TRZY KRZYŻE

Aleksandra Kucharska

Ks. Grzegorz Michalski



TRZY KRZYŻE”

(montaż związany z rekolekcjami wielkopostnymi)



Każdy ma swój krzyż. Mały lub duży. Jedni dźwigają go do utraty sił, po kres własnego życia, upadają, by znów się podnieść, inni rzucają go w kąt, zapominają a potem usprawiedliwiają się. Każdy dzień to nowe wyzwanie, to podnoszenie się i upadanie, kolejna szansa, której nie można zmarnować i nadzieja, której trzeba pozwolić żyć. O tym opowiada przedstawienie „Trzy krzyże”. Pierwszy to zbawienie, drugi to nadzieja, a trzeci to szansa – oby tylko nie kolejna zmarnowana...


OSOBY: żołnierze, dwaj więźniowie, żona jednego z nich, arcykapłani, Jezus Chrystus.


I SCENA


Żołnierze:

Idź, ruszaj się, dalej...


Więzień I: [ Nic nie mówi, czasem przystaje, ociera pot z czoła, idzie pokornie, spokojnie, pogodzony z losem]


Żołnierze przyprowadzają więźnia na miejsce ukrzyżowania, następuje symboliczne ukrzyżowanie, aktor grający więźnia otrzymuje swój krzyż, który trzyma do końca przedstawienia.


II SCENA


Żołnierze:

Idź, ruszaj się, naprzód!


Więzień II: [ Szarpie się, wykrzykuje, ciężko go utrzymać]

Zostawcie mnie, jak można tak traktować człowieka, dość tego!!!


Żołnierze doprowadzają drugiego więźnia na miejsce i podobnie jak poprzedniego symbolicznie krzyżują.


III SCENA

Więzień I: Dlaczego tu jesteś?


Więzień II: Odczep się!


Więzień I: Wiem, cierpisz...


Więzień II: I co z tego, ty też tu jesteś!


Więzień I: Ale ja wiem za co.


Więzień II: Może znęcałeś się nad żoną? Zabiłeś, ukradłeś coś sąsiadowi?


Więzień I: Nie zabiłem, nie ukradłem, zrobiłem coś znacznie gorszego.

Więzień II: Niemożliwe, co może być jeszcze gorszego od zabójstwa?


Więzień I: Przeze mnie ktoś cierpiał.


Więzień II: Kto?


Więzień I: [Milczy, widać, że coś go gnębi. Analizuje w myślach, jak o tym powiedzieć temu drugiemu]


Więzień II: Widzę, chłopie, że nieźle narozrabiałeś, a swoją drogą, to jestem bardzo ciekawy, co to mogło być [ sprawia wrażenie bardzo pobudzonego i zainteresowanego]


Więzień I: Kiedyś doniosłem na sąsiada. Człowieka zwolnili z pracy, ja natomiast zająłem jego miejsce. Uznałem, że jest to jedyny sposób na zdobycie tego stanowiska. On był niewinny, nic nie zrobił... Doniosłem, skłamałem, oczerniłem kolegę, ale lepiej zarabiałem, cieszyłem się uznaniem. Trudno jednak było z tym żyć.


Więzień II: I dlatego tu jesteś? [do siebie: wyjątkowy frajer]


Więzień I: Tak, przyznałem się, nie mogłem tak żyć. Ty chyba nie wiesz, jak doskwiera wyrzut sumienia, jest gorszy niż najcięższa choroba. To choroba ducha. [po chwili] Codziennie widziałem twarz jego żony, coraz bardziej szarą i zniszczoną. Początkowo przynosiła pełną torbę zakupów, potem już tylko ziemniaki i chleb. Teraz nie widzę jej wcale. Zniszczyłem jej życie, on przepija ostatnie pieniądze... [po chwili zadumy] Chcę cierpieć. Dla niego, dla jego żony, powinienem nie umrzeć, choć moje człowieczeństwo umarło już wtedy...


Więzień II: [zmieniając temat] Nie wytrzymam już dłużej, niech to się już wreszcie skończy. To jest nieludzkie, tak znęcać się nad człowiekiem.


IV SCENA


Wchodzi żona drugiego więźnia.


Żona II więźnia: Jak ty się meczysz! Powiedz, jak mogę ci pomóc?


Więzień II: Idź stąd kobieto! Nie potrzebuję twojej litości!


Żona: Ale ja tylko chciałabym ci pomóc, chociaż ten jeden raz, pozwól...


Więzień II: Idź, czy nie rozumiesz, że nie znoszę twojej pomocy, nic od ciebie nie chcę!


Żona ze łzami w oczach odchodzi nie mogąc mu pomóc.


V SCENA


Więzień II : Okropna kobieta nigdy nie chciała zrozumieć, gdzie jej miejsce. Jak ja jej nie znoszę.


Więzień I: Ale dlaczego jej nie znosisz?

Więzień II: Ciągle tylko „kochanie, a może byś coś zjadł?”, „może ci pomóc?”, a przy tym taka niewyraźna, bez talentu, charyzmy, zupełnie nie w moim typie.


Więzień I: I tylko dlatego jej nie znosisz? Tylko dlatego, że miała wspaniały talent dobrej żony, troskliwej i czułej?


Więzień II: Daj spokój. To akurat każda potrafi. A poza tym, niby taka miła, kochana, a tymczasem sąsiad za ścianą, no, wiesz...


Więzień I: Nie, nie wiem i nie rozumiem. Gdy ty nią gardziłeś, szybko znalazł się ktoś, kto choć raz powiedział do niej ciepłe słowo.


Więzień II: Jesteś dramatycznie naiwnym człowiekiem.


Milczą. Następuje zmiana światła na przyciemnione. Żołnierze prowadzą kolejnego więźnia. Jest nim Chrystus. Idzie spokojnie, niesie swój krzyż, duży, drewniany. Upada pod nim, podnosi się przy poszturchiwaniach żołnierzy. Dochodzą na miejsce, gdzie są dwaj pozostali więźniowie. Chrystus również zostaje symbolicznie ukrzyżowany, ale jego krzyż jest dużo większy. Dwaj więźniowie są ukrzyżowani po obu jego stronach.


VI SCENA


Obok ukrzyżowanych przechodzą arcykapłani i szydzą z Chrystusa


Pierwszy: Ty, który rozwalasz świątynie i w trzy dni ją odbudowujesz, ratuj siebie samego, jeśli jesteś Synem Bożym i zstąp z krzyża.


Drugi: Innych ratował, a siebie samego ratować nie może, jest królem izraelskim, niech teraz zstąpi z krzyża, a uwierzymy w niego.


Trzeci: Zaufał Bogu, niech teraz On go wybawi, jeśli ma w nim upodobanie, wszak powiedział: „ Jestem Synem Bożym”.


Słyszeli to więźniowie.


Więzień II: Czy nie Ty jesteś Chrystusem? Ratuj siebie i nas! [wypowiada to z wyraźną ironią]


Więzień I: Czy ty się Boga nie boisz, choć taki sam wyrok ciąży na tobie? Na nas co prawda sprawiedliwie, gdyż słuszną ponosimy karę za to, co uczyniliśmy. Ten zaś nic złego nie uczynił. [zwraca się do Chrystusa] Jezu, wspomnij na mnie, gdy wejdziesz do Królestwa swego.


Chrystus: Zaprawdę powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju.


Głos: [głos donośny dobiegający z boku lub zza sceny] A była już mniej więcej godzina szósta i ciemność zaległa całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Gdy zaćmiło się słońce i rozdarła się zasłona świątyni na dwoje. A Jezus zawoławszy wielkim głosem rzekł:


Chrystus: Ojcze, w ręce Twoje polecam ducha mego.


Głos: I powiedziawszy to, skonał.


Gasną wszystkie światła. W ciemności słychać szepty „nie ma go”, „odszedł”. Po chwili zapalają się wszystkie światła. Rozbrzmiewa pieśń wielkanocna z głośnym Alleluja, a aktor grający Chrystusa odstawia swój krzyż, podchodzi do nawróconego więźnia, uwalnia go, razem odstawiają jego krzyż i obaj odchodzą szczęśliwi. Drugi więzień, jakby przebudzając się, mówi do publiczności:


Więzień II: Tak, to On, który jest drogą, prawdą i życiem, ale ja nie uwierzyłem. Wszystko, co miałem w sercu to nienawiść, gniew i żal, a przecież wierzyć to znaczy kochać. Zmarnowałem szansę. Jeśli myślisz, że twoje życie jest tylko twoje, to jesteś w błędzie. Twoim jest też drugi człowiek, którego krzywdzić pod żadną postacią nie wolno. Gdy dostrzeżesz w nim Boga – zaczniesz wierzyć. Patrz na mnie i nie zapomnij, nie zmarnuj czasu. Weź swój krzyż i idź, chociaż wiesz, że nie jest łatwo, idź, naśladuj Go, by nie umrzeć na wieki. Nie zapomnij, nie zapomnij......


Koniec



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
TRZY KRZYŻE NAD PARCHATKĄ pawlowski
TRZY KRZYŻE
Krzyze i monogramy
Trzy teorie osobowosci Trzy punkty widzenia
A pod krzyżem Matka stała
Morfologia, rok numer trzy, farmakognozja, sprawdziany = kolokwia
Trzy teorie wg Schillera dotyczacych przyczyn ubostwa, STUDIA, na studia, pedagogika społ
Polska w XIX wieku przeszęa trzy najwa+niejsze powstania, wszystko do szkoly
Trzy kamienie obrazy, Protestantyzm
Dla Omegi B przy limuzynie do roku modelowego97 były tylko trzy odmiany wyposażenia
1 Trzy koncepcje rozwiązaniaid?09
trzy ostatnie wykłady
Andragogika Trzy zagadnienia
Krzyze z Przebraza
Janion Trzy kulminacje
2008 09 Trzy wymiary Blendera [Grafika]
Trzy powstania śląskie, Dokumenty(2)