2. Wchodzisz w dorosłe życie.
W jakim stopniu literatura nauczyła Cię dojrzale rozważać swoje miejsce w świecie?
Powołaj się na wybrane przykłady z różnych epok.
Nawet pobieżny i niekompletny przegląd bohaterów literackich pozwala zauważyć, że w minionych epokach tworzono ideały, wzory do naśladowania. Pisarze mieli ambicje, by uczyć, wskazywać ludziom jak powinni postępować, więc kreowali idealnych bohaterów.
Z pewnością wierzyli, że literatura może oddziaływać na odbiorców, może ich doskonalić. Bohaterowie ci pobudzają czytelników do refleksji, zmuszają do zastanowienia. Swoje rozważania pragnę oprzeć na porównaniu bohaterów: rycerza Rolanda ze średniowiecznej „Pieśni o Rolandzie” i doktora Rieux z „Dżumy” A. Camusa oraz Konrada Wallenroda z powieści poetyckiej
A. Mickiewicza i doktorem Judymem z „Ludzi bezdomnych” S. Żeromskiego. Przyczyny takiego wyboru wyjaśnia we wnioskach.
Rycerz Roland jest bohaterem średniowiecznego poematu epickiego o walkach Karola Wielkiego z Saracenami. Nieznany autor wyraźnie kreuje go jako wzór do naśladowania. Podkreśla jego radość, gdy dochodzi do konfrontacji z wrogiem, ponieważ będzie mógł wykazać się odwagą i zdobyć sławę. Rolanda nie interesuje fakt liczebnej przewagi Saracenów. Nie bierze też pod uwagę możliwości wezwania pomocy. Uważa to za tchórzostwo, obawia się, że takie zachowanie mogłoby zhańbić jego imię i cały ród. Jest pewny swego męstwa i ufa w zwycięstwo. Decyduje się, by zatrąbić w róg, dopiero gdy widzi poległych towarzyszy. Żałuje ich, płacze nad nimi, pragnie, by król ich pomścił. Umierając myśli o ojczyźnie i szuka miejsca na godną śmierć. W scenie śmierci wyraźnie widać, jak autor poetyzuje rzeczywistość. Jest to zabieg służący heroizacji bohatera. Roland żegna się ze swym mieczem, oddaje się w lenno Bogu, układa się twarzą do Hiszpanii, prosi Boga o wybaczenie grzechów. Po śmierci aniołowie zanoszą jego duszę do raju.
Autor podkreśla takie cechy Rolanda. jak szaleńcza odwaga, połączona z bezwzględnością
i okrucieństwem. Bohater walczy też sam ze sobą, z własną słabością, myśli o przyjaciołach, współczuje im. Jest patriotą. oddanym królowi lennikiem i rycerzem chrześcijańskim- umierając myśli n Bogu, modli się. W systemie wartości Rolanda pierwsze miejsce zajmują Bóg i władca, jako boży namiestnik, a dalej- ojczyzna i rycerski honor. Roland jest pewny tego jak ma postąpić. Nie przeżywa dylematów moralnych - zabija wrogów bez litości, przekonany, że zasługuje sobie tym na zbawienie wieczne. Walkę z poganami uważa za swoją powinność. Staje twarzą w twarz
z nieprzyjacielem. Wzywanie pomocy, schronienie się. jakikolwiek podstęp byłyby niezgodne
z jego poczuciem honoru. Poległych przyjaciół opłakuje po czasie i nie znaczy to, iż żałuje podjętej decyzji - po raz drugi podjąłby taką samą. bo taka była powinność rycerza.
Konrad Wallenrod, bohater powieści poetyckiej A. Mickiewicza, też jest chrześcijańskim rycerzem średniowiecznym, a więc powinien wyznawać zasady kodeksu rycerskiego i postępować jak Roland według nich. Utwór jednak powstał w XIX w., w zmienionej sytuacji historycznej i miał spełnić inną funkcję. Konrad walczy jak lew z Maurami w Hiszpanii, odznacza się męstwem, wyróżnia się też na turniejach, za co został wybrany wielkim mistrzem Zakonu Krzyżackiego. Ale jest też Litwinem, członkiem niewielkiego narodu, który nie ma żadnych szans w otwartej walce
z Krzyżakami. Chcąc ratować zagrożoną ojczyznę, Konrad poświęca własne szczęście, miłość żony
i wybiera „metodę lisa" - podstęp i zdradę niegodne rycerza. Bardzo cierpi, przeżywa rozterki moralne, wie, że wybrany sposób rozprawy z Zakonem jest ..strasznym", ale ..jedynym, skutecznym, niestety". Wyrzekł się wszystkiego, co było dla niego drogie, na ołtarzu ojczyzny złożył miłość, rodzinę, bliskich, życie, wyrzekł się także siebie, swojego imienia, honoru. Cały czas dręczy go przekonanie, iż postępuje niemoralnie, niegodnie. Przybiera bowiem cudze nazwisko, pod postacią niemieckiego rycerza przybywa do Malborka, wkrada się w łaski zakonników, zostaje wielkim mistrzem, by zniszczyć Zakon. Nie powoduje nim chęć zemsty, lecz obowiązki wobec ojczyzny. Problem moralny Konrada zasygnalizował już poeta w motcie, zaczerpniętym z Księcia N. Machiavellego, który głosi, że trzeba być ..lisem i lwem". Sformułowanie to symbolizuje dwoistość duszy bohatera, który jest odważnym rycerzem, zwycięzcą bitew i turniejów, a musi przyjąć postawę lisa - zdrajcy, co godzi w jego dumę i rycerski honor. Punktem kulminacyjnym wewnętrznego dramatu Konrada jest uczta, w czasie której wajdelota Halban przypomina mu jego dzieje i kończy słowami: ..Biada, biada, jeżeli dotąd nie spełnił przysięgi;” Konrad upija się
z rozpaczy, czym gorszy zakonników i śpiewa balladę, która zawiera aluzję do jego zamiarów. Gdy toczyła się wojna, prowadzona celowo przez Konrada tak, by Krzyżacy zostali pokonani, wyniszczeni przez zimno i głód, nie czuł on satysfakcji. Wypełniając swą misję cierpiał, dręczyło go sumienie. W duszy jego ścierały się: duma z wykonanego zadania i wstręt wobec sposobów, jakimi musiał się posłużyć:
..Przez sto lat Zakon ran swych nie wygoi (...)
Straszniejszej zemsty nie wymyśli piekło.
Ja więcej nie chcę, wszak jestem człowiekiem! (...)
Już dosyć zemsty - i Niemcy są ludzie".
Dlatego sukces, jakim było pokonanie Zakonu, jest jednocześnie klęską osobistą Konrada. Nie spełnią się marzenia o spokojnym życiu z Aldoną, z dala od ludzi. Aldona nie opuści wieży, a Konrad skazany przez tajemny trybunat, popełni samobójstwo.
Dylematy Konrada stały się problemami kilku pokoleń spiskowców, konspiratorów, szpiegów, agentów. Właśnie dlatego Konrad Wallenrod jest dziełem wyjątkowym. Nie jest to apoteoza zdrady, ponieważ poeta przedstawia tragedię, jaką jest zdrada powodowana koniecznością. Dokonanie zemsty, nienawiść, będąca motywem działania, pustoszą duszę, wypalają wnętrze człowieka i dlatego Konrad ostatecznie jest przegrany i budzi współczucie.
Poeta pokazał, jak trudno jest być wiernym pięknym zasadom. Konrad budzi podziw, ale jednocześnie wątpliwości. Czy szlachetna intencja usprawiedliwia niegodne metody? Postać Konrada wydaje mi się ciekawsza, nie jest taka szablonowa jak postać Rolanda. Kreacje tych bohaterów wynikają z potrzeb literatury okresu średniowiecza i romantyzmu. Nam, współczesnym, chyba bliższa jest postać Konrada i jego dylematy moralne. Współczujemy mu, rozumiemy go
i podziwiamy. Roland jest postacią zbyt jednoznaczną i prostolinijną.
Dylematy moralne, problemy i rozterki wewnętrzne, choć zupełnie innego rodzaju, przeżywa też dr Tomasz Judym, bohater Ludzi bezdomnych S. Żeromskiego. Żeromski tak konstruuje postać bohatera, że trudno go jednoznacznie ocenić. Pisarz przedstawia go w działaniu, prezentuje jego myśli. Poznajemy całą złożoność psychiki bohatera, jego rozterki i wahania. Jego postawa także budzi w nas wiele wątpliwości. Jest inteligentem, lekarzem a więc spadkobiercą idei romantycznych i pozytywistycznych. Jako romantyk nie może zgodzić się na zło świata, nie może być szczęśliwy, kiedy wokół tyle jest nieszczęścia. Podejmuje więc samotną walkę, poświęcając się jej całkowicie, bez reszty, spalając się w działaniu, które przynosi niewielkie rezultaty. To piękne
i szlachetne, racja moralna jest po jego stronie, ale od dziesięcioleci już wiadomo, iż bohaterowie romantyczni są skazani na klęskę. Czyżby Judym nie znal losu Konradów?
Judym ma też drugie oblicze to lekarz, czciciel nauki, higieny, postępu. Chce przede wszystkim zlikwidować nędzę jako źródło chorób. Szerzy higienę, walczy o poprawę warunków pracy. To jest właśnie wprowadzana w życie praca u podstaw, żmudna, powolna, codzienna działalność. Sposoby jednak, jakie Judym stosuje, realizując to zadanie, muszą budzić zastrzeżenia. Zwraca się do lekarzy warszawskich z propozycjami współpracy, zawartymi w referacie Kilka uwag w sprawie higieny”. Prezentowany w nim program jest raczej utopijny, mógłby być punktem wyjścia do dyskusji, ale Judym sformułował go w postaci kategorycznych żądań. Widać, że nie jest dobrym psychologiem, w ten sposób nie mógł zdobyć przychylności starszych kolegów. Taki program mógłby być realizowany stopniowo, powoli, zbiorowym wysiłkiem. Judym jednak nie jest dyplomatą, nie umie iść na kompromisy, zjednywać ludzi dla swoich racji. Zostaje sam. Przyczyny jego porażki tkwią między innymi, w jego bezkompromisowym charakterze. Inna sprawa, że idee pozytywistyczne spotykają się z niewielkim oddźwiękiem wśród lekarzy, którzy choćby z racji swej profesji powinni być społecznikami.
Po warszawskich niepowodzeniach Judym działa dalej w Cisach. Nie poddał się, nie zrezygnował - to dobrze. Nie wyciągnął również wniosków. Działa sam, nie szuka zwolenników, przyjaciół. Nadal bezkompromisowy, popadł w konflikt z dyrekcją uzdrowiska i stracił pracę. Tu wyraźnie widać wszystkie błędy Judyma. Nie umiał wykorzystać dobrej woli innych ludzi, nie zdobył się na ustępstwa, pozwalające realizować zamiary, może wolniej, ale realizować. Odchodząc z Cisów zmarnował to, co tam zrobił, bo przecież nikt po nim nie poprowadzi szpitala i nie będzie leczył chłopów. Judym nie potrafi zadowolić się małą, ale przynoszącą efekty działalnością, chciał od razu zmienić cały świat - to też było źródło jego klęsk. W Cisach ujawniły się jeszcze inne cechy osobowości Judyma. Jest on wrażliwym, inteligentnym człowiekiem o bogatym wnętrzu. Pobyt
w uzdrowisku uzmysłowił mu, że jest czuły na piękno i uroki życia. Pochłania go życie towarzyskie uzdrowiska i domu pani Niewadzkiej. Spostrzega, iż podoba się kobietom, doznaje odwzajemnionej miłości. Narasta w nim przekonanie, że bardzo łatwo mógłby pokochać taki styl życia. Czuje,
że musi dokonać wyboru. Po zapoznaniu się z sytuacją w Zagłębiu, gdzie ma pracować
po opuszczeniu Cisów, podejmuje dramatyczną decyzję. Uświadamia sobie, iż służąc idei, nie może być z nikim związany, nie może mieć domu, rodziny.
„Nie mogę mieć ani ojca. ani matki, ani żony. ani jednej rzeczy. którą bym przycisną do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory. Muszę wyrzec się szczęścia. Muszę być sam jeden. Żeby obok mnie nikt nie był, nikt mnie nie trzymał".
Ta deklaracja ideowa Judyma, podkreślona symbolem rozdartej sosny, oznacza rozterkę wewnętrzną bohatera, który kocha Joasię, pragnie szczęścia przy jej boku, ale zrywa z nią, ponieważ nie chce dzielić swego życia, musi poświęcić się idei. Ta decyzja budzi zawsze najwięcej dyskusji. Czy nie mogliby działać razem? Czy nie można dzielić życia między rodzinę i pracę dla innych? Pewnie można, ale Judym podjął inną decyzję, należy ją cenić, i szanować. Najgorsze, iż postanowił pracować sam. Skazał się tym samym na klęskę. Ocenianie Judyma nie jest łatwe. Jego postać jest mieszaniną pięknych intencji i zamiarów z samotnym, nieudolnym, nieefektywnym działaniem. Jest bohaterem tragicznym, skazanym na niepowodzenie. Szkoda go, ponieważ mało jest tak wrażliwych ludzi, więc jeśli się zdarzą, trzeba by działali wspólnie i należy im pomóc. Tragedia Judyma to także tragedia społeczeństwa, które nie umie dostrzec podobnych ludzi i spożytkować ich zapału. Judyma niszczy obojętność innych, bezduszność, egoizm, wygodnictwo.
Jakże inną, choć równocześnie podobną postacią jest dr Rieux, bohater Dżumy A. Camusa. Też jest lekarzem bardzo poważnie traktującym swoje obowiązki, ale zupełnie inne są motywy jego działania. Niewiele wiemy o jego życiu do momentu ataku dżumy, ale na pewno był rzetelnym, odpowiedzialnym lekarzem, o czym świadczy szacunek współobywateli. Doktora, tak jak i innych bohaterów powieści, poddaje Camus próbie, sprawdza jego reakcje w sytuacji zagrożenia.
Tuż przed zamknięciem brom miasta doktor wysłał chorą żonę do sanatorium, tęskni za nią, niepokoi się, ale to nie przeszkadza mu w wypełnianiu obowiązków. Dom prowadzi mu matka, mądra, dobra, łagodna, rozumiejąca wszystko bez słów. Jest dla doktora oparciem we wszystkich trudnych chwilach. Żona i matka to bardzo drogie i kochane przez doktora osoby. Jest to dowód,
iż rodzina nie musi stanowić przeszkody w działaniu na rzecz innych ludzi. Dżuma dostarczyła doktorowi wielu trosk i pracy. To on pierwszy dostrzegł niebezpieczeństwo grożące miastu, ostrzegł merostwo, skłonił władze i innych lekarzy do koniecznych działań.
Rieux wie. co chce osiągnąć, ma skrystalizowane poglądy, nie ulega naciskom, niełatwo go skłonić do kompromisów. Można to, zauważyć obserwując jego pierwsze działania, gdy rozpoczęła się dżuma. Dowód swej postawy dał już w rozmowie z Rambertem, gdy odmówił mu udzielenia wywiadu, bo dziennikarz nie był w stanie zapewnić go, że napisze całą prawdę o warunkach życia Arabów. Uzasadnił swą decyzję słowami, że jest
„człowiekiem zmęczonym światem, który czuje jednak sympatię dla bliźnich i ze swej strony jest zdecydowany nie przystać na niesprawiedliwość i ustępstwa ".
Tak doktor Rieux postępował także w obliczu dżumy. Gdy już był pewien, że to dżuma, poczuł lęk. Przeciwnik był potężny - świadczyły o tym miliony zmarłych na skutek zarazy na przestrzeni wieków. Wyobraźnia podsuwała mu obrazy przyszłości, która czeka miasto. Nie uległ panice, otrząsnął się ze złych myśli i stwierdził: ..Najważniejsze to dobrze wykonywać swój zawód". Odtąd doktor Bernard Rieux, jeśli trzeba, pracuje po 20 godzin na dobę, odwiedza chorych, przecina wrzody, zarządza odwiezienie do szpitala, walczy z rodziną, która nie chce rozstać się z bliskim. Zmagać się też musi z władzami miasta, brakiem leków i własną słabością. Czuje się bezsilny, gorączka zabiera coraz więcej chorych, może tylko starać się ulżyć ich cierpieniom, ale nie może ich wyleczyć. Mimo to nie zaprzestaje walki, poczucie obowiązku nakazuje mu trwać, nie poddawać się, mimo świadomości klęski. Przy swej sile, odporności, stanowczości doktor doskonale rozumie postawy innych ludzi. Współczuje dziennikarzowi, rozumie go, gdy ten chce opuścić miasto, życzy mu szczęścia, choć nie może mu pomóc. Nie potępia ks. Paneloux za jego kazania, stwierdzając, iż jest on lepszy niż jego przemowa, rozumie bowiem, że ksiądz jest przede wszystkim teoretykiem i niewiele miał do czynienia ze śmiercią. W zasadniczej rozmowie z Tarrou na pytanie, dlaczego wykazuje tyle poświęcenia, jeśli nie wierzy w Boga, doktor odpowiada,
że gdyby wierzył, ..przestałby leczyć ludzi, zostawiając Bogu tę troskę". Następnie dodaje, że czuje się bliski prawdy, ..skoro walczy przeciw światu takiemu jaki jest ".
Jego postawa jest wyrazem niezgody, buntu i walki z wszelkimi przejawami zła w świecie. Traktuje to jako swą ludzką powinność i obronę godności człowieczej. Ma świadomość klęski, ale nie poddaje się, bo wie, że taka postawa jest najbardziej właściwa w walce przeciwko panującemu na świecie złu. Nazywa to po prostu uczciwością. Nie jest automatem wykonującym obowiązki. Jest wrażliwy, nigdy nie przyzwyczaił się do śmierci, najgorszym przeżyciem są dla niego wizyty w domach chorych. Spory z rodzinami, które nie chcą oddać bliskich do szpitala. Nie może patrzeć na śmierć niewinnego dziecka, którego nie wyleczyło podane serum. Krzyczy wtedy do ojca Paneloux: „nigdy nie będę kochał tego świata, gdzie dzieci są torturowane”. Po chwilowym wybuchu doszedł jednak do wniosku. że może się porozumieć z księdzem. bo przecież obaj chcą tego samego - zbawienia człowieka. Działania doktora wypływają z miłości do ludzi, z poczucia solidarności
z cierpiącymi. Mówi, że nie ma upodobania do świętości ani bohaterstwa: ,. Obchodzi mnie tylko. żeby być człowiekiem". Ponieważ jest ateistą. samotnie walczy ze światem i złem. Nie będąc świętym stara się być dobrym lekarzem. Gdy dżuma odchodzi, nie zaprzestaje pracy - lekarz zawsze ma co robić. Zresztą dżuma, wojna, zło nie odeszły, zawsze mogą wrócić i trzeba będzie znów z nimi walczyć.
Rieux zna swoje obowiązki jako lekarz i człowiek, ani na moment nie wątpi, że właśnie lak należy postępować. Bez względu : na rezultaty wykonuje swoją pracę. Skrystalizowany pogląd na świat
i swoje w nim miejsce ułatwia mu podejmowanie wszystkich decyzji.
W literaturze polskiej stworzono wspaniałe, godne podziwu i szacunku postacie literackie. Piękno tych sylwetek polega, według mnie. głownie na wrażliwości, współczuciu wobec ludzkiej krzywdy, na trosce o los narodu. Są to cnoty uniwersalne, potrzebne zawsze, warte rozbudzenia
i podsycania w każdej epoce.
Bez względu na to czy pisarz idealizuje bohatera, czy też kreuje go, aby ukazać problem, postać literacka czegoś nas uczy, daje do myślenia, zmusza do zastanowienia. Postać Rolanda jest świadomie heroizowana, bo miała być naśladowany. Konrad Wallenrod też powstał jako wzorzec konspiratora. Mickiewicz nie idealizuje go jednak, a przestrzega naśladowców przed rozterkami moralnymi, na jakie będą narażeni. Przeżywały je całe pokolenia konspiratorów. Współcześni czytelnicy podziwiają ciekawą kreację postaci i głębię psychologicznej analizy. Żeromski stworzył Judyma jako wzór inteligenta polskiego z początku XX w. i jednocześnie obdarzył skomplikowaną, pełną rozterek osobowością. Postać prowokuje do zastanowienia, jest więc ciekawą konstrukcją literacką, bez względu na to, czy zgadzamy się z Judymem czy nie. Dr Rieux jest niewątpliwie ideałem godnej postawy ludzkiej w sytuacji zagrożenia. Ta postać budzi we mnie największy szacunek.
Świat nigdy nie był i nie będzie rajem, zawsze będzie coś do zrobienia i poprawienia, ludzie wrażliwi będą potrzebni zawsze. Wątpliwości budzą metody, sposoby działania przedstawionych wyżej bohaterów, zwłaszcza ich samotność i przez to nieskuteczność. Na błędach poprzedników należy się uczyć i wyciągać pozytywne wnioski. Pod tym względem są to też cenne kreacje.
I wreszcie ostatnia sprawa: oby już nigdy nie trzeba było rezygnować ze wszystkiego, poświęcać się całkowicie i bez reszty. Człowiek pragnie szczęścia i ma do niego prawo. Można pracować dla kraju, dla dobra innych i znaleźć czas i sposoby, by być szczęśliwym. Człowiek szczęśliwy i zadowolony z życia, ma więcej energii, chęci do działania. Pełnia człowieczeństwa to rozmaitość przeżyć, doznań, zainteresowań . Można przecież pogodzić różne sprawy, znajdować szczęście w pracy i w działaniu, dopełniać je przeżyciami osobistymi. Godzić różne zainteresowania i zajęcia. Radość i szczęście nie muszą być egoistyczne, nie muszą przytępiać wrażliwości.