Szaleństwo! Chcą stworzyć prawdziwy park jurajski. To się dzieje na naszych oczach
Czy to pierwszy krok wiodący ku rewolucji?
Czy oparta na książkowym pierwowzorze wizja Stevena Spielbega, jaką zaprezentował w superprodukcji "Park Jurajski", jest tylko wyobrażeniem niepoprawnego fantasty i bajką dla dużych dzieci? A może coś naprawdę jest na rzeczy? Nie są to pytania nowe, ale na przestrzeni ostatnich lat, kiedy w świecie nauki doszło do kolejnych dynamicznych przeobrażeń, ich stawianie stało się bardziej zasadne, niż kiedykolwiek wcześniej.
W zrealizowanym w 1993 roku filmie, szalony naukowiec podejmuje się zadania stworzenia rezerwatu dla prehistorycznych istot. Dzięki ekstrakcji DNA znajdującego się we krwi uwięzionego w bursztynie komara, udaje mu się wskrzesić bestie, które kroczyły po Ziemi miliony lat temu.
To, na co jeszcze dwie dekady patrzyło się z przymrużeniem oka, dziś analizuje się przez pryzmat najnowszych badań prowadzonych przez naukowców i ich laboratoryjnych osiągnięć. Zdaniem ekspertów, w erze klonowania zwierząt czy sekwencjonowania genomów, historia opowiedziana przez Crichtona i Spielberga przestała być imaginacją. Według nich, w nieodległej przyszłości możliwe będzie tworzenie dinozaurów oraz istot, które będą je przypominać. Metody, jakie potencjalnie zostaną wykorzystane do ich ożywienia, nie będą jednak przypominać techniki zaprezentowanej we wspomnianym wcześniej filmie.
Naukowcy zauważają, że stworzenie parku jurajskiego w oparciu o wskazania z produkcji Spielberga byłoby dziś niemożliwe. Przede wszystkim ze względu na to, że żywotność cząsteczek DNA ma znaczne ograniczenia. Wg wyliczeń, ich trwałość może wynieść ok. 500 tysięcy lat. Po tym czasie, ulegają one rozpadowi. Jak twierdzi paleontolog Jack Horner z Montana State University, do dnia dzisiejszego nie udało się odnaleźć DNA dinozaura, które można by wykorzystać do procedury podobnej do tej przedstawionej w filmie. Nawet materiał pochodzący z tkanki miękkiej tyranozaura odnalezionego w 2005 roku nie nadawał się do użycia.
Jakie rozwiązanie znaleźli zatem naukowcy? Sposób na wskrzeszenie dinozaurów odkryto pośrednio dzięki kurczakom. W 2005 roku naukowcy z University of Wisconsin, którzy przeprowadzali eksperymenty na zarodkach tych zwierząt, odkryli, że w okolicach szczękowych płodu pojawiają się przypominające zęby wypukłości. Były one takie same, jak te, które można odnaleźć w embrionach aligatorów. Okazało się, że zmutowane kurczaki posiadały gen recesywny, który zabijał je zanim się narodziły. Ale jednocześnie wykryto, że w czasie rozwoju embrionalnego, przełącza się on na gen, który uśpiony był przez ostatnie 70 milionów lat. To właśnie on powodował, że u zarodków pojawiały się zęby.
Dzięki pobudzaniu "uśpionego" DNA znajdującego się w zwierzętach, które są spadkobiercami żyjących kiedyś na świecie zwierząt, okazało się, że prawdopodobnie możliwe będzie wyhodowanie istoty, która do złudzenia będzie przypominać prehistoryczną bestię. "Dinokurczak" w swoim ostatecznym kształcie posiadać będzie ogon, zęby, łuski, a nawet kończyny przednie.
Naukowcy z University of Wisconsin opierając się na swoich badania wyprodukowali już wirusa, który wzorowany jest na genie recesywnym, ale pozbawiony czynnika, który uśmiercał kurczaki. Iniekcja takiego wirusa do normalnego embrionu powoduje, że kurczakom zaczynają rosnąć zęby.
Naukowcy z różnych amerykańskich uczelni prowadzą obecnie prace, które mają sprawić, że u kurczaków pojawią się też ogony, a nawet kończyny przednie zamiast skrzydeł.
Zdaniem ekspertów, stworzenie "dinokurczaka" uzależnione jest od funduszy, które przekazywane będą na dalsze badania. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, być może ujrzymy go już za kilka lat. A będzie to zaledwie pierwszy krok wiodący ku rewolucji.