HATA-JOGA
Przez wielu podawana jest jako recepta na przezwyciężenie psychicznej i duchowej pustki. Stanowi efekt wciąż rozprzestrzeniającego się ateizmu, materializmu i racjonalizmu. Joga nie jest jednorodnym pojęciem. Jej formy obejmują szeroką gamę metod, od ćwiczeń oddechowych począwszy na celach duchowo-religijnych skończywszy. Charakterystyczną jej formą jest medytacja transcendentalna, zwana wiedzą inteligencji twórczej. Ma ona być szerzona poprzez system "ścieżki" polegający na tym, że każdy wprowadzony w medytację transcendentalną ma ją przekazać innym.
Czym w rzeczywistości jest joga i czy można ją pogodzić z nauką Chrystusa?
Joga w hinduiźmie to grupa metod, które przy pomocy ascezy, ćwiczeń cielesnych, technik oddechowych i medytacji mają wyswobodzić człowieka ze wszelkich przywiązań doczesnych. Chodzi tu nie tylko o doczesną egzystencję osoby, która uprawia jogę, ale przede wszystkim zwany też wędrówką dusz. U podstaw jogi znajdujemy pojęcie, według którego każda dusza stosownie do swej natury znajduje się w jedności z boskością. W tym właśnie sformułowaniu kryje się naj głębsza pokusa jogi - uczy ona ubóstwienia człowieka.
W systemie jogi człowiek nie jest zniwelowanym przez grzech pierworodny obrazem Boga - lecz jest samym bogiem.
Wyróżniamy różne szkoły jogi, różnią się one przede wszystkim wyborem zestawu ćwiczeń.
I tak np. Hata-Joga kładzie nacisk na czysto cielesne techniki, np. na oczyszczenie przewodu pokarmowego. Inne szkoły wolą raczej techniki medytacyjne polegające np. na głośnym i cichym powtarzaniu mantr. Przy pomocy niekończących się powtórzeń takich formułek człowiek identyfikuje się z mocami, które one reprezentują. Człowiek nie staje już w pokorze przed Bogiem swym Stwórcą, ale chce przy pomocy mantry urzeczywistnić swoją ukrytą tożsamość z Bogiem.
Obecnie na Zachodzie większość szkół znajduje się pod wpływem Hata-Jogi. Ćwiczenia, których się tam uczy, mają za zadanie wzmocnić ciało, utrzymać elastyczność stawów, wyciszyć i uspokoić nerwy a w rezultacie człowiek ma zacząć prowadzić życie harmonijne aby móc łatwiej przystosować się do warunków współczesnej cywilizacji. Joga często jest mylona ze sportem i gimnastyką.
Zapomina się, że ćwiczenia te są nierozerwalnie połączone ze sferą ducha. Według nauki leżącej u podstaw jogi twierdzi się, że natura ludzka w swoim rdzeniu jest wartościowa i dobra. Wszyscy joginowie wierzą w siebie samych jak w boga lub przynajmniej przypisują sobie część boskości. Stąd guru-przewodnicy, którzy tę naukę przekazują, mają niesamowity wpływ na swoich uczniów, gdyż są uważani za uosobienia bóstw i autorytet ten sprytnie wykorzystują.
Jaką drogą więc odkrywa się w sobie Boga przez jogę i jak wyzwolić w sobie boskość, która jest tylko uwięziona w człowieku? Drogą tąjest opróżnienie siebie samego (do czego służą też ćwiczenia cielesne), aby otworzyć się w ten sposób na siły kosmosu. Po dokonaniu tego taki człowiek staje się nadczłowiekiem, Bogiem, osiągając równocześnie cel ostateczny - wieczną szczęśliwość, pełną harmonię, najwyższy stopień świadomości prowadzący do boskiego - BYĆ.
Joga jest więc w swej istocie SAMOZBAWIENIEM.
Celem uczniów jogi jest nawiązanie łączności z bogami (Sziwa i Kriszna) i ich uznanie. Oznacza to jednak, że chodzi tu o łączność z demonami, bo Apostoł Paweł mówi o ofiarach składanych bóstwom
"To, co ofiarują poganie, demonom składają w ofierze, a nie Bogu. Nie chciałbym byście mieli coś wspólnego z demonami" (l Kor 10:20).
Kto więc uprawia jogę, dostaje się niezauważalnie poprzez moce okultystyczne pod wpływ szatana. W końcu uczeń jogi zamienia królestwo Pana Jezusa, królestwo światłości, na królestwo ciemności. O tym, że w jodze tak naprawdę chodzi o siły magiczne, dowodzi już wymieniona praktyka mantry. Już starożytne teksty o jodze zawierają szereg przestróg i nawet joga czysto fizyczna niesie ze sobą ryzyko rozchwiania psychicznego, czy nawet obłędu. Wielu byłych praktyków jogi potwierdza, że energie, które pobudza joga mają charakter naturalny, lecz od pewnego momentu nie można wykluczyć obecności sił nieczystych.
Z kolei ojciec Jacques Verlinde, który przez kilkanaście lat praktykował medytację transcendentalną mówi:
"Gdy zacząłem praktykować transcedentalną medytację byłem zachwycony tolerancją guru Maharishi, który mówił: "każdy wyznaje swoją religię". Z całej naszej grupki nikt nie został przy chrześcijaństwie. Sądzimy drzewo po jego owocach ... "
A Jan Paweł II w książce pt.Przekroczyć próg nadziei, poruszył także kwestię medytacji Wschodu.
Powiedział m.in.: "Mistyka karmelitańska zaczyna się w tym miejscu, w którym kończą się rozważania Buddy i jego wskazówki dla życia duchowego. ( ... ) Pomiędzy religiami Dalekiego Wschodu, a w szczególności pomiędzy buddyzmem a chrześcijaństwem, jest zasadnicza różnica w rozumieniu świata. ( ... ) Wypada chyba przestrzec chrześcijan, którzy z entuzjazmem otwierają się na rozmaite propozycje pochodzące z tradycji Dalekiego Wschodu, a dotyczące np. techniki medytacji czy ascezy. W pewnych środowiskach stało się to wręcz rodzajem mody, którą przyjmuje się dość bezkrytycznie.
Trzeba, ażeby najpierw poznali własne duchowe dziedzictwo, żeby także zastanowili się, czy mogą się tego dziedzictwa ze spokojnym sumieniem wyrzekać."
Moda na poznanie, nie zastąpi prawdziwego poznania. Uniwersalny Bóg ma tylko jednego Syna.
Droga do Niego jest aktem wiary, a nie medytacji, gdyż jest On osobą, a nie płynnym kosmosem.