aprobatę Rosjan dla hollywoodzkiego wizerunku Związku Sowieckiego". Smali zwraca uwagę, że Rosja została „dobrze obsłużona przez Hollywood", o czym świadczy zamiar nadania odznaczeń kilku kluczowym postaciom Hollywood.
James E. i Sara T. Combsowie dobrze podsumowują tę kwestię, pisząc, że prosowieckie filmy „nakręcone przy milczącej zachęcie ówczesnego rządu i jego instytucji propagandowych", stanowiły „wspólne przedsięwzięcie rządu i branży filmowej". Ponieważ celem Hollywood było „odkrycie na nowo Związku Sowieckiego", sprawę polską trzeba było przedstawiać w sposób nie prowadzący do niewygodnych pytań o naturę i zachowanie reżimu, który Hollywood próbowało przyozdobić w oczach społeczeństwa.
Niepochlebny hollywoodzki wizerunek Polski pogorszyła jeszcze reakcja ówczesnej krytyki na filmy. Kluczową rolę odegrał Bosley Crowther z „New York Times". Został on głównym krytykiem filmowym tej gazety w roku 1940 i pozostał na tym stanowisku przez ponad ćwierć wieku. Szybko stał się bardzo potężny; Gerald Perry przekonuje wręcz, że Crowther mógł być najbardziej wpływowym krytykiem w historii kina18. Nieporadnie napisane i niedojrzałe intelektualnie recenzje filmowe Crowthera miały wyraźny wydźwięk lewicowy i prosowiecki. Najbardziej miażdżącą krytykę rezerwował dla filmów, które były jego zdaniem staromodne pod względem formy lub treści. Na niekorzys'ć Crowthera świadczy, że był zachwycony wtrącaniem się OWI w hollywoodzkie filmy, uważał bowiem, że wojna uprawnia rząd do kierowania branżą: wolność słowa („niezbyt odpowiednią", gdy chodzi o filmy) podporządkowano temu, co postrzegał jako okazję, by zaprzestać „popełniania błędów wynikających ze sposobu myślenia należącego do innego świata".
[H Phillin Dunne uważał Crowthera za „jednego z najgorszych w historii wśród ważniejszych recenzentów filmowych", Którego wpływy były mimo to ogromne ze względu na jego pozycję w „New York Tirnes".
348
Recenzje Crowthera są pouczające. Nie spodobało mu się To Be or Not to Be\ uważał je za niesmaczne, co może być prawdą. Nie miał jednak nic do powiedzenia na temat sposobu ukazania postaci Polaków czy Żydów albo politycznych implikacji filmu. Jeśli chodzi o nieco późniejsze In Our Time, poglądy Crowthera są bardziej złożone. Akcja toczyła się zbyt wolno, film był przegadany i - o zgrozo - staromodny. Krytyka ta dotyczy wyłącznie kwestii techniki i narracji. Gra aktorów również nie przypadła mu do gustu. Co się tyczy treści, polityka w filmie nie wzbudziła zastrzeżeń; była tylko nudna, bo dotyczyła „oklepanej" Polski. Crowther nie zauważył, że film stanowił akt oskarżenia wobec polskiego rządu w krytycznym momencie wojny. Oczywiście obraz „średniowiecznej" i pełnej chełpliwych arystokratów Polski był typowy dla prosowieckiej lewicy. W brytyjskim rządzie obecność arystokratów dużo bardziej rzucała się w oczy, ale różnice klasowe w społeczeństwie brytyjskim, o ile Hollywood w ogóle o nich wspominało, zbywano jako drobny, pozbawiony realnego znaczenia relikt przeszłości, swego rodzaju uroczy anachronizm. Jako przykłady możemy wymienić Mrs. Miniver albo A Yank żn the R.A.F, wytwórni Twentieth Centu-ry-Fox z 1941 roku19. Polscy arystokraci to wyzyskiwacze społeczeństwa; angielscy arystokraci to urzekająca ozdoba.
Choć Crowther nie uznał za konieczne wypowiadać się w recenzjach filmów o tematyce polskiej.o polskim czynie zbrojnym albo poświęceniu nie był to ścisły wymóg estetyki. Gdy zajmował się filmami o Rosji, na jego ocenę wpływały - wręcz nad nią dominowały — względy polityczne. Mission to Moscow była
Oczywiście, biorąc pod uwagę kluczową rolę polskich lotników w obronie Brytanii, bardziej zgodne z prawdą i wspaniałomyślne byłoby poświęcenie filmu Polakowi w RAF, być może jednak żądamy niemożliwego. Z drugiej strony, Tyrone Power w roli Jankesa jest takim chamem i egocentrykiem, że Polacy dobrze wyszli na pominięciu ich w filmie.
349