Lechoń Iwaszkiewicz

Jan Lechoń


"Bajka warszawska"


Wczoraj nocą (wszystko ściśle

Z najlepszego źródła wiem)

Szedł jegomość przez Powiśle

Za Starego Miasta tłem.


W meloniku, kurtka krótka,

Wśród nadbrzeżnych zniknął traw.

Wzrok zamglony, siwa bródka:

Krótko mówiąc: Poldzio Staff.


Senna Wisła nagle drgnęła,

I w księźycu, z srebrnych wód

Cudna panna wypłynęła

Z rybią łuską koło ud.


I szepnęła: "Mój chłopczyku,

Nic się nie bój! Daj mi dłoń!

Tak jak stoisz, w meloniku

Pójdź gdzie mieszkam, w Wisły toń.


"Co się wahasz? Nikt cię nie zji,

Znasz mnie przecież z twoich snów.

Pogadamy o poezji,

I do miasta wrócisz znów.


"Pomarzymy o przeszłości,

Co pod gruzem miasta śpi.

Nie mam, widzisz, znajomości

Wśród tych ludzi z nowych dni".


Chlupnął Poldzio, i spod fali

Wyjrzał tylko jego nos.

Po czym całą noc gadali

Zaplatani w nimfy włos.


A nad ranem, gdy świt ściera

Mroki z sennych nieba lic,

Poldzio znów był u Fukiera

Suchy jakby nigdy nic.


"11 listopada"


Kiedy nocą śpi scena, śnią maszyny huczne

I umilkły pioruny, burze, deszcze sztuczne,

Kiedy teatr bez widzów, jak kościół bez wiernych,

Jest tylko świętym domem tajemnic niezmiernych

Ci, co słońcem zrobili blask ramp migotliwy

I świat stworzyli bardziej niż życie prawdziwy,

Których wiecznie trwać będą miłość i cierpienie,

Schodzą się jako duchy i stają na scenie.

Was wzywam! Nasze bowiem słowa są ułomne

I nie dosyć są wielkie, i za mało skromne,

Nie dość żeśmy cierpieli, za mało walczyli,

Byśmy mogli cośkolwiek powiedzieć w tej chwili.

Ale ty, któryś poszedł za granicę świata

Wezwać pomsty na przemoc, co naród przygniata,

I słowa znalazł takie, żeś temi samemi

Od nas mówił do nieba, od nieba do ziemi,

I ty coś nie znał ziemskich pożądań marności,

Tylko cuda początku i słońce przyszłości,

Coś nad w grobie leżącą stał jak anioł złoty

I krew i łzy jej wszystkie przemieniał w klejnoty -

Wy mówcie! Ty, o którym nie wierzymy sami,

Jak to? On żył naprawdę i był między nami,

Ty, który w czas bez wiary i na wszystko głuchy

Przyszedłeś dać świadectwo, że są jeszcze duchy,

Patrz! Mroki się rozpierzchły i w otchłani giną,

Jakaś ręka spuszczoną targnęła kurtyną,

Konrada jakaś postać prowadzi bezglosa.

Kto to? Może robotnik albo dziewka bosa.

We wszystkich domach światła rozbłysły wśród nocy.

Uradujcie się w grobach, wolności prorocy!

Gdzie kat zaciskał stryczek wkoło dumnej głowy,

gdzie stała szubienica, jest krzyż Chrystusowy!

Płyniesz teraz przeszłości niewstrzymana falo!

Oto się nad Krakowem złote blaski palą,

Król Zygmunt milcząc patrzy, jak Wisła się wije,

I wtedy dzwon uderzył! Ten sam, co dziś bije!

Bij! I porwij nas w swoje chyboty ogromne,

Wołaj: "Bądźcie jak tamci, to was nie zapomnę,

A. wtedy ci, co przyjdą, gdy się wiek wasz prześni,

O was także pomyślą, słuchając mej pieśni,

A Ty, który jedyny możesz stać w tym dźwięku

I w Tobie jednym serce nie zadrży od lęku,

Bo kiedyś Ty go słuchał - to nienadaremno

I sam jeden powstałeś w niewoli noc ciemną,

Budź ospałych: niech głosem Twoim mówi cały

Tysiąc lat krwi i potu, i tej ziemi chwały,

I marzenia poetów, mogiły żołnierzy!".

Niech więc głowę pochyli, kto w cuda nie wierzy,

Ten, który umiał cierpieć, a radość go trwoży,

Kto nie stargał na szyi niewoli obroży,

I kto chce przyszłość wstrzymać, i kto przeszłość plami,

Niechaj wyjdą tą nocą. Bo dziś pod gwiazdami

Jakieś cienie po polach, po mieście się snują

I wśród płaczu padają. I ziemię całują.


"Arcybiskup Cieplak"


Jakbyś wpośród letniej spieki

Wyszedł furtka z swej pasieki

I z brewiarzem na cienistym

Twej plebanii ganku stal.

Tak Cię widzę uśmiechniętym

Przed zjawionym Ojcem świętym,

A nad nami jako burza

Drży Sykstyny boski szal.


I przed większym leraz Panem

Jesteś zawsze tym plebanem.

Co przecliodzi, nic widzący

Złota, blasku, pysznych szat.

Jakzcś drogi Marii Pannie

W wyniszczonej Twej sutannie.

Co otartej Twoją dłonią

Krwi męczeńskiej chowa ślad!


Wobec Pana jakimz grzechem

Iść inaczej niż z uśmiechem,

Tak jak Tyś zstępował właśnie

W mroczną kaźni Twojej głąb.

Bo gdy ufasz - wtedy lakże,

Mrąc w dalekim, mroźnym lagrze,

Wpośród wycia wichru słyszysz

Archanielskich granic trąb.


Wśród okrzyków hord pogańskich

Trzeba, trzeba świętych Pańskich.

Wiec niecił łoskot się rozlegnie

Wpośród nocy tej bez gwiazd.

Płytę grobu weź w ramiona

I jak Książę z Calderona

Idź od Wilna do Warszawy.

Stań na murach naszych miast!


"Do Szekspira"


Szekspirze, któryś zstąpił do dusz naszych głębi

I znasz krwi naszej żądze i nasz lęk gołębi,

Znasz nas od dna do szczytu!

Coś zszedł w noce bezsenne władców krwią pijanych

I w marzenia promienne kobiet zakochanych,

Stęsknionych do błękitu!


Przed którym groby żadnych nie miały tajemnic,

Ileż duchów dla ciebie z mrocznych wyszło ciemnic,

Z posłań swoich się zwlekło!

I niebo uchylało przed tobą obłoków

I tobie wydawało część swoich wyroków,

A zbrodnie swoje - piekło!


Kto rzekł, żeś ty przeminął? Inne stroje jeno!

Dla twojego teatru cały świat dziś sceną,

Twojego głosu żąda!

I każdy z nas, niepomny, czym jego istnienie,

Nagle teraz znów widzi swoje przeznaczenie,

Znowu w niebo pogląda.


I oto Ryszard Trzeci opuszcza swe łoże,

Jakieś światło się świeci nocą w Elsinorze,

Cezar wstał o północy,

Patrzy na swoją gwiazdę, co w dali dogasa,

I żałośnie zabrzmiały trąby Fortynbrasa,

Wzywające pomocy.


Szekspirze! Ty, którego nic tu nie przeraża,

Chodź! Weźmy jakąś czaszkę w wielkiego cmentarza,

W który świat dziś zmieniony,

I patrząc w nią, słuchajmy, jako szumią drzewa

I ptak wśród nich ukryty jak po nocy śpiewa

Dla kochankow z Werony!


Daj głos władcom wygnanym, ogarniętym trwogą,

Skamieniałym z rozpaczy, co płakać nie mogą,

I własnej klęski sprawcy!

I tym, co jak król Anglii w deszczu ognia stoją,

Uśmiechnięci, bo ufni w dobrą sprawę swoją

I w miłosierdzie Zbawcy.


Będziemy iść za tobą spokojnie, bo któż by

Wątpił, że się spełniają proroctwa i wróżby?

I nie potop ze stali,

Ale ten ma zwyciężyć, który pysznych kruszy,

I beędzie, że z "Makbeta" las jak wojsko ruszy

I mordercę powali.


Jarosław Iwaszkiewicz


"Gdy się człowiek robi starszy"


Gdy się człowiek robi starszy...


Gdy się człowiek robi starszy,

Wszystko w nim po trochu parszy-

wieje;


Ceni sobie spokój miły

I czeka, aż całkiem wyły-

sieje.


Wówczas przychodzą nań żale,

Szczęścia swego liczy zale-

głości.


I mimo tak smutne znamię,

Straszne go chwytają namię-

tności...


Z desperacją patrzy czarną

Na swe lata młode zmarno-

wane,


W wspomnień aureolę boską

Pręży myśli swoje rozko-

chane...


Z żalem rozważa w swej nędzy

Każde \"nicniebyłomiędzy-

nami\",


Każdy nie dopity puchar,

Każdy flirt młodzieńczy z kuchar-

kami...


Wspomni z jakąś wielką gidią

Swe gruchania, ach jak idio-

tyczne,


I czuje w grzbiecie, wzdłuż szelek,

Jakieś dziwne prądy elek-

tryczne...


Jakąś gęś, z którą do rana

Szukali na mapie Ana-

tolii,


Jakiś powrót łódką z Bielan,

Jakiś wieczór pełen melan-

cholii...


Gdybyż, ach, snów wskrzesła mara,

Dziergana w rozkoszy ara-

beski.


Gdybyż bodaj raz, ach gdyby

Sycić swą CHUĆ jak sam Przyby-

szewski!...


...I wdecha zwiędłe zapachy

Nad swych marzeń trumną nachy-

lony,


I w letnią noc, w smutku szale

Łzami skrapia własne kale-

sony...


"Do przyjaciela wroga"


Siedzimy dziś wspólnie przy stole,

Dzielimy się chlebem i winem,

I wielkich imiona mówimy

Głosem ściszonym, wzruszonym.


Schodzi pomiędzy nas pokój

Wielkiej i świętej wiary,

Jesteśmy ludźmi, przyjaciółmi,

Jesteśmy poetami.


Krąg złoty wina w kieliszku

Pogańskim się staje symbolem

I dzwoni szkło jak dzwony

Nad wielkim i żyznym polem.


Oczy mam pełne jeszcze

Jesiennej melancholii

I wiem - że moc i przyjaźń,

I wielkie słowo boli.


Patrzymy na siną mglistość,

Która w oddali zbiera,

I zimna rzeczywistość

Na ustach nam zamiera.


Myślimy, że przez winnice,

Wziąwszy się kręgiem za ręce,

Aż w nasze okolice

Pójdziemy przy piosence.


Ach, pieśni śpiewać możemy,

Możemy poetów czytać

I sercem ściśniętym zachód

Na szarej wodzie witać.


I liście splatać w wieńce,

I błądzić w wysokim lesie,

I chwytać wszystko w ręce,

Co młodość nam przyniesie.


Lecz jeśli kiedy staniemy

Naprzeciw siebie z orężem,

Pamiętaj, że będziemy

Ja mężem i ty mężem.


I że za nami staną

Wielkie legendy i króle,

I nasze wielkie narody,

I nasze wielkie bóle.


Śmiertelny potok życia

Uczucia nasze zamroczy

I spojrzą ku sobie bezwładnie

Nasze nie nasze oczy.


W zderzeniu piorunowym

Miłość się nasza ziści -

Pamiętaj - większa siła

Jest zawsze w nienawiści.


"Wilk"


W zimowe takie noce

jak stary wilk

podkradam się pod chaty


i chłód

i śnieg

i gwiazdy kudłate


patrzę przez szybki

co tam jest


śpiewają wysokie tenory

tańczą piją

żyją


gorąco z okien bije

i skrzypią drzwi

i znowu cicho


ze studni wodę biorą

i źrą

a ja co?

na skrzypcach grają

szczęście budują


wychodzą w noc

spiewają jak licho


i strach mnie bierze

i złość


dlaczego ja tak nie mogę?

i wyję


a oni wołają

wilk! wilk!


"Pozdrowienie"


Wprzód zanim w szafirowej lodowej przełęczy

Spojrzymy w dolinę nalaną żółcizną:

Na Italię wygiętą w kształt i kolor tęczy,

Obejrzymy się, bracie, za naszą ojczyzną.


Patrz! tumany jak ją skryły przylepliwą dłonią,

Na równinach wiatr dyszy, ścielą się wyziewy,

Topole jak wielmoże straż trzymają błoniom

I gęsta mgła zdławiła przedwiosenne śpiewy.


Pokłońmy się im razem: Polsce i Italii.

Polsce, co rośnie w górę z zimnych mgieł powodzi;

Italii, co pulsując w gwiezdnej śledzi dali

Wielkość, która minęła - wielkość, co nadchodzi.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Poezja Skamandrytów ( Iwaszkiewicz, Lechoń, Słonimski, Tuwim, Wierzyński)
Prozaicy - Burkot o Iwaszkiewiczu, Opracowania(1)
Jarosaw Iwaszkiewicz, dwudziestolecie(1)
Iwaszkiewicz Panny z wilka, FILOLOGIA POLSKA, XXlecie miedzywojenne
Iwaszkiewicz Panny z Wilka
Iwaszkiewicz opowiadania (1)
Iwaszkiewicz 2 (2)
Iwaszkiewicz - Dziewczyna i gołębie, Iwaszkiewicz
Omówienie lektur, O Ikarze Różewicz Brylli Iwaszkiewicz, O Ikarze Różewicz Brylli Iwaszkiewicz
iwaszkiewicz
poezja Lechonia
41 Iwaszkiewicz opowiadania
J Lechoń Poezje Wstęp BN
biografie, IWASZKIEWICZ JAROSŁAW
biografie, IWASZKIEWICZ JAROSŁAW
IWASZKIEWICZ
J Iwaszkiewicz Panny z Wilka