. Powstanie przeciw administracji państwowej w Ułangomie (Mongolia północno-zachodnia) czy w roku następnym m.in. w ajmaku Bułgańskim (Bułgan), na zachód od stolicy. W 1927 r. Uzewnętrzniły się przejawy ruchu separatystycznego w Kobdo. W każdym z wymienionych zaburzeń – na skalę nie taką było ich zresztą znacznie więcej – lamowie odgrywali wyłączną lub co najmniej główną rolę. Rzad sprawił się z wszystkimi trudnościami, nie obeszło się też bez represji. Konflikty pogłębiały się w zaostrzonej sytuacji, z drugiej jednak strony zaczęły w środowisku duchownym uzewnętrzniać się procesy polaryzacyjne. We wszystkich próbach buntu i oporu głównymi inspiratorami byli przedstawiciele duchowieństwa, ale konkretne wyczyny dokonywały się rękami szeregowych lamów, którzy też ucierpieli najwięcej, gdy przychodziła kolej na karę. Spowodować to musiało intensyfikację rozdźwięku między duchowieństwem niższym i wyższym, w różnych innych formach istniejącego zresztą od dawna.

Zmierzając do ustalenia jakiegoś schematu, można by ujmować to tak: dostojnicy lamaiccy zajmowali postawę nieprzejednaną i wykorzystywali wszystkie możliwości, ażeby konspirować, burzyć i w ogóle wzmagać chaos. Biedniejsi lamowie mieli dość wieloletniej supremacji, przede wszystkim także ekonomicznej swoich zwierzchników, a że sami w większości pochodzili z ludu, zaczęli się teraz odrywać od arystokracji duchownej i lgnąc ku ludowi i jego władzy. W rzeczywistości, zawsze bardziej skomplikowanej niż teoria, było i tak i nie tak. Niżsi lamowie domagali się (choć nie był to wcale ruch jednolity, konsekwentny i stale się rozwijający) innego rozdziału dochodów klasztornych, chcieli współuczestniczyć w zarządzaniu klasztorami, czasem wysuwano też postulat mongolizacji liturgii tybetańskiej czy też równouprawnienia obu języków w nabożeństwach. Tendencje takie były – można z tym się zgodzić – w jakimś stopniu na rękę rządowi. A jednak wszyscy bez wyjątku lamowie ze zwyczajnych szeregów nie zapłonęli miłością do demokracji, ani też nie można przypisywać wyłączności procesom odwrotnym. Niektórzy wybitniejsi i wysoko postawieni przedstawiciele duchowieństwa lamaickiego też podejmowali pewne zabiegi, które można było nazwać pojednawczymi; chodzi m.in. o próby pogodzenia buddyzmu z ideologią socjalistyczną, co zresztą przy lamaiźmie buddyjskim wcale nie było rzeczą prosta

322

i dla samego już teoretyzowania wymagał powrotu do tzw. Czystego buddyzmu itd.

Idee tego rodzaju rozwijały się stosunkowo najintensywniej mniej więcej od 1926 do 1928 r. W pewnych momentach mogło się nawet wydawać, że nastąpi całkowite zharmonizowanie stosunków miedzy państwem i kościołem, patronowali temu znani i aktywni działacze spoza szeregów duchownych, przede wszystkim Żamcarano i Dambadordż, zaczęto już powoływać komisje i mysleć o wprowadzeniu zasad buddyzmu do nauki szkolnej. Zaliczyć to wszystko można do elementów odchylenia prawicowego.

Problem zarysowywał się coraz ostrzej, ponieważ do rzeczników takiego kursu należeli przedstawiciele najwyższego kierownictwa partii; Dambadordż był przewodniczącym Komitetu Centralnego. To on właśnie występować zaczął jako główny orędownik tzw. Tezy o samouspokojeniu: Mongolii nic już nie zagraża dawniejsi feudałowie, którzy opuścili Mongolię, nie są groźni, ci, którzy pozostali w kraju, to „martwy złom” (określenie użyte w przemówieniu na V Zjeździe partii 26 września – 4 października 1926). Sztuczny był to niewątpliwie optymizm – z zarysowanych już aspektów ówczesnego układu stosunków wewnętrznych i zewnętrznych wynikać musi, że dystans między aktualna sytuacją i zanikiem wszelkiego niebezpieczeństwa odznaczał się jeszcze znaczną długością. Myślący po marksistowsku działacze i członkowie kierownictwa partyjnego niepokoili się coraz bardziej oznakami tego prawicowego odchylenia, uważanego za jednoznaczne z tendencjami kapitulanckimi, a tym samym – z przeciwstawianiem się niekapitalistycznej drodze rozwojowej.

Nie dopuszczając do dalszej ofensywy przeciw ekonomicznym pozycjom feudałów, prawicowcy – w ten sposób to ujmowano – przyczyniają się do wzrostu i rozwoju elementów kapitalistycznych w Mongolii. Zmierzając do pogodzenia i zidentyfikowania buddyzmu z marksizmem, ideologowie prawicowego odchylenia ułatwiają niepożądanym jednostkom dostęp do szeregów partyjnych, co osłabia partię i hamuje jej rewolucyjną działalność. Gdy zabrano się do liczenia, wyszło na jaw, że np. w roku 1927 powiększyła się liczba najbiedniejszych gospodarstw arackich, wzrosło pogłowie bydła klasztornego, a reprezentujące zagranicę firmy kapitalistyczne ciągle jeszcze miały ogromny udział w eksporcie i imporcie. Wszystko to stanowiło rezultat dwuletnich rządów działaczy prawicowych, których oskarżono też o działalność świadomą, zmierzającą ku przedstawionym wyżej rezultatom. Dołączyły się do tego zarzuty, że chcą oderwać rozwój Mongolii od Marksistowsko-leninowskich zasad, od przyjaźni i sojuszu ze Związkiem Radzieckim i od internacjonalizmu, propagując reakcyjny, burżuazyjny nacjonalizm w kontynuacji panmongolizmu.

323

Coraz częściej i coraz ostrzej mówiono o tym i wysuwano zarzuty różnego kalibru na zebraniach partyjnych w całym kraju. Do konfrontacji na szczeblu najwyższej instancji doszło podczas obrad VI Zjazdu Mongolskiej Partii Ludowo-Rewolucyjnej, 22 września-4 października 1927 r. Zjazd nie poparł prawicowego kierownictwa, głosy krytyki wymierzone przeciw niemu były szczególnie ostre. Mimo to nie zalecono wtedy przeprowadzenia zasadniczych zmian, sytuacja nadal pozostawała taka sama: określone jednostki u steru i coraz bardziej krytycznie i negatywnie nastawione instancje i organizacje dołowe. Do poprzednich zarzutów dołączały się nowe: łamanie konstytucji, w wyniku czego dopuszczano feudałów do uczestnictwa w wyborach, intensywne przenikanie feudałów do organów samorządowych, kurs polityczny na ustanowienie przyjaznych stosunków z Japonią, dość znaczny wzrost liczby lamów (w 1925 r. — 87 300, w 1928 - 94900), znowu renesans tęsknot do bogdo-gegena. Doszło podobno aż do tego, że niektórzy feudałowie zacięli żądać restytucji tytułów. Jest rzeczą wielce charakterystyczną, że nawet III Wielki Churał, obradujący pod koniec 1926 r., zajął wobec problemu nowego Chutuchty stanowisko wstrzemięźliwe, lecz nie zdecydowanie negatywne. W odnośnej rezolucji mówiło się m.in. o konieczności wyjaśnienia tej sprawy w wyższych instancjach" hierarchii buddyjskiej.

PRZEZWYCIĘŻENIE ODCHYLENIA PRAWICOWEGO

Można sobie zatem wyobrazić, jak pełne napięcia były lata 1927 — 1928. Prawicowcy sprawowali władzę, od dołu atakowano ich coraz bardziej zawzięcie. Wśród najwyższych działaczy też oczywiście byli zwolennicy generalnej, wywodzącej się z pierwszych Zjazdów linii partyjnej, opozycyjnie nastawieni wobec prawicy. Przewodził opozycji Czojbałsan, wówczas głównodowodzący armii. Występując przeciw odchyleniom, żądano konfiskaty całej własności feudalnej, bezwzględnego zdemokratyzowania wszystkich instytucji i zwołania kolejnego Zjazdu partyjnego. Postulaty te spotykały się z jednoznacznym poparciem związków zawodowych — dano mu wyraz na zjeździe tych organizacji we wrześniu 1928 r. W całej pełni dołączył się do tego Rewolucyjny Związek Młodzieży, największe zaś znaczenie miało plenum MPL-R, które na krótko przed nowym Zjazdem odbyło swoje posiedzenie, uchwalając rezolucję, wymierzoną przeciwko prawicowej polityce i jej przedstawicielom, nie przeciwdziałającym odradzaniu się sił kontrrewolucyjnych i antyludowych. W przededniu Zjazdu prawicowego znaleźli się niemal w zupełnej izolacji.

Długo trwały obrady VII Zjazdu MPL-R, od 23 października do 10 grudnia 1928 r.

324

Dyskusja nad sprawozdaniem Komitetu Centralnego pochłonęła 25 dni, wzięło w niej udział 199 delegatów. Zjazd oświadczył się za powrotem do linii politycznej, wypracowanej przed kilku laty, i w całej rozciągłości zaakceptował ofensywę na ekonomiczne pozycje feudałów. Postanowiono też przeprowadzić czystkę w szeregach partyjnych i zmienić zasady przyjmowania nowych kandydatów. Nie można było pozostawać w szeregach partii mając dochód większy niż z własności wynoszącej 200 bodo (200 wołów, 100 wielbłądów lub 1400 baranów), chyba że się przekazało nadwyżkę na fundusz partyjny. Likwidując prawicowe odchylenie, Zjazd usunął jego przedstawicieli z Komitetu Centralnego i wybrał Komitet w nowym składzie.

Z realizacją powziętych decyzji nie zwlekano ani trochę. Już 14 grudnia- 1928 r. zebrał się V Wielki Churał Ludowy, podejmując w ciągu miesiąc trwających obrad szereg konkretnych uchwał: w sprawie konfiskaty mienia feudałów na rzecz najbiedniejszych aratów, w sprawie obniżenia podatków pobieranych od gospodarstw arackich (małych i średnich), a także w sprawach dotyczących m.in. monopolizacji handlu zagranicznego, którą — jak już wspomniano — właśnie w 1929 r. wprowadzono w życie.

Czojbałsan, od 1928 r. przewodniczący Prezydium Małego Churału, stanął na czele specjalnej komisji państwowej, która miała się zająć realizacją postanowienia o konfiskacie majątku feudałów; terenowe oddziały tej komisji prowadziły prace w całym kraju. Akcję rozpoczęto w drugiej połowie 1929 r. i prowadzono ją do wiosny 1932 r., przy największej intensywności działań w 1929z1930. Konfiskaty objęły mienie ponad 10 tys. feudałów, w olbrzymiej większości świeckich; z przyczyn nie wymagających już bliższego wyjaśniania akcje masowej konfiskaty gospodarstw klasztornych nastręczały o. wiele większe trudności i wymagały dłuższych znacznie przygotowań. Dlatego np. na 837 majątków skonfiskowanych w latach 1930—1931 przypadało tylko 205 należących do feudałów duchownych.

Rezultaty konfiskat miały pozornie tylko ekonomiczne znaczenie — araci biedni lub nie mający nie stawali się wreszcie samodzielnymi posiadaczami stad, umożliwiających im życie. Kończyła się bez jakichkolwiek reliktów zależność osobista, arat stawał się wreszcie samodzielnym obywatelem. Jednocześnie pozbywano się niezadowolonych i reakcyjnych elementów z różnych instytucji; przychodzili nowi ludzie, nie związani subiektywnie z przeszłością, pokładający odtąd nadzieję już tylko w nowych aspektach życia. Było jasne, że masy pójdą teraz bez wahania w kierunku wskazywanym przez partię. I odwrotnie, ekspropriacja pociągała za sobą opór wywłaszczanych, przybierający często formy ostre, nawet drastyczne. W 1932 r. wybuchły w ajmakach zachodnich groźne ruchy,

325

ich ostateczne stłumienie przypada dopiero na rok 1934. Wydarzenia zewnętrzne odgrywały przy tym jak zwykle rolę katalizatorów.

W 1929 r. uzewnętrzniło się kilka prób wywołania konfliktu między Związkiem Radzieckim i Chinami. W maju dokonano napadu na konsulat radziecki w Charbinie, w lipcu oddziały militarystów zajęły siłą urządzenia Kolei Wschodniochińskiej, pozostającej pod wspólnym zarządem ZSRR i Chin, we wrześniu pchnięto te oddziały nawet na terytorium ZSRR. Szybko wyparła je jednak stamtąd specjalnie utworzona radziecka armia Dalekiego Wschodu, na czele której stał Wasyl Blucher. Już w grudniu przywrócony został na Kolei Wschodniochińskiej stan pierwotny. Likwidacja sprowokowanego konfliktu umocniła stanowisko ZSRR, ale Daleki Wschód nie zaznał jeszcze spokoju, nawet niezależnie od walk i tarć wewnętrznych w Chinach; w 1931 r. wtargnęły na terytorium Chin wojska japońskie.

ZWYCIĘSKA WALKA Z ODCHYLENIEM LEWICOWYM

Wydarzenia te znajdowały określone odbicie także w Mongolii, ośmielając niezadowolone kręgi do wystąpień antyrządowych. Sytuacja komplikowała się jeszcze na skutek innych przyczyn: po rozbiciu prawicowców i przeprowadzeniu akcji konfiskat feudalnego mienia pojawiło się z kolei odchylenie lewicowe. Radykalna zmiana stosunków własnościowych polegała na tym, że nawet najbiedniejsi araci weszli w posiadanie bydła i inwentarza, wzmocnić się też mogły w określonym stopniu inne gospodarstwa, do niektórych średniackich włącznie. Zupełnie nowy układ tych stosunków zarysowywał z natury rzeczy realne możliwości zainicjowania form kooperacyjnych w gospodarce pasterskiej — sprawy te wymagały jednak cierpliwości, spokojnego rozważenia i dłuższych przygotowań. W tym samym czasie, od 1929 r., intensywnie przebiegał w ZSRR proces kolektywizacji wsi. Kierownictwo partyjne i rządowe w Mongolii uznało, że można się na tym automatycznie wzorować, i — nie biorąc pod uwagę całej specyfiki warunków we własnym kraju — postanowiło przystąpić do równie intensywnego wprowadzania kolektywizacji gospodarstw pasterskich.

Była wprawdzie w dyrektywach VII Zjazdu MPL-R mowa o dobrowolnym łączeniu się aratów, o pewnych początkowych, prostych formach kooperacji, które mogły oddać wielkie usługi przy pracach trudnych, ciężkich, wymagających wspólnego działania, jak np. przy wznoszeniu pomieszczeń dla bydła i kopaniu studzien, nie mówiąc już o samym wypasaniu — czynności najważniejszej i też wcale nie prostej.

326

Działacze wyszli jednak daleko poza te dyrektywy i nie biorąc pod uwagę ani bardzo zacofanego stanu technicznego gospodarki, ani braku jakiegokolwiek przygotowania samych aratów, zaczęli głosić, że w Mongolii istnieją wszystkie warunki niezbędne do skutecznego przeprowadzenia kolektywizacji. Zaczęto też ją realizować, działając metodami przymusu administracyjnego. VIII Zjazd MPL-R (21 lutego—3 kwietnia 1930 r.) zaakceptował tę błędną linię i wtedy akcja ruszyła jeszcze intensywniej niż przedtem, obejmując zresztą nie tyle tworzenie jednostek spółdzielczych, ile prymitywnych komun, które szybko się rozpadały. Dyrektywy partyjne przewidywały konfiskatę własności feudalnej, ale po nabraniu niepotrzebnego rozpędu zaczęto również odbierać mienie zamożniejszym aratom. Nie liczono się z rzeczywistością i stosowano metody przymusu w walce z wpływami religii. Propagandę antyreligijną prowadzono czasem w formach bardzo niewybrednych, zrażając sobie całe masy wierzących aratów, zmuszano lamów do porzucenia stanu duchownego. Wydano szereg zarządzeń, wymierzonych przeciwko bazie ekonomicznej klasztorów i prowadzących w praktyce do konfiskaty stad klasztornych. W polityce podatkowej dokonano niepotrzebnych zmian, które nadmiernie skomplikowały cały system, odbijając się przy tym ujemnie na uboższych gospodarstwach. Nie liczono się ze środkami przy wypieraniu prywatnej inicjatywy z wytwórczości chałupniczej i z rynku handlowego. Natychmiast odbiło się to na zaopatrzeniu, ponieważ istniejące organizacje spółdzielcze nie były w stanie zaspokoić całego popytu. Zaczął się masowy ubój bydła — araci bronili się w ten sposób przed niesprawiedliwie nakładanymi na nich podatkami. Następstwa wcale nie mieściły się w kategorii żartu, zubożała bowiem Mongolia w tym czasie na skutek tej polityki aż o 7 mln sztuk bydła.

Tak daleko idące przejawy odchylenia lewicowego sprowadziły partię do roli organu administracyjnego, który zajmował się wszystkim, spychając rząd i Mały Churał w stolicy, a terenowe churały na prowincji do roli nic prawie nie znaczących organów. W samych szeregach pracowników partyjnych i członków partii też nie było najlepiej; wielki rozgłos starano się nadać kampanii werbunkowej do partii, zakrojonej na dużą skalę i mającej objąć masy najbiedniejszych aratów. Zatracał się przy tym nieodzowny czynnik selekcji, w organizacjach partyjnych znalazło się zbyt wielu ludzi nie najlepszych, lecz przypadkowych. Zmierzając intencjonalnie do pozytywnych celów, robiono wszystko na opak i osiągano rezultaty wręcz odwrotne. Znowu trudno byłoby przeprowadzić linię wyraźnie rozgraniczającą błędy od złej woli, przekonanie o słuszności postępowania od świadomie szkodliwej działalności. Nie zawsze oczywiście: w niektórych wypadkach rzeczywisty stan rzeczy odsłaniał się z wystarczającą jasnością.

327

Ta niebezpieczna, grożąca nieobliczalnymi konsekwencjami polityka utrzymywała się do 1932 r. Po naradach prowadzonych wespół z przedstawicielami Kominternu i partii bolszewickiej zwołano w czerwcu tego roku nadzwyczajne plenum KC MPL-R, na którym dokonano negatywnej oceny przejawów lewicowego odchylenia i zmuszono kilku jego przedstawicieli do ustąpienia z władz partyjnych. W nawiązaniu do linii, przyjętej jeszcze na III Zjeździe w 1924 r., określono zadania aktualnego etapu: „Cała uwaga i działalność partii powinna być skierowana na umocnienie republiki jako samodzielnego, niezawisłego państwa nowego typu, na maksymalny rozwój sił wytwórczych republiki, wykorzenienie resztek feudalizmu, stopniowe ograniczanie elementów kapitalistycznych zgodnie z zadaniami rozwoju gospodarczego kraju, umocnienie jego obronności i zakładanie podstaw dla stopniowego przejścia na drogę rozwoju niekapitalistycznego".

Niemal bezpośrednio potem, w lipcu, odbyła się nadzwyczajna sesja Małego Churału, podczas której dokonano przeglądu i analizy wszystkich aktualnych zagadnień, zmieniono niewłaściwe ustawy i rozporządzenia z poprzedniego okresu i przyjęto tekst odezwy do aratów z koniecznymi w danej sytuacji wyjaśnieniami podstaw nowego kursu polityki.

SUKCESY OŚMIU LAT REPUBLIKI

Przezwyciężenie odchyleń i wkroczenie na jedynie właściwą drogę kształtowania nowego społeczeństwa miało znaczenie zupełnie wyjątkowe. Był rok 1932, minęło osiem lat od wprowadzenia republiki, w dziedzinie gospodarki i kultury ośmiolecie to nie przeszło bez poważnych osiągnięć, chociaż — z przyczyn natury politycznej — przeplatały się one z tak ciężkimi stratami, jak zaznaczony już spadek pogłowia zwierząt domowych. Szczególnie wiele zrobiono na odcinku ochrony zdrowia i oświaty, a pod tym względem stara Mongolia była całkowicie zacofana. Powołano też specjalne resorty dla zarządzania tymi sprawami: Ministerstwo Oświaty w 1924 i departament zdrowia w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych w 1925 r., przekształcony po pięciu latach w Ministerstwo Zdrowia. Jeśli się weźmie pod uwagę, że w 1925 r. było w całym kraju tylko 7 lekarzy, obraz przeszłości staje się przerażająco jasny. Z chwilą powołania odrębnych władz tego resortu liczba lekarzy wzrosła już do stu, a oficjalne leczenie mogło się odbywać tylko zgodnie z zasadami nauki, a nie jak przedtem tylko według przepisów medycyny tybetańskiej. Stu lekarzy oczywiście też nie wystarczało, znacznej pomocy udzielali jednak zaproszeni lekarze radzieccy.

328

W październiku 1925 r. otwarto w Ułan Bator pierwszy szpital, a w czerwcu 1927 r. pierwsze technikum weterynaryjne. Nie trzeba wspominać, że w kraju pasterzy organizacja i rozwój służby weterynaryjnej miały pierwszorzędne znaczenie; już w kilka lat po uruchomieniu szkoły sieć punktów tej służby zaczęła ogarniać cały kraj.

Rozszerzała się tak samo sieć szkół mimo zrozumiałych trudności kadrowych, które początkowo przezwyciężano za pomocą różnych zabiegów, m.in. na przyśpieszonych kursach. Z czasem następowała oczywiście stopniowa normalizacja kształcenia, w 1928 r. utworzono technikum pedagogiczne. W 1931 r. dokonano w stolicy uroczystego otwarcia Teatru Państwowego.

Z roku na rok przybierały też rzerszy zasięg inwestycje przemysłowe, chociaż była to dopiero pierwsza faza działalności w tej dziedzinie. O handlu była już mowa. Zadań do wykonania i trudności na tej drodze pozostawało jeszcze bardzo wiele, w znacznym jednak stopniu mogła je ułatwić osiągnięta stabilizacja wewnętrzna.

XXI. NOWY KURS I NOWA KONSTYTUCJA

LIKWIDACJA SKUTKÓW LEWICOWEGO ODCHYLENIA

Postanowienia nadzwyczajnego plenum KC MPL-R i XVII sesji Małego Churału z 1932 r. zapoczątkowały etap przemian, który wyżej w tekście został nazwany (i tak nazywano go współcześnie) „nowym kursem". To ze wszech miar słuszne określenie ma jednak swoją wyraźną specyfikę, ponieważ nowy kurs był jednocześnie powrotem do zasad ustalonych i zaleconych do realizacji w latach 1924—1925, na III i IV Zjeździe partii. Od tego czasu upłynęło siedem trudnych lat, zmieniło się wiele w kraju i w sytuacji międzynarodowej; przystępując po przezwyciężeniu odchyleń do zdecydowanego i zgodnego z potrzebami mas arackich działania, trzeba było starannie uwzględniać wszystkie dotychczasowe doświadczenia. Spiesznego uregulowania i wszechstronnej naprawy wymagały ujemne następstwa kursu forsowanego w poprzednim okresie: znaczne zmniejszenie się pogłowia zwierząt hodowlanych, zamęt w aparacie państwowym i gospodarczym, poważne braki w zaopatrzeniu, zaburzenia i bunty w rejonach zachodnich. Łączyło się to wszystko ściśle z mocno zagmatwaną sytuacją w Chinach, z wtargnięciem Japończyków do Mandżurii i utworzeniem w 1932 r. republiki Mandżukuo, na czym zresztą nie kończyły się ich plany. Mając w Mandżukuo świetną bazę lądową dla swoich wojsk, soldateska japońska będzie realizowała swoje aż nadto daleko idące pretensje przystępując do podboju Chin; było jasne, że w razie powodzenia i w sprzyjających okolicznościach Mongolia nie zostanie w tym rachunku pominięta.

Likwidowanie skutków lewicowego odchylenia zatoczyło w szybkim tempie szerokie kręgi i objęło wiele dziedzin życia, chociaż w układzie personalnym nadal nie wszystko przedstawia się całkowicie jasno. Nastąpiły oczywiście zmiany na najwyższych stanowiskach. Premierem i ministrem spraw zagranicznych został znany działacz P. Gendun, choć rządy jego trwały stosunkowo niedługo, jako że uznano w nim przywódcę grupy antypartyjnej.

330

Można się dziwić, że na tak ważnym zakręcie historii powierzono władzę komuś niepewnemu, ale fakt pozostaje faktem, a już niezależnie od osób trzeba z góry podkreślić, że nie neguje się też wielu osiągnięć tego okresu. Nawiasem warto wspomnieć, że Czojbałsan zajmował w latach 1931 — 1935 stanowisko ministra hodowli i rolnictwa, a w 1935 r. został pierwszym zastępcą przewodniczącego Rady Ministrów, stając się od tego czasu właściwie pierwszą osobą w państwie. Ma to specjalne znaczenie, ponieważ właśnie z osobą Czojbołsana łączyć się będą te wszystkie kategorie działań i wydarzeń, które później objęto wspólną nazwą kultu jednostki. Jego przejawy w Mongolii były szczególnie wyraziste.

Likwidując „lewicowe" relikty, polecono przede wszystkim rozwiązać utworzone pod przymusem kolektywne jednostki arackie, artele i komuny. Chciano natomiast pozostawić i dalej rozwijać różne prostsze formy kooperacji w gospodarstwach pasterskich, ale i to utonęło, przynajmniej początkowo, w powodzi zabiegów likwidacyjnych. Ich masowość przypisywano właśnie antypartyjnej grupie Genduna.

Z kolei wniesiono wiele istotnych zmian do zawiłego, ciągle przedtem komplikowanego systemu opodatkowania. Ponad 100 tys. najbiedniejszych gospodarstw uwolniono na dwa lata w ogóle od podatków, dziesiątkom tysięcy znacznie podatek obniżono, w ogóle zaś przyjęto zasadę jednolitego ustalania kwot podatkowych od liczby pogłowia, przy rezygnacji ze stosowanej poprzednio progresji. Podatek płaciły oczywiście nie tylko gospodarstwa arackie, lecz także klasztory i przemysł, tzn. zarówno przedsiębiorstwa prywatne (liczba ich zmniejszyła się prawie sześciokrotnie w latach 1930 — 1932, później nastąpić miał przejściowo znów niewielki wzrost), jak też państwowe i spółdzielcze. W okresie lewicowego odchylenia pobierano też od lamów tzw. podatek wojskowy. We wszystkich tych kategoriach nastąpiły zmiany, mające na celu ułatwienie życia tym, których warunki życiowe były trudne, nawet w stopie podatku wojskowego wprowadzono odpowiednią gradację, najbardziej korzystną dla lamów najniższego stopnia. Należyty porządek i dyscyplinę starano się też wprowadzić w zupełnie rozstrojonym systemie finansowym.

PIERWSZE OSIĄGNIĘCIA NOWEGO KURSU

Rezultaty tylu wielostronnych i konstruktywnych zabiegów nie dały na siebie czekać. Znów zaczął się wzrost pogłowia zwierząt hodowlanych, a przemysł, do tej pory bardzo słabo rozwinięta gałąź gospodarki, mógł już niemal co roku szczycić się godnymi uwagi wskaźnikami. Dwie duże inwestycje, rozpoczęte w 1931 r.,

331

dały pierwsze efekty produkcyjne w końcu 1933 r. i w pierwszym kwartale 1934 r.: najpierw pralnia wełny w miejscowości Chatgał, nad wysuniętym najdalej na południe odcinkiem wybrzeża jeziora Uws-nur, a w następnej kolejności wielki kombinat w Ułan Bator - gar-bai nią, mycie wełny, produkcja sukna, przemysł skórzano-obuwniczy. Zwiększyły produkcję uwolnione od nadmiernych ciężarów podatkowych warsztaty rzemieślnicze i drobne ośrodki chałupnictwa. Rosła w ogóle liczba robotników zajętych w przemyśle, przyłączali się też do nich porzucając stan duchowny lamowie, którym państwo udzielało w tym okresie pomocy przy wstępowaniu do arteli rzemieślniczych. Ożywiły się budownictwo i transport. Z liczebnym wzrostem mongolskiej klasy robotniczej szły w parze różne zabiegi polityczno - wychowawcze i nowe metody w produkcji, często wzorowane na doświadczeniach radzieckich, jak np. współzawodnictwo pracy.

Państwo nie przeciwdziałało też określonemu ożywieniu handlu prywatnego - obroty jego nie przekraczały zresztą wtedy 20 procent w skali krajowej. Mongolia szła naprzód po drodze rozwojowej omijającej kapitalizm, ścieżki uboczne, przejściowe, nie mogły przedstawiać poważnego niebezpieczeństwa. Praca rozwijała się intensywnie na wszystkich polach, nie zapominano o niczym. Zabrano się więc także np. do unowocześniania urządzeń i znacznie intensywniejszej eksploatacji złóż węgla w rejonie miejscowości Nałajcha, na południowy wschód od stolicy. W latach nieco późniejszych wybudowana zostanie wąskotorowa linia kolejowa, łącząca tę kopalnię ze wspomnianym już kombinatem, przy którym zbudowano też elektrownię. W ramach zabiegów integracyjnych i centralizacyjnych nie zapomniano o administracyjnym podziale kraju, nie bardzo już odpowiadającym nowemu stanowi rzeczy i nowym potrzebom.

Do 1929 r. Mongolia dzieliła się - jak dawniej - na cztery ajmaki i okręg Kobdo, wtedy właśnie przekształcony w piąty ajmak. Ajmaki dzieliły się na choszuny, te zaś na somony i jeszcze niższe jednostki, przy czym na tych najniższych szczeblach przeprowadzano i przedtem pewne zmiany. System ten przestał być wygodny ze względu na swoją nieregularność i nieproporcjonalność liczbową, które ustąpić musiały miejsca jednolitości. Nowy podział administracyjny charakteryzował się już tylko trzema szczeblami: ajmak somon — bag. Bag stawał się jednostką najniższą, obejmował nie więcej niż 50 gospodarstw; liczbę somonów zwiększono do 300, ajmaków do 13, choszuny zlikwidowano w ogóle. Reforma administracyjna uprościła metody zarządzania i zlikwidowała jeszcze jedną pozostałość feudalnego systemu.

W związku z ujemnymi następstwami zarządzonego poprzednio, masowego werbunku kandydatów do partii i przyjmowania ich bez względu na walory,

332

prawdziwe oddanie i szczerość zamierzeń, przeprowadzono w partii czystkę. O jej rozmiarach mogą świadczyć liczby: z 44 tys. pozostało mniej niż jedna piąta — osiem tysięcy.

UCHWAŁY IX ZJAZDU MPL-R

Pozostawały jeszcze w mocy — aczkolwiek formalnie ich nie przestrzegano — błędne decyzje VIII Zjazdu partii z 1930 r. Zniósł je IX Zjazd MPL-R (28 września —5 października 1934 r.), nawiązując oczywiście do postanowień nadzwyczajnego plenum z 1932 r. Zjazd obradował w momencie, gdy sytuacja wewnętrzna kraju uległa widomej i znacznej poprawie, dając wiele powodów do zadowolenia. Osiągnięcia w dziedzinie ekonomiki i kultury były niewątpliwe, doszło zaś do nich w znacznej mierze dzięki współpracy z Krajem Rad i otrzymywanej od niego stale pomocy. Na Zjeździe dano temu wyraz w specjalnie uchwalonym adresie z pozdrowieniami dla WKP(b). Eksponując to, co było niewątpliwym osiągnięciem, dano też wyraz trosce o usunięcie bardzo licznych jeszcze braków i niezadowalającego stanu w wielu dziedzinach. Dyskusja i główne postanowienia Zjazdu odnosiły się do oświaty i kultury oraz do ruchu zawodowego. Jeszcze nawet ponad 50 procent członków partii nie umiało czytać i pisać, a sytuacja ogólna przedstawiała się pod tym względem znacznie gorzej, było więc m.in. nieodzowne podjęcie uchwał w sprawie rozszerzania sieci szkół i kształcenia kadry nauczycielskiej. W szeregu wystąpień dyskutanci zwracali uwagę na dalszy rozwój budownictwa kulturalnego, podkreślając konieczność rozwijania kultury rewolucyjnej w treści i narodowej formie. Rewolucyjna treść kultury oznaczać, miała oczywiście pozytywną i aktywną postawę wobec dokonanych i dokonujących się przeobrażeń rewolucyjnych, łącznie z aktywnym przeciwstawianiem się ideologii lamaizmu. Stosunek do kościoła lamaickiego przechodził — jak już zaznaczano — różne fazy, zresztą w grę wchodziły też trudne problemy natury ekonomicznej. Zdając sobie sprawę z utrzymujących się wpływów lamaizmu, zajmowano oficjalnie postawę raczej dość wstrzemięźliwą, praktyka zaś wyglądała często różnie, zwłaszcza w okresie dominacji lewicowego odchylenia. Na IX Zjeździe właściwie po raz pierwszy mówiono o walce ideologicznej z lamaizmem jako o nieodzownym czynniku w kolejnym etapie przemian kulturalnych.

Struktura społeczeństwa mongolskiego zmieniała się stale, przede wszystkim w związku z powiększaniem się szeregów klasy robotniczej, i właśnie z tej przyczyny musiano na Zjeździe poruszyć i omówić sprawy dalszego rozwoju ruchu zawodowego. Chodziło przede wszystkim o to, żeby organizacje zawodowe w miarę możliwości zrzeszały

333

wszystkich robotników i pracowników umysłowych, a było ich w tym czasie u schyłku 1934 r., już 11 tys. I wreszcie, rozpatrzono też na Zjeździe sytuację polityczną i z zadowoleniem przyjęto do wiadomości zreferowane wyniki rozmów ze Związkiem Radzieckim, co uzewnętrzniło się w zawarciu kilku ważnych umów gospodarczych.

Uchwały i zalecenia Zjazdu przyjął za podstawę swoich obrad i sprecyzowanych potem postanowień VII Wielki Churał Ludowy, 20 — 27 grudnia 1934 r. Właśnie wtedy zapadła uchwała o oddzieleniu kościoła od państwa, przy czym podkreślono konkretnie i bez osłonek, że duchowieństwo lamaickie nie jest jednolite, że tylko wyżsi lamowie są feudalnymi dostojnikami, a na lamów szeregowych można i trzeba oddziaływać, tak ażeby oderwali się od bezproduktywnej służby kultowi. Ponieważ zadaniem partii, rządu i wszystkich oddanych rewolucji grup społecznych miała być walka o wykorzenienie resztek feudalizmu, jasne było, że po dyrektywach IX Zjazdu i postanowieniach VII Churału nastąpi ofensywa na tym odcinku.

POLITYKA ZAGRANICZNA I ODPARCIE AGRESJI

W najwyższym bodaj stopniu musiały zaprzątać uwagę władz sprawy polityki zagranicznej. Penetracja Japończyków w Chinach nie ustawała, przechodziły pod ich okupację coraz rozleglejsze tereny, m.in. także w Mongolii Wewnętrznej, republika Mandżukuo została przekształcona w cesarstwo, co samo w sobie mogło nie mieć znaczenia, ale tylko pozornie; wprowadzając tam monarchiczną formę rządu o tak wysokiej randze (przynajmniej z brzmienia), Japonia o wiele ściślej wiązała marionetkowego cesarza Mandżukuo i jego rząd ze swoimi celami. Rozwój wydarzeń zmuszał Mongolię do czujności politycznej i zacieśniania więzów ze Związkiem Radzieckim. Jednym z szczególnie ważnych przejawów tej łączności było tzw. „dżentelmeńskie porozumienie", zawarte (ustnie, bez dokumentacji oficjalnej) w okresie między IX Zjazdem i VII Churałem, 27 listopada 1934 r. — z inicjatywy i na prośbę rządu Mongolii. Była w tym porozumieniu mowa o udzielaniu sobie wzajemnego poparcia za pomocą wszelkich środków, jeśli chodzi o zapobieganie niebezpieczeństwu agresji, a także o konkretnych formach pomocy „w razie ewentualnego napadu jakiegoś państwa na ZSRR lub Mongolię".

Trudno apodyktycznie orzec, czy nastąpiłaby bezpośrednia agresja Japonii przeciw Mongolii, gdyby nie wspomniane porozumienie, ale raczej tak. Świadczy o tym znaczna liczba prowokowanych przez soldateskę japońską incydentów w granicznych rejonach między Mandżukuo i Mongolią. Oddziały mongolskie skutecznie likwidowały te incydenty, rząd nie unikał też innych środków i niejednokrotnie

334

przedstawiał stronie przeciwnej propozycje załatwiania spraw spornych w spokojnych rozmowach i pertraktacjach. Skuteczność tych propozycji była jednak daleko mniejsza, właściwie żadna. Trzeba było wobec tego kłaść w Mongolii znacznie większy nacisk na obronność kraju, zwiększyć budżet wojskowy, unowocześniać technikę, przedłużyć termin dwuletniej służby w szeregach do trzech lat. l marca 1936 r. ukazało się w prasie oświadczenie rządu radzieckiego o gotowości przyjścia z pomocą narodowi mongolskiemu w wypadku, gdyby zaatakowały go japońskie siły zbrojne. Zaraz później, 12 marca, podpisano ze stroną radziecką w Ułan Bator protokół o wzajemnej pomocy.

Tekst protokołu składał się z czterech artykułów i części wstępnej, w której jak najbardziej konkretnie nawiązano do dżentelmeńskiego porozumienia z 1934 r. Tak samo sformułowano poszczególne artykuły, pierwszy z nich głosił: „W wypadku niebezpieczeństwa agresji na terytorium Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich lub Mongolskiej Republiki Ludowej ze strony trzeciego państwa, rządy [obu stron] zobowiązują się do niezwłocznego,

335

wspólnego omówienia ukształtowanej sytuacji i podjęcia tych wszystkich środków, które mogłyby być potrzebne do zapewnienia bezpieczeństwa ich terytoriom". I artykuł drugi: „Rządy ZSRR i Mongolskiej Republiki Ludowej zobowiązują się w wypadku zbrojnej agresji na jedną z układających się stron do udzielenia sobie pomocy we wszelkich formach, łącznie z wojskową".

Z ramienia strony mongolskiej dokument ten podpisali: ówczesny przewodniczący Małego Churału, Amor, oraz przewodniczący Rady Ministrów i minister spraw zagranicznych Gendun. Jeszcze przed zawarciem układu, w lutym 1936 r.. Mały Churał nadał Czojbał-sanowi najwyższy tytuł wojskowy — marszałka. Odtąd przez pewien czas Mongolia miała dwóch marszałków, drugim był Demid. Gendun utracił swoje stanowisko zaraz po podpisaniu układu marcowego, Demid później, w 1937 r. Obaj oni (także inni działacze, m.in. L soi) poddani zostali represjom jako przy wódy grupy antypartyjnej, prowadzącej szkodliwą dla państwa działalność. Następcą Genduna został Amor, który w 1938 r. uległ temu samemu losowi.

Protokół marcowy szybko wywołał reperkusje poza granicami. 7 kwietnia 1936 r. poseł radziecki w Pekinie otrzymał notę rządu chińskiego z protestem. Podpisanie protokołu — utrzymywali autorzy noty — stanowi naruszanie suwerenności Chin w Mongolii i pozostaje w sprzeczności z układem chińsko-radzieckim z 31 maja 1924 r. Radziecki Komisariat Spraw Zagranicznych odpowiedział na notę chińską już następnego dnia. podkreślając, że nie może się zgodzić z przedstawioną interpretacją, że protokół nie stanowi naruszenia poprzedniego układu i nie jest wymierzony przeciw niczyim interesom, ponieważ wchodzi w życie tylko w wypadku agresji.

Mimo wszystko nie mijało niebezpieczeństwo agresji japońskiej i w 1937 r. rząd mongolski musiał zwrócić się do rządu radzieckiego z prośbą o wprowadzenie oddziałów Armii Czerwonej na terytorium Mongolii, co nastąpiło we wrześniu tego roku. Incydenty graniczne jednak nie ustawały, co więcej, zaczęły się również na granicy radzieckiej. W lipcu 1938 r. zbrojne formacje japońskie wtargnęły na terytorium ZSRR w rejonie jeziora Chasan, na południowy zachód od Władywostoku, nad samą granicą. Odparci zdecydowanie, zdołali jednak Japończycy w następnych atakach opanować dwa ważne strategiczne wzgórza. Po przegrupowaniu i uzupełnieniu sił dowództwo radzieckie szybko wykonało swoje zadanie i już przed upływem połowy sierpnia nie było ani Japończyków, ani działań wojennych na tym terenie.

Minął niecały rok, zanim nie ponowili próby, z kolei na terytorium Mongolii. Atak zaczął się 11 maja 1939 r. na najdalszym odcinku wschodniej granicy, w ciągu dni następnych Japończycy zepchnęli oddziały mongolskie do rzeki Chałchy (wpada do jeziora Buir-nur).

336

Wywiązały się ciężkie walki, które trwały ponad trzy miesiące; wypierani z zajętych pozycji. Japończycy nie rezygnowali, ściągali nowe siły i przechodzili do kolejnych ataków. 20 sierpnia przeszły do ostatecznej ofensywy wojska radziecko-mongolskie, w ostatnich dniach tego miesiąca wszystko było skończone.

W toku całej interwencyjnej kampanii Japończycy ponieśli bardzo wielkie straty, 25 tys. żołnierzy japońskich poległo, wielu dostało się do niewoli.

OFENSYWA PRZECIW KLASZTOROM

W latach 1938 — 1939 rozwinęła się z całą siłą ofensywa przeciw kościołowi lamaickiemu, który praktycznie przestał istnieć. Najpierw, po decyzjach IX Zjazdu partii i VII Wielkiego Churału w drugiej połowie 1934 r., uintensywniać zaczęto zabiegi idące w kierunku coraz ostrzejszej izolacji wyższego duchowieństwa od szeregowych lamów. Różne służyły temu pociągnięcia, m.in. specyficznie zróżnicowana skala podatku wojskowego, opłacanego przez wszystkich mężczyzn w wieku od lat 18 do 45, jeśli nie pełnili służby wojskowej — w zasadzie podatek ten dotyczył oczywiście tylko lamów. Starano się też jak najbardziej zmniejszyć dopływ młodych ludzi do klasztorów, bynajmniej nie tak bardzo malejący, jakby się mogło wydawać. Postanowienie Prezydium Małego Churału z 1936 r. zakazywało oddawania dzieci do klasztorów rodzinom mającym mniej niż trzech synów, klasztory zaś musiały zrezygnować z kandydatów przyjętych przed ukończeniem 18 lat od l stycznia 1934 r.

Ofensywa wywoływała opór, który przejawiał się w bardzo różnych i niekiedy bardzo drastycznych formach.. Była działalność konspiracyjna, było inspirowanie aktów dywersji, były też groźne próby buntów, podczas których dopuszczono się nieprawdopodobnych okrucieństw. Z kolei tłumienie tych buntów też nie odbywało się w rękawiczkach, a potem jeszcze następowały procesy i często egzekucje. Klasztory zamykano jeden po drugim, wiele z nich uległo całkowitemu lub częściowemu zniszczeniu. Nie wszystkie reprezentowały wysoki poziom architektury sakralnej, ale nawet niezależnie od tego straty trzeba nazwać ogromnymi i w znacznej mierze — nie dającymi się powetować. Były to w ogóle trudne lata; charakterystykę ich dało m.in. II Plenum KC MPL-R w styczniu 1962 r., w następującym sformułowaniu: „Kult jednostki Chorłogijna Czojbałsana wywarł ujemny wpływ na wdrożenie leninowskich norm życia partyjnego i rozwój demokracji socjalistycznej w naszym państwie, hamował wyzwalanie twórczych sił oraz inicjatywy ludzi pracy, osłabiał więź partii z narodem,

337

lecz nie mógł powstrzymać biegu sił rozwojowych kraju, ani zmienić istoty ustroju ludowo-demokratycznego".

W latach kultu jednostki poddano represjom wielu działaczy, także wybitnych przedstawicieli kierownictwa partyjnego, państwowego i wojskowego; niektóre nazwiska podano już wyżej. Na szczęście, wynaturzenia te nie szły w parze z zastojem w ekonomice, jak to generalnie stwierdzono w ocenie II Plenum z 1962 r. i jak świadczą fakty podbudowane liczbami.

OŻYWIENIE GOSPODARCZE I KULTURALNE

W przededniu znamiennych dla całego świata wydarzeń, wiążących się z wybuchem drugiej wojny światowej. Mongolia wyzwoliła się już niemal całkowicie z wszelkich reliktów feudalizmu, a pomyślne rezultaty walk z agresorami przyczyniły się w znacznym stopniu do dalszego zintegrowania społeczeństwa, za którym tak długo wlokło się tyle zacofania. W okresie po 1934 r. znowu stanęła na mocnych podstawach najważniejsza gałąź gospodarki mongolskiej - hodowla. Pogłowie zwierząt hodowlanych rosło aż zadziwiająco. Równie dziwne jest, że w poszczególnych publikacjach podaje się bardzo niejednakowe liczby i tak samo różnie traktuje się nieuchronne straty, którym na skutek działania wielu przyczyn stada też podlegały (epidemie, brak pokarmu w okresach klimatycznie niekorzystnych, szkody wyrządzane przez drapieżników, zwłaszcza przez wilki). Z drugiej jednak strony znacznie wzrastała liczba takich istotnych zabiegów, jak budowa zagród dla bydła (o 114 tys. więcej w 1939 r. niż w 1934) i kopanie studzien na stepach (o 6 tys. więcej w tym samym okresie). Całe pogłowie łącznie (bydło rogate, owce, kozy, wielbłądy i konie) wzrosło przed 1940 r. na pewno o 5 — 5,5 mln sztuk.

Sprzyjały temu nie tyko zabiegi polegające głównie na mechanicznej pracy, lecz także proces coraz ściślejszego wiązania gospodarki hodowlanej i hodowlano-rolnej z nauką i bardziej nowoczesną techniką, co dzięki wydatnej pomocy ze strony Związku Radzieckiego mogło czynić stałe postępy. Chodzi tu o dalszy wzrost liczby punktów weterynaryjnych, które wprawdzie nie mogły zapobiec wszystkim niebezpieczeństwom i chorobom zwierząt, ale wyobrazić sobie łatwo, jakie byłyby rozmiary tych klęsk bez maksymalnego doglądu weterynaryjnego. Wyjątkowe znaczenie miało zapoczątkowanie mechanizacji zbiorów siana, datujące się do 1937 r. Wiosną tego roku Mongolia otrzymała w darze od ZSRR 10 kompletnie wyposażonych stacji maszynowo-sianokośnych, co pozwoliło dokonać zbiorów siana na powierzchni 70 tys. hektarów; przy krótkim stosunkowo okresie sianokosów można było po raz pierwszy poczynić większe zapasy,

338

chociaż daleko jeszcze było do zaspokojenia wszystkich potrzeb na okresy zimowe.

Wyrażając za pośrednictwem przedstawiciela ZSRR w Mongolii podziękowania dla rządu radzieckiego, premier mongolski Amor podkreślił m.in. w swojej nocie z 3 listopada 1937 r.:

W związku z tym, że nasza Mongolia przez długie wieki pozostawała pod mandżursko-chińskim uciskiem kolonialnym, oderwała się od wszelkiej kultury, w szczególności nasze zacofane, koczownicze gospodarstwo pasterskie nie tylko nie posuwało się naprzód, lecz nieustannie podupadało. Od chwili uzyskania niezawisłej egzystencji rozwijamy szeroko naszą kulturę i gospodarkę ... jednak w związku z warunkami naturalnymi i dużymi opadami śniegu w pewnych okresach ginie masa bydła i kraj ponosi wielkie szkody, nie mogliśmy ratować go przygotowaniem należytych ilości siana. Ofiarowane nam przez wielki Związek Radziecki 10 stacji maszynowo-sianokośnych daje możliwość utworzenia bazy paszowej dla arackiej hodowli i uwalniając je od wpływów żywiołu, nabiera wielkiej wagi w przyśpieszaniu rozwoju gospodarki, rozszerzania kultury wśród aratów obrony kraju i stworzenia warunków dla rozwoju rolnictwa".

W nocie Amora jest również kilka istotnych szczegółów technicznych. Otrzymano mianowicie 10 stacji sianokośnych dwojakiego rodzaju: 5 traktorowych z 50 traktorami i 5 konnych z 200 maszynami, przy tym również wszystkie niezbędne narzędzia oraz inwentarz. Znaczne polepszenie i powiększenie bazy paszowej miało również wpłynąć dodatnio na rozwój rolnictwa — tendencje w tym kierunku uwidoczniały się dość wyraźnie i przedtem: już w latach 1934— 1937 liczba gospodarstw zajmujących się gospodarką rolną wzrosła z 14 tys. prawie do 18 tys. Hodowla ciągle jednak była najważniejsza i tu wysiłki musiały być największe. Liczba otrzymanych z ZSRR w 1937 r. stacji maszynowych stanowiła tylko początek i rosła z każdym rokiem, tak samo też zwiększały się owoce pracy. W 1937 r. skoszono trawę na 70 tys. hektarów, w 1940 r. — na 200 tys. W określonym tempie rozwijały się arackie zjednoczenia produkcyjne, tworzono też państwowe gospodarstwa hodowlane i rolne.

W całym kompleksie gospodarki nie można było zrobić zbyt wielkiego kroku naprzód bez intensywnego rozwijania przemysłu. Zdawano sobie z tego sprawę coraz lepiej i w 1938 r. powołano specjalną instytucję do kierowania tymi sprawami — Ministerstwo Przemysłu i Budownictwa, wydzielone z Ministerstwa Handlu i Przemysłu. Produkcję przemysłową uprawiały oprócz przedsiębiorstw państwowych także artele chałupnicze, pracujące na zasadach spółdzielczych, a wartość wyprodukowanych towarów i udział w ogólnym obrocie wzrastały wyraźnie z roku na rok.

339

Ściśle się z tym łączył wzrost wydobycia węgla od 44 tys. ton w 1934 r. do 151 tys. ton w 1940 r. — tylko w głównym zagłębiu węglowym Mongolii (Nałajcha); wtedy rozpoczęto też eksploatację złóż węglowych w kilku innych miejscach.

Wymierne, coraz większe efekty notowano w energetyce (już nie tylko w stolicy), w przemyśle materiałów budowlanych, w wydobyciu złota. Istniejące w Ułan Bator zakłady mechaniczne zajmowały się wyrobem mniejszych przedmiotów z metalu oraz remontami samochodów i inwentarza rolniczego. W 1940 r. 13 tys. robotników pracowało w przedsiębiorstwach przemysłowych — liczba pozornie niewielka, zwłaszcza na tle stosunków obecnych, ale trzeba przy tym wziąć pod uwagę, że jeszcze w 1928 r. było tych robotników tylko trzystu.

Ożywienie gospodarcze oznaczało również znaczne zwiększenie obrotów handlowych, zarówno wewnętrznych, jak importu i eksportu. Polepszyło się zaopatrzenie, ilościowo i asortymentowo, do czego w określonym stopniu przyczyniła się też (od 1934 r.) pewna liberalizacja w odniesieniu do prywatnej inicjatywy w handlu, wzbronionej jednak klasztorom. Powołano nawet do życia specjalną instytucję, która miała ułatwiać prywatnym handlowcom zaopatrywanie się w towary i nabywać zakupione przez nich surowce. Przeważającą większość transakcji załatwiały oczywiście państwowe i spółdzielcze organizacje handlowe, ze wspomnianym już Mongolskim Centralnym Związkiem Spółdzielczym na czele. Coraz szerszy stawał się zakres działalności poczty i telegrafu, rozpowszechniało się używanie telefonu, poczyniła znaczne postępy w skali krajowej radio-fonizacja: pierwsze kroki na tym polu zaczęto stawiać w 1933 r. Od 1944 r. czynne były połączenia lotnicze, w skali krajowej i ze Związkiem Radzieckim, rozwijał się transport samochodowy. Szerokotorowej linii kolejowej Mongolia nadal nie miała, chociaż pojawiały się już pierwsze projekty.

Władze stale poświęcały uwagę sprawom oświaty, kultury i ochrony zdrowia, starając się na każdym polu osiągać konsekwentnie wyższe, choć ciągle jeszcze niezadowalające wskaźniki. W każdym razie z roku na rok wzrastała liczba szkół i pobierających w nich naukę uczniów. Sprawa nie była taka prosta w rozległym stepowym kraju i łączyła się z poważnymi kosztami, ponieważ ściągając do szkół młodzież z dalekich ośrodków musiano ją na długo od nich odrywać, zapewniając przy tym mieszkanie i utrzymanie. Z przeprowadzonych obliczeń wynika, że w 1940 r. objęto nauczaniem tylko 11 procent dzieci w wieku szkolnym; było ich jednak bądź co bądź 12 tys., z tego ponad 4 tys. uczyło się w tzw. szkołach dobrowolnych, zakładanych w poszczególnych somonach i utrzymywanych przez rodziców.

340

Ponadto 1200 młodych ludzi nabywało określonych kwalifikacji w siedmiu szkołach specjalnych o charakterze technikum. Trwała walka z analfabetyzmem — w tym samym okresie już 20 procent ludności władało umiejętnością czytania i pisania.

Nie zakładano rąk w dziedzinie ochrony zdrowia, budując nowe szpitale, kształcąc felczerów w technikum medycznym, nadal korzystając szeroko z pomocy radzieckiej w tym zakresie. Tylko w ZSRR można było wtedy kształcić lekarzy — pierwsze rezultaty uwidoczniły się w 1938 r., gdy rozpoczęli pracę pierwsi lekarze mongolscy. Łącznie cała kadra nowej inteligencji mongolskiej, pedagogowie, pracownicy resortu zdrowia, pracownicy umysłowi w przedsiębiorstwach różnego typu, specjaliści z zakresu weterynarii i agronomii, a także przedstawiciele nauki i sztuki — liczyła wtedy około 6 tys. osób. Naukowców, literatów i twórców dzieł sztuki znajdowało się w tej liczbie jeszcze niewielu, bo tylko dwustu, były to jednak początki linii rozwojowej, którą w świetle obserwowanych dzisiaj osiągnięć trudno nazwać inaczej niż imponującą. Nie tylko inteligencja uczęszczała na zyskujące coraz większą popularność przedstawienia teatralne i seanse filmowe, także własnej produkcji („Mongołkino", założone w 1936 r.).

Wychodziły książki, oryginalne utwory autorów mongolskich i przekłady, głównie utworów rosyjskich i radzieckich, także niektórych arcydzieł literatury światowej. Czasopiśmiennictwo przeszło drogę od jednej gazety w 1924 r. do 12 tytułów w 1940 r.

KONSTYTUCJA ROKU 1940

Tak wyglądała sytuacja w Mongolii, gdy w 1940 r. (20 marca-5 kwietnia) zebrał się X Zjazd Mongolskiej Partii Ludowo-Rewolucyjnej. W odróżnieniu od lat poprzednich, zwołanie Zjazdu poprzedziła niezwykle ożywiona kampania z udziałem tysięcy ludzi, którzy wypowiadali się na temat zachodzących zmian, osiągnięć i dalszych perspektyw. Nieco później czynić będą to samo także przedstawiciele mas bezpartyjnych, w drugiej wielkiej kampanii, poprzedzającej kolejne wybory do terenowych churałów i sesję Wielkiego Churału.

X Zjazdowi MPL-R przypisuje się znaczenie zupełnie wyjątkowe, dokonano bowiem wtedy podsumowania całego etapu tzw. przemian ogólnodemokratycznych, teoretycznie więc całego okresu 1921 - 1940, praktycznie przede wszystkim tych lat, które upłynęły od poprzedniego Zjazdu. Realizowany od kilku lat nowy kurs polityki uzyskał całkowitą aprobatę tej najwyższej instancji partyjnej, jaką był Zjazd. Właśnie z prawidłowością nowego kursu łączono skonstatowane i z satysfakcją przyjęte osiągnięcia na tylu polach gospodarki i kultury.

341

Uznano, że proces wkraczania na drogę rozwoju niekapitali-stycznego uzyskał wszelkie znamiona trwałości, dano wyraz zrozumieniu istotnych i cennych dla narodu mongolskiego następstw przyjaźni ze Związkiem Radzieckim, zaakceptowano kierunek polityki zagranicznej Komitetu Centralnego i rządu.

X Zjazd poświęcił wiele czasu i uwagi sprawom gospodarczym, podkreślając socjalistyczny charakter zmian zachodzących w ekonomice i ważną specyfikę tych przemian, które wynikać będą musiały z dalszego rozwoju produkcji przemysłowej. Wyraźnie zaznaczono jednak przy tym, że hodowla pozostaje najważniejszą gałęzią gospodarki, że do najważniejszych zadań nadal zaliczać trzeba zabiegi zmierzające do podniesienia jej poziomu, zwiększenia pogłowia, ulepszenia warunków hodowli, mechanizację przy zbiorach, dalszy rozwój prostszych form kooperacyjnych.

Deklarując wierność zasadom marksizmu-leninizmu, X Zjazd uchwalił nowy program partii, w którym znalazły się podstawowe i najbardziej aktualne założenia teoretyczne i praktyczne, spośród pierwszych przede wszystkim — walka z przeżytkami feudalizmu istniejącymi jeszcze w świadomości ludzkiej i wszechstronne zabezpieczenie niekapitalistycznego rozwoju w celu przygotowania możliwości późniejszego przejścia do socjalizmu. W rzędzie zadań praktycznych wymienione zostały m.in.: rozwój gospodarki, udzielanie wielostronnej pomocy aratom, poparcie dla dobrowolnego zrzeszania się w spółdzielnie, rozszerzanie parku maszynowego, troska o poziom bytowy mas pracujących, o dalszy postęp w nauce i kulturze.

Jednym z najważniejszych postanowień finalnych Zjazdu było zalecenie opracowania nowej konstytucji, która odzwierciedlałaby przeprowadzone zmiany i osiągnięte sukcesy. Prace nad przygotowaniem nowej konstytucji rozwinęły się po zakończeniu Zjazdu w bardzo szybkim tempie, tak że mógł ją uchwalić już VIII Wielki Churał Ludowy, 30 czerwca 1940 r. Dla ścisłości trzeba dodać, że wszystkie Zjazdy partyjne i sesje Wielkiego Churału odbywały się w Ułan Bator. Przyjęcie ustawy konstytucyjnej poprzedzone zostało oczywiście długotrwałą dyskusją — wprowadzeniem do niej był poświęcony projektowi konstytucji referat Czojbałsana.

Tekst konstytucji mongolskiej 1940 r. składa się z 12 rozdziałów i 108 artykułów. Artykuł pierwszy rozdziału I, zatytułowanego Ustrój społeczny, brzmi: „Mongolska Republika Ludowa jest suwerennym państwem ludzi pracy (aratów-pasterzy, robotników i inteligencji), którzy zlikwidowali ucisk imperialistyczny i feudalny, zabezpieczającym niekapitalistyczną drogę rozwojową kraju dla późniejszego przejścia do socjalizmu". Tytuły pozostałych rozdziałów: Ustrój państwowy. Wielki Chural Ludowy, Prezydium Wielkiego Churału Ludowego.

342

Rada Ministrów Mongolskiej Republiki Ludowej, Terenowe organy władzy państwowej. Sąd i prokuratura. Budżet Mongolskiej Republiki Ludowej, System wyborczy. Zasadnicze prawa i obowiązki obywateli. Herb, flaga i stolica. Tryb zmiany konstytucji.

Konstytucja ustalała, że w Mongolskiej Republice Ludowej istnieć mogą trzy formy własności: państwowa, spółdzielcza i prywatna, jeśli opiera się na osobistej pracy. Nie może być łączności między własnością prywatną a ziemią i jej bogactwami, lasami, wodami, fabrykami i kopalniami, które stanowią własność ogólnonarodową. Postanowienie o własności prywatnej odnosiło się do indywidualnych gospodarstw aratów, nie korzystających z pracy najemnej; mogli oni też wszystko, co posiadali, przekazywać w spadku.

System sprawowania władzy państwowej właściwie nie uległ zmianom. Najwyższym organem tej władzy był Wielki Churał Ludowy, wybierany na trzy lata: jeden deputowany przypadać miał na 2500 obywateli. Do kompetencji Wielkiego Churału — oczywiście oprócz pełni władzy ustawodawczej — należało m.in. ewentualne wprowadzanie zmian do konstytucji, podejmowanie zasadniczych decyzji w sprawach polityki wewnętrznej i zagranicznej, powoływanie Rady Ministrów, zatwierdzanie ogólnonarodowych planów gospodarczych, ogłaszanie amnestii. W przerwach między sesjami Wielkiego Churału władzę najwyższą sprawowało jego Prezydium, złożone z przewodniczącego, jednego zastępcy, sekretarza i czterech członków. Na niższych szczeblach działać miały Churały terenowe, w ajmakach, miastach, somonach. choronach (dzielnicach miast) i w bagach, wybierane według określonych proporcji, zależnie od liczby ludności; każdy z Churałów wybierał swój zarząd wykonawczy.

Najwyższy organ władzy wykonawczej w kraju. Rada Ministrów, obejmował 13 resortów ministerialnych: obrony państwowej, spraw zagranicznych, hodowli, przemysłu, przemysłu spożywczego, transportu, handlu, finansów, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości, oświaty, ochrony zdrowia i łączności. Radzie Ministrów podlegały też inne centralne urzędy państwowe, nie mające formalnie rangi ministerstw, np. Komitet Nauk, Komitet Kultury Fizycznej i Sportu, Komitet Radiofonizacji, Główny Zarząd Literatury i Wydawnictw, Biuro Służby Hydrometeorologicznej.

Konstytucja 1940 r. gwarantowała wszystkim obywatelom Mongolskiej Republiki Ludowej, niezależnie od ich narodowości, równe prawa we wszystkich dziedzinach życia kraju. Czynne i bierne prawo wyborcze przysługiwało wszystkim obywatelom, bez względu na płeć, rasę. narodowość, wyznanie, wykształcenie, sposób życia (koczowniczy lub osiadły), sytuację majątkową i pochodzenie — z wyjątkiem osób pozbawionych praw wyborczych na podstawie wyroku sądowego.

343

Artykuł 94 jeszcze raz oddzielał religię od państwa i szkoły. Obywatele otrzymywali zarówno wolność wyznania, jak i propagandy antyreligijnej. W artykule 98 gwarantowano obywatelom wolność słowa, druku, zebrań i demonstracji ulicznych. W trzech następnych artykułach mowa była o nietykalności osobistej obywateli, ich mieszkań i korespondencji, a także o tym, że Mongolska Republika Ludowa ogłasza prawo azylu dla obywateli obcych, prześladowanych za obronę interesów ludzi pracy lub za udział w walce narodowowyzwoleńczej.

Konstytucja ustalała również podział administracyjny kraju na 18 ajmaków i jedno miasto wydzielone. Były to ajmaki: Centralny, Chentejski, Czojbałsański, Wschodniogobijski, Południowogobijski, Południowochangajski, Północnochangajski, Dzabchański, Kobdoski, Chubsugulski, Bułgański, Selengijski, Ubsu-nurski, Gobijsko-Ałtajski, Bajan-ulegejski, Suche-batorski, Środkowogobijski, Bajan-chongorski i miasto Ułan Bator. Podział ten utrzymywał się do dnia dzisiejszego, z tym że zamiast nazwy Czojbałsański używa się raczej nazwy Wschodni. Utrzymany został podział ajmaków na somony i bagi. Miasto stołeczne dzieliło się na chorony i jeszcze mniejsze jednostki — choriny.

Przyjęcie nowej ustawy konstytucyjnej w połowie 1940 r. oznaczało zakończenie ważnego etapu mongolskiej rewolucji — etapu antyfeudalnego i antyimperialistycznego. Mongolia przeszła z powodzeniem, od początku do końca, drogę ogólnodemokratycznych przemian i niekapitalistycznego rozwoju. Zamknięcie jednego etapu oznaczało jednocześnie możliwość przejścia do realizacji celów idących o wiele dalej.

XXII. ZWYCIĘSTWO SOCJALISTYCZNYCH STOSUNKÓW PRODUKCJI

PRZED WIELKIM KONFLIKTEM

Nowa konstytucja Mongolskiej Republiki Ludowej stawała się aktem obowiązującym w chwili, gdy zachodnia Europa i niektóre tereny kolonialne w innych częściach świata znajdowały się prawie od roku w wirze drugiej wojny światowej. Było już po rozgromieniu Francji, wkroczeniu Niemców do Paryża i zawieszeniu działań wojennych; przejściowo Niemcy nie miały na lądzie europejskim przeciwnika; w -stanie wojny pozostawała tylko Anglia, poddawana w ciągu następnych miesięcy barbarzyńskim atakom lotnictwa hitlerowskiego. Działania wojenne miały zostać wznowione w kwietniu 1941 r. atakiem wojsk niemieckich na Jugosławię i Grecję, w maju na Kretę i 22 czerwca na Związek Radziecki.

Pozostając w ściślejszych jeszcze niż przedtem związkach przyjaźni i współpracy z ZSRR, Mongolia od razu przystąpiła do realizacji postanowień X Zjazdu partii i Wielkiego Churału z czerwca 1940 r., osiągając w ciągu roku, jeszcze pokojowego, dalsze znaczne sukcesy. Rozwijanie potencjału ekonomicznego stawiano na pierwszym miejscu, przy czym w nowych, dojrzalszych już warunkach można było przystępować do realizacji dalszych zamierzeń na podstawie naukowo opracowanych planów gospodarczych. Mongolia wchodzi na tory gospodarki planowej od końca 1940 r. — w dniu 29 grudnia podjęto na plenum KC MPL-R uchwałę „O narodowym planie gospodarczym na rok 1941". Słusznie zrezygnowano jeszcze wtedy z perspektywiczności, ograniczając pierwszą próbę tego rodzaju do jednego roku, ażeby najpierw zdobyć konieczną sumę doświadczeń. Nadając temu planowi rangę ogólnonarodowego, poddano go szeroko zakrojonej dyskusji w całym kraju.

Założenia planu szły dość daleko i ażeby je wykonać, musiano przeprowadzić pewne korekty przede wszystkim w samym systemie zatrudniania na zasadach pracy najemnej. Były to sprawy dalekie jeszcze od uporządkowania, jeśli chodziło o dyscyplinę i wydajność pracy, należyte wykorzystywanie mocy produkcyjnych, eliminowanie braków w procesie produkcji czy płynność kadr.

346

Wszystko zostało dokładnie określone i uregulowane w ustawie, uchwalonej w lutym 1941 r., łącznie z wprowadzeniem ubezpieczeń społecznych i zagwarantowaniem ochrony macierzyństwa. Ustawa przewidywała odpowiednie sankcje w wypadku naruszania dyscypliny pracy, sprawy bodaj najbardziej drażliwej w poprzednim okresie. Znowu zmieniono system podatkowy, wracając do progresji w zależności od dochodów (ale tylko od posiadanego bydła i ewentualnej produkcji chałupniczej), nie podlegały natomiast opodatkowaniu m.in. dochody z uprawy roli; zresztą i gospodarstwa hodowlane mogły korzystać z różnych ulg, jeśli legitymowały się poważnym wzrostem pogłowia. Już w trybie postanowień rządowych zapadły konkretne postanowienia dotyczące budowy nowych obiektów przemysłowych i kulturalnych oraz obowiązkowego i płatnego udziału aratów w obsługiwaniu wewnętrznego transportu konnego. Na poszczególne gospodarstwa arackie przypadały pod tym względem określone normy ładunków do przewiezienia w ciągu roku.

Od 1941 r., nabrały charakteru obowiązkowego dostawy produktów hodowlanych, głównie wełny; rozwijające się państwo musiało skończyć z zależnością od utrzymującego się tak długo i żywiołowego systemu zakupów. W kraju tak rozległym pod względem powierzchni i nie dysponującym najlepszą siecią łączności, możliwości starego systemu w żadnym wypadku nie mogły wystarczać.

Niezwykle istotne postanowienia zapadły na odcinku nauki i oświaty. 6 grudnia 1940 r. rząd postanowił zorganizować pierwszy w Mongolii uniwersytet, najpierw z trzema tylko wydziałami, mającymi kształcić specjalistów najbardziej krajowi potrzebnych — lekarzy, zootechników i pedagogów. 25 marca 1941 r. Rada Ministrów wraz z prezydium Komitetu Centralnego partii podjęły uchwałę o wyeliminowaniu pionowego pisma ujgurskiego i wprowadzeniu nowego alfabetu, grażdańskiego, tzn. opartego na grafice rosyjskiej z dodaniem dwóch znaków dla dźwięków (ó, ii), których język rosyjski nie ma. Wprowadzeni alfabetu grażdańskiego niewątpliwie rozszerzało i ułatwiało łączność z kulturą rosyjską i możliwości korzystania z jej osiągnięć; znajomość starego pisma stawała się odtąd potrzebna tylko tym, którzy interesowali się naukowo przeszłością. Mogło się wydawać, że w tej części świata nic nie zakłóci bezpieczeństwa, zwłaszcza że 13 kwietnia 1941 ZSRR i Japonia podpisały deklarację o poszanowaniu terytorialnej integralności i nienaruszalności granic Mongolii.

MONGOLIA W LATACH DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ

W takiej sytuacji znajdowała się Mongolia, gdy 22 czerwca 1941 r. otrzymano ponurą wieść o zaatakowaniu Związku Radzieckiego przez Niemcy.

347

Jeszcze tego samego dnia odbyło się wspólne posiedzenie prezydiów instytucji partyjnych i rządowych, na którym przyjęto deklarację o całkowitej solidarności, wierności wszystkim zobowiązaniom i maksymalnej pomocy dla ZSRR. „Cały nasz naród — głosiła deklaracja — złączony więzami ścisłej i niewzruszonej przyjaźni z narodem radzieckim, potępi z największą pogardą ten wiarołomny akt ze strony faszystowskich Niemiec ... Rząd Mongolskiej Republiki Ludowej i prezydium Komitetu Centralnego Mongolskiej Partii Ludowo-Rewolucyjnej zapewniają narody Związku Radzieckiego i ludzi pracy we wszystkich krajach świata, że będą niezłomnie kontynuować umacnianie przyjaźni z narodem radzieckim i okażą Związkowi Radzieckiemu pomoc niezbędną w zwycięskim prowadzeniu wojny". Przyłączyły się do tego stanowiska masy aratów, robotnicy i inteligencja, dając swoim uczuciom wyraz na wiecach, które odbywały się w całym kraju. Przejawem tych uczuć było m.in. samorzutne wszczęcie kampanii zbierania podarków dla żołnierzy armii radzieckiej.

Charakterystykę ówczesnych nastrojów znaleźć można m.in. w jednym z artykułów, napisanych w lipcu 1941 r. przez późniejszego i obecnego przywódcę mongolskiego, Cedenbała: „Dzisiaj, kiedy faszystowscy barbarzyńcy, napadając nagle na Związek Radziecki, prowadzą przeciw niemu krwawą wojnę, naród mongolski łączy się w swych dążeniach i myślach z wielkim narodem radzieckim ... Przez kraj przeszła fala wieców, na których naród mongolski wyraził swoją sympatię do Związku Radzieckiego i gotowość, aby ze wszystkich sił pomóc braterskiemu narodowi radzieckiemu zetrzeć z powierzchni ziemi rozwydrzoną bandę niemieckich faszystów. Przychodzą prości araci i proszą, aby przyjąć od nich podarunki dla Armii Czerwonej w postaci bydła; starzy partyzanci, żołnierze, oficerowie i pracownicy frontu ideologicznego armii ludowej proszą o skierowanie ich na front".

I znowu trzeba było zmieniać plany i dokonywać różnych przemian w kraju. Doprowadzenie do jak najdalej idącego wzrostu produkcji stawało się zadaniem pierwszoplanowym, najważniejszym w tak bardzo zmienionych okolicznościach, gdy pomoc udzielana dotąd przez ZSRR musiała się znacznie zmniejszyć. Nie można już było liczyć w takim stopniu na dowóz tych artykułów spożywczych, których Mongolia nie miała lub produkowała niewiele — zboża, jarzyn, soli, także paszy. Poddano te problemy analizie na kolejnym plenum KC MPL-R w listopadzie 1941 r. i powzięto konkluzje, zalecające wzmożenie wytwórczości własnej w jak najszybszym tempie. Nie słabła akcja zbierania podarków i środków na fundusz obrony i pomocy dla walczących wojsk radzieckich, rozszerzały się dostawy bydła.

348

Od wspomnianego plenum zaczęła się przebudowa całej gospodarki w takich kierunkach, ażeby uzyskać maksymalne możliwości udzielania pomocy narodom Związku Radzieckiego i zabezpieczyć obronność własnego kraju.

Ofiarność i praca zdziałać mogły bardzo wiele i rzeczywiście, liczbowo tylko porównywane rezultaty osiągnięć w 1942 i 1943 r. są czasem aż zdumiewające (rok 1944 był w Mongolii fatalny pod względem warunków klimatycznych). Dotyczy to przede wszystkim wzrostu pogłowia bydła i owiec, co łączyło się z uintensywnieniem różnych środków ochronnych, zapobiegających tak licznym dawniej ofiarom pomoru. Wzrost pogłowia warunkował zwiększenie się rozmiarów produkcji artykułów spożywczych, umożliwiał przygotowywanie większych zapasów mięsa, wełny, skór. O 40 tys. hektarów wzrosła w ciągu jednego tylko roku powierzchnia zasiewów, a tam, gdzie były odpowiednie warunki, rozszerzano uprawę jarzyn. Przystąpiono do wytwarzania nowych artykułów przemysłowych, zdwojono wysiłki w kopalni węgla, wszędzie pracowali ludzie pod hasłem „wszystko dla frontu i zwycięstwa", osiągając we współzawodnictwie pracy coraz wyższe rezultaty. Przypominając ten okres po upływie lat z górą trzydziestu (w artykule z grudnia 1974 r.) Jumdżagijn Cedenbał pisał:

W Mongolskiej Republice Ludowej rozwinął się ogólnonarodowy ruch na rzecz udzielenia pomocy materialnej i moralnej walczącemu narodowi radzieckiemu. Niejednokrotnie wysyłano na front transporty kolejowe z ciepłą odzieżą, produktami żywnościowymi, końmi itd., co stanowiło pomoc mas pracujących MRL dla żołnierzy radzieckich. Oprócz tego z dobrowolnych składek robotników, aratów i inteligencji zakupiono i przekazano Armii Czerwonej broń pancerną i samoloty bojowe, w oparciu o które uformowano brygadę pancerną »Rewolucyjna Mongolia» i eskadrę lotniczą »Mongolski Arat«, które do końca wojny były utrzymywane na koszt narodu mongolskiego".

Łącznie zebrano na fundusz wojenny około 60 mln tugrików, tyleż wynosiła wartość przedmiotów ofiarowanych w darze. W latach wojny Związek Radziecki zakupił w Mongolii prawie pół miliona koni, w darze zaś otrzymał 30 tys. koni i 40 tys. sztuk bydła. Władze mongolskie nie zapominały też o własnych siłach zbrojnych — obawa przed możliwością agresji ze strony Japonii nie przestawała być aktualna, mimo poprzednich umów i porozumień. Zabiegi w kierunku wzmocnienia własnej siły obronnej objęły zarówno liczebne zwiększenie szeregów wojskowych, jak i udoskonalanie i unowocześnianie techniki, łącznie — rzecz jasna — z organizacją odpowiedniego 'wyszkolenia kadry dowodzącej. W czerwcu 1943 r. zniesiono w armii mongolskiej stanowiska komisarzy wojskowych,

349

wprowadzając zasadę jednoosobowego kierownictwa, spoczywającego w ręku fachowych dowódców. Od 1944 r., po wprowadzeniu stopni oficerskich, zmieniły się też dystynkcje i nomenklatura.

Poważnym zagrożeniem dla rozwijanego z tak wielką ofiarnością rytmu prac mogły być następstwa wspomnianych już klęsk żywiołowych w 1944 r. Po letniej posusze nastąpiła wyjątkowo ciężka zima, z rzadką w Mongolii pokrywą śnieżną sięgającą l metra grubości, i to na bardzo znacznych obszarach całego kraju. Było to zabójcze przede wszystkim dla zwierząt hodowlanych — uratowano je, przepędzając ogromne stada bydła do rejonów, w których panowały korzystniejsze warunki. O rozmiarach tej akcji świadczą liczby. Mongolia dzieliła się wtedy na 314 somonów, a bydło musiano przenosić aż z 50 tys. gospodarstw w 212 somonach. Na niewielkiej przestrzeni 1800 km2 w dolinie Toły skupiło się wówczas milion sztuk bydła. Wielkie były kłopoty z końmi, lecz^także szczęśliwie je przezwyciężono. Nie obeszło się jednak oczywiście i bez poważnych strat; kończyła się wojna, a kraj znalazł się w trudnym położeniu, czego zresztą nie ukrywano przed masami, prowadząc wszędzie wyjaśniające rozmowy i wzywając do niepoddawania się minorowym nastrojom. Przyszedł wreszcie maj 1945 r., kapitulacja Niemiec i radosne mityngi w całej Mongolii.

Pozostawała jeszcze Japonia, przeciwnik, mimo poniesionych już także klęsk nadal niebezpieczny i nieobliczalny. Zachowując formalną neutralność w całym okresie wojny niemiecko-radzieckiej, Japonia stale jednak zajmowała postawę nieżyczliwą wobec ZSRR i Mongolii, a jej rząd i dowództwo ciągle nosiły się z zamiarami, które udaremnić miał dopiero upadek. Można zresztą kwestionować tę formalną neutralność, wiadomo bowiem, że Japonia udzielała pomocy Niemcom. Zakwestionował ją też rząd radziecki, wypowiadając z dniem 5 kwietnia 1945 r. układ o neutralności, zawarty 13 kwietnia 1941 r. Nie wpłynęła na politykę Tokio ani kapitulacja Niemiec, ani wystosowana w końcu lipca z Poczdamu nota trzech mocarstw (Stanów Zjednoczonych, Anglii i Chin), wzywająca Japonię do natychmiastowej kapitulacji. 8 sierpnia przyłączył się do tej deklaracji Związek Radziecki, następnego dnia zaczął się stan wojny między ZSRR i Japonią. 10 sierpnia Mongolia ogłosiła całkowitą solidarność z oświadczeniem radzieckim i postanowiła wziąć czynny udział w wojnie. Wojska mongolskie weszły od razu do akcji, naczelne dowództwo sprawował marszałek Czojbałsan, przy tym od 1939 r. niezmiennie przewodniczący Rady Ministrów.

Dowództwo mongolskie prowadziło operacje wojskowe wspólnie z radzieckimi wojskami tzw. frontu Zabajkalskiego, którymi dowodził marszałek Rodion Malinowski. Przezwyciężając niewiarygodne trudności,

350

80-tysięczna armia mongolska przeszła przez pustynię Gobi i dotarła do Półwyspu Liaotuńskiego; w trakcie tego marszu zadano wiele strat nieprzyjacielowi i zajęto Dołonnor w Mongolii Wewnętrznej (na północ od Pekinu). 23 sierpnia Japończycy złożyli broń, 2 września podpisali akt bezwarunkowej kapitulacji. Dowódcy mongolscy otrzymali najwyższe radzieckie odznaczenia wojskowe: Czojbałsan Order Suworowa I stopnia, Cedenbał Order Kutuzowa I stopnia, także inni generałowie i pułkownicy mongolscy.

Jumdżagijn Cedenbał urodził się w 1916 r. w rodzinie chłopskiej z ajmaku Ubsu-nurskiego. Kształcił się w Irkucku. kończąc instytut finansowo-ekonomiczny. Od 1939 r. na wysokich stanowiskach państwowych, wiceminister i potem minister finansów, w latach 1940-1954 generalny sekretarz Komitetu Centralnego MPL-R, od 1941 r. (do 1945) zastępca głównodowodzącego i szef zarządu politycznego ludowo-rewolucyjnej armii, od 1945 do 1952 r. wicepremier, a do 1948 r. przewodniczący Państwowej Komisji Planowania. W okresie wojny odgrywał w ogóle rolę bardzo wybitną, także w organizacji i koordynowaniu form pomocy dla armii radzieckiej; w -1944 r. Prezydium Rady Najwyższej ZSRR odznaczyła go Orderem Lenina. Od 1952 do 1974 premier, od 1958 - I sekretarz KC.

ZWYCIĘSKI PLEBISCYT

Zakończenie wojny światowej stwarzało warunki, w których mogłoby wreszcie zostać osiągnięte porozumienie mongolsko-chińskie; był już najwyższy czas, żeby i Chiny uznały suwerenność Mongolii Zewnętrznej, tak dawno wywalczoną i w całej rozciągłości potwierdzoną na konferencji trzech mocarstw (Stanów Zjednoczonych, Związku Radzieckiego i Wielkiej Brytanii) w Jałcie (luty 1945 r.). Nigdy jednak Chiny nie chciały tej suwerenności uznać i dopiero w toku prowadzonych w Moskwie pertraktacji, 14 sierpnia 1945 r., zgodę taką wyraziły, uzależniając ją jednak od wyników plebiscytu w Mongolii Zewnętrznej. W Chinach sprawował wówczas władzę rząd kuomin-tangowski z Czang Kaj-szekiem na czele.

Plebiscyt wyznaczono na 20 października. Poprzedziła go ogromna praca przygotowawcza — na kilkunastu tysiącach wieców i zebrań dokonywano przeglądu dotychczasowych osiągnięć i deklarowano wierność hasłom niezawisłości. Uprawnienia do wzięcia udziału w plebiscycie miało ponad 493 tys. obywateli, głosowało 98,4% uprawnionych — 487409 osób; wszystkie bez wyjątku oświadczyły się za utrzymaniem niezawisłości państwowej. Wymowa plebiscytu nie pozostawiała miejsca nawet dla najbledszego cienia wątpliwości i 5 stycznia 1946 r. rząd chiński uznał wreszcie niepodległość Mongolskiej Republiki Ludowej,

351

a po upływie dalszych 5 tygodni nawiązał z nią oficjalne stosunki dyplomatyczne. Praktyka okazała się jednak znacznie trudniejsza, pewnie dlatego, że także intencje nie odznaczały się całkowitą szczerością.

Istotnemu zacieśnieniu uległy za to stosunki Mongolskiej Republiki Ludowej z ZSRR. 27 lutego 1946 r. podpisano w Moskwie nowy układ o przyjaźni i wzajemnej pomocy na dalsze lat 10 — było to odnowienie układu z 12 marca 1936 r. Oprócz tego układu zawarto jeszcze porozumienie o współpracy gospodarczej i kulturalnej, kontynuując w ten sposób najlepsze doświadczenia ubiegłych lat. Przejściowo nie dawały natomiast rezultatu starania rządu mongolskiego o przyjęcie Mongolskiej Republiki Ludowej do Organizacji Narodów Zjednoczonych.

PIERWSZY PLAN PIĘCIOLETNI

W polityce wewnętrznej sprawą najważniejszą było przystąpienie do działań mających na celu zlikwidowanie ujemnych skutków wojny i stworzenie najlepszych warunków dalszego rozwoju ekonomicznego. Wystarczy zaznaczyć, że największe bogactwo kraju — pogłowie bydła, spadło od 1940 r. o 6 mln sztuk. Wojna była wojną i wszystkie zabiegi ratujące stada przed epidemiami, zamarzaniem, brakiem paszy itd. musiały mieć swoje granice. Osiągnięto jednak cel najważniejszy — obroniono niepodległość i pozbyto się grożącego nieustannie niebezpieczeństwa, a w dziedzinie ochrony zdrowia, oświaty i kultury zarejestrowano mimo najtrudniejszej sytuacji szereg dalszych sukcesów. Zbilansował je Czojbałsan w referacie sprawozdawczym na XI Zjeździe partii, 7 — 23 grudnia 1947 r. Powiedział w nim o wszystkich krokach podejmowanych od 1940 r. w celu utrzymania na wysokim poziomie gospodarki hodowlanej, o dalszych osiągnięciach przemysłu, o wzroście kadry inżynieryjno-technicznej i pedagogicznej. W 1947 r. opuściło niedawno założony uniwersytet pierwszych 80 specjalistów, powołano do życia ponadto instytut nauczycielski i wyższą szkołę partyjną, zwiększyła się znacznie liczba ośrodków zdrowia, liczba tytułów czasopism wzrosła do 38.

Najważniejszym rezultatem Zjazdu było zatwierdzenie pierwszego pięcioletniego planu rozwoju gospodarki i kultury na lata 1948 — 1952. Plan przewidywał zwiększenie pogłowia trzody o 50% i łącznie 7 tym odpowiednie rozszerzenie sieci punktów weterynaryjnych, zwiększenie areału zasiewów o 55%, łącznie ze staraniami o zwiększenie wydajności, oraz — prawie podwojenie produkcji przemysłowej, łącznie z daleko idącym usprawnieniem środków i dróg transportowych, różnych rodzajów łączności i sieci elektrycznej.

352

Po raz pierwszy pomyślano o realizacji budownictwa przewodów wodociągowych. Chciano też przy końcu pięciolatki całkowicie położyć kres analfabetyzmowi. Jak i poprzednio, postanowienia Zjazdu znalazły odpowiedni wyraz także w obradach IX Wielkiego Churału Ludowego, w lutym 1949 r.

Lata pierwszej pięciolatki mijały przy zwiększających się stale wskaźnikach produkcyjnych; pomoc Związku Radzieckiego odgrywała w ich osiąganiu rolę szczególną. Mimo to nie zdołano zrealizować zaplanowanych zamierzeń, może zresztą jeszcze zbyt śmiałych. Oceny nie są przy tym łatwe ze względu na zróżnicowanie typów własności. Według oficjalnych danych wzrost pogłowia w skali krajowej wyniósł tyko 8,7 procenta, co w stosunku do zaplanowanych 50% stanowi oczywiście niewiele. W odniesieniu jednak do gospodarstw państwowych procent ten wzrasta aż do 112,5, a w sektorze socjalistycznym wziętym jako całość (łącznie z arackimi zrzeszeniami spółdzielczymi) wyniósł 43 procent, a więc nawet nie tak daleko od planowanych zamierzeń. Poważnie wzrosła natomiast w skali ogólnokrajowej powierzchnia zasiewów. Rytmicznie zwiększały się wskaźniki produkcji przemysłowej, średnio o 10 procent rocznie. Wzrost notowano zarówno w wydobyciu węgla, jak i we wszystkich istniejących gałęziach przemysłu, najlepiej wyglądało to w przemyśle spożywczym, co nie wymaga zresztą komentarzy, jeśli chodzi o Mongolię. Szczególnie korzystnie kształtowała się sytuacja w sektorze państwowym, który pod względem rozmiarów produkcji przewyższał sektor spółdzielczy trzykrotnie.

353

W ogóle zaś w wewnętrznym obrocie towarowym wartość produkcji przemysłowej doszła do 46%; oblicze gospodarcze Mongolii zaczęło się wyraźnie zmieniać.

Bardzo istotne zmiany nastąpiły w transporcie. Pisząc o tym, wypada zacząć od kolei. Pierwszą linię kolejową w Mongolskiej Republice Ludowej otwarto w pamiętnym dniu 7 listopada 1949 r. Linia łączyła Nauszki (ostatnia stacja w Związku Radzieckim, na zachód od Kiachty) i Ułan Bator, biegnąc od granicy radziecko-mongolskiej na południe, w górę Orchonu i jego dopływu Chara-goł. Była to linia bardzo zbliżona kierunkiem do najważniejszego traktu handlowego Mongolii, który od dawna wiódł od Urgi do Kiachty, obsługiwany przez transport konny. Wiadomo już, że do określonych świadczeń pod tym względem byli zobowiązani araci — uruchomienie linii kolejowej pozwoliło rządowi je zlikwidować. Nie koniec na tym; minie jeszcze kilka lat i kolej zostanie przedłużona dalej na południe, do granicy chińskiej. W zakresie łączności wewnętrznej największym osiągnięciem było uruchomienie bezpośredniej łączności telefonicznej między Ułan Bator i Kobdo. bądź co bądź odległych od siebie o 1500 km. Od maja 1950 r. zniesione zostały wszelkie ograniczenia przy sprzedaży artykułów spożywczych i przemysłowych.

Ochrona zdrowia i oświata notowały dalsze poważne osiągnięcia, wśród których bodaj za najwyższe trzeba uznać prawie całkowitą likwidację analfabetyzmu. W generalnej ocenie rezultatów pięciolatki nie brak refleksji mniej optymistycznych (niezadowalający wzrost pogłowia zwierząt hodowlanych, trudności w akomodowaniu się do dyscypliny panującej w przedsiębiorstwach przemysłowych), ale ciężar gatunkowy sukcesów zdecydowanie przeważa. Osiągnięcia produkcyjne oznaczały dalszy postęp na obranej drodze rozwojowej i jednocześnie takie umocnienie istniejącego ustroju, że nie trzeba już było żywić żadnych obaw przed pozostałą garstką tych, którzy mogli być jego nieprzyjaciółmi. W tej sytuacji zdecydowano się na dalszą demokratyzację systemu wyborczego. Na mocy uchwały IX Wielkiego Churału (luty 1949 r.) wprowadzone zostały wybory-bezpośrednie (przedtem były kilkustopniowe) i tajne (przedtem jawne). Przeprowadzono je według tego systemu po raz pierwszy w dniu 10 czerwca 1951 r. Zblokowana z bezpartyjnymi ludźmi pracy Mongolska Partia Ludowo-Rewolucyjna uzyskała 99,67 procenta głosów. W następnym miesiącu przystąpił do obrad nowy Wielki Churał; w skład jego wchodziło 295 deputowanych, w tym 179 członków partii.

26 stycznia 1952 r. umarł Czojbałsan, z którego osobą wiąże się ściśle więcej niż trzydziestolecie nowej Mongolii, mimo że w powiązaniach tych są też aspekty ujemne, co w następnych latach wyraźnie i niejeden raz podkreślano.

354

Od 27 maja tego roku stanowisko przewodniczącego mongolskiej Rady Ministrów zajmował Cedenbał. Zbilansowania i oceny pierwszego planu pięcioletniego dokonano w marcu 1953 r. na plenum Komitetu Centralnego MPL-R. Najważniejsze w tym bilansie było chyba to, że w pełni zdano sobie sprawę z trudności, wysoko się jeszcze piętrzących na drodze do socjalizmu. Podstawy rysowały się najbardziej przejrzyście, jeśli chodzi o osiągnięcia w dziedzinie przemysłu i na niwie kulturalnej, inaczej wyglądało to natomiast w ogólnym schemacie gospodarki: hodowla stanowiła jej najważniejszy trzon, będąc jednocześnie działem najbardziej zacofanym, w którym pozostawało najwięcej do zrobienia.

DRUGI PLAN PIĘCIOLETNI

Z 1953 rokiem Mongolia wkroczyła w fazę realizacji drugiego planu pięcioletniego, chociaż wchodzące przy tym w grę konkretne dyrektywy rozpatrzono dopiero później, w listopadzie 1954 r., na XII Zjeździe MPL-R. Wcześniej nieco, w czerwcu tego roku. odbyły się wybory do Wielkiego Churału kolejnej kadencji; wzięli w nich udział praktycznie wszyscy (99,95%) wyborcy, blok partii i bezpartyjnych uzyskał tylko o 0,06 procenta głosów mniej. Deputowanych było nadal 295, w tym 192 członków partii.

355

Jeszcze wyższe wskaźniki osiągnięto w wyborach do churałów terenowych, które odbyły się w październiku. Przewodniczącym Prezydium Wielkiego Churału został doświadczony działacz państwowy i partyjny, członek partii od 1922 r., Dżamsarangijn Sambu (1895-1972), długoletni (1937-1946) poseł MRL w Związku Radzieckim, potem także w Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej, w latach 1952—1953 wiceminister spraw zagranicznych, w 1965 r. laureat Leninowskiej Nagrody Pokoju.

Wzrost liczby członków partii w Wielkim Churale łączył się ściśle ze wzrostem znaczenia, roli i składu Mongolskiej Partii Ludowo-Rewolucyjnej jako kierowniczej siły całego narodu. Siedem lat upłynęło w 1954 r. od ostatniego, XI Zjazdu: wtedy było w szeregach partyjnych 54,1 procenta aratów i tylko 4,7 procenta robotników, po upływie siedmiolecia stosunek ten przedstawiał się już jak 38,6 procenta do 14,9 procenta. Wzrosła też dość istotnie (z 41,2 do 46,5 procenta) liczba przedstawicieli inteligencji w partii.

Mówił o tym m. m. Cedenbał w referacie sprawozdawczym Komitetu Centralnego na XII Zjeździe MPL-R 19-24 listopada 1954 r. Zjazd dokonał, jak zwykle, podsumowania niewątpliwych osiągnięć, zapoznał się z sytuacją międzynarodową i wysłuchał referatu poświęconego szczegółowym założeniom drugiego planu pięcioletniego na lata 1953 — 1957. Generalne dyrektywy programowe mogły iść tylko w jednym kierunku — zapewnienia krajowi możliwości dalszych osiągnięć w budownictwie socjalistycznym, to znaczy nieustannego rozwoju wszystkich gałęzi gospodarki, przy zapewnieniu jak najlepszych warunków gospodarce hodowlanej i jeszcze dalej idącym, maksymalnym wypieraniu wszelkich pozostałości kapitalizmu i w ogóle eksploatacji. W konkretnych częściach planu mieściły się odpowiednie liczby; wzrost produkcji przemysłowej prawie o połowę (46 procent), wydajności pracy o 21—27 procent, w zależności od sektora, obrotów towarowych o 36 procent. Bardzo zróżnicowano plany w odniesieniu do wzrostu pogłowia, co łączyło się z przewidywanymi zmianami typu własności. Zakładano więc, że w zjednoczeniach spółdzielczych ilość sztuk bydła wzrośnie aż dziewięciokrotnie — były to oczywiście możliwe tylko przy większej liczbie samych zjednoczeń. Wzrost pogłowia w indywidualnych gospodarstwach arackich planowano jak najbardziej realnie, tylko o 10 procent.

Uczestnicy Zjazdu przyjęli z wielkim zadowoleniem do wiadomości, że jeszcze we wrześniu 1952 r. podpisano z Chińską Republiką Ludową porozumienie o budowie linii kolejowej łączącej Ułan Bator i Cining na terytorium Chin (na zachód od Pekinu, w Mongolii Wewnętrznej). W ten sposób powstawało bezpośrednie połączenie Moskwa — Irkuck — Ułan Bator —Pekin, a magistrala transsyberyjska

356

stawała się jednocześnie transmongolską. Znaczenie gospodarcze tego przedsięwzięcia było dosłownie ogromne. Linię oddano do eksploatacji z początkiem 1956 r.

STOSUNKI Z ZAGRANICĄ

W polityce zagranicznej Mongolska Republika Ludowa odnosiła też sukcesy, choć mimo różnych inicjatyw i niesłabnącej aktywności w tej dziedzinie częstotliwość osiągnięć nie mogła w pierwszych latach po wojnie być zbyt wielka. Wspomniano już o bezskutecznych staraniach o przyjęcie do ONZ; nie poparły Mongolii niektóre mocarstwa, m.in. Chiny Czang Kaj-szeka, a wprawdzie od października 1949 r. kuomintangowskie Chiny przestały właściwie istnieć, utrzymując się tylko na Tajwanie, lecz przez długie jeszcze lata zajmowały miejsce w ONZ jako stały członek Rady Bezpieczeństwa. Dopiero w 1971 r. Tajwan musiał opuścić Organizację Narodów Zjedoczonych, ustępując miejsca Chińskiej Republice Ludowej. Mongolia została jednak przyjęta do ONZ wcześniej, 27 października 1961 r. Od podjęcia pierwszych kroków w tym kierunku upłynęło aż 15 lat;

357

w okresie tym Mongolia zdołała mocno już ugruntować swoją pozycję międzynarodową i — co było szczególnie ważne — zaangażowała się jak najbardziej aktywnie w ogólnoświatowym ruchu na rzecz pokoju. Oficjalnie datuje się to od 1950 r., w którym ogłoszono deklarację solidarności z apelem Światowego Kongresu Obrońców Pokoju i utworzono Mongolski Komitet Obrony Pokoju.

Nawiązane były już też w tym czasie stosunki dyplomatyczne z państwami budującymi swoją przyszłość na zasadach socjalizmu: z Polską, Czechosłowacją, Węgrami, Rumunią, Bułgarią, Albanią, Koreańską Republiką Ludowo-Demokratyczną i Niemiecką Republiką Demokratyczną. Wszystkie odnoszące się do tych stosunków układy zawarto w latach 1948-1951. W grudniu 1952 r. podpisano układ o współpracy ekonomicznej i kulturalnej z Chińską Republiką Ludową. Delegaci mongolscy zaczęli wyjeżdżać na Kongresy Obrońców Pokoju i brać coraz częstszy udział w sesjach i konferencjach różnych organizacji międzynarodowych — Światowej Federacji Związków Zawodowych, Światowej Demokratycznej Federacji Kobiet i Światowej Federacji Młodzieży Demokratycznej. W latach następnych liczba państw utrzymujących normalne stosunki dyplomatyczne z Mongolią miała znacznie wzrosnąć.

DALSZY ROZWÓJ GOSPODARCZY

Historyczne uchwały XX Zjazdu Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego w Moskwie (14 — 25 lutego 1956 r.) odzwierciedliły się jak najbardziej korzystnie we wszystkich krajach demokracji ludowej, także oczywiście w Mongolii. Informacje o przebiegu Zjazdu KPZR przyjęto w społeczeństwie mongolskim bardzo pozytywnie, specjalnie też zajęło się tymi sprawami IV Plenum Komitetu Centralnego MPL-R, poddając konkretnej krytyce ujemne następstwa kultu jednostki w okresie wszechwładzy Czojbałsana, przede wszystkim zaś liczne wypadki jaskrawego naruszania praworządności rewolucyjnej w odniesieniu do ludzi. Dla wyeliminowania takich wynaturzeń w przyszłości postanowiono wzmóc efektywnie kontrolę ze strony partii nad działalnością instytucji i organów decydujących o przewinieniach i o karach. Demokratyzacja życia wewnętrznego poczyniła dzięki temu szybkie postępy.

Z końcem 1957 r. upłynął drugi pięcioletni okres, objęty planem rozwoju gospodarki i kultury. Ponieważ na przyszłość chciano planować tak, ażeby od 1961 r. począwszy zawsze dwie kolejne pięciolatki mieściły się w jednym całkowitym dziesięcioleciu, postanowiono najbliższe zadania realizować w planie trzyletnim, w latach 1958 — 1960. Założenia tego planu rozpatrzył na tle osiągnięć drugiej pięciołatki

358

i zatwierdził do wykonania XIII Zjazd MPL-R, 17 — 22 marca 1958 r. Oprócz dalszego zwiększenia pogłowia zwierząt hodowlanych i rozmiarów produkcji przemysłowej przewidywano oddanie pod uprawę 300 tys. hektarów dziewiczej jeszcze ziemi i zakończenie procesu uspółdzielczenia znacznej większości gospodarstw arackich. Były to obliczenia w pełni realne, ponieważ właśnie w latach drugiego planu pięcioletniego zanotowano bardzo istotny postęp w tym procesie łączenia się aratów w kooperatywy. Rozszerzenie areału rolnego łączyło się z postulatem zapewnienia krajowi samowystarczalności pod względem zaopatrzenia w zboże.

Podstawowe osiągnięcia tego okresu wygodniej rozpatrywać łącznie, tzn. za cały okres drugiej pięciolatki i późniejszego planu trzyletniego. 1953—1960. Duży krok naprzód zrobił przemysł, przede wszystkim dzięki zmechanizowaniu wielu procesów produkcyjnych, dalszych postępów w dziedzinie elektryfikacji i znacznego wzrostu wydajności pracy. W pierwszej pięciolatce produkcja wzrastała tylko o 2,4 procenta rocznie, w drugiej skok był szczególnie wielki — 13,1 procenta, w latach planu trzyletniego też — 17,9 procenta. Wysiłki, pieniądze i otrzymywane ze Związku Radzieckiego maszyny i urządzenia techniczne szły przede wszystkim na rozbudowę i unowocześnianie istniejących już przedsiębiorstw, ale budowano też nowe — fabrykę mydła, cegielnię, niewielką wytwórnię porcelany, fabrykę przetworów mlecznych, zakłady tkanin czesankowych, młyny. Wiele uwagi poświęcono rozbudowie szybów węglowych. Z 240 tys. ton w 1952 r. wydobycie węgla wzrosło w 1960 r. do 619 tys. ton. Energia elektryczna w tym samym okresie z 22,7 mln do 106 mln kilowatogodzin, cegły z 10 mln do 78 mln sztuk, obuwie skórzane z 232 tys. do 904 tys. par. Mongolia przekształciła się wyraźnie w kraj rolniczo-przemysłowy, w szerszym rozumieniu rolnictwa jako gospodarki także hodowlanej.

W możliwych wówczas warunkach maksymalnie rozwijał się transport — największym z osiągnięć na tym polu była oczywiście magistrala kolejowa. Z każdym rokiem wzrastała też ilość ładunków przewożonych samochodami, a w łączności wewnętrznej rozszerzyła się znacznie komunikacja lotnicza i sieć telefoniczna. W handlu sektor państwowy zajął dominujące miejsce; wystarczy zaznaczyć, że w 1960 r. objął aż 92 procent obrotów, podczas gdy udział sektora spółdzielczego spadł do 7,6 procenta. Dodając obie te liczby procentowe przekonujemy się łatwo, że handel prywatny przestał właściwie istnieć.

W zadaniach wyznaczonych specjalnie na ostatnie trzy lata okresu mieściło się uspółdzielczenie gospodarstw arackich i zagospodarowanie znacznej powierzchni nowych ziem pod uprawę. Jedno i drugie zrealizowano dokładnie. Proces powstawania kooperatyw przyśpieszała wydatna pomoc kredytowo-finansowa ze strony państwa,

359

odpowiednio regulowana polityka podatkowa i szereg innych jeszcze zabiegów. Od 1955 r. zaczęło się coraz intensywniejsze przechodzenie od form dość prostej kooperatywy, w praktyce często po prostu jak gdyby stowarzyszeń wzajemnej pomocy, do wyższych form spółdzielczości, nazywanych zjednoczeniami rolniczymi, dla których ułożono oddzielny statut z zasadami systemu organizacji pracy i określeniem kategorii liczbowych w odniesieniu do własności spółdzielczej i osobistej. Zgodnie z założeniami planu trzyletniego prawie wszystkie (99,6%) gospodarstwa arackie przeszły w 1960 r. na tory spółdzielczości, przy czym w ostatnich dwóch latach proces biegł w kierunku tworzenia zjednoczeń możliwie wielkich, obejmujących przeciętnie 500 jednostek arackich i dysponujących kilkunastotysięcznym pogłowieni zwierząt hodowlanych. Trudno pominąć fakt, że w praktyce musiano przy tym pokonywać niejedną trudność; w swoich małych zagrodach araci hodowali różne rodzaje zwierząt, wielkie gospodarstwa spółdzielcze musiały raczej myśleć o specjalizacji. Niełatwą operacją było też oddzielanie własności osobistej i spółdzielczej, a w związku z przejściem do organizowania wyższych typów spółdzielni musiano to trudne zadanie wykonywać powtórnie — nie bez określonych kłopotów.

W zakresie rolnictwa zrobiono także bardzo wiele — w latach 1959 — 1960 przybyło Mongolii 260 tys. hektarów nowych ziem uprawnych.

Rosły nieustannie kadry nowej inteligencji, kształciło się z każdym rokiem coraz więcej młodych ludzi. W 1952 r. było ich 68924, w 1960 r. — 131046. W szkołach wyższych stosunek ten wyrażał się liczbami 2143 i 6909.

360

Liczba szpitali wzrosła w tym samym czasie z 32 do 68, lekarzy ze 180 do 873, pozostałego personelu medycznego z 2039 do 4584.

TRZECIA KONSTYTUCJA

W 1960 r. mijało 20 lat od uchwalenia drugiej konstytucji mongolskiej — okres wypełniony dalszymi, bardzo istotnymi i głębokimi zmianami. Spowodował je rozwój przemysłu, rolnictwa, życia kulturalnego, stosunków politycznych i przede wszystkim zwycięstwo socjalistycznych stosunków produkcji także w gospodarce rolno-hodowlanej. Doświadczenia Związku Radzieckiego w procesie kolektywizacji wskazują, że nie jest to możliwe bez odpowiedniej bazy materialnej, bez posiadania własnego przemysłu budowy maszyn rolniczych. Nie miała go Mongolia, a jednak potrafiła dojść do prawie stuprocentowego objęcia gospodarstw arackich tym procesem. Oczywiście było to możliwe dzięki nieustannie użyczanej i wydatnej pomocy ze strony Związku Radzieckiego i w pewnej mierze innych też krajów, kroczących tą samą drogą rozwojową. Mongolia, jeszcze bardzo niedawno kraj tak zacofany i tylko na hodowli opierający całą swą ekonomikę, przekształciła się w państwo rolniczo-przemysłowe z jednolitym, socjalistycznym systemem gospodarki. Powstały również nieprzeczuwane przedtem możliwości przechodzenia pasterzy-hodowców do życia osiadłego dzięki rozbudowie ośrodków usługowych, kulturalnych i zdrowotnych w gospodarstwach państwowych, stanicach hodowlanych i zjednoczeniach rolniczych. Istniały wszelkie warunki dalszego, szybszego jeszcze rozwoju materialno-technicznej bazy socjalizmu.

361

Tak doniosłe przemiany wymagały nowych ujęć w ustawodawstwie konstytucyjnym. Uczynił to Wielki Churał Ludowy, uchwalając 6 lipca 1960 r. nową konstytucje. Jej tekst zaczynał się od słów: Mongolska Republika Ludowa stawia przed sobą jako cel — zakończenie budownictwa socjalistycznego i zbudowanie w przyszłości społeczeństwa komunistycznego.

Konstytucja podkreślała, że po wyeliminowaniu wszelkich elementów eksploatacji, wszelkich warunków, które powodują rozdział społeczeństwa na klasy antagonistyczne, ukształtowało się nowe społeczeństwo mongolskie, złożone z dwóch klas nie różniących się żadnymi przeciwieństwami: klasy robotniczej i spółdzielczego aractwa, z których wychodzą również szeregi inteligencji pracującej. Sojusz obu nieantagonistycznych klas jest głównym instrumentem rewolucyjnych przeobrażeń społeczeństwa. Podstawą ekonomiczną państwa mongolskiego jest socjalistyczny system gospodarczy i socjalistyczna własność środków produkcji, występująca w formie państwowej i spółdzielczej. Określając funkcje samego państwa, konstytucja podkreśla jego rolę organizatorską i wychowawczą w gospodarce i kulturze, prócz tego zaś niezwykle ważne zadania w stosunkach zewnętrznych: współpraca i umacnianie przyjaźni z krajami systemu socjalistycznego, pokój i przyjaźń z wszystkimi narodami, obrona kraju przed zakusami imperialistycznymi. Wyraźnie określone też zostały prawa i obowiązki obywateli, prawo do aktywnej działalności w każdej dziedzinie życia państwowego, całkowite równouprawnienie kobiet, wolność wyznania i uprawiania propagandy antyreligijnej.

XXIII. ROZWINIĘTE BUDOWNICTWO SOCJALISTYCZNE

TRZECI PLAN PIĘCIOLETNI

Dalsze etapy budownictwa socjalistycznego w Mongolii przebiegały po utrwaleniu socjalistycznych stosunków produkcji i przebiegają także obecnie w całkowitej zgodności z kolejnymi planami pięcioletnimi: trzecim (1961 —1965), czwartym (1966-1970), piątym (1971 -1975) i aktualnym, szóstym (1976-1980). Przed rozpoczęciem każdego nowego, pięcioletniego etapu bilansowano osiągnięcia lat poprzednich i stawiano nowe wymagania, zawsze wyższe, zakrojone szerzej, coraz bardziej zbliżające naród mongolski do celów, które jeszcze stosunkowo niedawno wydawać się mogły czymś nie tylko odległym, lecz nawet znajdującym się poza wszelką utopią. Stałe zacieśnianie więzów przyjaznej łączności ze Związkiem Radzieckim i innymi krajami wspólnoty socjalistycznej stwarzało — oczywiście też przy ogromnym wysiłku własnym — przesłanki warunkujące skuteczność w wypełnianiu podejmowanych zadań.

Założenia i dyrektywy trzeciego planu pięcioletniego rozpatrzył XIV Zjazd MPL-R, 3-7 lipca 1961 r. Za niezwykle ważną uznać trzeba sprecyzowaną przez Zjazd w toku dyskusji konkluzję generalną, że Mongolska Republika Ludowa wkroczyła w fazę zakończenia budowy społeczeństwa socjalistycznego. W okresie tym konieczne jest dalsze wszechstronne rozwijanie procesów uprzemysłowienia kraju i mechanizacji rolnictwa, czyli tworzenia materialno-technicznej bazy socjalizmu. Uczestnicy Zjazdu podeszli jak najbardziej realnie do tej wielkiej sprawy: Mongolia powinna była rozbudowywać gałęzie przemysłu, które można by oprzeć na posiadanych zasobach naturalnych i które byłyby zgodne z możliwościami i bezpośrednimi po-potrzebami kraju i narodu. Nie musiał więc wchodzić w grę np. rozwój wszystkich dziedzin przemysłu ciężkiego, co więcej, było to w ogóle niemożliwe, chociaż bez wytworów tego przemysłu trudno było myśleć o pełni, gdy chodziło o materialno-techniczną bazę socjalizmu. Rozwiązywały jednak sprawę funkcje światowego systemu socjalistycznego,

363

dysponującego bazą potężną, zdolną do zaspokojenia potrzeb krajów, których specyfika wymagała zróżnicowanego układu produkcji przemysłowej.

Doprowadzenie tych zamierzeń do pomyślnego końca wymagało, rzecz jasna, więcej niż jednego pięciolecia i dlatego też w dyrektywach Zjazdu znalazł się postulat opracowania perspektywicznego planu rozwoju MRL na okres lat od 15 do 20. Przy opracowywaniu tego planu naczelnym drogowskazem miała być zasada, streszczająca się w słowach prostych, ale mających olbrzymi ciężar gatunkowy: przekształcić Mongolską Republikę Ludową w najbliższej przyszłości z kraju rolniczo-przemysłowego w przemysłowo-rolniczy.

W odnoszących się do planu konkretnych dyrektywach mieściły się oczywiście pożądane liczby wzrostu produkcji we wszystkich dziedzinach gospodarki: w przemyśle nieco więcej niż o 100% (2,1 razy — w porównaniu z 1960 r.), w rolnictwie nieco mniej (1,8 razy), jeśli chodzi o pogłowie zwierząt — o 11%. Proporcje zatem wszędzie bardzo wysokie, chyba maksymalne. Zakładano również rozwój hodowli trzody chlewnej, drobiarstwa, pszczelarstwa, hodowli zwierząt futerkowych, co przedtem Mongołów na ogół nie interesowało. Odzwierciedlała się w planie konieczność dalszego wzrostu produkcji kultur paszowych, zwiększenia liczby traktorów i kombajnów, prac nawadniających na znacznej powierzchni pastwisk, wzrostu wydajności pracy i urodzajów, zabiegów zaopatrzeniowych, całego szeregu ulepszeń w produkcji przemysłowej i" oczywiście także budowy nowych obiektów.

W toku realizacji postulatów trzeciego planu pięcioletniego dokonywano, można właściwie powiedzieć, że nieustannie, różnych nowych pociągnięć organizacyjnych, które miały usprawniać sam proces produkcji,

364

ale także zapewnić coraz lepsze możliwości w zakresie kierowania, koordynacji i kontroli. Tworzono więc np. różne komisje społeczne, otaczano opieką poczynania racjonalizatorskie i nowatorskie, zmieniono system organizacji pracy i jej opłacania w zjednoczeniach rolniczych, wprowadzono w życie różne zmiany w administrowaniu jednostek produkcyjnych. Bez dodatkowych i śmiałych zabiegów nie mogło się obejść w okresach szczególnych trudności, np. w bardzo niekorzystnym klimatycznie 1964 r.

Dla ułatwienia porównań z późniejszymi okresami warto zdać sobie sprawę z konkretnej sytuacji w sektorze socjalistycznym hodowli i rolnictwa pod koniec trzeciej pięciolatki. W posiadaniu 29istniejących wtedy gospodarstw państwowych znajdowało się 764 300sztuk bydła i prawie trzy czwarte wszystkich ziem uprawnych. Zjednoczeń rolniczych było 10 razy więcej — 293; tu już łączna liczba zwierząt hodowlanych wyrażała się w milionach, bo na jedno zjednoczenie wypadało ich przeciętnie 72 700, a użytków rolnych (głównie pastwisk i łąk) — 420 tys. hektarów. Same pastwiska w Mongolii rozpościerały się na obszarze 137 mln hektarów. W latach 1961 —1965 krajowe pogłowie zwierząt hodowlanych zwiększyło się z 21 045 tys. do 23 834 tys. sztuk (planowano prawie o milion mniej), zbiory zbóż wyniosły około 350 tys. ton.

Przemysł i transport osiągnęły dalsze wysokie wskaźniki. Produkcja przemysłowa wzrosła ostatecznie o 65%, a kraj wzbogacił się o wiele nowych obiektów. Niezwykle ważne było uruchomianie ich także w innych ajmakach. Leżący na północ od stolicy Darchan zaczai urastać do roli drugiego wielkiego ośrodka przemysłowego w kraju; intensywne i wielostronne prace rozwijano tam od 1962 r. z udziałem specjalistów i przy pomocy Związku Radzieckiego, Polski i Czechosłowacji. Podnosząc Darchan do rangi drugiego z kolei centrum przemysłu mongolskiego, przystąpiono do budowy elektrowni (oddana do eksploatacji w 1965 r.), zakładów konstrukcji żelazobetonowych, cementowni, tartaków i in. Jak zawsze, kładziono nacisk na rozwój przemysłu lekkiego i spożywczego, głównie garbarstwa i młynarstwa. Szczególne znaczenie miał ukończony już w 1961 r. kombinat budownictwa mieszkaniowego w Ułan Bator.

Odpowiednio do przedstawionych osiągnięć wzrosły też znacznie liczby dotyczące przewozu towarów i ich handlowego obrotu. Wszystko wymagało zwiększenia — ludność Mongolii też wzrosła w okresie 45 lat władzy ludowej, i to wzrosła aż dwukrotnie, dochodząc do 1100 tys. Wszystkie aktualne problemy, trudności, odchylenia, wypadki naruszania zasad demokratycznych stanowiły nieustannie przedmiot zainteresowania i troski instancji partyjnych, głównie zaś periodycznie zwoływanych zebrań Komitetu Centralnego MPL-R,

365

począwszy od wspomnianego już II Plenum (styczeń 1962 r.), na którym przeprowadzono też ocenę zjawisk związanych z kultem jednostki. W następnych latach wyeliminowano z działalności partyjnej osoby, którym zarzucono postawę apolityczną, karierowiczostwo i nacjonalizm; na VI Plenum (grudzień 1964 r.) ujawniono i potępiono działalność grupy frakcyjnej, przeciwstawiającej się założeniom polityki partyjnej i rządowej.

WZROST ROLI MRL NA ARENIE MIĘDZYNARODOWEJ

Na okres trzeciego planu pięcioletniego przypadły szczególnie istotne i ważne osiągnięcia w sferze polityki zagranicznej i kontaktów z państwami wspólnoty socjalistycznej. Zaznaczono już, że po 15 latach oczekiwania Mongolska Republika Ludowa znalazła się (w 1961 r.) wreszcie w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Nie pomogły nacechowane nieprawdopodobną zawziętością wysiłki władców Tajwanu, ażeby temu przeciwdziałać. Jeszcze 9 czerwca 1961 r. rząd tajwański ogłosił deklarację, w której nie wahano się m.in. napisać: „Jest rzeczą ogólnie znaną, że Mongolia Zewnętrzna to reżim marionetkowy, nie posiadający atrybucji państwa niezależnego i suwerennego ... To, że Stany Zjednoczone mają obecnie [tzn. w 1961 r.] zamiar uznania Mongolii, nie tylko przynosi szkodę prawom i interesom republiki chińskiej i dlatego naród chiński odnosi się do tego z oburzeniem, lecz stanowi także, w odczuciu wszystkich wolnych narodów, istotny regres w postawie Stanów Zjednoczonych wobec komunizmu".

366

Nawet ta niewielka cześć całego tekstu deklaracji wystarczy bez jakichkolwiek komentarzy. Można tylko powtórzyć: nic to nie pomogło i Mongolia znalazła się w szeregach członków ONZ.

Od 1961 r. zaczęła się również intensywna akcja nawiązywania stosunków dyplomatycznych z innymi państwami. Były wśród nich: Afganistan, Algieria, Birma, Cejlon, Gwinea, Indonezja, Mali, Nepal, Pakistan, Sierra Leone, Syria, potem także Anglia, Francja, Australia, Finlandia, Szwajcaria i Szwecja; nie doszło do porozumienia dyplomatycznego ze Stanami Zjednoczonymi. W czerwcu 1962 r. Mongolska Republika Ludowa weszła w skład Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. Udział w pracach R WPG zapewnił Mongolii formy pomocy na jeszcze szerszą skalę, przede wszystkim zaś w zakresie zbadania bogactw naturalnych kraju przez ekipy fachowych geologów; do kompleksowych badań nad Mongolią włączą się geografowie, etnografowie i ekonomiści, także z Polski.

O perspektywach współpracy gospodarczej z krajami socjalistycznymi mówili i pisali wielokrotnie czołowi działacze mongolscy. Na szerokim tle ujął całokształt tych spraw premier Cedenbał w jednym ze swoich artykułów, napisanym we wrześniu 1964 r. Znalazły się w nim, obok bardzo istotnych ocen generalnych, sformułowania dotyczące właśnie udziału Mongolii w pracach Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej.

Mongolska Republika Ludowa — czytamy w tym artykule — znajduje się obecnie w końcowym etapie budownictwa socjalistycznego, którego głównym zadaniem jest wszechstronny rozwój materialno-technicznej bazy socjalizmu. Osiągnięte przez nasz naród historyczne sukcesy we wszystkich dziedzinach gospodarczego i kulturalnego budownictwa są rezultatem wcielania w życie słusznej polityki Mongolskiej Partii Ludowo-Rewolucyjnej, polityki ukierunkowanej na maksymalną mobilizację — w interesie budownictwa socjalistycznego — wszystkich wewnętrznych zasobów naturalnych, materialnych i ludzkich, a także na nieustanne umacnianie prawdziwie internacjonalistycznej przyjaźni i wszechstronnej współpracy z wielkim Związkiem Radzieckim i innymi państwami socjalistycznymi".

Przechodząc do spraw związanych z udziałem w RWPG, przywódca mongolski pisał:

Udział MRL w pracach Rady i w jej organach ... sprzyjał dalszemu rozwojowi gospodarki naszego kraju, przyśpieszaniu tempa budownictwa socjalistycznego, podnoszeniu poziomu życia ludzi pracy, rozszerzaniu, pogłębianiu i przejmowaniu doświadczeń ... MRL odrzuca antynaukowy punkt widzenia, zgodnie z którym każdy kraj powinien jakoby posiadać wszystkie dziedziny współczesnej produkcji. Mongolia będzie rozwijać u siebie te kierunki produkcji,

367

dla których istnieją odpowiednie warunki naturalne i ekonomiczne. Określając perspektywę rozwoju odpowiednich dziedzin produkcji przemysłowej i rolniczej, MRL będzie brać pod uwagę nie tylko swoje potrzeby, lecz również potrzeby i życzenia innych krajów socjalistycznych". Jest w tym artykule również mowa o źródłach inwestycji, o organizowaniu wspólnych przedsiębiorstw jako o jednej z najbardziej efektywnych form otrzymania pomocy od państw zrzeszonych w R WPG. I jeszcze jedno niezwykle ważne stwierdzenie: „duży niedobór siły roboczej w naszym kraju dyktuje konieczność maksymalnej mechanizacji procesów produkcyjnych w gospodarce narodowej, stosowania metod przemysłowych w budownictwie, wydatnego zwiększenia wydajności pracy".

PROBLEMY SIŁY ROBOCZEJ

Niedobór siły roboczej był rzeczywiście problemem bardzo wysokiej rangi i bardzo trudnym do rozwiązania, mimo że nastąpił tak znaczny skądinąd przyrost ludności. Posiadając ogromne bogactwa naturalne, Mongolska Republika Ludowa jest krajem, którego wszechstronny rozwój musi się opierać na bardzo ścisłej współpracy z państwami zaprzyjaźnionymi. Nie każdy kraj socjalistyczny może rozwijać produkcję w skali optymalnej, nie jest potrzebny ani też możliwy rozwój wszystkich gałęzi przemysłu i rolnictwa w każdym kraju i nie da się uzyskać najwyższej skali produkcji przy ograniczaniu się do narodowych zasobów i rynków. Pozostaje konieczność ich maksymalnego rozwijania przy odpowiednich uzgodnieniach z państwami współpracującymi i udzielającymi pomocy.

Mogło się wydawać, że pod tym względem przechodzić będzie Mongolia większe trudności w latach sześćdziesiątych w związku najpierw z ograniczeniem, a nieco później — zupełnym rozluźnieniem form pomocy ze strony Chin. Zapowiadało się wszystko nieźle. Od chwili podpisania umowy o współpracy gospodarczej i kulturalnej z Chińską Republiką Ludową (październik 1952 r.), rozszerzanej i uzupełnianej w następnych latach, wzrastały obroty towarowe, przyjeżdżali do Mongolii fachowcy i robotnicy chińscy, zaczęło się wznoszenie szeregu obiektów przemysłowych i innych, delegacje chińskie brały udział w Zjazdach MPL-R. Zwłaszcza w latach 1955 — 1958 znalazło się w Mongolii wielu robotników z Chin; liczba ich prawdopodobnie przekraczała 10 tys., oczywiście nie wszyscy przybyli od razu. Do efektów tej współpracy należały m.in. fabryka tkanin wełnianych, papiernia, huta szkła, fabryka zapałek, obiekty sportowe i rekreacyjne. Jeszcze na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych prace te odznaczały się niemałą intensywnością,

368

ale po 1961 r.zakres ich zaczął się coraz bardziej zmniejszać. Potem nastąpił gwałtowny zwrot w polityce przywódców Komunistycznej Partii Chin, skończyła się współpraca, przestano budować, odwołano specjalistów, pozostawiono niektóre obiekty w stanie niezakończonym.

Były to niewątpliwie duże trudności dodatkowe, które jednak udało się przezwyciężyć, do czego walnie przyczyniła się pomoc ekonomiczna ze strony Związku Radzieckiego i innych krajów socjalistycznych, szczególnie efektywna i wielostronna po włączeniu się Mongolii do RWPG. Przy wszystkich zatem kłopotach i utrudnieniach realizacja trzeciego planu pięcioletniego przebiegała pomyślnie. Mongolia zrobiła dalszy poważny krok naprzód w swoim rozwoju i jeszcze bardziej zacieśniła te kontakty i- więzy przyjaźni, które z całkowitym prawem można było nazwać niewzruszonymi. Dała temu wyraz oficjalna delegacja mongolska z Jumdżagijnem Cedenbałem na czele podczas jednego z pobytów w Moskwie w kwietniu 1965 r., w przemówieniu Cedenbała w dniu 15 stycznia 1966 r. na wielkim wiecu przyjaźni mongolsko-radzieckiej w Ułan Bator w obecności generalnego sekretarza KPZR Leonida Breżniewa, tak samo w przemówieniu Cedenbała jako szefa delegacji mongolskiej na XXII Zjeździe KPZR, l kwietnia 1966 r., i przy wielu innych okazjach.

NOWY PLAN I NOWY PROGRAM PARTII

W grudniu 1965 r. VIII Plenum Komitetu Centralnego MPL-R po podjęciu szeregu różnych decyzji, mających prowadzić do wzrostu materialnego zainteresowania w rozwoju hodowli, postanowiło zwołać kolejny, XV Zjazd partii. Odbył się on w dniach 7—11 czerwca 1966 r. Delegaci reprezentowali imponującą już jak na stosunki mongolskie liczbę członków i kandydatów: 48570.

XV Zjazd Mongolskiej Partii Ludowo-Rewolucyjnej dokonał podsumowania całej działalności partii i narodu mongolskiego w okresie minionego pięciolecia i przyjął nowy program partii, zmieniony i dostosowany do głównych zadań i kierunków działalności, zmierzającej do całkowitego zwycięstwa socjalizmu. Dalszym najważniejszym postanowieniem Zjazdu było zatwierdzenie dyrektyw, obowiązujących w dalszym rozwoju gospodarki i kultury, na następny okres, w czwartym planie pięcioletnim. Planowane zamierzenia i liczby sięgały jeszcze wyższego pułapu niż w latach poprzednich. Przewidywano oczywiście — jak zawsze — znaczne zwiększenie pogłowia bydła i rozszerzenie powierzchni upraw zbożowych, wzrost realnych dochodów ludzi pracy w ramach zwiększenia dochodu narodowego o 30%, dalszy rozwój przemysłu, środków łączności i transportu, wyasygnowanie poważnych środków na oświatę i naukę.

369

Nowy program partii, już czwarty z kolei, uogólniał doświadczenia nabyte w długoletniej walce o zapewnienie krajowi możliwości niekapitalistycznego rozwoju od feudalizmu do socjalizmu. Program potwierdzał umocnienie niezawisłości państwowej, stworzenie współczesnego przemysłu i transportu, ograniczanie i likwidacje rodzących się elementów kapitalistycznych — jako jedną z najważniejszych prawidłowości rozwoju niekapitalistycznego. Program potępiał nacjonalizm i przesądy nacjonalistyczne jako wpływy reakcyjnej ideologii i źródło ideowego wypaczania generalnej linii partii i ataków na jej jedność. Szczegółowo omówione zostały w programie główne zadania partii w budownictwie socjalizmu: rozwój materialno-technicznej bazy socjalizmu, wzrost dobrobytu mas pracujących i rozwój kultury, doskonalenie socjalistycznych stosunków społecznych i zarządzania gospodarką oraz intensyfikacja wychowania komunistycznego mas pracujących.

W realizacji czwartej pięciolatki zetknięto się z poważnymi trudnościami, jeśli chodzi o gospodarkę rolno-hodowlaną. Przyczyną były znowu fatalne warunki klimatyczne w 1967 i 1968 r., ciężka zima i powodzie w lecie. Spowodowało to duży spadek pogłowia, aż o 13% - z 23 834 tys. w 1965 r. do 20 700 tys. w 1968 r. Podjęte w ostatnich dwóch latach pięciolatki środki zaradcze przyczyniły się w znacznym stopniu do osłabienia następstw klęski. Przygotowano większe ilości paszy i wybudowano więcej zimowych pomieszczeń dla zwierząt, dzięki czemu w 1970 r. było znowu o 1800 tys. sztuk bydła więcej: pogłowie bydła rogatego wzrosło nawet w stosunku do 1965 r. z 2093 tys. do 2108 tys. sztuk. Stan posiadania innych zwierząt domowych nie osiągnął poziomu sprzed pięciu lat. Owiec miała Mongolia w 1965 r. 13838 tys., w 1970 - 13311,7 tys. sztuk; koni odpowiednio 2432,6 tys. i 2317,9 tys.; kóz 4786,3 tys. i 4204 tys.; liczba wielbłądów spadła z 684,3 tys. do 633,5 tys. W związku z unowocześnieniem i mechanizacją wielu prac liczba koni i wielbłądów spadać będzie również w latach następnych.

370

Pozostawała jednak Mongolia nadal krajem zajmującym zdecydowanie pierwsze miejsce pod względem liczebności pogłowia i produkcji artykułów hodowlanych. 150 kg mięsa, 230 litrów mleka i 22 kg wełny przypadało średnio w jednym roku na głowę ludności. Bogactwo to znajdowało się (liczby w tym wypadku dotyczą 1970 r.) w posiadaniu 32 gospodarstw państwowych i 272 zjednoczeń rolniczych. Każde gospodarstwo państwowe miało do dyspozycji 360 tys. hektarów ziemi, w tym 10 tys. hektarów pod zasiew i około 30 tys. sztuk zwierząt; na zjednoczenia rolnicze przypadało po 535 tys. hektarów ziemi i ponad 60 tys. sztuk bydła. 20 milionów hektarów pastwisk zaopatrzono w wodę, budując w czwartej pięciolatce 2600 studzien i rozbudowując systemy nawadniające. Wzrosła w stosunku do lat poprzednich liczba traktorów i maszyn używanych w rolnictwie, oddano do użytku wielkie silosy do przechowywania pasz, zbudowano dziesiątki tysięcy ciepłych pomieszczeń dla bydła (tzw. chaszanów).

Na skutek omówionych już przyczyn zbiory utrzymywały się na tym samym poziomie lub nawet częściowo zmalały, ale zaraz później nastąpić miał niezwykle dynamiczny rozwój. W 1965 r. zebrano 291 tys. ton pszenicy, w 1970 r. - 288 tys., ale już w 1973 r. -328 tys. ton. Szczególnie jaskrawo uwidocznia się to przy kulturach paszowych: 58,6 tys. ton — 47,5 tys. ton, a w 1973 r. — 127 tys. ton. Niektóre gospodarstwa zaczęły się specjalizować w uprawie jarzyn. Ogółem wyhodowano ich w 1965 r. 15,8 tys. ton (w 1960 tylko 6,9 tys. ton), w 1970 r. - 12,6 tys. ton, a w 1973 r. - 23,8 tys. ton. Osiągnięcia powyższe pozwoliły m.in. zaprzestać importu mąki.

Udział produkcji przemysłowej w ogólnym bilansie kraju wzrósł w 1970 r. do 34%, zwiększając się w stosunku do 1940 r. prawie 14 razy. Jeśli rezultaty roku 1940 przyjąć za 100, to tempo wzrostu wyniosło w 1960 r. - 542,7. w 1965 r. - 867,6, a w 1970 r. -1378,9. W ostatnim roku czwartego planu pięcioletniego wyprodukowano 493 mln kilowatogodzin energii elektrycznej, wydobyto 1997,4 tys. ton węgla, wyprawiono 2614,3 tys. skór. Dodać można do tego 550 tys. m wojłoku, 623,7 tys. m tkanin wełnianych, 1619 tys. par obuwia, 654 tys. m3 drewna. We wszystkich właściwie gałęziach przemysłu, w energetyce, w przemyśle węglowym, drzewnym, skórzanym, futrzarskim, obuwniczym i w produkcji materiałów budowlanych, zanotowano bardzo znaczny wzrost wydajności pracy, uwarunkowanej oczywiście bardziej nowoczesną techniką i coraz wyższymi kwalifikacjami. Właśnie wydajności pracy zawdzięcza Mongolia prawie cztery piąte wzrostu globalnej produkcji w tym okresie.

Liczba nowo wznoszonych obiektów przemysłowych też się znacznie zwiększyła, zwłaszcza w tych dziedzinach produkcji, które miały w Mongolii najlepsze warunki rozwojowe — w przemyśle lekkim i spożywczym.

371

Ograniczając się nawet tylko do większych, bardziej reprezentacyjnych fabryk i innych zakładów przemysłowych, wyliczyć m.in. można: wielki kombinat przemysłu lekkiego w Ułan Bator, w którym można było produkować 200 artykułów skórzanych, sukienniczych, wełnianych i innych; pralnie wełny w Czojbałsanie i w Ule-geju (ajmak Bajan-ulegejski), kombinat mięsny w Darchanie, fabryka dywanów w Ułan Bator (uruchomiona w 1971 r.). Oprócz węgla wydobywano rudy wolframowe w ajmaku Centralnym i Suche-batorskim, fluoryt w Chentejskim, w kilku innych stanowiskach złoto. Zmniejszyło się znaczenie transportu jucznego, natomiast przewóz kolejowy objął 71% globalnego obrotu ładunków. Rozszerzyły się możliwości transportu wodnego i oczywiście też powietrznego. Znaczne sumy wydawało państwo na ochronę zdrowia. W 1970 r. było w Mongolii 112 szpitali, setki punktów ambulatoryjnych i felczerskich, 17 lekarzy przypadało na 10 tys. mieszkańców. W 593 szkołach podstawowych uczyło się 239 tys. młodych chłopców i dziewcząt, w 19 średnich 11 tys., w 5 wyższych 8400. Wielu przedstawicieli młodzieży mongolskiej kształciło się za granicą, głównie w ZSRR. Od 1961 r. działała Mongolska Akademia Nauk, dysponująca szeroko rozbudowaną bazą — biblioteką, zbiorami archiwalnymi, wydawnictwem, obserwatoriami astronomicznymi, oczywiście także instytutami naukowo-badawczymi. Prasa, literatura, sztuka, teatr i muzyka uzyskały znacznie większe niż przedtem możliwości rozwoju.

ZAŁOŻENIA PIĄTEGO PLANU PIĘCIOLETNIEGO

Rok 1970 był ostatnim rokiem czwartego planu pięcioletniego; jak zwykle, w roku następnym przyszła kolej na podsumowanie, dokonane w czerwcu 1971 r.

372

przez XVI Zjazd MPL-R. Poprzedziły go VIII i IX Plenum Komitetu Centralnego (w 1970 i 1971 r.), na których rozpatrzono cały szereg ważnych zagadnień gospodarczych, przede wszystkim sprawę podwyższenia jakości produkcji i dalszego rozwoju hodowli. Zapadły również wtedy pewne postanowienia, które XVI Zjazd zaaprobował, zalecając maksymalizację wysiłków w kierunku zwiększenia efektywności produkcji.

Zatwierdzając dyrektywy nowego, piątego planu pięcioletniego (1971 — 1975), podkreślono najważniejsze zadanie w sferze ekonomiki: osiągnięcie znacznych rozmiarów produkcji społecznej poprzez bardziej rytmiczny rozwój gospodarki rolno-hodowlanej, dalszy rozwój przemysłu i innych gałęzi ekonomiki oraz - uzyskanie na tej podstawie nieustannego wzrostu materialnego i kulturalnego poziomu życia ludzi pracy. W odniesieniu do poszczególnych dziedzin produkcji oznaczało to: podejmowanie kroków zapewniających wzrost pogłowia, zwiększenie produktywności hodowli i wydajności upraw rolniczych w oparciu o jak najdalej idącą mobilizację i racjonalne wykorzystanie istniejących rezerw oraz dalsze umacnianie matenalno-technicznej bazy rolnictwa; zdecydowane usunięcie występujących jeszcze braków. W produkcji przemysłowej: jeszcze większe umocnienie bazy paliwowo-energetycznej, szersze wykorzystywanie mineralnych i surowcowych bogactw kraju, nieustanne rozwijanie wytwórczości towarów masowego użytku, wzrost efektywności i lepszą jakość.

Na Zjeździe wytyczone zostały również pożądane wskaźniki wzrostu na następne lata: najwyższy w przemyśle spożywczym 60 - 65 procent, w energetyce 50 – 55 procent, w wydobyciu węgla 25 — 30 procent, w przemyśle lekkim 43 – 47 procent, w drzewnym 40 – 45 procent. Szczególny nacisk położono na dalsze poszukiwania geologiczne, wysuwając przy tym postulat skracania terminów tych prac, przy zastosowaniu nowoczesnych metod badawczych i bardziej intensywnym wykorzystaniu aparatury. Zapowiedziano dalsze doskonalenie systemu kształcenia i podkreślono coraz wyższą rolę nauki w rozwoju społeczeństwa i w intensyfikacji ekonomiki. Wysunięty został postulat koncentracji potencjału naukowego w rozwiązywaniu zadań mających największe znaczenie praktyczne dla budownictwa socjalistycznego. Mówiono o ochronie zdrowia, o literaturze i sztuce, o ideowych pierwiastkach w twórczości artystycznej. W twórczości tej — podkreślano — centralne miejsce zajmować powinna tematyka dotycząca kształtowania nowych warunków życia w Mongolskiej Republice Ludowej i jej aktualnej rzeczywistości.

Tak przedstawiały się perspektywy kolejnego, bardzo już zaawansowanego etapu na drodze do socjalizmu. Od dawna nie miano wątpliwości, że ominięcie formacji kapitalistycznej jest możliwe; w 1971 r. można już było mówić o tym z perspektywy znacznych doświadczeń.

373

Uczynił to premier Mongolii na uroczystym posiedzeniu Komitetu Centralnego MPL-R, Wielkiego Churału Ludowego oraz władz partyjnych i miejskich stolicy w dniu 10 lipca 1971 r., z okazji pięćdziesięciolecia mongolskiej rewolucji ludowej:

Wszystkie osiągnięcia narodu mongolskiego w okresie władzy ludowej są rezultatem wcielenia w życie nauki wielkiego Lenina o możliwości rozwoju narodów w przeszłości zacofanych drogą niekapitalistyczną w kierunku socjalizmu... Doświadczenie potwierdza, że obecnie praktycznie można dokonać przejścia do socjalizmu z każdego etapu rozwoju społecznego, włącznie z przedklasową organizacją życia społecznego".

STOSUNKI MIĘDZYNARODOWE I WEWNĘTRZNE

Okres między XV i XVI Zjazdem MPL-R wypełniły również bardzo ważne wydarzenia o charakterze politycznym. Zawarto szereg układów o współpracy ekonomicznej z krajami RWPG, m.in. z Polską w lutym 1966 r., przy czym nie była to umowa pierwsza. Polska zobowiązywała się w niej do uczestniczenia w budowie wielu obiektów przemysłowych, łącznie z dostawami odpowiednich urządzeń i części zamiennych dla wybudowanych przedtem obiektów oraz do wydelegowania do Mongolii specjalistów i eksploratorów. Jedna z polskich ekspedycji geologicznych zakończyła już nieco wcześniej swój czteroletni cykl poszukiwań, a nie były to jedyne formy ważnych kontaktów naukowych. Polscy specjaliści budowali m.in. kombinat przemysłu drzewnego i betoniarnię w Ułan Bator, elektrownię w Charchorinie i inne jeszcze obiekty.

Kontakty z ZSRR były oczywiście najściślejsze i miały największy zasięg. W styczniu 1966 r. przebywała w Mongolskiej Republice Ludowej partyjno-rządowa delegacja ZSRR z Leonidem Breżniewem na czele. Zawarto wtedy kolejny układ o przyjaźni, współpracy i wzajemnej pomocy. Dalszymi okazjami do zacieśnienia więzów przyjaźni były: Pięćdziesięciolecie Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej w 1967 r. i stulecie urodzin Lenina w 1970 r., XXIII i XXIV Zjazd KPZR (1966 i 1971 r.), liczne wzajemne wizyty działaczy. Przypada na te lata też dalsze zbliżenie do Demokratycznej Republiki Wietnamu, Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, Kuby i Jugosławii. Mongolska Partia Ludowo-Rewolucyjna i rząd Mongolii włożyły — w różnych formach — wiele wysiłku we wspólną walkę narodów o pokój i bezpieczeństwo powszechne, przeciw imperialistycznej polityce agresji i wojny. Tak samo będzie w latach następnych, tak samo jest i obecnie — Mongolia stała się na arenie międzynarodowej

374

czynnikiem mającym duże znaczenie. W 1971 r. Mongolia utrzymywała stosunki dyplomatyczne już z 53 państwami.

Wszystkie osiągnięcia kontynuowano w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych. W grudniu 1972 r. delegacja mongolska uczestniczyła w uroczystym posiedzeniu Komitetu Centralnego KPZR, Rady Najwyższej ZSRR i Rady Najwyższej Rosyjskiej FSRR w Moskwie, poświeconym 50-leciu utworzenia ZSRR. Przewodniczący delegacji mongolskiej powiedział wtedy w swoim przemówieniu: „Komuniści i wszyscy ludzie pracy Mongolskiej Republiki Ludowej będą także w przyszłości czynić wszystko, ażeby sojusz bojowy i wypróbowana w walce przyjaźń narodu mongolskiego i radzieckiego, oparte na wspólności naszych celów i zadań, nieustannie rosły i krzepły dla triumfu sprawy pokoju, socjalizmu i komunizmu".

11 czerwca 1974 r. odbyła się kolejna (trzecia w ósmej kadencji) sesja Wielkiego Churału Ludowego. Podczas sesji wystąpił członek Biura Politycznego KC MPL-R i pierwszy zastępca przewodniczącego Prezydium Churału, Sonomyn Łuwsan, przedstawiając w imieniu Komitetu Centralnego wniosek w sprawie wyboru Jumdżagijna Cedenbała na przewodniczącego Prezydium Wielkiego Churału, przy jednoczesnym zwolnieniu go z obowiązków przewodniczącego Rady Ministrów. Łuwsan nakreślił sylwetkę Cedenbała, przywódcy partyjnego i państwowego, wybitnego działacza międzynarodowego ruchu komunistycznego i robotniczego, gorącego rzecznika przyjaźni ze Związkiem Radzieckim i z innymi narodami socjalistycznymi, bojownika o pokój i przyjaźń między narodami, od 30 lat z górą działacza na najwyższych stanowiskach, od 22 lat (od 1952 r.) premiera; niezwykle zasłużonego dla rozwoju Mongolii.

Wielki Churał Ludowy wybrał go na proponowane stanowisko. Już jako nowy przewodniczący Prezydium Churału (i nadal I sekretarz KC MPL-R) Cedenbał przedstawił wniosek o powierzenie stanowiska przewodniczącego Rady Ministrów Dżambynowi Batmunchowi. Batmunch urodził się w 1926 r. w ajmaku Ubsu-nurskim, pochodził z biednej rodziny arackiej. Studiował ekonomię na uniwersytecie w Ułan Bator i był jednym z jego pierwszych absolwentów, wyższy stopień naukowy (kandydata nauk) uzyskał w 1961 r. w Moskwie po trzyletnich studiach w Akademii Nauk Społecznych przy Komitecie Centralnym KPZR. Pełnił różne funkcje partyjne i naukowe, był m.in. rektorem macierzystego uniwersytetu, kierownikiem wydziału nauki i oświaty w KC i wreszcie — zastępcą przewodniczącego Rady Ministrów. Zgodnie z powyższym wnioskiem powołano go w dniu 11 czerwca 1974 r. na urząd premiera.

375

26 listopada tego roku odbyło się uroczyste posiedzenie Komitetu Centralnego MPL-R i Wielkiego Churału Ludowego MRL, poświecone 50-leciu III Zjazdu MPL-R i proklamowaniu Mongolskiej Republiki Ludowej. W referacie centralnym I sekretarz partii przypomniał uchwał? .'II Zjazdu MPL-R: ..Mongolia nie powinna powtarzać męczeńskiej drogi niewolnictwa kapitalistycznego, którą wcześniej przeszły inne narody świata". Przypomniał także, iż III Zjazd utwierdził przyjęcie ideologii marksistowsko-leninowskiej przez partię i nadał rewolucji mongolskiej kierunek antyfeudalny. proklamowanie zaś

Mongolskiej Republiki Ludowej i uchwalenie jej pierwszej konstytucji ..były milowymi krokami na drodze rozwiązania złożonych i wielostronnych zadań okresu przejściowego od feudalizmu do socjalizmu".

Autor podał również do wiadomości oświadczenie obecnego na uroczystości generalnego sekretarza KC PZPR, że jako podarunek dla narodu mongolskiego w związku z jego rocznicą zrealizowany zostanie przez stronę radziecką następujący kompleks przedsięwzięć: budowa mieszkań o powierzchni 100 tys. m:, placówek handlowych, szkół i przedszkoli w Ułan Bator, pałacu nauki, techniki i kultury, dwu fabryk i innych jeszcze obiektów.

W dniach 2 5 lipca 1975 r. bawiła w Mongolii oficjalna delegacja polska; na czele delegacji stał przewodniczący Rady Państwa Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, Henryk Jabłoński, który w przemówieniu swoim wyraził uznanie i podziw dla osiągnięć kroczącej ku socjalizmowi Mongolii. „Z wielką uwagą śledzimy w Polsce sukcesy Mongolskiej Republiki Ludowej w jej rozwoju gospodarczym i kulturalnym. Wiemy, z jakim zapałem, ofiarnością i zaangażowaniem mongolska klasa robotnicza, araci-spółdzielcy i inteligencja realizują plan pięcioletni, którego założenia ustalił XVI Zjazd Mongolskiej Partii Ludowo-Rewolucyjnej. Realizacja założeń tego planu przysporzy waszemu narodowi wielu osiągnięć w socjalistycznym 'budownictwie nowoczesnej Mongolii. Dokonaliście historycznego dzieła. W kraju, który uchodził za jeden z najbardziej zacofanych na świecie, możecie się pochlubić sukcesami w zakresie budowy przemysłu, nowoczesnego rolnictwa i racjonalizacji hodowli. Rozwinęliście oświatę

376

i kulturę oraz służbę zdrowia, zbudowaliście miasta, drogi i koleje. Wasze osiągnięcia wywołują uznanie przyjaciół i są dokładnie studiowane".

XVII ZJAZD MPL-R

Od uroczystości tej pozostał jeszcze tylko rok do zrealizowania zadań piątego planu pięcioletniego. W 1976 r. przyszedł z kolei czas na podsumowanie osiągniętych wyników i przedstawienie następnego projektu głównych kierunków rozwoju gospodarki i kultury Mongolskiej Republiki Ludowej na lata 1976 1980. Uczynił to XVII Zjazd MPL-R, obradujący w dniach 14 18 czerwca 1976 r. z udziałem 813 delegatów. Zgodnie z ustalonym od dawna tokiem postępowania, otwarcia Zjazdu dokonał i referat sprawozdawczy Komitetu Centralnego przedstawił I sekretarz KC MPL-R. Obszerny (100 stronic) wyczerpujący tekst zawierał omówienie międzynarodowej działalności i zadań partii w dziedzinie polityki zagranicznej. przegląd osiągnięć budownictwa gospodarczego i kulturalnego w okresie piątej pięciolatki oraz — analizę podstawowych zagadnień partyjnych.

W części pierwszej przypomniane zostały m.in. najistotniejsze wydarzenia z zakresu polityki zagranicznej, przede wszystkim zaś te, które dotyczyły dalszego rozwoju wzajemnych stosunków mongolsko-radzieckich: układ o przyjaźni, współpracy i pomocy wzajemnej z 15 stycznia 1966 r., wizyta radzieckiej delegacji partyjno-rządowej w Mongolii w listopadzie 1974 r, efekty prac wykonywanych przez wspólne przedsiębiorstwa i komisje, także formy pomocy ze strony innych krajów członkowskich R WPG. Podkreślono upadek pozostałości kolonializmu i nową jakościowo fazę ruchu narodowowyzwoleńczego narodów Azji i Afryki, solidarność narodu mongolskiego z narodami toczącymi słuszną walkę przeciw imperializmowi, neokolonializmowi i rasizmowi oraz z uciskanym przez reakcyjną juntę narodem chilijskim. Zajęto stanowisko w kwestii chińskiej: „MRL konsekwentnie trzyma się pryncypialnej linii politycznej w stosunkach z ChRL. Podejmujemy wysiłki zmierzające ku normalizacji stosunków współpracy i dobrego sąsiedztwa z ChRL, zdecydowanie odrzucając jednocześnie reakcyjny maoizm ... W naszych stosunkach z ChRL i w walce z maoizmem będziemy kierować się niewzruszoną wiernością wobec internacjonalistycznych interesów obrony jedności wspólnoty socjalistycznej, światowego ruchu komunistycznego i zwartości szeregów wszystkich sił antyimperialistycznych".

Nie uległa zmianie polityka zmierzająca konsekwentnie do rozwoju stosunków z krajami kapitalistycznymi na zasadach pokojowego współistnienia państw

377

o odmiennych ustrojach społecznych. Nawiązano nowe stosunki dyplomatyczne, m. m. z Japonią, Republiką Federalną Niemiec i Kanadą. W 1976 r. Mongolska Republika Ludowa utrzymywała stosunki dyplomatyczne z 78 państwami.

Przegląd podstawowych osiągnięć we wszystkich gałęziach gospodarki za okres 1971 — 1975 wypadł jak najbardziej zadowalająco i uprawniał do daleko idącego optymizmu. Duże środki, przeznaczone przez państwo na rozwój rolnictwa, wykorzystano w sposób maksymalny, mechanizując 10 ferm mlecznych, budując 16 600 obór, 7 tys. wodopojów, 3 wielkie i 44 małe systemy nawadniające. Zwiększono dwukrotnie produkcję pasz, dostarczono państwowym gospodarstwom rolnym i rolniczym spółdzielniom produkcyjnym tysięcy traktorów, kombajnów, samochodów ciężarowych i innego sprzętu. Mongolia miała w tym czasie 45 państwowych gospodarstw rolnych i 259 zrzeszeń spółdzielczych. Przeciętnie 11 tys. ha zasiewów i 36 tys. sztuk bydła rogatego przypadało na jedno gospodarstwo państwowe, 452 tys. ha użytków rolnych i 69 tys. sztuk bydła na jedną spółdzielnię. W zakresie mechanizacji każde gospodarstwo dysponowało przeciętnie 240 traktorami, 45 kombajnami, 33 samochodami ciężarowymi; park maszynowy zrzeszeń rolniczych był, rzecz jasna, proporcjonalnie mniejszy.

Plan zwiększenia pogłowia bydła wykonała większość ajmaków, łącznie pogłowie wzrosło o 1,8 mln sztuk; wzrosły również prawie

378

o połowę zbiory zbóż, ziemniaków i jarzyn, mimo bardzo surowej, śnieżnej i wietrznej zimy 1975 na 1976 r. Do szóstego planu pięcioletniego włączono zadania dalszego rozwoju — przyrostu produkcji rolnej i hodowlanej, zwiększenia obszaru zasiewów, wypracowania systemu środków mogących to zagwarantować. W odnoszących się do tego zaleceniach podkreślono m.in. konieczność umocnienia materialno-technicznej bazy hodowli i uprawy ziemi, tworzeniu gospodarstw wyspecjalizowanych, dalszego rozszerzania sieci placówek weterynaryjnych, zapewnienia właściwego dopływu kadry, wdrażania osiągnięć nauki i techniki do produkcji, usprawnienia prac służby hydrometeorologicznej. W pięcioleciu 1971 — 1975 przeciętne zbiory zboża w ciągu roku wynosiły 410 tys. ton — w okresie następnym chciano je podnieść do 500 — 530 tys. ton.

Tempo produkcji przemysłowej wzrastało o 9,2 procenta rocznie, jej globalna wysokość o 55,2 procenta; udział przemysłu w wytwarzaniu globalnego produktu społecznego wyniósł w ostatnim roku piątego planu pięcioletniego blisko 40 procent. Wzrosła produkcja wielu wyrobów przemysłowych na głowę ludności, np. energii elektrycznej o 29 procent, a tkanin wełnianych o 26 procent. Rozwój przemysłu energetycznego i węglowego także w szóstej pięciolatce wysuwał się na czołowe miejsce. Zaplanowano pierwszą fazę robót przy eksploatacji baganurskich złóż węgla brunatnego (Baga-nur, w odległości 110 km od Ułan Bator) wraz z niezbędną linią kolejową, przekaźnikową linią elektryczną wysokiego napięcia i obiektami mieszkalnymi. Wyznaczono rok 1979 jako datę rozpoczęcia produkcji — rozpoczęła się jeszcze w grudniu 1978 r. — we wspólnie budowanym mongolsko-radzieckim kombinacie górniczym „Erdenet", należącym do największych w świecie kompleksów wydobywania i wzbogacania rud miedzi i molibdenu.

Kombinat usytuowany jest w ajmaku Bułgańskim, w odległości ponad 300 km na północny zachód od Ułan Bator. W strefie o szerokości tylko do 3 km, ale długości 25 km znajdować się ma połowa znanych azjatyckich (bez ZSRR) zasobów miedzi. W 1971 r. ukończono, z tak rewelacyjnymi wynikami, badania tych złóż, a w 1973 r. Mongolia podpisała ze Związkiem Radzieckim porozumienie o współpracy przy ich zagospodarowaniu. „Erdenet" dysponuje najnowocześniejszym sprzętem wszelkiego rodzaju, łącznie z automatycznymi systemami sterowania. Wokół kombinatu wyrosło już 40-tysieczne miasto, z innymi też zakładami przemysłowymi.

Przewiduje się dalszy wzrost produkcji przemysłu lekkiego i spożywczego, znaczne zwiększenie potencjału prac odkrywczych nad poszukiwaniem złóż miedzi, węgla, cynku, rtęci i złota, doprowadzenie produkcji energii elektrycznej w 1980 r. do 1440 mln kilowatogodzin,

379

a wydobycia węgla do 4,5 4,9 mln ton oraz sześciokrotne zwiększenie wydobycia rud. Zaplanowano oczywiście dalsze wskaźniki rozwoju transportu i przewozu ładunków przez wszystkie rodzaje transportu, budowę nowych linii kolejowych, rozbudowę portu lotniczego w Ułan Bator. lepsze wyposażenie lotnisk prowincjonalnych. W założeniach planu znalazły się również zabiegi i środki mające na celu zwiększenie jakości i efektywności badań naukowych, ochronę przyrody i środowiska naturalnego (i w Mongolii stawało się to konieczne), rozwój socjalny i podniesienie stopy życiowej narodu, dalsze doskonalenie systemu oświaty, wychowania, ochrony zdrowia, rozbudowywanie instytucji sztuki i kultury, wiele usprawnień w dziedzinie organizacji i zaopatrzenia.

XVII Zjazd MPL-R zaaprobował „Główne kierunki rozwoju gospodarki narodowej i kultury MRL na lata 1976 -1980" i polecił Radzie Ministrów ich szczegółowe opracowanie. Ostatnie zdanie końcowej uchwały brzmiało: „XVII Zjazd MPL-R uważa, że pomyślne wykonanie nowego pięcioletniego planu rozwoju gospodarki narodowej i kultury MRL na lata 1976 -1980 jest najważniejszym ogólno-partyjnym i ogólnopaństwowym zadaniem, i wzywa komunistów i ludzi pracy do dołożenia wszystkich wysiłków w celu maksymalnej mobilizacji wewnętrznych rezerw przemysłowych, gruntownego podniesienia jakości całej pracy i wniesienia aktywnego wkładu do dzieła pomyślnego wykonania postawionych przez partię zadań".

Podstawowej wymiany informacji o pracach nad realizacją decyzji XXV Zjazdu KPZR w Związku Radzieckim i XVII Zjazdu MPL-R w Mongolii dokonano podczas oficjalnej wizyty mongolskiej delegacji partyjno-rządowej w ZSRR w dniach 18 — 24 października 1976 r. W trakcie pierwszego spotkania przywódcy obu partii, Leonid Breżniew i przewodniczący delegacji mongolskiej Cedenbał, wygłosili przemówienia, które dały wyraz wzajemnemu zrozumieniu, sympatiom i głębokiemu zadowoleniu z tak bliskich i ścisłych stosunków. W niejednym sformułowaniu znalazły się ważkie momenty, Leonid Breżniew powiedział m.in.:

Mongolia to nasz sojusznik. Mongolia jest członkiem wielkiej rodziny państw socjalistycznych, jej położenie i bezpieczeństwo są trwałe. Mamy prawo powiedzieć, że podpisany przez nas w 1966 r. układ radziecko-mongolski dobrze służy interesom naszych krajów i narodów, także interesom świata jako całości".

19 października zakończono rozmowy stanowiące wymianę doświadczeń na temat węzłowych problemów budownictwa socjalistycznego i komunistycznego w ZSRR i w Mongolii, a także — na temat aktualnych stosunków międzynarodowych, ze szczególnym uwzględnieniem problemów pokoju,

380

dobrosąsiedzkich stosunków i bezpieczeństwa państw azjatyckich. Po podpisaniu oficjalnych dokumentów Jumdżagijn Cedenbał otrzymał Order Lenina. W następnych dniach delegacja mongolska zwiedziła Ałma-Atę i Nowosybirsk.

Przegląd głównych osiągnięć szóstego planu pięcioletniego w latach 1976 — 1978 świadczy wyraźnie o dalszym postępie we wszystkich dziedzinach życia ekonomicznego, politycznego i kulturalnego i o konkretnych perspektywach zrealizowania wszystkich założeń. Gospodarka rolna wzbogaca się z każdym rokiem o dziesiątki tysięcy hektarów nowo zagospodarowanej ziemi. Zbiory zbóż wyniosły w 1977 r. 447,5 tys. ton (o 8,7 procenta więcej niż w roku poprzednim), uprawa ziemniaków w latach 1977 i 1978 - 46,1 i 49,9 tys. ton; jarzyn -17,4 i 25,2 tys. ton. W związku z warunkami klimatycznymi mniej rytmicznie przedstawia się wzrost upraw paszowych, mimo to jednak zwiększa się pogłowie zwierząt; proces szczególnie ważny, ponieważ hodowla nadal odgrywa w rolnictwie rolę podstawową. Coraz większymi rezultatami odznacza się produkcja wszystkich głównych gałęzi przemysłu: energetycznego, metalowego, chemicznego, skórzanego, drzewnego, lekkiego i spożywczego, także górnictwa i przemysłu materiałów budowlanych. Handel zagraniczny utrzymuje ożywione kontakty z wielu krajami, przy czym 90% obrotów przypada na kraje wspólnoty socjalistycznej (w tym 78,5 procenta na ZSRR). Podejmuje się kroki zmierzające w kierunku jeszcze dalej idącego zwiększenia efektywności tych związków —

381

problem ten stanowił m.in. główną treść rozmów podczas spotkania Leonida Breżniewa i Cedenbała na Krymie w dniu 23 sierpnia 1978 r.

Niekapitalistyczna droga rozwoju Mongolii od dawna stała się faktem, a jej wielka historyczna celowość urzeczywistnia się już w tylu dziedzinach życia. Zwycięstwo socjalistycznych, stosunków produkcji i ukształtowanie się socjalistycznej własności" społecznej umożliwiły osiągnięcie całkowitej równowagi między stosunkami produkcji i siłami wytwórczymi, co z kolei zabezpiecza źródła dalszego rozwoju gospodarki. Szczególne znaczenie ma również całkowita jedność ekonomicznych i politycznych interesów mongolskiej klasy robotniczej i chłopskiej, arackiej. Kierownicza rola w życiu kraju należy do klasy robotniczej, ale żadne elementy nierówności nie rzutują przy tym na stronę drugiej siły społecznej. Dalszy rozwój to dalszy zanik różnic, dalszy wzrost poziomu materialnego i kulturalnego. Wszystko stało się możliwe dlatego, że u podstaw rozwoju Mongolii znalazły się główne prawidłowości rewolucji socjalistycznej i socjalistycznego budownictwa.

Od lat wnosi również Mongolska Republika Ludowa wiele cennych tendencji do życia międzynarodowego i stosunków międzynarodowych. Mongolia jest ze wszech miar zainteresowana w utrzymywaniu pokojowego współdziałania w rozwoju współpracy międzynarodowej, także oczywiście między państwami Azji. Egzystencja i rozwój tak pokojowo nastawionego państwa jest ważnym ogniwem w procesie osiągania tych celów na całym świecie, mimo że Mongolia liczy tylko półtora miliona mieszkańców i leży daleko, w samym środku Azji. Polityka odprężenia oznacza utrwalanie pokoju nie tylko w Azji i nie tylko w Europie: dzięki takiej polityce zasady pokojowego współistnienia państw, o odmiennych ustrojach znajdują kierunek właściwej realizacji. W tych dążeniach wielką wagę ma każdy etap tej realizacji i każde jej ogniwo, także sukcesy Mongolskiej Republiki Ludowej.

Mongolia przyczynia się również do dalszego rozwoju integracji socjalistycznej w dziedzinie ekonomiki i kultury. Bez tego procesu wykluczone byłoby należyte wykorzystanie możliwości łączących się ze znacznym wzrostem sił produkcyjnych w krajach socjalistycznych. Integracja warunkuje dalszy poważny rozwój ekonomiki każdego kraju z osobna i całej wspólnoty socjalistycznej łącznie. Są to perspektywy bardzo pozytywne dla współczesnych stosunków międzynarodowych.

XXIV. KULTURA MONGOLII

PODSTAWY KULTURY MATERIALNEJ

Specyfika życia koczowniczego i głównych typów zajęć, przede wszystkim pasterskich, ale także myśliwskich, warunkować musiała oczywiście pierwsze osiągnięcia Mongołów w sferze kultury materialnej i duchowej. Trudno byłoby kusić się tu o szczegółowe ustalenia chronologiczne, chociaż z przyczyn nie wymagający bliższego wyjaśniania przedstawiać należy zjawiska wiążące się z życiem kulturalnym Mongolii od momentu zasadniczego zintegrowania plemion mongolskich i powstania państwa mongolskiego. Zakres chronologiczny objąłby w tym wypadku cały wiek XIII, dosłownie od pierwszych lat.

Zdawać wypadałoby sobie jednak sprawę z określonej umowności i takiego schematu. Konkretne formy kultury bytowej nie zaczynają się przecież uzewnętrzniać dokładnie w tym roku, w którym Temudżyn uzyskał tytuł i godność wielkiego chana. Wprost przeciwnie, sięgają bardzo daleko wstecz, rodzą się w czasach nawet niezmiernie odległych, rozwijają się i doskonalą w długich etapach. Zachodzą przy tym najróżnorodniejsze skrzyżowania i powiązania uboczne — wiadomo już, ile zmian zachodziło na stepach Mongolii w okresach poprzedzających powstanie jednolitego państwa mongolskiego, a także — ile różnych grup etnicznych brało udział we współkształtowaniu tych form. Pojawiając się na widowni dziejowej jako państwo połączonych już plemion, Mongolia przedstawiała barwny obraz wielu aspektów kultury materialnej, bytowej, przy tym nie bez zaczątków twórczości w dziedzinie kultury umysłowej. Nie wymaga żadnej eksplikacji stwierdzenie, że utworzenie państwa i zintegrowanie plemienne mogły i musiały przyczynić się jak najbardziej do dalszego rozwoju, głównie w tej drugiej sferze; warunki bytowe, sposoby zdobywania środków do życia, posługiwanie się narzędziami, różne zajęcia produkcyjne zmieniały się w tempie znacznie powolniejszym, niejednokrotnie zaś utrzymywały się w analogicznych lub bardzo zbliżonych formach niemal do czasów ostatnich.

383

Trzy podstawowe formy egzystencji - pożywienie, ubiór, mieszkanie dostosowane były w całej pełni do pasterskiego trybu życia. z pewnymi, nie tak wielkimi zresztą modyfikacjami, jeśli chodzi

myślistwo; polowaniem zajmowano się nawet dość intensywnie, ale w ogólnym przekroju zajęć społecznych znacznie rzadziej. Rybołówstwo właściwie nie wchodziło w rachubę, dzikie ptactwo też nie interesowało Mongołów, domowego nie trzymano. Żywiono się zatem —pomijając oczywiście wyjątki - produktami gospodarki hodowlanej, głównie baranim mięsem, mlekiem i przetworami mlecznymi, serami i masłem, pito kumys. Mieszkali Mongołowie w jurtach i wiadomo już też, jakie były zalety jurt i jak je budowano. Tu warto tylko dodać, że budownictwo to było o wiele bardziej zróżnicowane, niż można by sobie wyobrażać, zwłaszcza pod względem wielkości i oczywiście także wystroju wewnętrznego. Były jurty wielkie, nawet olbrzymie i szczególnie bogate. Odzwierciedlały się w tym różnice klasowe, podobnie zresztą jak w pożywieniu i ubiorze. Mongolia trzynastowieczna była państwem stale rozwijających się stosunków feudalnych. Inaczej żyli, mieszkali i ubierali się nojoni, inaczej biedni araci — stan taki miał trwać więcej niż 700 lat.

W ubiorze różnice zaznaczały się bodaj najbardziej wyraźnie. Feudałowie mongolscy (tudzież ich żony) potrzebowali drogich i delikatnych tkanin, jedwabiu i wełny, nie licząc całego szeregu akcesoriów, służących płci pięknej ku ozdobie. Trzeba było sprowadzać je z zewnątrz —

384

w odnośnych rozdziałach tekstu była kilkakrotnie mowa o przyczynach warunkujących konieczność stałej wymiany handlowej między plemionami stepowymi i sąsiadami dysponującymi tym, bez czego step nie mógł się obejść. Przedmioty zbytku miały w tej cyrkulacji znaczenie chyba największe. Dzieje handlu mają swoją długą chronologię nie tylko na obszarach tzw. starych cywilizacji.

Początkowo handel miał charakter — rzecz najzupełniej jasna — wymienny, od czasów Dżyngis-chana jest już pieniądz, w systemie bardzo zresztą niejednolitym. Monety bito głównie ze srebra, czasem ze złota, używano tych metali także w sztabach, w obiegu znajdowały się też monety z różnych ośrodków.

Niezależnie jednak od różnych form wymiany, wiele przedmiotów musiano wytwarzać u siebie. Trzeba było szyć ubiory ze skór i z wojłoku, tenże wojłok stawał się nieodzowny przy budowie jurt, musiało się rozwinąć kowalstwo — potrzebę posługiwania się różnymi przedmiotami z żelaza odczuwano na każdym kroku, a rosnące w potęgę państwo musiało mieć coraz więcej broni. Nie można przy tym zapominać o określonych wpływach; umiejętności rzemieślnicze przenikały do Mongolii najpierw głównie z zewnątrz, najzdolniejszych rzemieślników ściągano też siłą po zwycięskich podbojach.

385

Przesłanki były różne, ale łącznie składały się na ustalenie takiego, a nie innego poziomu techniki właśnie w Mongolii.

Przy lepszej technice produkcyjnej wytwarzał się też jak gdyby pomost ułatwiający przejście do twórczości artystycznej, czy też przynajmniej zbliżonej do artyzmu. Uwydatniało się to np. w wyrobach z kości czy z rogu; wszędzie na świecie, gdzie tylko takich umiejętności nabywano, łączyły się one z tendencjami do jak największej precyzji, cyzelerstwa i piękna. Nikt nie wyrabia z takiego materiału przedmiotów byle jak ociosanych. Innym krokiem na tej drodze było m.in. zdobnictwo jurt, coraz większa troska o zewnętrzny wygląd różnych rodzajów broni, wyroby ze srebra, instrumenty muzyczne — też zresztą różnorodne. Przy innych bowiem weselono się podczas uroczystości rodzinnych, inne służyły szamanom odbywającym swoje praktyki, inne znowu potrzebne były w wyprawach wojennych.

TAJNA HISTORIA"

Weseląc się śpiewano, a pieśni wchodziły do skarbca ustnej tradycji i długo się w nim utrzymywały. Skarbiec ten bogacił się w inny jeszcze sposób — wchodziły do niego legendy, podania, porzekadła i szczególnie miłe Mongołom rodowody poszczególnych osób. Mieli do nich zdolności wyjątkowe i pamięć nadzwyczajną, słusznie też podkreśla się w literaturze, iż dzięki temu drogą najzupełniej naturalną narastały umiejętności myślenia historycznego. Dlatego stosunkowo bardzo wcześnie zrozumiano wagę przekazów historycznych dla późniejszych pokoleń i już przed upływem połowy XIII stulecia powstać mógł wielki pomnik historiografii mongolskiej — Tajna historia Mongołów. Napisana całkowicie świadomie do użytkowania w przyszłości (wprawdzie tylko przez dom panujący, ale przecież także w przyszłości), jest Tajna historia utworem wybitnie historio-graficznym.

Tajna historia, nazywana również czasem Nieoficjalną historią Mongołów, powstała z końcem pierwszej połowy XIII w. jako dzieło anonimowego autora. Istnieją tylko domysły co do autorstwa, ale żadnej pewności nie mamy. W brzmieniu polskim tytuł Nieoficjalna historia wygląda trochę niejasno — chodzi po prostu o to, że utwór ten nie miał charakteru oficjalnego. Treścią dzieła jest genealogia rodu Dżyngis-chana oraz panowanie jego własne i jego syna — Ugedeja. Informacje dotyczące rządów Ugedeja są już mniej precyzyjne, nie ma m.in. wzmianki o jego śmierci w 1241 r. Opierając się na tym szczególe, jak również na analizie innej ważnej wzmianki, o zwołaniu wielkiego kurułtaju w tzw. loku myszy (por. niżej), wysuwa się w najnowszych badaniach zupełnie przekonywającą tezę,

386

że ukończenie Tajnej historii łączy się z 1240 r. Byłaby ona zatem tylko o 15 lat młodsza od najstarszego zabytku mongolskiego — inskrypcji na kamieniu (z 1225 r.), znalezionym w południowej Syberii.

Wszyscy bez wyjątku badacze epoki muszą w jak najszerszej mierze korzystać z tego dzieła, wszyscy też wypowiadają się o jego walorach jak najbardziej pozytywnie, nierzadko i z uniesieniem. Nie oznacza to, że tekst jest od pierwszego do ostatniego wiersza nieprześcignioną doskonałością i że w całej Tajnej historii nie ma niczego oprócz prawdy, niewzruszonej jak opoka. Jest w niej świetny ładunek kronikarski, jest również szeroki rozmach epicki, jest trochę patosu, nie budzącego zdziwienia na tle epoki, chociaż samą postać Dżyngis-chana przedstawiono raczej bez patosu i panegiryzmu. Są wreszcie w Tajnej historii rzeczywiste elementy poetyckie, bardzo zresztą cenne, bo dające świadectwo poziomowi ówczesnej twórczości. Autor w ogóle szeroko korzystał z tradycyjnych przekazów ludowych i ze skarbca folklorystycznego Mongolii. Wiadomo, że w kancelarii państwowej i w oficjalnym otoczeniu („na dworze") chanów używano już od początku stulecia pisma ujgurskiego. Tym właśnie pismem i oczywiście w języku mongolskim spisano najprawdopodobniej Tajną historię; zastrzeżenie o tyle konieczne, że oryginałem nie dysponujemy. W drugiej połowie XIV w. przetranskrybowano mongolski tekst chińskimi hieroglifami i dokonano też skróconego przekładu całości na język chiński. Wydawano go kilkakrotnie w Chinach, w drugiej połowie XIX w. w Rosji, a w XX stuleciu pojawiły się w kilku krajach nowe wydania (są również dwa przekłady na język nowomongolski), coraz lepiej odpowiadające wymogom sztuki edytorskiej. Od 1970 r. mamy przekład polski Stanisława Kałużyńskiego, z bardzo instruktywnym wstępem także jego pióra (por. Wskazówki bibliograficzne).

Tajna historia nie jest jedynym zabytkiem historiograficznym dawnej Mongolii. Były inne jeszcze utwory, np. Biała historia (Cagan tuuch w tym wyrazie oba u z dwiema kropkami), do naszych czasów jednak nie zachowało się prawie nic. Wiadomości o tych zabytkach otrzymujemy drogą pośrednią, głównie od historyków perskich, m.in. od wspomnianego już Raszid ed-Dina, który wyraźnie stwierdza, że korzystał też ze źródeł mongolskich. Analogiczne informacje spotykamy u późniejszych autorów mongolskich i tybetańskich.

Stosunkowo wcześnie, od końca XIII w, zaczęto w Mongolii przekładać różne utwory z języka tybetańskiego i chińskiego. Były to przede wszystkim traktaty filozoficzne i filozoficzno-religijne, niektóre z nich zachowały się do tej pory. Zainteresowania te wypływały w znacznym stopniu z przemian, zainicjowanych i realizowanych przez Kubiłaja, buddystę, wprawdzie tolerancyjnego wobec innych wyznań, ale intensywnie popierającego tylko buddyzm. Jego wielkim faworytem był przywódca tybetańskiej sekty „czerwonych czapek",

387

Pagba-lama (1239 — 1280). Pod jego wpływem Kubiłaj przyjął nową religię, jemu przyznawał bardzo podniośle brzmiące tytuły („Król wiary w trzech krajach" — tzn. w Tybecie, Chinach i Mongolii), jemu też po opanowaniu całych Chin powierzył najwyższą władze w Tybecie. Na zlecenie Kubiłaja Pagba-lama opracował nowy alfabet mongolski, tzw. pismo kwadratowe, opierając się przy tym na piśmie tybetańskim. Pismo kwadratowe (nazywane tak od kształtu liter — nazwę taką noszą też niektóre inne alfabety) miało w zamyśle jego twórców spełniać role jak najbardziej uniwersalną i służyć wszystkim narodowościom wielkiego imperium jako wyłączny lub prawie wyłączny środek przekazywania myśli. Pismo to miało znacznie uproszczone kształty w porównaniu z tybetańskim i lepiej niż pismo ujgurskie odpowiadało ówczesnej wymowie mongolskiej. Wynalazek Pagby-lamy jakoś nie wytrzymał próby życia i niewiele pozostało zabytków w tym piśmie; w użyciu oficjalnym, w kancelarii cesarza, utrzymywało się — z różnym stopniem intensywności w stosowaniu — do końca panowania założonej przez Kubiłaja dynastii Juan, tj. do 1368 r.

NAJSTARSZY POMNIK PRAWA MONGOLSKIEGO

Narastające od dawnych czasów różne formy i przepisy prawa zwyczajowego znalazły się bardzo wcześnie w stadium oficjalnej kodyfikacji i najprawdopodobniej też zostały wtedy spisane. Chodzi o rok 1206 i słynny wielki kurułtaj, na którym Dżyngis-chan otrzymał władzę wielkiego chana. Pierwszy kodeks praw mongolskich, wspomniana już (por. s. 80) Jasa, także Wielka Jasa lub Jasa Dżyngis-chana, wtedy właśnie został podany wszystkim do wiadomości. Ujmując najpierw rzecz trochę schematycznie, można określić Jasę jako zbiór przepisów o karach. Idąc tym torem jeszcze dalej, widzieć w tym trzeba jeden z instrumentów mających służyć do jak najdalej idącego umocnienia władzy najwyższej i w ogóle utrwalenia rozwijającego się porządku feudalnego. Wątpliwości to nie ulega żadnej, ale i zdziwienia nie powinno budzić — trudno bowiem, żeby wtedy mogło być inaczej.

Warto jednak spojrzeć na Jasę nie tylko z takiego usztywnionego punktu widzenia. Jest to nie tylko pierwszy, ale przede wszystkim bardzo stary pomnik ustawodawstwa mongolskiego; nie na każdym kroku w dziejach spotykamy się z takim zjawiskiem, że dosłownie z chwilą wstąpienia państwa na widownię dziejową dysponuje ono już kodeksem praw. Właśnie z punktu widzenia zainteresowań naukowych trzeba odnieść się do tego z szacunkiem. W Jasie była rzeczywiście mowa głównie o karach, cóż jednak znaczą postanowienia i przepisy prawne bez sankcji?

388

W Jasie znalazły swego rodzaju kompleksowe ujęcia różne strony mongolskiego prawa zwyczajowego, nie brak tam jednak też elementów prawa państwowego czy wojskowego. Nie ma przy tym specjalnego znaczenia fakt, że nie zachował się oryginalny tekst Jasy ani też jego odpisy. Istnieją tylko fragmenty, chociaż wcale liczne, znajdujące się w dziełach niektórych autorów perskich, arabskich i ormiańskich, powołują się na Jasę autorzy różnych przepisów uzupełniających, wydawanych w późniejszym okresie, także w XIV w., oczywiście dopóki panowała dynastia Juan. W jarłykach wydawanych przez chanów Złotej Ordy feudałom ruskim też powoływano się niekiedy na postanowienia Jasy — święte i nienaruszalne.

Jasa miała oczywiście być podporą systemu, nie dla biedaków została ułożona, ani też nie debatowano nad nią nieustannie we wszystkich jurtach. Podana do wiadomości dostojnikom różnego stopnia, przechowywana była w najbliższym kręgu Dżyngis-chana, a udostępniana w razie potrzeby. Mamy i o tym konkretne wiadomości — dostarcza ich m.in. historyk perski Dżuwejni, w całej okazałości swego po arabsku brzmiącego nazwiska Dżuwejni Ala ed-Din Melik ibn Mohammed (1226 — 1283), jeden z tych przedstawicieli arystokracji perskiej, którzy przeszli na służbę chanów mongolskich. W latach 1249-1253 jeździł do Mongolii i tam właśnie stwierdził, że tekst Jasy przechowywano w najbliższym otoczeniu Dżyngisa. Informacja ta zawarta jest w jego trzytomowym dziele (ukończonym w 1260 r.), pt. Tarih-i dżehanguszaj (Dzieje zdobywcy świata), cenionym tak samo wysoko jak słynny Dżami at-tawarich Raszid ed-Dina (por. rozdział IX). Pierwszy tom Dziejów zdobywcy świata obejmuje panowanie Dżyngisa oraz dwa następne dziesięciolecia i kończy się na 1248 r.; w tomie II dał Dżuwejni historię szachów Chorezmu oraz Iranu do 1258 r., a w trzecim przedstawił wyprawę Hulagu-chana na Iran.

NAUKA W IMPERIUM MONGOLSKIM

Zaznaczono już wyżej, że od końca XIII w. zaczynają się prace nad przekładami chińskich i tybetańskich traktatów filozoficznych na język mongolski. Nawet niezależnie od różnych przyczyn, które doraźnie przyświecały tym poczynaniom, trzeba je uznać za wstęp do pierwszego stadium rozwoju nauki mongolskiej, tym bardziej że oprócz przekładów pojawiać się wtedy będą także prace oryginalne. Jest rzeczą wielce charakterystyczną, że łączą się one głównie z zainteresowaniami językowymi, gramatycznymi — co na pewno przypisywać trzeba wpływom gramatyków tybetańskich, a w jeszcze większej mierze indyjskich.

389

Już w V w. p.n.e. (według niektórych - w czwartym) słynny gramatyk indyjski Panini dokonał swojej zadziwiającej pracy, kodyfikując gramatykę sanskrytu w kilku tysiącach reguł. Prace Pani-niego i innych, późniejszych przedstawicieli nauki o języku z Indii i z Tybetu studiowali w XIV w. nieliczni jeszcze mongolscy adepci nauki i na wzór tych gramatyk pisali swoje traktaty. Jako autor pierwszej gramatyki języka mongolskiego wymieniany jest Czojdżi Odzer, prawdopodobnie Ujgur z pochodzenia; wiadomo już, że Ujgurzy mieli szczególne predyspozycje do zajęć intelektualnych.

Bardzo niejasna jest, niestety, chronologia działalności Czojdżi Odzera, a niejasności te prowadzą niekiedy do niezrozumiałych powikłań. Wzmianka o nim znajduje się m.in. w dłuższym artykule o Mongolii, zamieszczonym w dziewiątym tomie Radzieckiej encyklopedii historycznej, która podaje też daty jego życia (1214— 1292), ażeby zaraz w następnym akapicie dać taką informację: '„Szeroko rozpowszechniała się literatura przekładowa z języka chińskiego i tybetańskiego na mongolski; do naszych czasów dochowały się tylko niektóre utwory ..." — i tu wymieniony jest jeden ze staroindyjskich traktatów filozoficznych, „przełożony w 1307 r. przez Czojdzi-Osora" (tak w pisowni rosyjskiej).

Nie można oczywiście umrzeć w 1292 r., a tłumaczyć w 1307 r., ale zamieszanie łatwo zrozumieć w związku z brakiem budzących zaufanie elementów chronologicznych. Druga data wydaje się zresztą bardziej współmierna z rzeczywistością, są ślady pozwalające działalność tego autora przedłużyć do 1321 r. — w tym wypadku musiałby oczywiście urodzić się później, niż podano w pierwszej informacji. Tak czy inaczej, podstawowe dzieło Czojdżi Odzera, jego gramatyka, miało duże znaczenie i wywarło wpływ na późniejszych kontynuatorów nauki o języku mongolskim. Filozoficzne zainteresowania Czojdżi Odzera (a był także poetą) pozwalają wyżej jeszcze oceniać całokształt jego działalności. W ostatnim okresie panowania dynastii Juan, a także bezpośrednio potem, powstawały też utwory innego rodzaju, nie filozoficzne, religijne czy historyczne, lecz raczej literackie, chociaż nie bez określonych tendencji politycznych. Tutaj zaliczyć można Pouczenia Dżyngis-chana dla młodszych braci i synów i Plącz Togon Temura, ostatniego władcy tej dynastii (por. rozdział X). Znalazłby się też utwór o tendencjach odwrotnych, „oddolnych", krytycznych wobec ówczesnej arystokracji, utwór niemal przypominający Krótką rozmowę między panem, wójtem i plebanem naszego Reja. Jest to Opowieść o mądrych rozmowach chłopca-sieroty z dziewięciu towarzyszami Dżyngisa.

Są wreszcie świadectwa wskazujące na jeszcze szersze zainteresowania ówczesnych Mongołów, m.in. astronomią, w szczególności zaś kosmogonią.

390

Trudno przy tym nie wspomnieć, że Mongołowie mieli swój kalendarz, i to bardzo oryginalny, także w nazewnictwie. Miesiące liczono według faz księżyca, lata układano w cykle: 12-letni (mały cykl) i 60-letni (wielki cykl). Miesiąca nie dzielono na tygodnie, natomiast dzień dzielił się na 12 godzin. Lata małego cyklu nosiły kolejno nazwy: smoka, węża, konia, owcy, małpy, kury. psa, świni, myszy, byka, tygrysa i zająca. Kalendarz ten utrzymywał się w Mongolii aż do lat dwudziestych XX w.

KULTURA MONGOLII W OKRESIE ROZDROBNIENIA

Koniec panowania mongolskiej dynastii Juan w Chinach jest dla Mongolii jednocześnie początkiem rozdrobnienia feudalnego, mimo licznych jeszcze prób utrzymania jedności ziem mongolskich; o przywróceniu panowania w Chinach nie mogło być mowy — próby idące w tym kierunku wprawdzie też były, ale trwały bardzo krótko, co zresztą wystarczało, ażeby przekonać się o ich całkowitej beznadziejności. Można bez zbyt wielkiego ryzyka postawić tezę, że rozdrobnienie polityczne nigdzie, w żadnych warunkach nie może sprzyjać wszechstronnemu rozwojowi form kulturalnych, m.in. też piśmiennictwa. Jednakowoż, jeśli nawet tak się przedstawia sprawa, jeśli przynajmniej w sensie ogólnym jest to zupełnie naturalne, to przecież nie musi z tego wynikać, że w okresie rozdrobnienia wszystko zamiera. Na kulturze mongolskiej okres rozpadu jedności politycznej odbił się jednak wyjątkowo ujemnie, a chociaż stan taki nie trwał aż do odzyskania niepodległości w XX w., to przecież w pierwszej fazie bardzo wiele dziesięcioleci przeminęło zasadniczo bez postępów,

391

bez godnych uwagi osiągnięć. Wiek XV i XVI są w dziejach kultury mongolskiej okresem po prostu martwym — jedyny właściwie jej przejaw to nigdy nie ginąca twórczość ludowa. Uzewnętrzniała się ona w różnych utworach epickich, nie zapisywanych, przechodzących z ust do ust, z pokolenia na pokolenie, zwykle antyfeudalnych w treści i w tendencjach, pod względem formy najbardziej przypominających stare ruskie byliny. Dla ścisłości warto podkreślić, że przy uderzających rzeczywiście analogiach nie ma między jednymi i drugimi żadnego związku genetycznego.

Można, rzecz jasna, domniemywać — nie bez znacznej dozy prawdopodobieństwa — że dwa z górą stulecia nie mogły upłynąć nie zostawiając śladów w postaci zabytków pisanych; wobec braku przekonywających dowodów niewielką jednak pociechę przynieść mogą takie domniemania. Nawet i one zresztą opierają się na pewnych podstawach, wiemy bowiem z wiarygodnych źródeł, że i w tym trudnym okresie niektórzy ludzie lgnęli do nauki, że wielu spośród znających sztukę czytania i pisania otaczało się uczniami i przekazywało im tę sztukę, biorąc za to zwykle jakieś podarki, zależnie od stopnia zamożności adeptów. Skoro była chęć uczenia i zainteresowania samą nauką pisma, musiało to przynajmniej z rzadka znajdować odbicie w pisanych utworach.

Jeżeli zaś nawet było inaczej, to przecież dzięki tym pracom utrzymywał się w jakiejś skali poziom wysiłku umysłowego, ażeby przy bardziej sprzyjających okazjach szybko wznieść się w górę. Zastój nie mógł trwać wiecznie, i rzeczywiście, od końca XVI w. dostrzegamy zjawiska, które zapoczątkowały przełom i duże już osiągnięcia w następnym stuleciu. Złożyły się na to przyczyny różnorodne i skomplikowane, wśród nich zaś dwie odegrały na pewno rolę szczególnie ważną: osiągnięcie określonego uspokojenia po długich i niszczących wojnach feudalnych oraz — przyjęcie lamaizmu. Traktując o tych sprawach w rozdziale XII, zwrócono uwagę na łączące się z tym ożywienie; nowy kult mógł mieć te czy inne następstwa w sferze psychiki Mongołów, mógł odrywać wielu ludzi od prac produkcyjnych czy też w ogóle otępiać aktywność i odbierać energię; tenże kult jednak miał swoje szerokie potrzeby, wymagał świątyń, posągów, instrumentów muzycznych, różnych innych akcesoriów i przede wszystkim — ksiąg. Bez nich nie można było realizować obrzędów ani kształcić duchownych. Wszystkie kanony religijne utrwalone były w języku tybetańskim, który był także językiem liturgii. Liturgia, nabożeństwa, to jednak już stadium końcowe religijnego cyklu — ażeby się do niego przygotować, musiało się długo uczyć. Adepci mongolscy mogli się uczyć tyko z mongolskich ksiąg, niezależnie od konieczności opanowania języka tybetańskiego.

392

Dlatego (por. też rozdział XII) dokonano w XVII i XVIII w. imponującej pracy, przekładając na jeżyk mongolski ponad 300 tomów kanonów i komentarzy lamaickich oraz staroindyjskich i tybetańskich traktatów naukowych. Jeszcze raz warto powtórzyć: dla języka literackiego miało to ogromne znaczenie, o wiele łatwiejszy staje się odtąd w ogóle rozwój piśmiennictwa, nie tylko religijnego, chociaż na znaczny wzrost liczebny w tej dziedzinie trzeba będzie jeszcze dość długo czekać. W każdym jednak razie w porównaniu do stuleci poprzednich mamy już w pierwszej połowie XVII w. nie tylko ilość, lecz także pewną wielostronność. Przedstawiając te osiągnięcia, można nawet zacząć od liryki, chociaż w grę wchodzi tylko jeden jej przedstawiciel, bardzo interesujący także jako człowiek. Był nim książę chałchaski Curuguł albo — w dostojnym brzmieniu imienia — Cokto-tajdżi (1580-1637). Jego liryczne wiersze, a także jeden tekst religijny wyryto w skale obok jeziora Tuchum-nur. Cokto-tajdżi odznaczał się niemałą aktywnością religijną i polityczną, był zwolennikiem sekty „czerwonych czapek", próbował walczyć z Mandżurami, ale stracił przy tym swoje majętności i musiał uchodzić z kraju; zginął w walce przeciw zwolennikom sekty „żółtych czapek".

OSIĄGNIĘCIA HISTORYKÓW

Liryk był tylko jeden, historyków znalazło się więcej. Co najmniej kilka cennych kronik mongolskich powstało w XVII w. Chronologicznie najwcześniejszy jest Zloty zbiór — Altan tobczi (tłumaczy się także jako Zloty guzik), kronika anonimowego autora, ukończona w latach dwudziestych XVII w. lub nieco później, zawierająca historię chanów mongolskich i przynosząca wiadomości jeszcze nawet z początku stulecia, w którym powstała. Określenie Altan tobczi nie jest jednostkowe, odnosi się też do innych, późniejszych kompilacji kronikarskich; autorem jednej z nich był mnich buddyjski Łuwsan Dandzan. Kronika jego ukończona została w latach sześćdziesiątych. Doprowadzona także do czasów współczesnych autorowi, oparta została na kilku starszych, zaginionych zestawach wiadomości historycznych, przy tym zaś — co ma szczególne znaczenie — w tekście jej znajduje się mongolski przekład Tajnej historii.

W 1662 r. ukończył pracę nad swoją obszerną kroniką Sagang Seczen (ur. 1604), jeden z książąt Mongolii Wewnętrznej, w krainie Ordos. Dzieło jego nosi tytuł Drogocenna kronika (Erdenijn tobczi), obejmuje zaś okres od XIII do połowy XVII w. Dużo w niej wiadomości o lamaizmie i w ogóle o duchowym życiu Mongołów, na końcu są również wiersze. Data śmierci autora, prawdopodobnie zabitego przez Mandżurów, nie jest znana.

393

Tak dokładnie nie można określić daty powstania innego jeszcze zabytku ówczesnej historiografii mongolskiej, kroniki Szara tuudżi (Żółta historia) — wiadomo tylko, że powstała w drugiej połowie XVII w. i że autorem jej był jeden z książąt chałchaskich. Szara tuudżi też zawiera wiele partii zapożyczonych z Tajnej historii, przynosząc poza tym dużo cennych informacji genealogicznych, sięgających w chronologii do XVII w.

Łącznie taki dorobek historiografii może doprawdy zdumiewać. Warto przy tym podkreślić jako wielką zasługę wspomnianego już Cybena Żamcarano, że jego staraniem opublikowane zostało w 1936 r. w Związku Radzieckim opracowanie poświecone tym kronikom pod tytułem Mongolskije letopisi XVII w. Są oczywiście też wydania oddzielne poszczególnych kronik, w Mongolii i w innych krajach.

W połowie XVII w. powstał jeszcze jeden pomnik prawa obyczajowego, szczególnie cenny ze względu na szeroki zakres — dotyczył bowiem nie tylko Chałchasów, lecz także plemion ojrackich. Jest to tzw. Wielki zbiór praw (Caadżijn-biczig) 1640 r. (por. rozdział XII).

Nie ma w tym czasie zbyt wyraźnej linii granicznej między dziełami historycznymi i utworami, które można ujmować jako literackie. Kronikarze często też starali się o wysoki kunszt swojego języka i stylu, zgodnie z tradycją, o której wystarczająco świadczą wyjątki z Tajnej historii. Nie było tych utworów zresztą tak wiele, jeśli brać pod uwagę literaturę świecką; oprócz kronik i wierszy lirycznych, które pisał Cokto-tajdżi, dochodziła też do głosu epicka twórczość ludowa. Z niej wywodziły się poematy już przez kogoś opracowywane pod względem formy, zwykle opiewające bohaterską działalność wybitnych jednostek albo w walkach z różnymi przeciwnościami losu, albo też — już całkiem konkretnie — w powstaniach przeciwko Mandżurom czy w konfliktach z Ojratami. Z tytułów wymienić można np. Opowiadanie o Ubaszi-chungtajdżim [chungtajdżi — jeden z tytułów książęcych] i jego walkach z Ojratami i Opowieść o Amursanie. Ubaszi-chungtajdżi (1567 —po 1627) był jednym z książąt chałchaskich (ściślej: jednej z grup pnia chałchaskiego, plemienia Chotogojtów) w północno-zachodniej Mongolii; księstwo jego było dość silne i przetrwało sto lat. Amursana (por. rozdział XII) był przywódcą Ojratów, którzy wykazywali w tym czasie (w XVIII w., por. rozdział XIII) szczególną aktywność polityczną; znajdowała ona też wyraz w twórczości epickiej i w ogóle w poważnym ożywieniu życia umysłowego. Wspomniano już (por. s. 22), że w XVII w. jeden z uczonych lamów ojrackich opracował nawet nowy alfabet, oparty na mongolskim, lecz dostosowany do specyfiki języka ojrackiego. Próba ta dała określone rezultaty: długo używali tego pisma Ojraci — w MRL do 1944 r., w Chinach także później,

394

ponadto Kałmucy do 1917 r. Nie tyko poematy powstawały w tym czasie, przekładano też na jeżyk ojracki sporo dzieł religijnych z tybetańskiego.

Tak samo było oczywiście w chałchaskiej Mongolii. Literatura religijna będzie miała w kategoriach ilościowych olbrzymią przewagę nad świecką do XX w. Uczeni lamowie pisali wiele, po tybetańsku i po mongolsku, pozostawili po sobie dzieła oryginalne i przekłady, nazwiska ich — nie zawsze znane — mają również niemałe i nawet prawie wyłączne znaczenie w historii sztuki tego okresu, w ówczesnej muzyce i rzeźbie, także w malarstwie i zdobnictwie.

Na tym ostatnim polu osiągano wysokie wskaźniki jakościowe także poza klasztorami; jubilerstwo, grawerstwo, wyrób instrumentów muzycznych i ozdobnej broni, haftowanie i wiele innych umiejętności stosowanych zawsze stały w Mongolii; na wysokim poziomie. Nie było natomiast świeckiego malarstwa, świeckiej • architektury czy rzeźby, co zwykle składa się na karb ograniczeń, jakie narzucił społeczeństwu lamaizm. Trudno byłoby przeczyć, ale i kontrargumenty się znajdą; specyfika życia i zajęć społecznych nie mogła sprzyjać rozwojowi pewnych form sztuki, zwłaszcza w trudnej sytuacji politycznej, przy wszystkich ujemnych stronach systemu klasowego. Nie inaczej wyglądało to i w XV czy w pierwszej połowie XVI w., kiedy nikt jeszcze nie wiedział, że Mongolia tak bez reszty podda się lamaizmowi. Niczego zresztą nie należałoby traktować całkiem apodyktycznie, o sztuce uprawianej w klasztorach wiemy z natury rzeczy dużo, wytwory powstające w kręgu świeckim łatwiej i częściej zatracały się i ginęły w niepamięci. To, co czasem jeszcze pozostało, np. rysunki na dokumentach, też dowodzi niemałego kunsztu anonimowych twórców.

OKRES ZASTOJU

Rzeczywistość była jednak taka, a nie inna, surowa i nieubłagana. Mongołowie nie mieli swojej państwowości, znajdowali się pod panowaniem najeźdźców, reprezentujących niemożliwy do zniesienia reżim. Masy arackie cierpiały podwójny czy nawet potrójny ucisk, poddane Mandżurom, własnym feudałom i kościołowi, który jak gdyby pochłonął całe ich życie, wdarł się do umysłów, kontrolował wszystkie poczynania, naginał do pokornej uległości wobec bogatych i możnych, odbierał wolę, ujarzmiał. Pod władzą Mandżurów Mongolia była całkowicie odcięta od świata, z zewnątrz też zatem nie płynęły żadne inspiracje, żadne bodźce rozwojowe, żadne elementynowatorstwa. Mongolia nie znała Zachodu, Zachód w tym czasie nie miał — mówiąc z pewną przesadą — pojęcia o Mongolii.

395

Była Mongolia jakimś czynnikiem pośrednim, przynajmniej przestrzennie, w stosunkach rosyjsko-chińskich, co w pewnym stopniu rozjaśniało wiedzę obcych o tym kraju, samym Mongołom dawało jednak niewiele. Istotne znaczenie miała tylko powtarzająca się wtedy świadomość, że gdy sytuacja staje się beznadziejna, można liczyć na Rosję. Skorzystały z tego niektóre szczepy zachodniomongolskie (exodus Kałmuków).

W takich warunkach rozwój kultury narodowej musiał napotykać przeszkody nie do przezwyciężenia i dlatego to, co na przekór wszelkim trudnościom wytworzono, musi budzić wysoki szacunek. I chyba nie należałoby zbytnio biadać nad tym, że do tych cennych osiągnięć dołączają się, liczebnie przewyższając je po wielekroć, wytwory literatury i sztuki religijnej, buddyjskiej, zwykle nie mongolskiej, lecz tybetańskiej. Przyjdzie czas i naród zrzuci niepotrzebną supremację lamaizmu, którego jednak nie można wykreślić z najcięższych stuleci dziejów Mongolii.

Poddając się wpływom religii, lud nie zatracił przecież całkowicie krytycyzmu, przejawiającego się właśnie w anonimowej twórczości, głównie w tych utworach, które tak łatwo dają się porównywać z ruskimi i rosyjskimi bylinami. Nieznani autorzy układają je nadal, w XVIII i XIX w., i nader często dźwięczy w nich określona nuta: krytyczny, niechętny, ironiczny stosunek do eksploatatorów, do arystokratów, kupców i lamów. Najbardziej znany utwór tego rodzaju to Opowieść o Geser-chanie (Geseriada), władcy trudnym do zidentyfikowania; w poemacie występuje jako obrońca uciśnionych i pokrzywdzonych. Była to wyłącznie twórczość nie pisana, poematy, opowiadania, legendy i przypowieści przechodziły od jurty do jurty, roznoszone też i rozpowszechniane przez wędrownych poetów i gawędziarzy; około połowy XIX w. to anonimowe pole zaczyna się pokrywać nazwiskami. Nie mogła mieć Mongolia poetów układających wiersze w gabinetowym zaciszu czy szukających natchnienia w cyprysowych gajach — choćby dlatego, że nie miała gabinetów ani cyprysów. Uzdolnionym przedstawicielom ludu dobre myśli przychodziły jednak do głowy i w jurtach, a pejzaż stepowy czy pustynny też bywa nie najgorszym źródłem natchnienia. Niezależnie od tego na treść wpływała przede wszystkim ciężka dola aratów i ona właśnie znajduje najczęściej odzwierciedlenie w utworach poetyckich. Tworzywo nie jest nigdy zresztą jednostronne, nie tylko bieda i ucisk mają wyłączność tematyczną, uczucia też dochodzą do głosu w ówczesnej poezji. Tworzono również wiersze religijne.

Nadal rozwijała się oczywiście działalność przekładowa, z literatury tybetańskiej i staroindyjskiej, na coraz większą skalę też z chińskiej. Przekłady wymagały znajomości obcych języków; studiując je,

396

nie zapominano o macierzystym i w nawiązaniu do posiadanych już tradycji opracowywano nowe traktaty gramatyczne i komentarze do wcześniejszych. Mongolscy autorzy pisali po mongolsku i tybetańsku, oddawali się studiom teoretycznym nad sanskrytem, interesowały ich też od tej strony języki chiński i mandżurski. Wydano ponadto kilka bardzo dobrze opracowanych słowników,

Wielki krok naprzód zrobiła w XIX w. historiografia — powstało wiele dzieł historycznych, a pisało je wielu autorów, także bardzo wybitnych. Współczesne oceny tego dorobku też są na ogół jednoznacznie pozytywne, chociaż czasem nie bez niezadowolenia z przejawiającej się w nim tendencji do lojalizmu wobec Mandżurów i ze zbyt silnie występującego kolorytu religijnego. Można się jednak łatwo pocieszyć i uspokoić: nie wszystkie dzieła były promandżurskie, pisali je zresztą różni ludzie, także zbliżeni do ośrodków władzy politycznej i religijnej, sami zaś wywodzący się z arystokracji. O wiele większą wagę ma ewidentny postęp w umiejętności pisania, tworzenia konstrukcji historycznych oraz krytycznego podchodzenia do przedstawianych wydarzeń i postaci. Dawniejsi pisarze (dotyczy to m.in. również historyków perskich, którzy zajmowali się dziejami Mongolii i podbojów mongolskich) byli często nawet bardzo obiektywni, ale to nie oznaczało jeszcze krytycyzmu; pod tym względem dopiero w XVIII i XIX w. następuje przełom. Wspomniany krok naprzód objął zresztą inne jeszcze połacie badawcze — historycy mongolscy zaczęli wychodzić poza krąg własnych dziejów, coraz żywiej interesując się historią innych narodów, głównie azjatyckich.

Dwa przynajmniej nazwiska historyków mongolskich warte są wyeksponowania wśród wielu innych. W drugiej połowie XVIII w. pisał swoje dzieła Raszipuncag (Różaniec z kryształu), m.in. autor dziejów cesarstwa Juan, oraz Gałdan-tajdżi (ok. 1795—1870), autor kroniki zatytułowanej Drogocenny różaniec (Erdenijin eriche), a obejmującej dzieje Mongołów od Dżyngis-chana prawie do połowy XIX stulecia. Niezbyt oryginalne w pierwszej swojej części, wnosi dzieło Gałdana ważne i cenne wiadomości do dziejów księstw mongolskich od połowy XVII w. Trzeba wreszcie wspomnieć, że w tym nowszym okresie rodzą się też w Mongolii zainteresowania naukami ścisłymi i ekonomią; zaspokajano je częściowo tłumaczeniami, częściowo już pracami oryginalnymi.

OŻYWIENIE PRZEDREWOLUCYJNE

Druga połowa XIX w. jest okresem, w którym dotychczasowa izolacja Mongolii zostaje wyraźnie przełamana, w znacznej mierze dzięki rosyjskim wyprawom eksploracyjnym,

397

w pewnym sensie też na skutek ożywienia w stosunkach rosyjsko-chińskich. Pod koniec stulecia zaczęły stopniowo przenikać z Rosji do Mongolii idee rewolucyjne, a w pierwszych kilkunastu latach XX w. — wpływy trzech rewolucji. Szczególne znaczenie miały wydarzenia z lat 1905—1907, a potem Rewolucja Październikowa (por. rozdział XVIII). Naród mongolski budził się do innego życia, niełatwego do wywalczenia. Coraz szersze kręgi zataczało jednak i coraz głębiej w umysły wchodziło przekonanie, że trzeba się do tego przygotowywać, rozszerzając horyzonty i nabierając wiedzy. Najlepiej rozumieli to oczywiście ci, którym dane było nieco później stanąć na czele działalności narodowej; dlatego i Suche Bator, i Czojbałsan, i niektórzy inni starali się wszelkimi drogami zdobywać wiedzę, nauczyć się jak najwięcej, mimo że nie ułatwiały im tego strasznie ciężkie warunki życiowe.

Po upadku panowania dynastii mandżurskiej i ukształtowaniu się teokratycznej monarchii mongolskiej wytworzyły się mimo wszystko lepsze i korzystniejsze warunki działalności oświatowej i kulturalnej, toteż — mimo że okres ten trwał tylko osiem lat — określone osiągnięcia nie dały na siebie czekać. Zatrważający w kategoriach ilościowych analfabetyzm był problemem najbardziej palącym i niemożliwym do rozwiązania przy niezbyt gęstej sieci szkół duchownych. Powołanie do życia szkoły świeckiej stawało się konieczne i już po upływie niecałego roku uzewnętrzniło się w konkretnych rezultatach. Pierwsza mongolska szkoła świecka rozpoczęła działalność w Urdze w marcu 1912 r., potem doszły jeszcze inne, m.in. szkoła wojskowa w jednym z miast prowincjonalnych. Do masowości w kształceniu było daleko, wprost przeciwnie, władze wszelkimi sposobami starały się nakłaniać do nauki młodzieńców pochodzących ze sfery feudalnej, a miejsc w szkołach było nie tak znowu wiele. Mimo wszystko zrobiony został cenny początek, a trzeba dodać, że kształcili się Mongołowie także w Rosji.

Szczególne znaczenie miały te z inicjatyw, które prowadziły do wydawania czasopism i książek. Tradycje sztuki drukarskiej w Mongolii, mimo że zaczęły się późno, są szczególnie cenne, wiąże się z nimi przecież także działalność Suche Batora. Periodyk zatytułowany „Nowe Zwierciadło" („Szine Tol") ujrzał po raz pierwszy światło dzienne 6 marca 1913 r.

Jak w wiekach poprzednich, zabrali się Mongołowie przede wszystkim do historii. Więcej miano teraz swobody i szerszy oddech, można było więc pozwolić sobie na rozmach; w 1919 r. zespół historyków mongolskich zakończył pracę nad 11-tomową Historią państwa mongolskiego. Lojalni wobec bogdo-gegena, autorzy dali jednak wyraz swojemu niechętnemu stosunkowi do mandżurskiej przeszłości

398

i bardzo zdecydowanie eksponowali idee samodzielności i niezawisłości państwowej, zrodzonej na przełomie XII i XIII w., stale się rozwijającej, stale żywotnej mimo obcego panowania, przywróconej do życia i pełni rozwoju w nowej, tzn. ówczesnej monarchii mongolskiej. Po tybetańsku pisał swoje dzieła historyczne jeden z przedstawicieli duchowieństwa mongolskiego, Sz. Damdin (1867 —1937), m.in. o dziejach buddyzmu w Mongolii. Nie przestawali oczywiście tworzyć inni też pisarze i poeci, coraz śmielsi w wyrażaniu myśli, coraz głębiej ujmujący problematykę społeczną. Na takim tle kulturalnym dochodziła Mongolia do epoki zwycięskiej rewolucji.

MONGOLIA PO REWOLUCJI. ROZWÓJ OŚWIATY

Naturalne konsekwencje tego zwycięstwa prowadzić musiały w dziedzinie kultury i oświaty do takich poczynań, które by otworzyły jak najszerszą drogę do umasowienia i prawdziwego, demokratycznego rozwoju. Łatwo mówić i pisać o „najszerszej" drodze, może mniej łatwo zrozumieć, jak ciężko było ją budować. Gdy się spojrzy z perspektywy dzisiejszych osiągnięć na Mongolię z początku lat dwudziestych, nie można wyjść ze zdumienia; zasypano przepaść tak głęboką i tak wielką, że wprost powinno to wydawać się niepodobieństwem. Dokonano ogromnej pracy dzięki wyborowi jedynie słusznej w sensie politycznym i społecznym drogi rozwojowej, a także dzięki właściwej i rozsądnej działalności partii i władz rządowych. Nie porywano się od razu na przedsięwzięcia gigantyczne, w słusznym rozumieniu, że wszędzie trzeba zaczynać od początku. Rozwój sieci szkolnej i likwidacja analfabetyzmu wysuwały się w tych początkach na plan pierwszy; przy pomyślnej realizacji poszczególnych etapów tej działalności znikało dawne zacofanie, podnosił się poziom świadomości społecznej, umacniały się nowe idee, wyrosnąć mogły kadry inteligencji narodowej. Te głównie zamierzenia starano się wprowadzić w życie podczas 20-letniego okresu przemian ogólnodemokratycznych, tj. do 1940 r.

Bezpośrednio po zwycięstwie rewolucji Mongolia miała właściwie jedną tylko szkołę z prawdziwego zdarzenia — wspomnianą już szkołę świecką w Urdze; działało, co prawda, obok niej trochę szkół prywatnych i oczywiście klasztornych. Już jednak w następnym roku (1922) otwarto 10 szkół, nieco później jeszcze 13 oraz ponad 20 w poszczególnych choszunach. Od razu też uruchomiono kursy nauczycielskie, które w 1925 r. przekształciły się w technikum pedagogiczne, początkowo z dość luźnym systemem nauczania, bez programów i planów; ścisłe ramy organizacyjne przyniósł rok 1928. Na mocy uchwały IV Zjazdu MPL-R w 1925 r. postanowiono wprowadzić w życie jednolity system powszechnego nauczania w szkole świeckiej;

399

obejmowało ono wszystkie dzieci do lat 18 i było bezpłatne. Z biegiem czasu coraz gęstsza stawała się sieć szkół w całym państwie, doskonaliły się metody dydaktyczne, plany i programy. Wprowadzenie nowego alfabetu ułatwiało te prace w najwyższym stopniu.

Szkoły średnie zaczęto tworzyć w 1924 r., początkowo uczyli w nich pedagogowie radzieccy. W 1940 r. Mongolia mogła się już poszczycić 331 szkołami oraz 7 specjalnymi szkołami zawodowymi. Uczyło się w nich łącznie 26 tys. uczniów, a prócz tego ponad 700 pobierało naukę w szkołach Związku Radzieckiego. W 1950 r. już 62 procent ludności Mongolskiej Republiki Ludowej umiało czytać i pisać. W drugiej połowie lat pięćdziesiątych wprowadzone zostało obowiązkowe nauczanie początkowe, a od 1970 r. - powszechne siedmioletnie w somonach, całe średnie w miastach. W 1964 r. liczba szkół ogólnokształcących podniosła się do 523, a uczniów do 157600. W 1973 r. liczby te wynosiły odpowiednio 856 i 293400. Liczba specjalnych szkół zawodowych (pedagogiczne, medyczne, rolnicze) wzrosła wtedy do 19. W takich samych proporcjach wzrastała liczba nauczycieli, wyposażenie szkół, zaopatrzenie w podręczniki, akcja stypendialna. W 1978 r. liczba wszystkich uczniów i studentów doszła do 427 tys.

Pomoc ze strony rządu radzieckiego dla Mongołów studiujących w ZSRR też miała swoje ramy organizacyjne. W kilku miastach radzieckich uruchomiono w tym celu specjalne instytucje lub oddziały przy własnych uczelniach. W 1930 r. otwarto w Wierchnieudińsku (od 1934 r. Ułan-Ude) przyśpieszone kursy przygotowawcze, tzw. Mongołrabfak (dosłownie: Wydział Robotniczy dla Mongołów); absolwenci mogli studiować w radzieckich wyższych uczelniach. W Irkucku uruchomiono dwuletnie kursy mongolskie przy wydziale pedagogicznym uniwersytetu, w Kiachcie przy technikum pedagogicznym, mogli też Mongołowie zdobywać wiedzę w Leningradzie i w Moskwie. W 1940 r. połączono Mongołrabfak z kursami w Kiachcie, a w rok później przeniesiono je do Ułan Bator, gdzie nastąpiło połączenie z działającą już tam uczelnią pedagogiczną. W tym samym roku zaczęła działalność szkoła pedagogiczna (seminarium nauczycielskie) dla Kazachów w ajmaku Bajan-ulegejskim.

Pod koniec 1941 r. uruchomiono w Ułan Bator Wyższą Szkołę Partyjną dla kształcenia kierowniczej kadry w aparacie partyjnym i państwowym; wykładowcami byli w pewnych okresach najwybitniejsi politycy mongolscy. Słuchacze nie ograniczali się do zajęć teoretycznych, w lecie jeździli do różnych ajmaków, pomagając w pracy tamtejszym organizacjom partyjnym.

400

5 października 1942 r. otwarto w stolicy Mongolii uniwersytet z trzema wydziałami: weterynaryjno-zootechnicznym, lekarskim i pedagogicznym. W 1946 r. powstał wydział biologii oraz chemii. w następnych latach dokonywano wielu dalszych pociągnięć organizacyjnych, tworząc też instytuty na prawach wydziałów. Zainwestowano wielkie sumy w budowę i wyposażenie gmachów, w aparaturę naukową, bibliotekę i zbiory muzealne, korzystając przy tym w bardzo szerokim zakresie z pomocy radzieckiej. Od 1956 r. uniwersytet liczył 40 katedr w dwóch instytutach i trzech wydziałach. Ogółem kierunków było już bardzo wiele. W instytucie nauk społecznych historia, ekonomia, filologia mongolska, filologia rosyjska, filologia obca (oprócz rosyjskiej), reżyseria; w instytucie rolniczym weterynaria, agronomia i zootechnika; na wydziale nauk przyrodniczych matematyka, fizyka, chemia, biologia i geografia; na wydziale lekarskim chirurgia, interna, okulistyka, otolaryngologia i ginekologia. Trzeci fakultet nazywał się wydziałem doskonalenia specjalistów.

Nauki rolnicze, ekonomię i medycynę oddzielono w latach 1958 -1961 od uniwersytetu, tworząc odrębne instytuty. Zmieniła się też wtedy struktura tych trzech wydziałów, które pozostały. Wydział historyczno-filologiczny miał następujące kierunki: historia, filologia mongolska, rosyjska, angielska, chińska, tybetańska i mandżurska, dziennikarstwo i reżyseria. Wydział nauk przyrodniczych: biologia, chemia, geologia i geografia; wydział fizyczno-matematyczny reprezentował oba te kierunki. Od 1962 r. zaczęto wprowadzać w życie zabiegi idące w kierunku zmiany profilu absolwentów; odtąd uniwersytet miał kształcić nie tylko przyszłych wykładowców dla szkół, lecz także pracowników nauki, kadry dla zakładów produkcyjnych oraz instytucji państwowych. W związku z tym nastąpiły dalsze pociągnięcia reorganizacyjne, uruchomiono kierunki politechniczne, w 1967 r. znowu włączono do uniwersytetu instytut ekonomiczny (jako finansowo-ekonomiczny). Rozszerzyły się też filologie obce. można było studiować język francuski, niemiecki i hiszpański. W 1969 r. powstał odrębny instytut politechniczny. Łącznie liczba szkół wyższych wzrosła do sześciu, a liczba studentów dochodziła do 12 tys. w 1974 r. Sam uniwersytet liczy obecnie około 3000 studentów.

NAUKA

Organizacja nauki zaczęła się w ludowej Mongolii od utworzenia Komitetu Nauk, 19 listopada 1921 r. Były to rzeczywiście tylko zalążki; sytuacja, zwłaszcza finansowa, nie pozwalała wtedy na więcej. W pierwszych trzech latach działał w Komitecie kilkuosobowy zesół, mając do dyspozycji skromny gabinet historii i języka oraz taką samą bibliotekę.

401

W 1927 r. zorganizowano archiwum, a w latach następnych działalność Komitetu zaczęła zataczać coraz szersze kręgi, powstawały nowe gabinety, inspirowano różne prace badawcze, organizowano wyprawy terenowe, przystąpiono do wydawania periodyków, utrzymywano ścisłą więź i współpracę z radzieckimi naukowcami. Zakres badań w rozmaitych dyscyplinach rozszerzał się nieustannie, przy różnych pociągnięciach reorganizacyjnych, m.in. przejściowym połączeniu z uniwersytetem; instytucja działała wtedy jako Komitet Nauk i Szkolnictwa Wyższego. Pod egidą Komitetu powstało wiele różnych prac naukowych z dziedziny folklorystyki, filologii mongolskiej, geografii, geologia (pierwsza mapa geologiczna Mongolii) i — przede wszystkim — historii. Cennymi wynikami wzbogacały naukę mongolską doświadczalne badania agronomów i zootechników.

Wielkim ewenementem naukowym był zorganizowany z inicjatywy Komitetu w 1959 r. Pierwszy Międzynarodowy Kongres Mongolistów z udziałem naukowców ze Związku Radzieckiego i innych krajów wspólnoty socjalistycznej, prócz tego zaś z wielu innych państw, m. m. z Anglii, Stanów Zjednoczonych, Kanady i Japonii.

W maju 1961 r. Komitet został przekształcony w Akademię Nauk Mongolskiej Republiki Ludowej, co w powszechnym odczuciu było zapoczątkowaniem nowego stadium jakościowego w rozwoju nauki mongolskiej, ściśle łączącym się z nowymi zadaniami społeczno-ekonomicznymi, z budową materialno-technicznej bazy socjalizmu. Zatwierdzony 22 maja 1961 r. statut Akademii nakłada na nią obowiązek udzielania konkretnej pomocy w rozwoju gospodarki i kultury narodowej poprzez wdrażanie do praktyki osiągnięć naukowych własnych. Związku Radzieckiego i innych krajów socjalistycznych. Prace badawcze i kształcenie kadry naukowej prowadzone są w 12 instytutach Akademii. W połowie lat siedemdziesiątych było w Akademii 33 członków (w tym 10 rzeczywistych) i około 600 pracowników nauki, w tym 25 doktorów nauk i 100 kandydatów nauk (nazwy tych stopni są analogiczne do radzieckich). Jest instytut historii, języka i literatury, ekonomiki, geografii, biologii, geologii, fizyki i chemii, medycyny, zootechniki, uprawy roślin i in. Twórczość naukowa odznaczą się wysokimi wskaźnikami ilościowymi i jakościowymi.

Prezydentem Mongolskiej Akademii Nauk jest od chwili jej powstania akademik Badzaryn Szyrendyb (ur. 1912), historyk i działacz państwowy, członek rzeczywisty Akademii Nauk ZSRR i kilku innych akademii zagranicznych, doktor honoris causa uniwersytetu w Leeds, autor wielu bardzo wysoko cenionych prac naukowych. Kształcił się w Związku Radzieckim, studia uniwersyteckie ukończył w irkuckim instytucie pedagogicznym (1941). Zajmował wysokie stanowiska partyjne i państwowe, przez dziesięć z górą lat piastował godność rektora uniwersytetu,

402

był współredaktorem najważniejszych syntez historii Mongolii, m.in. największej, trzytomowej, z lat 1966 — 1969 (por. Wskazówki bibliograficzne).

Do wybitnych współczesnych historyków mongolskich zalicza się Szagdardżawyn Nacagdordż (ur. 1918), długoletni (1935—1961) pracownik gabinetu historycznego w Komitecie Nauk, wykładowca uniwersytecki, od 1961 r. akademik, dyrektor instytutu historii w Akademii. Zasłużony wydawca materiałów źródłowych do historii Mongolii, podobnie jak Szyrendyb — współredaktor trzytomowej syntezy i także innych. Jedną z najważniejszych jego prac jest Historia Chałchy, wydana w 1963 r. (por. Wskazówki bibliograficzne).

Mongolska Akademia Nauk nie doszła jeszcze do swego dwudziestolecia, a już płodem jej działalności są setki większych prac naukowych i niezliczone mnóstwo mniejszych prac i przyczynków, prócz tego zaś wiele eksperymentów i odkryć, szczególnie cennych dla rolnictwa i hodowli, dla przemysłu (badania geologiczne) i w ogóle dla nauki, jak np. odkrycie szkieletów różnych wymarłych zwierząt-olbrzymów w piaskach pustyni Gobi. Wystawiony w Muzeum Państwowym w Ułan Bator szkielet olbrzymiego dinozaura jest eksponatem, którego nie pomija żaden zwiedzający stolicę Mongolii turysta.

Wszechstronny rozwój Mongolii wzmagał na całym świecie zainteresowanie jej przeszłością i współczesnością, jej przemianami społeczno-ekonomicznymi i osiągnięciami nauki. Już pod koniec lat pięćdziesiątych zaszła potrzeba skonfrontowania tych poglądów z sobą, bardziej szczegółowego zapoznania się z nimi, wymiany doświadczeń i uzgodnienia różnych przyszłych poczynań. Po raz pierwszy dokonano tego na wspomnianym już I Międzynarodowym Kongresie Mongolistów w 1959 r. W 1970 r. obradował w Ułan Bator drugi taki Kongres, a w dniach 30 sierpnia—3 września 1976 r. trzeci, na skalę najszerszą z dotychczasowych.

403

W III Międzynarodowym Kongresie Mongolistów wzięło udział 200 przedstawicieli z 24 krajów Europy, Azji i Ameryki, UNESCO, Międzynarodowego Stowarzyszenia Ałtaistów oraz Międzynarodowej Unii Sanskrytologów. Zjawiła się również na Kongresie pięcioosobowa delegacja Polskiej Akademii Nauk i Uniwersytetu Warszawskiego.

Przewodniczący Kongresu, profesor Szyrendyb, wyraził w swoim przemówieniu wstępnym głębokie zadowolenie w związku z tym, że tak wielu uczonych zajmuje się najróżnorodniejszymi problemami mongolistyki w wielu krajach, przy czym nieustannie się rozszerza pole badań. Mówca wyraził też nadzieję, że wyniki obrad Kongresu staną się poważnym wkładem w rozwój mongolistyki na całym świecie. I sekretarz Mongolskiej Partii Ludowo-Rewolucyjnej i przewodniczący Wielkiego Churału Ludowego MRL skierował do Kongresu list z pozdrowieniami, podkreślając m.in. łączącą wszystkich mongolistów szlachetną więź poświęcenia dla nauki. Prowadzone przez nich badania i wyniki tych badań zawsze umacniają wzajemne zrozumienie przyjaźń i współpracę między narodami, przyczyniając się do utrwalenia pokoju.

Obrady zainaugurował referat Szyrendyba na temat: Główne problemy wzajemnego oddziaływania społeczeństwa i nauki w Mongolskiej Republice Ludowej. Dalsze obrady odbywały się w trzech sekcjach: historii, ekonomii i filozofii; filologii i nauki o sztuce; Mongolii i krajów Azji Środkowej. Referaty i wystąpienia dyskusyjne ukazały się potem w oddzielnej publikacji.

INSTYTUCJE KULTURALNE

Kultura współczesnej Mongolii łączy harmonijnie nowe ze starym. Wiele wojen przeszło przez ten kraj, wiele strasznych zniszczeń go dotknęło, lecz mimo to pozostały jeszcze zabytki przeszłości świadczące o rozwoju kultury w dawnych stuleciach. Są to przede wszystkim ruiny miast i ścian fortecznych, zachowane i restaurowane pozostałości świątyń i klasztorów, pochodzące z wykopalisk przedmioty ozdobne, wyroby ceramiczne i resztki tkanin. Na tę godną szacunku przeszłość nakłada się blask teraźniejszości, coraz silniejszy i coraz bardziej imponujący. Budownictwo kulturalne Mongolskiej Republiki Ludowej odznacza się rozmachem, wielostronnością i celową funkcjonalnością, rośnie stale w liczbę, wciąga do swego kręgu coraz więcej osób, daje z każdym rokiem większe rezultaty. Wszystkie przedstawiane liczby dezaktualizują się — oczywiście w sensie pozytywnym — po upływie roku.

Jest to tym bardziej godne podkreślenia, że wkraczając w etap rewolucyjnych przeobrażeń.

404

Mongolia była krajem analfabetów. Mijało 20 lat od rewolucji, był rok 1940, a tylko 20,8 procenta ludności umiało czytać i pisać. Następne lata miały jednak pod tym względem charakter szczególnie intensywny; w 1947 r. czytających i piszących Mongołów było już ponad 43 procent w 1956 r. – 72 procent, w 1963 r. – 92 procent, po kilku jeszcze latach nastąpiła całkowita likwidacja analfabetyzmu. Dla ludzi, którzy wyszli z tego stanu, szerokie formy budownictwa kulturalnego były nieodzowne.

Ludzie umiejący czytać muszą mieć przede wszystkim biblioteki i prasę. Zaczęto jak najskromniej od pierwszej biblioteki ludowej z dwoma tysiącami tomów w 1921 r.; w 1950 r. było tych tomów już 300 tys. w 22 bibliotekach, w połowie lat siedemdziesiątych aż 6 mln w 450 bibliotekach. Znajdują się one wszędzie tam, gdzie znajdować się powinny: w stolicach ajmaków, we wszystkich ośrodkach miejskich, w przedsiębiorstwach państwowych, instytucjach przemysłowych i szkołach, ośrodkach zrzeszeń rolniczych. Państwowa Biblioteka Publiczna w Ułan Bator dysponuje księgozbiorem zawierającym ponad dwa miliony woluminów, a wielu językach, łącznie z najcenniejszymi białymi krukami - są to stare księgi mongolskie, tybetańskie, chińskie i mandżurskie. Z setek tysięcy tomów składają się księgozbiory uniwersytetu i Wyższej Szkoły Partyjnej.

W Mongolii jest 30 muzeów oraz ponad 350 klubów i domów kultury. Zbiory Centralnego Państwowego Muzeum w Ułan Bator cieszą się renomą sięgającą daleko poza granice Mongolii; tłumnie zwiedzają turyści Muzem Rewolucji i Muzem Sztuk Plastycznych, też w Ułan Bator, a są oprócz tego godne oglądania muzea prowincjonalne.

405

W klubach i domach kultury odbywają się koncerty, wykłady, pogadanki, kwitnie twórczość amatorska, urządzane są wystawy i konkursy.

ŚRODKI MASOWEGO PRZEKAZU

Prasa też zaczynała właściwie od punktu zerowego, a dziś jest potęgą, gdy się weźmie pod uwagę proporcje ilościowe oraz — oczywiście — znaczenie polityczne, kulturalne i wychowawcze. W pierwszych latach po rewolucji tytuły zmieniały się często, a żywot wielu gazet i innych periodyków bywał niedługi; późniejszy rozwój prasy charakteryzuje się znacznie większą stabilizacją i nieustannym wzrostem liczby tytułów, która od 1940 r. nie przekraczała kilkunastu. W dwudziestoleciu następnym rozwinęła się też prasa prowincjonalna, w połowie lat siedemdziesiątych wychodziło 37 gazet i tyle samo innych czasopism, łącznie w wielu milionach egzemplarzy. Najstarszą gazetą była „Mongolska Prawda" („Mongołyn Unen"), którą zaczęto wydawać jeszcze przed 1921 r. Od 1923 r. wychodziło „Prawo Ludu" („Ardyn Erch"), od 1925 r. jako „Prawda" („Unen") wychodząca do dziś jako centralny organ Mongolskiej Partii Ludowo-Rewolucyjnej. Nie jest to jedyny organ partyjny, wychodzą oprócz tego inne, np. teoretyczno-polityczne „Życie Partii" („Namyn Amdrał") czy „Agitator" („Uchuułagcz"). Wojsko ma swój organ, też nie jedyny — „Czerwoną Gwiazdę" („Ułaan Od", wychodzi od 1930 r.), związki zawodowe „Pracę" („Chodolmor"), młodzież — „Prawdę Młodzieży" („Dzałuuczuudyn Unen"). Są periodyki poświęcone specjalnie zagadnieniom kulturalnym, naukowym, literackim, gospodarczym, technicznym. Organem Związku Pisarzy Mongolskich jest „Zorza" („Tujaa"), dużą popularnością cieszy się dwumiesięcznik „Żar" („Cog"). Wychodzą również gazety w obcych językach.

Ruch wydawniczy obejmuje oczywiście nie tylko gazety i czasopisma, lecz także książki oryginalne i tłumaczone, z dziedziny nauki i literatury pięknej, podręczniki i broszury. Wydaje się dzieła zbiorowe i utwory klasyków marksizmu-leninizmu, w 1967 r. zakończył się cykl wydawniczy 35-tomowego zbioru dzieł Lenina.

Radio stało się już nieodłączne od życia wszystkich właściwie mieszkańców Mongolii. Pierwsza mongolska audycja radiowa wiąże się z 1934 r., w ciągu następnych dziesięcioleci system został poważnie rozbudowany, obejmując też całą prowincję. We wrześniu 1967 r. uruchomiono w Ułan Bator wybudowany przy pomocy Związku Radzieckiego ośrodek telewizyjny, zainstalowana w dwa lata potem stacja telewizyjna „Orbita" umożliwia odbieranie programów Interwizji także w niektórych miastach poza stolicą (Darchan, Czojbałsan).

406

LITERATURA PIĘKNA

Mongolska literatura piękna odznacza się wielkim bogactwem rewolucyjnej i społecznej treści, przy bardzo też zróżnicowanych formach twórczości. Przejawiają się w niej wpływy zarówno postępowych tradycji własnych, jak też najlepszych wzorów rosyjskich i radzieckich. Literatura mongolska wyrosła z rewolucji; przed rewolucją • był długi okres niewoli, potem uporczywa walka z naleciałościami przeszłości i wszystkimi innymi przeszkodami, stopniowe przechodzenie ku coraz wyższym formom rozwojowym, budownictwo socjalistyczne, wiele zupełnie nowych aspektów życia. Wszystko to znajdowało i znajduje odzwierciedlenie w dziełach pisarzy mongolskich, w prozie, poezji i dramaturgii, tak samo zresztą w sztuce. Literatura Mongolskiej Republiki Ludowej rozwijała się w sposób zupełnie naturalny jako literatura realizmu socjalistycznego, odzwierciedlająca konflikty społeczne dawnych wieków i dziesięcioleci, poświęcona nowemu człowiekowi, nowej rzeczywistości i nowym zasadom życia.

Po upływie niecałego dziesięciolecia od zwycięstwa rewolucji odczuwać zaczęto potrzebę pewnych form organizacyjnych. W 1929 r. ukonstytuował się pierwszy związek pisarzy pod nazwą „Kółko pisarzy rewolucyjnych". Z inicjatywą jego utworzenia wystąpiło kilku bardzo uzdolnionych i najbardziej aktywnych pisarzy, poetów i uczonych, m.in. Daszdordżijn Nacagdordż, Biambyn Rinczen i Cendijn Dam-dinsuren. Pierwszy z nich, uważany za najwybitniejszego poetę mongolskiego, pozostawił mimo bardzo krótkiego życia znaczny dorobek poetycki, a jest też autorem wielu opowiadań i kilku sztuk dramatycznych. Zszedł ze sceny życiowej w okresie kultu jednostki, ale w literaturze mongolskiej zawsze będzie reprezentował jej szczyty. Wydaje się go ciągle w dużych nakładach, największą popularność zdobył jego wiersz pt. Moja ojczyzna.

Damdinsuren (ur. 1908) i Rinczen (1905-1977) to przedstawiciele świata nauki (obaj filologowie, obaj członkowie Akademii), którzy z wielką wiedzą łączyli zamiłowanie i zdolności do uprawiania literatury pięknej. Damdinsuren wszedł mocno do literatury już pod koniec lat dwudziestych — wtedy ukazało się jego głośne opowiadanie pt. Odtrącona dziewczyna; pochodzący z następnego dziesięciolecia jego wiersz Moja siwa matka jest tak samo popularny jak Moja ojczyzna Nacagdordża. Rinczen należał do najbardziej oryginalnych intelektualistów mongolskich; bardzo utalentowany, niezwykle wszechstronny, z trudnością poddający się schematom i układom organizacyjnym, przywiązany do tradycji, którą często podkreślał nawet w ubiorze, zostawił po sobie bogaty dorobek naukowy i literacki. W polskiej historii Mongolii nie można pominąć informacji, że mówił doskonale po polsku.

407

Spośród innych wybitniejszych pisarzy tej pierwszej epoki wymienieni być mogą jeszcze np. Sodnobałdżiryn Bujannemech (1902-1937), Mordendewijn Jadamsuren (1904 — 1937), Szirbadzaryn Sodnom-dordż (1912-1938).

W organizacyjnych formach życia literackiego zachodziły częste zmiany. Kółko z 1929 r. przekształciło się niedługo później w Asocjację Rewolucyjnych Pisarzy Mongolskich, a od 1934 r. — w Związek Pisarzy Mongolskich. Działalność tego Związku toczyła się różnymi torami i napotykała różne przeszkody, z końcem lat trzydziestych zanikła właściwie całkiem. Reaktywowano ją w 1943 r. Toczyła się wtedy wojna i przede wszystkim wydarzenia wojenne znajdowały odbicie w literaturze pięknej, zwłaszcza zaś w poezji, którą uprawiano najczęściej i do której Mongołowie zawsze mieli specjalną predylekcję. Wśród autorów niezliczonych wierszy, przepojonych patriotyzmem i miłością ojczyzny, byli także Damdinsuren i Rinczen.

Po wojnie literatura mogła nabrać jeszcze szerszego rozmachu twórczego, zwłaszcza gdy odpadły bezpowrotnie wszelkie relikty nie-praworządności, groźne i dla osób, i dla samej twórczości, która w takich warunkach musiała się deformować spłycać i często utożsamiać z panegiryzmem. Na innym już tle rozwijał się odtąd realizm socjalistyczny, literatura piękna stała się jedną z rzeczywistych podstaw budownictwa wielkiej przyszłości. Nadal pisano poematy oraz wiersze epickie i liryczne, ale już przewagę zyskiwała proza, przy czym niektórzy pisarze uprawiali jednocześnie twórczość dramatyczną. Oto kilka nazwisk poetów z długiej listy: Damdina Perlee (ur. 1911), Daszdzewegijn Sengee (1916 — 1959), Czojdżiłdżawyn Łchamsuren (ur. 1917), Suchijn Dordżpalam (1921-1967). Wybitniejsi prozaicy (świetne utwory prozą pisał m.in. także Rinczen): Cerendordżijn Cedendżaw (ur. 1913), Czojdżiłyn Czimid (ur. 1927), Sengijn Erdene (ur. 1929), Czadraabałyn Łodojdamba (1917-1966), Perenlejn Łuwsanceren, Batyn Niamaa, pisarka Sonomyn Udwał (ur. 1921).

Stale ukazują się — o czym już wspomniano — przekłady największych arcydzieł i najpoczytniejszych powieści rosyjskich, radzieckich i zachodnich.

408

Wśród tłumaczonych autorów są m.in. Puszkin. Lermontow, Krylow, Turgieniew, Sałtykow-Szczedrin, Lew Tołstoj. Czechów i Górki, Szekspir, Dickens, Wiktor Hugo, Balzac, France, Maupassant. Są przekłady z literatury amerykańskiej, hiszpańskiej, włoskiej, latynoamerykańskiej i wielu innych.

TEATR I KINEMATOGRAFIA

Na rozwój teatru też kładziono nacisk niemal od samego początku, musiało jednak upłynąć prawie dziesięć lat, zanim można było mówić o prawdziwej sztuce teatralnej. Już z początkiem 1922 r. Powołano w stolicy do życia niewielkie studio teatralne o charakterze eksperymentalnym i amatorskim, które nawet bardzo szybko zaczęło dawać przedstawienia. Ani jednak poziom ich nie mógł być odpowiednio wysoki, ani też nie było należytego repertuaru. Nie było go zresztą w ogóle, sama twórczość miała charakter doraźny i przypadkowy.

Tak upłynęło dziewięć lat, które jednak nie przeszły bez śladu. Bądź co bądź odbywały się przedstawienia i ludzie przywykli do teatru. Wobec całkowitego prawie braku rodzimego repertuaru wystawiano sztuki rosyjskie, przyjeżdżali też aktorzy radzieccy, a mongolscy nabierali coraz większego doświadczenia. Stopniowo przygotowywano się do przełomu, trwały dyskusje nad kształtem przyszłego teatru; w listopadzie 1931 r. władze utworzyły mongolski teatr państwowy, który rozpoczął działalność, wystawiając sztukę Bujanne-mecha zatytułowaną Prawda. Odtąd datuje się nowy etap rozwojowy teatru mongolskiego, już zawodowego, stale doskonalącego sztukę aktorską i troszczącego się o repertuar. Wojna też nie przerwała tego rozwoju, pisane i wystawiane wtedy sztuki miały charakter patriotyczny, autorzy pokazywali postacie i wydobywali z przeszłości swego narodu momenty chwały i heroizmu. W okresie powojennej stabilizacji, po zniknięciu poprzednich trudności, otworzyła się szeroka droga do dalszych osiągnięć. W 1950 r. Mongolia miała już 4 teatry, po upływie następnego ćwierćwiecza — 12. Repertuar przestał być jakimkolwiek problemem, autorzy (sporo nazwisk już wymieniono) pisali coraz więcej, nabrała doświadczenia kadra reżyserska, wysoki poziom osiągnęła sztuka aktorska; pod tym względem Mongołowie zawsze byli specjalnie uzdolnieni. Przekonali też o tym Europę podczas gościnnych występów w wielu miastach.

W wystawianych sztukach absolutnie dominowała tematyka współczesna, nowy człowiek w nowych warunkach, jego nadzieje, konflikty środowiskowe, wkład w budowę nowego życia. Nie odwracano się jednak całkowicie od przeszłości ani od klasyki teatralnej — rosyjskiej i zachodniej.

409

Studio filmowe „Mongołkino" powstało w 1935 r. Szybko zaczęto wypuszczać filmy krótkometrażowe, po czym wytwórnia przeszła do produkcji filmów o normalnej długości, korzystając przy tym z technicznej pomocy specjalistów radzieckich. Dzięki temu m.in. powstał w 1936 r. pierwszy mongolski film dźwiękowy Syn Mongolii. W 1951 r. wyprodukowany został pierwszy film kolorowy — Mongolska Republika Ludowa. Dziś siecią kin objęty jest cały kraj. Rocznie produkuje się ponad 50 filmów, w tym około 10 pełnometrażowych. O ich wartości i poziomie świadczą wyróżnienia na niektórych międzynarodowych festiwalach, m.in. w 1964 r. w Indonezji i kilkakrotnie w Moskwie (w 1975 r. za film Rok zaćmienia słońca).

MALARSTWO, RZEŹBA, MUZYKA I SPORT

Jeśli chodzi o malarstwo, też trzeba mówić o przełomie, zwłaszcza że pod tym względem stare tradycje były bardzo ograniczone i — pomijając malarstwo religijne — właściwie nie istniało. Takie były warunki historyczne narodu, w którym nigdy nie brakowało uzdolnionych twórców, o czym wystarczająco świadczyć może np. stare zdobnictwo. Dlatego też malarstwo, jak żadna inna gałąź sztuki, naprawdę rozwinąć się mogło dopiero w ludowej Mongolii.

Były jednak też już przed rewolucją osiągnięcia zasługujące na uwagę i szczególnie cenne jako podstawa malarstwa nowego, mającego się dopiero narodzić. Reprezentuje ją główny przedstawiciel szkoły realistycznej. Baliaryn Szaraw (1866 —1939), twórca płócien o wysokiej wartości artystycznej

410

i ideowej, także portretów i plakatów oryginalnie odzwierciedlających rewolucyjną treść. Lata bezpośrednio poprzedzające drugą wojnę światową były okresem kształtowania się nowych form twórczości malarskiej w różnych kółkach amatorskich; rozkwit nastąpił po wojnie, zarówno ilościowo, jak i pod względem tematyki. Dominuje tematyka rewolucyjna, współczesna, uprawiają jednak artyści mongolscy także malarstwo historyczne i rodzajowe. Galeria współczesnego malarstwa mongolskiego w ułanbatorskim Muzem Sztuk Pięknych zawsze wywiera na zwiedzających wielkie wrażenie.

Kilka nazwisk najwybitniejszych twórców: Dułamdżawyn Damdinsuren (ur. 1909, Pastuchowie stada koni, Karawana); Niamosoryn Czultem (ur. 1923, Spotkanie Lenina z Suche Batorem na Kremlu w 1921 r.); Gelegijn Odon (ur. 1925, Po pracy, Oddzial Chas Batora); Dagdangijn Amgałan (ur. 1933, Przyjazd lekarza, Wieczór zimowy) — także bardzo zdolny grafik; Ocziryn Cewegdżaw (1916 — 1972, Walka ogierów, Poskramianie konia); Bałbaryn Gombosuren (ur. 1930, Jezioro Chubsugul); Adjaagijn Sengeecochio (ur. 1917, Spotkanie).

Umiejętności z dziedziny sztuk plastycznych przejawiają się również w grafice i w sztuce dekoracyjnej, w rysunkach, ilustracjach i karykaturach, w ceramice, oczywiście także w rzeźbie i — jeszcze raz trzeba to powtórzyć — w zdobnictwie, które znajduje też pewne zastosowanie nie tylko w rzemiośle artystycznym, lecz także w architekturze. O osobliwościach architektonicznych trudno na razie mówić — przed rewolucją Mongolia miała tylko architekturę sakralną i budownictwo pałacowe,

411

jurty w stepie, jurty i nędzne domy w ośrodkach miejskich; dziś ma w coraz szerszym zakresie architekturę nowoczesną, w której funkcjonalność jest daleko ważniejsza niż fasadowość. Jeśli chodzi o rzeźbę, nigdzie na świecie nie ma ona takiego rozpowszechnienia, jak w okresie renesansu czy klasycyzmu. i tak samo w sztuce Mongolii nie wysuwa się na plan pierwszy.

412

Nie brak jednak ani uzdolnionych twórców, ani interesujących rzeźb, np. pomnik Suche Batora (ustawiony na głównym placu w Ułan Bator, dłuta Cz. Czojbota), pomnik twórcy nowoczesnej literatury mongolskiej D. Nacagdordża (dłuta Ł. Machbała) oraz inne jeszcze pomniki i kompozycje rzeźbiarskie.

Bardzo starymi tradycjami poszczycić się natomiast może kultura muzyczna Mongolii. Zawsze bardzo rozpowszechniona była pieśń ludowa, jeszcze od czasów sprzed epoki Dżyngis-chana. Znane są stare pieśni obrzędowe, obyczajowe, podróżne i wiele innych składających się razem na bogactwo mongolskiego folkloru. W starych pieśniach mongolskich dopatrują się specjaliści pewnych powiązań z muzyką ludów tureckich, a także chińską, japońską i tybetańską. W XX w. rozwijać się zaczęła pieśń rewolucyjna, w latach zaś trzydziestych muzyka w pełni nowoczesna, powiększyło się grono kompozytorów, powstała orkiestra symfoniczna (w 1945 r.), wywalczyły sobie w muzyce miejsce opera i balet. Twórcą opery narodowej jest kompozytor B. Damdinsuren (Wśród żałosnych wzgórz).

Wiele zrobiono wreszcie na polu kultury fizycznej, też mającej niezłe i stare tradycje w niektórych uprawianych współcześnie dyscyplinach, przede wszystkim w zapaśnictwie i w strzelectwie. W Mongolii położono duży nacisk na umasowienie sportu i rzeczywiście potrafiono objąć wszystkie ajmaki siecią organizacji sportowych. Nie zapomniano o koniecznych zabiegach organizacyjnych w skali centralnej, utworzono federacje poszczególnych dyscyplin, nawiązano kontakty międzynarodowe, powołano Komitet Olimpijski. W Mongolii uprawia się z największym bodaj zamiłowaniem zapaśnictwo i podnoszenie ciężarów, potem boks, lekką atletykę, piłkę nożną, koszykówkę i siatkówkę. Od 1962 r. Mongolia jest członkiem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, w olimpiadach uczestniczą sportowcy mongolscy od r. 1964 w Tokio. W Meksyku (1968). w Monachium (1972), w Montrealu (1976) i w Moskwie (1980) wywalczyli już srebrne i brązowe medale w zapasach (w stylu wolnym) i w dżudo.

Takimi osiągnięciami kulturalnymi kończy Mongolska Republika Ludowa swoje sześćdziesięciolecie.

413

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

Bibliografia historii Mongolii jest ogromna i obejmuje dosłownie niezliczoną ilość publikacji — wydawnictw źródłowych, opracowań syntetycznych i monograficznych, artykułów w czasopismach naukowych, pozycji z zakresu publicystyki i najrozmaitszych przyczynków. Historia Mongolii od dawna pasjonowała i nadal pasjonuje badaczy, publicystów i polityków w wielu krajach — oczywiście w samej Mongolii, a prócz tego przede wszystkim w Związku Radzieckim, w Stanach Zjednoczonych, Anglii, Francji, w obu państwach niemieckich, w Chinach i Japonii. Coraz intensywniej interesujemy się Mongolią także w Polsce, chociaż jeszcze w niezbyt wysokim stopniu są to zainteresowania — żeby tak rzec — historyczne; pociągają raczej elementy egzotyki, współczesność, osiągnięcia gospodarcze, specyfika drogi wiodącej do socjalizmu z ominięciem formacji kapitalistycznej, charakterystyczne dla współczesnej Mongolii przemiany wewnętrzne, stopniowe odchodzenie od koczowniczego trybu życia, osobliwości bytu i kultury. O dziejach narodu mongolskiego społeczeństwo nasze wie z natury rzeczy stosunkowo mało — po prostu niewiele na ten temat po polsku pisano, chociaż i w tej dziedzinie nie jesteśmy bez dorobku i bez pewnych tradycji. W zestawieniu poniższym musiano, rzecz jasna, dokonać daleko idącej selekcji. Znalazła się w nim większość tych publikacji, z których autor korzystał i musiał korzystać bezpośrednio. Pomija się przy tym tytuły mongolskie (wyjąwszy kilka), bo nie przyniosłyby czytelnikowi żadnej korzyści; niemałą rekompensatą jest to, że wiele z nich przełożono na język rosyjski (w jednym wypadku także na polski) — najważniejsze włączono do zestawienia. Należałoby jeszcze podkreślić, że obejmuje ono tylko pozycje książkowe. Układ tytułów jest alfabetyczny, a przynależność chronologiczna czy rzeczowa wynika bądź to z samego brzmienia tytułu, bądź też ze zwięzłych not wyjaśniających, zamieszczonych przy niektórych pozycjach; chodziło przy tym m.in. o pokazanie różnych trudności, z jakimi ma się do czynienia przy studiowaniu literatury.

414

Wielu zresztą autorom poświecono nawet sporo miejsca w samym tekście.

[Abul Gazi] Aboul-Ghazi Behadour Khan, Histoire des Mogols et des Tatares, publice, traduite et annotee par Le Baron Desmaisons, t. II — Traduction, St.-Petersbourg 1874.

Abul Gazi (ok. 1603 — 1665), Dżyngisyda, był od 1643 r. chanem Chiwy. Bardzo wojowniczy, nieustannie walczył z Kałmukami, Turkmenami i Bucharą, ale — umiał też pisać. Po przekazaniu tronu synowi w 1663 r. napisał swoje dzieło, dając mu tytuł Drzewo genealogiczne Turków. Całość składa się z 9 rozdziałów. Pierwszy obejmuje dzieje świata od Adama, drugi — okres przed Dżyngisem, trzeci poświecony jest Dżyngisowi, czwarty Ugedejowi i jego potomkom, piąty Dżagatajowi, szósty Tułujowi, siódmy Dżucziemu, ósmy najmłodszemu z jego synów, Szejbanowi, dziewiąty — jego potomkom.

Armianskije istoczniki o mongołach. Izwleczenija iż rukopisiej XIII— XIV ww., Moskwa 1962.

Asonow B., Pietrow B. M., Ekonomiczeskoje sotrudniczestwo Sowietskogo Sojuza s M N R, Moskwa 1971.

Baddeley I. F., Russia, Mongolia, China, Being Some Record of the Relations Between Them from the Beginning of the XVH-th Century to the Death of the Tsar Alexei Mikhailovitch, A. D. 1602 — 1676, t. I-II, London 1919.

Bannikow A. G., Pierwyje russkije putieszestwija w Mongoliju i Siewiernyj Kitaj, Moskwa 1949.

Barckhausen J., Das gelbe Weltreich. Lebensgeschichte einer Macht, Berlin 1935.

Bartold W. W., Istorija izuczenija Wostoka w Jewropie i w Rossii, Petersburg 1911; wyd. II, Leningrad 1925. Jest przekład niemiecki: Barthold W., Die geographische und historische Erforschung des Orients mit besonderer Berucksichtigung der russischen Arbeiten, Leipzig 1913.

Bartold W. W., Turkiestan w epochu mongolskogo naszestwija, t. I-II, Petersburg 1898-1900.

Wasyl Bartold (Barthold, 1869-1930) to jedno z najbardziej znanych nazwisk na liście rosyjskich i radzieckich orientalistów, wyjątkowy erudyta, autor wielu dzieł naukowych. Książka traktująca o zachodnioeuropejskich i rosyjskich badaczach Wschodu, odnosi się nie tylko do Mongolii, lecz w ogóle do całego kontynentu azjatyckiego z Japonią włącznie. Narracja ogranicza się właściwie do opisów podróży i czasem — krótkich wprowadzeń o charakterze historycznym. Odkrywczych sformułowań nie ma, ważna jest systematyzacja nazwisk i problemów począwszy od XII —XIII w., kiedy to zaczęto się w Europie interesować tym, co się działo daleko we wnętrzu Azji.

415

Bawden C. R., The Modern History of Mongolia, London 1968.

Autor zajął się historią Mongolii od utraty przez nią niepodległości z końcem XVII w. i doprowadził swój wykład do lat ostatnich. Wiadomości w tej książce sporo, a ładunku interpretatorskiego bodaj jeszcze więcej, rzec by się chciało — za dużo. Całość raczej mało składna, ciężka, przesycona w odniesieniu do nowszego okresu rozważaniami, wynikającymi z określonego punktu widzenia. Trochę się w tym specyficznym „obiektywizmie" naukowość książki zatraca.

Bennigsen A. P., Nieskolko dannych o sowriemiennoj Mongolii, Petersburg 1912.

Autor przebywał w Mongolii od kwietnia 1909 r. do lutego 1911 r. Udał się do tego kraju —jak sam pisze — bez określonego celu naukowego, chciał po prostu tylko Mongolię poznać, a później przyszła mu chęć opublikowania poczynionych spostrzeżeń. Dość interesujące, nie zmieniają faktu, że autor reprezentuje stanowisko, które nie budzi sympatii; można by go nazwać, w odniesieniu do tych czasów, rzecznikiem agresywnego nacjonalizmu.

Biczurin N. J. [Jakinf], Sobranije swiedienij o narodach obitawszych w Sriedniej Azji w driewnije wriemiena, wyd. II, t. I —II, Moskwa-Leningrad 1950; t. III, 1953.

Biczurin N. J. [Jakinf], Sobranije swiedienij po istoriczeskoj gieografii Wostocznoj i Sriedniej Azji, Czeboksary 1960.

Bira Sz., Mongolskaja istoriografija XIII—XVII ww., Moskwa 1975.

Bugd najramdach mongol ard ułsyn tuuch [Historia Mongolskiej Republiki Ludowej], t. I; od czasów najdawniejszych do 1604 r., Ułaanbaatar 1966; t. II; 1604-1917, U. 1968; t. III; 1917-1965, U. 1969. Tom trzeci wyszedł w przekładzie angielskim: History of the Mongolian People's Republic, Cambridge, Mass., 1976 (Harvard East Asian Monographs, 65).

Burdukow A. W., W staroj i nowoj Mongolii. Wospominanija, Pisma, Moskwa 1969.

Cahun L., Introduction d 1'histoire de l'Asie. Turcs et mongols, des origines a 1405, Paris 1896.

Autor hołduje poglądom, które dziś już się raczej nie ostały, w każdym zaś razie nie w tak jaskrawych ujęciach. W skrócie wyglądałoby to tak. Ludy tureckie i Mongołowie odgrywali w dawnych stuleciach rolę pośredników między cywilizacją chińską na wschodzie i perską (w rozumieniu bardzo szerokiego kręgu polityczno-kulturalnego) na zachodzie. Sami Turcy i Mongołowie nie stworzyli nic oryginalnego ani trwałego — ani żadnej doktryny filozoficznej,

416

ani dzieł artystycznych czy literackich wysokiej rangi. Wyszli z wojny i organizowali się dla wojen i zdobyczy; zawsze zależało im tylko na tym, żeby mieć ją szybko i w rozmiarach największych. Wpływom cywilizacyjnym podbitych ludów poddawali się powierzchownie, przeciwstawiając się procesom asymilacyjnym.

Cóż, tytułem krótkiego komentarza można dodać, że oporność wobec asymilacji nie jest grzechem.

Carruthers D., Unknown Mongolia. A Record of Travel and Exploration in North-West Mongolia and Dżungaria, t. I —II, wyd. II, London 1914.

Na liście dawniejszych opracowań — jedno z najbardziej głośnych, często recenzowanych i wspominanych. Nie jest to jednak zbyt słuszne, zwłaszcza gdy chodzi o Mongolię Zewnętrzną, o której właściwie (mówiąc z pewną przesadą) nic nie pisze. Występująca w tytule „North-West Mongolia" to po prostu Urianchaj (Tuwa), a Dżungaria to też nie Mongolia. W pierwszym tomie jest tylko Urianchaj i trzy rozdziały o Syberii bez specjalnego znaczenia. Dopiero ostatni, dziesiąty rozdział nosi tytuł: „Mongolia, Past and Present". Tyleż rozdziałów ma tom drugi, poświęcony niemal wyłącznie Dżungarii. W dość obszernym wstępie nie ma nawet chronologii, którą trzeba mozolnie wydedukowywać z dalszych stronic. Zastanawia — w tymże wstępie — podziękowanie dla niejakiego Ernesta Rasona za pomoc w tłumaczeniu książek rosyjskich.

Cedenbał J., Izbrannyje statji i rieczi 1962 — 1973 gg., Moskwa 1974.

Cedenbał J., Artykuły i przemówienia 1941 — 1976, Warszawa 1978.

Chambers J., The Devil's Horsemen. The Mongol Invasion of Europę, London 1979.

Champdor A., Tamerlan, Paris 1942.

Autor opisał m.in. zadziwiające metody zdobywania twierdz przez wojska Timura; są także w tej książce niemal naturalistyczne opisy okrucieństw, popełnianych zarówno wtedy, jak i w okresach wcześniejszych, podczas wypraw Hulagu-chana.

Commeaux Ch.. La vie quotidienne chez les Mongols de la conquete (XIII siecle), Paris 1972.

Praca popularna, oparta na niezbyt szerokiej bazie materiałowej. Autor napisał oprócz tego jeszcze cztery historie: Chin, Indii, Turcji i Japonii. Rozległość zainteresowań rzeczywiście imponująca, przy realizacji możliwa jednak tylko w ujęciach bardzo dalekich od naukowości.

Curtin J., The Mongols. A History. 1908.

Cybikow B., Rozgrom ungernowszcziny, Ułan-Ude 1947.

Czimitdordżijew Sz., Wzaimootnoszenija Mongolii i Rossii w XVII-XVIII ww., Moskwa 1978.

Czojbałsan Ch., Izbrannyje statji i rieczi (przekład z mongolskiego), Moskwa 1961.

Czojbałsan Ch., Krótki zarys historii mongolskiej rewolucji ludowej. Warszawa 1954.

Dzieje Chin. Zarys, (przekład z rosyjskiego), Warszawa 1960.

Dynowski W., Współczesna Mongolia, Wrocław 1968.

Dzwonkowski W., Rosja— Chiny —Mongolia w stosunkach dziejowych, Warszawa 1937 (Studia Wschodoznawcze Instytutu Wschodniego w Warszawie, t. I).

L'empire Mongol, 1-e, 2-e phases, l-ere phase par R. Grousset, Paris 1941; 2-nde phase par L. Bouvat, Paris 1927.

Erdmann F., Temudschin der unerschulterliche, Leipzig 1862.

de Ferdinandy M., Tschingis Khan. Der Einbruch des Steppenmenschen, Hamburg 1958.

Autor, urodzony w 1912 r. w Budapeszcie, od 1943 r. w Lizbonie, później m.in. profesor w Argentynie i w Puerto Rico. Dżyngis-chanem zajął się, ażeby wykazać (w swoim rozumieniu) analogie do współczesności, opłakując przy tym katastrofę historyczną — położenie kresu niemieckiemu parciu na wschód.

Filchner W., Sturm ueber Asien. Erlebnisse eines diplomatischen Geheimagenten, Berlin 1924.

Fiodorow-Dawydow G. A., Obszczestwiennyj strój Zołotoj Ordy, Moskwa 1973.

Fox R., Genghis Khan, London 1936.

Gafurow B., Dzieje i kultura ludów Azji Centralnej. Prehistoria, starożytność, średniowiecze (przeł. S. Michalski), Warszawa 1978.

Gataullina L. M., Mongolskaja Narodnaja Riespublika w socjalisticzeskom sodrużestwie, Moskwa 1964.

Giżycki K., Przez Urjanchaj i Mongolię, Lwów 1929.

Golman M. L, Problemy nowiejszej istorii MNR, Moskwa 1970.

Griekow B. i Jakubowski A., Złota Orda i jej upadek, Warszawa 1953.

Griekow B. i Jakubowskij A., Zołotaja Orda — Oczerk istorii ułusa Dżuczi w pieriod słożenija i rascwieta w XIII—XIV ww., Moskwa 1937; wydania następne 1941 i 1950.

Książka bardzo znana, wydanie powtórzono w 1941 r. Po raz trzeci, znacznie poprawione, rozszerzone i uzupełnione, pod zmienionym tytułem Zołotaja Orda i jejo padienije, wyszło w 1950 r. (z tego wydania mamy przekład polski). Całość składa się z dwóch części: Jakubowski napisał pierwszą, o związkach Złotej Ordy z Azją Środkową; Greków jest autorem drugiej, o stosunkach politycznych Złotej Ordy z Rusią. Konstrukcji nie wyszło to na dobre, autorzy bowiem piszą tak, jakby o sobie nie wiedzieli - w takim układzie trudno też było nie uniknąć powtórzeń.

Griekow I. B., Wostocznaja Jewropa i upadek Zołotoj Ordy (na rubieże XIV i XV ww.), Moskwa 1975.

Grochowski K., Polacy na Dalekim Wschodzie. Harbin w Chinach 1928.

Grousset R., L'empire des steppes. Gerigis-khan. Tamerlan, Paris 1939.

Także jedno z najbardziej znanych i najczęściej cytowanych opracowań w literaturze historycznej, poświęconej Mongolii.

Grumm-Grzymajło G. J., Zapadnaja Mongolija i Urianchajskij kraj, t. I: Opisanije prirody etich stran, Petersburg 1914; t. II: Istoriczeskij oczerk etich stran w swiazi s istorijej Sriedniej Azji, Leningrad 1926; t. III, cz. l, Leningrad 1926; cz. 2: Antropologiczeskij i etnograficzeskij oczerk etich stran. Torgowaja i kolonizator skaja w nich diejatielnost' kitajcew i russkich, Leningrad 1930; cz 3 — 4, Leningrad 1930.

Autor (wspomina się o nim też w tekście) był działaczem rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego, i aktywnym eksploratorem centralnych regionów Azji, także Mongolii. Poświęcił jej historii cały ogromny tom, za co trzeba mu być bardzo wdzięcznym. Materiału w tym tomie mnóstwo, ale historykiem autor nie był, przynajmniej nie z talentu. Całość jest trudna w czytaniu, ciężka, często niejasna, przesycona szczegółami, szczególikami i nikomu niepotrzebnymi interpretacjami zupełnych drobiazgów. Trudna do wytłumaczenia i kłopotliwa jest maniera wprowadzania wielu nazwisk i wydarzeń po raz pierwszy w ten sposób, jak gdyby przedtem była o nich wielokrotnie mowa. Równie trudno jednak byłoby negować całe bogactwo materiałowe tej książki.

Gumilow L., Dzieje dawnych Turków (przeł. T. Zabłudowski), Warszawa 1972.

Gumilow L., Śladami cywilizacji Wielkiego Stepu (przeł. S. Michalski), Warszawa 1973.

Gungaadasz B., Mongolska Republika Ludowa (przekład z rosyjskiego), Warszawa 1971.

Hammer-Purgstall J., Geschichte der Goldener Horde im Kiptschak, das ist der Mongolen in Russland, Pest 1840.

Autorem tek książki był orientalista austriacki Joseph von Hammer (1774—1856), od 1835 r. baron von Hammer-Purgstall, jako pisarz niewiarygodnie pracowity i płodny, autor wielotomowych dzieł historycznych, biografii, opisów podróży i różnych przekładów. Najbardziej znany jest jako autor 10-tomowej historii Turcji (Geschichte des osmanischen Reiches). wydanej po raz pierwszy w Peszcie, 1827 — 1833. prócz tego zaś napisał m.in. Historię asasynów. Historię Ilchanów, Historię chanów krymskich i właśnie Historię Złotej Ordy. Od dawna zarzuca mu się powierzchowną tylko znajomość jeżyków wschodnich, czemu trochę przeczy fakt, że w różnych okresach swego życia pełnił też funkcje oficjalnego tłumacza oraz - że przełożył na niemiecki bardzo wiele tekstów (także wierszy) arabskich, tureckich i perskich. Dziś już tylko wyjątkowo korzysta się z jego bardzo szczegółowo opracowanych dzieł.

Hart H. H., Wenecki podróżnik. Opowieść o życiu, czasach i dziele Imć Pana Marka Polo (przeł. z angielskiego L. Teliga), Warszawa 1963.

Haslund-Christensen H., MenandGods in Mongolia (przekład angielski ze szwedzkiego), New York 1935.

Autor uczestniczył m.in. w wyprawie, którą w latach 1927 — 1930 kierował Sven Hedin. Mimo pozornie frapującego tytułu, rzecz właściwie nie dotyczy Mongolii Zewnętrznej, choć trochę wiadomości o niej daje w dygresjach historycznych. I treść, i załączona mapa świadczą wyraźnie, że ekspedycja nie przekraczała granic MRL. Szwedzi szli w górę Irtysza, na Semipałatyńsk i Dżungarię, a potem równolegle do południowej granicy Chałcha-Mongolii, czyli północną strefą Mongolii Wewnętrznej. Partie dotyczące tych „Gods" dosłownie toną w jakichś niezrozumiałych quasi-proroctwach.

Hedin S., My Life as an Explorer, 1926.

Historia nowożytna Chin (tłum. M. Wolska), Warszawa 1979.

Historia poznania radzieckiej Azji (tłum. S. Lipko), Warszawa 1979.

Howorth H. H., History of the Mongols, from the 9-th to the 19-th Century, t. I-IV, London 1876-1927. T. I: The Mongols Proper and the Kalmuks, 1876; t. II: The So-called Tartars of Russia and Central Asia, 1880; t. III: The Mongols of Persia, 1888; Supple-ment and Indices, 1927.

Współcześni badacze raczej nie dostrzegają zbyt wielu walorów w tym olbrzymim dziele, które ma rzeczywiście cechy niedbałej trochę kompilacji, tworzonej drogą pośredniego korzystania ze źródeł. Podkreśla się też czasem, choć bez przekonywających dowodów, że autor. Henry Howorth (1842 — 1923), nie znał żadnego z języków azjatyckich. Nie można jednak utrzymywać, że woluminy Howortha nie przydają się badaczom; góra faktów też ma swoje znaczenie, mimo że dość mozolnie ją usypano.

Istorija Mongolskoj Narodnoj Riespubliki, wyd. II, Moskwa 1967.

Istorija Tuwy, t. I —II, Moskwa 1964.

Iwanin M., O wojennom iskusstwie i zawojewanijach mongolo-tatar i sriednieaziatskich narodów pri Czingis-chanie i Tamerlanie, Petersburg 1875.

Jakimowa T. A., Osobiennosti formirowanija socjalisticzeskoj ekonomiki w M N R, Moskwa 1971.

Jermaczenko I. S., Politika mańczżurskoj dinastii Cin w Jużnoz i Siewiernoj Mongolii w XVII w., Moskwa 1974.

Jesakow W. A., Gieografija w Rossii w XIX — naczale XX wieka (Otkrytija i issledowanija ziemnoj powierchnosti i razwitije fiziczeskoj gieografii). Moskwa 1978.

Kabirow M. N., Oczerki istorii ujgurow sowietskogo Kozachstana, Ałma-Ata 1975.

Kałużyński S., Imperium mongolskie. Warszawa 1970.

Kałużyński S., Mongolia, Warszawa 1965.

Kałużyński S., Tradycje i legendy ludów Mongolii, Warszawa 1978.

Kitaz i sosiedi w driewnosti i sriedniewiekowie, Moskwa 1970.

Kojło S.. Mongolia wciąż nieznana. Warszawa 1973.

Kojło S., Polska —Mongolia. Gospodarka, współpraca, Warszawa 1972.

Komorowski W., Daleki Wschód w międzynarodowej polityce gospodarczej. Warszawa 1931. Str. 186-194: Rewolucja mongolska, s. 380 — 418: Mongolia Zewnętrzna (Terytorium, produkcja, środki komunikacji).

Korostovetz I., Von Cinggis Khan zur Sowjet-republik. Eine kurze Geschichte der Mongolei unter besonderer Berucksichtigung der neuesten Zeit, Berlin u. Leipzig 1926.

Autor był pracownikiem rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, w latach 1899—1902 zajmował stanowisko szefa kancelarii dyplomatycznej naczelnego dowódcy wojsk tzw. armii kwantuńskiej i floty na Oceanie Spokojnym - admirała Eugeniusza Aleksiejewa, prowadził z władzami chińskimi pertraktacje po powstaniu bokserów, był członkiem rosyjskiej delegacji na konferencji pokojowej po wojnie japońskiej. W latach 1907- 1912 poseł rosyjski w Urdze. Książka jego, historycznie powierzchowna, ma jednak pewne znaczenie ze względu na znajomość powiązań dyplomatycznych.

Kotwicz W., Jan hr. Potocki i jego podróż do Chin, Wilno 1935.

Kotwicz W., Józef Kowalewski orientalista (1801-1878), Wrocław 1948.

Kotwicz W.. Kratkij obzor istorii i sowriemiennogo politiczeskogo polożenija Mongolii, Petersburg 1914.

Największa polska znakomitość w mongolistyce. Kotwicz (1872 — 1944) studiował filologię Dalekiego Wschodu na uniwersytecie petersburskim, w 1896 r. podjął pracę w tzw. Sekcji Wschodniej rosyjskiego Ministerstwa Finansów, kontynuując ją do 1917 r. Jednocześnie, od 1900 r. — docent prywatny filologii mongolskiej, kałmuckiej i mandżurskiej w tymże uniwersytecie, od 1917 r. docent etatowy. Jeden z inicjatorów i pierwszy dyrektor Instytutu Żywych Języków Wschodnich w Piotrogrodzie (1920-1922), w 1923 r. wyjechał do Polski i objął katedrę we Lwowie. Mongolię znał też z autopsji, ale historią jej prawie się nie zajmował; tytuł powyższy odnosi się do 40-stroni-cowej broszury. W publikacjach swoich (był w ogóle zwolennikiem małych form) interesował się głównie językami ałtajskimi, w tym także mongolskim z jego odmianami dialektycznymi.

Kozłów P. K., Mongolija i Amdo i miortwyj gorod Chara-Choto, Moskwa 1947. Skrócony tekst wydania I, Moskwa —Piotrogród 1923.

Kuszelew J., Mongolija i mongolskif wopros, Petersburg 1912.

Kyzłasow A. R., Istorija Tuwy w sriednije wieka, Moskwa 1969.

Lamb H., Genghis Khan, the Emperor of Ali Men, New York 1927.

Lamb H., Tamerlane, the Earthshaker, New York 1928.

Lattimore O., Nomads and Comissars. Mongolia Revisited, New York 1962.

Znany, postępowy orientalista amerykański (ur. 1900), spędził prawie 20 lat (1919—1937) w Chinach, w okresie drugiej wojny światowej sprawował też funkcje dyplomatyczne, w latach sześćdziesiątych profesor jednego z uniwersytetów angielskich, autor wielu prac o Chinach i Mongolii. Wymieniona książka nie jest wolna od uproszczeń, choć popełnianych zdaje się w dobrej wierze.

Levine J., La Mongolie historiąue, geographique, politique, Paris 1937.

To u tego m.in. autora znajdujemy takie np. odkrywcze sformułowania: „En 1241, les forces mongoles passent la Vistule, ecrasent les Polonais a Szydlow. Les Allemands sous le duć Henri de Silesie avec leurs allies, les Chevaliers du Tempie, subissent le 9 avnl 1241 le meme sort a Liegnitz en Silesie". Skończyliśmy się zatem pod Szydłowem, a Niemcy pod wodzą niemieckiego księcia Henryka (Pobożnego) ulegli Mongołom pod Legnicą. Są w tej książce, skądinąd zresztą nieźle napisanej, inne też odchylenia od prawdy historycznej.

Lingun B., Iz istorii russko-mongolskich otnoszenij w końce XIX w. i naczale XX w., Moskwa 1960.

Łariczew W. J., Azja dalokaja i tainstwiennaja (Oczerki putieszestwij za driewnostiami Mongolii}, Nowosibirsk 1968.

Majdar D., Architiektura i gradostroitielstwo Mongolii. Oczerki po istorii, Moskwa 1971.

Majskij I., Sowriemiennaja Mongolija (Otczot Mongolsko] Ekspiedicji, snariażonnoj Irkutskoj Kontoroj Wsierossijskogo Centralnogo Sojuza Potriebitielnych Obszczestw ,,Centrosojuz"), Irkuck 1921.

Majskij I. M., Mongolija nakanunie riewolucji. Wtoroje, pierierabotannoje izdanije. Moskwa 1959.

O Majskim i obu wydaniach jego książki wystarczające informacje o tekście.

Mątwiejewa G.. Staricyna P., Narodnaja diemokratija i stroitielstwo socjalizmu w M N R, Moskwa 1965.

Michajłow G. I., Kulturnoje stroitielstwo w MNR, Istoriczeskij oczerk, Moskwa 1957.

Michałowski W. S., Testament barona, wyd. II, Warszawa 1973.

Michałowski W., Wyprawa do pięciu bogów, Warszawa 1974.

Mielichow G. B., Mańczżury na siewiero-wostokie (XVII w.), Moskwa 1974.

Mieżdunarodnyje otnoszenija na Dalniem Wostokie, i. 1: S konca XVI w. do 1917 g.: t. II: 1917-1945 gg.. Moskwa 1973.

Mieżdunarodnyje otnoszenija na Dalniem Wostokie w poslewojennyje gody, L I: 1945-1957 gody: t. II: 1958-1976 gody, Moskwa 1978.

Mongolskaja Narodnaja Riespublika (wyd. Akademii Nauk ZSRR), Moskwa 1952.

Mongolskaja Narodnaja Riespublika (wyd. Instytutu Ekonomiki Światowego Systemu Socjalistycznego, seria Ekonomika i politika zarubieżnych stran socjalizma), Moskwa 1974.

Mongolskaja Narodnaja Riespublika. Sprawocznik, Moskwa 1976.

Montagu I., Land of Blue Sky. A Portrait of Modern Mongolia, London 1956.

Murzajew E., Mongolia. Opis fizyczno-geograficzny (przekład z rosyjskiego), Warszawa 1957.

Nacagdordż Sz., Chalchyn tuuch [Historia Chalchy], Ułaan-baatar 1963.

Natsagdorj Sh., Main Characters of Feudalism of the Nomads (The Mongolian Society as an Example) — Osnownyje czerty fieodalizma u koczewych narodów na primierie razwitija mongolskogo ohszczestwa. Ułan Bator 1975.

Niekapitalisticzeskij put razwitija i opyt Mongojlskoj Narodnoj riespubliki, Moskwa 1971.

Niekapitalisticzeskij put razwitija i sowriemiennost' (materiały naucznoj konfieriencji), Ułaanbaatar 1977.

Nowaja istorija Kitaja, Moskwa 1972.

Nowiejszaja istorija Kitaja 1917—1970 gg., Moskwa 1972.

Obszczestwiennyje nauki w M N R, Moskwa 1977.

Oczerki ekonomiki Mongolsko] Narodnoj Riespubliki, Moskwa 1969.

Oczerki istorii Kalmyckoj ASSR. Dooktiabrskij pieriod, Moskwa 1967.

Oczerki istorii kultury M NR, Ułan-Ude 1971.

d'Ohsson C., Histoire des Mongols, depuis Thinguiz Khan jusqu'd Timur-Bey ou Tamerlan, t. I —IV, wyd. III, Amsterdam 1852 (wyd. I - 1824).

Bardzo obszerne to dzieło należy do „klasycznych" już syntez historii Mongolii. Autor, Abraham Konstanty d'Ohsson (1779- 1851), Ormianin z pochodzenia, dyplomata, przez pół wieku w szwedzkiej służbie dyplomatycznej, historyk z zamiłowania i z tradycji rodzinnej (historykiem był też jego ojciec — Muradża d'Ohsson, 1740 — 1807 — zajmował się dziejami Turcji), dysponował szerokim warsztatem badawczym. W jego książkach znalazł się po raz pierwszy materiał ze źródeł wielojęzycznych, warto podkreślić, że m.in. i z polskich.

Oppert G., Der Presbyter Johannes in Sagę und Geschichte, wyd. II, Berlin 1870.

Ossendowski F. A., Ludzie, zwierzęta, bogowie, Poznań b.d. [1929], t. I: Męczeńska włóczęga, t. II: Przez kraj szatana, t. III: Krwawy generał. Wydania wcześniejsze, 1923 i 1925: Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów.

Owdijenko I. Ch., Sowriemiennaja Mongolija, Moskwa 1964.

Piewcow M. W., Putieszestwije po Kitaju i Mongolii, Moskwa 1951. Wyd. po raz pierwszy pod tytułem Oczerk putieszestwija po Mongolii i siewiernym prowincjom Wnutrienniego Kitaja, Omsk 1883.

Pisariew W. I., M NR na puti k zawierszeniju stroitielstwa socjalizma, Moskwa 1964.

Pokotiłow D., Istorija wostocznych mongołow w pieriod dinastii Min; Petersburg 1893.

Polo Marko. Opisanie świata, wyd. II (przełożyła A. L. Czerny, wstęp i przypisy M. Lewickiego). Warszawa 1975.

Potanin G. N., Tangutsko-Tibietskaja okraina Kitaja i Centralńaja Mongolija, t. I-II, Petersburg 1884-1886.

Pozdniejew A, M., Istoriczeskij oczerk ujgurow, 1899.

Pozdniejew A., Mongolija i mongoly. Riezultaty pojezdki w Mongoliju, ispolniennoj w 1892—1893 gg., t. I: Dniewnik i marszrut 1892 goda. Petersburg 1896; t. II: Dniewnik i marszrut 1893 goda, Petersburg 1898.

Pozdniejew A., Mongolskaja letopis ,,Erdenijn Eriche". Podlinnyj tiekst s pieriewodom i pojasnienijami, zakluczajuszczimi w siebie materiały dla istorii Chalchi s 1636 po 1736 g., Petersburg 1883.

Prawdin M., Das Erbe Tschingis-chans. Stuttgart 1935.

Przewalskij N. M., Mongolija i strona tangutow. Triochletnieje putieszestwije w wostocznoj nagornoj Azji, Moskwa 1946.

Putieszestwije w wostocznyje strony Piano Karpini i Rubruka. Dżiowanni del Piano Karpini, Istorija Mongołów — Giljom de Rubruk, Putieszestwije w wostocznyje strony, Moskwa 1957.

Raszid ad-Din, Sbornik letopisiej. Istorija mongołow, t. I: Wwiedienije: o turieckich i mongolskich plemienach, Petersburg 1858; t. II: Istorija Czingiz chana do wosszestwija jego na priestol, 1868; t. III: Istorija Czingiz chana ot wosszestwija jego na priestoł do koncziny, Petersburg 1888.

Raszid ad-Din, Sbornik letopisiej, t. I, ks. 1—2, Moskwa —Leningrad 1952; t. II, Moskwa-Leningrad 1960; t. III, Moskwa 1946. t. I, cz. l jest też w nowszym wydaniu, Moskwa 1965.

Riazanowski V. A., Customary Law of the Mongolian Tribes, Charbin 1929.

Rodziński W., Historia Chin, Wrocław 1974.

Rona-Tas A.. Mongolia. Warszawa 1965.

Roszczin S. K., Razwitije socjalisticzeskich proizwodiiennych otnoszenij w Mongolskoj Narodnoj Riespublikie, Moskwa 1979.

Roszczin S. K., Sielsko je choziajstwo M N R na socjalisticzeskom puti, Moskwa 1971.

Rupen R. A., Mongols of the Twentieth Century, t. I —II, The Hague [Haga] 1964.

Dziwna książka, choćby pod względem konstrukcji. Najpierw omawia autor stosunki między Rosjanami i Buriatami przed 1917 r. w mnóstwie krótkich podrozdziałków z osobnymi tytułami i w jakiejś nie bardzo zrozumiałej karuzeli chronologicznej. Podawane informacje są bardzo lapidarne, przy czym nie można się oprzeć wrażeniu, że są to jak gdyby spiesznie wydawane dyspozycje, czasem też z wyliczeniami. Po co ten pośpiech — na to odpowiedzieć doprawdy trudno. Rozdział o Mongolii Zewnętrznej też składa się nie powiązanych z sobą podrozdziałów. Drugi z nich nosi np. zupełnie niespodziewanie tytuł Erdeni Dżu, a trzeci — Ministry of Finance. Większość tego ,,ministerialnego rozdziału" to życiorysiki liczące od 3 do 5 wierszy, m.in. znanego w Rosji lekarza buriackiego, Badmajewa - zresztą po raz drugi, bo identyczną ..biografię" tegoż Badmajewa mamy też w rozdziale pierwszym. Potem idą: Kokoucow (rosyjski minister finansów i premier 1911-1914, por. też w tekście s. 248). Kotwicz. Esper Uchtomski (jeden z wydawców najstarszego dziennika rosyjskiego ..Sankt-Pietierburgskije Wiedomosti"), pewnie dlatego, że pisywał lamaizmie i o wyprawie Anglików na Tybet; potem znowu idzie podrozdział pt. Badmaev (już po raz trzeci!) i znowu Uchtomsk, znowu 11 wierszy o Kokowcowie. Jest przy tym nazwisku znak zapytania zamiast daty śmierci, chociaż cały świat wie, że umarł on w 1943 r.

Reszta tekstu składa się z niewiarygodnego mnóstwa różnych szczegółowych informacji, niestety, wielokrotnie powtarzanych bez celu i sensu. Szczególnie interesują autora wydarzenia i czystki z okresu kultu jednostki i także wcześniejsze, tylko że wszystko tonie w chaotycznym tekście i w nieustannych powtórzeniach, wynikających chyba z jakiejś obsesji. I w ostatnim rozdziale, zatytułowanym Conclusions, są punkty, numery, rozdziałki i oczywiście same powtórzenia.

Tom drugi to bibliografia, reklamowana przez autora jako najlepsza i najbardziej kompletna; nie ma takiej w żadnym innym języku. Numerów jest rzeczywiście dużo, łącznie około 3 tys.; podaje się je jednak w mało czytelnym układzie: najpierw wersalikami nazwisko autora, a potem numer pozycji i tytuł. Ważne jest, że przy wielu autorach są całe imiona i daty życia, oczywiście nie przy wszystkich.

Sapożnikow W. W., Mongolski) Altaj w istokach Irtysza i Kobdo. Putieszestwija 1905-1909 gg., Tomsk 1911.

Saunders J. J., The History of the Mongol Conauests, London 1971.

Książka niezbyt obszerna (199 stron tekstu, 50 stron przypisów, bibliografia), ale zręcznie i bardzo przejrzyście napisana. Chronologia kończy się zasadniczo z XIII wiekiem, w kilku miejscach tylko sięga autor i do czasów późniejszych.

Schiltberger J.. Reisen des Johann Schiltberger in Europa, Asia und Afrika von 1394-1427, Munchen 1859.

Schmidt I. J., Forschungen im Gebiete der alteren religiosen, politischen und literarischen Bildungsgeschichte der Volker Mittelasiens, vorzuglich der Mongolen und Tibeter. Petersburg 1824.

Smolik P., Wśród wyznawców Burchan-Buddhy. Szkice z życia, opowieści i legendy Mongolo-Buriatów, Kraków 1925.

Niewiele, a właściwie nic nie daje ta publikacja, którą najwygodniej scharakteryzować własnymi słowami autora. „Na książkę niniejszą złożyły się moje własne perypetie, obserwacje i zbiory, które poczyniłem w czasie mej sześcioletniej włóczęgi po całej niemal Syberii, od Uralu [autor pisze: Urala] po Daleki Wschód, Mandżurię, Chiny i Japonię, i od Tomska do podnóża Ałtaju [u autora: Ałtaja] ... [materiał folklorystyczny] pochodzi tyko w pewnej wcale ograniczonej mierze z pierwszej ręki ... Nie będąc fachowym etnografem ani też orientalistą ... itd. Materiał zawarty w książce podaję »in crudo«, czyli bez naukowego opracowania, na co mi dziś jeszcze brak sił, środków i czasu".

Tyle sam autor — i zwłaszcza ostatnie zdanie trudno zrozumieć. bo cały ten „materiał etnograficzny" niewiele jest wart. Kilkunastostronicowy „dział", zatytułowany Z legend o Dżyngis-chanie, to po prostu parę małych i ponad-miarę patetycznych tekstów. Dla przykładu: „Dżyngis-chan! W kimże to jeszcze dziś dźwięk tego imienia nie rozpęta na chwilę wyobraźni uśpionej, nie wzbudzi uczucia grozy!" Niezależnie od tego wszystkiego książka dotyczy tylko Buriatów, o Mongolii i Mongołach nie ma dosłownie nic, z wyjątkiem trzystronicowego streszczenia historii. Jest rozdziałek pt. Lamaizm wśród Mongolów, ale to znowu tylko streszczenie zasad buddyzmu.

Sowietsko-mongolskije otnoszenija 1921 —1974. Dokumienty i matieriały, t. I, 1921-1940, Moskwa-Ułan Bator 1975; t. II, cz. 1-2, 1941-1974, Moskwa-Ułan Bator 1979.

Spuler B., Die goldene Horde — die Mongolen In Russland 1223 — 1502, Leipzig 1943.

Spuler B., Die Mongolen in Iran. Politik. Venvaltung und Kultur der Ilchanzeit 1220-1350. Leipzig 1939. Nowe wydanie: Berlin 1968.

Całość aż maksymalistycznie erudycyjna, z dużą ilością przypisów i ultranaukową transkrypcją: litery z kropkami, łukami, oznaczenia długości pod i nad literami, aż trudno czytać. Wszystko starannie posegregowane poszufladkowane - historia polityczna pierwszych wielkich chanów, potem Hulagu-chana i jego następców, przegląd historyczny różnych irańskich i sąsiednich państw i państewek, stosunki religijne, administracyjne i wojskowe, system podatkowy, życie codzienne. Ogromny wykaz piśmiennictwa, znowu posegregowany na różne działy. Najpierw źródła, uszeregowane według proweniencji: perskie, syryjskie, ormiańskie, gruzińskie, mongolskie, greckie, arabskie, chińskie i europejskie. W zestawie opracowań zastosowano podział rzeczowy, od dzieł generalnych poczynając. Są indeksy — osobowy, geograficzny i rzeczowy oraz mapa, zatytułowana Skizze Irans zur Mongolenzeit, absolutnie nieczytelna, przeładowana trójkątami oznaczającymi stosunki religijne. Mało tego, dodano tam jeszcze bogactwa naturalne, najwidoczniej uznając za historycznie najważniejsze, że za Hulagidów była w Iranie nafta i antymon.

Szara tudżi. Mongolskaja letopis' XVII wieka, Moskwa —Leningrad 1957.

Szynkiewicz S., Mongolia. 50 lat rewolucji, Warszawa 1972.

Szyrendyb B., Istorija mongolsko) narodnoj riewolucji 1921 goda (skrócony przekład z mongolskiego), Moskwa 1971.

Szyrendyb B., Minują kapitalizm. Nauczno-popularnyj oczerk, Ułan Bator 1967.

Szyrendyb B., Mongolija na rubieże XIX—XX wieków (Istorija socjalno-ekonomiczeskogo razwitija), Ułan Bator 1963.

Szyrendyb B., Narodnaja rewolucja w Mongolii i obrazowanije Mongolskoj Narodnoj Riespubliki 1921 — 1924, Moskwa 1956.

Szyrendyb B., Niekotoryje woprosy wzaimodiejstwija obszczestwa i nauki w MNR, Ułan Bator 1976.

Szyrendyb B., Ob opytie niekapitalisticzeskogo razwitija MNR, Ułan Bator 1974.

Tajna historia Mongołów, Anonimowa kronika mongolska z XIII wieku, przełożył z mongolskiego, wstępem i komentarzem opatrzył S. Kałużyński, Warszawa 1970.

Tizengauzen W. G., Sbornik matieriałow, otnosiaszczichsja k istorii Zołotoj Ordy, t. I: Izwleczenija iż soczinienij arabskich, Petersburg 1884; t. II: Izwleczenija iz piersidskich soczinieniz, sobrannyje W. G. Tizengauzenon i obrabotannyje A. A. Romaskiewiczem i S. L. Wolinym, Moskwa — Leningrad 1941.

Treat P. T., The Far East. A Political and Diplomatic History, New Jork 1928.

Tymkowski J.. Podróż do Chin przez Mongolię w latach 1820 1821 (przełożył T. W. Kochański), t. I-II, Lwów, 1828.

Veit V., Arad-un Qatan Bagatur Magsurjab (1878- 1927). Eine Untersuchung uber das Leben und die Bedeutung eines mongolischen Generals, Bonn 1974.

Vinacke H. M., A History of the Far East in Modern Times, wyd. II, New York 1937.

Wiernadskij G. W.. Opyt istorii Jewrazji s połowiny VI wieka do nastojaszczego wriemieni, Berlin 1934.

Autor, emigracyjny historyk rosyjski, należał do grupy pisarzy i myślicieli, którzy starali się badać rozwój historyczny ..Eurazji", rozumiejąc przez nią nie cały kontynent, nie Europę i Azję łącznie, lecz ..wschodnią Europę i północną Azję". Granic tej drugiej Eurazji nigdy dokładnie nie określono, generalnie chodziło o dawne terytoria cesarstwa rosyjskiego, także oczywiście w aspekcie współczesnym. W tym sensie historia „Eurazji" byłaby właściwie historią narodów ZSRR, albo nawet jeszcze szerzej historią tych wszystkich ludów, które rozwijały się na tych ogromnych obszarach. Dlatego pomieścił Wiernadski w swojej książce także (w skrócie) historię Mongolii.

Władimircow B. J.. Czingis-chan, Piotrogród 1922.

Władimircow B. J., Obszczestwiennyj strój mongołow. Mongolskil koczewoj fieodalizm, Leningrad 1934. Jest przekład francuski: B. Vladimirtsov, Le regime social des Mongols. Le feodalisme nomadę, Paris 1948.

Autor (1884 1931) należy podobnie jak np. Barthold do wybitnych mongolistów rosyjskich.

Wolff O.. Geschichte der Mongolen oder Tataren, besonders ihres Vordringens nach Europa, sowie ihrer Eroberungen und Einfalle in diesem Weltteile, Breslau 1872.

Z badań nad społeczeństwem i kulturą Mongolii. Studia mongolskie, Wrocław 1973 (Biblioteka Etnografii Polskiej, pod red. M. Frankowskiej, nr 28).

Zagasbałdan D.. Razwitije proizwoditielnych sił w MNR (Opyl ekonomiko-statisticzeskogo analiza), (przekład z mongolskiego), Moskwa 1977.

Zatorski W., Czyngis-Chan, Warszawa 1938.

XVII Zjazd Mongolskiej Partii Ludowo-Rewolucyjnej, 14 —18 czerwca 1976. Podstawowe dokumenty, Warszawa 1977.

Złatkin I. J., Istorija Dżungarskogo chanstwa (1635 — 1758), Moskwa 1964.

Złatkin I. J., Oczerki nowoj i nowiejszej istorii Mongolii, Moskwa 1957.

429

INDEKS NAZWISK

Daty w nawiasach oznaczają okres życia, daty bez nawiasów czas sprawowania funkcji lub władzy

Abachaj, władca Mandżuri 1626 — 1643 175, 176, 179, 181, 182

Abaga, ilchan z dynastii Hulagidow 1265-1282 720, 121, 129

Abataj-chan (1534-1586), książę chałchaski, krzewiciel lamaizmu w Mongolii 167

Abbasydzi, dynastia kalifów arabskich w Bagdadzie, 750-1258 116

Abul Gazi Behadur Chan (1603-1665), chan Chiwy 1643-1663, historyk 415

Abu Said, ilchan z dynastii Hulagidow, 1316-1335 121

Aecjusz (ok. 390 — 454), wódz rzymski 38, 103

Ajjubidzi, dynastia panująca w Egipcie 1171-1250 117

Ajuszi (Ajusz, 1858-1939), przywódca powstania ludowego w Mongolii 1903 195, 196

Aleksander Macedoński (Wielki, ur. 356 p.n.e.), król Macedonii 336 - 323 50

Aleksander Newski (ur. 1220), w książę włodzimierski 1252-1263 112

Aleksiejew Eugeniusz (1843-1909), admirał rosyjski, namiestnik Dalekiego Wschodu 1903-1904 421

Al-Mustasim, kalif bagdadzki 1242 –1258 112 114, 116

Ałgu (um. ok. 1265), wnuk Dżagataja, władca ułusu Dżagatajskiego 125—127, 129

Ałtan-chan (1507-1583), wnuk Dajan-chana, jeden z książąt mongolskich 164-167, 169

Amar zob Amor

Amgałan Dogdangijn (ur. 1933), malarz i grafik mongolski 411

Amor (Amar) Anandyn (1887-1939), mongolski działacz polityczny 336, 339

Amursana (1722— 1757), przywódca antymandzurskiego ruchu wyzwoleńczego w Mongolii 188-190, 194, 195, 394

Anna (ur. 1693), carowa rosyjska 1730 — 1740 218

Anuszirwan (um. 1353), ostatni władca państwa ilchanow 122

Argun, ilchan z dynastii Hulagidow, 1284-1291 720

Ank Buga (Ank Boge, Aryk Boge, um. 1266), brat i przeciwnik Kubiłaja 175, 124-127, 129, 141

Attyla (um. 453), władca Hunow od 433 37, 38, 103

Baber (Babur, Zahir ed-Din Muhammed, 1483-1530), założyciel dynastii Wielkich Mogołów w Indiach 1526 757

Badamdordż, premier Mongolii 1919 268

Badmajew Zamsaran (Piotr, 1851 -1919),

Bunat działający w Rosji, znawca medycyny tybetańskiej, polityk 425

Bajan (XIII w), dowódca mongolski 128, 129. 132

Bajazet Piorun („Błyskawica" — Bayezid Yildirim, ok. 1360-1403), sułtan turecki 1389-1402 155 156, 220

Bajbars (Zahir Rukn ad-Din Bajbars), sułtan Egiptu z dynastii mameluckiej, 1260-1277 117, 118

Bajkow Lew (ok. 1777-1829), generał rosyjski 221

Bakicz (um. 1922), przywódca oddziału kontrrewolucyjnego w Mongolii 297, 295

Balzac Honoriusz (1799-1850), pisarz francuski 409

Barak (Borak, um. 1270), prawnuk Dżagataja, władca ułusu dżagatajskiego 129, 137

Barszczewski Leon (1849—1910), polski badacz Azji 229

Bartold (Barthold) Wasyl (1869-1930), mongolista rosyjski 415, 428

Batmunch Dżambyn (ur. 1926), premier Mongolii od 1974 375, 376

Batu-chan (um. 1255), założyciel i chan Złotej Ordy od 1243 8, 91, 92, 99-103, 105, 106, 109-114, 118, 138-141, 144

Batur-chungtajdżi, władca Chanatu Dżungarskiego 1634-1660 177-179

Bayezid zob Bajazet Bela IV (ur. 1206), król węgierski 1235-1270 702

Benedykt Polak (XIII w), franciszkanin z Wrocławia, pierwszy polski podróżnik 111

Bennigsen A, hrabia, podróżnik rosyjski, zwiedzał Mongolię 1909-1911 277. 238

Berke (ur. 1209), chan Złotej Ordy 1257-1266 118, 125, 127, 141, 142

Biczurin Jakinf (Nikita Daniłow, 1777-1853) sinolog rosyjski 227

Bilge, kagan wschodnioturkucki 716—734 48

Biliktu (um. 1378), ostatni przedstawiciel dynastii Juan, chan mongolski 1370 — 1378 135, 160

Bleda (um. 445) brat Attyli 37

Blucher Wasyl (1889-1938), marszałek ZSRR 326

Bodo (Bodoo) Dogsomyn (1885-1922), działacz mongolski, premier 1921 —1922 275, 277, 302-304, 310

Bohdanowicz Karol (1864-1917), geolog i geograf polski, badacz Azji 229

Bolesław Wstydliwy (ur. 1226), książę krakowski 1243-1279 141

Borak zob Barak Borte, żona Temudżyna 70, 72, 87

Breżniew Leonid (ur. 1906), sekretarz generalny KC KPZR 369, 374, 380, 382

Budda (ok. 560-480), twórca buddyzmu 56, 134, 167-169, 285

Bujannemech Sodnombaldżiryn (1902 — 1937), pisarz mongolski 408, 409

Bujaniu cesarz chiński z dynastii Juan, 1311-1320 133

Burdukow Aleksy (1883-1943), rosyjski działacz handlowy w Mongolii (do 1921), potem zajmował się filologią mongolską 287-289

Bun (Bun, um. ok. 1252), syn Dżagataja 9, 99, 173

Carpine Giovanni da Pian del (Plano Carpini, 1182-1252), podróżnik włoski, pierwszy Europejczyk w Mongolii — w poselstwie od papieża Innocentego IV 111, 112, 114, 139, 217, 219

Carruthers Douglas, podróżnik angielski 235

Cecen-chan zob Seczen-chan

Cedenbał Jumdżagijn (ur. 1916), mongolski działacz polityczny, I sekretarz KC Mongolskiej Partii Ludowo-Rewolucyjnej 1940-1954 i od 1958, przewodniczący Prezydium Wielkiego Churału od 1974 348 349, 357 356 357, 367, 369, 375, 380-382

Cedendżaw Cerendordżijn (ur. 1913), pisarz mongolski 408

Cengundżab (um. 1757), książę mongolski 189

Cerendordż Balingijn (1868-1928), mongolski działacz polityczny 305, 374

Cewang Rabdan, władca Chanatu Dżungarskiego 1697-1727 188 190

Cewegdżaw Ocziryn (1916 -1972), malarz mongolski 477

Chabuł-chan zob Kabul

Chajdu zob Kajdu

Chajszan zob Kajszan

Chas Bator Dujnchonjn (1884-1921), działacz mongolski 303

Chasan Buzurg, Dżyngisyda, założyciel państwa Dżelairydow 1336 122

Chatan Bator Maksardżab zob Maksardżab

Chubiłaj zob Kubiłaj

Cien Lung (Kien Lung, 1711-1799), cesarz chiński 1736-1796 188

Cin, dynastia zob Kin

Cing (Tsing), dynastia mandżurska w Chinach 1644-1912 175, 176, 179, 182, 188, 244

Clavijo Ruy Gonzales de (um. 1412), podróżnik hiszpański, wysłany przez króla Kastylii do Tamerlana 155, 277

Colbert Jean Baptiste (1619-1683), francuski mąż stanu 108

Cokto-tajdżi zob Curuguł

Curuguł (Cokto-tajdżi, 1580-1637), książę chałchaski, poeta 393, 394

Czagataj zob Dżagataj

Czang Kaj-szek (1887-1975), polityk chiński 321 351, 387

Czang Tso-lin (1876-1928), generał chiński 283

Czechow Antoni (1860- 1904), pisarz rosyjski 409

Czekanowski Aleksander (1833-1876), geograf i geolog polski, badacz Syberii 229

Czerny Anna Ludwika, tłumaczka polska 424

Czerski Jan (1845-1892), geolog polski, badacz Syberii 229

Czichaczow Piotr (1808-1890), geolog i podróżnik rosyjski 219

Cziczerin Gieorgij (1872-1936), komisarz ludowy spraw zagranicznych RFSRR i ZSRR 1918-1930 278 304, 305

Czimid Czojdżiłyn (ur. 1927), pisarz mongolski 408

Czojbałsan Chorłogijn (1895-1952), mongolski działacz polityczny i wojskowy, premier od 1939 272-274, 276-288. 298, 302, 314, 324, 325, 331, 335-337, 342, 350-352 354, 355, 358, 398

Czojbot Cz , rzeźbiarz mongolski 412

Czojdżi Odzer (XIII-XIV w), autor pierwszej gramatyki języka mongolskiego 390

Czu Juan-czang. naczelny dowódca wojsk chińskich od 1355, pierwszy cesarz z dynastii Ming (Hung-Wu), 1368-1398 135

Czultem Niamosoryn (ur. 1923), malarz mongolski 411

Czułchu (XIII w ), gurchan Karakitanow 86, 87

Czyngis-chan zob Dżyngis-chan

Dajan-chan (ur. ok. 1460), chan mongolski 1479-1543 163, 164, 175

Dajsun-chan (XV w), książę Ojratów 162. 163

Dambadordż Cerenwaczirin (ur. 1900), mongolski działacz polityczny 301, 323

Dambi-Dżamcan zob Dża-Lama

Damdin Sz (1867-1937). Duchowny mongolski, historyk 399

Damdinsuren B , kompozytor mongolski 412

Damdinsuren Cendijn (ur. 1908) pisarz i filolog mongolski 407 408

Damdinsuren Dałamdżawyn (ur. 1909), malarz mongolski 411

Damdinsuren Sodnomyn (um. 1939), dowódca mongolski 244

Dandzan (1873-1924), mongolski działacz polityczny 276, 277, 301, 303, 305, 311

Dandzan Łuwsan (XVII w), mnich buddyjski kronikarz 393

Daniłow Nikita zob Biczurin

Demid G (1900-1937), mongolski działacz polityczny i wojskowy 336

Dickens Charles (1812- 1870), pisarz angielski 409

Dogsom Dansarangbelgijn (1884-1939) mongolski działacz partyjny 275 — 277

Dordżpałam Suchijn (1921-1967), poeta mongolski 408

Dorgon (XVII w), książę mandżurski 176

Duwa (um. 1306), władca ułusu dżaga-tajskiego 137

Dybowski Benedykt (1833-1930), uczony polski zoolog 229

Dymitr Doński (ur. 1350), ks moskiewski 1359-1389, w ks. włodzimierski 1362-1389 149-151

Dzanabadzar zob Undur-gegen

Dzasaktu-chan (um. 1661), feudał mongolski 180-183

Dżagataj (Czagataj, um. 1242) syn Dżyngis-chana, władca oddzielnego ułusu od 1227 8, 9, 81, 91, 99, 109, 110, 113, 125, 129, 137, 152, 415

Dża-Lama (Dambi-Dżamcan, um. 1923), mongolski działacz polityczny 195, 244

Dżamuka (um. 1206), wódz plemienia Dżadżiratow 72—76

Dżambeg, chan Złotej Ordy 1342-1357 147, 148

Dżawdzandamba (1870-1924), ósmy i ostatni bogdo-gegen 275

Dżebe (XIII w), wódz mongolski 82, 90, 128

Dżebdzun-Damba-chutuchta zob. Undur-gegen

Dżelaled-Din (um. 1231), syn Muhammeda Ala ed-Dina 89. 98

Dżelal ed-Din, syn Tochtamysza, chan Złotej Ordy 1412 158

Dżelme, jeden z wodzów Dżyngis-chana 82

Dżuczi (um. 1227), syn Dżyngis-chana 8, 78, 81, 82, 91, 92, 109, 118, 138, 415

Dżuwejni Ala ed-Din Mehk ibn Moham-med (1226-1283), historyk perski 589

Dżyngis-chan (Czyngis-chan, Temudżyn, 1162—1227), twórca imperium mongolskiego 8, 9, 70-97, 104, 106, 108-110, 113, 114, 120-122, 124, 125, 130, 132, 152, 153, 161, 213, 232, 233, 294, 383, 385-389, 397, 412, 415, 418

Dżyngisydzi 94, 109, 110, 121, 124, 127, 130, 139, 141, 153

Edygej (Edyga, um. 1419), dowódca Białej Ordy 152, 157, 158

Elteres-chan zob Kutług

Erdene Sengijn (ur. 1929), pisarz mongolski 408

Esen, dowódca Ojratów 1440-1455 162, 163, 177

Esen Buga (XIV w ), chan ułusu dżaga-tajskiego 133

France Anatol (właśc Thibault, 1844—1924), pisarz francuski 409

Fulin (ur. 1637), władca Mandżurii 1643-1661, cesarz chiński od 1644 176, 182

Gałdan, władca Chanatu Dżungarskiego 1671-1697 179, 183, 184, 188

Gałdan Cereng, władca Chanatu Dżungarskiego 1727-1745 188

Gałdan-tajdżi (ok. 1795-1870), historyk mongolski 397

Gazan (Mahmud Gazan-chan), ilchan 1295-1304 120, 121

Gembarzewski Jakub (um. 1921), działacz rewolucyjny w Mongolii, Polak z pochodzenia 275, 288

Gendun P (um. 1937), mongolski działacz polityczny 330, 331, 336

Girejowie, dynastia chanów krymskich 1475-1783 158 159

Giżycki Kamil (1893-1968), pisarz i podróżnik polski 278, 289, 290, 293

Gmelin Johann Georg (1709-1755), przyrodnik niemiecki 278, 2z9

Godlewski Wiktor (1831-1900), polski badacz Syberii 229

Gołowkin Jurij (1762-1846), kierownik specjalnego poselstwa rosyjskiego do Chin 1805-1806 220, 227

Gombosuren Bałbaryn (ur. 1930), malarz mongolski 411

Gorki Maksym (właśc. Aleksy Pieszkow, 1868-1936) pisarz rosyjski 409

Grąbczewski Bronisław (1855-1926), polski badacz Azji 229

Grekow Borys (1882-1953), historyk rosyjski 418

Grochowski Kazimierz (1873-1937), inżynier, polski działacz społeczny na Dalekim Wschodzie 229, 294, 296, 297

Grumm-Grzymajło Grzegorz (1860 — 1936), przyrodnik rosyjski, badacz Mongolii 234

Gubelman zob Jarosławski Jemelian

Guczuluk (Kuczlik, um. 1218), władca Karakitanow 86-88

Gujuk (Gujuk, um. 1248), syn Ugedeja, wielki chan 1246-1248 99, 102, 110-114

Gumilow Lew, orientalista radziecki 48, 74

Halsa-Ungern-Stenberg (XIV w), baron niemiecki 280

Hammer-Purgstall Joseph von (1774— 1856), orientalista i historyk austriacki 479

Hedin Sven (1865-1952), podróżnik szwedzki 235, 420

Heliogabal (ur. ok. 204), cesarz rzymski 218-222 133

Helmersen Gregor (1803 -1885), profesor Instytutu Górniczego w Petersburgu 223

Henryk III (ur. 1379), król Kastylii 1390 -1406 155

Henryk II Pobożny (ur. ok. 1191), książę śląski i krakowski od 1238 107, 102, 422

Howorth Henry (1842-1923), mongolista angielski 420

Hugo Wiktor (1802-1885), pisarz francuski 409

Hulagidzi (Ilchanowie), dynastia mongolska w Persji i Mezopotamii 1256— 1353 176, 179-122, 148, 427

Hulagu-chan (ur. 1217). wnuk Dżyngis-chana, założyciel dynastii Hulagidów w Persji i Mezopotamii, władca tego państwa (ilchan) 1256-1265 8, 94, 113-120, 123, 125, 127, 129, 141, 389, 417, 427

Humboldt Aleksander (1769-1859), przyrodnik i podróżnik niemiecki 220

Hung-wu zob. Czu Juan-czang

Husajn (XIV w.), emir Samarkandy 152, 153

Ilchanowie zob. Hulagidzi

Ilias Chodża (XIV w.), władca Mogolistanu 152-154

Ing Tsung, cesarz chiński 1436—1449 i 1457-1464 163

Iwan I Kalka (ur. 1304), ks. moskiewski 1325—1340, w. ks. włodzimierski 1328-1340 147

Iwan IV Groźny (ur. 1530), w. ks. moskiewski od 1533, pierwszy car rosyjski 1547-1584 159

Jabłoński Henryk (ur. 1909), historyk polski, przewodniczący Rady Państwa od 1972 376

Jaczewski Leonard Feliks (1858-1916), geolog polski, badacz Azji 229

Jadamsuren Mordendewijn (1904- 1937), pisarz mongolski 408

Jadrincew Mikołaj (1842-1894), archeolog i etnograf rosyjski 48, 228, 232, 233

Jagiełło zob. Władysław Jagiełło

Jakub Beg (1820-1877), przywódca powstania Dunganów w Chinach, od 1870 uzurpator władzy w Dżungarii i Turkiestanie Wschodnim 208, 209

Jakubowski Aleksander (1886- 1953), historyk rosyjski 418

Jang Cien (ur. 541), cesarz chiński 581 — 604 46

Jarosław Wsiewołodowicz (ur. 1191), wielki książę włodzimierski 1238-1246 112

Jarosławski Jamelian (właśc. Gubelman, 1878 — 1943), radziecki działacz partyjny 292

Jelu Ampahan (urn. 927), władca Kita-nów 53

Jelu Czu-tsaj (1190-1244), organizator administracji mongolskiej za czasów wielkiego chana Ugedeja 108

Jelu Taszy (XII w.), książę kitański 55,

Jerzy II (ur. 1188), wielki książę włodzimierski 1212-1216 i 1218-1238 100

Jesugej (Jesugej-baatur, um. ok. 1171), przywódca plemienia Tajcziutów, ojciec Temudżyna 70-72

Juan, dynastia mongolska w Chinach, 1260-1294 127, 132, 134-136, 160, 213, 388-391

Juan Szi-kaj (1859-1916), prezydent Chin, cesarz 1915-1916, 240, 248, 249, 269, 273

Jung Lo, cesarz chiński 1403-1424 162

Kabuł (Chabuł-chan, um. po 1147), pradziad Dżyngis-chana, twórca państwa staromongolskiego 69, 70

Kajdu (Chajdu, um. 1301), wnuk Ugedeja 125, 127, 129-131, 133, 137, 142

Kajgorodow, esauł rosyjski, przywódca kontrrewolucyjnego oddziału w Mongolii 282, 287, 289, 291, 293

Kajszan (Chajszan), cesarz chiński z dynastii Juan, 1307-1311. 133

Kałużyński Stanisław (ur. 1925), współczesny mongolista polski 387

Kamar ed-Din (XIV w.), władca Mo-golistanu 154

Kang-Si (ur. 1654), cesarz chiński 1662-1722 182, 183

Kasar, brat Temudżyna 71

Katarzyna II (ur. 1729), carowa rosyjska 1762-1796 219

Kazagrandi (um. 1921), pułkownik rosyjski, przywódca oddziału kontrrewolucyjnego w Mongolii 281, 292

Kazancew (um. 1921), generał rosyjski, przywódca oddziału kontrrewolucyjnego w Mongolii 291, 293

Kebek, władca ułusu dżagatajskiego 1318-1326 137

Kien Lurfg zob. Cień Lung

Kin (Cin), dynastia dżurdżeńska 1115— 1234 57, 83

Kitbuka (Kitboga, XIII w.), wódz Hulagu-chana 116—118

Klaproth Julius (1783 -1835), orientalista niemiecki, badacz ludów azjatyckich i kaukaskich 220

Klementz (Klemenc) Dymitr (1848-1914), działacz narodnicki, etnograf 234

Kochański T. W., tłumacz dzieła Jegora Timkowskiego o podróży do Chin (1828) 222

Kokowcow Włodzimierz (1853-1943), premier Rosji 1911 -1914 248- 425

Kołczak Aleksander (1873-1920), admirał rosyjski, jeden z organizatorów kontrrewolucji w Rosji 1918- 1919 262, 265-267, 269, 281

Korostowiec Włodzimierz, rosyjski poseł w Pekinie 1907-1912 248

Kotuz (Kutuz Muzaffar Seif ed-Din), sułtan Egiptu z dynastii mameluckiej 1259-1260 117, 118

Kotwicz Władysław (1872-1944), mongolista polski 421, 425

Kowalewski Józef (1801-1878), uczony polski i rosyjski 222

Kozin Sergiusz (1879-1956), pełnomocnik rosyjski w Urdze 1914-1917 258

Kozłow Piotr (1863-1935), podróżnik rosyjski 231, 232

Kraszeninnikow Stefan (4711 -1755), rosyjski badacz Kamczatki 218

Kropotkin Piotr (1842-1921), książę, rosyjski działacz polityczny i geograf, teoretyk anarchokomunizmu 229

Kryłow Iwan (1769—1844), bajkopisarz rosyjski 409

Kubiłaj (Chubiłaj, Kubłaj. 1215-1294), wnuk Dżyngis-chana, wielki chan mongolski od 1260, założyciel dynastii Juan w Chinach (1271) i cesarz 113, 114, 123-133, 141, 142, 166, 213. 387, 388

Kubiłaj, jeden z wodzów Dżyngis-chana 82

Kuczerenko Michał (um. 1921), rosyjski działacz rewolucyjny w Mongolii 275, 288

Kuczlik zob. Guczuluk

Kul-tegin (um. 731), dostojnik turkucki 48

Kung-ti, ostatni cesarz chiński z dynastii Sung 1275-1276 128

Kuszelew Jurij, porucznik, autor książki o Mongolii 238

Kutług (Elteres-chan, VII w.), przywódca powstania Turkutów 46

Kutuz zob. Kotuz

Legdan zob. Ligdan-chan

Lenin Włodzimierz Iljicz (Uljanow, 1870-1924), twórca partii bolszewickiej i państwa radzieckiego 278, 298, 305, 306, 311, 374, 406

Lermontow Michał (1814-1841), poeta rosyjski 409

Leszek Czarny (ur. ok. 1241), książę krakowski i sandomierski 1279-1288 143

Lhabsang (XVIII w.), książę Kuku-noru 188

Ligdan-chan (Legdan), książę czacharski 1604-1634 175

Li Tsu-czeng (XVII w.), przywódca powstania chłopskiego w Chinach 176

Losol Darzawyn (1890-1937), działacz mongolski 275, 277, 301, 336

Ludwik IX Święty (ur. 1214), król Francji 1226-1270 114

Ludwik XIV (ur. 1638), król Francji 1643-1715 108

Łchamsuren Czojdżiłdżawyn (m. 1917), poeta mongolski 408

Łodojdamba Czadraabałyn (1917- 1966), pisarz mongolski 408

Łuwsan Sosomyn, współczesny mongolski działacz polityczny 375

Łuwsanceren Perenlejn, pisarz mongolski

Machbał Ł., rzeźbiarz mongolski 412

Mahmud Gazan-chan zob. Gazan

Majski Iwan (1884-1975), dyplomata radziecki 206-208, 259, 262, 263

Maksardżab (Maksardżaw) Chatan Bator Sandagdordżijn (1878-1927), mongolski działacz polityczny i wojskowy 244, 283, 303, 314

Maksimowicz Karol (1827-1891), podróżnik rosyjski, badacz Syberii 1854— 1856 219

Malinowski Rodion (1898-1967), marszałek radziecki 350

Mamaj (um. 1380), dowódca wojskowy Złotej Ordy 148-151

Mani (Manicheusz. ok. 216-276), twórca manicheizmu, założyciel sekty manichejczyków 50

Manuel II Paleolog (ur. 1350), cesarz bizantyjski 1391-1425 155

Maupassant Guy de (1850-1893), pisarz francuski 409

Mej-tej (Mote, Mode), wódz plemienny Hunów na przełomie III i II wieku p.n.e. 33, 34

Messerschmidt Daniel (1685-1735), przyrodnik niemiecki, badacz Syberii 218, 233

Michalski Stefan, współczesny tłumacz polski 418

Michał VIII Paleolog (ur. ok. 1224), cesarz bizantyjski 1258-1282 143

Michał Wsiewołodowicz (um. 1246), ks. czernihowski 100

Michałowski Witold S., współczesny autor polski 287, 288, 293, 294

Mickiewicz Adam (1798-1855), poeta polski 221

Middendorf Aleksander (1815-1894), przyrodnik rosyjski, badacz Syberii 219

Mikołaj II (ur. 1868), ostatni car 1894-1917 242

Milescu Mikołaj (Spatharius, 1636 — 1708), mołdawski uczony i dyplomata w służbie rosyjskiej 218

Ming, dynastia chińska 1368 — 1644 155, 162. 176

Mode zob. Mej-tej

Molleson Władysław (1853-1899), ornitolog i podróżnik polski 229

Mongke zob. Munke

Mongke Temur zob. Munke Temur

Mote zob. Mej-tej

Muhammed Ala ed-Din (um. 1220), władca Chorezmu od 1200 86-90, 98

Muhammed ibn Muzaffar (XIV w.), założyciel państwa Muzaffarydów 122

Mueler Gerhard Friedrich (1705-1783), historyk rosyjski pochodzenia niemieckiego 218, 219

Munke (Mongke, ur. 1208), wnuk Dżyngis-chana, wielki chan Mongolii 1251 — 1259 9, 99, 112-114, 117, 118, 123, 124, 127, 140, 144

Munke Temur (Mongke Temur), chan Złotej Ordy 1266-1280 142-144

Nacagdordż Daszdordżijn (1906-1937), najwybitniejszy poeta mongolski 407, 472

Nacagdordż Szagdardżawyn, współczesny historyk mongolski 403

Namnan Suren (Namnansuren) Szirin-dambyn (Sajn-nojon-chan, 1879-1919), mongolski działacz polityczny w okresie autonomii 1911-1919 257, 255

Nejse-gegen(um. 1919), polityk mongolski 265, 267

Nestoriusz (ok. 380 — 451), twórca doktryny teologicznej, nazwanej nestorianizmem 56

Niamaa Batyn, pisarz mongolski 408

Nogaj (um. 1299), dowódca wojskowy Złotej Ordy 142, 143, 148, 159

Nurchaczi (ur. 1559), chan mandżurski 1583-1626, od 1616 z tytułem cesarskim 174, 175, 177

Obruczew Włodzimierz (1863-1956), geolog i podróżnik rosyjski, badacz Azji 234

Odon Gelegijn (ur. 1925), malarz mongolski 411

Ogodej zob. Ugedej

d'Ohsson Abraham Konstanty (1779-1851), historyk ormiański 424

d'Ohsson Muradża (1740-1807), historyk ormiański 424

Olgierd (ur. ok. 1296), w. ks. litewski 1345-1377 148, 149

Omajjadzi, dynastia kalifów arabskich 661-750 176

Ossendowski Ferdynand Antoni (1878 — 1945), pisarz i podróżnik polski 278, 279, 284, 286-290, 293, 294

Otczigin, brat Dżyngis-chana 109, 170

Ozbeg zob. Uzbek

Pagba-lama (1239-1280), lama tybetański, twórca tzw. kwadratowego alfabetu mongolskiego 388

Pallas Peter Simon (1741-1811), uczony i podróżnik niemiecki, badacz Powołża, Uralu, Kaukazu i Syberii 279

Panini (V lub IV wiek p.n.e.), gramatyk indyjski 173, 390

Perlee Damdina (ur. 1911), poeta mongolski 408

Piewcow Michał (1843-1902), geograf, astronom i podróżnik rosyjski 229

Piotr I (ur. 1672), car rosyjski 1682-1725, rządy samodzielne od 1689, do 1696 wespół z bratem, od 1721 imperator 218, 233

Polo Marco (1254-1323), podróżnik wenecki, autor niezwykle cennego Opisania świata 130-132, 217, 219

Popiel, legendarny książę polski, poprzednik dynastii Piastów 71

Potanin Grzegorz (1835-1920), etnograf rosyjski 230, 231, 233

Potanina Aleksandra (1843-1893), żona Grzegorza, badaczka Azji 231

Potocki Jan (1761 — 1815), hrabia, pisarz i podróżnik polski 220-222

Pozdniejew Aleksy (1851-1920), uczony rosyjski, badacz Mongolii 233, 234

Przewalski Mikołaj (1839- 1888), podróżnik rosyjski, badacz Azji 207, 223-228, 237, 232

Pu-I (1906-1967), ostatni cesarz Chin 1908-1912, prezydent 1932-1934 i cesarz Mandżukuo 1934-1945 240, 327

Puncag Badzaryn (1882-1951), mongolski dowódca wojskowy 303

Puncagdordż Dujncherijn (um. 1922), mongolski działacz polityczny 210 303,

Puszkin Aleksander (1799-1837), poeta rosyjski 409

Radiow Wasyl (Friedrich Wilhelm Radloff, 1837-1918), etnograf i językoznawca rosyjski 228

Rason Ernest, rusycysta angielski 417

Raszid ed-Din (1247-1318), historyk perski 69, 94, 120, 121, 387, 389

Raszipuncag (XVIII w.), historyk mongolski 397

Rej Mikołaj (1505-1569), pisarz polski 390

Riezuchin, przywódca kontrrewolucyjnego oddziału na terenie Mongolii 287, 291, 292, 303

Rinczen Biambyn (1905—1977), uczony i pisarz mongolski 407, 408

Rinczino Elbergdordżi (1885-1937), działacz buriacki 276

Rockhill William (1854-1915), dyplomata i podróżnik amerykański 235

Rokossowski Konstanty (1896-1968), marszałek ZSRR i Polski 292

Rubruk (Wilhelm de Ruysbroeck, Rubruquis, ok. 1215-1270), franciszkanin podróżnik flamandzki 114, 217, 219

Rukn ad-Din Churszak, zwierzchnik asa-synów irańskich w XIII w. 175

Ryszard Lwie Serce (ur. 1157), król angielski 1189-1199 280

Safawidów dynastia — w Persji od początku XVI w. 157

Sagang Seczen (ur. 1604), książę mongolski, kronikarz 393

Sajn-nojon-chan (XVII w.) feudal mongolski 186

Sajn-nojon-chan Namnan Suren zob. Namnan Suren

Saladyn (Salah ad-Din, ur. 1138), sułtan Egiptu 1171 — 1193, założyciel dynastii Ajjubidów 94, 117

Sałtykow-Szczedrin Michał (właśc. Sałtykow, 1826-1889), pisarz rosyjski 409

Sambu Dżamsarangijn (1895-1972), mongolski działacz polityczny 356

Sapożnikow Wasyl (1861-1924), uczony rosyjski, badacz Azji 234

Sartak, syn Batu-chana, chan Złotej Ordy 1256-1257 140, 141

Sazonow Sergiusz (1860 — 1927), rosyjski minister spraw zagranicznych 1910— 1916 242, 247

Schiltberger Hans (XIV-XV w.), żołnierz bawarski, autor opisu podróży po Azji 279

Schmidt Friedrich (Fiodor, 1832-1908), przyrodnik rosyjski pochodzenia niemieckiego, badacz Dalekiego Wschodu 279

Schmidt Isaak Jakob (1779-1847), twórca mongolistyki rosyjskiej 222

Seczen (Cecen)-chan (XVII w.), feudał mongolski 150, 181

Seleucydzi, dynastia w Syrii 312—364 50

Sengee Daszdzewegijn (1916-1959), poeta mongolski 408

Sengeecochio Adjaagijn (ur. 1917), malarz mongolski 477

Siemionow Grzegorz (1890—1946), generał rosyjski, ataman kozaków zabajkalskich 264, 265, 267, 279-287, 299

Siemionow Piotr (od 1906 r. Siemionow-Tienszański, 1827 -1914), uczony i podróżnik rosyjski 229

Sipajłow, pułkownik z oddziału Ungerna 289

Smolik Przecław (właśc. Czesław Wrocki, 1877-1947), lekarz, poeta i podróżnik polski 229

Sodnomdordż Szirbadzaryn (1912-1938), pisarz mongolski 408

Spatharius zob. Milescu Mikołaj

Stołypin Piotr (1862-1911), minister spraw wewnętrznych i premier Rosji 1906-1911 248

Subutaj, jeden z wodzów Dżyngis-chana 82. 86, 90, 99, 124, 128

Suche Bator Damdiny (1893-1923), mongolski działacz rewolucyjny i bohater narodowy 272-274, 276, 277, 285, 288, 298, 300-304, 310, 314, 355, 398, 412

Suej, Sui, dynastia chińska 581—618 46

Sułtan-Husajn (um. 1506), ostatni przedstawiciel dynastii Timurydów, od 1468 157

Sung (Sungów), dynastia chińska 960 — 1276 97, 127, 128

Sun Jat-sen (1866-1925), chiński działacz rewolucyjny 239, 240, 315

Su Szu-czeng, generał, pełnomocnik chiński w Urdze 1919 268, 269

Szachruch (ur. 1377), syn i następca Tamerlana, władca państwa Timurydów 1409-1447 156-158

Szadibek, chan Złotej Ordy 1400-1408 157

Szagdardżaw (Czagdardżaw, um. 1922), mongolski działacz polityczny 302, 310

Szaraf ed-Din (um. 1454), nadworny historyk Timurydów 155

Szaraw Baliaryn (1866-1939), malarz mongolski 410

Szczetinkin Piotr (1885-1927), przywódca partyzantów syberyjskich 292

Szczurowski Grzegorz (1803-1884), rosyjski badacz Ałtaju 279

Szejban (XIII w.), syn Dżucziego 475

Szekspir (Shakespeare) William (1564-1616), poeta i dramatopisarz angielski 409

Szumiacki Borys (1886-1938), przewodniczący Rady Ministrów Republiki Dalekiego Wschodu 276, 305

Szyrendyb Badzaryn (ur. 1912), historyk mongolski, prezes Mongolskiej Akademii Nauk 287, 402-404

Szyszmariow Jakub (ur. 1833), pierwszy konsul rosyjski w Urdze 209

Światosław, książę kijowski 945-972 99

Tajang-chan (um. 1206), władca Najmanów 86

Taj-cung (Tai Tsung, ur. 598), cesarz chiński z dynastii Tang 627 — 649 46

Tamerlan (Timur Lang, Timur Leng,

Timur Chromy, 1336-1405), twórca ogromnego państwa w Azji 150—157

Tang. dynastia chińska 618-907 22, 56

Tanszihuaj, wódz związku plemiennego Sienpi 137-181 41, 42

Telebuga, chan Złotej Ordy 1287-1290 143

Temudżyn zob. Dżyngis-chan Temur (Temur), wnuk Kubiłaja, cesarz chiński z dynastii Juan 1294-1307 130, 132, 133

Temur-chan, chan Złotej Ordy 1410-1412 158

Temur Kuthik (um. 1400), chan Złotej Ordy od 1395 157, 152, 157

Teodozjusz I Wielki (ur. ok. 347), cesarz wschodniorzymski 379-395 37

Thomsen Vilhelm Ludwig (1842-1910), językoznawca duński 228

Timkowski Jegor (1790-1875), urzędnik rosyjski Ministerstwa Spraw Zagranicznych 222

Timur zob. Tamerlan Timurydzi, dynastia Tamerlana, panująca 1370—1507 w Transoksanii, Chorezmie i Chorasanie 156, 157

Tochta, chan Złotej Ordy 1290-1312 143, 144

Tochtamysz (um. 1406), chan Białej Ordy od 1377 i Złotej Ordy 1380-1395 150-152, 154, 158

Togłuk Timur (um. 1362), władca Mogolistanu od 1348 152

Togon, dowódca Ojratów 1418-1440 162, 163

Togon Temur (um. 1370), ostatni cesarz chiński z dynastii Juan 1333-1368 133-135. 760

Togruł (Wang-chan), władca Kereitów ok. 1171-1203 77, 76

Togus Temur, chan mongolski 1378—1388 160

Tokuang (X w.), władca Kitanów 53

Tołstoj Lew (1828-1910), pisarz rosyjski 409

Toregene, wdowa po wielkim chanie Uge-deju 109

Tsing zob. Cing

Tuda Munke, chan Złotej Ordy 1280-1287 143

Tuli (Tułuj, Tołuj, um. 1232), najmłodszy syn Dżyngis-chana 8, 81, 91, 92, 94, 99, 109, 112, 118, 124, 415

Tumen, chan mongolski 1553-1593 164

Turgieniew Iwan (1818 — 1883), pisarz rosyjski 409

Tuszetu-chan (XVII w.), feudał mongolski 180-183

Ubaszi-chungtajdżi (1567 —po 1627), książę chałchaski 394

Uchtomski Esper (ur. 1861), rosyjski publicysta i wydawca 425

Udwał Sonomyn (ur. 1921), pisarka mongolska 408

Ugedej (ur. 1186), trzeci syn i następca Dżyngis-chana, wielki chan mongolski 1229-1241 8, 81, 91, 92, 97-99, 102, 106-111, 113, 125, 153, 173, 213, 386, 415

Uldżejtu (Oldżejtii) Muhammad Chuda-bende, ilchan z dynastii Hulagidów 1304-1316 9, 121

Ułakczi, chan Złotej Ordy 1256 141

Uługbek (ur. 1394), wnuk Tamerlana, władca Transoksanii 1409-1449 156, 157

Ułu-Mohammed (um. 1445), wnuk Tochtamysza, chan Złotej Ordy, 1419— 1437, założyciel chanatu kazańskiego 158

Undur-gegen (Dzanabadzar, 1635-1724), od 1691 zwierzchnik kościoła lamaickiego w Mongolii 180-183

Ungern Henryk, rycerz niemiecki 280

Ungern Piotr, baron niemiecki, „Raubritter" 280

Ungern Ralf (um. 1212), jeden z członków rodziny Ungernów 280

Ungern von Sternberg Roman (1886 — 1921), generał rosyjski, przywódca kontrrewolucji w Mongolii 278 — 284, 286-297, 299, 300, 302, 303

Ungern Wilhelm (XVII w.), jeden z przedstawicieli rodziny Ungernów 280

Uriangkadaj, dowódca mongolski, syn Subutaja 124

Urus (XIV w.), chan Białej Ordy 150

Uzbek (Ozbeg), chan Złotej Ordy 1312-1342 143, 144, 147

Wacław I (ur. 1205), król czeski 1230-1253 102

Walter Aleksander, konsul rosyjski w Uliasutaju 1913 287

Wielkich Mogołów dynastia - dynastia panująca w Indiach środkowych 1526 — 1857 157

Wigiel Filip (1786-1856), autor pamiętników 220

Witold (1350-1430), w. ks. litewski od 1392 157, 152, 158

Władysław Jagiełło (ur. 1348), w. ks. litewski 1377-1392, król polski 1386-1434 149, 157

Wrangel Piotr (1878-1928), generał rosyjski, w 1920 dowódca sił kontrrewolucyjnych 295

Wrocki Czesław zob. Smolik Przecław

Wsiewołod (um. 1238), książę jarosławski 100

Zahir. ed-Din Muhammed zob. Baber

Zahir Rukn ad-Din Bajbars zob. Bajbars

Złatkin Ilja, mongolista rosyjski 273, 274

Żamcarano Cyben (1880-1938), działacz buriacki 276, 394

448

SPIS ILUSTRACJI

1. Pasmo górskie (Pięć Szponów) w Ałtaju Mongolskim (fot. Lech Mróz)

2. Przełom rzeki Orchon (fot. Lech Mróz)

3. Jezioro w ajmaku Chubsugulskim (fot. Lech Mróz)

4. Pustynia Gobi (fot. Lech Mróz)

5. Rzeka Beltes w ajmaku Chubsugulskim (fot. Lech Mróz)

6. Ułan Bator. Widok ogólny (fot. Lech Mróz)

7. Pasterz mongolski (fot. Lech Mróz)

8. Dzieci darchackie (fot. Lech Mróz)

9. Kazaszka (fot. Lech Mróz)

10. Baby kamienne z okresu wędrówek ludów. Ajmak Bajan-ulegejski (fot. Lech Mróz)

11. Jurty na stepie (fot. Lech Mróz)

12. Dojenie klaczy (fot. Lech Mróz)

13. Aił - skupisko jurt (fot. Lech Mróz)

14. Miejsce składania ofiar przez pasterzy mongolskich (fot. Lech Mróz)

15. Biały buńczuk Dżyngis-chana (ze zbiorów autora)

16. Dżyngis-chan (ze zbiorów autora)

17. Kamienny żółw. Pozostałość dawnego Karakorum (fot. Lech Mróz)

18. Karakorum. Rysunek z XVI w. (ze zbiorów autora)

19. Ugedej (ze zbiorów autora)

20. Kubiłaj (ze zbiorów autora)

21. Świątynia w zespole klasztornym Erdeni Dżu (fot. Lech Mróz)

22. Malowidło skalne przedstawiające jedno z wcieleń Buddy (fot. Lech Mróz)

23. Fragment zabudowań klasztornych. Lian Bator (fot. Lech Mróz)

24. Dachy zabudowań klasztornych. Ułan Bator (fot. Lech Mróz)

25. Kamienny fryz przed świątynią Lamyn Sun. Ułan Bator (fot. LechMróz)

26. Pierwszy bogdo-gegen (Undur-gegen) (fot. repr. Danuta B. Łomaczewska)

27. Brama w pałacu bogdo-gegena. Ułan Bator (fot. Lech Mróz)

28. Pomnik Ajuszi, przywódcy powstania ludowego. Kobdo (fot. Lech Mróz)

29. Klasztor Gandan. Ułan Bator (fot. Lech Mróz)

30. Lamowie wychodzący ze świątyni w klasztorze Gandan. Ułan Bator (fot. Lech Mróz)

31. Zakończenie gzymsu w ksziałcie głowy smoka. Klasztor Gandan (fot. Lech Mróz)

32. Dawna faktoria kupca rosyjskiego. Ajmak Chubsugulski (fot. Lech Mróz)

33. Świątynia w zespole pałacowym bogdo-gegena. Ułan Bator (fot. LechMróz)

34. Lew strzegący wejścia do świątyni pałacowej bogdo-gegena. Ułan Bator (fot. Lech Mróz)

35. Wyrób wojłoku (fot. Lech Mróz)

36. Tradycyjne siodło mongolskie (fot. Lech Mróz)

37. Tradycyjne buty mongolskie (fot. Lech Mróz)

38. Dziewczyna w narodowym stroju torguckim (fot. Lech Mróz)

39. Sodnomyn Damdinsiiren (fot. repr. Danuta B. Łomaczewska)

40. Suche Bator (ze zbiorów autora)

41. Drukarnia, w której pracował Suche Bator (ze zbiorów autora)

42. Dom, w którym pracował Suche Bator. Ułan Bator (fot. Lech Mróz)

43. Zanikająca dzielnica jurtowa w Ułan Bator (fot. Lech Mróz)

44. Strona tytułowa gazety „Mongolska Prawda" (ze zbiorów autora)

45. Muzem Rewolucji w Ałtan Bułag (Kiachta) (fot. Lech Mróz)

46. Suche Bator (ze zbiorów autora)

47. Brama na drodze do Ułan Bator (fot. Lech Mróz)

48. Gmach Teatru i Opery w Ułan Bator (fot. Lech Mróz)

49. Chorłogijn Czojbałsan (fot. repr. Danuta B. Łomaczewska)

50. W drodze na nowe pastwiska (fot. Lech Mróz)

51. Mauzoleum Suche Batora i Czojbałsana w Ułan -Bator (fot. CA F)

52. Jumdżagijn Cedenbal (ze zbiorów autora)

53. Suszenie ziarna w gospodarstwie spółdzielczym (fot. Lech Mróz)

54. Ułan Bator. Cześć miasta wokół klasztoru Gandan (fot. Lech Mróz)

55. Ułan Bator. Fragment miasta (fot. Lech Mróz)

56. Plac Suche Batora w Ułan Bator (fot. Lech Mróz)

57. Gmach Komitetu Centralnego MPL-R w Ułan Bator (fot. Lech Mróz)

58. Centrum jednego z somonów w ajmaku Selengijskim (fot. Lech Mróz)

59. Dżambyn Batmunch (ze zbiorów autora)

60. Główna ulica w Kobdo (fot. Lech Mróz)

61. Nowoczesna dzielnica mieszkaniowa w Ułan Bator (fot. Lech Mróz)

62. Ozdobne drzwi jurty. Ajmak Kobdoski (fot. Lech Mróz)

63. Kowal. Ajmak Chubsugulski (fot. Lech Mróz)

64. Kamienny fryz przedstawiający byka — zwierzę z dawnego kalendarza mongolskiego (fot. Lech Mróz)

65. Muzeum miasta Ułan Bator (fot. Lech Mróz)

66. Muzeum Rewolucji w Ułan Bator (fot. Lech Mróz)

67. Biambyn Rinczen (fot. repr. Danuta B. Łomaczewska)

68. Teatr w Kobdo (fot. Lech Mróz)

69. Mozaika symbolizująca przyjaźń mongolsko-radziecką (fot. Lech Mróz)

70. Zapaśnicy w walce (fot. Lech Mróz)

71. Taniec orła po zwycięstwie w zapasach (fot. Lech Mróz)

SPIS MAP

1. Państwo Dżyngis-chana i jego następców

2. Ruś i Złota Orda

3. Mongolia w okresie panowania mandżurskiego

4. Współczesny podział administracyjny Mongolskiej Republiki Ludowej

450

SPIS TREŚCI

OD AUTORA 5

I KRAJ I LUDNOŚĆ

Środowisko geograficzne 11

Klimat 16

Bogactwo flory, fauny i wnętrza ziemi 17

Przemysł i miasta 18

Mieszkańcy 20

II CZASY PRZEDHISTORYCZNE

Okres paleolitu 25

Mezolit i neolit 27

Epoka brązu 27

Kultura scytyjska 28

Nowe formy życia społecznego 30

III ZWIĄZKI PAŃSTWOWO-PLEMIENNE NA WIELKIM STEPIE

Państwo Hunów 32

Następstwa rozpadu 35

Wędrówka ludów 36

Attyla 38

Hunowie po Attyli 38

Państwo Wej 39

Związek plemienny Sienpi 40

Zmienne losy plemion stepowych. Kaganat żoużański 42

IV PAŃSTWA WCZESNOFEUDALNE NA TERYTORIACH MONGOLSKICH

Kaganat turecki (turkucki) 44

Turkuci i Chiny 46

Chanat Ujgurski 49

Kultura i religia Ujgurów 50

Koniec Ujgurii 51

Imperium kitańskie 52

Uzależnienie królestwa Sia 54

Państwo Dżurdżenów i Karakitanów 55

V. BYT I ORGANIZACJA SPOŁECZNA PLEMION MONGOLSKICH

Obraz etniczny ludów stepowych 57

Warunki bytowania Mongołów 59

Wierzenia 63

Kształtowanie się stosunków wczesnofeudalnych 64

Istota postępu rozwojowego 66

Świadczenia ludności 67

VI. ZJEDNOCZENIE PLEMION MONGOLSKICH

Chanat staromongolski 69

Młodość Temudżyna 70

Pierwsze solusze 71

Rozpad sojuszów. Pierwszy tytuł 72

Początki wielkiej epopei 74

Rozpad drugiego sojuszu. Zwycięstwo Temudżyna 75

Powstanie jednolitego państwa 77

Przed wielkimi podbojami 81

VII. DŻYNGIS-CHAN

Wojna z Dżurdżenami 84

Podbój państwa Karakitanów 86

Koniec Chorezmu 88

Spustoszenie Transkaukazji. Bitwa nad Kałką 89

Koniec państwa Tangutów 90

Podział imperium. Wybór nowego władcy 91

Osobowość Dżingis-chana 92

VIII. KONTYNUACJA POLITYKI PODBOJÓW. BATU-CHAN

Rozbicie państwa Dżurdżenów 96

Dżelal ed-Din 98

Wyprawa Batu-chana 99

Spustoszenia w Polsce i na Wśgrzech 101

Historyczne oceny najazdu Batu-chana na Europę 103

IX. PIERWSI NASTĘPCY DŻINGISA. PAŃSTWO ILCHANÓW

Polityka wewnętrzna Ugedeja 106

Walka o władzę 109

Pierwsze poselstwo europejskie w Mongolii 111

Wielki chan Munke 112

Podboje Hulagu-chana 114

Konflikt z Egiptem 117

Państwo Ilchanów po śmierci Hulagu-chana 119

X. IMPERIUM JUAN

Pierwsza faza podboju państwa Sungów 123

Podwójna elekcja i wojna domowa 124

Założenie nowej dynastii 126

Zakończenie podboju Chin. Operacje wojenne w innych krajach 127

Drugi etap wojny domowej 129

Marco Polo 130

Upadek dynastii Juan 132

Ruchy ludowe w Chinach 134

Historyczna oceny panowania Mongołów w Chinach 135

Rozpad ułusu dżagatajskiego 136

XI. ZŁOTA ORDA

Granice i nazwa 138

Polityka wewnętrzna 139

Chan Berke 141

Wszechwładza Nogaja 142

Dziesięciolecia rozwoju 143

Złota Orda i Ruś 144

Rola księstwa moskiewskiego 147

Pierwsze przejawy rozkładu w Złotej Ordzie 147

Mamaj 148

Poczynania Tochtamysza 150

Tamerlan — jeszcze jeden„zdobywca świata" 152

Pogrom Turków osmańskich 155

Rządy Timurydów 156

Rozpad Złotej Ordy 157

XII. MONGOLIA W EPOCE ROZDROBNIENIA

Mongolia w drugiej połowie XIV wieku 160

Przeciwieństwa między Mongołami wschodnimi i zachodnimi 161

Okres przewagi państwa ojrackiego 162

Ostatnie zrywy zjednoczeniowe. Dajan-chan i jego następcy 163

Przyjęcie lamaizmu 165

Buddyzm tybetański 167

Kościół lamaicki w Mongolii 169

Aktywizacja polityczna Mandżurów 173

Nurchaczi i Abachaj 174

Podbój Chin. Mandżurska dynastia Cing 176

Chanat Dżungarski 177

Chałchasi przed ujarzmieniem przez Mandżurów 179

Opanowanie Mongolii przez Mandżurów 182

Trudności z Dżungarią. Gałdan 184

XIII. POD PANOWANIEM MANDŻURÓW

Organizacja wewnętrzna opanowanego kraju 185

Struktura społeczna 187

Koniec Chanatu Dżungarskiego 188

Reżim mandżurski po likwidacji Chanatu Dżungarskiego 189

Mongolia w XIX wieku 193

Wystąpienia antymandżurskie 195

Przenikanie idei rewolucyjnych z Rosji 196

XIV. MONGOLIA W KRĘGU INTERESÓW CHIŃSKICH I ROSYJSKICH

Oficjalna polityka władz 198

Zainteresowanie kapitału chińskiego Mongolią 200

Chińczycy w Mongolii 201

Osiedla i obyczaje chińskie 203

Urga 205

Zainteresowanie kupiectwa rosyjskiego Mongolią 208

Działalność handlowców rosyjskich 210

Nowe czynniki rozwoju stosunków handlowych 212

Urianchajcy i Buriaci 213

Dalajlama w Mongolii 215

XV. WYPRAWY EKSPLORACYJNE DO MONGOLII

Antecedencje 217

Ekspedycje syberyjskie 218

Wcześniejsze dzieje poznawania Mongolii 220

Początki nowożytnej mongolistyki 221

Wyprawy Przewalskiego 223

Dalsze eksploracje. Wkład Polaków w poznawanie Syberii i Mongolii 228

Najwybitniejsze osiągnięcia 230

XVI. NIEPODLEGŁOŚĆ I AUTONOMIA

Położenie ludności 236

Penetracja gospodarcza innych państw 237

Rewolucja w Chinach 239

Przed oderwaniem się Mongolii od Chin 240

Stanowisko rządu rosyjskiego 242

Niepodległość 243

Pierwsze kroki nowego rządu 244

Kompromisowa polityka Petersburga 246

Rozmowy rosyjsko-mongolskie. Autonomia 248

Deklaracja pekińska 250

Układ w Kiachcie 251

XVII. STOSUNKI WEWNĘTRZNE W AUTONOMICZNEJ MONGOLII.

LIKWIDACJA AUTONOMII

Monarchia feudalno-teokratyczna 254

Przeciwieństwa wewnętrzne 256

Rosyjskie ekspedycje handlowe 258

Działalność ekspedycji po obaleniu caratu 261

Raport Majskiego 262

Panmongolizm 264

Likwidacja autonomii 266

XVIII. PIERWSZE KROKI W PRACY PARTYJNEJ. INTERWENCJA I JEJ KLĘSKA

Znaczenie Rewolucji Październikowej dla Mongolii 270

Początki działalności partyjnej 271

Suche Bator i Czojbałsan 273

Wyjazd delegacji partyjnej do Rosji Radzieckiej 276

Dzieje Ungerna 278

Interwencja w Mongolii 282

Opanowanie Urgi 283

Ossendowski w Urdze 284

Ossendowski w opinii obcych historyków 286

Giżycki w Mongolii 289

Ostatnia ofensywa Ungerna 290

Zdumiewająca żywotność mitów 293

XIX. W MARSZU KU REPUBLICE

Mongolska Prawda" 298

I Zjazd Mongolskiej Partii Ludowej 300

Utworzenie rządu 302

Wyzwolenie kraju 303

Delegacja mongolska w Moskwie 304

Umacnianie systemu 306

Zabiegi w dziedzinie gospodarki i dalsze ograniczanie przywilejów 308

Walka z przeciwnikami. Śmierć Suche Batora 310

Uchwały III Zjazdu partii 311

Mongolia republiką 312

XX. PIERWSZE LATA REPUBLIKI

Sytuacja międzynarodowa 315

Polityka wewnętrzna republiki 316

IV Zjazd partii 319

Odchylenie prawicowe 320

Przezwyciężenie odchylenia prawicowego 324

Zwycięska walka z odchyleniem lewicowym 326

Sukcesy ośmiu lat republiki 328

XXI. NOWY KURS I NOWA KONSTYTUCJA

Likwidacja skutków lewicowego odchylenia 330

Pierwsze osiągnięcia nowego kursu 331

Uchwały IX Zjazdu MPL-R 333

Polityka zagraniczna i odparcie agresji 334

Ofensywa przeciw klasztorom 337

Ożywienie gospodarcze i kulturalne 338

Konstytucja roku 1940 341

XXII. ZWYCIĘSTWO SOCJALISTYCZNYCH STOSUNKÓW PRODUKCJI

Przed wielkim konfliktem 346

Mongolia w latach drugiej wojny światowej 347

Zwycięski plebiscyt 351

Pierwszy plan pięcioletni 352

Drugi plan pięcioletni 355

Stosunki z zagranicą 357

Dalszy rozwój gospodarczy 358

Trzecia konstytucja 361

XXIII. ROZWINIĘTE BUDOWNICTWO SOCJALISTYCZNE

Trzeci plan pięcioletni 363

Wzrost roli MRL na arenie międzynarodowej 366

Problemy siły roboczej 368

Nowy plan i nowy program partii 369

Założenia piątego planu pięcioletniego 372

Stosunki międzynarodowe i wewnętrzne 374

XVII Zjazd MPL-R 377

XXIV. KULTURA MONGOLII

Podstawy kultury materialnej 383

Tajna historia" 386

Najstarszy pomnik prawa mongolskiego 388

Nauka w imperium mongolskim 389

Kultura Mongolii w okresie rozdrobnienia 391

Osiągnięcia historyków 393

Okres zastoju 395

Ożywienie przedrewolucyjne 397

Mongolia po rewolucji. Rozwój oświaty399

Nauka 401

Instytucje kulturalne 404

Środki masowego przekazu 406

Literatura piękna 407

Teatr i kinematografia 409

Malarstwo, rzeźba, muzyka i sport 410

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE 414

INDEKS NAZWISK 430

SPIS ILUSTRACJI 449

SPIS MAP 450


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ludwik Bazylow historia Powszechna
Mongolowie pojawili sie na scenie historycznej w XII
historia od ,,Początki państwa polskiego,,do,,Najazd mongolski,,
Bazylow Ludwik Historia Rosji
Bazylow Ludwik Historia Rosji
Bazylow Ludwik Historia Rosji Notatnik
Mongolowie pojawili sie na scenie historycznej w XII
[Skrypt] Historia ZSRR (L Bazylow)
Historia książki 4
Krótka historia szatana
Historia Papieru
modul I historia strategii2002
Historia turystyki na Swiecie i w Polsce cz 4
Historia elektroniki
Historia książki
historia administracji absolutyzm oświecony
Psychologia ogólna Historia psychologii Sotwin wykład 7 Historia myśli psychologicznej w Polsce